eugeniusz30

  • Dokumenty288
  • Odsłony27 632
  • Obserwuję14
  • Rozmiar dokumentów2.3 GB
  • Ilość pobrań14 969

Jean Vercoutter - w poszukiwaniu starożytnego egiptu

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :19.3 MB
Rozszerzenie:pdf

Jean Vercoutter - w poszukiwaniu starożytnego egiptu.pdf

eugeniusz30 SKANY2 historia starożytność
Użytkownik eugeniusz30 wgrał ten materiał 6 lata temu. Od tego czasu zobaczyło go już 151 osób, 76 z nich pobrało dokument.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 111 stron)

» » » PTOLMYS n T O A Ł M Ą I O ? PTOLEMAIOS Jesl niemal oczywiste, że tekst grecki dekretu króla Ptolemeu­ sza V stanowi dokładne tłumaczenie zapisanych nad nim zna­ ków. A zatem imię tego króla musi znajdować się również w hierogliticznej wersji dekretu, otoczone kartuszem, którym Egipcjanie wyróżniali imiona władców. Wychodząc od greckiej wersji imienia PTOLEMAIOS, J.F. Champollion identyfikuje jego formę hieroglificzną. W 1822 r. w inskrypcji skopiowanej z obelisku z File odnajduje obok kartusza Ptolemeusza kartusz z imieniem Kleopatry. Porównując zapis obu imion, Champol- lion zyskuje pewność co do fonetycznej wartości czterech zna­ ków hieroglificznych i identyfikuje dalsze cztery.

Porównując liczbę hieroglifów (1419) z liczbą słów greckich (486) dekre­ tu, Champollion dochodzi do wniosku, że tekst egipski musi zawierać za­ równo ideogramy, jak i fonogramy — a zatem czytać w nim należy tył-

NERON ALEKSANDER WESPAZJAN BERENIKE TRAJAN TYBERIUSZ Champollion ogłasza literatury słynny List do pana Dociera dotyczący lywanych przez Egipcjan do zapisyw, greckich i rzymskich. Data dyscypliny naukowej egi| Metoda zdaje egzamin. 22 września 1822 roku demii Inskrypcji i I---- , . tu i hieroglifówfonetycznych, ui monumentach imion i tytulatury władców uznawana jest za dzień narodzin nowej Wychodząc od dwunastu znaków, których wartość fonetyczną już zna dzię­ ki odczytaniu kartuszy Ptolemeusza i Kleopatry, Champollion „wprawia się" odczytując inne imiona królewskie, skopiowane z najrozmaitszych egipskich pomników. Mając do dyspozycji 24 kartusze, odczytuje kolejno imiona Aleksandra. Bereniki, Tyberiusza, Nerona, Wespazjana i Trajana.

Teraz Champollion stara się odczytać jak najwięcej imion własnych. Chodzi mu przede wszystkim o to, by upewnić się, że uzyskany drogą dotychczasowych dociekań „alfabet” daje się zastosować do wszystkich znanych tekstów faraońskich. W inskrypcjach, których kopie coraz czę­ ściej napływają z Egiptu, odczytuje imiona TOTMES i RAMZES. RAMZES<700- 0000>oc o' COCO-oooo-, Polichromowany relief z kaplicy Hathor z Deir el Bahari ukazuje farao­ na składającego ofiarę bogom. To Tutmozis/Totmes III (1478-1428 r. p.n.e.) — jeden z najpotężniejszych władców Egiptu. Malowidło w grobowcu księcia Amon-Her-Cheper-Szef w Dolinie Królo wych przedstawia jego ojca — Ramzesa III — w odświętnych szatach. m f 911 ii j l l I! | w . : l l .. J

KRAJOBRAZY CYWILIZACJI Książka opublikowana H' ramach Programu im. T. Iloya-Żeleńskiego przy wsparciu francuskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Wydziału Kulturalnego i Naukowego Ambasady Francji w Polsce. Dla Wiktora, Akiry i Tomasza Tytuł oryginału Decouvertes Gallimard A la recherche de FEgypte Oubliće © Gallimard Jeunesse 1986 © for the Polish edition by Wydawnictwo Dolnośląskie Sp. z o.o., Wrocław 1995 Redakcja Anna Rojkowska Redakcja techniczna Marek Krawczyk Natalia Wielęgowska Korekta Ewa Krawczyńska-Olesińska Janina Gerard-Gierut Druk i oprawa NEOGRAF1A, Martin, Słowacja Wydawnictwo Dolnośląskie Sp. z o.o. plac Solny 14a 50-062 Wrocław ISBN 93-7023-327-9 ISBN 93-7023-377-5 W POSZUKIWANIU STAROŻYTNEGO EGIPTU Jean Yercoutter Przełożył Maciej G. Witkowski Wydawnictwo Dolnośląskie Wrocław 1995

12 13 W IV w. n.e. religia chrześcijańska stała się dominującą siłą we Wschodnim Cesarstwie Rzymskim — Bizancjum. W 391 r. cesarz Teodozjusz I wydał dekret nakazujący bezzwłoczne zamknięcie wszystkich świątyń pogańskich w imperium. W tym czasie starożytni bogowie i tak niewielu liczyli już sobie wyznawców w Egipcie, ale zamknięcie świątyń pociągnęło za sobą jeszcze inną, zupełnie nieoczekiwaną konsekwencję. Oto pismo hieroglificzne, dotychczas jeszcze żywe, nagle straciło zupełnie rację bytu i poszło w zapomnienie. ROZDZIAŁ PIERWSZY EXIT AEGYPTUS W roku 330 p.n.e. Aleksander Wiel­ ki podbił Egipt, został koronowany królem i założył nową stolicę Aleksandrię. Po śmierci Boskiego Wo­ dza w 323 r. Ptoleme­ usz I sprowadził do Aleksandrii jego zwło­ ki i wzniósł mu grobo­ wiec, który do dziś nie został odnaleziony.

14 HXIT AHCIYIMIJS Kapłani egipscy nie tylko odprawiali codzienne cere­ monie. ale również zajmowali się nauczaniem pisma ijęzyka. W obliczu nowego dekretu przestali być po­ trzebni. rozproszyli się i jeden po drugim znikali z are­ ny dziejów. I nikt już w Egipcie nie potrafił odczytać tekstów wyrytych na pomnikach, i nikt nie zaglądał już do zapisanych niezrozumiałym pismem zwojów papirusów. Historia Egiptu ginie w płomieniach. Decyzja Teodozjusza była brzemienna w skutki, tym bardziej, że podczas zajęcia Aleksandrii przez Juliu­ sza Cezara w 47 r. p.n.e. spłonęła słynna Bibliote­ ka Aleksandryjska, która wśród 700 tysięcy „to­ mów" zawierała wiele bezcennych dzieł dotyczą­ cych Egiptu faraonów, np. Historię Egiptu w XXX tomach kapłana egipskiego Manelho- Ł na. Dzieło to, spisane po grecku, na wyraźne W roku 48 p.n.e wojiia domowa między Gnejuszem Pompejuszeni a Juliu­ szem Cezarem osiągnę la apogeum Pobity przez Cezara pod Ear- salos, Pompejusz uciekł do Egiptu, ale tu został skrytobójczo zamordowany na roz­ kaz Ptolemeusza XII. który miał nadzieję, że tym sposobem zapew­ ni sobie poparcie Ceza­ ra w prowadzonej właśnie ze swą siostrą, Kleopatrą VII, walce o tron. Gest len nie przeszkodził Cezarowi zając pałacu królew­ skiego i rozkazać skłó­ conemu rodzeństwu, żeby stawiło się przed jego obliczem... Biblioteka Aleksandryjska 15 polecenie Ptolemeusza I (305-284 p.n.e.), było tym cenniejsze, że Manelhon wykorzystał w nim oryginal­ ne źródła egipskie pochodzące z bibliotek i archiwów świątynnych. Co więcej, nie tylko wiernie odtworzył najważniejsze wydarzenia z historii Egiptu, od cza­ sów najdawniejszych poczynając, ale również zawarł w nim szczegółowy opis obyczajów i religii miesz­ kańców Doliny Nilu w czasach faraonów. Utrata tej Historii jest dla nas niepowetowaną stra­ tą. Wprawdzie dzieła tej miary — w przeciwieństwie do innych ksiąg, które w tych czasach przeważnie ist­ niały tylko w jednym egzemplarzu — z pewnością musiały znajdować się również w „dziale dubletów” Biblioteki Aleksandryjskiej, ale i tu los okazał się dla niej zdecydowanie niełaskawy. Biblioteka w świątyni Serapisa (gdzie przechowywano owe dublety) wraz ze świątynią wydane zostały edyktem Teodozjusza na pa­ stwę rozjuszonego tłumu chrześcijan, który zrównał z ziemią cały ten temenos (święty okręg). I tak księgi, które cudem uniknęły zniszczenia w 47 r. p.n.e., bez­ powrotnie zniknęły w r. 391n.e. W 450 r. n.e. nie tylko nikt już nie potrafił od­ czytać tekstów starożytnych Egipcjan, ale na do­ datek zniknęło też wszystko, co napisali byli po grecku, dla cudzoziemców... Po śmierci Aleksan­ dra Ptolemeusz I Soter zaczął bić mone­ ty dotychczas nie sto­ sowane w Egipcie. Obawiając się zama­ chu na życie pod­ czas przejścia przez Aleksandrię opanowa­ ną przez wojska brata, Kleopatra przybyła do pałacu łodzią, ukryta w zwiniętym dywanie. Ubawiony tym Cezar opowiedział się w ro­ dzinnym konflikcie po jej stronie. Aleksan­ dria wzięła stronę Pto­ lemeusza. Bojąc się przede wszystkim bun tu Hoty. Cezar nakazał ją spalić. Pożar z okrę­ tów przeniósł się na brzeg i miasto stanęło w płomieniach. Ogień zniszczył całkowicie również słynną Biblio­ tekę Aleksandryjską. Ani śladu nie zostało po tym legendarnym niemal ośrodku badaw- ezo-kulturowym staro­ żytności. W XIX w. malarze romantyczni próbowali wskrzesić jej wspomnienie. W r. 1804 Luigi May­ er tak oto wyobrażał sobie ruiny Biblioteki Aleksandryjskiej

16 EXIT AEGYPTUS Mimo to nie wszystko poszło w zapomnienie. Od II tysiąclecia p.n.e. poczynając, historia Żydów tak ściśle wiąże się z Doliną Nilu, że niektóre święte księgi Hebrajczyków (np. Genesis, Księga Wyjścia), w naturalny niejako sposób ocaliły od zapomnienia spory szmat dziejów Egiptu; równie często spotyka­ my w nich rozliczne aluzje do obyczajów i religii ów­ czesnych Egipcjan. Wreszcie, dla udowodnienia au­ tentyczności przekazu Starego Testamentu — z które­ go tradycji wywodzi się przecież religia chrześcijańska — wcześni ojcowie kościoła, którzy dobrze musieli znać dzieło Manethona, często cytują obszerne jego fragmen­ ty we własnych pismach. Za ich pośrednictwem dotarł do nas np. stosowany po dziś dzień przez egiptologów, a wprowadzony przez Manethona, podział władców Egiptu na 30 dynastii. Również literatura grecka i rzymska często odwo­ łuje się do tradycji egipskiej — głównie ze wzglę­ du na jej odmienność, tajemniczość, egzotykę. Aż dziw bierze, jak ci zazwyczaj tak krytycznie i racjo­ Kapłan ubrany w szatę z białego lnu wychodzi ze świą­ tyni. U jego boku dwóch celebransów po­ trząsa sistrami nadając rytm rytualnym tań­ com i śpiewom, Jest lo scena z ceremonii ku czci Izydy, tak jak od­ prawiano ja w Herkula­ num w 1w. n.e. lzyda, siostra i żona Ozyrysa, boga zmarłych, była najpopularniejszą bogi­ nią Egiptu. Czczono ją w niezliczonych świą­ tyniach wzdłuż całego biegu Nilu, Najsłyn­ niejsza z nich położo­ na była na wyspie File. Za pośrednictwem Gre­ ków i Rzymian kult Izydy rozprzestrzenił się w całym basenie Morza Śródziemnego. Na skutek plag, któ­ re spadły na Egipt za sprawą Mojżesza, faraon zezwala Żydom udać się na pustynię i odprawić święto Pa schy. Wkrótce jednak łamie słowo i ściga ich aż do brzegów Morza Czerwonego. Tu wody rozstępują się, by prze­ puścić Naród Wybra­ ny, i natychmiast za­ mykają się zatapiając armię egipską. (Ks. Wyjścia rozdz, 14-15), Religia zawsze obecna 17 ne teksty egipskie związane z tym mitem posługują się bowiem zazwyczaj niezbyt dla nas jasnymi alu­ zjami. Tak więc wiele epizodów odnoszących się do Egip­ tu i do jego dziejów przetrwało aż do naszych cza­ sów. Przejście Żydów przez Morze Czerwone, sprze­ danie Józefa, jego pobyt na dworze faraona, znale­ zienie Mojżesza w koszyku na Nilu i adoptowanie go przez córkę faraona — wszystkie te opowieści pozwalały zachować pamięć o Egipcie w Europie doby średniowiecza i renesansu. A liczne ściągnięte illa ozdoby Rzymu i Bizancjum „monumenla egip­ skie” nigdy nie przestały fascynować co żywszych umysłów swą przedziwną dekoracją. To od niej wy­ chodząc wielebny Athanasius Kircher na początku XVII w. pwtfjął p iętrzą nowożytną próbę odczyta­ nia pisma łiieroglificzfflftgo. Jednaffłe ^4 inąrodziuy. egiptologii decydujący wpływ jfliały rgląv'je położników, przez wieki pod­ trzymujące zaiitłfrfCNoisgl^ie tajemniczym Egiptem. nalistycznie nastawieni autorzy klasyczni łatwo ule­ gali fascynacji Egiptem! W Cesarstwie Rzymskim, a zwłaszcza w Italii i w Galii, szeroko rozprzestrze­ nił się kult Izydy. Podobnie było z. kultem Ozyrysa czy Anubisa. Popularność kultów egipskich na zie­ miach imperium ocaliła od zapomnienia rozmaite, często magiczne rysy religii egipskiej. To właśnie dzięki dziełu Plutarcha De Iside et Osiride (O Izydzie i Ozyrysie) z. I w. n.e. tak dob­ rze znamy legendę Ozyrysa! Zachowane, autentycz- Obelisk (po grecku: szpikulec, rożen) był symbolem słonecz­ nym, który ustawiano (parami) u wejścia do świątyni.

18 ■ BBj>.7łt.V 19 jy Mrieszkańcy Syrii i Palestyny byli LYApierwszymi cudzoziemcami, którzy jako turyści odwiedzali „obcy kraj”, Egipt. Piękne egipskie malowidła często ukazują nam tych podróżników, ale — niestety — oni sami nie zostawili po sobie żadnych relacji, które mogłyby zaświadczyć o tym, co ujrzeli lub czego dowiedzieli się w krainie nad Nilem. Dopiero kilkanaście wieków później wieczni poszukiwacze wrażeń i przygód - Grecy — sporządzili pierwsze prawdziwe opisy podróży po Egipcie. ROZDZIAŁ DRUGI STAROŻYTNI PODRÓŻNICY AS ażdy bóg może po- Ł^jawić się na ziemi w postaci jakiegoś zwierzęcia: Morus jako sokół królewski, Hal- hor jako krowa, Kastet jako kotka. Ten specyfi­ czny rys religii egip­ skiej, widzącej bogów wśród zwierząt, fascy­ nował wszystkich cu­ dzoziemców.

20 STAROŻYTNI PODRÓŻNICY Już Homer w Odysei opisał wyprawę greckich pira­ tów w Deltę Nilu, wyprawę, która zresztą źle się dla nich kończy, gdyż po kilku początkowych su­ kcesach sami napastnicy zostają otoczeni i zmusze­ ni do kapitulacji. Po piratach pojawiają się najemnicy i kupcy. W nieustających wojnach z Asyryjczykami i Persa­ mi władcy XXVI dynastii chętnie posługiwali się najemnikami greckimi rekrutującymi się najczęściej z greckich kolonii w Azji Mniejszej. Za żołnierza­ mi przyszli kupcy, którzy dzięki pomocy faraona chętnie osiedlali się w Egipcie w pobliżu greckich garnizonów wojskowych np. w Naukratis (w De­ lcie) lub na Elefantynie (w Asuanie). Ale nawet żołnierze greccy nie byli w stanie ode­ przeć perskiej nawałnicy: Kambyzes odniósł walne zwycięstwo w bitwie pod Peluzjum (525 p.n.e.) i wkroczył do Egiptu. Mimo to napływ Greków do Egiptu nie ustaje. Wprost przeciwnie, fakt, że Azja Mniejsza i Egipt znalazły się pod jednym — per­ skim — panowaniem sprawił, że wzajemne konta­ kty stały się nawet łatwiejsze. I tak w 450 p.n.e. na ziemi egipskiej pojawia się Herodol — podróżnik par excellence. Przed podjęciem wyprawy Herodot przeczytał wszy­ stko, co do tej pory napisano o Egipcie. Dobrze przygotował się więc do pobytu, a co więcej — od­ czuwał wiele sympatii dla mieszkańców nadnilowej krainy. Relacja z Egiptu zajmuje znaczną część jego Dziejów. Dziś coraz częściej przekonujemy się, że to, co do tej pory uchodziło za owoc zbyt bujnej wyobraźni autora lub wynik błędnej Wgrobowcu księ­ cia Chnum-hote- pa, administratora Pu­ styni Wschodniej, uka­ zano Beduinów, któ­ rzy — pod wodzą swe­ go szejka Abaszy — wkraczają na ziemię egipską. Najmłodsze dzieci jadą na osiołku. Na tym malowidle z Beni Hassan (ok. 1900 p.n.e.) przedsta­ wiono wprawdzie tyl­ ko 15 osób, ale tekst mówi wyraźnie, że ród liczył ich aż 37. Egipt i świat starożytny interpretacji informacji uzyskanych od egipskich rozmówców, jest w rzeczywistości dokładną i rzetel­ ną relacją faktycznego stanu rzeczy nad Nilem. Po dziś dzień przeto dzieło Herodota jest bezcennym rodłem informacji. Najcenniejsze są jego obserwacje dotyczące życia codziennego, religii i środowiska geograficznego Egiptu. To dzięki niemu znamy takie rysy obyczajo­ we Egipcjan, których same przedstawienia czy teksty egipskie nigdy nie byłyby w stanie nam wyjaśnić; za­ uważa np., że w kraju tym wszystko robi się inaczej: „we wszystkich krajach kapłani noszą włosy długie. W Egipcie natomiast - golą się dokładnie. U innych ludów bliscy krewni zmarłego golą sobie głowy na znak żałoby. W Egipcie — zapuszczają brodę i włosy. Sobck-hotep. wielki skarbnik królewski Tutmozisa IV (1401 1390 p.n.e.), nakazał wymalować na ścia­ nach swego grobowca w Tebach zachodnich cały orszak syryjskich dostojników, którzy przybyli, by złożyć w darze królowi boga­ to inkrustowane pół­ szlachetnymi kamienia­ mi złote i srebrne na­ czynia wymyślnych kształtów. Jednemu z dostojników towarzy­ szy córeczka, trzymają­ ca ojca za rękę.

22 STAROŻYTNI PODRÓŻNICY gdyż normalnie chodzą ogoleni”. Ta krótka uwaga wy­ jaśnia nam np. znaczenie portretu nie ogolonego farao­ na. Namalowany na odłupku białego kamienia (ostra- konie) — jest najprawdopodobniej szkicem do oficjal­ nego portretu króla w żałobie. Gdyby nie Herodot, nie sposób byłoby się tego domyślić. O ile proponowane przez Herodota identyfikacje bóstw egipskich z bogami panteonu greckiego są kon­ trowersyjne, o tyle uwagi o świętach religijnych, w których sam brał udział, zawierają niezwykle cenne informacje dotyczące tych ceremonii. Oto jak opisuje coroczne święto w Papremis, w Delcie Nilu: „Kiedy słońce skłania się ku zachodowi, wtedy nieliczni tyl­ ko kapłani zajęci są posągiem boga, większość ich stoi z drewnianymi maczugami w ręku u wejścia do Nie ogolona twarz faraona świadczy o tym, że nosi żałobę po swym poprzedniku. świątyni; inni zaś, którzy mają spełnić swe śluby, wię­ cej niż tysiąc mężów, również każdy zaopatrzony w drąg, stają kupą po drugiej stronie |... JOwi tedy nie­ liczni, którzy pozostali przy posągu boga, ciągną czte­ rokołowy wóz, wiozący kapliczkę wraz z posągiem, a ci, którzy stoją w przedsionku świątyni, nie pozwala­ ją im wejść; lecz wykonawcy ślubów, pomagając bo­ gu, biją tych, co odganiają przybyszów. Wtedy po­ wstaje zacięta walka na pałki, rozbijają sobie nawza­ jem głowy i, jak sądzę, niejeden umiera od ran; Egi­ pcjanie jednak utrzymywali, że nikt nie umiera”. (Dzieje, II, s. 63--64, tłum. S. Hammer) Herodota szczególnie interesował kult zwierząt, jeszcze żywy w Egipcie w czasach, kiedy zwiedzał tę krainę. „Otóż. dla jednych Egipcjan krokodyle są świę­ te, dla innych zaś — nie, i traktują je jak wrogów. Ci, W Nilu, na terenie Egiptu, obecnie już nie spotyka się kro­ kodyli, chód roiło się tu od nich w starożyt­ ności. Już pod koniec XVIII w. trzeba było wyprawie się aż do Teb, żeby zobaczyć te groźne potwory. Geof- frey Saint-Hilaire, je­ den z uczonych przy­ rodników towarzyszą­ cych Bonapartemu w jego wyprawie do Egiptu, dokładnie opi­ suje cechy i zwyczaje tych potworów w Opi­ saniu Egiptu. Historycy greccy w Egipcie 23 którzy dookoła Teb i Jeziora Mojrisa (Fajum) miesz­ kają, szczególnie nawet uważają je za święte. Jedni też i drudzy hodują ze wszystkich krokodylów jedne­ go, który jest tak wytresowany, że można go dotykać ręką: wkładają mu do uszu kolczyki szklane i złote bransolety na przednie nogi, dają mu przepisane jadło i zwierzęta ofiarne, i pielęgnują go jak ludzi, co naj­ wspanialej żyją. A kiedy zdechnie, balsamują go i grzebią w świętej komorze. Ale mieszkańcy okolicy Elefantyny nawet zjadają krokodyle, ponieważ nie uważają ich za święte” (tamże, s. 69). Stopniowo Egipt ulega hellcnizacji i tylko lud za­ chowuje jeszcze obyczaje i religię przodków. Relacje pisarzy i podróżników greckich i rzym­ skich, którzy odwiedzają Egipt po Herodocie — jak­ że od opisów Herodota odmienne! — są również cennym źródłem informacji. Typowym przedstawicielem nowej generacji po­ dróżników jest Diodor Sycylijczyk. W latach 60-56 p.n.e. przebywał w Aleksandrii i z całą pewnością korzystał ze słynnej Biblioteki. Ale w jego dziele (Bibliotheke) niezwykle trudno rozróżnić to, co za­ czerpnął z lektury-swych poprzedników, od tego, co sam widział lub usłyszał z ust Egipcjan. Bezkry­ tyczny, bez zmrużenia oka przyjmuje np. twierdze­ nie Egipcjan, że szczury powstają pono samorodnie Przedstawienia pejza­ ży nilowych często ukazują wylewy Nilu. Jest to temat niezwy­ kle popularny w sztuce rzymskiej. Ale podob­ nie jak na tej mozaice pochodzącej z sanktu­ arium Fortuny w Prae- neste (obecna Palestrl- na), wykonanej około 80 r. p.n.e., krajobrazy te są wyłącznie wytwo­ rami fantazji sporzą­ dzających je artystów.

24 STAROŻYTNI PODRÓŻNICY Święte węże. psy i krokodyle 25 z unitów nilowych. Niezwykle rzadko spotykamy u niego bezpośrednie obserwacje jak la: „W świąty­ ni plonów pierwsze kłosy składa się w ofierze. Oko liczni mieszkańcy, stajijc wokół snopka z tych zbóż młócą go. przyzywając jednocześnie łzydę". Jak wszyscy cudzoziemcy. Diodor nadziwić się nie mo­ że czcią, jaką Egipcjanie otaczają przeróżne zwie­ rzęta. Odnotowuje nawet, że w okresach głodu zda­ rza im się raczej zjadać swoich braci i siostry, niż. tknąć jakiekolwiek święte zwierzę. Strabon dotarł do Egiptu około 20 r. p.n.e., w cza­ sach. gdy Egipt był już. prowincją rzymską. Swej wy­ prawie aż do katarakt poświęcił całą księgę w dziele Geographika. Podobnie jak Herodot, z lubością opisu­ je ludowe święta, jakie dane mu było widzieć. „Naj­ ciekawszy z pewnością jest widok tłumu, który pod­ czas panegyriów (świąt religijnych) udaje się kanałem z Aleksandrii do Kanopos: onże kanał pokryty jest, dzień i noc, całym mnóslwem wszelkiego rodzaju ło­ dzi—-wszystkich po brzegi wyładowanych mężczy­ Wśród mumii czasa­ mi zdarzają się mumie fałszywe, takie jak ukazana obok mu­ mia krokodyla, gdzie prawdziwa jest tylko głowa potwora; resztę natomiast uformowano 7. rdzeni liści palmo­ wych dokładnie owi­ niętych w bandaże. Po­ niżej: zwłoki psa spro­ wadzono do prostej cy­ lindrycznej formy, gło­ wę zastępując zawi­ niątkiem uformowa­ nym wyłącznie z ban­ daży. znami i kobietami, którzy przy dźwiękach instrumen­ tów oddają się bez wytchnienia jak najbardziej lubież­ nym tańcom... W samym Kanopos zajazdy usytuowa­ ne wzdłuż kanału ofiarowują każdemu przybywające­ mu wszystkie wygody dla zakosztowania podwójnej przyjemności: tańca i dobrej kuchni". I jak jego poprzedników, tak i Strabona przede wszystkim interesuje kult zwierząt. I podaje niezwykle dokładne informacje na ten temat. Oto jak opisuje swą wizytę w Crocodilopolis, w Fa­ jum: „Święty krokodyl trzymany jest tu w specjalnej sadzawce. Kapłani potrafią go oswoić i nazywają go Suchos (Sobek). Na jego pożywienie składa się chleb. mięso i wino. które przynoszą mu nieustannie przyby M umie rozkładano, łamano, rozrywa­ no na strzępy, rozdep­ tywano, a nawet roz­ cierano na proszek, do­ dając do różnych mi­ kstur i medykamen­ tów. Aż do schyłku XVIII w. bowiem pro­ szek z mumii uważano za uniwersalne reme­ dium na wszelkie przy­ padłości i choroby. Wielka Kapłanka Amona Heru-ben w pokłonie przed kro­ kodylem. który uosa­ bia tu boga ziemi — (łeba. a nic. jak zwykle. Sobka.

26 STAROŻYTNI PODRÓŻNICY wający w odwiedziny cudzoziemcy. Nasz gospodarz, który jest ważną osobistością w kraju, przed wyprawą nad jezioro uznał za stosowne zabrać ze sobą ciasto, kawał gotowanego mięsiwa i miarkę miodu. Znaleźliśmy potwora wyciągniętego leniwie na brze­ gu. Kapłani zbliżyli się do niego i podczas gdy kilku otwierało mu szczęki, jeden włożył mu do pyska naj­ pierw ciasto, później mięso, a na koniec udało mu się nawet wmusić weń i miód. Po tym zabiegu krokodyl rzucił się do jeziorka i odpłynął w stronę przeciwległe­ go brzegu. Tymczasem ukazał się nowy gość, również zaopatrzony w produkta ofiarne. Kapłani odebrali je od niego, biegiem okrążyli staw i — ponownie ują­ wszy krokodyla.— zmusili go do przełknięcia tych wszystkich przeznaczonych dla niego smakołyków”. Informacje dostarczone przez Strabona są niezwy­ kle dokładne. Wiele wieków później tylko na nich się opierając F.A.F. Mariette odkrył Serapeum, słyn­ ną świątynię i nekropolę świętych byków Apisów w Sakkarze. Kolejny sławny podróżnik na ziemi egipskiej to Plutarch z Cheronei, kapłan Apollina w Delfach Podróżował po Egipcie w I w. n.e., w czasach, gdy Aleksandria posiadała jeszcze kopie dzieł Manetho- Przekrój i pian Cro- codilopolis sporzą­ dzony przez Jeana Jaequesa Rifaud po od­ kopaniu tego miasta w 1823 r. Wkrótce po przybyciu do Egiptu, I1 lat wcześniej, Ri­ faud podjął systematy­ czne jak na owe czasy wykopaliska w tej miejscowości, odkry­ wając 6 świątyń. 66 po­ sągów i ponad 200 in­ skrypcji. Kolosalne (15,6 m + 2.3 m baza) siedzą­ ce posągi przedstawia­ jące Amenofisa III strzegły ongiś wejścia do grobowej świątyni tego władcy. Jeden z nich miał wydawać o świcie i o zmierzchu przedziwne jęki, Gre­ cy widzieli w nich wi­ zerunki Memnona, sy­ na Jutrzenki, herosa, który zginął w Egipcie i odtąd jękiem witał i żegnał codziennie swą matkę. 0tt Śladami rzymskich cesarzy 27 na. Z trzech dziel znakomitego poprzednika poświę­ conych religii egipskiej Plutarch pełnymi garściami czerpał zasadnicze treści traktatu O Izydzie i o Ozy­ rysie. Wśród sławnych podróżników starożytności nale­ ży wymienić przynajmniej dwóch cesarzy rzym­ skich: Hadriana, który pobudował Antinoupolis, i Septymiusza Sewera, restauratora śpiewających ko­ losów Memnona w Tebach. Zainteresowanie wię­ kszości pozostałych cesarzy Egiptem ograniczało się do ciągnięcia jak największych zysków z tego „spichlerza imperium”. Czasami, ze względów pro­ pagandowych, nakazywali wznieść lub odrestauro­ wać jakąś świątynię. Ale osobiście nigdy nie posta­ wili tam swojej stopy. Z jednym wszakże wyjąt­ kiem: oto rzymski historyk Tacyt informuje nas, że w 19 r. n.e. Całus Claudius Drusus Germanicus, bratanek i najprawdopodobniejszy sukcesor cesarza Tyberiusza, udał się do Egiptu, by wyrobić sobie pojęcie „o starożytnościach tego kraju”. Zwiedził między innymi świątynie w Tebach w towarzystwie starego kapłana, który tłumaczył mu na łacinę lub na grecki teksty hierogliliczne wypisane na ścia­ nach. Antinous, faworyt cesarza Hadriana, utonął w Nilu w 125 r. n.e. By uczcić jego pa­ mięć, zrozpaczony ce­ sarz założył w pobliżu miasto i nazwał je An­ tinoupolis (Aniinoe). W 1828 r. Champol- lion zastał w tym miej­ scu już tylko sterty gru­ zów.

: k ŚSŁ'iMiimnit fc }or fiimrfoi ;\/jyJjTj )>!<♦ttfk w1IV illlifl f.uct< fiu- l.lliu .nu- iic rtm um iK Tiioire ,iu.-ce iin c foiimic foii^ 29 Ż adna z późniejszych (I-XIV w. n.e.) relacji z Egiptu nie stanowi konkurencji dla przekazów starożytnych. Wprawdzie w okresie wypraw krzyżowych ponownie pojawiają się relacje z podróży po Egipcie i opisy jego zabytków, ale wtedy nikt już nie potrafił odczytać najprostszych nawet tekstów hieroglificznych. Egipt był w rękach „niewiernych”, Saracenów, i trudno było się tam dostać, a ci, którym się to jakimś cudem udało, nie mieli odwagi wypuścić się poza najbliższe okolice Kairu. ROZDZIAŁ TRZECI KRZYŻOWCY, MNISI I INNI ŚWIATA CIEKAWI W DOLINIE NILU Po klęsce pod Man- surą krzyżowcy wy­ cofywali się w kierun­ ku Damietty, gdzie zo­ stali doszczętnie rozbi­ ci przez Saracenów. podróż do Egiptu by­ * ła długa i pełna nie­ bezpieczeństw. Niekie­ dy potrzebowano aż 6 miesięcy, by dotrzeć na miejsce.

30 KRZYŻOWCY, MNISI I INNI ŚWIATA CIEKAWI W poszukiwaniu klasztorów 31 Podróżnicy późnego średniowiecza i renesansu wspominają w swych relacjach z podróży przede wszystkim Deltę Nilu i jej najważniejsze węzły handlowe — Damiettę i Rosettę. Czasem można na­ trafić na wzmiankę o piramidach. Wychowani na Biblii pobożni pielgrzymi widzą w nich — spichle­ rze Józefa! Podróżnicy ci zresztą interesowali się przede wszystkim świadectwem chrześcijańskiej przeszłości Egiptu, a nie zamierzchłą i próżną chwa­ lą faraonów. Rzadko zresztą pozostawali tu dłużej niż dwa tygodnie: Egipt był dla nich tylko „stacją przesiadkową”, etapem pielgrzymki do miejsc świę­ tych. Dopiero w wieku XVII rozpoczęła się era wielkich, „prawdziwych” podróży. Podróżni z, obowiązku — mnisi W początkach XVII w. kapucyni, dominikanie i je­ zuici mieli swe siedziby w Lewancie, a zwłaszcza w Kairze, skąd łatwo hyło wyprawiać się wc wszy­ stkie strony świata, by szerzyć Ewangelię. W 1672 r. dominikanin, o. Vansleb. został obar­ czony przez wszechwładnego we Francji Colberta zadaniem zakupienia na Wschodzie starożytnych medali i manuskryptów dla Biblioteki Królewskiej w Paryżu. W swych peregrynacjach udało mu się dotrzeć do Górnego Egiptu i nad Morze Czerwone. W XVII w. zwie­ dzanie piramid lo cała wyprawa. Wieleb­ ny o. Vansleb pisze: „27 kwietnia (1672 r.) udałem się tam w to­ warzystwie konsula francuskiego oraz trzech janczarów przy­ dzielonych do naszej ochrony; razem było nas 50 rozpartych na osłach jeźdźców, z za­ opatrzeniem na 4 dni”. Jak na katolickiego misjonarza przystało, o. Vansleb przede wszystkim interesował się stary­ mi klasztorami koptyjskinri. Odwiedzi! więc klaszto­ ry Czerwony i Biały w Sohag oraz klasztor św. An­ toniego nad Morzem Czerwonym. Jednak, w prze­ ciwieństwie do swych poprzedników, nie omijał in­ nych „starożytności”. Jako pierwszy Europejczyk opisał ruiny Antinoe w Egipcie Środkowym. Popadł­ szy w niełaskę po powrocie do Francji, o. Vansleb nie odzyskał nawet wyłożonych na wyprawę pienię­ dzy i. pozbawiony środków do życia, rozczarowany i zgorzkniały, umarł kilka lat później. Jean de Thevenot — pierwszy, którego do Le- wantu zagnała czysta ciekawość Przez Syrię i Persję dotarł on aż. do Indii. W 1652 r., po drodze, zatrzymał się na jakiś czas w Egi­ pcie. Wprawdzie de Thevenol zwiedzał tylko Deltę, Kair i jego okolice, ale swe podróżnicze powołanie traktował znacznie poważniej niż inni. W Gizie do­ konał pomiarów Wielkiej Piramidy i szczegółowo opisał jej wnętrze. Jako pierwszy wyraził przypusz­ czenie, że Memlis — starożytna stolica faraonów — Opuszczony naj­ prawdopodobniej w XIV w. koplyjski klasztor św. Symeona w Asuanie jest jednym z największych zało­ żeń architektonicznych tego typu w Egipcie. Obejmuje, oprócz cel mnichów, refektarz, kościół i rozległe za­ plecze gospodarcze.

K R ZY ŻO W O MNISI 1 INNI ŚWIATA CIEKAWI Teun cle Tlievenot (ur. J w 1633 r. w Paryżu, zm. w 1667 r. w Persji) swymi rycinami odkry­ wa dla Europejczyków Bliski Wschód. W Egipcie de ThevenoIa, podo­ bnie jak wielebnego o.Vansleba. intereso­ wały przede wszy­ stkim mumie. W Sak- karze o.Vanslch otwo­ rzy! jeden z szybów grobowych. W dole ciągnęły się rozlegle korytarze wypełnione po sam strop wazami, zawierającymi mumie ptaków. Zabrał ich z pól tuzina. W' innym grobie znalazł dwa sar­ kofagi i nakazał je otworzyć Jego rozcza­ rowanie nie znało gra­ nie: „nie znaleźliśmy nie nadzwyczajnego i pozostawiliśmy wszy­ stko tam, gdzieśmy znaleźli . Podobug sce­ nę ukazuje nam de Thevcnot w swej Po­ droży na Wschód wy­ danej w 1664 r. Pierwszy przekrój Wielkiej Piramidy 33 znajduje się w okolicach Sakkary. W Sakka- rze otworzył i zbadał jedtu) w mastab, a od okolicznych mieszkańców kupił sarkofag „ca­ ły pokryty idolami i hieroglifami wszelkiego rodzaju". Benoit de Maillet — konsul generalny Francji w Egipcie w czasach Ludwika XIV — po raz pierwszy w historii ekspediuje do kraju „starożytności”. Oficjalna pozycja de Mailleta w Egipcie czy­ ni zeń prekursora całego szeregu niezbyt chwalebnej sławy konsulów, którzy w XIX w. bez najmniejszych skrupułów ~rabowali i wywozili z Egiptu co cenniejsze zabytki. W 1735 r„ pod koniec życia de Mailleta, wyda­ no spisane według jego pamiętników dzieło, które­ go sam tytuł wystarcza za program: Opis Egiptu zawierający rozliczne a ciekawe uwagi o geograjii starożyt- , nej i współczesnej tej krainy, o sta­ rożytnych monumentach, o obycza- t jach i zwyczajach i religii jej mieszkańców, o rządzie i hand­ lu, o zwierzętach, o drze­ wach, o roślinach itd. itd. Po raz pierwszy Egipt zo­ stał lak dokładnie opisa­ ny, a starożytnym po­ mnikom przyznano tak poczesne miej­ sce. W tym dziele opublikowany zo­ stał między in­ nymi pierw­ szy zna­ ny prze- Benoit de Maillet ja­ ko pierwszy, w 1735 r., sporządził własnoręcznie i opubli­ kował (z niewielkimi tylko błędami) prze­ krój piramidy Cheo- psa, Opisał też wnę­ trze piramidy, ale za­ uważył, że Jest tak ciemne i tak osmalone kopciem z łuczyw, któ­ re palono tu od wie­ ków podczas zwiedza­ nia, że trudno dziś oce­ nić jakość tworzących je kamiennych blo­ ków... Można tylko rozpoznać ich nadzwy­ czajną wprost gład­ kość, wyborną twar­ dość... Są tak doskona­ le do siebie dopasowa­ ne, że nie sposób wcis­ nąć ostrza noża w spoi­ ny między nimi”.

KRZYŻOWCY, mnisi i inni świata cii-;kawi Pierwsza mapa Egiptu 35 V .. . z " U U J ■ jftr/ ,n , •naJ/tn zft .r, f/tłfiiKc b/rcu fA't/ftuMt, cl,ótiyt \ / I aPa-ukazująca pu- ‘ słynie ..wschod­ niej Tebaidy", wykona­ na została w 1717 r. przez ormiańskiego ma iarza ikon dokładnie według wskazań Sicar- da. Niedawno odnale­ ziona. dzik znajduje się w zbiorach Biblioteki Narodowej w Paryżu. podczas wędrówki * z Kairu nad Morze Czerwone Sieard sta­ rannie odrysowywal okazy miejscowej flory i fauny, lokalizował rozliczne starożytne miejscowości i monu­ menty, sporządzał szczegółowe plany na­ potkanych monasterów. Claude Sieard, przełożony misji jezuitów w Kai rze, przemierzył Egipt wzdłuż i wszerz i sporzą­ dził pierwszą mapę Egiptu. Regent Francji, Filip Orleański, zlecił Sicardowi po­ szukiwania starożytnych pomników Egiptu i sporzą­ dzenie ich dokumentacji rysunkowej; do lego zada­ nia przydzielono mu nawet specjalnego rysownika. Trudno o lepszy wybór. Sieard. który wykładał

36 KRZYŻOWCY, MNISI I INNI ŚWIATA CIEKAWI przedmioty humanistyczne w kolegium jezuitów w Lyonie, był wybornym latynislą i hellenistą, a ponadto biegle mówił i pisał po arabsku. Wycho­ dząc od informacji zawartych w tekstach greckich, łacińskich, koptyjskich i arabskich, Sicard identyfi­ kuje starożytne nazwy miast i wsi, które następnie zwiedzał metodycznie, jedne po drugich. Posiadając umiejętność posługiwania się sekstan- sem. Sicard sporządził pierwszą naukową mapę Egiptu, obejmującą tereny od Morza Śródziemnego aż po Asuan. W 1722 r. wysłał ją na ręce króla. Usytuowano na niej nie tylko Memfis i Teby, ale również wszystkie wielkie świątynie Egiptu. Umierając w czasie epidemii dżumy w Kairze, Sicard mógł zapisać na swym koncie jeszcze jedno monumentalne dzieło: Paralelę geograficzną Egiptu starożytnego i współczesnego. Uściślenia poczynione przez de Mailleta i Sicar- da ułatwiają teraz znacznie podróże po Egipcie. Dzięki nim bowiem kraj nad Nilem przestał już być tylko „rozległym i tajemniczym re­ gionem zamieszkanym przez dzikich, de­ mony, magiczne węże, monstra i pig­ mejów”. Pod koniec XVIII w. Egipt przyciągał wielu żądnych przygód podróżników Wśród nich należy wymienić przynaj­ mniej dwóch. Są Twarzą w twarz z Chefrenem 37 /'■'Jóme wejście do pi- '^ , ramidy Chefrcna znajduje się w ścianie północnej, na wysoko­ ści ok. 15 m, i wiedzie do opadającego aż do poziomu skały koryta­ rza. Tam przekształca się w poziomą gale­ rię, która prowa­ dzi wprost do sali sarko- tago wej. to: Claude Savary i Constantin Franęois Chasse- boeuf zwany Volney. Claude Savary (ur. w Vitre w 1750 r.) podróżował li tylko dla własnej przyje­ mności. W latach 1776-1779 przebywał w Kairze, ale najprawdopodobniej ani razu nie opuścił granic tego miasta. Jego Listy z Egiptu dotyczą przede wszystkim Egiptu nowożytnego. Opisy zabytków opierał na lekturze autorów starożytnych lub też za­ pożyczał je wprost z de Mailleta i Sicarda. Nie­ mniej opisom tym nie sposób odmówić pewnego wdzięku. Oto relacja ze zwiedzania piramid: „O pół do czwartej rano przybyliśmy do stóp naj­ większej piramidy. Złożyliśmy swoje odzienie u wejścia do korytarza, który prowadzi do wnętrza. Zagłębiliśmy się weń, trzymając w ręku pochodnie. W środku musieliśmy pełzać jak węże, by prze­ dostać się do korytarza wewnętrznego, który łączy się z tym pierwszym, wejściowym. Dalej wspi­ naliśmy się na czworakach, zapierając się rę­ koma o ściany boczne. licz tego środka ostrożności człek narażał się na ześlizg­ nięcie po stromym stoku korytarza, gdzie niewielkie tylko zagłębienia nie dają żadnego oparcia dla nóg, i upadek na sam dół. Mniej więcej w pół dro­ gi oddaliśmy strzał z pistoletu, .lego huk, pomnożo­ ny niesamo­ witym echem. ■ m m m m m k Dolne wejście do pi­ ramidy Chefrcna wydrążone jest bezpo­ średnio w skale podło­ ża, u stóp piramidy. Stamtąd długi, kręiy korytarz prowadzi do tej samej galerii głów­ nej, co wejście górne. , , Pokonawszy zale­ dwie ćwierć mili, uj­ rzeliśmy wierzchołki dwóch wielkich pira­ mid. Widok tych staro­ żytnych pomników, które przetrwały zagła­ dę narodów, upadek mocarstw i oparły się niszczącemu działaniu czasu, wywołuje mi­ mowolne uczucie po­ dziwu. Dusza -rzuci­ wszy spojrzenie w ot­ chłań wieków, które przepłynęły u stóp ich niewzruszonej masy — ulega, niezależnie od naszej woli, uczuciu ^ niebywałego respektu, Savary

38 KRZYŻOWCY. MNISI I INNI ŚWIATA CIEKAWI \\7nętrza katakumb " ’ i czeluście pira­ mid — te tajemnicze ot­ chłanie od wieków bu­ dzą ciekawość podróż­ nych. przez długi czas odbijał się w rozlicznych zakamar­ kach tej budowli. Obudził tysiijce nietoperzy, które rzuciły się do ucieczki, ocierając się o nasze ręce i twarze. Zgasły też niektóre pochodnie..." Dalej Sa- vary zamieszcza przekrój piramidy, który bez żad­ nej żenady ściąga z de Maillela. Później opisuje królewską komorę grobową, sarkofag, zrzucone wie­ ko — wszystko „otoczone jeszcze fragmentami gli­ nianych waz . Swym stylem Listy o Egipcie oczaro­ wały wielu Francuzów wyruszających z ekspedycją 1798 r. Później wszyscy oni zgodnie zarzucali Sava- ry emu. że ich oszukał, że opisał Egipt baśniowy, idylliczny, Egipt, którego nie ma! Podróż do Syrii i Egiptu Volneya z pewnością nie napawa optymizmem na wyrost. Urodzony w Craon-Mayenne w 1757 r., Constantin Franęois Chasseboeuf-Volney po solidnych studiach klasycz­ nych w Angers osiadł w Paryżu, gdzie studiował medycynę publikując jednocześnie Memoriai o chro­ nologii Herodom. Otrzymany w 1781 r. niewielki spadek skłonił go do podjęcia podróży na Bliski Wschód. Wyruszył więc, jednak nie bez uprzednich starannych przygotowań, był bowiem delikatnego zdrowia. Uprawiał tedy biegi, przyzwyczajał się do obywania bez pożywienia przez całe dni, ćwiczył przeprawy przez szerokie rozpadliny i wspinaczkę na wysokie mury. Wszystko to na oczach miesz­ W czeluściach piramid .39 kańców Angers zdumionych takim zachowaniem skądinąd statecznego obywatela ich miasta. Po powrocie do Francji opublikował Podróż do Syrii i Egiptu, która odniosła piorunujący sukces. Rozczytywali się w nim wszyscy. Mimo iż nie za­ wiera żadnego opisu Egiptu, dzieło to pełne jest fa­ scynujących obserwacji i uwag — jak choćby ta, o zabytkach: „Gdyby Egipt był we włada­ niu narodu, który by się przyjaźnie odnosił do Sztuk Pięknych, można by tu odnaleźć takie źródła do poznania starożytności, jakich nie znajdziesz, jak ziemia długa i szeroka. Co prawda. Delta nie dostarcza już tylu ciekawych ruin co kiedyś | ...| ale Said (Górny Egipt), mniej zaludniony, o mniej uczęszczanym obrze­ żu doliny, pełen jest jeszcze całkowicie nie­ tkniętych pomników. Te zagrzebane w pia­ skach monumentu zachowają się jako bezcenny depozyt dla przyszłych pokoleń. I do tego cza­ su należy odłożyć nasze oczekiwania". O dzi­ wo, to życzenie Volneya miało się spełnić prę­ dzej, niż mógł się spodziewać. Opubliko­ wana w 1787 r. Podróż do Syrii i Egiptu jest jedyną książką, jaką Bonaparte zabrał z. sobą do kraju nad Nilem. Po wydaniu Podróży Volney jakby stracił zainteresowa­ nie Egiptem. Wiódł, co prawda, niezwykle intensywny tryb życia uwieńczony ostate­ cznie godnością para Francji, ale do spra­ wy egipskiej nie powrócił już nigdy. Umarł w Paryżu, w 1820 r. W 1798 r. w Aleksandrii wylądowali żoł­ nierze Napoleona. Wśród nich znajdo­ wał się też niejaki Dominiąue Vivant I)cnon, esteta, awanturnik, uczony-dyle- tant, znakomity rysownik. Rzadko spotyka się równie interesującą osobowość jak baron Dominiquc Vivant Denon. Urodzony w Chalon sur Saone w 1747 r., zaczął swą karierę na dworze Ludwika XV jako po- kojowiec; za Ludwika XVI był sekretarzem ambasa­ dy francuskiej w Sankt Petersburgu i w Neapolu.

Piramidy w Cizie Wielka Piramida Cheopsa („Chufu wznosi się na horyzon­ cie”)jest jedynym spo­ śród siedmiu cudów świata, który przetrwał do naszych czasów. Jej podstawa, o boku długości około 230 m, pokrywa powierzchnię 5 ha. Całkowita pier­ wotna wysokość pira­ midy ( dziś brak jej czubka: piramidionu) wynosiła 146 m. Bloki w trakcie budowy uło­ żono w 201 war­ stwach: najniższe liczą ok. 1,5 m wysokości, następne stopniowo maleją, osiągając 0,55 m u szczytu bu­ dowli. Oblicza się, że do budowy użyto 2,6 min. bloków o łącznej masie ponad 7 min. ton. Bloki te w wię­ kszości pochodzą z okolicznych kamie­ niołomów. Najpierw transportowano je do stóp piramidy, a nastę­ pnie wciągano (najpra­ wdopodobniej za po­ mocą ramp) na szczyt konstrukcji. By dziś przewieźć tę masę ka­ mienia, trzeba by użyć ponad 7 tys. pociągów towarowych, z których każdy przewoziłby 100 ton kamienia, lub 700 tys. dziesięćiotono- wych ciężarówek. Na poleon Bonaparte do­ konał innego wylicze­ nia: z bloków trzech pi­ ramid w Gizie można by wznieść dookoła Francji mur o wysoko­ ści 3 m i grubości 0,30 m!

42 Lew to czy człek? Jednym słowem — sfinks. O finks z Gizy, przez ^ Arabów zwany Abu el Hol (Ojciec Stra­ chu), od wieków pobu­ dza wyobraźnię całych rzesz pielgrzymów, po­ dróżników i uczonych. De Maillet widział w nim „głowę kobiety zatknięty na cielsku lwa” i zastanawiał się, czy nie należy interpre­ tować go jako „połączo­ nych znaków zodiaku: Panny i Lwa". Prawdę mówiąc, już sami Egip­ cjanie nie pamiętali, co naprawdę przedstawia ten kolos (57 m długo­ ści i 20 m wysokości). Najczęściej uważali go za obraz Harmachisa („Horusa na horyzon­ cie”). Ale identyfikowa­ li go także ze strasz­ nym azjatyckim Hauro- nem. Dziś niektórzy uczeni chcą w nim wi­ dzieć wizerunek Cheo- psa lub Chefrena, Wszystkie stare ryciny ukazują nam tylko mo­ numentalną głowę, wy­ nurzającą się z nieprze­ branych otchłani pia­ sku. Pierwszej znanej próby walki z tym wszechogarniającym żywiołem podjął Ame- nofis II (1425-1401 p.n.e.) na skutek proro­ czego snu, jaki miał u stóp tego posągu.

Wierzchołek Wiel­ kiej Piramidy, tzw. piramidion, pier­ wotnie tworzył najprawdopodobniej pojedynczy, ogromny, monolitowy ostrosłup wykonany z wypolero­ wanego do połysku granitu lub bazaltu. Na blokach platformy, któ­ ra ongiś tworzyła dlań podstawę, podróżnicy i turyści wszelkiej ma­ ści ryli od wieków swe imiona. Pomimo nie­ bezpieczeństw. jakimi najeżona była taka wspinaczka, wielu po­ dróżnych za wszelkij cenę usiłowało dostać się na szczyt piramidy. Jean Palerne tak pisze w 1581 r.: „Jeden cie­ kawski szlachcic, już po dotarciu na czubek, takiego doznał kołowa­ nia głowy, że spadł i połamał się cały tak. że nie dało się w nim rozpoznać ni śladu lu­ dzkiej formy”. Ze szczytu piramid

46 Wielka Galeria i Królewska Konio­ ra Grobowa Jednocześnie z ukladn- J nicni warslwa po war­ stwie bloków kamie­ nia, budowniczowie Wielkiej Piramidy kon­ struowali wjej wnętrzu rodzaj labiryntu, który miał uniemożliwić ja­ kimkolwiek intruzom dostęp do Królewskiej Komory Grobowej. Usytuowane, zgodnie z obyczajem, w północ­ nej .ścianie piramidy dwa wejścia (ongiś sta­ rannie zamaskowane ogromnymi blokami stanowiącymi licowa­ nie piramidy) otwierały się na ciasne korytarze, prowadzące do Wiel­ kiej Galerii. Ten dużo obszerniejszy (8,5 ni wysokości i 47 m dłu­ gości) korytarz pozwa­ la! dotrzeć na poziom, z którego -— przez wą­ skie przejście z całym systemem grodzy — można sięjuż było przecisnąć do Królew­ skiej Komory Grobo­ wej. Tutaj, w ogro­ mnym. kamiennym sarkofagu złożono mumię faraona i otoczonoją nie­ przebranymi skar­ bami. Jednak wszy­ stkie środki, zmie­ rzające do całkowi­ tego zablokowa­ nia przejść i uczynienia nie­ dostępnym miej­ sca wieczystego spoczynku farao­ na. zupełnie nie przeszkodziły ra­ busiom.

48 KR/YŻOW CY, MNISI 1 INNI ŚWIATA CIEKAWI Okres terroru przetrwał jakoś — mimo że był stanu szlacheckiego, choć, co prawda, z drobnej szlachty — w Paryżu. Później, za Dyrektoriatu, wpadł w oko wszechpotężnejJózefinie de Beauharnais i za jej wstawiennictwem trafił w szeregi uczonych i specjalistów desygnowanych do udziału w ekspe­ dycji egipskiej, mimo swych 50 lat. Po powrocie z Egiptu Bonaparte mianował Denona generalnym dyrektorem muzeów Francji. Stanowisko swe Dcnon opuścił do­ piero w 1815 r. z własnej woli, protestując przeciwko resty­ tucji dzieł sztuki przywła­ szczonych sobie przez Francję za czasów cesarstwa. Po wy­ cofaniu się z ak­ tywnego, świato­ wego życia, pod­ jął pracę nad mo­ numentalną Hi­ storią sztuki od czasów najdaw­ niejszych aż do początków XIX w. Zmarł w Paryżu w 1825 r„ w swym mieszka­ niu na Quai Voltaire oddalonym zaledwie 0 kilka kroków od Instytu­ tu Francji, którego człon­ kiem był od 1787 r. Egiptologia wiele zawdzięcza Dominique’owi Vivant Denonowi. To jego dzieło, Voyage dans la Hassę et la Haute Egypte pendant les campagnes du General Bonaparte (Po­ dróż po Dolnym i Górnym Egipcie podczas kampanii gen. Bonaparte) wyznacza początek odrodzenia Egip­ tu faraonów. Księga zawierająca plansze in folio 1z pasją napisany komentarz wyszła drukiem już w 1802 r. i odniosła piorunujący sukces: w ciągu na­ stępnych 10 lat miała aż 40 wydań! Natychmiast też zo- 'Typowy dla końca XVIII w. portret uśmiechniętego młode­ go człowieka z twarzą ocienioną szerokim ron­ dem filcowego kapelu­ sza przedstawia Dorni- nique’a Vivant Denona u progu kariery na dwo­ rze Ludwika XV. Dorniniijue Vivant Dcnon 49 stała przetłumaczona na angielski . n^mrecki. Ten niebywały sukces jest w pełni uzasadniony wspaniałe rysunki znakomity tekst Denon to me tylko p.ei- wszorzędny rysownik-aitysta. ale , znakomity pisarz _a do tego jeszcze taki temat! Do Górnego Egiptu Dcnon wyruszył w szere- each korpusu ekspedycyjnego generała L.C.A. Dc W pracowni, wśród ksing i zabytków, len sam Vivant Denon, twórca Muzeum Napo­ leona. które z. czasem przekształciło się w l.uwr.

50 KRZYŻOWCY, MNISI I INNI ŚWIATA CIEKAWI „W 1797 r. na balu u pana de Talleyranda Denon spotyka młode­ go generała, który właśnie poszukuje le­ moniady. Denon poda­ je mu szklankę, którą trzymał w ręku. Gene­ rał dziękuje i, od sło­ wa do słowa, wywiązu­ je się dłuższa rozmo­ wa. Denon opowiada to i owo z właściwym sobie wdziękiem i w ciągu kwadransa zyskuje sympatię Bo- napartego. Natych­ miast też spodobał się pani Bonaparte, stając się jej częstym goś­ ciem. Rok później, gdy znalazł się w goto- walni tej damy [...] usły­ szał niespodziewanie: — Czy zechcesz, panie, wziąć udział w ekspedy­ cji do Egiptu? — A czy będę panem własnego czasu? I czy nikt nie będzie ograni­ czał mi swobody poru­ szania się po okolicy? Gdy przyrzeczono mu to, odpowiedział: — Pojadę.” Anatol France saix de Veygoux, który ścigał Murad Beja czasie tej właśnie wyprawy odkrył dla świata Egipt. Denon nie zrażał się niczym. Pełen entuzjazmu, ry­ sował jak szalony, nie szczędząc sił, w najtrudniej­ szych nawet warunkach. Przytoczona przez Anatola France’a anegdota najlepiej oddaje warunki, w jakich przyszło pracować Denonowi: „Pewnego dnia, gdy flotylla ekspedycji posuwała się w górę Nilu, zauwa­ żył ruiny i powiedział: »Muszę je narysować«. Namó­ wił więc swoich współtowarzyszy, by go wysadzili na brzeg, biegiem przemierzył przestrzeń dzielącą go od ruin, rozsiadł się na ziemi i począł rysować. Kończył już, gdy jakaś kula ze świstem musnęła rysunek. Pod­ niósł głowę i zobaczył Araba, który strzelił, ale chybił nieznacznie i teraz właśnie ponownie nabijał swą broń. Łapie tedy strzelbę leżącą na ziemi, posyła Ara­ bowi kulę prosto w pierś, spokojnie zamyka szkicow- nik i wraca do barki... Wieczorem pokazuje swój rysu­ nek w sztabie. Generał Desaix zauważa: »Krzywa cze­ goś ta pańska linia horyzontu«. »Ach nie — odpowia­ da Denon — to tylko wina tego Araba, wystrzelił za wcześnie«.” To te właśnie szkice posłużyły Denonowi do ryto- wania plansz atlasu, który stanowi uzupełnienie Po­ dróży po Dolnym i Górnym Egipcie.... Z pewnością ry­ sunki te nie są tak dokładne jak dokumentacja zawar­ ta w Opisaniu Egiptu. Ale są za to bardziej bezpośred­ nie w swoim wyrazie. To dzięki nim Europa wyrobiła Artysta wśród żołnierzy 51 sobie zdanie o liczbie, bogactwie i pięknie zabytków Egiptu. To one dają początek zjawisku zwanemu egip- tomanią. któremu ulegli zarówno uczeni, jak i rabusie goniący za uśmiechem fortuny. To one, wreszcie, do dziś służą za nieocenione źródło informacji archeolo­ gom i architektom. Nikomu przed Denonem — i pra­ wie nikomu po nim — nie udało się tak dobize i tak szczegółowo ukazać w jednym dziele całego boga­ ctwa i złożoności starożytnego Egiptu. General L. Desaix za­ kłada swą kwaterę główną wjednym z gro­ bowców w okolicach Nagady. Vivant Denon siedzi z lewej, na skra­ ju. Pośrodku generał A.Belliard, jeden z na­ czelnych wodzów ar­ mii francuskiej w Egi­ pcie, gotuje się właśnie do rozstrzygnięcia spra­ wy o kradzież pienię­ dzy między miesz­ kańcami osady.