Pracownicy księgarni Hennessey + Ingalls Bookstore w Santa Monice, specjalizującej się
w wydawnictwach z dziedziny sztuki i architektury, znaleźli się wśród pierwszych osób, które
jesienią 2008 roku dowiedziały się, że Michael Jackson znów zamieszkał w Los Angeles,
przyjęli jednak tę wiadomość bez wielkiego zaskoczenia. Dla pozostałych mieszkańców
Miasta Aniołów intelektualna żądza wiedzy była najczęściej na ostatnim miejscu listy zalet
gwiazdora, który miał w Neverlandzie bibliotekę liczącą przeszło dziesięć tysięcy pozycji
i większość z nich przeczytał. Właściciele księgarń Book Soup na Sunset Boulevard i Dutton’s
w Brentwood przez długie lata sprzedawali mu książki całymi kartonami. Michael był
cichym, spokojnym klientem, a najwięcej czasu spędzał w dziale z poezją; szczególnym
uczuciem darzył wszechstronną lozo ę Ralpha Waldo Emmersona i dziewiętnastowiecznych
transcendentalistów. Był znakomicie oczytany w dziełach wielkich psychoanalityków,
Sigmunda Freuda i Carla Gustava Junga; regularnie zadziwiał swoich znajomych tym, z jaką
biegłością umiał o nich dyskutować.
Wielu ludzi w mediach bawiły opisy wsławionej Ostatniej wieczerzy, która wisiała nad
łóżkiem Michaela w Neverlandzie; na tym obrazie pośrodku długiego stołu siedział on sam,
mając po prawej stronie Alberta Einsteina, a po lewej – Walta Disneya. Dalej widać było
takie postaci jak Thomas Edison, Charlie Chaplin, Elvis Presley, John F. Kennedy, Abraham
Lincoln oraz Little Richard (jego przebój Tutti Frutti był dla Michaela równie ważny co
Taniec młodych łabędzi Czajkowskiego – a należy dodać, że Little Richard sam umiał
tańczyć). Mało kto wiedział, iż Michael zna na wylot biogra ę każdego z tych swoich
„tytanów inspiracji” i umie opowiadać o nich długo i wyczerpująco. Przez długie dekady
fascynował się sylwetkami sławnych ludzi, którzy umarli młodo, a już w połowie lat 80.
zaczął wyrażać zdumienie faktem, że powodem przedwczesnej, tragicznej śmierci młodych
gwiazd są „wciąż te same rzeczy” – miał na myśli narkotyki i seks.
Jego wielokierunkowe starania o to, aby wciąż się doskonalić, nawet w chwilach
największego życiowego zamętu, umiały poruszyć i wprawić w zakłopotanie każdego, kto
tylko pojawił się w jego życiu. Wystarczyło, żeby ktoś pochwalił się fachową wiedzą
w jakiejkolwiek dziedzinie – i już mógł być pewien, że zostanie zasypany pytaniami.
Michael żywo interesował się medycyną i przy pomocy różnych lekarzy, w tym
doktora Arnolda Kleina, załatwiał sobie wstęp na obserwacje przeróżnych operacji w szpitalu
UCLA. Gdy spotykał się z Marlonem Brando – podobnym do niego pożeraczem wiedzy –
spędzali razem mnóstwo czasu, porównując notatki na temat rozmaitych koncepcji
naukowych oraz technologii, które akurat studiowali. Deepak Chopra poznał Michaela na
tournée Bad, za kulisami koncertu w Bukareszcie, a wspominał to tak: „Kiedy wszedłem do
jego garderoby, zobaczyłem człowieka, który po oblężeniu przez tłum fanów na lotnisku
i wyczerpującym, trzygodzinnym koncercie popija sobie wodę mineralną i kartkuje tomik
poezji sufickiej”.
Gregory Peck poznał Michaela dziesięć lat wcześniej; pewnego popołudnia Jackson
zadzwonił do niego i zapytał, czy może wstąpić z wizytą. Peck był ogromnie zaskoczony, że
piosenkarz zna na pamięć wszystkie dialogi z lmu Zabić drozda i zadaje wnikliwe,
przekonujące pytania o zdjęcia i produkcję. Tego dnia połączyła ich przyjaźń, tym bardziej
zaskakująca, że, jak się okazało, całkiem trwała i stabilna. Jackson i Peck (który pod koniec
lat 50., w trakcie zdjęć do lmu Bravados, zakupił na północy hrabstwa Santa Barbara
czynne ranczo do hodowli bydła) często wybierali się razem na konne przejażdżki po
terenach Neverlandu i potra li rozmawiać godzinami. Michael był jednym z niewielu ludzi,
którym słynny aktor opowiedział o samobójstwie swojego najstarszego syna Jonathana
w 1975 roku, a także o tym, że pierwszy Blanket, którego poznał w życiu, był to pies państwa
Pecków, noszący takie właśnie imię. Kiedy w grudniu 2002 roku, po zajściu z małym
Blanketem Jacksonem na balkonie berlińskiego hotelu Adlon Kempinski Michael stał się
pariasem na całym świecie, Gregory Peck i jego żona Veronique napisali „list otwarty na
rzecz poparcia”, który został opublikowany na stronie internetowej Michaela.
W czerwcu 2003 roku Gregory Peck zmarł we śnie. Miał osiemdziesiąt siedem lat.
Michael Jackson wywołał niewielki skandal, spóźniając się dwadzieścia minut na mszę
pogrzebową w katedrze Matki Bożej Anielskiej w Los Angeles (a do tego przychodząc do
kościoła w jasnoczerwonej kurtce). Większość tych, którzy wytykali mu, że próbuje przyćmić
najbardziej ukochanego ze wszystkich gwiazdorów Hollywood, nie wiedziała jednak, że już
dzień po śmierci „Grega” zjawił się w domu Pecków w Bel Air, aby pomóc wdowie
przygotować uroczystość wspomnieniową.
Veronique Peck, pomimo skończonych siedemdziesięciu lat, wciąż olśniewała elegancją; to
ona szła pod rękę z Michaelem, gdy 29 października 2008 gwiazdor pokazał się publicznie na
dowód, że powrócił do Los Angeles. Okazją była impreza na Halloween, którą urządziła
Natalie Maines, pierwsza wokalistka Dixie Chicks, razem z mężem, aktorem Adrianem
Pasdarem. Gdy gwiazdor stanął w drzwiach, wynajęty na przyjęcie DJ pomyślał, że ktoś się
przebrał za Michaela Jacksona, i puścił Thrillera. Kilka osób podeszło, aby pogratulować mu
absolutnie najlepszego kostiumu króla popu, jaki widziały w życiu – i każda z nich milkła
w pół słowa, rozpoznając Michaela we własnej osobie. Natalie Maines powiedziała później
Howardowi Sternowi, awanturniczemu prezenterowi radiowemu, że najstarszy syn Jacksona
był chyba „najbardziej zrównoważonym” i „pewnym siebie” dzieckiem, jakie miała okazję
poznać. Mniej pochlebnie wyrażała się o jego ojcu, który nie tylko nie przedstawił się po
przybyciu do jej domu, lecz do tego nie powstrzymał swoich ochroniarzy, którzy zabronili jej
podejść i przywitać się z gościem. „Wydaje mi się, że on chyba zatrzymał się w czasie i wciąż
jest dzieckiem – powiedziała Sternowi. – Tak poczułam: jakby to było dziecko. Ma wielu
opiekunów”.
Na imprezę u Natalie Maines Michael nie założył swojej maski, ale trzy tygodnie wcześniej
miał ją na twarzy, kiedy sfotografowano go, jak wychodził ze sklepu z komiksami przy
Melrose Avenue. Zjawił się tam z dziećmi przebranymi w kostiumy na Halloween. Zdjęcie
ukazało się w londyńskim dzienniku „Daily Mail” (który z niesłabnącą uwagą śledził, gdzie
i kiedy widziano Wacko Jacko) wraz z artykułem podającym, że piosenkarz wyglądał
„jeszcze bardziej przerażająco niż zwykle: maska chirurgiczna, olbrzymie okulary
przeciwsłoneczne i bluza z kapturem”.
Tohme był wściekły. „Powiedziałem mu tak: «Michael, koniec z tą maską. Proszę cię, nie
pokazuj się w niej. Pamiętaj, kim jesteś»”.
Świeżo upieczony menedżer w krótkim czasie musiał się jednak nauczyć, że opieka nad
kimś takim jak Michael Jackson – w masce czy też bez maski – oznacza konieczność
nieustannego odpierania lawiny fałszywych doniesień, grożących skandalem oskarżeń oraz
mściwych pogłosek. Felietonista Norm Clarke z Las Vegas napisał właśnie w tych dniach, że
Jackson odrzucił propozycję wystąpienia na otwarciu Encore Tower, nowego hotelu Steve’a
Wynna, wybudowanego kosztem dwóch miliardów i dwustu milionów dolarów. „A wszyscy
myśleli, że to dlatego, iż Michael jest chory albo naćpany” – wspomina Tohme. Pogłoski
o poważnej chorobie gwiazdora zaczęły krążyć po tym, jak angielski brukowiec „The Sun”
wydrukował artykuł Iana Halperina, który twierdził, jakoby „wiedział ze swoich źródeł”, że
Jackson na skutek pogarszającego się zdrowia stracił prawie całkowicie wzrok w jednym oku
i wymaga przeszczepu płuca, chociaż może się okazać, że jest „zbyt słaby, aby przejść taką
operację”. Ta historyjka była od początku do końca wyssana z palca, a mimo to chwyciła, i to
tak dobrze, że Tohme musiał zgodzić się na wywiad w „New York Daily News”, aby
oświadczyć, iż te wiadomości są „całkowicie zmyślone”. Zaledwie kilka miesięcy wcześniej
„Wall Street Journal” podał, że Jackson „zaszył się” w „małym osiedlu w Nevadzie”,
w miejscowości o nazwie Pahrump, która powstała na samym skraju pustyni Mojave po
ogólnokrajowym spisie ludności i była najbardziej znana z tanich burdeli. „Michael nigdy
w życiu nie widział tego miejsca na oczy – skomentował te doniesienia Tohme, nie
posiadając się ze zdumienia. – I pomyśleć, że napisali o tym w «Wall Street Journal»…”.
Artykuł o Pahrump pojawił się w tym samym czasie, co wywiad z Jackiem Wishną, który
postanowił grać wyjątkowo niewdzięczną rolę odtrąconego zalotnika i oznajmił
dziennikarzowi „National Enquirer”, że wszystko, co mówi się o serii comebackowych
koncertów Michaela Jacksona w hotelach Toma Barracka, to nic więcej jak tylko pobożne
życzenia. „Niestety Michael nie potra dotrzymywać obietnic, ponieważ brak mu siły woli,
aby chociaż stawić się na umówione spotkanie, więc nie ma nawet co mówić o występach na
światowym poziomie – przekonywał Wishna na łamach «Enquirera». – Może pomachać
gościom albo zatańczyć na dachu limuzyny, ale regularne występy przez dłuższy czas?
Obawiam się, że ten sen nigdy się nie ziści”.
Jedynym pozytywnym skutkiem tych stale napływających z Nevady wiadomości – jak
mówił Tohme – było to, że Michael coraz bardziej cieszył się z powrotu do południowej
Kalifornii. W połowie listopada impresario usłyszał, że gwiazdor chce rozejrzeć się za
domem w Bel Air. Tohme był zachwycony, dopóki nie okazało się, że pierwszym „domem”,
który podziałał na wyobraźnię jego klienta, była najdroższa nieruchomość w całym Los
Angeles, zbytkowna rezydencja mieszcząca się pod najbardziej elitarnym adresem w Bel Air,
na Nimes Road, a wybudowana niedawno przez byłego właściciela hoteli Ritz-Carlton,
Mohameda Hadida. Le Belvedere, bo tak Hadid nazwał swoją posiadłość, był to pałac
o powierzchni blisko czterech i pół tysiąca metrów kwadratowych, gdzie z okien widać było
dwieście osiemdziesiąt stopni otwartej przestrzeni. Otaczał go mur wysoki na jedenaście
metrów i długi na ponad trzysta, wzniesiony z kamieni sprowadzonych z Jerozolimy. Pałac
stał na malowniczej hektarowej działce, bogato obsadzonej pokazowymi roślinami. Otaczały
one „jezioro łabędzie” oraz basen tak długi, że jego koniec nikł w perspektywie. Tłem dla
tych wspaniałości były olśniewające widoki. Z licznych elementów wyposażenia domu
Michaelowi najbardziej przypadło do gustu prywatne kino z miejscami dla sześćdziesięciu
osób, urządzone niczym widownia opery. Hadid właśnie wystawił swoją rezydencję na rynku
nieruchomości; była do kupienia za osiemdziesiąt pięć milionów dolarów. Michael usiłował
przekonać zarówno jej właściciela, jak i swojego menedżera, że stać go na taki wydatek.
„Mówiłem mu: «Michael, to za dużo, ona nie jest warta aż tyle»” – wspomina Tohme. Zwrócił
się do Hadida z zapytaniem, czy jego klient mógłby wynająć Le Belvedere; ten odmówił, lecz
zaprosił Jacksona wraz z dziećmi, aby spędzili w jego domu jedną noc – aby „poczuć klimat
miejsca”. Umówili się, że Hadid i jego syn rankiem w dniu Święta Dziękczynienia opuszczą
rezydencję i udadzą się do Santa Barbary, gdzie spędzą noc. Tohme i jego żona przygotowali
tradycyjne potrawy i przywieźli je, razem ze swoimi dziećmi, Michaelem i jego trójką do Le
Belvedere, aby zjeść tam świąteczny obiad. „Zostaliśmy do późna, a potem wróciliśmy do
domu, zostawiając Michaela z dziećmi na miejscu – wspomina Tohme. – Następnego dnia
zawiozłem ich z powrotem do hotelu Bel-Air. Po drodze Michael powiedział mi, że nie chce
już domu Hadida. Podobno usłyszał tam jakiś zły głos. To był człowiek ogromnie
uduchowiony, co miało wpływ na jego decyzje”.
W ciągu kolejnych kilku dni Tohme przekonał Michaela, że najlepiej będzie wynająć dom,
przynajmniej do czasu powrotu z Londynu po koncertach w O2. Przy pomocy agentki
nieruchomości Joyce Essex wyszukał posiadłość przy Carolwood Drive w Holmby Hills –
okolicy, która razem z Beverly Hills i Bel Air tworzy legendarny Platynowy Trójkąt. Stoi tam
dwupiętrowa rezydencja o powierzchni ponad tysiąca pięciuset metrów kwadratowych,
zbudowana w stylu francuskiego dworku. Jej właścicielem jest Hubert Guez, starszy wspólnik
Christiana Audigiera w sieci sklepów Ed Hardy. Zaprojektował ją Richard Landry, czołowy
architekt superbogaczy z Los Angeles, mając do zagospodarowania półhektarową działkę
ogrodzoną murem, gdzie – oprócz rezydencji – zmieścił się basen ze wspaniałym tarasem
z łupkowych płyt. Dom miał siedem sypialni, trzynaście łazienek, dwanaście kominków,
doskonale wyposażoną kuchnię, piwniczkę z winami, kino oraz pokoje dla całej rodziny,
a także olbrzymie, biegnące łukiem schody i wykończoną drewnem bibliotekę, w której
Michael zakochał się od pierwszego wejrzenia. Był też zadowolony, dowiedziawszy się, że
rezydencja ta należała kiedyś do Seana Connery’ego – sir Seana Connery’ego. Przed zdjęciem
z rynku wyceniono ją na trzydzieści osiem milionów dolarów. Ma się rozumieć, znalazło się
sporo takich, którzy kręcili nosem, gdy Tohme Tohme podał do publicznej wiadomości, że
Michael Jackson wprowadził się do dworku przy Carolwood Drive „dla oszczędności”, bo
miesięczny koszt wynajmu rezydencji wynosił sto tysięcy dolarów. To jednak i tak było mniej
niż mieszkanie w hotelu Bel-Air. Tak czy inaczej, pieniądze wyłożył koncern AEG – Michael
zaś swoim zwyczajem zapomniał o tym, że ten wydatek został odliczony od jego przyszłych
zarobków. Prawdę mówiąc, jego nowy dom był dość skromny jak na tę okolicę,
w porównaniu na przykład z Playboy Mansion Hugh Hefnera albo z gigantycznym pałacem,
który producent telewizyjny Aaron Spelling postawił na miejscu wyburzonego, starego
i uroczego domu Binga Crosby’ego na South Mapleton Drive; pałac ten miał sto dwadzieścia
trzy pokoje i prawie pięć tysięcy trzysta metrów kwadratowych powierzchni.
Ludzie, którzy znali Michaela, zastanawiali się głównie nad tym, czy wybór rezydencji
w Holmby Hills rzeczywiście oznacza zerwanie z przeszłością, czy też może powrót do niej.
Ta okolica musiała budzić w nim wiele wspomnień. Niedaleko, za wzgórzem, po drugiej
stronie Beverly Glen Drive, znajdowały się rezydencje Gregory’ego Pecka i Berry’ego
Gordy’ego. Dom, w którym wychowała się była żona Jacksona, Lisa Marie Presley, stał tuż za
rogiem, przy Monovale Drive. Do posiadłości przy Hayvenhurst Drive, gdzie Michael spędził
więcej lat niż w Neverlandzie, można było dojechać w dziesięć minut, o ile nie było akurat
korków. A jeszcze bliżej dworku Huberta Gueza znajdowało się skrzyżowanie Wilshire
i Lindley, gdzie w maju 1992 roku zepsuł się Michaelowi jego jeep. To miejsce, bardziej niż
jakiekolwiek inne na ziemi, było w jego oczach pełne mroku i złych wspomnień. Tak oto
Michael Jackson powrócił tam, gdzie zaczął się jego koniec.
***
To musiał być powalający widok: trzydziestotrzyletni Michael Jackson w czarnym turbanie,
z twarzą ukrytą za woalką i ciemnymi okularami, stoi w blasku popołudniowego słońca na
prawym pasie Wilshire Boulevard, kopiąc opony swojego unieruchomionego jeepa. A z całą
pewnością opis tej sceny zabrzmiał dziwnie w uszach człowieka nazwiskiem Mel Green, do
którego zadzwoniła żona, chcąc opowiedzieć, że w morzu aut widziała przed chwilą bardzo
niezwykłego rozbitka. Green, wyczuwając niepowtarzalną okazję, pospieszył na ratunek, po
czym zadzwonił do swojego szefa, Dave’a Schwartza z wypożyczalni używanych samochodów
Rent-A-Wreck, usytuowanej mniej więcej półtora kilometra od tamtego miejsca w West Los
Angeles. Poinformował go, że za kilka minut pojawi się w pracy i przywiezie ze sobą
niezwykle wyjątkowego gościa. „Jesteś pewien, że to nie jest żaden sobowtór?” – zapytał szef.
Green był absolutnie przekonany, tak więc Schwartz zadzwonił do swojej żony June i polecił
jej przywieźć do wypożyczalni ich sześcioletnią córeczkę Lily i pasierba, dwunastoletniego
syna June z poprzedniego małżeństwa. Chłopiec nazywał się Jordan Chandler.
Jordie był ślicznym dzieckiem (ten fakt obrócono później przeciwko Jacksonowi) o skórze
koloru karmelowego, ciemnych oczach, nieskazitelnie białych zębach i doskonale
harmonijnych rysach twarzy. Jego matka, June Chandler Schwartz, z domu Wong, była
Euroazjatką obdarzoną egzotyczną urodą, którą zawdzięczała domieszce afrykańskiej krwi:
miała pełne wargi i lśniące czarne włosy. Po przybyciu do Rent-A-Wreck powiedziała
Michaelowi, że Jordie jest jego wielkim fanem, a w 1984 roku, po wypadku z ogniem na
planie reklamówki Pepsi, wysłał mu własnoręczny rysunek; potem wręczyła mu wizytówkę, na
której dopisała domowy numer rodziny.
Nie minęło kilka tygodni, a Michael zaczął dzwonić do Jordiego, podobnie jak przez lata
dzwonił do wielu innych chłopców. Zostali przyjaciółmi przez telefon. Zgodnie z tym, co
mówiła June, Jackson zaprosił jej syna do swojej „kryjówki”, czyli mieszkania w Westwood,
ale ona nie mogła go tam zabrać. Niedługo potem Michael wyjechał na trzymiesięczne
tournée promocyjne (towarzyszyli mu dwaj inni chłopcy: jedenastoletni Australijczyk
nazwiskiem Brett Barnes i bawarski książę Albert II von Thurn und Taxis, dziewięciolatek),
ale nawet wtedy umiał znaleźć czas, aby regularnie dzwonić do Jordana Chandlera. Jordie
opowiadał, że piosenkarz opisywał mu przez telefon cuda Neverlandu, nazywając swój dom
„miejscem, gdzie chłopcy mają własne prawa”, i obiecując, że wkrótce go tam zaprosi.
Dotrzymał obietnicy po powrocie z tournée, a Jordie, jego mama June oraz przyrodnia
siostra Lily na przełomie lat 1992–1993 bywali w Neverlandzie częstymi gośćmi. Za
pierwszym razem czekała ich niezwykła atrakcja: zakupy w specjalnie otwartym po
godzinach sklepie z zabawkami Toys„R”Us, skąd każde z dzieci wywiozło w koszyku towar za
ponad dziesięć tysięcy dolarów. Następnego dnia wieczorem, jak mówi Jordie, Michael
zabrał go na wspólną przejażdżkę swoim diabelskim młynem w wesołym miasteczku na
terenie Neverlandu. Gdy gondola, w której siedzieli, znalazła się na samym szczycie, koło
przestało się obracać.
– Czy wiesz, ile czasu spędzam tutaj samotnie? – zagadnął Michael, wskazując rozległe
morze świateł rozciągające się u ich stóp. – Mam tak wiele, a nie mam nic.
– Teraz masz nas – odparł Jordie, obejmując go ramieniem.
– Moją nową rodzinkę – powiedział Michael i, zgodnie z relacją chłopca, uśmiechnął się do
niego.
W następny weekend piosenkarz znów zaprosił Jordiego, Lily oraz ich mamę June do
Neverland Ranch; osobiście przyjechał po nich limuzyną do Los Angeles i zawiózł do siebie.
Jordie opowiadał, że kiedy wsiadł do środka, zobaczył Bretta Barnesa siedzącego na
kolanach Michaela; on i jego mama zapamiętali, że gwiazdor przez całą drogę rozmawiał
głównie z młodym Australijczykiem, a po przybyciu na miejsce polecił personelowi
rezydencji zabrać rzeczy Barnesa do pokoju, który chłopiec dostał wyłącznie dla siebie.
Jordie został ulokowany w pokoju gościnnym razem z mamą i przyrodnią siostrą. Kiedy
jednak Michael zaprosił całą trójkę na wycieczkę do Las Vegas, wszystko się zmieniło. Jak
opowiadali: wieczorem Chandler obejrzał razem z Michaelem Egzorcystę i tak się wystraszył,
że wolał spać tej nocy w łóżku Michaela. Jak zeznał później pod przysięgą, nie doszło wtedy
do „żadnego zycznego kontaktu”, ale gdy jego mama odkryła, że nie kładł się do własnego
łóżka, zaniepokoiła się i zaczęła go wypytywać, a potem ostrzegła: „Nigdy więcej tego nie
rób”.
Jordie powiedział Michaelowi, co usłyszał od mamy. June mówiła potem, że Jackson
przyszedł do niej z pretensją wymalowaną na twarzy. „Jak mogłaś pomyśleć, że byłbym
w stanie zrobić krzywdę Jordiemu?” – zapytał i zaczął wyjaśniać (jak twierdziła potem June),
że według jego teorii dzieci są pod względem seksualnym całkowicie niewinne i to dopiero
dorośli „uwarunkowują” je tak, że pojawiają się u nich lubieżne myśli. Michael powiedział, że
chce, by Jordie pozostał „czysty”, wolny od zepsucia dorosłego świata, które jest obliczone na
to, aby doprowadzić go do zguby. Następnego dnia sprezentował June bransoletkę wysadzaną
rubinami i brylantami, kupioną u Cartiera za dwanaście tysięcy dolarów. Jak później
wspominała, miał przy tym podobno powiedzieć: „To nic takiego. Po prostu was kocham”.
Odtąd Jordie i Michael sypiali już zawsze w jednym łóżku, za każdym razem, gdy
nocowali w tym samym miejscu. Michael – jak June zapewniała swojego męża i znajomych –
sam był niewinny jak małe dziecko: „Naprawdę nie sądzę, żeby temu człowiekowi postała
w głowie choćby jedna podstępna myśl”. Jej były mąż, Evan Chandler, ojciec Jordiego, nie
krył swoich wątpliwości, ale wydawało się, że i jego szybko przekonała ujmująca osobowość
Michaela, jak również niezwykle hojny gest gwiazdora.
Evan Chandler był jednak człowiekiem o bardzo złożonych pobudkach. Przyszedł na świat
w 1944 roku na nowojorskim Bronksie jako Evan Robert Charmatz i wykształcił się, wzorem
ojca i braci, na dentystę, choć nie przepadał za tym zawodem. W 1973 roku otworzył gabinet
w West Palm Beach na Florydzie. Po kilku latach zmienił nazwisko na Chandler (uznając, że
Charmatz „brzmi zbyt po żydowsku”), ożenił się z June Wong, którą zawsze przedstawiał jako
byłą modelkę, i przeprowadził się do Los Angeles, wiedziony nadzieją zrobienia kariery jako
scenarzysta.
Czekając na okazję do spełnienia tych ambicji, zarabiał na utrzymanie swojej rodziny,
pracując w Crenshaw Family Dental Center, przychodni dentystycznej dla mniej zamożnych,
mieszczącej się na obrzeżach South Central Los Angeles. W grudniu 1978 roku stanął przed
Kalifornijską Komisją Stomatologiczną po tym, jak założył pacjentowi szesnaście plomb
podczas jednej wizyty. Po zbadaniu sprawy komisja orzekła, że Chandler jest winien „rażącej
ignorancji i/lub niekompetencji” i odebrała mu prawo do wykonywania zawodu. Chandler
odwołał się, uzyskując zamianę tej kary na dziewięćdziesiąt dni zawieszenia plus trzydzieści
miesięcy nadzoru.
Kwestię zawieszenia rozwiązał, przeprowadzając się z powrotem do Nowego Jorku. Tam
napisał scenariusz, ale nikt nie chciał go kupić. W 1980 roku urodził się Jordie, a rodzina
wróciła do Los Angeles, gdzie Evan znów zaczął pracować jako dentysta w różnych
miejscach, ale wciąż narzekał, że w każdej kolejnej pracy jest dla niego coraz gorzej.
Następne lata przyniosły kryzys w jego małżeństwie – jak twierdziła June, zawinił tu
agresywny charakter, nad którym Chandler nie umiał panować. Rozwiedli się w 1985 roku;
sąd przyznał June pełne prawo do opieki nad synem oraz alimenty w wysokości pięciuset
dolarów miesięcznie.
W 1990 roku rodzice dziesięcioletniego Jordana mieli już nowych partnerów: June wyszła
za Dave’a Schwartza i urodziła mu córeczkę Lily, a Evan poślubił kobietę imieniem Nathalie,
z którą miał dwóch synów. Dorobił się już własnego, dobrze prosperującego gabinetu
w Beverly Hills, ale w 1991 roku czekało go kolejne oskarżenie o nierzetelność
i niekompetencję. Modelka, która zgłosiła się do niego na zabieg, wyszła z zębami w gorszym
stanie i oskarżyła go o zaniedbanie obowiązków zawodowych. Chandler bronił się, twierdząc,
że pacjentka podpisała zgodę na zabieg, akceptując wszelkie ryzyko z nim związane, ale gdy
został wezwany do sądu, nie mógł przedstawić podobnego dokumentu; powiedział sędziemu,
że został on skradziony z bagażnika jego jaguara. Ostatecznie sprawa zakończyła się
pozasądową ugodą.
W roku 1993, mniej więcej w tym samym czasie, kiedy jego syn Jordie poznał Michaela
Jacksona, Evan Chandler nareszcie doczekał się hollywoodzkiego sukcesu: jeden z jego
scenariuszy spodobał się Melowi Brooksowi, który przerobił go i nakręcił według niego lm
Robin Hood. Faceci w rajtuzach. Nie poszła za tym jednak dochodowa kariera scenarzysty,
Chandler zaś wkrótce zaczął mieć trudności ze spłatą alimentów, a jego dług wobec byłej
żony sięgnął w końcu siedemdziesięciu tysięcy dolarów plus odsetki. Według słów June
ojciec Jordana był w dużej mierze nieobecny w życiu swojego syna i rzadko się z nim
widywał, dopóki nie pojawił się Michael Jackson. Zaprzeczył temu Raymond, brat Evana,
który zapewniał, że starał się on być dobrym ojcem; powiedział też, że zanim zjawił się
Jackson, „wszyscy się lubili, a dzieci bawiły się razem pomimo rozwodów”.
Wersje wydarzeń, które opisują to, co się stało, kiedy Evan i Michael się poznali, są ze
sobą wzajemnie sprzeczne. Wersja Michaela – a w zasadzie wersja napisana przez jego
adwokatów – jest utrzymana w kategorycznie autorytatywnym tonie i pojawiła się
w magazynie „GQ” w artykule napisanym przez dziennikarkę Mary A. Fischer w bliskiej
współpracy z Anthonym Pellicanem, prywatnym detektywem zatrudnionym przez Berta
Fieldsa, adwokata Jacksona, do zbadania początków znajomości piosenkarza z rodziną
Chandlerów. Raymond, brat Evana (który także zmienił nazwisko z Charmatz na Chandler),
powiedział, że Fischer jest „naiwna”, a Pellicana nazwał „bandytą”. Twierdził, że zmówili się,
aby dokumentnie „zamącić obraz” postępowania Evana, jak również Michaela. June Wong
Chandler Schwartz, składając zeznania na policji i przed sądem, przedstawiła własną wersję
wydarzeń, sprzeczną w licznych szczegółach z relacjami zarówno Evana Chandlera, jak
i Michaela Jacksona. To, co miał do powiedzenia Jordie Chandler, zostało ostatecznie
przedstawione w wywiadach z psychiatrami i przesłuchaniach przeprowadzonych przez
policjantów.
Pewne jest, że na początku znajomości Michaela i Jordiego Evan Chandler zapraszał ich
obu do swojego domu w Brentwood. „Spotykali się, rozmawiali o lmach, o wspólnym pisaniu
scenariuszy i piosenek – mówił Ray Chandler. – Evan chętnie przyznawał, że uległ urokowi
Michaela. Uważał go za bardzo inteligentnego człowieka, bardzo oczytanego i wyrobionego.
Lubił go, cieszył się znajomością z nim i szczerze wierzył, że razem stworzą wielkie rzeczy
i na zawsze pozostaną przyjaciółmi”. W relacji Fischer i Pellicana czytamy, że Evan
podrzucał Michaelowi pomysły fabularne i sugerował, aby w ramach rewanżu piosenkarz
dobudował nowy segment do jego domu, aby wszyscy mogli mieć własny kąt. Kiedy okazało
się to niemożliwe ze względu na przepisy budowlane, Chandler zaproponował, aby Jackson po
prostu zbudował mu nowy, większy dom. Pellicano powiedział Fischer, że Michael puścił ten
pomysł mimo uszu, Ray Chandler twierdził jednak, iż to właśnie Jackson wystąpił
z propozycją powiększenia domu Evana albo zbudowania nowego, żeby mogli mieszkać
wszyscy razem.
Na pewno wiadomo tyle, że w czerwcu 1993 roku Michael zabrał Jordiego i June do
Monaco na galę World Music Awards. Zdjęcia pięknej kobiety i ślicznego chłopca siedzących
obok Jacksona na widowni obiegły cały świat; mówiło się, że June może być nową partnerką
Michaela, a Jordie jego przyszłym pasierbem. Nowa przysposobiona rodzina Michaela
Jacksona, wołał nagłówek w „National Enquirer”. „Evan zrobił się zazdrosny i poczuł się
odsunięty” – powiedział Fischer były adwokat June, Michael Freeman.
Evan zaprosił Michaela na pięć dni do siebie i pozwolił mu spać w jednym pokoju
z Jordiem i jego pięcioletnim przyrodnim bratem o imieniu Nikki. To właśnie podczas tej
wizyty, jak twierdził później, zaczął podejrzewać piosenkarza o niedozwolone czyny
lubieżne. Przyznał, że nigdy nie widział ani Michaela, ani Jordiego rozebranych, ale
pewnego dnia wszedł do pokoju i zobaczył, że leżą na łóżku wtuleni w siebie, a Jackson
trzyma dłoń w pobliżu krocza chłopca. Zadzwonił do brata, żeby powiedzieć mu, co widział,
a przy okazji poinformował Raya, że June przyjęła zaproszenie Michaela i zamierza pojechać
z Jordiem na trasę Dangerous.
Pod koniec czerwca 1993 roku Evan Chandler coraz głośniej i gwałtowniej dawał znać
o swoich „niepokojach”. Twierdzi, że ostatecznie zapytał Michaela wprost: „Uprawiasz seks
z Jordiem, prawda? Bądź, kurwa, mężczyzną i przyznaj się”. Był podobno pod wrażeniem, bo
Jackson zachował całkowity spokój i odpowiedział bez cienia zdenerwowania: „To absurd. Do
niczego takiego nie doszło”. Po tej wymianie zdań piosenkarz natychmiast zerwał kontakt
z Chandlerem.
W pierwszych dniach lipca stało się jasne, że Evan zamierza walczyć z June o opiekę nad
Jordiem. Zadzwonił do Dave’a Schwartza, aby omówić sytuację. Nowy mąż jego byłej żony
nagrał tę rozmowę. Jej jedyny opublikowany zapis znalazł się za pośrednictwem Anthony’ego
Pellicana w artykule Mary A. Fischer i przedstawia Chandlera w bardzo niekorzystnym
świetle.
Według Pellicana i Fischer ojciec Jordiego miał zacząć od wyrażenia pozornie szczerego
niepokoju o syna i zajadłego gniewu na Jacksona oraz June; chociaż rozmawiał z jej
aktualnym mężem, nie wahał się powiedzieć, że jest „zimna i bez serca”. Poskarżył się, że
próbował porozmawiać z June o swoich zmartwieniach, ale ona podobno ucięła jego
tłumaczenia krótkim „Spierdalaj!”. Ton jego wypowiedzi zmienił się jednak, gdy pojawił się
temat zerwanego kontaktu z Michaelem Jacksonem; Chandler zaczął się wręcz żalić
Schwartzowi. „Umiałem się z nim dobrze porozumieć – mówił. – Byliśmy przyjaciółmi.
Lubiłem go, szanowałem i w ogóle – a wszystko tylko za to, jaki jest. Nie miał żadnego
powodu, żeby przestać do mnie dzwonić. Któregoś dnia po prostu usiedliśmy sobie razem,
a ja wyjaśniłem mu dokładnie, czego się spodziewam po naszej znajomości”.
Chandler wyjawił też Schwartzowi, że został „poinstruowany”, o czym może rozmawiać
z Jacksonem, a o czym ma nie wspominać – i dlatego właśnie nigdy nie poruszał tematu
pieniędzy. Schwartz zapytał, czym Michael tak go zaniepokoił. „Rozbił naszą rodzinę –
odparł Chandler. – Jordie dał się skusić jego władzy i pieniądzom”. Potem, kiedy obaj
zgodnie stwierdzili, że nie wywiązali się z ojcowskich obowiązków względem chłopca,
Chandler nagle zwierzył się Schwartzowi, że szykuje się do rozprawy z Jacksonem.
„Wszystko już gotowe – powiedział. – Mam ludzi, którzy są w pewnych miejscach i czekają
tylko na telefon ode mnie. Zapłaciłem im za to. Wszystko idzie zgodnie z planem, który
wymyśliłem wspólnie z innymi. Wystarczy, że zadzwonię, i ten facet zniszczy każdego, kto
mu się nawinie: jest podstępny, okrutny i nie gra czysto”.
Ray Chandler twierdził, że Pellicano, rękami Fischer, przemontował zapis tej rozmowy, aby
stworzyć nieprawdziwe wrażenie, że Evan mówi o „wygranej” w sensie olbrzymiej sumy
pieniędzy, którą zamierzał zgarnąć. Każdy, kto wysłucha uważnie całego nagrania, jak
przekonywał Ray, zgodzi się, że Evan miał na myśli wygraną w procesie o opiekę nad synem,
a nie pieniądze od Michaela Jacksona.
Powodem, który nie pozwolił większości zainteresowanych uwierzyć w wyjaśnienia Raya
Chandlera, był fakt, że człowiekiem, który „instruował” Evana, o czym ma rozmawiać
z Jacksonem, a o czym nie, okazał się Barry K. Rothman, adwokat z Century City,
przedstawiony Schwartzowi przez telefon jako „najgorszy sukinsyn, jakiego udało się
znaleźć”.
Wielu mieszkańców Los Angeles powiedziałoby, że jest to raczej zbyt pochlebna opinia.
Rothman był kiedyś adwokatem muzyków i negocjował kontrakty między innymi dla Rolling
Stonesów, Little Richarda i The Who. Ściany jego gabinetu obwieszone były złotymi
i platynowymi płytami. W czasach, o których mówimy, prowadził ogólną praktykę prawniczą;
przez lata pracy – jak powiedziała raz jego była żona swojemu własnemu adwokatowi –
narobił sobie podobno tylu wrogów, że aż dziw, iż ktoś go jeszcze nie zabił. Był jednak
sprytny i potra ł na wiele sposobów zabezpieczać się przed tymi, którzy nim pogardzali, oraz
tymi, którzy domagali się od niego należności. Tych drugich było więcej, a znaczną część tej
grupy stanowili dawni pracownicy, grono niezwykle liczne, gdyż Rothman zatrudniał
i zwalniał personel biurowy w oszałamiającym tempie, znany też był z obelżywego
traktowania pracownic i zalegania z wypłatami dla nich. Miał w zwyczaju przyjmować
recepcjonistki z agencji pracy tymczasowej, a po kilku tygodniach wypędzał je z kancelarii,
wyzywając od kretynek; uciekały ze łzami w oczach. Geraldine Hughes, która tego lata
pełniła obowiązki jego sekretarki, powiedziała, że „w życiu jest demonem z piekła rodem”.
Pewien detektyw biorący udział w jednym z wielu procesów przeciwko Rothmanowi
nazwał go „profesjonalnym nierobem”. Była żona, kiedy przestał płacić alimenty, zagroziła,
że zajmie jego aktywa. Po roku zalegania z płatnością jej adwokat próbował uzyskać nakaz
objęcia domu Rothmana w Sherman Oaks prawem retencji, okazało się jednak, że akt
własności został przeniesiony na podstawioną panamską spółkę o nazwie Tinoa Operations.
Rothman twierdził, że miał w domowym sej e dwieście tysięcy dolarów należących do
Tinoa, które padły o arą złodzieja, skutkiem czego musiał przekazać rmie akt własności
swojego domu, aby zrekompensować tę stratę. Dopiero gdy odholowano mu z garażu
największy skarb, rolls-royce’a corniche’a (z napisem „BKR 1” na tablicy rejestracyjnej),
Rothman zapłacił wreszcie żonie to, co był jej winien.
Dokumentacja innych spraw prowadzonych przed sądem okręgowym w Los Angeles
pokazuje, że Rothman działał ukryty za złożoną siatką zagranicznych kont bankowych
i podstawionych spółek (w tym Tinoa Operations). Kilka z nich miało ten sam adres przy
Cahuenga Boulevard w Hollywood; mieściła się tam chińska restauracja. Rothmanowi
wytoczono dwadzieścia procesów, złożono liczne skargi do stanowej komisji pracy, a do tego
wszczęto co najmniej trzy postępowania dyscyplinarne w izbie adwokackiej stanu
Kalifornia – a mimo to za każdym razem udawało mu się uniknąć poważnych konsekwencji.
Rok przed tym, gdy zgłosił się do niego Evan Chandler, izba adwokacka zawiesiła go
w prawie wykonywania zawodu na rok za jawne lekceważenie zasad mówiących
o sprzeczności interesów. Rothmanowi udało się jednak uzyskać zamianę zawieszenia na
nadzór sądowy – po czym jego kancelaria błyskawicznie złożyła wniosek o ogłoszenie
niewypłacalności. Kiedy wierzyciele zaczęli się domagać wyjaśnienia, jakim sposobem
człowiek, który jeździ rolls-royce’em, może utrzymywać, że nie posiada żadnego majątku,
Rothman przedstawił stosowne dokumenty, wykazując, iż tytuł własności samochodu został
przeniesiony na filię Tinoa Operations.
A zatem – jak wyjaśnił Pellicano autorce artykułu, Mary A. Fischer – Evan Chandler
natychmiast dostrzegł w Rothmanie wymarzonego wspólnika do realizacji planu pogrążenia
Michaela Jacksona. Fakty wyglądały zupełnie inaczej – ripostował Ray Chandler: otóż
Rothman był pacjentem jego brata i sam zaoferował się, że mu pomoże – i to za darmo –
kiedy tylko usłyszał, jak Evan niepokoi się tym, że June chce zabrać Jordiego na światowe
tournée z Michaelem Jacksonem.
Kiedy jednak Evan wspomniał Rothmana podczas nagrywanej rozmowy z Davem
Schwartzem, powiedział tylko tyle: „On chce to jak najszybciej podać do publicznej
wiadomości, jak najbardziej to nagłośnić i upokorzyć tym tylu ludzi, ilu tylko się da. Jest
wredny, jest podły, a do tego bardzo inteligentny i spragniony rozgłosu”. Ton tej wypowiedzi
zdawał się wskazywać, że Chandler jeszcze nie podjął decyzji, czy rzucić Rothmana do
ataku, ale skłania się ku temu:
– Jeśli to zrobię, odniosę widowiskowe zwycięstwo. W żaden sposób nie mogę przegrać.
Sprawdziłem wszystko. Dostanę, cokolwiek zechcę, a ich zniszczę tak, że się już nie
podniosą. June przegra [prawo do opieki nad Jordiem], a Michael będzie mógł pożegnać się
z karierą.
– Czy to ma pomóc Jordiemu? – zapytał Schwartz.
– To dla mnie nieistotne – odparł Chandler. – To przerośnie nas wszystkich razem
wziętych, gdy się zacznie. Każdy odczuje tego skutki, i to fatalne skutki. Nikt się nie uchowa.
Muszę dostać to, czego chcę, inaczej będzie masakra.
Napięcie między nim a jego byłą żoną osiągnęło punkt krytyczny na uroczystości
zakończenia roku szkolnego: June nie chciała słuchać Evana i jego zarzutów wobec Jacksona,
poinformowała go natomiast, że i tak zamierza jesienią zabrać Jordiego ze szkoły i dołączyć
do Michaela na tournée Dangerous. „Michael świetnie umiał oceniać ludzi – zauważył
później jeden z członków rodziny Chandlerów. – Szukał takich rodzin, gdzie brak
dostatecznego porozumienia między rodzicami tworzył słaby punkt, który mógłby mu
posłużyć do osiągnięcia własnych celów. W tym wypadku dostrzegł, że June nie jest
zadowolona ze swojego małżeństwa. W domu to Dave trzymał kasę. Chciała się uniezależnić.
Nie była z tych, które lubią wstawać rano i chodzić do pracy. Marzyły się jej podróże i życie
w luksusie, a to właśnie zaoferował jej Michael”.
Kiedy Evan zaczął jej grozić, June powiedziała o wszystkim Michaelowi, a on poszedł po
pomoc do Berta Fieldsa, który skończył już negocjacje wielkiego kontraktu Jackson–Sony,
rozpoczęte przez Johna Brancę. Fields ściągnął Anthony’ego Pellicana; detektyw przesłuchał
nagraną rozmowę Chandlera ze Schwartzem i wiedział od razu, że „chodzi o wymuszenie” –
takie słowa usłyszała od niego Mary Fischer. Jeszcze tego samego dnia zawitał w kryjówce
Michaela Jacksona w Westwood, gdzie spotkał Jordiego i Lily, bawiących tam podczas
wizyty. Zadał chłopcu wiele – jak to nazwał – „podchwytliwych pytań”, na przykład: „Czy
Michael kiedykolwiek cię dotknął?” albo „Czy widziałeś Michaela nagiego w łóżku?”. Jordie,
jak wspomina, patrzył mu w oczy i na każde z tych pytań miał jedną odpowiedź: „nie”.
Tymczasem dwa dni później, 11 lipca, Evan Chandler wykonał pierwszy etap swojego
planu: wmówił June, że Jordiemu jest potrzebny poważny zabieg dentystyczny, i przekonał
ją, aby dała mu go na popołudnie, żeby można było to załatwić. Następnego dnia, jak
wspomina Pellicano, poinformował matkę, że nie odda jej dziecka, jeśli ta nie podpisze
przygotowanego przez Rothmana zobowiązania, że nie wywiezie Jordiego z hrabstwa Los
Angeles. June podpisała dokument, ale mimo to Evan wciąż trzymał chłopca przy sobie,
a 14 lipca Rothman zadzwonił do doktora Mathisa Abramsa, psychiatry z Beverly Hills, aby
przedstawić mu „hipotetyczną sytuację” z udziałem trzynastoletniego chłopca i dorosłego
gwiazdora. Następnego dnia doktor Abrams przysłał odpowiedź: dwustronicowy list
z potwierdzeniem, że istotnie „można żywić uzasadnione obawy, iż mogło dojść do
wykorzystania seksualnego”, natomiast jeśli opisana sytuacja nie jest czysto hipotetyczna, to
zachodzi konieczność zgłoszenia sprawy do wydziału opieki nad dziećmi hrabstwa Los
Angeles. Prawie dwa tygodnie później, 27 lipca, Rothman polecił swojej sekretarce Geraldine
Hughes napisać dla Evana Chandlera listę wskazówek, jak należy zgłosić władzom
wykorzystanie dziecka bez narażania się samemu na odpowiedzialność prawną.
Hughes, głęboko wierząca młoda Afroamerykanka, a przypadkowo również fanka Michaela
Jacksona, zaniepokoiła się i powzięła podejrzenia, widząc, że jej pracodawca robi wszystko,
aby utrzymać swoje kontakty z Evanem Chandlerem „w niebywałej tajemnicy”. Zaczęła więc
zapisywać wszystko, co widziała i słyszała. Odnotowała, że Chandler potra dzwonić do
kancelarii nawet pięć razy dziennie, a za każdym razem Rothman chowa się w swoim „forcie
Knox”, czyli gabinecie, aby nikt nie mógł podsłuchać ich rozmowy. Kiedy dzwonił Chandler,
adwokat przerywał nawet narady ze wspólnikami, chcąc porozmawiać z nim na osobności.
Hughes zauważyła, że po tych rozmowach nigdy nie ma żadnych notatek służbowych,
i zapisała, że wydaje się jej to „dziwne”. Gdy Chandler zjawiał się w kancelarii osobiście,
pisała, rozmawiał z Rothmanem wyłącznie w zamkniętym na klucz gabinecie, a po ich
spotkaniach nigdy nie pozostawały żadne notatki. Pewnego popołudnia, gdy Chandler wpadł
do kancelarii bardzo czymś poruszony, a Rothman natychmiast zaciągnął go do sali
konferencyjnej, ciekawość wzięła górę i Geraldine Hughes podkradła się pod drzwi (co sama
przyznała), próbując usłyszeć, o czym mówią. Nie udało się; mężczyźni rozmawiali bardzo
cicho i tylko jeden raz Rothman wybuchnął, wołając: „Musimy trzymać się planu! Nie wolno
nam odbiegać od planu!”.
Rothman nie towarzyszył Chandlerowi i Jordiemu na spotkaniu z Jacksonem i Anthonym
Pellicanem w hotelu Westwood Marquis. Pellicano wspomina, że Evan uściskał Michaela na
powitanie, a potem wyjął z kieszeni list doktora Abramsa i zaczął czytać go na głos.
Detektyw twierdzi, że gdy doszedł do fragmentu, który traktował o wykorzystaniu
seksualnym, Jordie zwiesił głowę, a potem spojrzał z zaskoczoną miną na Michaela. Na
koniec zaś Evan Chandler wycelował w Jacksona palec i powiedział: „Zniszczę cię”. Jeszcze
tego samego dnia wieczorem Pellicano zjawił się w kancelarii Rothmana na drugim
spotkaniu. Według jego relacji adwokat przedstawił wtedy żądanie swojego klienta:
dwadzieścia milionów dolarów. Detektyw wspomina, że wyszedł stamtąd zniesmaczony,
a żądanie wkrótce zmniejszono do pięciu milionów pod postacią wynagrodzenia za cztery
kontrakty na napisanie scenariusza. Ray Chandler twierdzi, że to nie jego brat, ale właśnie
Pellicano wymyślił, aby Michael Jackson zapłacił w taki sposób, a Evan, słysząc tę
propozycję, wpadł w taką furię, że mało brakowało, by doszło do bójki z detektywem.
Pellicano podał, że 13 sierpnia zjawił się ponownie w kancelarii Rothmana, aby złożyć mu
propozycję: jeden kontrakt na scenariusz za trzysta pięćdziesiąt tysięcy w zamian za
umorzenie całej sprawy. Trzy kontrakty albo nic z tego – miał na to odpowiedzieć Rothman;
Pellicano twierdzi, że zadzwonił później do niego jeszcze raz, aby powtórzyć ofertę: jeden
kontrakt, trzysta pięćdziesiąt tysięcy, wóz albo przewóz. Geraldine Hughes zapamiętała
ewidentne rozczarowanie Chandlera. „A już miałem dwadzieścia milionów” – tak podobno
powiedział do Rothmana.
Między wspomnianym spotkaniem 13 sierpnia a posiedzeniem w sprawie opieki nad
dzieckiem wpisanym na wokandę 17 sierpnia (nikt raczej nie wątpił, że sędzia odda
Jordiego matce) Evan Chandler zaprowadził syna do anestezjologa stomatologicznego
nazwiskiem Mark Torbiner; był to ten sam człowiek, który w 1991 roku przedstawił mu
Barry’ego Rothmana. W obecności Chandlera Torbiner podał chłopcu tak zwane „serum
prawdy”, czyli amytal sodu, a Jordie, odpowiadając na pytania ojca, przyznał, że Michael
Jackson dotknął jego członka. W tym momencie nie było już tak bardzo istotne, że większość
psychiatrów zgodnie twierdzi, iż amytal sodu nie jest żadnym serum prawdy (badania
prowadzone od 1952 roku wykazują, że przy użyciu tej substancji można zaszczepić
człowiekowi fałszywe wspomnienia), ponieważ doktor Mathis Abrams musiał usłyszeć tylko
tyle, że Jordie oskarżył Michaela. Następnego dnia usłyszał od niego jednak znacznie więcej
w trakcie trzygodzinnej sesji: chłopiec podał takie szczegóły jak masturbacja, pocałunki,
dotykanie sutków i seks oralny. Jak nakazuje prawo, psychiatra natychmiast zgłosił zarzuty
pracownikowi wydziału opieki nad dziećmi, który z kolei dał znać policji. Słysząc, że
rozpoczęto dochodzenie z paragrafu kodeksu karnego, sędzia prowadzący sprawę o opiekę nad
Jordanem Chandlerem wstrzymał się z wydaniem orzeczenia. June nie mogła wtedy jeszcze
wiedzieć, że właśnie straciła syna.
Pięć dni po tym, jak doktor Abrams zadzwonił do wydziału opieki nad dziećmi,
a pracownik tego wydziału – na policję, pewien niezależny dziennikarz z Burbank dostał
cynk, że wydano nakazy rewizji upoważniające funkcjonariuszy z jednostki do spraw
seksualnego wykorzystywania nieletnich policji Los Angeles i zastępców szeryfa z komendy
hrabstwa Santa Barbara do wkroczenia na teren Neverlandu oraz do mieszkania Michaela
Jacksona w Westwood celem zabezpieczenia dowodów potwierdzających postawione
piosenkarzowi zarzuty molestowania dziecka. Dziennikarz sprzedał tę informację lokalnej
lii NBC, gdzie następnego dnia w wiadomościach o 16.00 nadano na ten temat materiał,
który wywołał szaleństwo na całym świecie. Większość gazet nie podała personaliów chłopca,
ale nazwisko Michaela było wszędzie.
Stres wynikły z tej sytuacji – być może podsycony zwyczajną chciwością – skłonił June
i jej męża do zmiany stanowiska i przejścia na stronę przeciwnika. Podczas pierwszego
przesłuchania przez policję z komendy w Los Angeles (było to 18 sierpnia) June zeznała, że
nie wierzy w to, iż Michael zachował się w jakikolwiek sposób niewłaściwie wobec jej syna.
Kilka dni później zaczęła się jednak wahać, gdy dwaj funkcjonariusze poinformowali ją, że
Michael Jackson idealnie odpowiada „klasycznemu pro lowi pedo la”. Zanim zaczął się
wrzesień, państwo Schwartz już poważnie obawiali się, że Evan Chandler i Barry Rothman
odbiorą im Jordiego, oskarżając June o zaniedbanie obowiązków rodzicielskich.
W październiku dołączyli się do pozwu, który miał złożyć Evan Chandler. Michael Freeman,
adwokat June, wyjawił później Mary Fischer, iż był tym tak obrzydzony, że natychmiast
wymówił współpracę swojej klientce. „To było straszne bagno – wyjaśnił. – Nie umiałem
poczuć się swobodnie w obecności Evana. To nie jest szczery człowiek. Wyczułem, że nie
chce grać czysto”.
Za radą swojego adwokata Berta Fieldsa (popartą zdecydowaną opinią Anthony’ego
Pellicana) Michael Jackson pod koniec zdecydował się oskarżyć Chandlera i Rothmana
o próbę wymuszenia. Ich reakcja była szybka: obaj natychmiast wynajęli, za grube pieniądze,
adwokatów karnych (Rothmana reprezentował przyszły obrońca O.J. Simpsona Robert
Shapiro). Jak twierdzi Geraldine Hughes, pewnego razu Evan Chandler i jego syn schronili się
przed dziennikarzami w kancelarii jej szefa i przespali noc w sali konferencyjnej; rano
usłyszała, jak Chandler krzyczy do Rothmana: „To ja tutaj nadstawiam karku i to ja mogę
skończyć w pierdlu”. Evan Chandler popadł w kompletną paranoję po tym, jak dostał pięścią
w twarz od nieznajomego mężczyzny (prawdopodobnie fana Michaela Jacksona), który
zaczaił się na niego pod jego własnym gabinetem dentystycznym. Geraldine Hughes pamięta,
że Jordie czasami przychodził z ojcem do kancelarii. „Wtedy zrozumiałam, dlaczego Michael
Jackson tak polubił tego chłopca – mówi. – Uwielbiał się bawić, był pogodny i uroczy”.
Zauważyła też, że Jordie znosi całą sytuację znacznie lepiej niż Evan: podobno „bez przerwy
uspokajał i pocieszał ojca, który był strzępkiem nerwów – jakby to on się nim opiekował,
a nie na odwrót”.
Chociaż wniesiona przez Michaela Jacksona skarga o próbę wymuszenia nigdy nie została
poważnie zbadana (policja z Los Angeles zdążyła już postawić sobie za cel udowodnienie jego
winy), Rothman nie mógł dłużej pełnić obowiązków adwokata Chandlera. Na krótki czas
przejęła je Gloria Allred, która zrobiła to, co wychodzi jej najlepiej – zwołała konferencję
prasową. „Jestem gotowa rozpocząć proces” – powiedziała dziennikarzom, jednak zaledwie
kilka dni później wycofała się z całej sprawy bez słowa wyjaśnienia. Niedługo potem
reprezentowania Evana Chandlera podjął się adwokat nazwiskiem Larry Feldman.
W całej południowej Kalifornii nie było podobno lepszego obrońcy w sprawach cywilnych
niż ten człowiek. Feldman stał kiedyś na czele Stowarzyszenia Obrońców Procesowych
Miasta Los Angeles i mówiono, że żaden inny adwokat w całym hrabstwie nie wygrał tylu
procesów o wielomilionowe odszkodowania, co on. Pod koniec lat 60. ukończył prawo na
prywatnej uczelni Loyola Law School w Los Angeles (jako najlepszy student na swoim roku)
i piął się po szczeblach kariery, aż wreszcie został starszym wspólnikiem w wielkiej
kancelarii zatrudniającej ponad sześciuset adwokatów na całym świecie, od Nowego Jorku po
Szanghaj. Na sali rozpraw nie znał litości – w całym Los Angeles trudno było o gorszego
przeciwnika w sądzie. Taki właśnie był człowiek, który 14 września 1993 pozwał Michaela
Jacksona o trzydzieści milionów dolarów odszkodowania za, kolejno: „1) napaść
o charakterze seksualnym, 2) naruszenie nietykalności cielesnej, 3) uwiedzenie,
4) świadome złamanie prawa, 5) rozmyślne spowodowanie szkody emocjonalnej,
6) oszustwo, 7) zaniedbanie”.
Rozumiejąc swoje położenie i spodziewając się w każdej chwili wysunięcia przeciwko
Michaelowi Jacksonowi zarzutów z kodeksu karnego, Bert Fields (który zajmował się głównie
sprawami ze świata rozrywki), również ściągnął do współpracy słynnego orła palestry,
Howarda Weitzmana. Był on najlepiej znany z tego, że na początku lat 80. pomógł
magnatowi branży samochodowej Johnowi DeLoreanowi obronić się w sądzie federalnym
przed zarzutami, które wyglądały na niepodważalne. Tymczasem Weitzman niemalże od
samego początku sprawy Jacksona dążył do zawarcia ugody. Tak twierdzą Fields i Pellicano,
którzy podobno bronili się przed tym rękami i nogami, przekonani, że oskarżenie jest na
słabej pozycji, nawet w rękach takiego asa jak Larry Feldman.
Michael Jackson nie umiał wtedy podjąć żadnej dobrej decyzji. Kiedy oskarżenia Jordiego
Chandlera ujrzały światło dzienne, azjatycka część tournée Dangerous trwała już
w najlepsze; morderczy rozkład zajęć zdążył go przyprawić o mnóstwo drobnych urazów,
a o śnie mógł właściwie zapomnieć. Gdy dowiedział się, co Jordie o nim mówił, zaczął
mieszać środki przeciwbólowe, przeciwlękowe i nasenne w kombinacjach i dawkach poważnie
zagrażających zdrowiu. Według jednego ze współpracowników Berta Fieldsa gwiazdor nie
mógł złożyć zeznań, których domagał się Feldman, ponieważ miał szkliste oczy, bełkotał,
zasypiał na stojąco, a do tego ledwie starczało mu siły, żeby podnieść szklankę wody, i nie
dawał rady utrzymać koncentracji dłużej niż przez kilka sekund.
Potem, a dokładnie 12 listopada 1993, Jackson zjawił się w towarzystwie Elizabeth Taylor
w Londynie, gdzie przyjechał na badanie do lekarza nazwiskiem Beauchamp Colclough.
Doktor Colclough natychmiast zapisał go na ośmiotygodniową kurację odstawienia leków. Gdy
przyjmowano go do ośrodka rehabilitacyjnego (gdzie wynajął dla siebie całe trzecie piętro),
miał w walizce osiemnaście olek z lekarstwami. Lekarze podali mu dożylnie valium, aby
organizm odzwyczaił się od środków przeciwbólowych, a jego rma menedżerska odwołała
pozostałe koncerty tournée Dangerous, co kosztowało gwiazdora co najmniej dziesięć
milionów dolarów.
Odpowiedzią Feldmana było złożenie wniosku o orzeczenie pierwszeństwa procesowego,
tak aby sprawa musiała stanąć na wokandzie w ciągu stu dwudziestu dni; jest to typowe
żądanie w sytuacji, gdy powód nie ukończył jeszcze czternastu lat. Feldman wniósł także
o przymusowe wezwanie Michaela Jacksona do złożenia zeznań. Sąd ogłosił decyzję
23 listopada, przychylając się do obu tych żądań, a datę rozprawy wyznaczono na marzec
1994 roku. W trakcie posiedzenia Bert Fields, chcąc opóźnić rozpoczęcie procesu w sądzie
cywilnym, oświadczył publicznie na sali sądowej pełnej dziennikarzy, że Michael Jackson
najprawdopodobniej wkrótce usłyszy zarzuty z kodeksu karnego, a proces karny, co
oczywiste, ma pierwszeństwo przed rozpatrzeniem powództwa cywilnego. Howard Weitzman
natychmiast to sprostował, informując media, że Fields się „przejęzyczył”. Ta wypowiedź była
kroplą, która przepełniła czarę, ponieważ między Fieldsem a Weitzmanem już od dawna
pojawiały się tarcia; następnego dnia Fields i Pellicano wycofali się ze sprawy.
Zapanował chaos, a napięcie zaczęło narastać; w takiej to atmosferze Weitzman
zwerbował do zespołu obrońców Johnniego Cochrana. Jak twierdzi Carl Douglas, pierwszy
wspólnik w kancelarii Cochrana, obaj adwokaci byli zgodni co do tego, że decyzja sędziego
o rozpoczęciu procesu w ciągu stu dwudziestu dni była druzgocącym ciosem dla obrony
Jacksona. „To nas zmusiło do zawarcia ugody” – wspomina Douglas. Natomiast według
Feldmana dodatkową korzyścią płynącą z tej decyzji było to, że w zaistniałej sytuacji udało
mu się przekonać prokuratora okręgowego hrabstwa Los Angeles, aby „zgodził się ustąpić nam
pierwszeństwa”. Nam – czyli procesowi cywilnemu. Z tego powodu, jak powiedział Feldman,
„obrona musiała prowadzić sprawę z powództwa cywilnego, wiedząc, że zaraz po niej
rozpocznie się proces karny”.
Feldman zgłosił również zdecydowany sprzeciw, gdy obrona zażądała ograniczenia
swobody wypowiedzi w prowadzonej sprawie. Skutkiem tego media miały pełny dostęp do
złożonych przez niego niezwykle szczegółowych dokumentów procesowych. Obrońcy
z każdym dniem czuli się coraz bardziej nękani przez brukowce, które drukowały tylko to, co
mogło wskazywać na winę Michaela Jacksona. „Angielska prasa była niezmordowana” –
wspomina Carl Douglas. Przytoczono na przykład wypowiedź pewnej kobiety, która
pracowała kiedyś jako pokojówka w Neverlandzie. Opowiedziała ona, jak pewnego dnia
wysłano ją razem z kilkoma koleżankami do sypialni Michaela, aby zabrały stamtąd
wszystkie kosmetyki, kredki do oczu, szminki, kremy i żele. Miały zapakować je w pudła
i schować razem ze stosami różnych czasopism i zdjęć, wśród których znajdowała się
fotogra a Macaulaya Culkina w samej bieliźnie. „Kazali mi schować wszystkie akoniki
z perfumami – wyjaśniła kobieta. – Michael używał wyłącznie damskich zapachów, nigdy
męskich; ktoś – jak mi się zdaje – pomyślał, że to może źle wyglądać”.
Kiedy Pellicano przyznał w wywiadzie, że Michael Jackson przespał co najmniej
trzydzieści nocy (całkiem niewinnie, zapewniał detektyw) w pokoiku Jordiego w domu jego
ojca, do mediów wyciekł dokument, w którym policyjni o cerowie śledczy meldują, że
Jordan Chandler opowiedział im, jak Michael uprawiał z nim seks oralny i wzajemną
masturbację w domach jego mamy i taty, a także w kryjówce, czyli swoim mieszkaniu
w Westwood, w Monako oraz w paryskim Disneylandzie. Evan Chandler usilnie pozował na
ojca, który za wszelką cenę chce bronić swojego syna, i twierdził, że obrońcy Jacksona go
prześladują: podobno grożono mu śmiercią, ktoś zostawił mu w skrzynce na listy zdechłego
szczura, a jego gabinet został splądrowany. Opublikowano oświadczenie Jordiego,
przekazane zastępcy szeryfa hrabstwa Santa Barbara, w którym czytamy między innymi: „Jak
twierdzi Jordan, Jackson miał go przestrzec, że jeśli powie komukolwiek o molestowaniu, to
obaj będą mieli kłopoty, a on zostanie umieszczony w zakładzie poprawczym. Jackson miał
też powiedzieć Jordanowi, że robił już takie rzeczy z innymi chłopcami, dodając jednakże, że
«z nimi nie posunął się aż tak daleko»”. Piotruś Pan czy dewiant? – pytał nagłówek w „The
New York Post”.
Pod koniec 1993 roku Weitzman i Cochran spotkali się na naradzie z Johnem Brancą,
którego co prawda trzy lata wcześniej zastąpiono Bertem Fieldsem, ale teraz ściągnięto
z powrotem, powierzając stanowisko głównego radcy prawnego Michaela Jacksona. Trzej
panowie zgodnie stwierdzili, że wierzą w niewinność Michaela, lecz mimo to postanowili
doradzić mu zawarcie ugody. Branca obawiał się, iż Michael może nie wytrzymać, jeśli
proces – na co się zanosiło – potrwa sześć miesięcy. Cochrana martwiło co innego: podziały
rasowe, które zaznaczyły się mocno w kwietniu 1992 roku po pobiciu Rodneya Kinga przez
policjantów, słynnym zajściu, które doprowadziło do zamieszek na ulicach Los Angeles.
Adwokat narzekał, że jeśli Michael Jackson będzie sądzony w hrabstwie Santa Barbara, gdzie
biali stanowią większość, to animozje na tle rasowym mogą działać na jego niekorzyść,
a nawet jeśli proces odbędzie się w hrabstwie Los Angeles, to miejscowi Latynosi będą mu
mieli za złe, że jest bogaty, a czarnoskórzy – że starał się być biały. Zawarcie ugody mogło
jednak stanąć na drodze procesowi karnemu, zapobiegając złożeniu przez Jordana Chandlera
zeznań obciążających Michaela. „Postanowiliśmy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby
uniknąć oskarżenia z kodeksu karnego” – przyznał Carl Douglas.
Johnnie Cochran wykorzystał swoją wieloletnią znajomość z prokuratorem okręgowym
hrabstwa Los Angeles, Gilem Garcettim (na początku lat osiemdziesiątych pracowali wspólnie
w zespole prokuratorskim, który badał strzelaniny z udziałem policjantów) i uzyskał
zapewnienie, że Michael Jackson będzie mógł wrócić z Londynu do Neverlandu, nie
obawiając się aresztowania. Gdy w pierwszych dniach grudnia 1993 roku piosenkarz opuścił
azyl ośrodka rehabilitacyjnego i udał się w podróż powrotną do Kalifornii, oszołomiło go, jak
wiele uwagi media poświęcają postawionym mu zarzutom. W Wielkiej Brytanii dziennik
„Daily Mirror” ogłosił konkurs „Tropimy Jacko”, w którym czytelnicy mogli wygrać wycieczkę
do Disney Worldu, jeśli uda im się przewidzieć, gdzie w najbliższym czasie pojawi się
Michael Jackson. Inna gazeta podała, że gwiazdor zgłosił się do jakiejś europejskiej kliniki na
cykl operacji plastycznych, które odmienią całkowicie jego wygląd, aby nikt nie mógł go
rozpoznać. Z kolei w Ameryce Geraldo Rivera, adwokat i dziennikarz telewizyjny
prowadzący własny talk show, urządził pozorowaną rozprawę sądową: ludzie z widowni jego
programu zasiedli na ławie przysięgłych, aby rozpatrzyć zarzuty z kodeksu karnego, choć nie
postawiono ich Jacksonowi. Jego własna siostra, La Toya, zao arowała się, że dostarczy
dowodów jego pedo lii za pół miliona dolarów; amerykańskie i angielskie brukowce
natychmiast rzuciły się do zajadłych targów, ale w końcu okazało się, że La Toya nie ma nic
do sprzedania.
Decydującym ciosem, który złamał w Michaelu wolę walki, był nakaz rewizji osobistej
wydany wkrótce po jego powrocie do USA; zezwolił on funkcjonariuszom policji z Los
Angeles i Santa Barbary na dokładne oględziny jego nagiego ciała oraz wykonanie fotogra i
i nagrań wideo „penisa, odbytu, bioder, pośladków i dowolnej części ciała”. Nakaz zawierał
też ostrzeżenie, że odmowa poddania się rewizji będzie potraktowana przez sąd jako
dorozumiane przyznanie się do winy. Rewizja odbyła się 20 grudnia 1993 w Neverlandzie:
Jackson musiał przez dwadzieścia pięć minut stać nago na podwyższeniu, a w tym czasie
dolne partie jego ciała były fotografowane pod każdym możliwym kątem w celu porównania
stanu faktycznego z opisem genitaliów piosenkarza dostarczonym przez Jordiego Chandlera.
Kilka razy Michael był bliski utraty przytomności, a przetrwał to, jak się wyraził, „największe
upokorzenie [swojego] życia” chyba tylko dzięki doktorowi Arnoldowi Kleinowi, który był
wtedy razem z nim. Ostatecznie okazało się jednak, że te ciężkie przejścia na coś się
przydały: co prawda kilka plam bielaczych na pośladkach Jacksona oraz jedna na członku
odpowiadały w przybliżeniu opisowi Jordiego, lecz stwierdzono, że wbrew temu, co twierdził
chłopiec, piosenkarz nie jest obrzezany.
Larry Feldman zaczął zasypywać sąd jeszcze większą liczbą wniosków, raz po raz
domagając się wezwania oskarżonego do złożenia zeznań. „Za każdym razem, gdy Michael
Jackson powoływał się na piątą poprawkę do konstytucji1
, korzystaliśmy z okazji, aby bardzo
konkretnie opisać, na jakie pytania nie chce odpowiedzieć – wspomina. – Wyjaśnialiśmy
szczegółowo, co dało nam prawo do korzystania ze zdjęć jego genitaliów. Przestało już
niemalże mieć znaczenie, czy wygramy, czy nie – on i tak dostawał za swoje”.
Cochran, któremu Jackson ufał najbardziej ze wszystkich adwokatów, podjął wreszcie
rozstrzygającą decyzję i doradził Michaelowi, aby zapłacił i zapomniał o sprawie. Powiedział
gwiazdorowi, że rma, która go ubezpiecza, jest gotowa od ręki wypisać czek na pokrycie
swojej części kosztów. Kiedy więc Larry Feldman złożył do sądu w Los Angeles wniosek
o zezwolenie na zbadanie nansów oskarżonego, Michael powiedział swoim adwokatom:
„Niech to się wreszcie skończy”.
Cochran i Feldman, którzy znali się całkiem dobrze (Feldman reprezentował Cochrana
nieraz w różnych „sprawach natury osobistej”), umówili się na konferencję na temat
zawarcia ugody pozasądowej. Miało ją nadzorować trzech emerytowanych sędziów
z hrabstwa Los Angeles. Cochran i Weitzman starali się ignorować zdjęcia genitaliów
Michaela Jacksona, wręcz „udawać, że ich nie ma” – jak wspomina Carl Douglas. Robili, co
tylko mogli, aby Feldman nie mógł ich wykorzystać, a on, w pełni tego świadom, negocjował
zaciekle. „Kwoty, które tam padały, wydawały się astronomiczne” – opowiadał Douglas; jego
zdaniem zwrotnym punktem konferencji był moment, kiedy jeden z trzech emerytowanych
sędziów zauważył: „Nieistotne, ile wart jest ten proces. Chodzi o to, jaką wartość ma on dla
Michaela Jacksona”.
Ustalono, że 25 stycznia 1994, dzień przed wyznaczoną datą przesłuchania piosenkarza,
które miał przeprowadzić Larry Feldman, Douglas dostarczy pisma ugodowe do hotelu Mirage
w Las Vegas (Michael zatrzymał się tam w jednym z bungalowów) i będzie naocznym
świadkiem złożenia podpisu pod umową, która miała kosztować gwiazdora ponad
dwadzieścia milionów dolarów: piętnaście milionów trzysta tysięcy miało pójść na roczną
rentę dla Jordana Chandlera, po półtora miliona otrzymali jego rodzice, a trzy miliony
z hakiem należało się Feldmanowi i jego kancelarii tytułem honorarium. Jeszcze tego samego
dnia informację przekazano mediom.
Tom Mesereau powiedział później, że ugoda z Jordanem Chandlerem, zawarta na takich
warunkach, była „najgorszą decyzją, jaką Michael podjął w życiu”. Przeważająca część
mediów uznała fakt, że Jackson zapłacił Chandlerom aż tyle, za ukryte przyznanie się do
winy, choć piosenkarz zaprzeczył temu z całą mocą w swoim publicznym wystąpieniu,
mówiąc: „Nie jestem winien czynów, które mi zarzucono. Jedyną moją winą, jeśli można tak
powiedzieć, jest to, że oddaję wszystko, co mam, aby pomagać dzieciom na całym świecie.
Że kocham wszystkie dzieci, bez względu na wiek i na rasę. Że widok dziecka, jego
niewinnej, roześmianej buzi, sprawia mi czystą radość. Że w ich towarzystwie mogę cieszyć
się dzieciństwem, które mnie ominęło”. W ciągu kilku tygodni Pepsi wycofała się z kontraktu
reklamowego z Jacksonem, a wszystkie jego projekty lmowe spaliły na panewce. Nagrana
przez niego piosenka tytułowa do lmu Rodzina Addamsów 2 została usunięta ze ścieżki
dźwiękowej, porzucono pracę nad wypuszczeniem marki męskich i damskich perfum
sygnowanych jego nazwiskiem, a także zrezygnowano z planów stworzenia w Disneylandzie
atrakcji opartej na postaci Jacksona w filmie Kapitan EO.
Sprawa Jordana Chandlera nie ucichła, przeciwnie, toczyła się dalej, zarówno w mediach,
jak i w sądzie. Wiosną 1994 roku prokuratorzy okręgowi hrabstw Los Angeles i Santa Barbara
powołali dwie osobne wielkie ławy przysięgłych, które miały rozpatrzyć zarzuty pedo lii
przeciwko Michaelowi Jacksonowi. Oskarżyciele, źli na Jordana Chandlera, który odmówił
stawienia się tak przed jedną wielką ławą, jak i przed drugą, polecili policji odnaleźć
przynajmniej jednego chłopca, który mógłby potwierdzić jego zaprzysiężone zeznanie.
Jackson i jego adwokaci czekali miesiącami, aż zakończy się przesłuchiwanie ponad dwustu
świadków i składanie olbrzymiej ilości materiału dowodowego, gdzie oprócz przedstawionego
przez Jordiego opisu genitaliów Michaela znalazły się zdjęcia dolnych części ciała gwiazdora.
Posiedzenia wielkiej ławy przysięgłych to w Kalifornii zazwyczaj czysta formalność;
z reguły prawie wszystkie kończą się wniesieniem aktu oskarżenia. Dowody przedstawiać
mogą wyłącznie prokuratorzy, a wymaga się od nich tylko „uzasadnionego
prawdopodobieństwa” popełnienia przestępstwa. Tymczasem latem 1994 roku obie wielkie
ławy przysięgłych odmówiły postawienia zarzutów Michaelowi Jacksonowi. „Nie było
żadnych konkretnych dowodów” – przyznał w rozmowie z „Los Angeles Times”
funkcjonariusz policji, który brał udział w śledztwie.
W mediach nieustannie pojawiały się oskarżenia przeciwko Jacksonowi (dla Diane
Dimond, korespondentki plotkarskiego programu telewizyjnego Hard Copy, temat ten był,
zdaje się, dziełem życia), lecz sondaże opinii publicznej podtrzymywały go na duchu:
większość badanych nie wierzyła w zarzuty Chandlerów. Michael postanowił, że musi iść
naprzód i naprawić swój wizerunek. Mógł to zrobić na wiele sposobów, tak różnych jak powrót
do studia nagrań i całkowite wycofanie się z życia publicznego. Co wybrał? Małżeństwo
z córką największej popowej ikony wszech czasów.
***
Lisa Marie Presley była młodsza od Michaela Jacksona o dziewięć lat, ale miała już dwoje
dzieci. Ich ojcem był jej pierwszy mąż, którego poznała po przystąpieniu do Kościoła
Scjentologicznego. Rozpieszczana córeczka Elvisa Presleya do trzeciego roku życia mieszkała
w Graceland, legendarnej posiadłości króla w Memphis w stanie Tennessee. Potem jej
rodzice się rozwiedli, a ona zaczęła kursować pomiędzy Tennessee a Beverly Hills, gdzie
osiedliła się jej mama. Zamieszkała tam na stałe po śmierci Elvisa w 1977 roku, mając
zaledwie dziesięć lat.
W 1992 roku Lisa Marie nagrała taśmę demo, ale odrzuciła propozycję kontraktu,
zniechęcona słowami dyrektora z Sony, który powiedział jej, że „będzie musiała raczkować,
zanim stanie na nogach”, i nie może spodziewać się takiej samej produkcji i promocji, jaką
mają gwiazdy o ustalonej pozycji. Niedługo potem wspólny znajomy jej i Michaela, malarz
i rzeźbiarz Brett-Livingstone Strong, podsunął jej pomysł, aby spotkała się z Michaelem
Jacksonem w celu omówienia ewentualnej możliwości wydania płyty przez jego nowo
założoną wytwórnię Nation Records.
Na początku 1993 roku Lisa Marie „uczestniczyła w kursach” odbywających się
w siedzibie scjentologów (czyli – jak nazywają ją członkowie kościoła – Flag Land Base)
w mieście Clearwater na Florydzie. Wtedy właśnie zadzwonił do niej Strong, sugerując, że
wydanie nagrania wyprodukowanego przez Michaela Jacksona pomoże jej rozkręcić karierę
w taki sposób, na jaki liczyła. Lisie, jak zapamiętał, bardzo spodobał się ten pomysł, lecz
Michael rzucił tylko lekceważąco: „Ona nie umie śpiewać”. Strong przekonywał go, że jest
inaczej. „Niech przyśle mi jakąś taśmę” – powiedział mu Michael. Lisa postanowiła wręczyć
mu ją osobiście i zaproponowała, aby spotkali się w domu Stronga w Paci c Palisades, gdzie
sama puści mu nagranie.
Lisa Marie Presley i Michael Jackson spotkali się przedtem już raz, w październiku
1974 roku, kiedy ona miała sześć lat, a on szesnaście. Było to za kulisami sceny w kasynie
Sahara Tahoe, gdzie bracia Jackson grali jeden z ostatnich koncertów podczas trwającego
blisko rok światowego tournée. Żadne z nich nie pamiętało tego przelotnego spotkania; byli
przekonani, że widzą się po raz pierwszy, gdy w styczniu 1993 Lisa pojawiła się z mężem –
scjentologiem i basistą – Dannym Keoughem w domu Bretta-Livingstone’a Stronga. Taśma,
którą przyniosła ze sobą, przekonała Michaela, że ta młoda kobieta rzeczywiście ma pewien
potencjał wokalny. Córka Elvisa nie zrobiła jednak na nim aż takiego wrażenia, aby zechciał
poświęcić czas na współpracę z nią, w każdym razie nie w tamtej chwili. Tymczasem Lisa
zaczęła wydzwaniać do Stronga (podobno bezustannie, jak wspomina artysta), chcąc umówić
się z Michaelem na kolejne spotkanie. Strong zdołał jej załatwić tylko rozmowę
z kierownikiem Nation Records; Michael nie pokazał się na niej.
Ostatecznie Lisa pogodziła się z faktem, że w rmie Michaela niczego nie uda się jej
zdziałać. Tak twierdzi Strong, który tak czy inaczej uparcie grał rolę swata – przynajmniej na
poziomie zawodowym. Artysta pojawił się na ogromnej fecie urodzinowej, którą matka Lisy
Marie, Priscilla Presley, wyprawiła 1 lutego 1993 dla swojej córki w parku rozrywki Six Flags
Magic Mountain, położonym na północ od Los Angeles. Było mnóstwo opakowanych
w kolorowy papier prezentów, w tym album z reprodukcjami dzieł sztuki oraz oprawione
zdjęcie ze spotkania Lisy Marie i Michaela Jacksona w salonie domu Stronga; to on sam
napisał dedykację w albumie, ale nie wyprowadzał Lisy z błędu, kiedy pomyślała, że to
odręczne pismo Michaela, a album i fotogra a to prezenty od niego. Lisa ponownie zaczęła
dążyć do spotkania z Michaelem, ale tym razem oprócz pobudek zawodowych pojawiły się
osobiste, równie silne. W marcu 1993 roku Strong zaproponował, aby Michael towarzyszył
Lisie Marie na oscarowej gali, tak jak Madonnie rok wcześniej. Michael nie zgodził się na tę
propozycję, wyjaśniając, że nie zamierza umawiać się z mężatką. Pod koniec wiosny
1993 roku, gdy Lisa pytała o Michaela, w jej głosie, jak wspomina Brett Strong, brzmiała
„pasja zakochanej kobiety”. Tymczasem Michael – dodaje artysta – „nie był w najmniejszym
stopniu zainteresowany”.
Przed końcem czerwca, niedługo przed rozpoczęciem europejskiej części tournée
Dangerous, Michael – jak twierdzi Lisa – sam zaaranżował spotkanie w cztery oczy.
„Natychmiast zaczął mi tłumaczyć, że wie, co ludzie o nim myślą, i opowiadać, jak jest
naprawdę” – opowiadała w 2003 roku w wywiadzie dla „Rolling Stone”. „Posadził mnie
i powiedział: «Słuchaj, nie jestem gejem» – wyjaśniała w tym samym roku dziennikarce
telewizyjnej Diane Sawyer. – «Wiem, że tak myślisz, wiem o tym» – i zaczął przeklinać,
zupełnie jak, rozumiesz, normalny człowiek. A ja zrobiłam wielkie oczy”. Jak przyznała
w innym wywiadzie, najbardziej uderzyło ją to, że Michael mówił zwyczajnym męskim
głosem i używał słowa fuck.
Lisa Marie nie miała pojęcia, że tłem dla jej budzących się uczuć jest skandal z Jordanem
Chandlerem, który już za chwilę miał wybuchnąć. „Chcę tylko powiedzieć, że [Michael] nie
jest głupi; gdyby był, to nie stałby się tym, kim jest” – powiedziała prawie dziesięć lat później
w wywiadzie dla «Rolling Stone». – Niestety bardzo niewielu ludzi wie, jak jest naprawdę.
On nie pokazuje tego nikomu. A do tego ma coś w rodzaju wizji swojego publicznego
wizerunku: przedstawia siebie jako potulną, zahukaną o arę, chociaż naprawdę jest całkiem
inny. Nieczęsto więc przed kimś z tym się odkrywa. Kiedy bierze kogoś na cel i chce go
zaintrygować, usidlić albo cokolwiek podobnego – umie to zrobić. Dokładnie wie, jak to się
robi”. Myśl o tym, że Michael ukazuje jej swoje prawdziwe oblicze, którego inni nigdy nie
mogą zobaczyć, przyprawiała ją – jak sama opowiadała – o słodkie omdlenie. „Z miejsca
dałam się wciągnąć” – przyznała w rozmowie z Diane Sawyer. – To było tak: «Boże, jaki on
niezrozumiany. Czyli tak naprawdę jest całkiem inny?». Włączyłam się w całą tę akcję pod
tytułem: «Ty kochany biedaku, którego nikt nie rozumie»”.
Te uczucia spotęgowały się we wrześniu 1993 roku po złożeniu pozwu w imieniu Jordana
Chandlera. „Rozlało się całe to szambo – wspominała Lisa Marie w wywiadzie dla «Rolling
Stone» w 2003 roku – a on błyskawicznie zadzwonił do mnie, żeby przedstawić swoją wersję
wydarzeń i dowieść, że to była próba wymuszenia. Uwierzyłam mu, bo był szalenie
przekonujący. Nie wiem… Po prostu z jakiejś przyczyny wierzyłam w każde jego słowo”. Po
tym pierwszym telefonie Michael zaczął dzwonić do Lisy prawie codziennie; potra ł gadać
całymi godzinami, dzieląc się swoim bólem i pytając o rady. „Wierzyłam, że nie zrobił nic
złego, że został niewinnie oskarżony i – owszem – zaczęłam w nim się zakochiwać –
usłyszała od niej Diane Sawyer w 1995 roku. – Chciałam go uratować. Czułam, że mi się
uda”. Wiele lat później Lisa przyznała, iż mogło to mieć coś wspólnego z jej ojcem, wciąż
jednak nie była tego pewna.
W ostatnich miesiącach 1993 i na początku 1994 roku Michael zasypywał Lisę Marie
kwiatami i prezentami, zapewniając, że gdyby nie ona i Liz Taylor, pewnie popełniłby
samobójstwo, aby tylko uciec przed potworną sytuacją. Lisa w tajemnicy powiedziała
o rozwijającym się związku swojej znajomej z dzieciństwa, Myrnie Smith, ale ta była
nieufna, twierdząc, że to wszystko jest jednocześnie podejrzane i śmiechu warte. „Mogę
tylko się domyślać, co nim kierowało – zwierzyła się pisarce Suzanne Finstad – i powiem ci
tylko to, co sobie wtedy pomyślałam: że to sprytny biznesmen, że chce ją zdobyć, bo ona
może wiele dla niego zrobić, ale tak naprawdę wcale nie interesują go kobiety. Ona
tymczasem twierdziła inaczej”.
W styczniu 1994 roku Michael zawarł ugodę z Chandlerami, co jednak nie zmieniło faktu,
że nadal zajmowały się nim dwie wielkie ławy przysięgłych oraz nieustająco dociekliwe
media. Nie wiadomo właściwie dlaczego – czy chciał odmienić swój wizerunek, czy stworzyć
przynajmniej pozory normalnego życia, czy też może jedno i drugie na raz – ale nagle zaczął
mówić otaczającym go ludziom, że marzy o rodzinie i dzieciach. Lisa Marie Presley
wspomina, że w kwietniu 1994 roku, podczas jednej rozmowy telefonicznej, Michael zapytał
ją: „Gdybym poprosił cię o rękę, wyszłabyś za mnie?”. „Wyszłabym” – odpowiedziała.
W tym samym miesiącu, a dokładnie 29 kwietnia, Lisa Marie podała do wiadomości
publicznej, że jest w separacji z Dannym Keoughem. Niewiele ponad dwa tygodnie później,
14 maja 1994, Michael i Lisa Marie złożyli przysięgę małżeńską. Ceremonia odbyła się
w Dominikanie i była trzymana w tajemnicy – nie zaproszono na nią ani rodzin, ani żadnych
znajomych. Oburzona Priscilla Presley publicznie oskarżyła Michaela o to, że wykorzystuje jej
córkę do naprawiania swojego wizerunku: „To takie oczywiste” – powiedziała.
Byli jednak i tacy, który wierzyli, że związek Michaela z Lisą Marie jest prawdziwy.
Jednym z nich mienił się Donald Trump, chociaż przyznawał, że z początku Michael nie był
zbyt przekonujący. Pewnego wieczoru przy kolacji piosenkarz powiedział mu, że ma nową
dziewczynę. „Pogratulowałem mu i zapytałem, kto to taki – wspominał Trump. – [Michael]
bardzo się zmieszał, wbił wzrok w serwetkę leżącą na stole, a potem zasłonił tą serwetką
twarz i powiedział: «Trump, Trump, nie chcę o tym mówić. Strasznie się zawstydziłem»”.
Później miliarder zaprosił parę do swojej posiadłości Mar-a-Lago w Palm Beach na Florydzie.
Zajęli osobne sypialnie, przez co jeszcze trudniej było uwierzyć, że tych dwoje łączy
jakiekolwiek romantyczne uczucie. Pewnego popołudnia Trump przypadkowo zobaczył ich
jednak na spacerze: Lisa Marie miała na sobie skrojoną do gury sukienkę z czarnego
jedwabiu, a Michael – elegancki czarny garnitur, a do tego koszulę w kolorze szkarłatnym
i czarny krawat. Nagle, jak pamięta Trump, piosenkarz klęknął na jedno kolano i ucałował
Lisę Marie w rękę, a ona podniosła go i pocałowali się, patrząc sobie głęboko w oczy. Potem
Michael wyjął z kieszeni nieduże pudełko, a gdy Lisa je otworzyła, znalazła w środku sznur
pereł. „Przez jakiś czas naprawdę świetnie im się układało” – mówił Trump z przekonaniem
kilka lat później.
Jednakże oprócz niego mało kto chciał w to wierzyć. Wśród tych, którzy otwarcie
naśmiewali się, słysząc o romantycznym uczuciu łączącym Michaela i Lisę, był człowiek,
który udzielił im ślubu. „Michael wyglądał jak mały, zagubiony chłopiec – wypowiedział się
sędzia Hugo Francisco Alvarez kilka tygodni po ceremonii. – Przez cały czas patrzył
w podłogę, a kiedy ogłosiłem ich mężem i żoną, ociągał się z pocałowaniem swojej wybranki.
Nie było żadnych łez radości, żadnego szczęścia, żadnego śmiechu. Ceremonia przebiegła
w posępnej atmosferze. To było dziwaczne. Ani razu nie słyszałem, żeby powiedział, że
kocha Lisę Marie”.
Terry Marcos, prezes Kalifornijskiego Fanklubu Elvisa Presleya, zareagował na wiadomość
o ślubie okrzykiem: „O Boże, nie! Naprawdę?”. „Michael Jackson – jak się wyraził – w mojej
opinii nie jest nawet mężczyzną”.
Michael przez długie lata podejmował liczne próby zadowolenia fanów, którzy chcieli, aby
miał prawdziwą dziewczynę, oraz swojej matki, życzącej sobie, żeby znalazł sobie żonę.
Zarówno Brooke Shields, jak i Tatum O’Neal – obie z nich Jackson zawsze nazywał
miłościami swojego życia – przyznały, że nigdy nie zainicjował żadnego kontaktu natury
seksualnej. Tymczasem Lisa Marie informowała o czymś zupełnie innym. Monica Pastelle,
jedna z jej przyjaciółek (za oczywistą zachętą Lisy), powiedziała pewnemu dziennikarzowi,
że nowa żona Michaela Jacksona uważa go za „niesamowicie seksownego” i świetnego
w łóżku, aczkolwiek nie bez skłonności do pewnych perwersji, a konkretnie – do
przebierania się w damskie stroje i odgrywania scenek podczas zbliżenia. Lisa Marie, ubrana
tylko w ręcznik owinięty na biodrach, wystąpiła w teledysku do piosenki Jacksona You Are
Not Alone i przed kamerą całowała go nad wyraz namiętnie. W tym czasie wypowiadała się
w mediach zaledwie kilka razy, ale nazwała kiedyś ich związek „życiem małżeńskim […],
w którym seks jest obecny”.
Wieloletni szef PR-u Michaela Jacksona, Bob Jones, twierdził jednak, że ślub z Lisą „był to
tylko chwyt reklamowy”. Dziesięć lat później, niedługo po tym, jak został zwolniony, Jones
powiedział, że „Michael nie pożądał kobiet, w każdym razie nie w naturalny sposób,
właściwy heteroseksualnym mężczyznom”. Dziwne było jednak to, że Lisa Marie
najwidoczniej autentycznie troszczyła się o Michaela i zależało jej, aby ich małżeństwo było
udane. Tak mówił Jones, który był zachwycony tą młodą kobietą. „Lisa Marie myślała bardzo
praktycznie” – wspominał, lecz mimo to była dla Michaela „wielkim wsparciem, wierzyła
w niego”. Nie przestała nawet wtedy, gdy dla wszystkich stało się jasne, że jej uczucia nie
spotykają się z wzajemnością.
Lisa Marie poczuła się urażona i była zła, kiedy Michael zaczął znikać bez uprzedzenia,
często na całe tygodnie. Jak sama mówiła, oprócz doniesień prasowych nie miała żadnych
informacji o tym, gdzie on się podziewa. Już w grudniu 1994 roku londyńskie brukowce
przekazały, że Michael zamierza wnieść o rozwód, uskarżając się, iż żona „narusza jego
przestrzeń osobistą”. Lisa Marie nie pojawiała się już wtedy prawie wcale w Neverlandzie,
a Michael, kiedy przyjeżdżał do jej rezydencji w Hidden Hills, zamkniętej enklawie dla
bogaczy w San Fernando Valley, zawsze przywoził ze sobą jakieś dzieci. „Biegali razem po
domu i szerzyli totalne spustoszenie – wspomina Bob Jones. – Hulali, ile się dało, a ona nie
mogła powiedzieć nawet słowa”.
Jak twierdzi Jones, Lisę Marie coraz bardziej złościło zachowanie Michaela, który bardzo
się starał ją przekonać, że jego majątek dorównuje wartością jej spuściźnie po Elvisie
Presleyu, i zaimponować (czy też może zaszantażować) swoim związkiem z księżną Dianą,
którego w rzeczywistości wcale nie było. Czuła się także coraz mocniej urażona tym, co jej
mąż opowiadał prasie. W wywiadzie udzielonym we wrześniu 1994 roku londyńskiemu
dziennikowi „Daily Mirror” Michael przedstawił całkowicie wyssaną z palca historię o tym,
jak oświadczył się Lisie. Otóż miało to się wydarzyć u niego, w Neverlandzie, kiedy pili
razem wino w salonie. „Właśnie skończyliśmy oglądać Wszystko o Ewie z Bette Davis –
powiedział. – Oboje uwielbiamy ten lm. Podszedłem do niej, sięgnąłem do kieszeni
i wyjąłem pierścionek z olbrzymim brylantem. «Co ty na to?» – zapytałem. – «Chcesz?».
A ona krzyknęła: «Tak, tak, tak!»”. Lisa Marie otworzyła wreszcie uszy na głosy tych, którzy
twierdzili, że Michael ją po prostu wykorzystuje do swoich celów. Z prawdziwą złością (i nie
bez odrobiny obrzydzenia) przeczytała wywiad swojego męża w „TV Guide”, gdzie Michael
powiedział: „Wiem od Lisy Marie, że Elvis poprawił sobie nos”. To były „pieprzone bzdury”,
oznajmiła w wywiadzie dla „Rolling Stone”: „Moim zdaniem on się w ten sposób
usprawiedliwiał przed samym sobą, bo dziennikarz pytał o jego operacje plastyczne.
Przeczytałam ten wywiad i rzuciłam gazetą o ścianę. Że niby ja mu powiedziałam coś
takiego?”.
Przyjaciele mówią, że ich małżeństwo zaczęło się poważnie psuć niedługo po tym, jak
wspólnie udzielili wywiadu Diane Sawyer z ABC. Było to w czerwcu 1995 roku. Lisa Marie
obejrzała potem cały program i była wstrząśnięta, widząc, że Michael w pewnym momencie
wystawił jej nad głową dwa wyprostowane palce – diabelskie różki. Miesiąc po emisji tego
wywiadu wyjechała ze swoimi dziećmi i ich ojcem, a swoim eksmężem Dannym Keoughem
na dwa tygodnie do hawajskiego kurortu Mauna Lani Bay. Brukowce doniosły, że
zachowywali się tam jak młoda, zakochana para: całowali się i przytulali na plaży.
Dziewczyna pracująca jako kelnerka w jednej z kurortowych restauracji powiedziała
dziennikarzowi: „Jeśli oni są po rozwodzie, to może wszystkie pary powinny się rozstać! Byli
totalnie zakochani”. Po latach Oprah Winfrey usłyszała od Lisy Marie: „Byłam bardzo
rozdarta, ponieważ rozbiłam moją rodzinę. Dla Michaela odeszłam od męża. Trudno mi było
dojść z tym do ładu”.
Pod koniec pierwszego roku małżeństwa córka Elvisa miała już chyba dość tej farsy.
Monica Pastelle, ta sama przyjaciółka, która rozgłosiła, że Lisa Marie uważa Michaela za
Część IV Południe
Pracownicy księgarni Hennessey + Ingalls Bookstore w Santa Monice, specjalizującej się w wydawnictwach z dziedziny sztuki i architektury, znaleźli się wśród pierwszych osób, które jesienią 2008 roku dowiedziały się, że Michael Jackson znów zamieszkał w Los Angeles, przyjęli jednak tę wiadomość bez wielkiego zaskoczenia. Dla pozostałych mieszkańców Miasta Aniołów intelektualna żądza wiedzy była najczęściej na ostatnim miejscu listy zalet gwiazdora, który miał w Neverlandzie bibliotekę liczącą przeszło dziesięć tysięcy pozycji i większość z nich przeczytał. Właściciele księgarń Book Soup na Sunset Boulevard i Dutton’s w Brentwood przez długie lata sprzedawali mu książki całymi kartonami. Michael był cichym, spokojnym klientem, a najwięcej czasu spędzał w dziale z poezją; szczególnym uczuciem darzył wszechstronną lozo ę Ralpha Waldo Emmersona i dziewiętnastowiecznych transcendentalistów. Był znakomicie oczytany w dziełach wielkich psychoanalityków, Sigmunda Freuda i Carla Gustava Junga; regularnie zadziwiał swoich znajomych tym, z jaką biegłością umiał o nich dyskutować. Wielu ludzi w mediach bawiły opisy wsławionej Ostatniej wieczerzy, która wisiała nad łóżkiem Michaela w Neverlandzie; na tym obrazie pośrodku długiego stołu siedział on sam, mając po prawej stronie Alberta Einsteina, a po lewej – Walta Disneya. Dalej widać było takie postaci jak Thomas Edison, Charlie Chaplin, Elvis Presley, John F. Kennedy, Abraham Lincoln oraz Little Richard (jego przebój Tutti Frutti był dla Michaela równie ważny co Taniec młodych łabędzi Czajkowskiego – a należy dodać, że Little Richard sam umiał tańczyć). Mało kto wiedział, iż Michael zna na wylot biogra ę każdego z tych swoich „tytanów inspiracji” i umie opowiadać o nich długo i wyczerpująco. Przez długie dekady fascynował się sylwetkami sławnych ludzi, którzy umarli młodo, a już w połowie lat 80. zaczął wyrażać zdumienie faktem, że powodem przedwczesnej, tragicznej śmierci młodych
gwiazd są „wciąż te same rzeczy” – miał na myśli narkotyki i seks. Jego wielokierunkowe starania o to, aby wciąż się doskonalić, nawet w chwilach największego życiowego zamętu, umiały poruszyć i wprawić w zakłopotanie każdego, kto tylko pojawił się w jego życiu. Wystarczyło, żeby ktoś pochwalił się fachową wiedzą w jakiejkolwiek dziedzinie – i już mógł być pewien, że zostanie zasypany pytaniami. Michael żywo interesował się medycyną i przy pomocy różnych lekarzy, w tym doktora Arnolda Kleina, załatwiał sobie wstęp na obserwacje przeróżnych operacji w szpitalu UCLA. Gdy spotykał się z Marlonem Brando – podobnym do niego pożeraczem wiedzy – spędzali razem mnóstwo czasu, porównując notatki na temat rozmaitych koncepcji naukowych oraz technologii, które akurat studiowali. Deepak Chopra poznał Michaela na tournée Bad, za kulisami koncertu w Bukareszcie, a wspominał to tak: „Kiedy wszedłem do jego garderoby, zobaczyłem człowieka, który po oblężeniu przez tłum fanów na lotnisku i wyczerpującym, trzygodzinnym koncercie popija sobie wodę mineralną i kartkuje tomik poezji sufickiej”. Gregory Peck poznał Michaela dziesięć lat wcześniej; pewnego popołudnia Jackson zadzwonił do niego i zapytał, czy może wstąpić z wizytą. Peck był ogromnie zaskoczony, że piosenkarz zna na pamięć wszystkie dialogi z lmu Zabić drozda i zadaje wnikliwe, przekonujące pytania o zdjęcia i produkcję. Tego dnia połączyła ich przyjaźń, tym bardziej zaskakująca, że, jak się okazało, całkiem trwała i stabilna. Jackson i Peck (który pod koniec lat 50., w trakcie zdjęć do lmu Bravados, zakupił na północy hrabstwa Santa Barbara czynne ranczo do hodowli bydła) często wybierali się razem na konne przejażdżki po terenach Neverlandu i potra li rozmawiać godzinami. Michael był jednym z niewielu ludzi, którym słynny aktor opowiedział o samobójstwie swojego najstarszego syna Jonathana w 1975 roku, a także o tym, że pierwszy Blanket, którego poznał w życiu, był to pies państwa Pecków, noszący takie właśnie imię. Kiedy w grudniu 2002 roku, po zajściu z małym Blanketem Jacksonem na balkonie berlińskiego hotelu Adlon Kempinski Michael stał się pariasem na całym świecie, Gregory Peck i jego żona Veronique napisali „list otwarty na rzecz poparcia”, który został opublikowany na stronie internetowej Michaela. W czerwcu 2003 roku Gregory Peck zmarł we śnie. Miał osiemdziesiąt siedem lat. Michael Jackson wywołał niewielki skandal, spóźniając się dwadzieścia minut na mszę pogrzebową w katedrze Matki Bożej Anielskiej w Los Angeles (a do tego przychodząc do kościoła w jasnoczerwonej kurtce). Większość tych, którzy wytykali mu, że próbuje przyćmić najbardziej ukochanego ze wszystkich gwiazdorów Hollywood, nie wiedziała jednak, że już dzień po śmierci „Grega” zjawił się w domu Pecków w Bel Air, aby pomóc wdowie przygotować uroczystość wspomnieniową. Veronique Peck, pomimo skończonych siedemdziesięciu lat, wciąż olśniewała elegancją; to ona szła pod rękę z Michaelem, gdy 29 października 2008 gwiazdor pokazał się publicznie na dowód, że powrócił do Los Angeles. Okazją była impreza na Halloween, którą urządziła Natalie Maines, pierwsza wokalistka Dixie Chicks, razem z mężem, aktorem Adrianem Pasdarem. Gdy gwiazdor stanął w drzwiach, wynajęty na przyjęcie DJ pomyślał, że ktoś się przebrał za Michaela Jacksona, i puścił Thrillera. Kilka osób podeszło, aby pogratulować mu absolutnie najlepszego kostiumu króla popu, jaki widziały w życiu – i każda z nich milkła w pół słowa, rozpoznając Michaela we własnej osobie. Natalie Maines powiedziała później
Howardowi Sternowi, awanturniczemu prezenterowi radiowemu, że najstarszy syn Jacksona był chyba „najbardziej zrównoważonym” i „pewnym siebie” dzieckiem, jakie miała okazję poznać. Mniej pochlebnie wyrażała się o jego ojcu, który nie tylko nie przedstawił się po przybyciu do jej domu, lecz do tego nie powstrzymał swoich ochroniarzy, którzy zabronili jej podejść i przywitać się z gościem. „Wydaje mi się, że on chyba zatrzymał się w czasie i wciąż jest dzieckiem – powiedziała Sternowi. – Tak poczułam: jakby to było dziecko. Ma wielu opiekunów”. Na imprezę u Natalie Maines Michael nie założył swojej maski, ale trzy tygodnie wcześniej miał ją na twarzy, kiedy sfotografowano go, jak wychodził ze sklepu z komiksami przy Melrose Avenue. Zjawił się tam z dziećmi przebranymi w kostiumy na Halloween. Zdjęcie ukazało się w londyńskim dzienniku „Daily Mail” (który z niesłabnącą uwagą śledził, gdzie i kiedy widziano Wacko Jacko) wraz z artykułem podającym, że piosenkarz wyglądał „jeszcze bardziej przerażająco niż zwykle: maska chirurgiczna, olbrzymie okulary przeciwsłoneczne i bluza z kapturem”. Tohme był wściekły. „Powiedziałem mu tak: «Michael, koniec z tą maską. Proszę cię, nie pokazuj się w niej. Pamiętaj, kim jesteś»”. Świeżo upieczony menedżer w krótkim czasie musiał się jednak nauczyć, że opieka nad kimś takim jak Michael Jackson – w masce czy też bez maski – oznacza konieczność nieustannego odpierania lawiny fałszywych doniesień, grożących skandalem oskarżeń oraz mściwych pogłosek. Felietonista Norm Clarke z Las Vegas napisał właśnie w tych dniach, że Jackson odrzucił propozycję wystąpienia na otwarciu Encore Tower, nowego hotelu Steve’a Wynna, wybudowanego kosztem dwóch miliardów i dwustu milionów dolarów. „A wszyscy myśleli, że to dlatego, iż Michael jest chory albo naćpany” – wspomina Tohme. Pogłoski o poważnej chorobie gwiazdora zaczęły krążyć po tym, jak angielski brukowiec „The Sun” wydrukował artykuł Iana Halperina, który twierdził, jakoby „wiedział ze swoich źródeł”, że Jackson na skutek pogarszającego się zdrowia stracił prawie całkowicie wzrok w jednym oku i wymaga przeszczepu płuca, chociaż może się okazać, że jest „zbyt słaby, aby przejść taką operację”. Ta historyjka była od początku do końca wyssana z palca, a mimo to chwyciła, i to tak dobrze, że Tohme musiał zgodzić się na wywiad w „New York Daily News”, aby oświadczyć, iż te wiadomości są „całkowicie zmyślone”. Zaledwie kilka miesięcy wcześniej „Wall Street Journal” podał, że Jackson „zaszył się” w „małym osiedlu w Nevadzie”, w miejscowości o nazwie Pahrump, która powstała na samym skraju pustyni Mojave po ogólnokrajowym spisie ludności i była najbardziej znana z tanich burdeli. „Michael nigdy w życiu nie widział tego miejsca na oczy – skomentował te doniesienia Tohme, nie posiadając się ze zdumienia. – I pomyśleć, że napisali o tym w «Wall Street Journal»…”. Artykuł o Pahrump pojawił się w tym samym czasie, co wywiad z Jackiem Wishną, który postanowił grać wyjątkowo niewdzięczną rolę odtrąconego zalotnika i oznajmił dziennikarzowi „National Enquirer”, że wszystko, co mówi się o serii comebackowych koncertów Michaela Jacksona w hotelach Toma Barracka, to nic więcej jak tylko pobożne życzenia. „Niestety Michael nie potra dotrzymywać obietnic, ponieważ brak mu siły woli, aby chociaż stawić się na umówione spotkanie, więc nie ma nawet co mówić o występach na światowym poziomie – przekonywał Wishna na łamach «Enquirera». – Może pomachać gościom albo zatańczyć na dachu limuzyny, ale regularne występy przez dłuższy czas?
Obawiam się, że ten sen nigdy się nie ziści”. Jedynym pozytywnym skutkiem tych stale napływających z Nevady wiadomości – jak mówił Tohme – było to, że Michael coraz bardziej cieszył się z powrotu do południowej Kalifornii. W połowie listopada impresario usłyszał, że gwiazdor chce rozejrzeć się za domem w Bel Air. Tohme był zachwycony, dopóki nie okazało się, że pierwszym „domem”, który podziałał na wyobraźnię jego klienta, była najdroższa nieruchomość w całym Los Angeles, zbytkowna rezydencja mieszcząca się pod najbardziej elitarnym adresem w Bel Air, na Nimes Road, a wybudowana niedawno przez byłego właściciela hoteli Ritz-Carlton, Mohameda Hadida. Le Belvedere, bo tak Hadid nazwał swoją posiadłość, był to pałac o powierzchni blisko czterech i pół tysiąca metrów kwadratowych, gdzie z okien widać było dwieście osiemdziesiąt stopni otwartej przestrzeni. Otaczał go mur wysoki na jedenaście metrów i długi na ponad trzysta, wzniesiony z kamieni sprowadzonych z Jerozolimy. Pałac stał na malowniczej hektarowej działce, bogato obsadzonej pokazowymi roślinami. Otaczały one „jezioro łabędzie” oraz basen tak długi, że jego koniec nikł w perspektywie. Tłem dla tych wspaniałości były olśniewające widoki. Z licznych elementów wyposażenia domu Michaelowi najbardziej przypadło do gustu prywatne kino z miejscami dla sześćdziesięciu osób, urządzone niczym widownia opery. Hadid właśnie wystawił swoją rezydencję na rynku nieruchomości; była do kupienia za osiemdziesiąt pięć milionów dolarów. Michael usiłował przekonać zarówno jej właściciela, jak i swojego menedżera, że stać go na taki wydatek. „Mówiłem mu: «Michael, to za dużo, ona nie jest warta aż tyle»” – wspomina Tohme. Zwrócił się do Hadida z zapytaniem, czy jego klient mógłby wynająć Le Belvedere; ten odmówił, lecz zaprosił Jacksona wraz z dziećmi, aby spędzili w jego domu jedną noc – aby „poczuć klimat miejsca”. Umówili się, że Hadid i jego syn rankiem w dniu Święta Dziękczynienia opuszczą rezydencję i udadzą się do Santa Barbary, gdzie spędzą noc. Tohme i jego żona przygotowali tradycyjne potrawy i przywieźli je, razem ze swoimi dziećmi, Michaelem i jego trójką do Le Belvedere, aby zjeść tam świąteczny obiad. „Zostaliśmy do późna, a potem wróciliśmy do domu, zostawiając Michaela z dziećmi na miejscu – wspomina Tohme. – Następnego dnia zawiozłem ich z powrotem do hotelu Bel-Air. Po drodze Michael powiedział mi, że nie chce już domu Hadida. Podobno usłyszał tam jakiś zły głos. To był człowiek ogromnie uduchowiony, co miało wpływ na jego decyzje”. W ciągu kolejnych kilku dni Tohme przekonał Michaela, że najlepiej będzie wynająć dom, przynajmniej do czasu powrotu z Londynu po koncertach w O2. Przy pomocy agentki nieruchomości Joyce Essex wyszukał posiadłość przy Carolwood Drive w Holmby Hills – okolicy, która razem z Beverly Hills i Bel Air tworzy legendarny Platynowy Trójkąt. Stoi tam dwupiętrowa rezydencja o powierzchni ponad tysiąca pięciuset metrów kwadratowych, zbudowana w stylu francuskiego dworku. Jej właścicielem jest Hubert Guez, starszy wspólnik Christiana Audigiera w sieci sklepów Ed Hardy. Zaprojektował ją Richard Landry, czołowy architekt superbogaczy z Los Angeles, mając do zagospodarowania półhektarową działkę ogrodzoną murem, gdzie – oprócz rezydencji – zmieścił się basen ze wspaniałym tarasem z łupkowych płyt. Dom miał siedem sypialni, trzynaście łazienek, dwanaście kominków, doskonale wyposażoną kuchnię, piwniczkę z winami, kino oraz pokoje dla całej rodziny, a także olbrzymie, biegnące łukiem schody i wykończoną drewnem bibliotekę, w której Michael zakochał się od pierwszego wejrzenia. Był też zadowolony, dowiedziawszy się, że
rezydencja ta należała kiedyś do Seana Connery’ego – sir Seana Connery’ego. Przed zdjęciem z rynku wyceniono ją na trzydzieści osiem milionów dolarów. Ma się rozumieć, znalazło się sporo takich, którzy kręcili nosem, gdy Tohme Tohme podał do publicznej wiadomości, że Michael Jackson wprowadził się do dworku przy Carolwood Drive „dla oszczędności”, bo miesięczny koszt wynajmu rezydencji wynosił sto tysięcy dolarów. To jednak i tak było mniej niż mieszkanie w hotelu Bel-Air. Tak czy inaczej, pieniądze wyłożył koncern AEG – Michael zaś swoim zwyczajem zapomniał o tym, że ten wydatek został odliczony od jego przyszłych zarobków. Prawdę mówiąc, jego nowy dom był dość skromny jak na tę okolicę, w porównaniu na przykład z Playboy Mansion Hugh Hefnera albo z gigantycznym pałacem, który producent telewizyjny Aaron Spelling postawił na miejscu wyburzonego, starego i uroczego domu Binga Crosby’ego na South Mapleton Drive; pałac ten miał sto dwadzieścia trzy pokoje i prawie pięć tysięcy trzysta metrów kwadratowych powierzchni. Ludzie, którzy znali Michaela, zastanawiali się głównie nad tym, czy wybór rezydencji w Holmby Hills rzeczywiście oznacza zerwanie z przeszłością, czy też może powrót do niej. Ta okolica musiała budzić w nim wiele wspomnień. Niedaleko, za wzgórzem, po drugiej stronie Beverly Glen Drive, znajdowały się rezydencje Gregory’ego Pecka i Berry’ego Gordy’ego. Dom, w którym wychowała się była żona Jacksona, Lisa Marie Presley, stał tuż za rogiem, przy Monovale Drive. Do posiadłości przy Hayvenhurst Drive, gdzie Michael spędził więcej lat niż w Neverlandzie, można było dojechać w dziesięć minut, o ile nie było akurat korków. A jeszcze bliżej dworku Huberta Gueza znajdowało się skrzyżowanie Wilshire i Lindley, gdzie w maju 1992 roku zepsuł się Michaelowi jego jeep. To miejsce, bardziej niż jakiekolwiek inne na ziemi, było w jego oczach pełne mroku i złych wspomnień. Tak oto Michael Jackson powrócił tam, gdzie zaczął się jego koniec. *** To musiał być powalający widok: trzydziestotrzyletni Michael Jackson w czarnym turbanie, z twarzą ukrytą za woalką i ciemnymi okularami, stoi w blasku popołudniowego słońca na prawym pasie Wilshire Boulevard, kopiąc opony swojego unieruchomionego jeepa. A z całą pewnością opis tej sceny zabrzmiał dziwnie w uszach człowieka nazwiskiem Mel Green, do którego zadzwoniła żona, chcąc opowiedzieć, że w morzu aut widziała przed chwilą bardzo niezwykłego rozbitka. Green, wyczuwając niepowtarzalną okazję, pospieszył na ratunek, po czym zadzwonił do swojego szefa, Dave’a Schwartza z wypożyczalni używanych samochodów Rent-A-Wreck, usytuowanej mniej więcej półtora kilometra od tamtego miejsca w West Los Angeles. Poinformował go, że za kilka minut pojawi się w pracy i przywiezie ze sobą niezwykle wyjątkowego gościa. „Jesteś pewien, że to nie jest żaden sobowtór?” – zapytał szef. Green był absolutnie przekonany, tak więc Schwartz zadzwonił do swojej żony June i polecił jej przywieźć do wypożyczalni ich sześcioletnią córeczkę Lily i pasierba, dwunastoletniego syna June z poprzedniego małżeństwa. Chłopiec nazywał się Jordan Chandler. Jordie był ślicznym dzieckiem (ten fakt obrócono później przeciwko Jacksonowi) o skórze koloru karmelowego, ciemnych oczach, nieskazitelnie białych zębach i doskonale harmonijnych rysach twarzy. Jego matka, June Chandler Schwartz, z domu Wong, była Euroazjatką obdarzoną egzotyczną urodą, którą zawdzięczała domieszce afrykańskiej krwi:
miała pełne wargi i lśniące czarne włosy. Po przybyciu do Rent-A-Wreck powiedziała Michaelowi, że Jordie jest jego wielkim fanem, a w 1984 roku, po wypadku z ogniem na planie reklamówki Pepsi, wysłał mu własnoręczny rysunek; potem wręczyła mu wizytówkę, na której dopisała domowy numer rodziny. Nie minęło kilka tygodni, a Michael zaczął dzwonić do Jordiego, podobnie jak przez lata dzwonił do wielu innych chłopców. Zostali przyjaciółmi przez telefon. Zgodnie z tym, co mówiła June, Jackson zaprosił jej syna do swojej „kryjówki”, czyli mieszkania w Westwood, ale ona nie mogła go tam zabrać. Niedługo potem Michael wyjechał na trzymiesięczne tournée promocyjne (towarzyszyli mu dwaj inni chłopcy: jedenastoletni Australijczyk nazwiskiem Brett Barnes i bawarski książę Albert II von Thurn und Taxis, dziewięciolatek), ale nawet wtedy umiał znaleźć czas, aby regularnie dzwonić do Jordana Chandlera. Jordie opowiadał, że piosenkarz opisywał mu przez telefon cuda Neverlandu, nazywając swój dom „miejscem, gdzie chłopcy mają własne prawa”, i obiecując, że wkrótce go tam zaprosi. Dotrzymał obietnicy po powrocie z tournée, a Jordie, jego mama June oraz przyrodnia siostra Lily na przełomie lat 1992–1993 bywali w Neverlandzie częstymi gośćmi. Za pierwszym razem czekała ich niezwykła atrakcja: zakupy w specjalnie otwartym po godzinach sklepie z zabawkami Toys„R”Us, skąd każde z dzieci wywiozło w koszyku towar za ponad dziesięć tysięcy dolarów. Następnego dnia wieczorem, jak mówi Jordie, Michael zabrał go na wspólną przejażdżkę swoim diabelskim młynem w wesołym miasteczku na terenie Neverlandu. Gdy gondola, w której siedzieli, znalazła się na samym szczycie, koło przestało się obracać. – Czy wiesz, ile czasu spędzam tutaj samotnie? – zagadnął Michael, wskazując rozległe morze świateł rozciągające się u ich stóp. – Mam tak wiele, a nie mam nic. – Teraz masz nas – odparł Jordie, obejmując go ramieniem. – Moją nową rodzinkę – powiedział Michael i, zgodnie z relacją chłopca, uśmiechnął się do niego. W następny weekend piosenkarz znów zaprosił Jordiego, Lily oraz ich mamę June do Neverland Ranch; osobiście przyjechał po nich limuzyną do Los Angeles i zawiózł do siebie. Jordie opowiadał, że kiedy wsiadł do środka, zobaczył Bretta Barnesa siedzącego na kolanach Michaela; on i jego mama zapamiętali, że gwiazdor przez całą drogę rozmawiał głównie z młodym Australijczykiem, a po przybyciu na miejsce polecił personelowi rezydencji zabrać rzeczy Barnesa do pokoju, który chłopiec dostał wyłącznie dla siebie. Jordie został ulokowany w pokoju gościnnym razem z mamą i przyrodnią siostrą. Kiedy jednak Michael zaprosił całą trójkę na wycieczkę do Las Vegas, wszystko się zmieniło. Jak opowiadali: wieczorem Chandler obejrzał razem z Michaelem Egzorcystę i tak się wystraszył, że wolał spać tej nocy w łóżku Michaela. Jak zeznał później pod przysięgą, nie doszło wtedy do „żadnego zycznego kontaktu”, ale gdy jego mama odkryła, że nie kładł się do własnego łóżka, zaniepokoiła się i zaczęła go wypytywać, a potem ostrzegła: „Nigdy więcej tego nie rób”. Jordie powiedział Michaelowi, co usłyszał od mamy. June mówiła potem, że Jackson przyszedł do niej z pretensją wymalowaną na twarzy. „Jak mogłaś pomyśleć, że byłbym w stanie zrobić krzywdę Jordiemu?” – zapytał i zaczął wyjaśniać (jak twierdziła potem June), że według jego teorii dzieci są pod względem seksualnym całkowicie niewinne i to dopiero
dorośli „uwarunkowują” je tak, że pojawiają się u nich lubieżne myśli. Michael powiedział, że chce, by Jordie pozostał „czysty”, wolny od zepsucia dorosłego świata, które jest obliczone na to, aby doprowadzić go do zguby. Następnego dnia sprezentował June bransoletkę wysadzaną rubinami i brylantami, kupioną u Cartiera za dwanaście tysięcy dolarów. Jak później wspominała, miał przy tym podobno powiedzieć: „To nic takiego. Po prostu was kocham”. Odtąd Jordie i Michael sypiali już zawsze w jednym łóżku, za każdym razem, gdy nocowali w tym samym miejscu. Michael – jak June zapewniała swojego męża i znajomych – sam był niewinny jak małe dziecko: „Naprawdę nie sądzę, żeby temu człowiekowi postała w głowie choćby jedna podstępna myśl”. Jej były mąż, Evan Chandler, ojciec Jordiego, nie krył swoich wątpliwości, ale wydawało się, że i jego szybko przekonała ujmująca osobowość Michaela, jak również niezwykle hojny gest gwiazdora. Evan Chandler był jednak człowiekiem o bardzo złożonych pobudkach. Przyszedł na świat w 1944 roku na nowojorskim Bronksie jako Evan Robert Charmatz i wykształcił się, wzorem ojca i braci, na dentystę, choć nie przepadał za tym zawodem. W 1973 roku otworzył gabinet w West Palm Beach na Florydzie. Po kilku latach zmienił nazwisko na Chandler (uznając, że Charmatz „brzmi zbyt po żydowsku”), ożenił się z June Wong, którą zawsze przedstawiał jako byłą modelkę, i przeprowadził się do Los Angeles, wiedziony nadzieją zrobienia kariery jako scenarzysta. Czekając na okazję do spełnienia tych ambicji, zarabiał na utrzymanie swojej rodziny, pracując w Crenshaw Family Dental Center, przychodni dentystycznej dla mniej zamożnych, mieszczącej się na obrzeżach South Central Los Angeles. W grudniu 1978 roku stanął przed Kalifornijską Komisją Stomatologiczną po tym, jak założył pacjentowi szesnaście plomb podczas jednej wizyty. Po zbadaniu sprawy komisja orzekła, że Chandler jest winien „rażącej ignorancji i/lub niekompetencji” i odebrała mu prawo do wykonywania zawodu. Chandler odwołał się, uzyskując zamianę tej kary na dziewięćdziesiąt dni zawieszenia plus trzydzieści miesięcy nadzoru. Kwestię zawieszenia rozwiązał, przeprowadzając się z powrotem do Nowego Jorku. Tam napisał scenariusz, ale nikt nie chciał go kupić. W 1980 roku urodził się Jordie, a rodzina wróciła do Los Angeles, gdzie Evan znów zaczął pracować jako dentysta w różnych miejscach, ale wciąż narzekał, że w każdej kolejnej pracy jest dla niego coraz gorzej. Następne lata przyniosły kryzys w jego małżeństwie – jak twierdziła June, zawinił tu agresywny charakter, nad którym Chandler nie umiał panować. Rozwiedli się w 1985 roku; sąd przyznał June pełne prawo do opieki nad synem oraz alimenty w wysokości pięciuset dolarów miesięcznie. W 1990 roku rodzice dziesięcioletniego Jordana mieli już nowych partnerów: June wyszła za Dave’a Schwartza i urodziła mu córeczkę Lily, a Evan poślubił kobietę imieniem Nathalie, z którą miał dwóch synów. Dorobił się już własnego, dobrze prosperującego gabinetu w Beverly Hills, ale w 1991 roku czekało go kolejne oskarżenie o nierzetelność i niekompetencję. Modelka, która zgłosiła się do niego na zabieg, wyszła z zębami w gorszym stanie i oskarżyła go o zaniedbanie obowiązków zawodowych. Chandler bronił się, twierdząc, że pacjentka podpisała zgodę na zabieg, akceptując wszelkie ryzyko z nim związane, ale gdy został wezwany do sądu, nie mógł przedstawić podobnego dokumentu; powiedział sędziemu, że został on skradziony z bagażnika jego jaguara. Ostatecznie sprawa zakończyła się
pozasądową ugodą. W roku 1993, mniej więcej w tym samym czasie, kiedy jego syn Jordie poznał Michaela Jacksona, Evan Chandler nareszcie doczekał się hollywoodzkiego sukcesu: jeden z jego scenariuszy spodobał się Melowi Brooksowi, który przerobił go i nakręcił według niego lm Robin Hood. Faceci w rajtuzach. Nie poszła za tym jednak dochodowa kariera scenarzysty, Chandler zaś wkrótce zaczął mieć trudności ze spłatą alimentów, a jego dług wobec byłej żony sięgnął w końcu siedemdziesięciu tysięcy dolarów plus odsetki. Według słów June ojciec Jordana był w dużej mierze nieobecny w życiu swojego syna i rzadko się z nim widywał, dopóki nie pojawił się Michael Jackson. Zaprzeczył temu Raymond, brat Evana, który zapewniał, że starał się on być dobrym ojcem; powiedział też, że zanim zjawił się Jackson, „wszyscy się lubili, a dzieci bawiły się razem pomimo rozwodów”. Wersje wydarzeń, które opisują to, co się stało, kiedy Evan i Michael się poznali, są ze sobą wzajemnie sprzeczne. Wersja Michaela – a w zasadzie wersja napisana przez jego adwokatów – jest utrzymana w kategorycznie autorytatywnym tonie i pojawiła się w magazynie „GQ” w artykule napisanym przez dziennikarkę Mary A. Fischer w bliskiej współpracy z Anthonym Pellicanem, prywatnym detektywem zatrudnionym przez Berta Fieldsa, adwokata Jacksona, do zbadania początków znajomości piosenkarza z rodziną Chandlerów. Raymond, brat Evana (który także zmienił nazwisko z Charmatz na Chandler), powiedział, że Fischer jest „naiwna”, a Pellicana nazwał „bandytą”. Twierdził, że zmówili się, aby dokumentnie „zamącić obraz” postępowania Evana, jak również Michaela. June Wong Chandler Schwartz, składając zeznania na policji i przed sądem, przedstawiła własną wersję wydarzeń, sprzeczną w licznych szczegółach z relacjami zarówno Evana Chandlera, jak i Michaela Jacksona. To, co miał do powiedzenia Jordie Chandler, zostało ostatecznie przedstawione w wywiadach z psychiatrami i przesłuchaniach przeprowadzonych przez policjantów. Pewne jest, że na początku znajomości Michaela i Jordiego Evan Chandler zapraszał ich obu do swojego domu w Brentwood. „Spotykali się, rozmawiali o lmach, o wspólnym pisaniu scenariuszy i piosenek – mówił Ray Chandler. – Evan chętnie przyznawał, że uległ urokowi Michaela. Uważał go za bardzo inteligentnego człowieka, bardzo oczytanego i wyrobionego. Lubił go, cieszył się znajomością z nim i szczerze wierzył, że razem stworzą wielkie rzeczy i na zawsze pozostaną przyjaciółmi”. W relacji Fischer i Pellicana czytamy, że Evan podrzucał Michaelowi pomysły fabularne i sugerował, aby w ramach rewanżu piosenkarz dobudował nowy segment do jego domu, aby wszyscy mogli mieć własny kąt. Kiedy okazało się to niemożliwe ze względu na przepisy budowlane, Chandler zaproponował, aby Jackson po prostu zbudował mu nowy, większy dom. Pellicano powiedział Fischer, że Michael puścił ten pomysł mimo uszu, Ray Chandler twierdził jednak, iż to właśnie Jackson wystąpił z propozycją powiększenia domu Evana albo zbudowania nowego, żeby mogli mieszkać wszyscy razem. Na pewno wiadomo tyle, że w czerwcu 1993 roku Michael zabrał Jordiego i June do Monaco na galę World Music Awards. Zdjęcia pięknej kobiety i ślicznego chłopca siedzących obok Jacksona na widowni obiegły cały świat; mówiło się, że June może być nową partnerką Michaela, a Jordie jego przyszłym pasierbem. Nowa przysposobiona rodzina Michaela Jacksona, wołał nagłówek w „National Enquirer”. „Evan zrobił się zazdrosny i poczuł się
odsunięty” – powiedział Fischer były adwokat June, Michael Freeman. Evan zaprosił Michaela na pięć dni do siebie i pozwolił mu spać w jednym pokoju z Jordiem i jego pięcioletnim przyrodnim bratem o imieniu Nikki. To właśnie podczas tej wizyty, jak twierdził później, zaczął podejrzewać piosenkarza o niedozwolone czyny lubieżne. Przyznał, że nigdy nie widział ani Michaela, ani Jordiego rozebranych, ale pewnego dnia wszedł do pokoju i zobaczył, że leżą na łóżku wtuleni w siebie, a Jackson trzyma dłoń w pobliżu krocza chłopca. Zadzwonił do brata, żeby powiedzieć mu, co widział, a przy okazji poinformował Raya, że June przyjęła zaproszenie Michaela i zamierza pojechać z Jordiem na trasę Dangerous. Pod koniec czerwca 1993 roku Evan Chandler coraz głośniej i gwałtowniej dawał znać o swoich „niepokojach”. Twierdzi, że ostatecznie zapytał Michaela wprost: „Uprawiasz seks z Jordiem, prawda? Bądź, kurwa, mężczyzną i przyznaj się”. Był podobno pod wrażeniem, bo Jackson zachował całkowity spokój i odpowiedział bez cienia zdenerwowania: „To absurd. Do niczego takiego nie doszło”. Po tej wymianie zdań piosenkarz natychmiast zerwał kontakt z Chandlerem. W pierwszych dniach lipca stało się jasne, że Evan zamierza walczyć z June o opiekę nad Jordiem. Zadzwonił do Dave’a Schwartza, aby omówić sytuację. Nowy mąż jego byłej żony nagrał tę rozmowę. Jej jedyny opublikowany zapis znalazł się za pośrednictwem Anthony’ego Pellicana w artykule Mary A. Fischer i przedstawia Chandlera w bardzo niekorzystnym świetle. Według Pellicana i Fischer ojciec Jordiego miał zacząć od wyrażenia pozornie szczerego niepokoju o syna i zajadłego gniewu na Jacksona oraz June; chociaż rozmawiał z jej aktualnym mężem, nie wahał się powiedzieć, że jest „zimna i bez serca”. Poskarżył się, że próbował porozmawiać z June o swoich zmartwieniach, ale ona podobno ucięła jego tłumaczenia krótkim „Spierdalaj!”. Ton jego wypowiedzi zmienił się jednak, gdy pojawił się temat zerwanego kontaktu z Michaelem Jacksonem; Chandler zaczął się wręcz żalić Schwartzowi. „Umiałem się z nim dobrze porozumieć – mówił. – Byliśmy przyjaciółmi. Lubiłem go, szanowałem i w ogóle – a wszystko tylko za to, jaki jest. Nie miał żadnego powodu, żeby przestać do mnie dzwonić. Któregoś dnia po prostu usiedliśmy sobie razem, a ja wyjaśniłem mu dokładnie, czego się spodziewam po naszej znajomości”. Chandler wyjawił też Schwartzowi, że został „poinstruowany”, o czym może rozmawiać z Jacksonem, a o czym ma nie wspominać – i dlatego właśnie nigdy nie poruszał tematu pieniędzy. Schwartz zapytał, czym Michael tak go zaniepokoił. „Rozbił naszą rodzinę – odparł Chandler. – Jordie dał się skusić jego władzy i pieniądzom”. Potem, kiedy obaj zgodnie stwierdzili, że nie wywiązali się z ojcowskich obowiązków względem chłopca, Chandler nagle zwierzył się Schwartzowi, że szykuje się do rozprawy z Jacksonem. „Wszystko już gotowe – powiedział. – Mam ludzi, którzy są w pewnych miejscach i czekają tylko na telefon ode mnie. Zapłaciłem im za to. Wszystko idzie zgodnie z planem, który wymyśliłem wspólnie z innymi. Wystarczy, że zadzwonię, i ten facet zniszczy każdego, kto mu się nawinie: jest podstępny, okrutny i nie gra czysto”. Ray Chandler twierdził, że Pellicano, rękami Fischer, przemontował zapis tej rozmowy, aby stworzyć nieprawdziwe wrażenie, że Evan mówi o „wygranej” w sensie olbrzymiej sumy pieniędzy, którą zamierzał zgarnąć. Każdy, kto wysłucha uważnie całego nagrania, jak
przekonywał Ray, zgodzi się, że Evan miał na myśli wygraną w procesie o opiekę nad synem, a nie pieniądze od Michaela Jacksona. Powodem, który nie pozwolił większości zainteresowanych uwierzyć w wyjaśnienia Raya Chandlera, był fakt, że człowiekiem, który „instruował” Evana, o czym ma rozmawiać z Jacksonem, a o czym nie, okazał się Barry K. Rothman, adwokat z Century City, przedstawiony Schwartzowi przez telefon jako „najgorszy sukinsyn, jakiego udało się znaleźć”. Wielu mieszkańców Los Angeles powiedziałoby, że jest to raczej zbyt pochlebna opinia. Rothman był kiedyś adwokatem muzyków i negocjował kontrakty między innymi dla Rolling Stonesów, Little Richarda i The Who. Ściany jego gabinetu obwieszone były złotymi i platynowymi płytami. W czasach, o których mówimy, prowadził ogólną praktykę prawniczą; przez lata pracy – jak powiedziała raz jego była żona swojemu własnemu adwokatowi – narobił sobie podobno tylu wrogów, że aż dziw, iż ktoś go jeszcze nie zabił. Był jednak sprytny i potra ł na wiele sposobów zabezpieczać się przed tymi, którzy nim pogardzali, oraz tymi, którzy domagali się od niego należności. Tych drugich było więcej, a znaczną część tej grupy stanowili dawni pracownicy, grono niezwykle liczne, gdyż Rothman zatrudniał i zwalniał personel biurowy w oszałamiającym tempie, znany też był z obelżywego traktowania pracownic i zalegania z wypłatami dla nich. Miał w zwyczaju przyjmować recepcjonistki z agencji pracy tymczasowej, a po kilku tygodniach wypędzał je z kancelarii, wyzywając od kretynek; uciekały ze łzami w oczach. Geraldine Hughes, która tego lata pełniła obowiązki jego sekretarki, powiedziała, że „w życiu jest demonem z piekła rodem”. Pewien detektyw biorący udział w jednym z wielu procesów przeciwko Rothmanowi nazwał go „profesjonalnym nierobem”. Była żona, kiedy przestał płacić alimenty, zagroziła, że zajmie jego aktywa. Po roku zalegania z płatnością jej adwokat próbował uzyskać nakaz objęcia domu Rothmana w Sherman Oaks prawem retencji, okazało się jednak, że akt własności został przeniesiony na podstawioną panamską spółkę o nazwie Tinoa Operations. Rothman twierdził, że miał w domowym sej e dwieście tysięcy dolarów należących do Tinoa, które padły o arą złodzieja, skutkiem czego musiał przekazać rmie akt własności swojego domu, aby zrekompensować tę stratę. Dopiero gdy odholowano mu z garażu największy skarb, rolls-royce’a corniche’a (z napisem „BKR 1” na tablicy rejestracyjnej), Rothman zapłacił wreszcie żonie to, co był jej winien. Dokumentacja innych spraw prowadzonych przed sądem okręgowym w Los Angeles pokazuje, że Rothman działał ukryty za złożoną siatką zagranicznych kont bankowych i podstawionych spółek (w tym Tinoa Operations). Kilka z nich miało ten sam adres przy Cahuenga Boulevard w Hollywood; mieściła się tam chińska restauracja. Rothmanowi wytoczono dwadzieścia procesów, złożono liczne skargi do stanowej komisji pracy, a do tego wszczęto co najmniej trzy postępowania dyscyplinarne w izbie adwokackiej stanu Kalifornia – a mimo to za każdym razem udawało mu się uniknąć poważnych konsekwencji. Rok przed tym, gdy zgłosił się do niego Evan Chandler, izba adwokacka zawiesiła go w prawie wykonywania zawodu na rok za jawne lekceważenie zasad mówiących o sprzeczności interesów. Rothmanowi udało się jednak uzyskać zamianę zawieszenia na nadzór sądowy – po czym jego kancelaria błyskawicznie złożyła wniosek o ogłoszenie niewypłacalności. Kiedy wierzyciele zaczęli się domagać wyjaśnienia, jakim sposobem
człowiek, który jeździ rolls-royce’em, może utrzymywać, że nie posiada żadnego majątku, Rothman przedstawił stosowne dokumenty, wykazując, iż tytuł własności samochodu został przeniesiony na filię Tinoa Operations. A zatem – jak wyjaśnił Pellicano autorce artykułu, Mary A. Fischer – Evan Chandler natychmiast dostrzegł w Rothmanie wymarzonego wspólnika do realizacji planu pogrążenia Michaela Jacksona. Fakty wyglądały zupełnie inaczej – ripostował Ray Chandler: otóż Rothman był pacjentem jego brata i sam zaoferował się, że mu pomoże – i to za darmo – kiedy tylko usłyszał, jak Evan niepokoi się tym, że June chce zabrać Jordiego na światowe tournée z Michaelem Jacksonem. Kiedy jednak Evan wspomniał Rothmana podczas nagrywanej rozmowy z Davem Schwartzem, powiedział tylko tyle: „On chce to jak najszybciej podać do publicznej wiadomości, jak najbardziej to nagłośnić i upokorzyć tym tylu ludzi, ilu tylko się da. Jest wredny, jest podły, a do tego bardzo inteligentny i spragniony rozgłosu”. Ton tej wypowiedzi zdawał się wskazywać, że Chandler jeszcze nie podjął decyzji, czy rzucić Rothmana do ataku, ale skłania się ku temu: – Jeśli to zrobię, odniosę widowiskowe zwycięstwo. W żaden sposób nie mogę przegrać. Sprawdziłem wszystko. Dostanę, cokolwiek zechcę, a ich zniszczę tak, że się już nie podniosą. June przegra [prawo do opieki nad Jordiem], a Michael będzie mógł pożegnać się z karierą. – Czy to ma pomóc Jordiemu? – zapytał Schwartz. – To dla mnie nieistotne – odparł Chandler. – To przerośnie nas wszystkich razem wziętych, gdy się zacznie. Każdy odczuje tego skutki, i to fatalne skutki. Nikt się nie uchowa. Muszę dostać to, czego chcę, inaczej będzie masakra. Napięcie między nim a jego byłą żoną osiągnęło punkt krytyczny na uroczystości zakończenia roku szkolnego: June nie chciała słuchać Evana i jego zarzutów wobec Jacksona, poinformowała go natomiast, że i tak zamierza jesienią zabrać Jordiego ze szkoły i dołączyć do Michaela na tournée Dangerous. „Michael świetnie umiał oceniać ludzi – zauważył później jeden z członków rodziny Chandlerów. – Szukał takich rodzin, gdzie brak dostatecznego porozumienia między rodzicami tworzył słaby punkt, który mógłby mu posłużyć do osiągnięcia własnych celów. W tym wypadku dostrzegł, że June nie jest zadowolona ze swojego małżeństwa. W domu to Dave trzymał kasę. Chciała się uniezależnić. Nie była z tych, które lubią wstawać rano i chodzić do pracy. Marzyły się jej podróże i życie w luksusie, a to właśnie zaoferował jej Michael”. Kiedy Evan zaczął jej grozić, June powiedziała o wszystkim Michaelowi, a on poszedł po pomoc do Berta Fieldsa, który skończył już negocjacje wielkiego kontraktu Jackson–Sony, rozpoczęte przez Johna Brancę. Fields ściągnął Anthony’ego Pellicana; detektyw przesłuchał nagraną rozmowę Chandlera ze Schwartzem i wiedział od razu, że „chodzi o wymuszenie” – takie słowa usłyszała od niego Mary Fischer. Jeszcze tego samego dnia zawitał w kryjówce Michaela Jacksona w Westwood, gdzie spotkał Jordiego i Lily, bawiących tam podczas wizyty. Zadał chłopcu wiele – jak to nazwał – „podchwytliwych pytań”, na przykład: „Czy Michael kiedykolwiek cię dotknął?” albo „Czy widziałeś Michaela nagiego w łóżku?”. Jordie, jak wspomina, patrzył mu w oczy i na każde z tych pytań miał jedną odpowiedź: „nie”. Tymczasem dwa dni później, 11 lipca, Evan Chandler wykonał pierwszy etap swojego
planu: wmówił June, że Jordiemu jest potrzebny poważny zabieg dentystyczny, i przekonał ją, aby dała mu go na popołudnie, żeby można było to załatwić. Następnego dnia, jak wspomina Pellicano, poinformował matkę, że nie odda jej dziecka, jeśli ta nie podpisze przygotowanego przez Rothmana zobowiązania, że nie wywiezie Jordiego z hrabstwa Los Angeles. June podpisała dokument, ale mimo to Evan wciąż trzymał chłopca przy sobie, a 14 lipca Rothman zadzwonił do doktora Mathisa Abramsa, psychiatry z Beverly Hills, aby przedstawić mu „hipotetyczną sytuację” z udziałem trzynastoletniego chłopca i dorosłego gwiazdora. Następnego dnia doktor Abrams przysłał odpowiedź: dwustronicowy list z potwierdzeniem, że istotnie „można żywić uzasadnione obawy, iż mogło dojść do wykorzystania seksualnego”, natomiast jeśli opisana sytuacja nie jest czysto hipotetyczna, to zachodzi konieczność zgłoszenia sprawy do wydziału opieki nad dziećmi hrabstwa Los Angeles. Prawie dwa tygodnie później, 27 lipca, Rothman polecił swojej sekretarce Geraldine Hughes napisać dla Evana Chandlera listę wskazówek, jak należy zgłosić władzom wykorzystanie dziecka bez narażania się samemu na odpowiedzialność prawną. Hughes, głęboko wierząca młoda Afroamerykanka, a przypadkowo również fanka Michaela Jacksona, zaniepokoiła się i powzięła podejrzenia, widząc, że jej pracodawca robi wszystko, aby utrzymać swoje kontakty z Evanem Chandlerem „w niebywałej tajemnicy”. Zaczęła więc zapisywać wszystko, co widziała i słyszała. Odnotowała, że Chandler potra dzwonić do kancelarii nawet pięć razy dziennie, a za każdym razem Rothman chowa się w swoim „forcie Knox”, czyli gabinecie, aby nikt nie mógł podsłuchać ich rozmowy. Kiedy dzwonił Chandler, adwokat przerywał nawet narady ze wspólnikami, chcąc porozmawiać z nim na osobności. Hughes zauważyła, że po tych rozmowach nigdy nie ma żadnych notatek służbowych, i zapisała, że wydaje się jej to „dziwne”. Gdy Chandler zjawiał się w kancelarii osobiście, pisała, rozmawiał z Rothmanem wyłącznie w zamkniętym na klucz gabinecie, a po ich spotkaniach nigdy nie pozostawały żadne notatki. Pewnego popołudnia, gdy Chandler wpadł do kancelarii bardzo czymś poruszony, a Rothman natychmiast zaciągnął go do sali konferencyjnej, ciekawość wzięła górę i Geraldine Hughes podkradła się pod drzwi (co sama przyznała), próbując usłyszeć, o czym mówią. Nie udało się; mężczyźni rozmawiali bardzo cicho i tylko jeden raz Rothman wybuchnął, wołając: „Musimy trzymać się planu! Nie wolno nam odbiegać od planu!”. Rothman nie towarzyszył Chandlerowi i Jordiemu na spotkaniu z Jacksonem i Anthonym Pellicanem w hotelu Westwood Marquis. Pellicano wspomina, że Evan uściskał Michaela na powitanie, a potem wyjął z kieszeni list doktora Abramsa i zaczął czytać go na głos. Detektyw twierdzi, że gdy doszedł do fragmentu, który traktował o wykorzystaniu seksualnym, Jordie zwiesił głowę, a potem spojrzał z zaskoczoną miną na Michaela. Na koniec zaś Evan Chandler wycelował w Jacksona palec i powiedział: „Zniszczę cię”. Jeszcze tego samego dnia wieczorem Pellicano zjawił się w kancelarii Rothmana na drugim spotkaniu. Według jego relacji adwokat przedstawił wtedy żądanie swojego klienta: dwadzieścia milionów dolarów. Detektyw wspomina, że wyszedł stamtąd zniesmaczony, a żądanie wkrótce zmniejszono do pięciu milionów pod postacią wynagrodzenia za cztery kontrakty na napisanie scenariusza. Ray Chandler twierdzi, że to nie jego brat, ale właśnie Pellicano wymyślił, aby Michael Jackson zapłacił w taki sposób, a Evan, słysząc tę propozycję, wpadł w taką furię, że mało brakowało, by doszło do bójki z detektywem.
Pellicano podał, że 13 sierpnia zjawił się ponownie w kancelarii Rothmana, aby złożyć mu propozycję: jeden kontrakt na scenariusz za trzysta pięćdziesiąt tysięcy w zamian za umorzenie całej sprawy. Trzy kontrakty albo nic z tego – miał na to odpowiedzieć Rothman; Pellicano twierdzi, że zadzwonił później do niego jeszcze raz, aby powtórzyć ofertę: jeden kontrakt, trzysta pięćdziesiąt tysięcy, wóz albo przewóz. Geraldine Hughes zapamiętała ewidentne rozczarowanie Chandlera. „A już miałem dwadzieścia milionów” – tak podobno powiedział do Rothmana. Między wspomnianym spotkaniem 13 sierpnia a posiedzeniem w sprawie opieki nad dzieckiem wpisanym na wokandę 17 sierpnia (nikt raczej nie wątpił, że sędzia odda Jordiego matce) Evan Chandler zaprowadził syna do anestezjologa stomatologicznego nazwiskiem Mark Torbiner; był to ten sam człowiek, który w 1991 roku przedstawił mu Barry’ego Rothmana. W obecności Chandlera Torbiner podał chłopcu tak zwane „serum prawdy”, czyli amytal sodu, a Jordie, odpowiadając na pytania ojca, przyznał, że Michael Jackson dotknął jego członka. W tym momencie nie było już tak bardzo istotne, że większość psychiatrów zgodnie twierdzi, iż amytal sodu nie jest żadnym serum prawdy (badania prowadzone od 1952 roku wykazują, że przy użyciu tej substancji można zaszczepić człowiekowi fałszywe wspomnienia), ponieważ doktor Mathis Abrams musiał usłyszeć tylko tyle, że Jordie oskarżył Michaela. Następnego dnia usłyszał od niego jednak znacznie więcej w trakcie trzygodzinnej sesji: chłopiec podał takie szczegóły jak masturbacja, pocałunki, dotykanie sutków i seks oralny. Jak nakazuje prawo, psychiatra natychmiast zgłosił zarzuty pracownikowi wydziału opieki nad dziećmi, który z kolei dał znać policji. Słysząc, że rozpoczęto dochodzenie z paragrafu kodeksu karnego, sędzia prowadzący sprawę o opiekę nad Jordanem Chandlerem wstrzymał się z wydaniem orzeczenia. June nie mogła wtedy jeszcze wiedzieć, że właśnie straciła syna. Pięć dni po tym, jak doktor Abrams zadzwonił do wydziału opieki nad dziećmi, a pracownik tego wydziału – na policję, pewien niezależny dziennikarz z Burbank dostał cynk, że wydano nakazy rewizji upoważniające funkcjonariuszy z jednostki do spraw seksualnego wykorzystywania nieletnich policji Los Angeles i zastępców szeryfa z komendy hrabstwa Santa Barbara do wkroczenia na teren Neverlandu oraz do mieszkania Michaela Jacksona w Westwood celem zabezpieczenia dowodów potwierdzających postawione piosenkarzowi zarzuty molestowania dziecka. Dziennikarz sprzedał tę informację lokalnej lii NBC, gdzie następnego dnia w wiadomościach o 16.00 nadano na ten temat materiał, który wywołał szaleństwo na całym świecie. Większość gazet nie podała personaliów chłopca, ale nazwisko Michaela było wszędzie. Stres wynikły z tej sytuacji – być może podsycony zwyczajną chciwością – skłonił June i jej męża do zmiany stanowiska i przejścia na stronę przeciwnika. Podczas pierwszego przesłuchania przez policję z komendy w Los Angeles (było to 18 sierpnia) June zeznała, że nie wierzy w to, iż Michael zachował się w jakikolwiek sposób niewłaściwie wobec jej syna. Kilka dni później zaczęła się jednak wahać, gdy dwaj funkcjonariusze poinformowali ją, że Michael Jackson idealnie odpowiada „klasycznemu pro lowi pedo la”. Zanim zaczął się wrzesień, państwo Schwartz już poważnie obawiali się, że Evan Chandler i Barry Rothman odbiorą im Jordiego, oskarżając June o zaniedbanie obowiązków rodzicielskich. W październiku dołączyli się do pozwu, który miał złożyć Evan Chandler. Michael Freeman,
adwokat June, wyjawił później Mary Fischer, iż był tym tak obrzydzony, że natychmiast wymówił współpracę swojej klientce. „To było straszne bagno – wyjaśnił. – Nie umiałem poczuć się swobodnie w obecności Evana. To nie jest szczery człowiek. Wyczułem, że nie chce grać czysto”. Za radą swojego adwokata Berta Fieldsa (popartą zdecydowaną opinią Anthony’ego Pellicana) Michael Jackson pod koniec zdecydował się oskarżyć Chandlera i Rothmana o próbę wymuszenia. Ich reakcja była szybka: obaj natychmiast wynajęli, za grube pieniądze, adwokatów karnych (Rothmana reprezentował przyszły obrońca O.J. Simpsona Robert Shapiro). Jak twierdzi Geraldine Hughes, pewnego razu Evan Chandler i jego syn schronili się przed dziennikarzami w kancelarii jej szefa i przespali noc w sali konferencyjnej; rano usłyszała, jak Chandler krzyczy do Rothmana: „To ja tutaj nadstawiam karku i to ja mogę skończyć w pierdlu”. Evan Chandler popadł w kompletną paranoję po tym, jak dostał pięścią w twarz od nieznajomego mężczyzny (prawdopodobnie fana Michaela Jacksona), który zaczaił się na niego pod jego własnym gabinetem dentystycznym. Geraldine Hughes pamięta, że Jordie czasami przychodził z ojcem do kancelarii. „Wtedy zrozumiałam, dlaczego Michael Jackson tak polubił tego chłopca – mówi. – Uwielbiał się bawić, był pogodny i uroczy”. Zauważyła też, że Jordie znosi całą sytuację znacznie lepiej niż Evan: podobno „bez przerwy uspokajał i pocieszał ojca, który był strzępkiem nerwów – jakby to on się nim opiekował, a nie na odwrót”. Chociaż wniesiona przez Michaela Jacksona skarga o próbę wymuszenia nigdy nie została poważnie zbadana (policja z Los Angeles zdążyła już postawić sobie za cel udowodnienie jego winy), Rothman nie mógł dłużej pełnić obowiązków adwokata Chandlera. Na krótki czas przejęła je Gloria Allred, która zrobiła to, co wychodzi jej najlepiej – zwołała konferencję prasową. „Jestem gotowa rozpocząć proces” – powiedziała dziennikarzom, jednak zaledwie kilka dni później wycofała się z całej sprawy bez słowa wyjaśnienia. Niedługo potem reprezentowania Evana Chandlera podjął się adwokat nazwiskiem Larry Feldman. W całej południowej Kalifornii nie było podobno lepszego obrońcy w sprawach cywilnych niż ten człowiek. Feldman stał kiedyś na czele Stowarzyszenia Obrońców Procesowych Miasta Los Angeles i mówiono, że żaden inny adwokat w całym hrabstwie nie wygrał tylu procesów o wielomilionowe odszkodowania, co on. Pod koniec lat 60. ukończył prawo na prywatnej uczelni Loyola Law School w Los Angeles (jako najlepszy student na swoim roku) i piął się po szczeblach kariery, aż wreszcie został starszym wspólnikiem w wielkiej kancelarii zatrudniającej ponad sześciuset adwokatów na całym świecie, od Nowego Jorku po Szanghaj. Na sali rozpraw nie znał litości – w całym Los Angeles trudno było o gorszego przeciwnika w sądzie. Taki właśnie był człowiek, który 14 września 1993 pozwał Michaela Jacksona o trzydzieści milionów dolarów odszkodowania za, kolejno: „1) napaść o charakterze seksualnym, 2) naruszenie nietykalności cielesnej, 3) uwiedzenie, 4) świadome złamanie prawa, 5) rozmyślne spowodowanie szkody emocjonalnej, 6) oszustwo, 7) zaniedbanie”. Rozumiejąc swoje położenie i spodziewając się w każdej chwili wysunięcia przeciwko Michaelowi Jacksonowi zarzutów z kodeksu karnego, Bert Fields (który zajmował się głównie sprawami ze świata rozrywki), również ściągnął do współpracy słynnego orła palestry, Howarda Weitzmana. Był on najlepiej znany z tego, że na początku lat 80. pomógł
magnatowi branży samochodowej Johnowi DeLoreanowi obronić się w sądzie federalnym przed zarzutami, które wyglądały na niepodważalne. Tymczasem Weitzman niemalże od samego początku sprawy Jacksona dążył do zawarcia ugody. Tak twierdzą Fields i Pellicano, którzy podobno bronili się przed tym rękami i nogami, przekonani, że oskarżenie jest na słabej pozycji, nawet w rękach takiego asa jak Larry Feldman. Michael Jackson nie umiał wtedy podjąć żadnej dobrej decyzji. Kiedy oskarżenia Jordiego Chandlera ujrzały światło dzienne, azjatycka część tournée Dangerous trwała już w najlepsze; morderczy rozkład zajęć zdążył go przyprawić o mnóstwo drobnych urazów, a o śnie mógł właściwie zapomnieć. Gdy dowiedział się, co Jordie o nim mówił, zaczął mieszać środki przeciwbólowe, przeciwlękowe i nasenne w kombinacjach i dawkach poważnie zagrażających zdrowiu. Według jednego ze współpracowników Berta Fieldsa gwiazdor nie mógł złożyć zeznań, których domagał się Feldman, ponieważ miał szkliste oczy, bełkotał, zasypiał na stojąco, a do tego ledwie starczało mu siły, żeby podnieść szklankę wody, i nie dawał rady utrzymać koncentracji dłużej niż przez kilka sekund. Potem, a dokładnie 12 listopada 1993, Jackson zjawił się w towarzystwie Elizabeth Taylor w Londynie, gdzie przyjechał na badanie do lekarza nazwiskiem Beauchamp Colclough. Doktor Colclough natychmiast zapisał go na ośmiotygodniową kurację odstawienia leków. Gdy przyjmowano go do ośrodka rehabilitacyjnego (gdzie wynajął dla siebie całe trzecie piętro), miał w walizce osiemnaście olek z lekarstwami. Lekarze podali mu dożylnie valium, aby organizm odzwyczaił się od środków przeciwbólowych, a jego rma menedżerska odwołała pozostałe koncerty tournée Dangerous, co kosztowało gwiazdora co najmniej dziesięć milionów dolarów. Odpowiedzią Feldmana było złożenie wniosku o orzeczenie pierwszeństwa procesowego, tak aby sprawa musiała stanąć na wokandzie w ciągu stu dwudziestu dni; jest to typowe żądanie w sytuacji, gdy powód nie ukończył jeszcze czternastu lat. Feldman wniósł także o przymusowe wezwanie Michaela Jacksona do złożenia zeznań. Sąd ogłosił decyzję 23 listopada, przychylając się do obu tych żądań, a datę rozprawy wyznaczono na marzec 1994 roku. W trakcie posiedzenia Bert Fields, chcąc opóźnić rozpoczęcie procesu w sądzie cywilnym, oświadczył publicznie na sali sądowej pełnej dziennikarzy, że Michael Jackson najprawdopodobniej wkrótce usłyszy zarzuty z kodeksu karnego, a proces karny, co oczywiste, ma pierwszeństwo przed rozpatrzeniem powództwa cywilnego. Howard Weitzman natychmiast to sprostował, informując media, że Fields się „przejęzyczył”. Ta wypowiedź była kroplą, która przepełniła czarę, ponieważ między Fieldsem a Weitzmanem już od dawna pojawiały się tarcia; następnego dnia Fields i Pellicano wycofali się ze sprawy. Zapanował chaos, a napięcie zaczęło narastać; w takiej to atmosferze Weitzman zwerbował do zespołu obrońców Johnniego Cochrana. Jak twierdzi Carl Douglas, pierwszy wspólnik w kancelarii Cochrana, obaj adwokaci byli zgodni co do tego, że decyzja sędziego o rozpoczęciu procesu w ciągu stu dwudziestu dni była druzgocącym ciosem dla obrony Jacksona. „To nas zmusiło do zawarcia ugody” – wspomina Douglas. Natomiast według Feldmana dodatkową korzyścią płynącą z tej decyzji było to, że w zaistniałej sytuacji udało mu się przekonać prokuratora okręgowego hrabstwa Los Angeles, aby „zgodził się ustąpić nam pierwszeństwa”. Nam – czyli procesowi cywilnemu. Z tego powodu, jak powiedział Feldman, „obrona musiała prowadzić sprawę z powództwa cywilnego, wiedząc, że zaraz po niej
rozpocznie się proces karny”. Feldman zgłosił również zdecydowany sprzeciw, gdy obrona zażądała ograniczenia swobody wypowiedzi w prowadzonej sprawie. Skutkiem tego media miały pełny dostęp do złożonych przez niego niezwykle szczegółowych dokumentów procesowych. Obrońcy z każdym dniem czuli się coraz bardziej nękani przez brukowce, które drukowały tylko to, co mogło wskazywać na winę Michaela Jacksona. „Angielska prasa była niezmordowana” – wspomina Carl Douglas. Przytoczono na przykład wypowiedź pewnej kobiety, która pracowała kiedyś jako pokojówka w Neverlandzie. Opowiedziała ona, jak pewnego dnia wysłano ją razem z kilkoma koleżankami do sypialni Michaela, aby zabrały stamtąd wszystkie kosmetyki, kredki do oczu, szminki, kremy i żele. Miały zapakować je w pudła i schować razem ze stosami różnych czasopism i zdjęć, wśród których znajdowała się fotogra a Macaulaya Culkina w samej bieliźnie. „Kazali mi schować wszystkie akoniki z perfumami – wyjaśniła kobieta. – Michael używał wyłącznie damskich zapachów, nigdy męskich; ktoś – jak mi się zdaje – pomyślał, że to może źle wyglądać”. Kiedy Pellicano przyznał w wywiadzie, że Michael Jackson przespał co najmniej trzydzieści nocy (całkiem niewinnie, zapewniał detektyw) w pokoiku Jordiego w domu jego ojca, do mediów wyciekł dokument, w którym policyjni o cerowie śledczy meldują, że Jordan Chandler opowiedział im, jak Michael uprawiał z nim seks oralny i wzajemną masturbację w domach jego mamy i taty, a także w kryjówce, czyli swoim mieszkaniu w Westwood, w Monako oraz w paryskim Disneylandzie. Evan Chandler usilnie pozował na ojca, który za wszelką cenę chce bronić swojego syna, i twierdził, że obrońcy Jacksona go prześladują: podobno grożono mu śmiercią, ktoś zostawił mu w skrzynce na listy zdechłego szczura, a jego gabinet został splądrowany. Opublikowano oświadczenie Jordiego, przekazane zastępcy szeryfa hrabstwa Santa Barbara, w którym czytamy między innymi: „Jak twierdzi Jordan, Jackson miał go przestrzec, że jeśli powie komukolwiek o molestowaniu, to obaj będą mieli kłopoty, a on zostanie umieszczony w zakładzie poprawczym. Jackson miał też powiedzieć Jordanowi, że robił już takie rzeczy z innymi chłopcami, dodając jednakże, że «z nimi nie posunął się aż tak daleko»”. Piotruś Pan czy dewiant? – pytał nagłówek w „The New York Post”. Pod koniec 1993 roku Weitzman i Cochran spotkali się na naradzie z Johnem Brancą, którego co prawda trzy lata wcześniej zastąpiono Bertem Fieldsem, ale teraz ściągnięto z powrotem, powierzając stanowisko głównego radcy prawnego Michaela Jacksona. Trzej panowie zgodnie stwierdzili, że wierzą w niewinność Michaela, lecz mimo to postanowili doradzić mu zawarcie ugody. Branca obawiał się, iż Michael może nie wytrzymać, jeśli proces – na co się zanosiło – potrwa sześć miesięcy. Cochrana martwiło co innego: podziały rasowe, które zaznaczyły się mocno w kwietniu 1992 roku po pobiciu Rodneya Kinga przez policjantów, słynnym zajściu, które doprowadziło do zamieszek na ulicach Los Angeles. Adwokat narzekał, że jeśli Michael Jackson będzie sądzony w hrabstwie Santa Barbara, gdzie biali stanowią większość, to animozje na tle rasowym mogą działać na jego niekorzyść, a nawet jeśli proces odbędzie się w hrabstwie Los Angeles, to miejscowi Latynosi będą mu mieli za złe, że jest bogaty, a czarnoskórzy – że starał się być biały. Zawarcie ugody mogło jednak stanąć na drodze procesowi karnemu, zapobiegając złożeniu przez Jordana Chandlera zeznań obciążających Michaela. „Postanowiliśmy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby
uniknąć oskarżenia z kodeksu karnego” – przyznał Carl Douglas. Johnnie Cochran wykorzystał swoją wieloletnią znajomość z prokuratorem okręgowym hrabstwa Los Angeles, Gilem Garcettim (na początku lat osiemdziesiątych pracowali wspólnie w zespole prokuratorskim, który badał strzelaniny z udziałem policjantów) i uzyskał zapewnienie, że Michael Jackson będzie mógł wrócić z Londynu do Neverlandu, nie obawiając się aresztowania. Gdy w pierwszych dniach grudnia 1993 roku piosenkarz opuścił azyl ośrodka rehabilitacyjnego i udał się w podróż powrotną do Kalifornii, oszołomiło go, jak wiele uwagi media poświęcają postawionym mu zarzutom. W Wielkiej Brytanii dziennik „Daily Mirror” ogłosił konkurs „Tropimy Jacko”, w którym czytelnicy mogli wygrać wycieczkę do Disney Worldu, jeśli uda im się przewidzieć, gdzie w najbliższym czasie pojawi się Michael Jackson. Inna gazeta podała, że gwiazdor zgłosił się do jakiejś europejskiej kliniki na cykl operacji plastycznych, które odmienią całkowicie jego wygląd, aby nikt nie mógł go rozpoznać. Z kolei w Ameryce Geraldo Rivera, adwokat i dziennikarz telewizyjny prowadzący własny talk show, urządził pozorowaną rozprawę sądową: ludzie z widowni jego programu zasiedli na ławie przysięgłych, aby rozpatrzyć zarzuty z kodeksu karnego, choć nie postawiono ich Jacksonowi. Jego własna siostra, La Toya, zao arowała się, że dostarczy dowodów jego pedo lii za pół miliona dolarów; amerykańskie i angielskie brukowce natychmiast rzuciły się do zajadłych targów, ale w końcu okazało się, że La Toya nie ma nic do sprzedania. Decydującym ciosem, który złamał w Michaelu wolę walki, był nakaz rewizji osobistej wydany wkrótce po jego powrocie do USA; zezwolił on funkcjonariuszom policji z Los Angeles i Santa Barbary na dokładne oględziny jego nagiego ciała oraz wykonanie fotogra i i nagrań wideo „penisa, odbytu, bioder, pośladków i dowolnej części ciała”. Nakaz zawierał też ostrzeżenie, że odmowa poddania się rewizji będzie potraktowana przez sąd jako dorozumiane przyznanie się do winy. Rewizja odbyła się 20 grudnia 1993 w Neverlandzie: Jackson musiał przez dwadzieścia pięć minut stać nago na podwyższeniu, a w tym czasie dolne partie jego ciała były fotografowane pod każdym możliwym kątem w celu porównania stanu faktycznego z opisem genitaliów piosenkarza dostarczonym przez Jordiego Chandlera. Kilka razy Michael był bliski utraty przytomności, a przetrwał to, jak się wyraził, „największe upokorzenie [swojego] życia” chyba tylko dzięki doktorowi Arnoldowi Kleinowi, który był wtedy razem z nim. Ostatecznie okazało się jednak, że te ciężkie przejścia na coś się przydały: co prawda kilka plam bielaczych na pośladkach Jacksona oraz jedna na członku odpowiadały w przybliżeniu opisowi Jordiego, lecz stwierdzono, że wbrew temu, co twierdził chłopiec, piosenkarz nie jest obrzezany. Larry Feldman zaczął zasypywać sąd jeszcze większą liczbą wniosków, raz po raz domagając się wezwania oskarżonego do złożenia zeznań. „Za każdym razem, gdy Michael Jackson powoływał się na piątą poprawkę do konstytucji1 , korzystaliśmy z okazji, aby bardzo konkretnie opisać, na jakie pytania nie chce odpowiedzieć – wspomina. – Wyjaśnialiśmy szczegółowo, co dało nam prawo do korzystania ze zdjęć jego genitaliów. Przestało już niemalże mieć znaczenie, czy wygramy, czy nie – on i tak dostawał za swoje”. Cochran, któremu Jackson ufał najbardziej ze wszystkich adwokatów, podjął wreszcie rozstrzygającą decyzję i doradził Michaelowi, aby zapłacił i zapomniał o sprawie. Powiedział
gwiazdorowi, że rma, która go ubezpiecza, jest gotowa od ręki wypisać czek na pokrycie swojej części kosztów. Kiedy więc Larry Feldman złożył do sądu w Los Angeles wniosek o zezwolenie na zbadanie nansów oskarżonego, Michael powiedział swoim adwokatom: „Niech to się wreszcie skończy”. Cochran i Feldman, którzy znali się całkiem dobrze (Feldman reprezentował Cochrana nieraz w różnych „sprawach natury osobistej”), umówili się na konferencję na temat zawarcia ugody pozasądowej. Miało ją nadzorować trzech emerytowanych sędziów z hrabstwa Los Angeles. Cochran i Weitzman starali się ignorować zdjęcia genitaliów Michaela Jacksona, wręcz „udawać, że ich nie ma” – jak wspomina Carl Douglas. Robili, co tylko mogli, aby Feldman nie mógł ich wykorzystać, a on, w pełni tego świadom, negocjował zaciekle. „Kwoty, które tam padały, wydawały się astronomiczne” – opowiadał Douglas; jego zdaniem zwrotnym punktem konferencji był moment, kiedy jeden z trzech emerytowanych sędziów zauważył: „Nieistotne, ile wart jest ten proces. Chodzi o to, jaką wartość ma on dla Michaela Jacksona”. Ustalono, że 25 stycznia 1994, dzień przed wyznaczoną datą przesłuchania piosenkarza, które miał przeprowadzić Larry Feldman, Douglas dostarczy pisma ugodowe do hotelu Mirage w Las Vegas (Michael zatrzymał się tam w jednym z bungalowów) i będzie naocznym świadkiem złożenia podpisu pod umową, która miała kosztować gwiazdora ponad dwadzieścia milionów dolarów: piętnaście milionów trzysta tysięcy miało pójść na roczną rentę dla Jordana Chandlera, po półtora miliona otrzymali jego rodzice, a trzy miliony z hakiem należało się Feldmanowi i jego kancelarii tytułem honorarium. Jeszcze tego samego dnia informację przekazano mediom. Tom Mesereau powiedział później, że ugoda z Jordanem Chandlerem, zawarta na takich warunkach, była „najgorszą decyzją, jaką Michael podjął w życiu”. Przeważająca część mediów uznała fakt, że Jackson zapłacił Chandlerom aż tyle, za ukryte przyznanie się do winy, choć piosenkarz zaprzeczył temu z całą mocą w swoim publicznym wystąpieniu, mówiąc: „Nie jestem winien czynów, które mi zarzucono. Jedyną moją winą, jeśli można tak powiedzieć, jest to, że oddaję wszystko, co mam, aby pomagać dzieciom na całym świecie. Że kocham wszystkie dzieci, bez względu na wiek i na rasę. Że widok dziecka, jego niewinnej, roześmianej buzi, sprawia mi czystą radość. Że w ich towarzystwie mogę cieszyć się dzieciństwem, które mnie ominęło”. W ciągu kilku tygodni Pepsi wycofała się z kontraktu reklamowego z Jacksonem, a wszystkie jego projekty lmowe spaliły na panewce. Nagrana przez niego piosenka tytułowa do lmu Rodzina Addamsów 2 została usunięta ze ścieżki dźwiękowej, porzucono pracę nad wypuszczeniem marki męskich i damskich perfum sygnowanych jego nazwiskiem, a także zrezygnowano z planów stworzenia w Disneylandzie atrakcji opartej na postaci Jacksona w filmie Kapitan EO. Sprawa Jordana Chandlera nie ucichła, przeciwnie, toczyła się dalej, zarówno w mediach, jak i w sądzie. Wiosną 1994 roku prokuratorzy okręgowi hrabstw Los Angeles i Santa Barbara powołali dwie osobne wielkie ławy przysięgłych, które miały rozpatrzyć zarzuty pedo lii przeciwko Michaelowi Jacksonowi. Oskarżyciele, źli na Jordana Chandlera, który odmówił stawienia się tak przed jedną wielką ławą, jak i przed drugą, polecili policji odnaleźć przynajmniej jednego chłopca, który mógłby potwierdzić jego zaprzysiężone zeznanie. Jackson i jego adwokaci czekali miesiącami, aż zakończy się przesłuchiwanie ponad dwustu
świadków i składanie olbrzymiej ilości materiału dowodowego, gdzie oprócz przedstawionego przez Jordiego opisu genitaliów Michaela znalazły się zdjęcia dolnych części ciała gwiazdora. Posiedzenia wielkiej ławy przysięgłych to w Kalifornii zazwyczaj czysta formalność; z reguły prawie wszystkie kończą się wniesieniem aktu oskarżenia. Dowody przedstawiać mogą wyłącznie prokuratorzy, a wymaga się od nich tylko „uzasadnionego prawdopodobieństwa” popełnienia przestępstwa. Tymczasem latem 1994 roku obie wielkie ławy przysięgłych odmówiły postawienia zarzutów Michaelowi Jacksonowi. „Nie było żadnych konkretnych dowodów” – przyznał w rozmowie z „Los Angeles Times” funkcjonariusz policji, który brał udział w śledztwie. W mediach nieustannie pojawiały się oskarżenia przeciwko Jacksonowi (dla Diane Dimond, korespondentki plotkarskiego programu telewizyjnego Hard Copy, temat ten był, zdaje się, dziełem życia), lecz sondaże opinii publicznej podtrzymywały go na duchu: większość badanych nie wierzyła w zarzuty Chandlerów. Michael postanowił, że musi iść naprzód i naprawić swój wizerunek. Mógł to zrobić na wiele sposobów, tak różnych jak powrót do studia nagrań i całkowite wycofanie się z życia publicznego. Co wybrał? Małżeństwo z córką największej popowej ikony wszech czasów. *** Lisa Marie Presley była młodsza od Michaela Jacksona o dziewięć lat, ale miała już dwoje dzieci. Ich ojcem był jej pierwszy mąż, którego poznała po przystąpieniu do Kościoła Scjentologicznego. Rozpieszczana córeczka Elvisa Presleya do trzeciego roku życia mieszkała w Graceland, legendarnej posiadłości króla w Memphis w stanie Tennessee. Potem jej rodzice się rozwiedli, a ona zaczęła kursować pomiędzy Tennessee a Beverly Hills, gdzie osiedliła się jej mama. Zamieszkała tam na stałe po śmierci Elvisa w 1977 roku, mając zaledwie dziesięć lat. W 1992 roku Lisa Marie nagrała taśmę demo, ale odrzuciła propozycję kontraktu, zniechęcona słowami dyrektora z Sony, który powiedział jej, że „będzie musiała raczkować, zanim stanie na nogach”, i nie może spodziewać się takiej samej produkcji i promocji, jaką mają gwiazdy o ustalonej pozycji. Niedługo potem wspólny znajomy jej i Michaela, malarz i rzeźbiarz Brett-Livingstone Strong, podsunął jej pomysł, aby spotkała się z Michaelem Jacksonem w celu omówienia ewentualnej możliwości wydania płyty przez jego nowo założoną wytwórnię Nation Records. Na początku 1993 roku Lisa Marie „uczestniczyła w kursach” odbywających się w siedzibie scjentologów (czyli – jak nazywają ją członkowie kościoła – Flag Land Base) w mieście Clearwater na Florydzie. Wtedy właśnie zadzwonił do niej Strong, sugerując, że wydanie nagrania wyprodukowanego przez Michaela Jacksona pomoże jej rozkręcić karierę w taki sposób, na jaki liczyła. Lisie, jak zapamiętał, bardzo spodobał się ten pomysł, lecz Michael rzucił tylko lekceważąco: „Ona nie umie śpiewać”. Strong przekonywał go, że jest inaczej. „Niech przyśle mi jakąś taśmę” – powiedział mu Michael. Lisa postanowiła wręczyć mu ją osobiście i zaproponowała, aby spotkali się w domu Stronga w Paci c Palisades, gdzie sama puści mu nagranie. Lisa Marie Presley i Michael Jackson spotkali się przedtem już raz, w październiku
1974 roku, kiedy ona miała sześć lat, a on szesnaście. Było to za kulisami sceny w kasynie Sahara Tahoe, gdzie bracia Jackson grali jeden z ostatnich koncertów podczas trwającego blisko rok światowego tournée. Żadne z nich nie pamiętało tego przelotnego spotkania; byli przekonani, że widzą się po raz pierwszy, gdy w styczniu 1993 Lisa pojawiła się z mężem – scjentologiem i basistą – Dannym Keoughem w domu Bretta-Livingstone’a Stronga. Taśma, którą przyniosła ze sobą, przekonała Michaela, że ta młoda kobieta rzeczywiście ma pewien potencjał wokalny. Córka Elvisa nie zrobiła jednak na nim aż takiego wrażenia, aby zechciał poświęcić czas na współpracę z nią, w każdym razie nie w tamtej chwili. Tymczasem Lisa zaczęła wydzwaniać do Stronga (podobno bezustannie, jak wspomina artysta), chcąc umówić się z Michaelem na kolejne spotkanie. Strong zdołał jej załatwić tylko rozmowę z kierownikiem Nation Records; Michael nie pokazał się na niej. Ostatecznie Lisa pogodziła się z faktem, że w rmie Michaela niczego nie uda się jej zdziałać. Tak twierdzi Strong, który tak czy inaczej uparcie grał rolę swata – przynajmniej na poziomie zawodowym. Artysta pojawił się na ogromnej fecie urodzinowej, którą matka Lisy Marie, Priscilla Presley, wyprawiła 1 lutego 1993 dla swojej córki w parku rozrywki Six Flags Magic Mountain, położonym na północ od Los Angeles. Było mnóstwo opakowanych w kolorowy papier prezentów, w tym album z reprodukcjami dzieł sztuki oraz oprawione zdjęcie ze spotkania Lisy Marie i Michaela Jacksona w salonie domu Stronga; to on sam napisał dedykację w albumie, ale nie wyprowadzał Lisy z błędu, kiedy pomyślała, że to odręczne pismo Michaela, a album i fotogra a to prezenty od niego. Lisa ponownie zaczęła dążyć do spotkania z Michaelem, ale tym razem oprócz pobudek zawodowych pojawiły się osobiste, równie silne. W marcu 1993 roku Strong zaproponował, aby Michael towarzyszył Lisie Marie na oscarowej gali, tak jak Madonnie rok wcześniej. Michael nie zgodził się na tę propozycję, wyjaśniając, że nie zamierza umawiać się z mężatką. Pod koniec wiosny 1993 roku, gdy Lisa pytała o Michaela, w jej głosie, jak wspomina Brett Strong, brzmiała „pasja zakochanej kobiety”. Tymczasem Michael – dodaje artysta – „nie był w najmniejszym stopniu zainteresowany”. Przed końcem czerwca, niedługo przed rozpoczęciem europejskiej części tournée Dangerous, Michael – jak twierdzi Lisa – sam zaaranżował spotkanie w cztery oczy. „Natychmiast zaczął mi tłumaczyć, że wie, co ludzie o nim myślą, i opowiadać, jak jest naprawdę” – opowiadała w 2003 roku w wywiadzie dla „Rolling Stone”. „Posadził mnie i powiedział: «Słuchaj, nie jestem gejem» – wyjaśniała w tym samym roku dziennikarce telewizyjnej Diane Sawyer. – «Wiem, że tak myślisz, wiem o tym» – i zaczął przeklinać, zupełnie jak, rozumiesz, normalny człowiek. A ja zrobiłam wielkie oczy”. Jak przyznała w innym wywiadzie, najbardziej uderzyło ją to, że Michael mówił zwyczajnym męskim głosem i używał słowa fuck. Lisa Marie nie miała pojęcia, że tłem dla jej budzących się uczuć jest skandal z Jordanem Chandlerem, który już za chwilę miał wybuchnąć. „Chcę tylko powiedzieć, że [Michael] nie jest głupi; gdyby był, to nie stałby się tym, kim jest” – powiedziała prawie dziesięć lat później w wywiadzie dla «Rolling Stone». – Niestety bardzo niewielu ludzi wie, jak jest naprawdę. On nie pokazuje tego nikomu. A do tego ma coś w rodzaju wizji swojego publicznego wizerunku: przedstawia siebie jako potulną, zahukaną o arę, chociaż naprawdę jest całkiem inny. Nieczęsto więc przed kimś z tym się odkrywa. Kiedy bierze kogoś na cel i chce go
zaintrygować, usidlić albo cokolwiek podobnego – umie to zrobić. Dokładnie wie, jak to się robi”. Myśl o tym, że Michael ukazuje jej swoje prawdziwe oblicze, którego inni nigdy nie mogą zobaczyć, przyprawiała ją – jak sama opowiadała – o słodkie omdlenie. „Z miejsca dałam się wciągnąć” – przyznała w rozmowie z Diane Sawyer. – To było tak: «Boże, jaki on niezrozumiany. Czyli tak naprawdę jest całkiem inny?». Włączyłam się w całą tę akcję pod tytułem: «Ty kochany biedaku, którego nikt nie rozumie»”. Te uczucia spotęgowały się we wrześniu 1993 roku po złożeniu pozwu w imieniu Jordana Chandlera. „Rozlało się całe to szambo – wspominała Lisa Marie w wywiadzie dla «Rolling Stone» w 2003 roku – a on błyskawicznie zadzwonił do mnie, żeby przedstawić swoją wersję wydarzeń i dowieść, że to była próba wymuszenia. Uwierzyłam mu, bo był szalenie przekonujący. Nie wiem… Po prostu z jakiejś przyczyny wierzyłam w każde jego słowo”. Po tym pierwszym telefonie Michael zaczął dzwonić do Lisy prawie codziennie; potra ł gadać całymi godzinami, dzieląc się swoim bólem i pytając o rady. „Wierzyłam, że nie zrobił nic złego, że został niewinnie oskarżony i – owszem – zaczęłam w nim się zakochiwać – usłyszała od niej Diane Sawyer w 1995 roku. – Chciałam go uratować. Czułam, że mi się uda”. Wiele lat później Lisa przyznała, iż mogło to mieć coś wspólnego z jej ojcem, wciąż jednak nie była tego pewna. W ostatnich miesiącach 1993 i na początku 1994 roku Michael zasypywał Lisę Marie kwiatami i prezentami, zapewniając, że gdyby nie ona i Liz Taylor, pewnie popełniłby samobójstwo, aby tylko uciec przed potworną sytuacją. Lisa w tajemnicy powiedziała o rozwijającym się związku swojej znajomej z dzieciństwa, Myrnie Smith, ale ta była nieufna, twierdząc, że to wszystko jest jednocześnie podejrzane i śmiechu warte. „Mogę tylko się domyślać, co nim kierowało – zwierzyła się pisarce Suzanne Finstad – i powiem ci tylko to, co sobie wtedy pomyślałam: że to sprytny biznesmen, że chce ją zdobyć, bo ona może wiele dla niego zrobić, ale tak naprawdę wcale nie interesują go kobiety. Ona tymczasem twierdziła inaczej”. W styczniu 1994 roku Michael zawarł ugodę z Chandlerami, co jednak nie zmieniło faktu, że nadal zajmowały się nim dwie wielkie ławy przysięgłych oraz nieustająco dociekliwe media. Nie wiadomo właściwie dlaczego – czy chciał odmienić swój wizerunek, czy stworzyć przynajmniej pozory normalnego życia, czy też może jedno i drugie na raz – ale nagle zaczął mówić otaczającym go ludziom, że marzy o rodzinie i dzieciach. Lisa Marie Presley wspomina, że w kwietniu 1994 roku, podczas jednej rozmowy telefonicznej, Michael zapytał ją: „Gdybym poprosił cię o rękę, wyszłabyś za mnie?”. „Wyszłabym” – odpowiedziała. W tym samym miesiącu, a dokładnie 29 kwietnia, Lisa Marie podała do wiadomości publicznej, że jest w separacji z Dannym Keoughem. Niewiele ponad dwa tygodnie później, 14 maja 1994, Michael i Lisa Marie złożyli przysięgę małżeńską. Ceremonia odbyła się w Dominikanie i była trzymana w tajemnicy – nie zaproszono na nią ani rodzin, ani żadnych znajomych. Oburzona Priscilla Presley publicznie oskarżyła Michaela o to, że wykorzystuje jej córkę do naprawiania swojego wizerunku: „To takie oczywiste” – powiedziała. Byli jednak i tacy, który wierzyli, że związek Michaela z Lisą Marie jest prawdziwy. Jednym z nich mienił się Donald Trump, chociaż przyznawał, że z początku Michael nie był zbyt przekonujący. Pewnego wieczoru przy kolacji piosenkarz powiedział mu, że ma nową dziewczynę. „Pogratulowałem mu i zapytałem, kto to taki – wspominał Trump. – [Michael]
bardzo się zmieszał, wbił wzrok w serwetkę leżącą na stole, a potem zasłonił tą serwetką twarz i powiedział: «Trump, Trump, nie chcę o tym mówić. Strasznie się zawstydziłem»”. Później miliarder zaprosił parę do swojej posiadłości Mar-a-Lago w Palm Beach na Florydzie. Zajęli osobne sypialnie, przez co jeszcze trudniej było uwierzyć, że tych dwoje łączy jakiekolwiek romantyczne uczucie. Pewnego popołudnia Trump przypadkowo zobaczył ich jednak na spacerze: Lisa Marie miała na sobie skrojoną do gury sukienkę z czarnego jedwabiu, a Michael – elegancki czarny garnitur, a do tego koszulę w kolorze szkarłatnym i czarny krawat. Nagle, jak pamięta Trump, piosenkarz klęknął na jedno kolano i ucałował Lisę Marie w rękę, a ona podniosła go i pocałowali się, patrząc sobie głęboko w oczy. Potem Michael wyjął z kieszeni nieduże pudełko, a gdy Lisa je otworzyła, znalazła w środku sznur pereł. „Przez jakiś czas naprawdę świetnie im się układało” – mówił Trump z przekonaniem kilka lat później. Jednakże oprócz niego mało kto chciał w to wierzyć. Wśród tych, którzy otwarcie naśmiewali się, słysząc o romantycznym uczuciu łączącym Michaela i Lisę, był człowiek, który udzielił im ślubu. „Michael wyglądał jak mały, zagubiony chłopiec – wypowiedział się sędzia Hugo Francisco Alvarez kilka tygodni po ceremonii. – Przez cały czas patrzył w podłogę, a kiedy ogłosiłem ich mężem i żoną, ociągał się z pocałowaniem swojej wybranki. Nie było żadnych łez radości, żadnego szczęścia, żadnego śmiechu. Ceremonia przebiegła w posępnej atmosferze. To było dziwaczne. Ani razu nie słyszałem, żeby powiedział, że kocha Lisę Marie”. Terry Marcos, prezes Kalifornijskiego Fanklubu Elvisa Presleya, zareagował na wiadomość o ślubie okrzykiem: „O Boże, nie! Naprawdę?”. „Michael Jackson – jak się wyraził – w mojej opinii nie jest nawet mężczyzną”. Michael przez długie lata podejmował liczne próby zadowolenia fanów, którzy chcieli, aby miał prawdziwą dziewczynę, oraz swojej matki, życzącej sobie, żeby znalazł sobie żonę. Zarówno Brooke Shields, jak i Tatum O’Neal – obie z nich Jackson zawsze nazywał miłościami swojego życia – przyznały, że nigdy nie zainicjował żadnego kontaktu natury seksualnej. Tymczasem Lisa Marie informowała o czymś zupełnie innym. Monica Pastelle, jedna z jej przyjaciółek (za oczywistą zachętą Lisy), powiedziała pewnemu dziennikarzowi, że nowa żona Michaela Jacksona uważa go za „niesamowicie seksownego” i świetnego w łóżku, aczkolwiek nie bez skłonności do pewnych perwersji, a konkretnie – do przebierania się w damskie stroje i odgrywania scenek podczas zbliżenia. Lisa Marie, ubrana tylko w ręcznik owinięty na biodrach, wystąpiła w teledysku do piosenki Jacksona You Are Not Alone i przed kamerą całowała go nad wyraz namiętnie. W tym czasie wypowiadała się w mediach zaledwie kilka razy, ale nazwała kiedyś ich związek „życiem małżeńskim […], w którym seks jest obecny”. Wieloletni szef PR-u Michaela Jacksona, Bob Jones, twierdził jednak, że ślub z Lisą „był to tylko chwyt reklamowy”. Dziesięć lat później, niedługo po tym, jak został zwolniony, Jones powiedział, że „Michael nie pożądał kobiet, w każdym razie nie w naturalny sposób, właściwy heteroseksualnym mężczyznom”. Dziwne było jednak to, że Lisa Marie najwidoczniej autentycznie troszczyła się o Michaela i zależało jej, aby ich małżeństwo było udane. Tak mówił Jones, który był zachwycony tą młodą kobietą. „Lisa Marie myślała bardzo praktycznie” – wspominał, lecz mimo to była dla Michaela „wielkim wsparciem, wierzyła
w niego”. Nie przestała nawet wtedy, gdy dla wszystkich stało się jasne, że jej uczucia nie spotykają się z wzajemnością. Lisa Marie poczuła się urażona i była zła, kiedy Michael zaczął znikać bez uprzedzenia, często na całe tygodnie. Jak sama mówiła, oprócz doniesień prasowych nie miała żadnych informacji o tym, gdzie on się podziewa. Już w grudniu 1994 roku londyńskie brukowce przekazały, że Michael zamierza wnieść o rozwód, uskarżając się, iż żona „narusza jego przestrzeń osobistą”. Lisa Marie nie pojawiała się już wtedy prawie wcale w Neverlandzie, a Michael, kiedy przyjeżdżał do jej rezydencji w Hidden Hills, zamkniętej enklawie dla bogaczy w San Fernando Valley, zawsze przywoził ze sobą jakieś dzieci. „Biegali razem po domu i szerzyli totalne spustoszenie – wspomina Bob Jones. – Hulali, ile się dało, a ona nie mogła powiedzieć nawet słowa”. Jak twierdzi Jones, Lisę Marie coraz bardziej złościło zachowanie Michaela, który bardzo się starał ją przekonać, że jego majątek dorównuje wartością jej spuściźnie po Elvisie Presleyu, i zaimponować (czy też może zaszantażować) swoim związkiem z księżną Dianą, którego w rzeczywistości wcale nie było. Czuła się także coraz mocniej urażona tym, co jej mąż opowiadał prasie. W wywiadzie udzielonym we wrześniu 1994 roku londyńskiemu dziennikowi „Daily Mirror” Michael przedstawił całkowicie wyssaną z palca historię o tym, jak oświadczył się Lisie. Otóż miało to się wydarzyć u niego, w Neverlandzie, kiedy pili razem wino w salonie. „Właśnie skończyliśmy oglądać Wszystko o Ewie z Bette Davis – powiedział. – Oboje uwielbiamy ten lm. Podszedłem do niej, sięgnąłem do kieszeni i wyjąłem pierścionek z olbrzymim brylantem. «Co ty na to?» – zapytałem. – «Chcesz?». A ona krzyknęła: «Tak, tak, tak!»”. Lisa Marie otworzyła wreszcie uszy na głosy tych, którzy twierdzili, że Michael ją po prostu wykorzystuje do swoich celów. Z prawdziwą złością (i nie bez odrobiny obrzydzenia) przeczytała wywiad swojego męża w „TV Guide”, gdzie Michael powiedział: „Wiem od Lisy Marie, że Elvis poprawił sobie nos”. To były „pieprzone bzdury”, oznajmiła w wywiadzie dla „Rolling Stone”: „Moim zdaniem on się w ten sposób usprawiedliwiał przed samym sobą, bo dziennikarz pytał o jego operacje plastyczne. Przeczytałam ten wywiad i rzuciłam gazetą o ścianę. Że niby ja mu powiedziałam coś takiego?”. Przyjaciele mówią, że ich małżeństwo zaczęło się poważnie psuć niedługo po tym, jak wspólnie udzielili wywiadu Diane Sawyer z ABC. Było to w czerwcu 1995 roku. Lisa Marie obejrzała potem cały program i była wstrząśnięta, widząc, że Michael w pewnym momencie wystawił jej nad głową dwa wyprostowane palce – diabelskie różki. Miesiąc po emisji tego wywiadu wyjechała ze swoimi dziećmi i ich ojcem, a swoim eksmężem Dannym Keoughem na dwa tygodnie do hawajskiego kurortu Mauna Lani Bay. Brukowce doniosły, że zachowywali się tam jak młoda, zakochana para: całowali się i przytulali na plaży. Dziewczyna pracująca jako kelnerka w jednej z kurortowych restauracji powiedziała dziennikarzowi: „Jeśli oni są po rozwodzie, to może wszystkie pary powinny się rozstać! Byli totalnie zakochani”. Po latach Oprah Winfrey usłyszała od Lisy Marie: „Byłam bardzo rozdarta, ponieważ rozbiłam moją rodzinę. Dla Michaela odeszłam od męża. Trudno mi było dojść z tym do ładu”. Pod koniec pierwszego roku małżeństwa córka Elvisa miała już chyba dość tej farsy. Monica Pastelle, ta sama przyjaciółka, która rozgłosiła, że Lisa Marie uważa Michaela za