eugeniusz30

  • Dokumenty288
  • Odsłony29 423
  • Obserwuję16
  • Rozmiar dokumentów2.3 GB
  • Ilość pobrań15 754

Mart_in J. Bo_llin_ger - flo_ta gu_łagu

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :9.1 MB
Rozszerzenie:pdf

Mart_in J. Bo_llin_ger - flo_ta gu_łagu.pdf

eugeniusz30 SKANY2 historia historia
Użytkownik eugeniusz30 wgrał ten materiał 6 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 172 stron)

Spis treści Przedmowa: przerażająca tajemnica 9 1 Tu płaczą kamienie 15 2 Obozy pracy na końcu świata 29 3 Utworzenie floty GUŁagu 51 4 Transport więźniów 61 5 Pod pokładem: relacje więźniów 95 6 Katastrofy morskie na Dalekiej Północy 113 7 Czy dwanaście tysięcy więźniów zmarło z głodu na „Dżurmie"? 133 8 Kwestia liczb: korekta danych historycznych 153 9 Statki NKWD 177 10 Powiązania z Zachodem 215 11 Co wiedziano na Zachodzie i od kiedy? 241 12 Kołyma dzisiaj 267 Dodatek A: Inne statki floty GUŁagu zbudowane na Zachodzie 273 Dodatek B: Statki GUŁagu zbudowane w Związku Radzieckim 321 Bibliografia 331 Podziękowania 345

PRZEDMOWA Przerażająca tajemnica Pewnego wieczora w 1999 roku usiedliśmy z żoną w na­ szym domu w Sydney, aby zobaczyć, co nadają australij­ skie stacje telewizyjne. Bez większego zaangażowania zaczęliśmy oglądać program poświęcony Ottonowi Szmidtowi, radzieckiemu badaczowi, który w 1933 roku podjął próbę przepłynięcia Oceanu Arktycznego wzdłuż północnych wybrzeży Związku Radzieckiego na pokła­ dzie parowca „Czeluskin"1. W programie pokazano, jak statek został uwięziony w lodach Arktyki już pod koniec najtrudniejszego odcin­ ka, blisko miejsca, zktórego było widać otwarte wody Cieś­ niny Beringa, świat przyglądał się bezradnie, jak arktycz- ne lody otoczyły „Czeluskina" i odciągnęły od tej cieśniny, niczym drapieżnik wlokący wyrywającą się zdobycz. Na całym świecie słuchano relacji radiowych nadawanych zmiejsca, gdzie statekbył miażdżony przez olbrzymie blo­ ki lodu. Gdy „Czeluskin" zniknął pod lodem, ponad stu pasażerów i członków załogi musiało się chronić w na­ miotach rozbitych na zamarzniętej powierzchni oceanu. 1Stalin’s Arctic Disasłer (film), Toronto: CineNova, 1997.

10 Przedmowa W oglądanym przez nas programie opisywano, że z Moskwy wysłano radzieckich lotników, aby uratowa­ li rozbitków. Ta akcja to ironiczne świadectwo poziomu radzieckiej infrastruktury w tamtych czasach, ponieważ lotnicy wyruszyli z Moskwy pociągiem i statkiem na zachód. Przez Europę i Atlantyk, a następnie Stany Zjed­ noczone i Kanadę udali się na Alaskę. Do rozbitków z „Czeluskina" dotarli, okrążywszy prawie cały świat. Tak było łatwiej niż wyruszyć z Moskwy na wschód. Oglądając ten program, zaczęliśmy się zastanawiać, dlaczego władze Związku Radzieckiego podjęły tę he­ roiczną próbę ratowania rozbitków. Przecież Ameryka­ nie, mając żołnierzy i samoloty na pobliskiej Alasce, zaproponowali pomoc, jak nakazuje duch współpracy w rejonach arktycznych. Związek Radziecki i inne pań­ stwa organizowały wcześniej imponujące akcje ratun­ kowe w tej części świata2. Wyjaśnienie przedstawiono w dalszej części programu. Stalin bał się, że gdyby Amerykanie znaleźli się na miejscu wypadku, zobaczy­ liby skrywaną przed światem przerażającą scenę. Otóż w lodach był uwięziony jeszcze jeden statek. W ogląda­ nym przez nas programie podano, że w ładowniach tego drugiego statku, „Dżurmy", znajdowało się około dwu­ nastu tysięcy więźniów transportowanych do gułagów, którzy powoli umierali śmiercią głodową lub zamarzali w lodowatych wodach syberyjskiej Arktyki. Powiedzia­ 2Na przykład kilka lat wcześniej ratownicy radzieccy ocalili rozbit­ ków ze sterowca „Italia", który zderzył się z krą w pobliżu bieguna północnego. Radziecka akcja ratunkowa spotkała się z wielkim uzna­ niem społeczności międzynarodowej. W zakrojonej na wielką skalę akcji brali także udział Amerykanie. Przerażająca tajemnica 11 no, że strażnicy znajdujący się na pokładzie „Dżurmy" przeżyli zimę, jedząc mięso z ciał więźniów. Większość ocalałych po tych przeżyciach postradała zmysły. Wiosną, gdy puściły lody, „Dżurma" popłynęła do por­ tu. Więźniów już na niej nie było. Słuchałem tego osłupiały. Przecież jeśli straciło życie dwanaście tysięcy więźniów, to była to największa ka­ tastrofa morska w historii. A jeżeli tak, to dlaczego tak mało o niej wiadomo? Co stało się z ludźmi znajdujący­ mi się na „Dżurmie"? Czy wszyscy zmarli z głodu lub oszaleli? Czy było więcej takich tragedii podczas trans­ portów więźniów do gułagów? Co to były za statki? Jak je wykorzystywano? Ilu więźniów na nich przewożono? Ta książka jest skutkiem moich dążeń do udzielenia odpowiedzi na te pytania i zaspokojenia ciekawości co do „Dżurmy". Początkowo miałem znacznie skromniej­ sze zamierzenia, szczególnie z tego powodu, że mój wcześniejszy kontakt z historią Rosji sprowadzał się do częstego oglądania Doktora Żiwagi. Przekonawszy się dawno temu, że w takich sytuacjach należy zachowy­ wać zdrowy sceptycyzm, postawiłem sobie za cel usta­ lenie, czy „Dżurma" rzeczywiście istniała. Zajęło mi to kilka tygodni. Później postanowiłem w jakiś sposób zdobyć zdjęcie tego statku. To zajęło kilka miesięcy. Ostatecznie po dwóch latach poszukiwań zdobyłem kopie oryginalnych planów „Dżurmy". Wówczas moja emocjonująca podróż była prawie ukończona. Podczas tych poszukiwań dowiedziałem się jednak więcej o statkach wykorzystywanych przez GUŁag i o strasznym losie przewożonych nimi więźniów. Do­ wiedziałem się też, że choć GUŁag organizował trans­

12 Przedmowa porty tylko na terenie Związku Radzieckiego, państwa europejskie i Stany Zjednoczone przez liczne kontakty z władzami radzieckimi dopuściły się nieświadomie współudziału. Doszedłem do przekonania, że przynaj­ mniej częściowo udokumentowana została historia łagrów kołymskich, ale nie przedstawiono całej historii transportów więźniów do tych obozów. Co więcej, ta odrobina, którą wcześniej opublikowano, w znacznej mierze jest niezgodna z prawdą. Ta książka jest obecnie najpełniejszym opisem niewolniczych statków Stalina, floty GUŁagu transportującej więźniów do łagrów Ko- łymy. Obecnie Stany Zjednoczone i państwa Europy, rów­ nież Rosja, potępiają budzące grozę gułagi, przede wszystkim kołymskie, okryte najstraszniejszą sławą z powodu wielkiej śmiertelności. Jednakże w tym potę­ pieniu kryje się element ironii historii, gdyż większość niewolniczych statków Stalina zbudowano w stoczniach amerykańskich i europejskich, a rządy zachodnie sprze­ dały je w latach trzydziestych Związkowi Radzieckie­ mu, niekiedy negocjując warunki transakcji bezpośred­ nio z naczelnikiem sieci obozów kołymskich, a w innych sytuacjach sprzedając je agentom pracującym dla Związ­ ku Radzieckiego. Te same statki były przyjmowane przez Amerykanów i Kanadyjczyków w portach na zachod­ nim wybrzeżu Ameryki Północnej w czasie II wojny świa­ towej, a więc w samym środku ich kariery w GUŁagu. Stany Zjednoczone i Kanada pomagały nawet utrzymy­ wać i usprawniać flotę GUŁagu, naprawiając i gruntow­ nie modernizując te statki w latach 1942-1945. Trzeba wreszcie wspomnieć, że kilka statków wykorzystywa­ Przerażająca tajemnica 13 nych do transportu więźniów Stany Zjednoczone prze­ kazały Związkowi Radzieckiemu bezpłatnie w latach czterdziestych. Być może jednym z nich transportowa­ no amerykańskich żołnierzy do obozów kołymskich. Dopiero teraz, ponad pół wieku po śmierci Stalina, zaczynamy odkrywać całą prawdę o tamtej epoce. Inte­ resujące jest to, w jak wielkim stopniu historia statków pozwala uzyskać wgląd w te kwestie i ujawnić prawdy, których przedtem nie dostrzegano. Nie powinno to zdu­ miewać, gdyż statki są duże, drogie i wolne, przez co często się zauważa i odnotowuje, co się z nimi dzieje. Krótko mówiąc, zostawiają ślady.

Indygirka Trasy transportu więźniów do gułagów kołymskich ROZDZIAŁ 1 Tu płaczą kamienie Statki są najlepszym środkiem do transportu towarów o małej wartości w przeliczeniu na jednostkę masy. Abraham Resnick, Armand Hammer, Siberia and the Soviet Far Easł: Unmasking the Myths W mroźną noc z 12 na 13 grudnia 1939 roku mały paro­ wiec „Indigirka" płynął przez Morze Ochockie, miotany przez wielkie fale i porywisty wiatr. Załoga i pasażero­ wie mieli za sobą ciężki dzień1. 1Podstawą opisu katastrofy „Indigirki" jest kilka źródeł, między in­ nymi opublikowany zaraz po katastrofie artykuł 700 Believed Dead on Russian Vessel (wydanie „New York Times" z 14.12.1939 roku, s. 14). Wspomnienia świadka zob. w: V. Petrov, Souiet Gold: My Life as a Slaue Laborer in the Sibeńan Minęs, New York 1949, s. 403-407. Dodatkowe materiały, zawierające między innymi wspomnienia innego świad­ ka, są dostępne w dokumentacji konferencji zorganizowanej we Wła- dywostoku w grudniu 1998 roku przez Dalekowschodnią Akademię Morską i Oddział Związku Pisarzy Rosyjskich w Kraju Nadmorskim: W.P. Bołotow (red.), Jlony.HPimw o mfie.iu mpnxońa Hudusiipha « im ione n. Capy0yny (o. XonKaudo) « 1939 eody [Dokumenty dotyczące zniszczenia parowca „Indigirka" w okolicy Sarufutsu (u wybrzeży Hokkaido) w 1939 roku] (1998), www.vld.ru/ppx/In- digir/Docs.htm. Kwestia ta została także opisana w: I.A. Muromow, Cnw hp.iuhux ao/aifi.ienpyiuenuu [Sto wielkich katastrof morskich], Moskwa 1999, s. 356-359. Kolejne źródło to książka Kniaziewa, któ­ ra w części jest dziełem fikcji: L. Kniaziew, 1 fi pa n firurAeucmm [U bram błogosławieństwa], www.vld.ru/ppx/Knyazev/Blazh.htm. Inna relacja, w której jednak w ogóle nie wspomina się o związku z GUŁagiem, to: P. Osiczanski,//.//. Kymmen: u fiu atom aryfi/>a.i M0i>e... [P.P. Kujancew: znów wybrałbym morze...], Władywostok 1998, s. 57-59. To zbiór rozmów przeprowadzonych z Kujancewem, kapitanem marynarki handlowej w latach trzydziestych. Jedną z naj-

16 Rozdział 1 Był to ciężki dzień dla większości świata. Naziści, którzyjeszcze świętowali zwycięstwa odniesione w pierw­ szych miesiącach II wojny światowej, ogłosili tego dnia, że wszyscy mężczyźni i chłopcy pochodzenia ży­ dowskiego od czternastego do sześćdziesiątego roku życia zostaną skierowani do pracy przymusowej. Była to zapowiedź przyszłych prześladowań. Oddziały fiń­ skie przeprowadziły desperackie przeciwnatarcie pod Suomussalmi, uderzając na jednostki Armii Czerwonej. W południowej części Oceanu Atlantyckiego brytyjskie krążowniki otoczyły niemiecki pancernik kieszonkowy „Admirał Graf Spee". Załogi tych jednostek szykowały się do starcia o świcie, które będzie pierwszą poważną bitwą morską w tej wojnie. W Stanach Zjednoczonych, które jeszcze nie przystąpiły do wojny, prasa publiko­ wała nekrologi Douglasa Fairbanksa. Ostatnie słowa słynnego aktora, który zmarł tego dnia, brzmiały: „Ni­ gdy nie czułem się lepiej". W Atlancie trwały ostatnie przygotowania do premiery filmu Przeminęło z wiatrem. Dla ludzi znajdujących się na „Indigirce" płynącej przez wzburzone morze w wichurze wiejącej z północ­ nego zachodu słowa „przeminęło z wiatrem" miałyby odmienne znaczenie. Kapitan Nikołaj Ławrientiewicz pełniejszych wersji opracował Teruyuki Hara z Uniwersytetu Hok- kaido - T. Hara, 4 y ? 4 * ć ) 1 9 3 0 ^ K © D '> 7 ® * [Tragedia „Indigirki": Rosyjski Daleki Wschód w latach 30. XX wie­ ku], Tokio 1993. Przyp. red.: w tekście zastosowano transkrypcję ro­ syjskich nazw statków, nie tłumacząc ich, aby nie utrudniać czytelni­ kowi poszukiwań w publikacjach obcojęzycznych. Dlatego pojawia się na przykład „Sowietskaja Łatwija" zamiast „Radzieckiej Łotwy" lub „Smoleńsk", nie „Smoleńsk". Z tego samego powodu występuje nazwa „Indigirka", choć polskim odpowiednikiem nazwy tej sybe­ ryjskiej rzeki jest Indygirka. Wyjątkiem jest „Feliks Dzierżyński". Tu plączą kamienie 17 Łapszyn zmierzał do Władywostoku nad Oceanem Spo­ kojnym. Na statku znajdowało się prawie tysiąc dwie­ ście osób, w tym 144 rybaków i 105 osób z ich rodzin. Rybacy i ich bliscy udawali się do domów po długim okresie pracy w dalekowschodniej flocie rybackiej. Jed­ nakże najliczniejsza grupa, złożona z 835 osób, była szczególna. Byli to obdarzeni umiejętnościami twórczej wizji jedni z najlepszych inżynierów radzieckich. Mieli przygotować przemysł do przewidywanej wojny z Niem­ cami, wysłani między innymi do fabryk rakiet i samo­ lotów na rozkaz samego Józefa Stalina. Kilka dni wcześniej w Zatoce Nagajewa, porcie sy­ beryjskiego miasta Magadan, zgromadził się kilkuty­ sięczny tłum. Zebrani na nabrzeżu mieli wejść na sta­ tek płynący na południe do Władywostoku. Pierwotnie zamierzano wysłać dwa tysiące pięćset osób, ale „Indi­ girka" była zbyt małym statkiem, aby zabrać wszyst­ kich. Zaplanowano wcześniej, że ludzi tych zabierze znacznie większy parowiec, ale został on zatrzymany we Władywostoku przez pracowników miejscowej ad­ ministracji podczas rutynowej kontroli. Urzędnicy w Magadanie obawiali się, że ludzie ci będą musieli tam zostać. Przerażały ich konsekwencje, gdyż Stalin wydał jednoznaczny rozkaz, a wiadomo było, że radziecki przywódca nie wykazuje zrozumienia i nie wybacza. Zbliżała się syberyjska zima i wkrótce Zatoka Nagaje­ wa będzie skuta lodem, rejs należało więc zorganizo­ wać niezwłocznie. Rozważając, jakie statkńtVtfłłb«!32J w grę, i nie widząc innej możliwości, boS/han* pfjcju o nazwisku Smirnow wybrał „Indigirkę^^tófa pFz^- płynęła do Magadanu z ładunkiem 23 listopada. Roz-

18 Rozdział 1 kazał podwładnym, aby na „Indigirkę" wysłali jak naj­ więcej ludzi, którzy mieli popłynąć do Władywostoku. Urzędnicy portowi z pewnością byli rozczarowani, kiedy się okazało, że mimo ich starań na statek weszło tylko około jednej trzeciej zebranych na brzegu. Wielu musiało pozostać, co oznaczało, że trzeba będzie cze­ kać do wiosny, aż przypłyną kolejne statki. Wśród tych, którzy zostali w Magadanie, znajdował się Siergiej Paw­ łowicz Korolow, znakomity inżynier. Związek Radziec­ ki będzie musiał poczekać na jego wkład — ogromny, gdyż Korolow opracował radzieckie programy budo­ wy rakiet balistycznych i kosmicznych. Jego nazwisko trzymano w ścisłej tajemnicy nawet po jego śmierci w 1966 roku. Ósmego grudnia, gdy na „Indigirce" znaleźli się pa­ sażerowie, członkowie załogi i niewielki oddział kon­ wojentów, statek wypłynął z Magadanu w dziesięcio­ dniowy rejs do Władywostoku. Wszystko przebiegało normalnie aż do wczesnych godzin porannych 13 grud­ nia. Poprzedniego dnia „Indigirka" zbliżyła się do nie­ bezpiecznej Cieśniny La Perouse'a oddzielającej ja­ pońską wyspę Hokkaido od Sachalinu, który w tamtym okresie należał częściowo do Japonii, a częściowo do Związku Radzieckiego. Minąwszy latarnię morską Ani- wa przy wschodnim końcu cieśniny, kapitan płynął na zachód, kierując się błyskami latarni wzniesionej na po­ łożonym w środku cieśniny skrawku lądu zwanym Skałą Niebezpieczeństwa. Łapszyn nie znał tego rejonu, gdyż wcześniej służył na Bałtyku. W mroczną i śnieżną noc, w gwałtownej wichurze, kierował się kompasem. Pozwolił przy tym zejść z mostku oficerowi nawigato­ Tu płaczą kamienie 19 rowi i powierzył nawigację oficerowi najniższemu rangą, który dopiero ukończył szkolenie. Wiał silny wiatr z północnego zachodu i panowały bardzo trudne warunki. Płynący wtedy na „Indigirce" wspominał: „Czasami statek prawie kładł się na burtę i ludzie turlali się na pryczach. Od czasu do czasu pasy, którymi przywiązywali się do słupów, zrywały się i wtedy ktoś spadał na brudną podłogę. Powietrze stę- chło, bo luki były szczelnie zamknięte. Przez potężne uderzenia fal, które wstrząsały całym kadłubem stare­ go, małego statku, nie było słychać głosów"2. Na „Indigirce" stłoczono mnóstwo ludzi, ale i tak statek był obciążony mniej niż zwykle, ponieważ był to trachtowiec. Z tego powodu zanurzenie było niewiel­ kie, przez co znaczna część kadłuba była wystawiona na uderzenia wiatru, który mógł wolno spychać statek z kursu. „Indigirka" nie płynęła na zachód zgodnie ze wskazaniami kompasu, lecz zbaczała na południe, w stronę Hokkaido. Niedoświadczony młody nawiga­ tor nie skorygował kursu. Po prawej burcie ukazały się nagle dziwne światła. Kapitan i pierwszy oficer, Wiktor Lwowicz Pieskowski, zlekceważyli je, zakładając, że statek znajduje się na środku cieśniny, płynie obranym kursem na zachód, a widoczne światła to oznakowanie statku płynącego z przeciwnej strony. Były to jednak światła w japońskiej osadzie na północnym skraju Hokkaido. O godzinie 2.15 kapitan i pierwszy oficer ujrzeli przed dziobem dziwne 2V. Petrov, Soviet Cold: My Life as a Slcwe Laborer in the Sibeńan Mines, New York, s. 404.

20 Rozdział 1 „białe plamy". Tych nie mogli już lekceważyć3. Mary­ narze doskonale znają takie „plamy" zdradzające pły­ cizny i niebezpieczeństwa kryjące się pod wodą. Ofice­ rowie zdali sobie wtedy sprawę, że popełnili błąd i zboczyli daleko na południe. Próbując wrócić na bezpieczne wody środka Cieśni­ ny La Perouse'a, kapitan rozkazał położyć ster prawo na burt*. Za późno. O godzinie 2.20 kadłub „Indigirki" zatrząsł się, gdy statek wpadł na rafę Todo oddaloną mniej więcej o milę od wybrzeża Hokkaido, na wyso­ kości Sarufutsu, niewielkiej osady rybackiej i rolniczej. Woda wdzierała się przez dziurę w kadłubie. Po pew­ nym czasie fale zepchnęły uszkodzony statek ze skał na nieco głębszą wodę. Uderzany przez fale i wypeł­ niony tonami wody statek pochylił się niebezpiecznie na prawą burtę i powoli osiadł na dnie. Pokłady były jeszcze nad powierzchnią wody. Oficer radiowy nie­ zwłocznie nadał sygnał SOS, który odebrały służby ja­ pońskie i radzieckie. Na pokładzie panował chaos. W scenie, która powta­ rzała się niezliczoną liczbę razy w historii żeglugi, wszy­ scy próbowali wyjść na pokład, gdzie było bezpiecznie, i szykować się do opuszczenia statku. Gdy stało się ja­ sne, że statku nie uda się uratować, ludzie stłoczeni pod pokładem zaczęli otwierać luki w ładowni położonej najbliżej dziobu, aby przejść na względnie bezpieczny5 5Zwrot „białe plamy" pochodzi z zeznań złożonych przez kapitana przed komisją badającą sprawę katastrofy. * Komenda wydana nie „na ster", lecz zgodnie z dawniejszą prak­ tyką „na rumpel", co oznacza, że płetwa sterowa wychyla się w stronę lewej burty i statek skręca w lewo (przyp. tłum.). Tu płaczą kamienie 21 odkryty pokład. Stojący niedaleko enkawudzista wi­ dział tę walkę o życie. Kierując się rozkazami lub in­ stynktem, natychmiast zaczął działać. Wycelował z ka­ rabinu i pięciokrotnie strzelił. Pasażerowie zrezygnowali z próby ucieczki i cofnęli się do ładowni. Zrobiliby znacznie lepiej, gdyby mimo strzałów rzucili się na strażników i ich obezwładnili. Zaledwie kilka minut później bowiem statek położył się na prawej burcie, przez co nie można już było otworzyć stalowych pokryw ładowni, które znalazły się pod wodą. Pasażerowie byli uwięzieni pod pokładem. Ci, którzy byli na dnie ładowni, tonęli w mrocznej i lodo­ watej wodzie. Ci, którzy znaleźli się w środku, dusili się w stosie ciał, a ci, którzy byli na górze, czepiali się stalowych płyt, próbując się wydostać. Działania enkawudzisty mogą się wydawać dziw­ ne, ale funkcjonariusz wykonywał rozkazy. „Indigirka" była bowiem statkiem niewolniczym, jednostką floty GUŁagu, a 835 inżynierów było więźniami, których transportowano z gułagu we wschodniej Syberii do obozów pracy przymusowej, gdzie produkowano na potrzeby przemysłu zbrojeniowego. Na „Indigirce" znajdowało się ponadto pięćdziesięciu więźniów pły­ nących do Władywostoku w innym celu, na przykład po to, aby złożyć zeznania. Wszyscy pozostali należeli albo do trzydziestodziewięcioosobowej załogi, albo do oddziału enkawudzistów, albo do grupy rybaków i ich bliskich, liczącej 249 osób. Ci, którzy zdołali się wydostać z ładowni pod po­ kładem, opuścili statek albo zostali zabrani przez fale. Na „Indigirce" były tylko dwie szalupy ratunkowe,

22 Rozdział 1 Wrak „Indigirki" na rafie Todo. Prawie 750 osób zginęło w kata­ strofie, do której doszło w 1939 roku w niewielkiej odległości od brzegu Hokkaido. Źródło: Muzeum Przyjaźni Japońsko-Rosyjskiej w Sarufutsu. mimo że radzieckie przepisy nakazywały cztery. Do jed­ nej weszli członkowie załogi i strażnicy, po czym od­ płynęli w bezpieczne miejsce. Nie udało się spuścić na wodę drugiej. Rozbiła się o kadłub statku, zabijając czte­ rech członków załogi. Pięciu rozbitków dotarło do brzegu i weszło do skromnego domu rybaka Dżina Genitiro. Biedny rybak początkowo myślał, że jego kraj został zaatakowany przez wojska radzieckie. Nie było to bezpodstawne, gdyż zaledwie cztery miesiące wcześniej stoczono wielką, choć słabo znaną bitwę nad rzeką Chałchyn-Goł (przez Japończyków zwaną Nomonhan) na pograniczu Mandżukuo i Mongolii. Zginęło podczas tego starcia 18,5 tysiąca żołnierzy radzieckich i prawie 61 tysięcy japońskich4*. Mówiło to o tragicznych konsekwencjach, 4Zob. W.J. Spahr, Zhukov: The Rise & Fali of a Great Capłain, Novato 1993, s. 29. Tu płaczą kamienie 23 których należałoby się spodziewać w razie regularnej wojny między Japonią a Związkiem Radzieckim. Geni­ tiro popędził po mundur, gdyż był marynarzem służą­ cym w jednostce ratownictwa morskiego. Przywróceni do życia za pomocą alkoholu radzieccy najeźdźcy zdo­ łali wreszcie wytłumaczyć, dlaczego pojawili się tak nie­ spodziewanie. Sytuacja się wyjaśniła, napięcie zelżało i alarm odwołano. Akcję ratunkową zorganizowano szybko i spraw­ nie, wykorzystując japoński prom „Karafuto Maru", a później także szkuner „Sosui Maru" i statek wieloryb- niczy „Sanei Maru". Akcja była imponująca, ponieważ uratowano wieleset osób znajdujących się w wodzie lub na wraku. Do ranka następnego dnia uratowano 395 osób — dwudziestu siedmiu członków załogi, w tym wszystkich oficerów wyższych rang, oraz 368 pasaże­ rów, w tym pięćdziesięcioro siedmioro kobiet i dzieci. Było w tej grupie niewielu więźniów, w większości ura­ towano rybaków i ich bliskich. W ciągu kilku dni od­ naleziono jeszcze ośmiu członków załogi i kilku pasa­ żerów. Władze radzieckie chciały ten rejs utrzymać w ta­ jemnicy, więc niechętnie ujawniały szczegóły Japończy­ kom, którzy dopiero trzy dni później się dowiedzieli, że w ładowniach pod pokładem uwięzione są setki więź­ niów. Władze japońskie zażądały od kapitana dokład­ nej liczby pasażerów, ale ten umiał podać tylko przy­ bliżone dane5. Zorganizowano drugą akcję ratunkową, 5T. Hara, T > 7 -V 7 ) ^ ( 7 ) * * . 1930^ ft© D v TW M , Tokio 1993, s. 12.

24 Rozdział 1 tym razem zabierając palniki acetylenowe, aby wyciąć otwory w płytach stalowych, przez które mogliby wyjść ludzie uwięzieni w ładowniach pod pokładem. Gdy ratownicy dostali się do ładowni, przeraziło ich, co ujrzeli. W ciemnych i zimnych ładowniach były masy zwłok, częściowo zanurzonych w lodowatej wodzie. Wielu więźniów, którzy byli na szczycie tego stosu, po­ pełniło samobójstwo, podcinając sobie gardła, aby za­ kończyć cierpienia. Ze stosu utworzonego przez ponad sześćset zwłok ratownicy wydobyli jedynie dwudzie­ stu ośmiu żywych więźniów. Jeden z nich zmarł, gdy dotarli na ląd. Straciło życie w sumie 741 więźniów oprócz czterech członków załogi, którzy zginęli, kiedy próbowali uciec ze statku. Można się zastanawiać, czy ratownicy dotarli na mostek kapitański. Jeśli tak, być może zauważyli nie­ wielką tabliczkę informującą, że statek niewolniczy „In- digirka" został zbudowany w Manitowoc w stanie Wis- consin w 1920 roku i pierwotnie nosił nazwę „Ripon" od leżącego w pobliżu stoczni miasteczka ze słynnym college'em. Być może znaleźli też dokumenty informu­ jące o tym, że statek, którego wrak leżał na południo­ wym brzegu Morza Ochockiego, zbudowano w środku Ameryki na zamówienie rządu Stanów Zjednoczonych. Zaledwie rok przed katastrofą sprzedano go radziec­ kiej bezpiece — NKWD. Wrak „Indigirki" nie szpeci wybrzeża w miejscowo­ ści Sarufutsu, ponieważ w czerwcu 1941 roku został stamtąd zabrany przez Mitsubishi Trading Company6. 6T. Hara, dz. cyt., s. 18. Tu płaczą kamienie Japońscy ratownicy na wraku „Indigirki" próbujący uwolnić setki więźniów zamkniętych w ładowniach. Źródło: Muzeum Przyjaź­ ni Japońsko-Rosyjskiej w Sarufutsu. Na brzegu znajduje się tylko niewielki pomnik, który skłania do spojrzenia w morze na miejsce katastrofy. Wyryto na nim napis: „Tu płaczą kamienie"7. Niewielu odwiedza to ciche i spokojne miejsce. Ta cisza jest być może stosowna, gdyż całe Morze Ochockie jest ciche i spokojne, a przy tym słabo znane. Granice tego dużego akwenu wyznaczają Kamczatka, wschodnia Syberia i Sachalin, jedne z najbardziej jało­ wych i niegościnnych terenów świata. Morze Ochockie rozciąga się u północnych krańców Azji, na północ od japonii, z dala od najważniejszych szlaków wiodących przez Ocean Spokojny. Na terenach leżących nad tym morzem nie ma większych miast —największe ma oko­ ło 150 tysięcy mieszkańców. Teraz przez Morze Ochoc- 7Z wiersza Olega Matwiejewa.

26 Rozdział 1 kie tylko od czasu do czasu przepłynie frachtowiec z ładunkiem ryb, surowców mineralnych, drewna lub innych towarów przewożonych z portów syberyjskich na rynki japońskie lub inne. Nie zawsze jednak było tam tak spokojnie. W latach 1932-1953 po Morzu Ochockim pływała flota parow­ ców przewożących ogromne ładunki z południa na pół­ noc — ładunki ludzkie. Przetransportowano przez to morze około miliona więźniów do okrytych straszną sławą gułagów w regionie Kołymy, rzeki płynącej przez wschodnią Syberię. Znacznie mniej tą samą drogą wró­ ciło. Była to jedna z największych migracji drogą morską w historii świata. W tych latach przez Morze Ochockie do obozów nad Kołymą przepłynęło prawie tyle samo osób, ile w tym samym okresie imigrowało do Stanów Zjednoczonych na wszystkich statkach8. Wrak „Indigir- ki" spoczywający w pobliżu Sarufutsu rzucił tylko tro­ chę światła na olbrzymie przedsięwzięcie ukrywane przed Zachodem od ponad dziesięciu lat. W przeciwieństwie do imigrantów udających się w tych latach do Stanów Zjednoczonych ludzie płyną­ cy w rejon Kołymy nie poszukiwali lepszej przyszłości z własnego wyboru. W większości byli więźniami poli­ tycznymi aresztowanymi w okresie czystek stalinow­ skich i skazanymi na roboty przymusowe w północno­ -wschodniej Syberii. Niektórzy byli polskimi ijapońskimi 8Immigration and Naturalization Service, „Immigration to the Uni­ ted States" (2001), www.ins.usdoj.gov/graphics/aboutins/statistics/ 300.htm (dostęp w grudniu 2002 roku). Trzeba jednak nadmienić, że w tym okresie do Stanów Zjednoczonych przybywało stosunkowo mało imigrantów. Tu płaczą kamienie 27 jeńcami wojennymi wziętymi do niewoli w czasie II wojny światowej. Być może była wśród nich pewna licz­ ba żołnierzy amerykańskich, których zabrano z niemiec­ kich obozów jenieckich albo internowano, gdy lądowa­ li w Związku Radzieckim po lotach wywiadowczych. Nie wrócili do Stanów Zjednoczonych, lecz trafili do gułagów. Parowce pływające przez Morze Ochockie dawno już zniknęły. Ich kadłuby i śruby nie wzburzają już wody. Zostawiły jednak ślady, a drobne falki rozchodzą się daleko. Docierają do kuluarów władzy Związku Ra­ dzieckiego i rozchodzą się przez całą Rosję i państwa sąsiednie. Przez oceany docierają do stoczni w Europie iStanach Zjednoczonych. Cofają się w czasie, by dotrzeć do administracji Roosevelta z okresu II wojny świato­ wej. A w środku tego wszystkiego jest złoto.

ROZDZIAŁ 2 Obozy pracy na końcu świata kojibiMa, kojii.iMa, Mymaa ii.ianera! liinia.iuaTb Mccmieii .MMa, OrrrjjiMioe p;ro. Kołyma, Kolyma, cudowna planeta! Dwanaście miesięcy zima, Reszta to lato. Zwrotka piosenki śpiewanej przez więźniów gułagów kolymskich Olbrzymi, ponadczterokrotnie większy od Francji region Kołymy leży na północno-wschodnim krańcu Syberii. Niewielu często zwraca uwagę na tę' część świata, cał­ kiem zasadnie. Panuje tam mróz, szaleją potworne wi­ chury, zmrożona i zasypana śniegiem gleba jest jałowa, ■i latem kąsają komary. Nieliczni odwiedzający ten re­ gion są zdumieni jego ogromem i odcięciem od świata, ile przede wszystkim zaskakuje ich brutalne, nieubła­ gane, przenikliwe i zabójcze zimno. Jak zimno tam jest? W północno-wschodnich czę­ ściach tego regionu odnotowano najniższe zimowe tern-

30 Rozdział 2 peratury na północnej półkuli, niższe niż na biegunie północnym lub na szczycie Mount Everestu. Tylko na Antarktydzie w środku zimy temperatury są niższe niż na północnym wschodzie Syberii. Ojmiakon, leżącą nad Indygirką miejscowość w Jakucji, często uważa się za światowy biegun zimna, gdyż odnotowano tam najniż­ sze temperatury w miejscu stale zamieszkanym przez ludzi. Zimą temperatura spada tam niekiedy poniżej 70 stopni Celsjusza1. Ludzka skóra zamarza po wystawie­ niu na minutę na temperaturę niższą od 40 stopni Cel­ sjusza. Dawid J. Dallin i Borys I. Nikolajewski, działający na emigracji rosyjscy historycy badający działalność gułagów, następująco opisywali życie w tej części świa­ ta w opublikowanej w 1947 roku książce zatytułowanej Forced Labor in Scruiet Russia [Praca niewolnicza w Rosji radzieckiej]: „Region Kołymy to odcięte od świata tere­ ny na samym jego krańcu, najmroźniejsze pustkowia Arktyki. Rzeki są skute lodem przez osiem, dziewięć miesięcy w roku, a zimą noc polarna trwa od sześciu do dziesięciu tygodni. W czasie burzy śnieżnej, która zwy­ kle szaleje przez kilka dni, wszyscy przywiązują się liną do domu, gdy z niego wychodzą, gdyż w oślepiającej wichurze można nie znaleźć drogi powrotnej i umrzeć kilka kroków od własnego domu. Temperatura spada niekiedy poniżej 70 stopni Celsjusza, a wtedy rtęć za­ styga i staje się miękka jak ołów, żelazo zaś robi się kru­ che jak szkło. Gleba w tym rejonie to zbita, zamarznięta 1V. Dinets, Hitchhiking to Oimyakon and Beyond, www.hotcity.com/ ~vladimir/kolyma.htm. Obozy pracy na końcu świata 31 masa. Jedynie cienka wierzchnia warstwa taje podczas krótkiego lata. Poniżej do głębokości setek i tysięcy metrów ciągnie się wieczna zmarzlina budząca wielkie zainteresowanie naukowców, gdyż może skrywać wie­ le tajemnic dotyczących historii życia na Ziemi. Jednakże illa mieszkańców tego regionu mróz panujący nie tylko wokół nich, ale także pod nimi jest przekleństwem"2. Granice regionu Kołymy wyznaczają doliny i wzgó­ rza leżące w pobliżu tej rzeki, która wypływa z Gór Wierchojańskich i Czerskich ciągnących się we wschod­ niej Syberii na północ od Morza Ochockiego, po czym płynie przez te mroźne i bezludne tereny do Oceanu Arktycznego. Jej długość wynosi około 2500 kilometrów. I)o Kołymy wpada około 275 dopływów płynących set­ kami niewielkich dolin (każdy ma ponad dziesięć kilo­ metrów długości). Surowy klimat charakterystyczny dla północno- wschodniej Syberii panuje naturalnie także w dorze- i /.u Kołymy. Położony na południowym skraju regionu Kołymy Magadan leży mniej więcej na tej samej szero­ kości geograficznej co miasto Seward na Alasce. Prawie połowa regionu Kołymy rozciąga się na północ od koła podbiegunowego, przez co podczas długiej zimy pa­ nuje nieustanny półmrok albo ciemność. Klimat ponadto powoduje, że ten region jest odcięty od reszty świata. Zatoka Nagajewa, nad którą zbudo­ wano Magadan, nie jest skuta lodem tylko przez sześć, Anulem miesięcy w roku. Port osiedla Ambarczyk leżą- ' I) Y. Dallin, B.I. Nicolaevsky, Forced Labor in Soviet Russia, New Il.iven 1947, s. 108.

32 Rozdział 2 cego blisko ujścia Kołymy do Oceanu Arktycznego nie jest zamarznięty tylko przez dwa, trzy miesiące w roku. Gdy ciepłe prądy oceaniczne stykają się z arktycznymi masami powietrza, powstają potężne sztormy i mgły, przez które żegluga pełnomorska jest niezmiernie trud­ na i niebezpieczna. Transport lądowy jest jeszcze trud­ niejszy. Do tej pory nie ma tam kolei i dopiero od nie­ dawna można nad Kołymę dojechać ciężarówką albo samochodem terenowym drogą nieprzejezdną zimą. Przez większość XX wieku można się tam było dostać tylko drogą morską albo samolotem. Niewiele może tam zainteresować przybysza, a jed­ nak w latach trzydziestych XX wieku przetransporto­ wano na Kołymę około miliona ludzi, w większości z miast odległych o tysiące kilometrów. Kolejną szcze­ gólną cechą wzgórz leżących w pobliżu Kołymy jest bowiem to, że kryją w sobie cenne surowce mineralne, między innymi złoto oraz rudy cyny i uranu. Kołyma przed czasami GUŁagu Zanim zaczęto tam tworzyć gułagi, rejon Kołymy w praktyce był nie zamieszkany, gdyż ludność tego ca­ łego ogromnego terytorium liczyła zaledwie około dwu­ dziestu tysięcy3. Region Kołymy nominalnie podlegał władzy cara, ale wpływy Moskwy i Petersburga na ro­ syjskim „Dzikim Wschodzie" były w najlepszym razie ograniczone. Władze rosyjskie wysyłały tam przymu- ' M. Jakobson, Ongins of the GULAG: The Soviet Prison Camp System, 1917-1934, Lexington 1993, s. 130. Obozy pracy na końcu świata 33 sowych osadników, aby ten region na obrzeżach impe­ rium zaludnić i utrzymać nad nim kontrolę. Prawdopo­ dobnie po raz pierwszy wielką zsyłkę w rejon Kołymy zorganizowano po powstaniu dekabrystów, oficerów armii, w 1825 roku. Niektórych skazano bowiem na ze­ słanie we wschodniej Syberii. Carowie bardziej się interesowali rozległymi pustko­ wiami wschodniej Syberii od lat pięćdziesiątych XIX wie­ ku, gdy odkryto tam złoto. Jednakże problemy logistycz­ ne stwarzane przez konieczność zorganizowania dostaw do kopalń położonych w głębi nieprzyjaznego lądu unie­ możliwiały działania na dużą skalę. W drugim i trzecim dziesięcioleciu XX wieku odkryto kolejne złoża, przez co nowi komunistyczni przywódcy tym bardziej chcieli wykorzystać te bogactwa mineralne do budowy gospo­ darki socjalistycznej. Wydobycie złota na dużą skalę rozpoczął w 1927 roku pozornie wolnorynkowy trust Sojuzzołoto (Cokxuo.io to). Akcjonariusze trustu mogli kupować udziały, a następ­ nie wydobywać złoto i sprzedawać je rządowi, monopo­ listycznemu nabywcy4. Zainteresowanie regionem wzro­ sło jeszcze bardziej, gdy podczas Pierwszej Kołymskiej I kspedycji Geologicznej w latach 1928-1929 udokumen­ towano bogate złoża złota. Badania te zorganizował Lu­ dowy Komisariat Środków Transportu (Narkomput1)5. 4D.Y. Dallin, B.I. Nicolaevsky, Porced Labor in Soviet Russia, New Ilaven 1947, s. 113. ‘T.A. Taracouzio, Soviets in the Arctic, New York 1938, s. 121. Tara- i ouzio podaje tam, że ekspedycję zorganizował Narkomwodtrans (I udowy Komisariat Transportu Wodnego), ale resort ten dopiero później wyodrębniono z macierzystego komisariatu Narkomput1.

34 Rozdział 2 Mniej więcej w tym samym czasie, w czerwcu 1929 roku, zaczęto budować miasto na urwistych skarpach nad portem w Zatoce Nagajewa. Osiedle nie zostało założone przez władze GUŁagu ani poszukiwaczy zło­ ta, lecz przez Dalekowschodni Komitet do spraw Lu­ dów Północy, którego zadaniem było propagowanie kul­ turowych i gospodarczych zdobyczy komunizmu wśród Ewenków żyjących w regionie Kołymy. Zbudowano bardzo skromną infrastrukturę, ale po dwóch latach lud­ ność osiedla wynosiła zaledwie pięćset osób6. W sumie te pierwsze próby wywołania rozwoju re­ gionu Kołymy przyniosły w najlepszym razie niewiel­ kie sukcesy. Przed epoką GUŁagu Kolymski Zarząd Górnictwa (ko.ihiMCKoe I o|>iioii|)<>\ii>im.ieiiii(x> Yii|t;iit.lenne) starał się eksploatować złoża, ale przez brak infrastruk­ tury dostawy do odległych miejsc były niezwykle utrud­ nione. W niektórych latach pracownicy trustu Sojuzzo- loto głodowali. Utworzenie Dalstroju Władze Związku Radzieckiego stanęły przed trudnym dylematem. Wykorzystywanie wolnorynkowego trustu do eksploatacji bogactw mineralnych — poprzez sprze­ daż praw do wydobycia przedsiębiorstwom zachodnim — pozwalało zmniejszyć niezbędne inwestycje począt­ kowe. Podkopywało to jednak autorytet komunistycz­ nego rządu. Gdyby zdecydowano się na wydobycie 6D. Nordlander, Capital ofthe Gulag: Magadan in tlie Early Stalin Era, 1929-1947, Chapel Hill 1997, s. 34, 46. Obozy pracy na końcu świata 35 mechaniczne na wielką skalę, trzeba by sprowadzić wiele sprzętu z Zachodu. Pochłonęłoby to ogromne kwoty, a fundusze rządu były wtedy ograniczone. Co począć w tej sytuacji? Władze Związku Radzieckiego stanęły przed takim samym dylematem już dziesięć lat wcześniej, kiedy budowano Kanał Białomorsko-Bałtycki. Wtedy wyko­ rzystano armię więźniów do pracy niewolniczej. Z po­ wodu sukcesu tego przedsięwzięcia (tak to wtedy oce­ niano) postanowiono, że bogactwa mineralne Kołymy będą eksploatowane w taki sam sposób7. Aby zrealizować ten plan, pod koniec 1931 roku wydano odpowiednie dekrety. Jedenastego listopada Komitet Centralny wydał podpisane przez Stalina in­ strukcje dla wielu instytucji odpowiedzialnych za roz­ wój gospodarczy regionu Kołymy. Narkomwodtrans, resort transportu wodnego, którym kierował Nikołaj Michajłowicz Janson, miał udostępnić lodołamacz „Fio­ dor Litke", aby można przetransportować ludzi i ładun­ ki z Władywostoku do Zatoki Nagajewa. Narkomwod- Irans miał ponadto zapewnić inną pomoc ze strony Floty Oceanu Spokojnego (wspomniano konkretnie parowiec ..Dobrynia Nikiticz") i sprawdzić, czy można przenieść lodołamacz „Lenin" z Archangielska do Władywosto­ ku. Innym ministerstwom i instytucjom nakazano do­ starczenie sprzętu, ciężarówek, koni i pozostałych ko­ niecznych rzeczy. W dekrecie zapisano, że „towarzysz ’ D Y. Dallin, B I. Nicolaevsky, Forced Labor in Soviet Russia, New IUvcn 1947, s. 114.

36 Rozdział 2 Bierzin" ma w ciągu trzech dni przedstawić szczegóło­ wy plan8. Dalsze działania podjęto dwa dni później, 13 listo­ pada. Komitet Centralny oficjalnie wtedy powołał Dal- stroj, specjalną organizację gospodarczą, która miała się zająć wydobyciem surowców mineralnych na wschod­ niej Syberii. Przynajmniej oficjalnie nowy trust miał podlegać Radzie do spraw Pracy i Obrony9. W dekrecie z 13 listopada pojawia się skrótowiec Dalstroj, ale nie tam pełnej nazwy organizacji. Część historyków uwa­ ża, że brzmiała Dalekopółnocny Trust Budowlany, ale kwestia ta budzi pewne spory10. Czternastego listopada 1931 roku Politbiuro oficjal­ nie mianowało Eduarda Pietrowicza Bierzina na szefa* *M.I. Khlusov, The Economics ofthe Gulag and Its Parł in the Deoelop- menł of the Soviet Union in the 1930s: A Documentary History, Lewiston 1999, s. 22. O Bierzinie wspomniano w „Decyzji Komitetu Centralne­ go Partii Komunistycznej w sprawie Kołymy" z 11.11.1931 roku. 9riocranon. lenne N“ 516 Gonero Tpy.ia h Of>o|x)in,i 13 iionf>pii 1931 r. (decyzja nr 516 Rady do spraw Pracy i Obrony z 13.11.1931 roku), www.gulag.ru/page/doc/doc3.htm (dostęp w grudniu 2002 roku). 10Zdania są podzielone odnośnie do tego, co oznaczał skrótowiec Dalstroj, przynajmniej w 1931 roku, kiedy tę organizację utworzono. W oficjalnych radzieckich dekretach z tego okresu nie pojawia się pełna nazwa. Większość historyków uważa, że kiedy Dalstroj utwo­ rzono, ten skrótowiec oznaczał Dalekowschodni Zarząd Budownic­ twa albo Dalekowschodni Trust Budowlany. Inni jednak, między in­ nymi David Nordlander i John McCannon, twierdzą, że w okresie tworzenia Dalstroju ten skrótowiec oznaczał Dalekopółnocny Trust Budowlany. Zob. D. Nordlander, Capital of the Gulag: Magadan in the Early Stalin Era, 1929-1941, Chapel Hill 1997, s. 86 oraz J. McCannon, Red Arctic: Polar Exploration and the Myth of the hlorth in the Soviet Union, 1932-1939, New York 1998, s. 7. W oficjalnych dokumentach z drugiej połowy lat trzydziestych skrótowiec Dalstroj łączono z nazwą Główny Zarząd Budownictwa na Dalekiej Północy (Liamioe yiipa&ieHiie Oipoure.ibcna /la w.neio CeBe|>a). Obozy pracy na końcu świata 37 nowej organizacji11. Ten „wysoki, potężnie zbudowany mężczyzna o ostrych rysach i zimnych stalowych oczach" wiele osiągnął przed przejęciem władzy przez Stalina12. Były dowódca łotewskiej jednostki wojskowej miał w sobie coś z intelektualisty. Studiował malarstwo w Ber­ linie i obracał się w kręgach bolszewickich w okresie re­ wolucji październikowej. W 1918 roku odegrał ważną rolę w udaremnieniu spisku Lockharta i Reilly'ego, zwanego także spiskiem dyplomatów. Brytyjskie służby wywia­ dowcze chciały wtedy obalić Lenina, przekupując łotew­ skich strażników. Bierzin, który dowodził pułkiem łotew­ skim, udawał, że współpracuje z zamachowcami, ale był podwójnym agentem i działał na zlecenie Czeki, bezpieki Ienina13. Oprócz tych zasług Bierzin miał spore doświad­ czenie w zarządzaniu przedsiębiorstwami należącymi do systemu GUŁagu. To logiczne, że z powodu tych umiejęt­ ności powierzono mu to ważne zadanie14. Co więcej, po­ nieważ Bierzin zdobył władzę za Lenina i nie zawdzię­ czał jej Stalinowi, radziecki przywódca mógł uznać, że dobrze będzie, jeśli znajdzie się od Moskwy tak daleko, i.tk tylko było to możliwe w Związku Radzieckim. 11 Dallin i Nikołajewski popełnili błąd, pisząc, że Bierzin nosił imię Keingold. Pomyłka ta powtarza się w niektórych późniejszych pra- iuch. Zob. D.Y. Dallin, B.l. Nicolaevsky, Forced Labor in Soińet Russia, New Ilaven 1947, s. 116 oraz np. M. Jakobson, Origins of the GULAG: The ''Ornet Prison Camp System, 1917-1934, Lexington 1993, s. 130. 13R.H. Bruce Lockhart, British Agent, New York 1933, s. 314. nG. Brooke-Shepard, Iron Maże: The Western Secret Seruices and the llolsheutks, London 1998, s. 91-115. Niemal na pewno z tego powodu Bierzin to jedyny naczelnik Dalstroju, który został ukazany w serialu telewizyjnym Reilly, Ace ofSpies. 14D. Nordlander, Capital ofthe Gulag: Magadan in the Early Stalin Era, 1929-1941, Chapel Hill 1997, s. 82.

38 Rozdział 2 Znacznie mniej to nagłaśniając, co jest całkowicie zrozumiałe, Politbiuro powołało też Zarząd Północno­ -Wschodnich Poprawczych Obozów Pracy. Ten zespół łagrowy zwany w skrócie Siewwostłag zarządzał dzie­ siątkami obozów, które dostarczały robotników Dalstro- jowi. Tworzono przez to fikcję, że Dalstroj to przedsię­ wzięcie wyłącznie gospodarcze, bez związku z pracą niewolniczą. Oficjalnie Siewwostłag działał jako wydział olbrzy­ miej sieci obozów pracy niewolniczej utworzonej w Związku Radzieckim w latach dwudziestych i trzy­ dziestych. Działalnością łagrów kierował powołany w 1930 roku Główny Zarząd Poprawczych Obozów Pra­ cy i Kolonii (GUITŁTP). Później upowszechnił się skró­ towiec GUŁag oznaczający Główny Zarząd Obozów. GUŁag podlegał Zjednoczonemu Państwowemu Zarzą­ dowi Politycznemu (OGPU), w lipcu 1934 roku wchło­ niętemu przez Ludowy Komisariat Spraw Wewnętrz­ nych (NKWD), który później przemianowano na KGB15. W praktyce jednak rozróżnienie między Dalstrojem a Siewwostłagiem było raczej nominalne niż faktyczne. Bierzin, naczelnik Dalstroju, składał meldunki bezpo­ średnio szefowi NKWD, pomijając struktury GUŁagu, i tylko nominalnie współpracował z Radą do spraw Pra­ cy i Obrony. Ponadto pomimo wszelkich pozorów szef Siewwostłagu podlegał bezpośrednio Bierzinowi16. 15M. Jakobson, Ongins ofthe GULAG: The Souiet Prison Camp System, 1917-1934, Lexington 1993, s. 119-120. 16D. Nordlander, Capital of the Gulag: Magadan in the Early Stalin Era 1929-1941, Chapel Hill 1997, s. 79, 87. Obozy pracy na końcu świata 39 „Sachalin" już po zmianie nazwy na „Krasnojarsk". Tym statkiem 1'duard Bierzin ze 150 robotnikami przybył do Zatoki Nagajewa tworzyć Dalstroj. Źródło: US Navy. Gdy prace organizacyjne były na ukończeniu, Bierzin zabrał się do tworzenia infrastruktury przemysłowej kołymskich gułagów. Osobiście się pojawił na scenie w lutym 1932 roku, przepłynąwszy przez zamarznięte Morze Ochockie parowcem „Sachalin" przeznaczonym do żeglugi w rejonach arktycznych. Na statku tym przy­ wieziono także niewielką grupę więźniów, w większo­ ści inżynierów, których oskarżono o „sabotowanie" ra­ dzieckich przedsięwzięć gospodarczych. Jest przy tym możliwe, że wcale nie dopuścili się zbrodni przeciw państwu, lecz zarzuty zmyślono, aby Dalstroj miał od­ powiednią liczbę pracowników17. Radziecki koszmar logistyczny Bierzin miał wielkie problemy z zorganizowaniem do­ staw do nowych obozów. Więźniów i dostawy trzeba 17 D. Nordlander, Capital ofthe Gulag: Magadan in the Early Stalin Era, 1929-1941, Chapel Hill 1997, s. 96.

40 Rozdział 2 było transportować z bardzo odległych rejonów, często z terenów położonych blisko zachodnich granic Związ­ ku Radzieckiego. Ukształtowanie terenu i surowy kli­ mat uniemożliwiały transport lądowy, a samolotów było zbyt mało, aby można nimi przetransportować wielkie liczby więźniów. Z tego powodu niemal wszystkich więźniów i do­ stawy transportowano drogą morską, przede wszyst­ kim z Władywostoku (później też z pobliskich portów w Nachodce i Waninie) do Magadanu. Niekiedy decy­ dowano się na dłuższy i niebezpieczniejszy rejs z Wła­ dywostoku przez Cieśninę Beringa tak zwaną Północną Drogą Morską do portów w Niżniekołymsku i Ambar- czyku u ujścia Kołymy. Mniejszą liczbę więźniów trans­ portowano na wschód z Archangielska i Murmańska do portów nad Kołymą. Łagry kołymskie były więc niemal całkowicie zależ­ ne od transportu morskiego. Potrzebne były statki, więc je dostarczono. Flota frachtowców zbudowanych w wię­ kszości w stoczniach amerykańskich, holenderskich i brytyjskich pozwalała Bierzinowi organizować olbrzy­ mie transporty więźniów do tych odległych rejonów. Te jednostki — niewolnicze statki Stalina — stały się krę­ gosłupem systemu transportowego w regionie Kołymy. Więźniów zaczęto transportować niemal natych­ miast. Latem 1932 roku flotylle radzieckich statków za­ częty przewozić robotników przymusowych, na ogół do Magadanu. Pierwsi przybyli budowali infrastrukturę portową, warsztaty, kolonie rolnicze i drogi, aby moż­ na przyjąć kolejne transporty więźniów w następnych latach. Obozy pracy na końcu świata 41 Działalność nabrała tempa i w 1937 roku Dalstroj był już potężną strukturą gospodarczą. Siewwostłag przy­ czyniał się do tego rozwoju, tworząc dziesiątki obozów pracy niewolniczej. Wybudowano trakt kołymski łączą­ cy Magadan z głównymi wyrobiskami złota leżącymi wzdłuż Kołymy. Wtedy w imperium Dalstroju było już prawie osiemdziesiąt tysięcy robotników przymuso­ wych, którzy w większości pracowali w warunkach skrajnie trudnych i niebezpiecznych. Wielu zmarło na skutek wyziębienia, wycieńczenia i racji żywnościo­ wych, które były głodowe dla wszystkich poza najwy­ dajniejszymi. Mimo to więźniowie, którzy trafili na Kołymę w póź­ niejszych latach, mówili o tej epoce z zazdrością. Wa­ runki były bowiem bardzo trudne, ale nie dochodziło jeszcze do brutalności i mordów z późniejszego okresu. Rosyjski dysydent Roj Miedwiediew, autor pracy po­ święconej stalinowskiemu wielkiemu terrorowi, pisał następująco: „Choć warunki naturalne w regionie Koły­ my są bardzo surowe, niewielu ludzi zmarło w obozach Dalstroju w latach 1932-1937. Działał system oceny więźniów, który umożliwiał skrócenie dziesięcioletnie­ go wyroku do dwóch, trzech lat, oraz zapewniano do­ bre wyżywienie i odzież. Zimą pracowano od czterech do sześciu godzin dziennie, latem dziesięć, i wypłaca­ no przyzwoite zarobki, dzięki czemu więźniowie mo­ gli pomagać rodzinom i wracali do domu z oszczęd­ nościami"18. " R. Medvedev, Leł History ]udge: Tlte Ońgitis and Conseąuences of Stalinism, New York 1989, s. 508.

42 Rozdział 2 Warłam Szałamow był więźniem gułagu w latach 1929-1932, a późruej ponownie w latach 1937-1951. Za drugim razem był w łagrze kołymskim. O stosunkowo łagodnych warunkach do 1937 roku pisał następująco: „Doskonałe wyżywienie, odzież, roboczy dzień trwają­ cy zimą cztery, sześć godzin, a latem — dziesięć, ogrom­ ne zarobki dla więźniów, które pozwalały im pomagać swym rodzinom i powracać na »kontynent« jako ludziom mającym zabezpieczony byt. [...] Cmentarzy dla więź­ niów w owych czasach było tak niewiele, że wydawać by się mogło, że kołymianie są nieśmiertelni. Uciekać z Kołymy —tego nikt nie robił —byłaby to jakaś brednia, bzdura... Te nieliczne lata — to złote czasy Kołymy"19. Thomas Sgovio, Amerykanin skazany na kołymski obóz pracy przymusowej, pisał o pogłoskach na temat warunków w łagrach Dalstroju, zapewne powstałych na skutek ekstrapolacji dokonanej na podstawie łagodnych warunków panujących przed 1938 rokiem: „Krążyły mię­ dzy nami bajeczne opowieści o Kołymie. Większość po­ wstała w obozie we Władywostoku. Na Kołymie warunki były najlepsze, a więźniowie otrzymywali wysokie wy­ nagrodzenia. Uwolnieni wracali do domu ze stertami rubli. Przyznawano, że klimat jest bardzo surowy i mają się czego obawiać chorzy na serce. Z drugiej strony, mówiono, że powietrze Kołymy działa leczniczo przy schorzeniach dróg oddechowych. Gruźlica znika z dnia na dzień"20. 19W. Szałamow, Opouńadania kołymskie, Poznań 2011, s. 372-373 (przekład Juliusza Baczyńskiego). 2,1T. Sgovio, Dear America, New York 1979, s. 139. Obozy pracy na końcu świata 43 Wielki terror dociera na Kołymę Wszystko zmieniło się po roku 1937, okresie najwięk­ szego nasilenia stalinowskiego terroru. W połowie tego roku Stalin rozkazał przeprowadzić czystkę w organiza­ cji Bierzina. Naczelnika Dalstroju aresztowano w grud­ niu i kazano przewieźć do Moskwy na przesłuchanie. Nigdy do niego nie doszło. Bierzina zgładzono, zanim dotarł do stolicy. Jako powód podano zbytnią niezależ­ ność od Moskwy i spiskowanie w celu zawarcia pota­ jemnego układu z Japończykami. Obecnie może to nie przekonywać, ale w latach trzydziestych — zaledwie trzydzieści lat po upokarzającej klęsce zadanej Rosja­ nom przez Japończyków na Oceanie Spokojnym i pięt­ naście lat po natarciu 72 tysięcy żołnierzy japońskich na Syberię, a ponadto w okresie agresywnej ekspansji japońskiej w Mandżurii — takie argumenty, nawet jeśli były nieprawdziwe, do wielu trafiały. Należy też pa­ miętać, że niecałe dwa lata po aresztowaniu Bierzina siły japońskie i radzieckie stoczyły jedną z największych bitew w Azji w XX wieku. Czystki wpłynęły na sytuację w łagrach kołymskich przynajmniej na dwa sposoby. Z obu powodów koniecz­ ne okazało się zwiększenie liczby statków transporto­ wych wykorzystywanych w tym regionie. Po pierwsze, znacznie wzrosła liczba skazanych na pracę niewolniczą w łagrze. Po drugie, Nikołaj Iwanowicz Jeżów, nowy szef NKWD, rozkazał — prawdopodobnie na polece­ nie samego Stalina —zaprzestać „rozpieszczania" więź­ niów. Bardzo przez to wzrosła śmiertelność w łagrach, powstało więc zapotrzebowanie na nowych pracowni-

44 Rozdział 2 ków. Roj Miedwiediew pisze: „W 1937 roku Jeżów i Sta­ lin znieśli te wszystkie liberalne zasady. [...] W więk­ szości lagrów Kołymy i terenów północnych z preme­ dytacją prowadzono eksterminację. Stalin i ludzie zjego otoczenia nie chcieli, żeby ofiary wracały. Uznali, że będzie lepiej, jeśli przepadną na zawsze"21. W 1937 roku przybyła nowa ekipa, aby przejąć orga­ nizację Bierzina. Naczelnikiem Dalstroju został Karp Aleksandrowicz Pawłów, a imperium Siewwostłagu wchodzące w skład Dalstroju przejął podlegający mu pułkownik Stiepan Nikołajewicz Garanin. Zerwano nominalne powiązanie Dalstroju z Radą do spraw Pra­ cy i Obrony. Naczelnik Dalstroju podlegał teraz bezpo­ średnio szefowi GUŁagu w NKWD. Skrótowiec się nie zmienił, ale pełna nazwa Dalstroju brzmiała teraz Głów­ ny Zarząd Budownictwa na Dalekiej Północy. Niemal na pewno wykonując rozkazy, a bardzo prawdopodobnie także z powodu własnego charakte­ ru Garanin stworzył z kołymskich łagrów brutalne obo­ zy śmierci. Bardzo wzrosła śmiertelność. Szacuje się, że co roku jedna trzecia więźniów umierała lub ginęła, gdy warunki stawały się coraz tragiczniejsze22. Zasadniczym celem kołymskich łagrów nie była już produkcja prze­ mysłowa, lecz karanie domniemanych zdrajców i innych ludzi niepożądanych w państwie radzieckim. Utworzo­ no specjalny obóz śmierci Sjerpantinka, gdzie masowo rozstrzeliwano więźniów. 21R. Medvedev, Lei History judge: The Origins and Consequences of Stalinism, New York 1989, s. 509. 22R. Conąuest, Kolynia: The Arctic Death Camps, New York 1978, Obozy pracy na końcu świata 45 Gdy wielki terror przetaczał się przez Kołymę, tam­ tejsze łagry budziły grozę nawet wśród więźniów guła- gów. Sylwester Mora, Polak skazany na pięć lat pobytu w innym obozie, pisał: „W więzieniu o Kołymie mó­ wiono szeptem. Była to mityczna kraina strachu i śmier­ ci. Nawet w Charkowie, tysiące kilometrów od tej ta­ jemniczej »wyspy«, rodziła się legenda wśród więźniów skazanych na »resocjalizację« w tamtym regionie, któ­ rzy prawdopodobnie zostaną tam do końca swych dni. X tymi/ których wysyłano na Kołymę, żegnaliśmy się Inaczej —dyskretniej, a jednocześnie serdeczniej. Żaden z nas nie wierzył, że jeszcze ich kiedyś zobaczymy"23. Jak należało się spodziewać, te działania spowodo­ wały spadek produkcji w obozach kołymskich. Inżynie­ rów specjalistów wysłano do pracy fizycznej, a ciężki Nprzętzdewastowali robotnicy bez kwalifikacji. Panował chaos, a produkcja spadała. W 1938 roku wydajność spa­ dla do tego stopnia, że potrzeba było siedemnastu no­ wych więźniów, aby wydobycie złota na Kołymie zwięk­ szyć o kilogram24. Jak na ironię, wielki terror spowodował, że znacznie więcej wiadomo o warunkach w kołymskich łagrach, gdyż czystki objęły wielu radzieckich inteligentów. Wie­ lu znanych później pisarzy spędziło co najmniej dzie­ sięć lat w obozach Dalstroju. Wcześniej więźniowie po­ i hodzili przede wszystkim z klasy kułaków, czyli /.linożnych rolników i kupców wiejskich, których stali- J’S. Mora, Kolyma: Gold and Forced Labor in the USSR, Washington 1949, s. 1. MP Nordlander, Capital ofthe Gulag: Magadan in the Tarły Stalin Era, l‘P9-1941, Chapel Hill 1997, s. 255.

46 Rozdział 2 nowskie czystki objęły w latach trzydziestych. Jest bar­ dzo niewiele publikowanych relacji więźniów areszto­ wanych przed rokiem 1936, co jest zrozumiałe, gdyż niewielu chłopów pisze autobiografie, natomiast moż­ na znaleźć wiele wspomnień spisanych przez ofiary wielkich czystek z 1937 roku. Pierwsze lata II wojny światowej Przypuszczalnie na skutek stałego spadku produkcji w obozach kołymskich i ogólnych działań mających na celu korektę wypaczeń okresu wielkiego terroru pod koniec 1939 roku wprowadzono kolejne zmiany w or­ ganizacji Dalstroju. Naczelnikiem został Iwan Fiodoro- wicz Nikiszow, zastępując Pawłowa, któremu powie­ rzono inne obowiązki w Moskwie. Garanin miał mniej szczęścia. Został oskarżony o przestępstwa przeciw państwu i skazany na wiele lat łagru. Zmarł po kilku latach w gułagu nad Pieczorą „z wyczerpania"25. W 1940 roku do kołymskich łagrów trafiło wielu za­ granicznych więźniów, gdyż po zajęciu w 1939 roku wschodnich terenów Polski przez jednostki radzieckie do obozów Dalstroju wysłano wielkie liczby polskich jeńców wojennych i cywilów. Piątego lipca 1940 roku z Nachodki wypłynęły dwa statki, niemal na pewno „Dalstroj i „Diekabrist", którymi transportowano około ośmiu tysięcy więźniów. W następnym roku przetrans- Nordlander, Capital of the Culag: Magadan in the Early Stalin Era, 9-1941, Chapel Hill 1997, s. 261. W innych źródłach podano, że został zgładzony. Zob. np. T. Sgovio, Dear America, New York 1979, s. 154. Obozy pracy na końcu świata 47 portowano dwa tysiące sześciuset kolejnych, zapewne na „Dżurmie". Po inwazji Niemiec na Związek Radziec­ ki ogłoszono amnestię i od października 1941 roku do lipca 1942 roku uwolniono 583 więźniów. Tylko tylu ocalało z niecałych jedenastu tysięcy26. To ważny okres, ponieważ uwolnieni polscy więźniowie opublikowali na Zachodzie pierwsze szczegółowe opisy funkcjono­ wania kołymskich obozów Dalstroju27. Warunki w kołymskich łagrach pogorszyły się jesz- i ze bardziej po inwazji nazistowskich Niemiec na Zwią­ zek Radziecki w czerwcu 1941 roku, choć stało się tak z powodów, na które administracja obozów nie miała wpływu. Znacznie spadła liczba więźniów, zarówno w następstwie głodu w imperium Dalstroju, jak i przez ło, że brakowało żołnierzy i na front wysyłano wielkie liczby więźniów idących tam na ochotnika albo z przy­ musu. Przyczyniło się do tego także powierzenie flocie innych zadań, między innymi transportu sprzętu woj­ skowego i produktów przemysłowych ze Stanów Zjed- itoczonych do Związku Radzieckiego w ramach progra­ mu Lend-Lease. Po wojnie sytuacja w łagrach kołymskich wróciła do sianu z końca lat trzydziestych. W 1945 roku znów się /mieniła struktura populacji gułagów, tym razem na >.kutek uwolnienia radzieckich jeńców wojennych z nie- *S. Mora, Kolyma: Gold and Forced Labor in the USSR, Washington 1949, s. 2. Nazwy statków podaje Marian Słoma, Lasciate ogni speran- iii, www.najmici.org/kolyma/ksiazkall.htm. Zob. np. S. Mora, P. Zwiemiak, Sprawiedliwość sowiecka, Włochy 1945 oraz Dark Side of the Moon, London 1946 (zbiór anonimowych wspomnień z przedmową T.S. Eliota).

48 Rozdział 2 mieckich obozów. Jest doskonale udokumentowane, że skazano na gułag wielu jeńców wojennych, gdyż Stalin uważał ich za zdrajców i możliwych wrogów państwa. Napływ tych jeńców, a także stały napływ więźniów politycznych, z których wielu pochodziło z państw Eu­ ropy Środkowej i Wschodniej, spowodował, że liczba więźniów w obozach kolymskich stopniowo wzrastała w drugiej połowie lat czterdziestych i na początku pięć­ dziesiątych. Największa była tuż przed śmiercią Stali­ na w 1953 roku. Od 1953 roku organizację Dalstroju szybko likwido­ wano. W następnych dwóch latach uwolniono bardzo wielu więźniów. W marcu 1953 roku Ministerstwo Spraw Wewnętrznych przekazało Dalstroj Ministerstwu Hutnic­ twa. W lutym 1954 roku przeniesiono go ponownie, tym razem do Ministerstwa Hutnictwa Metali Nieżelaznych, jednego z dwóch resortów utworzonych z Ministerstwa Hutnictwa28. Obozy powoli opustoszały, a statki zaczęto wykorzystywać do innych zadań. Dziś łagry kołymskie są puste, a ich pozostałości się rozpadają. Prowadzi się jeszcze pewne wydobycie, ale obecnie w tym rejonie czę­ ściej pojawiają się ekoturyści niż górnicy. Złoto gułagów W latach trzydziestych i czterdziestych XX wieku ko­ łymskie łagry Dalstroju miały wielkie znaczenie w go- 28Central Intelligence Agency, „Recent Developments in the Soviel Arctic", CIA/SC/RR 82 (13.10.1954 roku), www.foia.ucia.gov. Ten ściśle tajny wcześniej raport odtajniono w 1999 roku. Obozy pracy na końcu świata 49 spodarce radzieckiej. Zapewne znacznie się wtedy przy­ czyniły do wzrostu gospodarczego. Więźniowie zapew­ niali drewno, węgiel i produkty rolne, ale przede wszyst­ kim wydzierali zamarzniętej ziemi złoto i inne surowce mineralne. Gospodarczym powodem tworzenia obozów kolymskich było złoto. Na początku lat czterdziestych na Kołymie wydobywano prawie dwieście ton złota rocz­ nie, czyli około piętnastu procent światowej produkcji2’’. Gdy wziąć pod uwagę ceny złota w pierwszym dzie­ sięcioleciu istnienia Dalstroju, rynkowa wartość produk­ cji wyniosła niemal dokładnie miliard ówczesnych do­ larów amerykańskich. Gdy przyjmiemy obecną wartość złota, wartość produkcji w tamtej dekadzie była prawie dziesięciokrotnie wyższa, wyniosłaby więc około dzie­ sięciu miliardów dolarów. Kwoty te z pewnością były znacznie większe przez wydobycie w drugim dziesię­ cioleciu. W okresie działalności Dalstroju do łagrów przetransportowano milion więźniów, z czego około 373 tysięcy przewieziono na Kołymę w latach 1932-194130. Każdy z nich wydobył więc złoto o wartości trzydzie­ stu tysięcy obecnych dolarów. wDane dotyczące wydobycia złota na Kołymie podano w: A.I. Szi- rokow, Hejmoe decmnu iemue ./la.iK nipon [Pierwsze dziesięciolecie Dalstroju], www.gulag.ru/page/histori/lten.htm. Informacje o pro dukcji złota na świecie podaję za Izbą Górniczą Afryki Południowej: Chamber of Mines of South Africa, Estimałed Western World Gold Pro- duction (1887-1991), 2002, www.bullion.org.za/Level3/Econo- mics&Stats/Goldmindata.htm#estimated. “'I.D. Bacajew, Kn.iuMchaH e/unki ap.xuve.iaea r y J im (jak-.mmat- iihic) [Rejon Kołymy w archipelagu GUŁag (więźniowie)], w: l lcmnpu- acnekinu Civei>o-B(x:moka Poc.cuu: mmo.mna. of) im.uminue. ko tu.tickuu r y jla e [Aspekty historyczne Rosji PółnocnoWschodniej: I konomika, kształtowanie, kołymski GUŁag], Magadan 1996, s. 50.

50 Rozdział 2 W latach 1932-1953 do obozów kołymskich prze­ transportowano olbrzymie liczby więźniów. Dokładne liczby zostaną podane w dalszym rozdziale. Ich niewol­ nicza praca zapewniła wielkie sumy radzieckiej gospo­ darce, przypuszczalnie kilka miliardów ówczesnych dolarów, gdy wziąć pod uwagę całość produkcji surow­ ców mineralnych w całym okresie działalności obozów. Obozów i ich produkcji nie można by zorganizować bez infrastruktury floty, która transportowała więźniów oraz dostawy do tego odległego i nieprzyjaznego regionu. Gdy radziecka flota handlowa była zniszczona na sku­ tek wojny i zaniedbań, władze GUŁagu stworzyły własną flotę i zorganizowały transport morski na wielką skalę w najodleglejszej części Związku Radzieckiego. Dane podawane przez Bacajewa są cytowane w: S.G. Wheatcroft, V/V| titns of Stalinism and the bcruiet Secret Police: The Comparability and Re liability of the Archwal Data - Not the Last Word, „Europe/Asia Siu dies" 51: 2 (1999), s. 315. Są one zgodne z danymi przedstawionymi przez Szirokowa. ROZDZIAŁ 3 Utworzenie floty GUŁagu Komitet Centralny Partii Komunistycznej [...] naka­ zuje Narkomwodtransowi [...] przydzielić Dalstrojo- wi statki, takie jak „Sachalin", i wysłać je do Zatoki Nagajewa w dniach od 6 do 10 listopada. Decyzja Biura Politycznego Komitetu Centralnego z 26 października 1932 roku Skąd pochodziły statki pływające we flocie GUŁagu? |akje zdobyto w okresie, kiedy radziecka flota handlo­ wa była w rozsypce po latach niepokojów politycznych i wojny domowej? Komu te jednostki podlegały i jak je wykorzystywano? W jakiej mierze informacje na temat Iloty GUŁagu pozwalają lepiej poznać dynamikę admi­ nistracji gułagów w tamtym okresie? Rozwój radzieckiej floty handlowej Po rewolucji komunistycznej i wojnie domowej mało zostało z niewielkiej floty handlowej z 1918 roku. Po /mianie rządu okazało się, że statków nie wystarcza na potrzeby handlu. W 1931 roku było najgorzej, ponie­ waż 96 procent towarów eksportowanych przez Zwią- ck Radziecki przewożono statkami zagranicznymi. Coś należało zrobić w tej sprawie. Władze radzieckie uzna­

52 Rozdział 3 ły, że takiej sytuacji nie można tolerować. Nie tylko bo­ wiem była policzkiem wymierzonym komunistycznej władzy, ale także stwarzała zagrożenie, że dojdzie do zadławienia gospodarki, jeśli władze innych państw zabronią wykorzystywania ich statków do handlu ze Związkiem Radzieckim. W pierwszej połowie lat trzydziestych władze radziec­ kie zaczęły energicznie odbudowywać flotę handlową1. Do kilku statków odziedziczonych po caracie dodano nowe, wybudowane w stoczniach radzieckich i zagra­ nicznych, oraz wiele używanych, kupionych od zagra­ nicznych armatorów borykających się z trudnościami spowodowanymi przez wielki kryzys lat trzydziestych (nawet dobrzy komuniści zdawali sobie sprawę, że war­ to kupować aktywa w trudnej fazie cyklu gospodarcze­ go). W tym okresie radziecka flota handlowa powiększała się o jeden statek — nowy lub używany — średnio co dwa tygodnie2. W 1937 roku już mniej więcej połowę to­ warów eksportowanych przewożono na statkach radziec­ kich1. W 1940 roku we flocie handlowej było około 375 statków różnej wielkości i z różnych lat4. Transportowa­ no nimi ładunki między portami Związku Radzieckie- 1J. Harbron, Communist Ships and Shipping, London 1962, s. 140. 2Podstawą tej oceny tempa rozwoju floty są dane dotyczące liczby statków w radzieckiej flocie handlowej w różnych okresach. Infor­ macje o sytuacji w latach 1940-1945 pochodzą z: Souiet Merchant Ships 1945-1968, Havant 1969. Dane dotyczące roku 1939 zaczerpnięto z: R.W. Jordan, The World's Merchant Fleets 1939: The Particulars and Wartime Fates of 6,000 Ships, London 1999. Co do 1935 roku, źródłem jest: Lloyd's Register of Shipping: 1935-36, London 1936. Dodatkowe dane dotyczące wielu statków zaczerpnięto z: J. Meister, Souiet War- ships of the Second World War, London 1977. 3J. Harbron, Communist Ships and Shipping, London 1962, s. 140. * Souiet Merchant Ships 1945-1968, Havant 1969, s. 227. Utworzenie floty GUŁagu 53 go i za granicę, a niektóre wykorzystywano do przewo­ żenia więźniów do obozów Dalstroju. Dalstroj, Gławsiewmorput' i Narkomwodtrans: skomplikowany trójkąt Tylko drobna część statków wykorzystywanych do transportu więźniów, szczególnie w pierwszych latach działalności Dalstroju, „należała" do trustu. Większość jednostek dostarczały dwie instytucje, mianowicie Nar­ komwodtrans oraz — w mniejszym stopniu — Gław- Niewmorput'. Ich powiązania z Dalstrojem, a także sto­ sunki między nimi bardzo się zmieniły w latach trzydziestych. Przyjrzenie się tej ewolucji pozwala wy­ jaśnić rozwój floty GUŁagu. W 1932 roku utworzono Główny Zarząd Północnej Drogi Morskiej (GUSMP, T.iaiiiioe Tupaii.lenne Cerapioro Mo|m:koi o Ilyru), znany także pod nazwą Gławsiewmor­ put', aby pobudzać rozwój gospodarczy terenów na I)alekiej Północy, czyli w rejonie Arktyki. Gławsiewmor­ put1kontynuował prace instytucji o nazwie Komsiewie- roput1, czyli Komitetu Północnej Drogi Morskiej (k'o\in- iri (leiiepnoro Mopckoro Ilyru). Pod charyzmatycznym kierownictwem profesora Ottona Szmidta, bohatera eks­ pedycji płynącej „Czeluskinem", Gławsiewmorput1stwo­ rzył rozległą sieć stacji badawczych i zakładów oraz in- Irastrukturę na Dalekiej Północy, a więc na terenach w większości leżących za kołem podbiegunowym5. Po­ ił. McCannon, Red Arctic: Polar Exploration and the Myth of the North In the Souiet Union, 1932-1939, New York 1998, s. 6.

54 Rozdział 3 dobnie jak Dalstroj, Gławsiewmorput' napotykał poważ­ ne problemy logistyczne przy organizacji dostaw do od­ ległych i oddalonych od siebie arktycznych stacji badaw­ czych, powstających miast i zakładów przemysłowych. Dalstroj i Gławsiewmorput' nie zawsze współpraco­ wały zgodnie. Do konfliktów dochodziło z dwóch po­ wodów. Po pierwsze, tereny podlegające tym organiza­ cjom nachodziły na siebie, ponieważ wschodni odcinek Północnej Drogi Morskiej prowadził przez morza przy­ dzielone Dalstrojowi. Po drugie, obie organizacje inten­ sywnie wykorzystywały ubogą infrastrukturę transpor­ tową w regionie najbardziej oddalonym od radzieckich ośrodków przemysłowych i sieci transportowej, przez co dochodziło do konkurencji. Dalstroj zależał także od Narkomwodtransu, czyli Ludowego Komisariatu Transportu Wodnego (Ha|xuni>M KoMHccapnai Bojhoio Tpaiiciiopra), resortu odpowiedzial­ nego za żeglugę pełnomorską i śródlądową, także na Dalekiej Północy i Dalekim Wschodzie, czyli regionach zarządzanych przez Dalstroj i Gławsiewmorput'. Utwo­ rzony 30 stycznia 1931 roku Narkomwodtrans zastąpił akcyjne przedsiębiorstwa żeglugowe oraz przewoźni­ ków z udziałem kapitału zagranicznego podlegających Ludowemu Komisariatowi Środków Transportu (Nar- komput', lla|x).nibin kovinaapuar IIyien CootinienHH), któ­ ry wchodził w skład Sownarkomu, czyli Rady Komisa­ rzy Ludowych Związku Radzieckiego, najwyższego organu radzieckiej władzy wykonawczej6. W kwietniu 6D. Watson, Molotovand Sowiet Gouemment: Sovnarkom, 1930-41, New York 1996. s. 142. Utworzenie floty GUŁagu 55 1931 roku w Narkomwodtransie utworzono pięć wy­ działów odpowiedzialnych za różne regiony — Bałtyk, morza północne, Morze Czarne, Morze Azowskie i Morze Kaspijskie7. Pod koniec 1931 roku, kiedy utwo­ rzono Dalstroj, narkomem (ludowym komisarzem) transportu wodnego był Nikołaj Michajłowicz Janson. Narkomwodtrans posiadał większość statków, których 1>alstroj i Gławsiewmorput' potrzebowały do zorganizo­ wania dostaw na Daleką Północ, a wypadku Dalstroju tak­ że do rejonów nad Morzem Ochockim. Przynajmniej przez pewien czas i Gławsiewmorput', i Dalstroj wypo­ życzały statki od Narkomwodtransu albo zamawiały w tym resorcie usługi transportowe. Urzędnicy Narkom­ wodtransu musieli przydzielać nieliczne statki tak, aby zaspokoić potrzeby konkurujących agencji. W latach trzydziestych zmieniały się stosunki mię­ dzy Głównym Zarządem Północnej Drogi Morskiej (Gławsiewmorput1) a resortem transportu wodnego (Narkomwodtrans), co wpływało pośrednio na sytuację Ilalstroju. W latach 1930-1934 Narkomwodtrans orga­ nizował żeglugę morską w regionach, którymi zarzą­ dzały Gławsiewmorput' i Dalstroj. Doszło jednak do poważnych zmian w 1934 roku. Trzynastego marca Jan­ son, szef Narkomwodtransu, zrezygnował z tego stano­ wiska, aby objąć stanowisko zastępcy szefa Głównego Zarządu Północnej Drogi Morskiej (Gławsiewmorput1). lednocześnie pełnił obowiązki wiceministra w Narkom- wodtransie, którym zaczął kierować Nikołaj Iwanowicz 7D.M. Long, The Soviet Merchant Fleet: Its Growth, Strategy, Strength mul Weaknesses 1920-1999, London 1986, s. 11.