Dom Nocy 09 - Przeznaczona
PROLOG
Zoey
Myślę, że moja mama nie żyje.
Sprawdziłam cicho słowa. Wydawały się złe,
nienaturalne, jakbym próbowała zrozumieć
świat obracający się do góry nogami albo słońce
wschodzące na zachodzie.
Zaciągnęłam głęboki, szlochający wdech i przewinęłam
się na mój bok sięgając po kolejną
chusteczkę w pudełku, które było na podłodze obok
łóżka.
Stark zamamrotał, zmarszczył brwi i poruszył się
niespokojnie.
Powoli i ostrożnie wyszła z łóżka, chwyciłam
gigantyczną bluzę Starka z miejsca, gdzie ją
rzucił, włożyłam ją i skuliłam się na miękkim fotelu,
który był obok ściany naszego małego pokoju
w tunelu.
Woreczek z grochem wydał ten gąbczasty dźwięk, który
zawsze przypomina mi kulki w tych
nadmuchiwanych domach na przyjęciach dzieci, a Stark
zmarszczył się i znowu coś wybełkotał.
Wydmuchałam nos. Cicho. Przestań płakać przestań
płakać przestań płakać! To nie pomoże. Nie
przywrócę Mamy z powrotem. Zamrugałam kilka razy i
znowu wytarłam nos. Może to był po prostu
sen. Ale nawet jeśli pomyślałam słowa, moje serce
znało prawdę. Nyks wyciągnęła mnie z moich
snów aby pokazać mi widok Mamy wchodzącej do
Zaświatów. To oznaczało, że Mama umarła.
Mama powiedziała Nyks, że przeprasza za zawiedzenie
mnie, przypomniałam sobie, kiedy łzy
znowu pociekły w dół moich policzków. – Powiedziała,
że mnie kochała, – wyszeptałam.
Z trudem wydałam jakikolwiek dźwięk, ale Stark rzucił
się i niespokojnie się obrócił i
wymamrotał, – Przestań!
Zacisnęłam razem moje usta, nawet mimo że
wiedziałam, że mój szept nie był tym, co psuło
jego sen. Stark był moim Wojownikiem, moim
Strażnikiem i moim chłopakiem. Nie, chłopak jest
zbyt zwyczajnym słowem. Jest więź pomiędzy Starkiem
i mną, która sięga głębiej niż umawianie
się i seks i to wszystko, co wiąże się z normalnymi
związkami. To dlatego był taki niespokojny.
Mógł poczuć mój smutek – nawet w swoich snach
wiedział, że płakałam i to bolało i przerażało i…
Stark zrzucił koc ze swojej klatki piersiowej, a ja
mogłam zobaczyć, że jego dłoń była zaciśnięta w
pięść.
Mój wzrok poszedł do jego twarzy. Nadal spał, ale jego
czoło było rowkowane, a ona się
marszczył. Zamknęłam oczy i zaczerpnęłam głęboki,
koncentrujący się wdech. – Duchu, –
wyszeptałam. – Proszę przyjdź do mnie. – Natychmiast
poczułam żywioł ocierający się o moją
skórę. – Pomóż mi. Nie, właściwie, pomóż Starkowi
przez ochronienie go przed moim smutkiem. –
I może, dodałam cicho, mógłbyś pomóc też ochronić
mnie przed częścią mojego smutku. Nawet jeśli
to jest tylko na mała chwilę. Zaczerpnęłam kolejny
głęboki wdech, kiedy duch poruszył się
wewnątrz i dookoła mnie, wirując dookoła łóżka.
Otwierając moje oczy rzeczywiście mogłam
zobaczyć szmer w powietrzu otaczający Starka. Jego
skóra wydawała się błyszczeć, kiedy żywioł
osiadł na nim jak przeźroczysty koc. Poczułam ciepło i
rzuciłam w dół okiem na moje ręce i
zobaczyłam, że ten sam łagodny blask spoczywał na
mojej skórze.
Stark wypuścił powietrze ze mną, kiedy duch działał
trochę kojącą magią i po raz pierwszy od
godzin, poczułam lekkie odciągnięcie odrobiny mojego
smutku.
- Dziękuję ci, duchu, – wyszeptałam i skrzyżowałam
ramiona przytulając siebie ciasno.
Owinięta przyjemnym dotykiem żywiołu poczułam się
najbliżej, właściwie byłam trochę senna.
Wtedy inny rodzaj ciepła przeniknął moją świadomość.
Powoli, nie chcąc przeszkodzić
pocieszającemu zaklęciu, nad którym pracował żywioł.
Rozwinęłam swoje ramiona z dookoła mnie
i dotknęłam mojej klatki piersiowej. Dlaczego mój
kamień jasnowidza jest ciepły? Mały, okrągłe
kamień bujał się na swoim srebrnym łańcuszku,
opierając się pomiędzy moimi oddechami. Nie
zdjęłam go odkąd Sgiach podarowała mi go zanim
opuściłam piękną, magiczną Wyspę Skye.
Ze zdumieniem wyciągnęłam kamień spod bluzy
przebiegając moimi palcami po jego
gładkiej, marmurowej powierzchni. Nadal przypomniał
mi Life Saver’a (Life Savers –
amerykańskie twarde, owocowe cukierki w kształcie
pierścieni – przypuszczenie tłumacza) o smaku
kokosowym, ale marmur Skye świecił nieziemskim
światłem, jakby żywioł, który przywołałam,
ożywił go – jakby ciepło, które czułam było dlatego że
pulsował z życiem.
Głos królowej Sgiach odbił się echem w jej pamięci:
„Kamień jasnowidza jest w zgodzie tylko
z najbardziej starożytną magią: rodzajem tej, którą
chronię na mojej wyspie. Podarowuję ci go tak
żebyś mogła naprawdę rozpoznać Te Starożytne, jeśli
jakieś nadal egzystują w świecie
zewnętrznym…”
Kiedy jej słowa powtórnie zabrzmiały w mojej głowie,
kamień powoli się zmienił, prawie
leniwie. Dziura w jego środku była jak mini-teleskop.
Kiedy przesunął się dookoła mogłam
zobaczyć Starka oświetlonego przez niego, a mój świat
też się przesunął, zwęził się, potem
wszystko się zmieniło.
Może to było dlatego, że duch był tak blisko mnie w
tym momencie, ale to co widziałam, nie
wydawało się w żadnym stopniu tak zadziwiające jak za
pierwszym razem, kiedy spojrzałam przez
kamień na Skye i skończyłam mdlejąc.
Ale to nie oznaczało, że to było w jakimkolwiek stopniu
mniej niepokojące.
Stark był tam leżąc na plecach z w większości gołą
klatką piersiową. Poświata ducha
zniknęła. W jej miejscu zobaczyłam inny obraz.
Chociaż był niewyraźny i nie mogłam rozpoznać
jego funkcji. To było jak czyjś cień. Ręka Starka
zadrgała, a jego dłoń otworzyła się. Otwarła się
ręka cienia. Kiedy obserwowałam miecz Strażnika –
masywny, długi miecz, który doszedł do
Starka w Zaświatach – przybrał formę w dłoni Starka. Z
trudem złapałam powietrze z zaskoczenia,
a Wojownik jak widmo obrócił swoją głowę w moim
kierunku i zamknął swoją dłoń dookoła
miecza.
Miecz Strażnika natychmiast się przesunął, zmienił i
stał się długą, czarną włócznią –
niebezpieczną, śmiertelną, oblepioną krwią, która
wyglądała w zbyt znajomy dla mnie sposób.
Strach przebił się przeze mnie.
- Nie! – płakałam. – Duchu, wzmocnij Starka! Spraw,
żeby ta rzecz odeszła! – Z dźwiękiem
jak trzepoczące skrzydła gigantycznego ptaka, zjawa
zniknęła, kamień jasnowidza stał się zimny, a
Stark usiadł wyprostowany, marszcząc się na mnie.
- Co ty tam robisz? – Potarł swoje oczy. – Dlaczego
robisz tyle hałasu?
Otwarłam buzię aby spróbował wyjaśnić dziwaczną
rzecz, którą właśnie widziałam, kiedy
ciężko westchnął i położył się z powrotem, otwierając
objęcia i dając mi sennie znak. – Chodź tutaj.
Nie mogę spać, póki nie jesteś do mnie przytulona. I
naprawdę potrzebuję trochę snu.
- Okey, tak, ja też, - powiedziała i na trzęsących się
nogach pośpieszyłam do niego i zwinęłam
się obok jego boku moją głowę opierając na jego
ramieniu. – Hej, uh, coś dziwnego się właśnie
zdarzyło, - zaczęłam, ale kiedy nachyliłam swoją głowę
tak że mogłam spojrzeć w jego oczy, usta
Starka napotkały moje. Zaskoczenie nie trwało długo, a
ja wślizgnęłam się w pocałunek. Było
dobrze – tak dobrze być blisko niego. Jego ręce owinęły
się dookoła mnie. Przycisnęłam się do
niego, kiedy jego usta podążały wzdłuż krzywizny
mojej szyi. – Myślałam, że powiedziałeś, że
potrzebowałeś trochę snu. – Mój głos brzmiał
zadyszanie.
- Potrzebuję więcej ciebie, - powiedział.
-Tak, - powiedziała. – Ja też.
Potem zgubiliśmy siebie w sobie nawzajem. Dotyk
Starka odpędził śmierć, rozpacz i strach.
Razem przypominaliśmy sobie nawzajem o życiu,
miłości i szczęściu. Później w końcu zasnęliśmy,
a kamień jasnowidza leżał zimny i zapomniany na mojej
piersi pomiędzy nami.
Rozdział 1
Aurox
Ludzkie, męskie ciało jest takie miękkie, takie łatwe do
zmiażdżenia. To była niespodzianka jak łatwo było
można zabić go – zatrzymać bicie jego słabego serca.
„Zabierz mnie do Północnej Tulsy. Chcę zniknąć w
nocy,” powiedziała. To był rozkaz, który rozpoczął ich
wieczór.
„Tak, Bogini,” odpowiedział natychmiast, powracając
do życia w rogu balkonu na dachu.
„Nie mów do mnie Bogini. Nazywaj mnie.” Rozejrzała
się, dumając. „ … Kapłanką.” Kąciki jej pełnych,
gładkich i zaczerwienionych ust uniosły się. „Uważam,
że tak będzie najlepiej, gdy wszyscy będą nazywać
mnie po prostu Kapłanką – przynajmniej przez krótki
czas.”
Aurox przytknął w odruchowym geście pięść do serca,
bo wiedział, że to starożytne pozdrowienie, mimo, że w
jakiś sposób wydawało mu się to dziwne i przymusowe.
„Tak, Kapłanko.”
Kapłanka wyminęła go, pokazując władczo na niego, by
podążał za nią. Podążył. Został stworzony, by podążać
za nią. Odpowiadać na jej rozkazy. Wypełniać jej
rozkazy. Weszli do czegoś, co Kapłanka nazywała
samochodem, a świat leciał. Kapłanka rozkazała mu, by
zrozumiał jego działania. Patrzył i uczył się, tak jak
rozkazała. Potem zatrzymali się i wyszli z samochodu.
Ulica śmierdziała śmiercią i zgnilizną, korupcją i
brudem.
„Kapłanko, to miejsce nie jest …”
„Chroń mnie!” powiedziała. „Masz się nie troszczyć się
o mnie. Pójdę zawsze, gdzie będę chciała, kiedy będę
chciała i zrobię dokładnie to, co będę chciała. To Twoja
praca, a nie Twój cel, by pokonywać moich wrogów. To
moje przeznaczenie, by tworzyć wrogów. Patrz. Reaguj,
kiedy rozkazuję Ci, byś mnie chronił. To wszystko,
czego wymagam od Ciebie.”
„Tak, Kapłanko,” powiedział.
Nowoczesny świat był zagmatwanym miejscem. Tak
wiele ciągle zmieniających dźwięków. Tak wiele z nich
nie znał. Zrobi to, co rozkaże mu Kapłanka. Wypełni
powód jego stworzenia i … Mężczyzna wyszedł,
blokując drogę Kapłance.
„Jesteś zbyt ładna, by być w tej alejce tak późno, tylko z
jednym facetem w towarzystwie.” Jego oczy
rozszerzyły się, kiedy zobaczył tatuaże Kapłanki.
„Więc, wampirzyco, zatrzymałaś się tu, by pożywić się
trochę na tym chłopaku? Może dasz mi swoją torebkę, a
potem ty i ja porozmawiamy o tym jak to jest być z
prawdziwym mężczyzną?”
Kapłanka znudzona, westchnęła. „Mylisz się w obi
przypadkach: Nie jestem po prostu wampirem, a to nie
jest chłopak.”
„Hej, co masz na myśli, mówiąc to?”
Kapłanka zignorowała mężczyznę i spojrzała przez
ramię na Auroxa.
„Teraz powinieneś mnie chronić. Pokaż mi jakiej broni
rozkazuję.”
Posłuchał jej bez wahania. Aurox zbliżył się do
mężczyzny bez zawahania. Jednym, nagłym ruchem,
Aurox zanurzył swoje kciuki w oczodoły, co
zapoczątkowało krzyk.
Przerażenie mężczyzny obmyło go, karmiło go. Tak
łatwo jak nabiera się powietrza, Aurox wdychał ból,
który powodował. Moc przerażenia mężczyzny
przepełniała go, pompując gorąco i zimno. Aurox czuł,
że jego dłonie twardnieją, zmieniają się, stają się
dłuższe. Normalne palce stały się pazurami. Wyciągnął
je z oczu mężczyzny, kiedy krew zaczynała sączyć się
jego uszami.
Z zaczerpniętą mocą od bólu i strachu, Aurox podniósł
mężczyznę, ciskając nim o ścianę pobliskiego budynku.
Mężczyzna krzyknął znowu.
Co za cudownie, straszny dreszcz! Aurox czuł, że
więcej zmian przebiega w jego ciele. Zwykłe, ludzkie
stopy zaczęły rozszczepiać się na kopyta. Mięśnie jego
nóg pogrubiły się. Jego klatka rozszerzyła się i rozdarła
koszulkę, którą miała na sobie. Ale najwspanialsze ze
wszystkiego było to, że Aurox czuł cienkie,
śmiercionośne rogi, które wyrosły z jego głowy.
Do czasu, kiedy trzech przyjaciół przybiegło do alejki,
by pomóc mężczyźnie, przestał krzyczeć. Aurox upuścił
mężczyznę w brud i zajął miejsce między Kapłanką a
tymi, którzy jak wierzył mogli wyrządzić jej krzywdę.
„Co do cholery?” Pierwszy mężczyzna wpadł w poślizg,
by się zatrzymać.
„Nigdy nie widziałem czegoś takiego,” powiedział
drugi mężczyzna.
Aurox już pochłaniał strach, który zaczął z nich
promieniować. Jego skóra pulsowała zimnym ogniem
strachu.
„Czy to rogi? Ah, do diabła! Spadam stąd.” Trzeci
mężczyzna odwrócił się i popędził z powrotem drogą,
którą przybiegł. Drugi zaczął powoli cofać się, oczy
miał szeroko otwarte, był zszokowany i gapił się. Aurox
spojrzał na Kapłankę. „Jaki jest Twój rozkaz?”
Zastanawiał się nad brzmieniem swojego głosu – jak
stał się taki gardłowy, taki bestialski.
„Ich ból sprawia, że jesteś silniejszy.” Kapłanka
spojrzała zadowolona. „I inny, bardziej dziki.”
Spojrzała na dwóch wycofujących się mężczyzn, a jej
uśmiech stał się szyderczy. „Czy to nie interesujące …
Zabij ich.”
Aurox znalazł się tak szybko najbliższego mężczyzny,
że ten nie miał szansy, by uciec. Rozpruł jego klatkę
rogami, podnosząc go tak, że skręcał się, wrzeszczał i
ubrudził się.
To sprawiło, że Aurox czuł się nawet bardziej potężny.
Z silnym podrzuceniem głowy rzucił nadzianego na rogi
mężczyznę, który uderzył o budynek, by wylądować
bezwładnie i cicho obok pierwszego mężczyzny.
Drugi mężczyzna nie uciekł. Zamiast tego wyciągnął
długi, niebezpiecznie wyglądający nóż i zaatakował
Aurora.
Aurox zmylił manewrem przeciwnika na drugą stronę, a
potem kiedy mężczyzna poprawił się, nadepnął
kopytem na jego nogę, a potem zdarł mu skórę z twarzy,
kiedy mężczyzna upadł.
Oddychając ciężko, Aurox stanął nad ciałami jego
pokonanych wrogów. Odwrócił się do Kaplanki.
„Bardzo dobrze,” powiedziała jej pozbawionym emocji
głosem. „Opuśćmy to miejsce zanim władze przybędą.”
Aurox podążył za nią. Szedł ociężale, jego kopyta
uderzały z łoskotem o brudną alejkę. Zacisnął szpony w
pięści po bokach, kiedy próbował zrozumieć sens
emocjonalnego sztormu, który przepływał przez jego
ciało, zabierając ze sobą moc, która napędzała jego
bitewny szał.
Słabość. Czuł się słaby. I coś więcej. Było coś więcej.
„Co się stało?” Warknęła na niego, kiedy zawahał się,
zanim wsiadł do samochodu znowu.
Potrząsnął głową. „Nie wiem. Czuję…”
Zaśmiała się. „Ty wcale nie czujesz. Nad interpretujesz
to. Mój nóż nie czuje. Mój pistolet nie czuje. Jesteś
moją bronią, zabijasz. Pogódź się z tym.”
„Tak Kapłanko.” Aurox wsiadł do samochodu i
pozwolił, by świat nabrał prędkości. Ja nie myślę. Ja nie
czuję. Jestem bronią.
Tłumaczenie & Beta:
House Of Night Translate
Aurox
„Dlaczego stoisz gapiąc się na mnie?” spytała
Kapłanka, patrząc na niego lodowatymi, zielonymi
oczami.
„Czekam na twój rozkaz, Kapłanko,” powiedział
automatycznie, zastanawiając się, jak to możliwe, że jej
się to nie podoba. Mieli tylko wrócić do jej kryjówki na
szczycie wspaniałego budynku o nazwie Mayo. Aurox
poszedł na balkon i po prostu tam stał cicho, patrząc na
Kapłankę.
Wypuściła długi oddech. „Nie mam rozkazów dla
Ciebie w tej chwili. Czy zawsze musisz na mnie
patrzeć?”
Aurox odwrócił wzrok, skupiając się na światłach
miasta i na tym jak pociągająco błyszczały pod nocnym
niebem.
„Czekam na twój rozkaz, Kapłanko,” powtórzył.
„Och, na wszystkich bogów! Kto by wiedział, że
Naczynie, które stworzyłam dla siebie będzie równie
bezmyślny jak jest piękny?”
Aurox poczuł zmiany w atmosferze, zanim Ciemność
zmaterializowała się z dymu, cienia i nocy.
„Bezmyślny, piękny i śmiercionośny ...”
Głos rozległ się w jego głowie. Ogromny biały byk
uformował się w pełni przed nim. Jego oddech był
cuchnący, ale słodki. Jego spojrzenie było straszne i
cudowne w tym samym czasie. Był tajemniczy,
magiczny i okaleczony za razem.
Aurox padł na kolana przed stworzeniem.
„Wstań z kolan. Wstań i idź tam ...” Machnęła ręką w
lekceważącym geście w kierunku cieni, w najdalszych
zakamarkach dachu.
„Nie, wolałbym, aby został. Cieszę się patrząc na moje
stworzenie."
Aurox nie wiedział co powiedzieć. Ten potwór skupiał
jego uwagę, ale Kapłanka dowodziła jego ciałem.
„Stworzenie?” Kapłanka położyła szczególny nacisk na
ostatnią część słowa, kiedy poruszyła się leniwie w
stronę ogromnego byka. „Często sprawiasz prezenty
takie jak ten swoim poplecznikom?”
Śmiech Byka był straszny, ale Aurox zauważył, że
Kapłanka ani drgnęła – zamiast tego podchodziła bliżej
i bliżej stworzenia, kiedy mówił.
„To ciekawe! Właśnie mnie wypytujesz. Czy jesteś
zazdrosna, moja pozbawiona serca istoto?”
Kapłanka pogłaskała róg byka. „Czy muszę być?”
Byk obwąchał ją. Gdy jego pysk dotknął jedwabnej,
pomarszczonej sukni Kapłanki, odsłonił gładkie, nagie
ciało pod spodem.
„Powiedz mi, jak sądzisz jaki jest cel obdarowania Cię
przeze mnie?” Byk odpowiedział pytaniem na to zadane
przez Kapłankę.
Kapłanka zamrugała i potrząsnęła głową, jakby była
zmieszana. Potem jej wzrok odnalazł Auroxa, wciąż na
kolanach. „Mój panie, jego celem jest ochrona i jestem
gotowa, by zrobić co zapragniesz, aby podziękować za
niego.”
„Zaakceptuje twoją bujną ofertę, ale muszę wyjaśnić, że
Aurox nie jest po prostu bronią do ochrony. Aurox ma
jeden cel, i jest nim stworzenie chaosu.”
Kapłanka nabrała głęboki, świszczący oddech.
Zamrugała szybko, a jej wzrok podążył z byka na niego,
i z powrotem na byka.
„Doprawdy?" Spytała z miękkim, czczącym głosem.
„Przez to jedno stworzenie, mogę zarządzać chaosem?”
Białe oczy byka jak lustrujący księżyc. „Naprawdę. Jest
co prawda jednym stworzeniem, ale jego moc jest
ogromna. Ma zdolność do siania katastrof na swojej
drodze. Jest Naczyniem, które jest przejawem twoich
najskrytszych marzeń, a czyż nie są one obrazem
kompletnego chaosu?”
„Tak, o tak,” Kapłanka wydyszała te słowa. Pochyliła
się nad szyją byka i zaczęła ją głaskać.
„Ach, więc co zamierzasz zrobić z tym chaosem,
którym teraz możesz rządzić? Czy zejdziesz na dół do
miasta ludzi i zaczniesz rządzić jako królowa
wampirów?”
Uśmiech Kapłanki był zarazem piękny i straszny. „Nie
jako królowa. Jako Bogini.”
„Bogini? Ale jest już Bogini wampirów. Wiesz, to aż za
dobrze. Kiedyś jej służyłaś.”
„Masz na myśli, Nyx? Bogini, która daje jej sługom
wolny wybór i odstąpienie od jej własnej woli? Bogini,
która nie interweniuje, ponieważ tak bardzo wierzy w
siłę mitu o wolnej woli?”
Auroxowi zdawało się, że słyszy głos bestii i
zastanawiał się jak to możliwe. „Miałem na myśli Nyx,
Boginię Wampirów i Nocy. Chcesz użyć chaosu, by ją
sprowokować?”
„Nie. Chciałabym wykorzystać chaos, by ją pokonać.
Co jeśli chaos zagrozi światu? Czy wtedy Nyx nie
zejdzie i nie przeciwstawi się jej własnym zasadom, by
chronić swoje dzieci? A przez to czy Bogini nie odstąpi
jej założeniom co do ludzkiej wolnej woli i nie zdradzi
siebie samej? Co się stanie z jej boskim panowaniem
jeśli Nyx zmieni to co jest przeznaczone?”
„Nie mogę nic na ten temat powiedzieć, skoro to się
nigdy wcześniej nie zdarzyło.” Byk parsknął jakby
rozbawiony. „Ale to bardzo zaskakujące pytanie - a
wiesz, jak bardzo lubię być zaskakiwany.”
„Mam tylko nadzieję, że jeszcze mogę Cię zaskoczyć,
znów i znów, mój panie.”
„Tylko jest takim małym słowem...” powiedział byk.
Aurox nadal klęczał na dachu długo po tym jak
Kapłanka i Byk odeszli, zostawiając go porzuconego i
zapomnianego. Pozostał tam, patrząc w górę na niebo.
Tłumaczenie & Beta:
House Of Night Translate
Dom Nocy 09 - Przeznaczona
*Rzeczy napisane kursywą w nawiasach to wyjaśnienia
dotyczące nazw własnych,
wyrażeń itp. mające pomóc w zrozumieniu kontekstu
danej wypowiedzi
2 ROZDZIAŁ
Zoey
- Krótki autobus? (krótki autobus – szkolny autobus
krótszy w długości niż autobus
powszechnie używany do transportu uczniów z
fizycznymi albo psychicznymi upośledzeniami –
przypuszczenie tłumacza) Naprawdę? – Wszystkim co
mogłam zrobić było potrząsnąć głową i
wpatrywać się w przysadzistą, żółtą rzecz, która mówiła
DOM NOCY świeżymi, czarnymi literami
wzdłuż jego boku. – Mam na myśli, miło że mój telefon
do Thanatos zadziałał tak szybko i
pozwolono nam wrócić do szkoły, ale krótki autobus?
- Bliźniaczko! Przysłali dla nas zacofany autobus! –
powiedziała Erin, chichocząc.
- Bliźniaczko, to naprawdę podłe, - powiedziała
Shaunee.
- Wiem, Bliźniaczko. Nie mogę uwierzyć, że Neferet
jest tak cholernym złem, że wysłała po
nas zacofany autobus, - kontynuowała Erin.
- Nie, nie chodzi mi o bycie przez Neferet podłą. Mam
na myśli, że podłe jest mówić
zacofany, - wyjaśniła Shaunee, przewracając oczami na
swoją Bliźniaczkę.
- Myślę że Shaunee ma rację, a ty powinnaś rozważyć
poszerzenie swojego słownictwa.
Używasz podły zbyt wiele razy; to zbyteczne, -
powiedział Damien.
Shaunee, Erin, Stevie Rae, Rephaim i ja wpatrywaliśmy
się z wielkimi oczami na Damiena.
Dom Nocy 09 - Przeznaczona PROLOG Zoey Myślę, że moja mama nie żyje. Sprawdziłam cicho słowa. Wydawały się złe, nienaturalne, jakbym próbowała zrozumieć świat obracający się do góry nogami albo słońce wschodzące na zachodzie. Zaciągnęłam głęboki, szlochający wdech i przewinęłam się na mój bok sięgając po kolejną chusteczkę w pudełku, które było na podłodze obok łóżka.
Stark zamamrotał, zmarszczył brwi i poruszył się niespokojnie. Powoli i ostrożnie wyszła z łóżka, chwyciłam gigantyczną bluzę Starka z miejsca, gdzie ją rzucił, włożyłam ją i skuliłam się na miękkim fotelu, który był obok ściany naszego małego pokoju w tunelu. Woreczek z grochem wydał ten gąbczasty dźwięk, który zawsze przypomina mi kulki w tych nadmuchiwanych domach na przyjęciach dzieci, a Stark zmarszczył się i znowu coś wybełkotał. Wydmuchałam nos. Cicho. Przestań płakać przestań płakać przestań płakać! To nie pomoże. Nie przywrócę Mamy z powrotem. Zamrugałam kilka razy i znowu wytarłam nos. Może to był po prostu sen. Ale nawet jeśli pomyślałam słowa, moje serce znało prawdę. Nyks wyciągnęła mnie z moich
snów aby pokazać mi widok Mamy wchodzącej do Zaświatów. To oznaczało, że Mama umarła. Mama powiedziała Nyks, że przeprasza za zawiedzenie mnie, przypomniałam sobie, kiedy łzy znowu pociekły w dół moich policzków. – Powiedziała, że mnie kochała, – wyszeptałam. Z trudem wydałam jakikolwiek dźwięk, ale Stark rzucił się i niespokojnie się obrócił i wymamrotał, – Przestań! Zacisnęłam razem moje usta, nawet mimo że wiedziałam, że mój szept nie był tym, co psuło jego sen. Stark był moim Wojownikiem, moim Strażnikiem i moim chłopakiem. Nie, chłopak jest zbyt zwyczajnym słowem. Jest więź pomiędzy Starkiem i mną, która sięga głębiej niż umawianie się i seks i to wszystko, co wiąże się z normalnymi związkami. To dlatego był taki niespokojny.
Mógł poczuć mój smutek – nawet w swoich snach wiedział, że płakałam i to bolało i przerażało i… Stark zrzucił koc ze swojej klatki piersiowej, a ja mogłam zobaczyć, że jego dłoń była zaciśnięta w pięść. Mój wzrok poszedł do jego twarzy. Nadal spał, ale jego czoło było rowkowane, a ona się marszczył. Zamknęłam oczy i zaczerpnęłam głęboki, koncentrujący się wdech. – Duchu, – wyszeptałam. – Proszę przyjdź do mnie. – Natychmiast poczułam żywioł ocierający się o moją skórę. – Pomóż mi. Nie, właściwie, pomóż Starkowi przez ochronienie go przed moim smutkiem. – I może, dodałam cicho, mógłbyś pomóc też ochronić mnie przed częścią mojego smutku. Nawet jeśli to jest tylko na mała chwilę. Zaczerpnęłam kolejny głęboki wdech, kiedy duch poruszył się wewnątrz i dookoła mnie, wirując dookoła łóżka. Otwierając moje oczy rzeczywiście mogłam
zobaczyć szmer w powietrzu otaczający Starka. Jego skóra wydawała się błyszczeć, kiedy żywioł osiadł na nim jak przeźroczysty koc. Poczułam ciepło i rzuciłam w dół okiem na moje ręce i zobaczyłam, że ten sam łagodny blask spoczywał na mojej skórze. Stark wypuścił powietrze ze mną, kiedy duch działał trochę kojącą magią i po raz pierwszy od godzin, poczułam lekkie odciągnięcie odrobiny mojego smutku. - Dziękuję ci, duchu, – wyszeptałam i skrzyżowałam ramiona przytulając siebie ciasno. Owinięta przyjemnym dotykiem żywiołu poczułam się najbliżej, właściwie byłam trochę senna. Wtedy inny rodzaj ciepła przeniknął moją świadomość. Powoli, nie chcąc przeszkodzić pocieszającemu zaklęciu, nad którym pracował żywioł. Rozwinęłam swoje ramiona z dookoła mnie
i dotknęłam mojej klatki piersiowej. Dlaczego mój kamień jasnowidza jest ciepły? Mały, okrągłe kamień bujał się na swoim srebrnym łańcuszku, opierając się pomiędzy moimi oddechami. Nie zdjęłam go odkąd Sgiach podarowała mi go zanim opuściłam piękną, magiczną Wyspę Skye. Ze zdumieniem wyciągnęłam kamień spod bluzy przebiegając moimi palcami po jego gładkiej, marmurowej powierzchni. Nadal przypomniał mi Life Saver’a (Life Savers – amerykańskie twarde, owocowe cukierki w kształcie pierścieni – przypuszczenie tłumacza) o smaku kokosowym, ale marmur Skye świecił nieziemskim światłem, jakby żywioł, który przywołałam, ożywił go – jakby ciepło, które czułam było dlatego że pulsował z życiem.
Głos królowej Sgiach odbił się echem w jej pamięci: „Kamień jasnowidza jest w zgodzie tylko z najbardziej starożytną magią: rodzajem tej, którą chronię na mojej wyspie. Podarowuję ci go tak żebyś mogła naprawdę rozpoznać Te Starożytne, jeśli jakieś nadal egzystują w świecie zewnętrznym…” Kiedy jej słowa powtórnie zabrzmiały w mojej głowie, kamień powoli się zmienił, prawie leniwie. Dziura w jego środku była jak mini-teleskop. Kiedy przesunął się dookoła mogłam zobaczyć Starka oświetlonego przez niego, a mój świat też się przesunął, zwęził się, potem wszystko się zmieniło. Może to było dlatego, że duch był tak blisko mnie w tym momencie, ale to co widziałam, nie wydawało się w żadnym stopniu tak zadziwiające jak za pierwszym razem, kiedy spojrzałam przez
kamień na Skye i skończyłam mdlejąc. Ale to nie oznaczało, że to było w jakimkolwiek stopniu mniej niepokojące. Stark był tam leżąc na plecach z w większości gołą klatką piersiową. Poświata ducha zniknęła. W jej miejscu zobaczyłam inny obraz. Chociaż był niewyraźny i nie mogłam rozpoznać jego funkcji. To było jak czyjś cień. Ręka Starka zadrgała, a jego dłoń otworzyła się. Otwarła się ręka cienia. Kiedy obserwowałam miecz Strażnika – masywny, długi miecz, który doszedł do Starka w Zaświatach – przybrał formę w dłoni Starka. Z trudem złapałam powietrze z zaskoczenia, a Wojownik jak widmo obrócił swoją głowę w moim kierunku i zamknął swoją dłoń dookoła miecza.
Miecz Strażnika natychmiast się przesunął, zmienił i stał się długą, czarną włócznią – niebezpieczną, śmiertelną, oblepioną krwią, która wyglądała w zbyt znajomy dla mnie sposób. Strach przebił się przeze mnie. - Nie! – płakałam. – Duchu, wzmocnij Starka! Spraw, żeby ta rzecz odeszła! – Z dźwiękiem jak trzepoczące skrzydła gigantycznego ptaka, zjawa zniknęła, kamień jasnowidza stał się zimny, a Stark usiadł wyprostowany, marszcząc się na mnie. - Co ty tam robisz? – Potarł swoje oczy. – Dlaczego robisz tyle hałasu? Otwarłam buzię aby spróbował wyjaśnić dziwaczną rzecz, którą właśnie widziałam, kiedy ciężko westchnął i położył się z powrotem, otwierając objęcia i dając mi sennie znak. – Chodź tutaj. Nie mogę spać, póki nie jesteś do mnie przytulona. I naprawdę potrzebuję trochę snu.
- Okey, tak, ja też, - powiedziała i na trzęsących się nogach pośpieszyłam do niego i zwinęłam się obok jego boku moją głowę opierając na jego ramieniu. – Hej, uh, coś dziwnego się właśnie zdarzyło, - zaczęłam, ale kiedy nachyliłam swoją głowę tak że mogłam spojrzeć w jego oczy, usta Starka napotkały moje. Zaskoczenie nie trwało długo, a ja wślizgnęłam się w pocałunek. Było dobrze – tak dobrze być blisko niego. Jego ręce owinęły się dookoła mnie. Przycisnęłam się do niego, kiedy jego usta podążały wzdłuż krzywizny mojej szyi. – Myślałam, że powiedziałeś, że potrzebowałeś trochę snu. – Mój głos brzmiał zadyszanie. - Potrzebuję więcej ciebie, - powiedział. -Tak, - powiedziała. – Ja też.
Potem zgubiliśmy siebie w sobie nawzajem. Dotyk Starka odpędził śmierć, rozpacz i strach. Razem przypominaliśmy sobie nawzajem o życiu, miłości i szczęściu. Później w końcu zasnęliśmy, a kamień jasnowidza leżał zimny i zapomniany na mojej piersi pomiędzy nami. Rozdział 1 Aurox Ludzkie, męskie ciało jest takie miękkie, takie łatwe do zmiażdżenia. To była niespodzianka jak łatwo było można zabić go – zatrzymać bicie jego słabego serca. „Zabierz mnie do Północnej Tulsy. Chcę zniknąć w nocy,” powiedziała. To był rozkaz, który rozpoczął ich wieczór. „Tak, Bogini,” odpowiedział natychmiast, powracając do życia w rogu balkonu na dachu. „Nie mów do mnie Bogini. Nazywaj mnie.” Rozejrzała się, dumając. „ … Kapłanką.” Kąciki jej pełnych,
gładkich i zaczerwienionych ust uniosły się. „Uważam, że tak będzie najlepiej, gdy wszyscy będą nazywać mnie po prostu Kapłanką – przynajmniej przez krótki czas.” Aurox przytknął w odruchowym geście pięść do serca, bo wiedział, że to starożytne pozdrowienie, mimo, że w jakiś sposób wydawało mu się to dziwne i przymusowe. „Tak, Kapłanko.” Kapłanka wyminęła go, pokazując władczo na niego, by podążał za nią. Podążył. Został stworzony, by podążać za nią. Odpowiadać na jej rozkazy. Wypełniać jej rozkazy. Weszli do czegoś, co Kapłanka nazywała samochodem, a świat leciał. Kapłanka rozkazała mu, by zrozumiał jego działania. Patrzył i uczył się, tak jak rozkazała. Potem zatrzymali się i wyszli z samochodu. Ulica śmierdziała śmiercią i zgnilizną, korupcją i brudem. „Kapłanko, to miejsce nie jest …” „Chroń mnie!” powiedziała. „Masz się nie troszczyć się o mnie. Pójdę zawsze, gdzie będę chciała, kiedy będę
chciała i zrobię dokładnie to, co będę chciała. To Twoja praca, a nie Twój cel, by pokonywać moich wrogów. To moje przeznaczenie, by tworzyć wrogów. Patrz. Reaguj, kiedy rozkazuję Ci, byś mnie chronił. To wszystko, czego wymagam od Ciebie.” „Tak, Kapłanko,” powiedział. Nowoczesny świat był zagmatwanym miejscem. Tak wiele ciągle zmieniających dźwięków. Tak wiele z nich nie znał. Zrobi to, co rozkaże mu Kapłanka. Wypełni powód jego stworzenia i … Mężczyzna wyszedł, blokując drogę Kapłance. „Jesteś zbyt ładna, by być w tej alejce tak późno, tylko z jednym facetem w towarzystwie.” Jego oczy rozszerzyły się, kiedy zobaczył tatuaże Kapłanki. „Więc, wampirzyco, zatrzymałaś się tu, by pożywić się trochę na tym chłopaku? Może dasz mi swoją torebkę, a potem ty i ja porozmawiamy o tym jak to jest być z prawdziwym mężczyzną?”
Kapłanka znudzona, westchnęła. „Mylisz się w obi przypadkach: Nie jestem po prostu wampirem, a to nie jest chłopak.” „Hej, co masz na myśli, mówiąc to?” Kapłanka zignorowała mężczyznę i spojrzała przez ramię na Auroxa. „Teraz powinieneś mnie chronić. Pokaż mi jakiej broni rozkazuję.” Posłuchał jej bez wahania. Aurox zbliżył się do mężczyzny bez zawahania. Jednym, nagłym ruchem, Aurox zanurzył swoje kciuki w oczodoły, co zapoczątkowało krzyk. Przerażenie mężczyzny obmyło go, karmiło go. Tak łatwo jak nabiera się powietrza, Aurox wdychał ból, który powodował. Moc przerażenia mężczyzny przepełniała go, pompując gorąco i zimno. Aurox czuł, że jego dłonie twardnieją, zmieniają się, stają się dłuższe. Normalne palce stały się pazurami. Wyciągnął je z oczu mężczyzny, kiedy krew zaczynała sączyć się jego uszami.
Z zaczerpniętą mocą od bólu i strachu, Aurox podniósł mężczyznę, ciskając nim o ścianę pobliskiego budynku. Mężczyzna krzyknął znowu. Co za cudownie, straszny dreszcz! Aurox czuł, że więcej zmian przebiega w jego ciele. Zwykłe, ludzkie stopy zaczęły rozszczepiać się na kopyta. Mięśnie jego nóg pogrubiły się. Jego klatka rozszerzyła się i rozdarła koszulkę, którą miała na sobie. Ale najwspanialsze ze wszystkiego było to, że Aurox czuł cienkie, śmiercionośne rogi, które wyrosły z jego głowy. Do czasu, kiedy trzech przyjaciół przybiegło do alejki, by pomóc mężczyźnie, przestał krzyczeć. Aurox upuścił mężczyznę w brud i zajął miejsce między Kapłanką a tymi, którzy jak wierzył mogli wyrządzić jej krzywdę. „Co do cholery?” Pierwszy mężczyzna wpadł w poślizg, by się zatrzymać. „Nigdy nie widziałem czegoś takiego,” powiedział drugi mężczyzna.
Aurox już pochłaniał strach, który zaczął z nich promieniować. Jego skóra pulsowała zimnym ogniem strachu. „Czy to rogi? Ah, do diabła! Spadam stąd.” Trzeci mężczyzna odwrócił się i popędził z powrotem drogą, którą przybiegł. Drugi zaczął powoli cofać się, oczy miał szeroko otwarte, był zszokowany i gapił się. Aurox spojrzał na Kapłankę. „Jaki jest Twój rozkaz?” Zastanawiał się nad brzmieniem swojego głosu – jak stał się taki gardłowy, taki bestialski. „Ich ból sprawia, że jesteś silniejszy.” Kapłanka spojrzała zadowolona. „I inny, bardziej dziki.” Spojrzała na dwóch wycofujących się mężczyzn, a jej uśmiech stał się szyderczy. „Czy to nie interesujące … Zabij ich.” Aurox znalazł się tak szybko najbliższego mężczyzny, że ten nie miał szansy, by uciec. Rozpruł jego klatkę rogami, podnosząc go tak, że skręcał się, wrzeszczał i ubrudził się. To sprawiło, że Aurox czuł się nawet bardziej potężny.
Z silnym podrzuceniem głowy rzucił nadzianego na rogi mężczyznę, który uderzył o budynek, by wylądować bezwładnie i cicho obok pierwszego mężczyzny. Drugi mężczyzna nie uciekł. Zamiast tego wyciągnął długi, niebezpiecznie wyglądający nóż i zaatakował Aurora. Aurox zmylił manewrem przeciwnika na drugą stronę, a potem kiedy mężczyzna poprawił się, nadepnął kopytem na jego nogę, a potem zdarł mu skórę z twarzy, kiedy mężczyzna upadł. Oddychając ciężko, Aurox stanął nad ciałami jego pokonanych wrogów. Odwrócił się do Kaplanki. „Bardzo dobrze,” powiedziała jej pozbawionym emocji głosem. „Opuśćmy to miejsce zanim władze przybędą.” Aurox podążył za nią. Szedł ociężale, jego kopyta uderzały z łoskotem o brudną alejkę. Zacisnął szpony w pięści po bokach, kiedy próbował zrozumieć sens emocjonalnego sztormu, który przepływał przez jego ciało, zabierając ze sobą moc, która napędzała jego bitewny szał.
Słabość. Czuł się słaby. I coś więcej. Było coś więcej. „Co się stało?” Warknęła na niego, kiedy zawahał się, zanim wsiadł do samochodu znowu. Potrząsnął głową. „Nie wiem. Czuję…” Zaśmiała się. „Ty wcale nie czujesz. Nad interpretujesz to. Mój nóż nie czuje. Mój pistolet nie czuje. Jesteś moją bronią, zabijasz. Pogódź się z tym.” „Tak Kapłanko.” Aurox wsiadł do samochodu i pozwolił, by świat nabrał prędkości. Ja nie myślę. Ja nie czuję. Jestem bronią. Tłumaczenie & Beta: House Of Night Translate Aurox „Dlaczego stoisz gapiąc się na mnie?” spytała Kapłanka, patrząc na niego lodowatymi, zielonymi oczami. „Czekam na twój rozkaz, Kapłanko,” powiedział automatycznie, zastanawiając się, jak to możliwe, że jej się to nie podoba. Mieli tylko wrócić do jej kryjówki na szczycie wspaniałego budynku o nazwie Mayo. Aurox
poszedł na balkon i po prostu tam stał cicho, patrząc na Kapłankę. Wypuściła długi oddech. „Nie mam rozkazów dla Ciebie w tej chwili. Czy zawsze musisz na mnie patrzeć?” Aurox odwrócił wzrok, skupiając się na światłach miasta i na tym jak pociągająco błyszczały pod nocnym niebem. „Czekam na twój rozkaz, Kapłanko,” powtórzył. „Och, na wszystkich bogów! Kto by wiedział, że Naczynie, które stworzyłam dla siebie będzie równie bezmyślny jak jest piękny?” Aurox poczuł zmiany w atmosferze, zanim Ciemność zmaterializowała się z dymu, cienia i nocy. „Bezmyślny, piękny i śmiercionośny ...” Głos rozległ się w jego głowie. Ogromny biały byk uformował się w pełni przed nim. Jego oddech był cuchnący, ale słodki. Jego spojrzenie było straszne i cudowne w tym samym czasie. Był tajemniczy, magiczny i okaleczony za razem.
Aurox padł na kolana przed stworzeniem. „Wstań z kolan. Wstań i idź tam ...” Machnęła ręką w lekceważącym geście w kierunku cieni, w najdalszych zakamarkach dachu. „Nie, wolałbym, aby został. Cieszę się patrząc na moje stworzenie." Aurox nie wiedział co powiedzieć. Ten potwór skupiał jego uwagę, ale Kapłanka dowodziła jego ciałem. „Stworzenie?” Kapłanka położyła szczególny nacisk na ostatnią część słowa, kiedy poruszyła się leniwie w stronę ogromnego byka. „Często sprawiasz prezenty takie jak ten swoim poplecznikom?” Śmiech Byka był straszny, ale Aurox zauważył, że Kapłanka ani drgnęła – zamiast tego podchodziła bliżej i bliżej stworzenia, kiedy mówił. „To ciekawe! Właśnie mnie wypytujesz. Czy jesteś zazdrosna, moja pozbawiona serca istoto?” Kapłanka pogłaskała róg byka. „Czy muszę być?”
Byk obwąchał ją. Gdy jego pysk dotknął jedwabnej, pomarszczonej sukni Kapłanki, odsłonił gładkie, nagie ciało pod spodem. „Powiedz mi, jak sądzisz jaki jest cel obdarowania Cię przeze mnie?” Byk odpowiedział pytaniem na to zadane przez Kapłankę. Kapłanka zamrugała i potrząsnęła głową, jakby była zmieszana. Potem jej wzrok odnalazł Auroxa, wciąż na kolanach. „Mój panie, jego celem jest ochrona i jestem gotowa, by zrobić co zapragniesz, aby podziękować za niego.” „Zaakceptuje twoją bujną ofertę, ale muszę wyjaśnić, że Aurox nie jest po prostu bronią do ochrony. Aurox ma jeden cel, i jest nim stworzenie chaosu.” Kapłanka nabrała głęboki, świszczący oddech. Zamrugała szybko, a jej wzrok podążył z byka na niego, i z powrotem na byka. „Doprawdy?" Spytała z miękkim, czczącym głosem. „Przez to jedno stworzenie, mogę zarządzać chaosem?”
Białe oczy byka jak lustrujący księżyc. „Naprawdę. Jest co prawda jednym stworzeniem, ale jego moc jest ogromna. Ma zdolność do siania katastrof na swojej drodze. Jest Naczyniem, które jest przejawem twoich najskrytszych marzeń, a czyż nie są one obrazem kompletnego chaosu?” „Tak, o tak,” Kapłanka wydyszała te słowa. Pochyliła się nad szyją byka i zaczęła ją głaskać. „Ach, więc co zamierzasz zrobić z tym chaosem, którym teraz możesz rządzić? Czy zejdziesz na dół do miasta ludzi i zaczniesz rządzić jako królowa wampirów?” Uśmiech Kapłanki był zarazem piękny i straszny. „Nie jako królowa. Jako Bogini.” „Bogini? Ale jest już Bogini wampirów. Wiesz, to aż za dobrze. Kiedyś jej służyłaś.” „Masz na myśli, Nyx? Bogini, która daje jej sługom wolny wybór i odstąpienie od jej własnej woli? Bogini, która nie interweniuje, ponieważ tak bardzo wierzy w siłę mitu o wolnej woli?”
Auroxowi zdawało się, że słyszy głos bestii i zastanawiał się jak to możliwe. „Miałem na myśli Nyx, Boginię Wampirów i Nocy. Chcesz użyć chaosu, by ją sprowokować?” „Nie. Chciałabym wykorzystać chaos, by ją pokonać. Co jeśli chaos zagrozi światu? Czy wtedy Nyx nie zejdzie i nie przeciwstawi się jej własnym zasadom, by chronić swoje dzieci? A przez to czy Bogini nie odstąpi jej założeniom co do ludzkiej wolnej woli i nie zdradzi siebie samej? Co się stanie z jej boskim panowaniem jeśli Nyx zmieni to co jest przeznaczone?” „Nie mogę nic na ten temat powiedzieć, skoro to się nigdy wcześniej nie zdarzyło.” Byk parsknął jakby rozbawiony. „Ale to bardzo zaskakujące pytanie - a wiesz, jak bardzo lubię być zaskakiwany.” „Mam tylko nadzieję, że jeszcze mogę Cię zaskoczyć, znów i znów, mój panie.” „Tylko jest takim małym słowem...” powiedział byk.
Aurox nadal klęczał na dachu długo po tym jak Kapłanka i Byk odeszli, zostawiając go porzuconego i zapomnianego. Pozostał tam, patrząc w górę na niebo. Tłumaczenie & Beta: House Of Night Translate Dom Nocy 09 - Przeznaczona *Rzeczy napisane kursywą w nawiasach to wyjaśnienia dotyczące nazw własnych, wyrażeń itp. mające pomóc w zrozumieniu kontekstu danej wypowiedzi 2 ROZDZIAŁ Zoey - Krótki autobus? (krótki autobus – szkolny autobus krótszy w długości niż autobus powszechnie używany do transportu uczniów z fizycznymi albo psychicznymi upośledzeniami – przypuszczenie tłumacza) Naprawdę? – Wszystkim co mogłam zrobić było potrząsnąć głową i wpatrywać się w przysadzistą, żółtą rzecz, która mówiła DOM NOCY świeżymi, czarnymi literami
wzdłuż jego boku. – Mam na myśli, miło że mój telefon do Thanatos zadziałał tak szybko i pozwolono nam wrócić do szkoły, ale krótki autobus? - Bliźniaczko! Przysłali dla nas zacofany autobus! – powiedziała Erin, chichocząc. - Bliźniaczko, to naprawdę podłe, - powiedziała Shaunee. - Wiem, Bliźniaczko. Nie mogę uwierzyć, że Neferet jest tak cholernym złem, że wysłała po nas zacofany autobus, - kontynuowała Erin. - Nie, nie chodzi mi o bycie przez Neferet podłą. Mam na myśli, że podłe jest mówić zacofany, - wyjaśniła Shaunee, przewracając oczami na swoją Bliźniaczkę. - Myślę że Shaunee ma rację, a ty powinnaś rozważyć poszerzenie swojego słownictwa. Używasz podły zbyt wiele razy; to zbyteczne, - powiedział Damien. Shaunee, Erin, Stevie Rae, Rephaim i ja wpatrywaliśmy się z wielkimi oczami na Damiena.