eugeniusz30

  • Dokumenty288
  • Odsłony29 846
  • Obserwuję16
  • Rozmiar dokumentów2.3 GB
  • Ilość pobrań15 883

Z.BIelecki , R. Dębowski - warszawski wrzesień 1939

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :8.7 MB
Rozszerzenie:pdf

Z.BIelecki , R. Dębowski - warszawski wrzesień 1939.pdf

eugeniusz30 SKANY2 historia II wojna światowa
Użytkownik eugeniusz30 wgrał ten materiał 6 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 83 stron)

P ro jek t ok ład k i W OJCIECH W ENZEL F otografie CAF, W A F, ARCHIW UM DO K UM ENTACJI M ECHANICZNEJ R edaktor LARYSA M ISIAK R edaktor tech n iczn y K A T A R Z Y N A PA STE R N A K K orektor JARO SŁAW WOŁODKO © C o p y n g h t by Z ygm un t B ieleck i, R yszard D gbow ski, W arszaw a 1984 W YDAW NICTW A RADIA I TELEW IZJI — W A H SzA W A 19o4 ____________ _ W ydanie I. N ak ład 50 000+260 egz. A rk. w yd . 8,59; ark. druk. 8,56/AL O ddano do sk ład an ia w lu ty m 1983 r. P od p isan o do ^ u w sierp n iu 1983 r. D ruk u k oń czon o w sty czn iu 1984 r. P ap ier druk.' c n az;ł 75 — ISB N 83-212-0310-8 M-49 _______________________________________ en ajz------ BIAŁO STO CK IE ZAK ŁADY G RAFICZNE Polski plan operacyjny na wypadek niemieckiej agresji nie przewidywał obrony stolicy. Warszawę miały osłaniać dywizje i brygady skoncentrowane wzdłuż granic kraju; w razie sukcesów agresora opór miał być kontynuowany na kolejnych rubieżach obronnych. Wierzono, że polskie armie skutecznie powstrzymają na- pór przeciwnika, przynajmniej do momentu, w którym roz­ poczną działania sojusznicy na froncie zachodnim. Jesz­ cze w maju 1939 roku została podpisana w Paryżu pol­ sko-francuska umowa o współdziałaniu wojskowym na wypadek agresji; umowa ta przewidywała wystąpienie Francji przeciw III Rzeszy siłami głównymi w dwa ty­ godnie po ogłoszeniu mobilizacji. 25 lipca natomiast zo­ stał podpisany polsko-brytyjski traktat sojuszniczy gwa­ rantujący niezwłoczną pomoc zaatakowanej stronie. W wyniku podpisania tego traktatu Hitler przesunął — pla­ nowany uprzednio na dzień 26 sierpnia 1939 roku — ter­ min napaści na Polskę i ostateczną decyzję wydał 31 sier­ pnia po południu. 26 sierpnia wieczorem bojowy rzut warszawskiego gar­ nizonu opuścił mury stolicy. Zgromadzeni na ulicach war­ szawiacy żegnali dobrze znane pułki, w których służyło wiele warszawskiej młodzieży. Po raz pierwszy oglądali mieszkańcy stolicy znany z parad i uroczystości 1 Pułk Szwoleżerów Józefa Piłsudskiego w stalowych hełmach i z lancami bez proporczyków. Z chrzęstem bojowego 5

rynsztunku maszerowały bataliony 21 Pułku Piechoty „Dzieci Warszawy”, z terkotem kół przejeżdżał przez uli­ ce Pragi 1 Dywizjon Artylerii Konnej im. gen. Bema. Oddziały szły w kierunku północnej granicy. Warszawę opuściły też transportami 30 Pułk Piechoty z Cytadeli i 36 Pułk Piechoty Legii Akademickiej, wyruszając nad zachodnią granicę. W koszarach pozostała tylko część kadry, a także część nadwyżek zmobilizowanych rezer­ wistów. Polskie dowództwo przewidywało możliwość ataków na stolicę z powietrza. Nieba nad Warszawą broniła Brygada Pościgowa Naczelnego Wodza — 5 eskadr myśliwskich liczących 54 samoloty — dowodzona przez płk pilota Stefana Pawlikowskiego. Brygada była rozlokowana na lotniskach polowych pod Zielonką i Jabłonną. Do obrony Warszawy przeznaczono także zgrupowanie artylerii prze­ ciwlotniczej, którym dowodził płk Kazimierz Baran. Zgru­ powanie liczyło 66 dział kalibru 75 mm i 22 działka ka­ libru 40 mm, a ponadto 7 kompanii przeciwlotniczych karabinów maszynowych (łącznie 112 ckm-ów). Było to 33% lotnictwa myśliwskiego i ponad 20'/o dział przeciw­ lotniczych, którymi dysponowało Wojsko Polskie. Ostatni Międzynarodowe napięcie w Europie osiąga dzień pokoju fazę kryzysu w ostatnich dniach sierpnia. 29 sierpnia dowództwo polskie zarządza mobiliza­ cję powszechną, która w wyniku interwencji rządów Anglii i Francji, liczących jeszcze na pokój, zostaje odwołana. Następnego dnia jest jednak ostateczna i nieodwołalna. 31 sierpnia, w czwartek, wytężona praca trwała przez cały dzień w Sztabie Głównym przy ulicy Rakowieckiej. Od rana do wieczora napływały do sztabu meldunki: od dowódców armii meldujących o zajęciu przez polskie dy­ wizje i brygady pozycji na liniach obronnych; od wy­ wiadu potwierdzającego fakt koncentracji niemieckich oddziałów wzdłuż całej granicy z Polską. Pierwsze na­ tarcie wroga miało przyjąć 36 związków taktycznych, łącznie około 60% jednostek piechoty i 73% jednostek kawalerii zmobilizowanych w dwóch etapach: częściowo jeszcze w marcu, a w większości w dniach od 24 do 26 sierpnia. Reszta wojsk znajdowała się w toku mobiliza­ cji — zarządzonej ostatecznie 30 sierpnia — bądź w tran­ sportach. Od południa ku północy rozlokowane były armie: „Kar­ paty”, „Kraków”, „Łódź”, „Poznań”, „Pomorze”, „Mod­ lin” i Samodzielna Grupa Operacyjna „Narew”. Na ty­ łach armii znajdowało się kilka zgrupowań odwodowych; najsilniejsze z nich stanowiła armia „Prusy”, która na przedpolach Piotrkowa osłaniała najważniejszy kierunek działań prowadzący ze Śląska do Warszawy. W Warszawie w ostatnim dniu pokoju panował na­ strój gorączkowego napięcia, podniecenia i niepewności, który niosło nieznane jutro. Setki osób gromadziło się przed rozplakatowanymi poprzedniego dnia obwieszcze­ niami o mobilizacji powszechnej, a jednocześnie tysiące mężczyzn, wielu już w mundurach, podążało na dworce kolejowe, by udać się do swoich pułków. Tego dnia prze­ stał obowiązywać normalny rozkład jazdy PKP, a nie­ 7

licznymi pociągami podróżowali tylko zmobilizowani lub osoby udające się w podróż służbowo. Wielu zmobilizo­ wanych miało przydziały do oddziałów w Warszawie, du­ ży ruch panował więc w stołecznych kompleksach koszar: na Cytadeli i na Pradze przy ulicy 11 Listopada. Do biur RKU — Rejonowych Komend Uzupełnień — zgłaszali się licznie ochotnicy spośród mężczyzn nie objętych mobili­ zacją. Wygląd miasta zmieniły stanowiska artylerii prze­ ciwlotniczej, przeciwlotniczych karabinów maszynowych, a zwłaszcza balony zaporowe. — duże, meforemne grusz­ ki oplecione siatką — wypuszczane w górę na uwięzi. W 230 punktach miasta kilkadziesiąt tysięcy osób kopało ochotniczo — jak co dnia począwszy od 25 sierpnia — rowy przeciwlotnicze. Nie wszyscy jednak kopali rowy, nie wszyscy żegnali swych najbliższych odjeżdżających do wojska. Starsi mieszkańcy stolicy, pamiętający I wojnę światową, a tak­ że młodsi, ale przezorni, robili zakupy, gromadząc głów­ nie zapasy żywności. Po raz pierwszy przed sklepami spo­ żywczymi formowały się kolejki. Beztroscy warszawiacy politykowali w kawiarniach, barach, restauracjach. Za­ tłoczonymi ulicami przejeżdżały czerwone tramwaje dzwo­ niąc na przystankach, mknęły dorożki „na gumach”, kur­ sowały autobusy i taksówki. Czasem przemaszerował od­ dział wojska. Matki z dziećmi zapełniały parki i skwery, gazeciarze głośno reklamowali prasę, pełną wtedy sen­ sacyjnych tytułów. Przez' Aleje Ujazdowskie przejeżdżały prywatne pojazdy: wytworne wolanty ze stangretami w liberii na kozłach lub eleganckie samochody z szoferami, także w liberii. W północno-zachodniej dzielnicy miasta życie toczyło się odrębnym trybem: gwarny, na czarno ubrany tłum, żywo gestykulując, załatwiał interesy handlowe. Gdy wieczorem warszawiacy siadali do kolacji, w więk­ szości mieszkań przy stole było co najmniej jedno puste 8 miejsce; brakowało tych, którzy w polowych mundurach znajdowali się daleko od domu. Chciwie słuchano wiadomości radiowych i śmiało moż­ na stwierdzić, że wszystkie radioodbiorniki były tego wie­ czoru włączone. W stolicy, liczącej wówczas prawie pół­ tora miliona mieszkańców, było zarejestrowanych około 150 tysięcy aparatów radiowych. Słuchano owego dnia Radia Warszawa, łapano stacje zagraniczne. Późnym wie­ czorem wszystkie niemieckie radiostacje nadały szokują­ cy komunikat, który podawał, że uzbrojone oddziały pol­ skie wtargnęły w głąb Niemiec. Polscy powstańcy opa­ nowali rzekomo radiostację w Gliwicach, a regularne od­ działy wojskowe natarły na miejscowości Hohenlinden i Geyersdorf. Wydarzenia w Gliwicach były starannie przy­ gotowaną przez hitlerowców prowokacją. Ani Polska, ani Europa nie uwierzyły w tę wiadomość. W ślad za tym ko­ munikatem o godzinie 21.00 niemieckie radio podało tekst 16-punktowego Ultimatum skierowanego pod adresem polskiego rządu. W ultimatum żądano oddania Niemcom Gdańska i Pomorza oraz spełnienia innych warunków naruszających suwerenność państwa polskiego. Ultima­ tum było nie do przyjęcia. Nie zostało ono zresztą ofi­ cjalnie przekazane władzom polskim. Wieczorem w stołecznym ratuszu obowiązywało już ostre pogotowie i wyznaczeni pracownicy pełnili nocne dyżury. Wiceprezydent Janusz Kulski, komendant OPL na miasto stołeczne Warszawę — sprawnie zorganizowa­ nej i świetnie wyszkolonej cywilnej sieci obrony prze­ ciwlotniczej — otrzymał od komendantów dzielnic mel­ dunki o pełnej gotowości do akcji. Pełną gotowość mel­ dowała też warszawska Straż Ogniowa, którą dowodził płk Stanisław Gieysztor. Na podwarszawskich lotniskach czuwali piloci Brygady Pościgowej, a w stolicy — żoł­ nierze z obsługi dział przeciwlotniczych. W Sztabie Głównym, w ministerstwach i urzędach także trwał ostry dyżur. 9

0 godzinie 22.30 minister spraw zagranicznych Józef Beck otrzymał telefoniczną wiadomość o wkroczeniu do Gdańska oddziałów Wehrmachtu i jawnej mobilizacji dy­ wizji SS „Danzig-Heimwehr”. Na Śląsku bojówki Frei- korpsu przygotowywały się do ataku na obiekty prze­ mysłowe. Na Pomorzu oddziały Selbstschutzru rozpoczęły akcje dywersyjne. Po godzinie 24.00 cywilne i wojskowe władze Rzeczypospolitej oraz dyżurni redaktorzy gazet wiedzieli, że wojna stała się faktem. We wszystkich od­ działach Wojska Polskiego skoncentrowanych nad gra­ nicą z Niemcami zarządzono stan wzmożonej czujności. Mijała ostatnia noc pokoju w Europie. Zbliżał się świt 1 września. 1 września O godzinie 4.45 rozpoczyna się wojna polsko- piątek -niemiecka. Bez wypowiedzenia wojny wojska hitlerowskie atakują granice państwa polskie­ go. Główne kierunki natarć: z Prus Wschodnich na Działdowo i Mławę; z północnego zachodu na Działdowo i Czersk; z południowego zacho­ du na Częstochowę i Piotrków Trybunalski; z południa, przez góry, na Nowy Targ. 1 września o świcie wojska niemieckie zaatakowały obszar państwa polskiego na lądzie, morzu i w powietrzu. Rozpoczęła się trwająca 36 dni kampania jesienna, zwa­ na też wojną obronną Polski. Rozpoczęła się II wojna światowa, która na blisko 6 lat ogarnęła najpierw Euro­ pę, a później prawie cały świat. Wojska niemieckie miały nad Wojskiem Polskim prze­ wagę liczebną, a przede wszystkim przewagę techniczną. Wielokrotnie silniejsze i w pełni nowoczesne były nie­ mieckie lotnictwo i broń pancerna, przy czym działały one w myśl nowoczesnej doktryny wojny błyskawicznej. Wielką przewagę zapewniał napastnikom duży stopień motoryzacji armii. Była to przewaga w szybkości dzia­ 10 łania. Niemcy zastosowali po raz pierwszy w historii za­ sady wojny totalnej, przestępcze z punktu widzenia pra­ wa międzynarodowego; atakowali nie bronione miasta, wsie i osiedla, kolumny uchodźców, a także szpitale i obiekty Czerwonego Krzyża. Wojsko Polskie stawiło napastnikom zacięty opór na całej długości frontu. Piechurzy i saperzy, kawaleria i artylerzyści, lotnicy i marynarze, mimo widocznej już w pierwszych starciach przewagi wroga, z determinacją podjęli bój. Długa jest lista walk, które stoczyło tego dnia Wojsko Polskie. Wymieńmy jedną, bez precedensu w historii II wojny światowej. Wołyńska Brygada Ka­ walerii, która strzegła kierunku prowadzącego do stolicy, przez cały dzień skutecznie powstrzymywała natarcia 4 Dywizji Pancernej Wehrmachtu; żołnierze zniszczyli 150 pojazdów przeciwnika, w tym 75 czołgów, i utrzymali swe pozycje pod wsią Mokra w rejonie Kłobuck-Często- chowa. Warszawiaków obudziły tego dnia niecodzienne odgłosy. W wielu punktach miasta strzelały z charakterystycznym głuchym przydźwiękiem działa przeciwlotnicze, zwane wówczas zenitówkami. Na jasnym, słonecznym niebie widać było obłoczki pękających pocisków i małe, srebrne sylwetki samolotów zataczających wokół siebie spirale. Nad Warszawą trwała pierwsza w dziejach miasta bitwa powietrzna. O 6 rano rozgłośnia Polskiego Radia w Warszawie na­ dała komunikat: „Zarządzam w całym kraju alarm prze­ ciwlotniczy!”. Następnie z głośników popłynęły słowa kolejnego komunikatu: „Uwaga! Uwaga! Ogłaszam alarm dla miasta Warszawy!”. A zaraz potem: „Uwaga, uwaga. Nadchodzi, koma trzy...” Początkowo wielu warszawia­ ków bawiły tajemnicze słowa kodu. Nikt z mieszkańców nie wiedział jeszcze, że w ten właśnie sposób sztab Bry­ gady Pościgowej, stacjonujący w Warszawie, nadawał in­ formacje przekazywane z terenowych punktów dozorowa­ li

nia OPL do adresatów na potowych lotniskach. Pierwszy meldunek o wyprawie około 100 niemieckich bombow­ ców lecących z północy w kierunku Warszawy nadał już po godzinie 6.00 posterunek obserwacyjny w Mławie. O godzinie 6.30 poderwana została w alarmie Brygada Pościgowa. O 7.00 padły pierwsze strzały. Nad Jabłonną, Zegrzem, Radzyminem rozgorzała zacięta walka powietrz­ na, która trwała około 50 minut. Dzięki polskim lotnikom formacje niemieckich bombowców zostały rozproszone i zmuszone do odwrotu. Tylko kilka samolotów wroga przedarło się nad Warszawę i zrzuciło pierwsze, nieliczne jeszcze bomby, które spowodowały straty wśród ludności cywilnej. Polegli też pierwsi lotnicy: kpt. Mieczysław Ol­ szewski i podchor. Tomasz Szymoński. Por. Aleksander Gabszewicz, który uczestniczył w strąceniu niemieckiego bombowca He-111, sam został trafiony, a gdy ratował się na spadochronie, ostrzeliwali go niemieccy lotnicy. Rów­ nież ppor. Feliks Szyszka, kiedy opadał na spadochro­ nie, otrzymał 17 postrzałów. Tego dnia druga bitwa powietrzna rozgorzała po po­ łudniu, gdy nad Warszawę ruszyło 150 bombowców z lotnisk w Prusach Wschodnich, na Pomorzu, a nawet w środkowych Niemczech. Chociaż Brygada Pościgowa mia­ ła już tylko 30 samolotów zdolnych do akcji, znów polscy piloci rozproszyli nieprzyjacielskie bombowce. Tylko nie­ liczne dotarły do celu bombardując Koło, Rakowiec, Ba­ bice i — niecelnie — przyczółki warszawskich mostów, a także lotniska na Okęciu i Gocławiu. Ogółem zestrzelono 14 samolotów wroga przy własnych stratach 24 maszyn. Zastępca dowódcy brygady ppłk Leopold Pamuła zestrze­ lił 2 niemieckie samoloty i staranował trzeci, ratując się na spadochronie. Również 2 samoloty zestrzelił ppor. Hie­ ronim Dudwał. Ale bohaterem dnia został ppor. Jerzy Palusiński ze 111 eskadry: choć ranny i poparzony, szczęś­ liwie wylądował na lotnisku. Kiedy wieziono go ulicami 12 miasta do szpitala, ludność Warszawy zgotowała mu go­ rącą owację. W wyniku niemieckich bombardowań powstały znaczne zniszczenia na Okęciu, zwłaszcza w Polskich Zakładach Lotniczych. Nastroje w mieście były optymistyczne. PAT — Polska Agencja Telegraficzna — nadała rano na cały świat na­ stępującą depeszę: „O świcie siły zbrojne Rzeszy Nie­ mieckiej rozpoczęły działania wojenne przeciw Polsce...”. Prezydent Rzeczypospolitej Ignacy Mościcki ogłosił oko­ licznościowe orędzie: „Obywatele Rzeczypospolitej! Nocy dzisiejszej odwieczny wróg nasz rozpoczął działania wo­ jenne wobec Państwa Polskiego, co stwierdzam wobec Boga i Historii... Cały naród polski, w walce o swoją świętą i słuszną sprawę, zjednoczony z armią, pójdzie ra­ mię przy ramieniu do boju i pełnego zwycięstwa...” Ze względu na naloty prezydent RP Ignacy Mościcki opuścił w nocy Zamek, przenosząc się do swej rezydencji w Błotach. Naczelny wódz Edward Rydz-Smigły wydał rozkaz do armii i pozdrowił przez radio załogę Wester­ platte. Radio poinformowało również, że generalny in­ spektor sił zbrojnych, obejmujący z chwilą wybuchu woj­ ny funkcję naczelnego wodza, na mocy konstytucji zo­ stał także następcą prezydenta Rzeczypospolitej. Na murach stolicy ukazały się rozporządzenia ministrów spraw wojskowych i spraw wewnętrznych związane ze stanem wojennym w państwie. Popołudniowa prasa, obok informacji, przyniosła liczne odezwy organizacji społecz­ nych nawołujące do obrony zagrożonej ojczyzny. Zarzą­ dzono ostre pogotowie OPL i Straży Ogniowej, które zresztą od rana trwały na posterunkach pełniąc ofiarnie swe obowiązki. Do Warszawy przybyła w pierwszym dniu wojny ewakuowana z Poznania grupa Straży Ogniowej, którą skierowano na Pragę. Ludność cywilna, w przerwie między obu alarmami lotniczymi, które tego dnia prze­ żyła Warszawa, nadal kopała rowy.

W sklepach ciągle panował tłok. Teraz już w pośpiechu uzupełniano zapasy w spiżarniach. Kompletowano też do­ mowe apteczki. Na ulicach można było po raz pierwszy zobaczyć wiele osób z przewieszonymi przez ramię maska­ mi przeciwgazowymi. Urzędnicy ministerstw otrzymali maski wojskowe w zielonych, brezentowych torbach. Część ludności cywilnej zaopatrzyła się w ostatnich dniach pokoju w specjalne tampony przeciwgazowe, które no­ szono na taśmie w tekturowych pudełkach. Nastrój w mieście był poważny, nigdzie nie zaobserwo­ wano paniki. Czekano na reakcję sojuszników. Z września Wojska niemieckie nacierają na 4 zasadniczych sobata kierunkach, 2 z nich mają charakter strategicz­ ny: z południowego zachodu na Częstochowę, Piotrków i Warszawę; z północy na Mławę, Wiznę i na wschód od Warszawy. Celem tych natarć jest zamknięcie polskich armii w wiel­ kim luku Wisły. Wojsko polskie stawia nie­ mieckim dywizjom zacięty opór. Dyplomaci za­ chodniej Europy próbują jeszcze ratować pokój. Od świtu wojska niemieckie kontynuowały natarcie. Na całej niemal długości frontu rozgorzał bój, który do hi­ storii przeszedł pod nazwą bitwy granicznej. W ciągu dnia do naczelnego dowództwa napływały od dowódców armii meldunki, które w sumie dawały niepokojący obraz sytuacji: wszędzie, gdzie atakował wróg, występowała przewaga techniczna wojsk przeciwnika, wszędzie wyła­ niała się groźba przełamania polskich pozycji i koniecz­ ność odwrotu. Zaznaczył się wyraźnie kierunek niemieckich natarć, przewidywany zresztą już wcześniej na podstawie mel­ dunków wywiadu o koncentracji wojsk przeciwnika. Naj­ silniejsza z 5 armii niemieckich — ID Armia, licząca 13 dywizji, w tym 2 pancerne, 3 lekkie i 2 zmotoryzowane — prowadziła natarcie z Dolnego Śląska w ogólnym kierun­ 14 ku na Piotrków i Warszawę. 3 Armia nacierała z Prus Wschodnich najkrótszą drogą prowadzącą do stolicy. Na południu 14 Armia, na południowym zachodzie 8 Armia i wreszcie na północno-zachodnim odcinku frontu 4 Armia prowadziły natarcie pomocnicze. Warszawa odgrywała zasadniczą rolę w niemieckim pla­ nie działań. Tu miały się spotkać armie nacierające z po­ łudnia i północy, aby odciąć wojsko polskie walczące w wielkim łuku Wisły i uniemożliwić mu przeprawę na pra- . wy brzeg rzeki. Warszawa była bowiem nie tylko stolicą, centrum dyspozycyjnym państwa, głównym ośrodkiem politycznym i administracyjnym, lecz także, z wojskowe­ go punktu widzenia, najważniejszym węzłem komunika­ cyjnym. Wystarczy powiedzieć, że z 30 dywizji i brygad przerzucanych w okresie koncentracji wojsk na zachod­ nią granicę państwa — 17 przewieziono przez Warszawę (codziennie przejeżdżały przez Warszawę 144 transporty wojskowe). Spośród kilkunastu mostów na Wiśle, od Sa­ nu po ujście Bugo-Narwi, 4 znajdowały się w stolicy. 2 września bój o stolicę Polski toczył się jeszcze na jej dalekich przedpolach: 20 Dywizja Piechoty pod Mławą z najwyższym trudem odpierała natarcia 2 dywizji piecho­ ty i grupy pancernej „Kempf” I Korpusu; Mazowiecka Brygada Kawalerii walczyła w rejonie Chorzeli z korpu­ sem „Wodrig”; 7 Dywizja Piechoty armii „Kraków” oraz Wołyńska Brygada Kawalerii armii „Łódź” powstrzymy­ wała lawinę czołgów 10 Armii. W Warszawie nadal, choć z mniejszym natężeniem niż pierwszego dnia, trwały walki powietrzne. Stolica prze­ żyła dwa alarmy lotnicze, rano i wieczorem. Celem nie­ mieckich wypraw bombowych były mosty na Wiśle i Dworzec Wschodni. Tego dnia wróg zmienił taktykę: bombowce niemieckie nadlatywały nad Warszawę nie w zwartych formacjach, lecz rozrzucone szerokim łukiem. Mimo to myśliwska Brygada Pościgowa znowu udarem­ niła przeciwnikowi wykonanie zadań; warszawskich mo- 15

stów nie zniszczono, Dworca Wschodniego nie zabloko­ wano. W wyniku nalotów byli jednak zabici i ranni, głów­ nie wśród ludności cywilnej. Trzeba dodać, że 2 wrześ­ nia rano Brygada Pościgowa miała gotowych do startu tylko 20 samolotów spośród 54, z którymi rozpoczęła wojnę. Po raz ostatni w historii II Rzeczypospolitej obradował tego dnia od godziny 15.00 Sejm i Senat. Wspólne posie­ dzenie obu izb przekształciło się w patriotyczną manife­ stację. Przedstawiciele różnych ugrupowań sejmowych, w tym mniejszości narodowych, deklarowali poparcie dla rządu w chwili zagrożenia bezpieczeństwa państwa. Prze­ mówienie wygłosił prezes Rady Ministrów generał dywi­ zji Felicjan Sławoj-Składkowski. Oświadczył on m.in.: „Jesteśmy spokojni o losy narodu i państwa”. Wokół gmachu Sejmu zebrał się tłum mieszkańców Warszawy, który przez cały czas posiedzenia manifestował aprobu­ jącą postawę. Prezydent RP wydał dekret o amnestii, który pomijał jednak więźniów politycznych. Na mocy tego dekretu zwalniano więźniów kryminalnych i wcielano ich do woj­ ska lub kierowano do pracy. Naczelnictwo Związku Harcerstwa Polskiego wydało specjalny rozkaz zarządzający „Pogotowie Wojenne Har­ cerzy i Harcerek”. Zgodnie z tym rozkazem, który prze­ stawiał działalność ZHP na wojenne tory, drużyny męskie podjęły służbę w OPL. Warszawscy harcerze działali głównie jako łącznicy przy poszczególnych ogniwach roz­ budowanej w Warszawie sieci placówek i komend OPL. Drużyny żeńskie rozpoczęły organizowanie punktów sa­ nitarnych na skrzyżowaniach ważniejszych ulic oraz punkty żywienia dla żołnierzy na dworcach. Harcerki kie­ rowano również do służby w centralach telefonicznych. Ruch na dworcach był nadal ogromny. Do stolicy do­ tarły pierwsze pociągi ewakuacyjne z Wielkopolski. Przez Warszawę w dalszym ciągu przejeżdżały transporty woj­ ska. Zgodnie z zarządzeniem władz miejskich przystąpio­ 16 no do tworzenia punktów etapowych dla ewakuowanych i dla spodziewanych uchodźców. Władze Warszawy reor­ ganizowały też agendy zarządu miejskiego, dostosowując ich działalność do sytuacji wojennej. Prasa zamieściła tego dnia liczne komunikaty o sytuacji na froncie, kolejne apele i odezwy. Radio nadawało dzien­ niki, komunikaty, zarządzenia władz i popularne pieśni żołnierskie. Drugi dzień wojny przyniósł wiele wydarzeń, mimo to stolica żyła jeszcze normalnie. W kawiarniach i restaura­ cjach panował zwykły ruch. Kina i teatry były czynne jak zawsze, chociaż widzów było znacznie mniej niż przed wojną. W teatrzyku „Ali Baba” przy ulicy Karowej wy­ stawiano polityczną rewię pod tytułem „Pakty i Fakty”, której premiera odbyła się w ostatnim dniu pokoju. Auto­ rami tekstów byli Julian Tuwim, Marian Hemar i Andrzej Włast. Występowali m.in.: Mieczysław Fogg, Lopek Kru­ kowski, który reżyserował rewię, i Ludwik Sempoliński. Sempoliński, występujący w roli Chaplina, parodiował Hitlera śpiewając na melodię popularnej piosenki „Titi- na”: „Ten wąsik, ach, ten wąsik, ten wzrok, ten lok, ten pląsik, i wdzięk, i lęk, i mina, i śmiech — tak jest, to ja...”. Słowa, charakteryzacja i gra popularnego aktora były dla widowni całkowicie czytelne. Wśród warszaw­ skiej publiczności buńczuczny Fiihrer budził jeszcze śmiech. 3 września Anglia i Francja oficjalnie wypowiadają wojnę niedziela hitlerowskiej III Rzeszy. Na kilku odcinkach polskie pozycje obronne zostają przełamane. Polskie oddziały ponoszą klęskę w Borach Tu­ cholskich. Niemieccy dywersanci atakują w Bydgoszczy kolumny polskich wojsk. Na pół­ nocnej granicy toczą się ciężkie walki. Mnożą się zbrodnie wojenne: Wehrmacht rozstrzeliwuje jeńców wojennych, kolejarzy, harcerzy, funk­ cjonariuszy państwowych, kobiety. 17

W słoneczną niedzielę 3 września Warszawa wraz z całą Polską przeżywała godziny wielkiej nadziei. War­ szawiacy dowiedzieli się w południe, że Anglia wypo­ wiedziała wojnę III Rzeszy. Wojna polsko-niemiecka stała się wojną europejską, choć jeszcze nie światową. Przed budynkami ambasady angielskiej przy ulicy Nowy Świat 18 odbyła się spontaniczna manifestacja. Wielotysięczny tłum wznosił okrzyki: „Niech żyje Anglia!”, „Vive la France!”, „Precz z Hitlerem!”. Śpiewano hymn narodowy, „Warszawiankę”, hymn państwowy Francji „Marsylian- kę”, a także pieśń legionową „My, Pierwsza Brygada”. Spod ambasady angielskiej tłumy udały się pod ambasadę francuską przy ulicy Frascati, gdzie manifestowano z po­ dobnym entuzjazmem (Francja wypowiedziała wojnę III Rzeszy Niemieckiej o godzinie 17.00). Na wieść o mają­ cym powstać w Polsce Legionie Czechosłowackim grupy warszawiaków udały się też pod budynek poselstwa tego państwa przy ulicy Koszykowej, gdzie doszło do kolejnej spontanicznej manifestacji. O godzinie 14.00 tłum ruszył na plac Marszałka Pił­ sudskiego, aby przed Grobem Nieznanego Żołnierza od­ dać hołd poległym w walkach za wolność Ojczyzny. W stolicy ogarniętej falą entuzjazmu panował radosny nastrój. Tymczasem naczelny wódz marszałek Edward Rydz-Smigły w rozmowie z generałami dywizji Mieczy­ sławem Norwid-Neugebauerem i Stanisławem Burchardt- -Bukackim, szefami misji wojskowych, które tego dnia wyjeżdżały do Londynu i Paryża, powiedział: „Front jest wszędzie przerwany. Pozostaje nam tylko odwrót za Wi­ słę, o ile to jeszcze będzie wykonalne”. Wśród wielu niepomyślnych wiadomości, które tego dnia napłynęły do Sztabu Głównego, jedna była szczegól­ nie dramatyczna: rozerwany został styk armii „Kraków” i „Łódź” w rejonie Częstochowy, a luka w ugrupowaniu polskich wojsk otwierała niemieckim oddziałom tak zwa­ ną szosę piotrkowską — drogę przez Radomsko, Piotrków 18 i Tomaszów do Warszawy. Ugrupowane na przedpolu Piotrkowa polskie dywizje z armii odwodowej „Prusy” były już ostatnią przesłoną na drodze do Warszawy, wzdłuż której parły do przodu niemieckie dywizje pancerne 10 Armii. W związku z tą sytuacją marszałek Smigły-Rydz jesz­ cze przed południem polecił ustnie ministrowi spraw woj­ skowych gen. dywizji Tadeuszowi Kasprzyckiemu, który od mobilizacji pełnił też funkcję dowódcy obszaru tyło­ wego, zorganizowanie obrony stolicy przed zagonem pan­ cernym. Do gen. Kasprzyckiego wezwano komendanta Stra­ ży Granicznej gen. brygady Waleriana Czumę, który wraz ze swym zastępcą płk Julianem Jankowskim zamel­ dował się w kwaterze dowódcy obszaru tyłowego przy ulicy Kozielskiej 10 na Powązkach o godzinie 11.00. Gen. Kasprzycki powierzył gen. Czumie organizację obrony miasta od strony południowo-zachodniej, skąd spodziewa­ no ‘ się nieprzyjaciela w przypadku przełamania linii obronnych armii „Prusy”. Warszawa jest tylko jednym ogniwem nowo tworzo­ nej linii obronnej, chociaż ogniwem najważniejszym. Za­ rządzono utworzenie 2 odcinków wzdłuż środkowej Wisły z zadaniem obrony przepraw. Północny odcinek — od Mod­ lina do Dęblina — ma jako rygiel Warszawę. Na połud­ niowy odcinek — od Dęblina po Sandomierz — zostaje wysłana pospiesznym marszem z Garwolina Warszawska Brygada Pancerno-Motorowa. Dowódca brygady płk dypl. Stefan Rowecki, późniejszy komendant główny Związku Walki Zbrojnej, a następnie Armii Krajowej, otrzymuje zadanie od gen. dywizji Tadeusza Kasprzyckiego o godzi­ nie 12.00. Dowództwo Obrony Warszawy instaluje się w budyńku Komendy Legii Akademickiej w Alejach Ujazdowskich 28. Jej komendant, płk dypl. Tadeusz Tomaszewski, obejmuje szefostwo sztabu gen. Czumy. Zastępca gen. Czumy płk 19

Julian Jankowski zostaje niezwłocznie wysłany na roz­ poznanie południowo-zachodnich rubieży Warszawy pod względem możliwości obronnych. Gen. Czuma wysyła też oficerów łącznikowych do armii „Łódź”, „Poznań” i „Modlin” oraz ekipę oficerów na dalekie przedpole z za­ daniem obserwacji ruchów oddziałów pancernych prze­ ciwnika. O godzinie 21.00 gen. Czuma zarządza odprawę swego szczupłego sztabu, który w większości tworzą oficerowie Komendy Straży Granicznej, i podaje zarys swej kon­ cepcji obrony miasta. Dokonano także bilansu sił, które są niewystarczające. W samej Warszawie: Batalion Sto­ łeczny, który pełnił służbę reprezentacyjną i wartowniczą, II batalion ckm, 2 kompanie asystencyjne naczelnego wo­ dza, 5 plutonów zmotoryzowanych pionierów, w kosza­ rach na Cytadeli i przy ulicy 11 Listopada ośrodki zapa­ sowe 3 pułków piechoty formujące właśnie 4 bataliony marszowe. W Rembertowie stacjonował dywizjon arty­ lerii lekkiej i ośrodek zapasowy batalionów strzeleckich, w którym do akcji były gotowe 2 bataliony. Zapadła de­ cyzja, aby w tej sytuacji ściągnąć z pobliskich garnizo­ nów wszystkie możliwe oddziały i zatrzymywać transpor­ ty wojskowe jadące przez Warszawę. Tego dnia także władze cywilne miasta kontynuowały przygotowania stolicy do trudnych, wojennych dni. Orga­ nizowano nowe placówki opieki społecznej, punkty sa­ nitarne i punkty etapowe dla uciekinierów z zachodniej i północnej Polski. Harcerki zorganizowały łącznie 23 uliczne i dworcowe punkty sanitarne. Doskonalono sy­ stem działania OPL. Władze miejskie skierowały do akcji nowo utworzone Brygady Pogotowia Budowlanego, któ­ rych zadaniem było usuwanie szkód spowodowanych bom­ bami. Odbywały się posiedzenia władz organizacji poli­ tycznych i społecznych, podczas których wyrażano goto­ wość do wzięcia udziału w obronie państwa oraz kiero­ wano apele o taką właśnie postawę obywatelską do swych 20 członków i sympatyków. Szczególną aktywność przejawia­ ła PPS, zarówno CKW tej partii, jak i jej władze miej­ skie — Warszawski Okręgowy Komitet Robotniczy. Przy warszawskiej Gminie Żydowskiej — 375 tysięcy Żydów mieszkających w Warszawie stanowiło niemal 30% lud­ ności miasta — powstał Stołeczny Komitet do spraw Zwią­ zanych z Obroną Państwa. Warszawska Gmina Żydowska organizowała różne społeczne działania o charakterze sa­ mopomocy i przygotowywania się do życia w warunkach wojennych. W koszarach tego dnia meldowali się licznie mężczyź­ ni, posiadacze białych kart mobilizacyjnych, powołani obwieszczeniem rozlepionym rankiem na murach miasta. Dodatkowa mobilizacja obejmowała wszystkich mężczyzn podlegających służbie wojskowej bez względu na wiek i kategorię zdrowia, także zaliczonych do pospolitego ru­ szenia i wojskowych w7stanie spoczynku. Na lotniskach polowych pod Warszawą mechanicy go­ rączkowo usuwali uszkodzenia samolotów myśliwskich, a zbrojmistrze pospiesznie taśmowali amunicję. Brygada Pościgowa, która rano miała 40 samolotów zdolnych do akcji, stoczyła kolejne walki powietrzne. Luftwaffe w tym dniu znów zmieniła taktykę. Bombowce nadlatywały kluczami z różnych kierunków i na różnych wysokoś­ ciach. Dla szczupłego liczebnie polskiego lotnictwa zwal­ czanie przeciwnika stało się trudniejsze niż w poprzed­ nich dniach, kiedy nad stolicę nadlatywały zwarte for­ macje eskadr. Sporo bombowców niemieckich zdołało przedostać się nad Warszawę. Rano zbombardowano Okę­ cie. W budynkach PZL wybuchł pożar. Wieczorem Bry­ gada Pościgowa została przesunięta, ze względów tak­ tycznych, na nowe lotniska połowę w Zaborowie oraz Radzikowie. Zapadła noc. W koszarach przy ulicy 29 Listopada po­ bierali hełmy i broń artylerzyści konni przywiezieni sa­ mochodami z Mińska. Formowała się ochotniczo 5 Ba­ 21

teria 1 Dywizji Artylerii Konnej im. gen. Bema licząca 6 dział. Batalion Stołeczny maszerował na wyznaczone odcinki obronne na Woli. Z Rembertowa przymaszerowal 41 Dywizjon Artylerii Lekkiej. Na rampach kolejowych wyładowywały się zatrzymane transporty wojskowe 29 Dywizji Piechoty jadące pod Piotrków: 2 Bateria 29 Puł­ ku Artylerii Lekkiej z Grodna i doborowy oddział pie­ choty — 2 Batalion 41 Suwalskiego Pułku Piechoty im. marszałka Piłsudskiego, szczycący się orderem Virtuti Militari na pułkowym sztandarze. Oddziały, które za kil­ ka dni miały rozpocząć bój w obronie Warszawy, przy­ bywały na pole bitwy. 4 września Na froncie zachodnim, mimo wypowiedzenia poniedziałek wojny Niemcom przez Anglię i Francję, panuje cisza. Polskie armie toczą ciężkie walki z na­ jeźdźcą odpierając liczne ataki, ale odwrót jest nieuchronny. Dywizjony Brygady Bombowej złożonej z „Łosi” i „Karasi” atakują skutecznie zgrupowania niemieckiej broni pancernej. W poniedziałek 4 września front był już w kilku miej­ scach przełamany. Armia „Kraków" znajdowała się w marszu odwrotowym. Oddziały armii „Łódź” próbowały jeszcze organizować opór wzdłuż Warty i przesłaniać kie­ runek na Warszawę. Armia „Poznań” wycofywała się na główną pozycję obronną w rejonie Koła. Armia „Pomo­ rze” poniosła ciężką porażkę w walkach z przeważają­ cymi siłami niemieckimi. W Borach Tucholskich, w okrą­ żeniu, walczyły 2 pułki 9 Dywizji Piechoty z tej armii i wiele innych oddziałów, natomiast z Bydgoszczy wy­ cofywały się na południe te oddziały, którym udało się uniknąć okrążenia, tj. osłabiona w walkach 27 Dywizja Piechoty i część Pomorskiej Brygady Kawalerii. Pod Mła­ wą ostatni obrońcy polskich pozycji opuścili bunkry i okopy o godzinie 7 rano. Dywizje armii „Modlin” masze­ Ł2 rowały na główną linię oporu nad Wisłą i Narwią. 8 i 20 Dywizje Piechoty skierowały się do Płocka i Modlina. Oddziały tych dywizji zasilą wkrótce załogę twierdzy i częściowo Warszawy. Z powodu braku odwodowych oddziałów na bliskich przedpolach stolicy, w pośpiechu formowano z rezerwi­ stów kompanie i szwadrony, aby obsadzić nimi przepra­ wy na środkowym odcinku Wisły. Utworzono armię „Lu­ blin”, której zadaniem jest początkowo obrona przepraw na Wiśle od Modlina do Sandomierza, a później od Otwoc­ ka do Solca. Południowy odcinek od Annopola do Solca obsadza Warszawska Brygada Pancerno-Motorowa płk Stefana Roweckiego, północny odcinek, od Solca po Świd­ ry — grupa pieszych szwadronów kawalerii z ośrodka za­ pasowego w Garwolinie pod dowództwem płk Tadeusza Komorowskiego. (Zrządzeniem losu ci dwaj dowódcy obej­ mą z czasem funkcje komendantów Armii Krajowej pod pseudonimami „Grot” i „Bór”). Następne w kierunku pół­ nocnym mosty za Świdrami znajdowały się w Warsza­ wie. Obronę przepraw i miasta od strony południowo-za­ chodniej organizuje gen. Walerian Czuma. Warszawa — miasto otwarte — nie była przystosowana do obrony. Stare rosyjskie forty wybudowane w XIX wie­ ku nie nadawały się do zadań obronnych w 1939 roku. Gen. Czuma postanowił więc zorganizować linię obrony miasta opierając się na skraju zwartej zabudowy, umac­ niał zwłaszcza wyloty głównych arterii. Były to, jak się okaże w najbliższej przyszłości, słuszne decyzje. Infor­ mując swój sztab o założeniach obrony Warszawy, gen. Czuma oznajmił, że będzie to walka bez możliwości wy­ cofywania się z zajmowanych pozycji. Miasto i mosty na Wiśle musiały być utrzymane, spodziewano się bo­ wiem nadejścia wojsk znajdujących się na lewym brzegu rzeki i zorganizowania linii obronnej wzdłuż Wisły. Obro­ na stolicy miała, oczywiście, znaczenie polityczne — ocze­ 23

kiwano na rozpoczęcie francuskiej ofensywy na froncie zachodnim. Zgodnie z założeniami dowództwa, kilkakrotnie zresztą korygowanymi, po południu 4 września oddziały zajmo­ wały linie obronne. Batalion Stołeczny mjr Józefa Spy­ chalskiego zajął stanowiska na Woli, II Batalion 41 Su­ walskiego Pułku Piechoty — na Ochocie. W Cytadeli zdo­ łano sformować 2 nowe bataliony: IV Batalion 21 Pułku Piechoty „Dzieci Warszawy” obsadzał Mokotów, a IV Ba­ talion 30 Pułku Strzelców Kaniowskich — Żolibórz. 41 Dywizjon Artylerii Lekkiej rozdzielono na poszczególne odcinki obronne. Przeznaczenie armat kalibru 75 mm do zwalczania czołgów było kolejną słuszną decyzją gen. Czumy. Świeżo sformowana 5 Bateria 1 Dywizjonu Arty­ lerii Konnej zajęła rano stanowiska przeciwpancerne w ogrodach przy ulicy Odyńca na Mokotowie. Rozpoczęto formowanie batalionu obrony mostów i dwóch kompanii czołgów. Emerytowany gen. Stanisław Bułak-Bałachowicz rozpoczął organizowanie dwóch szwadronów kawalerii z rezerwistów i ochotników. Do wojska powołano z rezerwy oficerów saperów. Trzeba dodać, że gen. Walerian Czuma został podpo­ rządkowany dowódcy Okręgu Korpusu I gen. brygady Mieczysławowi Trojanowskiemu, który otrzymał nomina­ cję na dowódcę obrony Wisły od Modlina do Dęblina, ale było to podporządkowanie czysto formalne. Już czwarty dzień trwała powietrzna obrona Warsza­ wy. Eskadry Brygady Pościgowej startowały tego dnia wielokrotnie, m.in. około godziny 16.00 eskadry III Dy­ wizjonu Myśliwskiego rozproszyły grupę niemieckich bombowców nad Babicami. Bilans dnia był jednak nie­ pomyślny: w czasie 75 lotów strącono tylko 1 niemiecki samolot, bombowiec, przy stracie własnych 8 samolotów, które zostały uszkodzone. Wiele samolotów przeciwnika przedarło się nad Warszawę i zbombardowało Śródmieś­ cie, Pragę, Okęcie. W centrum Pragi, na Grochówie, na 24 Woli i Okęciu wybuchły pożary. Paliły się budynki mie­ szkalne i fabryki. Straż Ogniowa ugasiła 17 większych pożarów. Były straty wśród ludności cywilnej. Do położonej jeszcze z dala od frontu Warszawy na­ deszły pierwsze transporty rannych, głównie żołnierzy z armii „Łódź”. Na ulicach pojawiły się też grupy ucieki­ nierów spod Częstochowy i z okolic Łodzi. W celu sko­ ordynowania działalności w zakresie opieki społecznej i pomocy uchodźcom oraz poszkodowanym wskutek bom­ bardowań prezydent Warszawy Stefan Starzyński powo­ łał Stołeczny Komitet Samopomocy Społecznej. Tego dnia powstały też: Robotniczy Komitet Pomocy Społecznej utworzony pod egidą PPS oraz Żydowski Komitet Robot­ niczy Samopomocy Społecznej. W związku z zagrożeniem Warszawy Rada Ministrów powzięła decyzję o ewakuacji niektórych agend Minister­ stwa Spraw Zagranicznych i Ministerstwa Spraw Woj­ skowych do miejscowości położonych na wschód od War­ szawy, w których miały one kontynuować swą działal­ ność. Zdecydowano się także ewakuować korpus dyplo­ matyczny. Pracownicy ambasad i poselstw stanowili znaczną część — liczącej wówczas 11 tysięcy osób — ko­ lonii cudzoziemców w Warszawie. Zapadła również de­ cyzja o wywiezieniu z Warszawy na wschód zasobów zło­ ta Banku Polskiego. W nocy z 4 na 5 września z Dworca Wschodniego odjechały pierwsze pociągi ewakuacyjne wiozące urzędników wspomnianych ministerstw i zagra­ nicznych dyplomatów wraz z ich rodzinami. 5 września Niemcy prowadzą gwałtowne natarcie z 2 kie- wtorck runków: z północnego zachodu i wschodu oraz z południowego zachodu na Warszawę. Wieczo­ rem zajmują płonący Piotrków. Cofają się ar­ mie „Pomorze”, „Łódź”, „Prusy” i „Kraków”. Armiom tym oraz armii „Poznań" i innym od­ działom naczelny wódz daje rozkaz wycofania 25

się za Wisłę i San, aby na linii tych rzek utwo­ rzyć linię frontu. Niemcy zajmują Bydgoszcz i rozpoczynają na szeroką skalę aresztowania i egzekucje polskiej ludności. \ We wtorek 5 września na przedpolach Piotrkowa roz­ gorzała kolejna bitwa o Warszawę. Od wczesnych godzin rannych Niemcy gwałtownie kontynuowali natarcie w kie­ runku stolicy z południowego zachodu. Czołgi 1 i 4 Dy­ wizji Pancernej przez Radomsko sunęły w kierunku Piotr­ kowa. Pancerne i zmotoryzowane kolumny wroga bom­ bardowała rano Brygada Bombowa z odwodu lotniczego naczelnego wodza, ale bombardowanie to nie powstrzy­ mało marszu przeciwnika, choć poniósł on straty. Na przedpolu Piotrkowa ugrupowane były oddziały armii „Prusy” (19 Dywizja Piechoty). Od rana niemieckie lotnictwo i artyleria bombardowały polskie pozycje. Oko­ ło 10 rano czołgi niemieckiej 1 Dywizji Pancernej ruszy­ ły do natarcia. Rozpoczął się bój o wielką stawkę — o drogę do Warszawy. Mimo szalonej przewagi wroga żoł­ nierze 3 pułków piechoty: 77, 85 Strzelców Wileńskich i 86 wykazali nieustępliwość i odparli niemieckie natar­ cie. Ale po godzinie 14.00 drugie natarcie niemieckiej na­ wały pancernej wspierane ogniem dział i atakami lotnic­ twa przyniosło przeciwnikowi sukces. Polscy żołnierze zaczęli się wycofywać w kierunku Piotrkowa. O godzinie 16.00 bitwa toczyła się już na skraju miasta. Rozpoczęły się walki uliczne, które trwały do zmroku. Wieczorem Niemcy zajęli płonący Piotrków. 4 Dywizja Pancerna, drugi taran niemieckiego natar­ cia, atakowała od rana pozycje armii „Łódź” w rejonie Bełchatowa. Przez wiele godzin 2 Pułk Piechoty Legio­ nów walczył pod Borową Górą, która kilkakrotnie prze­ chodziła z rąk do rąk. Ten bój na południowym skrzydle armii „Łódź” był jednym z najbardziej zaciętych w 1939 roku. Na północnym skrzydle tej armii Niemcy odrzucili 10 Dywizję Piechoty z rejonu Sieradza. Armii „Łódź” gro­ 26 ziło obustronne oskrzydlenie. Jej dowodca, gen. Juliusz Rómmel, powziął decyzję odwrotu. Skoordynowane z natarciem w rejonie Piotrkowa — w skali operacyjnej — było drugie niemieckie natarcie w kierunku Warszawy, prowadzone z północnego wschodu. Niemcy atakowali polski przyczółek nad Narwią pod Ró­ żanem. Mimo bohaterskiej obrony pozycji 115 Pułk Pie­ choty wycofał się w nocy na lewy brzeg Narwi. Obu­ stronne zagrożenie stolicy przez wojska niemieckie nad­ ciągające z kierunków północno-wschodniego i południo­ wo-zachodniego stało się realne. W nocy z Warszawy odjechały w kierunku Lublina pierwsze pociągi ewakuacyjne z personelem ministerstw 1 centralnych urzędów. Niektórzy urzędnicy zabierali ze sobą rodziny. W kierunku wschodnim odjechała także ko­ lumna samochodów wioząca państwowy skarb Polski — złoto i dewizy Banku Polskiego. Około godziny 4 rano w ślad za tą kolumną wyruszyły 2 samochody ciężarowe z majątkiem Funduszu Obrony Narodowej (FON-u). W 1936 roku, kiedy realne stało się zagrożenie państwa, władze odwołały się do narodu o po­ moc. W ciągu ostatnich przedwojennych lat nikt nie po­ skąpił ofiar na ten najwyższy cel, jakim było wzmocnie­ nie sił obronnych Polski. Każdy dał to, na co go było stać. Wśród darów na FON znalazły się zabytkowe, bezcennej wartości wyroby ze złota i srebra: kandelabry, cukierni­ ce, papierośnice, biżuteria, a także złote obrączki i srebrne pięciozłotówki. Były też dary może najcenniejsze, bo rodzinne pamiątki — srebrne i złote krzyże Virtuti Mili- tari po dziadach i pradziadach. Wśród skrzyń, którymi załadowano ciężarówki jadące do Lublina, 11 miało szcze­ gólną wartość: w 4 były wyroby ze złota i złoty złom, w 2 — złote monety o wartości numizmatycznej, 1 skrzy­ nia zawierała złote monety wartości złotego kruszcu, 2 następne — złote zegarki, 1 skrzynia była wypełniona kamieniami szlachetnymi i 1 — dewizami w banknotach 27

i czekami. Reszta skrzyń zawierała srebro: przedmioty użytkowe, monety i biżuterię. Ulice Warszawy, zwłaszcza wylotowe, były poprzecina­ ne barykadami i umocnieniami, zatłoczone grupami uchodźców z zachodniej Polski i kolumnami samochodów zdążającymi w stronę Lublina. Edward Mróz, oficer łącz­ nikowy Ministerstwa Spraw Wojskowych, które zarzą­ dzało Funduszem Obrony Narodowej, wspomina, że sa­ mochody z majątkiem FON-u jechały ze Śródmieścia do granic Warszawy prawie cztery godziny, a przecież mia­ sto było mniejsze niż obecnie *. W miarę podstawiania kolumn samochodowych i pocią­ gów opuszczali Warszawę ci, którzy byli objęci ewakuacją — tysiące osób. Członkowie rządu przed wyjazdem z Warszawy zebrali się rano w katedrze Sw. Jana na uro­ czystym nabożeństwie. Stolicę opuścili tego dnia ministro­ wie i personel prawie wszystkich ministerstw (było ich wtedy 11), pracownicy wielu instytucji państwowych, a także komisarz rządu na Miasto Stołeczne Warszawę — Włodzimierz Jaroszewicz. Mimo polecenia premiera prezydent Warszawy Stefan Starzyński odmówił wyjazdu. Pozostał w zagrożonej sto­ licy wraz z całym zespołem pracowników Zarządu Mia­ sta i instytucji komunalnych. W pożegnalnej rozmowie z Jaroszewiczem, komisarzem rządu, Stefan Starzyński oświadczył: „Ja dezerterem nie będę”. Rzeczywiście, Warszawa przypominała w owej chwili obóz warowny przygotowujący się do odparcia wroga i wymagała szczególnie prężnego działania władz i służb miejskich. Problemów było wiele, choćby likwidowanie szkód i opieka nad uchodźcami i bezdomnymi, których domy i mieszkania zostały zniszczone. Tego dnia 500 osób ulokowano w kinie „Colosseum” przy ulicy Nowy Świat, 900 — w kinie „Atlantic” przy ulicy Chmielnej. Na zbcm- * Perspektywy 1(436) 1978 2 0 bardowanym tego dnia Dworcu Wschodnim zginęły har­ cerki (prawdopodobnie 20), które prowadziły tam punkt sanitarny. Trwają przygotowania do obrony miasta. Na Woli, Ochocie, na Mokotowie żołnierze urządzają stanowiska bo­ jowe, saperzy minują przedpola stanowisk. 5 Baterię 1 Dywizji Artylerii Konnej wycofano z ulicy Odyńca i roz­ dzielono na 3 części. Po 2 działa ustawiono na stanowi­ skach na ulicy Wawelskiej, przed mostem Kierbedzia i na odcinku Sielce. Przy budowie barykad, umocnień i za­ pór przeciwczołgowych ochotniczo pracuje ludność cywil­ na. Mieszkańców miasta nie przerażają złe wiadomości na­ pływające z frontu, widok znękanych uchodźców z za­ chodnich rejonów Polski ani straty spowodowane nalo­ tami. Na Warszawę tego dnia znów spadają bomby i znów ginie wiele osób, choć stolicy dzielnie i ofiarnie bronią świetnie wyszkoleni lotnicy. Niestety, polskie lotnictwo myśliwskie jest coraz mniej liczne. Brygada Pościgowa miała rano tylko 30 samolotów zdolnych do akcji. Polskie eskadry stoczyły tego dnia kilka powietrznych walk, m.in. około godziny 8.30 nad Rembertowem, przed 12.00 nad Babicami i mniej więcej o tej samej porze w obszarze powietrznym między Grodziskiem a Pruszkowem. Ogółem zestrzelono 9 samolotów przy stracie 4 własnych, co było sukcesem. Nad Wyszkowem poległ pilot por. Stefan Okrzeja, młodszy brat sławnego bojownika Polskiej Partii Socjalistycznej. Ale i w szeregach przeciwnika rosną stra­ ty. Zestrzelono wracającego z nalotu na Warszawę do­ wódcę dywizjonu w 1 Pułku Ciężkich Myśliwców mjr Hammesa, uczestnika walk w Hiszpanii. Polskim lotnikom skutecznie sekundowała w walce z Luftwaffe artyleria przeciwlotnicza. Od 1 września sto­ licy broniło około 90 dział przeciwlotniczych i 112 prze­ ciwlotniczych ciężkich karabinów maszynowych. Wieczo­ rem została zarządzona ewakuacja większości artylerii

przeciwlotniczej. Na prawy brzeg Wisły i dalej na wschód wyruszyło 13 baterii i 8 półbaterii. Pozostało tylko 14 spośród 66 dział kalibru 75 mm i 12 spośród 22 działek kalibru 40 mm. Późnym popołudniem minister propagandy Michał Gra­ żyński poinformował dziennikarzy na konferencji praso­ wej o ewakuacji władz państwa, ministerstw, instytucji państwowych i centralnych, administracyjnych i samo­ rządowych władz stolicy, a także kierowniczych gremiów partii i stronnictw politycznych oraz personelu stołecz­ nych redakcji dzienników i czasopism. Wskutek tej de­ cyzji większość działaczy politycznych i warszawskich dziennikarzy zaczęła przygotowania do opuszczenia War­ szawy. Władze wojskowe zarządziły ewakuację starszych wiekiem harcerzy. Wieczorem rozpoczęła się ewakuacja Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Komendy Główne] Policji Pań­ stwowej. W ślad za nią zaczęły opuszczać Warszawę ob­ sady niektórych komisariatów policji. Przewidując taką sytuację, prezydent Starzyński zarządził tego dnia utwo­ rzenie ochotniczej Straży Obywatelskiej, której zadaniem była ochrona miasta przed chaosem, anarchią, grabieża­ mi. Przez cały dzień w jego gabinecie na Ratuszu Janusz Regulski, wyznaczony na stanowisko komendanta Straży Obywatelskiej, pracował nad projektem zasad działania i organizacji straży. W nocy z 5 na 6 września prezydent RP Ignacy Mościcki wyjechał z Błot pod Warszawą w kierunku wschodnim do Ołyki, małego zabytkowego miasta w województwie wołyńskim. \ : Wieść o ewakuacji władz i urzędów, widok kolumn sa­ mochodów opuszczających Warszawę i odjeżdżających ze stolicy pociągów pesymistycznie nastroił ludność miasta. Nikt nie myślał jeszcze o klęsce, ale powszechne stało się pytanie, czy Warszawa będzie broniona, czy też oddana 30 na łup wroga bez walki. Nie znano jeszcze decyzji Na­ czelnego Dowództwa. Wieczorem marszałek Rydz-Smigły wydał dowódcom armii rozkaz wycofania się za Wisłę i San, aby na linii tych rzek, a także na linii Narwi i Biebrzy, utworzyć no­ wą ciągłą linię frontu. Po północy opuścił stolicę premier, a zarazem mini­ ster spraw wewnętrznych gen. dywizji Felicjan Sławoj- -Składkowski. Tuż przed wyjazdem wygłosił przemówie­ nie radiowe, zawiadamiając o wyjeździe rządu i żegnając mieszkańców Warszawy. W tym czasie czołgi XVI Korpusu Pancernego Wehr­ machtu znajdowały się zaledwie 110 km od miasta, o czym również nie wiedzieli mieszkańcy stolicy. 6 września Polskie armie cofają się w ciągłych walkach środa na wschód. Oddziały niemieckie kontynuują szybki marsz ku Wiśle, aby uchwycić mosty. Niemcy bez walki zajmują Kraków i Nowy Sącz. W Bydgoszczy Niemcy nadal organizują masowe aresztowania i egzekucje. Niemcy kontynuowali natarcie zmierzające do oskrzyd­ lenia polskich oddziałów w wielkim łuku Wisły, a przede wszystkim — do uchwycenia mostów, by odciąć drogi od­ wrotu na wschodni brzeg rzeki. Po zajęciu w nocy Piotr­ kowa grupy pancerno-motorowe XIV Korpusu Wehr­ machtu ruszyły rano szybkim marszem w kierunku Ot­ wocka, Góry Kalwarii, Maciejowic, Dęblina, Puław i Sol­ ca. Jednocześnie w kierunku mostów na Wiśle maszerowa­ ły, często w walkach, oddziały lewego skrzydła polskiej armii „Prusy”. Niemcy mieli jednak przewagę w szyb­ kości działań i wynik wyścigu ku Wiśle był z góry prze­ sądzony. Na prawym, zachodnim skrzydle armii „Prusy” rozegrał się bój o Tomaszów Mazowiecki. Przez wiele 31

godzin miasta broniły: 43 Pułk Strzelców Legionu Bajoń- czyków i 45 Pułk Piechoty Strzelców Kresowych z 13 Dywizji. Wróg na tym odcinku miał nadal przewagę. Atakowały dywizje pancerne — 1 i 4 — wspierane hura­ ganowym ogniem artylerii i działaniami lotnictwa. Kiedy niemieckie czołgi zaczęły przenikać na tyły polskich po­ zycji, obrońcy Tomaszowa byli zmuszeni opuścić stano­ wiska i w walce rozpoczęli marsz w kierunku Wisły. Droga do Warszawy stanęła dla Niemców otworem. Gdy na kierunku piotrkowskim zbliżała się do stolicy broń pancerna niemieckiej 10 Armii, od strony Sieradza, luką między wojskami armii „Łódź” i „Poznań”, ruszyły ku Warszawie oddziały 8 Armii przeciwnika. Także na północnym odcinku frontu najeźdźcy odnieśli sukces. Sforsowali Narew pod Różanem, wbijając klin między armię „Modlin” i grupę „Narew”. Północne skrzy­ dło niemieckich wojsk również zbliżało się do Warszawy. W stolicy nadal trwały przygotowania do odparcia wro­ ga. Żołnierze umacniali pozycje. Rano na pierwszej linii było 5 batalionów piechoty i 30 dział ugrupowanych sze­ rokim lukiem od Kępy Potockiej przez Fort Bema, Wolę, Okęcie, Mokotów i Czerniaków, aż do brzegu Wisły. Szef Sztabu Obrony Warszawy płk dypl. Tadeusz Tomaszewski otrzymał za pośrednictwem szefa Sztabu Głównego gen. Wacława Stachiewicza rozkaz naczelnego wodza: „Trzy­ mać mosty warszawskie aż do przybycia generałów Ku­ trzeby i Bortnowskiego”. Warszawa otrzymała tego dnia kolejne posiłki. W nocy przybyła 3 Bateria 9 Pułku Artylerii Ciężkiej z przed­ pola Koluszek. W ciągu dnia wyładowano z transportów 5 Baterię 3 Pułku Artylerii Ciężkiej i II Batalion 26 Puł­ ku Piechoty z 5 Dywizji. W utworzonym na terenie Uni­ wersytetu Warszawskiego Ośrodku Zapasowym Artylerii sformowano pierwszą baterię. Trwały prace przy organi­ zowaniu grupy pancerno-motorowej, która wkrótce osiąg­ nęła liczebność 3 kompanii czołgów i 2 kompanii armat 32 przeciwpancernych. Wieczorem (lub następnego dnia ra­ no, historycy nie są w tej kwestii zgodni) z Rembertowa przymaszerował Rezerwowy Batalion Strzelców. Oddziały kierowano natychmiast na pozycje obronne. Równolegle z przygotowaniami do obrony miasta trwa­ ła ewakuacja instytucji i urzędów państwowych. War­ szawę opuścił komendant główny Policji Państwowej gen. brygady Józef Kordian Zamorski. Wraz z nim wyjechała większość stołecznej policji. Warszawa pozostała bez władz administracyjnych i organów porządkowych. Tego dnia wyjechały władze i personel Zarządu Ligi Obrony Po­ wietrznej Państwa, znanej pod popularnym skrótem LOPP. Wykonując rozkaz władz wojskowych, ze stolicy wymaszerował sformowany doraźnie batalion liczący 600 starszych wiekiem harcerzy. Wywożono też dzieła sztuki w obawie przed grabieżą lub zniszczeniem wskutek bom­ bardowań albo w przypadku zajęcia Warszawy przez wro­ ga. Opuszczający stolicę pracownicy Kancelarii Cywilnej Prezydenta RP zabrali z Zamku obrazy Matejki „Batory pod Pskowem” i „Rejtan”, a także słynny dywan perski typu Kashan z XVI wieku o wymiarach 7.50X3.50 m, zwany dywanem wilanowskim. Do Lublina wywieziono też z gmachu Zachęty inne dzieło Matejki, „Grunwald”. Z powodu trwającej już drugi dzień ewakuacji wśród społeczeństwa miasta powstała dezorientacja i wystąpiły objawy chaosu. Powiększały nieporządek napływające wciąż grupy uciekinierów. Tego dnia pojawiły się w mieś­ cie pierwsze grupy żołnierzy z rozbitych na froncie od­ działów armii „Łódź”. Powszechnie odczuwano brak in­ formacji o sytuacji na froncie. Krążyły przesadzone wia­ domości o klęskach i niepowodzeniach. Szerzyli je ucie­ kinierzy i żołnierze z oddziałów tyłowych, którzy wpraw­ dzie nie brali udziału w walkach, ale narażeni byli na ataki lotnicze rozpraszające kolumny taborów. Większość sklepów zamknięto, przestały kursować tramwaje. Wielu warszawiaków ogarnął strach, poczucie niepewności losu. 3 — W arszaw ski w rzesień 1939 33

W tej sytuacji najważniejszym zadaniem było przywró­ cenie porządku w mieście i zapewnienie ludności bezpie­ czeństwa. Rano rozplakatowano i opublikowano w prasie odezwę wzywającą ochotników do Straży Obywatelskiej. Wyznaczono 12 punktów werbunkowych, do których w ciągu dnia zgłosiło się 1000 mężczyzn; byli to pierwsi spo­ śród kilku tysięcy tych, którzy obejmą i będą pełnili w oblężonej Warszawie służbę porządkową wspólnie z po­ zostałymi, głównie na Pradze, resztkami Policji Państwo­ wej. Janusz Regulski organizuje Komendę Główną Straży Obywatelskiej, ustala zadania straży i zasady jej działa­ nia. Na swych zastępców wyznacza znanego wydawcę dr Jana Gebethnera i ekonomistę Bronisława Barylskie- go. Prezydent Starzyński natomiast omawia z najbliższy­ mi współpracownikami zasady nowej organizacji władz miejskich, kwestię powołania zastępczej administracji publicznej oraz metody działania służb miejskich, zwłasz­ cza technicznych, których rola i zadania nieustannie się zwiększają. Ożywioną działalność prowadzą pozostali w Warszawie czołowi działacze organizacji politycznych i społecznych, przede wszystkim w zakresie samopomocy społecznej i przygotowań do obrony miasta. Grupa liderów PPS 6 września rano wysuwa propozycję utworzenia ochotni­ czych robotniczych oddziałów obrony stolicy. Propozycję tę przedstawiają gen. Czumie w imieniu PPS lomasz Arciszewski i Zygmunt Zaremba. W czasie konferencji na ten temat, około 9 rano, gen. Czuma akceptuje projekt. Wyraża zgodę na sformowanie 6 kompanii po 250 osób każda, z tym że będą one nie uzbrojone, ponieważ broń potrzebna jest wojsku, i zostaną użyte do prac pomoc­ niczych na rzecz miasta i wojska. Dowódcą nowej for­ macji — Robotniczych Batalionów Obrony Warszawy - zostaje działacz PPS kpt. Marian Kenig. Inicjatywa PPS i decyzja gen. Czumy miała duże znaczenie polityczne: 34 obok wojska pojawia się w Warszawie zorganizowany na sposób wojskowy ochotniczy oddział, który stanowi re­ prezentację robotników Warszawy. Lotnictwo niemieckie znów atakowało Warszawę, szcze­ gólnie zapełnione uciekinierami mosty i Pragę. Intensyw­ nie działało też polskie lotnictwo. Nasi piloci zestrzelili rekordową liczbę 15 samolotów niemieckich. Ale wróg jest już blisko miasta, zagrożone są połowę lotniska. Wie­ czorem Brygada Pościgowa dostaje rozkaz przeniesienia się na lotniska w rejonie Lublina. Bilans sześciodniowych walk brygady w obronie Warszawy to: 43 samoloty nie­ mieckie zestrzelone na pewno, 9 — prawdopodobnie i 20 uszkodzonych. Straty własne wyniosły 38 samolotów, to jest 70% stanu wyjściowego brygady. Samoloty myśliw­ skie odlatują na nowe lotniska, a kolumny samochodów brygady ruszają spod Warszawy w kierunku Lublina. Decyzja o ewakuacji lotnictwa myśliwskiego była uza­ sadniona, ponieważ nastąpiło bezpośrednie zagrożenie pod­ warszawskich lotnisk polowych, natomiast w sytuacji, gdy podjęto już decyzję bronienia Warszawy, uszczuple­ nie poprzedniego dnia sił i tak nielicznej artylerii prze­ ciwlotniczej musi budzić zdumienie. Stolica pozostała pra­ wie bezbronna wobec ataków z powietrza. Dramatyczne chwile owych dni zagrożenia Warszawy osiągnęły kulminację o północy. Wtedy właśnie, w nocy z 6 na 7 września, szef propagandy w Sztabie Głównym ppłk Roman Umiastowski wezwał przez radio ludność Warszawy do masowego udziału w budowie umocnień i barykad, ale jednocześnie zaapelował, by wszyscy nie zmobilizowani mężczyźni zdolni do noszenia broni udali się w kierunku wschodnim, gdzie zostaną wcieleni do woj­ ska. Apel spowodował tragiczne skutki. Na zatłoczone do ostatka mosty, ulice i podwarszawskie drogi wyruszyły tej nocy tysiące mężczyzn w różnym wieku, przeważnie jednak młodych, którzy dotychczas nie mieli kontaktu z wojskiem. Fala nowej ewakuacji objęła też część Stra- 35

ży Ogniowej, głównie sekcje z peryferii miasta zagrożo­ ne odcięciem od centrum przez wznoszone barykady. Po dziś dzień historycy usiłują ustalić, czy ów apel, zwany potocznie apelem Umiastowskiego, był jego ini­ cjatywą, czy wykonaniem polecenia wyższych władz. Na szczęście panika ogarnęła małą część ludności, bowiem mieszkańcy miasta zareagowali także na pierwszy frag­ ment apelu Umiastowskiego. Podczas gdy jedni opuszczali stolicę, inni, a było ich 100 tysięcy, stawili się w wyzna­ czonych punktach do budowy barykad i umocnień, głów­ nie na Mokotowie, Woli i Ochocie. Wkrótce po północy dyrektor naczelny Polskiego Radia Konrad Libicki polecił kierownikowi Działu Muzycznego Edmundowi Rudnickiemu zamknąć rozgłośnię przy ulicy Zielnej i opuścić Warszawę wraz z personelem rozgłośni. Jeszcze w południe zarządzono ewakuację radia do Lubli­ na. Dyrektor Libicki, wykonując rozkaz gen. Czumy, po­ lecił wysadzić w powietrze radiostację w Raszynie. Mo­ tywem tej decyzji generała była realna obawa, że obiekt dostanie się w ręce Niemców. W tę nerwową i dramatycz­ ną noc, kiedy stolicę opuszczały tysiące mężczyzn, kiedy w tysiącach mieszkań i na ulicach żegnano się na mie­ siące, lata, na zawsze, na falach eteru zamilkł głos War­ szawy. 7 września Na wszystkich odcinkach frontu trwają walki, czwartek ale nie przynoszą one przełomowych wydarzeń. Sztab armii „Poznań” pracuje nad planami zwrotu zaczepnego. Kapituluje Westerplatte, ale Wybrzeże broni się — pod Wejherowem i So­ bieszynem morskie pułki strzelców powstrzy­ mują niemieckie natarcie. U brzegów Szkocji ORP „Błyskawica” zatapia niemiecką łódź pod­ wodną. Po północy z 6 na 7 września, w tę noc, która jak wspominają starzy warszawiacy — zdawała się nie mieć 36 kresu, wydarzenia następowały po sobie w oszałamiają­ cym tempie. O godzinie 2.00 opuścił Warszawę naczelny wódz marszałek Edward Rydz-Smigły, udając się do Brześcia nad Bugiem. W Warszawie pozostał jako jego reprezentant szef Sztabu Głównego gen. brygady Wacław Stachiewicz wraz z małą ekipą oficerów. Ze stolicy wy­ jechał też dowódca Okręgu Korpusu I gen. brygady Mie­ czysław Trojanowski wraz z obsadą tego dowództwa. Spo­ wodowało to w następnych dniach pewien chaos w kwa­ termistrzostwie Dowództwa Obrony Warszawy, ponieważ pozostali oficerowie nie znali sieci i zasobów wojskowych składnic w Warszawie. Ewakuowano też personel dwóch szpitali wojskowych, a zarazem największych szpitali w stolicy: Okręgowego i Ujazdowskiego. Decyzja o ewakuacji tych szpitali jest niezrozumiała. Władze woj­ skowe wiedziały przecież, że Warszawa będzie broniona, a więc można się było spodziewać przybywania rannych. Kiedy nadszedł świt, przez ulice i mosty Warszawy ciągnęły nadal w kierunku wschodnim tłumy mężczyzn, wśród których przeciskały się wyładowane po brzegi sa­ mochody. Według wspomnień komendanta Straży Oby­ watelskiej Janusza Regulskiego, fala ewakuacyjna osiąg­ nęła szczyt właśnie 7 września *. Tego dnia więźniowie polityczni, głównie komuniści, korzystając z chaosu ewakuacji wydostali się z więzień, podobnie jak w poprzednich dniach więźniowie politycz­ ni z innych więzień w zachodniej Polsce. Dekret prezy­ denta o amnestii nie obejmował więźniów politycznych. Podczas gdy jednymi ulicami opuszczali Warszawę męż­ czyźni, odjeżdżały transporty ewakuacyjne, innymi ulicami napływali uchodźcy z zachodniej Polski i grupy rozbitków z armii „Łódź”. Nadal były zamknięte sklepy, nie kursowały tramwaje. Tego dnia wyszła tylko jedna gazeta — „Robotnik”, organ PPS. Na pierwszej stronie * Stolica 43(1558) 1977 37

dziennika zamieszczono apel wzywający mieszkańców Warszawy do udziału w kopaniu rowów przeciwlotni­ czych i w budowie umocnień. Tytuł apelu, złożony wiel­ kimi czcionkami, brzmiał: „Ojczyzna w niebezpieczeń­ stwie! Do obrony, obywatele!”. Front zbliżał się do Warszawy w niepokojąco szybkim tempie. Polskie armie kontynuowały marsz odwrotowy lub obsadzały nowe linie obronne. Część armii „Modlin” — 1, 8 i 20 Dywizje Piechoty — zajęła stanowiska nad Bugiem, tworząc osłonę Warszawy od północy. Ale na kierunku południowym 13 Dywizja Piechoty, po ciężkich walkach z 2 dywizjami pancernymi Wehrmachtu, była zmuszona opuścić pozycje pod Lubochnią i wycofać się na skraj Lasów Spalskich. Od tej strony nie było już żadnych polskich wojsk i żadnych polskich pozycji. XVI Korpus gen. Hoepnera pełnym gazem ruszył w kierunku stolicy Polski. Przygotowania do obrony miasta weszły w fazę koń­ cową. Rano zaminowano przedpola Warszawy na kierun­ kach przypuszczalnego natarcia przeciwnika. Daleko poza linie obronne zostały wysunięte czaty. Dokonywano prze­ sunięć wojsk, ponieważ do Warszawy w ciągu dnia przy­ bywały nowe oddziały. Przede wszystkim kilka batalio­ nów piechoty z 5 Dywizji: II i III z 40 Pułku „Dzieci Lwowskich” i III z 26 Pułku oraz II Batalion 94 Pułku z Rembertowa. Z Modlina przymaszerował 71 Batalion Saperów. Zwiększyła się też liczebność ciężkiej artylerii. Z Modlina przybył 46 Dywizjon Artylerii Ciężkiej, z transportów wyładowano 2 baterie 9 Pułku Artylerii Ciężkiej i baterię 3 Pułku, które przybyły z rejonu Ko­ luszek. W stołecznych koszarach kończono formowanie 3 pułków piechoty: 360 oraz 1 i 2 Pułki Piechoty Obrony Pragi. Linię obronną, obsadzoną przez 7 batalionów pie­ choty, podzielono na 3 zasadnicze odcinki: północny (Żo­ liborz) — pod dowództwem ppłk Waleriana Tewzadze, środkowy (Ochota i Wola) — pod dowództwem ppłk 38 Józefa Kalandyka i południowy (Mokotów) — pod do­ wództwem ppłk Mariana Rozborskiego. 2 odcinki miały po 8 dział artylerii lekkiej przeznaczonych do zwalczania czołgów, a odcinek środkowy — 20. Baterie artylerii cięż­ kiej, te, które w poprzednich dniach przybyły do stolicy, urządzały się na zajętych jeszcze w nocy stanowiskach bojowych na Pradze — w ogrodzie zoologicznym i w parku Paderewskiego. W sumie obrońcy mogli liczyć na wsparcie 12 haubic kalibru 155 mm i 12 dział kalibru 120 mm. Nadany w nocy apel Umiastowskiego, który spowodo­ wał tyle zamieszania, zaskoczył przede wszystkim dowód­ cę obrony Warszawy gen. Waleriana Czumę i prezyden­ ta Warszawy Stefana Starzyńskiego. Po wysadzeniu ra­ diostacji w Raszynie nie można było odwołać tęgo apelu drogą radiową. Gen. Czuma i Stefan Starzyński wydali więc odezwy do ludności, które już rano mogli przeczy­ tać mieszkańcy Warszawy. W odezwach wyjaśniono mo­ tywy i konieczność ewakuacji władz państwowych, a jed­ nocześnie wzywano ludność do spokoju, do pozostania w domach lub do powrotu do Warszawy, do dalszego udzia­ łu w pracach na rzecz obrony miasta. Odezwa gen. Czu- my zawierała po raz pierwszy zapowiedź walk o War­ szawę. Odezwy oraz widoczne przygotowania wojska do obro­ ny miasta zaczęły poprawiać nastroje. Od rana zgłaszały się do gen. Czumy delegacje ludności wyrażające goto­ wość i wolę walki w obronie Warszawy. Rano powrócił do Warszawy, po kilkugodzinnej tułaczce, dyrektor mu­ zyczny Polskiego Radia Edmund Rudnicki wraz z grupą pracowników. Wieczorem w budynku przy ulicy Zielnej przystąpili oni do uruchamiania radiostacji Warszawa II. Było to zadanie niezwykłej wagi, m.in. dlatego, że gdy w eterze zamilkł głos Warszawy, do akcji przystąpiła pro­ paganda Goebelsa. Z radiostacji wrocławskiej, dostrojo­ nej do fal stacji Warszawa I, Niemcy zaczęli nadawać dy­ 39

wersyjne audycje w języku polskim, rzekomo emitowane z Raszyna. Do Warszawy przyjechał amerykański fotoreporter i filmowiec Julian Bryan. Był on jedynym korespondentem zagranicznym podczas wrześniowych walk w Warszawie, co w pewnym stopniu świadczy o braku zainteresowania Zachodu wojną polsko-niemiecką w 1939 roku. Starzyński przyjmując Bryana powiedział: „My wszyscy musimy tu pozostać, lecz pan musi w końcu wyjść stąd ze swoimi zdjęciami. Pańskie zdjęcia powinny udowodnić swoje bar­ dzo ważne znaczenie — dzięki nim świat będzie się mógł dowiedzieć, co się tutaj zdarzyło”. Starzyński zaopatrzył Bryana w żelazny list, który upoważniał do robienia zdjęć i filmów na terenie Warszawy. Ponadto przydzielił mu do ochrony polskiego oficera, a także tłumacza. Przez' cały dzień ludność pracowała ochotniczo przy budowie barykad, umocnień i zapór przeciwczołgowych. Na Cytadeli i w koszarach 1 Pułku Szwoleżerów przy ulicy Szwoleżerów zorganizowano stacje zborne dla na­ pływających do Warszawy żołnierzy z rozbitych oddzia­ łów. Mjr Stefan Hernik odkrył przypadkowo w Forcie Bema magazyn, w którym było kilkadziesiąt armat ka­ libru 75 mm i haubic kalibru 100 mm. Działa te prze­ ciągnęli mieszkańcy Warszawy z Powązek na Krakowskie Przedmieście, gdzie w Ośrodku Zapasowym Artylerii, zor­ ganizowanym na terenie Uniwersytetu' Warszawskiego, formowano nowe baterie. Nadal zwożono broń z Dęblina i amunicję z Palmir. Naloty lotnicze wywołały tego dnia liczne pożary na Pradze, m.in. wokół dworców Wschodniego i Wileńskie­ go, a także na Targówku.. Lotnicy niemieccy ostrzeliwali strażaków gaszących pożary. Został ranny odłamkiem pierwszy strażak — Władysław Kreciejewski. Na skutek uszkodzenia przewodów na ulicy Zygmuntowskiej Praga była pozbawiona tego dnia wody. Nieba nad Warszawą broniły 7 września już uszczup­ 40 lone siły. Po ewakuacji zarządzonej 5 września spośród 16 i 1/2 baterii artylerii przeciwlotniczej 75 mm pozo­ stały tylko 3 (14 dział), a z 11 półbaterii przeciwlotniczych działek 40 mm — tylko 5 (10 dział). Począwszy od 5 wrześ­ nia do stolicy przybywały z zachodnich regionów Polski wojskowe i półfabryczne półbaterie działek 40 mm, tak że ich liczba stale się zwiększała. Ponadto pozostało w7 stolicy 7 kompanii przeciwlotniczych ckm-ów — ponad 100 karabinów*. Na ulicach pojawiły się patrole Straży Obywatelskiej — mężczyźni z żółtymi opaskami i czerwonymi literami S.O. noszonymi na lewym rękawie cywilnych ubrań. Straż Obywatelska zaciągnęła też posterunki przy gma­ chach publicznych i w bramach niektórych kamienic. Kiedy zapadła noc, chłodna i gwieździsta, gotowość bo­ jową zgłosił gen. Czumie dowódca 360 Pułku Piechoty ppłk Witalis Chmura. Pułk, wystawiony w ciągu 3 dni, skierowano do obsadzenia drugiej linii obronnej, która biegła już przez ulice Śródmieścia. Dowództwo obrony miasta przeniosło się z Alei Ujazdowskich na Nowy Świat 69 do budynku Ministerstwa Spraw Wewnętrznych (daw­ ny Pałac Zamoyskich). Ci spośród mieszkańców miasta, którzy tej nocy mieli włączone radioodbiorniki, około godziny 3.00 usłyszeli odezwę gen. Czumy oficjalnie odwołującą apel Umiastow- skiego i wstrzymującą ewakuację mężczyzn z Warszawy. Po trwającej mniej więcej dobę przerwie stolica znów odezwała się na falach eteru. Rozpoczęła działalność ra­ diostacja Warszawa II, która po zniszczeniu urządzeń na­ dawczych w Raszynie stała się w następnych dniach gło­ sem walczącej stolicy. Tej nocy odezwy gen. Czumy i Stefana Starzyńskiego usłyszano w wielu miastach i miasteczkach. Był to znak, * Według L. Głowackiego: Obrona Warszawy i Modlina na tle kampanii wrześniowej, Warszawa 19G4 41

że Warszawa jest wolna, że jest w niej dowództwo woj­ skowe, że będzie broniona. Warszawiacy, którzy usłyszeli te odezwy na szlaku wędrówki na wschód, zawracali w kierunku stolicy. 8 września Niemiecki zagon pancerny dochodzi do Warsza- piątek wy. Armia „Prusy” ponosi ciężkie straty, to­ rując sobie drogę ku Wiśle. Cofają się armie „Kraków” i „Karpaty”. Niemcy zajmują Jasło, Krosno i Duklę. Armia „Łódź” koncentruje się w rejonie Głowna. Naczelny wódz podejmuje decyzję przegrupowania polskich wojsk do wschodniej Małopolski i oparcia obrony o rzeki: Bug, Wisła i San. Na zajętych terenach Wehr­ macht dokonuje licznych zbrodni wojennych. Po chaosie dwóch poprzednich dni spowodowanym ewakuacją władz, a następnie apelem radiowym Umia- stowskiego, w Warszawie tego dnia zapanował spokój. Wznowiła częściowo działalność komunikacja miejska (wiele wagonów tramwajowych użyto już do budowy ba­ rykad), otwierano sklepy, kawiarnie, restauracje. Konty­ nuowano przygotowania do obrony miasta prowadzone sprężyście przez dowództwo wojskowe i władze cywilne. Siły garnizonu warszawskiego zwiększyły się o nowe od­ działy artylerii: do stolicy przybyła 8 Bateria z 5 Pułku Artylerii Lekkiej i 5 Dywizjon Artylerii Ciężkiej. W związku z przełamaniem przez Niemców polskich pozycji nad Narwią i zagrożeniem stolicy od strony pół­ nocno-wschodniej, dowódca Obrony Warszawy gen. Czu- ma przeznaczył do obrony Pragi nowo sformowane od­ działy: 1 Pułk Piechoty Obrony Pragi ppłk Stanisława Milana oraz 2 Pułk Piechoty Obrony Pragi ppłk Stefana Kotowskiego, który utworzono w ośrodku zapasowym 36 Pułku Piechoty Legii Akademickiej. Pułk ten wkrótce przyjmie nazwę 336 Pułku Piechoty. W celu usprawnienia struktury władzy w Warszawie, 42 a przede wszystkim w celu usprawnienia współpracy Do­ wództwa Obrony Warszawy z władzami samorządowy­ mi, gen. Czuma rano mianował majora rezerwy Stefa­ na Starzyńskiego komisarzem cywilnym przy Dowódz­ twie Obrony Warszawy. Funkcję prezydenta miasta objął dotychczasowy wiceprezydent Jan Pohoski. Stefan Sta­ rzyński zawiadomił o tym ludność Warszawy przez radio, apelując także o normalne wykonywanie obowiązków. Oto jak wspomina ten moment dyrektor finansowy Za­ rządu Miejskiego Warszawy Aleksander Ivanka: „W piątek, 8 września, schodząc przed południem głów­ nymi schodami ratusza, nagle ujrzałem otwierające się drzwi wejściowe, a w nich Starzyńskiego, który biegnąc szybko po schodach w górę zawołał: Bronimy się! Pisać odezwę! Zawróciłem i wszedłem do jego gabinetu. Zdy­ szany Starzyński poinformował, że została postanowiona obrona Warszawy, że on został komisarzem cywilnym przy Dowództwie Obrony, że zaraz trzeba ułożyć i wydruko­ wać odezwę... Tak się to zaczęło, przynajmniej w mojej pamięci”*. Znany warszawski wydawca Jan Gebethner zapisał w swym pamiętniku: „Byłem u prezydenta Starzyńskiego. Zakomunikował mi, że zapadła decyzja obrony Warszawy. Ta decyzja sta­ nowiła punkt zwrotny. Od tego momentu rozpoczęła się akcja oporu, potem zeszła w podziemie, w dalszej kon­ sekwencji doprowadziła do walki Polaków na wszystkich frontach”**. Radio Warszawa podało wiadomość o tworzeniu Robot­ niczych Batalionów Obrony Warszawy, a jednocześnie władze PPS wystąpiły z apelem do członków i sympaty­ ków o zgłaszanie się do tej jednostki. Punkty rejestra- * Cywilna obrona Warszawy we Wrześniu 1939 r., Warszawa 1964, s. 199. Instytut Historii PAN, maszynopis z 1964 43

cyjne zainstalowano w lokalu PPS przy ulicy Warec­ kiej 7. Stefan Starzyński znów reorganizuje tego dnia władze miejskie. Podzielił je na pion związany z obroną stolicy podległy bezpośrednio jemu i pion cywilny podległy pełniącemu obowiązki prezydenta miasta Janowi Poho- skiemu. Komenda Główna Straży Obywatelskiej, miesz­ cząca się dotychczas w Ratuszu, instaluje się w gmachu Banku Francusko-Polskiego przy ulicy Czackiego 6. Przed południem przybywa do Warszawy dowódca ar­ mii „Łódź” gen. dywizji Juliusz Rómmel wraz z kilkoma oficerami sztabu tej armii. Sztab armii „Łódź” niemieckie zagony pancerne odcięły od walczących dywizji i brygad. Szef Sztabu Naczelnego Wodza gen. brygady Wacław Sta- chiewicz powierzył gen. Rómmlowi — w imieniu naczel­ nego wodza — dowództwo nad wojskami armii „Łódź” i „Modlin” oraz nad załogą Warszawy z zadaniem koordy­ nacji polskich działań w szeroko pojętym obszarze War­ szawy w celu aktywnej obrony miasta i odciążenia in­ nych odcinków frontu. W myśl tego zadania Warszawa miała być bazą operacyjną i punktem oparcia dla wszyst­ kich polskich zgrupowań znajdujących się wokół stolicy. Załogi Warszawy i Modlina oraz armie „Łódź” i „Modlin’’ tworzyły od tej chwili Grupę Armii „Warszawa” z gen. Rómmlem jako dowódcą. Zainstalował on swe miejsce postoju w gmachu Sztabu Głównego przy ulicy Rakowiec­ kiej. Po zepchnięciu ostatnich polskich oddziałów, które prze­ słaniały drogę do stolicy na kierunku południowym w rejonie Lasów Spalskich, czołgi niemieckie 10 Armii po­ spiesznym marszem dążyły ku Warszawie, by przede wszystkim uchwycić mosty na Wiśle i sparaliżować ten najważniejszy węzeł komunikacyjny na środkowym od­ cinku frontu. 8 września wróg stanął u bram stolicy. Już około godziny 11.00 w Dowództwie Obrony War­ szawy wiedziano, że Niemcy zajęli Grójec i Radziejo­ 44 wice. Na rozpoznanie wysłano kilka patroli, m.in. pluton polskich tankietek, który powrócił około godziny 14.00, straciwszy 2 pojazdy w starciu z Niemcami pod Raszy­ nem i Pruszkowem. Przygotowania do obrony miasta były ukończone. Na pierwszej linii obronnej czuwały doborowe oddziały pie­ choty z wojsk pierwszego rzutu, m.in. II Batalion 41 Su­ walskiego Pułku im. marszałka Piłsudskiego. Kilkadzie­ siąt dział lekkich zapewniało pierwszej linii obronę prze­ ciwpancerną. Obsadzona też została w nocy druga linia obronna biegnąca przez ulice Śródmieścia. Artyleria cięż­ ka była skoncentrowana w warszawskich parkach, m.in. w Zoo, jako wsparcie oddziałów pierwszej linii. Zwiększo­ no też obsadę mostów, których strzegła piechota, a także saperzy i działa lekkiej artylerii. Gen. Czuma, w towarzystwie płk dypl. Mariana Por- wita, udał się na pierwszą linię, by zlustrować odcinki obronne. Z Woli obydwaj oficerowie wyjechali na reko­ nesans w kierunku Błonia, ale pod tą miejscowością za­ wrócił ich podchorąży, motocyklista, informując, że pół­ tora kilometra dalej są już niemieckie czołgi. Jak wspo­ mina płk Porwit *, w drodze powrotnej, przy kościółku na Woli, gen. Czuma zarządził pogotowie bojowe w 40 Pułku Piechoty „Dzieci Lwowskich”; żołnierze właśnie czyścili broń. Około godziny 14.00 czołowe oddziały 4 Dywizji Pan­ cernej Wehrmachtu zepchnęły polskie czaty i zajęły Okę­ cie i Włochy. Jednocześnie niemiecka artyleria rozpoczęła ostrzał Warszawy. Pierwsze pociski eksplodowały na Ochocie i w zachodnich rejonach Śródmieścia. Ludzie wybiegali z mieszkań, chronili się w załomach bram i klatkach schodowych, a wieczorem po raz pierwszy mie­ szkańcy wielu domów zeszli na noc do piwnic. • Marian Porwit: Obrona Warszawy. Wrzesień 1939, Warszawa 1959, s. 52 45

Około godziny 17.00 niemieckie oddziały pancerne przy­ jęły szyk rozwinięty i rozpoczęły natarcie. Zgrupowanie 4 Dywizji Pancernej — 35 Pułk Czołgów i 12 Pułk Strzel­ ców Zmotoryzowanych — wspierany ogniem 103 Pułku Artylerii atakowało wzdłuż szosy krakowskiej, między Okęciem a Ochotą. Główne natarcie ruszyło na przedpole odcinka II Batalionu 41 Pułku Piechoty na Ochocie, na­ tomiast pomocnicze natarcie — na stanowiska IV Ba­ talionu 21 Pułku Piechoty. W pierwszym rzucie nacierało około 30 czołgów. Po kilku minutach Niemcy znaleźli się w polu rażenia pol­ skich armat. Żołnierze, uprzedzeni wcześniej o bliskości wroga, ze spokojem oczekiwali pierwszej walki. Gęsty ogień dział z przedniego skraju obrony strzelających og­ niem na wprost zatrzymał niemieckie natarcie. Po go­ dzinie Niemcy cofnęli się na pozycje wyjściowe w rejon Raszyna; stracili kilka czołgów. 3 z nich zniszczył pluton 5 Baterii 1 DAK-u im. gen. Bema ze stanowisk przy uli­ cy Wawelskiej. Opór, z jakim niemieckie oddziały spotkały się na wlo­ towych arteriach Warszawy, był dla wroga zaskocze­ niem. Niemcy, zamierzając zająć stolicę Polski z marszu, nie spodziewali się takiego obrotu sprawy. Już o godzinie 17.15, a więc w kwadrans po tym, jak czołowe oddziały 4 Dywizji Pancernej Wehrmachtu ruszyły z pozycji wyjś­ ciowych w głąb ulic Warszawy, radio niemieckie nadało na cały świat komunikat donoszący, że czołgi nie­ mieckie zajęły Warszawę. Tym razem harmonogram dzia­ łań Wehrmachtu zawiódł na całej linii, zresztą nie po raz ostatni w toku kampanii jesiennej. Wieczorem Warszawa przeżywała nastrój grozy, ale i uniesienia. Szybko rozeszła się wieść, że pierwsze natar­ cie wroga zostało odparte, co wzbudziło dumę i radość. Ale miasto było ostrzeliwane przez całą noc ogniem ar­ tylerii. W wyniku bombardowań lotniczych zapaliły się 3 fabryki na Pradze. Od pocisków zapalających artylerii 46 wybuchły liczne pożary w kwadracie ulic Siennej, Złotej, Sosnowej i Żelaznej. Straż przez wiele godzin walczyła ofiarnie z ogniem. Rosła liczba rannych, a ponadto na­ pływały ciągle transporty sanitarne: tego dnia przywie­ ziono kilkuset rannych żołnierzy armii „Łódź”. Nie wy­ starczały już stołeczne szpitale; ludność zaczęła organizo­ wać nowe. Na Saskiej Kępie, w budynku Szkoły Gospo­ darczej przy ulicy Obrońców 25, z inicjatywy chirurga dr Józefa Leśniewskiego, mieszkańca tej dzielnicy, zor­ ganizowano punkt sanitarny. Personel liczył 18 osób, pla­ cówkę wyposażyli okoliczni mieszkańcy. Później powstało wiele takich punktów. Po jednodniowej przerwie znów ukazały się normalne wydania dzienników. Warszawa dowiedziała się tego dnia m.in. o zajęciu przez Niemców polskiej składnicy tran­ zytowej na Westerplatte, bronionej ofiarnie przez tyle dni. Stefan Starzyński przyjął delegację filmowców: Jerze­ go Gabryeskiego i Józefa Bartczaka. Zaakceptował pro­ jekt utworzenia ekipy filmowej. Był przekonany o po­ trzebie i konieczności zarejestrowania tego wszystkiego, co dzieje się i co się będzie działo w Warszawie. Miał się też wyrazić: „Niech się świat dowie”. I tak powstała eki­ pa filmowa, nazywana potocznie ekipą Starzyńskiego. Ile zdołano nakręcić metrów taśmy filmowej 35 mm? Praw­ dopodobnie 5 tysięcy metrów. Po wielu perypetiach część tych filmów dotarła do Anglii i USA. Dziś wiemy, że w Wytwórni Filmów Dokumentalnych pod sygnaturą MF-140 znajduje się pozbawiony chronologii materiał fil­ mowy długości 258 metrów, który zakupiono w latach sześćdziesiątych ze zbiorów Władysława Wajsmana w No­ wym Jorku. Obrazy te są znane, m.in. trupy na ulicy, płonący Zamek, Straż Ogniowa gasząca pożar, zbombar­ dowane ulice Starego Miasta, płonąca katedra Sw. Jana... Wieczorem na odprawie swego sztabu gen. Czuma oznaj­ mił: „Walka o Warszawę będzie prowadzona z całą deter­ 47

minacją. Z zajętych stanowisk obronnych nie ma żadnego odwrotu i na nich giniemy. Polecam to podać do wiado­ mości wszystkich oficerów i żołnierzy”. Słynny Rozkaz Dzienny Nr 1 Dowódcy Obrony Warszawy, odczytany jeszcze tego wieczoru przed frontem oddziałów, a na­ zajutrz opublikowany w prasie, zaczynał się słowami: „Żołnierze! Objęliśmy pozycję, z której nie ma zejścia. Na tej pozycji może wróg usłyszeć jedną tylko obecnie odpowiedź —•Dość, ani kroku dalej”*. Również wieczorem gen. Czumę odwiedził w pałacu Zamoyskich na Krakowskim Przedmieściu Stefan Sta­ rzyński, by omówić zasady współpracy. W nocy z 8 na 9 września opuścił Warszawę szef Szta­ bu Naczelnego Wodza gen. brygady Wacław Stachiewicz; udał się do naczelnego wodza, do Brześcia nad Bugiem. W stolicy pozostało dowództwo Grupy Armii „Warszawa” i Dowództwo Obrony Warszawy. Noc dzieląca ten burzliwy dzień od kolejnego wojen­ nego świtu mijała w mieście dość spokojnie. Nie spali ci, którzy pełnili służbę na wyznaczonych stanowiskach, zresztą nie tylko żołnierze. Pracownicy stacji PKP War­ szawa Zachodnia ściągnęli z Włoch pociąg z ciężkim sprzę­ tem saperskim i artylerią, doprowadzając go do stacji Warszawa Towarowa. 9 września Rozpoczyna się bitwa nad Bzurą. Dywizje wiel- sobola kopolskie atakują część oddziałów 8 Armii nie­ mieckiej i zajmują Łęczycę. Niemcy zajmują Poznań. Przełamanie polskich pozycji pod Wiz- ną stwarza realne zagrożenie Warszawy od pół­ nocnego wschodu. Przestaje istnieć armia „Pru­ sy”. Armia „Karpaty” wycofuje się w kierunku Przemyśla, a armia „Kraków” na linię Sanu i * Marian Drozdowski: Alarm dla Warszawy, Warszawa 1964, s. 110 48 Wisły, armia „Łódź” na Warszawę I Górę Kal­ warię. Na froncie zachodnim nie notuje się żadnych poważniejszych działań. W nocy z 8 na 9 września i Niemcy, i obrońcy stolicy przygotowywali się do następnego starcia. Po nieudanej próbie wtargnięcia do Warszawy z marszu Niemcy sta­ rannie przygotowywali decydujące, ich zdaniem, natarcie. Strona polska doskonaliła system obronny; po doświad­ czeniach pierwszej walki przebudowywano i umacniano barykady na przednim skraju obrony. Lewobrzeżna War­ szawa, w pierwszych dwóch dniach wojny miasto otwar­ te, przekształciła się teraz w obronny bastion. Wyloty stołecznych ulic na zagrożonych kierunkach zamknięto barykadami, które wspólnie z wojskiem wznosiła ludność cywilna. Barykady wzmacniała artyleria przeciwpancer­ na. Otwarte przestrzenie, liczne na Mokotowie i Ochocie, jak place i ogrody, zostały zamknięte krzyżowym ogniem karabinów maszynowych. W wielu miejscach, nawet na placu przed głównym gmachem Politechniki Warszaw­ skiej, saperzy założyli miny. O godzinie 6.50 Niemcy rozpoczęli krótkie, 10-minutowe przygotowanie artyleryjskie. Artyleria 4 Dywizji Pan­ cernej i sprowadzona w nocy artyleria ciężka atakowały południowo-zachodnie skraje Warszawy nawałą pocisków. O godzinie 7.00 ruszyło niemieckie natarcie. Jak wynika z niemieckich dokumentów, planowane były 3 osie natar­ cia: pierwsza z Rakowca przez Ochotę, teren filtrów, Ale­ je Jerozolimskie do mostu Poniatowskiego; druga z Ra­ kowca przez Ochotę, ulicą Grójecką, przez rejon Dworca Głównego do placu im. marszałka Piłsudskiego (obecnie plac Zwycięstwa); trzecia z Pruszkowa przez ulicę Wol­ ską, plac Teatralny do mostu Kierbedzia. Szczegółowe za­ dania przewidywały m.in. opanowanie gmachów Sztabu Głównego na placu Piłsudskiego i gmachu Ministerstwa Spraw Zagranicznych przy ulicy Wierzbowej. 4 — W arszaw ski w rzesień 49

W pierwszym rzucie natarcia ruszyło ponad 200 czoł­ gów, a za nimi piechota zmotoryzowana. 36 Pułk Czoł­ gów nacierał wzdłuż ulic Szczęśliwickiej i Grójeckiej; 35 Pułk Czołgów — wzdłuż szosy krakowskiej i Alei Żwirki i Wigury. Mimo że atakujące czołgi od razu zostały ostrze­ lane ogniem polskich dział, Niemcy z impetem parli do przodu. Furia natarcia była równa determinacji obroń­ ców. Przez otwarte przestrzenie niemieckie czołgi, mimo strat, dotarły do linii obronnej i w wielu miejscach sfor­ sowały barykady. Nie miały możliwości nacierania głów­ nymi ulicami, usiłowały więc przedostać się bocznymi: łamiąc płoty, miażdżąc mniejsze budynki, przez podwórza i ogrody parły ku ulicy Grójeckiej, w kierunku placu Na­ rutowicza. W tym rejonie wywiązał się gwałtowny bój. Działo kalibru 75 mm okopane na chodniku u wylotu ulicy Grójeckiej — dowodzone przez por. Eugeniusza Nie- dzielina — niszczy 3 czołgi i 2 samochody pancerne. Pol­ ska piechota unieszkodliwia ich załogi. Działo ppor. Józefa Suchockiego na skrzyżowaniu ulic Częstochowskiej i Gró­ jeckiej niszczy 4 i unieruchamia 1 niemiecki czołg. Jeden z czołgów, który lawirując bocznymi ulicami dojechał do placu Narutowicza, zniszczyło działo ppor. Piotra Jan­ czewskiego. Jednocześnie w zabudowaniach Ochoty, w uliczkach, na podwórzach, na klatkach schodowych toczyła się zacięta walka na broń ręczną, granaty, bagnety. Polscy piechurzy, wspomagani przez ludność cywilną, likwidowali załogi zniszczonych czołgów i odpierali natarcie niemieckiej pie­ choty postępującej za czołgami. W wyniku zdecydowa­ nej postawy obrońców niemieckie natarcie na Ochocie za­ łamało się i wkrótce przeciwnik rozpoczął odwrót. Boha­ terami boju, który przeszedł do historii, byli żołnierze I Dywizjonu 29 Pułku Artylerii Lekkiej i II Batalionu 41 Suwalskiego Pułku Piechoty, a także mieszkańcy Ocho­ ty. Oto jak wspomina bitwę, z dywizją pancerną Wehr­ 50 machtu jeden z bohaterów dnia, por. Eugeniusz Niedzie- lin: „Nadszedł świt. Salwy niemieckiej artylerii rozdarły zamglony poranek. Wybuchy setek pocisków skierowa­ nych przede wszystkim na Ochotę niosły śmierć i znisz­ czenie... Około godziny 7.00 nastąpił grzmot i wycie jed­ nocześnie uruchomionych silników czołgowych. Czołgi ru­ szyły... Pancerny zagon nieprzyjaciela powitany został gwałtownym ogniem obrony. Działka przeciwpancerne z doskonałą obsługą wytrącają z szyku bojowego pierw­ sze w tym ataku czołgi. Kompanie strzelców suwalskich jako pierwsze znalazły się w centrum fali dziesiątków maszyn pancernych idących z pełną prędkością, aby jak najprędzej osiągnąć linię zabudowań... Do walki włączy­ ła się nasza ciężka artyleria. Biły baterie nie tylko le­ wobrzeżne, ale i z rejonu Pragi”. W tym czasie, gdy dogasał bój na Ochocie — około 10.00 — Niemcy podjęli próbę wdarcia się do stolicy przez Wolę. Tutaj w pobliżu kościoła, w którym poległ gen. Sowiński, w rejonie historycznych redut powstania listopadowego natarcie niemieckie odrzucił 40 Pułk Pie­ choty „Dzieci Lwowskich”, a przede wszystkim — 8 Kom­ pania tego pułku por. Zdzisława Pacaka-Kuźmirskiego. Celny ogień obrońców zniszczył wiele czołgów i samocho­ dów stłoczonych w wąskiej ulicy Wolskiej. Według do­ wódcy 4 Dywizji Pancernej gen. Reinhardta tylko 35 Pułk Czołgów stracił tego dnia 57 z posiadanych 120 wozów bojowych. Warto dodać, że niemiecki dowódca już o go­ dzinie 9.45 wydał rozkaz przerwania walki, ale rozkaz ten dotarł do walczących oddziałów dopiero około 12.00. Późnym wieczorem Niemcy ponowili próby wdarcia się do Warszawy. Czołgi wtargnęły na Pole Mokotowskie, ale wypad niemiecki odparto, m.in. przy udziale oddziału złożonego z lotników. Był to krytyczny moment, została bowiem zagrożona ulica Rakowiecka i gmach sztabu, w którym przebywał gen. Juliusz Rómmel wraz z dowódz- 51

twem utworzonej 8 września Grupy Armii „Warszawa”. Sytuacja wszędzie była niemal krytyczna, także na pół­ nocny wschód od Warszawy. Niemcy przełamali pod Wiz- ną kolejną pozycję obronną nad Narwią, zajęli Wyszków i sforsowali Bug pod Brokiem. Armia „Modlin” rozpo­ częła odwrót, stolica została zagrożona od wschodu. W związku z tym gen. Czuma zreorganizował obronę War­ szawy, wzmacniając siły na prawym brzegu Wisły. Do­ wództwo prawobrzeżnej Warszawy powierzył płk Julia­ nowi Janowskiemu, a lewobrzeżnej — płk dypl. Maria­ nowi Porwitowi. Od rana trwa werbunek ochotników do Robotniczych Batalionów Obrony Warszawy w redakcji „Robotnika”, organu Polskiej Partii Socjalistycznej, przy ulicy Warec­ kiej. Wspomina kapitan rezerwy Marian Kenig, miano­ wany przez gen. Czumę dowódcą Robotniczych Batalio­ nów Obrony Warszawy: „Poza członkami PPS i klasowych związków zawodo­ wych, które były pod przeważającym wpływem naszej partii, na wezwanie do walki z najazdem faszystowskim żywo zareagowały ugrupowania lewicowe na czele z ko­ munistami i radykalnymi ludowcami... Brygada nasza prawie od pierwszych chwil powstania stała się w zasa­ dzie formacją jednolitofrontową” *. Przez radio przemawiał Stefan Starzyński, komisarz cywilny przy Dowództwie Obrony Warszawy. Wzywał pracowników instytucji użyteczności publicznej, aby sta­ wili się do pracy. Apelował do kupców o otwarcie skle­ pów, uspokajał mieszkańców. Mówił o konieczności po­ mocy policji w utrzymaniu porządku, przypominał o po­ trzebie gromadzenia wody i piasku do gaszenia pożarów. Zapowiedział, że będzie przemawiał przez radio codzien­ nie, a jeśli zajdzie potrzeba — częściej. * Centralne Archiwum KC PZPR, Marian Kenig: Wspomnienia, s. 24 52 Bombardowania lotnicze i ostrzał artyleryjski dezorga­ nizowały jednak życie w mieście. Tego dnia w niektórych punktach Warszawy płonęły domy. Na Woli spłonął zbior­ nik w Gazowni Miejskiej. Od tej pory ustał dopływ ga­ zu do mieszkań. Przestały kursować tramwaje. Wiele skle­ pów było nieczynnych. Pracowała nadal elektrownia. Działało Polskie Radio, które znów nadawało komuni­ katy, że Warszawa walczy i skutecznie odpiera natarcia wroga, zadając kłam niemieckim informacjom o zajęciu stolicy kraju. Wiadomości tych słuchano w wielu rejo­ nach Polski. Tysiące mężczyzn, którzy na apel Umiastow- skiego opuścili Warszawę, zawracało z drogi, by wrócić do miasta, wziąć udział w jego obronie. Wracali m.in. pracownicy Polskiego Radia. Jak wspomina mechanik Władysław Gusiew: „9 września do warszawskiej roz­ głośni Polskiego Radia zaczęli napływać koledzy z roz­ głośni regionalnych, z Katowic, Poznania, Łodzi. Pierw­ szym naszym źródłem zaopatrzenia była giełda warszaw­ ska przy ulicy Królewskiej. Zrobiliśmy kilka kursów z pełną przyczepą motocyklową różnych prowiantów, ale brakowało pieczywa. Przy ulicy Górnośląskiej pracowała piekarnia niejakiego Wilda, Niemca z pochodzenia. Poje­ chaliśmy na Górnośląską, otworzono bramę i pieczywo dostaliśmy za darmo. Wild w ogóle nie brał pieniędzy za chleb” *. 10 września Nad Bzurą oddziały armii „Poznań” i „Pomorze” niedziela uzyskują dalsze powodzenie, wykorzystując ele­ ment zaskoczenia przeciwnika. Niemieckie do­ wództwo zawraca jednostki podchodzące pod Warszawą i kieruje je w rejon walk nad Bzu­ rą. Wojska Grupy Operacyjnej „Narew” Są w okrążeniu. Armia „Modlin” cofa sią. Armia „Łódź” przebija sią ze Skierniewic ku Wiśle. Armia „Kraków” dochodzi do Sanu i zbliża się * Księga wspomnień — Wrzesień 1939, Warszawa 1971, s. 35 53