domcia242a

  • Dokumenty1 801
  • Odsłony3 290 216
  • Obserwuję1 922
  • Rozmiar dokumentów3.2 GB
  • Ilość pobrań1 958 581

Samantha Young -Dziedzictwo krwi 1 PL

Dodano: 5 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 5 lata temu
Rozmiar :6.5 MB
Rozszerzenie:pdf

Moje dokumenty

domcia242a
EBooki przeczytane polecane

Samantha Young -Dziedzictwo krwi 1 PL.pdf

domcia242a EBooki przeczytane polecane
Użytkownik domcia242a wgrał ten materiał 5 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 217 stron)

2 Samantha Young Dziedzictwo krwi Wojownicy Ankh Tom 1 Tłumaczenie: Dhalia Betowanie: dominque91

3 Prolog Piwnica Jej brat, Stellan zawsze powtarzał, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Ale okazała się zbyt młoda, by potraktować te słowa jak poważne ostrzeżenie. Była ciekawa. Ciekawa odgłosów, które dochodziły z wnętrza domu. Wystarczająco ciekawa, by śmiało wskoczyć na głęboką wodę. Tak jak kot, który wie, że nie powinien wspinać się po kuchennych szafkach, Eden zeszła do piwnicy szerokimi, kamiennymi schodami. Jej serce łomotało. Tata zabronił jej tam schodzić, ale ten hałas... Znowu się wzdrygnęła, gdy kolejny krzyk rozdarł ciszę. Tupiąc lakierkami, dotarła wreszcie do końca korytarza, wychyliła głowę i zerknęła ostrożnie za róg, myśląc, że serce za chwilę wyskoczy z jej piersi. Zamarła. Dostrzegła żelazne drzwi, znajdujące się prawie na samym końcu długiego korytarza. Czekała, ponieważ odgłosy walki, dobiegające zza drzwi, nasilały się coraz bardziej, stawały się zapalczywe. Drzwi nagle się otworzyły. Kobieta – niezwykle piękna, z długimi rudymi lokami – wypadła przez nie na zimną, twardą podłogę; wyciągała ręce przed siebie raz za razem, jakby próbowała wydrapać w betonie drogę na zewnątrz, przez co łamała paznokcie mimo wysiłku. Eden podeszła bliżej, chociaż dławiło ją przerażenie. Usta kobiety i lewa strona jej pięknej twarzy były opuchnięte. Nawet ktoś tak młody jak ona, potrafił poznać

4 ślady przemocy. Przerażone oczy Eden przebiegły po nagim ciele kobiety. Liczne ślady po ugryzieniach, świeże i krwawiące, pokrywały jej piersi i brzuch, i (Eden zadrżała zmieszana) wnętrza jej ud. Rany wzdłuż jej pleców i nóg były nieopatrzone, krew sączyła się, co powodowało potworny ból. Kobieta łkała, zbyt słaba by uciec, pełzła powoli w kierunku dziewczynki. Eden podeszła jeszcze jeden krok do przodu, więc kobieta zobaczyła ją. – Pomocy! – krzyknęła ochrypłym głosem, jej dzikie oczy prosiły i błagały Eden, jakby widok małej dziewczynki rozpalił w niej ponurą iskrę nadziei. – Proszę, pomóż mi! – Czołgała się w jej stronę, co chwilę krzycząc. Mimowolnie dziewczynka wyciągnęła swoją drobną rękę w kierunku kobiety. Ale nie wiedziała co robić. Co powinna zrobić? Żelazne drzwi przesunęły się, szurając o kamienną posadzkę, gdy jej ojciec wyszedł z pomieszczenia, z potarganymi włosami i zarumienioną twarzą. Jego spodnie były niezapięte, a skórzany pasek zwisał w zaciśniętej pięści. Obrzucił Eden wściekłym, zagniewanym spojrzeniem, gdy chwytał krzyczącą, szarpiącą się kobietę w ramiona, jakby nie była niczym więcej niż niegrzecznym szczeniaczkiem. – Ryan, nie! – szlochała, drapiąc tatę Eden. Ten zignorował ją. – Eden! – ryknął. – Wyjdź stąd! Nigdy więcej nie przychodź tutaj bez mojej zgody! – I z tymi słowami, zatrzasnął się w pokoju, a żelazo uderzyło o cegły z hukiem przypominającym wrzask potwora. Wszystko ucichło... z wyjątkiem gwałtownych uderzeń pędzącego serca dziewczynki. – Eden! Odwróciła się powoli. Dojrzała rozmazaną sylwetkę Stellana, zeskakującego ze schodów, a w jego głosie rozbrzmiewała panika i obawa. Podszedł do niej, mocno chwytając jej małą rączkę w swoje dłonie.

5 Eden natychmiast zwymiotowała na jego stopy. Stellan przeklął i popędził z powrotem na piętro. Wydawało się, że minęła wieczność, podczas gdy ona siedziała tam, próbując złapać oddech ustami i ociężałą piersią. Kiedy wrócił, przyniósł środek czyszczący, i zaczął sprzątać zrobiony przez nią bałagan, pomrukując coś o mamie i tacie, którzy musieli nie dowiedzieć się o jej reakcji. Gdy skończył, wrócił i ostrożnie podniósł ją swoimi silnymi, młodymi ramionami. Przytuliła się do jego ciepłego ciała, oferującego poczucie bezpieczeństwa, a on zaniósł ją po schodach do jej pokoju. Położył na łóżku, pewnie trzymając w uścisku. – Nie możesz powiedzieć o tym nikomu, Arkadio – wyszeptał delikatnie, używając jej żartobliwego przezwiska. – Nie możesz powiedzieć nikomu, co widziałaś tam na dole. Nawet nikomu z Błogosławionych, którzy odwiedzają mamę i tatę. To co zrobił tata... to było zakazane... torturowanie i zabijanie ludzi... narusza nasze prawa. Dziewczynka zadrżała. – Prawa? Jej brat kiwnął głową, a jego twarz napięła się z niezadowolenia. – Istnieje organizacja nazywana Trybunałem, która upewnia się, czy Błogosławieni nie ściągają uwagi innych na naszą rasę; wprowadzili prawo, że powinniśmy jedynie pożywiać się, a nie pożerać ludzkie dusze, żebyśmy nie zabijali ludzi. W końcu potrzebujemy ich, żeby przetrwać. – Czy to ich boli? – Pociągnęła nosem. – Ludzi? Pierś Stellana podniosła się i opadła wraz z ciężkim oddechem, który wyczuła głową. – Tak. Ale nie można tego powstrzymać, Eden. Zrozumiesz, gdy się przebudzisz. Głód jest... zbyt przyjemny.

6 Stellan przebudził się kilka miesięcy wcześniej. W jego głosie usłyszała podziw i zdumienie dotyczące nowej części jego życia. – Ale co robił tata...? – Twarz kobiety błagającej o pomoc, pojawiła się przed jej oczami. Zaczęła cicho płakać. Poczuła jak jej brat się spiął. – Tata poddał się instynktowi, gdy nie powinien. I myślę, że Teagan pójdzie tą samą drogą. Teagan był ich kuzynem. Zamieszkał z nimi, gdy jego ojciec, brat Ryana, został zabity przez własną żonę. Eden nadal nie wiedziała, jak umarł – nie sądziła, że Błogosławionych można łatwo zabić – a jej tata nie chciał tego wyjaśnić. Teagan był rok starszy od Stellana, ale Ryan wolał go bardziej od własnych dzieci. – Mama też to robi? Wyczuła, że Stellan potrząsnął głową. – Mama jest taka jak ja. Albo ja jestem podobny do niej, tak przypuszczam. Zachowuje się ostrożnie, żeby nas nie odkryto. Eden dopadła przerażająca myśl. – Chciałbyś? To znaczy, robić to co tata? Cisza się przedłużała. Eden spojrzała na twarz swojego brata i dostrzegła na niej tęsknotę. Zacisnął swoje pięści i zęby. – Jest to we mnie. Pragnienie, żeby tak robić... Ale wiem, że to złe, więc tego nie robię – przyrzekł. – Czy jest to złe, ponieważ zabija się ludzi, czy dlatego, że łamie się prawo?1 1 I w tym momencie ją pokochałam. :) Uwielbiam jak dzieci zadają istotne pytania.

7 Znowu wzdychając, Stellan delikatnym ruchem odsunął włosy z jej twarzy z widoczną miłością. – Zrozumiesz to kiedyś, Arkadio, jak będziesz starsza. Nie możemy nic poradzić na naszą naturę. Ale możemy próbować kontrolować ją. Dziewczynka siedziała milcząca i pobladła. Wreszcie Stellan uśmiechnął się do niej szeroko. – Niebyt dobry sposób na świętowanie twoich urodzin. Chodź. – Postawił ją na nogi, chwycił za dłoń. Ostrożnie prowadząc po schodach. Stellan zabrał ją przez pomieszczenia kuchenne wprost na duży balkon, z którego bliźniacze schody prowadziły na ziemię, leżącą z tyłu ich domu. Podczas wyciągania jej z domu, rozśmieszał ją i doprowadzał do chichotów. Podrzucał ją do góry i łapał, gdy spadała, żeby w końcu dotrzeć do ich matki, Celine. Postawił ją na fontannie, odwracając w stronę czekających prezentów. – Wszystkiego Najlepszego, Arkadio. Dziewczynka zapiszczała w dziecinnym zachwycie na widok kucyka. Koszmary, które zaczęła śnić tej nocy przetrwały dłużej niż kucyk.

8 Rozdzia 1 Nie Taki Przeciętny Nikt Salton, Michigan Nauczycielka angielskiego cedziła coś przez zęby, ale Eden Winslow nie poświęcała jej swojej uwagi. Sfrustrowana spoglądała przez okno. Minęła spojrzeniem szkolny parking i bramę wejściową, a potem zerknęła na bibliotekę po drugiej stronie ulicy. Dwóch gości w okularach przeciwsłonecznych siedziało na schodach. Jeden czytał gazetę, a drugi popijał kawę. Ich twarze wyglądały znajomo. Ojciec naprawdę myślał, że była głupia. Zaś on okazał się wieeeelkim paranoikiem. Niemal parsknęła głośno, obserwując dwóch mężczyzn, starających się wyglądać dyskretnie. Na zewnątrz był ponury, pochmurny dzień... raczej powinni zastanowić się nad okularami. Kretyni. O matko, jej ojciec zapewne myślał, że nie ma pojęcia o tym, że ochroniarze śledzą ją w drodze do szkoły i z powrotem, a także wszędzie, gdzie tylko pójdzie. Noah sądził, że powinna z nim porozmawiać. Kazać mu to przerwać. Noah nie znał Ryana. Mmm. Noah. Poczuła jak głód ściska jej pierś.

9 – ...tydzień kariery za kilka tygodni. Zainspirowało mnie to. Podekscytowana panna Travis uśmiechnęła się do całej klasy. Eden jęknęła, nawet zadowolona, że nauczycielka odwróciła jej uwagę. To nigdy dobrze nie wróżyło, gdy znalazła natchnienie. I co może być inspirującego w nadchodzącym, okropnym tygodniu kariery? Nic tylko się cieszyć. – Chcę, żebyście napisali krótki, autobiograficzny artykuł o waszym życiu, jakbyście mieli już osiemdziesiąt lat i przeżyli już wszystko. Co wyjątkowego w nim było, zanim staliście się starzy i wiekowi, mając czas na rozważanie? Krzyki, pomyślała Eden. Zimny pot okrył jej skórę. – No cóż, wszyscy dobrze wiemy jak skończy Andie. – Maria Roth uśmiechnęła się złośliwie do nieśmiałej dziewczyny, siedzącej obok niej w drugim rzędzie. Andie natychmiast się zaczerwieniła, jej oczy wypełniły się paniką, gdy wszyscy odwrócili się, gapiąc się na nią. – W jakimś dziwacznym przedstawieniu dla niemych. Klasa zaczęła chichotać dopóki panna Travis nie uciszyła ich. Eden ledwie zauważyła ostrzeżenia nauczycielki. Była zbyt zajęta ostrzeniem sztyletów na Marię. Wszyscy szykanowali Andie z powodu jej strasznej nieśmiałości. Jasne, Eden przypuszczała, że dziewczyna powinna porozmawiać z terapeutą o jej problemie, ale jednak... tyranizowanie kogoś, kto cierpiał ze strachu na samą myśl o znalezieniu się w centrum uwagi było po prostu chore. A Eden wiedziała wiele o byciu chorym i skrzywionym. – No cóż. – Eden obróciła się na swoim miejscu, a jej dziwne, blado szare oczy zwężyły się i przeniosły na Marię. – Z historii twojej rodziny możemy mieć pewność, jak potoczą się twoje losy... narkotyki, prostytucja za dragi, osiągnięcie rekordów w gromadzeniu chorób wenerycznych; a

10 także znaczna nadwaga, ciąża, poślubienie kierowcy taksówki albo zarażenie się tężcem podczas tatuowania napisu Nie urodziłam się dziwką na twoim tyłku, no wiesz, żeby zapewnić odpowiedni widoczek klientom.2 I właśnie dlatego Noah był jej jedynym przyjacielem. Maria rzuciła się na nią, a Eden szykowała się do ataku. Obydwie miały około metra siedemdziesięciu, ale Maria było solidniej zbudowana, podczas gdy Eden... nie była. Ale nie miało to znaczenia. Dzięki genom mamy i taty posiadała nadnaturalną siłę. Panna Travis wkroczyła między nie zanim Maria miała szansę dotrzeć do włosów Eden. Widziała ją wcześniej w walkach i wiedziała, że suka zawsze rzuca się do włosów. Gdy nauczycielka popchnęła Marię na jej miejsce, Eden instynktownie sięgnęła do jej głowy, by ją walnąć. Nie myślała wiele o sobie, ale lubiła swoje włosy. Były grube i czarne jak smoła. Opadały do jej talii w lśniącej, jedwabistej kurtynie, którą inne dziewczyny podziwiały z zazdrością. Żadna suka nie dotknie jej włosów. – Panno Winslow! – Dosięgło ją spojrzenie nauczycielki, której oczy wypełniała furia. – Zostaniesz po lekcjach! Jasne, Maria rzuciła kąśliwy komentarz i powiedziono jej by się zamknęła; ja zrobiłam malutki żarcik z dziwki i dostałam karę. Kolejny powód, dlaczego nie ma żadnych przyjaciół. Ludzie po prostu jej nie lubią. To zapewne cała ta sprawa z byciem Błogosławionym. Uwalnia jakieś fluidy. No tak, taka prawda. Nie ważne jak bardzo Eden starała się by to pojąć, nie mogła się pogodzić, że stała po stronie tych złych. 2 Hahaha. Należało się suce.

11 Eden była świadoma krzyków, dochodzących z piwnicy willi jej rodziców od kiedy tylko pamiętała. Zawsze, gdy ktoś otworzył wielkie, żelazne drzwi do prywatnego pokoju jej ojca działo się to samo. Przerażony, wymęczony głos błagał o pomoc, przedzierając się przez otwarte drzwi, by dopaść Eden. Wpadała do swojego brata Stellana, domagając się wyjaśnień. Miała sześć lat, a on tylko jedenaście, gdy trzymając ją w objęciach, opowiedział historię o starożytnych bogach Egiptu. Opowieść, którą później słuchała jeszcze wiele razy, ponieważ wtedy w pełni jej nie zrozumiała. Teraz wiedziała, że wszystko wydarzyło się z powodu żony faraona, Merneith, która zmanipulowała boginię Bat, by pomogła jej w zemście przeciwko ukochanemu mężczyźnie (faraon, na dodatek jej brat, fuj!) i jego kochance. Wtedy narodzili się Błogosławieni. A Eden była jedną z nich. Gdy obudzi się w nas głód, Eden, oboje będziemy musieli robić to co mama i tata, karmić się na ludzkich duszach. To uczyni nas silniejszymi niż jesteśmy, dzięki czemu nigdy nie zachorujemy. Nigdy nie zdarzyło się, żeby zapytała o krzyki, co właściwie oznaczają? Zakładała, że to część odbierania duszy. Ale w jej domu działo się coś więcej, co zrozumiała w swoje dziewiąte urodziny. Jej rodzice właściwie nigdy nie okazywali miłości. Chociaż Celine zawsze się o nią troszczyła, wyczuwała w tym... obojętność. Ryan był nadopiekuńczy (hm, czego nawet nie ukrywał), a miał charakterek, ale chciał dostawać informacje o życiu Eden. To nie była miłość, nie taka jak Stellana (który zawsze miał dla niej czas), ale zawsze coś. Jej rodzice zazwyczaj nie widzieli świata poza sobą; kochali się uczuciem pełnym przemocy i intensywnej zazdrości, i po prostu zabrakło im miejsca w sercu, by pokochać własne dzieci. Chociaż czasami Ryan okazywał jej trochę swojego zainteresowania, czego Eden trzymała się uparcie. Na przykład nigdy nie przegapił jej urodzin. Więc kiedy w poranek jej dziewiątych

12 urodzin, Celine powiedziała, że poszedł na ważne spotkanie, dziewczynka czuła tak wielkie rozczarowanie, że odwróciła się i poszła do swojego pokoju. Właśnie wtedy usłyszała ten krzyk... ...Pamiętała, gdyż koszmary wracały każdej nocy. O kobiecie błagającej o pomoc, bezwzględnej twarzy ojca, krzyczącego na nią, skąpanego w krwi i kapiącego nią wokół. Nic oprócz Stellana nie odganiało osaczających ją koszmarów, co robił, przychodząc do pokoju i uciszając ją, żeby rodzice nie usłyszeli, jak traumatyczne okazało się odnalezienie piwnicy. Była jedną z Błogosławionych. Torturowanie i zabijanie ludzi nie powinno jej poruszać, tak bardzo jak na nią działało. Ale brat ochraniał ją, trzymając z dala od rodziców. A teraz... nie ważne jak bardzo chciała to zwalczyć... stawała się głodna. Gdy wychodziła z klasy, czując zwyczajne dla siebie oszołomienie, Maria spróbowała zatrzasnąć jej drzwiczki od szafki. Eden nie puściła ich, a wysiłek okazał się za wielki dla krępej dziewczyny. Maria gapiła się na nią z niedowierzaniem. – Lepiej pilnuj swoich pleców, Winslow – wyrzuciła wreszcie z siebie zanim odeszła w tłum uczniów. Eden zawarczała na nią. Dziesiątka, zdecydowanie dziesiątka, pomyślała. Od ponad kilku miesięcy głód stawał się silniejszy, i stawało się coraz bardziej oczywiste, że będzie musiała wreszcie coś zrobić w tej kwestii. Zaczęła określać ludzi od jednego do dziesięciu w zależności od tego, czy chciała ochoczo wyssać z nich duszę, czy też nie. Jeden oznaczał definitywnie nie, koleś jest super, zaś dziesięć mówił o tak do diabła, kutas zasługuje na to. Ale mimo to myśl, że miałaby podejść do Marii i zrobić to... Eden zadrżała. Jej komórka zabuczała w kieszeni, więc przestała wpatrywać się w

13 plecy odchodzącej Marii. To mogła być jedna z pięciu osób. Mama, tata, Stellan, Noah albo Teagan. Zadrżała na myśli o ostatnim. Nawet nie chciała o nim myśleć. Wyciągnęła telefon i szeroko uśmiechnęła się. S: Hej Arkadio, jak sobie radzisz w szkole? Zajęcia były do dupy, więc poszedłem na wagary. Zgadnij kto ukradł twoje Wii. :P Eden odpisała, śmiejąc się. Stellan miał teraz dwadzieścia lat i chodził do miejscowej szkoły wyższej, której nienawidził. Ze swoimi ocenami mógł startować wszędzie. Odwrotnie do Eden lubił szkołę, a ze swoim wyglądem i urokiem, był całkiem popularny. Dziewczyna nie miała pojęcia, jak sobie z tym radził, ale jakoś się uporał. Jego przyszłość jawiła się w jasnych barwach; jakikolwiek szkoła gdziekolwiek, ale z dala od ich psychicznej rodzinki. Eden przerażał fakt zostania samemu bez Stellana, ale naprawdę chciała, żeby był szczęśliwy. Dlatego też czuła się winna cały czas. Stellan nie odszedł z jej powodu. Dokładnie Stellan nie odszedł, ponieważ Teagan polował na Eden. Jak zawsze starszy brat starał się ją ochronić. E: Szkoła do dupy. Drugi dzień zostaję po lekcjach. Weź Wii, tylko nie skasuj moich wyników, jak ostatnim razem. ;) Gdy szła w stronę biblioteki, jej telefon zadźwięczał znowu. S: Za późno. :)

14 Rozdzia 2 Wąż i Jabłko Przepychając się łokciami przez tłum pomponiarek i sportowców wychodziła ze stołówki. Eden ignorowała chrząknięcia i okrzyki "hej, patrz to ona", które rozbrzmiewały w całym pomieszczeniu. Zapakowała jedzenie do torby, więc nie potrzebowała czekać w kolejce, chyba że jej oczy napotkają tam Noaha. Nigdzie go nie było widać. Natychmiast prześledziła tył stołówki, gdzie stał ich stolik. I był tam, uśmiechając się do niej ironicznie. Noah był jeden. Zdecydowanie jedynka. Gdy robiła sobie przejście między stolikami, bałaganem i tłumem, jej serce zaczęło pędzić trochę szybciej, jak zawsze, gdy Noah był w pobliżu. Najpierw myślała, że to dlatego, że nigdy wcześniej nie miała przyjaciela, a co dopiero wyluzowanego, samotnego, starszego chłopaka, przeniesionego z innej szkoły. Zrozumienie, że można zrobić coś więcej ze smakowitą duszyczką Noaha, nie zajęło wiele czasu. Idiota obudził jej głód. Nagle jakaś dziewczyna z pierwszej klasy zatrzymała się na drodze Eden, żeby porozmawiać z inną osobą, której Eden nie znała i nie miała ochoty poznawać. Odczekała chwilę, żeby pierwszoroczniak przeprosił za nieuprzejmość i przesunął się. Nic się nie wydarzyło. Prawda, mogła zawrócić i przejść naokoło stolików, ale to nieistotne.

15 Eden odchrząknęła. Nadal nic. – Ej, kocie! Dziewczyna podniosła wzrok do góry, a jej oczy rozszerzyły się. Eden cieszyła się złą sławą, bo była samotnikiem i wyglądała nieco przerażająco, gdy się zirytowała. Wszyscy byli zaskoczeni, gdy zaprzyjaźniła się z Noahem. – Tak? Eden uniosła brwi. – Co jest? Mamusia nie nauczyła cię manier? Stoisz mi na drodze, kocie. Rusz się. Dziewczyna zbladła i schodząc jej z drogi, potknęła się, a jej kartonik mleka przewrócił się i wypadł razem z ciastkiem. Eden wyciągnęła rękę bez zastanowienia się i złapała je zanim uderzyły o ziemię. Gderając między oddechami, odłożyła je na tacę pierwszaka. – Łał – zapiszczała dziewczyna. – Szybki refleks. Eden wzruszyła ramionami i odwróciła głowę w stronę Noaha. Głupia. Potrząsnęła głową. Głupia, głupia. Czasami ciężko było powstrzymać naturalne zachowanie. A jej naturalność wiązała się z superszybkim refleksem, super siłą oraz zdolnością do hipnotyzowania. Musiała trzymać je w tajemnicy i nigdy nie pokazywać ludziom. Czasami zapominała o refleksie, ale zachowywała ostrożność jeśli chodzi o pozostałe. OK. Nie zamierzała kłamać. Być może zahipnotyzowała pana Durhama tydzień temu, by zmienił jej ocenę z oblanego sprawdzianu z języka francuskiego. – Jak widzę, dalej zastraszasz dzieciaki. – Noah rzucił jej pełne

16 dezaprobaty spojrzenie, gdy wślizgnęła się na miejsce naprzeciwko niego. – Że co? – Wzruszyła ramionami, wyciągając kanapkę. – Ocaliłam jej mleczko i ciasteczka. O matko, czy ona ma pięć lat? – Musiałaś je ocalić, bo przez ciebie spadły. – Słuchaj panie Ś.W.I.Ę.T.Y, zachowała się niegrzecznie. Zwróciłam jej uwagę i się przesunęła. Zachichotał zanim wypił się duszkiem znaczną ilość Coli, jego jabłko Adama podskakiwało za każdym razem, gdy przełykał. Eden obserwowała go, czując jak ściska ją w piersi. Brzuch zwijał się, serce galopowało, gardło stawało się suche i gorące. Upuściła powieki, odsuwając głód. Rok temu, gdy rozpoczynała trzecią klasę, przyjechał Noah. Jeszcze przed jego przybyciem South Salton High brzęczała od plotek, ponieważ przenosił się na ostatnim roku, co wcale nie oznaczało, że jego rodzice byli dziwni i okrutni, przenosząc go pod sam koniec jego szkolnej kariery, ale Noah okazał się kimś, na kogo reagowano oszołomieniem i zachwytem. Wysoki. Wysportowany. Ciemny blondyn. Wspaniałe fiołkowe oczy. I twarz, która doprowadziłaby do płaczu nawet anioła. Tak naprawdę przypominał Eden anioła. Demonicznego anioła z szelmowskim uśmiechem i pokręconym poczuciem humoru. Najpierw dziewczyna ignorowała Noaha, jak każdą inną osobę. Dodatkowo był o rok starszy. Ale już kilka tygodni po przyjeździe wszyscy gadali o tym, jakim okazał się dziwakiem. Nie gadał z nikim. Dał kosza Lucy Stevens, najseksowniejszej dziewczynie na ostatnim roku oraz głównej cheerleaderce! Czyżby był gejem? Nie. Dziewczyny z SSH nie potrafiły uwierzyć, że ktoś tak przystojny może być gejem. Więc zdecydowały, że po prosty był dziwakiem. Ale heteroseksualnym dziwakiem. Na dzień dobry nie znały nawet połowy zespołów muzycznych,

17 pojawiających się na jego podkoszulkach. Tak, pomyślała gorzko Eden, na SSH poziom dziwaczności łączył się z twoim stopniem potulności. Super dziwak był kimś w rodzaju kozła (miał swój własny rozum), a popularni i normalni to owce (jeszcze jeden członek stada). Dzisiaj na jego podkoszulku zostało nagryzmolone Biffy Clyro. Eden uśmiechnęła się. Koleś miał niezły gust muzyczny. Mimo wszystko Eden dalej nie zależało. Nie poświęcała mu więcej myśli niż innym facetom, oprócz tego że musi być piekielnie bystry skoro odrzucił Lucy Stevens. Ale jednego dnia, coś pod koniec października, podczas siedzenia w swoim ulubionym miejscu, Sklepiku Kawowym (mieszkańcy Salton nie byli zbyt oryginalni), czytając ostatni odcinek Naruto w Shonen Jump3, niemal wyskoczyła z własnej skóry, gdy przy jej uchu rozległ się głos: – Czytasz czasopismo dla dzieci? Nie tylko nie mogła uwierzyć, że Noah zdołał zakraść się do niej w ten sposób, ale niebywałe było to, że w ogóle się do niej odezwał. Gapiła się bez słowa, gdy siadał na krześle obok niej. – To manga. – Ach. – Kiwnął głową. – Nigdy nie dałem się wciągnąć w te pierdoły. – To nie są pierdoły – warknęła. Noah zachichotał. – Przepraszam. Nie musisz stawać w ich obronie. – Eden odchrząknęła i powróciła do czasopisma. Starała się go ignorować, ale odchylił się na krześle, wyszarpując pogiętą książkę z tylnej kieszeni dżinsów. Oparł się wygodnie i zaczął czytać. Eden nie potrafiła 3 Czasopismo z komiksami typu manga.

18 powstrzymać się przed podglądnięciem. Z zimną krwią4. – Capote? – Zapytała zanim pomyślała. Noah uśmiechnął się ironicznie, szelmowskim uśmiechem anioła. – Taa. Czytałaś? Eden odłożyła mangę. – Wyglądam na kogoś, kto czyta Z zimną krwią? Noah pochylił do niej, śmiejąc się, a jego zdumiewające, fiołkowe oczy rozbłysły. – Wiesz co... wymieńmy się. – Chcesz dać mi Capote zamiast Shonen Jump? Wzruszył ramionami. – Powiedziałaś, że to nie są pierdoły. A Z zimną krwią definitywnie nie jest. Eden spojrzała na książkę z powątpiewaniem. Tak naprawdę nie interesowała jej amerykańską literaturą... – Jest świetna. Tragiczna i pokręcona, ale świetna. – Próbował ją przekonać. Kiedy nic nie odpowiedziała, Noah sięgnął i wyjął mangę z jej dłoni, a jej palce musnęły jego. Natychmiast jej brzuch zacisnął się, a gwałtowny ból przepłynął przez klatkę piersiową i skierował się do gardła. Poczuła jakby pędzące światło wybuchło przez jej oczami, a jej nerwy zaczęły podskakiwać jak szalone, mięśnie drgały i brzęczały. Przez minutę wydawało się jej, że zemdleje przez ten nieprawdopodobne poczucie pędu. 4 Powieść Trumana Capote'a wydana w 1966 roku. Opisuje ona morderstwo rodziny Clutterów w miasteczku Holcomb w stanie Kansas oraz jego następstwa, a także historie i prywatne aspekty życia obu morderców.

19 Nie wiedziała, co się stało, ale rozumiała, że nie chce by Noah od niej odszedł. Albo przestał do niej mówić. Więc zgodziła się na wymianę. Siedzieli w ciszy przez godzinę czytania, zerkając na siebie spod powiek, a potem złośliwie uśmiechając się, gdy przyłapali się na podglądaniu. Wreszcie Eden musiała wracać do domu. – Więc... co myślisz? – zapytał cicho Noah, gdy podniosła się. Eden wzruszyła ramionami. Wykrzywił brwi ze zniecierpliwieniem. Wbrew sobie uśmiechnęła się. – Jest dobra. Jego własny uśmieszek zmienił się w szczerzenie zębów. – Mówiłem. – A ty? – Kiwnęła na trzymane przez niego czasopismo Shonen Jump. – Taa, rzeczywiście. – Skinął, wyglądając na zaskoczonego. – Lubię tego dzieciaka, Naruto. W pewnych sprawach jest do mnie podobny. Z jakiegoś powodu znów poczuła pędzące przez nią ciepło. Uśmiechnęła się cierpko, gdy odwróciła się do wyjścia. – Do mnie też. Tej nocy Eden opowiedziała Stellanowi o uczuciu, które poczuła tego dnia, ale bez wchodzenia w szczegóły czy wspominania o Noahu. Jej własne podejrzenia okazały się poprawne, gdy zachwycony Stellan oświadczył, że wreszcie przebudził się w niej głód5. Podczas gdy Noah opowiadał jej o ostatnim albumie Arcade Fire, Eden myślała o tym, że nigdy by go nie skrzywdziła. Przez ostatnie sześć miesięcy stał się dla niej bardzo ważną osobą. Kimś, kto oprócz rodziny, chciał się z 5 Faktycznie powód do zachwytu... Jakoś nie mogę stanąć po ich stronie. Pewnie dlatego, że bawi ich torturowanie i zabijanie ludzi. Hm... /Dhalia

20 nią spotykać. No i z Noahem wszystko szło prosto. Nie musiała udawać tak bardzo kogoś innego. Wydawało się, że po prostu polubił jej posępny urok. Został jej najlepszym przyjacielem. – Więc o czym tak rozmyślasz? OK, całkowicie go zignorowała. – Że co? Noah parsknął. – Ziemia do Eden. Włącz się Eden. – Jasne, przepraszam, czuję się oszołomiona. – To tylko głód większy niż zazwyczaj, pomyślała, a jej usta zacisnęły się, złapała wzrok Marii Roth, patrzącej na nią przez całą stołówkę. Jak tylko jej rodzice zorientowali się, że się przebudziła, poświęcili każdy dzień i noc na przygotowania do Ceremonii. To wtedy pożre swoją pierwszą duszę. I to całkowicie. Ten jeden raz Błogosławiony otrzymywał pozwolenie na zabicie kogoś. Eden wolała nie myśleć, czy będzie w stanie po tym żyć dalej jakby nigdy nic się nie stało. Maria walnęła po głowie swoją rzekomo najlepszą przyjaciółkę, Cassie Wiliams. Nawet stąd mogła zauważyć, jak oczy dziewczyny wypełniły się łzami. OK. A może świat stanie się lepszy bez Roth. – Więc o co chodzi? – zapytał Noah. – Czy wiesz, że byłaś tak oszołomiona, że całkowicie zignorowałaś moją elokwentną i epicką recenzję The Suburbs6? Eden westchnęła. – Dostałam karę od Travis. Noah zmarszczył brwi. 6 Tłum. Przedmieścia. Trzeci album kanadyjskiej grupy Arcade Fire, wydany w sierpniu 2010 roku.

21 – Za co? Spojrzałam na Marię. – Postawiłam się za Andie Lee. – Jego brwi prawie uderzyły o grzywkę. – Co?! – Kopnęła go pod stolikiem. – Nie powinieneś być tak zszokowany. Wiesz, że nienawidzę Roth. Wyżywa się na słabszych7. – Zawarczała i intensywnie wpatrzyła się w plecy Marii. Noah znał to spojrzenie. Nienawidził go. Bał się go. Oczy Eden zwężyły się, gdy patrzyła na Marię Roth, uczennicę pozbawioną sumienia. Jej szczęki były zaciśnięte, a palce trzęsły się jakby ze świadomego wysiłku znalezienia dla nich jakiegoś zajęcia. W końcu Eden po prostu podniosła kanapkę, miażdżąc chleb palcami, a raczej siłą swojego głodu8. Stawał się gorszy do zniesienia, pomyślał z niepokojem. Czasami Noah dostrzegał, że spojrzenie kierowało się na niego, ale tak szybko jak go zauważył, Eden zrywała się z miejsca i rzucając jakąś wymówkę, uciekała od niego. To dawało mu nadzieję. Dawało nadzieję Cyrusowi. Jej oczy nadal były przyklejone do Marii. Eden nie lubiła Marii tak jak jego. Tak na prawdę, Noah był niemal pewien, że nienawidziła tą dziewczynę. Czy właśnie zwyciężanie potrzeby pożarcia duszy Marii, jeśli w ogóle ją miała, sprawia, że Eden była inna? Czyniła ją na wpół człowiekiem? – Koleś, wpadasz w melancholię. – Eden nagle przeniosła spojrzenie na niego, a jej czoło zmarszczyło się. – Wszystko okej? Noah odchrząknął, świadomie odprężając swoje ciało. 7 Kurcze, czy ja mam tylko takie wrażenie, czy Eden jest Brzydkim kaczątkiem? Jakby w ogóle nie pasowała do swojej rodzinki, jak podrzutek. 8 On wie! On wie! Co do cholery?

22 – Jasne, poza tym, że prosiłem byś nie nazywała mnie kolesiem.... i proszę znowu to robisz. Eden zachichotała, gardłowym dźwiękiem, który ogrzał jego serce. Miała odmienne, blado szare oczy pożeracza dusz, ale gdy śmiała się w ten sposób, dołeczek w jej prawym policzku pojawiał się i znikał, a jej oczy stawały się choć trochę cieplejsze, dzięki czemu zapominał o byciu przerażonym faktem, że próbuje zaprzyjaźnić się z pożeraczem dusz9. – Au. No co ty. Wiesz, że wyglądasz jak koleś. – Surfowałem raz i byłem do dupy. Wielka mi rzecz. Nie jestem kolesiem. Powtarzam, nie jestem kolesiem. Błysnęła na niego szelmowskim uśmieszkiem. – Daję ci wybór Noah. Mogę nazywać cię koleś, co lubię, albo będę wołać na ciebie frajer... – Dlaczego fra... – Och, och. Niegrzecznie jest przerywać. Masz prosty wybór. Idąc szkolnym korytarzem, mogę wołać hej, koleś, albo hej, frajerze. – Wyszczerzyła się bez żalu. – Jak będzie? Parsknął i potrząsnął głową. – Jesteś najdziwniejszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek spotkałem. Eden przewróciła oczami. – Dotarło. Więc...? Westchnął. – Niech będzie koleś. – Wiedziałam, że wybierzesz mądrze. 9 Ach. Wzruszyłam się. Moje serce trzepocze czułością. Kim jesteś do diabła?

23 – Musisz przestać oglądać Bill & Ted. – Podał jej jabłko, wiedząc bardzo dobrze, dlaczego zaczęła nazywać go koleś. Stellan oglądał komedie z lat dziewięćdziesiątych, pożyczył jej DVD i stało się. Zmarszczyła brwi. – Nie ma mowy, koleś. Noah zapił swój śmiech łykiem Coli. Dziwne, dręczące go odczucie pojawiło się między żebrami, blisko serca. Być może jego przyjaźń z Eden nie była udawana. Znalazła drogę, by zaleźć mu za skórę, przez co zapominał o poważnych sprawach. Teraz wiedział, że to był jej sposób na zapomnienie o własnych problemach. Noah poczuł, jak jego serce zaczęło bić mocniej. Chciałby, żeby sprawy działy się szybciej. Stawało się oczywiste, że jej głód narastał, więc może to tylko kwestia czasu. Ale musiał być pewien. Serce mówiło mu, że Eden była wszystkim na co miał nadzieję Cyrus. Ale wtedy naciągała strunę tak, jak w sytuacji z pierwszakiem. Złapanie mleka i ciastka było sposobem na przeproszenie, że wcześniej zachowała się jak suka. A ten instynkt był w niej. Noah westchnął. Gdy po raz pierwszy dostał takie zadanie, wpadł we wściekłość na myśl o zaprzyjaźnianiu się z pożeraczem dusz. Teraz po prostu chciał by nadszedł koniec. Ale nie ze względu na siebie. Dla Eden. Dla Cyrusa. Siedem miesięcy wcześniej – ...Podjęliśmy decyzję dotyczącą dziecka. – Cyrus spojrzał na niego, jego silna twarz była pozbawiona wyrazu. Noah zamrugał, zaskoczony wiadomością i przenosił wzrok od Dowódcy Ankhów do swojego własnego

24 ojca, Alaina. Cały dzień zastanawiał się, dlaczego Krąg domagał się spotkania z nim. Ale o tym nie pomyślał. Krąg składał się z dziesięciu najstarszych i najsilniejszych wojowników Ankh, którzy wpatrywali się w niego lodowatymi spojrzeniami; ich twarze i ciała nie wyglądały na starsze niż dwadzieścia, góra trzydzieści lat. Decyzja, jakakolwiek była, nie okaże się łatwa. Według jego matki, ojciec i cały Krąg borykali się z tym od lat. Technicznie, matka nie powinna wiedzieć o czym rozmawiał Krąg. Alain mógł być jednym z nich, chociaż najmłodszym z najstarszych (wyłącznie tysiąc trzysta lat albo starsi), ale Emmie stuknęło dopiero trzysta lat. Od kiedy zostało zaledwie pięćdziesięciu ośmiu wojowników, Krąg zgromadził się, by rządzić i zorganizować nie tylko ich samych, ale także ich braci... większą populację śmiertelnych wojowników Neith; bez który Ankh w ogóle by nie istnieli. Wojownicy mogli być urodzeni przez Neith, rozpoznani jako Ankh... dzięki znamieniu, z jakim rodzą się wszyscy Ankh. W takiej sytuacji dzieci zostawały bezzwłocznie oddawane Kręgowi i przekazywane członkom Ankh, by dojrzewali wśród swoich. Tak stało się z Alain i Emmą, a także Noahem. Jego rodzice Neith nie żyli, o ile został dobrze poinformowany. Ale tak naprawdę nigdy nie byli jego prawdziwymi rodzicami. Istniało sto tysięcy Neith, prowadzonych przez ich własne rady, ale Krąg posiadał większą władzę. Cyrus, ich Dowódca miał największy autorytet. Ich Dowódcą powinien być Darius z Macedonii, który był najstarszy z nich wszystkich, ale chciał walczyć; nie miał serca do polityki, więc odszedł z Kręgu cedując swoją władzę na Cyrusa. Zgodnie ze starymi prawami Krąg spotykał się i dyskutował nad sytuacjami, strategiami, polityką, prawami... a potem

25 głosowali. Ale słowo Cyrusa było ostateczne. Patrząc po znajomych twarzach Kręgu, Noah zdał sobie sprawę, że niezbyt im się podobała decyzja Cyrusa. Krąg składał się z sześciu starożytnych wojowników: Ulrica, Aleksandra, Cassandrę, Velerię, Leonidasa i Cyrusa. Pozostała czwórka była starsza, pochodzili z mrocznych czasów: Handrian, Bronwyn, Oengus i Alain. Noah czuł się jak dziecko, stojąc między nimi, gdy siedzieli w nienaturalnej, nieruchomej postawie w jadalni Cyrusa. Mając siedemdziesiąt lat był najmłodszym z Ankh10. Dobra... nie całkiem. – Dziecko ma prawie siedemnaście lat. Czekaliśmy zbyt długo. Musimy się upewnić, że naprawdę jest jedną z nich. – Spokojny głos Cyrusa załamał się i Noah poczuł ukłucie współczucia wobec Dowódcy. Był dobrym człowiekiem, wspaniałym wojownikiem. Jak mogło się to przytrafić właśnie jemu? Noah wyprostował się do swojego metra osiemdziesiąt, a wyraz jego twarzy stał się posępnie poważny. – Co chcecie, żebym zrobił? – Sprawdź ją – rozkazała Valeria. Nie tylko dlatego, że była najstarszą przyjaciółką Cyrusa, ale miała osobisty interes w prowadzeniu tego dramatu. – Jesteś najmłodszy z nas, ale udowodniłeś, że tak jak rodzice jesteś nieugiętym wojownikiem. A co ważniejsze, wyglądasz na młodzieńca. Jesteśmy pewni, że możesz uchodzić za ucznia ostatniego roku. To była prawda, gdyż po skończeniu osiemnastu lat przestał się starzeć. Przez kolejne około trzydzieści lat postarzał się o tylko parę lat. 10 Nie dość, że wróg to jeszcze starzec?... ;)