Wilbur Smith
P ON CY BRZEGŁ Ą
Prze o y ARTUR LESZCZEWSKIł ż ł
T ksi k dedykuj Danielle Antoinette z wyrazami mi o cię ąż ę ę ł ś
Mam nadziej , e ze wzgl du na opowiedzian histori czytelnik wybaczy mi pewneę ż ę ą ę
nie cis o ci w chronologii.ś ł ś
Pozwoli em sobie opó ni wprowadzenie samolotu zwiadowczego Albatros do niemieckich sił ź ć ł
powietrznych i
przyspieszy em wybuch epidemii grypy z roku 1918 prawie o rok.ł
Autor
S ysza em tak e na p on cym brzegu Afryki G odnego lwa wydaj cego okrutne ryki.ł ł ż ł ą ł ą
WILLIAM BARNES RHODES
Bombastes Furioso, akt IV
Michaela obudzi nierówny oskot artylerii.ł ł
Ka dego ranka w ciemno ciach ostatniej godziny przed witem mia miejsce ten samż ś ś ł
makabryczny rytua , w którym baterie dzia obu armii sk ada y pierwsz tego dnia ofiar bogomł ł ł ł ą ę
wojny.
W namiocie panowa a ciemno . Michael le a przykryty sze cioma we nianymi kocami ił ść ż ł ś ł
przygl da si rozb yskom dzia prze wituj cym przez p ótno niczym niesamowita zorza polarna.ą ł ę ł ł ś ą ł
Koce by y zimne i wilgotne jak cia o nieboszczyka, a deszcz nad g ow b bni o dach namiotu.ł ł ł ą ę ł
Przenikliwe zimno k sa o Michaela przez szorstk po ciel, ale jednocze nie poczu nie mia yą ł ą ś ś ł ś ł
promyk nadziei. W tak pogod nie mogli lata .ą ę ć
Z udna nadzieja pierzch a jednak szybko, gdy Michael uwa niej ws ucha si w oskot dzia . Poł ł ż ł ł ę ł ł
odg osie ognia zaporowego móg oceni kierunek wiatru — wia z po udniowego zachodu,ł ł ć ł ł
zag uszaj c swoim po wistem kakofoni salw. Michael, czuj c, jak przejmuj go dreszcze,ł ą ś ę ą ą
naci gn koce pod sam brod . Jakby na potwierdzenie jego podejrze wiatr nagle ucich .ą ął ą ę ń ł
Rytmiczny stukot deszczu o brezent najpierw zel a , a wreszcie zupe nie usta . W zapad ej ciszyż ł ł ł ł
Michael s ysza , jak jab onie w sadzie ociekaj wod — po chwili silniejszy podmuch szarpnł ł ł ą ą ął
ga ziami; drzewa otrz sn y si niczym spaniel wyskakuj cy na brzeg i zasypa y dach namiotułę ą ęł ę ą ł
gradem ci kich kropel.ęż
Postanowi nie si ga po z oty zegarek le cy na postawionej obok ó ka walizce, która s u y ał ę ć ł żą ł ż ł ż ł
mu za stolik. I tak wiedzia , e zbli a si pora lotu. Wsun si g biej pod koce i zacz rozmy lał ż ż ę ął ę łę ął ś ć
o strachu. L k parali owa wszystkich, ale sztywne konwencje, wed ug których zorganizowaneę ż ł ł
by o ycie lotników, i które ustala y zasady pilotowania samolotów oraz umierania, zabrania ył ż ł ł
mówi o strachu — nie pozwala y wspomina o tym uczuciu nawet w najbardziej ogólnychć ł ć
s owach.ł
Jaka to by aby ulga, pomy la Michael, gdyby zesz ej nocy, kiedy siedzieli z Andrew przył ś ł ł
butelce whisky i omawiali zadania czekaj ce ich nast pnego dnia, móg powiedzie : „Andrew,ą ę ł ć
mam strasznego cykora przed jutrzejsz akcj ".ą ą
U miechn si w ciemno ciach, wyobra aj c sobie zaambarasowan min przyjaciela poś ął ę ś ż ą ą ę
takim o wiadczeniu, ale wiedzia dobrze, e Andrew boi si tak samo jak on. Mo na to by oś ł ż ę ż ł
pozna po jego oczach i po drgaj cym nerwie w policzku, którego raz po raz musia dotykać ą ł ć
wskazuj cym palcem. Wszystkie stare wygi mia y wypracowane jakie nawyki broni ce ich przedą ł ś ą
l kiem: Andrew uspokaja rozedrgany nerw dotkni ciem palca i bez przerwy ssa pust fifk odę ł ę ł ą ę
papierosów jak dziecko smoczek. Michael zgrzyta z bami przez sen tak g o no, e sam sił ę ł ś ż ę
budzi w nocy od tego d wi ku, obgryza paznokie kciuka i co kilka minut dmucha na palce,ł ź ę ł ć ł
jakby si poparzy czym gor cym.ę ł ś ą
Strach doprowadza ich z wolna do lekkiego szale stwa i sk ania do nadmiernego picia, któreł ń ł ł
st pi oby reakcje ka dego normalnego cz owieka. Jednak nie byli zwyczajnymi lud mi i alkoholę ł ż ł ź
zdawa si nie mie na nich wp ywu: nie pogarsza bystro ci wzroku i nie opó nia reakcji nógł ę ć ł ł ś ź ł
kontroluj cych stery samolotu. Ci przeci tni gin li w ci gu pierwszych trzech tygodni s u by,ą ę ę ą ł ż
spadali na ziemi niczym obj te ogniem drzewa w czasie po aru lasu lub rozbijali si o mi kk ,ę ę ż ę ę ą
pooran pociskami ziemi z si , która ama a im wszystkie ko ci.ą ę łą ł ł ś
Andrew prze y czterna cie miesi cy, a Michael jedena cie; o wiele wi cej ni bogowie wojnyż ł ś ę ś ę ż
wyznaczyli ludziom lataj cym w tych kruchych konstrukcjach z metalu, drewna i p ótna. Tak wi cą ł ę
wspólnie obijali si tu i tam w wolnym czasie, pili whisky oraz wszystkie inne trunki, jakie mielię
pod r k , i miali si krótkim, wybuchowym miechem, a pó niej, nad ranem, le eli zdr twiali wę ą ś ę ś ź ż ę
ó kach, nas uchuj c odg osów kroków.ł ż ł ą ł
W a nie w tej chwili Michael us ysza kroki — musia o by pó niej, ni przypuszcza . Przedł ś ł ł ł ć ź ż ł
namiotem Biggs wdepn w ka u i zakl ci ko, a jego buty wyda y obsceniczny, chlupocz cyął ł żę ął ęż ł ą
odg os. P omyk latarni z okr g ym szkie kiem przenika m tnym wiat em przez p ótno, gdył ł ą ł ł ł ę ś ł ł
ordynans otwiera klap i wchodzi do rodka.ł ę ł ś
— Wspania y poranek, sir. — Ton g osu Biggsa by pogodny i jednocze nie cichy, eby nieł ł ł ś ż
pobudzi pi cych w s siednich namiotach oficerów, którzy tego ranka nie mieli wyznaczonychć ś ą ą
lotów. — Mamy po udniowo-zachodni wiatr i niebo licznie si przeciera. Nad Cambrai wida juł ś ę ć ż
gwiazdy.
Biggs postawi trzyman w r kach tac na walizce i zacz krz ta si po namiocie, zbieraj cł ą ę ę ął ą ć ę ą
ubranie, które Michael rozrzuci wieczorem na przej ciu z desek.ł ś
— Która godzina?
Michael uda , e w a nie budzi si z g bokiego snu, przeci gaj c si i ziewaj c, eby tamtenł ż ł ś ę łę ą ą ę ą ż
nie domy li si jego porannego strachu i aby w ten sposób s awa Michaela nie dozna aś ł ę ł ł
uszczerbku.
— Wpó do szóstej, sir. — Biggs posk ada ubranie i podszed do ó ka, eby poda mu kubekł ł ł ł ł ż ż ć
gor cego kakao. — A lord Killigerran ju wsta i jest w mesie.ą ż ł
— Cholera, ten facet jest ze stali — j kn Michael.ę ął
Biggs podniós z ziemi puste butelki po whisky i ustawi je na tacy.ł ł
Ch opak wypi powoli kakao, patrz c jak ordynans przygotowuje, w miseczce krem do golenia,ł ł ą
a nast pnie staje przed nim z metalowym lusterkiem w jednej r ce i latarni w drugiej, ebyę ę ą ż
Michael móg si ogoli . Michael usiad na ó ku z kocami zarzuconymi na ramiona i si gn poł ę ć ł ł ż ę ął
brzytw .ę
— Jak stoj zak ady? — zapyta , ci gaj c nozdrza i podnosz c palcem koniuszek nosa, ebyą ł ł ś ą ą ą ż
dosta si do górnej wargi.ć ę
— Stawiaj trzy do jednego, e pan i major dostaniecie dzi swoje bez rachunku dla rze nika.ą ż ś ź
Michael otar brzytw , rozwa aj c stawk . Prowadz cy zak ady mechanik p atowcowy wł ę ż ą ę ą ł ł
randze sier anta by przed wojn book-macherem na torach w Ascot i Aintree. Sier ant uzna , eż ł ą ż ł ż
istnieje jedna szansa na trzy, i Andrew lub Michael — albo obydwaj — b d martwi przedż ę ą
po udniem — bez rachunku dla rze nika oznacza o, e nie b dzie rannych.ł ź ł ż ę
— Nieco za wysoko mierz , nie s dzisz, Biggs? — zapyta Michael. — Cholera, my obydwaj?ą ą ł
— Postawi em na pana pó korony, sir — przyzna si Biggs.ł ł ł ę
— Dobrze zrobi e , Biggs, postaw za mnie pi tk .ł ś ą ę
Wskaza na skarbonk z suwerenami, która sta a obok ó ka, a Biggs wyj z niej pi z otychł ę ł ł ż ął ęć ł
kr ków i schowa do kieszeni. Michael zawsze stawia na siebie samego. W tych warunkach nieąż ł ł
mo na by o mówi o le ulokowanych pieni dzach: nawet je liby przegra , to i tak nic nie traci .ż ł ć ź ą ś ł ł
Biggs ogrza spodnie od munduru nad lamp i pomóg mu si w nie wcisn . Michael wsunł ą ł ę ąć ął
nocn koszul do rodka, a o nierz przyst pi do skomplikowanej procedury opatulania pilotaą ę ś ż ł ą ł
warstwami ubrania przed lodowatym zimnem, jakie panowa o w otwartym kokpicie. Na koszulł ę
za o y mu jedwabn kamizelk , nast pnie grub we nian kurt , jakich u ywaj rybacy,ł ż ł ą ę ę ą ł ą ę ż ą
skórzan kurtk i wreszcie oficerski p aszcz z obci tymi po ami, eby nie zapl ta y si w stery.ą ę ł ę ł ż ą ł ę
Po ca ej tej operacji Michael by tak wypchany ubraniami, e nie móg si schyli , aby za o ył ł ż ł ę ć ł ż ć
buty. Biggs ukl k i naci gn mu jedwabne skarpetki na go e stopy, potem dwie pary we nianychą ł ą ął ł ł
my liwskich skarpet i wreszcie wysokie buty ze skóry kudu, które Michael przywióz z Afryki.ś ł
Mi kkie podeszwy butów pozwala y lepiej wyczuwa stery. Kiedy Michael wsta z ó ka, jegoę ł ć ł ł ż
szczup e, silne cia o by o zupe nie bezkszta tne pod kilkoma warstwami ubrania, a ramionał ł ł ł ł
stercza y na boki jak u pingwina. Biggs przytrzyma dla niego po namiotu i ruszy przodem zł ł łę ł
latarni , o wietlaj c drog po chodniku z desek prowadz c przez ociekaj cy wod sad doą ś ą ę ą ą ą ą
kantyny.
Mijaj c ciemne namioty ustawione pod jab oniami, Michael s ysza delikatne kaszlni cia ią ł ł ł ę
poruszenia. Nikt ju nie spa i pozostali piloci nas uchiwali kroków, modl c si za niego, aż ł ł ą ę
niektórzy pewnie cieszyli si , e to nie oni musz lecie tego ranka przeciwko balonom.ę ż ą ć
Gdy wyszli z sadu, Michael zatrzyma si na chwil . Wiatr toczy ciemne chmury na pó noc i nał ę ę ł ł
niebie pojawia y si ma e punkciki gwiazd, bledn c w pierwszych promieniach wstaj cego s o ca.ł ę ł ą ą ł ń
Po tylu miesi cach Michael nie przyzwyczai si jeszcze do pó nocnego nieba; potrafi juą ł ę ł ł ż
rozpozna niektóre konstelacje, ale w niczym nie przypomina y mu one ukochanych gwiazdć ł
po udnia: Wielkiego Krzy a, Achernara, Argusa i innych. Opu ci wzrok i ruszy niemrawo zał ż ś ł ł
Biggsem i migocz c latarni .ą ą ą
Kantyna eskadry znajdowa a si w zrujnowanej chaumiere robotników, któr o nierze odnowilił ę ą ż ł
i pomalowali, a tak e za o yli na podziurawiony s omiany dach nowy brezent. Wn trze by oż ł ż ł ę ł
przytulne i ciep e.ł
Biggs zatrzyma si przy drzwiach.ł ę
— Zatrzymam dla pana te pi tna cie funtów z wygranej, jak pan wróci, sir — mrukn cicho.ę ś ął
Biggs nigdy nie yczy mu szcz cia przed lotem, gdy wed ug przes du pilotów nic bardziejż ł ęś ż ł ą
nie sprowadza o pecha.ł
Na kominku pali a si weso o k oda drzewa, a major Andrew Killigerran siedzia przed Ogniem zł ę ł ł ł
nogami opartymi o kraw d kraty. Oprócz niego by jeszcze s u cy, który w a nie uprz taę ź ł ł żą ł ś ą ł
talerze.
— Owsianka, ch opcze — Andrew wyj fifk z ust i przywita Michaela — z mas em i z cukrem.ł ął ę ł ł
ledzie ugotowane w mleku...Ś
Michael a si wzdrygn .ż ę ął
— Zjem po powrocie.
Jego zaci ni ty ze strachu o dek zaprotestowa kolejnym skurczem na zapach w dzonychś ę ż łą ł ę
tuszek ledzi. Dzi ki pomocy wujka ze sztabu generalnego Andrew zaopatrywa eskadr wś ę ł ę
najlepsze wiktua y, jakie móg zapewni jego maj tek: szkock wo owin , kuropatwy, ososie,ł ł ć ą ą ł ę ł
dziczyzn w sezonie, jajka, sery, konfitury i owoce, a zw aszcza cudown s odow whisky oę ł ą ł ą
trudnej do wymówienia nazwie, która pochodzi a z rodzinnej gorzelni.ł
— Kawa dla kapitana Courteneya! — zawo a Andrew do kaprala, a kiedy ten podszed zł ł ł
kubkiem kawy, si gn do kieszeni kurtki, wyj z nidj srebrn piersiowk z wielkim ó tymę ął ął ą ę ż ł
kieliszkiem na o onym na kortk i wla spor miark alkoholu do paruj cego napoju.ł ż ł ą ę ą
Michael zatrzyma pierwszy yk w ustach, pozwalaj c, eby ostry smak napoju rozszed si poł ł ą ż ł ę
j zyku. Prze kn kaw i poczu , jak alkohol rozgrzewa mu o dek i rozchodzi si przyjemnymę ł ął ę ł ż łą ę
ciep em po y ach.ł ż ł
U miechn si do przyjaciela.ś ął ę
— Cudowne — szepn ochryp ym g osem i dmuchn na ko ce palców.ął ł ł ął ń
— Woda ycia, ch opcze.ż ł
Michael kocha tego wytwornego, niedu ego m czyzn , jak nigdy nie kocha adnegoł ż ęż ę ł ż
cz owieka — bardziej ni w asnego ojca, bardziej nawet ni wujka Seana, który przedtem był ż ł ż ł
podpor jego ycia.ą ż
Na pocz tku ich znajomo ci wygl da o to jednak zupe nie inaczej. Przy pierwszym spotkaniuą ś ą ł ł
Michael mia w tpliwo ci co do ekstrawaganckiej, niemal kobiecej urody tamtego, jego d ugichł ą ś ł
rz s mi kkich pe nych ust, delikatnego cia a, zgrabnych d oni i stóp oraz wynios ego sposobuę ę ł ł ł ł
zachowania.
Pewnego wieczoru, nied ugo po przybyciu do eskadry, Michael uczy nowych kolegów gry wł ł
bok-bok. Jedna grupa m czyzn ustawia a si w piramid , a druga próbowa a j obali , rzucaj cęż ł ę ę ł ą ć ą
si pe nym p dem na ludzk cian i uderzaj c w jej szczyt. Andrew czeka , a zabawa zako czyę ł ę ą ś ę ą ł ż ń
si w ha a liwym chaosie spl tanych cia , a nast pnie zabra Michaela na stron i powiedzia mu:ę ł ś ą ł ę ł ę ł
— Rozumiem, e przyby e do nas gdzie spod równika i staram si bra na to poprawk .ż ł ś ś ę ć ę
Jednak...
Od tamtej pory odnosili si do siebie ch odno i na dystans, a jednocze nie obserwowalię ł ś
uwa nie, jak ten drugi strzela i lata.ż
Jako ch opiec Andrew nauczy si strzela do szkockiej kuropatwy unosz cej si na silnymł ł ę ć ą ę
wietrze centymetry nad wrzosowiskiem! Michael opanowa t sam sztuczk , strzelaj c do s onekł ę ą ę ą ł
i stepówek skr caj cych nieoczekiwanie po afryka skim niebie w mocnych porywach wiatru.ę ą ń
Obaj m czy ni szybko dopasowali swoje umiej tno ci do problemu strzelania z karabinuęż ź ę ś
maszynowego vickers ustawionego na ma o stabilnej platformie samolotu sopwith pupł
p dz cego wysoko nad ziemi .ę ą ą
Podgl dali te swoje sposoby latania. Zdolno pilotowania by a darem. Ci, którzy go nie mieli,ą ż ść ł
gin li w ci gu pierwszych trzech tygodni; ci, którzy go posiedli, yli nieco d u ej. Po miesi cuę ą ż ł ż ą
Michael wci jeszcze y i Andrew odezwa si do niego pierwszy raz od czasu gry w bok-bok wąż ż ł ł ę
kantynie.
— Courteney, lecisz dzisiaj na moim skrzydle.
Mia to by rutynowy lot kontrolny wzd u linii frontu. Mieli przy okazji „okrzesa " dwóch nowychł ć ł ż ć
pilotów, którzy poprzedniego dnia do czyli do eskadry prosto z Anglii, z czternastoma godzinamiłą
ldtu jako ca ym do wiadczeniem. Andrew nazywa takich pilotów „pasza dla fokkerów". Obajł ś ł
m odzie cy mieli po osiemna cie lat, ró owe policzki i mnóstwo najlepszych ch ci.ł ń ś ż ę
— Nauczyli cie si nieco akrobatyki? — zapyta ich Andrew.ś ę ł
— Tak, sir — odparli jednym g osem. — Obaj wykonali my p tle.ł ś ę
— Ile razy?
Lekko zawstydzeni spu cili wzrok.ś
— Raz — przyznali si .ę
— Jezu! — mrukn Andrew i wci gn g o no powietrze przez fifk . — Spadanie?ął ą ął ł ś ę
Obaj ch opcy wygl dali na zdziwionych i Andrew z apa si nerwowo za brew i j kn .ł ą ł ł ę ę ął
— Spadanie — wtr ci si Michael przyjaznym tonem — polega na tym, e b yskawicznieą ł ę ż ł
zmniejszacie szybko i samolot gwa townie opada.ść ł
Obaj pokr cili przecz co g owami i znowu odezwali si chórem:ę ą ł ę
— Nie, sir, nikt nas tego nie nauczy .ł
— Ci Hunowie pokochaj was od pierwszego wejrzenia — mrukn Andrew i powiedziaą ął ł
zdecydowanym tonem: — Po pierwsze, zapomnijcie o akrobatyce, zapomnijcie o p tlach i ca ymę ł
tym gównie, w przeciwnym razie, kiedy b dziecie wisie do góry nogami, jaki Hun odstrzeli wamę ć ś
jaja przez nos, zrozumieli cie?ś
M odzie cy pokiwali g owami.ł ń ł
— Po drugie, macie lecie za mn , robi to, co ja, uwa a na moje r czne sygna y ić ą ć ż ć ę ł
natychmiast je wype nia , jasne? — Andrew za o y swój szkocki beret z pomponem na g ow ił ć ł ż ł ł ę
zawi za go pod szyj zielon szarf , która by a jego oznak . — No to chod cie, dzieciaki.ą ł ą ą ą ł ą ź
Z dwoma nowicjuszami ustawionymi mi dzy sob przelecieli nad Arras na wysoko ci trzechę ą ś
tysi cy metrów, a silniki samolotowe LeRhpne gra y ca moc osiemdziesi ciu konię ł łą ą ę
mechanicznych. By y to najdoskonalsze my liwce, jakie stworzy cz owiek, które z atwo cił ś ł ł ł ś ą
zestirzeliwa y z nieba maxy immelmanny i dumne fokkery eindekkery.ł
Tego dnia by a wspania a pogoda, w górze p yn o kilka chmur k blastych, zbyt wysoko, ebył ł ł ęł łę ż
ukry niemieckie my liwce. Powietrze by d tak czyste, e Michael zauwa y stary dwup atowiecć ś ł ż ż ł ł
zwiadowczy apler z odleg o ci pi tnastu kilometrów. Samolot kr y nisko nad francuskimi liniami,ł ś ę ąż ł
kieruj c ogniem niemieckich baterii.ą
Andrew wypatrzy rumplera w chwil po Michaelu i przes a mu sygna podniesion d oni .ł ę ł ł ł ą ł ą
Zamierza naprowadzi dwóch m odziaków na strza . Michael nie zna adnego innego dowódcył ć ł ł ł ż
eskadry, który /zrezygnowa by z atwego upu, gdy liczba zestrzelonych samolotów by ał ł ł ł
najlepsz drog do awansu i odznacze . Michael skin g ow i obaj sprowadzili dwóchą ą ń ął ł ą
nowicjuszy w dó , wskazuj c im wolno lec c maszyn pod nimi. M odzi piloci nie potrafili jednakł ą ą ą ę ł
wypatrzy wroga swoim niedo wiadczonym wzrokiem i spogl dali ze zdziwieniem na dowódców.ć ś ą
Dwaj Niemcy w samolocie byli tak zaj ci obserwowaniem rozrywaj cych si poni ej pocisków,ę ą ę ż
e nie spostrzegli morderczej formacji zbli aj cej si szybko od ty u. Nagle m odszy z pilotówż ż ą ę ł ł
bli ej Michaela u miechn si z ulg i wskaza r k przed siebie. Wreszcie zauwa y rumplera.ż ś ął ę ą ł ę ą ż ł
Andrew machn zaci ni t pi ci nad g ow , daj c kawaleryjski sygna : „Do ataku!" iął ś ę ą ęś ą ł ą ą ł
pierwszy z nowicjuszy opu ci dziób samolotu, nie zamykaj c przepustnicy. Sopwith run w dóś ł ą ął ł
lotem nurkuj cym z tak si , e Michael skrzywi si , widz c, jak podwójne skrzyd a wyginaj sią ą łą ż ł ę ą ł ą ę
pod naciskiem powietrza, a materia marszczy si na kraw dziach. Drugi nowicjusz spu cił ę ę ś ł
maszyn w dó równie stromym lotem. Michaelowi obaj m odzie cy przypominali dwa podro ni teę ł ł ń ś ę
lwi tka, które kiedy podejrza , gdy próbowa y dopa starej zebry, wpadaj c na siebie wą ś ł ł ść ą
komicznym zamieszaniu, podczas gdy zebra z pogard wymyka a im si spod pazurów.ą ł ę
Obaj m odzie cy otworzyli ogie z odleg o ci prawie tysi ca metrów i niemiecki pilot obejrzał ń ń ł ś ą ł
si za siebie, ostrze ony strza ami; nast pnie, wyczekawszy na odpowiedni moment, zanurkowaę ż ł ę ł
pod dziobami atakuj cych samolotów, gubi c pogo . Obaj m odzi piloci polecieli z rozp duą ą ń ł ę
kilometr poza cel. Michael widzia , jak wykr caj g owy w kokpitach w poszukiwaniu rumplera.ł ę ą ł
Andrew pokr ci ze smutkiem g ow i sprowadzi Michaela w dó . Opadli g adko za ogonemę ł ł ą ł ł ł
rumplera i niemiecki pilot skr ci ostro maszyn , podrywaj c j w gór , eby naprowadzię ł ę ą ą ę ż ć
siedz cego z ty u strzelca na nowych wrogów. Michael i Andrew rozpierzchli si w przeciwnychą ł ę
kierunkach, ale kiedy niemiecki pilot zorientowa si , e jego manewr zawiód , i wyprostowa lot,ł ę ż ł ł
nawrócili sopwithy mocnym skr tem na ogon rumplera.ę
Andrew prowadzi . Pos a jedn seri z vickersa z odleg b ci trzydziestu metrów i niemieckił ł ł ą ę ł ś
strzelec, poci ty kulami kalibru trzysta trzy, polecia do ty u z rozrzuconymi r kami, wypuszczaj cę ł ł ę ą
karabin maszynowy spandau. Niemiepki pilot usi owa zanurkowa i samoftjt Andrew omal nieł ł ć
zawadzi o górny p at skrzyd a rumplera, gdy nim przelatywa .ł ł ł ł
Teraz przysz a kolej na Michaela. Oceni skr t nurkuj cego rumplera, nacisn lekko dr ekł ł ę ą ął ąż
steru, tak e maszyna zboczy a z kursu, jakby przesuwa strzelb za uciekaj c s onk , i zacisnż ł ł ą ą ą ł ą ął
palec wskazuj cy na cynglu vickersa, wypuszczaj c seri pocisków. Zobaczy , jak materiaą ą ę ł ł
kad uba rumplera rozpada si na strz py tu pod kokpitem, na wysoko ci piersi pilota.ł ę ę ż ś
Niemiec by obrócony w stron Michaela i obaj piloci patrzyli na siebie z odleg o ci pi tnastuł ę ł ś ę
metrów. Michael widzia pod goglami jego bladoniebieskie oczy i krótki, jasny zarost na brodzie.ł
Niemiec otworzy usta, gdy trafi y go pociski, a z ust wytrysn a mu struga krwi z rozdartych p uc,ł ł ęł ł
rozp ywaj c si w strumieniu powietrza za samolotem, Michael za ju go mija , wzbijaj c si wł ą ę ś ż ł ą ę
gór . Rumpler przetoczy si ci ko na grzbiet i z dwoma martwymi Niemcami wisz cymi naę ł ę ęż ą
pasach polecia w dó . Maszyna wyr n a o ziemi na rodku pola i rozpad a si na cz ci.ł ł ż ęł ę ś ł ę ęś
Kiedy Michael wróci na swoje miejsce na skrzydle Andrew, ten spojrza na niego, skin g ow ił ł ął ł ą
da znak, eby sprowadzi obu nowicjuszy, którzy nadal zataczali szale cze ko a w poszukiwaniuł ż ć ń ł
niemieckiego samolotu. Zaj o im to wi cej czasu, ni mogli przypuszcza , i kiedy wreszcie mielięł ę ż ć
ju obu m odzie ców pod swoimi skrzyd ami, ca a formacja znajdowa a si dalej na zachód, niż ł ń ł ł ł ę ż
kiedykolwiek wcze niej si zapuszczali. Na horyzoncie by o wida grub , l ni c wst g Sommy,ś ę ł ć ą ś ą ą ę ę
która wi a si przez zielon równin wybrze a . w kierunku morza.ł ę ą ę ż
Formacja zawróci a na wschód w stron Arras, z wolna wspinaj c si w gór , eby uniknł ę ą ę ę ż ąć
ataku niemieckich fokkerów.
Nabieraj c wysoko ci widzieli pod sob panoram pó nocnej Francji i po udniowej Belgii,ą ś ą ę ł ł
p achty pól w kilkunastu odcieniach zieleni, przecinane br zowymi pasami ornej ziemi. Z tejł ą
wysoko ci trudno by o rozpozna lini frontu; w ska wst ga zoranej pociskami ziemi wi a siś ł ć ę ą ę ł ę
atwo we wspania ej scenerii, a cierpienie i mier pod nimi wydawa y si tylko z udzeniem.ł ł ś ć ł ę ł
Obaj starsi piloci nieustannie przeszukiwali niebo nad i pod sob . Bez przerwy wypatrywalią
wroga, nawet na chwil nie zatrzymuj c oczu na jednym obiekcie. W przeciwie stwie do nichę ą ń
obaj nowicjusze wydawali si zupe nie beztroscy i zadowoleni z siebie. Za ka dym razem, gdyę ł ż
Michael spogl da w ich stron , u miechali si i machali r klmi. Wreszcie da sobie spokój ią ł ę ś ę ę ł
przesta nak ania ich do podj cia obserwacji nieba; nie rozumieli jego sygna ów.ł ł ć ę ł
Wyrównali lot na wysoko ci czterech i pó tysi ca metrów — skutecznym pu apie dlaś ł ą ł
sopwithów. Michael poczu , jak odp ywa gn bi ce go poczucie niepewno ci przy locie nadł ł ę ą ś
nieznanym terenem na niskiej wysoko ci. W dole rozci ga o si Arras. aden fokker nie mógś ą ł ę Ż ł
kry si w g stych chmurach pierzastych nad nimi, gdy samoloty niemieckie nie osi ga y tegoć ę ę ż ą ł
pu apu.ł
Rzuci kolejne badawcze spojrzenie na lini frontu. Na po udnie od Mons wznosi y si dwał ę ł ł ę
niemieckie balony obserwacyjne, a pod nimi skrzyd o sojuszniczych DH2 kierowa o si w stronł ł ę ę
Amiens, co znaczy o, e musz by z eskadry 22.ł ż ą ć
Za dziesi minut powinni l dowa — Michael nie doko czy my li, gdy nieoczekiwanie, węć ą ć ń ł ś ż
jaki zupe nie niesamowity sposób, niebo wokó nich zaroi o si od jaskrawo pomalowanychś ł ł ł ę
samolotów, a ich uszy wype ni terkot spandauów.ł ł
Nawet kompletnie zaskoczony Michael zareagowa instynktownie. Kiedy wprowadza sopwithał ł
w maksymalnie ostry skr t, mign mu tu przed dziobem samolot o kszta cie rekinaę ś ął ż ł
pomalowany w czerwono--czarn szachownic i z bia czaszk ozdobion krzy em malta skimą ę łą ą ą ż ń
na kad ubie. Jeszcze u amek sekundy i spandau wroga poci by go na kawa ki. Michaelł ł ął ł
u wiadomi sobie, e Niemcy spadli na nich z góry. Mimo e nadal nie móg w to uwierzy , wrógś ł ż ż ł ć
znajdowa si w chmurach, nad sopwithami.ł ę
Pomalowana na krwistoczerwony kolor maszyna przyklei a si do ogona Andrew, wal c zł ę ą
karabinów w kraw d dolnego skrzyd a i przenosz c ogie ku siedz cemu w otwartym kokpicieę ź ł ą ń ą
pilotowi, którego twarz wygl da a niczym bia a plama pod beretem z zielon szarf . Michaelą ł ł ą ą
instynktownie ruszy na Niemca i ten, nie chc c ryzykowa zderzenia, zerwa kontakt.ł ą ć ł
— Ngi dla! — Michael wyda z siebie okrzyk bojowy Zulusów, naprowadzaj c maszyn nał ą ę
czerwony samolot i szykuj c si do miertelnego strza u.ą ę ś ł
Z niedowierzaniem zobaczy , jak wróg umyka przed nim, zanim jeszcze zd y wycelowa zł ąż ł ć
vickersa. W tej samej chwili sopwith zatrz s si od ciosów kul i jedna z linek u góry p k a zą ł ę ę ł
g o nym trzaskiem, gdy kolejny wróg zaatakowa go od ty u.ł ś ł ł
Michael skr ci , widz c pod sob Killigerrana, który usi owa wspi si wy ej, umykaj c przedę ł ą ą ł ł ąć ę ż ą
kolejnym napastnikiem. Niemiec szybko podchodzi do Andrew ustawiaj c si do strza u i Michaelł ą ę ł
run prosto na wroga. Czerwono-czarne skrzyd a mign y mu nad g ow — ale zaraz tegoął ł ś ęł ł ą
przeciwnika zast pi inny niemiecki samolot i tym razem Michael nie móg go strz sn z ogona,ą ł ł ą ąć
maszyna wroga by a zbyt szybka, zbyt silna, i ch opak wiedzia , e ju po nim.ł ł ł ż ż
Nagle strumie pocisków nieprzyjaciela urwa si , a obok skrzyda Michaela przemkn samolotń ł ę ął
Andrew, odp dzaj c Niemca. Michael wykona desperacki skr t i pogna za towarzyszem. Obaję ą ł ę ł
utworzyli ko o obronne, chroni c brzuch i ogon samolotu drugiego, podczas gdy zewsz dł ą ą
otacza a ich chmara Niemców ogarni tych mordercz pasj .ł ę ą ą
Tylko cz umys u Michaela zanotowa a fakt mierci obu nowicjuszy; zgin li w pierwszychęść ł ł ś ę
sekundach walki: jeden z nich spada w dó lotem pionowym, z okaleczonymi skrzyd ami, któreł ł ł
szybko urwa y si pod naciskiem powietrza, drugi za zmieni si w pochodni , rozmazuj c nał ę ś ł ę ę ą
niebie grub smug czarnego dymu znacz c jego upadek.ą ę ą ą
Niemcy znikn li równie nieoczekiwanie, jak si pojawili — nietkni ci i niezniszczalni, wrócili kuę ę ę
w asnym liniom, zostawiaj c par podartych kulami sopwithów.ł ą ę
Andrew wyl dowa przed Michaelem i zaparkowali maszyny obok siebie na kraw dzi sadu.ą ł ę
Wygramolili si obaj z kokpitów i obeszli wolno swoje samoloty, sprawdzaj c zniszczenia.ę ą
Wreszcie stan li twarz w twarz, zdr twiali od szoku.ę ą ę
Andrew si gn do kieszeni kurtki i wyj srebrn flaszk . Odkr ci korek, otar szyjk zielonę ął ął ą ę ę ł ł ę ą
szarf i wr czy piersiówk Michaelowi.ą ę ł ę
— Napij si , ch opcze — powiedzia ostro nie. — Zas u y e sobie.ę ł ł ż ł ż ł ś
Tak wi c tego dnia, kiedy si y alianckie utraci y przewag nad niebem Francji, wyparte przezę ł ł ę
niemieckie my liwskie „Albatrosy" typu D, Michael i Andrew zostali z konieczno ci towarzyszamiś ś
broni, formuj c obronne ko o za ka dym razem, gdy z nieba spada y na nich pomalowane naą ł ż ł
jaskrawe kolory narz dzia mierci. Z pocz tku byli zadowoleni, kiedy uda o im si umknę ś ą ł ę ąć
wrogowi, ale pó niej zacz li sprawdza mo liwo ci nowego nieprzyjaciela, przegl daj c poź ę ć ż ś ą ą
nocach spó nione raporty wywiadu. Dowiedzieli si , e „Albatrosy" maj silniki mercedesa oź ę ż ą
mocy stu sze dziesi ciu koni mechanicznych, dwukrotnie silniejsze ni silniki Le Rhóneść ę ż
sopwithów. Nowy typ niemieckich samolotów zwiadowczych by wyposa ony w podwójny karabinł ż
maszynowy typu spandau 7.92 mm, z elektrycznym wy cznikiem, strzelaj cy do przodu przezłą ą
mig o. Sopwith mia tylko pojedynczy karabin vickers trzysta trzy, niemieckie samoloty by y wi cś ł ł ł ę
nie tylko szybsze, ale i dysponowa y wi ksz si ogniow . „Albatros" by tak e ci szy o jakieł ę ą łą ą ł ż ęż ś
trzysta pi dziesi t kilo od sopwitha i trzeba by o wystrzeli o wiele wi cej pocisków, eby str cięć ą ł ć ę ż ą ć
go z nieba.
— No wi c, stary, musimy si nauczy , jak wymanewrowa bydlaków — skomentowa Andrewę ę ć ć ł
i ruszyli obaj przeciwko zmasowanym formacjom, eby pozna s abe strony tamtych. By y tylkoż ć ł ł
dwie. Sopwith potrafi wykona obrót wokó w asnej osi, a „Albatrosy" mia y ch odnice usytuowaneł ć ł ł ł ł
na górnym skrzydle bezpo rednio nad g ow pilota. Celny strza w zbiornik powodowaś ł ą ł ł
wytry ni cie strumienia gotuj cego si p ynu ch odniczego na pilota, który gin w okropnychś ę ą ę ł ł ął
m czarniach.ę
Wykorzystuj c t wiedz , str cili razem pierwsze „Albatrosy". Jednocze nie sprawdzili siebieą ę ę ą ś
nawzajem i nie znale li adnych s abych stron. Kole e stwo szybko przekszta ci o si wź ż ł ż ń ł ł ę
prawdziw przyja , a nast pnie w mi o i szacunek wi kszy ni rodzonych braci. Tak wi cą źń ę ł ść ę ż ę
teraz siedzieli w milczeniu, popijaj c kaw zakrapian whisky i czekaj c na lot przeciw balonom.ą ę ą ą
— Losujemy? — przerwa cisz Michael; zbli a si czas wylotu. Andrew rzuci suwerena wł ę ż ł ę ł
powietrze i przykry go d oni , gdy opad na blat sto u.ł ł ą ł ł
— Reszka — powiedzia Michael i Andrew podniós d o .ł ł ł ń
— Ale masz fart — mrukn , gdy na stole zobaczyli brodaty profil George'a V.ął
— Bior drug pozycj — powiedzia Michael i Andrew otworzy usta, eby zaprotestowa .ę ą ę ł ł ż ć
— Wygra em, wi c mog wybiera . Michael wsta , eby uci dyskusj .ł ę ę ć ł ż ąć ę
Latanie przeciw balonom przypomina o spotkanie ze pi c mij afryka sk — wielkim ił ś ą ą ż ą ń ą
nieruchawym gadem wyst puj cym na równinie afryka skiej. Pierwszy m czyzna budzi mij ,ę ą ń ęż ł ż ę
tak e szyja gada skr ca a si w z owieszcze „S", gotowa do ataku, a drugi otrzymywa ciosż ę ł ę ł ł
zakrzywionymi z bami jadowymi w ydk . Podczas akcji przeciwko balonom obserwacyjnymę ł ę
musieli lecie w jednej linii — pierwszy pilot budzi obron naziemn , a drugi przyjmowa nać ł ę ą ł
siebie Ca w ciek o nieprzyjaciela. Michael specjalnie wybra drug pozycj . Gdyby to Andrewłą ś ł ść ł ą ę
wygra , zrobi by dok adnie to samo.ł ł ł
Zatrzymali si w drzwiach mesy, eby naci gn r kawice, zapi p aszcze i rozejrze si poę ż ą ąć ę ąć ł ć ę
niebie, oceniaj c si wiatru i nas uchuj c kanonady dzia .ą łę ł ą ł
— W dolinach b dzie mg a — mrukn Michael. — Wiatr jeszcze jej nie podniós .ę ł ął ł
— Lepiej módl si o to, ch opie — odpar Andrew i skr powani wieloma warstwami ubraę ł ł ę ń
ruszyli niezdarnie po drewnianym chodniku w stron stoj cych na brzegu sadu samolotów.ę ą
Dla Michaela by y to kiedy najpi kniejsze na wiecie maszyny, ale od czasu, gdy zobaczył ś ę ś ł
w skie dzioby „Albatrosów", przypominaj ce pyski rekinów, pot ne wirowe silniki sopwithówą ą ęż
ograniczaj ce widoczno wydawa y mu si wr cz brzydkie. W porównaniu z pot nymią ść ł ę ę ęż
kad ubami tamtych angielskie samoloty wydawa y si wyj tkowo delikatne.ł ł ę ą
— Jezu, kiedy wreszcie dostaniemy maszyny nadaj ce si do latania! — narzeka g o no, aleą ę ł ł ś
Andrew nic nie odpowiedzia . Zbyt cz sto kl li d ugi czas oczekiwania na obiecane im noweł ę ę ł
my liwce typu SE5a — Skaut Eksperymentalny 5a — które pozwoli yby im walczy na równychś ł ć
warunkach z pot g niemieckich samolotów.ę ą
Sopwith Killigerrana by pomalowany na jasnozielony kolor, który harmonizowa z jegoł ł
nieod czn zielon szarf , a na kad ubie za kokpitem wymalowano czterna cie bia ych kó ek,łą ą ą ą ł ś ł ł
oznaczaj cych czterna cie po wiadczonych str ce . Na obudowie silnika umieszczono napisą ś ś ą ń
du ymi literami: „Lataj ca Szkocka Baranina".ż ą
Michael wybra jasno ó tego sopwitha z uskrzydlonym ó wiem o przygn bionej minieł ż ł ż ł ę
namalowanym pod kokpitem i tekstem: „Nie pytaj o nic — ja tu tylko pracuj ". Na kad ubie miaę ł ł
sze bia ych kó ek.ść ł ł
Przy pomocy obs ugi naziemnej wdrapali si na dolne skrzyd o i wsun li do ciasnych kokpitów.ł ę ł ę
Michael po o y stopy na peda ach kontrolnych i naciskaj c na przemian prawy i lewy,ł ż ł ł ą
obserwowa przez rami poruszaj ce si p aty sterów. Usatysfakcjonowany podniós kciuk doł ę ą ę ł ł
mechanika, który po wi ci wi ksz cz nocy na napraw kabla przestrzelonego poprzedniegoś ę ł ę ą ęść ę
dnia. Tamten u miechn si i podbieg do przodu maszyny.ś ął ę ł
— Prze czniki wy czone? — zawo a .łą łą ł ł
— Prze czniki wy czone! — potwierdzi Michael, wychylaj c si z kokpitu, eby spojrzełą łą ł ą ę ż ć
ponad pot nym silnikiem.ęż
— Zasysaj! r
— Zasysam! — powtórzy Michael i zacz porusza r czk r cznej pompy paliwa.ł ął ć ą ą ę
Kiedy mechanik zakr ci mig em, Michael us ysza , jak paliwo dop ywa do ga nika pod maskę ł ś ł ł ł ł ź ą
silnika.
— Prze czniki w czone!łą łą
— Prze czniki w czone!łą łą
Przy nast pnym obrocie mig a silnik wystrzeli i zaterkota . Z wylotów wydechowych zaczę ś ł ł ł ął
wydobywa si niebieski dym i w powietrzu rozszed si sw d palonego oleju rycynowego. Silnikć ę ł ę ą
zaskoczy , zgas , zaraz znowu zaskoczy i przeszed w jednostajny terkot.ł ł ł ł
Dope niaj c rutynowego przegl du przyrz dów, Michael czu , jak o dek zaciska mu si ił ą ą ą ł ż łą ę
chwyta go kolka. Olej rycynowy s u y do naoliwienia silnika i wyziewy, którymi oddychali,ł ż ł
przyprawia y wszystkich pilotów o agodn biegunk . Starzy wyjadacze wkrótce zorientowali si ,ł ł ą ę ę
jak najlepiej si zabezpieczy : whisky wspaniale agodzi a niepo dane efekty, je li u ywali jej wę ć ł ł żą ś ż
odpowiedniej ilo ci. M odzi piloci cz sto zyskiwali przyjazne epitety, takie jak: „ liskie ty ki" czyś ł ę ś ł
„wilgotne spodenki", gdy wracali z lotów patrolowych, roztaczaj c wokó siebie okre lony zapach ią ł ś
z czerwonymi twarzami.
Michael za o y gogle i spojrza na przyjaciela. Skin li g owami, Andrew otworzy przepustnic ił ż ł ł ę ł ł ę
ruszy wolno po mi kkiej ziemi. Michael pod y za nim, a mechanik bieg obok skrzyd a, ebył ę ąż ł ł ł ż
pomóc mu zakr ci i ustawi si na w skim pasie pomi dzy jab oniami.ę ć ć ę ą ę ł
Andrew wzniós si ju w powietrze i Michael otworzy szerzej przepustnic . Niemalł ę ż ł ę
natychmiast sopwith podrzuci do góry ogon i Michaela nasz y lekkie wyrzuty sumienia w zwi zkuł ł ą
ze sw niedawn nielojalno ci . To by wspania y samolot, cudownie si nim lata o. Mimoą ą ś ą ł ł ę ł
zalegaj cego pas startowy b ota szybko oderwa si od ziemi i na wysoko ci trzydziestu metrówą ł ł ę ś
Michael wyrówna za zielon maszyn Andrew. Zrobi o si ju dostatecznie jasno, ebył ą ą ł ę ż ż
rozpozna zielonkaw wie yczk ko cio a w ma ej wiosce Mort Homme. Przed nim rozci ga sić ą ż ę ś ł ł ą ł ę
d bowo-brzozowy lasek w kszta cie litery T; podstawa litery bieg a równolegle do l dowiskaę ł ł ą
eskadry, co by o znaczn pomoc przy l dowaniu w trudnych warunkach atmosferycznych. Zał ą ą ą
laskiem, w samym rodku wypiel gnowanych trawników i ogrodów, sta pa acyk z ró owymiś ę ł ł ż
dachami, a za nim wznosi si niski pagórek.ł ę
Andrew skr ci lekko w prawo, eby omin pagórek, i Michael pod y za nim, wygl daj c wę ł ż ąć ąż ł ą ą
dó przez kokpit. Czy zobaczy j dzisiaj? By o jeszcze za wcze nie i pagórek wydawa sił ą ł ś ł ę
opustosza y. Michael poczu rozczarowanie i strach. Po chwili dostrzeg j — p dzi a galopem nał ł ł ą ę ł
koniu w stron szczytu wzniesienia. Wielki bia y ogier gna co si w nogach, lekko unosz cę ł ł ł ą
szczup dziewczyn .łą ę
Dziewczyna na bia ym koniu by a ich talizmanem przynosz cym szcz cie. Je li czeka a nał ł ą ęś ś ł
pagórku, eby pomacha pilotom, nic im nie mog o si sta . Tego dnia, kiedy lecieli przeciwkoż ć ł ę ć
balonom, bardziej ni kiedykolwiek potrzebowali jej b ogos awie stwa.ż ł ł ń
Dziewczyna dotar a na szczyt wzgórza i zatrzyma a wierzchowca. Na kilka sekund przedtem,ł ł
zanim si z ni zrównali, zdj a z g owy kapelusz, spod którego sp yn y na ramiona g ste,ę ą ęł ł ł ęł ę
ciemne loki. Pomacha a im kapeluszem i Andrew odpowiedzia jej machni ciem skrzyde , gdył ł ę ł
mija j w pe nym p dzie.ł ą ł ę
Michael zni y lot, kieruj c si na wzgórze. Bia y ogier cofn si nerwowo, gdy ó ta maszynaż ł ą ę ł ął ę ż ł
nadlecia a z rykiem, ale dziewczyna z atwo ci go opanowa a, nie przestaj c machał ł ś ą ł ą ć
kapeluszem. Michael chcia zobaczy jej twarz. Znajdowa si prawie na wysoko ci szczytuł ć ł ę ś
wzgórza, bardzo blisko dziewczyny. Przez chwil patrzy jej w oczy. By y du e i ciemne i Michaelę ł ł ż
poczu , jak serce bije mu mocniej. Dotkn czapki w ge cie salutu i w g bi duszy zyska pewno ,ł ął ś łę ł ść
e wszystko dzisiaj pójdzie dobrze. Odsun z pami ci spojrzenie pi knych oczu i popatrzy przedż ął ę ę ł
siebie.
Pi tna cie kilometrów przed nim — w miejscu, gdzie linia frontu przecina a niskie kredoweę ś ł
ciany — zobaczy z ulg , e wiatr nie rozwia jeszcze mg y wisz cej w dolinach. Kredowe cianyś ł ą ż ł ł ą ś
wzniesie by y ca e poszarpane przez pociski, nie osta a si na nich adna ro linno . Po amaneń ł ł ł ę ż ś ść ł
pnie d bów si ga y zaledwie cz owiekowi do ramion, a wype nione st ch wod leje po bombachę ę ł ł ł ę łą ą
by y tak liczne, e czy y si ze sob . W wyniku wielu wojennych ofensyw wzniesieniał ż łą ł ę ą
przechodzi y z r k do r k, ale na pocz tku ostatniej zimy zosta y zaj te przez wojska alianckieł ą ą ą ł ę
kosztem wr cz niewyobra alnej liczby ludzkich istnie . Poszarpana i podziurawiona ziemiaę ż ń
wydawa a si pusta, ale by o w niej mnóstwo ywych i umar ych, gnij cych razem w wilgotnychł ę ł ż ł ą
rowach. Fetor rozk adu i mierci unosi si wysoko w gór i dosi ga pilotów, doprowadzaj cł ś ł ę ę ę ł ą
niektórych do md o ci.ł ś
Za wzgórzami o nierze z Afryki Po udniowej i Nowozelandczycy z Trzeciej Armii Wojskż ł ł
Sprzymierzonych przygotowywali rezerwowe pozycje jako rodek bezpiecze stwa: gdybyś ń
ofensywa, szykowana dalej na zachód nad Somm , za ama a si , si y te przyj yby na siebieą ł ł ę ł ęł
uderzenie armii niemieckiej.
W przygotowaniu nowej linii obronnej przeszkadza a niemiecka artyleria zgrupowana na pó nocł ł
od pasma wzgórz, która zalewa a ca y obszar niemal nieprzerwanym strumieniem pocisków.ł ł
Lec c nad frontem, Michael móg dok adnie przyjrze si ó tej mgle, powsta ej po wybuchachą ł ł ć ę ż ł ł
pocisków wystrzelonych z setek haubic, wisz cej poni ej szczytów wzgórz. Wyobrazi sobieą ż ł
cierpienia ludzi, którzy musieli pracowa w b ocie, masakrowani od amkami bomb.ć ł ł
Kiedy oba samoloty zbli y y si do linii wzgórz, oskot ognia zaporowego przewy szy okropnyż ł ę ł ż ł
terkot wielkiego silnika Le Rhóne i napieraj cego na pilotów strumienia za mig owego. Ryk ogniaą ś ł
zaporowego przypomina odg os sztormu rozbijaj cego si o skaliste wybrze e, by niczymł ł ą ę ż ł
gor czkowy puls oszala ego wiata i w miar narastania ha asu Michael czu , jak przechodzi muą ł ś ę ł ł
z o na cz owieka, który pos a ich przeciwko balonom. Patrz c na niesamowite zniszczeniał ść ł ł ł ą
poni ej, u wiadomi sobie, e jest to zadanie, które musi zosta wykonane.ż ś ł ż ć
Jednak balony by y najbardziej znienawidzonym celem, którego obawiali si wszyscy piloci —ł ę
w a nie dlatego Andrew Killigerran nie pos a by przeciwko nim nikogo innego. Michael zobaczy jeł ś ł ł ł
wreszcie; wisia y wysoko nad wzgórzami niczym t uste, srebrzyste kule, o wietlone promieniamił ł ś
wstaj cego s o ca. Jeden znajdowa si wprost przed nimi, drugi kilka kilometrów dalej naą ł ń ł ę
wschód. Z tej odleg o ci kable, którymi przymocowano balony do ziemi, pozostawa ył ś ł
niewidoczne, a wiklinowe kosze, gdzie siedzieli obserwatorzy, maj c doskona y widok na ty yą ł ł
wojsk alianckich, wygl da y niczym ma e czarne punkciki zawieszone pod l ni cymi pow okamią ł ł ś ą ł
wype nionymi wodorem.ł
W tej samej chwili pot ny poryw powietrza cisn sopwithami w gór i jednocze nieęż ął ę ś
bezpo rednio przed nimi wystrzeli a w niebo fontanna ognia i dymu, czarna i jaskrawoczerwona,ś ł
rozwijaj c si olbrzymimi k bami w monstrualny grzyb i wznosz c si -wysoko nad lec ce naą ę łę ą ę ą
niedu ej wysoko ci samoloty, co zmusi o obu pilotów do gwa townego skr tu. Jedno zż ś ł ł ę
niemieckich dzia naprowadzanych balonu trafi o w wysuni ty sk ad amunicji wojsk alianckich.ł ż ł ę ł
Michael poczu , jak strach i niech znikaj zast pione pal c nienawi ci do artylerzystów orazł ęć ą ą ą ą ś ą
wisz cych w powietrzu obserwatorów, którzy z zimn oboj tno ci wypatrywali celów i wysy alią ą ę ś ą ł
przeciw nim mier . Andrew wróci na kurs nad wzgórzami, zostawiaj c s up ognia i dymu naś ć ł ą ł
prawo od nich. Jednocze nie zni a lot, a wreszcie jego samolot lizga si tu nad okopamiś ż ł ż ś ł ę ż
os oni tymi workami z piachem. Pod sob mieli oddzia wojsk po udniowoafryka skich, które sz ył ę ą ł ł ń ł
w szeregu rowem czno ciowym. Schylone ciemnobr zowe sylwetki, ob adowane plecakami iłą ś ą ł
sprz tem, nie przypomina y nawet ludzi. Tylko kilku o nierzy podnios o g owy, eby spojrze naę ł ż ł ł ł ż ć
kolorowe samoloty p dz ce z rykiem nisko nad ziemi . M czy ni mieli szare, zab ocone twarze ię ą ą ęż ź ł
spogl dali w gór zm czonymi, pustymi oczami.ą ę ę
Przed samolotami otworzy si jeden z przesmyków, które przecina y kredowe ciany. W wózł ę ł ś ą
wype nia a poranna mg a. Falowa a lekko na wietrze, jakby ukryta pod ni ziemia budzi a si podł ł ł ł ą ł ę
jedwabn po ciel .ą ś ą
Michael us ysza blisko przed sob terkot vickersa. Andrew wystrzeli na prób , eby sprawdził ł ą ł ę ż ć
bro . Michael skr ci lekko z kursu i wystrzeli krótk seri . Pociski smugowe, z fosforem nań ę ł ł ą ę
czubkach, przeci y czyste powietrze bia ymi liniami.ęł ł
Wróci na kurs za przyjacielem i obie maszyny zanurzy y si we mgle, wkraczaj c w nowył ł ę ą
wymiar wiat a i st umionego odg osu silników. Rozproszone wiat o tworzy o wokó samolotówś ł ł ł ś ł ł ł
aureole w kolorach t czy, a zebrana w powietrzu wilgo skropli a si na goglach Michaela. Zsunę ć ł ę ął
je na czo o i mru c oczy, spojrza przed siebie.ł żą ł
Poprzedniego popo udnia Michael i Andrew sprawdzili w ski przesmyk upewniaj c si , e nieł ą ą ę ż
ma w nim adnych przeszkód ani pu apek i zapami tali wszystkie skr ty i wzniesienia. Terazż ł ę ę
jednak, przy widoczno ci ograniczonej do jakich dwustu metrów, gdy strome kredowe cianyś ś ś
wznosi y si po obu stronach skrzyde , przelot okaza si wyj tkowo niebezpieczny.ł ę ł ł ę ą
Michael zbli y si do ogona zielonego samolotu i pod a za nim wiernie, ufaj c, e przyjacielż ł ę ąż ł ą ż
przeprowadzi go na drug stron . Lodowate zimno wilgotnej mg y przenika o przez ubranie i czu ,ą ę ł ł ł
jak w skórzanych r kawicach dr twiej mu palce.ę ę ą
Lec cy tu przed nim Andrew wzbi si gwa townie w gór i kiedy Michael poszed w jego lady,ą ż ł ę ł ę ł ś
zobaczy pod ko ami samolotu k by kolczastego i przerdzewia ego drutu.ł ł łę ł
— Ziemia niczyja — mrukn Michael i lecieli ju nad niemieckimi okopami.ął ż
We mgle dostrzegali jedynie zarysy nasypów, za którymi przykucn li o nierze w szarychę ż ł
mundurach i brzydkich, przypominaj cych wiadra na w giel he mach.ą ę ł
Jeszcze kilka sekund lotu i wyrwali si z morza mg y na wiat oz ocony promieniami niskiegoę ł ś ł
s o ca. Jaskrawe niebo o lepi o ich na chwil . Michael u wiadomi sobie, e uda o im sił ń ś ł ę ś ł ż ł ę
osi gn pe ne zaskoczenie. Mg a ukry a ich przed obserwatorami w balonach i st umi a ha asą ąć ł ł ł ł ł ł
silników.
Bezpo rednio przed nimi, pi set metrów wy ej, wisia pierwszy balon. Stalowa lina kotwiczna,ś ęć ż ł
z tej odleg o ci cienka niczym nitka paj czyny, bieg a w dó do parowego d wigu os oni tego zeł ś ę ł ł ź ł ę
wszystkich stron workami z piaskiem. Balon wydawa si atwym celem; Michael spojrza nał ę ł ł
wygl daj ce zupe nie niewinnie pole poni ej i dostrzeg dzia a.ą ą ł ż ł ł
Stanowiska karabinów maszynowych przypomina y kopce mrówek w Afryce: malutkie do eczkił ł
otoczone cianami z worków z piachem. By o ich tyle, e w ci gu kilku krótkich sekund Michaelś ł ż ą
nie móg ich policzy nawet w przybli eniu. Rozejrza si "szybko za dzia ami przeciwlotniczymi ił ć ż ł ę ł
dostrzeg wysokie, brzydkie lufy wystaj ce z okr g ych podstaw, wycelowane w niebo, gotoweł ą ą ł
wystrzeli strumieniem szrapneli na sze kilometrów w gór .ć ść ę
Armaty by y ju naszykowane do strza u. Niemcy wiedzieli, e wcze niej czy pó niej nadlecł ż ł ż ś ź ą
samoloty i byli gotowi na ich przyj cie. Michael zda sobie spraw , e dzi ki mgle zyskali tylkoę ł ę ż ę
kilka sekund zaskoczenia. Widzia artylerzystów biegn cych do dzia . Kiedy pchn d wignił ą ł ął ź ę
otwieraj c przepustnic i sopwith wyrwa silnie do przodu, dostrzeg ob oczek paryą ą ę ł ł ł
wydobywaj cy si z pot nego d wigu na ziemi. Obs uga stara a si jak najszybciej ci gną ę ęż ź ł ł ę ś ą ąć
balon w dó , pod os on w asnego ognia. L ni ca w promieniach s o ca sfera zacz a zje d a wł ł ę ł ś ą ł ń ęł ż ż ć
kierunku ziemi, Andrew za poderwa dziób samolotu i pomkn na spotkanie wroga.ś ł ął
Z maksymalnie, otwart przepustnic i silnikiem pracuj cym na pe nych obrotach Michaelą ą ą ł
pod y za nim, kieruj c samolot na kabel w po owie wysoko ci pomi dzy ziemi i balonem, wąż ł ą ł ś ę ą
miejscu, gdzie ów powinien si znale , kiedy Michael osi gnie t wysoko , czyli zaledwieę źć ą ę ść
dwie cie metrów ponad lufami dzia .ś ł
Andrew lecia czterysta metrów w przodzie i dzia a jeszcze nie zacz y strzela . Zielonył ł ęł ć
samolot znalaz si na wysoko ci balonu i pu ci seri , z karabinu. Michael us ysza terkotł ę ś ś ł ę ł ł
vickersa, dostrzeg bia e smugi pocisków tn cych czyste, lodowate powietrze i trafiaj cych wł ł ą ą
balon, a przed oczyma mign mu zielony sopwith. Andrew skr ci ostro, koniec skrzyd a otar siął ę ł ł ł ę
o pow ok balonu, który zako ysa si leniwie w strumieniu powietrza.ł ę ł ł ę
Teraz przysz a kolej na Michaela i kiedy nakierowa bro na balon, dzia a pod nim rozpocz ył ł ń ł ęł
ogie . Us ysza oskot wystrza ów i sopwith zako ysa si niebezpiecznie, porwany strumieniemń ł ł ł ł ł ł ę
migaj cych wokó pocisków, ale szrapnele nastawione by y na wybuch na wi kszej wysoko ci.ś ą ł ł ę ś
Wszystkie rozerwa y si sto, sto pi dziesi t metrów wy ej.ł ę ęć ą ż
Znajduj ce si wprost pod nim karabiny maszynowe by y jednak celniejsze. Michael poczuą ę ł ł
t pe uderzenie pocisku trafiaj cego w samolot, a powietrze woko o sta o si a g ste od bia ychę ą ł ł ę ż ę ł
smug. Przycisn peda steru i jednocze nie przesun dr ek sterowniczy do siebie, ustawiaj cął ł ś ął ąż ą
si na chwil skrzyd em do kul i naprowadzaj c samolot na balon.ę ę ł ą
Ów zdawa si p dzi na jego spotkanie i Michael zauwa y , e jedwabny materia pokryty jestł ę ę ć ż ł ż ł
obrzydliw wilgoci niczym robak srebrzystym luzem. Dostrzeg tak e obu obserwatorówą ą ś ł ż
zawieszonych w otwartym wiklinowym koszu pod spodem i porz dnie opatulonych w ciep eą ł
ubrania. Jeden z nich patrzy na zbli aj cy si samolot t pym wzrokiem, a twarz drugiegoł ż ą ę ę
wykrzywi strach, gdy Niemiec krzycza jakie przekle stwo, czy wyzwanie, które zgubi o si wł ł ś ń ł ę
ryku silnika i terkotliwym oskocie karabinów maszynowych.ł
Michael nie musia nawet naprowadza vickersa, gdy balon wype nia mu ju ca e poleł ć ż ł ł ż ł
widzenia. Odsun bezpiecznik i nacisn spust; karabin zaterkota , wstrz saj c ca ym samolotemął ął ł ą ą ł
i fosforowy dym z pocisków smugowych owion twarz ch opca, wype niaj c gard o i d awi cął ł ł ą ł ł ą
przez chwil .ę
Lecia teraz prosto na cel, niemal równolegle do ziemi, i karabiny maszynowe znowu goł
odszuka y, przeszywaj c sopwitha kulami. Michael nie ust pi jednak; naciskaj c na przemianł ą ą ł ą
przeciwne stery, skr ca lekko dziób, ca y czas dziurawi c balon setkami pocisków.ę ł ł ą
— Zapal si ! — krzykn . — Zapal si ! Do cholery, zapal si ! Czysty wodór nie p onie, dopieroę ął ę ę ł
po zmieszaniu go z tlenem w stosunku jeden do jednego tworzy wybuchow mieszank . Baloną ę
przyjmowa na siebie ogie bez najmniejszej szkody.ł ń
— Zapal si ! — wrzasn jeszcze raz Michael.ę ął
Jego d o zacisn a si kurczowo na rozpalonym, drgaj cym uchwycie broni; karabin walił ń ęł ę ą ł
w ciekle, a z zamka wylatywa y strumieniem zu yte uski. Wodór musia ju wyp ywa z balonuś ł ż ł ł ż ł ć
przez setki dziur, które wraz z Andrew wystrzelili w jedwabnej pow oce, i miesza si zł ł ę
powietrzem.
— Dlaczego nie chcesz si zapali ?!ę ć
Us ysza strach i rozpacz we w asnym krzyku. Zbli a si coraz bardziej do balonu — powinienł ł ł ż ł ę
ju skr ci i zawróci , eby unikn zderzenia. Ich wysi ek poszed na marne! Nagle, w chwiliż ę ć ć ż ąć ł ł
kl ski, stwierdzi , e nie zrezygnuje. Wiedzia , e wleci w balon, je li b dzie musia .ę ł ż ł ż ś ę ł
Kiedy my l ta przebieg a Michaelowi przez g ow , balon ekslodowa mu prosto w twarz. Jegoś ł ł ę ł
pow oka wyda a si sto razy wi ksza i wype ni a ca e niebo ogniem. Pot ny j zor ogniał ł ę ę ł ł ł ęż ę
dosi gn sopwitha i jego pilota, parz c mu ods oni t skór na policzkach, i o lepi go,ę ął ą ł ę ą ę ś ł
podrzucaj c maszyn z cz owiekiem wysoko w gór niczym po ó k y li porwany przez silnyą ę ł ę ż ł ł ść
podmuch znad ogniska. Sopwith próbowa przekr ci si na grzbiet i zwali w dó , Michaelł ę ć ę ć ł
walczy ze sterem. Uda o mu si powstrzyma samolot przed upadkiem i wspinaj c si w gór ,ł ł ę ć ą ę ę
obejrza si .ł ę
Wodór wypali si w jednej pot nej eksplozji, a pusta, p on ca pow oka zapad a si na gondolł ę ęż ł ą ł ł ę ę
i jej pasa erów. Jeden z niemieckich obserwatorów wyskoczy z kosza i spada sto metrów w dó ,ż ł ł ł
opocz c po ami p aszcza na wietrze i kopi c nogami, a potem gwa townie znikn w niskiej trawieł ą ł ł ą ł ął
porastaj cej pole. Drugi zosta w koszu, ogie za przykry go ca kowicie.ą ł ń ś ł ł
Na ziemi mechanicy obs uguj cy d wig usi owali umkn z okopu, pierzchaj c na boki niczymł ą ź ł ąć ą
mrówki ze zniszczonego mrowiska, ale pow oka spada a zbyt szybko i uwi zi a ich w p on cychł ł ę ł ł ą
fa dach. Michael nie odczuwa adnego wspó czucia. Przej o go prymitywne uczucie dzikiegoł ł ż ł ęł
triumfu wzmocnione przez wcze niejszy l k. Otworzy usta, eby wyda z siebie zwyci skiś ę ł ż ć ę
okrzyk, i w tej samej chwili szrapnel wystrzelony z jednego z dzia stoj cych na obrze ach polał ą ż
rozerwa si pod samolotem.ł ę
Sopwith znowu polecia w gór , a przez jego brzuch przedar y si rozpalone do bia o cił ę ł ę ł ś
od amki. Michael walczy z maszyn , staraj c si powstrzyma j od upadku, gdy w pod odzeł ł ą ą ę ć ą ł
kokpitu pojawi a si wyrwa, przez któr wida by o ziemi i wdziera si tamt dy lodowatył ę ą ć ł ę ł ę ę
podmuch powietrza, unosz c do góry po y wojskowego p aszcza.ą ł ł
Utrzyma samolot na kursie, ale maszyna by a ci ko ranna. Cp urwa o si pod kad ubem ił ł ęż ś ł ę ł
obija o o spód samolotu, a jedno ze skrzyde mia o silne przeci enie i Michael musia walczy ,ł ł ł ąż ł ć
eby utrzyma sopwitha w poziomie. Przynajmniej znajdowa si poza zasi giem dzia .ż ć ł ę ę ł
Nagle u jego boku pojawi si Andrew, spogl daj cy z niepokojem na samolot przyjaciela, ił ę ą ą
Michael pos a mu zwyci ski u miech, wyj c triumfalnie. Andrew dawa znaki, staraj c si zwrócił ł ę ś ą ł ą ę ć
uwag Michaela, i pokazywa kciukiem sygna do powrotu: „Wracamy do bazy!"ę ł ł
Michael obejrza si doko a. Kiedy mocowa si z samolotem, zalecieli dalej na pó noc, nił ę ł ł ę ł ż
zamierzali. Lecieli teraz nad skrzy owaniem dróg zat oczonych kolumnami transportuż ł
motorowego i na ich widok figurki w szarych mundurach pierzcha y do rowów. Michael nieł
zwraca na to najmniejszej uwagi. Obróci si w kokpicie i spojrza ponad p askie zielone pole:ł ł ę ł ł
pi kilometrów dalej drugi balon p yn leniwie w powietrzu nad skalnymi cianami wzgórz.ęć ł ął ś
Michael da przyjacielowi sygna odmawiaj cy powrotu i wskaza na drugi balon: „Nie —ł ł ą ł
kontynuujemy atak".
Andrew ponowi wezwanie, tym razem bardziej nagl ce: „Wracamy do bazy!" i wskaza nał ą ł
maszyn Michaela, przesuwaj c przy tym r k po gardle: „Niebezpiecze stwo!"ę ą ę ą ń
Michael spojrza przez dziur pod nogami, gdzie od amek szrapnela oderwa cz kad uba.ł ę ł ł ęść ł
Stukot musia pochodzi od urwanego ko a, wisz cego teraz tylko na kablach mocuj cych. Kuleł ć ł ą ą
posieka y kad ub, a tak e materia na skrzyd ach, który miejscami powiewa na wietrze niczymł ł ż ł ł ł
buddyjskie chor giewki modlitewne. Silnik Le Rhóne pracowa jednak na pe nej mocy i w jegoą ł ł
pot nym warkocie nie s ycha by o adnych przerw czy nieregularno ci.ęż ł ć ł ż ś
Andrew powtórzy sygna powrotu, ale Michael tylko szybko skin mu d oni : „Pod aj zał ł ął ł ą ąż
mn !" i po o y sopwitha na jedno skrzyd o, wprowadzaj c maszyn w ostry skr t, któryą ł ż ł ł ą ę ę
niebezpiecznie nadwer a podniszczony kad ub.ęż ł ł
Michael kompletnie zatraci si w szale stwie walki; teraz gro ba mierci czy kalectwał ę ń ź ś
wydawa a si zupe nie nieuzasadniona. Wzrok mia nadnaturalnie wyra ny i prowadzi sopwitha,ł ę ł ł ź ł
jakby maszyna by a cz ci jego cia a. Lecia nisko nad ywop otami, ocieraj c si jednym ko emł ęś ą ł ł ż ł ą ę ł
o traw na polu niczym jaskó ka migaj ca nad powierzchni wody, eby napi si w locie, ię ł ś ą ą ż ć ę
jednocze nie, niczym atakuj cy jastrz b, patrzyi z okrucie stwem w oczach na opuszczaj cy siś ą ą ń ą ę
balon.
Oczywi cie Niemcy widzieli, co si sta o z pierwszym, i w po piechu ci gali drugi na ziemi .ś ę ł ś ś ą ę
Zanim Michael zdo a go dosi gn , znajdzie si ju na dole, a obs uga dzia zd y sił ę ąć ę ż ł ł ąż ę
przygotowa na przyj cie wroga i b dzie czeka z palcami na spustach karabinów. By by to atakć ę ę ć ł
na niskiej wysoko ci na upatrzony, przygotowany cel — ale nawet w swojej samobójczej pasjiś
Michael nie straci nic z wrodzonej przebieg o ci my liwego. Zbli aj c si do balonu,ł ł ś ś ż ą ę
wykorzystywa ka d naturaln zas on , eby ukry samolot.ł ż ą ą ł ę ż ć
Przed nim, troch z boku, ci gn a si w ska wiejska droga, a rosn cy wzd u niej rz dę ą ęł ę ą ą ł ż ą
smuk ych, wysokich topoli by jedyn nierówno ci na p askiej równinie a do wzgórz. Michaelł ł ą ś ą ł ż
wykorzysta lini drzew, skr caj c ostro, eby ustawi si równolegle do nich i mie stanowiskoł ę ę ą ż ć ę ć
balonu po drugiej stronie. Spojrza w lusterko przymocowane do górnego skrzyd a bezpo rednioł ł ś
nad swoj g ow . Zielony samolot Andrew by za nim tak blisko, e mig o zdawa o si dotykaą ł ą ł ż ś ł ł ę ć
sterów Michaela. Michael wyszczerzy rado nie z by, poderwa sopwitha i wzniós go-nad drzewał ś ę ł ł
niczym je dziec przesadzaj cy w pe nym galopie palisad .ź ą ł ę
Stanowisko balonu znajdowa o si trzysta metrów z przodu. Balon dotar ju na ziemi ił ę ł ż ę
obs uga naziemna pomaga a w a nie obserwatorom wyj z kosza, a nast pnie rzucili si cał ł ł ś ść ę ę łą
grup do najbli szego rowu. Strzelcy, którym rz d drzew zas ania dot d cel, otworzylią ż ą ł ł ą
równocze nie ogie ze wszystkich karabinów maszynowych.ś ń
Michael wpad w strumie kul. Pociski zdawa y si wype nia powietrze woko o, a szrapneleł ń ł ę ł ć ł
wci ga y za sob powietrze, tak e od gwa townych zmian ci nienia czu ból w uszach. Naą ł ą ż ł ś ł
stanowiskach widzia zwrócone w swoj stron twarze dzia owych — bia e plamy za krótkimił ą ę ł ł
lufami, które pod a y za nim, rozb yskuj c nieustannie jaskrawymi wystrza ami. Sopwith p dziąż ł ł ą ł ę ł
jednak z szybko ci stu pi dziesi ciu kilometrów na godzin i mia do pokonania zaledwieś ą ęć ę ę ł
trzysta metrów. Nawet potok kul trafiaj cych w ci ki blok silnika nie móg powstrzyma Michaela,ą ęż ł ć
który naprowadza karabin na cel delikatnymi dotkni ciami peda ów sterów.ł ę ł
Bezpo rednio przed nim znajdowa a si grupa ludzi uciekaj cych od balonu w stronś ł ę ą ę
pobliskiego okopu. Biegn cy w rodku dwaj obserwatorzy, przemarzni ci i opatuleni w grubeą ś ę
warstwy ubrania, wydawali si wyj tkowo nieruchawi. Michael nienawidzi ich jak napotkanego naę ą ł
drodze jadowitego w a, opu ci lekko dziób sopwitha i dotkn spustu karabinu. Grupa rozprys aęż ś ł ął ł
si niczym szary dym i znikn a w trawie. Michael natychmiast poderwa vickersa do góry.ę ęł ł
Balon by przymocowany do ziemi i wygl da niczym wielki namiot cyrkowy. Michael pu ci wł ą ł ś ł
niego seri i pociski smugowe poszybowa y w stron mi kkiej jedwabnej masy bezę ł ę ę
najmniejszego efektu.
Mimo wojowniczej furii umys Michaela by wyj tkowo klarowny, a my li p dzi y tak szybko, eł ł ą ś ę ł ż
czas zdawa si zwolni swój bieg. U amki sekund, w ci gu których zbli a si do jedwabnejł ę ć ł ą ż ł ę
pow oki balonu, rozci ga y si na ca e wieki, tak e móg ledzi lot ka dej z kul wystrzelonych zł ą ł ę ł ż ł ś ć ż
vickersa.
— Dlaczego nie chce si zapali ? — wykrzycza pytanie i nagle odpowied sama przysz a doę ć ł ź ł
niego.
Atom wodoru jest najl ejszy ze wszystkich atomów. Gaz uciekaj cy z balonu wznosi si iż ą ł ę
miesza z powietrzem nad srebrn pow ok . Michael zrozumia , e strzela za nisko. Dlaczegoł ą ł ą ł ż ł
wcze niej o tym nie pomy la ?ś ś ł
Poderwa sopwitha niemal pionowo w gór , kieruj c ogie na boki balonu, coraz wy ej, ał ę ą ń ż ż
wreszcie strzela nad srebrzyst pow ok — i powietrze nagle zamieni o si w ogie . Kiedył ą ł ą ł ę ń
pot na ciana p omieni pop dzi a na spotkanie samolotu, Michael utrzyma sopwitha węż ś ł ę ł ł
pionowym locie i gwa townie zamkn przepustnic . Pozbawiona nap du maszyna przez u amekł ął ę ę ł
sekundy zawis a w powietrzu i zaraz opad a. Kopn silnie peda steru, k ad c j na plecy ił ł ął ł ł ą ą
obracaj c w klasycznym korkoci gu, a kiedy znowu otworzy przepustnic , lecia ju w przeciwną ą ł ę ł ż ą
stron , oddalaj c si od olbrzymiego stosu pogrzebowego. Pod spodem dostrzeg b ysk zieleni,ę ą ę ł ł
gdy Andrew oderwa si od jego skrzyd a i skr ci mocno w lewo, ledwo unikaj c kolizji zł ę ł ę ł ą
podwoziem samolotu przyjaciela, a nast pnie oddalaj c si pod k tem prostym do jego toru lotu.ę ą ę ą
Z ziemi nie dochodzi y adne strza y; nieoczekiwana akrobatyka obu samolotów i og uszaj cył ż ł ł ą
wybuch balonu odwróci y uwag artylerzystów. Michael szybko skry si za lini topól. Teraz,ł ę ł ę ą
kiedy by o ju po wszystkim, jego w ciek o znik a równie szybko, jak nadesz a, i ch opakł ż ś ł ść ł ł ł
rozejrza si po niebie, wiadomy, e dwa pot ne s upy dymu i ognia mog zwabi eskadrł ę ś ż ęż ł ą ć ę
„Albatrosów". Poza dymem niebo by o czyste i Michael poczu ulg . P dz c tu nad samymił ł ę ę ą ż
ywop otami, zacz szuka przyjaciela. Dostrzeg , e Andrew leci nieco wy ej ni on sam iż ł ął ć ł ż ż ż
kieruje swój samolot w stron wzgórz, jednocze nie skr caj c mu na spotkanie.ę ś ę ą
Po czyli si i Michael a si zdziwi tym, jak wiele otuchy daje mu fakt, e Andrew leci obok.łą ę ż ę ł ż
U miecha si i artobliwie kr ci g ow na nag y sza bojowy przyjaciela, który wr cz kaza mu siś ł ę ż ę ł ł ą ł ł ę ł ę
sprzeciwi wyra nemu rozkazowi powrotu do bazy.ć ź
Lecieli skrzyd o w skrzyd o nad liniami niemieckimi, nie zwa aj c na ogie , który ci ga y nał ł ż ą ń ś ą ł
siebie samoloty. Kiedy zacz li nabiera wysoko ci, eby omin skalne ciany,- silnik wę ć ś ż ąć ś
samolocie Michaela zakrztusi si i zgas .ł ę ł
Sopwith polecia w dó , silnik zaskoczy i z rykiem nabra mocy, by przenie maszyn tu nadł ł ł ł ść ę ż
kraw dzi wzgórza, po chwili jednak znowu si zakrztusi i zgas . Andrew lecia ca y czas obok,ę ą ę ł ł ł ł
zach caj c przyjaciela do wysi ku wymownymi gestami — silnik znowu rykn z ca ej si y,ę ą ł ął ł ł
przycich i przeszed w regularny terkot.ł ł
Michael krz ta si przy nim z trosk , otwieraj c i zamykaj c przepustnic , manipuluj c przyą ł ę ą ą ą ę ą
stacyjce i szepcz c do rannej maszyny:ą
— No dalej, kochanie. Wytrzymaj jeszcze troch . Ju prawie jeste my w domu.ę ż ś
Nagle poczu , e co amie si w kad ubie, jedna z g ównych ram p k a z trzaskiem, sterył ż ś ł ę ł ł ę ł
zwiotcza y mu w r kach, a maszyna zacz a zni a lot.ł ę ęł ż ć
— Trzymaj si — poprosi Michael i w tej samej chwili poczu ostry zapach ropy.ę ł ł
Zobaczy , jak cienka struga paliwa wydobywa si spod obudowy silnika i porwana przez pr dł ę ą
powietrza rozp ywa si w postaci bia ej mgie ki za jego g ow .ł ę ł ł ł ą
— Ogie ! — Po ar by najgorszym koszmarem, którego obawiali si wszyscy piloci, aleń ż ł ę
Michael wci unosi si na fali bojowej w ciek o ci i mrucza uparcie: — Wracamy do domu,ąż ł ę ś ł ś ł
staruszko. Wytrzymaj jeszcze tylko troch .ę
Przelecieli nad wzgórzami. Przed nimi rozpo ciera a si rozleg a równina, na której Michaelś ł ę ł
móg ju rozpozna ciemny pas lasku w kszta cie litery „T" znajduj cego si przy l dowisku.ł ż ć ł ą ę ą
— Trzymaj si , kochanie, ju niedaleko.ę ż
W dole o nierze wyszli z okopów i stoj c na pe nych piachu parapetach, machali i krzyczeli kuż ł ą ł
rozbitej maszynie, która lecia a z terkotem nisko nad ich g owami, bez jednego ko a i z drugim nał ł ł
wpó urwanym, obijaj cym si o kad ub.ł ą ę ł
Wszystkie twarze by y zwrócone w stron samolotu i Michael widzia otwarte usta wo aj ce doł ę ł ł ą
niego. o nierze s yszeli burz strza ów poprzedzaj cych atak lotniczy, widzieli dwa pot neŻ ł ł ę ł ą ęż
s upy ognia i dymu, które wystrzeli y w niebo z p on cych balonów. Wiedzieli, e na jaki czasł ł ł ą ż ś
przestanie ich n ka ogie zaporowy niemieckich dzia i teraz witali wracaj cych pilotówę ć ń ł ą
radosnymi okrzykami.
Michael szybko zostawi wszystkich za sob , ale wiwaty o nierzy doda y mu otuchy. Roztaczał ą ż ł ł ł
si ju przed nim znajomy krajobraz: wie yczka wiejskiego ko ció ka, ró owy dach zamku i niskieę ż ż ś ł ż
wzgórze.
— Damy rad , kochanie — zawo a do maszyny, ale pod obudow silnika zerwany kabelę ł ł ą
dotkn metalowego bloku silnika i ma a niebieska iskra skoczy a w powietrze.ął ł ł
Rozleg si grzmot wybuchaj cego paliwa i bia a mgie ka benzyny zamieni a si ywy ogie .ł ę ą ł ł ł ę ż ń
ar zala otwarty kokpit niczym p omie z lampy lutowniczej i Michael instynktownie pozwoliŻ ł ł ń ł
sopwithowi opa w dó , eby p d powietrza odepchn j zory ognia od jego twarzy i by mógść ł ż ę ął ę ł
spojrze przed siebie.ć
Musia jak najszybciej wyl dowa , gdziekolwiek i jakkolwiek, ale bardzo szybko, zanim upieczeł ą ć
si ywcem w p on cych szcz tkach maszyny. Opu ci samolot ku otwartemu polu, czuj c jakę ż ł ą ą ś ł ą
jego p aszcz staje si gor cy, a prawy r kaw zaczyna dymi i rozpala si ywym ogniem.ł ę ą ę ć ę ż
Zni y ostro lot, trzymaj c dziób samolotu lekko w górze, eby wytraci szybko , ale maszynaż ł ą ż ć ść
waln a w ziemi z si , która wstrz sn a Michaelem. Obróci a si na jedynym kole ięł ę łą ą ęł ł ę
przekozio kowa a, ami c skrzyd o i zatrzymuj c si na wysokim ywop ocie okalaj cym pole.ł ł ł ą ł ą ę ż ł ą
Ch opak wyr n g ow w kraw d kokpitu tak silnie, e przez chwil le a oszo omiony, aleł ż ął ł ą ę ź ż ę ż ł ł
p omienie obejmowa y ju z trzaskiem ca y kad ub i Michael wyczo ga si na zewn trz, przewrócił ł ż ł ł ł ł ę ą ł
si na po amane skrzyd o i stoczy na mulist ziemi . Podniós si z ziemi, na r kach i kolanach wę ł ł ł ą ę ł ę ę
po piechu zacz si odsuwa od p on cego wraka. We niany p aszcz p on i Michael z j kiemś ął ę ć ł ą ł ł ł ął ę
bólu poderwa si na nogi. Szarpi c guziki, eby zerwa z siebie pal ce ubranie, rzuci sił ę ą ż ć ą ł ę
biegiem przez pole, machaj c szale czo ramionami i podsycaj c ogie na wietrze.ą ń ą ń
W przera liwym oskocie p on cego wraka nie us ysza nawet t tentu galopuj cego konia.ź ł ł ą ł ł ę ą
Dziewczyna spi a ostrogami bia ego rumaka przed samym ywop otem, ko przesadzięł ł ż ł ń ł
przeszkod jednym susem i gdy wyl dowali zgrabnie po drugiej stronie, natychmiast pop dzi aę ą ę ł
ogiera za uciekaj c postaci , która w ród krzyków zmienia a si w yw pochodni na rodkuą ą ą ś ł ę ż ą ę ś
pola. Amazonka wyj a nog ze strzemienia i kiedy ko zrówna si z Michaelem, osadzi aęł ę ń ł ę ł
rumaka w miejscu, a sama rzuci a si na biegn cego.ł ę ą
Wyl dowa a z ca si na plecach Michaela, zarzucaj c mu ramiona na szyj , tak e polecielią ł łą łą ą ę ż
razem na ziemi . Dziewczyna natychmiast poderwa a si na nogi i zdar szy z siebie grubę ł ę ł ą
gabardynow spódnic do jazdy konnej, rozpostar a j na p on cym. Nast pnie przykucn aą ę ł ą ł ą ę ęł
szybko i owin a m czyzn dok adnie w gruby materia , uderzaj c go ymi r kami w ma e p omykięł ęż ę ł ł ą ł ę ł ł
wydobywaj ce si w ród dymu spod spódnicy.ą ę ś
Jak tylko ogie zosta st umiony, zerwa a z Michaela spódnic i posadzi a go na ziemi. Zr cznień ł ł ł ę ł ę
rozpi a spalony p aszcz, ci gn a mu go z ramion i odrzuci a na bok. Zdj a tak e z niegoęł ł ś ą ęł ł ęł ż
dymi c skórzan kurtk i przekona a si , e p omienie tylko w jednym miejscu dosi g y cia a.ą ą ą ę ł ę ż ł ę ł ł
Ogie przepali materia na barku i ramieniu i Michael zawy z bólu, gdy dziewczyna usi owa ań ł ł ł ł ł
ci gn z niego koszul , poniewa spalony bawe niany materia przywar mocno do rany.ś ą ąć ę ż ł ł ł
Nieznajoma pochyli a si nad nim, schwyci a materia w z by i szybko go przegryz a. Nast pnieł ę ł ł ę ł ę
rozerwa a koszul na ramieniu i na widok rany zblad a silnie.ł ę ł
— Mon Dieui— zawo a a i poderwa a si z ziemi.ł ł ł ę
Nadepn a na dymi cy p aszcz, eby zgasi ostatnie p omyki pe zaj ce po we nianymęł ą ł ż ć ł ł ą ł
materiale.
Michael patrzy na ni , czuj c, jak przejmuj cy ból w poparzonym ramieniu z wolna ust puje.ł ą ą ą ę
akiet je dziecki si ga dziewczynie zaledwie do bioder, na nogach mia a d ugie czarne buty doŻ ź ę ł ł ł
jazdy konnej, zapinane po bokach na haczyki. Kolana amazonki by y obna one, a skóra od ichł ż
wewn trznej strony wydawa a si g adka jak wn trze muszli. Same kolana zabrudzi a mokraę ł ę ł ę ł
ziemia, na której przed chwil kl cza a dziewczyna. Powy ej Michael dostrzeg reformy zą ę ł ż ł
delikatnego materia u, pozwalaj ce dostrzec po ysk jej skóry. Nogawki majtek by y umocowaneł ą ł ł
ró owymi wst kami nad kolanami i tak ci le przylega y do ud i cia a dziewczyny, jakby by aż ąż ś ś ł ł ł
zupe nie naga — nie, na wpó ukryte linie nóg wydawa y si jeszcze bardziej podniecaj ce nił ł ł ę ą ż
nago .ść
Michael poczu , e gard o mu si zaciska i nie mo e zaczerpn oddechu, gdy dziewczynał ż ł ę ż ąć
nachyli a si , eby podnie jego- zw glony p aszcz i przez chwil wyra nie widzia jej ma e,ł ę ż ść ę ł ę ź ł ł
j drne po ladki, okr g e niczym para strusich jaj, l ni ce w jasnym s o cu poranka. Przygl da imę ś ą ł ś ą ł ń ą ł
si z takim nat eniem, e w oczach poczu zy i kiedy dziewczyna obróci a si do , pomi dzy jeję ęż ż ł ł ł ę ń ę
m odymi silnymi udami dostrzeg ciemny trójk t prze wituj cy przez cienki, zwiewny jedwab.ł ł ą ś ą
Sta a z tym hipnotyzuj cym trójk tem zaledwie kilka centymetrów przed nosem m czyzny,ł ą ą ęż
przemawiaj c g osem, jakim matka zwraca si do zranionego dziecka.ą ł ę
Michael zrozumia tylko s owo brule. By a tak blisko, e czu jej zapach; wie y zapach zdrowej,ł ł ł ż ł ś ż
m odej dziewczyny, lekko spoconej od szybkiej jazdy, który miesza si z perfumami s odkimił ł ę ł
niczym p atki suszonej ró y. Chcia co powiedzie , podzi kowa , ale tylko dygota w szoku,ł ż ł ś ć ę ć ł
wargi mu dr a y i z ust wydobywa si niezrozumia y be kot.ż ł ł ę ł ł
— Mon pauvre — powiedzia a dziewczyna szczebiotliwym g osem i cofn a si o krok.ł ł ęł ę
G os mia a matowy z zatroskania, rysy jej twarzy przywodzi y na my l dobr wró k . Patrzy ał ł ł ś ą ż ę ł
na niego wielkimi, ciemnymi, celtyckimi oczami i Michael by ciekaw, czy jej uszy s spiczaste, aleł ą
nie móg ich dojrze przez g ste w osy, które wiatr rozwia i poskr ca w czarne loki. Jej skóra,ł ć ę ł ł ę ł
zabarwiona celtyck krwi , mia a kolor starej ko ci s oniowej, a rz sy by y równie g ste i czarneą ą ł ś ł ę ł ę
jak w osy.ł
Dziewczyna powiedzia a co , ale Michael nie móg si powstrzyma , eby nie spojrze nał ś ł ę ć ż ć
intryguj cy ma y trójk t prze wituj cy przez jedwab. Spostrzeg a jego spojrzenie i na policzkachą ł ą ś ą ł
rozkwit y jej ciemnoró owe plamy. Pochyli a si , z apa a ub ocon spódnic i szybko owin a jł ż ł ę ł ł ł ą ę ęł ą
wokó bioder. Po tak okropnej gafie Michael poczu wi kszy ból, ni przysparza o go poparzoneł ł ę ż ł
rami .ę
Ryk przelatuj cego nad ich g ovami samolotu przerwa nieprzyjemn chwil milczenia i oboje zą ł ł ą ę
wdzi czno ci patrzyli, jak zielony sopwith kr y nad polem. Michiel podniós si niepewnie zę ś ą ąż ł ę
ziemi i kiedy dziewczyna poprawia a na sobie spódnic , pomacha do Andrew. Zobaczy , jakł ę ł ł
przyjaciel podnosi r k i salutuje z ulg , nast pnie sopwith zatoczy jeszcze jedno ko o ię ę ą ę ł ł
przelecia nie wi cej ni pi tna cie metrów nad ich g owami — z kokpitu wylecia a zielona szarfał ę ż ę ś ł ł
z jakim uwi zanym do niej przedmiotem i spad a kilka metrów dalej.ś ą ł
Dziewczyna pobieg a i przynios a j Michaelowi. Rozwin szarf i u miechn si szeroko,ł ł ą ął ę ś ął ę
wyjmuj c z niej srebrn piersiówk . Odkr ci korek, podniós flaszk do góry i zobaczyą ą ę ę ł ł ę ł
promienny u miech przyjaciela w otwartym kokpicie i wzniesion w pozdrowieniu r k . Nast pnieś ą ę ę ę
Andrew zawróci samolot w stron lotniska i znikn .ł ę ął
Michael podniós flaszk do ust i prze kn dwa yki. Do oczu nap yn y mu zy; odetchnł ę ł ął ł ł ęł ł ął
g boko, gdy ostry p yn poparzy mu gard o. Kiedy opu ci butelk , dziewczyna przygl da a mułę ł ł ł ś ł ę ą ł
si nadal i zaofiarowa jej drinka.ę ł
Pokr ci a przecz co g ow i spyta a z powa n min :ę ł ą ł ą ł ż ą ą
— nglais?Ą
— Oui — non — Sud African. — Jego g os nadal by dr cy i niepewny.ł ł żą
— Ah, vous parlez francais! — U miechn a si po raz pierwszy i dla Michaela u miech ten byś ęł ę ś ł
niemal równie osza amiaj cy jak jej ma e, kr g e po ladki.ł ą ł ą ł ś
— A peine, troszeczk — zaprzeczy szybko, powstrzymuj c potok niezrozumia ychę ł ą ł
francuskich s ów, które, jak to wiedzia z do wiadczenia, zala yby go niczym powód .ł ł ś ł ź
— Cieknie ci.
Jej angielski by osza amiaj cy; dopiero kiedy wskaza a na jego g ow , zrozumia , o czymł ł ą ł ł ę ł
mówi. Podniós zdrow r k i dotkn strumyka krwi, który' sp yn mu spod he mu. Przyjrza sił ą ę ę ął ł ął ł ł ę
poplamionym palcom.
— Tak — przyzna . — I to ca ymi wiadrami.ł ł
He m musia go ochroni przed powa niejszym zranieniem, kiedy wyr n g ow o kraw dł ł ć ż ż ął ł ą ę ź
kokpitu.
— Pardon? — Wygl da a na zdziwion .ą ł ą
— Ten ai beaucoup — przet umaczy .ł ł
— Ach, wi c jednak mówisz po francusku. — Klasn a w obie d onie niczym rozbawioneę ęł ł
dziecko i wzi a go pod rami opieku czym gestem. — Chod — rozkaza a i strzeli a palcami,ęł ę ń ź ł ł
eby wezwa rumaka. Bia y ogier skuba traw i udawa , e niczego nie s yszy. — Viens ici toutż ć ł ł ę ł ż ł
de suit , Nuage! — Tupn a przy tym nog . — Chod tu natychmiast, Chmurko!ę ęł ą ź
Ogier zerwa jeszcze jedn k pk trawy, eby zademonstrowa swoj niezale no , i wolnoł ą ę ę ż ć ą ż ść
podbieg do nich.ł
— Prosz .ę
Spojrza a na Michaela i ten z o y r ce pod kolanem dziewczyny, aby unie j na siod o. By ał ł ż ł ę ść ą ł ł
bardzo lekka i zwinna.
— Wejd .ź
Pomog a Michaelowi wspi si na konia i usadzi a m czyzn za sob . Wzi a go za zdrowł ąć ę ł ęż ę ą ęł ą
r k i za o y a j sobie wokó pasa. Jej cia o by o silne i czu przez materia cudowne ciep o.ę ę ł ż ł ą ł ł ł ł ł ł
— Tenez, trzymaj si ! — poleci a mu, a rumak ruszy cwa em w stron bramy na ko cu pola.ę ł ł ł ę ń
Michael obejrza si na p on ce szcz tki sopwitha. Z samolotu pozosta jedynie blok silnika,ł ę ł ą ą ł
drewno i materia zd y y ju sp on . Poczu al z powodu straty — przebyli razem d ug drog .ł ąż ł ż ł ąć ł ż ł ą ę
— Jak si nazywasz? -— zapyta a dziewczyna przez rami i Michael odwróci si do niej.ę ł ę ł ę
— Michael. Michael Courteney.
— Michael Courteney — powtórzy a na prób i zaraz doda a: — Ja jestem mademoiselleł ę ł
Centaine de Thiry.
— Enchante, mademoiselle. — Michael zrobi pauz , eby skomponowa nast pne zdanie wł ę ż ć ę
swoim szkolnym francuskim. — Centaine to dziwne imi — powiedzia i natychmiast poczu , jakę ł ł
dziewczyna sztywnieje w jego ramionach. U y s owa: dróle — „komiczne" i szybko si poprawi .ż ł ł ę ł
— Niezwyczajne imi .ę
Nagle po a owa , e nie przyk ada si bardziej do pracy na lekcjach francuskiego. By ca yż ł ł ż ł ł ę ł ł
obola y i roztrz siony i musia si bardzo wyt a , eby zrozumie cokolwiek z jej szybkichł ę ł ę ęż ć ż ć
wyja nie .ś ń
— Urodzi am si minut po pó nocy pierwszego dnia 1900 roku.ł ę ę ł
Mia a wi c zaledwie siedemna cie lat i trzy miesi ce i dopiero stawa a si kobiet . Michaelł ę ś ą ł ę ą
przypomnia sobie, e jego matka te mia a siedemna cie lat, kiedy on si urodzi . Ta my l tak goł ż ż ł ś ę ł ś
pobudzi a, e poci gn jeszcze jednego g bszego z butelki Andrew.ł ż ą ął łę
— Jeste moj wybawicielk !ś ą ą
Chcia to powiedzie na weso o, ale zabrzmia o to tak beznadziejnie g upio, e by pewien, ił ć ł ł ł ż ł ż
dziewczyna wybuchnie miechem. Nie zrobi a tego i tylko powa nie skin a g ow , jego s owaś ł ż ęł ł ą ł
pasowa y do uczucia, które szybko rozwija o si w sercu Centaine.ł ł ę
Jej ukochanym zwierz ciem, poza koniem Nuage'em, by kiedy wychudzony kundlowatyę ł ś
szczeniak którego znalaz a w rowie, wymazanego krwi i trz s cego si z zimna. Centaineł ą ę ą ę
zaopiekowa a si psiakiem i kocha a go a do czasu jego mierci miesi c temu pod ko ami jednejł ę ł ż ś ą ł
z ci arówek wojskowych jad cych na front. mier ta zostawi a bolesn pustk w jej yciu.ęż ą Ś ć ł ą ę ż
Michael by chudy, wygl da niemal na zag odzonego pod zw glonym i ub oconym ubraniem.ł ą ł ł ę ł
Poza bólem fizycznym z ran wyczuwa a tak e inne cierpienia, jakich do wiadczy . Jego oczy by ył ż ś ł ł
cudownie niebieskie i czyste i dr a na ca ym ciele jak jej przemarzni ty szczeniak.ż ł ł ę
— Tak — stwierdzi a zdecydowanym g osem. — Zajm si tob . Pa acyk okaza si wi kszy,ł ł ę ę ą ł ł ę ę
ni wydawa o si z powietrza, i nie tak pi kny, jak Michael sobie wyobra a . Wi kszo okienż ł ę ę ż ł ę ść
zosta a wybita i zas oni to je deskami. ciany by y poznaczone od amkami pocisków, ale kraterył ł ę Ś ł ł
po bombach na trawniku zd y y ju zarosn traw — w czasie jesiennych walk front zbli y siąż ł ż ąć ą ż ł ę
niebezpiecznie blisko do tego miejsca, dopóki alianci nie odepchn li Niemców w ostateczneję
ofensywie za wzgórza.
Wielki dom by zaniedbany i sprawia smutne wra enie. Centaine usprawiedliwia a si przedł ł ż ł ę
Michaelem:
— Nasi robotnicy zostali zabrani przez armi , a wi kszo kobiet z dzie mi uciek a do Pary a ię ę ść ć ł ż
Amiens. Zosta o nas tylko troje. — Podnios a si w siodle i zawo a a g o no w innym j zyku: —ł ł ę ł ł ł ś ę
Anno! Chod , zobacz, kogo znalaz am!ź ł
Kobieta, która wy oni a si z ogródka warzywnego za kuchni , by a niska i przysadzista, zł ł ę ą ł
plecami szerokimi jak u klaczy perszerona i wielkimi, bezkszta tnymi piersiami wylewaj cymi sił ą ę
spod wybrudzo-nej ziemi bluzki. G ste, ciemne w osy mocno przetykane siwizn mia a zwini teą ę ł ą ł ę
w w ze , a jej twarz by a Okr g a i czerwona jak rzodkiewka, któr trzyma a w du ej spracowaneję ł ł ą ł ą ł ż
d oni. R ce, obna one do okci, wydawa y si grube i umi nione jak u m czyzny.ł ę ż ł ł ę ęś ęż
— Co si sta o, kleinjie, dziecino?ę ł
— Ocali am dzielnego angielskiego lotnika, ale jest bardzo poraniony...ł
— Dla mnie wygl da ca kiem zdrowo.ą ł
— Anno, nie b d star zrz d ! Chod , pomo esz mi. Musimy zaprowadzi go do kuchni.ą ź ą ę ą ź ż ć
Obie kobiety rozmawia y w innym j zyku i, ku zdziwieniu Michaela, rozumia ka de s owo.ł ę ł ż ł
— Nie wpuszcz o nierza do domu i dobrze o tym kleinjie! Nie pozwol , eby kocur wlaz doę ż ł ę ż ł
koszyczka z ma ym koci tkiem...ł ą
— Anno, to nie jest o nierz, tylko lotnik.ż ł
— I pewnie tak samo jurny jak kocur...
Kobieta u y a s owa fris i Centaine krzykn a z gniewem: wiesz, moimż ł ł ęł
— Jeste wstr tn star j dz , a teraz chod i pomó mi.ś ę ą ą ę ą ź ż
Anna obejrza a dok adnie Michaela i wreszcie stwierdzi a niech tnie:ł ł ł ę
— Ma mi e oczy, ale i tak mu nie ufam — och, dobrze, ale je li tylko spróbuje...ł ś
— Mewo — Michael odezwa si po raz pierwszy. — Pani cnota jest najzupe niej bezpieczna,ł ę ł
daj pani,na to moje s owo. Mimo e jest pani tak czaruj co pi kna, b d panowa nad sob .ę ł ż ą ę ę ę ł ą
Centaine obróci a si w siodle, eby spojrze na niego, a zaskoczona Anna cofn a si o krokł ę ż ć ęł ę
do ty u i zaraz wybuchn a miechem.ł ęł ś
— On mówi po flamandzku!
— Mówisz po flamandzku! — Centaine powtórzy a zarzut.ł
— To nie jest flamandzki — zaprzeczy Michael. — To afrikaans, po udniowoafryka skił ł ń
holenderski.
— To flamandzki — stwierdzi a autorytatywnie Anna, zbli aj c si do niego. — A ka dy, ktoł ż ą ę ż
mówi po flamandzku, jest mi ym go ciem w naszym domu.ł ś
Wyci gn a r ce do Michaela.ą ęł ę
— Uwa aj! — przestrzeg a j niespokojnie Centaine. — Jego rami ...ż ł ą ę
Zeskoczy a na ziemi i we dwójk zsadzi y go z konia i zaprowadzi y do kuchni.ł ę ę ł ł
Kuchnia by a tak olbrzymia, e tuzin kucharzy móg w niej rzygotowa bankiet dla pi ciusetł ż ł ć ę
go ci, ale obecnie tylko w jednym decu pali si ma y ogie . Kobiety posadzi y Michaela na sto kuś ł ę ł ń ł ł
przed piecem.
— Przynie jedn ze swoich s ynnych ma ci — poleci a Centaine i Anna szybko wysz a z izby.ś ą ł ś ł ł
— Jeste cie Flamandkami? — zapyta Michael, czuj c olbrzymi ulg , e nie dzieli ich juś ł ą ą ę ż ż
bariera j zykowa.ę
— Nie, nie. — Centaine obcina a olbrzymimi no ycami strz py spalonej koszuli, któreł ż ę
przywar y do rany. — Anna pochodzi z pó nocy, by a moj nia k , kiedy umar a matka, i terazł ł ł ą ń ą ł
my li, e jest moj matk , a nie s u c . Nauczy a mnie tego j zyka jeszcze jak by am w ko ysce.ś ż ą ą ł żą ą ł ę ł ł
Ale gdzie ty si go nauczy e ?ę ł ś
— W moim kraju wszyscy mówi tym j zykiem.ą ę
— Bardzo si ciesz — powiedzia a i Michael nie by pewien, co ma na my li, gdy spu ci aę ę ł ł ś ż ś ł
oczy zaj fi wycinaniem r kawa.ę ę
— Wygl dam ci ka dego ranka— powiedzia cicho Michael. — Wszyscy to robimy, kiedyą ę ż ł
latamy.
Centaine nic nie odpowiedzia a/ale Michael dostrzeg , jak na jej policzkach rozrastaj sił ł ą ę
ciemnoró owe plamy.ż
— Nazywamy ci naszym anio em szcz cia, l'ange du bonheur. Dziewczyna roze mia a si wę ł ęś ś ł ę
g os.ł
— Ja ci nazywam le petit jaune, mój ó cioszek — odpowiedzia a.ę ż ł ł
— ó ty sopwith! — uradowa si Michael. Odró nia a go wi c od innych!Ż ł ł ę ż ł ę
Centaine mówi a dalej:ł
— Czekam, a wszyscy wrócicie do domu i zawsze licz moje kurcz ta, ale tak cz sto wielu zż ę ę ę
was nie wraca, zw aszcza ci nowi. Wtedy p acz i modl si za nich. Ale ty i ten zielony zawszeł ł ę ę ę
wracacie i wtedy bardzo si ciesz .ę ę
— Jeste taka-dobra — zacz Michael, ale w tej chwili do kuchni wróci a Anna kamiennymś ął ł ż
s ojem, który pachnia terpentyn , i nastrój pierzch .ł ł ą ł
— Gdzie jest tata? — zapyta a Centaine.ł
— Na dole, zajmuje si zwierz tami.ę ę
— Musimy trzyma zwierz ta w piwnicy — wyja ni a Centaine id c ku kamiennym schodkomć ę ś ł ą
— inaczej o nierze ukradliby kurczaki, g si, a nawet mleczne krowy. Musia am walczy , eby nież ł ę ł ć ż
zabrali mi Nuage'a. — Tato! Gdzie jeste ? — krzykn a w stron piwnicy.ś ęł ę
Z do u dolecia a st umiona odpowied i Centaine znowu zawo a a:ł ł ł ź ł ł
— Potrzebujemy butelki koniaku. — Przyj a pouczaj cy ton. — Tylko nie otwartej, tatusiu. Węł ą
celach medycznych, a nie towarzyskich. To nie dla ciebie, tylko dla rannego. Trzymaj.
Centaine rzuci a p k kluczy na dó . Kilka minut pó niej rozleg y si ci kie kroki i wysoki,ł ę ł ź ł ę ęż
rozczochrany m czyzna z du ym brzuchem wszed do kuchni z butelk koniaku, któr trzymaęż ż ł ą ą ł
przy piersi niczym niemowl .ę
Mia takie same g ste, kr cone w osy jak Centaine, ale ju mocno przetyka a je siwizna ił ę ę ł ż ł
opada y mu w nie adzie na czo o. Ko cem roz o ystych w sów nadano spiczasty kszta t zał ł ł ń ł ż ą ł
pomoc wosku. M czyzna spojrza na Michaela jedynym ciemnym i b yszcz cym okiem —ą ęż ł ł ą
drugie by o zakryte przepask nadaj c mu wygl d pirata.ł ą ą ą ą
— Kto to jest? — zapyta twardym g osem.ł ł
— Angielski lotnik.
Nachmurzona mina szybko si rozja ni a.ę ś ł
— Sojusznik — stwierdzi . — Towarzysz broni! Jeszcze jeden pogromca przekl tychł ę
Szwabów.
— Nie gromi e adnych szwabów przez ponad czterdzie ci lat — zwróci a mu uwag Anna,ł ś ż ś ł ę
nie odrywaj c wzroku od rany Michaelaą
M czyzna zignorowa j i zbli y si do Michaela, otwieraj c ramiona jak nied wied .ęż ł ą ż ł ę ą ź ź
— Tato, uwa aj. On jest ranny.ż
— Ranny! — zakrzykn m czyzna. — Koniak! — doda , jakby oba s owa nieod cznieął ęż ł ł łą
wi za y si ze sob .ą ł ę ą
Znalaz szybko dwie du e szklanki, ustawi na stole, chuchn w nie oddechem o zdecydowanieł ż ł ął
czosnkowym zapachu, wytar szk o po ami p aszcza i zdar czerwony wosk z szyjki butelki.ł ł ł ł ł
— Tatusiu, ty nie jeste ranny — powiedzia a z nagan Centaine, gdy nape ni szk o po brzegi.ś ł ą ł ł ł
— Nie obra tak dzielnego m czyzny, ka c mu pi samemu.żę ęż żą ć
Poda jedn ze szklanek Michaelowi.ł ą
— Ksi Louis de Thiry, na pa skie us ugi.ążę ń ł
— Kapitan Michael Courteney, Królewski Korpus Lotniczy.
— A votre sante, Capitainel Pa skie zdrowie!ń
— A la vótre Monsieur le Comte!
Ksi wypi z nie ukrywan przyjemno ci , westchn , wytar wierzchem d oni swoje wspania eążę ł ą ś ą ął ł ł ł
w sy i zwróci si do Anny:ą ł ę
— Mo esz wzi si do roboty, kobieto.ż ąć ę
— B dzie parzy — ostrzeg a Anna Michaela i ten przez chwil my la , e mówi o koniaku, aleę ć ł ę ś ł ż
s u ca zaczerpn a gar ma ci i po o y a na otwartej ranie.ł żą ęł ść ś ł ż ł
Michael zawy g o no z bólu, próbuj c wsta , jednak Anna z atwo ci przytrzyma a go swojł ł ś ą ć ł ś ą ł ą
siln spracowan d oni .ą ą ł ą
— Zawi to — poleci a Centaine i kiedy dziewczyna zak ada a banda , ból zel a , a poąż ł ł ł ż ż ł
ramieniu zacz o rozchodzi si przyjemne ciep o.ęł ć ę ł
— Ju si czuj lepiej — przyzna Michael.ż ę ę ł
— Oczywi cie, e tak — pocieszy a go Anna. — Moje ma ci s yn z tego, e lecz wszystko,ś ż ł ś ł ą ż ą
od ospy po hemoroidy.
— Tak samo jak mój koniak — mrukn ksi i ponownie nape ni obie szklanki.ął ążę ł ł
Centaine podesz a do kosza z bielizn ,, wyj a z niego jedn ze wie o uprasowanych koszulł ą ęł ą ś ż
ojca i mimo protestów pomog a Michaelowi za o y j na siebie. Kiedy przygotowywa a temblakł ł ż ć ą ł
na jego zranione rami , przed domem rozleg si ostry warkot silnika i przez kuchenne oknoę ł ę
Michael zobaczy znajom posta na równie znajomym motocyklu, który w a nie hamowa ,ł ą ć ł ś ł
wyrzucaj c spod kó strug wiru.ą ł ę ż
Silnik zakrztusi si , zakas a i zgas , a niespokojny g os zawo a :ł ę ł ł ł ł ł ł
— Michael, mój ch opcze, gdzie jeste ?ł ś
Drzwi do kuchni otworzy y si z t paskiem i do rodka wpad lord Andrew Killigerran w swoimł ę ś ł
szkockirt berecie z pomponem, a za nim w progu stan m ody oficer w mundurze Królewskiegoął ł
Korpusu Medycznego.
— Dzi ki Bogu, tu jeste . Nic si nie bój, przywioz em ci a-piducha... — Andrew przyci gnę ś ę ł ł ą ął
m odego lekarza do sto ka, na którym siedzia Michael, i zaraz wykrzykn z ulg i pewnymł ł ł ął ą
wyzwaniem w g osie: — Widz , e dajesz sobie dobrze rad i bez nas. To ja najecha em na naszł ę ż ę ł
szpital polowy, porwa em tego apiducha, zadr cza em si o ciebie, a ty siedzisz tutaj sobie zeł ł ę ł ę
szklaneczk w d oni i...ą ł
Andrew umilk i pierwszy raz spojrza na Centaine. Od razu zapomnia o ranach przyjaciela.ł ł ł
Zerwa beret z g owy.ł ł
— Wi c to prawda! — zakrzykn dono nie po francusku, wymawiaj c „r" jak prawdziwy Gal.ę ął ś ą
— Anio y naprawd chodz po ziemi.ł ę ą
— Id natychmiast do swojego pokoju, dziecko — warkn a Anna, a jej twarz wykrzywi a siź ęł ł ę
jak oblicze jednego z tych przera aj cych bo ków strzeg cych wej cia do poga skich wi ty .ż ą ż ą ś ń ś ą ń
— Nie jestem dzieckiem — odpar a Centaine z równie gwa townym b yskiem w oku. Szybkoł ł ł
uspokoi a si i zwróci a si do Michaela:ł ę ł ę
— Dlaczego on nazywa ci swoim ch opcem? Przecie jeste starszy od niego!ę ł ż ś
— To Szkot — wyja ni Michael, który w a nie doznawa pierwszych uk u zazdro ci — aś ł ł ś ł ł ć ś
wszyscy Szkoci s szaleni. Ma tak e on i czworo dzieci.ą ż ż ę
— To wstr tne k amstwo — zaprotestowa Andrew. — Do dzieci si przyznaj , jak e móg bymę ł ł ę ę ż ł
si ich wyprze ! Ale nie do ony, adnych on.ę ć ż ż ż
— Ecossais — mrukn ksi — wspaniali o nierze, do wybitki i do wypitki. — Nast pnieął ążę ż ł ę
przeszed na zrozumia y angielski. — Czy mog panu zaofiarowa szklaneczk koniaku,ł ł ę ć ę
monsieur?
W kuchni powsta a nowa wie a Babel, przechodzono z jednego j zyka na drugi w po owieł ż ę ł
zdania.
— Czy kto askawie przedstawi mnie temu wzorowi doskona o ci pomi dzy lud mi, ebymś ł ł ś ę ź ż
móg przyj jego najzacniejsz ofert ?ł ąć ą ę
— Le Comte de Thiry, mam zaszczyt przedstawi panu lorda Andrew Killigerrana.ć
Michael przedstawi ich sobie i obaj m czy ni wymienili u ciski.ł ęż ź ś
— Tiens! Prawdziwy angielski lord!
— Szkocki, mój drogi prcyjacielu.To wielka ró nica. — Andrew zasalutowa ksi ciu pe nż ł ę ł ą
szklank . — Jestem zaszczycony. A ta pi kna m oda dama jest niecny imi pa sk córk —ą ę ł ę ń ą ą
podobie stwo — cudowna...ń
— Centaine — wtr ci a si Anna — we swojego konia i zaprowad go do stajni.ą ł ę ź ź
Centaine zignorowa a j i u miechn a si do Andrew. Przerwa o to strumie dowcipów i m odył ą ś ęł ę ł ń ł
lord patrzy teraz na ni z zachwytem. U miech promieniowa przez jej skór jak wiat o lampył ą ś ł ę ś ł
przez alabaster, b yszcza na z bach dziewczyny i w jej oczach niczym s o ce odbite odł ł ę ł ń
szklanego dzbana z pitnym miodem.
— Chyba powinienem obejrze pacjenta.ć
Doktor przerwa cisz i podszed do Michaela, eby odwin banda . Anna odczyta a jegoł ę ł ż ąć ż ł
zamiar z gestów, je li nie po s owach, i szybko wsun a si pomi dzy lekarza i pacjenta.ś ł ęł ę ę
— Powiedz mu, e je li dotknie banda a, to z ami mu r k .ż ś ż ł ę ę ę
— Obawiam si , e pa skie us ugi nie b d potrzebne — Michael przet umaczy jej przestrogę ż ń ł ę ą ł ł ę
lekarzowi.
— Napij si koniaku — pocieszy go Andrew. — Nie jest taki z y — naprawd , wcale niez y.ę ł ł ę ł
— Jest pan w a cicielem ziemskim, milordzie? — spyta ksi delikatnie Andrew. —ł ś ł ążę
Nieprawda ?ż
— Bien sur. — Andrew zrobi wymowny gest przedstawiaj cy tysi ce akrów ziemi, którył ą ą
jednocze nie przywiód jego szklank w pobli e butelki, gdy ksi nalewa koniak doitorowi.ś ł ę ż ążę ł
Ksi nape ni jego szklank i Andrew powtórzy :ążę ł ł ę ł
— Oczywi cie to maj tek rodzinny — rozumie pan?ś ą
— Aha. — Gospodarz spojrza wymownie jednyn okiem w stron swojej córki. — Pa skał ę ń
zmar a ona zostawi a Jana z czworgiem dzieci? — Ksi nie zrozumia dok adnie wcze nieszejł ż ł ążę ł ł ś
wymiany zda .ń
— Nie mam dzieci ani adnej ony, mój przyjacielu. — Andrew wskaza na Michaela. — Onż ż ł
lubi robi sobe arty. Bardzo z e angielskie dowcipy.ć ż ł
— Ha! Angielskie dowcipy.
Ksi rykn ze miechu i klepn by Mihaela w chore rami , gdyby Centaine nie zatrzyma aążę ął ś ął ę ł
jego r ki.ę
— Tatusiu, uwa aj. On jest ranny.ż
— Zostaniecie wszyscy na obiedzie — zcseydowa ksi . — Przekona si pan, milordzie, eł ążę ę ż
moja córka jest jedn z najlepszych kucharek w ca ej prowincji.ą ł
— Przy ma ej pomocy — mrukn a nie zadowolona Anna.ł ęł
— Przepraszam, ale zdaje si , e pwinienem wraca — zaci niepewnie m ody doktor. — Nieę ż ć ął ł
jestem tu chyba do niczego potrzebny.
— Zostali my zaproszeni na obiad— uspokoi go Andrew. — Napij si koniaku.ś ł ę
— Chyba masz racj , — Doktor podda si bez walki.ę ł ę
— Zachodzi konieczno zst pienia do piwnicy — oznajmi ksi .ść ą ł ążę
— Tato — zacz a gro nie Centaine.ęł ź
— Mamy go ci!ś
Ksi wskaza na pust butelk , a Centaine westchn a i wzruszy a ramionami.ążę ł ą ę ęł ł
— Milordzie, czy zechce mi pan pomóc w wyborze napojów od wie aj cych.ś ż ą
— B d zaszczycony, Monsieur le Comte.ę ę
Centaine spogl da a za nimi, gdy trzymaj c si pod r ce, schodzili po kamiennych schodkach ią ł ą ę ę
Michael dostrzeg zamy lenie kryj ce si w jej oczach.ł ś ą ę
— Twój przyjaciel jest bardzo lojalny. Od razu przybieg ci na pomóc. I jak oczarowa mojegoł ł
ojca!
Michael by zdziwiony si swojej niech ci do Andrew.ł łą ę
— Wyczu koniak — powiedzia z przek sem. — To prawdziwy powód jego przyjazdu.ł ł ą
— Ale co z t czwórk dzieci? — zapyta a Anna. — I ich matk ? — Mia a podobne k opoty zą ą ł ą ł ł
nad aniem za rozmow jak i ksi .ąż ą ążę
— Czterema matkami — wyja ni Michael. — Czworo dzieci i cztery ró ne rratki.ś ł ż
— To on jest poligamist !ą
Anna a cofi a si o krok z oburzenia, a jej twarz zrobi a si purpurowa.ż ęł ę ł ę
— Nie, nie — zapewni j Michael. — Sama pani s ysza a, jak zaprzecza . To m czyznał ą ł ł ł ęż
honoru, nigdy by nie zrobi czego takiego. Nie o eni si z adn z nich.ł ś ż ł ę ż ą
Michael nie czu radnych wyrzutów sumienia; musia mie w tym domu jakiegoł ł ć ś
sprzymierze ca. W tej samej chwili tamci dwaj wrócili szcz liwi z piwnicy, ob adowani ciemnymiń ęś ł
butelkami.
— Na lamp Aladyna! — zakrzykn Andrew. — Ksi ma piwniczk wype nion liprawdę ął ążę ę ł ą ę
przyzwoitymi trunkami! — Ustawi z pó tuzina butelek na kuchennym stole przed Michaelem. —ł ł
Spójrz na to! Ma trzydzie ci lat — Spojrza uwa nie na Miehaela. — Wygl dasz okropnie, ch opieś ł ż ą ł
Jakby si wyrwa z obj mierci.ś ę ł ęć ś
— Dzi ki. — Michael i miechn si do niego krzywo. — Jeste bardzo mi y.ę ś ął ę ś ł
— Oczywi cie braterska troska... — Andrew mocowa si z korkiem od jednej z butelek i zi yś ł ę ż ł
g os do konspiracyjnego szeptu. — Niech mnie kule, co za dziewczyna! — Spojrza w stron obuł ł ę
kobiet zaj tych w a nie du ym miectianym garnkiem. — Sam bym da si postrzeli , eby mnieę ł ś ż ł ę ć ż
tak opatrzy a, co?ł
Michael poczu , jak jego niech do przyjaciela przeradza si w nienawi ..ł ęć ę ść
— Uwa am, e ten dowcip jest wyj tkowo ohydny — odpar . — Mówi w ten sposób oż ż ą ł ć
dziewczynie tak m odej i niewinnej, tak wspania ej, tak... tak...ł ł
Nie móg znale s ów i Andrew przechyli g ow i spojrza na niego z lekkim zdumieniem.ł źć ł ł ł ę ł
— Michael, obawiam si , e to o wiele powa niejszy wypadek ni kilka oparze i siniaków.ę ż ż ż ń
B dziesz potrzebowa intensywniejszej kuracji. — Nape ni szklanki. — Na pocz tek zalecanię ł ł ł ą
szklank tego wy mienitego bordo!ę ś
Przy stole w jadalni ksi odkorkowa kolejn butelk i nape ni szklank lekarzowi.ążę ł ą ę ł ł ę
— Toast! — zakrzykn . — Na zgub przekl tym Boszom!ął ę ę
— A bas les Boches! — zawo ali po francusku.ł
Gdy tylko toast zosta spe niony, ksi po o y r k iia czarnej opasce zakrywaj cej pustył ł ążę ł ż ł ę ę ą
oczodó .ł
— Zrobili mi to pod Sedanem w 1870 roku. Zabrali mi i oko, ale drogo za to zap acili, dranie. —ł
Sacre bleu, jak my walczyli my! Byli my jak tygrysy...ś ś
— Jak t uste kocury! — zawo a a z kuchni Anna.ł ł ł
— Nie masz zielonego poj cia o bitwach i wojnie; kobieto — ci m odzi ludzie wiedz , o czymę ł ą
mówi , oni to rozumiej ! Pij ich zdrowie! — Wypi , i to porz dnie, i zaraz zapyta rozkazuj cymę ą ę ł ą ł ą
tonem: — Gdzie jest jedzenie?
Na obiad by o ragout z szynki, kie basek i szpiku kostnego, Anna przynios a paruj ce miski zł ł ł ą
kuchni, a Centaine u o y a przed, nimi ma e bochenki wie ego chleba.ł ż ł ł ś ż
— Powiedzcie mi teraz, jak wygl da sytuacja na froncie — poprosi ksi , ami c chleb ią ł ążę ł ą
maczaj c w swoim talerzu. — Kiedy ta wojna si sko czy?ą ę ń
— Nie psujmy dobrego jedzenia tak rozmow .ą ą
Andrew odsun od siebie pytanie machni ciem d oni, ale ksi , który mia ju w sy pe neął ę ł ążę ł ż ą ł
okruszków i sosu, nie ust powa .ę ł
— Co z t now ofensyw alianck ?ą ą ą ą
— Przeprowadzimy j dalej na zachód, nad Somm . Tam w a nie musimy prze amaą ą ł ś ł ć
niemieckie linie — odpowiedzia Michael.ł
Mówi ze spokojnym autorytetem i natychmiast zwróci ich uwag .-Nawet obie kobiety przysz ył ł ę ł
z kuchni i Centaine w lizn a si na aw obok go cia, spogl daj c na powa nym wzrokiem,ś ęł ę ł ę ś ą ą ń ż
jakby chcia a lepiej zrozumie rozmow prowadzon po angielsku.ł ć ę ą
— Sk d pan to wie? — przerwa mu nagle ksi .ą ł ążę
— Jego wujek jest genera em — wyja ni Andrew.ł ś ł
— Genera em! — Ksi spojrza na Michaela z nowym zainteresowaniem. — Centaine, nieł ążę ł
widzisz, e nasz go potrzebuje pomocy?ż ść
I kiedy Anna mrucza a niezadowolona, Centaine nachyli a si nad talerzem Michaela i pokroi ał ł ę ł
mu mi so na mniejsze kawa ki, eby móg je je jedn r k .ę ł ż ł ść ą ę ą
— Mów dalej! Nie przerywaj! — ponagla go ksi . — Co dalej?ł ążę
— Genera Haig skieruje si na prawo. Tym razem musi przeci niemieckie ty y i odrzuci ichł ę ąć ł ć
od wzgórz.
— Ha! Wi c jeste my tutaj bezpieczni.ę ś
Ksi si gn po butelk wina, ale Michael pokr ci smutno g ow .ążę ę ął ę ę ł ł ą
— Obawiam si , e nie, nieca kowicie. Ta cz frontu b dzie ogo ocona z o nierzy, przednieę ż ł ęść ę ł ż ł
regimenty zostan zredukowane do batalionu. Wszystko, co tylko mo na st d wycofa , zostanieą ż ą ć
zabrane do nowej ofensywy nad Somm .ą
Ksi wygl da na zaniepokojonego.ążę ą ł
— Ale to jest zbrodnicza g upota — przecie Niemcy z pewno ci zaatakuj tutaj, ebyż ł ż ś ą ą ż
zmniejszy napór na swoje oddzia y nad Somm .ć ł ą
— Czy front tutaj si nie utrzyma? — zapyta a niepewnie Centaine.ę ł
Odruchowo spojrza a w stron kuchennych okien; ze swoich miejsc przy stole mogli dostrzecł ę
wzgórza na horyzoncie. Michael zawaha si .ł ę
— Och, jestem pewien, e uda nam si zatrzyma ich dostatecznie d ugo, zw aszcza je li walkiż ę ć ł ł ś
nad Somm pójd tak dobrze i szybko jak oczekujemy. Wtedy ich atak tutaj zostanie szybkoą ą
odparty, gdy alianckie wojska uderz na niemieckie ty y.ą ł
— Ale je li walki utkn w martwym punkcie i znowu dojdzie do wojny pozycyjnej? — spyta aś ą ł
cicho Centaine po flamandzku.
Jak na m od dziewczyn , która nie zna a dobrze angielskiego, szybko potrafi a dostrzecł ą ę ł ł
najwa niejsze kwestie. Michael potraktowa jej pytanie z powag i odpowiedzia jej w afrikaans,ż ł ą ł
jakby rozmawia z innym m czyzn .ł ęż ą
— Je li tak si stanie, to znajdziemy si pod sporym naciskiem, zw aszcza e Hunowie majś ę ę ł ż ą
przewag w powietrzu. Mo emy znowu straci wzgórza. — Zawaha si i zmarszczy brwi. —ę ż ć ł ę ł
Musieliby przys a rezerwy. Mo e nawet zostaniemy wyparci a za Arras...ł ć ż ż
— Arras! — st kn a Centaine. — To by znaczy o...ę ęł ł
Nie doko czy a i rozejrza a si szybko po domu, jakby mia a si z nim zaraz po egna . Arrasń ł ł ę ł ę ż ć
znajdowa o si daleko za nimi. Michael skin g ow .ł ę ął ł ą
— Jak tylko zacznie si ofensywa, znajdziecie si pa stwo tutaj w powa nymę ę ń ż
niebezpiecze stwie. Najlepiej by by o, gdyby cie opu cili pa acyk i wycofali si do Arras, a nawetń ł ś ś ł ę
do Pary a.ż
— Nigdy! — krzykn ksi po francusku. — aden de Thiry nigdy si nie cofa .ął ążę Ż ę ł
— Poza Sedanem — mrukn a Anna, ale ksi nie zwróci nawet uwagi na t z o liwo .ęł ążę ł ę ł ś ść
— Zostan tutaj, na mojej ziemi. — Wskaza na staro wieck strzelb chassepot wisz c naę ł ś ą ę ą ą
kuchennej cianie. — To jest bro , któr mia em pod Sedanem. Tam Szwaby nauczy y si jejś ń ą ł ł ę
ba . Jeszcze raz powtórz sobie t lekcj . Louis de Thiry da im nauczk !ć ą ę ę ę
— Co za odwaga! — zakrzykn Andrew. — Wznosz za pana toast. Za francusk dzielno iął ę ą ść
zwyci stwo francuskiego or a!ę ęż
Oczywi cie ksi nie móg pozosta d u ny.ś ążę ł ć ł ż
— Za genera a Haiga i dzielnych brytyjskich aliantów!ł
— Kapitan Courteney pochodzi z Afryki Po udniowej — zauwa y Andrew. — Powinni mył ż ł ś
wypi i za nich.ć
— Oczywi cie! — odpar entuzjastycznie ksi . — Za genera a — jak nazywa si twój wuj —ś ł ążę ł ę
genera ? Za genera a Seana Courteneya i dzielnych po udniowoafryka skich o nierzy.ł ł ł ń ż ł
— Ten d entelmen — Andrew wskaza na patrz cego przed siebie lekko t pym wzrokiemż ł ą ę
doktora, który ko ysa si na awie obok niego — jest oficerem Królewskiego Korpusuł ł ę ł
Medycznego. Wspania y oddzia i z pewno ci wart naszego toastu!ł ł ś ą
— Za Królewski Korpus Medyczny! — ksi podj toast, ale kiedy si gn po szklank ,ążę ął ę ął ę
zadr a a silnie, zanim zd y jej dotkn , i czerwone wino zako ysa o si , uderzaj c o kryszta oweż ł ąż ł ąć ł ł ę ą ł
cianki. Ksi zamar i wszyscy podnie li g owy.ś ążę ł ś ł
Szk o w kuchennych oknach zabrz cza o w ramach i z pó nocy dobieg ich oskot dzia .ł ę ł ł ł ł ł
Niemiecka artyleria rozpocz a polowanie wzd u skarp, rycz c i jazgocz c niczym zgrajaęł ł ż ą ą
w ciek ych psów. S uchaj c w milczeniu ostrza u, wszyscy wyobra ali sobie agoni ludzi ukrytychś ł ł ą ł ż ę
w wilgotnych okopach oddalonych o zaledwie kilka kilometr rów od ciep ej kuchni, w której raczylił
si dobrym jedzeniem i winem.ę
Andrew podniós szklank i powiedzia mi kko:ł ę ł ę
— Wypijmy za tych biedaków siedz cych w b ocie. Oby wytrzymali!ą ł
Tym razem nawet Centaine umoczy a usta w szklance Michaela, a jej oczy b yszcza y od ez,ł ł ł ł
gdy spe nia a toast.ł ł
— Nie chc psu dobrej zabawy — m ody doktor podniós si niepewnie zza sto u — aleę ć ł ł ę ł
ostrza artyleryjski jest dla mnie gwizdkiem wzywaj cym do pracy. Obawiam si , e wózkił ą ę ż
rze ników jad ju z pe nym adunkiem.ź ą ż ł ł
Michael spróbowa wsta razem z nim, ale musia si z apa sto u, eby nie upa .ł ć ł ę ł ć ł ż ść
— Chcia bym panu podzi kowa , Monsieur le Comte — zacz formalnie — za askawo ... —ł ę ć ął ł ść
S owa pl ta y mu si w ustach i musia je powtórzy , ale nie by y bardziej wyra ne i straci przył ą ł ę ł ć ł ź ł
tym w tek. — Sk adam uk on uszanowania pa skiej córce, Mademoiselle de Thiry, l'ange duą ł ł ń
bonheur...
Nogi si pod nim z o y y i polecia na ziemi .ę ł ż ł ł ę
— On jest ranny! — krzykn a Centaine, podrywaj c si z miejsca i podtrzymuj c go jednęł ą ę ą ą
r k pod rami w ostatniej chwili, zanim upad na ziemi . — Pomó cie mi — poprosi a.ę ą ę ł ę ż ł
Andrew rzuci si ku dziewczynie i razem na wpó wynie li, a na wpó wyci gn li Michae a zł ę ł ś ł ą ę ł
kuchni.
— Ostro nie, jego biedne rami — Centaine a st kn a pod ci arem. Podnie li Michae a iż ę ż ę ęł ęż ś ł
posadzili go w przyczepie motocykla. — Niech pan uwa a!ż
Michael przetoczy si na mi kkim siedzeniu z uszcz liwionym u miechem rozpromieniaj cymł ę ę ęś ś ą
jego blad twarz.ą
— Mademoiselle, niech pani mi wierzy, on jest ju poza bólem — stwierdzi Andrew i obszedż ł ł
maszyn , eby wsi na siode ko.ę ż ąść ł
— Poczekajcie na mnie! — wrzasn doktor, wy aniaj c si z kuchni podtrzymywany przezął ł ą ę
ksi cia.ę
Odbili si od drzwi i cinaj c schody na skos, dopadli motocykla.ę ś ą
— Wskakuj — zaprosi go Andrew i za trzecim podej ciem zapali ariela, który otoczy ichł ś ł ł
niebieskim dymem.
Doktor wdrapa si niezgrabnie na tylne siedzenie, a ksi wepchn jedn z dwóch butelekł ę ążę ął ą
bordo, które wyniós z kuchni, do kieszeni Andrew.ł
— Przeciwko zimnu — wyja ni .ś ł
— Jest pan ksi ciem w ród ludzi.ę ś
Andrew doda gazu i ariel wykona ostry zakr t.ł ł ę
— Uwa ajcie na Michae a! — krzykn a Centaine.ż ł ęł
— Moja kapusta! — j kn a Anna, gdy Andrew wybra drog na skróty przez jej ogródek.ę ęł ł ę
— A bas les Boches! — rykn ksi i poci gn ostatni yk z butelki, zanim Centaine zd y aął ążę ą ął ł ąż ł
j skonfiskowa i uwolni go od kluczy do piwnicy.ą ć ć
Na ko cu d ugiej alei dojazdowej do pa acyku Andrew musia przyhamowa i dostosowa siń ł ł ł ć ć ę
do skromniejszej szybko ci ma ej procesji, która jecha a mulist drog od strony wzgórz.ś ł ł ą ą
Wózki rze ników, jak wszyscy nazywali sanitarki polowe, by y ob adowane ofiarami wie oź ł ł ś ż
wznowionego bombardowania. Sanitarki przedziera y si przez b otniste ka u e, a rz dył ę ł ł ż ę
p óciennych noszy u o onych na otwartych ty ach wozów ko ysa y si i podskakiwa y przy ka dejł ł ż ł ł ł ę ł ż
przeszkodzie. Krew p yn ca z ran o nierzy u o onych na wy szych poziomach przesi ka a przezł ą ż ł ł ż ż ą ł
materia i skapywa a na rannych le cych poni ej.ł ł żą ż
Wzd u trawnika bez adnie posuwa a si grupa l ej rannych, bez karabinów, wspieraj c sił ż ł ł ę ż ą ę
wzajemnie na sobie, z opatrunkami za o onymi po piesznie na rany, z twarzami pustymi od bólu ił ż ś
oboj tnymi oczami, a mundurami wymazanymi b otem.ę ł
Doktor, który w a nie zaczyna trze wie , zsun si z tylnego siedzenia i wybra kilkuł ś ł ź ć ął ę ł
powa niej rannych o nierzy z grupy maszeruj cych. Dwóch posadzono na tylnym siedzeniu,ż ż ł ą
jednego na baku paliwa przed Andrew i zmieszczono jeszcze trzech do przyczepy obok
Michae a. Doktor bieg obok prze adowanego ariela, przepychaj c go przez g bsze ka u e i był ł ł ą łę ł ż ł
ju zupe nie trze wy, gdy dwa kilometry dalej dojechali do szpitala VAD [(Voluntary Aidż ł ź
Detachment) Ochotnicze Towarzystwo Niesienia Pomocy Rannym.], który znajdowa si wł ę
rz dzie domków u wej cia do wioski Mort Homme. Tutaj pomóg swoim nowym pacjentomę ś ł
wysi z przyczepy i zwróci si do lorda Killigerrana.ąść ł ę
— Dzi ki, potrzebowa em chwili wytchnienia. — Spojrza na Michae a, który nadal le aę ł ł ł ż ł
nieprzytomny w przyczepie. — Spójrz na niego. Nikt nie poci gnie d ugo w ten sposób.ą ł
— Michael jest tylko troch zm czony, to wszystko. Doktor potrz sn przecz co g ow .ę ę ą ął ą ł ą
— Zm czenie wojenne — powiedzia . — Szok po strzelaninie. Nie rozumiemy jeszcze tego zaę ł
dobrze, ale zdaje si , e istnieje pewna granica tego, co ci biedacy mog znie . Jak d ugo lataę ż ą ść ł ł
bez przerwy, trzy miesi ce?ą
— Nic mu nie b dzie. — W g osie Szkota s ycha by o niemal gro b . — Da sobie rad .ę ł ł ć ł ź ę ę
Po o y opieku czo r k na chorym ramieniu Michae a, przypominaj c sobie jednocze nie, eł ż ł ń ę ę ł ą ś ż
min o pó roku, od kiedy przyjaciel by ostatni raz na przepustce.ęł ł ł
— Spójrz tylko na niego, ma typowe objawy. Chudy, jakby by zag odzony — mówi dalejł ł ł
lekarz. —Ca y roztrz siony. Jego oczy... za o si , e czasami zachowuje si w sposóbł ę ł żę ę ż ę
niezrównowa ony i nielogiczny, ponure nastroje na przemian z wybuchami entuzjazmu. Zgadzaż
si ?ę
Andrew skin niech tnie g ow .ął ę ł ą
— Raz nazywa wroga wstr tnymi wszami i rozwala z karabinu maszynowego Niemców, którzyę
uciekli z rozbitego samolotu, a zaraz potem s dla niego rycerskimi i dzielnymi przeciwnikami. Wą
zesz ym tygodniu waln w szcz k nowego pilota, który nazwa Niemców Hunami.ł ął ę ę ł
— Brawurowe zachowanie?
Andrew przypomnia sobie dzisiejszy atak na balony, a e nic nie powiedzia .ł ł ł
— Co mo na zrobi ? — spyta beznadziejnie.ż ć ł
Doktor westchn i wzruszy ramionami, podaj c mu r k .ął ł ą ę ę
— Do widzenia i ycz powodzenia, majorze.ż ę
Kiedy si odwróci , zdejmowa ju kurtk i podwija r kawy.ę ł ł ż ę ł ę
Na pocz tku sadu, tu przed obozem eskadry, Michael wyprostowa si w przyczepie i zą ż ł ę
powag s dziego oznajmiaj cego kar mierci, stwierdzi :ą ę ą ę ś ł
— B d rzyga .ę ę ć
Andrew zatrzyma motor na poboczu i przytrzyma go za g ow .ł ł ł ę
— Takie doskona e bordo— powiedzia z rozpacz . — Nie mówi c o koniaku — gdyby tylkoł ł ą ą
by jaki sposób na uratowanie tych wybornych trunków.ł ś
Kiedy Michael sko czy , wyprostowa si i stwierdzi z tak sam powag :ń ł ł ę ł ą ą ą
— Chc ci powiedzie , e si zakocha em — i g owa opad a mu na oparcie, gdy znowuę ć ż ę ł ł ł
zemdla .ł
Andrew wyj z kieszeni butelk i wyci gn z bami korek.ął ę ą ął ę
— To z ca pewno ci wymaga odpowiedniego toastu. Wypijmy za twoj prawdziw mi o .łą ś ą ą ą ł ść
— Podsun alkohol nieprzytomnemu. — Nie chcesz?ął
Poci gn spory yk i kiedy opu ci flaszk , zacz nagle niepowstrzymanie p aka . Stara sią ął ł ś ł ę ął ł ć ł ę
opanowa zy — nie p aka , odk d sko czy sze lat. Przypomnia sobie s owa m odego lekarza:ć ł ł ł ą ń ł ść ł ł ł
„niezrównowa one i nielogiczne zachowanie" i zy jeszcze mocniej pop yn y mu po policzkach.ż ł ł ęł
Nie stara si ich nawet otrze . Siedzia na przednim siode ku motoru i ka z cichej rozpaczy.ł ę ć ł ł ł ł
— Michael, ch opie — szepn . — Co si z nami stanie? Jeste my skazani, nie ma dla nasł ął ę ś
nadziei. Michael, nie ma dla nas adnej nadziei — zakry twarz obiema r kami i szlocha , jakbyż ł ę ł
mia o mu p kn serce.ł ę ąć
Michaela obudzi stukot naczy na blaszanej tacy, któr Biggs umie ci obok jego polowegoł ń ą ś ł
ó ka.ł ż
J kn , próbuj c usi , ale rany i zm czenie zmusi y go, aby si po o y .ę ął ą ąść ę ł ę ł ż ł
— Biggs, która godzina?
— Pó do ósmej, sir, i mamy pi kny wiosenny poranek.ł ę
— Biggs, na rany boskie, czemu mnie nie obudzi e wcze niej? Spó ni em si na porannył ś ś ź ł ę
patrol...
— Nie, nie spó nili my si , sir — mrukn pocieszaj co Biggs. — Zostali my uziemieni.ź ś ę ął ą ś
— Uziemieni?
— Rozkaz lorda Killigerrana, zostajemy na ziemi do odwo ania, sir. — Biggs wsypa cukier doł ł
kubka z kakao i wymiesza . — Najwy szy czas, je li mog powiedzie . Latali my bez przerwył ż ś ę ć ś
przez trzydzie ci siedem dni.ś
— Biggs, czemy czuj si tak podle?ę ę
— Wed ug lorda Killigerrana zostali my zaatakowani przez butelk koniaku, sir.ł ś ę
— A przedtem rozbi em naszego starego lataj cego ó wia... — Michael zacz sobieł ą ż ł ął
przypomina wczorajszy dzie .ć ń
— Rozniós go pan po ca ej Francji, jak mas o po chlebie — potwierdzi Biggs.ł ł ł ł
— Ale dostali my je, Biggs!ś
— Oba dranie, sir.
— Biggs, mam nadziej , e dosta e ju pieni dze z zak adów? Nie straci e na tym, co?ę ż ł ś ż ą ł ł ś
— Zarobili my na tym ca kiem przyzwoicie, dzi ki panu, panie Michaelu. — Biggs wskaza naś ł ę ł
tac . — To pa ska wygrana... — Na tacy le a o pi tna cie jednofuntowych banknotów. — Trzyę ń ż ł ę ś
do jednego, plus pa ski wk ad.ń ł
— Biggs, mo esz sobie wzi dziesi procent wygranej.ż ąć ęć
— Wielkie dzi ki, sir.ę
Dwa banknoty znikn y w magiczny sposób w kieszeni ordynansa.ęł
— Dobra, Biggs, co tu jeszcze mamy?
— Cztery aspiryny, to od lorda Killigerrana.
— Polecia na patrol, zgadza si ?ł ę
Michael z ulg po kn wszystkie pigu ki.ą ł ął ł
— Oczywi cie, sir. Wylecieli o wicie.ś ś
— Kto leci na skrzydle?
— Pan Banner, sir.
— Ten nowicjusz — mrukn niech tnie Michael.ął ę
— Lordowi nic nie b dzie, niech si pan nie martwi.ę ę
— Tak, oczywi cie. A co to jest? — Michael podniós si na okciu.ś ł ę ł
— Kluczyki od motocykla lorda Killigerrana, sir. Poprosi , eby pan przekaza ksi ciu salaam —ł ż ł ę
cokolwiek to mo e znaczy , sir — i wyrazy najg bszego szacunku dla m odej damy...ż ć łę ł
— Biggs... — Wydawa o si , e aspiryny czyni cuda; Michael poczu si nagle zupe nieł ę ż ą ł ę ł
zdrowy, beztroski i bardzo radosny. — Biggs — powtórzy — czy mo esz mi przygotowa mójł ż ć
mundur wyj ciowy, przetrze klamry od pasów i wypolerowa troch buty?ś ć ć ę
Biggs u miechn si do niego z czu o ci .ś ął ę ł ś ą
— Wybieramy si z wizyt , sir?ę ą
— W a nie tak, Biggs, w a nie tak.ł ś ł ś
Centaine obudzi a si przed witem i le c w ó ku, s ucha a strza ów. Wybuchy j przera a y.ł ę ś żą ł ż ł ł ł ą ż ł
Wiedzia a, e nigdy nie przywyknie do tej dzikiej, bezlitosnej burzy, która tak oboj tnie nios a zeł ż ę ł
sob mier i niewymowne cierpienia. Przypomnia a sobie, jak przez kilka miesi cy latemą ś ć ł ę
ubieg ego roku wróg znalaz si w zasi gu strza u od pa acyku. Musieli wtedy opu ci górneł ł ę ę ł ł ś ć
pi tra domu i przenie si na parter. W tym okresie wszyscy s u cy zd yli ju poucieka —ę ść ę ł żą ąż ż ć
oczywi cie poza Ann . Ma a klitka, któr zajmowa a Centaine, nale a a poprzednio do jednej zś ą ł ą ł ż ł
pokojówek.
Od wybuchu wojny zmieni si ca y styl ich ycia. Mimo e nigdy nie prowadzili domu w wielkimł ę ł ż ż
stylu jak niektóre inne rodziny w okolicy, zawsze wydawali proszone obiady, przyj cia i mielię
dwudziestu s u cych do dyspozycji. Teraz ycie pa stwa by o równie proste, jak ycie ich s u był żą ż ń ł ż ł ż
przed wojn .ą
Centaine odrzuci a wspomnienia wraz z po ciel i pobieg a na bosaka w skim, wyk adanymł ś ą ł ą ł
kamieniem korytarzem. W kuchni Anna krz ta a si ju ko o pieca, napychaj c go d bowymią ł ę ż ł ą ę
szczapami.
Wilbur Smith P ON CY BRZEGŁ Ą Prze o y ARTUR LESZCZEWSKIł ż ł
T ksi k dedykuj Danielle Antoinette z wyrazami mi o cię ąż ę ę ł ś Mam nadziej , e ze wzgl du na opowiedzian histori czytelnik wybaczy mi pewneę ż ę ą ę nie cis o ci w chronologii.ś ł ś Pozwoli em sobie opó ni wprowadzenie samolotu zwiadowczego Albatros do niemieckich sił ź ć ł powietrznych i przyspieszy em wybuch epidemii grypy z roku 1918 prawie o rok.ł Autor S ysza em tak e na p on cym brzegu Afryki G odnego lwa wydaj cego okrutne ryki.ł ł ż ł ą ł ą WILLIAM BARNES RHODES Bombastes Furioso, akt IV
Michaela obudzi nierówny oskot artylerii.ł ł Ka dego ranka w ciemno ciach ostatniej godziny przed witem mia miejsce ten samż ś ś ł makabryczny rytua , w którym baterie dzia obu armii sk ada y pierwsz tego dnia ofiar bogomł ł ł ł ą ę wojny. W namiocie panowa a ciemno . Michael le a przykryty sze cioma we nianymi kocami ił ść ż ł ś ł przygl da si rozb yskom dzia prze wituj cym przez p ótno niczym niesamowita zorza polarna.ą ł ę ł ł ś ą ł Koce by y zimne i wilgotne jak cia o nieboszczyka, a deszcz nad g ow b bni o dach namiotu.ł ł ł ą ę ł Przenikliwe zimno k sa o Michaela przez szorstk po ciel, ale jednocze nie poczu nie mia yą ł ą ś ś ł ś ł promyk nadziei. W tak pogod nie mogli lata .ą ę ć Z udna nadzieja pierzch a jednak szybko, gdy Michael uwa niej ws ucha si w oskot dzia . Poł ł ż ł ł ę ł ł odg osie ognia zaporowego móg oceni kierunek wiatru — wia z po udniowego zachodu,ł ł ć ł ł zag uszaj c swoim po wistem kakofoni salw. Michael, czuj c, jak przejmuj go dreszcze,ł ą ś ę ą ą naci gn koce pod sam brod . Jakby na potwierdzenie jego podejrze wiatr nagle ucich .ą ął ą ę ń ł Rytmiczny stukot deszczu o brezent najpierw zel a , a wreszcie zupe nie usta . W zapad ej ciszyż ł ł ł ł Michael s ysza , jak jab onie w sadzie ociekaj wod — po chwili silniejszy podmuch szarpnł ł ł ą ą ął ga ziami; drzewa otrz sn y si niczym spaniel wyskakuj cy na brzeg i zasypa y dach namiotułę ą ęł ę ą ł gradem ci kich kropel.ęż Postanowi nie si ga po z oty zegarek le cy na postawionej obok ó ka walizce, która s u y ał ę ć ł żą ł ż ł ż ł mu za stolik. I tak wiedzia , e zbli a si pora lotu. Wsun si g biej pod koce i zacz rozmy lał ż ż ę ął ę łę ął ś ć o strachu. L k parali owa wszystkich, ale sztywne konwencje, wed ug których zorganizowaneę ż ł ł by o ycie lotników, i które ustala y zasady pilotowania samolotów oraz umierania, zabrania ył ż ł ł mówi o strachu — nie pozwala y wspomina o tym uczuciu nawet w najbardziej ogólnychć ł ć s owach.ł Jaka to by aby ulga, pomy la Michael, gdyby zesz ej nocy, kiedy siedzieli z Andrew przył ś ł ł butelce whisky i omawiali zadania czekaj ce ich nast pnego dnia, móg powiedzie : „Andrew,ą ę ł ć mam strasznego cykora przed jutrzejsz akcj ".ą ą U miechn si w ciemno ciach, wyobra aj c sobie zaambarasowan min przyjaciela poś ął ę ś ż ą ą ę takim o wiadczeniu, ale wiedzia dobrze, e Andrew boi si tak samo jak on. Mo na to by oś ł ż ę ż ł pozna po jego oczach i po drgaj cym nerwie w policzku, którego raz po raz musia dotykać ą ł ć wskazuj cym palcem. Wszystkie stare wygi mia y wypracowane jakie nawyki broni ce ich przedą ł ś ą l kiem: Andrew uspokaja rozedrgany nerw dotkni ciem palca i bez przerwy ssa pust fifk odę ł ę ł ą ę papierosów jak dziecko smoczek. Michael zgrzyta z bami przez sen tak g o no, e sam sił ę ł ś ż ę budzi w nocy od tego d wi ku, obgryza paznokie kciuka i co kilka minut dmucha na palce,ł ź ę ł ć ł jakby si poparzy czym gor cym.ę ł ś ą Strach doprowadza ich z wolna do lekkiego szale stwa i sk ania do nadmiernego picia, któreł ń ł ł st pi oby reakcje ka dego normalnego cz owieka. Jednak nie byli zwyczajnymi lud mi i alkoholę ł ż ł ź zdawa si nie mie na nich wp ywu: nie pogarsza bystro ci wzroku i nie opó nia reakcji nógł ę ć ł ł ś ź ł kontroluj cych stery samolotu. Ci przeci tni gin li w ci gu pierwszych trzech tygodni s u by,ą ę ę ą ł ż spadali na ziemi niczym obj te ogniem drzewa w czasie po aru lasu lub rozbijali si o mi kk ,ę ę ż ę ę ą pooran pociskami ziemi z si , która ama a im wszystkie ko ci.ą ę łą ł ł ś Andrew prze y czterna cie miesi cy, a Michael jedena cie; o wiele wi cej ni bogowie wojnyż ł ś ę ś ę ż wyznaczyli ludziom lataj cym w tych kruchych konstrukcjach z metalu, drewna i p ótna. Tak wi cą ł ę wspólnie obijali si tu i tam w wolnym czasie, pili whisky oraz wszystkie inne trunki, jakie mielię pod r k , i miali si krótkim, wybuchowym miechem, a pó niej, nad ranem, le eli zdr twiali wę ą ś ę ś ź ż ę ó kach, nas uchuj c odg osów kroków.ł ż ł ą ł W a nie w tej chwili Michael us ysza kroki — musia o by pó niej, ni przypuszcza . Przedł ś ł ł ł ć ź ż ł namiotem Biggs wdepn w ka u i zakl ci ko, a jego buty wyda y obsceniczny, chlupocz cyął ł żę ął ęż ł ą odg os. P omyk latarni z okr g ym szkie kiem przenika m tnym wiat em przez p ótno, gdył ł ą ł ł ł ę ś ł ł ordynans otwiera klap i wchodzi do rodka.ł ę ł ś — Wspania y poranek, sir. — Ton g osu Biggsa by pogodny i jednocze nie cichy, eby nieł ł ł ś ż pobudzi pi cych w s siednich namiotach oficerów, którzy tego ranka nie mieli wyznaczonychć ś ą ą lotów. — Mamy po udniowo-zachodni wiatr i niebo licznie si przeciera. Nad Cambrai wida juł ś ę ć ż gwiazdy. Biggs postawi trzyman w r kach tac na walizce i zacz krz ta si po namiocie, zbieraj cł ą ę ę ął ą ć ę ą ubranie, które Michael rozrzuci wieczorem na przej ciu z desek.ł ś — Która godzina?
Michael uda , e w a nie budzi si z g bokiego snu, przeci gaj c si i ziewaj c, eby tamtenł ż ł ś ę łę ą ą ę ą ż nie domy li si jego porannego strachu i aby w ten sposób s awa Michaela nie dozna aś ł ę ł ł uszczerbku. — Wpó do szóstej, sir. — Biggs posk ada ubranie i podszed do ó ka, eby poda mu kubekł ł ł ł ł ż ż ć gor cego kakao. — A lord Killigerran ju wsta i jest w mesie.ą ż ł — Cholera, ten facet jest ze stali — j kn Michael.ę ął Biggs podniós z ziemi puste butelki po whisky i ustawi je na tacy.ł ł Ch opak wypi powoli kakao, patrz c jak ordynans przygotowuje, w miseczce krem do golenia,ł ł ą a nast pnie staje przed nim z metalowym lusterkiem w jednej r ce i latarni w drugiej, ebyę ę ą ż Michael móg si ogoli . Michael usiad na ó ku z kocami zarzuconymi na ramiona i si gn poł ę ć ł ł ż ę ął brzytw .ę — Jak stoj zak ady? — zapyta , ci gaj c nozdrza i podnosz c palcem koniuszek nosa, ebyą ł ł ś ą ą ą ż dosta si do górnej wargi.ć ę — Stawiaj trzy do jednego, e pan i major dostaniecie dzi swoje bez rachunku dla rze nika.ą ż ś ź Michael otar brzytw , rozwa aj c stawk . Prowadz cy zak ady mechanik p atowcowy wł ę ż ą ę ą ł ł randze sier anta by przed wojn book-macherem na torach w Ascot i Aintree. Sier ant uzna , eż ł ą ż ł ż istnieje jedna szansa na trzy, i Andrew lub Michael — albo obydwaj — b d martwi przedż ę ą po udniem — bez rachunku dla rze nika oznacza o, e nie b dzie rannych.ł ź ł ż ę — Nieco za wysoko mierz , nie s dzisz, Biggs? — zapyta Michael. — Cholera, my obydwaj?ą ą ł — Postawi em na pana pó korony, sir — przyzna si Biggs.ł ł ł ę — Dobrze zrobi e , Biggs, postaw za mnie pi tk .ł ś ą ę Wskaza na skarbonk z suwerenami, która sta a obok ó ka, a Biggs wyj z niej pi z otychł ę ł ł ż ął ęć ł kr ków i schowa do kieszeni. Michael zawsze stawia na siebie samego. W tych warunkach nieąż ł ł mo na by o mówi o le ulokowanych pieni dzach: nawet je liby przegra , to i tak nic nie traci .ż ł ć ź ą ś ł ł Biggs ogrza spodnie od munduru nad lamp i pomóg mu si w nie wcisn . Michael wsunł ą ł ę ąć ął nocn koszul do rodka, a o nierz przyst pi do skomplikowanej procedury opatulania pilotaą ę ś ż ł ą ł warstwami ubrania przed lodowatym zimnem, jakie panowa o w otwartym kokpicie. Na koszulł ę za o y mu jedwabn kamizelk , nast pnie grub we nian kurt , jakich u ywaj rybacy,ł ż ł ą ę ę ą ł ą ę ż ą skórzan kurtk i wreszcie oficerski p aszcz z obci tymi po ami, eby nie zapl ta y si w stery.ą ę ł ę ł ż ą ł ę Po ca ej tej operacji Michael by tak wypchany ubraniami, e nie móg si schyli , aby za o ył ł ż ł ę ć ł ż ć buty. Biggs ukl k i naci gn mu jedwabne skarpetki na go e stopy, potem dwie pary we nianychą ł ą ął ł ł my liwskich skarpet i wreszcie wysokie buty ze skóry kudu, które Michael przywióz z Afryki.ś ł Mi kkie podeszwy butów pozwala y lepiej wyczuwa stery. Kiedy Michael wsta z ó ka, jegoę ł ć ł ł ż szczup e, silne cia o by o zupe nie bezkszta tne pod kilkoma warstwami ubrania, a ramionał ł ł ł ł stercza y na boki jak u pingwina. Biggs przytrzyma dla niego po namiotu i ruszy przodem zł ł łę ł latarni , o wietlaj c drog po chodniku z desek prowadz c przez ociekaj cy wod sad doą ś ą ę ą ą ą ą kantyny. Mijaj c ciemne namioty ustawione pod jab oniami, Michael s ysza delikatne kaszlni cia ią ł ł ł ę poruszenia. Nikt ju nie spa i pozostali piloci nas uchiwali kroków, modl c si za niego, aż ł ł ą ę niektórzy pewnie cieszyli si , e to nie oni musz lecie tego ranka przeciwko balonom.ę ż ą ć Gdy wyszli z sadu, Michael zatrzyma si na chwil . Wiatr toczy ciemne chmury na pó noc i nał ę ę ł ł niebie pojawia y si ma e punkciki gwiazd, bledn c w pierwszych promieniach wstaj cego s o ca.ł ę ł ą ą ł ń Po tylu miesi cach Michael nie przyzwyczai si jeszcze do pó nocnego nieba; potrafi juą ł ę ł ł ż rozpozna niektóre konstelacje, ale w niczym nie przypomina y mu one ukochanych gwiazdć ł po udnia: Wielkiego Krzy a, Achernara, Argusa i innych. Opu ci wzrok i ruszy niemrawo zał ż ś ł ł Biggsem i migocz c latarni .ą ą ą Kantyna eskadry znajdowa a si w zrujnowanej chaumiere robotników, któr o nierze odnowilił ę ą ż ł i pomalowali, a tak e za o yli na podziurawiony s omiany dach nowy brezent. Wn trze by oż ł ż ł ę ł przytulne i ciep e.ł Biggs zatrzyma si przy drzwiach.ł ę — Zatrzymam dla pana te pi tna cie funtów z wygranej, jak pan wróci, sir — mrukn cicho.ę ś ął Biggs nigdy nie yczy mu szcz cia przed lotem, gdy wed ug przes du pilotów nic bardziejż ł ęś ż ł ą nie sprowadza o pecha.ł Na kominku pali a si weso o k oda drzewa, a major Andrew Killigerran siedzia przed Ogniem zł ę ł ł ł nogami opartymi o kraw d kraty. Oprócz niego by jeszcze s u cy, który w a nie uprz taę ź ł ł żą ł ś ą ł talerze.
— Owsianka, ch opcze — Andrew wyj fifk z ust i przywita Michaela — z mas em i z cukrem.ł ął ę ł ł ledzie ugotowane w mleku...Ś Michael a si wzdrygn .ż ę ął — Zjem po powrocie. Jego zaci ni ty ze strachu o dek zaprotestowa kolejnym skurczem na zapach w dzonychś ę ż łą ł ę tuszek ledzi. Dzi ki pomocy wujka ze sztabu generalnego Andrew zaopatrywa eskadr wś ę ł ę najlepsze wiktua y, jakie móg zapewni jego maj tek: szkock wo owin , kuropatwy, ososie,ł ł ć ą ą ł ę ł dziczyzn w sezonie, jajka, sery, konfitury i owoce, a zw aszcza cudown s odow whisky oę ł ą ł ą trudnej do wymówienia nazwie, która pochodzi a z rodzinnej gorzelni.ł — Kawa dla kapitana Courteneya! — zawo a Andrew do kaprala, a kiedy ten podszed zł ł ł kubkiem kawy, si gn do kieszeni kurtki, wyj z nidj srebrn piersiowk z wielkim ó tymę ął ął ą ę ż ł kieliszkiem na o onym na kortk i wla spor miark alkoholu do paruj cego napoju.ł ż ł ą ę ą Michael zatrzyma pierwszy yk w ustach, pozwalaj c, eby ostry smak napoju rozszed si poł ł ą ż ł ę j zyku. Prze kn kaw i poczu , jak alkohol rozgrzewa mu o dek i rozchodzi si przyjemnymę ł ął ę ł ż łą ę ciep em po y ach.ł ż ł U miechn si do przyjaciela.ś ął ę — Cudowne — szepn ochryp ym g osem i dmuchn na ko ce palców.ął ł ł ął ń — Woda ycia, ch opcze.ż ł Michael kocha tego wytwornego, niedu ego m czyzn , jak nigdy nie kocha adnegoł ż ęż ę ł ż cz owieka — bardziej ni w asnego ojca, bardziej nawet ni wujka Seana, który przedtem był ż ł ż ł podpor jego ycia.ą ż Na pocz tku ich znajomo ci wygl da o to jednak zupe nie inaczej. Przy pierwszym spotkaniuą ś ą ł ł Michael mia w tpliwo ci co do ekstrawaganckiej, niemal kobiecej urody tamtego, jego d ugichł ą ś ł rz s mi kkich pe nych ust, delikatnego cia a, zgrabnych d oni i stóp oraz wynios ego sposobuę ę ł ł ł ł zachowania. Pewnego wieczoru, nied ugo po przybyciu do eskadry, Michael uczy nowych kolegów gry wł ł bok-bok. Jedna grupa m czyzn ustawia a si w piramid , a druga próbowa a j obali , rzucaj cęż ł ę ę ł ą ć ą si pe nym p dem na ludzk cian i uderzaj c w jej szczyt. Andrew czeka , a zabawa zako czyę ł ę ą ś ę ą ł ż ń si w ha a liwym chaosie spl tanych cia , a nast pnie zabra Michaela na stron i powiedzia mu:ę ł ś ą ł ę ł ę ł — Rozumiem, e przyby e do nas gdzie spod równika i staram si bra na to poprawk .ż ł ś ś ę ć ę Jednak... Od tamtej pory odnosili si do siebie ch odno i na dystans, a jednocze nie obserwowalię ł ś uwa nie, jak ten drugi strzela i lata.ż Jako ch opiec Andrew nauczy si strzela do szkockiej kuropatwy unosz cej si na silnymł ł ę ć ą ę wietrze centymetry nad wrzosowiskiem! Michael opanowa t sam sztuczk , strzelaj c do s onekł ę ą ę ą ł i stepówek skr caj cych nieoczekiwanie po afryka skim niebie w mocnych porywach wiatru.ę ą ń Obaj m czy ni szybko dopasowali swoje umiej tno ci do problemu strzelania z karabinuęż ź ę ś maszynowego vickers ustawionego na ma o stabilnej platformie samolotu sopwith pupł p dz cego wysoko nad ziemi .ę ą ą Podgl dali te swoje sposoby latania. Zdolno pilotowania by a darem. Ci, którzy go nie mieli,ą ż ść ł gin li w ci gu pierwszych trzech tygodni; ci, którzy go posiedli, yli nieco d u ej. Po miesi cuę ą ż ł ż ą Michael wci jeszcze y i Andrew odezwa si do niego pierwszy raz od czasu gry w bok-bok wąż ż ł ł ę kantynie. — Courteney, lecisz dzisiaj na moim skrzydle. Mia to by rutynowy lot kontrolny wzd u linii frontu. Mieli przy okazji „okrzesa " dwóch nowychł ć ł ż ć pilotów, którzy poprzedniego dnia do czyli do eskadry prosto z Anglii, z czternastoma godzinamiłą ldtu jako ca ym do wiadczeniem. Andrew nazywa takich pilotów „pasza dla fokkerów". Obajł ś ł m odzie cy mieli po osiemna cie lat, ró owe policzki i mnóstwo najlepszych ch ci.ł ń ś ż ę — Nauczyli cie si nieco akrobatyki? — zapyta ich Andrew.ś ę ł — Tak, sir — odparli jednym g osem. — Obaj wykonali my p tle.ł ś ę — Ile razy? Lekko zawstydzeni spu cili wzrok.ś — Raz — przyznali si .ę — Jezu! — mrukn Andrew i wci gn g o no powietrze przez fifk . — Spadanie?ął ą ął ł ś ę Obaj ch opcy wygl dali na zdziwionych i Andrew z apa si nerwowo za brew i j kn .ł ą ł ł ę ę ął — Spadanie — wtr ci si Michael przyjaznym tonem — polega na tym, e b yskawicznieą ł ę ż ł
zmniejszacie szybko i samolot gwa townie opada.ść ł Obaj pokr cili przecz co g owami i znowu odezwali si chórem:ę ą ł ę — Nie, sir, nikt nas tego nie nauczy .ł — Ci Hunowie pokochaj was od pierwszego wejrzenia — mrukn Andrew i powiedziaą ął ł zdecydowanym tonem: — Po pierwsze, zapomnijcie o akrobatyce, zapomnijcie o p tlach i ca ymę ł tym gównie, w przeciwnym razie, kiedy b dziecie wisie do góry nogami, jaki Hun odstrzeli wamę ć ś jaja przez nos, zrozumieli cie?ś M odzie cy pokiwali g owami.ł ń ł — Po drugie, macie lecie za mn , robi to, co ja, uwa a na moje r czne sygna y ić ą ć ż ć ę ł natychmiast je wype nia , jasne? — Andrew za o y swój szkocki beret z pomponem na g ow ił ć ł ż ł ł ę zawi za go pod szyj zielon szarf , która by a jego oznak . — No to chod cie, dzieciaki.ą ł ą ą ą ł ą ź Z dwoma nowicjuszami ustawionymi mi dzy sob przelecieli nad Arras na wysoko ci trzechę ą ś tysi cy metrów, a silniki samolotowe LeRhpne gra y ca moc osiemdziesi ciu konię ł łą ą ę mechanicznych. By y to najdoskonalsze my liwce, jakie stworzy cz owiek, które z atwo cił ś ł ł ł ś ą zestirzeliwa y z nieba maxy immelmanny i dumne fokkery eindekkery.ł Tego dnia by a wspania a pogoda, w górze p yn o kilka chmur k blastych, zbyt wysoko, ebył ł ł ęł łę ż ukry niemieckie my liwce. Powietrze by d tak czyste, e Michael zauwa y stary dwup atowiecć ś ł ż ż ł ł zwiadowczy apler z odleg o ci pi tnastu kilometrów. Samolot kr y nisko nad francuskimi liniami,ł ś ę ąż ł kieruj c ogniem niemieckich baterii.ą Andrew wypatrzy rumplera w chwil po Michaelu i przes a mu sygna podniesion d oni .ł ę ł ł ł ą ł ą Zamierza naprowadzi dwóch m odziaków na strza . Michael nie zna adnego innego dowódcył ć ł ł ł ż eskadry, który /zrezygnowa by z atwego upu, gdy liczba zestrzelonych samolotów by ał ł ł ł najlepsz drog do awansu i odznacze . Michael skin g ow i obaj sprowadzili dwóchą ą ń ął ł ą nowicjuszy w dó , wskazuj c im wolno lec c maszyn pod nimi. M odzi piloci nie potrafili jednakł ą ą ą ę ł wypatrzy wroga swoim niedo wiadczonym wzrokiem i spogl dali ze zdziwieniem na dowódców.ć ś ą Dwaj Niemcy w samolocie byli tak zaj ci obserwowaniem rozrywaj cych si poni ej pocisków,ę ą ę ż e nie spostrzegli morderczej formacji zbli aj cej si szybko od ty u. Nagle m odszy z pilotówż ż ą ę ł ł bli ej Michaela u miechn si z ulg i wskaza r k przed siebie. Wreszcie zauwa y rumplera.ż ś ął ę ą ł ę ą ż ł Andrew machn zaci ni t pi ci nad g ow , daj c kawaleryjski sygna : „Do ataku!" iął ś ę ą ęś ą ł ą ą ł pierwszy z nowicjuszy opu ci dziób samolotu, nie zamykaj c przepustnicy. Sopwith run w dóś ł ą ął ł lotem nurkuj cym z tak si , e Michael skrzywi si , widz c, jak podwójne skrzyd a wyginaj sią ą łą ż ł ę ą ł ą ę pod naciskiem powietrza, a materia marszczy si na kraw dziach. Drugi nowicjusz spu cił ę ę ś ł maszyn w dó równie stromym lotem. Michaelowi obaj m odzie cy przypominali dwa podro ni teę ł ł ń ś ę lwi tka, które kiedy podejrza , gdy próbowa y dopa starej zebry, wpadaj c na siebie wą ś ł ł ść ą komicznym zamieszaniu, podczas gdy zebra z pogard wymyka a im si spod pazurów.ą ł ę Obaj m odzie cy otworzyli ogie z odleg o ci prawie tysi ca metrów i niemiecki pilot obejrzał ń ń ł ś ą ł si za siebie, ostrze ony strza ami; nast pnie, wyczekawszy na odpowiedni moment, zanurkowaę ż ł ę ł pod dziobami atakuj cych samolotów, gubi c pogo . Obaj m odzi piloci polecieli z rozp duą ą ń ł ę kilometr poza cel. Michael widzia , jak wykr caj g owy w kokpitach w poszukiwaniu rumplera.ł ę ą ł Andrew pokr ci ze smutkiem g ow i sprowadzi Michaela w dó . Opadli g adko za ogonemę ł ł ą ł ł ł rumplera i niemiecki pilot skr ci ostro maszyn , podrywaj c j w gór , eby naprowadzię ł ę ą ą ę ż ć siedz cego z ty u strzelca na nowych wrogów. Michael i Andrew rozpierzchli si w przeciwnychą ł ę kierunkach, ale kiedy niemiecki pilot zorientowa si , e jego manewr zawiód , i wyprostowa lot,ł ę ż ł ł nawrócili sopwithy mocnym skr tem na ogon rumplera.ę Andrew prowadzi . Pos a jedn seri z vickersa z odleg b ci trzydziestu metrów i niemieckił ł ł ą ę ł ś strzelec, poci ty kulami kalibru trzysta trzy, polecia do ty u z rozrzuconymi r kami, wypuszczaj cę ł ł ę ą karabin maszynowy spandau. Niemiepki pilot usi owa zanurkowa i samoftjt Andrew omal nieł ł ć zawadzi o górny p at skrzyd a rumplera, gdy nim przelatywa .ł ł ł ł Teraz przysz a kolej na Michaela. Oceni skr t nurkuj cego rumplera, nacisn lekko dr ekł ł ę ą ął ąż steru, tak e maszyna zboczy a z kursu, jakby przesuwa strzelb za uciekaj c s onk , i zacisnż ł ł ą ą ą ł ą ął palec wskazuj cy na cynglu vickersa, wypuszczaj c seri pocisków. Zobaczy , jak materiaą ą ę ł ł kad uba rumplera rozpada si na strz py tu pod kokpitem, na wysoko ci piersi pilota.ł ę ę ż ś Niemiec by obrócony w stron Michaela i obaj piloci patrzyli na siebie z odleg o ci pi tnastuł ę ł ś ę metrów. Michael widzia pod goglami jego bladoniebieskie oczy i krótki, jasny zarost na brodzie.ł Niemiec otworzy usta, gdy trafi y go pociski, a z ust wytrysn a mu struga krwi z rozdartych p uc,ł ł ęł ł rozp ywaj c si w strumieniu powietrza za samolotem, Michael za ju go mija , wzbijaj c si wł ą ę ś ż ł ą ę
gór . Rumpler przetoczy si ci ko na grzbiet i z dwoma martwymi Niemcami wisz cymi naę ł ę ęż ą pasach polecia w dó . Maszyna wyr n a o ziemi na rodku pola i rozpad a si na cz ci.ł ł ż ęł ę ś ł ę ęś Kiedy Michael wróci na swoje miejsce na skrzydle Andrew, ten spojrza na niego, skin g ow ił ł ął ł ą da znak, eby sprowadzi obu nowicjuszy, którzy nadal zataczali szale cze ko a w poszukiwaniuł ż ć ń ł niemieckiego samolotu. Zaj o im to wi cej czasu, ni mogli przypuszcza , i kiedy wreszcie mielięł ę ż ć ju obu m odzie ców pod swoimi skrzyd ami, ca a formacja znajdowa a si dalej na zachód, niż ł ń ł ł ł ę ż kiedykolwiek wcze niej si zapuszczali. Na horyzoncie by o wida grub , l ni c wst g Sommy,ś ę ł ć ą ś ą ą ę ę która wi a si przez zielon równin wybrze a . w kierunku morza.ł ę ą ę ż Formacja zawróci a na wschód w stron Arras, z wolna wspinaj c si w gór , eby uniknł ę ą ę ę ż ąć ataku niemieckich fokkerów. Nabieraj c wysoko ci widzieli pod sob panoram pó nocnej Francji i po udniowej Belgii,ą ś ą ę ł ł p achty pól w kilkunastu odcieniach zieleni, przecinane br zowymi pasami ornej ziemi. Z tejł ą wysoko ci trudno by o rozpozna lini frontu; w ska wst ga zoranej pociskami ziemi wi a siś ł ć ę ą ę ł ę atwo we wspania ej scenerii, a cierpienie i mier pod nimi wydawa y si tylko z udzeniem.ł ł ś ć ł ę ł Obaj starsi piloci nieustannie przeszukiwali niebo nad i pod sob . Bez przerwy wypatrywalią wroga, nawet na chwil nie zatrzymuj c oczu na jednym obiekcie. W przeciwie stwie do nichę ą ń obaj nowicjusze wydawali si zupe nie beztroscy i zadowoleni z siebie. Za ka dym razem, gdyę ł ż Michael spogl da w ich stron , u miechali si i machali r klmi. Wreszcie da sobie spokój ią ł ę ś ę ę ł przesta nak ania ich do podj cia obserwacji nieba; nie rozumieli jego sygna ów.ł ł ć ę ł Wyrównali lot na wysoko ci czterech i pó tysi ca metrów — skutecznym pu apie dlaś ł ą ł sopwithów. Michael poczu , jak odp ywa gn bi ce go poczucie niepewno ci przy locie nadł ł ę ą ś nieznanym terenem na niskiej wysoko ci. W dole rozci ga o si Arras. aden fokker nie mógś ą ł ę Ż ł kry si w g stych chmurach pierzastych nad nimi, gdy samoloty niemieckie nie osi ga y tegoć ę ę ż ą ł pu apu.ł Rzuci kolejne badawcze spojrzenie na lini frontu. Na po udnie od Mons wznosi y si dwał ę ł ł ę niemieckie balony obserwacyjne, a pod nimi skrzyd o sojuszniczych DH2 kierowa o si w stronł ł ę ę Amiens, co znaczy o, e musz by z eskadry 22.ł ż ą ć Za dziesi minut powinni l dowa — Michael nie doko czy my li, gdy nieoczekiwanie, węć ą ć ń ł ś ż jaki zupe nie niesamowity sposób, niebo wokó nich zaroi o si od jaskrawo pomalowanychś ł ł ł ę samolotów, a ich uszy wype ni terkot spandauów.ł ł Nawet kompletnie zaskoczony Michael zareagowa instynktownie. Kiedy wprowadza sopwithał ł w maksymalnie ostry skr t, mign mu tu przed dziobem samolot o kszta cie rekinaę ś ął ż ł pomalowany w czerwono--czarn szachownic i z bia czaszk ozdobion krzy em malta skimą ę łą ą ą ż ń na kad ubie. Jeszcze u amek sekundy i spandau wroga poci by go na kawa ki. Michaelł ł ął ł u wiadomi sobie, e Niemcy spadli na nich z góry. Mimo e nadal nie móg w to uwierzy , wrógś ł ż ż ł ć znajdowa si w chmurach, nad sopwithami.ł ę Pomalowana na krwistoczerwony kolor maszyna przyklei a si do ogona Andrew, wal c zł ę ą karabinów w kraw d dolnego skrzyd a i przenosz c ogie ku siedz cemu w otwartym kokpicieę ź ł ą ń ą pilotowi, którego twarz wygl da a niczym bia a plama pod beretem z zielon szarf . Michaelą ł ł ą ą instynktownie ruszy na Niemca i ten, nie chc c ryzykowa zderzenia, zerwa kontakt.ł ą ć ł — Ngi dla! — Michael wyda z siebie okrzyk bojowy Zulusów, naprowadzaj c maszyn nał ą ę czerwony samolot i szykuj c si do miertelnego strza u.ą ę ś ł Z niedowierzaniem zobaczy , jak wróg umyka przed nim, zanim jeszcze zd y wycelowa zł ąż ł ć vickersa. W tej samej chwili sopwith zatrz s si od ciosów kul i jedna z linek u góry p k a zą ł ę ę ł g o nym trzaskiem, gdy kolejny wróg zaatakowa go od ty u.ł ś ł ł Michael skr ci , widz c pod sob Killigerrana, który usi owa wspi si wy ej, umykaj c przedę ł ą ą ł ł ąć ę ż ą kolejnym napastnikiem. Niemiec szybko podchodzi do Andrew ustawiaj c si do strza u i Michaelł ą ę ł run prosto na wroga. Czerwono-czarne skrzyd a mign y mu nad g ow — ale zaraz tegoął ł ś ęł ł ą przeciwnika zast pi inny niemiecki samolot i tym razem Michael nie móg go strz sn z ogona,ą ł ł ą ąć maszyna wroga by a zbyt szybka, zbyt silna, i ch opak wiedzia , e ju po nim.ł ł ł ż ż Nagle strumie pocisków nieprzyjaciela urwa si , a obok skrzyda Michaela przemkn samolotń ł ę ął Andrew, odp dzaj c Niemca. Michael wykona desperacki skr t i pogna za towarzyszem. Obaję ą ł ę ł utworzyli ko o obronne, chroni c brzuch i ogon samolotu drugiego, podczas gdy zewsz dł ą ą otacza a ich chmara Niemców ogarni tych mordercz pasj .ł ę ą ą Tylko cz umys u Michaela zanotowa a fakt mierci obu nowicjuszy; zgin li w pierwszychęść ł ł ś ę sekundach walki: jeden z nich spada w dó lotem pionowym, z okaleczonymi skrzyd ami, któreł ł ł
szybko urwa y si pod naciskiem powietrza, drugi za zmieni si w pochodni , rozmazuj c nał ę ś ł ę ę ą niebie grub smug czarnego dymu znacz c jego upadek.ą ę ą ą Niemcy znikn li równie nieoczekiwanie, jak si pojawili — nietkni ci i niezniszczalni, wrócili kuę ę ę w asnym liniom, zostawiaj c par podartych kulami sopwithów.ł ą ę Andrew wyl dowa przed Michaelem i zaparkowali maszyny obok siebie na kraw dzi sadu.ą ł ę Wygramolili si obaj z kokpitów i obeszli wolno swoje samoloty, sprawdzaj c zniszczenia.ę ą Wreszcie stan li twarz w twarz, zdr twiali od szoku.ę ą ę Andrew si gn do kieszeni kurtki i wyj srebrn flaszk . Odkr ci korek, otar szyjk zielonę ął ął ą ę ę ł ł ę ą szarf i wr czy piersiówk Michaelowi.ą ę ł ę — Napij si , ch opcze — powiedzia ostro nie. — Zas u y e sobie.ę ł ł ż ł ż ł ś Tak wi c tego dnia, kiedy si y alianckie utraci y przewag nad niebem Francji, wyparte przezę ł ł ę niemieckie my liwskie „Albatrosy" typu D, Michael i Andrew zostali z konieczno ci towarzyszamiś ś broni, formuj c obronne ko o za ka dym razem, gdy z nieba spada y na nich pomalowane naą ł ż ł jaskrawe kolory narz dzia mierci. Z pocz tku byli zadowoleni, kiedy uda o im si umknę ś ą ł ę ąć wrogowi, ale pó niej zacz li sprawdza mo liwo ci nowego nieprzyjaciela, przegl daj c poź ę ć ż ś ą ą nocach spó nione raporty wywiadu. Dowiedzieli si , e „Albatrosy" maj silniki mercedesa oź ę ż ą mocy stu sze dziesi ciu koni mechanicznych, dwukrotnie silniejsze ni silniki Le Rhóneść ę ż sopwithów. Nowy typ niemieckich samolotów zwiadowczych by wyposa ony w podwójny karabinł ż maszynowy typu spandau 7.92 mm, z elektrycznym wy cznikiem, strzelaj cy do przodu przezłą ą mig o. Sopwith mia tylko pojedynczy karabin vickers trzysta trzy, niemieckie samoloty by y wi cś ł ł ł ę nie tylko szybsze, ale i dysponowa y wi ksz si ogniow . „Albatros" by tak e ci szy o jakieł ę ą łą ą ł ż ęż ś trzysta pi dziesi t kilo od sopwitha i trzeba by o wystrzeli o wiele wi cej pocisków, eby str cięć ą ł ć ę ż ą ć go z nieba. — No wi c, stary, musimy si nauczy , jak wymanewrowa bydlaków — skomentowa Andrewę ę ć ć ł i ruszyli obaj przeciwko zmasowanym formacjom, eby pozna s abe strony tamtych. By y tylkoż ć ł ł dwie. Sopwith potrafi wykona obrót wokó w asnej osi, a „Albatrosy" mia y ch odnice usytuowaneł ć ł ł ł ł na górnym skrzydle bezpo rednio nad g ow pilota. Celny strza w zbiornik powodowaś ł ą ł ł wytry ni cie strumienia gotuj cego si p ynu ch odniczego na pilota, który gin w okropnychś ę ą ę ł ł ął m czarniach.ę Wykorzystuj c t wiedz , str cili razem pierwsze „Albatrosy". Jednocze nie sprawdzili siebieą ę ę ą ś nawzajem i nie znale li adnych s abych stron. Kole e stwo szybko przekszta ci o si wź ż ł ż ń ł ł ę prawdziw przyja , a nast pnie w mi o i szacunek wi kszy ni rodzonych braci. Tak wi cą źń ę ł ść ę ż ę teraz siedzieli w milczeniu, popijaj c kaw zakrapian whisky i czekaj c na lot przeciw balonom.ą ę ą ą — Losujemy? — przerwa cisz Michael; zbli a si czas wylotu. Andrew rzuci suwerena wł ę ż ł ę ł powietrze i przykry go d oni , gdy opad na blat sto u.ł ł ą ł ł — Reszka — powiedzia Michael i Andrew podniós d o .ł ł ł ń — Ale masz fart — mrukn , gdy na stole zobaczyli brodaty profil George'a V.ął — Bior drug pozycj — powiedzia Michael i Andrew otworzy usta, eby zaprotestowa .ę ą ę ł ł ż ć — Wygra em, wi c mog wybiera . Michael wsta , eby uci dyskusj .ł ę ę ć ł ż ąć ę Latanie przeciw balonom przypomina o spotkanie ze pi c mij afryka sk — wielkim ił ś ą ą ż ą ń ą nieruchawym gadem wyst puj cym na równinie afryka skiej. Pierwszy m czyzna budzi mij ,ę ą ń ęż ł ż ę tak e szyja gada skr ca a si w z owieszcze „S", gotowa do ataku, a drugi otrzymywa ciosż ę ł ę ł ł zakrzywionymi z bami jadowymi w ydk . Podczas akcji przeciwko balonom obserwacyjnymę ł ę musieli lecie w jednej linii — pierwszy pilot budzi obron naziemn , a drugi przyjmowa nać ł ę ą ł siebie Ca w ciek o nieprzyjaciela. Michael specjalnie wybra drug pozycj . Gdyby to Andrewłą ś ł ść ł ą ę wygra , zrobi by dok adnie to samo.ł ł ł Zatrzymali si w drzwiach mesy, eby naci gn r kawice, zapi p aszcze i rozejrze si poę ż ą ąć ę ąć ł ć ę niebie, oceniaj c si wiatru i nas uchuj c kanonady dzia .ą łę ł ą ł — W dolinach b dzie mg a — mrukn Michael. — Wiatr jeszcze jej nie podniós .ę ł ął ł — Lepiej módl si o to, ch opie — odpar Andrew i skr powani wieloma warstwami ubraę ł ł ę ń ruszyli niezdarnie po drewnianym chodniku w stron stoj cych na brzegu sadu samolotów.ę ą Dla Michaela by y to kiedy najpi kniejsze na wiecie maszyny, ale od czasu, gdy zobaczył ś ę ś ł w skie dzioby „Albatrosów", przypominaj ce pyski rekinów, pot ne wirowe silniki sopwithówą ą ęż ograniczaj ce widoczno wydawa y mu si wr cz brzydkie. W porównaniu z pot nymią ść ł ę ę ęż kad ubami tamtych angielskie samoloty wydawa y si wyj tkowo delikatne.ł ł ę ą — Jezu, kiedy wreszcie dostaniemy maszyny nadaj ce si do latania! — narzeka g o no, aleą ę ł ł ś
Andrew nic nie odpowiedzia . Zbyt cz sto kl li d ugi czas oczekiwania na obiecane im noweł ę ę ł my liwce typu SE5a — Skaut Eksperymentalny 5a — które pozwoli yby im walczy na równychś ł ć warunkach z pot g niemieckich samolotów.ę ą Sopwith Killigerrana by pomalowany na jasnozielony kolor, który harmonizowa z jegoł ł nieod czn zielon szarf , a na kad ubie za kokpitem wymalowano czterna cie bia ych kó ek,łą ą ą ą ł ś ł ł oznaczaj cych czterna cie po wiadczonych str ce . Na obudowie silnika umieszczono napisą ś ś ą ń du ymi literami: „Lataj ca Szkocka Baranina".ż ą Michael wybra jasno ó tego sopwitha z uskrzydlonym ó wiem o przygn bionej minieł ż ł ż ł ę namalowanym pod kokpitem i tekstem: „Nie pytaj o nic — ja tu tylko pracuj ". Na kad ubie miaę ł ł sze bia ych kó ek.ść ł ł Przy pomocy obs ugi naziemnej wdrapali si na dolne skrzyd o i wsun li do ciasnych kokpitów.ł ę ł ę Michael po o y stopy na peda ach kontrolnych i naciskaj c na przemian prawy i lewy,ł ż ł ł ą obserwowa przez rami poruszaj ce si p aty sterów. Usatysfakcjonowany podniós kciuk doł ę ą ę ł ł mechanika, który po wi ci wi ksz cz nocy na napraw kabla przestrzelonego poprzedniegoś ę ł ę ą ęść ę dnia. Tamten u miechn si i podbieg do przodu maszyny.ś ął ę ł — Prze czniki wy czone? — zawo a .łą łą ł ł — Prze czniki wy czone! — potwierdzi Michael, wychylaj c si z kokpitu, eby spojrzełą łą ł ą ę ż ć ponad pot nym silnikiem.ęż — Zasysaj! r — Zasysam! — powtórzy Michael i zacz porusza r czk r cznej pompy paliwa.ł ął ć ą ą ę Kiedy mechanik zakr ci mig em, Michael us ysza , jak paliwo dop ywa do ga nika pod maskę ł ś ł ł ł ł ź ą silnika. — Prze czniki w czone!łą łą — Prze czniki w czone!łą łą Przy nast pnym obrocie mig a silnik wystrzeli i zaterkota . Z wylotów wydechowych zaczę ś ł ł ł ął wydobywa si niebieski dym i w powietrzu rozszed si sw d palonego oleju rycynowego. Silnikć ę ł ę ą zaskoczy , zgas , zaraz znowu zaskoczy i przeszed w jednostajny terkot.ł ł ł ł Dope niaj c rutynowego przegl du przyrz dów, Michael czu , jak o dek zaciska mu si ił ą ą ą ł ż łą ę chwyta go kolka. Olej rycynowy s u y do naoliwienia silnika i wyziewy, którymi oddychali,ł ż ł przyprawia y wszystkich pilotów o agodn biegunk . Starzy wyjadacze wkrótce zorientowali si ,ł ł ą ę ę jak najlepiej si zabezpieczy : whisky wspaniale agodzi a niepo dane efekty, je li u ywali jej wę ć ł ł żą ś ż odpowiedniej ilo ci. M odzi piloci cz sto zyskiwali przyjazne epitety, takie jak: „ liskie ty ki" czyś ł ę ś ł „wilgotne spodenki", gdy wracali z lotów patrolowych, roztaczaj c wokó siebie okre lony zapach ią ł ś z czerwonymi twarzami. Michael za o y gogle i spojrza na przyjaciela. Skin li g owami, Andrew otworzy przepustnic ił ż ł ł ę ł ł ę ruszy wolno po mi kkiej ziemi. Michael pod y za nim, a mechanik bieg obok skrzyd a, ebył ę ąż ł ł ł ż pomóc mu zakr ci i ustawi si na w skim pasie pomi dzy jab oniami.ę ć ć ę ą ę ł Andrew wzniós si ju w powietrze i Michael otworzy szerzej przepustnic . Niemalł ę ż ł ę natychmiast sopwith podrzuci do góry ogon i Michaela nasz y lekkie wyrzuty sumienia w zwi zkuł ł ą ze sw niedawn nielojalno ci . To by wspania y samolot, cudownie si nim lata o. Mimoą ą ś ą ł ł ę ł zalegaj cego pas startowy b ota szybko oderwa si od ziemi i na wysoko ci trzydziestu metrówą ł ł ę ś Michael wyrówna za zielon maszyn Andrew. Zrobi o si ju dostatecznie jasno, ebył ą ą ł ę ż ż rozpozna zielonkaw wie yczk ko cio a w ma ej wiosce Mort Homme. Przed nim rozci ga sić ą ż ę ś ł ł ą ł ę d bowo-brzozowy lasek w kszta cie litery T; podstawa litery bieg a równolegle do l dowiskaę ł ł ą eskadry, co by o znaczn pomoc przy l dowaniu w trudnych warunkach atmosferycznych. Zał ą ą ą laskiem, w samym rodku wypiel gnowanych trawników i ogrodów, sta pa acyk z ró owymiś ę ł ł ż dachami, a za nim wznosi si niski pagórek.ł ę Andrew skr ci lekko w prawo, eby omin pagórek, i Michael pod y za nim, wygl daj c wę ł ż ąć ąż ł ą ą dó przez kokpit. Czy zobaczy j dzisiaj? By o jeszcze za wcze nie i pagórek wydawa sił ą ł ś ł ę opustosza y. Michael poczu rozczarowanie i strach. Po chwili dostrzeg j — p dzi a galopem nał ł ł ą ę ł koniu w stron szczytu wzniesienia. Wielki bia y ogier gna co si w nogach, lekko unosz cę ł ł ł ą szczup dziewczyn .łą ę Dziewczyna na bia ym koniu by a ich talizmanem przynosz cym szcz cie. Je li czeka a nał ł ą ęś ś ł pagórku, eby pomacha pilotom, nic im nie mog o si sta . Tego dnia, kiedy lecieli przeciwkoż ć ł ę ć balonom, bardziej ni kiedykolwiek potrzebowali jej b ogos awie stwa.ż ł ł ń Dziewczyna dotar a na szczyt wzgórza i zatrzyma a wierzchowca. Na kilka sekund przedtem,ł ł
zanim si z ni zrównali, zdj a z g owy kapelusz, spod którego sp yn y na ramiona g ste,ę ą ęł ł ł ęł ę ciemne loki. Pomacha a im kapeluszem i Andrew odpowiedzia jej machni ciem skrzyde , gdył ł ę ł mija j w pe nym p dzie.ł ą ł ę Michael zni y lot, kieruj c si na wzgórze. Bia y ogier cofn si nerwowo, gdy ó ta maszynaż ł ą ę ł ął ę ż ł nadlecia a z rykiem, ale dziewczyna z atwo ci go opanowa a, nie przestaj c machał ł ś ą ł ą ć kapeluszem. Michael chcia zobaczy jej twarz. Znajdowa si prawie na wysoko ci szczytuł ć ł ę ś wzgórza, bardzo blisko dziewczyny. Przez chwil patrzy jej w oczy. By y du e i ciemne i Michaelę ł ł ż poczu , jak serce bije mu mocniej. Dotkn czapki w ge cie salutu i w g bi duszy zyska pewno ,ł ął ś łę ł ść e wszystko dzisiaj pójdzie dobrze. Odsun z pami ci spojrzenie pi knych oczu i popatrzy przedż ął ę ę ł siebie. Pi tna cie kilometrów przed nim — w miejscu, gdzie linia frontu przecina a niskie kredoweę ś ł ciany — zobaczy z ulg , e wiatr nie rozwia jeszcze mg y wisz cej w dolinach. Kredowe cianyś ł ą ż ł ł ą ś wzniesie by y ca e poszarpane przez pociski, nie osta a si na nich adna ro linno . Po amaneń ł ł ł ę ż ś ść ł pnie d bów si ga y zaledwie cz owiekowi do ramion, a wype nione st ch wod leje po bombachę ę ł ł ł ę łą ą by y tak liczne, e czy y si ze sob . W wyniku wielu wojennych ofensyw wzniesieniał ż łą ł ę ą przechodzi y z r k do r k, ale na pocz tku ostatniej zimy zosta y zaj te przez wojska alianckieł ą ą ą ł ę kosztem wr cz niewyobra alnej liczby ludzkich istnie . Poszarpana i podziurawiona ziemiaę ż ń wydawa a si pusta, ale by o w niej mnóstwo ywych i umar ych, gnij cych razem w wilgotnychł ę ł ż ł ą rowach. Fetor rozk adu i mierci unosi si wysoko w gór i dosi ga pilotów, doprowadzaj cł ś ł ę ę ę ł ą niektórych do md o ci.ł ś Za wzgórzami o nierze z Afryki Po udniowej i Nowozelandczycy z Trzeciej Armii Wojskż ł ł Sprzymierzonych przygotowywali rezerwowe pozycje jako rodek bezpiecze stwa: gdybyś ń ofensywa, szykowana dalej na zachód nad Somm , za ama a si , si y te przyj yby na siebieą ł ł ę ł ęł uderzenie armii niemieckiej. W przygotowaniu nowej linii obronnej przeszkadza a niemiecka artyleria zgrupowana na pó nocł ł od pasma wzgórz, która zalewa a ca y obszar niemal nieprzerwanym strumieniem pocisków.ł ł Lec c nad frontem, Michael móg dok adnie przyjrze si ó tej mgle, powsta ej po wybuchachą ł ł ć ę ż ł ł pocisków wystrzelonych z setek haubic, wisz cej poni ej szczytów wzgórz. Wyobrazi sobieą ż ł cierpienia ludzi, którzy musieli pracowa w b ocie, masakrowani od amkami bomb.ć ł ł Kiedy oba samoloty zbli y y si do linii wzgórz, oskot ognia zaporowego przewy szy okropnyż ł ę ł ż ł terkot wielkiego silnika Le Rhóne i napieraj cego na pilotów strumienia za mig owego. Ryk ogniaą ś ł zaporowego przypomina odg os sztormu rozbijaj cego si o skaliste wybrze e, by niczymł ł ą ę ż ł gor czkowy puls oszala ego wiata i w miar narastania ha asu Michael czu , jak przechodzi muą ł ś ę ł ł z o na cz owieka, który pos a ich przeciwko balonom. Patrz c na niesamowite zniszczeniał ść ł ł ł ą poni ej, u wiadomi sobie, e jest to zadanie, które musi zosta wykonane.ż ś ł ż ć Jednak balony by y najbardziej znienawidzonym celem, którego obawiali si wszyscy piloci —ł ę w a nie dlatego Andrew Killigerran nie pos a by przeciwko nim nikogo innego. Michael zobaczy jeł ś ł ł ł wreszcie; wisia y wysoko nad wzgórzami niczym t uste, srebrzyste kule, o wietlone promieniamił ł ś wstaj cego s o ca. Jeden znajdowa si wprost przed nimi, drugi kilka kilometrów dalej naą ł ń ł ę wschód. Z tej odleg o ci kable, którymi przymocowano balony do ziemi, pozostawa ył ś ł niewidoczne, a wiklinowe kosze, gdzie siedzieli obserwatorzy, maj c doskona y widok na ty yą ł ł wojsk alianckich, wygl da y niczym ma e czarne punkciki zawieszone pod l ni cymi pow okamią ł ł ś ą ł wype nionymi wodorem.ł W tej samej chwili pot ny poryw powietrza cisn sopwithami w gór i jednocze nieęż ął ę ś bezpo rednio przed nimi wystrzeli a w niebo fontanna ognia i dymu, czarna i jaskrawoczerwona,ś ł rozwijaj c si olbrzymimi k bami w monstrualny grzyb i wznosz c si -wysoko nad lec ce naą ę łę ą ę ą niedu ej wysoko ci samoloty, co zmusi o obu pilotów do gwa townego skr tu. Jedno zż ś ł ł ę niemieckich dzia naprowadzanych balonu trafi o w wysuni ty sk ad amunicji wojsk alianckich.ł ż ł ę ł Michael poczu , jak strach i niech znikaj zast pione pal c nienawi ci do artylerzystów orazł ęć ą ą ą ą ś ą wisz cych w powietrzu obserwatorów, którzy z zimn oboj tno ci wypatrywali celów i wysy alią ą ę ś ą ł przeciw nim mier . Andrew wróci na kurs nad wzgórzami, zostawiaj c s up ognia i dymu naś ć ł ą ł prawo od nich. Jednocze nie zni a lot, a wreszcie jego samolot lizga si tu nad okopamiś ż ł ż ś ł ę ż os oni tymi workami z piachem. Pod sob mieli oddzia wojsk po udniowoafryka skich, które sz ył ę ą ł ł ń ł w szeregu rowem czno ciowym. Schylone ciemnobr zowe sylwetki, ob adowane plecakami iłą ś ą ł sprz tem, nie przypomina y nawet ludzi. Tylko kilku o nierzy podnios o g owy, eby spojrze naę ł ż ł ł ł ż ć kolorowe samoloty p dz ce z rykiem nisko nad ziemi . M czy ni mieli szare, zab ocone twarze ię ą ą ęż ź ł
spogl dali w gór zm czonymi, pustymi oczami.ą ę ę Przed samolotami otworzy si jeden z przesmyków, które przecina y kredowe ciany. W wózł ę ł ś ą wype nia a poranna mg a. Falowa a lekko na wietrze, jakby ukryta pod ni ziemia budzi a si podł ł ł ł ą ł ę jedwabn po ciel .ą ś ą Michael us ysza blisko przed sob terkot vickersa. Andrew wystrzeli na prób , eby sprawdził ł ą ł ę ż ć bro . Michael skr ci lekko z kursu i wystrzeli krótk seri . Pociski smugowe, z fosforem nań ę ł ł ą ę czubkach, przeci y czyste powietrze bia ymi liniami.ęł ł Wróci na kurs za przyjacielem i obie maszyny zanurzy y si we mgle, wkraczaj c w nowył ł ę ą wymiar wiat a i st umionego odg osu silników. Rozproszone wiat o tworzy o wokó samolotówś ł ł ł ś ł ł ł aureole w kolorach t czy, a zebrana w powietrzu wilgo skropli a si na goglach Michaela. Zsunę ć ł ę ął je na czo o i mru c oczy, spojrza przed siebie.ł żą ł Poprzedniego popo udnia Michael i Andrew sprawdzili w ski przesmyk upewniaj c si , e nieł ą ą ę ż ma w nim adnych przeszkód ani pu apek i zapami tali wszystkie skr ty i wzniesienia. Terazż ł ę ę jednak, przy widoczno ci ograniczonej do jakich dwustu metrów, gdy strome kredowe cianyś ś ś wznosi y si po obu stronach skrzyde , przelot okaza si wyj tkowo niebezpieczny.ł ę ł ł ę ą Michael zbli y si do ogona zielonego samolotu i pod a za nim wiernie, ufaj c, e przyjacielż ł ę ąż ł ą ż przeprowadzi go na drug stron . Lodowate zimno wilgotnej mg y przenika o przez ubranie i czu ,ą ę ł ł ł jak w skórzanych r kawicach dr twiej mu palce.ę ę ą Lec cy tu przed nim Andrew wzbi si gwa townie w gór i kiedy Michael poszed w jego lady,ą ż ł ę ł ę ł ś zobaczy pod ko ami samolotu k by kolczastego i przerdzewia ego drutu.ł ł łę ł — Ziemia niczyja — mrukn Michael i lecieli ju nad niemieckimi okopami.ął ż We mgle dostrzegali jedynie zarysy nasypów, za którymi przykucn li o nierze w szarychę ż ł mundurach i brzydkich, przypominaj cych wiadra na w giel he mach.ą ę ł Jeszcze kilka sekund lotu i wyrwali si z morza mg y na wiat oz ocony promieniami niskiegoę ł ś ł s o ca. Jaskrawe niebo o lepi o ich na chwil . Michael u wiadomi sobie, e uda o im sił ń ś ł ę ś ł ż ł ę osi gn pe ne zaskoczenie. Mg a ukry a ich przed obserwatorami w balonach i st umi a ha asą ąć ł ł ł ł ł ł silników. Bezpo rednio przed nimi, pi set metrów wy ej, wisia pierwszy balon. Stalowa lina kotwiczna,ś ęć ż ł z tej odleg o ci cienka niczym nitka paj czyny, bieg a w dó do parowego d wigu os oni tego zeł ś ę ł ł ź ł ę wszystkich stron workami z piaskiem. Balon wydawa si atwym celem; Michael spojrza nał ę ł ł wygl daj ce zupe nie niewinnie pole poni ej i dostrzeg dzia a.ą ą ł ż ł ł Stanowiska karabinów maszynowych przypomina y kopce mrówek w Afryce: malutkie do eczkił ł otoczone cianami z worków z piachem. By o ich tyle, e w ci gu kilku krótkich sekund Michaelś ł ż ą nie móg ich policzy nawet w przybli eniu. Rozejrza si "szybko za dzia ami przeciwlotniczymi ił ć ż ł ę ł dostrzeg wysokie, brzydkie lufy wystaj ce z okr g ych podstaw, wycelowane w niebo, gotoweł ą ą ł wystrzeli strumieniem szrapneli na sze kilometrów w gór .ć ść ę Armaty by y ju naszykowane do strza u. Niemcy wiedzieli, e wcze niej czy pó niej nadlecł ż ł ż ś ź ą samoloty i byli gotowi na ich przyj cie. Michael zda sobie spraw , e dzi ki mgle zyskali tylkoę ł ę ż ę kilka sekund zaskoczenia. Widzia artylerzystów biegn cych do dzia . Kiedy pchn d wignił ą ł ął ź ę otwieraj c przepustnic i sopwith wyrwa silnie do przodu, dostrzeg ob oczek paryą ą ę ł ł ł wydobywaj cy si z pot nego d wigu na ziemi. Obs uga stara a si jak najszybciej ci gną ę ęż ź ł ł ę ś ą ąć balon w dó , pod os on w asnego ognia. L ni ca w promieniach s o ca sfera zacz a zje d a wł ł ę ł ś ą ł ń ęł ż ż ć kierunku ziemi, Andrew za poderwa dziób samolotu i pomkn na spotkanie wroga.ś ł ął Z maksymalnie, otwart przepustnic i silnikiem pracuj cym na pe nych obrotach Michaelą ą ą ł pod y za nim, kieruj c samolot na kabel w po owie wysoko ci pomi dzy ziemi i balonem, wąż ł ą ł ś ę ą miejscu, gdzie ów powinien si znale , kiedy Michael osi gnie t wysoko , czyli zaledwieę źć ą ę ść dwie cie metrów ponad lufami dzia .ś ł Andrew lecia czterysta metrów w przodzie i dzia a jeszcze nie zacz y strzela . Zielonył ł ęł ć samolot znalaz si na wysoko ci balonu i pu ci seri , z karabinu. Michael us ysza terkotł ę ś ś ł ę ł ł vickersa, dostrzeg bia e smugi pocisków tn cych czyste, lodowate powietrze i trafiaj cych wł ł ą ą balon, a przed oczyma mign mu zielony sopwith. Andrew skr ci ostro, koniec skrzyd a otar siął ę ł ł ł ę o pow ok balonu, który zako ysa si leniwie w strumieniu powietrza.ł ę ł ł ę Teraz przysz a kolej na Michaela i kiedy nakierowa bro na balon, dzia a pod nim rozpocz ył ł ń ł ęł ogie . Us ysza oskot wystrza ów i sopwith zako ysa si niebezpiecznie, porwany strumieniemń ł ł ł ł ł ł ę migaj cych wokó pocisków, ale szrapnele nastawione by y na wybuch na wi kszej wysoko ci.ś ą ł ł ę ś Wszystkie rozerwa y si sto, sto pi dziesi t metrów wy ej.ł ę ęć ą ż
Znajduj ce si wprost pod nim karabiny maszynowe by y jednak celniejsze. Michael poczuą ę ł ł t pe uderzenie pocisku trafiaj cego w samolot, a powietrze woko o sta o si a g ste od bia ychę ą ł ł ę ż ę ł smug. Przycisn peda steru i jednocze nie przesun dr ek sterowniczy do siebie, ustawiaj cął ł ś ął ąż ą si na chwil skrzyd em do kul i naprowadzaj c samolot na balon.ę ę ł ą Ów zdawa si p dzi na jego spotkanie i Michael zauwa y , e jedwabny materia pokryty jestł ę ę ć ż ł ż ł obrzydliw wilgoci niczym robak srebrzystym luzem. Dostrzeg tak e obu obserwatorówą ą ś ł ż zawieszonych w otwartym wiklinowym koszu pod spodem i porz dnie opatulonych w ciep eą ł ubrania. Jeden z nich patrzy na zbli aj cy si samolot t pym wzrokiem, a twarz drugiegoł ż ą ę ę wykrzywi strach, gdy Niemiec krzycza jakie przekle stwo, czy wyzwanie, które zgubi o si wł ł ś ń ł ę ryku silnika i terkotliwym oskocie karabinów maszynowych.ł Michael nie musia nawet naprowadza vickersa, gdy balon wype nia mu ju ca e poleł ć ż ł ł ż ł widzenia. Odsun bezpiecznik i nacisn spust; karabin zaterkota , wstrz saj c ca ym samolotemął ął ł ą ą ł i fosforowy dym z pocisków smugowych owion twarz ch opca, wype niaj c gard o i d awi cął ł ł ą ł ł ą przez chwil .ę Lecia teraz prosto na cel, niemal równolegle do ziemi, i karabiny maszynowe znowu goł odszuka y, przeszywaj c sopwitha kulami. Michael nie ust pi jednak; naciskaj c na przemianł ą ą ł ą przeciwne stery, skr ca lekko dziób, ca y czas dziurawi c balon setkami pocisków.ę ł ł ą — Zapal si ! — krzykn . — Zapal si ! Do cholery, zapal si ! Czysty wodór nie p onie, dopieroę ął ę ę ł po zmieszaniu go z tlenem w stosunku jeden do jednego tworzy wybuchow mieszank . Baloną ę przyjmowa na siebie ogie bez najmniejszej szkody.ł ń — Zapal si ! — wrzasn jeszcze raz Michael.ę ął Jego d o zacisn a si kurczowo na rozpalonym, drgaj cym uchwycie broni; karabin walił ń ęł ę ą ł w ciekle, a z zamka wylatywa y strumieniem zu yte uski. Wodór musia ju wyp ywa z balonuś ł ż ł ł ż ł ć przez setki dziur, które wraz z Andrew wystrzelili w jedwabnej pow oce, i miesza si zł ł ę powietrzem. — Dlaczego nie chcesz si zapali ?!ę ć Us ysza strach i rozpacz we w asnym krzyku. Zbli a si coraz bardziej do balonu — powinienł ł ł ż ł ę ju skr ci i zawróci , eby unikn zderzenia. Ich wysi ek poszed na marne! Nagle, w chwiliż ę ć ć ż ąć ł ł kl ski, stwierdzi , e nie zrezygnuje. Wiedzia , e wleci w balon, je li b dzie musia .ę ł ż ł ż ś ę ł Kiedy my l ta przebieg a Michaelowi przez g ow , balon ekslodowa mu prosto w twarz. Jegoś ł ł ę ł pow oka wyda a si sto razy wi ksza i wype ni a ca e niebo ogniem. Pot ny j zor ogniał ł ę ę ł ł ł ęż ę dosi gn sopwitha i jego pilota, parz c mu ods oni t skór na policzkach, i o lepi go,ę ął ą ł ę ą ę ś ł podrzucaj c maszyn z cz owiekiem wysoko w gór niczym po ó k y li porwany przez silnyą ę ł ę ż ł ł ść podmuch znad ogniska. Sopwith próbowa przekr ci si na grzbiet i zwali w dó , Michaelł ę ć ę ć ł walczy ze sterem. Uda o mu si powstrzyma samolot przed upadkiem i wspinaj c si w gór ,ł ł ę ć ą ę ę obejrza si .ł ę Wodór wypali si w jednej pot nej eksplozji, a pusta, p on ca pow oka zapad a si na gondolł ę ęż ł ą ł ł ę ę i jej pasa erów. Jeden z niemieckich obserwatorów wyskoczy z kosza i spada sto metrów w dó ,ż ł ł ł opocz c po ami p aszcza na wietrze i kopi c nogami, a potem gwa townie znikn w niskiej trawieł ą ł ł ą ł ął porastaj cej pole. Drugi zosta w koszu, ogie za przykry go ca kowicie.ą ł ń ś ł ł Na ziemi mechanicy obs uguj cy d wig usi owali umkn z okopu, pierzchaj c na boki niczymł ą ź ł ąć ą mrówki ze zniszczonego mrowiska, ale pow oka spada a zbyt szybko i uwi zi a ich w p on cychł ł ę ł ł ą fa dach. Michael nie odczuwa adnego wspó czucia. Przej o go prymitywne uczucie dzikiegoł ł ż ł ęł triumfu wzmocnione przez wcze niejszy l k. Otworzy usta, eby wyda z siebie zwyci skiś ę ł ż ć ę okrzyk, i w tej samej chwili szrapnel wystrzelony z jednego z dzia stoj cych na obrze ach polał ą ż rozerwa si pod samolotem.ł ę Sopwith znowu polecia w gór , a przez jego brzuch przedar y si rozpalone do bia o cił ę ł ę ł ś od amki. Michael walczy z maszyn , staraj c si powstrzyma j od upadku, gdy w pod odzeł ł ą ą ę ć ą ł kokpitu pojawi a si wyrwa, przez któr wida by o ziemi i wdziera si tamt dy lodowatył ę ą ć ł ę ł ę ę podmuch powietrza, unosz c do góry po y wojskowego p aszcza.ą ł ł Utrzyma samolot na kursie, ale maszyna by a ci ko ranna. Cp urwa o si pod kad ubem ił ł ęż ś ł ę ł obija o o spód samolotu, a jedno ze skrzyde mia o silne przeci enie i Michael musia walczy ,ł ł ł ąż ł ć eby utrzyma sopwitha w poziomie. Przynajmniej znajdowa si poza zasi giem dzia .ż ć ł ę ę ł Nagle u jego boku pojawi si Andrew, spogl daj cy z niepokojem na samolot przyjaciela, ił ę ą ą Michael pos a mu zwyci ski u miech, wyj c triumfalnie. Andrew dawa znaki, staraj c si zwrócił ł ę ś ą ł ą ę ć uwag Michaela, i pokazywa kciukiem sygna do powrotu: „Wracamy do bazy!"ę ł ł
Michael obejrza si doko a. Kiedy mocowa si z samolotem, zalecieli dalej na pó noc, nił ę ł ł ę ł ż zamierzali. Lecieli teraz nad skrzy owaniem dróg zat oczonych kolumnami transportuż ł motorowego i na ich widok figurki w szarych mundurach pierzcha y do rowów. Michael nieł zwraca na to najmniejszej uwagi. Obróci si w kokpicie i spojrza ponad p askie zielone pole:ł ł ę ł ł pi kilometrów dalej drugi balon p yn leniwie w powietrzu nad skalnymi cianami wzgórz.ęć ł ął ś Michael da przyjacielowi sygna odmawiaj cy powrotu i wskaza na drugi balon: „Nie —ł ł ą ł kontynuujemy atak". Andrew ponowi wezwanie, tym razem bardziej nagl ce: „Wracamy do bazy!" i wskaza nał ą ł maszyn Michaela, przesuwaj c przy tym r k po gardle: „Niebezpiecze stwo!"ę ą ę ą ń Michael spojrza przez dziur pod nogami, gdzie od amek szrapnela oderwa cz kad uba.ł ę ł ł ęść ł Stukot musia pochodzi od urwanego ko a, wisz cego teraz tylko na kablach mocuj cych. Kuleł ć ł ą ą posieka y kad ub, a tak e materia na skrzyd ach, który miejscami powiewa na wietrze niczymł ł ż ł ł ł buddyjskie chor giewki modlitewne. Silnik Le Rhóne pracowa jednak na pe nej mocy i w jegoą ł ł pot nym warkocie nie s ycha by o adnych przerw czy nieregularno ci.ęż ł ć ł ż ś Andrew powtórzy sygna powrotu, ale Michael tylko szybko skin mu d oni : „Pod aj zał ł ął ł ą ąż mn !" i po o y sopwitha na jedno skrzyd o, wprowadzaj c maszyn w ostry skr t, któryą ł ż ł ł ą ę ę niebezpiecznie nadwer a podniszczony kad ub.ęż ł ł Michael kompletnie zatraci si w szale stwie walki; teraz gro ba mierci czy kalectwał ę ń ź ś wydawa a si zupe nie nieuzasadniona. Wzrok mia nadnaturalnie wyra ny i prowadzi sopwitha,ł ę ł ł ź ł jakby maszyna by a cz ci jego cia a. Lecia nisko nad ywop otami, ocieraj c si jednym ko emł ęś ą ł ł ż ł ą ę ł o traw na polu niczym jaskó ka migaj ca nad powierzchni wody, eby napi si w locie, ię ł ś ą ą ż ć ę jednocze nie, niczym atakuj cy jastrz b, patrzyi z okrucie stwem w oczach na opuszczaj cy siś ą ą ń ą ę balon. Oczywi cie Niemcy widzieli, co si sta o z pierwszym, i w po piechu ci gali drugi na ziemi .ś ę ł ś ś ą ę Zanim Michael zdo a go dosi gn , znajdzie si ju na dole, a obs uga dzia zd y sił ę ąć ę ż ł ł ąż ę przygotowa na przyj cie wroga i b dzie czeka z palcami na spustach karabinów. By by to atakć ę ę ć ł na niskiej wysoko ci na upatrzony, przygotowany cel — ale nawet w swojej samobójczej pasjiś Michael nie straci nic z wrodzonej przebieg o ci my liwego. Zbli aj c si do balonu,ł ł ś ś ż ą ę wykorzystywa ka d naturaln zas on , eby ukry samolot.ł ż ą ą ł ę ż ć Przed nim, troch z boku, ci gn a si w ska wiejska droga, a rosn cy wzd u niej rz dę ą ęł ę ą ą ł ż ą smuk ych, wysokich topoli by jedyn nierówno ci na p askiej równinie a do wzgórz. Michaelł ł ą ś ą ł ż wykorzysta lini drzew, skr caj c ostro, eby ustawi si równolegle do nich i mie stanowiskoł ę ę ą ż ć ę ć balonu po drugiej stronie. Spojrza w lusterko przymocowane do górnego skrzyd a bezpo rednioł ł ś nad swoj g ow . Zielony samolot Andrew by za nim tak blisko, e mig o zdawa o si dotykaą ł ą ł ż ś ł ł ę ć sterów Michaela. Michael wyszczerzy rado nie z by, poderwa sopwitha i wzniós go-nad drzewał ś ę ł ł niczym je dziec przesadzaj cy w pe nym galopie palisad .ź ą ł ę Stanowisko balonu znajdowa o si trzysta metrów z przodu. Balon dotar ju na ziemi ił ę ł ż ę obs uga naziemna pomaga a w a nie obserwatorom wyj z kosza, a nast pnie rzucili si cał ł ł ś ść ę ę łą grup do najbli szego rowu. Strzelcy, którym rz d drzew zas ania dot d cel, otworzylią ż ą ł ł ą równocze nie ogie ze wszystkich karabinów maszynowych.ś ń Michael wpad w strumie kul. Pociski zdawa y si wype nia powietrze woko o, a szrapneleł ń ł ę ł ć ł wci ga y za sob powietrze, tak e od gwa townych zmian ci nienia czu ból w uszach. Naą ł ą ż ł ś ł stanowiskach widzia zwrócone w swoj stron twarze dzia owych — bia e plamy za krótkimił ą ę ł ł lufami, które pod a y za nim, rozb yskuj c nieustannie jaskrawymi wystrza ami. Sopwith p dziąż ł ł ą ł ę ł jednak z szybko ci stu pi dziesi ciu kilometrów na godzin i mia do pokonania zaledwieś ą ęć ę ę ł trzysta metrów. Nawet potok kul trafiaj cych w ci ki blok silnika nie móg powstrzyma Michaela,ą ęż ł ć który naprowadza karabin na cel delikatnymi dotkni ciami peda ów sterów.ł ę ł Bezpo rednio przed nim znajdowa a si grupa ludzi uciekaj cych od balonu w stronś ł ę ą ę pobliskiego okopu. Biegn cy w rodku dwaj obserwatorzy, przemarzni ci i opatuleni w grubeą ś ę warstwy ubrania, wydawali si wyj tkowo nieruchawi. Michael nienawidzi ich jak napotkanego naę ą ł drodze jadowitego w a, opu ci lekko dziób sopwitha i dotkn spustu karabinu. Grupa rozprys aęż ś ł ął ł si niczym szary dym i znikn a w trawie. Michael natychmiast poderwa vickersa do góry.ę ęł ł Balon by przymocowany do ziemi i wygl da niczym wielki namiot cyrkowy. Michael pu ci wł ą ł ś ł niego seri i pociski smugowe poszybowa y w stron mi kkiej jedwabnej masy bezę ł ę ę najmniejszego efektu. Mimo wojowniczej furii umys Michaela by wyj tkowo klarowny, a my li p dzi y tak szybko, eł ł ą ś ę ł ż
czas zdawa si zwolni swój bieg. U amki sekund, w ci gu których zbli a si do jedwabnejł ę ć ł ą ż ł ę pow oki balonu, rozci ga y si na ca e wieki, tak e móg ledzi lot ka dej z kul wystrzelonych zł ą ł ę ł ż ł ś ć ż vickersa. — Dlaczego nie chce si zapali ? — wykrzycza pytanie i nagle odpowied sama przysz a doę ć ł ź ł niego. Atom wodoru jest najl ejszy ze wszystkich atomów. Gaz uciekaj cy z balonu wznosi si iż ą ł ę miesza z powietrzem nad srebrn pow ok . Michael zrozumia , e strzela za nisko. Dlaczegoł ą ł ą ł ż ł wcze niej o tym nie pomy la ?ś ś ł Poderwa sopwitha niemal pionowo w gór , kieruj c ogie na boki balonu, coraz wy ej, ał ę ą ń ż ż wreszcie strzela nad srebrzyst pow ok — i powietrze nagle zamieni o si w ogie . Kiedył ą ł ą ł ę ń pot na ciana p omieni pop dzi a na spotkanie samolotu, Michael utrzyma sopwitha węż ś ł ę ł ł pionowym locie i gwa townie zamkn przepustnic . Pozbawiona nap du maszyna przez u amekł ął ę ę ł sekundy zawis a w powietrzu i zaraz opad a. Kopn silnie peda steru, k ad c j na plecy ił ł ął ł ł ą ą obracaj c w klasycznym korkoci gu, a kiedy znowu otworzy przepustnic , lecia ju w przeciwną ą ł ę ł ż ą stron , oddalaj c si od olbrzymiego stosu pogrzebowego. Pod spodem dostrzeg b ysk zieleni,ę ą ę ł ł gdy Andrew oderwa si od jego skrzyd a i skr ci mocno w lewo, ledwo unikaj c kolizji zł ę ł ę ł ą podwoziem samolotu przyjaciela, a nast pnie oddalaj c si pod k tem prostym do jego toru lotu.ę ą ę ą Z ziemi nie dochodzi y adne strza y; nieoczekiwana akrobatyka obu samolotów i og uszaj cył ż ł ł ą wybuch balonu odwróci y uwag artylerzystów. Michael szybko skry si za lini topól. Teraz,ł ę ł ę ą kiedy by o ju po wszystkim, jego w ciek o znik a równie szybko, jak nadesz a, i ch opakł ż ś ł ść ł ł ł rozejrza si po niebie, wiadomy, e dwa pot ne s upy dymu i ognia mog zwabi eskadrł ę ś ż ęż ł ą ć ę „Albatrosów". Poza dymem niebo by o czyste i Michael poczu ulg . P dz c tu nad samymił ł ę ę ą ż ywop otami, zacz szuka przyjaciela. Dostrzeg , e Andrew leci nieco wy ej ni on sam iż ł ął ć ł ż ż ż kieruje swój samolot w stron wzgórz, jednocze nie skr caj c mu na spotkanie.ę ś ę ą Po czyli si i Michael a si zdziwi tym, jak wiele otuchy daje mu fakt, e Andrew leci obok.łą ę ż ę ł ż U miecha si i artobliwie kr ci g ow na nag y sza bojowy przyjaciela, który wr cz kaza mu siś ł ę ż ę ł ł ą ł ł ę ł ę sprzeciwi wyra nemu rozkazowi powrotu do bazy.ć ź Lecieli skrzyd o w skrzyd o nad liniami niemieckimi, nie zwa aj c na ogie , który ci ga y nał ł ż ą ń ś ą ł siebie samoloty. Kiedy zacz li nabiera wysoko ci, eby omin skalne ciany,- silnik wę ć ś ż ąć ś samolocie Michaela zakrztusi si i zgas .ł ę ł Sopwith polecia w dó , silnik zaskoczy i z rykiem nabra mocy, by przenie maszyn tu nadł ł ł ł ść ę ż kraw dzi wzgórza, po chwili jednak znowu si zakrztusi i zgas . Andrew lecia ca y czas obok,ę ą ę ł ł ł ł zach caj c przyjaciela do wysi ku wymownymi gestami — silnik znowu rykn z ca ej si y,ę ą ł ął ł ł przycich i przeszed w regularny terkot.ł ł Michael krz ta si przy nim z trosk , otwieraj c i zamykaj c przepustnic , manipuluj c przyą ł ę ą ą ą ę ą stacyjce i szepcz c do rannej maszyny:ą — No dalej, kochanie. Wytrzymaj jeszcze troch . Ju prawie jeste my w domu.ę ż ś Nagle poczu , e co amie si w kad ubie, jedna z g ównych ram p k a z trzaskiem, sterył ż ś ł ę ł ł ę ł zwiotcza y mu w r kach, a maszyna zacz a zni a lot.ł ę ęł ż ć — Trzymaj si — poprosi Michael i w tej samej chwili poczu ostry zapach ropy.ę ł ł Zobaczy , jak cienka struga paliwa wydobywa si spod obudowy silnika i porwana przez pr dł ę ą powietrza rozp ywa si w postaci bia ej mgie ki za jego g ow .ł ę ł ł ł ą — Ogie ! — Po ar by najgorszym koszmarem, którego obawiali si wszyscy piloci, aleń ż ł ę Michael wci unosi si na fali bojowej w ciek o ci i mrucza uparcie: — Wracamy do domu,ąż ł ę ś ł ś ł staruszko. Wytrzymaj jeszcze tylko troch .ę Przelecieli nad wzgórzami. Przed nimi rozpo ciera a si rozleg a równina, na której Michaelś ł ę ł móg ju rozpozna ciemny pas lasku w kszta cie litery „T" znajduj cego si przy l dowisku.ł ż ć ł ą ę ą — Trzymaj si , kochanie, ju niedaleko.ę ż W dole o nierze wyszli z okopów i stoj c na pe nych piachu parapetach, machali i krzyczeli kuż ł ą ł rozbitej maszynie, która lecia a z terkotem nisko nad ich g owami, bez jednego ko a i z drugim nał ł ł wpó urwanym, obijaj cym si o kad ub.ł ą ę ł Wszystkie twarze by y zwrócone w stron samolotu i Michael widzia otwarte usta wo aj ce doł ę ł ł ą niego. o nierze s yszeli burz strza ów poprzedzaj cych atak lotniczy, widzieli dwa pot neŻ ł ł ę ł ą ęż s upy ognia i dymu, które wystrzeli y w niebo z p on cych balonów. Wiedzieli, e na jaki czasł ł ł ą ż ś przestanie ich n ka ogie zaporowy niemieckich dzia i teraz witali wracaj cych pilotówę ć ń ł ą radosnymi okrzykami.
Michael szybko zostawi wszystkich za sob , ale wiwaty o nierzy doda y mu otuchy. Roztaczał ą ż ł ł ł si ju przed nim znajomy krajobraz: wie yczka wiejskiego ko ció ka, ró owy dach zamku i niskieę ż ż ś ł ż wzgórze. — Damy rad , kochanie — zawo a do maszyny, ale pod obudow silnika zerwany kabelę ł ł ą dotkn metalowego bloku silnika i ma a niebieska iskra skoczy a w powietrze.ął ł ł Rozleg si grzmot wybuchaj cego paliwa i bia a mgie ka benzyny zamieni a si ywy ogie .ł ę ą ł ł ł ę ż ń ar zala otwarty kokpit niczym p omie z lampy lutowniczej i Michael instynktownie pozwoliŻ ł ł ń ł sopwithowi opa w dó , eby p d powietrza odepchn j zory ognia od jego twarzy i by mógść ł ż ę ął ę ł spojrze przed siebie.ć Musia jak najszybciej wyl dowa , gdziekolwiek i jakkolwiek, ale bardzo szybko, zanim upieczeł ą ć si ywcem w p on cych szcz tkach maszyny. Opu ci samolot ku otwartemu polu, czuj c jakę ż ł ą ą ś ł ą jego p aszcz staje si gor cy, a prawy r kaw zaczyna dymi i rozpala si ywym ogniem.ł ę ą ę ć ę ż Zni y ostro lot, trzymaj c dziób samolotu lekko w górze, eby wytraci szybko , ale maszynaż ł ą ż ć ść waln a w ziemi z si , która wstrz sn a Michaelem. Obróci a si na jedynym kole ięł ę łą ą ęł ł ę przekozio kowa a, ami c skrzyd o i zatrzymuj c si na wysokim ywop ocie okalaj cym pole.ł ł ł ą ł ą ę ż ł ą Ch opak wyr n g ow w kraw d kokpitu tak silnie, e przez chwil le a oszo omiony, aleł ż ął ł ą ę ź ż ę ż ł ł p omienie obejmowa y ju z trzaskiem ca y kad ub i Michael wyczo ga si na zewn trz, przewrócił ł ż ł ł ł ł ę ą ł si na po amane skrzyd o i stoczy na mulist ziemi . Podniós si z ziemi, na r kach i kolanach wę ł ł ł ą ę ł ę ę po piechu zacz si odsuwa od p on cego wraka. We niany p aszcz p on i Michael z j kiemś ął ę ć ł ą ł ł ł ął ę bólu poderwa si na nogi. Szarpi c guziki, eby zerwa z siebie pal ce ubranie, rzuci sił ę ą ż ć ą ł ę biegiem przez pole, machaj c szale czo ramionami i podsycaj c ogie na wietrze.ą ń ą ń W przera liwym oskocie p on cego wraka nie us ysza nawet t tentu galopuj cego konia.ź ł ł ą ł ł ę ą Dziewczyna spi a ostrogami bia ego rumaka przed samym ywop otem, ko przesadzięł ł ż ł ń ł przeszkod jednym susem i gdy wyl dowali zgrabnie po drugiej stronie, natychmiast pop dzi aę ą ę ł ogiera za uciekaj c postaci , która w ród krzyków zmienia a si w yw pochodni na rodkuą ą ą ś ł ę ż ą ę ś pola. Amazonka wyj a nog ze strzemienia i kiedy ko zrówna si z Michaelem, osadzi aęł ę ń ł ę ł rumaka w miejscu, a sama rzuci a si na biegn cego.ł ę ą Wyl dowa a z ca si na plecach Michaela, zarzucaj c mu ramiona na szyj , tak e polecielią ł łą łą ą ę ż razem na ziemi . Dziewczyna natychmiast poderwa a si na nogi i zdar szy z siebie grubę ł ę ł ą gabardynow spódnic do jazdy konnej, rozpostar a j na p on cym. Nast pnie przykucn aą ę ł ą ł ą ę ęł szybko i owin a m czyzn dok adnie w gruby materia , uderzaj c go ymi r kami w ma e p omykięł ęż ę ł ł ą ł ę ł ł wydobywaj ce si w ród dymu spod spódnicy.ą ę ś Jak tylko ogie zosta st umiony, zerwa a z Michaela spódnic i posadzi a go na ziemi. Zr cznień ł ł ł ę ł ę rozpi a spalony p aszcz, ci gn a mu go z ramion i odrzuci a na bok. Zdj a tak e z niegoęł ł ś ą ęł ł ęł ż dymi c skórzan kurtk i przekona a si , e p omienie tylko w jednym miejscu dosi g y cia a.ą ą ą ę ł ę ż ł ę ł ł Ogie przepali materia na barku i ramieniu i Michael zawy z bólu, gdy dziewczyna usi owa ań ł ł ł ł ł ci gn z niego koszul , poniewa spalony bawe niany materia przywar mocno do rany.ś ą ąć ę ż ł ł ł Nieznajoma pochyli a si nad nim, schwyci a materia w z by i szybko go przegryz a. Nast pnieł ę ł ł ę ł ę rozerwa a koszul na ramieniu i na widok rany zblad a silnie.ł ę ł — Mon Dieui— zawo a a i poderwa a si z ziemi.ł ł ł ę Nadepn a na dymi cy p aszcz, eby zgasi ostatnie p omyki pe zaj ce po we nianymęł ą ł ż ć ł ł ą ł materiale. Michael patrzy na ni , czuj c, jak przejmuj cy ból w poparzonym ramieniu z wolna ust puje.ł ą ą ą ę akiet je dziecki si ga dziewczynie zaledwie do bioder, na nogach mia a d ugie czarne buty doŻ ź ę ł ł ł jazdy konnej, zapinane po bokach na haczyki. Kolana amazonki by y obna one, a skóra od ichł ż wewn trznej strony wydawa a si g adka jak wn trze muszli. Same kolana zabrudzi a mokraę ł ę ł ę ł ziemia, na której przed chwil kl cza a dziewczyna. Powy ej Michael dostrzeg reformy zą ę ł ż ł delikatnego materia u, pozwalaj ce dostrzec po ysk jej skóry. Nogawki majtek by y umocowaneł ą ł ł ró owymi wst kami nad kolanami i tak ci le przylega y do ud i cia a dziewczyny, jakby by aż ąż ś ś ł ł ł zupe nie naga — nie, na wpó ukryte linie nóg wydawa y si jeszcze bardziej podniecaj ce nił ł ł ę ą ż nago .ść Michael poczu , e gard o mu si zaciska i nie mo e zaczerpn oddechu, gdy dziewczynał ż ł ę ż ąć nachyli a si , eby podnie jego- zw glony p aszcz i przez chwil wyra nie widzia jej ma e,ł ę ż ść ę ł ę ź ł ł j drne po ladki, okr g e niczym para strusich jaj, l ni ce w jasnym s o cu poranka. Przygl da imę ś ą ł ś ą ł ń ą ł si z takim nat eniem, e w oczach poczu zy i kiedy dziewczyna obróci a si do , pomi dzy jeję ęż ż ł ł ł ę ń ę
m odymi silnymi udami dostrzeg ciemny trójk t prze wituj cy przez cienki, zwiewny jedwab.ł ł ą ś ą Sta a z tym hipnotyzuj cym trójk tem zaledwie kilka centymetrów przed nosem m czyzny,ł ą ą ęż przemawiaj c g osem, jakim matka zwraca si do zranionego dziecka.ą ł ę Michael zrozumia tylko s owo brule. By a tak blisko, e czu jej zapach; wie y zapach zdrowej,ł ł ł ż ł ś ż m odej dziewczyny, lekko spoconej od szybkiej jazdy, który miesza si z perfumami s odkimił ł ę ł niczym p atki suszonej ró y. Chcia co powiedzie , podzi kowa , ale tylko dygota w szoku,ł ż ł ś ć ę ć ł wargi mu dr a y i z ust wydobywa si niezrozumia y be kot.ż ł ł ę ł ł — Mon pauvre — powiedzia a dziewczyna szczebiotliwym g osem i cofn a si o krok.ł ł ęł ę G os mia a matowy z zatroskania, rysy jej twarzy przywodzi y na my l dobr wró k . Patrzy ał ł ł ś ą ż ę ł na niego wielkimi, ciemnymi, celtyckimi oczami i Michael by ciekaw, czy jej uszy s spiczaste, aleł ą nie móg ich dojrze przez g ste w osy, które wiatr rozwia i poskr ca w czarne loki. Jej skóra,ł ć ę ł ł ę ł zabarwiona celtyck krwi , mia a kolor starej ko ci s oniowej, a rz sy by y równie g ste i czarneą ą ł ś ł ę ł ę jak w osy.ł Dziewczyna powiedzia a co , ale Michael nie móg si powstrzyma , eby nie spojrze nał ś ł ę ć ż ć intryguj cy ma y trójk t prze wituj cy przez jedwab. Spostrzeg a jego spojrzenie i na policzkachą ł ą ś ą ł rozkwit y jej ciemnoró owe plamy. Pochyli a si , z apa a ub ocon spódnic i szybko owin a jł ż ł ę ł ł ł ą ę ęł ą wokó bioder. Po tak okropnej gafie Michael poczu wi kszy ból, ni przysparza o go poparzoneł ł ę ż ł rami .ę Ryk przelatuj cego nad ich g ovami samolotu przerwa nieprzyjemn chwil milczenia i oboje zą ł ł ą ę wdzi czno ci patrzyli, jak zielony sopwith kr y nad polem. Michiel podniós si niepewnie zę ś ą ąż ł ę ziemi i kiedy dziewczyna poprawia a na sobie spódnic , pomacha do Andrew. Zobaczy , jakł ę ł ł przyjaciel podnosi r k i salutuje z ulg , nast pnie sopwith zatoczy jeszcze jedno ko o ię ę ą ę ł ł przelecia nie wi cej ni pi tna cie metrów nad ich g owami — z kokpitu wylecia a zielona szarfał ę ż ę ś ł ł z jakim uwi zanym do niej przedmiotem i spad a kilka metrów dalej.ś ą ł Dziewczyna pobieg a i przynios a j Michaelowi. Rozwin szarf i u miechn si szeroko,ł ł ą ął ę ś ął ę wyjmuj c z niej srebrn piersiówk . Odkr ci korek, podniós flaszk do góry i zobaczyą ą ę ę ł ł ę ł promienny u miech przyjaciela w otwartym kokpicie i wzniesion w pozdrowieniu r k . Nast pnieś ą ę ę ę Andrew zawróci samolot w stron lotniska i znikn .ł ę ął Michael podniós flaszk do ust i prze kn dwa yki. Do oczu nap yn y mu zy; odetchnł ę ł ął ł ł ęł ł ął g boko, gdy ostry p yn poparzy mu gard o. Kiedy opu ci butelk , dziewczyna przygl da a mułę ł ł ł ś ł ę ą ł si nadal i zaofiarowa jej drinka.ę ł Pokr ci a przecz co g ow i spyta a z powa n min :ę ł ą ł ą ł ż ą ą — nglais?Ą — Oui — non — Sud African. — Jego g os nadal by dr cy i niepewny.ł ł żą — Ah, vous parlez francais! — U miechn a si po raz pierwszy i dla Michaela u miech ten byś ęł ę ś ł niemal równie osza amiaj cy jak jej ma e, kr g e po ladki.ł ą ł ą ł ś — A peine, troszeczk — zaprzeczy szybko, powstrzymuj c potok niezrozumia ychę ł ą ł francuskich s ów, które, jak to wiedzia z do wiadczenia, zala yby go niczym powód .ł ł ś ł ź — Cieknie ci. Jej angielski by osza amiaj cy; dopiero kiedy wskaza a na jego g ow , zrozumia , o czymł ł ą ł ł ę ł mówi. Podniós zdrow r k i dotkn strumyka krwi, który' sp yn mu spod he mu. Przyjrza sił ą ę ę ął ł ął ł ł ę poplamionym palcom. — Tak — przyzna . — I to ca ymi wiadrami.ł ł He m musia go ochroni przed powa niejszym zranieniem, kiedy wyr n g ow o kraw dł ł ć ż ż ął ł ą ę ź kokpitu. — Pardon? — Wygl da a na zdziwion .ą ł ą — Ten ai beaucoup — przet umaczy .ł ł — Ach, wi c jednak mówisz po francusku. — Klasn a w obie d onie niczym rozbawioneę ęł ł dziecko i wzi a go pod rami opieku czym gestem. — Chod — rozkaza a i strzeli a palcami,ęł ę ń ź ł ł eby wezwa rumaka. Bia y ogier skuba traw i udawa , e niczego nie s yszy. — Viens ici toutż ć ł ł ę ł ż ł de suit , Nuage! — Tupn a przy tym nog . — Chod tu natychmiast, Chmurko!ę ęł ą ź Ogier zerwa jeszcze jedn k pk trawy, eby zademonstrowa swoj niezale no , i wolnoł ą ę ę ż ć ą ż ść podbieg do nich.ł — Prosz .ę Spojrza a na Michaela i ten z o y r ce pod kolanem dziewczyny, aby unie j na siod o. By ał ł ż ł ę ść ą ł ł bardzo lekka i zwinna.
— Wejd .ź Pomog a Michaelowi wspi si na konia i usadzi a m czyzn za sob . Wzi a go za zdrowł ąć ę ł ęż ę ą ęł ą r k i za o y a j sobie wokó pasa. Jej cia o by o silne i czu przez materia cudowne ciep o.ę ę ł ż ł ą ł ł ł ł ł ł — Tenez, trzymaj si ! — poleci a mu, a rumak ruszy cwa em w stron bramy na ko cu pola.ę ł ł ł ę ń Michael obejrza si na p on ce szcz tki sopwitha. Z samolotu pozosta jedynie blok silnika,ł ę ł ą ą ł drewno i materia zd y y ju sp on . Poczu al z powodu straty — przebyli razem d ug drog .ł ąż ł ż ł ąć ł ż ł ą ę — Jak si nazywasz? -— zapyta a dziewczyna przez rami i Michael odwróci si do niej.ę ł ę ł ę — Michael. Michael Courteney. — Michael Courteney — powtórzy a na prób i zaraz doda a: — Ja jestem mademoiselleł ę ł Centaine de Thiry. — Enchante, mademoiselle. — Michael zrobi pauz , eby skomponowa nast pne zdanie wł ę ż ć ę swoim szkolnym francuskim. — Centaine to dziwne imi — powiedzia i natychmiast poczu , jakę ł ł dziewczyna sztywnieje w jego ramionach. U y s owa: dróle — „komiczne" i szybko si poprawi .ż ł ł ę ł — Niezwyczajne imi .ę Nagle po a owa , e nie przyk ada si bardziej do pracy na lekcjach francuskiego. By ca yż ł ł ż ł ł ę ł ł obola y i roztrz siony i musia si bardzo wyt a , eby zrozumie cokolwiek z jej szybkichł ę ł ę ęż ć ż ć wyja nie .ś ń — Urodzi am si minut po pó nocy pierwszego dnia 1900 roku.ł ę ę ł Mia a wi c zaledwie siedemna cie lat i trzy miesi ce i dopiero stawa a si kobiet . Michaelł ę ś ą ł ę ą przypomnia sobie, e jego matka te mia a siedemna cie lat, kiedy on si urodzi . Ta my l tak goł ż ż ł ś ę ł ś pobudzi a, e poci gn jeszcze jednego g bszego z butelki Andrew.ł ż ą ął łę — Jeste moj wybawicielk !ś ą ą Chcia to powiedzie na weso o, ale zabrzmia o to tak beznadziejnie g upio, e by pewien, ił ć ł ł ł ż ł ż dziewczyna wybuchnie miechem. Nie zrobi a tego i tylko powa nie skin a g ow , jego s owaś ł ż ęł ł ą ł pasowa y do uczucia, które szybko rozwija o si w sercu Centaine.ł ł ę Jej ukochanym zwierz ciem, poza koniem Nuage'em, by kiedy wychudzony kundlowatyę ł ś szczeniak którego znalaz a w rowie, wymazanego krwi i trz s cego si z zimna. Centaineł ą ę ą ę zaopiekowa a si psiakiem i kocha a go a do czasu jego mierci miesi c temu pod ko ami jednejł ę ł ż ś ą ł z ci arówek wojskowych jad cych na front. mier ta zostawi a bolesn pustk w jej yciu.ęż ą Ś ć ł ą ę ż Michael by chudy, wygl da niemal na zag odzonego pod zw glonym i ub oconym ubraniem.ł ą ł ł ę ł Poza bólem fizycznym z ran wyczuwa a tak e inne cierpienia, jakich do wiadczy . Jego oczy by ył ż ś ł ł cudownie niebieskie i czyste i dr a na ca ym ciele jak jej przemarzni ty szczeniak.ż ł ł ę — Tak — stwierdzi a zdecydowanym g osem. — Zajm si tob . Pa acyk okaza si wi kszy,ł ł ę ę ą ł ł ę ę ni wydawa o si z powietrza, i nie tak pi kny, jak Michael sobie wyobra a . Wi kszo okienż ł ę ę ż ł ę ść zosta a wybita i zas oni to je deskami. ciany by y poznaczone od amkami pocisków, ale kraterył ł ę Ś ł ł po bombach na trawniku zd y y ju zarosn traw — w czasie jesiennych walk front zbli y siąż ł ż ąć ą ż ł ę niebezpiecznie blisko do tego miejsca, dopóki alianci nie odepchn li Niemców w ostateczneję ofensywie za wzgórza. Wielki dom by zaniedbany i sprawia smutne wra enie. Centaine usprawiedliwia a si przedł ł ż ł ę Michaelem: — Nasi robotnicy zostali zabrani przez armi , a wi kszo kobiet z dzie mi uciek a do Pary a ię ę ść ć ł ż Amiens. Zosta o nas tylko troje. — Podnios a si w siodle i zawo a a g o no w innym j zyku: —ł ł ę ł ł ł ś ę Anno! Chod , zobacz, kogo znalaz am!ź ł Kobieta, która wy oni a si z ogródka warzywnego za kuchni , by a niska i przysadzista, zł ł ę ą ł plecami szerokimi jak u klaczy perszerona i wielkimi, bezkszta tnymi piersiami wylewaj cymi sił ą ę spod wybrudzo-nej ziemi bluzki. G ste, ciemne w osy mocno przetykane siwizn mia a zwini teą ę ł ą ł ę w w ze , a jej twarz by a Okr g a i czerwona jak rzodkiewka, któr trzyma a w du ej spracowaneję ł ł ą ł ą ł ż d oni. R ce, obna one do okci, wydawa y si grube i umi nione jak u m czyzny.ł ę ż ł ł ę ęś ęż — Co si sta o, kleinjie, dziecino?ę ł — Ocali am dzielnego angielskiego lotnika, ale jest bardzo poraniony...ł — Dla mnie wygl da ca kiem zdrowo.ą ł — Anno, nie b d star zrz d ! Chod , pomo esz mi. Musimy zaprowadzi go do kuchni.ą ź ą ę ą ź ż ć Obie kobiety rozmawia y w innym j zyku i, ku zdziwieniu Michaela, rozumia ka de s owo.ł ę ł ż ł — Nie wpuszcz o nierza do domu i dobrze o tym kleinjie! Nie pozwol , eby kocur wlaz doę ż ł ę ż ł koszyczka z ma ym koci tkiem...ł ą — Anno, to nie jest o nierz, tylko lotnik.ż ł
— I pewnie tak samo jurny jak kocur... Kobieta u y a s owa fris i Centaine krzykn a z gniewem: wiesz, moimż ł ł ęł — Jeste wstr tn star j dz , a teraz chod i pomó mi.ś ę ą ą ę ą ź ż Anna obejrza a dok adnie Michaela i wreszcie stwierdzi a niech tnie:ł ł ł ę — Ma mi e oczy, ale i tak mu nie ufam — och, dobrze, ale je li tylko spróbuje...ł ś — Mewo — Michael odezwa si po raz pierwszy. — Pani cnota jest najzupe niej bezpieczna,ł ę ł daj pani,na to moje s owo. Mimo e jest pani tak czaruj co pi kna, b d panowa nad sob .ę ł ż ą ę ę ę ł ą Centaine obróci a si w siodle, eby spojrze na niego, a zaskoczona Anna cofn a si o krokł ę ż ć ęł ę do ty u i zaraz wybuchn a miechem.ł ęł ś — On mówi po flamandzku! — Mówisz po flamandzku! — Centaine powtórzy a zarzut.ł — To nie jest flamandzki — zaprzeczy Michael. — To afrikaans, po udniowoafryka skił ł ń holenderski. — To flamandzki — stwierdzi a autorytatywnie Anna, zbli aj c si do niego. — A ka dy, ktoł ż ą ę ż mówi po flamandzku, jest mi ym go ciem w naszym domu.ł ś Wyci gn a r ce do Michaela.ą ęł ę — Uwa aj! — przestrzeg a j niespokojnie Centaine. — Jego rami ...ż ł ą ę Zeskoczy a na ziemi i we dwójk zsadzi y go z konia i zaprowadzi y do kuchni.ł ę ę ł ł Kuchnia by a tak olbrzymia, e tuzin kucharzy móg w niej rzygotowa bankiet dla pi ciusetł ż ł ć ę go ci, ale obecnie tylko w jednym decu pali si ma y ogie . Kobiety posadzi y Michaela na sto kuś ł ę ł ń ł ł przed piecem. — Przynie jedn ze swoich s ynnych ma ci — poleci a Centaine i Anna szybko wysz a z izby.ś ą ł ś ł ł — Jeste cie Flamandkami? — zapyta Michael, czuj c olbrzymi ulg , e nie dzieli ich juś ł ą ą ę ż ż bariera j zykowa.ę — Nie, nie. — Centaine obcina a olbrzymimi no ycami strz py spalonej koszuli, któreł ż ę przywar y do rany. — Anna pochodzi z pó nocy, by a moj nia k , kiedy umar a matka, i terazł ł ł ą ń ą ł my li, e jest moj matk , a nie s u c . Nauczy a mnie tego j zyka jeszcze jak by am w ko ysce.ś ż ą ą ł żą ą ł ę ł ł Ale gdzie ty si go nauczy e ?ę ł ś — W moim kraju wszyscy mówi tym j zykiem.ą ę — Bardzo si ciesz — powiedzia a i Michael nie by pewien, co ma na my li, gdy spu ci aę ę ł ł ś ż ś ł oczy zaj fi wycinaniem r kawa.ę ę — Wygl dam ci ka dego ranka— powiedzia cicho Michael. — Wszyscy to robimy, kiedyą ę ż ł latamy. Centaine nic nie odpowiedzia a/ale Michael dostrzeg , jak na jej policzkach rozrastaj sił ł ą ę ciemnoró owe plamy.ż — Nazywamy ci naszym anio em szcz cia, l'ange du bonheur. Dziewczyna roze mia a si wę ł ęś ś ł ę g os.ł — Ja ci nazywam le petit jaune, mój ó cioszek — odpowiedzia a.ę ż ł ł — ó ty sopwith! — uradowa si Michael. Odró nia a go wi c od innych!Ż ł ł ę ż ł ę Centaine mówi a dalej:ł — Czekam, a wszyscy wrócicie do domu i zawsze licz moje kurcz ta, ale tak cz sto wielu zż ę ę ę was nie wraca, zw aszcza ci nowi. Wtedy p acz i modl si za nich. Ale ty i ten zielony zawszeł ł ę ę ę wracacie i wtedy bardzo si ciesz .ę ę — Jeste taka-dobra — zacz Michael, ale w tej chwili do kuchni wróci a Anna kamiennymś ął ł ż s ojem, który pachnia terpentyn , i nastrój pierzch .ł ł ą ł — Gdzie jest tata? — zapyta a Centaine.ł — Na dole, zajmuje si zwierz tami.ę ę — Musimy trzyma zwierz ta w piwnicy — wyja ni a Centaine id c ku kamiennym schodkomć ę ś ł ą — inaczej o nierze ukradliby kurczaki, g si, a nawet mleczne krowy. Musia am walczy , eby nież ł ę ł ć ż zabrali mi Nuage'a. — Tato! Gdzie jeste ? — krzykn a w stron piwnicy.ś ęł ę Z do u dolecia a st umiona odpowied i Centaine znowu zawo a a:ł ł ł ź ł ł — Potrzebujemy butelki koniaku. — Przyj a pouczaj cy ton. — Tylko nie otwartej, tatusiu. Węł ą celach medycznych, a nie towarzyskich. To nie dla ciebie, tylko dla rannego. Trzymaj. Centaine rzuci a p k kluczy na dó . Kilka minut pó niej rozleg y si ci kie kroki i wysoki,ł ę ł ź ł ę ęż rozczochrany m czyzna z du ym brzuchem wszed do kuchni z butelk koniaku, któr trzymaęż ż ł ą ą ł przy piersi niczym niemowl .ę
Mia takie same g ste, kr cone w osy jak Centaine, ale ju mocno przetyka a je siwizna ił ę ę ł ż ł opada y mu w nie adzie na czo o. Ko cem roz o ystych w sów nadano spiczasty kszta t zał ł ł ń ł ż ą ł pomoc wosku. M czyzna spojrza na Michaela jedynym ciemnym i b yszcz cym okiem —ą ęż ł ł ą drugie by o zakryte przepask nadaj c mu wygl d pirata.ł ą ą ą ą — Kto to jest? — zapyta twardym g osem.ł ł — Angielski lotnik. Nachmurzona mina szybko si rozja ni a.ę ś ł — Sojusznik — stwierdzi . — Towarzysz broni! Jeszcze jeden pogromca przekl tychł ę Szwabów. — Nie gromi e adnych szwabów przez ponad czterdzie ci lat — zwróci a mu uwag Anna,ł ś ż ś ł ę nie odrywaj c wzroku od rany Michaelaą M czyzna zignorowa j i zbli y si do Michaela, otwieraj c ramiona jak nied wied .ęż ł ą ż ł ę ą ź ź — Tato, uwa aj. On jest ranny.ż — Ranny! — zakrzykn m czyzna. — Koniak! — doda , jakby oba s owa nieod cznieął ęż ł ł łą wi za y si ze sob .ą ł ę ą Znalaz szybko dwie du e szklanki, ustawi na stole, chuchn w nie oddechem o zdecydowanieł ż ł ął czosnkowym zapachu, wytar szk o po ami p aszcza i zdar czerwony wosk z szyjki butelki.ł ł ł ł ł — Tatusiu, ty nie jeste ranny — powiedzia a z nagan Centaine, gdy nape ni szk o po brzegi.ś ł ą ł ł ł — Nie obra tak dzielnego m czyzny, ka c mu pi samemu.żę ęż żą ć Poda jedn ze szklanek Michaelowi.ł ą — Ksi Louis de Thiry, na pa skie us ugi.ążę ń ł — Kapitan Michael Courteney, Królewski Korpus Lotniczy. — A votre sante, Capitainel Pa skie zdrowie!ń — A la vótre Monsieur le Comte! Ksi wypi z nie ukrywan przyjemno ci , westchn , wytar wierzchem d oni swoje wspania eążę ł ą ś ą ął ł ł ł w sy i zwróci si do Anny:ą ł ę — Mo esz wzi si do roboty, kobieto.ż ąć ę — B dzie parzy — ostrzeg a Anna Michaela i ten przez chwil my la , e mówi o koniaku, aleę ć ł ę ś ł ż s u ca zaczerpn a gar ma ci i po o y a na otwartej ranie.ł żą ęł ść ś ł ż ł Michael zawy g o no z bólu, próbuj c wsta , jednak Anna z atwo ci przytrzyma a go swojł ł ś ą ć ł ś ą ł ą siln spracowan d oni .ą ą ł ą — Zawi to — poleci a Centaine i kiedy dziewczyna zak ada a banda , ból zel a , a poąż ł ł ł ż ż ł ramieniu zacz o rozchodzi si przyjemne ciep o.ęł ć ę ł — Ju si czuj lepiej — przyzna Michael.ż ę ę ł — Oczywi cie, e tak — pocieszy a go Anna. — Moje ma ci s yn z tego, e lecz wszystko,ś ż ł ś ł ą ż ą od ospy po hemoroidy. — Tak samo jak mój koniak — mrukn ksi i ponownie nape ni obie szklanki.ął ążę ł ł Centaine podesz a do kosza z bielizn ,, wyj a z niego jedn ze wie o uprasowanych koszulł ą ęł ą ś ż ojca i mimo protestów pomog a Michaelowi za o y j na siebie. Kiedy przygotowywa a temblakł ł ż ć ą ł na jego zranione rami , przed domem rozleg si ostry warkot silnika i przez kuchenne oknoę ł ę Michael zobaczy znajom posta na równie znajomym motocyklu, który w a nie hamowa ,ł ą ć ł ś ł wyrzucaj c spod kó strug wiru.ą ł ę ż Silnik zakrztusi si , zakas a i zgas , a niespokojny g os zawo a :ł ę ł ł ł ł ł ł — Michael, mój ch opcze, gdzie jeste ?ł ś Drzwi do kuchni otworzy y si z t paskiem i do rodka wpad lord Andrew Killigerran w swoimł ę ś ł szkockirt berecie z pomponem, a za nim w progu stan m ody oficer w mundurze Królewskiegoął ł Korpusu Medycznego. — Dzi ki Bogu, tu jeste . Nic si nie bój, przywioz em ci a-piducha... — Andrew przyci gnę ś ę ł ł ą ął m odego lekarza do sto ka, na którym siedzia Michael, i zaraz wykrzykn z ulg i pewnymł ł ł ął ą wyzwaniem w g osie: — Widz , e dajesz sobie dobrze rad i bez nas. To ja najecha em na naszł ę ż ę ł szpital polowy, porwa em tego apiducha, zadr cza em si o ciebie, a ty siedzisz tutaj sobie zeł ł ę ł ę szklaneczk w d oni i...ą ł Andrew umilk i pierwszy raz spojrza na Centaine. Od razu zapomnia o ranach przyjaciela.ł ł ł Zerwa beret z g owy.ł ł — Wi c to prawda! — zakrzykn dono nie po francusku, wymawiaj c „r" jak prawdziwy Gal.ę ął ś ą — Anio y naprawd chodz po ziemi.ł ę ą
— Id natychmiast do swojego pokoju, dziecko — warkn a Anna, a jej twarz wykrzywi a siź ęł ł ę jak oblicze jednego z tych przera aj cych bo ków strzeg cych wej cia do poga skich wi ty .ż ą ż ą ś ń ś ą ń — Nie jestem dzieckiem — odpar a Centaine z równie gwa townym b yskiem w oku. Szybkoł ł ł uspokoi a si i zwróci a si do Michaela:ł ę ł ę — Dlaczego on nazywa ci swoim ch opcem? Przecie jeste starszy od niego!ę ł ż ś — To Szkot — wyja ni Michael, który w a nie doznawa pierwszych uk u zazdro ci — aś ł ł ś ł ł ć ś wszyscy Szkoci s szaleni. Ma tak e on i czworo dzieci.ą ż ż ę — To wstr tne k amstwo — zaprotestowa Andrew. — Do dzieci si przyznaj , jak e móg bymę ł ł ę ę ż ł si ich wyprze ! Ale nie do ony, adnych on.ę ć ż ż ż — Ecossais — mrukn ksi — wspaniali o nierze, do wybitki i do wypitki. — Nast pnieął ążę ż ł ę przeszed na zrozumia y angielski. — Czy mog panu zaofiarowa szklaneczk koniaku,ł ł ę ć ę monsieur? W kuchni powsta a nowa wie a Babel, przechodzono z jednego j zyka na drugi w po owieł ż ę ł zdania. — Czy kto askawie przedstawi mnie temu wzorowi doskona o ci pomi dzy lud mi, ebymś ł ł ś ę ź ż móg przyj jego najzacniejsz ofert ?ł ąć ą ę — Le Comte de Thiry, mam zaszczyt przedstawi panu lorda Andrew Killigerrana.ć Michael przedstawi ich sobie i obaj m czy ni wymienili u ciski.ł ęż ź ś — Tiens! Prawdziwy angielski lord! — Szkocki, mój drogi prcyjacielu.To wielka ró nica. — Andrew zasalutowa ksi ciu pe nż ł ę ł ą szklank . — Jestem zaszczycony. A ta pi kna m oda dama jest niecny imi pa sk córk —ą ę ł ę ń ą ą podobie stwo — cudowna...ń — Centaine — wtr ci a si Anna — we swojego konia i zaprowad go do stajni.ą ł ę ź ź Centaine zignorowa a j i u miechn a si do Andrew. Przerwa o to strumie dowcipów i m odył ą ś ęł ę ł ń ł lord patrzy teraz na ni z zachwytem. U miech promieniowa przez jej skór jak wiat o lampył ą ś ł ę ś ł przez alabaster, b yszcza na z bach dziewczyny i w jej oczach niczym s o ce odbite odł ł ę ł ń szklanego dzbana z pitnym miodem. — Chyba powinienem obejrze pacjenta.ć Doktor przerwa cisz i podszed do Michaela, eby odwin banda . Anna odczyta a jegoł ę ł ż ąć ż ł zamiar z gestów, je li nie po s owach, i szybko wsun a si pomi dzy lekarza i pacjenta.ś ł ęł ę ę — Powiedz mu, e je li dotknie banda a, to z ami mu r k .ż ś ż ł ę ę ę — Obawiam si , e pa skie us ugi nie b d potrzebne — Michael przet umaczy jej przestrogę ż ń ł ę ą ł ł ę lekarzowi. — Napij si koniaku — pocieszy go Andrew. — Nie jest taki z y — naprawd , wcale niez y.ę ł ł ę ł — Jest pan w a cicielem ziemskim, milordzie? — spyta ksi delikatnie Andrew. —ł ś ł ążę Nieprawda ?ż — Bien sur. — Andrew zrobi wymowny gest przedstawiaj cy tysi ce akrów ziemi, którył ą ą jednocze nie przywiód jego szklank w pobli e butelki, gdy ksi nalewa koniak doitorowi.ś ł ę ż ążę ł Ksi nape ni jego szklank i Andrew powtórzy :ążę ł ł ę ł — Oczywi cie to maj tek rodzinny — rozumie pan?ś ą — Aha. — Gospodarz spojrza wymownie jednyn okiem w stron swojej córki. — Pa skał ę ń zmar a ona zostawi a Jana z czworgiem dzieci? — Ksi nie zrozumia dok adnie wcze nieszejł ż ł ążę ł ł ś wymiany zda .ń — Nie mam dzieci ani adnej ony, mój przyjacielu. — Andrew wskaza na Michaela. — Onż ż ł lubi robi sobe arty. Bardzo z e angielskie dowcipy.ć ż ł — Ha! Angielskie dowcipy. Ksi rykn ze miechu i klepn by Mihaela w chore rami , gdyby Centaine nie zatrzyma aążę ął ś ął ę ł jego r ki.ę — Tatusiu, uwa aj. On jest ranny.ż — Zostaniecie wszyscy na obiedzie — zcseydowa ksi . — Przekona si pan, milordzie, eł ążę ę ż moja córka jest jedn z najlepszych kucharek w ca ej prowincji.ą ł — Przy ma ej pomocy — mrukn a nie zadowolona Anna.ł ęł — Przepraszam, ale zdaje si , e pwinienem wraca — zaci niepewnie m ody doktor. — Nieę ż ć ął ł jestem tu chyba do niczego potrzebny. — Zostali my zaproszeni na obiad— uspokoi go Andrew. — Napij si koniaku.ś ł ę — Chyba masz racj , — Doktor podda si bez walki.ę ł ę
— Zachodzi konieczno zst pienia do piwnicy — oznajmi ksi .ść ą ł ążę — Tato — zacz a gro nie Centaine.ęł ź — Mamy go ci!ś Ksi wskaza na pust butelk , a Centaine westchn a i wzruszy a ramionami.ążę ł ą ę ęł ł — Milordzie, czy zechce mi pan pomóc w wyborze napojów od wie aj cych.ś ż ą — B d zaszczycony, Monsieur le Comte.ę ę Centaine spogl da a za nimi, gdy trzymaj c si pod r ce, schodzili po kamiennych schodkach ią ł ą ę ę Michael dostrzeg zamy lenie kryj ce si w jej oczach.ł ś ą ę — Twój przyjaciel jest bardzo lojalny. Od razu przybieg ci na pomóc. I jak oczarowa mojegoł ł ojca! Michael by zdziwiony si swojej niech ci do Andrew.ł łą ę — Wyczu koniak — powiedzia z przek sem. — To prawdziwy powód jego przyjazdu.ł ł ą — Ale co z t czwórk dzieci? — zapyta a Anna. — I ich matk ? — Mia a podobne k opoty zą ą ł ą ł ł nad aniem za rozmow jak i ksi .ąż ą ążę — Czterema matkami — wyja ni Michael. — Czworo dzieci i cztery ró ne rratki.ś ł ż — To on jest poligamist !ą Anna a cofi a si o krok z oburzenia, a jej twarz zrobi a si purpurowa.ż ęł ę ł ę — Nie, nie — zapewni j Michael. — Sama pani s ysza a, jak zaprzecza . To m czyznał ą ł ł ł ęż honoru, nigdy by nie zrobi czego takiego. Nie o eni si z adn z nich.ł ś ż ł ę ż ą Michael nie czu radnych wyrzutów sumienia; musia mie w tym domu jakiegoł ł ć ś sprzymierze ca. W tej samej chwili tamci dwaj wrócili szcz liwi z piwnicy, ob adowani ciemnymiń ęś ł butelkami. — Na lamp Aladyna! — zakrzykn Andrew. — Ksi ma piwniczk wype nion liprawdę ął ążę ę ł ą ę przyzwoitymi trunkami! — Ustawi z pó tuzina butelek na kuchennym stole przed Michaelem. —ł ł Spójrz na to! Ma trzydzie ci lat — Spojrza uwa nie na Miehaela. — Wygl dasz okropnie, ch opieś ł ż ą ł Jakby si wyrwa z obj mierci.ś ę ł ęć ś — Dzi ki. — Michael i miechn si do niego krzywo. — Jeste bardzo mi y.ę ś ął ę ś ł — Oczywi cie braterska troska... — Andrew mocowa si z korkiem od jednej z butelek i zi yś ł ę ż ł g os do konspiracyjnego szeptu. — Niech mnie kule, co za dziewczyna! — Spojrza w stron obuł ł ę kobiet zaj tych w a nie du ym miectianym garnkiem. — Sam bym da si postrzeli , eby mnieę ł ś ż ł ę ć ż tak opatrzy a, co?ł Michael poczu , jak jego niech do przyjaciela przeradza si w nienawi ..ł ęć ę ść — Uwa am, e ten dowcip jest wyj tkowo ohydny — odpar . — Mówi w ten sposób oż ż ą ł ć dziewczynie tak m odej i niewinnej, tak wspania ej, tak... tak...ł ł Nie móg znale s ów i Andrew przechyli g ow i spojrza na niego z lekkim zdumieniem.ł źć ł ł ł ę ł — Michael, obawiam si , e to o wiele powa niejszy wypadek ni kilka oparze i siniaków.ę ż ż ż ń B dziesz potrzebowa intensywniejszej kuracji. — Nape ni szklanki. — Na pocz tek zalecanię ł ł ł ą szklank tego wy mienitego bordo!ę ś Przy stole w jadalni ksi odkorkowa kolejn butelk i nape ni szklank lekarzowi.ążę ł ą ę ł ł ę — Toast! — zakrzykn . — Na zgub przekl tym Boszom!ął ę ę — A bas les Boches! — zawo ali po francusku.ł Gdy tylko toast zosta spe niony, ksi po o y r k iia czarnej opasce zakrywaj cej pustył ł ążę ł ż ł ę ę ą oczodó .ł — Zrobili mi to pod Sedanem w 1870 roku. Zabrali mi i oko, ale drogo za to zap acili, dranie. —ł Sacre bleu, jak my walczyli my! Byli my jak tygrysy...ś ś — Jak t uste kocury! — zawo a a z kuchni Anna.ł ł ł — Nie masz zielonego poj cia o bitwach i wojnie; kobieto — ci m odzi ludzie wiedz , o czymę ł ą mówi , oni to rozumiej ! Pij ich zdrowie! — Wypi , i to porz dnie, i zaraz zapyta rozkazuj cymę ą ę ł ą ł ą tonem: — Gdzie jest jedzenie? Na obiad by o ragout z szynki, kie basek i szpiku kostnego, Anna przynios a paruj ce miski zł ł ł ą kuchni, a Centaine u o y a przed, nimi ma e bochenki wie ego chleba.ł ż ł ł ś ż — Powiedzcie mi teraz, jak wygl da sytuacja na froncie — poprosi ksi , ami c chleb ią ł ążę ł ą maczaj c w swoim talerzu. — Kiedy ta wojna si sko czy?ą ę ń — Nie psujmy dobrego jedzenia tak rozmow .ą ą Andrew odsun od siebie pytanie machni ciem d oni, ale ksi , który mia ju w sy pe neął ę ł ążę ł ż ą ł okruszków i sosu, nie ust powa .ę ł
— Co z t now ofensyw alianck ?ą ą ą ą — Przeprowadzimy j dalej na zachód, nad Somm . Tam w a nie musimy prze amaą ą ł ś ł ć niemieckie linie — odpowiedzia Michael.ł Mówi ze spokojnym autorytetem i natychmiast zwróci ich uwag .-Nawet obie kobiety przysz ył ł ę ł z kuchni i Centaine w lizn a si na aw obok go cia, spogl daj c na powa nym wzrokiem,ś ęł ę ł ę ś ą ą ń ż jakby chcia a lepiej zrozumie rozmow prowadzon po angielsku.ł ć ę ą — Sk d pan to wie? — przerwa mu nagle ksi .ą ł ążę — Jego wujek jest genera em — wyja ni Andrew.ł ś ł — Genera em! — Ksi spojrza na Michaela z nowym zainteresowaniem. — Centaine, nieł ążę ł widzisz, e nasz go potrzebuje pomocy?ż ść I kiedy Anna mrucza a niezadowolona, Centaine nachyli a si nad talerzem Michaela i pokroi ał ł ę ł mu mi so na mniejsze kawa ki, eby móg je je jedn r k .ę ł ż ł ść ą ę ą — Mów dalej! Nie przerywaj! — ponagla go ksi . — Co dalej?ł ążę — Genera Haig skieruje si na prawo. Tym razem musi przeci niemieckie ty y i odrzuci ichł ę ąć ł ć od wzgórz. — Ha! Wi c jeste my tutaj bezpieczni.ę ś Ksi si gn po butelk wina, ale Michael pokr ci smutno g ow .ążę ę ął ę ę ł ł ą — Obawiam si , e nie, nieca kowicie. Ta cz frontu b dzie ogo ocona z o nierzy, przednieę ż ł ęść ę ł ż ł regimenty zostan zredukowane do batalionu. Wszystko, co tylko mo na st d wycofa , zostanieą ż ą ć zabrane do nowej ofensywy nad Somm .ą Ksi wygl da na zaniepokojonego.ążę ą ł — Ale to jest zbrodnicza g upota — przecie Niemcy z pewno ci zaatakuj tutaj, ebyż ł ż ś ą ą ż zmniejszy napór na swoje oddzia y nad Somm .ć ł ą — Czy front tutaj si nie utrzyma? — zapyta a niepewnie Centaine.ę ł Odruchowo spojrza a w stron kuchennych okien; ze swoich miejsc przy stole mogli dostrzecł ę wzgórza na horyzoncie. Michael zawaha si .ł ę — Och, jestem pewien, e uda nam si zatrzyma ich dostatecznie d ugo, zw aszcza je li walkiż ę ć ł ł ś nad Somm pójd tak dobrze i szybko jak oczekujemy. Wtedy ich atak tutaj zostanie szybkoą ą odparty, gdy alianckie wojska uderz na niemieckie ty y.ą ł — Ale je li walki utkn w martwym punkcie i znowu dojdzie do wojny pozycyjnej? — spyta aś ą ł cicho Centaine po flamandzku. Jak na m od dziewczyn , która nie zna a dobrze angielskiego, szybko potrafi a dostrzecł ą ę ł ł najwa niejsze kwestie. Michael potraktowa jej pytanie z powag i odpowiedzia jej w afrikaans,ż ł ą ł jakby rozmawia z innym m czyzn .ł ęż ą — Je li tak si stanie, to znajdziemy si pod sporym naciskiem, zw aszcza e Hunowie majś ę ę ł ż ą przewag w powietrzu. Mo emy znowu straci wzgórza. — Zawaha si i zmarszczy brwi. —ę ż ć ł ę ł Musieliby przys a rezerwy. Mo e nawet zostaniemy wyparci a za Arras...ł ć ż ż — Arras! — st kn a Centaine. — To by znaczy o...ę ęł ł Nie doko czy a i rozejrza a si szybko po domu, jakby mia a si z nim zaraz po egna . Arrasń ł ł ę ł ę ż ć znajdowa o si daleko za nimi. Michael skin g ow .ł ę ął ł ą — Jak tylko zacznie si ofensywa, znajdziecie si pa stwo tutaj w powa nymę ę ń ż niebezpiecze stwie. Najlepiej by by o, gdyby cie opu cili pa acyk i wycofali si do Arras, a nawetń ł ś ś ł ę do Pary a.ż — Nigdy! — krzykn ksi po francusku. — aden de Thiry nigdy si nie cofa .ął ążę Ż ę ł — Poza Sedanem — mrukn a Anna, ale ksi nie zwróci nawet uwagi na t z o liwo .ęł ążę ł ę ł ś ść — Zostan tutaj, na mojej ziemi. — Wskaza na staro wieck strzelb chassepot wisz c naę ł ś ą ę ą ą kuchennej cianie. — To jest bro , któr mia em pod Sedanem. Tam Szwaby nauczy y si jejś ń ą ł ł ę ba . Jeszcze raz powtórz sobie t lekcj . Louis de Thiry da im nauczk !ć ą ę ę ę — Co za odwaga! — zakrzykn Andrew. — Wznosz za pana toast. Za francusk dzielno iął ę ą ść zwyci stwo francuskiego or a!ę ęż Oczywi cie ksi nie móg pozosta d u ny.ś ążę ł ć ł ż — Za genera a Haiga i dzielnych brytyjskich aliantów!ł — Kapitan Courteney pochodzi z Afryki Po udniowej — zauwa y Andrew. — Powinni mył ż ł ś wypi i za nich.ć — Oczywi cie! — odpar entuzjastycznie ksi . — Za genera a — jak nazywa si twój wuj —ś ł ążę ł ę genera ? Za genera a Seana Courteneya i dzielnych po udniowoafryka skich o nierzy.ł ł ł ń ż ł
— Ten d entelmen — Andrew wskaza na patrz cego przed siebie lekko t pym wzrokiemż ł ą ę doktora, który ko ysa si na awie obok niego — jest oficerem Królewskiego Korpusuł ł ę ł Medycznego. Wspania y oddzia i z pewno ci wart naszego toastu!ł ł ś ą — Za Królewski Korpus Medyczny! — ksi podj toast, ale kiedy si gn po szklank ,ążę ął ę ął ę zadr a a silnie, zanim zd y jej dotkn , i czerwone wino zako ysa o si , uderzaj c o kryszta oweż ł ąż ł ąć ł ł ę ą ł cianki. Ksi zamar i wszyscy podnie li g owy.ś ążę ł ś ł Szk o w kuchennych oknach zabrz cza o w ramach i z pó nocy dobieg ich oskot dzia .ł ę ł ł ł ł ł Niemiecka artyleria rozpocz a polowanie wzd u skarp, rycz c i jazgocz c niczym zgrajaęł ł ż ą ą w ciek ych psów. S uchaj c w milczeniu ostrza u, wszyscy wyobra ali sobie agoni ludzi ukrytychś ł ł ą ł ż ę w wilgotnych okopach oddalonych o zaledwie kilka kilometr rów od ciep ej kuchni, w której raczylił si dobrym jedzeniem i winem.ę Andrew podniós szklank i powiedzia mi kko:ł ę ł ę — Wypijmy za tych biedaków siedz cych w b ocie. Oby wytrzymali!ą ł Tym razem nawet Centaine umoczy a usta w szklance Michaela, a jej oczy b yszcza y od ez,ł ł ł ł gdy spe nia a toast.ł ł — Nie chc psu dobrej zabawy — m ody doktor podniós si niepewnie zza sto u — aleę ć ł ł ę ł ostrza artyleryjski jest dla mnie gwizdkiem wzywaj cym do pracy. Obawiam si , e wózkił ą ę ż rze ników jad ju z pe nym adunkiem.ź ą ż ł ł Michael spróbowa wsta razem z nim, ale musia si z apa sto u, eby nie upa .ł ć ł ę ł ć ł ż ść — Chcia bym panu podzi kowa , Monsieur le Comte — zacz formalnie — za askawo ... —ł ę ć ął ł ść S owa pl ta y mu si w ustach i musia je powtórzy , ale nie by y bardziej wyra ne i straci przył ą ł ę ł ć ł ź ł tym w tek. — Sk adam uk on uszanowania pa skiej córce, Mademoiselle de Thiry, l'ange duą ł ł ń bonheur... Nogi si pod nim z o y y i polecia na ziemi .ę ł ż ł ł ę — On jest ranny! — krzykn a Centaine, podrywaj c si z miejsca i podtrzymuj c go jednęł ą ę ą ą r k pod rami w ostatniej chwili, zanim upad na ziemi . — Pomó cie mi — poprosi a.ę ą ę ł ę ż ł Andrew rzuci si ku dziewczynie i razem na wpó wynie li, a na wpó wyci gn li Michae a zł ę ł ś ł ą ę ł kuchni. — Ostro nie, jego biedne rami — Centaine a st kn a pod ci arem. Podnie li Michae a iż ę ż ę ęł ęż ś ł posadzili go w przyczepie motocykla. — Niech pan uwa a!ż Michael przetoczy si na mi kkim siedzeniu z uszcz liwionym u miechem rozpromieniaj cymł ę ę ęś ś ą jego blad twarz.ą — Mademoiselle, niech pani mi wierzy, on jest ju poza bólem — stwierdzi Andrew i obszedż ł ł maszyn , eby wsi na siode ko.ę ż ąść ł — Poczekajcie na mnie! — wrzasn doktor, wy aniaj c si z kuchni podtrzymywany przezął ł ą ę ksi cia.ę Odbili si od drzwi i cinaj c schody na skos, dopadli motocykla.ę ś ą — Wskakuj — zaprosi go Andrew i za trzecim podej ciem zapali ariela, który otoczy ichł ś ł ł niebieskim dymem. Doktor wdrapa si niezgrabnie na tylne siedzenie, a ksi wepchn jedn z dwóch butelekł ę ążę ął ą bordo, które wyniós z kuchni, do kieszeni Andrew.ł — Przeciwko zimnu — wyja ni .ś ł — Jest pan ksi ciem w ród ludzi.ę ś Andrew doda gazu i ariel wykona ostry zakr t.ł ł ę — Uwa ajcie na Michae a! — krzykn a Centaine.ż ł ęł — Moja kapusta! — j kn a Anna, gdy Andrew wybra drog na skróty przez jej ogródek.ę ęł ł ę — A bas les Boches! — rykn ksi i poci gn ostatni yk z butelki, zanim Centaine zd y aął ążę ą ął ł ąż ł j skonfiskowa i uwolni go od kluczy do piwnicy.ą ć ć Na ko cu d ugiej alei dojazdowej do pa acyku Andrew musia przyhamowa i dostosowa siń ł ł ł ć ć ę do skromniejszej szybko ci ma ej procesji, która jecha a mulist drog od strony wzgórz.ś ł ł ą ą Wózki rze ników, jak wszyscy nazywali sanitarki polowe, by y ob adowane ofiarami wie oź ł ł ś ż wznowionego bombardowania. Sanitarki przedziera y si przez b otniste ka u e, a rz dył ę ł ł ż ę p óciennych noszy u o onych na otwartych ty ach wozów ko ysa y si i podskakiwa y przy ka dejł ł ż ł ł ł ę ł ż przeszkodzie. Krew p yn ca z ran o nierzy u o onych na wy szych poziomach przesi ka a przezł ą ż ł ł ż ż ą ł materia i skapywa a na rannych le cych poni ej.ł ł żą ż Wzd u trawnika bez adnie posuwa a si grupa l ej rannych, bez karabinów, wspieraj c sił ż ł ł ę ż ą ę
wzajemnie na sobie, z opatrunkami za o onymi po piesznie na rany, z twarzami pustymi od bólu ił ż ś oboj tnymi oczami, a mundurami wymazanymi b otem.ę ł Doktor, który w a nie zaczyna trze wie , zsun si z tylnego siedzenia i wybra kilkuł ś ł ź ć ął ę ł powa niej rannych o nierzy z grupy maszeruj cych. Dwóch posadzono na tylnym siedzeniu,ż ż ł ą jednego na baku paliwa przed Andrew i zmieszczono jeszcze trzech do przyczepy obok Michae a. Doktor bieg obok prze adowanego ariela, przepychaj c go przez g bsze ka u e i był ł ł ą łę ł ż ł ju zupe nie trze wy, gdy dwa kilometry dalej dojechali do szpitala VAD [(Voluntary Aidż ł ź Detachment) Ochotnicze Towarzystwo Niesienia Pomocy Rannym.], który znajdowa si wł ę rz dzie domków u wej cia do wioski Mort Homme. Tutaj pomóg swoim nowym pacjentomę ś ł wysi z przyczepy i zwróci si do lorda Killigerrana.ąść ł ę — Dzi ki, potrzebowa em chwili wytchnienia. — Spojrza na Michae a, który nadal le aę ł ł ł ż ł nieprzytomny w przyczepie. — Spójrz na niego. Nikt nie poci gnie d ugo w ten sposób.ą ł — Michael jest tylko troch zm czony, to wszystko. Doktor potrz sn przecz co g ow .ę ę ą ął ą ł ą — Zm czenie wojenne — powiedzia . — Szok po strzelaninie. Nie rozumiemy jeszcze tego zaę ł dobrze, ale zdaje si , e istnieje pewna granica tego, co ci biedacy mog znie . Jak d ugo lataę ż ą ść ł ł bez przerwy, trzy miesi ce?ą — Nic mu nie b dzie. — W g osie Szkota s ycha by o niemal gro b . — Da sobie rad .ę ł ł ć ł ź ę ę Po o y opieku czo r k na chorym ramieniu Michae a, przypominaj c sobie jednocze nie, eł ż ł ń ę ę ł ą ś ż min o pó roku, od kiedy przyjaciel by ostatni raz na przepustce.ęł ł ł — Spójrz tylko na niego, ma typowe objawy. Chudy, jakby by zag odzony — mówi dalejł ł ł lekarz. —Ca y roztrz siony. Jego oczy... za o si , e czasami zachowuje si w sposóbł ę ł żę ę ż ę niezrównowa ony i nielogiczny, ponure nastroje na przemian z wybuchami entuzjazmu. Zgadzaż si ?ę Andrew skin niech tnie g ow .ął ę ł ą — Raz nazywa wroga wstr tnymi wszami i rozwala z karabinu maszynowego Niemców, którzyę uciekli z rozbitego samolotu, a zaraz potem s dla niego rycerskimi i dzielnymi przeciwnikami. Wą zesz ym tygodniu waln w szcz k nowego pilota, który nazwa Niemców Hunami.ł ął ę ę ł — Brawurowe zachowanie? Andrew przypomnia sobie dzisiejszy atak na balony, a e nic nie powiedzia .ł ł ł — Co mo na zrobi ? — spyta beznadziejnie.ż ć ł Doktor westchn i wzruszy ramionami, podaj c mu r k .ął ł ą ę ę — Do widzenia i ycz powodzenia, majorze.ż ę Kiedy si odwróci , zdejmowa ju kurtk i podwija r kawy.ę ł ł ż ę ł ę Na pocz tku sadu, tu przed obozem eskadry, Michael wyprostowa si w przyczepie i zą ż ł ę powag s dziego oznajmiaj cego kar mierci, stwierdzi :ą ę ą ę ś ł — B d rzyga .ę ę ć Andrew zatrzyma motor na poboczu i przytrzyma go za g ow .ł ł ł ę — Takie doskona e bordo— powiedzia z rozpacz . — Nie mówi c o koniaku — gdyby tylkoł ł ą ą by jaki sposób na uratowanie tych wybornych trunków.ł ś Kiedy Michael sko czy , wyprostowa si i stwierdzi z tak sam powag :ń ł ł ę ł ą ą ą — Chc ci powiedzie , e si zakocha em — i g owa opad a mu na oparcie, gdy znowuę ć ż ę ł ł ł zemdla .ł Andrew wyj z kieszeni butelk i wyci gn z bami korek.ął ę ą ął ę — To z ca pewno ci wymaga odpowiedniego toastu. Wypijmy za twoj prawdziw mi o .łą ś ą ą ą ł ść — Podsun alkohol nieprzytomnemu. — Nie chcesz?ął Poci gn spory yk i kiedy opu ci flaszk , zacz nagle niepowstrzymanie p aka . Stara sią ął ł ś ł ę ął ł ć ł ę opanowa zy — nie p aka , odk d sko czy sze lat. Przypomnia sobie s owa m odego lekarza:ć ł ł ł ą ń ł ść ł ł ł „niezrównowa one i nielogiczne zachowanie" i zy jeszcze mocniej pop yn y mu po policzkach.ż ł ł ęł Nie stara si ich nawet otrze . Siedzia na przednim siode ku motoru i ka z cichej rozpaczy.ł ę ć ł ł ł ł — Michael, ch opie — szepn . — Co si z nami stanie? Jeste my skazani, nie ma dla nasł ął ę ś nadziei. Michael, nie ma dla nas adnej nadziei — zakry twarz obiema r kami i szlocha , jakbyż ł ę ł mia o mu p kn serce.ł ę ąć Michaela obudzi stukot naczy na blaszanej tacy, któr Biggs umie ci obok jego polowegoł ń ą ś ł ó ka.ł ż J kn , próbuj c usi , ale rany i zm czenie zmusi y go, aby si po o y .ę ął ą ąść ę ł ę ł ż ł
— Biggs, która godzina? — Pó do ósmej, sir, i mamy pi kny wiosenny poranek.ł ę — Biggs, na rany boskie, czemu mnie nie obudzi e wcze niej? Spó ni em si na porannył ś ś ź ł ę patrol... — Nie, nie spó nili my si , sir — mrukn pocieszaj co Biggs. — Zostali my uziemieni.ź ś ę ął ą ś — Uziemieni? — Rozkaz lorda Killigerrana, zostajemy na ziemi do odwo ania, sir. — Biggs wsypa cukier doł ł kubka z kakao i wymiesza . — Najwy szy czas, je li mog powiedzie . Latali my bez przerwył ż ś ę ć ś przez trzydzie ci siedem dni.ś — Biggs, czemy czuj si tak podle?ę ę — Wed ug lorda Killigerrana zostali my zaatakowani przez butelk koniaku, sir.ł ś ę — A przedtem rozbi em naszego starego lataj cego ó wia... — Michael zacz sobieł ą ż ł ął przypomina wczorajszy dzie .ć ń — Rozniós go pan po ca ej Francji, jak mas o po chlebie — potwierdzi Biggs.ł ł ł ł — Ale dostali my je, Biggs!ś — Oba dranie, sir. — Biggs, mam nadziej , e dosta e ju pieni dze z zak adów? Nie straci e na tym, co?ę ż ł ś ż ą ł ł ś — Zarobili my na tym ca kiem przyzwoicie, dzi ki panu, panie Michaelu. — Biggs wskaza naś ł ę ł tac . — To pa ska wygrana... — Na tacy le a o pi tna cie jednofuntowych banknotów. — Trzyę ń ż ł ę ś do jednego, plus pa ski wk ad.ń ł — Biggs, mo esz sobie wzi dziesi procent wygranej.ż ąć ęć — Wielkie dzi ki, sir.ę Dwa banknoty znikn y w magiczny sposób w kieszeni ordynansa.ęł — Dobra, Biggs, co tu jeszcze mamy? — Cztery aspiryny, to od lorda Killigerrana. — Polecia na patrol, zgadza si ?ł ę Michael z ulg po kn wszystkie pigu ki.ą ł ął ł — Oczywi cie, sir. Wylecieli o wicie.ś ś — Kto leci na skrzydle? — Pan Banner, sir. — Ten nowicjusz — mrukn niech tnie Michael.ął ę — Lordowi nic nie b dzie, niech si pan nie martwi.ę ę — Tak, oczywi cie. A co to jest? — Michael podniós si na okciu.ś ł ę ł — Kluczyki od motocykla lorda Killigerrana, sir. Poprosi , eby pan przekaza ksi ciu salaam —ł ż ł ę cokolwiek to mo e znaczy , sir — i wyrazy najg bszego szacunku dla m odej damy...ż ć łę ł — Biggs... — Wydawa o si , e aspiryny czyni cuda; Michael poczu si nagle zupe nieł ę ż ą ł ę ł zdrowy, beztroski i bardzo radosny. — Biggs — powtórzy — czy mo esz mi przygotowa mójł ż ć mundur wyj ciowy, przetrze klamry od pasów i wypolerowa troch buty?ś ć ć ę Biggs u miechn si do niego z czu o ci .ś ął ę ł ś ą — Wybieramy si z wizyt , sir?ę ą — W a nie tak, Biggs, w a nie tak.ł ś ł ś Centaine obudzi a si przed witem i le c w ó ku, s ucha a strza ów. Wybuchy j przera a y.ł ę ś żą ł ż ł ł ł ą ż ł Wiedzia a, e nigdy nie przywyknie do tej dzikiej, bezlitosnej burzy, która tak oboj tnie nios a zeł ż ę ł sob mier i niewymowne cierpienia. Przypomnia a sobie, jak przez kilka miesi cy latemą ś ć ł ę ubieg ego roku wróg znalaz si w zasi gu strza u od pa acyku. Musieli wtedy opu ci górneł ł ę ę ł ł ś ć pi tra domu i przenie si na parter. W tym okresie wszyscy s u cy zd yli ju poucieka —ę ść ę ł żą ąż ż ć oczywi cie poza Ann . Ma a klitka, któr zajmowa a Centaine, nale a a poprzednio do jednej zś ą ł ą ł ż ł pokojówek. Od wybuchu wojny zmieni si ca y styl ich ycia. Mimo e nigdy nie prowadzili domu w wielkimł ę ł ż ż stylu jak niektóre inne rodziny w okolicy, zawsze wydawali proszone obiady, przyj cia i mielię dwudziestu s u cych do dyspozycji. Teraz ycie pa stwa by o równie proste, jak ycie ich s u był żą ż ń ł ż ł ż przed wojn .ą Centaine odrzuci a wspomnienia wraz z po ciel i pobieg a na bosaka w skim, wyk adanymł ś ą ł ą ł kamieniem korytarzem. W kuchni Anna krz ta a si ju ko o pieca, napychaj c go d bowymią ł ę ż ł ą ę szczapami.