kasia-m-90

  • Dokumenty50
  • Odsłony6 430
  • Obserwuję8
  • Rozmiar dokumentów65.8 MB
  • Ilość pobrań2 919

Darynda Jones - 5.

Dodano: 7 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 7 lata temu
Rozmiar :1.7 MB
Rozszerzenie:pdf

Darynda Jones - 5..pdf

kasia-m-90 EBooki
Użytkownik kasia-m-90 wgrał ten materiał 7 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 351 stron)

„Fifth Grave Past the Light” - Darynda Jones Made by: divinehotties ~ 2 ~ Zapraszamy do czytania i komentowania wspólnego dzieła: „Fifth Grave Past the Light” - Darynda Jones Tłumaczenie: axses, agnes_ka1, Feisty, Vi_Piccola_Pervertita Beta: Gladusiek

„Fifth Grave Past the Light” - Darynda Jones Made by: divinehotties ~ 3 ~ Rozdział 1 Zapytaj mnie o życie po śmierci. - NAPIS NA T-SHIRCIE CZĘSTO WIDYWANYM NA CHARLEY DAVIDSON, PONURYM ŻNIWIARZU Z WĄTPLIWĄ MORALNOŚCIĄ Martwy Gość siedzący przy końcu baru cały czas starał się postawić mi drinka. Co było zrozumiałe. Ale nikt inny nawet nie rzucił na mnie okiem, a byłam odpicowana jak lalka. A przynajmniej jak elegancka kobieta. Ale niepokojącą częścią tego wieczoru było to, że mój cel, pan Marvin Tidwell, jasnowłosy pośrednik handlu nieruchomościami i podejrzany o cudzołóstwo, odmówił drinka jakiego mu postawiłam. Odmówił! Poczułam się zgwałcona. Siedziałam przy barze popijając margaritę, użalając się nad smutkiem jaki wkradł się w moje życie. Zwłaszcza w noce. I ta sprawa też nie szła planowo. Być może nie byłam w typie Marva. To mogło być to. Ale wyraźnie okazywałam mu zainteresowanie. I nałożyłam makijaż. I miałam dekolt. A pomimo tego wszystkiego, moje dochodzenie miało utknąć między martwym a punktem. Przynajmniej mogłam powiedzieć mojej klientce, inaczej znanej jako pani Marvinova Tidwell, że wygląda na to, że jej mąż wcale jej nie zdradza. Przynajmniej nie z przypadkowymi babkami. Ale myśl, że mógł mieć regularną kochankę trzymała mój tyłek przyklejony do barowego stołka. - Czę-często tu przy-przychodzisz?

„Fifth Grave Past the Light” - Darynda Jones Made by: divinehotties ~ 4 ~ Popatrzyłam na Martwego Gościa. W końcu zebrał się na odwagę by podejść i przez to miałam na niego lepszy widok. Pomyślałam o nim jak o najsłabszym z miotu. Na nosie miał okulary w drucianych oprawkach, a na głowie znoszoną bejsbolową czapkę, którą miał obróconą daszkiem do tyłu i wciśniętą na brązowe włosy w kolorze błota. Dodajcie do tego wyblakły, niebieski podkoszulek i luźne, wytarte jeansy, a można było go opisać jako rolkarza, mózgowca komputerowca albo leśnego ludka z prowincji. Przyczyna jego śmierci nie była oczywista. Nie miał ran kłutych czy dziur po kulach. Nie brakowało mu kończyn, nie miał też śladów opon na twarzy. Nie wyglądał też jak narkoman, więc nie umiałam stwierdzić dlaczego zmarł w tak młodym wieku. Biorąc pod uwagę fakt, że jego młodzieńcza buźka robiła wrażenie, jakby był młodszy niż był w rzeczywistości, mogłam założyć, że był gdzieś w moim wieku, kiedy skonał. Stał przede mną czekając na odpowiedź. Pomyślałam, że „często tu przychodzisz” było pytaniem retorycznym, ale niech będzie. Nie chcąc, aby ktokolwiek widział, że gadam sama do siebie w pomieszczeniu pełnym ludzi, odpowiedziałam mu uniesieniem jednego ramienia, w geście niezdecydowanego wzruszenia. Smutne, ale prawdziwe. To, że często tu przychodziłam. To był bar mojego taty, ale podczas gdy nigdy nie pracowałam tutaj, bojąc się, że ktoś znajomy rozwali mi kamuflaż, to teraz tak się zdarzyło, że był to też ulubiony bar pana Tidwella. Przynajmniej jeśli doszłoby do jakiejś bójki, miałabym wsparcie. Znałam większość stałych bywalców i wszystkich pracowników. Martwy Gość spojrzał w stronę kuchni, jakby nerwowo, po czym skoncentrował się na mnie. Ja również spojrzałam w tamtym kierunku. I zobaczyłam drzwi. - Je-jesteś bardzo bły-błyszcząca – powiedział, czym ściągnął moją uwagę. Jąkał się. Tylko kilka rzeczy na świecie było bardziej uroczych niż dorosły mężczyzna o chłopięcej twarzy i jąkający się. Zamieszałam w swojej margaricie i przykleiłam do twarzy fałszywy uśmiech. Nie mogłam rozmawiać z nim w pomieszczeniu pełnym żywych, oddychających istot ludzkich. Zwłaszcza, że jedną z

„Fifth Grave Past the Light” - Darynda Jones Made by: divinehotties ~ 5 ~ nich była Jessica Guinn, mój wielki wrzód na tyłku. Nie widziałam jej ognisto rudych włosów od liceum, ale teraz tu siedziała, kilka stołków ode mnie, otoczona wianuszkiem trajkoczących bywalczyń, które wyglądały równie prawdziwie jak ich cyce. Ale równie dobrze mogła przeze mnie przemawiać gorycz. Niestety, mój wymuszony uśmiech tylko zachęcił Martwego Gościa. - Wła-właśnie, że tak. Bły-błyszczysz jak s-słońce odbija-jące się od chromowanego zde-zderzaka Chevroleta z pię-pięćdziesiątego siódmego. Uniósł palce by zademonstrować i moje serce przepadło. Cholera. Był jak jeden z tych zagubionych szczeniaczków, które chciałam uratować, gdy byłam dzieckiem, ale niestety poległam, bo miałam złośliwą macochę, która wierzyła, że wszystkie bezpańskie psy mają wściekliznę i będą próbowały rozszarpać jej gardło. I fakt ten zupełnie nie miał nic wspólnego z moją chęcią przyniesienia takowych do domu. - Tia – burknęłam pod nosem, wykorzystując jak najlepiej sztukę brzuchomówstwa – dzięki. - Jestem D-Duff – powiedział. - Jestem Charley. – Trzymałam dłonie na drinku, żeby przypadkiem nie wpadł na pomysł, że powinniśmy uścisnąć sobie ręce. Nic nie wyglądało tak dziwnie w świecie żywych jak dorosła kobieta witająca się z powietrzem. Znacie te dzieciaki mające niewidzialnych przyjaciół? Cóż, ja byłam jednym z nich. Tylko, że ja nie byłam dzieciakiem, a moi przyjaciele nie byli niewidzialni. Przynajmniej nie dla mnie. Mogłam ich widzieć, bo urodziłam się jako Ponury Żniwiarz, co w sumie nie było takie złe jak brzmiało. Właściwie to byłam portalem do Nieba i za każdym razem, gdy ktoś utknął na ziemi, zdecydowany nie przechodzić bezpośrednio po śmierci, w późniejszym terminie mógł przejść na drugą stronę przeze mnie. Byłam jak gigantyczny robaczek świętojański, tylko zwabiałam wszystko, co było już martwe. Obciągnęłam mój ekstra-dopasowany sweterek. - Czy tylko mi się wydaje, czy tu jest naprawdę gorąco?

„Fifth Grave Past the Light” - Darynda Jones Made by: divinehotties ~ 6 ~ Jego niebieskie spojrzenie znów skierowało się w stronę kuchni. - B-bardziej niż gor-rąco. Cóż, nic nie poradzę, al-le zauważyłem, że ch-chciałaś postawić tamtemu facetowi dri-drinka. Mój fałszywy uśmiech odleciał. Jak ptak z otwartej klatki. Jeśli wróci, będzie mój. Jeśli nie, nigdy takim nie był. - No i? - Źle się za-zabierasz za tego ko-kolesia. Zaskoczona odłożyłam drinka – tego, którego sama sobie kupiłam – i pochyliłam się bliżej Martwego Gościa. - On jest gejem? Duff parsknął. - N-nie. Ale bywał tu czę-często ostatnio. On wo-woli kobiety n-nieco bardziej... rozwiązłe. - Koleś, jak mogę sprawiać wrażenie jeszcze bardziej puszczalskiej? – Machnięciem dłoni wskazałam na swoje ubranie. - N-nie, mam na myśli, c-cóż, że wyglądasz na moc-no... – Zmierzył mnie wzrokiem. - ...wą-wąską. Dostałam zadyszki. - Wyglądam jakbym lubiła anal? Wziął głęboki oddech i spróbował jeszcze raz. - On ude-rza tylko do ba-babek, które są bardziej tre-ściwe niż ty. Och, to w ogóle nie było obraźliwe. - Jestem głęboka. Czytałam Prousta. Och, czekaj, to był Puchatek. „Kubuś Puchatek”. Mój błąd. Przesunął bliżej swoje nieistniejące ciało, odchrząknął i spróbował jeszcze raz.

„Fifth Grave Past the Light” - Darynda Jones Made by: divinehotties ~ 7 ~ - Bardziej bujne. - Mam krzywizny – powiedziałam przez zaciśnięte zęby. – Widziałeś mój tyłek? - Cięższe! – wypalił w końcu. - A, o wagę ci chodzi... Znaczy lubi duże panie. - Do-dokładnie, chociaż ja wręcz od-odwrotnie... Reszta słów Duffa rozpłynęła się w powietrzu jak muzyka w windzie. Więc Marv lubił duże panie. Nowy plan zaczął formować się w najciemniejszych, najbardziej złowieszczych zakątkach Barbarka. Mojego mózgu. Cookie, znana także jako moja asystentka w normalnych godzinach pracy biura i jako moja najlepsza przyjaciółka 24/7, była w tej chwili idealnym rozwiązaniem. Była duża i odważna. Albo duża i apodyktyczna. Złapałam za telefon, żeby do niej zadzwonić. - Lepiej, żeby to było coś dobrego – powiedziała. - Jest. Potrzebuję twojej asysty. - Oglądam pierwszy sezon „Skazanego na śmierć”. - Cookie, jesteś moją asystentką, potrzebuję twojej asysty. Przy sprawie. No wiesz, to co robimy, żeby zarobić kasę. - Skazany. Na. Śmierć. Wiesz, to o tych dwóch braciach, którzy... - Wiem co to „Skazany na śmierć”. - A przyglądałaś się im kiedyś? Jeśli byś ich widziała, nie wymagałabyś ode mnie, abym ich porzuciła w potrzebie. Myślę, że zaraz będzie scena pod prysznicem. - A ci bracia podpiszą twoją wypłatę? - Nie, ale technicznie ty też nie. Cholera. Miała rację. O wiele łatwiej było, gdy sama sobie wypłacała. - Potrzebuję cię do flirtu z moim celem.

„Fifth Grave Past the Light” - Darynda Jones Made by: divinehotties ~ 8 ~ - Och, dobra. To mogę zrobić. Miło. Słowo na „F” zawsze przy niej działało. Wprowadziłam ją w niuanse sprawy i wyjaśniłam o co chodzi z Tidwellem, a potem kazałam się pośpieszyć. - I ubierz się seksy – powiedziałam tuż przed rozłączeniem się. Ale natychmiast pożałowałam tej części. Ostatnim razem, gdy powiedziałam Cookie, żeby ubrała się seksownie, abyśmy mogły spędzić babski wieczór poza miastem, włożyła na siebie sznurowany gorset, kabaretki i boa z piór. Wyglądała jak domina. Już nigdy nie będę taka sama. - To co, ona przy-przyjdzie? – zapytał Duff. - Prawdopodobnie. Teraz ogląda gorących kolesi w telewizji. Wszystko zależy od tego czy jest z nią jej córka. Tak czy inaczej, wkrótce powinna się pojawić. Skinął głową. Kiedy siedziałam i czekałam na moją najlepszą psiapsiółę, zrobiłam przegląd wszystkich kobiet w barze. Calamity było miejscem spotkań policjantów. Kobiety tu przychodziły, ale nie stanowiły większości. Ale dzisiaj to miejsce było głośne i z pewnością babki stanowiły 75% ogółu. Co było dziwne. Od lat przychodziłam do tego baru, głównie dlatego, że jego właścicielem był mój ojciec, ale też dlatego, że moje biuro detektywistyczne mieściło się na drugim piętrze tego samego budynku i przez cały ten czas nie widziałam, żeby to miejsce było tak nieproporcjonalnie wypełnione kobiecym ciałem, może oprócz tego razu, gdy namówiłam tatę, by zorganizował tu męski pokaz. Zgodził się z dwóch powodów. Po pierwsze: machałam rzęsami. Po drugie myślał, że w pokazie chodzi o to, że faceci przychodzą, próbują jedzenia, a potem piszą recenzje w gazecie. Może i zachęcałam go, aby tak myślał. Tata z pewnością zniósłby to lepiej, gdybym miała skończone osiemnaście lat, kiedy go do tego namawiałam. Potem chciał wiedzieć na ilu męskich pokazach byłam. „Wliczając ten?” nie było spodziewaną przez niego odpowiedzią. Ktoś postawił przede mną talerz z jedzeniem.

„Fifth Grave Past the Light” - Darynda Jones Made by: divinehotties ~ 9 ~ - Pozdrowienia od szefa kuchni. Spojrzałam na Teri, najlepszą barmankę taty. Wiedziała, że pracuję nad sprawą o niedochowaniu wierności i zapewne domyśliła się, że nie idzie mi za dobrze, stąd to jedzenie na pocieszenie. Niebiański zapach uderzył w moje nozdrza tak szybko, że musiałam zapanować nad tym, aby się nie ślinić. - Dzięki. – Wzięłam z talerza kawałek najlepszego kurczaka quesadilla jakiego jadłam w życiu. – Wow – powiedziałam zasysając zimne powietrze i żując. – Sammy przeszedł samego siebie. - Co? – zapytała ponad tłumem. Machnęłam na nią i kontynuowałam jedzenie, pozwalając oczom przewracać się w ekstazie. Od lat rozkoszowałam się potrawami Sammy’ego, a to, że zawsze na samą myśl o nich ciekła mi ślina, było niesamowite. Następny kawałek kurczaka pochłonęłam z guacamole, salsą i kwaśną śmietaną, po czym pojechałam windą do nieba. Duff przyglądał mi się jak jem, wciśnięty między oparcie stołka a faceta stojącego obok niego. Właściwie lewa strona faceta była w połowie Duffa. Facet spojrzał w górę, popatrzył na kratki wentylacyjne, odwrócił się w lewo, w prawo, a potem, trzy... dwa... jeden... zadrżał i odsunął się. Za każdym razem tak samo. Martwi byli zimni, a kiedy człowiek stał wewnątrz jakiegoś, unosiły mu się włoski na karku, gęsia skórka występowała na rękach, a dreszcz wstrząsał ciałem. Ale Duff nie zwracał uwagi na faceta. Podczas gdy udawał, że skupia się na mnie, cały czas obserwował kuchenne drzwi, zerkając na nie co kilka sekund i obgryzając paznokcie. Może drzwi do kuchni w rzeczywistości były portalem do Nieba i gdyby wszedł w ich światło, przeszedłby na drugą stronę. Nie, czekajcie.

„Fifth Grave Past the Light” - Darynda Jones Made by: divinehotties ~ 10 ~ Kiedy tam siedziałam, napychając sobie buzię, pomyślałam o czymś. Sprawdziłam stronę pani Tidwell na Friendbook, kiedy szukałam zdjęć pana Tidwella. Lubiłam przestrzegać wszelakich środków ostrożności, kiedy zbliżałam się do celu, żeby mieć pewność, że go lub ją rozpoznam, gdy zaistnieje taka potrzeba. Raz się pomyliłam. To skończyło się bardzo źle. Znów wykopałam swoją komórkę z kieszeni, znalazłam profil pani Tidwell i kliknęłam na historię dodawanych przez nią zdjęć. Rzeczywiście, kiedy się pobrali jakiś rok wcześniej, pani Tidwell była o wiele większa. Najwyraźniej ostatnio mocno schudła, a na swojej stronie chwaliła się swoimi postępami z tego, że przez ostatni rok straciła ponad sto funtów. Podczas gdy ja dopingowałam jej postanowieniu, zaczęłam się zastanawiać czy pan Tidwell podziela mój entuzjazm, czy może wolał żonę taką jak wyglądała wcześniej. Do mojej głowy napłynął pewien koncept. Większość facetów zaczynało szukać okazji, gdy ich żony przybierały na wadze. Tidwell wydawał się zdradzać z zupełnie przeciwnego powodu. Być może poczuł się zagrożony przez jej nowy wygląd. Teraz była powalająca. Spanikowałam, gdy Tidwell wstał do wyjścia. Rzucił kilka banknotów, a następnie ruszył w stronę drzwi, a ja zdałam sobie sprawę, że ta noc będzie kompletną klapą. Miałam ogromną nadzieję na pieniądze z tej sprawy, gdyby udało mi się odłożyć ją jako zamkniętą. Ze słabnącym optymizmem zaczęłam rozważać drugie podejście, gdy Tidwell się zatrzymał. Jego wzrok utknął na drzwiach wejściowych. Spojrzałam tam i niemal zachłysnęłam się, gdy zobaczyłam kruczoczarną lisicę przechodzącą przez nie. W chwili, gdy nasze oczy się spotkały, z podwieszonych głośników zaczął grać Barry White. Światła przygasły i przydymiona, parna aura otoczyła nowo przybyłą. Zbieg okoliczności? Nie sądzę. Weszła Cookie Kowalski. Lojalna, oddana i we właściwym rozmiarze. Cookie podeszła do mnie, a jej wyraz twarzy był mieszanką ciekawości i wahania. Oczywiście nie martwiła się tym, że wpakowałam ją w kłopoty.

„Fifth Grave Past the Light” - Darynda Jones Made by: divinehotties ~ 11 ~ I była zabójczo ubrana. Miała na sobie ciemne spodnie z długą, połyskującą tuniką, a srebrna apaszka poluzowana przy szyi ukazywała jej ponętne atrybuty. - Ty zuchwała kokietko – powiedziałam, gdy usiadła przy mnie. Uśmiechnęła się i przysunęła bliżej mnie. - Jest dobrze? Ponownie ją obejrzałam. - Fantastycznie. I z pewnością zda egzamin. Tidwell usiadł z powrotem przy stoliku, zainteresowanie płynęło z każdego jego ruchu. Wskazałam na niego zwyczajnym kiwnięciem głowy. Cookie rozejrzała się po pomieszczeniu, na sekundę zatrzymując spojrzenie na Tidwellu zanim ponownie skupiła się na mnie. Jednak wciąż nie była przekonana. - Zatem, gdybyś była facetem to zainteresowałabyś się mną? - Skarbie, gdybym była facetem to byłabym gejem. - Taa, ja też. No to co mam robić? - Poczekaj sekundę. On prawdopodobnie… - Mężczyzna przy stoliku za tobą chciałby postawić ci drinka, kochanie – powiedziała Teri. Uniosła brwi, czekając na odpowiedź. Trzeźwość najwyraźniej przyszła do niej w późniejszym wieku, ale była, jak to mawiał mój ojciec, przystojną kobietą z długimi włosami i ciemnymi oczami. Jednakże widziała zbyt wiele nielegalnych randek, skomplikowanych połączeń i jedno nocnych przygód, by robiło to na niej wrażenie. Doświadczenie uodporniło ją. I ja mogłabym być tak twarda. Gdybym poćwiczyła. I dała z siebie wszystko. - Och – powiedziała zaskoczona Cookie. – Wezmę whisky sour. Teri puściła oko i zaczęła czarować.

„Fifth Grave Past the Light” - Darynda Jones Made by: divinehotties ~ 12 ~ - Whiskey sour? – zapytałam Cookie. - Twoja prz-przyjaciółka wygląda na zde-zdenerwowaną – odezwał się Duff i zgodziłam się z nim kiwając głową. Cookie zapatrzyła się przed siebie jakby stała przed plutonem egzekucyjnym. - Płyn odwagi – powiedziała. – Wydaje się dobrym pomysłem w tym momencie. - Nazywają tak energię jądrową na Three Mile Island1. Posłała mi przerażone spojrzenie. Walczyłam z uśmiechem, w między czasie schowałam mały mikrofon w fałdach jej apaszki, udając, że ją poprawiam. - Słuchaj, wszystko co musisz zrobić to otworzyć się na komunikację. Będę słyszała wszystko, co on powie. – Stuknęłam w ucho, pokazując słuchawkę. – Po prostu zobacz jak daleko się posunie. Niestety to, że postawił ci drinka niczego definitywnie nie udowadnia. Jej bladość nabrała lekkiego odcienia zieleni. - Muszę się z nim bzyknąć? - Co? Nie. Po prostu, no wiesz, zobacz czy chce się z tobą bzyknąć. - Czy mam się z nim obściskiwać? Och wow. Nigdy nie zdawałam sobie sprawy jak niewyedukowana jest Cookie w małżeńskich śledztwach. Była raczej rodzajem dziewczyny z zaplecza. Założyłam po prostu, że będzie wiedziała co ma robić. Teri postawiła drinka. Cookie złapała go i wzięła dużego łyka. - Nie rób niczego co sprawi, że poczujesz się niezręcznie – powiedziałam, gdy brała kolejny łyk. – Po prostu spróbuj namówić go, by złożył ci niestosowną 1 Wypadek w elektrowni jądrowej Three Mile Island – wypadek jądrowy, który miał miejsce 28 marca 1979 r. kiedy to nastąpiło częściowe stopienie rdzenia w drugim reaktorze (TMI-2) elektrowni jądrowej Three Mile Island, na wyspie o tej samej nazwie.

„Fifth Grave Past the Light” - Darynda Jones Made by: divinehotties ~ 13 ~ propozycję. A teraz odwróć się i pozdrów salutując. Niech wie, że jesteś zainteresowana. Zanim mogłam udzielić jej więcej korepetycji, zrobiła dokładnie to, co powiedziałam. Obróciła się ze sztywnymi plecami i zasalutowała. Stolik Jessici wypełniony ptasimi móżdżkami wybuchnął śmiechem. Zamknęłam oczy z zawstydzenia i powiedziałam przez zaciśnięte zęby: - Miałam na myśli salutowanie uniesioną szklanką. - Co? – spytała przez równie zaciśnięte zęby. – Powiedziałaś, bym zasalutowała. – Zaczynała panikować. Mogłam poczuć jak promieniowało to od niej falami. – Pomyślałam, że może jest wojskowym. - Już w porządku. Po prostu się uspokój. - Uspokój się? – Okręciła się wokół. – Jestem całkowicie spokojna. Jestem niczym wagon medytujących mnichów. Chwyciłam jej ramiona i ścisnęłam, nakłaniając, by do mnie wróciła. Wypuściła długi oddech i nabrała wolno powietrza, zmuszając się do spokoju. - Już lepiej – powiedziałam, dając jej chwilę na dojście do siebie. – Dobra, jeśli nie odebrał cię jak dziwaka to idź tam i zacznij rozmowę. - Co? Ja? Co? - Cook, dasz radę. To tak jak w liceum, tylko bez wyniszczających efektów niepowodzenia. - Racja. Liceum. – Zebrała w sobie odwagę, zeszła ostrożnie z krzesła i podeszła do jego stolika. I dokonała transformacji. Stała się pewna siebie. Prawdziwa kochanka z losem we własnych rękach. Niemal tryumfalnie zachichotałam, biorąc kolejnego gryza i podsłuchując. - A więc, w-wrabiasz go? – zapytał Duff.

„Fifth Grave Past the Light” - Darynda Jones Made by: divinehotties ~ 14 ~ Wytarłam usta, sprawdziłam nagrywarkę w kieszeni, upewniając się, że jest włączona. Byłoby do bani, gdybyśmy przeszły przez to wszystko bez żadnego dowodu. - Nie wrabiam tylko demaskuję. Szuka okazji w barach, by zdradzić żonę. Po prostu dajemy mu szansę, a jej dowód, bez którego nie może ruszyć. Wtedy dopiero usłyszałam, że Jessica podśmiewa się i zorientowałam się, że zbyt otwarcie rozmawiałam z pustym krzesłem. - I znowu to samo – powiedziała wystarczająco głośno, bym słyszała. – Co wam mówiłam? Całkowity świr. Plotkujące dziewczynki ponownie wybuchły śmiechem, ale ponad tym usłyszałam pianie Jessici. Ta jedyna rzecz doprowadzała mnie do szału, gdy się przyjaźniłyśmy. Miała nosowy, przeszywający śmiech, który przypominał scenę z nożem z „Psychozy”. Ale być może było to życzeniowe myślenie z mojej strony. Popełniłam błąd będąc z nią szczerą na pierwszym roku studiów. Wydawała się zaakceptować fakt, że widzę duchy. Ale, gdy wytłumaczyłam jej dokładnie czym jestem, że jestem Ponurym Żniwiarzem i to, że umarli mogą przechodzić przeze mnie, nasza przyjaźń runęła niczym szklany dom, raniąc mnie wieloma odłamkami. Zostały mi po tym głębokie blizny. Gdybym wiedziała, że nasza przyjaźń jest taka krucha, gdybym wiedziała, że będę odtrącona przez prawdę, nie byłabym tym tak bardzo zaskoczona. Potem wszystko się zmieniło. Powtórzyła całej szkole to, co jej powiedziałam. Czym byłam. Na szczęście nikt, wliczając w to ją samą, nie uwierzył w to. Ale zdrada cięła głęboko. Skrzywdzona i mściwa poderwałam – i udało mi się to – chłopaka z jej snów, gwiazdę koszykówki, Freddy’ego Jamesa. Oczywiście to nie pomogło w naszej przyjaźni. Jej jadowita złośliwość pomnożyła się dziesięciokrotnie po tym jak zaczęłam spotykać się z Freddy’m, ale nagle nie dbałam o to. Odkrywałam chłopców na całkowicie nowym poziomie. Moja siostra Gemma wiedziała, w którym momencie się to stało. Oskarżyła Freddy’ego o kradzież mojego dziewictwa. Ale twierdzenie, że Freddy ukradł moje

„Fifth Grave Past the Light” - Darynda Jones Made by: divinehotties ~ 15 ~ dziewictwo było jak twierdzenie, że Hiroszima ukradła bombę atomową z USA. Kradzież nie pasowała do tego równania. Gdy Jessica i jej przyjaciółki chichotały po drugiej stronie, ja ignorowałam je, wiedząc, że obojętność dogryzie im bardziej niż cokolwiek innego. Jessica nienawidziła być ignorowana i to działało. Mój brak zainteresowania wydawał się być dla niej pożywką. Szorstka faktura gniewu i nienawiści drapała moją skórę niczym ostre paznokcie. Ta dziewczyna miała problemy. - Przepraszam za salutowanie – powiedziała Cookie do Tidwella. Gestem wskazał jej krzesło. - Nic nie szkodzi. Uważam, że to czarujące. Pomijając wszystko, Tidwell był przystojny i najwyraźniej elokwentny. Teraz martwiłam się kolejną możliwością: czy Cookie ulegnie jego czarowi? - Jestem Anastazja – powiedziała i spróbowałam nie jęknąć głośno. Zwykle pseudonimy dobrze się sprawdzały w pracy, ale byliśmy w barze mojego taty. Znałyśmy tu połowę ludzi, co stało się rażąco oczywiste, gdy ktoś do niej krzyknął. - Cześć Cookie! – zawołał oficer po służbie, gdy wszedł do lokalu i usiadł przy barze. – Dobrze wyglądasz, słodka dupeczko. Cookie mrugnęła, oparła się, uśmiechnęła szczerze i powiedziała do Tidwella: - Ale każdy mówi do mnie Cookie. Najdoskonalsza obrona. - Ja jestem Doug. Ups, dowód obciążający numer jeden. Zdawało się, że Marv również lubił pseudonimy. Odwróciłam się nieco, by widzieć ich kątem oka i akurat uścisnęli sobie dłonie. Cook wymamrotała coś o tym jak to miło jest go poznać. Odpowiedział jej podobnie. A ja zmierzyłam się z kolejnym gryzem quesadili, walcząc z pragnieniem, by jęknąć z rozkoszy. Sammy z pewnością przeszedł samego siebie.

„Fifth Grave Past the Light” - Darynda Jones Made by: divinehotties ~ 16 ~ Musiałam z tym skończyć. Pracowałam do cholery. Odwróciłam się do nich z kompletnie znudzonym wyrazem twarzy i pstryknęłam kilka zdjęć telefonem. Zbliżenie w telefonach było takie proste. Udawałam, że piszę sms, gdy namierzałam swój cel. Gdy Tidwell pochylił się do przodu i przykrył dłoń Cookie, niemal dostałam zawrotów głowy. Ale wtedy coś zauważyłam. Ciemność w jego spojrzeniu, której nie widziałam wcześniej. Im więcej patrzyłam na Tidwella tym mniej go lubiłam. Prawie wszystko, co wychodziło z jego ust było kłamstwem, ale było coś, co niepokoiło mnie bardziej niż jego oszustwa. Przypominał jednego z tych facetów, którzy rzucają dziewczynę na kolana, poślubiają po szalonym romansie i na koniec zabijają ją dla polisy ubezpieczeniowej. Był zbyt gładki w obyciu. Trochę zbyt osobisty z pytaniami. Będę musiała odkopać trochę więcej tego, co dotyczy pana Marva Tidwella. - Co to jest? – zapytał Tidwell. Jego głos stwardniał, a jego emocje mnie wystraszyły. - To? – spytała Cookie, nagle mniej pewna siebie. Zobaczył mikrofon ukryty w fałdach apaszki. Niech to quesadilowa cholera. Zanim mogłam wygramolić się ze swojego miejsca, sięgnął do niej i wyrwał to, ciągnąc przy tej okazji całą Cookie. - Co to jest? – domagał się, potrząsając jej przed twarzą mikrofonem zanim zacisnął go w pięści. Ruszyłam w ich kierunku. Detektyw we mnie nakazał zrobić kilka dodatkowych zdjęć. Będą pewnie niewyraźne, ale musiałam brać co było. Cookie siedziała ogłuszona. Nie dlatego, że została przyłapana, tego byłam pewna, ale z powodu jego reakcji. Również byłam ogłuszona. W sekundę zmienił się z czarującego wielbiciela w rozszalałego byka. Jego twarz poczerwieniała, a usta odkryły zęby w bezwzględnym warknięciu. - To gra? Valerie namówiła cię do tego?

„Fifth Grave Past the Light” - Darynda Jones Made by: divinehotties ~ 17 ~ Valerie Tidwell była żoną Marvina i moją klientką, i najwyraźniej wywietrzył, że ona podejrzewa go o zajęcia pozalekcyjne. Cały bar ucichł, gdy pędziłam do przodu, omijając stoliki i krzesła, robiąc fotki i zastanawiając się czego u licha szukała Cookie w swojej torebce. Nie musiałam długo nad tym rozmyślać. Gdy tylko do niej dotarłam, wyciągnęła broń i pomyślałam: jasna cholercia. - Cookie! – krzyknęłam, ponieważ wpadłam w poślizg i wleciałam na nią. Ale zanim cokolwiek mogłam zrobić, Tidwell rzucił się w poprzek stołu i złapał nadgarstek Cookie. Pchnął ją w moją stronę i cała nasza trójka zaczęła upadać na ziemię, w tym samym momencie, gdy powietrze przeciął ostry trzask.

„Fifth Grave Past the Light” - Darynda Jones Made by: divinehotties ~ 18 ~ Rozdział 2 Zamierzam żyć wiecznie. Na razie dobrze mi idzie. - NAPIS NA T-SHIRCIE Świat zwolnił, jak to robił wiele razy wcześniej, w chwili gdy dotarł do mnie huk wystrzału. Uświadomiłam sobie wówczas, że kiedy Tidwell złapał za broń, skierował ją tak, by była wycelowana bezpośrednio w moje serce. Oczywiście. Bo gdzieżby indziej mogła być wycelowana? Rzuciłam się do przodu, ale kiedy świat zwolnił, wyhamowałam i patrzyłam na kulę jak wylatuje z lufy pistoletu Cookie, zaledwie kilka cali ode mnie, a za nią ukazuje się obłoczek ognia. Leciała wprost w moją klatkę piersiową, a ja stałam przed nią. Ale tym razem było inaczej. Grawitacja nie działała tak samo. Coś było nie tak z prawami fizyki. Kiedy kula leciała, ja starałam się przesunąć, ale wszystko, co mogłam zrobić to gapić się na nią. Z perspektywy mogłam dostrzec panikę na wielu twarzach. Niektórzy podnosili ramiona albo nurkowali, by się skryć. Niektórzy nadal byli nieświadomi zagrożenia, patrząc ze średnią uwagą. A niektórzy, głównie policjanci, wskoczyli do akcji, na ich twarzach panował spokój, kiedy zawodowe wyszkolenie przejęło nad nimi kontrolę. Pocisk leciał, cal po calu, a powietrze falowało pod wpływem tarcia. Potrzebowałam więcej czasu. Żeby wykombinować co dalej. Aby wymyślić jak minąć się z kulą. Dosłownie. Czując się jakbym pływała w cemencie, spróbowałam wrócić do kierunku, z którego przybyłam, popychając przy tym ramię Cookie. Ale nie było to dość szybko. Gdyby świat ponownie ruszył, kula weszłaby w lewą stronę mojej klatki

„Fifth Grave Past the Light” - Darynda Jones Made by: divinehotties ~ 19 ~ piersiowej, tuż pod obojczykiem. I, niestety, nigdy nie spowalniałam czasu na długo. Miał tendencję do szybkiego wracania na miejsce, jak naciągnięta gumka, dokładne wtedy, kiedy najmniej się tego spodziewałam. Kiedy tylko poczułam, że zaczynam się ślizgać, ponieważ kula przebyła cenny cal zbyt szybko i dźwięk zaczął wracać, jak zgrzyt zdartej płyty, dłoń, duża i męska owinęła się wokół pocisku i usunęła go z drogi prowadzącej do mnie. Otuliło mnie ciepło, tak znajome jak słońce. Kolejna dłoń owinęła się wokół mojego karku, kiedy Reyes Alexander Farrow odrzucił kulę i pociągnął mnie w swoje ramiona, a czas znów wyhamował. I co to były za piękne ramiona. Przedramiona zdobione ścięgnami i żyłami. Bicepsy wyrzeźbione ze wzgórz i dolin cudownie ukształtowanych mięśni. Łopatki szerokie i potężne okryte podkoszulkiem w kolorze khaki. Mój wzrok powędrował w górę, aż spojrzałam w twarz anioła. Albo upadłego anioła. A właściwie to syna upadłego anioła. Tak się składało, że ojciec Reyesa był wrogiem publicznym numer jeden, pierwszym i najpiękniejszym z aniołów, który upadł z nieba, Lucyferem. A Reyes został stworzony w Piekle, dosłownie wykuty w ogniu grzechu. Co mogło tłumaczyć jego urok. Jego ciemne oczy błyszczały humorem, kiedy zapytał: - Nie no, znowu? Mój rycerz w lśniącej zbroi. Miałam nadzieję, że kiedyś będę w stanie ocalić własny tyłek. Wtedy nie będę niczego zawdzięczać ludziom. Ludziom takim jak syn Szatana. Walczyłam z pierwotnym pragnieniem, jakie dominowało nad moim ciałem za każdym razem, kiedy Reyes był blisko i powiedziałam tak nonszalancko jak potrafiłam: - Całkowicie nad tym panowałam.

„Fifth Grave Past the Light” - Darynda Jones Made by: divinehotties ~ 20 ~ Złośliwy uśmieszek, prawdopodobnie ten, który odziedziczył po tatusiu, zagościł na jego twarzy, a ja starałam się nie ślinić po raz drugi tego wieczoru. Spojrzał na otaczający nas chaos. - Tia, właśnie widzę. Co ona robi z językiem? Oderwałam od niego wzrok i skierowałam go na Cookie. Jej twarz zamarła w przerażeniu, rysy miała wykrzywione, a język wystawał spomiędzy zębów. - O mój Boże. Czy aparat w komórce zadziała? Muszę uwiecznić ten moment. – Takim zdjęciem mogłabym szantażować ją przez lata. Reyes zaśmiał się i z powodu tego głębokiego dźwięku dreszcz wstrząsnął moim ciałem. - Nie wydaje mi się. - Cholera, pewnie druga taka okazja szybko się nie powtórzy. – Znów spojrzałam na niego i na jego absurdalnie długie rzęsy. – Ta kula leciała dość szybko – powiedziałam. – Co będzie z twoją dłonią, kiedy czas wróci do swojego normalnego biegu? Opuścił spojrzenie na moje usta, pozostawiając je tam na dłuższy moment zanim powiedział: - Będzie przez nią rozerwana, to najbardziej prawdopodobne. – Nie spodziewałam się aż tak szczerej odpowiedzi. W jego policzku pojawił się dołeczek. - Nie martw się, Dutch. Gorzej obrywałem. I rzeczywiście tak było. Obrywał dużo gorzej. Ale czy kiedyś będzie za bardzo? Dlaczego miał znosić za mnie każdą ilość bólu? Przez trudną sytuację w jaką się wpakowałam? Uniosłam głowę. - No i wraca.

„Fifth Grave Past the Light” - Darynda Jones Made by: divinehotties ~ 21 ~ I wrócił. Czas wrócił niczym pociąg towarowy przejeżdżający poprzez środek baru. Dźwięk przeszedł przeze mnie. Siła niczym huragan wyssała powietrze z moich płuc, pozostawiając bez tchu. Reyes trzymał mnie przy sobie, jakbyśmy byli w centrum tornada, aż dołączyliśmy do tego samego czasu – tego samego kontinuum czasoprzestrzeni, co reszta świata. A potem odsunął mnie na dystans ramienia, nadal trzymając aż odzyskałam równowagę. Wrzaski i krzyki odbiły się echem w pomieszczeniu, kiedy ludzie nurkowali pod stoliki i padali na podłogę. Kilku wskoczyło za bar, kiedy policjanci rzucili się i obezwładnili Tidwella i Cookie. Tidwell nie wyglądał jak szczęśliwy harcerzyk. Cookie zaś rozkoszowała się każdą chwilą, w której była przyciśnięta do ziemi pod przystojnym policjantem. Była straszną lafiryndą. Kiedy kolejny gliniarz miał podobne plany co do mnie, Reyes odsunął mnie z drogi i jednym, płynnym ruchem wykorzystując rozpęd policjanta, posłał go na glebę. Zrobił to tak szybko, że nikt nie był w stanie powiedzieć co się stało, a ponieważ gliniarz był w cywilnym ubraniu, nikt nie mógł oskarżyć Reyesa o napaść na funkcjonariusza prawa. Ale rozpoznałam tego konkretnego policjanta jak zresztą większość, która przychodziła do tego baru. Ten był tak jakby przyjacielem. Złapałam go za rękę. - Reyes, czekaj – powiedziałam zanim zdążył wyrządzić jakąś szkodę. Zamarł, ale trzymał Tafta przyszpilonego do podłogi, z jednym ramieniem wykręconym do tyłu oraz swoim kolanem wbitym w jego plecy. Taft jęknął i, nie mając pojęcia kto go powalił, próbował się wyswobodzić. Reyes, bez żadnego wysiłku, siedział na nim niewzruszony jak głaz, a Taft wił się pod nim. Uklękłam obok oficera po służbie. Prawdopodobnie rzucił się w moim kierunku bardziej dla mojej ochrony, ponieważ byliśmy tak jakby przyjaciółmi. - W porządku – powiedziałam do Reyesa. – To glina. Wyraz twarzy Reyesa był tak rozczarowany, że musiałam długo na niego patrzeć, by poluzował uchwyt. Oczywiście wiedziałam, że nie obchodziło go bardzo to,

„Fifth Grave Past the Light” - Darynda Jones Made by: divinehotties ~ 22 ~ że Taft był policjantem, ale mocno chciałam, żeby Taft uwierzył, że Reyes to wie, żeby nie rzucał nim jak workiem ziemniaków w niedzielny poranek. - Wszystko dobrze, Taft? – zapytałam trącając ramieniem Reyesa. Wreszcie, z zamierzoną powolnością pozwolił Taftowi się podnieść. Taft, gdy w końcu zyskał sposobność manewru, odepchnął nieco Reyesa i wstał. Reyes również się wyprostował, a jego pełne usta starały się utrzymywać uśmiech na wodzy, kiedy Taft stanął z nim nos w nos. Wskoczyłam między nich, ale szamotanina przykuła moją uwagę. Cookie nadal leżała pod stołem, przyciśnięta przez jednego z policjantów, ręce miała za plecami, ale Tidwell walczył z funkcjonariuszami i kontynuował szarpanie się, nawet wtedy, kiedy już się wylegitymowali. Jego twarz była czerwona ze złości. Mimo to, gliniarze poradzili sobie z nim bez większego problemu. Najwyraźniej Tidwell miał intelekt na poziomie kuchennych naczyń. I nerwowy temperament. Już wiedział, że pani Tidwell napuściła nas na niego. Co on jej zrobi? Czy była w niebezpieczeństwie? Sala zaczynała się uspokajać i nagle wszystkie oczy skupiły się na mnie. Jakby to była moja wina. Uniosłam ręce w górę, żeby upewnić wszystkich, że na południowo- zachodnim froncie był spokój. - Nie martwcie się – powiedziałam machając dłońmi w powietrzu, by ich pocieszyć. – Cookie świetnie strzela. Nikt z nas nie był naprawdę zagrożony. Jeśli w Piekle było specjalne miejsce dla kłamców, ja miałam tam zaklepaną miejscówkę. Obejrzałam się za siebie, by upewnić się, że Reyes i Taft nie zaczęli trzeciej wojny światowej, ale wtedy zobaczyłam wujka Boba idącego w koszuli rozpiętej pod szyją, poluzowanym krawacie i brwiami uniesionymi z ciekawości. Szedł w moją stronę, ale wtedy zauważył policjanta trzymającego Cookie pod stołem, tego samego, który wcześniej mówił do niej „słodka dupeczko”. - Jezusie kochany, Smith, weź ją puść.

„Fifth Grave Past the Light” - Darynda Jones Made by: divinehotties ~ 23 ~ Więc puścił, obsypując Cookie przeprosinami, ale we własnej obronie dodał: - Miała pistolet. Wkroczyłem do akcji, kiedy ten facet rzucił się na nią. - No bo on mnie zaatakował – powiedziała Cookie, wskazując na Tidwella, który nadal zmagał się z policjantami obezwładniającymi go. – Palant. Wujek Bob był bardziej niż zaniepokojony. Gniew przeszedł przez niego niczym błyskawica i mogłam sobie tylko wyobrażać co by sobie pomyślał, gdyby dowiedział się, że wykorzystałam Cookie do pomocy przy robocie, w której nieomal nie dostałam kulki. Być może powinnam odpuścić sobie tę część. - Czy ktoś został ranny? – zapytał wujek Bob, a wszyscy zaczęli się rozglądać. Kilku klientów poklepało się sprawdzając ciało. A potem wszyscy unisono pokręcili głowami. Taft odezwał się za moimi plecami: - Mam zamiar puścić w niepamięć ten mały incydent – powiedział do Reyesa. Wtedy podszedł do niego jeszcze bliżej. – Ale jeśli kiedykolwiek… - Taft! – Ponieważ wszyscy w tym barze mieli nerwy na krawędzi wytrzymałości, każdy z nas podskoczył, kiedy wujek Bob krzyknął na kolegę. Łącznie z Taftem. Wujek Bob podniósł przewrócone krzesło i złapał go za rękę, by odciągnąć od Reyesa. Taft nie wiedział czym dokładnie był Reyes, ale wiedział wystarczająco, by go omijać, przynajmniej póki miał jakiś wybór. – Dlaczego nie zaczniesz przesłuchiwać ludzi, sprawdzając czy mamy jakiś solidnych świadków tych wydarzeń? Taft niechętnie skinął głową i wycofał się ku ściśniętej w kącie grupce ludzi. Ucieszyłam się. Wyglądali na przerażonych. Za drzwiami rozbrzmiały syreny i więcej policjantów pojawiło się na scenie. Przeciągnęłam palcami po twarzy. Ojciec mnie zabije. To było złe dla jego interesu. - A ty! – Wujek Bob, albo Wubek [jak podpisywał się na pewnym forum dla dorosłych] wskazał dokładnie na mnie i powiedział: - Nawet nie myśl o wychodzeniu.

„Fifth Grave Past the Light” - Darynda Jones Made by: divinehotties ~ 24 ~ Wskazałam sama na siebie. - Ja? Ja nic nie zrobiłam. Cookie zaczęła. Cookie dostała zadyszki. Wubek rzucił mi spojrzenie spode łba. Taft zerknął przez ramię i pokręcił głową. A Reyes oparł się o bar, skrzyżował ręce na piersi i przyglądał mi się spod tych swoich absurdalnie długich rzęs. Mężczyźni i ich cholerne rzęsy. To było nie fair. Tak samo jak wygórowane ceny butów od znanych projektantów. Albo głód na świecie. Podeszłam do niego, dąsając się jak dzieciak, który został wysłany do odbycia kary w kącie i też oparłam się o bar. Nie chodziło o próbę zbliżenia się do Cookie. Ona była otoczona weteranami policji na adrenalinowym haju. Moja szczęka walnie o podłogę zanim zdążę powiedzieć: „hej Cook, jak poszło”. Schowałam do kieszeni słuchawkę jaką miałam w uchu i zauważyłam, że Duff zniknął, nie to, żebym mogła go winić. Mimo to, nie było tak, że jakaś zabłąkana kula może zrobić mu krzywdę. Chociaż zapewne nie nazwano go Duff2 bez powodu. Tak nonszalancko jak tylko mogłam, wzięłam prawą dłoń Reyesa i otworzyłam ją. Pozwolił mi na to, czujnym okiem śledząc każdy mój ruch. Skóra na jego dłoni i palcach była po części rozdarta i po części przypalona. Pocisk poranił go dość mocno. Musiał. Taki rodzaj energii nie wyparowywał tylko dlatego, że tego chciałam i, mimo iż Reyes leczył się dość szybko, wcale nie był kuloodporny. - Reyes, tak mi przykro – powiedziałam, pochylając się, by ukryć swoją twarz. Ostatnio sprawiałam mu sporo bólu, wliczając w to 50 milimetrowy pocisk, jaki przeszedł przez jego pierś. 50 milimetrowa kula, która była przeznaczona dla mnie. - Jak bardzo przykro? – zapytał, jego głos nagle stał się przesycony zmysłowością. 2 Duff – tyłek, dupa, bezużyteczny, do niczego.

„Fifth Grave Past the Light” - Darynda Jones Made by: divinehotties ~ 25 ~ Puściłam jego rękę i odchrząknęłam. Mimo wszystko Reyes nadal był moim podejrzanym numer jeden w sprawie podpaleń. Musiałam o tym pamiętać. - A tak poza tym, co tu robisz? Znów skrzyżował ręce na piersi. - Właśnie przechodziłem. Zauważyłem zamieszanie. Wymyśliłem, że jesteś w nie zaangażowana. - Hej, radziłam sobie. - Widziałem. Chcesz, żebym odszedł? Chciałam, ale tyko dlatego, że przy nim każda komórka mojego ciała drżała. I jednocześnie nie chciałam, ponieważ przebywanie w jego obecności było jak wygrzewanie się na słońcu. Naprawdę seksownym słoneczku, które nie było jasne tylko mroczne, parnie brązowe. Ale mimo to, nadal miałam robotę do zrobienia. I wiele wyjaśniania przed sobą. - Nie możesz teraz odejść. Trwa śledztwo, przypominam, gdybyś to przeoczył. - Nie o to pytałem. Popatrzyłam jak wujek Bob pomaga Cookie usiąść na krześle. - Tak. - Więc powiedz to. Uniosłam podbródek, stając przed nim w wyzywającej pozie. - Chcę, żebyś odszedł. Powolny uśmiech odmalował się na jego twarzy. Podszedł bliżej i pochylił się, by móc wyszeptać mi do ucha: - Musisz tego chcieć. Zamknęłam oczy, starając się zatrzymać powódź pożądania, która szalała między moimi udami. Nasz związek był podobny do bielizny w suszarce, bez płynu