domcia242a

  • Dokumenty1 801
  • Odsłony3 287 266
  • Obserwuję1 919
  • Rozmiar dokumentów3.2 GB
  • Ilość pobrań1 957 408

Riley Alexa - Stealing Christmas

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :784.6 KB
Rozszerzenie:pdf

Moje dokumenty

domcia242a
EBooki przeczytane polecane

Riley Alexa - Stealing Christmas.pdf

domcia242a EBooki przeczytane polecane
Użytkownik domcia242a wgrał ten materiał 6 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 44 stron)

str. 1

str. 2 ALEXA RILEY STEALING CHRISTMAS Tłumaczenie : W&K Wszystkie tłumaczenia w całości należą do autorów książek jako ich prawa autorskie, tłumaczenie jest tylko i wyłącznie materiałem marketingowym służącym do promocji twórczości danego autora. Ponadto wszystkie tłumaczenia nie służą uzyskiwaniu korzyści materialnych, a co za tym idzie każda osoba, wykorzystująca treść tłumaczenia w celu innym niż marketingowym, łamie prawo.

str. 3 Christmas Winter ma szczęście, ponieważ kocha tę porę roku, a jej nazwisko nie pozostawia, co do tego wątpliwości. Zawsze jest pełna życia i zadowolona. Więc kiedy przyjmuje prace jako elf w centrum handlowym jest podekscytowana, że będzie nieść radość innym. Ale w Boże Narodzenie nie można przewidzieć tego, co się wydarzy, kiedy przyciąga wzrok obcych. Nicholas Light jest właścicielem wszystkiego, co widzi, a kiedy jego oczy lądują na nowym elfie w galerii to od razu wie, że to coś więcej. Musi ją mieć, więc przygotowuje plan, aby tak się właśnie stało. Ostrzeżenie: Chwyć świąteczne dzwoneczki i dzwoń nad głową. Brzmi świątecznie, prawda ? Ta książka jest urocza, pokochasz ją. Po prostu zaufaj nam. Ilość rozdziałów: 10 rozdziałów + 2 epilogi

str. 4 Dla każdej kobity o każdych kształtach…. Jest na świecie wystarczająco dużo powodów, które dzielą nas….niech nie będą to rozmiary kobiet stojących obok.

str. 5 ROZDZIAŁ PIERWSZY  Och, ja chce te ciasteczko w kształcie kapelusza mikołaja. – Mówię i uśmiecham się do Nancy, która pakuje te śmieszne ilości ciastek, które dziś zabieram ze sobą. Nie mogę sobie teraz na nie pozwolić, ale potem, wiem, że będę ich potrzebować.  Ktoś będzie miał słodkie Boże Narodzenie. – Mówi Nancy, mrugając do mnie i zamyka wieczko pudełka z ciastakami. Zanim daje mi je.  Ile jestem ci winna ?  Ja stawiam. Wesołych Świąt.  Och … Prawie bym zapomniała ! – Kładę pudełko na stole i grzebię w torebce, dopóki nie znajduję torebki. Wyciągam ją i jej daje.  Nie powinnaś była. – Mówi, a jej oczy się świecą, kiedy rozrywa opakowanie. Otwiera pakunek i widzi srebrny wałek do ciasta. W tym roku przygotowałam upominki dla wszystkich. Ostatniego roku dostałam od niej babeczki w kształcie kubków z czekolady1. Ja także staram się jej dać drobny upominek. To moje ulubione święta ze wszystkich. Centrum handlowe o tej porze roku jest zawsze pełne biegających dzieci, zapachu ciastek i sosny. Jednak brakuje śniegu i modlę się o niego. Pogodynka wczoraj mówiła, że nadejdzie, to mnie pociesza. 1

str. 6  Kocham go ! – Mów Nancy, odchodząc od lady i przytula mnie. Zapach cukru otacza mnie. – Dobra już leć, bo na mnie czeka mąż i nadal musze przygotować prezenty dla wnuków. – Przytulam ją, życzę Wesołych Świąt i idę do swojego biura. Pewnie wszystcy już z niego wyszli. Robi mi się smutno, bo to jest pora roku, kiedy najbardziej tęsknie za mamą. Zawsze byłyśmy tylko my dwie, ale zawsze celebrowałyśmy ten okres. Walczę z melancholią i staram się utrzymać uśmiech, kiedy idę. W tym roku Święta Bożego Narodzenia nadeszły tak szybko. Wystarczyło zamrugać, a już było po wakacjach. Zawsze jestem smutna, kiedy wakacje się końcą, ale koniec świąt jest dla mnie najtrudniejszy. Wracam do pustego mieszkania, aby spędzić dzień samotnie. To sprawia, że moje serce tonie. To jedyny okres w roku, kiedy zamykają centrum handlowe i jednocześnie nie mogę pracować, aby rozproszyć całą uwagę. Nawet w święto dziękczynienia jest czynne. Idę w stronę biura, chwytam klucze, ale widzę, że nadal przy biurku siedzi moja kierowniczka, Krista i jestem zdezorientowana, bo już dawno powinna wyjść.  Co tu jeszcze robisz ? – Pytam i stawiam pudełko z ciastkami na biurku.  Potrzebuję przysługi. – Wzdycha, patrząc na komputer. Ja nie wiem, jak ona może się gapić w niego przez cały dzień. Ja kocham być wokół ludzi, sprawiać, żeby się uśmiechali. Dlatego tak bardzo lubię swoja pracę. Robię te wszystkie dekoracje i urządzam imprezy w centrum handlowym. Uwielbiam widzieć, kiedy na twarzy ludzi pojawia się podniecienie, gdy zobaczą mikołaja, czy zajączka wielkanocnego. Ich uśmiechy są zaraźliwe.  Cokowliek. – Mówię, zaciska usta, ale widzę, że bardziej ciśnie jej się na nie uśmiech.  Dziś wieczorem potrzebuję cię, żebyś poszła na imprezę. – Wstrzymuje oddech i patrzę na swój strój nadal wyglądam jak mała pomocnica mikołaja. Kocham je, bo czuje jeszcze bardziej magię świąt, a dodatkowo sama je zrobiłam. Nie mogłan znaleźć czegoś, co będzie mi

str. 7 odpowiadało, więc połączyłam dwie rzeczy razem. Ale jednak czuje, że to może być nieodpowiedni strój.  Będę musiała wrócić do domu, aby się przebrać. Ile mam czasu ?  Nie, nie musisz się przebierać, możesz pójść tak. Prosili o ciebie.  Prosili o mnie ? – Pytam, zasanawiając się o co może chodzić. Mogę iść na to przejęcie gwiazdkowe. W moim brzuchu budzą się jakieś motyle. To lepsze niż siedzenie samej w domu i użalanie się nad sobą.  Naprawdę o mnie prosili ? – Ona kiwa głową i się uśmiecha. Musiałam zrobić na kimś naprawde dobre wrażenie, jeśli chcą mnie na swoim przyjęciu bożonarodzeniwym. Zastanaiwam się, czy będę tam gościem, czy będę pracować.  To co mam tam robić ?  Tak naprawdę, to nie powiedzieli. Po prostu cię tam chceli ubranej jak pomocnica Świętego Mikołaja. – Klaszczę z podniecienia, ale Krista nie wydaje się kipieć entuzjazmem.  Czemu jestes taka ponura ? To brzmi jak dobra zabawa ! – Potrząsa głową, wstaje zza biurka i opiera się o nie i patrzy na mnie.  To jest w rezydencji Nicholasa Light’a. – Milczę. Nie dlatego, że się boję. Jestem ciekawa. Słyszłałam o nim potki. Jest właścicielek wszystkiego, albo tak tylko gadają. Wiem, że jest właścicielem tego centrum handlowego i pewnie kilkunastu innych.  Nie przypuszczałam, że on kiedykolwiek, kogokolwiek wpuścił do swojego domu. – Plotka, którą słyszłam kiedyś mówiła, że on nigdy nie wychodzi ze swojego domu i nigdy nie pozwala nikomu do niego wejść. Mówią o nim jeszcze masę innych rzeczy. To, że jest złośliwy, nieuprzejmy i gburowaty, zastanawiam się, czy to wszystko jest prawdą. Zastranawiam się, czy byłabym zdolna zrobić coś, aby na jego twarzy pojawił się uśmiech. To brzmi jak wyzwanie, a ja je kocham.  Pracuję tutaj przez pięć lat, i nigdy go nie wiedziałam. Także nigdy nie otrzmałam od niego żadnej wiadomości, aż do dzisiejszego dnia.  To jest ekscytujące. – Czuję, że uśmiecham się tak mocno, że aż boli.  Najpierw chciałabym z tobą o czymś porozmawiać. – Zakłada ręce na klatke piersiową. Zauważyłam, że robi to zawsze, kiedy się martwi.

str. 8  Słyszał, że on planuje zamknąć centrum handlowe. – On chce zamknąc centrum handlowe ? Ja uwielbiam to miejce. Nie liczyłam na to, że kiedykolwiek znajdę taką prace jak tutaj, ona jest moją radością. Potrzebuje jej. Gdy mama zmarła dwa lata temu byłam samotna i zagubiona. Gdy dostałam tą pracę znów zaczęłam się uśmiechać i chcę robić coś, co sprawi, że inni też będą się uśmiechać.  Chcesz, żebym o tym z nim porozmawiała ? – Tak czy inaczej bym to zrobiła, on nie może zamknąc tego miejsca. Tu jest tak wielu ludzi, którzy prowadzą swoje biznesy. Tutaj znalazłam swoją drugą rodzinę, to miejsce jest wszystkim co mam.  Christmas. – Bierze oddech. – Kurwa, czuje się jakbym wysyłała jagnię w paszczę tygrysa. – Na jej brudne słowa moje brwi się unoszą. – Wszyscy cię tutaj kochamy, Christmas. Jesteś świeżym powiewem powietrza. Masz w sobie tę niewinność. – Czuję, że moje policzki runienią się, ale nie wiem, do czego ona zmierza. – On prosił konkretnie o ciebie. On chce ciebie. – Czuję jeszcze wiekszy przypływ ciepła. On mnie nawet nie zna.  Nie sądzę … – Przerywa mi.  Widzisz, jesteś niewinna.  Co chcesz przez to powiedzieć ?  Uważąj na siebie, możesz dostać nieźle po uszach jeśli za bardzo będziesz naciskać na ocelenie centrum handlowego. – Chwytam kurtkę z fotela i pudełko z ciasteczkami.  Wiem to. – Mówię jej, i nagle czuję się jak wysłana na pole bitwy. Mam cel. Chce ocalić centrum handlowe i nasze przyszłe święta Bożego Narodzenia.

str. 9 RODZIAŁ DRUGI Ludzie są wszędzie, wiec staram się pokonać lęk, który rodzi się w mojej klatce piersiowej. Szczególnie, że jestem na górze, z daleko od tego wszystkiego. Kiedy organizowałem tę imprezę kilka tygodni temu, byłem zdenerwowany tym, że nikt się nie zjawi. Ale powinienem się domyślić, że większość ludzi jest mnie ciekawych i nie odpuściliby sobie okazji, aby mnie zobaczyć. Mój asystent Richard zaprosił ich i czuwał nad tym, aby frekwencja była satysfakcjonująca. Mój dom leży na wzgórzu w środku lasu, ale nie jest to daleko od miasta. Nie chce mieszkać w wielkim mieście, lubię samotność i wygodę. Dom ma trzy kondygnacje, wygląda jak pałac i jest znacznie za duży dla jednej osoby. To stary zamek, który moja rodzina zbudowała kilka pokoleń temu, ale teraz mieszkam tutaj sam. Cóż, poza moim personelem. Miejsce wymaga dużo pracy, ale tak naprawdę nie zależy mi na tym. Zajmuję tylko jedno skrzydło domu, zamykam się w nim od reszty. Ale w ciągu ostatnich kilku tygodni działo się tutaj. Przygotowywano sale balową, odświeżano pokoje i balkony. Richard na tę imprezę zatrudnił zespół oraz zorganizował bufet. Drzewka świąteczne zdobią przestrzeń. Nie ma pustego kąta w moim domu, aby nie było w nim drzewka, nawet ja musze przyznać, że to wygląda jak sen. To tak jakby nowe życie wkroczyło do tego zamku. Słyszę pukanie do drzwi, wchodzi Richard i podchodzi do mojego biurka.  Panie Light, Panna Winter jest w drodze. Powinna tu dotrzeć w ciągu piętnastu minut. – Posyła mi delikatny uśmiech, a jak kiwam głową, dziękując za tę wiadomość. Richard był prawą ręką mojego ojca, a kiedy firma została przekazana mnie, został moim asystentem. Moja matka umarła w czasie porodu, a mój ojciec był dobrym człowiekiem, pomimo tego, że był wiecznie zajęty

str. 10 i zapracowany. Ja także pracuje niemal każdego dnia, odkąd mój ojciec odszedł kilka lat temu. Posiadam ponad trzydzieści centrów handlowych w Stanach Zjednoczonych oraz długą listę innych nieruchomości, nawet nie potrafię ich wszystkich wymienić. Zdołałem już zgromadzić fortunę. Nie ma tego czego bym już nie osiągną w swojej pracy, jednak nadal czuję, że moje życie jest niekompletne. Jednej rzeczy, której mi wciąż brakuje, jest mój spadkobierca, dziecko, któremu mogę przekazać to wszystko, kogoś, kto zadba o przyszłość Light Corporation. Zarobiłem już wystarczająco dużo pieniędzy, aby żyć przez całe stulecia, ale to nic nie znaczy, bo jeśli umrę, to wszystko umrze razem ze mną. Nigdy nie zapomnę słów mojego ojca, kiedy trzymałem go za rękę na łożu śmierci. Mówił, że muszę mieć dziecko, któremu przekaże nasze nazwisko, bo bez niego wszystko pójdzie na marne. Myślałem o tym tysiące razy, planowałem różne scenariusze. Początkowo, myślałem, aby poślubić kogoś, kogo wybrałby mi Richard z listy naszych potencjalnych konkurentów, tylko po to, aby połączyć nasze przedsiębiorstwa w jedno. Ale potem zmieniłem zdanie, bo nie chciałem poślubić kogoś bez miłości. Nigdy nie znałem swojej matki, ale wiem, jak mój ojciec wyglądał, kiedy o niej mówił. I wiedziałem, że też bym tego chciał. Choć nie byłem pewien, jak mam to osiągnąć, ale Richard powiedział, że będę wiedział, kiedy ją zobaczę. Tak samo jak mój ojciec. Jestem kimś, kto nie wychodzi stąd zbyt często, ale najpierw chciałem poświecić się trochę pracy, choć nigdy nie chciałem, abym poślubił kogoś tylko ze względu na mój status i pieniądze. Mam nadzieję, że znajdę kogoś, komu nie będzie na tym zależało. Kilka tygodni temu przeprowadzałem rutynową kontrolę moich firm. I wtedy zauważyłem ją. Zajmowała się ozdobami w centrum Mall of Light, przygotowywała ozdoby świąteczne. Pamiętam, jej blond loki spadające kaskadą po jej plecach, kiedy sięgała aby zawiesić gwiazdę na czubku drzewka. Czułem, że jej piękno uderza mnie, nie zdawałem sobie z tego sprawy, kiedy zacząłem na ekranie śledzić palcem jej sylwetkę. Nigdy wcześniej nie wiedziałem kogoś tak pięknego i czystego. Musiałem ją mieć. Mógłbym się czołgać w tej chwili, aby zwróciła na mnie swoją uwagę. Ona

str. 11 była przebrana za elfa, pamiętam to tak jakby to było wczoraj. Zmieniałem ujęcia kamer, aby mieć na nią lepszy wgląd. Stała się moją obsesją, szalałem w końcu musiałem zadzwonić do Richarda. Musiałem go prosić o wszystkie informacje na jej temat. Prawie się roześmiałem, kiedy zobaczyłem jak ona mną na imię : Christmas Winter. Myślałem, że to jakieś żarty, ale jej zaróżowione policzki i uśmiech mógłby stopić cały Biegun Północny, wiedziałem, że jej pasuje. Nigdy nie słyszałem nawet słowa z jej ust, ale wydawała się uprzejma. Nigdy nie czułem jej dotyku, ale wiedziałem, że jest miękka i słodka. Nigdy nie pocałowałem jej ust, ale wiedziałem, że ona będzie matką moich spadkobierców, moją żoną, moim wszystkim. Wiedziałem o niej wszystko, więc kazałem zorganizować tą imprezę i doprowadzić do tego, że ona tu przyjedzie.  Proszę pana, czy jest pan gotowy ? – Pyta Richard, wytrącając mnie z moich myśli.  Tak, myślę, że już i tak czekałem zbyt długo. – Mówię, wstaję i prostuję krawat. Kiedy Richard wychodzi, ja zaczynam zastanawiać się nad tym czy ona wygląda tak samo jak na ekranie. Zastanawiam się, czy kamera była w stanie oddać całe jej piękno. Ja sądzę, że to absolutnie nie było możliwe. Idę długim korytarzem w stronę schodów. Moi goście są zgromadzeni na dole schodów.  Witajcie. – Zaczynam skanując tłum. – Dziękuję wszystkim za przybycie dziś wieczorem. Wiem, że to nie jest coś, co robiłem wcześniej, ale mój ojciec lubił imprezy i często zapraszał ludzi do naszego domu. Dziś zamierzam kontynuować jego tradycje. – Tłum milczy, ale widzę, po nich, że są w szoku. Zauważam niewielki ruch z tyłu, kilka osób schodzi komuś z drogi, ale nie mogę dostrzec nowego gościa. – Ale to się zmieni, bo zrozumiałem, że nikt nie jest samotną wyspą. – Tłum zaczyna się śmiać, a ja unoszę kieliszek szampana. – Zdrowie. – Mówię, podnosząc kieliszek. – Byłem samotny, aż do tego

str. 12 dnia. do tych świąt Bożego Narodzenia.2 – Kiedy mówię te słowa, dostrzegam kobietę, o której marzyłem, jej ciemnozielone oczy odnajdują moje. Biorę łyka szampana, lecz nie zrywam kontaktu wzrokowego z nią, kiedy tłum krzyczy zdrowie. Do Świąt Bożego Narodzenia. Nie mają pojęcia, jaką te słowa miały moc, kiedy patrzę w oczy kobiecie, która właśnie stała się moja. Dokładnie mówi : Do Christmas, czyli świąt Bożego Narodzenia, ale oczywiście chodzi o panią jego serca ;)

str. 13 ROZDZIAŁ TRZECI Moja twarz rozgrzewa się, kiedy dostrzegam najprzystojnieszego mężczyznę, jakiegokolwiek widziałam. Mój oddech przyśpiuesza, gdy jego spojrzenie spotyka się z moim, gdy spojrzenie jego ciemnych jak noc oczu obezwładnia mnie. Nie wiem, nie mogę mysleć, ale teraz już wiem, dlaczego ludzie boją się pana Lighta. Jedyną rzeczą, którą zrobił był delikatny uśmiech posłany w moją stronę. On nie tylko jest wysoki, ale cały jest ubrany na czarno, identyczny kolor mają jego włosy i oczy. Robię krok ku niemu, ale ktoś zachodzi mi drobę i zasłania go. Kiedy ta osoba odeszła pana Lighta już nie było, zniknął. Rozglądam się po pokoju, próbując go znaleźć, ale to jest trudne biorąc pod uwagę taki tłum. Każdy z nich jest taki wysoki. Nawet kobiety na wysokich obsacach sprawiają, że czuję się przy nich jak elf. Czuję ból i rozczarowanie, że on odszedł, zostawił mnie. Zastanaiwam się, czy jeszcze wróci. Kelner z szampanem przystaje obok mnie i ofiaruje jeden. Kręcę głową. Rozglądam się, pokój udekorowany jest od podłogi po sam sufit. Wygląda jak zimowa kraina czarów. Tu jest doskonale. Chciałabym obudzić się w tym domu w Boże Narodzenie. Tu jest jak w bajce.  Nie jest to jedno z najsłodszych miejsc ? – Pyta mężczyzna, odciągając moją uwagę od dekoracji. – Na pewno nie chcesz ? – Pyta wyciągając w moją stronę szampana.  Nie dziękuję. – Nie wiem, co robić, musze mśyleć, że to tylko praca. Byłam w szoku, kiedy wyszłam z pracy i czekał tam na mnie samochód, który zabrał mnie na imprezę do pana Lighta. Powiennam dziękować Bogu, bo śnieg zaczął padać i mój samochód nie nadaje się do jazdy w góry. On przechyla kieliszek i pije.

str. 14 Czuję się neizręcznie, ponieważ nie wiem co pownnam zrobić. Jestem przyzwyczajona do przebywana wokół dzieci.  Nie masz ochoty być trochę niegrzeczna w te święta ? – Rozglądam się, sprawdzam, czy nikt nie słyszał jego słów. Pochyla się w moja stronę, aż czuję jego wodę po goleniu. Odsuwam się i niemal potykam się o własne nogi.  Przepraszam, zaraz wrócę. – Odsuwam się tak szybko, jak tylko potrafię, idąc w stronę wielkiej choinki. Chcę odejść jak najdalej niego, a to jest znakomity kamuflarz. Czuję się nie na miejscu tutaj, szczególnie w takim stroju, chcę się ukryć. Tylko ja jestem w tak śmiesznym kostiumie. Ludzie patrzą na mnie i uśmiechają se do mnie, ja staram się ukryć moją niewygodę. Kiedy zauważam ślicznego, małego chłopczyka, który próbuje się dostać do czegoś co chce wziąć z bufetu, uśmiecham się i klękam obok niego. Jestem pewna, że on nie ma ochoty tutaj być. Poza tym nie widziałam tutaj, żadnych innych dzieci.  Czy mogę ci jakoś pomóc ? – Pytam go. Kiedy odwraca się w moją stronę widzę, jak jego oczy zaczynają się świecić, kiedy dostrzego mój strój.  Jesteś prawdziwym elfem ? – Pyta. Wyciąga rękę, aby dotknąc moich uszu i ja się śmieje. – Myślałem, że elfy nie mają uszu.  Niektóre z nas mają, niektóre nie. – Dotykam palcem jego nosa. Chichoczę. – Dziś przyjechałam tu specjalnie, aby się z tobą spotkać.  Naprawdę ? – On piszczy, ale uśmiech ma jeszcze większy. On jest taki słodki. W jego policzkach są rozkoszne dołki. Chciałabym mieć dom pełen dzieci, chciałabym by były szczęśliwe.  Nie chcę, żeby Mikołaj się martwił i za tobą tęsknił. Ale przyrzeknij mi, że w domu znajdę od niego wielki prezent. On nie może wrócić na Biegun Północny, zanim nie rozda wszystkich prezentów. – Łapie oddech. – Martwię się. Mówiłem rodzicom, abyśmy tu nie przychodzili, bo on może przyjść do nas tej nocy.  Dziś wieczorem go nie będzie, dlatego tutaj jestem. Nie martw się o to nawet przez sekundę. On przyjdzie rano z twoimi prezentami.  Niesamowicie ! – Mówi z podnieceniem.

str. 15  Teraz pomogę ci nałożyć jedzenie na talerz, abyś mógł posiedzieć obok choinki.  Musisz już iść ? Możesz zostać ?  Mówiłam ci. Jestem dziś tu dla ciebie. – Biorę dwa talerzę i idę w stronę choinki, gdzie możemy usiść i zjeść.  O tutaj jesteś. – Piękna kobieta w złotej sukni, uśmiecha się do mnie, wiem, że jest jego matką.  Jesteś gotowy ? – Podstakuje, ale posyła mi ogromny uśmiech.  Śpij dobrze. – Szepcze do niego. Jego matka kiwa głową dziękując mi, a potem bierze rękę małego i prowdzi go przez tłum. Po chwili tracę ich z oczu. Coraz więcej osób jest w pokoju, ale nie wiedzę więcej dzieci. Wstaję i kładę talerz na stół, niewiedząc co z nim zrobić. Powinnam realizować mój plan znalezienia pana Lighta. Pewnie już opóścił to mniejce. Na co ja do cholery liczyłam. Kiedy wychodzę z sali balowej, toczę wewnęczny bój czy pójść do góry schodami, czy nie.  Czy na pewno nie chciałabyś trochę pogrzeszyć ? – Znów ten facet z wcześniej. On wskazuje na gałązkę jemioły pod którą stoimy. Zanim mogę odpowiedzieć, jego usta wbijają się w moje.

str. 16 RODZIAŁ CZWARTY Jestem w bibliotece, rozmawiając z kilkoma ludźmi z którymi kazał mi porozmawiać Richard. Powiedział, ze jeśli zrobię to od razu, potem będę mógł robić cokolwiek będę chciał. Nie byłoby w porządku, jeśli zignorowałbym tych gości. Chciałem stąd jak najszybciej wyjść, więc umieściłem uśmiech na twarzy i próbowałem załatwić to szybko. Myśl o Christmas w moim domu czyni mnie niespokojnym. Jest tak blisko mnie, a ja nie mogę na nią patrzyć. Czuję jakby minęła wieczność od momentu kiedy ją widziałem. Zbywam tych ludzi uśmiechem, więc Richard będzie zadowolony. Nigdy nie chciałem tej imprezy, ale potrzebowałem wymówki, aby ściągnąć tu Christmas. To jedyna impreza, na którą ona by przyszła. Idę przez hol do Sali balowej. Szybko skanuje tłum, ale jej nie widzę. Idę do Sali, gdzie jest bufet i zaczynam ponownie skanować tłum. Widzę ją przy schodach. Przedzieram się przez tłum, a kiedy do niej podchodzę, patrzę jak jakiś człowiek pochyla się nad nią i całuje jej usta. Nie jestem w stanie myśleć, chwytam go za kark i odciągam od niej.  Co do kur… – Nie kończy, kiedy dostrzega moje spojrzenie. – Och przepraszam panie Light. Nie zdawałem sobie sprawy, że ona jest twoja.  Kim jesteś ? – Warczę.  Kody. Kody Smith, pracuję w księgowości. – Patrzę w prawo i dostrzegam Richarda. On patrzy na mnie, popycham go w kierunku Richarda.  Zatroszcz się o niego. – Mówię do Richarda patrząc na Kody’ego. Nie tylko ma spadać z mojego przyjęcia, ale również z mojej firmy. Żadne dupki nie będę się kręcić wokół niej. Na szczęście, tłum nie jest zbyt zainteresowany, tylko kilka osób. Posyłam im uśmiechy, a oni odwracają wzrok i wracają do swoich rozmów. Kiedy się odwracam

str. 17 patrzę na Christmas, która patrzy na mnie dziwnym wzrokiem. Robię powolny krok w jej stronę, alby upewnić się, że nie jest zbyt zdenerwowana. Nie potrafię w pełni ocenić tej sytuacji, ale zdaje się, że ona nie chciała, aby ten facet ją dotykał.  Z tobą w porządku ? – Pytam, a ona przytakuje, spuszczając wzrok na moją klatkę piersiową. Nie potrafię nic poradzić, ale łapię jej ramiona, a jej oczy powoli patrzą w moje. Ciemno zielone, nawet zimno zielone. Mógłbym w nie patrzeć przez całe dnie. Blond włosy spływają falami po jej plecach. Ma na sobie roboczy strój w którym wygląda zbyt uroczo. Studiowałem ją przez wiele tygodni. Christmas, wygląda jak jedna z tych jak niektórzy nazywają „dużych dziewczyn”. Z jej krzywiznami i dużą klatka piersiową. Ale ja kocham jej kształty. Nie mogę teraz o tym myśleć. Nie mogę myśleć o jej kształtach, o tym jakbym pocierał twarzą pomiędzy jej piersiami. Mój kutas boli, ale ignoruje to. Teraz muszę się upewnić, że z nią w porządku. – Jesteś pewna ? – Naciska, próbując odczytać jej myśli. Moja ręka gładzi jej ramię. Docieram do jej palców i splatam je ze swoimi. Są delikatne w dotyku, ale przysięgam, że mogę poczuć szybkie bicie jej serca, który równa się mojemu.  Tak, – szepczę, a potem odchrząkuje. – tak dziękuję. Nie chciałam robić sceny, ale ja go nie znam, może za dużo wypił. – Nie zgadzam się z nią, ale zachowuje to dla siebie, wolno pocierając kciukami jej dłonie. Jej głos jest taki słodki i melodyjny. Czuję jakby sam anioł mówił do mnie. Ona naprawdę została stworzona poza tym światem, a ja znalazłem ją tam i ściągnąłem tutaj. Ona posyła mi delikatny uśmiech, i wiedzę, jak jej policzki czerwienieją. Jest nieśmiała, a to uruchamia moje instynkty obronne. Chce ją stąd wydostać. Z dala od tych wszystkich oczu, do miejsca, gdzie będzie tylko moja. Gdzie będzie skupiona tylko na mnie i nie będzie ją nic więcej interesować. To może czyni mnie dupkiem. Ta kobieta ma w rękach moje jaja, i zrobię wszystko o co mnie poprosi, dopóki nie będzie moja.  Panie Light. – Ktoś mówi za mną, ale ignoruje go.  Dostałaś coś do jedzenia ? – Pytam Christmas, chcąc się upewnić, że zatroszczyli się o jej potrzeby. Śmieje się, ale kiwa głową. Potem patrzy na osobę za mną, która stara się zwrócić moja uwagę.

str. 18  Myślę, że on chce z tobą pogadać.  Ale ja chce rozmawiać tylko z tobą. – Mówię po prostu. Czekałem na tę rozmowę zbyt długo, nie chce zmarnować teraz ani jednej sekundy.  Przepraszam panie Light. – Osoba, która ponownie się odzywa jest jak mucha która bzyczy obok mojego ucha, a ja używam wolnej ręki aby ją odgonić. To prawdopodobnie jest lekceważące i niegrzecznie, ale ponownie mnie to nie obchodzi.  Moglibyśmy pójść do mojego biura, panno Winter ? Chciałbym z tobą porozmawiać, chciałbym żebyś wiedziała, po co cię tu ściągnąłem. – Ciekawość maluje się w jej spojrzeniu, waha się przez sekundę, ale się zgadza.  Tak, byłby wspaniale. – Pociągam ją za rękę i owijam ramię wokół jej. Prowadzę po schodach do góry, z dala od tłumu. Z każdym krokiem hałas jest mniejszy i jest krokiem w kierunku, gdzie chcę aby była. Sam na sam ze mną.

str. 19 ROZDZIAŁ PIATY  Wow. – Mówię po wejściu do biura pana Lighta. Idę prosto do wielkiego okna, które jest zaraz obok biurka. Snieg sypie z nieba pokrywając góry, oświetla je tylko księżyć. Światła miasta są poza jego przestrzenią. – Widok jest stąd niesamowity. Wyglądałoby piękniej, gdyby podwórko było oświtlone lapkami, aby kolory migały w śniegu.  Tak zrobię. – Mówi natychmiast. Patrzę na niego przez ramię. Stoi z nogami lekko rozstawionymi a ramiona ma skrzyżowane na piersi. Obserwuje mnie, ale z jego twarzy nic nie potrafię wyczytać.  Twoje biuro nie jest urządzone jak reszta domu. – Odwracam się, aby stawić mu czoła. Jego przestrzeń jest ciemna, podobnie jak on. Drewniane biurko jest ciemnobrązowe, pasuje do drewnianych podług i szafek z ksiązkami.  Mogłabyś także je udekorować, doskonale dbasz o dekoracje w centrum handlowych. – Ten prosty komplement rozgrzewa moje policzki.  Myślę, że ten który zajował się dekoracjami na tej imprezie zna się na tym lepiej niż ja.  Nie. Nie zgadzam się.  Tu jest pięknie. – Mówię mu.  W te Święta Bożego Narodzenia zaszło tutaj wiele pięknych zmian. – Spuszczam wzrok, starając się ukryć mój poszerzający się rumieniec. Kiedy mówi „Christmas”, to czuję tak jakby mówił o mnie, a nie o tym święcie. Temperatura w pokoju rośnie, a ja dostrzegam, że on nie spuszcza ze mnie wzroku.  Czy planujesz zamknąć centrum handlowe ? – Wymyka mi się, nie mogę się powstrzymać. Jego twarz nagle się zmienia, a usta zaciskają się. Ja ponownie opuszczam głowę i patrzę w podłogę. Jego

str. 20 niezaprzeczenie jest odpowiedzią. Myślę, że wszyscy na tym stracimy, więc dlaczego chce je zamknąć ? Znam Mall aż za dobrze. Czuję, że jego palec udnosi moją brodę, przygląda mi się intensywnie. Nawet nie słyszałam, kiedy podszedł w moją stronę. Moje usta otwierają się, ale teraz dostrzegam uśmiech na jego twarzy. Wygląda o wiele bardziej przystojniej. Jego zapach otacza mnie, chce się pochylić w jego stronę.  Chcesz, aby centrum dalej prosperowało ? Jeśli tak, to go nie zamknę. Powiedz słowo, a ja ci to dam. – Nie przestaje dotykać mojej twarzy.  Nie chce, żebyś je zamykał.  Załatwione. – Mówi, zabierając dłoń. Uśmiecham się do niego, a on robi to samo. Nie wygląda, aby często to robił. Na jego twarzy nie ma lini, które mówią o tym, że człowiek dużo się uśmiecha. – Ale będę potrzebował cię tutaj. Nie tam.  Ja … – Nie wiem, co mam powiedzieć, nie rozumiem, co on ma na myśli. – Jestem tu teraz. – Nadal nie jestem pewna, dlaczego mnie tutaj zaprosił.  Potrzebuję cię częśćiej niż tylko dzisiaj wieczorem. Tak naprawdę, kazałem przygotowąc ci pokój. – Jego słowa są beznamiętne, pozbawione jakichkolwiek emocji. Wydaje mi się, że on nie jest przyzwyczajony, aby kogoś ocokolwiek prosić. Lub może nie jest w ogóle przyzwyczajony do ludzi. Takie są plotki, ale ci ludzie na dole, mówią coś innego. Nie potrafię rozgryść tego faceta. Przez chwilę jest charyzmatyczny i szczęśliwy a potem zamyślony i zamknięty w sobie. Która część jest tak naprawdę prawdziwa i dlaczego mam takie wielkie pragnienie tego, aby się dowiedzieć ?  Dobrze. – Mówię i patrzę, jak uśmiech powraca na jego usta. Lubię to. Nawet za bardzo. To nie jest to samo, kiedy sprawiam, że inni się uśmiechcają. Czuję się inaczej, to zwycięstwo, on nie dopuszcza do siebie zbyt wielu ludzi. – Ale jutro jest Boże Narodzenie. Chyba powinnam wracać…  Nie. – Mówi szybko. – Potrzebuję cię przez resztę nocy, dopóki impreza się nie skończy. Drogi nie będą dla ciebie bezpieczne.  Inni także będą podróżować tą samą drogą.

str. 21  Nie martwię się o innych. – Podchodzę powoli do niego i kładę mu dłoń na piersi. To jest bardzo odważny ruch, wejście w jego osobistą przestarzeń, ale jakaś siła przyciąga mnie do niego. Nie jestem w stanie kontrolować mojego ciała, kiedy zamykam przestrzeń między nami.  Ja się martwię. Może powinniśmy zakończyć imprezę, jeśli chcesz, żeby ludzie mogli wrócić bezpiecznie do swoich domów. – Jego oczy przyglądają się moim dłoniom na jego klatce piersiowej i czuję jak jego oddech przyśpiesza.  Ciężarówki odśnieżają dojazd przez całą noc.  Coś czuję, że chciałeś, aby nikt tutaj nie utknął na noc. – Śmieję się, i patrzę jak na jego ustach pojawia się przebiegły uśmiech. – Więc jeśli oni mogą stąd wyjechać, to ja również. – Mówię. – Ale nie odjadę. – Dodaję, chcąc, żeby jego uśmiech znów zagościł na jego twarzy. Podnosi swoją rękę i kładzie na mojej, odpręża się. – Czy nie powinniśmy wrócić na imprezę ? Właśnie po to tutaj przyjechałam.  Nie chce wracać do tych wszystkich ludzi.  Więc dlaczego ich zaprosiłeś ? – Nie puszcza mojej dłoni, delektuję się jego ciepłem. Czuję coś, co przechodzi pomiędzy nami. Czuję się tak, jakbyśmy znali się dziesięć lat zamiast przez chwilę. Przyciąganie rośnie z sekundy na sekundę. To tak jakbym przez czały czas szukała swojej zaginionej połowy, i ona właśnie teraz, tutaj stoi przede mną. To szaleństwo, bo nawet go nie znam. On nie odpowiada na moje pytanie.  Nie chcę, abyś stąd jeszcze wychodziła. – Mówi, a to jeszcze bardziej mnie zaskakuje. Ja w ogóle nie chce wychodzić. Cóż, jeśli on tutaj zostanie ze mną.  Myślę, że musisz poczuć trochę magii świąt. – Wyciągam cukierek, który ukradłam z dołu w kształcie choinki i wkładam do kieszeni w marynarce. – Właśnie tam na dole. – Odsuwam się, aby wrócić na imprezę, mając nadzieję, że on podąży za mną. Ale on nie puszcza mojej ręki.  Pójdziemy razem, ale zostaniesz przy moim boku. Myślę, że jesteś wystarczająco świąteczna, za nas oboje. – Zabolały mnie te jego słowa i myśl, że nie podoba mu się mój strój. Może myśli, że wyglądam głupio. Używa drugiej ręki aby wyjąć cukierka. Ciągnie mnie za sobą

str. 22 w stronę biurka, otwiera górną szufladę kluczem, wkłąda tam cukierka i zamyka ją ponownie. Wkłada zestaw kluczy do kieszeni, a ja podnosze brew.  Czy tam były zdjęcia centrum z ozdobami wakacyjnymi ? – Pytam, bo wyłapałam to w jego szufladzie. Widziałam to ! Pomagałam w tym projekcie. – Nie mówi ani słowa, tylko wyciąga mnie z biura. – Z pewnością szybko zamkniesz tą imprezę. – Chichoczę. Jego ręka mocniej chwyta moją, ale widzę też uśmiech przez chwilę na jego twarzy.  Po prostu chce, aby to jak najszybciej się skończyło i wszyscy sobie poszli. – Mamrocze.  Ale nie ja ? – Drażnię się z nim, ale on znów nie odpowiada. – Dobra. Dobra. Dobra. Nie odpowiadaj sobie na moje pytana, ale niech pan wie, panie Light, że mam zamiar sprawić, że będziesz cieszył się każdą minutą tej imprezy. – Nadal nie jestem pewna, jaka jest moja rola na tej imprezie, ale wiem jedno. Mogę sprawić, aby pan naburmuszony był choć trochę szczęśliwszy.

str. 23 RODZIAŁ SZÓSTY  Mów do mnie Nic. – Szepczę jej do ucha, kiedy ciągnę ją na parkiet.  W porządku. – Mówi, choć ja słyszę jej nieśmiałość. – Niektórzy moi przyjaciele mówią do mnie Chris.  Podoba mi się Christmas. – Przyznaję, nie chce być jak jej przyjaciele. Chcę być dla niej wyjątkowy.  Mi również. Myślę, ze ludzie nie mają ochoty przywoływać świąt w całym roku. – Uśmiecha się i wzrusza ramionami, ale postanowiłem, że będę mówił do niej tylko i wyłącznie pełnym imieniem.  Zatańczysz ze mną ? – To nie jest pytanie, już jesteśmy na środku parkietu do tańca, przyciągam ją do siebie, jedną rękę kładę na jej dłoni a drugą na jej plecach. Nie ma możliwości wykręcenia się.  Jestem straszną tancerką. – Przyznaje, ale przyciska do mnie swoje krzywizny i łapie mocniej moją dłoń.  Ja również, ale zrobimy to powoli. – Uśmiecham się do niej, czuję, że zaczęły już mnie boleć policzki od ciągłego uśmiechania się. Nie pamiętam, kiedy ostatnio się tyle uśmiechałem. Zespół gra powolną wersję „chestnuts Roasting on an open fire”3, poruszamy się spokojnym rytmem. Patrzę w jej oczy i myślę o tym ile czasu musiało minąć, aby była w moich ramionach. Ojciec zawsze powtarzał, że Boże Narodzenie jest magiczne, a ja uśmiecham się jeszcze bardziej na myśl o tym, jak bardzo. Ona w moich ramionach, to jest tak doskonałe uczucie, że nie chce być nigdzie indziej. Czuję, jak Christmas nuci, a ja dotykam jej palców. Ten taniec jest tak intymny, ze zaraz przestanę nad sobą panować. 3 https://www.youtube.com/watch?v=dhzxQCTCI3E [źródło: youtube]

str. 24 To tak jakbyśmy byli dwojgiem ludzi na ziemi, którzy zostali dla siebie stworzeni. Musieliśmy się odnaleźć. Czuję to wewnątrz. To było szybkie, może i szalone, ale potrzebowałem jednego spojrzenia, jednego dotknięcia, aby wiedzieć, ze ona jest dla mnie stworzona. Nie wiem jak dużo piosenek kończy się i zaczyna, kiedy trzymam ją tak w swoich ramionach. Stałem się niewolnikiem jej każdego dotyku. Ale kolejna piosenka przemija, a czas mija. Jest już po północy, kiedy ostatni goście wychodzą. Upewniłem się, aby każdy z nich miał bezpieczny przejazd, gdziekolwiek jechali, a Christmas zdawała się być z tego powodu zadowolona. Chciałem zrobić więcej, aby ją uszczęśliwić, przypuszczam, ze mógłbym zaproponować tym ludziom, aby zostali tu na noc, ale to dla mnie byłoby za dużo. Spędziłem z Christmas większość nocy, a ona rozmawiała z innymi, sprawdzała czy dobrze się bawią. Nie powiedziałem jej, jakie będą jej obowiązki tej nocy, ale szczerze mówiąc, ta impreza była po to aby ona tu się pojawiła. Niektórzy ludzie próbowali ze mną rozmawiać o interesach lub zyskach zbywałem ich szybko, ale uprzejmie, żeby nie czuli się lekceważeni ani unikani. Ona jest naprawdę magiczną kobietą. Kiedy ta noc się kończyła, próbowała pomagać w sprzątaniu, ale wziąłem ją za rękę i powiedziałem, że jest wystarczająco personelu do tego, aby się tym zajęli. Wszyscy dostali za to dodatkową premię.  Mam przygotowany dla ciebie pokój. – Mówię, patrząc na swoje stopy. Nie chcę, aby myślała, że planowałem to wszystko od początku, nawet jeśli naprawdę tak było.  To brzmi wspaniale. – Mówi, a jej reakcja mnie zaskakuje. – Stopy bolą mnie strasznie.  W pokoju masz łazienkę z wielką wanną, może to sprawi, ze poczujesz się lepiej. – Prowadzę ja po schodach do wschodniego skrzydła. Mój pokój jest zaraz obok jej. – Jest także kilka rzeczy w twoim pokoju dla ciebie, abyś przez pobyt tutaj mogła poczuć się komfortowo.  Dziękuję, Nic. To jest bardzo słodkie. – Staje na palcach, daje mi całusa w policzek. To się dzieje tak szybko, że nie mam czasu na reakcje, a już szepcze mi dobrej nocy i cicho zamyka drzwi.

str. 25  Dobranoc, słodka Christmas. – Mówię i kładę dłoń w miejscu, gdzie mnie pocałowała. To może jest moja wyobraźnia, ale czuję mrowienie. Powoli odchodzę od zamkniętych drzwi i idę do mojego pokoju. Powoli się odprężam i odtwarzam każdą scenę z tej nocy. Idę do łazienki i patrzę w lustrze, czy pozostał jakiś znak na moim policzku, ale nic nie ma. Czuję małe rozczarowanie, ale nadal liczę, że może to coś jednak dla niej znaczy. Zdejmuję ubranie i wchodzę pod prysznic, pozwalam aby gorąca woda spływała po moim ciele. Mam wizję, że Christmas robi to samo w pokoju obok. Mój kutas twardnieje na te myśli. Jej zaokrąglone krzywizny, które nakrywa woda, kiedy siada w wannie, kiedy bąbelki z piany pokrywają jej piersi i twarde sutki. Chwytam mydło. Zastanawiam się, czy myśli o mnie, czy jej ręce zsunęły się w dół, między jej nogi. Chwytam mojego kutasa i pompuje w górę i w dół. Wyobrażam sobie jej zaokrąglone uda, które otwierają się na myśl o mnie, a ciepła woda pieści jej czułe miejsca. Miejsca, których chce dotknąć, smakować, pieprzyć. Mój kutas boli na samą myśl o niej, pulsuje w mojej dłoni. Przytrzymuję się drugą ręką o ścianę obok. Mój orgazm przebiega przeze mnie. Zagryzam mocno żeby, kiedy moja sperma uwalnia się. Długie, gęste spazmy. Szepczę jej imię.  Christmas. – Potem sięgam po piżamę, czerwoną i jedwabną którą zostawiła dla mnie gospodyni, cicho idę przez korytarz i pukam do drzwi Christmas. Kiedy nie odpowiada, naciskam klamkę. W pokoju jest ciemno, wkładam głowę do środka i szepczę jej imię. Wiedzę, że zasnęła, a ja nie chcę jej budzić, ale nic nie poradzę, muszę na nią jeszcze raz spojrzeć, zanim pójdę spać. Widzę jej ciało na łóżku, które oświetla światło księżyca. Widzę, że ma podobną piżamę na sobie, co ja. Musze dać Carol podwyżkę. Jest piękna, i nie ma ani jednej rzeczy do której mógłbym ją porównać. Nic nawet nie jest blisko jej wspaniałości. Jej wargi są nieco otwarte, ale ja liżę swoje własne, jakbym mógł ją posmakować. Jestem draniem, niezdolnym do tego, aby powstrzymać się przed tym, czego pragnę. Powoli, opieram się i delikatnie całuję jej wargi. Moje serce przyśpiesza, potrzebuję więcej. To nie jest to, czego chcę, ale musi wystarczyć do rana. Ostatni raz patrzę na nią i wychodzę, aby zapaść we własny sen. Mogę mieć tylko nadzieję, ze Christmas pojawi się w nich, gdy zamknę oczy.