ROZDZIAŁ PIERWSZY
Równie łatwo jest pokochać bogatego mężczyznę, jak
i biedaka. Jeśli tylko ktoś pragnie się zakochać.
Ali Matlock tego nie chciała. Przynajmniej nie teraz. Po
stanowiła zapomnieć o romansach i skoncentrować się na
karierze zawodowej. Dlatego przemierzyła pół świata z ro
dzinnego Teksasu, żeby zdobyć pracę, o jakiej marzyła przez
całe życie. Pracowała teraz w szpitalu zbudowanym przez
szejka, który z pewnością nie zaliczał się do biedaków. Za
rabiała trzy razy tyle co pielęgniarka w USA. Ale najbardziej
cieszyła się z tego, że będzie mogła zwiedzić tajemniczy
i magiczny kraj - El Zafir.
Kiedy robiła inwentaryzację na stanowisku pielęgniarek,
usłyszała, jak niemal bezszelestnie otwierają się drzwi od
windy. Kamal Hassan, następca tronu w El Zafirze, szejk,
o którym przed chwilą myślała, wysiadł z windy. W eleganc
kim markowym garniturze prezentował się wspaniale. Pra
wdopodobnie i bez niego także.
Oczywiście nigdy tego osobiście nie sprawdziła, choć pięć
miesięcy temu pocałował ją w blasku księżyca w pałacowym
ogrodzie. Ale życie nauczyło ją, żeby strzec się mężczyzn
- zwłaszcza tych, którzy uwodzą kobietę związaną z innym
mężczyzną.
Zatrzymał się, żeby zamienić parę słów z jednym z robot
ników dokonujących drobnych poprawek w niedawno
otwartym szpitalu, i dzięki temu miała okazję mu się przyj-
rzeć. Ciemnowłosy, starannie uczesany, miał ponad metr
osiemdziesiąt pięć centymetrów wzrostu i był bardzo przy
stojny. Czarne, błyszczące oczy, prosty, arystokratyczny nos,
mocno zarysowane kości policzkowe, oliwkowa cera. Serce
zabiło jej mocniej na widok jego kształtnych ust, bo przypo
mniała sobie tamten pocałunek. Powinna mieć się na bacz
ności przed książętami w eleganckich garniturach.
W styczniu poznała jego przemiłą ciotkę, księżniczkę Far
rah Hassan, która przyjechała do Teksasu na zaproszenie
Sama Prescotta, prezesa firmy Prescott International i przy
jaciela rodziny królewskiej. Z powodu kłucia w piersi, które
okazało się całkiem niegroźne, księżniczka zgłosiła się na
ostry dyżur do szpitala, w którym pracowała Ali. Młoda pie
lęgniarka tak bardzo spodobała się siostrze króla El Zafiru,
że ta zaproponowała jej pracę w szpitalu, który budował jej
bratanek. Ali nie chciała wyjeżdżać na stałe z Teksasu, ale
zgodziła się wziąć udział w międzynarodowej aukcji na cele
dobroczynne, która odbywała się w El Zafirze.
Choć była zachwycona perspektywą kariery w nowo po
znanym kraju, nie przyjęła propozycji, którą złożyła jej księż
niczka Farrah. Po prostu była wtedy zakochana. To już prze
szłość. Wszystko minęło. Teraz interesowała ją tylko praca.
Skoro nie może mieć miłości, przynajmniej przeżyje wspa
niałą przygodę w egzotycznym kraju.
Nie mogła się jednak pozbyć przykrego wrażenia, że
główny bohater tej przygody stoi właśnie o parę kroków od
niej. Czy dlatego, że ją kiedyś pocałował? Na to wspomnienie
poczuła skurcz żołądka. Ale dałaby głowę, że od tej pory
książę nie pomyślał o niej ani razu. Z pewnością nie pamiętał
nawet jej imienia. Po co miałby pamiętać? Przecież nie po
chodziła z jego sfery. W takim razie dlaczego ją w ogóle
pocałował?
Książę Kamal skończył rozmowę i spojrzał w kierunku Ali.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry, Wasza Wysokość - odpowiedziała, ścis
kając w ręku pióro, aż zbielały kostki na jej dłoni.
Podszedł bliżej, nie spuszczając z niej wzroku. Zapach
jego wody po goleniu unosił się nad oddzielającym ich sto
sem paczek. Czuła ciepło bijące od jego ciała. Jej dłonie
zaczęły się pocić.
- Miło mi panią znów zobaczyć, Aleksandryto.
Ali skrzywiła się.
- Dziękuję. Doceniam pamięć Waszej Wysokości do tak
nieistotnych szczegółów jak imiona, zwłaszcza bardzo wy
dumane.
- Nie zgadzam się. Pani imię jest urocze. Czy nie tak
nazywa się pewien minerał - aleksandryt?
Skinęła głową.
- Owszem. Ale „Ali" jest o wiele prostsze.
- Wprost przeciwnie. To zdrobnienie jest właśnie skom
plikowane.
Wpatrywał się w nią jeszcze przez chwilę, a potem rozej
rzał się wokół.
- Jak się pani podoba szpital?
- Mam powiedzieć jednym słowem? Fantastyczny!
W pierwszym dniu pracy obejrzała cały gmach. Teraz
przypomniała sobie hol przy wejściu z marmurowymi kolu
mnami i korytarzami, recepcję i punkt informacyjny wykła
dane wiśniowym drzewem. Na parterze ulokowano oddział
pomocy doraźnej w nagłych przypadkach, laboratorium
i rentgen. Na pierwszym piętrze znajdowała się administra
cja, a wyżej pokoje pacjentów i znakomicie wyposażony od
dział intensywnej opieki medycznej. Cały budynek Uczył
sześć pięter i był prawdziwym cudem architektury.
- Dobre określenie. Bardzo trafne - odparł, unosząc
w uśmiechu czarną brew.
Z dumą rozejrzał się dokoła. Ali rozumiała jego zachwyt.
Jasno oświetlone stanowisko pielęgniarek było zaprojekto
wane nowocześnie i wygodnie. Wokół mieściły się przytulne
sale porodowe. Na podłodze leżał praktyczny nisko strzyżo
ny dywan, a z holu na prawo przechodziło się do przyjemnie
urządzonych pokojów pacjentek. Ali podziwiała cały gmach,
ale jej największy zachwyt i zdumienie wywoływały pozła
cane windy. Czy to możliwe, żeby do ich budowy użyto
czternastokaratowego złota?
Właściwie dlaczego nie. Rodzina królewska w El Zafirze
miała więcej złota niż król Midas - takie przynajmniej krą
żyły plotki. Luksusowe ozdoby wprawiały Ali w zakłopota
nie, ale mówiono także, że książę nie żałował pieniędzy na
supernowoczesne wyposażenie szpitala. Z uporem zabiegał
o to, by zastosowano w nim najnowsze technologie medycz
ne dorównujące najwyższym standardom światowym. Jego
pragnienie zapewnienia ludziom najdoskonalszej opieki me
dycznej graniczyło wręcz z obsesją. Ali zastanawiała się, jaki
jest tego powód.
Podczas pierwszej wizyty często rozmawiała z ciotką
księcia, ale nigdy nie usłyszała ani słowa na temat obsesji jej
bratanka. Kiedy nie przyjęła propozycji pracy w El Zafirze
złożonej przez ciotkę księcia, Kamal sam próbował ją namó
wić, żeby została. Ale na próżno. Jemu także odmówiła.
Wtedy.
- Ciotka zawiadomiła mnie rano, że pani przyjechała -
powiedział książę, świdrując ją wzrokiem.
- Tydzień temu.
- Czy poznała już pani przełożoną pielęgniarek? - spytał,
marszcząc brwi.
Ali skinęła głową.
- Bardzo mi się spodobała.
- Żałuję, że byliśmy zmuszeni zatrudnić kogoś innego na
stanowisko, które wcześniej proponowaliśmy pani. Ale kiedy
mi pani odmówiła...
- Wasza Wysokość, bardzo się cieszę, że mogłam podjąć
tu pracę. Stanowisko szefowej pielęgniarek na oddziale po
łożniczym to dla mnie wspaniała perspektywa.
- Nie jest pani rozczarowana, że to nie dość ambitne
wyzwanie? O ile pamiętam, to właśnie było dla pani najbar
dziej kuszące. - W jego oczach zabłysnął uśmiech, który
wyrażał tak wiele.
Serce zabiło jej szybciej. Naigrywał się z tego, że on sam
nie był dla niej dość kuszący. Ale nie miała zamiaru zdradzać
mu, jak podziałał na nią jego pocałunek. Zresztą pewnie
dobrze o tym wiedział. W końcu miał reputację międzyna
rodowego playboya.
Wsadziła ręce do kieszeni białego fartucha narzuconego
na zielony uniform.
- Szczerze mówiąc, denerwowałam się trochę przed pod
jęciem tutaj pracy.
- Nie rozumiem. Ma pani znakomite referencje. Ukoń
czyła pani studia pielęgniarskie, prawda?
Ali znów była zaskoczona jego fenomenalną pamięcią
do szczegółów.
- Tak. Ukończyłam pięcioletnie studia na wydziale pie
lęgniarstwa. Ale stopień uniwersytecki nie zastąpi doświad
czenia. Żeby osiągnąć szczyt kariery, potrzebne mi wykształ
cenie i praktyka.
- Już zaplanowała pani sobie przyszłość? - spytał z roz
bawieniem.
Ali wzruszyła ramionami.
- Ukończyłam studia z dobrym wynikiem. Znam się na
swojej pracy. Księżniczka Farrah jest przekonana, że dam
sobie radę. Mam nadzieję, że się nie myli. Ale wydaje mi się,
że zaproponowała mi tę pracę, bo trudno skłonić kogoś, żeby
przeniósł się w tak odległe miejsce. Wiem, że mój wiek może
stanowić pewien problem. Mam dwadzieścia pięć lat i nieła
two mi będzie zdobyć szacunek pielęgniarek, które zapewne
mają znacznie większe doświadczenie.
- Mój ojciec w tym samym wieku wstąpił na tron.
- To co innego.
- Rzeczywiście - odparł Kamal, wkładając ręce do kie
szeni spodni. - Kierowanie zespołem pielęgniarek to przy
tym dziecinna igraszka.
- Oczywiście, ale to i tak duże wyzwanie - powiedziała,
starając się, by nie zabrzmiało to żałośnie.
- Nie mam zamiaru się spierać. I nie lekceważę pani pra
cy. W moim kraju jest za mało specjalistów, którzy mogliby
zatrudnić się w tym szpitalu. To prawda, że nawet za bardzo
dobrą pensję trudno znaleźć zdolnych, wykwalifikowanych
ludzi, którzy chcieliby rzucić wszystko i wyjechać tak dale
ko. Jestem pani bardzo wdzięczny.
Ali nie musiała rezygnować z osobistych planów. Od
śmierci matki rok temu nie miała żadnej rodziny z wyjątkiem
ojca, który przestał się nią interesować dawno temu.
- Cieszę się, że znalazłam ciekawą pracę.
- Moja ciotka jest przekonana, że poradzi pani sobie ze
wszystkim. *
- Księżniczka Farrah jest bardzo uprzejma.
- I niewątpliwie ma większy dar przekonywania niż ja.
W końcu namówiła panią na przyjazd do El Zafiru.
Ali z roztargnieniem obracała w ręku pióro.
- Prawdę mówiąc, sama zmieniłam zdanie. Zadzwoniłam
do niej kilka tygodni temu i spytałam, czy propozycja pracy
jest jeszcze aktualna. Wtedy księżniczka zaproponowała mi
nowe stanowisko.
- Pani narzeczony na pewno bardzo tęskni. - W głosie
księcia kryła się ciekawość.
Ali była zaskoczona. Na litość boską, przecież ten męż
czyzna ma być przyszłym królem. Czy nie ma ważniejszych
spraw na głowie, niż pamiętać, co powiedziała prawie pół
roku temu?
- Mój narzeczony?
- Tak. Tego wieczoru, gdy jechaliśmy na aukcję dobro
czynną, powiedziała pani, że narzeczony nie ucieszyłby się,
gdyby wyjechała pani do pracy na drugi koniec świata.
On ma za dobrą pamięć, pomyślała ponuro Ali. Niestety
po powrocie do domu odkryła, że ona i doktor Turner Ste¬
vens nie mają takich samych planów.
- Prawdę mówiąc, Wasza Wysokość...
- Mów mi Kamal.
Ali zamrugała ze zdziwienia.
- To nie wypada.
- W prywatnej rozmowie, tak jak teraz, to zupełnie do
puszczalne. W końcu to ja o tym decyduję.
- Kamal - powtórzyła, smakując jego imię. Ciekawe, czy
zawsze dostaje wszystko, czego chce. Jeśli tak, to całkiem
przyjemnie być następcą tronu.
Nie miała pojęcia, jaka etykieta obowiązuje na dworze
królewskim. Czy prywatna rozmowa to tylko rozmowa
w cztery oczy? To z pewnością nie będzie się zdarzać często
- jeśli w ogóle.
- Prawdę mówiąc... - zaczęła znów.
- Co takiego?
Ali westchnęła.
- Wiadomość o moich zaręczynach była przedwczesna.
- Ach, tak?
- Odrzuciłam ofertę pracy w El Zafirze, bo myślałam, że
mężczyzna, z którym spotykałam się bardzo długo, chce mi
się oświadczyć.
- I oświadczył się?
Od złości, bólu i zmieszania jej żołądek zawiązał się
w wielki supeł. W pierwszej chwili pomyślała o tym, żeby
skłamać, ale rozmyśliła się. Z kłamstw opowiadanych przy
szłemu królowi na pewno nic dobrego by nie wynikło.
- Tak, oświadczył się. Tylko że nie mnie.
Ciemne brwi ściągnięte nad czarnymi oczami nadały jego
twarzy wyraz męskiej satysfakcji. Już miała mu powiedzieć,
co o tym myśli.
- A więc El Zafir skorzystał na głupocie tego łajdaka.
Trzeba przyznać, że Kamal umiał znaleźć odpowiednie
słowa.
- To miło, że tak myślisz.
- Prawdę mówiąc - powiedział, naśladując ją - znam cię
bardzo dobrze.
Kiedyś stwierdził, że nie przyjechałaby odwiedzić jego
kraju, gdyby propozycja pracy była wykluczona. Chyba nie
zna jej tak dobrze, ale miał rację. Nawet księżniczka Farrah
nie namówiłaby jej do przyjazdu, gdyby ta oferta nie była
interesująca. Czy podświadomie wiedziała, że nie jest jej
pisane to małżeństwo? Ale wtedy nie byłaby tak zaskoczona
zdradą. I nie zabolałoby jej to tak bardzo.
- Jak miło, że jeden wieczór wystarczył ci, żeby mnie tak
dobrze poznać.
Zabrzmiało to bardziej złośliwie, niż myślała. Nie powin
na wyładowywać swojej frustracji na następcy tronu bogate
go i potężnego kraju.
- Co cię tu dziś sprowadza? - spytała, żeby zmienić te
mat. Zawsze to lepsze niż rozmowa o pogodzie.
Uniósł do góry brodę, a jego źrenice zwęziły się.
- Jestem tu codziennie.
W takim razie dlaczego nie spotkała go wcześniej? Może
księżniczka Farrah dopiero teraz powiedziała mu o jej przy
jeździe? Czuła, że się rumieni. Chciała przeżyć przygodę
w egzotycznym kraju, ale nie chodziło jej o romans z męż
czyzną, który całował prawie zaręczoną kobietę. W końcu
nie była taka głupia. Raz już się sparzyła, wystarczy.
- Rozumiem. - Podniosła jedno z pudełek oddzielają
cych ich od siebie. - Miło mi było znów cię zobaczyć, Kamal
Przepraszam, ale mam jeszcze dużo pracy.
Skinął głową.
- Postaram się, żebyś była zadowolona z pobytu w na
szym kraju.
- Dziękuję.
Kiedy się oddalał, żałowała, że jego ramiona są takie
szerokie i ma taki długi krok. Bogacz, biedak, żebrak, zło
dziej - wszystko jedno. Miłość była zawsze trudna. I kropka.
Pewnie nieprędko ich drogi się skrzyżują. On miał rządzić
krajem, a ona kierować pracą pielęgniarek na oddziale po
łożniczym jego szpitala. Poza tym kto powiedział, że przy
goda w El Zafirze to będzie flirt z przystojnym księciem?
Myśl o Ali Matlock nie dawała mu spokoju.
Spotkanie z ministrami finansów i edukacji przeciągało
się zbyt długo. To wszystko przez nią. Ministrowie po kilka
razy powtarzali mu te same informacje. Kamal nie mógł się
skoncentrować, wciąż rozmyślając o atrakcyjnej Amerykan
ce. Za wszelką cenę musi zwalczyć w sobie tę słabość.
Wyszedł ze skrzydła pałacu, w którym mieściło się centrum
biznesowe. Zerknął na zegarek i przyśpieszył kroku, zmie
rzając w stronę skrzydła, w którym mieszkała rodzina króle
wska. Na pewno nie zdąży zobaczyć się z lekarzem, który
miał przyjść na badanie kontrolne do Johary. Była w ósmym
miesiącu ciąży - niefortunny rezultat jej młodzieńczego bun
tu. Po pierwszej ostrej konfrontacji król zaczął ignorować
córkę. A ojciec dziecka zabił się na motocyklu, zanim Kamal
zdążył go dopaść i zmusić, by poślubił jego siostrę. To wtedy
Kamal przyrzekł jej, że zawsze może na niego liczyć.
Do tej pory nie złamał danego słowa, ale dziś nie myślał
zbyt często o Joharze.
Zatrzymał się przed drzwiami jej apartamentu i zapukał.
Kiedy ciotka powiedziała, żeby wszedł, ucieszył się, że star
sza pani dotrzymuje Joharze towarzystwa.
Idąc za głosem kobiet, minął marmurowe foyer i znalazł
się w salonie. Farrah siedziała z dwiema szwagierkami, Pen
ny i Crystal, na półkolistej sofie, która zajmowała sam środek
pokoju.
- Czy doktor już poszedł? - spytał ciotkę.
Farrah spojrzała na niego znad filiżanki z delikatnej por
celany. Była elegancką i atrakcyjną kobietą po pięćdziesiąt
ce, choć mogła uchodzić za znacznie młodszą. Jej czarne
oczy błyszczały inteligencją na pozbawionej zmarszczek
twarzy. Czarne, starannie uczesane i podwinięte do góry wło
sy sięgały do kołnierzyka jej szmaragdowego kostiumu z je
dwabiu.
- Tak.
- Przepraszał, że nie może na ciebie czekać - powiedziała
Penny. - Musiał wracać do szpitala.
Ta drobna, delikatna, jasnowłosa i niebieskooka Amery
kanka przypadła do serca jego młodszemu bratu, gdy podjęła
pracę jako jego asystentka. Rafik, ulubieniec całej rodziny,
był nią oczarowany i szybko wzięli ślub. Choć jej szczupła
figura nic na razie nie zdradzała, jeszcze w tym roku miało
się im urodzić dziecko.
- Przedłużyło mi się spotkanie - wyjaśnił.
- No pewnie - powiedziała z błyskiem w oku Crystal.
- Każda wymówka jest dobra, żeby wykręcić się od babskich
spraw, nieprawdaż?
- Babskich spraw? - zdziwił się.
- No, wiesz. - Jej uśmiech zdradzał, że ma ochotę się
z nim podroczyć. - Opieka prenatalna, niemowlęta, opuch
nięte nogi i zatrzymanie wody w organizmie.
- Ach, tak - powiedział, uśmiechając się niemrawo.
Kiedyś uważał, że włosy Crystal mają bliżej nieokreślony
kolor. Ale teraz, długie i rozpuszczone, połyskiwały miedzia
nymi refleksami. Crystal była zatrudniona jako opiekunka do
dwojga bliźniąt Farika, drugiego brata Kamala, Potem się
zakochali. Patrząc na jej zgrabną sylwetkę, trudno byłoby
odgadnąć, że ona także urodzi dziecko przed końcem roku.
Zazdrość ukłuła go prosto w serce. Nie, to nie ma sensu.
Jego bracia byli dalej w kolejce do tronu. Mogli pozwolić
sobie na miłość. On nie. Żadna słabość nie oderwie go od
obowiązków wobec kraju i narodu. Małżeństwo to dla niego
zwykły obowiązek i nie może być mowy o miłości.
- Gdzie jest Johara? - spytał, rozglądając się.
- W pokoju obok - odparła Farrah, wskazując na sypial
nię jego siostry.
Zza ściany dobiegał cichy i niewyraźny głos kobiecy.
- Co powiedział doktor? - spytał Kamal, spoglądając ba
dawczo na ciotkę.
- Będzie przychodzić co tydzień aż do rozwiązania.
- Dlaczego?
- To standardowa procedura w ostatnim miesiącu ciąży.
- Jej gładkie czoło teraz zmarszczyło się ze zmartwienia.
- Jest tylko jeden niepokojący objaw - trochę za wysokie
ciśnienie krwi. To na razie nie jest nic groźnego, ale doktor
kazał natychmiast dzwonić, jeśli będziemy mieć jakieś pyta
nia czy problemy.
Kamal ponuro skinął głową. Ciąża i poród to najbardziej
naturalne rzeczy na świecie. Chyba że są problemy. Matka
Johary zmarła podczas porodu. Ale nie trzeba myśleć o naj
gorszym. Spojrzał na trzy kobiety siedzące na sofie— dwie
zarumienione w nieomylny sposób.
- A wasze badania?
- W porządku - odparła Penny. - Poranne mdłości już
minęły i czuję się bardzo dobrze.
- Ja też - powiedziała Crystal. - Mam tylko problem
z wagą. Muszę zrezygnować z deserów i jeść więcej białka
- jeśli wybaczysz, że cię zanudzam szczegółami mojej diety.
- Oczywiście. Pięknej kobiecie trzeba przecież wszystko
wybaczyć.
Crystal uśmiechnęła się.
- Jesteś niepoprawnym uwodzicielem, Kamal. Tak jak twój
młodszy brat. Chociaż Farik nie od razu się z tym zdradził.
Penny roześmiała się.
- Bo jeszcze cię tak dobrze nie znał.
To było ciekawe, pomyślał Kamal. Ciotka Farrah pojecha
ła do Nowego Jorku, żeby zaangażować nianię dla dzieci
swojego bratanka. Najchętniej wybrałaby prostą kobietę, któ
ra nie wywołałaby w pałacu zbędnego zamieszania. Wróciła
z dwiema kobietami, które oczarowały braci Kamala. Nagle
uświadomił sobie, że jego ciotka przyjęła także do pracy Ali
Matlock. Ale nie miał zamiaru przejmować się drobiazgami.
Ta kobieta przeszkadzała mu tylko w należytym wypełnianiu
obowiązków.
Już niedługo będzie musiał zapewnić sobie następcę. Jak
najszybciej. Aluzje ojca i ciotki Farrah były coraz częstsze
i coraz mniej zawoalowane.
Crystal westchnęła.
- Czy wiesz, że kiedy po raz pierwszy spotkałam Farika,
powiedział, że piękne kobiety wprowadzają niepotrzebny
zamęt?
- Nie - odparł pospiesznie Kamal. Skąd mogła wiedzieć,
że przed chwilą rozmyślał o tym samym. Ali naprawdę wpro
wadzała w jego głowie zamęt. Na szczęście pracowała
w szpitalu, a nie w pałacu. Mało prawdopodobne, żeby miał
z nią jeszcze bliski kontakt.
Nagle rozległ się kobiecy śmiech i do pokoju weszła, a ra
czej wtoczyła się księżniczka Johara. A za nią - ostatnia ko
bieta, którą Kamal chciałby teraz widzieć - Ali Matlock.
- Braciszku! - Johara podeszła, żeby się przywitać.
Pochylił się i pocałował ją w oba policzki.
- Jak się masz, siostrzyczko?
- Dobrze - odparła, kładąc dłonie na sterczącym brzu
chu. - Czy już wiesz, co doktor powiedział o moim ciśnie
niu? - spytała, mrużąc śliczne ciemne oczy.
- Tak - odparł, spoglądając na Ali.
Wyglądała tak samo jak w szpitalu kilka godzin wcześ
niej. Biały fartuch był narzucony na zielony uniform. Kobiety
w El Zafirze ubierały się dość konserwatywnie: długie ręka
wy, bluzki pod szyję i spódnice sięgające do pół łydki. Ali
miała na sobie strój odpowiedni do wykonywanej pracy. Ale
to, że ubranie zakrywało dosyć szczelnie jej ciało, drażniło
Kamala jeszcze bardziej. Jej kasztanowe włosy, były zacze-
sane do góry, ale kilka kosmyków opadło na policzki i spły-
wało po jej długiej szyi. Duże brązowe oczy z zielono-złoty-
mi cętkami przyglądały mu się z ciekawością.
Sześć miesięcy temu widział, jak ubrała się na bal. Często
o niej później myślał, choć sam nie mógł zrozumieć dlacze
go. W końcu była taką samą kobietą jak inne. Dlaczego więc
nie mógł o niej zapomnieć?
- Znów się spotykamy - powiedział wreszcie.
- Rzeczywiście. Doktor McCullough chciał, żebym przysz
ła z nim tutaj jako pielęgniarka. Potem wrócił do szpitala, a po
nieważ jestem już po dyżurze, księżniczka Johara poprosiła,
żebym została trochę po wizycie domowej. - Rozejrzała się
i roześmiała. - O ile pałac można nazwać domem.
- Kiedy przyszłam tu po raz pierwszy - powiedziała Pen
ny - chciałam sypać za sobą okruchy, żeby się nie zgubić.
- Rozumiem cię - przytaknęła Crystal - ale możecie mi
wierzyć, że spacery dobrze robią na talię.
- Chyba że ma się przed sobą wielki balon - stwierdziła
Johara z żalem.
- Spacery są bardzo zdrowe w twoim stanie, jeśli nie ma
komplikacji. A raczej w waszym stanie - poprawiła się Ali.
- Jeszcze nigdy nie widziałam tylu księżniczek oczekujących
dziecka.
Wszyscy się roześmiali. Kamal także.
- Powinieneś robić to częściej. - Ali przyglądała mu się
uważnie. - Twoi poddam nie uciekaliby z krzykiem z pałacu.
- Nikt nie krzyczy ani nie ucieka na mój widok.
- Czasem trzeba uciec - powiedziała Penny, wstając. -
Mam spotkanie z ministrem edukacji. Powiedz, że usłyszę
jakąś dobrą wiadomość - dodała, spoglądając na Kamala.
- Twój program wczesnej edukacji dla dzieci otrzymał
odpowiednie dofinansowanie.
- Wspaniale. - Wspięła się na palce i pocałowała go
w policzek. - Do zobaczenia na kolacji.
- Zaczekaj - zawołała Crystal, podnosząc się z sofy. - Ja
też muszę iść. Bliźniaki zaraz skończą lekcję rysunków.
Uwielbiam oglądać ich prace. - Pocałowała Kamala w drugi
policzek. - Do widzenia. Bardzo się cieszę, że cię spotkałam,
Ali. Mam nadzieję, że wkrótce znów się zobaczymy.
- Ja także - odparła z uśmiechem Ali.
- Idę z wami. - Ciotka Farrah odstawiła na stolik pustą
filiżankę i wstała. - Dziękuję ci, że przyszłaś, Ali. Gdybyś
miała jakieś problemy w pracy, koniecznie mnie zawiadom.
- Dziękuję, Wasza Wysokość.
Kiedy wyszły, Kamal został sam z dwiema kobietami.
Jedna była w zaawansowanej ciąży, ale ta druga niepokoiła
go znacznie bardziej. Śmiech, który sprowokowała, rozbroił
go nie na długo.
- Ali poprosiła, żebym pokazała jej mój apartament. Tak
się cieszę, że jest tutaj. Doktor mnie przestraszył. Powiedział,
że wysokie ciśnienie podczas ciąży może stanowić zagroże
nie dla dziecka.
- Dla ciebie także - ostrzegła Ali. - Ale nie wywołujmy
wilka z lasu. Najważniejsze to zachować spokój.
- Byłam bardzo spokojna - odparła Johara - dopóki nie
powiedział mi o tych wszystkich okropnych rzeczach, które
mogą spotkać moje dziecko. Ale przy tobie czuję się raźniej.
- Cieszę się.
- Przepraszam was na chwilę. Muszę... Muszę teraz...
- Skorzystać z toalety? - dokończyła za nią Ali.
- Tak! - Johara spojrzała z niepokojem na brata. - Bądź
miły i dotrzymaj Ali towarzystwa.
- Zawsze jestem bardzo miły. - Po raz drugi usłyszał
uwagę, że peszy innych ludzi. A przecież starał się tylko być
uprzejmy.
Siostra bez słowa przewróciła oczami i wyszła, zostawia
jąc go samego z Ali.
- Chcę znać prawdę - powiedział. - Czy to coś poważ
nego z jej ciśnieniem?
- Doktor McCullough bardzo poważnie traktuje ciążę. Ja
również.
- Ja tak samo. Czy mojej siostrze grozi jakieś niebezpie
czeństwo?
- W tej chwili nie. Wszystko, co jej powiedziałam, to
szczera prawda. Nie masz się czym niepokoić.
- Wprost przeciwnie. Kiedy kobieta jest w ciąży, zawsze
należy się niepokoić. Matka Johary zmarła wskutek kompli
kacji porodowych. To się rzadko zdarza, ale tak bywa. Moja
siostra miała wtedy pięć lat.
- Przepraszam - odparła zszokowana Ali. - Nic nie wie
działam.
- To było dawno temu. Ale wróćmy do mojej siostry. Jest
taka młoda - nie ma jeszcze dwudziestu lat. Wydawało mi
się, że to przemawia na jej korzyść.
- Nic podobnego. W tym wieku jest się bardzo narażo
nym na nadciśnienie wywołane ciążą. Bez odpowiedniego
leczenia to może wywołać komplikacje.
- Co w takim razie zrobić? - spytał, próbując zachować
spokój.
- Trzeba dużo odpoczywać. Brać lekarstwa, które prze
pisze lekarz. Opuchlizna jest symptomem...
- Siostrze bardzo puchną nogi w kostkach.
- To normalne. Ale nie powinna puchnąć twarz ani ręce.
Musisz pilnować, czy...
Johara weszła do pokoju z ręką przyciśniętą do pleców.
- Nie mogę uwierzyć, że za parę tygodni będę matką. Tak
bym chciała zobaczyć jak najszybciej moje dziecko. Ale
z drugiej strony bardzo boję się porodu.
- Dasz sobie radę - zapewniła Ali.
- Ciotka Farrah mówi, że to nie boli. Ale sama nie wiem,
czy mam jej wierzyć.
- Ludzie różnie znoszą ból - stwierdziła dyplomatycznie
Ali.
- Ciotka nigdy nie rodziła - rzucił sucho Kamal.
- W takim razie jej zdanie się nie liczy. - Ali objęła wpół
Joharę i poprowadziła ją w kierunku sofy. Potem usiadła przy
dziewczynie. - Ja też nigdy nie rodziłam, ale byłam przy
wielu porodach. Nie mam informacji z pierwszej ręki, ale
mogę opowiedzieć ci moje wrażenia. Jest ból, ale są też
środki, które pomagają go uśmierzyć. W przyszłym tygo
dniu, kiedy przyjdzie doktor, możemy o tym porozmawiać.
Wiedza to potęga. Im więcej się dowiesz, tym będziesz spo
kojniejsza.
- Ja też tak myślę - zgodziła się Johara. - A ty co o tym
sądzisz, Kamal?
- W tym, co mówi Ali, jest dużo sensu. To dobrze wy
kształcona i doświadczona pielęgniarka. Powinnaś się cie
szyć, że zgodziła się przyjechać do nas do pracy.
- Ależ ja się cieszę. Ale chciałabym... - Johara opuściła
głowę, wpatrując się w ręce oparte na kolanach.
- Co, kochanie? - spytał łagodnie.
- Chciałabym, żeby mama tu była.
Kamal zamyślił się. Sam stracił matkę, kiedy miał zale
dwie dziesięć lat. Nie pamiętał, jak to jest, kiedy ma się
kogoś, na kim można polegać. Wtedy ojciec po raz pierwszy
stracił opanowanie i siłę. Pięć t później poślubił matkę Jo
hary, która także zmarła. Utrata drugiej ukochanej żony za
łamała go. Właśnie wtedy Kamal przysiągł sobie, że nie
pozwoli, by miłość uczyniła go tak słabym.
Usiadł obok siostry i uniósł jej brodę.
- Zrobiłbym wszystko, żebyś mogła ją odzyskać.
la
Na delikatnej twarzy Johary malował się smutek.
- Nie mam ojca.
- Ależ masz...
Potrząsnęła głową.
- Nie. Kiedy dowiedział się, że jestem w ciąży, powie
dział, że nie jestem już jego córką. Od tej pory odzywa się
do mnie tylko wtedy, gdy to jest konieczne, i zawsze ze
złością. Nigdy mi nie wybaczy, że przyniosłam mu taki
wstyd. Chyba wolałby, żeby mnie nie było.
Kamal obawiał się, że siostra ma rację.
- Daj mu trochę czasu, Joharo. A póki co pamiętaj, że
zawsze możesz na mnie liczyć.
- Jesteś dla mnie taki dobry. Chciałabym cię o coś popro
sić - powiedziała, biorąc jego dłoń w drobne ręce.
Od dziecka nie opuszczała go na krok. Zawsze patrzyła
w niego jak w obrazek. Kamal bardzo kochał swoją jedyną
siostrę, tę delikatną i piękną kobietę-dziecko, uczuciową
i niezależną.
- Powiedz, czego pragniesz, siostrzyczko, a zaraz to zro
bię. Możesz prosić mnie o wszystko.
- Chcę, żeby Ali przeprowadziła się do pałacu i była ze
mną aż do narodzin dziecka.
Tylko tyle.
ROZDZIAŁ DRUGI
Zamieszkać w pałacu?
Ali nie spodziewała się takiej propozycji. To idiotyczne.
Z wrażenia opadła na pluszową białą sofę. Przecież marzyła
o przygodach. Czy nie dlatego przyjechała do El Zafiru?
A teraz zgodziła się towarzyszyć lekarzowi w wizycie
domowej, a raczej pałacowej. Pokusa zajrzenia do królew
skiej siedziby była kusząca. Ale mieszkać tam przez całą dobę
siedem dni w tygodniu? To chyba za wiele dla zwykłej
dziewczyny z Teksasu. Czułaby się jak papuga na wystawie.
Kamal patrzył obojętnie, nie okazując reakcji na prośbę
siostry. Potem delikatnie ujął jej rękę.
- Czy to naprawdę konieczne, Joharo? Lekarz pałacowy
jest tutaj i...
- On nie jest położnikiem.
- Ali też nie - zdziwił się Kamal.
- Ale ona pracuje z moim lekarzem. Rozumie te sprawy
i mam do niej zaufanie.
- Sprawiasz mi przykrość, kochanie. Jestem twoim bra
tem. Chcę być przy tobie. Myślałem, że czujesz się przy mnie
dobrze. Czy uważasz mnie za mięczaka?
- Jesteś mężczyzną, Kamal.
Co za różnica, pomyślała Ali. Kiedy Kamal zmarszczył
brwi, przestraszyła się, że może powiedziała to na głos albo
odgadł jej myśli, Tak czy inaczej, była na straconej pozycji.
Ale nie odezwał się ani słowem.
Księżniczka oparła głowę na jego ramieniu w pojednaw
czym geście.
- Nie chciałam cię obrazić. Ale w takich chwilach kobieta
woli mieć przy sobie inną kobietę.
- Przecież masz Penny i Crystal - obruszył się. - Jestem
pewien, że chętnie pomogłyby ci we wszystkim.
Johara potrząsnęła głową.
- One niedawno wyszły za mąż i nie mają pojęcia o me
dycynie. Poza tym nie chcę robić im kłopotu.
- To twoje bratowe i wszyscy bardzo troszczymy się
o ciebie.
- Nie mogę zawracać im głowy swoimi sprawami. Po
winny myśleć o własnych mężach i dzieciach.
Ali z ciekawością obserwowała rozmowę księcia z sio
strą. Nigdy wcześniej nie sądziła, że następca tronu może
pocić się lub być zmieszany. O ile jej wzrok nie mylił, tak
właśnie było teraz. Ale na czym polegał problem? Może
chodziło o tę niewidoczną granicę oddzielającą zwykłych
śmiertelników od reprezentantów królewskiego rodu? Kamal
był miły i uprzejmy, ale wolał zachowywać dystans.
Uniosła rękę.
- Przepraszam, ale...
- Może poproszę ciocię Farrah? - Kamal szybko ucało
wał siostrę w czubek głowy. - Nie ma męża ani dzieci i od
śmierci twojej matki traktowała cię jak córkę.
- Ciocia zawsze była dla mnie bardzo dobra. Ale ona nie
ma pojęcia, czym jest ciąża - zaprotestowała Johara. - Sam
tak powiedziałeś.
- Ali też nie - odparł, obrzucając delikwentkę wzrokiem.
Teraz ona zaczęła się wiercić i pocić. To, co rzadko zda
rzało się członkom rodu królewskiego, dla prostaków takich
jak ona było przykrą codziennością. Jak zręcznie wycofać
się, żeby brat i siostra mogli porozmawiać sobie w cztery
oczy? To okropne, że dyskutowali o niej tak, jakby była
nieobecna.
Johara spojrzała na brata wielkimi czarnymi oczami.
- Ali jest pielęgniarką przeszkoloną w przyjmowaniu poro
dów. To dla niej żadna nowość. Ma odpowiednie doświadczenie.
Spałabym spokojniej, gdyby była blisko. A doktor mówił, że
powinnam być spokojna. Dlaczego się wahasz, Kamal?
Dobre pytanie. Ali zastanawiała się nad tym samym. Ka
mal spojrzał na nią nieprzeniknionym wzrokiem.
- Ali przejechała pół świata i dopiero co zadomowiła się
u siebie - powiedział. - Niegrzecznie byłoby zmuszać ją,
żeby znów przeżywała jakieś zmiany. Poza tym pałac jest
bardziej oddalony od szpitala.
- To tylko pięć minut drogi - zaprotestowała Johara. -
Najwyżej dziesięć.
To samo chciała powiedzieć Ali.
- Zrozum, siostrzyczko, że nie wypada narzucać komuś
swojej woli. Naprawdę masz kogo poprosić o pomoc.
- Czy nie możemy jej chociaż spytać?
Kamal pochylił się i pocałował siostrę w policzek.
- Chyba powinnaś trochę odpocząć. Wyglądasz na zmę
czoną.
- To prawda - zgodziła się.
- Sam się wszystkim zajmę. Połóż się. Nic ci się nie
stanie. Będę czuwał nad wszystkim.
Johara skinęła głową.
- Dziękuję, że tu przyszłaś, Ali.
Kiedy siostra wyszła, Kamal wstał i okrążył stolik do
kawy pokryty szklanym blatem.
- Przepraszam, jeśli prośba mojej siostry wprawiła cię
w zakłopotanie.
To nie prośba, tylko zachowanie Kamala wywołało nie
pokój Ali. Ale chyba nie wypadało tego powiedzieć następcy
tronu. Zwłaszcza że szpital, w którym miała pracować, był
oczkiem w głowie księcia. Jeśli nie spodoba mu się jej po
stawa i zechce ją zwolnić, kto powie mu, że nie ma prawa
tego zrobić?
Oczywiście jej świat nie zawaliłby się od tego, ale z pew
nością utrudniłoby to rozwój jej kariery. No i gdzie indziej
miałaby szansę przeżyć taką przygodę jak tutaj? Powinna
grzecznie podziękować i przeprosić, że nie może przenieść
się do pałacu, ale korciło ją, żeby podroczyć się z Kamalem.
- Twoja siostra nie ma za co mnie przepraszać.
Uniósł ciemną brew.
- Czy to znaczy, że ja zrobiłem coś niestosownego?
Wolała wykręcić się od bezpośredniej odpowiedzi.
- Księżniczka Johara jest bardzo młoda. Boi się, bo to jej
pierwsza ciąża. Powiedziała tylko, że chce, żebym z nią za
mieszkała. Nie sprawiło mi to przykrości. Nie wiem za to,
jak mam rozumieć twoją reakcję. Dlaczego nie chcesz, że
bym się tu przeniosła?
- Nie mam nic przeciwko temu. Próbowałem tylko
uświadomić siostrze, że nie może wymagać, żeby ktoś speł
niał jej kaprysy. Nie wszyscy będą mieli odwagę przeciwsta
wić się królewskiej prośbie.
- Nie martw się o mnie. Jestem odważna i nie boję się
odmówić - skłamała.
- W takim razie powiem jej, że nie możesz zamieszkać
w pałacu do chwili narodzin jej dziecka.;
Był tak zadowolony z siebie, że Ali ogarnęła złość.
- Nie to miałam na myśli. Mogę przyjąć to zaproszenie,
tylko nie jestem pewna, czy mam na to ochotę.
Z satysfakcją obserwowała jego zaskoczoną minę.
- Ach tak?
- Wydaje ci się, że najlepiej wiesz, co chcę zrobić. - Gdzie
podziała się jej uprzejmość? I skąd się wzięła ta zjadliwość? To
wszystko przez jego postawę, pomyślała. - Jeśli chcesz znać
moją odpowiedź, dlaczego mnie nie spytasz?
Do licha! Jeśli będzie miała ochotę zamieszkać w pałacu
z jego siostrą, to nic jej przed tym nie powstrzyma!
Jego ciemne brwi uniosły się znacząco. Wstał i wyprosto
wał się, rozstawiając lekko stopy. Przypominał wojownika
świętującego swe zwycięstwo. Do twarzy było mu w tej po
zie. Ale z całą pewnością chciał podkreślić, że to on tu rządzi
i wcale nie czuje się speszony.
- Jak sobie życzysz - odparł aksamitnym głosem. - Czy
zgodzisz się zamieszkać w pałacu z moją siostrą, dopóki nie
urodzi dziecka? Zapewniam cię, że nawet jeśli odmówisz,
Johara będzie miała zapewnioną troskliwą opiekę.
Wszystko jasne. Chciał, żeby odmówiła. O, nie! Sama jest
panią swego losu i nikt nie będzie podejmować za nią decyzji.
- Z przyjemnością przyjmę zaproszenie księżniczki Johary.
Źrenice jego oczu zwęziły się, a usta zacisnęły się w wą
ską kreskę. Ali zrozumiała w jednej chwili - był pewien, że
odmówi. Nie chciał, żeby mieszkała w królewskim pałacu.
Dlaczego miałby tego chcieć? Cóż ona sobą reprezentowała?
Nic nie znaczyła nawet dla własnego ojca, który porzucił ją
i matkę, żeby poślubić kobietę o wyższej pozycji społecznej.
Ale to nieistotne. Nawet jeśli Kamal znał tę historię, nie
miało to związku z obecną sytuacją. O co mu chodziło? Pałac
był tak olbrzymi, że wcale nie musieli się spotykać. Nagle
uświadomiła sobie, jak bardzo pragnęłaby tu zostać. To do
piero byłaby przygoda!
- Czy mojej siostrze grozi jakieś niebezpieczeństwo? -
spytał Kamal z niepokojem.
Teresa Southwick Królewski dar
ROZDZIAŁ PIERWSZY Równie łatwo jest pokochać bogatego mężczyznę, jak i biedaka. Jeśli tylko ktoś pragnie się zakochać. Ali Matlock tego nie chciała. Przynajmniej nie teraz. Po stanowiła zapomnieć o romansach i skoncentrować się na karierze zawodowej. Dlatego przemierzyła pół świata z ro dzinnego Teksasu, żeby zdobyć pracę, o jakiej marzyła przez całe życie. Pracowała teraz w szpitalu zbudowanym przez szejka, który z pewnością nie zaliczał się do biedaków. Za rabiała trzy razy tyle co pielęgniarka w USA. Ale najbardziej cieszyła się z tego, że będzie mogła zwiedzić tajemniczy i magiczny kraj - El Zafir. Kiedy robiła inwentaryzację na stanowisku pielęgniarek, usłyszała, jak niemal bezszelestnie otwierają się drzwi od windy. Kamal Hassan, następca tronu w El Zafirze, szejk, o którym przed chwilą myślała, wysiadł z windy. W eleganc kim markowym garniturze prezentował się wspaniale. Pra wdopodobnie i bez niego także. Oczywiście nigdy tego osobiście nie sprawdziła, choć pięć miesięcy temu pocałował ją w blasku księżyca w pałacowym ogrodzie. Ale życie nauczyło ją, żeby strzec się mężczyzn - zwłaszcza tych, którzy uwodzą kobietę związaną z innym mężczyzną. Zatrzymał się, żeby zamienić parę słów z jednym z robot ników dokonujących drobnych poprawek w niedawno otwartym szpitalu, i dzięki temu miała okazję mu się przyj-
rzeć. Ciemnowłosy, starannie uczesany, miał ponad metr osiemdziesiąt pięć centymetrów wzrostu i był bardzo przy stojny. Czarne, błyszczące oczy, prosty, arystokratyczny nos, mocno zarysowane kości policzkowe, oliwkowa cera. Serce zabiło jej mocniej na widok jego kształtnych ust, bo przypo mniała sobie tamten pocałunek. Powinna mieć się na bacz ności przed książętami w eleganckich garniturach. W styczniu poznała jego przemiłą ciotkę, księżniczkę Far rah Hassan, która przyjechała do Teksasu na zaproszenie Sama Prescotta, prezesa firmy Prescott International i przy jaciela rodziny królewskiej. Z powodu kłucia w piersi, które okazało się całkiem niegroźne, księżniczka zgłosiła się na ostry dyżur do szpitala, w którym pracowała Ali. Młoda pie lęgniarka tak bardzo spodobała się siostrze króla El Zafiru, że ta zaproponowała jej pracę w szpitalu, który budował jej bratanek. Ali nie chciała wyjeżdżać na stałe z Teksasu, ale zgodziła się wziąć udział w międzynarodowej aukcji na cele dobroczynne, która odbywała się w El Zafirze. Choć była zachwycona perspektywą kariery w nowo po znanym kraju, nie przyjęła propozycji, którą złożyła jej księż niczka Farrah. Po prostu była wtedy zakochana. To już prze szłość. Wszystko minęło. Teraz interesowała ją tylko praca. Skoro nie może mieć miłości, przynajmniej przeżyje wspa niałą przygodę w egzotycznym kraju. Nie mogła się jednak pozbyć przykrego wrażenia, że główny bohater tej przygody stoi właśnie o parę kroków od niej. Czy dlatego, że ją kiedyś pocałował? Na to wspomnienie poczuła skurcz żołądka. Ale dałaby głowę, że od tej pory książę nie pomyślał o niej ani razu. Z pewnością nie pamiętał nawet jej imienia. Po co miałby pamiętać? Przecież nie po chodziła z jego sfery. W takim razie dlaczego ją w ogóle pocałował?
Książę Kamal skończył rozmowę i spojrzał w kierunku Ali. - Dzień dobry. - Dzień dobry, Wasza Wysokość - odpowiedziała, ścis kając w ręku pióro, aż zbielały kostki na jej dłoni. Podszedł bliżej, nie spuszczając z niej wzroku. Zapach jego wody po goleniu unosił się nad oddzielającym ich sto sem paczek. Czuła ciepło bijące od jego ciała. Jej dłonie zaczęły się pocić. - Miło mi panią znów zobaczyć, Aleksandryto. Ali skrzywiła się. - Dziękuję. Doceniam pamięć Waszej Wysokości do tak nieistotnych szczegółów jak imiona, zwłaszcza bardzo wy dumane. - Nie zgadzam się. Pani imię jest urocze. Czy nie tak nazywa się pewien minerał - aleksandryt? Skinęła głową. - Owszem. Ale „Ali" jest o wiele prostsze. - Wprost przeciwnie. To zdrobnienie jest właśnie skom plikowane. Wpatrywał się w nią jeszcze przez chwilę, a potem rozej rzał się wokół. - Jak się pani podoba szpital? - Mam powiedzieć jednym słowem? Fantastyczny! W pierwszym dniu pracy obejrzała cały gmach. Teraz przypomniała sobie hol przy wejściu z marmurowymi kolu mnami i korytarzami, recepcję i punkt informacyjny wykła dane wiśniowym drzewem. Na parterze ulokowano oddział pomocy doraźnej w nagłych przypadkach, laboratorium i rentgen. Na pierwszym piętrze znajdowała się administra cja, a wyżej pokoje pacjentów i znakomicie wyposażony od dział intensywnej opieki medycznej. Cały budynek Uczył sześć pięter i był prawdziwym cudem architektury.
- Dobre określenie. Bardzo trafne - odparł, unosząc w uśmiechu czarną brew. Z dumą rozejrzał się dokoła. Ali rozumiała jego zachwyt. Jasno oświetlone stanowisko pielęgniarek było zaprojekto wane nowocześnie i wygodnie. Wokół mieściły się przytulne sale porodowe. Na podłodze leżał praktyczny nisko strzyżo ny dywan, a z holu na prawo przechodziło się do przyjemnie urządzonych pokojów pacjentek. Ali podziwiała cały gmach, ale jej największy zachwyt i zdumienie wywoływały pozła cane windy. Czy to możliwe, żeby do ich budowy użyto czternastokaratowego złota? Właściwie dlaczego nie. Rodzina królewska w El Zafirze miała więcej złota niż król Midas - takie przynajmniej krą żyły plotki. Luksusowe ozdoby wprawiały Ali w zakłopota nie, ale mówiono także, że książę nie żałował pieniędzy na supernowoczesne wyposażenie szpitala. Z uporem zabiegał o to, by zastosowano w nim najnowsze technologie medycz ne dorównujące najwyższym standardom światowym. Jego pragnienie zapewnienia ludziom najdoskonalszej opieki me dycznej graniczyło wręcz z obsesją. Ali zastanawiała się, jaki jest tego powód. Podczas pierwszej wizyty często rozmawiała z ciotką księcia, ale nigdy nie usłyszała ani słowa na temat obsesji jej bratanka. Kiedy nie przyjęła propozycji pracy w El Zafirze złożonej przez ciotkę księcia, Kamal sam próbował ją namó wić, żeby została. Ale na próżno. Jemu także odmówiła. Wtedy. - Ciotka zawiadomiła mnie rano, że pani przyjechała - powiedział książę, świdrując ją wzrokiem. - Tydzień temu. - Czy poznała już pani przełożoną pielęgniarek? - spytał, marszcząc brwi.
Ali skinęła głową. - Bardzo mi się spodobała. - Żałuję, że byliśmy zmuszeni zatrudnić kogoś innego na stanowisko, które wcześniej proponowaliśmy pani. Ale kiedy mi pani odmówiła... - Wasza Wysokość, bardzo się cieszę, że mogłam podjąć tu pracę. Stanowisko szefowej pielęgniarek na oddziale po łożniczym to dla mnie wspaniała perspektywa. - Nie jest pani rozczarowana, że to nie dość ambitne wyzwanie? O ile pamiętam, to właśnie było dla pani najbar dziej kuszące. - W jego oczach zabłysnął uśmiech, który wyrażał tak wiele. Serce zabiło jej szybciej. Naigrywał się z tego, że on sam nie był dla niej dość kuszący. Ale nie miała zamiaru zdradzać mu, jak podziałał na nią jego pocałunek. Zresztą pewnie dobrze o tym wiedział. W końcu miał reputację międzyna rodowego playboya. Wsadziła ręce do kieszeni białego fartucha narzuconego na zielony uniform. - Szczerze mówiąc, denerwowałam się trochę przed pod jęciem tutaj pracy. - Nie rozumiem. Ma pani znakomite referencje. Ukoń czyła pani studia pielęgniarskie, prawda? Ali znów była zaskoczona jego fenomenalną pamięcią do szczegółów. - Tak. Ukończyłam pięcioletnie studia na wydziale pie lęgniarstwa. Ale stopień uniwersytecki nie zastąpi doświad czenia. Żeby osiągnąć szczyt kariery, potrzebne mi wykształ cenie i praktyka. - Już zaplanowała pani sobie przyszłość? - spytał z roz bawieniem. Ali wzruszyła ramionami.
- Ukończyłam studia z dobrym wynikiem. Znam się na swojej pracy. Księżniczka Farrah jest przekonana, że dam sobie radę. Mam nadzieję, że się nie myli. Ale wydaje mi się, że zaproponowała mi tę pracę, bo trudno skłonić kogoś, żeby przeniósł się w tak odległe miejsce. Wiem, że mój wiek może stanowić pewien problem. Mam dwadzieścia pięć lat i nieła two mi będzie zdobyć szacunek pielęgniarek, które zapewne mają znacznie większe doświadczenie. - Mój ojciec w tym samym wieku wstąpił na tron. - To co innego. - Rzeczywiście - odparł Kamal, wkładając ręce do kie szeni spodni. - Kierowanie zespołem pielęgniarek to przy tym dziecinna igraszka. - Oczywiście, ale to i tak duże wyzwanie - powiedziała, starając się, by nie zabrzmiało to żałośnie. - Nie mam zamiaru się spierać. I nie lekceważę pani pra cy. W moim kraju jest za mało specjalistów, którzy mogliby zatrudnić się w tym szpitalu. To prawda, że nawet za bardzo dobrą pensję trudno znaleźć zdolnych, wykwalifikowanych ludzi, którzy chcieliby rzucić wszystko i wyjechać tak dale ko. Jestem pani bardzo wdzięczny. Ali nie musiała rezygnować z osobistych planów. Od śmierci matki rok temu nie miała żadnej rodziny z wyjątkiem ojca, który przestał się nią interesować dawno temu. - Cieszę się, że znalazłam ciekawą pracę. - Moja ciotka jest przekonana, że poradzi pani sobie ze wszystkim. * - Księżniczka Farrah jest bardzo uprzejma. - I niewątpliwie ma większy dar przekonywania niż ja. W końcu namówiła panią na przyjazd do El Zafiru. Ali z roztargnieniem obracała w ręku pióro. - Prawdę mówiąc, sama zmieniłam zdanie. Zadzwoniłam
do niej kilka tygodni temu i spytałam, czy propozycja pracy jest jeszcze aktualna. Wtedy księżniczka zaproponowała mi nowe stanowisko. - Pani narzeczony na pewno bardzo tęskni. - W głosie księcia kryła się ciekawość. Ali była zaskoczona. Na litość boską, przecież ten męż czyzna ma być przyszłym królem. Czy nie ma ważniejszych spraw na głowie, niż pamiętać, co powiedziała prawie pół roku temu? - Mój narzeczony? - Tak. Tego wieczoru, gdy jechaliśmy na aukcję dobro czynną, powiedziała pani, że narzeczony nie ucieszyłby się, gdyby wyjechała pani do pracy na drugi koniec świata. On ma za dobrą pamięć, pomyślała ponuro Ali. Niestety po powrocie do domu odkryła, że ona i doktor Turner Ste¬ vens nie mają takich samych planów. - Prawdę mówiąc, Wasza Wysokość... - Mów mi Kamal. Ali zamrugała ze zdziwienia. - To nie wypada. - W prywatnej rozmowie, tak jak teraz, to zupełnie do puszczalne. W końcu to ja o tym decyduję. - Kamal - powtórzyła, smakując jego imię. Ciekawe, czy zawsze dostaje wszystko, czego chce. Jeśli tak, to całkiem przyjemnie być następcą tronu. Nie miała pojęcia, jaka etykieta obowiązuje na dworze królewskim. Czy prywatna rozmowa to tylko rozmowa w cztery oczy? To z pewnością nie będzie się zdarzać często - jeśli w ogóle. - Prawdę mówiąc... - zaczęła znów. - Co takiego? Ali westchnęła.
- Wiadomość o moich zaręczynach była przedwczesna. - Ach, tak? - Odrzuciłam ofertę pracy w El Zafirze, bo myślałam, że mężczyzna, z którym spotykałam się bardzo długo, chce mi się oświadczyć. - I oświadczył się? Od złości, bólu i zmieszania jej żołądek zawiązał się w wielki supeł. W pierwszej chwili pomyślała o tym, żeby skłamać, ale rozmyśliła się. Z kłamstw opowiadanych przy szłemu królowi na pewno nic dobrego by nie wynikło. - Tak, oświadczył się. Tylko że nie mnie. Ciemne brwi ściągnięte nad czarnymi oczami nadały jego twarzy wyraz męskiej satysfakcji. Już miała mu powiedzieć, co o tym myśli. - A więc El Zafir skorzystał na głupocie tego łajdaka. Trzeba przyznać, że Kamal umiał znaleźć odpowiednie słowa. - To miło, że tak myślisz. - Prawdę mówiąc - powiedział, naśladując ją - znam cię bardzo dobrze. Kiedyś stwierdził, że nie przyjechałaby odwiedzić jego kraju, gdyby propozycja pracy była wykluczona. Chyba nie zna jej tak dobrze, ale miał rację. Nawet księżniczka Farrah nie namówiłaby jej do przyjazdu, gdyby ta oferta nie była interesująca. Czy podświadomie wiedziała, że nie jest jej pisane to małżeństwo? Ale wtedy nie byłaby tak zaskoczona zdradą. I nie zabolałoby jej to tak bardzo. - Jak miło, że jeden wieczór wystarczył ci, żeby mnie tak dobrze poznać. Zabrzmiało to bardziej złośliwie, niż myślała. Nie powin na wyładowywać swojej frustracji na następcy tronu bogate go i potężnego kraju.
- Co cię tu dziś sprowadza? - spytała, żeby zmienić te mat. Zawsze to lepsze niż rozmowa o pogodzie. Uniósł do góry brodę, a jego źrenice zwęziły się. - Jestem tu codziennie. W takim razie dlaczego nie spotkała go wcześniej? Może księżniczka Farrah dopiero teraz powiedziała mu o jej przy jeździe? Czuła, że się rumieni. Chciała przeżyć przygodę w egzotycznym kraju, ale nie chodziło jej o romans z męż czyzną, który całował prawie zaręczoną kobietę. W końcu nie była taka głupia. Raz już się sparzyła, wystarczy. - Rozumiem. - Podniosła jedno z pudełek oddzielają cych ich od siebie. - Miło mi było znów cię zobaczyć, Kamal Przepraszam, ale mam jeszcze dużo pracy. Skinął głową. - Postaram się, żebyś była zadowolona z pobytu w na szym kraju. - Dziękuję. Kiedy się oddalał, żałowała, że jego ramiona są takie szerokie i ma taki długi krok. Bogacz, biedak, żebrak, zło dziej - wszystko jedno. Miłość była zawsze trudna. I kropka. Pewnie nieprędko ich drogi się skrzyżują. On miał rządzić krajem, a ona kierować pracą pielęgniarek na oddziale po łożniczym jego szpitala. Poza tym kto powiedział, że przy goda w El Zafirze to będzie flirt z przystojnym księciem? Myśl o Ali Matlock nie dawała mu spokoju. Spotkanie z ministrami finansów i edukacji przeciągało się zbyt długo. To wszystko przez nią. Ministrowie po kilka razy powtarzali mu te same informacje. Kamal nie mógł się skoncentrować, wciąż rozmyślając o atrakcyjnej Amerykan ce. Za wszelką cenę musi zwalczyć w sobie tę słabość. Wyszedł ze skrzydła pałacu, w którym mieściło się centrum
biznesowe. Zerknął na zegarek i przyśpieszył kroku, zmie rzając w stronę skrzydła, w którym mieszkała rodzina króle wska. Na pewno nie zdąży zobaczyć się z lekarzem, który miał przyjść na badanie kontrolne do Johary. Była w ósmym miesiącu ciąży - niefortunny rezultat jej młodzieńczego bun tu. Po pierwszej ostrej konfrontacji król zaczął ignorować córkę. A ojciec dziecka zabił się na motocyklu, zanim Kamal zdążył go dopaść i zmusić, by poślubił jego siostrę. To wtedy Kamal przyrzekł jej, że zawsze może na niego liczyć. Do tej pory nie złamał danego słowa, ale dziś nie myślał zbyt często o Joharze. Zatrzymał się przed drzwiami jej apartamentu i zapukał. Kiedy ciotka powiedziała, żeby wszedł, ucieszył się, że star sza pani dotrzymuje Joharze towarzystwa. Idąc za głosem kobiet, minął marmurowe foyer i znalazł się w salonie. Farrah siedziała z dwiema szwagierkami, Pen ny i Crystal, na półkolistej sofie, która zajmowała sam środek pokoju. - Czy doktor już poszedł? - spytał ciotkę. Farrah spojrzała na niego znad filiżanki z delikatnej por celany. Była elegancką i atrakcyjną kobietą po pięćdziesiąt ce, choć mogła uchodzić za znacznie młodszą. Jej czarne oczy błyszczały inteligencją na pozbawionej zmarszczek twarzy. Czarne, starannie uczesane i podwinięte do góry wło sy sięgały do kołnierzyka jej szmaragdowego kostiumu z je dwabiu. - Tak. - Przepraszał, że nie może na ciebie czekać - powiedziała Penny. - Musiał wracać do szpitala. Ta drobna, delikatna, jasnowłosa i niebieskooka Amery kanka przypadła do serca jego młodszemu bratu, gdy podjęła pracę jako jego asystentka. Rafik, ulubieniec całej rodziny,
był nią oczarowany i szybko wzięli ślub. Choć jej szczupła figura nic na razie nie zdradzała, jeszcze w tym roku miało się im urodzić dziecko. - Przedłużyło mi się spotkanie - wyjaśnił. - No pewnie - powiedziała z błyskiem w oku Crystal. - Każda wymówka jest dobra, żeby wykręcić się od babskich spraw, nieprawdaż? - Babskich spraw? - zdziwił się. - No, wiesz. - Jej uśmiech zdradzał, że ma ochotę się z nim podroczyć. - Opieka prenatalna, niemowlęta, opuch nięte nogi i zatrzymanie wody w organizmie. - Ach, tak - powiedział, uśmiechając się niemrawo. Kiedyś uważał, że włosy Crystal mają bliżej nieokreślony kolor. Ale teraz, długie i rozpuszczone, połyskiwały miedzia nymi refleksami. Crystal była zatrudniona jako opiekunka do dwojga bliźniąt Farika, drugiego brata Kamala, Potem się zakochali. Patrząc na jej zgrabną sylwetkę, trudno byłoby odgadnąć, że ona także urodzi dziecko przed końcem roku. Zazdrość ukłuła go prosto w serce. Nie, to nie ma sensu. Jego bracia byli dalej w kolejce do tronu. Mogli pozwolić sobie na miłość. On nie. Żadna słabość nie oderwie go od obowiązków wobec kraju i narodu. Małżeństwo to dla niego zwykły obowiązek i nie może być mowy o miłości. - Gdzie jest Johara? - spytał, rozglądając się. - W pokoju obok - odparła Farrah, wskazując na sypial nię jego siostry. Zza ściany dobiegał cichy i niewyraźny głos kobiecy. - Co powiedział doktor? - spytał Kamal, spoglądając ba dawczo na ciotkę. - Będzie przychodzić co tydzień aż do rozwiązania. - Dlaczego? - To standardowa procedura w ostatnim miesiącu ciąży.
- Jej gładkie czoło teraz zmarszczyło się ze zmartwienia. - Jest tylko jeden niepokojący objaw - trochę za wysokie ciśnienie krwi. To na razie nie jest nic groźnego, ale doktor kazał natychmiast dzwonić, jeśli będziemy mieć jakieś pyta nia czy problemy. Kamal ponuro skinął głową. Ciąża i poród to najbardziej naturalne rzeczy na świecie. Chyba że są problemy. Matka Johary zmarła podczas porodu. Ale nie trzeba myśleć o naj gorszym. Spojrzał na trzy kobiety siedzące na sofie— dwie zarumienione w nieomylny sposób. - A wasze badania? - W porządku - odparła Penny. - Poranne mdłości już minęły i czuję się bardzo dobrze. - Ja też - powiedziała Crystal. - Mam tylko problem z wagą. Muszę zrezygnować z deserów i jeść więcej białka - jeśli wybaczysz, że cię zanudzam szczegółami mojej diety. - Oczywiście. Pięknej kobiecie trzeba przecież wszystko wybaczyć. Crystal uśmiechnęła się. - Jesteś niepoprawnym uwodzicielem, Kamal. Tak jak twój młodszy brat. Chociaż Farik nie od razu się z tym zdradził. Penny roześmiała się. - Bo jeszcze cię tak dobrze nie znał. To było ciekawe, pomyślał Kamal. Ciotka Farrah pojecha ła do Nowego Jorku, żeby zaangażować nianię dla dzieci swojego bratanka. Najchętniej wybrałaby prostą kobietę, któ ra nie wywołałaby w pałacu zbędnego zamieszania. Wróciła z dwiema kobietami, które oczarowały braci Kamala. Nagle uświadomił sobie, że jego ciotka przyjęła także do pracy Ali Matlock. Ale nie miał zamiaru przejmować się drobiazgami. Ta kobieta przeszkadzała mu tylko w należytym wypełnianiu obowiązków.
Już niedługo będzie musiał zapewnić sobie następcę. Jak najszybciej. Aluzje ojca i ciotki Farrah były coraz częstsze i coraz mniej zawoalowane. Crystal westchnęła. - Czy wiesz, że kiedy po raz pierwszy spotkałam Farika, powiedział, że piękne kobiety wprowadzają niepotrzebny zamęt? - Nie - odparł pospiesznie Kamal. Skąd mogła wiedzieć, że przed chwilą rozmyślał o tym samym. Ali naprawdę wpro wadzała w jego głowie zamęt. Na szczęście pracowała w szpitalu, a nie w pałacu. Mało prawdopodobne, żeby miał z nią jeszcze bliski kontakt. Nagle rozległ się kobiecy śmiech i do pokoju weszła, a ra czej wtoczyła się księżniczka Johara. A za nią - ostatnia ko bieta, którą Kamal chciałby teraz widzieć - Ali Matlock. - Braciszku! - Johara podeszła, żeby się przywitać. Pochylił się i pocałował ją w oba policzki. - Jak się masz, siostrzyczko? - Dobrze - odparła, kładąc dłonie na sterczącym brzu chu. - Czy już wiesz, co doktor powiedział o moim ciśnie niu? - spytała, mrużąc śliczne ciemne oczy. - Tak - odparł, spoglądając na Ali. Wyglądała tak samo jak w szpitalu kilka godzin wcześ niej. Biały fartuch był narzucony na zielony uniform. Kobiety w El Zafirze ubierały się dość konserwatywnie: długie ręka wy, bluzki pod szyję i spódnice sięgające do pół łydki. Ali miała na sobie strój odpowiedni do wykonywanej pracy. Ale to, że ubranie zakrywało dosyć szczelnie jej ciało, drażniło Kamala jeszcze bardziej. Jej kasztanowe włosy, były zacze- sane do góry, ale kilka kosmyków opadło na policzki i spły- wało po jej długiej szyi. Duże brązowe oczy z zielono-złoty- mi cętkami przyglądały mu się z ciekawością.
Sześć miesięcy temu widział, jak ubrała się na bal. Często o niej później myślał, choć sam nie mógł zrozumieć dlacze go. W końcu była taką samą kobietą jak inne. Dlaczego więc nie mógł o niej zapomnieć? - Znów się spotykamy - powiedział wreszcie. - Rzeczywiście. Doktor McCullough chciał, żebym przysz ła z nim tutaj jako pielęgniarka. Potem wrócił do szpitala, a po nieważ jestem już po dyżurze, księżniczka Johara poprosiła, żebym została trochę po wizycie domowej. - Rozejrzała się i roześmiała. - O ile pałac można nazwać domem. - Kiedy przyszłam tu po raz pierwszy - powiedziała Pen ny - chciałam sypać za sobą okruchy, żeby się nie zgubić. - Rozumiem cię - przytaknęła Crystal - ale możecie mi wierzyć, że spacery dobrze robią na talię. - Chyba że ma się przed sobą wielki balon - stwierdziła Johara z żalem. - Spacery są bardzo zdrowe w twoim stanie, jeśli nie ma komplikacji. A raczej w waszym stanie - poprawiła się Ali. - Jeszcze nigdy nie widziałam tylu księżniczek oczekujących dziecka. Wszyscy się roześmiali. Kamal także. - Powinieneś robić to częściej. - Ali przyglądała mu się uważnie. - Twoi poddam nie uciekaliby z krzykiem z pałacu. - Nikt nie krzyczy ani nie ucieka na mój widok. - Czasem trzeba uciec - powiedziała Penny, wstając. - Mam spotkanie z ministrem edukacji. Powiedz, że usłyszę jakąś dobrą wiadomość - dodała, spoglądając na Kamala. - Twój program wczesnej edukacji dla dzieci otrzymał odpowiednie dofinansowanie. - Wspaniale. - Wspięła się na palce i pocałowała go w policzek. - Do zobaczenia na kolacji. - Zaczekaj - zawołała Crystal, podnosząc się z sofy. - Ja
też muszę iść. Bliźniaki zaraz skończą lekcję rysunków. Uwielbiam oglądać ich prace. - Pocałowała Kamala w drugi policzek. - Do widzenia. Bardzo się cieszę, że cię spotkałam, Ali. Mam nadzieję, że wkrótce znów się zobaczymy. - Ja także - odparła z uśmiechem Ali. - Idę z wami. - Ciotka Farrah odstawiła na stolik pustą filiżankę i wstała. - Dziękuję ci, że przyszłaś, Ali. Gdybyś miała jakieś problemy w pracy, koniecznie mnie zawiadom. - Dziękuję, Wasza Wysokość. Kiedy wyszły, Kamal został sam z dwiema kobietami. Jedna była w zaawansowanej ciąży, ale ta druga niepokoiła go znacznie bardziej. Śmiech, który sprowokowała, rozbroił go nie na długo. - Ali poprosiła, żebym pokazała jej mój apartament. Tak się cieszę, że jest tutaj. Doktor mnie przestraszył. Powiedział, że wysokie ciśnienie podczas ciąży może stanowić zagroże nie dla dziecka. - Dla ciebie także - ostrzegła Ali. - Ale nie wywołujmy wilka z lasu. Najważniejsze to zachować spokój. - Byłam bardzo spokojna - odparła Johara - dopóki nie powiedział mi o tych wszystkich okropnych rzeczach, które mogą spotkać moje dziecko. Ale przy tobie czuję się raźniej. - Cieszę się. - Przepraszam was na chwilę. Muszę... Muszę teraz... - Skorzystać z toalety? - dokończyła za nią Ali. - Tak! - Johara spojrzała z niepokojem na brata. - Bądź miły i dotrzymaj Ali towarzystwa. - Zawsze jestem bardzo miły. - Po raz drugi usłyszał uwagę, że peszy innych ludzi. A przecież starał się tylko być uprzejmy. Siostra bez słowa przewróciła oczami i wyszła, zostawia jąc go samego z Ali.
- Chcę znać prawdę - powiedział. - Czy to coś poważ nego z jej ciśnieniem? - Doktor McCullough bardzo poważnie traktuje ciążę. Ja również. - Ja tak samo. Czy mojej siostrze grozi jakieś niebezpie czeństwo? - W tej chwili nie. Wszystko, co jej powiedziałam, to szczera prawda. Nie masz się czym niepokoić. - Wprost przeciwnie. Kiedy kobieta jest w ciąży, zawsze należy się niepokoić. Matka Johary zmarła wskutek kompli kacji porodowych. To się rzadko zdarza, ale tak bywa. Moja siostra miała wtedy pięć lat. - Przepraszam - odparła zszokowana Ali. - Nic nie wie działam. - To było dawno temu. Ale wróćmy do mojej siostry. Jest taka młoda - nie ma jeszcze dwudziestu lat. Wydawało mi się, że to przemawia na jej korzyść. - Nic podobnego. W tym wieku jest się bardzo narażo nym na nadciśnienie wywołane ciążą. Bez odpowiedniego leczenia to może wywołać komplikacje. - Co w takim razie zrobić? - spytał, próbując zachować spokój. - Trzeba dużo odpoczywać. Brać lekarstwa, które prze pisze lekarz. Opuchlizna jest symptomem... - Siostrze bardzo puchną nogi w kostkach. - To normalne. Ale nie powinna puchnąć twarz ani ręce. Musisz pilnować, czy... Johara weszła do pokoju z ręką przyciśniętą do pleców. - Nie mogę uwierzyć, że za parę tygodni będę matką. Tak bym chciała zobaczyć jak najszybciej moje dziecko. Ale z drugiej strony bardzo boję się porodu. - Dasz sobie radę - zapewniła Ali.
- Ciotka Farrah mówi, że to nie boli. Ale sama nie wiem, czy mam jej wierzyć. - Ludzie różnie znoszą ból - stwierdziła dyplomatycznie Ali. - Ciotka nigdy nie rodziła - rzucił sucho Kamal. - W takim razie jej zdanie się nie liczy. - Ali objęła wpół Joharę i poprowadziła ją w kierunku sofy. Potem usiadła przy dziewczynie. - Ja też nigdy nie rodziłam, ale byłam przy wielu porodach. Nie mam informacji z pierwszej ręki, ale mogę opowiedzieć ci moje wrażenia. Jest ból, ale są też środki, które pomagają go uśmierzyć. W przyszłym tygo dniu, kiedy przyjdzie doktor, możemy o tym porozmawiać. Wiedza to potęga. Im więcej się dowiesz, tym będziesz spo kojniejsza. - Ja też tak myślę - zgodziła się Johara. - A ty co o tym sądzisz, Kamal? - W tym, co mówi Ali, jest dużo sensu. To dobrze wy kształcona i doświadczona pielęgniarka. Powinnaś się cie szyć, że zgodziła się przyjechać do nas do pracy. - Ależ ja się cieszę. Ale chciałabym... - Johara opuściła głowę, wpatrując się w ręce oparte na kolanach. - Co, kochanie? - spytał łagodnie. - Chciałabym, żeby mama tu była. Kamal zamyślił się. Sam stracił matkę, kiedy miał zale dwie dziesięć lat. Nie pamiętał, jak to jest, kiedy ma się kogoś, na kim można polegać. Wtedy ojciec po raz pierwszy stracił opanowanie i siłę. Pięć t później poślubił matkę Jo hary, która także zmarła. Utrata drugiej ukochanej żony za łamała go. Właśnie wtedy Kamal przysiągł sobie, że nie pozwoli, by miłość uczyniła go tak słabym. Usiadł obok siostry i uniósł jej brodę. - Zrobiłbym wszystko, żebyś mogła ją odzyskać. la
Na delikatnej twarzy Johary malował się smutek. - Nie mam ojca. - Ależ masz... Potrząsnęła głową. - Nie. Kiedy dowiedział się, że jestem w ciąży, powie dział, że nie jestem już jego córką. Od tej pory odzywa się do mnie tylko wtedy, gdy to jest konieczne, i zawsze ze złością. Nigdy mi nie wybaczy, że przyniosłam mu taki wstyd. Chyba wolałby, żeby mnie nie było. Kamal obawiał się, że siostra ma rację. - Daj mu trochę czasu, Joharo. A póki co pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. - Jesteś dla mnie taki dobry. Chciałabym cię o coś popro sić - powiedziała, biorąc jego dłoń w drobne ręce. Od dziecka nie opuszczała go na krok. Zawsze patrzyła w niego jak w obrazek. Kamal bardzo kochał swoją jedyną siostrę, tę delikatną i piękną kobietę-dziecko, uczuciową i niezależną. - Powiedz, czego pragniesz, siostrzyczko, a zaraz to zro bię. Możesz prosić mnie o wszystko. - Chcę, żeby Ali przeprowadziła się do pałacu i była ze mną aż do narodzin dziecka. Tylko tyle.
ROZDZIAŁ DRUGI Zamieszkać w pałacu? Ali nie spodziewała się takiej propozycji. To idiotyczne. Z wrażenia opadła na pluszową białą sofę. Przecież marzyła o przygodach. Czy nie dlatego przyjechała do El Zafiru? A teraz zgodziła się towarzyszyć lekarzowi w wizycie domowej, a raczej pałacowej. Pokusa zajrzenia do królew skiej siedziby była kusząca. Ale mieszkać tam przez całą dobę siedem dni w tygodniu? To chyba za wiele dla zwykłej dziewczyny z Teksasu. Czułaby się jak papuga na wystawie. Kamal patrzył obojętnie, nie okazując reakcji na prośbę siostry. Potem delikatnie ujął jej rękę. - Czy to naprawdę konieczne, Joharo? Lekarz pałacowy jest tutaj i... - On nie jest położnikiem. - Ali też nie - zdziwił się Kamal. - Ale ona pracuje z moim lekarzem. Rozumie te sprawy i mam do niej zaufanie. - Sprawiasz mi przykrość, kochanie. Jestem twoim bra tem. Chcę być przy tobie. Myślałem, że czujesz się przy mnie dobrze. Czy uważasz mnie za mięczaka? - Jesteś mężczyzną, Kamal. Co za różnica, pomyślała Ali. Kiedy Kamal zmarszczył brwi, przestraszyła się, że może powiedziała to na głos albo odgadł jej myśli, Tak czy inaczej, była na straconej pozycji. Ale nie odezwał się ani słowem.
Księżniczka oparła głowę na jego ramieniu w pojednaw czym geście. - Nie chciałam cię obrazić. Ale w takich chwilach kobieta woli mieć przy sobie inną kobietę. - Przecież masz Penny i Crystal - obruszył się. - Jestem pewien, że chętnie pomogłyby ci we wszystkim. Johara potrząsnęła głową. - One niedawno wyszły za mąż i nie mają pojęcia o me dycynie. Poza tym nie chcę robić im kłopotu. - To twoje bratowe i wszyscy bardzo troszczymy się o ciebie. - Nie mogę zawracać im głowy swoimi sprawami. Po winny myśleć o własnych mężach i dzieciach. Ali z ciekawością obserwowała rozmowę księcia z sio strą. Nigdy wcześniej nie sądziła, że następca tronu może pocić się lub być zmieszany. O ile jej wzrok nie mylił, tak właśnie było teraz. Ale na czym polegał problem? Może chodziło o tę niewidoczną granicę oddzielającą zwykłych śmiertelników od reprezentantów królewskiego rodu? Kamal był miły i uprzejmy, ale wolał zachowywać dystans. Uniosła rękę. - Przepraszam, ale... - Może poproszę ciocię Farrah? - Kamal szybko ucało wał siostrę w czubek głowy. - Nie ma męża ani dzieci i od śmierci twojej matki traktowała cię jak córkę. - Ciocia zawsze była dla mnie bardzo dobra. Ale ona nie ma pojęcia, czym jest ciąża - zaprotestowała Johara. - Sam tak powiedziałeś. - Ali też nie - odparł, obrzucając delikwentkę wzrokiem. Teraz ona zaczęła się wiercić i pocić. To, co rzadko zda rzało się członkom rodu królewskiego, dla prostaków takich jak ona było przykrą codziennością. Jak zręcznie wycofać
się, żeby brat i siostra mogli porozmawiać sobie w cztery oczy? To okropne, że dyskutowali o niej tak, jakby była nieobecna. Johara spojrzała na brata wielkimi czarnymi oczami. - Ali jest pielęgniarką przeszkoloną w przyjmowaniu poro dów. To dla niej żadna nowość. Ma odpowiednie doświadczenie. Spałabym spokojniej, gdyby była blisko. A doktor mówił, że powinnam być spokojna. Dlaczego się wahasz, Kamal? Dobre pytanie. Ali zastanawiała się nad tym samym. Ka mal spojrzał na nią nieprzeniknionym wzrokiem. - Ali przejechała pół świata i dopiero co zadomowiła się u siebie - powiedział. - Niegrzecznie byłoby zmuszać ją, żeby znów przeżywała jakieś zmiany. Poza tym pałac jest bardziej oddalony od szpitala. - To tylko pięć minut drogi - zaprotestowała Johara. - Najwyżej dziesięć. To samo chciała powiedzieć Ali. - Zrozum, siostrzyczko, że nie wypada narzucać komuś swojej woli. Naprawdę masz kogo poprosić o pomoc. - Czy nie możemy jej chociaż spytać? Kamal pochylił się i pocałował siostrę w policzek. - Chyba powinnaś trochę odpocząć. Wyglądasz na zmę czoną. - To prawda - zgodziła się. - Sam się wszystkim zajmę. Połóż się. Nic ci się nie stanie. Będę czuwał nad wszystkim. Johara skinęła głową. - Dziękuję, że tu przyszłaś, Ali. Kiedy siostra wyszła, Kamal wstał i okrążył stolik do kawy pokryty szklanym blatem. - Przepraszam, jeśli prośba mojej siostry wprawiła cię w zakłopotanie.
To nie prośba, tylko zachowanie Kamala wywołało nie pokój Ali. Ale chyba nie wypadało tego powiedzieć następcy tronu. Zwłaszcza że szpital, w którym miała pracować, był oczkiem w głowie księcia. Jeśli nie spodoba mu się jej po stawa i zechce ją zwolnić, kto powie mu, że nie ma prawa tego zrobić? Oczywiście jej świat nie zawaliłby się od tego, ale z pew nością utrudniłoby to rozwój jej kariery. No i gdzie indziej miałaby szansę przeżyć taką przygodę jak tutaj? Powinna grzecznie podziękować i przeprosić, że nie może przenieść się do pałacu, ale korciło ją, żeby podroczyć się z Kamalem. - Twoja siostra nie ma za co mnie przepraszać. Uniósł ciemną brew. - Czy to znaczy, że ja zrobiłem coś niestosownego? Wolała wykręcić się od bezpośredniej odpowiedzi. - Księżniczka Johara jest bardzo młoda. Boi się, bo to jej pierwsza ciąża. Powiedziała tylko, że chce, żebym z nią za mieszkała. Nie sprawiło mi to przykrości. Nie wiem za to, jak mam rozumieć twoją reakcję. Dlaczego nie chcesz, że bym się tu przeniosła? - Nie mam nic przeciwko temu. Próbowałem tylko uświadomić siostrze, że nie może wymagać, żeby ktoś speł niał jej kaprysy. Nie wszyscy będą mieli odwagę przeciwsta wić się królewskiej prośbie. - Nie martw się o mnie. Jestem odważna i nie boję się odmówić - skłamała. - W takim razie powiem jej, że nie możesz zamieszkać w pałacu do chwili narodzin jej dziecka.; Był tak zadowolony z siebie, że Ali ogarnęła złość. - Nie to miałam na myśli. Mogę przyjąć to zaproszenie, tylko nie jestem pewna, czy mam na to ochotę. Z satysfakcją obserwowała jego zaskoczoną minę.
- Ach tak? - Wydaje ci się, że najlepiej wiesz, co chcę zrobić. - Gdzie podziała się jej uprzejmość? I skąd się wzięła ta zjadliwość? To wszystko przez jego postawę, pomyślała. - Jeśli chcesz znać moją odpowiedź, dlaczego mnie nie spytasz? Do licha! Jeśli będzie miała ochotę zamieszkać w pałacu z jego siostrą, to nic jej przed tym nie powstrzyma! Jego ciemne brwi uniosły się znacząco. Wstał i wyprosto wał się, rozstawiając lekko stopy. Przypominał wojownika świętującego swe zwycięstwo. Do twarzy było mu w tej po zie. Ale z całą pewnością chciał podkreślić, że to on tu rządzi i wcale nie czuje się speszony. - Jak sobie życzysz - odparł aksamitnym głosem. - Czy zgodzisz się zamieszkać w pałacu z moją siostrą, dopóki nie urodzi dziecka? Zapewniam cię, że nawet jeśli odmówisz, Johara będzie miała zapewnioną troskliwą opiekę. Wszystko jasne. Chciał, żeby odmówiła. O, nie! Sama jest panią swego losu i nikt nie będzie podejmować za nią decyzji. - Z przyjemnością przyjmę zaproszenie księżniczki Johary. Źrenice jego oczu zwęziły się, a usta zacisnęły się w wą ską kreskę. Ali zrozumiała w jednej chwili - był pewien, że odmówi. Nie chciał, żeby mieszkała w królewskim pałacu. Dlaczego miałby tego chcieć? Cóż ona sobą reprezentowała? Nic nie znaczyła nawet dla własnego ojca, który porzucił ją i matkę, żeby poślubić kobietę o wyższej pozycji społecznej. Ale to nieistotne. Nawet jeśli Kamal znał tę historię, nie miało to związku z obecną sytuacją. O co mu chodziło? Pałac był tak olbrzymi, że wcale nie musieli się spotykać. Nagle uświadomiła sobie, jak bardzo pragnęłaby tu zostać. To do piero byłaby przygoda! - Czy mojej siostrze grozi jakieś niebezpieczeństwo? - spytał Kamal z niepokojem.