kanclerzyk33

  • Dokumenty701
  • Odsłony173 913
  • Obserwuję96
  • Rozmiar dokumentów935.4 MB
  • Ilość pobrań99 297

Sullivan R. - Nie(do)tykalny. Dziwne życie i tragiczna śmierć Michaela Jacksona Tom 2

Dodano: 7 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 7 lata temu
Rozmiar :9.2 MB
Rozszerzenie:PDF

Sullivan R. - Nie(do)tykalny. Dziwne życie i tragiczna śmierć Michaela Jacksona Tom 2.PDF

kanclerzyk33 Prywatne EBooki Alinka KINDLE
Użytkownik kanclerzyk33 wgrał ten materiał 7 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 456 stron)

Część IV Południe

Pracownicy księgarni Hennessey + Ingalls Bookstore w Santa Monice, specjalizującej się w wydawnictwach z dziedziny sztuki i architektury, znaleźli się wśród pierwszych osób, które jesienią 2008 roku dowiedziały się, że Michael Jackson znów zamieszkał w Los Angeles, przyjęli jednak tę wiadomość bez wielkiego zaskoczenia. Dla pozostałych mieszkańców Miasta Aniołów intelektualna żądza wiedzy była najczęściej na ostatnim miejscu listy zalet gwiazdora, który miał w Neverlandzie bibliotekę liczącą przeszło dziesięć tysięcy pozycji i większość z nich przeczytał. Właściciele księgarń Book Soup na Sunset Boulevard i Dutton’s w Brentwood przez długie lata sprzedawali mu książki całymi kartonami. Michael był cichym, spokojnym klientem, a najwięcej czasu spędzał w dziale z poezją; szczególnym uczuciem darzył wszechstronną lozo ę Ralpha Waldo Emmersona i dziewiętnastowiecznych transcendentalistów. Był znakomicie oczytany w dziełach wielkich psychoanalityków, Sigmunda Freuda i Carla Gustava Junga; regularnie zadziwiał swoich znajomych tym, z jaką biegłością umiał o nich dys​ku​to​wać. Wielu ludzi w mediach bawiły opisy wsławionej Ostatniej wieczerzy, która wisiała nad łóżkiem Michaela w Neverlandzie; na tym obrazie pośrodku długiego stołu siedział on sam, mając po prawej stronie Alberta Einsteina, a po lewej – Walta Disneya. Dalej widać było takie postaci jak Thomas Edison, Charlie Chaplin, Elvis Presley, John F. Kennedy, Abraham Lincoln oraz Little Richard (jego przebój Tutti Frutti był dla Michaela równie ważny co Taniec młodych łabędzi Czajkowskiego – a należy dodać, że Little Richard sam umiał tańczyć). Mało kto wiedział, iż Michael zna na wylot biogra ę każdego z tych swoich „tytanów inspiracji” i umie opowiadać o nich długo i wyczerpująco. Przez długie dekady fascynował się sylwetkami sławnych ludzi, którzy umarli młodo, a już w połowie lat 80. zaczął wyrażać zdumienie faktem, że powodem przedwczesnej, tragicznej śmierci młodych

gwiazd są „wciąż te same rze​czy” – miał na myśli nar​ko​ty​ki i seks. Jego wielokierunkowe starania o to, aby wciąż się doskonalić, nawet w chwilach największego życiowego zamętu, umiały poruszyć i wprawić w zakłopotanie każdego, kto tylko pojawił się w jego życiu. Wystarczyło, żeby ktoś pochwalił się fachową wiedzą w jakiejkolwiek dziedzinie – i już mógł być pewien, że zostanie zasypany pytaniami. Michael żywo interesował się medycyną i przy pomocy różnych lekarzy, w tym doktora Arnolda Kleina, załatwiał sobie wstęp na obserwacje przeróżnych operacji w szpitalu UCLA. Gdy spotykał się z Marlonem Brando – podobnym do niego pożeraczem wiedzy – spędzali razem mnóstwo czasu, porównując notatki na temat rozmaitych koncepcji naukowych oraz technologii, które akurat studiowali. Deepak Chopra poznał Michaela na tournée Bad, za kulisami koncertu w Bukareszcie, a wspominał to tak: „Kiedy wszedłem do jego garderoby, zobaczyłem człowieka, który po oblężeniu przez tłum fanów na lotnisku i wyczerpującym, trzygodzinnym koncercie popija sobie wodę mineralną i kartkuje tomik po​ezji su​fic​kiej”. Gregory Peck poznał Michaela dziesięć lat wcześniej; pewnego popołudnia Jackson zadzwonił do niego i zapytał, czy może wstąpić z wizytą. Peck był ogromnie zaskoczony, że piosenkarz zna na pamięć wszystkie dialogi z lmu Zabić drozda i zadaje wnikliwe, przekonujące pytania o zdjęcia i produkcję. Tego dnia połączyła ich przyjaźń, tym bardziej zaskakująca, że, jak się okazało, całkiem trwała i stabilna. Jackson i Peck (który pod koniec lat 50., w trakcie zdjęć do lmu Bra​va​dos, zakupił na północy hrabstwa Santa Barbara czynne ranczo do hodowli bydła) często wybierali się razem na konne przejażdżki po terenach Neverlandu i potra li rozmawiać godzinami. Michael był jednym z niewielu ludzi, którym słynny aktor opowiedział o samobójstwie swojego najstarszego syna Jonathana w 1975 roku, a także o tym, że pierwszy Blanket, którego poznał w życiu, był to pies państwa Pecków, noszący takie właśnie imię. Kiedy w grudniu 2002 roku, po zajściu z małym Blanketem Jacksonem na balkonie berlińskiego hotelu Adlon Kempinski Michael stał się pariasem na całym świecie, Gregory Peck i jego żona Veronique napisali „list otwarty na rzecz po​par​cia”, który zo​stał opu​bli​ko​wa​ny na stro​nie in​ter​ne​to​wej Mi​cha​ela. W czerwcu 2003 roku Gregory Peck zmarł we śnie. Miał osiemdziesiąt siedem lat. Michael Jackson wywołał niewielki skandal, spóźniając się dwadzieścia minut na mszę pogrzebową w katedrze Matki Bożej Anielskiej w Los Angeles (a do tego przychodząc do kościoła w jasnoczerwonej kurtce). Większość tych, którzy wytykali mu, że próbuje przyćmić najbardziej ukochanego ze wszystkich gwiazdorów Hollywood, nie wiedziała jednak, że już dzień po śmierci „Grega” zjawił się w domu Pecków w Bel Air, aby pomóc wdowie przy​go​to​wać uro​czy​stość wspo​mnie​niową. Veronique Peck, pomimo skończonych siedemdziesięciu lat, wciąż olśniewała elegancją; to ona szła pod rękę z Michaelem, gdy 29 października 2008 gwiazdor pokazał się publicznie na dowód, że powrócił do Los Angeles. Okazją była impreza na Halloween, którą urządziła Natalie Maines, pierwsza wokalistka Dixie Chicks, razem z mężem, aktorem Adrianem Pasdarem. Gdy gwiazdor stanął w drzwiach, wynajęty na przyjęcie DJ pomyślał, że ktoś się przebrał za Michaela Jacksona, i puścił Thril​le​ra. Kilka osób podeszło, aby pogratulować mu absolutnie najlepszego kostiumu króla popu, jaki widziały w życiu – i każda z nich milkła w pół słowa, rozpoznając Michaela we własnej osobie. Natalie Maines powiedziała później

Howardowi Sternowi, awanturniczemu prezenterowi radiowemu, że najstarszy syn Jacksona był chyba „najbardziej zrównoważonym” i „pewnym siebie” dzieckiem, jakie miała okazję poznać. Mniej pochlebnie wyrażała się o jego ojcu, który nie tylko nie przedstawił się po przybyciu do jej domu, lecz do tego nie powstrzymał swoich ochroniarzy, którzy zabronili jej podejść i przywitać się z gościem. „Wydaje mi się, że on chyba zatrzymał się w czasie i wciąż jest dzieckiem – powiedziała Sternowi. – Tak poczułam: jakby to było dziecko. Ma wielu opie​kunów”. Na imprezę u Natalie Maines Michael nie założył swojej maski, ale trzy tygodnie wcześniej miał ją na twarzy, kiedy sfotografowano go, jak wychodził ze sklepu z komiksami przy Melrose Avenue. Zjawił się tam z dziećmi przebranymi w kostiumy na Halloween. Zdjęcie ukazało się w londyńskim dzienniku „Daily Mail” (który z niesłabnącą uwagą śledził, gdzie i kiedy widziano Wacko Jacko) wraz z artykułem podającym, że piosenkarz wyglądał „jeszcze bardziej przerażająco niż zwykle: maska chirurgiczna, olbrzymie okulary prze​ciwsłonecz​ne i blu​za z kap​tu​rem”. Tohme był wściekły. „Powiedziałem mu tak: «Michael, koniec z tą maską. Proszę cię, nie po​ka​zuj się w niej. Pamiętaj, kim je​steś»”. Świeżo upieczony menedżer w krótkim czasie musiał się jednak nauczyć, że opieka nad kimś takim jak Michael Jackson – w masce czy też bez maski – oznacza konieczność nieustannego odpierania lawiny fałszywych doniesień, grożących skandalem oskarżeń oraz mściwych pogłosek. Felietonista Norm Clarke z Las Vegas napisał właśnie w tych dniach, że Jackson odrzucił propozycję wystąpienia na otwarciu Encore Tower, nowego hotelu Steve’a Wynna, wybudowanego kosztem dwóch miliardów i dwustu milionów dolarów. „A wszyscy myśleli, że to dlatego, iż Michael jest chory albo naćpany” – wspomina Tohme. Pogłoski o poważnej chorobie gwiazdora zaczęły krążyć po tym, jak angielski brukowiec „The Sun” wydrukował artykuł Iana Halperina, który twierdził, jakoby „wiedział ze swoich źródeł”, że Jackson na skutek pogarszającego się zdrowia stracił prawie całkowicie wzrok w jednym oku i wymaga przeszczepu płuca, chociaż może się okazać, że jest „zbyt słaby, aby przejść taką operację”. Ta historyjka była od początku do końca wyssana z palca, a mimo to chwyciła, i to tak dobrze, że Tohme musiał zgodzić się na wywiad w „New York Daily News”, aby oświadczyć, iż te wiadomości są „całkowicie zmyślone”. Zaledwie kilka miesięcy wcześniej „Wall Street Journal” podał, że Jackson „zaszył się” w „małym osiedlu w Nevadzie”, w miejscowości o nazwie Pahrump, która powstała na samym skraju pustyni Mojave po ogólnokrajowym spisie ludności i była najbardziej znana z tanich burdeli. „Michael nigdy w życiu nie widział tego miejsca na oczy – skomentował te doniesienia Tohme, nie posiadając się ze zdumienia. – I pomyśleć, że napisali o tym w «Wall Street Journal»…”. Artykuł o Pahrump pojawił się w tym samym czasie, co wywiad z Jackiem Wishną, który postanowił grać wyjątkowo niewdzięczną rolę odtrąconego zalotnika i oznajmił dziennikarzowi „National Enquirer”, że wszystko, co mówi się o serii comebackowych koncertów Michaela Jacksona w hotelach Toma Barracka, to nic więcej jak tylko pobożne życzenia. „Niestety Michael nie potra dotrzymywać obietnic, ponieważ brak mu siły woli, aby chociaż stawić się na umówione spotkanie, więc nie ma nawet co mówić o występach na światowym poziomie – przekonywał Wishna na łamach «Enquirera». – Może pomachać gościom albo zatańczyć na dachu limuzyny, ale regularne występy przez dłuższy czas?

Oba​wiam się, że ten sen nig​dy się nie ziści”. Jedynym pozytywnym skutkiem tych stale napływających z Nevady wiadomości – jak mówił Tohme – było to, że Michael coraz bardziej cieszył się z powrotu do południowej Kalifornii. W połowie listopada impresario usłyszał, że gwiazdor chce rozejrzeć się za domem w Bel Air. Tohme był zachwycony, dopóki nie okazało się, że pierwszym „domem”, który podziałał na wyobraźnię jego klienta, była najdroższa nieruchomość w całym Los Angeles, zbytkowna rezydencja mieszcząca się pod najbardziej elitarnym adresem w Bel Air, na Nimes Road, a wybudowana niedawno przez byłego właściciela hoteli Ritz-Carlton, Mohameda Hadida. Le Belvedere, bo tak Hadid nazwał swoją posiadłość, był to pałac o powierzchni blisko czterech i pół tysiąca metrów kwadratowych, gdzie z okien widać było dwieście osiemdziesiąt stopni otwartej przestrzeni. Otaczał go mur wysoki na jedenaście metrów i długi na ponad trzysta, wzniesiony z kamieni sprowadzonych z Jerozolimy. Pałac stał na malowniczej hektarowej działce, bogato obsadzonej pokazowymi roślinami. Otaczały one „jezioro łabędzie” oraz basen tak długi, że jego koniec nikł w perspektywie. Tłem dla tych wspaniałości były olśniewające widoki. Z licznych elementów wyposażenia domu Michaelowi najbardziej przypadło do gustu prywatne kino z miejscami dla sześćdziesięciu osób, urządzone niczym widownia opery. Hadid właśnie wystawił swoją rezydencję na rynku nieruchomości; była do kupienia za osiemdziesiąt pięć milionów dolarów. Michael usiłował przekonać zarówno jej właściciela, jak i swojego menedżera, że stać go na taki wydatek. „Mówiłem mu: «Michael, to za dużo, ona nie jest warta aż tyle»” – wspomina Tohme. Zwrócił się do Hadida z zapytaniem, czy jego klient mógłby wynająć Le Belvedere; ten odmówił, lecz zaprosił Jacksona wraz z dziećmi, aby spędzili w jego domu jedną noc – aby „poczuć klimat miejsca”. Umówili się, że Hadid i jego syn rankiem w dniu Święta Dziękczynienia opuszczą rezydencję i udadzą się do Santa Barbary, gdzie spędzą noc. Tohme i jego żona przygotowali tradycyjne potrawy i przywieźli je, razem ze swoimi dziećmi, Michaelem i jego trójką do Le Belvedere, aby zjeść tam świąteczny obiad. „Zostaliśmy do późna, a potem wróciliśmy do domu, zostawiając Michaela z dziećmi na miejscu – wspomina Tohme. – Następnego dnia zawiozłem ich z powrotem do hotelu Bel-Air. Po drodze Michael powiedział mi, że nie chce już domu Hadida. Podobno usłyszał tam jakiś zły głos. To był człowiek ogromnie udu​cho​wio​ny, co miało wpływ na jego de​cy​zje”. W ciągu kolejnych kilku dni Tohme przekonał Michaela, że najlepiej będzie wynająć dom, przynajmniej do czasu powrotu z Londynu po koncertach w O2. Przy pomocy agentki nieruchomości Joyce Essex wyszukał posiadłość przy Carolwood Drive w Holmby Hills – okolicy, która razem z Beverly Hills i Bel Air tworzy legendarny Platynowy Trójkąt. Stoi tam dwupiętrowa rezydencja o powierzchni ponad tysiąca pięciuset metrów kwadratowych, zbudowana w stylu francuskiego dworku. Jej właścicielem jest Hubert Guez, starszy wspólnik Christiana Audigiera w sieci sklepów Ed Hardy. Zaprojektował ją Richard Landry, czołowy architekt superbogaczy z Los Angeles, mając do zagospodarowania półhektarową działkę ogrodzoną murem, gdzie – oprócz rezydencji – zmieścił się basen ze wspaniałym tarasem z łupkowych płyt. Dom miał siedem sypialni, trzynaście łazienek, dwanaście kominków, doskonale wyposażoną kuchnię, piwniczkę z winami, kino oraz pokoje dla całej rodziny, a także olbrzymie, biegnące łukiem schody i wykończoną drewnem bibliotekę, w której Michael zakochał się od pierwszego wejrzenia. Był też zadowolony, dowiedziawszy się, że

rezydencja ta należała kiedyś do Seana Connery’ego – sir Seana Connery’ego. Przed zdjęciem z rynku wyceniono ją na trzydzieści osiem milionów dolarów. Ma się rozumieć, znalazło się sporo takich, którzy kręcili nosem, gdy Tohme Tohme podał do publicznej wiadomości, że Michael Jackson wprowadził się do dworku przy Carolwood Drive „dla oszczędności”, bo miesięczny koszt wynajmu rezydencji wynosił sto tysięcy dolarów. To jednak i tak było mniej niż mieszkanie w hotelu Bel-Air. Tak czy inaczej, pieniądze wyłożył koncern AEG – Michael zaś swoim zwyczajem zapomniał o tym, że ten wydatek został odliczony od jego przyszłych zarobków. Prawdę mówiąc, jego nowy dom był dość skromny jak na tę okolicę, w porównaniu na przykład z Playboy Mansion Hugh Hefnera albo z gigantycznym pałacem, który producent telewizyjny Aaron Spelling postawił na miejscu wyburzonego, starego i uroczego domu Binga Crosby’ego na South Mapleton Drive; pałac ten miał sto dwadzieścia trzy po​ko​je i pra​wie pięć tysięcy trzy​sta metrów kwa​dra​to​wych po​wierzch​ni. Ludzie, którzy znali Michaela, zastanawiali się głównie nad tym, czy wybór rezydencji w Holmby Hills rzeczywiście oznacza zerwanie z przeszłością, czy też może powrót do niej. Ta okolica musiała budzić w nim wiele wspomnień. Niedaleko, za wzgórzem, po drugiej stronie Beverly Glen Drive, znajdowały się rezydencje Gregory’ego Pecka i Berry’ego Gordy’ego. Dom, w którym wychowała się była żona Jacksona, Lisa Marie Presley, stał tuż za rogiem, przy Monovale Drive. Do posiadłości przy Hayvenhurst Drive, gdzie Michael spędził więcej lat niż w Neverlandzie, można było dojechać w dziesięć minut, o ile nie było akurat korków. A jeszcze bliżej dworku Huberta Gueza znajdowało się skrzyżowanie Wilshire i Lindley, gdzie w maju 1992 roku zepsuł się Michaelowi jego jeep. To miejsce, bardziej niż jakiekolwiek inne na ziemi, było w jego oczach pełne mroku i złych wspomnień. Tak oto Mi​cha​el Jack​son powrócił tam, gdzie zaczął się jego ko​niec. *** To musiał być powalający widok: trzydziestotrzyletni Michael Jackson w czarnym turbanie, z twarzą ukrytą za woalką i ciemnymi okularami, stoi w blasku popołudniowego słońca na prawym pasie Wilshire Boulevard, kopiąc opony swojego unieruchomionego jeepa. A z całą pewnością opis tej sceny zabrzmiał dziwnie w uszach człowieka nazwiskiem Mel Green, do którego zadzwoniła żona, chcąc opowiedzieć, że w morzu aut widziała przed chwilą bardzo niezwykłego rozbitka. Green, wyczuwając niepowtarzalną okazję, pospieszył na ratunek, po czym zadzwonił do swojego szefa, Dave’a Schwartza z wypożyczalni używanych samochodów Rent-A-Wreck, usytuowanej mniej więcej półtora kilometra od tamtego miejsca w West Los Angeles. Poinformował go, że za kilka minut pojawi się w pracy i przywiezie ze sobą nie​zwykle wyjątko​we​go gościa. „Je​steś pe​wien, że to nie jest żaden so​bowtór?” – za​py​tał szef. Green był absolutnie przekonany, tak więc Schwartz zadzwonił do swojej żony June i polecił jej przywieźć do wypożyczalni ich sześcioletnią córeczkę Lily i pasierba, dwunastoletniego syna June z po​przed​nie​go małżeństwa. Chłopiec na​zy​wał się Jor​dan Chan​dler. Jordie był ślicznym dzieckiem (ten fakt obrócono później przeciwko Jacksonowi) o skórze koloru karmelowego, ciemnych oczach, nieskazitelnie białych zębach i doskonale harmonijnych rysach twarzy. Jego matka, June Chandler Schwartz, z domu Wong, była Euroazjatką obdarzoną egzotyczną urodą, którą zawdzięczała domieszce afrykańskiej krwi:

miała pełne wargi i lśniące czarne włosy. Po przybyciu do Rent-A-Wreck powiedziała Michaelowi, że Jordie jest jego wielkim fanem, a w 1984 roku, po wypadku z ogniem na planie reklamówki Pepsi, wysłał mu własnoręczny rysunek; potem wręczyła mu wizytówkę, na której do​pi​sała do​mo​wy nu​mer ro​dzi​ny. Nie minęło kilka tygodni, a Michael zaczął dzwonić do Jordiego, podobnie jak przez lata dzwonił do wielu innych chłopców. Zostali przyjaciółmi przez telefon. Zgodnie z tym, co mówiła June, Jackson zaprosił jej syna do swojej „kryjówki”, czyli mieszkania w Westwood, ale ona nie mogła go tam zabrać. Niedługo potem Michael wyjechał na trzymiesięczne tournée promocyjne (towarzyszyli mu dwaj inni chłopcy: jedenastoletni Australijczyk nazwiskiem Brett Barnes i bawarski książę Albert II von Thurn und Taxis, dziewięciolatek), ale nawet wtedy umiał znaleźć czas, aby regularnie dzwonić do Jordana Chandlera. Jordie opowiadał, że piosenkarz opisywał mu przez telefon cuda Neverlandu, nazywając swój dom „miejscem, gdzie chłopcy mają własne prawa”, i obiecując, że wkrótce go tam zaprosi. Dotrzymał obietnicy po powrocie z tournée, a Jordie, jego mama June oraz przyrodnia siostra Lily na przełomie lat 1992–1993 bywali w Neverlandzie częstymi gośćmi. Za pierwszym razem czekała ich niezwykła atrakcja: zakupy w specjalnie otwartym po godzinach sklepie z zabawkami Toys„R”Us, skąd każde z dzieci wywiozło w koszyku towar za ponad dziesięć tysięcy dolarów. Następnego dnia wieczorem, jak mówi Jordie, Michael zabrał go na wspólną przejażdżkę swoim diabelskim młynem w wesołym miasteczku na terenie Neverlandu. Gdy gondola, w której siedzieli, znalazła się na samym szczycie, koło prze​stało się ob​ra​cać. – Czy wiesz, ile czasu spędzam tutaj samotnie? – zagadnął Michael, wskazując rozległe mo​rze świa​teł roz​ciągające się u ich stóp. – Mam tak wie​le, a nie mam nic. – Te​raz masz nas – od​parł Jor​die, obej​mując go ra​mie​niem. – Moją nową rodzinkę – powiedział Michael i, zgodnie z relacją chłopca, uśmiechnął się do nie​go. W następny weekend piosenkarz znów zaprosił Jordiego, Lily oraz ich mamę June do Neverland Ranch; osobiście przyjechał po nich limuzyną do Los Angeles i zawiózł do siebie. Jordie opowiadał, że kiedy wsiadł do środka, zobaczył Bretta Barnesa siedzącego na kolanach Michaela; on i jego mama zapamiętali, że gwiazdor przez całą drogę rozmawiał głównie z młodym Australijczykiem, a po przybyciu na miejsce polecił personelowi rezydencji zabrać rzeczy Barnesa do pokoju, który chłopiec dostał wyłącznie dla siebie. Jordie został ulokowany w pokoju gościnnym razem z mamą i przyrodnią siostrą. Kiedy jednak Michael zaprosił całą trójkę na wycieczkę do Las Vegas, wszystko się zmieniło. Jak opowiadali: wieczorem Chandler obejrzał razem z Michaelem Eg​zor​cystę i tak się wystraszył, że wolał spać tej nocy w łóżku Michaela. Jak zeznał później pod przysięgą, nie doszło wtedy do „żadnego zycznego kontaktu”, ale gdy jego mama odkryła, że nie kładł się do własnego łóżka, zaniepokoiła się i zaczęła go wypytywać, a potem ostrzegła: „Nigdy więcej tego nie rób”. Jordie powiedział Michaelowi, co usłyszał od mamy. June mówiła potem, że Jackson przyszedł do niej z pretensją wymalowaną na twarzy. „Jak mogłaś pomyśleć, że byłbym w sta​nie zro​bić krzywdę Jor​diemu?” – za​py​tał i zaczął wyjaśniać (jak twier​dziła po​tem June), że według jego teorii dzieci są pod względem seksualnym całkowicie niewinne i to dopiero

dorośli „uwa​run​ko​wują” je tak, że po​ja​wiają się u nich lu​bieżne myśli. Mi​cha​el po​wie​dział, że chce, by Jordie pozostał „czysty”, wolny od zepsucia dorosłego świata, które jest obliczone na to, aby doprowadzić go do zguby. Następnego dnia sprezentował June bransoletkę wysadzaną rubinami i brylantami, kupioną u Cartiera za dwanaście tysięcy dolarów. Jak później wspo​mi​nała, miał przy tym po​dob​no po​wie​dzieć: „To nic ta​kie​go. Po pro​stu was ko​cham”. Odtąd Jordie i Michael sypiali już zawsze w jednym łóżku, za każdym razem, gdy nocowali w tym samym miejscu. Michael – jak June zapewniała swojego męża i znajomych – sam był niewinny jak małe dziecko: „Naprawdę nie sądzę, żeby temu człowiekowi postała w głowie choćby jedna podstępna myśl”. Jej były mąż, Evan Chandler, ojciec Jordiego, nie krył swoich wątpliwości, ale wydawało się, że i jego szybko przekonała ujmująca osobowość Mi​cha​ela, jak również nie​zwy​kle hoj​ny gest gwiaz​do​ra. Evan Chandler był jednak człowiekiem o bardzo złożonych pobudkach. Przyszedł na świat w 1944 roku na nowojorskim Bronksie jako Evan Robert Charmatz i wykształcił się, wzorem ojca i braci, na dentystę, choć nie przepadał za tym zawodem. W 1973 roku otworzył gabinet w West Palm Beach na Florydzie. Po kilku latach zmienił nazwisko na Chandler (uznając, że Charmatz „brzmi zbyt po żydowsku”), ożenił się z June Wong, którą zawsze przedstawiał jako byłą modelkę, i przeprowadził się do Los Angeles, wiedziony nadzieją zrobienia kariery jako sce​na​rzy​sta. Czekając na okazję do spełnienia tych ambicji, zarabiał na utrzymanie swojej rodziny, pracując w Crenshaw Family Dental Center, przychodni dentystycznej dla mniej zamożnych, mieszczącej się na obrzeżach South Central Los Angeles. W grudniu 1978 roku stanął przed Kalifornijską Komisją Stomatologiczną po tym, jak założył pacjentowi szesnaście plomb podczas jednej wizyty. Po zbadaniu sprawy komisja orzekła, że Chandler jest winien „rażącej ignorancji i/lub niekompetencji” i odebrała mu prawo do wykonywania zawodu. Chandler odwołał się, uzyskując zamianę tej kary na dziewięćdziesiąt dni zawieszenia plus trzydzieści mie​sięcy nad​zo​ru. Kwestię zawieszenia rozwiązał, przeprowadzając się z powrotem do Nowego Jorku. Tam napisał scenariusz, ale nikt nie chciał go kupić. W 1980 roku urodził się Jordie, a rodzina wróciła do Los Angeles, gdzie Evan znów zaczął pracować jako dentysta w różnych miejscach, ale wciąż narzekał, że w każdej kolejnej pracy jest dla niego coraz gorzej. Następne lata przyniosły kryzys w jego małżeństwie – jak twierdziła June, zawinił tu agresywny charakter, nad którym Chandler nie umiał panować. Rozwiedli się w 1985 roku; sąd przyznał June pełne prawo do opieki nad synem oraz alimenty w wysokości pięciuset do​larów mie​sięcznie. W 1990 roku rodzice dziesięcioletniego Jordana mieli już nowych partnerów: June wyszła za Dave’a Schwartza i urodziła mu córeczkę Lily, a Evan poślubił kobietę imieniem Nathalie, z którą miał dwóch synów. Dorobił się już własnego, dobrze prosperującego gabinetu w Beverly Hills, ale w 1991 roku czekało go kolejne oskarżenie o nierzetelność i niekompetencję. Modelka, która zgłosiła się do niego na zabieg, wyszła z zębami w gorszym stanie i oskarżyła go o zaniedbanie obowiązków zawodowych. Chandler bronił się, twierdząc, że pacjentka podpisała zgodę na zabieg, akceptując wszelkie ryzyko z nim związane, ale gdy został wezwany do sądu, nie mógł przedstawić podobnego dokumentu; powiedział sędziemu, że został on skradziony z bagażnika jego jaguara. Ostatecznie sprawa zakończyła się

po​zasądową ugodą. W roku 1993, mniej więcej w tym samym czasie, kiedy jego syn Jordie poznał Michaela Jacksona, Evan Chandler nareszcie doczekał się hollywoodzkiego sukcesu: jeden z jego scenariuszy spodobał się Melowi Brooksowi, który przerobił go i nakręcił według niego lm Robin Hood. Faceci w rajtuzach. Nie poszła za tym jednak dochodowa kariera scenarzysty, Chandler zaś wkrótce zaczął mieć trudności ze spłatą alimentów, a jego dług wobec byłej żony sięgnął w końcu siedemdziesięciu tysięcy dolarów plus odsetki. Według słów June ojciec Jordana był w dużej mierze nieobecny w życiu swojego syna i rzadko się z nim widywał, dopóki nie pojawił się Michael Jackson. Zaprzeczył temu Raymond, brat Evana, który zapewniał, że starał się on być dobrym ojcem; powiedział też, że zanim zjawił się Jack​son, „wszy​scy się lu​bi​li, a dzie​ci bawiły się ra​zem po​mi​mo roz​wodów”. Wersje wydarzeń, które opisują to, co się stało, kiedy Evan i Michael się poznali, są ze sobą wzajemnie sprzeczne. Wersja Michaela – a w zasadzie wersja napisana przez jego adwokatów – jest utrzymana w kategorycznie autorytatywnym tonie i pojawiła się w magazynie „GQ” w artykule napisanym przez dziennikarkę Mary A. Fischer w bliskiej współpracy z Anthonym Pellicanem, prywatnym detektywem zatrudnionym przez Berta Fieldsa, adwokata Jacksona, do zbadania początków znajomości piosenkarza z rodziną Chandlerów. Raymond, brat Evana (który także zmienił nazwisko z Charmatz na Chandler), powiedział, że Fischer jest „naiwna”, a Pellicana nazwał „bandytą”. Twierdził, że zmówili się, aby dokumentnie „zamącić obraz” postępowania Evana, jak również Michaela. June Wong Chandler Schwartz, składając zeznania na policji i przed sądem, przedstawiła własną wersję wydarzeń, sprzeczną w licznych szczegółach z relacjami zarówno Evana Chandlera, jak i Michaela Jacksona. To, co miał do powiedzenia Jordie Chandler, zostało ostatecznie przedstawione w wywiadach z psychiatrami i przesłuchaniach przeprowadzonych przez po​li​cjantów. Pewne jest, że na początku znajomości Michaela i Jordiego Evan Chandler zapraszał ich obu do swojego domu w Brentwood. „Spotykali się, rozmawiali o lmach, o wspólnym pisaniu scenariuszy i piosenek – mówił Ray Chandler. – Evan chętnie przyznawał, że uległ urokowi Michaela. Uważał go za bardzo inteligentnego człowieka, bardzo oczytanego i wyrobionego. Lubił go, cieszył się znajomością z nim i szczerze wierzył, że razem stworzą wielkie rzeczy i na zawsze pozostaną przyjaciółmi”. W relacji Fischer i Pellicana czytamy, że Evan podrzucał Michaelowi pomysły fabularne i sugerował, aby w ramach rewanżu piosenkarz dobudował nowy segment do jego domu, aby wszyscy mogli mieć własny kąt. Kiedy okazało się to niemożliwe ze względu na przepisy budowlane, Chandler zaproponował, aby Jackson po prostu zbudował mu nowy, większy dom. Pellicano powiedział Fischer, że Michael puścił ten pomysł mimo uszu, Ray Chandler twierdził jednak, iż to właśnie Jackson wystąpił z propozycją powiększenia domu Evana albo zbudowania nowego, żeby mogli mieszkać wszy​scy ra​zem. Na pewno wiadomo tyle, że w czerwcu 1993 roku Michael zabrał Jordiego i June do Monaco na galę World Music Awards. Zdjęcia pięknej kobiety i ślicznego chłopca siedzących obok Jacksona na widowni obiegły cały świat; mówiło się, że June może być nową partnerką Michaela, a Jordie jego przyszłym pasierbem. Nowa przysposobiona rodzina Michaela Jack​so​na, wołał nagłówek w „National Enquirer”. „Evan zrobił się zazdrosny i poczuł się

od​su​nięty” – po​wie​dział Fi​scher były ad​wo​kat June, Mi​cha​el Fre​eman. Evan zaprosił Michaela na pięć dni do siebie i pozwolił mu spać w jednym pokoju z Jordiem i jego pięcioletnim przyrodnim bratem o imieniu Nikki. To właśnie podczas tej wizyty, jak twierdził później, zaczął podejrzewać piosenkarza o niedozwolone czyny lubieżne. Przyznał, że nigdy nie widział ani Michaela, ani Jordiego rozebranych, ale pewnego dnia wszedł do pokoju i zobaczył, że leżą na łóżku wtuleni w siebie, a Jackson trzyma dłoń w pobliżu krocza chłopca. Zadzwonił do brata, żeby powiedzieć mu, co widział, a przy okazji poinformował Raya, że June przyjęła zaproszenie Michaela i zamierza pojechać z Jor​diem na trasę Dan​ge​ro​us. Pod koniec czerwca 1993 roku Evan Chandler coraz głośniej i gwałtowniej dawał znać o swoich „niepokojach”. Twierdzi, że ostatecznie zapytał Michaela wprost: „Uprawiasz seks z Jordiem, prawda? Bądź, kurwa, mężczyzną i przyznaj się”. Był podobno pod wrażeniem, bo Jackson zachował całkowity spokój i odpowiedział bez cienia zdenerwowania: „To absurd. Do niczego takiego nie doszło”. Po tej wymianie zdań piosenkarz natychmiast zerwał kontakt z Chan​dlerem. W pierwszych dniach lipca stało się jasne, że Evan zamierza walczyć z June o opiekę nad Jordiem. Zadzwonił do Dave’a Schwartza, aby omówić sytuację. Nowy mąż jego byłej żony nagrał tę rozmowę. Jej jedyny opublikowany zapis znalazł się za pośrednictwem Anthony’ego Pellicana w artykule Mary A. Fischer i przedstawia Chandlera w bardzo niekorzystnym świe​tle. Według Pellicana i Fischer ojciec Jordiego miał zacząć od wyrażenia pozornie szczerego niepokoju o syna i zajadłego gniewu na Jacksona oraz June; chociaż rozmawiał z jej aktualnym mężem, nie wahał się powiedzieć, że jest „zimna i bez serca”. Poskarżył się, że próbował porozmawiać z June o swoich zmartwieniach, ale ona podobno ucięła jego tłumaczenia krótkim „Spierdalaj!”. Ton jego wypowiedzi zmienił się jednak, gdy pojawił się temat zerwanego kontaktu z Michaelem Jacksonem; Chandler zaczął się wręcz żalić Schwartzowi. „Umiałem się z nim dobrze porozumieć – mówił. – Byliśmy przyjaciółmi. Lubiłem go, szanowałem i w ogóle – a wszystko tylko za to, jaki jest. Nie miał żadnego powodu, żeby przestać do mnie dzwonić. Któregoś dnia po prostu usiedliśmy sobie razem, a ja wyjaśniłem mu dokład​nie, cze​go się spo​dzie​wam po na​szej zna​jo​mości”. Chandler wyjawił też Schwartzowi, że został „poinstruowany”, o czym może rozmawiać z Jacksonem, a o czym ma nie wspominać – i dlatego właśnie nigdy nie poruszał tematu pieniędzy. Schwartz zapytał, czym Michael tak go zaniepokoił. „Rozbił naszą rodzinę – odparł Chandler. – Jordie dał się skusić jego władzy i pieniądzom”. Potem, kiedy obaj zgodnie stwierdzili, że nie wywiązali się z ojcowskich obowiązków względem chłopca, Chandler nagle zwierzył się Schwartzowi, że szykuje się do rozprawy z Jacksonem. „Wszystko już gotowe – powiedział. – Mam ludzi, którzy są w pewnych miejscach i czekają tylko na telefon ode mnie. Zapłaciłem im za to. Wszystko idzie zgodnie z planem, który wymyśliłem wspólnie z innymi. Wystarczy, że zadzwonię, i ten facet zniszczy każdego, kto mu się na​wi​nie: jest podstępny, okrut​ny i nie gra czy​sto”. Ray Chandler twierdził, że Pellicano, rękami Fischer, przemontował zapis tej rozmowy, aby stworzyć nieprawdziwe wrażenie, że Evan mówi o „wygranej” w sensie olbrzymiej sumy pieniędzy, którą zamierzał zgarnąć. Każdy, kto wysłucha uważnie całego nagrania, jak

przekonywał Ray, zgodzi się, że Evan miał na myśli wygraną w procesie o opiekę nad synem, a nie pie​niądze od Mi​cha​ela Jack​so​na. Powodem, który nie pozwolił większości zainteresowanych uwierzyć w wyjaśnienia Raya Chandlera, był fakt, że człowiekiem, który „instruował” Evana, o czym ma rozmawiać z Jacksonem, a o czym nie, okazał się Barry K. Rothman, adwokat z Century City, przedstawiony Schwartzowi przez telefon jako „najgorszy sukinsyn, jakiego udało się zna​leźć”. Wielu mieszkańców Los Angeles powiedziałoby, że jest to raczej zbyt pochlebna opinia. Rothman był kiedyś adwokatem muzyków i negocjował kontrakty między innymi dla Rolling Stonesów, Little Richarda i The Who. Ściany jego gabinetu obwieszone były złotymi i platynowymi płytami. W czasach, o których mówimy, prowadził ogólną praktykę prawniczą; przez lata pracy – jak powiedziała raz jego była żona swojemu własnemu adwokatowi – narobił sobie podobno tylu wrogów, że aż dziw, iż ktoś go jeszcze nie zabił. Był jednak sprytny i potra ł na wiele sposobów zabezpieczać się przed tymi, którzy nim pogardzali, oraz tymi, którzy domagali się od niego należności. Tych drugich było więcej, a znaczną część tej grupy stanowili dawni pracownicy, grono niezwykle liczne, gdyż Rothman zatrudniał i zwalniał personel biurowy w oszałamiającym tempie, znany też był z obelżywego traktowania pracownic i zalegania z wypłatami dla nich. Miał w zwyczaju przyjmować recepcjonistki z agencji pracy tymczasowej, a po kilku tygodniach wypędzał je z kancelarii, wyzywając od kretynek; uciekały ze łzami w oczach. Geraldine Hughes, która tego lata pełniła obo​wiązki jego se​kre​tar​ki, po​wie​działa, że „w życiu jest de​mo​nem z piekła ro​dem”. Pewien detektyw biorący udział w jednym z wielu procesów przeciwko Rothmanowi nazwał go „profesjonalnym nierobem”. Była żona, kiedy przestał płacić alimenty, zagroziła, że zajmie jego aktywa. Po roku zalegania z płatnością jej adwokat próbował uzyskać nakaz objęcia domu Rothmana w Sherman Oaks prawem retencji, okazało się jednak, że akt własności został przeniesiony na podstawioną panamską spółkę o nazwie Tinoa Operations. Rothman twierdził, że miał w domowym sej e dwieście tysięcy dolarów należących do Tinoa, które padły o arą złodzieja, skutkiem czego musiał przekazać rmie akt własności swojego domu, aby zrekompensować tę stratę. Dopiero gdy odholowano mu z garażu największy skarb, rolls-royce’a corniche’a (z napisem „BKR 1” na tablicy rejestracyjnej), Ro​th​man zapłacił wresz​cie żonie to, co był jej wi​nien. Dokumentacja innych spraw prowadzonych przed sądem okręgowym w Los Angeles pokazuje, że Rothman działał ukryty za złożoną siatką zagranicznych kont bankowych i podstawionych spółek (w tym Tinoa Operations). Kilka z nich miało ten sam adres przy Cahuenga Boulevard w Hollywood; mieściła się tam chińska restauracja. Rothmanowi wytoczono dwadzieścia procesów, złożono liczne skargi do stanowej komisji pracy, a do tego wszczęto co najmniej trzy postępowania dyscyplinarne w izbie adwokackiej stanu Kalifornia – a mimo to za każdym razem udawało mu się uniknąć poważnych konsekwencji. Rok przed tym, gdy zgłosił się do niego Evan Chandler, izba adwokacka zawiesiła go w prawie wykonywania zawodu na rok za jawne lekceważenie zasad mówiących o sprzeczności interesów. Rothmanowi udało się jednak uzyskać zamianę zawieszenia na nadzór sądowy – po czym jego kancelaria błyskawicznie złożyła wniosek o ogłoszenie niewypłacalności. Kiedy wierzyciele zaczęli się domagać wyjaśnienia, jakim sposobem

człowiek, który jeździ rolls-royce’em, może utrzymywać, że nie posiada żadnego majątku, Rothman przedstawił stosowne dokumenty, wykazując, iż tytuł własności samochodu został prze​nie​sio​ny na filię Ti​noa Ope​ra​tions. A zatem – jak wyjaśnił Pellicano autorce artykułu, Mary A. Fischer – Evan Chandler natychmiast dostrzegł w Rothmanie wymarzonego wspólnika do realizacji planu pogrążenia Michaela Jacksona. Fakty wyglądały zupełnie inaczej – ripostował Ray Chandler: otóż Rothman był pacjentem jego brata i sam zaoferował się, że mu pomoże – i to za darmo – kiedy tylko usłyszał, jak Evan niepokoi się tym, że June chce zabrać Jordiego na światowe to​urnée z Mi​cha​elem Jack​so​nem. Kiedy jednak Evan wspomniał Rothmana podczas nagrywanej rozmowy z Davem Schwartzem, powiedział tylko tyle: „On chce to jak najszybciej podać do publicznej wiadomości, jak najbardziej to nagłośnić i upokorzyć tym tylu ludzi, ilu tylko się da. Jest wredny, jest podły, a do tego bardzo inteligentny i spragniony rozgłosu”. Ton tej wypowiedzi zdawał się wskazywać, że Chandler jeszcze nie podjął decyzji, czy rzucić Rothmana do ata​ku, ale skłania się ku temu: – Jeśli to zrobię, odniosę widowiskowe zwycięstwo. W żaden sposób nie mogę przegrać. Sprawdziłem wszystko. Dostanę, cokolwiek zechcę, a ich zniszczę tak, że się już nie podniosą. June przegra [prawo do opieki nad Jordiem], a Michael będzie mógł pożegnać się z ka​rierą. – Czy to ma pomóc Jor​die​mu? – za​py​tał Schwartz. – To dla mnie nieistotne – odparł Chandler. – To przerośnie nas wszystkich razem wziętych, gdy się zacznie. Każdy odczuje tego skutki, i to fatalne skutki. Nikt się nie uchowa. Muszę do​stać to, cze​go chcę, in​a​czej będzie ma​sa​kra. Napięcie między nim a jego byłą żoną osiągnęło punkt krytyczny na uroczystości zakończenia roku szkolnego: June nie chciała słuchać Evana i jego zarzutów wobec Jacksona, poinformowała go natomiast, że i tak zamierza jesienią zabrać Jordiego ze szkoły i dołączyć do Michaela na tournée Dangerous. „Michael świetnie umiał oceniać ludzi – zauważył później jeden z członków rodziny Chandlerów. – Szukał takich rodzin, gdzie brak dostatecznego porozumienia między rodzicami tworzył słaby punkt, który mógłby mu posłużyć do osiągnięcia własnych celów. W tym wypadku dostrzegł, że June nie jest zadowolona ze swojego małżeństwa. W domu to Dave trzymał kasę. Chciała się uniezależnić. Nie była z tych, które lubią wstawać rano i chodzić do pracy. Marzyły się jej podróże i życie w luk​su​sie, a to właśnie za​ofe​ro​wał jej Mi​cha​el”. Kiedy Evan zaczął jej grozić, June powiedziała o wszystkim Michaelowi, a on poszedł po pomoc do Berta Fieldsa, który skończył już negocjacje wielkiego kontraktu Jackson–Sony, rozpoczęte przez Johna Brancę. Fields ściągnął Anthony’ego Pellicana; detektyw przesłuchał nagraną rozmowę Chandlera ze Schwartzem i wiedział od razu, że „chodzi o wymuszenie” – takie słowa usłyszała od niego Mary Fischer. Jeszcze tego samego dnia zawitał w kryjówce Michaela Jacksona w Westwood, gdzie spotkał Jordiego i Lily, bawiących tam podczas wizyty. Zadał chłopcu wiele – jak to nazwał – „podchwytliwych pytań”, na przykład: „Czy Michael kiedykolwiek cię dotknął?” albo „Czy widziałeś Michaela nagiego w łóżku?”. Jordie, jak wspo​mi​na, pa​trzył mu w oczy i na każde z tych pytań miał jedną od​po​wiedź: „nie”. Tymczasem dwa dni później, 11 lipca, Evan Chandler wykonał pierwszy etap swojego

planu: wmówił June, że Jordiemu jest potrzebny poważny zabieg dentystyczny, i przekonał ją, aby dała mu go na popołudnie, żeby można było to załatwić. Następnego dnia, jak wspomina Pellicano, poinformował matkę, że nie odda jej dziecka, jeśli ta nie podpisze przygotowanego przez Rothmana zobowiązania, że nie wywiezie Jordiego z hrabstwa Los Angeles. June podpisała dokument, ale mimo to Evan wciąż trzymał chłopca przy sobie, a 14 lipca Rothman zadzwonił do doktora Mathisa Abramsa, psychiatry z Beverly Hills, aby przedstawić mu „hipotetyczną sytuację” z udziałem trzynastoletniego chłopca i dorosłego gwiazdora. Następnego dnia doktor Abrams przysłał odpowiedź: dwustronicowy list z potwierdzeniem, że istotnie „można żywić uzasadnione obawy, iż mogło dojść do wykorzystania seksualnego”, natomiast jeśli opisana sytuacja nie jest czysto hipotetyczna, to zachodzi konieczność zgłoszenia sprawy do wydziału opieki nad dziećmi hrabstwa Los Angeles. Prawie dwa tygodnie później, 27 lipca, Rothman polecił swojej sekretarce Geraldine Hughes napisać dla Evana Chandlera listę wskazówek, jak należy zgłosić władzom wy​ko​rzy​sta​nie dziec​ka bez narażania się sa​me​mu na od​po​wiedzialność prawną. Hughes, głęboko wierząca młoda Afroamerykanka, a przypadkowo również fanka Michaela Jacksona, zaniepokoiła się i powzięła podejrzenia, widząc, że jej pracodawca robi wszystko, aby utrzymać swoje kontakty z Evanem Chandlerem „w niebywałej tajemnicy”. Zaczęła więc zapisywać wszystko, co widziała i słyszała. Odnotowała, że Chandler potra dzwonić do kancelarii nawet pięć razy dziennie, a za każdym razem Rothman chowa się w swoim „forcie Knox”, czyli gabinecie, aby nikt nie mógł podsłuchać ich rozmowy. Kiedy dzwonił Chandler, adwokat przerywał nawet narady ze wspólnikami, chcąc porozmawiać z nim na osobności. Hughes zauważyła, że po tych rozmowach nigdy nie ma żadnych notatek służbowych, i zapisała, że wydaje się jej to „dziwne”. Gdy Chandler zjawiał się w kancelarii osobiście, pisała, rozmawiał z Rothmanem wyłącznie w zamkniętym na klucz gabinecie, a po ich spotkaniach nigdy nie pozostawały żadne notatki. Pewnego popołudnia, gdy Chandler wpadł do kancelarii bardzo czymś poruszony, a Rothman natychmiast zaciągnął go do sali konferencyjnej, ciekawość wzięła górę i Geraldine Hughes podkradła się pod drzwi (co sama przyznała), próbując usłyszeć, o czym mówią. Nie udało się; mężczyźni rozmawiali bardzo cicho i tylko jeden raz Rothman wybuchnął, wołając: „Musimy trzymać się planu! Nie wolno nam od​bie​gać od pla​nu!”. Rothman nie towarzyszył Chandlerowi i Jordiemu na spotkaniu z Jacksonem i Anthonym Pellicanem w hotelu Westwood Marquis. Pellicano wspomina, że Evan uściskał Michaela na powitanie, a potem wyjął z kieszeni list doktora Abramsa i zaczął czytać go na głos. Detektyw twierdzi, że gdy doszedł do fragmentu, który traktował o wykorzystaniu seksualnym, Jordie zwiesił głowę, a potem spojrzał z zaskoczoną miną na Michaela. Na koniec zaś Evan Chandler wycelował w Jacksona palec i powiedział: „Zniszczę cię”. Jeszcze tego samego dnia wieczorem Pellicano zjawił się w kancelarii Rothmana na drugim spotkaniu. Według jego relacji adwokat przedstawił wtedy żądanie swojego klienta: dwadzieścia milionów dolarów. Detektyw wspomina, że wyszedł stamtąd zniesmaczony, a żądanie wkrótce zmniejszono do pięciu milionów pod postacią wynagrodzenia za cztery kontrakty na napisanie scenariusza. Ray Chandler twierdzi, że to nie jego brat, ale właśnie Pellicano wymyślił, aby Michael Jackson zapłacił w taki sposób, a Evan, słysząc tę pro​po​zycję, wpadł w taką furię, że mało bra​ko​wało, by doszło do bójki z de​tek​ty​wem.

Pellicano podał, że 13 sierpnia zjawił się ponownie w kancelarii Rothmana, aby złożyć mu propozycję: jeden kontrakt na scenariusz za trzysta pięćdziesiąt tysięcy w zamian za umorzenie całej sprawy. Trzy kontrakty albo nic z tego – miał na to odpowiedzieć Rothman; Pellicano twierdzi, że zadzwonił później do niego jeszcze raz, aby powtórzyć ofertę: jeden kontrakt, trzysta pięćdziesiąt tysięcy, wóz albo przewóz. Geraldine Hughes zapamiętała ewidentne rozczarowanie Chandlera. „A już miałem dwadzieścia milionów” – tak podobno po​wie​dział do Ro​th​ma​na. Między wspomnianym spotkaniem 13 sierpnia a posiedzeniem w sprawie opieki nad dzieckiem wpisanym na wokandę 17 sierpnia (nikt raczej nie wątpił, że sędzia odda Jordiego matce) Evan Chandler zaprowadził syna do anestezjologa stomatologicznego nazwiskiem Mark Torbiner; był to ten sam człowiek, który w 1991 roku przedstawił mu Barry’ego Rothmana. W obecności Chandlera Torbiner podał chłopcu tak zwane „serum prawdy”, czyli amytal sodu, a Jordie, odpowiadając na pytania ojca, przyznał, że Michael Jackson dotknął jego członka. W tym momencie nie było już tak bardzo istotne, że większość psychiatrów zgodnie twierdzi, iż amytal sodu nie jest żadnym serum prawdy (badania prowadzone od 1952 roku wykazują, że przy użyciu tej substancji można zaszczepić człowiekowi fałszywe wspomnienia), ponieważ doktor Mathis Abrams musiał usłyszeć tylko tyle, że Jordie oskarżył Michaela. Następnego dnia usłyszał od niego jednak znacznie więcej w trakcie trzygodzinnej sesji: chłopiec podał takie szczegóły jak masturbacja, pocałunki, dotykanie sutków i seks oralny. Jak nakazuje prawo, psychiatra natychmiast zgłosił zarzuty pracownikowi wydziału opieki nad dziećmi, który z kolei dał znać policji. Słysząc, że rozpoczęto dochodzenie z paragrafu kodeksu karnego, sędzia prowadzący sprawę o opiekę nad Jordanem Chandlerem wstrzymał się z wydaniem orzeczenia. June nie mogła wtedy jeszcze wie​dzieć, że właśnie stra​ciła syna. Pięć dni po tym, jak doktor Abrams zadzwonił do wydziału opieki nad dziećmi, a pracownik tego wydziału – na policję, pewien niezależny dziennikarz z Burbank dostał cynk, że wydano nakazy rewizji upoważniające funkcjonariuszy z jednostki do spraw seksualnego wykorzystywania nieletnich policji Los Angeles i zastępców szeryfa z komendy hrabstwa Santa Barbara do wkroczenia na teren Neverlandu oraz do mieszkania Michaela Jacksona w Westwood celem zabezpieczenia dowodów potwierdzających postawione piosenkarzowi zarzuty molestowania dziecka. Dziennikarz sprzedał tę informację lokalnej lii NBC, gdzie następnego dnia w wiadomościach o 16.00 nadano na ten temat materiał, który wywołał szaleństwo na całym świecie. Większość gazet nie podała personaliów chłopca, ale na​zwi​sko Mi​cha​ela było wszędzie. Stres wynikły z tej sytuacji – być może podsycony zwyczajną chciwością – skłonił June i jej męża do zmiany stanowiska i przejścia na stronę przeciwnika. Podczas pierwszego przesłuchania przez policję z komendy w Los Angeles (było to 18 sierpnia) June zeznała, że nie wierzy w to, iż Michael zachował się w jakikolwiek sposób niewłaściwie wobec jej syna. Kilka dni później zaczęła się jednak wahać, gdy dwaj funkcjonariusze poinformowali ją, że Michael Jackson idealnie odpowiada „klasycznemu pro lowi pedo la”. Zanim zaczął się wrzesień, państwo Schwartz już poważnie obawiali się, że Evan Chandler i Barry Rothman odbiorą im Jordiego, oskarżając June o zaniedbanie obowiązków rodzicielskich. W październiku dołączyli się do pozwu, który miał złożyć Evan Chandler. Michael Freeman,

adwokat June, wyjawił później Mary Fischer, iż był tym tak obrzydzony, że natychmiast wymówił współpracę swojej klientce. „To było straszne bagno – wyjaśnił. – Nie umiałem poczuć się swobodnie w obecności Evana. To nie jest szczery człowiek. Wyczułem, że nie chce grać czy​sto”. Za radą swojego adwokata Berta Fieldsa (popartą zdecydowaną opinią Anthony’ego Pellicana) Michael Jackson pod koniec zdecydował się oskarżyć Chandlera i Rothmana o próbę wymuszenia. Ich reakcja była szybka: obaj natychmiast wynajęli, za grube pieniądze, adwokatów karnych (Rothmana reprezentował przyszły obrońca O.J. Simpsona Robert Shapiro). Jak twierdzi Geraldine Hughes, pewnego razu Evan Chandler i jego syn schronili się przed dziennikarzami w kancelarii jej szefa i przespali noc w sali konferencyjnej; rano usłyszała, jak Chandler krzyczy do Rothmana: „To ja tutaj nadstawiam karku i to ja mogę skończyć w pierdlu”. Evan Chandler popadł w kompletną paranoję po tym, jak dostał pięścią w twarz od nieznajomego mężczyzny (prawdopodobnie fana Michaela Jacksona), który zaczaił się na niego pod jego własnym gabinetem dentystycznym. Geraldine Hughes pamięta, że Jordie czasami przychodził z ojcem do kancelarii. „Wtedy zrozumiałam, dlaczego Michael Jackson tak polubił tego chłopca – mówi. – Uwielbiał się bawić, był pogodny i uroczy”. Zauważyła też, że Jordie znosi całą sytuację znacznie lepiej niż Evan: podobno „bez przerwy uspokajał i pocieszał ojca, który był strzępkiem nerwów – jakby to on się nim opiekował, a nie na odwrót”. Chociaż wniesiona przez Michaela Jacksona skarga o próbę wymuszenia nigdy nie została poważnie zba​da​na (po​li​cja z Los An​ge​les zdążyła już po​sta​wić so​bie za cel udo​wod​nie​nie jego winy), Rothman nie mógł dłużej pełnić obowiązków adwokata Chandlera. Na krótki czas przejęła je Gloria Allred, która zrobiła to, co wychodzi jej najlepiej – zwołała konferencję prasową. „Jestem gotowa rozpocząć proces” – powiedziała dziennikarzom, jednak zaledwie kilka dni później wycofała się z całej sprawy bez słowa wyjaśnienia. Niedługo potem re​pre​zen​to​wa​nia Eva​na Chan​dle​ra podjął się ad​wo​kat na​zwi​skiem Lar​ry Feld​man. W całej południowej Kalifornii nie było podobno lepszego obrońcy w sprawach cywilnych niż ten człowiek. Feldman stał kiedyś na czele Stowarzyszenia Obrońców Procesowych Miasta Los Angeles i mówiono, że żaden inny adwokat w całym hrabstwie nie wygrał tylu procesów o wielomilionowe odszkodowania, co on. Pod koniec lat 60. ukończył prawo na prywatnej uczelni Loyola Law School w Los Angeles (jako najlepszy student na swoim roku) i piął się po szczeblach kariery, aż wreszcie został starszym wspólnikiem w wielkiej kancelarii zatrudniającej ponad sześciuset adwokatów na całym świecie, od Nowego Jorku po Szanghaj. Na sali rozpraw nie znał litości – w całym Los Angeles trudno było o gorszego przeciwnika w sądzie. Taki właśnie był człowiek, który 14 września 1993 pozwał Michaela Jacksona o trzydzieści milionów dolarów odszkodowania za, kolejno: „1) napaść o charakterze seksualnym, 2) naruszenie nietykalności cielesnej, 3) uwiedzenie, 4) świadome złamanie prawa, 5) rozmyślne spowodowanie szkody emocjonalnej, 6) oszu​stwo, 7) za​nie​dba​nie”. Rozumiejąc swoje położenie i spodziewając się w każdej chwili wysunięcia przeciwko Michaelowi Jacksonowi zarzutów z kodeksu karnego, Bert Fields (który zajmował się głównie sprawami ze świata rozrywki), również ściągnął do współpracy słynnego orła palestry, Howarda Weitzmana. Był on najlepiej znany z tego, że na początku lat 80. pomógł

magnatowi branży samochodowej Johnowi DeLoreanowi obronić się w sądzie federalnym przed zarzutami, które wyglądały na niepodważalne. Tymczasem Weitzman niemalże od samego początku sprawy Jacksona dążył do zawarcia ugody. Tak twierdzą Fields i Pellicano, którzy podobno bronili się przed tym rękami i nogami, przekonani, że oskarżenie jest na słabej po​zy​cji, na​wet w rękach ta​kie​go asa jak Lar​ry Feld​man. Michael Jackson nie umiał wtedy podjąć żadnej dobrej decyzji. Kiedy oskarżenia Jordiego Chandlera ujrzały światło dzienne, azjatycka część tournée Dan​ge​ro​us trwała już w najlepsze; morderczy rozkład zajęć zdążył go przyprawić o mnóstwo drobnych urazów, a o śnie mógł właściwie zapomnieć. Gdy dowiedział się, co Jordie o nim mówił, zaczął mieszać środki przeciwbólowe, przeciwlękowe i nasenne w kombinacjach i dawkach poważnie zagrażających zdrowiu. Według jednego ze współpracowników Berta Fieldsa gwiazdor nie mógł złożyć zeznań, których domagał się Feldman, ponieważ miał szkliste oczy, bełkotał, zasypiał na stojąco, a do tego ledwie starczało mu siły, żeby podnieść szklankę wody, i nie dawał rady utrzy​mać kon​cen​tra​cji dłużej niż przez kil​ka se​kund. Potem, a dokładnie 12 listopada 1993, Jackson zjawił się w towarzystwie Elizabeth Taylor w Londynie, gdzie przyjechał na badanie do lekarza nazwiskiem Beauchamp Colclough. Doktor Colclough natychmiast zapisał go na ośmiotygodniową kurację odstawienia leków. Gdy przyjmowano go do ośrodka rehabilitacyjnego (gdzie wynajął dla siebie całe trzecie piętro), miał w walizce osiemnaście olek z lekarstwami. Lekarze podali mu dożylnie valium, aby organizm odzwyczaił się od środków przeciwbólowych, a jego rma menedżerska odwołała pozostałe koncerty tournée Dan​ge​ro​us, co kosztowało gwiazdora co najmniej dziesięć mi​lionów do​larów. Odpowiedzią Feldmana było złożenie wniosku o orzeczenie pierwszeństwa procesowego, tak aby sprawa musiała stanąć na wokandzie w ciągu stu dwudziestu dni; jest to typowe żądanie w sytuacji, gdy powód nie ukończył jeszcze czternastu lat. Feldman wniósł także o przymusowe wezwanie Michaela Jacksona do złożenia zeznań. Sąd ogłosił decyzję 23 listopada, przychylając się do obu tych żądań, a datę rozprawy wyznaczono na marzec 1994 roku. W trakcie posiedzenia Bert Fields, chcąc opóźnić rozpoczęcie procesu w sądzie cywilnym, oświadczył publicznie na sali sądowej pełnej dziennikarzy, że Michael Jackson najprawdopodobniej wkrótce usłyszy zarzuty z kodeksu karnego, a proces karny, co oczywiste, ma pierwszeństwo przed rozpatrzeniem powództwa cywilnego. Howard Weitzman natychmiast to sprostował, informując media, że Fields się „przejęzyczył”. Ta wypowiedź była kroplą, która przepełniła czarę, ponieważ między Fieldsem a Weitzmanem już od dawna po​ja​wiały się tar​cia; następne​go dnia Fields i Pel​li​ca​no wy​co​fa​li się ze spra​wy. Zapanował chaos, a napięcie zaczęło narastać; w takiej to atmosferze Weitzman zwerbował do zespołu obrońców Johnniego Cochrana. Jak twierdzi Carl Douglas, pierwszy wspólnik w kancelarii Cochrana, obaj adwokaci byli zgodni co do tego, że decyzja sędziego o rozpoczęciu procesu w ciągu stu dwudziestu dni była druzgocącym ciosem dla obrony Jacksona. „To nas zmusiło do zawarcia ugody” – wspomina Douglas. Natomiast według Feldmana dodatkową korzyścią płynącą z tej decyzji było to, że w zaistniałej sytuacji udało mu się przekonać prokuratora okręgowego hrabstwa Los Angeles, aby „zgodził się ustąpić nam pierwszeństwa”. Nam – czyli procesowi cywilnemu. Z tego powodu, jak powiedział Feldman, „obrona musiała prowadzić sprawę z powództwa cywilnego, wiedząc, że zaraz po niej

roz​pocznie się pro​ces kar​ny”. Feldman zgłosił również zdecydowany sprzeciw, gdy obrona zażądała ograniczenia swobody wypowiedzi w prowadzonej sprawie. Skutkiem tego media miały pełny dostęp do złożonych przez niego niezwykle szczegółowych dokumentów procesowych. Obrońcy z każdym dniem czuli się coraz bardziej nękani przez brukowce, które drukowały tylko to, co mogło wskazywać na winę Michaela Jacksona. „Angielska prasa była niezmordowana” – wspomina Carl Douglas. Przytoczono na przykład wypowiedź pewnej kobiety, która pracowała kiedyś jako pokojówka w Neverlandzie. Opowiedziała ona, jak pewnego dnia wysłano ją razem z kilkoma koleżankami do sypialni Michaela, aby zabrały stamtąd wszystkie kosmetyki, kredki do oczu, szminki, kremy i żele. Miały zapakować je w pudła i schować razem ze stosami różnych czasopism i zdjęć, wśród których znajdowała się fotogra a Macaulaya Culkina w samej bieliźnie. „Kazali mi schować wszystkie akoniki z perfumami – wyjaśniła kobieta. – Michael używał wyłącznie damskich zapachów, nigdy męskich; ktoś – jak mi się zda​je – pomyślał, że to może źle wyglądać”. Kiedy Pellicano przyznał w wywiadzie, że Michael Jackson przespał co najmniej trzydzieści nocy (całkiem niewinnie, zapewniał detektyw) w pokoiku Jordiego w domu jego ojca, do mediów wyciekł dokument, w którym policyjni o cerowie śledczy meldują, że Jordan Chandler opowiedział im, jak Michael uprawiał z nim seks oralny i wzajemną masturbację w domach jego mamy i taty, a także w kryjówce, czyli swoim mieszkaniu w Westwood, w Monako oraz w paryskim Disneylandzie. Evan Chandler usilnie pozował na ojca, który za wszelką cenę chce bronić swojego syna, i twierdził, że obrońcy Jacksona go prześladują: podobno grożono mu śmiercią, ktoś zostawił mu w skrzynce na listy zdechłego szczura, a jego gabinet został splądrowany. Opublikowano oświadczenie Jordiego, przekazane zastępcy szeryfa hrabstwa Santa Barbara, w którym czytamy między innymi: „Jak twierdzi Jordan, Jackson miał go przestrzec, że jeśli powie komukolwiek o molestowaniu, to obaj będą mieli kłopoty, a on zostanie umieszczony w zakładzie poprawczym. Jackson miał też powiedzieć Jordanowi, że robił już takie rzeczy z innymi chłopcami, dodając jednakże, że «z nimi nie posunął się aż tak daleko»”. Piotruś Pan czy dewiant? – pytał nagłówek w „The New York Post”. Pod koniec 1993 roku Weitzman i Cochran spotkali się na naradzie z Johnem Brancą, którego co prawda trzy lata wcześniej zastąpiono Bertem Fieldsem, ale teraz ściągnięto z powrotem, powierzając stanowisko głównego radcy prawnego Michaela Jacksona. Trzej panowie zgodnie stwierdzili, że wierzą w niewinność Michaela, lecz mimo to postanowili doradzić mu zawarcie ugody. Branca obawiał się, iż Michael może nie wytrzymać, jeśli proces – na co się zanosiło – potrwa sześć miesięcy. Cochrana martwiło co innego: podziały rasowe, które zaznaczyły się mocno w kwietniu 1992 roku po pobiciu Rodneya Kinga przez policjantów, słynnym zajściu, które doprowadziło do zamieszek na ulicach Los Angeles. Adwokat narzekał, że jeśli Michael Jackson będzie sądzony w hrabstwie Santa Barbara, gdzie biali stanowią większość, to animozje na tle rasowym mogą działać na jego niekorzyść, a nawet jeśli proces odbędzie się w hrabstwie Los Angeles, to miejscowi Latynosi będą mu mieli za złe, że jest bogaty, a czarnoskórzy – że starał się być biały. Zawarcie ugody mogło jednak stanąć na drodze procesowi karnemu, zapobiegając złożeniu przez Jordana Chandlera zeznań obciążających Michaela. „Postanowiliśmy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby

uniknąć oskarżenia z ko​dek​su kar​ne​go” – przy​znał Carl Do​uglas. Johnnie Cochran wykorzystał swoją wieloletnią znajomość z prokuratorem okręgowym hrabstwa Los Angeles, Gilem Garcettim (na początku lat osiemdziesiątych pracowali wspólnie w zespole prokuratorskim, który badał strzelaniny z udziałem policjantów) i uzyskał zapewnienie, że Michael Jackson będzie mógł wrócić z Londynu do Neverlandu, nie obawiając się aresztowania. Gdy w pierwszych dniach grudnia 1993 roku piosenkarz opuścił azyl ośrodka rehabilitacyjnego i udał się w podróż powrotną do Kalifornii, oszołomiło go, jak wiele uwagi media poświęcają postawionym mu zarzutom. W Wielkiej Brytanii dziennik „Daily Mirror” ogłosił konkurs „Tropimy Jacko”, w którym czytelnicy mogli wygrać wycieczkę do Disney Worldu, jeśli uda im się przewidzieć, gdzie w najbliższym czasie pojawi się Michael Jackson. Inna gazeta podała, że gwiazdor zgłosił się do jakiejś europejskiej kliniki na cykl operacji plastycznych, które odmienią całkowicie jego wygląd, aby nikt nie mógł go rozpoznać. Z kolei w Ameryce Geraldo Rivera, adwokat i dziennikarz telewizyjny prowadzący własny talk show, urządził pozorowaną rozprawę sądową: ludzie z widowni jego programu zasiedli na ławie przysięgłych, aby rozpatrzyć zarzuty z kodeksu karnego, choć nie postawiono ich Jacksonowi. Jego własna siostra, La Toya, zao arowała się, że dostarczy dowodów jego pedo lii za pół miliona dolarów; amerykańskie i angielskie brukowce natychmiast rzuciły się do zajadłych targów, ale w końcu okazało się, że La Toya nie ma nic do sprze​da​nia. Decydującym ciosem, który złamał w Michaelu wolę walki, był nakaz rewizji osobistej wydany wkrótce po jego powrocie do USA; zezwolił on funkcjonariuszom policji z Los Angeles i Santa Barbary na dokładne oględziny jego nagiego ciała oraz wykonanie fotogra i i nagrań wideo „penisa, odbytu, bioder, pośladków i dowolnej części ciała”. Nakaz zawierał też ostrzeżenie, że odmowa poddania się rewizji będzie potraktowana przez sąd jako dorozumiane przyznanie się do winy. Rewizja odbyła się 20 grudnia 1993 w Neverlandzie: Jackson musiał przez dwadzieścia pięć minut stać nago na podwyższeniu, a w tym czasie dolne partie jego ciała były fotografowane pod każdym możliwym kątem w celu porównania stanu faktycznego z opisem genitaliów piosenkarza dostarczonym przez Jordiego Chandlera. Kilka razy Michael był bliski utraty przytomności, a przetrwał to, jak się wyraził, „największe upokorzenie [swojego] życia” chyba tylko dzięki doktorowi Arnoldowi Kleinowi, który był wtedy razem z nim. Ostatecznie okazało się jednak, że te ciężkie przejścia na coś się przydały: co prawda kilka plam bielaczych na pośladkach Jacksona oraz jedna na członku odpowiadały w przybliżeniu opisowi Jordiego, lecz stwierdzono, że wbrew temu, co twierdził chłopiec, pio​sen​karz nie jest ob​rze​za​ny. Larry Feldman zaczął zasypywać sąd jeszcze większą liczbą wniosków, raz po raz domagając się wezwania oskarżonego do złożenia zeznań. „Za każdym razem, gdy Michael Jackson powoływał się na piątą poprawkę do konstytucji1 , korzystaliśmy z okazji, aby bardzo konkretnie opisać, na jakie pytania nie chce odpowiedzieć – wspomina. – Wyjaśnialiśmy szczegółowo, co dało nam prawo do korzystania ze zdjęć jego genitaliów. Przestało już nie​malże mieć zna​cze​nie, czy wy​gra​my, czy nie – on i tak do​sta​wał za swo​je”. Cochran, któremu Jackson ufał najbardziej ze wszystkich adwokatów, podjął wreszcie rozstrzygającą decyzję i doradził Michaelowi, aby zapłacił i zapomniał o sprawie. Powiedział

gwiazdorowi, że rma, która go ubezpiecza, jest gotowa od ręki wypisać czek na pokrycie swojej części kosztów. Kiedy więc Larry Feldman złożył do sądu w Los Angeles wniosek o zezwolenie na zbadanie nansów oskarżonego, Michael powiedział swoim adwokatom: „Niech to się wresz​cie skończy”. Cochran i Feldman, którzy znali się całkiem dobrze (Feldman reprezentował Cochrana nieraz w różnych „sprawach natury osobistej”), umówili się na konferencję na temat zawarcia ugody pozasądowej. Miało ją nadzorować trzech emerytowanych sędziów z hrabstwa Los Angeles. Cochran i Weitzman starali się ignorować zdjęcia genitaliów Michaela Jacksona, wręcz „udawać, że ich nie ma” – jak wspomina Carl Douglas. Robili, co tylko mogli, aby Feldman nie mógł ich wykorzystać, a on, w pełni tego świadom, negocjował zaciekle. „Kwoty, które tam padały, wydawały się astronomiczne” – opowiadał Douglas; jego zdaniem zwrotnym punktem konferencji był moment, kiedy jeden z trzech emerytowanych sędziów zauważył: „Nieistotne, ile wart jest ten proces. Chodzi o to, jaką wartość ma on dla Mi​cha​ela Jack​so​na”. Ustalono, że 25 stycznia 1994, dzień przed wyznaczoną datą przesłuchania piosenkarza, które miał przeprowadzić Larry Feldman, Douglas dostarczy pisma ugodowe do hotelu Mirage w Las Vegas (Michael zatrzymał się tam w jednym z bungalowów) i będzie naocznym świadkiem złożenia podpisu pod umową, która miała kosztować gwiazdora ponad dwadzieścia milionów dolarów: piętnaście milionów trzysta tysięcy miało pójść na roczną rentę dla Jordana Chandlera, po półtora miliona otrzymali jego rodzice, a trzy miliony z hakiem należało się Feldmanowi i jego kancelarii tytułem honorarium. Jeszcze tego samego dnia in​for​mację prze​ka​za​no me​diom. Tom Mesereau powiedział później, że ugoda z Jordanem Chandlerem, zawarta na takich warunkach, była „najgorszą decyzją, jaką Michael podjął w życiu”. Przeważająca część mediów uznała fakt, że Jackson zapłacił Chandlerom aż tyle, za ukryte przyznanie się do winy, choć piosenkarz zaprzeczył temu z całą mocą w swoim publicznym wystąpieniu, mówiąc: „Nie jestem winien czynów, które mi zarzucono. Jedyną moją winą, jeśli można tak powiedzieć, jest to, że oddaję wszystko, co mam, aby pomagać dzieciom na całym świecie. Że kocham wszystkie dzieci, bez względu na wiek i na rasę. Że widok dziecka, jego niewinnej, roześmianej buzi, sprawia mi czystą radość. Że w ich towarzystwie mogę cieszyć się dzieciństwem, które mnie ominęło”. W ciągu kilku tygodni Pepsi wycofała się z kontraktu reklamowego z Jacksonem, a wszystkie jego projekty lmowe spaliły na panewce. Nagrana przez niego piosenka tytułowa do lmu Rodzina Addamsów 2 została usunięta ze ścieżki dźwiękowej, porzucono pracę nad wypuszczeniem marki męskich i damskich perfum sygnowanych jego nazwiskiem, a także zrezygnowano z planów stworzenia w Disneylandzie atrak​cji opar​tej na po​sta​ci Jack​so​na w fil​mie Ka​pi​tan EO. Sprawa Jordana Chandlera nie ucichła, przeciwnie, toczyła się dalej, zarówno w mediach, jak i w sądzie. Wiosną 1994 roku prokuratorzy okręgowi hrabstw Los Angeles i Santa Barbara powołali dwie osobne wielkie ławy przysięgłych, które miały rozpatrzyć zarzuty pedo lii przeciwko Michaelowi Jacksonowi. Oskarżyciele, źli na Jordana Chandlera, który odmówił stawienia się tak przed jedną wielką ławą, jak i przed drugą, polecili policji odnaleźć przynajmniej jednego chłopca, który mógłby potwierdzić jego zaprzysiężone zeznanie. Jackson i jego adwokaci czekali miesiącami, aż zakończy się przesłuchiwanie ponad dwustu

świadków i składanie olbrzymiej ilości materiału dowodowego, gdzie oprócz przedstawionego przez Jor​die​go opi​su ge​ni​ta​liów Mi​cha​ela zna​lazły się zdjęcia dol​nych części ciała gwiaz​do​ra. Posiedzenia wielkiej ławy przysięgłych to w Kalifornii zazwyczaj czysta formalność; z reguły prawie wszystkie kończą się wniesieniem aktu oskarżenia. Dowody przedstawiać mogą wyłącznie prokuratorzy, a wymaga się od nich tylko „uzasadnionego prawdopodobieństwa” popełnienia przestępstwa. Tymczasem latem 1994 roku obie wielkie ławy przysięgłych odmówiły postawienia zarzutów Michaelowi Jacksonowi. „Nie było żadnych konkretnych dowodów” – przyznał w rozmowie z „Los Angeles Times” funk​cjo​na​riusz po​li​cji, który brał udział w śledz​twie. W mediach nieustannie pojawiały się oskarżenia przeciwko Jacksonowi (dla Diane Dimond, korespondentki plotkarskiego programu telewizyjnego Hard Copy, temat ten był, zdaje się, dziełem życia), lecz sondaże opinii publicznej podtrzymywały go na duchu: większość badanych nie wierzyła w zarzuty Chandlerów. Michael postanowił, że musi iść naprzód i na​pra​wić swój wi​ze​ru​nek. Mógł to zro​bić na wie​le spo​sobów, tak różnych jak powrót do studia nagrań i całkowite wycofanie się z życia publicznego. Co wybrał? Małżeństwo z córką naj​większej po​po​wej iko​ny wszech czasów. *** Lisa Marie Presley była młodsza od Michaela Jacksona o dziewięć lat, ale miała już dwoje dzieci. Ich ojcem był jej pierwszy mąż, którego poznała po przystąpieniu do Kościoła Scjentologicznego. Rozpieszczana córeczka Elvisa Presleya do trzeciego roku życia mieszkała w Graceland, legendarnej posiadłości króla w Memphis w stanie Tennessee. Potem jej rodzice się rozwiedli, a ona zaczęła kursować pomiędzy Tennessee a Beverly Hills, gdzie osiedliła się jej mama. Zamieszkała tam na stałe po śmierci Elvisa w 1977 roku, mając za​le​d​wie dzie​sięć lat. W 1992 roku Lisa Marie nagrała taśmę demo, ale odrzuciła propozycję kontraktu, zniechęcona słowami dyrektora z Sony, który powiedział jej, że „będzie musiała raczkować, zanim stanie na nogach”, i nie może spodziewać się takiej samej produkcji i promocji, jaką mają gwiazdy o ustalonej pozycji. Niedługo potem wspólny znajomy jej i Michaela, malarz i rzeźbiarz Brett-Livingstone Strong, podsunął jej pomysł, aby spotkała się z Michaelem Jacksonem w celu omówienia ewentualnej możliwości wydania płyty przez jego nowo założoną wytwórnię Na​tion Re​cords. Na początku 1993 roku Lisa Marie „uczestniczyła w kursach” odbywających się w siedzibie scjentologów (czyli – jak nazywają ją członkowie kościoła – Flag Land Base) w mieście Clearwater na Florydzie. Wtedy właśnie zadzwonił do niej Strong, sugerując, że wydanie nagrania wyprodukowanego przez Michaela Jacksona pomoże jej rozkręcić karierę w taki sposób, na jaki liczyła. Lisie, jak zapamiętał, bardzo spodobał się ten pomysł, lecz Michael rzucił tylko lekceważąco: „Ona nie umie śpiewać”. Strong przekonywał go, że jest inaczej. „Niech przyśle mi jakąś taśmę” – powiedział mu Michael. Lisa postanowiła wręczyć mu ją osobiście i zaproponowała, aby spotkali się w domu Stronga w Paci c Palisades, gdzie sama puści mu na​gra​nie. Lisa Marie Presley i Michael Jackson spotkali się przedtem już raz, w październiku

1974 roku, kiedy ona miała sześć lat, a on szesnaście. Było to za kulisami sceny w kasynie Sahara Tahoe, gdzie bracia Jackson grali jeden z ostatnich koncertów podczas trwającego blisko rok światowego tournée. Żadne z nich nie pamiętało tego przelotnego spotkania; byli przekonani, że widzą się po raz pierwszy, gdy w styczniu 1993 Lisa pojawiła się z mężem – scjentologiem i basistą – Dannym Keoughem w domu Bretta-Livingstone’a Stronga. Taśma, którą przyniosła ze sobą, przekonała Michaela, że ta młoda kobieta rzeczywiście ma pewien potencjał wokalny. Córka Elvisa nie zrobiła jednak na nim aż takiego wrażenia, aby zechciał poświęcić czas na współpracę z nią, w każdym razie nie w tamtej chwili. Tymczasem Lisa zaczęła wydzwaniać do Stronga (podobno bezustannie, jak wspomina artysta), chcąc umówić się z Michaelem na kolejne spotkanie. Strong zdołał jej załatwić tylko rozmowę z kie​row​ni​kiem Na​tion Re​cords; Mi​cha​el nie po​ka​zał się na niej. Ostatecznie Lisa pogodziła się z faktem, że w rmie Michaela niczego nie uda się jej zdziałać. Tak twierdzi Strong, który tak czy inaczej uparcie grał rolę swata – przynajmniej na poziomie zawodowym. Artysta pojawił się na ogromnej fecie urodzinowej, którą matka Lisy Marie, Priscilla Presley, wyprawiła 1 lutego 1993 dla swojej córki w parku rozrywki Six Flags Magic Mountain, położonym na północ od Los Angeles. Było mnóstwo opakowanych w kolorowy papier prezentów, w tym album z reprodukcjami dzieł sztuki oraz oprawione zdjęcie ze spotkania Lisy Marie i Michaela Jacksona w salonie domu Stronga; to on sam napisał dedykację w albumie, ale nie wyprowadzał Lisy z błędu, kiedy pomyślała, że to odręczne pismo Michaela, a album i fotogra a to prezenty od niego. Lisa ponownie zaczęła dążyć do spotkania z Michaelem, ale tym razem oprócz pobudek zawodowych pojawiły się osobiste, równie silne. W marcu 1993 roku Strong zaproponował, aby Michael towarzyszył Lisie Marie na oscarowej gali, tak jak Madonnie rok wcześniej. Michael nie zgodził się na tę propozycję, wyjaśniając, że nie zamierza umawiać się z mężatką. Pod koniec wiosny 1993 roku, gdy Lisa pytała o Michaela, w jej głosie, jak wspomina Brett Strong, brzmiała „pasja zakochanej kobiety”. Tymczasem Michael – dodaje artysta – „nie był w najmniejszym stop​niu za​in​te​re​so​wa​ny”. Przed końcem czerwca, niedługo przed rozpoczęciem europejskiej części tournée Dan​ge​ro​us, Michael – jak twierdzi Lisa – sam zaaranżował spotkanie w cztery oczy. „Natychmiast zaczął mi tłumaczyć, że wie, co ludzie o nim myślą, i opowiadać, jak jest naprawdę” – opowiadała w 2003 roku w wywiadzie dla „Rolling Stone”. „Posadził mnie i powiedział: «Słuchaj, nie jestem gejem» – wyjaśniała w tym samym roku dziennikarce telewizyjnej Diane Sawyer. – «Wiem, że tak myślisz, wiem o tym» – i zaczął przeklinać, zupełnie jak, rozumiesz, normalny człowiek. A ja zrobiłam wielkie oczy”. Jak przyznała w innym wywiadzie, najbardziej uderzyło ją to, że Michael mówił zwyczajnym męskim głosem i używał słowa fuck. Lisa Marie nie miała pojęcia, że tłem dla jej budzących się uczuć jest skandal z Jordanem Chandlerem, który już za chwilę miał wybuchnąć. „Chcę tylko powiedzieć, że [Michael] nie jest głupi; gdyby był, to nie stałby się tym, kim jest” – powiedziała prawie dziesięć lat później w wywiadzie dla «Rolling Stone». – Niestety bardzo niewielu ludzi wie, jak jest naprawdę. On nie pokazuje tego nikomu. A do tego ma coś w rodzaju wizji swojego publicznego wizerunku: przedstawia siebie jako potulną, zahukaną o arę, chociaż naprawdę jest całkiem inny. Nieczęsto więc przed kimś z tym się odkrywa. Kiedy bierze kogoś na cel i chce go

zaintrygować, usidlić albo cokolwiek podobnego – umie to zrobić. Dokładnie wie, jak to się robi”. Myśl o tym, że Michael ukazuje jej swoje prawdziwe oblicze, którego inni nigdy nie mogą zobaczyć, przyprawiała ją – jak sama opowiadała – o słodkie omdlenie. „Z miejsca dałam się wciągnąć” – przyznała w rozmowie z Diane Sawyer. – To było tak: «Boże, jaki on niezrozumiany. Czyli tak naprawdę jest całkiem inny?». Włączyłam się w całą tę akcję pod tytułem: «Ty ko​cha​ny bie​da​ku, którego nikt nie ro​zu​mie»”. Te uczucia spotęgowały się we wrześniu 1993 roku po złożeniu pozwu w imieniu Jordana Chandlera. „Rozlało się całe to szambo – wspominała Lisa Marie w wywiadzie dla «Rolling Stone» w 2003 roku – a on błyskawicznie zadzwonił do mnie, żeby przedstawić swoją wersję wydarzeń i dowieść, że to była próba wymuszenia. Uwierzyłam mu, bo był szalenie przekonujący. Nie wiem… Po prostu z jakiejś przyczyny wierzyłam w każde jego słowo”. Po tym pierwszym telefonie Michael zaczął dzwonić do Lisy prawie codziennie; potra ł gadać całymi godzinami, dzieląc się swoim bólem i pytając o rady. „Wierzyłam, że nie zrobił nic złego, że został niewinnie oskarżony i – owszem – zaczęłam w nim się zakochiwać – usłyszała od niej Diane Sawyer w 1995 roku. – Chciałam go uratować. Czułam, że mi się uda”. Wiele lat później Lisa przyznała, iż mogło to mieć coś wspólnego z jej ojcem, wciąż jed​nak nie była tego pew​na. W ostatnich miesiącach 1993 i na początku 1994 roku Michael zasypywał Lisę Marie kwiatami i prezentami, zapewniając, że gdyby nie ona i Liz Taylor, pewnie popełniłby samobójstwo, aby tylko uciec przed potworną sytuacją. Lisa w tajemnicy powiedziała o rozwijającym się związku swojej znajomej z dzieciństwa, Myrnie Smith, ale ta była nieufna, twierdząc, że to wszystko jest jednocześnie podejrzane i śmiechu warte. „Mogę tylko się domyślać, co nim kierowało – zwierzyła się pisarce Suzanne Finstad – i powiem ci tylko to, co sobie wtedy pomyślałam: że to sprytny biznesmen, że chce ją zdobyć, bo ona może wiele dla niego zrobić, ale tak naprawdę wcale nie interesują go kobiety. Ona tym​cza​sem twier​dziła in​a​czej”. W styczniu 1994 roku Michael zawarł ugodę z Chandlerami, co jednak nie zmieniło faktu, że nadal zajmowały się nim dwie wielkie ławy przysięgłych oraz nieustająco dociekliwe media. Nie wiadomo właściwie dlaczego – czy chciał odmienić swój wizerunek, czy stworzyć przynajmniej pozory normalnego życia, czy też może jedno i drugie na raz – ale nagle zaczął mówić otaczającym go ludziom, że marzy o rodzinie i dzieciach. Lisa Marie Presley wspomina, że w kwietniu 1994 roku, podczas jednej rozmowy telefonicznej, Michael zapytał ją: „Gdy​bym po​pro​sił cię o rękę, wyszłabyś za mnie?”. „Wyszłabym” – od​po​wie​działa. W tym samym miesiącu, a dokładnie 29 kwietnia, Lisa Marie podała do wiadomości publicznej, że jest w separacji z Dannym Keoughem. Niewiele ponad dwa tygodnie później, 14 maja 1994, Michael i Lisa Marie złożyli przysięgę małżeńską. Ceremonia odbyła się w Dominikanie i była trzymana w tajemnicy – nie zaproszono na nią ani rodzin, ani żadnych znajomych. Oburzona Priscilla Presley publicznie oskarżyła Michaela o to, że wykorzystuje jej córkę do na​pra​wia​nia swo​je​go wi​ze​run​ku: „To ta​kie oczy​wi​ste” – po​wie​działa. Byli jednak i tacy, który wierzyli, że związek Michaela z Lisą Marie jest prawdziwy. Jednym z nich mienił się Donald Trump, chociaż przyznawał, że z początku Michael nie był zbyt przekonujący. Pewnego wieczoru przy kolacji piosenkarz powiedział mu, że ma nową dziewczynę. „Pogratulowałem mu i zapytałem, kto to taki – wspominał Trump. – [Michael]

bardzo się zmieszał, wbił wzrok w serwetkę leżącą na stole, a potem zasłonił tą serwetką twarz i powiedział: «Trump, Trump, nie chcę o tym mówić. Strasznie się zawstydziłem»”. Później miliarder zaprosił parę do swojej posiadłości Mar-a-Lago w Palm Beach na Florydzie. Zajęli osobne sypialnie, przez co jeszcze trudniej było uwierzyć, że tych dwoje łączy jakiekolwiek romantyczne uczucie. Pewnego popołudnia Trump przypadkowo zobaczył ich jednak na spacerze: Lisa Marie miała na sobie skrojoną do gury sukienkę z czarnego jedwabiu, a Michael – elegancki czarny garnitur, a do tego koszulę w kolorze szkarłatnym i czarny krawat. Nagle, jak pamięta Trump, piosenkarz klęknął na jedno kolano i ucałował Lisę Marie w rękę, a ona podniosła go i pocałowali się, patrząc sobie głęboko w oczy. Potem Michael wyjął z kieszeni nieduże pudełko, a gdy Lisa je otworzyła, znalazła w środku sznur pereł. „Przez jakiś czas naprawdę świetnie im się układało” – mówił Trump z przekonaniem kil​ka lat później. Jednakże oprócz niego mało kto chciał w to wierzyć. Wśród tych, którzy otwarcie naśmiewali się, słysząc o romantycznym uczuciu łączącym Michaela i Lisę, był człowiek, który udzielił im ślubu. „Michael wyglądał jak mały, zagubiony chłopiec – wypowiedział się sędzia Hugo Francisco Alvarez kilka tygodni po ceremonii. – Przez cały czas patrzył w podłogę, a kiedy ogłosiłem ich mężem i żoną, ociągał się z pocałowaniem swojej wybranki. Nie było żadnych łez radości, żadnego szczęścia, żadnego śmiechu. Ceremonia przebiegła w posępnej atmosferze. To było dziwaczne. Ani razu nie słyszałem, żeby powiedział, że ko​cha Lisę Ma​rie”. Terry Marcos, prezes Kalifornijskiego Fanklubu Elvisa Presleya, zareagował na wiadomość o ślubie okrzykiem: „O Boże, nie! Naprawdę?”. „Michael Jackson – jak się wyraził – w mojej opi​nii nie jest na​wet mężczyzną”. Michael przez długie lata podejmował liczne próby zadowolenia fanów, którzy chcieli, aby miał prawdziwą dziewczynę, oraz swojej matki, życzącej sobie, żeby znalazł sobie żonę. Zarówno Brooke Shields, jak i Tatum O’Neal – obie z nich Jackson zawsze nazywał miłościami swojego życia – przyznały, że nigdy nie zainicjował żadnego kontaktu natury seksualnej. Tymczasem Lisa Marie informowała o czymś zupełnie innym. Monica Pastelle, jedna z jej przyjaciółek (za oczywistą zachętą Lisy), powiedziała pewnemu dziennikarzowi, że nowa żona Michaela Jacksona uważa go za „niesamowicie seksownego” i świetnego w łóżku, aczkolwiek nie bez skłonności do pewnych perwersji, a konkretnie – do przebierania się w damskie stroje i odgrywania scenek podczas zbliżenia. Lisa Marie, ubrana tylko w ręcznik owinięty na biodrach, wystąpiła w teledysku do piosenki Jacksona You Are Not Alone i przed kamerą całowała go nad wyraz namiętnie. W tym czasie wypowiadała się w mediach zaledwie kilka razy, ale nazwała kiedyś ich związek „życiem małżeńskim […], w którym seks jest obec​ny”. Wieloletni szef PR-u Michaela Jacksona, Bob Jones, twierdził jednak, że ślub z Lisą „był to tylko chwyt reklamowy”. Dziesięć lat później, niedługo po tym, jak został zwolniony, Jones powiedział, że „Michael nie pożądał kobiet, w każdym razie nie w naturalny sposób, właściwy heteroseksualnym mężczyznom”. Dziwne było jednak to, że Lisa Marie najwidoczniej autentycznie troszczyła się o Michaela i zależało jej, aby ich małżeństwo było udane. Tak mówił Jones, który był zachwycony tą młodą kobietą. „Lisa Marie myślała bardzo praktycznie” – wspominał, lecz mimo to była dla Michaela „wielkim wsparciem, wierzyła

w niego”. Nie przestała nawet wtedy, gdy dla wszystkich stało się jasne, że jej uczucia nie spo​ty​kają się z wza​jem​nością. Lisa Marie poczuła się urażona i była zła, kiedy Michael zaczął znikać bez uprzedzenia, często na całe tygodnie. Jak sama mówiła, oprócz doniesień prasowych nie miała żadnych informacji o tym, gdzie on się podziewa. Już w grudniu 1994 roku londyńskie brukowce przekazały, że Michael zamierza wnieść o rozwód, uskarżając się, iż żona „narusza jego przestrzeń osobistą”. Lisa Marie nie pojawiała się już wtedy prawie wcale w Neverlandzie, a Michael, kiedy przyjeżdżał do jej rezydencji w Hidden Hills, zamkniętej enklawie dla bogaczy w San Fernando Valley, zawsze przywoził ze sobą jakieś dzieci. „Biegali razem po domu i szerzyli totalne spustoszenie – wspomina Bob Jones. – Hulali, ile się dało, a ona nie mogła po​wie​dzieć na​wet słowa”. Jak twierdzi Jones, Lisę Marie coraz bardziej złościło zachowanie Michaela, który bardzo się starał ją przekonać, że jego majątek dorównuje wartością jej spuściźnie po Elvisie Presleyu, i zaimponować (czy też może zaszantażować) swoim związkiem z księżną Dianą, którego w rzeczywistości wcale nie było. Czuła się także coraz mocniej urażona tym, co jej mąż opowiadał prasie. W wywiadzie udzielonym we wrześniu 1994 roku londyńskiemu dziennikowi „Daily Mirror” Michael przedstawił całkowicie wyssaną z palca historię o tym, jak oświadczył się Lisie. Otóż miało to się wydarzyć u niego, w Neverlandzie, kiedy pili razem wino w salonie. „Właśnie skończyliśmy oglądać Wszystko o Ewie z Bette Davis – powiedział. – Oboje uwielbiamy ten lm. Podszedłem do niej, sięgnąłem do kieszeni i wyjąłem pierścionek z olbrzymim brylantem. «Co ty na to?» – zapytałem. – «Chcesz?». A ona krzyknęła: «Tak, tak, tak!»”. Lisa Marie otworzyła wreszcie uszy na głosy tych, którzy twierdzili, że Michael ją po prostu wykorzystuje do swoich celów. Z prawdziwą złością (i nie bez odrobiny obrzydzenia) przeczytała wywiad swojego męża w „TV Guide”, gdzie Michael powiedział: „Wiem od Lisy Marie, że Elvis poprawił sobie nos”. To były „pieprzone bzdury”, oznajmiła w wywiadzie dla „Rolling Stone”: „Moim zdaniem on się w ten sposób usprawiedliwiał przed samym sobą, bo dziennikarz pytał o jego operacje plastyczne. Przeczytałam ten wywiad i rzuciłam gazetą o ścianę. Że niby ja mu powiedziałam coś ta​kie​go?”. Przyjaciele mówią, że ich małżeństwo zaczęło się poważnie psuć niedługo po tym, jak wspólnie udzielili wywiadu Diane Sawyer z ABC. Było to w czerwcu 1995 roku. Lisa Marie obejrzała potem cały program i była wstrząśnięta, widząc, że Michael w pewnym momencie wystawił jej nad głową dwa wyprostowane palce – diabelskie różki. Miesiąc po emisji tego wywiadu wyjechała ze swoimi dziećmi i ich ojcem, a swoim eksmężem Dannym Keoughem na dwa tygodnie do hawajskiego kurortu Mauna Lani Bay. Brukowce doniosły, że zachowywali się tam jak młoda, zakochana para: całowali się i przytulali na plaży. Dziewczyna pracująca jako kelnerka w jednej z kurortowych restauracji powiedziała dziennikarzowi: „Jeśli oni są po rozwodzie, to może wszystkie pary powinny się rozstać! Byli totalnie zakochani”. Po latach Oprah Winfrey usłyszała od Lisy Marie: „Byłam bardzo rozdarta, ponieważ rozbiłam moją rodzinę. Dla Michaela odeszłam od męża. Trudno mi było dojść z tym do ładu”. Pod koniec pierwszego roku małżeństwa córka Elvisa miała już chyba dość tej farsy. Monica Pastelle, ta sama przyjaciółka, która rozgłosiła, że Lisa Marie uważa Michaela za