A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 4
www.e-bookowo.pl
A więc mnie nikt nie przeprosi za wszystko to, co się stało?
Nikt się nie będzie tłumaczył, że nie mógł wymyślić lepiej?
Nikt mi nie powie : Maleństwo, jakżeś się dzielnie trzymało!
Nikt mi medalu nie przyzna ni po ramieniu poklepie?
Nikt mi nie powie, dlaczego? Nikt mi nie powie, dla kogo?
Nie wyjmie mi z serca strzały? Nie zdziwi się, że z nią żyłam?
Nie pocałuje mnie za to? I przejdę samotną drogą,
zgubię się i zarzucę, tak jakbym nigdy nie była?
M. Pawlikowska Jasnorzewska: Stwórca
NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 5
www.e-bookowo.pl
Moim dzieciom i przyjaciołom, którzy przyjaciółmi pozostali
oraz wszystkim dobrym znajomym, którzy życzyli mi wytrwałości.
Anna Strzelec
NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 6
www.e-bookowo.pl
Napisałam, zamknęłam, ale nie zapomniałam…
Pewne postacie i wydarzenia zagościły na zawsze w tej dobrej,
inne w mojej zbytecznej pamięci, a obie części „Marzeń” mogą tylko
jak syjamskie bliźnięta funkcjonować, gdyż jest im dane wspólne bi-
cie serca…
Anna Strzelec
NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 7
www.e-bookowo.pl
SPOTKANIE
Wiosna. Nadchodzi leniwie, brodzi w kałużach topniejącego śniegu…
Jedni mówią, że świstak już wstał, inni, że wyjrzał ze swojego legowiska,
ziewnął i poszedł dalej spać, a to oznacza następne sześć tygodni zimy…
Żaneta donosi z Wyspy, że u nich krokusy już zakwitły i małe żonkile. W moim
kraju ledwo z ziemi coś podobnego do szczypiorku pokazało się, to śnieg kaszką
manną zaraz poprószył i po radości.
Za oknami, zamiast zielonej łąki z mimozami kwitnącymi pięknie ubiegłej jesie-
ni, na którą Horst wychodził z Dorą na spacer jawi mi się od kilku tygodni zaśnie-
żony pejzaż przedstawiający budowę przedszkola i placu zabaw. Czemu nie rozpo-
częto jej wiosną, tylko akurat przed zimą? Wczoraj ludzie ubrani w ciepłe kurtki
z odblaskowymi kamizelkami snuli się między zaplanowanymi już budynkami na
poziomie półparteru, brnąc w śniegu, który padał cały dzień. Pochodzili, pooglą-
dali i schowali się do szeregu budek jak kontenerów, gdzie zjedli sobie śniadanie,
zapalili i pewnie ponarzekali na pieskie życie. Nie można przecież na mrozie mu-
rować domku. Piaskownicę chyba?
Żółty dźwig jak żyrafa wznosi szyję. Oli miał taki dźwig, nawet kręciło się go
korbką. Feliks mu kupił, albo Gwiazdor przyniósł? Nie, Gwiazdor przyniósł moje-
mu synkowi, któregoś roku piękny samochód strażacki z wysuwaną drabi-
ną. Prawie każdy mały chłopiec chciał mieć kiedyś dźwig, koparę, albo auto stra-
żackie. Najlepiej wszystko razem i jeszcze policyjne ze światełkiem na dachu!
Dla Jaśka, synka Małgosi wielkim wydarzeniem co czwartek był przejazd miej-
skiej śmieciary przez Marzęcice. Gdy zatrzymywała się przed ich domem, biegli
z Melanią na wyścigi do okien. Fascynujące zjawisko dla dwu i trzylatków. Wiel-
kość, odgłosy pracującej maszyny, no i ten kolor! Super orange!
Jasne, niebieskie lampy okalające budowę przed moimi oknami świecą tak ja-
skrawo, że nie potrzebuję w kuchni zapalać światła robiąc sobie kawę – jak zwy-
kle o 6-tej . W Radio Plus ktoś właśnie zapowiada, że u nas ok. – 9 stopni, a ja
z kubkiem w angielskie róże od Małgosi i bułeczką posmarowaną nutellą Choco
Banana Creme objadam się śniadaniowo. I nie tyję.
Kilka lat temu mama Horsta dziwiła się:
– Ana, ty podjadasz tyle i nie przybierasz wcale na wadze. Powtarzała to za każ-
dym razem przy naszym spotkaniu, zazdrośnie obserwując moje zachowanie, gdyż
sama dawno przekroczyła dozwolone cyfry na skali łazienkowej wagi. Dżemy
podane do śniadania miały swoje porcelanowe łyżeczki z odpowiednią malowanką
owocu i gdy oblizując je wkładałam do zmywarki, moja niemiecka teściowa też
NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 8
www.e-bookowo.pl
kręciła głową z dezaprobatą. A co? Miałam pozwolić, aby woda wszystko spłuka-
ła?
Czasem, gdy otwieram zmywarkę po zakończeniu jej pracy przypomina mi się
zdanie małej Melanii: „sztuczne się wyprały.” I we wspomnieniach widzę ją, gdy
zabierając się do pomocy opróżnia naszą zmywarkę wyjmując sztućce…
Podjadam więc sobie, bo moja teściowa tego nie widzi i nie czuję się już jak na
cenzurowanym. Siadam na kanapie z drugą nutellową bułką i kawą. Mam do
przemyślenia jutrzejszy dzień, a czekolada podobno może mi dostarczyć energii.
Będę jej potrzebować. Dużo i na jutro.
Lilka zaprosiła Feliksa z Marcinem na kilka dni do siebie. Mają odwiedzić też
Małgosię. Dowiedziałam się o tym i… zapragnęłam go zobaczyć. Te uczucia skła-
niają do refleksji, bo mnie samą zadziwiają… Muszę je przed jutrem przemyśleć.
Nie widzieliśmy się szesnaście lat. Nawet nasz proces rozwodowy odbył się bez
mojego udziału. Miałam dzielną adwokatkę, a ona moje pisemne zeznania. Zaocz-
nie więc obarczaliśmy się ciężarem winy, kto kogo tak naprawdę opuścił i dlacze-
go…
Do dzisiejszego dnia nie spojrzeliśmy sobie w oczy, nie dotknęliśmy naszych
rąk…
I nagle zapragnęłam go zobaczyć. Może uda mi się, teraz po latach odkryć, co
jest w jego środku. W nim, mężczyźnie, który kiedyś przysięgał, że nie opuści
mnie aż do śmierci, i któremu urodziłam troje dzieci. A we mnie… gdzieś w kącie
lewej komory serca siedzi złośliwy robak i gdy zaczynam pisać o naszym czasie,
rozpycha się próbując zżerać jego tkanki. Bez… bez… bez, jak w jednej kompute-
rowej grze. Dlatego jedną pierś mam trochę mniejszą? Bzdura.
Może powinnam przestać wspominać, wracać do tamtych lat. Ale wybaczyć
wcale nie znaczy zapomnieć… Biblia nakazuje wybaczyć… Ale co ja mogę, że ja-
koś nie zauważam w sobie symptomów amnezji ? Więc jutro, chyba tylko z cie-
kawości spotkam Feliksa i jego syna. Po latach.
***
Thema: Spotkanie z Feliksem
Datum: 10.03.2006.
von: anarosa@onet.pl
an: marymary@wp.pl
Wiesz Mary, nigdy się nie dowiem, z jakim uczuciem odebrał Feliks nasze
spotkanie i czy wywarło ono na nim jakiekolwiek wrażenie? Przyjechali z Lil-
ką do Małgosi po południu i podaliśmy sobie ręce w ogrodzie, na ścieżce
NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 9
www.e-bookowo.pl
prowadzącej do domu. To ja wyciągnęłam do niego rękę. Lewą, bo drugim
ramieniem podtrzymywałam Kingę, do której on zaczął się zaraz wdzięczyć
robiąc śmieszne miny, coś tam mówiąc, że dziadek przyjechał. Dziadek…
Przywitałam się z Marcinem. Dobrze zbudowany dryblas w wieku przedmatu-
ralnym, trochę podobny do Olego. Oli nie miał ochoty na ten rodzinny zlot wspo-
mnień i nie przyjechał. Uśmiechnęłam się do przyrodniego brata moich dzieci. On
nie jest przecież niczemu winien.
Małgosia z Lilką zaczęły nakrywać do kawy, Karol nawiązał z teściem i jego sy-
nem rozmowę, a ja poszłam do pokoju dzieci przyglądać się jak Kinga i Aurelka
wyciągają u Melanii z pudeł i przebierają w coraz to inne stroje wszystkie lalki
Barbie, co Małgosia potem nazywa „bałaganem po gościach”.
Poproszono mnie na kawę i wybrałam sobie przy stole miejsce naprzeciw Felik-
sa. Przy kolacji również. Nie brałam udziału w rozmowie, bo miałam wrażenie, że
Lilka boi się. Mogłam wypalić coś niestosownego, coś a propos… Pewnie, że mo-
głam, ale po co?
Wolałam obserwować mówiącego Feliksa. Robił miny, które znałam, przy wy-
muszonym uśmiechu widziałam braki w jego uzębieniu. Posiwiał, jego wąsy były
też siwe… Przysłuchiwałam się prowadzonej przy stole rozmowie, która dla mnie
była o niczym – trochę polityki, nieco sportu i nagle ogarnęła mnie złość: co on
zrobił ze sobą? Dlaczego tak zaniedbał się ten przystojny niegdyś mężczyzna i jak
„Ona” mogła na to pozwolić. Poślubiłam pięknego chłopaka, który mnie adorował,
czasami nawet zachwycał swoim zachowaniem. Fascynująco… Pamiętasz nasze
wspólne spacery pod koniec lata po złotowskim parku? Ty z Jarkiem i ja, czeka-
jąca na randkę z Feliksem. Spotykaliśmy się codziennie, chodziliśmy w czwórkę
na lody i kawę, planowaliśmy daty ślubu. Rozsłonecznione perspektywy wspólne-
go życia, na które przykry cień rzucał jedynie fakt, że musiałaś zamieszkać z Jar-
kiem aż o 300 km ode mnie.
Ale czy naprawdę przeszkadzał mi dziś tylko wygląd Feliksa?
Przecież kochaliśmy się. Wierzyłam i nadal wierzę w miłość: wierną, nieprzemi-
jającą, prawie idealną, jak w listach św. Pawła.
Jest czytany przy każdej ślubnej ceremonii.
„Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 10
www.e-bookowo.pl
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje. ” 1
Tak prywatnie, św. Pawle – dodałabym jeszcze: jest konsekwentna w swoich
postanowieniach i lojalna wobec życiowego partnera. W sumie wszystko wystar-
czająco trudne i nawet w Raju tak idealnie nie było. Są jednak inne, nie tylko bi-
blijne, pozytywne przykłady szacunku i miłości dozgonnej.
Nasza taka nie była, nasza nie przetrwała, chociaż przed kilku laty, z żalu mało
obłędu nie dostałam, gdy odeszła…
Nie była miłością prawdziwą i na zawsze? No to czym była, do diabła?
Naprzeciw mnie siedział teraz obcy, nadrabiający miną mężczyzna, ojciec moich
dzieci, któremu Karol robił kolejnego drinka. Feliks przedtem nigdy nie pił, to było
też do niego niepodobne i dla mnie obce…
Dałam znak Lilce, że już czas zakończyć nasze rodzinne przedstawienie i wci-
snęłam się do jej samochodu obok Feliksa i Marcina, trzymając nieprzepisowo na
kolanach Kingę, podczas gdy Lilka przytulała Aurelkę, siedząc z przodu obok
Pawła, który prowadził. Odwozili mnie po drodze do naszego – mojego i Horsta
mieszkania na Sikorskiego. Głowa Feliksa opadała bezwiednie co chwilę na moje
ramię, z ust pachniało małgosinym bigosem. Dobrze, że do domu i czekającej na
mnie w nim Dory nie było daleko. Wysiadając, rzuciłam im – trzymajcie się – ma-
jąc na myśli Feliksa z Marcinem i uciekłam. Smutne, ale nie chcę dłużej naszego
spotkania rozpamiętywać. Moja ciekawość została zaspokojona.
Dokąd odeszła miłość ?
Mam jeszcze parę spraw w Zusie do załatwienia i pojutrze wracam do Horsta.
Zanosi się na spore zmiany u nas, ale o tym napiszę Ci już po powrocie.
Ściskam serdecznie, Twoja Ana.
***
Thema: Wiosna!
Datum: 14.03.2006.
von: marymary@wp.pl
an: anarosa@onet.pl
Kochana moja! Na pewno niełatwe było dla Ciebie to spotkanie i powrót
do przeszłości, ale życie dostarcza nam wielu, nie zawsze radosnych sytuacji
1 z Pierwszego listu św. Pawła do Koryntian
NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 11
www.e-bookowo.pl
i wrażeń. Masz je za sobą, dodam – na własne życzenie, a teraz już o tym nie
myśl i do przodu! U nas wiosna, a my z Jarkiem, jak te krety już w ogrodzie
zaczynamy kopać, on drzewka, a ja róże przycinać. Cieszymy się pogodą
i trochę nieśmiałym jeszcze słońcem, no i humory też zaraz inne, prawda?
Jak u Ciebie po powrocie, jakie zmiany miałaś na myśli? Czy może zapadła
już decyzja o rozpoczęciu budowy domu?
Przesyłam moc buziaków
Twoja Mary i reszta.
NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 12
www.e-bookowo.pl
POWRÓT
Jaka siła powoduje, że znów jadę do Ciebie? Przemierzam prawie tysiąc kilome-
trów nocą, bo o tej porze wyjeżdża polsko-niemiecki autobus prowadzący do do-
mu. Za oknem pełnia księżyca, intensywna w swoim kolorze złota. Muszę zacią-
gnąć firankę, bo księżycowa kula towarzyszy kierowcy autobusu jak dodatkowa
latarnia oświecająca drogę. Obok, na siedzeniu Dora, jej pysk na moich kolanach,
przytula się pełna zwierzęcego zaufania. Jak nazwać tę siłę, która mnie gna do
Ciebie? Mimo wszystko… Napisałam wczoraj wiersz. Podoba się Mary i Żanecie,
i paru innym znajomym. Ranek, który był jeszcze wczoraj…
Niebo takie pastelowe w paseczki i wstążki
jak sweterek dziecka
delikatność niepojęta…
Niebieski w turkusie,
po drodze róż spotykający
i granatowym paseczkiem przecięty…
A nad nim już baranki prawie wielkanocne
wietrzykiem lekkim naganiane
zbierają się w oczekiwaniu
na Zmartwychwstanie
na wzejście Słońca.
***
Aber wie soll ich das übersetzen, dass Du mich verstehen kannst?2
Wielkanoc nadchodzi. Spędzimy ją razem, po niemiecku.
***
Następnego dnia słońce przebija się przez chmury. Znów Aachen, moje piękne
Aachen z Altstadtem3, który tak lubię i katedrą, która ma na sklepieniu podobną
do bizantyjskiego stylu niebiesko-złotą mozaikę. Ach, czuję się znów prawie jak
w domu. W południe Horst odbiera mnie wymiętoszoną z autobusu. Trudno jest
świeżo i pociągająco wyglądać po tylu godzinach jazdy, ale mój mąż wita mnie
2 Ale jak mam to przetłumaczyć, żebyś mnie zrozumiał ( niem.)
3 Stare Miasto (niem.)
NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 13
www.e-bookowo.pl
z uśmiechem, całuje, spontanicznie przytulamy się do siebie, a Dora z radości
mało nie wskoczy mu na głowę. Wsiadamy do samochodu razem z bagażem, który
wytaszczył dla mnie kierowca autobusu ze schowka i znów musimy spieszyć się.
– Za godzinę zaczynam praktykę, wyszedłem z uczelni na chwilę – mówi Horst.
Patrzę na niego z boku. Nie zmienił się nic, skronie lekko mu siwieją. Nie wiem
dlaczego wzrusza mnie to odkrycie. Tak samo, gdy wzrusza mnie widok obrączki
na jego palcu gdy śpi. Lubił zasypiać na brzuchu, z głową ułożoną na rękach, le-
wa z obrączką na palcu skierowana w moją stronę… Ogarniało mnie wtedy miłe
uczucie przynależnienia… zaobrączkowane ptaki z tego samego gniazda. Jakby to
miało być patentem na wierność… Och, stęskniłam się za nim.
– Kiedy wrócisz ?– pytam gładząc jego kolano.
– Ok 17– tej – odpowiada i widzę, że jesteśmy niedaleko domu. Wyładowujemy
wszystko, stawiamy w kuchni, Horst całuje mnie koło ucha i już go nie ma. Nawet
nie zdążyłam mu powiedzieć, że przywiozłam „ krakowską ” i „ jałowcową ”.
Jak długo mnie tu nie było? Chodzę po mieszkaniu, Dora za mną, mam nieja-
sne uczucie, że obie węszymy… Ach, skąd mi się znów takie myśli biorą?
Moja biedna paproć! Horst zapominał ją podlewać! Orchidee jak zwykle, piękne.
A na balkonie? Masakra. Noszę wodę z łazienki, podlewam i podlewam, obieram z
suchych liści oleandry, wstawiam paproć do wanny, obcinam smutne gałązki, wy-
rzucam zzieleniałe plastry szynki z lodówki, myję szklany dzbanek do kawy, który
nabrał brązowego koloru… po chol… Horst gotuje tyle kawy, gdy jest sam… Robię
sobie świeżą neskę, Dorze daję wodę, Frolicka i siadam na kanapie z nogami w
górze. Po tylu godzinach podróży są spuchnięte jak banie. Sama jestem sobie
winna. Nie trzeba tak latać do Polski.
A potem dzwonię do Małgosi.
– No, jak tam, zajechała? – śmieje się moja córka.
– Jak słyszysz, jestem.
– I co „miłość i zgoda domu ozdoba”?
– Zobaczymy, okaże się…
Małgosia powtarza powiedzonko, którego czasem używam, dowcipnie pytając
moje dzieci o ich małżeńskie nastroje. Fajne są te staropolskie szpruchy. Kiedyś
na wsi u babci, koleżanki Lilki, widziałam wiszącą w kuchni haftowaną ręcznie
makatkę z obiecującym zdaniem: „dobra żona tym się chlubi, że gotuje co mąż
lubi”. Ha, ha!
Ciekawe co zrobimy dzisiaj na kolację?
***
NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 14
www.e-bookowo.pl
Horst wrócił z pracy i wziął Dorę na spacer, a ja obsesyjnie spojrzałam na zega-
rek. Na miłość boską, nie chcę być taka, zazdrosna, podejrzliwa. Nie chcę! Mo-
głam sama wyjść z psem, ale usnęłam na leżaku, na balkonie. Znowu się zaczy-
na? Chyba wstawię pranie…
***
– Gehen wir essen?4 – Horst znalazł mnie w piwnicy, gdzie stały pralki i su-
szarki. Spacer z Dorą nie zajął mu zbyt wiele czasu.
– Essen? Gerne, a dokąd chciałbyś pójść? – pytam i już się cieszę. – Steak
Haus? – Lubię tę restaurację.
– A może do Jugoslawien – proponuje Horst, podobno odnawiali.
– OK, może być. Mają dobre sosy do sałatek i serwują wielkie Grillteller5 z kil-
koma rodzajami mięsa.
***
Zostało mi pudełko zapałek z tego wieczoru i niejasne wrażenie, że Horst chce
coś załatwić, wygładzić…
Poza tym wszystko było bardzo smaczne.
Restaurant MAESTRAL
Inh. Familie Kardum, Grosse Rurstrasse 49
***
– Myślałeś już o Świętach? – pytam biorąc w palce kawałek grillowanego, ja-
gnięcego żeberka. Nie będę przecież walczyć z tą owieczką nożem i widelcem. Wi-
dzę, że Horst zastanawia się przez chwilę.
– Możliwości są dwie, albo my do nich, albo oni do nas i wtedy będę musiał ich
przywieźć i odwieźć po Świętach – mówi. Sami nie pojadą. Ojciec nie poprowadzi
już auta, a jazda pociągiem też zbyt uciążliwa dla obojga. Tak, to było oczywiste,
że spędzimy je razem z rodzicami Horsta.
4 pójdziemy coś zjeść? ( niem.)
5 półmisek z grillowanym mięsem (niem.)
NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 15
www.e-bookowo.pl
– A jak wolisz? – pytam łagodna jak ten Lamm6. Tak bardzo chcę mieć spokój
i miłą atmosferę dzisiejszego wieczoru.
– Pojadę, przywiozę i odwiozę – mówi i zamawia jeszcze jeden dzbanuszek
czerwonego, macedońskiego wina.
Rozglądam się po restauracji, nie ma tutaj dziś zbyt wielu gości, za to sobotę
i niedzielę wypełniona jest po brzegi. Ona ma klimat; świeczki, albo lampki nafto-
we na każdym stole, na bocznych ścianach wiszą kinkiety z Tiffany. Siedzimy
obok zielonej oazy z przepływającym pod mostkiem małym potoczkiem, delikatny
plus wody i przyciszona, południowa muzyka nie przeszkadza nikomu w rozmo-
wach. „Aisha, Aisha, écoute–moi”7 słyszę męski głos…Chciałabym być Aishą, dla
której śpiewa ten facet. Na pewno ma jej coś ważnego do powiedzenia.
– Horst – staram się, aby mój głos był normalny i broń Boże, nie zadrżał, no
i akcent też poprawny…
– Słucham – odpowiada patrząc w kartę menu. – Chcesz lody?
Kurcze, nie chcę lodów, chcę go o coś ważnego zapytać, ale odpowiadam:
– Tak, możesz dla mnie też zamówić.
Kelner przynosi wino, przyjmuje zamówienie z lodowym deserem, a ja biorę
głębszy oddech:
– Gdy dzwoniłam do ciebie poprzedniego wieczoru, powiedziałeś mi, że musimy
porozmawiać i podjąć decyzję – mówię jednym tchem – co miałeś na myśli?
Horst nie patrzy na mnie, sprawdza klarowność wina w kieliszku, obraca go w
palcach, po ściankach spływają powoli i równomiernie ciemnoczerwone krople.
– Nic takiego, zobaczymy, jak wypadną nam święta.
Wczoraj przeczytałam archiwalny wywiad z Maciejem Maleńczukiem w „Małej
czarnej”. Indagowany przez moderatorkę i panie współtworzące program na temat
trwałości uczuć, powiedział między innymi:
– Chcesz przetrwać w związku, nie wypytuj za dużo. Dowiesz się i będziesz mu-
siała z tym żyć…
Szkoda, że tego wcześniej nie wiedziałam.
***
I znów jak za dawnych naszych dni… kadzidełko w sypialni, zapalona lampka,
którą dostaliśmy kiedyś od Małgosi…
6 owca ( niem.)
7 słuchaj mnie ( fran.)
NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 16
www.e-bookowo.pl
Ciepłymi falami zalewa mnie czułość, za którą tęskniłam. Jak tonik obmywa
serce… Horst pachnie wakacjami, to Cerruti 1881, którego używał na Krecie, dla
mnie ma już olejek brzoskwiniowy…
A co z moim „białym małżeństwem”? Wybacz Boże, brakuje mi na nie dziś si-
ły…
***
Thema: Karfreitag (Wielki Piątek)
Datum: 14.04.2006.
von: anarosa@onet.pl
an: marymary@wp.pl
Hallo, kochana! Wykorzystuję wolną chwilę i pędzę do komputera. Od
wczoraj jestem sama, bo Horst pojechał do Frankfurtu, aby przywieźć rodzi-
ców na Święta, już są w drodze do nas. Karfreitag czyli Wielki Piątek jest
wolny od pracy, sklepy też zamknięte. Chatę mam już pięknie posprzątaną,
firanki też świeżutkie, na gałązkach wierzby wiszą kolorowe pisanki malowa-
ne w ubiegłym roku, na balkonie zakwitły małe żonkile i tulipanki ( kupiłam
w doniczkach) a na skwerku pod balkonem, krzak forsycji. Ciekawe jaką bę-
dziemy mieć pogodę? Wezmę się jeszcze dziś za pieczenie, bo dostałam ma-
ilem przepis na podobno pyszne ciasto i muszę wypróbować. Nazywa się
„Ciasto snickers”, a przysłała mi Karolina, siostra Matyldy. Mieszka z mężem
Witkiem w Krakowie. Podaję Ci ten Backrezept8. Może Cię zainteresuje?
SKŁADNIKI:
3 szklanki mąki
15 dag margaryny
2 jaja
pół szklanki cukru
2 łyżeczki sody
2 łyżki miodu
zagnieść szybko
ciasto podzielić na dwie części i piec po 15 minut.
MASA
pół litra śmietany 30%
i 250 ml 36%
3 łyżeczki żelatyny
1 cukier waniliowy
8 Przepis na ciasto ( niem.)
NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 17
www.e-bookowo.pl
1 łyżeczka cukru
Ubić śmietanę, żelatynę rozpuszczoną w malutkiej ilości wody wlać do ubi-
tej śmietany, przełożyć placki, wierzch polać mlekiem skondensowanym sło-
dzonym gotowanym w puszce najkrócej 1,5 godziny i posypać siekanymi
drobno orzechami. (Puszkę zamkniętą oczywiście, gotuje się we wodzie i ma
z tego wyjść brązowa, karmelowa polewa.) No, jestem ciekawa, podobno py-
cha, a kalorii z tą śmietaną też będzie, że hej! Wiesz, że Karolina i Witek po-
znali się w Internecie? Wyszedł z tego wspaniały związek. Chociaż trudno
jest uwierzyć, podobno w ogóle się nie kłócą. Mają dwie urocze córeczki,
umieją cenić nawzajem siebie i wszystko, co razem osiągnęli… Kurcze, jak to
się dzieje, że dwoje ludzi znajdzie siebie na szerokim świecie i po dość krót-
kim czasie znajomości okazuje się, że to jest właśnie TO! Ta odpowiednia,
właściwa, druga połówka pomarańczy!
Ściskam Cię, już nie wysyłam żadnych grających pocztówek, niech Wam
smakuje jajko i szynka, święconego tutaj nie ma, będzie mi znów brakowa-
ło… jakoś muszę to znieść… dzieciaki zadzwonią… Lepiej już nic więcej nie
napiszę. Pobiegnę sobie z Dorą na spacerek.
Całuję, Ana.
***
Idę polami na peryferiach miasta, słońce przygrzewa. Dzięki łagodniejszemu
klimatowi, bo niedaleko mamy do Belgii i Holandii, wcześniej zakwitają kwiaty
i zielenią się krzewy. Dora biegnie przede mną, znów zaczyna myszkować między
niskimi krzewami, a po chwili pędzi za dzikim króliczkiem, który jak wielkanocny
zwiastun wyskoczył z buszu. Krzyczę na nią, by wracała i wtedy zauważam Rek-
sową i jej psa na wrzosowym wzgórzu. O nie, Boże, ja tego dzisiaj nie zniosę. Do-
ra przybiega skruszona. Wie, że nie wolno jej gonić królików, ale łowczy instynkt
był w tym momencie silniejszy.
Zakładam jej smycz z obrożą i odchodzimy najszybciej, jak umiemy…
NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 18
www.e-bookowo.pl
WIELKANOC
Przyjechali późnym popołudniem i nie trudno było poznać, że mieli za sobą wy-
czerpującą podróż. Mutter usiadła zaraz w przedpokoju i zaczęła wymiotować,
tzn. krztusić się śliną i zwracać resztki wypitej po drodze w McDonaldzie kawy.
Musiałam pomóc, doprowadzając do porządku jej sweterek i robiąc szybko her-
batę. Horst przynosił bagaże z samochodu, Vater kręcił się między kuchnią, a toa-
letą i razem z Dorą przeszkadzali najbardziej. Wkrótce nastrój wrócił do jako ta-
kiej normy i zaczęliśmy z Horstem przygotowywać kolację, a Mutter trzymając się
futryny kuchennych drzwi pytała, co może nam pomóc.
W podobnych momentach Horst nie wytrzymywał nerwowo:
– Najlepiej będzie, jak usiądziesz na swoich czterech literach i będziesz czekać
na jedzenie.
Vater brał wtedy żonę pod pachę i odprowadzał do dużego pokoju.
– Ich habe Hunger9 – wołała po drodze.
Robiło mi się Horsta żal, bo pamiętałam inny czas, gdy na Święta przyjeżdżali-
śmy z Krystianem do nich i szliśmy razem „essen”, do chińskiej, albo greckiej re-
stauracji. Często towarzyszyła nam Petra, siostra mojej teściowej, która dwa lata
od niej starsza, ale w doskonałej fizycznej kondycji była zupełnym przeciwień-
stwem matki Horsta. Podróżowała samolotem, odwiedzała kuzynki w Londynie
i pod Madrytem, a kiedyś wyraziła się nawet, że mnie lubi, bo jestem dobrze wy-
chowana. Innym razem potrafiła mnie dowartościować, zachwycając się smakiem
rumowego tortu w moim wykonaniu. Ha! Poza tym chętnie jeździła na autokarowe
pielgrzymki, a w leciwym wieku 80 lat odwiedziła nawet Wilno, Königsberg, zali-
czając w powrotnej drodze Gdańsk i Landsberg czyli wielkopolski Gorzów. Nie bę-
dąc związana rodzinnymi obowiązkami, mogła sobie pozwolić na różne wyjazdy
i towarzyskie spotkania. Tylko raz w życiu była zakochana, a po śmierci jej na-
rzeczonego w czasie II wojny światowej, wybrała tak zwane staropanieństwo, albo
bardziej elegancko stan ten nazywając, pozostała singielką z wyboru. Mutter wy-
rażała się o Petrze niezbyt pochlebnie, iż w towarzystwie nie dopuści nikogo do
głosu, ale ja lubiłam ją i chętnie rozmawiałyśmy przy każdym spotkaniu.
***
– A co tam u Petry słychać – zwróciłam się do Annemie, próbując zagaić roz-
mowę przy stole.
9 jestem głodna ( niem.)
NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 19
www.e-bookowo.pl
– Nie wiemy, nic nie wiemy, chyba jest w Hiszpanii – odpowiedział Vater,
spuszczając prawą rękę pod stół.
– Nie karm mi psa pod stołem – Horst, jak dobry szachista śledził każdy jego
ruch. Mutter w tym czasie popiła trochę mineralnej wody ze szklanki i wstawiła ją
sobie w sałatkę, którą miała jeszcze na talerzu. Alleluja.
– Nie będziesz już jadła?
– Będę, ich habe noch Hunger10.
Kiedyś później, jeden z lekarzy powiedział, że jedzenie dla ludzi w starszym
wieku jest jak sex… Dora, stara cwaniara kręciła się w dalszym ciągu koło krzesła
mojego teścia. On zapominał ciągle jej prawdziwe imię i wołał do psa: Kora,
komm11, a Horst się złościł.
Jak zniesiemy razem te Święta?…
***
Thema: Święta, święta i po…
Datum: 20.04.2006.
von: marymary@wp.pl
an: anarosa@onet.pl
Sorry, moja Kochana, nie miałam czasu wcześniej napisać, bo moja rodzi-
na bardzo mnie potrzebowała i absorbowała przez cały świąteczny czas. Jak
zwykle święcone i rezurekcja. Wszyscy pomagali w przygotowaniu, było ty-
powo rodzinnie i przy stole. Placek Snickersa zrobiłam, wyszedł pyszny, Pa-
trycja wzięła przepis, upiecze przy następnej okazji. Aby spalić obfite śniada-
nie zrobiliśmy spacerową rundę po Ośrodku, który Jarek ma pod opieką.
Gdy stwierdziliśmy, że wszystko jest w porządku poszliśmy na romantyczny
spacer plażą i do pobliskiego lasku. Myślałam o Tobie, o Was… jak spędzacie
razem wielkanocny czas. Dyngusu pewnie nie było, co? W jakiej kondycji są
rodzice Horsta? Święta wielkanocne spędzone poza krajem nie należą chyba
do najradośniejszych, ale nie chcę Ci psuć humoru, będziesz chciała, to na-
piszesz, a ja czekam jak zwykle z niecierpliwością. Całuję, Mary.
10 jeszcze jestem głodna (niem.)
11 chodź! (niem.)
NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 20
www.e-bookowo.pl
Thema: Kwiecień plecień…
Datum: 22.04.2006.
von: anarosa@onet.pl
an: marymary@wp.pl
Ach, moja Droga, es war ein Zirkus12. Muszę powiedzieć Małgosi, albo Lil-
ce, że jeśli ja zacznę się tak zachowywać na stare lata, to niech mnie lepiej
wezmą i zastrzelą. Jestem za eutanazją! Znajomy lekarz mówi, że taki sposób
rozumowania jest dowodem depresji, którą trzeba leczyć. Błędna diagnoza!
Ja po prostu nie chcę być upierdliwą staruszką!
Święta były nudne, że aż strach opowiedzieć. Nie wiem, czy Ci już pisałam,
że u nas w niemieckim, a przecież katolickim kościele nie było żadnej adora-
cji Krzyża, nie mówiąc już o święconym w koszyczku itp. Ponieważ mieszka-
my na przedmieściu, jest niedaleko jeden mały kościół, w którym była 1,
słownie jedna wielkanocna Msza św., na którą oczywiście sama poszłam.
Przypomniała mi się przy okazji inna Wielkanoc, jaką przeżyliśmy wspólnie
kilka lat temu. Rodzice Horsta byli jeszcze w dobrej kondycji, Krystian prze-
bywał też wyjątkowo u nas, a mnie przestało mieścić się w głowie, że można
tak nijak przeżywać Święta, a na stole najważniejsza jest pieczona indyczka z
czerwoną kapustą. I powiedziałam im, że co jak co, ale ja nie mogę tak jałowo
spędzić wielkanocnego czasu. Bez wspomnienia Męki Pańskiej, uzmysłowie-
nia sobie i dziecku, przewodniej myśli i wartości tego Święta oraz chociaż raz
odwiedzenia kościoła. Strasznie się pomądrowałam, nie? Zaproponowałam
im wtedy, że moglibyśmy pójść do ewangelickiego kościoła, nie musimy ko-
niecznie do mojego, nikogo nie zmuszam, ale Święta są Świętami. Sama by-
łam również wiedziona ciekawością, jak to u nich w ewangelickim kościele
celebrowane są świąteczne nabożeństwa. I poszliśmy. Wtedy tolerowali jesz-
cze mnie i moje zachowanie. Byłam inna, pierwszy rok po ślubie z Horstem,
świeżo upieczona synowa nr 3 i chyba nie wypadało im zaprotestować.
W pamięci został mi Abendmal, czyli Komunia św. w postaci dużego, okrą-
głego chleba (wyglądał jak wielki, upieczony spód do pizzy, bez dodatków) z
którego pastor ułamywał i rozdawał podchodzącym do stołu. Rodzaj obrzędu
bardziej przypominający Jezusa w Wieczerniku, ale poza tym, podczas nabo-
żeństwa nic nie odbyło się podobnie, jak u nas w katolickim. No i pieśni ma-
ło melodyjne, a ja tak lubię sobie w kościele pośpiewać. Summa summarum,
myślę, że nasza obecność liczyła się w jakiś sposób w niebie, chociaż nikt
z Horsta rodziny po kawałek chlebka do ołtarza nie poszedł, a ja nie wiedzia-
łam czy mogę, z różnych przecież względów na ten krok się odważyć. Tak
12 To był cyrk (niem.)
NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 21
www.e-bookowo.pl
w ogóle muszę Ci przy tej okazji wyznać, że często podczas mszy św. jest mi
bardzo przykro, że nie mogę w niej w pełni uczestniczyć…
A więc jak spędziliśmy tegoroczny Ostern 13?
Goście jedli, spali i siedzieli przed Tv. Horst chodził sam na spacer z Dorą,
a ja myślałam, że zwariuję z tęsknoty za dzieciakami. Starczy?
Jedyną rozrywką było to, że w drugie święto pojechaliśmy na motorze, na
Trödelmarkt. Pogoda poprawiła się, było słonecznie, chociaż chłodno, a ja za-
łożyłam ściągacze na kolana. Mogłabym później mieć kłopoty i bez zastrzy-
ków nie obyłoby się. Horst nie omieszkał zwrócić mi uwagi, że na motorze
siedzę krzywo, bo wykukuję zza jego ramienia. (Reksowa siedzi prosto?) Ku-
piliśmy miedziany czajnik z porcelanowa rączką i duży, również miedziany,
płaski super rondel. Idealny do bigosu!
Nie chce mi się już opisywać, co jedliśmy i piliśmy, albo, że Annemie nie
zdążyła na czas do toalety… Myślę, że następne świąteczne dni spędziłabym
chętnie w kraju, ale kto może wiedzieć, co nam kolejne miesiące przyniosą
i to pod każdym względem, prawda?
Całuję, Ana.
***
Horst ! W tym wspaniałym rondlu, wczoraj i przedwczoraj gotowałam śliwkowe
powidła. Ostatnie owoce z Małgosi ogrodu…
Są gotowe i pyszne! Z dodatkiem cukru waniliowego, szczypty cynamonu i ma-
łej szklaneczki Amaretto…
Kommst Du14 ?
Napisałam też wiersz dla Ciebie… postaram się go przetłumaczyć…
Retuszuję –
we śnie
moje twoje
słowa
zmarszczki
wygładzam...
Już rozumiem
nie krzyczę...
Deszczu akwarelą
twarz obmywam –
Poziomki ostatnie przynoszę...
esemesem ci wysyłam...
13 Wielkanoc (niem.)
14 Przyjdziesz? (niem)
NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 22
www.e-bookowo.pl
***
Ich komme nicht nach Polen. Du hast Deine Kinder und restliche Verwand-
schaft.
Ich bleibe in Deutschland – Du in Deinem geliebten Polen…
Pa ! Horst. 15
***
Czy znów śnią mi się koszmary?
Często i to wtedy, gdy mamy pełnię księżyca…
***
15 Nie przyjadę do Polski. Masz swoje dzieci i resztę rodziny. Zostanę w Niemczech – Ty w Twojej uko-
chanej Polsce (niem.)
NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 23
www.e-bookowo.pl
ITALIEN
– Mam pytanie – zagaiłam inteligentnie któregoś wieczoru rozmowę z Horstem.
– Czy moglibyśmy wybrać się do Rzymu? Brwi Horsta uniosły się wysoko w górę,
widać myślami był zupełnie gdzie indziej.
– Wozu nach Rom?
– Jak to po co? Teraz ja spojrzałam na niego zdziwiona.
– Byłeś już w Rzymie?
– Nie – ale skąd ci to przyszło do głowy?
– Małgosia z Karolem wybierają się tak po prostu, na trzy dni do Rzymu. Na
zwiedzenie czasu mało, ale odetchnąć trochę włoską atmosferą – uśmiecham się.
Do Watykanu zajrzeć, grób Ojca św. odwiedzić… Im dłużej mówiłam, tym bardziej
było widoczne, że Horst absolutnie nie jest zainteresowany moim pomysłem. – Py-
tali, czy nie wybralibyśmy się razem z nimi. Odlot miałby być z Berlina.
– A kiedy?
– Jakoś w połowie maja.
– Mam zajęcia, praktyki.
Odpowiedź krótka, często podobna jedna do drugiej, jakby nie było innej osoby
na Uczelni, która poprowadziłaby za Horsta zajęcia. Ordnung muss sein, wie ge-
plant16. On czuje się n i e z a s t ą p i o n y i temat wyjazdu do Rzymu w tym
momencie był dla niego zakończony. Ale nie dla mnie. Małgosia wcale nie pytała
w liczbie mnogiej. Wspólny wyjazd był proponowany tylko mnie, no bo co mogło
ciągnąć Horsta do Rzymu? Zapytałam, ryzykując otrzymanie odpowiedzi, a tej,
którą dostałam mogłam się właściwie spodziewać. Teraz muszę „dyplomatycznie”
rozwinąć zagadnienie. Dziś, czy odczekać kilka dni? Nie umiem czekać! Dzisiaj
pomyślę, jutro przystępuję do zrealizowania planu. Taka jestem i nic na to nie po-
radzę, a mężczyzna myśli i myśli… szczególnie Wodnik, jak Horst. Czasu nie było
zbyt wiele, oni mieli już rezerwację hotelu, moja była pod znakiem zapytania. Jeśli
teraz z nimi nie pojadę, nie zobaczę Rzymu. Taka okazja może się już nie zdarzyć,
a bardzo chciałabym… Jeśli powiem Horstowi, że chętnie pojechałabym bez niego,
to skąd kasa?
Horst odłożył gazetę, którą czytał, wziął smycz i wyszedł z Dorą. Pora taka sa-
ma, jak z zegarkiem w ręku. Ścisnęło mnie coś w okolicy żołądka i zadzwoniłam
do Małgosi. – Cześć babciu! – usłyszałam radosny głos Jaśka, co u babci? To był
już tradycyjny, powitalny zwrot mojego wnuczka.
16 Porządek musi być, jak jest zaplanowane (niem.)
NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 24
www.e-bookowo.pl
– Wszystko OK – odpowiadam. – A u was?
– U nas też, właśnie nauczyliśmy Terrego skakać przez hula hop! Terry to ich
biszkoptowy labrador, pociecha całego domu, psia rasa bardzo familijna, przyja-
zna każdemu. Gdy w ubiegłym roku złodzieje wynosili Małgosi nowiutki rower
z garażu – Terruś spał kamiennym snem wiernego i sprawiedliwego psa. Gdyby to
naszą Dorę spotkało, rozniosłaby szczekaniem cały dom..
– No to super, pokażecie mi przy okazji jego wyczyny. Jest mamusia? I mówię
do mojej córki zdecydowanym głosem: – Zarezerwujcie dla mnie też, polecę z wa-
mi do Rzymu.
NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 25
www.e-bookowo.pl
PV. SONNENSCHEIN
To był pomysł. Ożywić działalność mojego Matrymonialnego Biura i zarobić tro-
chę kasy na wyjazd do Rzymu. Ostatnio Horst zaczął narzekać na wydatki ponie-
sione w czasie Wielkanocy i wcale mu się nie dziwię. Jazda z rodzicami w tę i z
powrotem, opłaty kobitek do sprzątania, które przychodziły i rezygnowały z pracy
u moich teściów. I też się nie dziwię. Będąc „reprezentantką” obcego kraju w tej
rodzinie, miałam z zatrudnionymi u moich teściów babkami – służącymi, sprzą-
taczkami i opiekunkami w jednej osobie, telefoniczny kontakt. Czasami współczu-
łam im, bo rodzaj pracy nie należał do najłatwiejszych ani dla Polki, ni Rosjanki,
czy Brazylianki, która podobno spodobała się nawet mojemu teściowi, ale długo
u nich miejsca też nie zagrzała. Dodatkowo zabawne było to, że mając tzw. węża w
kieszeni, dodawał wszystko skrupulatnie. Każda opłata wydawała mu się za wy-
soka, obliczał jeszcze w DM–ach zamiast euro i chciał sprzątaczkom wypisywać
czeki. Ta i inne sytuacje związane z zachowaniem się rodziców łatwo wyprowadza-
ły Horsta z równowagi, a ilość pustych butelek po czerwonym winie zwiększyła
się znów zastraszająco. Nie wiem, skąd znowu przyszło mi do głowy, aby zapropo-
nować im moją pomoc w codziennych pracach domowych, naturalnie we Frank-
furcie. Prawdopodobnie wiedziona nagłym współczuciem, zapytałam o to ponow-
nie Horsta, któregoś dnia. Mąż popatrzył na mnie unosząc wysoko brwi i pokręcił
przecząco głową:
– To nie jest dobra myśl. Tylko tyle. Nie, to nie. Więcej nie zapytam, niech się
sami męczą.
W sumie, ja ich nawet dosyć lubiłam, ale czasami w zestawie z Krystianem
i Horstem byli trudni do przełknięcia…
A najgorsze było jeszcze przed nami…
***
Przed kilkoma dniami dostałam list od pewnej Polki z Zielonej Góry. W załącze-
niu kilka zdjęć, zrobionych profesjonalnie prawdopodobnie specjalnie do kore-
spondencji ze mną.
„Przez Pani Biuro chcę poznać kogoś wartościowego, ale też i niebiednego, który
potrafiłby zapewnić mi odpowiednią egzystencję – pisała. „Wiek nie gra specjalnej
roli, ale mężczyzna powinien być trochę starszy ode mnie. (Sama miała trzydzieści
dwa lata.) Dobrze byłoby, gdybyśmy mieli jakieś wspólne punkty zainteresowań.
NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
AAnnnnaa SSttrrzzeelleecc DDRRUUGGAA PPOORRAA ŻŻYYCCIIAA CCZZYYLLII JJAAKK ZZAABBIIJJAA SSIIĘĘ MMIIŁŁOOŚŚĆĆ TTYYLLKKOO NNIIEE ŻŻYYCCZZ MMII SSPPEEŁŁNNIIEENNIIAA MMAARRZZEEŃŃ CCZZĘĘŚŚĆĆ DDRRUUGGAA NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
©Copyright by Anna Strzelec & e-bookowo 2010 Zdjęcia: Anna Strzelec ISBN 978-83-61184-33-1 Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo www.e-bookowo.pl Kontakt: wydawnictwo@e-bookowo.pl Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości bez zgody wydawcy zabronione Wydanie I 2010 NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 4 www.e-bookowo.pl A więc mnie nikt nie przeprosi za wszystko to, co się stało? Nikt się nie będzie tłumaczył, że nie mógł wymyślić lepiej? Nikt mi nie powie : Maleństwo, jakżeś się dzielnie trzymało! Nikt mi medalu nie przyzna ni po ramieniu poklepie? Nikt mi nie powie, dlaczego? Nikt mi nie powie, dla kogo? Nie wyjmie mi z serca strzały? Nie zdziwi się, że z nią żyłam? Nie pocałuje mnie za to? I przejdę samotną drogą, zgubię się i zarzucę, tak jakbym nigdy nie była? M. Pawlikowska Jasnorzewska: Stwórca NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 5 www.e-bookowo.pl Moim dzieciom i przyjaciołom, którzy przyjaciółmi pozostali oraz wszystkim dobrym znajomym, którzy życzyli mi wytrwałości. Anna Strzelec NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 6 www.e-bookowo.pl Napisałam, zamknęłam, ale nie zapomniałam… Pewne postacie i wydarzenia zagościły na zawsze w tej dobrej, inne w mojej zbytecznej pamięci, a obie części „Marzeń” mogą tylko jak syjamskie bliźnięta funkcjonować, gdyż jest im dane wspólne bi- cie serca… Anna Strzelec NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 7 www.e-bookowo.pl SPOTKANIE Wiosna. Nadchodzi leniwie, brodzi w kałużach topniejącego śniegu… Jedni mówią, że świstak już wstał, inni, że wyjrzał ze swojego legowiska, ziewnął i poszedł dalej spać, a to oznacza następne sześć tygodni zimy… Żaneta donosi z Wyspy, że u nich krokusy już zakwitły i małe żonkile. W moim kraju ledwo z ziemi coś podobnego do szczypiorku pokazało się, to śnieg kaszką manną zaraz poprószył i po radości. Za oknami, zamiast zielonej łąki z mimozami kwitnącymi pięknie ubiegłej jesie- ni, na którą Horst wychodził z Dorą na spacer jawi mi się od kilku tygodni zaśnie- żony pejzaż przedstawiający budowę przedszkola i placu zabaw. Czemu nie rozpo- częto jej wiosną, tylko akurat przed zimą? Wczoraj ludzie ubrani w ciepłe kurtki z odblaskowymi kamizelkami snuli się między zaplanowanymi już budynkami na poziomie półparteru, brnąc w śniegu, który padał cały dzień. Pochodzili, pooglą- dali i schowali się do szeregu budek jak kontenerów, gdzie zjedli sobie śniadanie, zapalili i pewnie ponarzekali na pieskie życie. Nie można przecież na mrozie mu- rować domku. Piaskownicę chyba? Żółty dźwig jak żyrafa wznosi szyję. Oli miał taki dźwig, nawet kręciło się go korbką. Feliks mu kupił, albo Gwiazdor przyniósł? Nie, Gwiazdor przyniósł moje- mu synkowi, któregoś roku piękny samochód strażacki z wysuwaną drabi- ną. Prawie każdy mały chłopiec chciał mieć kiedyś dźwig, koparę, albo auto stra- żackie. Najlepiej wszystko razem i jeszcze policyjne ze światełkiem na dachu! Dla Jaśka, synka Małgosi wielkim wydarzeniem co czwartek był przejazd miej- skiej śmieciary przez Marzęcice. Gdy zatrzymywała się przed ich domem, biegli z Melanią na wyścigi do okien. Fascynujące zjawisko dla dwu i trzylatków. Wiel- kość, odgłosy pracującej maszyny, no i ten kolor! Super orange! Jasne, niebieskie lampy okalające budowę przed moimi oknami świecą tak ja- skrawo, że nie potrzebuję w kuchni zapalać światła robiąc sobie kawę – jak zwy- kle o 6-tej . W Radio Plus ktoś właśnie zapowiada, że u nas ok. – 9 stopni, a ja z kubkiem w angielskie róże od Małgosi i bułeczką posmarowaną nutellą Choco Banana Creme objadam się śniadaniowo. I nie tyję. Kilka lat temu mama Horsta dziwiła się: – Ana, ty podjadasz tyle i nie przybierasz wcale na wadze. Powtarzała to za każ- dym razem przy naszym spotkaniu, zazdrośnie obserwując moje zachowanie, gdyż sama dawno przekroczyła dozwolone cyfry na skali łazienkowej wagi. Dżemy podane do śniadania miały swoje porcelanowe łyżeczki z odpowiednią malowanką owocu i gdy oblizując je wkładałam do zmywarki, moja niemiecka teściowa też NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 8 www.e-bookowo.pl kręciła głową z dezaprobatą. A co? Miałam pozwolić, aby woda wszystko spłuka- ła? Czasem, gdy otwieram zmywarkę po zakończeniu jej pracy przypomina mi się zdanie małej Melanii: „sztuczne się wyprały.” I we wspomnieniach widzę ją, gdy zabierając się do pomocy opróżnia naszą zmywarkę wyjmując sztućce… Podjadam więc sobie, bo moja teściowa tego nie widzi i nie czuję się już jak na cenzurowanym. Siadam na kanapie z drugą nutellową bułką i kawą. Mam do przemyślenia jutrzejszy dzień, a czekolada podobno może mi dostarczyć energii. Będę jej potrzebować. Dużo i na jutro. Lilka zaprosiła Feliksa z Marcinem na kilka dni do siebie. Mają odwiedzić też Małgosię. Dowiedziałam się o tym i… zapragnęłam go zobaczyć. Te uczucia skła- niają do refleksji, bo mnie samą zadziwiają… Muszę je przed jutrem przemyśleć. Nie widzieliśmy się szesnaście lat. Nawet nasz proces rozwodowy odbył się bez mojego udziału. Miałam dzielną adwokatkę, a ona moje pisemne zeznania. Zaocz- nie więc obarczaliśmy się ciężarem winy, kto kogo tak naprawdę opuścił i dlacze- go… Do dzisiejszego dnia nie spojrzeliśmy sobie w oczy, nie dotknęliśmy naszych rąk… I nagle zapragnęłam go zobaczyć. Może uda mi się, teraz po latach odkryć, co jest w jego środku. W nim, mężczyźnie, który kiedyś przysięgał, że nie opuści mnie aż do śmierci, i któremu urodziłam troje dzieci. A we mnie… gdzieś w kącie lewej komory serca siedzi złośliwy robak i gdy zaczynam pisać o naszym czasie, rozpycha się próbując zżerać jego tkanki. Bez… bez… bez, jak w jednej kompute- rowej grze. Dlatego jedną pierś mam trochę mniejszą? Bzdura. Może powinnam przestać wspominać, wracać do tamtych lat. Ale wybaczyć wcale nie znaczy zapomnieć… Biblia nakazuje wybaczyć… Ale co ja mogę, że ja- koś nie zauważam w sobie symptomów amnezji ? Więc jutro, chyba tylko z cie- kawości spotkam Feliksa i jego syna. Po latach. *** Thema: Spotkanie z Feliksem Datum: 10.03.2006. von: anarosa@onet.pl an: marymary@wp.pl Wiesz Mary, nigdy się nie dowiem, z jakim uczuciem odebrał Feliks nasze spotkanie i czy wywarło ono na nim jakiekolwiek wrażenie? Przyjechali z Lil- ką do Małgosi po południu i podaliśmy sobie ręce w ogrodzie, na ścieżce NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 9 www.e-bookowo.pl prowadzącej do domu. To ja wyciągnęłam do niego rękę. Lewą, bo drugim ramieniem podtrzymywałam Kingę, do której on zaczął się zaraz wdzięczyć robiąc śmieszne miny, coś tam mówiąc, że dziadek przyjechał. Dziadek… Przywitałam się z Marcinem. Dobrze zbudowany dryblas w wieku przedmatu- ralnym, trochę podobny do Olego. Oli nie miał ochoty na ten rodzinny zlot wspo- mnień i nie przyjechał. Uśmiechnęłam się do przyrodniego brata moich dzieci. On nie jest przecież niczemu winien. Małgosia z Lilką zaczęły nakrywać do kawy, Karol nawiązał z teściem i jego sy- nem rozmowę, a ja poszłam do pokoju dzieci przyglądać się jak Kinga i Aurelka wyciągają u Melanii z pudeł i przebierają w coraz to inne stroje wszystkie lalki Barbie, co Małgosia potem nazywa „bałaganem po gościach”. Poproszono mnie na kawę i wybrałam sobie przy stole miejsce naprzeciw Felik- sa. Przy kolacji również. Nie brałam udziału w rozmowie, bo miałam wrażenie, że Lilka boi się. Mogłam wypalić coś niestosownego, coś a propos… Pewnie, że mo- głam, ale po co? Wolałam obserwować mówiącego Feliksa. Robił miny, które znałam, przy wy- muszonym uśmiechu widziałam braki w jego uzębieniu. Posiwiał, jego wąsy były też siwe… Przysłuchiwałam się prowadzonej przy stole rozmowie, która dla mnie była o niczym – trochę polityki, nieco sportu i nagle ogarnęła mnie złość: co on zrobił ze sobą? Dlaczego tak zaniedbał się ten przystojny niegdyś mężczyzna i jak „Ona” mogła na to pozwolić. Poślubiłam pięknego chłopaka, który mnie adorował, czasami nawet zachwycał swoim zachowaniem. Fascynująco… Pamiętasz nasze wspólne spacery pod koniec lata po złotowskim parku? Ty z Jarkiem i ja, czeka- jąca na randkę z Feliksem. Spotykaliśmy się codziennie, chodziliśmy w czwórkę na lody i kawę, planowaliśmy daty ślubu. Rozsłonecznione perspektywy wspólne- go życia, na które przykry cień rzucał jedynie fakt, że musiałaś zamieszkać z Jar- kiem aż o 300 km ode mnie. Ale czy naprawdę przeszkadzał mi dziś tylko wygląd Feliksa? Przecież kochaliśmy się. Wierzyłam i nadal wierzę w miłość: wierną, nieprzemi- jającą, prawie idealną, jak w listach św. Pawła. Jest czytany przy każdej ślubnej ceremonii. „Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 10 www.e-bookowo.pl nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje. ” 1 Tak prywatnie, św. Pawle – dodałabym jeszcze: jest konsekwentna w swoich postanowieniach i lojalna wobec życiowego partnera. W sumie wszystko wystar- czająco trudne i nawet w Raju tak idealnie nie było. Są jednak inne, nie tylko bi- blijne, pozytywne przykłady szacunku i miłości dozgonnej. Nasza taka nie była, nasza nie przetrwała, chociaż przed kilku laty, z żalu mało obłędu nie dostałam, gdy odeszła… Nie była miłością prawdziwą i na zawsze? No to czym była, do diabła? Naprzeciw mnie siedział teraz obcy, nadrabiający miną mężczyzna, ojciec moich dzieci, któremu Karol robił kolejnego drinka. Feliks przedtem nigdy nie pił, to było też do niego niepodobne i dla mnie obce… Dałam znak Lilce, że już czas zakończyć nasze rodzinne przedstawienie i wci- snęłam się do jej samochodu obok Feliksa i Marcina, trzymając nieprzepisowo na kolanach Kingę, podczas gdy Lilka przytulała Aurelkę, siedząc z przodu obok Pawła, który prowadził. Odwozili mnie po drodze do naszego – mojego i Horsta mieszkania na Sikorskiego. Głowa Feliksa opadała bezwiednie co chwilę na moje ramię, z ust pachniało małgosinym bigosem. Dobrze, że do domu i czekającej na mnie w nim Dory nie było daleko. Wysiadając, rzuciłam im – trzymajcie się – ma- jąc na myśli Feliksa z Marcinem i uciekłam. Smutne, ale nie chcę dłużej naszego spotkania rozpamiętywać. Moja ciekawość została zaspokojona. Dokąd odeszła miłość ? Mam jeszcze parę spraw w Zusie do załatwienia i pojutrze wracam do Horsta. Zanosi się na spore zmiany u nas, ale o tym napiszę Ci już po powrocie. Ściskam serdecznie, Twoja Ana. *** Thema: Wiosna! Datum: 14.03.2006. von: marymary@wp.pl an: anarosa@onet.pl Kochana moja! Na pewno niełatwe było dla Ciebie to spotkanie i powrót do przeszłości, ale życie dostarcza nam wielu, nie zawsze radosnych sytuacji 1 z Pierwszego listu św. Pawła do Koryntian NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 11 www.e-bookowo.pl i wrażeń. Masz je za sobą, dodam – na własne życzenie, a teraz już o tym nie myśl i do przodu! U nas wiosna, a my z Jarkiem, jak te krety już w ogrodzie zaczynamy kopać, on drzewka, a ja róże przycinać. Cieszymy się pogodą i trochę nieśmiałym jeszcze słońcem, no i humory też zaraz inne, prawda? Jak u Ciebie po powrocie, jakie zmiany miałaś na myśli? Czy może zapadła już decyzja o rozpoczęciu budowy domu? Przesyłam moc buziaków Twoja Mary i reszta. NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 12 www.e-bookowo.pl POWRÓT Jaka siła powoduje, że znów jadę do Ciebie? Przemierzam prawie tysiąc kilome- trów nocą, bo o tej porze wyjeżdża polsko-niemiecki autobus prowadzący do do- mu. Za oknem pełnia księżyca, intensywna w swoim kolorze złota. Muszę zacią- gnąć firankę, bo księżycowa kula towarzyszy kierowcy autobusu jak dodatkowa latarnia oświecająca drogę. Obok, na siedzeniu Dora, jej pysk na moich kolanach, przytula się pełna zwierzęcego zaufania. Jak nazwać tę siłę, która mnie gna do Ciebie? Mimo wszystko… Napisałam wczoraj wiersz. Podoba się Mary i Żanecie, i paru innym znajomym. Ranek, który był jeszcze wczoraj… Niebo takie pastelowe w paseczki i wstążki jak sweterek dziecka delikatność niepojęta… Niebieski w turkusie, po drodze róż spotykający i granatowym paseczkiem przecięty… A nad nim już baranki prawie wielkanocne wietrzykiem lekkim naganiane zbierają się w oczekiwaniu na Zmartwychwstanie na wzejście Słońca. *** Aber wie soll ich das übersetzen, dass Du mich verstehen kannst?2 Wielkanoc nadchodzi. Spędzimy ją razem, po niemiecku. *** Następnego dnia słońce przebija się przez chmury. Znów Aachen, moje piękne Aachen z Altstadtem3, który tak lubię i katedrą, która ma na sklepieniu podobną do bizantyjskiego stylu niebiesko-złotą mozaikę. Ach, czuję się znów prawie jak w domu. W południe Horst odbiera mnie wymiętoszoną z autobusu. Trudno jest świeżo i pociągająco wyglądać po tylu godzinach jazdy, ale mój mąż wita mnie 2 Ale jak mam to przetłumaczyć, żebyś mnie zrozumiał ( niem.) 3 Stare Miasto (niem.) NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 13 www.e-bookowo.pl z uśmiechem, całuje, spontanicznie przytulamy się do siebie, a Dora z radości mało nie wskoczy mu na głowę. Wsiadamy do samochodu razem z bagażem, który wytaszczył dla mnie kierowca autobusu ze schowka i znów musimy spieszyć się. – Za godzinę zaczynam praktykę, wyszedłem z uczelni na chwilę – mówi Horst. Patrzę na niego z boku. Nie zmienił się nic, skronie lekko mu siwieją. Nie wiem dlaczego wzrusza mnie to odkrycie. Tak samo, gdy wzrusza mnie widok obrączki na jego palcu gdy śpi. Lubił zasypiać na brzuchu, z głową ułożoną na rękach, le- wa z obrączką na palcu skierowana w moją stronę… Ogarniało mnie wtedy miłe uczucie przynależnienia… zaobrączkowane ptaki z tego samego gniazda. Jakby to miało być patentem na wierność… Och, stęskniłam się za nim. – Kiedy wrócisz ?– pytam gładząc jego kolano. – Ok 17– tej – odpowiada i widzę, że jesteśmy niedaleko domu. Wyładowujemy wszystko, stawiamy w kuchni, Horst całuje mnie koło ucha i już go nie ma. Nawet nie zdążyłam mu powiedzieć, że przywiozłam „ krakowską ” i „ jałowcową ”. Jak długo mnie tu nie było? Chodzę po mieszkaniu, Dora za mną, mam nieja- sne uczucie, że obie węszymy… Ach, skąd mi się znów takie myśli biorą? Moja biedna paproć! Horst zapominał ją podlewać! Orchidee jak zwykle, piękne. A na balkonie? Masakra. Noszę wodę z łazienki, podlewam i podlewam, obieram z suchych liści oleandry, wstawiam paproć do wanny, obcinam smutne gałązki, wy- rzucam zzieleniałe plastry szynki z lodówki, myję szklany dzbanek do kawy, który nabrał brązowego koloru… po chol… Horst gotuje tyle kawy, gdy jest sam… Robię sobie świeżą neskę, Dorze daję wodę, Frolicka i siadam na kanapie z nogami w górze. Po tylu godzinach podróży są spuchnięte jak banie. Sama jestem sobie winna. Nie trzeba tak latać do Polski. A potem dzwonię do Małgosi. – No, jak tam, zajechała? – śmieje się moja córka. – Jak słyszysz, jestem. – I co „miłość i zgoda domu ozdoba”? – Zobaczymy, okaże się… Małgosia powtarza powiedzonko, którego czasem używam, dowcipnie pytając moje dzieci o ich małżeńskie nastroje. Fajne są te staropolskie szpruchy. Kiedyś na wsi u babci, koleżanki Lilki, widziałam wiszącą w kuchni haftowaną ręcznie makatkę z obiecującym zdaniem: „dobra żona tym się chlubi, że gotuje co mąż lubi”. Ha, ha! Ciekawe co zrobimy dzisiaj na kolację? *** NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 14 www.e-bookowo.pl Horst wrócił z pracy i wziął Dorę na spacer, a ja obsesyjnie spojrzałam na zega- rek. Na miłość boską, nie chcę być taka, zazdrosna, podejrzliwa. Nie chcę! Mo- głam sama wyjść z psem, ale usnęłam na leżaku, na balkonie. Znowu się zaczy- na? Chyba wstawię pranie… *** – Gehen wir essen?4 – Horst znalazł mnie w piwnicy, gdzie stały pralki i su- szarki. Spacer z Dorą nie zajął mu zbyt wiele czasu. – Essen? Gerne, a dokąd chciałbyś pójść? – pytam i już się cieszę. – Steak Haus? – Lubię tę restaurację. – A może do Jugoslawien – proponuje Horst, podobno odnawiali. – OK, może być. Mają dobre sosy do sałatek i serwują wielkie Grillteller5 z kil- koma rodzajami mięsa. *** Zostało mi pudełko zapałek z tego wieczoru i niejasne wrażenie, że Horst chce coś załatwić, wygładzić… Poza tym wszystko było bardzo smaczne. Restaurant MAESTRAL Inh. Familie Kardum, Grosse Rurstrasse 49 *** – Myślałeś już o Świętach? – pytam biorąc w palce kawałek grillowanego, ja- gnięcego żeberka. Nie będę przecież walczyć z tą owieczką nożem i widelcem. Wi- dzę, że Horst zastanawia się przez chwilę. – Możliwości są dwie, albo my do nich, albo oni do nas i wtedy będę musiał ich przywieźć i odwieźć po Świętach – mówi. Sami nie pojadą. Ojciec nie poprowadzi już auta, a jazda pociągiem też zbyt uciążliwa dla obojga. Tak, to było oczywiste, że spędzimy je razem z rodzicami Horsta. 4 pójdziemy coś zjeść? ( niem.) 5 półmisek z grillowanym mięsem (niem.) NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 15 www.e-bookowo.pl – A jak wolisz? – pytam łagodna jak ten Lamm6. Tak bardzo chcę mieć spokój i miłą atmosferę dzisiejszego wieczoru. – Pojadę, przywiozę i odwiozę – mówi i zamawia jeszcze jeden dzbanuszek czerwonego, macedońskiego wina. Rozglądam się po restauracji, nie ma tutaj dziś zbyt wielu gości, za to sobotę i niedzielę wypełniona jest po brzegi. Ona ma klimat; świeczki, albo lampki nafto- we na każdym stole, na bocznych ścianach wiszą kinkiety z Tiffany. Siedzimy obok zielonej oazy z przepływającym pod mostkiem małym potoczkiem, delikatny plus wody i przyciszona, południowa muzyka nie przeszkadza nikomu w rozmo- wach. „Aisha, Aisha, écoute–moi”7 słyszę męski głos…Chciałabym być Aishą, dla której śpiewa ten facet. Na pewno ma jej coś ważnego do powiedzenia. – Horst – staram się, aby mój głos był normalny i broń Boże, nie zadrżał, no i akcent też poprawny… – Słucham – odpowiada patrząc w kartę menu. – Chcesz lody? Kurcze, nie chcę lodów, chcę go o coś ważnego zapytać, ale odpowiadam: – Tak, możesz dla mnie też zamówić. Kelner przynosi wino, przyjmuje zamówienie z lodowym deserem, a ja biorę głębszy oddech: – Gdy dzwoniłam do ciebie poprzedniego wieczoru, powiedziałeś mi, że musimy porozmawiać i podjąć decyzję – mówię jednym tchem – co miałeś na myśli? Horst nie patrzy na mnie, sprawdza klarowność wina w kieliszku, obraca go w palcach, po ściankach spływają powoli i równomiernie ciemnoczerwone krople. – Nic takiego, zobaczymy, jak wypadną nam święta. Wczoraj przeczytałam archiwalny wywiad z Maciejem Maleńczukiem w „Małej czarnej”. Indagowany przez moderatorkę i panie współtworzące program na temat trwałości uczuć, powiedział między innymi: – Chcesz przetrwać w związku, nie wypytuj za dużo. Dowiesz się i będziesz mu- siała z tym żyć… Szkoda, że tego wcześniej nie wiedziałam. *** I znów jak za dawnych naszych dni… kadzidełko w sypialni, zapalona lampka, którą dostaliśmy kiedyś od Małgosi… 6 owca ( niem.) 7 słuchaj mnie ( fran.) NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 16 www.e-bookowo.pl Ciepłymi falami zalewa mnie czułość, za którą tęskniłam. Jak tonik obmywa serce… Horst pachnie wakacjami, to Cerruti 1881, którego używał na Krecie, dla mnie ma już olejek brzoskwiniowy… A co z moim „białym małżeństwem”? Wybacz Boże, brakuje mi na nie dziś si- ły… *** Thema: Karfreitag (Wielki Piątek) Datum: 14.04.2006. von: anarosa@onet.pl an: marymary@wp.pl Hallo, kochana! Wykorzystuję wolną chwilę i pędzę do komputera. Od wczoraj jestem sama, bo Horst pojechał do Frankfurtu, aby przywieźć rodzi- ców na Święta, już są w drodze do nas. Karfreitag czyli Wielki Piątek jest wolny od pracy, sklepy też zamknięte. Chatę mam już pięknie posprzątaną, firanki też świeżutkie, na gałązkach wierzby wiszą kolorowe pisanki malowa- ne w ubiegłym roku, na balkonie zakwitły małe żonkile i tulipanki ( kupiłam w doniczkach) a na skwerku pod balkonem, krzak forsycji. Ciekawe jaką bę- dziemy mieć pogodę? Wezmę się jeszcze dziś za pieczenie, bo dostałam ma- ilem przepis na podobno pyszne ciasto i muszę wypróbować. Nazywa się „Ciasto snickers”, a przysłała mi Karolina, siostra Matyldy. Mieszka z mężem Witkiem w Krakowie. Podaję Ci ten Backrezept8. Może Cię zainteresuje? SKŁADNIKI: 3 szklanki mąki 15 dag margaryny 2 jaja pół szklanki cukru 2 łyżeczki sody 2 łyżki miodu zagnieść szybko ciasto podzielić na dwie części i piec po 15 minut. MASA pół litra śmietany 30% i 250 ml 36% 3 łyżeczki żelatyny 1 cukier waniliowy 8 Przepis na ciasto ( niem.) NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 17 www.e-bookowo.pl 1 łyżeczka cukru Ubić śmietanę, żelatynę rozpuszczoną w malutkiej ilości wody wlać do ubi- tej śmietany, przełożyć placki, wierzch polać mlekiem skondensowanym sło- dzonym gotowanym w puszce najkrócej 1,5 godziny i posypać siekanymi drobno orzechami. (Puszkę zamkniętą oczywiście, gotuje się we wodzie i ma z tego wyjść brązowa, karmelowa polewa.) No, jestem ciekawa, podobno py- cha, a kalorii z tą śmietaną też będzie, że hej! Wiesz, że Karolina i Witek po- znali się w Internecie? Wyszedł z tego wspaniały związek. Chociaż trudno jest uwierzyć, podobno w ogóle się nie kłócą. Mają dwie urocze córeczki, umieją cenić nawzajem siebie i wszystko, co razem osiągnęli… Kurcze, jak to się dzieje, że dwoje ludzi znajdzie siebie na szerokim świecie i po dość krót- kim czasie znajomości okazuje się, że to jest właśnie TO! Ta odpowiednia, właściwa, druga połówka pomarańczy! Ściskam Cię, już nie wysyłam żadnych grających pocztówek, niech Wam smakuje jajko i szynka, święconego tutaj nie ma, będzie mi znów brakowa- ło… jakoś muszę to znieść… dzieciaki zadzwonią… Lepiej już nic więcej nie napiszę. Pobiegnę sobie z Dorą na spacerek. Całuję, Ana. *** Idę polami na peryferiach miasta, słońce przygrzewa. Dzięki łagodniejszemu klimatowi, bo niedaleko mamy do Belgii i Holandii, wcześniej zakwitają kwiaty i zielenią się krzewy. Dora biegnie przede mną, znów zaczyna myszkować między niskimi krzewami, a po chwili pędzi za dzikim króliczkiem, który jak wielkanocny zwiastun wyskoczył z buszu. Krzyczę na nią, by wracała i wtedy zauważam Rek- sową i jej psa na wrzosowym wzgórzu. O nie, Boże, ja tego dzisiaj nie zniosę. Do- ra przybiega skruszona. Wie, że nie wolno jej gonić królików, ale łowczy instynkt był w tym momencie silniejszy. Zakładam jej smycz z obrożą i odchodzimy najszybciej, jak umiemy… NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 18 www.e-bookowo.pl WIELKANOC Przyjechali późnym popołudniem i nie trudno było poznać, że mieli za sobą wy- czerpującą podróż. Mutter usiadła zaraz w przedpokoju i zaczęła wymiotować, tzn. krztusić się śliną i zwracać resztki wypitej po drodze w McDonaldzie kawy. Musiałam pomóc, doprowadzając do porządku jej sweterek i robiąc szybko her- batę. Horst przynosił bagaże z samochodu, Vater kręcił się między kuchnią, a toa- letą i razem z Dorą przeszkadzali najbardziej. Wkrótce nastrój wrócił do jako ta- kiej normy i zaczęliśmy z Horstem przygotowywać kolację, a Mutter trzymając się futryny kuchennych drzwi pytała, co może nam pomóc. W podobnych momentach Horst nie wytrzymywał nerwowo: – Najlepiej będzie, jak usiądziesz na swoich czterech literach i będziesz czekać na jedzenie. Vater brał wtedy żonę pod pachę i odprowadzał do dużego pokoju. – Ich habe Hunger9 – wołała po drodze. Robiło mi się Horsta żal, bo pamiętałam inny czas, gdy na Święta przyjeżdżali- śmy z Krystianem do nich i szliśmy razem „essen”, do chińskiej, albo greckiej re- stauracji. Często towarzyszyła nam Petra, siostra mojej teściowej, która dwa lata od niej starsza, ale w doskonałej fizycznej kondycji była zupełnym przeciwień- stwem matki Horsta. Podróżowała samolotem, odwiedzała kuzynki w Londynie i pod Madrytem, a kiedyś wyraziła się nawet, że mnie lubi, bo jestem dobrze wy- chowana. Innym razem potrafiła mnie dowartościować, zachwycając się smakiem rumowego tortu w moim wykonaniu. Ha! Poza tym chętnie jeździła na autokarowe pielgrzymki, a w leciwym wieku 80 lat odwiedziła nawet Wilno, Königsberg, zali- czając w powrotnej drodze Gdańsk i Landsberg czyli wielkopolski Gorzów. Nie bę- dąc związana rodzinnymi obowiązkami, mogła sobie pozwolić na różne wyjazdy i towarzyskie spotkania. Tylko raz w życiu była zakochana, a po śmierci jej na- rzeczonego w czasie II wojny światowej, wybrała tak zwane staropanieństwo, albo bardziej elegancko stan ten nazywając, pozostała singielką z wyboru. Mutter wy- rażała się o Petrze niezbyt pochlebnie, iż w towarzystwie nie dopuści nikogo do głosu, ale ja lubiłam ją i chętnie rozmawiałyśmy przy każdym spotkaniu. *** – A co tam u Petry słychać – zwróciłam się do Annemie, próbując zagaić roz- mowę przy stole. 9 jestem głodna ( niem.) NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 19 www.e-bookowo.pl – Nie wiemy, nic nie wiemy, chyba jest w Hiszpanii – odpowiedział Vater, spuszczając prawą rękę pod stół. – Nie karm mi psa pod stołem – Horst, jak dobry szachista śledził każdy jego ruch. Mutter w tym czasie popiła trochę mineralnej wody ze szklanki i wstawiła ją sobie w sałatkę, którą miała jeszcze na talerzu. Alleluja. – Nie będziesz już jadła? – Będę, ich habe noch Hunger10. Kiedyś później, jeden z lekarzy powiedział, że jedzenie dla ludzi w starszym wieku jest jak sex… Dora, stara cwaniara kręciła się w dalszym ciągu koło krzesła mojego teścia. On zapominał ciągle jej prawdziwe imię i wołał do psa: Kora, komm11, a Horst się złościł. Jak zniesiemy razem te Święta?… *** Thema: Święta, święta i po… Datum: 20.04.2006. von: marymary@wp.pl an: anarosa@onet.pl Sorry, moja Kochana, nie miałam czasu wcześniej napisać, bo moja rodzi- na bardzo mnie potrzebowała i absorbowała przez cały świąteczny czas. Jak zwykle święcone i rezurekcja. Wszyscy pomagali w przygotowaniu, było ty- powo rodzinnie i przy stole. Placek Snickersa zrobiłam, wyszedł pyszny, Pa- trycja wzięła przepis, upiecze przy następnej okazji. Aby spalić obfite śniada- nie zrobiliśmy spacerową rundę po Ośrodku, który Jarek ma pod opieką. Gdy stwierdziliśmy, że wszystko jest w porządku poszliśmy na romantyczny spacer plażą i do pobliskiego lasku. Myślałam o Tobie, o Was… jak spędzacie razem wielkanocny czas. Dyngusu pewnie nie było, co? W jakiej kondycji są rodzice Horsta? Święta wielkanocne spędzone poza krajem nie należą chyba do najradośniejszych, ale nie chcę Ci psuć humoru, będziesz chciała, to na- piszesz, a ja czekam jak zwykle z niecierpliwością. Całuję, Mary. 10 jeszcze jestem głodna (niem.) 11 chodź! (niem.) NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 20 www.e-bookowo.pl Thema: Kwiecień plecień… Datum: 22.04.2006. von: anarosa@onet.pl an: marymary@wp.pl Ach, moja Droga, es war ein Zirkus12. Muszę powiedzieć Małgosi, albo Lil- ce, że jeśli ja zacznę się tak zachowywać na stare lata, to niech mnie lepiej wezmą i zastrzelą. Jestem za eutanazją! Znajomy lekarz mówi, że taki sposób rozumowania jest dowodem depresji, którą trzeba leczyć. Błędna diagnoza! Ja po prostu nie chcę być upierdliwą staruszką! Święta były nudne, że aż strach opowiedzieć. Nie wiem, czy Ci już pisałam, że u nas w niemieckim, a przecież katolickim kościele nie było żadnej adora- cji Krzyża, nie mówiąc już o święconym w koszyczku itp. Ponieważ mieszka- my na przedmieściu, jest niedaleko jeden mały kościół, w którym była 1, słownie jedna wielkanocna Msza św., na którą oczywiście sama poszłam. Przypomniała mi się przy okazji inna Wielkanoc, jaką przeżyliśmy wspólnie kilka lat temu. Rodzice Horsta byli jeszcze w dobrej kondycji, Krystian prze- bywał też wyjątkowo u nas, a mnie przestało mieścić się w głowie, że można tak nijak przeżywać Święta, a na stole najważniejsza jest pieczona indyczka z czerwoną kapustą. I powiedziałam im, że co jak co, ale ja nie mogę tak jałowo spędzić wielkanocnego czasu. Bez wspomnienia Męki Pańskiej, uzmysłowie- nia sobie i dziecku, przewodniej myśli i wartości tego Święta oraz chociaż raz odwiedzenia kościoła. Strasznie się pomądrowałam, nie? Zaproponowałam im wtedy, że moglibyśmy pójść do ewangelickiego kościoła, nie musimy ko- niecznie do mojego, nikogo nie zmuszam, ale Święta są Świętami. Sama by- łam również wiedziona ciekawością, jak to u nich w ewangelickim kościele celebrowane są świąteczne nabożeństwa. I poszliśmy. Wtedy tolerowali jesz- cze mnie i moje zachowanie. Byłam inna, pierwszy rok po ślubie z Horstem, świeżo upieczona synowa nr 3 i chyba nie wypadało im zaprotestować. W pamięci został mi Abendmal, czyli Komunia św. w postaci dużego, okrą- głego chleba (wyglądał jak wielki, upieczony spód do pizzy, bez dodatków) z którego pastor ułamywał i rozdawał podchodzącym do stołu. Rodzaj obrzędu bardziej przypominający Jezusa w Wieczerniku, ale poza tym, podczas nabo- żeństwa nic nie odbyło się podobnie, jak u nas w katolickim. No i pieśni ma- ło melodyjne, a ja tak lubię sobie w kościele pośpiewać. Summa summarum, myślę, że nasza obecność liczyła się w jakiś sposób w niebie, chociaż nikt z Horsta rodziny po kawałek chlebka do ołtarza nie poszedł, a ja nie wiedzia- łam czy mogę, z różnych przecież względów na ten krok się odważyć. Tak 12 To był cyrk (niem.) NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 21 www.e-bookowo.pl w ogóle muszę Ci przy tej okazji wyznać, że często podczas mszy św. jest mi bardzo przykro, że nie mogę w niej w pełni uczestniczyć… A więc jak spędziliśmy tegoroczny Ostern 13? Goście jedli, spali i siedzieli przed Tv. Horst chodził sam na spacer z Dorą, a ja myślałam, że zwariuję z tęsknoty za dzieciakami. Starczy? Jedyną rozrywką było to, że w drugie święto pojechaliśmy na motorze, na Trödelmarkt. Pogoda poprawiła się, było słonecznie, chociaż chłodno, a ja za- łożyłam ściągacze na kolana. Mogłabym później mieć kłopoty i bez zastrzy- ków nie obyłoby się. Horst nie omieszkał zwrócić mi uwagi, że na motorze siedzę krzywo, bo wykukuję zza jego ramienia. (Reksowa siedzi prosto?) Ku- piliśmy miedziany czajnik z porcelanowa rączką i duży, również miedziany, płaski super rondel. Idealny do bigosu! Nie chce mi się już opisywać, co jedliśmy i piliśmy, albo, że Annemie nie zdążyła na czas do toalety… Myślę, że następne świąteczne dni spędziłabym chętnie w kraju, ale kto może wiedzieć, co nam kolejne miesiące przyniosą i to pod każdym względem, prawda? Całuję, Ana. *** Horst ! W tym wspaniałym rondlu, wczoraj i przedwczoraj gotowałam śliwkowe powidła. Ostatnie owoce z Małgosi ogrodu… Są gotowe i pyszne! Z dodatkiem cukru waniliowego, szczypty cynamonu i ma- łej szklaneczki Amaretto… Kommst Du14 ? Napisałam też wiersz dla Ciebie… postaram się go przetłumaczyć… Retuszuję – we śnie moje twoje słowa zmarszczki wygładzam... Już rozumiem nie krzyczę... Deszczu akwarelą twarz obmywam – Poziomki ostatnie przynoszę... esemesem ci wysyłam... 13 Wielkanoc (niem.) 14 Przyjdziesz? (niem) NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 22 www.e-bookowo.pl *** Ich komme nicht nach Polen. Du hast Deine Kinder und restliche Verwand- schaft. Ich bleibe in Deutschland – Du in Deinem geliebten Polen… Pa ! Horst. 15 *** Czy znów śnią mi się koszmary? Często i to wtedy, gdy mamy pełnię księżyca… *** 15 Nie przyjadę do Polski. Masz swoje dzieci i resztę rodziny. Zostanę w Niemczech – Ty w Twojej uko- chanej Polsce (niem.) NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 23 www.e-bookowo.pl ITALIEN – Mam pytanie – zagaiłam inteligentnie któregoś wieczoru rozmowę z Horstem. – Czy moglibyśmy wybrać się do Rzymu? Brwi Horsta uniosły się wysoko w górę, widać myślami był zupełnie gdzie indziej. – Wozu nach Rom? – Jak to po co? Teraz ja spojrzałam na niego zdziwiona. – Byłeś już w Rzymie? – Nie – ale skąd ci to przyszło do głowy? – Małgosia z Karolem wybierają się tak po prostu, na trzy dni do Rzymu. Na zwiedzenie czasu mało, ale odetchnąć trochę włoską atmosferą – uśmiecham się. Do Watykanu zajrzeć, grób Ojca św. odwiedzić… Im dłużej mówiłam, tym bardziej było widoczne, że Horst absolutnie nie jest zainteresowany moim pomysłem. – Py- tali, czy nie wybralibyśmy się razem z nimi. Odlot miałby być z Berlina. – A kiedy? – Jakoś w połowie maja. – Mam zajęcia, praktyki. Odpowiedź krótka, często podobna jedna do drugiej, jakby nie było innej osoby na Uczelni, która poprowadziłaby za Horsta zajęcia. Ordnung muss sein, wie ge- plant16. On czuje się n i e z a s t ą p i o n y i temat wyjazdu do Rzymu w tym momencie był dla niego zakończony. Ale nie dla mnie. Małgosia wcale nie pytała w liczbie mnogiej. Wspólny wyjazd był proponowany tylko mnie, no bo co mogło ciągnąć Horsta do Rzymu? Zapytałam, ryzykując otrzymanie odpowiedzi, a tej, którą dostałam mogłam się właściwie spodziewać. Teraz muszę „dyplomatycznie” rozwinąć zagadnienie. Dziś, czy odczekać kilka dni? Nie umiem czekać! Dzisiaj pomyślę, jutro przystępuję do zrealizowania planu. Taka jestem i nic na to nie po- radzę, a mężczyzna myśli i myśli… szczególnie Wodnik, jak Horst. Czasu nie było zbyt wiele, oni mieli już rezerwację hotelu, moja była pod znakiem zapytania. Jeśli teraz z nimi nie pojadę, nie zobaczę Rzymu. Taka okazja może się już nie zdarzyć, a bardzo chciałabym… Jeśli powiem Horstowi, że chętnie pojechałabym bez niego, to skąd kasa? Horst odłożył gazetę, którą czytał, wziął smycz i wyszedł z Dorą. Pora taka sa- ma, jak z zegarkiem w ręku. Ścisnęło mnie coś w okolicy żołądka i zadzwoniłam do Małgosi. – Cześć babciu! – usłyszałam radosny głos Jaśka, co u babci? To był już tradycyjny, powitalny zwrot mojego wnuczka. 16 Porządek musi być, jak jest zaplanowane (niem.) NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 24 www.e-bookowo.pl – Wszystko OK – odpowiadam. – A u was? – U nas też, właśnie nauczyliśmy Terrego skakać przez hula hop! Terry to ich biszkoptowy labrador, pociecha całego domu, psia rasa bardzo familijna, przyja- zna każdemu. Gdy w ubiegłym roku złodzieje wynosili Małgosi nowiutki rower z garażu – Terruś spał kamiennym snem wiernego i sprawiedliwego psa. Gdyby to naszą Dorę spotkało, rozniosłaby szczekaniem cały dom.. – No to super, pokażecie mi przy okazji jego wyczyny. Jest mamusia? I mówię do mojej córki zdecydowanym głosem: – Zarezerwujcie dla mnie też, polecę z wa- mi do Rzymu. NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com
A n n a S t r z e l e c : D r u g a p o r a ż y c i a | 25 www.e-bookowo.pl PV. SONNENSCHEIN To był pomysł. Ożywić działalność mojego Matrymonialnego Biura i zarobić tro- chę kasy na wyjazd do Rzymu. Ostatnio Horst zaczął narzekać na wydatki ponie- sione w czasie Wielkanocy i wcale mu się nie dziwię. Jazda z rodzicami w tę i z powrotem, opłaty kobitek do sprzątania, które przychodziły i rezygnowały z pracy u moich teściów. I też się nie dziwię. Będąc „reprezentantką” obcego kraju w tej rodzinie, miałam z zatrudnionymi u moich teściów babkami – służącymi, sprzą- taczkami i opiekunkami w jednej osobie, telefoniczny kontakt. Czasami współczu- łam im, bo rodzaj pracy nie należał do najłatwiejszych ani dla Polki, ni Rosjanki, czy Brazylianki, która podobno spodobała się nawet mojemu teściowi, ale długo u nich miejsca też nie zagrzała. Dodatkowo zabawne było to, że mając tzw. węża w kieszeni, dodawał wszystko skrupulatnie. Każda opłata wydawała mu się za wy- soka, obliczał jeszcze w DM–ach zamiast euro i chciał sprzątaczkom wypisywać czeki. Ta i inne sytuacje związane z zachowaniem się rodziców łatwo wyprowadza- ły Horsta z równowagi, a ilość pustych butelek po czerwonym winie zwiększyła się znów zastraszająco. Nie wiem, skąd znowu przyszło mi do głowy, aby zapropo- nować im moją pomoc w codziennych pracach domowych, naturalnie we Frank- furcie. Prawdopodobnie wiedziona nagłym współczuciem, zapytałam o to ponow- nie Horsta, któregoś dnia. Mąż popatrzył na mnie unosząc wysoko brwi i pokręcił przecząco głową: – To nie jest dobra myśl. Tylko tyle. Nie, to nie. Więcej nie zapytam, niech się sami męczą. W sumie, ja ich nawet dosyć lubiłam, ale czasami w zestawie z Krystianem i Horstem byli trudni do przełknięcia… A najgorsze było jeszcze przed nami… *** Przed kilkoma dniami dostałam list od pewnej Polki z Zielonej Góry. W załącze- niu kilka zdjęć, zrobionych profesjonalnie prawdopodobnie specjalnie do kore- spondencji ze mną. „Przez Pani Biuro chcę poznać kogoś wartościowego, ale też i niebiednego, który potrafiłby zapewnić mi odpowiednią egzystencję – pisała. „Wiek nie gra specjalnej roli, ale mężczyzna powinien być trochę starszy ode mnie. (Sama miała trzydzieści dwa lata.) Dobrze byłoby, gdybyśmy mieli jakieś wspólne punkty zainteresowań. NEXTO : OrderID: 2677244 : Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k. : kierusadw@gmail.com