WSTĘP
Życie jest powinnością w ażniejszą
niż śmierć. A le są sytuacje, gdy
śmierć jednych staje się pow innoś
cią w obec życia drugich.
Przekazywane do rąk Czytelnika opracowanie stanowi
studium o charakterze historyczno-wojskowym jednego
ważkiego, zbrojnego wystąpienia żołnierzy Aralii Krajo
wej.
Jak większość prac, przedstawiających tę problematykę,
i ta praca nie jest pisana przez zawodowego historyka,
Opracowywana była w bez mała trzydzieści lat od wyda
rzeń, w czasie których szereg źródeł dokumentalnych ule
gło zniszczeniu, rozproszeniu lub znalazło się w trudno do
stępnych zbiorach osób prywatnych. Pozostałe dokumenty
nie pozwoliłyby na opisanie tego faktu historycznego.
W ciągu lat, jakie upłynęły od opisywanych wydarzeń,
wielu uczestników i świadków zmarło; nieliczni z tych,
którzy przeżyli, mogli mi jednak służyć osobistymi rela
cjami. Chętnie z nich korzystałem.
Relacja osobista też może być źródłem historycznym,
choć z natury rzeczy bardzo subiektywnym. Najbardziej
subiektywny charakter ma wtedy, kiedy osoby relacjonu-
7
jące odpowiadają na zadawane pytania, a więc — żyjąc
w określonych układach polityczno-społecznych — starają
się świadomie lub podświadomie eksponować swój punkt
widzenia i swoje osobiste sprawy. Usytuowanie ich dzia
łalności sprzed lat trzydziestu następuje — poza niedoma-
ganiami pamięci —'przez pryzmat ich usytuowania dzisiej
szego.
Wobec takiej sytuacji relacje, dotyczące poszczególnych
faz opisywanego wydarzenia — trzeba mnożyć, doszukując
się coraz większej liczby świadków. Wreszcie zestaw moż
liwych do osiągnięcia źródeł wyczerpuje się — względnie
przy stosowaniu metody porównawczej badający uznaje
dane zagadnienie za dostatecznie potwierdzane zebranymi
informacjami.
Rzecz oczywista, że opierając warsztat pracy na takich —
jedynie dostępnych — metodach większymi możliwościami
odkrywczymi dysponuje badacz, który był świadkiem opi
sywanych czasów, uczestnikiem wydarzeń, pokrewnych
opisywanym faktom, który niejako podskórnie czuje, co
było możliwe, a co nie jest prawdopodobne.
Sprawą, wymagającą najwięcej uczciwości i dużej dyscy
pliny wewnętrznej, jest weryfikacja informacji ze źródeł
zebranych: które ze zdarzeń można uznać za wyjaśnione,
a których wyjaśnić jednoznacznie nie można. Ta faza
pracy przesądza o jej wartości i rzetelności.
Historyk na ogół podaje Czytelnikowi proces ujawniania
źródeł — lub zaznacza rozbieżności między nimi w postaci
przypisów czy aneksów, stanowiących nieraz poważną
część opracowania. Autor niniejszego studium odstąpił
jednak od tej zasady, upraszczając ją: przedstawia Czytel
nikowi tylko osoby relacjonujące i ich stosunek do opisy
wanego faktu oraz oryginalnych dokumentów.. Takie po
traktowanie sprawy zostało podyktowane nie tyle brakiem
wykształcenia historycznego czy nieznajomością warsztatu
historyka, ile słusznością — z braku źródeł — przyjęcia
takiej metody; nie narusza to jednak wymogów rzetelno
ści. W przypadkach, w których sprawa nie jest jasna i nie
może być jednoznacznie wyjaśniona, autor zaznacza to w
tekście bądź przypisach. W odniesieniu jednakże do zagad
nień, według autora skodyfikowanych i zweryfikowanych
dostatecznie i jednoznacznie, powoływanie się na źródła
byłoby zbędnym obarczaniem uwagi Czytelnika, szczegól
8
nie, że wiele z tych źródeł nie ma charakteru pisanego
bądź powszechnie dostępnego.
Tak więc jest to opracowanie o charakterze historycz
nym powstałe z weryfikacji źródeł pierwotnych, przepro
wadzonej przez świadka opisywanego okresu i uczestnika
zachodzących w nim wydarzeń.
Autor, co jest zrozumiałe, jest przekonany, ze przedsta
wiona praca nie zawiera błędów, choć równocześnie ma
poczucie tego, że niektóre problemy nie są wyjaśnione do
końca. Jest także świadom, że na ich wyjaśnienie już za
późno i że dla żyjących wspomnienia te nie są obojętne.
Opisywana operacja specjalna „Koppe” poza znaczeniem
moralnym miała mieć — choć w konsekwencjach nie
miała — wyjątkową wagę polityczną., Zatem jej charakter
nie ułatwia zadania.
Tych parę wyjaśnień winno Czytelnikowi zobrazować nie
tylko ogrom trudności i włożonej pracy zarówno „przy
biurku”, jak i w czasie kilkunastu wędrówek terenowych
szlakiem akcji — ale przede wszystkim winno określić
metodę pracy.
Przedstawiając niniejsze studium — pamięć szczególnie
serdeczną kieruję ku osobie nieżyjącego już prof. dr. Sta
nisława Herbsta, który dopomógł mi warsztat pracy wy
kształcić i wdrożyć się w dyscyplinę — przy braku doku
mentów — takiej właśnie metody przedstawiania faktów
z dziejów walk polskiego podziemia w okresie drugiej
wojny światowej.
Front
Piąty rok okupacji niemieckiej miał się ku końcowi,
gdy u podnóża wzgórza wawelskiego w Krakowie, mie
szczącego siedzibę najwyższego namiestnika hitlerow
skiego dla części ziem polskich, ujętych administracyj
nie w tzw. Generalną Gubernię — gubernatora gene
ralnego — rozległy się strzały, skierowane w pierw
szego po nim dygnitarza, współodpowiedzialnego — na
najwyższych szczeblach władzy — za biologiczne
wyniszczenie narodu polskiego *. Echo tych strzałów —
mimo że oddawanych tylko z pistoletów — było donoś
ne. Słychać je było na Wawelu, w Krakowie, Warsza
*Do dziś nie jest rozstrzygnięty problem, na temat którego
toczyła się od lat dyskusja: kompetencji generalnego guberna
tora i sekretarza do spraw bezpieczeństwa oraz zakresu odpo
wiedzialności każdego z nich za politykę wobec Polaków. Część
dyskutantów skłaniała się w kierunku obciążenia większą ini
cjatywą i większą odpowiedzialnością sekretarza do spraw bez
pieczeństwa, jako funkcjonariusza w tym zakresie pierwszopla
nowego — przed generalnym gubernatorem — podległego
wprost Heinrichowi Himmlerowi.
11
wie; ich odgłos szedł na Generalną Gubernię, przebijał
się wśród zawieruchy wojennej przez Europę. Wyciszyć
ich nie było w stanie nawet to, że pociski — nie mogąc
przebić stalowych, ochronnych pancerzy i trafić
w cel — odbijały się, nie pozwalając na zrealizowanie
postawionego zadania: usunięcia sekretarza do spraw
bezpieczeństwa w tzw. rządzie Generalnej Guberni, ge
nerała Waffen SS i generała policji —■Wilhelma Kop-
pego.
Przez pięć lat okupacji działania obu stron nabierały
rozmachu, dochodząc w drugiej połowie roku 1944 do
szczytowego natężenia. Hitlerowcy rachowali kolejny,
piąty już milion wymordowanych Polaków, doprowa
dzając nasilenie terroru, represji i mordów do niezna
nych rozmiarów, naród zaś — skazany na zagładę i ma
sowo codziennie torturowany — podejmował kolejną
akcję: w jego działalności konspiracyjnej liczone one
już były w dziesiątkach tysięcy *.
styczeń — 1125 czerwiec — 5699
luty — 1384 lipiec — 4340
marzec — 2491 sierpień — 6214
kwiecień — 3301 w rzesień — 5426
m aj — 4132 październik — 6208
Ogółem w ciągu 10 m iesięcy 40 320.
Cały naród cierpiał i cały naród walczył. Starzy,
młodzi i najmłodsi, nawet dzieci. Wszystkie zawody,
klasy i warstwy społeczne, ludzie, których jedynym
obliczem był patriotyzm, zawodowi wojskowi, a także
ci, co czuli wstręt do przemocy i używania broni, ludzie
* AW IH, sygn. 5—175, R—145, tzw. zbiory „A leksandryj
skie”. M eldunki m iesięczne Dowództwa Okręgu Wojskowego
(stanowiące zbiorcze zestawienie m eldunków tzw. kom endan
tu r polowych W ehrm achtu, W ehrkreiskom m ando) z terenu
G eneralnej Guberni zaw ierają liczby, dotyczące wszelkiego
rodzaju akcji, skierow anych przeciwko Niemcom lub własności
niem ieckiej, które przykładowo podajem y dla 10 miesięcy
w ro k u 1943.
12
obojga płci — wszyscy włączeni byli w działania i akcje
przeciwokupacyjne.
Bezkompromisowość postawy całego narodu budziła
zdumienie, wysiłek wojskowych w akcjach zbrojnych
był godny podziwu, ale najwięcej uczucia i wzruszeń
budził wtedy i dzisiaj — udział w nich młodzieży
i młodocianych, nauczonych i przyuczonych, a szczegól
nie nie znających w ogóle rzemiosła wojskowego, ale
reagujących sercem na każdy akt przemocy wroga, na
wszystkie cierpienia, tłamszenie godności człowieka,
jego uczuć patriotycznych; włączających się w każde
działanie wymierzone w ciemiężycieli, broniącej i chro
niącej przed nimi własnych kolegów.
Strzały pod Wawelem miały swoje echo, ale same
były echem innych strzałów, oddanych w marcu 1943r.
w Warszawie, pod Arsenałem. Tam zaczęła się zorga
nizowana zbrojna miejska walka harcerzy Szaroszere-
gowych, włączonych jako Grupy Szturmowe niespełna
pół roku przedtem w szeregi Armii Krajowej. I tam,
pod Arsenałem, i tu, pod Wawelem, oba zespoły akcyj
ne rwały się do walki, oba — choć w różnym stop
niu — stawiały na pierwszym miejscu karność, dyscyp
linę, chęć najlepszego wykonania rozkazu, zasadę
współdziałania zespołowego, ochronę kolegów, szczegól
nie rannych. W obu młodzieżowych zespołach średnia
wieku nie przekraczała 21 lat. Obie akcje zakończyły się
częściowym powodzeniem: osiągnięto niektóre cele o za
sadniczym znaczeniu. Obie także były wykonywane
przez młodzież nie znającą w zasadzie rzemiosła woj
skowego, w większości nie przyuczoną do niego nawet
konspiracyjnie. Decydowały nie umiejętności walki,
lecz postawa etyczno-moralna, patriotyzm.
I dlatego konfrontacja wychowawczych ideałów
z okupacyjną rzeczywistością często dawała priorytet
sferze spraw etyczno-moralnych przy równoczesnym
13
braku respektowania praw samej walki. Ładunek jed
nak emocjonalno-ideowy działań szeregów harcerskich
Armii Krajowej był tak olbrzymi, że przesłaniał zda
rzające się niepowodzenia taktyczne. Walka w latach
1939—1945 nie była kwestią wyboru, była nakazem
życia narodu. Decydowali się na nią nie tylko ci, którzy
mieli predyspozycje czy umiejętności, lecz przede
wszystkim ludzie, którzy nie umieli być obojętni, a głę
boko odczuwali potrzebę obrony wszelkich wartości
humanitarnych i patriotyczno-narodowych. A więc ci,
którzy sprawy te emocjonalnie stawiali wyżej od włas
nej sytuacji życiowej, od właściwego każdemu człowie
kowi przywiązania do życia. Zatem przede wszystkim
młodzież.
Dowódcą operacji specjalnej „Koppe” był kpr. pchor.
(w okresie powstania już ppor.) „Rafał” (Stanisław Le
opold). Jego udział w samej akcji, jak i objęcie funkcji
dowódcy nie było przypadkowe. Było kwestią świado
mego wyboru i celowego przejścia z walki cywilnej na
drogę walki zbrojnej, rezultatem stopnia jego świado
mości i zaangażowania. Nie wynikał ze szlifowanych
przez lata czy zdobywanych umiejętności wojskowych
ani wrodzonych cech charakteru.
Stanisław Leopold urodził się 9 stycznia 1918 r. jako
młodszy z dwóch synów Stanisława i Małgorzaty z Ro-
mockich Leopoldów. Była to rodzina ziemiańska, ale
nie tyle sam fakt pochodzenia jest ważny, ile atmo
sfera i wychowanie. Obie rodziny: Leopoldów i Ro-
mockich miały wyjątkowo bogate tradycje walk nie
podległościowych.
Dwory ich zapełnione były rodzinnymi pamiątkami
i żywą tradycją działalności pradziadów i dziadów, któ
rzy uczestniczyli w szeregu ważnych dla historii Polski
wydarzeniach. Pradziad Stasia, Kazimierz Leopold, był
porucznikiem w 16 pułku piechoty kompanii grenadie-
14
Stanisław Leopold, „Rafał"
rów, „Wielkiej Armii” napoleońskiej, później walczył
już w stopniu kapitana w powstaniu listopadowym.
Brat Kazimierza poległ — w stopniu kapitana — w bit
wie pod Berezyną. Dziadek ze strony matki, Juliusz
Romocki, brał udział w bitwie pod Sędziejowicami jako
oficer w oddziałach Taczanowskiego, dziadek zaś ze
strony ojca czynnie działał w „Sokole”, w którym swą
pracę społeczno-polityczną rozpoczynał ojciec Stasia.
Niezależnie od tych opowiadanych tradycji \v dworach
przechowywano niezliczoną liczbę pamiątkowych mun
durów, starej broni i innych akcesoriów, związanych
z polskimi walkami niepodległościowymi. Poza tym
ojciec Stanisława był działaczem Samorządowej Izby
Rolniczej.
Staś bardzo szybko nauczył się — chociaż początko
wo w chłopięcy jeszcze sposób — widzieć, a może tyl
ko wyczuwać różnice w poziomie życia i statusie spo
łecznym różnych grup ludności, zamieszkałej na wsi.
Dostrzegał różnice w poziomie bytowania dworu
i czworaków, z niejakim zażenowaniem odnosząc się
do wspólnych zabaw dziecięcych: dzieci równych,
15
a jednak innych. To połączenie mimo wszystko dwóch
światów: dworskiego i czworaków wpływało na kształ
towanie osobowości dorastających dzieci — zarówno
rodziny Leopoldów, jak i Romockich (Andrzej Romocki,
późniejszy kapitan, harcmistrz ,,Morro” * i Jan Romoc
ki, późniejszy podporucznik, podharcmistrz „Bonawen
tura” **). W tym czasie kształtuje się w nim poszano
wanie ciężkiej i solidnej pracy. Mając dziesięć lat Staś
zostaje — po okresie nauki w domu — umieszczony
w gimnazjum Zgromadzenia Kupców w Łodzi. Wkrótce
po rozpoczęciu nauki należy do nielegalnej (w szkole
średniej) komórki szkolnej Związku Polskiej Młodzieży
Demokratycznej. W roku 1935 zapisuje się do Szkoły
Głównej Handlowej w Warszawie. W czasie studiów,
poświęconych problematyce spółdzielczości rolniczej,
rozwija i wzbogaca zamiłowania do zagadnień społecz
nych. Wzbogaca je przede wszystkim dzięki poznaniu
Bolesława Srockiego, który wywiera trwałe i decydu
jące piętno na charakterze i umysłowości Stanisława,
najpierw dublując, a później zastępując mu ojca.
Bolesław Srocki, człowiek niepozorny, fizycznie
ułomny, o olbrzymiej inteligencji i kulturze, wycho
wawca i urodzony pedagog, o zasobie wiedzy, predesty
nującej go do miana humanisty, reprezentujący po
glądy postępowe, lewicujące — posiadał sugestywny
dar przekonywania i umiejętność przekazywania swej
wiedzy; mógł i wywierał przemożny wpływ na mło
dzież. Mimo że był niemal dwukrotnie starszy i wobec
* A ndrzej R o m o c k i (lat 21) — dowódca drugiej kom
panii „Rudy” batalionu „Zośka”. Odznaczony Krzyżem VM
i dw ukrotnie Krzyżem W alecznych, poległ 15 września 1944 r.
w Pow staniu W arszawskim na ul. Solec.
** Jan R o m o c k i (lat 19) — dowódca drużyny w plutonie
o kryptonim ie „Sad” drugiej kom panii „Rudy” batalionu „Zoś
ka”. Odznaczony K rzyżem VM i K rzyżem W alecznych, poległ
18 sierpnia 1944 r. w Pow staniu W arszaw skim na ul. M iodo
wej.
16
skupionej wokół niego młodzieży troskliwie opiekuń
czy — potrafił nauczyć ją myślenia, społecznego po
dejścia do rozważanych problemów.
Jak rzadko — zetknięcie się Bolesława Srockiego ze
Stanisławem było spotkaniem dwóch przystających do
siebie intelektualnie ludzi, których wzajemny stosunek
rozwinął się już na początku okupacji.
Platformą, na której następuje ich poznanie, jest
wspólne uczestnictwo w ZPMD * oraz działalność re
dakcyjna w organie prasowym tego związku, przezna
czonym dla młodzieży szkolnej, „Czerwone Tarcze”,
a także redakcji pisma „Naród i Państwo” **.
Studia kończy Stanisław w roku 1939 ze specjaliza
cją: spółdzielczość. W chwili wybuchu wojny jest już
w pełni ukształtowanym człowiekiem: postawnym, wy
sokim, przystojnym, wyczulonym społecznie, znającym
podstawowe niesprawiedliwości socjalne Polski między
wojennej, o dominującej umysłowości i charakterze
predestynujących go do przywództwa, przede wszyst
kim intelektualnego.
We wrześniu 1939 r. nie bierze udziału w wojnie.
Nie otrzymuje wezwania do wojska w Warszawie,
w której przebywa do ostatnich dni sierpnia, wyrusza
więc ostatnim odchodzącym z Warszawy do Łodzi po
ciągiem i dociera do rodzinnego majątku. Ogólne za
mieszanie nie pozwala mu na ochotnicze przyłączenie
się do oddziałów wojskowych, a później musi porzucić
* Związek Polskiej Młodzieży Dem okratycznej (ZPMD). Za
łożony został w roku 1927. N aw iązyw ał do tradycji Zetu.
W 1936 r. ulega podziałowi i przekształceniu.
** Do redakcji pism a „Naród i P aństw o”, będącego organem
form alnie w tedy już nie istniejącego „Zw iązku N apraw y Rze
czypospolitej” (lewicującego odłamu sanacji), w ydawanego od
lutego 1931, w prow adził w roku 1938 Stanisław a Leopolda —
Bolesław Srocki redaktor naczelny tego pisma, działający ów
cześnie w tzw. Towarzystwie Straży K resowej. Por. Bolesław
Srocki: ^ W t^ p v ą e c iw k o T ow arzystw u Straży K resow ej w pra
sie i se/rm% 1921.
17
myśl o przedzieraniu się do walczącej Warszawy. Po
wodem tego jest niemal bezzwłoczne po wkroczeniu
Niemców aresztowanie ojca Stanisława i wywiezienie
go jeszcze we wrześniu 1939 r. do obozu koncentracyj
nego w Oranienburgu, w którym zostaje zamordowany
7 marca 1940 r. Stanisław musi się zaopiekować matką
i próbuje — jeszcze pełen złudzeń — wpłynąć na los
ojca. Gdy mu się to nie udaje, w październiku przyby
wa z powrotem do Warszawy, Warszawy pierwszego
miesiąca okupacji i budowy zrębów wielostronnej kons
piracji. Ponownie styka się Stanisław z Bolesławem
Srockim, próbując nawiązać zerwane nici kontaktów
młodzieżowych — redakcyjnych, szkolnych, społecz
no-politycznych. Wspólnie dochodzą do wniosku, że
najwłaściwszą drogą Stanisława w konspiracji nie
jest walka zbrojna, lecz opór i przeciwdziałanie zarzą
dzeniom okupanta, zmierzającym do zahamowania roz
woju młodzieży, do jej zdeprawowania moralnego i in
telektualnego. Obaj nie mieli zacięcia ani ochoty do
budowy wielkich konspiracyjnych organizacji młodzie
żowych. Poszli w kierunku bardziej kameralnym; do
boru określonego, dość ścisłego środowiska chłopców
i dziewcząt, których walory umysłowe i zawiązki wy
sokiego poziomu intelektualnego stwarzały przesłanki
do ukształtowania ich na przyszłych luminarzy powo
jennego życia umysłowego Polski. Grupy tej młodzieży
zaczęły formować się już w 1939 r., choć zorganizowaną
formę i nazwę przyjęto dopiero w 1941 r. Była to naz
wa zapożyczona z organizacji młodzieżowej sprzed
I wojny światowej ;— „Przyszłość” (w skrócie nazywa
na „Pet”). Organizacja ta zaczęła wydawać własne pi
semko na powielaczu, także pt. „Przyszłość”, którego
redaktorem był Stanisław.
„Pet” podzielony był terytorialnie na okręg północny
Warszawy, tzw. „Pet — żoliborski”, i okręg południo-
18
Jerzy Zborowski, „Jeremi”
wy, tzw. „Pet — mokotowski”. Przywódcą pierwszej
grupy męskiej był „Jurek Żoliborski” („Jeremi” — Je
rzy Zborowski, późniejszy zastępca dowódcy batalio
nu „Parasol”), przywódcą drugiej męskiej — kuzyn
Stanisława, Andrzej Romocki (późniejszy dowódca
II kompanii batalionu „Zośka”). Faktycznym kierowni
kiem, wychowawcą i ideologiem obu grupt był Stanis
ław, choć inspirację i wiele pomysłów czerpał od Bo
lesława Srockiego. Główne zadania tej organizacji i kie
runki działania — to praca nad wyrobieniem własnego
charakteru, uformowaniem światopoglądu z przekona
niem o konieczności daleko idącej przebudowy ustroju
społecznego i podstaw gospodarczych Polski powojen
nej, celowe, najszersze i najgłębsze przygotowanie do
przyszłej pracy publicznej w wybranym przez siebie
kierunku, wreszcie aktualny udział w walce o wolność.
Dyskusje nad obszarem ziem zachodnich i północnych,
które miałyby być przyłączone do Polski po wojnie,
ich strukturą społeczną i ekonomiczną, profilem zagos
podarowania, zakresem i zasięgiem przebudowy socjal
19
nej, narodowościowej i demograficznej, oczywiście nie
obejmowały ziem zachodnio-północnych PRL w ich
dzisiejszym kształcie, ale bardzo zbliżonym. W tę sferę
działania „Pętu” głównie zaangażowany jest Stanisław,
mimo iż „Pet” równolegle bierze intensywny udział
w akcjach małego sabotażu, prowadzonego przez „Wa
wer” na podstawie porozumienia z inicjatorem i kie
rownikiem tych akcji, Aleksandrem Kamińskim. Na tej
płaszczyźnie następuje zbliżenie się i nawiązanie kon
taktów z Szaroszeregowcami.
Nadchodzi schyłek roku 1942, podział Szarych Sze
regów i wydzielenie Grup Szturmowych. Wzmaga się
walka czynna. Młodzież „Petowska” nie chce pozostać
na uboczu; rozumie to również Stanisław. „Pet” zostaje
włączony w Grupy Szturmowe, w jeden z najbardziej
aktywnych odcinków walki. Jest to wynik długich ne
gocjacji Stanisława z Kwaterą Główną Szarych Szere
gów, w wyniku których zapada decyzja włączenia, ale
pod szeregiem warunków obwarowujących użycie tej
młodzieży w walce. Nie po to ich chronił Stanisław,
wkładał w ich wychowanie całe serce, by teraz mieli
ginąć lub być narażeni na częstokroć zgubne skutki
stałego obcowania z bronią. A więc więź „Petowska”
ma istnieć nadal. I rzeczywiście istniała, choć z ten
dencją coraz większego rozluźniania się; układ organi
zacyjny przetrwa do późnej wiosny 1943 r. Równolegle
z „Petem” Stanisław wchodzi w skład Kwatery Głów
nej Szarych Szeregów i w niedługim czasie otrzymuje
stopień harcmistrza. Prawdopodobnie pod koniec 1943 r.
rozpoczyna III turnus szkoły podchorążych**.
* Nie uzyskano dotąd wiarygodnego potw ierdzenia ukończe
nia przez „Rafała” konspiracyjnej szkoły podchorążych.
ZWZ — AK w W arszawie ogółem przeprow adziła 4 kursy szko
ły podchorążych, z których ostatni, przebiegający w okresie:
XI/43 — V/44, nosił nazw ę „A grykola” i traktow any był jako
podchorążów ka Szarych Szeregów. Na tym kursie „R afała”
20
Zostaje redaktorem pisma Grup Szturmowych
pt.: „Pismo Młodych” *, później redaktorem pisma
„Agencja Młodych” **. Jest także inspektorem KG
Szarych Szeregów; pod jego bezpośrednią opieką pozo
staje „Ul Zboże”, czyli chorągiew lubelska, rozbita are
sztowaniami kadry instruktorskiej w roku 1943.
Nadchodzą dalsze zmiany organizacyjne. Warszaw
skie Grupy Szturmowe, włączone już w szeregi Armii
Krajowej na zasadzie oddziałów wojskowych, dzielą
się w sierpniu 1943 r. na dwa oddziały: „Zośka” i „Pa
rasol” (pierwsze kryptonimy: „Agat” i „Pegaz”).
„Pet Żoliborski” wchodzi w skład kompanii „Para
sol”, „Pet mokotowski” w skład „Zośki”.
Stanisław mocno i boleśnie przeżywał podział „Pę
tu” i włączenie go do dwóch oddziałów. Więź Stanisła
wa z „Petowcami” — mimo że nadal intelektualnie
silna — na co dzień słabnie coraz bardziej. Żyją inny
mi problemami, mają wspólną platformę porozumienia
na płaszczyźnie humanistycznej, schodzącej coraz bar
dziej na plan drugi, ale nie istnieje ona w ogóle w sfe
rze najbardziej absorbującej uwagę: działań wojsko
wych. We wrześniu 1943r. „Jurek Żoliborski” dowo
dzi zbrojną akcją na kata Pawiaka, Biirkla ***, w któ-
z pew nością nie było. Jako instruktor K G Szarych Szeregów
„R afał” m ógł najpraw dopodobniej ukończyć III k urs szkoły
podchorążych AK w okresie III/43 — X/43, którego uczestnika
mi była znaczna część członków K G Szarych Szeregów, a sze
fem kursu był „Piotr” „Piotr Pom ian” (Eugeniusz Stasiecki).
Stopień harcm istrza otrzym ał „R afał” 27 grudnia 1943 r.
* „Pismo M łodych” — zaczęto w ydaw ać w r. 1943, a konty
nuowano w r. 1944 pod nazw ą „B rzask”. Było ono organem
Grup Szturm owych. W ydawała je K w atera Główna Szarych
Szeregów. Nie jest spraw ą rozstrzygniętą, czy „R afał” pisyw ał
do nich artykuły; brak dostatecznie przekonyw ających doku
mentów.
** „Agencja M łodych” — pismo to zaczęto w ydaw ać z chw i
lą objęcia oddziaływ aniem harcerskim młodzieży, któ ra nie
znalazła się w Szarych Szeregach.
*** O berscharfuhrer F ranz B i i r k l zginął z w yroku K ierow
nictw a W alki Podziem nej w akcji wykonanej przez zespół od-
21
Józef Szczepański, „Ziutek''
rej pierwszym wykonawcą jest przyjaciel Stanisława,
Bronisław Pietraszewicz. Mimo wszelkich oporów
wewnętrznych, mimo nalegań Srockiego: pozostania
przy dotychczasowej pracy, mimo obowiązków zwią
zanych z posiadaniem młodziutkiej żony i dopiero
co urodzonego dziecka — zaczynają się w Stanisła
wie rodzić wątpliwości, czy obrana przez niego droga
jest słuszna. Czy ma moralne prawo działać dalej na
odcinku walki cywilnej, w chwili gdy jego młodsi ko
ledzy i przyjaciele znajdują się w pierwszej linii walki
zbrojnej. Nie bez znaczenia na pewno pozostaje tu
przykład obu kuzynów Stanisława: Andrzeja i Janka
Romockich, zaangażowanych w działania oddziału „Zoś
ka”, biorących udział w akcjach dywersyjnych, inten
sywnie uczących się rzemiosła wojskowego, zdobywa
jących doświadczenie bojowe, a w szczególności — przy
kład bliskiego Stanisławowi Janka.
Rozstrzyga wątpliwości i wyzwala decyzję przepro-
działu „A gat” w dniu 7 w rześnia 1943 r. na rogu ulic M arszał
kow skiej i Litewskiej.
22
wadzona przez „Parasol” — pod dowództwem Bronisła
wa Pietraszewicza „Lota” — w dniu 1 lutego 1944 r.
akcja na Kutscherę.
Powierzenie dowództwa tej akcji Bronkowi, jego
śmiertelne w niej ranienie, a wreszcie śmierć w dniu
4 lutego 1944 r. — w wyniku odniesionych postrza
łów — wstrząsnęły Stanisławem Leopoldem głęboko
i spowodowały niewzruszoną już decyzję przejścia do
pierwszej linii frontu walki zbrojnej. Na przełomie
lutego i marca 1944 r. obejmuje funkcję, pozostawioną
przez Bronka: zostaje dowódcą pierwszego plutonu
(a następnie pierwszej kompanii) oddziału „Parasol” *,
obierając sobie pseudonim „Rafał” **.
Ma wtedy ukończone 26 lat, jest w pełni dojrzałym,
choć nie oswojonym z walką mężczyzną, skupiającym
w sobie szereg rozlicznych, choć nie wojskowych zalet.
Już w czasie Powstania Warszawskiego, po śmierci „Ra
fała” na Starym Mieście, jego podkomendny i współ
uczestnik operacji specjalnej „Koppe”, znany „Para
solowy” twórca piosenek i wierszy, „Ziutek” (Józef
Szczepański) napisze w wierszu jemu poświęconym:
* W miesiąc później, w kw ietniu 1944 r., nom inacją n a do
wódcą batalionu otrzym ał dr inż. Adam B o r y s (kpt. „Pług”).
Zm iana struktury kom panii o ówczesnym kryptonim ie „Pe
gaz” — na stru k tu rą batalionu „Parasol” — trw ała do czerwca
1944 r. T ak wiąc form alnie „P arasol” w kw ietniu 1944 r. był
już oddziałem na etacie batalionu, choć w ew nętrznie posługi
wano się jeszcze przez trzy, cztery m iesiące — a w niektórych
przypadkach naw et do czasów P ow stania W arszawskiego —
nom enklaturą kom panii.
S tąd — gdy m ow a w tekście jest o pierw szym plutonie czy
pierw szej kom panii — należy je traktow ać jako synonim.
** W ybór pseudonim u, jak to się często zdarzało, nie był
przypadkow y. Poprzedziły go długie dyskusje w gronie rodziny
i najbliższych przyjaciół. Stanisław Leopold szukał w zoru po
czątkowo wśród postaci Sienkiewiczowskich; zależało m u jed
nak na tym , by postać stanow iła sym bol nie tylko patriotyz
m u, ale rów nież posiadała w alory społecznego zaangażowania.
Po długich debatach — za nam ow ą B. Srockiego, który był
wielbicielem Żerom skiego — w ybrano „R afała” (Olbromskiego).
23
Ty nie byłeś z krw i, kości żołnierzem ,
Nie kochałeś sią w łunach i wrzaw ie,
W karabinie, peemie, bagnecie.
Byłeś jednym z tych nielicznych na świecie,
Którzy walczą, a serce im krw aw i,
Że nie o to się biją, w co wierzą!...
Droga życia „Rafała” skończyła się w niespełna pół
roku po przyjściu do „Parasola”. Poległ w ataku, któ
rego celem było odbicie Pałacu Radziwiłłów w nocy
25 sierpnia 1944 r. Pozostawił żonę, osierocił dziecko,
opuścił żyjących jeszcze przyjaciół i „Petowców”. Ta
kie były prawa tamtych lat. Podlegał ich działaniu
„Rafał” i jego koledzy, choćby wspomniany wyżej
„Ziutek”, który ciężko ranny 1 września 1944 r., w cza
sie ostatnich walk na pl. Krasińskich, przeniesiony
kanałami do śródmieścia i powtórnie ranny w czasie
bombardowania szpitali — zmarł 10 września.
Prezentując „Rafała” mamy na myśli nie tylko przed
stawienie Czytelnikowi sylwetki dowódcy operacji
specjalnej „Koppe” — jako człowieka operację tę orga
nizującego i nią dowodzącego, ale również pokazanie
jego drogi życia — jako przedstawiciela jednego z nur
tów ideowych, które powodowały młodzieżą i kiero
wały ją na pierwszą linię zbrojnej walki o Niepodległą
Polskę.
Główny cel uderzenia
Koppe nie był mordercą w potocznym rozumieniu
tego określenia. Sprawując w omawianym okresie
funkcję wyższego dowódcy SS i policji „Wschodu”
oraz sekretarza do spraw bezpieczeństwa w tzw. „rzą
dzie” GG — w stopniu Obergruppenfiihrera, generała
Waffen SS i generała policji — był funkcjonariuszem,
tworzącym koncepcje okupacyjnej administracji nie
mieckiej, w zakresie spraw bezpieczeństwa na terenach
Generalnej Guberni i na wschód od niej. Podlegając
częściowo kompetencjom generalnego gubernatora,
dr. Hansa Franka, był jednocześnie przedstawicielem
i delegatem Reichsfiihrera Rzeszy, Heinricha Himmle
ra, w szczególności w zakresie umacniania niemczyzny
na zajętych obszarach.
Wilhelm Koppe urodził się 15 czerwca 1896 r. w Hil-
desheim jako syn komornika sądowego. W roku 1930
wstąpił do NSDAP i SA otrzymując legitymację z nu
merem 305 584. W styczniu 1932 r. wstępuje do SS
i otrzymuje legitymację z numerem 25 955. Po objęciu
25
władzy przez Hitlera Koppe robi zawrotną karierę.
W roku 1933 jest już SS-Standartenfiihrerem (pułkow
nikiem), w roku 1934 zostaje SS-Brigadenfuhrerem
(generał-majorem), a w roku 1936 — SS-Gruppen-
fiihrerem (generał-porucznikiem).
W trzecim roku drugiej wojny światowej awanso
wany zostaje do stopnia SS-Obergruppenfiihrera (ge
nerała). Ponadto jeszcze 10IV1941 r. zostaje genera-
łem-porucznikiem policji, a 30 11942 r. generałem po
licji. 1VII 1944 zostaje mianowany generałem Waffen
SS. Od 26 października 1939 r. do 17 stycznia 1945 r.,
a więc przez cały okres okupacji niemieckiej, Koppe
działa w Polsce. Od 26 października do końca tego
miesiąca 1943 r. jest wyższym dowódcą SS i policji
w Poznańskiem, przekształconym wówczas wraz z in
nymi podległymi obszarami w „Okręg Rzeszy — Kraj
Warty”. Formalnie od 10 listopada 1943 r., a faktycznie
od pierwszych dni listopada 1943 r. przeniesiony zosta
je do Generalnej Guberni na analogiczne stanowisko,
opuszczone przez Friedricha Krugera po czteroletnim
jego urzędowaniu.
Schyłkowy okres urzędowania Krugera i początko
wy Koppego — to okres zdecydowanego zaostrzenia
terroru wobec Polaków i polskości. Przyjście Koppego
do GG, czasowo związane z objęciem funkcji dowód
cy SS i policji na tzw. dystrykt warszawski przez ge
nerała SS i generała policji Franza Kutscherę, to okres
rozpętania na terenie GG jednej z największych akcji
represyjnych, u podstaw której legło znane rozporzą
dzenie generalnego gubernatora Franka „o zwalczaniu
napaści na niemieckie dzieło odbudowy”, wydane
w październiku 1943 r. i uzupełnione w pół roku póź
niej przez Koppego rozkazem wprowadzającym tzw.
„odpowiedzialność rodową”. Oba te akty „normatyw
ne”, zezwalające na bezkarne mordowanie ludności pol
26
skiej całymi rodzinami, powszechne wprowadzenie
miażdżącej psychikę ludności metody publicznych roz
strzeliwań ulicznych, niezależnie od masowych mordów
potajemnych, wprowadzanie coraz większych sił do
walki z ruchem podziemnym, stosowanie coraz bardziej
bestialskich metod walki spowodowało, że Koppe nie
tylko z racji piastowanych funkcji, ale i osobistego
w ich wykonywaniu zaangażowania — został niemal
bezzwłocznie po objęciu stanowiska wciągnięty przez
Kierownictwo Walki Podziemnej na następne po gene
ralnym gubernatorze miejsce w wykazie tzw. „Akcji
Główek” *, co równało się wyrokowi śmierci.
Równocześnie intensyfikacja wielostronnej walki
podziemnej z okupantem spowodowała rozkaz KG AK,
nakazujący natychmiastowe usunięcie Koppego **.
* Niem cy uderzali — w ram ach ogólnego terroru — szcze
gólnie zaciekle i konsekw entnie w czołowych przedstawicieli
społeczeństwa polskiego, pochodzących z różnych w arstw i róż
nych zawodów.
W odpowiedzi na to zrodziła się koncepcja uderzenia w pro
m inentów niem ieckiej adm inistracji — funkcjonariuszy, repre
zentujących instytucje, prow adzące najbardziej szkodliwą
działalność, w ym ierzoną przeciwko Polakom .
A kcje tego typu zaczęły się w ro k u 1942, ale dopiero w na
stępnym uzyskały form ę zorganizowaną. Założone zostały w y
kazy im ienne czołowych hitlerowców, ustalono hierarchię ude
rzeń, zaczęto szkolić specjalnie oddziały, które m iały je w yko
nywać. K ryptonim tei akcji brzm iał: ..Akcja Główki”.
** Koppe jako jeden z głównych prom inentów zbrodni hit
lerow skich wobec naszego narodu, dw ukrotnie został um iesz
czony na listach UNWCC i nie ukarany... Choć od szeregu lat
znany jest w kołach kupieckich Bonn.
Pierwsze próby krakowskie
Kraków w planach hitlerowskich miał być pierwszym
miastem w Polsce (tzw. Generalnej Guberni), prze
kształconym w miasto niemieckie, nie tylko z nazwy,
ale głównie z charakteru wewnętrznego i składu lud
ności. Dlatego został „stolicą” tzw. Generalnej Guber
ni, a więc siedzibą najwyższych władz okupanta. Na
Wawelu znajdowały się apartamenty prywatne i re-
cepcyjne generalnego gubernatora oraz innych najwyż
szych dostojników niemieckich, w tym i Koppego. Sie
dzibą tzw. rządu Generalnej Guberni, czyli miejscem
urzędowania również Koppego, był budynek główny
Akademii Górniczo-Hutniczej, położony przy alei Mic
kiewicza 30. Nasycanie Krakowa niemiecką ludnością
cywilną, urzędami niemieckimi, policją jawną i tajną,
żandarmerią i innymi formacjami niemieckimi było
znacznie większe niż w Warszawie, sprowadzanej po
woli do znaczenia, a w przyszłości i wielkości miasta
prowincjonalnego, powiatowego.
Proces degradacji Warszawy ledwo się zresztą zaczął
28
Generalna Gubernia. Rejon Krakowa, podział na obwody i inspekto
rat „Maria”
i poza pociągnięciami natury administracyjnej oraz
brakiem wszelkich inwestycji sprowadzał się raczej do
sfery planów perspektywicznych. Kraków natomiast
w zamiarach niemieckich miał zostać uczyniony mias
tem niemieckim i przeobrażenie jego w tym kierunku
następowało dość szybko. Wystarczy przytoczyć, że na
około 300 000 mieszkańców okupacyjnego Krakowa
około 50 000 stanowili Reichs- i Volksdeutsche, co ozna
cza, że co szósty statystycznie mieszkaniec stanowił
zagrożenie ludności polskiej i oddziałów podziemnych.
Analogiczny stosunek w Warszawie charakteryzuje
się liczbą około co trzydziestego mieszkańca, który był
Niemcem lub osobą z nimi związaną.
Charakterystyka ta wypadnie jeszcze gorzej dla Kra
kowa, jeżeli zważymy, że zaludnienie na 1 km2 w Kra
kowie wynosiło ca 4 500 osób, podczas gdy w Warsza
wie ca 8 300 osób, a tzw. dzielnica śródmiejska w Kra
kowie była od warszawskiej około 10 razy mniejsza,
przy czym w Krakowie stanowiła prawie w całości
tzw. dzielnicę niemiecką, podczas gdy w Warszawie
znaczna jej część nie należała do niej.
Liczby — aczkolwiek bardzo wymowne — nie oddają
zdecydowanie różnej atmosfery obu miast pod okupa
cją. Podczas gdy w Warszawie odczuwało się czasami
„powietrze”, można było złapać oddech, stąpało się nie
kiedy głośno i otwarcie rozmawiało, w Krakowie roz
mowy wiodło się szeptem, stąpało bezszelestnie i led
wie oddychało. Nad Krakowem zalegała bez przerwy
powała niemieckiego terroru, inwigilacji, węszenia.
Różnica w sytuacji obu miast miała od samego początku
okupacji odbicie w sytuacji ruchu podziemnego. Roz
poczęte w roku 1940 i ciągnące się nieprzerwanie do
połowy roku 1941 aresztowania w organizacjach pod
ziemnych doprowadziły do znacznego rozbicia Ko
mendy Okręgu AK w Krakowie. Podjęte środki ostroż-
30
ności i zabezpieczenia nie uchroniły jednak od dalszych
wsyp o tak masowym charakterze, że były okresy cał
kowitego zamarcia działalności podziemia. Aczkolwiek
i w Warszawie zdarzały się wsypy, nigdy jednak nie
miały tak masowego charakteru, nigdy również nie
doprowadziły do dezorganizacji na szerszą skalę i do
unicestwienia działalności całych odcinków.
Wypływało z tego znaczne utrudnienie pracy konspi
racyjnej w Krakowie, nie mówiąc już o możliwościach
prowadzenia akcji zbrojnych na skalę Warszawy. Orga
nizowane w Krakowie życie podziemne miało te same
ramy organizacyjne co w Warszawie, różne zaś było
zasadniczo w formach prowadzonej walki zbrojnej i jej
rozmiarach. Przeważał indywidualnie przeprowadzany
zamach, nie wiążący się z jakąkolwiek szerszą walką.
Pewnym odstępstwem od tej zasady była przeprowa
dzona przez krakowski zespół oddziału „Kosa” * wielo
osobowa akcja na Krugera ** w dniu 20 kwietnia 1943
roku. ,
* Oddział „Kosa” został zorganizowany pod kryptonim em
„Osa” (O rganizacja Specjalnych A kcji Bojowych) w 1942 r. —
jako jednostka podległa Kom endzie Głównej AK,‘ z zadaniem
prow adzenia akcji dyw ersyjno-bojow ych o charakterze zaczep
nym, odwetowym i ochronnym, wym ierzonych rów nież w wyż
szych funkcjonariuszy gestapo, policji i adm inistracji okupa
cyjnej na terenie Generalnego G ubernatorstw a. Z tej racji po
siadał oddziały w W arszawie, K rakow ie, Lublinie i Lwowie.
W ram ach oddziału powołano pod koniec 1942 r. specjalną ko
m órkę o kryptonim ie „Zagrali n”, która przeprow adziła udane
akcje dyw ersyjne w Rydze i Berlinie. P o utw orzeniu Kedyw u
oddział wszedł w r. 1943 w skład oddziałów Kedyw u K G pod
kryptonim em „Kosa”.
** F riedrich W ilhelm K r u g e r — był zastępcą generalnego
gubernatora od 1939 r. Wyższy dowódca SS, gestapo i policji
w tzw. Generalnym G ubernatorstw ie, sekretarz stanu do spraw
bezpieczeństwa w tzw. „rządzie” GG, generał SS i policji, od
powiedzialny od początku okupacji za terror i represje, m.in.
za w ywiezienie do obozów koncentracyjnych profesorów Uni
w ersytetu Jagiellońskiego, m asowe egzekucje, pacyfikacje
i akcję wysiedlenia Zamojszczyzny, eksterm inację Polaków po
chodzenia żydowskiego. Po nim objął funkcję W ilhelm Koppe.
31
Według zachowanego oryginalnego meldunku * z tej
akcji sześcioosobowa grupa w składzie: „Góral” (Ta
deusz Battek) z bombą i pistoletem, „Czesław” (Andrzej
Jankowski) z bombą, „Wojtek-Stanisław” (Klemens
Tadeusz Wojs) z pistoletem, „Wojtek-Karol” (Julian
Krężel) także z pistoletem, „Bogusław-Bolesław” (Ed
ward Madej) i „Bogusław-Jan” (Jerzy Kleczkowski)
również z pistoletami — zaatakowali auto wiozące ge
nerała Friedricha Krugera o godzinie 9.50 przy skrzy
żowaniu al. Krasińskiego i ul. Wygoda. W wyniku tej
akcji prawdopodobnie zraniono Krugera, zabito dwóch
Niemców, przeszkadzających w odskoku z miejsca
akcji, a z grupy, przeprowadzającej akcję, ranny został
odłamkami bomby rzucający ją „Góral” **.
Pierwszy więc plan usunięcia Koppego przewidywał
jednoosobowo przeprowadzony zamach snajperski. Ka
mienica na rogu ul. Bernardyńskiej i Smoczej, na sa
mym narożniku, posiada wieżyczkę, której malutkie
okienka znajdują się na wysokości około 5 piętra i wy
chodzą na stronę Wawelu. Widać z nich dobrze podwó
rze, znajdujące się już w obrębie i po wewnętrznej
stronie Wawelu, na które podjeżdżał samochód, zabie
rający Koppego do siedziby tzw. „rządu” GG.
Od wyjścia z budynku zamkowego na Wawelu do
wejścia do samochodu Koppe musiał przejść pieszo od
ległość około pięciu metrów. Na tym odcinku, znajdu
jącym się w odległości około dwustu pięćdziesięciu
* AW IH, sygn. III/17/7.
** W edług niektórych historyków w akcji na F. K rugera nie
b ra ł udziału „W ojtek-K arol” (Julian Krężel), który zgodnie
z planem wchodził w skład zespołu akcyjnego, jednakże
w ostatniej chw ili nie mógł zw olnić się z m iejsca pracy i na
akcję nie przybył. M eldunek form ow any zaraz po akcji przez
dowódcę oddziału m ógł w istocie tej korekty nie uwzględnić.
Por. Stefan Sm arzyński: Zamach, którego nie było. Zam ach na
gen. Krugera. „Tygodnik Pow szechny” n r 48 z 30 X I 1958 r.,
n r 17 z 26 IV 1959 r.
32
metrów od okienek wieżyczki, Koppe miał zostać tra
fiony pociskiem karabinu snajperskiego przez porucz
nika Kedywu okręgu krakowskiego, „Powolnego” (Ry
szard Nuszkiewicz), zrzuconego z Anglii do Polski w lu
tym 1943. Po oddaniu strzału czy strzałów w Koppego
„Powolny” miał szybko wyjść z wieżyczki, zejść scho
dami na podwórze i dalej — łączącymi się podwórza
mi sąsiednich kamienic — opuścić miejsce akcji.
Mimo opracowania tego planu i poczynienia pewnych
przygotowań — nie uzyskał on akceptacji. Wiadomo
było, że Niemcy dojdą w końcu — ustalając pozycję
Koppego w chwili zamachu, kąt trafienia i tor pocis
ku — do miejsca, z którego został oddany strzał. Oba
wiano się, że wynikiem takiego ustalenia byłaby nie
wątpliwie pacyfikacja ludności cywilnej, przynajmniej
tej zamieszkałej w kamienicy narożnej, a najprawdo
podobniej również w kamienicach obocznych. Miano
również na uwadze i to, że nawet w przypadku zabi
cia Koppego Niemcy w ogóle mogli się do tego nie
przyznać i cały, ważny psychologicznie dla społeczeń
stwa polskiego i polskiej polityki aspekt akcji byłby
zaprzepaszczony w podobnym stopniu, jak stało się to
przy Krugerze, którego los po zamachu nie był
znany *. |
Porzucając więc plan zamachu snajperskiego na
Koppego, przystąpiono z początkiem roku 1944 do sy-
* Wybuch granatu-bom by o spotęgowanej w stosunku do nor
m alnego granatu sile pod — czy zaraz za tyłem sam ochodu
K rugera (w skutek czego wyleciały szyby w sąsiednich kam ie
niczkach — w edług relacji świadków akcji i lokatorów m iesz
kań) pow inien był spowodować w jakim ś stopniu ranienie sa
mego K rugera. W pierw szych m eldunkach po akcji była na
ten tem at m owa — obok sugestii pierw otnych, że został za
bity, a następnie, że — ciężko ranny — znajduje się w szpi
talu. Ostatecznie wiadom o, że w akcji nie zginął, ale do dziś
nie jest ustalone, czy i w jakim stopniu został ranny. W iado
mość ta w okresie okupacji m iałaby duże znaczenie m oralne
i polityczne dla naszego społeczeństwa.
3 — A k cja K oppe
33
Józef Baster, „Rak"
stematycznego rozpracowania zwyczajów jego życia,
układu dnia, poruszania się, środków lokomocji itd.
Zadania w tym zakresie zlecono w organizacji Kedy
wu krakowskiego — szefowi łączności, kpt. „Rakowi”
(Józefowi Basterowi). Kpt. „Rak” poprowadził rozpoz
nawanie Koppego dwoma torami. Z jednej strony na
ulicach Krakowa między Wawelem i gmachem Akade
mii Górniczo-Hutniczej zorganizował rozpoznawanie
tras przejazdu Koppego, samochodów, jakimi jeździł,
częstotliwości i regularności jego poruszania się, które
prowadziły łączniczki Kedywu krakowskiego, a przede
wszystkim „Ina” (Zofia Jasieńska), „Bobo” (Irena So
kołowska), „Dzidzia” (Zofia Sokołowska), „Ada” (Irena
Potoczek) i „Tomek” (Anna Szygalska). Z drugiej
strony obserwacje prowadzone przez łączniczki uzupeł
34
niane były i weryfikowane przez Bazylego Czykaluka,
dowódcę patrolu specjalnego kontrwywiadu Kedywu
krakowskiego, do którego wstąpił po ucieczce z niewo
li niemieckiej w roku 1940.
Czykaluk nie pracował w policji kryminalnej za cza
sów okupacji, miał natomiast tam swoich ludzi, którzy
z nim współpracowali. Należeli do nich przede wszy
stkim: Józef Owsiak i Michał Kurasz. Przy ich pomocy
otrzymywał wiadomości o aresztowanych, o planowa
nych obławach, konfidentach niemieckich. Ich też wy
korzystał, otrzymawszy z początkiem roku 1944 od swe
go bezpośredniego przełożonego kpt. „Osy-Twardego”
(Stanisław Matusiak) rozkaz Kedywu, dotyczący roz
pracowania Koppego.
Poza nimi nawiązał Czykaluk również kontakt z pra
cownikiem z okresu przedwojennego i okupacyjnego
na Wawelu (Józefem... NN), przez którego ustalał go
dziny wyjazdu i wjazdu Koppego na Wawel, później
częstotliwość i zasady zmiany znaków rejestracyjnych
samochodu Koppego, liczebność i uzbrojenie jego ochro
ny. On to właśnie scharakteryzował Czykalukowi samo
chód, jakim jeździł Koppe: nadwozie wykonane z bla
chy pancernej, od spodu zabezpieczony grubą warstwą
gumy, posiadający tylko dwoje drzwi z jednej strony,
szyby z kuloodpornego szkła.
Synchronizowanie napływających informacji z róż
nych stron pozwoliło złożyć już 25 stycznia 1944 r.
meldunek następującej treści:
„Po kilkudniowej przerwie zaobserwowałem w dniu
22 i 24 wyjazd Koppego z Wawelu o godz. 9.30. Wy
jazd odbył się autem SS 270-343, szarozielonego kolo
ru, marki Mercedes, limuzyna. Według wszelkiego
prawdopodobieństwa, sądząc zwłaszcza ze świeżego
lakieru na limuzynie i tabliczek z numerami, jest to
dawne auto Krugera przemalowane dla niepoznaki.
35
Marszrutę z zamku do siedziby GG również zmieniono.
Z Wawelu zjeżdża nie na lewo ku kościołowi św. Idzie
go, lecz na prawo na ul. Bernardyńską, objeżdża brze
giem Wisły zamek i przez Powiśle jedzie na Al. Kra
sińskiego. W najbliższych dniach zostanie ustalone, czy
jest to stała nowa marszruta”.
Zgodnie z zapowiedzią, zawartą w meldunku, obser
wacje prowadzone były dalej i pozwoliły w dniu 1 lu
tego 1944 r. (dla przypomnienia dodać można, że był
to dzień udanej akcji na gen. Kutscherę, który zginął
w Warszawie przed gmachem swego urzędu), złożyć
meldunek następującej treści:
„Po kilkudniowych obserwacjach okazało się, że
przypuszczenia co do samochodu Koppego są słuszne.
Obecnie jeździ on w tym samym samochodzie pod daw
nym numerem SS 20-710, poprzednio podawany nu
mer był przyczepiony prowizorycznie. Trasa prowadzi
po dawnemu koło kościoła św. Idziego. Obserwacje
trwają nadal”.
Prowadzono więc rozpoznanie nadal i kontynuowano
je dość długo z uwagi na fakt, że po ochłonięciu z wia
domości o zamachu na Kutscherę, Koppe wprowadził
dodatkowe innowacje, które nie pozwalały długi czas
na uchwycenie prawidłowości.
Wtedy dopiero Koppe wprowadził, już jako zasadę
stałą, okresową zmianę znaków rejestracyjnych samo
chodu, trzy różne trasy codziennego poruszania się itp.
Widać z tego, że zdawał sobie sprawę, iż powodzenie
każdego zamachu zależy od obserwacji elementów re
gularności w trybie życia. Można również przypuszczać,
jak w wyniku tego wzmogła się dyskretna inwigilacja
na ulicach Krakowa, jaką ostrożność i umiejętność,
a także rozwagę musiały posiadać wywiadowczynie
„ciułające” elementy rozpoznania, równocześnie same
nie wpadając w oko i ręce Niemców.
36
Nie wiadomo, jak rozwinęłaby się sytuacja dalej,
gdyby nie potężny wstrząs, który przeżyła armia pod
ziemna w Krakowie. Trzeci kolejny od początku oku
pacji dowódca okręgu krakowskiego Armii Krajowej,
płk „Luty” (Józef Spychalski, zrzucony do Polski
w* marcu 1942 r.*), w piątym miesiącu dowodzenia
okręgiem zostaje aresztowany przez Niemców w mar
cu 1944 r. Alarmowy stan zagrożenia z jednej strony,
a spontaniczna chęć odbicia z rąk Niemców płk. „Lu
tego” z drugiej strony — spowodowały okres przejścio
wego zamieszania, pokrzyżowania ustalonych planów
i odsunęły dla organizacji krakowskiej AK przeprowa
dzenie akcji „Koppe” na plan drugi.
W Krakowie znajdowały się wtedy oddziały Kedywu
podokręgu rzeszowskiego (podokręg okręgu krakowskie
go AK) z ich dowódcą, kpt. „Swidą” **.
* Józef S p y c h a l s k i (ur. 19.3.1898 r.) m jr, ppłk, płk był
dowódcą batalionu stołecznego w czasie obrony W arszaw y we
wrześniu 1939 r. Od listopada 1939 kom endant O kręgu Lubel
skiego SZP, a następnie ZWZ do lipca 1940 r. (ps. „Socha”,
„Scibor”, „Stryjek”). Później skierow any do Okręgu Lw ow
skiego AK. Od 1941 r. był w arm ii pod dowództwem gen. A n
dersa, a następnie w Wielkiej B rytanii. Z pow rotem powrócił
do okupowanego kraju, zrzucony na spadochronie w nocy z 30
na 31 m arca 1942 r. (ps. „Jurand”, „G rudzień”, „Luty”). Za
m ordowany prawdopodobnie w obozie koncentracyjnym . Od
znaczony Krzyżam i V irtuti M ilitari kl. IV i V, Krzyżem W a
lecznych, Złotym Krzyżem Zasługi z Mieczami.
** Zenon S o b o t a ps. „Świda” (konspiracyjne nazw isko: Ze
non Tom aszewski; nazw iska tego używ ał rów nież po wojnie.
U r. w 1906 r.). W interesującym nas okresie pełnił funkcję
szefa K edyw u podokręgu Rzeszów, wchodzącego w skład okrę
gu krakow skiego AK; był członkiem sztabu OK AK. Zarówno
jego osoba, jak i działalność w okresie okupacji stały się kon
trow ersyjne. U kazanie się w ostatnim okresie prac Ł. Grzywa-
cza-Switalskiego, Z w alk na Podkarpaciu, W -w a 1971 r.
i St. D ąbrow y-K ostki, W okupow anym Krakow ie, W -w a 1972 r.,
spowodowało wszczęcie dyskusji, toczącej się na łam ach czaso
pism a „Za W olność i L ud” (nr 45, 50 z 1973 r. i n r 13
z 1974 r.) pt. Zdrajca czy bohater, która prawdopodobnie to
czyć się będzie dalej i która pow inna zakończyć się jedno
znacznymi i udokum entow anym i wnioskam i. Trudno bow iem —
skoro się staw ia jakiś problem — uznać za zam knięcie dys-
37
Rozkazem dowódcy okręgu krakowskiego AK,
płk. „Lutego”, kpt. „Swida” powołany został — z dniem
27 marca 1944 r. — w skład sztabu Kedywu okręgu
krakowskiego. Rozkaz ten w dotychczasowej historio
grafii nie był nigdy publikowany ani cytowany i wy
daje się być nieznany. Ponieważ może on posiadać
znaczenie zarówno dla ustalenia daty aresztowania
płk. „Lutego”, jak i dla sytuacji w sztabie okręgu kra
kowskiego AK — w przededniu rozmów „Rafała” —
podajemy jego treść według oryginału*.
Ponieważ trzy trójki oznaczały wtedy kryptonim do
wódcy okręgu AK Kraków, płk. „Lutego”, wynikałoby
z powyższego rozkazu, że płk „Luty” nie mógł być
kusji wypowiedź J. E. W ilczura: „nie m a raczej w idoków na
to, aby m ożliwe było w krótkim czasie ustalenie pełnej praw
dy o Zenonie Sobocie. N ajpełniejszą, którą znał on sam , za
brał ze sobą do grobu”. Dodać tylko m ożna, że już 23 lata
tem u. Pow ojenna działalność „Sw idy” — z uw agi na zorgani
zowanie w latach pięćdziesiątych konspiracyjnej organizacji
„K raj”, wym ierzonej w PRL, a zwłaszcza uśm iercenie, w dniu
9 IX 1951 r., przez tę organizację spikera Polskiego Radia,
S tefana M artyki — m usi zostać oceniona negatyw nie, nie
zależnie od tego, czy i jak zostanie udokum entow ana ocena
jego działalności w okresie okupacji niem ieckiej.
* AWIH, III/44/74.
„333 do Swidy m p 27 3 1944
A. Pow ołuję P an a z dniem 27 m arca br. w skład Sztabu
Kedyw u Okręgowego z przydziałem referatów :
1) inspekcji dyw ersji w inspektoratach
2) planow ania prac organizacyjnych i bojowych w ins
pektoratach
3) organizacji i reorganizacji partyzantki na terenie
Okręgu.
Polecam:
ad 1) zorganizować natychm iast odpowiedni ap arat ins
pekcyjny i rozpocząć zaraz szczegółową inspekcję
dyw . na terenie poszczególnych Inspektoratów ,
ad 2) do dnia 15 kw ietnia przeprow adzić odpraw y
z wszystkim i oficeram i dyw. na terenie Okręgu,
przy w spółudziale Inspektorów , i ustalić dokładny
plan pracy dyw. w poszczególnych Inspektoratach.
P rzy ustalaniu planów przestrzegać wytycznych,
podanych w m oich poprzednich w tej spraw ie roz
kazach. Do dni trzech przedłożyć dokładny plan
i term inarz odpraw.
38
aresztowany — jak podają dotychczasowe publikacje —
24 marca, bowiem jeszcze 27 marca .wydawał cyto
wany rozkaz. Należy też wątpić, by w trzy dni po jego
aresztowaniu w okręgu krakowskim istniała atmosfera
i warunki do wydania takiego rozkazu.
Polecenie przeprowadzenia natychmiastowej akcji
w celu odbicia żołnierzy AK z więzienia w Krakowie
przy ul. Czarneckiego było bardzo charakterystyczne
i świadczyło dowodnie o braku na terenie Krakowa od
powiednich sił do przeprowadzenia tego typu akcji.
Rozkaz odbicia dotyczył w szczególności żołnierza z ko
mórki broni okręgu krakowskiego AK, Władysława
Banasia, który dał znać grypsem, że nie wytrzymuje
śledztwa. Równocześnie mieli zostać odbici wszyscy za
trzymani w tym więzieniu. Akcja ta nie doszła do
skutku i została odwołana z powodu przeniesienia
W. Banasia do więzienia na Montelupich.
Nim jednakże kpt. „Swida” wycofał oddziały z Kra
kowa, nastąpiło aresztowanie płk. „Lutego”.
W tej sytuacji ówczesny (do maja 1944 r.) * dowódca
Kedywu krakowskiego, płk „Jarema” (dr Stefan Tar
ad 3) przedłożyć projekt m ającego się w ydać rozkazu
w spraw ie reorganizacji partyzantki na terenie
Okręgu. Przeprow adzić w drugiej połowie kw iet
nia br. 14-dniowy kurs dla d-ców oddziałów p ar
tyzanckich, połączony z wzorową partyzantką. Do
dni 3-ech przedłożyć dokładny plan kursu.
W raz z m eldunkam i odnośnie 1, 2, 3, przedłożyć
prelim inarz budżetowy referatu n a kwiecień br.
Odpisy wszystkich m eldunków przedkładać należy
zawsze do 277/17.
B. Polecam przeprow adzić natychm iast akcję odbicia żołnie
rzy AK, znajdujących się w więzieniu na ul. Czarniec
kiego. Odw rotnie przedłożyć plan uderzenia. 333”.
* Obsada personalna funkcji dowódcy okręgu krakow skiego
AK:
płk Julian Filipowicz, ps. „Róg” X/39 — V/41
płk Zygm unt M iłkowski, ps. „W rzos” VI/41 — XI/42
płk Józef Spychalski, ps. „Luty” XI/42 — III/44
39
nawski) *, wydał rozkaz kpt. „Swidzę” przygotowania
się do odbicia z rąk Niemców płk. „Lutego”, także
uwięzionego na Montelupich.
Sprawa odbicia płk. „Lutego” nie była prosta. Wię
zienie na Montelupich w Krakowie — to nie to samo
co więzienie na ul. Czarneckiego czy też więzienie
w Jaśle, skąd „Swida” niedawno więźniów odbijał. Do
stanie się do płk. „Lutego” wymagało formalnej bitwy,
do której — poza mnogością żołnierzy — potrzebne
było ciężkie uzbrojenie. Kozważano nawet możliwość
współdziałania lotnictwa alianckiego, którego nalot
ułatwić miał zadanie naziemne. Plan tego współdzia
łania okazał się jednak nierealny z różnych przyczyn,
przede wszystkim wymagał zbyt precyzyjnego, a rów
nocześnie odległego od baz bombardowania. Komenda
płk W ojciech W ajda, ps. „O dw et” IV/44 — V/44
płk Edw ard Godlewski, ps. „G arda” VI/44 — X/44
płk Przem ysław Nakonecznikoff, ps. „K ruk II” X/44 — 1/45
Dowództwo K edyw u okręgu:
płk Stefan Tarnaw ski, ps. „Jarem a” 1/43 — V/44
m jr Ja n Pańczakiew icz, ps. „S kała”, „Zim owit” V/44 — 1/45
* Stefan T a r n a w s k i ps. „Jarem a” (ur. 1898) — płk, dr.
Odznaczony dw ukrotnie K rzyżem W alecznych i Srebrnym
Krzyżem V irtuti M ilitari. N ależał do organizatorów harcerstw a
polskiego na U krainie; a następnie POW . W latach 1920—26
odkom enderowany z wojska studiuje m edycynę na U niw ersyte
cie W arszawskim , wieńcząc studia tytułem doktorskim . W okre
sie przedw ojennym jest naczelnym lekarzem 21 P P, a następ
nie Pierwszego P ułku Szwoleżerów. We w rześniu 1939 r. szef
sanitarny M azowieckiej B rygady K aw alerii. Okres okupacji
rozpoczyna służbą lekarską w S zpitalu Ujazdowskim, a w oj
skow ą w TOW (Tajna O rganizacja W ojskowa). W 1942 r. zo
staje szefem okręgu krakow skiego TOW. W początkach roku
1943 TOW zostaje scalony z A rm ią K rajow ą i na jego m.in.
siatce organizacyjnej, w szczególności w Krakow skiem , rozpo
czyna działalność K edyw okręgu krakowskiego. „Jarem a” zo
staje szefem; funkcję pełni do m aja 1944 r. W m aju pow raca
do W arszawy. Zostaje szefem sanitarnym „G rupy Północ”
A rm ii K rajow ej w P ow staniu W arszawskim .
P łk Stefan T arnaw ski jest charakterystycznym przykładem
lekarza wojskowego, który pod p resją w arunków okupacyj
nych — okresowo porzucając służbę lekarską — przeszedł do
kierow nictw a sabotażem i dyw ersją. Obecnie na rencie dla
zasłużonych.
40
Główna Armii Krajowej nie chciała jednakże wyrazić
zgody na odsunięcie na plan dalszy akcji na Koppego.
Wtedy „Świda” zaczął rozważać plan połączenia
obu akcji, którego principium stanowiło uchwycenie
w akcji żywego Koppego i wymienienie go na płk. „Lu
tego”. W Komendzie Głównej AK uznano jednakże
ten plan za fantastyczny i zażądano natychmiastowego
wykonania akcji „Koppe”.
Wydaje się tu słuszny wniosek, że kpt. „Swida” nie
zdawał sobie sprawy z podejścia do akcji odbicia
płk. „Lutego” Komendy Głównej AK, która reprezen
towała w tym przypadku ogólnie obowiązujące prawi
dła, dotyczące akcji odbijania więźniów.
Nie są znane przypadki sprzeciwu KG AK do od
dolnej lub współkoleżeńskiej inicjatywy odbicia aresz
towanego kolegi, choć niezmiernie rzadkie są przypadki
rozkazu organizowania takiego odbicia. Walka prowa
dzona przez Armię Krajową z wrogiem musiała pocią
gać za sobą ofiary, których śmierć była wyjątkowo po
tworna i częstokroć makabryczna, najczęściej mało ma
jąca wspólnego ze śmiercią żołnierską na polu bitwy.
Ograniczone siły ludzkie i ogniowe, jakje posiadała
armia podziemna, nie mogły być marnowane nawet na
najbardziej humanitarne, ale nie stanowiące głównego
celu, akcje odbijania kolegów, którzy wpadli. Za dużo
ich wpadało. Zadania walki były zupełnie inne i akcje
odbijania więźniów, o ile nie miały ogólnie odweto
wego charakteru, a były inicjatywą współkolegów —
mogły być przeprowadzane na marginesie właściwej
działalności, a nie zamiast niej. Akcja odbicia płk. „Lu
tego” mogła zostać przeprowadzona, o ile KO AK Kra
ków chciała i miała po temu środki, by ją przeprowa
dzić, ale pierwszoplanowym zadaniem w tym okresie
była akcja „Koppe” i jej wykonania żądała Komenda
Główna AK.
41
Nie otrzymując potwierdzenia przyjęcia do wykona
nia tego rozkazu przez okręg krakowski AK, Komenda
Główna AK przekazała rozkaz wykonania Kedywowi
KG. Podczas gdy cytowany poniżej meldunek
kpt. „Swidy” wędrował drogą służbową do KG AK,
w Krakowie znajdował się już szef wywiadu „Para
sola”.
„11.V.1944
...W miesiącu kwietniu br., tj. w czasie, gdy przy
gotowania do akcji odbicia znajdowały się w toku,
otrzymałem od dotychczasowego szefa 299 Kedywu
Kraków rozkaz przeprowadzenia akcji «Koppe».
Na odprawie u p.o. kmdta okręgu 300 ustaliliśmy, że
z uwagi na charakter akcji odbicia «Lutego» oraz spe
cyficzne warunki miejscowe — przeprowadzone zosta
nie najpierw odbicie, a dopiero bezpośrednio potem
akcja „Koppe”. Do tej ostatniej poczyniłem daleko idą
ce przygotowania, organizując przede wszystkim do
kładne w tej sprawie rozpoznanie. M.in. zwerbowałem
informatorów, którymi są ludzie, stykający się bez
pośrednio z najbliższym otoczeniem Koppego. Przygo
towania do akcji «Koppe» nastawione są na dwa nie
zależne iod siebie warianty, tj.:
— na ujęcie żywcem
— na akcję likwidacji bez ujmowania.
Techniczne przygotowania znajdują się w końcowym
stadium.
Ponieważ przy ustalaniu powyższych zadań nie zo
stałem skrępowany żadnymi terminami, a terminy
ustalam we własnym zakresie ■— w zależności od wy
twarzających się warunków — z drugiej strony z uwa
gi na poczynione przeze mnie daleko idące przygoto
wania do obu akcji, proszę:
— by akcje odbyły się w kolejności przeze mnie
planowanej,
42
— by w poczynionych przeze mnie przygotowaniach
technicznych i osobowych oraz planowaniu nie
były już przeprowadzane żadne zmiany, a to dla
dobra obu akcji,
— by delegowany przez KG zespół do akcji «Koppe»
został odwołany z tym, że biorę osobiście pełną
odpowiedzialność za wykonanie akcji w mającym
się ustalić terminie. Px*zewiduję, że obie akcje
przeprowadzę do końca pierwszej dekady czerw
ca br.” *
Mimo więc wzięcia pełnej odpowiedzialności przez
kpt. „Swidę” na siebie za przeprowadzenie obu akcji,
w meldunku znalazły się stwierdzenia, uzależniające
ich przeprowadzenie od zaistniałych warunków.
W akcji odbicia płk. „Lutego” warunki te ułożyły się
tak, że został on wywieziony z Krakowa przed uwol
nieniem i przeprowadzeniem akcji.
Wykonanie akcji „Koppe” powierzono Kedywowi
Komendy Głównej AK w Warszawie i decyzji tej nie
chciano zmienić. W tej sytuacji Kedyw KG wydał roz
kaz wykonania akcji jedynemu oddziałowi do prze
prowadzania tego typu akcji predysponowanemu, tj. od
działowi „Parasol” **. Miała to być piętnasta i ostatnia
* Dokum enty w zbiorach pryw atnych Stanisław a D ąbrow y-
Kostki.
** W listopadzie 1942 r. w W arszawie nastąpił podział m ęs
kich szeregów harcerskich, znanych pod kryptonim em Szare
Szeregi, na trzy szczeble w edług kryterium wieku. Były to:
roczniki najstarsze, ujęte w tzw. G rupy Szturm owe (GS —
pow yżej lat 18), Bojowe Szkoły (BS 16 — 18 lat) i Zawisza
(poniżej lat 16).
G rupy Szturm ow e zostały przekazane — jako roczniki pobo
row e — do A rm ii K rajow ej pod kryptonim em „Oddział Sztur
mowy Jerzy” i włączone do w alki bieżącej, prow adzonej przez
K edyw KG. W sierpniu 1943 r. „O S-Jerzy” ulega podziałowi
na dw a oddziały: „Zośka” i „A gat” (o późniejszych kryptoni
m ach „Pegaz” i „Parasol”). W ciągu blisko roku działalności
(1 8 1943—31 7 1944) oddział przeprow adził następujące opera
cje zbrojne z rozkazu Kedywu KG:
43
konspiracyjna akcja tego oddziału, będąca kolejnym
wykonaniem wyroku Kierownictwa Walki Podziem
nej.
1) „Biirkl” — 7.9.43 r.
2) „K retschm ann” — 24.9.43 r.
3) „W effels” — 1.10.43 r.
4) „M ilkę” — 5.10.43 r.
5) „Lisowa” — 5.10.43 r.
6) „F riihw irth” — 25.10.43 r.
7) „H ergel” — 10.12/13 r.
8) „B raun” — 13.12.43 r.
9) „M yrcha” — 15.12.43 r.
10) „K utschera” — 1.2.44 r.
11) „Płochocim” — 20.4.44 r.
12) „G resser” — 26.4.44 r.
13) „Stam m ” — 6.5.44 r.
14) „H ahn” — 6.44 r.
15) „K oppe” — 11.7.44 r.
W ym ienione operacje specjalne ówcześnie dzielone były na
następujące fazy działań:
— otrzym anie rozkazu K edyw u KG w ydanego w oparciu o w y
rok KWP,
— plan i przygotow anie operacji specjalnej,
— opracow anie planu akcji i odskoku z m iejsca jej wyko
nania,
— przeprow adzenie akcji,
— odskok z m iejsca akcji,
— likw idacja skutków przeprow adzonej operacji specjalnej,
— analiza i ocena operacji specjalnej.
Przygotowanie operacji specjalnej
W trzeciej dekadzie kwietnia 1944 r. „Rajski” *,
zgodnie z otrzymanym rozkazem dowódcy oddziału
„Parasol”, kpt. „Pługa” (dr inż. Adam Borys)**, prze
rywa prowadzone w Warszawie rozpoznanie, przygoto-
* A leksander K u n i c k i , ps. „R ajski” (ur. 1898) — już przed
wybuchem w ojny był pracow nikiem w yw iadu wojskowego. We
w rześniu 1939 r. internow any w R um unii; udaje m u się w szak
że przedostać przez Grecję do F rancji. Jest funkcjonariuszem
w Kom endzie Głównej ZWZ przy gen. K. Sosnkowskim . Po
zajęciu części F rancji przez Niem ców — przedziera się do P ol
ski. O trzym uje przydział do K om endy Okręgu ZWZ w Brześ
ciu. W roku 1942 przeniesiony zostaje do W arszawy; otrzym uje
nom inację na szefa w yw iadu oddziału dyspozycyjnego Kedy
w u KG o kryptonim ie „Kosa”. Po likw idacji tego oddziału
zostaje szefem służby w yw iadu w oddziale „A gat”, „Pegaz”,
„Parasol”. Obecnie na rencie dla zasłużonych.
** Adam B o r y s , ps. „Pług”, „B ryl”, „D yrektor” (ur. 1909) —
d r inż. m jr. W roku 1935 przebyw a — w ram ach F undacji
Kościuszkowskiej — w Stanach Zjednoczonych na specjali
stycznych studiach w zakresie przetw órstw a mięsnego. We
w rześniu 1939 r. — powołany jako oficer rezerw y — dowodzi
drugim rzutem 17 PAL, wchodzącej w skład 17 D P Armii
„Poznań” w grupie operacyjnej gen. Knolla. Przez W ęgry prze
dziera się do F rancji, a następnie do Anglii. Przechodzi w y
szkolenie „cichociemnego” — po zgłoszeniu się do zrzutu do
45
wujące planowaną akcję na Waltera Stamma —
SS-Sturmbanfiihrera, szefa wydziału IV (Gegner und
Abwehr, czyli Gestapo) Urzędu Komendanta Policji
Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa dystryktu
warszawskiego *. Wyjazd do Krakowa „Rajskiego” na
stępuje w pierwszych dniach maja. W Krakowie za
mieszkuje prywatnie u znajomych. Nawiązuje znany
już sobie z przygotowań do akcji na gen. Krugera kon
takt z poznanym wtedy „Wareckim” (Feliks Grochal).
Wojnę we wrześniu 1939 r. „Warecki” przebył słu-
Adam Borys, „Pług"Aleksander „Rajski"
kraju- Zrzut następuje w nocy z pierw szego na drugiego paź
dziernika 1942 r. Zostaje drugim zastępca dowódcy oddziałów
dyspozycyjnych (m jr Jan W ojciech Kiwerski, ps. „O liw a”) K e
dyw u KG. Bierze udział w opracow aniu szeregu akcji dyw er
syjnych. W czerw cu 1943 r. jest inicjatorem i organizatorem
oddziału do zadań specjalnych Kedyw u KG o początkowym
kryptonim ie „A gat”, a późniejszych „Pegaz” i „Parasol”. Zo
staje jego dowódcą. W dniu 6 sierpnia 1944 r. w w alce o cmen
tarz wolski zostaje ciężko ranny, z konsekw encjam i inw alidz
kim i. Obecnie doc. dr, pracow nik instytutu naukowego.
* Rozpoznanie W altera Stam m a nie weszło jeszcze w fazę
stałych obserw acji z uwagi na jego okresowe znikanie z pola
obserw acji w yw iadu oddziału.
46
żąc w 20 pp. Z początkiem okupacji został w porozu
mieniu z organizacją podziemną pracownikiem policji
kryminalnej, której siedziba mieściła się w Krakowie,
przy ul. Szlak. Z jego cennych informacji „Rajski”
korzystał już nieraz, do niego też mając zaufanie skie
rował pierwsze kroki, rozpoczynając rozpracowanie
gen. Koppego. Później „Warecki” wpadł. Biorąc udział
w likwidacji jednego z gestapowców pod koniec 1944 r.
został złapany przez gestapo i ślad po nim zaginął.
Przekazawszy swoje zalecenia „Wareckiemu” „Raj
ski” powrócił do Warszawy pod koniec pierwszej deka
dy maja 1944 r.
Po pierwsze, by poznać przyczyny i rzeczywiste roz
miary niepowodzenia w akcji „Stamm” (w której zgi
nęło ośmiu żołnierzy z „Parasola”, a dalszych czterech
zostało rannych) oraz by uzyskać dalsze instrukcje
w sprawie akcji „Koppe”.
Wraz z delegowaniem w końcu kwietnia do akcji
„Koppe” — „Rajskiego”, w dowództwie batalionu „Pa
rasol” rozpoczęły się pierwsze rozważania, dotyczące
ustalenia zespołu, który miał wykonać akcję — oraz
jego dowódcy. Kpt. „Pług” sugerował wykonanie akcji
przez zespół drugiej kompanii pod dowództwem „Mir
skiego” (Jerzy Zapadko), tj. dowódcy uprzednio dru
giego plutonu, a obecnie drugiej kompanii, ewentualnie
pod dowództwem „Orkana” (Kazimierz Kardaś) lub
„Kopcia” (Stanisław Jastrzębski) *, gdyby do tej pory
minęła temu ostatniemu kontuzja ręki, odniesiona
w akcji „Gresser”.
Za kandydatami tymi przemawiały poważne względy.
* Stanisław J a s t r z ę b s k i , ps. „Kopeć” — dowodził akcją
„K retschm ann”, był też pierw szym wykonaw cą w akcji „G re
sser”. W yjm ując dokum enty E. G ressera — zranił rękę odłam
kam i rozbitego szkła samochodu. Później pierw szy wykonaw ca
w akcji „H ahn”, k tó ra nie doszła do skutku. Obecnie m gr inż.
pracow nik biu ra projektów .
47
Do czasu akcji „Koppe” druga kompania miała za sobą
sześć przeprowadzonych akcji; w jednej dowódcą był
sam „Mirski”, w dwóch „Kopeć”, w dwóch „Orkan”,
w pozostałej „Zawał” (Krystyn Strzelecki). Ci dowódcy,
z zespołem drugiego plutonu, czyli nowo tworzonej
kompanii drugiej — dawali największą gwarancję po
wodzenia następnej akcji — najtrudniejszej.
Z militarnego punktu widzenia koncepcja kpt. „Płu
ga” była całkowicie słuszna. Obstawał on przy tym, by
na dowódcę akcji wyznaczyć „Orkana”, „Mirskiemu”
zaś powierzyć wykonanie akcji „Stamm”. Do „Orkana”
kpt. „Pług” miał dużo zaufania i dużo uznania za jego
predyspozycje i talenty wojskowe. Był to zresztą chło
pak nieprzeciętny.
„Orkan” urodził się 17 stycznia 1919 r. jako najmłod
sze z siedmiorga dzieci leśniczego w majątku Popie
lów w Kurozwękach koło Kocmyrzowa. Gdy ma dwa
lata, traci ojca. Fakt ten pozbawia rodzinę możliwości
normalnego rozwoju, środków utrzymania i powoduje
jej rozproszenie. Matka przenosi się do Krakowa, Kazik
zaś zostaje w Kurozwękach i wychowuje się w zakła
dzie przy klasztorze Sióstr Szarytek. Przebywa w nim
aż do ukończenia 4 klasy szkoły powszechnej, po czym
przeniesiony zostaje do zakładu OO. Salezjanów w War
szawie. Zmiana ta podyktowana jest koniecznością jak
najszybszego zakończenia nauki zawodu i rozpoczęcia
zarobkowania. Nie z wyboru więc, a z konieczności
kończy w tym zakładzie szkołę krawiecką. Uczy się
dobrze, dobrze też współżyje z kolegami, jest harce
rzem, wykazuje duże zdolności muzyczne. Zawsze spo
kojny i powściągliwy. Brak rodzinnego ciepła domo
wego, surowość zasad wychowawczych i życia w zakła
dach zakonnych wpłynęły na wykształcenie się w nim
uporu i zdecydowania, silnej woli osiągania wytknię
tych celów.
48
Sporo czyta w tym okresie, szczególnie powieści hi
storycznych, a później i dzieł naukowych. Pracując już
w zawodzie krawca, dużo wysiłku wkłada w samo
kształcenie. Wojna zastaje go w Warszawie. Nie mogąc
dostać się — mimo podejmowanych wysiłków — do
wojska, bierze udział w działalności prowadzonej przez
„Pogotowie Harcerzy”. Jako harcerz włącza się od razu
w działalność konspiracyjną, wstępuje do Szarych Sze
regów zaraz po ich uformowaniu. Stoi konsekwentnie
na stanowisku, że nakazem chwili jest walka z najeź
dźcą i że jego miejsce jest w pierwszej linii. Nie ustę
puje nawet na nalegania matki i perswazje rodzeństwa.
Bierze udział w wielu akcjach małego sabotażu, a pod
koniec 1942 r. należy do Warszawskich Grup Szturmo
wych. Kontynuuje intensywne samokształcenie nieza
leżnie od kończonych kursów o charakterze wojsko
wym — minerskiego i samochodowego. Przenosi się od
OO. Salezjanów na kwaterę prywatną, w której za
mieszkuje najpierw z kolegą, a później sam. Żle mu
się wiedzie, środków ledwo starcza na przeżycie; otrzy
muje niewielką pomoc od matki, która na okres wojny
powraca z Krakowa do Kurozwęk. W liścte, skierowa
nym do siostry z roku 1943, pisze: „...warunki, w ja
kich żyję, są bardzo przykre, a to, co zarabiam, jest
naprawdę za mało dla mnie... paczkę z jabłkami otrzy
małem, jabłka były pierwszorzędne... Pozdrów ode
mnie mamusię i powiedz, że jestem chory — na dobry
apetyt. Całuję — Kazik (przyszły nieboszczyk)”.
Żart, świadomość wielkiego ryzyka czy przeczucie?
Podczas podziału warszawskich Grup Szturmowych
w drugiej połowie 1943 r. wchodzi do oddziału
„Agat” — „Pegaz” — „Parasol”. We wrześniu tego
roku bierze udział w akcji „Wilanów”, pierwszego paź
dziernika jest już dowódcą akcji „Weffels” i pierwszym
w niej wykonawcą. To on ścigać będzie Weffelsa po
4 — A k cja K oppe 49
parku Ujazdowskim aż do całkowitego wykonania za
dania i uzyskania dokumentów. Trzynastego grudnia
tego roku dowodzi akcją „Braun”, jedną z najlepiej
zorganizowanych i przeprowadzonych akcji oddziału.
Za obie akcje odznaczony zostaje Krzyżami Walecz
nych, zyskując wtedy uznanie i zaufanie dowódcy od
działu. Błyskawiczność decyzji i szybkość wykonania,
decyzji na ogół najbardziej słusznych w danej sytuacji,
zjednuje mu całkowite zaufanie i szacunek podkomen
dnych. Jest wtedy zastępcą dowódcy drugiego plutonu.
Dowódca zaś oddziału ocenia go jako jednego z najbar
dziej utalentowanych i myślących żołnierzy.
1 października 1943 r. rozpoczyna szkołę podchorą
żych „Agrykola”, w klasie o kryptonimie „Aniela”. Nie
zależnie od szkoły podchorążych kontynuuje regularne
samokształcenie wojskowe, historyczne i taktyczne.
Pociąga go wojskowość; snuje plany, by w przyszłości
pozostać również w wojsku.
Miał poczucie ryzyka, ale podejmował je zupełnie
świadomie. W liście do siostry, półtora miesiąca przed
śmiercią, napisał:
„Już drugi list otrzymałem od ciebie z propozycjami,
ażeby rzucić wszystko w Warszawie i wyjechać do Ku-
rozwęk. Ażeby co do tego nie było żadnych wątpli
wości, komunikuję Wam, że w żadnym wypadku War
szawy w obecnej chwili opuścić nie mogę i nie chcę.
Tak jestem z Warszawą związany, że wyjazd mój jest
dla mnie niemożliwy...”
Nie rezygnując z desygnowania „Orkana” na dowód
cę akcji „Koppe” kpt. „Pług” powierza mu dowodzenie
akcją „Stamm”, przewidując, że jeszcze bogatszy w do
świadczenie — sprosta bardzo trudnym zadaniom orga
nizacyjnym akcji w Krakowie. ,
Jednakże zastępca dowódcy oddziału, por. „Jeremi”
(Jerzy Zborowski), przeciwstawiał temu poglądowi inny
50
Stanisław Huskowski, „Ali"
punkt widzenia. Akcję powinien wykonywać pierwszy
pluton, czyli aktualnie pierwsza kompania pod komen
dą aktualnego dowódcy, „Rafała”. Kompania pierwsza
do czasu akcji „Koppe” brała udział — jako pierwszy
pluton — tylko w dwóch operacjach; obie zakończyły
się sukcesem (akcja „Burki”, przeprowadzona 7 IX 1943
roku, i akcja „Kutschera”, przeprowadzona 1II 1944 r.).
Ponadto po śmierci „Lota” i po parotygodniowym spra
wowaniu funkcji dowódcy pierwszego plutonu przez
„Alego” (Stanisław Huskowski *) — z „Pasieki” (Kwa
tera Główna Szarych Szeregów), na stanowisko dowód
cy pierwszego plutonu przyszedł „Rafał”. Było to na
przełomie lutego i marca 1944 r. Należy więc dać mu
możność dowodzenia w akcji, w celu sprawdzenia lub
nawet samosprawdzenia kwalifikacji dowódczych,
* Stanisław H u s k o w s k i , ps. „A li” — w w ieku dw udzie
stu trzech lat członek żoliborskiej grupy PET-u, następnie
W arszaw skich G rup Szturm owych Szarych Szeregów, Oddziału
Specjalnego „Jerzy”, w reszcie „Parasola”. Student w yższej po
litechnicznej konspiracyjnej uczelni. Uczestnik akcji przeciwko
dowódcy SS i policji na dystrykt warszaw ski, generałow i SS,
Franzow i Kutscherze.
51
a także zdobycia niezbędnego autorytetu wśród „starej
wiary”, wiedzącej, że stażu bojowego „Rafał” nie po
siada. „Jeremi” deklarował przy tym pełną swoją po
moc i opiekę zarówno dla „Rafała”, którego znał i z któ
rym przyjaźnił się od dawna, jak i dla przebiegu przy
gotowań i. całej operacji. Kpt. „Pług” uznawał w zasa
dzie argumenty „Jeremiego”, jednakże nie uważał, by
przemawiały za odstąpieniem od własnego stanowiska.
Rozważania te przerwane zostały ostatnimi przygoto
waniami i przeprowadzeniem akcji „Stamm” w dniu
6 maja 1944 r. w alei Szucha. Niedopracowana wy
wiadowczo akcja spowodowała w drugiej kompanii
śmierć ośmiu żołnierzy, w tym dowódcy akcji „Orka-
na”, ranienie ciężkie dalszych czterech żołnierzy; głę
boko wstrząsnęła oddziałem, samym kpt. „Pługiem”.
Gdy powrócono do przerwanego tematu na przełomie
maja, sprawa dowodzenia przez „Rafała” operacją spe
cjalną „Koppe”, opieki nad nią i współdziałania w jej
wykonaniu ze strony „Jeremiego”, udziału w niej pier
wszej kompanii była prawie bezdyskusyjna. Druga
i trzecia kompania po akcji „Stamm” dłuższy czas mu
siała dochodzić do równowagi.
Tak więc dowódcą operacji został „Rafał”, „Jeremi”
zaś jego doradcą z tytułu łączącej ich przyjaźni, a także
formalnie obserwatorem z ramienia dowódcy oddziału.
Jeżeli nawet ze strony „Rafała” istniały opory i za
strzeżenia, dotyczące wzięcia na siebie obowiązków
i odpowiedzialności — a z wielu okoliczności można tak
przypuszczać — musiały być one w końcu pokonane.
Skoro operację specjalną miała przeprowadzić pierwsza
kompania, nikt inny praktycznie nie wchodził w rachu
bę. Mógłby nią dowodzić „Lot”, ale już nie było go
wśród żyjących. „Jeremi” był zastępcą dowódcy od
działu, a nie tylko żołnierzem. Dowodzenie mógłby
objąć wyznaczony przez „Rafała” któryś z żołnierzy
52
Elżbieta Dziembowska. „Dewajtis"
Zbigniew Dworak, „dr Maks”
Maria Chojecka-Stypułkowska,
„Kama"
Wojciech Świątkowski, „Korczak"
np. jeden z uczestników akcji „Kutschera” albo
„Burki”, ale w takim przypadku zrodziłoby się od razu
pytanie w oddziale, dlaczego „Rafał” zaszczyt ten, do
którego każdy się rwał, przekazuje innemu, skoro sam
jest człowiekiem świeżym i w akcji nie dowodził. Sy
tuacja ta pewno była rozważana pomiędzy „Rafałem”
a „Jeremim” i przypuszczać można, że „Jeremi” prze
konał „Rafała”, argumentując, że on sam też kiedyś
dowodził akcją po raz pierwszy...
Rozpoczęło się kompletowanie zespołu. Wejście w je
go skład „Dewajtis” * i „Kamy” ** — było oczywiste
z racji dotychczasowego doświadczenia w prowadzeniu
rozpoznania wojskowego w wielu akcjach, w tym także
na „Kutscherę”. Niemalże automatyczną sprawą było
skierowanie „Korczaka” *******— na krótko przed obję
ciem funkcji szefa służby motoryzacyjnej oddziału —
jako szefa tejże służby w akcji, oraz „dr. Maksa” ***’•
jako szefa sanitariatu akcji.
* „D ewajtis” — Elżbieta D z i e m b o w s k a (ur. w 1929 r.)
H arcerka 58 WDH, wykonaw czyni akcji „W awel”. Z ostaje żoł
nierzem oddziału od m om entu jego utworzenia. Uczestniczy
w akcjach: „K utschera”, „B raun”, „G resser”, „Friihw irth”. Sa
nitariuszka w „P arasolu” w Pow staniu W arszawskim . Obecnie
pedagog, doc. d r muzykolog.
** „K am a” — M aria C h o j e c k a-S t y p u ł k o w s k a (ur. w
1926 r.). W ykonawczyni akcji „W aw er”. Zostaje żołnierzem
oddziału od m om entu jego utw orzenia. Uczestniczy w akcjach:
„K utschera”, „W effels”, „B raun”, F riihw irth”. S anitariuszka
w „Parasolu” w Pow staniu W arszaw skim . Obecnie pedagog
i wydaw ca, dr polonistyki.
*** „K orczak” — W ojciech Ś w i ą t k o w s k i (ur. w 1922r.).
Ukończył wydział architektury politechniki warszaw skiej,
m ając przerw ą w studiach w okresie: styczeń 1949 — luty
1955. Obecnie Główny P rojektant W arszawskiego B iura P ro
jektów Budow nictw a Ogólnego.
**** „Dr M aks” — Zbigniew D w o r a k (ur. w 1917 r.). S tu
dent m edycyny. Lekarz sanitariatu Kedywu KG, później
lekarz batalionu „Parasol” i szef jego służby sanitarnej.
Od lutego 1944 r. główny organizator tej służby w e w szy
stkich akcjach bojowych, a następnie w pow staniu w arszaw
skim . Po wojnie kończy m edycynę i jest dyrektorem szpitala.
Zm arł nagle 11 w rześnia 1963 r. Odznaczony Złotym Krzyżem
Zasługi z Mieczami.
54
Zespół kompletowany był według kryteriów: posia
dane doświadczenie, umiejętności i szereg innych czyn
ników.
1. „Dietrich” * — kompania pierwsza, uczestnik akcji
„Burki”;
2. „Kruszynka” ** — kompania pierwsza, uczestnik
akcji „Kutschera”;
3. „Ali” (Stanisław Huskowski) — kompania pierw
sza, uczestnik akcji „Kutschera”;
4. „Ziutek” (Józef Szczepański) — kompania pierw
sza;
5. „Mietek” *** — zastępca dowódcy kompanii pierw
szej;
6. „Rek” ***": — kompania pierwsza;
W skład zespołu, wykonującego operację specjalną
„Koppe”, weszła również dawna członkini żoliborskiej
grupy PETu, łączniczka oddziału, podająca broń wyko
nawcom akcji „Kutschera”, jedna z najciekawszych i
* Eugeniusz S c h i e l b e r g (ur. w 1920 r.) — rszpoczął stu
dia n a politechnice w D arm stadt — w r. 1945 — jak o sty
pendysta UNNRA. Stopień inżyniera elektryka otrzym uje na
politechnice w arszaw skiej w r. 1953. Obecnie specjalista
w w arszaw skich Zakładach Urządzeń Inform atyki.
** Zdzisław P o r a d z k i (ur. w 1921 r.), — uczestnik akcji
„K utschera”. Ciężko ranny w pow staniu w arszaw skim .
W r. 1947 rozpoczął studia filologii angielskiej na U niw ersyte
cie W arszawskim — jako 89% inw alida. Zm arł nagle 29 m aja
1952 r. Odznaczony Srebrnym Krzyżem V irtuti M ilitari i K rzy
żem G runw aldu III kl. oraz Krzyżem W alecznych.
*** A ntoni S a k o w s k i — m imo rany, jaką odniósł w cza
sie akcji „Koppe” — bierze udział w pow staniu w arszawskim .
26 sierpnia zostaje ciężko ranny odłam kam i granatnika na sta
now isku bojowym w gruzach getta. Pierw szego września —
przenoszony kanałam i przez grupę ludności cyw ilnej ze S ta
rego M iasta do Śródm ieścia — pozostaje w kanale. Odznaczony
Krzyżem Walecznych.
**** Jerzy M a ł o w — poległ 5 sierpnia, jako pierw szy
z pierw szej kom panii, w czasie w alk na Woli, o ul. M łynarską.
55
WSTĘP Życie jest powinnością w ażniejszą niż śmierć. A le są sytuacje, gdy śmierć jednych staje się pow innoś cią w obec życia drugich. Przekazywane do rąk Czytelnika opracowanie stanowi studium o charakterze historyczno-wojskowym jednego ważkiego, zbrojnego wystąpienia żołnierzy Aralii Krajo wej. Jak większość prac, przedstawiających tę problematykę, i ta praca nie jest pisana przez zawodowego historyka, Opracowywana była w bez mała trzydzieści lat od wyda rzeń, w czasie których szereg źródeł dokumentalnych ule gło zniszczeniu, rozproszeniu lub znalazło się w trudno do stępnych zbiorach osób prywatnych. Pozostałe dokumenty nie pozwoliłyby na opisanie tego faktu historycznego. W ciągu lat, jakie upłynęły od opisywanych wydarzeń, wielu uczestników i świadków zmarło; nieliczni z tych, którzy przeżyli, mogli mi jednak służyć osobistymi rela cjami. Chętnie z nich korzystałem. Relacja osobista też może być źródłem historycznym, choć z natury rzeczy bardzo subiektywnym. Najbardziej subiektywny charakter ma wtedy, kiedy osoby relacjonu- 7
jące odpowiadają na zadawane pytania, a więc — żyjąc w określonych układach polityczno-społecznych — starają się świadomie lub podświadomie eksponować swój punkt widzenia i swoje osobiste sprawy. Usytuowanie ich dzia łalności sprzed lat trzydziestu następuje — poza niedoma- ganiami pamięci —'przez pryzmat ich usytuowania dzisiej szego. Wobec takiej sytuacji relacje, dotyczące poszczególnych faz opisywanego wydarzenia — trzeba mnożyć, doszukując się coraz większej liczby świadków. Wreszcie zestaw moż liwych do osiągnięcia źródeł wyczerpuje się — względnie przy stosowaniu metody porównawczej badający uznaje dane zagadnienie za dostatecznie potwierdzane zebranymi informacjami. Rzecz oczywista, że opierając warsztat pracy na takich — jedynie dostępnych — metodach większymi możliwościami odkrywczymi dysponuje badacz, który był świadkiem opi sywanych czasów, uczestnikiem wydarzeń, pokrewnych opisywanym faktom, który niejako podskórnie czuje, co było możliwe, a co nie jest prawdopodobne. Sprawą, wymagającą najwięcej uczciwości i dużej dyscy pliny wewnętrznej, jest weryfikacja informacji ze źródeł zebranych: które ze zdarzeń można uznać za wyjaśnione, a których wyjaśnić jednoznacznie nie można. Ta faza pracy przesądza o jej wartości i rzetelności. Historyk na ogół podaje Czytelnikowi proces ujawniania źródeł — lub zaznacza rozbieżności między nimi w postaci przypisów czy aneksów, stanowiących nieraz poważną część opracowania. Autor niniejszego studium odstąpił jednak od tej zasady, upraszczając ją: przedstawia Czytel nikowi tylko osoby relacjonujące i ich stosunek do opisy wanego faktu oraz oryginalnych dokumentów.. Takie po traktowanie sprawy zostało podyktowane nie tyle brakiem wykształcenia historycznego czy nieznajomością warsztatu historyka, ile słusznością — z braku źródeł — przyjęcia takiej metody; nie narusza to jednak wymogów rzetelno ści. W przypadkach, w których sprawa nie jest jasna i nie może być jednoznacznie wyjaśniona, autor zaznacza to w tekście bądź przypisach. W odniesieniu jednakże do zagad nień, według autora skodyfikowanych i zweryfikowanych dostatecznie i jednoznacznie, powoływanie się na źródła byłoby zbędnym obarczaniem uwagi Czytelnika, szczegól 8 nie, że wiele z tych źródeł nie ma charakteru pisanego bądź powszechnie dostępnego. Tak więc jest to opracowanie o charakterze historycz nym powstałe z weryfikacji źródeł pierwotnych, przepro wadzonej przez świadka opisywanego okresu i uczestnika zachodzących w nim wydarzeń. Autor, co jest zrozumiałe, jest przekonany, ze przedsta wiona praca nie zawiera błędów, choć równocześnie ma poczucie tego, że niektóre problemy nie są wyjaśnione do końca. Jest także świadom, że na ich wyjaśnienie już za późno i że dla żyjących wspomnienia te nie są obojętne. Opisywana operacja specjalna „Koppe” poza znaczeniem moralnym miała mieć — choć w konsekwencjach nie miała — wyjątkową wagę polityczną., Zatem jej charakter nie ułatwia zadania. Tych parę wyjaśnień winno Czytelnikowi zobrazować nie tylko ogrom trudności i włożonej pracy zarówno „przy biurku”, jak i w czasie kilkunastu wędrówek terenowych szlakiem akcji — ale przede wszystkim winno określić metodę pracy. Przedstawiając niniejsze studium — pamięć szczególnie serdeczną kieruję ku osobie nieżyjącego już prof. dr. Sta nisława Herbsta, który dopomógł mi warsztat pracy wy kształcić i wdrożyć się w dyscyplinę — przy braku doku mentów — takiej właśnie metody przedstawiania faktów z dziejów walk polskiego podziemia w okresie drugiej wojny światowej.
Front Piąty rok okupacji niemieckiej miał się ku końcowi, gdy u podnóża wzgórza wawelskiego w Krakowie, mie szczącego siedzibę najwyższego namiestnika hitlerow skiego dla części ziem polskich, ujętych administracyj nie w tzw. Generalną Gubernię — gubernatora gene ralnego — rozległy się strzały, skierowane w pierw szego po nim dygnitarza, współodpowiedzialnego — na najwyższych szczeblach władzy — za biologiczne wyniszczenie narodu polskiego *. Echo tych strzałów — mimo że oddawanych tylko z pistoletów — było donoś ne. Słychać je było na Wawelu, w Krakowie, Warsza *Do dziś nie jest rozstrzygnięty problem, na temat którego toczyła się od lat dyskusja: kompetencji generalnego guberna tora i sekretarza do spraw bezpieczeństwa oraz zakresu odpo wiedzialności każdego z nich za politykę wobec Polaków. Część dyskutantów skłaniała się w kierunku obciążenia większą ini cjatywą i większą odpowiedzialnością sekretarza do spraw bez pieczeństwa, jako funkcjonariusza w tym zakresie pierwszopla nowego — przed generalnym gubernatorem — podległego wprost Heinrichowi Himmlerowi. 11
wie; ich odgłos szedł na Generalną Gubernię, przebijał się wśród zawieruchy wojennej przez Europę. Wyciszyć ich nie było w stanie nawet to, że pociski — nie mogąc przebić stalowych, ochronnych pancerzy i trafić w cel — odbijały się, nie pozwalając na zrealizowanie postawionego zadania: usunięcia sekretarza do spraw bezpieczeństwa w tzw. rządzie Generalnej Guberni, ge nerała Waffen SS i generała policji —■Wilhelma Kop- pego. Przez pięć lat okupacji działania obu stron nabierały rozmachu, dochodząc w drugiej połowie roku 1944 do szczytowego natężenia. Hitlerowcy rachowali kolejny, piąty już milion wymordowanych Polaków, doprowa dzając nasilenie terroru, represji i mordów do niezna nych rozmiarów, naród zaś — skazany na zagładę i ma sowo codziennie torturowany — podejmował kolejną akcję: w jego działalności konspiracyjnej liczone one już były w dziesiątkach tysięcy *. styczeń — 1125 czerwiec — 5699 luty — 1384 lipiec — 4340 marzec — 2491 sierpień — 6214 kwiecień — 3301 w rzesień — 5426 m aj — 4132 październik — 6208 Ogółem w ciągu 10 m iesięcy 40 320. Cały naród cierpiał i cały naród walczył. Starzy, młodzi i najmłodsi, nawet dzieci. Wszystkie zawody, klasy i warstwy społeczne, ludzie, których jedynym obliczem był patriotyzm, zawodowi wojskowi, a także ci, co czuli wstręt do przemocy i używania broni, ludzie * AW IH, sygn. 5—175, R—145, tzw. zbiory „A leksandryj skie”. M eldunki m iesięczne Dowództwa Okręgu Wojskowego (stanowiące zbiorcze zestawienie m eldunków tzw. kom endan tu r polowych W ehrm achtu, W ehrkreiskom m ando) z terenu G eneralnej Guberni zaw ierają liczby, dotyczące wszelkiego rodzaju akcji, skierow anych przeciwko Niemcom lub własności niem ieckiej, które przykładowo podajem y dla 10 miesięcy w ro k u 1943. 12 obojga płci — wszyscy włączeni byli w działania i akcje przeciwokupacyjne. Bezkompromisowość postawy całego narodu budziła zdumienie, wysiłek wojskowych w akcjach zbrojnych był godny podziwu, ale najwięcej uczucia i wzruszeń budził wtedy i dzisiaj — udział w nich młodzieży i młodocianych, nauczonych i przyuczonych, a szczegól nie nie znających w ogóle rzemiosła wojskowego, ale reagujących sercem na każdy akt przemocy wroga, na wszystkie cierpienia, tłamszenie godności człowieka, jego uczuć patriotycznych; włączających się w każde działanie wymierzone w ciemiężycieli, broniącej i chro niącej przed nimi własnych kolegów. Strzały pod Wawelem miały swoje echo, ale same były echem innych strzałów, oddanych w marcu 1943r. w Warszawie, pod Arsenałem. Tam zaczęła się zorga nizowana zbrojna miejska walka harcerzy Szaroszere- gowych, włączonych jako Grupy Szturmowe niespełna pół roku przedtem w szeregi Armii Krajowej. I tam, pod Arsenałem, i tu, pod Wawelem, oba zespoły akcyj ne rwały się do walki, oba — choć w różnym stop niu — stawiały na pierwszym miejscu karność, dyscyp linę, chęć najlepszego wykonania rozkazu, zasadę współdziałania zespołowego, ochronę kolegów, szczegól nie rannych. W obu młodzieżowych zespołach średnia wieku nie przekraczała 21 lat. Obie akcje zakończyły się częściowym powodzeniem: osiągnięto niektóre cele o za sadniczym znaczeniu. Obie także były wykonywane przez młodzież nie znającą w zasadzie rzemiosła woj skowego, w większości nie przyuczoną do niego nawet konspiracyjnie. Decydowały nie umiejętności walki, lecz postawa etyczno-moralna, patriotyzm. I dlatego konfrontacja wychowawczych ideałów z okupacyjną rzeczywistością często dawała priorytet sferze spraw etyczno-moralnych przy równoczesnym 13
braku respektowania praw samej walki. Ładunek jed nak emocjonalno-ideowy działań szeregów harcerskich Armii Krajowej był tak olbrzymi, że przesłaniał zda rzające się niepowodzenia taktyczne. Walka w latach 1939—1945 nie była kwestią wyboru, była nakazem życia narodu. Decydowali się na nią nie tylko ci, którzy mieli predyspozycje czy umiejętności, lecz przede wszystkim ludzie, którzy nie umieli być obojętni, a głę boko odczuwali potrzebę obrony wszelkich wartości humanitarnych i patriotyczno-narodowych. A więc ci, którzy sprawy te emocjonalnie stawiali wyżej od włas nej sytuacji życiowej, od właściwego każdemu człowie kowi przywiązania do życia. Zatem przede wszystkim młodzież. Dowódcą operacji specjalnej „Koppe” był kpr. pchor. (w okresie powstania już ppor.) „Rafał” (Stanisław Le opold). Jego udział w samej akcji, jak i objęcie funkcji dowódcy nie było przypadkowe. Było kwestią świado mego wyboru i celowego przejścia z walki cywilnej na drogę walki zbrojnej, rezultatem stopnia jego świado mości i zaangażowania. Nie wynikał ze szlifowanych przez lata czy zdobywanych umiejętności wojskowych ani wrodzonych cech charakteru. Stanisław Leopold urodził się 9 stycznia 1918 r. jako młodszy z dwóch synów Stanisława i Małgorzaty z Ro- mockich Leopoldów. Była to rodzina ziemiańska, ale nie tyle sam fakt pochodzenia jest ważny, ile atmo sfera i wychowanie. Obie rodziny: Leopoldów i Ro- mockich miały wyjątkowo bogate tradycje walk nie podległościowych. Dwory ich zapełnione były rodzinnymi pamiątkami i żywą tradycją działalności pradziadów i dziadów, któ rzy uczestniczyli w szeregu ważnych dla historii Polski wydarzeniach. Pradziad Stasia, Kazimierz Leopold, był porucznikiem w 16 pułku piechoty kompanii grenadie- 14 Stanisław Leopold, „Rafał" rów, „Wielkiej Armii” napoleońskiej, później walczył już w stopniu kapitana w powstaniu listopadowym. Brat Kazimierza poległ — w stopniu kapitana — w bit wie pod Berezyną. Dziadek ze strony matki, Juliusz Romocki, brał udział w bitwie pod Sędziejowicami jako oficer w oddziałach Taczanowskiego, dziadek zaś ze strony ojca czynnie działał w „Sokole”, w którym swą pracę społeczno-polityczną rozpoczynał ojciec Stasia. Niezależnie od tych opowiadanych tradycji \v dworach przechowywano niezliczoną liczbę pamiątkowych mun durów, starej broni i innych akcesoriów, związanych z polskimi walkami niepodległościowymi. Poza tym ojciec Stanisława był działaczem Samorządowej Izby Rolniczej. Staś bardzo szybko nauczył się — chociaż początko wo w chłopięcy jeszcze sposób — widzieć, a może tyl ko wyczuwać różnice w poziomie życia i statusie spo łecznym różnych grup ludności, zamieszkałej na wsi. Dostrzegał różnice w poziomie bytowania dworu i czworaków, z niejakim zażenowaniem odnosząc się do wspólnych zabaw dziecięcych: dzieci równych, 15
a jednak innych. To połączenie mimo wszystko dwóch światów: dworskiego i czworaków wpływało na kształ towanie osobowości dorastających dzieci — zarówno rodziny Leopoldów, jak i Romockich (Andrzej Romocki, późniejszy kapitan, harcmistrz ,,Morro” * i Jan Romoc ki, późniejszy podporucznik, podharcmistrz „Bonawen tura” **). W tym czasie kształtuje się w nim poszano wanie ciężkiej i solidnej pracy. Mając dziesięć lat Staś zostaje — po okresie nauki w domu — umieszczony w gimnazjum Zgromadzenia Kupców w Łodzi. Wkrótce po rozpoczęciu nauki należy do nielegalnej (w szkole średniej) komórki szkolnej Związku Polskiej Młodzieży Demokratycznej. W roku 1935 zapisuje się do Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. W czasie studiów, poświęconych problematyce spółdzielczości rolniczej, rozwija i wzbogaca zamiłowania do zagadnień społecz nych. Wzbogaca je przede wszystkim dzięki poznaniu Bolesława Srockiego, który wywiera trwałe i decydu jące piętno na charakterze i umysłowości Stanisława, najpierw dublując, a później zastępując mu ojca. Bolesław Srocki, człowiek niepozorny, fizycznie ułomny, o olbrzymiej inteligencji i kulturze, wycho wawca i urodzony pedagog, o zasobie wiedzy, predesty nującej go do miana humanisty, reprezentujący po glądy postępowe, lewicujące — posiadał sugestywny dar przekonywania i umiejętność przekazywania swej wiedzy; mógł i wywierał przemożny wpływ na mło dzież. Mimo że był niemal dwukrotnie starszy i wobec * A ndrzej R o m o c k i (lat 21) — dowódca drugiej kom panii „Rudy” batalionu „Zośka”. Odznaczony Krzyżem VM i dw ukrotnie Krzyżem W alecznych, poległ 15 września 1944 r. w Pow staniu W arszawskim na ul. Solec. ** Jan R o m o c k i (lat 19) — dowódca drużyny w plutonie o kryptonim ie „Sad” drugiej kom panii „Rudy” batalionu „Zoś ka”. Odznaczony K rzyżem VM i K rzyżem W alecznych, poległ 18 sierpnia 1944 r. w Pow staniu W arszaw skim na ul. M iodo wej. 16 skupionej wokół niego młodzieży troskliwie opiekuń czy — potrafił nauczyć ją myślenia, społecznego po dejścia do rozważanych problemów. Jak rzadko — zetknięcie się Bolesława Srockiego ze Stanisławem było spotkaniem dwóch przystających do siebie intelektualnie ludzi, których wzajemny stosunek rozwinął się już na początku okupacji. Platformą, na której następuje ich poznanie, jest wspólne uczestnictwo w ZPMD * oraz działalność re dakcyjna w organie prasowym tego związku, przezna czonym dla młodzieży szkolnej, „Czerwone Tarcze”, a także redakcji pisma „Naród i Państwo” **. Studia kończy Stanisław w roku 1939 ze specjaliza cją: spółdzielczość. W chwili wybuchu wojny jest już w pełni ukształtowanym człowiekiem: postawnym, wy sokim, przystojnym, wyczulonym społecznie, znającym podstawowe niesprawiedliwości socjalne Polski między wojennej, o dominującej umysłowości i charakterze predestynujących go do przywództwa, przede wszyst kim intelektualnego. We wrześniu 1939 r. nie bierze udziału w wojnie. Nie otrzymuje wezwania do wojska w Warszawie, w której przebywa do ostatnich dni sierpnia, wyrusza więc ostatnim odchodzącym z Warszawy do Łodzi po ciągiem i dociera do rodzinnego majątku. Ogólne za mieszanie nie pozwala mu na ochotnicze przyłączenie się do oddziałów wojskowych, a później musi porzucić * Związek Polskiej Młodzieży Dem okratycznej (ZPMD). Za łożony został w roku 1927. N aw iązyw ał do tradycji Zetu. W 1936 r. ulega podziałowi i przekształceniu. ** Do redakcji pism a „Naród i P aństw o”, będącego organem form alnie w tedy już nie istniejącego „Zw iązku N apraw y Rze czypospolitej” (lewicującego odłamu sanacji), w ydawanego od lutego 1931, w prow adził w roku 1938 Stanisław a Leopolda — Bolesław Srocki redaktor naczelny tego pisma, działający ów cześnie w tzw. Towarzystwie Straży K resowej. Por. Bolesław Srocki: ^ W t^ p v ą e c iw k o T ow arzystw u Straży K resow ej w pra sie i se/rm% 1921. 17
myśl o przedzieraniu się do walczącej Warszawy. Po wodem tego jest niemal bezzwłoczne po wkroczeniu Niemców aresztowanie ojca Stanisława i wywiezienie go jeszcze we wrześniu 1939 r. do obozu koncentracyj nego w Oranienburgu, w którym zostaje zamordowany 7 marca 1940 r. Stanisław musi się zaopiekować matką i próbuje — jeszcze pełen złudzeń — wpłynąć na los ojca. Gdy mu się to nie udaje, w październiku przyby wa z powrotem do Warszawy, Warszawy pierwszego miesiąca okupacji i budowy zrębów wielostronnej kons piracji. Ponownie styka się Stanisław z Bolesławem Srockim, próbując nawiązać zerwane nici kontaktów młodzieżowych — redakcyjnych, szkolnych, społecz no-politycznych. Wspólnie dochodzą do wniosku, że najwłaściwszą drogą Stanisława w konspiracji nie jest walka zbrojna, lecz opór i przeciwdziałanie zarzą dzeniom okupanta, zmierzającym do zahamowania roz woju młodzieży, do jej zdeprawowania moralnego i in telektualnego. Obaj nie mieli zacięcia ani ochoty do budowy wielkich konspiracyjnych organizacji młodzie żowych. Poszli w kierunku bardziej kameralnym; do boru określonego, dość ścisłego środowiska chłopców i dziewcząt, których walory umysłowe i zawiązki wy sokiego poziomu intelektualnego stwarzały przesłanki do ukształtowania ich na przyszłych luminarzy powo jennego życia umysłowego Polski. Grupy tej młodzieży zaczęły formować się już w 1939 r., choć zorganizowaną formę i nazwę przyjęto dopiero w 1941 r. Była to naz wa zapożyczona z organizacji młodzieżowej sprzed I wojny światowej ;— „Przyszłość” (w skrócie nazywa na „Pet”). Organizacja ta zaczęła wydawać własne pi semko na powielaczu, także pt. „Przyszłość”, którego redaktorem był Stanisław. „Pet” podzielony był terytorialnie na okręg północny Warszawy, tzw. „Pet — żoliborski”, i okręg południo- 18 Jerzy Zborowski, „Jeremi” wy, tzw. „Pet — mokotowski”. Przywódcą pierwszej grupy męskiej był „Jurek Żoliborski” („Jeremi” — Je rzy Zborowski, późniejszy zastępca dowódcy batalio nu „Parasol”), przywódcą drugiej męskiej — kuzyn Stanisława, Andrzej Romocki (późniejszy dowódca II kompanii batalionu „Zośka”). Faktycznym kierowni kiem, wychowawcą i ideologiem obu grupt był Stanis ław, choć inspirację i wiele pomysłów czerpał od Bo lesława Srockiego. Główne zadania tej organizacji i kie runki działania — to praca nad wyrobieniem własnego charakteru, uformowaniem światopoglądu z przekona niem o konieczności daleko idącej przebudowy ustroju społecznego i podstaw gospodarczych Polski powojen nej, celowe, najszersze i najgłębsze przygotowanie do przyszłej pracy publicznej w wybranym przez siebie kierunku, wreszcie aktualny udział w walce o wolność. Dyskusje nad obszarem ziem zachodnich i północnych, które miałyby być przyłączone do Polski po wojnie, ich strukturą społeczną i ekonomiczną, profilem zagos podarowania, zakresem i zasięgiem przebudowy socjal 19
nej, narodowościowej i demograficznej, oczywiście nie obejmowały ziem zachodnio-północnych PRL w ich dzisiejszym kształcie, ale bardzo zbliżonym. W tę sferę działania „Pętu” głównie zaangażowany jest Stanisław, mimo iż „Pet” równolegle bierze intensywny udział w akcjach małego sabotażu, prowadzonego przez „Wa wer” na podstawie porozumienia z inicjatorem i kie rownikiem tych akcji, Aleksandrem Kamińskim. Na tej płaszczyźnie następuje zbliżenie się i nawiązanie kon taktów z Szaroszeregowcami. Nadchodzi schyłek roku 1942, podział Szarych Sze regów i wydzielenie Grup Szturmowych. Wzmaga się walka czynna. Młodzież „Petowska” nie chce pozostać na uboczu; rozumie to również Stanisław. „Pet” zostaje włączony w Grupy Szturmowe, w jeden z najbardziej aktywnych odcinków walki. Jest to wynik długich ne gocjacji Stanisława z Kwaterą Główną Szarych Szere gów, w wyniku których zapada decyzja włączenia, ale pod szeregiem warunków obwarowujących użycie tej młodzieży w walce. Nie po to ich chronił Stanisław, wkładał w ich wychowanie całe serce, by teraz mieli ginąć lub być narażeni na częstokroć zgubne skutki stałego obcowania z bronią. A więc więź „Petowska” ma istnieć nadal. I rzeczywiście istniała, choć z ten dencją coraz większego rozluźniania się; układ organi zacyjny przetrwa do późnej wiosny 1943 r. Równolegle z „Petem” Stanisław wchodzi w skład Kwatery Głów nej Szarych Szeregów i w niedługim czasie otrzymuje stopień harcmistrza. Prawdopodobnie pod koniec 1943 r. rozpoczyna III turnus szkoły podchorążych**. * Nie uzyskano dotąd wiarygodnego potw ierdzenia ukończe nia przez „Rafała” konspiracyjnej szkoły podchorążych. ZWZ — AK w W arszawie ogółem przeprow adziła 4 kursy szko ły podchorążych, z których ostatni, przebiegający w okresie: XI/43 — V/44, nosił nazw ę „A grykola” i traktow any był jako podchorążów ka Szarych Szeregów. Na tym kursie „R afała” 20 Zostaje redaktorem pisma Grup Szturmowych pt.: „Pismo Młodych” *, później redaktorem pisma „Agencja Młodych” **. Jest także inspektorem KG Szarych Szeregów; pod jego bezpośrednią opieką pozo staje „Ul Zboże”, czyli chorągiew lubelska, rozbita are sztowaniami kadry instruktorskiej w roku 1943. Nadchodzą dalsze zmiany organizacyjne. Warszaw skie Grupy Szturmowe, włączone już w szeregi Armii Krajowej na zasadzie oddziałów wojskowych, dzielą się w sierpniu 1943 r. na dwa oddziały: „Zośka” i „Pa rasol” (pierwsze kryptonimy: „Agat” i „Pegaz”). „Pet Żoliborski” wchodzi w skład kompanii „Para sol”, „Pet mokotowski” w skład „Zośki”. Stanisław mocno i boleśnie przeżywał podział „Pę tu” i włączenie go do dwóch oddziałów. Więź Stanisła wa z „Petowcami” — mimo że nadal intelektualnie silna — na co dzień słabnie coraz bardziej. Żyją inny mi problemami, mają wspólną platformę porozumienia na płaszczyźnie humanistycznej, schodzącej coraz bar dziej na plan drugi, ale nie istnieje ona w ogóle w sfe rze najbardziej absorbującej uwagę: działań wojsko wych. We wrześniu 1943r. „Jurek Żoliborski” dowo dzi zbrojną akcją na kata Pawiaka, Biirkla ***, w któ- z pew nością nie było. Jako instruktor K G Szarych Szeregów „R afał” m ógł najpraw dopodobniej ukończyć III k urs szkoły podchorążych AK w okresie III/43 — X/43, którego uczestnika mi była znaczna część członków K G Szarych Szeregów, a sze fem kursu był „Piotr” „Piotr Pom ian” (Eugeniusz Stasiecki). Stopień harcm istrza otrzym ał „R afał” 27 grudnia 1943 r. * „Pismo M łodych” — zaczęto w ydaw ać w r. 1943, a konty nuowano w r. 1944 pod nazw ą „B rzask”. Było ono organem Grup Szturm owych. W ydawała je K w atera Główna Szarych Szeregów. Nie jest spraw ą rozstrzygniętą, czy „R afał” pisyw ał do nich artykuły; brak dostatecznie przekonyw ających doku mentów. ** „Agencja M łodych” — pismo to zaczęto w ydaw ać z chw i lą objęcia oddziaływ aniem harcerskim młodzieży, któ ra nie znalazła się w Szarych Szeregach. *** O berscharfuhrer F ranz B i i r k l zginął z w yroku K ierow nictw a W alki Podziem nej w akcji wykonanej przez zespół od- 21
Józef Szczepański, „Ziutek'' rej pierwszym wykonawcą jest przyjaciel Stanisława, Bronisław Pietraszewicz. Mimo wszelkich oporów wewnętrznych, mimo nalegań Srockiego: pozostania przy dotychczasowej pracy, mimo obowiązków zwią zanych z posiadaniem młodziutkiej żony i dopiero co urodzonego dziecka — zaczynają się w Stanisła wie rodzić wątpliwości, czy obrana przez niego droga jest słuszna. Czy ma moralne prawo działać dalej na odcinku walki cywilnej, w chwili gdy jego młodsi ko ledzy i przyjaciele znajdują się w pierwszej linii walki zbrojnej. Nie bez znaczenia na pewno pozostaje tu przykład obu kuzynów Stanisława: Andrzeja i Janka Romockich, zaangażowanych w działania oddziału „Zoś ka”, biorących udział w akcjach dywersyjnych, inten sywnie uczących się rzemiosła wojskowego, zdobywa jących doświadczenie bojowe, a w szczególności — przy kład bliskiego Stanisławowi Janka. Rozstrzyga wątpliwości i wyzwala decyzję przepro- działu „A gat” w dniu 7 w rześnia 1943 r. na rogu ulic M arszał kow skiej i Litewskiej. 22 wadzona przez „Parasol” — pod dowództwem Bronisła wa Pietraszewicza „Lota” — w dniu 1 lutego 1944 r. akcja na Kutscherę. Powierzenie dowództwa tej akcji Bronkowi, jego śmiertelne w niej ranienie, a wreszcie śmierć w dniu 4 lutego 1944 r. — w wyniku odniesionych postrza łów — wstrząsnęły Stanisławem Leopoldem głęboko i spowodowały niewzruszoną już decyzję przejścia do pierwszej linii frontu walki zbrojnej. Na przełomie lutego i marca 1944 r. obejmuje funkcję, pozostawioną przez Bronka: zostaje dowódcą pierwszego plutonu (a następnie pierwszej kompanii) oddziału „Parasol” *, obierając sobie pseudonim „Rafał” **. Ma wtedy ukończone 26 lat, jest w pełni dojrzałym, choć nie oswojonym z walką mężczyzną, skupiającym w sobie szereg rozlicznych, choć nie wojskowych zalet. Już w czasie Powstania Warszawskiego, po śmierci „Ra fała” na Starym Mieście, jego podkomendny i współ uczestnik operacji specjalnej „Koppe”, znany „Para solowy” twórca piosenek i wierszy, „Ziutek” (Józef Szczepański) napisze w wierszu jemu poświęconym: * W miesiąc później, w kw ietniu 1944 r., nom inacją n a do wódcą batalionu otrzym ał dr inż. Adam B o r y s (kpt. „Pług”). Zm iana struktury kom panii o ówczesnym kryptonim ie „Pe gaz” — na stru k tu rą batalionu „Parasol” — trw ała do czerwca 1944 r. T ak wiąc form alnie „P arasol” w kw ietniu 1944 r. był już oddziałem na etacie batalionu, choć w ew nętrznie posługi wano się jeszcze przez trzy, cztery m iesiące — a w niektórych przypadkach naw et do czasów P ow stania W arszawskiego — nom enklaturą kom panii. S tąd — gdy m ow a w tekście jest o pierw szym plutonie czy pierw szej kom panii — należy je traktow ać jako synonim. ** W ybór pseudonim u, jak to się często zdarzało, nie był przypadkow y. Poprzedziły go długie dyskusje w gronie rodziny i najbliższych przyjaciół. Stanisław Leopold szukał w zoru po czątkowo wśród postaci Sienkiewiczowskich; zależało m u jed nak na tym , by postać stanow iła sym bol nie tylko patriotyz m u, ale rów nież posiadała w alory społecznego zaangażowania. Po długich debatach — za nam ow ą B. Srockiego, który był wielbicielem Żerom skiego — w ybrano „R afała” (Olbromskiego). 23
Ty nie byłeś z krw i, kości żołnierzem , Nie kochałeś sią w łunach i wrzaw ie, W karabinie, peemie, bagnecie. Byłeś jednym z tych nielicznych na świecie, Którzy walczą, a serce im krw aw i, Że nie o to się biją, w co wierzą!... Droga życia „Rafała” skończyła się w niespełna pół roku po przyjściu do „Parasola”. Poległ w ataku, któ rego celem było odbicie Pałacu Radziwiłłów w nocy 25 sierpnia 1944 r. Pozostawił żonę, osierocił dziecko, opuścił żyjących jeszcze przyjaciół i „Petowców”. Ta kie były prawa tamtych lat. Podlegał ich działaniu „Rafał” i jego koledzy, choćby wspomniany wyżej „Ziutek”, który ciężko ranny 1 września 1944 r., w cza sie ostatnich walk na pl. Krasińskich, przeniesiony kanałami do śródmieścia i powtórnie ranny w czasie bombardowania szpitali — zmarł 10 września. Prezentując „Rafała” mamy na myśli nie tylko przed stawienie Czytelnikowi sylwetki dowódcy operacji specjalnej „Koppe” — jako człowieka operację tę orga nizującego i nią dowodzącego, ale również pokazanie jego drogi życia — jako przedstawiciela jednego z nur tów ideowych, które powodowały młodzieżą i kiero wały ją na pierwszą linię zbrojnej walki o Niepodległą Polskę. Główny cel uderzenia Koppe nie był mordercą w potocznym rozumieniu tego określenia. Sprawując w omawianym okresie funkcję wyższego dowódcy SS i policji „Wschodu” oraz sekretarza do spraw bezpieczeństwa w tzw. „rzą dzie” GG — w stopniu Obergruppenfiihrera, generała Waffen SS i generała policji — był funkcjonariuszem, tworzącym koncepcje okupacyjnej administracji nie mieckiej, w zakresie spraw bezpieczeństwa na terenach Generalnej Guberni i na wschód od niej. Podlegając częściowo kompetencjom generalnego gubernatora, dr. Hansa Franka, był jednocześnie przedstawicielem i delegatem Reichsfiihrera Rzeszy, Heinricha Himmle ra, w szczególności w zakresie umacniania niemczyzny na zajętych obszarach. Wilhelm Koppe urodził się 15 czerwca 1896 r. w Hil- desheim jako syn komornika sądowego. W roku 1930 wstąpił do NSDAP i SA otrzymując legitymację z nu merem 305 584. W styczniu 1932 r. wstępuje do SS i otrzymuje legitymację z numerem 25 955. Po objęciu 25
władzy przez Hitlera Koppe robi zawrotną karierę. W roku 1933 jest już SS-Standartenfiihrerem (pułkow nikiem), w roku 1934 zostaje SS-Brigadenfuhrerem (generał-majorem), a w roku 1936 — SS-Gruppen- fiihrerem (generał-porucznikiem). W trzecim roku drugiej wojny światowej awanso wany zostaje do stopnia SS-Obergruppenfiihrera (ge nerała). Ponadto jeszcze 10IV1941 r. zostaje genera- łem-porucznikiem policji, a 30 11942 r. generałem po licji. 1VII 1944 zostaje mianowany generałem Waffen SS. Od 26 października 1939 r. do 17 stycznia 1945 r., a więc przez cały okres okupacji niemieckiej, Koppe działa w Polsce. Od 26 października do końca tego miesiąca 1943 r. jest wyższym dowódcą SS i policji w Poznańskiem, przekształconym wówczas wraz z in nymi podległymi obszarami w „Okręg Rzeszy — Kraj Warty”. Formalnie od 10 listopada 1943 r., a faktycznie od pierwszych dni listopada 1943 r. przeniesiony zosta je do Generalnej Guberni na analogiczne stanowisko, opuszczone przez Friedricha Krugera po czteroletnim jego urzędowaniu. Schyłkowy okres urzędowania Krugera i początko wy Koppego — to okres zdecydowanego zaostrzenia terroru wobec Polaków i polskości. Przyjście Koppego do GG, czasowo związane z objęciem funkcji dowód cy SS i policji na tzw. dystrykt warszawski przez ge nerała SS i generała policji Franza Kutscherę, to okres rozpętania na terenie GG jednej z największych akcji represyjnych, u podstaw której legło znane rozporzą dzenie generalnego gubernatora Franka „o zwalczaniu napaści na niemieckie dzieło odbudowy”, wydane w październiku 1943 r. i uzupełnione w pół roku póź niej przez Koppego rozkazem wprowadzającym tzw. „odpowiedzialność rodową”. Oba te akty „normatyw ne”, zezwalające na bezkarne mordowanie ludności pol 26 skiej całymi rodzinami, powszechne wprowadzenie miażdżącej psychikę ludności metody publicznych roz strzeliwań ulicznych, niezależnie od masowych mordów potajemnych, wprowadzanie coraz większych sił do walki z ruchem podziemnym, stosowanie coraz bardziej bestialskich metod walki spowodowało, że Koppe nie tylko z racji piastowanych funkcji, ale i osobistego w ich wykonywaniu zaangażowania — został niemal bezzwłocznie po objęciu stanowiska wciągnięty przez Kierownictwo Walki Podziemnej na następne po gene ralnym gubernatorze miejsce w wykazie tzw. „Akcji Główek” *, co równało się wyrokowi śmierci. Równocześnie intensyfikacja wielostronnej walki podziemnej z okupantem spowodowała rozkaz KG AK, nakazujący natychmiastowe usunięcie Koppego **. * Niem cy uderzali — w ram ach ogólnego terroru — szcze gólnie zaciekle i konsekw entnie w czołowych przedstawicieli społeczeństwa polskiego, pochodzących z różnych w arstw i róż nych zawodów. W odpowiedzi na to zrodziła się koncepcja uderzenia w pro m inentów niem ieckiej adm inistracji — funkcjonariuszy, repre zentujących instytucje, prow adzące najbardziej szkodliwą działalność, w ym ierzoną przeciwko Polakom . A kcje tego typu zaczęły się w ro k u 1942, ale dopiero w na stępnym uzyskały form ę zorganizowaną. Założone zostały w y kazy im ienne czołowych hitlerowców, ustalono hierarchię ude rzeń, zaczęto szkolić specjalnie oddziały, które m iały je w yko nywać. K ryptonim tei akcji brzm iał: ..Akcja Główki”. ** Koppe jako jeden z głównych prom inentów zbrodni hit lerow skich wobec naszego narodu, dw ukrotnie został um iesz czony na listach UNWCC i nie ukarany... Choć od szeregu lat znany jest w kołach kupieckich Bonn.
Pierwsze próby krakowskie Kraków w planach hitlerowskich miał być pierwszym miastem w Polsce (tzw. Generalnej Guberni), prze kształconym w miasto niemieckie, nie tylko z nazwy, ale głównie z charakteru wewnętrznego i składu lud ności. Dlatego został „stolicą” tzw. Generalnej Guber ni, a więc siedzibą najwyższych władz okupanta. Na Wawelu znajdowały się apartamenty prywatne i re- cepcyjne generalnego gubernatora oraz innych najwyż szych dostojników niemieckich, w tym i Koppego. Sie dzibą tzw. rządu Generalnej Guberni, czyli miejscem urzędowania również Koppego, był budynek główny Akademii Górniczo-Hutniczej, położony przy alei Mic kiewicza 30. Nasycanie Krakowa niemiecką ludnością cywilną, urzędami niemieckimi, policją jawną i tajną, żandarmerią i innymi formacjami niemieckimi było znacznie większe niż w Warszawie, sprowadzanej po woli do znaczenia, a w przyszłości i wielkości miasta prowincjonalnego, powiatowego. Proces degradacji Warszawy ledwo się zresztą zaczął 28 Generalna Gubernia. Rejon Krakowa, podział na obwody i inspekto rat „Maria”
i poza pociągnięciami natury administracyjnej oraz brakiem wszelkich inwestycji sprowadzał się raczej do sfery planów perspektywicznych. Kraków natomiast w zamiarach niemieckich miał zostać uczyniony mias tem niemieckim i przeobrażenie jego w tym kierunku następowało dość szybko. Wystarczy przytoczyć, że na około 300 000 mieszkańców okupacyjnego Krakowa około 50 000 stanowili Reichs- i Volksdeutsche, co ozna cza, że co szósty statystycznie mieszkaniec stanowił zagrożenie ludności polskiej i oddziałów podziemnych. Analogiczny stosunek w Warszawie charakteryzuje się liczbą około co trzydziestego mieszkańca, który był Niemcem lub osobą z nimi związaną. Charakterystyka ta wypadnie jeszcze gorzej dla Kra kowa, jeżeli zważymy, że zaludnienie na 1 km2 w Kra kowie wynosiło ca 4 500 osób, podczas gdy w Warsza wie ca 8 300 osób, a tzw. dzielnica śródmiejska w Kra kowie była od warszawskiej około 10 razy mniejsza, przy czym w Krakowie stanowiła prawie w całości tzw. dzielnicę niemiecką, podczas gdy w Warszawie znaczna jej część nie należała do niej. Liczby — aczkolwiek bardzo wymowne — nie oddają zdecydowanie różnej atmosfery obu miast pod okupa cją. Podczas gdy w Warszawie odczuwało się czasami „powietrze”, można było złapać oddech, stąpało się nie kiedy głośno i otwarcie rozmawiało, w Krakowie roz mowy wiodło się szeptem, stąpało bezszelestnie i led wie oddychało. Nad Krakowem zalegała bez przerwy powała niemieckiego terroru, inwigilacji, węszenia. Różnica w sytuacji obu miast miała od samego początku okupacji odbicie w sytuacji ruchu podziemnego. Roz poczęte w roku 1940 i ciągnące się nieprzerwanie do połowy roku 1941 aresztowania w organizacjach pod ziemnych doprowadziły do znacznego rozbicia Ko mendy Okręgu AK w Krakowie. Podjęte środki ostroż- 30 ności i zabezpieczenia nie uchroniły jednak od dalszych wsyp o tak masowym charakterze, że były okresy cał kowitego zamarcia działalności podziemia. Aczkolwiek i w Warszawie zdarzały się wsypy, nigdy jednak nie miały tak masowego charakteru, nigdy również nie doprowadziły do dezorganizacji na szerszą skalę i do unicestwienia działalności całych odcinków. Wypływało z tego znaczne utrudnienie pracy konspi racyjnej w Krakowie, nie mówiąc już o możliwościach prowadzenia akcji zbrojnych na skalę Warszawy. Orga nizowane w Krakowie życie podziemne miało te same ramy organizacyjne co w Warszawie, różne zaś było zasadniczo w formach prowadzonej walki zbrojnej i jej rozmiarach. Przeważał indywidualnie przeprowadzany zamach, nie wiążący się z jakąkolwiek szerszą walką. Pewnym odstępstwem od tej zasady była przeprowa dzona przez krakowski zespół oddziału „Kosa” * wielo osobowa akcja na Krugera ** w dniu 20 kwietnia 1943 roku. , * Oddział „Kosa” został zorganizowany pod kryptonim em „Osa” (O rganizacja Specjalnych A kcji Bojowych) w 1942 r. — jako jednostka podległa Kom endzie Głównej AK,‘ z zadaniem prow adzenia akcji dyw ersyjno-bojow ych o charakterze zaczep nym, odwetowym i ochronnym, wym ierzonych rów nież w wyż szych funkcjonariuszy gestapo, policji i adm inistracji okupa cyjnej na terenie Generalnego G ubernatorstw a. Z tej racji po siadał oddziały w W arszawie, K rakow ie, Lublinie i Lwowie. W ram ach oddziału powołano pod koniec 1942 r. specjalną ko m órkę o kryptonim ie „Zagrali n”, która przeprow adziła udane akcje dyw ersyjne w Rydze i Berlinie. P o utw orzeniu Kedyw u oddział wszedł w r. 1943 w skład oddziałów Kedyw u K G pod kryptonim em „Kosa”. ** F riedrich W ilhelm K r u g e r — był zastępcą generalnego gubernatora od 1939 r. Wyższy dowódca SS, gestapo i policji w tzw. Generalnym G ubernatorstw ie, sekretarz stanu do spraw bezpieczeństwa w tzw. „rządzie” GG, generał SS i policji, od powiedzialny od początku okupacji za terror i represje, m.in. za w ywiezienie do obozów koncentracyjnych profesorów Uni w ersytetu Jagiellońskiego, m asowe egzekucje, pacyfikacje i akcję wysiedlenia Zamojszczyzny, eksterm inację Polaków po chodzenia żydowskiego. Po nim objął funkcję W ilhelm Koppe. 31
Według zachowanego oryginalnego meldunku * z tej akcji sześcioosobowa grupa w składzie: „Góral” (Ta deusz Battek) z bombą i pistoletem, „Czesław” (Andrzej Jankowski) z bombą, „Wojtek-Stanisław” (Klemens Tadeusz Wojs) z pistoletem, „Wojtek-Karol” (Julian Krężel) także z pistoletem, „Bogusław-Bolesław” (Ed ward Madej) i „Bogusław-Jan” (Jerzy Kleczkowski) również z pistoletami — zaatakowali auto wiozące ge nerała Friedricha Krugera o godzinie 9.50 przy skrzy żowaniu al. Krasińskiego i ul. Wygoda. W wyniku tej akcji prawdopodobnie zraniono Krugera, zabito dwóch Niemców, przeszkadzających w odskoku z miejsca akcji, a z grupy, przeprowadzającej akcję, ranny został odłamkami bomby rzucający ją „Góral” **. Pierwszy więc plan usunięcia Koppego przewidywał jednoosobowo przeprowadzony zamach snajperski. Ka mienica na rogu ul. Bernardyńskiej i Smoczej, na sa mym narożniku, posiada wieżyczkę, której malutkie okienka znajdują się na wysokości około 5 piętra i wy chodzą na stronę Wawelu. Widać z nich dobrze podwó rze, znajdujące się już w obrębie i po wewnętrznej stronie Wawelu, na które podjeżdżał samochód, zabie rający Koppego do siedziby tzw. „rządu” GG. Od wyjścia z budynku zamkowego na Wawelu do wejścia do samochodu Koppe musiał przejść pieszo od ległość około pięciu metrów. Na tym odcinku, znajdu jącym się w odległości około dwustu pięćdziesięciu * AW IH, sygn. III/17/7. ** W edług niektórych historyków w akcji na F. K rugera nie b ra ł udziału „W ojtek-K arol” (Julian Krężel), który zgodnie z planem wchodził w skład zespołu akcyjnego, jednakże w ostatniej chw ili nie mógł zw olnić się z m iejsca pracy i na akcję nie przybył. M eldunek form ow any zaraz po akcji przez dowódcę oddziału m ógł w istocie tej korekty nie uwzględnić. Por. Stefan Sm arzyński: Zamach, którego nie było. Zam ach na gen. Krugera. „Tygodnik Pow szechny” n r 48 z 30 X I 1958 r., n r 17 z 26 IV 1959 r. 32 metrów od okienek wieżyczki, Koppe miał zostać tra fiony pociskiem karabinu snajperskiego przez porucz nika Kedywu okręgu krakowskiego, „Powolnego” (Ry szard Nuszkiewicz), zrzuconego z Anglii do Polski w lu tym 1943. Po oddaniu strzału czy strzałów w Koppego „Powolny” miał szybko wyjść z wieżyczki, zejść scho dami na podwórze i dalej — łączącymi się podwórza mi sąsiednich kamienic — opuścić miejsce akcji. Mimo opracowania tego planu i poczynienia pewnych przygotowań — nie uzyskał on akceptacji. Wiadomo było, że Niemcy dojdą w końcu — ustalając pozycję Koppego w chwili zamachu, kąt trafienia i tor pocis ku — do miejsca, z którego został oddany strzał. Oba wiano się, że wynikiem takiego ustalenia byłaby nie wątpliwie pacyfikacja ludności cywilnej, przynajmniej tej zamieszkałej w kamienicy narożnej, a najprawdo podobniej również w kamienicach obocznych. Miano również na uwadze i to, że nawet w przypadku zabi cia Koppego Niemcy w ogóle mogli się do tego nie przyznać i cały, ważny psychologicznie dla społeczeń stwa polskiego i polskiej polityki aspekt akcji byłby zaprzepaszczony w podobnym stopniu, jak stało się to przy Krugerze, którego los po zamachu nie był znany *. | Porzucając więc plan zamachu snajperskiego na Koppego, przystąpiono z początkiem roku 1944 do sy- * Wybuch granatu-bom by o spotęgowanej w stosunku do nor m alnego granatu sile pod — czy zaraz za tyłem sam ochodu K rugera (w skutek czego wyleciały szyby w sąsiednich kam ie niczkach — w edług relacji świadków akcji i lokatorów m iesz kań) pow inien był spowodować w jakim ś stopniu ranienie sa mego K rugera. W pierw szych m eldunkach po akcji była na ten tem at m owa — obok sugestii pierw otnych, że został za bity, a następnie, że — ciężko ranny — znajduje się w szpi talu. Ostatecznie wiadom o, że w akcji nie zginął, ale do dziś nie jest ustalone, czy i w jakim stopniu został ranny. W iado mość ta w okresie okupacji m iałaby duże znaczenie m oralne i polityczne dla naszego społeczeństwa. 3 — A k cja K oppe 33
Józef Baster, „Rak" stematycznego rozpracowania zwyczajów jego życia, układu dnia, poruszania się, środków lokomocji itd. Zadania w tym zakresie zlecono w organizacji Kedy wu krakowskiego — szefowi łączności, kpt. „Rakowi” (Józefowi Basterowi). Kpt. „Rak” poprowadził rozpoz nawanie Koppego dwoma torami. Z jednej strony na ulicach Krakowa między Wawelem i gmachem Akade mii Górniczo-Hutniczej zorganizował rozpoznawanie tras przejazdu Koppego, samochodów, jakimi jeździł, częstotliwości i regularności jego poruszania się, które prowadziły łączniczki Kedywu krakowskiego, a przede wszystkim „Ina” (Zofia Jasieńska), „Bobo” (Irena So kołowska), „Dzidzia” (Zofia Sokołowska), „Ada” (Irena Potoczek) i „Tomek” (Anna Szygalska). Z drugiej strony obserwacje prowadzone przez łączniczki uzupeł 34 niane były i weryfikowane przez Bazylego Czykaluka, dowódcę patrolu specjalnego kontrwywiadu Kedywu krakowskiego, do którego wstąpił po ucieczce z niewo li niemieckiej w roku 1940. Czykaluk nie pracował w policji kryminalnej za cza sów okupacji, miał natomiast tam swoich ludzi, którzy z nim współpracowali. Należeli do nich przede wszy stkim: Józef Owsiak i Michał Kurasz. Przy ich pomocy otrzymywał wiadomości o aresztowanych, o planowa nych obławach, konfidentach niemieckich. Ich też wy korzystał, otrzymawszy z początkiem roku 1944 od swe go bezpośredniego przełożonego kpt. „Osy-Twardego” (Stanisław Matusiak) rozkaz Kedywu, dotyczący roz pracowania Koppego. Poza nimi nawiązał Czykaluk również kontakt z pra cownikiem z okresu przedwojennego i okupacyjnego na Wawelu (Józefem... NN), przez którego ustalał go dziny wyjazdu i wjazdu Koppego na Wawel, później częstotliwość i zasady zmiany znaków rejestracyjnych samochodu Koppego, liczebność i uzbrojenie jego ochro ny. On to właśnie scharakteryzował Czykalukowi samo chód, jakim jeździł Koppe: nadwozie wykonane z bla chy pancernej, od spodu zabezpieczony grubą warstwą gumy, posiadający tylko dwoje drzwi z jednej strony, szyby z kuloodpornego szkła. Synchronizowanie napływających informacji z róż nych stron pozwoliło złożyć już 25 stycznia 1944 r. meldunek następującej treści: „Po kilkudniowej przerwie zaobserwowałem w dniu 22 i 24 wyjazd Koppego z Wawelu o godz. 9.30. Wy jazd odbył się autem SS 270-343, szarozielonego kolo ru, marki Mercedes, limuzyna. Według wszelkiego prawdopodobieństwa, sądząc zwłaszcza ze świeżego lakieru na limuzynie i tabliczek z numerami, jest to dawne auto Krugera przemalowane dla niepoznaki. 35
Marszrutę z zamku do siedziby GG również zmieniono. Z Wawelu zjeżdża nie na lewo ku kościołowi św. Idzie go, lecz na prawo na ul. Bernardyńską, objeżdża brze giem Wisły zamek i przez Powiśle jedzie na Al. Kra sińskiego. W najbliższych dniach zostanie ustalone, czy jest to stała nowa marszruta”. Zgodnie z zapowiedzią, zawartą w meldunku, obser wacje prowadzone były dalej i pozwoliły w dniu 1 lu tego 1944 r. (dla przypomnienia dodać można, że był to dzień udanej akcji na gen. Kutscherę, który zginął w Warszawie przed gmachem swego urzędu), złożyć meldunek następującej treści: „Po kilkudniowych obserwacjach okazało się, że przypuszczenia co do samochodu Koppego są słuszne. Obecnie jeździ on w tym samym samochodzie pod daw nym numerem SS 20-710, poprzednio podawany nu mer był przyczepiony prowizorycznie. Trasa prowadzi po dawnemu koło kościoła św. Idziego. Obserwacje trwają nadal”. Prowadzono więc rozpoznanie nadal i kontynuowano je dość długo z uwagi na fakt, że po ochłonięciu z wia domości o zamachu na Kutscherę, Koppe wprowadził dodatkowe innowacje, które nie pozwalały długi czas na uchwycenie prawidłowości. Wtedy dopiero Koppe wprowadził, już jako zasadę stałą, okresową zmianę znaków rejestracyjnych samo chodu, trzy różne trasy codziennego poruszania się itp. Widać z tego, że zdawał sobie sprawę, iż powodzenie każdego zamachu zależy od obserwacji elementów re gularności w trybie życia. Można również przypuszczać, jak w wyniku tego wzmogła się dyskretna inwigilacja na ulicach Krakowa, jaką ostrożność i umiejętność, a także rozwagę musiały posiadać wywiadowczynie „ciułające” elementy rozpoznania, równocześnie same nie wpadając w oko i ręce Niemców. 36 Nie wiadomo, jak rozwinęłaby się sytuacja dalej, gdyby nie potężny wstrząs, który przeżyła armia pod ziemna w Krakowie. Trzeci kolejny od początku oku pacji dowódca okręgu krakowskiego Armii Krajowej, płk „Luty” (Józef Spychalski, zrzucony do Polski w* marcu 1942 r.*), w piątym miesiącu dowodzenia okręgiem zostaje aresztowany przez Niemców w mar cu 1944 r. Alarmowy stan zagrożenia z jednej strony, a spontaniczna chęć odbicia z rąk Niemców płk. „Lu tego” z drugiej strony — spowodowały okres przejścio wego zamieszania, pokrzyżowania ustalonych planów i odsunęły dla organizacji krakowskiej AK przeprowa dzenie akcji „Koppe” na plan drugi. W Krakowie znajdowały się wtedy oddziały Kedywu podokręgu rzeszowskiego (podokręg okręgu krakowskie go AK) z ich dowódcą, kpt. „Swidą” **. * Józef S p y c h a l s k i (ur. 19.3.1898 r.) m jr, ppłk, płk był dowódcą batalionu stołecznego w czasie obrony W arszaw y we wrześniu 1939 r. Od listopada 1939 kom endant O kręgu Lubel skiego SZP, a następnie ZWZ do lipca 1940 r. (ps. „Socha”, „Scibor”, „Stryjek”). Później skierow any do Okręgu Lw ow skiego AK. Od 1941 r. był w arm ii pod dowództwem gen. A n dersa, a następnie w Wielkiej B rytanii. Z pow rotem powrócił do okupowanego kraju, zrzucony na spadochronie w nocy z 30 na 31 m arca 1942 r. (ps. „Jurand”, „G rudzień”, „Luty”). Za m ordowany prawdopodobnie w obozie koncentracyjnym . Od znaczony Krzyżam i V irtuti M ilitari kl. IV i V, Krzyżem W a lecznych, Złotym Krzyżem Zasługi z Mieczami. ** Zenon S o b o t a ps. „Świda” (konspiracyjne nazw isko: Ze non Tom aszewski; nazw iska tego używ ał rów nież po wojnie. U r. w 1906 r.). W interesującym nas okresie pełnił funkcję szefa K edyw u podokręgu Rzeszów, wchodzącego w skład okrę gu krakow skiego AK; był członkiem sztabu OK AK. Zarówno jego osoba, jak i działalność w okresie okupacji stały się kon trow ersyjne. U kazanie się w ostatnim okresie prac Ł. Grzywa- cza-Switalskiego, Z w alk na Podkarpaciu, W -w a 1971 r. i St. D ąbrow y-K ostki, W okupow anym Krakow ie, W -w a 1972 r., spowodowało wszczęcie dyskusji, toczącej się na łam ach czaso pism a „Za W olność i L ud” (nr 45, 50 z 1973 r. i n r 13 z 1974 r.) pt. Zdrajca czy bohater, która prawdopodobnie to czyć się będzie dalej i która pow inna zakończyć się jedno znacznymi i udokum entow anym i wnioskam i. Trudno bow iem — skoro się staw ia jakiś problem — uznać za zam knięcie dys- 37
Rozkazem dowódcy okręgu krakowskiego AK, płk. „Lutego”, kpt. „Swida” powołany został — z dniem 27 marca 1944 r. — w skład sztabu Kedywu okręgu krakowskiego. Rozkaz ten w dotychczasowej historio grafii nie był nigdy publikowany ani cytowany i wy daje się być nieznany. Ponieważ może on posiadać znaczenie zarówno dla ustalenia daty aresztowania płk. „Lutego”, jak i dla sytuacji w sztabie okręgu kra kowskiego AK — w przededniu rozmów „Rafała” — podajemy jego treść według oryginału*. Ponieważ trzy trójki oznaczały wtedy kryptonim do wódcy okręgu AK Kraków, płk. „Lutego”, wynikałoby z powyższego rozkazu, że płk „Luty” nie mógł być kusji wypowiedź J. E. W ilczura: „nie m a raczej w idoków na to, aby m ożliwe było w krótkim czasie ustalenie pełnej praw dy o Zenonie Sobocie. N ajpełniejszą, którą znał on sam , za brał ze sobą do grobu”. Dodać tylko m ożna, że już 23 lata tem u. Pow ojenna działalność „Sw idy” — z uw agi na zorgani zowanie w latach pięćdziesiątych konspiracyjnej organizacji „K raj”, wym ierzonej w PRL, a zwłaszcza uśm iercenie, w dniu 9 IX 1951 r., przez tę organizację spikera Polskiego Radia, S tefana M artyki — m usi zostać oceniona negatyw nie, nie zależnie od tego, czy i jak zostanie udokum entow ana ocena jego działalności w okresie okupacji niem ieckiej. * AWIH, III/44/74. „333 do Swidy m p 27 3 1944 A. Pow ołuję P an a z dniem 27 m arca br. w skład Sztabu Kedyw u Okręgowego z przydziałem referatów : 1) inspekcji dyw ersji w inspektoratach 2) planow ania prac organizacyjnych i bojowych w ins pektoratach 3) organizacji i reorganizacji partyzantki na terenie Okręgu. Polecam: ad 1) zorganizować natychm iast odpowiedni ap arat ins pekcyjny i rozpocząć zaraz szczegółową inspekcję dyw . na terenie poszczególnych Inspektoratów , ad 2) do dnia 15 kw ietnia przeprow adzić odpraw y z wszystkim i oficeram i dyw. na terenie Okręgu, przy w spółudziale Inspektorów , i ustalić dokładny plan pracy dyw. w poszczególnych Inspektoratach. P rzy ustalaniu planów przestrzegać wytycznych, podanych w m oich poprzednich w tej spraw ie roz kazach. Do dni trzech przedłożyć dokładny plan i term inarz odpraw. 38 aresztowany — jak podają dotychczasowe publikacje — 24 marca, bowiem jeszcze 27 marca .wydawał cyto wany rozkaz. Należy też wątpić, by w trzy dni po jego aresztowaniu w okręgu krakowskim istniała atmosfera i warunki do wydania takiego rozkazu. Polecenie przeprowadzenia natychmiastowej akcji w celu odbicia żołnierzy AK z więzienia w Krakowie przy ul. Czarneckiego było bardzo charakterystyczne i świadczyło dowodnie o braku na terenie Krakowa od powiednich sił do przeprowadzenia tego typu akcji. Rozkaz odbicia dotyczył w szczególności żołnierza z ko mórki broni okręgu krakowskiego AK, Władysława Banasia, który dał znać grypsem, że nie wytrzymuje śledztwa. Równocześnie mieli zostać odbici wszyscy za trzymani w tym więzieniu. Akcja ta nie doszła do skutku i została odwołana z powodu przeniesienia W. Banasia do więzienia na Montelupich. Nim jednakże kpt. „Swida” wycofał oddziały z Kra kowa, nastąpiło aresztowanie płk. „Lutego”. W tej sytuacji ówczesny (do maja 1944 r.) * dowódca Kedywu krakowskiego, płk „Jarema” (dr Stefan Tar ad 3) przedłożyć projekt m ającego się w ydać rozkazu w spraw ie reorganizacji partyzantki na terenie Okręgu. Przeprow adzić w drugiej połowie kw iet nia br. 14-dniowy kurs dla d-ców oddziałów p ar tyzanckich, połączony z wzorową partyzantką. Do dni 3-ech przedłożyć dokładny plan kursu. W raz z m eldunkam i odnośnie 1, 2, 3, przedłożyć prelim inarz budżetowy referatu n a kwiecień br. Odpisy wszystkich m eldunków przedkładać należy zawsze do 277/17. B. Polecam przeprow adzić natychm iast akcję odbicia żołnie rzy AK, znajdujących się w więzieniu na ul. Czarniec kiego. Odw rotnie przedłożyć plan uderzenia. 333”. * Obsada personalna funkcji dowódcy okręgu krakow skiego AK: płk Julian Filipowicz, ps. „Róg” X/39 — V/41 płk Zygm unt M iłkowski, ps. „W rzos” VI/41 — XI/42 płk Józef Spychalski, ps. „Luty” XI/42 — III/44 39
nawski) *, wydał rozkaz kpt. „Swidzę” przygotowania się do odbicia z rąk Niemców płk. „Lutego”, także uwięzionego na Montelupich. Sprawa odbicia płk. „Lutego” nie była prosta. Wię zienie na Montelupich w Krakowie — to nie to samo co więzienie na ul. Czarneckiego czy też więzienie w Jaśle, skąd „Swida” niedawno więźniów odbijał. Do stanie się do płk. „Lutego” wymagało formalnej bitwy, do której — poza mnogością żołnierzy — potrzebne było ciężkie uzbrojenie. Kozważano nawet możliwość współdziałania lotnictwa alianckiego, którego nalot ułatwić miał zadanie naziemne. Plan tego współdzia łania okazał się jednak nierealny z różnych przyczyn, przede wszystkim wymagał zbyt precyzyjnego, a rów nocześnie odległego od baz bombardowania. Komenda płk W ojciech W ajda, ps. „O dw et” IV/44 — V/44 płk Edw ard Godlewski, ps. „G arda” VI/44 — X/44 płk Przem ysław Nakonecznikoff, ps. „K ruk II” X/44 — 1/45 Dowództwo K edyw u okręgu: płk Stefan Tarnaw ski, ps. „Jarem a” 1/43 — V/44 m jr Ja n Pańczakiew icz, ps. „S kała”, „Zim owit” V/44 — 1/45 * Stefan T a r n a w s k i ps. „Jarem a” (ur. 1898) — płk, dr. Odznaczony dw ukrotnie K rzyżem W alecznych i Srebrnym Krzyżem V irtuti M ilitari. N ależał do organizatorów harcerstw a polskiego na U krainie; a następnie POW . W latach 1920—26 odkom enderowany z wojska studiuje m edycynę na U niw ersyte cie W arszawskim , wieńcząc studia tytułem doktorskim . W okre sie przedw ojennym jest naczelnym lekarzem 21 P P, a następ nie Pierwszego P ułku Szwoleżerów. We w rześniu 1939 r. szef sanitarny M azowieckiej B rygady K aw alerii. Okres okupacji rozpoczyna służbą lekarską w S zpitalu Ujazdowskim, a w oj skow ą w TOW (Tajna O rganizacja W ojskowa). W 1942 r. zo staje szefem okręgu krakow skiego TOW. W początkach roku 1943 TOW zostaje scalony z A rm ią K rajow ą i na jego m.in. siatce organizacyjnej, w szczególności w Krakow skiem , rozpo czyna działalność K edyw okręgu krakowskiego. „Jarem a” zo staje szefem; funkcję pełni do m aja 1944 r. W m aju pow raca do W arszawy. Zostaje szefem sanitarnym „G rupy Północ” A rm ii K rajow ej w P ow staniu W arszawskim . P łk Stefan T arnaw ski jest charakterystycznym przykładem lekarza wojskowego, który pod p resją w arunków okupacyj nych — okresowo porzucając służbę lekarską — przeszedł do kierow nictw a sabotażem i dyw ersją. Obecnie na rencie dla zasłużonych. 40 Główna Armii Krajowej nie chciała jednakże wyrazić zgody na odsunięcie na plan dalszy akcji na Koppego. Wtedy „Świda” zaczął rozważać plan połączenia obu akcji, którego principium stanowiło uchwycenie w akcji żywego Koppego i wymienienie go na płk. „Lu tego”. W Komendzie Głównej AK uznano jednakże ten plan za fantastyczny i zażądano natychmiastowego wykonania akcji „Koppe”. Wydaje się tu słuszny wniosek, że kpt. „Swida” nie zdawał sobie sprawy z podejścia do akcji odbicia płk. „Lutego” Komendy Głównej AK, która reprezen towała w tym przypadku ogólnie obowiązujące prawi dła, dotyczące akcji odbijania więźniów. Nie są znane przypadki sprzeciwu KG AK do od dolnej lub współkoleżeńskiej inicjatywy odbicia aresz towanego kolegi, choć niezmiernie rzadkie są przypadki rozkazu organizowania takiego odbicia. Walka prowa dzona przez Armię Krajową z wrogiem musiała pocią gać za sobą ofiary, których śmierć była wyjątkowo po tworna i częstokroć makabryczna, najczęściej mało ma jąca wspólnego ze śmiercią żołnierską na polu bitwy. Ograniczone siły ludzkie i ogniowe, jakje posiadała armia podziemna, nie mogły być marnowane nawet na najbardziej humanitarne, ale nie stanowiące głównego celu, akcje odbijania kolegów, którzy wpadli. Za dużo ich wpadało. Zadania walki były zupełnie inne i akcje odbijania więźniów, o ile nie miały ogólnie odweto wego charakteru, a były inicjatywą współkolegów — mogły być przeprowadzane na marginesie właściwej działalności, a nie zamiast niej. Akcja odbicia płk. „Lu tego” mogła zostać przeprowadzona, o ile KO AK Kra ków chciała i miała po temu środki, by ją przeprowa dzić, ale pierwszoplanowym zadaniem w tym okresie była akcja „Koppe” i jej wykonania żądała Komenda Główna AK. 41
Nie otrzymując potwierdzenia przyjęcia do wykona nia tego rozkazu przez okręg krakowski AK, Komenda Główna AK przekazała rozkaz wykonania Kedywowi KG. Podczas gdy cytowany poniżej meldunek kpt. „Swidy” wędrował drogą służbową do KG AK, w Krakowie znajdował się już szef wywiadu „Para sola”. „11.V.1944 ...W miesiącu kwietniu br., tj. w czasie, gdy przy gotowania do akcji odbicia znajdowały się w toku, otrzymałem od dotychczasowego szefa 299 Kedywu Kraków rozkaz przeprowadzenia akcji «Koppe». Na odprawie u p.o. kmdta okręgu 300 ustaliliśmy, że z uwagi na charakter akcji odbicia «Lutego» oraz spe cyficzne warunki miejscowe — przeprowadzone zosta nie najpierw odbicie, a dopiero bezpośrednio potem akcja „Koppe”. Do tej ostatniej poczyniłem daleko idą ce przygotowania, organizując przede wszystkim do kładne w tej sprawie rozpoznanie. M.in. zwerbowałem informatorów, którymi są ludzie, stykający się bez pośrednio z najbliższym otoczeniem Koppego. Przygo towania do akcji «Koppe» nastawione są na dwa nie zależne iod siebie warianty, tj.: — na ujęcie żywcem — na akcję likwidacji bez ujmowania. Techniczne przygotowania znajdują się w końcowym stadium. Ponieważ przy ustalaniu powyższych zadań nie zo stałem skrępowany żadnymi terminami, a terminy ustalam we własnym zakresie ■— w zależności od wy twarzających się warunków — z drugiej strony z uwa gi na poczynione przeze mnie daleko idące przygoto wania do obu akcji, proszę: — by akcje odbyły się w kolejności przeze mnie planowanej, 42 — by w poczynionych przeze mnie przygotowaniach technicznych i osobowych oraz planowaniu nie były już przeprowadzane żadne zmiany, a to dla dobra obu akcji, — by delegowany przez KG zespół do akcji «Koppe» został odwołany z tym, że biorę osobiście pełną odpowiedzialność za wykonanie akcji w mającym się ustalić terminie. Px*zewiduję, że obie akcje przeprowadzę do końca pierwszej dekady czerw ca br.” * Mimo więc wzięcia pełnej odpowiedzialności przez kpt. „Swidę” na siebie za przeprowadzenie obu akcji, w meldunku znalazły się stwierdzenia, uzależniające ich przeprowadzenie od zaistniałych warunków. W akcji odbicia płk. „Lutego” warunki te ułożyły się tak, że został on wywieziony z Krakowa przed uwol nieniem i przeprowadzeniem akcji. Wykonanie akcji „Koppe” powierzono Kedywowi Komendy Głównej AK w Warszawie i decyzji tej nie chciano zmienić. W tej sytuacji Kedyw KG wydał roz kaz wykonania akcji jedynemu oddziałowi do prze prowadzania tego typu akcji predysponowanemu, tj. od działowi „Parasol” **. Miała to być piętnasta i ostatnia * Dokum enty w zbiorach pryw atnych Stanisław a D ąbrow y- Kostki. ** W listopadzie 1942 r. w W arszawie nastąpił podział m ęs kich szeregów harcerskich, znanych pod kryptonim em Szare Szeregi, na trzy szczeble w edług kryterium wieku. Były to: roczniki najstarsze, ujęte w tzw. G rupy Szturm owe (GS — pow yżej lat 18), Bojowe Szkoły (BS 16 — 18 lat) i Zawisza (poniżej lat 16). G rupy Szturm ow e zostały przekazane — jako roczniki pobo row e — do A rm ii K rajow ej pod kryptonim em „Oddział Sztur mowy Jerzy” i włączone do w alki bieżącej, prow adzonej przez K edyw KG. W sierpniu 1943 r. „O S-Jerzy” ulega podziałowi na dw a oddziały: „Zośka” i „A gat” (o późniejszych kryptoni m ach „Pegaz” i „Parasol”). W ciągu blisko roku działalności (1 8 1943—31 7 1944) oddział przeprow adził następujące opera cje zbrojne z rozkazu Kedywu KG: 43
konspiracyjna akcja tego oddziału, będąca kolejnym wykonaniem wyroku Kierownictwa Walki Podziem nej. 1) „Biirkl” — 7.9.43 r. 2) „K retschm ann” — 24.9.43 r. 3) „W effels” — 1.10.43 r. 4) „M ilkę” — 5.10.43 r. 5) „Lisowa” — 5.10.43 r. 6) „F riihw irth” — 25.10.43 r. 7) „H ergel” — 10.12/13 r. 8) „B raun” — 13.12.43 r. 9) „M yrcha” — 15.12.43 r. 10) „K utschera” — 1.2.44 r. 11) „Płochocim” — 20.4.44 r. 12) „G resser” — 26.4.44 r. 13) „Stam m ” — 6.5.44 r. 14) „H ahn” — 6.44 r. 15) „K oppe” — 11.7.44 r. W ym ienione operacje specjalne ówcześnie dzielone były na następujące fazy działań: — otrzym anie rozkazu K edyw u KG w ydanego w oparciu o w y rok KWP, — plan i przygotow anie operacji specjalnej, — opracow anie planu akcji i odskoku z m iejsca jej wyko nania, — przeprow adzenie akcji, — odskok z m iejsca akcji, — likw idacja skutków przeprow adzonej operacji specjalnej, — analiza i ocena operacji specjalnej. Przygotowanie operacji specjalnej W trzeciej dekadzie kwietnia 1944 r. „Rajski” *, zgodnie z otrzymanym rozkazem dowódcy oddziału „Parasol”, kpt. „Pługa” (dr inż. Adam Borys)**, prze rywa prowadzone w Warszawie rozpoznanie, przygoto- * A leksander K u n i c k i , ps. „R ajski” (ur. 1898) — już przed wybuchem w ojny był pracow nikiem w yw iadu wojskowego. We w rześniu 1939 r. internow any w R um unii; udaje m u się w szak że przedostać przez Grecję do F rancji. Jest funkcjonariuszem w Kom endzie Głównej ZWZ przy gen. K. Sosnkowskim . Po zajęciu części F rancji przez Niem ców — przedziera się do P ol ski. O trzym uje przydział do K om endy Okręgu ZWZ w Brześ ciu. W roku 1942 przeniesiony zostaje do W arszawy; otrzym uje nom inację na szefa w yw iadu oddziału dyspozycyjnego Kedy w u KG o kryptonim ie „Kosa”. Po likw idacji tego oddziału zostaje szefem służby w yw iadu w oddziale „A gat”, „Pegaz”, „Parasol”. Obecnie na rencie dla zasłużonych. ** Adam B o r y s , ps. „Pług”, „B ryl”, „D yrektor” (ur. 1909) — d r inż. m jr. W roku 1935 przebyw a — w ram ach F undacji Kościuszkowskiej — w Stanach Zjednoczonych na specjali stycznych studiach w zakresie przetw órstw a mięsnego. We w rześniu 1939 r. — powołany jako oficer rezerw y — dowodzi drugim rzutem 17 PAL, wchodzącej w skład 17 D P Armii „Poznań” w grupie operacyjnej gen. Knolla. Przez W ęgry prze dziera się do F rancji, a następnie do Anglii. Przechodzi w y szkolenie „cichociemnego” — po zgłoszeniu się do zrzutu do 45
wujące planowaną akcję na Waltera Stamma — SS-Sturmbanfiihrera, szefa wydziału IV (Gegner und Abwehr, czyli Gestapo) Urzędu Komendanta Policji Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa dystryktu warszawskiego *. Wyjazd do Krakowa „Rajskiego” na stępuje w pierwszych dniach maja. W Krakowie za mieszkuje prywatnie u znajomych. Nawiązuje znany już sobie z przygotowań do akcji na gen. Krugera kon takt z poznanym wtedy „Wareckim” (Feliks Grochal). Wojnę we wrześniu 1939 r. „Warecki” przebył słu- Adam Borys, „Pług"Aleksander „Rajski" kraju- Zrzut następuje w nocy z pierw szego na drugiego paź dziernika 1942 r. Zostaje drugim zastępca dowódcy oddziałów dyspozycyjnych (m jr Jan W ojciech Kiwerski, ps. „O liw a”) K e dyw u KG. Bierze udział w opracow aniu szeregu akcji dyw er syjnych. W czerw cu 1943 r. jest inicjatorem i organizatorem oddziału do zadań specjalnych Kedyw u KG o początkowym kryptonim ie „A gat”, a późniejszych „Pegaz” i „Parasol”. Zo staje jego dowódcą. W dniu 6 sierpnia 1944 r. w w alce o cmen tarz wolski zostaje ciężko ranny, z konsekw encjam i inw alidz kim i. Obecnie doc. dr, pracow nik instytutu naukowego. * Rozpoznanie W altera Stam m a nie weszło jeszcze w fazę stałych obserw acji z uwagi na jego okresowe znikanie z pola obserw acji w yw iadu oddziału. 46 żąc w 20 pp. Z początkiem okupacji został w porozu mieniu z organizacją podziemną pracownikiem policji kryminalnej, której siedziba mieściła się w Krakowie, przy ul. Szlak. Z jego cennych informacji „Rajski” korzystał już nieraz, do niego też mając zaufanie skie rował pierwsze kroki, rozpoczynając rozpracowanie gen. Koppego. Później „Warecki” wpadł. Biorąc udział w likwidacji jednego z gestapowców pod koniec 1944 r. został złapany przez gestapo i ślad po nim zaginął. Przekazawszy swoje zalecenia „Wareckiemu” „Raj ski” powrócił do Warszawy pod koniec pierwszej deka dy maja 1944 r. Po pierwsze, by poznać przyczyny i rzeczywiste roz miary niepowodzenia w akcji „Stamm” (w której zgi nęło ośmiu żołnierzy z „Parasola”, a dalszych czterech zostało rannych) oraz by uzyskać dalsze instrukcje w sprawie akcji „Koppe”. Wraz z delegowaniem w końcu kwietnia do akcji „Koppe” — „Rajskiego”, w dowództwie batalionu „Pa rasol” rozpoczęły się pierwsze rozważania, dotyczące ustalenia zespołu, który miał wykonać akcję — oraz jego dowódcy. Kpt. „Pług” sugerował wykonanie akcji przez zespół drugiej kompanii pod dowództwem „Mir skiego” (Jerzy Zapadko), tj. dowódcy uprzednio dru giego plutonu, a obecnie drugiej kompanii, ewentualnie pod dowództwem „Orkana” (Kazimierz Kardaś) lub „Kopcia” (Stanisław Jastrzębski) *, gdyby do tej pory minęła temu ostatniemu kontuzja ręki, odniesiona w akcji „Gresser”. Za kandydatami tymi przemawiały poważne względy. * Stanisław J a s t r z ę b s k i , ps. „Kopeć” — dowodził akcją „K retschm ann”, był też pierw szym wykonaw cą w akcji „G re sser”. W yjm ując dokum enty E. G ressera — zranił rękę odłam kam i rozbitego szkła samochodu. Później pierw szy wykonaw ca w akcji „H ahn”, k tó ra nie doszła do skutku. Obecnie m gr inż. pracow nik biu ra projektów . 47
Do czasu akcji „Koppe” druga kompania miała za sobą sześć przeprowadzonych akcji; w jednej dowódcą był sam „Mirski”, w dwóch „Kopeć”, w dwóch „Orkan”, w pozostałej „Zawał” (Krystyn Strzelecki). Ci dowódcy, z zespołem drugiego plutonu, czyli nowo tworzonej kompanii drugiej — dawali największą gwarancję po wodzenia następnej akcji — najtrudniejszej. Z militarnego punktu widzenia koncepcja kpt. „Płu ga” była całkowicie słuszna. Obstawał on przy tym, by na dowódcę akcji wyznaczyć „Orkana”, „Mirskiemu” zaś powierzyć wykonanie akcji „Stamm”. Do „Orkana” kpt. „Pług” miał dużo zaufania i dużo uznania za jego predyspozycje i talenty wojskowe. Był to zresztą chło pak nieprzeciętny. „Orkan” urodził się 17 stycznia 1919 r. jako najmłod sze z siedmiorga dzieci leśniczego w majątku Popie lów w Kurozwękach koło Kocmyrzowa. Gdy ma dwa lata, traci ojca. Fakt ten pozbawia rodzinę możliwości normalnego rozwoju, środków utrzymania i powoduje jej rozproszenie. Matka przenosi się do Krakowa, Kazik zaś zostaje w Kurozwękach i wychowuje się w zakła dzie przy klasztorze Sióstr Szarytek. Przebywa w nim aż do ukończenia 4 klasy szkoły powszechnej, po czym przeniesiony zostaje do zakładu OO. Salezjanów w War szawie. Zmiana ta podyktowana jest koniecznością jak najszybszego zakończenia nauki zawodu i rozpoczęcia zarobkowania. Nie z wyboru więc, a z konieczności kończy w tym zakładzie szkołę krawiecką. Uczy się dobrze, dobrze też współżyje z kolegami, jest harce rzem, wykazuje duże zdolności muzyczne. Zawsze spo kojny i powściągliwy. Brak rodzinnego ciepła domo wego, surowość zasad wychowawczych i życia w zakła dach zakonnych wpłynęły na wykształcenie się w nim uporu i zdecydowania, silnej woli osiągania wytknię tych celów. 48 Sporo czyta w tym okresie, szczególnie powieści hi storycznych, a później i dzieł naukowych. Pracując już w zawodzie krawca, dużo wysiłku wkłada w samo kształcenie. Wojna zastaje go w Warszawie. Nie mogąc dostać się — mimo podejmowanych wysiłków — do wojska, bierze udział w działalności prowadzonej przez „Pogotowie Harcerzy”. Jako harcerz włącza się od razu w działalność konspiracyjną, wstępuje do Szarych Sze regów zaraz po ich uformowaniu. Stoi konsekwentnie na stanowisku, że nakazem chwili jest walka z najeź dźcą i że jego miejsce jest w pierwszej linii. Nie ustę puje nawet na nalegania matki i perswazje rodzeństwa. Bierze udział w wielu akcjach małego sabotażu, a pod koniec 1942 r. należy do Warszawskich Grup Szturmo wych. Kontynuuje intensywne samokształcenie nieza leżnie od kończonych kursów o charakterze wojsko wym — minerskiego i samochodowego. Przenosi się od OO. Salezjanów na kwaterę prywatną, w której za mieszkuje najpierw z kolegą, a później sam. Żle mu się wiedzie, środków ledwo starcza na przeżycie; otrzy muje niewielką pomoc od matki, która na okres wojny powraca z Krakowa do Kurozwęk. W liścte, skierowa nym do siostry z roku 1943, pisze: „...warunki, w ja kich żyję, są bardzo przykre, a to, co zarabiam, jest naprawdę za mało dla mnie... paczkę z jabłkami otrzy małem, jabłka były pierwszorzędne... Pozdrów ode mnie mamusię i powiedz, że jestem chory — na dobry apetyt. Całuję — Kazik (przyszły nieboszczyk)”. Żart, świadomość wielkiego ryzyka czy przeczucie? Podczas podziału warszawskich Grup Szturmowych w drugiej połowie 1943 r. wchodzi do oddziału „Agat” — „Pegaz” — „Parasol”. We wrześniu tego roku bierze udział w akcji „Wilanów”, pierwszego paź dziernika jest już dowódcą akcji „Weffels” i pierwszym w niej wykonawcą. To on ścigać będzie Weffelsa po 4 — A k cja K oppe 49
parku Ujazdowskim aż do całkowitego wykonania za dania i uzyskania dokumentów. Trzynastego grudnia tego roku dowodzi akcją „Braun”, jedną z najlepiej zorganizowanych i przeprowadzonych akcji oddziału. Za obie akcje odznaczony zostaje Krzyżami Walecz nych, zyskując wtedy uznanie i zaufanie dowódcy od działu. Błyskawiczność decyzji i szybkość wykonania, decyzji na ogół najbardziej słusznych w danej sytuacji, zjednuje mu całkowite zaufanie i szacunek podkomen dnych. Jest wtedy zastępcą dowódcy drugiego plutonu. Dowódca zaś oddziału ocenia go jako jednego z najbar dziej utalentowanych i myślących żołnierzy. 1 października 1943 r. rozpoczyna szkołę podchorą żych „Agrykola”, w klasie o kryptonimie „Aniela”. Nie zależnie od szkoły podchorążych kontynuuje regularne samokształcenie wojskowe, historyczne i taktyczne. Pociąga go wojskowość; snuje plany, by w przyszłości pozostać również w wojsku. Miał poczucie ryzyka, ale podejmował je zupełnie świadomie. W liście do siostry, półtora miesiąca przed śmiercią, napisał: „Już drugi list otrzymałem od ciebie z propozycjami, ażeby rzucić wszystko w Warszawie i wyjechać do Ku- rozwęk. Ażeby co do tego nie było żadnych wątpli wości, komunikuję Wam, że w żadnym wypadku War szawy w obecnej chwili opuścić nie mogę i nie chcę. Tak jestem z Warszawą związany, że wyjazd mój jest dla mnie niemożliwy...” Nie rezygnując z desygnowania „Orkana” na dowód cę akcji „Koppe” kpt. „Pług” powierza mu dowodzenie akcją „Stamm”, przewidując, że jeszcze bogatszy w do świadczenie — sprosta bardzo trudnym zadaniom orga nizacyjnym akcji w Krakowie. , Jednakże zastępca dowódcy oddziału, por. „Jeremi” (Jerzy Zborowski), przeciwstawiał temu poglądowi inny 50 Stanisław Huskowski, „Ali" punkt widzenia. Akcję powinien wykonywać pierwszy pluton, czyli aktualnie pierwsza kompania pod komen dą aktualnego dowódcy, „Rafała”. Kompania pierwsza do czasu akcji „Koppe” brała udział — jako pierwszy pluton — tylko w dwóch operacjach; obie zakończyły się sukcesem (akcja „Burki”, przeprowadzona 7 IX 1943 roku, i akcja „Kutschera”, przeprowadzona 1II 1944 r.). Ponadto po śmierci „Lota” i po parotygodniowym spra wowaniu funkcji dowódcy pierwszego plutonu przez „Alego” (Stanisław Huskowski *) — z „Pasieki” (Kwa tera Główna Szarych Szeregów), na stanowisko dowód cy pierwszego plutonu przyszedł „Rafał”. Było to na przełomie lutego i marca 1944 r. Należy więc dać mu możność dowodzenia w akcji, w celu sprawdzenia lub nawet samosprawdzenia kwalifikacji dowódczych, * Stanisław H u s k o w s k i , ps. „A li” — w w ieku dw udzie stu trzech lat członek żoliborskiej grupy PET-u, następnie W arszaw skich G rup Szturm owych Szarych Szeregów, Oddziału Specjalnego „Jerzy”, w reszcie „Parasola”. Student w yższej po litechnicznej konspiracyjnej uczelni. Uczestnik akcji przeciwko dowódcy SS i policji na dystrykt warszaw ski, generałow i SS, Franzow i Kutscherze. 51
a także zdobycia niezbędnego autorytetu wśród „starej wiary”, wiedzącej, że stażu bojowego „Rafał” nie po siada. „Jeremi” deklarował przy tym pełną swoją po moc i opiekę zarówno dla „Rafała”, którego znał i z któ rym przyjaźnił się od dawna, jak i dla przebiegu przy gotowań i. całej operacji. Kpt. „Pług” uznawał w zasa dzie argumenty „Jeremiego”, jednakże nie uważał, by przemawiały za odstąpieniem od własnego stanowiska. Rozważania te przerwane zostały ostatnimi przygoto waniami i przeprowadzeniem akcji „Stamm” w dniu 6 maja 1944 r. w alei Szucha. Niedopracowana wy wiadowczo akcja spowodowała w drugiej kompanii śmierć ośmiu żołnierzy, w tym dowódcy akcji „Orka- na”, ranienie ciężkie dalszych czterech żołnierzy; głę boko wstrząsnęła oddziałem, samym kpt. „Pługiem”. Gdy powrócono do przerwanego tematu na przełomie maja, sprawa dowodzenia przez „Rafała” operacją spe cjalną „Koppe”, opieki nad nią i współdziałania w jej wykonaniu ze strony „Jeremiego”, udziału w niej pier wszej kompanii była prawie bezdyskusyjna. Druga i trzecia kompania po akcji „Stamm” dłuższy czas mu siała dochodzić do równowagi. Tak więc dowódcą operacji został „Rafał”, „Jeremi” zaś jego doradcą z tytułu łączącej ich przyjaźni, a także formalnie obserwatorem z ramienia dowódcy oddziału. Jeżeli nawet ze strony „Rafała” istniały opory i za strzeżenia, dotyczące wzięcia na siebie obowiązków i odpowiedzialności — a z wielu okoliczności można tak przypuszczać — musiały być one w końcu pokonane. Skoro operację specjalną miała przeprowadzić pierwsza kompania, nikt inny praktycznie nie wchodził w rachu bę. Mógłby nią dowodzić „Lot”, ale już nie było go wśród żyjących. „Jeremi” był zastępcą dowódcy od działu, a nie tylko żołnierzem. Dowodzenie mógłby objąć wyznaczony przez „Rafała” któryś z żołnierzy 52 Elżbieta Dziembowska. „Dewajtis" Zbigniew Dworak, „dr Maks” Maria Chojecka-Stypułkowska, „Kama" Wojciech Świątkowski, „Korczak"
np. jeden z uczestników akcji „Kutschera” albo „Burki”, ale w takim przypadku zrodziłoby się od razu pytanie w oddziale, dlaczego „Rafał” zaszczyt ten, do którego każdy się rwał, przekazuje innemu, skoro sam jest człowiekiem świeżym i w akcji nie dowodził. Sy tuacja ta pewno była rozważana pomiędzy „Rafałem” a „Jeremim” i przypuszczać można, że „Jeremi” prze konał „Rafała”, argumentując, że on sam też kiedyś dowodził akcją po raz pierwszy... Rozpoczęło się kompletowanie zespołu. Wejście w je go skład „Dewajtis” * i „Kamy” ** — było oczywiste z racji dotychczasowego doświadczenia w prowadzeniu rozpoznania wojskowego w wielu akcjach, w tym także na „Kutscherę”. Niemalże automatyczną sprawą było skierowanie „Korczaka” *******— na krótko przed obję ciem funkcji szefa służby motoryzacyjnej oddziału — jako szefa tejże służby w akcji, oraz „dr. Maksa” ***’• jako szefa sanitariatu akcji. * „D ewajtis” — Elżbieta D z i e m b o w s k a (ur. w 1929 r.) H arcerka 58 WDH, wykonaw czyni akcji „W awel”. Z ostaje żoł nierzem oddziału od m om entu jego utworzenia. Uczestniczy w akcjach: „K utschera”, „B raun”, „G resser”, „Friihw irth”. Sa nitariuszka w „P arasolu” w Pow staniu W arszawskim . Obecnie pedagog, doc. d r muzykolog. ** „K am a” — M aria C h o j e c k a-S t y p u ł k o w s k a (ur. w 1926 r.). W ykonawczyni akcji „W aw er”. Zostaje żołnierzem oddziału od m om entu jego utw orzenia. Uczestniczy w akcjach: „K utschera”, „W effels”, „B raun”, F riihw irth”. S anitariuszka w „Parasolu” w Pow staniu W arszaw skim . Obecnie pedagog i wydaw ca, dr polonistyki. *** „K orczak” — W ojciech Ś w i ą t k o w s k i (ur. w 1922r.). Ukończył wydział architektury politechniki warszaw skiej, m ając przerw ą w studiach w okresie: styczeń 1949 — luty 1955. Obecnie Główny P rojektant W arszawskiego B iura P ro jektów Budow nictw a Ogólnego. **** „Dr M aks” — Zbigniew D w o r a k (ur. w 1917 r.). S tu dent m edycyny. Lekarz sanitariatu Kedywu KG, później lekarz batalionu „Parasol” i szef jego służby sanitarnej. Od lutego 1944 r. główny organizator tej służby w e w szy stkich akcjach bojowych, a następnie w pow staniu w arszaw skim . Po wojnie kończy m edycynę i jest dyrektorem szpitala. Zm arł nagle 11 w rześnia 1963 r. Odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi z Mieczami. 54 Zespół kompletowany był według kryteriów: posia dane doświadczenie, umiejętności i szereg innych czyn ników. 1. „Dietrich” * — kompania pierwsza, uczestnik akcji „Burki”; 2. „Kruszynka” ** — kompania pierwsza, uczestnik akcji „Kutschera”; 3. „Ali” (Stanisław Huskowski) — kompania pierw sza, uczestnik akcji „Kutschera”; 4. „Ziutek” (Józef Szczepański) — kompania pierw sza; 5. „Mietek” *** — zastępca dowódcy kompanii pierw szej; 6. „Rek” ***": — kompania pierwsza; W skład zespołu, wykonującego operację specjalną „Koppe”, weszła również dawna członkini żoliborskiej grupy PETu, łączniczka oddziału, podająca broń wyko nawcom akcji „Kutschera”, jedna z najciekawszych i * Eugeniusz S c h i e l b e r g (ur. w 1920 r.) — rszpoczął stu dia n a politechnice w D arm stadt — w r. 1945 — jak o sty pendysta UNNRA. Stopień inżyniera elektryka otrzym uje na politechnice w arszaw skiej w r. 1953. Obecnie specjalista w w arszaw skich Zakładach Urządzeń Inform atyki. ** Zdzisław P o r a d z k i (ur. w 1921 r.), — uczestnik akcji „K utschera”. Ciężko ranny w pow staniu w arszaw skim . W r. 1947 rozpoczął studia filologii angielskiej na U niw ersyte cie W arszawskim — jako 89% inw alida. Zm arł nagle 29 m aja 1952 r. Odznaczony Srebrnym Krzyżem V irtuti M ilitari i K rzy żem G runw aldu III kl. oraz Krzyżem W alecznych. *** A ntoni S a k o w s k i — m imo rany, jaką odniósł w cza sie akcji „Koppe” — bierze udział w pow staniu w arszawskim . 26 sierpnia zostaje ciężko ranny odłam kam i granatnika na sta now isku bojowym w gruzach getta. Pierw szego września — przenoszony kanałam i przez grupę ludności cyw ilnej ze S ta rego M iasta do Śródm ieścia — pozostaje w kanale. Odznaczony Krzyżem Walecznych. **** Jerzy M a ł o w — poległ 5 sierpnia, jako pierw szy z pierw szej kom panii, w czasie w alk na Woli, o ul. M łynarską. 55