anja011

  • Dokumenty418
  • Odsłony55 737
  • Obserwuję54
  • Rozmiar dokumentów633.4 MB
  • Ilość pobrań32 294

07.Podstęp lorda Exmoutha - Ashley Anne Tajemnice Opactwa Steepwood

Dodano: 7 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 7 lata temu
Rozmiar :902.0 KB
Rozszerzenie:pdf

07.Podstęp lorda Exmoutha - Ashley Anne Tajemnice Opactwa Steepwood.pdf

anja011 EBooki Tajemnice opactwa
Użytkownik anja011 wgrał ten materiał 7 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 180 stron)

Anne Ashley Podstęp lorda Exmountha Tłumaczył Wojciech Rusakiewicz

2 ROZDZIAŁ PIERWSZY Wyraźny brak entuzjazmu sprawił, Ŝe częściowo złoŜona suknia wyślizgnęła się Robinie z dłoni, a ona zapatrzyła się w okno, po ulicy bowiem przejeŜdŜała bardzo elegancka kolaska zaprzęŜona w dwa pięknie dobrane gniadosze. ZwaŜywszy na to, Ŝe sezon oficjalnie zakończył się przed tygodniem, Londyn pozostawał jeszcze zaskakująco gwarny, a wielu przyjezdnych nad wyraz opieszale szykowało się do powrotu na wieś lub przeprowadzki do nadmorskich kurortów, których odwiedzanie latem weszło ostatnio w modę. Tak się złoŜyło, Ŝe Robina z wielkim zadowoleniem myślała o powrocie do domu, do hrabstwa Northampton, o ponownym odetchnięciu świeŜym, wiejskim powietrzem i zobaczeniu się z ojcem oraz siostrami. Nie była jednak taka naiwna, by sądzić, Ŝe z dnia na dzień przyzwyczai się znowu do zacisza plebanii w Abbot Quincey po spędzeniu ponad trzech miesięcy w stolicy i nacieszeniu się rozrywkami dostępnymi podczas sezonu, który poczytywała sobie za całkiem udany. Mimo Ŝe była córką wiejskiego pastora i nie miała znacznego posagu, zdołała zwrócić na siebie uwagę dwóch bardzo zacnych dŜentelmenów, z których obaj - w co ani przez chwilę nie wątpiła - byliby bardzo troskliwymi męŜami. Jednak wskutek namów matki posłusznie odrzuciła oświadczyny obu kandydatów, Ŝywiąc nadzieję, Ŝe nie naraŜa tym Ŝadnego z nich na długotrwały smutek. Sama zresztą teŜ swojej decyzji ani trochę nie Ŝałowała. Ani panu Chardowi, ani wielebnemu Simonowi Sutherlandowi nie udało się rozpalić tego złudnego płomienia, który pragną odkryć w swoim wnętrzu wszystkie młode damy o romantycznym usposobieniu. Robina zakończyła swój

3 pierwszy i zapewne jedyny londyński sezon odrobinę bardziej doświadczona i niewątpliwie wolna od sercowych udręk. Myśląc o tym, mimowolnie westchnęła. Wcale nie była bowiem pewna, czy będzie mogła to samo powtórzyć z końcem lata. Zupełnie niespodziewanie doznała kolejnego przypływu paniki. Dlaczego, och, dlaczego zdecydowanie nie odmówiła, gdy pierwszy raz otrzymała tę propozycję? Dlaczego pozwoliła się namówić na wyjazd do Brighton z lady Exmouth, skoro w głębi serca od samego początku wiedziała, Ŝe wdowa w rzeczywistości wcale nie potrzebuje damy do towarzystwa, lecz szuka potulnej Ŝony dla swojego syna. Przerwawszy pakowanie na dobre, Robina bezsilnie opadła na łóŜko. Nie pierwszy raz przeklinała swój brak stanowczości. Nie chodziło o to, Ŝe syn lady Exmouth budzi w niej niechęć. Trudno byłoby o twierdzenie bardziej odległe od prawdy. Lord Exmouth był dŜentelmenem o bardzo miłej powierzchowności. MoŜe nie typem zuchwałego i zabójczo przystojnego bohatera tanich powieści, ale atrakcyjności nie moŜna mu było odmówić, los bowiem obdarzył go okazałym wyglądem i posturą człowieka szlachetnie urodzonego. To, Ŝe skończył juŜ trzydziesty piąty rok Ŝycia, nie było aŜ tak wielką wadą, Robina wiedziała bowiem z wiarygodnych źródeł, Ŝe starszych dŜentelmenów jest zazwyczaj łatwiej owinąć sobie dookoła małego palca. Na uśmiech lord Exmouth pozwalał sobie rzadko, za to często w jego ładnych, ciemnych oczach pojawiał się cyniczny błysk, często teŜ ich właściciel pogrąŜał się w głębokim milczeniu. Do tego wszystkiego Robina bez wątpienia mogłaby się z czasem przyzwyczaić, wiedziała jednak, Ŝe jeśli zdecyduje się na małŜeństwo, to nigdy nie pogodzi się z pozycją drugiej kobiety w Ŝyciu wybranego męŜczyzny. A takiego właśnie losu bardzo się obawiała, gdyby nierozwaŜnie zgodziła się związać z lordem Danielem Exmouthem.

4 Smutno westchnęła, przypominając sobie liczne pogłoski krąŜące na temat przystojnego wdowca. Gdyby choć połowa z nich była prawdą, nieszczęsny baron byłby teraz tylko cieniem dawnego człowieka. Wiele osób twierdziło, Ŝe po śmierci Ŝony w tragicznym wypadku półtora roku temu popadł w głęboką rozpacz. Inni twierdzili, Ŝe poniewaŜ baron akurat sam powoził, gdy powóz się przewrócił, zabijając jego Ŝonę i kuzyna sąsiada, wyrzuty sumienia przemieniły go z towarzyskiego człowieka w zgorzkniałego sceptyka, który unika radości w Ŝyciu. Mimo smutnego wyrazu oczu i częstego przebywania w dobrowolnym osamotnieniu lord Exmouth wciąŜ potrafił się czasem zdobyć na uprzejmość i okazać ujmujące maniery. Niestety, nie zmieniało to faktu, Ŝe panna czy wdowa, która zdecydowałaby się zostać jego drugą Ŝoną, zawsze Ŝyłaby w cieniu pięknej Clarissy. Nagłe pojawienie się matki w sypialni połoŜyło kres tym melancholijnym rozwaŜaniom. Robina machinalnie wstała, by wrócić do przerwanego pakowania - Wielkie nieba, dziecko! Jeszcze nie skończyłaś? Co ty, na Boga, robiłaś tyle czasu? Doskonale wiesz, Ŝe słuŜba lady Exmouth ma przyjechać w południe po twój kufer. Robina zerknęła na matkę i nie pierwszy raz poŜałowała, Ŝe nie umie lepiej rozpoznawać jej nastrojów, Ton matki wydawał się lekko karcący, ale z jej miny nie moŜna było domyślić się rozdraŜnienia. Czy ten moment był odpowiedni? Czy mogła liczyć na zrozumienie matki, osoby nie zawsze najprzystępniejszej, jeśli zwierzy się ze swoich złych przeczuć co do pobytu w Brighton? A moŜe nierozsądnie zwlekała z tą rozmową i było juŜ za późno? - Mamo, zmieniłam zdanie w sprawie wyjazdu z lady Exmouth - powiedziała szybko, Ŝeby broń BoŜe się nie

5 rozmyślić. - Zdecydowanie wolałabym wrócić z tobą do Abbot Quineey. Sekundy wolno płynęły naprzód, a Robina wpatrywała się w twarz matki z nadzieją dostrzeŜenia jakiejkolwiek reakcji na to niewczesne wyznanie, ale lady Elizabeth jak zwykle nie dała niczego po sobie poznać. - Skąd ta nagła zmiana, dziecko? - Znowu w jej perfekcyjnie opanowanym głosie zabrzmiała tylko ledwo zauwaŜalna nuta zniecierpliwienia. - Nie tak dawno skakałaś z radości na myśl o spędzeniu lata nad morzem. Nikt w najmniejszym stopniu nie wywierał na ciebie nacisków, kiedy złoŜono ci tę propozycję. Sama z własnej woli przyjęłaś to jakŜe uprzejme zaproszenie lady Exmouth. Temu Robina nie mogła zaprzeczyć. Nigdy nie ukrywała, Ŝe polubiła lady Exmouth od chwili, gdy ją poznała, a perspektywa przedłuŜenia okresu beztroskich rozrywek o kilka tygodni, spędzonych w gościnie u tej przemiłej i bardzo towarzyskiej damy, było pokusą nie do odparcia dla córki wiejskiego pastora, która szybko odkryła u siebie upodobanie do światowego Ŝycia. Dopiero po wizycie w hrabstwie Hamp, gdzie uczestniczyła w przyjęciu dla niewielkiego grona osób, wydanego z okazji zaręczyn księcia Shambrook z lady Sophią Cleeve, naszły ją powaŜne wątpliwości. - A więc nie zobaczymy się aŜ do jesieni -powiedziała jej dobra przyjaciółka Sophia, gdy Robina mimochodem wyjawiła jej zamiar spędzenia lata w Brighton na zaproszenie lady Exmouth. Stały właśnie przed okazałą rezydencją księcia i wymieniały poŜegnania. Nagle w oczach Sophii pokazał się błysk przekory, gdy dodała ciszej: - Czy wobec tego mam pogratulować ci juŜ teraz, czy poczekać na oficjalne ogłoszenie, ty przebiegła istoto? Robina dobrze pamiętała, z jakim zdumieniem popatrzyła na przyjaciółkę.

6 - Nie bardzo cię rozumiem, Sophio. PrzecieŜ to tobie naleŜy gratulować, a nie mnie. - W tej chwili tak - przyznała rozbawiona. - KaŜdy, kto ma choć trochę oleju w głowie, rozumie, Ŝe wkrótce i ty włoŜysz na palec piękny zaręczynowy pierścionek. - Robina pamiętała równieŜ śmiech przyjaciółki, który poprzedził dalszy ciąg Ŝartobliwej przemowy. - Nie moŜna bez wywołania rozgłosu odrzucić rozsądnej propozycji małŜeństwa, jeśli zachęca się do zalotów pewnego dŜentelmena i z podziękowaniem przyjmuje zaproszenie do spędzenia lata z matką tegoŜ dŜentelmena. Nie sądzisz chyba, Ŝe ludzie nie umieją skojarzyć prostych faktów. Wszyscy juŜ wiedzą, Ŝe znalazłaś obiekt uczuć. Sama niedawno zakochałam się jak szalona, umiem więc dostrzec oznaki tego stanu, moja droga. Jeśli wolisz, Ŝebym jeszcze trochę poczekała, zamiast od razu złoŜyć ci serdeczne Ŝyczenia, to proszę bardzo, wystarczy, Ŝebyś mi to powiedziała. Robinie z wraŜenia odebrało mowę i nie wyrzekła ani słowa, dlatego od tamtej pory była ofiarą wyjątkowo nieprzychylnych aluzji i najokropniejszych domysłów. CzyŜby naprawdę nasunęła lordowi Exmouthowi przypuszczenie, Ŝe jego oświadczyny byłyby miłe widziane? Ostatnimi czasy nieustannie zadawała sobie to samo pytanie i miała coraz mniej pewności, Ŝe zna na nie odpowiedź. Niezaprzeczalnie, zanim jeszcze złoŜyły z matką krótką wizytę w hrabstwie Hamp, ani razu nie odmówiła lordowi Exmouthowi wspólnego tańca, ilekroć spotykali się na przyjęciu. A to, jak nagle zauwaŜyła, zdarzało się stanowczo zbyt często, by widzieć w tym jedynie dzieło przypadku. Mogła tylko się dziwić swojej łatwowierności, skoro dotąd uwaŜała, Ŝe ich ciągłe spotkania są zrządzeniem losu, a nie -jak teraz była skłonna podejrzewać - skutkiem planów obu matek. Lady Exmouth musiała sądzić, Ŝe cicha, potulna córka wiejskiego pastora będzie idealną osobą do opieki nad dwiema

7 wnuczkami pozbawionymi matki i osłodą Ŝycia jej załamanego syna, a jednocześnie nie postawi w zamian zbyt wielkich Ŝądań. Z duŜą dozą prawdopodobieństwa Robina mogła załoŜyć, Ŝe jej matka rozumuje podobnie i w niezbyt odległej przyszłości oczekuje bardzo korzystnych zaręczyn swej najstarszej córki. - Czy mogę o coś cię spytać, mamo? Czy liczysz na to - ciągnęła, nie czekając na odpowiedź - Ŝe lord Exmouth jeszcze przed końcem lata poprosi o moją rękę? Wyraz twarzy lady Elizabeth pozostał nieprzenikniony, a mimo to Robina czuła, Ŝe bezceremonialność tego pytania zmieszała matkę. Prawdę mówiąc, sama się sobie dziwiła, Ŝe znalazła dość odwagi, by postawić tak jasno sprawę. Zasadą było, Ŝe matkę traktuje się z największym szacunkiem, toteŜ Robinie nigdy nie podsunięto myśli, Ŝe moŜna zakwestionować decyzję rodzicielki. Widocznie jednak lady Elizabeth nie poczytała jej tego pytania za impertynencję, bo po chwili namysłu odpowiedziała: - W kaŜdym razie wierzę, Ŝe lord Exmouth nie jest ci obojętny, Robino. Nie zaprzeczam, Ŝe w razie gdyby poprosił cię o rękę, byłabym zachwycona. Tak. To wspaniała perspektywa małŜeństwa, o wiele lepsza, niŜbym się spodziewała. Miałabyś na zawołanie powozy, klejnoty i piękne stroje. Nie zbywałoby ci na niczym, dziecko. Na niczym z wyjątkiem miłości, chciała zripostować Robina, ale wytrwała w milczeniu, przyglądając się, jak matka z gracją podchodzi do okna. - Na pewno rozumiesz teŜ, Ŝe gdybyś poślubiła Exmoutha, wzrosłyby szanse twoich sióstr na znalezienie odpowiednich męŜów. Naturalnie to przypomnienie wcale nie słuŜy temu, abyś poświęciła swoje szczęście dla dobra sióstr. Nie mam takich wymagań wobec ciebie i daleko mi do tego. Gdybym sądziła, Ŝe sprzyjasz juŜ komuś innemu, nie

8 próbowałabym nawet wysuwać sugestii, Ŝe mogłabyś zacieśnić znajomość z wdowcem... Ale przecieŜ nie jesteś zakochana, prawda, Robino? - Nie, mamo - odrzekła szczerze, choć z nutą melancholijnej zadumy, którą czujna matka bez trudu wychwyciła. Lady Elizabeth odwróciła się plecami do okna i jeszcze raz zmierzyła córkę wzrokiem. - Ale chciałabyś mieć, co? śałujesz, Ŝe podczas sezonu nie poznałaś ani jednego męŜczyzny, na widok którego mocniej zabiłoby ci serce. Rycerza z bajki, w którym moŜna się zakochać od pierwszego wejrzenia. - Śmiech lady Elizabeth, choć nieoczekiwany, nie był pozbawiony ciepła i wyrozumiałości. - Och, dziecko. TeŜ byłam kiedyś młoda i pamiętam, jakie niemądre pomysły przychodzą do głowy dziewczynie w tym wieku. Pamiętaj, moja droga, Ŝe bardzo niewiele panien naszego stanu zawiera małŜeństwa z miłości. MoŜe nawet to dobrze... Bądź co bądź, miłość jest luksusem, na który stać tylko nielicznych. Po chwili milczenia wolno ruszyła ku drzwiom. - Ani twój ojciec, ani ja za nic nie próbowalibyśmy cię zmusić do małŜeństwa z męŜczyzną, którego nie moŜesz polubić i obdarzyć szacunkiem. Wydaje mi się jednak, moje dziecko, Ŝe nie jesteś obojętna lordowi Exmouthowi. Dlatego proszę cię, Ŝebyś dobrze się zastanowiła, zanim odrzucisz oświadczyny, które mogą być twoją jedyną szansą w Ŝyciu na wspaniałe zamąŜpójście. Patrząc na cicho zamykane drzwi, Robina uświadomiła sobie, Ŝe w ciągu ostatnich kilku minut matka wyjawiła jej o sobie więcej niŜ przez wiele lat. Bardzo długo Ŝyła w przeświadczeniu, Ŝe małŜeństwo jej rodziców zostało zawarte z miłości. Dumna lady Elizabeth Finedon, córka księcia, postanowiła poślubić wielebnego Williama Percevala, młodszego syna zbiedniałego baroneta.

9 Trudno było doszukiwać się innej oprócz miłości przyczyny takiego mariaŜu. Robina dopuszczała jednak myśl, Ŝe w miarę upływu lat musiały zdarzać się chwile, gdy matka Ŝałowała pójścia za głosem serca, które wzięło górę nad rozsądkiem. Jej ojciec, czcigodny i bardzo pryncypialny człowiek, nie ukrywał bynajmniej, Ŝe nie co innego jak znaczny posag Ŝony umoŜliwia rodzinie Ŝycie we względnym dostatku, choć moŜe nie w luksusie. Mimo to jedynie dzięki bardzo oszczędnemu gospodarowaniu pastor z Abbot Quincey i jego Ŝona zdołali zapewnić swej najstarszej córce sezon w Londynie. Robina wiedziała, Ŝe jej rodzice mają powaŜny zamiar stworzenia tej samej moŜliwości jej trzem młodszym siostrom. Bliźniaczki, Edwina i Fryderyka, oczekiwały debiutu w następnym roku, co naturalnie łączyło się z jeszcze większymi wydatkami. Nic dziwnego, Ŝe lady Elizabeth chciała, by jej najstarsza córka zdąŜyła zawczasu uporządkować sobie Ŝycie. Zerknęła na zapakowany do połowy kufer i ogarnęły ją wyrzuty sumienia. Dla rodziców sfinansowanie jej sezonu w Londynie wcale nie było łatwe. Zwłaszcza matka przez wiele lat odmawiała sobie niejednego, byle tylko jej córki miały przynajmniej niewielki posag. Czy nie nadszedł czas, by okazała wdzięczność rodzicom i odwzajemniła się za troskę? Podniosła z podłogi wytworną suknię, pieczołowicie ją złoŜyła i umieściła na innych juŜ spakowanych strojach. Pięknie dobrane gniadosze, które przykuły uwagę panny Robiny Perceval, zatrzymały się mniej więcej dwadzieścia minut później przed domem na Curzon Street. Stangret w średnim wieku, siedzący obok swojego pana na koźle, ochoczo przejął wodze, od dawna bowiem nie widział tak urodziwej pary koni, i z dumną miną przyjrzał się, jak dość wybredny właściciel gniadoszy zręcznie zeskakuje na ziemię. ChociaŜ juŜ nie pierwszej młodości, męŜczyzna był nadal bardzo sprawny fizycznie i wcale nie mniej dziarski niŜ konie,

10 które kupił tego ranka. Wysoki, szczupły i muskularny lord Exmouth wciąŜ zwracał uwagę swoim wyglądem i zdaniem wielu wreszcie zaczął zdradzać oznaki dochodzenia do siebie po tragicznym ciosie, jaki otrzymał od losu. Niektórzy rozumieli sytuację lepiej. Byli to ci, którzy znali prawdę, lecz szacunek i oddanie kazały im milczeć. NaleŜał do nich wierny Kendall, który śledził wzrokiem pana, znikającego w głębi domu. Inny waŜny przedstawiciel tej wzruszająco lojalnej grupy mieszkańców domu czekał w sieni, gotów wziąć od jego lordowskiej mości kapelusz i rękawiczki. - Starsza pani przekazuje pozdrowienia, i pyta, czy milord mógłby poświęcić jej kilka minut przed zamknięciem się w tym bibliotecznym więzieniu? -Kamerdyner pozwolił sobie na wątły uśmiech. - To są słowa starszej pani, nie moje, milordzie. - Gdzie jest matka? Ufam, Ŝe juŜ wstała. - Istotnie, milordzie, ale wciąŜ jest w swojej sypialni. O ile wiem, dogląda pakowania kufrów przed podróŜą. Białe, równe zęby błysnęły w pogodnym uśmiechu. - Ani przez chwilę nie sądziłem, Stebbings, Ŝe matka sama zajmuje się pakowaniem - odrzekł lord Exmouth i szybko pokonał dwa biegi schodów. Nie zauwaŜył juŜ tego, jak tłumiony śmiech wprawił w ruch przygarbione ramiona kamerdynera. Lady Exmouth, wdowę po baronie, która od wielu lat była w średnim wieku, znano z tego, Ŝe nie lubi się przemęczać, zwłaszcza jeśli moŜe tego uniknąć. Nie zaskoczyło więc jej postawnego syna, Ŝe zastał matkę wyciągniętą na szezlongu, z jedną pulchną, ozdobioną licznymi pierścionkami ręką zawieszoną nad otwartym pudełkiem łakoci, znajdującym się na podorędziu.

11 Chwilę potem ręka drgnęła i znowu uszczupliła zawartość pudełka, a lady Exmouth obróciła głowę, by sprawdzić, kto wszedł do pokoju. - Daniel, mój drogi! - Powitała go z wszelkimi oznakami zachwytu, podstawiwszy mu do cmoknięcia miękki, róŜowy policzek, i zastygła w oczekiwaniu, aŜ syn dopełni rytuału. - Powiadomiono mnie, Ŝe wyszedłeś dzisiaj z samego rana. Ufam, Ŝe nie zaniedbałeś śniadania. - Nie, droga matko. Na pewno sprawi ci przyjemność, gdy dowiesz się, Ŝe apetyt niezmiennie mi dopisuje. - Tak, tak, masz to po twoim papie, zresztą nie tylko to. On nie był z tych wybrednych, gdy przychodziło do jedzenia, a mimo to nigdy nie miał na sobie ani grama zbędnego tłuszczu. - śałośnie westchnęła. - A ja jem jak ptaszek i mam brzuch jak kuc szetlandzki. - Ciekawe dlaczego? - mruknął Daniel, zerkając w stronę opróŜnionego do połowy pudełka łakoci. Potem usiadł na krześle niedaleko szezlongu. - Podobno chciałaś mnie widzieć, mamo. - CzyŜby? - Wydawała się zupełnie zbita z tropu, ale Daniel dobrze wiedział, Ŝe wygląd matki bywa zwodniczy. Wprawdzie ostatnimi laty lady Exmouth trochę zgnuśniała i unikała ruchu, jeśli tylko mogła, ale jej zadumane piwne oczy dostrzegały zadziwiająco duŜo. - Ach, tak! Miałam ci przypomnieć, Ŝe większość naszych bagaŜy odjeŜdŜa juŜ dzisiaj, bo doprawdy nie potrzeba nam całej piramidy rzeczy do wzięcia, kiedy i my wyruszymy w piątek. - Sądzę, Ŝe Perm jak zwykle wszystkim się zajął i zrobił na czas to, co do niego naleŜy. - Ten twój osobisty słuŜący jest prawdziwym skarbem, Danielu! Tak samo jak moja droga Pinner! - Zwróciła się ku kobiecie o ptasiej urodzie, zajętej składaniem strojów i rozmieszczaniem ich w pokaźnych rozmiarów kufrze, i odprawiła ją prawie niezauwaŜalnym skinieniem głowy.

12 - Ufam, Ŝe cieszysz się na pobyt w Brighton, mój drogi - odezwała się, gdy zostali sami - i Ŝe z zadowoleniem zniesiesz towarzystwo swojej słabej, starej mamy jeszcze przez kilka tygodni. Muszę wyznać, Ŝe nasz wspólny pobyt w Londynie sprawił mi wiele przyjemności. W oczach jego lordowskiej mości, bardzo podobnych kolorem i kształtem do oczu matki, pojawił się kpiący błysk. - Nie jesteś ani słaba na umyśle, ani stara, moja droga. A ja nie jestem naiwny, przestań więc mnie zwodzić i zadaj wreszcie to pytanie, które masz na końcu swojego nieokiełznanego czasami języka! Inaczej mówiąc, spytaj mnie wreszcie, czy cieszę się z moŜliwości pogłębienia znajomości z panną Perceval. A odpowiedź na twoje pytanie brzmi „tak”. Wybuch radosnego śmiechu matki okazał się zaraźliwy i Daniel mimo woli się uśmiechnął. - MoŜe dobrze się stało, Ŝe spodziewam się wielu miłych chwil nad morzem, bo Montague Merrell i w ogóle połowa moich znajomych stanowczo uwaŜa, Ŝe ta urocza córka pastora jest wymarzoną kandydatką na moją Ŝonę. - To prawda! - zgodziła się lady Exmouth, skwapliwie przyłączając się do licznego chóru tych, którzy w ostatnich tygodniach zachęcali przystojnego barona do powaŜnego namysłu nad ponownym rzuceniem się na głębokie wody małŜeństwa. - Drugiej tak uroczej panny bez wątpienia nie spotkasz. - Nie przeczę. - Jest posłuszna i obowiązkowa. Nie wtrącałaby się do twoich przyjemności i nie sprawiałaby ci kłopotów. - Wolałbym nieco lepiej ją poznać, zanim wyraŜę pogląd o niektórych cechach jej charakteru. Nie mogę pozbyć się podejrzenia, Ŝe panna Robina Perceval ma znacznie bardziej Ŝywiołowy temperament, niŜ sądzi większość ludzi. Lady Exmouth potraktowała tę uwagę jak krytykę, nie była jednak w stu procentach pewna, czy słusznie. Jej syn naleŜał do

13 tych irytujących ludzi, którzy zawsze umieli dobrze ukrywać swoje poglądy i uczucia. Nagłe jednak przez głowę przemknęła jej całkiem nowa i do tego niepokojąca myśl. - Mam nadzieję, mój drogi, Ŝe nie oczekujesz zna lezienia drugiej Clarissy. To ci się nigdy nie uda. Jego lordowska mość przez chwilę przyglądał się matce bez słowa, z nieprzeniknioną miną, a potem nagle wstał i podszedł do okna. - Zdaję sobie sprawę z tego, Ŝe Clarissa była wyjątkową istotą - powiedział beznamiętnie, zachowując kamienną twarz. - Równie pięknej kobiety jeszcze nie spotkałem i wątpię, czy kiedyś spotkam. Lady Exmouth, po mistrzowsku opanowując łzy, popatrzyła na syna z drugiego końca pokoju, ale zupełnie nie wiedziała, co odpowiedzieć. Od dnia tragedii Daniel ani razu nie próbował o tym rozmawiać, w kaŜdym razie na pewno nie z nią, a gdy tylko padło imię Clarissy, natychmiast zamykał się w sobie i pogrąŜał w Ŝałobie. - Nie rób takiej ponurej miny, moja droga - łagodnie poradził matce. Odwrócił się akurat w porę, by dostrzec u niej ten sam grymas, który widywał równieŜ na wielu innych twarzach w ostatnim okresie. - Nie przyjechałem do Londynu w poszukiwaniu lustrzanego odbicia mojej Ŝony. Przyjechałem wyłącznie po to, by znaleźć osobę, która chętnie zaopiekuje się moimi córkami i będzie dla nich dobra, a przy okazji, owszem, w pewnym sensie zajmie miejsce ich zmarłej mamy. Jeśli to stwierdzenie miało uwolnić lady Exmouth od niepokoju, to całkiem chybiło celu. - śywiłam nadzieję, Ŝe w tej kwestii liczą się równieŜ twoje uczucia, Danielu, a nie tylko potrzeby córek. Czy doprawdy niczego nie czujesz do panny Perceval? Zamilkł na tak długo, Ŝe juŜ straciła nadzieję na to, iŜ zaspokoi jej ciekawość. I wtedy nagle powiedział:

14 - UwaŜam, Ŝe Robina Perceval jest jedną z najbardziej uroczych, układnych i uczciwych panien, jakie znam. Byłbym jednak duŜo spokojniejszy, gdybym był przekonany, Ŝe przyjęła to zaproszenie do spędzenia lata w Brighton ze szczerą ochotą. - Co chcesz przez to powiedzieć, Danielu? Lady Exmouth wydawała się tak zdezorientowana, Ŝe omal głośno się nie roześmiał. - Mamo, zawsze miałem wielkie uznanie dla twojej bystrości, ale muszę przyznać, Ŝe zdarzały się teŜ sytuacje, gdy przedwczesne plany szkodziły twojej jasności sądu. - Ale... ale... - Starszej pani na chwilę zabrało słów. - Jestem pewna, Ŝe się mylisz, Danielu. To dziecko po prostu skorzystało z okazji dotrzymania mi towarzystwa, gdy tylko ją o to poprosiłam. - W to nie wątpię, matko. Bardzo szybko pojąłem, Ŝe chociaŜ panna Perceval ma w swej naturze uroczą powściągliwość, to nie jest w Ŝadnej mierze przeciwna towarzyskim uciechom i bardzo dobrze bawi się w Londynie. Jest więc całkiem naturalne, Ŝe chce przedłuŜyć ten okres, jeśli nadarza się po temu sposobność. Wnoszę jednak, Ŝe umknęła twojej uwagi pewna rezerwa w zachowaniu, którą wyraźnie u niej widzę od powrotu z hrabstwa Hamp. Lady Exmouth rzeczywiście niczego nie zauwaŜyła. Bardzo była na siebie zła z tego powodu, gdyŜ nie ulegało dla niej wątpliwości, Ŝe Daniel, obdarzony wprost niezwykłą spostrzegawczością, nie omylił się ani trochę. - Ciekawe, co takiego mogło tam zajść, Ŝe zaczęła mieć wątpliwości, czy powinna nam towarzyszyć. Syn znowu zmierzył ją kpiącym spojrzeniem. - No, no, matko. CzyŜ to nie oczywiste? Ktoś uświadomił jej, czym naprawdę się kierowałaś, występując z zaproszeniem. - Niektórzy ludzie są doprawdy zupełnie nietaktowni! A juŜ wszystko tak dobrze się układało! - Wydawała się w tej

15 chwili tak bardzo zirytowana, jak tylko moŜe być zirytowana osoba pogodna z natury. -Danielu, dlaczego ludzie muszą się wtrącać do nie swoich spraw? - To dziwne, mamo, ale przez ostatnie tygodnie zadaję sobie dokładnie to samo pytanie - powiedział i przesłał jej uśmiech naznaczony zarówno czułością, jak i irytacją. - Trudno, stało się. Ona juŜ wie, jaki los przeznaczyłyście jej i ty, i jej matka. - Danielu, to jest po prostu nieprawda! - Udało jej się wytrzymać spojrzenie syna przez pełne dziesięć sekund, zanim urządziła, pokaz poprawiania szala. -No, owszem, gdzieś mogłam niebacznie wspomnieć, Ŝe skoro okres oficjalnej Ŝałoby dobiegł końca, to pewnie rozwaŜysz, czy nie poszukać drugiej Ŝony. Wymownie spojrzał w sufit. - Zaskakujesz mnie! - Lady Elizabeth równieŜ mogła powiedzieć coś o tym, Ŝe jej najstarsza córką zdradza oznaki silnego instynktu macierzyńskiego, gdyŜ wykazuje niezwykłą wprost cierpliwość wobec swoich młodszych sióstr - ciągnęła tak, jakby syn wcale jej nie przerwał. - Zapewniam cię jednak, Danielu, Ŝe do głowy mi nie przyszło, by wystąpić z sugestią, Ŝe panna Perceval byłaby dla ciebie idealną Ŝoną. Co to, to nie! Jesteś zbyt podobny do twojego drogiego ojca. Zawsze chętnie słuchasz innych, ale w końcu i tak robisz po swojemu. - Dobrze, Ŝe wreszcie to doceniłaś, mamo, bo ułatwiasz mi powiedzenie tego, co zamierzałem. -WciąŜ się uśmiechał, nie ulegało jednak wątpliwości, Ŝe jego głos nabrał duŜo bardziej stanowczego brzmienia.- Od początku miałem szczery zamiar ulec twoim namowom i towarzyszyć ci do Brighton, chociaŜ naturalnie wiem, jaki cel naprawdę ci przyświeca... Nie, nie, proszę, pozwól mi łaskawie dokończyć. - Dla zaakcentowania swojej prośby uniósł rękę. - Owszem, zamierzam pogłębić znajomość z panną Perceval, o czym juŜ

16 wspomniałem. Ona wydaje mi się bardzo intrygująca. Na pewno moŜe jeszcze zaskoczyć i mnie, i ciebie. Ale jedno jest dla mnie pewne. Panna Perceval w ogóle nie myślała o przyjęciu roli lady Exmouth, póki ktoś szczególnie Ŝyczliwy nie zwrócił jej uwagi, Ŝe właśnie taki los moŜe ją czekać. Rzecz jasna nie wykluczam, Ŝe w przyszłości panna Perceval sama uzna to za wymarzoną okazję, obstaję jednak przy tym, Ŝeby to była jej własna decyzja, a nie twoja albo jej matki... Czy wyraŜam się jasno, moja droga? - Tak, Danielu. Chcesz, Ŝebym stała z boku i zostawiła sprawy ich własnemu biegowi. - Właśnie! Starsza pani znowu zainteresowała się pysznościami znajdującymi się tuŜ przy jej łokciu. - Zgoda, Danielu. MoŜesz zalecać się do panny Robiny Perceval po swojemu, a ja nie będę się do tego wtrącać. Daniel obserwował spod przymruŜonych powiek, jak kolejny lepki przysmak znika między róŜowymi wargami. Miał przykre przeświadczenie, Ŝe matka nie będzie w stanie dotrzymać danego słowa. ROZDZIAŁ DRUGI Opierając się wygodnie o obite aksamitem wałki, lady Exmouth obserwowała przez okno powozu mijane krajobrazy i wspominała czasy, gdy w niezbyt odległej przeszłości droga do Brighton była ledwie widoczna i często nieprzejezdna. Wszystko to, naturalnie, szybko się zmieniło, gdy regent odkrył, Ŝe powietrze w tej małej i niewiele znaczącej miejscowości korzystnie wpływa na jego zdrowie. Brighton stało się modnym kurortem i teraz moŜna było tam dojechać

17 wieloma drogami, z których jedną dość powszechnie uwaŜano za najnowocześniejszy trakt pocztowy w Anglii. Lady Exmouth bez Ŝalu pozostawiła wszystkie przygotowania do podróŜy oraz wybór trasy swemu bardzo rzutkiemu synowi. Odkąd Daniel po skończeniu dwudziestu jeden lat przejął tytuł barona, przejawiał talent organizacyjny i poczucie odpowiedzialności zdecydowanie ponad swój wiek. Nic dziwnego, Ŝe bardzo niewiele osób wyraŜało wątpliwości, gdy zaledwie dwa lata po śmierci ojca Daniel ze spokojem ogłosił zamiar poślubienia swojej dziecięcej miłości. Jak piękną kobietą była Clarissa! - pomyślała lady Exmouth, choć prawdę mówiąc, miała juŜ kłopoty z wiernym przywołaniem obrazu tej uroczej twarzy w kształcie serca, otoczonej burzą złocistych pukli, i czystych niebieskich oczu. Clarissa, córka zuboŜałego właściciela ziemskiego, niewątpliwie byłaby ozdobą sezonu, gdyby jej ojciec był w stanie sfinansować takie przedsięwzięcie, jak wyjazd do Londynu. Odkąd skończyła szesnaście lat, starali się o nią kolejno właściwie wszyscy kawalerowie w okolicy. Jednak Clarissa pozostała wzruszająco wierna jedynemu synowi swych najbliŜszych sąsiadów. Oboje tworzyli doprawdy wymarzoną parę, idealnie dopasowaną pod kaŜdym względem. Gdy rok po ślubie urodziła się Hanna, szczęście młodych wydawało się dopełnione. Lady Exmouth dobrze pamiętała, jak wkrótce po przyjściu na świat wnuczki wyraziła chęć zamieszkania w Bath. Protesty syna i synowej tak ją jednak wzruszyły, Ŝe przebywała w Courtney Place aŜ do narodzenia ich drugiego dziecka trzy lata później. Wtedy juŜ nie zdołano jej przekonać do pozostania w pięknej posiadłości przodków, w której pod wieloma względami czuła się tak, jakby nadal była panią domu. Nigdy jednak nie poŜałowała dokonanego wyboru. Bath bardzo jej odpowiadało. Nawiązała tam wiele przyjaźni i teraz

18 z niecierpliwością czekała, kiedy wreszcie wróci do swego wygodnego domu przy Camden Place. Wiele naturalnie zaleŜało od biegu spraw w najbliŜszych tygodniach. Lady Exmouth nie zamierzała bowiem pozwolić swemu synowi na samotny powrót do rodowej siedziby z końcem lata i dalsze rozpamiętywanie straty uroczej Clarissy. Gdyby oznaczało to dla niej zwłokę w powrocie do Bath i konieczność dotrzymania towarzystwa Danielowi, to trudno, niech tak będzie! Mimo wszystko nie mogła jednak nie Ŝywić nadziei, Ŝe wszystko ułoŜy się duŜo lepiej, a jej syn wkrótce będzie dzielił domostwo z zupełnie inną kobietą. Oderwawszy oczy od widoków, lady Exmouth zerknęła na swoją towarzyszkę podróŜy eleganckim, resorowanym powozem. Młoda kobieta siedziała w milczeniu z głową zwróconą ku pejzaŜom po drugiej stronie drogi i wydawało się, Ŝe jest głęboko pochłonięta własnymi myślami. Daniel, demon spostrzegawczości, nie mylił się ani trochę, gdy powiedział, Ŝe stało się coś, co zburzyło spokój umysłu panny Robiny Perceval. Niewątpliwie tak właśnie było! Jeśli Daniel słusznie odgadł, Ŝe córka pastora jeszcze waha się, czy chce wejść do znakomitego rodu Courtneyów, to byłoby doprawdy wyjątkową niegodziwością naciskać na tę przemiłą pannę, by podjęła właśnie taką decyzję w ciągu nadchodzących tygodni. Trudno dociec, jakie postępowanie w takiej sytuacji byłoby najlepsze, pomyślała lady Exmouth, machinalnie przesuwając tam i z powrotem dłoń po fałdzie spódnicy. Nie chciała mieszać się do cudzych spraw delikatnej i osobistej natury, jednak nie zamierzała teŜ pozwolić, by jej syn wszedł w wiek średni jako samotny Ŝałobnik, podczas gdy na wyciągnięcie reki jest panna, która moŜe wnieść do jego Ŝycia radość, nawet jeśli nieco odbiega od ideału. Naturalnie lady Exmouth była rozsądną kobietą i ani przez chwilę nie przypuszczała, Ŝe panna Robina Perceval zajmie w

19 sercu Daniela miejsce pięknej Clarissy. Takie nadzieje byłyby znacznie przesadzone. Niezaprzeczalnie jednak Daniel dostrzegł w córce pastora coś, co do niego przemawiało, była ona bowiem jedyną osobą płci Ŝeńskiej, która wzbudziła jego zainteresowanie przez prawie cały okres pobytu w stolicy. Jeszcze raz zerknęła ukradkiem w przeciwległy kąt. Tym razem przekonała się, Ŝe patrzy na nią para niebieskich oczu przypominających odcieniem oczy zmarłej baronowej Exmouth, lecz zarazem nieporównanie bystrzejszych. - JuŜ myślałam, Ŝe zasnęłaś - CóŜ innego moŜna było powiedzieć? - W ogóle cię nie słychać. - Nie, milady. Z zachwytu zapomniałam o całym świecie. Nigdy nie byłam tak daleko na południu kraju i wszystko wydaje mi się nowe i ciekawe. ChociaŜ biedaczka najpewniej przeŜywała niemałą rozterkę w związku z pobytem w Brighton, nie pozwalała, by niepokojące myśli zaszkodziły jej manierom. ZauwaŜywszy to, lady Exmouth dodała jeszcze jedną pozycję do długiej listy zalet panny Robiny Perceval. - Pamiętam, moje drogie dziecko, wcale nie takie dawne czasy, kiedy wielu musiało rezygnować z podróŜy w pół drogi do małej rybackiej wioski Brighton. Ostatnio weszło w modę narzekanie na regenta, ale gdyby nie kupił tego „małego wiejskiego domku” na wybrzeŜu, to obawiam się, Ŝe i ten, i inne trakty w okolicy na długo pozostałyby błotnistymi, nierównymi drogami, często nie do przejechania. Czy ty wiesz, ile tu stało porzuconych powozów? Najwidoczniej Robinę zainteresował ten wywód, bo na jej ładnej twarzy odmalował się wyraz głębokiej zadumy. - Rzeczywiście, łatwo zapominamy, Ŝe jeszcze nie tak dawno podróŜe po kraju były niebezpieczne. W dodatku drogę, która kiedyś zajmowała wiele godzin, teraz przebywa się znacznie szybciej.

20 - I znacznie wygodniej - dodała lady Exmouth. - Resorowane powozy mniej rzucają, a podczas podróŜy moŜna przystanąć na odpoczynek w licznych zajazdach, Chwilę później jak na zamówienie ujrzały przy drodze zajazd i ich powóz stanął na dziedzińcu bardzo eleganckiej stacji pocztowej. SłuŜba otworzyła drzwi i przystawiła schodki, a jego lordowska mość stanął na posterunku, by pomóc swoim damom w wysiadaniu. - Jak to jest, mamo - spytał, prowadząc je do wnętrza zajazdu - Ŝe dwie damy mogą przejechać tę samą drogę jednym powozem, a mimo to jedna wygląda tak samo jak przed wyjazdem, natomiast druga bardziej przypomina nastroszoną kurę, która przez cały dzień obijała się po podwórzu. - Paskudny chłopiec! Nie muszę nawet pytać, która z nas powinna twoim zdaniem zadbać o swój wygląd. - Starsza pani próbowała udać uraŜoną, ale wypadło to mało przekonująco. - Gdzie ta zgrzana kura moŜe się trochę odświeŜyć? Daniel przyzwał gestem słuŜącą, a Robina, która z najwyŜszym trudem zachowała powagę, udała się w towarzystwie lady Exmouth do pokoju na górę, Ŝeby zadbać równieŜ o swój wygląd i dokonać niezbędnych poprawek. Naturalnie nie pierwszy raz słyszała Daniela wypowiadającego prowokującą uwagę. Lady Exmouth zawsze brała docinki syna za dobrą monetę i Robina była nawet nieco zazdrosna o szczególną więź łączącą matkę z synem. Nigdy nie odwaŜyłaby się podobnie odezwać do Ŝadnego z rodziców, a na pewno nie do matki, która w odróŜnieniu od lady Exmouth była całkiem pozbawiona poczucia humoru. Pewnie właśnie dlatego starsza dama tak przypadła jej do serca. Lady Exmouth cechowała się wyjątkową poczciwością, uwielbiała Ŝart i śmiech, lecz nie miała w sobie ani odrobiny niefrasobliwości, aczkolwiek naleŜało podejrzewać ją o to, Ŝe niekiedy celowo usiłuje sprawić wraŜenie osoby niezbyt rozumnej.

21 Znalazły wspólny język prawie natychmiast, toteŜ Robina była pewna, Ŝe towarzystwo lady Exmouth w najbliŜszych tygodniach dałoby jej wiele przyjemności, gdyby nie myśl o tym, Ŝe dama przeŜyje przykre rozczarowanie, jeśli pobyt w Brighton nie zakończy się ogłoszeniem zaręczyn jej syna z córką pastora z Abbot Quincey. W zasadzie powinno jej schlebiać to, Ŝe interesuje się nią baron Exmouth, i moŜe nawet tak by było, gdyby Robina sądziła, Ŝe udało jej się zdobyć uczucie tego męŜczyzny. Wolała jednak nie ulegać bezsensownym złudzeniom. Raczej nie było nadziei na to, by ktokolwiek zajął w jego sercu miejsce zmarłej Ŝony. Zdjąwszy czepek, przez chwilę studiowała swoje odbicie w lustrze, a przy okazji poprawiła zabłąkany kosmyk. Wyglądała całkiem nie najgorzej. Zapewniono ją zresztą, Ŝe choć za piękność uwaŜać się nie moŜe, to swą urodą jest w stanie zawrócić w głowie niejednemu. Panien o wybitnej urodzie było podczas tegorocznego sezonu wystarczająco duŜo, na przykład jej dobra przyjaciółka Sophia Cleeve. Wydawało się zatem dość dziwne, Ŝe lord Exmouth wykazał mało zainteresowania tymi pannami, bo przecieŜ powszechnie uwaŜano go za znawcę piękna. - Czy coś cię dręczy, dziecko? Wyrwana z zadumy Robina stwierdziła, Ŝe skupiło się na niej badawcze spojrzenie oszukańczo sennych piwnych oczu. - Nie, właściwie nie, milady. Myślałam o pewnych osobach, które poznałam podczas sezonu w Londynie. Ciekawa jestem, ile z nich pojedzie do Brighton tak jak my. Robina uspokoiła swoje sumienie tłumaczeniem, Ŝe przecieŜ nie całkiem skłamała, a lady Exmouth na szczęście nie próbowała kwestionować odpowiedzi. - Nie zdziwiłoby mnie, gdyby okazało się, Ŝe całkiem duŜo. Na pewno cały krąg Carlton House, w którym, jak zapewne wiesz, obraca się najlepszy przyjaciel mojego syna,

22 Montague Merrell. Najlepiej spytajmy Daniela, kto jeszcze zamierza pobyć nad morzem. On bez wątpienia oświeci nas w tej materii. Okazało się jednak, Ŝe Daniel nie moŜe lub po prostu nie chce tego zrobić. Gdy obie panie spotkały go kilka minut później w prywatnym saloniku zajazdu, stwierdził: - Dobrze wiesz, mamo, Ŝe nie naleŜę do otoczenia regenta. Nie powiem teŜ, Ŝebym był choć trochę zainteresowany tym, kto będzie w jego świcie tego lata. - Jak na młodego człowieka uwaŜanego przez całe dorosłe Ŝycie za jednego z dyktatorów mody w towarzystwie, wykazujesz zaskakująco mało zainteresowania tym, co dzieje się w elitarnych kręgach - zauwaŜyła jego matka, z uznaniem mierząc wzrokiem obfity posiłek przygotowany dla nich. Daniel niezwłocznie dostrzegł poŜądliwy błysk w jej oczach i elegancko odsunął krzesło, by mogła usiąść. Jak daleko sięgał pamięcią, matka zawsze miała zdrowy apetyt. Wcale zresztą nie uwaŜał tego za niepoŜądaną cechę, póki jedzenie nie stawało się dla kogoś nieposkromioną namiętnością. Z nie mniejszą bystrością dostrzegł równieŜ, Ŝe od chwili wejścia do saloniku panna Perceval ani razu nie otworzyła swoich kształtnych i zachęcających do pocałunków ust. Poza tym ostatnio wydawała się mocno skrępowana jego towarzystwem. Ten godzien poŜałowania stan rzeczy naleŜało jak najszybciej zmienić! - Proszę pozwolić, Ŝe nałoŜę pani kurczaka, panno Perceval. - Nie dał jej okazji do sprzeciwu. - Musi pani być głodna po tylu godzinach jazdy. PodróŜe na większe odległości często rozbudzają apetyt. - Mój na pewno - włączyła się do rozmowy lady Exmouth. - To się rozumie samo przez się, mamo.

23 - Niegrzeczny chłopiec! - skarciła go z uśmiechem. - Twój drogi papa stanowczo za mało bił cię w dzieciństwie. Daniel zauwaŜył, Ŝe uroczy, spontaniczny uśmiech panny Perceval, wywołany tą Ŝartobliwą wymianą zdań, szybko zgasł. Liczył jednak na to, Ŝe przywracanie Robinie spokoju ducha nie będzie trudne. Miał nawet nadzieję na pogłębienie znajomości, i to jeszcze tego samego dnia. OdwaŜnie postawił sobie nowy cel. - Chyba masz rację, mamo. Pozwól mi jednak wspomnieć o wybornym pasztecie z dziczyzny przy twoim prawym łokciu, poniewaŜ dotąd umknął twojej uwagi. - Dziękuję, mój drogi. - Porozumiewawczy uśmiech jednoznacznie dał mu do zrozumienia, Ŝe matka wie, o co chodzi. Wyglądało zresztą na to, Ŝe cel został osiągnięty, bo panna Perceval bez dalszych zachęt zaczęła częstować się rozmaitymi potrawami. - Muszę powiedzieć, mój drogi chłopcze, Ŝe przeszedłeś samego siebie. To jest najlepsza przekąska, jaką zdarzyło ci się kiedykolwiek zamówić. MoŜe zadowolić najwybredniejsze gusta. - To nie moja zasługa. - Daniel zaskoczył damy tym wynurzeniem. - Jeśli chcesz wyrazić swoje uznanie, podziękuj Kendallowi, mamo. To on zamówił ten późny lunch w prywatnym saloniku, kiedy przed dwoma dniami załatwiał stajnię dla moich gniadoszy. - Czy zostało nam jeszcze duŜo drogi do przejechania, milordzie? - spytała Robina, uznawszy, Ŝe powinna wreszcie wnieść jakiś wkład do rozmowy. - Mamy przed sobą najwyŜej godzinę jazdy. Moje nowo kupione konie poradzą sobie bez wysiłku. - Dumny jesteś, synu, z tego zakupu, czyŜ nie? - Bardzo, matko! - przyznał, zadowolony z siebie. - To wielka przyjemność uprzedzić samego księcia. Dostałem informację z wiarygodnego źródła, Ŝe Sharnbrook był bardzo

24 powaŜnie nimi zainteresowany - wyjaśnił w odpowiedzi na pytające spojrzenia. - Ale za długo się zastanawiał. MoŜe miał na głowie waŜniejsze sprawy, na przykład zaręczyny z przyjaciółką panny Perceval. - Prawdę mówiąc, dość bezbarwne przyjęcie w Sharnbrook było dla mnie niespodzianką - zauwaŜyła lady Exmouth. - Zupełnie nie rozumiem, czemu zaproszono tak mało gości. Bądź co bądź, ksiąŜę ma reputację jednego z najbogatszych ludzi w Anglii. Nie wierzę, Ŝeby nie mógł sobie pozwolić na nic bardziej wystawnego. Przyjaciel twojego papy, Robino, teŜ podobno do biednych nie naleŜy, więc doprawdy nie pojmuję, czemu nie uświetniono tych zaręczyn bardziej okazale. - Tak sobie Ŝyczyli Sophia i Benedykt - wytłumaczyła Robina. - Zresztą mimo Ŝe nie zjechało tam wielu gości, przyjęcie było bardzo udane. - Ja równieŜ jestem zwolennikiem poglądu, Ŝe bardzo osobiste uroczystości powinny być moŜliwie skromne i nieoficjalne - oznajmił Daniel ku zaskoczeniu matki. - Omal nie poczułem przed chwilą wyrzutów sumienia z powodu pozbawienia Sharnbrooka tych gniadoszy, mam bowiem wraŜenie, Ŝe wiele nas łączy. To, Ŝe ktoś jest dobrze sytuowany, nie oznacza, Ŝe ma obnosić się ze swoim bogactwem. - Zaskakujesz mnie, synu. Na przyjęcie z okazji swoich zaręczyn z Clarissą uparłeś się zaprosić połowę hrabstwa. Lady Exmouth nie przemyślała tej wypowiedzi, ale prawie natychmiast przeklęła w duchu swoją głupotę. Publicznie rzadko zdarzało jej się wspominać imię niedawno zmarłej synowej, a juŜ na pewno nie powinna tego robić w obecności panny Perceval, która siedziała przy stole w milczeniu i zdawała się całkowicie pochłonięta jedzeniem. - Święta prawda, mamo - szybko przerwał niezręczną ciszę baron, nie zdradzając bynajmniej zakłopotania draŜliwym

25 tematem. - Z wiekiem upodobania się zmieniają. Kiedyś nie przyszłoby mi do głowy przejechać otwartym powozem więcej niŜ kilka mil, a dziś sprawiło mi to duŜą przyjemność. Skierował spojrzenie na Robinę. - MoŜe uda mi się panią namówić, panno Perceval, do dotrzymania mi towarzystwa przez pozostałą część podróŜy. ŚwieŜe powietrze wydaje mi się zdrowsze niŜ duchota w pudle powozu. Poza tym mama będzie mogła zgodnie ze swym zwyczajem uciąć sobie popołudniową drzemkę, nie naruszając zasad dobrego wychowania. Robina zawahała się, ale trwało to tylko chwilę. W gruncie rzeczy nie było sposobu na uniknięcie towarzystwa lorda Exmoutha przez nadchodzące tygodnie, równie dobrze mogła więc wykazać rozsądek i juŜ teraz zacząć przyzwyczajać się do jego obecności. - Przyjmuję zaproszenie, milordzie, ja teŜ myślę, Ŝe kilka łyków świeŜego powietrza dobrze mi zrobi. - Obdarzyła go uśmiechem, w którym wstydliwość mieszała się, o dziwo, z szelmostwem. – Wprawdzie mogę dojechać do celu nieco potargana, ale mam nadzieję, Ŝe nie będę przypominać oszalałej kury. Donośny śmiech lorda Exmoutha pomógł jej poczuć się swobodniej do tego stopnia, Ŝe gdy później zajęła miejsce obok niego w kolasce, była bardzo zadowolona z jego towarzystwa. Nie niepokoiło jej nawet to, Ŝe oddała swoje bezpieczeństwo w ręce człowieka, który podobno właśnie przez ryzykowne powoŜenie zabił ukochaną Ŝonę. Dopiero gdy po przejechaniu ponad mili za cięŜkim powozem, w którym podróŜowała lady Exmouth, Daniel skręcił w znacznie węŜszą drogę i zatrzymał dziarskie gniadosze w cieniu przydroŜnych drzew, Robina doświadczyła kolejnego ataku paniki, dobrze jej znanej z ostatnich dni. - Panno Perceval, miałem pewien szczególny powód, prosząc o dotrzymanie mi towarzystwa w tej części podróŜy -