Powrót do spisu KIPPIN
PRZEDRUK
ELMAR R.GRUBER
TAJNY ŚWIAT PARAPSYCHOLOGII
(Die PSI-Protokolle. / wyd. orygin.: 1998)
Thomasowi, Marco i Olivierowi
SPIS TREŚCI:
Podziękowania
Prolog
Część I. Wywiad i parapsychologia: Historia Remote Viewing i szpiegów psi
Uzbrojenie paranormalne
Remote Viewing
Instytut Badawczy Stanford i Centralna Agencja Wywiadowcza
Szpiedzy psi z Fortu Meade
System Remote Viewing Swanna
Szpiegowie psi w akcji
Upadek grupy Remote Viewing
Część II. Aktualne badania nad psi: W drodze do nowego zrozumienia świata
Parapsychologia w Rosji: Legenda i rzeczywistość
Bunt psi w Państwie Środka
Kognicja anomalna: Śladami zagadki
W poszukiwaniu idealnego stanu dla psi
Mentalny wpływ na układy żywe
Część III. Świadomy wszechświat: Cicha rewolucja w laboratoriach psi
Fizyka świadomości
Subtelne połączenia
Odcisk palca świadomości
Pokonać barierę czasu
Kosmiczne zależności: psi, Ziemia i niebo
Efekt Parsifala
Epilog
Przypisy
Skorowidz najważniejszych terminów i skrótów
Wkładki (fotografie)
Spis Treści / Dalej
Podziękowania
Podczas sporządzania rękopisu tej książki wiele osób udzieliło mi wsparcia, a ich cenne wskazówki
stanowiły znaczącą pomoc w mojej pracy. Moje szczególne podziękowania należą się doktorowi
Deanowi Radinowi, prof. Dickowi Biermanowi oraz Jameso-wi Spottiswoode'owi, którzy udostępnili mi
swoje najnowsze i niepublikowane jeszcze prace. Wielu kolegów z innych krajów poświęciło mi swój
czas i podzieliło się wiedzą w licznych dyskusjach dotyczących najważniejszych, przeprowadzonych
przez nich doświadczeń i badań psi. Osoby, którym chciałbym tutaj serdecznie podziękować, to:
Carlos Alvarado, doktor Richard Broughton, doktor Keith Harary, doktor Kimiko Kawano, Hideyuki
Kokubo, Hong Zhang, doktor Stanley Krippner, prof. Andrei Lee, Li Zhi Nan, prof. Oshio Machi,
Leszek Matela, doktor Edwin May, prof. Robert Morris, Alejandro Parra, Tom Porter, doktor Hal
Puthoff, Yoichiro Sako, Paul Smith, doktor Tonu Soidla, Ingo Swann, prof. Charles Tart, doktor Wei
Nengrun, doktor Mikio Yamamoto.
Jestem również zobowiązany do złożenia podziękowań wydawcom czasopism “Journal of
Parapsychology" (doktorowi Johnowi Palmerowi) oraz “Journal of Scientific Exploration" (Marshowi
Simsowi), który zezwolili mi na publikację ilustracji z prac Jamesa Spottiswoode'a, a także wydawcy
“Journal of the International Society of Life Information Science" (doktorowi Mikio Yamamoto), który
umożliwił mi wykorzystanie zdjęcia termograficznego pochodzącego z jednego z eksperymentów z
użyciem Qigong.
Szczególne podziękowania należą się mój emu przyjacielowi Marco, który swoimi cennymi
pomysłami i radami przyczynił się do sporządzenia rękopisu. Moja żona Dagmar, jak zwykle w takich
przypadkach, potrafiła nie tylko dostarczyć ważnych wskazówek dotyczących treści książki, ale
również tak perfekcyjnie zorganizować moje codzienne życie, że w odpowiednim czasie mogłem
przygotować ten rękopis. Serdecznie dziękuję również Hannah i Clausowi Samtlebenom oraz
Clausowi Vesterowi za ich uważną korektę.
Prolog
Spotkania z niewytłumaczalnymi zjawiskami od zawsze uskrzydlały fantazję człowieka. Ze
wszystkich epok, kultur i ze wszystkich warstw społecznych pochodzą informacje o nadzwyczajnych
anomaliach, które mają związek z ludzką świadomością; anomaliach, które w popularnym rozumieniu
kojarzone są z wyrażeniami “nadprzyrodzony", “paranormalny", “mistyczny", “duchowy". Stanowią one
nierozłączny składnik ludzkiego doświadczenia.
Nauka, która zajęła się studiami nad tym zjawiskiem, musiała stoczyć długą walkę z łatwowiernymi
zwolennikami wszystkiego, co “nadzmysłowe", oraz walkę z tymi, którzy bez sprawdzenia zaprzeczają
wszystkiemu, co paranormalne. Przetrwała konfrontacje i zamierza zająć bezsporne miejsce w
obrębie nowej nauki o świadomości – ostatnim niezbadanym terytorium naszego poznania.
Nie słyszałeś jeszcze nigdy o AC, AMP, polu całości czy też DMILS? A może nie słyszałeś też o
AFMK lub CRV? Prawdopodobnie nie zwróciłeś uwagi, jak w ciągu ostatnich lat rozwinęły się badania
naukowe w dziedzinie zjawisk paranormalnych. Tego faktu nie zauważyło wiele osób, ponieważ
badania psi w znacznym stopniu były utajnione. Może dzięki temu osiągnęły swoje trzecie i
decydujące stadium historyczne.
Początkowo parapsychologia była terenem działania dyletantów. Później – w epoce wielkich
pionierów – postarano się, aby przynajmniej częściowo została uznana przez nauki ścisłe. Mimo to
pewną istotną część badań nadal przeprowadzali zainteresowani niefachowcy. Od około dwudziestu
lat badaniami psi zajęły się osoby z gruntownym i odpowiednim wykształceniem. Obecnie badacze
posługują się skomplikowanymi teoriami przyrodniczymi oraz podejmują eksperymenty niezrozumiałe
dla laika. Należy tylko żałować, że nie traktowano parapsychologii poważnie, była bowiem
wykorzystywana przez dziennikarzy jako źródło taniej sensacji.
Rozwój parapsychologii stanowił w zasadzie początek przełomu. Nie nastąpił dzięki niewątpliwym
udokumentowanym nadzwyczajnym osiągnięciom osób uzdolnionych para-psychologicznie, lecz
polegał na zmianie stylu, wytyczeniu innych, niż można się było spodziewać, szlaków poszukiwań
naukowych, które dążyły do rozwikłania zagadki współdziałania umysłu i materii na najniższym
poziomie.
W ostatnich latach przełom ten rzeczywiście nastąpił – niezauważony przez wielu. Ironicznie
określanie istniejących badań parapsychologicznych mianem pseudonauki należy już do przeszłości.
Minęła era pionierów parapsychologii, silnych osobowości takich jak: Joseph Banks Rhine (1895-
1980), twórca badań ilościowo-statystycznych we własnym Instytucie Parapsychologii (Instytute for
Parapsychology) w Durham w Północnej Karolinie; Holender Wilhelm H.C. Tenhaeff (1894-1981),
który łączył ze sobą psychologię głęboką i parapsychologię; żona Rhine'a – Louisa Ella Rhine (l 890-
1983), wniosła duże zasługi dla analizy przypadków spontanicznych; wreszcie nestor niemieckiej
parapsychologii – Hans Bender (1907-1991), założyciel Instytutu Obszarów Granicznych Psychologii i
Psychohigieny (Institut fur Grenzgebiete der Psychologie und Psychohygiene) we Fryburgu; na końcu
największy włoski parapsycholog i psychoanalityk Emilio Servadio (1904-1995). Ich badania cieszyły
się rozgłosem zarówno w kraju, jak i poza jego granicami. Pozostawili po sobie pustkę, brakuje ich
niepowtarzalności i zaangażowania. Laboratoria jednak nie opustoszały. Tam właśnie odbywa się
przełomowa przemiana, umożliwiająca najbardziej pomysłowym badaczom parapsychologii zwrócenie
uwagi na ostatnie granice wysokiej technologii – maszynę przyszłości, reagującą na bezpośrednie
oddziaływanie między świadomością! materią.
Tymczasem nauki uniwersyteckie darzą szacunkiem parapsychologię, a czasopisma fachowe
coraz chętniej zamieszczają na swoich łamach nowatorskie artykuły parapsy-chologiczne. Można je
znaleźć w takich renomowanych czasopismach, jak “Foundations of Physics", “Physical Review",
“American Psychologist", “Psychological Bulletin", “Statistical Sciense", “Brain and Behavioral
Sciences" czy “Perceptual and Motor Skills". Przedstawiaj ą one sukcesy nowych badań
parapsychologicznych i proponują włączenie ich do świata nauki. Dowodami dokumentującymi ten
trend są także zmienne nastawienia najbardziej znanych krytyków. Musieli bowiem oni uznać, że
doświadczenia osiągnęły wysoką jakość, a ich wyników nie da się już po prostu zlekceważyć.
Z punktu widzenia naukowców nowoczesna parapsychologia nie musi już przedkładać dowodów
na istnienie zjawisk, które bada. Może się teraz całkowicie poświęcić problemowi ich rozumienia,
zaszeregowania i wykorzystania. Dla parapsychologów, którzy musieli dowodzić prawa do istnienia
swoich badań, jest to równoznaczne ze zmianą orbitalu kwantowego. Całą energię mogą teraz
skierować na zrozumienie zjawisk.
Zajmująca się statystyką Jessica Utts, profesor na Uniwersytecie Kalifornijskim, stwierdza w swojej
oficjalnej ekspertyzie dotyczącej nowoczesnych badań psi: “Statystyczne wyniki opiniowanych studiów
znajdują się daleko poza tym, czego oczekuje się od wartości przypadkowych. Można jednoznacznie
odrzucić argumenty twierdzące, że dane rezultaty mogą opierać się na metodycznych błędach
poczynionych podczas doświadczeń... Zaleca się, aby doświadczenia wykonywane w przyszłości
koncentrowały się na zrozumieniu działania danego zjawiska i możliwości jego maksymalnego
wykorzystania. Nie uzyska się wielu korzyści z dalszego ustawiania doświadczeń dostarczających
wyłącznie dowodów."
1
Rozwój parapsychologii nie jest jeszcze zauważany przez znaczną część ludności, dużą
popularnością cieszą się natomiast zjawiska nadzwyczajne i niesamowite. Stacje telewizyjne
prześcigają się nawzajem w przedstawianiu zjawisk fantastycznych – historii z pogranicza faktów i
fikcji. Podsycane są obawy i nadzieje na istnienie nadzwyczajnych zdolności paranormalnych.
Zjawiska nadzwyczajne występują w rzeczywistości – jednak prawie nigdy w formie widocznych
fenomenów – zazwyczaj niespostrzeżenie, jako cicha, niewidoczna wymiana między świadomością i
materią. Wydaje się, że to niewiele, a jednak jej ranga porównywalna jest z rewolucją w naszym
pojmowaniu świadomości i jej oddziaływania w świecie. To, co uważamy za przypadek, w
rzeczywistości nie jest przypadkowe. Przypadek ma bowiem ukrytą organizację, która nosi nazwę psi.
Psi to jeden z przejawów tego, w jaki sposób zorganizowana jest przyroda.
W tej książce chciałbym przedstawić nowe enklawy stworzone przez parapsychologię. Pokazać
laboratoria twórczych naukowców, ich kompleksowe doświadczenia, sposób myślenia i znaczenie
rezultatów, jakie uzyskali. To, dlaczego wyniki te stanowią taką sensację, mogli dotychczas docenić i
zrozumieć jedynie fachowcy, obserwowane efekty są bowiem niewielkie w porównaniu z
wywierającymi głębokie wrażenie przypadkami, które przyczyniły się do wątpliwej popularności
parapsychologii. A jednak: podczas gdy oczywistość przemawiająca na korzyść wspaniałych
przypadków znika, a wiele zadziwiających zjawisk znajduje naturalne wytłumaczenie, to istniej ą
niewidoczne efekty niepodważalnych badań laboratoryjnych – prawie niezauważalne, anomalne
wpływy na urządzenia elektroniczne i układy żywe, które umożliwiły pojawienie się czynnika psi jako
faktu potwierdzonego w sposób naukowy.
Tajny świat parapsychologii jest najmłodszym, ciekawym, ale nadal nieznanym wynikiem badań
empirycznych. Przedstawiam tutaj nie tylko amerykańskie i europejskie laboratoria badawcze, ale
również zamknięty do tej pory świat rosyjskich, chińskich i japońskich badań parapsychologicznych.
Protokoły psi są projektami badawczymi objętymi najwyższą tajemnicą, które zostały
zainicjalizowane przez CIA na początku lat 70. To tajny program rządu Stanów Zjednoczonych, który
w ciągu 23 lat pochłonął ponad 20 milionów dolarów. Prace wykonywane były przez przede wszystkim
fizyków. Stworzyli w swoich laboratoriach liczne układy, które wprowadziły istotne innowacje do badań
psi.
Ich praca miała jednocześnie naturę czysto pragmatyczną: psi miało zostać zastosowane do celów
szpiegowskich pro wadzących do uzyskania gotowości bojowej. Obecnie udostępniono część
wówczas tajnych dokumentów. Pokazują one, jak wielkiego znaczenia nabrały badania nad psi w
pokazach siły między mocarstwami. Przedstawiaj ą również sukcesy i granice zastosowania psi.
Od kiedy zacząłem działać jako badacz psi, zaprzyjaźniłem się ze wszystkimi naukowcami, którzy
kierowali tajnym projektem psi, oraz z wieloma osobami o zdolnościach paranormalnych,
uczestniczącymi w eksperymentach. Jest to przyjaźń, która umożliwiła mi udokumentowanie
prawdziwej historii szpiegów psi, ich wzlotów, sukcesów i upadków.
Do zmienionego obrazu badań psi należą nowe wyrażenia, których używam w mojej książce na
zmianę z terminami dotychczas stosowanymi. Nowe terminy i koncepcje zostaną wyjaśnione w
momencie, gdy będzie o nich mowa. Niektóre, te często powtarzające się, wymagają jednak krótkiego
wytłumaczenia.
Psi jest zbiorowym określeniem wszystkich zjawisk paranormalnych. Obejmuje postrzeganie
pozazmysłowe i psychokinezę. W przypadku postrzegania pozazmysłowego (AS W) informacje
uzyskiwane są w sposób niewytłumaczalny. Psychokineza (PK) oznacza wywieranie wpływu na świat
materialny w sposób niewytłumaczalny. Postrzeganie pozazmysłowe obejmuje telepatię (wymianę
informacji między ludźmi bez środków pomocniczych w normalnym znaczeniu), jasnowidzenie
(uzyskiwanie informacji o oddalonych obiektach i sytuacjach bez pośrednictwa w normalnym
znaczeniu) oraz prekognicję (wiedza o przyszłych wydarzeniach bez pozyskiwania informacji na
normalnej drodze).
Sama parapsychologia określana jest jako nauka o “anomalnych zjawiskach mentalnych" (AMP).
Postrzeganie pozazmysłowe nazywa się “kognicją anomalną" (AC). Ponieważ w badaniach
laboratoryjnych nad psychokinezą uczeni koncentrują się na mikroefektach w tak zwanym układzie
stochastycznym (przypadkowym), preferowane są dwa terminy określające takie działania: “anomalna
perturbacja" (AP) lub “interakcja świadomości i materii" (BMI). Zjawiska psi określane sąjako
“anomalne", ponieważ stanowią anomalie w naszym współczesnym, naukowym i psychologicznym
pojmowaniu świata. Anomaliami są zjawiska (jeszcze) niewytłumaczone, ale całkowicie realne.
Zjawiska anomalne nie mają nic wspólnego ze zjawiskami anormalnymi lub nienormalnymi, gdyż te
dwa wyrażenia wskazują na zachowanie odbiegające od przyjętych norm, także w znaczeniu
patologicznym.
W języku potocznym w Stanach Zjednoczonych nowe słowo “Remote Viewing" (RV) w ciągu kilku
lat wyparło stare określenie “postrzeganie pozazmysłowe". Remote Viewing oznacza “dalekie
widzenie" lub “dalekie postrzeganie". Określenie to pozostawiam w oryginale, ponieważ wydaje się, że
wejdzie ono na stałe do terminologii międzynarodowej.
Kognicją anomalna jest badana doświadczalnie za pomocą dwóch metod. Jedna z nich została
nazwana “metodą wyboru wymuszonego" (forcedchoice). Polega ona na “odgadnięciu" aktualnego
obrazu ze znanych wcześniej obrazów docelowych, które ułożono w przypadkowej kolejności.
Pierwotną formę tego testu wprowadził J.B. Rhine w latach 30. w Durham w Pomocnej Karolinie.
Używał on do gry kart symbolizujących krzyż, koło, linie faliste, kwadrat i gwiazdę. Wśród 25
rozłożonych kart za każdym razem znajdowało się 5 z tych symboli. Osoby biorące udział w
doświadczeniu miały “odgadnąć" położenie kart. Jeżeli po wyeliminowaniu czynnika przypadku udało
im się wymienić właściwe karty, stanowiło to wskazówkę o ich możliwościach paranormalnych.
“Metoda swobodnych odpowiedzi" (free-responce) polega na pracy z nieznanymi dotychczas
obrazami, obiektami i miejscami docelowymi. W dowolnych wypowiedziach osoby poddawane
doświadczeniu maj ą możliwość przedstawienia swoich wrażeń dotyczących celu.
W ostatnich latach naukowcy skłaniają się coraz bardziej ku metodzie swobodnych odpowiedzi.
Dzięki niej można lepiej poznawać mechanizmy psi.
W przypadku doświadczeń podlegających analizie statystycznej najpierw stwierdza się, czy w
ogóle istnieje poszukiwany efekt. W tym celu sprawdza się, czy wynik jest “istotny". Istotność j est
charakterystyką wyniku, który osiągnął pewną wartość progową powyżej lub poniżeń oczekiwań
wartości losowych. W takim przypadku wychodzi się z założenia, że wynik taki nie może już nastąpić
w sposób przypadkowy, lecz na podstawie wielkości oddziaływania. O wyniku istotnym statystycznie
mówi się zazwyczaj wówczas, gdy z 95% pewnością można stwierdzić, że obserwowana wartość
odzwierciedla prawdziwe, kryjące się za nią oddziaływanie.
Porównanie stosunków dwóch wielkości umożliwia uzyskanie ich korelacji. Korelacja podaje
rozmiar zależności. Wysokie korelacje oznaczają ścisłą zależność. Wzrost wielkości mierzonej i
równoczesny wzrost wielkości porównywanej uznaje się za korelację dodatnią. Wysoka korelacja
ujemna także odzwierciedla systematyczną zależność dwóch wielkości mierzonych. W takim
przypadku jedna wielkość wzrasta, podczas gdy druga ulega zmniejszeniu. Korelacja ujemna istnieje
na przykład pomiędzy wiekiem i zdolnością reakcji: wraz z wiekiem spada zdolność reakcji.
Jeżeli w tej książce będzie mowa o “sygnałach psi" czy “radarze psi" to będą to obrazowe
określenia procesów, których natura okryta jest jeszcze głęboką tajemnicą; jeśli natomiast będzie
mowa o “świadomości", to nie będzie ona rozumiana jako przeciwieństwo nieświadomych procesów
psychicznych, lecz jako całokształt duchowo-psychicznych sposobów wyrażania się człowieka.
Wstecz / Spis Treści / Dalej
Część l
Wywiad i parapsychologia: Historia Remote Viewing i szpiegów psi
“Nigdy nie miałem ochoty na prowadzenie dyskusji ze sceptykami,
ponieważ ktoś, kto nie wierzył w Remote Viewing,
nie wypełniał swoich zadań.
Nie wiedzieliśmy, jak to wytłumaczyć,
ale byliśmy bardzo zainteresowani nie tyle wyjaśnianiem,
co zastosowaniem tego w praktyce"
2
.
Generał-major Ed Thompson
Uzbrojenie paranormalne
Okultystyczne podłoże prowadzenia wojen
W Menlo Park, na południe od San Francisco, w Dolinie Krzemowej, gdzie komputerowe i software
'owe firmy o legendarnych już nazwach urzeczywistniały marzenia amerykańskie w formie
dostosowanej do czasu, znajduje się instytut badawczy, który poszukuje równego sobie: Instytut
Badawczy Stanford (Stanford Research Institute), czyli SRI International. W swoich laboratoriach
wyposażonych w najnowocześniejsze i najdroższe urządzenia analityczne 2700 naukowców gotowych
jest do przeprowadzenia badań zleconych. Roi się tam od zdobywców Nagrody Nobla i znanych
nazwisk. SRI pracuje dla rządów i przedsiębiorstw z całego świata, ma swoje przedstawicielstwa w
Stanach Zjednoczonych, Europie i Azji. SRI oferuje wszystko; począwszy od podstawowych badań
przyrodniczych aż do strategicznego doradztwa dla rządów i przemysłu rozwiniętego technologicznie.
Dochody tego “Think Tank" osiągnęły w 1995 roku 320 milionów dolarów. Połowa tej sumy
pochodziła z kas rządowych. Tradycyjnie już do głównych źródeł wpływów zalicza się wojskowe
badania zlecone: rozwój nowych rodzajów broni i skomplikowanych technologicznie urządzeń
używanych do celów wojskowych. Pod taką wizytówką gospodarki amerykańskiej kryje się popyt na
badania, których głównym celem jest zastosowanie w praktyce teorii. I brak tutaj miejsca dla
fantastów.
Nikt nie przypuszczał, że SRI stanie się laboratorium badawczym dla dziedziny, której nie wszyscy
chcą przyznać status nauki, jaką jest parapsychologia. A mimo to, przez ponad ćwierć wieku, za
zamkniętymi bramami Instytutu Badawczego Stanford prowadzono badania z dziedziny
parapsychologii. Nie chodziło tutaj o znalezienie odpowiedzi na pytanie, czy psi w ogóle istnieje, lecz o
rozwiązanie problemu, w jaki sposób umożliwić jego zastosowanie. Dokładniej mówiąc –
zastosowanie do celów militarnych. Aby za pomocąvvv spojrzeć za żelazną kurtynę.
Robert Gates, były dyrektor CIA, 28 listopada 1995 roku w amerykańskiej telewizji ABC, w
programie Nightline przyznał przed milionową publicznością, że w 1972 roku jego władze powołały w
SRI program badawczy psi. Chodziło rzekomo o analizę paranormalnego potencjału, jakim dysponują
Sowieci, i doścignięcie ich w tej dziedzinie. Twierdzi się, że program ten nie jest kontynuowany.
Od tej pory świat obiegają sensacyjne i paranoidalne historie. Współpracownicy, biorący dawniej
udział w projekcie, sprzedają się skutecznie jako obiekt reklam, a same badania nad psi podwójnie
zepchnięto w mrok: po pierwsze z powodu zarzutu prowadzenia badań do celów militarnych, po
drugie z powodu złośliwych uwag, że badania te nie przyniosły żadnych konkretnych rezultatów. Z
jakiego bowiem innego powodu służby bezpieczeństwa zamknęłyby dostęp do akt psi?
Dlaczego więc to zrobiły?
O programie Instytutu Badawczego Stanford dotyczącym badań psi dla służb wywiadowczych i
militarnych krąży wiele mitów i legend. Zalicza się go jednak do najciekawszych fragmentów historii
nauki o “anomalnych zjawiskach mentalnych", które do tej pory określano nazwą parapsychologii.
Jakkolwiek jest, warto przyjrzeć się programowi owianemu legendą, chociażby dlatego że
przeprowadzono go wówczas, gdy w starej nauce o parapsychologii nastąpił przełom, a ona sama
zyskała nowy wizerunek. Nie można nie doceniać wkładu w tę przemianę, jaki wniosły badania
prowadzone w SRI.
Od zarania dziejów wojskowi w swoim strategicznym myśleniu zostawiali miejsce dla
jasnowidzenia i prekognicji. Już w czasach antycznych do rangi mitycznych pierwowzorów wynoszono
proroków stojących po stronie wielkich dowódców. W Iliadzie Homera wielki prorok Kalchas prowadzi
okręty achajskie do Troi. Jak Heleniusz po stronie Trojan słyszy on “głosy nieśmiertelnych bogów". W
sposób bardziej zwyczajny (również w wymiarze “ziemskim") odbywało się to w następnych
stuleciach. Ale dopiero kilkadziesiąt lat temu połączenie mitologii ludowej i astrologicznych fascynacji
nazistów utworzyło podstawę do okultystycznego prowadzenia wojny. Na wiosnę 1942 roku
Ministerstwo Wojny w wątpliwej jakości “instytucie wahadełkowym" w Berlinie na ulicy Admirała von
Schroedera zgromadziło grupę fanatyków, wahadełkowców, różdżkarzy, astrologów, jasnowidzów
oraz sensytywnych. Chciano dorównać Anglikom, którzy rzekomo wykorzystywali wahadełkowców do
wykrywania pozycji niemieckich łodzi podwodnych. Pewien kapitan korwety w Ministerstwie Marynarki
Wojennej, przekonany o istnieniu możliwości wejścia wahadełkiem w rezonans z określonymi
promieniami, wbił sobie do głowy, że wynajdzie odpowiednią technikę wahadełkową, która doprowadzi
do osiągnięcia celu. “Promieniowanie" kadłubów łodzi podwodnych należało radiestetycznie stwierdzić
na mapach morskich. To, w jaki sposób odbywały się takie posiedzenia w nazistowskich Niemczech,
należy do błazeńskich aspektów historii kultury. Na pewno istniały sztywne przepisy określające rodzaj
ubioru, sposób siedzenia i trzymania wahadełka. Gdy nie uzyskano żadnych rezultatów, zaczęto
układać mapy morskie na płytach miedzianych z bezsensowną nadzieją uzyskania magiczno-
fizycznego wzmocnienia spodziewanego efektu3
.
Dwadzieścia lat później zapanowało w Stanach Zjednoczonych przekonanie, jakoby podobne
działania były podejmowane za żelazną kurtyną, i zaczęto obawiać się zagrożenia bezpieczeństwa
narodowego. Psi na usługach sowieckich wojsk. Jak to wszystko pogodzić?
Badania parapsychologiczne uwarunkowane ideologicznie przez dziesiątki lat szły w dawnym
Związku Radzieckim zupełnie innymi drogami niż na Zachodzie. Materialistyczne spojrzenie na świat
nie pozostawiało przestrzeni dla wymiaru umysłowego, który śledzi parapsychologia. Ponadto w
Związku Radzieckim została ona uznana znacznie wcześniej . Już w 1922 roku Rosyjski Kongres
Towarzystwa Naturalistów przedłożył pozytywną opinię ekspertów dotyczącą prac naukowych z
omawianej dziedziny, autorstwa niejakiego Bernarda Każyńskiego. Nie można przecenić znaczenia
tego faktu. W Stanach Zjednoczonych byłoby to równoznaczne z uznaniem badań
parapsychologicznych przez Amerykański Instytut Zdrowia Psychicznego (American Institute of
Mental Health), co nawet dzisiaj jest jeszcze absolutnym nieprawdopodobieństwem.
W 1919 roku Każyński doświadczył decydującego paranormalnego przeżycia w związku ze
śmiercią swojego przyjaciela. Skłoniło go ono do poświęcenia się badaniom ludzkiego układu
nerwowego i poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób można reagować na bodźce, które
nie są percypowane przez znane do tej pory zmysły. Był to początek programu badawczego, który
istotnie różnił się w swoim układzie od zachodnich tradycji parapsychologicznych. O ile w rozumieniu
badaczy zachodnich psi stanowiła cechę w dużym stopniu wytłumaczalną w świetle psychologii, o tyle
Każyński wierzył, że musi tutaj istnieć czynnik biologiczny, nieznany zmysł, a przynajmniej
predyspozycja w strukturze organizmu
4
.
Pogląd Każyńskiego doprowadził w dawnym Związku Radzieckim do powstania kierunku
badawczego zorientowanego neurofizjologicznie i biologicznie. Najbardziej znanym przedstawicielem
tego nurtu stał się Leonid Wasiljew. W swoich książkach, artykułach i wykładach zawarł ideologiczną
podstawę dla sowieckich badań parapsychologicznych5
. Jego teza brzmiała: Eksperymentalne
czynniki telepatii należy badać, opierając się na założeniu fizjologicznym, a więc materialnym. Dzięki
temu nie będzie istniała możliwość wykorzystania ich przez zwolenników “zabobonów religijnych",
czyli idealistycznego punktu widzenia.
W tym czasie, wykorzystując “sugestię mentalną", podjął elegancką próbę dowiedzenia, że nawet
przy zastosowaniu osłony przed znanymi promieniami elektromagnetycznymi istnieje możliwość
telepatycznego oddziaływania na ludzi na duże odległości. Wpływ na odległość – taki przykładowy
pogląd jest dotąd najważniejszym tematem rosyjskich badań naukowych i powodem, który zmusił
Amerykanów do zainicjowania długo oczekiwanej analizy potencjalnego zagrożenia.
Jednakże dopiero pod koniec lat 60. amerykańskie służby wywiadowcze przejęły się tą kwestią
naprawdę. Głębokie zdumienie wywołał zakres sowieckich badań naukowych, zwłaszcza że do tej
pory przypuszczano, iż w ramach oficjalnej doktryny materialistycznej nie było miejsca dla zjawisk
nadprzyrodzonych. Nie domyślano się, że związane z tym badania zupełnie nie stały w sprzeczności z
poglądami materialistycznymi, gdyż były prowadzone na płaszczyźnie nauk przyrodniczych, a
szczególnie biologicznych.
Rywalizacja potęg światowych w dziedzinie psi
Można powiedzieć, że wcześniej służby wywiadowcze w Stanach Zjednoczonych tylko przelotnie
interesowały się zastosowaniem psi. Publicznie nie uznano jednak, że trzeba było prowadzić badania
w tym zakresie. W 1981 roku, dzięki Ustawie o wolności informacji (FOIA, Freedom of Information
Act), każdy mógł uzyskać wgląd do tajnych akt, z których wynika, że już kilka lat po zakończeniu
drugiej wojny światowej CIA przedstawiło propozycję badań postrzegania pozazmysłowego. W
memorandum z 7 stycznia 1952 roku można przeczytać: “Jeżeli – a wydaje nam się to obecnie
udowodnione ponad wszelką wątpliwość – niektóre osoby wykazują pewną zdolność postrzegania
pozazmysłowego, to fakt ten oraz wynikający z niego konsekwentny rozwój mają duże znaczenie dla
profesjonalnych służb wywiadowczych"
6
.
Nie wiadomo, czy urzeczywistniono wówczas projekt z 1952 roku. Faktem jest, że w tym właśnie
roku najbardziej znaczący amerykański parapsycholog J.B. Rhine wyjechał do Europy wraz ze swoim
zastępcą Johnem Gaitherem Prattem (1910-1979) na tajne zlecenie rządu Stanów Zjednoczonych. Z
ramienia partii towarzyszył im Richard Lowrie, kierownik projektu laboratorium badawczo-
rozwojowego w Amerykańskim Korpusie Inżynieryjnym (US Corps of Engineers) w Forcie Belvoir w
Wirginii, który kierował tym właśnie projektem. Delegacja miała zbadać możliwości pozazmysłowych
zdolności zwierząt oraz ich konkretnych zastosowań do celów militarnych. Także w 1952 roku lekarz
Andrija Puharich (1918-1995) na tajnym spotkaniu w Pentagonie wygłosił odczyt pod tytułem Opinia o
możliwości zastosowania postrzegania pozazmysłowego do psychologicznego prowadzenia wojny.
Rok później w Centrum Chemicznym Armii wygłosił on odczyty o telepatii w związku z bronią
powietrzną oraz o biologicznych podłożach postrzegania pozazmysłowego. Spojrzenie na świat
Puharicha było mieszaniną parapsychologii, okultyzmu i science fic-tion. Za pośrednictwem medium
kontaktował się z “Dziewiątką" – rzekomo najwyższymi duchami wszechświata. W swojej książce The
sacred mushroom7
zdradza tezę, jakoby substancje wykazujące działanie psychoaktywne, które są
składnikami pewnych gatunków grzybów, stanowiły “klucz do wieczności". Rozgłos przyniosło mu w
latach 70. “odkrycie" Uri Gellera.
Były pracownik CIA Victor Marchetti opowiada niewiarygodnie brzmiące historie z lat 60. Pułkownik
Oleg Penkowski był najwartościowszym kontaktem CIA po drugiej stronie – na Wschodzie. W 1963
został oskarżony o zdradę stanu i stracony. Według Marchettiego CIA nie powstrzymała się od
dalszych prób nawiązania kontaktu z pułkownikiem Penkowskim – tym razem naprawdę “po drugiej
stronie" – przy pomocy medium, którego zadaniem było wydobycie tajnych informacji od nieżyjącego
agenta. Merchetti zauważył, że szefowie służb wywiadowczych nie widzieli powodu, by nie korzystać z
takiego – nawet dla parapsychologów – bezwartościowego sposobu pozyskiwania informacji.
Około roku 1967 Amerykanie dowiedzieli się, że Sowieci finansują 14 instytutów badawczych, które
maj ą na celu pchnięcie do przodu badań parapsyetiologicznych. Cóż więc mogło skłonić stronę
przeciwną do intensywnego wspierania tego rodzaju niepewnej dziedziny wiedzy? Zabrzmi to może
jak ironia losu – powodem była bowiem... kaczka dziennikarska!
Amerykański “Nautilus" był pierwszą na świecie łodzią podwodną z napędem atomowym. Podczas
jego pierwszej podróży w 1959 roku pod pokrywą lodową bieguna pomocnego przeprowadzono – jak
podają źródła francuskie – skuteczne doświadczenia telepatyczne z kartami pomiędzy jednym z
członków załogi oraz centrum badawczym Westinghouse Electric Corporation w Friendship, Maryland.
Wiadomo było, że Westing-house zleciło przeprowadzenie prób telepatycznych oraz że Bell
Telephone Laboratories myślały o takich eksperymentach, ale ponownie je odrzuciły. Komunikacja z
zanurzonymi łodziami podwodnymi stanowi nierozwiązywalny problem dla współczesnej techniki
przekazywania informacji. Pewien pomysłowy dziennikarz połączył więc po prostu te dwa nie mające
ze sobą związku wydarzenia i na ich podstawie stworzył emocjonującą historię. Puszczona przez
niego kaczka dziennikarska wy wołała jedną z najbardziej osobliwych reakcji łańcuchowych we
współczesnej historii.
Wasiljew mówił biegle po francusku. Jego kontakty z Zachodem odbywały się przede wszystkim
przez Międzynarodowy Instytut Metapsychiki (Institut Metapsichique International) w Paryżu.
Raphael Kherumian, znany członek instytutu, zebrał sprawozdania z prasy francuskiej opisujące
rzekomy eksperyment z “Nautilusem" i posłał je swojemu przyjacielowi Wasiljewowi. Sowieci,
zaszokowani olbrzymim krokiem naprzód, jaki uczynili Amerykanie, podjęli natychmiast nadzwyczajne
działania mające na celu uruchomienie badań nad psi, umożliwiających wykorzystanie jej do celów
militarnych.
Na konferencji w Moskwie w 1968 roku pokazano zachodnim naukowcom wyniki badań.
Zaprezentowano im sensacyjne eksperymenty psychokinetyczne Niny Kułaginy i pozwolono jej nawet
na “przemycenie" na Zachód filmu przedstawiającego te doświadczenia8
. Rosyjski parapsycholog
Edward Numow poinformował uczestników kongresu, jakoby Armia Czerwona skutecznie “powtórzyła"
eksperyment “Nautilusa". Te oraz inne, jeszcze trudniejsze do sprawdzenia, lecz za to spektakularne
historie zostały zebrane przez Sheilę Ostrander i Lynn Schroeder w książce
9
, która spowodowała, że
temat postępów nad badaniami psi prowadzonymi przez Sowietów, stał się dla Amerykanów drażliwy.
Aż do schyłku lat 60. służby wywiadowcze okresowo śledziły prace parapsychologów. Swoje oceny
opierały jednak na analizach osób nie związanych z parapsychologią i nastawionych sceptycznie,
stale więc odradzały zajęcie się tak niepewną dziedziną wiedzy.
Gdy w 1969 roku pewien radziecki naukowiec na podejrzanej konferencj i w kalifornijskim Big Sur
wygłosił odczyt o badaniach z pogranicza nauk prowadzonych w jego kraju, rozległy się dzwony bijące
na alarm. Nagle dostrzeżono potrzebę prowadzenia badań “sugestii mentalnej" i “wpływu na
odległość" w powiązaniu z “telepatycznąkontrolą na odległość" i osłabieniem mózgu; do strachu przed
wrogim supermocarstwem dodano nowe konkretne zagrożenie – “atak mentalny".
Nowe spostrzeżenia dotyczące dalszego rozwoju w dziedzinie stosowanych badań nad psi w
Związku Radzieckim wstrząsnęły służbami informacyjnymi w Stanach Zjednoczonych. Praktycznie w
ciągu jednej nocy nastąpił radykalny zwrot. Od tej pory usiłowano sprostać konkurencji Rosjan w
dziedzinie ich rzekomego postępu10
.
Tym, co przekonało wojskowych w Stanach Zjednoczonych o konieczności prowadzenia badań
parapsychologicznych, były nie tylko same pogłoski o “postępach" strony przeciwnej w tej dziedzinie.
Decydujący był również fakt, że badania nad psi nie są bardzo drogie. W porównaniu z kosztami
arsenału broni, psi jest prawie śmiesznie tania. A jeżeli wrogie supermocarstwa rzeczywiście są w
stanie telepatycznie oddziaływać na duże odległości na personel obsługujący wyrzutnię rakiet
międzykontynentalnych, jak podaje raport DIA (Defence Intelligence Agency, Tajna Służba Armii
USA), to tym bardziej konieczna stała się ochrona tak drogiego sprzętu za pomocą tanich środków
zapobiegawczych. DIA wiedziała bowiem, że “najważniejsza siła napędowa kryjąca się za radzieckimi
działaniami dążącymi do zużytkowania możliwości komunikacji telepatycznej, telekinezy i bioniki
pochodzi z armii radzieckiej i KGB"11
. Sprawozdanie kończy się stwierdzeniem, że wiedza Rosjan na
tym polu jest rzekomo mniejsza niż Amerykanów.
Raport z 1972 roku jednoznacznie przedstawia pewną wywierającą duże wrażenie osobliwość.
Maluje on – zadziwiające w swej naiwności – scenariusze wyimaginowanych ataków radzieckiej armii
jasnowidzów i psychokinetyków. W dalszej jego części podano:
“Wcześniej czy później wysiłki Sowietów w dziedzinie badań parapsychologicznych umożliwią im
urzeczywistnienie niektórych z niżej wymienionych punktów: a) poznanie zawartości ściśle tajnych
dokumentów USA o ruchach naszych drużyn i okrętów, miejsc i celów naszych instalacji militarnych;
b) poznanie myśli naszych najważniejszych przywódców wojskowych i cywilnych USA; c) próba
bezpośredniego zdalnego uśmiercenia wszystkich urzędników Stanów Zjednoczonych; d) zdalne
wyłączenie z gry wyposażenia wojskowego USA wszelkiego rodzaju, włącznie z samolotami".
Takie stwierdzenia musiały przerazić każdego – z wyjątkiem parapsychologów. Oni wiedzieli, że
taki scenariusz nadawał się jedynie do powieści science fiction. Wyniki laboratoryjne wydobywały
bowiem na światło dzienne zupełnie inny obraz parapsychologii. Psi jest łatwo ulegającym
zakłóceniom, bardzo słabym sygnałem, którego kontrolowane zastosowanie wydaje się możliwe tylko
wówczas, jeśli uwzględni się bardzo duży błąd. Taka ocena położenia, jaką przedstawiono w raporcie
DIA, mogła jedynie stanowić pomoc w przyspieszeniu podjęcia decyzji na wysokim szczeblu
politycznym. Należy zadać sobie również poważne pytanie, czy parapsycholodzy amerykańscy nie
podsycali umiejętnie pogłosek o radzieckich sukcesach w dziedzinie psi po to, aby zyskać
dofinansowanie swoich badań.
Amerykańskie kręgi rządowe żywiły wówczas nadzieję na uzyskanie możliwości zastosowania
zdolności paranormalnych do celów wojskowych. Jak dalece złudna to wiara, wiadomo już od czasów
okultystycznych gier Wehrmachtu. Jednakże pragmatyczny sposób myślenia w Stanach
Zjednoczonych postępował do przodu ramię w ramię z bezbronną naiwnością. Od pierwszych dni
zimnej wojny przeważało życzenie, aby zawsze być o krok przed armią radziecką. Możliwość
przemienienia pragnienia w czyn pojawiła się w 1972 roku. Jej wynikiem był trwający 23 lata program
badawczy i użytkowy, który śledził możliwości zasięgu anomalnego przekazywania informacji w
dziedzinie wojskowości. Jest to szpiegowska historia psi w epoce wysokiej technologii. Historia
Remote Viewing.
Wstecz / Spis Treści / Dalej
Remote Viewing
Międzykontynentalne postrzeganie na odległość: Rzym – Detroit
Było to pewnego wietrznego, chłodnego wieczoru listopadowego w Rzymie; po raz szósty miałem
odwiedzić miejsce, które zostało wybrane w sposób przypadkowy. Tym razem na kartce papieru w
zapieczętowanej kopercie było napisane: “lotnisko Fiumicino". Miałemjeszcze wystarczającą ilość
czasu, a z wycieczek, które organizowaliśmy z przyjaciółmi w tej okolicy, wiedziałem, że w pobliżu
lotniska znajdowały się wzgórza, z których mogłem dobrze obserwować obiekt. Nic więcej nie miałem
do roboty. O umówionej porze, o godzinie 17.00, miałem tylko być na miejscu i przez kwadrans
rozglądać się wokół siebie. Dokładnie tam, gdzie stałem, zauważyłem dziury w podłożu,
prawdopodobnie pozostałość po okradających groby, którzy poszukiwali znalezisk archeologicznych w
pobliżu wykopalisk rzymskich i etruskich. W tle widać było pasy do lądowania i budynek lotniska.
W tym samym czasie moja amerykańska koleżanka Marylin Schlitz siedziała wygodnie w swoim
mieszkaniu. Była godzina 11.00, Marylin znajdowała się w odległości ponad 8000 kilometrów ode
mnie, w Detroit. Marylin zrelaksowała się i zaczęła mówić: “Pas do lądowania? Czerwone światła.
Silne działanie głębi... Dziura w podłożu, rzecz w kształcie świecy. Kwiat – może nieprawdziwy... na
zewnątrz. Widzę ciemne niebo. Wietrznie i chłodno. Coś leci do góry".
Na końcu napisała streszczenie swoich wyobrażeń: “Wrażenia, które miałam, pochodziły z obiektu
zewnętrznego, a Elmar znajdował się – nie wiem, czy “instytucja" jest tutaj właściwym słowem – w
miejscu, które nie było prywatnym domem, lecz kompleksem publicznym. Stał w pewnym oddaleniu
od tej struktury, lecz mógł j ą widzieć. Może był na parkingu lub na polu, które w jakiś sposób wiązało
się ze strukturą identyfikującą to miejsce. Chciałabym powiedzieć, że to było lotnisko, ale wydaje mi
się to zbyt specyficzne. Odbywały się tam ważne czynności i byli tam ludzie, ale nie w pobliżu
Elmara".
Remote Viewing lub w skrócie RV określane również jako “zdalne postrzeganie" uznano za ostatni
krzyk mody w parapsychologii. Doświadczenia odbywały się według prostego schematu: jedna osoba
poddawana doświadczeniu pozostawała w laboratorium, a druga udawała siew losowo wybrane
miejsce. Osoba przebywająca w wybranym miejscu przez 15 minut poddawała się działaniu wrażeń.
W tym samym czasie współpracownik pozostający w laboratorium próbował opisać miejsce docelowe.
Po kilku próbach tego rodzaju eksperci ze spisanymi protokołami udawali się na miejsce docelowe
oraz na wszystkie inne możliwe, ale nie wybrane miejsca, nie wiedząc jednak, które z tych miejsc
stanowiło cel posiedzenia. Porównywali wypowiedzi z poszczególnymi miejscami i tworzyli szeregi
protokołów zróżnicowanych według stopnia zgodności. Następnie poddawano je ocenie i określano
stopień podobieństwa, przy czym ocenie podlegały oczywiście także takie przypadki, przy których nie
istniała możliwość stwierdzenia żadnych zgodności.
Była to jedna z kilku transkontynentalnych prób Remote Viewing, a eksperyment z rzymskim
lotniskiem był tak zwanym “bezpośrednim celnym trafieniem". Sama Marylin Schlitz oraz eksperci
jednomyślnie na pierwszym miejscu przyporządkowali lotnisko do wypowiedzi z tej próby. Tak samo
dokładnie opisywała Marylin Schlitz inne miejsca docelowe; analiza statystyczna wykazała, że
prawdopodobieństwo przypadkowego otrzymania takich wyników wynosi 1 do 200 00012
.
Remote Viewing było odpowiedzią Stanów Zjednoczonych na radzieckie zagrożenie psi. Test
projektowano od 1972 roku w SRI, korzystając ze środków finansowych CIA, i doskonalono go przez
lata w żmudnych pracach dotyczących drobiazgów. Głównąposta-ciątych badań był artysta z Nowego
Jorku i osoba uzdolniona paranormalnie – Ingo Swann.
Ingo Swann
Swann urodził się w 1933 roku w Telluride, Colorado. Jako dziecko doświadczył wielu przeżyć
paranormalnych. Studiował biologię i sztukę, nie mógł jednak kontynuować studiów i zaciągnął się do
armii. W czasie szkolenia w Forcie Knox, Kenntucky, przeczytał książkę Aldousa Huxleya Pforten der
Wahrnehmung [Wrota postrzegania (przyp. tłum.)], która w przyszłości miała stale wywierać wpływ na
jego życie. Książka Huxleya uważana była za biblię kultury alternatywnej, jeden z wyzwalaczy
rozpoczynającej się konfrontacji z doświadczeniami narkotycznymi i mistyką. Swannjako wojskowy był
w Korei i na Dalekim Wschodzie aż do roku 1958, kiedy to podjął decyzję o powrocie do Nowego
Jorku i rozpoczęciu kariery artysty. Przez dziesięć lat pracował w Organizacji Narodów
Zjednoczonych. W tym czasie intensywnie zajmował się socjologią. Zainteresował się tą dziedziną
wiedzy dzięki maksymie Huxleya, która brzmiała: “Wrota postrzegania u człowieka mogą być otwarte
lub zamknięte. Mogą go dopuścić do obszarów doświadczeń międzyludzkich i jego potencjału
artystycznego lub trzymać z daleka od nich". Swann interesował się “wrotami postrzegania", badał pod
tym względem struktury społeczne. Jakie warunki socjalne umożliwiają powstanie twórczego
społeczeństwa “otwartych drzwi", a jakie społeczeństwa stłumionego i zamkniętego?
Pod koniec lat 60., dzięki znajomości z artystką Buell Mullen, wszedł w kręgi wytwornego
towarzystwa nowojorskiego, gdzie w celach rozrywkowych organizowano spotkania z sensytywnymi i
mediami. Mullen pochodziła z bardzo zamożnej rodziny nowojorskiej i organizowała między innymi
spotkania z mediami dla chińskiego polityka Czang Kajszeka, zbiegłego w 1949 roku do Tajwanu.
Podczas pewnego obiadu Swann dowiedział się od żony dziekana Wydziału Technicznego na
Uniwersytecie Columbia, która “gromadziła" przede wszystkim angielskie media, że dwie główne
brytyjskie organizacje służb wywiadowczych MI 5 oraz MI 6 czasami pracuj ą z osobami o
uzdolnieniach paranormalnych. Do tej pory Swann nigdy nie myślał, że sam może być osobą
obdarzoną nadzwyczajną wrażliwością lub wykazującą uzdolnienia paranormalne. Miał własne
doświadczenia w tej dziedzinie, ale ani ich, ani siebie nie uważał za coś szczególnego. Nigdy nie
przyszło mu też do głowy, że tajne służby mogłyby interesować się psi.
Jednym z mężczyzn, których Swann poznał na przyjęciach, był John Wingate, profesor na
Uniwersytecie w Nowym Jorku. Był on członkiem rady Amerykańskiego Towarzystwa Badań
Parapsychicznych (ASPR, American Society for Psychical Research), najstarszego, założonego w
1885 roku związku parapsychologicznego oraz instytucji badawczej w USA. Wingate w 1971 roku
wprowadził Swanna do ASPR i dzięki temu pośrednio przyczynił się do zainicjowania badań Remote
Viewing.
Innym człowiekiem, który miał wpłynąć na życie Swanna, był Cleve Backster, ekspert od
wykrywaczy kłamstw (poligrafów). Backster zdobył światową sławę dzięki próbom, podczas których
miał dowieść istnienia rzekomego postrzegania pierwotnego u roślin (efekt Backstera): rośliny
podłączone do poligrafii wykazuj ą reakcje “emocjonalne" na negatywne myśli ludzkie lub na zabijanie
raków, które wrzucano do gotującej się wody. Mimo ogromnego rozpowszechnienia pomysły te nigdy
nie zostały uznane przez wspólnotę parapsychologów.
Backster przeprowadził ze Swannem – którego w tym czasie polecali różni protektorzy jako osobę
uzdolnioną paranormalnie – kilka testów z wykorzystaniem roślin oraz eksperymenty
psychokinetyczne. Backster był głęboko poruszony. Sukcesy Swanna szybko obiegły świat nauki i
wreszcie do testów zaprosili go znani parapsycholodzy i współpracownicy Amerykańskiego
Towarzystwa Badań Parapsychicznych – Gertrudę Schmeidler, profesor na Uniwersytecie Miejskim w
Nowym Jorku, oraz Karlis Osis, dyrektor badań w ASPR.
Podczas eksperymentów Gertrudy Schmeidler Swann miał wywołać wahania temperatury w
delikatnych instrumentach pomiarowych13
. Niektóre z urządzeń do pomiaru temperatury leżały na
wierzchu, inne znajdowały się w zamkniętych termosach. Rejestrowane przez nie wahania były stale
zapisywane przez miernik wskazówkowy. Podczas wykonywania testów Swann nie mógł opuszczać
swojego miejsca i podczas każdej próby miał skoncentrować się na jednym urządzeniu. Pomiędzy
poszczególnymi próbami następowały 45 sekundowe przerwy na odprężenie.
Pewna szczególnie wyraźna zmiana temperatury nastąpiła podczas jednej z takich przerw
relaksacyjnych. Swann zastanawiał się, gdzie dokładnie mógłby być umieszczony przyrząd
pomiarowy. W tym momencie asystent Larry Lewis, który w sąsiednim laboratorium obserwował
wychylenia wskazówki, wpadł biegiem do laboratorium. Był przekonany, że jeden z termosów został
otwarty, ponieważ urządzenie pomiarowe przez 30 sekund pokazywało stałą zmianę o prawie 1°C.
Zobaczył, że Schmeidler i Swann siedzą wygodnie w fotelach. Nikt nie dotykał żadnego termosu. Tak
charaktery styczną reakcję wykazał właśnie ten instrument, o którym rozmyślał Swann.
Ten eksperyment potwierdził obserwację, że efekty psi pojawiają się często podczas testów w
momencie, gdy osłabieniu ulega koncentracja i wysiłek woli prowadzące do osiągnięcia pozytywnego
rezultatu i gdy osoba poddana doświadczeniu odpręża się. Taki efekt nosi nazwę relase of effort
(“osłabienie wysiłku"). Prawdopodobnie nadmierny wysiłek umysłowy hamuje swobodny przepływ psi.
Te nadzwyczaj owocne eksperymenty spowodowały nieoczekiwane zainteresowanie mediów,
które wykorzystywały panujące wówczas obawy: jeżeli Swann jest w stanie wpływać na przyrząd do
pomiaru temperatury, to dlaczego nie mógłby odpalić bomby atomowej? Swann próbował uniknąć tak
nagłego zainteresowania publiczności jego osobą. Był raczej zainteresowany efektami, jakie uzyskał w
doświadczeniach. Skoncentrował się na prowadzeniu prób z Clevem Backsterem. Udało mu się
wpłynąć na komórki w kropli krwi, którą mu pobrano. Wyizolowane komórki reagowały zmianą
potencjału w momencie, gdy Swann się na nich koncentrował. Backster, który jako główny ekspert w
dziedzinie wykrywania kłamstw znał wielu przedstawicieli władzy wykonawczej i służb
wywiadowczych, sucho stwierdzał: “Zrobiłeś właśnie to, nad czym Sowieci pracują już od dawna:
samodzielnie przeniknąłeś przez umysł do ciała innego człowieka" 14
.
Po tamtej stronie ciała czy po tamtej stronie zmysłów
Karlis Osis pracujący w Amerykańskim Towarzystwie Badań Parapsychicznych zajmował się
wrażeniami zachodzącymi poza ciałem (międzynarodowy skrót to OBE, pochodzący od out-of-the-
body experiences), a Ingo Swann miał brać udział w wykonywanych tam eksperymentach. Swanna,
który nigdy wcześniej nie doświadczył OBE, zaproszono do świadomego wywołania takich przeżyć. W
niepozornym pomieszczeniu znajdowała się zasłonięta galeria, w której zgromadzono obrazy, liczby i
rysunki. Podłączone do urządzeń pomiarowych osoby mogły zobaczyć te zakryte przed ich oczami
przedmioty tylko wtedy, gdy potrafiły zajrzeć pod przykrycie w przeżyciu pozacielesnym.
W tym pomieszczeniu rozpoczęła się historia Remote Viewing. Swann nie miał pojęcia, jak
wywołać OBE. Mimo to jego pierwsza próba zakończyła się sukcesem, także bez OBE. Strzały w
dziesiątkę stawały się jednak z biegiem czasu coraz rzadsze. Wynik ten przygnębiał go, gdyż podczas
testów z Backsterem zauważył, że w trakcie eksperymentów uzyskiwał raczej coraz lepsze efekty
paranormalne. Skoncentrował się więc na sobie, czego skutkiem było odkrycie problemu: swoje
wrażenia dotyczące obrazów docelowych musiał nagrywać na taśmie, mówiąc do mikrofonu.
Wymagało to, aby przestał “widzieć", ponieważ musiał się zastanowić, w jaki sposób wypowiedzieć to,
co sądził, że “widzi". Obrazowe wrażenia pochodzące z jego prawej półkuli wpadały w konflikt z
analityczną pracą lewej półkuli – wypowiedzią słowną. Przyczyniały się do tego bezsensowne
najczęściej obrazy docelowe, które wywoływały dodatkowy chaos w rozpoznającym je umyśle.
Swann zaproponował, aby nie werbalizować jego spostrzeżeń, lecz po prostuje szkicować. Zmiana
spowodowała cud: Ingo tworzył rysunki, nie mając pojęcia o tym, co miałyby oznaczać, lecz zgodność
z “bezsensownymi" obrazami docelowymi była zadziwiająca. Na tej płaszczyźnie Ingo Swann mógł
również lepiej zaszeregować swoje czynności. Nie uznawał ich za OBE czy też zdolność
paranormalną, lecz za nieznany, biologicznie uwarunkowany rodzaj postrzegania. Całym jego
zadaniem było postrzeganie. Podczas eksperymentu przeprowadzonego 24 listopada 1971 roku udało
mu się dokładnie odtworzyć kilka przedmiotów docelowych, jakieś koło i coś, co określił jako TU lub
UT. Gdyby to było “UT" połączone małą kreską, wówczas mogłoby wyglądać jak leżące 5. Na
platformie rzeczywiście znajdowało się koło, a w nim duże 5. Wszyscy w ASPR byli poruszeni, tylko
Swann wydawał się niezadowolony. Miał uczucie, że mógł zidentyfikować 5. Sądził, że
ponadzmysłowy system postrzegania funkcjonował zgodnie z pewnymi zasadami i własną logiką.
Przede wszystkim działał on poniżej płaszczyzny świadomej kontroli, na bazie podprogowej.
Konieczne stało się odkrycie, jaki wzajemny stosunek łączy kognitywny, świadomy umysł z utajonym
systemem postrzegania psi i w jaki sposób można poprawić taką współpracę.
Podczas oczekiwania na seans eksperymentalny ponownie miał miejsce efekt, który należało
przypisać opadaniu napięcia. Świadomość Swanna odnalazła się niespodziewanie na ulicy.
“Zobaczył" przechodzącą kobietę, ubraną w śmieszny, pomarańczowy płaszcz przeciwdeszczowy. Był
tak zaskoczony wrażeniem tego rodzaju, że natychmiast postanowił je sprawdzić. Zerwał sobie z
głowy elektrody do analizy elektroencefalograficznej i wraz z asystentką Janett Mitchell wypadł na
ulicę. Zdążyli jeszcze zobaczyć osobę w pomarańczowym płaszczu przeciwdeszczowym skręcającą
na rogu Central Park West.
Swann, który ciągle jeszcze nie wiedział, czy było to doświadczenie pozacielesne, czy też po
prostu “widział" odległe rzeczy, opracował wraz z Janett Mitchell własny eksperyment. Ktoś miał
przygotować serię zapieczętowanych kopert zawierających nazwy znanych miast w Stanach
Zjednoczonych. Oprócz tego miał zostać podany numer telefonu lokalnej stacji meteorologicznej. Jego
celem było opisanie pogody panującej w danym miejscu. Zaraz po tym Janett miała zadzwonić do
służb meteorologicznych i dowiedzieć się o stan pogody, jaka rzeczy wiście by ław danym rejonie.
Po posiedzeniach obejmujących ćwiczenia wstępne do eksperymentów OBE, 8 grudnia 1971 roku,
Swann usłyszał z głośnika głos Janett: “Ingo, mam kopertę. Powiadom mnie, gdy będziesz gotów".
Otworzyła kopertę, którą otrzymała od pracownicy Amerykańskiego Towarzystwa Badań
Parapsychicznych Very Feldman: “Celem jest Tucson, Arizona".
“Wówczas wydarzyło się coś cudownego i magicznego – przypomina sobie Swann. – Oczywiście
nie miałem pojęcia, w jaki sposób «wydostać się» z tego obrzydliwego laboratorium w Nowym Jorku
do Tucson. Gdy usłyszałem słowo «Tucson», w głowie błysnął mi obraz gorącej pustyni. Później,
przez ułamek sekundy miałem wrażenie poruszania się. Pewna część mojej głowy lub mózgu, a może
umysłu wyłączyła się – i byłem tam! Świst, trzask, huk! Wiele lat później nazwałem ten proces
«bezpośrednim przeniesieniem spostrzeżeń»".
Wszystko stało się tak szybko, że Swann zaczął natychmiast mówić: “ Znajduję się ponad mokrą
autostradą, jest zimno. Wieje silny wiatr, pada ulewny deszcz. To prawdziwa burza deszczowa!"
15
Swann odpowiedział bardzo dokładnie. Tucson przeżyło burzę i deszcz, a temperatura była bliska
zeru, co było tam rzeczą całkowicie niespotykaną.
W celu opisania tego doświadczenia Swann zaproponował badaczom z Amerykańskiego
Towarzystwa Badań Parapsychicznych określenie Remote Sensing (“zdalne odczuwanie").
Zamieszanie w Amerykańskim Towarzystwie Badań Parapsychicznych
Później wydarzyło się kilka rzeczy, które obrzydziły mu pracę w ASPR. Na początku 1972 roku w
instytucie odwiedziło Swanna dwóch nieznajomych. Nikt nie wiedział, kim byli, ale wkrótce rozeszły się
pogłoski, jakoby Ingo Swann jest obserwowany przez CIA. Samo spotkanie okazało się dla Swanna
mniej nieprzyjemne niż intrygi w szacownym ASPR. W 1967 roku Ingo Swann, poszukując żywych
tradycji ezoterycznych, nawiązał kontakt ze Scientology [ruch o charakterze religijnym, którego
zwolennicy twierdzą, że są w posiadaniu naukowej teorii dotyczącej wiedzy, a przez to klucza
(możliwego do zdobycia za pomocą pewnych technik psychoterapeutycznych) do uzyskania pełnego
zdrowia psychicznego i duchowego (przyp. tłum.)]. W latach 60. Scientology była związkiem dużo
mniej kontrowersyjnym niż obecnie. Do podstawowych założeń Scientology należała teza, że człowiek
ma wrodzone “zdolności". Na kursach organizowanych przez Scientology uczono techniki
podnoszenia własnego ukrytego potencjału paranormalnego: zresztą jednej z wielu metod, które
zostały wystawione na sprzedaż na warsztatach i seminariach w okresie zachwytu kulturą
alternatywną, magią i psi. W tych latach wiele osób zbliżyło się do Scientology, nie mając zbyt
wielkiego pojęcia o podstawach ideologicznych jej twórcy i nie interesując się nimi. Ich celem było
wyuczenie się psychotechnik, nic poza tym. Nie inaczej stało się z Ingo Swannem. Odbywał kursy u
scientologów, podobnie jak seminaria u “różokrzyżowców" [tajne stowarzyszenie okultystyczne,
którego godłem był krzyż z różami (przyp. tłum.)], oraz w innych grupach okultystycznych, nigdy
jednak nie stał się zwolennikiem kościoła scientologicznego.
W lutym 1972 roku pojawiła się pogłoska, jakoby Swann był szpiegiem założyciela Scientology L.
Rona Hubbarda i miał zostać usunięty z Amerykańskiego Towarzystwa Badań Parapsychicznych. Tak
przynajmniej poinformował go jeden z członków zarządu. Jak się okazało, w ASPR od dawna
wiedziano o jego zainteresowaniu Scientology. Tajemniczość wokół tej sprawy wydawała się
powodem ukierunkowanego rozpuszczania pogłosek mających na celu storpedowanie prób z
doświadczeniami pozacielesnymi.
Bomba wybuchła, gdy miało dojść do publikacji wyników formalnych prób z OBE. Komitet “Journal"
– uznanego czasopisma fachowego towarzystwa ASPR – odrzucił sprawozdanie. Nie dlatego że
badaniom można było coś zarzucić ani też z powodu niedokładnego przeprowadzenia
eksperymentów. Wręcz przeciwnie, wyniki były zbyt dobre dla komitetu! Musiało czaić się w nich coś
niedobrego. To był skandal! Karlis Osis, dyrektor badań, nic nie rozumiał; Janett Mitchell rozgniewała
się do tego stopnia, że spowodowała wydrukowanie wyników przynajmniej w “Newsletter" – piśmie
Amerykańskiego Towarzystwa Badań Parapsychicznych. Publikacja ta nie mogła oczywiście
konkurować z publikacją w czasopiśmie fachowym, którego artykuły musiały wyjść zwycięsko z
potyczek z opiniami kolegów. Przewodniczącym komitetu publikacyjnego był John Gaither Pratt.
Swann przypuszczał, że to właśnie on zainicjował spisek. Pratt był rzekomo przekonany, że w
parapsychologii nie są możliwe eksperymenty powtarzalne. Właśnie takie, jakie udały się Swannowi z
Backsterem, Gertrudę Schmeidler i Karlisem Osisem
16
.
Swann sądził, że nadszedł koniec jego kariery człowieka sensytywnego. W takiej przygnębiającej
sytuacji Backster dał mu do przeczytania artykuł pióra pewnego fizyka. Dotyczył on wniosku o środki
finansowe na badania procesów kwantowo-biologicznych, między innymi anomalnej wymiany
informacji pomiędzy świadomością i materią. Autorem tekstu był ekspert w dziedzinie laserów Harold
Hal Puthoff z Instytutu Badawczego Stanford. Puthoff rozdał wniosek kolegom w nadziei obudzenia
zainteresowania planowanymi badaniami.
Swann był pod silnym wrażeniem. Ponieważ Puthoff zajmował się tachionami – cząsteczkami
poruszającymi się z prędkością większą niż prędkość światła – Swann miał nadzieję, że otrzyma
wyjaśnienie swoich superszybkich kontaktów psi. Puthoff nie udzielił mu spodziewanej odpowiedzi. Z
tego powodu zaprosił go do SRI.
Hal Puthoff i magnetometr
Na wydziale fizyki Uniwersytetu Stanford stał magnetometr używany do stwierdzania kwarków,
osłonięty zgodnie ze wszystkimi prawidłami sztuki. W tym czasie było to najbardziej zaawansowane
urządzenie w swoim rodzaju. Sam aparat osłonięty był płaszczem betonowym i znajdował się poniżej
pomieszczenia piwnicznego, w którym rejestrowano jego reakcje. Jeszcze przed przybyciem Ingo
Swanna do Kalifornii Hal Puthoff załatwił dla nich dostęp do tego urządzenia. Magnetometr działał bez
zarzutu. Pod czujnym spojrzeniem znanych fizyków uniwersyteckich, jak Arthur Habbard i Marshal
Lee, Swannowi udało siew niewytłumaczalny, prawdopodobnie psychokinetyczny sposób zdalnie
zadziałać na magnetometr. W momencie gdy Swann sporządzał poprawny szkic – nigdy wcześniej nie
opublikowany – mechanizmu wewnętrznego urządzenia, nagłe niewytłumaczalne wychylenie
wskazówki przerwało równomierną, matematycznie dokładną falę sinusoidalną rejestrowaną przez
pisak. Fotokopie tego robiącego duże wrażenie wyniku eksperymentu Puthoff przesłał swoim
kolegom. Kilka tygodni później przed drzwiami Puthoffa pojawiło się dwóch panów z CIA.
Urzędnicy CIA poprosili o wykonanie kilku doświadczeń badawczych z udziałem Ingo Swanna i
obiecali środki finansowe na badania, jeśli eksperymenty zakończą się z pozytywnym skutkiem.
Badania przebiegły pomyślnie i Ken Kress z Biura Problemów Technicznych (OTS, Office of Technical
Service) w CIA postarał się o pieniądze dla Puthoffa na pierwszy, wyznaczony na osiem miesięcy
program badawczy.
Hal Puthoff okazał się naukowcem bez skazy. Pieniądze zostały niewątpliwie dobrze ulokowane.
Puthoff uchodził za geniusza. Mając 33 lata, opatentował swój wynalazek – laser ustawiamy na
podczerwień i był współautorem uznanego podręcznika do fizyki Fundamentals of Quantum
Electronics (Podstawy elektroniki kwantowej). Na początku lat 60. Puthoff odbył służbę wojskową jako
oficer marynarki i wreszcie jako pracownik cywilny w Narodowej Agencji Bezpieczeństwa (NSA). W
armii pracował nad Projektem “Światło", w ramach którego zajmował się badaniem optyki
światłowodów, laserów i komputerów dużej mocy. Miał konieczne zezwolenie na wgląd do tajnych
dokumentów. Dla ludzi z CIA był więc jednocześnie kolegą, z którym można otwarcie rozmawiać.
Idealnie nadawał się więc do tajnego projektu psi.
Przyczyną, dla której Puthoff zdecydował się na współpracę z CIA, był pogląd, że wojny prawie we
wszystkich przypadkach są wynikiem nieudanej działalności szpiegowskiej. Uważał on, że
najsilniejszą bronią, jaką dysponuje pokój, jest dobra praca szpiegowska.
Niestety, Puthoff niezbyt dobrze dobrał swoich współpracowników. Russell Targ, także fizyk z
dziedziny laserów, nie był ucieleśnieniem etycznego naukowca. Wydawał się żyjącym wcieleniem
“szalonego profesora". Nie był jednak tak daleki od spraw ziemskich, jak to pozornie wyglądało.
Z inicjatywy Swanna w pierwszych tygodniach kontynuowano w Instytucie Badawczym Stanford
jego próby postrzegania odległych celów rozpoczęte w Amerykańskim Towarzystwie Badań
Parapsychicznych w Nowym Jorku. Pod koniec lutego 1972 roku Swann przeprowadził w Nowym
Jorku eksperyment z “nadajnikiem". Vera Feldman udała się do nieznanej miejscowości i co pięć
minut przemieszczała się z miejsca na miejsce. Swann, podłączony w ASPR do elektroencefalografii,
opisywał te miejsca. Vera Feldman znajdowała się Museum of Natural History, a wrażenia Ingo
Swanna okazały się zadziwiająco poprawne.
W SRI metodycznie poprawiano protokół służący tego rodzaju badaniom, które otrzymały swoją
nazwę: “Remote Viewing". Nie mówiono tutaj o “nadajniku", jak podczas wcześniejszych prób
telepatycznych, lecz o outbound experimenter, co oznaczało “kierownik badań w akcji zewnętrznej",
jako że w próbie zawsze brał udział naukowiec zaangażowany w całokształt eksperymentu, który
odwiedzał przypadkowo wybrane miejsce. Zrezygnowano także z określenia “ogólne postrzeganie
pozazmysłowe", ponieważ nie dało się rozróżnić, czy wrażenia przekazywane przez Swanna były
natury telepatycznej (a więc pochodziły ze świadomości kierownika badań w akcji zewnętrznej), czy
też podstawą ich było jasnowidzenie i bezpośrednie sprowadzenie z poszczególnych miejsc. Nowe
wyrażenie “Remote Viewing" stanowiło określenie dla nowo uzyskanej samoświadomości. W
Instytucie Badawczym Stanford nie poświęcano uwagi historii parapsychologii, wcześniejsze
doświadczenia i koncepcje nie cieszyły się popularnością. Puthoff i jego zespół zamierzali ponownie
odkryć parapsychologię.
I w pewnym sensie udało im się. Wyrażenie “Remote Viewing" i jego skrót na trwale zakorzeniły
siew obszarze anglojęzycznym i wyparły dotychczasowe określenia telephaty (telepatia), clairvoyance
(jasnowidzenie) i precognition (prekognicja).
Wstecz / Spis Treści / Dalej
Instytut Badawczy Stanford i Centralna Agencja Wywiadowcza
Remote Viewing według współrzędnych
Remote Viewing, do którego potrzebny był kierownik badań w akcji zewnętrznej, nie nadawało się
oczywiście do celów wywiadowczych. Aby zapewnić sobie przychylność zleceniodawcy na dłuższy
czas, należało znaleźć możliwość osiągania dobrych rezultatów bez wysyłania jakiejś osoby do
wybranego miejsca. W jaki jednak sposób osoba uzdolniona paranormalnie może ustawić swoje
wewnętrzne anteny na miejsce docelowe? Wydawało się to względnie proste – mówiąc w sposób
psychologiczny – jeśli wykorzystało się pośrednictwo innego człowieka. Osoba w danym miejscu
służyła jednocześnie jako poruszająca się latarnia świetlna, do której istniało bezpośrednie
odniesienie. ,Radarpsf' do celów szpiegowskich musiał być ustawiany precyzyjnie także bez światła
sygnalizacyjnego.
Swann dyskutował o tym problemie z każdym, kogo spotkał, aż do chwili, gdy Jacques Vallee,
znany badacz UFO, wpadł na genialny pomysł. Wymyślił, że należałoby znaleźć jakiś “adres", pod
który można by dokładnie skierować kanał anomalnego postrzegania. Pewnego wieczoru, na basenie
kompleksu apartamentów w Mountain View, gdzie Swann wynajął sobie mieszkanie, przyszedł mu do
głowy pomysł: “Spróbuj ze współrzędnymi".
Współrzędne można przecież podać tak dokładnie, że nawet doskonały geograf nie mógłby równie
poprawnie wymienić stopnia długości i szerokości geograficznej dla każdej miejscowości, nie
wspominając już o ich dokładnym opisie. Następnego ranka Swann dumnie zaprezentował swój
pomysł w SRI. Puthoff i Targ jednomyślnie stwierdzili, że był to najśmieszniejszy pomysł, jaki
kiedykolwiek słyszeli. Po pewnym czasie musieli jednak gruntownie zrewidować swój pogląd.
Pierwszych sto testów próbnych z zadanymi współrzędnymi przeprowadzonych z udziałem Swanna
nie obiecywało zbyt wiele. Z czasem wyniki okazały się coraz lepsze.
Stanford Research Intitute, Menlo Park, Kalifornia, 3 maja 1973: Ingo oddycha spokojnie i powoli.
Jest gotowy. Hal Puthoff odczytuje mu współrzędne: “2 stopnie szerokości geograficznej południowej,
34 stopnie długości geograficznej zachodniej". Odpowiedź Swanna pada jak wystrzał z pistoletu:
“Pierwsze wrażenie unoszenia się nad wodą i wylądowania na lądzie. Jezioro na zachodzie".
Celem było jezioro Wiktorii i w związku z tym Swann powinien znaleźć się na wodzie, a nie na
lądzie. Na liście dokładności trafień Puthoff i Targ oznaczyli ten wynik jako nietrafiony. Swann jest
niezadowolony, ponieważ jego wrażenie było bardzo żywe. Przekonuje Puthoffa, żeby zdobył
dokładniejszą mapę. Wspólnie jadą do miasta i kupują Atlas świata “Timesa". Sprawdzają i okazuje
się, że dokładnie w miejscu, które określają współrzędne, w południowo-zachodniej części jeziora,
znajduje się wyspa Ukerewe. Większa część jeziora znajduje się po stronie zachodniej. Jednoznaczne
celne trafienie, a przy okazji zdumiewający dowód, jak dokładnie może funkcjonować Remote
Viewing.
Stanford Research Intitute, Menlo Park, Kalifornia, 29 maja 1973: Jeden z urzędników CIA, znany
jako “prowokator ze Wschodniego Wybrzeża", który później występował wyłącznie pod pseudonimem
Richard Kennett, wysyła współrzędne do Puthoffa. W tym czasie zleceniodawcy uznali pomysł ze
współrzędnymi za godny zbadania. Należało sprawdzić dokładność tego procesu. Swann z detalami
opisuje zabudowania wojskowe z obszernymi obiektami podziemnymi.
Kilka dni później do Puthoffa dzwoni niejaki Patrick “Pat" Price. Słyszał o badaniach w SRI i chciał
sprawdzić swoje zdolności. Mało było zawodów, których “Pat" nie wykonywał w swoim życiu. W latach
50. przez krótki czas pracował jako komisarz policji i zastępca burmistrza w Burbank, na
przedmieściach Los Angeles. Już wówczas – jak opowiadał Puthoffowi – intuicja miała mu pomagać w
rozwiązywaniu trudnych przypadków.
Puthoff spontanicznie odczytuje mu współrzędne podane przez Kennetta. Ku jego zaskoczeniu
Price trzy dni później przekazuje badaczom z Instytutu Badawczego Stanford pięciostronicowy rękopis
z nadzwyczaj szczegółowymi danymi dotyczącymi obiektu wojskowego, które pokrywają się z
wypowiedziami Ingo Swanna. Protokół Price'a jest tak bardzo interesujący, że Puthoff natychmiast
dzwoni do Price'a i prosi go, aby “spojrzał" do wnętrza opisanych obiektów podziemnych i sprawdził
biurka oraz “przeczytał" tabliczki z nazwiskami i kryptonimami. W jego opinii Price jest uzdolniony do
tego stopnia, że takie zadanie nie może być dla niego zbyt trudne.
Znów upływa kilka dni. Następnie Price przekazuje listę z nazwiskami, które – jak twierdzi – w
paranormalny sposób zauważył na segregatorach, wreszcie nagłówki papierów, które oczywiście
zawieraj ą kryptonimy.
Sam Richard Kennett nie wiedział, co znajduje się w miejscu oznaczonym przez podane
współrzędne. Otrzymał je od swojego przyjaciela, urzędnika CIA. Ten zaś zgotował Kennettowi
gorzkie rozczarowanie. Pod tymi współrzędnymi krył się jego domek letni w Blue Ridge Mountains w
Zachodniej Wirginii!
Czyżby to był typowy przykład kompromitacji sensytywnych w SRI? Kennett nie zadowolił się tym.
Dlaczego Swann i Price opisali tę samą instytucję wojskową? Kennett pojechał do domku swego
przyjaciela i przeprowadził inspekcję okolicy. Wkrótce stanął na końcu nieutwardzonej drogi przed
szyldem z godłem wojskowym, który zabraniał wstępu cywilom. W tle rozpoznał obiekty satelitarne –
niewątpliwie były to tajne zabudowania wojskowe! Prawdopodobnie “radary psi" Swanna i Price'a
uważały, że te obiekty są dużo bardziej interesujące niż jakiś domek letni.
Kennett pokazał wypowiedzi Swanna i Puthoffa jednemu ze współpracowników CIA, który miał
informacje na temat tej właśnie bazy wojskowej. W rezultacie Kennett, Puthoff i Targ stanęli przed
komisją służb bezpieczeństwa, gdyż wywiad przypuszczał, że zdradzone zostały tajne informacje. W
tym właśnie miejscu marynarka wojenna USA miała tajną bazę wojskową z obszernymi obiektami
podziemnymi podlegającymi kierownictwu NSA. Do jej zadań należał nadzór nad amerykańskimi
satelitami szpiegowskimi.
Wynik ten na pierwszy rzut oka wywiera ogromne wrażenie. Jeżeli jednak dokładniej przyjrzeć się
temu przypadkowi, można oczywiście stwierdzić, że w ciągu trzech dni, które upłynęły do chwili
oddania protokołu, Price miał wystarczająco dużo czasu na zdobycie informacji. Współrzędne były
znane przed opisaniem jego rzekomych wrażeń, mógł więc przejrzeć szczegółowe mapy i w ten
sposób wybadać dany teren, mógł skorzystać ze swoich kontaktów, mógł nawet polecieć do
Zachodniej Wirginii i spokojnie obejrzeć sobie okolicę. Nazwiska i kryptonimy mógł wymyślić, gdyż
można się było spodziewać, że wywiad nie potwierdzi ani nie zdementuje takich danych.
Nie chcę tutaj twierdzić, że coś takiego zdarzyło się naprawdę. Zgodnie z tym wszystkim, czego
dowiedziałem się od Puthoffa i Price'a, jest to raczej nieprawdopodobne. Chciałbym tylko pokazać, jak
wiele wypowiedzi, które nie podlegaj ą ostrej kontroli, jest bezużytecznych dla naszego zrozumienia
procesu psi. Nie da się bowiem wyjaśnić wszelkich wątpliwości co do ich źródeł.
Wypadki te wystarczyły jednak do przekonania zleceniodawców badań w SRI, jak duże jest
znaczenie badania Remote Viewing.
Stanford Research Intitute, Menlo Park, Kalifornia, 21 lipca 1973: Pierwszy oficjalny eksperyment
Remote Viewing ze współrzędnymi wykonywany dla CIA. Wszelkiego rodzaju środki ostrożności.
Bezpośrednio przed rozpoczęciem próby jeden z urzędników CIA przekazuje zapieczętowaną kopertę.
Puthoff otwiera ją i czyta: “49 stopni, 20 minut szerokości geograficznej południowej, 70 stopni, 14
minut długości geograficznej wschodniej".
Swann zaczyna bardzo dokładnie określać wyspę, przedstawia budowle oraz obiekt, który sprawia
wrażenie stacji meteorologicznej. Nagle opisuje pewien rodzaj obiektu wojskowego i podaje do
protokołu: “Czy chodzi o dawną bazę rakiet «Nike»?"
To mu jednak nie wystarcza. Wrażenia są tak wyraźne, że chce sporządzić rysunek. Jego ręka
porusza się szybko po papierze, automatycznie jak w transie. Puthoff stale musi podsuwać Swannowi
nowe kartki, ponieważ ten zapełnia kolejne strony. Aby przedstawić całą wyspę, trzeba w końcu skleić
ze sobą osiem kartek. Szkic przedstawia silnie pofałdowaną linię brzegową z licznymi zatokami i
cyplami.
Anonimowy człowiek z CIA, który zajmował się analizą eksperymentów, był zaskoczony: dane
Swanna okazały się poprawne we wszystkich szczegółach. Dotyczyły małej wyspy Kerguelen w
południowej części Oceanu Indyjskiego pozostającej w administracji francuskiej. Rysunek Swanna
nadzwyczaj dokładnie zgadzał się z linią brzegową wyspy. Francuzi wraz z Rosjanami prowadzili na
Kerguelen tajną stację meteorologiczną. Nikt nie wiedział, z jakiego powodu stacja meteorologiczna
jest tajna. Faktem jest, że właściciele wywęszyli eksperyment, ponieważ nie podlegał on tajemnicy
wojskowej i pewne informacje wydostały się na światło dzienne. Sowieci i Francuzi zaprotestowali w
kancelarii państwowej – naturalnie nieoficjalnie – z powodu “paranormalnego szpiegostwa" na ich
konspiracyjnej wyspie!
Pozdrowienia od Jowisza
Ingo Swann dowiódł swoich uzdolnień paranormalnych w pewnym interesującym doświadczeniu.
Zaproponował “odwiedzenie" za pomocą Remote Viewing planety Jowisz przed pojawieniem się tam
przelatujących obok sond “Pioneer" 10 i 11 NASA 1973 i 1974 i przesłaniem zdjęć na Ziemię. Chciał
się przekonać, czy RV będzie działać także na nietypowej odległości, czy tworzenie obrazowych
wyobrażeń będzie trwało dłużej niż zazwyczaj i czy istnieje możliwość weryfikacji odczuć za pomocą
zdjęć wykonanych przez sondy.
Eksperyment miał miejsce 27 kwietnia 1973 roku. “Pioneer" 10 był właśnie w drodze do tej odległej
planety, ale jeszcze zbyt daleko, by transmitować zdjęcia na Ziemię. Swann notował swoje wrażenia.
Dziesięć kopii przekazano naukowcom, którzy byli znani ze swojej uczciwości, a dwie astrofizykom ze
znanych Jet Propulsion Laboratories. Wszyscy przyjęli rysunki Swanna. Dwie kolejne kopie, z których
jedną przesłano do znanego amerykańskiego astronoma, a drugą do słynnego autora książek
popularnonaukowych, zostały odesłane z powrotem. Jeden z adresatów nie mógł się powstrzymać od
dołączenia listu wyśmiewającego eksperyment.
Krytycy zazwyczaj zarzucali parapsychologom, że przed weryfikacją zawartości swoich danych nie
dają ich sceptykom na przechowanie. Swann i badacze z Instytutu Badawczego Stanford pomyśleli
także o tym. Zatelefonowali do dwóch znanych “sceptyków" – tak nazywali się samowolni obrońcy
rozsądku i bojownicy występujący przeciwko temu, co uważali za zabobony – ich również poprosili o
przechowanie kopii nieprzetworzonych danych. Obydwaj odmówili. Taki sposób postępowania ma
sens tylko wtedy, gdy istnieje uzasadniona obawa, że dane te rzeczywiście mogłyby okazać się
niewytłumaczalne i wspomniani “sceptycy" – oczywiście wbrew swoim niezmiennym uprzedzeniom –
mogliby stać się koronnymi świadkami realności wrażeń paranormalnych.
Wiele dalszych kopii przesłano do kilku naukowców w SRI oraz w Sillicon Valley. Jedną z kopii
dostarczono do rąk pewnego dziennikarza z San Francisco, który szybko j ą opublikował.
Co spostrzegł Swann? Eksperyment nr 46 rozpoczął się o godzinie 18.00 czasu miejscowego.
Cztery minuty później Swann zaczął mówić: “Jest to duża planeta z pasami. Mam nadzieję, że to
Jowisz". Z przykrością zauważył pierścień wokół planety i zastanawiał się, czy Remote Viewing przez
pomyłkę nie przedsięwzięło podróży na Saturna. Na astronomach, którym Swann pokazał swoje
szkice i notatki, nie uczyniło to dużego wrażenia i potraktowali to zjawisko z uśmiechem – aż do 1979
roku, kiedy to sondy “Voyager" l i 2 przekazały na Ziemię swoje zdjęcia. W sześć lat po doświadczeniu
wybuchła olbrzymia sensacja: na zdjęciach wykonanych przez sondy – w rzeczywistości i w pełni
niespodziewanie dla świata nauki – widoczny był pierścień wokół Jowisza! Spostrzeżenia Swanna
zostały opublikowane przez Puthoffa i Targa w 1977 roku, jeszcze przed odkryciem pierścienia wokół
Jowisza.
Wynik uczynił na astrofizykach tak duże wrażenie, że Beverly Humprey, asystentka naukowa
zajmująca się problemami statystycznymi w Radio Phisics Laboratory w SRI, sporządziła oficjalne
sprawozdanie pod tytułem Badanie planety Jowisz przez Remote Viewing Swanna18
. Z
nieopracowanych danych Swanna obejmujących cztery strony powstała 300-stronicowa relacja
naukowa – tak różnorodne były bowiem wskazówki oraz ich potwierdzenia.
Oto niektóre wypowiedzi Swanna: “Myślę, że planeta musi mieć ekstremalnie duży płaszcz
wodorowy. Gdyby sonda kosmiczna weszła z nią w kontakt, to prawdopodobnie w odległości od 128
000 do 192 000 kilometrów poza powierzchnią planety".
W czasopiśmie “Scientific American" z września 1973 roku można było przeczytać następującą
notatkę o planecie Jowisz: “Ponad hipotetycznym centrum znajduje się warstwa, w której
najliczniejszym pierwiastkiem jest wodór... Zewnętrzna warstwa rozpościera się do około 70 000
kilometrów i składa się głównie z ciekłego wodoru w formie molekularnej".
Swann podał również do protokołu: “Czyżbyśmy mieli tutaj do czynienia z inwersją termiczną?
Założę się, że tak".
W czasopiśmie fachowym “Science" z maja 1975 można było przeczytać: “Szczególnie
występowanie inwersji w temperaturze 260°K jest zadziwiająco podobne do profilu wejściowego
«Pioneera» 10..."
W odniesieniu do pierścieni Swann powiedział: “Bardzo wysoko w atmosferze znajdują się słabo
świecące kryształy, być może są to pasma takie jak pasma kryształów, może jak pierścienie wokół
Saturna, ale nie tak bardzo na zewnątrz jak u Saturna, bardzo blisko w obrębie atmosfery. Założę się,
że odbijają fale radiowe. Czy jest to możliwe, gdyby mieć chmurę krystaliczną, która byłaby
napromieniowana falami radiowymi?"
W czasopiśmie “Times" z 19 marca 1979 roku napisano: “Robot, który dotarł do chmur Jowisza na
odległość 278 000 km, musiał przetrzymać silne promieniowanie, zagłębił się daleko we wstrząsaną
burzami warstwę chmur i pozwolił ujrzeć nadzwyczajne obrazy wielkich księżyców Jowisza.
Jednocześnie ujawnił to, co było najbardziej niespodziewane, a mianowicie obecność płaskiego
pierścienia wokół tej dużej planety. Jak wyraził się astronom Bradford Smith z Uniwersytetu w
Arizonie: “Stoimy z otwartymi ustami i nie możemy uwolnić się od tego widoku".
Wysoko postawiony współpracownik NASA chciał koniecznie uzyskać kopię raportu o Remote
Viewing Swanna dotyczącego Jowisza, oczywiście tylko nieoficjalnie i z zastrzeżeniem, że wyprze się
wszystkiego, jeśli zostanie podane jego nazwisko. Sprawozdanie zaoferowano także głównej
organizacji sceptyków w USA – CSICOP (Committee for the Scientific Investigation of the Claims of
the Paranormal, “Komitet Badań Naukowych Twierdzeń Dotyczących Zjawisk Paranormalnych"), która
jest uważana za policję strzegącą prawa i porządku w nauce. Prawo i porządek są w CSICOP
równoznaczne z naiwnymi i dalece przesadzonymi wyobrażeniami o tym, co wolno, a czego nie
wolno. W imię CSICOP nie może być mowy o “badaniach naukowych", raczej o kampaniach
przeciwko temu, co CSICOP uznało za zabobon.
Badacze psi sami mają dosyć walki z przesądnymi postawami łatwowiernych okultystów, gdyż ich
praca nie ma związku z takimi nastawieniami. Jest to wolne od przesądów zgłębianie anomalnych
zjawisk mentalnych przy zastosowaniu istniejących metod nauk empirycznych. Nic poza tym.
Hal Puthoff i Ingo Swann mieli możliwość osobiście doświadczyć, co w rzeczywistości oznacza w
CSICOP pozbawione przesądów “badanie naukowe". Osoby odpowiedzialne w CSICOP odmówiły
przyjęcia oficjalnego sprawozdania z Remote Viewing Jowisza. Sceptycy nadal zamykali oczy na zbyt
przekonujące dowody.
Ten przypadek oraz przypadki astronoma i dumnego autora książek pokazują, jak niewiele
zmieniło się od czasów Galileusza (1564-1642). Porównanie to okazuje się podwójnie słuszne.
Galileusz skonstruował na sposób holenderski lunetę, dzięki której odkrył fazy Wenus, cztery pierwsze
księżyce Jowisza oraz pierścienie Saturna. Jednak naukowcy, którym chciał przedstawić swoje
odkrycie, odmówili patrzenia przez jego lunetę. Dla ratowania swojego geocentrycznego obrazu
świata nie chcieli przyjąć do wiadomości nowych odkryć. Z tego samego powodu sceptycy odmówili
spojrzenia przez lunetę psi skonstruowaną przez Swanna.
SCANATE i współrzędne sexy
Po pierwszych próbach pilotażowych rozpoczęły się poważne działania. Powołano do życia projekt
SCANATE (Scanning by Coordinate, “Skanowanie za pomocą współrzędnych"), finansowany przez
wywiad CIA. Trwał od roku 1973 do 1975. Współrzędne wybierał pewien współpracownik NSA i
poprzez wybraną osobę z CIA przekazywał je do Instytutu Badawczego Stanford.
O współrzędnych “sexy" mówiło się w SRI wówczas, gdy zadaniem było namierzenie miejsc
docelowych, które miały znaczenie dla operacji wywiadowczych, a więc wówczas gdy do działania
mieli włączyć się Remote Viewerowie w SRI, pracujący jako szpiedzy psi.
Od pewnego czasu CIA podejrzewało, że na skraju miasta Semipałatyńsk w najbardziej wysuniętej
na wschód części Kazachstanu znajduje się tajny sowiecki obiekt, w którym odbywają się podziemne
próby atomowe. Pomiędzy pracownikami wywiadu obiekt ten był znany jako URDF-3 (Unidentified
Research and Development Facility, “Niezidentyfikowany Obiekt Badawczo-Rozwojowy numer 3").
Siły powietrzne używały innego żartobliwego określenia: PNUTS, co oznaczało Probable Nuclear
Underground Test Site (“Prawdopodobnie Podziemny Obiekt do Testów Atomowych"). Nie wiedziano
jednaknic dokładniej na ten temat.
W1973 roku Puthoffowi przekazano w zapieczętowanej kopercie współrzędne “sexy" dla tego
obiektu roboczego. Pat Price natychmiast naszkicował budowle przemysłowe, włącznie z żurawiem do
zadań specjalnych o wysokości kilku pięter, poruszającym się po szynach na kołach przekraczających
wielkością wzrost człowieka (zdjęcie 8). Pracownicy CIA byli zaskoczeni. Dzięki “dotychczasowej"
działalności agentów znano bowiem przybliżony wygląd tego urządzenia. Rysunek grafika z CIA
wykazywał zadziwiającą zgodność z wrażeniami Price'a (zdjęcie 9).
W kolejnej fazie eksperymentu Price uszczegółowił swoje spostrzeżenia intuicyjne. Zobaczył
szereg potężnych cylindrów gazowych (rys. 1), które później stwierdzono również na zdjęciach
satelitarnych. W trzeciej fazie Price opisał szczegóły technologiczne obiektu, które dostarczyły
jednoznacznych wskazówek, że jest to radzieckie laboratorium badawczo-rozwojowe – informacji,
które nie byłe znane CIA, ale jednocześnie potwierdzały obawy jej pracowników.
Rys. 1. Rysunek Pata Price'a przedstawiający cylinder gazowy
Price opisał między innymi duże pomieszczenie, w którym ludzie zajęci byli konstruowaniem
olbrzymich metalowych kuł o średnicy około 18 metrów. Przypuszczał, że kule miały wychwytywać i
gromadzić energię pochodzącą z jądrowego materiału wybuchowego (rys. 2). Price opisał ten proces
jako nowy rodzaj techniki spawania. Dopiero później, w 1974 lub 1975 roku, pewnemu
amerykańskiemu satelicie szpiegowskiemu udało się sfotografować gotowe kule stalowe znajdujące
się na zewnątrz budynku. Fachowcy od analiz fotograficznych ocenili średnicę tych nietypowych kuł
dokładnie na 18 metrów. Później stwierdzono także, że ich spojenia wykonano, stosując pewnego
rodzaju nową technikę spawalniczą. Stalowe kule z Semipałatyńska bardzo zaniepokoiły
amerykańskie służby wywiadowcze. Pewnemu reporterowi z czasopisma “Aviation Week" udało się
dotrzeć do tych informacji. W 1977 roku opublikował on alarmujący artykuł o broni wykorzystującej
promieniowanie, którą od dziesięciu lat konstruuje się w obiekcie w Semipałatyńsku.
Rys. 2. Szkic Pata Price'a przedstawiający stalowe kule
Price zmarł w 1975 roku, nie wiedząc nic o swoim wielkim sukcesie. Dopiero wiele lat później
badacze z Instytutu Stanford otrzymali potwierdzające informacje od swojego klienta. Russel Targ
pamięta swoje rozczarowanie, gdy dowiedział się, że CIA opatrzyła protokół z tego badania pieczęcią
o następującym brzmieniu: EXEMP FROM AUTOMATIC DECLESSIFICATION, co oznaczało, że
nawet po upływie 20 lat wyniki badań nie mogą zostać podane do wiadomości publicznej. W maju
1994 roku, 21 lat po tym nadzwyczajnym eksperymencie, Targ zażądał wydania materiałów.
Gdy przez rok nic się nie wydarzyło, włączył do sprawy dwóch waszyngtońskich prawników, dwóch
kongresmanów oraz senatora, co zaowocowało wydaniem mu żądanych dokumentów 11 sierpnia
1995 roku. Z wypowiedzi Targa: “Zatem jestem wreszcie w stanie podziękować CIA za jej hojne
wsparcie w badaniach, bez konieczności pójścia do więzienia, ponieważ jednym tchem wymieniam
postrzeganie pozazmysłowe i CIA"
19
.
Anomalny przekaz informacji
Pod koniec 1974 roku zakończył się kontrakt CIA na SCANATE. Dla Puthoffa i Targa związek ze
służbami wywiadowczymi wydawał się krótkim epizodem w ich karierze. Jednak autor bestsellerów
Richard Bach (m. in. Mewa Jonatan) nie pozwolił na wygaśnięcie prac, przekazując darowiznę w
wysokości 40 000 dolarów. Pojawił się niewielki kontrakt z Biurem Badań Marynarki Wojennej (ONR,
Office of Naval Research). Dotyczył lokalizacji łodzi podwodnych i innych celów wojskowych.
Chodziło w nim również o transmisje telepatyczne. Ich powstawanie miało być związane z
elektryczną aktywnością mózgu. Osoba biorąca udział w doświadczeniu – która w próbach wstępnych
wykazała, że poprzez ćwiczenia koncentracyjne jest w stanie wytworzyć j ednorodną elektryczną
aktywność mózgową – służyła podczas takiego badania jako telepatyczny odbiorca. Taka osoba
potrafiła nie tylko spowodować pojawienie się fal alfa na EEG (elektroencefalogramie) – co wskazuje
na stan głębokiego odprężenia – ale potrafiła również wywołać bardzo podobne częstotliwości
elektryczne zarówno w prawej, jak i w lewej półkuli mózgowej. W normalnym przypadku rytm alfa
przerywany jest w tylnej części mózgu (w tak zwanej okolicy potylicznej) z powodu percypowania
błysków światła. Jest to związane z faktem, że rejon potyliczny stanowi pierwotny obszar projekcyjny
dla wrażeń optycznych. W chwili pojawienia się bodźców optycznych przerywany jest wewnętrzny stan
odprężenia. Skutkiem tego jest wystąpienie w tym rejonie szybszego przebiegu fal (fale beta
21
).
Podczas takiego doświadczenia telepatyczny odbiorca siedział w zaciemnionym pomieszczeniu;
jego jednym zadaniem było odprężenie się i próba wytworzenia możliwie jednorodnego rytmu alfa. W
tym czasie druga osoba – telepatyczny nadawca – znajdowała się w innym pomieszczeniu. Od czasu
do czasu nadawca mógł zobaczyć błyski świetlne. Późniejsza analiza wzoru EEG odbiorcy, który w
rzeczywistości nigdy nie był wystawiony na działanie błysków świetlnych, wykazała, że kiedy
nadawano błyski świetlne, jakim poddany był nadawca, EEG odbiorcy wykazywał niewytłumaczalną
częściową blokadę fal alfa w okolicy potylicznej
22
. Uzyskany efekt nie był tak silny, jak spodziewali się
badacze, ale pomimo to istniał związek pomiędzy okresami błysków i miejscowym tłumieniem fal alfa,
które mogło nastąpić tylko na skutek anomalnego przekazu informacji.
Kalifornijskie wyniki i niestrudzone prezentacje prac przez Puthoffa w Waszyngtonie przyniosły
wreszcie pożądany skutek. W drugiej połowie lat 70. zaczęły płynąć pieniądze z nowych kanałów
rządowych. Tajna Służba Armii USA – DIA, siły powietrzne i wiele innych instytucji zleciły zespołowi
dalsze prace. Najważniejszą postacią był Jack Vorona, dawniej fizyk atomowy i kierownik
technicznego dyrektoratu DIA. Vorona, wspaniały naukowiec, zachwycał się pracami Hala Puthoffa.
Badania kontynuowano dzięki jego odwadze politycznej i wpływom w Waszyngtonie. Puthoff mógł
liczyć na budżet roczny w wysokości prawie miliona dolarów. Ingo Swann został ponownie wezwany
do Kalifornii, rozgościł się tutaj na trzecim piętrze budynku 44. Instytutu Badawczego Stanford, gdzie
gęsty dym z cygar dawał znać o jego obecności. Do zespołu został powołany fizyk Edvin May, co jak
wkrótce się okazało, było doskonałym posunięciem. Jim Sayler jako stały reprezentant DIA ulokował
się w przyczepie samochodowej. Siedział tam przy zabezpieczonym przed podsłuchem telefonie i
urządzeniu faksującym i przekazywał zespołowi Remote Viewing tak zwane zadania “operacyjne" –
czyli zadania, które nie polegały już na wykonywaniu doświadczeń, lecz na pozyskiwaniu informacji o
nieznanych obiektach wrogich narodów, których treść stanowiła część ogólnego planu zdobywania
informacji za pomocą działalności agentów. Sprawy przybrały poważny obrót. Można było rozpocząć
działalność szpiegowską psi.
Blaski i cienie badań
Zespół badawczy z Instytutu Badawczego Stanford zaczął rozglądać się za innymi osobami
wykazującymi uzdolnienia psi. Do grupy dołączyła wkrótce Hella Hammid, fotograf niemieckiego
pochodzenia, Keith Harary, badacz psi o uzdolnieniach paranormalnych, oraz Gary Langford, ekspert
w dziedzinie komputerów w SR1. Wraz ze Swannem i Price'em badali proces Remote Viewing w
licznych zaskakujących testach. Również po osiągnięciu wielkich sukcesów operacyjnych, jak w
przypadku Semipałatyńska, szczególną uwagę w SRI poświęcano badaniom. Ustawiano wszelkiego
rodzaju doświadczenia zarówno z osobami zgłaszającymi się do eksperymentów na ochotnika, jak i z
zespołem osób o stwierdzonych uzdolnieniach psi. Puthoffa i Targa stale zadziwiała jakość wyników,
szczególnie tych uzyskanych od grupy osób uzdolnionych.
Pewnego razu obiektem celowym dla doświadczenia RV był most dla pieszych nad autostradą o
bardzo charakterystycznym wyglądzie (zdjęcia 1 i 2). Jak długa, smukła rura wije się on przez płaski
krajobraz. Wygląd rury nadaje mu druciana siatka o wąskich oczkach otaczająca go na całej długości.
Hella Hammid narysowała koncentryczne kwadraty, które przypominają spojrzenie do drucianego
tunelu – dokładny obraz widziany z miejsca wejścia na most, gdy przechodzień patrzy przed siebie do
tunelu na drogę, którą ma pokonać (rys. 3). Hella uczyniła także uwagę: “Pewien rodzaj ukośnej,
podłużnej rynny na górze, w powietrzu".
Rys. 3. Rysunek wrażeń Remote Viewing Helli Hammid odnoszący się do obiektu celowego “most dla
pieszych"
Keith Harary sporządził kilka rysunków, które zawsze wysuwały na pierwszy plan siatkę drucianą
(rys. 4). Napisał również: “Skrzyżowany metal, podobny do mostu... , coś, na co wchodzą ludzie...,
most dla pieszych". Na jednym arkuszu narysował płot z siatki i samochody, na innym ponownie tę
plecionkę i pod spodem następujące słowa: “Ogromny płot z metalu?" Na kolejnym rysunku wyraźnie
widać rurę z siatką. Do rysunku dołączona jest uwaga: “Most z metalu".
Rys. 4. Rysunek wrażeń Remote Viewing Keith Harary'ego odnoszący się do obiektu celowego “most
dla pieszych"
Dla naukowca praca z osobami uzdolnionymi paranormalnie nie jest łatwa i na odwrót. Primadonny
spotyka się w obydwóch obozach, a pomysły wielokrotnie odbiegają znacznie od tego, co opłaca się
badać. Decyzję można zazwyczaj bez obawy pozostawić fachowcom-naukowcom. Jednak w
dziedzinie anomalnych zjawisk mentalnych, w której istnieje jeszcze tak mało pewnych faktów, nie
zostało do tej pory rozstrzygnięte, kogo uważać za fachowca. Czy jest to naukowiec, który ma
najlepsze kwalifikacje, aby wiedzieć, w jaki sposób ustawić metodycznie poprawny eksperyment
prowadzący do znalezienia odpowiedzi na pytanie? Czy też człowiek sensytywny, posiadający
naturalny dostęp do świata zjawisk paranormalnych i dzięki temu mogący znaleźć się jednorazowo w
położeniu, które umożliwi mu rozpoznanie mechanizmów odgrywających decydującą rolę w sposobie
funkcjonowania psi? Podobne problemy stale towarzyszą badaniom prowadzonym w SRI i częściowo
utrudniają lepsze wykorzystanie danych empirycznych.
Wyraźnym dowodem tego jest pewien przykład. W czasie trwania badań chciano zgłębić tajemnicę
anomalnego pozyskiwania informacji poprzez głębokie spojrzenie do wnętrza mózgu osób
wykazujących uzdolnienia do Remote Viewing. Małą grupę osób z takimi zdolnościami umieszczono w
obiekcie, wokół którego w kręgach wojskowych panuje prawie mityczna aura – w Narodowym
Laboratorium w Los Alamos (Los Alamos National Laboratory) w Nowym Meksyku. Obok
Laboratorium Lawrence Livermore'a (Lawrence Livermore Laboratory) w Kalifornii uznaje sieje za
amerykański numer jeden w badaniach i rozwoju broni jądrowej. Sądzono, że tam właśnie znajdowało
się urządzenie niezbędne do tego rodzaju badań. Aparatem tym był najwyższej jakości high-tech-
EEG, tak zwany magnetoencefalograf (MEG). Jest on w stanie znacznie dokładniej niż EEG
przedstawić zmiany aktywności mózgu, ponieważ pole magnetyczne przenika przez skórę
pokrywającą mózg, pokrywę czaszki oraz skórę głowy, nie niszcząc ich.
Keith Harary źle wspomina ten szereg drogich prób wykonanych w Narodowym Laboratorium w
Los Alamos. Powiedział do mnie, że “zaprzepaszczono tam jedną z licznych szans". Ed May i jego
współpracownicy wymyślili eksperyment, który w swojej strukturze był bardzo podobny do
doświadczenia Puthoffa dotyczącego telepatycznego przekazywania błysków świetlnych, które to
doświadczenie z powodzeniem powtórzyli już May z Targiem i Puthoffem
23
. Przed rozpoczęciem
właściwego Remote Viewing należało wywołać w mózgu fale alfa. Wie to Harary i każdy, kto przeszedł
już tak zwany trening alfa biologicznego sprzężenia zwrotnego (Biofeedback-Alphatraining). Keith
Harary wyjaśnił mi: “Kto jest w stanie z pewnością powiedzieć, że stanem poszukiwanym dla Remote
Viewing jest stan alfa? Przy takim założeniu wyniki są spychane w pewnym określonym kierunku.
Bardziej poprawny byłby przypadek, gdyby na podstawie psi zwracać uwagę na związane z nią fale
mózgowe". Protokół badań przewidywał rejestrowanie błysków świetlnych przez komputer
umieszczony na końcu hali. Osoby wykazujące Remote Viewing miały nawiązać zdalny kontakt
anomalny z komputerem i ustawioną przed nim kierowniczką badania. Spodziewano się przy tym, że
na ich elektroencefalogramie zostanie stłumiony wzór błysków świetlnych. W komputerze nie istniały
żadne obrazy celowe do odtworzenia przez osoby biorące udział w doświadczeniu. Tak więc nie
można było dowiedzieć się – jak twierdzi Harary – czy w ogóle nawiązano kontakt z komputerem. Pod
koniec tego pompatycznego eksperymentu May podobno zauważył, że dane zostały źle wpisane.
Aby ratować honor Eda Maya, który jest naprawdę pełnym inwencji i inteligentnym naukowcem,
należy stwierdzić, że krytykę Harary'ego można prawdopodobnie wytłumaczyć rozczarowaniem
biorącym się stąd, iż taki długo przygotowywany eksperyment wykorzystujący doskonałą aparaturę nie
przyniósł żadnych nowych odpowiedzi. Taki już jest los każdego badania, które porusza się śladami
trudnego do stwierdzenia zjawiska. Wytworzenie rytmu alfa w mózgu było o tyle decydujące, że błyski
świetlne powodują blokadę tego rytmu. Brak fal alfa w tych okresach, w których w drugim
pomieszczeniu pojawiały się błyski świetlne, mógłby służyć jako dowód na anomalne przekazywanie
informacji. Poprawne odtworzenie obrazu docelowego w “miejscu kontaktu" nie jest miarodajne dla
takiej próby. Nie chodzi tu bowiem o świadomą reprodukcję wrażeń, psi, lecz o nieświadome
anomalne przyjmowanie informacji, możliwe do zarejestrowania w sposób wyłącznie fizjologiczny.
Badania przeprowadzone w Los Alamos z użyciem magnetoencefalografu były rzeczywiście
doskonałe technicznie
24
. Początkowych dobrych rezultatów nie można jednak było, niestety,
powtórzyć, a pomimo poparcia eksperymentu jeszcze w zalążku poprzez wysoko znaczące gremium
obserwatorów, do którego należało dwóch zdobywców Nagrody Nobla, stwierdzono niewielki błąd w
strukturze testu, który spowodował bezużyteczność danych.
Tymczasem Harary zadawał sobie pytanie, dlaczego bada się możliwość nieświadomego
anomalnego pozyskiwania informacji, podczas gdy chodzi o wykrycie mechanizmu działania Remote
Viewing, a samo RV jest przecież zdolnością do świadomego przekazywania wrażeń psi.
Podane przykłady ilustrują, jak daleko odeszły od siebie wyobrażenia osób uzdolnionych
paranormalnie i naukowców o tym, co właściwie należy zbadać. Dla Maya najważniejsze było
wyśledzenie fundamentalnego procesu, którego poznanie mogłoby mieć znaczenie również dla
naszego zrozumienia innych form kognicji anomalnej. Człowiekowi ze zdolnościami paranormalnymi,
jakim był Harary, badanie sposobu działania psi w doświadczeniach innych niż “bliskie życiu"
wydawało się marnowaniem czasu.
Podsumowujące studia nad pracami z lat 1973-1988 wykazują, że w Instytucie Badawczym
Stanford mimo wszystko przeprowadzono w dużej części skuteczne badania. W tym czasie wykonano
w sumie 154 eksperymenty dotyczące kognicji anomalnej obejmujące ponad 26 000 pojedynczych
testów, realizowanych przez 227 osób doświadczalnych. Prawie 20 000 pojedynczych testów
przeprowadzono metodą wyboru wymuszonego (forcedchoice), podczas której osoba biorąca udział w
doświadczeniu znała symbole doświadczalne, a jej zadaniem, było “odgadnięcie" ich przypadkowego
położenia. Ponad 1000 prób odbyło się przy użyciu metody dowolnych wypowiedzi (free-responce), a
więc swobodnego opisu nieznanego obiektu celowego; były to testy Remote Viewing. Sześcioro
najbardziej uzdolnionych Remote Viewerów odbyło 196 posiedzeń.
Wyniki statystyczne okazały się przygniatające do tego stopnia, że otrzymanych rezultatów nie
można uznać za dzieło przypadku. Gdyby w grę wchodziła przypadkowość, to taki wynik pojawiłby się
tylko raz na 10
20
(liczba z 20 zerami) przypadków, a więc tylko raz na ponad trylion przypadków!
Wstecz / Spis Treści / Dalej
Szpiedzy psi z Fortu Meade
Kryptonim GONDOLA WISH
Gdy w drugiej połowie lat 70. w Instytucie Badawczym Stanford nastąpił rozkwit badań, w kręgach
wojskowych zaczęły szerzyć się pogłoski o odkryciu możliwości zastosowania psi do pozyskiwania
informacji do celów wywiadowczych. Podporucznik Frede-rick Holmes “Skip" Atwater z Wydziału
Wykorzystywania Systemów w Armii (SED, System Exploitation Detachment)
25
w Forcie Meade,
Maryland, pierwszy wykazał duże zainteresowanie tym projektem. Zadawał sobie pytanie, dlaczego
taką pracą mieliby się zajmować tylko naukowcy. Czy jest coś, co przemawia przeciwko
bezpośredniemu zastosowaniu nowoczesnych metod szpiegowskich w jednym z wydziałów
wojskowych?
Atwater przedstawił propozycję stworzenia małej grupy eksperymentalnej złożonej z osób o
uzdolnieniach paranormalnych. Miała ona zostać powołana jako druga jednostka – oprócz cywilnej
grupy w SRI na Zachodnim Wybrzeżu USA – stanowiąca wojskową grupę specjalną do celów
operacyjnych na Wschodnim Wybrzeżu. Pomysł został zaakceptowany przez generała-majora
Edmunda Thompsona, zastępcę szefa sztabu do spraw informacyjnych, i powołany do życia jako
projekt zaopatrzony kryptonimem GONDOLA WISH.
Atwater oraz kapitan-pułkownik Murray “Scotty" Wart, ponury osobnik, który zamiast Atwatera
został mianowany komendantem wydziału, odwiedzili Puthoffa i Targa w Instytucie Stanford. Ich
zamiarem było zasięgnięcie informacji, w jaki sposób można z własnych szeregów wyłowić
potencjalnych kandydatów do Remote Viewing. Naukowcy poradzili im, aby w prostych
eksperymentach RV przetestować możliwie dużo osób, a następnie pracować dalej z najlepszymi
spośród nich. Był to nadzwyczaj niepożądany sposób postępowania. Ostatecznie projekt GONDOLA
WISH miał pozostać tajny. Należało znaleźć taki sposób wyboru kandydatów, który umożliwiłby
zachowanie przedsięwzięcia w tajemnicy przed całą armią. Tak więc zadanie okazało się o wiele
trudniejsze.
Do tej pory badacze nie zwracali większej uwagi na parametry medyczne i psychologiczne, którymi
mogłyby charakteryzować się osoby biorące udział w doświadczeniach. Związane z tym wyniki badań
psi były częściowo sprzeczne, a przynajmniej niejednoznaczne. Z tego powodu badacze
zaproponowali skoncentrowanie się na osobach mających talent artystyczny, dysponujących
wyobraźnią przestrzenno-wizualną i uznanych za twórcze. Uchwycenie wrażeń psi wydawało się
zdolnością bardzo podobną do umiejętności dokładnego przekazywania przełomie dostrzeżonych
obrazów. Do Remote Viewing powinni nadawać się ludzie wykazujący właśnie takie kwalifikacje. Za
najbardziej obiecujących kandydatów uważano osoby, które miały już na swoim koncie pewne
doświadczenia paranormalne.
Atwater i Watt rozpoczęli zbieranie rekrutów od rozpytywania komendantów IN-SCOM (Intelligence
and Security Command, Dowództwo Armii ds. Informacyjnych i Zabezpieczających) w Forcie Meade i
w kwaterze głównej w Arlington Hali w północnej Wirginii o współpracowników odpowiadających
podanemu opisowi. Kryteria podane przez SRI przedłożyli również kierownikom biura Narodowego
Centrum Interpretacji Fotograficznych (NPIC, National Photogaphic Interpretation Center)
podlegających armii. Przypuszczali bowiem, że pomiędzy osobami interpretującymi zdjęcia mogą
znajdować się osoby z odpowiednimi zdolnościami wizualnymi. Jak się okazało, ich przypuszczenia
były słuszne. Wśród kandydatów zaproszonych do Fortu Meade, którym powiedziano tylko, że chodzi
o pewną ankietę dotyczącą psi w wojsku przy gotowaną przez INSCOM, znajdował się Mel Riley,
fachowiec w dziedzinie interpretacji fotograficznych z pewną “przeszłością paranormalną". W czasie
pełnienia przez niego służby wielokrotnie zauważano, że dysponował nadzwyczajną intuicją, która
podpowiadała mu, dokąd należy wysłać samoloty zwiadowcze lub gdzie skierować kamery. Jako
interpretator zdjęć potrafił na nich rozpoznać rzeczy, których nikt inny nie był w stanie spostrzec.
Pewnego razu udało mu się odkryć część radzieckiego działa na fotografii zwiadowczej
przedstawiającej wschodnioniemiecki obiekt przemysłowy, w którym służby wywiadowcze nie
spodziewały się znaleźć instalacji militarnych. Same zdolności obserwacyjne Rileya nie były tutaj
jednak najbardziej zadziwiające: problematyczna broń była ukryta w jednym z planów na zdjęciu, a
przez to niemożliwa do identyfikacji na podstawie przedłożonej fotografii. Riley naszkicował swoje
“spostrzeżenia", a dokładne zdjęcia satelitarne potwierdziły jego wrażenia. Prawdopodobnie Riley
Powrót do spisu KIPPIN PRZEDRUK ELMAR R.GRUBER TAJNY ŚWIAT PARAPSYCHOLOGII (Die PSI-Protokolle. / wyd. orygin.: 1998) Thomasowi, Marco i Olivierowi SPIS TREŚCI: Podziękowania Prolog Część I. Wywiad i parapsychologia: Historia Remote Viewing i szpiegów psi Uzbrojenie paranormalne Remote Viewing Instytut Badawczy Stanford i Centralna Agencja Wywiadowcza Szpiedzy psi z Fortu Meade System Remote Viewing Swanna Szpiegowie psi w akcji Upadek grupy Remote Viewing Część II. Aktualne badania nad psi: W drodze do nowego zrozumienia świata Parapsychologia w Rosji: Legenda i rzeczywistość Bunt psi w Państwie Środka Kognicja anomalna: Śladami zagadki W poszukiwaniu idealnego stanu dla psi Mentalny wpływ na układy żywe
Część III. Świadomy wszechświat: Cicha rewolucja w laboratoriach psi Fizyka świadomości Subtelne połączenia Odcisk palca świadomości Pokonać barierę czasu Kosmiczne zależności: psi, Ziemia i niebo Efekt Parsifala Epilog Przypisy Skorowidz najważniejszych terminów i skrótów Wkładki (fotografie)
Spis Treści / Dalej Podziękowania Podczas sporządzania rękopisu tej książki wiele osób udzieliło mi wsparcia, a ich cenne wskazówki stanowiły znaczącą pomoc w mojej pracy. Moje szczególne podziękowania należą się doktorowi Deanowi Radinowi, prof. Dickowi Biermanowi oraz Jameso-wi Spottiswoode'owi, którzy udostępnili mi swoje najnowsze i niepublikowane jeszcze prace. Wielu kolegów z innych krajów poświęciło mi swój czas i podzieliło się wiedzą w licznych dyskusjach dotyczących najważniejszych, przeprowadzonych przez nich doświadczeń i badań psi. Osoby, którym chciałbym tutaj serdecznie podziękować, to: Carlos Alvarado, doktor Richard Broughton, doktor Keith Harary, doktor Kimiko Kawano, Hideyuki Kokubo, Hong Zhang, doktor Stanley Krippner, prof. Andrei Lee, Li Zhi Nan, prof. Oshio Machi, Leszek Matela, doktor Edwin May, prof. Robert Morris, Alejandro Parra, Tom Porter, doktor Hal Puthoff, Yoichiro Sako, Paul Smith, doktor Tonu Soidla, Ingo Swann, prof. Charles Tart, doktor Wei Nengrun, doktor Mikio Yamamoto. Jestem również zobowiązany do złożenia podziękowań wydawcom czasopism “Journal of Parapsychology" (doktorowi Johnowi Palmerowi) oraz “Journal of Scientific Exploration" (Marshowi Simsowi), który zezwolili mi na publikację ilustracji z prac Jamesa Spottiswoode'a, a także wydawcy “Journal of the International Society of Life Information Science" (doktorowi Mikio Yamamoto), który umożliwił mi wykorzystanie zdjęcia termograficznego pochodzącego z jednego z eksperymentów z użyciem Qigong. Szczególne podziękowania należą się mój emu przyjacielowi Marco, który swoimi cennymi pomysłami i radami przyczynił się do sporządzenia rękopisu. Moja żona Dagmar, jak zwykle w takich przypadkach, potrafiła nie tylko dostarczyć ważnych wskazówek dotyczących treści książki, ale również tak perfekcyjnie zorganizować moje codzienne życie, że w odpowiednim czasie mogłem przygotować ten rękopis. Serdecznie dziękuję również Hannah i Clausowi Samtlebenom oraz Clausowi Vesterowi za ich uważną korektę. Prolog Spotkania z niewytłumaczalnymi zjawiskami od zawsze uskrzydlały fantazję człowieka. Ze wszystkich epok, kultur i ze wszystkich warstw społecznych pochodzą informacje o nadzwyczajnych anomaliach, które mają związek z ludzką świadomością; anomaliach, które w popularnym rozumieniu kojarzone są z wyrażeniami “nadprzyrodzony", “paranormalny", “mistyczny", “duchowy". Stanowią one nierozłączny składnik ludzkiego doświadczenia. Nauka, która zajęła się studiami nad tym zjawiskiem, musiała stoczyć długą walkę z łatwowiernymi zwolennikami wszystkiego, co “nadzmysłowe", oraz walkę z tymi, którzy bez sprawdzenia zaprzeczają wszystkiemu, co paranormalne. Przetrwała konfrontacje i zamierza zająć bezsporne miejsce w obrębie nowej nauki o świadomości – ostatnim niezbadanym terytorium naszego poznania. Nie słyszałeś jeszcze nigdy o AC, AMP, polu całości czy też DMILS? A może nie słyszałeś też o AFMK lub CRV? Prawdopodobnie nie zwróciłeś uwagi, jak w ciągu ostatnich lat rozwinęły się badania naukowe w dziedzinie zjawisk paranormalnych. Tego faktu nie zauważyło wiele osób, ponieważ badania psi w znacznym stopniu były utajnione. Może dzięki temu osiągnęły swoje trzecie i decydujące stadium historyczne. Początkowo parapsychologia była terenem działania dyletantów. Później – w epoce wielkich pionierów – postarano się, aby przynajmniej częściowo została uznana przez nauki ścisłe. Mimo to pewną istotną część badań nadal przeprowadzali zainteresowani niefachowcy. Od około dwudziestu lat badaniami psi zajęły się osoby z gruntownym i odpowiednim wykształceniem. Obecnie badacze posługują się skomplikowanymi teoriami przyrodniczymi oraz podejmują eksperymenty niezrozumiałe dla laika. Należy tylko żałować, że nie traktowano parapsychologii poważnie, była bowiem wykorzystywana przez dziennikarzy jako źródło taniej sensacji. Rozwój parapsychologii stanowił w zasadzie początek przełomu. Nie nastąpił dzięki niewątpliwym udokumentowanym nadzwyczajnym osiągnięciom osób uzdolnionych para-psychologicznie, lecz polegał na zmianie stylu, wytyczeniu innych, niż można się było spodziewać, szlaków poszukiwań naukowych, które dążyły do rozwikłania zagadki współdziałania umysłu i materii na najniższym
poziomie. W ostatnich latach przełom ten rzeczywiście nastąpił – niezauważony przez wielu. Ironicznie określanie istniejących badań parapsychologicznych mianem pseudonauki należy już do przeszłości. Minęła era pionierów parapsychologii, silnych osobowości takich jak: Joseph Banks Rhine (1895- 1980), twórca badań ilościowo-statystycznych we własnym Instytucie Parapsychologii (Instytute for Parapsychology) w Durham w Północnej Karolinie; Holender Wilhelm H.C. Tenhaeff (1894-1981), który łączył ze sobą psychologię głęboką i parapsychologię; żona Rhine'a – Louisa Ella Rhine (l 890- 1983), wniosła duże zasługi dla analizy przypadków spontanicznych; wreszcie nestor niemieckiej parapsychologii – Hans Bender (1907-1991), założyciel Instytutu Obszarów Granicznych Psychologii i Psychohigieny (Institut fur Grenzgebiete der Psychologie und Psychohygiene) we Fryburgu; na końcu największy włoski parapsycholog i psychoanalityk Emilio Servadio (1904-1995). Ich badania cieszyły się rozgłosem zarówno w kraju, jak i poza jego granicami. Pozostawili po sobie pustkę, brakuje ich niepowtarzalności i zaangażowania. Laboratoria jednak nie opustoszały. Tam właśnie odbywa się przełomowa przemiana, umożliwiająca najbardziej pomysłowym badaczom parapsychologii zwrócenie uwagi na ostatnie granice wysokiej technologii – maszynę przyszłości, reagującą na bezpośrednie oddziaływanie między świadomością! materią. Tymczasem nauki uniwersyteckie darzą szacunkiem parapsychologię, a czasopisma fachowe coraz chętniej zamieszczają na swoich łamach nowatorskie artykuły parapsy-chologiczne. Można je znaleźć w takich renomowanych czasopismach, jak “Foundations of Physics", “Physical Review", “American Psychologist", “Psychological Bulletin", “Statistical Sciense", “Brain and Behavioral Sciences" czy “Perceptual and Motor Skills". Przedstawiaj ą one sukcesy nowych badań parapsychologicznych i proponują włączenie ich do świata nauki. Dowodami dokumentującymi ten trend są także zmienne nastawienia najbardziej znanych krytyków. Musieli bowiem oni uznać, że doświadczenia osiągnęły wysoką jakość, a ich wyników nie da się już po prostu zlekceważyć. Z punktu widzenia naukowców nowoczesna parapsychologia nie musi już przedkładać dowodów na istnienie zjawisk, które bada. Może się teraz całkowicie poświęcić problemowi ich rozumienia, zaszeregowania i wykorzystania. Dla parapsychologów, którzy musieli dowodzić prawa do istnienia swoich badań, jest to równoznaczne ze zmianą orbitalu kwantowego. Całą energię mogą teraz skierować na zrozumienie zjawisk. Zajmująca się statystyką Jessica Utts, profesor na Uniwersytecie Kalifornijskim, stwierdza w swojej oficjalnej ekspertyzie dotyczącej nowoczesnych badań psi: “Statystyczne wyniki opiniowanych studiów znajdują się daleko poza tym, czego oczekuje się od wartości przypadkowych. Można jednoznacznie odrzucić argumenty twierdzące, że dane rezultaty mogą opierać się na metodycznych błędach poczynionych podczas doświadczeń... Zaleca się, aby doświadczenia wykonywane w przyszłości koncentrowały się na zrozumieniu działania danego zjawiska i możliwości jego maksymalnego wykorzystania. Nie uzyska się wielu korzyści z dalszego ustawiania doświadczeń dostarczających wyłącznie dowodów." 1 Rozwój parapsychologii nie jest jeszcze zauważany przez znaczną część ludności, dużą popularnością cieszą się natomiast zjawiska nadzwyczajne i niesamowite. Stacje telewizyjne prześcigają się nawzajem w przedstawianiu zjawisk fantastycznych – historii z pogranicza faktów i fikcji. Podsycane są obawy i nadzieje na istnienie nadzwyczajnych zdolności paranormalnych. Zjawiska nadzwyczajne występują w rzeczywistości – jednak prawie nigdy w formie widocznych fenomenów – zazwyczaj niespostrzeżenie, jako cicha, niewidoczna wymiana między świadomością i materią. Wydaje się, że to niewiele, a jednak jej ranga porównywalna jest z rewolucją w naszym pojmowaniu świadomości i jej oddziaływania w świecie. To, co uważamy za przypadek, w rzeczywistości nie jest przypadkowe. Przypadek ma bowiem ukrytą organizację, która nosi nazwę psi. Psi to jeden z przejawów tego, w jaki sposób zorganizowana jest przyroda. W tej książce chciałbym przedstawić nowe enklawy stworzone przez parapsychologię. Pokazać laboratoria twórczych naukowców, ich kompleksowe doświadczenia, sposób myślenia i znaczenie rezultatów, jakie uzyskali. To, dlaczego wyniki te stanowią taką sensację, mogli dotychczas docenić i zrozumieć jedynie fachowcy, obserwowane efekty są bowiem niewielkie w porównaniu z wywierającymi głębokie wrażenie przypadkami, które przyczyniły się do wątpliwej popularności parapsychologii. A jednak: podczas gdy oczywistość przemawiająca na korzyść wspaniałych przypadków znika, a wiele zadziwiających zjawisk znajduje naturalne wytłumaczenie, to istniej ą niewidoczne efekty niepodważalnych badań laboratoryjnych – prawie niezauważalne, anomalne wpływy na urządzenia elektroniczne i układy żywe, które umożliwiły pojawienie się czynnika psi jako faktu potwierdzonego w sposób naukowy.
Tajny świat parapsychologii jest najmłodszym, ciekawym, ale nadal nieznanym wynikiem badań empirycznych. Przedstawiam tutaj nie tylko amerykańskie i europejskie laboratoria badawcze, ale również zamknięty do tej pory świat rosyjskich, chińskich i japońskich badań parapsychologicznych. Protokoły psi są projektami badawczymi objętymi najwyższą tajemnicą, które zostały zainicjalizowane przez CIA na początku lat 70. To tajny program rządu Stanów Zjednoczonych, który w ciągu 23 lat pochłonął ponad 20 milionów dolarów. Prace wykonywane były przez przede wszystkim fizyków. Stworzyli w swoich laboratoriach liczne układy, które wprowadziły istotne innowacje do badań psi. Ich praca miała jednocześnie naturę czysto pragmatyczną: psi miało zostać zastosowane do celów szpiegowskich pro wadzących do uzyskania gotowości bojowej. Obecnie udostępniono część wówczas tajnych dokumentów. Pokazują one, jak wielkiego znaczenia nabrały badania nad psi w pokazach siły między mocarstwami. Przedstawiaj ą również sukcesy i granice zastosowania psi. Od kiedy zacząłem działać jako badacz psi, zaprzyjaźniłem się ze wszystkimi naukowcami, którzy kierowali tajnym projektem psi, oraz z wieloma osobami o zdolnościach paranormalnych, uczestniczącymi w eksperymentach. Jest to przyjaźń, która umożliwiła mi udokumentowanie prawdziwej historii szpiegów psi, ich wzlotów, sukcesów i upadków. Do zmienionego obrazu badań psi należą nowe wyrażenia, których używam w mojej książce na zmianę z terminami dotychczas stosowanymi. Nowe terminy i koncepcje zostaną wyjaśnione w momencie, gdy będzie o nich mowa. Niektóre, te często powtarzające się, wymagają jednak krótkiego wytłumaczenia. Psi jest zbiorowym określeniem wszystkich zjawisk paranormalnych. Obejmuje postrzeganie pozazmysłowe i psychokinezę. W przypadku postrzegania pozazmysłowego (AS W) informacje uzyskiwane są w sposób niewytłumaczalny. Psychokineza (PK) oznacza wywieranie wpływu na świat materialny w sposób niewytłumaczalny. Postrzeganie pozazmysłowe obejmuje telepatię (wymianę informacji między ludźmi bez środków pomocniczych w normalnym znaczeniu), jasnowidzenie (uzyskiwanie informacji o oddalonych obiektach i sytuacjach bez pośrednictwa w normalnym znaczeniu) oraz prekognicję (wiedza o przyszłych wydarzeniach bez pozyskiwania informacji na normalnej drodze). Sama parapsychologia określana jest jako nauka o “anomalnych zjawiskach mentalnych" (AMP). Postrzeganie pozazmysłowe nazywa się “kognicją anomalną" (AC). Ponieważ w badaniach laboratoryjnych nad psychokinezą uczeni koncentrują się na mikroefektach w tak zwanym układzie stochastycznym (przypadkowym), preferowane są dwa terminy określające takie działania: “anomalna perturbacja" (AP) lub “interakcja świadomości i materii" (BMI). Zjawiska psi określane sąjako “anomalne", ponieważ stanowią anomalie w naszym współczesnym, naukowym i psychologicznym pojmowaniu świata. Anomaliami są zjawiska (jeszcze) niewytłumaczone, ale całkowicie realne. Zjawiska anomalne nie mają nic wspólnego ze zjawiskami anormalnymi lub nienormalnymi, gdyż te dwa wyrażenia wskazują na zachowanie odbiegające od przyjętych norm, także w znaczeniu patologicznym. W języku potocznym w Stanach Zjednoczonych nowe słowo “Remote Viewing" (RV) w ciągu kilku lat wyparło stare określenie “postrzeganie pozazmysłowe". Remote Viewing oznacza “dalekie widzenie" lub “dalekie postrzeganie". Określenie to pozostawiam w oryginale, ponieważ wydaje się, że wejdzie ono na stałe do terminologii międzynarodowej. Kognicją anomalna jest badana doświadczalnie za pomocą dwóch metod. Jedna z nich została nazwana “metodą wyboru wymuszonego" (forcedchoice). Polega ona na “odgadnięciu" aktualnego obrazu ze znanych wcześniej obrazów docelowych, które ułożono w przypadkowej kolejności. Pierwotną formę tego testu wprowadził J.B. Rhine w latach 30. w Durham w Pomocnej Karolinie. Używał on do gry kart symbolizujących krzyż, koło, linie faliste, kwadrat i gwiazdę. Wśród 25 rozłożonych kart za każdym razem znajdowało się 5 z tych symboli. Osoby biorące udział w doświadczeniu miały “odgadnąć" położenie kart. Jeżeli po wyeliminowaniu czynnika przypadku udało im się wymienić właściwe karty, stanowiło to wskazówkę o ich możliwościach paranormalnych. “Metoda swobodnych odpowiedzi" (free-responce) polega na pracy z nieznanymi dotychczas obrazami, obiektami i miejscami docelowymi. W dowolnych wypowiedziach osoby poddawane doświadczeniu maj ą możliwość przedstawienia swoich wrażeń dotyczących celu. W ostatnich latach naukowcy skłaniają się coraz bardziej ku metodzie swobodnych odpowiedzi. Dzięki niej można lepiej poznawać mechanizmy psi. W przypadku doświadczeń podlegających analizie statystycznej najpierw stwierdza się, czy w
ogóle istnieje poszukiwany efekt. W tym celu sprawdza się, czy wynik jest “istotny". Istotność j est charakterystyką wyniku, który osiągnął pewną wartość progową powyżej lub poniżeń oczekiwań wartości losowych. W takim przypadku wychodzi się z założenia, że wynik taki nie może już nastąpić w sposób przypadkowy, lecz na podstawie wielkości oddziaływania. O wyniku istotnym statystycznie mówi się zazwyczaj wówczas, gdy z 95% pewnością można stwierdzić, że obserwowana wartość odzwierciedla prawdziwe, kryjące się za nią oddziaływanie. Porównanie stosunków dwóch wielkości umożliwia uzyskanie ich korelacji. Korelacja podaje rozmiar zależności. Wysokie korelacje oznaczają ścisłą zależność. Wzrost wielkości mierzonej i równoczesny wzrost wielkości porównywanej uznaje się za korelację dodatnią. Wysoka korelacja ujemna także odzwierciedla systematyczną zależność dwóch wielkości mierzonych. W takim przypadku jedna wielkość wzrasta, podczas gdy druga ulega zmniejszeniu. Korelacja ujemna istnieje na przykład pomiędzy wiekiem i zdolnością reakcji: wraz z wiekiem spada zdolność reakcji. Jeżeli w tej książce będzie mowa o “sygnałach psi" czy “radarze psi" to będą to obrazowe określenia procesów, których natura okryta jest jeszcze głęboką tajemnicą; jeśli natomiast będzie mowa o “świadomości", to nie będzie ona rozumiana jako przeciwieństwo nieświadomych procesów psychicznych, lecz jako całokształt duchowo-psychicznych sposobów wyrażania się człowieka.
Wstecz / Spis Treści / Dalej Część l Wywiad i parapsychologia: Historia Remote Viewing i szpiegów psi “Nigdy nie miałem ochoty na prowadzenie dyskusji ze sceptykami, ponieważ ktoś, kto nie wierzył w Remote Viewing, nie wypełniał swoich zadań. Nie wiedzieliśmy, jak to wytłumaczyć, ale byliśmy bardzo zainteresowani nie tyle wyjaśnianiem, co zastosowaniem tego w praktyce" 2 . Generał-major Ed Thompson Uzbrojenie paranormalne Okultystyczne podłoże prowadzenia wojen W Menlo Park, na południe od San Francisco, w Dolinie Krzemowej, gdzie komputerowe i software 'owe firmy o legendarnych już nazwach urzeczywistniały marzenia amerykańskie w formie dostosowanej do czasu, znajduje się instytut badawczy, który poszukuje równego sobie: Instytut Badawczy Stanford (Stanford Research Institute), czyli SRI International. W swoich laboratoriach wyposażonych w najnowocześniejsze i najdroższe urządzenia analityczne 2700 naukowców gotowych jest do przeprowadzenia badań zleconych. Roi się tam od zdobywców Nagrody Nobla i znanych nazwisk. SRI pracuje dla rządów i przedsiębiorstw z całego świata, ma swoje przedstawicielstwa w Stanach Zjednoczonych, Europie i Azji. SRI oferuje wszystko; począwszy od podstawowych badań przyrodniczych aż do strategicznego doradztwa dla rządów i przemysłu rozwiniętego technologicznie. Dochody tego “Think Tank" osiągnęły w 1995 roku 320 milionów dolarów. Połowa tej sumy pochodziła z kas rządowych. Tradycyjnie już do głównych źródeł wpływów zalicza się wojskowe badania zlecone: rozwój nowych rodzajów broni i skomplikowanych technologicznie urządzeń używanych do celów wojskowych. Pod taką wizytówką gospodarki amerykańskiej kryje się popyt na badania, których głównym celem jest zastosowanie w praktyce teorii. I brak tutaj miejsca dla fantastów. Nikt nie przypuszczał, że SRI stanie się laboratorium badawczym dla dziedziny, której nie wszyscy chcą przyznać status nauki, jaką jest parapsychologia. A mimo to, przez ponad ćwierć wieku, za zamkniętymi bramami Instytutu Badawczego Stanford prowadzono badania z dziedziny parapsychologii. Nie chodziło tutaj o znalezienie odpowiedzi na pytanie, czy psi w ogóle istnieje, lecz o rozwiązanie problemu, w jaki sposób umożliwić jego zastosowanie. Dokładniej mówiąc – zastosowanie do celów militarnych. Aby za pomocąvvv spojrzeć za żelazną kurtynę. Robert Gates, były dyrektor CIA, 28 listopada 1995 roku w amerykańskiej telewizji ABC, w programie Nightline przyznał przed milionową publicznością, że w 1972 roku jego władze powołały w SRI program badawczy psi. Chodziło rzekomo o analizę paranormalnego potencjału, jakim dysponują Sowieci, i doścignięcie ich w tej dziedzinie. Twierdzi się, że program ten nie jest kontynuowany. Od tej pory świat obiegają sensacyjne i paranoidalne historie. Współpracownicy, biorący dawniej udział w projekcie, sprzedają się skutecznie jako obiekt reklam, a same badania nad psi podwójnie zepchnięto w mrok: po pierwsze z powodu zarzutu prowadzenia badań do celów militarnych, po drugie z powodu złośliwych uwag, że badania te nie przyniosły żadnych konkretnych rezultatów. Z jakiego bowiem innego powodu służby bezpieczeństwa zamknęłyby dostęp do akt psi? Dlaczego więc to zrobiły? O programie Instytutu Badawczego Stanford dotyczącym badań psi dla służb wywiadowczych i militarnych krąży wiele mitów i legend. Zalicza się go jednak do najciekawszych fragmentów historii nauki o “anomalnych zjawiskach mentalnych", które do tej pory określano nazwą parapsychologii. Jakkolwiek jest, warto przyjrzeć się programowi owianemu legendą, chociażby dlatego że przeprowadzono go wówczas, gdy w starej nauce o parapsychologii nastąpił przełom, a ona sama zyskała nowy wizerunek. Nie można nie doceniać wkładu w tę przemianę, jaki wniosły badania prowadzone w SRI. Od zarania dziejów wojskowi w swoim strategicznym myśleniu zostawiali miejsce dla
jasnowidzenia i prekognicji. Już w czasach antycznych do rangi mitycznych pierwowzorów wynoszono proroków stojących po stronie wielkich dowódców. W Iliadzie Homera wielki prorok Kalchas prowadzi okręty achajskie do Troi. Jak Heleniusz po stronie Trojan słyszy on “głosy nieśmiertelnych bogów". W sposób bardziej zwyczajny (również w wymiarze “ziemskim") odbywało się to w następnych stuleciach. Ale dopiero kilkadziesiąt lat temu połączenie mitologii ludowej i astrologicznych fascynacji nazistów utworzyło podstawę do okultystycznego prowadzenia wojny. Na wiosnę 1942 roku Ministerstwo Wojny w wątpliwej jakości “instytucie wahadełkowym" w Berlinie na ulicy Admirała von Schroedera zgromadziło grupę fanatyków, wahadełkowców, różdżkarzy, astrologów, jasnowidzów oraz sensytywnych. Chciano dorównać Anglikom, którzy rzekomo wykorzystywali wahadełkowców do wykrywania pozycji niemieckich łodzi podwodnych. Pewien kapitan korwety w Ministerstwie Marynarki Wojennej, przekonany o istnieniu możliwości wejścia wahadełkiem w rezonans z określonymi promieniami, wbił sobie do głowy, że wynajdzie odpowiednią technikę wahadełkową, która doprowadzi do osiągnięcia celu. “Promieniowanie" kadłubów łodzi podwodnych należało radiestetycznie stwierdzić na mapach morskich. To, w jaki sposób odbywały się takie posiedzenia w nazistowskich Niemczech, należy do błazeńskich aspektów historii kultury. Na pewno istniały sztywne przepisy określające rodzaj ubioru, sposób siedzenia i trzymania wahadełka. Gdy nie uzyskano żadnych rezultatów, zaczęto układać mapy morskie na płytach miedzianych z bezsensowną nadzieją uzyskania magiczno- fizycznego wzmocnienia spodziewanego efektu3 . Dwadzieścia lat później zapanowało w Stanach Zjednoczonych przekonanie, jakoby podobne działania były podejmowane za żelazną kurtyną, i zaczęto obawiać się zagrożenia bezpieczeństwa narodowego. Psi na usługach sowieckich wojsk. Jak to wszystko pogodzić? Badania parapsychologiczne uwarunkowane ideologicznie przez dziesiątki lat szły w dawnym Związku Radzieckim zupełnie innymi drogami niż na Zachodzie. Materialistyczne spojrzenie na świat nie pozostawiało przestrzeni dla wymiaru umysłowego, który śledzi parapsychologia. Ponadto w Związku Radzieckim została ona uznana znacznie wcześniej . Już w 1922 roku Rosyjski Kongres Towarzystwa Naturalistów przedłożył pozytywną opinię ekspertów dotyczącą prac naukowych z omawianej dziedziny, autorstwa niejakiego Bernarda Każyńskiego. Nie można przecenić znaczenia tego faktu. W Stanach Zjednoczonych byłoby to równoznaczne z uznaniem badań parapsychologicznych przez Amerykański Instytut Zdrowia Psychicznego (American Institute of Mental Health), co nawet dzisiaj jest jeszcze absolutnym nieprawdopodobieństwem. W 1919 roku Każyński doświadczył decydującego paranormalnego przeżycia w związku ze śmiercią swojego przyjaciela. Skłoniło go ono do poświęcenia się badaniom ludzkiego układu nerwowego i poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób można reagować na bodźce, które nie są percypowane przez znane do tej pory zmysły. Był to początek programu badawczego, który istotnie różnił się w swoim układzie od zachodnich tradycji parapsychologicznych. O ile w rozumieniu badaczy zachodnich psi stanowiła cechę w dużym stopniu wytłumaczalną w świetle psychologii, o tyle Każyński wierzył, że musi tutaj istnieć czynnik biologiczny, nieznany zmysł, a przynajmniej predyspozycja w strukturze organizmu 4 . Pogląd Każyńskiego doprowadził w dawnym Związku Radzieckim do powstania kierunku badawczego zorientowanego neurofizjologicznie i biologicznie. Najbardziej znanym przedstawicielem tego nurtu stał się Leonid Wasiljew. W swoich książkach, artykułach i wykładach zawarł ideologiczną podstawę dla sowieckich badań parapsychologicznych5 . Jego teza brzmiała: Eksperymentalne czynniki telepatii należy badać, opierając się na założeniu fizjologicznym, a więc materialnym. Dzięki temu nie będzie istniała możliwość wykorzystania ich przez zwolenników “zabobonów religijnych", czyli idealistycznego punktu widzenia. W tym czasie, wykorzystując “sugestię mentalną", podjął elegancką próbę dowiedzenia, że nawet przy zastosowaniu osłony przed znanymi promieniami elektromagnetycznymi istnieje możliwość telepatycznego oddziaływania na ludzi na duże odległości. Wpływ na odległość – taki przykładowy pogląd jest dotąd najważniejszym tematem rosyjskich badań naukowych i powodem, który zmusił Amerykanów do zainicjowania długo oczekiwanej analizy potencjalnego zagrożenia. Jednakże dopiero pod koniec lat 60. amerykańskie służby wywiadowcze przejęły się tą kwestią naprawdę. Głębokie zdumienie wywołał zakres sowieckich badań naukowych, zwłaszcza że do tej pory przypuszczano, iż w ramach oficjalnej doktryny materialistycznej nie było miejsca dla zjawisk nadprzyrodzonych. Nie domyślano się, że związane z tym badania zupełnie nie stały w sprzeczności z poglądami materialistycznymi, gdyż były prowadzone na płaszczyźnie nauk przyrodniczych, a szczególnie biologicznych. Rywalizacja potęg światowych w dziedzinie psi
Można powiedzieć, że wcześniej służby wywiadowcze w Stanach Zjednoczonych tylko przelotnie interesowały się zastosowaniem psi. Publicznie nie uznano jednak, że trzeba było prowadzić badania w tym zakresie. W 1981 roku, dzięki Ustawie o wolności informacji (FOIA, Freedom of Information Act), każdy mógł uzyskać wgląd do tajnych akt, z których wynika, że już kilka lat po zakończeniu drugiej wojny światowej CIA przedstawiło propozycję badań postrzegania pozazmysłowego. W memorandum z 7 stycznia 1952 roku można przeczytać: “Jeżeli – a wydaje nam się to obecnie udowodnione ponad wszelką wątpliwość – niektóre osoby wykazują pewną zdolność postrzegania pozazmysłowego, to fakt ten oraz wynikający z niego konsekwentny rozwój mają duże znaczenie dla profesjonalnych służb wywiadowczych" 6 . Nie wiadomo, czy urzeczywistniono wówczas projekt z 1952 roku. Faktem jest, że w tym właśnie roku najbardziej znaczący amerykański parapsycholog J.B. Rhine wyjechał do Europy wraz ze swoim zastępcą Johnem Gaitherem Prattem (1910-1979) na tajne zlecenie rządu Stanów Zjednoczonych. Z ramienia partii towarzyszył im Richard Lowrie, kierownik projektu laboratorium badawczo- rozwojowego w Amerykańskim Korpusie Inżynieryjnym (US Corps of Engineers) w Forcie Belvoir w Wirginii, który kierował tym właśnie projektem. Delegacja miała zbadać możliwości pozazmysłowych zdolności zwierząt oraz ich konkretnych zastosowań do celów militarnych. Także w 1952 roku lekarz Andrija Puharich (1918-1995) na tajnym spotkaniu w Pentagonie wygłosił odczyt pod tytułem Opinia o możliwości zastosowania postrzegania pozazmysłowego do psychologicznego prowadzenia wojny. Rok później w Centrum Chemicznym Armii wygłosił on odczyty o telepatii w związku z bronią powietrzną oraz o biologicznych podłożach postrzegania pozazmysłowego. Spojrzenie na świat Puharicha było mieszaniną parapsychologii, okultyzmu i science fic-tion. Za pośrednictwem medium kontaktował się z “Dziewiątką" – rzekomo najwyższymi duchami wszechświata. W swojej książce The sacred mushroom7 zdradza tezę, jakoby substancje wykazujące działanie psychoaktywne, które są składnikami pewnych gatunków grzybów, stanowiły “klucz do wieczności". Rozgłos przyniosło mu w latach 70. “odkrycie" Uri Gellera. Były pracownik CIA Victor Marchetti opowiada niewiarygodnie brzmiące historie z lat 60. Pułkownik Oleg Penkowski był najwartościowszym kontaktem CIA po drugiej stronie – na Wschodzie. W 1963 został oskarżony o zdradę stanu i stracony. Według Marchettiego CIA nie powstrzymała się od dalszych prób nawiązania kontaktu z pułkownikiem Penkowskim – tym razem naprawdę “po drugiej stronie" – przy pomocy medium, którego zadaniem było wydobycie tajnych informacji od nieżyjącego agenta. Merchetti zauważył, że szefowie służb wywiadowczych nie widzieli powodu, by nie korzystać z takiego – nawet dla parapsychologów – bezwartościowego sposobu pozyskiwania informacji. Około roku 1967 Amerykanie dowiedzieli się, że Sowieci finansują 14 instytutów badawczych, które maj ą na celu pchnięcie do przodu badań parapsyetiologicznych. Cóż więc mogło skłonić stronę przeciwną do intensywnego wspierania tego rodzaju niepewnej dziedziny wiedzy? Zabrzmi to może jak ironia losu – powodem była bowiem... kaczka dziennikarska! Amerykański “Nautilus" był pierwszą na świecie łodzią podwodną z napędem atomowym. Podczas jego pierwszej podróży w 1959 roku pod pokrywą lodową bieguna pomocnego przeprowadzono – jak podają źródła francuskie – skuteczne doświadczenia telepatyczne z kartami pomiędzy jednym z członków załogi oraz centrum badawczym Westinghouse Electric Corporation w Friendship, Maryland. Wiadomo było, że Westing-house zleciło przeprowadzenie prób telepatycznych oraz że Bell Telephone Laboratories myślały o takich eksperymentach, ale ponownie je odrzuciły. Komunikacja z zanurzonymi łodziami podwodnymi stanowi nierozwiązywalny problem dla współczesnej techniki przekazywania informacji. Pewien pomysłowy dziennikarz połączył więc po prostu te dwa nie mające ze sobą związku wydarzenia i na ich podstawie stworzył emocjonującą historię. Puszczona przez niego kaczka dziennikarska wy wołała jedną z najbardziej osobliwych reakcji łańcuchowych we współczesnej historii. Wasiljew mówił biegle po francusku. Jego kontakty z Zachodem odbywały się przede wszystkim przez Międzynarodowy Instytut Metapsychiki (Institut Metapsichique International) w Paryżu. Raphael Kherumian, znany członek instytutu, zebrał sprawozdania z prasy francuskiej opisujące rzekomy eksperyment z “Nautilusem" i posłał je swojemu przyjacielowi Wasiljewowi. Sowieci, zaszokowani olbrzymim krokiem naprzód, jaki uczynili Amerykanie, podjęli natychmiast nadzwyczajne działania mające na celu uruchomienie badań nad psi, umożliwiających wykorzystanie jej do celów militarnych. Na konferencji w Moskwie w 1968 roku pokazano zachodnim naukowcom wyniki badań. Zaprezentowano im sensacyjne eksperymenty psychokinetyczne Niny Kułaginy i pozwolono jej nawet
na “przemycenie" na Zachód filmu przedstawiającego te doświadczenia8 . Rosyjski parapsycholog Edward Numow poinformował uczestników kongresu, jakoby Armia Czerwona skutecznie “powtórzyła" eksperyment “Nautilusa". Te oraz inne, jeszcze trudniejsze do sprawdzenia, lecz za to spektakularne historie zostały zebrane przez Sheilę Ostrander i Lynn Schroeder w książce 9 , która spowodowała, że temat postępów nad badaniami psi prowadzonymi przez Sowietów, stał się dla Amerykanów drażliwy. Aż do schyłku lat 60. służby wywiadowcze okresowo śledziły prace parapsychologów. Swoje oceny opierały jednak na analizach osób nie związanych z parapsychologią i nastawionych sceptycznie, stale więc odradzały zajęcie się tak niepewną dziedziną wiedzy. Gdy w 1969 roku pewien radziecki naukowiec na podejrzanej konferencj i w kalifornijskim Big Sur wygłosił odczyt o badaniach z pogranicza nauk prowadzonych w jego kraju, rozległy się dzwony bijące na alarm. Nagle dostrzeżono potrzebę prowadzenia badań “sugestii mentalnej" i “wpływu na odległość" w powiązaniu z “telepatycznąkontrolą na odległość" i osłabieniem mózgu; do strachu przed wrogim supermocarstwem dodano nowe konkretne zagrożenie – “atak mentalny". Nowe spostrzeżenia dotyczące dalszego rozwoju w dziedzinie stosowanych badań nad psi w Związku Radzieckim wstrząsnęły służbami informacyjnymi w Stanach Zjednoczonych. Praktycznie w ciągu jednej nocy nastąpił radykalny zwrot. Od tej pory usiłowano sprostać konkurencji Rosjan w dziedzinie ich rzekomego postępu10 . Tym, co przekonało wojskowych w Stanach Zjednoczonych o konieczności prowadzenia badań parapsychologicznych, były nie tylko same pogłoski o “postępach" strony przeciwnej w tej dziedzinie. Decydujący był również fakt, że badania nad psi nie są bardzo drogie. W porównaniu z kosztami arsenału broni, psi jest prawie śmiesznie tania. A jeżeli wrogie supermocarstwa rzeczywiście są w stanie telepatycznie oddziaływać na duże odległości na personel obsługujący wyrzutnię rakiet międzykontynentalnych, jak podaje raport DIA (Defence Intelligence Agency, Tajna Służba Armii USA), to tym bardziej konieczna stała się ochrona tak drogiego sprzętu za pomocą tanich środków zapobiegawczych. DIA wiedziała bowiem, że “najważniejsza siła napędowa kryjąca się za radzieckimi działaniami dążącymi do zużytkowania możliwości komunikacji telepatycznej, telekinezy i bioniki pochodzi z armii radzieckiej i KGB"11 . Sprawozdanie kończy się stwierdzeniem, że wiedza Rosjan na tym polu jest rzekomo mniejsza niż Amerykanów. Raport z 1972 roku jednoznacznie przedstawia pewną wywierającą duże wrażenie osobliwość. Maluje on – zadziwiające w swej naiwności – scenariusze wyimaginowanych ataków radzieckiej armii jasnowidzów i psychokinetyków. W dalszej jego części podano: “Wcześniej czy później wysiłki Sowietów w dziedzinie badań parapsychologicznych umożliwią im urzeczywistnienie niektórych z niżej wymienionych punktów: a) poznanie zawartości ściśle tajnych dokumentów USA o ruchach naszych drużyn i okrętów, miejsc i celów naszych instalacji militarnych; b) poznanie myśli naszych najważniejszych przywódców wojskowych i cywilnych USA; c) próba bezpośredniego zdalnego uśmiercenia wszystkich urzędników Stanów Zjednoczonych; d) zdalne wyłączenie z gry wyposażenia wojskowego USA wszelkiego rodzaju, włącznie z samolotami". Takie stwierdzenia musiały przerazić każdego – z wyjątkiem parapsychologów. Oni wiedzieli, że taki scenariusz nadawał się jedynie do powieści science fiction. Wyniki laboratoryjne wydobywały bowiem na światło dzienne zupełnie inny obraz parapsychologii. Psi jest łatwo ulegającym zakłóceniom, bardzo słabym sygnałem, którego kontrolowane zastosowanie wydaje się możliwe tylko wówczas, jeśli uwzględni się bardzo duży błąd. Taka ocena położenia, jaką przedstawiono w raporcie DIA, mogła jedynie stanowić pomoc w przyspieszeniu podjęcia decyzji na wysokim szczeblu politycznym. Należy zadać sobie również poważne pytanie, czy parapsycholodzy amerykańscy nie podsycali umiejętnie pogłosek o radzieckich sukcesach w dziedzinie psi po to, aby zyskać dofinansowanie swoich badań. Amerykańskie kręgi rządowe żywiły wówczas nadzieję na uzyskanie możliwości zastosowania zdolności paranormalnych do celów wojskowych. Jak dalece złudna to wiara, wiadomo już od czasów okultystycznych gier Wehrmachtu. Jednakże pragmatyczny sposób myślenia w Stanach Zjednoczonych postępował do przodu ramię w ramię z bezbronną naiwnością. Od pierwszych dni zimnej wojny przeważało życzenie, aby zawsze być o krok przed armią radziecką. Możliwość przemienienia pragnienia w czyn pojawiła się w 1972 roku. Jej wynikiem był trwający 23 lata program badawczy i użytkowy, który śledził możliwości zasięgu anomalnego przekazywania informacji w dziedzinie wojskowości. Jest to szpiegowska historia psi w epoce wysokiej technologii. Historia Remote Viewing.
Wstecz / Spis Treści / Dalej Remote Viewing Międzykontynentalne postrzeganie na odległość: Rzym – Detroit Było to pewnego wietrznego, chłodnego wieczoru listopadowego w Rzymie; po raz szósty miałem odwiedzić miejsce, które zostało wybrane w sposób przypadkowy. Tym razem na kartce papieru w zapieczętowanej kopercie było napisane: “lotnisko Fiumicino". Miałemjeszcze wystarczającą ilość czasu, a z wycieczek, które organizowaliśmy z przyjaciółmi w tej okolicy, wiedziałem, że w pobliżu lotniska znajdowały się wzgórza, z których mogłem dobrze obserwować obiekt. Nic więcej nie miałem do roboty. O umówionej porze, o godzinie 17.00, miałem tylko być na miejscu i przez kwadrans rozglądać się wokół siebie. Dokładnie tam, gdzie stałem, zauważyłem dziury w podłożu, prawdopodobnie pozostałość po okradających groby, którzy poszukiwali znalezisk archeologicznych w pobliżu wykopalisk rzymskich i etruskich. W tle widać było pasy do lądowania i budynek lotniska. W tym samym czasie moja amerykańska koleżanka Marylin Schlitz siedziała wygodnie w swoim mieszkaniu. Była godzina 11.00, Marylin znajdowała się w odległości ponad 8000 kilometrów ode mnie, w Detroit. Marylin zrelaksowała się i zaczęła mówić: “Pas do lądowania? Czerwone światła. Silne działanie głębi... Dziura w podłożu, rzecz w kształcie świecy. Kwiat – może nieprawdziwy... na zewnątrz. Widzę ciemne niebo. Wietrznie i chłodno. Coś leci do góry". Na końcu napisała streszczenie swoich wyobrażeń: “Wrażenia, które miałam, pochodziły z obiektu zewnętrznego, a Elmar znajdował się – nie wiem, czy “instytucja" jest tutaj właściwym słowem – w miejscu, które nie było prywatnym domem, lecz kompleksem publicznym. Stał w pewnym oddaleniu od tej struktury, lecz mógł j ą widzieć. Może był na parkingu lub na polu, które w jakiś sposób wiązało się ze strukturą identyfikującą to miejsce. Chciałabym powiedzieć, że to było lotnisko, ale wydaje mi się to zbyt specyficzne. Odbywały się tam ważne czynności i byli tam ludzie, ale nie w pobliżu Elmara". Remote Viewing lub w skrócie RV określane również jako “zdalne postrzeganie" uznano za ostatni krzyk mody w parapsychologii. Doświadczenia odbywały się według prostego schematu: jedna osoba poddawana doświadczeniu pozostawała w laboratorium, a druga udawała siew losowo wybrane miejsce. Osoba przebywająca w wybranym miejscu przez 15 minut poddawała się działaniu wrażeń. W tym samym czasie współpracownik pozostający w laboratorium próbował opisać miejsce docelowe. Po kilku próbach tego rodzaju eksperci ze spisanymi protokołami udawali się na miejsce docelowe oraz na wszystkie inne możliwe, ale nie wybrane miejsca, nie wiedząc jednak, które z tych miejsc stanowiło cel posiedzenia. Porównywali wypowiedzi z poszczególnymi miejscami i tworzyli szeregi protokołów zróżnicowanych według stopnia zgodności. Następnie poddawano je ocenie i określano stopień podobieństwa, przy czym ocenie podlegały oczywiście także takie przypadki, przy których nie istniała możliwość stwierdzenia żadnych zgodności. Była to jedna z kilku transkontynentalnych prób Remote Viewing, a eksperyment z rzymskim lotniskiem był tak zwanym “bezpośrednim celnym trafieniem". Sama Marylin Schlitz oraz eksperci jednomyślnie na pierwszym miejscu przyporządkowali lotnisko do wypowiedzi z tej próby. Tak samo dokładnie opisywała Marylin Schlitz inne miejsca docelowe; analiza statystyczna wykazała, że prawdopodobieństwo przypadkowego otrzymania takich wyników wynosi 1 do 200 00012 . Remote Viewing było odpowiedzią Stanów Zjednoczonych na radzieckie zagrożenie psi. Test projektowano od 1972 roku w SRI, korzystając ze środków finansowych CIA, i doskonalono go przez lata w żmudnych pracach dotyczących drobiazgów. Głównąposta-ciątych badań był artysta z Nowego Jorku i osoba uzdolniona paranormalnie – Ingo Swann. Ingo Swann Swann urodził się w 1933 roku w Telluride, Colorado. Jako dziecko doświadczył wielu przeżyć paranormalnych. Studiował biologię i sztukę, nie mógł jednak kontynuować studiów i zaciągnął się do armii. W czasie szkolenia w Forcie Knox, Kenntucky, przeczytał książkę Aldousa Huxleya Pforten der Wahrnehmung [Wrota postrzegania (przyp. tłum.)], która w przyszłości miała stale wywierać wpływ na jego życie. Książka Huxleya uważana była za biblię kultury alternatywnej, jeden z wyzwalaczy rozpoczynającej się konfrontacji z doświadczeniami narkotycznymi i mistyką. Swannjako wojskowy był w Korei i na Dalekim Wschodzie aż do roku 1958, kiedy to podjął decyzję o powrocie do Nowego Jorku i rozpoczęciu kariery artysty. Przez dziesięć lat pracował w Organizacji Narodów
Zjednoczonych. W tym czasie intensywnie zajmował się socjologią. Zainteresował się tą dziedziną wiedzy dzięki maksymie Huxleya, która brzmiała: “Wrota postrzegania u człowieka mogą być otwarte lub zamknięte. Mogą go dopuścić do obszarów doświadczeń międzyludzkich i jego potencjału artystycznego lub trzymać z daleka od nich". Swann interesował się “wrotami postrzegania", badał pod tym względem struktury społeczne. Jakie warunki socjalne umożliwiają powstanie twórczego społeczeństwa “otwartych drzwi", a jakie społeczeństwa stłumionego i zamkniętego? Pod koniec lat 60., dzięki znajomości z artystką Buell Mullen, wszedł w kręgi wytwornego towarzystwa nowojorskiego, gdzie w celach rozrywkowych organizowano spotkania z sensytywnymi i mediami. Mullen pochodziła z bardzo zamożnej rodziny nowojorskiej i organizowała między innymi spotkania z mediami dla chińskiego polityka Czang Kajszeka, zbiegłego w 1949 roku do Tajwanu. Podczas pewnego obiadu Swann dowiedział się od żony dziekana Wydziału Technicznego na Uniwersytecie Columbia, która “gromadziła" przede wszystkim angielskie media, że dwie główne brytyjskie organizacje służb wywiadowczych MI 5 oraz MI 6 czasami pracuj ą z osobami o uzdolnieniach paranormalnych. Do tej pory Swann nigdy nie myślał, że sam może być osobą obdarzoną nadzwyczajną wrażliwością lub wykazującą uzdolnienia paranormalne. Miał własne doświadczenia w tej dziedzinie, ale ani ich, ani siebie nie uważał za coś szczególnego. Nigdy nie przyszło mu też do głowy, że tajne służby mogłyby interesować się psi. Jednym z mężczyzn, których Swann poznał na przyjęciach, był John Wingate, profesor na Uniwersytecie w Nowym Jorku. Był on członkiem rady Amerykańskiego Towarzystwa Badań Parapsychicznych (ASPR, American Society for Psychical Research), najstarszego, założonego w 1885 roku związku parapsychologicznego oraz instytucji badawczej w USA. Wingate w 1971 roku wprowadził Swanna do ASPR i dzięki temu pośrednio przyczynił się do zainicjowania badań Remote Viewing. Innym człowiekiem, który miał wpłynąć na życie Swanna, był Cleve Backster, ekspert od wykrywaczy kłamstw (poligrafów). Backster zdobył światową sławę dzięki próbom, podczas których miał dowieść istnienia rzekomego postrzegania pierwotnego u roślin (efekt Backstera): rośliny podłączone do poligrafii wykazuj ą reakcje “emocjonalne" na negatywne myśli ludzkie lub na zabijanie raków, które wrzucano do gotującej się wody. Mimo ogromnego rozpowszechnienia pomysły te nigdy nie zostały uznane przez wspólnotę parapsychologów. Backster przeprowadził ze Swannem – którego w tym czasie polecali różni protektorzy jako osobę uzdolnioną paranormalnie – kilka testów z wykorzystaniem roślin oraz eksperymenty psychokinetyczne. Backster był głęboko poruszony. Sukcesy Swanna szybko obiegły świat nauki i wreszcie do testów zaprosili go znani parapsycholodzy i współpracownicy Amerykańskiego Towarzystwa Badań Parapsychicznych – Gertrudę Schmeidler, profesor na Uniwersytecie Miejskim w Nowym Jorku, oraz Karlis Osis, dyrektor badań w ASPR. Podczas eksperymentów Gertrudy Schmeidler Swann miał wywołać wahania temperatury w delikatnych instrumentach pomiarowych13 . Niektóre z urządzeń do pomiaru temperatury leżały na wierzchu, inne znajdowały się w zamkniętych termosach. Rejestrowane przez nie wahania były stale zapisywane przez miernik wskazówkowy. Podczas wykonywania testów Swann nie mógł opuszczać swojego miejsca i podczas każdej próby miał skoncentrować się na jednym urządzeniu. Pomiędzy poszczególnymi próbami następowały 45 sekundowe przerwy na odprężenie. Pewna szczególnie wyraźna zmiana temperatury nastąpiła podczas jednej z takich przerw relaksacyjnych. Swann zastanawiał się, gdzie dokładnie mógłby być umieszczony przyrząd pomiarowy. W tym momencie asystent Larry Lewis, który w sąsiednim laboratorium obserwował wychylenia wskazówki, wpadł biegiem do laboratorium. Był przekonany, że jeden z termosów został otwarty, ponieważ urządzenie pomiarowe przez 30 sekund pokazywało stałą zmianę o prawie 1°C. Zobaczył, że Schmeidler i Swann siedzą wygodnie w fotelach. Nikt nie dotykał żadnego termosu. Tak charaktery styczną reakcję wykazał właśnie ten instrument, o którym rozmyślał Swann. Ten eksperyment potwierdził obserwację, że efekty psi pojawiają się często podczas testów w momencie, gdy osłabieniu ulega koncentracja i wysiłek woli prowadzące do osiągnięcia pozytywnego rezultatu i gdy osoba poddana doświadczeniu odpręża się. Taki efekt nosi nazwę relase of effort (“osłabienie wysiłku"). Prawdopodobnie nadmierny wysiłek umysłowy hamuje swobodny przepływ psi. Te nadzwyczaj owocne eksperymenty spowodowały nieoczekiwane zainteresowanie mediów, które wykorzystywały panujące wówczas obawy: jeżeli Swann jest w stanie wpływać na przyrząd do pomiaru temperatury, to dlaczego nie mógłby odpalić bomby atomowej? Swann próbował uniknąć tak nagłego zainteresowania publiczności jego osobą. Był raczej zainteresowany efektami, jakie uzyskał w
doświadczeniach. Skoncentrował się na prowadzeniu prób z Clevem Backsterem. Udało mu się wpłynąć na komórki w kropli krwi, którą mu pobrano. Wyizolowane komórki reagowały zmianą potencjału w momencie, gdy Swann się na nich koncentrował. Backster, który jako główny ekspert w dziedzinie wykrywania kłamstw znał wielu przedstawicieli władzy wykonawczej i służb wywiadowczych, sucho stwierdzał: “Zrobiłeś właśnie to, nad czym Sowieci pracują już od dawna: samodzielnie przeniknąłeś przez umysł do ciała innego człowieka" 14 . Po tamtej stronie ciała czy po tamtej stronie zmysłów Karlis Osis pracujący w Amerykańskim Towarzystwie Badań Parapsychicznych zajmował się wrażeniami zachodzącymi poza ciałem (międzynarodowy skrót to OBE, pochodzący od out-of-the- body experiences), a Ingo Swann miał brać udział w wykonywanych tam eksperymentach. Swanna, który nigdy wcześniej nie doświadczył OBE, zaproszono do świadomego wywołania takich przeżyć. W niepozornym pomieszczeniu znajdowała się zasłonięta galeria, w której zgromadzono obrazy, liczby i rysunki. Podłączone do urządzeń pomiarowych osoby mogły zobaczyć te zakryte przed ich oczami przedmioty tylko wtedy, gdy potrafiły zajrzeć pod przykrycie w przeżyciu pozacielesnym. W tym pomieszczeniu rozpoczęła się historia Remote Viewing. Swann nie miał pojęcia, jak wywołać OBE. Mimo to jego pierwsza próba zakończyła się sukcesem, także bez OBE. Strzały w dziesiątkę stawały się jednak z biegiem czasu coraz rzadsze. Wynik ten przygnębiał go, gdyż podczas testów z Backsterem zauważył, że w trakcie eksperymentów uzyskiwał raczej coraz lepsze efekty paranormalne. Skoncentrował się więc na sobie, czego skutkiem było odkrycie problemu: swoje wrażenia dotyczące obrazów docelowych musiał nagrywać na taśmie, mówiąc do mikrofonu. Wymagało to, aby przestał “widzieć", ponieważ musiał się zastanowić, w jaki sposób wypowiedzieć to, co sądził, że “widzi". Obrazowe wrażenia pochodzące z jego prawej półkuli wpadały w konflikt z analityczną pracą lewej półkuli – wypowiedzią słowną. Przyczyniały się do tego bezsensowne najczęściej obrazy docelowe, które wywoływały dodatkowy chaos w rozpoznającym je umyśle. Swann zaproponował, aby nie werbalizować jego spostrzeżeń, lecz po prostuje szkicować. Zmiana spowodowała cud: Ingo tworzył rysunki, nie mając pojęcia o tym, co miałyby oznaczać, lecz zgodność z “bezsensownymi" obrazami docelowymi była zadziwiająca. Na tej płaszczyźnie Ingo Swann mógł również lepiej zaszeregować swoje czynności. Nie uznawał ich za OBE czy też zdolność paranormalną, lecz za nieznany, biologicznie uwarunkowany rodzaj postrzegania. Całym jego zadaniem było postrzeganie. Podczas eksperymentu przeprowadzonego 24 listopada 1971 roku udało mu się dokładnie odtworzyć kilka przedmiotów docelowych, jakieś koło i coś, co określił jako TU lub UT. Gdyby to było “UT" połączone małą kreską, wówczas mogłoby wyglądać jak leżące 5. Na platformie rzeczywiście znajdowało się koło, a w nim duże 5. Wszyscy w ASPR byli poruszeni, tylko Swann wydawał się niezadowolony. Miał uczucie, że mógł zidentyfikować 5. Sądził, że ponadzmysłowy system postrzegania funkcjonował zgodnie z pewnymi zasadami i własną logiką. Przede wszystkim działał on poniżej płaszczyzny świadomej kontroli, na bazie podprogowej. Konieczne stało się odkrycie, jaki wzajemny stosunek łączy kognitywny, świadomy umysł z utajonym systemem postrzegania psi i w jaki sposób można poprawić taką współpracę. Podczas oczekiwania na seans eksperymentalny ponownie miał miejsce efekt, który należało przypisać opadaniu napięcia. Świadomość Swanna odnalazła się niespodziewanie na ulicy. “Zobaczył" przechodzącą kobietę, ubraną w śmieszny, pomarańczowy płaszcz przeciwdeszczowy. Był tak zaskoczony wrażeniem tego rodzaju, że natychmiast postanowił je sprawdzić. Zerwał sobie z głowy elektrody do analizy elektroencefalograficznej i wraz z asystentką Janett Mitchell wypadł na ulicę. Zdążyli jeszcze zobaczyć osobę w pomarańczowym płaszczu przeciwdeszczowym skręcającą na rogu Central Park West. Swann, który ciągle jeszcze nie wiedział, czy było to doświadczenie pozacielesne, czy też po prostu “widział" odległe rzeczy, opracował wraz z Janett Mitchell własny eksperyment. Ktoś miał przygotować serię zapieczętowanych kopert zawierających nazwy znanych miast w Stanach Zjednoczonych. Oprócz tego miał zostać podany numer telefonu lokalnej stacji meteorologicznej. Jego celem było opisanie pogody panującej w danym miejscu. Zaraz po tym Janett miała zadzwonić do służb meteorologicznych i dowiedzieć się o stan pogody, jaka rzeczy wiście by ław danym rejonie. Po posiedzeniach obejmujących ćwiczenia wstępne do eksperymentów OBE, 8 grudnia 1971 roku, Swann usłyszał z głośnika głos Janett: “Ingo, mam kopertę. Powiadom mnie, gdy będziesz gotów". Otworzyła kopertę, którą otrzymała od pracownicy Amerykańskiego Towarzystwa Badań Parapsychicznych Very Feldman: “Celem jest Tucson, Arizona". “Wówczas wydarzyło się coś cudownego i magicznego – przypomina sobie Swann. – Oczywiście nie miałem pojęcia, w jaki sposób «wydostać się» z tego obrzydliwego laboratorium w Nowym Jorku
do Tucson. Gdy usłyszałem słowo «Tucson», w głowie błysnął mi obraz gorącej pustyni. Później, przez ułamek sekundy miałem wrażenie poruszania się. Pewna część mojej głowy lub mózgu, a może umysłu wyłączyła się – i byłem tam! Świst, trzask, huk! Wiele lat później nazwałem ten proces «bezpośrednim przeniesieniem spostrzeżeń»". Wszystko stało się tak szybko, że Swann zaczął natychmiast mówić: “ Znajduję się ponad mokrą autostradą, jest zimno. Wieje silny wiatr, pada ulewny deszcz. To prawdziwa burza deszczowa!" 15 Swann odpowiedział bardzo dokładnie. Tucson przeżyło burzę i deszcz, a temperatura była bliska zeru, co było tam rzeczą całkowicie niespotykaną. W celu opisania tego doświadczenia Swann zaproponował badaczom z Amerykańskiego Towarzystwa Badań Parapsychicznych określenie Remote Sensing (“zdalne odczuwanie"). Zamieszanie w Amerykańskim Towarzystwie Badań Parapsychicznych Później wydarzyło się kilka rzeczy, które obrzydziły mu pracę w ASPR. Na początku 1972 roku w instytucie odwiedziło Swanna dwóch nieznajomych. Nikt nie wiedział, kim byli, ale wkrótce rozeszły się pogłoski, jakoby Ingo Swann jest obserwowany przez CIA. Samo spotkanie okazało się dla Swanna mniej nieprzyjemne niż intrygi w szacownym ASPR. W 1967 roku Ingo Swann, poszukując żywych tradycji ezoterycznych, nawiązał kontakt ze Scientology [ruch o charakterze religijnym, którego zwolennicy twierdzą, że są w posiadaniu naukowej teorii dotyczącej wiedzy, a przez to klucza (możliwego do zdobycia za pomocą pewnych technik psychoterapeutycznych) do uzyskania pełnego zdrowia psychicznego i duchowego (przyp. tłum.)]. W latach 60. Scientology była związkiem dużo mniej kontrowersyjnym niż obecnie. Do podstawowych założeń Scientology należała teza, że człowiek ma wrodzone “zdolności". Na kursach organizowanych przez Scientology uczono techniki podnoszenia własnego ukrytego potencjału paranormalnego: zresztą jednej z wielu metod, które zostały wystawione na sprzedaż na warsztatach i seminariach w okresie zachwytu kulturą alternatywną, magią i psi. W tych latach wiele osób zbliżyło się do Scientology, nie mając zbyt wielkiego pojęcia o podstawach ideologicznych jej twórcy i nie interesując się nimi. Ich celem było wyuczenie się psychotechnik, nic poza tym. Nie inaczej stało się z Ingo Swannem. Odbywał kursy u scientologów, podobnie jak seminaria u “różokrzyżowców" [tajne stowarzyszenie okultystyczne, którego godłem był krzyż z różami (przyp. tłum.)], oraz w innych grupach okultystycznych, nigdy jednak nie stał się zwolennikiem kościoła scientologicznego. W lutym 1972 roku pojawiła się pogłoska, jakoby Swann był szpiegiem założyciela Scientology L. Rona Hubbarda i miał zostać usunięty z Amerykańskiego Towarzystwa Badań Parapsychicznych. Tak przynajmniej poinformował go jeden z członków zarządu. Jak się okazało, w ASPR od dawna wiedziano o jego zainteresowaniu Scientology. Tajemniczość wokół tej sprawy wydawała się powodem ukierunkowanego rozpuszczania pogłosek mających na celu storpedowanie prób z doświadczeniami pozacielesnymi. Bomba wybuchła, gdy miało dojść do publikacji wyników formalnych prób z OBE. Komitet “Journal" – uznanego czasopisma fachowego towarzystwa ASPR – odrzucił sprawozdanie. Nie dlatego że badaniom można było coś zarzucić ani też z powodu niedokładnego przeprowadzenia eksperymentów. Wręcz przeciwnie, wyniki były zbyt dobre dla komitetu! Musiało czaić się w nich coś niedobrego. To był skandal! Karlis Osis, dyrektor badań, nic nie rozumiał; Janett Mitchell rozgniewała się do tego stopnia, że spowodowała wydrukowanie wyników przynajmniej w “Newsletter" – piśmie Amerykańskiego Towarzystwa Badań Parapsychicznych. Publikacja ta nie mogła oczywiście konkurować z publikacją w czasopiśmie fachowym, którego artykuły musiały wyjść zwycięsko z potyczek z opiniami kolegów. Przewodniczącym komitetu publikacyjnego był John Gaither Pratt. Swann przypuszczał, że to właśnie on zainicjował spisek. Pratt był rzekomo przekonany, że w parapsychologii nie są możliwe eksperymenty powtarzalne. Właśnie takie, jakie udały się Swannowi z Backsterem, Gertrudę Schmeidler i Karlisem Osisem 16 . Swann sądził, że nadszedł koniec jego kariery człowieka sensytywnego. W takiej przygnębiającej sytuacji Backster dał mu do przeczytania artykuł pióra pewnego fizyka. Dotyczył on wniosku o środki finansowe na badania procesów kwantowo-biologicznych, między innymi anomalnej wymiany informacji pomiędzy świadomością i materią. Autorem tekstu był ekspert w dziedzinie laserów Harold Hal Puthoff z Instytutu Badawczego Stanford. Puthoff rozdał wniosek kolegom w nadziei obudzenia zainteresowania planowanymi badaniami. Swann był pod silnym wrażeniem. Ponieważ Puthoff zajmował się tachionami – cząsteczkami poruszającymi się z prędkością większą niż prędkość światła – Swann miał nadzieję, że otrzyma wyjaśnienie swoich superszybkich kontaktów psi. Puthoff nie udzielił mu spodziewanej odpowiedzi. Z
tego powodu zaprosił go do SRI. Hal Puthoff i magnetometr Na wydziale fizyki Uniwersytetu Stanford stał magnetometr używany do stwierdzania kwarków, osłonięty zgodnie ze wszystkimi prawidłami sztuki. W tym czasie było to najbardziej zaawansowane urządzenie w swoim rodzaju. Sam aparat osłonięty był płaszczem betonowym i znajdował się poniżej pomieszczenia piwnicznego, w którym rejestrowano jego reakcje. Jeszcze przed przybyciem Ingo Swanna do Kalifornii Hal Puthoff załatwił dla nich dostęp do tego urządzenia. Magnetometr działał bez zarzutu. Pod czujnym spojrzeniem znanych fizyków uniwersyteckich, jak Arthur Habbard i Marshal Lee, Swannowi udało siew niewytłumaczalny, prawdopodobnie psychokinetyczny sposób zdalnie zadziałać na magnetometr. W momencie gdy Swann sporządzał poprawny szkic – nigdy wcześniej nie opublikowany – mechanizmu wewnętrznego urządzenia, nagłe niewytłumaczalne wychylenie wskazówki przerwało równomierną, matematycznie dokładną falę sinusoidalną rejestrowaną przez pisak. Fotokopie tego robiącego duże wrażenie wyniku eksperymentu Puthoff przesłał swoim kolegom. Kilka tygodni później przed drzwiami Puthoffa pojawiło się dwóch panów z CIA. Urzędnicy CIA poprosili o wykonanie kilku doświadczeń badawczych z udziałem Ingo Swanna i obiecali środki finansowe na badania, jeśli eksperymenty zakończą się z pozytywnym skutkiem. Badania przebiegły pomyślnie i Ken Kress z Biura Problemów Technicznych (OTS, Office of Technical Service) w CIA postarał się o pieniądze dla Puthoffa na pierwszy, wyznaczony na osiem miesięcy program badawczy. Hal Puthoff okazał się naukowcem bez skazy. Pieniądze zostały niewątpliwie dobrze ulokowane. Puthoff uchodził za geniusza. Mając 33 lata, opatentował swój wynalazek – laser ustawiamy na podczerwień i był współautorem uznanego podręcznika do fizyki Fundamentals of Quantum Electronics (Podstawy elektroniki kwantowej). Na początku lat 60. Puthoff odbył służbę wojskową jako oficer marynarki i wreszcie jako pracownik cywilny w Narodowej Agencji Bezpieczeństwa (NSA). W armii pracował nad Projektem “Światło", w ramach którego zajmował się badaniem optyki światłowodów, laserów i komputerów dużej mocy. Miał konieczne zezwolenie na wgląd do tajnych dokumentów. Dla ludzi z CIA był więc jednocześnie kolegą, z którym można otwarcie rozmawiać. Idealnie nadawał się więc do tajnego projektu psi. Przyczyną, dla której Puthoff zdecydował się na współpracę z CIA, był pogląd, że wojny prawie we wszystkich przypadkach są wynikiem nieudanej działalności szpiegowskiej. Uważał on, że najsilniejszą bronią, jaką dysponuje pokój, jest dobra praca szpiegowska. Niestety, Puthoff niezbyt dobrze dobrał swoich współpracowników. Russell Targ, także fizyk z dziedziny laserów, nie był ucieleśnieniem etycznego naukowca. Wydawał się żyjącym wcieleniem “szalonego profesora". Nie był jednak tak daleki od spraw ziemskich, jak to pozornie wyglądało. Z inicjatywy Swanna w pierwszych tygodniach kontynuowano w Instytucie Badawczym Stanford jego próby postrzegania odległych celów rozpoczęte w Amerykańskim Towarzystwie Badań Parapsychicznych w Nowym Jorku. Pod koniec lutego 1972 roku Swann przeprowadził w Nowym Jorku eksperyment z “nadajnikiem". Vera Feldman udała się do nieznanej miejscowości i co pięć minut przemieszczała się z miejsca na miejsce. Swann, podłączony w ASPR do elektroencefalografii, opisywał te miejsca. Vera Feldman znajdowała się Museum of Natural History, a wrażenia Ingo Swanna okazały się zadziwiająco poprawne. W SRI metodycznie poprawiano protokół służący tego rodzaju badaniom, które otrzymały swoją nazwę: “Remote Viewing". Nie mówiono tutaj o “nadajniku", jak podczas wcześniejszych prób telepatycznych, lecz o outbound experimenter, co oznaczało “kierownik badań w akcji zewnętrznej", jako że w próbie zawsze brał udział naukowiec zaangażowany w całokształt eksperymentu, który odwiedzał przypadkowo wybrane miejsce. Zrezygnowano także z określenia “ogólne postrzeganie pozazmysłowe", ponieważ nie dało się rozróżnić, czy wrażenia przekazywane przez Swanna były natury telepatycznej (a więc pochodziły ze świadomości kierownika badań w akcji zewnętrznej), czy też podstawą ich było jasnowidzenie i bezpośrednie sprowadzenie z poszczególnych miejsc. Nowe wyrażenie “Remote Viewing" stanowiło określenie dla nowo uzyskanej samoświadomości. W Instytucie Badawczym Stanford nie poświęcano uwagi historii parapsychologii, wcześniejsze doświadczenia i koncepcje nie cieszyły się popularnością. Puthoff i jego zespół zamierzali ponownie odkryć parapsychologię. I w pewnym sensie udało im się. Wyrażenie “Remote Viewing" i jego skrót na trwale zakorzeniły siew obszarze anglojęzycznym i wyparły dotychczasowe określenia telephaty (telepatia), clairvoyance (jasnowidzenie) i precognition (prekognicja).
Wstecz / Spis Treści / Dalej Instytut Badawczy Stanford i Centralna Agencja Wywiadowcza Remote Viewing według współrzędnych Remote Viewing, do którego potrzebny był kierownik badań w akcji zewnętrznej, nie nadawało się oczywiście do celów wywiadowczych. Aby zapewnić sobie przychylność zleceniodawcy na dłuższy czas, należało znaleźć możliwość osiągania dobrych rezultatów bez wysyłania jakiejś osoby do wybranego miejsca. W jaki jednak sposób osoba uzdolniona paranormalnie może ustawić swoje wewnętrzne anteny na miejsce docelowe? Wydawało się to względnie proste – mówiąc w sposób psychologiczny – jeśli wykorzystało się pośrednictwo innego człowieka. Osoba w danym miejscu służyła jednocześnie jako poruszająca się latarnia świetlna, do której istniało bezpośrednie odniesienie. ,Radarpsf' do celów szpiegowskich musiał być ustawiany precyzyjnie także bez światła sygnalizacyjnego. Swann dyskutował o tym problemie z każdym, kogo spotkał, aż do chwili, gdy Jacques Vallee, znany badacz UFO, wpadł na genialny pomysł. Wymyślił, że należałoby znaleźć jakiś “adres", pod który można by dokładnie skierować kanał anomalnego postrzegania. Pewnego wieczoru, na basenie kompleksu apartamentów w Mountain View, gdzie Swann wynajął sobie mieszkanie, przyszedł mu do głowy pomysł: “Spróbuj ze współrzędnymi". Współrzędne można przecież podać tak dokładnie, że nawet doskonały geograf nie mógłby równie poprawnie wymienić stopnia długości i szerokości geograficznej dla każdej miejscowości, nie wspominając już o ich dokładnym opisie. Następnego ranka Swann dumnie zaprezentował swój pomysł w SRI. Puthoff i Targ jednomyślnie stwierdzili, że był to najśmieszniejszy pomysł, jaki kiedykolwiek słyszeli. Po pewnym czasie musieli jednak gruntownie zrewidować swój pogląd. Pierwszych sto testów próbnych z zadanymi współrzędnymi przeprowadzonych z udziałem Swanna nie obiecywało zbyt wiele. Z czasem wyniki okazały się coraz lepsze. Stanford Research Intitute, Menlo Park, Kalifornia, 3 maja 1973: Ingo oddycha spokojnie i powoli. Jest gotowy. Hal Puthoff odczytuje mu współrzędne: “2 stopnie szerokości geograficznej południowej, 34 stopnie długości geograficznej zachodniej". Odpowiedź Swanna pada jak wystrzał z pistoletu: “Pierwsze wrażenie unoszenia się nad wodą i wylądowania na lądzie. Jezioro na zachodzie". Celem było jezioro Wiktorii i w związku z tym Swann powinien znaleźć się na wodzie, a nie na lądzie. Na liście dokładności trafień Puthoff i Targ oznaczyli ten wynik jako nietrafiony. Swann jest niezadowolony, ponieważ jego wrażenie było bardzo żywe. Przekonuje Puthoffa, żeby zdobył dokładniejszą mapę. Wspólnie jadą do miasta i kupują Atlas świata “Timesa". Sprawdzają i okazuje się, że dokładnie w miejscu, które określają współrzędne, w południowo-zachodniej części jeziora, znajduje się wyspa Ukerewe. Większa część jeziora znajduje się po stronie zachodniej. Jednoznaczne celne trafienie, a przy okazji zdumiewający dowód, jak dokładnie może funkcjonować Remote Viewing. Stanford Research Intitute, Menlo Park, Kalifornia, 29 maja 1973: Jeden z urzędników CIA, znany jako “prowokator ze Wschodniego Wybrzeża", który później występował wyłącznie pod pseudonimem Richard Kennett, wysyła współrzędne do Puthoffa. W tym czasie zleceniodawcy uznali pomysł ze współrzędnymi za godny zbadania. Należało sprawdzić dokładność tego procesu. Swann z detalami opisuje zabudowania wojskowe z obszernymi obiektami podziemnymi. Kilka dni później do Puthoffa dzwoni niejaki Patrick “Pat" Price. Słyszał o badaniach w SRI i chciał sprawdzić swoje zdolności. Mało było zawodów, których “Pat" nie wykonywał w swoim życiu. W latach 50. przez krótki czas pracował jako komisarz policji i zastępca burmistrza w Burbank, na przedmieściach Los Angeles. Już wówczas – jak opowiadał Puthoffowi – intuicja miała mu pomagać w rozwiązywaniu trudnych przypadków. Puthoff spontanicznie odczytuje mu współrzędne podane przez Kennetta. Ku jego zaskoczeniu Price trzy dni później przekazuje badaczom z Instytutu Badawczego Stanford pięciostronicowy rękopis z nadzwyczaj szczegółowymi danymi dotyczącymi obiektu wojskowego, które pokrywają się z wypowiedziami Ingo Swanna. Protokół Price'a jest tak bardzo interesujący, że Puthoff natychmiast dzwoni do Price'a i prosi go, aby “spojrzał" do wnętrza opisanych obiektów podziemnych i sprawdził biurka oraz “przeczytał" tabliczki z nazwiskami i kryptonimami. W jego opinii Price jest uzdolniony do tego stopnia, że takie zadanie nie może być dla niego zbyt trudne. Znów upływa kilka dni. Następnie Price przekazuje listę z nazwiskami, które – jak twierdzi – w
paranormalny sposób zauważył na segregatorach, wreszcie nagłówki papierów, które oczywiście zawieraj ą kryptonimy. Sam Richard Kennett nie wiedział, co znajduje się w miejscu oznaczonym przez podane współrzędne. Otrzymał je od swojego przyjaciela, urzędnika CIA. Ten zaś zgotował Kennettowi gorzkie rozczarowanie. Pod tymi współrzędnymi krył się jego domek letni w Blue Ridge Mountains w Zachodniej Wirginii! Czyżby to był typowy przykład kompromitacji sensytywnych w SRI? Kennett nie zadowolił się tym. Dlaczego Swann i Price opisali tę samą instytucję wojskową? Kennett pojechał do domku swego przyjaciela i przeprowadził inspekcję okolicy. Wkrótce stanął na końcu nieutwardzonej drogi przed szyldem z godłem wojskowym, który zabraniał wstępu cywilom. W tle rozpoznał obiekty satelitarne – niewątpliwie były to tajne zabudowania wojskowe! Prawdopodobnie “radary psi" Swanna i Price'a uważały, że te obiekty są dużo bardziej interesujące niż jakiś domek letni. Kennett pokazał wypowiedzi Swanna i Puthoffa jednemu ze współpracowników CIA, który miał informacje na temat tej właśnie bazy wojskowej. W rezultacie Kennett, Puthoff i Targ stanęli przed komisją służb bezpieczeństwa, gdyż wywiad przypuszczał, że zdradzone zostały tajne informacje. W tym właśnie miejscu marynarka wojenna USA miała tajną bazę wojskową z obszernymi obiektami podziemnymi podlegającymi kierownictwu NSA. Do jej zadań należał nadzór nad amerykańskimi satelitami szpiegowskimi. Wynik ten na pierwszy rzut oka wywiera ogromne wrażenie. Jeżeli jednak dokładniej przyjrzeć się temu przypadkowi, można oczywiście stwierdzić, że w ciągu trzech dni, które upłynęły do chwili oddania protokołu, Price miał wystarczająco dużo czasu na zdobycie informacji. Współrzędne były znane przed opisaniem jego rzekomych wrażeń, mógł więc przejrzeć szczegółowe mapy i w ten sposób wybadać dany teren, mógł skorzystać ze swoich kontaktów, mógł nawet polecieć do Zachodniej Wirginii i spokojnie obejrzeć sobie okolicę. Nazwiska i kryptonimy mógł wymyślić, gdyż można się było spodziewać, że wywiad nie potwierdzi ani nie zdementuje takich danych. Nie chcę tutaj twierdzić, że coś takiego zdarzyło się naprawdę. Zgodnie z tym wszystkim, czego dowiedziałem się od Puthoffa i Price'a, jest to raczej nieprawdopodobne. Chciałbym tylko pokazać, jak wiele wypowiedzi, które nie podlegaj ą ostrej kontroli, jest bezużytecznych dla naszego zrozumienia procesu psi. Nie da się bowiem wyjaśnić wszelkich wątpliwości co do ich źródeł. Wypadki te wystarczyły jednak do przekonania zleceniodawców badań w SRI, jak duże jest znaczenie badania Remote Viewing. Stanford Research Intitute, Menlo Park, Kalifornia, 21 lipca 1973: Pierwszy oficjalny eksperyment Remote Viewing ze współrzędnymi wykonywany dla CIA. Wszelkiego rodzaju środki ostrożności. Bezpośrednio przed rozpoczęciem próby jeden z urzędników CIA przekazuje zapieczętowaną kopertę. Puthoff otwiera ją i czyta: “49 stopni, 20 minut szerokości geograficznej południowej, 70 stopni, 14 minut długości geograficznej wschodniej". Swann zaczyna bardzo dokładnie określać wyspę, przedstawia budowle oraz obiekt, który sprawia wrażenie stacji meteorologicznej. Nagle opisuje pewien rodzaj obiektu wojskowego i podaje do protokołu: “Czy chodzi o dawną bazę rakiet «Nike»?" To mu jednak nie wystarcza. Wrażenia są tak wyraźne, że chce sporządzić rysunek. Jego ręka porusza się szybko po papierze, automatycznie jak w transie. Puthoff stale musi podsuwać Swannowi nowe kartki, ponieważ ten zapełnia kolejne strony. Aby przedstawić całą wyspę, trzeba w końcu skleić ze sobą osiem kartek. Szkic przedstawia silnie pofałdowaną linię brzegową z licznymi zatokami i cyplami. Anonimowy człowiek z CIA, który zajmował się analizą eksperymentów, był zaskoczony: dane Swanna okazały się poprawne we wszystkich szczegółach. Dotyczyły małej wyspy Kerguelen w południowej części Oceanu Indyjskiego pozostającej w administracji francuskiej. Rysunek Swanna nadzwyczaj dokładnie zgadzał się z linią brzegową wyspy. Francuzi wraz z Rosjanami prowadzili na Kerguelen tajną stację meteorologiczną. Nikt nie wiedział, z jakiego powodu stacja meteorologiczna jest tajna. Faktem jest, że właściciele wywęszyli eksperyment, ponieważ nie podlegał on tajemnicy wojskowej i pewne informacje wydostały się na światło dzienne. Sowieci i Francuzi zaprotestowali w kancelarii państwowej – naturalnie nieoficjalnie – z powodu “paranormalnego szpiegostwa" na ich konspiracyjnej wyspie! Pozdrowienia od Jowisza Ingo Swann dowiódł swoich uzdolnień paranormalnych w pewnym interesującym doświadczeniu.
Zaproponował “odwiedzenie" za pomocą Remote Viewing planety Jowisz przed pojawieniem się tam przelatujących obok sond “Pioneer" 10 i 11 NASA 1973 i 1974 i przesłaniem zdjęć na Ziemię. Chciał się przekonać, czy RV będzie działać także na nietypowej odległości, czy tworzenie obrazowych wyobrażeń będzie trwało dłużej niż zazwyczaj i czy istnieje możliwość weryfikacji odczuć za pomocą zdjęć wykonanych przez sondy. Eksperyment miał miejsce 27 kwietnia 1973 roku. “Pioneer" 10 był właśnie w drodze do tej odległej planety, ale jeszcze zbyt daleko, by transmitować zdjęcia na Ziemię. Swann notował swoje wrażenia. Dziesięć kopii przekazano naukowcom, którzy byli znani ze swojej uczciwości, a dwie astrofizykom ze znanych Jet Propulsion Laboratories. Wszyscy przyjęli rysunki Swanna. Dwie kolejne kopie, z których jedną przesłano do znanego amerykańskiego astronoma, a drugą do słynnego autora książek popularnonaukowych, zostały odesłane z powrotem. Jeden z adresatów nie mógł się powstrzymać od dołączenia listu wyśmiewającego eksperyment. Krytycy zazwyczaj zarzucali parapsychologom, że przed weryfikacją zawartości swoich danych nie dają ich sceptykom na przechowanie. Swann i badacze z Instytutu Badawczego Stanford pomyśleli także o tym. Zatelefonowali do dwóch znanych “sceptyków" – tak nazywali się samowolni obrońcy rozsądku i bojownicy występujący przeciwko temu, co uważali za zabobony – ich również poprosili o przechowanie kopii nieprzetworzonych danych. Obydwaj odmówili. Taki sposób postępowania ma sens tylko wtedy, gdy istnieje uzasadniona obawa, że dane te rzeczywiście mogłyby okazać się niewytłumaczalne i wspomniani “sceptycy" – oczywiście wbrew swoim niezmiennym uprzedzeniom – mogliby stać się koronnymi świadkami realności wrażeń paranormalnych. Wiele dalszych kopii przesłano do kilku naukowców w SRI oraz w Sillicon Valley. Jedną z kopii dostarczono do rąk pewnego dziennikarza z San Francisco, który szybko j ą opublikował. Co spostrzegł Swann? Eksperyment nr 46 rozpoczął się o godzinie 18.00 czasu miejscowego. Cztery minuty później Swann zaczął mówić: “Jest to duża planeta z pasami. Mam nadzieję, że to Jowisz". Z przykrością zauważył pierścień wokół planety i zastanawiał się, czy Remote Viewing przez pomyłkę nie przedsięwzięło podróży na Saturna. Na astronomach, którym Swann pokazał swoje szkice i notatki, nie uczyniło to dużego wrażenia i potraktowali to zjawisko z uśmiechem – aż do 1979 roku, kiedy to sondy “Voyager" l i 2 przekazały na Ziemię swoje zdjęcia. W sześć lat po doświadczeniu wybuchła olbrzymia sensacja: na zdjęciach wykonanych przez sondy – w rzeczywistości i w pełni niespodziewanie dla świata nauki – widoczny był pierścień wokół Jowisza! Spostrzeżenia Swanna zostały opublikowane przez Puthoffa i Targa w 1977 roku, jeszcze przed odkryciem pierścienia wokół Jowisza. Wynik uczynił na astrofizykach tak duże wrażenie, że Beverly Humprey, asystentka naukowa zajmująca się problemami statystycznymi w Radio Phisics Laboratory w SRI, sporządziła oficjalne sprawozdanie pod tytułem Badanie planety Jowisz przez Remote Viewing Swanna18 . Z nieopracowanych danych Swanna obejmujących cztery strony powstała 300-stronicowa relacja naukowa – tak różnorodne były bowiem wskazówki oraz ich potwierdzenia. Oto niektóre wypowiedzi Swanna: “Myślę, że planeta musi mieć ekstremalnie duży płaszcz wodorowy. Gdyby sonda kosmiczna weszła z nią w kontakt, to prawdopodobnie w odległości od 128 000 do 192 000 kilometrów poza powierzchnią planety". W czasopiśmie “Scientific American" z września 1973 roku można było przeczytać następującą notatkę o planecie Jowisz: “Ponad hipotetycznym centrum znajduje się warstwa, w której najliczniejszym pierwiastkiem jest wodór... Zewnętrzna warstwa rozpościera się do około 70 000 kilometrów i składa się głównie z ciekłego wodoru w formie molekularnej". Swann podał również do protokołu: “Czyżbyśmy mieli tutaj do czynienia z inwersją termiczną? Założę się, że tak". W czasopiśmie fachowym “Science" z maja 1975 można było przeczytać: “Szczególnie występowanie inwersji w temperaturze 260°K jest zadziwiająco podobne do profilu wejściowego «Pioneera» 10..." W odniesieniu do pierścieni Swann powiedział: “Bardzo wysoko w atmosferze znajdują się słabo świecące kryształy, być może są to pasma takie jak pasma kryształów, może jak pierścienie wokół Saturna, ale nie tak bardzo na zewnątrz jak u Saturna, bardzo blisko w obrębie atmosfery. Założę się, że odbijają fale radiowe. Czy jest to możliwe, gdyby mieć chmurę krystaliczną, która byłaby napromieniowana falami radiowymi?" W czasopiśmie “Times" z 19 marca 1979 roku napisano: “Robot, który dotarł do chmur Jowisza na odległość 278 000 km, musiał przetrzymać silne promieniowanie, zagłębił się daleko we wstrząsaną
burzami warstwę chmur i pozwolił ujrzeć nadzwyczajne obrazy wielkich księżyców Jowisza. Jednocześnie ujawnił to, co było najbardziej niespodziewane, a mianowicie obecność płaskiego pierścienia wokół tej dużej planety. Jak wyraził się astronom Bradford Smith z Uniwersytetu w Arizonie: “Stoimy z otwartymi ustami i nie możemy uwolnić się od tego widoku". Wysoko postawiony współpracownik NASA chciał koniecznie uzyskać kopię raportu o Remote Viewing Swanna dotyczącego Jowisza, oczywiście tylko nieoficjalnie i z zastrzeżeniem, że wyprze się wszystkiego, jeśli zostanie podane jego nazwisko. Sprawozdanie zaoferowano także głównej organizacji sceptyków w USA – CSICOP (Committee for the Scientific Investigation of the Claims of the Paranormal, “Komitet Badań Naukowych Twierdzeń Dotyczących Zjawisk Paranormalnych"), która jest uważana za policję strzegącą prawa i porządku w nauce. Prawo i porządek są w CSICOP równoznaczne z naiwnymi i dalece przesadzonymi wyobrażeniami o tym, co wolno, a czego nie wolno. W imię CSICOP nie może być mowy o “badaniach naukowych", raczej o kampaniach przeciwko temu, co CSICOP uznało za zabobon. Badacze psi sami mają dosyć walki z przesądnymi postawami łatwowiernych okultystów, gdyż ich praca nie ma związku z takimi nastawieniami. Jest to wolne od przesądów zgłębianie anomalnych zjawisk mentalnych przy zastosowaniu istniejących metod nauk empirycznych. Nic poza tym. Hal Puthoff i Ingo Swann mieli możliwość osobiście doświadczyć, co w rzeczywistości oznacza w CSICOP pozbawione przesądów “badanie naukowe". Osoby odpowiedzialne w CSICOP odmówiły przyjęcia oficjalnego sprawozdania z Remote Viewing Jowisza. Sceptycy nadal zamykali oczy na zbyt przekonujące dowody. Ten przypadek oraz przypadki astronoma i dumnego autora książek pokazują, jak niewiele zmieniło się od czasów Galileusza (1564-1642). Porównanie to okazuje się podwójnie słuszne. Galileusz skonstruował na sposób holenderski lunetę, dzięki której odkrył fazy Wenus, cztery pierwsze księżyce Jowisza oraz pierścienie Saturna. Jednak naukowcy, którym chciał przedstawić swoje odkrycie, odmówili patrzenia przez jego lunetę. Dla ratowania swojego geocentrycznego obrazu świata nie chcieli przyjąć do wiadomości nowych odkryć. Z tego samego powodu sceptycy odmówili spojrzenia przez lunetę psi skonstruowaną przez Swanna. SCANATE i współrzędne sexy Po pierwszych próbach pilotażowych rozpoczęły się poważne działania. Powołano do życia projekt SCANATE (Scanning by Coordinate, “Skanowanie za pomocą współrzędnych"), finansowany przez wywiad CIA. Trwał od roku 1973 do 1975. Współrzędne wybierał pewien współpracownik NSA i poprzez wybraną osobę z CIA przekazywał je do Instytutu Badawczego Stanford. O współrzędnych “sexy" mówiło się w SRI wówczas, gdy zadaniem było namierzenie miejsc docelowych, które miały znaczenie dla operacji wywiadowczych, a więc wówczas gdy do działania mieli włączyć się Remote Viewerowie w SRI, pracujący jako szpiedzy psi. Od pewnego czasu CIA podejrzewało, że na skraju miasta Semipałatyńsk w najbardziej wysuniętej na wschód części Kazachstanu znajduje się tajny sowiecki obiekt, w którym odbywają się podziemne próby atomowe. Pomiędzy pracownikami wywiadu obiekt ten był znany jako URDF-3 (Unidentified Research and Development Facility, “Niezidentyfikowany Obiekt Badawczo-Rozwojowy numer 3"). Siły powietrzne używały innego żartobliwego określenia: PNUTS, co oznaczało Probable Nuclear Underground Test Site (“Prawdopodobnie Podziemny Obiekt do Testów Atomowych"). Nie wiedziano jednaknic dokładniej na ten temat. W1973 roku Puthoffowi przekazano w zapieczętowanej kopercie współrzędne “sexy" dla tego obiektu roboczego. Pat Price natychmiast naszkicował budowle przemysłowe, włącznie z żurawiem do zadań specjalnych o wysokości kilku pięter, poruszającym się po szynach na kołach przekraczających wielkością wzrost człowieka (zdjęcie 8). Pracownicy CIA byli zaskoczeni. Dzięki “dotychczasowej" działalności agentów znano bowiem przybliżony wygląd tego urządzenia. Rysunek grafika z CIA wykazywał zadziwiającą zgodność z wrażeniami Price'a (zdjęcie 9). W kolejnej fazie eksperymentu Price uszczegółowił swoje spostrzeżenia intuicyjne. Zobaczył szereg potężnych cylindrów gazowych (rys. 1), które później stwierdzono również na zdjęciach satelitarnych. W trzeciej fazie Price opisał szczegóły technologiczne obiektu, które dostarczyły jednoznacznych wskazówek, że jest to radzieckie laboratorium badawczo-rozwojowe – informacji, które nie byłe znane CIA, ale jednocześnie potwierdzały obawy jej pracowników.
Rys. 1. Rysunek Pata Price'a przedstawiający cylinder gazowy Price opisał między innymi duże pomieszczenie, w którym ludzie zajęci byli konstruowaniem olbrzymich metalowych kuł o średnicy około 18 metrów. Przypuszczał, że kule miały wychwytywać i gromadzić energię pochodzącą z jądrowego materiału wybuchowego (rys. 2). Price opisał ten proces jako nowy rodzaj techniki spawania. Dopiero później, w 1974 lub 1975 roku, pewnemu amerykańskiemu satelicie szpiegowskiemu udało się sfotografować gotowe kule stalowe znajdujące się na zewnątrz budynku. Fachowcy od analiz fotograficznych ocenili średnicę tych nietypowych kuł dokładnie na 18 metrów. Później stwierdzono także, że ich spojenia wykonano, stosując pewnego rodzaju nową technikę spawalniczą. Stalowe kule z Semipałatyńska bardzo zaniepokoiły amerykańskie służby wywiadowcze. Pewnemu reporterowi z czasopisma “Aviation Week" udało się dotrzeć do tych informacji. W 1977 roku opublikował on alarmujący artykuł o broni wykorzystującej promieniowanie, którą od dziesięciu lat konstruuje się w obiekcie w Semipałatyńsku.
Rys. 2. Szkic Pata Price'a przedstawiający stalowe kule Price zmarł w 1975 roku, nie wiedząc nic o swoim wielkim sukcesie. Dopiero wiele lat później badacze z Instytutu Stanford otrzymali potwierdzające informacje od swojego klienta. Russel Targ pamięta swoje rozczarowanie, gdy dowiedział się, że CIA opatrzyła protokół z tego badania pieczęcią o następującym brzmieniu: EXEMP FROM AUTOMATIC DECLESSIFICATION, co oznaczało, że nawet po upływie 20 lat wyniki badań nie mogą zostać podane do wiadomości publicznej. W maju 1994 roku, 21 lat po tym nadzwyczajnym eksperymencie, Targ zażądał wydania materiałów. Gdy przez rok nic się nie wydarzyło, włączył do sprawy dwóch waszyngtońskich prawników, dwóch kongresmanów oraz senatora, co zaowocowało wydaniem mu żądanych dokumentów 11 sierpnia 1995 roku. Z wypowiedzi Targa: “Zatem jestem wreszcie w stanie podziękować CIA za jej hojne wsparcie w badaniach, bez konieczności pójścia do więzienia, ponieważ jednym tchem wymieniam postrzeganie pozazmysłowe i CIA" 19 . Anomalny przekaz informacji Pod koniec 1974 roku zakończył się kontrakt CIA na SCANATE. Dla Puthoffa i Targa związek ze służbami wywiadowczymi wydawał się krótkim epizodem w ich karierze. Jednak autor bestsellerów Richard Bach (m. in. Mewa Jonatan) nie pozwolił na wygaśnięcie prac, przekazując darowiznę w wysokości 40 000 dolarów. Pojawił się niewielki kontrakt z Biurem Badań Marynarki Wojennej (ONR, Office of Naval Research). Dotyczył lokalizacji łodzi podwodnych i innych celów wojskowych. Chodziło w nim również o transmisje telepatyczne. Ich powstawanie miało być związane z elektryczną aktywnością mózgu. Osoba biorąca udział w doświadczeniu – która w próbach wstępnych wykazała, że poprzez ćwiczenia koncentracyjne jest w stanie wytworzyć j ednorodną elektryczną aktywność mózgową – służyła podczas takiego badania jako telepatyczny odbiorca. Taka osoba potrafiła nie tylko spowodować pojawienie się fal alfa na EEG (elektroencefalogramie) – co wskazuje na stan głębokiego odprężenia – ale potrafiła również wywołać bardzo podobne częstotliwości elektryczne zarówno w prawej, jak i w lewej półkuli mózgowej. W normalnym przypadku rytm alfa przerywany jest w tylnej części mózgu (w tak zwanej okolicy potylicznej) z powodu percypowania błysków światła. Jest to związane z faktem, że rejon potyliczny stanowi pierwotny obszar projekcyjny dla wrażeń optycznych. W chwili pojawienia się bodźców optycznych przerywany jest wewnętrzny stan odprężenia. Skutkiem tego jest wystąpienie w tym rejonie szybszego przebiegu fal (fale beta 21 ). Podczas takiego doświadczenia telepatyczny odbiorca siedział w zaciemnionym pomieszczeniu; jego jednym zadaniem było odprężenie się i próba wytworzenia możliwie jednorodnego rytmu alfa. W tym czasie druga osoba – telepatyczny nadawca – znajdowała się w innym pomieszczeniu. Od czasu do czasu nadawca mógł zobaczyć błyski świetlne. Późniejsza analiza wzoru EEG odbiorcy, który w rzeczywistości nigdy nie był wystawiony na działanie błysków świetlnych, wykazała, że kiedy nadawano błyski świetlne, jakim poddany był nadawca, EEG odbiorcy wykazywał niewytłumaczalną częściową blokadę fal alfa w okolicy potylicznej 22 . Uzyskany efekt nie był tak silny, jak spodziewali się badacze, ale pomimo to istniał związek pomiędzy okresami błysków i miejscowym tłumieniem fal alfa, które mogło nastąpić tylko na skutek anomalnego przekazu informacji. Kalifornijskie wyniki i niestrudzone prezentacje prac przez Puthoffa w Waszyngtonie przyniosły wreszcie pożądany skutek. W drugiej połowie lat 70. zaczęły płynąć pieniądze z nowych kanałów rządowych. Tajna Służba Armii USA – DIA, siły powietrzne i wiele innych instytucji zleciły zespołowi dalsze prace. Najważniejszą postacią był Jack Vorona, dawniej fizyk atomowy i kierownik technicznego dyrektoratu DIA. Vorona, wspaniały naukowiec, zachwycał się pracami Hala Puthoffa. Badania kontynuowano dzięki jego odwadze politycznej i wpływom w Waszyngtonie. Puthoff mógł liczyć na budżet roczny w wysokości prawie miliona dolarów. Ingo Swann został ponownie wezwany do Kalifornii, rozgościł się tutaj na trzecim piętrze budynku 44. Instytutu Badawczego Stanford, gdzie gęsty dym z cygar dawał znać o jego obecności. Do zespołu został powołany fizyk Edvin May, co jak wkrótce się okazało, było doskonałym posunięciem. Jim Sayler jako stały reprezentant DIA ulokował się w przyczepie samochodowej. Siedział tam przy zabezpieczonym przed podsłuchem telefonie i urządzeniu faksującym i przekazywał zespołowi Remote Viewing tak zwane zadania “operacyjne" – czyli zadania, które nie polegały już na wykonywaniu doświadczeń, lecz na pozyskiwaniu informacji o nieznanych obiektach wrogich narodów, których treść stanowiła część ogólnego planu zdobywania informacji za pomocą działalności agentów. Sprawy przybrały poważny obrót. Można było rozpocząć działalność szpiegowską psi. Blaski i cienie badań Zespół badawczy z Instytutu Badawczego Stanford zaczął rozglądać się za innymi osobami
wykazującymi uzdolnienia psi. Do grupy dołączyła wkrótce Hella Hammid, fotograf niemieckiego pochodzenia, Keith Harary, badacz psi o uzdolnieniach paranormalnych, oraz Gary Langford, ekspert w dziedzinie komputerów w SR1. Wraz ze Swannem i Price'em badali proces Remote Viewing w licznych zaskakujących testach. Również po osiągnięciu wielkich sukcesów operacyjnych, jak w przypadku Semipałatyńska, szczególną uwagę w SRI poświęcano badaniom. Ustawiano wszelkiego rodzaju doświadczenia zarówno z osobami zgłaszającymi się do eksperymentów na ochotnika, jak i z zespołem osób o stwierdzonych uzdolnieniach psi. Puthoffa i Targa stale zadziwiała jakość wyników, szczególnie tych uzyskanych od grupy osób uzdolnionych. Pewnego razu obiektem celowym dla doświadczenia RV był most dla pieszych nad autostradą o bardzo charakterystycznym wyglądzie (zdjęcia 1 i 2). Jak długa, smukła rura wije się on przez płaski krajobraz. Wygląd rury nadaje mu druciana siatka o wąskich oczkach otaczająca go na całej długości. Hella Hammid narysowała koncentryczne kwadraty, które przypominają spojrzenie do drucianego tunelu – dokładny obraz widziany z miejsca wejścia na most, gdy przechodzień patrzy przed siebie do tunelu na drogę, którą ma pokonać (rys. 3). Hella uczyniła także uwagę: “Pewien rodzaj ukośnej, podłużnej rynny na górze, w powietrzu". Rys. 3. Rysunek wrażeń Remote Viewing Helli Hammid odnoszący się do obiektu celowego “most dla pieszych" Keith Harary sporządził kilka rysunków, które zawsze wysuwały na pierwszy plan siatkę drucianą (rys. 4). Napisał również: “Skrzyżowany metal, podobny do mostu... , coś, na co wchodzą ludzie..., most dla pieszych". Na jednym arkuszu narysował płot z siatki i samochody, na innym ponownie tę plecionkę i pod spodem następujące słowa: “Ogromny płot z metalu?" Na kolejnym rysunku wyraźnie widać rurę z siatką. Do rysunku dołączona jest uwaga: “Most z metalu".
Rys. 4. Rysunek wrażeń Remote Viewing Keith Harary'ego odnoszący się do obiektu celowego “most dla pieszych" Dla naukowca praca z osobami uzdolnionymi paranormalnie nie jest łatwa i na odwrót. Primadonny spotyka się w obydwóch obozach, a pomysły wielokrotnie odbiegają znacznie od tego, co opłaca się badać. Decyzję można zazwyczaj bez obawy pozostawić fachowcom-naukowcom. Jednak w dziedzinie anomalnych zjawisk mentalnych, w której istnieje jeszcze tak mało pewnych faktów, nie zostało do tej pory rozstrzygnięte, kogo uważać za fachowca. Czy jest to naukowiec, który ma najlepsze kwalifikacje, aby wiedzieć, w jaki sposób ustawić metodycznie poprawny eksperyment prowadzący do znalezienia odpowiedzi na pytanie? Czy też człowiek sensytywny, posiadający naturalny dostęp do świata zjawisk paranormalnych i dzięki temu mogący znaleźć się jednorazowo w położeniu, które umożliwi mu rozpoznanie mechanizmów odgrywających decydującą rolę w sposobie funkcjonowania psi? Podobne problemy stale towarzyszą badaniom prowadzonym w SRI i częściowo utrudniają lepsze wykorzystanie danych empirycznych. Wyraźnym dowodem tego jest pewien przykład. W czasie trwania badań chciano zgłębić tajemnicę anomalnego pozyskiwania informacji poprzez głębokie spojrzenie do wnętrza mózgu osób wykazujących uzdolnienia do Remote Viewing. Małą grupę osób z takimi zdolnościami umieszczono w obiekcie, wokół którego w kręgach wojskowych panuje prawie mityczna aura – w Narodowym Laboratorium w Los Alamos (Los Alamos National Laboratory) w Nowym Meksyku. Obok Laboratorium Lawrence Livermore'a (Lawrence Livermore Laboratory) w Kalifornii uznaje sieje za amerykański numer jeden w badaniach i rozwoju broni jądrowej. Sądzono, że tam właśnie znajdowało się urządzenie niezbędne do tego rodzaju badań. Aparatem tym był najwyższej jakości high-tech- EEG, tak zwany magnetoencefalograf (MEG). Jest on w stanie znacznie dokładniej niż EEG przedstawić zmiany aktywności mózgu, ponieważ pole magnetyczne przenika przez skórę pokrywającą mózg, pokrywę czaszki oraz skórę głowy, nie niszcząc ich. Keith Harary źle wspomina ten szereg drogich prób wykonanych w Narodowym Laboratorium w
Los Alamos. Powiedział do mnie, że “zaprzepaszczono tam jedną z licznych szans". Ed May i jego współpracownicy wymyślili eksperyment, który w swojej strukturze był bardzo podobny do doświadczenia Puthoffa dotyczącego telepatycznego przekazywania błysków świetlnych, które to doświadczenie z powodzeniem powtórzyli już May z Targiem i Puthoffem 23 . Przed rozpoczęciem właściwego Remote Viewing należało wywołać w mózgu fale alfa. Wie to Harary i każdy, kto przeszedł już tak zwany trening alfa biologicznego sprzężenia zwrotnego (Biofeedback-Alphatraining). Keith Harary wyjaśnił mi: “Kto jest w stanie z pewnością powiedzieć, że stanem poszukiwanym dla Remote Viewing jest stan alfa? Przy takim założeniu wyniki są spychane w pewnym określonym kierunku. Bardziej poprawny byłby przypadek, gdyby na podstawie psi zwracać uwagę na związane z nią fale mózgowe". Protokół badań przewidywał rejestrowanie błysków świetlnych przez komputer umieszczony na końcu hali. Osoby wykazujące Remote Viewing miały nawiązać zdalny kontakt anomalny z komputerem i ustawioną przed nim kierowniczką badania. Spodziewano się przy tym, że na ich elektroencefalogramie zostanie stłumiony wzór błysków świetlnych. W komputerze nie istniały żadne obrazy celowe do odtworzenia przez osoby biorące udział w doświadczeniu. Tak więc nie można było dowiedzieć się – jak twierdzi Harary – czy w ogóle nawiązano kontakt z komputerem. Pod koniec tego pompatycznego eksperymentu May podobno zauważył, że dane zostały źle wpisane. Aby ratować honor Eda Maya, który jest naprawdę pełnym inwencji i inteligentnym naukowcem, należy stwierdzić, że krytykę Harary'ego można prawdopodobnie wytłumaczyć rozczarowaniem biorącym się stąd, iż taki długo przygotowywany eksperyment wykorzystujący doskonałą aparaturę nie przyniósł żadnych nowych odpowiedzi. Taki już jest los każdego badania, które porusza się śladami trudnego do stwierdzenia zjawiska. Wytworzenie rytmu alfa w mózgu było o tyle decydujące, że błyski świetlne powodują blokadę tego rytmu. Brak fal alfa w tych okresach, w których w drugim pomieszczeniu pojawiały się błyski świetlne, mógłby służyć jako dowód na anomalne przekazywanie informacji. Poprawne odtworzenie obrazu docelowego w “miejscu kontaktu" nie jest miarodajne dla takiej próby. Nie chodzi tu bowiem o świadomą reprodukcję wrażeń, psi, lecz o nieświadome anomalne przyjmowanie informacji, możliwe do zarejestrowania w sposób wyłącznie fizjologiczny. Badania przeprowadzone w Los Alamos z użyciem magnetoencefalografu były rzeczywiście doskonałe technicznie 24 . Początkowych dobrych rezultatów nie można jednak było, niestety, powtórzyć, a pomimo poparcia eksperymentu jeszcze w zalążku poprzez wysoko znaczące gremium obserwatorów, do którego należało dwóch zdobywców Nagrody Nobla, stwierdzono niewielki błąd w strukturze testu, który spowodował bezużyteczność danych. Tymczasem Harary zadawał sobie pytanie, dlaczego bada się możliwość nieświadomego anomalnego pozyskiwania informacji, podczas gdy chodzi o wykrycie mechanizmu działania Remote Viewing, a samo RV jest przecież zdolnością do świadomego przekazywania wrażeń psi. Podane przykłady ilustrują, jak daleko odeszły od siebie wyobrażenia osób uzdolnionych paranormalnie i naukowców o tym, co właściwie należy zbadać. Dla Maya najważniejsze było wyśledzenie fundamentalnego procesu, którego poznanie mogłoby mieć znaczenie również dla naszego zrozumienia innych form kognicji anomalnej. Człowiekowi ze zdolnościami paranormalnymi, jakim był Harary, badanie sposobu działania psi w doświadczeniach innych niż “bliskie życiu" wydawało się marnowaniem czasu. Podsumowujące studia nad pracami z lat 1973-1988 wykazują, że w Instytucie Badawczym Stanford mimo wszystko przeprowadzono w dużej części skuteczne badania. W tym czasie wykonano w sumie 154 eksperymenty dotyczące kognicji anomalnej obejmujące ponad 26 000 pojedynczych testów, realizowanych przez 227 osób doświadczalnych. Prawie 20 000 pojedynczych testów przeprowadzono metodą wyboru wymuszonego (forcedchoice), podczas której osoba biorąca udział w doświadczeniu znała symbole doświadczalne, a jej zadaniem, było “odgadnięcie" ich przypadkowego położenia. Ponad 1000 prób odbyło się przy użyciu metody dowolnych wypowiedzi (free-responce), a więc swobodnego opisu nieznanego obiektu celowego; były to testy Remote Viewing. Sześcioro najbardziej uzdolnionych Remote Viewerów odbyło 196 posiedzeń. Wyniki statystyczne okazały się przygniatające do tego stopnia, że otrzymanych rezultatów nie można uznać za dzieło przypadku. Gdyby w grę wchodziła przypadkowość, to taki wynik pojawiłby się tylko raz na 10 20 (liczba z 20 zerami) przypadków, a więc tylko raz na ponad trylion przypadków!
Wstecz / Spis Treści / Dalej Szpiedzy psi z Fortu Meade Kryptonim GONDOLA WISH Gdy w drugiej połowie lat 70. w Instytucie Badawczym Stanford nastąpił rozkwit badań, w kręgach wojskowych zaczęły szerzyć się pogłoski o odkryciu możliwości zastosowania psi do pozyskiwania informacji do celów wywiadowczych. Podporucznik Frede-rick Holmes “Skip" Atwater z Wydziału Wykorzystywania Systemów w Armii (SED, System Exploitation Detachment) 25 w Forcie Meade, Maryland, pierwszy wykazał duże zainteresowanie tym projektem. Zadawał sobie pytanie, dlaczego taką pracą mieliby się zajmować tylko naukowcy. Czy jest coś, co przemawia przeciwko bezpośredniemu zastosowaniu nowoczesnych metod szpiegowskich w jednym z wydziałów wojskowych? Atwater przedstawił propozycję stworzenia małej grupy eksperymentalnej złożonej z osób o uzdolnieniach paranormalnych. Miała ona zostać powołana jako druga jednostka – oprócz cywilnej grupy w SRI na Zachodnim Wybrzeżu USA – stanowiąca wojskową grupę specjalną do celów operacyjnych na Wschodnim Wybrzeżu. Pomysł został zaakceptowany przez generała-majora Edmunda Thompsona, zastępcę szefa sztabu do spraw informacyjnych, i powołany do życia jako projekt zaopatrzony kryptonimem GONDOLA WISH. Atwater oraz kapitan-pułkownik Murray “Scotty" Wart, ponury osobnik, który zamiast Atwatera został mianowany komendantem wydziału, odwiedzili Puthoffa i Targa w Instytucie Stanford. Ich zamiarem było zasięgnięcie informacji, w jaki sposób można z własnych szeregów wyłowić potencjalnych kandydatów do Remote Viewing. Naukowcy poradzili im, aby w prostych eksperymentach RV przetestować możliwie dużo osób, a następnie pracować dalej z najlepszymi spośród nich. Był to nadzwyczaj niepożądany sposób postępowania. Ostatecznie projekt GONDOLA WISH miał pozostać tajny. Należało znaleźć taki sposób wyboru kandydatów, który umożliwiłby zachowanie przedsięwzięcia w tajemnicy przed całą armią. Tak więc zadanie okazało się o wiele trudniejsze. Do tej pory badacze nie zwracali większej uwagi na parametry medyczne i psychologiczne, którymi mogłyby charakteryzować się osoby biorące udział w doświadczeniach. Związane z tym wyniki badań psi były częściowo sprzeczne, a przynajmniej niejednoznaczne. Z tego powodu badacze zaproponowali skoncentrowanie się na osobach mających talent artystyczny, dysponujących wyobraźnią przestrzenno-wizualną i uznanych za twórcze. Uchwycenie wrażeń psi wydawało się zdolnością bardzo podobną do umiejętności dokładnego przekazywania przełomie dostrzeżonych obrazów. Do Remote Viewing powinni nadawać się ludzie wykazujący właśnie takie kwalifikacje. Za najbardziej obiecujących kandydatów uważano osoby, które miały już na swoim koncie pewne doświadczenia paranormalne. Atwater i Watt rozpoczęli zbieranie rekrutów od rozpytywania komendantów IN-SCOM (Intelligence and Security Command, Dowództwo Armii ds. Informacyjnych i Zabezpieczających) w Forcie Meade i w kwaterze głównej w Arlington Hali w północnej Wirginii o współpracowników odpowiadających podanemu opisowi. Kryteria podane przez SRI przedłożyli również kierownikom biura Narodowego Centrum Interpretacji Fotograficznych (NPIC, National Photogaphic Interpretation Center) podlegających armii. Przypuszczali bowiem, że pomiędzy osobami interpretującymi zdjęcia mogą znajdować się osoby z odpowiednimi zdolnościami wizualnymi. Jak się okazało, ich przypuszczenia były słuszne. Wśród kandydatów zaproszonych do Fortu Meade, którym powiedziano tylko, że chodzi o pewną ankietę dotyczącą psi w wojsku przy gotowaną przez INSCOM, znajdował się Mel Riley, fachowiec w dziedzinie interpretacji fotograficznych z pewną “przeszłością paranormalną". W czasie pełnienia przez niego służby wielokrotnie zauważano, że dysponował nadzwyczajną intuicją, która podpowiadała mu, dokąd należy wysłać samoloty zwiadowcze lub gdzie skierować kamery. Jako interpretator zdjęć potrafił na nich rozpoznać rzeczy, których nikt inny nie był w stanie spostrzec. Pewnego razu udało mu się odkryć część radzieckiego działa na fotografii zwiadowczej przedstawiającej wschodnioniemiecki obiekt przemysłowy, w którym służby wywiadowcze nie spodziewały się znaleźć instalacji militarnych. Same zdolności obserwacyjne Rileya nie były tutaj jednak najbardziej zadziwiające: problematyczna broń była ukryta w jednym z planów na zdjęciu, a przez to niemożliwa do identyfikacji na podstawie przedłożonej fotografii. Riley naszkicował swoje “spostrzeżenia", a dokładne zdjęcia satelitarne potwierdziły jego wrażenia. Prawdopodobnie Riley