agh_sko

  • Dokumenty97
  • Odsłony14 865
  • Obserwuję7
  • Rozmiar dokumentów156.1 MB
  • Ilość pobrań5 787

Zena Wynn - True Mates 01 - True Mates - Rozdział 9

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :88.1 KB
Rozszerzenie:pdf

Zena Wynn - True Mates 01 - True Mates - Rozdział 9.pdf

agh_sko EBooki Zena Wynn
Użytkownik agh_sko wgrał ten materiał 6 lata temu. Od tego czasu zobaczyło go już 17 osób, 7 z nich pobrało dokument.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 11 z dostępnych 11 stron)

Tłumaczenie dla: Translations_Club Tłumacz: Oliwia2341 Korekta: Joselinka

Rozdział 9 Już drugi ranek z rzędu Alex budził się z szalejącą erekcją. Keisha spała spokojnie u jego boku. Spojrzał ze smutkiem na swoje pobudzenie. „Zachowuj się". Wstał z łóżka. Ucieszyłoby go wtargnięcie w jej ciepłe wnętrze, ale wiedział, że po ostatnich przejściach potrzebuje odpoczynku. Nie chcąc jej przeszkadzać wyszedł bezszelestnie i zaczął układać plany na dzisiaj. Niedziela, jego przychodnia weterynaryjna była zamknięta z wyjątkiem nagłych wypadków. Ruszył na dół, aby przygotować śniadanie. Sen jego partnerki był okazją do zajęcia się kilkoma do tej pory wstrzymanymi sprawami. Sprawdził personel w swojej klinice i przydzielił im zajęcia na następny tydzień. Carol zajmowała się sforą, więc nie musiało to zaprzątać jego myśli. Jeśli będzie potrzebowała czegokolwiek- zadzwoni. Chciał sprawdzić co u Shannon, ale to też mogło zaczekać chociaż do jutra. Biznes był pod opieką, a jedzenie zrobione, przygotował więc tacę i zaniósł ją na górę, aby zaskoczyć partnerkę śniadaniem podanym do łóżka. W filmach zawsze wyglądało to romantycznie, kiedy bohater robił to dla swojej ukochanej. Może i on zaplusuje. Jego partnerka będzie się dzisiaj relaksować. To już postanowione. Zaplanował pokazanie jej okolicy, ale nic na siłę i bez pośpiechu. Bez martwienia się i żadnych problemów. Tylko ich dwójka, spędzająca spokojny dzień na poznawaniu siebie. Alex ułożył tacę na komodzie, a następnie podszedł do łóżka i pocałował Keishę na dzień dobry. Ich pocałunek stał się gorący, kusząc go, aby zapomniał o śniadaniu i wczołgał się z powrotem do łóżka. „Romantyzm”

szepnął jakiś głos „Pamiętaj o romantyzmie”. „Zapomnij o tym i po prostu ją przeleć” to była podpowiedź z drugiej strony „Wszyscy będziemy szczęśliwsi”. Odsunął się powściągnąwszy swoje żądze i chrapliwie wyszeptał: - Śniadanie. Przyniosłem ci śniadanie. - Odchodząc szybko od łóżka, podszedł do komody i podniósł tacę, aby jej pokazać. Kiedy się już ułożyła, położył tacę na jej kolanach, wziął swój talerz i usiadł w bezpiecznej dla ich obojga odległości. - To takie słodkie. Dziękuję. - Wiem, że kilka ostatnich dni było dla ciebie stresujące. Pomyślałem więc, że możemy spędzić ten dzień wspólnie, odpoczywając, rozmawiając i poznając siebie. Możesz zadawać mi różne pytania, postaram się odpowiedzieć na wszystkie. - Był gotowy oddać jej swoje serce na tacy, jeśli byłoby to konieczne, aby pozostała w Azylu. - Muszę najpierw zadbać o interesy, ale opcja późniejszego relaksu brzmi świetnie. Jeśli nie masz nic przeciwko temu, abym użyła twojego komputera, bo muszę wysłać e-maile do swoich menadżerów i poinformować ich gdzie jestem i jak długo mnie nie będzie. Muszę też załatwić sobie dowód. To jest najważniejsze. - Czy jest ktoś, z kim mogłabyś się skontaktować, aby wysłał tutaj twoje rzeczy? Krewny lub przyjaciel? - Tak bardzo chciał mieć ją całkowicie dla siebie, ale rozumiał, iż nie będzie to możliwe, jeśli jej umysł będą zaprzątały inne sprawy. - Jestem blisko z kuzynką, mogę do niej zadzwonić. Pójdzie do mojego

domu i prześle mi mój portfel. - Mój dom jest twoim domem. Zapraszam do korzystania z wszystkiego co mam, kiedy tylko zechcesz. I nie martw się rachunkami. Dzwoń tyle, ile chcesz. Dam ci wszystkie informacje kontaktowe, będziesz mogła z nich skorzystać jeśli będzie trzeba. - Starał się odizolować ją od ludzi. Chciał tylko, by dała mu - dała im - szansę. - Dziękuję. Rozmowa z moją kuzynka może być dość długa, ona ma zawsze mnóstwo pytań. - Może to trwać i bardzo długo. Nigdzie się nie wybieram. Od dawna nie miałem wolnej niedzieli. Jak będziesz korzystała z komputera zamów coś dla siebie. Wczoraj było trochę nerwowo i nie było na to czasu. Niech ci prześlą wszystko ekspresem. Jak pojedziemy jutro do miasta, to będziemy mogli odebrać twoje ubrania i twój portfel. - Kończąc śniadanie zebrał brudne naczynia i umieścił je na tacy. Całując ją lekko w policzek powiedział: - Wezmę to na dół, żebyś się mogła ubrać. Jeśli będziesz mnie potrzebowała, to będę w kuchni. *** Po wejściu do pokoju Keisha włączyła komputer i zalogowała się na swoje konto pocztowe. Zgodnie z obietnicą Alex zostawił dla niej wszystkie dane kontaktowe. Napisanie e-maila do swoich kierowników, zajęło jej tylko chwilkę. Nieco dłużej spędziła na ulubionej stronie internetowej z ciuchami, gdzie zamówiła kilka rzeczy, które jej się spodobały. Nie martwiła się

wydanymi pieniędzmi, ponieważ jak tylko dostanie się do swojego konta, zwróci całą kasę Alexowi. Czekała na nią teraz rozmowa z kuzynką Shaylą, a to nie było najłatwiejsze. Shay była dla niej jak siostra. Z tego powodu, Shay nie przejmowała się, waląc pytaniami prosto z mostu. Cholera, nie chciała trudnych pytań. Podnosząc słuchawkę, wybrała numer Shay. - Shay, tu Kee. Podnieś słuchawkę. Wiem, że tam jesteś. Shay, podnieś ją. - Shay była jedną z osób nieobierających nieznanych połączeń. Nieznany numer, zamiejscowy, na pewno nie odpowie, póki nie będzie wiedziała kto dzwoni. - Kee, skąd ty dziewczyno dzwonisz? To numer zamiejscowy. - Shay podniosła słuchawkę. - Wiem. Shay. Słuchaj, muszę cię poprosić o wielką przysługę i nie możesz mnie o nic pytać, ok ? - Przede wszystkim dlatego, że nie wymyśliłam jeszcze żadnej przekonującej odpowiedzi, pomyślała Keisha. - Czy ma to coś wspólnego z tym skąd dzwonisz, dziewczyno? Gdzie ty jesteś? - Gdy Shay miała jakieś wątpliwości, była jak pies, który wywąchał kość. - Żadnych pytań, pamiętasz? Potrzebuje twojej pomocy. - Jeżeli Shay jej nie pomoże, nie było nikogo innego, do kogo mogłaby zadzwonić. - Jesteś w tarapatach, dziewczyno? Czemu nic nie mówisz? Po prostu powiedz mi gdzie jesteś. Zbiorę mój gang i zajmiemy się problemem. - Nie masz gangu. Teraz zamknij się i słuchaj. Chcę, abyś poszła do mojego mieszkania i wzięła moją torebkę. Kiedy tam dotrzesz, zadzwoń na

ten numer, a powiem, co dalej. Wciąż masz klucz, prawda? - Dała jej zapasowy, do użycia w nagłych wypadkach. Ten na pewno do nich należy. Po drugiej stronie zapadła cisza. Milcząca Shay nigdy nie oznaczała niczego dobrego. - Chcesz, abym pojechała do ciebie i wzięła twoją torebkę? Jak do cholery mogłaś ją zostawić? Gdzie teraz jesteś i jak mogę się do ciebie dostać? O Boże, tego się właśnie obawiała. Wiedziała, że tak będzie. Beznadziejna sytuacja w jakiej się znalazła wymagała użycia różnych środków, czas więc na błaganie. - Shay proszę. Proszę zrób to i zadzwoń do mnie, jak tylko się tam znajdziesz. - Dobra, idę. Nie zrobiłabym tego dla byle kogo. - Wiem, Shay. Naprawdę to doceniam. Wiem, ze proszę o zbyt wiele. - Dzięki Bogu, odpuściła. - Kiedy oddzwonię to przygotuj się na kilka pytań. - Oops, za szybko się zrelaksowała. - Odpowiem na wszystkie, jak do mnie zadzwonisz. - Może do tego czasu, wymyśli jakieś przekonujące kłamstwo. Shay nigdy nie uwierzy w to, jak było naprawdę. Rozłączywszy się Keisha przeszła do kuchni, do Alexa. - Tak szybko? Wszystko w porządku u twojej kuzynki? - Usiadła przy barze i przyglądała się jak kroił mięso w kostkę i wrzucał go na patelnię. Wyglądało to jak jakiś gulasz. - Zobaczymy. Pojechała do mnie na razie. Powiedziałam jej, żeby

zadzwoniła jak tam dotrze, po dalsze instrukcje. Teraz muszę wymyśleć jakieś przekonujące wytłumaczenie. - Kroił duże ilości mięsa i zastanawiała się co to będzie. Nie dlatego, że nie smakowało jej to, co przygotowywał. - Nie mam planu awaryjnego, co zrobić jeśli się nie uda. Musi znaleźć inny sposób, po prostu musi, jeśli to nie wypali.- Dotrę do domu, nawet na piechotę. - Spokojne. Jeśli nie wyśle twoich rzeczy, zatankujmy SUV'a i pojedziemy po nie. - Gapiła sie na niego z otwartymi ustami. - Keisha, zrobię wszystko co w mojej mocy, aby przekonać cię, abyś została tu ze mną, ale nie chce cię mieć, tylko dlatego, że nie masz innej opcji wyboru. Oszołomiona nie mogła wymyśleć odpowiedzi. Większość facetów wykorzystałaby sytuację, aby dostać to co chcieli. Ale nie Alex. Bardzo teraz ryzykował. Zadzwonił telefon, trochę za wcześnie jak na Shay. Alex wypłukał i osuszył dłonie zanim odebrał. - Musisz być Shaylą. Poczekać chwilkę. Keisha jest tutaj. - Shay? - Musiała pobić jakiś rekord prędkości, aby dostać się do jej mieszkania. - Kim jest ten przystojniak z pysznym głosem? - Skąd wiesz, że to przystojniak? Nawet go nie widziałaś. - Dziewczyno, mama cię czegoś nauczyła? Brzydale nie maja takiego głosu jak ten. Jest to wbrew prawom natury czy coś. Chcę wszystkie informacje. Czy Pan Przystojniaczek jest powodem dla którego jesteś z dala od domu bez torebki i z tego co wiem żadnego ubrania? - Przeglądałaś moje rzeczy? - Cholera, powinna się domyśleć, że Shayla będzie węszyć. Nie była naprawdę wścibska, ale kiedy chciała poznać

prawdę, była zdeterminowana. - Chcę znać wszystkie pikantne szczegóły. Tak! Teraz gadaj co się dzieje. O mój Boże - wykrzyknęła podekscytowanym głosem. - Zaliczyłaś! Wiedziałam! Cholera wreszcie. Trochę dłużej i twoje rzeczy by wyschły. Dobry był? Nieważne. Nie odpowiadaj na to pytanie. Oczywiście, musiał być rewelacyjny, że pomieszał ci w głowie wystarczająco, że opuściłaś dom bez niczego. Zabrał cię na jakie romantyczny wypad? *** Keisha chciała zapaść się pod stół i wyśliznąć z pokoju. Alex mógł usłyszeć każde słowo i tak było, sądząc po wielkim uśmiechu na jego twarzy. - Spędzam tydzień w jego domu w górach. Zaskoczył mnie. Jestem tu od piątku i po prostu dopiero teraz się zorientowałam, że moja torebka jest w domu, a nie w jego samochodzie jak mi się wydawało. Dlatego musisz mi ją wysłać. - To nie było takie nieprawdopodobne, a wymyśliła to w tej chwili. - Kurcze, musi być naprawdę dobry, jeśli po dwóch dniach dopiero zorientowałaś się, że zostawiłaś portfel. Musi też mieć kasę, bo nie wydawałaś pieniędzy. Nie tak jak ci frajerzy, którzy myślą, że będziesz płaciła za wszystko. - O Boże, czy te tortury się kiedyś skończą? - Shayla, proszę. - Dobra, dobra. Już cię nie drażnię. Daj mi adres, a wyślę ci portfel i telefon, który też tu zostawiłaś. Masz jeszcze konto w UPS?

- Tak, dam Ci numer konta i adres, gdzie teraz jestem. Prześlę ci jeszcze numer i adres Alexa, żebyś mogła się ze mnie skontaktować, w razie potrzeby. - Wszystko będzie dobrze. Nie martw się. Nie spiesz się i cieszcie się sobą. Zasługujesz na to. Po podaniu Shay wszystkich informacji, Keisha zakończyła rozmowę. Patrzyła wszędzie, tylko nie na Alexa. Wiedziała, że jej twarz była czerwona. Shayla potrafiła być czasami żenująca, chociaż nie byłaby taka, gdyby wiedziała, że Alex ją słyszy. Głupi wyostrzony wilczy słuch. Dzięki Bogu, że Alex jej nie drażnił. - Mam nadzieję, że lubisz gulasz wołowy. - Dodając ostatni składnik do garnka zmniejszył ogień. - Lubię wszystko, czego nie muszę ugotować sama. - Patrzyła jak sprzątał. Dobrze radził sobie w kuchni. - Nie lubisz gotować? - Nie bardzo. - Kurcze, to było mało powiedziane. - To nigdy nie była moja ulubiona czynność. Od kiedy mieszkam sama, jem dużo jedzenia na wynos albo mrożone obiady. - Było to głupie usprawiedliwienie, ale to była prawda, nienawidziła gotowania. - Na szczęście dla Ciebie, uwielbiam gotować. Zawsze staram się próbować nowych przepisów. - Ten facet był zbyt dobry, aby być prawdziwy. Gotował i sprzątał. - Dlaczego nie pójdziemy na spacer? Pokażę ci okolice. Jeszcze nie wychodziliśmy z domu odkąd przyjechałaś. To był dobry pomysł. Zaczynała czuć się już nieco przytłoczona

zamknięciem w domu. Założyli kurtki i buty, a następnie wyszli na zewnątrz. Spacerując po lesie pokazał jej granice swojej działki. Alex mieszkał w pobliżu szczytu góry w miejscu zwanym Sfora Kruków. Był tylko jeden człowiek, który mieszkał wyżej niż on, wampir Nikolai. Miasto Azylu było na dole, a w dolinie znajdował się rezerwat Indian Czirokezów. Idąc rozmawiali. Początkowo Keisha była trochę małomówna, ale kiedy zobaczyła jego zainteresowanie rozgadała się. Alex był bardzo dobrym słuchaczem. Zadawał mądre pytania, dzięki którym mógł poznać jej opinię. Chodzili rozmawiając, dopóki głód nie przygonił ich do domu. *** Po zjedzeniu obfitego obiadu z gulaszem wołowym i bagietką, przenieśli się do pokoju dziennego. Alex rozpalił ogień i relaksowali się na kanapie przed kominkiem. Czekała, aż wykona jakiś ruch. Chociaż był bardzo podniecony, umiał się powstrzymać. Nie prowokował jej, był czuły. Była tym wzruszona i zrobiło to na niej wrażenie, bo sama odczuwała podniecenie i to ją drażniło, że nie mogła mu pomóc. Zanim zaszło słońce i nastał zmrok okazało się, że mają ze sobą dużo wspólnego. Podobały im się te same filmy i ta sama muzyka. Sympatyzowali z tym samym ugrupowaniem politycznym i wierzyli w te same rzeczy. Kiedy zgłodnieli udali się do kuchni po dokładkę. Po skończonym posiłku i wysprzątaniu kuchni Alex zaproponował oglądanie filmu. Znaleźli komedię, której jeszcze nie widzieli. Śmieli się przez cały film, bo okazał się zabawniejszy niż się tego spodziewali. Po jego zakończeniu

wyłączyli telewizor i poszli do łóżka. Kiedy Keisha leżała w łóżku, nie mogąc zasnąć, myślała o przeżytym dniu. To była jedna z najbardziej relaksujących niedziel, jaką kiedykolwiek spędziła. Alex był najbardziej interesującym facetem, jakiego spotkała. Był rewelacyjny w łóżku, ale był też dobrym człowiekiem. To było coś, czego nigdy nie doświadczyła - kochanek, który był też przyjacielem. Rozmyślając o tym, zasnęła.