gosia07646

  • Dokumenty21
  • Odsłony21 825
  • Obserwuję11
  • Rozmiar dokumentów29.4 MB
  • Ilość pobrań10 075

Collins Bryn - Emocjonalna niedostępność

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :2.2 MB
Rozszerzenie:pdf

Collins Bryn - Emocjonalna niedostępność.pdf

gosia07646 Dokumenty
Użytkownik gosia07646 wgrał ten materiał 6 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 248 stron)

Bryn C. Collins Emocjonalna niedostępność

Bryn C. Collins Emocjonalna niedostępność przekład: Agnieszka Nowak GDAŃSKIE W Y D A W N I C T W O PSYCHOLOGICZNE

dla Roda

Tytuł oryginału: EMOTIONAL UNAVAILABILITY: Recognizing It, Understanding It, and Avoiding Its Trap Copyright © 1997 by Bryn C. Collins Copyright © for the Polish edition by Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 2000 Wszystkie prawa zastrzeżone. Książka ani jej część nie może być przedrukowywana ani w żaden inny sposób reprodukowana, powielana mechanicznie, fotograficznie, elektronicznie lub magnetycznie, ani odczytywana w środkach masowego przekazu bez pisemnej zgody Gdańskiego Wydawnictwa Psychologicznego. Pierwsze wydanie w języku polskim Redakcja: Izabela Bilińska Korekta: Sylwia Rzedzicka Opracowanie graficzne: Agnieszka Wójkowska ISBN 83-87957-11-9 Druk: Drukarnia Wydawnictw Naukowych b.A. 90-450 Łódź, ul. Żwirki 2 Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne ul. Bema 4/la, 81-753 Sopot, tel./fax (0-58) 551-61-04 e-mail: gwp@gwp.gda.pl http://www.gwp.gda.pl

Spis treści Podziękowania 11 Wprowadzenie 13 Co miałam na myśli? 15 Plan 16 Rozdział 1 Pan Wspaniały, Pani Doskonała i przyjaciele 17 Romeo/Romietta: wspaniały balkon i brak wytrwałości 18 Indiana Jones: niebezpieczny mężczyzna 20 Dziesiątki i inne trofea 22 Synek Mamusi i Córeczka Tatusia 24 Holicy: alko..., jedzenio..., sklepo..., sekso..., praco 26 Emocjonalny Einstein: miłość człowieka myślącego 30 Człowiek w lustrze: Narcyz i inni zakochani w samych sobie 31 Piskorze i inne Śliskie Stworzenia 33 James Bond: szpiedzy i kłamstwa 34 Z powrotem na przyjęciu 37 Rozdział 2 Przyczyny. Cztery podstawowe uczucia/emocje 38 Złość ^40 Smutek 40 Strach 41 Zadowolenie 42 Skąd zatem biorą się emocje? 48 Jak to się stało? 49 Szara Strefa 50 Gniew: uniwersalna przykrywka 53 Bezsilność 57 Systemy wewnętrznego i zewnętrznego sprzężenia zwrotnego 60 Teoria więzi 64 Problem niskiej samooceny 67 Granice 68 Kontrola 70

Toksyczny balon 72 Wielkie sekrety rodzinne 75 Rozdział 3 Głęboko Zrozpaczeni. Opowieści o nieodwzajemnionej miłości 79 Głęboko Zrozpaczeni 81 Rozdział 4 Zatańczymy? Cza-cza, tory, łańcuchy i tango 86 Rozdział 5 Romeo... i Julie. Mężczyzna, kobiety i kłopoty 93 Rozdział 6 Głowa ponad serce. Intelektualna wieża z kości słoniowej 99 Rozdział 7 Cokolwiek powiesz, kochanie. Nierpwność sił 105 Rozdział 8 Poszukiwacze przygód. Związki na krawędzi 110 Rozdział 9 Mam pewien sekret. Kłamstwa, półprawdy i ukryte pułapki 116 Rozdział 10 Pomówmy otwarcie. Upychacze emocji 121 Rozdział 11 Tak, ale... Ty, ja i całe zło świata 126 Rozdział 12 Jednostronne lustro. Narcyz 131 Rozdział 13 Pozwól, że to za ciebie naprawię. Klatka współzależności 137 8

Rozdział 14 Holicy 142 Rozdział 15 Skała i Rakieta 145 Rozdział 16 Rodzice niedostępni emocjonalnie 150 Nowe narzędzia 154 Najpierw sprawdź sam siebie 155 Rozdział 17 Model zmian i rozwoju 157 Pięć pól Lokalizacji Emocjonalnej 159 Podstawy Lokalizacji Emocjonalnej 160 Pozostałe więzi w sieci pól emocjonalnych 172 Magiczne Słowa doktora Collinsa 176 Praktyczne zastosowania 179 Konfrontacja 185 Konfrontacja a rozwiązywanie problemów 186 Asertywność 187 Przeformułowanie 187 Granice 189 Zakazane „dlaczego" 191 Cele i struktura 193 Odpowiedzialność emocjonalna 195 Wykorzystanie narzędzi • 197 Rozdział 18 Narzędzia zmian i rozwoju 199 Wewnętrzny system sprzężenia zwrotnego 199 Uczenie się zależne od stanu 202 Łączenie emocji z odczuciami cielesnymi 204 Nawiązywanie kontaktu z innymi ludźmi 205 Budowanie wartości i przekonań 205 Budowanie zaufania 207 Budowanie empatii 211 Cele i struktura 213 Pozbądź się starego bagażu: przywiązanie, przemoc, porzucenie . . 216 Wybór i współpraca z terapeutą 217 Budowanie pozytywnej samooceny 221 9

Rozdział 19 Odrzuć to, co toksyczne, i idź naprzód 225 Zaburzenia osobowości 226 Prawdziwa trucizna 228 Sygnały zagrożenia i znaki ostrzegawcze 234 Dlaczego źli ludzie są tacy atrakcyjni? . 239 Lista polecanych książek 241 Rozwiązywanie konfliktów 241 Jak dojść do siebie po nadużyciach 241 Rozwój i zmiany 241 Granice 242 Samoocena 242 Indeks 243

Podziękowania P odobnie jak potrzeba współpracy całej wioski, żeby dobrze wychować dziecko, tak trzeba również wielu życiowych doświadczeń i nauk, aby wychować terapeutę! Chciałabym podziękować ludziom, którzy byli moimi nauczycielami podczas tej drogi. Chociaż być może nie zawsze świet­ nie się bawiłam podczas ich lekcji, bez wątpienia cenię je i noszę w sobie. Specjalne podziękowania składam mojej agentce, Jean Naggar, która jest wyjątkową nauczycielką, wyjątkową kobietą i niezwykłą przyjaciółką; moim rodzicom - Ronowi i Ellen Christgauom - których mądrość i niewin­ ność nauczyła mnie cenić każdą z tych wartości; mojej teściowej, Rose Collins, która nauczyła mnie bezwarunkowej miłości, z całym jej cierpie­ niem i chwałą; mojej nauczycielce, mentorce i terapeutce - Judith Barnitt; mojej najdroższej przyjaciółce, Molly Anderson, która nauczyła mnie, czym jest prawdziwa przyjaźń; mojemu bratu, Jayowi Christgauowi, z nieskoń­ czenie wielu powodów; moim przyjaciołom - Roxanne Currie, Dave'owi Estokowi, Jimowi Keenanowi, Brendzie DeMotte, Donnie Waldhauser, Les- liemu Lienemannowi, doktorowi Mike'owi Share'owi oraz Brianowi Haw- kinsowi - którzy służyli mi wsparciem i zachętą; mojej redaktorce, Susan Schwartz, za jej niezwykłą redakcję; Bessie, Splashowi, Rosie i Rangerowi za niekończący się entuzjazm i pocałunki; oraz mojemu mężowi i przyjacie­ lowi, Rodowi, za rzeczy, których jest zbyt wiele, aby je wymienić. Wreszcie dziękuję wszystkim moim klientom i kolegom, od których nieustannie uczę się czegoś nowego.

Wprowadzenie W yobraź sobie taką sytuację: zaproszono cię na przyjęcie, jednak kiedy nadchodzi dzień, w którym - o ile pamiętasz - ma się ono odbyć, uświadamiasz sobie, że nie jesteś pewna, jakiego rodzaju będzie to przyjęcie, ani o której godzinie powinnaś się na nim zjawić. No cóż, myślisz sobie, głowę masz przecież nie od parady, więc po prostu wybierzesz najlepszą opcję. Ubierasz się zatem w neutralnym, nieformalno-eleganckim stylu i zjawiasz się na przyjęciu o siódmej wieczorem. Kiedy zbliżasz się do domu gospodarza, dobiegają cię odgłosy przyję­ cia: muzyka, rozmowy, śmiech, delikatny brzęk kieliszków. Myślisz sobie: „To będzie świetna impreza". Wchodząc po schodach na ganek, czujesz kuszące aromaty wydostające się z domu i raz jeszcze mówisz sobie: „To będzie znakomite przyjęcie". Dzwonisz do drzwi i pojawia się gospodarz z zagadkowym, enigmaty­ cznym uśmiechem na twarzy... odziany w smoking. - Spóźniłaś się - mówi. - Przepraszam, ale nie powiedziałeś mi, o której godzinie zaczyna się przyjęcie. - Myślałem, że sama się domyślisz. - Jeszcze raz przepraszam. Ale teraz już jestem - próbujesz przywołać na twarz pewny siebie uśmiech, niestety raczej bez powodzenia. Gospodarz mierzy cię od stóp do głów. - Może i tak, ale nie jesteś odpowiednio ubrana. Spoglądasz na swój elegancki, choć niezbyt formalny strój, a potem na jego czarny krawat i oficjalne ubranie. - To prawda. Ale mieszkam niedaleko, mogę po prostu wrócić i szyb­ ko się przebrać. Nawet się nie obejrzysz, a już będę z powrotem. Nie minie nawet godzina. W myślach rozpaczliwie przeglądasz swoją garderobę, szukając w niej czegoś wystarczająco formalnego, i zastanawiasz się, ile czasu zajmie ci wyprasowanie nowej kreacji. Dodajesz do tego czas przejazdu, zastanawiasz się, co będziesz musiała zrobić z włosami, żeby fryzura pasowała do wybra- 13

nego stroju, oraz jak szybko zmienić makijaż. Nadal jednak wydaje ci się, że to będzie wspaniałe przyjęcie. Twój gospodarz kręci głową. - Ale wtedy będziesz naprawdę spóźniona. Będzie już po kolacji, a ja tak liczyłem, że usiądziesz tuż przy mnie przy pierwszym stole. Serce zamiera ci w piersi. Jedna jedyna szansa, a tyją zmarnowałaś! W myślach wypowiadasz kilka niepochlebnych opinii o sobie, swoich zdol­ nościach, inteligencji i możliwościach, jednak głośno obiecujesz: - Naprawdę, będę z powrotem za czterdzieści pięć minut. Będę wyglą­ dać doskonale. Nie możesz zaczekać? To tylko czterdzieści pięć minut. Nie masz pojęcia, w jaki sposób zdołasz wrócić tak szybko, ale tak bardzo chcesz zostać honorowym gościem. Twój gospodarz raz jeszcze kręci głową. - Hmm..., sam nie wiem. Ale co ze sobą przyniesiesz? Mówiłem ci kiedyś, jak bardzo lubię te niezwykłe, dziewiętnastowarstwowe ciasteczka, które pieczesz. Miałem nadzieję, że przyniesiesz po jednym dla każdego z gości. Za jego plecami wciąż słyszysz śmiechy i muzykę, czujesz zapachy egzotycznych potraw i widzisz szampana w kieliszkach. Nadal uważasz, że to najwspanialsze przyjęcie spośród wszystkich, na których kiedykolwiek byłaś, i wciąż chcesz być honorowym gościem. - Może uda mi się wrócić na deser... Ilu jest gości? Oto jak odczuwa się emocjonalnie niedostępny związek. Nigdy nie jesteś dość dobry, żeby dostać się na przyjęcie. Dajesz się zwieść wyraźnym - choć często pośrednim i niewypowiedzianym - sygnałom, że coś jest tylko odrobinę nie w porządku. Kryje się za tym obietnica, że jeśli to naprawisz, zostaniesz honorowym gościem i zdobędziesz główną nagrodę: miłość. Ale kiedy naprawisz to, co było nie w porządku za pierwszym razem, znajdzie się coś innego, co także jest trochę nie tak jak trzeba. Kiedy i to naprawisz, pojawi się kolejny, równie drobny problem. Twój gospodarz wcale nie zamierza uczynić ciebie - ani nikogo innego - gościem honorowym. Twój gospodarz nie potrafi uczynić cię gościem honorowym ani nawet otworzyć drzwi, żeby cię wpuścić do środka. Twój gospodarz cierpi na niedostępność emocjonalną, czyli na niezdolność do wyciągnięcia ręki i zbudowania uczuciowej więzi z inną osobą. Szczególnie niepokojące i bolesne jest to, że ostatecznie nabierasz przekonania, iż jest to w jakiś sposób twoja wina, a więc to ty musisz to naprawić przez osiągnięcie doskonałości. Jeśli „błąd" nie zostanie napra­ wiony, będzie to oznaczać, że nie jesteś wystarczająco doskonały. Pozwól mi powiedzieć ci wyraźnie po raz pierwszy to, co powtórzę jeszcze wiele razy: NIE ZEPSUŁEŚ TEGO... NIE MUSISZ TEGO NAPRAWIAĆ! 14

Co miałam na myśli? Właśnie przeczytałeś afirmację (afirmacja - prawdziwe i pozytywne twier­ dzenie, dotyczące idealnego stanu rzeczy) oraz metaforę o przyjęciu i powie­ działeś sobie: „To takie oczywiste. Ja nigdy nie dałbym się wciągnąć w coś takiego". Wydaje się to oczywiste - dopóki nie znajdziesz się w samym środku podobnej sytuacji. Nie zaczyna się ona od nierealnych oczekiwań doskona­ łości. Gdyby tak było, odszedłbyś po pierwszych pięciu minutach. Wszyscy dajemy się wciągnąć w emocjonalnie niedostępne sytuacje (nie chcę naduży­ wać słowa związek, kiedy opisuję coś tak jednostronnego), ponieważ proces ten przebiega subtelnie i stopniowo. Wymagania wzrastają po trochu, spy­ chając cię centymetr po centymetrze z dogodnej pozycji i przesuwając kon­ trolę nad sytuacją ku osobie niedostępnej emocjonalnie. Oto jeden z kluczy do zrozumienia niedostępności emocjonalnej. Oso­ ba niedostępna pragnie nie tyle miłości, ile raczej kontroli. Emocje są nie­ bezpieczne; kontrola daje złudne poczucie bezpieczeństwa. To zupełnie zrozumiałe, że spodziewamy się więzi emocjonalnej z oso­ bą, z którą jesteśmy związani. W życiu bardzo często oczekujemy, że w pew­ nych sytuacjach inni ludzie będą zachowywać się w określony sposób. Częściowo to dzięki temu szczegóły życia codziennego nie wydają się nam przytłaczające. Wykorzystujemy nasze oczekiwania jako przewodników, którzy pomagają nam przewidzieć zachowania otaczających nas ludzi. W przeciwnym wypadku musielibyśmy rozważać oddzielnie każdą z sytu­ acji, które przydarzają się nam co minutę, każdego dnia. Spróbujmy sobie wyobrazić ruch uliczny w godzinach szczytu! Oczekujemy, że policjanci będą czuwać nad przestrzeganiem prawa i zapewnią nam bezpieczeństwo. Spodziewamy się, że nauczyciele będą uczyć, a lekarze pomogą nam wyzdrowieć. Oczekujemy więzi emocjonalnej z naszymi partnerami życiowymi. Takie oczekiwania wywołują u nas szcze­ gólne stany umysłu, kiedy znajdujemy się w pobliżu tych osób. Wyobraź sobie, że jesteś w banku, a za tobą w kolejce stoi umunduro­ wany policjant. Nagle do środka wbiega uzbrojony przestępca, żeby obrabo­ wać bank. Decydujesz, co robić, na podstawie uzasadnionych oczekiwań, że policjant będzie próbował ochronić ciebie i inne osoby przebywające w ban­ ku. Kiedy „policjant" okazuje się w rzeczywistości przebranym wspólni­ kiem napastnika, dla świadków rabunku bardziej traumatycznym prze­ życiem jest jego zdrada niż samo doświadczenie uczestnictwa w napadzie. Jeśli wiążesz się z kimś, spodziewasz się, że z upływem czasu wasz związek będzie się rozwijał i pogłębiał; oczekujesz trwałej więzi uczuciowej. Zaczynasz dostosowywać swoje życie do tych oczekiwań. Kiedy okazuje się, że twój partner nie buduje emocjonalnej więzi, zaczynasz cierpieć. To dlate­ go tego typu związki są tak bolesne. Powstały uraz powoduje dalsze szkody, 15

ponieważ umniejsza twoją wiarę w siebie i w twą własną zdolność budowa­ nia więzi. Chociaż może się to wydawać nielogiczne, w naturze człowieka leży skłonność do szukania winy w sobie, gdy sprawy nie toczą zgodnie z oczekiwaniami. Ostatecznie takie związki stają się dla nas podwójnie trau- matyczne: najpierw z powodu poczucia straty i opuszczenia, a następnie w wyniku utraty wiary w siebie. To dlatego zerwanie więzi tego rodzaju może być o wiele bardziej bolesne niż zakończenie związku całkowicie speł­ nionego. Zastanawiamy się wówczas bez końca, co mogliśmy zrobić inaczej, żeby zapobiec rozpadowi związku. Plan Jednym z celów tej książki jest przedstawienie typów osób niedostępnych emocjonalnie, abyś mógł je rozpoznać, kiedy pojawią się w twoim życiu. Temu zagadnieniu poświęcono rozdział pierwszy. W rozdziale drugim przyjrzymy się niektórym z dróg prowadzących ku niedostępności emocjonalnej. Zbadamy także emocje, trwałe stany umy­ słu i kilka różnych sposobów spojrzenia na komunikację, co pomoże ci roz­ poznać ludzi niedostępnych emocjonalnie, zanim zdążysz połknąć haczyk. Rozdziały od trzeciego do szesnastego mówią o tym, w jaki sposób zachowują się typy osób, poznane w rozdziale pierwszym, kiedy wejdą w związek z innym człowiekiem. Znajdziesz w nich testy i kwestionariusze, które pomogą ci zidentyfikować takich ludzi, oraz narzędzia, które ułatwią ci zrozumienie, w jaki sposób można wpaść w pułapkę. Rozdziały siedemnasty i osiemnasty dostarczą ci narzędzi, dzięki któ­ rym będziesz mógł zmienić swoje podejście do ludzi i związków. Używając tych narzędzi w codziennym życiu, będziesz przyciągał ku sobie osoby do­ stępne emocjonalnie, ponieważ sam będziesz zdecydowanie dostępny. Rozdział dziewiętnasty ułatwi ci rozpoznawanie tych ludzi i związ­ ków, które przekraczają granicę niedostępności emocjonalnej i stają się to­ ksyczne. Nauczysz się, jak rozpoznawać toksyczne osobowości oraz jak trzymać się od nich z daleka. Mam nadzieję, że dzięki tej książce nauczysz się nie tylko unikać ludzi i związków niedostępnych emocjonalnie, ale także rozpoznawać i zbliżać się do osób, które, podobnie jak ty, są emocjonalnie dostępne.

Rozdział 1 N ie znam chyba nikogo, komu przez całe życie udało się uniknąć związku z osobą niedostępną emocjonalnie. Nie istnieje jakiś szcze­ gólny okres w życiu, kiedy zdarzają się owe niezdrowe związki - jedni doświadczają ich jako nastolatki, inni - w wieku dojrzałym. Niektórym znanym mi pechowcom nigdy nie przydarzył się emocjonal­ nie dostępny związek! Wydaje się, że ci nieszczęśnicy nie potrafią znaleźć odpowiedzi na pytanie, jak to się dzieje, iż nieustannie wchodzą w złe związ­ ki. Nie zdają sobie sprawy, że jest to kwestia wyboru - a także edukacji. Stara, powszechnie uznawana zasada głosi, że ludzie wybierają na swych partnerów osoby, przypominające im tego z rodziców, z którym wią­ zało się najwięcej spośród ich nierozwiązanych problemów. Rzeczywiście okazuje się, że zwykle tak właśnie się dzieje. Co więcej, w rezultacie dana osoba wybiera za każdym razem ten sam typ związku. Partner może poja­ wiać się w różnych opakowaniach, jednak zawartość - przynajmniej pod względem emocjonalnym - jest zawsze podobna. Część procesu edukacji to nauczenie się rozpoznawania typu osoby niedostępnej emocjonalnie, który dotąd wybierałeś. W ten sposób uzyskasz wskazówki, które pomogą ci znaleźć odpowiedz na pytanie, co w takich osobach wydaje ci się tak znajome i wabi cię ku nim za każdym razem. Przyjrzyjmy się teraz niektórym spośród typów osobowości niedostęp­ nych emocjonalnie. Lista ta nie jest kompletna, ale prezentuje najważniej­ szych przedstawicieli omawianej grupy. Zauważmy, że zachowania są usze- ręgowape od „całkiem w porządku" do „ekstremalnych". Owe typy osobowoś- 17 Pan Wspaniały, Pani Doskonała i przyjaciele

ciowe mieszczą się w takim samym przedziale: od łagodnych do niemożli­ wych do przyjęcia. Oczywiście określenie „możliwy do przyjęcia" może zna­ czyć coś zupełnie innego dla różnych osób. Warto także zauważyć, że ludzie mogą się zmieniać. Owe zmiany zachodzą nieustannie. Nic nie zostało wyryte w kamieniu. W każdym z tych typów osobowości (z wyjątkiem dwóch) tkwi potencjał rozwoju i zmiany. Oczywiście wymaga to pracy, a czasami pomocy terapeuty. Zasięg i głębo­ kość zmian zależą od tego, w którym miejscu omawianego przedziału znaj­ duje się dana osoba. Jednak zmiany są możliwe tylko wtedy, gdy jest ona przekonana o ich wadze i konieczności. Romeo/Romietta: wspaniały balkon i brak wytrwałości Ależ to romantyczne: muzyka Barry'ego White'a w tle, przygaszone światła, zapach róż wypełnia powietrze. Pierwszy tydzień: „Kochanie, jesteś bez wątpienia najwspanialszą i najcudowniejszą kobietą, jaką kiedykolwiek spotkałem. Nie mogę nawet patrzeć na ciebie bez nieodpartego pragnienia wzięcia cię w ramiona". Spotykasz Romea (bądź Romiettę) i nagle wciąga cię potężny wir. Czułe telefony, urocze kartki, kwiaty, niezwykłe, romantyczne starania. Jesteście razem, a ty jesteś w samym centrum uwagi. Drugi tydzień: „Nie wiem, jak mogłem żyć bez ciebie". Nic na to nie poradzisz - nagle czujesz, że cała jesteś tym czymś. Każda piosenka miłosna została napisana dla was dwojga. Każdy romantycz­ ny film jest właśnie o was. Autorzy romansów musieli kryć się w waszych kuchennych szafkach, zapisując w swoich powieściach wszystko, co powie­ dzieliście i zrobiliście. Trzeci tydzień: „Nie mogę przestać o tobie myśleć. Przez ciebie mam problemy w pracy, bo nie mogę się skoncentrować. Chcę spędzać z tobą każdą chwilę". Zaczynasz planować. Coraz częściej używasz słów nasz i my. W two­ ich uszach zaczyna rozbrzmiewać odległe echo weselnych dzwonów. Twoi przyjaciele mają dość opowieści o waszym idealnym związku. Czwarty tydzień: „Niestety, w tej chwili nie mogę odebrać telefonu. Zostaw numer; oddzwonię, kiedy tylko będę mógł". Piąty tydzień: „Niestety, w tej chwili nie mogę odebrać telefonu. Zo­ staw numer; oddzwonię, kiedy tylko będę mógł". Szósty tydzień: „Niestety, w tej chwili nie mogę odebrać telefonu. Zostaw numer; oddzwonię, kiedy tylko będę mógł". 18

Nagle już po wszystkim. Bez pożegnania, bez żadnego „idź do diabła", wszystko się kończy. Nie było żadnej kłótni. Żadnej rozmowy. Nie zdarzył się żaden wypadek (wiesz, bo sprawdziłaś izby przyjęć we wszystkich okolicz­ nych szpitalach), nie było żadnego pogrzebu. Romeo (bądź Romietta) po prostu zniknął. Zaczynasz roztrząsać sytuację ze wszystkich stron. Wymyślasz zwa­ riowane scenariusze, takie jak całkowita amnezja lub porwanie. Rzucasz się dziko do telefonu, ilekroć dzwoni. Dręczysz się domysłami, w jaki sposób doprowadziłaś do takiej sytuacji, i zostawiasz rozpaczliwe, niezachęcające wiadomości pod wszystkimi numerami, pod którymi jeszcze kilka dni temu bez trudu kontaktowałaś się z Romeem (bądź Romiettą). Niestety twoje wiadomości pozostają bez odpowiedzi. Potem popadasz w przygnębienie. W końcu możesz nawet oszaleć. Tym, czego prawdopodobnie nie uda ci się uzyskać, są wyjaśnienia, nawet jeśli przez przypadek wpadniesz na Romea (lub Romiettę) na ulicy. Zamiast nich czeka cię ciepłe, 'powierzchowne powitanie i wymijające odpo­ wiedzi na twoje pytania. Zanim do reszty zmieszasz się z błotem, spróbujmy przez chwilę przeanalizować ten hipotetyczny związek. Na samym początku ujmuje cię jego intensywność. Wydaje się głęboki i szczery, jednak dzieje się tak po części dlatego, że Romeo poświęca ci tak wiele uwagi. Dla większości z nas znalezienie się w samym centrum uwagi jest niezwykłym przeżyciem, które przyprawia nas o zawrót głowy. Ponieważ uwaga skupia się na tobie, nie dowiadujesz się zbyt wiele 0 swoim Romeo (lub Romietcie). Wszelkie pytania natury osobistej lub emo­ cjonalnej pozostają bez odpowiedzi lub zostają przekształcone w pytania na twój temat. Takie uniki bardzo odpowiadają Romeowi, ponieważ w ten spo­ sób uzyskuje wiele informacji o tym, czego pragniesz, co lubisz i w co wie­ rzysz. Romeo (bądź Romietta) wykorzystuje te informacje, aby jeszcze bar­ dziej zaangażować cię w wasz związek. W zamian otrzymuje uwielbienie, gorący romans i spełnienie - nie wspominając już o emocjach pościgu 1 triumfie zdobywcy. Cóż za wspaniała, pełna blasku nagroda! Czymś, co zupełnie nie interesuje osoby tego typu, jest wyblakła paty­ na rzeczywistości. Kiedy tylko pojawiają się pierwsze oznaki powtarzalności lub powszedniości - gdy zaczynasz napierać na Romea, żeby dowiedzieć się, co czuje - w jego głowie włącza się sygnał alarmowy i Romeo zaczyna rozglądać się za nowym podbojem. Pamiętasz weselne dzwony, rozbrzmie­ wające w twoich uszach? To właśnie wtedy uruchamiał się ten alarm. Romeo (lub Romietta) nie zainwestował niczego w wasz związek. Więź, którą odczuwasz, to więź z sobą samą, ponieważ Romeo skupił swoją - a także twoją - uwagę na tobie. Chociaż wcale się takim nie wydaje, jest to związek jednostronny, bo większość z nas będąc w samym centrum czyjejś uwagi, czuje się tak wdzięcz- 19

na i zadowolona, że nawet po wielu latach nie zauważa owej jednostron­ ności. Wdzięczność i zaspokojenie własnej próżności nie mogą zastąpić mi­ łości i prawdziwej więzi emocjonalnej. To właśnie dlatego ten rodzaj porzu­ cenia sprawia tyle bólu. Właściwie czujesz się tak, jakbyś opuściła samą siebie. Tymczasem Romeo (lub Romietta) zachowuje uczuciowy dystans i pozostaje emocjonalnie niedostępny przez cały czas trwania związku, a więc po jego zakończeniu nie cierpi ani nie czuje się opuszczony. Zamiast tego poddaje się natychmiast emocjom związanym z nowym podbojem. Dlaczego ktokolwiek miałby tak postępować? Chociaż takie zachowa­ nie wydaje się podłe i manipulacyjne, to jednak jego źródła tkwią w pustce i smutku. Ludzie tacy jak Romeo (bądź Romietta) są tak zobojętniali na wszystko i niezdolni do wyjścia poza siebie nawet na odległość ramienia, że nie potrafią zbudować żadnej autentycznej więzi z inną istotą ludzką. Kiedy więc opróżniasz kolejną paczkę chusteczek do nosa, wpychając w siebie cukierki, ciasteczka, pączki i potrójną porcję lodów, ważne, żebyś przypomniała sobie, że tutaj nie chodzi o ciebie. Zostałaś potraktowana jak cenny przedmiot, który traci swój urok, kiedy zostanie zdobyty. Uprzedmiotowienie - czyli traktowanie innej osoby jak przedmio­ tu - to jedna z charakterystycznych cech związków, w których dochodzi do nadużyć. Nie jest to ani w porządku, ani przyjemne i w żaden sposób na to nie zasługujesz. Uleczenie nadchodzi wtedy, kiedy potrafisz uwolnić się z haczyka i zrozumieć odebraną lekcję lub niedokończoną sprawę, którą być może udało ci się zakończyć dzięki temu spotkaniu. Zanim więc skoczysz z balkonu, na którym zostawił cię Romeo (lub Romietta), przeczytaj do końca tę książkę, dokończ swoją porcję lodów i postaraj się przypomnieć sobie, jak dobrze jest odczuwać zadowolenie z samej siebie! To największy prezent, jaki możesz otrzymać od Romea (lub Romietty). Indiana Jones: niebezpieczny mężczyzna Odgłosy szalejącej alpejskiej wichury niemal całkowicie zagłuszają jego sło­ wa, możesz jednak usłyszeć: „...pięknie w tej... to takie cudowne być... adre­ nalina jest jak miłość". Najczęściej spotykasz Indy'ego w sytuacjach pełnych mocnych wra­ żeń: jest instruktorem narciarstwa, kierowcą rajdowym lub miłośnikiem nurkowania. W swoich opowieściach wspomina o egzotycznych miejscach i ekscytujących wydarzeniach. Nie ma rzeczy, której nie spróbowałby „ot tak, dla mocnych wrażeń". Może pojawić się w mundurze policjanta, straża­ ka lub pilota odrzutowca. Opanowany, spokojny ratownik, który nie traci głowy nawet w najtrudniejszej sytuacji. Panuje również nad swoim sercem - i emocjami! 20

Snując opowieści o swoich wyczynach, Indiana nieprzerwanie dostar­ cza ci kolejnych dawek adrenaliny. Czasami możesz nawet nagle znaleźć się tuż za nim, wyskakując z zupełnie bezpiecznego samolotu, śmigając w dół ryzykownym szlakiem narciarskim lub badając dno rafy strzeżonej przez rekiny; nie masz przy tym pojęcia, w jaki sposób się tam znalazłaś. Indy składa się z samej adrenaliny. Nawet kiedy siedzicie przy kominku tylko we dwoje, przytulny pokój wypełnia się jego elektryzującą energią spadochro­ niarza, nieugiętego policjanta czy też zuchwałego strażaka. Podczas gdy Romeo (lub Romietta) jest całkowicie skoncentrowany na tobie, Indy po­ święca całą swoją uwagę ekscytującym wyczynom i mocnym wrażeniom. Obsadza sam siebie w roli głównej, ale to tylko akcja - a nie interakcja. Dopóki pozostajesz pełnym uwielbienia widzem/kibicem, wasz zwią­ zek trwa. Jeśli jednak zaczniesz szukać jakiejś treści emocjonalnej lub spró­ bujesz podzielić się z Indym jakimkolwiek uczuciem wykraczającym poza „oh, jesteś wspaniały!", nagle poczujesz się porzucona lub uwięziona w ślepej uliczce, podczas gdy on wyruszy już na kolejną daleką wyprawę dokądkolwiek, po cokolwiek i z kimkolwiek. Kiedy poziom adrenaliny opada, Indy znika. Dlaczego zatem kobiety lgną do Indy'ego? Przyciąga je właśnie adre­ nalina i ekscytacja. Wydarzenie i osoba, która jest jego sprawcą, w jakiś sposób łączą się w jedno, a więc osoba staje się ekscytującym elementem zdarzenia lub działania. Prawdopodobnie Indy przyjął ten styl już we wczes­ nych latach swego życia, kiedy nagradzano go za to, co robił, a nie za to, kim był, lub też kiedy któryś z jego zwariowanych wyczynów wywołał ostre (prawdopodobnie skrajnie różne) reakcje rówieśników czy rodziców. Nagle znalazł się w samym centrum wydarzeń, w świetle reflektorów. Nie musiał się angażować ani budować żadnych więzi emocjonalnych, nie musiał podej­ mować uczuciowego ryzyka lub odsłaniać się, aby zwrócić na siebie uwagę. Pomyśl o bohaterze ze szkoły średniej, który - dzięki swym sporto­ wym osiągnięciom - skupia na sobie wiele pozytywnej uwagi, nie angażując ani odrobiny samego siebie lub własnej duszy. Nie twierdzę, że każdy spor­ towiec jest Indym, jednak wielu Indych to dawne gwiazdy sportu, których kariera zakończyła się w chwili opuszczenia szkoły. Kiedy reflektor zgasł, zaczęli szukać innych sposobów, żeby włączyć go ponownie. Czasami takim rozwiązaniem okazuje się służba w wojsku czy przynależność do subkultury punków lub do gangu; w innych wypadkach może to być hobby albo zain­ teresowanie związane z dużym ryzykiem - wspinaczka skałkowa, nurkowa­ nie lub kajakarstwo górskie. Wszystkie te sytuacje unaoczniają jedno prze­ konanie: wartość Indy'ego zależy od tego, co robi, a nie od tego, kim jest. Łatwo zauważyć, że wybrane przez niego dziedziny nie sprzyjają zgłębianiu emocji, co więcej, mogą nawet do niego zniechęcać, ponieważ w przeciwnym razie Indy musiałby się odsłonić, a przecież twardzi faceci nigdy tego nie robią. 21

Kiedy wreszcie zmęczą cię jego wojenne historie i zapragniesz czegoś zbliżonego do więzi emocjonalnej, Indy wsiądzie do pierwszego samolotu do Timbuktu - lub do jego lokalnego odpowiednika - i znajdzie kolejną miłoś­ niczkę swoich przygód. Podobnie jak nie każdy sportowiec jest Indym, tak nie jest nim rów­ nież każdy nurek, skoczek bungee, policjant, strażak itp. Zamiłowanie do jakiegoś sportu (lub sportów) albo ekscytujące hobby nie oznacza jeszcze, że dana osoba nie potrafi budować więzi emocjonalnych. Indy ujawnia się wtedy, gdy ów sport lub działanie zastępuje prawdziwe więzi uczuciowe - gdy działanie samo staje się więzią. Podczas gdy Romeo wyślizguje się po cichutku, Iridy znika w prawdzi­ wej burzy aktywności. Jest po prostu bardzo zajęty, a w jego planach niema już miejsca dla ciebie. Być może wyrusza ha spotkanie przygodyiub znajdu­ je sobie zajęcie, które cię nie interesuje, może też przyłączyć się do nowej paczki „przygodowych" kumpli. Tylko poproś go, żeby się zaangażował, a zobaczysz ten niezwykły wybuch aktywności! Tym razem zerwanie kończy się nie tyle potrójną porcją lodów, ile raczej wyprzedażą zawartości twojego garażu, kiedy pozbywasz się sprzętu do nurkowania lub butów narciarskich. Ponieważ był to związek nie tyle z osobą, ile z jej działaniem i zachowaniem, jego zakończenie wywołuje ra­ czej spadek poziomu adrenaliny niż cierpienie. Jednak po związku z takim człowiekiem pozostaje w nas apetyt na dreszczyk emocji. Jest to dość nie­ bezpieczne, bo może zaprowadzić nas prosto do kolejnego Indy'ego; na na­ stępną przejażdżkę wspaniałą „kolejką śmierci" w lunaparku pełnym nie­ bezpiecznych mężczyzn (lub kobiet). Uwierz w siebie. Naprawdę możesz nauczyć się czuć dobrze z osobą, dla której ekscytacja oznacza dobry film i obiad w McDonałdzie. Potrzeba tylko autentycznej więzi emocjonalnej. Dziesiątki i inne trofea Sobowtór JFK Juniora, Claudii Schiffer lub Cindy Crawford, brat bliźniak Brada Pitta. Tam, gdzie Indy polega na swoim współczynniku ekscytacji, Dziesiątki liczą na to, że ich uroda pozwoli im oczarować partnera, uwalnia­ jąc od konieczności budowania więzi. Wewnętrzny mechanizm jest tu bardzo podobny. We wczesnym okresie życia Dziesiątki odebrały wyraźny (i prze­ rażający) przekaz, że wygląd jest największą z wartości, jaką mają do zaoferowania, i zareagowały na to, rozwijając w sobie tę wartość. Wkrótce przekonały się, że związek z osobą pełną uwielbienia dla ich wyglądu niesie ze sobą bardzo niewielkie ryzyko emocjonalne. Tworzą zatem złudzenie więzi, nie musząc dawać nic w zamian. 22

- Jak wygląda na mnie ta sukienka? - Świetnie. Naprawdę do ciebie pasuje. - Czy moja fryzura jest w porządku? - Wygląda znakomicie. Najlepsza, jaką kiedykolwiek miałaś. - Piję tylko wodę Evian, bo chcę, żeby moja skóra była idealna. - Pójdę i przyniosę ci szklaneczkę. - Chyba zacznę brać lekcje konnej jazdy. Myślę, że dobrze wyglądała­ bym na koniu. Od samego początku twoja rola w tym związku jest jasno określona. Masz za zadanie podziwiać i uwielbiać. To do ciebie należy prawienie kom­ plementów, eksponowanie i usuwanie się z drogi, podczas gdy twoja Dzie­ siątka lśni w blasku reflektorów. W pewnym sensie jest to kolejna postać uprzedmiotowienia, jednak tym razem przedmiotem jest właśnie Dziesiątka, która przyjmuje tę rolę dobrowolnie! Oto klucz do zrozumienia, jak niska jest jej samoocena. Jeśli uwierzysz, że masz jakąś wartość jedynie jako trofeum lub przedmiot podzi­ wiany przez innych - sam z siebie czynisz ofiarę. Zatem, pytasz sam siebie, jeśli zwiążę się z Dziesiątką, która postanawia uprzedmiotowić samą siebie, czy tym samym stanę się sprawcą uprzedmiotowienia? Dobre pytanie. Trafia w samo sedno, ponieważ ofiarowując się dobro­ wolnie jako przedmiot, człowiek dokonuje także uprzedmiotowienia osoby, której się ofiarował. Innymi słowy, stając się dobrowolnie ofiarą, Dziesiątka czyni też ofiarę z ciebie. Jest to sytuacja, w której nikt nie wygrywa! Upływa zwykle trochę czasu, zanim wyczerpie się cały zasób podziwu, jednak w końcu odbite światło reflektorów przestaje ci wystarczać i zaczy­ nasz pragnąć czegoś, co płynie z głębi serca. Zamiast tego otrzymujesz jeszcze więcej piękna. Nie ma nic złego w zewnętrznym pięknie, ale to za mało, gdy twoje serce potrzebuje uwagi. Piękno nie jest uczuciem. Czasami Dziesiątki przyciągają ku sobie łowców trofeów. Takie związ­ ki polegają na wzajemnym pasożytnictwie i są niepełne emocjonalnie, jed­ nak oczekiwania każdej z osób zostają spełnione, a zatem nie będziemy zajmować się podobnymi kombinacjami. Możemy uznać je za przykłady niedostępności emocjonalnej podniesionej do kwadratu. Osoba zwabiona urodą Dziesiątki zyskuje coś innego niż pośredni przypływ adrenaliny u kogoś, kto wybrał Indy'ego. Jej nagrodą jest uczucie dumy i świadomość odniesionego sukcesu. Nie sposób nie zauważyć spoj­ rzeń pełnych zachwytu i zazdrości! Żeby jednak uniknąć nieporozumień - tak jak nie każdy miłośnik przygód jest Indym, tak i nie wszyscy piękni ludzie są Dziesiątkami. Tym, co wyróżnia Dziesiątki, jest dystans emocjo­ nalny, który utrzymują wobec każdego, kto próbuje się z nimi związać lub stać się częścią ich życia. Wydaje się, że utrzymując świat na odległość ramie­ nia, muszą być dość samotne, prawda? 23

Zerwanie z Dziesiątką jest bolesne, bo godzi w twoją własną samo­ ocenę. Jeśli przez jakiś czas - jako partner Dziesiątki - lśniłeś odbitym od niej blaskiem, a potem nagle zostałeś usunięty, musiałbyś, być bardzo pew- ńy siebie, żeby nie zacząć zastanawiać się, czy nie stało się tak przypadkiem dlatego, że nie jesteś dość atrakcyjny. Takie domysły dają początek niezwy­ kle skalistej i niebezpiecznej ścieżce, której podczas twojej wyprawy musisz unikać za wszelką cenę. Trudno pamiętać, że miłość i piękno to dwie różne rzeczy, jednak pomoże ci to ominąć pułapkę negatywnych rozważań. Wy­ starczy kilka pozytywnych uwag pod własnym adresem, niewielka konfron­ tacja z rzeczywistością oraz emocjonalne okulary słoneczne, które przyćmią odbity blask reflektora, i będziesz gotów odnaleźć autentyczną więź uczu­ ciową z kimś innym. Synek Mamusi i Córeczka Tatusia „No cóż, moja mama zawsze wiedziała, czego pragnę - nie musiałem jej nic mówić. Dlaczego ty tego nie potrafisz? Dlaczego zawsze muszę ci mówić, czego potrzebuję?" „Gdyby mój tatuś sądził, że jestem nieszczęśliwa, kupiłby mi coś, żebym poczuła się lepiej. A co ty dla mnie zrobisz?" Dorastali z poczuciem bezpieczeństwa, przekonani, że świat kręci się wokół nich. Mama i tata dali im wszystko - z wyjątkiem więzi emocjonal­ nych. Kiedy wiążesz się z Synkiem Mamusi albo z Córeczką Tatusia, twój partner spodziewa się, że przejmiesz pałeczkę w miejscu, w którym oddała ją jego mamusia lub tatuś. To oczekiwanie rodzi niezliczone problemy. Po pierwsze, jest mało prawdopodobne, by mamusia czy tatuś zgodzili się zrezygnować choćby z części swej obecności w życiu Synka lub Córeczki. Zamiast tego oczekują od ciebie, że przyłączysz się do pełnej podziwu publi­ czności, jednak nie na pełnych prawach członkowskich. Masz raczej przyjąć rolę podrzędną - wobec nich i wobec Synka/Córeczki - oczekują oni, że staniesz się satelitą. , Drugi problem pojawia się wtedy, gdy twoja miłość zostaje porównana do miłości ofiarowanej przez mamusię lub tatusia. Najczęściej wynik takiej konfrontacji jest dla ciebie niekorzystny. Często miarą porównania są dobra materialne lub pieniądze („Tatuś kupiłby mi...") albóbezgraniczna akcep­ tacja („Nie mam pojęcia, dlaczego się wściekasz. Mama nigdy nie była zła, "kiedy..."). Pozwolę sobie tutaj na małą dygresję. Wydaje się, że mamy problemy z odróżnieniem bezwarunkowej miłości/akceptacji (bardzo pożądanej) od akceptacji bezgranicznej (dysfunkcjonalnej). Miłość/akceptacja bezwarun- 24

kowa to: „Kocham cię, ponieważ istniejesz. Akceptuję cię takim, jakim jesteś. Jednak musisz postępować właściwie i być dobrym obywatelem tego świata - w przeciwnym razie poniesiesz konsekwencje". Z kolei bezgraniczna akceptacja mówi: „Wiem, że Junior nie powinien brać narkotyków, sypiać ze wszystkim, co się rusza, ani okradać nas i swoje­ go pracodawcy. Jednak nie chcę, żeby musiał ponosić jakiekolwiek konse­ kwencje. Potrzebuje pomocy. To wina społeczeństwa. Jego nauczycieli. Jego terapeuty. Nie rozumiecie go. Jest taki wyjątkowy". O Juniorze można powiedzieć wiele rzeczy, ale na pewno nie to, że jest głupi. Bardzo szybko uczepi się tej myśli. „Jestem wyjątkowy. Reguły mnie nie dotyczą. Jeśli będę miał ponieść jakieś konsekwencje, mama to załatwi". Większość nauczycieli w szkołach podstawowych mogłaby opowie­ dzieć nam o skutkach takiego wychowania, muszą bowiem walczyć z klasa­ mi pełnymi dzieciaków, które wierzą, że mogą zrobić, cokolwiek im przyj­ dzie do głowy, kiedykolwiek zechcą. Wielu moich kolegów klinicystów i ja sama wielqkrotnie stajemy przed zadaniem „naprawienia" dorastających młodych ludzi, którym w dzie­ ciństwie dano do zrozumienia, że w razie potrzeby mamusia lub tatuś uwol­ nią ich od wszelkich konsekwencji. Aby funkcjonować w świecie i w związ­ kach z innymi, dzieciaki i ludzie w ogóle muszą mieć świadomość struktury relacji międzyludzkich i muszą rozumieć, że jej naruszenie prowadzi do określonych konsekwencji. Kiedy wiążesz się z kimś, kto nigdy nie musiał brać na siebie odpowiedzialności za swoje zachowanie, twój partner oczeku­ je, że będziesz kontynuować pracę rozpoczętą przez mamę lub tatę i uwol­ nisz go od wszelkich konsekwencji. Kiedy próbujesz ustalić pewną strukturę, problemy tylko się pogłębia­ ją. Załóżmy, że twoim - jasno wyrażonym - oczekiwaniem jest monogamia. Twojego partnera zaczyna jednak pociągać ktoś spoza waszego związku. Jak sądzisz, czym będzie się kierował przy podejmowaniu decyzji: twoim oczekiwaniem monogamii czy swoją własną przyjemnością? I jak zareaguje na twój ból, złość lub próbę wyciągnięcia konsekwencji? „Mama nigdy by...". „Idę do tatusia!". Przez całe życie rodzice chronili Synków Mamusi i Córeczki Tatusia przed wszelkimi potencjalnie bolesnymi, a tym samym pouczającymi do­ świadczeniami. Synkowie i Córeczki nigdy nie musieli odczuwać swoich emo­ cji. Zanim maleńka dolna warga miała jakąkolwiek szansę zadrżeć, mama już tam była, nie dopuszczając, by jej maleństwo poczuło jakikolwiek ból. Nie ma zwycięzców w związku z osobą, która utrzymuje swoje uczu­ cia na odległość ramienia. Jest jeszcze gorzej, gdy pierwszy obrońca czai się w pobliżu i czeka na pierwszy sygnał bólu u swojego Synka lub Córeczki, 25