jula42

  • Dokumenty350
  • Odsłony64 238
  • Obserwuję88
  • Rozmiar dokumentów676.6 MB
  • Ilość pobrań33 778

Alexa Riley - Tempting The Law PL

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :1.0 MB
Rozszerzenie:pdf

Alexa Riley - Tempting The Law PL.pdf

jula42
Użytkownik jula42 wgrał ten materiał 6 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 48 stron)

str. 1

str. 2 ALEXA RILEY TEMPTING THE LAW Tłumaczenie : W&K Wszystkie tłumaczenia w całości należą do autorów książek jako ich prawa autorskie, tłumaczenie jest tylko i wyłącznie materiałem marketingowym służącym do promocji twórczości danego autora. Ponadto wszystkie tłumaczenia nie służą uzyskiwaniu korzyści materialnych, a co za tym idzie każda osoba, wykorzystująca treść tłumaczenia w celu innym niż marketingowym, łamie prawo.

str. 3 Eden dosłownie wpada w ramiona Coena, który ją uratował i od tej pory należy do niego. Wysłała mu zaproszenie na rozdanie dyplomów, a on jest zobowiązany aby tam się pojawić…, prawda? Coen zawsze był dla Eden rycerzem w lśniącej zbroi, a ona właśnie teraz potrzebuje go bardziej niż kiedykolwiek. Czy przyjdzie i uratuje ją ten ostatni raz ?

str. 4 Spis treści Prolog ..................................................................................... 6 Coen....................................................................................... 6 Rozdział I ............................................................................... 10 Coen...................................................................................... 10 Rozdział II .............................................................................. 14 Coen...................................................................................... 14 Rozdział III............................................................................. 16 Eden...................................................................................... 16 Rozdział IV.............................................................................. 18 Coen...................................................................................... 18 Rozdział V ............................................................................... 21 Coen...................................................................................... 21 Rozdział VI.............................................................................. 25 Eden...................................................................................... 25 Rozdział VII............................................................................. 29 Coen...................................................................................... 29 Rozdział VIII ........................................................................... 36 Eden...................................................................................... 36 Rozdział IX.............................................................................. 40 Coen...................................................................................... 40 Epilog .................................................................................... 45 Eden...................................................................................... 45

str. 5 Dedykowane dla wszystkich tych, którzy chcą osiągnąć właśnie orgazm. Osiągniecie go za dwie godziny, a nawet i w krótszym czasie ! ;)

str. 6 Prolog Coen Nieco ponad dwa lata temu … Patrzę w najdelikatniejsze oczy jakie kiedykolwiek wcześniej widziałem. Może to przez łzy, które sprawiają, że wydają się być tak jasne, niemal nienaturalne nawet w nocnej ciemności. Są wyjątkowe. Może to przez ten kontrast jej ciemnych włosów i porcelanowej skóry, ale ja po prostu nie mogę przestać na nią patrzeć. Na twarzy młodej dziewczyny dostrzegam strach. To jest taki rodzaj strachu na który jest stanowczo za młoda, aby go doświadczyć. Bóg wie co przeszła przez ostatnie pięć godzin. Można tylko domyślać się, że jest to związane z pieniędzmi i niczym więcej, ale przecież nigdy nic nie wiadomo, zwłaszcza jeśli chodzi o złodziei. Wygląda dokładnie tak jak na zdjęciu, które zobaczyłem parę godzin wcześniej, kiedy rozpoczęto poszukiwania szesnastoletniej dziewczynki. Jej uśmiech, który miała na każdym zdjęciu zniknął z łatwością. Fotografii z przyjęć urodzinowych z meczów z zespołem cheerleaderek czy też jej jako małej harcerki. A na jej głębokie, słodkie dołeczki w policzkach. Nie jestem do końca pewien czy jest jakakolwiek szansa powrotu. Pewna część mnie odczuwa ból, na to, że kawałek jej niewinności został zgubiony gdzieś po drodze tego wszystkiego.  Obiecuję, że cię złapię, Kruszynko. Po prostu skacz, – przekrzykuje deszcz, który roztacza się wokół nas, tłumiąc dźwięk mojego głosu, tłumiąc dźwięk krzyków dziewczyny. Patrzy za siebie, jakby bała się, że ktoś lada moment ją zabierze.  On nie wróci po ciebie. – Odwraca się do mnie, a na jej twarzy widzę ulgę. Nie, on po nią nie wróci, nie wróci, ponieważ nie żyje. Sam się tym zająłem. Trzy strzały prosto w klatkę piersiową. Był martwy, zanim nawet osunął się na ziemię. Może kiedy się o tym dowie, to w jakiś sposób nie będzie się już go obawiała, przestanie się bać. Wiedząc, że

str. 7 mężczyzna, który uprowadził ją kiedy wracała ze szkoły do domu, nigdy już tego nie powtórzy, był to prezent, który chciałem jej podarować. Łatwy do przekazania. Nie opieprzałem się gdy tylko weszliśmy. Nie byłem tam, żeby zadawać pytania. Miałem tylko jedną myśl od momentu kiedy zobaczyłem obraz młodej Eden. Zabić. Kogokolwiek kto próbował choćby jej dotknąć, więc zrobiłem to. Nie obchodziło mnie, to czy był to zwykły okup, a on naprawdę planował oddać dziewczynę nie wyrządzając jej żadnej krzywdy. Zastanawiałem się czy jakiś przestępca, który eskalował się od kradzieży z bronią w ręku po porwanie byłby wstanie ją zabić. Zgaduje, że stacje benzynowe nie dały mu wystarczająco dużo pieniędzy, a był na tyle inteligentny, aby wykonać taką robotę. Bóg tylko wiedział do czego byłby jeszcze zdolny, ale na szczęście był martwy.  Musisz skoczyć, – powtarzam znowu, wstrzykując trochę więcej siły w moje słowa. Mężczyzna nie wróci po nią, ale ogień za nią wciąż się rozprzestrzenia. Zjadając swoimi płomieniami jeden pokój za drugim, bez względu na to jak mocno pada deszcz. Ogień, który ten popierdoleniec podłożył, kiedy tylko zorientował się, że nadchodzimy. Może dlatego, że był pijany i doszedł do wniosku, że skoro nie dostanie swojego okupu, dzięki ogniu zatrze wszelkie dowody swojego przestępstwa. Eden była dowodem. Upewnił się, że nie będziemy wstanie dotrzeć do niej za pomocą schodów znajdujących się na piętrze, ale to mnie nie powstrzymało. Tak czy inaczej zamierzałem się do niej dostać. Wybiegłem z domu, chcąc wejść tylnym wejściem, to właśnie wtedy zobaczyłem jej drobniutką twarz, kiedy jej ciało wychylało się przez duże okno. Kiwnęła głową, a jej pełne usta lekko się rozchyliły, brwi zmarszczyły, a jej spojrzenie było pełne determinacji. Potem robi to. Odbija się od okna i wpada w moje wyciągnięte ramiona. Łapię ją z łatwością. Jej ciało owija się wokół mnie, gdy zamykam ją w ciasnym uścisku, grad emocji uderza we mnie z taką mocą, że prawie powala mnie na kolana.

str. 8  O mój Boże, masz ją ! – Matka Eden krzyczy za moimi plecami, a ja odwracam się patrząc w jej stronę. Eden mocniej wczepia się we mnie, a jej palce mocniej zaciskają się na mnie, pozwalając mi tym samym wiedzieć, że nie ma zamiaru pozwolić mi odejść. Te zaborcze uczucie, którym obdarzyłem ją już wcześniej jest w tej chwili wzmocnione przez starach. Strach przed opuszczeniem jej. Jest bezpieczna, powtarzam ciągle w swojej głowie. Jest bezpieczna. Jej matka biegnie w naszą stronę, a ojciec Eden towarzyszy jej, trzymając parasol nad sobą oraz swoją żoną, aby upewnić się, że deszcz ich nie zmoczy. Przeszedłbym dla niej przez ogień. Prawie to zrobiłem. A jej właśni rodzice nawet nie zaryzykują dla niej zmoczenia ubrań.  Nie zostawiaj mnie, – szepcze mi do ucha. Mocniej naciskam moją dłoń znajdującą się wzdłuż jej pleców, starając się ukoić jej nerwy, a może sam próbuję się uspokoić. Tak czy inaczej czuję, jak jakieś napięcie przechodzi przez obydwa nasze ciała.  Musisz jechać do szpitala, Kruszynko. – Chciałbym trzymać ją w ten sposób tak, że nic takiego kolejny raz by jej nie spotkało. Mógłbym chronić ją przed całym złem na świecie. Wiem, że ludzie są zdolni to okropnych rzeczy, ponieważ widzę to niemal codziennie. To moja praca, dlatego wiem jak straszni mogą być ludzie. Nie chcę, aby ta młoda dziewczyna musiała doświadczyć po raz kolejny zła czyhającego na tym świecie. Odchyla się, dając mi piękny widok na te duże niebieskie oczy. Wyglądają niemal na zbyt duże w stosunku do jej twarzy. – Uratowałeś mnie. – W jej słowach słuchać strach, jakby nie potrafiła w to uwierzyć.  Zrobiłem to. – Jej twarz się rozjaśnia. A dołeczki o które tak się martwiłem pojawiają się w oka mgnieniu, przez co wygląda na jeszcze młodszą i jeszcze bardziej niewinną niż wyglądała dotychczas. Piekło, ona jest po prostu piękna. Jej uśmiech, uśmiecha się do mnie, łagodząc odczuwalne emocje jakie towarzyszyły mi odkąd zaginęła. To sprawia, że pragnę trzymać ją w moich ramionach już wiecznie.

str. 9  Słyszałam kiedyś, że jeśli uratujesz komuś życie, będziesz odpowiedzialny za tę osobę do końca życia. – Pochyla się delikatnie w moją stronę, patrząc mi prosto w oczy. Oczy, które mogą zobaczyć moją duszę, a przynajmniej tak jak odczuwam to w tej chwili. – Czy to czyni mnie twoją?

str. 10 Dzień dzisiejszy … Rozdział I Coen Wychodzę spod prysznica, wycieram się i spoglądam w lustro. Kiedy para nieco się rozprasza, widzę swoje zamglone odbicie. Tatuaże biegną w poprzek mojej klatki piersiowej przez ramię, który jest już w pełni widoczny. Zrobiłem go dwa lata temu i każdego dnia on mi o tym wszystkim przypomina. W tamtej chwili uratowałem ją. Tatuaż rozpoczyna się jako piękny ogród pełny kwiatów i liści na mojej piersi, a potem gdy przechodzi przez moje ramię zaczyna się palić. Płomienie opadają mi na ramiona, spalając ogród stojący na swojej drodze. Ale kwiaty pozostają. Ich piękno pozostaje, nawet w ciemnym popiele, a to przypomina mi o odważnej dziewczynie, która powiedziała mi, że od tego dnia jestem za nią odpowiedzialny. Pracowałem jako oficer śledczy w specjalnej jednostce, ale po ostatniej sprawie musiałem odejść. Po tym, jak ocaliłem Eden i po tym całym śledztwie później, zostałem zwolniony z mojego przydziału. Zauważyli, że działałem zbyt szybko, zbyt impulsywnie, zabijając jej porywacza, ale i tak nikt mnie z tego powodu nie ścigał. Ręce mojego kapitana były związane, a ja sam uświadomiłem sobie, że nie zostałem już stworzony do bycia gliną. Wiedziałem co zrobiłem tamtego dnia, nie ma wątpliwości, ale postąpiłem słusznie. Chcieli mnie przenieść z oddziału, ale postanowiłem to rzucić i założyć własną firmę zajmującą się bezpieczeństwem. Otworzyłem Black Guard Security po odejściu i nawet nie spojrzałem wstecz. Wiedziałem, kiedy Eden wpadła w moje ramiona, że podjąłem właściwą decyzję. Uratowałem, życie tej dziewczynki, upewniłem się, że tamten człowiek nigdy nie zniszczy jej marzeń, a to było warte wszystkiego. Zrobiłem to, więc nie musiała się już go obawiać, nie będzie jej śledził, nie będzie musiała przeżywać tego dnia po raz kolejny na sali sądowej.

str. 11 Zarzucam na siebie moją roboczą koszulkę, która jest zwykłym czarnym polo z małym logo mojej firmy. Mam pięciu facetów, którzy dla mnie pracują, są świetnymi fachowcami w swym zawodzie, ale lubię być obecny i być świadkiem, że wszystkie nasze zlecenia idą w dobrym kierunku. Ubieram jeansy i buty, chwytam moje klucze i wychodzę na zewnątrz. Zanim docieram do samochodu postanawiam jeszcze sprawdzić pocztę. W skrzynce jest kilka listów zgarniam je i rzucam na siedzenie pasażera obok mnie. Kiedy idę do pracy, łapie pocztę i drepczę do swojego biura. Rzucam rzeczy, siadam przy biurku i zaczynam przeglądać swój kalendarz, a coś różowego i całego w brokacie przyciąga moją uwagę. Widzę błyszczącą kopertę pomiędzy moją pocztą i wyciągam ją. Moje imię jest napisane piękna czcionką na prawej stronie, odwracam ją, aby zobaczyć adresata. Gdy odczytuje jej imię, niemal upuszczam kartkę. Otwieram ją szybko, ale ostrożnie, aby nie uszkodzić jej zawartości, ale jestem tak zdesperowany, aby w końcu zobaczyć co znajduje się w środku. Kiedy zaczynam czytać, na mojej twarzy pojawia się ogromny uśmiech. Drogi Panie Black, Zapewne mnie nie pamiętasz, ale ja nigdy cię nie zapomniałam. Nazywam się Eden Mathews, dziewczyna którą uratowałeś prawie dwa lata temu. Chciałam napisać ci, że już nie jestem tak krucha jak kiedyś. Chciałabym zaprosić cię na rozdanie dyplomów z okazji ukończenia szkoły, a później na imprezę. Nie osiągnęłabym tego celu, gdyby nie ty, dlatego bardzo dużo znaczyłoby dla mnie gdybyś się pojawił na uroczystości. Wszystkie szczegóły znajdują się na kartce wewnątrz. Naprawdę mam nadzieję, że spotkamy się w sobotę i będę mogła osobiście ci podziękować za ocalenie mi życia. Twoja, Eden Trzymam ten list, a moje myśli podążają do szesnastoletniej dziewczyny, którą trzymałem w swoich ramionach. Zapytała mnie tamtego

str. 12 dnia, czy była moja, a ja nigdy jej nie odpowiedziałem. Była za młoda, by rozumieć co to znaczy, więc pozwoliłem jej odejść z rodziną. Nigdy nie przypuszczałem, że znajdę coś takiego w swojej poczcie i choć prawdopodobnie powinienem jej odpisać i powiedzieć jej, że nie mogę uczestniczyć w tak ważnym dla niej dniu. To po prostu wiem, że tam będę, po prostu tylko na nią spojrzę. Opierając się wygodnie na moim fotelu, wyobrażam sobie dziewczynę, którą uratowałem. Przez wiele lat zastanawiałem się nad tym, żeby bliżej przyjrzeć się jej rodzinie. Nigdy nie zakłócałem spokoju Eden, ponieważ myślałem, że w swoim życiu przeszła wystarczająco wiele i zasługuje na spokój. Sprawdziłem jednak czy rodzice dbają o nią, czy nadal jest bezpieczna. Ojciec Eden, John Bolton, jest dobrym człowiekiem. Eksportuje produkowane towary na południowym wschodzie i wyrobił swoje imię. Ustaliliśmy, że było to najprawdopodobniej podstawą porwania. Wiadomo było, że ich rodzina posiada ogromny majątek, jeszcze nawet przed zlokalizowaniem miejsca przetrzymywania Eden, byli skłonni zapłacić każdą sumę jaką zażąda porywacz. Dopiero potem wydawało mi się to trochę dziwne, bo z zewnątrz wyglądali na szczęśliwą rodzinę, ale nie wydawali się wystarczająco mocno kochać córkę. Ale odepchnąłem od siebie tego rodzaju myśli, ponieważ na pewno nie byli tego rodzaju rodziną. Wszystko co na nich znalazłem, a także o panu Boltonie, wydawało się w porządku, i wciąż świetnie sobie radzą. W zeszłym roku kandydował na senatora i wygrał. Z zewnątrz wszystko wygląda tak idealnie, zbyt idealnie, dlatego mam takie dziwne uczucie w dole mojego żołądka, dlatego potrzebuje zobaczyć się z Eden. Moje wnętrzności fikają koziołka na myśl, że zobaczę ją ponownie. Jest tak jakbym czekał na to tak długo i w końcu nadszedł czas. Dlatego teraz już sam nie wiem. Istnieje powód, że tam jest, a ja nie mogę się tego uczucia pozbyć. To zaproszenie na rozdanie dyplomów jest dla mnie ogromną okazją, aby przekonać się, że naprawdę moje durne obawy są absurdalne. Będę mógł zobaczyć szczęśliwą i zdrową Eden, która nie jest już narażona na niebezpieczeństwo. Jestem pewny, że zamierza pójść do college’u i żyć swoim

str. 13 życiem na całego. Pójdę, przekonam się, że wszystko jest idealne. Mówię sobie to, ale w głębi duszy czuję, że coś nadchodzi.

str. 14 Rozdział II Coen Stoję na tyłach widowni, gdy uczniowie stopniowo przechodzą przez scenę. Szukałem jej w tłumie, ale te niebieskie togi wszystko komplikują, a birety nie służą pomocą. Doprowadza mnie to do szału, że jeszcze jej nie widziałem. Te wszystkie uczucia które poczułem, że tego dnia w końcu ją zobaczę, zaczynają mnie już wkurwiać, chociaż wiem, że są śmieszne i pozbawione sensu. Ale to wcale mnie nie powstrzymuje. Te uczucia wciąż są we mnie. Te godziny szukania jej i nie znalezienia. Biorę głęboki oddech, żeby w jakimś stopniu zapanować nad sobą. Coś szarpnęło we mnie. To były dwa lata, ale to nadal jest głęboko we mnie. Czuję, że muszę ją po prostu zobaczyć. Wiem, że znajdujemy się w tym samym pomieszczeniu. Chce położyć swoje oczy na niej. Zobaczyć czy są tak samo niebieskie jak ostatnim razem i czy ciągle świecą tym blaskiem, który zapamiętałem, a także czy są jeszcze większe niż były. Starszy mężczyzna stojący na podium wywołuje nazwiska bez jakiegokolwiek porządku alfabetycznego, więc nie jestem w stanie nawet ocenić kiedy nadejdzie jej kolej. Do cholery, co się stało z porządkiem alfabetycznym ? Chwyciłem się za kark, ścisnąłem go i próbowałem wycisnąć z mojego ciała chociaż odrobinę tego napięcia. Budowało się we mnie od kiedy tylko dostałem zaproszenie. Pomyślicie, że zbzikowałem z tego powodu jak się czuje w tym momencie. Wysokie ryzyko w mojej pracy, jest skutkiem długiego czekania, oczekiwania na rozwój wydarzeń, oczekiwania na wielkie bum w każdej chwili.  Eden Mathews, – wreszcie wyczytuje mężczyzna, sprawiając że moja głowa podskakuje, ponieważ ona właśnie wchodzi po schodkach na scenę. Wygląda dokładnie jak zapamiętałem. Przeklinam samego siebie, że nie dostałem miejsca dużo bliżej. Ale chciałem stanąć z tyłu. Potrzebowałem jedynie ją zobaczyć, ale teraz chciałbym być jak najbliżej niej. Wmawiałem sobie, że dzieje się tak wyłącznie dlatego, że

str. 15 czuje się za nią odpowiedzialny. Nawet czuje się dumny, że ukończyła szkołę, a to co się stało nie odbiło się na jej psychice i idzie naprzód. Ale ta potrzeba zmienia się w obsesję, żyje własnym życiem. Jestem przegrany, spojrzenie mi nie wystarczy. Jakby wyczuła, że jestem tutaj jej oczy lądują prosto w miejscu gdzie stoję, pośród tego całego tłumu. Skupia całą uwagę na mnie uśmiechając się do mnie z uznaniem i pokazuje te swoje nieziemskie dołeczki. Mogę je zobaczyć z odległości jaka jest pomiędzy nami. Sprawiają, że jej spojrzenie jest tak niewinne, że na moment tracę oddech. Po prostu patrzę na nią, ale ona odwraca głowę do osoby wręczającej jej dyplom. Czuję natychmiastową stratę. Nawet gorszą niż przez ten cały czas odkąd pozwoliłem jej odejść, umieszczając ją w karetce pogotowia i obserwując jak odjeżdża. To coś zupełnie innego. Czuję jakby moje serce miało zaraz wyskoczyć mi z piersi. Odwracam się i wychodzę. Nie jestem pewien co, ja kurwa robię i gdzie idę. Wiem tylko tyle, że nie mogę oddychać.

str. 16 Rozdział III Eden Przyszedł. To słowo w kółko i w kółko krąży w mojej głowie. Wiedziałam, że czuję jego obecność kiedy wchodziłam na podium i jak moje ciało zareagowało na jego obecność. Odwróciłam się, by spojrzeć i tylko on wpatrywał się we mnie tak intensywnym wzorkiem. Tymi oczami, których nie zapomniałam przez te lata. To zauroczenie nawet w najmniejszym stopniu nie zmniejszyło się przez ten czas. Kiedy zeszłam ze sceny nie mogłam wrócić na moje miejsce siedzące. Poszłam do miejsca, w którym niedawno stał, ale nie ma go. Nigdzie nie mogę go znaleźć. Nawet z nim nie porozmawiałam. Nawet się z nim nie przywitałam. Było tyle rzeczy, które tak bardzo chciałam mu powiedzieć, ale on właśnie wyszedł. Nie zobaczę go już nigdy więcej. Po prostu odszedł nie pozostawiając po sobie ani śladu, a wraz ze sobą zabrał cząstkę mnie. Spoglądam w lustro znajdujące się w mojej sypialni, zdjęłam suknię, a teraz mam na sobie jedynie strój kąpielowy, na imprezę, którą zorganizowali moi rodzice. Może przyjdzie dziś wieczorem. Zaprosiłam go na rozdanie dyplomów ale także na przyjęcie. Ale co jeśli tego nie zrobi, mały głosik szepce w mojej głowie, powodując, że w moim brzuchu zaciska się węzeł. Musi. On musi się zjawić. Wierzę w te słowa, nie ma innego wyjście, musi przyjść. Czekałam na ten moment przez ostatnie dwa lata. Tak bardzo pragnęłam porozmawiać z mężczyzną, który mnie uratował. Badałam moją historię kilkanaście razy od tamtego dnia. Było wiele artykułów dotyczących mojego porwania. Mój ojczym jest bardzo bogatym człowiekiem, a dziennikarzy po prostu pochłonął ten temat. Chcieli wiedzieć wszystko, dosłownie wszystko. Napawałam się każdą jedną wiadomością, która dotyczyła mojej historii. Zapewne myślicie, że bardzo denerwowałam się z powodu tego całego szumu medialnego, ale nie. Dzięki

str. 17 temu wszystkiemu byłam wstanie dowiedzieć się czegoś więcej o Coenie. Zabił człowieka, który mnie uprowadził i z tego powodu stracił wszystko. Nigdy nie bałam się tak w całym moim życiu, jak tamtego dnia, ale nigdy nie zapomnę tego jak wychyliłam się z okna i zobaczyłam stojącego na dole Coena, który otworzył swoje ramiona specjalnie dla mnie. To był pierwszy raz, kiedy miałam wrażenie, że ktoś był tam specjalnie dla mnie. Nie miałam żadnych wątpliwości, że mnie złapie, kiedy wylądowałam w jego ramionach, owinęłam się wokół niego. Nigdy nie chciałam odejść od niego, od bezpieczeństwa które natychmiast od niego poczułam. To było uczucie, które pragnęłam poczuć z powrotem. Brakowało mi tego tak bardzo przez te wszystkie lata, ponieważ nigdy nie znalazłam takiego poczucia bezpieczeństwa, jak wtedy owinięta w jego ramionach.

str. 18 Rozdział IV Coen Trzymam niewielkie, różowe pudełeczko w swoich dłoniach i czuję się naprawdę głupio. Jest zawiązane wstążką, która jest cała w brokacie i wygląda to jak prezent dla małej dziewczynki, a nie dla kogoś kto przed chwilą ukończył szkołę średnią. Ona już nie wygląda jak mała dziewczynka. Moje serce wali jak oszalałe, kiedy idę w stronę frontowych drzwi. Odsuwam swoje myśli na bok, pukając do drzwi i staram się nie wiercić się za bardzo podczas czekania. Po chwili drzwi się otwierają, ukazując straszą niewielką kobietę. Jest zbyt stara, żeby być matką Eden i myślę przez chwilę, że pomyliłem domy. – Witam Panie Black. Państwo Boltons oczekują ciebie. Wszyscy znajdują się przy basenie. Wpuszcza mnie do środka i wskazuje na tyły domu. Kiedy tylko wchodzę na patio, zostaje przywitany przez ojca Eden, Johna. Podaje mu dłoń na przywitanie, a potem jego żona Melanie podchodzi do mnie, aby się ze mną przywitać.  Cieszymy się, że udało ci się dziś do nas dołączyć. Eden dopiero wczoraj wieczorem powiedziała nam, że możesz nas odwiedzić. Tak się cieszymy, że przyszedłeś i się z nami przywitałeś. – Mówi Melanie rozglądając się gorączkowo po basenie. – Jest gdzieś tutaj. Widzę mnóstwo małych dzieci w basenie, grających w siatkówkę, a duża grupa ludzi z boku krąży wokół obsługiwanych stołów przez personel. Na drugim końcu basenu znajduje się kolejna grupka osób tym razem dorosłych, którzy mają na sobie stroje kąpielowe. Jestem w pełni ubrany w ten czerwcowy upał i zaczynam czuć się naprawdę niezręcznie. Czuję już jak krople potu spływają w dół moich pleców, a ten basen wygląda tak cholernie niebiańsko.  Proszę, wejdź do domu. Mamy nowe stroje kąpielowe, dla wszystkich na basenie, a tam znajdziesz ręczniki i kremy przeciwsłoneczne.

str. 19  Naprawdę nie mogę zostać. Przyszedłem tylko się przywitać i dać Eden prezent.  Nalegamy. – Mówi John. – Na pewno chciałbyś poczekać na tort i dać jej prezent osobiście. Na pewno dużo by to dla niej znaczyło. – Spogląda na Melanie i przez chwilę coś przechodzi między nimi. Zniknęło to zanim zdołałem to przeanalizować, a oni w tym czasie odchodzą ode mnie i idą przywitać się z inną parą, działając tak jakby nasza rozmowa dobiegła końca. Myślę, że tak właśnie jest. Zawsze byli chłodną i niezbyt przyjemną parą, więc jestem pewny, że dla nich to normalna sprawa, jeśli odejdą od kogoś nie pożegnawszy się z nim. Nie mogę w tym pomóc, ale myślę jedynie co to oznacza. Słońce pali podwórze swoimi promieniami, dlatego zastanawiam się dlaczego nie ma ani jednego cala cienia. Moja koszula frakowa i krawat były odpowiednie podczas rozdania dyplomów, ale teraz moje ciuchy są po prostu śmieszne wokół tych wszystkich ludzi. Rozglądam się jeszcze przez jakieś 10 minut. Nigdzie nie mogę dostrzec Eden, w końcu się poddaje. Przebranie się w spodenki kąpielowe i pływanie brzmi wspaniale, poza tym jestem zdesperowany i potrzebuje trochę się zrelaksować. Przechodzę drogę prowadzoną do basenu i poszukuje Eden poszukując jej w tłumie, ale nigdzie jej nie ma. Zanim dochodzę do wejścia moja koszula jest cała mokra z powodu tego upału, a ja otwieram drzwi modląc się, że wewnątrz jest dużo chłodniej. W rzeczywistości jest tutaj odrobinę mniej gorąco niż na zewnątrz, cień jest jedyna różnicą. Nie wydaje się, że posiadają mały klimatyzator przy basenie, a jeśli takowy jest, to jest wyłączony. Pociągam za mój krawat, poluzowując go nieco spoglądając czy naprawdę znajdują się jakieś kąpielówki o których wspominała Melanie. Pomieszczenie jest niewielkie jak na kryty basen, jest tu tylko mała kanapa i para drzwi. Pierwsze z nich to szafa wypełniona jakimiś bibelotami do pływania i środki chemiczne, więc sprawdzam drugie drzwi. Wewnątrz znajduje się łazienka z prysznicem, a wewnątrz niej znajduje się stół, na którym są ułożone stroje kąpielowe. Każdy z nich jest zapakowany, więc przeglądam je

str. 20 wszystkie i znajduje swój rozmiar, licząc na to że będzie pasował, mają nawet kosz specjalnych japonek do wyboru i czyste ręczniki ułożone obok. Kładę na stół prezent przeznaczony dla Eden. Zdejmuję moją zmoczoną koszulę i krawat. Wysuwam moje buty i skarpetki, a potem odpinam pasek, pociągam za niego i popycham moje spodnie wraz z bokserkami. Czuję jakąś błogosławioną ulgę od upału, mimo że dom basenowy jest całkiem fajny. Stoję tam nagi i zamykam oczy, ciesząc się, że nie mam na sobie nic co przylegałoby do mojego ciała chociaż przez chwilę. Przebiegam swoimi dłońmi z mojej klatki piersiowej wprost do mojego kutasa i myślę o Eden, którą dziś widziałem. Boże nie powinienem mieć takich myśli o niej. Pójdę do piekła. Sam diabeł odetnie mi kutasa przez te wszystkie myśli jakie przebiegły przez moją głowę odkąd tylko ją ponownie zobaczyłem. Jeden sprawny ruch wzdłuża mojego fiuta i już jest gruby i gotowy. Muszę odgonić od siebie te wszystkie brudne myśli krążące w mojej głowie i zapomnieć o tym. A może wykorzystać je przez kilka minut, gdy jestem sam w ciemnym pomieszczeniu, gdzie nikt nie może mnie zobaczyć i ocenić co chciałbym robić z tą dziewczynką. Moją Kruszynką, chociaż wcale już taka drobniutka nie jest.  Czy to dla mnie ? Moje oczy otwierają się od razu, kiedy tylko słyszę ten miękki głos, którego nigdy nie mógłbym zapomnieć. Eden stoi przede mną w maleńkim, prawie przezroczystym białym bikini, który jest podtrzymywany przez sznureczki, które wyglądają niczym nici dentystyczne. Kiedy jej wielkie niebieskie oczy zasłonięte przez gęste rzęsy spoczywają na mnie, zwilża językiem swoje wargi. Nie jestem pewny, ale mam dziwne wrażenie, że ona wcale nie pyta o prezent, który zostawiłem na stole obok.

str. 21 Rozdział V Coen  Eden. – Przesuwam się szybko chwytając za ręcznik i przykrywam się nim. Ja pierdole. Nie mogę uwierzyć, że byłem tu i głaskałem swojego kutasa myśląc o niej i ona nagle się tu zjawia. Szybko wchodzi do łazienki, zamyka drzwi i przekręca zamek. Boże, w jaki sposób zapomniałem o zasuwie? – W porządku, Coen. To tylko ja. – Spogląda na mnie przez te swoje długie rzęsy i przygryza dolną wargę. Jezu, jeżeli to nie jest jakiś film porno, to ja nie , co to kurwa jest. Jej ciało jest pokryte małymi kropelkami wody z basenu. Jej białe bikini jest całe przemoczone, a moje oczy podążają z kroplą wody spływającą między jej pełnymi, dziarskimi piersiami. Jej różowe sutki widoczne pod cieniutkim materiałem są tak bardzo twarde. Kiedy moje spojrzenie wędruje niżej widzę maleńki ślad obejmujący jej cipkę. Musi być całkowicie ogolona, ponieważ mogę dostrzec linię jej małej cipeczki przez mokra tkaninę. Mój fiut pulsuje zasłonięty przez ręcznik, żadne z nas przez chwilę nie mówi ani słowa, ale za to nasze oczy po prostu się pożerają. Pomiędzy nami jest coś surowego i gorącego, a gorące pomieszczenie powoduje jeszcze większy skok temperatury.  Eden, nie powinno cię tu być. – Mój głos jest niższy niż się spodziewałem, a nawet słyszę w nim ciężką potrzebę. Ja pierdole. Ona dopiero osiągnęła pełnoletność. Nie powinienem patrzeć na nią w ten sposób. Jest za młoda, na to co chcę z nią robić. Zbyt niewinna.  Czekałam na ciebie tak długo, - szepcze, podchodząc do mnie. Stoję nieruchomo, nie wiem kurwa, co mam zrobić. To nie jest dzień, w którym myślałbym o niej chcąc ją chronić, teraz to jest zupełnie coś innego. Jest to o wiele więcej niż się spodziewałem, ale w jakiś sposób czuję, że minęło wiele czasu.

str. 22  Myślałam o tobie każdego dnia. W ubiegłym tygodniu skończyłam osiemnaście lat i wiedziałam, że nareszcie nadszedł czas żebyśmy się spotkali. – Podchodzi do mnie o krok bliżej i podnosi swoją dłoń i dotyka mojej piersi. To napięcie, które obydwoje wytwarzamy prawie mnie spala. Jej dotyk zarówno mnie uspokaja jak i podnieca. Nigdy w całym moim życiu nie czułem czegoś takiego, a gdy jej dłoń porusza się powoli w dół mojej piersi czuję przyciągnięcie przyjemności przez skórę.  Myślałem o tobie, Eden. Każdego, pierzonego dnia. – To sekretne wyznanie, którego nigdy nie powiedziałem nawet głośno i nie mogę tego dłużej powstrzymywać. Z nią zawsze się coś wiązało, a teraz odeszła ode mnie chęć jej ochrony, a przeszła chęć posiadania.  Czy myślałeś o tych różnych rzeczach, które chciałbyś ze mną zrobić ? Bo ja wielokrotnie. Dotykałam się myśląc o tobie. Zachowałam moje dziewictwo, więc mógłbyś je wziąć. Kurwa. Słysząc to co mówi, że jest dziewicą i zachowała swoją cipeczkę specjalnie dla mnie, sperma wycieka z mojego kutasa, którą pochłania ręcznik, który trzymam wciąż przed sobą. Potrzeba ukrywania przez te wszystkie lata zaczyna mnie łamać, starając się wreszcie wyjść na wolność. – Nie możesz tego mówić do mnie, Eden. Boże nie powinniśmy tu być. To nie jest w porządku. Staram się cofnąć o chociaż jeden krok, ale po prostu nie jestem wstanie tego zrobić. Nie chcę pozbyć się jej dotyku, to jest takie szalone, a głosy w mojej głowie krzyczą, że muszę natychmiast opuścić to pomieszczenie. Ale moje serce postępuje zupełnie odwrotnie niż rozum, bije tak mocno, a ja pozostaje zakorzeniony w miejscu w którym się znajduję i nie jestem wstanie oderwać od niej oczu.  Myślę, że obydwoje wiemy, że od dnia w którym mnie uratowałeś, Coen jest między nami coś szczególnego. Tego dnia stałam się twoja i będę należeć do ciebie do końca życia. Teraz kiedy jestem już wystarczająco dorosła, możesz mnie zabrać ze sobą. Zabierz mnie stąd.

str. 23 Jej dłoń przesuwa się nico niżej, a ja sobie myślę, że zrobię dokładnie to co mi przed chwilą powiedziała - chwycę ją w ramiona i zabiorę z tego miejsca, z tego domu, który nie dbał o nią tak jak powinien, zabiorę ją do miejsca w którym będzie bezpieczna. Miejsca, w którym zawszę będę miał na nią oko. Nikt by mi jej nie zabrał. Byłaby moja na zawsze. Jestem w stanie dać jej wszystko czego tylko potrzebuje i czego pragnie. Każdej nocy kładł bym się z nią do łóżka, a mój kutas byłby głęboko zakopany wewnątrz jej cipki, tak samo witalibyśmy ranek. Wtedy może nie będę miał tylko moich marzeń, ale miałbym ją. Wreszcie zrobił bym wszystko, czego tak bardzo pragnąłem. Potrząsam głową pozbywając się tych myśli. Co jest ze mną nie tak ? Tracę powoli, już i tak resztki mojej kontroli.  Eden od tamtego dnia, jesteś dla mnie ogromnie ważna. Ale nie możemy tego zrobić. Wiesz to, prawda ? – Borę głęboki oddech, aby być nieco silniejszym. – Jesteś taka piękna i słodka, a ja byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na świecie mogąc spróbować tej słodyczy, ale nie możemy tego zrobić. – Zwilża swoje wargi, a ja mam ochotę jęczeć, kiedy widzę jej miękki różowiutki języczek.  Jeśli nie weźmiesz mnie i nie zatrzymasz przy sobie, to pozostaje mi tylko to. – Łapie swoją dolną wargę zębami, przygryza ją lekko i zaczyna przesuwać swoją dłoń na moją talię. Mój fiut jest tak boleśnie twardy, że jego końcówka prawie dotyka mojego brzucha. Jej drobne paluszki ruszają się szybko i tylko czuję jak chwyta za rąbek ręcznika zsuwając go ze mnie i łapiąc za mojego członka. Powinienem ją w tej chwili zatrzymać, ale jestem samolubnym draniem i pozwalam jej kontynuować. Przesuwa swoją ręką po nim w tą i z powrotem, a ja czuję jak wypływają ze mnie kropelki spermy. Lepki wytrysk rozmazuje swoimi paluszkami, a kiedy czuję, że zaraz dojdę, zabiera swoją dłoń i przenosi palce do ust i zaczyna je ssać. Ssie je tak, jakby chciała żeby na ich miejscu znajdował się mój fiut. Zamyka oczy, wydaje dźwięk przyjemności, a ja prawie padam z nóg na ten przepiękny widok.

str. 24 Pochylam się do przodu, chcąc ją pocałować, ale nagle wysuwa swoje palce z ust i robi krok wstecz, patrząc na mnie tymi wielkimi oczami i uśmiechem, który mówi mi, że nie ma nic lepszego na świecie.  Zgaduje, że jeśli mnie nie chcesz to powinniśmy chyba wrócić na imprezę. Jestem dziewicą i zamierzam się tego pozbyć. – Zaczyna paplać jak najęta, że nie mam czasu nawet zareagować. Kiedy rzuca się do drzwi wyjściowych łazienki. Jednak tuż przed wyjściem odwraca się do mnie i puszcza oczko. – Może mógłbyś zostać, aż zostanie przywieziony tort, chciałabym zobaczyć co przyniosłeś mi na prezent. Wychodzi, zostawiając mnie z tak sinymi jajami, jakich nigdy w moim życiu nie miałem. Zaciskam zęby i trzaskam drzwiami łazienki, nienawidząc tego co mi zrobiła, a jednocześnie umierając z pragnienia, aby doświadczyć z nią jeszcze więcej. Zastanawiam się nad tym co mi powiedziała i nad tym jak blisko jest osiągnięcia tego celu. Chwytam kąpielówki, wkładam je i upycham w nich mojego wciąż twardego fiuta, a moje myśli krążą wokół tego, że ktoś inny może ją mieć. Ona jest taką żartownisią i potrafi nieźle kombinować, ale nie pozwolę jej zrobić czegoś tak lekkomyślnego. Dbałem o nią przez tak długi czas i nie pozwolę jej wpaść w jakieś niebezpieczeństwo. Nawet jeśli tym niebezpieczeństwem jestem ja sam.

str. 25 Rozdział VI Eden Wychodząc z pomieszczenia przy basenie, biorę głęboki wdech. Nie mogę uwierzyć, że byłam wstanie zrobić coś takiego. Całe moje ciało trzęsie się od nadmiaru emocji. Mój plan musi zadziałać. Uśmiecham się sama do siebie, choć w pewnym sensie nie chcę od niego uciekać ani się ukrywać. Nie wiem w jaki sposób trzymałam się tak dzielnie i byłam wstanie to wszystko kontrolować. Pewna część mnie chciała uciekać z powodu zakłopotania, natomiast druga, boże chciałam się na niego wspiąć jak po jakimś drzewie i pokazać mu te wszystkie rzeczy jakie chciałabym z nim zrobić, o których marzyłam od lat. Wszystko się we mnie gotuje. W dalszym ciągu nie mogę uwierzyć, że byłam taka odważna. Wystarczyło mi ponowne dotknięcie go, a nawet bycie w jego pobliżu, a to wszystko sprawiło, że czułam się jakbym powinna znajdować się w tym miejscu, w miejscu gdzie powinnam być już zawsze. Prawie umarłam, gdy zobaczyłam go na ceremonii rozdania dyplomów, a moje serce prawie przestało bić, kiedy zrozumiałam, że odszedł. Bałam się, że nie pojawi się na imprezie. Prawie wpadłam w panikę. Naprawdę nie wiem czemu w to wątpiłam, powinnam być pewna, że przyjdzie. On zawsze będzie się o mnie troszczył, każda cząstka mnie jest o tym święcie przekonana. Odkąd wyskoczyłam z tamtego okna, że on zawsze będzie dla mnie, wszędzie kiedy będę go potrzebowała. A teraz właśnie go potrzebuje. Nie obchodzi mnie to, że odrzucił mnie wtedy w łazience. Przynajmniej jego słowa, ale pozostała mi iskierka nadziei. Mógł mówić te wszystkie rzeczy, ale nie potrafił się ode mnie odsunąć fizycznie. Nawet poczułam jak przybliżył się do mnie, do mojego dotyku, gdy umieściłam swoje dłonie na jego klatce piersiowej. Po prostu będę musiała w jakiś sposób popchnąć do działania. Widziałam jego kamienny wyraz twarzy, kiedy wspomniałam mu, że zamierzam pozbyć się swojego dziewictwa nawet przy pomocy kogoś innego. Oczywiście nigdy bym tego nie zrobiła, ponieważ należę do niego. Po prostu