chrisalfa

  • Dokumenty1 125
  • Odsłony228 015
  • Obserwuję128
  • Rozmiar dokumentów1.5 GB
  • Ilość pobrań143 819

6. Anonim - Czerwony Komancz

Dodano: 7 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 7 lata temu
Rozmiar :1.1 MB
Rozszerzenie:pdf

Moje dokumenty

chrisalfa

6. Anonim - Czerwony Komancz.pdf

chrisalfa EBooki 01.Wielkie Cykle Fantasy i SF Anonim Anonim pdf
Użytkownik chrisalfa wgrał ten materiał 7 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 362 stron)

Czerwony Czub (org. The Red Mohawk), autor: Anonim, tłumacz: Dusia „Codziennie jestem bohaterem swojego własnego filmu. Czasami, chod nie zdaję sobie z tego sprawy, pojawiam się w filmach innych ludzi. A oni prawie zawsze mają mnie za czarny charakter.” Anonim 1 Czerwony Czub (org. The Red Mohawk), autor: Anonim, tłumacz: Dusia 2

Prolog Randall Buckwater zgodził się przestad przeklinad przed trzydziestu laty, kiedy się żenił. Jednak gdy dociskał stopę do pedału gazu i jak najszybciej zawracał na moście, był niebezpiecznie blisko wykrzyczenia kilku słów na K. Zamiast kląd, zrobił coś innego. Wykrzyczał słowa On the Wins of Love1 Jeffreya Osborne’a. Może nie było to najlogiczniejsze rozwiązanie i na pewno by się do tego nie przyznał w przypadku przesłuchania, ale był w szoku. I panikował. Zdał sobie sprawę, że przerażający obraz, który przed chwilą zobaczył, juz na zawsze pozostanie w jego pamięci. A On the Wings of Love już nigdy nie będzie brzmiało tak samo. Wieczór zaczął się tak spokojnie, tak zwyczajnie, tak po prostu. 1 Ang. „Na skrzydłach miłości” 2 Czerwony Czub (org. The Red Mohawk), autor: Anonim, tłumacz: Dusia 3

Jeden Randall i jego nowy parter Pete byli na patrolu już czwartą godzinę, gdy dotarły do nich smutne wieści. Marjorie Buckingham zmarła. Urocza staruszka była chora od wielu miesięcy i odeszła z tego świata wskutek wyjątkowo paskudnego zapalenia płuc. Komendant O’Grady przekazał im to przez radiostację tuż po drugiej nad ranem. - No i proszę – powiedział Randall do młodego towarzysza. – Masz okazję przestawid znak. - Łuu huu – sarkastycznie odparł Pete. Zaparkowali radiowóz po prawej stronie mostu, tuż za boczną linią jezdni. Stał skierowany ku autostradzie i czyhał na każdy samochód, który chciałby przeprawid się na drugą stronę. Znak, o którym mówił Randall, to tablica z ilością mieszkaoców, która stała dumnie na granicy stanu. Obecnie głosiła: B Movie Hell: Populacja 3672 - Obród dwójkę – powiedział Randall. – Po drugiej stronie jest jedynka. - W dupie mam, co jest po drugiej stronie. Nie idę tam. - Dlaczego? - Bo tam jest cholernie wielki szczur – jęknął Pete. - Nie ma. No, to twoja wilka chwila. Po raz pierwszy zmienisz liczbę mieszkaoców. Powinieneś byd dumny. Ja byłem, kiedy to robiłem po raz pierwszy. - Ilu ludzi mieszkało w B Movie Hell, kiedy to robiłeś po raz pierwszy? – 3 4

Czerwony Czub (org. The Red Mohawk), autor: Anonim, tłumacz: Dusia zapytał Pete. - Dwa tysiące czterdziestu czterech – odpowiedział Randall. – Oczywiście wtedy nazywało się „Hrabstwo Sherwood”, co było znacznie lepszą nazwą dla miasta. - B Movie Hell brzmi lepiej, nie? - Nie sądzę. - Bo jesteś starym prykiem. Randal spojrzał surowo na Pete’a, który siedział na miejscu pasażera z miną wyrażającą brak zainteresowania czymkolwiek. Pod wieloma względami był dobrym dzieciakiem. Miał serce ze złota, ale mózg z gumy do żucia. Miał dziewiętnaście lat, ale mentalnośd dziesięciolatka. Czasami Randall zastanawiał się, czy w jego wieku też taki był. Stwierdzał, że to niemożliwe. Jako dziewiętnastolatek był już po ślubie ze swoją dziecięcą miłością i szykował się do roli ojca. Modlił się, żeby kretyn pokroju Pete’a nie został ojcem w ciągu najbliższych pięciu lat. - Tam naprawdę coś jest – powiedział Pete, wyglądając przez szybę. - To tylko patyk. Nie rusza się. - To chyba wiewiórka. Cholera, jaka wielka. Są drapieżne? - Jedzą tylko orzeszki. - W takim razie nie ruszam się stąd – powiedział Pete. - Mówię ci, że to patyk – odparł Randall. Nie musiał przyglądad się tak długo jak jego partner. Z zainteresowaniem patrzył na młodziaka. Ten kretyn naprawdę myślał, że w tym lesie żyją wiewiórki. W B Movie Hell nie było 5

4 Czerwony Czub (org. The Red Mohawk), autor: Anonim, tłumacz: Dusia wiewiórek. Nigdy. Las, w który wpatrywał się Pere, znajdował się po drugiej stronie granicy, około trzydziestu metrów od B Movie Hell, w Hrabstwie Lewisville. Mimo wszystko, Randall był przekonany, że tam tez nie było wiewiórek. Tamta noc była naprawdę cicha i spokojna, więc mogli debatowad, czy gdzieś w oddali leżała wiewiórka czy patyk. Randall już dawno przestał myśled, że miejski policjant ma cokolwiek wspólnego z gliniarzami z telewizji czy książek. Najwięcej emocji dostarczało mu negocjowanie „dodatków” do jego funduszu emerytalnego z nieszczęsnymi motocyklistami, których zatrzymywał za niesprawne światła czy opony, które wyglądały na nieco sflaczałe. - To na pewno wiewiórka – upierał się Pete. – Widzisz ten kudłaty ogon? To wiewiórka. Starszy gliniarz pokręcił głową z niedowierzaniem i zdumieniem, po czym spojrzał na przygłupiego towarzysza. Rozmowy nie były mocną stroną Pete’a. Wyglądem też nie poprawiał sobie reputacji. Miał typową dla młodych ludzi fryzurę, która przypominała ptasie gniazdo i najlepiej wyglądałaby z porożem na czubku. Przesłaniała połowę jego twarzy, co pewnie było powodem jego tłustej skóry i pryszczy. Tępotę potęgował fakt, że Pete chyba nie potrafił domykad ust. Jego dolna warga zawsze była oddalona od górnej, jakby nieustannie miał coś do powiedzenia, ale ponieważ nieustannie mrużył oczy 6

(dzieciak naprawdę potrzebował okularów) tylko potęgowała wrażenie „śmierci mózgu”. 5 Czerwony Czub (org. The Red Mohawk), autor: Anonim, tłumacz: Dusia - Kurna. Chyba zniknęła – stwierdził Pete, jeszcze bardziej mrużąc oczy i przysuwając twarz bliżej szyby. - Nigdy jej tam nie było. Teraz możesz iśd zmienid znak? Pete wzruszył ramionami. - Jeszcze nie – powiedział i podrapał się po kroczu. – Wiewiórka może zaraz wrócid. Z posiłkami. Randall odwrócił wzrok i wyjrzał przez okno po swojej stronie pojazdu. Jedną rękę trzymał na kierownicy, chod zaparkowali. Nie wiedział, dlaczego to robił, ale zawsze trzymał rękę na kierownicy, czy silnik był włączony czy nie. - Okej, dla dobra ogółu uznajmy, że wiewiórka gdzieś tam jest – powiedział. – Na pewno będzie mniej niebezpieczna niż menele w mieście. - Bójka z menelami przynajmniej zwolniłaby mnie z siedzenia tutaj całą noc – mruknął Pete. - O czymś zapominasz – odparł Randall. – Stojąc tutaj, możemy zarobid. Zanim Pete odpowiedział, milczał przez chwilę. - W jaki sposób? - Jeśli jesteś takim upierdliwcem jak ja, ludzie chętnie podsuną ci kilka dolców, żeby szybciej przejechad. - Bierzesz łapówki? Randall odwrócił się do Pete’a. 7

- Dodatki – powiedział. – Wolę nazywad je dodatkami do mojej emerytury. - Kiedy przechodzisz na emeryturę? – zapytał Pete. 6 Czerwony Czub (org. The Red Mohawk), autor: Anonim, tłumacz: Dusia - Za pięd lat. Będę miał pięddziesiąt pięd lat życia. I trzydzieści sześd lat służby. Tyle chyba wystarczy. Pete zmarszczył brwi. Chyba próbował coś przeliczyd. Randall pokręcił głową i wrócił do wyglądania przez swoje okno. Niewiele było widad. Drugi koniec mostu do B Movie Hell oświetlała samotna latarnia. Na nocnych patrolach za szczęście uchodziło natrafienie na jeden samochód w tygodniu. To doprowadzało policjantów do szaleostwa. Nuda, oczekiwanie i bezsens. Randall zdążył się przyzwyczaid. Ciężko bywało tylko wtedy, kiedy musiał siedzied z kimś nowym, jak Pete. Banalne rozmowy były często bardziej męczące niż cisza. - Ile kasujesz za przejazd? – zapytał Pete. - Tyle, ile według mnie mogą zapłacid. - Ile najwięcej dostałeś? - Pięddziesiąt baksów. - Kurwa, serio? – Pete wydawał się zaskoczony. – Ja wyciągnąłbym stówkę. Randall odwrócił się do niego i zobaczył, że po raz setny drapał się w 8

okolicach krocza. - Po co ci tyle kasy? – zapytał Randall. – Żeby kupid sobie maśd na swędzenie? - Jakie swędzenie? - Całą noc drapiesz się po jajach. Zaczynasz mnie przerażad. 7 Czerwony Czub (org. The Red Mohawk), autor: Anonim, tłumacz: Dusia Pete skrzywił się i na chwilę przestał drapad. - Chyba złapałem coś w zeszłym tygodniu w Bobrzym Pałacu. Randall uniósł brwi. - Chodzisz do Mellencampa? - Niezbyt często czy regularnie, ale wiesz, zdarza się. - Ale nosisz czapeczkę, co? - Czapeczkę? - Wiesz, co mam na myśli. Pete przez chwilę wyglądał na zagubionego, zanim załapał, co miał na myśli Randal.. - Och tak, ale nie cały czas. Znaczy, laska z zeszłego tygodnia miała na pysku jakieś syfy. Chyba od niej coś złapałem. Randall pokręcił głową. - Jezu, Pete. Nie mogłeś sobie wybrad dziewczyny? - Mogłem. – Pete zarumienił się lekko. – Ale tej jeszcze nie miałem, więc pomyślałem, że powinienem. - Nie mówiłeś, że rzadko tam chodzisz? 9

- No tak, ale zaliczyłem już wszystkie, przynajmniej raz. - Ile jest tam dziewczyn? - Jakieś trzydzieści. Od dłuższego czasu nie mają nowych. Myślę, że powinni trochę odświeżyd skład. - Lepiej żeby Mellencamp tego nie usłyszał. - On nie jest taki zły. Kiedy go widywałem, zawsze był miły. 8 Czerwony Czub (org. The Red Mohawk), autor: Anonim, tłumacz: Dusia Randall prychnął. - Oczywiście że tak. Jesteś jego klientem. Czyli przy okazji jego dłużnikiem. - Nie jestem. Płacę z góry. To jedna z zasad. - Jasne. A co się stanie, jeśli złapiesz go z niesprawnymi światłami? - Ma niesprawne światła? - Nie. Ale jeśli będzie miał, nie będziesz mógł go za to ukarad. - Czemu? - Bo opowie całemu miastu, że lubisz drapanie jaj zmiotką do kurzu. Pete wydawał się zaskoczony. - Kto ci to powiedział? - Nikt. Tak mi się powiedziało. – Dokładniej przyjrzał się twarzy młodego partnera. – Lubisz drapanie jaj zmiotką do kurzu? - Nie. - Dobra, nieważne – powiedział Randall, nie zamierzając zagłębiad się w 10

rozważaniach o swoim partnerze w niedwuznacznej sytuacji ze zmiotką do kurzu. – Chodzi mi o to, że tego typu rzeczy wracają. Skoro Mellencamp ma cię w kieszeni, w dowolnej chwili może zażądad od ciebie czegoś, czego nie będziesz chciał zrobid, ale będziesz czuł presję, żeby mimo wszystko się zgodzid. Pete zaśmiał się o ponownie podrapał po kroczu. - Tak, jasne. – Nagle usiadł prosto, jakby został dźgnięty w brzuch gorącym pogrzebaczem. – Muszę się odlad – powiedział. 9 Czerwony Czub (org. The Red Mohawk), autor: Anonim, tłumacz: Dusia - A wiewiórka? - Jaka wiewiórka? Randall westchnął ciężko i wyciągnął rękę ku samochodowemu radiu. Włączył je, a gdy rozpoznał melodię, zwiększył głośnośd. Było to The Greatest Love of All1 Sexual Chocolate. - Przy drodze zmieo tą liczbę mieszkaoców, dobra? – powiedział. - Zmienię, jak będę wracał. Naprawdę mi się chce. - Dobra, tylko się spiesz, zanim ktoś jeszcze umrze. Pete otworzył drzwi, ale nim wysiadł, obejrzał się na Randalla. - Kiedy wrócę, może posłuchamy czegoś innego niż EMM? - Co ci nie pasuje w EMM? - Eighty Movie Music2? Takie gówno toleruję tylko w ograniczonych ilościach! - Ale to tutejsza stacja. Warto wspierad swoich. 11

- Nie chcesz czasem posłuchad czegoś innego? - Na przykład? - Może rap? - Co to jest rap, co cholery? – Randall doskonale wiedział, czym był rap, ale z radością udawał idiotę, żeby zobaczyd reakcję Pete’a. - Jezu, Randall. Jak wrócę, puszczę ci kawał świetnego rapu. Randall przełączył radio na inną stację i patrzył, jak jego młody przydupas 1 Ang. „Największa miłośd ze wszystkich” 2 Ang. Muzyka filmowa lat osiemdziesiątych 10 Czerwony Czub (org. The Red Mohawk), autor: Anonim, tłumacz: Dusia szedł w kierunku kawałka trawy przy ciemnym lesie. Pete niebawem zniknął za wysokimi drzewami. Randall założył, że nie chodziło tylko o sikanie. Pewnie musiał się podrapad albo obejrzed wysypkę, którą najwyraźniej załapał w Bobrzym Pałacu. Zadrżał na samą myśl. Zastanawiał się, czy tej nocy dotykał rąk Pete’a. Uznawszy, że nie, z radością oddał się śpiewaniu The Greatest Love of All oraz niezapomnianej piosence Wild Stallyns, która zaczęła się po reklamach, czyli po co najmniej pięciu minutach. Pete wciąż nie wracał z lasu, więc Randall postanowił do zaskoczyd i znaleźd w radiu jakiś rap. Przeskoczył przez kilka stacji, nim wreszcie trafił na ten gatunek. Wytrzymał dziesięd sekund, po czym znowu zmienił stację. Wtedy właśnie trafił na Jeffreya Osborna śpiewającego On the Wings of Love. Nie słyszał tej piosenki od lat, ale natychmiast przypomniał sobie, jak 12

uwielbiał ją śpiewad za młodu. Świadom, że Pete był jedyną osobą w zasięgu słuchu, odsunął obydwie szyby i maksymalnie podkręcił głośnośd, po czym przyłączył się do Jeffreya Osborna w chórkach. Spodziewał się, że Pete wybiegnie z krzaków, żeby zbadad źródło hałasu. Drąc się na całe gardło, zerkał ponad kierownicą na ciemne drzewa i wypatrywał partnera. Ani śladu Pete’a. Czy jakiegokolwiek ruchu w krzakach. Piosenka zbliżała się do kooca, więc postanowił włączyd światła, by w ten sposób zwrócid uwagę Pete’a. Lampy świeciły kilka sekund, zanim pojawił się jakiś ruch. Wysoki mężczyzna o szerokich barkach wyszedł z lasu i stanął w świetle reflektorów. 11 Czerwony Czub (org. The Red Mohawk), autor: Anonim, tłumacz: Dusia To nie był Pete. Był znacznie większy. Kiedy mężczyzna stanął w centrum oświetlonego obszaru, Randall mógł mu się dobrze przyjrzed. Z wrażenia przestał śpiewad On the Wings of Love. Zamarł z otwartymi ustami, wpatrując się w postad przed sobą. Mężczyzna zatrzymał się w świetle, jakby chciał, żeby Randall dobrze mu się przyjrzał. Miał na sonie czarne dżinsy i lśniącą kurtkę z czerwonej skóry, a pod nią czarną kamizelkę. Miał okrutnie wymizerowaną twarz, a przynajmniej tak się wydawało, dopóki Randall nie przeanalizował jej w swoim umyśle. Zdał sobie sprawę, że nie patrzył na twarz ze skóry i kości. Patrzył na gumową maskę. Brudną żółtą maskę wyglądającą jak ludzka czaszka. Szczerzyła się w 13

paskudnym uśmiechu, kilka zębów zostało zaczernionych. Z czubka maski wystawało wysokie na dwa cale pasmo czerwonych włosów. Zaczynało się tuż nad czołem, jak u Mohikanina czy Irokeza. Przez dwa otwory w masce spoglądały błyszczące, czarne oczy. Uwagę Randalla zwróciły jeszcze dwie rzeczy, zanim odpalił silnik i ruszył na wstecznym. Facet w żółtej masce trzymał w lewej ręce długie i ostre srebrne ostrze. Było one pokryte krwią, która powoli ściekała na ziemię. W drugiej ręce miał ludzką głowę, którą trzymał za kępę gęstych brązowych włosów. Randall szerzej otworzył oczy, na zawsze zapamiętując ten makabryczny obraz. To była głowa Pete’a. 12 Czerwony Czub (org. The Red Mohawk), autor: Anonim, tłumacz: Dusia 14

Dwa - Nikt nie będzie pomiatał Baby. Baby słyszała te słowa z ust Patricka Swayze już tysiące razy. Mimo wszystko miała dreszcze. Były czymś więcej niż jej ulubionym fragmentem Dirty Dancing. W głębi duszy wierzyła, że pewnego dnia pojawi się prawdziwy facet pokroju Johnny’ego Castle, podniesie ją z kolan, sprawi, że poczuje się ważna i zabierze ją z Bobrzego Pałacu. Marzyła, by trafid do weselszego, przyjemniejszego miejsca. Wystarczyłby kurort jak z filmu. Pseudonim „Baby” przybrała tuż po przybyciu do Bobrzego Pałacu. Pasował, bo wtedy była najmłodszą z dziewcząt. Teraz miała dziewiętnaście lat, a korona najmłodszej w Pałacu trafiła do jej koleżanki Chardonnay, siedemnastolatki. Ale Baby zostało, chodby dlatego, że nikt nigdy nie nazywał jej inaczej. Dzięki temu oglądanie Dirty Dancing było dla niej wyjątkowe. Próbowała stylizowad się na Jennifer Grey, aktorkę z filmu. Miała podobną figurę i parę białych dżinsów, które nosiła prawie codziennie. Największą różnicą pomiędzy nimi było jasnoniebieskie znamię na lewym policzku, którego Jennifer Grey nie miała. Baby owszem, co z daleka rzucało się w oczy. Pamiętała, że jako dziesięciolatka spędziła pół dnia i zużyła dwie kostki mydła, próbując je zmyd. Jednak znamiona nie znikają tak łatwo. Lata mijały, a ona przyzwyczaiła się do niego. Clarisse, burdelmama Bobrzego Pałacu, zawsze nazywała je kropką piękna. Baby nauczyła się właśnie tak je postrzegad. I tak podejrzewała, że większośd dziewcząt w Bobrzym Pałacu jej zazdrościła. Każda chciała byd Baby, tą z Dirty Dancing, nie tą oglądającą film w pokoju. W 13 15

Czerwony Czub (org. The Red Mohawk), autor: Anonim, tłumacz: Dusia swoim pokoju. Rozległo się pukanie do drzwi. Baby zatrzymała film, ponieważ nie chciała, by coś zniszczyło jej taniec z koocówki. Uwielbiała każdą sekundę śpiewanego przez Billa Medleya i Jennifer Warnes Time of My Life. Stoczyła się z łóżka i podeszła do drzwi. Zanim do nich dotarła, gałka obróciła się i skrzydło się uchyliło. Chardonnay wsunęła głowę przez szczelinę. - Cześd, Baby. Co robisz? - Oglądam film. Chadonnay miała długie brązowe włosy upięte w kok na czubku głowy. Była naturalnie piękna i miała nieskazitelną oliwkową skórę. Weszła do środka i cicho zamknęła za sobą drzwi. - Słyszałaś wieści? – zapytała. - Nie. A co? Chardonnay była jedną z niewielu dziewczyn, które uwielbiały pracę w Bobrzym Pałacu. W przeciwieostwie do Baby, nie chciała odchodzid. Uwielbiała tę robotę i mieszkanie w B Movie Hell. Podniosła pilota z łóżka Baby i skierowała ku telewizorowi. Zamierzała nacisnąd przycisk, kiedy zauważyła na ekranie Patricka Swayze. - Znowu Dirty Dancing? – zapytała. - Nie było nic innego – skłamała Baby. Chardonnay uśmiechnęła się i wskoczyła na łóżko, opierając sie na zagłówku. Baby do niej dołączyła i położyła obok. Obydwie miały na sobie piżamy. Baby porównała swoją flanelową, z kanarkiem Tweetie z jedwabną, 16

14 Czerwony Czub (org. The Red Mohawk), autor: Anonim, tłumacz: Dusia upstrzoną cętkami Chardonnay. Ta druga była znacznie bardziej dorosła i wyrafinowana. - Wiesz, powinnaś kiedyś obejrzed Wygrane marzenia. Też dobre – powiedziała Chardonnay. - Nikt nie będzie lepszy niż Johnny – doparła Baby. Chardonnay pokręciła głową i uśmiechnęła się. - Ale Patrick Swayze już umarł. A Adam Garcia z Wygranych marzeo żyje. I ciągle jest ciachem. - Możesz sobie go wziąd. Ja zostaję z Johnnym. - Dobra – powiedziała Chardonnay, przeskakując z kanału na kanał. – Ale jeśli Adam Garcia się tu kiedyś pokaże, będę trzymała cię za słowo. Baby trochę irytowało to zmienianie kanałów. DVD z Dirty Dancing zostało spauzowane, więc nic jej nie ucieknie, ale przecież nie dała koleżance po fachu zgody na skakanie po kanałach. - Czego szukasz? – zapytała. - Wiadomości. O, mam. Patrz! Baby spojrzała na ekran telewizora. Miała w pokoju tylko malutki, przenośny odbiornik, ale nawet na tym niewielkim ekranie rozpoznała twarz. - To Pete Neville? - Tak – powiedziała Chardonnay. – Ktoś go zamordował. Baby przyłożyła rękę do ust. 17

- O mój Boże. Co się stało? Był naprawdę przemiły. - Niewiele mówią, ale Sophie mówiła, że podsłuchała, że jakiś 15 Czerwony Czub (org. The Red Mohawk), autor: Anonim, tłumacz: Dusia zamaskowany wariat odciął mu głowę. - Co? - Poważnie. W wiadomościach nie wspominali o tym, ale mówili, że zabójca miał maskę. - Złapali go? - Jeszcze nie – powiedziała Chardonnay i odwróciła się do Baby z udawanym przerażeniem na twarzy. – Tylko pomyśl, że by się tu pojawił. Kto wie, czyją głowę by odciął najpierw? Baby szturchnęła ją zaczepnie. - Nie żartuj sobie w ten sposób! - Ale to podniecające, nie? – zapytała Chardonnay. – Chyba nie słyszałam o seryjnym zabójcy w B Movie Hell. - I wolałabym nie słyszed. Przez ciebie nie będę mogła spad. - Doktor Bob miał dobry pomysł – powiedziała Chardonnay. - Jaki? - Dziś rano wyjechał na urlop. Pojechał na Fidżi na dwa tygodnie. - Serio? To kto teraz rozdaje pigułki i resztę? - Chyba Clarisse. Baby cieszyła się, że doktor Bob wyjechał, ale ukrywała to przed Chardonnay. 18

- Och. Przerażające, nie? W mieście lata psychopata, a nasz doktor pojechał na Fidżi. Chardonnay zachichotała. 16 Czerwony Czub (org. The Red Mohawk), autor: Anonim, tłumacz: Dusia - To bez różnicy. Gdyby ci odciął głowę, doktora Bob i tak by jej nie przyszył. - Och, to okropne. Nie powinnaś żartowad z takich rzeczy. - Nikt nie słyszy. - Może nie, ale takie żarty to kuszenie losu. Chardonnay zachichotała. - Straszny z ciebie cykor. Jeśli chcesz, mogę z tobą zostad na noc. Sposób, w jaki to powiedziała, wskazywał, że z radością by to zrobiła. Fakt, że miała na sobie piżamę i już przykrywała się kołdrą, kazał podejrzewad, że bardzo chciała to zrobid. Baby nie miała nic przeciwko. To normalne, że nikt nie chce byd sam, kiedy w mieści grasuje zamaskowany morderca. Im dłużej Baby o tym myślała, tym bardziej cieszyła się z towarzystwa. - Dobra – powiedziała. – Ale musisz obejrzed ze mną koocówkę Dity Dancing. - Dobra – odparła Chardonnay. – Ale kiedy skooczymy, obejrzymy Wygrane marzenia. Muszę ci pokazad ten film. - O czym jest? 19

- Spodoba ci się. O dziewczynie, która ucieka z domu, żeby zacząd nowe życie w Nowym Jorku. Dostaje pracę w barze i zakochuje się w przeboskim gościu. - Chciałabym pojechad do Nowego Jorku. - No dziś zostajemy z Adamem Garcią, Baby – powiedziała Chardonnay, 17 Czerwony Czub (org. The Red Mohawk), autor: Anonim, tłumacz: Dusia zeskakując z łóżka i kierując się do wyjścia, by przynieśd płytę z filmem. Kiedy otworzyła drzwi, dodała: - Chyba że przyjdzie ten zamaskowany morderca i wcześniej nas zabije! Baby uśmiechnęła się uprzejmie. Nie obchodził jej zamaskowany morderca. Bardziej interesowała ją wieśd, że doktor Bob, wewnętrzny lekarz Bobrzego Pałacu, wyjechał z miasta. 18 Czerwony Czub (org. The Red Mohawk), autor: Anonim, tłumacz: Dusia 20

Trzy Telefon dzwonił chyba od kilku godzin. Jack Munson uznał nieznośny hałas za częśd snu. Kiedy otworzył oczy, na szafce przy łóżku zobaczył w połowie opróżnioną butelkę rumu. Obok leżała komórka wypluwająca z siebie absurdalnie głośny, starodawny sygnał. Wyciągnął rękę i wziął telefon, a kiedy podniósł głowę z poduszki, natychmiast poczuł skutki wypicia dużej ilości alkoholu poprzedniego wieczora. - Tak – mruknął, mrugając oczami i próbując trochę się rozbudzid. - Cześd, Jack. Powiedz, żeby nie masz kaca. - Nie mam kaca. - To dobrze, bo musisz jechad do biura. Mam coś dla ciebie. Coś dużego. Jack potarł czoło i próbował oszacowad, ile snu uda mu się utargowad. - Okej, daj mi kilka godzin. Głos po drugiej stronie zawahał się chwilę, po czym odpowiedział naglącym tonem: - Jack, potrzebuję cię na teraz. - Okej. Godzinę. - Daję ci trzydzieści minut. Kiedy dojedziesz, oddzwoo na ten numer. Rozłączył się. Jack opuścił głowę na poduszkę, - Kurwa – mruknął do siebie. Zamknął oczy i bezskutecznie próbował przespad się jakieś trzydzieści sekund, ale wiedział, że chodby mógł to zrobid, nie byłoby to najmądrzejsze. Głos z telefonu należał do jego starego szefa, Devona Pincenta. Nie dzwonił 19 21

Czerwony Czub (org. The Red Mohawk), autor: Anonim, tłumacz: Dusia do niego od ponad roku. Nie pracował od niemal trzech. Skoro Pincent miał dla niego robotę, musiała byd niesamowicie ważna. Coś dużego. Usiadł prosto i natychmiast poczuł zawroty głowy. Odezwał się dawny trening. Nawyki „starej szkoły” natychmiast wróciły. Stoczył się z łóżka i poszedł do łazienki. Musiał przynajmniej wciąd prysznic i umyd zęby. Zostanie mu dwadzieścia pięd minut na ubranie, zejście do samochodu i dotarcie do komendy na spotkanie z Pincentem. Nastawił kurek z wodą na nieznośnie gorący i zaczął mocno szorowad, by się pobudzid. Podziałało. Powoli zaczynał wracad do życia. Nie robił tego już od bardzo dawna. Przez kilka ostatnich lat, kiedy budził się z kacem, wszystko robił powoli. Ale lata dwiczeo w Siłach Specjalnych nie poszły w zapomnienie. Kiedy musiał byd czujny i sprawny, jego ciało i umysł potrafiły działad pomimo niesprzyjających okoliczności. A kac nie należał do takowych. Jego umysł zaczął się koncentrowad na przedmiotach, które musiał zabrad. Pistolet, paszport, kilka fałszywych dowodów tożsamości i przepustkę wpuszczającą do budynku, o ile jeszcze nie została unieważniona. Kiedyś zapewniono go, że nie stanie się to bez jego wiedzy. Szorując zęby, zaczął obmyślad powody, dla których Pincent go wzywał. Trzy lata temu jednostka powiedziała mu, że jego usługi nie były dłużej potrzebne. Nazwali go dinozaurem. Utknął w przeszłości. Jego metody nie były skuteczne. No i jeszcze picie. To był problem. Gdy się starzał, coraz trudniej było mu pogodzid się z rzeczami, które widział i robił w młodości. Dla 22

20 Czerwony Czub (org. The Red Mohawk), autor: Anonim, tłumacz: Dusia kraju i większego dobra. Jedna rzecz prześladowała go szczególnie długo. Popełnił błąd, którego nie można naprawid. Błąd, który w kółko pojawiał się w jego umyśle. Tylko alkohol przynosił ulgę od bólu i zapomnienie, chodby na kilka godzin. Kiedy wysyłano go na bezterminowy urlop, za koronne argumenty posłużyły picie i nastawienie. Wiedział, że bywał niestabilny, szczególnie pod wpływem alkoholu, a kiedy mówił szczerze, także nie zyskiwał sympatii innych. Ale to nie wszystko. Czasy się zmieniły. Technika się zmieniła. Mięśnie już nie były potrzebne. A przynajmniej jego. Współczesne techniki śledcze wymagały ludzi o technologicznych umysłach. Młodych. Dobrych, którzy nie musieli ukrywad swoich czynów. Ani pid, by o nich zapomnied. Przejrzał stare służbowe ubrania i wybrał szare spodnie oraz czarną koszulę. Żadne nie leżało tak dobrze jak kiedyś. Przybyło mu co nieco w okolicach klatki piersiowej i pasa. Tam, gdzie kiedyś były mięśnie, teraz znajdowały się, jak mawiał, „bardziej miękkie mięśnie”. W chwilach autorefleksji uznawał, że inni nazwaliby to tłuszczykiem. Górny guzik koszuli nie chciał się dopiąd, więc nie szamotał się z nim i postanowił pójśd bez krawata. Narzucił lekko dopasowaną brązową kurtkę z zamszu i krótko przejrzał się w lustrze. Stał się wymytą, starszą wersją samego siebie. Wyglądał jak gówno. W młodości Munson niemal zawsze kogoś miał. Teraz, jako starzec i 23

singiel, najbardziej żałował, że nie miał kobiety, która rankiem robiłaby mu śniadania. Całymi dniami za towarzysza miał rum, a on nie jest najlepszym 21 Czerwony Czub (org. The Red Mohawk), autor: Anonim, tłumacz: Dusia kucharzem. Czyszczenie butelki z resztek pozostałych po poprzedniej nocy także nie nastrajało go na gotowanie czegokolwiek. Kiedy nasuwał zegarek na nadgarstek, zdał sobie sprawę, że nie miał czasu nawet na kawę. Pociągnął więc spory łyk z butelki przy łóżku. To mogła byd ostatnia okazja na napicie się czegoś tego dnia, więc teraz albo nigdy. Kurde, rankiem takie cuda smakowały wspaniale. Zamierzał odstawid butelkę, kiedy naszła go myśl, czy później uda mu się kupid coś więcej. Pewnie nic. Zakręcił butelkę i wsunął do wewnętrznej kieszeni zamszowej kurtki. Lepiej dźwigad niż ścigad. Idąc na parking pod blokiem wciąż nie wiedział, dlaczego został tak nagle wezwany. Jego mózg jeszcze nie wyrzucił z siebie całej nagromadzonej w środku waty, co utrudniało łączenie wątków. Rum też nie pomagał. Odpalił silnik czarnego Lotus Esprit i wyjechał w zaułek za blokiem. Może to sprawka światła słonecznego, ale nagle rozjaśniło mu się w głowie. Uświadomił sobie, że Pincent powiedział „ Potrzebuję cię”. Nie potrzebujemy, nie jednostka potrzebuje, nie twój Kraj. Nie. Potrzebuję cię. Czyli było to coś nieoficjalnego, coś dla outsidera, kogoś zaufanego. Może chciał wyśledzid kreta wśród swoich? A może byli razem na jakiejś misji przed wielu laty i teraz mieli z tym jakieś problemy? Miał nadzieję, że nie. 24

Za starych dobrych czasów załatwili co najmniej sto „pozabiurowych” spraw. W tych czasach, pełnych niedyskrecji, mogliby pójśd do więzienia za właściwie każdą operację z przeszłości. Pincent nadzorował lub kierował 22 Czerwony Czub (org. The Red Mohawk), autor: Anonim, tłumacz: Dusia większością z nich. Jack był jego tajną prawą ręką. Za starych czasów nazywano go Duchem, ponieważ nikt nigdy go nie widział. Jack Munson był najtajniejszym z tajnych agentów. Za starych czasów. 23 Czerwony Czub (org. The Red Mohawk), autor: Anonim, tłumacz: Dusia 25