anja011

  • Dokumenty418
  • Odsłony55 975
  • Obserwuję54
  • Rozmiar dokumentów633.4 MB
  • Ilość pobrań32 383

2. Thea Harrison - Serce Burzy

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :2.3 MB
Rozszerzenie:pdf

2. Thea Harrison - Serce Burzy.pdf

anja011 EBooki Thea Harrison
Użytkownik anja011 wgrał ten materiał 6 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 374 stron)

Thea Harrison Elder Races 2 „„„„Storm’s HeartStorm’s HeartStorm’s HeartStorm’s Heart”””” „Serce Burzy”„Serce Burzy”„Serce Burzy”„Serce Burzy” TŁUMACZTŁUMACZTŁUMACZTŁUMACZENIEENIEENIEENIE Em3AEm3AEm3AEm3A –––– rozdziały 1rozdziały 1rozdziały 1rozdziały 1----3333 SSSSmokmokmokmok_z_z_z_z –––– rozdziały 1rozdziały 1rozdziały 1rozdziały 1----20 i epilog20 i epilog20 i epilog20 i epilog KorektaKorektaKorektaKorekta:::: PeruniaPeruniaPeruniaPerunia

królowa, rzeczownik: 1. żona lub wdowa po królu 2. monarcha płci żeńskiej 3. kobieta wybitna w konkretnej randze, władzy czy atrakcyjności, na przykład zwyciężczyni konkursu piękności królowa, rzeczownik: 4. królewski wrzód na mojej dupie - NINIANE LORELLE, KRÓLOWA MROCZNYCH FAE

01 Nie ignorujesz ryku wezwania od Lorda Wyrów w Nowym Jorku, ponieważ zwykle zwiastuje to w jakieś wielkości katastrofę. A szczególnie nie ignorujesz go, jeśli jesteś jednym z jego strażników. Tiago wyszedł ze Starbucks znajdującego się na parterze w Wieży Cuelebre. Pobiegł północną klatką schodową na 79-te piętro. Mógł wziąć windę, ale czuł się w niej niespokojny i jak w pułapce. Mógł wyjść z kawiarni na ulicę, zmienić się w swoją postać Wyra i polecieć na dach Wieży, a następnie zejść dwie kondygnacje w dół, ale frustracja gryzła jego wnętrzności i chciał poczuć gorączkę wspinaczki w swoich mięśniach i płucach. Nie lubił nowoczesnych przestrzeni miejskich. Liczył minuty, aż będzie mógł wydostać się z Nowego Jorku. Deszczowa, mokra wiosna wyparowała w duszne trzydzieści dwa stopnie, omijając łagodne wczesne letnie temperatury, jakby nigdy nie istniały. Teraz w czerwcu miało się wrażenie sierpnia. Spaliny, szczątki budowlane, śmieci, zapachy z restauracji, chemikalia do czyszczenia i wszystkie różne inne zapachy współczesnej ludzkości skwierczały w upale. Zapachy paliły w gardle, pozostawiając mu uczucie podrażnienia i bycia nie na miejscu. Był jednym ze starożytnych Wyrów, którzy byli tak długowieczni, że zostali uznani za nieśmiertelnych. Z tych starych, którzy albo powstali w twórczym ogniu narodzin układu słonecznego lub narodzili się tak dawno, że ich pochodzenie było zagadką nawet dla nich samych. Istnieli w swoich zwierzęcych formach przez millenia, ale kiedy rozrósł się nowy ludzki gatunek, starzy Wyrowie nauczyli się zmieniać swój kształt tak, by mogli chodzić w ukryciu wśród ludzi. Cywilizacja była pewnego rodzaju tańcem i starożytni Wyrowie spóźnili się na bal. Przywdziali maski i wślizgnęli się z cichą drapieżną gracją na salę balową. Obserwowali ostrymi oczami, które błyszczały w głębi cienia za przyjętymi przez nich fasadami, notowali i uczyli się ruchu i rytmu tańca, obyczajów społecznych i tego, kiedy się ukłonić i przycisnąć swoje wargi do grzbietu dłoni, jak się uśmiechnąć i powiedzieć: dobry wieczór, proszę i dziękuję oraz tak, poproszę więcej cukru do mojej herbaty. Wszystko to, podczas gdy zauważali puls, który trzepotał u nasady szyi tancerzy, zapach potu i przyspieszony oddech. Zauważyli te rzeczy, bo pamiętali, że byli zwierzętami,

które odgrywają swoje role. Pierwotny było pierwszym słowem, które zrozumieli, gdy uczyli się języka, jako odnoszące się do tego, czym właśnie byli. Mimo ich uśmiechniętych ludzkich masek, byli dzikimi stworami, które wiedziały jak przetrwać dzięki uderzeniom zębów i pazurów. Pamiętali wytrysk krwi z żyły szyjnej, gdy zduszali życie w ofierze. Starożytni pozostawali w swoich postaciach i dorastali w nich wygodnie, niektórzy z większym wdziękiem, umiejętnościami i radością niż inni. Ale wszyscy z nich nieśli tę niecywilizowaną dzikość w swoim rdzeniu, pewną wiedzę, że muszą poruszać się w sekrecie po nieużytkach magicznych miejsc na świecie. Czas i przestrzeń ugięły się, kiedy Ziemia została uformowana. Wybroczenia utworzyły kieszenie przestrzenne Innych krajów, gdzie magia łączy się, czas porusza się inaczej, nowoczesne technologie nie działają, a słońce świeci innym światłem. To, co stało się znane jako Starsze Rasy, rodzaj Wyr i Elfy, Jasne i Mroczne Fae, rodzaj Demonów, rodzaj Nocy, ludzkie czarownice i wszelkiego rodzaju potwory, dążyły do gromadzenia się w lub wokół Innych krajów. Ci ze starożytnych Wyrów, którzy wybrali przystosowanie się do ludzkiej cywilizacji byli uzależnieni od tego, by od czasu do czasu uciekać z nowoczesnych miast. Strząsali z siebie swoje ludzkie fasady i kąpali się w archaicznym srebrzystym słońcu, gdy zatracali się w locie, lub zanurzali się głęboko w magii nasyconych zielenią najstarszych nieokiełznanych lasów. Istniała zasadnicza różnica między starymi i młodszymi Wyrami. Młodsi Wyrowie urodzili się w cywilizacji. Przybyli na bal już oswojeni. Tiago nie był oswojony. Był bardziej zdziczały od większości nawet najdawniejszych Wyrów. Musiał ciężko pracować, aby sprostać trudnym wyzwaniom i zostać wypuszczonym, by wolno wędrować. To nie było mądre, aby zatrzymywać go na zbyt długo w mieście. Minęło dwa i pół tygodnia odkąd Rune wezwał go z powrotem z Ameryki Południowej. Dragos Cuelebre, Lord majątku rodzaju Wyr niedawno zaginął. Tiago właśnie przybył z powrotem do Stanów, kiedy pojawił się Dragos z tą dziwną kobietą. Historia, jaką opowiedzieli, dotyczyła kradzieży, porwania, magii i morderstwa. Wiele się wydarzyło od kiedy Tiago powrócił i ponownie pojawił się Dragos. Część z tego była zabawna, jak na przykład śledzenie nowej partnerki Dragosa, kiedy została

porwana - ponownie - i groziła jej śmierć, gdy Dragos wreszcie zdjął swojego starego wroga Uriena, Króla Mrocznych Fae. Zemsta podawana na ciepło. To był rodzaj rozrywki dla Tiago. Od tamtej pory wszystko, co robił, było to czyszczenie i praca dla pracy. Upewnij się, że wszystkie zaangażowane Gobliny są martwe, załatwione. Ścigaj i zarżnij każdego Mrocznego Fae, który był częścią strony Uriena, załatwione. Zaśnij z palcem w dupie, załatwione. Walnął w drzwi, które miały namalowany w kręgu numer 79, by je otworzyć. Jego długie nogi pożerały odległość, kiedy szedł marmurową podłogą korytarza. Cuelebre Enterprises było wielonarodową korporacją, która zarabiała bezbożne kwoty pieniędzy. Pracownicy firmy i osoby zaangażowane w zarządzanie majątkiem Wyrów były opłacane bardzo dobrze. Strażnicy Wyr mieli otwarte rachunki, którymi pokrywali wydatki na ubrania (przedstawiało to istotną zaletę gwałtownego aspektu życia Strażników), podróże, jedzenie i broń. Czego jeszcze potrzebuje facet? Raz na jakiś czas Tiago dokładnie sprawdzał zwiększające się zasoby swojego konta bankowego, aby upewnić się, że wszystkie liczby są sumowane, ale tak czy inaczej, w większości ignorował to. Pamiętał, kiedy została zbudowana Wieża Cuelebre. Rok 1970 widział wynalazek bomby neutronowej, katastrofę Three Mile Island1 , atak terrorystyczny na Olimpiadzie w Monachium oraz budowę Wieży Cuelebre. O tak, pobyt z dala od tego przedsięwzięcia był dobry. Był bardzo zadowolony z podróży po świecie, aby polować, zdetronizować i zabić nieciekawego małego czarnoksiężnika w Republice Południowej Afryki, który zdobył własną armię i miał upodobanie do Mocy, jaką mógł zyskać, dzięki ludziom i Wyrom w obrzędach ofiarnych. Kiedy Tiago powrócił do Nowego Jorku i był pewien, że robiąc to, spędził miłe chwile, Wieża Cuelebre już wybuchała na tle krajobrazu i na zawsze zmieniła panoramę miasta. Zewnętrzna powierzchnia Wieży była gładka i lśniąca, odbijała zmienne niebo, a wnętrze było zdobione ekstrawaganckimi podłogami z tureckiego marmuru ze złotymi żyłkami, lśniącymi lampami z matowego szkła i polerowanymi mosiężnymi uchwytami 1 Katastrofa Three Mile Island – w roku 1970 doszło do największej w USA katastrofy w cywilnej elektrowni jądrowej, kiedy to częściowo stopił się jeden z dwóch reaktorów.

wraz ze strategicznie umieszczonymi, bezcennymi dziełami sztuki i rzeźbami. Cały wieżowiec ogłaszał bogactwa i moc Lorda Wyrów, Dragosa Cuelebre. Osiągnięcie to miało więcej niż znaczenie architektoniczne lub gospodarcze. Było czymś więcej niż deklaracją polityczną wobec innych Starszych Ras. Rok budowy Wieży zapadł w folklor Wyrów jako cud, kolektywnej kooperacji, dominacji jednej osoby i bezlitosnych rządów. Dokładnie tak jak wtedy, kiedy Dragos wciągnął oporny, lotny rodzaj Wyr pod swoje panowanie tak wiele wieków wcześniej, wymusił na nich nowoczesność i narzucił im kompromis. Chociaż niektórzy z Wyrów pokrwawili siebie nawzajem podczas największego stresu w trakcie budowy wieży i późniejszego przeniesienia biur korporacyjnych i administracyjnych, w rzeczywistości nikt nie odważył się popełnić morderstwa. Byli na końcowym etapie osiedlania się w środku, kiedy rozbawiony Tiago zabrał wycieczkę z wieżowca. Wszyscy Wyrowie zostali wysłani do swoich narożników, by ułożyć na miejscu zmarszczone futro lub pióra, wylizać dosłowne i metaforyczne rany, umeblować swoje biura i rozpakować dokumenty. Teraz, bez wyjątku, każdy kto był zaangażowany w tworzenie Wieży, mówił o tym czasie z dumą i bez najmniejszej ironii. Tiago dotarł do sali konferencyjnej. Była to duża sala posiedzeń wykonawczych ze wszystkimi urokami: czarne skórzane fotele, duży dębowy polerowany stół, najnowocześniejszy sprzęt do telekonferencji i tajemnicze czarne metalowe przyrządy, które jak powiedziano Tiago były maszynami do cappuccino i kawy. Nie pamiętał do nich instrukcji obsługi. Tak szybko, jak zdał sobie sprawę, że rozmowa nie dotyczyła żadnych nowomodnych broni, z którymi strażnicy mogliby być przeszkoleni w obsłudze, stracił nią zainteresowanie. Dragos oraz wszyscy pozostali strażnicy Wyr byli już w sali konferencyjnej. Tiago prawie drgnął, kiedy zobaczył, że nowa partnerka Dragosa, Pia, również była obecna. Przyszła znikąd i teraz nagle grała główną rolę w procesie podejmowania decyzji Dragosa. Kiedy Wyrowie się parowali, czynili to na całe życie. To było rzadkością, zwłaszcza podczas ich wyjątkowo długiego życia, a także czymś nieodwołalnym, więc zmiana ta była na stałe. Sparowanie Dragosa wstrząsnęło majątkiem Wyrów i bez wątpienia również wszystkimi innymi majątkami. Nie była to jednak zmiana, która spodobałaby się Tiago,

ale wraz z resztą świata, musiał stawić temu czoła i zacząć się przyzwyczajać. Dragos, masywny brunet ze złotymi oczami smoka, chodził po jednym końcu sali. - Najwyższy czas – warknął Lord Wyrów. Tiago podszedł do swojego zwyczajowego rogu, gdzie trzymał się ściany podczas spotkań strażników. - Jestem tutaj, prawda? Ostry słuch Tiago wyłapał partnerkę Dragosa, Pię, jak wyszeptała do gryfa Graydona siedzącego u jej boku: - Czy jesteś pewien, że jest nauczony porządku? Tiago postanowił ją zignorować. Zamiast tego dobrze przyjrzał się wszystkim wokół w pokoju. Wszyscy podejrzani byli obecni, minus jeden. Cztery gryfy Bayne, Constantine, Graydon i pierwszy wartownik Dragosa, Rune, byli płowi, opaleni i muskularni. Zachowywali pokój w majątku Wyrów. Harpia Aryal, która była powodem śledztwa, siedziała ze skrzyżowanymi rękami i nogami, kołysała stopą. Ta laska nie była w zgodzie z koncepcją spokojnego siedzenia na miejscu. Głowa bezpieczeństwa Cuelebre Enterprises, gargulec Grym, siedział jak zwykle przy Aryal, pół jego uwagi skierowane było na harpię. Niejednokrotnie, gdy porywczy temperament Aryal pakował ją w kłopoty, Grym wyciągał z nich jej tyłek. Tiago skrzywił się, kiedy doszedł do tego, kto był osobą, która się do nich nie przyłączyła i która ponownie nigdy już się do nich nie połączy. Tricks, faerie, która kiedyś była szefową działu PR w Cuelebre Enterprises, była integralną częścią ich grupy przez długi czas. Dziwne, jak brak jednej słodkiej małej faerie mógł spowodować taką dziurę w pokoju. Następnie była prawda o nim. Podczas gdy jego forma Wyra była znana amerykańskim narodom Indian jako gigantyczny ptak grzmotu, większość po prostu widziała jego ludzką postać, sześć stóp cztery cale wzrostu, dwieście pięćdziesiąt funtów mężczyzny z tatuażem druta kolczastego okrążającym gruby umięśniony biceps i wirującym do jego krótkich czarnych włosów. Jego twarz wyglądała jakby była wykuta za pomocą siekiery, a on często nie pamiętał o tym, żeby się uśmiechnąć. A gdy już to robił, wydawało się to wysyłać ostrzeżenie częściej niż nie.

Oto była centralna dynamika jego życia, podczas gdy chodziło mu o działalność wojenną, zwykle bieg jego dni był zaskakująco spokojny. Powód, dla którego było to takie proste. Ludzie niestety unikali kłótni z nim. Kilkaset lat temu, stał się głową prywatnej armii Dragosa, z której większość obecnie podróżowała z powrotem z anulowanej akcji w Ameryce Południowej. Powinien być w podróży ze swoimi wojskami i przygotowywać się do ich następnego zlecenia, zamiast siedzieć w Nowym Jorku z palcem w dupie. Kurwa. Zdenerwowanie w pokoju wreszcie zostało zarejestrowane. Tiago zmrużył oczy. Każdy miał w sobie jakieś nieszczęśliwe wibracje. Zapytał: - Co jest? Dragos obrócił się na końcu sali i zrobił kolejne okrążenie. - Tricks zaginęła. Nie odbiera swojej komórki ani nic innego. Tiago odepchnął się od ściany, wyprostował się i oparł ręce na biodrach. - Nie ma jej dopiero od czterech dni. Co się stało? Dragos odwrócił się do ogromnego płaskiego ekranu po drugiej stronie pokoju i skierował na niego pilot. - Niektórzy ludzie już to widzieli. Tiago odwrócił się. Płaski ekran ożył i ukazały się na nim poranne wiadomości na MSNBC. Przesuwający się pasek na dole ekranu wskazywał, że były z tego ranka. Nagranie miało tylko kilka godzin. Reporterka bez uśmiechu stała przodem do kamery. - To jest historia, która mogła pochodzić prosto z bajki o faerie, fikcją, tym jest. Przechwytywała wyobraźnię tak jak Marilyn Monroe kiedyś przechwytywała serca na całym świecie. Przez wiele lat Thistle Periwinkle była ulubienicą Ameryki i jedną z najbardziej znanych publicznych osobistości Starszych Ras. Działała jako rzecznik PR w Cuelebre

Enterprises od początku 1970 roku. Zarówno paparazzi jak i opinia publiczna kochają ją. Zaszczycała międzynarodowe okładki magazynów, regularnie występowała w telewizji i była gościem w Tonight Show Johnny'ego Carsona… Brwi Tiago obniżyły się w grymasie, kiedy były pokazywane zdjęcia i klipy filmowe z Tricks, natomiast reporterka mówiła. Czerpiąc z różnych źródeł, które pokazywały drobną faerie w różnych stylach na przestrzeni lat. Dowiedział się o niej więcej, w ciągu zaledwie kilku minut niż kiedykolwiek wcześniej. W jednym klipie filmowym nosiła włosy uczesane w fryzurę Mary Tyler Moore Flip2 . W innym, jej ciemne włosy były zadziorne i zaczesane do góry, à la Monroe, gdy puściła oko do kamery. W trzecim klipie z 1960 roku, nosiła długie warkocze, buty platformy i wiązaną farbowaną minisukienkę. Warkocze wyraźnie pokazywały delikatnie spiczaste uszy, długie ciemne szare oczy Fae, które były większe niż większość ludzi, wysokie kości policzkowe, zadarty nos, rysy twarzy i pełne usta, które najczęściej rozpromieniał szeroki uśmiech. To nie zmierzało w dobrym kierunku. Jego żołądek zacisnął się. Domagał się odpowiedzi: - Dlaczego oni mówią o niej w czasie przeszłym? Został uciszony przez kilku innych strażników, którzy koncentrowali się na ekranie, wyraz ich twarzy był napięty. Jego grymas pogłębił się, ale zwrócił swoją uwagę z powrotem na klip filmowy. Cofnął się do reporterki, która powiedziała: - Potem kilka dni temu Ameryka była w szoku, gdy Król Mrocznych Fae, Urien Lorelle zginął w dziwacznym wypadku konnym... - Dziwaczny wypadek konny - prychnął Graydon. - Tak. Przypadkowo został rozszarpany przez rozwścieczonego smoka. Łuuupss. Tym razem Tiago dołączył do uciszania gryfa. Segment informacyjny dopiero stawał się istotny. 2 To rozpuszczone włosy z podkręconymi końcówkami na zewnątrz.

- ... i okazało się, że Thistle Periwinkle była w rzeczywistości Niniane Lorelle, zaginioną córką zmarłego Króla Mrocznych Fae Rhiana i jego Królowej Shaylee. Niniane Lorelle od dawna była uważana za martwą, ale zarówno DNA jak i magiczne testy potwierdziły roszczenia Thistle Periwinkle. Rzeczywiście była spadkobierczynią Mrocznego Tronu Fae. - Reporterka przerwała dramatycznie. - Po przerwie pokażemy już niesławne nagranie wykonane przez przypadkowego przechodnia telefonem komórkowym. Klip pokazuje incydent, po którym trzech Mrocznych Fae było martwych, a prawowita następczyni tronu zaginiona. Zamieszczony na YouTube pod koniec ostatniej nocy, film szybko zniknął przy pomocy wirusa. Przez Internet przeszła burza i pozostawiła ona chicagowską policję i władze Fae zadających poważne pytania. Co tak naprawdę wydarzyło się w tym ciemnym zaułku Chicago w nocy? Czy Niniane Lorelle była odpowiedzialna za śmierć Mrocznych Fae? Gdzie jest następczyni Mrocznego Tronu Fae? Zostacie z nami. Przemoc zagrzmiała w pokoju, gdy scena została przerwana przez reklamę papieru toaletowego. - Cholera - powiedział Dragos, gdy spojrzał na pilota. - Chwileczkę. Reklamy przyspieszyły. Rune stwierdził: - Ona miała rację co do tego, co powiedziała przed wyjazdem. Musimy zmienić nasz sposób myślenia o niej. Należy pamiętać, aby nazywać ją teraz Niniane. Pia powiedziała: - Musiała być bardzo przestraszona. Społeczeństwo Mrocznych Fae tkwiło pod żelazną ręką rządów Uriena przez ostatnie dwieście lat i zostało w przeważającej części zamknięte przed resztą świata. Tricks lub Niniane, nieważne, poszła sama na spotkanie z przedstawicielami ich rządu, osobami, których lojalność i motywacja były nieznane. Tiago pokręcił głową, gniew zagotował się wewnątrz niego. Walczył, by mieć wszystko pod kontrolą, zanim będzie mógł się rozluźnić.

- Mówiłem, że niektórzy z nas powinni byli z nią pójść! - Nie ma sensu, wyciągać starych argumentów - powiedział Dragos, strzelając spojrzeniem. – Tr… Niniane i ja postanowiliśmy, że nikt z majątku Wyrów z nią nie pójdzie. Inaczej wyglądałoby to na to, że Wyrowie robią spektakl mocy w majątku Mrocznych Fae. Było siedem majątków Starszych Ras, które pokrywały się z ludzką geografią kontynentalnych Stanów Zjednoczonych. Majątek Wyrów, którym przez wieki rządził Dragos miał siedzibę w Nowym Jorku. Siedziba mocy Elfów opierała się o Charleston w Południowej Karolinie. Majątek Mrocznych Fae był usytuowany w Chicago, a Jasnych Fae w Los Angeles. Oprócz dyskretnych różnic geograficznych i politycznych, Mroczne Fae i Jasne Fae miały także różne zabarwienia i przejawy Mocy. Jasne Fae były charyzmatyczną rasą z blond włosami i oczami albo niebieskimi, albo zielonymi i mieli awersję do żelaza. Mroczne Fae posiadały czarne włosy z bladą skórą i szarymi oczami oraz często mieli dar do metalurgii. Rodzaj Nocy, który obejmował wszystkie formy wampiryczne, kontrolował rejon zatoki San Francisco wraz z północno-zachodnim Pacyfikiem, a ludzkie czarownice, uważane za część Starszych Ras z powodu ich dowództwa nad magiczną mocą, były usytuowane w Louisville. Rodzaj Demonów, tak jak Wyrowie i rodzaj Nocy, składał się z kilku różnych typów, które obejmowały Gobliny i Dżiny, a ich siedziba znajdowała się w Houston. Dragos i faerie mieli dobry powód, by podjąć taką decyzję. Wszystkie Starsze Rasy były zazdrosne o swoje terytorium i obecny układ sił. Wzięliby to za gwałtowne odstępstwo, że jeden majątek próbuje przejąć lub kontrolować inny. Jednakże. - To było wówczas, a w tym momencie mamy teraz - powiedział Tiago. Dragos przytaknął, wydając z siebie oddech wybuchowego westchnienia. - Zgadzam się. Tiago potarł tył głowy. Nieznane emocje przepływały kaskadowo przez niego. Niniane uciekła, gdy jej wuj Urien przejął w krwawym zamachu stanu Mroczny Tron Fae i wybił jej

rodzinę. Przybiegła prosto do Dragosa w poszukiwaniu sanktuarium i była częścią wewnętrznego kręgu rodzaju Wyr przez prawie dwieście lat. Ze wszystkich powyższych powodów Tiago ledwie ją znał. Większość czasu był daleko z armią Dragosa, uwikłaną w odległe konflikty. Spotykał ją może ze dwadzieścia razy w ciągu roku, zwykle na spotkaniach takich jak to, w czasie swoich rzadkich wizyt w Nowym Jorku. Rozmawiał z nią osobiście może kilkanaście razy. Mimo to, była jedną z nich. Przyzwyczaił się do jej zaraźliwego uśmiechu i tego seksownego kręcenia, które wyczyniała swoim słodkim małym tyłeczkiem, kiedy flirtowała zarówno z kamerą, czy z kimś osobiście. Gniew w nim zapłonął na to, że ktoś śmiał spróbować ją skrzywdzić. Była tak mała i delikatna, może wszystkiego z pięć stóp, nie więcej jak sto funtów i to gdy była przemoczona. A teraz zaginęła. Jego ręce zacisnęły się w pięści. Dragos chrząknął i nacisnął guzik. - Jest. Tiago spojrzał na płaski ekran wraz z wszystkimi. Reporterka wróciła, przekazując jeszcze więcej informacyjnego bełkotu. Blapieprzone- bla. Bardziej seksowny materiał filmowy z Niniane mrugającą do kamery i dmuchającą pocałunek. Cholera, te jej usta zostały stworzone dla Playboy TV. Mocował się ze swoimi myślami i skupił się na tym, co było istotne. Przyjechała do Chicago z eskortą Mrocznych Fae, która składała się z jakiegoś kuzyna drugiego stopnia oraz innych różnorodnych strażników. Spotkała małą delegację, na której czele stała jedna z najpotężniejszych figur rządowych Mrocznych Fae, kanclerz Aubrey Riordan. Ona i delegacja zatrzymali się w apartamencie na ostatnim piętrze w Regent, przygotowując się do przejścia do Innych krajów Mrocznych Fae na jej koronację. Miała, wszystko na to wskazywało, opuścić hotel w nocy i udać się na kolację ze swoim kuzynem i małą eskortą. Zwykły rój paparazzich już podążył w pogoń. Mroczne Fae zgubiły paparazzich po jeździe z dużą prędkością. To, co się stało w ciągu następnych kilku godzin było nieznane.

Tiago zacisnął zęby, kiedy spojrzał na ekran. Dojdźcie już do pieprzonego sedna. I tutaj to było, pieprzone sedno, rozeszło się po całym ponad pięćdziesięciosześcio- calowym plazmowym telewizorze z płaskim ekranem i najwyraźniej po całym Internecie. Jeden milion siedemset pięćdziesiąt tysięcy odsłon i nadal przybywało, od 01:30 w nocy. Ziarnisty, źle nagrany materiał filmowy pokazywał brudną uliczkę, która mogłaby być w dowolnym miejscu, w dowolnym mieście na świecie. Kadr drżał. Ten, kto nagrał film, nie mógł wykonać gorszej pracy, nawet gdyby próbował. Mimo to, była to niewątpliwie Niniane w czerwonej sukni bez pleców, która akcentowała jej zwartą sylwetkę klepsydry. Dwa Mroczne Fae już leżały na ziemi. Utknęła w pewnego rodzaju walce z trzecim. Mroczny Fae uderzył ją mocno w żebra. Oddech opuścił Tiago w ryku, jak gdyby to on był tym, który przyjął cios. Dupek z telefonem komórkowym nadal filmował to gówno i nie zrobił nic, by jej pomóc? Kadr poruszył się. Gówno! Potem ponownie się ustabilizował. Ostatni Mroczny Fae leżał na ziemi. Niniane stanęła nad napastnikiem, dyszała i była rozczochrana, jedną rękę wcisnęła w swój bok. Zaczęła kopać ciało. - Nienawidzę mojej rodziny! - Krzyknęła. - Nienawidzę mojej rodziny! Nienawidzę mojej rodziny! Obraz znów ukazał reporterkę MSNBC, ale Tiago zobaczył już więcej niż wystarczająco. Odwrócił się na pięcie ku Dragosowi i warknął: - Urlop. Smok spojrzał na niego, nie mniej wściekły niż on. Dragos powiedział: - Idź. Rune podążył za Tiago na korytarz. Ten odwrócił się do gryfa, gdy tylko zamknęły się za nimi drzwi.

Wszyscy nieśmiertelni strażnicy nieśli w sobie intensywne paleniska energii, która gotowała powietrze wokół nich. Pierwszy wartownik Dragosa był tak wysoki jak Tiago, ale nie tak masywny. Rune był najprzystojniejszy z czterech gryfów. Wyglądał jak grecki bóg przebrany za fana Grateful Dead. Nosił koszulkę z Jerrym Garcią, która opinała mu się na klatce piersiowej i na bicepsach, wytarte dżinsy z dziurami na kolanach i obute w stal na palcach buty, których podeszwy były odbite na więcej niż jednym tyłku Wyrów. Miał słoneczno-brązową, drobnoziarnistą skórę ze zmarszczkami od śmiechu w kącikach oczu koloru lwa. Wydawało się, że zarówno kamery jak i kobiety uwielbiały jego cechy, zawadiacki biały uśmiech i płową grzywę włosów z pasemkami od słońca, które opadały na szerokie ramiona, wśród których były błyski jasnego złota, kasztanu i polerowanej miedzi. Tiago wpatrywał się w drugiego wartownika z oceną wojownika, która nigdy w pełni nie chodziła spać. Wiele razy widział walkę Rune w jego formie gryfa. Kształt gryfa Rune był wielkości SUV-a, z lwim ciężkim umięśnionym ciałem. Posiadał kocią zwinność w obu swoich formach i ukazywał aurę leniwego niefrasobliwego lenistwa, które mogłoby, kiedy zostałby sprowokowany, wyparować w mgnieniu oka w ryczącym ataku. W swej ludzkiej postaci, Rune miał chude twarde mięśnie szermierza. Był zbudowany zarówno z mocy jak i prędkości, natomiast Tiago czasami walczył ze stopami ustawionymi szeroko, z berdyszem w jednej ręce i młotem bojowym w drugiej. Tiago był znany z siekania wrogów na kawałki lub po prostu wbijania ich w ziemię dzięki sile i zwykłej zawziętej wytrzymałości. Określany był wieloma cechami w ciągu wieków. Subtelny nie było jedną z nich. Tiago powiedział: - Porozmawiaj z zarówno Riehlem jak i Jamarem o wkroczeniu przeze mnie do… - T-bird3 - przerwał mu Rune. - Nie martw się o żołnierzy. Panuję nad tym, człowieku. Zadzwonię do Tuckera w Chicago, tak żeby transport i zaopatrzenie czekało na ciebie, gdy tam dotrzesz. - Dzięki. - Tiago posłał mu ponure spojrzenie, na które Rune odpowiedział. Żaden mężczyzna nie powiedział na głos tego, o czym myśleli. Było całe mnóstwo powodów, dla których mogli nie mieć wieści od faerie od czasu tego zdarzenia, a większość z tych powodów nie była dobra. 3 T-bird – skrót od thunderbird.

- Z Tricks jest w porządku - powiedział Tiago. - Lepiej niech z nią będzie w porządku, albo upewnię się, że piekło za to zapłaci. - Niniane – poprawił go Rune. Niecierpliwy, Tiago wzruszył ramionami. - Nieważne. Rune poklepał Tiago po ramieniu. - Dobrze, idź ją znaleźć i upewnij się, że wszystko z nią dobrze. - Wiesz, że to zrobię. Tiago pobiegł po schodach na dach Wieży. Odwrócił twarz do góry, aby spojrzeć na pełną jasną kulę słońca. Z poczuciem niewypowiedzianej ulgi opuścił swoją ludzką formę znikającą wraz z okowami miasta. Rzucił się w górę. Masywne skrzydła uderzyły w dół, kiedy wspinał się w powietrze, a grzmot przedarł się przez niebo. Wsunął się do najstarszej, najprawdziwszej części swojej duszy. Nie znał swojego faktycznego wieku, ale pamiętał wznoszenie się ponad Wielkimi Równinami, kiedy ogromne stada bizonów pokrywały teren mili na milę. Bizony były niegdyś jego ulubionym łupem. Spadał pionowo z dużej wysokości, morderczy kolos, który uderzał w bestię, którą wybrał i niszczył jej kręgosłup. Reszta stada bizonów uciekała w popłochu, zostawiając go zajadającego się w samotnym spokoju, kiedy wiatr falował przez bezkresne morze traw prerii pod kolosalnym basenem turkusowego nieba. Był znany w wielu narodach amerykańskich Indian jako stworzenie, które władało grzmotami i błyskawicami, szybko wpadało w gniew i wojnę, ale jego prawdziwą tożsamością był podróżnik4 Ziemi. Podejmował lot przez kilka dni, popadając w stan amnezji, kiedy patrzył na oceany i ziemie przewijające się pod połyskującym cieniem jego gigantycznych rozpostartych skrzydeł. 4 Sojourner (ang.) – podróżnik, gość, odwiedzający, przybywający.

Kiedy ciekawość sprowadziła go w końcu na ziemię, zmienił kształt, by po raz pierwszy chodzić wśród ludzi w krainie wypełnionej złotymi pustynnymi świątyniami i pałacowymi grobowcami pochówku królów otoczonych przez miasta umarłych. Ludzie skupieni byli w tętniącym życiem zielonym pasie żyznej ziemi, która występowała w okolicy wijącej się drogi rzeki, jak fałdy jedwabnej sukni uformowanej na krzywiznach zmysłowej kobiety. Mieszkał krótki czas z małymi, ciemnymi, inteligentnymi ludźmi, którzy pisali o nim w Pismach Piramid, z czasów Starego Państwa w Egipcie. Ludzie czcili jego skrzydlatą formę i nazwali go bogiem wiatru. Twierdzili, że przyniósł ze sobą tchnienie życia. Mieszkańcy Egiptu zaoferowali mu wszystko, co człowiek może pragnąć, ale nie był człowiekiem. Usiłowali zatrzymać go ofertami złota i łańcuchami kultu, seksem i dynastią, ale nie chciał być na łańcuchu lub posiadany. Tylko wtedy, gdy wielki uskrzydlony wąż Cuelebre upolował go, przypiął go do ziemi i przemówił do niego z czarującą cierpliwą i intelektem pełnym przebiegłości opowiadając o wizji narodu zjednoczonych Wyrów, zgodził się słuchać. Cuelebre stawił czoła ogromnemu wyzwaniu z najstarszym i najsilniejszym ze starożytnych Wyrów. Nie mógł przymusić ich, by oddali się w jego rządy, a następnie mieć nadzieję, że potem może im zaufać na jakimkolwiek dobrze funkcjonującym poziomie zarządzania. Zamiast tego musiał użyć perswazji w celu dostosowania ich do siebie, aby poprosić ich, by wraz z nim stworzyli naród Wyrów. Cuelebre namówił Tiago, by ten uświadomił sobie, że ten rozwój był nieunikniony zarówno dla ludzkości jak i Starszych Ras. Taniec cywilizacji zaczął nieuchronny walc na całym świecie. Tiago musiał wziąć udział w walcu. Musiał się zmienić, jak świat się zmieniał lub stałby się bez znaczenia. Odmówił zostania zredukowanym lub uchylenia się od nowej formacji świata. Tak więc, dawno temu, zgodził się pracować w niekiedy jawnie krnąbrnym partnerstwie. Dorastał, by przyznać się, że nie umniejszy tego, kim był, ale wzmocni swoją osobę i wykorzysta w najlepszych celach ku ich obopólnej korzyści. Był wodzem. Dla starożytnego ludu był bogiem burzy i piorunów, księciem nieba. Był Wyrem.

02 Motel 6 nie był taki zły. W rzeczywistości był trochę słodki w swego rodzaju poliestrowy sposób. Oczywiście, nie był to Regent, ani Renaissance czy Ritz-Carlton. Ale recepcjonistka była radośnie bezinteresowna, kiedy Niniane się meldowała, ceny były przystępne, a co najważniejsze, mieli pokoje dla palących. Co właściwie przeważyło. Z jednej strony, nie było żadnej obsługi pokoju ani tych kochanych małych buteleczek alkoholu w małej lodówce. Z drugiej strony, nie było żadnych prób zabójstwa ani oczekiwania na koronację. Hmm. Niniane zastanawiała się, czy oferowali dwunasto- miesięczny wynajem. Pokuśtykała do pokoju. Zsunęła swoje nowe okulary przeciwsłoneczne w dół nosa i zaczęła długo, uważnie analizować miejsce aż po krawędzie. Ciepłe popołudniowe słońce opiekało asfalt na parkingu motelu, a kapryśny wiatr wirował dmuchając kurz i spaliny w toksycznej zupie. Motel był położony w pobliżu jakiegoś zjazdu z międzystanówki, wraz z kilkoma restauracjami typu fast food, stacją benzynową, Walgreens5 . Dźwięk ruchu był stałą w tle, ale to nie powinno być zbyt uciążliwe, gdy będzie miała zamknięte drzwi. Nie widziała ani nie słyszała niczego niezwykłego w najbliższym otoczeniu motelu, a jej wzrok i słuch, wraz z jej wrażliwością na magię, był nieludzko ostry. Nie była zdolna do bardziej wnikliwej inspekcji. Wizualne skanowanie z progu musiało być wystarczająco dobre. Po tym, jak zamknęła drzwi i założyła łańcuch bezpieczeństwa, pierwszą rzeczą, jaką zrobiła, było skopanie swoich stylowych cztero-calowych obcasów. Ach, dzięki ci, boże stóp. Położyła okulary na telewizorze. Dwuosobowy pokój był malowany i wyłożony beżową tapetą. Miał jasne wzorzyste narzuty z natarczywym pomarańczowym, okna pokryte krótkimi ciężkimi zasłonami, które wisiały wzdłuż długiego cienkościennego egzemplarza klimatyzacji, oraz zwykły stół i krzesło, które były zepchnięte pod ścianę. Rzuciła swoje torby z zakupami na najbliższe łóżko, pokuśtykała do klimatyzatora i włączyła go na pełną moc. 5 Walgreens – sieć aptek.

Życie na pewno poszło do piekła od czasu, gdy Dragos zabił jej wuja. Och, Urien musiał umrzeć, bez wątpienia. Była zadowolona, że nie żyje. Po prostu chciała, by to mogło się zdarzyć za kilka lat lub więcej. I ta cała sprawa z nią, stającą się Królową Mrocznych Fae? Była tak bardzo nie w nastroju. Wyrzuciła zawartość torby na zakupy. Przedmioty opisujące długi, pracowity dzień. Miała dużo do zrobienia, gdy zabiła swojego kuzyna drugiej linii Gerila oraz jego dwóch ochroniarzy. Pierwszym punktem programu była jej ucieczka. Drugim elementem było dostanie się do rzeczy i uciekanie dalej. Weszła do dwudziestocztero godzinnej apteki, kupiła bandaże, parę spodni dresowych, okulary i T-shirt, przebrała się w ich łazience i wyszła. Okulary o północy. Huh. Idiotka. Powędrowały do pierwszej torby na zakupy i zostały tam aż do świtu. Potem ukradła samochód i jeździła w bezcelowych kręgach, próbując myśleć pomimo zamarzniętej tundry w głowie. Zatrzymała się koło hipermarketu i kupiła więcej rzeczy, porzuciła skradziony samochód na parkingu i wzięła taksówkę, pojechała nią na lotnisko, gdzie wzięła kolejną taksówkę i tak właśnie znalazła się tutaj. Jej droga była wybierana tak losowo, tak niekonsekwentnie, co było skutkiem pobudzonych stresem decyzji, które sprawiły, że nikt nie dowie się, gdzie „tutaj” było. Cholera, nawet ona sama nie wiedziała, gdzie „tutaj” było, jedynie tyle, że nadal gdzieś w aglomeracji chicagowskiej. Ani jazda nie była na tyle długa, żeby była gdziekolwiek indziej, naprawdę szkoda. Nie chciała, żeby jej osoba odcisnęła się zbyt głęboko w pamięci taksówkarzy, więc starała się zachować podczas obu przejażdżek możliwie normalnie. Zawsze mogła ponownie ukraść samochód i wyjechać z tego miejsca, ale najpierw musiała zyskać kilka godzin i rozważyć to, jakie powinny być jej następne ruchy. W tej chwili była zbyt zalana sprzecznymi impulsami, bólem i wycieńczeniem, aby być czegokolwiek pewną. Jedna torba zawierała zmiętą czerwoną wiązaną sukienkę i dopasowaną torebkę wieczorową, w której był sprasowany puder, szminka, portfel i dwa małe sztylety. Była w niej także sproszkowana dotykowa trucizna i miała wiele miejsc, gdzie mogłaby ją nosić lub trzymać ją w kieszeni bocznej torebki, przywiązaną do swych ramion, czy pod swoją sukienką, albo przywiązaną do uda.

Dobrą rzeczą było to, że czerwony kolor sukni ukrył ślady krwi, bo mogła przyciągnąć większą uwagę w aptece. Odstawiła tę torbę na bok. Kolejna torba zawierała zamkniętą butelkę wódki, torebkę Cheetosów, trzy kartony czerwonych Marlboro i zapalniczkę. Przywitaj się z gorącą dzisiejszą randką. Dlaczego zawsze chciało jej się palić, kiedy była zestresowana? Westchnęła i ustawiła wszystko na stoliku w pobliżu zagłówka drugiego łóżka. Trzecia torba zawierała apteczkę, dodatkowe środki opatrunkowe, kosmetyki i bieliznę. Ostatnia dżinsy, klapki japonki, szorty i kilka topów. Usiadła na brzegu łóżka i obejrzała pęcherze na piętach. Powinna była zmienić buty na klapki, jak tylko je kupiła. Powinna była kupić japonki w pierwszym sklepie, a okulary później, ale po ataku nie mogła myśleć o niczym innym, och bogowie, aby tylko nie zostać rozpoznaną. Powinnam, byłabym, mogłabym. Były one Trzema Pachołkami żalu. Wszystkie były dobre, by mówić łups-łups-łups i uderzać przez głowę. Zacisnęła zęby. Owinęła się tymczasowym opatrunkiem, kiedy przebierała się w łazience apteki, ale musiała poprawnie oczyścić i obandażować swoją ranę od noża. Najpierw wzięła prysznic. To było trudniejsze i bardziej męczące niż sądziła. Potem usiadła na sedesie i syknęła, kiedy przemyła ranę od noża świeżymi bawełnianymi gazikami. Rozchyliła ją, aby zobaczyć, czy w ranie są jeszcze jakieś włókna z jej sukni lub innego rodzaju brud. Szare gwiazdki wykwitły w jej oczach. Cholera, to boli. Głębokie nacięcie, z którego cały czas powoli sączył się stały strumień purpury. Nałożyła na nie antybakteryjne paskudztwo, złożyła gazę i przykleiła ją na miejscu, najlepiej jak umiała. Rozmazała więcej paskudztwa na pęcherzach na piętach i umieściła na nich plasterki Hello Kitty. Następnie włożyła nową bieliznę. Tycie-maleńkie bokserki i króciutkie szorty moro, które zjechały nisko na biodrach. Następna część nie była tak łatwa. Jęknęła, kiedy pokonywała swoją drogę tak ostrożnie, jak mogła, by wbić się w sportowy biustonosz. Konstrukcyjnie, może i nie była bardzo duża, ale jej dziarska para szczeniaczków miała rozmiar miseczki C. Powinna była kupić stanik z zapięciem z przodu, ale dzień dzisiejszy nie był doskonałym przykładem jej

najlepszego myślenia. Łups-łups-łups, uderzenie. Po tym, jak udało jej się założyć stanik, rozluźniła pasek ramiączka pasującego T-shirtu moro, który zatrzymał się nad jej przekłutym pępkiem. Następnie uczesała włosy w warkocze. Ponieważ nawarstwiały się, by opadać po zewnętrznym cholernym paziu, warkocze sterczały na jej głowie jak bliźniacze czarne wybuchające gwiazdy. Żachnęła się na siebie w lustrze, zmarszczyła nos i powiedziała: - Sorki6 . Czyż nie wyglądam słodko? Wyglądanie słodko i bezradnie może cię czasami wysłać w długą drogę. To wydostało ją z mnóstwa kłopotów w przeszłości. Nigdy nie wiadomo. Wszystko szło tak, że może będzie musiała na tym ponownie polegać. A teraz to już najwyższy czas jak na ten gorący dzień. Pokuśtykała do łóżka i ułożyła na nim swoje bolące, posiniaczone ciało, zapaliła papierosa i włączyła telewizor. Rozdarła paczkę Cheetosów i włożyła jasnego pomarańczowego chrupka do ust. Wtedy to, co leciało w telewizji zostało zarejestrowane w jej zmęczonym mózgu. Gapiła się. Położyła papierosa w popielniczce. Podniosła butelkę wódki, otworzyła ją i napiła się mocnego napoju. To był pierwszy raz, kiedy widziała materiał wideo z telefonu komórkowego z ataku w alejce, gdzie kopała to gówno, którym był trup jej kuzyna drugiej linii, Gerila. I to nie miał być ostatni raz. Bynajmniej nie. Tiago wierzył w udzielanie kredytu w przypadku, gdy kredyt był należny. Mały gówniarz próbował jak diabli uniknąć wytropienia. Kiedy dotarł do Chicago, SUV, który Rune miał zarekwirować, czekał na niego, wraz ze szczegółową listą zaopatrzenia, w tym gotówką, kilkoma zmianami ubrań, laptopem 6 Sowwy (ang.) – 1. Naprawdę słodki i fajny sposób, w jaki ludzie mówią nam przepraszam, 2. Sposób przeprosin, który mówią nieszczerzy ludzie... 3. Słówko używane, by opisać siebie lub inną osobę jako posiadającą cechy podobne do samicy świni.

i asortymentem jego preferowanych rodzajów broni. Tiago odebrał pojazd w Lakeview7 od kontaktu Wyr, Tuckera, który już schował zaopatrzenie w dużym worku marynarskim na tylnym siedzeniu. Tucker był, podobnie jak jego natura borsuka Wyr, niskim, mocnym, krępym i antyspołecznym mężczyzną. Dobrze żył we względnej izolacji w zewnętrznej strukturze społecznej majątku Wyr. Borsuk był zadowolony z pracy, którą wykonywał sporadycznie, miał często dziwne obowiązki i nieregularne godziny pracy, tak długo, jak mógł żyć w odległości spaceru od swojego ukochanego Wrigley Field8 . Chociaż Tiago nie pomyślał, aby poprosić o jakiś, był tam również telefon komórkowy schowany w bocznej kieszeni płótna ciężkiego worka marynarskiego. Odkrył go, gdy zadzwonił, kiedy wsiadł na fotel kierowcy. Odebrał go. - Co. Dragos powiedział: - Wstępny raport z autopsji mówi o trzech martwych mężczyznach Mrocznych Fae. Tiago uniósł brwi. - To było szybkie. - Z zaginionym następnym władcą majątku Mrocznych Fae, władze kładą nacisk na pośpiech w pracy - odpowiedział Dragos. - Wszyscy mężczyźni Mrocznych Fae zmarli z powodu tego samego rodzaju trucizny, którą T… Niniane miała, ku swojej korzyści, na szpilkach. Tiago wyregulował siedzenie i włączył się do ruchu. Mruknął: - Przynajmniej nadal trzymała zatrutą broń, gdy opuściła Nowy Jork. Dobrze dla niej. 7 Lake View lub Lakeview to jedna z 77 dzielnic Chicago. 8 Wrigley Field to stadion baseballowy w Chicago w Stanach Zjednoczonych, na którym rozgrywa swoje mecze drużyna Chicago Cubs.

- Skurwiel który nakręcił materiał filmowy współpracuje z policją – dodał Dragos. - Twierdzi, że nie widział nikogo w sąsiedztwie, kiedy ona ruszyła w dół ulicy. - Chcę wiedzieć, gdzie on mieszka - powiedział Tiago. Jechał szybko i agresywnie, kiedy patrzył na inne pojazdy na drodze. - Później. Sprawdź lotnisko. Filmy ochrony pokazują osobę, która wygląda jakby to mogła być ona, wychodzącą z taksówki. Dragos rozłączył się bez pożegnania. Tiago wyłączył telefon i rzucił go na fotel pasażera. Kiedy Urien przyjął na siebie kontrolę rządu Mrocznych Fae, Niniane wybrała sanktuarium u Dragosa w 1809 roku. Choć młoda, już osiągnęła swój dorosły rozmiar. Była mała i delikatna, nawet jak na jedną z Fae. Miała zaledwie ułamek mocy, jaką posiadały Wyry. Również miała swojego wuja Uriena, jednego z najgorszych i najsilniejszych w Mocy ludzi na świecie, który był zdeterminowany, aby zobaczyć ją martwą. Strażnicy Wyr postarali się o to, by nauczyć ją wszystkich brudnych sztuczek, jakie mogli wymyślić, aby pomóc utrzymać ją przy życiu, co było powodem, dlaczego dostała swój pseudonim. Nic nie było poza zasięgiem, albo tak przynajmniej Tiago słyszał. Był zajęty gdzieś indziej, pomagając utrzymać pokój w Missouri, gdy Osage9 podpisał traktat w Fort Clark i oddał ich ziemię pod rząd USA. Wszystko się zgadzało. Opuściła hotel z trzema mężczyznami i tych trzech mężczyzn nie żyło. Także oddaliła się od miejsca ataku, albo uciekała. Logika mówiła mu, że dostała się daleko i uciekała. Ale jeśli tak, to dlaczego nie zadzwoniła do Nowego Jorku po wsparcie? Była rodziną. Każdy z nich chętnie rzuciłby się, by jej pomóc, ale ona jeszcze nie próbowała do nikogo zadzwonić i nie odpowiedziała na żadną z wiadomości pozostawionych na poczcie głosowej w jej komórce. 9 Osage - Indianie z USA, zwani też Wazhazhe. Sami siebie nazywali Dziećmi Środkowych Wód. Nazwa powstała w wyniku zniekształcenia nazwy Wazhazhe jaką sami siebie nazywali, a która z kolei była prawdopodobnie rozszerzeniem nazwy jednej z trzech grup, z jakich składali się Indianie Osage. Dawniej zamieszkiwali lasy nad rzekami Wabash i Ohio (USA). W 1808 roku Indianie Osage podpisali porozumienie z rządem Stanów Zjednoczonych, w którym zrzekli się praw do północnej części Arkansas i całego Missouri. W latach 1809–1811 walczyli w konfederacji Tecumseha.