caysii

  • Dokumenty2 224
  • Odsłony1 159 043
  • Obserwuję795
  • Rozmiar dokumentów4.1 GB
  • Ilość pobrań686 719

13. Nalini Singh - Tarcza zimy

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :5.0 MB
Rozszerzenie:pdf

13. Nalini Singh - Tarcza zimy.pdf

caysii Dokumenty Książki Reszta
Użytkownik caysii wgrał ten materiał 6 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 399 stron)

PSI Część 13 Shield of Winter Tarcza zimy tłumaczenie: Agis_ka, dzwoneczek87, jacus18, jowitaw001, shibushi13, relena11 korekta: Smok_z, Perunia

POSTACIE W porządku alfabetycznym według imion Klucz: ŚT = Wilki ze Śnieżnych Tancerzy; CR = Lamparty z Ciemnej Rzeki Abbot Strzała - telekinetyk (Tk) z umiejętnością teleportacji Aden Strzała - telepata (Tp) Alicja Eldridge - człowiek, naukowiec, umieszczona w zawieszeniu krionicznym ponad sto lat temu, obecnie mieszka ze ŚT Amara Aleine - Psi, członek CR, były naukowiec Rady psychicznie niestabilna bliźniaczka Ashayi Anthony Kyriakus - członek Rządzącej Koalicji, były Radny Psi, ojciec Faith Ashaya Aleine – Psi, członek CR, były naukowiec Rady, związana więzią z Dorianem, matka Keenana, bliźniaczka Amary Ben - szczeniak ze stada ŚT Brigitte - empatka (E), miejsce zamieszkania: Amsterdam Carter Hirsch - ojciec Ivy Chang - kardynalny empata (E), miejsce zamieszkania: stacja badawcza w Kenii Concetta - empatka (E), miejsce zamieszkania: Paragwaj Cristabel Rodriguez - Strzała, strzelec wyborowy Ciemny Umysł - podmiot psychiczny, bliźniak Umysłu Sieci Czyści Psi - fanatyczna i brutalna grupa zwolenników Ciszy Dechen - empata, miejsce zamieszkania: Tybet Devraj Santos - lider Zapomnianych (Psi, który uciekli z Sieci u progu Ciszy i wtopili się w populację ludzi i zmiennokształtnych), żona Katya Haas Dorian Christensen - strażnik CR, związany więzią z Ashayą Faith Nightstar – Psi, członek CR, posiada dar jasnowidzenia (F), związana więzią z Vaughnem, córka Antoniego, kuzynka Sahary Gwen Jane - matka Ivy Hawke Snow - alfa ŚT, związany więzią z Sienną Indigo Riviere - porucznik ŚT Izajasz - empata (E), miejsce zamieszkania: Niue Ivy Jane - empatka (E), córka Jane Gwen i Cartera Hirscha Jaya - empata (E), miejsce zamieszkania: Malediwy Judd Lauren – Psi, porucznik ŚT, związany więzią z Brenną, wujek Sienny, Tobiego i Marlee Julian/Jules - kociak CR, syn Tamsyn, bliźniak Romana Kaleb Krychek - kardynalny telekinetyk (Tk), lider Rządzącej Koalicji, były Radny Psi, związany więzią psychiczną z Saharą Kyriakus Keenan Aleine - Psi, członek CR, dziecko, syn Ashai Kit - żołnierz CR Lianne - empatka (E), miejsce zamieszkania: Kuala Lumpur Lucas Hunter - alfa CR, związany więzią z Saschą, ojciec Nayi Marlee Lauren – Psi, członek ŚT, dziecko, córka Walkera Laurena, siostrzenica Judda Laurena

Mercy Smith - strażnik CR, związana więzią z Rileyem Ming LeBon - były Radny Psi, strateg wojskowy, kardynalny telepata (Tp) Naya Hunter - kociak CR, córka Saschy i Lucasa Nikita Duncan – była Radna Psi, członkini Koalicji Rządzącej, matka Saschy Patton - nie żyje, Strzała, teleporter (Tk-V), trener Vasica Penn - empata (E), miejsce zamieszkania: Szkocja Rada (lub Rada Psi) - była rządząca Rada rasy Psi, obecnie nieistniejąca Riley Kincaid - porucznik ŚT, związany więzią z Mercy Roman - kociak CR, syn Tamsyn, bliźniak Juliana Rządząca Koalicji - powstała po upadku Ciszy i Rady Psi. Składa się z Kaleba Krycheka, Nikity Duncan, Antoniego Kyriakusa i oddziału Strzał Sahara Kyriakus - Psi o niesklasyfikowanym oznaczeniu, związana więzią psychiczną z Kalebem Krychekiem, siostrzenica Anthony’ego Kyriakusa, kuzynka Faith Sascha Duncan – Psi, członkini CR, kardynalna empatka (E), związana więzią z Lucasem, matka Nayi, córka Nikity Sienna Lauren – Psi, członek ŚT, posiada śmiertelnie niebezpieczne zdolności psychiczne (X), związana więzią z Hawke’iem, siostrzenica Judda Tamsyn - uzdrowicielka CR Tatiana Rika-Smythe - była Radna Psi Teri - empata (E), miejsce zamieszkania: Houston Vasic - Strzała, teleporter (Tk-V) Umysł Sieci - podmiot psychiczny będący opiekunem i bibliotekarzem Sieci Psi, bliźniak Ciemnego Umysłu Walker Lauren - Psi, członek ŚT, telepata (Tp), ojciec Marlee, brat Judda Zaira – Strzała odpowiedzialna za ukrywające się Strzały przebywające w Wenecji Zie Zen – Psi, stary telepata (Tp)

PODZIELENI Protokół ciszy od ponad stu lat definiował każdy aspekt życia rasy Psi. Warunkowani od wczesnego dzieciństwa, aby nie odczuwać emocji, znani byli ze swojej lodowatej praktyczności, ostrych zdolności umysłowych i ścisłego przestrzegania reguł zachowania. To o sobie wiedzieli i tacy byli od momentu powstania Protokołu… aż do teraz. Koniec roku 2081 będzie na zawsze zapamiętany jako czas kiedy Cisza upadła w katastrofie przemocy brutalnie trzymanych do tej pory na smyczy wściekłych umiejętności najpotężniejszych Psi w Sieci. Wraz z upadkiem przyszło uspokojenie na całym świecie, a rasa Psi starała się zrozumieć, kim byli w tej nowej rzeczywistość, w której emocje to nie przestępstwo karane psychiczną interwencją w mózgu, a serce nie było jedynie organem wykorzystywanym do pompowania krwi. Bo chociaż konstrukcja Ciszy była głęboko błędna, istniały powody jej wprowadzenia. Szaleństwo, śmierć namoczona we krwi, mordercza agresja, tacy byli Psi przed Ciszą. Żadna inna rasa nie wyhodowała bardziej okrutnych, bardziej inteligentnych, czy też bardziej sadystycznych seryjnych morderców. Ale gorsze było szaleństwo, które szarpaniem zniszczyło tak wielu z nich, zarówno niewinnych jak i grzeszników, dopóki nie zrozumieli, że to odwrotna strona ich niesamowitych psychicznych darów. Czy przeszłość powróci? Czy rasa Psi będzie ponownie przechodzić ten niekończący się koszmar? Nikt nie może odpowiedzieć na to pytanie. Jeszcze nie.

ROZDZIAŁ 1 Bycie Strzałą jest jak bycie wyspą pozbawioną więzi, które tworzą słabość. Pierwszy Kodeks Strzał Nic nie pozostało z człowieka, którym był. Vasic patrzył przez szklaną ścianę przed sobą, kiedy komputroniczna rękawica biologicznie sprzęgała się z jego lewym przedramieniem, szumiąc cicho w zainicjowanym przez niego trybie diagnostycznym. Elegancki, czarny, nowy wynalazek był stosunkowo niestabilny, mimo stałego i ciągłego udoskonalania przez lekarzy i techników, ale Vasicowi nie zależało na życiu. Już od dłuższego czasu nie zależało mu na niczym. Na początku wiązało się to z jego uwarunkowaniem w ramach Ciszy, które powodowało, że był zimny, a jego emocje lodowate. Teraz kiedy cały świat poruszył się w pierwszych dniach nowego roku i był poza Ciszą jakby w odrętwieniu rozległej nieskończonej szarości. Jedynym powodem, dla którego budził się co rano, byli inni z oddziału, którzy mieli jeszcze szansę na normalne życie. Dla niego było o wiele za późno, jego ręce splamione we krwi niezliczonych żyć odebranych w pogoni za ideą, która okazała się fałszywa w bardzo brzydki sposób. - Co to jest? - zapytał mężczyznę ubranego w czarny uniform bojowy, który właśnie wszedł do obszaru wspólnego Centralnego Dowództwa Strzał. Żaden z nich nie był towarzyski, ale utrzymywali to miejsce, nauczywszy się przez gorzkie doświadczenia, że nawet Strzała nie może zawsze być sam. Dzisiaj pokój był pusty z wyjątkiem ich dwóch. - Krychek ma teorię. - Aden stanął obok Vasica, jego ciemne oczy skupione były na panoramie za szkłem. To nie był świat zewnętrzny, Strzały były stworzeniami cienia i żyli w cieniu, ich siedziba zlokalizowana była głęboko pod ziemią w miejscu niedostępnym dla nikogo, kto nie znał poprawnych tras i kodów. Nawet teleporter potrzebował wizualizacji miejsca, do którego się udawał, a nie było nigdzie na świecie żadnych zdjęć Centralnego Dowództwa Strzał, ani w żadnej bazie danych, ani w Sieci Psi, nigdzie. Tym bardziej było godne uwagi, że Kaleb Krychek wykazał zdolność do teleportacji w to miejsce, kiedy oddział skontaktował się z nim po raz pierwszy. Jednak pomimo podziemnej lokalizacji bazy po drugiej stronie szyby rozciągał się widok na obszar pełen zieleni, drzew i paproci, a także na naturalnie wyglądający basen skąpany w sztucznym świetle słonecznym, które zmieniało się w światło księżyca, kiedy dzień się kończył. To była trudna do pozyskania technologia, własność wilków ze stada Śnieżnych Tancerzy, zazwyczaj instalowana przez nich osobiście. Ale oddział zdołał ją pozyskać, gdyż światło było konieczne dla ich zdrowia psychicznego i fizycznego.

- Teoria Krycheka dotyczy choroby w sieci - domyślił się Vasic, świadomy, że niedobitki z oddziałów fanatycznych Czystych Psi i inne niezależne, sporadyczne, nowe ogniska przemocy były aktualnie najbardziej niebezpiecznym zagrożeniem dla ich rasy. - Widziałeś raporty. - Tak. - Choroba rozprzestrzeniała się w zatrważającym tempie, którego nikt nie mógł przewidzieć. Zakorzeniona w psychicznej tkaninie łączącej każdego Psi na świecie, ale przez obecność renegatów, mająca potencjał, aby zniszczyć swoją rasę… ponieważ Psi potrzebowali biologicznego sprzężenia zwrotnego otrzymywanego z Sieci. Teraz to samo połączenie mogło pompować truciznę bezpośrednio do ich mózgów. Byli tacy, którzy szeptali, że upadek Ciszy miesiąc wcześniej, przyspieszył sprawę, ale Vasic nie wierzył w to, rozpad był zbyt głęboko zintegrowany z Siecią Psi. Choroba miała ponad wiek, aby urosnąć, żywiona stłumioną energią psychiczną wszystkich ciemnych pokręconych emocji, które ich rasa starała się stłumić. - Jaka jest teoria Krycheka? Aden, z rękoma splecionymi luźno za plecami, powiedział: - On uważa, że kluczem są empaci. Empaci. Ten nieoczekiwany pomysł pochodził od Kaleba Krycheka, którego wielu uważało za uosobienie Ciszy… ale to nie była prawda, cała Sieć dowiedziała się o tym, kiedy obniżył tarczę wokół podobnej do diamentów więzi, która łączyła go z Saharą Kyriakus. Oczywiście, nie było to prawdą tylko wtedy, gdy dotyczyło Sahary Kyriakus. Ten fakt niewielu rozumiało, ale dla Vasica był istotny. Kaleb Krychek nadal pozostawał śmiertelnym zagrożeniem. - Krychek - kontynuował Aden - twierdzi, że fakt tak dużego rozpowszechnienia zdolności E w populacji mówi w subtelny sposób o swego rodzaju konieczności, której nigdy do końca nie zrozumieliśmy. Tłumienie tych zdolności ma zatem niebezpieczny wpływ na życie. Vasic widział w tym logikę, empaci mogli oficjalnie zostać usunięci z sieci, ale każdy Strzała wiedział, że oznaczenie E nigdy nie było rzadkością. Oprócz jednego razu. Zdolności empatów były tak mocno powiązane z emocjami, że stanowiły zagrożenie dla fundamentów Protokołu i w pierwszych latach po ustanowieniu Ciszy oznaczenie E było systematycznie eliminowane z puli genowej. Jedynie Rada zauważyła, prawie zbyt późno, że przez to eliminują istotny narząd organizmu. Nikt tak naprawdę nie rozumiał, dlaczego Sieć potrzebowała ludzi z oznaczeniem E, ale było to bezsporne. Rada, która jako pierwsza stanęła twarzą w twarz z tą prawdą, nazwała ją Koncepcją Korelacji, im niższa liczba E-Psi wśród ludności, tym większa liczba przypadków psychopatii i niepoczytalności. Jednakże podczas gdy obecnej generacji E pozwolono już

urodzić się, nadal poprzez uwarunkowanie prowadzane od wczesnego dzieciństwa tłumiono ich umiejętności. - Czy Krychek zauważył, że to może nie być przypadek i że trzeba przebudzić oznaczenia E? - Tak. Zauważył ten krytyczny problem. To było nieuniknione, jeśli empaci mogliby coś zrobić w celu zapobieżenia infekcji, zanim wszyscy Psi rozpadną się w pył, musieli zacząć od prób, bo aktualnie nie było już nikogo, kto mógłby ich nauczyć co robić. Zanim rządząca Rada zrozumiała swój błąd, próbując wyeliminować oznaczenie E z puli genowej, wszyscy dorośli z tym oznaczeniem byli już martwi, a informacje o ich umiejętnościach zostały usunięte ze wszystkich znanych archiwów. - Ilu? - Zapytał Vasic, wiedząc, że nie można po prostu wybudzić uśpionych umiejętności u empatów w ilościach hurtowych. Ich śmierć prawie spowodowała upadek Sieci Psi. Nikt nie wiedział, co stałoby się, gdyby obudzili się wszyscy naraz, zdezorientowani i nie potrafiący kontrolować swoich zdolności. - Grupa testowa wynosi dziesięć osób. - Aden przekazał mu telepatycznie listę nazwisk. Zapoznając się z nią, Vasic zauważył, że gradienty umiejętności E osób na liście były wysokie od kardynalnego do 8,7. - Nie – powiedział, zanim Aden zdążył zapytać. - Nie będę zajmował się nimi podczas przebudzania. - Nie masz zajmować się nimi wszystkimi. Tylko jednym. - Nie - odpowiedział ponownie Vasic. - Jeżeli Krychek chce porwać empatów, może zrobić to sam. - Vasic nie był już dłużej na niczyjej smyczy. Odpowiedź Adena była spokojna - Myślisz, że przydzieliłbym ci takie zadanie? Odwracając się w końcu, Vasic spojrzał w oczy telepaty, jedynego człowieka na świecie, którego uważał za przyjaciela, ich ścieżki życia przeplatały się od dzieciństwa, od kiedy w parze robili ćwiczenia mające na celu włączenie Vasica do grupy zimnokrwistych morderców. Dla swoich trenerów Aden był po prostu użytecznym telepatą, sparing partnerem, dobrze wychowanym uzupełnieniem dla niestabilnego w tamtym okresie temperamentu Vasica, Strzałą trenowaną jedynie dlatego, że jego rodzice byli Strzałami i pracowali z nim, aby już od kołyski doskonalił swoje umiejętności. W ten sposób Aden został wprowadzony do oddziału, w którym ostatecznie zakwalifikowano go jako medyka polowego. Był poddawany tym samym ciężkim treningom jak pozostali, ale nigdy nie wzbudzał jakiegoś specjalnego zainteresowania, oprócz sytuacji, kiedy karano go, aby „uodpornić” chłopca, który był jak na swój wiek niski. Zazwyczaj ci, którzy

wykorzystywali Strzały lekceważyli Adena i robiąc to, dali oddziałowi lidera, który uratował życie wielu osób skazanych na piekło. - Nie - przyznał Vasic. - Nie zrobiłbyś tego. - Aden dokładnie wiedział, jak blisko krawędzi znajdował się Vasic, że konieczność zniszczenia lub choćby uszkodzenia niewinnej istoty mogła przeciąć jak brzytwą jedyną nić łączącą go ze światem. - Krychek - kontynuował Aden w ciszy, która pomiędzy nimi zapadła - nie uważa, żeby eksperyment co do wpływu empatów na zakażenie zadziałał, jeżeli empaci będą zmuszani do udziału w nim. - Chwila ciszy. - Nie jestem pewien, czy to jest jego pogląd czy Sahary, w każdym bądź razie udział każdego z oznaczeniem E musi być dobrowolny. Vasic zgadzał się z Adenem, że współczucie mogło pochodzić od kobiety, która pojawiła się znikąd, aby ukształtować nierozerwalną więź z zimnokrwistym podwójnym kardynalnym, który jak potwierdziły ich badania, nie był w żaden sposób Cichy. - Gdzie Krychek zamierza rozpocząć swój eksperyment? - Na terytorium Śnieżnych Tancerzy i Ciemnej Rzeki. Bardzo niewiele rzeczy było w stanie zaskoczyć Vasica. To jednak było nieoczekiwane. - Wilki ze stada Śnieżnych Tancerzy mają tendencję do strzelania na widok intruzów, najpierw strzelaj, potem zadawaj pytania - to było ich motto - a i lamparty nie są bardziej przyjazne. - To samo mówiłem Krychekowi, ale rozumiem przydatność tego terenu z jego punktu widzenia. - Odizolowana lokalizacja, żadnej sieci Psi połączonej z innymi umysłami na przestrzeni wielu mil. - W rezultacie ta część Sieci również będzie spokojna, dając Krychekowi czyste płótno, na którym mógł zapoczątkować swój eksperyment. Jakkolwiek był to czynnik, który mógł później być replikowany w każdym innym miejscu. Który dodawał również jeden istotny element jaki można znaleźć jedynie na terytorium będącym w rękach zmiennokształtnych. - Sascha Duncan. - Dostęp do jedynej czynnej E na świecie bez wątpienia odegrał kluczową rolę w planach Krycheka. - Ta części Sieci nie jest zakażona - powiedział Aden, zamiast skinięcia głową na potwierdzenie tego co obaj wiedzieli. - Aczkolwiek Krychek ma umiejętności, aby przesunąć zaczątki infekcji w kierunku tego obszaru. Twierdzi, że poza tym, nie potrafi jej kontrolować, a ja jeszcze nie zdecydowałem, czy mówi prawdę. - Następnie Strzała odwrócił się w stronę innego członka oddziału, który właśnie wszedł wskazując, że chciał z nim rozmawiać. Pozostawiony sam sobie Vasic rozważał mylącą prostotę proponowanego przez Krycheka eksperymentu. Odizolowana grupa empatów otoczonych przez zainfekowaną Sieć. Jeżeli

eksperyment nie udałby się, a infekcja groziłaby załamaniem się na fali szaleństwa lub w bardziej subtelnej wersji, degradacją umysłową, byłoby stosunkowo łatwo w krótkim czasie przenieść wszystkich dziesięcioro mężczyzn i kobiet. Jak wiadomo pogorszenie w pustej części Sieci mogło spowodować najwyżej kilka zmarszczek. Pod tym względem był to prosty plan bez groźby poważnych strat. Oczywiście, nikt nie mógł przewidzieć, jak infekcja będzie się przemieszczać i jak wpłynie na empatów. - Nie mogę, Adenie – powiedział, kiedy tamten odwrócił się do niego, a ich towarzysz Strzała opuścił pokój. Aden czekał. - Wiesz co się działo, kiedy przechodziłem w pobliżu Saschy Duncan przed jej ucieczką. To było głębokie… nieprzyjemne doświadczenie. - Córka Radnej Nikity Duncan do pewnego czasu udawała, że była Cicha, ale nawet wtedy było w niej coś takiego, co powodowało u niego instynktowne jeżenie się włosów na całym ciele. To był jeden z niewielu razy, kiedy jako dorosły czuł ból, w pierwszej chwili myślał, że był atakowany, zanim zorientował się, że to jedynie obecność Saschy w pokoju oddzielonym od tego, w którym się znajdował, solidną ścianą, powodowała uczucie pocierania papierem ściernym wewnątrz jego ciała. Jakby jakaś jego część wiedziała, że ona była przeciwieństwem wszystkiego, czego się kiedykolwiek uczył i co odrzucił na pierwotnym poziomie. To było jeszcze przed ucieczką z Sieci, zanim ujawniono jej oznaczenie E, potem zdał sobie sprawę, co było powodem tego dziwnego efektu, wiedza o tym przypomniała mu wiele innych przypadków, kiedy czuł podrażnienia przez skórę, jakby przenoszone przez cienie na zaludnionych obszarach. Śpiący empaci, ich uwarunkowanie nie tak poważnie uszkodzone jak u Saschy. Wiedział też, że był anomalią w wyczuwaniu ich w ten sposób, według Adena nikt inny w drużynie nie zgłaszał takich problemów. Vasic miał teorię, że ta nigdzie nie udokumentowana świadomość była dodatkiem do jego umiejętności Tk-V, urodzonego teleportera. Patton jedyny inny Tk-V jakiego kiedykolwiek spotkał, często skarżył się na “swędzenie” pod skórą, kiedy przebywał w świecie zewnętrznym. Niezależnie od tego, czy była to prawda czy nie, wpływała ona na Vasica, powodując głębsze i częstsze wewnętrzne nacięcia jego skóry od momentu, kiedy uwarunkowanie E z dnia na dzień coraz bardziej się załamywało. Adenowi zajęło kilka minut aby odpowiedzieć. - Nieprzyjemne, ale nie osłabiające. - Były to słowa lidera oddziału skierowane do jednego z jego ludzi. - Empaci potrzebują ochrony oddziału, ich oznaczenie, według historycznych

zapisów, do których byłem w stanie dotrzeć, nigdy nie było agresywne i nikt z tej grupy nie ma zdolności obronnych. Telepata mówił nadal tym samym tonem. - Chcę żebyś się tym zajął. Jesteś jedynym człowiekiem, któremu ufam i wierzę, że zabierzesz ich wszystkich z dala od zagrożenia, jeżeli infekcja się rozprzestrzeni lub siły sprzyjające Ciszy będą chciały zrobić im krzywdę. Vasic wiedział, że to nie była całkowita prawda, oddział miał w swoich szeregach innych agentów zdolnych do teleportacji. Nie tak szybkich jak Vasic, ale wystarczająco szybkich. Żaden z nich jednak nie stał tak blisko od nieodwołalnego i ostatecznego zstąpienia w otchłań. - Próbujesz obarczyć mnie obowiązkami? - Tak. - Z oczyma wpatrzonymi w zieleń na zewnątrz, ale z uwagą skupioną na Vasicu Aden mówił dalej. - Nie widzisz tego, ale jesteś jednym z kluczowych członków oddziału, jedynym, na którym każdy może polegać, kiedy wszystko się wali. Poza sytuacjami awaryjnymi młodsze Strzały zwracają się do ciebie po przykład, starsi po radę. Utrata ciebie będzie ogromnym ciosem dla tej grupy… dla mnie. - Nie poddam się. - Nawet jeśli wiedział, że jedynie w śmierci zazna spokoju. - Mam coś jeszcze do zrobienia. - I nie była to tylko pomoc w uratowaniu Strzał, które miały jeszcze szansę na to, aby żyć prawdziwym życiem. Nie masz prawa być zmęczonym. Kiedy zapiszesz jej imię, aby go nie zapomniano, kiedy uczcisz jej krew, dopiero wtedy zdobędziesz to prawo. Powiedział mu to zmiennokształtny lampart nad połamanym ciałem kobiety do której wysłano Vasica, aby wymazać jej śmierć. Lampart nie mógł wiedzieć jak wiele imion Vasic musiał zapisać, jak wiele zgonów musiał zatuszować, kiedy jeszcze wierzył, że to co robił, było dobre dla jego ludzi… i później, kiedy wiedział, że było jeszcze za wcześnie, aby zwyciężyła rewolucja. Każde z tych imion rościło sobie prawo do jego duszy. - Niemniej jednak chcę, żebyś trzymał się z dala od przemocy przynajmniej przez jakiś czas. - Głos Aidena znowu był głosem przywódcy, ale nadal nie był to rozkaz, ich związek był na tyle stary, że nie było potrzeby stosowania takich zagrywek. - Jest jeszcze jeden powód, dla którego chcę cię przy tym zadaniu i dlatego mam zamiar prosić o rozważenie pewnych innych aspektów dla twojego zespołu. Przebywanie w pobliżu empatów może być nieprzyjemne dla ciebie, ale będzie to prawdopodobnie kojące dla empatów. Ponieważ Vasic zdawał sobie sprawę, że on i jemu podobni byli jak lód, trwale odcięci od swoich emocji. W odróżnieniu od załamanych nie będą wykazywać ani strachu, ani bólu, eliminując jedno ze źródeł stresu dla nowo obudzonych oznaczeń E.

- Jak to się wiąże z przebywaniem tak blisko zmiennokształtnych? - Rasa zmiennokształtna była tak samo mocno emocjonalna, jak Psi nie byli, ich świat był pomalowany w żywych odcieniach pasji. - Jeśli Krychek pokieruje negocjacjami dotyczącymi dostępu do części ich gruntów, zamierza zgodzić się na możliwość zdalnego nadzoru, prosząc ich, aby utrzymywali fizyczną odległość przez większość czasu. - Aden przerwał patrząc, jak przeleciał motyl, trzepocząc swoimi szkarłatnymi skrzydłami z bujnej zieleni drzewa do szyby i z powrotem do bardziej gościnnych miejsc. – Ustalenia, które mają być zawarte zajmą sporo czasu, lokalizacja będzie ustalona, czy to na terytorium zmiennokształtnych, czy też w innym miejscu. Tymczasem weź zaproszenie do wyznaczonej E i oceń, czy możesz pozostać w jej sąsiedztwie przez określony czas. - Już zdecydowałeś, do kogo mam się zbliżyć. - Według Krycheka wszyscy empaci, którzy są na liście, już zaczęli się budzić, nawet jeśli nie są tego świadomi. Vasic nie zapytał, skąd Krychek to wiedział, możliwości telekinetyczne kardynalnego powodowały, że miał powiązania z Umysłem Sieci, świadomością, która była również bibliotekarzem i opiekunem Sieci. Umysł Sieci, bez wątpienia, poinformował Krycheka, którzy z E stawali się świadomi swojego prawdziwego przeznaczenia. - Twoja podopieczna złamała uwarunkowanie w wieku szesnastu lat i została poddana agresywnej regeneracji, która zamknęła z powrotem jej zdolności. Dwa miesiące później ona i jej rodzice po cichu zniknęli. - To była druga niespodzianka w czasie tej rozmowy. - Umysł Sieci nie mógł zlokalizować ich jednostki rodzinnej? - Nie przy tego rodzaju zniknięciu - wyjaśnił Aden. - Wiemy, gdzie są geograficznie, ale włożyli dużo pracy, starając się zejść z oczu wszystkim zainteresowanym. Jej matka była analitykiem systemów w firmie komputerowej w Waszyngtonie, jej ojciec zajmował wysokie stanowisko w banku. Teraz wspólnie z wieloma innymi Psi, prowadzą duże, ale umiarkowanie dochodowe gospodarstwo w Północnej Dakocie. Psi woleli mieszkać w miastach w pobliżu innych im podobnych, nie stwierdzono, żeby ktokolwiek z ich rasy kiedykolwiek wybrał zajęcie na świeżym powietrzu. Jak ludzie i zmiennokształtni, Psi potrzebowali jedzenia, dachu nad głową, ale praca była pracą. Taka ogromna zmiana ścieżki kariery była jednak wskazaniem świadomej decyzji. - Ochrona swojego dziecka? - To nie było niemożliwe, instynkt rodzicielski był motorem wielu działań nawet w czasie Ciszy, choć Vasic nie miał osobiście takich doświadczeń. - Możliwe, ale nie potwierdzone. Vasic wiedział, że to nie wszystko.

- Nie jest też potwierdzone, czy ona nadal ma dostęp do swoich umiejętności – czy też zostały one nieodwracalnie uszkodzone w procesie regeneracji. - Aden bez mrugnięcia patrzył przez szybę. - Widziałem nagranie i była to jedna z najbardziej brutalnych sesji, jakie kiedykolwiek oglądałem, o włos od rehabilitacji. - To dlaczego ona jest na tej liście? - Rehabilitacja usuwająca osobowość, upodabniała jednostkę do śliniącego się warzywa, jeśli ta E była tego tak blisko, musiała odnieść poważne blizny psychiczne. - Aby eksperyment był prawidłowy, musi dotyczyć nie tylko Psi, które nigdy nie zostały zregenerowane, ale i tych, którzy zostali poddani procesowi. Ona jest jedną z sześciu w grupie, ale inni przeszli jedynie niewielki reset. To ma głęboko idący sens… ponieważ większość empatów w sieci zostało poddanych regeneracji na jakimś etapie życia, był to proces mający na celu zmuszenie ich umysłów do powrotu, przyjęcia określonych norm, negacji rzeczywistości, ale umysły te nie zostały pozbawione emocjonalnej konstrukcji. Oznaczało to, że w Sieci mamy do czynienia nie tylko z oznaczeniami E, którzy nie mają pojęcia o tym, jak wykorzystać swoje umiejętności, ale także z tymi uszkodzonymi na poziomie podstawowym. - Drugą stroną ich problematycznej regeneracji - dodał Aden, bezbłędnie podążając za tokiem myśli Vasic’a - jest to, że oni nie cierpią bólu złamania. - Oczywiście. - Proces znany jako dysonans został zaprojektowany w celu wzmocnienia Ciszy karząc wszelkie niedopuszczalne odchylenie emocjonalne bólem, ale wyraźnie widać, że podejście to nie działało na osoby, których psychiczne ścieżki zostały skonstruowane z emocji jako rdzenia. To mogłoby ich po prostu zabić. - Szczegóły dotyczące opieki. Aden podał Vasic’owi kopertę. - List bezpośrednio do niej od Krychek’a, określający parametry jej zaangażowania, a także harmonogram płatności. - Oferuje im pracę? - Rada zawsze tylko brała. - Obaj wiemy, jaki on jest inteligentny. Po co zmuszać kiedy można zaproponować kontrakt? - Z tym stwierdzeniem, idealnie opisującym chłodny sposób w jakim pracował umysł Krychek’a, Aden wysłał Vasic’owi obraz telepatyczny. To była niewysoka kobieta z czarnymi włosami do ramion, pasmami opadającymi w naturalnych, miękkich lokach i tak niezwykłymi oczami, że spojrzał ponownie. Źrenice były kruczoczarne a tęczówki w kolorze półprzezroczystej miedzi otoczonej widowiskowymi obręczami złota. Wyraźnie kontrastowały ze skórą o barwie złotej śmietany, a ich wyraz w jakiś sposób był zbyt stary, zbyt spostrzegawczy. Jakby widziała przez skórę. Po odciśnięciu w swoim mózgu lokalizacji geograficznej poprzez jej wygląd, schował obraz w sejfie psychicznym i spojrzał na kopertę. Jej imię zostało odręcznie napisane czarnym atramentem:

Ivy Jane. Zastanawiał się, co Ivy Jane pomyśli o wpuszczeniu do swojego życia Strzały, człowieka, który nigdy nie mógł znowu poczuć. Nawet gdyby fizjologicznie było to możliwe, Vasic nie miał zamiaru pozwolić zniknąć nawet fragmentom swojej Ciszy… bo za nią leżało tylko wycie, szaleństwo stworzone z krwi i śmierci i niekończącej się grozy.

ROZDZIAŁ 2 Będący w Koalicji Rządzącej, czy też nie, Kaleb Krychek jest obecnie najskuteczniejszym liderem rasy Psi. Czas pokaże dokąd nas to zaprowadzi. Artykuł wstępny, „Latarnia Sieci Psi” Kaleb stanął w rozjaśnionym słońcem salonie domu jego i Sahary na obrzeżach Moskwy. Jego tors błyszczał od potu, gdyż przed chwilą zakończył swoje ćwiczenia sztuk walki. Taras i ziemia naokoło były obecnie usłane kilku centymetrową pokrywą śniegu i kawałkami gradu. Nigdy wcześniej nie powstrzymywało go to od wyjścia na zewnątrz, ale Sahara mogła chcieć pójść za nim, a miała tendencję do marznięcia nawet pod osłoną telekinetyczną. W związku z tym tymczasowo teleportował meble z tego pokoju do innej części domu. Siedząc niedaleko od niego z wyciągniętymi na dywanie nogami i pochylając się w ćwiczeniach rozciągających, których nauczyła się jako tancerka, zapytała: - Co się stało? Kaleb patrzył jak podnosiła się do pozycji siedzącej, a następnie wstała. Widok jej ciała odzianego w czarne rajstopy połączone z białą koszulką, wywoływał w jego krwi głębokie poczucie posiadania. Była tutaj. Bezpieczna. Nikt nigdy ponownie nie zrobi jej krzywdy. Rozważał, czy wiadomość którą właśnie otrzymał od Umysłu Sieci nie zdenerwuje jej, myślał o tym jak wiele może jej powiedzieć. Jej usta drgnęły, kiedy rozluźniła opaskę, odrzucając w tył ciemne jedwabiste włosy połyskujące czerwono-złotą poświatą widoczną w tym świetle. - Zdajesz sobie sprawę, że cię znam? - Tak, znała go, wiedziała kim jest i nadal go kochała. A on obiecał jej, że nigdy niczego nie będzie przed nią ukrywał. - Podmiot 8-91 jest martwy. - Sahara nie zgadzała się ze sposobem w jaki pozostawił nic nie podejrzewającego człowieka z zakażeniem w mózgu na pewną śmierć, ale Kaleb nie widział sensu w informowaniu go o tym, ponieważ i tak nie było na to lekarstwa. Podmiot 8-91 funkcjonował jako barometr zakażenia, które roznosiło się na niezliczone umysły w Sieci. Jeśli nie zostanie w porę powstrzymane będzie torturować i zabijać miliony. Sytuacja nie dotyczyła już tylko zakażenia biologicznego sprzężenia zwrotnego, infekcja, w najbardziej dotkniętych sekcjach, zaczęła przenosić się na rzeczywistą tkaninę psychiczną. Jeśli w którymkolwiek z gęsto zaludnionych obszarów sieć zostanie zakażona, ofiary będą liczone w tysiącach. - Nazywanie tego infekcją - powiedział do Sahary - jest przydatnym, ale nieprawdziwym skrótem myślowym. Powolne skinienie.

- To rozkład, prawda? - Ciemny błękit oczu wypełnionych smutkiem. - To wzrasta od wewnątrz, bez bakterii lub wirusów, czy też innego źródła zewnętrznego. Kaleb ujął jej szczękę i potarł kciukiem po dolnej wardze. - Podmiot 8-91 był najgłębiej zainfekowany. Jeśli on zmarł, rozpoczęło się odliczanie. Całując jego kciuk, Sahara odsunęła się, aby podejść do rogu pomieszczenia, gdzie wcześniej rzucił swoją koszulkę i podniosła ją. - Musisz iść zobaczyć co się stało - domyśliła się, wracając z zieloną bawełną w dłoni, jednocześnie marszcząc brwi. - Masz być ostrożny. - To był rozkaz. Skinął głową i wycofał się, wciąż nieprzyzwyczajony do faktu, że znowu miał ją w swoim życiu, jedną osobę która kiedykolwiek o niego dbała. Za każdym razem, kiedy okazywała mu swoją opiekę, czy to poprzez słowa lub czyny, delikatna pieszczota owijała się wokół jego ciemnej części, tej która zawsze mieszkała w pustce. - Szybko wrócę - powiedział. - Nie kontaktuj się ze mną telepatycznie. Zawsze z nim była, ale teraz nie chciał, żeby widziała to co prawdopodobnie czekało na niego w domu podmiotu 8-91. Musiał uzyskać od niej tę obietnicę, gdyż nigdy dotąd nie odrzucił jej psychicznego dotyku i teraz też nie chciał tego robić. Unosząc się na palcach, pocałowała go w słodki i delikatny sposób, jak miała w zwyczaju czasem robić, jakby on był bardzo wrażliwy. I to była prawda. Ale tylko wtedy, gdy chodziło o Saharę, jego obsydianowe tarcze rozwiewały się pod wpływem jej dotyku. Jej smukłe palce mogły skuteczniej niż jakikolwiek łańcuch lub więzienna klatka zniewolić go. - Nie będę - obiecała. - Porozmawiamy później. Jej wzrok spoczął na nim w zaufaniu, którego on nigdy nie zawiedzie, bransoletka na jej nadgarstku odbijała światło. - Dbaj o siebie, Kalebie - powtórzyła. - Należysz do mnie. Teleportował się z ciepłem jej pocałunku na swojej skórze i wewnątrz siebie. Podmiot 8-91 nie umarł tak po prostu. Przeszedł krytyczne załamanie. I zabrał kogoś ze sobą. Kucając obok ciała leżącego wewnątrz tuż przy zamkniętych drzwiach, Kaleb próbował policzyć rany kłute, które widniały na koszuli mężczyzny, dojechał do dziewiętnastu zanim dalsze rozpoznanie pojedynczych nakłuć stało się niemożliwe. Sekundę później, po jego prawej stronie pojawiło się delikatne migotanie. - Mamy tu problem - powiedział do dwóch Strzał, które wcześniej powiadomił telepatycznie. - Podmiot 8-91 - wskazał na szczupłego mężczyznę, który siedział oparty o przeciwległą ścianę, jego twarz była posiniaczona i rozcięta, smuga czerwieni widniała za jego głową, jakby zsunął się na dół po ścianie - został zainfekowany. To najbardziej zaawansowany przypadek w Sieci.

Vasic stał w miejscu, kiedy Aden podszedł do najbliższego ciała, omijając rozpryśniętą na podłodze krew i rozpoczął skanowanie podmiotu 8-91 za pomocą małego urządzenia medycznego. - On cierpiał, ma silne urazy twarzy zadane tępym narzędziem a także pękniętą czaszkę, ale moje wstępne orzeczenie jest takie, że zmarł z powodu implozji w mózgu. Podnosząc się do pozycji stojącej Kaleb analizował fakty. - Na Stacji Słonecznej - powiedział, zdając sobie sprawę, że Strzały wiedziały o wydarzeniach, które miały miejsce na stacji naukowej na Alasce, gdzie choroba po raz pierwszy odebrała życie wielu Psi. - Zarażeni nie umierali w taki sposób. - Nie - Aden przeszedł dalej, aby zeskanować kolejną ofiarę. - Pracownicy stacji naukowej oszaleli, zostali pobici lub zakłuci nożami albo w inny sposób atakowali siebie nawzajem. Kiedy przybyliśmy tam, ci którzy ocaleli byli słabi, ale wciąż psychicznie niestabilni. Kilku było tak agresywnych, że zginęli, kiedy próbowaliśmy ich powstrzymać, pozostali wpadli w mimowolny stan śpiączki. Aden nie był pierwszą osobą od której Kalebowi udało się otrzymać informacje na ten temat, choć były radny Ming LeBon robił co mógł, aby ukryć skalę i charakter tamtych zgonów. W każdym bądź razie, Kaleb wiedział, że żadna z ofiar, które zapadły w śpiączkę nigdy już się nie obudziła. Śmierć mózgu następowała w ciągu tygodnia od incydentu. - Czy ten rodzaj śmierci podmiotu 8-91 oznacza, że zakażenie stało się bardziej zjadliwe? Medyk Strzał wstał. - Możliwe, ale jest równie możliwe, że był bardziej podatny genetycznie, co spowodowało zmiany w końcowym etapie zakażenia. Po przeprowadzeniu pełnej autopsji będę wiedział na pewno. Aden spojrzał w oczy Kaleba. - Masz jakieś dane na jego temat? Kaleb przesłał telepatycznie wszystkie szczegółowe informacje, które posiadał na temat zakażenia podmiotu 8-91, przez chwilę rozglądał się po pokoju analizując skalę obrażeń, po czym zwrócił wzrok na mężczyznę pchniętego nożem. - Czy jest możliwe, że ofiara podmiotu 8-91 również była zarażona. Rozpoznaję w nim jego najbliższego sąsiada. - Czyli było duże prawdopodobieństwo, że mieszkając obok siebie znajdowali się równie blisko na płaszczyźnie psychicznej. - Czy musimy ewakuować ten rejon Sieci? - Na jakiś czas zastosuję kwarantannę dla tego obszaru, ale to jedynie prowizoryczne zabezpieczenie. - Oleiste, czarne zakażenie pełzało już po rozległych połaciach Sieci.

Vasic odezwał się po raz pierwszy. - Teleportuję ciała do kostnicy, gdzie będą mogły być poddane autopsji i oczyszczę ten pokój. On jest tak blisko krawędzi. Nie wiem, czy ktoś może go jeszcze uratować. Te słowa o Vasicu zostały wypowiedziane przez Saharę z ogromnym bólem w głosie. Traktowała go tak, jakby należał do rodziny Kaleba, a ten ostatni zgadzał się z nią. Mógł być szkolony przez socjopatę, ale to samo działo się z wieloma innymi Strzałami, jedyną różnicą było to, że trener Kaleba zerwał się ze smyczy i poszedł dalej mordując niewinne istoty. W końcu wszyscy oni dorastali w ramach systemu, który próbował zrobić z nich użyteczne narzędzia stosowane przez innych, narzędzia przeznaczone do wyrzucenia, kiedy minie ich termin przydatności do użycia. Kaleb nie miał co do siebie żadnych złudzeń, wiedział, że dla Sahary użyje wszystkich dostępnych środków i wykorzysta każdego, aby utrzymać bezpieczeństwo na świecie, ale nie miał zamiaru stać się taki jak Rada, którą zniszczył. - Nie - powiedział w odpowiedzi na ofertę. - Niech Egzekutywa potraktuje to jak normalne morderstwo. - Jeśli nie znajdziemy sposobu na powstrzymanie infekcji, takie incydenty bardzo szybko staną się powszechne. - Nawet jeśli Egzekutywie uda się odkryć prawdę o tym, co tu się dzisiaj stało, będzie wyprzedzać w tym względzie ogół obywateli jedynie o kilka dni. Informacje o istnieniu zakażenia nie przedostały się jeszcze na pierwsze strony wiadomości, ale w zaułkach Sieci słychać było coraz głośniejsze szepty. - Dopilnuję, aby autopsja została wykonywana przez jednego z moich ludzi. Na krótką chwilę oczy Adena i Kaleba spotkały się i wiedział, że lider Strzał rozumiał, dlaczego dokonał tego wyboru. Część Kaleba, ta która zawsze chłodno kalkulowała dostrzegała w Adenie zrozumienie dla mechanizmów koniecznych do zdobycia silniejszej pozycji w oddziale. Jednak te wyliczenie zostało zniwelowane przez inną część, tę, która dostrzegała w nim Strzałę, którą mógłby się stać, gdyby nigdy nie spotkał Sahary, jego życie pogrążyłoby się wtedy w nieskończonej ciemności. Nadal bez chwili wahania zlikwidowałby Strzały, gdyby w jakikolwiek sposób zagrozili jemu lub Saharze, ale do tego czasu, zrobi to, o co poprosiła go Sahara. Czy oni nie zasługują na nowe życie? Jej głos był ochrypły kiedy to mówiła, przytulając się do niego i pozwalając mu na objęcie jej ramionami, kiedy wypoczywała na tarasie, patrząc na rozgwieżdżone nocne niebo. Oni zrezygnowali ze wszystkiego dla swoich ludzi. I prawdopodobnie wierzyli, że postępowali słusznie, robili rzeczy, za które nie było przebaczenia, ale jednocześnie od ponad wieku chronili świat przed potworami. - Jej dłonie zacisnęły się na jego przedramieniu, a głos

jeszcze bardziej wypełnił się emocjami. - Czy nie powinni mieć szansy, aby spróbować znaleźć odkupienie? - Skoncentrujcie się na E-Psi - powiedział teraz do obu mężczyzn. - To w tej chwili wasz priorytet. Kaleb poczekał, aż Strzały odejdą i jeszcze przed powrotem do Moskwy powiadomił o wszystkim Egzekutywę. Sahara czekała na niego przy wewnętrznym oczku wodnym, które było jej ulubionym miejscem w domu. - Jak źle to wyglądało? - spytała, wtulając się w jego ramiona. Było to miejsce gdzie zawsze powinna była się znajdować. Siedem lat spędziła w piekle. Siedem lat on był sam. Siedem lat pragnął torturować osoby, które były za to odpowiedzialne. Jedno z nich już nie żyło, rozszarpane pazurami i zębami przez Zmiennokształtnych, ale pozostało jeszcze drugie. Zamknął Tatianę Rika-Smythe w podziemnym lochu w taki sposób, że nigdy nie będzie mogła uciec, ale mógł jeszcze skrzywdzić eks-radną na wiele innych sposobów, aby usłyszeć jej krzyk. - Kalebie. - Oddech Sahary na jego ustach, jej pocałunki w jego umyśle. - Nie idź tam. Zostań tutaj. Ze mną. Nigdy nie chciał być nigdzie indziej. Zatrzasnął drzwi, zamykając się na zło, które starało się oderwać go od niej, opowiedział jej o ostatnich minutach życia podmiotu 8-91. - Mam rację - powiedział chwilę później - empaci posiadają umiejętności i informacje potrzebne, aby uratować Sieć. Sahara odchyliła do tyłu głowę, aby spojrzeć na niego oczami mówiącymi o jej przeszywającej inteligencji. - Ale? Delektował się tą chwilą chłonąc zaborczy dotyk jej dłoni na swoich biodrach, czując wewnątrz siebie jej tętniące życiem ciepło. - Jeśli się mylę lub jeśli empaci są zbyt mocno uszkodzeni, aby działać tak, jak powinni - a istniała taka możliwość - nadejdzie czas, kiedy będę musiał odciąć zgniłe i niestabilne elementy Sieci. Ponure rozumienie stłumiło radość w twarzy Sahary. - Podobnie jak odciąłbyś ogarnięte gangreną fragmenty ciała, aby cała pozostała reszta mogła przetrwać.

- To najgorszy scenariusz. - Odcięcie fragmentów Sieci spowoduje śmierć milionów, ale pozwolenie infekcji na przeniesienie się do pozostałych części, oznaczałoby upadek całej Sieci Psi i śmierć wszystkich ludzi z nią powiązanych. Łącznie z Saharą. Tego Kaleb nigdy nie zaakceptuje, nigdy na to nie pozwoli. Świat zabrał im już siedem lat. Nie odda ani dnia więcej. Teraz ona leżała z policzkiem przy jego piersi, ramionami przesuwając wzdłuż jego tułowia. - Co stało się z naszymi ludźmi, Kalebie? - Pocałunek wyciśnięty przy jego sercu, jakby potrzebowała przypomnienia, że nadal żyją. - Kiedyś tworzyliśmy sztukę chwytającą za serce, z jednakową radością odkrywaliśmy nowe systemy gwiezdne i nowe gatunki motyli. Byliśmy odkrywcami, muzykami i pisarzami tworzącymi wielkie dzieła. A teraz… w jaki sposób rasa Psi doprowadziła się do takiej ruiny? Kaleb wiedział, że odpowiedź nie jest prosta i jednoznaczna, ale wprowadzenie Protokołu Ciszy było początkiem. - Chcieliśmy stać się rasą pozbawioną jakichkolwiek wad.

ROZDZIAŁ 3 E-psi nigdy nie byli oznaczeniem rzadkim, ale niewiele wiadomo na ich temat, być może dlatego, że prowadzimy badania nad tymi których się boimy. A nikt nie boi się empatów. Zaczerpnięte z „Tajemniczego Oznaczenia E: Blaski i Cienie bycia Empatą” autorstwa Alice Eldridge Ivy ostrożnie podeszła do pnia uśpionej jabłoni. Zwracała baczną uwagę na wszelkie oznaki grzyba, który pojawił się dwa tygodnie wcześniej, ale nic nie znalazła. - Leczenie zadziałało - powiedziała do Królika. - Pozostałe drzewa są bezpieczne. Wąchając z zainteresowaniem śnieg u podstawy drzewa, machając ogonem jak wahadłem, Królik szczeknął cicho: - Hau. - Cieszę się, że się ze mną zgadzasz. - Zajrzała do swojego notesu na wcześniej zapisane wyniki i kontynuowała spacer między drzewami, chwilę później Królik przebiegł obok niej, jego miękkie łapy bezgłośne poruszały się po białym dywanie ze śniegu. Jak na takiego małego psa, pomyślała, kiedy przemknął jak owłosiona kula, poruszał się bardzo szybko, ewidentnie na czymś skupiony. Potrząsając głową, zostawiła go jego własnej przygodzie i poszła dalej sprawdzić kolejną jabłoń, której stan niepokoił ją… wtedy Królik zaczął szczekać. Włosy na jej karku zjeżyły się, walcząc z instynktownym obrzydzeniem, sięgnęła do kieszeni spodni, aby wyjąć malutką laserową broń, która mieściła się w jej dłoni. Królik nigdy nie szczekał, nie tak, jakby wyczuł drapieżnika. Dziesięć sekund później wyjrzała zza drzew i wiedziała, że jej pies miał rację. Na drodze między drzewami obsypanymi śniegiem stał człowiek. Nie, nie człowiek. Żołnierz. Ponad sześć stóp wzrostu o szerokich ramionach i nieustępliwej postawie, zachowujący absolutną ciszę, o chłodnych szarych oczach i czarnych włosach. Jego mundur też był czarny, surowy na tle zieleni, wytrzymałe spodnie, koszula z długim rękawem z zaawansowanego technologicznie materiału otulała mięśnie jego ramion, lekka kamizelka kuloodporna okalała jego pierś i plecy oraz dolną część szyi, na nogach ciężkie buty wojskowe, na lewym ramieniu coś co wydawało się być elektroniczną rękawicą. Znowu po nią przyszli. Lodowata strużka potu spływała wzdłuż jej kręgosłupa. Zawsze wiedziała, że ten dzień był nieunikniony. Jej emocje były zbyt niestabilne, nie miała wątpliwości, że przeciekały przez ciasno tkaną sieć powiązanych ze sobą tarcz, zdalnie chroniących lokalizację domu. Mogła mieć jedynie nadzieję, że zdradziła tylko samą siebie.

- Mamo, tato - przekazała telepatycznie - mamy problem. Powiedz innym, żeby się schowali i sprawdzili czy ich tarcze są szczelne. Ja się tym zajmę. Strach zacisnął lodowate palce wokół jej płuc, kiedy wysyłała obraz żołnierza do rodziców, ale nie była już przerażoną szesnastoletnią dziewczynką, która myślała, że była szalona, była dorosłą dwudziestotrzyletnią kobietą, która rozumiała, że pomimo swojej wadliwości i niestabilności, nie zasługiwała na ból i tortury. Nikt nigdy ponownie nie weźmie ją na smycz próbując złamać. Nawet ten śmiertelnie groźny obcy. Notes z danymi przytrzymywała z boku ciała lodowatą dłonią, jej ciężka kurtka i cienkie rękawiczki termiczne nagle okazały się bezużyteczne, wysunęła broń pod pozorem chowania notesu do kieszeni. Wydawało się to aktem sprzecznym z intuicją, ale wszystkie jej instynkty krzyczały, że zaraz umrze, zanim uda jej się oddać strzał. Wiedziała, że nie mogła wygrać tej bitwy o życie, ale chciała walczyć i dać innym tak dużo czasu na przygotowanie się, jak to tylko było możliwe. Odetchnęła mocno, zmniejszywszy dystans między sobą a żołnierzem, na którego mundurze na ramieniu zauważyła srebrną gwiazdę. Emblemat Radnego Kaleba Krycheka, choć już nie Radnego, bo Rada rozpadła się. Prosta semantyka, jednak nie mogła zmienić faktu, że od ponad miesiąca Kaleb Krychek skutecznie rządził Siecią. - Królik. - Poklepała udo, zginając palce do wewnątrz, aby ukryć lekkie drżenie, żeby nie sprawiać wrażenia pozbawionej kontroli. Zwierzak wciąż drżał z oburzenia, ale teraz już nie szczekał, wiedząc że ona była tutaj, pobiegł do niej i znów skierował oczy na intruza. Mężczyzna spojrzał na jej psa. - On zdecydowanie nie należy do rodziny zającowatych. To była ostatnia rzecz, jaką spodziewała się usłyszeć. - To dlatego, że jest taki energiczny - usłyszała swój głos. - Wtedy wydawało się to adekwatne. - Kiedy była w połowie zniszczona na wpół żywa, jak lunatykujący zombi. - Jest pełen chęci ochrony, ale nie jest niebezpieczny. Powinnaś sprawić sobie większego psa. - Szare zimne oczy spotkały jej, spojrzeniem tak chłodnym, że mroziło jej skórę głęboko aż do kości. - Jest idealny - powiedziała, sięgając w dół do prężącego się do skoku zwierzaka i ponownie wyprostowała się. - Nie przyszedłeś tu, aby porozmawiać ze mną o psie. - Nie. - Jesteś Strzałą. - Jednym z oddziału zabójców, długo uważanych za mit, którzy teraz ujawnili się dzięki Kalebowi Krychekowi, choć nadal pozostali, dla większości populacji, cieniami bez imienia i bez twarzy. Nikt nie chciał, spotkać ich na swojej drodze.

Lekkie skinienie, na potwierdzenie niepokojącej prawdy. - Jestem Vasic. - Cisza upadła - powiedziała, jakby wrośnięta w ziemię, to było jej miejsce, jej dom. - Nie masz prawa zabierać mnie do Centrum - nie miał prawa do przypięcia jej paskami do fotela, regeneracji i kłucia jej umysłu psychicznymi palcami, uciskania i rozdzierania. - Nie - powiedział ponownie pozbawionym emocji głosem, tak że nie mogła zobaczyć prawdziwego człowieka za fasadą żołnierza. - Zostałem upoważniony do przekazania ci propozycji pracy. Ivy tylko patrzyła na niego przez kilka długich sekund. - Propozycji pracy? - Powiedziała w końcu, zastanawiając się, czy jednak mimo wszystko nie oszalała, a teraz miała tylko bardzo realistyczne złudzenie. - Tak. Zadrżała. To było zbyt niebezpieczne, zbyt śmiercionośne, aby być złudzeniem. Testowała go, robiąc krok wstecz w kierunku drzew, Królik zawarczał obok niej, kiedy powiedziała: - Czy możemy iść dalej i jednocześnie rozmawiać? Muszę zakończyć sprawdzanie drzew. Strzała-Vasic patrzył w milczeniu, jak kończyła badanie jabłoni, w stronę której kierowała się przed ostrzegawczym szczekaniem Królika. Kiedy zaczął mówić, jego głos był głęboki jak ocean. Nie podniósł głosu, pomimo ciągłego warczenia Królika, a jednak słyszała każde słowo z krystaliczną klarownością. - Zostałaś zidentyfikowana jako posiadająca zdolności, które mogą być użyteczne w stabilizowaniu Sieci. - Ja? Jestem telepatką o gradiencie 3,2. - Bez względu na to, że czasem czuła ogromne rozciąganie wewnątrz umysłu, jak gdyby była tam moc, która musiała tylko znaleźć sposób, aby wydostać się na zewnątrz. Iluzja ta doprowadziła prawie do jej zniszczenia jako nastolatki. - Czy słyszałaś pogłoski o ukrytym oznaczeniu? Oznaczeniu E? Jej palce zatrzymały się w trakcie wprowadzania informacji do notesu, a komórki jej krwi pokryły się lodem. - E? - Empata. Słowa rozbrzmiewały przenikliwie wewnątrz niej, jak gdyby mówiły do głęboko zakorzenionej wiedzy, o której istnieniu nie wiedziała. - Co robi empata? - Zapytała przez zaciśnięte gardło, jakby pokryte piaskiem i żwirem. - Nie jestem pewien - odpowiedział - ale ma to związek z emocjami.

Zdumiewające, pomyślała o chaosie i bólu, emocje: nienawiść, złość, smutek, utrata, takie straty, że umysł groził zmiażdżeniem i rozdarciem na minuty przed okrutną agonią regeneracji. Nos krwawił, popękały drobne naczynia krwionośne w oczach, w głowie waliło, i waliło, i waliło, jej żołądek zbuntował się. To był najgorszy incydent jaki kiedykolwiek przeżyła. - Emocje już kiedyś prawie mnie zabiły. - Przerażona, ale szczęśliwa, że zostanie poddana nowoczesnej technologii medycznej w lokalnym centrum, nie zdawała sobie sprawy z piekła, które ją czekało. W następstwie jej "leczenia", to co czuła kim była po prostu… zniknęło, Ivy, która żyła szesnaście lat została skasowana. Był tylko cichy horror w głębi jej umysłu, ale horror nie mógł przenikać przez nicość, nie, przez długi, długi czas. - Incydent - głos Vasica przebił się przez koszmar pamięci - był wynikiem katastrofalnego i nagłego naruszeniem twojego warunkowania. Nadbudowane ciśnienie rozbiło go na kawałki. To było dokładnie to, co przeżyła, gwałtowna eksplozja w głowie. - Większość E zazwyczaj budzi się wolniej - kontynuował. - Małe pęknięcia, przez które wypłukiwane jest napięcie, a nie katastrofalny upadek. Większość … - Ilu? - Zapytała, ochrypłym głosem. - Nie wiadomo, ale grupa E jest znacząca. - Jego spojrzenie badało jej twarz z kliniczną precyzją. - Jesteś w szoku. Usiądź. - Kiedy nie zrobiła nic, podszedł, jakby chciał jej dotknąć... i Królik rzucił się na niego. - Nie! - krzyknęła. Królik nigdy nie osiągnął swojego celu, uniósł się w powietrzu rozpaczliwie machając łapami. Sięgnęła po niego, wzięła zwierzaka w ramiona i usiadła u stóp najbliższego drzewa, chronionego przed wpływem niskiej temperatury, jej zapomniany notes leżał na ziemi. - Myślałam, że zrobisz mu krzywdę - powiedziała do Strzały, Strzały-telekinetyka. Vasic nie bronił się. Jako ośmiolatek, ćwiczył używanie swoich zdolności na żywych stworzeniach, ale ośmioletni chłopiec nie wytrzymywał tortur stosowanych do wypalenia całego człowieczeństwa ze świeżo szkolonych Strzał. Wiedział, że miał w sobie zdolność do złamania karku lub zmiażdżenia kręgosłupa małego stworzenia, które było tak bardzo przywiązane do swojej pani. Fakt, że nigdy by tego nie zrobił z własnej woli, nic nie znaczył. Śmierć to śmierć. - Czy chcesz żebym kontynuował?