anKa98

  • Dokumenty314
  • Odsłony244 407
  • Obserwuję259
  • Rozmiar dokumentów542.1 MB
  • Ilość pobrań157 739

His Proposed Deal 1-3

Dodano: 7 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 7 lata temu
Rozmiar :340.1 KB
Rozszerzenie:pdf

His Proposed Deal 1-3.pdf

anKa98 EBooki Sandi Lynn
Użytkownik anKa98 wgrał ten materiał 7 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 19 z dostępnych 19 stron)

2 ''His Proposed Deal'' Sandi Lynn Tłumaczenie: ArimaAter Korekta: Ewelina1991n Tłumaczenie w całości należy do autora książki, jako prawa autorskie i służą jedynie jako promocja autora. Tłumaczenia nie są źródłem korzyści majątkowych. Prosimy o nierozpowszechnianie tego tłumaczenia na innych chomikach, forach czy stronach internetowych. Tłumaczenie nieoficjalne dla DD_TranslateTeam

3 Rozdział 1 Skończyłam zakręcać ostatnie pasmo moich długich, blond włosów, kiedy Kara weszła do łazienki. -Nie wierzę, że wyjeżdżasz już jutro. -Wiem. Będę za wami tęsknić. Przeczesałam włosy ręką. Jeszcze raz poprawiłam tuszem rzęsy, które opatulały moje niebieskie oczy, zanim z Karą wyszłyśmy, by spotkać się z dziewczynami na kolacji. Nasza ostatnia kolacja na Florydzie, bo jutro już będę w drodze do Nowego Yorku. Zacznę jesienny semestr w szkole projektowania Parsons. Marzyłam o tym od dziecka. Pracowałam jako kelnerka w ekskluzywnej restauracji, odkładając napiwki i większą część pensji, by przeprowadzić się do Nowego Yorku i mieć pieniądze na start, dopóki nie znajdę pracy. Z pożyczką studencką byłam pewna, że czesne nie będzie dla mnie problemem. Kara i ja spotkałyśmy nasze przyjaciółki, Molly i Aubrey w Seafood Haven, by później ruszyć w miasto. Zaprzyjaźniłyśmy się już w podstawówce, kiedy zostałyśmy przydzielone do wspólnego projektu. Kara i Molly były fryzjerkami, pracowały razem w jednym salonie a Aubrey dążyła do tego, by zostać prawnikiem. Ja zawsze marzyłam o tym, by zostać projektantką i moje marzenie właśnie miało zacząć się spełniać. Życie nie było zbyt łaskawe dla mnie i mojej mamy. Mój tata zniknął, kiedy miałam dwa latka a moja mama musiała walczyć, by jakoś wiązać koniec z końcem. Pracowała na dwóch zmianach w barze, a moja ciocia Laura opiekowała się

4 mną. Moja mama dawała z siebie wszystko, a kiedy ja dorosłam na tyle, by pracować, znalazłam pierwszą pracę. Po ukończeniu liceum nie poszłam do collegu, tylko zaczęłam pracować na pełny etat, by pomóc mojej mamie finansowo. -Czy ty w ogóle rozmawiałaś z Justinem? -Spytała Kara. -Nie. Nie ma pojęcia, że wyjeżdżam i wolałabym by tak zostało. Mam nadzieje, że żadna z was nic nie powie. -Szkoda, że wam nie wyszło - przemówiła Molly. -Tak. Trzeba przyznać, że jest miły, ale jest też okropnie nudny. Wiecie, o co mi chodzi; nigdy nigdzie nie wyszliśmy, bo nie mógł oderwać się od gier. Nie wspominając o tym, że nie przyjął pracy, bo uważał, że jest na to zbyt dobry. Musi dorosnąć. -Ale seks był świetny, co? -Spytała Aubrey. -Taaa... To jedyna dobra rzecz w naszym związku. Dlatego przez rok ignorowałam jego wady, ale dłużej już bym nie dała rady. -Ale on płakał, gdy z nim zerwałaś - prychnęła rozbawiona Kara. -Owszem płakał, ale nie dlatego, że z nim zerwałam a dlatego, że zniszczyłam jego grę na xboxa. Skończyłam z facetami chyba, że mają trzydzieści pięć lat. Mam nadzieje, że w tym wieku są bardziej ogarnięci. Śmiejemy się, płacimy nasz rachunek i kierujemy się do klubu Fifty- Seven. **** Stałam oparta o bar, sącząc moje mojito i patrząc jak dziewczyny twerkują1 na parkiecie, kiedy przystojny dżentelmen podszedł, by zamówić szkocką z lodem. Przyjrzałam się mu, kiedy rozmawiał ze swoim

5 przyjacielem. Miał perfekcyjnie zadbane krótkie, brązowe włosy oraz subtelny zarost i wąsy. Ubrany był w czarne jeansy - przynajmniej w tym świetle wydawały się czarne - i w czarną koszulę z krótkim rękawem. Zakrztusiłam się, kiedy odwrócił się i przyłapał mnie, że go obserwuje. Miał pełne usta i szare oczy, które przykuły moją uwagę. Uśmiechnął się do mnie. -Cześć. Kiwnęłam głową, trzymając mojito, czując się jak głupek przyłapany na gorącym uczynku. Barman dał mu jego drink, a on przysunął się bliżej do mnie. -Jestem Max. -Emma. Miło cię poznać. -Uśmiechnęłam się do niego. -Ciebie również miło poznać, Emmo. Chciałabyś gdzieś pójść i porozmawiać? To był kod, by powiedzieć w ładny sposób "chodźmy uprawiać seks i miejmy przyjemną noc". -Przykro mi, ale nie jestem z przyjaciółkami. -Twoje przyjaciółki mogą się dołączyć. -Mrugnął. Sposób, w jaki mrugał sprawił, że wydawał się jeszcze bardziej seksowny. -Jesteś uroczy, ale nie interesują mnie tego typu rzeczy. Pochylił się w moim kierunku, aż jego usta były niebezpiecznie blisko moich. Pachniał szkocką. -Chciałbym się dowiedzieć co cię interesuje - jego uśmiech przez chwile wybił mnie z rytmu. -Założę się, że chciałbyś się dowiedzieć. -Przejechałam palcem po jego klatce piersiowej. -I założę się, że mówisz to każdej dziewczynie. -Tylko tym, które są niesamowicie seksowne. I patrząc na twój palec, mogę stwierdzić, że jesteś seksowną dziewczyną.

6 Czułam się przytłoczona, kiedy dałam znak barmanowi by dał mi kolejne mojito. Max rzucił banknoty, kiedy barman wręczył mi mój drink. -Ja stawiam. -Więc teraz spodziewasz się, że pójdę z tobą do łóżka, bo kupiłeś mi drinka? -Uśmiechnęłam się krzywo, upijając napój. -Nie jestem taką dziewczyną. Przesunął palcem po mojej szczęce, mówiąc: -Może powiesz mi, jaką dziewczyną jesteś? Ta zabawa była nawet ciekawa. Ale co jeśli okaże się psychopatycznym mordercą, który będzie mnie śledził i zabije mnie za to, że go spławiłam? -Jestem dziewczyną, która nie uprawia seksu z nieznajomymi. Zwłaszcza z tymi spotkanymi w klubie. Lubię znać mężczyznę, zanim pójdę z nim do łóżka. Kilka randek, kwiaty, kolacje i najważniejsze najsmaczniejsze czekoladki. -Cóż przykro mi, ale nie będę w stanie spełnić twoich wymagać, bo jutro wylatuje. Więc może zaryzykujesz i zapomnisz o tym wszystkim chociaż raz i od razu przejdziemy do części z łóżkiem. Szczerze nie mogę winić go za próbowanie. Moja bielizna była wilgotna. To nie wydarzyło się od dłuższego czasu. Nawet przy Justinie się tak nie czułam. Jednak to nie istotne, nie ważne jak jest nakręcona w tym momencie, nie mogę iść do łóżka z niesamowicie przystojnym facetem stojącym przede mną. Zachowałabym się jak nie ja, a nie miałam zamiaru czegoś takiego robić tylko dla seksualnej satysfakcji. Molly, Kara i Aubrey podeszły, patrząc się na nas. Szczęka Molly opadła prawie na podłogę. -Dziękuje za propozycję, ale nie dziękuje - położyłam rękę na jego klatce piersiowej i z trudem przełknęłam ślinę, wiedząc, co mnie ominie. -

7 Jestem pewna, że jesteś uroczym facetem, nawet jeśli sypiasz z nieznajomymi kobietami z klubów, ale tak jak mówiłam wcześniej, mnie nie interesują takie znajomości. Jeżeli teraz mi wybaczysz, moje koleżanki na mnie czekają i chyba nadszedł czas by wyjść. Weszłam pomiędzy Karę i Molly i razem w cztery wyszłyśmy z klubu. -Co to miało znaczyć? -Spytała Aubrey. -Przespałabym się z nim na miejscu. Przypominał boga... -Może przypominał, ale nie mam zamiaru uprawiać seksu z przypadkowymi nieznajomymi. Wiem, że wszystkie uważacie, że to zabawne i nieszkodliwe, ale pod tym względem jestem tradycjonalistką. -Jutro wyjeżdżasz. Nie masz chłopaka. Bóg wie, ile czasu nie uprawiałaś seksu. Więc co miałaś do stracenia? Jutro możesz wsiąść do samolotu, czując się jak gwiazda rocka. - Powiedziała Molly. -Przykro mi, moje panie. Jeżeli chcecie uprawiać z nim seks, macie moje pełne poparcie. Jestem pewna, że zgodziłby się na czworokąt. Powiedział, że możecie dołączyć - uśmiechnęłam się. -Jesteś stuknięta - powiedziała Kara. -Nigdy bym nie spławiła takiego przystojniaka. 1 Twerkowanie, czyli seksowne potrząsanie pupą w rytm muzyki

8 Rozdział 2 Zanim przeszłam przez odprawę na lotnisku, przytuliłam moją mamę. -Uważaj na siebie w Nowym Yorku. Będę za tobą tęsknić, dziecinko. -Zacisnęła usta. -Będę uważać, mamo i też będę tęsknić. Jednak wiesz, że to jest dla mojego dobra. Zawsze o tym marzyłam. -Wiem - łzy zaczęły wypełniać jej oczy. -Teraz już idź i zadzwoń do mnie, kiedy bezpiecznie dotrzesz na miejsce. Nowy York jest niebezpieczny. -Zadzwonię. Kocham cię, mamo - roześmiałam się. -Ja ciebie też kocham, dziecinko. Stała tam, machając mi, kiedy szłam przez bramki. Kiedy przeszłam dopiero połowę mojej drogi, zaczęli wpuszczać ludzi na pokład. Podekscytowana wsiadłam do samolotu, schowałam mój podręczny bagaż i zajęłam moje miejsce. Wyciągnęłam telefon, by sprawdzić pocztę, zanim samolot wystartuje. Moje serce przyśpieszyło, kiedy zobaczyłam emaila z działu finansowego szkoły Parsons. Szanowna Panno Knight, Z przykrością informujemy panią, że popełniliśmy błąd przyznając pani pożyczkę na jesienny semestr w szkole Parsons. Przepraszamy za wszelkie niedogodności. Jeżeli chciałaby pani pomimo tego faktu wciąż uczyć się w Parsons prosimy o uiszczenie czesnego w ciągu pięciu dni roboczych. Jeżeli w ciągu pięciu dni nie otrzymamy wpłaty, miejsce zostanie udostępnione innemu uczniowi. Robert Foreman. Dyrektor od spraw finansowych.

9 Nie wiedziałam jak zareagować na te słowa. Jak mogli odebrać mi tę pożyczkę w ostatniej chwili? Moje oczy wypełniły się łzami. Moje marzenie miało się nie spełnić. Nie było szans, bym mogła zapłacić 21 tysięcy dolarów za semestr jesienny. Miałam tylko tyle pieniędzy by przez jakiś czas przeżyć. Zaczęłam panikować, a w mojej głowie zaczęły się pojawiać przerażające wizje. Opuściłam mamę i przyjaciół, by iść do szkoły w Nowym Yorku, ale teraz nie było żadnej szkoły. Fala mdłości uderzyła we mnie, a ja musiałam wstać i skorzystać z toalety. Kiedy szłam między siedzeniami, zauważyłam, że toaleta jest zajęta. Cholera. Stałam tam, drżąc, czekając chyba wieczność, aż ktoś wyjdzie. Nagle drzwi się otworzyły, a para szarych oczu wpatrywała się we mnie. -Hej, Emma, prawda? -Max uśmiechnął się. O mój Boże to nie może się dziać. -W porządku? - Delikatnie chwycił moje ramie. -Nie za bardzo. Muszę skorzystać z łazienki. -Proszę. - Ustąpił mi miejsca. Zamknęłam drzwi i oparłam się o umywalkę. Najpierw Parsons a teraz koleś z wczorajszego wieczora? Wzięłam głęboki wdech i starałam się przeanalizować moją sytuacje. To nie był koniec świata. Jutro pójdę do działu finansowego i spróbuje wszystko wyjaśnić. Kiedy otwieram drzwi, widzę Maxa, czekającego na mnie. -Dlaczego wciąż tu jesteś? -Spytałam zirytowana. Był ostatnią osobą na ziemi, z którą miałam ochotę teraz się zadawać. -Chciałem się upewnić, że wszystko w porządku. Wyglądałaś, jakbyś miała się rozpłakać. Wszystko w porządku? -Tak - odeszłam, zostawiając go w tyle. Usiadłam na swoim miejscu i wyjrzałam przez okno.

10 -Hej, chciałbyś się zamienić miejscami i usiąść w pierwszej klasie? - Spytał Max, chłopaka siedzącego obok mnie. -Serio? -Tak. Miejsce 2A. Jeśli nie masz nic przeciwko, chciałbym usiąść koło mojej przyjaciółki. -Pewnie, nie mam nic przeciwko. Dzięki. -Wstał ze swojego miejsca. -Serio? Oddałeś swoje miejsce w pierwszej klasie, by siedzieć tutaj? Jesteś nienormalny czy coś w tym stylu? -Może jestem - uśmiechnął się. Cholera. Jego uśmiech jest tak samo seksowny, jak był wczoraj. W sumie jest tak samo seksowny, jak wczoraj. Dobrze, że się z nim nie przespałam. W sumie, jakie były szanse, że spotkamy się w tym samym samolocie? Potrzebuje drinka i potrzebuje go dramatycznie. Stewardesa przechodziła obok mnie, a ja ją zatrzymałam. -Przepraszam, czy mogę dostać kieliszek czerwonego wina? -Oczywiście, za napoje alkoholowe jest dodatkowa opłata. -Dobrze. -Już pijesz? -Spytał. Spojrzałam na niego i westchnęłam. Nie potrzebowałam w tej chwili tego. -Czy mógłbyś po prostu wrócić na swoje miejsce i zostawić mnie w spokoju? Nie mam ochoty z nikim rozmawiać. -Przykro mi, ale oddałem swoje miejsce. Wygląda na to, że utknęliśmy ze sobą. Zmieniając temat, wracasz do domu? -Nie. -Odwracam się, patrząc przez okno. Stewardesa wraca, wręczając mi kieliszek wina. Zanim zdążyłam zareagować, Max sięga do kieszeni i wręcza jej pieniądze. -Ja stawiam.

11 -Czy masz w zwyczaju płacić za kobiecie drinki w samolocie? -Nie a czy ty masz w zwyczaju mówić 'dziękuje'? Westchnęłam. -Dziękuje i przepraszam. Mam po prostu pewne problemy. -Miałam zamiar wypić mały łyk wina, zamiast tego wypijam pół kieliszka wina na raz. -Widzę, że coś się stało. Posłuchaj, przepraszam, że naciskałem na ciebie. Będę tu siedział, posłucham muzyki i nie będę ci już przeszkadzał. Teraz się czuje jak zołza. To nie była jego wina, że Parsons cofnął moją pożyczkę. -Wczoraj chciałeś uprawiać ze mną seks - uśmiechnęłam się. Przechylił głowę i jego usta delikatnie wykrzywiły się w uśmiechu. -Nigdy tego nie powiedziałem. -Oczywiście. Tylko powiedziałeś, że chcesz gdzieś i porozmawiać. Między wierszami można odczytać wiadomość 'chodźmy uprawiać seks'. W dodatku powiedziałeś, bym stanęła na krawędzi i zignorowała wszystkie romantyczne aspekty i byśmy przeszli od razu do części z łóżkiem. Zaśmiał się. -Dobrze, w porządku. Taka myśl przeszła mi przez głowę. Przecież spójrz na siebie, ale najwidoczniej faktycznie nie byłaś tym typem dziewczyny. Łączył nas nieszkodliwy flirt i musisz przyznać, że zrobiło się całkiem gorąco. Nie kłamał. Było gorąco i na moje nieszczęście, myślałam o nim po wyjściu z klubu i musiałam się zająć sama sobą. -Mieszkasz w Nowym Yorku? -Spytałam. -Tak. Spędziłem wakacje w Miami w naszym domku plażowym, szukając potencjalnych nieruchomości dla firmy mojego taty.

12 -Więc pracujesz dla ojca? -Tak. Jestem wychowywany, by przejąć po nim interes, kiedy pójdzie na emeryturę. -Świetnie - uśmiecham się do niego. -Skoro prawdopodobnie już nigdy się nie spotkamy, nie widzę żadnych przeszkód, byś powiedziała mi co się stało. Czasami pomaga, gdy człowiek wygada się nieznajomemu. -Nie jesteś nieznajomym. Znam twoje imię i próbowałeś zaciągnąć mnie do łóżka. Potrząsnął głową, uśmiechając się szeroko. -W porządku. Skończyłam pić moje wino i odstawiłam mój kieliszek na wózek, a Max nie patrzył na mnie. Miał racje. Pewnie już nigdy go nie spotkam, więc co mi szkodziło powiedzieć prawdę? -Przeprowadzam się do Nowego Yorku, by iść do szkoły Parsons. Wszystko już było ustalone. Moja pożyczka została zatwierdzona. Oszczędzałam pieniądze, by mieć na wydatki i ustaliłam, że zamieszkam w mieszkaniu mojej przyjaciółki Macy, dopóki nie ma jej w kraju. Uczenie się w Parsons było moim marzeniem, odkąd pamiętam. Dostałam dzisiaj e- maila, że szkoła popełniła błąd i nie dostanę pożyczki, a opłatę muszę uiścić w ciągu pięciu dni albo przyjmą kogoś innego na moje miejsce. -Wow. Naprawdę mi przykro, Emma. Jak mogli w taki sposób cofnąć pożyczkę? -Nie mam pojęcia. Mam zamiar to jutro rano wyjaśnić - spojrzałam przez okno, walcząc z łzami wypełniającymi moje oczy. -Hej. Nie łam się. Założę się, że to kolejny błąd. Samolot w końcu wylądował, a Max wyłączył tryb samolotu w telefonie. Jego telefon kilka razy zapiszczał.

13 -Cholera. -Co się stało? -Spytałam. -Ummm... nic. Wydawał się naprawdę zdenerwowany. Wstał ze swojego miejsca, chwycił swoją torbę, która znajdowała się w pierwszej klasie i poczekał na mnie. -Muszę jeszcze skorzystać z toalety. -Dobrze. Cóż, miło było cię spotkać, Emma. Może wpadniemy na siebie w Nowym Yorku. Powodzenia. -Odwrócił się i odszedł. Weszłam do łazienki, czując się zdezorientowana i niepewna tego, co przed chwilą się wydarzyło. No tak, nie powinnam o nim myśleć. Muszę zabrać bagaż i jechać do mieszkania Macy a później zastanowić się nad tym, co powinnam robić. Wyszłam z łazienki i poszłam odebrać bagaż. Kiedy udało mi się go znaleźć, byłam zaskoczona, gdy usłyszałam moje imię. -Emma, tutaj jesteś. Po wyjściu z łazienki nie mogłem cię znaleźć. - Powiedział Max, podchodząc i obejmując mnie. -Chodź ze mną. Proszę, Emma. Odpłacę się za tą przysługę. -Wyszeptał mi do ucha. -Co ty do cholery wyprawiasz? -Po prostu uśmiechnij się - powiedział, szczerząc zęby. Wziął mnie pod ramię i pociągnął mnie do starszej kobiety i mężczyzny, którzy stali nieopodal. -Mamo, tato to moja narzeczona, Emma. -Mocno mnie objął. Zakrztusiłam się, patrząc na niego wytrzeszczonymi oczami. -Emma, miło cię w końcu poznać. - Powiedziała kobieta, obejmując mnie. -Jesteś przepiękna. -Emmo chciałem, byś poznała moich rodziców, Bradshaw i Carol Hamilton.

14 -Miło cię w końcu poznać - jego tata uśmiechnął się, ściskając moją dłoń. Uwolniłam moją dłoń, delikatnie ją potrząsając. -Cudownie móc was poznać. Wszystko działo się tak szybko, że nie wiedziałam, co się dzieje. W jednej chwili byłam w toalecie, a w drugiej poznawałam rodziców kolesia, którzy uważali mnie za jego narzeczoną. -Mamo, tato. Miło, że przyjechaliście tutaj, ale chciałbym zabrać Emmę do domu. Spotkamy się później, dobrze? -Nonsens. Pojedziecie z nami, przy okazji ją podwieziemy. -Poważnie, tato, chcemy spędzić trochę czasu razem - powiedział Max. - Czy mógłbyś to uszanować? -Oczywiście, że możemy to uszanować, Max. -Jego mama uśmiechnęła się. - Chodźmy Bradshaw. Niech ta dwójka zostanie sama. Poznamy lepiej Emmę na kolacji. Siódma. Nie spóźnijcie się. Moje oczy rozszerzyły się, kiedy brałam głęboki wdech. -Nie mogę się doczekać - uśmiechnęłam się. Odeszli ku wyjściu z lotniska. Odwróciłam się w stronę Maxa, który odetchnął z ulgą, a ja go zdzieliłam. -Co to miało znaczyć? Twoja narzeczona? Czy ty do cholery oszalałeś? -Auć. Pozwól mi wszystko wyjaśnić. Tylko uspokój się. -Oh, wszystko wyjaśnisz. Masz na to pięć sekund. - Odeszłam, biorąc mój bagaż. Max wziął swój bagaż i zaczął iść za mną. Max złapał dla nas taksówkę a ja usiadłam na tylnym siedzeniu. -Masz adres mieszkania, w którym się zatrzymasz? Wyciągam kartkę z mojej torebki i daje mu ją.

15 -Tribeca, co? Nieźle - przekazał adres taksówkarzowi. -Teraz masz już tylko trzy sekundy, by wytłumaczyć mi co to miało znaczyć. -Emmo to długa historia. Czy możemy poczekać, aż dotrzemy do twojego mieszkania? Co jeszcze się wydarzy, by ten dzień był jeszcze gorszy? Powinnam była zostać w Miami i żadna z tych rzeczy by się nie wydarzyła.

16 Rozdział 3 Max wysiadł z taksówki i podał mi pomocną dłoń. Odrzuciłam ją. -Nie potrzebuje twojej pomocy. -Wysiadłam i zabrałam swój bagaż. Max chwycił swój bagaż po czym poszedł za mną do środka. -Piętro dwudzieste ósme - powiedział. -Bez jaj. Potrafię czytać. Pojechaliśmy windą na dwudzieste ósme piętro i znalazłam mieszkanie 28C. -Czekaj, już tutaj byłem - powiedział Max. -Jak twoja przyjaciółka się nazywa? -Macy. -Czy jest modelką? Odwróciłam się i spojrzałam na niego podejrzliwie. -Tak. -Znam ją. Byłem tutaj na kilku imprezach. -Świetnie - przekręciłam oczami, kiedy otwierałam drzwi. -Wow! - Wymknęło mi się, kiedy weszłam do środka. -Całkiem nieźle, co? Po prawej stronie znajdowała się kuchnia z białymi szafkami i ladą z czarnego granitu. Salon był ogromny, wypełniony wielkimi oknami, z których był widok na rzekę Hudson. Ten widok zapierał dech w piersiach. -W nocy widok jest jeszcze lepszy. - Powiedział Max. Odwróciłam się w jego kierunku, przyglądając mu się. -Tłumacz! Już! - Wykrzyczałam.

17 -Dobrze, dobrze. Możemy usiąść? Usiadłam na kanapie a on zajął krzesło naprzeciwko mnie, czekając na jego wytłumaczenie. -Brakuje mi trzech miesięcy do moich dwudziestych szóstych urodzin, a do tego czasu muszę być zaręczony lub muszę mieć żonę, inaczej nie będę miał dostępu do mojego funduszu powierniczego. To moi dziadkowie zrobili mojemu tacie, a teraz on wierzy, że skoro u niego to zadziałało, to u mnie również to zadziała. -Poczekaj chwilę. Więc masz czas by do dwudziestych szóstych urodzin, by odebrać swój fundusz powierniczy? Czy ty słyszysz sam siebie? -Tak i dwadzieścia sześć lat skończę za trzy miesiące, więc muszę przyznać, że czas mnie goni. Przepraszam, że cię w to wciągnąłem, ale potrzebuje twojej pomocy. Zaufaj mi, nie planowałem tego. Kilka nocy temu, kiedy byłem pijany, wysłałem tacie wiadomość, że przywiozę moją narzeczoną do domu. Jeśli pomożesz mi, ja pomogę tobie. -Serio? Jak możesz mi pomóc? -Zapłacę całe twoje czesne. Już nigdy nie będziesz musiała się tym martwić. Spojrzałam na niego a szczęka mi opadła. -Nie mówisz serio. -Mówię. Ja jestem w kropce, ty również jesteś w kropce, możemy sobie pomóc. Potrzebuje, byś udawała moją narzeczoną przez te trzy miesiące. Kiedy będę miał fundusz powierniczy, nasza umowa wygaśnie. Nie mogłam uwierzyć, że mi to proponuje. Był kolesiem, z którym rozmawiałam w klubie, a teraz miałam być jego fałszywą narzeczoną? Zbyt wielki chaos panował w mojej głowie.

18 -Więc to wszystko? Nie ma żadnych zasad i wymogów związanych z tą umową? -Będziemy musieli uczestniczyć w rodzinnych uroczystościach i tego typu rzeczach. To wszystko. Nie będziemy chodzić na randki. Nie będziemy uprawiać seksu. Chyba że będziesz chciała, wtedy jestem twój. -Uśmiechnął się. -Posłuchaj, Emmo. W razie, gdybyś tego nie zauważyła, nie jestem gotów ustatkować się, szczerze nie mam tego w planach. Tata chcę, bym podtrzymał idealny wizerunek Hamilton, tworząc małą perfekcyjną rodzinkę. Podczas gdy pieprzy dwudziestotrzyletnią sekretarkę i dwudziestoletnią stażystkę, którą właśnie zatrudnił. Jestem bogaty, odnoszę sukcesy i za jakiś czas będę odnosił jeszcze większe sukcesy i nie chcę być związany z kimś, kto będzie komplikował moje życie. -Trzy miesiące? -Pytam dla pewności. -Tak. Trzy miesiące. Tylko do czasu aż skończę dwadzieścia sześć lat. Przycisnęłam dłonie do twarzy i wzięłam głęboki wdech. Właśnie byłam w Nowym Yorku, nikt by się o tym nie dowiedział. To będzie tajemnica pomiędzy nami przez trzy miesiące. Trzy miesiące to niezbyt długi czas. -Dobrze, Max. Masz swoją umowę. Wyglądał na podekscytowanego. -Naprawdę, Emmo? Jesteś pewna tego? -Tak, jestem pewna. -Bardzo ci dziękuje. Nie masz pojęcia, jak wiele to dla mnie znaczy. Dam ci czek na twoje czesne. Skoro idziemy dziś na kolacje do domu moich rodziców, musisz mieć również pierścionek. Musimy zrobić wszystko, by to wydawało się realistyczne, możesz go nosić, kiedy jesteśmy razem z moją rodziną.

19 -Teraz? -Spytałam. -Tak. Pojedziemy do Tiffany'ego i wybierzesz, który ci się spodoba. -Tiffany? Nigdy tam nie byłam. - Ekscytacja mną zawładnęła. -Pokochasz to miejsce. Zadzwonię po naszego kierowcę, Martina, zabierze nas tam. -Masz kierowcę? -Tak. Jest spoko. Pokochasz ten styl życia. -Mrugnął. -Myślę, że powinniśmy się wymienić numerami telefonu, skoro planujemy ślub. - Zachichotał. Wyciągnęłam telefon. Wpisałam swój numer do jego telefonu, a on wpisał swój do mojego. Chwilę później zadzwonił Martin, mówiąc, że już na nas czeka. Moje pierwsze godziny w Nowym Yorku a ja wybierałam zaręczynowy pierścionek. Jak ja się wpakowałam w to bagno?