Spis treści
Rozdział pierwszy
Rozdział drugi
Rozdział trzeci
Rozdział czwarty
Rozdział piąty
Rozdział szósty
Rozdział siódmy
Rozdział ósmy
Rozdział dziewiąty
Rozdział dziesiąty
Epilog
Rozdział pierwszy
– Harriet, gdzie twój pierścionek? – zapytała Ella. Jej wyćwiczony w szkole aktorskiej
głos niósł się po całej winiarni.
Harriet oblała się rumieńcem, zdjęła lewą rękę ze stołu i schowała pod obrusem.
– Mów ciszej – wymamrotała.
– Ale gdzie on jest? – Ella nie dawała za wygraną. – Na pewno zawsze poukładana panna
Radcliffe nie zgubiła swojego bezcennego gustownego pierścionka zaręczynowego? Co, u licha,
powiedziałby na to James? – dodała.
– James nie ma powodu do zmartwienia. Oddałam mu go – powiedziała Harriet.
Ella wlepiła w przyjaciółkę zdumione spojrzenie i jednym haustem opróżniła kieliszek.
Była to jej typowa reakcja na wszelkie wstrząsy.
– Chcesz powiedzieć, że nie zamierzasz poślubić Jamesa?
Harriet skinęła głową.
– Właśnie.
– Dlaczego? Byliście przecież świetną parą. Przy tobie James wspiąłby się na sam szczyt.
Boże, chciałabym, żeby mnie poślubił jakiś bankier, słowo daję!
Mimo przygnębienia Harriet się roześmiała.
– Ella, nie mogłabyś wyjść za kogoś takiego jak James. Już w czasie miesiąca miodowego
umarłabyś z nudów.
– Czyżby? – Ella nachyliła się z zaciekawieniem. – Czy to znaczy, że wreszcie zdradzisz
mi tajemnice waszego życia seksualnego? Nie był dobry w łóżku?
Harriet wzruszyła ramionami.
– Był w porządku. W tym sensie, że był zawsze bardzo uważny i dbał o to, żeby mnie
zaspokoić, po prostu nigdy nie było... nie wiem, prawdziwego pożądania. Myślę, że mnie kochał,
ale nie był zbyt namiętny. W zeszłą sobotę leżeliśmy w łóżku. Kiedy się do mnie odwrócił, a jego
ręka powędrowała w to samo miejsce, co zawsze, pomyślałam: „Dłużej tego nie zniosę. Jeśli
jeszcze raz mnie tam dotknie, zacznę krzyczeć”. Cóż, zrobił to, więc zaczęłam krzyczeć.
– Zaczęłaś krzyczeć? – Ella osłupiała.
Harriet się roześmiała.
– Tak! Naprawdę krzyknęłam: „Nie rób tego!”. Potem czułam się okropnie. Był taki
zraniony i wciąż powtarzał: „Myślałem, że to lubisz”. Rzeczywiście na początku lubiłam, ale
potem... W każdym razie to był koniec. Stwierdził, że chyba mam załamanie i potrzebuję
odpoczynku. Odparłam, że zupełnie nie o to chodzi, po prostu zrozumiałam, że nie jest
mężczyzną dla mnie. Oddałam mu pierścionek i odeszłam. Koniec pieśni.
– Ale ślub! – wykrzyknęła Ella. – Wszyscy ci goście, i prezenty, które już dostałaś.
Harriet pokiwała głową.
– Wiem. Na szczęście moi rodzice są wciąż za granicą i nawet nie zamierzali przyjechać,
nie będą więc marudzić. Tylko biedny James musi wziąć na swoje barki gniew całej swojej
rodziny.
– Powiedziałaś już w pracy? – spytała Ella.
– Nie było takiej potrzeby. W poniedziałek rano złożyłam wymówienie.
– Zamówmy jeszcze butelkę wina – powiedziała Ella. – Za dużo rewelacji, żeby się
z nimi zmierzyć na trzeźwo. Harriet, znamy się od ponad dziesięciu lat i przez cały ten czas nigdy
nie zrobiłaś nic nieoczekiwanego. Z łatwością zdawałaś wszystkie egzaminy, dostałaś wspaniałą
pracę w City jako asystentka dyrektora topowej firmy, zaręczyłaś się z przystojnym, majętnym
bankierem, którego miałaś za chwilę poślubić, następnie obowiązkowo urodzić mu syna i córkę –
oczywiście we właściwej kolejności – kiedy zupełnie ci odbiło. Do tej pory to ja byłam
nieprzewidywalna. To ja jestem aktorką, to ja zachowuję się ekstrawagancko, a ty zawsze mnie
wysłuchujesz i dajesz mi dobre rady, do których się nie stosuję. Jak to się stało, że role się
odwróciły?
Harriet splotła ręce na kolanach.
– Nie wiem. Już mówiłam – po prostu się stało, spadło na mnie jak grom z jasnego nieba.
Ella, przecież od życia trzeba chcieć czegoś więcej, prawda?
– Więcej czego? – zapytała Ella, nalewając sobie kolejny kieliszek wina. – Pieniędzy?
Seksu? Kariery? Który z aspektów swojego cudownego życia chciałabyś poprawić?
– Wszystkie – przyznała Harriet.
Ella spojrzała na przyjaciółkę. Harriet, dwudziestotrzyletnia, wysoka, szczupła,
długonoga brunetka o szarych oczach, sprawiała wrażenie chłodnej i opanowanej. Tego wieczoru
była jak zawsze nienagannie ubrana – miała na sobie dopasowany żakiet i spódnicę, a na szyi
jedwabną apaszkę. Jej wygląd idealnie odzwierciedlał jej styl życia, w każdym razie życia, które
dotąd wiodła. Nagle Ella zaczęła się zastanawiać, czym jeszcze przyjaciółka ją zaskoczy.
– No dobrze – powiedziała energicznie. – Skoro chcesz wszystko zmienić, od czego
zamierzasz zacząć?
– Chciałabym znaleźć ciekawą pracę, robić coś naprawdę wyjątkowego – oznajmiła
Harriet.
– Jakieś pomysły?
Harriet się skrzywiła.
– W tym właśnie kłopot. Nie mam pojęcia, co chciałabym robić. Wiem tylko, że coś
niezwykłego i emocjonującego.
– Zostań aktorką – podsunęła Ella. – Ten zawód dostarcza mnóstwa emocji. Na przykład:
dostanę jakąś pracę w przyszłym tygodniu czy nie?
Harriet westchnęła.
– Wiem, pewnie głupio zrobiłam, ale po prostu nie mogłam się powstrzymać. Jakby jakiś
głos w głowie mówił mi, że to moja ostatnia szansa. Jeśli teraz nie pójdę inną drogą, za chwilę
będzie za późno.
– Głupio czy nie, zrobiłaś to – powiedziała Ella. – Rozglądałaś się już za pracą?
– Rzuciłam okiem na kilka ogłoszeń w „Evening Standard”, ale nie znalazłam nic
interesującego – głównie prace takie jak ta, którą rzuciłam. A to byłoby bez sensu.
Ella sięgnęła do dużej płóciennej torby, którą zawsze ze sobą nosiła.
– Zobaczmy, co tu mamy. „The Stage” – to raczej nie dla ciebie, nie należysz do związku
aktorów. „Evening Standard” – czytałaś, „The Times” – spróbujmy.
– Tu nie będzie nic emocjonującego – sprzeciwiła się Harriet, ale Ella już zaczęła
przeglądać rubrykę z ogłoszeniami o pracę, mamrocząc do siebie, w miarę jak jej oczy
przebiegały kolejne linijki.
– Hej, to wygląda obiecująco! – wykrzyknęła nagle. – Harriet, słuchaj: „Amerykańska
aktorka szuka asystentki o towarzyskim usposobieniu na czas półrocznego pobytu w Anglii.
Praca w niestandardowym wymiarze godzin. CV bez zdjęcia nie będą rozpatrywane”. I numer
skrytki pocztowej. Co o tym myślisz?
– Znowu praca asystentki – skomentowała Harriet tonem pełnym zwątpienia.
– Raczej niepodobna do pracy w City – zauważyła Ella. – To może być ogłoszenie Meryl
Streep albo Sharon Stone. Byłoby niesamowite mieć z nimi taki bliski kontakt!
– Nie bądź niemądra – powiedziała Harriet. – One nie musiałyby się ogłaszać
w „Timesie”. Poza tym nie rozumiem, po co im zdjęcie?
– Nie wiem. Może aktorka ma wrażliwe ego i nie chce rywalki. Możesz być dla niej za
ładna.
Harriet wybuchła śmiechem.
– Wątpię. Jeśli ktoś tutaj mógłby stanowić zagrożenie dla gwiazdy filmowej, to ty, nie ja.
Ella przyjrzała się przyjaciółce i w duchu się z nią nie zgodziła. Wiedziała, że jest
atrakcyjna, a umalowana może wyglądać pięknie, ale w Harriet było coś szczególnego, co
sprawiało, że zawsze przyciągała spojrzenia. Była nieskazitelna, z pozoru bardzo pewna siebie,
a jednak jej oczy i mowa ciała sugerowały, że skrywa w sobie coś więcej. Na pewno była
wrażliwa, ale też miała to, czego brakowało jej w Jamesie – była namiętna. Ella dobrze
wiedziała, że takiej kobiecie niewielu mężczyzn potrafi się oprzeć.
– Myślę, że powinnaś odpowiedzieć na to ogłoszenie – powiedziała stanowczo. – Nie
masz nic do stracenia.
Żołądek Harriet aż ścisnął się z podniecenia. To będzie ekscytujące i wyjątkowe.
Niepokoiła ją jednak forma ogłoszenia. Przeczuwała, że jeśli się spodoba i zostanie zaproszona
na rozmowę, zmieni się całe jej życie. Obawiała się że jeśli tak się stanie, nie będzie odwrotu.
– Więc? – spytała Ella niecierpliwie.
Harriet wahała się tylko przez chwilę.
– Przekonałaś mnie – zgodziła się, śmiejąc się nerwowo. – Jutro wyślę zdjęcie i CV.
– Nie jutro, tylko dziś wieczorem – powiedziała stanowczo Ella. – Wrócimy do ciebie
i pomogę ci wybrać najlepsze zdjęcie, a potem od razu pójdziemy na pocztę.
Harriet, kładąc się spać, myślała o liście w skrzynce czekającym na listonosza. Czy coś
z tego wyjdzie? Czy spotkanie z Ellą i to, że przyjaciółka miała przy sobie egzemplarz „Timesa”,
było częścią zapisanego w gwiazdach planu? Czy przeciwnie, na tym sprawa się skończy, a ona
spędzi kilka następnych miesięcy, zastanawiając się, czy dobrze zrobiła, rzucając Jamesa i pracę?
Obstawiała raczej to drugie, ale nie traciła nadziei, że zostanie zaproszona na rozmowę.
Tłumaczyła sobie, że nawet jeśli nic z niej nie wyniknie, dowie się chociaż, o którą aktorkę
chodzi.
Dwa dni później, wracając do domu, przez drzwi usłyszała telefon. Pobiegła, żeby
odebrać.
– Pani Radcliffe? – spytał obojętny, niemal lodowaty kobiecy głos po drugiej stronie
słuchawki.
– Tak – odpowiedziała Harriet, zastanawiając się, kto to może być.
– Niedawno odpowiedziała pani na ogłoszenie w „The Times”.
Serce Harriet zabiło mocniej.
– Owszem – powiedziała.
– Pani CV i zdjęcie zainteresowały naszego klienta. Czy mogłaby pani przyjść na
rozmowę jutro o jedenastej? – spytała kobieta.
– Jutro? – powtórzyła zmieszana Harriet. – Niech sprawdzę...
– To jedyny termin, kiedy nasz klient dysponuje czasem.
– Wydaje mi się, że i mnie pasuje. Zerknę tylko do terminarza – odpowiedziała Harriet,
nie chcąc dać po sobie poznać, że nie ma żadnych planów na resztę życia. Odczekała kilka minut
i wróciła do telefonu. – Świetnie, mam jutro czas – powiedziała, mając nadzieję, że brzmi równie
obojętnie, jak kobieta po drugiej stronie słuchawki.
– Doskonale, podam pani adres. Czy ma pani pod ręką kartkę i długopis?
Jej się chyba wydaje, że mam sześć lat, pomyślała Harriet, ale nie okazała irytacji
i posłusznie zanotowała adres i wskazówki dojazdu. Dopiero kiedy odłożyła słuchawkę, poczuła,
że ma nogi jak z waty. Usiadła na chwilę na sofie, żeby dojść do siebie.
Wszystko potoczyło się tak szybko, pomyślała ze zdumieniem. Taka oferta musiała
przyciągnąć mnóstwo zainteresowanych, a jednak oddzwoniono do niej. W dodatku przed
upływem czterdziestu ośmiu godzin. Tempo rozwoju wydarzeń wyprowadziło ją z równowagi.
Nieco później tego samego wieczoru zadzwoniła do Elli.
– Czym się martwisz? – spytała Ella. – Powinnaś być wdzięczna losowi. Gdzie kazali ci
przyjechać?
– Regent’s Park. Sprawdziłam na mapie – myślę, że to jeden z tych dużych domów
z widokiem na park.
– Fantastycznie! Prawdopodobnie będziesz miała własny apartament i dostęp do basenu –
oczywiście w czasie, kiedy gwiazda nie będzie akurat pracowała nad formą. Powiedzieli, kto to
jest?
– Nie, ale na pewno dowiem się na rozmowie.
– Koniecznie daj mi znać – powiedziała Ella. – Umieram z ciekawości.
– Ja też – odpowiedziała Harriet.
Kiedy następnego dnia dotarła pod wyznaczony adres, umierała też z nerwów.
Przyjechała swoim niebieskim bmw i stanęła przed ogromną, zamkniętą na kłódkę bramą
z kutego żelaza. Wyszedł do niej strażnik, zapisał jej nazwisko i zadzwonił domofonem, po czym
z wyraźną niechęcią otworzył jej bramę. Wjechała do środka i pomachała mu z uśmiechem, ale
nie zmienił wyrazu twarzy.
– Miejmy nadzieję, że reszta domowników jest bardziej przyjazna – mruknęła do siebie
pod nosem.
Zbudowany z kamienia portlandzkiego dom był okazały. Stał w głębi parku, którego
wielkość Harriet oceniła na hektar. Kiedy zaparkowała samochód przed frontowymi drzwiami,
spojrzała za siebie na rozciągający się aż do bramy nieskazitelny trawnik. Po obydwu jego
stronach posadzono krzewy i iglaki. Wydawało się, że położony z boku ogród był gorzej
utrzymany i bardziej porośnięty krzakami niż trawnik. Dookoła całej posiadłości rosły wysokie
drzewa, które skutecznie odcinały ją od świata.
Lokaj otworzył jej frontowe drzwi i weszła do długiego holu. Na jego odległym końcu
dostrzegła nowoczesne, niezabudowane, kręcone schody. Na podłodze leżał dywan w kolorze
głębokiego koralu, ściany i sufit były białe i chropowate. Po obu stronach holu ustawiono
porcelanowe ozdoby – począwszy od naturalnej wielkości charta w pozycji siedzącej,
a skończywszy na wytwornej, delikatnej figurce baletnicy na ozdobnym szklanym stoliku.
Między figurkami trudno się było dopatrzyć jakiegoś związku – nie pasowały do siebie ani
kolorem, ani charakterem, ale Harriet domyślała się, że każda z nich jest bezcenna.
– Zechce pani tutaj zaczekać, pani Radcliffe – grzecznie poprosił lokaj i wprowadził ją do
malutkiego przedpokoju. – Pani Farmer zaraz do pani przyjdzie.
Harriet usiadła na najbliżej stojącym krześle. Zastanawiała się, czy dobrze usłyszała. Jeśli
jej potencjalnym przyszłym pracodawcą była pani Farmer, to mogło chodzić tylko o jedną osobę
– Rowenę Farmer. Aktorkę, która zasłynęła rolą seksownej prywatnej detektyw w dwóch
kinowych hitach. Była jednym z największych symboli seksu od czasów Marilyn Monroe. Serce
Harriet zabiło szybciej, starała się jednak zachować spokój. Tłumaczyła sobie, że pani Farmer
prawdopodobnie jest sekretarką, do której zadań należy pozbywanie się niespełniających
wymagań kandydatów. Mało prawdopodobne, by ktoś taki jak Rowena Farmer sam rozmawiał
z aplikantami.
Ledwie zdołała opanować nerwy, kiedy otworzyły się drzwi i na scenę wkroczyła
Rowena Farmer. Inaczej nie sposób tego opisać, pomyślała Harriet, patrząc na drobną piękność
o tycjanowskich włosach stojącą w progu. Ubrana w króciutki kanarkowy top i spódnicę
z brązowej organdyny oraz bladozieloną narzutkę bez rękawów sięgającą jej do kostek, stanęła
w progu rozświetlona promieniami słońca wpadającymi przez przeciwległe okno. Jej włosy
błyszczały, miała nieskazitelny makijaż i delikatny, zdrowy rumieniec na policzkach. Uśmiechała
się do Harriet profesjonalnym, promiennym uśmiechem.
– Przepraszam, że kazałam pani czekać, pani Radcliffe – powiedziała tym niskim,
ochrypłym głosem, który Harriet zapamiętała z jej filmów. – Mam w tej chwili strasznie dużo na
głowie. Przyjechaliśmy zaledwie trzy dni temu i... cóż, jestem pewna, że może sobie pani
wyobrazić, jak to jest.
Znów się uśmiechnęła, jednak Harriet zrozumiała, że uśmiech nie był tak naprawdę
skierowany do niej. Był automatyczny. Pojawiał się zawsze w obecności innych osób i tak
naprawdę nie miał żadnego znaczenia. Cóż, przynajmniej była uprzejma. Harriet spodziewała się
raczej, że prywatnie Rowena Farmer będzie rozpieszczona i kapryśna. Zaraz jednak sobie
przypomniała, że na razie jeszcze nie widziała jej prywatnie. Mało prawdopodobne, żeby
Rowena Farmer ukazała prawdziwą twarz komuś, kto jeszcze nie dołączył do grona jej
pracowników.
– Proszę tędy – ciągnęła gwiazda filmowa, zwiewnie przechodząc do holu. Harriet
podążyła za nią do końca korytarza i dalej przez ciężkie dębowe drzwi do salonu.
Tu dywan był śnieżnobiały, a ściany białe z ledwie widocznym odcieniem jasnej zieleni
idealnie harmonizującym z niską zieloną sofą i dwoma fotelami w tym samym kolorze. Pośrodku
pokoju stał duży stół. Jego szklany blat wspierał się na czterech porcelanowych nogach
w kształcie smoków, również zielonych. Motyw smoków powtarzał się na misternie
udrapowanych zasłonach. Były zawiązane w taki sposób, by wpuszczać tylko odrobinę światła.
Rowena Farmer usiadła na fotelu, a Harriet wskazała sofę. Mebel był zaskakująco niski
i Harriet pożałowała, że nie założyła dłuższej spódnicy. Ta, którą miała na sobie, podjechała jej
wysoko na uda, Harriet była więc zmuszona siedzieć ze złączonymi i przechylonymi na lewą
stronę nogami. Obawiała się, że Rowena Farmer mogłaby zobaczyć jej bieliznę, ale aktorka nie
spuszczała oczu z twarzy Harriet aż do chwili, kiedy sięgnęła po jej aplikację i zaczęła ją czytać,
jakby musiała sobie przypomnieć treść.
W drugim końcu salonu, dokładnie naprzeciwko Harriet, wisiało zdobione lustro, które
zajmowało połowę ściany. Harriet uśmiechnęła się do swojego odbicia. Prawdopodobnie
gwiazdy filmowe lubiły otaczać się lustrami, a już na pewno Rowena Farmer. Miała wszelkie
podstawy, żeby być dumną ze swojej urody, która okazała się równie zjawiskowa na żywo, co na
wielkim ekranie.
Podczas gdy Rowena czytała CV, a Harriet próbowała usiedzieć bez ruchu, mężczyzna
ukrywający się po drugiej stronie weneckiego lustra przeglądał leżące przed nim na stole notatki.
Długimi palcami chwycił długopis i zaczął kreślić na marginesie komentarze, nie przestając
obserwować niczego niepodejrzewającej Harriet. Pod ciężkimi, ciemnymi brwiami jego brązowe
oczy wyrażały uznanie.
Po wydającej się ciągnąć w nieskończoność chwili Rowena odłożyła zgłoszenie
i skierowała uwagę na Harriet.
– Czemu odeszła pani z poprzedniej pracy? – spytała.
Harriet już wcześniej postanowiła, że będzie zupełnie szczera.
– Nudziłam się – wyznała. – Z początku ta praca była ciekawa, szybko jednak zmieniła
się w rutynę. Pieniądze były niezłe, warunki pracy też, ale potrzebowałam odmiany. Chciałam
robić coś, przy czym kolejne dni chociaż trochę by się od siebie różniły. Sporo zajmowałam się
rachunkami, a tak naprawdę wolę pracę z ludźmi. – Uśmiechnęła się do Roweny, ale aktorka nie
odwzajemniła uśmiechu. Oczy miała bez wyrazu, jakby nie rozumiała, co Harriet do niej mówi.
Harriet uznała, że potrzebne są dalsze wyjaśnienia, bo bardzo chciała dostać tę pracę.
Perspektywa zatrudnienia przez kogoś tak sławnego jak Rowena Farmer była niezwykle kusząca.
– Do niedawna byłam zaręczona, ale zdałam sobie sprawę, że ten związek był jak moja
praca, przyjemny, ale mało podniecający. Przestraszyłam się, że jeśli czegoś nie zmienię, nie
spróbuję czegoś nowego, nie poszerzę swoich horyzontów – będę tego żałować.
– Chciałaby pani poszerzyć swoje horyzonty? – spytała Rowena z nagłym
zainteresowaniem.
– Tak! – potwierdziła Harriet skwapliwie. – Mam dwadzieścia trzy lata, niedługo będzie
za późno.
– Dwadzieścia trzy lata, jest pani taka młoda – szepnęła z żalem aktorka.
– Może, ale co z tego? Tak łatwo poprzestać na tym, co się ma – powiedziała Harriet
z ożywieniem. – Od wczesnej młodości uważałam, że najważniejsze jest bezpieczeństwo.
Wszystko, co robiłam, było starannie przemyślane, a jeśli wiązało się z tym jakiekolwiek ryzyko,
jakakolwiek obawa, że coś pójdzie nie tak, rezygnowałam. Teraz myślę, że to był błąd. Chcę
przeżyć coś wyjątkowego.
– Szuka pani niebezpieczeństw?
Mężczyzna za lustrem oparł brodę na dłoniach i pochylił się lekko do przodu. Szło
o wiele lepiej, niż mógł oczekiwać. Jak dotąd była doskonała.
Harriet się uśmiechnęła.
– Nie takich niebezpieczeństw jak wspinaczka wysokogórska albo opłynięcie świata na
jachcie, ale chciałabym zrobić coś ryzykownego, zanim się ustatkuję.
Rowena pokiwała głową.
– Czy w tej chwili ma pani jakieś emocjonalne zobowiązania?
Siedzący w ukryciu mężczyzna niemal przestał oddychać w oczekiwaniu na odpowiedź
Harriet. Jeśli odpowie, że tak, będzie dla nich bezużyteczna, a rozpaczliwie pragnął, żeby
dołączyła do grona domowników.
Harriet pokręciła głową.
– Z nikim się nie spotykam. Nie spieszy mi się, żeby wejść w nowy związek. Szczerze
mówiąc, rozkoszuję się odzyskaną wolnością!
Rowena się roześmiała, ale Harriet znów odniosła wrażenie, że to był czysto
profesjonalny śmiech. Ta kobieta nie była rozbawiona; poniekąd nie wydawała się nawet
zainteresowana tym, co Harriet ma do powiedzenia. Zadawała pytania, ale potem jej uwaga się
rozpraszała. Przez większość czasu patrzyła w okno, ponad ramieniem Harriet, zamiast na jej
twarz.
– Chodzi o to, Harriet... czy mogę do ciebie mówić po imieniu?
Harriet skinęła głową.
– Świetnie. Chodzi o to, że przyjechałam tu pracować nad dość szczególnym filmem. To
bardzo ważne, żeby nic z tego nie przedostało się na zewnątrz, dopóki wszystko nie zostanie
ustalone. Wiesz, scenariusz, obsada, umowy – wszystkie te nudne rzeczy muszą być dopięte na
ostatni guzik, zanim projekt ujrzy światło dzienne.
– Obawiam się, że nie wiem zupełnie nic o tym, jak działa przemysł filmowy – wyznała
Harriet.
Rowena wzruszyła lekceważąco ramionami.
– Nie szkodzi, szybko się wszystkiego nauczysz. Potrzebuję dyskretnej, efektywnej
sekretarki. A Angielki są znane ze swojej dyskrecji i efektywności. Niestety, mam raczej napięty
rozkład zajęć. Osoba, którą wybiorę na to stanowisko, będzie musiała się tu wprowadzić na czas
mojego pobytu w Londynie, inaczej trudno jej się będzie do niego dopasować.
– Wprowadzić się? – powtórzyła zdumiona Harriet.
– Chodzi o różnicę czasu, moja droga – wyjaśniła Rowena, która bardzo chciała zapalić,
ale wiedziała, że obserwujący je zza lustra Lewis tego nie pochwalał. – Będziesz odbierała
telefony o najróżniejszych porach. Poza tym czasem dopada mnie bezsenność, i chcę mieć komu
dyktować listy w środku nocy, jeśli nie będę mogła spać.
Harriet przyglądała się swojej rozmówczyni. Nie mogła się opędzić od myśli, że zwykły
faks mógłby rozwiązać problem nocnych telefonów. A co do bezsenności, wszyscy wiedzieli, że
znane aktorki jadą na pigułkach nasennych, ale nie zamierzała się spierać. To był piękny dom,
a praca miała potrwać tylko pół roku. Nie miała nic przeciwko przeprowadzce. Może przecież
zaglądać do swojego mieszkania co jakiś czas, kiedy będzie miała wolne, i upewniać się, że
wszystko jest w porządku. Niemniej jednak było to trochę dziwne wymaganie.
– Zapłacę dwa razy tyle, ile zarabiałaś w poprzedniej pracy – wyrwała ją z zamyślenia
Rowena.
Harriet starała się nie okazać zdumienia. Miała bardzo dobrą pensję; podwojenie jej,
zwłaszcza w sytuacji kiedy miała się wprowadzić, było kolejnym zaskoczeniem.
– Żeby ci wynagrodzić półroczną stratę życia towarzyskiego – wyjaśniła Rowena. –
Wątpię, żebyś miała dużo wolnego czasu. Obawiam się, że jestem bardzo wymagająca! – znów
się roześmiała.
– Ale czasem będę miała wolne? – dopytywała się Harriet.
– Oczywiście, chociaż niekoniecznie w ściśle ustalone dni. W tej branży bardzo trudno
przewidzieć, kiedy będziesz kogoś potrzebować, a kiedy nie. Mam nadzieję, że to rozumiesz?
– Tak, oczywiście, po prostu to wszystko jest dla mnie takie nowe.
Rowena poprawiła się w fotelu, podwijając pod siebie nogi. Wyglądała zarazem krucho
i zmysłowo.
– Ale właśnie tego chciałaś, prawda, Harriet? Odmiany. Czegoś, co poszerzy twoje
horyzonty. To na pewno mogę ci obiecać.
Zgódź się, powiedział głos w głowie Harriet. Chciałaś dostać szansę przeżycia czegoś
nowego, i oto ona. Dlaczego się wahasz? Weź się w garść.
– To brzmi bardzo interesująco – powiedziała ze śmiechem.
Rowena wyglądała, jakby kamień spadł jej z serca. Z dobrze słyszalnym westchnieniem
wypuściła powietrze z płuc.
– To świetnie, Harriet. Oczywiście muszę sprawdzić jedną czy dwie rzeczy, referencje
i tym podobne, ale jestem pewna, że nie będziemy z tym mieli żadnego problemu. Przy odrobinie
szczęścia dam ci ostateczną odpowiedź przed końcem jutrzejszego dnia.
Harriet wstała i pozwoliła odprowadzić się do wyjścia. Zastanawiała się przez moment,
co oznaczało owo „my”. Nie miała pojęcia, czy Rowena była mężatką. Postanowiła, że jeśli
dostanie tę pracę, zadzwoni do Elli i postara się dowiedzieć jak najwięcej o kobiecie, dla której
miała pracować.
Kiedy dotarły do drzwi wyjściowych, pojawił się lokaj, ale Rowena odprawiła go
machnięciem ręki i sama otworzyła. Wyciągnęła do Harriet drobną, wypielęgnowaną dłoń
z perfekcyjnym manikiurem.
– Jestem pewna, że doskonale się u nas odnajdziesz, Harriet – powiedziała
z najcieplejszym uśmiechem, na jaki się zdobyła od początku ich rozmowy. – Ogromnie
podziwiam Angielki, są takie opanowane. Obawiam się, że w Stanach jesteśmy bardziej
wylewni.
– Może po prostu macie dla siebie więcej życzliwości – zasugerowała Harriet.
– Mam nadzieję, że jeśli do nas dołączysz, nasz styl bycia nie wyda ci się zbyt
przytłaczający – powiedziała Rowena. – Chociaż to chyba bez znaczenia. Powiedziałaś, że
potrzebna ci odmiana.
Harriet się uśmiechnęła i ruszyła do samochodu. Miała nieodparte wrażenie, że mówiąc
„opanowane”, Rowena miała raczej na myśli „nudne” lub „spięte”, ale się tym nie przejęła.
Zależało jej na tej pracy i zdawała sobie sprawę, że taka okazja może się nie powtórzyć. Miała
tylko nadzieję, że aktorka naprawdę uważa, że Harriet się do tego nadaje.
Gwiazda filmowa odprowadziła wzrokiem odjeżdżające spod domu bmw, po czym oparła
się o ścianę, całkowicie wyczerpana odegranym właśnie przedstawieniem. Obudziła się dziś rano
zaspokojona, ale i wykończona całonocnym uprawianiem miłości. Głowa pękała jej od nadmiaru
szampana, a o rozmowie z Harriet przypomniała sobie dopiero dwadzieścia minut przed jej
przyjściem. I tylko lęk przed wściekłością męża skłonił ją do wstania z łóżka. Na szczęście udało
jej się wymóc na garderobianej, żeby pomogła jej się wyszykować na czas.
Niespiesznie wróciła do salonu, w którym miała miejsce rozmowa. Lewis już tu był.
Siedział rozparty w fotelu. Długie nogi wyciągnął przed siebie. Stanęła w progu i przyjrzała mu
się uważnie. W wieku trzydziestu dziewięciu lat był nawet bardziej atrakcyjny niż cztery lata
temu, kiedy go poznała. Pomyślała, jakie to niesprawiedliwe, że mężczyznom wiek służy,
a kobietom nie, w każdym razie nie aktorkom, które stały się sławne z powodu swojej urody.
Lewis zamierzał to zmienić. Dzięki jego nowemu, w pełni autorskiemu filmowi, który
zapowiadał się na sukces kasowy, Rowena będzie mogła udowodnić ludziom, że jest kimś więcej
niż symbolem seksu. Że potrafi być głęboka i namiętna. Była gotowa obnażyć swoją duszę, żeby
odzyskać miejsce w panteonie. Bała się, ale widziała, że Lewis jej pomoże.
Odwrócił głowę.
– Dobrze się spisałaś.
Rowena usiadła w drugim fotelu i drżącymi rękami sięgnęła do torebki po papierosy.
Usłyszała jego westchnienie, lecz je zignorowała. Były chwile takie jak ta, kiedy to, co mieli
zrobić, ją przerastało i musiała sobie pomóc. Dzięki Lewisowi odstawiła prochy i ograniczyła
picie, ale jak dotąd nie udało mu się doprowadzić do tego, by rzuciła palenie. Czasami jego
purytańskie podejście do niektórych aspektów życia ją drażniło. Wiedziała jednak, że właśnie
ono czyniło go tym, kim był, i po części odpowiadało za jego ogromny sukces.
– To jej szukaliśmy, prawda? – powiedziała, zaciągając się.
– Jakby wyszła prosto ze stron scenariusza – zgodził się Lewis. – To niewiarygodne. Te
długie nogi, fantastyczna aura powściągliwości, ale z sugestią, że pod spodem kryje się o wiele
więcej. I te oczy! Widziałaś je? Odsłaniają wszystko, co próbuje ukryć. Nie mogę się doczekać,
kiedy zaczniemy.
Rowena nie pamiętała, kiedy ostatnio widziała męża tak rozentuzjazmowanego.
– Co z Chrisem? – spytała.
Uniósł brwi.
– Chris zgodzi się z naszą decyzją. Brałem pod uwagę jego preferencje, kiedy robiłem
listę najważniejszych kryteriów.
– Nie jestem pewna, czy ona zostanie, nawet jeśli przyjmie tę pracę – powiedziała
Rowena.
– Zostanie. – Lewis wydawał się nadzwyczaj pewny siebie, co zirytowało jego żonę.
– Nie jestem pewna, czy kiedy mówiła, że chce poszerzyć swoje horyzonty, miała na
myśli tak wiele.
– To wszystko będzie się odbywało powoli – przypomniał jej Lewis. – Zanim sobie
uświadomi, co się dzieje, będzie już zbyt zaangażowana, żeby odejść. Zaufaj mi, Rowena. Jeśli
na czymś się znam prócz robienia filmów, to na kobietach.
Rowena wiedziała, że to prawda. Miała w życiu wielu mężczyzn, ale nigdy nikogo
takiego jak Lewis. Był wszystkim, o czym kiedykolwiek marzyła – całkowicie pozbawiony
zahamowań i wstydu, dokładający wszelkich starań, żeby zaspokoić jej potrzeby i pragnienia.
A jednak nawet to nie wystarczyło, pomyślała z goryczą. Nawet Lewis z jego inteligencją,
atrakcyjnością i seksualną sprawnością nie potrafił jej pomóc. Właśnie dlatego znaleźli się w tym
punkcie i dlatego potrzebowali Harriet.
– Zadzwoń do niej jutro o szóstej – powiedział Lewis, podnosząc się z fotela i wyjmując
do połowy wypalonego papierosa spomiędzy palców żony. – Do tego czasu zacznie się już
martwić, że nie zadzwonisz, i od razu się zgodzi. A teraz wracaj do łóżka, wyglądasz na
wykończoną. I przestań palić te świństwa. Nie służą ani twojej skórze, ani nerwom, a poza tym
nie cierpię tego zapachu.
– Wiem, że wszystkie twoje filmy to krucjaty moralne, ale chyba nie musisz tego
przenosić również na życie prywatne? – powiedziała Rowena z rozdrażnieniem.
Lewis się uśmiechnął.
– Akurat ty powinnaś wiedzieć, że w życiu prywatnym wcale nie jestem taki, jak ludzie
sobie wyobrażają!
– Czasem mam wątpliwości, czy w ogóle coś o tobie wiem – odparowała Rowena.
Lewis wyciągnął rękę i delikatnie poklepał ją po policzku. – Wiesz wszystko, co musisz
wiedzieć – mruknął. – A teraz idź odpocząć. Muszę popracować nad scenariuszem.
– Mogę pokazać jej zdjęcie Chrisowi? – spytała Rowena.
– Nie – powiedziała ostro. – Nie chcę, żeby ją widział, dopóki dziewczyna z nami nie
zamieszka.
Oboje wiedzieli, że Rowena będzie mu posłuszna, w przeciwnym razie delikatna
równowaga scenariusza mogłaby zostać zaburzona, a scenariusz był w tej chwili najważniejszy.
Pięć po piątej następnego popołudnia w mieszkaniu Harriet zadzwonił telefon.
Przechadzała się przed nim tam i z powrotem przez ostatnie pół godziny, a teraz z pośpiechu
niemal wyrwała kabel z gniazdka.
– Halo?
– Harriet Radcliffe? – usłyszała ochrypły głos Roweny Farmer.
– Tak – pospiesznie odpowiedziała Harriet.
– Jesteśmy usatysfakcjonowani twoimi referencjami i mam przyjemność zaproponować ci
tę pracę – powiedziała Rowena.
Harriet poczuła się niemal zamroczona z emocji. Te kilka drobiazgów, które ją
niepokoiły, wątpliwości, czy taka zmiana w życiu jest mądrym posunięciem, znikły bez śladu,
przesłonięte ulgą, że dostała tę pracę. Tak jak przewidywał Lewis.
– Czy jesteś wciąż zainteresowana? – W głosie Roweny zabrzmiał niepokój i Harriet
zdała sobie sprawę, że nie odezwała się jeszcze ani słowem.
– Tak, tak, oczywiście! – wykrzyknęła. – Bardzo mnie to cieszy.
– Nas również – odpowiedziała Rowena.
Harriet znów zastanowiła się przez chwilę, dlaczego Rowena użyła słowa „my”.
– Czy mogłabyś zacząć od przyszłego tygodnia? Nie zabrałam do Anglii swojej sekretarki
i korespondencja zaczyna się już piętrzyć.
– Oczywiście – opowiedziała prędko Harriet. – Muszę załatwić kilka spraw związanych
ze swoim mieszkaniem, ale na pewno będę mogła zacząć w przyszły poniedziałek.
– I weźmiesz ze sobą wszystko, czego potrzebujesz?
– Tak, oczywiście.
– Teraz do mnie dotarło, że nie pokazałam ci twojego apartamentu – powiedziała
Rowena. W jej głosie zdawało się brzmieć zakłopotanie z powodu tego niedopatrzenia. – Gdybyś
chciała jeszcze przed poniedziałkiem go obejrzeć, mogę to bez trudu zorganizować. Będziesz
miała do wyłącznej dyspozycji sypialnię, łazienkę i salonik na pierwszym piętrze. Wszystkie
pokoje są tu duże. Na pewno ci się spodoba.
Harriet nawet przez chwilę nie pomyślała, że mogłoby być inaczej.
– Jestem pewna, że apartament będzie idealny – zapewniła Rowenę. – Naprawdę nie ma
potrzeby, żebym przyjeżdżała go oglądać.
– Dobrze, zresztą jeśli nie będziesz z czegoś zadowolona, zawsze możemy to zmienić –
odpowiedziała aktorka. Po tych słowach zrobiła krótką pauzę i Harriet usłyszała inny – męski –
głos, głęboki i cichy, niemal jak szept. – Ach tak! – wykrzyknęła Rowena. – Zapomniałam
o jednej drobnej sprawie. Obawiam się, że nie będziesz mogła przyjmować w domu gości.
Chodzi o film. Wszystko jest na tak delikatnym etapie, że nie chcę, żeby choćby jedno słowo
przedostało się na zewnątrz i...
– W porządku – zapewniła ją Harriet. – Mogę się spotykać z przyjaciółmi na mieście.
Naprawdę, to nie jest żaden kłopot.
– Tak się cieszę, że rozumiesz. – Ulga w głosie Roweny była tak wyraźna, że przez
chwilę Harriet zrobiło się jej żal, chociaż nie bardzo rozumiała dlaczego. – Zatem widzimy się
w poniedziałek rano, powiedzmy o jedenastej trzydzieści. Wszyscy domownicy powinni już być
na nogach!
– Świetnie – powiedziała Harriet. – I dziękuję.
– To ja powinnam ci dziękować – powiedziała cicho Rowena i rozłączyła się.
Podczas gdy Harriet wybierała numer do Elli, Rowena odwróciła się do Lewisa, który stał
obok przez całą rozmowę.
– No, postanowione – powiedziała triumfalnie.
Objął ją i wtulił się nosem w jej kark, a jego dłonie zaczęły pieścić jej piersi przez
cieniutki materiał bluzki.
– Dobra robota – wyszeptał. – Wreszcie będziemy mogli zacząć.
Osunęli się na dywan. Jego chłodne, sprawne palce igrały z jej ciepłym ciałem, a jej
ostatnia przytomna myśl dotyczyła tego, czy Chrisowi spodoba się ich wybór.
Rozdział drugi
W poniedziałkowy poranek, podczas gdy Harriet kończyła się pakować, Rowena sennie
poruszyła się w swoim łożu z baldachimem. Lewis obudził się wcześniej. Słyszała, jak się ubiera
i wychodzi z pokoju. Postanowiła dołączyć do niego na filiżankę kawy i szklankę soku, zanim się
ubierze. Dziś jest dla nich wszystkich ważny dzień.
Otworzyła oczy, ale do pokoju nie wpadał nawet pojedynczy promyk światła. Wciąż na
wpół śpiąca odwróciła głowę w stronę okna i z dreszczem podniecenia uświadomiła sobie, że ma
na oczach przepaskę. Odruchowo spróbowała poruszyć rękami, żeby sprawdzić, czym dokładnie
ma przewiązane oczy, jednak para silnych rąk natychmiast schwyciła ją za nadgarstki,
przyciskając je do poduszki
– Chris, przestań! – zaprotestowała bez przekonania. – Muszę wstać. Harriet niedługo tu
będzie.
– Chcę wiedzieć więcej o Harriet – wyszeptał do jej ucha, owiewając jej skórę ciepłym
oddechem. – Powiedz mi, jak wygląda. Czy jest piękna? Czy będę jej pragnął wystarczająco,
żeby nasz plan się powiódł?
– Nie mogę ci nic powiedzieć – wyjaśniła, wyginając ciało w nieskutecznych próbach
uwolnienia się. Chris schwycił jej nogi i gwałtownie popchnął w górę, tak że jej zgięte kolana
znalazły się tuż przy obfitych piersiach. Poczuła, jak się nad nią przesuwa, aż jej kostki wsparły
się na jego ramionach, a jego sterczący penis dotknął jej ciała. Była wilgotna, pragnęła go,
i wiedziała, że Chris też jest tego świadomy, ponieważ wybuchnął cichym, gardłowym
śmiechem.
– Powiedz mi. – Drażnił się z nią, przesuwając czubek członka w górę i w dół i muskając
jej rozchylające się powoli wargi sromowe. – Opowiedz mi o Harriet i będziesz mnie miała.
– Nie mogę – powtórzyła Rowena, pragnąc, by było inaczej. Chciała poczuć go w sobie,
twardego i gorącego.
Chris skręcił odrobinę biodra i poczuła, jak delikatna żołądź pieści wrażliwe zakończenia
nerwowe jej łechtaczki. Natychmiast spróbowała wygiąć się w górę, żeby zwiększyć pobudzenie,
ale jej ruchy były ograniczone przez pozycję, w jakiej ją ułożył. Jęknęła, sfrustrowana.
Nagle wycofał się spomiędzy jej ud, przycisnął jej nogi płasko do łóżka i położył się na
niej. Jego dłonie powędrowały na jej piersi. Rowena wciąż miała zasłonięte oczy. Jej oddech
przyspieszył, kiedy czekała na jego następny ruch. Czuła, jak jej ciało drży z pożądania,
zmieszanego z cudownym lękiem, który Chris zawsze w niej budził. Lękiem, którego
potrzebowała i który już od dawna zwiększał jej doznania.
Jego dłoń delikatnie obejmowała jej prawą pierś, muskał ją palcami. Usta Roweny
rozchyliły się w oczekiwaniu na to, co nastąpi. Zwinne palce z kuszącą powolnością przesuwały
się po jej ciele, aż dotarły do brodawki, delikatnie drapiąc paznokciami tę najbardziej wrażliwą
część piersi aktorki. Kiedy jej sutek stwardniał od rosnącego podniecenia, Chris wziął go do ust
i zaczął ssać.
Biodra Roweny zaczęły skręcać się na łóżku. Próbowała ocierać się o Chrisa dolną
połową ciała, jednak on zsunął się z niej, odmawiając jej jakiejkolwiek stymulacji.
– Powiedz mi, jak wygląda Harriet – powtórzył, a ona nieomal krzyknęła, ponieważ
wypuścił z ust jej uwięziony sutek.
– Nie! – powiedziała, starając się, by jej głos brzmiał stanowczo. Była zdecydowana, by
tym razem, niezależnie od tego, co zrobi Chris, nie dać mu tego, czego chciał. Równie dobrze
mogła mu to uświadomić od razu.
– Dlaczego pozwalasz, żeby nam to robił? – wyszeptał Chris. Ze zdumieniem
i wdzięcznością poczuła, jak jego ręka wślizguje się pomiędzy jej uda i leniwie pieści delikatne,
wilgotne, nabrzmiałe ciało. – Nie jesteśmy jakimiś dziwolągami czy wyrzutkami społecznymi.
Powinien się trzymać swoich fabularyzowanych dokumentów, a nie wykorzystywać nas, kiedy
chce się przerzucić na fikcję.
– To nie jest fikcja – powiedziała łagodnie Rowena. – Lewis chce się oprzeć na faktach.
To dlatego jesteśmy mu niezbędni. Potrzebuję tego filmu, Chris. Bardzo go potrzebuję. Mam
trzydzieści lat, nie mogę dłużej budować kariery na wyglądzie. Muszę pokazać, że jestem
prawdziwą aktorką.
– To nie jest żadne aktorstwo! – wykrzyknął Chris, i Rowena z zaskoczeniem poczuła, jak
wsuwa do jej pochwy zaokrąglony wibrator, od razu ustawiony na najsilniejsze drgania.
Wibracje rozchodziły się w niej, tak że nawet odległe zakończenia nerwowe były
stymulowane ruchami w jej wnętrzu. Ciało rozpoczęło wspinaczkę na szczyt rozkoszy. Poczuła,
jak jej sutki twardnieją, a coś głęboko w niej topnieje i rozpływa się. Kiedy Chris ścisnął jej
prawą pierś, jęknęła, a jej głowa zaczęła niemal niedostrzegalnie poruszać się na poduszce.
– Chcesz mnie zamiast tej zabawki? – spytał głosem drżącym z podniecenia.
– Tak! Tak, proszę Chris, teraz! Szybko! – Rowena gorączkowo pragnęła czuć go
w sobie, kiedy w końcu zaleje ją fala orgazmu.
– To opowiedz mi o Harriet – poprosił.
Brzuch Roweny stwardniał od seksualnego napięcia, a jej uda zaczęły drżeć, zwiastując
nadchodzące spełnienie: – Proszę, Chris, nie mogę. Po prostu mnie weź, teraz!
– Zdzira – wymruczał i ku jej przerażeniu puścił jej pierś i wyciągnął wibrator.
Rozkoszne podniecenie zaczęło słabnąć. Niewiele myśląc, Rowena wsunęła dłoń pomiędzy uda,
żeby skończyć to, co Chris tak brutalnie przerwał, ale jego ręce ją powstrzymały. Przycisnął ją
płasko do łóżka. Wciąż miała przepaskę na oczach. Uwolnił Rowenę dopiero, gdy jej ciało
w końcu wróciło do wcześniejszego, nierozbudzonego stanu. Zdjął z jej oczu ciemną apaszkę.
Przyglądał się teraz Rowenie z góry.
– Nie powinieneś był tego robić! – krzyknęła. – To nie w porządku.
– A ty i Lewis nie powinniście byli wybierać Harriet bez zapytania mnie o zdanie.
– Lewis jest moim mężem i reżyserem filmu, a ty jesteś tylko...
– ...zwykłym epizodystą? – podsunął.
– Nie, oczywiście że nie, ale on musi kierować tym przedsięwzięciem po swojemu. Chce,
żeby wszystko było tak wiarygodne, jak to możliwe. To dlatego potrzebujemy Harriet. Wybrał
postaci i chce zobaczyć, jak zareagują w sytuacjach, w których zostaną postawione w filmie. Nie
rozumiesz, jakie dzięki temu wszystko będzie prawdziwe? Nikt nie powie: „Ludzie się tak nie
zachowują”, bo my się tak wcześniej zachowamy. Jesteśmy tym filmem.
– On próbuje się mnie pozbyć – powiedział Chris.
Rowena uniosła się, żeby odgarnąć mu kręcone włosy z oczu.
– Nigdy by czegoś takiego nie zrobił – zapewniła go. – Nie mogłabym bez ciebie żyć,
wiesz o tym i Lewis też o tym wie.
Chris pochylił się nad nią i pocałował ją namiętnie. Jego język wdarł się do jej ust, tak jak
jeszcze kilka minut temu chciała, by wdarł się w nią jego nabrzmiały penis. Oplotła jego szyję
ramionami i wygięła się w górę, tak że jej sutki ocierały się o miękkie włosy na jego piersi.
– Proszę, zróbmy to teraz – błagała go.
– Nie – odparł Chris krótko i wypchnął ją z łóżka. – Ubierz się. Twój mąż pewnie na
ciebie czeka.
– Czasami cię nienawidzę – powiedziała Rowena. Nie mogła pozwolić sobie na płacz,
który popsułby jej wygląd na resztę poranka.
Chris się roześmiał.
– Nie wyglądało na to wcześniej.
– Co jest z nami nie tak? – zapytała Rowena. – Dlaczego nie możemy być...
– Normalni? – spytał Chris i uśmiechnął się swoim najbardziej chłopięcym uśmiechem. –
Nie mam pojęcia. Może Lewis znajdzie odpowiedź, kiedy będzie rozwijał swoją fabułę.
Harriet była zaskoczona, że Rowena Farmer we własnej osobie otworzyła jej drzwi.
Teraz, kiedy już przyjęła propozycję pracy, nie oczekiwała, że gwiazda filmowa będzie sobie
zawracała głowę uprzejmościami. Ella w rozmowie telefonicznej wyraziła się na ten temat
jednoznacznie: akurat ta gwiazda traktowała swoją pozycję bogini seksu bardzo poważnie. „I
chce być znana również jako aktorka – poinformowała Ella przyjaciółkę. – Prawdopodobnie
dlatego tu przyjechała. Amerykanie uważają, że najlepsze poważne filmy robi się w Anglii.
Nawiasem mówiąc – dodała – tak się składa, że pani Farmer jest żoną najgorętszego w tej chwili
reżysera w Stanach, i kiedy mówię «gorący», dokładnie to mam na myśli. Jest nowym Oliverem
Stone’em i jest niewiarygodnie przystojny. Widziałam urywek filmu pokazującego ich razem
i chociaż tylko mi mignął, zmiękły mi nogi!”. „Nie sądzę, żebym miała z nim dużo do czynienia”
– odpowiedziała Harriet i od tamtej pory za wiele o tym nie myślała.
Rowena poleciła pokojówce, by wzięła walizki Harriet, po czym poprowadziła ją do
salonu. Harriet przypomniały się teraz słowa Elli, ponieważ Rowena mówiła o swoim mężu.
– Zanim pokażę ci twój pokój, musisz poznać Lewisa – oznajmiła radośnie. – Zazwyczaj
o tej porze zamyka się w gabinecie, żeby pracować nad scenariuszem albo rozmawiać przez
telefon, ale powiedziałam mu, że kiedy nie będziesz zbyt zajęta pracą dla mnie, może cię
wypożyczyć. Uznałam, że nie będziesz miała nic przeciwko. Zrobił sobie przerwę, żeby cię
poznać.
Harriet odniosła wrażenie, że Rowena traktuje to jako ogromny zaszczyt. Ona sama
jednak nie była specjalnie przejęta faktem, że pozna reżysera. Przecież chodziło mu tylko
o grzecznościowe przywitanie kogoś, komu będzie dyktować listy i kto prawdopodobnie nie
będzie nikim więcej, jak zwykłą „dziewczynką na posyłki”.
Poszła za Roweną do pokoju. Mężczyzna siedzący na krześle naprzeciwko drzwi
poderwał się na nogi. Był wysoki, na oko ponad metr osiemdziesiąt pięć, gęste i czarne jak smoła
włosy opadały mu na twarz, uwydatniając mocne rysy, wysokie kości policzkowe i prosty nos.
Miał ciemne i ciężkie brwi, przenikliwe, ocienione gęstymi rzęsami oczy w odcieniu głębokiego
brązu i szerokie usta o pełnej dolnej wardze. Wyciągnął rękę na powitanie; skórzany pasek
zegarka odcinał się na tle jego złotobrązowej skóry. Harriet przypomniała sobie, że Ella mówiła
o jego mieszanym pochodzeniu – matka była, zdaje się, Portugalką, stąd jego karnacja. Harriet
nie wiedziała natomiast, że potężne ramiona i imponujący wzrost były spadkiem po teksańskim
ojcu. W każdym razie Ella miała rację: to połączenie zapierało dech w piersiach.
– Miło cię poznać, Harriet – powiedział ciepło, a jego palce na moment objęły jej palce
w niemal pieszczotliwym geście.
Zaskoczona uniosła ku niemu oczy i zobaczyła, że uważnie się jej przygląda. Szybko
cofnęła rękę i nieświadomie zrobiła krok w tył. Lewis wykrzywił usta w uśmiechu.
– Rowena i ja mamy nadzieję, że będzie ci tu dobrze – kontynuował spokojnie. –
Obawiam się, że życie z nami może być nieco chaotyczne, ale Rowena wspominała, że jesteś
zmęczona rutynową pracą, więc nie powinno to stanowić dla ciebie problemu.
– Na pewno to będzie odmiana – odpowiedziała Harriet, myśląc jednocześnie, że
wolałaby być mniej świadoma jego fizycznej obecności. Nie mogła oderwać wzroku od jego
szerokich ramion i doskonale z nimi skomponowanych wąskich bioder. Zwykle nie reagowała na
mężczyzn w ten sposób. Sytuacja była tym trudniejsza, że Lewis zdawał się wyczuwać jej
emocje i nie przestawał się w nią wpatrywać.
– Czy Chris jest gdzieś w pobliżu, kochanie? – spytał Lewis, od niechcenia obejmując
Rowenę ramieniem.
Aktorka uśmiechnęła się do niego.
– Chyba widziałam, jak wracał z basenu.
– Zadzwoń do niego, w ten sposób Harriet pozna trzy najważniejsze osoby w tym domu!
– Zaśmiał się cicho, jakby chodziło o jakiś ich prywatny żart.
Rowena wyszła na chwilę z pokoju, a Harriet usiadła na niskiej sofie. Krótka spódniczka
natychmiast podjechała jej w górę uda.
Lewis rzucił okiem na jej nogi i szybko odwrócił wzrok. Harriet zastanawiała się, czy był
tak przyzwyczajony do oglądania kobiecych nóg, że przestały go interesować, czy może Rowena
miała o wiele lepsze nogi od niej. Choć było to idiotyczne, miała nadzieję, że nie chodzi o to
drugie. Zawsze uważała nogi za jeden ze swoich największych atutów.
– Mam nadzieję, że ty i Rowena będziecie się dobrze dogadywać – powiedział cicho
Lewis. – To dla niej niełatwy czas. Film, do którego się przygotowujemy, jest dla niej całkiem
nowym wyzwaniem. Potrzebuje dużo zrozumienia i wsparcia. Czasem może się wydawać trudna,
ale kryje się za tym po prostu niepewność. Zresztą większości aktorów brak pewności siebie.
– Też czułabym się niepewnie, gdyby tak wiele w mojej pracy zależało od mojego
wyglądu – powiedziała Harriet.
Lewis spojrzał jej prosto w oczy.
– Nie sądzę, żebyś miała powody czuć się niepewnie.
Harriet zrobiło się gorąco od tego nieoczekiwanego komplementu i nie mogła wymyślić
żadnej odpowiedzi.
– Uważam, że Rowena jest piękna – powiedziała w końcu.
– Była piękna. Kiedy ma się trzydzieści lat, kamera nie jest już tak łaskawa.
– Ma trzydzieści lat? Nie wygląda! – wykrzyknęła Harriet.
Lewis uniósł brew:
– Szybko się uczysz. Dokładnie takie rzeczy potrzebuje słyszeć.
– Ale to prawda – zaprotestowała Harriet.
– Z tobą u boku trudno będzie jej w to wierzyć – zauważył.
– Cóż, sama mnie wybrała. To nie moja wina, że mam dopiero dwadzieścia trzy lata.
– Oczywiście, że nie – powiedział uspokajająco Lewis. To on wybrał Harriet, a nie
Rowena, i wybierał ją bardzo starannie. Musiał podsycić w Rowenie niepewność, wzbudzić
w niej zazdrość, jeśli jego plan miał zadziałać. To był jedyny sposób, w jaki potrafił jej pomóc.
Zapadła niezręczna cisza, ale wtedy otworzyły się drzwi i wróciła Rowena. Był z nią
młody, szczupły, niebieskooki mężczyzna o blond włosach. Miał świeżą cerę i na pierwszy rzut
oka wyglądał bardziej na chłopca, ale przyjrzawszy mu się bliżej, Harriet oceniła, że zbliżał się
do trzydziestki.
– Chris, to jest Harriet Radcliffe – oznajmiła z dumą Rowena. – Harriet, poznaj Chrisa
Falkenera, mojego przyrodniego brata.
Harriet wyprostowała się na sofie i uścisnęła dłoń młodemu mężczyźnie, który zupełnie
otwarcie lustrował ją wzrokiem.
– Jesteś boska! – wykrzyknął z wyraźnym zdumieniem. – Nie wiem, gdzie Rowena miała
głowę, sprowadzając pod swój dach tak piękną, młodą kobietę.
Ku konsternacji Harriet Rowena oblała się rumieńcem, a w padającym przez okna świetle
wyglądała, jakby miała w oczach łzy, chociaż kiedy się odezwała, jej głos był opanowany:
– Nie gadaj głupot, Chris, zawstydzisz Harriet. Poza tym, dlaczego dla odmiany nie
mogłabym mieć atrakcyjnej asystentki? Wiesz, że lubię się otaczać pięknymi rzeczami.
– Rzeczami tak, ale nie kobietami. Cóż, jesteś najmilszą niespodzianką, jaka zdarzyła mi
się od Gwiazdki, Harriet. Witaj w naszej małej rodzinie.
Harriet uśmiechnęła się grzecznie, ale jej pierwsze wrażenie na temat Chrisa nie było
korzystne. Wydawał się zepsuty i źle wychowany. Aż trudno jej było uwierzyć, że był
przyrodnim bratem Roweny.
Po tej prezentacji wezwano pokojówkę, by zaprowadziła Harriet do jej apartamentu.
– Jeśli będziesz czegokolwiek potrzebowała, daj mi znać – powiedziała Rowena
z uśmiechem. – Naprawdę chcemy, żebyś się tu czuła jak w domu. Jakbyś była częścią rodziny.
– Dziękuję – grzecznie odparła Harriet, myśląc jednocześnie, że są małe szanse, żeby jako
asystentka brała udział w ich domowym życiu. Ponadto trudno ich było nazwać rodziną. Mąż,
żona i przyrodni brat nie stanowili w jej przekonaniu modelowej podstawowej komórki
społecznej. Nie poczuje się specjalnie zdruzgotana, jeśli będzie z niej wykluczona. Rowena po
prostu przesadzała, jak to aktorka. Apartament wprawił ją w zdumienie. Spodziewała się, że
będzie duży, ale niezbyt okazały. W rzeczywistości sypialnia, urządzona w odcieniach błękitu,
była tak rozległa, że swobodnie pomieściłaby dwie pary, a co dopiero samotną kobietę. Na
podłodze leżał doskonałej jakości wełniany, ciemnoniebieski dywan w białe wzory. Idealnie
harmonizował z niebieskimi zasłonami w malutkie, białe kwiatki.
Jeśli chodzi o łóżko, Harriet z trudem mogła uwierzyć w to, co widzi. Było ogromne,
największe, jakie kiedykolwiek widziała. Miało wysokie, złocone kolumny, a na jego przedniej
ścianie wyrzeźbiono figury całujących się kochanków oplecione złotym ornamentem. Zagłówek
był wysoki, obity niebieskim i białym materiałem z wyszytym na nim złotym motywem.
Przylegająca do pokoju łazienka miała zupełnie inny wystrój. Podłogę przykrywały białe
dywaniki. Biała emaliowana wanna w obudowie z litego drewna miała ergonomiczny kształt
i była niespodziewanie głęboka. Harriet zastanawiała się przez chwilę, czy wszystkie wanny
w tym domu wyglądają tak samo i czy dla każdego starcza ciepłej wody.
Na ścianach wisiały małe, wykonane tuszem szkice, wszystkie w drewnianych ramkach
pasujących do obudowy wanny. Każdy z nich przedstawiał parę w miłosnym uścisku. Samo
Spis treści Rozdział pierwszy Rozdział drugi Rozdział trzeci Rozdział czwarty Rozdział piąty Rozdział szósty Rozdział siódmy Rozdział ósmy Rozdział dziewiąty Rozdział dziesiąty Epilog
Rozdział pierwszy – Harriet, gdzie twój pierścionek? – zapytała Ella. Jej wyćwiczony w szkole aktorskiej głos niósł się po całej winiarni. Harriet oblała się rumieńcem, zdjęła lewą rękę ze stołu i schowała pod obrusem. – Mów ciszej – wymamrotała. – Ale gdzie on jest? – Ella nie dawała za wygraną. – Na pewno zawsze poukładana panna Radcliffe nie zgubiła swojego bezcennego gustownego pierścionka zaręczynowego? Co, u licha, powiedziałby na to James? – dodała. – James nie ma powodu do zmartwienia. Oddałam mu go – powiedziała Harriet. Ella wlepiła w przyjaciółkę zdumione spojrzenie i jednym haustem opróżniła kieliszek. Była to jej typowa reakcja na wszelkie wstrząsy. – Chcesz powiedzieć, że nie zamierzasz poślubić Jamesa? Harriet skinęła głową. – Właśnie. – Dlaczego? Byliście przecież świetną parą. Przy tobie James wspiąłby się na sam szczyt. Boże, chciałabym, żeby mnie poślubił jakiś bankier, słowo daję! Mimo przygnębienia Harriet się roześmiała. – Ella, nie mogłabyś wyjść za kogoś takiego jak James. Już w czasie miesiąca miodowego umarłabyś z nudów. – Czyżby? – Ella nachyliła się z zaciekawieniem. – Czy to znaczy, że wreszcie zdradzisz mi tajemnice waszego życia seksualnego? Nie był dobry w łóżku? Harriet wzruszyła ramionami. – Był w porządku. W tym sensie, że był zawsze bardzo uważny i dbał o to, żeby mnie zaspokoić, po prostu nigdy nie było... nie wiem, prawdziwego pożądania. Myślę, że mnie kochał, ale nie był zbyt namiętny. W zeszłą sobotę leżeliśmy w łóżku. Kiedy się do mnie odwrócił, a jego ręka powędrowała w to samo miejsce, co zawsze, pomyślałam: „Dłużej tego nie zniosę. Jeśli jeszcze raz mnie tam dotknie, zacznę krzyczeć”. Cóż, zrobił to, więc zaczęłam krzyczeć. – Zaczęłaś krzyczeć? – Ella osłupiała. Harriet się roześmiała.
– Tak! Naprawdę krzyknęłam: „Nie rób tego!”. Potem czułam się okropnie. Był taki zraniony i wciąż powtarzał: „Myślałem, że to lubisz”. Rzeczywiście na początku lubiłam, ale potem... W każdym razie to był koniec. Stwierdził, że chyba mam załamanie i potrzebuję odpoczynku. Odparłam, że zupełnie nie o to chodzi, po prostu zrozumiałam, że nie jest mężczyzną dla mnie. Oddałam mu pierścionek i odeszłam. Koniec pieśni. – Ale ślub! – wykrzyknęła Ella. – Wszyscy ci goście, i prezenty, które już dostałaś. Harriet pokiwała głową. – Wiem. Na szczęście moi rodzice są wciąż za granicą i nawet nie zamierzali przyjechać, nie będą więc marudzić. Tylko biedny James musi wziąć na swoje barki gniew całej swojej rodziny. – Powiedziałaś już w pracy? – spytała Ella. – Nie było takiej potrzeby. W poniedziałek rano złożyłam wymówienie. – Zamówmy jeszcze butelkę wina – powiedziała Ella. – Za dużo rewelacji, żeby się z nimi zmierzyć na trzeźwo. Harriet, znamy się od ponad dziesięciu lat i przez cały ten czas nigdy nie zrobiłaś nic nieoczekiwanego. Z łatwością zdawałaś wszystkie egzaminy, dostałaś wspaniałą pracę w City jako asystentka dyrektora topowej firmy, zaręczyłaś się z przystojnym, majętnym bankierem, którego miałaś za chwilę poślubić, następnie obowiązkowo urodzić mu syna i córkę – oczywiście we właściwej kolejności – kiedy zupełnie ci odbiło. Do tej pory to ja byłam nieprzewidywalna. To ja jestem aktorką, to ja zachowuję się ekstrawagancko, a ty zawsze mnie wysłuchujesz i dajesz mi dobre rady, do których się nie stosuję. Jak to się stało, że role się odwróciły? Harriet splotła ręce na kolanach. – Nie wiem. Już mówiłam – po prostu się stało, spadło na mnie jak grom z jasnego nieba. Ella, przecież od życia trzeba chcieć czegoś więcej, prawda? – Więcej czego? – zapytała Ella, nalewając sobie kolejny kieliszek wina. – Pieniędzy? Seksu? Kariery? Który z aspektów swojego cudownego życia chciałabyś poprawić? – Wszystkie – przyznała Harriet. Ella spojrzała na przyjaciółkę. Harriet, dwudziestotrzyletnia, wysoka, szczupła, długonoga brunetka o szarych oczach, sprawiała wrażenie chłodnej i opanowanej. Tego wieczoru była jak zawsze nienagannie ubrana – miała na sobie dopasowany żakiet i spódnicę, a na szyi jedwabną apaszkę. Jej wygląd idealnie odzwierciedlał jej styl życia, w każdym razie życia, które
dotąd wiodła. Nagle Ella zaczęła się zastanawiać, czym jeszcze przyjaciółka ją zaskoczy. – No dobrze – powiedziała energicznie. – Skoro chcesz wszystko zmienić, od czego zamierzasz zacząć? – Chciałabym znaleźć ciekawą pracę, robić coś naprawdę wyjątkowego – oznajmiła Harriet. – Jakieś pomysły? Harriet się skrzywiła. – W tym właśnie kłopot. Nie mam pojęcia, co chciałabym robić. Wiem tylko, że coś niezwykłego i emocjonującego. – Zostań aktorką – podsunęła Ella. – Ten zawód dostarcza mnóstwa emocji. Na przykład: dostanę jakąś pracę w przyszłym tygodniu czy nie? Harriet westchnęła. – Wiem, pewnie głupio zrobiłam, ale po prostu nie mogłam się powstrzymać. Jakby jakiś głos w głowie mówił mi, że to moja ostatnia szansa. Jeśli teraz nie pójdę inną drogą, za chwilę będzie za późno. – Głupio czy nie, zrobiłaś to – powiedziała Ella. – Rozglądałaś się już za pracą? – Rzuciłam okiem na kilka ogłoszeń w „Evening Standard”, ale nie znalazłam nic interesującego – głównie prace takie jak ta, którą rzuciłam. A to byłoby bez sensu. Ella sięgnęła do dużej płóciennej torby, którą zawsze ze sobą nosiła. – Zobaczmy, co tu mamy. „The Stage” – to raczej nie dla ciebie, nie należysz do związku aktorów. „Evening Standard” – czytałaś, „The Times” – spróbujmy. – Tu nie będzie nic emocjonującego – sprzeciwiła się Harriet, ale Ella już zaczęła przeglądać rubrykę z ogłoszeniami o pracę, mamrocząc do siebie, w miarę jak jej oczy przebiegały kolejne linijki. – Hej, to wygląda obiecująco! – wykrzyknęła nagle. – Harriet, słuchaj: „Amerykańska aktorka szuka asystentki o towarzyskim usposobieniu na czas półrocznego pobytu w Anglii. Praca w niestandardowym wymiarze godzin. CV bez zdjęcia nie będą rozpatrywane”. I numer skrytki pocztowej. Co o tym myślisz? – Znowu praca asystentki – skomentowała Harriet tonem pełnym zwątpienia. – Raczej niepodobna do pracy w City – zauważyła Ella. – To może być ogłoszenie Meryl Streep albo Sharon Stone. Byłoby niesamowite mieć z nimi taki bliski kontakt!
– Nie bądź niemądra – powiedziała Harriet. – One nie musiałyby się ogłaszać w „Timesie”. Poza tym nie rozumiem, po co im zdjęcie? – Nie wiem. Może aktorka ma wrażliwe ego i nie chce rywalki. Możesz być dla niej za ładna. Harriet wybuchła śmiechem. – Wątpię. Jeśli ktoś tutaj mógłby stanowić zagrożenie dla gwiazdy filmowej, to ty, nie ja. Ella przyjrzała się przyjaciółce i w duchu się z nią nie zgodziła. Wiedziała, że jest atrakcyjna, a umalowana może wyglądać pięknie, ale w Harriet było coś szczególnego, co sprawiało, że zawsze przyciągała spojrzenia. Była nieskazitelna, z pozoru bardzo pewna siebie, a jednak jej oczy i mowa ciała sugerowały, że skrywa w sobie coś więcej. Na pewno była wrażliwa, ale też miała to, czego brakowało jej w Jamesie – była namiętna. Ella dobrze wiedziała, że takiej kobiecie niewielu mężczyzn potrafi się oprzeć. – Myślę, że powinnaś odpowiedzieć na to ogłoszenie – powiedziała stanowczo. – Nie masz nic do stracenia. Żołądek Harriet aż ścisnął się z podniecenia. To będzie ekscytujące i wyjątkowe. Niepokoiła ją jednak forma ogłoszenia. Przeczuwała, że jeśli się spodoba i zostanie zaproszona na rozmowę, zmieni się całe jej życie. Obawiała się że jeśli tak się stanie, nie będzie odwrotu. – Więc? – spytała Ella niecierpliwie. Harriet wahała się tylko przez chwilę. – Przekonałaś mnie – zgodziła się, śmiejąc się nerwowo. – Jutro wyślę zdjęcie i CV. – Nie jutro, tylko dziś wieczorem – powiedziała stanowczo Ella. – Wrócimy do ciebie i pomogę ci wybrać najlepsze zdjęcie, a potem od razu pójdziemy na pocztę. Harriet, kładąc się spać, myślała o liście w skrzynce czekającym na listonosza. Czy coś z tego wyjdzie? Czy spotkanie z Ellą i to, że przyjaciółka miała przy sobie egzemplarz „Timesa”, było częścią zapisanego w gwiazdach planu? Czy przeciwnie, na tym sprawa się skończy, a ona spędzi kilka następnych miesięcy, zastanawiając się, czy dobrze zrobiła, rzucając Jamesa i pracę? Obstawiała raczej to drugie, ale nie traciła nadziei, że zostanie zaproszona na rozmowę. Tłumaczyła sobie, że nawet jeśli nic z niej nie wyniknie, dowie się chociaż, o którą aktorkę chodzi. Dwa dni później, wracając do domu, przez drzwi usłyszała telefon. Pobiegła, żeby odebrać.
– Pani Radcliffe? – spytał obojętny, niemal lodowaty kobiecy głos po drugiej stronie słuchawki. – Tak – odpowiedziała Harriet, zastanawiając się, kto to może być. – Niedawno odpowiedziała pani na ogłoszenie w „The Times”. Serce Harriet zabiło mocniej. – Owszem – powiedziała. – Pani CV i zdjęcie zainteresowały naszego klienta. Czy mogłaby pani przyjść na rozmowę jutro o jedenastej? – spytała kobieta. – Jutro? – powtórzyła zmieszana Harriet. – Niech sprawdzę... – To jedyny termin, kiedy nasz klient dysponuje czasem. – Wydaje mi się, że i mnie pasuje. Zerknę tylko do terminarza – odpowiedziała Harriet, nie chcąc dać po sobie poznać, że nie ma żadnych planów na resztę życia. Odczekała kilka minut i wróciła do telefonu. – Świetnie, mam jutro czas – powiedziała, mając nadzieję, że brzmi równie obojętnie, jak kobieta po drugiej stronie słuchawki. – Doskonale, podam pani adres. Czy ma pani pod ręką kartkę i długopis? Jej się chyba wydaje, że mam sześć lat, pomyślała Harriet, ale nie okazała irytacji i posłusznie zanotowała adres i wskazówki dojazdu. Dopiero kiedy odłożyła słuchawkę, poczuła, że ma nogi jak z waty. Usiadła na chwilę na sofie, żeby dojść do siebie. Wszystko potoczyło się tak szybko, pomyślała ze zdumieniem. Taka oferta musiała przyciągnąć mnóstwo zainteresowanych, a jednak oddzwoniono do niej. W dodatku przed upływem czterdziestu ośmiu godzin. Tempo rozwoju wydarzeń wyprowadziło ją z równowagi. Nieco później tego samego wieczoru zadzwoniła do Elli. – Czym się martwisz? – spytała Ella. – Powinnaś być wdzięczna losowi. Gdzie kazali ci przyjechać? – Regent’s Park. Sprawdziłam na mapie – myślę, że to jeden z tych dużych domów z widokiem na park. – Fantastycznie! Prawdopodobnie będziesz miała własny apartament i dostęp do basenu – oczywiście w czasie, kiedy gwiazda nie będzie akurat pracowała nad formą. Powiedzieli, kto to jest? – Nie, ale na pewno dowiem się na rozmowie. – Koniecznie daj mi znać – powiedziała Ella. – Umieram z ciekawości.
– Ja też – odpowiedziała Harriet. Kiedy następnego dnia dotarła pod wyznaczony adres, umierała też z nerwów. Przyjechała swoim niebieskim bmw i stanęła przed ogromną, zamkniętą na kłódkę bramą z kutego żelaza. Wyszedł do niej strażnik, zapisał jej nazwisko i zadzwonił domofonem, po czym z wyraźną niechęcią otworzył jej bramę. Wjechała do środka i pomachała mu z uśmiechem, ale nie zmienił wyrazu twarzy. – Miejmy nadzieję, że reszta domowników jest bardziej przyjazna – mruknęła do siebie pod nosem. Zbudowany z kamienia portlandzkiego dom był okazały. Stał w głębi parku, którego wielkość Harriet oceniła na hektar. Kiedy zaparkowała samochód przed frontowymi drzwiami, spojrzała za siebie na rozciągający się aż do bramy nieskazitelny trawnik. Po obydwu jego stronach posadzono krzewy i iglaki. Wydawało się, że położony z boku ogród był gorzej utrzymany i bardziej porośnięty krzakami niż trawnik. Dookoła całej posiadłości rosły wysokie drzewa, które skutecznie odcinały ją od świata. Lokaj otworzył jej frontowe drzwi i weszła do długiego holu. Na jego odległym końcu dostrzegła nowoczesne, niezabudowane, kręcone schody. Na podłodze leżał dywan w kolorze głębokiego koralu, ściany i sufit były białe i chropowate. Po obu stronach holu ustawiono porcelanowe ozdoby – począwszy od naturalnej wielkości charta w pozycji siedzącej, a skończywszy na wytwornej, delikatnej figurce baletnicy na ozdobnym szklanym stoliku. Między figurkami trudno się było dopatrzyć jakiegoś związku – nie pasowały do siebie ani kolorem, ani charakterem, ale Harriet domyślała się, że każda z nich jest bezcenna. – Zechce pani tutaj zaczekać, pani Radcliffe – grzecznie poprosił lokaj i wprowadził ją do malutkiego przedpokoju. – Pani Farmer zaraz do pani przyjdzie. Harriet usiadła na najbliżej stojącym krześle. Zastanawiała się, czy dobrze usłyszała. Jeśli jej potencjalnym przyszłym pracodawcą była pani Farmer, to mogło chodzić tylko o jedną osobę – Rowenę Farmer. Aktorkę, która zasłynęła rolą seksownej prywatnej detektyw w dwóch kinowych hitach. Była jednym z największych symboli seksu od czasów Marilyn Monroe. Serce Harriet zabiło szybciej, starała się jednak zachować spokój. Tłumaczyła sobie, że pani Farmer prawdopodobnie jest sekretarką, do której zadań należy pozbywanie się niespełniających wymagań kandydatów. Mało prawdopodobne, by ktoś taki jak Rowena Farmer sam rozmawiał z aplikantami.
Ledwie zdołała opanować nerwy, kiedy otworzyły się drzwi i na scenę wkroczyła Rowena Farmer. Inaczej nie sposób tego opisać, pomyślała Harriet, patrząc na drobną piękność o tycjanowskich włosach stojącą w progu. Ubrana w króciutki kanarkowy top i spódnicę z brązowej organdyny oraz bladozieloną narzutkę bez rękawów sięgającą jej do kostek, stanęła w progu rozświetlona promieniami słońca wpadającymi przez przeciwległe okno. Jej włosy błyszczały, miała nieskazitelny makijaż i delikatny, zdrowy rumieniec na policzkach. Uśmiechała się do Harriet profesjonalnym, promiennym uśmiechem. – Przepraszam, że kazałam pani czekać, pani Radcliffe – powiedziała tym niskim, ochrypłym głosem, który Harriet zapamiętała z jej filmów. – Mam w tej chwili strasznie dużo na głowie. Przyjechaliśmy zaledwie trzy dni temu i... cóż, jestem pewna, że może sobie pani wyobrazić, jak to jest. Znów się uśmiechnęła, jednak Harriet zrozumiała, że uśmiech nie był tak naprawdę skierowany do niej. Był automatyczny. Pojawiał się zawsze w obecności innych osób i tak naprawdę nie miał żadnego znaczenia. Cóż, przynajmniej była uprzejma. Harriet spodziewała się raczej, że prywatnie Rowena Farmer będzie rozpieszczona i kapryśna. Zaraz jednak sobie przypomniała, że na razie jeszcze nie widziała jej prywatnie. Mało prawdopodobne, żeby Rowena Farmer ukazała prawdziwą twarz komuś, kto jeszcze nie dołączył do grona jej pracowników. – Proszę tędy – ciągnęła gwiazda filmowa, zwiewnie przechodząc do holu. Harriet podążyła za nią do końca korytarza i dalej przez ciężkie dębowe drzwi do salonu. Tu dywan był śnieżnobiały, a ściany białe z ledwie widocznym odcieniem jasnej zieleni idealnie harmonizującym z niską zieloną sofą i dwoma fotelami w tym samym kolorze. Pośrodku pokoju stał duży stół. Jego szklany blat wspierał się na czterech porcelanowych nogach w kształcie smoków, również zielonych. Motyw smoków powtarzał się na misternie udrapowanych zasłonach. Były zawiązane w taki sposób, by wpuszczać tylko odrobinę światła. Rowena Farmer usiadła na fotelu, a Harriet wskazała sofę. Mebel był zaskakująco niski i Harriet pożałowała, że nie założyła dłuższej spódnicy. Ta, którą miała na sobie, podjechała jej wysoko na uda, Harriet była więc zmuszona siedzieć ze złączonymi i przechylonymi na lewą stronę nogami. Obawiała się, że Rowena Farmer mogłaby zobaczyć jej bieliznę, ale aktorka nie spuszczała oczu z twarzy Harriet aż do chwili, kiedy sięgnęła po jej aplikację i zaczęła ją czytać, jakby musiała sobie przypomnieć treść.
W drugim końcu salonu, dokładnie naprzeciwko Harriet, wisiało zdobione lustro, które zajmowało połowę ściany. Harriet uśmiechnęła się do swojego odbicia. Prawdopodobnie gwiazdy filmowe lubiły otaczać się lustrami, a już na pewno Rowena Farmer. Miała wszelkie podstawy, żeby być dumną ze swojej urody, która okazała się równie zjawiskowa na żywo, co na wielkim ekranie. Podczas gdy Rowena czytała CV, a Harriet próbowała usiedzieć bez ruchu, mężczyzna ukrywający się po drugiej stronie weneckiego lustra przeglądał leżące przed nim na stole notatki. Długimi palcami chwycił długopis i zaczął kreślić na marginesie komentarze, nie przestając obserwować niczego niepodejrzewającej Harriet. Pod ciężkimi, ciemnymi brwiami jego brązowe oczy wyrażały uznanie. Po wydającej się ciągnąć w nieskończoność chwili Rowena odłożyła zgłoszenie i skierowała uwagę na Harriet. – Czemu odeszła pani z poprzedniej pracy? – spytała. Harriet już wcześniej postanowiła, że będzie zupełnie szczera. – Nudziłam się – wyznała. – Z początku ta praca była ciekawa, szybko jednak zmieniła się w rutynę. Pieniądze były niezłe, warunki pracy też, ale potrzebowałam odmiany. Chciałam robić coś, przy czym kolejne dni chociaż trochę by się od siebie różniły. Sporo zajmowałam się rachunkami, a tak naprawdę wolę pracę z ludźmi. – Uśmiechnęła się do Roweny, ale aktorka nie odwzajemniła uśmiechu. Oczy miała bez wyrazu, jakby nie rozumiała, co Harriet do niej mówi. Harriet uznała, że potrzebne są dalsze wyjaśnienia, bo bardzo chciała dostać tę pracę. Perspektywa zatrudnienia przez kogoś tak sławnego jak Rowena Farmer była niezwykle kusząca. – Do niedawna byłam zaręczona, ale zdałam sobie sprawę, że ten związek był jak moja praca, przyjemny, ale mało podniecający. Przestraszyłam się, że jeśli czegoś nie zmienię, nie spróbuję czegoś nowego, nie poszerzę swoich horyzontów – będę tego żałować. – Chciałaby pani poszerzyć swoje horyzonty? – spytała Rowena z nagłym zainteresowaniem. – Tak! – potwierdziła Harriet skwapliwie. – Mam dwadzieścia trzy lata, niedługo będzie za późno. – Dwadzieścia trzy lata, jest pani taka młoda – szepnęła z żalem aktorka. – Może, ale co z tego? Tak łatwo poprzestać na tym, co się ma – powiedziała Harriet z ożywieniem. – Od wczesnej młodości uważałam, że najważniejsze jest bezpieczeństwo.
Wszystko, co robiłam, było starannie przemyślane, a jeśli wiązało się z tym jakiekolwiek ryzyko, jakakolwiek obawa, że coś pójdzie nie tak, rezygnowałam. Teraz myślę, że to był błąd. Chcę przeżyć coś wyjątkowego. – Szuka pani niebezpieczeństw? Mężczyzna za lustrem oparł brodę na dłoniach i pochylił się lekko do przodu. Szło o wiele lepiej, niż mógł oczekiwać. Jak dotąd była doskonała. Harriet się uśmiechnęła. – Nie takich niebezpieczeństw jak wspinaczka wysokogórska albo opłynięcie świata na jachcie, ale chciałabym zrobić coś ryzykownego, zanim się ustatkuję. Rowena pokiwała głową. – Czy w tej chwili ma pani jakieś emocjonalne zobowiązania? Siedzący w ukryciu mężczyzna niemal przestał oddychać w oczekiwaniu na odpowiedź Harriet. Jeśli odpowie, że tak, będzie dla nich bezużyteczna, a rozpaczliwie pragnął, żeby dołączyła do grona domowników. Harriet pokręciła głową. – Z nikim się nie spotykam. Nie spieszy mi się, żeby wejść w nowy związek. Szczerze mówiąc, rozkoszuję się odzyskaną wolnością! Rowena się roześmiała, ale Harriet znów odniosła wrażenie, że to był czysto profesjonalny śmiech. Ta kobieta nie była rozbawiona; poniekąd nie wydawała się nawet zainteresowana tym, co Harriet ma do powiedzenia. Zadawała pytania, ale potem jej uwaga się rozpraszała. Przez większość czasu patrzyła w okno, ponad ramieniem Harriet, zamiast na jej twarz. – Chodzi o to, Harriet... czy mogę do ciebie mówić po imieniu? Harriet skinęła głową. – Świetnie. Chodzi o to, że przyjechałam tu pracować nad dość szczególnym filmem. To bardzo ważne, żeby nic z tego nie przedostało się na zewnątrz, dopóki wszystko nie zostanie ustalone. Wiesz, scenariusz, obsada, umowy – wszystkie te nudne rzeczy muszą być dopięte na ostatni guzik, zanim projekt ujrzy światło dzienne. – Obawiam się, że nie wiem zupełnie nic o tym, jak działa przemysł filmowy – wyznała Harriet. Rowena wzruszyła lekceważąco ramionami.
– Nie szkodzi, szybko się wszystkiego nauczysz. Potrzebuję dyskretnej, efektywnej sekretarki. A Angielki są znane ze swojej dyskrecji i efektywności. Niestety, mam raczej napięty rozkład zajęć. Osoba, którą wybiorę na to stanowisko, będzie musiała się tu wprowadzić na czas mojego pobytu w Londynie, inaczej trudno jej się będzie do niego dopasować. – Wprowadzić się? – powtórzyła zdumiona Harriet. – Chodzi o różnicę czasu, moja droga – wyjaśniła Rowena, która bardzo chciała zapalić, ale wiedziała, że obserwujący je zza lustra Lewis tego nie pochwalał. – Będziesz odbierała telefony o najróżniejszych porach. Poza tym czasem dopada mnie bezsenność, i chcę mieć komu dyktować listy w środku nocy, jeśli nie będę mogła spać. Harriet przyglądała się swojej rozmówczyni. Nie mogła się opędzić od myśli, że zwykły faks mógłby rozwiązać problem nocnych telefonów. A co do bezsenności, wszyscy wiedzieli, że znane aktorki jadą na pigułkach nasennych, ale nie zamierzała się spierać. To był piękny dom, a praca miała potrwać tylko pół roku. Nie miała nic przeciwko przeprowadzce. Może przecież zaglądać do swojego mieszkania co jakiś czas, kiedy będzie miała wolne, i upewniać się, że wszystko jest w porządku. Niemniej jednak było to trochę dziwne wymaganie. – Zapłacę dwa razy tyle, ile zarabiałaś w poprzedniej pracy – wyrwała ją z zamyślenia Rowena. Harriet starała się nie okazać zdumienia. Miała bardzo dobrą pensję; podwojenie jej, zwłaszcza w sytuacji kiedy miała się wprowadzić, było kolejnym zaskoczeniem. – Żeby ci wynagrodzić półroczną stratę życia towarzyskiego – wyjaśniła Rowena. – Wątpię, żebyś miała dużo wolnego czasu. Obawiam się, że jestem bardzo wymagająca! – znów się roześmiała. – Ale czasem będę miała wolne? – dopytywała się Harriet. – Oczywiście, chociaż niekoniecznie w ściśle ustalone dni. W tej branży bardzo trudno przewidzieć, kiedy będziesz kogoś potrzebować, a kiedy nie. Mam nadzieję, że to rozumiesz? – Tak, oczywiście, po prostu to wszystko jest dla mnie takie nowe. Rowena poprawiła się w fotelu, podwijając pod siebie nogi. Wyglądała zarazem krucho i zmysłowo. – Ale właśnie tego chciałaś, prawda, Harriet? Odmiany. Czegoś, co poszerzy twoje horyzonty. To na pewno mogę ci obiecać. Zgódź się, powiedział głos w głowie Harriet. Chciałaś dostać szansę przeżycia czegoś
nowego, i oto ona. Dlaczego się wahasz? Weź się w garść. – To brzmi bardzo interesująco – powiedziała ze śmiechem. Rowena wyglądała, jakby kamień spadł jej z serca. Z dobrze słyszalnym westchnieniem wypuściła powietrze z płuc. – To świetnie, Harriet. Oczywiście muszę sprawdzić jedną czy dwie rzeczy, referencje i tym podobne, ale jestem pewna, że nie będziemy z tym mieli żadnego problemu. Przy odrobinie szczęścia dam ci ostateczną odpowiedź przed końcem jutrzejszego dnia. Harriet wstała i pozwoliła odprowadzić się do wyjścia. Zastanawiała się przez moment, co oznaczało owo „my”. Nie miała pojęcia, czy Rowena była mężatką. Postanowiła, że jeśli dostanie tę pracę, zadzwoni do Elli i postara się dowiedzieć jak najwięcej o kobiecie, dla której miała pracować. Kiedy dotarły do drzwi wyjściowych, pojawił się lokaj, ale Rowena odprawiła go machnięciem ręki i sama otworzyła. Wyciągnęła do Harriet drobną, wypielęgnowaną dłoń z perfekcyjnym manikiurem. – Jestem pewna, że doskonale się u nas odnajdziesz, Harriet – powiedziała z najcieplejszym uśmiechem, na jaki się zdobyła od początku ich rozmowy. – Ogromnie podziwiam Angielki, są takie opanowane. Obawiam się, że w Stanach jesteśmy bardziej wylewni. – Może po prostu macie dla siebie więcej życzliwości – zasugerowała Harriet. – Mam nadzieję, że jeśli do nas dołączysz, nasz styl bycia nie wyda ci się zbyt przytłaczający – powiedziała Rowena. – Chociaż to chyba bez znaczenia. Powiedziałaś, że potrzebna ci odmiana. Harriet się uśmiechnęła i ruszyła do samochodu. Miała nieodparte wrażenie, że mówiąc „opanowane”, Rowena miała raczej na myśli „nudne” lub „spięte”, ale się tym nie przejęła. Zależało jej na tej pracy i zdawała sobie sprawę, że taka okazja może się nie powtórzyć. Miała tylko nadzieję, że aktorka naprawdę uważa, że Harriet się do tego nadaje. Gwiazda filmowa odprowadziła wzrokiem odjeżdżające spod domu bmw, po czym oparła się o ścianę, całkowicie wyczerpana odegranym właśnie przedstawieniem. Obudziła się dziś rano zaspokojona, ale i wykończona całonocnym uprawianiem miłości. Głowa pękała jej od nadmiaru szampana, a o rozmowie z Harriet przypomniała sobie dopiero dwadzieścia minut przed jej przyjściem. I tylko lęk przed wściekłością męża skłonił ją do wstania z łóżka. Na szczęście udało
jej się wymóc na garderobianej, żeby pomogła jej się wyszykować na czas. Niespiesznie wróciła do salonu, w którym miała miejsce rozmowa. Lewis już tu był. Siedział rozparty w fotelu. Długie nogi wyciągnął przed siebie. Stanęła w progu i przyjrzała mu się uważnie. W wieku trzydziestu dziewięciu lat był nawet bardziej atrakcyjny niż cztery lata temu, kiedy go poznała. Pomyślała, jakie to niesprawiedliwe, że mężczyznom wiek służy, a kobietom nie, w każdym razie nie aktorkom, które stały się sławne z powodu swojej urody. Lewis zamierzał to zmienić. Dzięki jego nowemu, w pełni autorskiemu filmowi, który zapowiadał się na sukces kasowy, Rowena będzie mogła udowodnić ludziom, że jest kimś więcej niż symbolem seksu. Że potrafi być głęboka i namiętna. Była gotowa obnażyć swoją duszę, żeby odzyskać miejsce w panteonie. Bała się, ale widziała, że Lewis jej pomoże. Odwrócił głowę. – Dobrze się spisałaś. Rowena usiadła w drugim fotelu i drżącymi rękami sięgnęła do torebki po papierosy. Usłyszała jego westchnienie, lecz je zignorowała. Były chwile takie jak ta, kiedy to, co mieli zrobić, ją przerastało i musiała sobie pomóc. Dzięki Lewisowi odstawiła prochy i ograniczyła picie, ale jak dotąd nie udało mu się doprowadzić do tego, by rzuciła palenie. Czasami jego purytańskie podejście do niektórych aspektów życia ją drażniło. Wiedziała jednak, że właśnie ono czyniło go tym, kim był, i po części odpowiadało za jego ogromny sukces. – To jej szukaliśmy, prawda? – powiedziała, zaciągając się. – Jakby wyszła prosto ze stron scenariusza – zgodził się Lewis. – To niewiarygodne. Te długie nogi, fantastyczna aura powściągliwości, ale z sugestią, że pod spodem kryje się o wiele więcej. I te oczy! Widziałaś je? Odsłaniają wszystko, co próbuje ukryć. Nie mogę się doczekać, kiedy zaczniemy. Rowena nie pamiętała, kiedy ostatnio widziała męża tak rozentuzjazmowanego. – Co z Chrisem? – spytała. Uniósł brwi. – Chris zgodzi się z naszą decyzją. Brałem pod uwagę jego preferencje, kiedy robiłem listę najważniejszych kryteriów. – Nie jestem pewna, czy ona zostanie, nawet jeśli przyjmie tę pracę – powiedziała Rowena. – Zostanie. – Lewis wydawał się nadzwyczaj pewny siebie, co zirytowało jego żonę.
– Nie jestem pewna, czy kiedy mówiła, że chce poszerzyć swoje horyzonty, miała na myśli tak wiele. – To wszystko będzie się odbywało powoli – przypomniał jej Lewis. – Zanim sobie uświadomi, co się dzieje, będzie już zbyt zaangażowana, żeby odejść. Zaufaj mi, Rowena. Jeśli na czymś się znam prócz robienia filmów, to na kobietach. Rowena wiedziała, że to prawda. Miała w życiu wielu mężczyzn, ale nigdy nikogo takiego jak Lewis. Był wszystkim, o czym kiedykolwiek marzyła – całkowicie pozbawiony zahamowań i wstydu, dokładający wszelkich starań, żeby zaspokoić jej potrzeby i pragnienia. A jednak nawet to nie wystarczyło, pomyślała z goryczą. Nawet Lewis z jego inteligencją, atrakcyjnością i seksualną sprawnością nie potrafił jej pomóc. Właśnie dlatego znaleźli się w tym punkcie i dlatego potrzebowali Harriet. – Zadzwoń do niej jutro o szóstej – powiedział Lewis, podnosząc się z fotela i wyjmując do połowy wypalonego papierosa spomiędzy palców żony. – Do tego czasu zacznie się już martwić, że nie zadzwonisz, i od razu się zgodzi. A teraz wracaj do łóżka, wyglądasz na wykończoną. I przestań palić te świństwa. Nie służą ani twojej skórze, ani nerwom, a poza tym nie cierpię tego zapachu. – Wiem, że wszystkie twoje filmy to krucjaty moralne, ale chyba nie musisz tego przenosić również na życie prywatne? – powiedziała Rowena z rozdrażnieniem. Lewis się uśmiechnął. – Akurat ty powinnaś wiedzieć, że w życiu prywatnym wcale nie jestem taki, jak ludzie sobie wyobrażają! – Czasem mam wątpliwości, czy w ogóle coś o tobie wiem – odparowała Rowena. Lewis wyciągnął rękę i delikatnie poklepał ją po policzku. – Wiesz wszystko, co musisz wiedzieć – mruknął. – A teraz idź odpocząć. Muszę popracować nad scenariuszem. – Mogę pokazać jej zdjęcie Chrisowi? – spytała Rowena. – Nie – powiedziała ostro. – Nie chcę, żeby ją widział, dopóki dziewczyna z nami nie zamieszka. Oboje wiedzieli, że Rowena będzie mu posłuszna, w przeciwnym razie delikatna równowaga scenariusza mogłaby zostać zaburzona, a scenariusz był w tej chwili najważniejszy. Pięć po piątej następnego popołudnia w mieszkaniu Harriet zadzwonił telefon. Przechadzała się przed nim tam i z powrotem przez ostatnie pół godziny, a teraz z pośpiechu
niemal wyrwała kabel z gniazdka. – Halo? – Harriet Radcliffe? – usłyszała ochrypły głos Roweny Farmer. – Tak – pospiesznie odpowiedziała Harriet. – Jesteśmy usatysfakcjonowani twoimi referencjami i mam przyjemność zaproponować ci tę pracę – powiedziała Rowena. Harriet poczuła się niemal zamroczona z emocji. Te kilka drobiazgów, które ją niepokoiły, wątpliwości, czy taka zmiana w życiu jest mądrym posunięciem, znikły bez śladu, przesłonięte ulgą, że dostała tę pracę. Tak jak przewidywał Lewis. – Czy jesteś wciąż zainteresowana? – W głosie Roweny zabrzmiał niepokój i Harriet zdała sobie sprawę, że nie odezwała się jeszcze ani słowem. – Tak, tak, oczywiście! – wykrzyknęła. – Bardzo mnie to cieszy. – Nas również – odpowiedziała Rowena. Harriet znów zastanowiła się przez chwilę, dlaczego Rowena użyła słowa „my”. – Czy mogłabyś zacząć od przyszłego tygodnia? Nie zabrałam do Anglii swojej sekretarki i korespondencja zaczyna się już piętrzyć. – Oczywiście – opowiedziała prędko Harriet. – Muszę załatwić kilka spraw związanych ze swoim mieszkaniem, ale na pewno będę mogła zacząć w przyszły poniedziałek. – I weźmiesz ze sobą wszystko, czego potrzebujesz? – Tak, oczywiście. – Teraz do mnie dotarło, że nie pokazałam ci twojego apartamentu – powiedziała Rowena. W jej głosie zdawało się brzmieć zakłopotanie z powodu tego niedopatrzenia. – Gdybyś chciała jeszcze przed poniedziałkiem go obejrzeć, mogę to bez trudu zorganizować. Będziesz miała do wyłącznej dyspozycji sypialnię, łazienkę i salonik na pierwszym piętrze. Wszystkie pokoje są tu duże. Na pewno ci się spodoba. Harriet nawet przez chwilę nie pomyślała, że mogłoby być inaczej. – Jestem pewna, że apartament będzie idealny – zapewniła Rowenę. – Naprawdę nie ma potrzeby, żebym przyjeżdżała go oglądać. – Dobrze, zresztą jeśli nie będziesz z czegoś zadowolona, zawsze możemy to zmienić – odpowiedziała aktorka. Po tych słowach zrobiła krótką pauzę i Harriet usłyszała inny – męski – głos, głęboki i cichy, niemal jak szept. – Ach tak! – wykrzyknęła Rowena. – Zapomniałam
o jednej drobnej sprawie. Obawiam się, że nie będziesz mogła przyjmować w domu gości. Chodzi o film. Wszystko jest na tak delikatnym etapie, że nie chcę, żeby choćby jedno słowo przedostało się na zewnątrz i... – W porządku – zapewniła ją Harriet. – Mogę się spotykać z przyjaciółmi na mieście. Naprawdę, to nie jest żaden kłopot. – Tak się cieszę, że rozumiesz. – Ulga w głosie Roweny była tak wyraźna, że przez chwilę Harriet zrobiło się jej żal, chociaż nie bardzo rozumiała dlaczego. – Zatem widzimy się w poniedziałek rano, powiedzmy o jedenastej trzydzieści. Wszyscy domownicy powinni już być na nogach! – Świetnie – powiedziała Harriet. – I dziękuję. – To ja powinnam ci dziękować – powiedziała cicho Rowena i rozłączyła się. Podczas gdy Harriet wybierała numer do Elli, Rowena odwróciła się do Lewisa, który stał obok przez całą rozmowę. – No, postanowione – powiedziała triumfalnie. Objął ją i wtulił się nosem w jej kark, a jego dłonie zaczęły pieścić jej piersi przez cieniutki materiał bluzki. – Dobra robota – wyszeptał. – Wreszcie będziemy mogli zacząć. Osunęli się na dywan. Jego chłodne, sprawne palce igrały z jej ciepłym ciałem, a jej ostatnia przytomna myśl dotyczyła tego, czy Chrisowi spodoba się ich wybór.
Rozdział drugi W poniedziałkowy poranek, podczas gdy Harriet kończyła się pakować, Rowena sennie poruszyła się w swoim łożu z baldachimem. Lewis obudził się wcześniej. Słyszała, jak się ubiera i wychodzi z pokoju. Postanowiła dołączyć do niego na filiżankę kawy i szklankę soku, zanim się ubierze. Dziś jest dla nich wszystkich ważny dzień. Otworzyła oczy, ale do pokoju nie wpadał nawet pojedynczy promyk światła. Wciąż na wpół śpiąca odwróciła głowę w stronę okna i z dreszczem podniecenia uświadomiła sobie, że ma na oczach przepaskę. Odruchowo spróbowała poruszyć rękami, żeby sprawdzić, czym dokładnie ma przewiązane oczy, jednak para silnych rąk natychmiast schwyciła ją za nadgarstki, przyciskając je do poduszki – Chris, przestań! – zaprotestowała bez przekonania. – Muszę wstać. Harriet niedługo tu będzie. – Chcę wiedzieć więcej o Harriet – wyszeptał do jej ucha, owiewając jej skórę ciepłym oddechem. – Powiedz mi, jak wygląda. Czy jest piękna? Czy będę jej pragnął wystarczająco, żeby nasz plan się powiódł? – Nie mogę ci nic powiedzieć – wyjaśniła, wyginając ciało w nieskutecznych próbach uwolnienia się. Chris schwycił jej nogi i gwałtownie popchnął w górę, tak że jej zgięte kolana znalazły się tuż przy obfitych piersiach. Poczuła, jak się nad nią przesuwa, aż jej kostki wsparły się na jego ramionach, a jego sterczący penis dotknął jej ciała. Była wilgotna, pragnęła go, i wiedziała, że Chris też jest tego świadomy, ponieważ wybuchnął cichym, gardłowym śmiechem. – Powiedz mi. – Drażnił się z nią, przesuwając czubek członka w górę i w dół i muskając jej rozchylające się powoli wargi sromowe. – Opowiedz mi o Harriet i będziesz mnie miała. – Nie mogę – powtórzyła Rowena, pragnąc, by było inaczej. Chciała poczuć go w sobie, twardego i gorącego. Chris skręcił odrobinę biodra i poczuła, jak delikatna żołądź pieści wrażliwe zakończenia nerwowe jej łechtaczki. Natychmiast spróbowała wygiąć się w górę, żeby zwiększyć pobudzenie, ale jej ruchy były ograniczone przez pozycję, w jakiej ją ułożył. Jęknęła, sfrustrowana. Nagle wycofał się spomiędzy jej ud, przycisnął jej nogi płasko do łóżka i położył się na
niej. Jego dłonie powędrowały na jej piersi. Rowena wciąż miała zasłonięte oczy. Jej oddech przyspieszył, kiedy czekała na jego następny ruch. Czuła, jak jej ciało drży z pożądania, zmieszanego z cudownym lękiem, który Chris zawsze w niej budził. Lękiem, którego potrzebowała i który już od dawna zwiększał jej doznania. Jego dłoń delikatnie obejmowała jej prawą pierś, muskał ją palcami. Usta Roweny rozchyliły się w oczekiwaniu na to, co nastąpi. Zwinne palce z kuszącą powolnością przesuwały się po jej ciele, aż dotarły do brodawki, delikatnie drapiąc paznokciami tę najbardziej wrażliwą część piersi aktorki. Kiedy jej sutek stwardniał od rosnącego podniecenia, Chris wziął go do ust i zaczął ssać. Biodra Roweny zaczęły skręcać się na łóżku. Próbowała ocierać się o Chrisa dolną połową ciała, jednak on zsunął się z niej, odmawiając jej jakiejkolwiek stymulacji. – Powiedz mi, jak wygląda Harriet – powtórzył, a ona nieomal krzyknęła, ponieważ wypuścił z ust jej uwięziony sutek. – Nie! – powiedziała, starając się, by jej głos brzmiał stanowczo. Była zdecydowana, by tym razem, niezależnie od tego, co zrobi Chris, nie dać mu tego, czego chciał. Równie dobrze mogła mu to uświadomić od razu. – Dlaczego pozwalasz, żeby nam to robił? – wyszeptał Chris. Ze zdumieniem i wdzięcznością poczuła, jak jego ręka wślizguje się pomiędzy jej uda i leniwie pieści delikatne, wilgotne, nabrzmiałe ciało. – Nie jesteśmy jakimiś dziwolągami czy wyrzutkami społecznymi. Powinien się trzymać swoich fabularyzowanych dokumentów, a nie wykorzystywać nas, kiedy chce się przerzucić na fikcję. – To nie jest fikcja – powiedziała łagodnie Rowena. – Lewis chce się oprzeć na faktach. To dlatego jesteśmy mu niezbędni. Potrzebuję tego filmu, Chris. Bardzo go potrzebuję. Mam trzydzieści lat, nie mogę dłużej budować kariery na wyglądzie. Muszę pokazać, że jestem prawdziwą aktorką. – To nie jest żadne aktorstwo! – wykrzyknął Chris, i Rowena z zaskoczeniem poczuła, jak wsuwa do jej pochwy zaokrąglony wibrator, od razu ustawiony na najsilniejsze drgania. Wibracje rozchodziły się w niej, tak że nawet odległe zakończenia nerwowe były stymulowane ruchami w jej wnętrzu. Ciało rozpoczęło wspinaczkę na szczyt rozkoszy. Poczuła, jak jej sutki twardnieją, a coś głęboko w niej topnieje i rozpływa się. Kiedy Chris ścisnął jej prawą pierś, jęknęła, a jej głowa zaczęła niemal niedostrzegalnie poruszać się na poduszce.
– Chcesz mnie zamiast tej zabawki? – spytał głosem drżącym z podniecenia. – Tak! Tak, proszę Chris, teraz! Szybko! – Rowena gorączkowo pragnęła czuć go w sobie, kiedy w końcu zaleje ją fala orgazmu. – To opowiedz mi o Harriet – poprosił. Brzuch Roweny stwardniał od seksualnego napięcia, a jej uda zaczęły drżeć, zwiastując nadchodzące spełnienie: – Proszę, Chris, nie mogę. Po prostu mnie weź, teraz! – Zdzira – wymruczał i ku jej przerażeniu puścił jej pierś i wyciągnął wibrator. Rozkoszne podniecenie zaczęło słabnąć. Niewiele myśląc, Rowena wsunęła dłoń pomiędzy uda, żeby skończyć to, co Chris tak brutalnie przerwał, ale jego ręce ją powstrzymały. Przycisnął ją płasko do łóżka. Wciąż miała przepaskę na oczach. Uwolnił Rowenę dopiero, gdy jej ciało w końcu wróciło do wcześniejszego, nierozbudzonego stanu. Zdjął z jej oczu ciemną apaszkę. Przyglądał się teraz Rowenie z góry. – Nie powinieneś był tego robić! – krzyknęła. – To nie w porządku. – A ty i Lewis nie powinniście byli wybierać Harriet bez zapytania mnie o zdanie. – Lewis jest moim mężem i reżyserem filmu, a ty jesteś tylko... – ...zwykłym epizodystą? – podsunął. – Nie, oczywiście że nie, ale on musi kierować tym przedsięwzięciem po swojemu. Chce, żeby wszystko było tak wiarygodne, jak to możliwe. To dlatego potrzebujemy Harriet. Wybrał postaci i chce zobaczyć, jak zareagują w sytuacjach, w których zostaną postawione w filmie. Nie rozumiesz, jakie dzięki temu wszystko będzie prawdziwe? Nikt nie powie: „Ludzie się tak nie zachowują”, bo my się tak wcześniej zachowamy. Jesteśmy tym filmem. – On próbuje się mnie pozbyć – powiedział Chris. Rowena uniosła się, żeby odgarnąć mu kręcone włosy z oczu. – Nigdy by czegoś takiego nie zrobił – zapewniła go. – Nie mogłabym bez ciebie żyć, wiesz o tym i Lewis też o tym wie. Chris pochylił się nad nią i pocałował ją namiętnie. Jego język wdarł się do jej ust, tak jak jeszcze kilka minut temu chciała, by wdarł się w nią jego nabrzmiały penis. Oplotła jego szyję ramionami i wygięła się w górę, tak że jej sutki ocierały się o miękkie włosy na jego piersi. – Proszę, zróbmy to teraz – błagała go. – Nie – odparł Chris krótko i wypchnął ją z łóżka. – Ubierz się. Twój mąż pewnie na ciebie czeka.
– Czasami cię nienawidzę – powiedziała Rowena. Nie mogła pozwolić sobie na płacz, który popsułby jej wygląd na resztę poranka. Chris się roześmiał. – Nie wyglądało na to wcześniej. – Co jest z nami nie tak? – zapytała Rowena. – Dlaczego nie możemy być... – Normalni? – spytał Chris i uśmiechnął się swoim najbardziej chłopięcym uśmiechem. – Nie mam pojęcia. Może Lewis znajdzie odpowiedź, kiedy będzie rozwijał swoją fabułę. Harriet była zaskoczona, że Rowena Farmer we własnej osobie otworzyła jej drzwi. Teraz, kiedy już przyjęła propozycję pracy, nie oczekiwała, że gwiazda filmowa będzie sobie zawracała głowę uprzejmościami. Ella w rozmowie telefonicznej wyraziła się na ten temat jednoznacznie: akurat ta gwiazda traktowała swoją pozycję bogini seksu bardzo poważnie. „I chce być znana również jako aktorka – poinformowała Ella przyjaciółkę. – Prawdopodobnie dlatego tu przyjechała. Amerykanie uważają, że najlepsze poważne filmy robi się w Anglii. Nawiasem mówiąc – dodała – tak się składa, że pani Farmer jest żoną najgorętszego w tej chwili reżysera w Stanach, i kiedy mówię «gorący», dokładnie to mam na myśli. Jest nowym Oliverem Stone’em i jest niewiarygodnie przystojny. Widziałam urywek filmu pokazującego ich razem i chociaż tylko mi mignął, zmiękły mi nogi!”. „Nie sądzę, żebym miała z nim dużo do czynienia” – odpowiedziała Harriet i od tamtej pory za wiele o tym nie myślała. Rowena poleciła pokojówce, by wzięła walizki Harriet, po czym poprowadziła ją do salonu. Harriet przypomniały się teraz słowa Elli, ponieważ Rowena mówiła o swoim mężu. – Zanim pokażę ci twój pokój, musisz poznać Lewisa – oznajmiła radośnie. – Zazwyczaj o tej porze zamyka się w gabinecie, żeby pracować nad scenariuszem albo rozmawiać przez telefon, ale powiedziałam mu, że kiedy nie będziesz zbyt zajęta pracą dla mnie, może cię wypożyczyć. Uznałam, że nie będziesz miała nic przeciwko. Zrobił sobie przerwę, żeby cię poznać. Harriet odniosła wrażenie, że Rowena traktuje to jako ogromny zaszczyt. Ona sama jednak nie była specjalnie przejęta faktem, że pozna reżysera. Przecież chodziło mu tylko o grzecznościowe przywitanie kogoś, komu będzie dyktować listy i kto prawdopodobnie nie będzie nikim więcej, jak zwykłą „dziewczynką na posyłki”. Poszła za Roweną do pokoju. Mężczyzna siedzący na krześle naprzeciwko drzwi poderwał się na nogi. Był wysoki, na oko ponad metr osiemdziesiąt pięć, gęste i czarne jak smoła
włosy opadały mu na twarz, uwydatniając mocne rysy, wysokie kości policzkowe i prosty nos. Miał ciemne i ciężkie brwi, przenikliwe, ocienione gęstymi rzęsami oczy w odcieniu głębokiego brązu i szerokie usta o pełnej dolnej wardze. Wyciągnął rękę na powitanie; skórzany pasek zegarka odcinał się na tle jego złotobrązowej skóry. Harriet przypomniała sobie, że Ella mówiła o jego mieszanym pochodzeniu – matka była, zdaje się, Portugalką, stąd jego karnacja. Harriet nie wiedziała natomiast, że potężne ramiona i imponujący wzrost były spadkiem po teksańskim ojcu. W każdym razie Ella miała rację: to połączenie zapierało dech w piersiach. – Miło cię poznać, Harriet – powiedział ciepło, a jego palce na moment objęły jej palce w niemal pieszczotliwym geście. Zaskoczona uniosła ku niemu oczy i zobaczyła, że uważnie się jej przygląda. Szybko cofnęła rękę i nieświadomie zrobiła krok w tył. Lewis wykrzywił usta w uśmiechu. – Rowena i ja mamy nadzieję, że będzie ci tu dobrze – kontynuował spokojnie. – Obawiam się, że życie z nami może być nieco chaotyczne, ale Rowena wspominała, że jesteś zmęczona rutynową pracą, więc nie powinno to stanowić dla ciebie problemu. – Na pewno to będzie odmiana – odpowiedziała Harriet, myśląc jednocześnie, że wolałaby być mniej świadoma jego fizycznej obecności. Nie mogła oderwać wzroku od jego szerokich ramion i doskonale z nimi skomponowanych wąskich bioder. Zwykle nie reagowała na mężczyzn w ten sposób. Sytuacja była tym trudniejsza, że Lewis zdawał się wyczuwać jej emocje i nie przestawał się w nią wpatrywać. – Czy Chris jest gdzieś w pobliżu, kochanie? – spytał Lewis, od niechcenia obejmując Rowenę ramieniem. Aktorka uśmiechnęła się do niego. – Chyba widziałam, jak wracał z basenu. – Zadzwoń do niego, w ten sposób Harriet pozna trzy najważniejsze osoby w tym domu! – Zaśmiał się cicho, jakby chodziło o jakiś ich prywatny żart. Rowena wyszła na chwilę z pokoju, a Harriet usiadła na niskiej sofie. Krótka spódniczka natychmiast podjechała jej w górę uda. Lewis rzucił okiem na jej nogi i szybko odwrócił wzrok. Harriet zastanawiała się, czy był tak przyzwyczajony do oglądania kobiecych nóg, że przestały go interesować, czy może Rowena miała o wiele lepsze nogi od niej. Choć było to idiotyczne, miała nadzieję, że nie chodzi o to drugie. Zawsze uważała nogi za jeden ze swoich największych atutów.
– Mam nadzieję, że ty i Rowena będziecie się dobrze dogadywać – powiedział cicho Lewis. – To dla niej niełatwy czas. Film, do którego się przygotowujemy, jest dla niej całkiem nowym wyzwaniem. Potrzebuje dużo zrozumienia i wsparcia. Czasem może się wydawać trudna, ale kryje się za tym po prostu niepewność. Zresztą większości aktorów brak pewności siebie. – Też czułabym się niepewnie, gdyby tak wiele w mojej pracy zależało od mojego wyglądu – powiedziała Harriet. Lewis spojrzał jej prosto w oczy. – Nie sądzę, żebyś miała powody czuć się niepewnie. Harriet zrobiło się gorąco od tego nieoczekiwanego komplementu i nie mogła wymyślić żadnej odpowiedzi. – Uważam, że Rowena jest piękna – powiedziała w końcu. – Była piękna. Kiedy ma się trzydzieści lat, kamera nie jest już tak łaskawa. – Ma trzydzieści lat? Nie wygląda! – wykrzyknęła Harriet. Lewis uniósł brew: – Szybko się uczysz. Dokładnie takie rzeczy potrzebuje słyszeć. – Ale to prawda – zaprotestowała Harriet. – Z tobą u boku trudno będzie jej w to wierzyć – zauważył. – Cóż, sama mnie wybrała. To nie moja wina, że mam dopiero dwadzieścia trzy lata. – Oczywiście, że nie – powiedział uspokajająco Lewis. To on wybrał Harriet, a nie Rowena, i wybierał ją bardzo starannie. Musiał podsycić w Rowenie niepewność, wzbudzić w niej zazdrość, jeśli jego plan miał zadziałać. To był jedyny sposób, w jaki potrafił jej pomóc. Zapadła niezręczna cisza, ale wtedy otworzyły się drzwi i wróciła Rowena. Był z nią młody, szczupły, niebieskooki mężczyzna o blond włosach. Miał świeżą cerę i na pierwszy rzut oka wyglądał bardziej na chłopca, ale przyjrzawszy mu się bliżej, Harriet oceniła, że zbliżał się do trzydziestki. – Chris, to jest Harriet Radcliffe – oznajmiła z dumą Rowena. – Harriet, poznaj Chrisa Falkenera, mojego przyrodniego brata. Harriet wyprostowała się na sofie i uścisnęła dłoń młodemu mężczyźnie, który zupełnie otwarcie lustrował ją wzrokiem. – Jesteś boska! – wykrzyknął z wyraźnym zdumieniem. – Nie wiem, gdzie Rowena miała głowę, sprowadzając pod swój dach tak piękną, młodą kobietę.
Ku konsternacji Harriet Rowena oblała się rumieńcem, a w padającym przez okna świetle wyglądała, jakby miała w oczach łzy, chociaż kiedy się odezwała, jej głos był opanowany: – Nie gadaj głupot, Chris, zawstydzisz Harriet. Poza tym, dlaczego dla odmiany nie mogłabym mieć atrakcyjnej asystentki? Wiesz, że lubię się otaczać pięknymi rzeczami. – Rzeczami tak, ale nie kobietami. Cóż, jesteś najmilszą niespodzianką, jaka zdarzyła mi się od Gwiazdki, Harriet. Witaj w naszej małej rodzinie. Harriet uśmiechnęła się grzecznie, ale jej pierwsze wrażenie na temat Chrisa nie było korzystne. Wydawał się zepsuty i źle wychowany. Aż trudno jej było uwierzyć, że był przyrodnim bratem Roweny. Po tej prezentacji wezwano pokojówkę, by zaprowadziła Harriet do jej apartamentu. – Jeśli będziesz czegokolwiek potrzebowała, daj mi znać – powiedziała Rowena z uśmiechem. – Naprawdę chcemy, żebyś się tu czuła jak w domu. Jakbyś była częścią rodziny. – Dziękuję – grzecznie odparła Harriet, myśląc jednocześnie, że są małe szanse, żeby jako asystentka brała udział w ich domowym życiu. Ponadto trudno ich było nazwać rodziną. Mąż, żona i przyrodni brat nie stanowili w jej przekonaniu modelowej podstawowej komórki społecznej. Nie poczuje się specjalnie zdruzgotana, jeśli będzie z niej wykluczona. Rowena po prostu przesadzała, jak to aktorka. Apartament wprawił ją w zdumienie. Spodziewała się, że będzie duży, ale niezbyt okazały. W rzeczywistości sypialnia, urządzona w odcieniach błękitu, była tak rozległa, że swobodnie pomieściłaby dwie pary, a co dopiero samotną kobietę. Na podłodze leżał doskonałej jakości wełniany, ciemnoniebieski dywan w białe wzory. Idealnie harmonizował z niebieskimi zasłonami w malutkie, białe kwiatki. Jeśli chodzi o łóżko, Harriet z trudem mogła uwierzyć w to, co widzi. Było ogromne, największe, jakie kiedykolwiek widziała. Miało wysokie, złocone kolumny, a na jego przedniej ścianie wyrzeźbiono figury całujących się kochanków oplecione złotym ornamentem. Zagłówek był wysoki, obity niebieskim i białym materiałem z wyszytym na nim złotym motywem. Przylegająca do pokoju łazienka miała zupełnie inny wystrój. Podłogę przykrywały białe dywaniki. Biała emaliowana wanna w obudowie z litego drewna miała ergonomiczny kształt i była niespodziewanie głęboka. Harriet zastanawiała się przez chwilę, czy wszystkie wanny w tym domu wyglądają tak samo i czy dla każdego starcza ciepłej wody. Na ścianach wisiały małe, wykonane tuszem szkice, wszystkie w drewnianych ramkach pasujących do obudowy wanny. Każdy z nich przedstawiał parę w miłosnym uścisku. Samo