agh_sko

  • Dokumenty97
  • Odsłony16 059
  • Obserwuję9
  • Rozmiar dokumentów156.1 MB
  • Ilość pobrań6 095

Zena Wynn - True Mates 01 - True Mates [całość]

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :778.1 KB
Rozszerzenie:pdf

Zena Wynn - True Mates 01 - True Mates [całość].pdf

agh_sko EBooki Zena Wynn
Użytkownik agh_sko wgrał ten materiał 6 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 131 stron)

ZZZeeennnaaa WWWyyynnnnnn ––– TTTrrruuueee MMMaaattteeesss 000111 ––– TTTrrruuueee MMMaaattteeesss Tłumaczenie dla: Translations_Club Tłumacz: Stela15, Oliwia2341 Korekta: Isiorek, Joselinka, AnubisX Korekta całości: Majj

Rozdział 1 Wisiała, ręce miała związane razem nad głową, a jej place ledwo dotykały ziemi. Była ubrana w luźną, powłóczysty koszulę nocną, która ledwo zakryła jej ogolony wzgórek. Jaskrawe światło pełnego księżyca świeciło jak reflektor powiększając cienie okolicy. Bryza mieszała się, bawiąc się obszyciem jej ubrania. Jej sutki twardniały w odpowiedzi na chłodne powietrze. – Zamierzam go zabić – powiedziała do siebie. – Nie żyje. Jak tylko stąd zejdę? – Nie wiedziała jak do cholery to zrobił, ale jakoś, w jakiś sposób, był za to odpowiedzialny. Kiesha ciągnęła i wykręcała nadgarstki we wszystkie strony, starając się poluzować liny, które ją krępowały. Kiedy wiązania odmówiły współpracy, próbowała wykręcić swoje ciało, mając nadzieje, że ilość nacisku na linę, będzie wystarczająca, aby złamać gałęzie drzewa. Za każdym razem, kiedy obróciła się w jednym kierunku, przód prowadził ją z powrotem do tej samej pozycji, w której zaczęła. Dyszała i chrząka, a następnie przeklinała, wyładowując swoją frustracje, kiedy jej wysiłki pozostały bezowocne. Ponad jej mamrotaniem, usłyszała hałas. Zaniechała swoich zmagań i słuchała uważnie. Wtedy głośno zawołała: – Conor, mam zamiar skopać ci tyłek, kiedy stąd wyjdę. Jesteś martwy. Jeśli to ma coś wspólnego z Twoimi niedorzecznymi pomysłami o wilkołakach i tymi innymi pierdołami, o których ciągle mówisz... Odkąd znała Conora, zawsze gadał o wilkołakach. Ciągle i ciągle o tym, co było prawdą, a co mitem. Powiedział, że uczy ją, ponieważ pewnego

dnia, spotka jakiegoś. Taa, racja. Jakby wierzyła, w to gówno. Ale zawsze go słuchała, bo mama uczyła ją, że trzeba być miłym dla ludzi, nawet, kiedy myśli się, że są szaleni. Ustępuj im. Czemu by to zaszkodziło? Przecież nie chcemy zranić ich uczuć, co nie? Dzięki, "Światu według Conora", wiedziała, w jaki sposób witać wilkołaka, hierarchie sfory wilkołaków, i wiele rzeczy, które uważała za bezużyteczne. To, o co ma z ustępowania facetowi – pomyślała – Wiszę na drzewie, pól-naga pośrodku lasu, w nocy podczas pełni. Usłyszła kolejny dźwięk, który wydawał się bliższy niż przedni. – Conor! Zabierz mnie w stąd! – Kiedy na niego czekała, włosy na karku stanęły jej dęba. Coś – lub ktoś – obserwował ją. Przyjęła, że to Conor, ale teraz przyszło jej do głowy, że może tak nie było. Nagle każdy horror, który widziała, przepłynął jej przez głowę. Jej matka zawsze ostrzegała ją przed oglądaniem takich rzeczy, ponieważ kiedyś do niej powróci. Kiesha oddychała powoli i rozważnie, starając się uspokoić panikę, która zagnieździła się w jej głowie. Rozejrzała się po polanie, wysilając się by z dostrzec coś w cieniu. Myślała, że widziała parę żółtych oczu, patrzących na nią. Wiele par. Och, nie dobrze. Kiedy patrzyła, istoty zmaterializowały się z ciemnego gąszczu, na krawędzi jej widzenia. Pięć wilków. Dużych. Gorączkowo starała się przypomnieć sobie wszystko, czego kiedykolwiek dowiedziała się o wilkach. Nie patrz w ich oczy. Nie, czekaj. To do psów. Nie pokazuj strachu. Cóż, zapomnij o tym. Już i tak była przerażona, była zaskoczona, że nie była wściekła na siebie. Dlaczego, oh, dlaczego nie oglądała Animal Planet, kiedy miała szanse? Wtedy może wiedziałaby, co robić.

Czy wilki jedzą ludzi? Boże, miała nadzieje, że nie. – O, Boże, O Boże, O Boże – skandowała od nosem, aż stało się to jej mantrą. Jej umysł zaślepiony był przez strach, nie mogła myśleć o niczym innym co mogłaby powiedzieć. Na dźwięk jej skandowania, wilki zatrzymały się i spojrzały na siebie. Jakaś forma komunikacji, wydawała się zachodzić miedzy nimi. Jeden po drugim weszli w pole widzenia. Stojąc całkowicie nieruchomo, czekała, aby zobaczyć, co zrobią. Conor, jeśli umrę dzisiaj, będę nawiedzać cię zawsze, pomyślała. Jeden z wilków wysunął się przed inne i stanął w świetle księżyca. Był duży i szary z białym pyskiem. Wraz z plecami, czarnego futra, tworzyło pewien rodzaj wzoru. Trudno było powiedzieć, ale jego oczy wydawały się świecić. Nie, to musiało być odbicie księżyca. Powoli podchodził, prawie pełzając z uszami do góry. Jeśli nie wiedziałaby lepiej, mogłaby powiedzieć, że starał się jej nie przestraszyć. Taa, jasne. Kto nie boi się wilka wielkości kucyka? Podkradał się do niej, węsząc w powietrzu. Może był po prostu ciekawy. Naprawdę nie wiedziała i nie obchodziło jej to, tak długo jak jej nie zje. Kiedy się do niej zbliżył, spojrzała wprost jego złote oczy, zbyt bała się poruszyć. Podszedł jeszcze kilka cali, potem usiadł na tyłku. Wilk wpatrywał się w nią, język wychodził z jego ust, głowę miał przechyloną na bok. Mogła przysiąc, że śmiał się z niej. – Myślisz, że to śmieszne, co? – zapytała. Jego uszy pochyliły się do przodu, jakby – on, jeśli wnioskować po rozmiarze rzeczy miedzy jego nogami – słuchał. – Ty spróbuj obudzić się przywiązany do drzewa

pośrodku lasu otoczony przez drapieżniki, i zobaczymy jak się poczujesz. Dziwne światło pojawiło się w jego oczach, a ona znów miała wrażenie że się z niej śmiał. Świetnie! Myśli, że jestem komiczna. Cieszę się, że ktoś jest rozbawiony. Podczas, gdy jej uwaga była skupiona na wilku, inni po cichu podeszli bliżej, i teraz siedziały obok niego wpatrując się w nią. Kiedy patrzyła z wilka na wilka i nic się nie stało, strach ustąpił i ciekawość wzięła górę. Jeden po drogim, jej mięsnie rozluźniały się i napięcie opuściło jej ciało. Nigdy wcześniej nie była tak blisko żywego wilka. Jeśli przeżyje, nigdy nie zobaczy tego ponownie. Korzystając z okazji, studiowała resztę z nich, Wilk obok szarego był tak samo duży, ale szczuplej zbudowany. Jego czarna sierść była matowa z białym. Trzeci wilk był cały biały z wyjątkiem nosa i pyska, które były czarne, zwracając uwagę na jego mordercze kły. Czwarty wilk był cały czarny z wyjątkiem jednej białej skarpety na przedniej lapie. Mogło to był śmieszne, gdyby nie wyglądał tak przerażająco. Ostatni był blond. Zastanawiała się, czy wilki miały kawały o głupich blondynach jak ludzie. Jakiś rodzaj sygnału wydawał się przechodzić pomiędzy nimi, a ona znowu się spięła. Co teraz? Jeden po drugim pochylili się i zaczęli ja wąchać, zaczynając od jej stop, a kończąc na jej kroczu. Jeden podszedł tak blisko, że poczuła wilgotne powietrze z jego nozdrzy na swoim wzgórku. – Hej! Przestań. Nie jestem jakaś suką w rui, aby być wąchana. Jeden z wilków wydał sapiący dźwięk, który przypominał jej śmiech. Wtedy wilk podszedł bliżej. Począwszy od jej stóp, powoli przenosił się na jej nogi, pozostawiając ślad chłodnej wilgoci na niej. Szybkimi machnięciami swojego języka, lizał jej łechtaczkę. Dyszała, kiedy próbowała zacisnąć uda i

oddalać się. Jego warkniecie było niskie i mocne. Znowu polizał jej łechtaczkę, kiedy obróciła się z powrotem na miejsce. Potem próbował wpakować nos w jej krocze. – Odsuń się, parszywy kundlu – powiedziała i kopnęła stopą w jego głowę. Na szczęście odsunął się z drogi. Znowu usłyszała dźwięk spania, tym razem od reszty wilków. Kiedy ona wyciągała place by powstrzymać się od kołysania się tam i z powrotem, wilk opatrzył na innych i skinął. Zamrugała. Nie mogli przecież, skinąć głową. Musiała wyobrazić coś sobie. Nie, jeszcze lepiej, nie była we śnie. To był koszmar, a ona nie mogła doczekać się pobudki. Wilki odrzuciły mordy w tył i zawyły do księżyca, dźwięk był radosny i uroczysty. Zaintrygował ją, a ona podskoczyła, kiedy przypadkowo ugryzła się w język. Ból zapewnił ją, że to nie był sen. Kiedy ssała język, by załagodzić ból, wilk podszedł bliżej ponownie. W jednej sekundzie stał przed nią, a następnie był tam człowiek. Nagi pobudzony mężczyzna. Conor nie był szalony. Wilkołaki istnieją. – O, człowieku, mam przesrane. Potem wszystko stało się czarne.

Rozdział 2 Alex Wolfe uśmiechnął się, kiedy rzucił się naprzód by złapać swoją powieszoną partnerkę. Uśmiech zmienił się w śmiech, kiedy pomyślał jak wkurzona, będzie, gdy się obudzi. Podparł ją w pasie, jej wzgórek naciskał na jego odsłonięty żołądź. Śmiech wyblakł, kiedy jego miejsce zajęło pożądanie. Przypomniał sobie jej smak. Słono-słodki smak, który eksplodował w jego ustach, gdy był pod postacią wilka. Miał tylko jedną myśl: więcej! Wtedy kopnęła go. Instynkt sprawił, że odskoczył, nawet, kiedy jego usta miały inny plan. Była wszystkim, co Conor obiecywał, a nawet kimś więcej. Spojrzał w dół na kobietę w swoich ramionach. Kiesha Morgan, jego prawdziwa partnerka. Boże oddałby wszystko, by, choć przez chwilę mieć nadzieję na znalezienie jej. Modlił się i czekał na nią przez prawie dwadzieścia lat. Oczywiście były kobiety, z którymi mógłby się związać. Jako Alfa, mógł wybrać kobietę z jego sfory lub innej. Ale wszystkiego, czego potrzebował, czego chciał była prawdziwa partnerska więź. Nic innego nie mogło tego zastąpić. Prawie porzucił nadzieję, kiedy otrzymał wezwanie od Conora. Conor był legendą wśród zmiennokształtnych. Miał zdolność do wykrywania potencjalnych partnerów wśród ludzi. Alex nie wiedział, czym był Conor, albo jak to robił. Jedynie, co wiedział to to, że Conor był niezwykle potężny i mógł zrobić dla zmiennokształtnych to, czego nie byli w stanie zrobić sami. Ludzka natura męskiego zmiennokształtnego pozwoliła mu związać się i rozmnażać z każda kobietą z jego gatunku. Ludzie byli trochę bardziej

skomplikowani. Można było się z nimi związywać, ale rozmnażać można się jedynie z prawdziwym partnerem. Tylko wśród prawdziwych partnerów możliwe było połączenie człowieka i zwierzęcia. Ludzie nazywali to bratnimi duszami Skupiając się jeszcze raz na kobiecie w ramionach, Alex podziwiał jej urodę. Była piękna. Z jego bystrym wzrokiem, widział tak samo, jakby było południe zamiast północy. Jej kremowa cera była koloru miodu. Jeśli te wysokie kości policzkowe były wskazówką, miała trochę krwi rdzennych Amerykanów w swoim drzewie genealogicznym. Jej twarz była owalna, a włosy... Kochał jej włosy. Miała masę grubych brązowych loków, sięgających poniżej jej ramion. Alex pochylił się i ukrył nos w jej szyi, wdychając głęboko jej zapach do jego istoty. Jego penis bił natarczywie. Był zdesperowany, by zakopać się głęboko w jej wilgotnym ciele. Moja, pomyślał. Cala moja. Jej hojne piersi, błagały o ssanie. Chciał widzieć je nagie. Jego spojrzenie podróżowało przez jej sutki, zamrożone przez chodne, nocne powietrze, później w dół jej zaokrąglonego brzucha, aż do kobiecych ud. Była gładka. Chciał kogoś do trzymania, kogoś, kogo mógłby pieprzyć, bez obawy, że pęknie. Do tego dodał konieczność trzymania jej tyłka. O, tak. Wystrzałowa, jakby powiedziały to nastolatki. Przebiegł dłonią w dół, aby chwycić tył jej ud, potem rozdzielił jej kończyny, aby jej cipka była całkowicie widoczna. Obudzi się szybko, ale zanim to nastąpi, chciał tylko jeszcze raz ja posmakować. Alex opadł na kolana, a następnie położył sobie jej nogi na ramionach. Pochylił się do przodu i ukrył głowę w jej fałdkach. Przez chwilę wdychał jej zachwycający aromat. W tle usłyszał inne wilki, gdy opuszczały

polane, ale on skupiony był na kobiecie w swoich ramionach. Dosięgnął dłonią i rozszerzył jej wargi, co dawało mu doskonały widok jej cipki. Potem powoli przeciągnął jeżykiem przez całą długość, aż do łechtaczki, zamknął oczy delektując się smakiem jej soków, które płynęły w jego ustach. Ciągle i ciągle lizał, na przemian wbijając swój język głęboko w jej wnętrze, aby zdobyć więcej słono– słodkiego smaku. Jego uchwyt na jej biodrach był mocny, trzymał ją nadal, kiedy jęknęła i wygięta się do jego ust. Palcami pocierał jej łechtaczkę i zanurzał się językiem w jej cipce, podobnie jak jego penis, tęsknił za tym. Szybciej i szybciej czuł jak jej orgazm się zbliża. Wreszcie jej uda zacisnęły się wokół jego głowy, a jej plecy wygięły się, fala kulminacyjna orgazmu przetoczyła się przez nią. Alex mocniej rozszerzył uda Kieshy, które zaciskały się jak imadło na jego głowie. Szybko wstał z ziemi, opuścił ja z gałęzi, na której była i okrążył ją, by stanąć z tylu. Pochylił się i umieścił swoje prawe ramie pod jej kolanami, podniósł nogę i otworzył jej ciało na siebie. Wyrównując penisa z jej nadal morką cipką, osadził się głęboko w jej wnętrzu. Cholera, była ciasna, mora i taka gorąca. Nie wytrzyma tak długo. Na szczęście miał całą noc. Lewą ręką owinął jej talie i pchnął najpierw powoli, potem z większą prędkością. Jej seksowne jęki i łkanie doprowadzały go do szaleństwa. Odchylając jej miednice, zmienił kąt, przez co zagłębił się jeszcze mocniej, przy każdym uderzeniu podrażniając jej wrażliwe nerwy, znajdujące się w jej głębi. Czubkami palców gładził jej łechtaczkę. Krzyczała, kiedy doszła. Kiedy dochodził Alex rzucił się do przodu, blokujac zęby na jej ścięgnach, gdzie stykały się szyja i łopatka. Gryząc mocniej, oznaczył Kieshe, jako jego partnerkę na całą wieczność. Jej wewnętrzne mięsnie zacisnęły się

ściskając i zwalniając, dojąc go do sucha. Zmęczony, Alex lizał ramie jego partnerki, gojąc rany, które jej zadał podczas znakowania, potem oparł się plecami o drzewo usiłując odzyskać siły. W końcu była jego. Oznaczył ją, zatwierdził, teraz nigdy nie pozwoli jej odejść.

Rozdział 3 Kiesha dochodziła do siebie powoli, jej umysł starał się zrozumieć, co się stało. Próbowała przypomnieć sobie co tak naprawdę się stało, świadomość tego powróciła w serii obrazów. Księżycowa polana. Wilki. Szary wilk, a w następnej mężczyzna. Stopniowo uświadomiła sobie, że twarde męskie ręce trzymały jej nogi i męskie ciepło koncentrowało się na jej rdzeniu, powodując w odpowiedzi zaciskanie się jej łona. O, Boże, on lizał moją cipkę. Jego język gładził ją miedzy udami, sprawiając, że jej cipka płonęła, ale nie w tym miejscu gdzie najbardziej tego potrzebowała. Starała się przesunąć, aby przybliżyć jego język do łechtaczki, on ścisnął mocno jej biodra, hamując jej ruchy. Zapiszczała. Była tak blisko. Coś wewnątrz budowało się, rosło z każdym ruchem jej języka. Jej ciało napięło się, sięgnęło....Wiedziała, czego najbardziej potrzebowała, a co było zabronione. Wtedy poczuła to. Lekki, miękki dotyk, tuż przy tym idealnym miejscu. Znów próbowała się zbliżyć. Ponownie, odmówił jej tego. Mocniej, chciała powiedzieć. Uderzaj mocniej. Wszystko, co wyszło z jej ust, było miękkimi jękami. Jakoś, musiał zrozumieć, co starała mu się powiedzieć, ponieważ dotyk na jej łechtaczce stał się mocniejszy, gdy jego język zanurzał się głębiej i szybciej. Każdy mięsień w jej ciele spiął się, kiedy jej wnętrze eksplodowało.

Wstrząsy wtórne przebiegły przez nią. Ciepło jego ciała przeniosło się do jej pleców. Chwycił jej udo i wykorzystał je by podnieść prawą nogę, kiedy jego fiut otarł się o jej wyeksponowana szparkę. Tak, pomyślała. Chcę cię we mnie. Złapała oddech, pchnął w nią ostro, jej fałdki rozstąpiły się jak masło od ostrego noża. Potem zaczął się poruszać. Wszystko, co mogła zrobić, to czuć. Ślizganie się jego fiuta, kiedy pracował w jej ciele. Chłodne powietrze na jej piersiach, kiedy, odbijały się, na lekkim wietrze, od siły jego pchnięć. Jedna ręka była zaklinowała pod jej kolanem, otwierając jej ciało na jego plądrowanie, druga, zamknięta wokół jej talii, którą trzymał bardzo mocno. Z rękami związanymi razem nad głową, mogła się tylko temu podporządkować. Pociągnął jej biodra do tylu. Ta nowa pozycja spowodowałaże przez całe jej ciało przeszedł dreszcz, gdy główka jego penisa uderzała w zakończenia nerwowe, o których istnieniu nigdy nie miała pojęcia. Palce pocierające jej łechtaczkę, tylko zwiększyły ilość zewnętrznej stymulacji. O mój Boże, nie mogę już dłużej. Otworzyła usta, aby błagać go by się zatrzymał, zamiast tego krzyczała, kiedy punkt kulminacyjny pędził przez nią. Ledwo zarejestrowała ugryzienie na ramieniu, była zatracona w torturach które były udziałem jej ciała. Jej głowa opadła do przodu, gdy starała się wyrównać oddech. To dopiero był orgazm. Ten spowodował, że wszystkie orgazmy, których doświadczyła z przeszłości, zbladły. Nacisk na jej ramionach, uwolnił ją z drzewa. Kołysząc ją naprzeciwko jego twardego ciała, opuścił na ziemie. Uwolnił jej związane razem dłonie, a następnie zaczął masować jej żeby

pomoc krwi krążyć. Leżała bez kości na chodnym i wilgotnym gruncie, patrząc na księżyc. Kiesha starała się zrozumieć, co się stało. Nigdy nie czuła takiej błogości. Nie wiedziała, że to było możliwe, jeśli miałaby być całkowicie szczera. Teraz wiedziała, o co tyle zamieszania, cześć jej napędzała jej stracha. Sama intensywność orgazmów, które jej dał, była uzależniająca. Co ona była gotów zrobić – dać – by przeżyć to jeszcze i jeszcze? Na ile była gotowa zrezygnować ze swojej cennej kontroli? Kiedy jej myśli pędziły w kółko w jej głowie, rozpiął jej nocną koszulę, odsłaniając jej piersi na chłodne powietrze. Ustami uczepił się ich i zaczął ssać zachłannie. Leżę na ziemi pośrodku lasu z człowiekiem, którego nie znam, który dał mi najbardziej niesamowity orgazm w moim zżyciu. Powinna być zdenerwowana, przerażona. W normalnych okolicznościach byłaby. Jednak nic tej nocy nie było normalne, a teraz nie miała energii, aby się tym przejmować. Bedzie się o to martwic później. Poza tym, to, co jego usta wyrabiały, było zdumiewające. Nigdy nie wiedziała, że jej piersi, miały taki wypływ na jej łono. Każdy ssanie powodowało odpowiedz głęboko w jej środku. Ręce wplotła w jego włosy. Wygięła plecy, wciskając jej lewą pierś głębiej w jego usta. – Jak masz na imię? – zapytała. – Czy naprawdę cię to obchodzi? – Nie bardzo, tak długo jak będziesz tak dalej robił. Uniósł głowę by na nią popatrzeć. Jego zęby błyszczały w świetle

księżyca, kiedy się uśmiechnął. – Nazywam się Alex. – Alex? – Tak, Alex. To imię będziesz krzyczeć, kiedy sprawie, że dojdzie ponownie. – Tak, tak, cokolwiek powiesz. Po prostu nie przestawaj. – Przysunęła jego głowę z powrotem do jej potrzebujących piersi. Śmiał się, kiedy jego usta ponowiły dokuczanie. Karmił się jedną brodawką, kiedy skubał drugą. Alex rozszerzył jej nogi, a następnie ustawił się miedzy nimi, trącając erekcją, poprzez jej napuchniętą łechtaczkę. Wyginając biodra, otarła się o jego fiuta, szukając ulgi, od budującego się ognia miedzy jej udami. – Chcesz mnie? – Tak. – Jęknęła. – Co chcesz, abym zrobił dla ciebie? – Wygięła się naprzeciwko niemu w odpowiedzi. – Uh, uh, uh. Odpowiedz mi – domagał się, odsuwając fiuta od niej. Próbowała unieść biodra, ale ciężar jego ciała przyciskała ją w dół. Sfrustrowana, szarpnęła za jego włosy Śmiejąc się, dokuczał jej wejściu, swoim fiutem, ledwo wprowadzając przed szybkim wycofaniem się do pocierania tam i z powrotem jej łechtaczki. – Powiedz mi, czego chcesz. – Chce ciebie, Alex. – Wygięła się naprzeciwko niemu, próbując nakłonić go do wejścia do jej ciała. – Chcesz, abym co?

– Alex, proszę – zaprotestowała, dając jemu włosom kolejne szarpnięciem. – Przestań się ze mną bawić – Proszę? – Proszę, co? – Wiesz, czego chce. – Musisz powiedzieć te słowa – spokojnie zażądał, podczas kiedy nie przestawał pocierać jej łechtaczki. Sfrustrowana, krzyknęła: – Pieprz mnie! Proszę! Proszę pieprz.... Och! – Zanim wszystkie słowa całkowicie opuściły jej usta wepchnął się do domu. Był tak głęboko, że mogła przysiąc, że czuła go w tylnej części gardła. Już na krawędzi, upadla prosto z urwiska. Chwycił po jej kolana i podniósł ją wyżej, dając jego fiutowi lepszy dostęp. Wspierając łydki na ramionach, brał ją głębiej i mocniej, niż ktokolwiek inny, ją miał. Wyraz jego twarzy był dziki. Mięśnie napinały się, jego twarz częściowo zmieniona, kiedy urósł niemożliwie dłuższy i większy wewnątrz jej. Zamiast przestraszenia jej, jego utrata kontroli podnieciła ją. Jej palce zagłębiły się w wilgotnej ziemi, starając się zachować równowagę. Odchyliła się, wbijając piety w jego plecy, uzyskując efekt dźwigni, której potrzebowała. Czuła, że dochodzi aż do palców u stop. Łącząc nogi, wygięła się do tylu, balansując na ramionach i dłoniach. – Alex! – krzyczała, kiedy orgazm przebiegł przez nią. Całe jego ciało zesztywniało, Alex zatopił się głęboko, instynktownie szukając jej łona. Pierwszy raz, drugi, a potem ostatni. Ogień przepłynął wzdłuż kręgosłupa do jego jaj. Z głowa odrzucona w tył, wygięta szyja, zawył

w uwolnieniu do nieba. Wysuszony, upadł na nią, tylko cofając jego ciężar na bok, kiedy zaprotestował. – Moja – warknął. Przytulił ją blisko, owijając się opiekuńczo wokół swojej partnerki, zapadając w sen.

Rozdział 4 Dźwięk płynącej wody obudził ją. Alex przeniósł ją z lasu do domu. Kiesha leżała, zdezorientowana, wpatrując się tępo w sufit, czując swoje bolące ciało. Jej ramiona i ręce krzyczały od trzymania ciężaru swego ciała zbyt długo. Jej nadgarstki były obtarte i bolały od walczenia z liną, która była związana. Głęboko miedzy nogami, mięsnie skarżyły się od niedawnej obsługi. Dawno temu, zostały wykorzystane w ten sposób. Kogo ona oszukuje? Nigdy nie były tak użyte. Ten facet – wilkołak, jak siebie nazwał, był wyposażony, no dobra, jak wilk, domyśliła się. I jak mu się udało zrobić tą sztuczkę z powiększaniem się wewnątrz niej. Jakby nie był już wystarczająco duży. Nie spała wystarczająco długo. Trudno jej było myśleć. Potrzebowała kąpieli. Nie chciała sobie wyobrażać jakiego rodzaju robactwo czai się w jej włosach. Łóżko nagle się ugięło i w jej polu widzenia ktoś się pojawił. Wilkołak – Alex – uśmiechał się do niej, podczas gdy jego głodny wzrok przesuwał się po jej ciele, w sposób, który znała od poprzednich kochanków. Cholera, znowu to samo. Prześpij się z kimś i wydaje mu się, że cię posiada. – Dobrze, już się obudziłaś. Wypełniłem jacuzzi i włączyłem dysze. Jest gotowe nieważne kiedy będziesz chciała. Kiesha uśmiechnęła się z rozkoszy na myśl o kąpieli. Wysilała się, aby wstać, ale zamiast wstać jęknęła, opadając z powrotem w bolesnej porażce. Była zbyt obolała by się podnieść.

Jego uśmiech zniknął. – Jesteś ranna? – Jego wzrok wędrował nad nią szukając obrażeń. – Cholera byłem zbyt szorstki dla ciebie. Nie skrzywdziłem cię, co? Przepraszam kochanie. Straciłem kontrole. Rumieniąc się, pomyślała o swoim braku umiaru. Przypomniała sobie, jak jego oczy zmieniły się, a jego twarz stała się inna, nie ludzka. Uzależniające uczucie, jego ciała uderzającego w niej. Jej sutki stwardniały w odpowiedzi. Jej cipka zwilgotniała. – Nie zrobiłeś mi krzywdy – powiedziała z suchym gardłem. Z chrypką w głosie, spojrzał w jej twarz ostro i wziął głęboki oddech. Zastanawiała się, czy mógł wyczuć zapach jej podniecenia. Alex nadal patrzył zaniepokojony, ale o wiele mniej zmartwiony. – Biedne dziecko. Pozwól mi zobaczyć, czy mogę pomoc. – Zdjął jej nocna koszule, a następnie delikatnie przewrócił ją na brzuch i zaczął masować ramiona. Na początku spięła się, spodziewając się bólu. Stopniowo, rozluźniła się kiedy rozpracowywał supły i bolesność znamion przez całą drogę aż do jej stóp. Leżała w zmysłowej mgle, nie do końca śpiąc. Poczucie jego rak było takie dobre. Miała masaże wcześniej, ale ten był najlepszy w historii. Lepszy niż jakiekolwiek spa, w którym była. Zbyt szybko skończył. Złożył pocałunek na jej kręgosłupie, a następnie przewrócił na plecy. Alex złapał ją w ramiona i zaniósł do łazienki, obniżając ją do czekającej wanny. Kiesha jęknęła z rozkoszy, gdy ciepło wody przenikało przez jej zmaltretowane mięsnie. Zamknęła oczy i opierał głowę na krawędzi. Pozwalając podwodnym dyszą masować jej ciało. Zdejmując

swoje jeansy, Alex dołączył do niej w wannie. Patrzyła, oczy miała ledwo otwarte, kiedy relaksowała się po drugiej stronie wanny. Teraz nie była już w szponach pożądania, które paraliżowało jej umyśl, teraz nadszedł czas, aby przejąć kontrole i dostać odpowiedzi. – Jesteś wilkołakiem – oświadczyła leniwie. – Wolimy określenie zmiennokształtni. Podnosząc brwi, skomentowała: – Wolałabym być rozmiaru sześć, a nie szesnaście, ale to nie zmieni tego czym jestem. Jego rozgrzane spojrzenie ogarnęło jej ciało, poczynając od jej twarzy, przesuwać się na jej piersi, a następnie w dół do części zatopione przez spienioną wodę. – Wole ciebie taką. Zarumieniła się i spojrzała dalej. Nikt nigdy nie patrzył na nią w taki sposób. Gapił się na nią, jakby był głodnya ona pięknie przygotowanym posiłkiem tylko dla niego. Czas wrócić do tematu, pomyślała. – Widziałam jak zmieniłeś się z wilka w człowieka. To z definicji, czyni cię wilkołakiem. – Wilkołak ma tyle negatywnych skojarzeń, nie sadzisz? – Żartobliwie machał brwią na nią. – Panie, pomóż nam. Jesteś pieprzonym wilkołakiem. Pogódź się z tym – krzyknęła, a on wybuchł śmiechem. Jej umyśl gorączkowo przerzucił się na inny temat, na ten, który sprawił, że jest naga w wannie z człowiekiem, którego ledwie znała, kiedy

przypomniała sobie Conora. Jaki cel miało przywiązanie mnie i pozostawienie w lesie jak kawal wołowiny? Dlaczego ktoś miał by mi to zrobić? To był Conor, prawda? A ja byłam taka miła dla niego. Jak on mógł zdradzić moją przyjaźń? Patrząc na wyraz jej twarzy, wypełnionych bólem oczu, który starała się ukryć, poczuł fale współczucia. Musiało być to dla niej trudne, wepchniecie do jego świata w taki sposób. Sięgając przez wannę, chwycił ją w pasie i podciągnął do przodu, aby usiadła na jego kolanach. Łapiąc jej twarz w dłonie, spojrzał jej w oczy. – To nie miało cię zranić. Odepchnęła twarz, złość była widoczna w sposobie w jakim reagowało jej ciało. – Nie jestem ranna. Chcę tylko wiedzieć, co się dzieje. Zamykając oczy, pochylił głowę do tylu, zastanawiał się, gdzie zacząć. W jaki sposób mógł wyjaśnić jej rzeczy, by je zaakceptowała. – To długa historia. – Myślę, że mam czas. Z westchnieniem, oplótł ramiona wokół jej tali i zaczął: – Kiedyś, dawno temu, braliśmy ludzi jako partnerów. Wtedy, polowano na nas, powodując, że starszyzna zakazała tego, aby ukryć nasze istnienie. Jak można sparować się z kimś bez możliwości ujawnienia, kim naprawdę się jest? To czego starszyzna nie mogła przewidzieć, to to że generacja endogamii, będzie skutkowała zmniejszeniem się liczby urodzeń. Miedzy Alfami, zabijających siebie nawzajema byciem ściganym przez ludzi, prawie wyginęliśmy. Męski zmiennokształtny może rozmnażać się z samicą

z tego samego gatunku. Stosunek mężczyzn do kobiet jest wysoki i coraz wyższy z każdym pokoleniem, tym trudniejsze dla mężczyzn, by znaleźć partnerkę. – Mimo wysiłku, aby utrzymać swój głos beznamiętnym, trochę frustracji i niepokoju, można było wyczuć w jego głosie. – Co to ma wspólnego ze mną i dlaczego Conor zostawił mnie w lesie? – Zmiennokształtny mężczyzna może także rozmnażać się z ludzką kobietą, jeśli jest ona jego prawdziwą partnerką. – Nadal nie mogę połączyć kropek. Przepraszam Alex wygiął brwi, na ton jej głosu. – Potencjalny prawdziwy partner jest człowiekiem z DNA kompatybilnym do zmiennych. Ta mutacja występuje tak rzadko, dlatego jest taka cenna. – Spojrzał na nią dosadnie. Wyraźnie sfrustrowana i zagubiona. Kiesha otworzyła usta, aby domagać się historii, związanej z nią. Uciszył ją, umieszczając palec na ustach. – Powiedziałem, że to długa historia. Patrzył jak zawahała się przez chwilę, przed podjęciem decyzji, o kontynuacji. – Ponieważ zmiennokształtni to zarówno ludzie jak i zwierzęta, potrzebujemy partnerek odpowiednich dla obu stron naszej natury. Dlatego nazywamy ich prawdziwymi partnerami. Mogą przemawiać do obu stron. Tylko z nimi prawdziwa wieź może powstać. Kiedy odpowiednik wilka, raz się zwiąże, jest sparowany do końca życia. Podczas procesu wiązania,

dajemy naszemu partnerowi kawałek naszej duszy i zyskujemy kawałek ich w zamian. Ta więź, rośnie w siłę z upływem czasu. Podnosząc ją w pasie, obrócił ja twarzą do siebie. Wziął mydło, zaczął je pocierać, aż jego ręce były całkowicie namydlone. – Conor posiada zdolność do wykrycia prawdziwych partnerów wśród ludzi. Kiedy kogoś znajduje, wzywa zmiennych – nakłaniał ją, by klęknęła, kiedy zaczął myć jej ciało. – Prawdziwy partner może być tylko zidentyfikowany przez zapach i smak. To zapach naszego partnera nas przyciąga, najpierw. Później smak, potwierdza nasz wybór. – Zagarnął wodę rękoma, spłukując mydło z jej ciała. – Przechyl się do tylu, abym mógł umyć twoje włosy. Podparł Kieshe w tali, kiedy ona odchyliła się w wannie, aż jej włosy były całkowicie zmoczone. – Reszta wilków na polanie, była taka jak ty? – Skinął głową, przed wzięciem szamponu i pokryciem jej włosów. – Cóż, to wyjaśnia, to całe wąchanie – wymamrotała. Kiesha zatrzymała się, zbierając myśli. – Co masz na myśli, mówiąc "wzywa"? Używając czubków palców, masował jej głowę. Kiesha mruczała z rozkoszy, kiedy jej powieki przymknęły się. – Wezwanie jest nieco trudniejsze do wyjaśnienia. – Pochyliła głowę mocniej, podczas masażu. – Co? Masz na myśl e-maila? Telefon? Zatrzymał masaż jej głowy i spojrzał na nią. – Nie, nic tak prostego.

– Dobra... Traciła jego rękę, aby kontynuował masaż jej głowy. – To bardziej jak wewnętrzny przymus – Alex kontynuował. – Mentalny transfer plików, jeśli wolisz. Po prostu wiedziałem, gdzie i kiedy się spotkać. – Wiedział o wiele więcej niż to, ale nie chciał jej przestraszyć. Namawiał ją, aby pochyliła głowę z powrotem, aby mógł spłukać szampon z włosów. Z jej plecami wygiętymi pod katem ostrym i zamkniętymi oczami, Kiesha moczyła swoje włosy w wodzie. – Tak wiec, na podstawie tego mistycznego godna wodo, zostawiłeś swój dom w środku nocy, po to, aby powąchać mnie? – Prostując się, złapała go na pożeraniu wzrokiem jej piersi. Pochyliła się na bok i zebrała włosy razem, wyciskając z nich nadmiar wody, czekając na jego odpowiedź. – Coś takiego, zgaduje, że to brzmi dziwnie. – Z ludzkiego punktu widzenia, mógłby zrozumieć jej sceptycyzm. Ale był bardziej wilkiem niż człowiekiem i wiedział, że było więcej rzeczy na świece, które nie podlegały rozumowi. To nie sprawiało, że były mniej prawdziwe. Podpierając ją stanął, chcąc wyjść z wanny. Jej oczy spoczęły na jego przyrodzeniu, teraz w idealnej pozycji do ssania, zapytała: – Chcesz, abym się zrewanżowała? – Jego fiut szarpnął w oczekiwaniu, kiedy ona wskazała gestem na mydło. Myślał przez chwilę, a potem usiadł na krawędzi wanny i odchylił się do tylu, dając jej pełny dostęp do swojego ciała. Kiedy nie mogła znaleźć myjki, zdecydowała się objeść bez niej.

Ustawiona pomiędzy jego udami, namydliła dojnie i zaczeka myć jego szeroką dobrze umięśnioną pierś, kiedy kontynuowała swoje przesłuchanie. – Myślisz, że jestem twoją partnerką? – Nie chcąc go sprowokować, starała się zachować jej neutralny ton, ale można było wyczuć jej niedowierzanie w każdym słowie. – Ja wiem, że nią jesteś. – Dlaczego? Ze względu na mój zapach? Moj smak? To nie ma żadnego sensu. Złapał jej ręce i czekał, aż zdobędzie jej pełna uwagę. – Nie, chodzi o coś więcej niż to. Moja dusza, rozpoznaje twoją dusze. Mój wilk uznał Cię jako swoja partnerkę i mężczyzna we mnie się zgadza. Nie wiem jak ci to wytłumaczyć. Gdybyś była zmiennokształtna, byłoby to o wiele łatwiejsze. – Ale nie jestem zmiennokształtna, i nie rozumiem. – Nadal namydlając jego pierś, jej ręce wykonywały więcej pieszczot, niż w rzeczywistości myły, kiedy w środku, trwała debata. Alex oczywiście myślał, że była jego bratnią duszą, jej miękka strona, myślała, że jest to romantyczne jak diabli. On jest pełen gówna. Nie wierz ani jednemu słowu, jej wewnętrzna sukowata część argumentowała. Powiedziała obu stronom, by się zamknęły i po prostu rozkoszowały się tym, że mogła zbadać jego twarde, umięśnione ciało. Naprawdę był przystojnym mężczyzną, z silną twarzą, pełną charakteru. Jego oczy miały bogaty odcień czekolady, tak głęboki, że mogła się w nich zatopić. Cień złota świecił w jego tęczówce. Jego czarne włosy, były ostrzyżone na wojskowo i miały odrobine szarości na skroniach.