anKa98

  • Dokumenty314
  • Odsłony244 677
  • Obserwuję259
  • Rozmiar dokumentów542.1 MB
  • Ilość pobrań157 827

HPD 21-31

Dodano: 7 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 7 lata temu
Rozmiar :742.7 KB
Rozszerzenie:pdf

HPD 21-31.pdf

anKa98 EBooki Sandi Lynn
Użytkownik anKa98 wgrał ten materiał 7 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 71 stron)

2 ''His Proposed Deal'' Sandi Lynn Tłumaczenie: ArimaAter Korekta: Ewelina1991n Tłumaczenie w całości należy do autora książki, jako prawa autorskie i służą jedynie jako promocja autora. Tłumaczenia nie są źródłem korzyści majątkowych. Prosimy o nierozpowszechnianie tego tłumaczenia na innych chomikach, forach czy stronach internetowych. Tłumaczenie nieoficjalne dla DD_TranslateTeam

3 Rozdział 21 Święto dziękczynienia miało być za kilka dni a ja już kupiłam bilety by polecieć do Miami. Moja mama mnie zamęczała bym przyjechała do domu na święta bo za mną tęskniła. W szkole zaczęła mi się przerwa świąteczna i miałam czas by przygotować się by opuścić to zimne miejsce na kilka dni. O swojej ciąży powiedziałam Hannah i Austinowi a kiedy zapytali, kto jest ojcem, powiedziałam zawstydzona, że to była przygoda na jedną noc. Spakowałam walizkę i wzięłam taksówkę by pojechać na lotnisko. Kara i Molly zostały w Nowym Yorku na święta bo musiały pracować w piątek. Miały zamiar upiec po raz pierwszy raz w życiu indyka i chciały bym została, ale musiałam spotkać się z mamą i porozmawiać z nią o dziecku. Byłam przerażona. Kiedy wysiadłam z samolotu, wzięłam głęboki oddech, idąc przez lotnisko. -Emma! – Usłyszałam krzyk mojej mamy, która machała rękami. Kiedy tylko ją zobaczyłam, zaczęłam płakać. -Oh, skarbie. Niech no ja na ciebie popatrzę – uśmiechnęła się, delikatnie dotykając mojej twarzy. -Cześć mamo. -Objęłam ją mocno. -Tęskniłam. -Ja też za tobą tęskniłam. Chodźmy, zabiorę cię do domu. Walczyłam ze sobą by nie załamać się w samochodzie. Spytałam mamę o Dannego. Jej oczy rozjaśniały, kiedy mówiła o nim. Nigdy nie widziałam by tak mówiła o mężczyźnie. Zasłużyła na szczęście.

4 Wzięłam swój bagaż do mojego pokoju i usiadłam na łóżku. Byłam wykończona. A takie zmęczenie towarzyszyło mi od kilku dni. Kiedy siedziałam, moja mama weszła do pokoju. -Co się z tobą dzieje? Zachowujesz się dziwnie. Czy coś się stało w Nowym Yorku o czym mi nie mówiłaś? Nie mogłabym nic ukrywać przed nią. Wystarczyło, że na mnie spojrzała i już wiedziała, że coś się działo. Zaczęłam płakać, chowając twarz w dłoniach. -Oh, kochanie, co się stało? -Podeszła do mnie i objęła mnie. Podniosłam twarz i spojrzałam na nią. Miałam oczy wypełnione łzami, zatkany nos i uczucie, że ją rozczaruje. -Jestem w ciąży. Zacisnęła usta i patrzyła na mnie, swoimi dużymi brązowymi oczami. Nie wyglądała na rozczarowaną. -Emmo – wyszeptała. -Kto jest ojcem? Położyłam głowę na jej ramieniu. -To długa historia, mamo. Tyle mam ci do powiedzenia. -Więc mi powiedz – ścisnęła moją dłoń. Opowiedziałam jej jak spotkałam Maxa i o tym jakiego emaila dostałam z Parsons. -Musiałam udawać jego narzeczoną a on zapłacił za moją szkołę. Trwało to tylko trzy miesiące. -Załkałam. -Ale ja się zakochałam w tym dupku a on nawet się nie pożegnał. Tylko przyniósł list, kto tak robi? -Dalej łkałam. - Naprawdę myślałam, że mnie pokochał albo mu zależało na tyle by zostać przy mnie. -Skarbie, pewnie też go to bolało dlatego nie potrafił pożegnać się. Mężczyźni to tchórze, dlatego uciekają. Na przykład twój ojciec.

5 -Nie mam pojęcia co powinnam robić. Jestem przerażona. -Też byłam przerażona, ale nigdy nie żałowałam, że cię urodziłam. Jesteś jedynym dobrym wydarzeniem w moim życiu, ale ty musisz powiedzieć Maxowi o dziecku. -Nie mogę. Odszedł i zaczął nowe życie. Rozpoczął coś własnego. Jeśli by mnie szczerze kochał, nie odszedłby. Ale odszedł a ja nie będę niszczyła mu życia. -Emmo, on ma prawo wiedzieć. Niech podejmie własną decyzje. -Już ją podjął w dniu, kiedy zostawił ten list i odszedł z mojego życia. To oczywiste, że nic dla niego nie znaczyłam. Więc najlepiej jak nie będzie wiedział. Ty mnie wychowałaś sama ja też dam radę. Położyła palec na motylu, którego dostałam od Maxa. -Czy to on ci go dał? Kiwnęłam głową i znowu zaczęłam płakać na jej ramieniu. **** Święta przyszły i równie szybko minęły a ja wracałam do Nowego Yorku. Rozmawiałam z mamą i poczułam, że kamień spadł mi z serca. Danny okazał się wspaniałym mężczyzną i rozumiałam, dlaczego moja mama go pokochała. Traktował ją jak królową a ona zdecydowanie na to zasługiwała. Obserwując ich przez te kilka dni, uświadomiłam sobie jak bardzo tęsknie za Maxem. Jednak nadszedł czas by o nim zapomnieć. Teraz nie będę sama. Aubrey miała skończyć szkołę w przeciągu kilku tygodni i przeprowadzić się do Nowego Yorku. Będzie cudownie mieć trzy przyjaciółki obok siebie. -Pa mamo. Dziękuje za wszystko – uśmiechnęłam się, przytulając się do niej.

6 -Dzwoń jak będziesz czegoś potrzebować. Pojawię się w Nowym Yorku w mgnieniu oka. -Dzięki, ale będzie dobrze. Obiecuje. -Żałuje, że nie będę widziała jak twój brzuszek rośnie. -Kup iphone to będziesz mogła go obserwować. Albo naucz się obsługi komputera to będziemy rozmawiać przez skype. Danny zachichotał. -Nie martw się, Emmo. Kupimy jej iphone, kiedy wyjedziesz. Nie chcę by cokolwiek ją ominęło. -Dziękuje Danny – objęłam go. -Opiekuj się nią. -Będę. Kocham tą damę. Moja mama się zarumieniła. Jeszcze raz się objęłyśmy a ja wyruszyłam do Nowego Yorku by zacząć żyć. Dosyć chowania się w mieszkaniu. Nie żyłam już tylko dla siebie.

7 Rozdział 22 Pięć miesięcy później. Kiedy stałam pod prysznicem, położyłam dłonie na szybko rosnącym brzuchu. Wczoraj pierwszy raz poczułam kopnięcie dziecka. To było najbardziej niesamowite uczucie na świecie i sam fakt, że rośnie w moim brzuchu mały człowiek, stał się bardziej realny. Po prysznicu, ubrałam się i poszłam do mieszkania dziewczyn. Obie wzięły wolne by pójść ze mną na USG. Aubrey musiała być w sądzie, ale obiecała, że spróbuje się z nami spotkać na miejscu. Wspierały mnie i chociaż wciąż myślałam o Maxie to już mniej cierpiałam. Czasami zastanawiałam się, czy dobrze zrobiłam nie mówiąc mu o dziecku. Czułam poczucie winy, ale wtedy przypominałam sobie, że nie zostawił mnie bez powodu. Skończyłam drugi semestr w Parsons i wszystko się układało. Miałam wsparcie ze strony Hannah i Austina a i nasze grono przyjaciół się powiększyło. Kara poznała mężczyznę o imieniu Bill i spotykają się już od miesiąca. Aubrey poszła już na kilka randek z Glennem, innym prawnikiem z jej firmy. Molly wciąż czeka na swojego księcia z bajki. Zajęłam swoje miejsce, dziewczyny były obok mnie, kiedy doktor Richardson, mój położnik/ginekolog, zaczął robić mi badanie. Zobaczenie dziecka wywołało we mnie silne emocje. To było moje dziecko. Osoba o którą będę dbać, kochać i uczyć przez resztę mojego życia. -Chciałabyś znać płeć? – Spytał. -Naprawdę? Mogę? – Spytałam podekscytowana.

8 -Tak, mogę ci powiedzieć. Spojrzałam na dziewczyny, które ściskały moją dłoń i kiwnęły głowami. -Tak, chcę wiedzieć. -Gratulacje, Emmo. Będziesz miała córeczkę. Łzy zaczęły płynąć po moich policzkach. -O mój Boże będziemy mieć córeczkę – pisnęła Molly. -Wygląda na zdrową i wszystko jest w normie. Widzimy się za miesiąc na kontroli. -Uśmiechnął się i wyszedł z sali. Kara wzięła moją rękę i pomogła mi wstać. Byłam szczęśliwa, wiedząc, że moje dziecko jest zdrowe. Dodatkowo się cieszyłam, że będę mieć córkę. Dziewczyny cieszyły się razem ze mną, ale nie mogłam się powstrzymać i pomyślałam o Maxie. -Teraz kiedy już znasz płeć dziecka, możemy zacząć pracować nad pokoikiem. – Uśmiechnęła się Aubrey. -Właśnie pomyślałam jak fajnie będzie wybierać te wszystkie dziewczęce rzeczy – powiedziała Kara. **** Kiedy rozmawiałam z mamą pokazałam jej zdjęcie z USG. Zaczęła płakać i nawet nie zdążyłam jej powiedzieć, że to dziewczynka. Ze względu na dużo pracy, nie mogła przyjechać do Nowego Yorku, ale obiecała się tu być, kiedy urodzę dziecko. Kiedy usiadłam na łóżku, położyłam słuchawki na brzuchu i puściłam Mozarta, podczas gdy ja czytałam poradnik. Usłyszałam telefon, więc sięgnęłam po niego i wtedy moje serce zaczęło bić jak oszalałe. Tęsknie za tobą, Emmo.

9 Gapiłam się w te cztery słowa przez dłuższy czas, po czym skasowałam wiadomość. Dlaczego właśnie teraz się odezwał? Nie miałam zamiaru znowu się w to pakować. Następnego dnia spotkałam dziewczyny na kolacji w knajpie. Miałam ogromną ochotę na makaron. Kiedy weszłam, dziewczyny już siedziały przy stoliku, pijąc wino. -Cześć – uśmiechnęłam się, siadając koło Aubrey. Kelnerka podeszła do nas a ja zamówiłam wodę. -Nie mogę się doczekać, kiedy znów będę mogła pić alkohol. Nie uwierzycie co się wczoraj wydarzyło. -Co? W porządku? – Aubrey wyglądała na zaniepokojoną. -Max napisał mi, że za mną tęskni. -Serio? -Odezwała się Molly. -A ty co mu odpisałaś? -Spytała Kara. -Nic. Usunęłam jego wiadomość, nie mam zamiaru odpisywać. Aubrey położyła rękę na moim ramieniu. -Posłuchaj, Emmo i proszę nie złość się na mnie. Wiesz jak bardzo cię kocham i że jesteś moją najlepszą przyjaciółkę. W sumie jesteśmy jak siostry. A ty nigdy nie wyznałaś miłości Maxowi. Nigdy nie powiedziałaś mu, że chcesz by został. Nigdy z nim o tym nie rozmawiałaś. Może gdybyś mu powiedziała, wszystko wyglądałoby inaczej. -Wiedział, Aubrey. Nawet o tym napisał w liście, że wie, że mnie zranił i że ma nadzieje, że mu wybaczę. Wiedział, że się w nim zakochałam i powiedział że nie jest odpowiednim mężczyzną. To jego słowa, nie moje. Dlaczego miałby tak pisać, gdyby nie wiedział? -Może masz racje, ale powinniście ze sobą porozmawiać. Będziecie mieć dziecko.

10 Zaczęłam się złościć. O co jej chodziło? Miała być po mojej stronie, nie jego. -Więc bierzesz jego stronę? -Warknęłam. -Nie, Emmo. Nie biorę niczyjej strony. Po prostu uważam, że powinniście ze sobą porozmawiać, zanim go całkowicie skreślisz ze swojego życia. -W takim razie nie powinien być takim tchórzem. -Przynajmniej napisał ci list, mógł zniknąć bez słowa. Kara i Molly siedziały naprzeciwko, nic nie mówiąc. Patrzyły tylko na nas. -Zgadzacie się z nią? -Spytałam patrząc na nie. -Zgadzacie? -To ma sens – powiedziała Kara. -Wciąż myślę, że jest dupkiem i jestem po twojej stronie. -Powiedziała Molly. -Dzięki – podniosłam szklankę z wodę. Westchnęłam. Może Aubrey miała racje. -Posłuchaj, rozumiem co mówisz, ale wiem co myśli o związkach. Powiedział mi, że nie chcę być związany z jedną kobietą i bawić się w małżeństwo i w idealna rodzinę. Powiedział, że nie chce dziewczyny, która będzie go kontrolować. Jak mogłam mu powiedzieć wcześniej, że go kocham? Stworzyłabym między nami niezręczną atmosferę, zresztą nawet nie dał mi okazji bym mogła mu powiedzieć. Chciałam mu wyznać moje uczucia tego ranka, gdy odszedł. -Wytarłam łzy chusteczką. -Nie jest za późno by mu powiedzieć. -Powiedziała Aubrey, dotykając mojej dłoni. -Powiedział, że za tobą tęskni. To coś znaczy. -Wszystko się zmieniło. Dałam sobie spokój, muszę myśleć o dziecku. Wracam do domu. Jestem zmęczona i plecy mnie bolę. Aubrey objęła mnie. -Przepraszam jeśli cię zdenerwowałam. Po prostu martwię się o ciebie.

11 -W porządku. Muszę to przemyśleć. Pogadamy później. Kiedy szłam ulicą, mój wzrok przyciągnął sklep Baby Bellini. Weszłam do środka, podeszłam do kołyski, która znajdowała się na wystawie. Zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia była różowo-szaro-biała. Zaczęłam wyobrażać sobie aranżacje pokoju. Rozmawiałam ze sprzedawcą kilka minut o jakości łóżka i o tym czy ta kołyska się sprawdzi. Właśnie tego szukałam. Kupiłam kołyskę i pasującą szafkę na ubrania. Kołyskę można było od razu zabrać do domu, szafka miała zostać dostarczona do domu. Wyszłam ze sklepu i stanęłam na chodniku, próbując złapać taksówkę, trzymając wielką torbę. Zatrzymała się przy mnie czarna limuzyna. -Emma? Przełknęłam z trudem ślinę. -Darren, cześć. Wysiadł z limuzyny i podszedł do mnie. Spojrzał na mój wielki brzuch a później na mnie. Łzy napłynęły mi do oczu. -Wsiadaj, zawiozę cię do domu – wziął ode mnie torbę i włożył ją do bagażnika. Zajęłam miejsce z tyłu, próbując wymyślić kłamstwo. -Czy to jego? -Spytał ruszając. -Tak. – Tak i tyle z moich kłamstw. Zbyt bardzo lubiłam Darrena by go okłamać. -Nie możesz mu powiedzieć, proszę. -Nie martw się, Emmo. Nic nie powiem. Nic więcej nie powiedział. Zatrzymał się przy budynku, wyjął moje rzeczy i zaniósł je do mieszkania. -Możesz położyć to na podłodze. Wielkie dzięki. Napijesz się kawy? - Spytałam. Spojrzał na zegarek po czym uśmiechnął się do mnie.

12 -Pewnie. Mam czas zanim będę musiał odebrać państwa Delaney. -Czy to dla nich teraz pracujesz? Usiadł na stoliku, opierając się o blat. -Pracuje teraz dla wielu osób. Kiedy potrzebują podwózki, bezpośrednio do mnie dzwonią. A ty jak sobie radzisz? -W porządku. – Postawiłam przed nim kawę. -Czy to ty odwiozłeś tamtego dnia Maxa na lotnisko? Upił kawę i objął dłońmi kubek. -Tak i wierz mi, kiedy mówię, że był załamany. Nie widziałem go nigdy w takim stanie. Wywróciłam oczami. -Wątpię, zostawił mi list. Cholerny list. -Wiem co zrobił i mówiłem mu, że to błąd i że powinien z tobą porozmawiać. Ale to Max Hamilton i on wie wszystko najlepiej. Nie powiesz mu o dziecku? -To nie ma sensu. Jestem pewna, że spełnia swoje marzenia w Chicago. Na pewno nie chcę dziecka. -A co z twoimi marzeniami? -Spełniam swoje marzenia. Mam wspaniałych przyjaciół i mam szkołę. Wierz mi, naprawdę sobie dobrze radzę. -Skłamałam. -Max wysłał mi wiadomość, że za mną tęskni. -Rozumiem. Pamiętasz jak powiedziałem ci, że niektórzy ludzie muszą upaść by się czegoś nauczyć? -Tak. -Myślę, że Max upadł tego dnia, gdy zostawił ten list. -Nie wiem, ale nie mogę się nim przejmować. Jeśli chciałby ze mną być to by ze mną został.

13 Spojrzał na kubek. -Znasz już płeć? Uśmiechnęłam się. -To dziewczyna. -Oh. Będzie równie piękna jak jej matka. Lepiej już pójdę. Nie mogę się spóźnić. -Dzięki za podwiezienie i rozmowę – objęłam go. -Dbaj o siebie i o swoją córeczkę. Masz mój numer. Dzwoń jeśli będziesz czegoś potrzebować. -Dobrze.

14 Rozdział 23 Dwa tygodnie później. Para, która kupiła meble z drugiej sypialni, przyjechała z samego rana by je odebrać. Były nowożeńcami i szukali używanych mebli do dodatkowego pokoju. Mąż nie wydawał się zachwycony, tłumaczył to tym, że teściowa teraz będzie mogła ich częściej odwiedzać. Gdyby nie mieli drugiej sypialni, nie mogłaby z nimi zostać. Jego żona za to grzecznie powiedziała, że on może spać na kanapie. Nie mogłam się powstrzymać i się roześmiałam. Kiedy wyszli, stałam w pustym pokoju i rozejrzałam się. To był idealny czas by pomalować okna. Postanowiłam, że pokój będzie szaro-różowy. Zdobyłam również urocze firanki do tego pokoju. Spędziłam całą niedziele na malowaniu sufitu przez co moje plecy okropnie mnie bolały. Postanowiłam dokończyć malowanie następnego dnia. Póki co wszystko wyglądało świetnie. Nie chciałam prosić dziewczyn o pomoc bo chciałam zrobić to sama. Może jutro do nich zadzwonię. **** Po śniadaniu, wysłałam wiadomość do Molly, prosząc by wpadła. Aubrey miała plany z Glennem a Kara wybierała się do New Jersey by poznać rodziców Billy’ego. Molly odpisała, że wpadnie po pracy bo musiała przygotować klientki do ślubu. Przebrałam się w jeansy i w biała koszulkę. Związałam włosy w kucyk i zaczęłam malować ściany. Po kilku godzinach,

15 skończyłam. Stanęłam i uśmiechnęłam się, patrząc na pokój, który będzie należał do mojej księżniczki. Usłyszałam pukanie do drzwi i spojrzałam na telefon. Molly musiała wcześniej skończyć. Pobiegłam do drzwi, podekscytowana. -Nie mogę się doczekać aż zobaczysz – zaczęłam paplać, otwierając drzwi. Zamarłam. Moje serce zaczęło bić jak szalone i poczułam jak mój żołądek się zaciska, kiedy zobaczyłam Maxa. Spojrzał na mnie i na mój brzuch. Zmarszczył czoło, nic nie mówiąc. -Max, co tutaj robisz? – Poczułam, że łzy napływają mi do oczu. -Przyjechałem do ciebie. Poczułam się tak jakby ziemia się zatrzymała. Cholera. Cholera. Cholera. Był zdenerwowany. Nigdy nie widziałam go w takim stanie. -Wejdź. – Powiedziałam niepewnie. -Nie, w porządku. Widzę, że jesteś zajęta. Muszę już iść. -Widziałam, że jest załamany. Odwrócił się i zaczął powoli odchodzić. Oh nie, nie zrobi tego. Nie pozwolę by znowu odszedł. -Max, to twoje dziecko. Będziesz ojcem. -Wymamrotałam. Zatrzymał się i po chwili odwrócił się. Wrócił i wszedł do środka. Najbardziej niezręczny i straszny moment w moim życiu właśnie nadszedł. -Myślałam, że to Molly przyszła. -Przepraszam, że wpadłem bez zapowiedzi, ale nie odpowiedziałaś na wiadomość i domyśliłem się, że nie odbierzesz telefonu. -Masz rację, nie odebrałabym. – Odwróciłam się i poszłam do kuchni umyć ręcę. -Malowałaś? -Spytał, kiedy się odwróciłam w jego stronę. Czułam, że coraz trudniej jest mi oddychać.

16 -Tak, malowałam pokój dla dziecka. -Wzięłam głęboki wdech. Musiałam zachować spokój dla dobra dziecka. Wytarłam dłonie, czekając na pytania. -Dlaczego nie powiedziałaś mi o ciąży? -Odszedłeś. Usiadł, zakrył twarz dłońmi. -Mogłaś zadzwonić. – Uderzył pięścią w stół. -A ty mogłeś się normalnie pożegnać a nie zostawić pieprzony list! Jesteś tchórzem! Przeczesał włosy ręką i lekko potrząsnął głową. -Nie możesz ani tak krzyczeć ani się denerwować, szkodzi to dziecku. Proszę, Emmo. Proszę usiądź. -Nie mam ochoty siadać! Za kogo się uważasz by tu przychodzić? Dałam sobie z tobą spokój, Max. Udało mi się ułożyć życie bez ciebie i robię to wszystko dla mojego dziecka. -Naszego dziecka – powiedział rozłoszczony. -Mojego dziecka! To moje dziecko! – Krzyczałam. -To ja się źle czułam i byłam zmęczona, ledwo wytrzymywałam na zajęciach. To ja planowałam jak wychowam dziecko sama podczas gdy ty siedziałeś w luksusowym biurze w Chicago! Wstał i delikatnie dotknął mojego ramienia. -Emmo, proszę. -Nie, nie dotykaj mnie. – Odsunęłam się od niego, krzyżując dłonie na klatce piersiowej, podeszłam do okna i spojrzałam na rzekę. To było miejsce w którym mogłam myśleć. -Zostawiłem ten list bo wiedziałem, że nie będę mógł spojrzeć w twoje oczy i odejść. Myślisz, że łatwo mi było? Myślisz, że mnie to uszczęśliwiło? Nie! Czułem się okropnie w Chicago. Starałem się skupić na pracy, prawie nie

17 spałem, ale kiedy zasypiałem, śniłem o tobie. Każdej nocy. Nawiedzałaś mnie we snach. Starałem się o tobie zapomnieć. Chciałem o tobie zapomnieć bo wzbudziłaś we mnie uczucie, które mnie przeraża. Łzy popłynęły po moich policzkach a ja nie mogłam na niego spojrzeć. -Musiałem wyjechać z Nowego Yorku by być z dala od mojego ojca. To był mój plan. Nie planowałem, że się w tobie zakocham. Starałem się w tobie nie zakochać. Jak myślisz dlaczego nie spotykaliśmy się codziennie? Dlaczego spędzaliśmy całe tygodnie z dala od siebie? Próbowałem kontrolować moje uczucia, ale to było zbyt trudne, kiedy byliśmy tak blisko siebie. Byłaś zbyt blisko i myślałem, że ta przeprowadzka mi pomoże, ale nie pomogła. Kiedy wysłałem wiadomość byłem pijany. Tylko dzięki alkoholowi, znalazłem w sobie odwagę. Kiedy nie odpowiedziałaś, byłem zraniony, ale zrozumiałem jak ciebie zraniłem. Do diabła, Emmo czy odwrócisz się i spojrzysz na mnie? Powoli się odwróciłam i spojrzałam na niego. -Spędziłam zbyt wiele czasu próbując o tobie zapomnieć. Nie masz pojęcia jak się bałam, jak się czułam samotna. -Przepraszam. Czy możemy, chociaż dzisiaj, zapomnieć o urazach i porozmawiać? Po prostu porozmawiać? Szczerze mówiąc wierzyłam mu a to całe złoszczenie się szkodziło dziecku. -W porządku, porozmawiajmy. -Mogę zobaczyć pokój dziecka? -Wiesz, gdzie jest. Poszedł do pokoju i patrzył na ściany. -Różowy? Czy to znaczy, że będziemy mieć córeczkę? -Tak. Byłabym bardzo zmartwiona, gdyby przy tych ścianach miał być syn. Roześmiał się.

18 -Córka. Nie mogę uwierzyć, że będę miał córkę. Podoba mi się, że te dwie ściany pomalowałaś na szaro. Czy zrobiłaś to wszystko sama? -Tak. Meble zostaną dostarczone w przyszłym tygodniu a ja kupiłam już kilka rzeczy na ściany i mam jeszcze firanki do zawieszenia. -Kiedy masz termin? -Spojrzał na mnie. -Za osiem tygodni. -Przepraszam, że pytam, ale jak to się stało? -Serio, Max? -Nie o to mi chodzi. Tylko brałaś tabletki. -Wiem, ale były dni kiedy zapominałam, ale następnego dnia zawsze brałam podwójną dawkę. Przykro mi. -Niepotrzebnie. Nie jestem zły. Trochę przerażony, ale nie zły. Poszłam do mojego pokoju po zdjęcie z USG i dałam je Maxowi. -Poznaj swoją córkę. Możesz zatrzymać to zdjęcie, mam drugie. Patrzył się na nią tak intensywnie. -Jest piękna, Emmo. Poczułam kopnięcie. -Co się dzieje? -Kopnęła, lubi to robić. -Mogę? – Wyciągnął rękę. Kiwnęłam głową. Położył dłoń na moim brzuchu. Jego dotyk sprawił, że po moim ciele przebiegł dreszcz. Kopnęła znowu a Max to poczuł. Uśmiechnął się i spojrzał w moje oczy. -O mój Boże to niesamowite. Położyłam rękę na jego dłoni. -Emmo – wyszeptał. -Ja…

19 Cofnęłam się. -Nie, Max. Nie sądzę bym mogła to zrobić. Musisz wyjść. -Nie chcę cię znów zostawiać. Nie masz pojęcia jak za tobą tęskniłem. Odwróciłam się bo nie mogłam patrzeć w jego oczy. Smutek mnie przytłaczał i byłam zdezorientowana. -Nie wiem i nie chcę wiedzieć. Ten czas był bardzo trudny i kiedy cię nie było, ja stawałam się silniejsza. Robiłam to dla siebie i dla dziecka. Nie możesz oczekiwać, że wrócisz i wszystko będzie jak dawniej. Zraniłeś mnie i nie wiem czy będę mogła ci zaufać. Jedyne co nas łączy to dziecko. -Miałaś zamiar mi o niej powiedzieć? -Nie wiem. Może kiedyś. Ale musisz zrozumieć, że to ty odszedłeś. Zacząłeś nowe życie, nową firmę i nie miałam zamiaru tego rujnować. -Ale jestem jej ojcem. Miałem prawo wiedzieć! -Wrzasnął. -Nie chciałam byś zrujnował jej życie tak jak twój ojciec zrujnował twoje – zamknęłam oczy. Przemówiłam słowami, które powinny do niego trafić. -To słabe, Emmo. Nawet jak na ciebie. Jeśli chcesz żebym wyszedł, w porządku. Wyjdę, ale to nie koniec. -Odwrócił się i wyszedł, trzaskając drzwiami. Zaczęłam płakać, usłyszałam otwieranie drzwi i Molly przyszła prosto do pokoju dla dziecka. -Emmo, właśnie widziałam Maxa – powiedziała, obejmując mnie. -Myśli, że może wrócić do mojego życia jakby nigdy nic się nie stało.

20 Rozdział 24 Minął tydzień a Max nie dawał znaku życia. Ale czego mogłam się spodziewać w końcu on tak się zachowywał, więc nie byłam zbytnio zaskoczona. Skończyłam ostatni semestr a moja średnia wynosiła 3.8. Pokój dla dziecka był gotowy a meble miały zostać dostarczone popołudniu. Nie mogłam się doczekać, aż wszystko przygotuje. Kupiłam żyrandol w Pottery Barn Kids, który zastąpił poprzednie oświetlenie. Kiedy odpakowywałam zakupione akcesoria, usłyszałam pukanie do drzwi. Spojrzałam przez judasza by sprawdzić, czy to dostawca. Moje serce się zatrzymało, kiedy zobaczyłam Maxa. Niepewnie otworzyłam drzwi a on wszedł do środka nie mówiąc nawet „cześć”. -Chciałem ci powiedzieć, że przenoszę firmę do Nowego Yorku by być bliżej mojej córki. Będę częścią jej życia, Emmo. Nie możesz zabronić mi tego. Możesz mnie nienawidzić, ale będę tu dla niej. I pomimo tego co myślisz, nie zniszczę jej życia. Nie popełnię tych samych błędów co moi rodzice. Stałam tam, słuchając go, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Odwróciłam się i otworzyłam je. -Mamy dostarczyć meble pannie Emmie Knight. -Tak, proszę wejść. Pokażę gdzie trzeba je zanieść. Max włożył dłonie do kieszeni i stał przy szybie, patrząc jak mężczyźni wnoszą meble do pokoju dla dzieci. Najpierw wnieśli duże pudło z kołyską. Później przynieśli szafkę na ubrania i dwie rzeczy, które zakupiłam w Valetti Silver. -Proszę tu podpisać.

21 Podpisałam a kiedy wyszli, Max odwrócił się i spojrzał na mnie. -Masz mi coś do powiedzenia? -Dobrze. Mała dziewczynka potrzebuje obecności ojca. Ja tego nie miałam i nie chcę tego dla mojej córki. Jeśli chcesz być zaangażowany w wychowanie, musimy to ustalić. Możesz ingerować w jej życie, ale nie w moje. -Jeśli tego chcesz, w porządku. -To dobrze – powiedziałam. Poszłam do pokoju dla dziecka, patrzyłam na podpisane kartonowe pudełka. Westchnęłam. -Czy tutaj jest kołyska? -Spytał Max. -Tak. Myślałam, że będzie w całości. Max podszedł i poprosił o nożyczki. -Co robisz? -Spytałam. -Mam zamiar złożyć kołyskę, więc najpierw musimy otworzyć te pudła. Wybuchłam śmiechem. -Co w tym takiego śmiesznego? Sądzisz, że nie dam rady? -Szczerze mówiąc to tak, uważam, że nie dasz rady. Uśmiechnął się do mnie. -Mam zamiar udowodnić ci, że się mylisz. Teraz proszę daj mi nożyczki bym mógł rozpocząć moją pracę. Pokręciłam głową i poszłam do kuchni po nożyczki. Wróciłam i wręczyłam mu je, później zajęłam miejsce na fotelu a nogi położyłam na podnóżku. -Ten fotel wygląda porządnie – skomentował. -To prawda, zobaczyłam go i nie mogłam się powstrzymać. Rozłożył pudła po podłodze i zaczął je otwierać, wyciągnął plastikowe torby z milionem śrubek. Prychnęłam. Wyciągnął również instrukcje. Spoważniał.

22 -Według tego potrzebujemy śrubokręt, młotek oraz kombinierki. Czy masz te rzeczy? -Nie – uśmiechnęłam się. -Cóż więc najpierw musimy wybrać się do sklepu z narzędziami. Zakładaj buty. Zadzwonię po Darrena to nas podwiezie. -Darren? Znowu pracuje dla ciebie? -Spytałam, wstając z fotela. -Tak. Znów pracuje dla mnie i dałem mu ogromną podwyżkę. -Wyciągnął telefon i zadzwonił do Darrena. -Będzie tu za dziesięć minut. Powinienem zabrać ze sobą instrukcje. To będzie zabawne. Patrzenie jak próbuje zbudować kołyskę, chyba muszę to nagrać. -Czy już wcześniej coś składałeś? -Nie, ale jak trudne może to być? Wskazówki są raczej nieskomplikowane. -Dobrze, skoro tak mówisz- zaśmiałam się, zakładając buty. Kiedy wyszliśmy z budynku, Darren już na nas czekał przy Rolls Royce. Uśmiechnęłam się i objęłam go. -Podrzuć nas do sklepu z narzędziami. Jak to miejsce się nazywa? Home Department coś takiego? Roześmiałam się a Darren uśmiechnął się do mnie. -Masz na myśli Home Depot? – Delikatnie szturchnęłam jego ramię. -Możliwe. Poszliśmy razem do Home Depot i widziałam, że Max nie ma pojęcia co powinien zrobić. -Widzisz te wielkie znaki w sklepie? To wskazówka w jakim dziale jesteś. Widzisz znaki przy półkach? Dzięki temu wiesz jakie narzędzia się na niej znajdują. -Oh, nie zauważyłem ich.

23 Znowu się roześmiałam.W końcu, po godzinie spędzonej w sklepie, znaleźliśmy wszystkie narzędzia, które były nam potrzebne. Byliśmy w dziale z wiertarkami a Max bawił się jednąz nich. -Chyba ją kupię. -Po co? -Nigdy nie wiesz, kiedy będziesz potrzebował wiertarki poza tym jest całkiem fajna. **** Tak jak planowałam, wykończona usiadłam na fotelu a Max porozkładał wszystkie części kołyski i usiadł pomiędzy nimi. Patrzenie na niego jak próbuje ogarnąć, który kawałek pasuje do którego było niesamowicie zabawne i trzeba przyznać urocze. -Potrzebujesz pomocy? -Spytałam. -Chciałabyś pomóc? -Pewnie. Gdyby ciebie tu nie było, musiałabym zrobić to sama. -Wstałam i usiadłam obok niego na podłodzę, przypatrując się instrukcji. Kiedy już do połowy zbudowaliśmy kołyskę, on przerwał i spojrzał na mnie. -Myślę, że ten kawałek powinien znajdować się z tyłu. -Masz rację. Słuchaj, robimy to od trzech godzin a ja jestem głodna. Maluch chce jeść. -Położyłam dłonie na brzuchu. -Też jestem głodny. Może zamówimy tajskie jedzenie. -Brzmi świetnie. Podniósł się i wyciągnął dłoń w moim kierunku by mi pomóc. W chwili, kiedy go dotknęłam, przytłaczające uczucie wypełniło mnie. Pomógł mi i razem poszliśmy do kuchni by sprawdzić menu knajpki, które znajdowało

24 się przyczepione do lodówki. Po zdecydowaniu co chcemy zjeść, Max zadzwonił by złożyć zamówienie. Wyjęłam butelkę wody z lodówki i usiadłam przy stole. -Widziałeś się z ojcem? -Spytałam. -Tak i nie było najlepiej. W sumie wyparł się mnie, to jego słowa. – Usiadł naprzeciwko mnie. -Dlaczego? – Myśl o tym, że rodzic może wyprzeć się dziecka bardzo mnie zasmuciło i nie potrafiłam sobie tego wyobrazić. -Powiedział, że go zdradziłem a on nie chcę mieć nic wspólnego z takimi zdrajcami. Pokłóciliśmy się a mama tam stała i nic nie mówiła. Kazał mi pilnować firmy bo wszystko może się rozpaść w mgnieniu oka. -Max, przykro mi. -Jest bezlitosny sukinsynem. Zawsze taki był i zawsze taki będzie. Powiedział, że już nie należę do rodziny i że już nigdy nie chcę mnie widzieć. -A twoja mama była przy tym? -Tak. Wyszedłem z ich domu i nie mam zamiaru tam wracać. -Masz zamiar powiedzieć im o dziecku? -Nie, Emmo. Nie jestem częścią ich rodziny, więc wychodzi na to, że to nie jest ich wnuczka. -A co z Fioną? -Jej powiem. Nienawidzi ich i leci do Paryża na wakacje. Powiedziała, że nie jest pewna czy wróci. -A co ze studiami? -Będzie studiować tam. Zabolało mnie serce. Widziałam smutek w jego oczach i słyszałam rozpacz w jego głosie, kiedy mówił o swojej rodzinie. To musiało być dla niego

25 niesamowicie trudne. Usłyszałam pukanie do drzwi a Max poszedł otworzyć, po chwili jedzenie znalazło się na stole. Wyjęłam talerze i również położyłam je na stole. Kiedy jedliśmy, spytałam go o firmę. -Gdzie masz zamiar założyć firmę w Nowym Yorku? -Connor Black z Black Enterprises ma do wynajęcia trzecie piętro w swoim budynku. Spotkałem się z nim w tym tygodniu i podpisaliśmy umowę. Wystarczy dopóki firma się nie rozrośnie. Wtedy przeniosę firmę do większego miejsca. -Jak twoja firma się nazywa? -Spytałam z ciekawości. -Hamilton Tech. Zatrudniłem najlepszych ludzi od software’u i zajmujemy się zaawansowaną techniką, którą ludzie pokochają. Przynajmniej mam taką nadzieje, że pokochają. -Pokochają – uśmiechnęłam się. Po zjedzeniu, wróciliśmy do przerwanego wcześniej zajęcia. Po kolejnych dwóch godzinach w końcu udało nam się zbutować kołyskę i umieścić ją we właściwym miejscu. -Dobra robota, Hamilton. -Położyłam dłoń na jego ramieniu. -Nie dałbym rady bez ciebie. Otworzyłam szafę i wyjęłam dużą torbę. Wyciągnęłam srebrną literę S i podniosłam ją. -Co to? -Spytał Max. -Jej inicjał. -Wybrałaś imię? -Sarah. Sarah Renee Hamilton. Znaczenia imienia Sarah to księżniczka. Bez słowa podszedł do mnie i mocno mnie objął. Albo na tyle ile mógł przez mój ogromny brzuch stojący na naszej drodze. Nie cofnęłam się, ponieważ dobrze było znaleźć się znowu w jego ramionach.