domcia242a

  • Dokumenty1 801
  • Odsłony3 265 867
  • Obserwuję1 903
  • Rozmiar dokumentów3.2 GB
  • Ilość pobrań1 948 610

Smoczy Ród 04 - Trójka Savannah (tłumaczenie nieoficjalne)

Dodano: 7 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 7 lata temu
Rozmiar :776.9 KB
Rozszerzenie:pdf

Moje dokumenty

domcia242a
EBooki przeczytane polecane

Smoczy Ród 04 - Trójka Savannah (tłumaczenie nieoficjalne).pdf

domcia242a EBooki przeczytane polecane Smoczy ród
Użytkownik domcia242a wgrał ten materiał 7 lata temu. Od tego czasu zobaczyło go już 697 osób, 437 z nich pobrało dokument.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 45 stron)

~ 1 ~

~ 2 ~ Lizzie Lynn Lee Dragon Kin 04 - Savannah's Ménage Zmęczona ciągłymi randkami, Savannah Lisander, pół-czło- wiek, pół-smok, jest sceptyczna, że kiedykolwiek znajdzie swoje-go souler. Wtedy spotyka niezwykłe trojaczki, które zawojowały jej umysł i jej serce. Strażak, Eli Cattaneo, płomienny w łóżku z łagodną duszą. Albo wysoki bankier Zach, który zna każdy erotyczny trick, aby spowodować u kobiety omdlenie w ekstazie. Albo nawet Dominujący, który nie uznaje słowa nie za odpowiedź, tak jak Diego, właściciel sex klubu w Soho. Ale mieć trzy randki w tym samym czasie? Savannah obawiała się, że odgryzła więcej, niż nawet ona może przeżuć. Trzy zmiennokształtne pantery z Nowego Jorku są gotowe na weekendową wędrówkę wokół przyjaznej dla zmiennych Utopia Bay, gdy jednak spotykają Savannah są bardziej zainteresowani igraniem z nią niż odgrywaniem Tarzana. Zarządzanie czwórką nigdy nie było tak trudne. Ale było też niesamowicie zabawne. Tłumaczenie : panda68

~ 3 ~ Rozdział pierwszy Zmienne pantery i włoski. Savannah Lisander nie mogła myśleć o niczym bardziej niebezpiecznym niż kombinacja tych dwóch. Zobaczyła, jak we trójkę wyładowują swój bagaż z łodzi. Ściśle mówiąc byli trojaczkami. Wysocy na sześć i pół stopy, byli świetnymi męskimi okazami, z perfek- cyjnie zbudowanymi ciałami, szerokimi piersiami, opaloną skórą, kruczo- czarnymi włosami i surowo przystojnymi twarzami, bracia mogli stać się nieprzyzwoitą fantazją każdej kobiety. Każdy z nich byłby doskonałym souler. Lub mieć swojego własnego. Ale było ich trzech. Zwietrzyła nad- chodzące kłopoty. I sukces. Jej smok zamruczał z zadowoleniem. Chłodny wiaterek owiał ją, rozczesując jej długie włosy, które zawiązała w koński ogon. Pogoda miała idealne siedemnaście stopni, jednak czuła trochę chłodu, kiedy wysiadła ze swojego Hammera i zeszła na dół do przystani. Tylko jedna łódź, przewożąca trojaczki ze St. Croix, została dziś zacumowana w porcie Utopia Bay. Złapała spojrzenie jednego z nich i natychmiast poczuła, jak powietrze rozrzedziło się wokół niej. Jej bicie serca zaczęło przyspieszać, a jej cipka się zacisnęła. Mężczyzna utkwił w niej swoje spojrzenie. Hipnotyczne. Zaborcze. Oczy drapieżnika. Prawdziwy myśliwy. Posiadał parę piwnych oczu, które paliły się, jak roztopiony brąz. Jego jedwabiste czarne włosy okrywały ramiona, a misterny plemienny tatuaż wyglądał spod koszulki z krótkimi rękawami. Szelmowski uśmiech wykrzywił kąciki jego warg, gdy Savannah podeszła do niego. Chrząknęła. „Jesteście braćmi Cattaneo? " „Zgadza się, śliczna pani " odpowiedział. Jego głos był uwodzi-cielsko gardłowy, typowo męski głos macho, który słychać w reklamach. „A ty jesteś? " „Savannah Lisander. Będę waszym przewodnikiem na jutrzejszej pieszej wycieczce. Witamy w Utopia Bay. " wyciągnęła rękę, a on potrząsnął nią z radością. Nie puścił jej ręki. Jego oczy przesunęły się po niej, podziwiając ją od głowy do palców u nóg, jakby nie mógł się zdecydować, co zrobić z nią najpierw. Nie trzeba było geniusza, żeby to zauważyć; Savannah wiedziała, że wyobraża sobie o niej brudne rzeczy. Jej włosy miały kolor ognia, w jego najgorętszym miejscu. Czekoladowe oczy ze złotymi iskierkami były czujne, a jednocześnie rzucały wyzywające błyski. Ciało, jak każdego zmiennego, było szczupłe, ale idealnie zbudowa- ne. A ona miała to wszystko, o czym marzą chłopcy w swoim nieprzyzwoi-

~ 4 ~ tych snach. Savannah spróbowała grzecznie uwolnić swoją rękę, ale nie puścił jej. Jego uścisk był mocny. „Mam na imię Diego. Bardzo miło cię spotkać, Savvie. Mogę nazywać cię Savvie? " Spojrzał przez ramię i zawołał swoich braci. „Eli. Zach. Przyjdźcie poznać naszą przewodniczkę. " Jeden z trojaczków spojrzał na nią i rzucił to, co robił, a nieprzyzwoity uśmiech wypłynął na jego twarz. Jego oczy przykleiły się do niej, kiedy podchodził do miejsca, gdzie stała. Tak jak Diego, również miał parę fosfo- ryzujących piwnych oczu, które mogły zmrozić powietrze wokół niej. Ale nie był typem myśliwego. Pod bujnymi rzęsami, jego oczy powiedziały jej, że jest uwodzicielem. Savannah znała ludzi jego pokroju zbyt dobrze. Spotykała się z paroma w jego typie w przeszłości. „No, no. " otrzepał brud ze swoich rąk przed wyrwaniem dłoni Savannah od Diego i potrząśnięciem nią. „To jest nasz przewodnik?" zapytał brata, bez odrywania spojrzenia od niej. Diego puścił oko. „Słodka Savannah Lisander. Savvie, to jest mój brat Zachary. " „Doskonale. " oświadczył Zach. „Już mogę powiedzieć, że spędzimy in- teresujący weekend. Jesteś mężatką? " „Co takiego?" „Zaręczona? " „Nie sądzę, żeby to był twój…" „Chłopak? " „Zach!" Diego ostro upomniał swojego brata. „Bądź miły.” Odwrócił się do niej. „ Przyjaciółka? „ Savannah wyszarpnęła rękę z uchwytu Zacha. „Tak. I jest w trzecim miesiącu ciąży z naszym dzieckiem. " Uśmiech na twarzy Zacha zniknął w jednej chwili. Savannah chciało się śmiać, ale musiała zachować poważną twarz. Diego nie uwierzył jej. Popa- trzył prosto w jej oczy, jakby mógł powiedzieć, że plecie bzdury. W tym czasie podszedł następny z trojaczków. Był ubrany w białą ko- szulkę z ciemnymi spodniami khaki i podkute stalą buty. Jego włosy były krótko obcięte, a skóra nieco bardziej opalona niż u swoich braci. Koszulka opinała wyrobione muskuły i widać było, że dba o siebie. Być może intere- sował się kulturystyką. „Hello." kiwnął jej głową. „Jestem Elijah. To przyjemność cię spotkać, Miss Lisander. Sądzę, że rozmawialiśmy wcześniej przez telefon? Gdy robiłem rezerwację?" Savannah pamiętała. „Myślę, że tak. "

~ 5 ~ Eli był uprzejmy i kulturalny tak, jak zauważyła już przez telefon. Podejrzewała, że jest jakimś maniakiem komputerowym, biorąc pod uwagę, że on i jego bracia byli z Nowego Jorku, a większość jej klientów byli znudzonymi yuppies. Nie spodziewała się, że bracia Cattaneo będą tak… pyszni. Wyciągnęła szyję, patrząc na ich bagaż, który zwalili na deski przystani. „Czy to wszystkie wasze torby? " „Mamy jeszcze trochę rzeczy na łodzi." odpowiedział Eli. „Nie skończy- liśmy jeszcze rozładowania. " „Mamy mnóstwo czasu, nie martw się. " Savannah zerknęła na swój zegarek. „Zaczniemy naszą wędrówkę jutro rano o szóstej. Gdy tylko zała- dujecie swój bagaż do mojego samochodu, zawiozę was chłopaki do wasze- go motelu. I może… " odwróciła się do Eli’ego „ chodź ze mną do mojego biura, abyśmy mogli dokończyć rejestrację. Potrzebuję cię, żebyś podpisał jeszcze papiery. " „Nie ma sprawy." Zach odpowiedział z zapałem. Eli rzucił spojrzenie na brata. „On nie chciał, żebym zapłacił za podróż. " szepnął Zach. „ To jest twój Hummer?" „Tak. " „Wspaniale." Kiedy potem Savannah podrzuciła Diego i Eli’ego do motelu Cherry Creek, zawiozła Zacha do swojego biura, jakieś dwie mile od przystani, żeby dokończyć papierkową robotę. Zach patrzył na nią, gdy prowadziła. „Tak? " zapytała w końcu. „Naprawdę masz przyjaciółkę w ciąży?" Zach był ciekawy. „A jak sądzisz? " „Myślę, że nie masz ciągotek w tym kierunku. Kochasz kutasy. Jeżeli mogę tak powiedzieć. " Jej policzki zapiekły od jego bezwstydnego oświadczenia. Postanowiła nie odpowiadać. Jej instynkt miał rację. Bracia Cattaneo byli kłopotami. Szczególnie Zach. „Długo jesteś już przewodnikiem? " w końcu oderwał od niej swoje oczy i spojrzał na drogę. „Około trzech lat." „A przedtem? " „Byłam w Chicago." „Dlaczego się przeprowadziłaś? " „Jak dla mnie było tam za zimno." Savannah wjechała na parking i wy- siadła z samochodu. „Musisz podpisać dokumenty najmu i uregulować

~ 6 ~ zapłatę. Wiem, że jesteś zmęczony podróżą, więc będę się streszczać. " „Oh, nie jestem zmęczony." „Naprawdę? " odpowiedziała beznamiętnie. Jakoś, nie była zaskoczona. Zach obrzucił ją spojrzeniem, jakby był kotem, który dostał miskę śmie- tanki. Jego uśmiech był krzywy. Savannah musiała przyznać, że miał zmy- słowe wargi, jak na mężczyznę. Zbyt zmysłowe, tak naprawdę. Zastanawia- ła się, ile kobiet wpadło pod wpływem jego uwodzenia. Plus, wszystko w Zachu krzyczało, że ma pieniądze, od najmodniejszej koszuli, którą nosił do swojego złotego Rolexa. Powiedział wcześniej, że jest bankierem incesty- cyjnym, pracującym dla jednej z największych jednostek gospodarczych na świecie. Westchnęła. Jeden z jej klientów był milionerem Casanovą. Doś- wiadczyła uczucia déja vu. Zach rozejrzał się po jej biurze i zerknął na biurko po tym, jak uiścił wpisowe. „Nie widzę żadnych zdjęć twojej dziewczyny." Savannah prze-wróciła oczami. Był nieustępliwy. „Więc? ” ponaglił ją. „Co, więc? " „Myślę, że kłamiesz." „Więc? " wzruszyła ramionami w nonszalancki sposób. Jego oczy roz- błysły, jakby tryumfował. „Wiedziałem. " „Myślę, że już skończyliśmy. Odwiozę cię z powrotem do twoje-go motelu. " „Jesteś głodna?" „Nie. " „To źle. Chcę zabrać cię na kolację. " „Jestem zajęta." „Może na drinka albo dwa? Nie ugryzę. Obiecuję. " „Kiedy ostatnio dałeś się przelecieć, Zach?" Wzdrygnął się, patrząc zaskoczony prosto na nią. „Czemu pytasz?" „Pożyczę ci mój balsam, jeśli musisz sobie ulżyć." Savannah pogrzebała w najwyższej szufladzie i wydobyła butelkę Nivea. Spojrzenie na jego twarzy było bezcenne. „Bardzo zabawne, Savvie. Nie możesz winić faceta, że próbuje poderwać ładną kobietę, prawda? " „Dobrze. " Savannah postawiła butelkę płynu na swoim biurku. „Obecnie nie jestem zainteresowana romantycznymi przerywnika-mi." to była pół- prawda. W rzeczywistości, wycofała się z życia towarzyskiego. Po tym jak odkryła, że jej były narzeczony, czło-wiek, o którym myślała, że może być

~ 7 ~ jej souler, zdradzał ją, zabrała się z Chicago i osiadła na chwilę w Utopia Bay. Pozbierała się szybko, ale czegoś jej brakowało. Najmilsi faceci byli zajęci, albo byli gejami, a pozostali to podrywacze, kretyni albo panowie bez osobowości. Była zmęczona tym wszystkim. Zach patrzył zaintrygowany. „Jak to? " „Wszyscy mężczyźni są dupkami." „Widocznie nie spotkałaś właściwego człowieka. " „A ty jesteś właściwym człowiekiem?" Jego uśmiech powiększył się. „Nigdy się nie dowiesz, jeżeli nie otwo- rzysz swojego serca, kochanie. Miłość jest cudowną rzeczą. " „Może." Savannah przeszła obok niego. Jej oddech zatrzymał się w gardle, gdy Zach chwycił ją w pasie i wciągnął w swoje ramiona. „ Hey! " Opuścił głowę, aż ich wargi znalazły się na odległość milimetrów. „Mogę sprawić, że dojdziesz w ciągu pięciu minut. " „Co takiego? To nie jest odpowiednia… " zamrugała zaciekawiona. „Wykluczone." Jego głos opuścił się o oktawę. Prawie mogła usłyszeć, jak jego pantera zawarczała za słodką chrypką swojego szeptu. „ O tak. Tak, można. " Zamarła na chwilę. Jej umysł walczył z efektem jego głosu. Niekontrolo- wane skurcze obudziły się w głębi jej płci. Jej serce zaczęło walić mocniej, gdy otarł się swoimi wargami o jej usta. Wydawało się, że chce ją pocałować, ale jeszcze nie teraz. Tylko drażnił się, badając jej reakcję. Zmuszała się do oderwania spojrzenia od niego, myśląc, jakie to było szalone. Nie znała go, ale w tym momencie, chciała zerwać swoje ubranie i dosiąść go na stole, właśnie tu i teraz. Szalone myśli. Po części, dlatego, że była samotna przez ostatnie miesiące, a jej najlepszym przyjacielem był wibrator, i dlatego, że łaknęła dotknięcia mężczyzny. Bardzo. Zach powąchał łuk jej gardła. Jego gorący oddech oparzył jej delikatną skórę i rozpalił płomień żądzy. Otarł się swoimi wargami o jej rozpaloną skórę, zatrzymując się, by liznąć muszlę jej ucha. Savannah zadrżała. „Ośmiel się. " rzucił jej wyzwanie. „Jesteś szalony." wymamrotała Savannah. Spróbowała odepchnąć Zacha, ale wzmocnił tylko swój uścisk, zamykając ją w bezpiecznym uchwycie. „No dalej, dziecino. Nie jesteśmy już nastolatkami. Nie musimy bawić się w gierki. Widzę twoją potrzebę tak jasno jak słońce. Kiedy ostatnio dałaś się przelecieć, Savvie?" Savannah prychnęła. „Ostatniej nocy, dziękuję bardzo." „Przez prawdziwego mężczyznę. Twoje wibratory się nie liczą. " Przewróciła oczami. Skąd on wie?

~ 8 ~ „Przestraszona? " „To jest śmieszne. Puść mnie. " „Pięć minut. To wszystkim, o co proszę. " Jej usta otworzyły się i zamknęły. Kuszenie było zbyt potężne, by się sprzeciwić. „Zach …" Zamruczał, jak napalony kociak, kiedy otarł swoje wargi o jej. „Pragnę cię, Savvie. " wyszeptał prawie bezgłośnie. Zrozumiała go dos- konale. W pierwszym odruchu, gdy ich wargi się dotknęły, oddała mu zainteresowanie. Zach odwzajemnił się małym, niepewnym skubnięciem. Iskry elektryzującej żądzy wezbrały w każdej jej żyle. Jęknęła i rozdzieliła wargi. Zdrowy rozsądek kazał jej przestać, ale jej głodny miłości impuls zmusił Savannah do wysunięcia języka i liźnięcia jego kuszących warg. Zach wziął to za zaproszenie. Rzucił się na nią, miażdżąc jej usta swoimi i pocałował brutalnie, jakby był człowiekiem pozbawionym zmysłów. Savannah zgubiła się w nagłym przypływie ekstazy i zdumienia. Zach obdarzył ją płomiennym pocałunkiem, i jak najbardziej znał się na tym, jak całować kobiety. Jej oddech stał się nierówny, gdy jego język głaskał głę- boko jaskinię jej ust, jego wargi gniotły jej i wiedział, kiedy przestać, by dać jej szansę odetchnąć, zanim wciągnie ją bardziej w kuszącą przyjem- ności. Była pijana od jego pocałunków. Jej umysł ogłupiał, na wpół oszalał. Tylko jakaś jego część zarejestrowała, że Zach poluzował pasek jej spodni i szarpnął w dół do kostek. Savannah przerwała pocałunek. Przestraszyła się. „Czekaj… " Zach zamknął jej usta jeszcze raz, uciszając jej protest. Utopił ją w głę- bokich, odurzających pocałunkach, więc jedyna rzecz, o której mogła myśleć było, jak złagodzić ból między swoimi udami. Każdy nerw w jej ciele krzyczał z potrzeby, potrzeby tak atawistycznie zachłannej, że była ważniejsza od logiki, gdy zdarł z niej majtki. Przestał ją całować i opróżnił biurko jednym ramieniem. Papiery, pieczątki, długopisy i akcesoria biuro- we posypały się na podłogę. Z nieludzkim warknięciem, Zach chwycił jej biodra i posadził na biurku. Rozłożył szeroko jej nogi, zanim w pełni mogła pojąć, co się dzieje. „Jezu, Savvie. Jesteś boginią. " powiedział, widząc jej ociekającą cipkę. Savannah odrzuciła do tyłu głowę i wydała przenikliwy krzyk, gdy dał nura w jej muszelkę i pocałował jej płeć tak samo, jak całował jej usta. Złapała jego włosy i drapała jego głowę, kiedy zanurzył swój język w jej wnętrzu, smakując ją, zajadając się jej śmietanką. Była rozdarta, pomiędzy odepchnięciem go, a przyciągnięciem go bliżej, by lizał ją głębiej. Ale

~ 9 ~ przyjemność była tak nieznośna. „O, Boże. " jęknęła, jej pierś zafalowała, kiedy Zach polizał jej mokre wargi i zassał prawie brutalnie łechtaczkę. Doszła w jednej chwili. Mocno i długo. Jej głowa uderzyła w klawiaturę, gdy fala uniesienia przetoczyła się przez jej ciało. Drżała w konwulsjach niczym niezmąconej przyjemności. Jej świat zapadł się na moment. Zach kosztował jej śmietankę, gdy topiła się w ekstazie. Nie mogła znieść już więcej jego szturmu, więc szarpnęła jego włosy, żeby go pow- strzymać. „Proszę. Przestań. To zbyt wiele. " jęczała Savannah. „O, Boże." Zach warknął na jej kotku, podnosząc głowę. Jego oczy świeciły się jak lampa, a źrenice skurczyły się w szparki, jak u kota. Oblizał swoje wargi, jakby był kotem, który nie dostał dość śmietanki. „Jak było? Dobrze? " zamruczał. Zaczerpnęła głęboko powietrza. Ten człowiek był niesamowity. Nikt jeszcze nie sprawił, że doszła tak gwałtownie, właściwie tylko przez całowanie jej i jedzenie jej cipki. Nie żartował, gdy powiedział jej, że może doprowadzić ją do orgazmu w niespełna pięć minut. Niespotykana fala żądzy uderzyła w nią, tak zdziczała, że wszystkie włókna jej jestestwa krzyczały z potrzeby i opanowały jej instynkt. Nagle została obezwładniona z ciekawości. Jak by to było pieprzyć go jak należy, mieć jego penisa zagłębiającego się w niej, napełniającego ją, pieprzącego ją jakby nie było jutra? Podniosła się, złapała jego włosy i zgniotła jego usta. Smakował pikantnie, doprawiony jej własnymi kobiecy- mi perfumami. Obiecała sobie, że już nigdy więcej nie będzie tanich roz- rywek po chicagowskim fiasku, ale Zachowi trudno było się oprzeć. Musia- łaby być świętym, żeby go odrzucić. Zach oddał jej pocałunek z taką samą dzikością, warcząc cicho między pocałunkami, dysząc ciężko od wzbierającej żądzy. Zachwycone mruczenie wyrwało się z jego gardła, gdy Savannah po omacku poszukała klamrę jego paska, by go odpiąć. Odepchnął jej ręce i zrobił to sam. Jego dżinsy spadły do kostek. Slipy poszły w ich ślady. Jego penis wyskoczył wolny. Savannah oderwała swoje usta od jego i przyjrzała się dokładnie jego twardej jak skała erekcji. „O, cholera. " nie mogła uwierzyć własnym oczom. Zach mógłby zaws- tydzić niejedną gwiazdę porno. Zastanawiała się, ile kobiet zabił drągiem tej wielkości. „Dotknij mnie. " zachęcił, zawijając jej ręce wokół swojego pulsującego członka i zmuszając do uściśnięcia go. „Widzisz, lubi cię."

~ 10 ~ Savannah prychnęła. Mężczyźni. Ale ścisnęła go, aż jego twarda erekcja zadrżała w jej rękach. Poczuła żar, jego gorąco emanowało z każdej pory skóry. Zach opuścił głowę i dotknął jej warg swoimi. Jego oddech był ciężki, pełny żądzy. „Powiedz, że pragniesz mnie, Savvie. " jego głos zamienił się w cichy pomruk, mrucząc prawie, jak u kotów. Jego oczy zwęziły się, źrenice po- zostały w ich kociej formie. „Jak długo byłaś pozbawiona przyjemności? To jest grzech dla takiej wspaniałej istoty, jak ty, być samą. Mogę dać ci wszystko, czego chcesz, Savvie. Potrzebujesz mnie. " Jej krew zagotowała się. Czysta żądza wezbrała w niej, paląc ją od wewnątrz. Przełknęła. Jedna ręka Zacha przykryła jej cipkę, druga znalazła jej łechtaczkę. Szczypał i drażnił ją w taki sposób, że jej każde zakończenie nerwowe trzęsło się, jak żywe pełne energii nagie druty. Musiała dostać swoją działkę. Z ciężkim oddechem, poddała się pokusie. „Pieprz mnie. " *** Jego penis był tak twardy, że to prawie bolało. Serce waliło mu w piersi. Jego pantera chciała wypełznąć spod skóry. Nigdy nie pragnął kobiety tak bardzo, jak pragnął jej teraz. Słodka Savvie, o ciemnozłocistej karnacji bogini z ponętnymi oczami kusicielki i apetycznie zaokrąglonymi kształ- tami, oczarowała go. Był niemal zdziczały z żądzy od momentu, kiedy ją zobaczył. Szczycił się tym, że działał z premedytacją, że zachowywał rezerwę, ale tym razem pozwolił swoim jądrom robić to, co chciały. I nie dbał o to. Nie tym razem. Zach chwycił ją w pasie i przyciągnął do siebie, aż ich kości biodrowe oparły się o siebie. Jego penis uciskał jej brzuch, pulsując. Liznął jej wargi, szepcząc czułe słówka i ustawiając główkę fiuta przy jej wejściu. Jego kogut zadrżał, kiedy musnął jej wilgotną szparkę. Z warknięciem pchnął wolno do środka, wypełniając ją, aż nie uderzył w szyjkę macicy. Zajęczała, naprężając mięśnie wkoło jego twardego członka. Jęknął. Uczucie było niewiarygodne. Czuła się gorąca i mokra i ciasna; to było niebo. Jego umysł wyłączył się na chwilę. Zach westchnął. „Boże, Savvie. Kocham uczucie, kiedy jestem w tobie. Jest tak cholernie dobrze. " Zamruczała nieskładnie. Jej cipka drżała wokół jego fiuta. Zach wysunął się z niej jednym dręcząco wolnym pociągnięciem, rozkoszując się sposobem, w jaki ściskała jego penisa i wsunął się z powrotem w ten sam sposób, delektując się penetracją. Trzymała go tak

~ 11 ~ intymnie, że nie mógł sobie przypomnieć, kiedy ostatnio pieprzenie kobiety było tak dobre. Pchnął jeszcze raz, wolno. Savannah mruknęła zachęcająco. „Szybciej. " Nie chciał. Chciał to robić wolno. Chciał smakować uczucie, jak dobra była. Ale smocza księżniczka była zniecierpliwiona. „Pieprz mnie mocniej, Zach. Szybciej! " Zach uderzał w nią z desperacją. Wchodził w nią, prawie zdziczały, aż po same jądra. Jego penis pławił się w wypływającej śmietance. Trzymał ją w stalowym uścisku i roznosił na strzępy maltretującymi uderzeniami. „Boże, tak. " Savannah zrobiła wydech. „Mocniej. Proszę. " Doprowadzała go do szału. Błaganie. Pragnienie. Uczucia. Pchał, ciągnął i rzucał biodrami, piętnując ją jego własną żądzą. Czysty żar przepłynął przez jego ciało, uzależniając jak ciekła kokaina, paląc go. Zmiażdżył jej usta w pocałunku, uciszając jej okrzyki, kiedy dawał jej to, co chciała. Ledwie wypełnił ją kilkanaście razy, gdy oderwała swoje usta, łkając. Szczytowała mocno. Jej ciałem wstrząsały dreszcze, pod skórą falowały ukryte łuski, wbiła pazury w jego odsłoniętą skórę. Zach krzyknął, czując ból. Jej cipka zacisnęła się na nim niemożliwie ciasno. Musiał się, zatrzymać, kiedy zapadła się w nieświadomość. Zaszlochała, drżąc konwulsyjnie w osiągniętym orgazmie. Poczekał kilka sekund i znów zaczął wbijać się w nią, chcąc skończyć to, co zaczęli. „Zach! " wychrypiała. „Daj mi kilka minut." „Nie sądzę, Savvie. " uderzył w nią nadal twardy tak, jak na początku. „Tego chciałaś." Pchnięcie. Wycofanie. „Kochasz mocne pieprzenie. " Pchnięcie. Wycofanie. Pchnięcie. „Ostre pieprzenie." Pchnięcie. Wycofanie. „Zwierzęce pieprzenie. " Wypełniał ją brutalnym potokiem pchnięć. Dyszała mocno. Jego oddech był ciężki. Pot ściekał kroplami ze skroni, kiedy jego kutas pustoszył jej kremową cipkę. „Boże. " wysapała. „Podoba ci się?" pchnął i wycofał się. „Tak. " „Mocniej?" Jęknęła, spojrzała na niego niepewnie. W każdym razie Zach zaczął pie- przyć ją mocniej. Wypuściła z siebie serię gardłowych pomruków. Zach uznał je za bardzo erotyczne. Jego opanowanie osłabło. Trzymając ją w talii i jedną ręką łapiąc jej włosy, Zach przyciągnął ją bliżej, bombardując tak mocnymi pchnięciami, że wiedział, iż później zostaną jej siniaki. Ale ona

~ 12 ~ nie zwracała na to uwagi. Jej ciało naprężyło się. Wszystkie jej mięśnie wydawały się być zwinięte, jak ciasna sprężyna. Jej skóra zmieniła swój odcień. Stała się bardziej czerwona, opalizująca, jak łuski jej smoka. „Oh, Boże, Zach! ". Jego jądra powiększyły się. Jego członek był twardszy niż kamień. Przyjemność narastała; musiał dojść. Pieprzył ją szybkimi, płytkimi pchnię- ciami króliczka, które zabrały jej oddech. Nie mógł się już powstrzymać. Zach uderzył w nią raz, potem drugi, zanim się poddał. Savannah szczyto- wała razem z nim. Krzyczała i gryzła jego ramię, żeby stłumić odgłosy. Ostry ból przeniknął jego prawe ramię. Ale nie dbał o to. Szarpnął się i trysnął. Fajerwerki wybuchnęły przed jego oczami i został porwany przez przyjemność tak potężną, że przez chwilę nie pamiętał własnego imienia. Poczuł, jak jego dusza rozpłynęła się w rozkoszy. Przestał wlewać się w jej cipkę, kiedy wstrząsane spazmami ciało trochę się uspokoiło. Jęknął i znów zacisnął pięść na jej włosach. Były jak żywy ogień, prześlizgujący się między jego palcami. Był bez tchu. Nie miał tak intensywnego orgazmu od dłuższego czasu. Savannah wciąż szlochała, dopóki jej cipka nie wydoiła jego fiuta do ostatniej kropli. Gdy w końcu skończyła, jego kogut był tak wyczerpany, że nawet drobny ruch wysyłał dreszcz bólu wzdłuż jego kręgosłupa. „Poczekaj. " szepnął. „Poczekaj minutę, kochanie." zaśmiał się. „Daj mi kilka minut. " Savannah wydawała się rozumieć. Znalazła jego wargi i pocałowała go z nieskrywaną namiętnością. Oddał jej pocałunek. Wolno. Nieśpiesznie. Kochał uczucie bycia w niej, kiedy się dotykali, kochali się czule. Miała zaczerwienione policzki, gdy się rozłączyli. Jego nasienie spłynęło po jej udach. Podciągnął spodnie do góry i złapał chusteczki, by pomóc jej się wytrzeć. „To było… niewiarygodne. Nigdy wcześniej nie zachowałam się tak im- pulsywnie. " zwierzyła się. „To źle? " Jej oczy wpatrywały się prosto w niego, gdy zsunęła się ze stołu i podcią- gnęła swoje majtki. Wyglądała niepewnie. Zdezorientowana. Jego serce niemal stanęło, kiedy się odezwała. „Myślę, że to był błąd. " „Błąd?" powtórzył. „Nie powinnam… my nie powinniśmy. " potrząsnęła głową. „Jesteś moim klient i to jest…" „Miałem nadzieję, że możemy być czymś więcej. "

~ 13 ~ Zaśmiała się lekko. „To się nie uda, Zach. Na razie nie szukam roman- tycznego interludium. " Szarpnięcie rozdrażnienia urosło w jego gardle. „Więc mówisz, że to, co właśnie zrobiliśmy było…" Zamrugała. „Przepraszam. Słuchaj, nie możemy odpuścić sobie tego wszystkiego? " „Odpuścić?" rozdrażnienie Zacha zamieniło się w gniew. Nigdy wcześ- niej nie był ignorowany. Nigdy żadna kobieta go nie wyrzuciła. „Nie wyda- je mi się. " Savannah westchnęła i zaczęła sprzątać bałagan, który zrobili. Pochyliła się, zbierając papiery i długopisy, które leżały porozrzucane po podłodze, gdy się kochali. Zach dotknął jej ramienia. „Savvie, zrobiłem coś źle? " „Nie. Nic nie zrobiłeś źle. To ja. " „Nie waż się użyć wyrażenia, to nie ty, to moja rutyna. " „Przepraszam, Zach. To tylko…" odwróciła swoje spojrzenie. „Tak?" „Jest jeszcze za wcześnie. " rzuciła okiem na bałagan i westchnęła. „Nie mam ochoty teraz tego robić. Uprzątnę to później. Może odwiozę cię do twojego motelu? " Savannah chwyciła torebkę i klucze ze stołu. „Dobrze. Potem zaproszę cię na kolację i porozmawiamy o tym, co cię dręczy.” Wzdrygnęła się. „Jesteś nieugięty” „To, dlatego, że lubię cię za bardzo, kochanie.” Tłumaczenie : panda68

~ 14 ~ Rozdział drugi Słońce ledwie wyjrzało zza grubego baldachimu drzew, gdy zaczęli swoją wędrówkę. Savannah zabrała ich w górę niewielkiego szlaku przez gęstą dżunglę Utopia Bay. Diego, co jakiś czas, robił zdjęcia fauny i flory. Eli dostroił się do natury, podczas gdy Zach po prostu dumał. Mogła po- czuć, jak jego spojrzenie paliło jej plecy, kiedy prowadziła ich bardziej w głąb dżungli. Po kilku godzinach pieszej wycieczki, temperatura podniosła się o kilka stopni wyżej niż wczoraj, sprawiając, że jej koszulka przylepiła się do pleców. Trojaczków również zlane były potem. Savannah mogła poczuć ich piżmowy zapachu pod dezodorantem i wodą kolońską, którą używali. Coś dzikiego. Czysta żądza. Nieodparta. Zaproszenie do gry łączenia się w pary. Savannah przestawiła swoje myśli na coś innego. Ale brudne myśli wciąż krążyły w jej umyśle. Zwłaszcza, kiedy zrzucili swoje koszulki z powodu wysokiej wilgotności. Boże. Savannah przygryzła swoją dolną wargę. Zach wyglądał wspaniale bez koszulki. Diego zapierał dech. A Eli po prostu sprawił, że oczy ją bolały. Był jak kandyzowane jabłko, facetem z ciałem jak grecki bóg. Ból obudził jej cipkę. Nigdy wcześniej nie była tak rozwiązła, ale było coś takiego w braciach Cattaneo, że ciągnęła do nich, jak ćma do płomienia. Wzburzyli jej krew. Zatrzymała się, by pociągnąć łyk z manierki. „Chłopcy, potrzebujecie odpoczynku? " „A ty?" odpowiedział Diego. „U mnie w porządku, ale nie wiem, jak wy." Jej klientami byli zazwyczaj ludzie z miasta, którzy nie byli przyzwyczajeni do grania roli Tarzana w subtropikalnej dżungli. Połączenie pieszej wycieczki i gorąca zazwyczaj łatwo ich męczyło. „Jest dobrze, Savvie. " Zach wyrwał manierkę z jej ręki i pociągnął łyka. Jego oczy były utkwione w niej, kiedy pił jej wodę. Zach rozmyślał cały wczorajszy wieczór. Chciała go spławić, ale Zach był jednym z tych face- tów, który miał zaborczą skłonność. Z jej doświadczenia, łączenie biznesu i przyjemności prowadziło do katastrofy, która już się zaczęła, kiedy doszło między nimi do małego bzykanka. „Słodka Savvie. " Diego włączył się do rozmowy i jakby mimochodem zawinął ramię wokół jej ramion. Pochylił głowę tak, żeby mógł szeptać jej do ucha. „Chcesz wiedzieć, jakie Zach ma przezwisko? " popatrzył na nią

~ 15 ~ wszystkowiedzącym spojrzeniem. Wydawał się wiedzieć, co zdarzyło się między nią a Zachem. Savannah uniosła brew. „ Naprawdę chcę to wiedzieć? " „Załóż się." nieprzyzwoite migotanie zaświeciło się w oczach Diego. Jego zmysłowe wargi wykrzywiły się do góry do szelmowskiego uśmiechu. „Szybki-Z. " szepnął. Savannah była zaintrygowana. „Co to… " „Zmywam się ." Zach chwycił ramię Diego i zrzucił jego rękę z jej ramion. „Nie zwracaj na niego uwagi. " Diego wybuchnął śmiechem. Zach posłał Diego takiego rodzaju spojrzenie, które niewątpliwie odczytać można było, jako rywalizacja między rodzeństwem. Uh-oh. To nie był dobry znak. Odchrząknęła „Panowie, jeśli nie zrobimy zbyt wielu przerw, powinni- śmy zdążyć do Blue Cove przed lunchem. " Eli ożywił się. „To wspaniale. Już od dłuższego czasu chciałem zobaczyć Niebieską Zatoczkę. Słyszałem, że tam jest pięknie.” „Bo jest. " Savannah przytaknęła. „Powinieneś zobaczyć wodospad. Jest po prostu przepiękny. " „Tak piękny, jak ty? " Eli zauważył niewinnym tonem. Zaczerwienił się, gdy Zach i Diego rzucili mu mroczne spojrzenia. „Co? " wzruszył ramionami, przybierając wyzywającą minę. Będąc naj- młodszym z trójki, chociaż tylko o kilka minut, wydawał się być trochę styranizowany przez swoich braci. „Przecież jest. " Savannah poczuła się niezręcznie. Napięcie ich rywalizacji podniosło się wyżej. Nigdy nie była w sytuacji, gdzie trzy wspaniałe byczki, w tym samym czasie, wyraziły tak szczerze swoje zainteresowanie do niej. Były takie momenty w jej życiu, gdy myślała, że nie zasługuje na przyzwoitego faceta, że nie znajdzie swojego souler. To było niespodziewane. Może trochę zbyt dużo. Przyznaj się, powiedziała do swojego smoka, wszyscy trzej ci się podo- bają. Czerwona smoczyca warknęła z aprobatą. „Jesteś kochany, Eli. " przeszła obok niego i kontynuowała wędrówkę. Teraz poczuła trzy pary oczu, które paliły jej plecy, gdy wspięła się ponad pniem wykrotu, który blokował ich drogę. Ponieważ szli dalej po stromym wzgórzu, Savannah spróbowała rozładować napięcie małą poga- wędką, ale atmosfera się zmieniła. Mogła wyczuć, jak coś przepłynęło tam i

~ 16 ~ z powrotem pomiędzy braćmi, coś telepatycznego, czego nie była uprzy- wilejowana wiedzieć. Umierała z pragnienia dowiedzenia się, o czym dyskutowali za jej plecami. Po czterech godzinach pieszej wycieczki, w końcu przybyli do Blue Cave, jednej z najlepiej skrywanych tajemnic w Utopia Bay. Savannah odetchnęła głęboko, zrzuciła swój plecak na ziemię i rozprostowała sztywne ramiona. „Oto jesteśmy, panowie. Niebieska Zatoczka. " Eli zagwizdał, kiedy podszedł do otworu jaskini. „Teraz wiem, dlaczego nazywają to Blue Cove." *** Woda wydawała się zimna na jej rozpalonym ciele. Savannah zamknęła oczy, zrobiła głęboki wdech i zanurzyła się w wodzie. Jedynej rzeczy, jakiej nie mogła się doczekać, po długiej całodziennej wędrówce, była kąpiel w Niebieskiej Zatoczce. Trojaczki poszły zbadać teren i Savannah mogła wykorzystać okazję, by się odśwież-żyć. Po lunchu mieli jeszcze iść na szczyt Hell Pass, gdzie mieli rozbić na noc obóz, więc nie będzie więcej okazji, żeby sobie popływać. Minutę później, już pływała i robiła głębokie wdechy. Parne powietrze napełniło jej płuca. Starła wodę ze swojej twarzy i zmarszczyła brwi. Diego siedział na brzegu zatoczki, rozwiązując buty. „Hey! " krzyknęła. „Jestem naga." „Więc? " „Trochę prywatności byłoby miłe." „Dlaczego? Mój brat już widział cię nagą. " Savannah wydęła wargi. „Powiedział ci to?" „Nie musi. Mogę poczuć jego zapach na tobie. " Diego zrzucił buty i dżinsy i wskoczył do wody. Woda rozprysła się na wszystkie strony. „Wychodzę stąd. " Savannah zaczęła brodzić w kierunku nasypu, ale Diego chwycił ją i przyciągnął do swojego nagiego ciała. „Diego!" „Tak, Savvie? " Przekręciła oczami. „Puść mnie."? „Pod jednym warunkiem. " „Jakim?" Diego otarł swoje wargi o muszlę jej ucha. Drżenie żądzy pobu-dziło podstawę jej kręgosłupa.

~ 17 ~ „Wypieprzyłaś mojego brata, a potem kazałaś mu spadać. Chcę wiedzieć, dlaczego. " „To była chwilowa gorączka. To nigdy nie powinno się zdarzyć." Mruknął zaciekawiony. Nie mogła zobaczyć jego twarzy, ale jakoś wiedziała, że Diego uśmiecha się szeroko. „Coś nie tak było z Zachem? " „Nie. Po prostu nie byłam gotowa wziąć tego, co oferował. " „A co oferował?" „Co przeprowadzasz wywiad? Idź do Oprah. Chcę się ubrać.” Savannah okręciła się, odpychając jego ramię. Jednym szybkim ruchem, Diego od- wrócił ją do siebie i przytrzymał w pasie w mocnym uścisku. Savannah przeklęła, kiedy ścisnął bardziej swoje ramiona, uniemożliwiając jej ucie- czkę. Jej nagie ciało naciskało na jego, skóra do skóry. Jego dzikie bicie serca bębniło, dopasowując się do jej. Jego erekcja wydzielała gorąco na jej brzuchu. Był tak podniecony, jak ona. Nie jest dobrze, lamentowała. „Więc. " Diego szepnął swoim chrapliwym głosem. „Co ci zaoferował?" „Jesteś tak nieugięty, jak Zach. " „Nawet więcej. Jestem Dom1 . W moim słowniku nie ma słowa nie. Co mój brat ci zaoferował? " Westchnęła. „Bardziej formalny związek." Zachwycony dźwięk wyleciał z jego gardła. „Cały Szybki-Z. " „Szczęśliwy? Puść mnie. " „Jeszcze nie skończyłem." „Naprawdę. Dlaczego nie jestem zaskoczona? " „Nie usłyszałaś jeszcze, co ja mogę ci zaoferować." „Nie jestem zainteresowana.” "Twoje ciało mówi, co innego. Jesteś gorąca. " " Jestem smokiem ognia. Zawsze jestem gorąca. Dam sobie radę." Zaśmiał się. „Lubię takie kobiety. Ogniste. Kształtne. Zawsze gorące. " pochylił się i obdarzył długim liźnięciem od jej obojczyka w górę do tyłu jej ucha. Savannah krzyknęła. Jego język był szorstki, jak język kota, kiedy otarł się o jej nagą skórę, wysyłając tysiące niekontrolowanych iskier, wzrastających w szybkim tempie na dnie jej cipki. Instynktownie chwyciła jego przedramiona i przez sekundę mogła poczuć, że jego skóra pokryła się futrem, lśniącym i gła- dkim. Potem znikło. Przemienił się momentalnie. Jej smok warknął. Jego zdradliwy język odnalazł kontur jej ucha, zanim liznął bok jej szczęki. Jej serce waliło jak szalone, kiedy musnął jej wargi swoimi. 1 Dom znaczy dominujący samiec

~ 18 ~ „Diego… " Pocałował ją mocno, tłumiąc jej sprzeciw. Jego język naparł na jej usta, otwierając je i wnikając w głąb jej ust. Jedna z jego rąk wsunęła się w jej włosy, przytrzymując jej głowę, gdy pogłębił swój pocałunek. Savannah nie mogła oddychać. Był zaborczy. I również cholernie dobrze całował. Jej cipka zacisnęła się, a krople seksualnej wilgoci wysączyły się przez wargi jej kotka. Jej sutki stwardniały, ocierając się o jego śliską skórę. Jęknęła i oderwała usta, z trudem łapiąc powietrze. „Boże! " Diego uwięził ją jastrzębim spojrzeniem. Savannah przełknęła ślinę. Pod południowym słońcem, wyglądał na jedno z arcydzieł Michała Anioła, wydrążonych w ludzkim ciele. Jego ciemne włosy przylgnęły do jego mokrego ciała, strużki wody spłynęły do jego szerokiej piersi. Jego kilkudniowy zarost sprawił, że wyglądał jeszcze bardziej seksownie. I te ledwie uśmiechnięte usta, które jej prezentował, maskujące jego cyniczną naturę, rozbawieniem. Diego Cattaneo było zagadką; chodzącą, mówiącą tajemnicą, która była prawdziwą rozkoszą, kiedy byłeś w stanie go zrozumieć. „Nie mogę tego robić. " „Dlaczego nie?" „Uprawiałam seks z twoim bratem. Nie mogę cię pieprzyć. To nie byłoby w porządku. " „Słyszałaś o poligamii? Nie mamy nic przeciwko dzieleniu się. Wszyscy jesteśmy wybredni, gdy chodzi o kobiety, bo wyjątkowa kobieta to teraz rzadkość. " Savannah poczuła się zgorszona. Myślała, że jest dość perwersyjna w działce seksu jako smok, ale pomysł trójki, albo czwórki był… „Zwariowany2 . " wykrzyknęła. Diego wydał z siebie uwodzicielski śmiech, tak bogaty, a jednocześnie tak głęboki, że jego radosne brzmienie spowodowało mrowienie jej kręgosłupa z pożądania. „A mówiąc o orzechach3 … " szepnął, zsuwając jedną rękę na jej udo i rozszerzając jej nogi, „…moje prawie wybuchły, kiedy zobaczyłem cię na przystani." Poczuła, jak czubek jego fiuta otarł się o jej łechtaczkę, a jedno uderzenie serca później, już był wewnątrz niej. Krzyk wyrwał się na zewnątrz jej gardła, gdy nadział ją na swego grubego członka. Pamiętała, jak wypełniał ją Zach i Diego niczym się nie różnił. Chrząk- 2 Tu muszę wyjaśnić, że w oryginale użyto słowa „nuts” , co oznacza także orzechy 3 Więc trochę tu się zakręciło

~ 19 ~ nął, zagłębiając się, aż nie uderzył w szyjkę macicy. Savannah z trudem łapała powietrze. Brutalna penetracja wybiła powie- trze z jej płuc. Jej cipka zacisnęła się na twardym jak skała członku, pro- testując przeciwko takiemu traktowaniu. Wzięła kilka głębokich wdechów, przygotowując się do następnego ataku. Nieznośna przyjemność pojmała ją w szpony, jak tylko przywykła do jego wielkości. Puściła soki, czując pulsującego w sobie penisa. Diego również drżał, zachwycając się tym wrażeniem. „Cholera, Savvie. " wysyczał przez zęby, jego oczy płonęły. „Jest tak cholernie dobrze." Wciąż nie była pewna, czy robi właściwie. „D-Diego! " „Tak, skarbie?" „Nie mogę… " Pchnął głębiej do jej cipki, czemu towarzyszył jej cichy pomruk, który był zbyt dziki, by być ludzkim. Jego zwierzęca część sprzeciwiła się. „Nie możesz, czego? " zgrzytnął zębami. „Nie możesz się ze mną pie- przyć? Za późno na to, nie sądzisz? Ponadto, pragniesz mnie. Pragniesz nas wszystkich. Pomyślałaś o tym, jak tylko nas zobaczyłaś. " To było zwariowane usłyszeć to, ale nie mogła zaprzeczyć prawdziwości jego słów. Myślała o tym, że którykolwiek z nich byłby doskonałym souler, gdy pierwszy raz zobaczyła ich na przystani. I jej smok zgodził się z nią całkowicie. Z drugiej strony, chcieć i rzeczywiście mieć to były dwie różne sprawy. „Ale… " Diego mruknął i zaczął wbijać się swoim kutasem krótkimi, gwałtowny- mi pchnięciami. Jej cipka płonęła. Jej ciało spalało się. Zapomnienie ogar- nęło jej umysł od niesamowitego strumienia przyjemności. Savannah zma- gała się z doborem słów, ponieważ część niej wciąż ostrzegała, że robi coś, co nie wydaje się całkiem słuszne, ale Diego zaatakował ją zachłannym pocałunkiem, zmuszając ją do całkowitej kapitulacji. Trzymał ją mocno w ramionach, pieprząc z precyzją, jaką tylko ekspert w sprawach erotycznych mógł opanować. Savannah ciężko łapała oddech, gdy drobiny przyjemności wybuchnęły w jej wnętrzu. Jej cipka skurczyła się w rozpaczy. Przyjemność narastała z każdym pchnięciem, które wbijał w jej łono. Jej drugie ja zwijało się we- wnątrz niej, chcąc się uwolnić. Wciskał się, wyciągał i rzucał do przodu, piętnując ją ze szczerym pożą- daniem, aż ostatnia nitka rozsądku odpłynęła z jej rozumu. Jej ciało naprę- żyło się. Serce waliło w gardle. Bez litości, gwałtowny orgazm przetoczył się przez jej ciało. Ugryzła jego ramię, żeby nikt nie usłyszał jej krzyku.

~ 20 ~ Słony, miedziany smak zalał jej usta, jej cipka ścisnęła jego twardego koguta, dojąc go w rytmie jej spełnienia. Ramię Diego krwawiło po jej ugryzieniu, ale wydawał się o to nie trosz- czyć. Jego ciało zadrżało, oczy skupiły się na niej, kiedy popłynęła na fali ekstazy. Zadrżała od stóp do głów, gdy ostatni dreszcz spełnienia przeminął. Savannah opadła na jego klatkę piersiową, trzymając się go mocno, kiedy próbowała zebrać się w sobie. Łuski falowały tuż pod powierzchnią skóry, wzmagając doznania. Diego wyśliznął się z niej, wciąż twardy. Wzdrygnęła się. Jej cipka była wciąż wrażliwa po przeżytym gwałtownym orgazmie. Postawił ją na nogi. Woda marszczyła się wokół nich, gdy niósł ją do kamienia na brzegu. Chwycił obie jej ręce i ułożyć ją tak, jak chciał. Jej serce zabębniło jak szalone. Jeszcze raz! Boże, jeszcze nie skończył. Powinna to wiedzieć, zważywszy na to, kim był. Niesamowity Dom miał swój plan odnośnie niej. „Diego… " „Ssz." trącił nosem jej ucho i przytulił swoje ciało do jej nagich pleców. Jego penis znalazł się między krągłościami jej pupy. Savannah zadrżała, gdy szepnął. „Chcę cię poznać bardzo intymnie." *** Cudowna bogini zadrżała w jego uścisku. Jej wargi rozdzieliły się, mokre, kuszące, aby je pocałować. Jej ciemne oczy powiększyły się, gdy powiedział jej, że chce zbadać ją dokładnie. W głębi serca, wiedziała, co chce jej zrobić. Nie była dziewicą w tych zakazanych rozkoszach. Wydała z siebie ciche kwilenie, gdy przesunął obie ręce na jej kształtną pupę i roz- dzielił pośladki. Palcem znalazł jej odbyt. Jej ciało zesztywniało, gdy wep- chnął go do dziurki, zagłębiając mocno. „ Ja pierdole4 . " wysapała. „Dokładnie to miałem na myśli, kochanie. " Diego zgniótł jej wargi w pocałunku, jednocześnie pieprząc ją palcami, najpierw wolno, potem zwiększając prędkość, uderzając w nią tak, jak kilka minut wcześniej pene- trował ją swoim kogutem. Wydała drżący jęk, zaprawiony ukrytą przyjem- nością. Zachęcony jej reakcją, obmacał jej cipkę, rozdzielił wargi i wbił palec w jej wilgotne gorąco. Zadrżała, ale się nie sprzeciwiła. Małe iskierki przyjemności przepłynęły 4 I tu mamy podobną sytuację, co z nuts. Słowo fuck znaczy zarówno pieprzyć się, jak i cholera

~ 21 ~ wzdłuż jej ciała, pobudzone przez jego starania, sądząc ze sposobu, w jaki zadrżała. Uwielbiał patrzeć na jej reakcje. Uwielbiał kobiety, które nie wstydziły się gonić za ich własną przyjemnością. Diego wsunął drugi palec do jej odbytu, rozciągając dziurkę nożycowym ruchem. Chciał oznaczyć ją w sposób, którego nie zrobił jego brat. Chciał napiętnować ją, jako swoją, w miejscu, w którym nic nie mogło zmyć jego podboju w jej ciele. To głupio brzmiało, ale jego dominujący impuls drę- czył go z głębi umysłu od chwili, kiedy ją zobaczył. Nie była typem uległej kobiety, które zazwyczaj preferował. Była silną, niezależną kobietą, która emanowała surowym seksualnym urokiem, któremu nie mógł się oprzeć. Chciał zawieść ją do swojego klubu w Soho i zapoznać z wieloma zakaza- nymi i perwersyjnymi przyjemnościami, czyniąc ją swoją na zawsze. Ale niestety Zach go ubiegł. To rozdrażniło go na początku. Nigdy nie pokłócili się o dziewczynę, nawet, gdy byli nastolatkami pobudzonymi przez testosteron. Gdyby zda- rzyło im się polubić tą samą dziewczynę, wycofałby się, gdyby jeden z jego braci zalecał się pierwszy. Ale Savannah była inna. Pociąg do niej był jak obsesja. Zastanawiał się, czy to, co mówili o smokach jest prawdziwe. Jak tylko znajdą ich souler, będzie niemożliwe zaprzeczyć ich wołaniu sparo- wania. A w tym przypadku, Diego w pełni zdawał sobie sprawę, że kusi- cielka wzywa wszystkich trzech. Nawet, jeśli myślała, że tego nie robi. Rozmawiał o tym z Zachem i Elim podczas wędrówki. Posprzeczali się, wymienili okropne przekleństwa, ale w końcu, uzgodnili jedno: gdyby Savannah ich chciała, odpowiedzieliby na jej zew parowania. Nie mieli nic przeciwko dzieleniu się. Pojęcie poligamii było dla nich nowe, ale byli gotowi spróbować. Przecież, była jedyną, bardzo specjalną kobietą. Pod- daliby się wołaniu i ułożyli wszystko później. Diego przerwał pocałunek i wycofał ręce z jej pupy i cipki. Dyszała ciężko, łapiąc oddech. Pogłaskał swojego kutasa i nacisnął czubkiem jej odbyt. Usztywniła się natychmiast. „Ja… " Mruknął. „Tylko mi nie mów, że nigdy nie byłaś pieprzona w ten sposób." „Tak, ale… " „To dobrze." szarpnął ją w górę i podniósł nieznacznie nad wodą. Ślady nowych dreszczy zapłonęły wzdłuż jej kręgosłupa, łuski podniosły się i zmieniły jego kolor na krwistoczerwony, kiedy główka jego koguta przesu- nęła się wzdłuż jej szczeliny. Rozdzielił jej pośladki jeszcze raz i splunął na jej odbyt. Również posmarował siebie swoją śliną i śmietanką Savannah. Potem zanurkował. Próbowała zatrzymać swój krzyk, ale nie potrafiła. Tym

~ 22 ~ razem nie miała jego ramienia do przygryzienia. Jej krzyk rozdarł ciszę dżungli, kiedy pchnął głęboko w nią. Kurwa, westchnął w zdumieniu. Była ciasna, cholernie ciasna, więc jego penis został mocno uchwycony przez okrężne pierścienie mięśni. Poczuł się tak cholernie dobrze, że powi- nien to być grzech. „Weź głęboki wdech, skarbie. " polecił. „Wolno. Tak, właśnie w ten sposób. Czy wiesz, jak wspaniale jest być w tobie? " „Cholera." szepnęła. Diego wysunął na zewnątrz swojego penisa i pchnął z powrotem jednym rozdzierającym ciosem. Uwielbiał sposób, w jaki mięśnie jej zwieracza ściskały jego trzon, szarpiąc zakończeniami jego nerwów w niezapomnia- nym napływie przyjemności. Jakby tego było mało, pieprzenie rozkołysało wodę. Ich ciała znalazły się jakby w stanie nieważkości, a wilgoć uczyniła ich płcie bardziej śliskimi. Jej mokra cipka i dziurka były niebiańskie. „Kiedy będziemy w Nowym Jorku, Savvie, w moim lokum, pokażę ci wiele erotycznych sztuczek. Wiem, jak sprawić, żebyś doszła na dwanaście różnych sposobów. " Wysyczała przez zęby. „Dlaczego myślisz, że chciałabym znaleźć się w twoim lokum?" Przeklął. „Dlatego, skarbie." pchnął dość brutalnie. Krzyknęła. „Ponieważ pieprzę cię, jesteś moja, nasza, na zawsze. " Potrząsnęła głową. „Tak myślisz?" „Dokładnie tak myślę. " warknął, chwycił ją za włosy i zasypał serią mocnych pchnięć. Jej opór karmił płomień jego żądzy i nie mógł powstrzy- mać się od pokazania jej, kto tu rządzi, kto jest nowym panem jej ciała. „Myślisz, że to jest tylko przygodne pieprzenie? Wzywasz nas, Savvie. Szukasz swojego souler. " „Ale nie dwóch z…" „Co powiesz na trzech. Wezwałaś także Eli’ego. " „Nie, nieprawda. " „Tak, zrobiłaś to. Odczytaliśmy cię bardzo wyraźnie na przystani" „Nie miałam takiego zamiaru. To nie było… " Diego burknął i zalał ją krótkimi pchnięciami, które sprawiły, że zapo- mniała, co miała zamiar powiedzieć. Zajęczała znowu tym swoim erotycz- nym, płaczliwym głosem, który wyzwolił w jego zwierzęcej części dzikość, przez co nie mógł dłużej powstrzymać pragnienia. Zagłębiał się w niej i wbijał, jak oszalały człowiek. Wściekła potrzeba pokonała go, jego jądra zacisnęły się mocno. Ekstatyczny dreszcz rozbił go w swej oślepiającej sile. Poddał się, dochodząc całkowicie.

~ 23 ~ Warknął, kiedy trysnął spermą do jej dziurki. Jego dziki krzyk rozerwał powietrze. Penis drgał spazmatycznie, pompując nasienie. Orgazm był tak mocny, że myślał, że jego dusza odpłynęła wraz z wytryskiem. Trzymał ją mocno w ramionach, czekając do ostatniego odpływu ekstazy, dopóki nie przeminie. Niejasno zdał sobie sprawę, że Savannah również osiągnęła rozkosz. Jej zwieracz zacisnął się na nim, jak imadełko, dojąc go do ostat- niej kropli. Tak, tak, warczała smoczyca, jest twój. Jest nasz! Zaszlochała w zdyszanym okrzyku, gdy wycofał się z niej. Diego odwró- cił ją i pocałował. Jej wargi, brodę, szczęki, szyję i piersi, aż nie mogła dłużej ustać na własnych nogach i oparła się o jego pierś. „Musiałam być szalona, żeby się na to zgodzić. " Diego pocałował czubek jej głowy. „Przeciwnie, skarbie, to była najroz- sądniejsza decyzja, jaką kiedykolwiek zrobiłaś w swoim życiu." Tłumaczenie : panda68

~ 24 ~ Rozdział trzeci Jej kolana drżały, gdy wyszła z wody i ubrała się. Jej sutki mrowiły, cipka i odbyt pulsowały, twarz pokryła się czerwienią - gdyby była pewna, że nikt by jej nie zobaczył, położyłaby się na trawie. Natomiast Diego wy- glądał powściągliwie i pełen gracji, jakby nic się nie stało. Zerknął na nią tym swoim drapieżnym spojrzeniem i wciągnął na siebie ciuchy i buty. Nie założył koszuli, jakby chciał pochwalić się śladem po jej ugryzieniu na swoim ramieniu. Płytka rana skrzepła się, ukazując zarys szczęk, jako pamiątkę dzikości ich partnerki. „Chodź. " pomógł jej wstać. „Może potrzebujesz krótkiej drzemki. Możemy przygotowywać lunch, gdy będziesz odpoczywać. " „Krótkiej drzemki?" Savannah prychnęła. „Potrzebuję, co najmniej, dwunastogodzinnego snu. " „Nie bądź taka skromna. Jesteś najbardziej wysportowaną kobietą, jaką kiedykolwiek spotkałem. " Diego cmoknął ją w usta. „Z ciałem, dla którego można umrzeć." „Prawie zapomniałam, jak gładko potrafisz mówić. " „Jeden z wielu moich talentów." Diego rzucił jej pół-uśmiechnięte spoj- rzenie. „Jesteś obolała? " „Zgadnij." Roześmiał się. „To źle, że jesteśmy na takim odludziu. Gdybyśmy byli w mojej posiadłości to… " „W twoim lokum?" Diego uniósł brew na tak. „Posiadam mnóstwo środków zaradczych na twój problem, słodka Savvie. " „Z batami włącznie?" Pół-uśmiechnięte spojrzenie przylgnęło do jej twarzy jeszcze raz. Savannah oparła się pragnieniu, by lekko ugryźć jego wargi swoimi zębami. Kochała i nienawidziła go za każdym razem, gdy tak patrzył. Diego był prawdziwą zagadką. „Mogę kochać cię mocno i mogę kochać cię łagodnie. Mogę dać ci wszystko, na co tylko będziesz miała ochotę. Ale wszystko, co musisz zrobić to rozważyć moją ofertę. " Savannah przełknęła mocno. Nic nie mogła na to poradzić, ale jego słowa ją podekscytowały. Tylko pomysł poligamii wydawał się zbyt radykalny. Nie mogła tego zrobić. Za żadne skarby. Związanie się z trójką ludzi, jako jej soulers był zbyt… rozwiązły, jak dla niej. Co powiedzieliby ludzie?

~ 25 ~ Albo, co najważniejsze, jej bracia i rodzina. Gdy wrócili do Blue Cove, zobaczyła, że Zach i Eli przygotowują lunch. Zapakowali zimne kanapki i suszone owoce. I mieli też gości. Jej partner w interesach, Owen Donahue, przyszedł ze swoimi klientami, dwoma faceta- mi o szorstkim wyglądzie, ubranych w mundury maskujące. Ona i Owen mieli jakiś dziwaków, którzy myśleli, że staną się Rambo, a czas wędrówki przez Utopia Bay dałby im taki sam dreszcz, jakby byli na wojnie w 'Nam. „Hej, Sav. Co słychać? " Owen przywitał ją szerokim uśmiechem. Był niskim, szczupłym facetem ubranym w ciuchy LL Bean, kilka lat młodszym od niej. Owen był wielkim wędrowcem i rozsądnym zarządcą ich spółki. Tylko czasami był zbyt ciekawy o prywatne sprawy Savannah. Był tylko wścibskim dzieciakiem. Jego spojrzenie zawędrowało do miłosnego ugry- zienia Diega do niej, by po chwili jego wargi rozkwitły w uśmiechu wiem wszystko. Savannah oparła się pragnieniu, by dać mu małego klapsa, aby przestał węszyć. „Samo gówno, podły dzień. " Savannah odpowiedziała. „Naprawdę? " Owen wciąż był ciekawy. „Naprawdę." Savannah spiorunowała go wzrokiem. Popatrzył na Diego i jego uśmiech zniknął. Dom udzielił dziecku karcące spojrzenie. Owen odwrócił się do niej, drapiąc się w głowę. Zrobił niewiel- ki gest swoją wychudłą ręką. „To jest Mr. Ram i Mr. Jeremy. Byliśmy w drodze do Hell Pass, gdy was zobaczyliśmy. " Savannah kiwnęła głową do nich. Ram wyglądał na faceta koło czterdzie- stki, budową ciała sugerując, że często krzywdził ludzi swoimi mięśniami. Dla Jeremy'ego, jedno, które przyszło jej do głowy, było, że miał bzika na punkcie broni. Zabójcze akcesoria wypychające kieszenie bluzy jego mun- duru, mogły zdziesiątkować mały pluton. Nie polubiła ich od pierwszego wejrzenia. Poczuła w nich coś, co jej się nie podobało. „Witam panów. " Savannah siliła się na uprzejmość. Przecież, mimo wszystko byli płacącymi klientami. „Dobry. " Ram odpowiedział obojętnym tonem. Jeremy tylko wzruszył ramionami. „Nie będziecie mieć nic przeciwko temu, że przyłączymy się do was? Właśnie też chcieliśmy zjeść lunch. " Owen zapytał. „Oczywiście." jej oczy złapały spojrzenia Zacha i Diega. Bracia nie ucieszyli się z takiego obrotu sprawy. Chrząknęła. „Owen oprowadza gości na innej trasie. " wyjaśniła. „Prowadzi do Marimba przez Hell Pass, podczas gdy my wspinamy się na Szczyt Wdowy." Nie pomogło. Trojaczki nadal były niezadowolone.