rynsztunku maszerowały bataliony 21 Pułku Piechoty
„Dzieci Warszawy”, z terkotem kół przejeżdżał przez uli
ce Pragi 1 Dywizjon Artylerii Konnej im. gen. Bema.
Oddziały szły w kierunku północnej granicy. Warszawę
opuściły też transportami 30 Pułk Piechoty z Cytadeli
i 36 Pułk Piechoty Legii Akademickiej, wyruszając nad
zachodnią granicę. W koszarach pozostała tylko część
kadry, a także część nadwyżek zmobilizowanych rezer
wistów.
Polskie dowództwo przewidywało możliwość ataków na
stolicę z powietrza. Nieba nad Warszawą broniła Brygada
Pościgowa Naczelnego Wodza — 5 eskadr myśliwskich
liczących 54 samoloty — dowodzona przez płk pilota
Stefana Pawlikowskiego. Brygada była rozlokowana na
lotniskach polowych pod Zielonką i Jabłonną. Do obrony
Warszawy przeznaczono także zgrupowanie artylerii prze
ciwlotniczej, którym dowodził płk Kazimierz Baran. Zgru
powanie liczyło 66 dział kalibru 75 mm i 22 działka ka
libru 40 mm, a ponadto 7 kompanii przeciwlotniczych
karabinów maszynowych (łącznie 112 ckm-ów). Było to
33% lotnictwa myśliwskiego i ponad 20'/o dział przeciw
lotniczych, którymi dysponowało Wojsko Polskie.
Ostatni Międzynarodowe napięcie w Europie osiąga
dzień pokoju fazę kryzysu w ostatnich dniach sierpnia. 29
sierpnia dowództwo polskie zarządza mobiliza
cję powszechną, która w wyniku interwencji
rządów Anglii i Francji, liczących jeszcze na
pokój, zostaje odwołana. Następnego dnia jest
jednak ostateczna i nieodwołalna.
31 sierpnia, w czwartek, wytężona praca trwała przez
cały dzień w Sztabie Głównym przy ulicy Rakowieckiej.
Od rana do wieczora napływały do sztabu meldunki: od
dowódców armii meldujących o zajęciu przez polskie dy
wizje i brygady pozycji na liniach obronnych; od wy
wiadu potwierdzającego fakt koncentracji niemieckich
oddziałów wzdłuż całej granicy z Polską. Pierwsze na
tarcie wroga miało przyjąć 36 związków taktycznych,
łącznie około 60% jednostek piechoty i 73% jednostek
kawalerii zmobilizowanych w dwóch etapach: częściowo
jeszcze w marcu, a w większości w dniach od 24 do 26
sierpnia. Reszta wojsk znajdowała się w toku mobiliza
cji — zarządzonej ostatecznie 30 sierpnia — bądź w tran
sportach.
Od południa ku północy rozlokowane były armie: „Kar
paty”, „Kraków”, „Łódź”, „Poznań”, „Pomorze”, „Mod
lin” i Samodzielna Grupa Operacyjna „Narew”. Na ty
łach armii znajdowało się kilka zgrupowań odwodowych;
najsilniejsze z nich stanowiła armia „Prusy”, która na
przedpolach Piotrkowa osłaniała najważniejszy kierunek
działań prowadzący ze Śląska do Warszawy.
W Warszawie w ostatnim dniu pokoju panował na
strój gorączkowego napięcia, podniecenia i niepewności,
który niosło nieznane jutro. Setki osób gromadziło się
przed rozplakatowanymi poprzedniego dnia obwieszcze
niami o mobilizacji powszechnej, a jednocześnie tysiące
mężczyzn, wielu już w mundurach, podążało na dworce
kolejowe, by udać się do swoich pułków. Tego dnia prze
stał obowiązywać normalny rozkład jazdy PKP, a nie
7
licznymi pociągami podróżowali tylko zmobilizowani lub
osoby udające się w podróż służbowo. Wielu zmobilizo
wanych miało przydziały do oddziałów w Warszawie, du
ży ruch panował więc w stołecznych kompleksach koszar:
na Cytadeli i na Pradze przy ulicy 11 Listopada. Do biur
RKU — Rejonowych Komend Uzupełnień — zgłaszali się
licznie ochotnicy spośród mężczyzn nie objętych mobili
zacją. Wygląd miasta zmieniły stanowiska artylerii prze
ciwlotniczej, przeciwlotniczych karabinów maszynowych,
a zwłaszcza balony zaporowe. — duże, meforemne grusz
ki oplecione siatką — wypuszczane w górę na uwięzi.
W 230 punktach miasta kilkadziesiąt tysięcy osób kopało
ochotniczo — jak co dnia począwszy od 25 sierpnia —
rowy przeciwlotnicze.
Nie wszyscy jednak kopali rowy, nie wszyscy żegnali
swych najbliższych odjeżdżających do wojska. Starsi
mieszkańcy stolicy, pamiętający I wojnę światową, a tak
że młodsi, ale przezorni, robili zakupy, gromadząc głów
nie zapasy żywności. Po raz pierwszy przed sklepami spo
żywczymi formowały się kolejki. Beztroscy warszawiacy
politykowali w kawiarniach, barach, restauracjach. Za
tłoczonymi ulicami przejeżdżały czerwone tramwaje dzwo
niąc na przystankach, mknęły dorożki „na gumach”, kur
sowały autobusy i taksówki. Czasem przemaszerował od
dział wojska. Matki z dziećmi zapełniały parki i skwery,
gazeciarze głośno reklamowali prasę, pełną wtedy sen
sacyjnych tytułów. Przez' Aleje Ujazdowskie przejeżdżały
prywatne pojazdy: wytworne wolanty ze stangretami w
liberii na kozłach lub eleganckie samochody z szoferami,
także w liberii. W północno-zachodniej dzielnicy miasta
życie toczyło się odrębnym trybem: gwarny, na czarno
ubrany tłum, żywo gestykulując, załatwiał interesy
handlowe.
Gdy wieczorem warszawiacy siadali do kolacji, w więk
szości mieszkań przy stole było co najmniej jedno puste
8
miejsce; brakowało tych, którzy w polowych mundurach
znajdowali się daleko od domu.
Chciwie słuchano wiadomości radiowych i śmiało moż
na stwierdzić, że wszystkie radioodbiorniki były tego wie
czoru włączone. W stolicy, liczącej wówczas prawie pół
tora miliona mieszkańców, było zarejestrowanych około
150 tysięcy aparatów radiowych. Słuchano owego dnia
Radia Warszawa, łapano stacje zagraniczne. Późnym wie
czorem wszystkie niemieckie radiostacje nadały szokują
cy komunikat, który podawał, że uzbrojone oddziały pol
skie wtargnęły w głąb Niemiec. Polscy powstańcy opa
nowali rzekomo radiostację w Gliwicach, a regularne od
działy wojskowe natarły na miejscowości Hohenlinden i
Geyersdorf. Wydarzenia w Gliwicach były starannie przy
gotowaną przez hitlerowców prowokacją. Ani Polska, ani
Europa nie uwierzyły w tę wiadomość. W ślad za tym ko
munikatem o godzinie 21.00 niemieckie radio podało tekst
16-punktowego Ultimatum skierowanego pod adresem
polskiego rządu. W ultimatum żądano oddania Niemcom
Gdańska i Pomorza oraz spełnienia innych warunków
naruszających suwerenność państwa polskiego. Ultima
tum było nie do przyjęcia. Nie zostało ono zresztą ofi
cjalnie przekazane władzom polskim.
Wieczorem w stołecznym ratuszu obowiązywało już
ostre pogotowie i wyznaczeni pracownicy pełnili nocne
dyżury. Wiceprezydent Janusz Kulski, komendant OPL
na miasto stołeczne Warszawę — sprawnie zorganizowa
nej i świetnie wyszkolonej cywilnej sieci obrony prze
ciwlotniczej — otrzymał od komendantów dzielnic mel
dunki o pełnej gotowości do akcji. Pełną gotowość mel
dowała też warszawska Straż Ogniowa, którą dowodził
płk Stanisław Gieysztor. Na podwarszawskich lotniskach
czuwali piloci Brygady Pościgowej, a w stolicy — żoł
nierze z obsługi dział przeciwlotniczych. W Sztabie
Głównym, w ministerstwach i urzędach także trwał ostry
dyżur.
9
0 godzinie 22.30 minister spraw zagranicznych Józef
Beck otrzymał telefoniczną wiadomość o wkroczeniu do
Gdańska oddziałów Wehrmachtu i jawnej mobilizacji dy
wizji SS „Danzig-Heimwehr”. Na Śląsku bojówki Frei-
korpsu przygotowywały się do ataku na obiekty prze
mysłowe. Na Pomorzu oddziały Selbstschutzru rozpoczęły
akcje dywersyjne. Po godzinie 24.00 cywilne i wojskowe
władze Rzeczypospolitej oraz dyżurni redaktorzy gazet
wiedzieli, że wojna stała się faktem. We wszystkich od
działach Wojska Polskiego skoncentrowanych nad gra
nicą z Niemcami zarządzono stan wzmożonej czujności.
Mijała ostatnia noc pokoju w Europie. Zbliżał się świt
1 września.
1 września O godzinie 4.45 rozpoczyna się wojna polsko-
piątek -niemiecka. Bez wypowiedzenia wojny wojska
hitlerowskie atakują granice państwa polskie
go. Główne kierunki natarć: z Prus Wschodnich
na Działdowo i Mławę; z północnego zachodu
na Działdowo i Czersk; z południowego zacho
du na Częstochowę i Piotrków Trybunalski; z
południa, przez góry, na Nowy Targ.
1 września o świcie wojska niemieckie zaatakowały
obszar państwa polskiego na lądzie, morzu i w powietrzu.
Rozpoczęła się trwająca 36 dni kampania jesienna, zwa
na też wojną obronną Polski. Rozpoczęła się II wojna
światowa, która na blisko 6 lat ogarnęła najpierw Euro
pę, a później prawie cały świat.
Wojska niemieckie miały nad Wojskiem Polskim prze
wagę liczebną, a przede wszystkim przewagę techniczną.
Wielokrotnie silniejsze i w pełni nowoczesne były nie
mieckie lotnictwo i broń pancerna, przy czym działały
one w myśl nowoczesnej doktryny wojny błyskawicznej.
Wielką przewagę zapewniał napastnikom duży stopień
motoryzacji armii. Była to przewaga w szybkości dzia
10
łania. Niemcy zastosowali po raz pierwszy w historii za
sady wojny totalnej, przestępcze z punktu widzenia pra
wa międzynarodowego; atakowali nie bronione miasta,
wsie i osiedla, kolumny uchodźców, a także szpitale i
obiekty Czerwonego Krzyża.
Wojsko Polskie stawiło napastnikom zacięty opór na
całej długości frontu. Piechurzy i saperzy, kawaleria i
artylerzyści, lotnicy i marynarze, mimo widocznej już w
pierwszych starciach przewagi wroga, z determinacją
podjęli bój. Długa jest lista walk, które stoczyło tego
dnia Wojsko Polskie. Wymieńmy jedną, bez precedensu
w historii II wojny światowej. Wołyńska Brygada Ka
walerii, która strzegła kierunku prowadzącego do stolicy,
przez cały dzień skutecznie powstrzymywała natarcia 4
Dywizji Pancernej Wehrmachtu; żołnierze zniszczyli 150
pojazdów przeciwnika, w tym 75 czołgów, i utrzymali
swe pozycje pod wsią Mokra w rejonie Kłobuck-Często-
chowa.
Warszawiaków obudziły tego dnia niecodzienne odgłosy.
W wielu punktach miasta strzelały z charakterystycznym
głuchym przydźwiękiem działa przeciwlotnicze, zwane
wówczas zenitówkami. Na jasnym, słonecznym niebie
widać było obłoczki pękających pocisków i małe, srebrne
sylwetki samolotów zataczających wokół siebie spirale.
Nad Warszawą trwała pierwsza w dziejach miasta bitwa
powietrzna.
O 6 rano rozgłośnia Polskiego Radia w Warszawie na
dała komunikat: „Zarządzam w całym kraju alarm prze
ciwlotniczy!”. Następnie z głośników popłynęły słowa
kolejnego komunikatu: „Uwaga! Uwaga! Ogłaszam alarm
dla miasta Warszawy!”. A zaraz potem: „Uwaga, uwaga.
Nadchodzi, koma trzy...” Początkowo wielu warszawia
ków bawiły tajemnicze słowa kodu. Nikt z mieszkańców
nie wiedział jeszcze, że w ten właśnie sposób sztab Bry
gady Pościgowej, stacjonujący w Warszawie, nadawał in
formacje przekazywane z terenowych punktów dozorowa
li
nia OPL do adresatów na potowych lotniskach. Pierwszy
meldunek o wyprawie około 100 niemieckich bombow
ców lecących z północy w kierunku Warszawy nadał już
po godzinie 6.00 posterunek obserwacyjny w Mławie.
O godzinie 6.30 poderwana została w alarmie Brygada
Pościgowa. O 7.00 padły pierwsze strzały. Nad Jabłonną,
Zegrzem, Radzyminem rozgorzała zacięta walka powietrz
na, która trwała około 50 minut. Dzięki polskim lotnikom
formacje niemieckich bombowców zostały rozproszone i
zmuszone do odwrotu. Tylko kilka samolotów wroga
przedarło się nad Warszawę i zrzuciło pierwsze, nieliczne
jeszcze bomby, które spowodowały straty wśród ludności
cywilnej. Polegli też pierwsi lotnicy: kpt. Mieczysław Ol
szewski i podchor. Tomasz Szymoński. Por. Aleksander
Gabszewicz, który uczestniczył w strąceniu niemieckiego
bombowca He-111, sam został trafiony, a gdy ratował się
na spadochronie, ostrzeliwali go niemieccy lotnicy. Rów
nież ppor. Feliks Szyszka, kiedy opadał na spadochro
nie, otrzymał 17 postrzałów.
Tego dnia druga bitwa powietrzna rozgorzała po po
łudniu, gdy nad Warszawę ruszyło 150 bombowców z
lotnisk w Prusach Wschodnich, na Pomorzu, a nawet w
środkowych Niemczech. Chociaż Brygada Pościgowa mia
ła już tylko 30 samolotów zdolnych do akcji, znów polscy
piloci rozproszyli nieprzyjacielskie bombowce. Tylko nie
liczne dotarły do celu bombardując Koło, Rakowiec, Ba
bice i — niecelnie — przyczółki warszawskich mostów, a
także lotniska na Okęciu i Gocławiu. Ogółem zestrzelono
14 samolotów wroga przy własnych stratach 24 maszyn.
Zastępca dowódcy brygady ppłk Leopold Pamuła zestrze
lił 2 niemieckie samoloty i staranował trzeci, ratując się
na spadochronie. Również 2 samoloty zestrzelił ppor. Hie
ronim Dudwał. Ale bohaterem dnia został ppor. Jerzy
Palusiński ze 111 eskadry: choć ranny i poparzony, szczęś
liwie wylądował na lotnisku. Kiedy wieziono go ulicami
12
miasta do szpitala, ludność Warszawy zgotowała mu go
rącą owację.
W wyniku niemieckich bombardowań powstały znaczne
zniszczenia na Okęciu, zwłaszcza w Polskich Zakładach
Lotniczych.
Nastroje w mieście były optymistyczne. PAT — Polska
Agencja Telegraficzna — nadała rano na cały świat na
stępującą depeszę: „O świcie siły zbrojne Rzeszy Nie
mieckiej rozpoczęły działania wojenne przeciw Polsce...”.
Prezydent Rzeczypospolitej Ignacy Mościcki ogłosił oko
licznościowe orędzie: „Obywatele Rzeczypospolitej! Nocy
dzisiejszej odwieczny wróg nasz rozpoczął działania wo
jenne wobec Państwa Polskiego, co stwierdzam wobec
Boga i Historii... Cały naród polski, w walce o swoją
świętą i słuszną sprawę, zjednoczony z armią, pójdzie ra
mię przy ramieniu do boju i pełnego zwycięstwa...”
Ze względu na naloty prezydent RP Ignacy Mościcki
opuścił w nocy Zamek, przenosząc się do swej rezydencji
w Błotach. Naczelny wódz Edward Rydz-Smigły wydał
rozkaz do armii i pozdrowił przez radio załogę Wester
platte. Radio poinformowało również, że generalny in
spektor sił zbrojnych, obejmujący z chwilą wybuchu woj
ny funkcję naczelnego wodza, na mocy konstytucji zo
stał także następcą prezydenta Rzeczypospolitej.
Na murach stolicy ukazały się rozporządzenia ministrów
spraw wojskowych i spraw wewnętrznych związane ze
stanem wojennym w państwie. Popołudniowa prasa, obok
informacji, przyniosła liczne odezwy organizacji społecz
nych nawołujące do obrony zagrożonej ojczyzny. Zarzą
dzono ostre pogotowie OPL i Straży Ogniowej, które
zresztą od rana trwały na posterunkach pełniąc ofiarnie
swe obowiązki. Do Warszawy przybyła w pierwszym dniu
wojny ewakuowana z Poznania grupa Straży Ogniowej,
którą skierowano na Pragę. Ludność cywilna, w przerwie
między obu alarmami lotniczymi, które tego dnia prze
żyła Warszawa, nadal kopała rowy.
W sklepach ciągle panował tłok. Teraz już w pośpiechu
uzupełniano zapasy w spiżarniach. Kompletowano też do
mowe apteczki. Na ulicach można było po raz pierwszy
zobaczyć wiele osób z przewieszonymi przez ramię maska
mi przeciwgazowymi. Urzędnicy ministerstw otrzymali
maski wojskowe w zielonych, brezentowych torbach.
Część ludności cywilnej zaopatrzyła się w ostatnich dniach
pokoju w specjalne tampony przeciwgazowe, które no
szono na taśmie w tekturowych pudełkach.
Nastrój w mieście był poważny, nigdzie nie zaobserwo
wano paniki. Czekano na reakcję sojuszników.
Z września Wojska niemieckie nacierają na 4 zasadniczych
sobata kierunkach, 2 z nich mają charakter strategicz
ny: z południowego zachodu na Częstochowę,
Piotrków i Warszawę; z północy na Mławę,
Wiznę i na wschód od Warszawy. Celem tych
natarć jest zamknięcie polskich armii w wiel
kim luku Wisły. Wojsko polskie stawia nie
mieckim dywizjom zacięty opór. Dyplomaci za
chodniej Europy próbują jeszcze ratować pokój.
Od świtu wojska niemieckie kontynuowały natarcie. Na
całej niemal długości frontu rozgorzał bój, który do hi
storii przeszedł pod nazwą bitwy granicznej. W ciągu
dnia do naczelnego dowództwa napływały od dowódców
armii meldunki, które w sumie dawały niepokojący obraz
sytuacji: wszędzie, gdzie atakował wróg, występowała
przewaga techniczna wojsk przeciwnika, wszędzie wyła
niała się groźba przełamania polskich pozycji i koniecz
ność odwrotu.
Zaznaczył się wyraźnie kierunek niemieckich natarć,
przewidywany zresztą już wcześniej na podstawie mel
dunków wywiadu o koncentracji wojsk przeciwnika. Naj
silniejsza z 5 armii niemieckich — ID Armia, licząca 13
dywizji, w tym 2 pancerne, 3 lekkie i 2 zmotoryzowane —
prowadziła natarcie z Dolnego Śląska w ogólnym kierun
14
ku na Piotrków i Warszawę. 3 Armia nacierała z Prus
Wschodnich najkrótszą drogą prowadzącą do stolicy. Na
południu 14 Armia, na południowym zachodzie 8 Armia
i wreszcie na północno-zachodnim odcinku frontu 4 Armia
prowadziły natarcie pomocnicze.
Warszawa odgrywała zasadniczą rolę w niemieckim pla
nie działań. Tu miały się spotkać armie nacierające z po
łudnia i północy, aby odciąć wojsko polskie walczące w
wielkim łuku Wisły i uniemożliwić mu przeprawę na pra-
. wy brzeg rzeki. Warszawa była bowiem nie tylko stolicą,
centrum dyspozycyjnym państwa, głównym ośrodkiem
politycznym i administracyjnym, lecz także, z wojskowe
go punktu widzenia, najważniejszym węzłem komunika
cyjnym. Wystarczy powiedzieć, że z 30 dywizji i brygad
przerzucanych w okresie koncentracji wojsk na zachod
nią granicę państwa — 17 przewieziono przez Warszawę
(codziennie przejeżdżały przez Warszawę 144 transporty
wojskowe). Spośród kilkunastu mostów na Wiśle, od Sa
nu po ujście Bugo-Narwi, 4 znajdowały się w stolicy.
2 września bój o stolicę Polski toczył się jeszcze na jej
dalekich przedpolach: 20 Dywizja Piechoty pod Mławą z
najwyższym trudem odpierała natarcia 2 dywizji piecho
ty i grupy pancernej „Kempf” I Korpusu; Mazowiecka
Brygada Kawalerii walczyła w rejonie Chorzeli z korpu
sem „Wodrig”; 7 Dywizja Piechoty armii „Kraków” oraz
Wołyńska Brygada Kawalerii armii „Łódź” powstrzymy
wała lawinę czołgów 10 Armii.
W Warszawie nadal, choć z mniejszym natężeniem niż
pierwszego dnia, trwały walki powietrzne. Stolica prze
żyła dwa alarmy lotnicze, rano i wieczorem. Celem nie
mieckich wypraw bombowych były mosty na Wiśle i
Dworzec Wschodni. Tego dnia wróg zmienił taktykę:
bombowce niemieckie nadlatywały nad Warszawę nie w
zwartych formacjach, lecz rozrzucone szerokim łukiem.
Mimo to myśliwska Brygada Pościgowa znowu udarem
niła przeciwnikowi wykonanie zadań; warszawskich mo-
15
stów nie zniszczono, Dworca Wschodniego nie zabloko
wano. W wyniku nalotów byli jednak zabici i ranni, głów
nie wśród ludności cywilnej. Trzeba dodać, że 2 wrześ
nia rano Brygada Pościgowa miała gotowych do startu
tylko 20 samolotów spośród 54, z którymi rozpoczęła wojnę.
Po raz ostatni w historii II Rzeczypospolitej obradował
tego dnia od godziny 15.00 Sejm i Senat. Wspólne posie
dzenie obu izb przekształciło się w patriotyczną manife
stację. Przedstawiciele różnych ugrupowań sejmowych, w
tym mniejszości narodowych, deklarowali poparcie dla
rządu w chwili zagrożenia bezpieczeństwa państwa. Prze
mówienie wygłosił prezes Rady Ministrów generał dywi
zji Felicjan Sławoj-Składkowski. Oświadczył on m.in.:
„Jesteśmy spokojni o losy narodu i państwa”. Wokół
gmachu Sejmu zebrał się tłum mieszkańców Warszawy,
który przez cały czas posiedzenia manifestował aprobu
jącą postawę.
Prezydent RP wydał dekret o amnestii, który pomijał
jednak więźniów politycznych. Na mocy tego dekretu
zwalniano więźniów kryminalnych i wcielano ich do woj
ska lub kierowano do pracy.
Naczelnictwo Związku Harcerstwa Polskiego wydało
specjalny rozkaz zarządzający „Pogotowie Wojenne Har
cerzy i Harcerek”. Zgodnie z tym rozkazem, który prze
stawiał działalność ZHP na wojenne tory, drużyny męskie
podjęły służbę w OPL. Warszawscy harcerze działali
głównie jako łącznicy przy poszczególnych ogniwach roz
budowanej w Warszawie sieci placówek i komend OPL.
Drużyny żeńskie rozpoczęły organizowanie punktów sa
nitarnych na skrzyżowaniach ważniejszych ulic oraz
punkty żywienia dla żołnierzy na dworcach. Harcerki kie
rowano również do służby w centralach telefonicznych.
Ruch na dworcach był nadal ogromny. Do stolicy do
tarły pierwsze pociągi ewakuacyjne z Wielkopolski. Przez
Warszawę w dalszym ciągu przejeżdżały transporty woj
ska. Zgodnie z zarządzeniem władz miejskich przystąpio
16
no do tworzenia punktów etapowych dla ewakuowanych
i dla spodziewanych uchodźców. Władze Warszawy reor
ganizowały też agendy zarządu miejskiego, dostosowując
ich działalność do sytuacji wojennej.
Prasa zamieściła tego dnia liczne komunikaty o sytuacji
na froncie, kolejne apele i odezwy. Radio nadawało dzien
niki, komunikaty, zarządzenia władz i popularne pieśni
żołnierskie.
Drugi dzień wojny przyniósł wiele wydarzeń, mimo to
stolica żyła jeszcze normalnie. W kawiarniach i restaura
cjach panował zwykły ruch. Kina i teatry były czynne
jak zawsze, chociaż widzów było znacznie mniej niż przed
wojną. W teatrzyku „Ali Baba” przy ulicy Karowej wy
stawiano polityczną rewię pod tytułem „Pakty i Fakty”,
której premiera odbyła się w ostatnim dniu pokoju. Auto
rami tekstów byli Julian Tuwim, Marian Hemar i Andrzej
Włast. Występowali m.in.: Mieczysław Fogg, Lopek Kru
kowski, który reżyserował rewię, i Ludwik Sempoliński.
Sempoliński, występujący w roli Chaplina, parodiował
Hitlera śpiewając na melodię popularnej piosenki „Titi-
na”: „Ten wąsik, ach, ten wąsik, ten wzrok, ten lok, ten
pląsik, i wdzięk, i lęk, i mina, i śmiech — tak jest, to
ja...”. Słowa, charakteryzacja i gra popularnego aktora
były dla widowni całkowicie czytelne. Wśród warszaw
skiej publiczności buńczuczny Fiihrer budził jeszcze
śmiech.
3 września Anglia i Francja oficjalnie wypowiadają wojnę
niedziela hitlerowskiej III Rzeszy. Na kilku odcinkach
polskie pozycje obronne zostają przełamane.
Polskie oddziały ponoszą klęskę w Borach Tu
cholskich. Niemieccy dywersanci atakują w
Bydgoszczy kolumny polskich wojsk. Na pół
nocnej granicy toczą się ciężkie walki. Mnożą
się zbrodnie wojenne: Wehrmacht rozstrzeliwuje
jeńców wojennych, kolejarzy, harcerzy, funk
cjonariuszy państwowych, kobiety.
17
W słoneczną niedzielę 3 września Warszawa wraz z
całą Polską przeżywała godziny wielkiej nadziei. War
szawiacy dowiedzieli się w południe, że Anglia wypo
wiedziała wojnę III Rzeszy. Wojna polsko-niemiecka stała
się wojną europejską, choć jeszcze nie światową. Przed
budynkami ambasady angielskiej przy ulicy Nowy Świat
18 odbyła się spontaniczna manifestacja. Wielotysięczny
tłum wznosił okrzyki: „Niech żyje Anglia!”, „Vive la
France!”, „Precz z Hitlerem!”. Śpiewano hymn narodowy,
„Warszawiankę”, hymn państwowy Francji „Marsylian-
kę”, a także pieśń legionową „My, Pierwsza Brygada”.
Spod ambasady angielskiej tłumy udały się pod ambasadę
francuską przy ulicy Frascati, gdzie manifestowano z po
dobnym entuzjazmem (Francja wypowiedziała wojnę III
Rzeszy Niemieckiej o godzinie 17.00). Na wieść o mają
cym powstać w Polsce Legionie Czechosłowackim grupy
warszawiaków udały się też pod budynek poselstwa tego
państwa przy ulicy Koszykowej, gdzie doszło do kolejnej
spontanicznej manifestacji.
O godzinie 14.00 tłum ruszył na plac Marszałka Pił
sudskiego, aby przed Grobem Nieznanego Żołnierza od
dać hołd poległym w walkach za wolność Ojczyzny.
W stolicy ogarniętej falą entuzjazmu panował radosny
nastrój. Tymczasem naczelny wódz marszałek Edward
Rydz-Smigły w rozmowie z generałami dywizji Mieczy
sławem Norwid-Neugebauerem i Stanisławem Burchardt-
-Bukackim, szefami misji wojskowych, które tego dnia
wyjeżdżały do Londynu i Paryża, powiedział: „Front jest
wszędzie przerwany. Pozostaje nam tylko odwrót za Wi
słę, o ile to jeszcze będzie wykonalne”.
Wśród wielu niepomyślnych wiadomości, które tego
dnia napłynęły do Sztabu Głównego, jedna była szczegól
nie dramatyczna: rozerwany został styk armii „Kraków”
i „Łódź” w rejonie Częstochowy, a luka w ugrupowaniu
polskich wojsk otwierała niemieckim oddziałom tak zwa
ną szosę piotrkowską — drogę przez Radomsko, Piotrków
18
i Tomaszów do Warszawy. Ugrupowane na przedpolu
Piotrkowa polskie dywizje z armii odwodowej „Prusy”
były już ostatnią przesłoną na drodze do Warszawy, wzdłuż
której parły do przodu niemieckie dywizje pancerne 10
Armii.
W związku z tą sytuacją marszałek Smigły-Rydz jesz
cze przed południem polecił ustnie ministrowi spraw woj
skowych gen. dywizji Tadeuszowi Kasprzyckiemu, który
od mobilizacji pełnił też funkcję dowódcy obszaru tyło
wego, zorganizowanie obrony stolicy przed zagonem pan
cernym.
Do gen. Kasprzyckiego wezwano komendanta Stra
ży Granicznej gen. brygady Waleriana Czumę, który
wraz ze swym zastępcą płk Julianem Jankowskim zamel
dował się w kwaterze dowódcy obszaru tyłowego przy
ulicy Kozielskiej 10 na Powązkach o godzinie 11.00. Gen.
Kasprzycki powierzył gen. Czumie organizację obrony
miasta od strony południowo-zachodniej, skąd spodziewa
no ‘ się nieprzyjaciela w przypadku przełamania linii
obronnych armii „Prusy”.
Warszawa jest tylko jednym ogniwem nowo tworzo
nej linii obronnej, chociaż ogniwem najważniejszym. Za
rządzono utworzenie 2 odcinków wzdłuż środkowej Wisły
z zadaniem obrony przepraw. Północny odcinek — od Mod
lina do Dęblina — ma jako rygiel Warszawę. Na połud
niowy odcinek — od Dęblina po Sandomierz — zostaje
wysłana pospiesznym marszem z Garwolina Warszawska
Brygada Pancerno-Motorowa. Dowódca brygady płk dypl.
Stefan Rowecki, późniejszy komendant główny Związku
Walki Zbrojnej, a następnie Armii Krajowej, otrzymuje
zadanie od gen. dywizji Tadeusza Kasprzyckiego o godzi
nie 12.00.
Dowództwo Obrony Warszawy instaluje się w budyńku
Komendy Legii Akademickiej w Alejach Ujazdowskich 28.
Jej komendant, płk dypl. Tadeusz Tomaszewski, obejmuje
szefostwo sztabu gen. Czumy. Zastępca gen. Czumy płk
19
Julian Jankowski zostaje niezwłocznie wysłany na roz
poznanie południowo-zachodnich rubieży Warszawy pod
względem możliwości obronnych. Gen. Czuma wysyła też
oficerów łącznikowych do armii „Łódź”, „Poznań” i
„Modlin” oraz ekipę oficerów na dalekie przedpole z za
daniem obserwacji ruchów oddziałów pancernych prze
ciwnika.
O godzinie 21.00 gen. Czuma zarządza odprawę swego
szczupłego sztabu, który w większości tworzą oficerowie
Komendy Straży Granicznej, i podaje zarys swej kon
cepcji obrony miasta. Dokonano także bilansu sił, które
są niewystarczające. W samej Warszawie: Batalion Sto
łeczny, który pełnił służbę reprezentacyjną i wartowniczą,
II batalion ckm, 2 kompanie asystencyjne naczelnego wo
dza, 5 plutonów zmotoryzowanych pionierów, w kosza
rach na Cytadeli i przy ulicy 11 Listopada ośrodki zapa
sowe 3 pułków piechoty formujące właśnie 4 bataliony
marszowe. W Rembertowie stacjonował dywizjon arty
lerii lekkiej i ośrodek zapasowy batalionów strzeleckich,
w którym do akcji były gotowe 2 bataliony. Zapadła de
cyzja, aby w tej sytuacji ściągnąć z pobliskich garnizo
nów wszystkie możliwe oddziały i zatrzymywać transpor
ty wojskowe jadące przez Warszawę.
Tego dnia także władze cywilne miasta kontynuowały
przygotowania stolicy do trudnych, wojennych dni. Orga
nizowano nowe placówki opieki społecznej, punkty sa
nitarne i punkty etapowe dla uciekinierów z zachodniej
i północnej Polski. Harcerki zorganizowały łącznie 23
uliczne i dworcowe punkty sanitarne. Doskonalono sy
stem działania OPL. Władze miejskie skierowały do akcji
nowo utworzone Brygady Pogotowia Budowlanego, któ
rych zadaniem było usuwanie szkód spowodowanych bom
bami. Odbywały się posiedzenia władz organizacji poli
tycznych i społecznych, podczas których wyrażano goto
wość do wzięcia udziału w obronie państwa oraz kiero
wano apele o taką właśnie postawę obywatelską do swych
20
członków i sympatyków. Szczególną aktywność przejawia
ła PPS, zarówno CKW tej partii, jak i jej władze miej
skie — Warszawski Okręgowy Komitet Robotniczy. Przy
warszawskiej Gminie Żydowskiej — 375 tysięcy Żydów
mieszkających w Warszawie stanowiło niemal 30% lud
ności miasta — powstał Stołeczny Komitet do spraw Zwią
zanych z Obroną Państwa. Warszawska Gmina Żydowska
organizowała różne społeczne działania o charakterze sa
mopomocy i przygotowywania się do życia w warunkach
wojennych.
W koszarach tego dnia meldowali się licznie mężczyź
ni, posiadacze białych kart mobilizacyjnych, powołani
obwieszczeniem rozlepionym rankiem na murach miasta.
Dodatkowa mobilizacja obejmowała wszystkich mężczyzn
podlegających służbie wojskowej bez względu na wiek i
kategorię zdrowia, także zaliczonych do pospolitego ru
szenia i wojskowych w7stanie spoczynku.
Na lotniskach polowych pod Warszawą mechanicy go
rączkowo usuwali uszkodzenia samolotów myśliwskich,
a zbrojmistrze pospiesznie taśmowali amunicję. Brygada
Pościgowa, która rano miała 40 samolotów zdolnych do
akcji, stoczyła kolejne walki powietrzne. Luftwaffe w
tym dniu znów zmieniła taktykę. Bombowce nadlatywały
kluczami z różnych kierunków i na różnych wysokoś
ciach. Dla szczupłego liczebnie polskiego lotnictwa zwal
czanie przeciwnika stało się trudniejsze niż w poprzed
nich dniach, kiedy nad stolicę nadlatywały zwarte for
macje eskadr. Sporo bombowców niemieckich zdołało
przedostać się nad Warszawę. Rano zbombardowano Okę
cie. W budynkach PZL wybuchł pożar. Wieczorem Bry
gada Pościgowa została przesunięta, ze względów tak
tycznych, na nowe lotniska połowę w Zaborowie oraz
Radzikowie.
Zapadła noc. W koszarach przy ulicy 29 Listopada po
bierali hełmy i broń artylerzyści konni przywiezieni sa
mochodami z Mińska. Formowała się ochotniczo 5 Ba
21
teria 1 Dywizji Artylerii Konnej im. gen. Bema licząca
6 dział. Batalion Stołeczny maszerował na wyznaczone
odcinki obronne na Woli. Z Rembertowa przymaszerowal
41 Dywizjon Artylerii Lekkiej. Na rampach kolejowych
wyładowywały się zatrzymane transporty wojskowe 29
Dywizji Piechoty jadące pod Piotrków: 2 Bateria 29 Puł
ku Artylerii Lekkiej z Grodna i doborowy oddział pie
choty — 2 Batalion 41 Suwalskiego Pułku Piechoty im.
marszałka Piłsudskiego, szczycący się orderem Virtuti
Militari na pułkowym sztandarze. Oddziały, które za kil
ka dni miały rozpocząć bój w obronie Warszawy, przy
bywały na pole bitwy.
4 września Na froncie zachodnim, mimo wypowiedzenia
poniedziałek wojny Niemcom przez Anglię i Francję, panuje
cisza. Polskie armie toczą ciężkie walki z na
jeźdźcą odpierając liczne ataki, ale odwrót jest
nieuchronny. Dywizjony Brygady Bombowej
złożonej z „Łosi” i „Karasi” atakują skutecznie
zgrupowania niemieckiej broni pancernej.
W poniedziałek 4 września front był już w kilku miej
scach przełamany. Armia „Kraków" znajdowała się w
marszu odwrotowym. Oddziały armii „Łódź” próbowały
jeszcze organizować opór wzdłuż Warty i przesłaniać kie
runek na Warszawę. Armia „Poznań” wycofywała się na
główną pozycję obronną w rejonie Koła. Armia „Pomo
rze” poniosła ciężką porażkę w walkach z przeważają
cymi siłami niemieckimi. W Borach Tucholskich, w okrą
żeniu, walczyły 2 pułki 9 Dywizji Piechoty z tej armii
i wiele innych oddziałów, natomiast z Bydgoszczy wy
cofywały się na południe te oddziały, którym udało się
uniknąć okrążenia, tj. osłabiona w walkach 27 Dywizja
Piechoty i część Pomorskiej Brygady Kawalerii. Pod Mła
wą ostatni obrońcy polskich pozycji opuścili bunkry i
okopy o godzinie 7 rano. Dywizje armii „Modlin” masze
Ł2
rowały na główną linię oporu nad Wisłą i Narwią. 8 i
20 Dywizje Piechoty skierowały się do Płocka i Modlina.
Oddziały tych dywizji zasilą wkrótce załogę twierdzy i
częściowo Warszawy.
Z powodu braku odwodowych oddziałów na bliskich
przedpolach stolicy, w pośpiechu formowano z rezerwi
stów kompanie i szwadrony, aby obsadzić nimi przepra
wy na środkowym odcinku Wisły. Utworzono armię „Lu
blin”, której zadaniem jest początkowo obrona przepraw
na Wiśle od Modlina do Sandomierza, a później od Otwoc
ka do Solca. Południowy odcinek od Annopola do Solca
obsadza Warszawska Brygada Pancerno-Motorowa płk
Stefana Roweckiego, północny odcinek, od Solca po Świd
ry — grupa pieszych szwadronów kawalerii z ośrodka za
pasowego w Garwolinie pod dowództwem płk Tadeusza
Komorowskiego. (Zrządzeniem losu ci dwaj dowódcy obej
mą z czasem funkcje komendantów Armii Krajowej pod
pseudonimami „Grot” i „Bór”). Następne w kierunku pół
nocnym mosty za Świdrami znajdowały się w Warsza
wie. Obronę przepraw i miasta od strony południowo-za
chodniej organizuje gen. Walerian Czuma.
Warszawa — miasto otwarte — nie była przystosowana
do obrony. Stare rosyjskie forty wybudowane w XIX wie
ku nie nadawały się do zadań obronnych w 1939 roku.
Gen. Czuma postanowił więc zorganizować linię obrony
miasta opierając się na skraju zwartej zabudowy, umac
niał zwłaszcza wyloty głównych arterii. Były to, jak się
okaże w najbliższej przyszłości, słuszne decyzje. Infor
mując swój sztab o założeniach obrony Warszawy, gen.
Czuma oznajmił, że będzie to walka bez możliwości wy
cofywania się z zajmowanych pozycji. Miasto i mosty
na Wiśle musiały być utrzymane, spodziewano się bo
wiem nadejścia wojsk znajdujących się na lewym brzegu
rzeki i zorganizowania linii obronnej wzdłuż Wisły. Obro
na stolicy miała, oczywiście, znaczenie polityczne — ocze
23
kiwano na rozpoczęcie francuskiej ofensywy na froncie
zachodnim.
Zgodnie z założeniami dowództwa, kilkakrotnie zresztą
korygowanymi, po południu 4 września oddziały zajmo
wały linie obronne. Batalion Stołeczny mjr Józefa Spy
chalskiego zajął stanowiska na Woli, II Batalion 41 Su
walskiego Pułku Piechoty — na Ochocie. W Cytadeli zdo
łano sformować 2 nowe bataliony: IV Batalion 21 Pułku
Piechoty „Dzieci Warszawy” obsadzał Mokotów, a IV Ba
talion 30 Pułku Strzelców Kaniowskich — Żolibórz. 41
Dywizjon Artylerii Lekkiej rozdzielono na poszczególne
odcinki obronne. Przeznaczenie armat kalibru 75 mm do
zwalczania czołgów było kolejną słuszną decyzją gen.
Czumy. Świeżo sformowana 5 Bateria 1 Dywizjonu Arty
lerii Konnej zajęła rano stanowiska przeciwpancerne w
ogrodach przy ulicy Odyńca na Mokotowie. Rozpoczęto
formowanie batalionu obrony mostów i dwóch kompanii
czołgów. Emerytowany gen. Stanisław Bułak-Bałachowicz
rozpoczął organizowanie dwóch szwadronów kawalerii z
rezerwistów i ochotników. Do wojska powołano z rezerwy
oficerów saperów.
Trzeba dodać, że gen. Walerian Czuma został podpo
rządkowany dowódcy Okręgu Korpusu I gen. brygady
Mieczysławowi Trojanowskiemu, który otrzymał nomina
cję na dowódcę obrony Wisły od Modlina do Dęblina, ale
było to podporządkowanie czysto formalne.
Już czwarty dzień trwała powietrzna obrona Warsza
wy. Eskadry Brygady Pościgowej startowały tego dnia
wielokrotnie, m.in. około godziny 16.00 eskadry III Dy
wizjonu Myśliwskiego rozproszyły grupę niemieckich
bombowców nad Babicami. Bilans dnia był jednak nie
pomyślny: w czasie 75 lotów strącono tylko 1 niemiecki
samolot, bombowiec, przy stracie własnych 8 samolotów,
które zostały uszkodzone. Wiele samolotów przeciwnika
przedarło się nad Warszawę i zbombardowało Śródmieś
cie, Pragę, Okęcie. W centrum Pragi, na Grochówie, na
24
Woli i Okęciu wybuchły pożary. Paliły się budynki mie
szkalne i fabryki. Straż Ogniowa ugasiła 17 większych
pożarów. Były straty wśród ludności cywilnej.
Do położonej jeszcze z dala od frontu Warszawy na
deszły pierwsze transporty rannych, głównie żołnierzy z
armii „Łódź”. Na ulicach pojawiły się też grupy ucieki
nierów spod Częstochowy i z okolic Łodzi. W celu sko
ordynowania działalności w zakresie opieki społecznej i
pomocy uchodźcom oraz poszkodowanym wskutek bom
bardowań prezydent Warszawy Stefan Starzyński powo
łał Stołeczny Komitet Samopomocy Społecznej. Tego dnia
powstały też: Robotniczy Komitet Pomocy Społecznej
utworzony pod egidą PPS oraz Żydowski Komitet Robot
niczy Samopomocy Społecznej.
W związku z zagrożeniem Warszawy Rada Ministrów
powzięła decyzję o ewakuacji niektórych agend Minister
stwa Spraw Zagranicznych i Ministerstwa Spraw Woj
skowych do miejscowości położonych na wschód od War
szawy, w których miały one kontynuować swą działal
ność. Zdecydowano się także ewakuować korpus dyplo
matyczny. Pracownicy ambasad i poselstw stanowili
znaczną część — liczącej wówczas 11 tysięcy osób — ko
lonii cudzoziemców w Warszawie. Zapadła również de
cyzja o wywiezieniu z Warszawy na wschód zasobów zło
ta Banku Polskiego. W nocy z 4 na 5 września z Dworca
Wschodniego odjechały pierwsze pociągi ewakuacyjne
wiozące urzędników wspomnianych ministerstw i zagra
nicznych dyplomatów wraz z ich rodzinami.
5 września Niemcy prowadzą gwałtowne natarcie z 2 kie-
wtorck runków: z północnego zachodu i wschodu oraz
z południowego zachodu na Warszawę. Wieczo
rem zajmują płonący Piotrków. Cofają się ar
mie „Pomorze”, „Łódź”, „Prusy” i „Kraków”.
Armiom tym oraz armii „Poznań" i innym od
działom naczelny wódz daje rozkaz wycofania
25
się za Wisłę i San, aby na linii tych rzek utwo
rzyć linię frontu. Niemcy zajmują Bydgoszcz
i rozpoczynają na szeroką skalę aresztowania
i egzekucje polskiej ludności.
\
We wtorek 5 września na przedpolach Piotrkowa roz
gorzała kolejna bitwa o Warszawę. Od wczesnych godzin
rannych Niemcy gwałtownie kontynuowali natarcie w kie
runku stolicy z południowego zachodu. Czołgi 1 i 4 Dy
wizji Pancernej przez Radomsko sunęły w kierunku Piotr
kowa. Pancerne i zmotoryzowane kolumny wroga bom
bardowała rano Brygada Bombowa z odwodu lotniczego
naczelnego wodza, ale bombardowanie to nie powstrzy
mało marszu przeciwnika, choć poniósł on straty.
Na przedpolu Piotrkowa ugrupowane były oddziały
armii „Prusy” (19 Dywizja Piechoty). Od rana niemieckie
lotnictwo i artyleria bombardowały polskie pozycje. Oko
ło 10 rano czołgi niemieckiej 1 Dywizji Pancernej ruszy
ły do natarcia. Rozpoczął się bój o wielką stawkę — o
drogę do Warszawy. Mimo szalonej przewagi wroga żoł
nierze 3 pułków piechoty: 77, 85 Strzelców Wileńskich
i 86 wykazali nieustępliwość i odparli niemieckie natar
cie. Ale po godzinie 14.00 drugie natarcie niemieckiej na
wały pancernej wspierane ogniem dział i atakami lotnic
twa przyniosło przeciwnikowi sukces. Polscy żołnierze
zaczęli się wycofywać w kierunku Piotrkowa. O godzinie
16.00 bitwa toczyła się już na skraju miasta. Rozpoczęły
się walki uliczne, które trwały do zmroku. Wieczorem
Niemcy zajęli płonący Piotrków.
4 Dywizja Pancerna, drugi taran niemieckiego natar
cia, atakowała od rana pozycje armii „Łódź” w rejonie
Bełchatowa. Przez wiele godzin 2 Pułk Piechoty Legio
nów walczył pod Borową Górą, która kilkakrotnie prze
chodziła z rąk do rąk. Ten bój na południowym skrzydle
armii „Łódź” był jednym z najbardziej zaciętych w 1939
roku. Na północnym skrzydle tej armii Niemcy odrzucili
10 Dywizję Piechoty z rejonu Sieradza. Armii „Łódź” gro
26
ziło obustronne oskrzydlenie. Jej dowodca, gen. Juliusz
Rómmel, powziął decyzję odwrotu.
Skoordynowane z natarciem w rejonie Piotrkowa — w
skali operacyjnej — było drugie niemieckie natarcie w
kierunku Warszawy, prowadzone z północnego wschodu.
Niemcy atakowali polski przyczółek nad Narwią pod Ró
żanem. Mimo bohaterskiej obrony pozycji 115 Pułk Pie
choty wycofał się w nocy na lewy brzeg Narwi. Obu
stronne zagrożenie stolicy przez wojska niemieckie nad
ciągające z kierunków północno-wschodniego i południo
wo-zachodniego stało się realne.
W nocy z Warszawy odjechały w kierunku Lublina
pierwsze pociągi ewakuacyjne z personelem ministerstw
1 centralnych urzędów. Niektórzy urzędnicy zabierali ze
sobą rodziny. W kierunku wschodnim odjechała także ko
lumna samochodów wioząca państwowy skarb Polski —
złoto i dewizy Banku Polskiego.
Około godziny 4 rano w ślad za tą kolumną wyruszyły
2 samochody ciężarowe z majątkiem Funduszu Obrony
Narodowej (FON-u). W 1936 roku, kiedy realne stało się
zagrożenie państwa, władze odwołały się do narodu o po
moc. W ciągu ostatnich przedwojennych lat nikt nie po
skąpił ofiar na ten najwyższy cel, jakim było wzmocnie
nie sił obronnych Polski. Każdy dał to, na co go było stać.
Wśród darów na FON znalazły się zabytkowe, bezcennej
wartości wyroby ze złota i srebra: kandelabry, cukierni
ce, papierośnice, biżuteria, a także złote obrączki i srebrne
pięciozłotówki. Były też dary może najcenniejsze, bo
rodzinne pamiątki — srebrne i złote krzyże Virtuti Mili-
tari po dziadach i pradziadach. Wśród skrzyń, którymi
załadowano ciężarówki jadące do Lublina, 11 miało szcze
gólną wartość: w 4 były wyroby ze złota i złoty złom,
w 2 — złote monety o wartości numizmatycznej, 1 skrzy
nia zawierała złote monety wartości złotego kruszcu,
2 następne — złote zegarki, 1 skrzynia była wypełniona
kamieniami szlachetnymi i 1 — dewizami w banknotach
27
i czekami. Reszta skrzyń zawierała srebro: przedmioty
użytkowe, monety i biżuterię.
Ulice Warszawy, zwłaszcza wylotowe, były poprzecina
ne barykadami i umocnieniami, zatłoczone grupami
uchodźców z zachodniej Polski i kolumnami samochodów
zdążającymi w stronę Lublina. Edward Mróz, oficer łącz
nikowy Ministerstwa Spraw Wojskowych, które zarzą
dzało Funduszem Obrony Narodowej, wspomina, że sa
mochody z majątkiem FON-u jechały ze Śródmieścia do
granic Warszawy prawie cztery godziny, a przecież mia
sto było mniejsze niż obecnie *.
W miarę podstawiania kolumn samochodowych i pocią
gów opuszczali Warszawę ci, którzy byli objęci ewakuacją
— tysiące osób. Członkowie rządu przed wyjazdem z
Warszawy zebrali się rano w katedrze Sw. Jana na uro
czystym nabożeństwie. Stolicę opuścili tego dnia ministro
wie i personel prawie wszystkich ministerstw (było ich
wtedy 11), pracownicy wielu instytucji państwowych, a
także komisarz rządu na Miasto Stołeczne Warszawę —
Włodzimierz Jaroszewicz.
Mimo polecenia premiera prezydent Warszawy Stefan
Starzyński odmówił wyjazdu. Pozostał w zagrożonej sto
licy wraz z całym zespołem pracowników Zarządu Mia
sta i instytucji komunalnych. W pożegnalnej rozmowie z
Jaroszewiczem, komisarzem rządu, Stefan Starzyński
oświadczył: „Ja dezerterem nie będę”.
Rzeczywiście, Warszawa przypominała w owej chwili
obóz warowny przygotowujący się do odparcia wroga i
wymagała szczególnie prężnego działania władz i służb
miejskich. Problemów było wiele, choćby likwidowanie
szkód i opieka nad uchodźcami i bezdomnymi, których
domy i mieszkania zostały zniszczone. Tego dnia 500 osób
ulokowano w kinie „Colosseum” przy ulicy Nowy Świat,
900 — w kinie „Atlantic” przy ulicy Chmielnej. Na zbcm-
* Perspektywy 1(436) 1978
2 0
bardowanym tego dnia Dworcu Wschodnim zginęły har
cerki (prawdopodobnie 20), które prowadziły tam punkt
sanitarny.
Trwają przygotowania do obrony miasta. Na Woli,
Ochocie, na Mokotowie żołnierze urządzają stanowiska bo
jowe, saperzy minują przedpola stanowisk. 5 Baterię 1
Dywizji Artylerii Konnej wycofano z ulicy Odyńca i roz
dzielono na 3 części. Po 2 działa ustawiono na stanowi
skach na ulicy Wawelskiej, przed mostem Kierbedzia i
na odcinku Sielce. Przy budowie barykad, umocnień i za
pór przeciwczołgowych ochotniczo pracuje ludność cywil
na. Mieszkańców miasta nie przerażają złe wiadomości na
pływające z frontu, widok znękanych uchodźców z za
chodnich rejonów Polski ani straty spowodowane nalo
tami.
Na Warszawę tego dnia znów spadają bomby i znów
ginie wiele osób, choć stolicy dzielnie i ofiarnie bronią
świetnie wyszkoleni lotnicy. Niestety, polskie lotnictwo
myśliwskie jest coraz mniej liczne. Brygada Pościgowa
miała rano tylko 30 samolotów zdolnych do akcji. Polskie
eskadry stoczyły tego dnia kilka powietrznych walk, m.in.
około godziny 8.30 nad Rembertowem, przed 12.00 nad
Babicami i mniej więcej o tej samej porze w obszarze
powietrznym między Grodziskiem a Pruszkowem. Ogółem
zestrzelono 9 samolotów przy stracie 4 własnych, co było
sukcesem. Nad Wyszkowem poległ pilot por. Stefan
Okrzeja, młodszy brat sławnego bojownika Polskiej Partii
Socjalistycznej. Ale i w szeregach przeciwnika rosną stra
ty. Zestrzelono wracającego z nalotu na Warszawę do
wódcę dywizjonu w 1 Pułku Ciężkich Myśliwców mjr
Hammesa, uczestnika walk w Hiszpanii.
Polskim lotnikom skutecznie sekundowała w walce z
Luftwaffe artyleria przeciwlotnicza. Od 1 września sto
licy broniło około 90 dział przeciwlotniczych i 112 prze
ciwlotniczych ciężkich karabinów maszynowych. Wieczo
rem została zarządzona ewakuacja większości artylerii
przeciwlotniczej. Na prawy brzeg Wisły i dalej na wschód
wyruszyło 13 baterii i 8 półbaterii. Pozostało tylko 14
spośród 66 dział kalibru 75 mm i 12 spośród 22 działek
kalibru 40 mm.
Późnym popołudniem minister propagandy Michał Gra
żyński poinformował dziennikarzy na konferencji praso
wej o ewakuacji władz państwa, ministerstw, instytucji
państwowych i centralnych, administracyjnych i samo
rządowych władz stolicy, a także kierowniczych gremiów
partii i stronnictw politycznych oraz personelu stołecz
nych redakcji dzienników i czasopism. Wskutek tej de
cyzji większość działaczy politycznych i warszawskich
dziennikarzy zaczęła przygotowania do opuszczenia War
szawy. Władze wojskowe zarządziły ewakuację starszych
wiekiem harcerzy.
Wieczorem rozpoczęła się ewakuacja Ministerstwa
Spraw Wewnętrznych i Komendy Główne] Policji Pań
stwowej. W ślad za nią zaczęły opuszczać Warszawę ob
sady niektórych komisariatów policji. Przewidując taką
sytuację, prezydent Starzyński zarządził tego dnia utwo
rzenie ochotniczej Straży Obywatelskiej, której zadaniem
była ochrona miasta przed chaosem, anarchią, grabieża
mi. Przez cały dzień w jego gabinecie na Ratuszu Janusz
Regulski, wyznaczony na stanowisko komendanta Straży
Obywatelskiej, pracował nad projektem zasad działania
i organizacji straży.
W nocy z 5 na 6 września prezydent RP Ignacy Mościcki
wyjechał z Błot pod Warszawą w kierunku wschodnim
do Ołyki, małego zabytkowego miasta w województwie
wołyńskim. \ :
Wieść o ewakuacji władz i urzędów, widok kolumn sa
mochodów opuszczających Warszawę i odjeżdżających ze
stolicy pociągów pesymistycznie nastroił ludność miasta.
Nikt nie myślał jeszcze o klęsce, ale powszechne stało się
pytanie, czy Warszawa będzie broniona, czy też oddana
30
na łup wroga bez walki. Nie znano jeszcze decyzji Na
czelnego Dowództwa.
Wieczorem marszałek Rydz-Smigły wydał dowódcom
armii rozkaz wycofania się za Wisłę i San, aby na linii
tych rzek, a także na linii Narwi i Biebrzy, utworzyć no
wą ciągłą linię frontu.
Po północy opuścił stolicę premier, a zarazem mini
ster spraw wewnętrznych gen. dywizji Felicjan Sławoj-
-Składkowski. Tuż przed wyjazdem wygłosił przemówie
nie radiowe, zawiadamiając o wyjeździe rządu i żegnając
mieszkańców Warszawy.
W tym czasie czołgi XVI Korpusu Pancernego Wehr
machtu znajdowały się zaledwie 110 km od miasta, o
czym również nie wiedzieli mieszkańcy stolicy.
6 września Polskie armie cofają się w ciągłych walkach
środa na wschód. Oddziały niemieckie kontynuują
szybki marsz ku Wiśle, aby uchwycić mosty.
Niemcy bez walki zajmują Kraków i Nowy
Sącz. W Bydgoszczy Niemcy nadal organizują
masowe aresztowania i egzekucje.
Niemcy kontynuowali natarcie zmierzające do oskrzyd
lenia polskich oddziałów w wielkim łuku Wisły, a przede
wszystkim — do uchwycenia mostów, by odciąć drogi od
wrotu na wschodni brzeg rzeki. Po zajęciu w nocy Piotr
kowa grupy pancerno-motorowe XIV Korpusu Wehr
machtu ruszyły rano szybkim marszem w kierunku Ot
wocka, Góry Kalwarii, Maciejowic, Dęblina, Puław i Sol
ca.
Jednocześnie w kierunku mostów na Wiśle maszerowa
ły, często w walkach, oddziały lewego skrzydła polskiej
armii „Prusy”. Niemcy mieli jednak przewagę w szyb
kości działań i wynik wyścigu ku Wiśle był z góry prze
sądzony. Na prawym, zachodnim skrzydle armii „Prusy”
rozegrał się bój o Tomaszów Mazowiecki. Przez wiele
31
godzin miasta broniły: 43 Pułk Strzelców Legionu Bajoń-
czyków i 45 Pułk Piechoty Strzelców Kresowych z 13
Dywizji. Wróg na tym odcinku miał nadal przewagę.
Atakowały dywizje pancerne — 1 i 4 — wspierane hura
ganowym ogniem artylerii i działaniami lotnictwa. Kiedy
niemieckie czołgi zaczęły przenikać na tyły polskich po
zycji, obrońcy Tomaszowa byli zmuszeni opuścić stano
wiska i w walce rozpoczęli marsz w kierunku Wisły.
Droga do Warszawy stanęła dla Niemców otworem. Gdy
na kierunku piotrkowskim zbliżała się do stolicy broń
pancerna niemieckiej 10 Armii, od strony Sieradza, luką
między wojskami armii „Łódź” i „Poznań”, ruszyły ku
Warszawie oddziały 8 Armii przeciwnika.
Także na północnym odcinku frontu najeźdźcy odnieśli
sukces. Sforsowali Narew pod Różanem, wbijając klin
między armię „Modlin” i grupę „Narew”. Północne skrzy
dło niemieckich wojsk również zbliżało się do Warszawy.
W stolicy nadal trwały przygotowania do odparcia wro
ga. Żołnierze umacniali pozycje. Rano na pierwszej linii
było 5 batalionów piechoty i 30 dział ugrupowanych sze
rokim lukiem od Kępy Potockiej przez Fort Bema, Wolę,
Okęcie, Mokotów i Czerniaków, aż do brzegu Wisły. Szef
Sztabu Obrony Warszawy płk dypl. Tadeusz Tomaszewski
otrzymał za pośrednictwem szefa Sztabu Głównego gen.
Wacława Stachiewicza rozkaz naczelnego wodza: „Trzy
mać mosty warszawskie aż do przybycia generałów Ku
trzeby i Bortnowskiego”.
Warszawa otrzymała tego dnia kolejne posiłki. W nocy
przybyła 3 Bateria 9 Pułku Artylerii Ciężkiej z przed
pola Koluszek. W ciągu dnia wyładowano z transportów
5 Baterię 3 Pułku Artylerii Ciężkiej i II Batalion 26 Puł
ku Piechoty z 5 Dywizji. W utworzonym na terenie Uni
wersytetu Warszawskiego Ośrodku Zapasowym Artylerii
sformowano pierwszą baterię. Trwały prace przy organi
zowaniu grupy pancerno-motorowej, która wkrótce osiąg
nęła liczebność 3 kompanii czołgów i 2 kompanii armat
32
przeciwpancernych. Wieczorem (lub następnego dnia ra
no, historycy nie są w tej kwestii zgodni) z Rembertowa
przymaszerował Rezerwowy Batalion Strzelców. Oddziały
kierowano natychmiast na pozycje obronne.
Równolegle z przygotowaniami do obrony miasta trwa
ła ewakuacja instytucji i urzędów państwowych. War
szawę opuścił komendant główny Policji Państwowej gen.
brygady Józef Kordian Zamorski. Wraz z nim wyjechała
większość stołecznej policji. Warszawa pozostała bez władz
administracyjnych i organów porządkowych. Tego dnia
wyjechały władze i personel Zarządu Ligi Obrony Po
wietrznej Państwa, znanej pod popularnym skrótem
LOPP. Wykonując rozkaz władz wojskowych, ze stolicy
wymaszerował sformowany doraźnie batalion liczący 600
starszych wiekiem harcerzy. Wywożono też dzieła sztuki
w obawie przed grabieżą lub zniszczeniem wskutek bom
bardowań albo w przypadku zajęcia Warszawy przez wro
ga. Opuszczający stolicę pracownicy Kancelarii Cywilnej
Prezydenta RP zabrali z Zamku obrazy Matejki „Batory
pod Pskowem” i „Rejtan”, a także słynny dywan perski
typu Kashan z XVI wieku o wymiarach 7.50X3.50 m,
zwany dywanem wilanowskim. Do Lublina wywieziono
też z gmachu Zachęty inne dzieło Matejki, „Grunwald”.
Z powodu trwającej już drugi dzień ewakuacji wśród
społeczeństwa miasta powstała dezorientacja i wystąpiły
objawy chaosu. Powiększały nieporządek napływające
wciąż grupy uciekinierów. Tego dnia pojawiły się w mieś
cie pierwsze grupy żołnierzy z rozbitych na froncie od
działów armii „Łódź”. Powszechnie odczuwano brak in
formacji o sytuacji na froncie. Krążyły przesadzone wia
domości o klęskach i niepowodzeniach. Szerzyli je ucie
kinierzy i żołnierze z oddziałów tyłowych, którzy wpraw
dzie nie brali udziału w walkach, ale narażeni byli na
ataki lotnicze rozpraszające kolumny taborów. Większość
sklepów zamknięto, przestały kursować tramwaje. Wielu
warszawiaków ogarnął strach, poczucie niepewności losu.
3 — W arszaw ski w rzesień 1939 33
W tej sytuacji najważniejszym zadaniem było przywró
cenie porządku w mieście i zapewnienie ludności bezpie
czeństwa. Rano rozplakatowano i opublikowano w prasie
odezwę wzywającą ochotników do Straży Obywatelskiej.
Wyznaczono 12 punktów werbunkowych, do których w
ciągu dnia zgłosiło się 1000 mężczyzn; byli to pierwsi spo
śród kilku tysięcy tych, którzy obejmą i będą pełnili w
oblężonej Warszawie służbę porządkową wspólnie z po
zostałymi, głównie na Pradze, resztkami Policji Państwo
wej.
Janusz Regulski organizuje Komendę Główną Straży
Obywatelskiej, ustala zadania straży i zasady jej działa
nia. Na swych zastępców wyznacza znanego wydawcę
dr Jana Gebethnera i ekonomistę Bronisława Barylskie-
go. Prezydent Starzyński natomiast omawia z najbliższy
mi współpracownikami zasady nowej organizacji władz
miejskich, kwestię powołania zastępczej administracji
publicznej oraz metody działania służb miejskich, zwłasz
cza technicznych, których rola i zadania nieustannie się
zwiększają.
Ożywioną działalność prowadzą pozostali w Warszawie
czołowi działacze organizacji politycznych i społecznych,
przede wszystkim w zakresie samopomocy społecznej i
przygotowań do obrony miasta. Grupa liderów PPS 6
września rano wysuwa propozycję utworzenia ochotni
czych robotniczych oddziałów obrony stolicy. Propozycję
tę przedstawiają gen. Czumie w imieniu PPS lomasz
Arciszewski i Zygmunt Zaremba. W czasie konferencji na
ten temat, około 9 rano, gen. Czuma akceptuje projekt.
Wyraża zgodę na sformowanie 6 kompanii po 250 osób
każda, z tym że będą one nie uzbrojone, ponieważ broń
potrzebna jest wojsku, i zostaną użyte do prac pomoc
niczych na rzecz miasta i wojska. Dowódcą nowej for
macji — Robotniczych Batalionów Obrony Warszawy -
zostaje działacz PPS kpt. Marian Kenig. Inicjatywa PPS
i decyzja gen. Czumy miała duże znaczenie polityczne:
34
obok wojska pojawia się w Warszawie zorganizowany na
sposób wojskowy ochotniczy oddział, który stanowi re
prezentację robotników Warszawy.
Lotnictwo niemieckie znów atakowało Warszawę, szcze
gólnie zapełnione uciekinierami mosty i Pragę. Intensyw
nie działało też polskie lotnictwo. Nasi piloci zestrzelili
rekordową liczbę 15 samolotów niemieckich. Ale wróg
jest już blisko miasta, zagrożone są połowę lotniska. Wie
czorem Brygada Pościgowa dostaje rozkaz przeniesienia
się na lotniska w rejonie Lublina. Bilans sześciodniowych
walk brygady w obronie Warszawy to: 43 samoloty nie
mieckie zestrzelone na pewno, 9 — prawdopodobnie i 20
uszkodzonych. Straty własne wyniosły 38 samolotów, to
jest 70% stanu wyjściowego brygady. Samoloty myśliw
skie odlatują na nowe lotniska, a kolumny samochodów
brygady ruszają spod Warszawy w kierunku Lublina.
Decyzja o ewakuacji lotnictwa myśliwskiego była uza
sadniona, ponieważ nastąpiło bezpośrednie zagrożenie pod
warszawskich lotnisk polowych, natomiast w sytuacji,
gdy podjęto już decyzję bronienia Warszawy, uszczuple
nie poprzedniego dnia sił i tak nielicznej artylerii prze
ciwlotniczej musi budzić zdumienie. Stolica pozostała pra
wie bezbronna wobec ataków z powietrza.
Dramatyczne chwile owych dni zagrożenia Warszawy
osiągnęły kulminację o północy. Wtedy właśnie, w nocy
z 6 na 7 września, szef propagandy w Sztabie Głównym
ppłk Roman Umiastowski wezwał przez radio ludność
Warszawy do masowego udziału w budowie umocnień i
barykad, ale jednocześnie zaapelował, by wszyscy nie
zmobilizowani mężczyźni zdolni do noszenia broni udali
się w kierunku wschodnim, gdzie zostaną wcieleni do woj
ska. Apel spowodował tragiczne skutki. Na zatłoczone do
ostatka mosty, ulice i podwarszawskie drogi wyruszyły
tej nocy tysiące mężczyzn w różnym wieku, przeważnie
jednak młodych, którzy dotychczas nie mieli kontaktu z
wojskiem. Fala nowej ewakuacji objęła też część Stra-
35
ży Ogniowej, głównie sekcje z peryferii miasta zagrożo
ne odcięciem od centrum przez wznoszone barykady.
Po dziś dzień historycy usiłują ustalić, czy ów apel,
zwany potocznie apelem Umiastowskiego, był jego ini
cjatywą, czy wykonaniem polecenia wyższych władz. Na
szczęście panika ogarnęła małą część ludności, bowiem
mieszkańcy miasta zareagowali także na pierwszy frag
ment apelu Umiastowskiego. Podczas gdy jedni opuszczali
stolicę, inni, a było ich 100 tysięcy, stawili się w wyzna
czonych punktach do budowy barykad i umocnień, głów
nie na Mokotowie, Woli i Ochocie.
Wkrótce po północy dyrektor naczelny Polskiego Radia
Konrad Libicki polecił kierownikowi Działu Muzycznego
Edmundowi Rudnickiemu zamknąć rozgłośnię przy ulicy
Zielnej i opuścić Warszawę wraz z personelem rozgłośni.
Jeszcze w południe zarządzono ewakuację radia do Lubli
na. Dyrektor Libicki, wykonując rozkaz gen. Czumy, po
lecił wysadzić w powietrze radiostację w Raszynie. Mo
tywem tej decyzji generała była realna obawa, że obiekt
dostanie się w ręce Niemców. W tę nerwową i dramatycz
ną noc, kiedy stolicę opuszczały tysiące mężczyzn, kiedy
w tysiącach mieszkań i na ulicach żegnano się na mie
siące, lata, na zawsze, na falach eteru zamilkł głos War
szawy.
7 września Na wszystkich odcinkach frontu trwają walki,
czwartek ale nie przynoszą one przełomowych wydarzeń.
Sztab armii „Poznań” pracuje nad planami
zwrotu zaczepnego. Kapituluje Westerplatte, ale
Wybrzeże broni się — pod Wejherowem i So
bieszynem morskie pułki strzelców powstrzy
mują niemieckie natarcie. U brzegów Szkocji
ORP „Błyskawica” zatapia niemiecką łódź pod
wodną.
Po północy z 6 na 7 września, w tę noc, która jak
wspominają starzy warszawiacy — zdawała się nie mieć
36
kresu, wydarzenia następowały po sobie w oszałamiają
cym tempie. O godzinie 2.00 opuścił Warszawę naczelny
wódz marszałek Edward Rydz-Smigły, udając się do
Brześcia nad Bugiem. W Warszawie pozostał jako jego
reprezentant szef Sztabu Głównego gen. brygady Wacław
Stachiewicz wraz z małą ekipą oficerów. Ze stolicy wy
jechał też dowódca Okręgu Korpusu I gen. brygady Mie
czysław Trojanowski wraz z obsadą tego dowództwa. Spo
wodowało to w następnych dniach pewien chaos w kwa
termistrzostwie Dowództwa Obrony Warszawy, ponieważ
pozostali oficerowie nie znali sieci i zasobów wojskowych
składnic w Warszawie. Ewakuowano też personel dwóch
szpitali wojskowych, a zarazem największych szpitali
w stolicy: Okręgowego i Ujazdowskiego. Decyzja o
ewakuacji tych szpitali jest niezrozumiała. Władze woj
skowe wiedziały przecież, że Warszawa będzie broniona,
a więc można się było spodziewać przybywania rannych.
Kiedy nadszedł świt, przez ulice i mosty Warszawy
ciągnęły nadal w kierunku wschodnim tłumy mężczyzn,
wśród których przeciskały się wyładowane po brzegi sa
mochody. Według wspomnień komendanta Straży Oby
watelskiej Janusza Regulskiego, fala ewakuacyjna osiąg
nęła szczyt właśnie 7 września *.
Tego dnia więźniowie polityczni, głównie komuniści,
korzystając z chaosu ewakuacji wydostali się z więzień,
podobnie jak w poprzednich dniach więźniowie politycz
ni z innych więzień w zachodniej Polsce. Dekret prezy
denta o amnestii nie obejmował więźniów politycznych.
Podczas gdy jednymi ulicami opuszczali Warszawę męż
czyźni, odjeżdżały transporty ewakuacyjne, innymi
ulicami napływali uchodźcy z zachodniej Polski i grupy
rozbitków z armii „Łódź”. Nadal były zamknięte sklepy,
nie kursowały tramwaje. Tego dnia wyszła tylko jedna
gazeta — „Robotnik”, organ PPS. Na pierwszej stronie
* Stolica 43(1558) 1977
37
dziennika zamieszczono apel wzywający mieszkańców
Warszawy do udziału w kopaniu rowów przeciwlotni
czych i w budowie umocnień. Tytuł apelu, złożony wiel
kimi czcionkami, brzmiał: „Ojczyzna w niebezpieczeń
stwie! Do obrony, obywatele!”.
Front zbliżał się do Warszawy w niepokojąco szybkim
tempie. Polskie armie kontynuowały marsz odwrotowy
lub obsadzały nowe linie obronne. Część armii „Modlin”
— 1, 8 i 20 Dywizje Piechoty — zajęła stanowiska nad
Bugiem, tworząc osłonę Warszawy od północy. Ale na
kierunku południowym 13 Dywizja Piechoty, po ciężkich
walkach z 2 dywizjami pancernymi Wehrmachtu, była
zmuszona opuścić pozycje pod Lubochnią i wycofać się
na skraj Lasów Spalskich. Od tej strony nie było już
żadnych polskich wojsk i żadnych polskich pozycji. XVI
Korpus gen. Hoepnera pełnym gazem ruszył w kierunku
stolicy Polski.
Przygotowania do obrony miasta weszły w fazę koń
cową. Rano zaminowano przedpola Warszawy na kierun
kach przypuszczalnego natarcia przeciwnika. Daleko poza
linie obronne zostały wysunięte czaty. Dokonywano prze
sunięć wojsk, ponieważ do Warszawy w ciągu dnia przy
bywały nowe oddziały. Przede wszystkim kilka batalio
nów piechoty z 5 Dywizji: II i III z 40 Pułku „Dzieci
Lwowskich” i III z 26 Pułku oraz II Batalion 94 Pułku
z Rembertowa. Z Modlina przymaszerował 71 Batalion
Saperów. Zwiększyła się też liczebność ciężkiej artylerii.
Z Modlina przybył 46 Dywizjon Artylerii Ciężkiej, z
transportów wyładowano 2 baterie 9 Pułku Artylerii
Ciężkiej i baterię 3 Pułku, które przybyły z rejonu Ko
luszek. W stołecznych koszarach kończono formowanie
3 pułków piechoty: 360 oraz 1 i 2 Pułki Piechoty Obrony
Pragi. Linię obronną, obsadzoną przez 7 batalionów pie
choty, podzielono na 3 zasadnicze odcinki: północny (Żo
liborz) — pod dowództwem ppłk Waleriana Tewzadze,
środkowy (Ochota i Wola) — pod dowództwem ppłk
38
Józefa Kalandyka i południowy (Mokotów) — pod do
wództwem ppłk Mariana Rozborskiego. 2 odcinki miały po
8 dział artylerii lekkiej przeznaczonych do zwalczania
czołgów, a odcinek środkowy — 20. Baterie artylerii cięż
kiej, te, które w poprzednich dniach przybyły do stolicy,
urządzały się na zajętych jeszcze w nocy stanowiskach
bojowych na Pradze — w ogrodzie zoologicznym i w
parku Paderewskiego. W sumie obrońcy mogli liczyć na
wsparcie 12 haubic kalibru 155 mm i 12 dział kalibru
120 mm.
Nadany w nocy apel Umiastowskiego, który spowodo
wał tyle zamieszania, zaskoczył przede wszystkim dowód
cę obrony Warszawy gen. Waleriana Czumę i prezyden
ta Warszawy Stefana Starzyńskiego. Po wysadzeniu ra
diostacji w Raszynie nie można było odwołać tęgo apelu
drogą radiową. Gen. Czuma i Stefan Starzyński wydali
więc odezwy do ludności, które już rano mogli przeczy
tać mieszkańcy Warszawy. W odezwach wyjaśniono mo
tywy i konieczność ewakuacji władz państwowych, a jed
nocześnie wzywano ludność do spokoju, do pozostania w
domach lub do powrotu do Warszawy, do dalszego udzia
łu w pracach na rzecz obrony miasta. Odezwa gen. Czu-
my zawierała po raz pierwszy zapowiedź walk o War
szawę.
Odezwy oraz widoczne przygotowania wojska do obro
ny miasta zaczęły poprawiać nastroje. Od rana zgłaszały
się do gen. Czumy delegacje ludności wyrażające goto
wość i wolę walki w obronie Warszawy. Rano powrócił
do Warszawy, po kilkugodzinnej tułaczce, dyrektor mu
zyczny Polskiego Radia Edmund Rudnicki wraz z grupą
pracowników. Wieczorem w budynku przy ulicy Zielnej
przystąpili oni do uruchamiania radiostacji Warszawa II.
Było to zadanie niezwykłej wagi, m.in. dlatego, że gdy w
eterze zamilkł głos Warszawy, do akcji przystąpiła pro
paganda Goebelsa. Z radiostacji wrocławskiej, dostrojo
nej do fal stacji Warszawa I, Niemcy zaczęli nadawać dy
39
wersyjne audycje w języku polskim, rzekomo emitowane
z Raszyna.
Do Warszawy przyjechał amerykański fotoreporter i
filmowiec Julian Bryan. Był on jedynym korespondentem
zagranicznym podczas wrześniowych walk w Warszawie,
co w pewnym stopniu świadczy o braku zainteresowania
Zachodu wojną polsko-niemiecką w 1939 roku. Starzyński
przyjmując Bryana powiedział: „My wszyscy musimy tu
pozostać, lecz pan musi w końcu wyjść stąd ze swoimi
zdjęciami. Pańskie zdjęcia powinny udowodnić swoje bar
dzo ważne znaczenie — dzięki nim świat będzie się mógł
dowiedzieć, co się tutaj zdarzyło”. Starzyński zaopatrzył
Bryana w żelazny list, który upoważniał do robienia
zdjęć i filmów na terenie Warszawy. Ponadto przydzielił
mu do ochrony polskiego oficera, a także tłumacza.
Przez' cały dzień ludność pracowała ochotniczo przy
budowie barykad, umocnień i zapór przeciwczołgowych.
Na Cytadeli i w koszarach 1 Pułku Szwoleżerów przy
ulicy Szwoleżerów zorganizowano stacje zborne dla na
pływających do Warszawy żołnierzy z rozbitych oddzia
łów. Mjr Stefan Hernik odkrył przypadkowo w Forcie
Bema magazyn, w którym było kilkadziesiąt armat ka
libru 75 mm i haubic kalibru 100 mm. Działa te prze
ciągnęli mieszkańcy Warszawy z Powązek na Krakowskie
Przedmieście, gdzie w Ośrodku Zapasowym Artylerii, zor
ganizowanym na terenie Uniwersytetu' Warszawskiego,
formowano nowe baterie. Nadal zwożono broń z Dęblina
i amunicję z Palmir.
Naloty lotnicze wywołały tego dnia liczne pożary na
Pradze, m.in. wokół dworców Wschodniego i Wileńskie
go, a także na Targówku.. Lotnicy niemieccy ostrzeliwali
strażaków gaszących pożary. Został ranny odłamkiem
pierwszy strażak — Władysław Kreciejewski. Na skutek
uszkodzenia przewodów na ulicy Zygmuntowskiej Praga
była pozbawiona tego dnia wody.
Nieba nad Warszawą broniły 7 września już uszczup
40
lone siły. Po ewakuacji zarządzonej 5 września spośród
16 i 1/2 baterii artylerii przeciwlotniczej 75 mm pozo
stały tylko 3 (14 dział), a z 11 półbaterii przeciwlotniczych
działek 40 mm — tylko 5 (10 dział). Począwszy od 5 wrześ
nia do stolicy przybywały z zachodnich regionów Polski
wojskowe i półfabryczne półbaterie działek 40 mm, tak
że ich liczba stale się zwiększała. Ponadto pozostało w7
stolicy 7 kompanii przeciwlotniczych ckm-ów — ponad
100 karabinów*.
Na ulicach pojawiły się patrole Straży Obywatelskiej
— mężczyźni z żółtymi opaskami i czerwonymi literami
S.O. noszonymi na lewym rękawie cywilnych ubrań.
Straż Obywatelska zaciągnęła też posterunki przy gma
chach publicznych i w bramach niektórych kamienic.
Kiedy zapadła noc, chłodna i gwieździsta, gotowość bo
jową zgłosił gen. Czumie dowódca 360 Pułku Piechoty
ppłk Witalis Chmura. Pułk, wystawiony w ciągu 3 dni,
skierowano do obsadzenia drugiej linii obronnej, która
biegła już przez ulice Śródmieścia. Dowództwo obrony
miasta przeniosło się z Alei Ujazdowskich na Nowy Świat
69 do budynku Ministerstwa Spraw Wewnętrznych (daw
ny Pałac Zamoyskich).
Ci spośród mieszkańców miasta, którzy tej nocy mieli
włączone radioodbiorniki, około godziny 3.00 usłyszeli
odezwę gen. Czumy oficjalnie odwołującą apel Umiastow-
skiego i wstrzymującą ewakuację mężczyzn z Warszawy.
Po trwającej mniej więcej dobę przerwie stolica znów
odezwała się na falach eteru. Rozpoczęła działalność ra
diostacja Warszawa II, która po zniszczeniu urządzeń na
dawczych w Raszynie stała się w następnych dniach gło
sem walczącej stolicy.
Tej nocy odezwy gen. Czumy i Stefana Starzyńskiego
usłyszano w wielu miastach i miasteczkach. Był to znak,
* Według L. Głowackiego: Obrona Warszawy i Modlina na tle
kampanii wrześniowej, Warszawa 19G4
41
że Warszawa jest wolna, że jest w niej dowództwo woj
skowe, że będzie broniona. Warszawiacy, którzy usłyszeli
te odezwy na szlaku wędrówki na wschód, zawracali w
kierunku stolicy.
8 września Niemiecki zagon pancerny dochodzi do Warsza-
piątek wy. Armia „Prusy” ponosi ciężkie straty, to
rując sobie drogę ku Wiśle. Cofają się armie
„Kraków” i „Karpaty”. Niemcy zajmują Jasło,
Krosno i Duklę. Armia „Łódź” koncentruje się
w rejonie Głowna. Naczelny wódz podejmuje
decyzję przegrupowania polskich wojsk do
wschodniej Małopolski i oparcia obrony o rzeki:
Bug, Wisła i San. Na zajętych terenach Wehr
macht dokonuje licznych zbrodni wojennych.
Po chaosie dwóch poprzednich dni spowodowanym
ewakuacją władz, a następnie apelem radiowym Umia-
stowskiego, w Warszawie tego dnia zapanował spokój.
Wznowiła częściowo działalność komunikacja miejska
(wiele wagonów tramwajowych użyto już do budowy ba
rykad), otwierano sklepy, kawiarnie, restauracje. Konty
nuowano przygotowania do obrony miasta prowadzone
sprężyście przez dowództwo wojskowe i władze cywilne.
Siły garnizonu warszawskiego zwiększyły się o nowe od
działy artylerii: do stolicy przybyła 8 Bateria z 5 Pułku
Artylerii Lekkiej i 5 Dywizjon Artylerii Ciężkiej.
W związku z przełamaniem przez Niemców polskich
pozycji nad Narwią i zagrożeniem stolicy od strony pół
nocno-wschodniej, dowódca Obrony Warszawy gen. Czu-
ma przeznaczył do obrony Pragi nowo sformowane od
działy: 1 Pułk Piechoty Obrony Pragi ppłk Stanisława
Milana oraz 2 Pułk Piechoty Obrony Pragi ppłk Stefana
Kotowskiego, który utworzono w ośrodku zapasowym 36
Pułku Piechoty Legii Akademickiej. Pułk ten wkrótce
przyjmie nazwę 336 Pułku Piechoty.
W celu usprawnienia struktury władzy w Warszawie,
42
a przede wszystkim w celu usprawnienia współpracy Do
wództwa Obrony Warszawy z władzami samorządowy
mi, gen. Czuma rano mianował majora rezerwy Stefa
na Starzyńskiego komisarzem cywilnym przy Dowódz
twie Obrony Warszawy. Funkcję prezydenta miasta objął
dotychczasowy wiceprezydent Jan Pohoski. Stefan Sta
rzyński zawiadomił o tym ludność Warszawy przez radio,
apelując także o normalne wykonywanie obowiązków.
Oto jak wspomina ten moment dyrektor finansowy Za
rządu Miejskiego Warszawy Aleksander Ivanka:
„W piątek, 8 września, schodząc przed południem głów
nymi schodami ratusza, nagle ujrzałem otwierające się
drzwi wejściowe, a w nich Starzyńskiego, który biegnąc
szybko po schodach w górę zawołał: Bronimy się! Pisać
odezwę! Zawróciłem i wszedłem do jego gabinetu. Zdy
szany Starzyński poinformował, że została postanowiona
obrona Warszawy, że on został komisarzem cywilnym przy
Dowództwie Obrony, że zaraz trzeba ułożyć i wydruko
wać odezwę... Tak się to zaczęło, przynajmniej w mojej
pamięci”*.
Znany warszawski wydawca Jan Gebethner zapisał w
swym pamiętniku:
„Byłem u prezydenta Starzyńskiego. Zakomunikował
mi, że zapadła decyzja obrony Warszawy. Ta decyzja sta
nowiła punkt zwrotny. Od tego momentu rozpoczęła się
akcja oporu, potem zeszła w podziemie, w dalszej kon
sekwencji doprowadziła do walki Polaków na wszystkich
frontach”**.
Radio Warszawa podało wiadomość o tworzeniu Robot
niczych Batalionów Obrony Warszawy, a jednocześnie
władze PPS wystąpiły z apelem do członków i sympaty
ków o zgłaszanie się do tej jednostki. Punkty rejestra-
* Cywilna obrona Warszawy we Wrześniu 1939 r., Warszawa
1964, s. 199.
Instytut Historii PAN, maszynopis z 1964
43
cyjne zainstalowano w lokalu PPS przy ulicy Warec
kiej 7.
Stefan Starzyński znów reorganizuje tego dnia władze
miejskie. Podzielił je na pion związany z obroną stolicy
podległy bezpośrednio jemu i pion cywilny podległy
pełniącemu obowiązki prezydenta miasta Janowi Poho-
skiemu. Komenda Główna Straży Obywatelskiej, miesz
cząca się dotychczas w Ratuszu, instaluje się w gmachu
Banku Francusko-Polskiego przy ulicy Czackiego 6.
Przed południem przybywa do Warszawy dowódca ar
mii „Łódź” gen. dywizji Juliusz Rómmel wraz z kilkoma
oficerami sztabu tej armii. Sztab armii „Łódź” niemieckie
zagony pancerne odcięły od walczących dywizji i brygad.
Szef Sztabu Naczelnego Wodza gen. brygady Wacław Sta-
chiewicz powierzył gen. Rómmlowi — w imieniu naczel
nego wodza — dowództwo nad wojskami armii „Łódź” i
„Modlin” oraz nad załogą Warszawy z zadaniem koordy
nacji polskich działań w szeroko pojętym obszarze War
szawy w celu aktywnej obrony miasta i odciążenia in
nych odcinków frontu. W myśl tego zadania Warszawa
miała być bazą operacyjną i punktem oparcia dla wszyst
kich polskich zgrupowań znajdujących się wokół stolicy.
Załogi Warszawy i Modlina oraz armie „Łódź” i „Modlin’’
tworzyły od tej chwili Grupę Armii „Warszawa” z gen.
Rómmlem jako dowódcą. Zainstalował on swe miejsce
postoju w gmachu Sztabu Głównego przy ulicy Rakowiec
kiej.
Po zepchnięciu ostatnich polskich oddziałów, które prze
słaniały drogę do stolicy na kierunku południowym w
rejonie Lasów Spalskich, czołgi niemieckie 10 Armii po
spiesznym marszem dążyły ku Warszawie, by przede
wszystkim uchwycić mosty na Wiśle i sparaliżować ten
najważniejszy węzeł komunikacyjny na środkowym od
cinku frontu. 8 września wróg stanął u bram stolicy.
Już około godziny 11.00 w Dowództwie Obrony War
szawy wiedziano, że Niemcy zajęli Grójec i Radziejo
44
wice. Na rozpoznanie wysłano kilka patroli, m.in. pluton
polskich tankietek, który powrócił około godziny 14.00,
straciwszy 2 pojazdy w starciu z Niemcami pod Raszy
nem i Pruszkowem.
Przygotowania do obrony miasta były ukończone. Na
pierwszej linii obronnej czuwały doborowe oddziały pie
choty z wojsk pierwszego rzutu, m.in. II Batalion 41 Su
walskiego Pułku im. marszałka Piłsudskiego. Kilkadzie
siąt dział lekkich zapewniało pierwszej linii obronę prze
ciwpancerną. Obsadzona też została w nocy druga linia
obronna biegnąca przez ulice Śródmieścia. Artyleria cięż
ka była skoncentrowana w warszawskich parkach, m.in.
w Zoo, jako wsparcie oddziałów pierwszej linii. Zwiększo
no też obsadę mostów, których strzegła piechota, a także
saperzy i działa lekkiej artylerii.
Gen. Czuma, w towarzystwie płk dypl. Mariana Por-
wita, udał się na pierwszą linię, by zlustrować odcinki
obronne. Z Woli obydwaj oficerowie wyjechali na reko
nesans w kierunku Błonia, ale pod tą miejscowością za
wrócił ich podchorąży, motocyklista, informując, że pół
tora kilometra dalej są już niemieckie czołgi. Jak wspo
mina płk Porwit *, w drodze powrotnej, przy kościółku
na Woli, gen. Czuma zarządził pogotowie bojowe w 40
Pułku Piechoty „Dzieci Lwowskich”; żołnierze właśnie
czyścili broń.
Około godziny 14.00 czołowe oddziały 4 Dywizji Pan
cernej Wehrmachtu zepchnęły polskie czaty i zajęły Okę
cie i Włochy. Jednocześnie niemiecka artyleria rozpoczęła
ostrzał Warszawy. Pierwsze pociski eksplodowały na
Ochocie i w zachodnich rejonach Śródmieścia. Ludzie
wybiegali z mieszkań, chronili się w załomach bram i
klatkach schodowych, a wieczorem po raz pierwszy mie
szkańcy wielu domów zeszli na noc do piwnic.
• Marian Porwit: Obrona Warszawy. Wrzesień 1939, Warszawa
1959, s. 52
45
Około godziny 17.00 niemieckie oddziały pancerne przy
jęły szyk rozwinięty i rozpoczęły natarcie. Zgrupowanie
4 Dywizji Pancernej — 35 Pułk Czołgów i 12 Pułk Strzel
ców Zmotoryzowanych — wspierany ogniem 103 Pułku
Artylerii atakowało wzdłuż szosy krakowskiej, między
Okęciem a Ochotą. Główne natarcie ruszyło na przedpole
odcinka II Batalionu 41 Pułku Piechoty na Ochocie, na
tomiast pomocnicze natarcie — na stanowiska IV Ba
talionu 21 Pułku Piechoty.
W pierwszym rzucie nacierało około 30 czołgów. Po
kilku minutach Niemcy znaleźli się w polu rażenia pol
skich armat. Żołnierze, uprzedzeni wcześniej o bliskości
wroga, ze spokojem oczekiwali pierwszej walki. Gęsty
ogień dział z przedniego skraju obrony strzelających og
niem na wprost zatrzymał niemieckie natarcie. Po go
dzinie Niemcy cofnęli się na pozycje wyjściowe w rejon
Raszyna; stracili kilka czołgów. 3 z nich zniszczył pluton
5 Baterii 1 DAK-u im. gen. Bema ze stanowisk przy uli
cy Wawelskiej.
Opór, z jakim niemieckie oddziały spotkały się na wlo
towych arteriach Warszawy, był dla wroga zaskocze
niem. Niemcy, zamierzając zająć stolicę Polski z marszu,
nie spodziewali się takiego obrotu sprawy. Już o godzinie
17.15, a więc w kwadrans po tym, jak czołowe oddziały
4 Dywizji Pancernej Wehrmachtu ruszyły z pozycji wyjś
ciowych w głąb ulic Warszawy, radio niemieckie nadało
na cały świat komunikat donoszący, że czołgi nie
mieckie zajęły Warszawę. Tym razem harmonogram dzia
łań Wehrmachtu zawiódł na całej linii, zresztą nie po raz
ostatni w toku kampanii jesiennej.
Wieczorem Warszawa przeżywała nastrój grozy, ale i
uniesienia. Szybko rozeszła się wieść, że pierwsze natar
cie wroga zostało odparte, co wzbudziło dumę i radość.
Ale miasto było ostrzeliwane przez całą noc ogniem ar
tylerii. W wyniku bombardowań lotniczych zapaliły się
3 fabryki na Pradze. Od pocisków zapalających artylerii
46
wybuchły liczne pożary w kwadracie ulic Siennej, Złotej,
Sosnowej i Żelaznej. Straż przez wiele godzin walczyła
ofiarnie z ogniem. Rosła liczba rannych, a ponadto na
pływały ciągle transporty sanitarne: tego dnia przywie
ziono kilkuset rannych żołnierzy armii „Łódź”. Nie wy
starczały już stołeczne szpitale; ludność zaczęła organizo
wać nowe. Na Saskiej Kępie, w budynku Szkoły Gospo
darczej przy ulicy Obrońców 25, z inicjatywy chirurga
dr Józefa Leśniewskiego, mieszkańca tej dzielnicy, zor
ganizowano punkt sanitarny. Personel liczył 18 osób, pla
cówkę wyposażyli okoliczni mieszkańcy. Później powstało
wiele takich punktów.
Po jednodniowej przerwie znów ukazały się normalne
wydania dzienników. Warszawa dowiedziała się tego dnia
m.in. o zajęciu przez Niemców polskiej składnicy tran
zytowej na Westerplatte, bronionej ofiarnie przez tyle
dni.
Stefan Starzyński przyjął delegację filmowców: Jerze
go Gabryeskiego i Józefa Bartczaka. Zaakceptował pro
jekt utworzenia ekipy filmowej. Był przekonany o po
trzebie i konieczności zarejestrowania tego wszystkiego, co
dzieje się i co się będzie działo w Warszawie. Miał się
też wyrazić: „Niech się świat dowie”. I tak powstała eki
pa filmowa, nazywana potocznie ekipą Starzyńskiego. Ile
zdołano nakręcić metrów taśmy filmowej 35 mm? Praw
dopodobnie 5 tysięcy metrów. Po wielu perypetiach część
tych filmów dotarła do Anglii i USA. Dziś wiemy, że w
Wytwórni Filmów Dokumentalnych pod sygnaturą
MF-140 znajduje się pozbawiony chronologii materiał fil
mowy długości 258 metrów, który zakupiono w latach
sześćdziesiątych ze zbiorów Władysława Wajsmana w No
wym Jorku. Obrazy te są znane, m.in. trupy na ulicy,
płonący Zamek, Straż Ogniowa gasząca pożar, zbombar
dowane ulice Starego Miasta, płonąca katedra Sw. Jana...
Wieczorem na odprawie swego sztabu gen. Czuma oznaj
mił: „Walka o Warszawę będzie prowadzona z całą deter
47
minacją. Z zajętych stanowisk obronnych nie ma żadnego
odwrotu i na nich giniemy. Polecam to podać do wiado
mości wszystkich oficerów i żołnierzy”. Słynny Rozkaz
Dzienny Nr 1 Dowódcy Obrony Warszawy, odczytany
jeszcze tego wieczoru przed frontem oddziałów, a na
zajutrz opublikowany w prasie, zaczynał się słowami:
„Żołnierze! Objęliśmy pozycję, z której nie ma zejścia.
Na tej pozycji może wróg usłyszeć jedną tylko obecnie
odpowiedź —•Dość, ani kroku dalej”*.
Również wieczorem gen. Czumę odwiedził w pałacu
Zamoyskich na Krakowskim Przedmieściu Stefan Sta
rzyński, by omówić zasady współpracy.
W nocy z 8 na 9 września opuścił Warszawę szef Szta
bu Naczelnego Wodza gen. brygady Wacław Stachiewicz;
udał się do naczelnego wodza, do Brześcia nad Bugiem.
W stolicy pozostało dowództwo Grupy Armii „Warszawa”
i Dowództwo Obrony Warszawy.
Noc dzieląca ten burzliwy dzień od kolejnego wojen
nego świtu mijała w mieście dość spokojnie. Nie spali ci,
którzy pełnili służbę na wyznaczonych stanowiskach,
zresztą nie tylko żołnierze. Pracownicy stacji PKP War
szawa Zachodnia ściągnęli z Włoch pociąg z ciężkim sprzę
tem saperskim i artylerią, doprowadzając go do stacji
Warszawa Towarowa.
9 września Rozpoczyna się bitwa nad Bzurą. Dywizje wiel-
sobola kopolskie atakują część oddziałów 8 Armii nie
mieckiej i zajmują Łęczycę. Niemcy zajmują
Poznań. Przełamanie polskich pozycji pod Wiz-
ną stwarza realne zagrożenie Warszawy od pół
nocnego wschodu. Przestaje istnieć armia „Pru
sy”. Armia „Karpaty” wycofuje się w kierunku
Przemyśla, a armia „Kraków” na linię Sanu i
* Marian Drozdowski: Alarm dla Warszawy, Warszawa 1964,
s. 110
48
Wisły, armia „Łódź” na Warszawę I Górę Kal
warię. Na froncie zachodnim nie notuje się
żadnych poważniejszych działań.
W nocy z 8 na 9 września i Niemcy, i obrońcy stolicy
przygotowywali się do następnego starcia. Po nieudanej
próbie wtargnięcia do Warszawy z marszu Niemcy sta
rannie przygotowywali decydujące, ich zdaniem, natarcie.
Strona polska doskonaliła system obronny; po doświad
czeniach pierwszej walki przebudowywano i umacniano
barykady na przednim skraju obrony. Lewobrzeżna War
szawa, w pierwszych dwóch dniach wojny miasto otwar
te, przekształciła się teraz w obronny bastion. Wyloty
stołecznych ulic na zagrożonych kierunkach zamknięto
barykadami, które wspólnie z wojskiem wznosiła ludność
cywilna. Barykady wzmacniała artyleria przeciwpancer
na. Otwarte przestrzenie, liczne na Mokotowie i Ochocie,
jak place i ogrody, zostały zamknięte krzyżowym ogniem
karabinów maszynowych. W wielu miejscach, nawet na
placu przed głównym gmachem Politechniki Warszaw
skiej, saperzy założyli miny.
O godzinie 6.50 Niemcy rozpoczęli krótkie, 10-minutowe
przygotowanie artyleryjskie. Artyleria 4 Dywizji Pan
cernej i sprowadzona w nocy artyleria ciężka atakowały
południowo-zachodnie skraje Warszawy nawałą pocisków.
O godzinie 7.00 ruszyło niemieckie natarcie. Jak wynika
z niemieckich dokumentów, planowane były 3 osie natar
cia: pierwsza z Rakowca przez Ochotę, teren filtrów, Ale
je Jerozolimskie do mostu Poniatowskiego; druga z Ra
kowca przez Ochotę, ulicą Grójecką, przez rejon Dworca
Głównego do placu im. marszałka Piłsudskiego (obecnie
plac Zwycięstwa); trzecia z Pruszkowa przez ulicę Wol
ską, plac Teatralny do mostu Kierbedzia. Szczegółowe za
dania przewidywały m.in. opanowanie gmachów Sztabu
Głównego na placu Piłsudskiego i gmachu Ministerstwa
Spraw Zagranicznych przy ulicy Wierzbowej.
4 — W arszaw ski w rzesień 49
W pierwszym rzucie natarcia ruszyło ponad 200 czoł
gów, a za nimi piechota zmotoryzowana. 36 Pułk Czoł
gów nacierał wzdłuż ulic Szczęśliwickiej i Grójeckiej; 35
Pułk Czołgów — wzdłuż szosy krakowskiej i Alei Żwirki
i Wigury. Mimo że atakujące czołgi od razu zostały ostrze
lane ogniem polskich dział, Niemcy z impetem parli do
przodu. Furia natarcia była równa determinacji obroń
ców. Przez otwarte przestrzenie niemieckie czołgi, mimo
strat, dotarły do linii obronnej i w wielu miejscach sfor
sowały barykady. Nie miały możliwości nacierania głów
nymi ulicami, usiłowały więc przedostać się bocznymi:
łamiąc płoty, miażdżąc mniejsze budynki, przez podwórza
i ogrody parły ku ulicy Grójeckiej, w kierunku placu Na
rutowicza. W tym rejonie wywiązał się gwałtowny bój.
Działo kalibru 75 mm okopane na chodniku u wylotu
ulicy Grójeckiej — dowodzone przez por. Eugeniusza Nie-
dzielina — niszczy 3 czołgi i 2 samochody pancerne. Pol
ska piechota unieszkodliwia ich załogi. Działo ppor. Józefa
Suchockiego na skrzyżowaniu ulic Częstochowskiej i Gró
jeckiej niszczy 4 i unieruchamia 1 niemiecki czołg. Jeden
z czołgów, który lawirując bocznymi ulicami dojechał do
placu Narutowicza, zniszczyło działo ppor. Piotra Jan
czewskiego.
Jednocześnie w zabudowaniach Ochoty, w uliczkach, na
podwórzach, na klatkach schodowych toczyła się zacięta
walka na broń ręczną, granaty, bagnety. Polscy piechurzy,
wspomagani przez ludność cywilną, likwidowali załogi
zniszczonych czołgów i odpierali natarcie niemieckiej pie
choty postępującej za czołgami. W wyniku zdecydowa
nej postawy obrońców niemieckie natarcie na Ochocie za
łamało się i wkrótce przeciwnik rozpoczął odwrót. Boha
terami boju, który przeszedł do historii, byli żołnierze
I Dywizjonu 29 Pułku Artylerii Lekkiej i II Batalionu
41 Suwalskiego Pułku Piechoty, a także mieszkańcy Ocho
ty.
Oto jak wspomina bitwę, z dywizją pancerną Wehr
50
machtu jeden z bohaterów dnia, por. Eugeniusz Niedzie-
lin:
„Nadszedł świt. Salwy niemieckiej artylerii rozdarły
zamglony poranek. Wybuchy setek pocisków skierowa
nych przede wszystkim na Ochotę niosły śmierć i znisz
czenie... Około godziny 7.00 nastąpił grzmot i wycie jed
nocześnie uruchomionych silników czołgowych. Czołgi ru
szyły... Pancerny zagon nieprzyjaciela powitany został
gwałtownym ogniem obrony. Działka przeciwpancerne
z doskonałą obsługą wytrącają z szyku bojowego pierw
sze w tym ataku czołgi. Kompanie strzelców suwalskich
jako pierwsze znalazły się w centrum fali dziesiątków
maszyn pancernych idących z pełną prędkością, aby jak
najprędzej osiągnąć linię zabudowań... Do walki włączy
ła się nasza ciężka artyleria. Biły baterie nie tylko le
wobrzeżne, ale i z rejonu Pragi”.
W tym czasie, gdy dogasał bój na Ochocie — około
10.00 — Niemcy podjęli próbę wdarcia się do stolicy
przez Wolę. Tutaj w pobliżu kościoła, w którym poległ
gen. Sowiński, w rejonie historycznych redut powstania
listopadowego natarcie niemieckie odrzucił 40 Pułk Pie
choty „Dzieci Lwowskich”, a przede wszystkim — 8 Kom
pania tego pułku por. Zdzisława Pacaka-Kuźmirskiego.
Celny ogień obrońców zniszczył wiele czołgów i samocho
dów stłoczonych w wąskiej ulicy Wolskiej. Według do
wódcy 4 Dywizji Pancernej gen. Reinhardta tylko 35 Pułk
Czołgów stracił tego dnia 57 z posiadanych 120 wozów
bojowych. Warto dodać, że niemiecki dowódca już o go
dzinie 9.45 wydał rozkaz przerwania walki, ale rozkaz ten
dotarł do walczących oddziałów dopiero około 12.00.
Późnym wieczorem Niemcy ponowili próby wdarcia się
do Warszawy. Czołgi wtargnęły na Pole Mokotowskie,
ale wypad niemiecki odparto, m.in. przy udziale oddziału
złożonego z lotników. Był to krytyczny moment, została
bowiem zagrożona ulica Rakowiecka i gmach sztabu, w
którym przebywał gen. Juliusz Rómmel wraz z dowódz-
51
twem utworzonej 8 września Grupy Armii „Warszawa”.
Sytuacja wszędzie była niemal krytyczna, także na pół
nocny wschód od Warszawy. Niemcy przełamali pod Wiz-
ną kolejną pozycję obronną nad Narwią, zajęli Wyszków
i sforsowali Bug pod Brokiem. Armia „Modlin” rozpo
częła odwrót, stolica została zagrożona od wschodu. W
związku z tym gen. Czuma zreorganizował obronę War
szawy, wzmacniając siły na prawym brzegu Wisły. Do
wództwo prawobrzeżnej Warszawy powierzył płk Julia
nowi Janowskiemu, a lewobrzeżnej — płk dypl. Maria
nowi Porwitowi.
Od rana trwa werbunek ochotników do Robotniczych
Batalionów Obrony Warszawy w redakcji „Robotnika”,
organu Polskiej Partii Socjalistycznej, przy ulicy Warec
kiej. Wspomina kapitan rezerwy Marian Kenig, miano
wany przez gen. Czumę dowódcą Robotniczych Batalio
nów Obrony Warszawy:
„Poza członkami PPS i klasowych związków zawodo
wych, które były pod przeważającym wpływem naszej
partii, na wezwanie do walki z najazdem faszystowskim
żywo zareagowały ugrupowania lewicowe na czele z ko
munistami i radykalnymi ludowcami... Brygada nasza
prawie od pierwszych chwil powstania stała się w zasa
dzie formacją jednolitofrontową” *.
Przez radio przemawiał Stefan Starzyński, komisarz
cywilny przy Dowództwie Obrony Warszawy. Wzywał
pracowników instytucji użyteczności publicznej, aby sta
wili się do pracy. Apelował do kupców o otwarcie skle
pów, uspokajał mieszkańców. Mówił o konieczności po
mocy policji w utrzymaniu porządku, przypominał o po
trzebie gromadzenia wody i piasku do gaszenia pożarów.
Zapowiedział, że będzie przemawiał przez radio codzien
nie, a jeśli zajdzie potrzeba — częściej.
* Centralne Archiwum KC PZPR, Marian Kenig: Wspomnienia,
s. 24
52
Bombardowania lotnicze i ostrzał artyleryjski dezorga
nizowały jednak życie w mieście. Tego dnia w niektórych
punktach Warszawy płonęły domy. Na Woli spłonął zbior
nik w Gazowni Miejskiej. Od tej pory ustał dopływ ga
zu do mieszkań. Przestały kursować tramwaje. Wiele skle
pów było nieczynnych. Pracowała nadal elektrownia.
Działało Polskie Radio, które znów nadawało komuni
katy, że Warszawa walczy i skutecznie odpiera natarcia
wroga, zadając kłam niemieckim informacjom o zajęciu
stolicy kraju. Wiadomości tych słuchano w wielu rejo
nach Polski. Tysiące mężczyzn, którzy na apel Umiastow-
skiego opuścili Warszawę, zawracało z drogi, by wrócić
do miasta, wziąć udział w jego obronie. Wracali m.in.
pracownicy Polskiego Radia. Jak wspomina mechanik
Władysław Gusiew: „9 września do warszawskiej roz
głośni Polskiego Radia zaczęli napływać koledzy z roz
głośni regionalnych, z Katowic, Poznania, Łodzi. Pierw
szym naszym źródłem zaopatrzenia była giełda warszaw
ska przy ulicy Królewskiej. Zrobiliśmy kilka kursów z
pełną przyczepą motocyklową różnych prowiantów, ale
brakowało pieczywa. Przy ulicy Górnośląskiej pracowała
piekarnia niejakiego Wilda, Niemca z pochodzenia. Poje
chaliśmy na Górnośląską, otworzono bramę i pieczywo
dostaliśmy za darmo. Wild w ogóle nie brał pieniędzy
za chleb” *.
10 września Nad Bzurą oddziały armii „Poznań” i „Pomorze”
niedziela uzyskują dalsze powodzenie, wykorzystując ele
ment zaskoczenia przeciwnika. Niemieckie do
wództwo zawraca jednostki podchodzące pod
Warszawą i kieruje je w rejon walk nad Bzu
rą. Wojska Grupy Operacyjnej „Narew” Są w
okrążeniu. Armia „Modlin” cofa sią. Armia
„Łódź” przebija sią ze Skierniewic ku Wiśle.
Armia „Kraków” dochodzi do Sanu i zbliża się
* Księga wspomnień — Wrzesień 1939, Warszawa 1971, s. 35
53
P ro jek t ok ład k i W OJCIECH W ENZEL F otografie CAF, W A F, ARCHIW UM DO K UM ENTACJI M ECHANICZNEJ R edaktor LARYSA M ISIAK R edaktor tech n iczn y K A T A R Z Y N A PA STE R N A K K orektor JARO SŁAW WOŁODKO © C o p y n g h t by Z ygm un t B ieleck i, R yszard D gbow ski, W arszaw a 1984 W YDAW NICTW A RADIA I TELEW IZJI — W A H SzA W A 19o4 ____________ _ W ydanie I. N ak ład 50 000+260 egz. A rk. w yd . 8,59; ark. druk. 8,56/AL O ddano do sk ład an ia w lu ty m 1983 r. P od p isan o do ^ u w sierp n iu 1983 r. D ruk u k oń czon o w sty czn iu 1984 r. P ap ier druk.' c n az;ł 75 — ISB N 83-212-0310-8 M-49 _______________________________________ en ajz------ BIAŁO STO CK IE ZAK ŁADY G RAFICZNE Polski plan operacyjny na wypadek niemieckiej agresji nie przewidywał obrony stolicy. Warszawę miały osłaniać dywizje i brygady skoncentrowane wzdłuż granic kraju; w razie sukcesów agresora opór miał być kontynuowany na kolejnych rubieżach obronnych. Wierzono, że polskie armie skutecznie powstrzymają na- pór przeciwnika, przynajmniej do momentu, w którym roz poczną działania sojusznicy na froncie zachodnim. Jesz cze w maju 1939 roku została podpisana w Paryżu pol sko-francuska umowa o współdziałaniu wojskowym na wypadek agresji; umowa ta przewidywała wystąpienie Francji przeciw III Rzeszy siłami głównymi w dwa ty godnie po ogłoszeniu mobilizacji. 25 lipca natomiast zo stał podpisany polsko-brytyjski traktat sojuszniczy gwa rantujący niezwłoczną pomoc zaatakowanej stronie. W wyniku podpisania tego traktatu Hitler przesunął — pla nowany uprzednio na dzień 26 sierpnia 1939 roku — ter min napaści na Polskę i ostateczną decyzję wydał 31 sier pnia po południu. 26 sierpnia wieczorem bojowy rzut warszawskiego gar nizonu opuścił mury stolicy. Zgromadzeni na ulicach war szawiacy żegnali dobrze znane pułki, w których służyło wiele warszawskiej młodzieży. Po raz pierwszy oglądali mieszkańcy stolicy znany z parad i uroczystości 1 Pułk Szwoleżerów Józefa Piłsudskiego w stalowych hełmach i z lancami bez proporczyków. Z chrzęstem bojowego 5
rynsztunku maszerowały bataliony 21 Pułku Piechoty „Dzieci Warszawy”, z terkotem kół przejeżdżał przez uli ce Pragi 1 Dywizjon Artylerii Konnej im. gen. Bema. Oddziały szły w kierunku północnej granicy. Warszawę opuściły też transportami 30 Pułk Piechoty z Cytadeli i 36 Pułk Piechoty Legii Akademickiej, wyruszając nad zachodnią granicę. W koszarach pozostała tylko część kadry, a także część nadwyżek zmobilizowanych rezer wistów. Polskie dowództwo przewidywało możliwość ataków na stolicę z powietrza. Nieba nad Warszawą broniła Brygada Pościgowa Naczelnego Wodza — 5 eskadr myśliwskich liczących 54 samoloty — dowodzona przez płk pilota Stefana Pawlikowskiego. Brygada była rozlokowana na lotniskach polowych pod Zielonką i Jabłonną. Do obrony Warszawy przeznaczono także zgrupowanie artylerii prze ciwlotniczej, którym dowodził płk Kazimierz Baran. Zgru powanie liczyło 66 dział kalibru 75 mm i 22 działka ka libru 40 mm, a ponadto 7 kompanii przeciwlotniczych karabinów maszynowych (łącznie 112 ckm-ów). Było to 33% lotnictwa myśliwskiego i ponad 20'/o dział przeciw lotniczych, którymi dysponowało Wojsko Polskie. Ostatni Międzynarodowe napięcie w Europie osiąga dzień pokoju fazę kryzysu w ostatnich dniach sierpnia. 29 sierpnia dowództwo polskie zarządza mobiliza cję powszechną, która w wyniku interwencji rządów Anglii i Francji, liczących jeszcze na pokój, zostaje odwołana. Następnego dnia jest jednak ostateczna i nieodwołalna. 31 sierpnia, w czwartek, wytężona praca trwała przez cały dzień w Sztabie Głównym przy ulicy Rakowieckiej. Od rana do wieczora napływały do sztabu meldunki: od dowódców armii meldujących o zajęciu przez polskie dy wizje i brygady pozycji na liniach obronnych; od wy wiadu potwierdzającego fakt koncentracji niemieckich oddziałów wzdłuż całej granicy z Polską. Pierwsze na tarcie wroga miało przyjąć 36 związków taktycznych, łącznie około 60% jednostek piechoty i 73% jednostek kawalerii zmobilizowanych w dwóch etapach: częściowo jeszcze w marcu, a w większości w dniach od 24 do 26 sierpnia. Reszta wojsk znajdowała się w toku mobiliza cji — zarządzonej ostatecznie 30 sierpnia — bądź w tran sportach. Od południa ku północy rozlokowane były armie: „Kar paty”, „Kraków”, „Łódź”, „Poznań”, „Pomorze”, „Mod lin” i Samodzielna Grupa Operacyjna „Narew”. Na ty łach armii znajdowało się kilka zgrupowań odwodowych; najsilniejsze z nich stanowiła armia „Prusy”, która na przedpolach Piotrkowa osłaniała najważniejszy kierunek działań prowadzący ze Śląska do Warszawy. W Warszawie w ostatnim dniu pokoju panował na strój gorączkowego napięcia, podniecenia i niepewności, który niosło nieznane jutro. Setki osób gromadziło się przed rozplakatowanymi poprzedniego dnia obwieszcze niami o mobilizacji powszechnej, a jednocześnie tysiące mężczyzn, wielu już w mundurach, podążało na dworce kolejowe, by udać się do swoich pułków. Tego dnia prze stał obowiązywać normalny rozkład jazdy PKP, a nie 7
licznymi pociągami podróżowali tylko zmobilizowani lub osoby udające się w podróż służbowo. Wielu zmobilizo wanych miało przydziały do oddziałów w Warszawie, du ży ruch panował więc w stołecznych kompleksach koszar: na Cytadeli i na Pradze przy ulicy 11 Listopada. Do biur RKU — Rejonowych Komend Uzupełnień — zgłaszali się licznie ochotnicy spośród mężczyzn nie objętych mobili zacją. Wygląd miasta zmieniły stanowiska artylerii prze ciwlotniczej, przeciwlotniczych karabinów maszynowych, a zwłaszcza balony zaporowe. — duże, meforemne grusz ki oplecione siatką — wypuszczane w górę na uwięzi. W 230 punktach miasta kilkadziesiąt tysięcy osób kopało ochotniczo — jak co dnia począwszy od 25 sierpnia — rowy przeciwlotnicze. Nie wszyscy jednak kopali rowy, nie wszyscy żegnali swych najbliższych odjeżdżających do wojska. Starsi mieszkańcy stolicy, pamiętający I wojnę światową, a tak że młodsi, ale przezorni, robili zakupy, gromadząc głów nie zapasy żywności. Po raz pierwszy przed sklepami spo żywczymi formowały się kolejki. Beztroscy warszawiacy politykowali w kawiarniach, barach, restauracjach. Za tłoczonymi ulicami przejeżdżały czerwone tramwaje dzwo niąc na przystankach, mknęły dorożki „na gumach”, kur sowały autobusy i taksówki. Czasem przemaszerował od dział wojska. Matki z dziećmi zapełniały parki i skwery, gazeciarze głośno reklamowali prasę, pełną wtedy sen sacyjnych tytułów. Przez' Aleje Ujazdowskie przejeżdżały prywatne pojazdy: wytworne wolanty ze stangretami w liberii na kozłach lub eleganckie samochody z szoferami, także w liberii. W północno-zachodniej dzielnicy miasta życie toczyło się odrębnym trybem: gwarny, na czarno ubrany tłum, żywo gestykulując, załatwiał interesy handlowe. Gdy wieczorem warszawiacy siadali do kolacji, w więk szości mieszkań przy stole było co najmniej jedno puste 8 miejsce; brakowało tych, którzy w polowych mundurach znajdowali się daleko od domu. Chciwie słuchano wiadomości radiowych i śmiało moż na stwierdzić, że wszystkie radioodbiorniki były tego wie czoru włączone. W stolicy, liczącej wówczas prawie pół tora miliona mieszkańców, było zarejestrowanych około 150 tysięcy aparatów radiowych. Słuchano owego dnia Radia Warszawa, łapano stacje zagraniczne. Późnym wie czorem wszystkie niemieckie radiostacje nadały szokują cy komunikat, który podawał, że uzbrojone oddziały pol skie wtargnęły w głąb Niemiec. Polscy powstańcy opa nowali rzekomo radiostację w Gliwicach, a regularne od działy wojskowe natarły na miejscowości Hohenlinden i Geyersdorf. Wydarzenia w Gliwicach były starannie przy gotowaną przez hitlerowców prowokacją. Ani Polska, ani Europa nie uwierzyły w tę wiadomość. W ślad za tym ko munikatem o godzinie 21.00 niemieckie radio podało tekst 16-punktowego Ultimatum skierowanego pod adresem polskiego rządu. W ultimatum żądano oddania Niemcom Gdańska i Pomorza oraz spełnienia innych warunków naruszających suwerenność państwa polskiego. Ultima tum było nie do przyjęcia. Nie zostało ono zresztą ofi cjalnie przekazane władzom polskim. Wieczorem w stołecznym ratuszu obowiązywało już ostre pogotowie i wyznaczeni pracownicy pełnili nocne dyżury. Wiceprezydent Janusz Kulski, komendant OPL na miasto stołeczne Warszawę — sprawnie zorganizowa nej i świetnie wyszkolonej cywilnej sieci obrony prze ciwlotniczej — otrzymał od komendantów dzielnic mel dunki o pełnej gotowości do akcji. Pełną gotowość mel dowała też warszawska Straż Ogniowa, którą dowodził płk Stanisław Gieysztor. Na podwarszawskich lotniskach czuwali piloci Brygady Pościgowej, a w stolicy — żoł nierze z obsługi dział przeciwlotniczych. W Sztabie Głównym, w ministerstwach i urzędach także trwał ostry dyżur. 9
0 godzinie 22.30 minister spraw zagranicznych Józef Beck otrzymał telefoniczną wiadomość o wkroczeniu do Gdańska oddziałów Wehrmachtu i jawnej mobilizacji dy wizji SS „Danzig-Heimwehr”. Na Śląsku bojówki Frei- korpsu przygotowywały się do ataku na obiekty prze mysłowe. Na Pomorzu oddziały Selbstschutzru rozpoczęły akcje dywersyjne. Po godzinie 24.00 cywilne i wojskowe władze Rzeczypospolitej oraz dyżurni redaktorzy gazet wiedzieli, że wojna stała się faktem. We wszystkich od działach Wojska Polskiego skoncentrowanych nad gra nicą z Niemcami zarządzono stan wzmożonej czujności. Mijała ostatnia noc pokoju w Europie. Zbliżał się świt 1 września. 1 września O godzinie 4.45 rozpoczyna się wojna polsko- piątek -niemiecka. Bez wypowiedzenia wojny wojska hitlerowskie atakują granice państwa polskie go. Główne kierunki natarć: z Prus Wschodnich na Działdowo i Mławę; z północnego zachodu na Działdowo i Czersk; z południowego zacho du na Częstochowę i Piotrków Trybunalski; z południa, przez góry, na Nowy Targ. 1 września o świcie wojska niemieckie zaatakowały obszar państwa polskiego na lądzie, morzu i w powietrzu. Rozpoczęła się trwająca 36 dni kampania jesienna, zwa na też wojną obronną Polski. Rozpoczęła się II wojna światowa, która na blisko 6 lat ogarnęła najpierw Euro pę, a później prawie cały świat. Wojska niemieckie miały nad Wojskiem Polskim prze wagę liczebną, a przede wszystkim przewagę techniczną. Wielokrotnie silniejsze i w pełni nowoczesne były nie mieckie lotnictwo i broń pancerna, przy czym działały one w myśl nowoczesnej doktryny wojny błyskawicznej. Wielką przewagę zapewniał napastnikom duży stopień motoryzacji armii. Była to przewaga w szybkości dzia 10 łania. Niemcy zastosowali po raz pierwszy w historii za sady wojny totalnej, przestępcze z punktu widzenia pra wa międzynarodowego; atakowali nie bronione miasta, wsie i osiedla, kolumny uchodźców, a także szpitale i obiekty Czerwonego Krzyża. Wojsko Polskie stawiło napastnikom zacięty opór na całej długości frontu. Piechurzy i saperzy, kawaleria i artylerzyści, lotnicy i marynarze, mimo widocznej już w pierwszych starciach przewagi wroga, z determinacją podjęli bój. Długa jest lista walk, które stoczyło tego dnia Wojsko Polskie. Wymieńmy jedną, bez precedensu w historii II wojny światowej. Wołyńska Brygada Ka walerii, która strzegła kierunku prowadzącego do stolicy, przez cały dzień skutecznie powstrzymywała natarcia 4 Dywizji Pancernej Wehrmachtu; żołnierze zniszczyli 150 pojazdów przeciwnika, w tym 75 czołgów, i utrzymali swe pozycje pod wsią Mokra w rejonie Kłobuck-Często- chowa. Warszawiaków obudziły tego dnia niecodzienne odgłosy. W wielu punktach miasta strzelały z charakterystycznym głuchym przydźwiękiem działa przeciwlotnicze, zwane wówczas zenitówkami. Na jasnym, słonecznym niebie widać było obłoczki pękających pocisków i małe, srebrne sylwetki samolotów zataczających wokół siebie spirale. Nad Warszawą trwała pierwsza w dziejach miasta bitwa powietrzna. O 6 rano rozgłośnia Polskiego Radia w Warszawie na dała komunikat: „Zarządzam w całym kraju alarm prze ciwlotniczy!”. Następnie z głośników popłynęły słowa kolejnego komunikatu: „Uwaga! Uwaga! Ogłaszam alarm dla miasta Warszawy!”. A zaraz potem: „Uwaga, uwaga. Nadchodzi, koma trzy...” Początkowo wielu warszawia ków bawiły tajemnicze słowa kodu. Nikt z mieszkańców nie wiedział jeszcze, że w ten właśnie sposób sztab Bry gady Pościgowej, stacjonujący w Warszawie, nadawał in formacje przekazywane z terenowych punktów dozorowa li
nia OPL do adresatów na potowych lotniskach. Pierwszy meldunek o wyprawie około 100 niemieckich bombow ców lecących z północy w kierunku Warszawy nadał już po godzinie 6.00 posterunek obserwacyjny w Mławie. O godzinie 6.30 poderwana została w alarmie Brygada Pościgowa. O 7.00 padły pierwsze strzały. Nad Jabłonną, Zegrzem, Radzyminem rozgorzała zacięta walka powietrz na, która trwała około 50 minut. Dzięki polskim lotnikom formacje niemieckich bombowców zostały rozproszone i zmuszone do odwrotu. Tylko kilka samolotów wroga przedarło się nad Warszawę i zrzuciło pierwsze, nieliczne jeszcze bomby, które spowodowały straty wśród ludności cywilnej. Polegli też pierwsi lotnicy: kpt. Mieczysław Ol szewski i podchor. Tomasz Szymoński. Por. Aleksander Gabszewicz, który uczestniczył w strąceniu niemieckiego bombowca He-111, sam został trafiony, a gdy ratował się na spadochronie, ostrzeliwali go niemieccy lotnicy. Rów nież ppor. Feliks Szyszka, kiedy opadał na spadochro nie, otrzymał 17 postrzałów. Tego dnia druga bitwa powietrzna rozgorzała po po łudniu, gdy nad Warszawę ruszyło 150 bombowców z lotnisk w Prusach Wschodnich, na Pomorzu, a nawet w środkowych Niemczech. Chociaż Brygada Pościgowa mia ła już tylko 30 samolotów zdolnych do akcji, znów polscy piloci rozproszyli nieprzyjacielskie bombowce. Tylko nie liczne dotarły do celu bombardując Koło, Rakowiec, Ba bice i — niecelnie — przyczółki warszawskich mostów, a także lotniska na Okęciu i Gocławiu. Ogółem zestrzelono 14 samolotów wroga przy własnych stratach 24 maszyn. Zastępca dowódcy brygady ppłk Leopold Pamuła zestrze lił 2 niemieckie samoloty i staranował trzeci, ratując się na spadochronie. Również 2 samoloty zestrzelił ppor. Hie ronim Dudwał. Ale bohaterem dnia został ppor. Jerzy Palusiński ze 111 eskadry: choć ranny i poparzony, szczęś liwie wylądował na lotnisku. Kiedy wieziono go ulicami 12 miasta do szpitala, ludność Warszawy zgotowała mu go rącą owację. W wyniku niemieckich bombardowań powstały znaczne zniszczenia na Okęciu, zwłaszcza w Polskich Zakładach Lotniczych. Nastroje w mieście były optymistyczne. PAT — Polska Agencja Telegraficzna — nadała rano na cały świat na stępującą depeszę: „O świcie siły zbrojne Rzeszy Nie mieckiej rozpoczęły działania wojenne przeciw Polsce...”. Prezydent Rzeczypospolitej Ignacy Mościcki ogłosił oko licznościowe orędzie: „Obywatele Rzeczypospolitej! Nocy dzisiejszej odwieczny wróg nasz rozpoczął działania wo jenne wobec Państwa Polskiego, co stwierdzam wobec Boga i Historii... Cały naród polski, w walce o swoją świętą i słuszną sprawę, zjednoczony z armią, pójdzie ra mię przy ramieniu do boju i pełnego zwycięstwa...” Ze względu na naloty prezydent RP Ignacy Mościcki opuścił w nocy Zamek, przenosząc się do swej rezydencji w Błotach. Naczelny wódz Edward Rydz-Smigły wydał rozkaz do armii i pozdrowił przez radio załogę Wester platte. Radio poinformowało również, że generalny in spektor sił zbrojnych, obejmujący z chwilą wybuchu woj ny funkcję naczelnego wodza, na mocy konstytucji zo stał także następcą prezydenta Rzeczypospolitej. Na murach stolicy ukazały się rozporządzenia ministrów spraw wojskowych i spraw wewnętrznych związane ze stanem wojennym w państwie. Popołudniowa prasa, obok informacji, przyniosła liczne odezwy organizacji społecz nych nawołujące do obrony zagrożonej ojczyzny. Zarzą dzono ostre pogotowie OPL i Straży Ogniowej, które zresztą od rana trwały na posterunkach pełniąc ofiarnie swe obowiązki. Do Warszawy przybyła w pierwszym dniu wojny ewakuowana z Poznania grupa Straży Ogniowej, którą skierowano na Pragę. Ludność cywilna, w przerwie między obu alarmami lotniczymi, które tego dnia prze żyła Warszawa, nadal kopała rowy.
W sklepach ciągle panował tłok. Teraz już w pośpiechu uzupełniano zapasy w spiżarniach. Kompletowano też do mowe apteczki. Na ulicach można było po raz pierwszy zobaczyć wiele osób z przewieszonymi przez ramię maska mi przeciwgazowymi. Urzędnicy ministerstw otrzymali maski wojskowe w zielonych, brezentowych torbach. Część ludności cywilnej zaopatrzyła się w ostatnich dniach pokoju w specjalne tampony przeciwgazowe, które no szono na taśmie w tekturowych pudełkach. Nastrój w mieście był poważny, nigdzie nie zaobserwo wano paniki. Czekano na reakcję sojuszników. Z września Wojska niemieckie nacierają na 4 zasadniczych sobata kierunkach, 2 z nich mają charakter strategicz ny: z południowego zachodu na Częstochowę, Piotrków i Warszawę; z północy na Mławę, Wiznę i na wschód od Warszawy. Celem tych natarć jest zamknięcie polskich armii w wiel kim luku Wisły. Wojsko polskie stawia nie mieckim dywizjom zacięty opór. Dyplomaci za chodniej Europy próbują jeszcze ratować pokój. Od świtu wojska niemieckie kontynuowały natarcie. Na całej niemal długości frontu rozgorzał bój, który do hi storii przeszedł pod nazwą bitwy granicznej. W ciągu dnia do naczelnego dowództwa napływały od dowódców armii meldunki, które w sumie dawały niepokojący obraz sytuacji: wszędzie, gdzie atakował wróg, występowała przewaga techniczna wojsk przeciwnika, wszędzie wyła niała się groźba przełamania polskich pozycji i koniecz ność odwrotu. Zaznaczył się wyraźnie kierunek niemieckich natarć, przewidywany zresztą już wcześniej na podstawie mel dunków wywiadu o koncentracji wojsk przeciwnika. Naj silniejsza z 5 armii niemieckich — ID Armia, licząca 13 dywizji, w tym 2 pancerne, 3 lekkie i 2 zmotoryzowane — prowadziła natarcie z Dolnego Śląska w ogólnym kierun 14 ku na Piotrków i Warszawę. 3 Armia nacierała z Prus Wschodnich najkrótszą drogą prowadzącą do stolicy. Na południu 14 Armia, na południowym zachodzie 8 Armia i wreszcie na północno-zachodnim odcinku frontu 4 Armia prowadziły natarcie pomocnicze. Warszawa odgrywała zasadniczą rolę w niemieckim pla nie działań. Tu miały się spotkać armie nacierające z po łudnia i północy, aby odciąć wojsko polskie walczące w wielkim łuku Wisły i uniemożliwić mu przeprawę na pra- . wy brzeg rzeki. Warszawa była bowiem nie tylko stolicą, centrum dyspozycyjnym państwa, głównym ośrodkiem politycznym i administracyjnym, lecz także, z wojskowe go punktu widzenia, najważniejszym węzłem komunika cyjnym. Wystarczy powiedzieć, że z 30 dywizji i brygad przerzucanych w okresie koncentracji wojsk na zachod nią granicę państwa — 17 przewieziono przez Warszawę (codziennie przejeżdżały przez Warszawę 144 transporty wojskowe). Spośród kilkunastu mostów na Wiśle, od Sa nu po ujście Bugo-Narwi, 4 znajdowały się w stolicy. 2 września bój o stolicę Polski toczył się jeszcze na jej dalekich przedpolach: 20 Dywizja Piechoty pod Mławą z najwyższym trudem odpierała natarcia 2 dywizji piecho ty i grupy pancernej „Kempf” I Korpusu; Mazowiecka Brygada Kawalerii walczyła w rejonie Chorzeli z korpu sem „Wodrig”; 7 Dywizja Piechoty armii „Kraków” oraz Wołyńska Brygada Kawalerii armii „Łódź” powstrzymy wała lawinę czołgów 10 Armii. W Warszawie nadal, choć z mniejszym natężeniem niż pierwszego dnia, trwały walki powietrzne. Stolica prze żyła dwa alarmy lotnicze, rano i wieczorem. Celem nie mieckich wypraw bombowych były mosty na Wiśle i Dworzec Wschodni. Tego dnia wróg zmienił taktykę: bombowce niemieckie nadlatywały nad Warszawę nie w zwartych formacjach, lecz rozrzucone szerokim łukiem. Mimo to myśliwska Brygada Pościgowa znowu udarem niła przeciwnikowi wykonanie zadań; warszawskich mo- 15
stów nie zniszczono, Dworca Wschodniego nie zabloko wano. W wyniku nalotów byli jednak zabici i ranni, głów nie wśród ludności cywilnej. Trzeba dodać, że 2 wrześ nia rano Brygada Pościgowa miała gotowych do startu tylko 20 samolotów spośród 54, z którymi rozpoczęła wojnę. Po raz ostatni w historii II Rzeczypospolitej obradował tego dnia od godziny 15.00 Sejm i Senat. Wspólne posie dzenie obu izb przekształciło się w patriotyczną manife stację. Przedstawiciele różnych ugrupowań sejmowych, w tym mniejszości narodowych, deklarowali poparcie dla rządu w chwili zagrożenia bezpieczeństwa państwa. Prze mówienie wygłosił prezes Rady Ministrów generał dywi zji Felicjan Sławoj-Składkowski. Oświadczył on m.in.: „Jesteśmy spokojni o losy narodu i państwa”. Wokół gmachu Sejmu zebrał się tłum mieszkańców Warszawy, który przez cały czas posiedzenia manifestował aprobu jącą postawę. Prezydent RP wydał dekret o amnestii, który pomijał jednak więźniów politycznych. Na mocy tego dekretu zwalniano więźniów kryminalnych i wcielano ich do woj ska lub kierowano do pracy. Naczelnictwo Związku Harcerstwa Polskiego wydało specjalny rozkaz zarządzający „Pogotowie Wojenne Har cerzy i Harcerek”. Zgodnie z tym rozkazem, który prze stawiał działalność ZHP na wojenne tory, drużyny męskie podjęły służbę w OPL. Warszawscy harcerze działali głównie jako łącznicy przy poszczególnych ogniwach roz budowanej w Warszawie sieci placówek i komend OPL. Drużyny żeńskie rozpoczęły organizowanie punktów sa nitarnych na skrzyżowaniach ważniejszych ulic oraz punkty żywienia dla żołnierzy na dworcach. Harcerki kie rowano również do służby w centralach telefonicznych. Ruch na dworcach był nadal ogromny. Do stolicy do tarły pierwsze pociągi ewakuacyjne z Wielkopolski. Przez Warszawę w dalszym ciągu przejeżdżały transporty woj ska. Zgodnie z zarządzeniem władz miejskich przystąpio 16 no do tworzenia punktów etapowych dla ewakuowanych i dla spodziewanych uchodźców. Władze Warszawy reor ganizowały też agendy zarządu miejskiego, dostosowując ich działalność do sytuacji wojennej. Prasa zamieściła tego dnia liczne komunikaty o sytuacji na froncie, kolejne apele i odezwy. Radio nadawało dzien niki, komunikaty, zarządzenia władz i popularne pieśni żołnierskie. Drugi dzień wojny przyniósł wiele wydarzeń, mimo to stolica żyła jeszcze normalnie. W kawiarniach i restaura cjach panował zwykły ruch. Kina i teatry były czynne jak zawsze, chociaż widzów było znacznie mniej niż przed wojną. W teatrzyku „Ali Baba” przy ulicy Karowej wy stawiano polityczną rewię pod tytułem „Pakty i Fakty”, której premiera odbyła się w ostatnim dniu pokoju. Auto rami tekstów byli Julian Tuwim, Marian Hemar i Andrzej Włast. Występowali m.in.: Mieczysław Fogg, Lopek Kru kowski, który reżyserował rewię, i Ludwik Sempoliński. Sempoliński, występujący w roli Chaplina, parodiował Hitlera śpiewając na melodię popularnej piosenki „Titi- na”: „Ten wąsik, ach, ten wąsik, ten wzrok, ten lok, ten pląsik, i wdzięk, i lęk, i mina, i śmiech — tak jest, to ja...”. Słowa, charakteryzacja i gra popularnego aktora były dla widowni całkowicie czytelne. Wśród warszaw skiej publiczności buńczuczny Fiihrer budził jeszcze śmiech. 3 września Anglia i Francja oficjalnie wypowiadają wojnę niedziela hitlerowskiej III Rzeszy. Na kilku odcinkach polskie pozycje obronne zostają przełamane. Polskie oddziały ponoszą klęskę w Borach Tu cholskich. Niemieccy dywersanci atakują w Bydgoszczy kolumny polskich wojsk. Na pół nocnej granicy toczą się ciężkie walki. Mnożą się zbrodnie wojenne: Wehrmacht rozstrzeliwuje jeńców wojennych, kolejarzy, harcerzy, funk cjonariuszy państwowych, kobiety. 17
W słoneczną niedzielę 3 września Warszawa wraz z całą Polską przeżywała godziny wielkiej nadziei. War szawiacy dowiedzieli się w południe, że Anglia wypo wiedziała wojnę III Rzeszy. Wojna polsko-niemiecka stała się wojną europejską, choć jeszcze nie światową. Przed budynkami ambasady angielskiej przy ulicy Nowy Świat 18 odbyła się spontaniczna manifestacja. Wielotysięczny tłum wznosił okrzyki: „Niech żyje Anglia!”, „Vive la France!”, „Precz z Hitlerem!”. Śpiewano hymn narodowy, „Warszawiankę”, hymn państwowy Francji „Marsylian- kę”, a także pieśń legionową „My, Pierwsza Brygada”. Spod ambasady angielskiej tłumy udały się pod ambasadę francuską przy ulicy Frascati, gdzie manifestowano z po dobnym entuzjazmem (Francja wypowiedziała wojnę III Rzeszy Niemieckiej o godzinie 17.00). Na wieść o mają cym powstać w Polsce Legionie Czechosłowackim grupy warszawiaków udały się też pod budynek poselstwa tego państwa przy ulicy Koszykowej, gdzie doszło do kolejnej spontanicznej manifestacji. O godzinie 14.00 tłum ruszył na plac Marszałka Pił sudskiego, aby przed Grobem Nieznanego Żołnierza od dać hołd poległym w walkach za wolność Ojczyzny. W stolicy ogarniętej falą entuzjazmu panował radosny nastrój. Tymczasem naczelny wódz marszałek Edward Rydz-Smigły w rozmowie z generałami dywizji Mieczy sławem Norwid-Neugebauerem i Stanisławem Burchardt- -Bukackim, szefami misji wojskowych, które tego dnia wyjeżdżały do Londynu i Paryża, powiedział: „Front jest wszędzie przerwany. Pozostaje nam tylko odwrót za Wi słę, o ile to jeszcze będzie wykonalne”. Wśród wielu niepomyślnych wiadomości, które tego dnia napłynęły do Sztabu Głównego, jedna była szczegól nie dramatyczna: rozerwany został styk armii „Kraków” i „Łódź” w rejonie Częstochowy, a luka w ugrupowaniu polskich wojsk otwierała niemieckim oddziałom tak zwa ną szosę piotrkowską — drogę przez Radomsko, Piotrków 18 i Tomaszów do Warszawy. Ugrupowane na przedpolu Piotrkowa polskie dywizje z armii odwodowej „Prusy” były już ostatnią przesłoną na drodze do Warszawy, wzdłuż której parły do przodu niemieckie dywizje pancerne 10 Armii. W związku z tą sytuacją marszałek Smigły-Rydz jesz cze przed południem polecił ustnie ministrowi spraw woj skowych gen. dywizji Tadeuszowi Kasprzyckiemu, który od mobilizacji pełnił też funkcję dowódcy obszaru tyło wego, zorganizowanie obrony stolicy przed zagonem pan cernym. Do gen. Kasprzyckiego wezwano komendanta Stra ży Granicznej gen. brygady Waleriana Czumę, który wraz ze swym zastępcą płk Julianem Jankowskim zamel dował się w kwaterze dowódcy obszaru tyłowego przy ulicy Kozielskiej 10 na Powązkach o godzinie 11.00. Gen. Kasprzycki powierzył gen. Czumie organizację obrony miasta od strony południowo-zachodniej, skąd spodziewa no ‘ się nieprzyjaciela w przypadku przełamania linii obronnych armii „Prusy”. Warszawa jest tylko jednym ogniwem nowo tworzo nej linii obronnej, chociaż ogniwem najważniejszym. Za rządzono utworzenie 2 odcinków wzdłuż środkowej Wisły z zadaniem obrony przepraw. Północny odcinek — od Mod lina do Dęblina — ma jako rygiel Warszawę. Na połud niowy odcinek — od Dęblina po Sandomierz — zostaje wysłana pospiesznym marszem z Garwolina Warszawska Brygada Pancerno-Motorowa. Dowódca brygady płk dypl. Stefan Rowecki, późniejszy komendant główny Związku Walki Zbrojnej, a następnie Armii Krajowej, otrzymuje zadanie od gen. dywizji Tadeusza Kasprzyckiego o godzi nie 12.00. Dowództwo Obrony Warszawy instaluje się w budyńku Komendy Legii Akademickiej w Alejach Ujazdowskich 28. Jej komendant, płk dypl. Tadeusz Tomaszewski, obejmuje szefostwo sztabu gen. Czumy. Zastępca gen. Czumy płk 19
Julian Jankowski zostaje niezwłocznie wysłany na roz poznanie południowo-zachodnich rubieży Warszawy pod względem możliwości obronnych. Gen. Czuma wysyła też oficerów łącznikowych do armii „Łódź”, „Poznań” i „Modlin” oraz ekipę oficerów na dalekie przedpole z za daniem obserwacji ruchów oddziałów pancernych prze ciwnika. O godzinie 21.00 gen. Czuma zarządza odprawę swego szczupłego sztabu, który w większości tworzą oficerowie Komendy Straży Granicznej, i podaje zarys swej kon cepcji obrony miasta. Dokonano także bilansu sił, które są niewystarczające. W samej Warszawie: Batalion Sto łeczny, który pełnił służbę reprezentacyjną i wartowniczą, II batalion ckm, 2 kompanie asystencyjne naczelnego wo dza, 5 plutonów zmotoryzowanych pionierów, w kosza rach na Cytadeli i przy ulicy 11 Listopada ośrodki zapa sowe 3 pułków piechoty formujące właśnie 4 bataliony marszowe. W Rembertowie stacjonował dywizjon arty lerii lekkiej i ośrodek zapasowy batalionów strzeleckich, w którym do akcji były gotowe 2 bataliony. Zapadła de cyzja, aby w tej sytuacji ściągnąć z pobliskich garnizo nów wszystkie możliwe oddziały i zatrzymywać transpor ty wojskowe jadące przez Warszawę. Tego dnia także władze cywilne miasta kontynuowały przygotowania stolicy do trudnych, wojennych dni. Orga nizowano nowe placówki opieki społecznej, punkty sa nitarne i punkty etapowe dla uciekinierów z zachodniej i północnej Polski. Harcerki zorganizowały łącznie 23 uliczne i dworcowe punkty sanitarne. Doskonalono sy stem działania OPL. Władze miejskie skierowały do akcji nowo utworzone Brygady Pogotowia Budowlanego, któ rych zadaniem było usuwanie szkód spowodowanych bom bami. Odbywały się posiedzenia władz organizacji poli tycznych i społecznych, podczas których wyrażano goto wość do wzięcia udziału w obronie państwa oraz kiero wano apele o taką właśnie postawę obywatelską do swych 20 członków i sympatyków. Szczególną aktywność przejawia ła PPS, zarówno CKW tej partii, jak i jej władze miej skie — Warszawski Okręgowy Komitet Robotniczy. Przy warszawskiej Gminie Żydowskiej — 375 tysięcy Żydów mieszkających w Warszawie stanowiło niemal 30% lud ności miasta — powstał Stołeczny Komitet do spraw Zwią zanych z Obroną Państwa. Warszawska Gmina Żydowska organizowała różne społeczne działania o charakterze sa mopomocy i przygotowywania się do życia w warunkach wojennych. W koszarach tego dnia meldowali się licznie mężczyź ni, posiadacze białych kart mobilizacyjnych, powołani obwieszczeniem rozlepionym rankiem na murach miasta. Dodatkowa mobilizacja obejmowała wszystkich mężczyzn podlegających służbie wojskowej bez względu na wiek i kategorię zdrowia, także zaliczonych do pospolitego ru szenia i wojskowych w7stanie spoczynku. Na lotniskach polowych pod Warszawą mechanicy go rączkowo usuwali uszkodzenia samolotów myśliwskich, a zbrojmistrze pospiesznie taśmowali amunicję. Brygada Pościgowa, która rano miała 40 samolotów zdolnych do akcji, stoczyła kolejne walki powietrzne. Luftwaffe w tym dniu znów zmieniła taktykę. Bombowce nadlatywały kluczami z różnych kierunków i na różnych wysokoś ciach. Dla szczupłego liczebnie polskiego lotnictwa zwal czanie przeciwnika stało się trudniejsze niż w poprzed nich dniach, kiedy nad stolicę nadlatywały zwarte for macje eskadr. Sporo bombowców niemieckich zdołało przedostać się nad Warszawę. Rano zbombardowano Okę cie. W budynkach PZL wybuchł pożar. Wieczorem Bry gada Pościgowa została przesunięta, ze względów tak tycznych, na nowe lotniska połowę w Zaborowie oraz Radzikowie. Zapadła noc. W koszarach przy ulicy 29 Listopada po bierali hełmy i broń artylerzyści konni przywiezieni sa mochodami z Mińska. Formowała się ochotniczo 5 Ba 21
teria 1 Dywizji Artylerii Konnej im. gen. Bema licząca 6 dział. Batalion Stołeczny maszerował na wyznaczone odcinki obronne na Woli. Z Rembertowa przymaszerowal 41 Dywizjon Artylerii Lekkiej. Na rampach kolejowych wyładowywały się zatrzymane transporty wojskowe 29 Dywizji Piechoty jadące pod Piotrków: 2 Bateria 29 Puł ku Artylerii Lekkiej z Grodna i doborowy oddział pie choty — 2 Batalion 41 Suwalskiego Pułku Piechoty im. marszałka Piłsudskiego, szczycący się orderem Virtuti Militari na pułkowym sztandarze. Oddziały, które za kil ka dni miały rozpocząć bój w obronie Warszawy, przy bywały na pole bitwy. 4 września Na froncie zachodnim, mimo wypowiedzenia poniedziałek wojny Niemcom przez Anglię i Francję, panuje cisza. Polskie armie toczą ciężkie walki z na jeźdźcą odpierając liczne ataki, ale odwrót jest nieuchronny. Dywizjony Brygady Bombowej złożonej z „Łosi” i „Karasi” atakują skutecznie zgrupowania niemieckiej broni pancernej. W poniedziałek 4 września front był już w kilku miej scach przełamany. Armia „Kraków" znajdowała się w marszu odwrotowym. Oddziały armii „Łódź” próbowały jeszcze organizować opór wzdłuż Warty i przesłaniać kie runek na Warszawę. Armia „Poznań” wycofywała się na główną pozycję obronną w rejonie Koła. Armia „Pomo rze” poniosła ciężką porażkę w walkach z przeważają cymi siłami niemieckimi. W Borach Tucholskich, w okrą żeniu, walczyły 2 pułki 9 Dywizji Piechoty z tej armii i wiele innych oddziałów, natomiast z Bydgoszczy wy cofywały się na południe te oddziały, którym udało się uniknąć okrążenia, tj. osłabiona w walkach 27 Dywizja Piechoty i część Pomorskiej Brygady Kawalerii. Pod Mła wą ostatni obrońcy polskich pozycji opuścili bunkry i okopy o godzinie 7 rano. Dywizje armii „Modlin” masze Ł2 rowały na główną linię oporu nad Wisłą i Narwią. 8 i 20 Dywizje Piechoty skierowały się do Płocka i Modlina. Oddziały tych dywizji zasilą wkrótce załogę twierdzy i częściowo Warszawy. Z powodu braku odwodowych oddziałów na bliskich przedpolach stolicy, w pośpiechu formowano z rezerwi stów kompanie i szwadrony, aby obsadzić nimi przepra wy na środkowym odcinku Wisły. Utworzono armię „Lu blin”, której zadaniem jest początkowo obrona przepraw na Wiśle od Modlina do Sandomierza, a później od Otwoc ka do Solca. Południowy odcinek od Annopola do Solca obsadza Warszawska Brygada Pancerno-Motorowa płk Stefana Roweckiego, północny odcinek, od Solca po Świd ry — grupa pieszych szwadronów kawalerii z ośrodka za pasowego w Garwolinie pod dowództwem płk Tadeusza Komorowskiego. (Zrządzeniem losu ci dwaj dowódcy obej mą z czasem funkcje komendantów Armii Krajowej pod pseudonimami „Grot” i „Bór”). Następne w kierunku pół nocnym mosty za Świdrami znajdowały się w Warsza wie. Obronę przepraw i miasta od strony południowo-za chodniej organizuje gen. Walerian Czuma. Warszawa — miasto otwarte — nie była przystosowana do obrony. Stare rosyjskie forty wybudowane w XIX wie ku nie nadawały się do zadań obronnych w 1939 roku. Gen. Czuma postanowił więc zorganizować linię obrony miasta opierając się na skraju zwartej zabudowy, umac niał zwłaszcza wyloty głównych arterii. Były to, jak się okaże w najbliższej przyszłości, słuszne decyzje. Infor mując swój sztab o założeniach obrony Warszawy, gen. Czuma oznajmił, że będzie to walka bez możliwości wy cofywania się z zajmowanych pozycji. Miasto i mosty na Wiśle musiały być utrzymane, spodziewano się bo wiem nadejścia wojsk znajdujących się na lewym brzegu rzeki i zorganizowania linii obronnej wzdłuż Wisły. Obro na stolicy miała, oczywiście, znaczenie polityczne — ocze 23
kiwano na rozpoczęcie francuskiej ofensywy na froncie zachodnim. Zgodnie z założeniami dowództwa, kilkakrotnie zresztą korygowanymi, po południu 4 września oddziały zajmo wały linie obronne. Batalion Stołeczny mjr Józefa Spy chalskiego zajął stanowiska na Woli, II Batalion 41 Su walskiego Pułku Piechoty — na Ochocie. W Cytadeli zdo łano sformować 2 nowe bataliony: IV Batalion 21 Pułku Piechoty „Dzieci Warszawy” obsadzał Mokotów, a IV Ba talion 30 Pułku Strzelców Kaniowskich — Żolibórz. 41 Dywizjon Artylerii Lekkiej rozdzielono na poszczególne odcinki obronne. Przeznaczenie armat kalibru 75 mm do zwalczania czołgów było kolejną słuszną decyzją gen. Czumy. Świeżo sformowana 5 Bateria 1 Dywizjonu Arty lerii Konnej zajęła rano stanowiska przeciwpancerne w ogrodach przy ulicy Odyńca na Mokotowie. Rozpoczęto formowanie batalionu obrony mostów i dwóch kompanii czołgów. Emerytowany gen. Stanisław Bułak-Bałachowicz rozpoczął organizowanie dwóch szwadronów kawalerii z rezerwistów i ochotników. Do wojska powołano z rezerwy oficerów saperów. Trzeba dodać, że gen. Walerian Czuma został podpo rządkowany dowódcy Okręgu Korpusu I gen. brygady Mieczysławowi Trojanowskiemu, który otrzymał nomina cję na dowódcę obrony Wisły od Modlina do Dęblina, ale było to podporządkowanie czysto formalne. Już czwarty dzień trwała powietrzna obrona Warsza wy. Eskadry Brygady Pościgowej startowały tego dnia wielokrotnie, m.in. około godziny 16.00 eskadry III Dy wizjonu Myśliwskiego rozproszyły grupę niemieckich bombowców nad Babicami. Bilans dnia był jednak nie pomyślny: w czasie 75 lotów strącono tylko 1 niemiecki samolot, bombowiec, przy stracie własnych 8 samolotów, które zostały uszkodzone. Wiele samolotów przeciwnika przedarło się nad Warszawę i zbombardowało Śródmieś cie, Pragę, Okęcie. W centrum Pragi, na Grochówie, na 24 Woli i Okęciu wybuchły pożary. Paliły się budynki mie szkalne i fabryki. Straż Ogniowa ugasiła 17 większych pożarów. Były straty wśród ludności cywilnej. Do położonej jeszcze z dala od frontu Warszawy na deszły pierwsze transporty rannych, głównie żołnierzy z armii „Łódź”. Na ulicach pojawiły się też grupy ucieki nierów spod Częstochowy i z okolic Łodzi. W celu sko ordynowania działalności w zakresie opieki społecznej i pomocy uchodźcom oraz poszkodowanym wskutek bom bardowań prezydent Warszawy Stefan Starzyński powo łał Stołeczny Komitet Samopomocy Społecznej. Tego dnia powstały też: Robotniczy Komitet Pomocy Społecznej utworzony pod egidą PPS oraz Żydowski Komitet Robot niczy Samopomocy Społecznej. W związku z zagrożeniem Warszawy Rada Ministrów powzięła decyzję o ewakuacji niektórych agend Minister stwa Spraw Zagranicznych i Ministerstwa Spraw Woj skowych do miejscowości położonych na wschód od War szawy, w których miały one kontynuować swą działal ność. Zdecydowano się także ewakuować korpus dyplo matyczny. Pracownicy ambasad i poselstw stanowili znaczną część — liczącej wówczas 11 tysięcy osób — ko lonii cudzoziemców w Warszawie. Zapadła również de cyzja o wywiezieniu z Warszawy na wschód zasobów zło ta Banku Polskiego. W nocy z 4 na 5 września z Dworca Wschodniego odjechały pierwsze pociągi ewakuacyjne wiozące urzędników wspomnianych ministerstw i zagra nicznych dyplomatów wraz z ich rodzinami. 5 września Niemcy prowadzą gwałtowne natarcie z 2 kie- wtorck runków: z północnego zachodu i wschodu oraz z południowego zachodu na Warszawę. Wieczo rem zajmują płonący Piotrków. Cofają się ar mie „Pomorze”, „Łódź”, „Prusy” i „Kraków”. Armiom tym oraz armii „Poznań" i innym od działom naczelny wódz daje rozkaz wycofania 25
się za Wisłę i San, aby na linii tych rzek utwo rzyć linię frontu. Niemcy zajmują Bydgoszcz i rozpoczynają na szeroką skalę aresztowania i egzekucje polskiej ludności. \ We wtorek 5 września na przedpolach Piotrkowa roz gorzała kolejna bitwa o Warszawę. Od wczesnych godzin rannych Niemcy gwałtownie kontynuowali natarcie w kie runku stolicy z południowego zachodu. Czołgi 1 i 4 Dy wizji Pancernej przez Radomsko sunęły w kierunku Piotr kowa. Pancerne i zmotoryzowane kolumny wroga bom bardowała rano Brygada Bombowa z odwodu lotniczego naczelnego wodza, ale bombardowanie to nie powstrzy mało marszu przeciwnika, choć poniósł on straty. Na przedpolu Piotrkowa ugrupowane były oddziały armii „Prusy” (19 Dywizja Piechoty). Od rana niemieckie lotnictwo i artyleria bombardowały polskie pozycje. Oko ło 10 rano czołgi niemieckiej 1 Dywizji Pancernej ruszy ły do natarcia. Rozpoczął się bój o wielką stawkę — o drogę do Warszawy. Mimo szalonej przewagi wroga żoł nierze 3 pułków piechoty: 77, 85 Strzelców Wileńskich i 86 wykazali nieustępliwość i odparli niemieckie natar cie. Ale po godzinie 14.00 drugie natarcie niemieckiej na wały pancernej wspierane ogniem dział i atakami lotnic twa przyniosło przeciwnikowi sukces. Polscy żołnierze zaczęli się wycofywać w kierunku Piotrkowa. O godzinie 16.00 bitwa toczyła się już na skraju miasta. Rozpoczęły się walki uliczne, które trwały do zmroku. Wieczorem Niemcy zajęli płonący Piotrków. 4 Dywizja Pancerna, drugi taran niemieckiego natar cia, atakowała od rana pozycje armii „Łódź” w rejonie Bełchatowa. Przez wiele godzin 2 Pułk Piechoty Legio nów walczył pod Borową Górą, która kilkakrotnie prze chodziła z rąk do rąk. Ten bój na południowym skrzydle armii „Łódź” był jednym z najbardziej zaciętych w 1939 roku. Na północnym skrzydle tej armii Niemcy odrzucili 10 Dywizję Piechoty z rejonu Sieradza. Armii „Łódź” gro 26 ziło obustronne oskrzydlenie. Jej dowodca, gen. Juliusz Rómmel, powziął decyzję odwrotu. Skoordynowane z natarciem w rejonie Piotrkowa — w skali operacyjnej — było drugie niemieckie natarcie w kierunku Warszawy, prowadzone z północnego wschodu. Niemcy atakowali polski przyczółek nad Narwią pod Ró żanem. Mimo bohaterskiej obrony pozycji 115 Pułk Pie choty wycofał się w nocy na lewy brzeg Narwi. Obu stronne zagrożenie stolicy przez wojska niemieckie nad ciągające z kierunków północno-wschodniego i południo wo-zachodniego stało się realne. W nocy z Warszawy odjechały w kierunku Lublina pierwsze pociągi ewakuacyjne z personelem ministerstw 1 centralnych urzędów. Niektórzy urzędnicy zabierali ze sobą rodziny. W kierunku wschodnim odjechała także ko lumna samochodów wioząca państwowy skarb Polski — złoto i dewizy Banku Polskiego. Około godziny 4 rano w ślad za tą kolumną wyruszyły 2 samochody ciężarowe z majątkiem Funduszu Obrony Narodowej (FON-u). W 1936 roku, kiedy realne stało się zagrożenie państwa, władze odwołały się do narodu o po moc. W ciągu ostatnich przedwojennych lat nikt nie po skąpił ofiar na ten najwyższy cel, jakim było wzmocnie nie sił obronnych Polski. Każdy dał to, na co go było stać. Wśród darów na FON znalazły się zabytkowe, bezcennej wartości wyroby ze złota i srebra: kandelabry, cukierni ce, papierośnice, biżuteria, a także złote obrączki i srebrne pięciozłotówki. Były też dary może najcenniejsze, bo rodzinne pamiątki — srebrne i złote krzyże Virtuti Mili- tari po dziadach i pradziadach. Wśród skrzyń, którymi załadowano ciężarówki jadące do Lublina, 11 miało szcze gólną wartość: w 4 były wyroby ze złota i złoty złom, w 2 — złote monety o wartości numizmatycznej, 1 skrzy nia zawierała złote monety wartości złotego kruszcu, 2 następne — złote zegarki, 1 skrzynia była wypełniona kamieniami szlachetnymi i 1 — dewizami w banknotach 27
i czekami. Reszta skrzyń zawierała srebro: przedmioty użytkowe, monety i biżuterię. Ulice Warszawy, zwłaszcza wylotowe, były poprzecina ne barykadami i umocnieniami, zatłoczone grupami uchodźców z zachodniej Polski i kolumnami samochodów zdążającymi w stronę Lublina. Edward Mróz, oficer łącz nikowy Ministerstwa Spraw Wojskowych, które zarzą dzało Funduszem Obrony Narodowej, wspomina, że sa mochody z majątkiem FON-u jechały ze Śródmieścia do granic Warszawy prawie cztery godziny, a przecież mia sto było mniejsze niż obecnie *. W miarę podstawiania kolumn samochodowych i pocią gów opuszczali Warszawę ci, którzy byli objęci ewakuacją — tysiące osób. Członkowie rządu przed wyjazdem z Warszawy zebrali się rano w katedrze Sw. Jana na uro czystym nabożeństwie. Stolicę opuścili tego dnia ministro wie i personel prawie wszystkich ministerstw (było ich wtedy 11), pracownicy wielu instytucji państwowych, a także komisarz rządu na Miasto Stołeczne Warszawę — Włodzimierz Jaroszewicz. Mimo polecenia premiera prezydent Warszawy Stefan Starzyński odmówił wyjazdu. Pozostał w zagrożonej sto licy wraz z całym zespołem pracowników Zarządu Mia sta i instytucji komunalnych. W pożegnalnej rozmowie z Jaroszewiczem, komisarzem rządu, Stefan Starzyński oświadczył: „Ja dezerterem nie będę”. Rzeczywiście, Warszawa przypominała w owej chwili obóz warowny przygotowujący się do odparcia wroga i wymagała szczególnie prężnego działania władz i służb miejskich. Problemów było wiele, choćby likwidowanie szkód i opieka nad uchodźcami i bezdomnymi, których domy i mieszkania zostały zniszczone. Tego dnia 500 osób ulokowano w kinie „Colosseum” przy ulicy Nowy Świat, 900 — w kinie „Atlantic” przy ulicy Chmielnej. Na zbcm- * Perspektywy 1(436) 1978 2 0 bardowanym tego dnia Dworcu Wschodnim zginęły har cerki (prawdopodobnie 20), które prowadziły tam punkt sanitarny. Trwają przygotowania do obrony miasta. Na Woli, Ochocie, na Mokotowie żołnierze urządzają stanowiska bo jowe, saperzy minują przedpola stanowisk. 5 Baterię 1 Dywizji Artylerii Konnej wycofano z ulicy Odyńca i roz dzielono na 3 części. Po 2 działa ustawiono na stanowi skach na ulicy Wawelskiej, przed mostem Kierbedzia i na odcinku Sielce. Przy budowie barykad, umocnień i za pór przeciwczołgowych ochotniczo pracuje ludność cywil na. Mieszkańców miasta nie przerażają złe wiadomości na pływające z frontu, widok znękanych uchodźców z za chodnich rejonów Polski ani straty spowodowane nalo tami. Na Warszawę tego dnia znów spadają bomby i znów ginie wiele osób, choć stolicy dzielnie i ofiarnie bronią świetnie wyszkoleni lotnicy. Niestety, polskie lotnictwo myśliwskie jest coraz mniej liczne. Brygada Pościgowa miała rano tylko 30 samolotów zdolnych do akcji. Polskie eskadry stoczyły tego dnia kilka powietrznych walk, m.in. około godziny 8.30 nad Rembertowem, przed 12.00 nad Babicami i mniej więcej o tej samej porze w obszarze powietrznym między Grodziskiem a Pruszkowem. Ogółem zestrzelono 9 samolotów przy stracie 4 własnych, co było sukcesem. Nad Wyszkowem poległ pilot por. Stefan Okrzeja, młodszy brat sławnego bojownika Polskiej Partii Socjalistycznej. Ale i w szeregach przeciwnika rosną stra ty. Zestrzelono wracającego z nalotu na Warszawę do wódcę dywizjonu w 1 Pułku Ciężkich Myśliwców mjr Hammesa, uczestnika walk w Hiszpanii. Polskim lotnikom skutecznie sekundowała w walce z Luftwaffe artyleria przeciwlotnicza. Od 1 września sto licy broniło około 90 dział przeciwlotniczych i 112 prze ciwlotniczych ciężkich karabinów maszynowych. Wieczo rem została zarządzona ewakuacja większości artylerii
przeciwlotniczej. Na prawy brzeg Wisły i dalej na wschód wyruszyło 13 baterii i 8 półbaterii. Pozostało tylko 14 spośród 66 dział kalibru 75 mm i 12 spośród 22 działek kalibru 40 mm. Późnym popołudniem minister propagandy Michał Gra żyński poinformował dziennikarzy na konferencji praso wej o ewakuacji władz państwa, ministerstw, instytucji państwowych i centralnych, administracyjnych i samo rządowych władz stolicy, a także kierowniczych gremiów partii i stronnictw politycznych oraz personelu stołecz nych redakcji dzienników i czasopism. Wskutek tej de cyzji większość działaczy politycznych i warszawskich dziennikarzy zaczęła przygotowania do opuszczenia War szawy. Władze wojskowe zarządziły ewakuację starszych wiekiem harcerzy. Wieczorem rozpoczęła się ewakuacja Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Komendy Główne] Policji Pań stwowej. W ślad za nią zaczęły opuszczać Warszawę ob sady niektórych komisariatów policji. Przewidując taką sytuację, prezydent Starzyński zarządził tego dnia utwo rzenie ochotniczej Straży Obywatelskiej, której zadaniem była ochrona miasta przed chaosem, anarchią, grabieża mi. Przez cały dzień w jego gabinecie na Ratuszu Janusz Regulski, wyznaczony na stanowisko komendanta Straży Obywatelskiej, pracował nad projektem zasad działania i organizacji straży. W nocy z 5 na 6 września prezydent RP Ignacy Mościcki wyjechał z Błot pod Warszawą w kierunku wschodnim do Ołyki, małego zabytkowego miasta w województwie wołyńskim. \ : Wieść o ewakuacji władz i urzędów, widok kolumn sa mochodów opuszczających Warszawę i odjeżdżających ze stolicy pociągów pesymistycznie nastroił ludność miasta. Nikt nie myślał jeszcze o klęsce, ale powszechne stało się pytanie, czy Warszawa będzie broniona, czy też oddana 30 na łup wroga bez walki. Nie znano jeszcze decyzji Na czelnego Dowództwa. Wieczorem marszałek Rydz-Smigły wydał dowódcom armii rozkaz wycofania się za Wisłę i San, aby na linii tych rzek, a także na linii Narwi i Biebrzy, utworzyć no wą ciągłą linię frontu. Po północy opuścił stolicę premier, a zarazem mini ster spraw wewnętrznych gen. dywizji Felicjan Sławoj- -Składkowski. Tuż przed wyjazdem wygłosił przemówie nie radiowe, zawiadamiając o wyjeździe rządu i żegnając mieszkańców Warszawy. W tym czasie czołgi XVI Korpusu Pancernego Wehr machtu znajdowały się zaledwie 110 km od miasta, o czym również nie wiedzieli mieszkańcy stolicy. 6 września Polskie armie cofają się w ciągłych walkach środa na wschód. Oddziały niemieckie kontynuują szybki marsz ku Wiśle, aby uchwycić mosty. Niemcy bez walki zajmują Kraków i Nowy Sącz. W Bydgoszczy Niemcy nadal organizują masowe aresztowania i egzekucje. Niemcy kontynuowali natarcie zmierzające do oskrzyd lenia polskich oddziałów w wielkim łuku Wisły, a przede wszystkim — do uchwycenia mostów, by odciąć drogi od wrotu na wschodni brzeg rzeki. Po zajęciu w nocy Piotr kowa grupy pancerno-motorowe XIV Korpusu Wehr machtu ruszyły rano szybkim marszem w kierunku Ot wocka, Góry Kalwarii, Maciejowic, Dęblina, Puław i Sol ca. Jednocześnie w kierunku mostów na Wiśle maszerowa ły, często w walkach, oddziały lewego skrzydła polskiej armii „Prusy”. Niemcy mieli jednak przewagę w szyb kości działań i wynik wyścigu ku Wiśle był z góry prze sądzony. Na prawym, zachodnim skrzydle armii „Prusy” rozegrał się bój o Tomaszów Mazowiecki. Przez wiele 31
godzin miasta broniły: 43 Pułk Strzelców Legionu Bajoń- czyków i 45 Pułk Piechoty Strzelców Kresowych z 13 Dywizji. Wróg na tym odcinku miał nadal przewagę. Atakowały dywizje pancerne — 1 i 4 — wspierane hura ganowym ogniem artylerii i działaniami lotnictwa. Kiedy niemieckie czołgi zaczęły przenikać na tyły polskich po zycji, obrońcy Tomaszowa byli zmuszeni opuścić stano wiska i w walce rozpoczęli marsz w kierunku Wisły. Droga do Warszawy stanęła dla Niemców otworem. Gdy na kierunku piotrkowskim zbliżała się do stolicy broń pancerna niemieckiej 10 Armii, od strony Sieradza, luką między wojskami armii „Łódź” i „Poznań”, ruszyły ku Warszawie oddziały 8 Armii przeciwnika. Także na północnym odcinku frontu najeźdźcy odnieśli sukces. Sforsowali Narew pod Różanem, wbijając klin między armię „Modlin” i grupę „Narew”. Północne skrzy dło niemieckich wojsk również zbliżało się do Warszawy. W stolicy nadal trwały przygotowania do odparcia wro ga. Żołnierze umacniali pozycje. Rano na pierwszej linii było 5 batalionów piechoty i 30 dział ugrupowanych sze rokim lukiem od Kępy Potockiej przez Fort Bema, Wolę, Okęcie, Mokotów i Czerniaków, aż do brzegu Wisły. Szef Sztabu Obrony Warszawy płk dypl. Tadeusz Tomaszewski otrzymał za pośrednictwem szefa Sztabu Głównego gen. Wacława Stachiewicza rozkaz naczelnego wodza: „Trzy mać mosty warszawskie aż do przybycia generałów Ku trzeby i Bortnowskiego”. Warszawa otrzymała tego dnia kolejne posiłki. W nocy przybyła 3 Bateria 9 Pułku Artylerii Ciężkiej z przed pola Koluszek. W ciągu dnia wyładowano z transportów 5 Baterię 3 Pułku Artylerii Ciężkiej i II Batalion 26 Puł ku Piechoty z 5 Dywizji. W utworzonym na terenie Uni wersytetu Warszawskiego Ośrodku Zapasowym Artylerii sformowano pierwszą baterię. Trwały prace przy organi zowaniu grupy pancerno-motorowej, która wkrótce osiąg nęła liczebność 3 kompanii czołgów i 2 kompanii armat 32 przeciwpancernych. Wieczorem (lub następnego dnia ra no, historycy nie są w tej kwestii zgodni) z Rembertowa przymaszerował Rezerwowy Batalion Strzelców. Oddziały kierowano natychmiast na pozycje obronne. Równolegle z przygotowaniami do obrony miasta trwa ła ewakuacja instytucji i urzędów państwowych. War szawę opuścił komendant główny Policji Państwowej gen. brygady Józef Kordian Zamorski. Wraz z nim wyjechała większość stołecznej policji. Warszawa pozostała bez władz administracyjnych i organów porządkowych. Tego dnia wyjechały władze i personel Zarządu Ligi Obrony Po wietrznej Państwa, znanej pod popularnym skrótem LOPP. Wykonując rozkaz władz wojskowych, ze stolicy wymaszerował sformowany doraźnie batalion liczący 600 starszych wiekiem harcerzy. Wywożono też dzieła sztuki w obawie przed grabieżą lub zniszczeniem wskutek bom bardowań albo w przypadku zajęcia Warszawy przez wro ga. Opuszczający stolicę pracownicy Kancelarii Cywilnej Prezydenta RP zabrali z Zamku obrazy Matejki „Batory pod Pskowem” i „Rejtan”, a także słynny dywan perski typu Kashan z XVI wieku o wymiarach 7.50X3.50 m, zwany dywanem wilanowskim. Do Lublina wywieziono też z gmachu Zachęty inne dzieło Matejki, „Grunwald”. Z powodu trwającej już drugi dzień ewakuacji wśród społeczeństwa miasta powstała dezorientacja i wystąpiły objawy chaosu. Powiększały nieporządek napływające wciąż grupy uciekinierów. Tego dnia pojawiły się w mieś cie pierwsze grupy żołnierzy z rozbitych na froncie od działów armii „Łódź”. Powszechnie odczuwano brak in formacji o sytuacji na froncie. Krążyły przesadzone wia domości o klęskach i niepowodzeniach. Szerzyli je ucie kinierzy i żołnierze z oddziałów tyłowych, którzy wpraw dzie nie brali udziału w walkach, ale narażeni byli na ataki lotnicze rozpraszające kolumny taborów. Większość sklepów zamknięto, przestały kursować tramwaje. Wielu warszawiaków ogarnął strach, poczucie niepewności losu. 3 — W arszaw ski w rzesień 1939 33
W tej sytuacji najważniejszym zadaniem było przywró cenie porządku w mieście i zapewnienie ludności bezpie czeństwa. Rano rozplakatowano i opublikowano w prasie odezwę wzywającą ochotników do Straży Obywatelskiej. Wyznaczono 12 punktów werbunkowych, do których w ciągu dnia zgłosiło się 1000 mężczyzn; byli to pierwsi spo śród kilku tysięcy tych, którzy obejmą i będą pełnili w oblężonej Warszawie służbę porządkową wspólnie z po zostałymi, głównie na Pradze, resztkami Policji Państwo wej. Janusz Regulski organizuje Komendę Główną Straży Obywatelskiej, ustala zadania straży i zasady jej działa nia. Na swych zastępców wyznacza znanego wydawcę dr Jana Gebethnera i ekonomistę Bronisława Barylskie- go. Prezydent Starzyński natomiast omawia z najbliższy mi współpracownikami zasady nowej organizacji władz miejskich, kwestię powołania zastępczej administracji publicznej oraz metody działania służb miejskich, zwłasz cza technicznych, których rola i zadania nieustannie się zwiększają. Ożywioną działalność prowadzą pozostali w Warszawie czołowi działacze organizacji politycznych i społecznych, przede wszystkim w zakresie samopomocy społecznej i przygotowań do obrony miasta. Grupa liderów PPS 6 września rano wysuwa propozycję utworzenia ochotni czych robotniczych oddziałów obrony stolicy. Propozycję tę przedstawiają gen. Czumie w imieniu PPS lomasz Arciszewski i Zygmunt Zaremba. W czasie konferencji na ten temat, około 9 rano, gen. Czuma akceptuje projekt. Wyraża zgodę na sformowanie 6 kompanii po 250 osób każda, z tym że będą one nie uzbrojone, ponieważ broń potrzebna jest wojsku, i zostaną użyte do prac pomoc niczych na rzecz miasta i wojska. Dowódcą nowej for macji — Robotniczych Batalionów Obrony Warszawy - zostaje działacz PPS kpt. Marian Kenig. Inicjatywa PPS i decyzja gen. Czumy miała duże znaczenie polityczne: 34 obok wojska pojawia się w Warszawie zorganizowany na sposób wojskowy ochotniczy oddział, który stanowi re prezentację robotników Warszawy. Lotnictwo niemieckie znów atakowało Warszawę, szcze gólnie zapełnione uciekinierami mosty i Pragę. Intensyw nie działało też polskie lotnictwo. Nasi piloci zestrzelili rekordową liczbę 15 samolotów niemieckich. Ale wróg jest już blisko miasta, zagrożone są połowę lotniska. Wie czorem Brygada Pościgowa dostaje rozkaz przeniesienia się na lotniska w rejonie Lublina. Bilans sześciodniowych walk brygady w obronie Warszawy to: 43 samoloty nie mieckie zestrzelone na pewno, 9 — prawdopodobnie i 20 uszkodzonych. Straty własne wyniosły 38 samolotów, to jest 70% stanu wyjściowego brygady. Samoloty myśliw skie odlatują na nowe lotniska, a kolumny samochodów brygady ruszają spod Warszawy w kierunku Lublina. Decyzja o ewakuacji lotnictwa myśliwskiego była uza sadniona, ponieważ nastąpiło bezpośrednie zagrożenie pod warszawskich lotnisk polowych, natomiast w sytuacji, gdy podjęto już decyzję bronienia Warszawy, uszczuple nie poprzedniego dnia sił i tak nielicznej artylerii prze ciwlotniczej musi budzić zdumienie. Stolica pozostała pra wie bezbronna wobec ataków z powietrza. Dramatyczne chwile owych dni zagrożenia Warszawy osiągnęły kulminację o północy. Wtedy właśnie, w nocy z 6 na 7 września, szef propagandy w Sztabie Głównym ppłk Roman Umiastowski wezwał przez radio ludność Warszawy do masowego udziału w budowie umocnień i barykad, ale jednocześnie zaapelował, by wszyscy nie zmobilizowani mężczyźni zdolni do noszenia broni udali się w kierunku wschodnim, gdzie zostaną wcieleni do woj ska. Apel spowodował tragiczne skutki. Na zatłoczone do ostatka mosty, ulice i podwarszawskie drogi wyruszyły tej nocy tysiące mężczyzn w różnym wieku, przeważnie jednak młodych, którzy dotychczas nie mieli kontaktu z wojskiem. Fala nowej ewakuacji objęła też część Stra- 35
ży Ogniowej, głównie sekcje z peryferii miasta zagrożo ne odcięciem od centrum przez wznoszone barykady. Po dziś dzień historycy usiłują ustalić, czy ów apel, zwany potocznie apelem Umiastowskiego, był jego ini cjatywą, czy wykonaniem polecenia wyższych władz. Na szczęście panika ogarnęła małą część ludności, bowiem mieszkańcy miasta zareagowali także na pierwszy frag ment apelu Umiastowskiego. Podczas gdy jedni opuszczali stolicę, inni, a było ich 100 tysięcy, stawili się w wyzna czonych punktach do budowy barykad i umocnień, głów nie na Mokotowie, Woli i Ochocie. Wkrótce po północy dyrektor naczelny Polskiego Radia Konrad Libicki polecił kierownikowi Działu Muzycznego Edmundowi Rudnickiemu zamknąć rozgłośnię przy ulicy Zielnej i opuścić Warszawę wraz z personelem rozgłośni. Jeszcze w południe zarządzono ewakuację radia do Lubli na. Dyrektor Libicki, wykonując rozkaz gen. Czumy, po lecił wysadzić w powietrze radiostację w Raszynie. Mo tywem tej decyzji generała była realna obawa, że obiekt dostanie się w ręce Niemców. W tę nerwową i dramatycz ną noc, kiedy stolicę opuszczały tysiące mężczyzn, kiedy w tysiącach mieszkań i na ulicach żegnano się na mie siące, lata, na zawsze, na falach eteru zamilkł głos War szawy. 7 września Na wszystkich odcinkach frontu trwają walki, czwartek ale nie przynoszą one przełomowych wydarzeń. Sztab armii „Poznań” pracuje nad planami zwrotu zaczepnego. Kapituluje Westerplatte, ale Wybrzeże broni się — pod Wejherowem i So bieszynem morskie pułki strzelców powstrzy mują niemieckie natarcie. U brzegów Szkocji ORP „Błyskawica” zatapia niemiecką łódź pod wodną. Po północy z 6 na 7 września, w tę noc, która jak wspominają starzy warszawiacy — zdawała się nie mieć 36 kresu, wydarzenia następowały po sobie w oszałamiają cym tempie. O godzinie 2.00 opuścił Warszawę naczelny wódz marszałek Edward Rydz-Smigły, udając się do Brześcia nad Bugiem. W Warszawie pozostał jako jego reprezentant szef Sztabu Głównego gen. brygady Wacław Stachiewicz wraz z małą ekipą oficerów. Ze stolicy wy jechał też dowódca Okręgu Korpusu I gen. brygady Mie czysław Trojanowski wraz z obsadą tego dowództwa. Spo wodowało to w następnych dniach pewien chaos w kwa termistrzostwie Dowództwa Obrony Warszawy, ponieważ pozostali oficerowie nie znali sieci i zasobów wojskowych składnic w Warszawie. Ewakuowano też personel dwóch szpitali wojskowych, a zarazem największych szpitali w stolicy: Okręgowego i Ujazdowskiego. Decyzja o ewakuacji tych szpitali jest niezrozumiała. Władze woj skowe wiedziały przecież, że Warszawa będzie broniona, a więc można się było spodziewać przybywania rannych. Kiedy nadszedł świt, przez ulice i mosty Warszawy ciągnęły nadal w kierunku wschodnim tłumy mężczyzn, wśród których przeciskały się wyładowane po brzegi sa mochody. Według wspomnień komendanta Straży Oby watelskiej Janusza Regulskiego, fala ewakuacyjna osiąg nęła szczyt właśnie 7 września *. Tego dnia więźniowie polityczni, głównie komuniści, korzystając z chaosu ewakuacji wydostali się z więzień, podobnie jak w poprzednich dniach więźniowie politycz ni z innych więzień w zachodniej Polsce. Dekret prezy denta o amnestii nie obejmował więźniów politycznych. Podczas gdy jednymi ulicami opuszczali Warszawę męż czyźni, odjeżdżały transporty ewakuacyjne, innymi ulicami napływali uchodźcy z zachodniej Polski i grupy rozbitków z armii „Łódź”. Nadal były zamknięte sklepy, nie kursowały tramwaje. Tego dnia wyszła tylko jedna gazeta — „Robotnik”, organ PPS. Na pierwszej stronie * Stolica 43(1558) 1977 37
dziennika zamieszczono apel wzywający mieszkańców Warszawy do udziału w kopaniu rowów przeciwlotni czych i w budowie umocnień. Tytuł apelu, złożony wiel kimi czcionkami, brzmiał: „Ojczyzna w niebezpieczeń stwie! Do obrony, obywatele!”. Front zbliżał się do Warszawy w niepokojąco szybkim tempie. Polskie armie kontynuowały marsz odwrotowy lub obsadzały nowe linie obronne. Część armii „Modlin” — 1, 8 i 20 Dywizje Piechoty — zajęła stanowiska nad Bugiem, tworząc osłonę Warszawy od północy. Ale na kierunku południowym 13 Dywizja Piechoty, po ciężkich walkach z 2 dywizjami pancernymi Wehrmachtu, była zmuszona opuścić pozycje pod Lubochnią i wycofać się na skraj Lasów Spalskich. Od tej strony nie było już żadnych polskich wojsk i żadnych polskich pozycji. XVI Korpus gen. Hoepnera pełnym gazem ruszył w kierunku stolicy Polski. Przygotowania do obrony miasta weszły w fazę koń cową. Rano zaminowano przedpola Warszawy na kierun kach przypuszczalnego natarcia przeciwnika. Daleko poza linie obronne zostały wysunięte czaty. Dokonywano prze sunięć wojsk, ponieważ do Warszawy w ciągu dnia przy bywały nowe oddziały. Przede wszystkim kilka batalio nów piechoty z 5 Dywizji: II i III z 40 Pułku „Dzieci Lwowskich” i III z 26 Pułku oraz II Batalion 94 Pułku z Rembertowa. Z Modlina przymaszerował 71 Batalion Saperów. Zwiększyła się też liczebność ciężkiej artylerii. Z Modlina przybył 46 Dywizjon Artylerii Ciężkiej, z transportów wyładowano 2 baterie 9 Pułku Artylerii Ciężkiej i baterię 3 Pułku, które przybyły z rejonu Ko luszek. W stołecznych koszarach kończono formowanie 3 pułków piechoty: 360 oraz 1 i 2 Pułki Piechoty Obrony Pragi. Linię obronną, obsadzoną przez 7 batalionów pie choty, podzielono na 3 zasadnicze odcinki: północny (Żo liborz) — pod dowództwem ppłk Waleriana Tewzadze, środkowy (Ochota i Wola) — pod dowództwem ppłk 38 Józefa Kalandyka i południowy (Mokotów) — pod do wództwem ppłk Mariana Rozborskiego. 2 odcinki miały po 8 dział artylerii lekkiej przeznaczonych do zwalczania czołgów, a odcinek środkowy — 20. Baterie artylerii cięż kiej, te, które w poprzednich dniach przybyły do stolicy, urządzały się na zajętych jeszcze w nocy stanowiskach bojowych na Pradze — w ogrodzie zoologicznym i w parku Paderewskiego. W sumie obrońcy mogli liczyć na wsparcie 12 haubic kalibru 155 mm i 12 dział kalibru 120 mm. Nadany w nocy apel Umiastowskiego, który spowodo wał tyle zamieszania, zaskoczył przede wszystkim dowód cę obrony Warszawy gen. Waleriana Czumę i prezyden ta Warszawy Stefana Starzyńskiego. Po wysadzeniu ra diostacji w Raszynie nie można było odwołać tęgo apelu drogą radiową. Gen. Czuma i Stefan Starzyński wydali więc odezwy do ludności, które już rano mogli przeczy tać mieszkańcy Warszawy. W odezwach wyjaśniono mo tywy i konieczność ewakuacji władz państwowych, a jed nocześnie wzywano ludność do spokoju, do pozostania w domach lub do powrotu do Warszawy, do dalszego udzia łu w pracach na rzecz obrony miasta. Odezwa gen. Czu- my zawierała po raz pierwszy zapowiedź walk o War szawę. Odezwy oraz widoczne przygotowania wojska do obro ny miasta zaczęły poprawiać nastroje. Od rana zgłaszały się do gen. Czumy delegacje ludności wyrażające goto wość i wolę walki w obronie Warszawy. Rano powrócił do Warszawy, po kilkugodzinnej tułaczce, dyrektor mu zyczny Polskiego Radia Edmund Rudnicki wraz z grupą pracowników. Wieczorem w budynku przy ulicy Zielnej przystąpili oni do uruchamiania radiostacji Warszawa II. Było to zadanie niezwykłej wagi, m.in. dlatego, że gdy w eterze zamilkł głos Warszawy, do akcji przystąpiła pro paganda Goebelsa. Z radiostacji wrocławskiej, dostrojo nej do fal stacji Warszawa I, Niemcy zaczęli nadawać dy 39
wersyjne audycje w języku polskim, rzekomo emitowane z Raszyna. Do Warszawy przyjechał amerykański fotoreporter i filmowiec Julian Bryan. Był on jedynym korespondentem zagranicznym podczas wrześniowych walk w Warszawie, co w pewnym stopniu świadczy o braku zainteresowania Zachodu wojną polsko-niemiecką w 1939 roku. Starzyński przyjmując Bryana powiedział: „My wszyscy musimy tu pozostać, lecz pan musi w końcu wyjść stąd ze swoimi zdjęciami. Pańskie zdjęcia powinny udowodnić swoje bar dzo ważne znaczenie — dzięki nim świat będzie się mógł dowiedzieć, co się tutaj zdarzyło”. Starzyński zaopatrzył Bryana w żelazny list, który upoważniał do robienia zdjęć i filmów na terenie Warszawy. Ponadto przydzielił mu do ochrony polskiego oficera, a także tłumacza. Przez' cały dzień ludność pracowała ochotniczo przy budowie barykad, umocnień i zapór przeciwczołgowych. Na Cytadeli i w koszarach 1 Pułku Szwoleżerów przy ulicy Szwoleżerów zorganizowano stacje zborne dla na pływających do Warszawy żołnierzy z rozbitych oddzia łów. Mjr Stefan Hernik odkrył przypadkowo w Forcie Bema magazyn, w którym było kilkadziesiąt armat ka libru 75 mm i haubic kalibru 100 mm. Działa te prze ciągnęli mieszkańcy Warszawy z Powązek na Krakowskie Przedmieście, gdzie w Ośrodku Zapasowym Artylerii, zor ganizowanym na terenie Uniwersytetu' Warszawskiego, formowano nowe baterie. Nadal zwożono broń z Dęblina i amunicję z Palmir. Naloty lotnicze wywołały tego dnia liczne pożary na Pradze, m.in. wokół dworców Wschodniego i Wileńskie go, a także na Targówku.. Lotnicy niemieccy ostrzeliwali strażaków gaszących pożary. Został ranny odłamkiem pierwszy strażak — Władysław Kreciejewski. Na skutek uszkodzenia przewodów na ulicy Zygmuntowskiej Praga była pozbawiona tego dnia wody. Nieba nad Warszawą broniły 7 września już uszczup 40 lone siły. Po ewakuacji zarządzonej 5 września spośród 16 i 1/2 baterii artylerii przeciwlotniczej 75 mm pozo stały tylko 3 (14 dział), a z 11 półbaterii przeciwlotniczych działek 40 mm — tylko 5 (10 dział). Począwszy od 5 wrześ nia do stolicy przybywały z zachodnich regionów Polski wojskowe i półfabryczne półbaterie działek 40 mm, tak że ich liczba stale się zwiększała. Ponadto pozostało w7 stolicy 7 kompanii przeciwlotniczych ckm-ów — ponad 100 karabinów*. Na ulicach pojawiły się patrole Straży Obywatelskiej — mężczyźni z żółtymi opaskami i czerwonymi literami S.O. noszonymi na lewym rękawie cywilnych ubrań. Straż Obywatelska zaciągnęła też posterunki przy gma chach publicznych i w bramach niektórych kamienic. Kiedy zapadła noc, chłodna i gwieździsta, gotowość bo jową zgłosił gen. Czumie dowódca 360 Pułku Piechoty ppłk Witalis Chmura. Pułk, wystawiony w ciągu 3 dni, skierowano do obsadzenia drugiej linii obronnej, która biegła już przez ulice Śródmieścia. Dowództwo obrony miasta przeniosło się z Alei Ujazdowskich na Nowy Świat 69 do budynku Ministerstwa Spraw Wewnętrznych (daw ny Pałac Zamoyskich). Ci spośród mieszkańców miasta, którzy tej nocy mieli włączone radioodbiorniki, około godziny 3.00 usłyszeli odezwę gen. Czumy oficjalnie odwołującą apel Umiastow- skiego i wstrzymującą ewakuację mężczyzn z Warszawy. Po trwającej mniej więcej dobę przerwie stolica znów odezwała się na falach eteru. Rozpoczęła działalność ra diostacja Warszawa II, która po zniszczeniu urządzeń na dawczych w Raszynie stała się w następnych dniach gło sem walczącej stolicy. Tej nocy odezwy gen. Czumy i Stefana Starzyńskiego usłyszano w wielu miastach i miasteczkach. Był to znak, * Według L. Głowackiego: Obrona Warszawy i Modlina na tle kampanii wrześniowej, Warszawa 19G4 41
że Warszawa jest wolna, że jest w niej dowództwo woj skowe, że będzie broniona. Warszawiacy, którzy usłyszeli te odezwy na szlaku wędrówki na wschód, zawracali w kierunku stolicy. 8 września Niemiecki zagon pancerny dochodzi do Warsza- piątek wy. Armia „Prusy” ponosi ciężkie straty, to rując sobie drogę ku Wiśle. Cofają się armie „Kraków” i „Karpaty”. Niemcy zajmują Jasło, Krosno i Duklę. Armia „Łódź” koncentruje się w rejonie Głowna. Naczelny wódz podejmuje decyzję przegrupowania polskich wojsk do wschodniej Małopolski i oparcia obrony o rzeki: Bug, Wisła i San. Na zajętych terenach Wehr macht dokonuje licznych zbrodni wojennych. Po chaosie dwóch poprzednich dni spowodowanym ewakuacją władz, a następnie apelem radiowym Umia- stowskiego, w Warszawie tego dnia zapanował spokój. Wznowiła częściowo działalność komunikacja miejska (wiele wagonów tramwajowych użyto już do budowy ba rykad), otwierano sklepy, kawiarnie, restauracje. Konty nuowano przygotowania do obrony miasta prowadzone sprężyście przez dowództwo wojskowe i władze cywilne. Siły garnizonu warszawskiego zwiększyły się o nowe od działy artylerii: do stolicy przybyła 8 Bateria z 5 Pułku Artylerii Lekkiej i 5 Dywizjon Artylerii Ciężkiej. W związku z przełamaniem przez Niemców polskich pozycji nad Narwią i zagrożeniem stolicy od strony pół nocno-wschodniej, dowódca Obrony Warszawy gen. Czu- ma przeznaczył do obrony Pragi nowo sformowane od działy: 1 Pułk Piechoty Obrony Pragi ppłk Stanisława Milana oraz 2 Pułk Piechoty Obrony Pragi ppłk Stefana Kotowskiego, który utworzono w ośrodku zapasowym 36 Pułku Piechoty Legii Akademickiej. Pułk ten wkrótce przyjmie nazwę 336 Pułku Piechoty. W celu usprawnienia struktury władzy w Warszawie, 42 a przede wszystkim w celu usprawnienia współpracy Do wództwa Obrony Warszawy z władzami samorządowy mi, gen. Czuma rano mianował majora rezerwy Stefa na Starzyńskiego komisarzem cywilnym przy Dowódz twie Obrony Warszawy. Funkcję prezydenta miasta objął dotychczasowy wiceprezydent Jan Pohoski. Stefan Sta rzyński zawiadomił o tym ludność Warszawy przez radio, apelując także o normalne wykonywanie obowiązków. Oto jak wspomina ten moment dyrektor finansowy Za rządu Miejskiego Warszawy Aleksander Ivanka: „W piątek, 8 września, schodząc przed południem głów nymi schodami ratusza, nagle ujrzałem otwierające się drzwi wejściowe, a w nich Starzyńskiego, który biegnąc szybko po schodach w górę zawołał: Bronimy się! Pisać odezwę! Zawróciłem i wszedłem do jego gabinetu. Zdy szany Starzyński poinformował, że została postanowiona obrona Warszawy, że on został komisarzem cywilnym przy Dowództwie Obrony, że zaraz trzeba ułożyć i wydruko wać odezwę... Tak się to zaczęło, przynajmniej w mojej pamięci”*. Znany warszawski wydawca Jan Gebethner zapisał w swym pamiętniku: „Byłem u prezydenta Starzyńskiego. Zakomunikował mi, że zapadła decyzja obrony Warszawy. Ta decyzja sta nowiła punkt zwrotny. Od tego momentu rozpoczęła się akcja oporu, potem zeszła w podziemie, w dalszej kon sekwencji doprowadziła do walki Polaków na wszystkich frontach”**. Radio Warszawa podało wiadomość o tworzeniu Robot niczych Batalionów Obrony Warszawy, a jednocześnie władze PPS wystąpiły z apelem do członków i sympaty ków o zgłaszanie się do tej jednostki. Punkty rejestra- * Cywilna obrona Warszawy we Wrześniu 1939 r., Warszawa 1964, s. 199. Instytut Historii PAN, maszynopis z 1964 43
cyjne zainstalowano w lokalu PPS przy ulicy Warec kiej 7. Stefan Starzyński znów reorganizuje tego dnia władze miejskie. Podzielił je na pion związany z obroną stolicy podległy bezpośrednio jemu i pion cywilny podległy pełniącemu obowiązki prezydenta miasta Janowi Poho- skiemu. Komenda Główna Straży Obywatelskiej, miesz cząca się dotychczas w Ratuszu, instaluje się w gmachu Banku Francusko-Polskiego przy ulicy Czackiego 6. Przed południem przybywa do Warszawy dowódca ar mii „Łódź” gen. dywizji Juliusz Rómmel wraz z kilkoma oficerami sztabu tej armii. Sztab armii „Łódź” niemieckie zagony pancerne odcięły od walczących dywizji i brygad. Szef Sztabu Naczelnego Wodza gen. brygady Wacław Sta- chiewicz powierzył gen. Rómmlowi — w imieniu naczel nego wodza — dowództwo nad wojskami armii „Łódź” i „Modlin” oraz nad załogą Warszawy z zadaniem koordy nacji polskich działań w szeroko pojętym obszarze War szawy w celu aktywnej obrony miasta i odciążenia in nych odcinków frontu. W myśl tego zadania Warszawa miała być bazą operacyjną i punktem oparcia dla wszyst kich polskich zgrupowań znajdujących się wokół stolicy. Załogi Warszawy i Modlina oraz armie „Łódź” i „Modlin’’ tworzyły od tej chwili Grupę Armii „Warszawa” z gen. Rómmlem jako dowódcą. Zainstalował on swe miejsce postoju w gmachu Sztabu Głównego przy ulicy Rakowiec kiej. Po zepchnięciu ostatnich polskich oddziałów, które prze słaniały drogę do stolicy na kierunku południowym w rejonie Lasów Spalskich, czołgi niemieckie 10 Armii po spiesznym marszem dążyły ku Warszawie, by przede wszystkim uchwycić mosty na Wiśle i sparaliżować ten najważniejszy węzeł komunikacyjny na środkowym od cinku frontu. 8 września wróg stanął u bram stolicy. Już około godziny 11.00 w Dowództwie Obrony War szawy wiedziano, że Niemcy zajęli Grójec i Radziejo 44 wice. Na rozpoznanie wysłano kilka patroli, m.in. pluton polskich tankietek, który powrócił około godziny 14.00, straciwszy 2 pojazdy w starciu z Niemcami pod Raszy nem i Pruszkowem. Przygotowania do obrony miasta były ukończone. Na pierwszej linii obronnej czuwały doborowe oddziały pie choty z wojsk pierwszego rzutu, m.in. II Batalion 41 Su walskiego Pułku im. marszałka Piłsudskiego. Kilkadzie siąt dział lekkich zapewniało pierwszej linii obronę prze ciwpancerną. Obsadzona też została w nocy druga linia obronna biegnąca przez ulice Śródmieścia. Artyleria cięż ka była skoncentrowana w warszawskich parkach, m.in. w Zoo, jako wsparcie oddziałów pierwszej linii. Zwiększo no też obsadę mostów, których strzegła piechota, a także saperzy i działa lekkiej artylerii. Gen. Czuma, w towarzystwie płk dypl. Mariana Por- wita, udał się na pierwszą linię, by zlustrować odcinki obronne. Z Woli obydwaj oficerowie wyjechali na reko nesans w kierunku Błonia, ale pod tą miejscowością za wrócił ich podchorąży, motocyklista, informując, że pół tora kilometra dalej są już niemieckie czołgi. Jak wspo mina płk Porwit *, w drodze powrotnej, przy kościółku na Woli, gen. Czuma zarządził pogotowie bojowe w 40 Pułku Piechoty „Dzieci Lwowskich”; żołnierze właśnie czyścili broń. Około godziny 14.00 czołowe oddziały 4 Dywizji Pan cernej Wehrmachtu zepchnęły polskie czaty i zajęły Okę cie i Włochy. Jednocześnie niemiecka artyleria rozpoczęła ostrzał Warszawy. Pierwsze pociski eksplodowały na Ochocie i w zachodnich rejonach Śródmieścia. Ludzie wybiegali z mieszkań, chronili się w załomach bram i klatkach schodowych, a wieczorem po raz pierwszy mie szkańcy wielu domów zeszli na noc do piwnic. • Marian Porwit: Obrona Warszawy. Wrzesień 1939, Warszawa 1959, s. 52 45
Około godziny 17.00 niemieckie oddziały pancerne przy jęły szyk rozwinięty i rozpoczęły natarcie. Zgrupowanie 4 Dywizji Pancernej — 35 Pułk Czołgów i 12 Pułk Strzel ców Zmotoryzowanych — wspierany ogniem 103 Pułku Artylerii atakowało wzdłuż szosy krakowskiej, między Okęciem a Ochotą. Główne natarcie ruszyło na przedpole odcinka II Batalionu 41 Pułku Piechoty na Ochocie, na tomiast pomocnicze natarcie — na stanowiska IV Ba talionu 21 Pułku Piechoty. W pierwszym rzucie nacierało około 30 czołgów. Po kilku minutach Niemcy znaleźli się w polu rażenia pol skich armat. Żołnierze, uprzedzeni wcześniej o bliskości wroga, ze spokojem oczekiwali pierwszej walki. Gęsty ogień dział z przedniego skraju obrony strzelających og niem na wprost zatrzymał niemieckie natarcie. Po go dzinie Niemcy cofnęli się na pozycje wyjściowe w rejon Raszyna; stracili kilka czołgów. 3 z nich zniszczył pluton 5 Baterii 1 DAK-u im. gen. Bema ze stanowisk przy uli cy Wawelskiej. Opór, z jakim niemieckie oddziały spotkały się na wlo towych arteriach Warszawy, był dla wroga zaskocze niem. Niemcy, zamierzając zająć stolicę Polski z marszu, nie spodziewali się takiego obrotu sprawy. Już o godzinie 17.15, a więc w kwadrans po tym, jak czołowe oddziały 4 Dywizji Pancernej Wehrmachtu ruszyły z pozycji wyjś ciowych w głąb ulic Warszawy, radio niemieckie nadało na cały świat komunikat donoszący, że czołgi nie mieckie zajęły Warszawę. Tym razem harmonogram dzia łań Wehrmachtu zawiódł na całej linii, zresztą nie po raz ostatni w toku kampanii jesiennej. Wieczorem Warszawa przeżywała nastrój grozy, ale i uniesienia. Szybko rozeszła się wieść, że pierwsze natar cie wroga zostało odparte, co wzbudziło dumę i radość. Ale miasto było ostrzeliwane przez całą noc ogniem ar tylerii. W wyniku bombardowań lotniczych zapaliły się 3 fabryki na Pradze. Od pocisków zapalających artylerii 46 wybuchły liczne pożary w kwadracie ulic Siennej, Złotej, Sosnowej i Żelaznej. Straż przez wiele godzin walczyła ofiarnie z ogniem. Rosła liczba rannych, a ponadto na pływały ciągle transporty sanitarne: tego dnia przywie ziono kilkuset rannych żołnierzy armii „Łódź”. Nie wy starczały już stołeczne szpitale; ludność zaczęła organizo wać nowe. Na Saskiej Kępie, w budynku Szkoły Gospo darczej przy ulicy Obrońców 25, z inicjatywy chirurga dr Józefa Leśniewskiego, mieszkańca tej dzielnicy, zor ganizowano punkt sanitarny. Personel liczył 18 osób, pla cówkę wyposażyli okoliczni mieszkańcy. Później powstało wiele takich punktów. Po jednodniowej przerwie znów ukazały się normalne wydania dzienników. Warszawa dowiedziała się tego dnia m.in. o zajęciu przez Niemców polskiej składnicy tran zytowej na Westerplatte, bronionej ofiarnie przez tyle dni. Stefan Starzyński przyjął delegację filmowców: Jerze go Gabryeskiego i Józefa Bartczaka. Zaakceptował pro jekt utworzenia ekipy filmowej. Był przekonany o po trzebie i konieczności zarejestrowania tego wszystkiego, co dzieje się i co się będzie działo w Warszawie. Miał się też wyrazić: „Niech się świat dowie”. I tak powstała eki pa filmowa, nazywana potocznie ekipą Starzyńskiego. Ile zdołano nakręcić metrów taśmy filmowej 35 mm? Praw dopodobnie 5 tysięcy metrów. Po wielu perypetiach część tych filmów dotarła do Anglii i USA. Dziś wiemy, że w Wytwórni Filmów Dokumentalnych pod sygnaturą MF-140 znajduje się pozbawiony chronologii materiał fil mowy długości 258 metrów, który zakupiono w latach sześćdziesiątych ze zbiorów Władysława Wajsmana w No wym Jorku. Obrazy te są znane, m.in. trupy na ulicy, płonący Zamek, Straż Ogniowa gasząca pożar, zbombar dowane ulice Starego Miasta, płonąca katedra Sw. Jana... Wieczorem na odprawie swego sztabu gen. Czuma oznaj mił: „Walka o Warszawę będzie prowadzona z całą deter 47
minacją. Z zajętych stanowisk obronnych nie ma żadnego odwrotu i na nich giniemy. Polecam to podać do wiado mości wszystkich oficerów i żołnierzy”. Słynny Rozkaz Dzienny Nr 1 Dowódcy Obrony Warszawy, odczytany jeszcze tego wieczoru przed frontem oddziałów, a na zajutrz opublikowany w prasie, zaczynał się słowami: „Żołnierze! Objęliśmy pozycję, z której nie ma zejścia. Na tej pozycji może wróg usłyszeć jedną tylko obecnie odpowiedź —•Dość, ani kroku dalej”*. Również wieczorem gen. Czumę odwiedził w pałacu Zamoyskich na Krakowskim Przedmieściu Stefan Sta rzyński, by omówić zasady współpracy. W nocy z 8 na 9 września opuścił Warszawę szef Szta bu Naczelnego Wodza gen. brygady Wacław Stachiewicz; udał się do naczelnego wodza, do Brześcia nad Bugiem. W stolicy pozostało dowództwo Grupy Armii „Warszawa” i Dowództwo Obrony Warszawy. Noc dzieląca ten burzliwy dzień od kolejnego wojen nego świtu mijała w mieście dość spokojnie. Nie spali ci, którzy pełnili służbę na wyznaczonych stanowiskach, zresztą nie tylko żołnierze. Pracownicy stacji PKP War szawa Zachodnia ściągnęli z Włoch pociąg z ciężkim sprzę tem saperskim i artylerią, doprowadzając go do stacji Warszawa Towarowa. 9 września Rozpoczyna się bitwa nad Bzurą. Dywizje wiel- sobola kopolskie atakują część oddziałów 8 Armii nie mieckiej i zajmują Łęczycę. Niemcy zajmują Poznań. Przełamanie polskich pozycji pod Wiz- ną stwarza realne zagrożenie Warszawy od pół nocnego wschodu. Przestaje istnieć armia „Pru sy”. Armia „Karpaty” wycofuje się w kierunku Przemyśla, a armia „Kraków” na linię Sanu i * Marian Drozdowski: Alarm dla Warszawy, Warszawa 1964, s. 110 48 Wisły, armia „Łódź” na Warszawę I Górę Kal warię. Na froncie zachodnim nie notuje się żadnych poważniejszych działań. W nocy z 8 na 9 września i Niemcy, i obrońcy stolicy przygotowywali się do następnego starcia. Po nieudanej próbie wtargnięcia do Warszawy z marszu Niemcy sta rannie przygotowywali decydujące, ich zdaniem, natarcie. Strona polska doskonaliła system obronny; po doświad czeniach pierwszej walki przebudowywano i umacniano barykady na przednim skraju obrony. Lewobrzeżna War szawa, w pierwszych dwóch dniach wojny miasto otwar te, przekształciła się teraz w obronny bastion. Wyloty stołecznych ulic na zagrożonych kierunkach zamknięto barykadami, które wspólnie z wojskiem wznosiła ludność cywilna. Barykady wzmacniała artyleria przeciwpancer na. Otwarte przestrzenie, liczne na Mokotowie i Ochocie, jak place i ogrody, zostały zamknięte krzyżowym ogniem karabinów maszynowych. W wielu miejscach, nawet na placu przed głównym gmachem Politechniki Warszaw skiej, saperzy założyli miny. O godzinie 6.50 Niemcy rozpoczęli krótkie, 10-minutowe przygotowanie artyleryjskie. Artyleria 4 Dywizji Pan cernej i sprowadzona w nocy artyleria ciężka atakowały południowo-zachodnie skraje Warszawy nawałą pocisków. O godzinie 7.00 ruszyło niemieckie natarcie. Jak wynika z niemieckich dokumentów, planowane były 3 osie natar cia: pierwsza z Rakowca przez Ochotę, teren filtrów, Ale je Jerozolimskie do mostu Poniatowskiego; druga z Ra kowca przez Ochotę, ulicą Grójecką, przez rejon Dworca Głównego do placu im. marszałka Piłsudskiego (obecnie plac Zwycięstwa); trzecia z Pruszkowa przez ulicę Wol ską, plac Teatralny do mostu Kierbedzia. Szczegółowe za dania przewidywały m.in. opanowanie gmachów Sztabu Głównego na placu Piłsudskiego i gmachu Ministerstwa Spraw Zagranicznych przy ulicy Wierzbowej. 4 — W arszaw ski w rzesień 49
W pierwszym rzucie natarcia ruszyło ponad 200 czoł gów, a za nimi piechota zmotoryzowana. 36 Pułk Czoł gów nacierał wzdłuż ulic Szczęśliwickiej i Grójeckiej; 35 Pułk Czołgów — wzdłuż szosy krakowskiej i Alei Żwirki i Wigury. Mimo że atakujące czołgi od razu zostały ostrze lane ogniem polskich dział, Niemcy z impetem parli do przodu. Furia natarcia była równa determinacji obroń ców. Przez otwarte przestrzenie niemieckie czołgi, mimo strat, dotarły do linii obronnej i w wielu miejscach sfor sowały barykady. Nie miały możliwości nacierania głów nymi ulicami, usiłowały więc przedostać się bocznymi: łamiąc płoty, miażdżąc mniejsze budynki, przez podwórza i ogrody parły ku ulicy Grójeckiej, w kierunku placu Na rutowicza. W tym rejonie wywiązał się gwałtowny bój. Działo kalibru 75 mm okopane na chodniku u wylotu ulicy Grójeckiej — dowodzone przez por. Eugeniusza Nie- dzielina — niszczy 3 czołgi i 2 samochody pancerne. Pol ska piechota unieszkodliwia ich załogi. Działo ppor. Józefa Suchockiego na skrzyżowaniu ulic Częstochowskiej i Gró jeckiej niszczy 4 i unieruchamia 1 niemiecki czołg. Jeden z czołgów, który lawirując bocznymi ulicami dojechał do placu Narutowicza, zniszczyło działo ppor. Piotra Jan czewskiego. Jednocześnie w zabudowaniach Ochoty, w uliczkach, na podwórzach, na klatkach schodowych toczyła się zacięta walka na broń ręczną, granaty, bagnety. Polscy piechurzy, wspomagani przez ludność cywilną, likwidowali załogi zniszczonych czołgów i odpierali natarcie niemieckiej pie choty postępującej za czołgami. W wyniku zdecydowa nej postawy obrońców niemieckie natarcie na Ochocie za łamało się i wkrótce przeciwnik rozpoczął odwrót. Boha terami boju, który przeszedł do historii, byli żołnierze I Dywizjonu 29 Pułku Artylerii Lekkiej i II Batalionu 41 Suwalskiego Pułku Piechoty, a także mieszkańcy Ocho ty. Oto jak wspomina bitwę, z dywizją pancerną Wehr 50 machtu jeden z bohaterów dnia, por. Eugeniusz Niedzie- lin: „Nadszedł świt. Salwy niemieckiej artylerii rozdarły zamglony poranek. Wybuchy setek pocisków skierowa nych przede wszystkim na Ochotę niosły śmierć i znisz czenie... Około godziny 7.00 nastąpił grzmot i wycie jed nocześnie uruchomionych silników czołgowych. Czołgi ru szyły... Pancerny zagon nieprzyjaciela powitany został gwałtownym ogniem obrony. Działka przeciwpancerne z doskonałą obsługą wytrącają z szyku bojowego pierw sze w tym ataku czołgi. Kompanie strzelców suwalskich jako pierwsze znalazły się w centrum fali dziesiątków maszyn pancernych idących z pełną prędkością, aby jak najprędzej osiągnąć linię zabudowań... Do walki włączy ła się nasza ciężka artyleria. Biły baterie nie tylko le wobrzeżne, ale i z rejonu Pragi”. W tym czasie, gdy dogasał bój na Ochocie — około 10.00 — Niemcy podjęli próbę wdarcia się do stolicy przez Wolę. Tutaj w pobliżu kościoła, w którym poległ gen. Sowiński, w rejonie historycznych redut powstania listopadowego natarcie niemieckie odrzucił 40 Pułk Pie choty „Dzieci Lwowskich”, a przede wszystkim — 8 Kom pania tego pułku por. Zdzisława Pacaka-Kuźmirskiego. Celny ogień obrońców zniszczył wiele czołgów i samocho dów stłoczonych w wąskiej ulicy Wolskiej. Według do wódcy 4 Dywizji Pancernej gen. Reinhardta tylko 35 Pułk Czołgów stracił tego dnia 57 z posiadanych 120 wozów bojowych. Warto dodać, że niemiecki dowódca już o go dzinie 9.45 wydał rozkaz przerwania walki, ale rozkaz ten dotarł do walczących oddziałów dopiero około 12.00. Późnym wieczorem Niemcy ponowili próby wdarcia się do Warszawy. Czołgi wtargnęły na Pole Mokotowskie, ale wypad niemiecki odparto, m.in. przy udziale oddziału złożonego z lotników. Był to krytyczny moment, została bowiem zagrożona ulica Rakowiecka i gmach sztabu, w którym przebywał gen. Juliusz Rómmel wraz z dowódz- 51
twem utworzonej 8 września Grupy Armii „Warszawa”. Sytuacja wszędzie była niemal krytyczna, także na pół nocny wschód od Warszawy. Niemcy przełamali pod Wiz- ną kolejną pozycję obronną nad Narwią, zajęli Wyszków i sforsowali Bug pod Brokiem. Armia „Modlin” rozpo częła odwrót, stolica została zagrożona od wschodu. W związku z tym gen. Czuma zreorganizował obronę War szawy, wzmacniając siły na prawym brzegu Wisły. Do wództwo prawobrzeżnej Warszawy powierzył płk Julia nowi Janowskiemu, a lewobrzeżnej — płk dypl. Maria nowi Porwitowi. Od rana trwa werbunek ochotników do Robotniczych Batalionów Obrony Warszawy w redakcji „Robotnika”, organu Polskiej Partii Socjalistycznej, przy ulicy Warec kiej. Wspomina kapitan rezerwy Marian Kenig, miano wany przez gen. Czumę dowódcą Robotniczych Batalio nów Obrony Warszawy: „Poza członkami PPS i klasowych związków zawodo wych, które były pod przeważającym wpływem naszej partii, na wezwanie do walki z najazdem faszystowskim żywo zareagowały ugrupowania lewicowe na czele z ko munistami i radykalnymi ludowcami... Brygada nasza prawie od pierwszych chwil powstania stała się w zasa dzie formacją jednolitofrontową” *. Przez radio przemawiał Stefan Starzyński, komisarz cywilny przy Dowództwie Obrony Warszawy. Wzywał pracowników instytucji użyteczności publicznej, aby sta wili się do pracy. Apelował do kupców o otwarcie skle pów, uspokajał mieszkańców. Mówił o konieczności po mocy policji w utrzymaniu porządku, przypominał o po trzebie gromadzenia wody i piasku do gaszenia pożarów. Zapowiedział, że będzie przemawiał przez radio codzien nie, a jeśli zajdzie potrzeba — częściej. * Centralne Archiwum KC PZPR, Marian Kenig: Wspomnienia, s. 24 52 Bombardowania lotnicze i ostrzał artyleryjski dezorga nizowały jednak życie w mieście. Tego dnia w niektórych punktach Warszawy płonęły domy. Na Woli spłonął zbior nik w Gazowni Miejskiej. Od tej pory ustał dopływ ga zu do mieszkań. Przestały kursować tramwaje. Wiele skle pów było nieczynnych. Pracowała nadal elektrownia. Działało Polskie Radio, które znów nadawało komuni katy, że Warszawa walczy i skutecznie odpiera natarcia wroga, zadając kłam niemieckim informacjom o zajęciu stolicy kraju. Wiadomości tych słuchano w wielu rejo nach Polski. Tysiące mężczyzn, którzy na apel Umiastow- skiego opuścili Warszawę, zawracało z drogi, by wrócić do miasta, wziąć udział w jego obronie. Wracali m.in. pracownicy Polskiego Radia. Jak wspomina mechanik Władysław Gusiew: „9 września do warszawskiej roz głośni Polskiego Radia zaczęli napływać koledzy z roz głośni regionalnych, z Katowic, Poznania, Łodzi. Pierw szym naszym źródłem zaopatrzenia była giełda warszaw ska przy ulicy Królewskiej. Zrobiliśmy kilka kursów z pełną przyczepą motocyklową różnych prowiantów, ale brakowało pieczywa. Przy ulicy Górnośląskiej pracowała piekarnia niejakiego Wilda, Niemca z pochodzenia. Poje chaliśmy na Górnośląską, otworzono bramę i pieczywo dostaliśmy za darmo. Wild w ogóle nie brał pieniędzy za chleb” *. 10 września Nad Bzurą oddziały armii „Poznań” i „Pomorze” niedziela uzyskują dalsze powodzenie, wykorzystując ele ment zaskoczenia przeciwnika. Niemieckie do wództwo zawraca jednostki podchodzące pod Warszawą i kieruje je w rejon walk nad Bzu rą. Wojska Grupy Operacyjnej „Narew” Są w okrążeniu. Armia „Modlin” cofa sią. Armia „Łódź” przebija sią ze Skierniewic ku Wiśle. Armia „Kraków” dochodzi do Sanu i zbliża się * Księga wspomnień — Wrzesień 1939, Warszawa 1971, s. 35 53