1 NIEMY ból. Teraz już wiem, co to znaczy. Nauka na życie, zaśmiał się bezgłośnym śmiechem wisielca. Nauka na śmierć, i zamiast śmiechu jeszcze jeden niemy krzyk w próżnię. Gdy poczuł kolejny atak bólu, uświadomił sobie z krystaliczną jasnością, że zaśmiał się po raz ostatni. Ból już się nie wzmagał. W tym, co potrafił jeszcze określić jako mieszaninę zaspokojenia i strachu, poczuł, że dotarł na najwyższy szczyt, i zrozumiał, jakiego rodzaju proces miał się teraz rozpocząć. Zjazd. Krzywa bólu przestała się wznosić, wyprostowała się; gdzieś w oddali widział, jak pikuje, jakby pędziła po zjeżdżalni, prosto w nicość. Lub też - choć walczył z tą myślą - do Boga. Pory na jego ciele rozszerzyły się: maleńkie, szeroko rozwarte usta krzyczące „dlaczego", którego on sam nie mógł wykrzyczeć. Potem przyszły obrazy; wiedział, że przyjdą. Pojawiły się już wtedy, gdy ból osiągnął poziom, którego nie wyobrażał sobie nawet w najśmielszych przypuszczeniach. Zdziwiło go, jakie możliwości kryły się w nim przez te wszystkie lata. Czyli to prawda. Człowiek nosi w sobie aż taki potencjał wytrzymałości. Gdy eksplodował całym sobą w nadchodzących po sobie kaskadach, wydawało mu się, że ból przenosi się z jego palców, genitaliów i szyi gdzieś poza ciało. W pewnym sensie ból stał się wszechobecny, wzniósł ponad cielesność i wtargnął do jego - nie potrafił znaleźć lepszego słowa - duszy, za wszelką cenę starał się nie stracić przytomności umysłu. Właśnie wtedy przyszły obrazy. Z początku jeszcze walczył, próbując nie stracić kontaktu ze światem zewnętrznym, który zawęził się do cielsk samolotów
Arne Dahl - Drużyna A 02 - Zła Krew
Informacje o dokumencie
Rozmiar : | 3.0 MB |
Rozszerzenie: |
joanna-debko• 16 miesiące temu
Dziękuję