Dramatis Personae
Wykaz najważniejszych postaci
występujących w powieści. Postaci
historyczne oznaczono gwiazdką.
Mieszkańcy Chrystianowa[1]
Chrystian*, rycerz w służbie margrabiego
miśnieńskiego Ottona z Wettynu
Marta, młoda akuszerka i zielarka, żona
Chrystiana
Tomasz, Klara i Daniel, ich dzieci
Joanna i Maria, pasierbice Marty
Łukasz, rycerz w służbie Chrystiana i jego
najdawniejszy przyjaciel
Adela, żona Łukasza
Dawid i Georg, giermkowie Chrystiana
i Łukasza
Jonasz, kowal, i jego żona Emma
Johan i Guntram, najstarsi synowie
kowala
Karol, kowal i pasierb Marty
Agnieszka, żona Karola
Mechthilda, kucharka w domu Chrystiana
Hilbert, kapłan w domu Chrystiana
Kuno i Bertram, wartownicy w służbie
Chrystiana
Rajnhard, rycerz Chrystiana
Sebastian, proboszcz osady
Gryzelda, jego gospodyni
Walter, kapitan straży
Herman, mistrz górniczy
Wibald, mistrz mincerski
Józef, handlarz suknem i sołtys
Anzelm, krawiec
Hans i Fryderyk, niegdyś przewoźnicy soli
z Halle
Piotr, przywódca młodzieżowej bandy
Anna, jego siostra
Chrystian, chłopiec stajenny, pierwsze
dziecko urodzone w Chrystianowie
Berta, jego matka
Tilda, prowadząca zamtuz
Lizbet, prostytutka
Rajna, służąca
Miśnia
Otto z Wettynu*, margrabia miśnieński
Hedwiga*, małżonka Ottona
Albrecht* i Dytryk*, synowie Ottona
i Hedwigi
Zofia* i Adela*, córki Ottona i Hedwigi
Marcin*, biskup miśnieński
Zuzanna, pokojówka w służbie Hedwigi
Ekkehart, komendant straży przybocznej
Ottona
Cecylia, jego żona
Rutger, giermek, syn pokonanego przez
Chrystiana zagorzałego wroga
Fridmar, starszy, darzony szacunkiem
rycerz
Arystokracja i duchowieństwo
cesarz Fryderyk Stauf*, zwany
Rudobrodym
Beatrycze z Burgundii*, małżonka
Fryderyka
Henryk Lew*, książę Saksonii i Bawarii
Matylda*, małżonka Henryka
Dytryk z Landsbergu*, margrabia Marchii
Wschodniej, brat margrabiego Ottona
Dedo, hrabia Grójca*, kolejny brat Ottona
Wichman z Seeburga*, arcybiskup
Magdeburga
Filip z Heinsbergu*, arcybiskup Kolonii
Ludwik Pobożny*, landgraf Turyngii
Otto, margrabia Brandenburgii*
Zygfryd, biskup Brandenburgii*, i Bernard
z Aschersleben*, synowie Albrechta
Niedźwiedzia*, bracia Hedwigi
Bernard z Lippe*, członek świty Henryka
Lwa, komendant zamku i miasta
Haldensleben
Piotr*, opat klasztoru w Marienzell
Pozostałe postaci
Rajmund, rycerz w służbie margrabiego
Ottona i przyjaciel Chrystiana
Elżbieta, jego żona
Giselbert i Elmar, rycerze w służbie
margrabiego Ottona i zagorzali wrogowie
Chrystiana
Hartmut, przywódca straży Albrechta
Ludmił, grajek
Jakub, rycerz, brat Łukasza
Gerolf, magdeburski rycerz w drużynie
arcybiskupa Wichmana
Roland z Maienau, jeden z obrońców
Goslaru
Hoyer z Falkensteinu, rycerz w służbie
arcybiskupa Kolonii
Waltruda, wdowa po górniku z Goslaru
Greta, markietanka
[1] Niem. Christiansdorf – nazwa osady
w południowej Saksonii u podnóża Rudaw,
pochodząca od imienia jej założyciela
(niem. Dorf – wieś), która po gwałtownym
rozwoju i połączeniu z sąsiednią osadą
utworzyła pod koniec XII wieku miasto
Freiberg, przez wieki związane
z wydobyciem srebra, ołowiu i cynku oraz
hutnictwem; powstała tam m.in. pierwsza
na świecie wyższa szkoła górnicza
(wszystkie przypisy pochodzą od
tłumaczki).
E-book przygotowany przez
Merlin.pl dla transakcji [11444923]
Prolog
Z całą odwagą, na jaką było ich stać,
i pośród niewypowiedzianych trudów
wyruszyli niegdyś, by w obcych stronach
rozpocząć nowe, lepsze życie. I tak
z niewolnych parobków stali się
osadnikami.
Lecz wiele jeszcze – i dobrego,
i strasznego – musiało się wydarzyć, by
z chłopów stali się mieszczanami.
CZĘŚĆ PIERWSZA
Przygotowania do wojny
Czerwiec 1179, zjazd
nadworny w Magdeburgu
– Cesarzu.
Dytryk z Landsbergu, margrabia
Marchii Wschodniej[2], z szacunkiem
przyklęknął przed najpotężniejszym władcą
chrześcijańskiego świata.
– Wstańcie, mój wierny książę
i przyjacielu.
Niezliczone świece zalewały prywatną
komnatę cesarskiej pary ciepłym światłem,
sprawiając, że złote hafty aż lśniły.
W komnacie unosił się ciężki zapach
kosztownych orientalnych esencji.
Paź przyniósł wino, a cesarz Fryderyk
Stauf[3] skinieniem dłoni nakazał
wszystkim, by zostawili ich samych.
Została tylko cesarzowa Beatrycze.
Odziana w purpurową, zdobioną perłami
i kamieniami szlachetnymi suknię,
siedziała u boku męża i zamyślona patrzyła
na szczupłego, ciemnowłosego
margrabiego, który nie należał co prawda
do kręgu najbliższych zaufanych cesarza,
lecz często bywał na jego dworze,
towarzyszył mu podczas włoskich kampanii
i podejmował się na jego polecenie różnych
misji dyplomatycznych. Prawdopodobnie
teraz Dytryk też spodziewał się takiego
zadania. Lecz tym razem potrzebowali go
jako wojownika, jako człowieka słynącego
z budzącej grozę sprawności we władaniu
mieczem.
– Mam do was prośbę – oznajmił cesarz
po chwili milczenia, celowo rezygnując
z królewskiego „my”[4].
Dytryk popatrzył na niego zaskoczony.
– Nie potrzebujecie prosić, wasza
wysokość – powiedział, szeroko rozkładając
ramiona. – Powiedzcie, czego sobie
życzycie, a ja zrobię wszystko, co w mojej
mocy.
Z tak bliska nie mógł nie zauważyć, że
jasne, rudawe włosy Fryderyka, z powodu
których Lombardowie nadali mu
prześmiewczy przydomek „Barbarossa”,
poprzetykane były siwymi pasmami.
„Cesarz ma już pięćdziesiąt siedem lat –
policzył w myślach Dytryk. – A ostatnie
dwa i pół roku przyniosły mu tyle goryczy,
że nic dziwnego, iż posiwiał: najpierw
konflikt z rzekomo najwierniejszym
przyjacielem i lennikiem Henrykiem
Lwem, potem haniebna klęska pod
Legnano[5], a w efekcie nieuniknione
ukorzenie się przed papieżem Aleksandrem
po niemal dwudziestu latach wrogich
stosunków[6]”. Papież wręcz napawał się
porażką Staufa. Przed katedrą Świętego
Marka w Wenecji Aleksander tak długo
zwlekał z wezwaniem skruszonego cesarza
do powstania, aż on, Dytryk z Landsbergu,
z naganą zwrócił się do zebranego tłumu
z pytaniem, dlaczego papież naraża na
szwank cesarski majestat.
„Co najbardziej zabolało Fryderyka?” –
zastanawiał się Dytryk. I czego tym razem
od niego zażąda? Coś wisiało w powietrzu...
Zdrada albo wojna. Wszyscy na dworze
oczekiwali, że wydarzy się coś
wyjątkowego, coś niesłychanego.
– Wiem, że mogę liczyć na waszą
wierność – odpowiedział Rudobrody. –
Jednak zależy mi, byście podjęli się tego
zadania z własnej woli.
Cesarz znów zamilkł i tylko popijał
potężnymi łykami wino ze złotego pucharu.
Dytryk czekał. Nie wypadało okazywać
wobec cesarza zniecierpliwienia.
Ukradkiem zerknął na cesarzową, która
patrzyła na niego z majestatycznym
uśmiechem, a jemu wydało się, że wyczuwa
delikatny kwiatowy zapach.
„Wciąż jest piękna” – pomyślał Dytryk.
Minęło ponad dwadzieścia lat, odkąd
Beatrycze z Burgundii – wówczas
młodziutka – wyszła za cesarza Fryderyka
Staufa. „Jak jej się udaje wciąż go przy
sobie utrzymać?” Dytryk wyobraził sobie
cesarską parę w łożu, lecz szybciutko
odpędził tak niegodne myśli.
Beatrycze była nie tylko piękna, lecz
także mądra. Zawsze trzymała stronę
swojego męża, a w obliczu jednej
z najpilniejszych jego trosk wykazała się
wręcz szczególną mądrością, czyniąc
jednocześnie margrabiego Marchii
Wschodniej swoim tajnym sojusznikiem. To
stało się dwa i pół roku wcześniej, gdy przy
pomocy Dytryka i innych zaufanych
rozpuściła wieść, że cesarz padł na kolana
przed swoim najpotężniejszym wasalem,
księciem Saksonii i Bawarii[7], by prosić go
o wsparcie w zbliżającej się kampanii we
Włoszech.
Tak naprawdę nic takiego nie miało
miejsca – poza tym, że Lew rzeczywiście
odmówił cesarzowi pomocy. Gdy odważył
się na dodatek zażądać w zamian za swoje
poparcie bogatego w srebro miasta Goslar,
cesarz uznał, że wasal przekroczył wszelkie
granice. Pozwolił na upadek żądnego
władzy księcia, którego do tej pory bronił
przed wszystkimi przeciwnikami. W bitwie
pod Legnano niedaleko Mediolanu, w której
walczył także Dytryk, Stauf bez wsparcia
oddziałów Henryka poniósł haniebną
klęskę. Tymczasem wrogowie Lwa znów
podjęli walkę przeciwko księciu, który nie
cieszył się już poparciem cesarza. Dobrze
przemyślana intryga Beatrycze zapobiegła
pogodzeniu się jej małżonka z Welfem.
Cesarz co prawda nigdy nie potwierdził
pogłoski o tym, że padł przed Lwem na
kolana, ale też nigdy jej nie zaprzeczył.
Beatrycze sprytnie zadbała o to, by w jego
obecności nigdy o tej pogłosce nie
wspominano, więc nie musiał się do niej
wcale odnosić.
Cesarzowa chyba myślała o tym samym,
bo gdy patrzyła z lekko przechyloną głową
na Dytryka, na jej twarzy igrał delikatny
uśmiech. A jemu znów przyszedł do głowy
zakazany obraz dwóch nagich, splecionych
ze sobą ciał.
To obecność ukochanej w pobliżu
kierowała jego myśli na takie manowce.
Myśl o tym, że wkrótce znów weźmie ją
w ramiona, zajmowała jego umysł tak
bardzo, aż stawało się to niebezpieczne.
Tylko w zamieszaniu nadwornego zjazdu
możliwe było ich potajemne spotkanie. Była
bowiem zamężna, a na dodatek była żoną
jego najstarszego brata.
Głos cesarza przywołał go do
rzeczywistości.
– Wiecie, że książę Henryk dwukrotnie
nie pojawił się na zjeździe nadwornym,
ponieważ uważa, że nie może o nim
decydować sąd książęcy.
Zdumiony tą uwagą Dytryk skinął
głową. O niczym innym nie dyskutowano
na dworze tak gorąco podczas tego zjazdu,
a także podczas poprzednich.
Od lat wielu książąt cesarstwa, pośród
nich także Dytryk i jego bracia, margrabia
miśnieński Otto z Wettynu, Dedo z Grójca
i Fryderyk z Brehny, walczyli przeciwko
księciu Saksonii i Bawarii, który
zachowywał się niczym król i nie oglądając
się na nikogo, brał, co chciał. Cesarz za
każdym razem go chronił, aż do owej
brzemiennej w skutki odmowy poparcia
w Chiavennie. Od tamtej pory cesarz dążył
do wytoczenia Welfowi procesu. Lecz Lew
jakby zmienił się w węgorza. Trudno go
było chwycić. Chyba że...
– Podług godnych zaufania doniesień
Henryk od wczoraj przebywa kilka mil
stąd, na swym zamku Haldensleben i waha
się, czy tu przybyć, czy nie. Nie chcę, żeby
pojawił się na tym zjeździe ani na
następnym – oznajmił cesarz, jakby
odgadując myśli Dytryka.
„Kto trzy razy nie posłucha wezwania
cesarza, zostaje skazany na banicję. W ten
sposób Lew zostałby pozbawiony władzy.
Lecz Henryk też jest tego świadom.
I raczej potrafi zliczyć do trzech” –
przyznał w duchu Dytryk z lekkim
sarkazmem.
– Jak chcecie to osiągnąć, wasza
wysokość? – zapytał Landsberczyk z ledwo
słyszalną nutką niepokoju w głosie. Było
nie do pomyślenia, żeby odmówić
wykonania polecenia cesarza, nawet jeśli
wyraził je w formie życzenia. Jednak
Dytryk nie zamierzał działać jako
skrytobójca. Zresztą cesarz mógł nająć do
tego odpowiedniego człowieka, a nie akurat
margrabiego. Poza tym wcale nie był
pewien, czy Fryderyk sięgnąłby po takie
środki. Co prawda nie byłoby to niczym
niezwykłym, cesarz niejeden raz udowodnił
we Włoszech, że potrafi być bezlitosny
wobec wrogów. Lecz wobec krewniaka
i dawnego przyjaciela?
– Potrzebuję księcia cieszącego się takim
szacunkiem, by Henryk nie mógł odrzucić
jego wyzwania, i na tyle dobrego
w posługiwaniu się mieczem, by Lew wolał
wyjechać, niż stawić się na pojedynek –
wyjaśnił cesarz z namysłem. – Pomyślałem
o was. Widziałem, jak walczyliście pod
Legnano. Wyzwijcie go na sąd Boży. Tu
i teraz. To go powstrzyma przed
spóźnionym przybyciem na ten zjazd. A ja
Dramatis Personae Wykaz najważniejszych postaci występujących w powieści. Postaci historyczne oznaczono gwiazdką. Mieszkańcy Chrystianowa[1] Chrystian*, rycerz w służbie margrabiego miśnieńskiego Ottona z Wettynu Marta, młoda akuszerka i zielarka, żona Chrystiana
Tomasz, Klara i Daniel, ich dzieci Joanna i Maria, pasierbice Marty Łukasz, rycerz w służbie Chrystiana i jego najdawniejszy przyjaciel Adela, żona Łukasza Dawid i Georg, giermkowie Chrystiana i Łukasza Jonasz, kowal, i jego żona Emma Johan i Guntram, najstarsi synowie kowala Karol, kowal i pasierb Marty Agnieszka, żona Karola Mechthilda, kucharka w domu Chrystiana Hilbert, kapłan w domu Chrystiana Kuno i Bertram, wartownicy w służbie Chrystiana Rajnhard, rycerz Chrystiana Sebastian, proboszcz osady
Gryzelda, jego gospodyni Walter, kapitan straży Herman, mistrz górniczy Wibald, mistrz mincerski Józef, handlarz suknem i sołtys Anzelm, krawiec Hans i Fryderyk, niegdyś przewoźnicy soli z Halle Piotr, przywódca młodzieżowej bandy Anna, jego siostra Chrystian, chłopiec stajenny, pierwsze dziecko urodzone w Chrystianowie Berta, jego matka Tilda, prowadząca zamtuz Lizbet, prostytutka Rajna, służąca Miśnia
Otto z Wettynu*, margrabia miśnieński Hedwiga*, małżonka Ottona Albrecht* i Dytryk*, synowie Ottona i Hedwigi Zofia* i Adela*, córki Ottona i Hedwigi Marcin*, biskup miśnieński Zuzanna, pokojówka w służbie Hedwigi Ekkehart, komendant straży przybocznej Ottona Cecylia, jego żona Rutger, giermek, syn pokonanego przez Chrystiana zagorzałego wroga Fridmar, starszy, darzony szacunkiem rycerz Arystokracja i duchowieństwo cesarz Fryderyk Stauf*, zwany Rudobrodym
Beatrycze z Burgundii*, małżonka Fryderyka Henryk Lew*, książę Saksonii i Bawarii Matylda*, małżonka Henryka Dytryk z Landsbergu*, margrabia Marchii Wschodniej, brat margrabiego Ottona Dedo, hrabia Grójca*, kolejny brat Ottona Wichman z Seeburga*, arcybiskup Magdeburga Filip z Heinsbergu*, arcybiskup Kolonii Ludwik Pobożny*, landgraf Turyngii Otto, margrabia Brandenburgii* Zygfryd, biskup Brandenburgii*, i Bernard z Aschersleben*, synowie Albrechta Niedźwiedzia*, bracia Hedwigi Bernard z Lippe*, członek świty Henryka Lwa, komendant zamku i miasta Haldensleben
Piotr*, opat klasztoru w Marienzell Pozostałe postaci Rajmund, rycerz w służbie margrabiego Ottona i przyjaciel Chrystiana Elżbieta, jego żona Giselbert i Elmar, rycerze w służbie margrabiego Ottona i zagorzali wrogowie Chrystiana Hartmut, przywódca straży Albrechta Ludmił, grajek Jakub, rycerz, brat Łukasza Gerolf, magdeburski rycerz w drużynie arcybiskupa Wichmana Roland z Maienau, jeden z obrońców Goslaru Hoyer z Falkensteinu, rycerz w służbie arcybiskupa Kolonii
Waltruda, wdowa po górniku z Goslaru Greta, markietanka [1] Niem. Christiansdorf – nazwa osady w południowej Saksonii u podnóża Rudaw, pochodząca od imienia jej założyciela (niem. Dorf – wieś), która po gwałtownym rozwoju i połączeniu z sąsiednią osadą utworzyła pod koniec XII wieku miasto Freiberg, przez wieki związane z wydobyciem srebra, ołowiu i cynku oraz hutnictwem; powstała tam m.in. pierwsza na świecie wyższa szkoła górnicza (wszystkie przypisy pochodzą od tłumaczki). E-book przygotowany przez Merlin.pl dla transakcji [11444923]
Prolog Z całą odwagą, na jaką było ich stać, i pośród niewypowiedzianych trudów wyruszyli niegdyś, by w obcych stronach rozpocząć nowe, lepsze życie. I tak z niewolnych parobków stali się osadnikami. Lecz wiele jeszcze – i dobrego, i strasznego – musiało się wydarzyć, by
z chłopów stali się mieszczanami.
CZĘŚĆ PIERWSZA Przygotowania do wojny
Czerwiec 1179, zjazd nadworny w Magdeburgu – Cesarzu. Dytryk z Landsbergu, margrabia Marchii Wschodniej[2], z szacunkiem przyklęknął przed najpotężniejszym władcą chrześcijańskiego świata. – Wstańcie, mój wierny książę i przyjacielu.
Niezliczone świece zalewały prywatną komnatę cesarskiej pary ciepłym światłem, sprawiając, że złote hafty aż lśniły. W komnacie unosił się ciężki zapach kosztownych orientalnych esencji. Paź przyniósł wino, a cesarz Fryderyk Stauf[3] skinieniem dłoni nakazał wszystkim, by zostawili ich samych. Została tylko cesarzowa Beatrycze. Odziana w purpurową, zdobioną perłami i kamieniami szlachetnymi suknię, siedziała u boku męża i zamyślona patrzyła na szczupłego, ciemnowłosego margrabiego, który nie należał co prawda do kręgu najbliższych zaufanych cesarza, lecz często bywał na jego dworze, towarzyszył mu podczas włoskich kampanii i podejmował się na jego polecenie różnych
misji dyplomatycznych. Prawdopodobnie teraz Dytryk też spodziewał się takiego zadania. Lecz tym razem potrzebowali go jako wojownika, jako człowieka słynącego z budzącej grozę sprawności we władaniu mieczem. – Mam do was prośbę – oznajmił cesarz po chwili milczenia, celowo rezygnując z królewskiego „my”[4]. Dytryk popatrzył na niego zaskoczony. – Nie potrzebujecie prosić, wasza wysokość – powiedział, szeroko rozkładając ramiona. – Powiedzcie, czego sobie życzycie, a ja zrobię wszystko, co w mojej mocy. Z tak bliska nie mógł nie zauważyć, że jasne, rudawe włosy Fryderyka, z powodu których Lombardowie nadali mu
prześmiewczy przydomek „Barbarossa”, poprzetykane były siwymi pasmami. „Cesarz ma już pięćdziesiąt siedem lat – policzył w myślach Dytryk. – A ostatnie dwa i pół roku przyniosły mu tyle goryczy, że nic dziwnego, iż posiwiał: najpierw konflikt z rzekomo najwierniejszym przyjacielem i lennikiem Henrykiem Lwem, potem haniebna klęska pod Legnano[5], a w efekcie nieuniknione ukorzenie się przed papieżem Aleksandrem po niemal dwudziestu latach wrogich stosunków[6]”. Papież wręcz napawał się porażką Staufa. Przed katedrą Świętego Marka w Wenecji Aleksander tak długo zwlekał z wezwaniem skruszonego cesarza do powstania, aż on, Dytryk z Landsbergu, z naganą zwrócił się do zebranego tłumu
z pytaniem, dlaczego papież naraża na szwank cesarski majestat. „Co najbardziej zabolało Fryderyka?” – zastanawiał się Dytryk. I czego tym razem od niego zażąda? Coś wisiało w powietrzu... Zdrada albo wojna. Wszyscy na dworze oczekiwali, że wydarzy się coś wyjątkowego, coś niesłychanego. – Wiem, że mogę liczyć na waszą wierność – odpowiedział Rudobrody. – Jednak zależy mi, byście podjęli się tego zadania z własnej woli. Cesarz znów zamilkł i tylko popijał potężnymi łykami wino ze złotego pucharu. Dytryk czekał. Nie wypadało okazywać wobec cesarza zniecierpliwienia. Ukradkiem zerknął na cesarzową, która patrzyła na niego z majestatycznym
uśmiechem, a jemu wydało się, że wyczuwa delikatny kwiatowy zapach. „Wciąż jest piękna” – pomyślał Dytryk. Minęło ponad dwadzieścia lat, odkąd Beatrycze z Burgundii – wówczas młodziutka – wyszła za cesarza Fryderyka Staufa. „Jak jej się udaje wciąż go przy sobie utrzymać?” Dytryk wyobraził sobie cesarską parę w łożu, lecz szybciutko odpędził tak niegodne myśli. Beatrycze była nie tylko piękna, lecz także mądra. Zawsze trzymała stronę swojego męża, a w obliczu jednej z najpilniejszych jego trosk wykazała się wręcz szczególną mądrością, czyniąc jednocześnie margrabiego Marchii Wschodniej swoim tajnym sojusznikiem. To stało się dwa i pół roku wcześniej, gdy przy
pomocy Dytryka i innych zaufanych rozpuściła wieść, że cesarz padł na kolana przed swoim najpotężniejszym wasalem, księciem Saksonii i Bawarii[7], by prosić go o wsparcie w zbliżającej się kampanii we Włoszech. Tak naprawdę nic takiego nie miało miejsca – poza tym, że Lew rzeczywiście odmówił cesarzowi pomocy. Gdy odważył się na dodatek zażądać w zamian za swoje poparcie bogatego w srebro miasta Goslar, cesarz uznał, że wasal przekroczył wszelkie granice. Pozwolił na upadek żądnego władzy księcia, którego do tej pory bronił przed wszystkimi przeciwnikami. W bitwie pod Legnano niedaleko Mediolanu, w której walczył także Dytryk, Stauf bez wsparcia oddziałów Henryka poniósł haniebną
klęskę. Tymczasem wrogowie Lwa znów podjęli walkę przeciwko księciu, który nie cieszył się już poparciem cesarza. Dobrze przemyślana intryga Beatrycze zapobiegła pogodzeniu się jej małżonka z Welfem. Cesarz co prawda nigdy nie potwierdził pogłoski o tym, że padł przed Lwem na kolana, ale też nigdy jej nie zaprzeczył. Beatrycze sprytnie zadbała o to, by w jego obecności nigdy o tej pogłosce nie wspominano, więc nie musiał się do niej wcale odnosić. Cesarzowa chyba myślała o tym samym, bo gdy patrzyła z lekko przechyloną głową na Dytryka, na jej twarzy igrał delikatny uśmiech. A jemu znów przyszedł do głowy zakazany obraz dwóch nagich, splecionych ze sobą ciał.
To obecność ukochanej w pobliżu kierowała jego myśli na takie manowce. Myśl o tym, że wkrótce znów weźmie ją w ramiona, zajmowała jego umysł tak bardzo, aż stawało się to niebezpieczne. Tylko w zamieszaniu nadwornego zjazdu możliwe było ich potajemne spotkanie. Była bowiem zamężna, a na dodatek była żoną jego najstarszego brata. Głos cesarza przywołał go do rzeczywistości. – Wiecie, że książę Henryk dwukrotnie nie pojawił się na zjeździe nadwornym, ponieważ uważa, że nie może o nim decydować sąd książęcy. Zdumiony tą uwagą Dytryk skinął głową. O niczym innym nie dyskutowano na dworze tak gorąco podczas tego zjazdu,
a także podczas poprzednich. Od lat wielu książąt cesarstwa, pośród nich także Dytryk i jego bracia, margrabia miśnieński Otto z Wettynu, Dedo z Grójca i Fryderyk z Brehny, walczyli przeciwko księciu Saksonii i Bawarii, który zachowywał się niczym król i nie oglądając się na nikogo, brał, co chciał. Cesarz za każdym razem go chronił, aż do owej brzemiennej w skutki odmowy poparcia w Chiavennie. Od tamtej pory cesarz dążył do wytoczenia Welfowi procesu. Lecz Lew jakby zmienił się w węgorza. Trudno go było chwycić. Chyba że... – Podług godnych zaufania doniesień Henryk od wczoraj przebywa kilka mil stąd, na swym zamku Haldensleben i waha się, czy tu przybyć, czy nie. Nie chcę, żeby
pojawił się na tym zjeździe ani na następnym – oznajmił cesarz, jakby odgadując myśli Dytryka. „Kto trzy razy nie posłucha wezwania cesarza, zostaje skazany na banicję. W ten sposób Lew zostałby pozbawiony władzy. Lecz Henryk też jest tego świadom. I raczej potrafi zliczyć do trzech” – przyznał w duchu Dytryk z lekkim sarkazmem. – Jak chcecie to osiągnąć, wasza wysokość? – zapytał Landsberczyk z ledwo słyszalną nutką niepokoju w głosie. Było nie do pomyślenia, żeby odmówić wykonania polecenia cesarza, nawet jeśli wyraził je w formie życzenia. Jednak Dytryk nie zamierzał działać jako skrytobójca. Zresztą cesarz mógł nająć do
tego odpowiedniego człowieka, a nie akurat margrabiego. Poza tym wcale nie był pewien, czy Fryderyk sięgnąłby po takie środki. Co prawda nie byłoby to niczym niezwykłym, cesarz niejeden raz udowodnił we Włoszech, że potrafi być bezlitosny wobec wrogów. Lecz wobec krewniaka i dawnego przyjaciela? – Potrzebuję księcia cieszącego się takim szacunkiem, by Henryk nie mógł odrzucić jego wyzwania, i na tyle dobrego w posługiwaniu się mieczem, by Lew wolał wyjechać, niż stawić się na pojedynek – wyjaśnił cesarz z namysłem. – Pomyślałem o was. Widziałem, jak walczyliście pod Legnano. Wyzwijcie go na sąd Boży. Tu i teraz. To go powstrzyma przed spóźnionym przybyciem na ten zjazd. A ja