„Swoje zadanie ministra spraw zagranicznych
widziałem w maksymalnym poszerzeniu granic
naszej Ojczyzny.Wydaje mi się, że wspólnie
ze Stalinem całkiem nieźle wywiązaliśmy się
z tego zadania".
W. M. Mołotow
Tym jednym zdaniem wszechzwiązkowy emeryt Wiaczesław M. Mołotow,
wspominając wydarzenia dawnych lat, scharakteryzował istotę bolszewickiej
polityki wewnętrznej i zagranicznej, polityki, której niezmiennym celem było
utworzenie Wszechświatowej Republiki Rad. Temu celowi wielki dyktator
XX wieku Iosif Wissarionowicz Stalin poświęcił całe swoje życie, do tego celu
dążył powoli i z uporem przez lata. W imię tej fantazji rozegrała się tragedia
kolektywizacji i dokonały cuda industrializacji, grabiono cerkwie, Komintern
wydawał miliony rubli, sprzedawano żywność, kupowano armaty, prze
prowadzano czystki, pokonywano rekordy, niszczono opozycję, gnili w ko
palniach „kaerzy" [od red: kaer - kontrrewolucjonier], zawierano oraz zry
wano sojusze i umowy, a że zjednoczenie narodów pod sztandarem socja
lizmu nie jest możliwe bez uporczywej walki socjalistycznych republik
z zacofanymi państwami, fabryki opuszczały tysiące samolotów i czołgów.
Natomiast wezwania o pokój, wspólne bezpieczeństwo, histeria z obroną
ojczyzny to - jak mówił Iosif Wissarionowicz - „Mydlenie oczu, mydlenie...
Wszystkie państwa tak robią".
Dopiero gdy spojrzy się przez pryzmat tego wyśnionego Celu, zrozumiała
staje się logika podejmowanych przed wojną decyzji i czynów Wodza
Wszystkich Narodów. Dopiero wówczas nabierają sensu umowy z kolejnym
dyktatorem, zawziętym wrogiem komunizmu Adolfem Hitlerem - umowy,
które odmieniły losy świata. Symbolem całego pakietu dokumentów, jakie
po dziś dzień nie zostały dopuszczone do badań, a być może nawet już i nie
istnieją, stał się sowiecko-niemiecki pakt o nieagresji, podpisany 23 sierpnia
1939 roku.
Uczeni mężowie z Instytutu Historii Powszechnej Akademii Nauk ZSRR
przez prawie pół wieku wychwalali mądrość i dalekowzroczność podjętej
wówczas decyzji, która pozwalała, ,,w oparciu o leninowskie zasady polityki
zagranicznej oraz dzięki wykorzystaniu sprzeczności imperializmu, podważyć
podstępne plany podżegaczy wojennych". Podpisanie paktu o nieagresji
„obnażyło głęboki rozpad świata kapitalistycznego", pozwoliło na odro-
6 C : Z K R W 0 N Y B 1 . 1 T Z K R I K C .
czenie niemieckiej napaści i znaczne przesunięcie granicy sowieckiej na
zachód, a tym samym na „poważne wzmocnienie" bezpieczeństwa państwa.
Nie trzeba być akademikiem, by wyczuć nutę fałszu w peanach tej stali
nowskiej wersji uzasadnienia powodów podpisania paktu. 3 lipca 1941 roku,
po dojściu do siebie po wstrząsie spowodowanym „wiarołomnością" agre
sora, I. W. Stalin tłumaczył się przed braćmi i siostrami, używając takich oto
argumentów: „Wielu zapyta, jak mogło dojść do tego, że sowiecki rząd
zdecydował się na podpisanie paktu o nieagresji z tak wiarołomnymi ludźmi
i potworami, jak Hitler i Ribbentrop? Czy nie był to błąd ze strony rządu
sowieckiego? Oczywiście, że nie! Pakt o nieagresji jest aktem pokojowym
między dwoma państwami. Taki właśnie pakt zaproponowały nam Niemcy
w 1939 roku. Czy Związek Sowiecki mógł nie zgodzić się na tę propozycję?
Myślę, że żadne miłujące pokój państwo nie odmówi zawarcia umowy
pokojowej z sąsiednim mocarstwem, jeśli nawet na czele tego mocarstwa
stoją takie potwory i ludożercy, jak Hitler i Ribbentrop. Ale to, oczywiście,
pod jednym warunkiem - że umowa pokojowa nie narusza ani bezpośred
nio, ani pośrednio jedności terytorialnej, niepodległości i honoru miłującego
pokój państwa. Jak wiadomo, pakt o nieagresji między ZSRR i Niemcami jest
takim właśnie paktem. Co wygraliśmy, podpisując z Niemcami pakt o nieag
resji? Zapewniliśmy naszemu krajowi pokój na półtora roku i możliwość
przygotowania swoich sił do dania odporu, gdyby faszystowskie Niemcy
zaryzykowały napaść na nasz kraj wbrew paktowi. To wygraliśmy, straciły
natomiast faszystowskie Niemcy".
Jak „przygotowaliśmy się do dania odporu" - to już oddzielny temat.
Jednak losif Wissarionowicz istotnie wygrał, przesuwając granice ZSRR
o 300-350 kilometrów. Jednak i Hitler na tym nie stracił.
Radziecko-niemiecka „Umowa o przyjaźni i granicach", szeroko przed
stawiana w sowieckiej prasie, po wojnie została wyłączona z publicznego
obiegu, nie trafiła do encyklopedii i podręczników historii. Na przykład
Słownik dyplomatyczny szczegółowo opisuje procedurę uregulowania pew
nego konfliktu z roku 1924, związanego z „nalotem niemieckiej policji na
handlowe przedstawicielstwo ZSRR w Berlinie", ale o umowie „O Przy
jaźni" nawet nie wspomina. Podobnie zresztą, jak i o oświadczeniu Mołoto-
wa, zaznaczającego, że wojna z hitleryzmem jest przestępstwem. Teza o ist
nieniu tajnych protokołów dotyczących rozgraniczenia stref wpływów mię
dzy Trzecią Rzeszą a „Ojczyzną zwycięskiego proletariatu" była przez na
szych polityków, historyków i dyplomatów kategorycznie, z pianą na ustach
odrzucana. Aczkolwiek na Zachodzie wiedział o niej każdy: Amerykanie
opublikowali archiwum niemieckiego MSZ już w 1946 roku - i „tonąc
w błocie fałszu, rozprzestrzeniali bajki o pakcie i planach Związku Sowiec
kiego". W jakim to pięknym, akademickim stylu napisane, nieprawdaż?
WSTĘP 7
Jednym z podstawowych zadań postawionych przed sowiecką delegacją
wysłaną do Norymbergi, oprócz udowodnienia nazistom popełnionych przez
nich przestępstw, było zestawienie wykazu tematów, „których omawianie
było nie do przyjęcia z punktu widzenia ZSRR" - aby zwycięzcy nie stali się
obiektem krytyki ze strony sądzonych. Wśród pytań niedopuszczanych do
omawiania podczas rozprawy wyróżniały się następujące:
1. Stosunek ZSRR do Traktatu Wersalskiego.
2. Sowiecko-niemiecki pakt o nieagresji z 1939 roku i wszystkie
zagadnienia z nim związane.
3. Wyjazd Molotowa do Berlina, odwiedziny Moskwy przez Ribbentropa.
4. Pytania związane ze społeczno-politycznym ustrojem ZSRR.
5. Sowieckie Republiki Nadbałtyckie.
6. Sowiecko-niemiecka umowa o wymianie ludności pochodzenia
niemieckiego Litwy, Łotwy i Estonii.
7. Zagraniczna polityka ZSRR, w szczególności zagadnienia dotyczące
cieśnin, i terytorialnych jakoby zdobyczy ZSRR.
8. Bałkany.
9. Stosunki sowiecko-polskie (zagadnienia dot. Zachodniej Ukrainy
i Zachodniej Białorusi).
Oznaczało to, że prawie połowa zakazanych do poruszania tematów
dotyczyła przedwojennych umów zawartych między Stalinem a Hitlerem,
umów, których istnienie kolejne pokolenia komunistów utrzymywały w „naj
większej tajemnicy".
„Według teorii psychologicznego prawdopodobieństwa - pisze A. Awtor-
chanow (autor popularnych książek o historii Rosji i ZSRR] - przestępca
omija z daleka miejsce, w którym popełnił przestępstwo. Tak postępują
również sowieccy historycy z paktem Ribbentrop-Mołotow. Pisząc o prze
słankach napaści Niemiec na ZSRR, omijają go bardzo dokładnie. Dlaczego?
Gdyż podpisując ten pakt, Stalin wprost zapraszał Hitlera do napaści.
Po pierwsze, stworzy! Niemcom przesłanki terytorialno-strategiczne; po dru
gie, zaopatrzył Hitlera w surowce wojskowo-strategiczne, po trzecie wresz
cie, skłócił Rosję Sowiecką z zachodnimi demokracjami, próbującymi zaw
rzeć z nią sojusz wojskowy skierowany przeciwko wojennym planom Hitlera.
Pakt rozwiązywał Hitlerowi ręce do prowadzenia wojny z Zachodem,
a dodatkowo zapewniał życiowo ważne dla jej prowadzenia surowce strategi
czne. Udając neutralność Związku Sowieckiego, Mototow miał za zadanie
wspomagać Hitlera od strony politycznej, a Mikojan - pod hasłem wymiany
handlowej - od strony ekonomicznej".
Ta właśnie obopólnie korzystna współpraca bolszewików z „potworami
i ludożercami", związanymi już wojną na Zachodzie, „zapewniała Krajowi
( /( k\VON Y I U . I T / K K I i : ( .
Rad pokój na półtora roku". Gdy wszystkie limity „przyjaźni" zostały wy
czerpane, jeden cwaniak dał drugiemu po głowie, podejrzewając go o brak
szczerości, i żadne umowy pokojowe nie mogły mu w tym przeszkodzić.
Stalin jednak liczył na coś innego.
Aż do śmierci wszechzwiązkowy emeryt Mołotow omijał miejsce przestęp
stwa, twierdząc, że nie było żadnych tajnych protokołów. Dopiero osiem
miesięcy przed zgonem, wciąż dręczony przez Feliksa Gzujewa [sowiecki
pisarz, publicysta, autor m.in. Stu rozmów z MołotowemJ niechętnie rzucił:
„A może były?"
Podczas burzliwych lat pieriestrojki i upadku światowego systemu socjaliz
mu protokoły odnalazły się. Nowe pokolenia specjalistów tegoż samego
Instytutu doszły do wniosku, że Stalin, z politycznego punktu widzenia,
wybrał najlepsze rozwiązanie. Jednak krojąc od nowa i przesuwając granice,
mocno naruszył leninowskie zasady sowieckiej polityki zagranicznej i praw-
nomiędzynarodowe zobowiązania ZSRR w stosunku do innych państw.
Istotnie: „Ot leninskoj nauki krepnut razum i ruki" [tłum. red.: Dzięki
leninowskiej nauce nabierają sity rozum i ręce]. Czyli niby tajne protokoły,
szermujące losami innych narodów, to byt zły pomysł, sam pakt jednak - bez
dwu zdań - to pomysł dobry. Zapomniano tylko, że bez tych protokołów
sam pakt Stalinowi nie byt potrzebny. Bez protokołów Wódz nie miał
zamiaru go podpisać.
WSTĘP 9
Niektórzy ze współczesnych badaczy oceniają umowę z Hitlerem jako
cyniczny, lecz całkowicie pragmatyczny dokument - tak przecież postępo
wali wszyscy politycy, i Stalina z Mołotowem można postawić w szeregu
wcale nie lepszych od nich: „Zycie jest bardziej zróżnicowane niż stare
twierdzenia prawnicze, a umowy międzypaństwowe są przestrzegane tak
długo, jak jest to wygodne". Tak naprawdę jest to kolejne usprawiedliwienie
wiarołomstwa i agresywnej sowieckiej polityki zagranicznej, tyle że usprawie
dliwienie z „realistycznego" punktu widzenia, stawiające również znak
równości między metodami stosowanymi przez nazistów i bolszewików.
A to już dzisiejszym, nowym rosyjskim patriotom bardzo nie po myśli.
Jeśli się zważy, jaki Cel przyświecał Stalinowi, to można przyznać, że istot
nie postąpił rozsądnie i pierwszą partię z Hitlerem rozegrał doskonale.
Ale niesmak, wszystko jedno, pozostał. Doskonale określił to Georg Kennan
[amerykański dyplomata]: „Ona [RosjaJ starała się pozostać poza woj
ną, wchodząc w układ z tymi, którzy ją wywołali, układ, który
faktycznie umożliwił i przyśpieszył rozpoczęcie wojny oraz prze
widywał p o d z i a ł zdobyczy z agresorem jako nagrodę za życzliwą
zgodę na agresję".
Pozostało wrażenie, że w coś wdepnęliśmy. Pozostał smród, który po dziś
dzień zatruwa stosunki Rosji z niektórymi sąsiadami.
Spisek
Krach wersalskiego ładu politycznego, upamiętniony podpisaniem układu
w Monachium we wrześniu 1938 roku, nieuchronnie prowadził do kolejnego
konfliktu zbrojnego między ówczesnymi mocarstwami, i to zarówno tymi
rzeczywistymi, jak i pragnącymi tylko odgrywać taką rolę. Zbyt wielu
obrońców pokoju tak naprawdę dążyło do wojny: Niemcy, Włochy, Japonia,
Stany Zjednoczone i, oczywiście, Związek Sowiecki. Plany Fuhrera niemiec
kiego narodu, przekonanego do strategii „blitzkriegu", przewidywały poko
nanie kolejnych przeciwników i ustanowienie tysiącletniej hegemonii Trzeciej
Rzeczy; skromny radziecki Gensek [od red.: Gieneralnyj Sekrietar - Sek
retarz Generalny] I. W. Stalin oraz amerykański prezydent F. D. Roosevelt,
którym wojna w Europie była jak najbardziej na rękę, czekali na dogodny
moment do rozstrzygnięcia sporu o wpływy w świecie. Własne plany mieli
japoński Mikado i włoski Duce. Świat skazany był na zagładę.
Wojny nie pragnęły jedynie Anglia i Francja, próbujące politycznymi
i ekonomicznymi ustępstwami spacyfikować Hitlera i skanalizować niemie
cką agresję na wschód - i niech aryjczycy męczą się z bolszewikami. Bieda
w tym, że Adolf Alojzowicz nie miał zamiaru pomagać zachodnim demokra
cjom. Po rozbiorze Gzechosłowacji na drodze stała Polska, a i hańbę Wersalu
można było zmyć jedynie przez las Gompiegne, gdzie z płyty memorialnej bił
w oczy wyryty bezczelny napis: „Tu 11 listopada 1918 roku została złamana
przestępcza duma niemieckiego imperium...".
W rezultacie na początku 1939 roku powstały dwa bloki wojskowo-
-polityczne: angielsko-francuski oraz włosko-niemiecki, przy czym każdy
z nich był zainteresowany zbliżeniem ze Związkiem Sowieckim, którego chęć
jakiegokolwiek uczestnictwa w europejskiej polityce była dotychczas igno
rowana. Oficjalna ówczesna propaganda sowiecka tradycyjnie piętnowała
państwa kapitalistyczne, przedstawiając je jako „zawziętych wrogów ojczyzny
zwycięskiego proletariatu", a państwa dzieliła na agresorów (Niemcy, Wło-
™y> Japonia) oraz ich popleczników (Anglia, Francja, USA), jednakże na
Kremlu szybko zorientowano się, że sytuacja ulega zmianie, i 10 marca 1939
roku (za pięć dni wojska niemieckie wejdą do Pragi) Stalin z trybuny XVIII
zjazdu partii niedwuznacznie wskazał, że pakt antykominternowski tak
12 C7. ERWONY 111.1 TZKR1 EG
naprawdę skierowany jest nie przeciw ZSRR, lecz przeciw Anglii, Francji
i Stanom Zjednoczonym. Z kontekstu przemówienia można było wnio
skować, że państwa te, choć prowadzą politykę niewtrącania się do cudzych
spraw, tak naprawdę są „wojennymi podżegaczami", dążącymi do osłabienia
konkurentów, by później „wkroczyć na scenę ze świeżymi siłami". Czym
więc powinna charakteryzować się polityka ZSRR? W dalszym ciągu winna
być skierowana na umacnianie stosunków ze wszystkimi państwami, a jedno
cześnie „cechować się ostrożnością działań, by nie dopuścić do wciągnięcia
naszego kraju w konflikt przez wojennych podżegaczy, którzy przyzwyczaili
się do gaszenia pożarów cudzymi rękoma". W ten oto sposób położono
podwaliny sowiecko-niemieckiego zbliżenia.
W kwietniu 1939 roku Niemcy, Anglia i Francja zwróciły się jednocześnie
z propozycjami do Moskwy. Józef Wissarionowicz nie musiał śpieszyć się
z odpowiedzią. Uzyskał możliwość wyboru, z kim i o czym chce negocjo
wać - teraz rozmowami z ZSRR zainteresowani byli wszyscy „gracze".
Przybliżająca się wojna wyznaczała nowe perspektywy zwiększenia wpływu
Kraju Rad w Europie. Dlatego też narkom [od red.: Narodnyj Komissar -
Komisarz Ludowy] spraw zagranicznych Maksim Maksimowicz Litwinow,
wprowadzając radzieckiego polpreda [od red.: politiczeskij priedstawitiel -
poseł pełnomocny, charge d'affaires] w Niemczech w sprawy sowieckiej
polityki, zaznaczał, że „bez nas wstrzymanie agresji w Europie nie jest moż
liwie, i im później zwrócą się do nas z prośbą o pomoc, tym drożej zapłacą".
Rozpoczął się okres aktywnych gier politycznych.
11 kwietnia 1939 roku Niemcy sondowały stanowisko ZSRR w sprawie
poprawy stosunków - w tym dniu Hitler zatwierdził „Dyrektywy do peł
nego przygotowania sił zbrojnych do wojny w latach 1939-1940". Jednak
strona sowiecka wciąż wyczekiwała. W tym samym dniu Londyn próbował
uzyskać od Moskwy odpowiedź, w jaki sposób, w przypadku zagrożenia,
ZSRR będzie mógł pomóc Rumunii. 14 kwietnia Francja zaproponowała
Rosji Sowieckiej wymianę not w sprawie wzajemnej współpracy w przypadku
napaści Niemiec na Polskę i Rumunię, i poinformowała o gotowości omówie
nia konkretnych propozycji kierownictwa sowieckiego. Jednocześnie Anglia
podjęła próbę przekonania Moskwy do ogłoszenia przez nią noty gwaran
tującej udzielenie pomocy zachodnim sąsiadom w przypadku napaści na nich.
17 kwietnia Związek Sowiecki odpowiedział: zaproponował Anglikom
i Francuzom podpisanie stosownej umowy o wzajemnej pomocy. Jednak
w tym samym czasie polpred w Berlinie, A. F. Mieriekalow spotkał się
z sekretarzem Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rzeszy Ernstem von Weiz-
sackerem, któremu oświadczył: „Ideologiczne rozbieżności (...) nie powinny
być kością niezgody w naszych stosunkach z Niemcami (...) Z punktu wi-
S P I S E K 13
dzenia Rosji nic nie powinno stać na przeszkodzie w utrzymywaniu nor
malnych stosunków z nami. A gdy zaczniemy od normalnych, to mogą być
one tylko lepsze i lepsze".
29 kwietnia Paryż wysunął ideę wzajemnych zobowiązań trzech państw na
wypadek wojny z Niemcami. Ale Kreml tracił powoli zainteresowanie tymi
niedającymi żadnych konkretnych korzyści propozycjami. Tym bardziej,
że cel tych działań - wstrzymanie agresji w Europie - w żaden sposób nic
odpowiadał bolszewickiej doktrynie, nie po to przecież towarzysz Stalin
trudził się, przekształcając kraj w „bazę proletariackiej rewolucji". Doskonale
opanował on wskazania lljicza [czyli Lenina): „Ostateczne zwycięstwo można
osiągnąć jedynie w skali światowej (...) Żyjemy nie tylko w państwie, lec/
w systemie państw, i istnienie Sowieckiej Republiki obok państw imperialis
tycznych przez dłuższy czas nie jest możliwe. W końcu albo jedno, albo
drugie zwycięży". Sam losif Wissarionowicz zdawał sobie doskonale sprawę
z tego, że marksistowski „socjalizm" w oddzielnym państwie, bez „perspek
tywy międzynarodowej rewolucji", skazany jest na zagładę i „w przypadku
braku perspektyw zwycięstwa socjalizmu w innych państwach (...) władza
sowiecka upadnie, partia wyrodzi się". W kwietniu 1939 roku szef Zarządu
Politycznego Armii Czerwonej, komisarz 1. rangi Lew Z. Mechlis tak wyjaś
niał propagandystom Kijowskiego Okręgu Wojskowego zasady pokojowej
polityki partii: „Cdyby krótko, bez zagłębiania się w szczegóły, tak by mogły
to zrozumieć szerokie masy, sformułować sens stalinowskiej teorii państwa
socjalistycznego, to należy powiedzieć, że jest to teoria likwidacji kapi
talistycznego otoczenia, czyli teoria zwycięstwa światowej prole
tariackiej rewolucji (...) Robotniczo-Chłopska Armia Czerwona, armia
międzynarodowa zgodnie z panującą w niej ideologią, pomoże robotnikom
państw agresorów w wyzwoleniu się spod faszyzmu i zlikwiduje kapitalistycz
ne otoczenie".
Tym bardziej więc głębokie byty reweransy Moskwy przed Berlinem.
3 maja, nieoczekiwanie dla całego korpusu dyplomatycznego, Stalin odwo
łał „na własną prośbę" zaangażowanego w negocjacje z Brytyjczykami nar-
koma spraw zagranicznych Maksima M. Litwinowa. Wyznaczenie na to sta
nowisko członka Biura Politycznego KC WKP(b), przewodniczącego Rady
Komisarzy Ludowych ZSRR W. M. Molotowa, „najbliższego przyjaciela
i towarzysza broni wodza" („nie Żyda" - akcentował niemiecki ambasador
w Moskwie, hrabia Friedrich Werner von Schulenburg), Niemcy jednoznacz
nie potraktowali jako oznakę zmiany kursu polityki zagranicznej. Tym bar
dziej, że sowieccy dyplomaci niedwuznacznie pytali niemieckich kolegów,
„czy wydarzenie to wpłynie na zmianę naszej polityki w stosunku do ZSRR".
17 maja radca ambasady w Berlinie G. A. Astachow w bliskiej rozmowie
szefem Referatu Wschodnio-Europejskiego Juliusem Schnurre zauważył,
14 CZERWONY BLITZKRIEG
że ,,w sprawach dotyczących polityki międzynarodowej, pomiędzy Niemcami
i ZSRR nie widać powodów do spięć". Także „poruszył sprawę sowiecko-
-niemieckich rozmów, zaznaczając, że nie wydaje się, aby w obecnych
warunkach oczekiwania Anglii zostały spełnione".
Istotnie, przeciągające się od pięciu miesięcy negocjacje Anglii i Francji
z ZSRR zabrnęły w ślepą uliczkę. Obie strony patologicznie sobie niedowie
rzały i nie chcąc wiązać rąk jakimikolwiek zobowiązaniami, brnęły w niuanse
protokołu dyplomatycznego i wyjaśnianie zasad prawa międzynarodowego.
Jednocześnie w tajemnicy sondowały Berlin w przedmiocie poprawy stosun
ków, podziału „stref wpływów" i niewtrącania się w cudze sprawy. Przy
czym zachodni partnerzy niezbyt obawiali się Wehrmachtu i mieli nienajlep
sze zdanie o sile bojowej RKKA [Raboczo-Kriestianskaja Krasnaja Armia -
Robotniczo-Chłopska Armia Czerwona). Jeszcze jedną kością niezgody była
Polska, która głośno odrzucała jakiekolwiek związki z Moskwą, domagała się
zachodnich gwarancji, przeprowadzała częściową mobilizację, a przy tym
w tajemnicy zalecała się do Berlina.
„Przechodzi z rak do rąk jak prostytutka, proszę o wybaczenie obecnych tu
kobiet - ironizował z trybuny przekaźnik myśli Stalina do mas Mechlis - tak
Polska oddaje się to Francji, to nawiązuje poważny romans z Berlinem.
Obecnie polska madame ogłosiła, że zajęła twardą pozycję i szuka poważnego
partnera, obowiązkowo ze środkami. Zobaczymy, co z tego wyjdzie".
Anglicy bombardowali Berlin propozycjami współpracy w zakresie po
działu „stref wpływów", obiecując przerwanie negocjacji ze ZSRR, a jedno
cześnie szantażując Niemców samym faktem prowadzenia takich negocjacji -
wszystko w duchu tradycyjnej brytyjskiej polityki ciągłych interesów. „Anglia
to profesjonalny wojenny podżegacz, dwulicowy, ale sprytny obłudnik -
ogłosił Mechlis. - Jej polityka jest prosta - zniszczyć ewentualnych przeciw
ników obcymi rękoma, wciągając ich do wojny obojętnie z kim, najlepiej
z Sowietami, a samej pozostać najsilniejszą i dyktować warunki".
Fiihrer już podjął ostateczną decyzję - angielskie ustępstwa w zasadzie nie
rozwiązują problemu i dla osiągnięcia hegemonii w Europie potrzebna jest
nieduża, zwycięska wojna: „Użycie sił zbrojnych przed ostatecznym starciem
z Zachodem jest niezbędne. Wojenny instrument należy sprawdzić w prak
tyce". Podczas majowej odprawy z dowództwem Wehrmachtu Hitler uprze
dzał generałów: „Zjednoczenie Niemców pod narodowym sztandarem,
z małymi wyjątkami, już nastąpiło. Następne sukcesy nie będą możliwe bez
przelewu krwi".
Lecz do urzeczywistnienia niemieckiego marzenia - pobicia Francji i „roz
liczenia wszystkich, którzy korzystali z płodów wersalskiego dyktatu" -
potrzebna była ustępliwa Polska. Ta jednak nie miała ochoty wyrzekać się
S P I S E K 15
suwerenności i chodzić pod niemieckim batem (oczywiście Warszawa nie
miałaby nic przeciwko temu, by wspólnie z Niemcami podzielić się Sowiecką
Ukrainą, rzecz jasna na równoprawnych warunkach; pytanie tylko, po co
Reichowi pod bokiem polskie imperium?). Dlatego też i od niej postanowio
no zacząć. „Polska zawsze będzie stać po stronie naszych wrogów - przeko
nywał sam siebie Hitler. - Bez względu na to, czy mamy umowę o przyjaźni,
czy nie, Polska zawsze będzie starać się wykorzystać przeciwko nam każdą
okoliczność (...) Najpierw chciałem nawiązać z Polską choćby dopuszczalne
stosunki, by później podjąć walkę z Zachodem. Jednakże okazało się, że ten
imponujący plan nie jest możliwy do wykonania, gdyż zasadniczo zmieniły się
okoliczności. To jasne, że w przypadku starcia z Zachodem Polska zaatakuje
nas w najmniej odpowiednim dla nas momencie". Aby więc zapewnić sobie
powodzenie zamyślonej akcji, należało Polskę odizolować politycznie,
w przypadku niemiecko-polskiego konfliktu zbrojnego zapewnić sobie neu
tralność Anglii i Francji, a w razie ataku z ich strony zabezpieczyć tyły
i zminimalizować niebezpieczeństwo blokady ekonomicznej poprzez umowę
ze Związkiem Sowieckim. Generalnie więc należało dogadać się z jutrzejszym
wrogiem, ze Stalinem.
29 sierpnia 1939 roku Berlin zaproponował Moskwie uwzględnienie
sowieckich interesów w krajach nadbałtyckich i w Europie Wschodniej
w zamian za odmowę podpisania przez nią umowy z Francją i Wielką Bry
tanią. Bo, Boże drogi, cóż te państwa mogą tak naprawdę oferować: „W naj
lepszym razie wciągnięcie w wojnę europejską i wrogie stanowisko Niemiec,
a żadnej rzeczy korzystnej dla Rosji. Z drugiej strony, cóż my możemy dać?
Co najmniej neutralność, dającą możliwość stania na uboczu w razie konf
liktu europejskiego, a jeśli Moskwa wyrazi zainteresowanie, porozumienie
niemiecko-sowieckie, które, jak to miało miejsce już nieraz w przeszości,
może być dla obu krajów korzystne". Codziennie na Kremlu czytano
doniesienia Astachowa (a tak przy okazji, okazało się, że był to łajdak i polski
szpieg - został starty w pył obozowy): „Konflikt z Polską dojrzewa w szyb
kim tempie; decydujące wydarzenia rozegrają się w najbliższym czasie (...)
Niemiecki rząd, biorąc pod uwagę naszą zgodę na prowadzenie rozmów
o normalizacji stosunków, chciałby przystąpić do nich jak najszybciej".
Taka idea obawiającemu się brytyjsko-niemieckiej zmowy Stalinowi była
ze wszech miar na rękę. Trzeźwo oceniał on sytuację i podpisanie umowy
z Niemcami wydawało mu się bardziej korzystne - pozwalało wytargować
swoją dolę oraz, dając Hitlerowi zielone światło do wojny z Zachodem, stać
się tym najsilniejszym.
Istotnie, wariantów nie było zbyt wiele i wybór stawał się prosty. Albo
bronić obcych ideologicznie demokracji parlamentarnych oraz wrogo nasta
wionej Polski, nic nie otrzymując w zamian, lub też dogadać się z Niem-
16 CZERWONY BLITZKRIEG
2. Joachim von Ribbentrop (w centrum) przed odlotem do Moskwy.
Pierwszy z lewej - ambasador sowiecki w Berlinie Aleksander S/kwarcew
cami i we współpracy z nimi rozpocząć proces odłączania od bloku im
perialistycznego szeregu państw, zaczynając oczywiście od własnych sąsia
dów. (Tak naprawdę decyzja zapadła już podczas kryzysu czechosłowackiego,
gdy „wodzowi n a r o d ó w " dano do zrozumienia, że pełnić może jedynie rolę
statysty w teatrze wielkiej polityki europejskiej. I tak 4 października 1938
roku zastępca narkoma spraw wewnętrznych W. P. Potiomkin w rozmowie
z francuskim posłem w Berlinie rzucił hasło, że w obecnej sytuacji jedynym
rozwiązaniem dla Związku Sowieckiego może być podział Polski we współ
pracy z Niemcami).
19 sierpnia do Berlina dotarł tekst sowieckiego projektu przyszłej umowy.
Post scriptum głosił: „Poniższa umowa nabiera mocy jedynie w przypadku
wspólnego podpisania specjalnego p r o t o k o ł u dotyczącego zagadnień polityki
zagranicznej, interesujących Umawiające się Wysokie Strony".
Po czterech dniach do Moskwy przyleciał superdyplomata Joachim von
Ribbentrop, a podczas rozmów ze Stalinem i M o ł o t o w e m , w nocy z 23 na 24
sierpnia, został podpisany standardowy pakt o nieagresji (kuriozalny był tu
już sam fakt podpisania umowy o „nieagresji" między państwami niemający-
mi wspólnej granicy - jak na razie) na okres 10 lat (w Londynie w tym dniu
bezskutecznie oczekiwano na przylot H e r m a n a Góringa z p o d o b n ą misją)
i, co najważniejsze, dodatkowy p r o t o k ó ł do niego, określający sowiecką część
„tortu":
Z okazji podpisania paktu o nieagresji między Niemcami i Związkiem
Socjalistycznych Republik Sowieckich podpisani niżej przedstawiciele Stron
SPISEK 17
przedyskutowali w ściśle poufnych rozmowach kwestię rozgraniczenia ich sfer
wpływów w Europie Wschodniej. Te rozmowy doprowadziły do następującego
porozumienia:
1. W przypadku terytorialno-politycznych zmian rejonów wchodzących
w skład państw bałtyckich (Finlandia, Estonia, Łotwa, Litwa), północna
granica Litwy będzie linią dzielącą strefę interesów Niemiec i ZSRR.
Przy czym obie Strony uznają zainteresowanie Litwy rejonem Wilna.
2. W przypadku terytorialno-politycznych zmian rejonów wchodzących
w skład państwa polskiego, granica stref wpływów Niemiec i ZSRR będzie
przechodzić mniej więcej wzdłuż linii rzek Narew, Wisła i San.
Zagadnienie, czy we wspólnym interesie leży pozostawienie Państwa Pol
skiego i jakie będą granice tego państwa, zostanie całkowicie wyjaśnione
jedynie poprzez przyszłe wydarzenia polityczne.
W każdym przypadku oba Rządy będą rozwiązywać to zagadnienie na dro
dze obopólnych, przyjacielskich umów.
3. Jeśli chodzi o Europę Południowo-Wschodnią, strona sowiecka podkreśla
zainteresowanie ZSRR Besarabią. Strona niemiecka jednoznacznie
oświadcza, że jest całkowicie niezainteresowana pod względem
politycznym tymi terytoriami.
4. Protokół ten będzie utrzymywany przez obie Strony w ścisłej tajemnicy.
Wojskowe misje Anglii i Francji opuściły Moskwę z niczym.
Według Trockiego przymierze z Hitlerem dało Stalinowi to, co było dla
niego najważniejsze: poczucie spełnionej zemsty. Prowadzić wojskowe nego
cjacje z nazistami podczas obecności w Moskwie misji wojskowych Francji
i Anglii, oszukać Londyn i Paryż, nieoczekiwanie sfinalizować pakt z Hit
lerem - w tym wszystkim widać chęć poniżenia rządu Anglii, zemsty za te
poniżenia, które spotkały Kreml, gdy Chamberlain rozwijał swój nieudany
romans z Hitlerem.
Lecz cóż, Adolf Alojzowicz istotnie był człowiekiem sympatycznym, moż
na było go zrozumieć, nie to, co jakichś tam Daladierów. A jaka zbieżność
światopoglądów: „Tylko durnie twierdzą, że rewolucja nie została zakoń
czona. Niestety, w naszym ruchu wiele osób uważa, ze rewolucja to ciągły
chaos (...) Najważniejsze - dobrać ludzi, którzy ze ślepą wiarą wdrażać będą
w życie decyzje rządu. Partia - to swojego rodzaju zakon rycerski (...) Fiihrer
może być tylko jeden (...) Musimy zewrzeć szeregi partyjne. Nie mamy prawa
walczyć ze sobą (...) Dlatego kończmy niepotrzebne dyskusje!" A jak sprytnie
Fiihrer zorganizował swoim starym bojownikom noc długich noży! Cokol
wiek by powiedzieć, „Hitler to wielki strateg rewolucji".
Ribbentrop wspominał później, że wśród kremlowskich bolszewików czuł
się jak w gronie starych towarzyszy partyjnych.
18 CZERW0NYB1.1 "I" ZKRIKC;
Nic więc dziwnego, że zachodni politycy nie dostrzegali szczególnej róż
nicy między niemieckim Fiihrem a radzieckim Sekretarzem Generalnym.
Według nich „Zachód nigdy nie uważał Rosji Stalina za odpowiedniego
partnera w walce z faszyzmem. W tych latach Rosja sama była miejscem kosz
marnych orgii współczesnego totalitaryzmu (...) Wyznaczone przez nią cele
nie odpowiadały celom zachodnich państw demokratycznych".
Obaj dyktatorzy byli zadowoleni z siebie, i z przeciwników. Nawet bardzo.
„Cały świat mam teraz w kieszeni!" - krzyczał histerycznie, bijąc pięścią
w stół, Hitler. Już wydał rozkaz zaatakowania Polski. „Wygląda na to, że wy
prowadziliśmy ich w pole" - powiedział z zadowoleniem Stalin. On pod
liczył już polityczne profity.
Związkowi Sowieckiemu udało się pozostać na uboczu europejskiej wojny,
zachowując przy tym wolne ręce do działań w Europie, szerokie przedpole do
lawirowania między wojującymi ugrupowaniami oraz możliwość zrzucenia
winy za zerwanie negocjacji na Londyn i Paryż. Oprócz tego udało mu się
zasiać poważne wątpliwości co do niemieckiej polityki wśród Japończyków,
których oszołomił sam fakt podpisania umowy bez konsultacji z członkami
paktu antykominternowskiego. 1 najważniejsze: jedno z dominujących mo
carstw świata uznawało międzynarodowe interesy Związku Sowieckiego
i jego naturalną potrzebę rozszerzania własnych granic. Właśnie dla tych
interesów wszczęto to wszystko.
Dziś często powtarza się, że zawartość tajnego protokołu formalnie nie
wskazuje na jakieś agresywne zamiary - to w sumie całkiem nieszkodliwy
dokument. Stalin nie mógł przecież przewidzieć, że Hitler napadnie na
Polskę, być może również i sam Fiihrer jeszcze o tym nie wiedział, licząc,
że konflikt zostanie uregulowany na drodze pokojowej. Może tak i było.
Ale zawsze przecież lepiej dostać to, co się chce, za darmo, jak choćby
w Monachium. Gdyby Polacy poszli na ustępstwa, to być może nie doszłoby
do niemieckie agresji. Jednak brytyjskie gwarancje doprowadziły do sytuacji,
w której pokojowe rozwiązanie konfliktu stało się niemożliwe, umowa
z ZSRR została zawiązana właśnie na wypadek wojny, aby zapewnić
111 Rzeszy sprzyjające warunki do osiągnięcia zwycięstwa. Jeszcze Ribbentrop
nie spakował swych rzeczy w Moskwie, gdy Hitler na naradzie wyższych
władz Wehrmachtu ogłosił: „Przeciwnik wciąż ma nadzieję, że po zdobyciu
Polski Rosja wystąpi przeciw nam. Jednak przeciwnicy nie wzięli pod uwagę
moich zdolności do podejmowania niestandardowych decyzji (...) Byłem
przekonany, że Rosja nigdy nie zgodzi się na brytyjskie propozycje. Rosja nie
jest zainteresowana zachowaniem Polski (...) Cztery dni temu podjąłem
pewne kroki, które doprowadziły do tego, że wczoraj Rosja wyraziła chęć
podpisania paktu. W ten oto sposób wytrąciłem broń z rąk zachodnim
S P I S E K 19
panom. Polskę zagnaliśmy w miejsce najbardziej wygodne do osiągnięcia
przez nas sukcesu wojskowego (...) Blokady nie musimy się obawiać.
Ze Wschodu otrzymamy pszenicę, bydło, węgiel, ołów, cynk. Obawiam się
tylko jednego: że w ostatniej chwili jakaś świnia podsunie mi swój plan
pośredniczenia (...) Na pierwszym planie - zniszczenie Polski".
W liście z 25 sierpnia, nie ukrywając ulgi, Fiihrer informował Musso-
liniego: „Mogę Panu powiedzieć, Duce, że dzięki tym umowom zagwaran
towaliśmy sobie przychylny stosunek Rosji w razie jakiegokolwiek
konfliktu, a jednocześnie zażegnaliśmy możliwość udziału w nim Rumunii!
(...) Jestem przekonany, o czym mogę Pana poinformować, Duce, że dzięki
negocjacjom z Rosją Sowiecką powstała całkowicie nowa sytuacja w stosun
kach międzynarodowych, sytuacja, która powinna przynieść Osi największe
z możliwych do osiągnięcia sukcesy".
Hitler wiedział więc, co robi, gdy podpisywał pakt z szatanem. Ale i to
warzysz Stalin nie należał do tych głupszych, doskonale zdawał sobie sprawę
z nowej sytuacji. Potwierdza to między innymi Nikita S. Chruszczow: „Zgod
nie z tą umową, według Stalina, w nasze ręce dostają się faktycznie Estonia,
Łotwa, Litwa, Besarabia i Finlandia, i to tak, że to my sami będziemy wspól
nie z tymi państwami decydować o losach ich ziem, a hitlerowskie Niemcy
w tym jakby nie uczestniczą. Będzie to wyłącznie nasza sprawa. Co do Polski,
Hitler ją zaatakuje, zdobędzie i weźmie pod swój protektorat. Wschodnia
część Polski, zamieszkana przez Białorusinów i Ukraińców, przypadnie
Związkowi Sowieckiemu".
O tym, że został podpisany nie jakiś tam zwykły dokument, może również
świadczyć fakt, że Stalin, oficjalnie niepełniący przecież żadnych państwo
wych funkcji, po raz pierwszy osobiście prowadził negocjacje z zagranicznymi
dyplomatami. Mówiąc wprost, zawarł osobistą umowę z Hitlerem: dodat
kowy protokół został wyłączony z procesu ratyfikacji, a o jego istnieniu nie
poinformowano ani rządu, ani Rady Najwyższej ZSRR, ani KC WKP(b).
Minie zaledwie tydzień, gdy w Polsce rozpoczną się terytorialne i politycz
ne zmiany.
Ostatecznym aktem mającym uchronić Europę przed wojną było pod
pisanie 25 sierpnia przez Wielką Brytanię i Polskę paktu o wzajemnej
pomocy. Oczywiście z tajnym protokołem, wskazującym na wspólnego
przeciwnika - Niemcy, i z oznaczonymi „strefami wpływów". Koleje ustęp
stwa oznaczałyby dla Londynu i Paryża dobrowolne zrzeczenie się statusu
wielkich mocarstw. Hitlera to nie powstrzymało, on liczył na własną, jak
zawsze genialną ocenę sytuacji: „Wiadomo, że bogate państwa w przypadku
Wojny więcej mogą stracić, niż zyskać, że każde państwo poniesie straty,
że nawet w przypadku wygranej siły zwycięzcy zostaną wyczerpane (...)
20 C Z F R W O N Y K U T Z K R 1 F G
3. Berlin: wymiana dokumentów ratyfikacyjnych dotyczących układu
niemiecko-sowieckiego o przyjaźni i granicy podpisanego w Moskwie
28 września 1939 r. oraz protokołu dodatkowego z 4 października 1939 r.
Dokument podpisują: minister spraw zagranicznych Rzeszy
Joachim von Ribhentrop (z prawej) oraz ambasador sowiecki
w Berlinie Aleksander Szkwarcew
Anglia znajduje się dziś na tym etapie rozwoju, na którym my byliśmy w 1934
roku. Francja podobna jest do słabeusza dźwigającego na plecach karabin
maszynowy i armatę. Mały kontyngent rekrutów, służba wojskowa od dawna
trwa tylko rok. Uzbrojenie również nieidealne. W sumie potencjał wojskowy
ograniczony". Wniosek: w dowolnej sytuacji „udzielenie szybkiej pomocy
Frontowi Wschodniemu poprzez działania anglo-francuskie jest niemoż
liwe". A w końcu, jak to ogłosi! Fiihrer na naradzie w Obersalzbergu, kto nie
ryzykuje, ten nie pije szampana: „Osiągnięcie czy to wojskowego, czy to
politycznego sukcesu nie jest możliwe bez ryzyka". Dodatkowo, w przypadku
konfliktu zbrojnego z Anglią, „neutralny" Stalin obiecał ukrywać w północ
nych portach ZSRR pływające po Atlantyku niemieckie okręty.
1 września 1939 roku Wehrmacht ruszył na Polskę. Po paru dniach do
wojny przystąpiły Wielka Brytania i Francja.
Druga wojna światowa rozpoczęła się. Wszystko szło zgodnie z planami
Stalina. W rozmowie z kierownictwem Kominternu 7 września Wódz tak
oceniał powstałą sytuację: ,,(...) wojnę prowadzą dwie grupy państw kapita
listycznych o podział świata, o panowanie nad światem! Nie mamy nic prze
ciwko temu, niech sobie wojują, niech tracą siły. Nieźle, jeśli rękoma Niemiec
SPISEK 21
zostaną naruszone podwaliny gospodarcze najbogatszych państw. Hitler
niechcący, sam tego nie rozumiejąc, podkopuje system kapitalistyczny (...)
Możemy lawirować, popychać państwa do coraz straszniejszej wojny. Oczy
wiście pakt o nieagresji w jakimś stopniu jest Niemcom na rękę. Następny
krok - popchnąć drugą stronę". Jeśli chodzi o Polskę, to „(...) zniszczenie
tego państwa w obecnych warunkach oznacza jedynie, że o jedno burżua-
zyjne i faszystowskie państwo będzie mniej. Jak by to było dobrze, gdyby
w wyniku rozgromienia Polski można było rozprzestrzenić system socjali
styczny na nowe terytoria". Oczywiście, z takimi planami sowiecka polityka
zagraniczna zbyt się nie afiszowała, na odwrót, czyniono wszystko, by prze
konać społeczność międzynarodową, że Związek Sowiecki zachowuje neu
tralne stanowisko, troszcząc się jedynie o własne bezpieczeństwo.
Tak oto powstała sytuacja, o jakiej od 1917 roku marzyli bolszewicy.
Niech wojują". 1 dalej: „Stalowe bagnety i salwy woroszytowskich pułków,
potężne skrzydła Sowietów przyniosą wolność klasie robotniczej państw
kapitalistycznych, podniesiemy sztandar komunizmu na pozostałych pięciu
szóstych kuli ziemskiej!"
Komuniści potrzebowali o wiele więcej przestrzeni życiowej niż naziści.
Marsz wyzwoleńczy
Spór Słowian
Wzajemna nieufność od wieków charakteryzuje stosunek Polaków i Rosjan.
Polacy nigdy nie zdołali zapewnić sobie politycznych gwarancji od żadnego
ze swych sąsiadów - wskazuje A. Clark - zawsze domagali się polskich ziem
i woleli zajmować je miast bronić".
Również bolszewicy nie przepadali za niepodległą Polską. I to bardzo
mocno. Tuż po październikowym przewrocie, po ogłoszeniu prawa narodów
do samostanowienia, leninowskie władze przystąpiły do sowietyzacji wszyst
kich ziem wchodzących wcześniej w skład rosyjskiego imperium. Polskich
patriotów, walczących o odrodzenie, na zgliszczach carskiego mocarstwa,
swego państwa, które przestało istnieć po rozbiorze Rzeczypospolitej w 1795
roku, od razu zaliczono do kontry.
Już w styczniu 1918 roku WCzK [Wsierosijskaja Czrezwyczajnaja Komi-
ssija po borbe s kontrewoluciej i sabotażem - Ogólnorosyjska Komisja
Nadzwyczajna do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem] rozpoczęła skierowa
ną przeciwko Polakom politykę terroru. W ramach Stawki [dowództwo
naczelne] powołano specjalną komisję do walki z polskimi kontrrewolucyj
nymi wojskami, której podstawowym zadaniem było likwidowanie nastawio
nych przeciw boszewikom prowodyrów. Nawet z tego krótkiego przytocze
nia wynika, że prowodyrami była większość Polaków. Dlatego tez komisja
uznała za możliwe postawienie całego wojska polskiego poza prawem.
28 stycznia kontrwywiad wojskowy doniósł Feliksowi Dzierżyńskiemu:
„W walczących z kontrrewolucją oddziałach frontowych wydzielono do wal
ki z Polakami i Rumunami kilka batalionów. Płacimy po 12 rubli za dzień
i dobrze karmimy. Z wynajętych przeciwko legionistom jednostek
sformowano dwie drużyny: jedną, składającą się z najlepszych strzelców,
przeznaczoną do rozstrzeliwania Polaków-oficerów, drugą, składają
cą się z Litwinów i Łotyszy, do niszczenia zapasów żywności w Witebskiej,
Mińskiej i Mochylewskiej gub., w miejscach koncentracji polskich jednostek.
Niektórzy miejscowi chłopi również wyrazili chęć napadania na Polaków
ich likwidowania".
Mowa tu nie o polskiej armii, której przecież jeszcze nie było, lecz
„zbuntowanym korpusie generała Józefa Dowbór-Muśnickiego, który
24 MARS/ WY/. W O 1.1. Ne:/. Y
przeciwstawił się przeprowadzaniu rewolucyjnych zmian w miejscach swej
dyslokacji". Jednocześnie bolszewicy rozformowali utworzone po rewolucji
lutowej białoruskie formacje wojskowe i rozpędzili powołany przez Wielka
Rade Białoruską Zjazd, który odmówił uznania Sowieckiego Komitetu
Ludowego Zachodniego Obwodu (w jego składzie nie znalazł się ani jeden
Białorusin), postanawiając powołać własny organ reprezentujący naród -
Ogólnobialoruską Radę Delegatów Chłopskich, Robotniczych i Żołnierskich.
W przyjętej przez ów Zjazd rezolucji podkreślano, że na obszarze Białorusi
wprowadzona zostanie republikańsko-demokratyczna forma rządów, „co
oznaczało likwidację władzy sowieckiej i zamianę jej na burżuazyjno-demo-
kratyczną". Najbardziej aktywnych parlamentarzystów, w liczbie 27 osób,
bolszewicy aresztowali.
Na Ukrainie, w Kijowie, Centralna Rada ogłosiła powstanie Ukraińskiej
Republiki Ludowej. Moskwa uznała URL, jednak prawie jednocześnie
(po ośmiu dniach) ogłosiła powstanie Ukraińskiej Republiki Sowieckiej ze
stolicą w Charkowie. Co ciekawsze, obie republiki oficjalnie wchodziły
w skład Rosyjskiej Federacji.
„Triumfalny marsz" władzy sowieckiej na zachód w 1918 roku powstrzy
mała armia kajzera. W. I. Lenin drogo zapłacił za przejazd w zaplombo
wanym wagonie i finansową pomoc Niemieckiego Imperatorskiego Banku.
W myśl podpisanej w Brześciu Litewskim 3 marca umowy pokojowej Rosja
traciła terytoria o powierzchni ok. 800 tysięcy metrów kwadratowych, wraz
z 56 milionami mieszkańców. RSFRR uznawała niepodległość Polski, Litwy,
Łotwy, Estonii i Finlandii. Ogłoszonej w lutym przez komitet wykonawczy
Ogólnobiałoruskiego Zjazdu, który wyszedł z podziemia, Białoruskiej Repub
liki Ludowej nikt nie miał zamiaru uznawać, a delegacji białoruskiej nie
dopuszczono nawet do rozmów. Dla Białorusinów, których oczekiwania
mało interesowały układające się strony, pokój brzeski oznaczał jedynie
kolejny podział ich ziem pomiędzy Niemcy, Rosję i Ukrainę.
Utracenie przez Rosję ziem polskich, dekret władzy sowieckiej o anulowa
niu wszystkich carskich traktatów rozbiorowych, przegrana Niemiec i Aus-
tro-Węgier stworzyły podstawy do powstania na mapie Europy państwa
polskiego. 10 listopada 1918 roku w opuszczonym przez Austriaków Lub
linie Rada Regencyjna wyznaczyła na Naczelnika Państwa zwolnionego
z niemieckiego więzienia Józefa Piłsudskiego. Cłównym zadaniem Polaków
stało się przywrócenie historycznej sprawiedliwości i odbudowa silnej i nie
podległej Rzeczypospolitej w granicach z 1792 roku. Ważną rolę miały
odegrać tu siły zbrojne, przy których powstawaniu aktywną pomoc okazała
Ententa. W całym kraju rozpoczęło się rozbrajanie Niemców.
Ze wschodu, w ślad za wycofującą się armią kajzera, przekraczając linię
demarkacyjną na zachód i południe, ruszyły oddziały Armii Czerwonej, by
SPOR SŁOWIAN 25
utrzymać „rewolucyjno-robotniczą jedność" i nieść pomoc „międzynarodo
wej, proletariackiej rewolucji". Zgodnie z treścią tajnej rezolucji VIII Zjazdu
RKP(h), tylko zwycięstwo światowej rewolucji „daje gwarancję wzmocnienia
rewolucji socjalistycznej, która zwyciężyła w Rosji". Pośpiesznie powołane
w Moskwie Centralne Biuro Bolszewickich Organizacji na Okupowanych
Obwodach wydało odezwę: „Nie możemy dopuścić do organizowania się
kontrrewolucyjnych elementów i przejęcia władzy". Co oznaczało, że dowol
ny burżuazyjny rząd powstały w postimperialnej przestrzeni był z punktu
widzenia bolszewików „bezprawny".
Do połowy lutego 1919 roku Armia Zachodnia wprowadziła władzę
sowiecką prawie na całym terytorium Białorusi. Na swoją kolej oczekiwały
Węgry, Niemcy i, oczywiście, Polska. Na miejsce zbiórki polskich komu
nistów wyznaczono Mińsk. To tutaj został przeniesiony z Moskwy Centralny
Komitet Wykonawczy polskich organizacji komunistycznych, z Dzierżyńskim
i Unszlichtem, oraz sztab Zachodniej Dywizji składającej się z Polaków,
tu powołana została również szkoła polskich krasnych komandirow [czer
wonych dowódców]. Do Polski, z zadaniem przygotowania zbrojnego pow
stania, wysłana została duża grupa wojskowych z komisarzem politycznym
Stefanem Żbikowskim na czele. Scenariusz polskiej rewolucji miał być stan
dardowy - należało ogłosić w jakiejś miejscowości powstanie władzy sowie
ckiej i wezwać na pomoc oddziały czerwonoarmistów.
Tylko że polski naród w większości okazał się odporny na bakcyl bolsze-
wizmu, a polscy liderzy nie mieli ochoty poprowadzić go w dwuszeregu
do komunistycznych koszar. Na fali sowietyzacji i antybolszewickich wystą
pień, sporów politycznych i terytorialnych oraz rosyjskiej wojny domowej,
od wiosny 1919 roku na Białorusi narastały problemy, które przerodziły się
w zbrojny konflikt między Rosją Sowiecką a Polską. Rząd Piłsudskiego, który
postawił sobie za cel utworzenie polskiego „wielkiego narodu", w imię tezy,
że „pomiędzy silnym narodem niemieckim i narodem rosyjskim brak miejsca
dla narodu małego", korzystając z kolejnej rosyjskiej Smuty, starał się zająć
jak najwięcej ziem na wschodzie. Nie było w tym nic dziwnego, przecie/,
i bolszewicy, puczyści uznani jedynie przez kajzera Wilhelma II, według ich
własnego określenia „zdobyli Rosję", a w rozkazach dotyczących działań
wojskowych prowadzonych gdzieś tam w Dońskim obwodzie czy Tambow-
skiej guberni często używali określeń „okupacja". Wódz światowego proleta
riatu tak pisał: „Chcemy, aby nasze państwo było jak największe (...) Chcemy
jedności rewolucyjnej, łączyć się, a nie dzielić".
Próba przedarcia się do Europy i udzielenia pomocy rewolucji węgierskiej
i bułgarskiej spaliła na panewce. Na przeszkodzie stanęły armia polska, która
rozgromiła wojska Zachodnio-Ukraińskiej Republiki Ludowej, oraz rozpo
częta latem ofensywa „białogwardzistów" generała Antona I. Denikina.
26 MARSZ W Y Z W O L E Ń C Z Y
4. Wymarsz polskich oddziałów na front pod Warszawą (sierpień 1920 roku)
Dopóki komisarze poskramiali „wewnętrzną kontrrewolucję", rzucając
wszystkie siły do walki to z Kołczakiem, to z Denikinem, Polacy, życzący tak
naprawdę zwycięstwa bolszewikom w ich wojnie domowej, zajęli prawie całe
terytorium Białorusi i część Ukrainy.
Latem 1920 roku Armia Czerwona zwróciła bagnety na zachód i front
potoczył się w drugą stronę. W lipcu, gdy prące „przez trupa białej Polski
do Niemiec" wojska Michaiła N. Tuchaczewskiego dotarły do Wisły i obe
szły Warszawę (gławkom [gławnyj kommisar - główny komisarz] Siergiej
S. Kamieniew rozkazał zająć ją do 12 sierpnia), zagadnienie sowietyzacji Pol
ski wydało się W. I. Leninowi całkowicie rozwiązane i już nie najważniejsze:
zamarzyły mu się czerwone sztandary w catej F.uropie. W tych dniach wódz
światowego proletariatu tak telegrafował do Stalina: „Zinowiew, Kamie-
niew, i ja również, uważamy, że należałoby podnieść rewolucję we Włoszech.
Osobiście uważam, że aby tego dokonać, należy sowietyzować Węgry, a być
może również Czechy i Rumunię".
Niestety, i ten marsz w stronę światowej rewolucji rozsypał się z wielkim
hukiem. Polski proletariat nie uznał „klasowych braci". „Wkraczające do
Polski Rewolucyjne Komitety nadwolżańskich dywizji chciały proklamować
władzę sowiecką, stosując sprawdzone rosyjskie metody (...) Dla większości
Polaków sprawa wyglądała prosto: najpierw niepodległa Polska, a potem
zobaczymy jaka" - wspominał uczestnik wydarzeń. „Oczekiwaliśmy od pol
skich robotników i chłopów, że powstaną, wywołają rewolucję, a spotka
liśmy się tylko z szowinizmem i tępą nienawiścią do 'Ruskich'" - pisał
rozczarowany Klement E. Woroszyłow.
SPOR St.OWIAN 27
Zachodni front Tuchaczewskiego poniósł druzgocącą klęskę.
18 marca 1921 roku podpisano w Rydze pokój między Rosją Sowiecką
a
burżuazyjno-obszarniczą Polską". Uważający się za zwycięzców bolsze
wicy uznali granicę daleko na wschód od linii Curzona i zobowiązali się
zapłacić kontrybucję w kwocie 10 milionów złotych rubli. Oczywiście, gra
nicę z 1921 roku wyznaczyły bagnety. I, jak to bojowo przyznają rosyjscy
historycy, „ryska granica" doprowadziła do sztucznego rozdzielenia naro
dów ukraińskiego i białoruskiego. Nie wiadomo tylko, dlaczego uważają,
że zjednoczenie tych narodów powinno przebiegać wyłącznie w granicach
wyznaczonych przez kremlowskich marzycieli. Dlaczego nie w granicach
Rzeczpospolitej lub swych własnych? Zachodnia Białoruś i Zachodnia Ukra
ina wchodziły w skład Rzeczpospolitej przez 220 lat (a w skład Wielkiego
Księstwa Litewskiego, było takie państwo, nawet 400), w skład rosyjskiej
i austro-węgierskiej monarchii - 120 lat, w skład ZSRR - ani jednego dnia.
A tak przy okazji, od strony prawnej, Polska prowadziła wojnę nie z Rosją
Sowiecką, lecz z jakąś „niepodległą", buforową Litewsko-Białoruską Radzie
cką Socjalistyczną Republiką, która w perspektywie powinna była przekształ
cić się w Polsko-Litewsko-Bialoruską. Ze względu na opinię międzynaro
dową Lenin chciał przedstawić powstały konflikt nie jako rywalizację między
Rosją a Polską o panowanie nad ziemiami białoruskimi, które każda ze stron
uznawała ze swoje, lecz za „przestępczą agresję na suwerenność i niepodleg
łość białoruskiego narodu". Gdy sytuacja uległa zmianie, zapomniano o pańs
twie LitBiał i jego suwerenności.
Wypada zapytać: a co przeszkadzało bolszewikom zatrzymać się na słynnej
linii Curzona w sierpniu 1920 roku, zamiast nieść rewolucję do Włoch?
Przecież prowadzone były już stosowne rozmowy. Jednak Lenin odrzucił
notę Curzona i rozkazał „wzmocnić ofensywę ze wszystkich sił tak, by jak
najszybciej pomóc proletariatowi i polskim masom pracującym w wyzwole
niu spod ucisku obszarników i kapitalistów". Ale zatrzymywać się w Polsce
czerwone pułki nie miały zamiaru. „Pytania, w którym miejscu mamy zatrzy
mać się, w KC nikt nawet nie miał zamiaru zadawać" - potwierdził Lew
D- Trocki.
Po otrzymaniu nauczki pod Warszawą pozostało jedynie domagać się
historycznej sprawiedliwości. Dla Lenina wszystko było już jasne i losem
Białorusinów i Ukraińców po porażce Armii Czerwonej przestał się absolut
nie przejmować - w zależności od konkretnej sytuacji politycznej potrafił
momentalnie zmieniać hasła polityczne, często na całkowicie przeciwstawne.
Polska otrzymała ziemie zachodniobiałoruskie z trochę poniżej 4 milionami
mieszkańców, wśród których 3 miliony stanowili Białorusini, i terytorium
zachodnioukraińskie z 10 milionami mieszkańców (prawie połowę stanowili
tu Ukraińcy).
28 M A R S Z W Y Z . W O [. K N C Z Y
W Rydze oba państwa postanowiły wzajemnie szanować swoją suweren
ność, nie mieszać się do wewnętrznych spraw, wstrzymywać się od wrogiej
propagandy i „wszelkiego rodzaju interwencji", a także nie tworzyć i nie
popierać na swoich terytoriach organizacji, których celem byłaby
walka zbrojna ze s t r o n ą przeciwną.
Bez przesady można powiedzieć, że całe państwo sowieckie powstawało
jako pewnego rodzaju „organizacja", w której ramach funkcjonowały kolejne
„organizacje" - Komintern, OGPU, wywiad, Specoddziały... Nie zdążył,
mówiąc obrazowo, wyschnąć atrament pod podpisami złożonymi pod tym
dokumentem, gdy Rewwojensowiet [Rewolucjonnyj Wojennyj Sowiet - Re
wolucyjna Rada Wojskowa] Republiki rozpoczął opracowywanie planów
przenikania do przygranicznych rejonów Polski „oddziałów partyzanckich",
mających za zadanie przeprowadzanie tam akcji terrorystycznych skierowa
nych przeciwko ludności. Idea ta zachwyciła Iljicza. „Wspaniały plan! - pisat
do E. M. Skliańskiego. - Kończcie go razem z Dzierżyńskim. Będziemy
udawać 'zielonych' (na nich potem wszystko zwalimy), przejdziemy 10-20
wiorst i nawieszamy kułaków, popów i obszarników. Premia: 100 000 rubli
za każdego powieszonego".
Plan został wprowadzony w życie i był aktywnie realizowany do połowy
lat 20. Dowódcy czerwonoarmijnych band na terytorium państwa, z którym
podpisany byl traktat pokojowy oraz traktat o dobrosąsiedzkich stosunkach,
kadrowi oficerowie RKKA, rozstrzeliwali i wieszali wiadomo kogo - „bielo-
poliakow". Jeden z takich bohaterów niewidzialnego frontu, K. P. Orłowski
w swej autobiografii tak pisał o swym żołnierskim chlebie: „Od 1920
do 1925 roku zgodnie z zadaniem Razwedupra [Razwiedocznoje Uprawlenije
- Zarząd Wywiadu] pracowałem na tyłach białopolaków, na terytorium
Zachodniej Białorusi, jako kierownik odcinka, a dokładniej byłem organiza
torem i dowódcą czerwonoarmijnych grup partyzanckich i grup dywersyj
nych, które w ciągu pięciu lat mojego działania przeprowadziły kilkadziesiąt
operacji bojowych, a w szczególności: 1) Zatrzymano trzy pociągi pasażer
skie. 2) Wysadzono jeden most kolejowo-drogowy (...) 6) Jedynie w ciągu
1924 roku, z mojej inicjatywy i osobiście przeze mnie, zabito 100 żandarmów
i obszarników".
Jak poświadcza sprawozdanie U Oddziału Sztabu Głównego Wojska
Polskiego, wyłącznie w J925 roku na Zachodniej Białorusi w rezultacie
podpaleń spłonęło ponad 500 domów i pomieszczeń gospodarczych, 125
stodół z ziarnem, 350 stogów siana i zboża, 3 stajnie, 14 chlewów, 21 maga
zynów, 127 przedsiębiorstw - tartaków, młynów, zakładów spirytusowych.
Niestety, bez względu na starannie rozdmuchiwany gniew narodu nie
udało się doprowadzić do rewolucji w Polsce. Płacić za robotę dywersantom
i katom było coraz trudniej, państwo polskie mężniało, jego Korpus Ochrony
S POR SŁOWIAN 29
Pogranicza wyławiał coraz więcej partyzantów, poza tym ZSRR rozpoczął
walkę o uznanie go na międzynarodowej arenie. „Orłowskich" i „Waup-
szasowych" należało wezwać z powrotem. Hymny pod ich adresem śpiewane
po dziś dzień. Ale okazuje się, że „To nie był bandytyzm, jak próbowały
przedstawić ruch partyzancki władze polskie. Partyzanci-ochotnicy, po przej
ściu przez narzuconą siłą niesprawiedliwą granicę, wstępowali na ziemię
swojego narodu i o nią walczyli". Więcej, ci oficerowie obcego wywiadu,
otrzymujący premię za każdego zabitego: ,,(...) mieli do niej [ziemi białoru
skiej] więcej moralnego prawa niż zdobywcy z Polski".
W listopadzie 1925 roku Dzierżyński podpisał projekt rozporządzenia
specjalnej komisji Biura Politycznego: „Wywiad agenturalny w obecnej jego
formie (organizacja łączności, zaopatrzenie i kierowanie oddziałami dywer
syjnymi na terytorium Polskiej Republiki) nie ma już racji bytu. W żadnym
państwie nie powinno być naszych aktywnych grup bojowych, przeprowa
dzających operacje bojowe i bezpośrednio otrzymujących od nas środki,
wskazówki i kierowanych przez naszych ludzi (...) Strefę graniczną po naszej
stronie należy całkowicie oczyścić z aktywnych partyzantów, którzy w celu
wykonywania zadań samodzielnie przechodzą granicę. Należy ich ewakuo
wać, w żadnym przypadku nie prowokując, lecz na odwrót, okazywać im,
podobnie jak i innym partyzantom, którzy przeszli z tej strony lub zostali
ewakuowani, pomoc. Nie należy ich (oprócz tych niepewnych) zwalniać
ze służby, lecz kierować do jednostek wojskowych lub innych grup, w tym
celu, by w razie wojny lub innej potrzeby wykorzystywać jako najcenniejszy
materiał".
Wybuchy, podpalenia i napady przestały nękać ludność po polskiej stronie
jak nożem uciął. „Pod koniec 1925 roku - podaje podręcznik do historii -
ruch partyzancki na Zachodniej Białorusi zamarł". Oprócz komunistycz
nych, na terenie polskich Kresów Wschodnich działały jeszcze powstańcze
oddziały białoruskich eserów, Związku Chłopskiej Samoobrony, nacjonali
stów litewskich.
Nie ulega dyskusji, że idąc drogą inkorporacji przyłączonych do Polski
ziem, twórcy państwa polskiego stworzyli zarzewie ciągłych konfliktów naro
dowościowych. „Stosunki między Państwem a jego niepolskimi mieszkań
cami - pisał historyk A. Chojnowski - od samego początku charakteryzo
wał konflikt. Większość Ukraińców, Białorusinów (...) znalazła się pod polską
władzą wbrew swej woli". Mniejszości narodowe wchodzące w skład nowej
Rzeczypospolitej stanowiły nie mniej niż 36 procent ogółu ludności. Jednak
że, odrzuciwszy idee konfederacji, Polacy przystąpili do tworzenia państwa
narodowego, biorąc kurs na tłumienie i polonizację mniejszości narodowych,
aw
efekcie wchłonięcie ich przez etnicznie polski element. „Granica politycz
na powinna być granicą etniczną" - mówił minister oświecenia publicznego
30 MARSZ W Y Z W O L E Ń C Z Y
Stanisław Grabski. System kształcenia, wraz z polityką kolonizacyjną, był
jednym z podstawowych elementów polonizacji - nauczanie podstawowe na
wsiach prowadzone było wyłącznie w języku polskim i wyłącznie przez
polskich nauczycieli. Stąd też - socjalne, ekonomiczne i kulturalne tłumienie
potrzeb narodów białoruskiego i ukraińskiego, przesiedlanie na ich ziemie
Polaków, tak zwanych osadników, zwykle emerytowanych wojskowych
otrzymujących najlepsze nadziały ziemi i pełniących często funkcje policyjne,
co jeszcze bardziej zaostrzało narodowościowe stosunki. Ucisk narodowo
ściowy panujący we wschodnich województwach prowadził jedynie do
wzrostu samookreślenia narodowego miejscowej ludności, wywoływał sprze
ciw wobec polonizacji, doprowadzając często do obustronnych aktów prze
mocy. Rosła popularność radykalnie nastawionych grup, w tym pokomunis
tycznych. Na ziemiach Zachodniej Ukrainy w latach 30. istotną rolę zaczęła
odgrywać Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów, której należy przypisać
przeprowadzenie szeregu aktów terrorystycznych, w tym zabójstwo ministra
spraw wewnętrznych Bronisława Pierackiego, kierującego „pacyfikacjami1
'
w Galicji i na Wołyniu. Według S. Choraka, Ukraińcy „uważali, że są w sta
nie ciągłej wojny z Polakami".
Jak wynika z ankiety przeprowadzonej wśród mieszkańców Polesia, Polacy
żyli bogaciej, lepiej się ubierali, „wywyższali się i bardzo nie lubili Żydów".
„Za polskie uważano Wilno, Pińsk, Tarnopol, Lwów i przylegające do
nich rejony - wspominał były poseł francuski w Warszawie. - Wystarczyło
jednak odwiedzić te rejony, by przekonać się, że one takimi nie są. Nie czułeś
tam, że jesteś w Polsce. Zresztą i polskie władze, bez względu na ich przeko
nania, czuły się tam prawie jak za granicą. Miejscowej ludności nie uważały za
prawdziwych Polaków".
Białoruscy i ukraińscy nacjonaliści szukali poparcia w rządach Niemiec,
Anglii i Francji. Prosty lud, szczególnie młodzież, z uznaniem i z sympatią
spoglądał na sąsiednie republiki sowieckie: BSRR i USRR. Tam, za sowieckim
ogrodzeniem, grzmiały fanfary, paradowali stachanowcy i szkolni sportowcy,
przez tuby trąbiono o radosnym losie mas pracujących, które zrzuciły jarzmo
eksploatatorów i żyją teraz w szczęśliwej „rodzinie narodów", gdie tak wolno
dysz,it czelowiek [od red. - to słowa radzieckiej pieśni, w wolnym tłum.:
gdzie tak swobodnie oddycha się człowiekowi]. Stamtąd dochodziły niekoń
czące się pieśni chóralne i zawodzenia akynów [akyn - poeta i pieśniarz
ludowy w Azji Środkowej]: To mnie Lenin umiłowany, słoneczny Stalin
i serce, i życie, i oddech dali... (M. Gorki przed śmiercią gorzko zażartował:
„U nas śpiewają nawet kamienie".)
Co prawda, przez ogrodzenie nie było widać, jak w rytm zwycięskich
marszów Armia Czerwona i OGPU nie nadążają z uśmierzaniem wybuchają
cych to tu, to tam buntów narodów, które „nadyszyły się" już do woli.
„Swoje zadanie ministra spraw zagranicznych widziałem w maksymalnym poszerzeniu granic naszej Ojczyzny.Wydaje mi się, że wspólnie ze Stalinem całkiem nieźle wywiązaliśmy się z tego zadania". W. M. Mołotow Tym jednym zdaniem wszechzwiązkowy emeryt Wiaczesław M. Mołotow, wspominając wydarzenia dawnych lat, scharakteryzował istotę bolszewickiej polityki wewnętrznej i zagranicznej, polityki, której niezmiennym celem było utworzenie Wszechświatowej Republiki Rad. Temu celowi wielki dyktator XX wieku Iosif Wissarionowicz Stalin poświęcił całe swoje życie, do tego celu dążył powoli i z uporem przez lata. W imię tej fantazji rozegrała się tragedia kolektywizacji i dokonały cuda industrializacji, grabiono cerkwie, Komintern wydawał miliony rubli, sprzedawano żywność, kupowano armaty, prze prowadzano czystki, pokonywano rekordy, niszczono opozycję, gnili w ko palniach „kaerzy" [od red: kaer - kontrrewolucjonier], zawierano oraz zry wano sojusze i umowy, a że zjednoczenie narodów pod sztandarem socja lizmu nie jest możliwe bez uporczywej walki socjalistycznych republik z zacofanymi państwami, fabryki opuszczały tysiące samolotów i czołgów. Natomiast wezwania o pokój, wspólne bezpieczeństwo, histeria z obroną ojczyzny to - jak mówił Iosif Wissarionowicz - „Mydlenie oczu, mydlenie... Wszystkie państwa tak robią". Dopiero gdy spojrzy się przez pryzmat tego wyśnionego Celu, zrozumiała staje się logika podejmowanych przed wojną decyzji i czynów Wodza Wszystkich Narodów. Dopiero wówczas nabierają sensu umowy z kolejnym dyktatorem, zawziętym wrogiem komunizmu Adolfem Hitlerem - umowy, które odmieniły losy świata. Symbolem całego pakietu dokumentów, jakie po dziś dzień nie zostały dopuszczone do badań, a być może nawet już i nie istnieją, stał się sowiecko-niemiecki pakt o nieagresji, podpisany 23 sierpnia 1939 roku. Uczeni mężowie z Instytutu Historii Powszechnej Akademii Nauk ZSRR przez prawie pół wieku wychwalali mądrość i dalekowzroczność podjętej wówczas decyzji, która pozwalała, ,,w oparciu o leninowskie zasady polityki zagranicznej oraz dzięki wykorzystaniu sprzeczności imperializmu, podważyć podstępne plany podżegaczy wojennych". Podpisanie paktu o nieagresji „obnażyło głęboki rozpad świata kapitalistycznego", pozwoliło na odro-
6 C : Z K R W 0 N Y B 1 . 1 T Z K R I K C . czenie niemieckiej napaści i znaczne przesunięcie granicy sowieckiej na zachód, a tym samym na „poważne wzmocnienie" bezpieczeństwa państwa. Nie trzeba być akademikiem, by wyczuć nutę fałszu w peanach tej stali nowskiej wersji uzasadnienia powodów podpisania paktu. 3 lipca 1941 roku, po dojściu do siebie po wstrząsie spowodowanym „wiarołomnością" agre sora, I. W. Stalin tłumaczył się przed braćmi i siostrami, używając takich oto argumentów: „Wielu zapyta, jak mogło dojść do tego, że sowiecki rząd zdecydował się na podpisanie paktu o nieagresji z tak wiarołomnymi ludźmi i potworami, jak Hitler i Ribbentrop? Czy nie był to błąd ze strony rządu sowieckiego? Oczywiście, że nie! Pakt o nieagresji jest aktem pokojowym między dwoma państwami. Taki właśnie pakt zaproponowały nam Niemcy w 1939 roku. Czy Związek Sowiecki mógł nie zgodzić się na tę propozycję? Myślę, że żadne miłujące pokój państwo nie odmówi zawarcia umowy pokojowej z sąsiednim mocarstwem, jeśli nawet na czele tego mocarstwa stoją takie potwory i ludożercy, jak Hitler i Ribbentrop. Ale to, oczywiście, pod jednym warunkiem - że umowa pokojowa nie narusza ani bezpośred nio, ani pośrednio jedności terytorialnej, niepodległości i honoru miłującego pokój państwa. Jak wiadomo, pakt o nieagresji między ZSRR i Niemcami jest takim właśnie paktem. Co wygraliśmy, podpisując z Niemcami pakt o nieag resji? Zapewniliśmy naszemu krajowi pokój na półtora roku i możliwość przygotowania swoich sił do dania odporu, gdyby faszystowskie Niemcy zaryzykowały napaść na nasz kraj wbrew paktowi. To wygraliśmy, straciły natomiast faszystowskie Niemcy". Jak „przygotowaliśmy się do dania odporu" - to już oddzielny temat. Jednak losif Wissarionowicz istotnie wygrał, przesuwając granice ZSRR o 300-350 kilometrów. Jednak i Hitler na tym nie stracił. Radziecko-niemiecka „Umowa o przyjaźni i granicach", szeroko przed stawiana w sowieckiej prasie, po wojnie została wyłączona z publicznego obiegu, nie trafiła do encyklopedii i podręczników historii. Na przykład Słownik dyplomatyczny szczegółowo opisuje procedurę uregulowania pew nego konfliktu z roku 1924, związanego z „nalotem niemieckiej policji na handlowe przedstawicielstwo ZSRR w Berlinie", ale o umowie „O Przy jaźni" nawet nie wspomina. Podobnie zresztą, jak i o oświadczeniu Mołoto- wa, zaznaczającego, że wojna z hitleryzmem jest przestępstwem. Teza o ist nieniu tajnych protokołów dotyczących rozgraniczenia stref wpływów mię dzy Trzecią Rzeszą a „Ojczyzną zwycięskiego proletariatu" była przez na szych polityków, historyków i dyplomatów kategorycznie, z pianą na ustach odrzucana. Aczkolwiek na Zachodzie wiedział o niej każdy: Amerykanie opublikowali archiwum niemieckiego MSZ już w 1946 roku - i „tonąc w błocie fałszu, rozprzestrzeniali bajki o pakcie i planach Związku Sowiec kiego". W jakim to pięknym, akademickim stylu napisane, nieprawdaż?
WSTĘP 7 Jednym z podstawowych zadań postawionych przed sowiecką delegacją wysłaną do Norymbergi, oprócz udowodnienia nazistom popełnionych przez nich przestępstw, było zestawienie wykazu tematów, „których omawianie było nie do przyjęcia z punktu widzenia ZSRR" - aby zwycięzcy nie stali się obiektem krytyki ze strony sądzonych. Wśród pytań niedopuszczanych do omawiania podczas rozprawy wyróżniały się następujące: 1. Stosunek ZSRR do Traktatu Wersalskiego. 2. Sowiecko-niemiecki pakt o nieagresji z 1939 roku i wszystkie zagadnienia z nim związane. 3. Wyjazd Molotowa do Berlina, odwiedziny Moskwy przez Ribbentropa. 4. Pytania związane ze społeczno-politycznym ustrojem ZSRR. 5. Sowieckie Republiki Nadbałtyckie. 6. Sowiecko-niemiecka umowa o wymianie ludności pochodzenia niemieckiego Litwy, Łotwy i Estonii. 7. Zagraniczna polityka ZSRR, w szczególności zagadnienia dotyczące cieśnin, i terytorialnych jakoby zdobyczy ZSRR. 8. Bałkany. 9. Stosunki sowiecko-polskie (zagadnienia dot. Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi). Oznaczało to, że prawie połowa zakazanych do poruszania tematów dotyczyła przedwojennych umów zawartych między Stalinem a Hitlerem, umów, których istnienie kolejne pokolenia komunistów utrzymywały w „naj większej tajemnicy". „Według teorii psychologicznego prawdopodobieństwa - pisze A. Awtor- chanow (autor popularnych książek o historii Rosji i ZSRR] - przestępca omija z daleka miejsce, w którym popełnił przestępstwo. Tak postępują również sowieccy historycy z paktem Ribbentrop-Mołotow. Pisząc o prze słankach napaści Niemiec na ZSRR, omijają go bardzo dokładnie. Dlaczego? Gdyż podpisując ten pakt, Stalin wprost zapraszał Hitlera do napaści. Po pierwsze, stworzy! Niemcom przesłanki terytorialno-strategiczne; po dru gie, zaopatrzył Hitlera w surowce wojskowo-strategiczne, po trzecie wresz cie, skłócił Rosję Sowiecką z zachodnimi demokracjami, próbującymi zaw rzeć z nią sojusz wojskowy skierowany przeciwko wojennym planom Hitlera. Pakt rozwiązywał Hitlerowi ręce do prowadzenia wojny z Zachodem, a dodatkowo zapewniał życiowo ważne dla jej prowadzenia surowce strategi czne. Udając neutralność Związku Sowieckiego, Mototow miał za zadanie wspomagać Hitlera od strony politycznej, a Mikojan - pod hasłem wymiany handlowej - od strony ekonomicznej". Ta właśnie obopólnie korzystna współpraca bolszewików z „potworami i ludożercami", związanymi już wojną na Zachodzie, „zapewniała Krajowi
( /( k\VON Y I U . I T / K K I i : ( . Rad pokój na półtora roku". Gdy wszystkie limity „przyjaźni" zostały wy czerpane, jeden cwaniak dał drugiemu po głowie, podejrzewając go o brak szczerości, i żadne umowy pokojowe nie mogły mu w tym przeszkodzić. Stalin jednak liczył na coś innego. Aż do śmierci wszechzwiązkowy emeryt Mołotow omijał miejsce przestęp stwa, twierdząc, że nie było żadnych tajnych protokołów. Dopiero osiem miesięcy przed zgonem, wciąż dręczony przez Feliksa Gzujewa [sowiecki pisarz, publicysta, autor m.in. Stu rozmów z MołotowemJ niechętnie rzucił: „A może były?" Podczas burzliwych lat pieriestrojki i upadku światowego systemu socjaliz mu protokoły odnalazły się. Nowe pokolenia specjalistów tegoż samego Instytutu doszły do wniosku, że Stalin, z politycznego punktu widzenia, wybrał najlepsze rozwiązanie. Jednak krojąc od nowa i przesuwając granice, mocno naruszył leninowskie zasady sowieckiej polityki zagranicznej i praw- nomiędzynarodowe zobowiązania ZSRR w stosunku do innych państw. Istotnie: „Ot leninskoj nauki krepnut razum i ruki" [tłum. red.: Dzięki leninowskiej nauce nabierają sity rozum i ręce]. Czyli niby tajne protokoły, szermujące losami innych narodów, to byt zły pomysł, sam pakt jednak - bez dwu zdań - to pomysł dobry. Zapomniano tylko, że bez tych protokołów sam pakt Stalinowi nie byt potrzebny. Bez protokołów Wódz nie miał zamiaru go podpisać.
WSTĘP 9 Niektórzy ze współczesnych badaczy oceniają umowę z Hitlerem jako cyniczny, lecz całkowicie pragmatyczny dokument - tak przecież postępo wali wszyscy politycy, i Stalina z Mołotowem można postawić w szeregu wcale nie lepszych od nich: „Zycie jest bardziej zróżnicowane niż stare twierdzenia prawnicze, a umowy międzypaństwowe są przestrzegane tak długo, jak jest to wygodne". Tak naprawdę jest to kolejne usprawiedliwienie wiarołomstwa i agresywnej sowieckiej polityki zagranicznej, tyle że usprawie dliwienie z „realistycznego" punktu widzenia, stawiające również znak równości między metodami stosowanymi przez nazistów i bolszewików. A to już dzisiejszym, nowym rosyjskim patriotom bardzo nie po myśli. Jeśli się zważy, jaki Cel przyświecał Stalinowi, to można przyznać, że istot nie postąpił rozsądnie i pierwszą partię z Hitlerem rozegrał doskonale. Ale niesmak, wszystko jedno, pozostał. Doskonale określił to Georg Kennan [amerykański dyplomata]: „Ona [RosjaJ starała się pozostać poza woj ną, wchodząc w układ z tymi, którzy ją wywołali, układ, który faktycznie umożliwił i przyśpieszył rozpoczęcie wojny oraz prze widywał p o d z i a ł zdobyczy z agresorem jako nagrodę za życzliwą zgodę na agresję". Pozostało wrażenie, że w coś wdepnęliśmy. Pozostał smród, który po dziś dzień zatruwa stosunki Rosji z niektórymi sąsiadami.
Spisek Krach wersalskiego ładu politycznego, upamiętniony podpisaniem układu w Monachium we wrześniu 1938 roku, nieuchronnie prowadził do kolejnego konfliktu zbrojnego między ówczesnymi mocarstwami, i to zarówno tymi rzeczywistymi, jak i pragnącymi tylko odgrywać taką rolę. Zbyt wielu obrońców pokoju tak naprawdę dążyło do wojny: Niemcy, Włochy, Japonia, Stany Zjednoczone i, oczywiście, Związek Sowiecki. Plany Fuhrera niemiec kiego narodu, przekonanego do strategii „blitzkriegu", przewidywały poko nanie kolejnych przeciwników i ustanowienie tysiącletniej hegemonii Trzeciej Rzeczy; skromny radziecki Gensek [od red.: Gieneralnyj Sekrietar - Sek retarz Generalny] I. W. Stalin oraz amerykański prezydent F. D. Roosevelt, którym wojna w Europie była jak najbardziej na rękę, czekali na dogodny moment do rozstrzygnięcia sporu o wpływy w świecie. Własne plany mieli japoński Mikado i włoski Duce. Świat skazany był na zagładę. Wojny nie pragnęły jedynie Anglia i Francja, próbujące politycznymi i ekonomicznymi ustępstwami spacyfikować Hitlera i skanalizować niemie cką agresję na wschód - i niech aryjczycy męczą się z bolszewikami. Bieda w tym, że Adolf Alojzowicz nie miał zamiaru pomagać zachodnim demokra cjom. Po rozbiorze Gzechosłowacji na drodze stała Polska, a i hańbę Wersalu można było zmyć jedynie przez las Gompiegne, gdzie z płyty memorialnej bił w oczy wyryty bezczelny napis: „Tu 11 listopada 1918 roku została złamana przestępcza duma niemieckiego imperium...". W rezultacie na początku 1939 roku powstały dwa bloki wojskowo- -polityczne: angielsko-francuski oraz włosko-niemiecki, przy czym każdy z nich był zainteresowany zbliżeniem ze Związkiem Sowieckim, którego chęć jakiegokolwiek uczestnictwa w europejskiej polityce była dotychczas igno rowana. Oficjalna ówczesna propaganda sowiecka tradycyjnie piętnowała państwa kapitalistyczne, przedstawiając je jako „zawziętych wrogów ojczyzny zwycięskiego proletariatu", a państwa dzieliła na agresorów (Niemcy, Wło- ™y> Japonia) oraz ich popleczników (Anglia, Francja, USA), jednakże na Kremlu szybko zorientowano się, że sytuacja ulega zmianie, i 10 marca 1939 roku (za pięć dni wojska niemieckie wejdą do Pragi) Stalin z trybuny XVIII zjazdu partii niedwuznacznie wskazał, że pakt antykominternowski tak
12 C7. ERWONY 111.1 TZKR1 EG naprawdę skierowany jest nie przeciw ZSRR, lecz przeciw Anglii, Francji i Stanom Zjednoczonym. Z kontekstu przemówienia można było wnio skować, że państwa te, choć prowadzą politykę niewtrącania się do cudzych spraw, tak naprawdę są „wojennymi podżegaczami", dążącymi do osłabienia konkurentów, by później „wkroczyć na scenę ze świeżymi siłami". Czym więc powinna charakteryzować się polityka ZSRR? W dalszym ciągu winna być skierowana na umacnianie stosunków ze wszystkimi państwami, a jedno cześnie „cechować się ostrożnością działań, by nie dopuścić do wciągnięcia naszego kraju w konflikt przez wojennych podżegaczy, którzy przyzwyczaili się do gaszenia pożarów cudzymi rękoma". W ten oto sposób położono podwaliny sowiecko-niemieckiego zbliżenia. W kwietniu 1939 roku Niemcy, Anglia i Francja zwróciły się jednocześnie z propozycjami do Moskwy. Józef Wissarionowicz nie musiał śpieszyć się z odpowiedzią. Uzyskał możliwość wyboru, z kim i o czym chce negocjo wać - teraz rozmowami z ZSRR zainteresowani byli wszyscy „gracze". Przybliżająca się wojna wyznaczała nowe perspektywy zwiększenia wpływu Kraju Rad w Europie. Dlatego też narkom [od red.: Narodnyj Komissar - Komisarz Ludowy] spraw zagranicznych Maksim Maksimowicz Litwinow, wprowadzając radzieckiego polpreda [od red.: politiczeskij priedstawitiel - poseł pełnomocny, charge d'affaires] w Niemczech w sprawy sowieckiej polityki, zaznaczał, że „bez nas wstrzymanie agresji w Europie nie jest moż liwie, i im później zwrócą się do nas z prośbą o pomoc, tym drożej zapłacą". Rozpoczął się okres aktywnych gier politycznych. 11 kwietnia 1939 roku Niemcy sondowały stanowisko ZSRR w sprawie poprawy stosunków - w tym dniu Hitler zatwierdził „Dyrektywy do peł nego przygotowania sił zbrojnych do wojny w latach 1939-1940". Jednak strona sowiecka wciąż wyczekiwała. W tym samym dniu Londyn próbował uzyskać od Moskwy odpowiedź, w jaki sposób, w przypadku zagrożenia, ZSRR będzie mógł pomóc Rumunii. 14 kwietnia Francja zaproponowała Rosji Sowieckiej wymianę not w sprawie wzajemnej współpracy w przypadku napaści Niemiec na Polskę i Rumunię, i poinformowała o gotowości omówie nia konkretnych propozycji kierownictwa sowieckiego. Jednocześnie Anglia podjęła próbę przekonania Moskwy do ogłoszenia przez nią noty gwaran tującej udzielenie pomocy zachodnim sąsiadom w przypadku napaści na nich. 17 kwietnia Związek Sowiecki odpowiedział: zaproponował Anglikom i Francuzom podpisanie stosownej umowy o wzajemnej pomocy. Jednak w tym samym czasie polpred w Berlinie, A. F. Mieriekalow spotkał się z sekretarzem Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rzeszy Ernstem von Weiz- sackerem, któremu oświadczył: „Ideologiczne rozbieżności (...) nie powinny być kością niezgody w naszych stosunkach z Niemcami (...) Z punktu wi-
S P I S E K 13 dzenia Rosji nic nie powinno stać na przeszkodzie w utrzymywaniu nor malnych stosunków z nami. A gdy zaczniemy od normalnych, to mogą być one tylko lepsze i lepsze". 29 kwietnia Paryż wysunął ideę wzajemnych zobowiązań trzech państw na wypadek wojny z Niemcami. Ale Kreml tracił powoli zainteresowanie tymi niedającymi żadnych konkretnych korzyści propozycjami. Tym bardziej, że cel tych działań - wstrzymanie agresji w Europie - w żaden sposób nic odpowiadał bolszewickiej doktrynie, nie po to przecież towarzysz Stalin trudził się, przekształcając kraj w „bazę proletariackiej rewolucji". Doskonale opanował on wskazania lljicza [czyli Lenina): „Ostateczne zwycięstwo można osiągnąć jedynie w skali światowej (...) Żyjemy nie tylko w państwie, lec/ w systemie państw, i istnienie Sowieckiej Republiki obok państw imperialis tycznych przez dłuższy czas nie jest możliwe. W końcu albo jedno, albo drugie zwycięży". Sam losif Wissarionowicz zdawał sobie doskonale sprawę z tego, że marksistowski „socjalizm" w oddzielnym państwie, bez „perspek tywy międzynarodowej rewolucji", skazany jest na zagładę i „w przypadku braku perspektyw zwycięstwa socjalizmu w innych państwach (...) władza sowiecka upadnie, partia wyrodzi się". W kwietniu 1939 roku szef Zarządu Politycznego Armii Czerwonej, komisarz 1. rangi Lew Z. Mechlis tak wyjaś niał propagandystom Kijowskiego Okręgu Wojskowego zasady pokojowej polityki partii: „Cdyby krótko, bez zagłębiania się w szczegóły, tak by mogły to zrozumieć szerokie masy, sformułować sens stalinowskiej teorii państwa socjalistycznego, to należy powiedzieć, że jest to teoria likwidacji kapi talistycznego otoczenia, czyli teoria zwycięstwa światowej prole tariackiej rewolucji (...) Robotniczo-Chłopska Armia Czerwona, armia międzynarodowa zgodnie z panującą w niej ideologią, pomoże robotnikom państw agresorów w wyzwoleniu się spod faszyzmu i zlikwiduje kapitalistycz ne otoczenie". Tym bardziej więc głębokie byty reweransy Moskwy przed Berlinem. 3 maja, nieoczekiwanie dla całego korpusu dyplomatycznego, Stalin odwo łał „na własną prośbę" zaangażowanego w negocjacje z Brytyjczykami nar- koma spraw zagranicznych Maksima M. Litwinowa. Wyznaczenie na to sta nowisko członka Biura Politycznego KC WKP(b), przewodniczącego Rady Komisarzy Ludowych ZSRR W. M. Molotowa, „najbliższego przyjaciela i towarzysza broni wodza" („nie Żyda" - akcentował niemiecki ambasador w Moskwie, hrabia Friedrich Werner von Schulenburg), Niemcy jednoznacz nie potraktowali jako oznakę zmiany kursu polityki zagranicznej. Tym bar dziej, że sowieccy dyplomaci niedwuznacznie pytali niemieckich kolegów, „czy wydarzenie to wpłynie na zmianę naszej polityki w stosunku do ZSRR". 17 maja radca ambasady w Berlinie G. A. Astachow w bliskiej rozmowie szefem Referatu Wschodnio-Europejskiego Juliusem Schnurre zauważył,
14 CZERWONY BLITZKRIEG że ,,w sprawach dotyczących polityki międzynarodowej, pomiędzy Niemcami i ZSRR nie widać powodów do spięć". Także „poruszył sprawę sowiecko- -niemieckich rozmów, zaznaczając, że nie wydaje się, aby w obecnych warunkach oczekiwania Anglii zostały spełnione". Istotnie, przeciągające się od pięciu miesięcy negocjacje Anglii i Francji z ZSRR zabrnęły w ślepą uliczkę. Obie strony patologicznie sobie niedowie rzały i nie chcąc wiązać rąk jakimikolwiek zobowiązaniami, brnęły w niuanse protokołu dyplomatycznego i wyjaśnianie zasad prawa międzynarodowego. Jednocześnie w tajemnicy sondowały Berlin w przedmiocie poprawy stosun ków, podziału „stref wpływów" i niewtrącania się w cudze sprawy. Przy czym zachodni partnerzy niezbyt obawiali się Wehrmachtu i mieli nienajlep sze zdanie o sile bojowej RKKA [Raboczo-Kriestianskaja Krasnaja Armia - Robotniczo-Chłopska Armia Czerwona). Jeszcze jedną kością niezgody była Polska, która głośno odrzucała jakiekolwiek związki z Moskwą, domagała się zachodnich gwarancji, przeprowadzała częściową mobilizację, a przy tym w tajemnicy zalecała się do Berlina. „Przechodzi z rak do rąk jak prostytutka, proszę o wybaczenie obecnych tu kobiet - ironizował z trybuny przekaźnik myśli Stalina do mas Mechlis - tak Polska oddaje się to Francji, to nawiązuje poważny romans z Berlinem. Obecnie polska madame ogłosiła, że zajęła twardą pozycję i szuka poważnego partnera, obowiązkowo ze środkami. Zobaczymy, co z tego wyjdzie". Anglicy bombardowali Berlin propozycjami współpracy w zakresie po działu „stref wpływów", obiecując przerwanie negocjacji ze ZSRR, a jedno cześnie szantażując Niemców samym faktem prowadzenia takich negocjacji - wszystko w duchu tradycyjnej brytyjskiej polityki ciągłych interesów. „Anglia to profesjonalny wojenny podżegacz, dwulicowy, ale sprytny obłudnik - ogłosił Mechlis. - Jej polityka jest prosta - zniszczyć ewentualnych przeciw ników obcymi rękoma, wciągając ich do wojny obojętnie z kim, najlepiej z Sowietami, a samej pozostać najsilniejszą i dyktować warunki". Fiihrer już podjął ostateczną decyzję - angielskie ustępstwa w zasadzie nie rozwiązują problemu i dla osiągnięcia hegemonii w Europie potrzebna jest nieduża, zwycięska wojna: „Użycie sił zbrojnych przed ostatecznym starciem z Zachodem jest niezbędne. Wojenny instrument należy sprawdzić w prak tyce". Podczas majowej odprawy z dowództwem Wehrmachtu Hitler uprze dzał generałów: „Zjednoczenie Niemców pod narodowym sztandarem, z małymi wyjątkami, już nastąpiło. Następne sukcesy nie będą możliwe bez przelewu krwi". Lecz do urzeczywistnienia niemieckiego marzenia - pobicia Francji i „roz liczenia wszystkich, którzy korzystali z płodów wersalskiego dyktatu" - potrzebna była ustępliwa Polska. Ta jednak nie miała ochoty wyrzekać się
S P I S E K 15 suwerenności i chodzić pod niemieckim batem (oczywiście Warszawa nie miałaby nic przeciwko temu, by wspólnie z Niemcami podzielić się Sowiecką Ukrainą, rzecz jasna na równoprawnych warunkach; pytanie tylko, po co Reichowi pod bokiem polskie imperium?). Dlatego też i od niej postanowio no zacząć. „Polska zawsze będzie stać po stronie naszych wrogów - przeko nywał sam siebie Hitler. - Bez względu na to, czy mamy umowę o przyjaźni, czy nie, Polska zawsze będzie starać się wykorzystać przeciwko nam każdą okoliczność (...) Najpierw chciałem nawiązać z Polską choćby dopuszczalne stosunki, by później podjąć walkę z Zachodem. Jednakże okazało się, że ten imponujący plan nie jest możliwy do wykonania, gdyż zasadniczo zmieniły się okoliczności. To jasne, że w przypadku starcia z Zachodem Polska zaatakuje nas w najmniej odpowiednim dla nas momencie". Aby więc zapewnić sobie powodzenie zamyślonej akcji, należało Polskę odizolować politycznie, w przypadku niemiecko-polskiego konfliktu zbrojnego zapewnić sobie neu tralność Anglii i Francji, a w razie ataku z ich strony zabezpieczyć tyły i zminimalizować niebezpieczeństwo blokady ekonomicznej poprzez umowę ze Związkiem Sowieckim. Generalnie więc należało dogadać się z jutrzejszym wrogiem, ze Stalinem. 29 sierpnia 1939 roku Berlin zaproponował Moskwie uwzględnienie sowieckich interesów w krajach nadbałtyckich i w Europie Wschodniej w zamian za odmowę podpisania przez nią umowy z Francją i Wielką Bry tanią. Bo, Boże drogi, cóż te państwa mogą tak naprawdę oferować: „W naj lepszym razie wciągnięcie w wojnę europejską i wrogie stanowisko Niemiec, a żadnej rzeczy korzystnej dla Rosji. Z drugiej strony, cóż my możemy dać? Co najmniej neutralność, dającą możliwość stania na uboczu w razie konf liktu europejskiego, a jeśli Moskwa wyrazi zainteresowanie, porozumienie niemiecko-sowieckie, które, jak to miało miejsce już nieraz w przeszości, może być dla obu krajów korzystne". Codziennie na Kremlu czytano doniesienia Astachowa (a tak przy okazji, okazało się, że był to łajdak i polski szpieg - został starty w pył obozowy): „Konflikt z Polską dojrzewa w szyb kim tempie; decydujące wydarzenia rozegrają się w najbliższym czasie (...) Niemiecki rząd, biorąc pod uwagę naszą zgodę na prowadzenie rozmów o normalizacji stosunków, chciałby przystąpić do nich jak najszybciej". Taka idea obawiającemu się brytyjsko-niemieckiej zmowy Stalinowi była ze wszech miar na rękę. Trzeźwo oceniał on sytuację i podpisanie umowy z Niemcami wydawało mu się bardziej korzystne - pozwalało wytargować swoją dolę oraz, dając Hitlerowi zielone światło do wojny z Zachodem, stać się tym najsilniejszym. Istotnie, wariantów nie było zbyt wiele i wybór stawał się prosty. Albo bronić obcych ideologicznie demokracji parlamentarnych oraz wrogo nasta wionej Polski, nic nie otrzymując w zamian, lub też dogadać się z Niem-
16 CZERWONY BLITZKRIEG 2. Joachim von Ribbentrop (w centrum) przed odlotem do Moskwy. Pierwszy z lewej - ambasador sowiecki w Berlinie Aleksander S/kwarcew cami i we współpracy z nimi rozpocząć proces odłączania od bloku im perialistycznego szeregu państw, zaczynając oczywiście od własnych sąsia dów. (Tak naprawdę decyzja zapadła już podczas kryzysu czechosłowackiego, gdy „wodzowi n a r o d ó w " dano do zrozumienia, że pełnić może jedynie rolę statysty w teatrze wielkiej polityki europejskiej. I tak 4 października 1938 roku zastępca narkoma spraw wewnętrznych W. P. Potiomkin w rozmowie z francuskim posłem w Berlinie rzucił hasło, że w obecnej sytuacji jedynym rozwiązaniem dla Związku Sowieckiego może być podział Polski we współ pracy z Niemcami). 19 sierpnia do Berlina dotarł tekst sowieckiego projektu przyszłej umowy. Post scriptum głosił: „Poniższa umowa nabiera mocy jedynie w przypadku wspólnego podpisania specjalnego p r o t o k o ł u dotyczącego zagadnień polityki zagranicznej, interesujących Umawiające się Wysokie Strony". Po czterech dniach do Moskwy przyleciał superdyplomata Joachim von Ribbentrop, a podczas rozmów ze Stalinem i M o ł o t o w e m , w nocy z 23 na 24 sierpnia, został podpisany standardowy pakt o nieagresji (kuriozalny był tu już sam fakt podpisania umowy o „nieagresji" między państwami niemający- mi wspólnej granicy - jak na razie) na okres 10 lat (w Londynie w tym dniu bezskutecznie oczekiwano na przylot H e r m a n a Góringa z p o d o b n ą misją) i, co najważniejsze, dodatkowy p r o t o k ó ł do niego, określający sowiecką część „tortu": Z okazji podpisania paktu o nieagresji między Niemcami i Związkiem Socjalistycznych Republik Sowieckich podpisani niżej przedstawiciele Stron
SPISEK 17 przedyskutowali w ściśle poufnych rozmowach kwestię rozgraniczenia ich sfer wpływów w Europie Wschodniej. Te rozmowy doprowadziły do następującego porozumienia: 1. W przypadku terytorialno-politycznych zmian rejonów wchodzących w skład państw bałtyckich (Finlandia, Estonia, Łotwa, Litwa), północna granica Litwy będzie linią dzielącą strefę interesów Niemiec i ZSRR. Przy czym obie Strony uznają zainteresowanie Litwy rejonem Wilna. 2. W przypadku terytorialno-politycznych zmian rejonów wchodzących w skład państwa polskiego, granica stref wpływów Niemiec i ZSRR będzie przechodzić mniej więcej wzdłuż linii rzek Narew, Wisła i San. Zagadnienie, czy we wspólnym interesie leży pozostawienie Państwa Pol skiego i jakie będą granice tego państwa, zostanie całkowicie wyjaśnione jedynie poprzez przyszłe wydarzenia polityczne. W każdym przypadku oba Rządy będą rozwiązywać to zagadnienie na dro dze obopólnych, przyjacielskich umów. 3. Jeśli chodzi o Europę Południowo-Wschodnią, strona sowiecka podkreśla zainteresowanie ZSRR Besarabią. Strona niemiecka jednoznacznie oświadcza, że jest całkowicie niezainteresowana pod względem politycznym tymi terytoriami. 4. Protokół ten będzie utrzymywany przez obie Strony w ścisłej tajemnicy. Wojskowe misje Anglii i Francji opuściły Moskwę z niczym. Według Trockiego przymierze z Hitlerem dało Stalinowi to, co było dla niego najważniejsze: poczucie spełnionej zemsty. Prowadzić wojskowe nego cjacje z nazistami podczas obecności w Moskwie misji wojskowych Francji i Anglii, oszukać Londyn i Paryż, nieoczekiwanie sfinalizować pakt z Hit lerem - w tym wszystkim widać chęć poniżenia rządu Anglii, zemsty za te poniżenia, które spotkały Kreml, gdy Chamberlain rozwijał swój nieudany romans z Hitlerem. Lecz cóż, Adolf Alojzowicz istotnie był człowiekiem sympatycznym, moż na było go zrozumieć, nie to, co jakichś tam Daladierów. A jaka zbieżność światopoglądów: „Tylko durnie twierdzą, że rewolucja nie została zakoń czona. Niestety, w naszym ruchu wiele osób uważa, ze rewolucja to ciągły chaos (...) Najważniejsze - dobrać ludzi, którzy ze ślepą wiarą wdrażać będą w życie decyzje rządu. Partia - to swojego rodzaju zakon rycerski (...) Fiihrer może być tylko jeden (...) Musimy zewrzeć szeregi partyjne. Nie mamy prawa walczyć ze sobą (...) Dlatego kończmy niepotrzebne dyskusje!" A jak sprytnie Fiihrer zorganizował swoim starym bojownikom noc długich noży! Cokol wiek by powiedzieć, „Hitler to wielki strateg rewolucji". Ribbentrop wspominał później, że wśród kremlowskich bolszewików czuł się jak w gronie starych towarzyszy partyjnych.
18 CZERW0NYB1.1 "I" ZKRIKC; Nic więc dziwnego, że zachodni politycy nie dostrzegali szczególnej róż nicy między niemieckim Fiihrem a radzieckim Sekretarzem Generalnym. Według nich „Zachód nigdy nie uważał Rosji Stalina za odpowiedniego partnera w walce z faszyzmem. W tych latach Rosja sama była miejscem kosz marnych orgii współczesnego totalitaryzmu (...) Wyznaczone przez nią cele nie odpowiadały celom zachodnich państw demokratycznych". Obaj dyktatorzy byli zadowoleni z siebie, i z przeciwników. Nawet bardzo. „Cały świat mam teraz w kieszeni!" - krzyczał histerycznie, bijąc pięścią w stół, Hitler. Już wydał rozkaz zaatakowania Polski. „Wygląda na to, że wy prowadziliśmy ich w pole" - powiedział z zadowoleniem Stalin. On pod liczył już polityczne profity. Związkowi Sowieckiemu udało się pozostać na uboczu europejskiej wojny, zachowując przy tym wolne ręce do działań w Europie, szerokie przedpole do lawirowania między wojującymi ugrupowaniami oraz możliwość zrzucenia winy za zerwanie negocjacji na Londyn i Paryż. Oprócz tego udało mu się zasiać poważne wątpliwości co do niemieckiej polityki wśród Japończyków, których oszołomił sam fakt podpisania umowy bez konsultacji z członkami paktu antykominternowskiego. 1 najważniejsze: jedno z dominujących mo carstw świata uznawało międzynarodowe interesy Związku Sowieckiego i jego naturalną potrzebę rozszerzania własnych granic. Właśnie dla tych interesów wszczęto to wszystko. Dziś często powtarza się, że zawartość tajnego protokołu formalnie nie wskazuje na jakieś agresywne zamiary - to w sumie całkiem nieszkodliwy dokument. Stalin nie mógł przecież przewidzieć, że Hitler napadnie na Polskę, być może również i sam Fiihrer jeszcze o tym nie wiedział, licząc, że konflikt zostanie uregulowany na drodze pokojowej. Może tak i było. Ale zawsze przecież lepiej dostać to, co się chce, za darmo, jak choćby w Monachium. Gdyby Polacy poszli na ustępstwa, to być może nie doszłoby do niemieckie agresji. Jednak brytyjskie gwarancje doprowadziły do sytuacji, w której pokojowe rozwiązanie konfliktu stało się niemożliwe, umowa z ZSRR została zawiązana właśnie na wypadek wojny, aby zapewnić 111 Rzeszy sprzyjające warunki do osiągnięcia zwycięstwa. Jeszcze Ribbentrop nie spakował swych rzeczy w Moskwie, gdy Hitler na naradzie wyższych władz Wehrmachtu ogłosił: „Przeciwnik wciąż ma nadzieję, że po zdobyciu Polski Rosja wystąpi przeciw nam. Jednak przeciwnicy nie wzięli pod uwagę moich zdolności do podejmowania niestandardowych decyzji (...) Byłem przekonany, że Rosja nigdy nie zgodzi się na brytyjskie propozycje. Rosja nie jest zainteresowana zachowaniem Polski (...) Cztery dni temu podjąłem pewne kroki, które doprowadziły do tego, że wczoraj Rosja wyraziła chęć podpisania paktu. W ten oto sposób wytrąciłem broń z rąk zachodnim
S P I S E K 19 panom. Polskę zagnaliśmy w miejsce najbardziej wygodne do osiągnięcia przez nas sukcesu wojskowego (...) Blokady nie musimy się obawiać. Ze Wschodu otrzymamy pszenicę, bydło, węgiel, ołów, cynk. Obawiam się tylko jednego: że w ostatniej chwili jakaś świnia podsunie mi swój plan pośredniczenia (...) Na pierwszym planie - zniszczenie Polski". W liście z 25 sierpnia, nie ukrywając ulgi, Fiihrer informował Musso- liniego: „Mogę Panu powiedzieć, Duce, że dzięki tym umowom zagwaran towaliśmy sobie przychylny stosunek Rosji w razie jakiegokolwiek konfliktu, a jednocześnie zażegnaliśmy możliwość udziału w nim Rumunii! (...) Jestem przekonany, o czym mogę Pana poinformować, Duce, że dzięki negocjacjom z Rosją Sowiecką powstała całkowicie nowa sytuacja w stosun kach międzynarodowych, sytuacja, która powinna przynieść Osi największe z możliwych do osiągnięcia sukcesy". Hitler wiedział więc, co robi, gdy podpisywał pakt z szatanem. Ale i to warzysz Stalin nie należał do tych głupszych, doskonale zdawał sobie sprawę z nowej sytuacji. Potwierdza to między innymi Nikita S. Chruszczow: „Zgod nie z tą umową, według Stalina, w nasze ręce dostają się faktycznie Estonia, Łotwa, Litwa, Besarabia i Finlandia, i to tak, że to my sami będziemy wspól nie z tymi państwami decydować o losach ich ziem, a hitlerowskie Niemcy w tym jakby nie uczestniczą. Będzie to wyłącznie nasza sprawa. Co do Polski, Hitler ją zaatakuje, zdobędzie i weźmie pod swój protektorat. Wschodnia część Polski, zamieszkana przez Białorusinów i Ukraińców, przypadnie Związkowi Sowieckiemu". O tym, że został podpisany nie jakiś tam zwykły dokument, może również świadczyć fakt, że Stalin, oficjalnie niepełniący przecież żadnych państwo wych funkcji, po raz pierwszy osobiście prowadził negocjacje z zagranicznymi dyplomatami. Mówiąc wprost, zawarł osobistą umowę z Hitlerem: dodat kowy protokół został wyłączony z procesu ratyfikacji, a o jego istnieniu nie poinformowano ani rządu, ani Rady Najwyższej ZSRR, ani KC WKP(b). Minie zaledwie tydzień, gdy w Polsce rozpoczną się terytorialne i politycz ne zmiany. Ostatecznym aktem mającym uchronić Europę przed wojną było pod pisanie 25 sierpnia przez Wielką Brytanię i Polskę paktu o wzajemnej pomocy. Oczywiście z tajnym protokołem, wskazującym na wspólnego przeciwnika - Niemcy, i z oznaczonymi „strefami wpływów". Koleje ustęp stwa oznaczałyby dla Londynu i Paryża dobrowolne zrzeczenie się statusu wielkich mocarstw. Hitlera to nie powstrzymało, on liczył na własną, jak zawsze genialną ocenę sytuacji: „Wiadomo, że bogate państwa w przypadku Wojny więcej mogą stracić, niż zyskać, że każde państwo poniesie straty, że nawet w przypadku wygranej siły zwycięzcy zostaną wyczerpane (...)
20 C Z F R W O N Y K U T Z K R 1 F G 3. Berlin: wymiana dokumentów ratyfikacyjnych dotyczących układu niemiecko-sowieckiego o przyjaźni i granicy podpisanego w Moskwie 28 września 1939 r. oraz protokołu dodatkowego z 4 października 1939 r. Dokument podpisują: minister spraw zagranicznych Rzeszy Joachim von Ribhentrop (z prawej) oraz ambasador sowiecki w Berlinie Aleksander Szkwarcew Anglia znajduje się dziś na tym etapie rozwoju, na którym my byliśmy w 1934 roku. Francja podobna jest do słabeusza dźwigającego na plecach karabin maszynowy i armatę. Mały kontyngent rekrutów, służba wojskowa od dawna trwa tylko rok. Uzbrojenie również nieidealne. W sumie potencjał wojskowy ograniczony". Wniosek: w dowolnej sytuacji „udzielenie szybkiej pomocy Frontowi Wschodniemu poprzez działania anglo-francuskie jest niemoż liwe". A w końcu, jak to ogłosi! Fiihrer na naradzie w Obersalzbergu, kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana: „Osiągnięcie czy to wojskowego, czy to politycznego sukcesu nie jest możliwe bez ryzyka". Dodatkowo, w przypadku konfliktu zbrojnego z Anglią, „neutralny" Stalin obiecał ukrywać w północ nych portach ZSRR pływające po Atlantyku niemieckie okręty. 1 września 1939 roku Wehrmacht ruszył na Polskę. Po paru dniach do wojny przystąpiły Wielka Brytania i Francja. Druga wojna światowa rozpoczęła się. Wszystko szło zgodnie z planami Stalina. W rozmowie z kierownictwem Kominternu 7 września Wódz tak oceniał powstałą sytuację: ,,(...) wojnę prowadzą dwie grupy państw kapita listycznych o podział świata, o panowanie nad światem! Nie mamy nic prze ciwko temu, niech sobie wojują, niech tracą siły. Nieźle, jeśli rękoma Niemiec
SPISEK 21 zostaną naruszone podwaliny gospodarcze najbogatszych państw. Hitler niechcący, sam tego nie rozumiejąc, podkopuje system kapitalistyczny (...) Możemy lawirować, popychać państwa do coraz straszniejszej wojny. Oczy wiście pakt o nieagresji w jakimś stopniu jest Niemcom na rękę. Następny krok - popchnąć drugą stronę". Jeśli chodzi o Polskę, to „(...) zniszczenie tego państwa w obecnych warunkach oznacza jedynie, że o jedno burżua- zyjne i faszystowskie państwo będzie mniej. Jak by to było dobrze, gdyby w wyniku rozgromienia Polski można było rozprzestrzenić system socjali styczny na nowe terytoria". Oczywiście, z takimi planami sowiecka polityka zagraniczna zbyt się nie afiszowała, na odwrót, czyniono wszystko, by prze konać społeczność międzynarodową, że Związek Sowiecki zachowuje neu tralne stanowisko, troszcząc się jedynie o własne bezpieczeństwo. Tak oto powstała sytuacja, o jakiej od 1917 roku marzyli bolszewicy. Niech wojują". 1 dalej: „Stalowe bagnety i salwy woroszytowskich pułków, potężne skrzydła Sowietów przyniosą wolność klasie robotniczej państw kapitalistycznych, podniesiemy sztandar komunizmu na pozostałych pięciu szóstych kuli ziemskiej!" Komuniści potrzebowali o wiele więcej przestrzeni życiowej niż naziści.
Marsz wyzwoleńczy Spór Słowian Wzajemna nieufność od wieków charakteryzuje stosunek Polaków i Rosjan. Polacy nigdy nie zdołali zapewnić sobie politycznych gwarancji od żadnego ze swych sąsiadów - wskazuje A. Clark - zawsze domagali się polskich ziem i woleli zajmować je miast bronić". Również bolszewicy nie przepadali za niepodległą Polską. I to bardzo mocno. Tuż po październikowym przewrocie, po ogłoszeniu prawa narodów do samostanowienia, leninowskie władze przystąpiły do sowietyzacji wszyst kich ziem wchodzących wcześniej w skład rosyjskiego imperium. Polskich patriotów, walczących o odrodzenie, na zgliszczach carskiego mocarstwa, swego państwa, które przestało istnieć po rozbiorze Rzeczypospolitej w 1795 roku, od razu zaliczono do kontry. Już w styczniu 1918 roku WCzK [Wsierosijskaja Czrezwyczajnaja Komi- ssija po borbe s kontrewoluciej i sabotażem - Ogólnorosyjska Komisja Nadzwyczajna do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem] rozpoczęła skierowa ną przeciwko Polakom politykę terroru. W ramach Stawki [dowództwo naczelne] powołano specjalną komisję do walki z polskimi kontrrewolucyj nymi wojskami, której podstawowym zadaniem było likwidowanie nastawio nych przeciw boszewikom prowodyrów. Nawet z tego krótkiego przytocze nia wynika, że prowodyrami była większość Polaków. Dlatego tez komisja uznała za możliwe postawienie całego wojska polskiego poza prawem. 28 stycznia kontrwywiad wojskowy doniósł Feliksowi Dzierżyńskiemu: „W walczących z kontrrewolucją oddziałach frontowych wydzielono do wal ki z Polakami i Rumunami kilka batalionów. Płacimy po 12 rubli za dzień i dobrze karmimy. Z wynajętych przeciwko legionistom jednostek sformowano dwie drużyny: jedną, składającą się z najlepszych strzelców, przeznaczoną do rozstrzeliwania Polaków-oficerów, drugą, składają cą się z Litwinów i Łotyszy, do niszczenia zapasów żywności w Witebskiej, Mińskiej i Mochylewskiej gub., w miejscach koncentracji polskich jednostek. Niektórzy miejscowi chłopi również wyrazili chęć napadania na Polaków ich likwidowania". Mowa tu nie o polskiej armii, której przecież jeszcze nie było, lecz „zbuntowanym korpusie generała Józefa Dowbór-Muśnickiego, który
24 MARS/ WY/. W O 1.1. Ne:/. Y przeciwstawił się przeprowadzaniu rewolucyjnych zmian w miejscach swej dyslokacji". Jednocześnie bolszewicy rozformowali utworzone po rewolucji lutowej białoruskie formacje wojskowe i rozpędzili powołany przez Wielka Rade Białoruską Zjazd, który odmówił uznania Sowieckiego Komitetu Ludowego Zachodniego Obwodu (w jego składzie nie znalazł się ani jeden Białorusin), postanawiając powołać własny organ reprezentujący naród - Ogólnobialoruską Radę Delegatów Chłopskich, Robotniczych i Żołnierskich. W przyjętej przez ów Zjazd rezolucji podkreślano, że na obszarze Białorusi wprowadzona zostanie republikańsko-demokratyczna forma rządów, „co oznaczało likwidację władzy sowieckiej i zamianę jej na burżuazyjno-demo- kratyczną". Najbardziej aktywnych parlamentarzystów, w liczbie 27 osób, bolszewicy aresztowali. Na Ukrainie, w Kijowie, Centralna Rada ogłosiła powstanie Ukraińskiej Republiki Ludowej. Moskwa uznała URL, jednak prawie jednocześnie (po ośmiu dniach) ogłosiła powstanie Ukraińskiej Republiki Sowieckiej ze stolicą w Charkowie. Co ciekawsze, obie republiki oficjalnie wchodziły w skład Rosyjskiej Federacji. „Triumfalny marsz" władzy sowieckiej na zachód w 1918 roku powstrzy mała armia kajzera. W. I. Lenin drogo zapłacił za przejazd w zaplombo wanym wagonie i finansową pomoc Niemieckiego Imperatorskiego Banku. W myśl podpisanej w Brześciu Litewskim 3 marca umowy pokojowej Rosja traciła terytoria o powierzchni ok. 800 tysięcy metrów kwadratowych, wraz z 56 milionami mieszkańców. RSFRR uznawała niepodległość Polski, Litwy, Łotwy, Estonii i Finlandii. Ogłoszonej w lutym przez komitet wykonawczy Ogólnobiałoruskiego Zjazdu, który wyszedł z podziemia, Białoruskiej Repub liki Ludowej nikt nie miał zamiaru uznawać, a delegacji białoruskiej nie dopuszczono nawet do rozmów. Dla Białorusinów, których oczekiwania mało interesowały układające się strony, pokój brzeski oznaczał jedynie kolejny podział ich ziem pomiędzy Niemcy, Rosję i Ukrainę. Utracenie przez Rosję ziem polskich, dekret władzy sowieckiej o anulowa niu wszystkich carskich traktatów rozbiorowych, przegrana Niemiec i Aus- tro-Węgier stworzyły podstawy do powstania na mapie Europy państwa polskiego. 10 listopada 1918 roku w opuszczonym przez Austriaków Lub linie Rada Regencyjna wyznaczyła na Naczelnika Państwa zwolnionego z niemieckiego więzienia Józefa Piłsudskiego. Cłównym zadaniem Polaków stało się przywrócenie historycznej sprawiedliwości i odbudowa silnej i nie podległej Rzeczypospolitej w granicach z 1792 roku. Ważną rolę miały odegrać tu siły zbrojne, przy których powstawaniu aktywną pomoc okazała Ententa. W całym kraju rozpoczęło się rozbrajanie Niemców. Ze wschodu, w ślad za wycofującą się armią kajzera, przekraczając linię demarkacyjną na zachód i południe, ruszyły oddziały Armii Czerwonej, by
SPOR SŁOWIAN 25 utrzymać „rewolucyjno-robotniczą jedność" i nieść pomoc „międzynarodo wej, proletariackiej rewolucji". Zgodnie z treścią tajnej rezolucji VIII Zjazdu RKP(h), tylko zwycięstwo światowej rewolucji „daje gwarancję wzmocnienia rewolucji socjalistycznej, która zwyciężyła w Rosji". Pośpiesznie powołane w Moskwie Centralne Biuro Bolszewickich Organizacji na Okupowanych Obwodach wydało odezwę: „Nie możemy dopuścić do organizowania się kontrrewolucyjnych elementów i przejęcia władzy". Co oznaczało, że dowol ny burżuazyjny rząd powstały w postimperialnej przestrzeni był z punktu widzenia bolszewików „bezprawny". Do połowy lutego 1919 roku Armia Zachodnia wprowadziła władzę sowiecką prawie na całym terytorium Białorusi. Na swoją kolej oczekiwały Węgry, Niemcy i, oczywiście, Polska. Na miejsce zbiórki polskich komu nistów wyznaczono Mińsk. To tutaj został przeniesiony z Moskwy Centralny Komitet Wykonawczy polskich organizacji komunistycznych, z Dzierżyńskim i Unszlichtem, oraz sztab Zachodniej Dywizji składającej się z Polaków, tu powołana została również szkoła polskich krasnych komandirow [czer wonych dowódców]. Do Polski, z zadaniem przygotowania zbrojnego pow stania, wysłana została duża grupa wojskowych z komisarzem politycznym Stefanem Żbikowskim na czele. Scenariusz polskiej rewolucji miał być stan dardowy - należało ogłosić w jakiejś miejscowości powstanie władzy sowie ckiej i wezwać na pomoc oddziały czerwonoarmistów. Tylko że polski naród w większości okazał się odporny na bakcyl bolsze- wizmu, a polscy liderzy nie mieli ochoty poprowadzić go w dwuszeregu do komunistycznych koszar. Na fali sowietyzacji i antybolszewickich wystą pień, sporów politycznych i terytorialnych oraz rosyjskiej wojny domowej, od wiosny 1919 roku na Białorusi narastały problemy, które przerodziły się w zbrojny konflikt między Rosją Sowiecką a Polską. Rząd Piłsudskiego, który postawił sobie za cel utworzenie polskiego „wielkiego narodu", w imię tezy, że „pomiędzy silnym narodem niemieckim i narodem rosyjskim brak miejsca dla narodu małego", korzystając z kolejnej rosyjskiej Smuty, starał się zająć jak najwięcej ziem na wschodzie. Nie było w tym nic dziwnego, przecie/, i bolszewicy, puczyści uznani jedynie przez kajzera Wilhelma II, według ich własnego określenia „zdobyli Rosję", a w rozkazach dotyczących działań wojskowych prowadzonych gdzieś tam w Dońskim obwodzie czy Tambow- skiej guberni często używali określeń „okupacja". Wódz światowego proleta riatu tak pisał: „Chcemy, aby nasze państwo było jak największe (...) Chcemy jedności rewolucyjnej, łączyć się, a nie dzielić". Próba przedarcia się do Europy i udzielenia pomocy rewolucji węgierskiej i bułgarskiej spaliła na panewce. Na przeszkodzie stanęły armia polska, która rozgromiła wojska Zachodnio-Ukraińskiej Republiki Ludowej, oraz rozpo częta latem ofensywa „białogwardzistów" generała Antona I. Denikina.
26 MARSZ W Y Z W O L E Ń C Z Y 4. Wymarsz polskich oddziałów na front pod Warszawą (sierpień 1920 roku) Dopóki komisarze poskramiali „wewnętrzną kontrrewolucję", rzucając wszystkie siły do walki to z Kołczakiem, to z Denikinem, Polacy, życzący tak naprawdę zwycięstwa bolszewikom w ich wojnie domowej, zajęli prawie całe terytorium Białorusi i część Ukrainy. Latem 1920 roku Armia Czerwona zwróciła bagnety na zachód i front potoczył się w drugą stronę. W lipcu, gdy prące „przez trupa białej Polski do Niemiec" wojska Michaiła N. Tuchaczewskiego dotarły do Wisły i obe szły Warszawę (gławkom [gławnyj kommisar - główny komisarz] Siergiej S. Kamieniew rozkazał zająć ją do 12 sierpnia), zagadnienie sowietyzacji Pol ski wydało się W. I. Leninowi całkowicie rozwiązane i już nie najważniejsze: zamarzyły mu się czerwone sztandary w catej F.uropie. W tych dniach wódz światowego proletariatu tak telegrafował do Stalina: „Zinowiew, Kamie- niew, i ja również, uważamy, że należałoby podnieść rewolucję we Włoszech. Osobiście uważam, że aby tego dokonać, należy sowietyzować Węgry, a być może również Czechy i Rumunię". Niestety, i ten marsz w stronę światowej rewolucji rozsypał się z wielkim hukiem. Polski proletariat nie uznał „klasowych braci". „Wkraczające do Polski Rewolucyjne Komitety nadwolżańskich dywizji chciały proklamować władzę sowiecką, stosując sprawdzone rosyjskie metody (...) Dla większości Polaków sprawa wyglądała prosto: najpierw niepodległa Polska, a potem zobaczymy jaka" - wspominał uczestnik wydarzeń. „Oczekiwaliśmy od pol skich robotników i chłopów, że powstaną, wywołają rewolucję, a spotka liśmy się tylko z szowinizmem i tępą nienawiścią do 'Ruskich'" - pisał rozczarowany Klement E. Woroszyłow.
SPOR St.OWIAN 27 Zachodni front Tuchaczewskiego poniósł druzgocącą klęskę. 18 marca 1921 roku podpisano w Rydze pokój między Rosją Sowiecką a burżuazyjno-obszarniczą Polską". Uważający się za zwycięzców bolsze wicy uznali granicę daleko na wschód od linii Curzona i zobowiązali się zapłacić kontrybucję w kwocie 10 milionów złotych rubli. Oczywiście, gra nicę z 1921 roku wyznaczyły bagnety. I, jak to bojowo przyznają rosyjscy historycy, „ryska granica" doprowadziła do sztucznego rozdzielenia naro dów ukraińskiego i białoruskiego. Nie wiadomo tylko, dlaczego uważają, że zjednoczenie tych narodów powinno przebiegać wyłącznie w granicach wyznaczonych przez kremlowskich marzycieli. Dlaczego nie w granicach Rzeczpospolitej lub swych własnych? Zachodnia Białoruś i Zachodnia Ukra ina wchodziły w skład Rzeczpospolitej przez 220 lat (a w skład Wielkiego Księstwa Litewskiego, było takie państwo, nawet 400), w skład rosyjskiej i austro-węgierskiej monarchii - 120 lat, w skład ZSRR - ani jednego dnia. A tak przy okazji, od strony prawnej, Polska prowadziła wojnę nie z Rosją Sowiecką, lecz z jakąś „niepodległą", buforową Litewsko-Białoruską Radzie cką Socjalistyczną Republiką, która w perspektywie powinna była przekształ cić się w Polsko-Litewsko-Bialoruską. Ze względu na opinię międzynaro dową Lenin chciał przedstawić powstały konflikt nie jako rywalizację między Rosją a Polską o panowanie nad ziemiami białoruskimi, które każda ze stron uznawała ze swoje, lecz za „przestępczą agresję na suwerenność i niepodleg łość białoruskiego narodu". Gdy sytuacja uległa zmianie, zapomniano o pańs twie LitBiał i jego suwerenności. Wypada zapytać: a co przeszkadzało bolszewikom zatrzymać się na słynnej linii Curzona w sierpniu 1920 roku, zamiast nieść rewolucję do Włoch? Przecież prowadzone były już stosowne rozmowy. Jednak Lenin odrzucił notę Curzona i rozkazał „wzmocnić ofensywę ze wszystkich sił tak, by jak najszybciej pomóc proletariatowi i polskim masom pracującym w wyzwole niu spod ucisku obszarników i kapitalistów". Ale zatrzymywać się w Polsce czerwone pułki nie miały zamiaru. „Pytania, w którym miejscu mamy zatrzy mać się, w KC nikt nawet nie miał zamiaru zadawać" - potwierdził Lew D- Trocki. Po otrzymaniu nauczki pod Warszawą pozostało jedynie domagać się historycznej sprawiedliwości. Dla Lenina wszystko było już jasne i losem Białorusinów i Ukraińców po porażce Armii Czerwonej przestał się absolut nie przejmować - w zależności od konkretnej sytuacji politycznej potrafił momentalnie zmieniać hasła polityczne, często na całkowicie przeciwstawne. Polska otrzymała ziemie zachodniobiałoruskie z trochę poniżej 4 milionami mieszkańców, wśród których 3 miliony stanowili Białorusini, i terytorium zachodnioukraińskie z 10 milionami mieszkańców (prawie połowę stanowili tu Ukraińcy).
28 M A R S Z W Y Z . W O [. K N C Z Y W Rydze oba państwa postanowiły wzajemnie szanować swoją suweren ność, nie mieszać się do wewnętrznych spraw, wstrzymywać się od wrogiej propagandy i „wszelkiego rodzaju interwencji", a także nie tworzyć i nie popierać na swoich terytoriach organizacji, których celem byłaby walka zbrojna ze s t r o n ą przeciwną. Bez przesady można powiedzieć, że całe państwo sowieckie powstawało jako pewnego rodzaju „organizacja", w której ramach funkcjonowały kolejne „organizacje" - Komintern, OGPU, wywiad, Specoddziały... Nie zdążył, mówiąc obrazowo, wyschnąć atrament pod podpisami złożonymi pod tym dokumentem, gdy Rewwojensowiet [Rewolucjonnyj Wojennyj Sowiet - Re wolucyjna Rada Wojskowa] Republiki rozpoczął opracowywanie planów przenikania do przygranicznych rejonów Polski „oddziałów partyzanckich", mających za zadanie przeprowadzanie tam akcji terrorystycznych skierowa nych przeciwko ludności. Idea ta zachwyciła Iljicza. „Wspaniały plan! - pisat do E. M. Skliańskiego. - Kończcie go razem z Dzierżyńskim. Będziemy udawać 'zielonych' (na nich potem wszystko zwalimy), przejdziemy 10-20 wiorst i nawieszamy kułaków, popów i obszarników. Premia: 100 000 rubli za każdego powieszonego". Plan został wprowadzony w życie i był aktywnie realizowany do połowy lat 20. Dowódcy czerwonoarmijnych band na terytorium państwa, z którym podpisany byl traktat pokojowy oraz traktat o dobrosąsiedzkich stosunkach, kadrowi oficerowie RKKA, rozstrzeliwali i wieszali wiadomo kogo - „bielo- poliakow". Jeden z takich bohaterów niewidzialnego frontu, K. P. Orłowski w swej autobiografii tak pisał o swym żołnierskim chlebie: „Od 1920 do 1925 roku zgodnie z zadaniem Razwedupra [Razwiedocznoje Uprawlenije - Zarząd Wywiadu] pracowałem na tyłach białopolaków, na terytorium Zachodniej Białorusi, jako kierownik odcinka, a dokładniej byłem organiza torem i dowódcą czerwonoarmijnych grup partyzanckich i grup dywersyj nych, które w ciągu pięciu lat mojego działania przeprowadziły kilkadziesiąt operacji bojowych, a w szczególności: 1) Zatrzymano trzy pociągi pasażer skie. 2) Wysadzono jeden most kolejowo-drogowy (...) 6) Jedynie w ciągu 1924 roku, z mojej inicjatywy i osobiście przeze mnie, zabito 100 żandarmów i obszarników". Jak poświadcza sprawozdanie U Oddziału Sztabu Głównego Wojska Polskiego, wyłącznie w J925 roku na Zachodniej Białorusi w rezultacie podpaleń spłonęło ponad 500 domów i pomieszczeń gospodarczych, 125 stodół z ziarnem, 350 stogów siana i zboża, 3 stajnie, 14 chlewów, 21 maga zynów, 127 przedsiębiorstw - tartaków, młynów, zakładów spirytusowych. Niestety, bez względu na starannie rozdmuchiwany gniew narodu nie udało się doprowadzić do rewolucji w Polsce. Płacić za robotę dywersantom i katom było coraz trudniej, państwo polskie mężniało, jego Korpus Ochrony
S POR SŁOWIAN 29 Pogranicza wyławiał coraz więcej partyzantów, poza tym ZSRR rozpoczął walkę o uznanie go na międzynarodowej arenie. „Orłowskich" i „Waup- szasowych" należało wezwać z powrotem. Hymny pod ich adresem śpiewane po dziś dzień. Ale okazuje się, że „To nie był bandytyzm, jak próbowały przedstawić ruch partyzancki władze polskie. Partyzanci-ochotnicy, po przej ściu przez narzuconą siłą niesprawiedliwą granicę, wstępowali na ziemię swojego narodu i o nią walczyli". Więcej, ci oficerowie obcego wywiadu, otrzymujący premię za każdego zabitego: ,,(...) mieli do niej [ziemi białoru skiej] więcej moralnego prawa niż zdobywcy z Polski". W listopadzie 1925 roku Dzierżyński podpisał projekt rozporządzenia specjalnej komisji Biura Politycznego: „Wywiad agenturalny w obecnej jego formie (organizacja łączności, zaopatrzenie i kierowanie oddziałami dywer syjnymi na terytorium Polskiej Republiki) nie ma już racji bytu. W żadnym państwie nie powinno być naszych aktywnych grup bojowych, przeprowa dzających operacje bojowe i bezpośrednio otrzymujących od nas środki, wskazówki i kierowanych przez naszych ludzi (...) Strefę graniczną po naszej stronie należy całkowicie oczyścić z aktywnych partyzantów, którzy w celu wykonywania zadań samodzielnie przechodzą granicę. Należy ich ewakuo wać, w żadnym przypadku nie prowokując, lecz na odwrót, okazywać im, podobnie jak i innym partyzantom, którzy przeszli z tej strony lub zostali ewakuowani, pomoc. Nie należy ich (oprócz tych niepewnych) zwalniać ze służby, lecz kierować do jednostek wojskowych lub innych grup, w tym celu, by w razie wojny lub innej potrzeby wykorzystywać jako najcenniejszy materiał". Wybuchy, podpalenia i napady przestały nękać ludność po polskiej stronie jak nożem uciął. „Pod koniec 1925 roku - podaje podręcznik do historii - ruch partyzancki na Zachodniej Białorusi zamarł". Oprócz komunistycz nych, na terenie polskich Kresów Wschodnich działały jeszcze powstańcze oddziały białoruskich eserów, Związku Chłopskiej Samoobrony, nacjonali stów litewskich. Nie ulega dyskusji, że idąc drogą inkorporacji przyłączonych do Polski ziem, twórcy państwa polskiego stworzyli zarzewie ciągłych konfliktów naro dowościowych. „Stosunki między Państwem a jego niepolskimi mieszkań cami - pisał historyk A. Chojnowski - od samego początku charakteryzo wał konflikt. Większość Ukraińców, Białorusinów (...) znalazła się pod polską władzą wbrew swej woli". Mniejszości narodowe wchodzące w skład nowej Rzeczypospolitej stanowiły nie mniej niż 36 procent ogółu ludności. Jednak że, odrzuciwszy idee konfederacji, Polacy przystąpili do tworzenia państwa narodowego, biorąc kurs na tłumienie i polonizację mniejszości narodowych, aw efekcie wchłonięcie ich przez etnicznie polski element. „Granica politycz na powinna być granicą etniczną" - mówił minister oświecenia publicznego
30 MARSZ W Y Z W O L E Ń C Z Y Stanisław Grabski. System kształcenia, wraz z polityką kolonizacyjną, był jednym z podstawowych elementów polonizacji - nauczanie podstawowe na wsiach prowadzone było wyłącznie w języku polskim i wyłącznie przez polskich nauczycieli. Stąd też - socjalne, ekonomiczne i kulturalne tłumienie potrzeb narodów białoruskiego i ukraińskiego, przesiedlanie na ich ziemie Polaków, tak zwanych osadników, zwykle emerytowanych wojskowych otrzymujących najlepsze nadziały ziemi i pełniących często funkcje policyjne, co jeszcze bardziej zaostrzało narodowościowe stosunki. Ucisk narodowo ściowy panujący we wschodnich województwach prowadził jedynie do wzrostu samookreślenia narodowego miejscowej ludności, wywoływał sprze ciw wobec polonizacji, doprowadzając często do obustronnych aktów prze mocy. Rosła popularność radykalnie nastawionych grup, w tym pokomunis tycznych. Na ziemiach Zachodniej Ukrainy w latach 30. istotną rolę zaczęła odgrywać Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów, której należy przypisać przeprowadzenie szeregu aktów terrorystycznych, w tym zabójstwo ministra spraw wewnętrznych Bronisława Pierackiego, kierującego „pacyfikacjami1 ' w Galicji i na Wołyniu. Według S. Choraka, Ukraińcy „uważali, że są w sta nie ciągłej wojny z Polakami". Jak wynika z ankiety przeprowadzonej wśród mieszkańców Polesia, Polacy żyli bogaciej, lepiej się ubierali, „wywyższali się i bardzo nie lubili Żydów". „Za polskie uważano Wilno, Pińsk, Tarnopol, Lwów i przylegające do nich rejony - wspominał były poseł francuski w Warszawie. - Wystarczyło jednak odwiedzić te rejony, by przekonać się, że one takimi nie są. Nie czułeś tam, że jesteś w Polsce. Zresztą i polskie władze, bez względu na ich przeko nania, czuły się tam prawie jak za granicą. Miejscowej ludności nie uważały za prawdziwych Polaków". Białoruscy i ukraińscy nacjonaliści szukali poparcia w rządach Niemiec, Anglii i Francji. Prosty lud, szczególnie młodzież, z uznaniem i z sympatią spoglądał na sąsiednie republiki sowieckie: BSRR i USRR. Tam, za sowieckim ogrodzeniem, grzmiały fanfary, paradowali stachanowcy i szkolni sportowcy, przez tuby trąbiono o radosnym losie mas pracujących, które zrzuciły jarzmo eksploatatorów i żyją teraz w szczęśliwej „rodzinie narodów", gdie tak wolno dysz,it czelowiek [od red. - to słowa radzieckiej pieśni, w wolnym tłum.: gdzie tak swobodnie oddycha się człowiekowi]. Stamtąd dochodziły niekoń czące się pieśni chóralne i zawodzenia akynów [akyn - poeta i pieśniarz ludowy w Azji Środkowej]: To mnie Lenin umiłowany, słoneczny Stalin i serce, i życie, i oddech dali... (M. Gorki przed śmiercią gorzko zażartował: „U nas śpiewają nawet kamienie".) Co prawda, przez ogrodzenie nie było widać, jak w rytm zwycięskich marszów Armia Czerwona i OGPU nie nadążają z uśmierzaniem wybuchają cych to tu, to tam buntów narodów, które „nadyszyły się" już do woli.