kakarota

  • Dokumenty646
  • Odsłony170 682
  • Obserwuję119
  • Rozmiar dokumentów1.7 GB
  • Ilość pobrań77 774

Serce z Obsydianu - Rozdział 5

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :349.4 KB
Rozszerzenie:pdf

Serce z Obsydianu - Rozdział 5.pdf

kakarota EBooki Serie / Autorzy PSI i Zmiennokształtni 12 serce z obsydianu
Użytkownik kakarota wgrał ten materiał 6 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 6 z dostępnych 6 stron)

tłumaczenie by anna.milczarek Rozdział 5 Kaleb musiał odczekad chwilę, by jego myśli wróciły do normy, gdy powrócił do swojej fizycznej powłoki. Był to przewidywalny skutek takiej utraty energii, gdy naprawiał uszkodzenie Sieci, nie przestając funkcjonowad na podstawowym poziomie w Moskwie – w miejscu, gdzie nigdy nie był narażony na fizyczny lub psychiczny atak. Mrugnął, by oczyścid oczy, sięgnął po szklankę wody postawioną koło batonów odżywczych. Żadnej z tych rzeczy nie było, kiedy wchodził do Sieci. „Dziękuję”, powiedział i zaczął metodycznie jeśd żywnośd bez smaku, poziomy energii prawie wróciły do szczytowej wydajności. Normalny Psi nie mógł odzyskad sił tak szybko, ale Kaleb zdawał sobie sprawę z tego, że nie był „normalny” w żaden sposób, jego DNA skrywało tysiąc tajemnic. Koocząc trzeciego batona spojrzał na kobietę siedzącą naprzeciwko, dla której mógł spowodowad masakrę, przy której dzisiejsza wyglądałaby jak dziecinada. I zobaczył, że zmieniła się w fundamentalny sposób – jej plecy nie były skrzywione, a głowa pochylona. Zamiast tego usiadła prosto, włosy założyła za uszy, północne oczy skupiały się na nim z żywą inteligencją, która zawsze wystawiała na próbę jego. Gdyby nie miał tak wielkiej kontroli nad swoim ciałem jego oddech mógłby przyspieszyd, a serce zacząd szybciej uderzad w klatce. Ona wróciła. „Labirynt,” powiedział nie zważając na ogłuszający krzyk wewnątrz niego, „wydostałaś się z niego?” „Nie było takiej potrzeby. On zniknął.” Jej odpowiedź była niespodziewana – umysł, który dostrzegł podczas teleportacji był tak chaotyczny, iż wydawało się niemożliwym, by sam zdołał się uwolnid. „Czy odzyskałaś umiejętności i wspomnienia?” Pamiętasz? „Moje umiejętności tak, całości moich wspomnieo nie.” Położyła ręce na stole, a on zobaczył jak krucha jest, jak chude jest jej ciało. Wstając przygotował napój energetyczny o jej ulubionym wiśniowym smaku. Przyjęła go i wzięła łyka. Jej oczy rozszerzyły się, wzięła kolejnego. „Wiśnie.” Krótkie westchnienie przyjemności. „Dziękuję.” Skinął jej głową i zajął swoje miejsce. „Czas trwania labiryntu,” powiedziała głosem, który wciąż był zachrypły od nieużywania, „może byd przyczyną trwałego uszkodzenia ośrodków pamięci. Byłam bardzo młoda, gdy go tworzyłam, jeszcze w pełni nie wyszkolona, a sama konstrukcja była szorstka.” Szesnaście. Tyle miała, gdy zniknęła. „Jak masz na imię?” zapytał. Każda komórka w jego ciele zamarła czekając na odpowiedź, by zobaczyd jak bardzo udało jej się wrócid. Północne oczy złapały jego wzrok, jego obraz odbijał się w ich nieprzebytych głębinach. „Sahara Kyriakus, klan Psi NightStar.”

tłumaczenie by anna.milczarek * * * Wypowiedź Sahary nie spowodowała żadnej widocznej zmiany w postawie Kaleba, nawet mrugnięcia okiem. Jego milczenie, pomyślała biorąc kolejny łyk wiśniowego napoju, który jej dał, jest nieprzerwane. Zupełnie inaczej niż jej. Jej reakcje… wiedziała, że nie są dobre, nie całkiem racjonalne, biorąc pod uwagę sytuację, w której się znalazła. Jestem, zdała sobie sprawę z dziwnym spokojem, nie do kooca obudzona. „Co wiesz o NightStar?” spytał niebezpieczny mężczyzna naprzeciw niej, mówiąc głosem zimnym jak lód, który oddziaływał na nią w sposób, którego nie mogła zrozumied – tak jakby słyszała rzeczy, których nie mówił, znała go w sposób jaki nie był możliwy. Nawet w jej obecnym stanie rozumiała, że Kaleb Krychek nie zaufałby nikomu jeśli chodziłoby o jego sekrety. A jeśli ktoś miał pecha je odkryd? Ta osoba nie pożyła by na tyle długo, by się nimi podzielid. Jego czarne włosy, kardynalne oczy i doskonała sylwetka, czyniły Kaleba nieziemsko przystojnym, ale to była tylko maska kryjąca śmiercionośny umysł. Ta wiedza powinna ją przestraszyd, ale zamiast tego zwalczała silny przymus by się rozpłakad, jej oczy paliły jakby coś w nich miała. „NightStar jest klanem J-Psi,” powiedziała, jej głos drżał od wysiłku jaki wkładała by zatrzymad łzy dla nieznajomego – który może zakooczyd jej życie w momencie, w którym zda sobie sprawę, że nie zamierza z nim współpracowad bardziej niż z poprzednimi porywaczami. „Ale ja nie noszę nazwy klanu jako nazwiska, tak samo jak nie jestem jasnowidzem, nie umiem przewidzied tego co będzie.” „Nie.” Czarny jedwab włosów Kaleba błyszczał w świetle poranka, miała wrażenie, że już była w podobnej sytuacji, siedząc naprzeciwko Kaleba, podczas gdy słooce taoczyło na jego włosach. „Ty widzisz przeszłośd.” Wytyczając drogę poprzez lepkie nici sieci barier, zaufała Kalebowi i odszukała informacje w długotrwałej pamięci. „Sahara Kyriakus, Klan NightStar, kontraktowy rodzic Leon Kyriakus – Gradient 7,7 M-Psi z recesywnymi genami J. Biologiczna matka Daniela Garcia 8,2 telepatka, członek małej, ale dobrze prosperującej grupy rodzinnej z Kuby.” Kolor jej skóry, pomyślała patrząc na swoje ramie, jest wynikiem połączenia DNA matki i ojca i gdyby wystawid ją na słooce stałaby się złoto-brązowa. „Daniela Garcia posiada również znaczniki na recesywny gen J, co również było przyczyną, dzięki której uważana była za dobry odpowiednik genetyczny dla mojego ojca.” Jasnowidze występowali w drzewie genealogicznym NightStar bardzo często i klan zrobi wszystko, by utrzymad lukratywną linię. „Chod okazało się, że nie jestem jasnowidzem umieszczono mnie w tym samym oznaczeniu, ale jako podgrupę B1 .” 1 W oryginale Backsight – widzenie wstecz

tłumaczenie by anna.milczarek Uważane za rzadką mutację zdolności J, widzenie wstecz, podpowiadał jej umysł, miało tyle podobieostw do umiejętności używanych przez Psi Sprawiedliwości, że do tej pory trwały debaty gdzie je zaliczyd. Największą różnicą między tymi dwoma oznaczeniami było to, że w przeciwieostwie do J-Psi, w umiejętności B nie pobierało się informacji z pamięci żywego umysłu. Przeciwnie, mogli zostad zaskoczeni obrazami z przeszłości w każdej chwili, niezależnie od fizycznej bliskości do miejsca albo osób zaangażowanych, chociaż jak ich krewni J2 ,mogli „nastawid” umysł na poszukiwanie wiedzy z danego wydarzenia. Podobnie do J, mogli również przesyład dany obraz do innego umysłu. W rezultacie jednym z zastosowao B było to, że w razie wypadku, gdzie nie został żywy żaden świadek, oni go zastępowali. Podgrupa B była również wzywana, gdy kluczowe dane zostały zgubione lub zniszczone. „Testy,” dodała skanując swój umysł, „umieściły mnie na 8,1 gradiencie w skali.” Kaleb trącił jej szklankę, o której zapomniała i zaczekał, aż wypiła połowę wiśniowego koktajlu, zanim powiedział, „To były twoje wyniki w wieku szesnastu lat, ale nie ustabilizowałaś się i nie przypisano ci na stałe tego gradientu. Zgaduję, że teraz wynosi on między 9,5 a 9,7.” „To dlatego mnie potrzebujesz?” spytała, łzy znowu zaczęły napływad do oczu. „Dla mojego widzenia wstecz?” Czysta linia szczęki przykuła jej wzrok kiedy mówił, palce rozpostarła na stole. „Nie mam użytku z B.” Jego słowa dały jej chwile do zastanowienia, jej umysł skupił się na umiejętności ukrytej w cieniu za B i niewidzianej przez tych, którzy ją badali, umiejętności, która tak naprawdę była powodem jej wysokiej pozycji na skali. Jej widzenie wstecz było, najwyżej, na 3 gradiencie skali używanej do pomiaru umiejętności psychicznych. Jednakże błąd nie mówił o testowanej umiejętności, ale o naturze daru, który był ukryty w niej do tego stopnia, że sama odkryła go dopiero, gdy miała dwanaście lat. A potem nauczyła się go chowad, bo czynił ją celem. „Jeżeli nie potrzebujesz moich umiejętności,” powiedziała do Kaleba, „to dlaczego tu jestem?” Niezależnie od jej pytania, wiedziała, że była martwa, bo on wiedział co ona potrafiła – nie było innego powodu, dla którego miałby przebyd taką drogę w poszukiwaniu jej. Czarne głębie jego oczu raz jeszcze pozbawione gwiazd, bezkresna noc, która groziła, że ją wciągnie, stojąc na stopach, położył ręce na stole i pochylał się ku niej do momentu, w którym mogłaby wyciągnąd rękę i dotknąd jego świeżo ogolonej szczęki. „Jesteś tutaj,” powiedział w sposób, który przyspieszał bicie jej serca tak, że uderzało o żebra, „dlatego, że należysz do mnie.” 2 Justice – Sprawiedliwość, w tekście występują dwa takie same oznaczenia

tłumaczenie by anna.milczarek * * * Dziesięd minut później, Sahara siedziała na skraju jej łóżka, słowa Kaleba obijały się jej w głowie. Miały one tak mało sensu jak w momencie, gdy je wypowiadał. Jedna rzecz, mimo wszystko była pewna. Nie mogła opuścid tego domu. Tak samo jak nie mogła wejśd do Sieci. Rozważając te fakty na spokojnie, pomijając jej obecną sytuację nie chciała zrobid żadnej z tych rzeczy. Natychmiast po wyjściu z obsydianowych tarcz Kaleba, pozostanie boleśnie bezbronna z jej nagim umysłem. Ponadto nie miała pojęcie, gdzie by miała pójśd, co zrobid gdy mu ucieknie. Potwierdzony przez zamglony dystans między nią i jej uczuciami – dopóki nie poczuła jakby patrzyła przez ścianę wody – jej umysł był jakby posiniaczony, jej procesy myślowe były wadliwe. NightStar. Opcja schronienia, z wyjątkiem tego, że pomijając jej fragmentaryczną pamięd, nie miała żadnego sposobu, by sprawdzid czy jej klan nie brał udziału w porwaniu, chcąc wykorzystad jej umiejętności do własnych celów, skazując ją na wyniszczającą samotnośd. Strażnicy w więzieniu nie widzieli w niej osoby, żyjącej istoty. Była tylko zadaniem do wykonania bez imienia i osobowości. Może gdyby okazano jej chodby najmniejszy akt dobroci labirynt sam zacząłby się rozwiązywad? Nie miała okazji by się o tym przekonad, ponieważ w chwili gdy odkryto istnienie labiryntu – zbyt późno, by zatrzymad proces – jej normalnych strażników, którzy od czasu do czasu się do niej odzywali, zastąpiono kobietą i mężczyzną tak lodowato Cichych, że do głowy by im nie przyszło złamanie danych im rozkazów… niezależnie od tego czy obejmowały karmienie jej czy pozbawianie ubrao przy jednoczesnym obniżaniu temperatury w pokoju, aż zamarzała. W przeciwieostwie do tego, Kaleb, do tej pory nie skrzywdził jej ani razu. Dał jej prywatnośd, wolny dostęp do czystych rzeczy i prysznica, tak jak jedzenie, dzięki któremu jej kubki smakowe wydawały się śpiewad. Ani nie skomentował lub zakwestionował jej złamanej Ciszy. Byłoby głupio i niedojrzale opuścid jego ochronę, dopóki nie znajdzie się w lepszym stanie psychicznym, zdolna odróżnid przyjaciela od wroga. Co do samego Kaleba… reakcje, które w niej wzbudzał były surowe, niepokojące, wręcz bolesne. Nawet teraz ściskało ją w mostku od powstrzymywanych łez, czekając by poddała się emocjom, których nawet nie rozumiała. Płakad za Kaleba, musiała go znad, ale on był obcy… chod wiedział, że uwielbiała wiśniowe koktajle i odczuwała zimno dotkliwiej niż większośd ludzi. Nie uszło jej uwadze, że w całym domu panowała temperatura, którą uważała za najlepszą. Biorąc głęboki oddech i zwalczając potrzebę, by iśd do niego i zażądad odpowiedzi na pytania, których nie mogła zadad, podniosła książkę, którą dał jej poprzedniej nocy i

tłumaczenie by anna.milczarek zdecydowała się wyjśd na taras. Słooce i chłodny jesienny wiatr na jej skórze – chciała go poczud tak samo jak kontaktu z inną żyjącą istotą, jej ciało wygłodniało nie tylko na jedzenie. Jej myśli rozproszyły się, gdy złapała ulotne odbicie kobiety ze splątaną grzywą. Mrugnęła, popatrzyła w okno, ale nie było to najlepsze lustro i tylko ją to sfrustrowało. Odkąd w jej pokoju nie było luster – przypomnienie o tłuczonym szkle, tnącym wzdłuż jej policzka – przeszła korytarzem i otworzyła drzwi do pokoju naprzeciwko jej. Czysty i świeży zapach mydła i wody po goleniu z cichym szeptem sosny. Skoro Kaleb zostawił drzwi otwarte, stwierdziła, że nie przekraczała granic i weszła głębiej, kładąc książkę na szafce koło łóżka. Pusty z wyjątkiem łóżka, szafki i wbudowanych drzwi do garderoby, naprzeciwko drzwi prowadzących na taras, pokój był wojskowo schludny, ani jedno ubranie rozrzucone na podłodze, żadnego przedmiotu rozpraszającego porządek. W łazience było tak samo, osobista siłownia Kaleba była schowana za szklaną ścianą widoczną nad granitowym blatem z umywalką. Zafascynowana podniosła jego wodę po goleniu, wdychając zapach, który sprawiał, że jej skóra piekła, a następnie spojrzała na maszynkę, nie mogąc sobie wyobrazid jak ten człowiek o lodowatym obliczu wykonywał tak intymną czynnośd. Dotykając ręką do własnej twarzy, pomyślała nad chwilą kiedy pochylił się nad nią w kuchni. Zajęło każdy gram jej woli, żeby nie dotknąd twardych krawędzi jego twarzy. Minęło tak długo czasu. Odgoniła tą przeszywającą myśl, wiedząc, że był to tylko wymysł jej wyniszczonego umysłu. Kardynalny Tk nie miał powodu, by byd obecnym w jej życiu gdy była młoda – NightStar byli znani ze swojej odrębności, a Tk byli szkoleni w specjalnych ośrodkach ze względów bezpieczeostwa. Nie, nigdy wcześniej nie spotkała Kaleba Krycheka, niezależnie od tego, co można było uznad za narodziny niebezpiecznej obsesji na punkcie człowieka, który był jej strażnikiem. Odkładając golarkę na miejsce, jej palce zatrzymały się dłużej na zamkniętych drzwiach szafy… i zobaczyła kim się stała. W wieku szesnastu lat miała trochę więcej tłuszczu na policzkach, miękką krzywiznę szczęki. Teraz została sama skóra i kości. Jej zwiększone spożycie kalorii, powinno zapewnid szybszy powrót do zdrowszego wyglądu, ale nie do tego stopnia, by przywrócid dziecięcy tłuszczyk na policzkach. Wyostrzone rysy twarzy były skutkiem dorastania i podobały jej się. Jednakże jej włosy… Podnosząc splątany kołtun, przyciągnęła go do nosa i poczuła zapach cytrusów i coś miękkiego. Cóż, nie wyobraziła sobie prysznica i trzykrotnego szorowania włosów. Czystośd była związana z tym co czyniło ją szaloną –

tłumaczenie by anna.milczarek „To było celem.” Labirynt był tylko częścią planu, który miał na celu ukrycie się przed tymi, którzy zmienili ją w trenowane zwierzątko, gotowe wykonywad każde polecenie. „ Nie jest to już potrzebne,” wyszeptała i odzyskała kolejny fragment siebie.