Jak zawsze, książkę tę dedykuję mojej
rodzinie A także wszystkim śniącym
i marzycielom wielu artystom,
muzykom i bajarzom
bez których nigdy nie doszłoby do tej podróży.
NA POCZĄTKU
HISTORIA ERAGGNA,
NAJSTARSZEGO I
BRISINGRA
Na początku były smoki: dumne, groźne i niezależne. Ich łuski
lśniły jak klejnoty i każdy, kto na nie spojrzał, czuł rozpacz, bo
wspaniała i straszliwa była ich uroda.
I przez niezliczone wieki żyły samotnie w krainie Alagaesii.
A potem bóg Helzvog stworzył z kamieni Pustyni
Haradackiej krępe, mocarne krasnoludy.
I dwie rasy zaczęły toczyć wojny.
Potem zaś zza srebrnego morza do Alagaesii przypłynęły
elfy. On e także ruszyły na wojnę ze smokami. Elfy jednak
były silniejsze od krasnoludów i zniszczyłyby smoki, tak jak
smoki zniszczyłyby elfy.
Zawarto rozejm i podpisano traktat między smokami i
elfami. Z połą- czenia obu ras powstali Smoczy Jeźdźcy,
którzy przez tysiące lat utrzymy- wali pokój w całej Alagaesii.
Potem do Alagaesii przypłynęli ludzie. I rogate urgale. I Ra
zacowie, łow- cy w mroku, pożeracze ludzkiego mięsa.
I ludzie także dołączyli do traktatu ze smokami.
Aż wreszcie w ich szeregach pojawił się młody Smoczy
Jeździec, Gal- batorix. Zniewolił czarnego smoka Shruikana i
przekonał trzynastu innych Jeźdźców, by poszli w jego ślady.
Tych trzynastu nazwano Zaprzysiężonymi.
7
8
Galbatorix i Zaprzysiężeni obalili Jeźdźców i spalili ich miasto
na wyspie Vroengard, a także zabili wszystkie smoki, prócz
własnych, oszczędzając jedynie trzy jaja - jedno czerwone, jedno
niebieskie, jedno zielone. A każ- dem u smokowi, którego
dosięgli, odbierali serce serc - Eldunari - kryjące w sobie potęgę i
umysł smoków, odłączone od ciała.
I przez osiemdziesiąt dwa lata Galbatorix władał niepodzielnie
ludźmi. Zaprzysiężeni umarli kolejno, ale nie on, dysponował
bowiem siłą wszyst- kich smoków i nikt nie zdołałby go
pokonać.
W osiemdziesiątym trzecim roku rządów Galbatorixa pewien
człowiek wykradł z jego zamku niebieskie smocze jajo. Jajo to
powierzono pieczy tych, którzy wciąż walczyli z królem -
Yardenom.
Elfka Arya przewoziła jajo pomiędzy Vardenami i elfami,
szukając czło- wieka bądź elfa, dla którego smok zechciałby się
wykluć. I tak upłynęło dwadzieścia pięć wiosen.
Wted y to, gdy Arya podróżowała do elflckiego miasta Osilon,
grupa urgali zaatakowała ją i jej przybocznych. Urgalami
dowodził Cień Durzą: czarnoksiężnik opętany przez duchy, które
wezwał, by słuchały jego rozka- zów. Po śmierci
8
Zaprzysiężonych spośród wszystkich sług Galbatorixa to on
budził największy lęk. Urgale zabiły strażników Aryi, nim
jednak ją ujęty, Arya odesłała magicznie jajo do kogoś, kto, jak
liczyła, mógłby je ochronić.
Niestety, jej zaklęcie zawiodło.
I stało się tak, że piętnastoletni Eragon, sierota, znalazł jajo w
górach Kośćca. Zabrał je na farmę, gdzie mieszkał z wuje m
Garrowem i swym je- dynym kuzynem, Roranem, i z jaja wykluł
się dla Eragona smok, a chłopak sam wychował smocze pisklę.
Smoczyca miała na imię Saphira.
Wówczas Galbatorix posłał dwóch Razaców, by odszukali i
odzyskali jajo. Ra'zacowie zabili Garrowa i spalili do m Eragona.
Eragon i Saphira wy- ruszyli szukać zemsty na Razacach.
Dołączył do nich bajarz Brom, niegdyś sam będący Smoczym
Jeźdźcem, jeszcze przed ich upadkiem. To właśnie do Broma
eflka Arya zamierzała posłać niebieskie jajo.
Brom wiele nauczył Eragona o władaniu mieczem, o magii i o
honorze. Podarował mu też Zarroca , niegdyś miecz Morzana,
pierwszego i najpo - tężniejszego z Zaprzysiężonych. Razacowie
jednak zabili Broma przy ich następnym spotkaniu. Eragonowi i
Saphirze udało się uciec jedynie dzięki pomoc y młodzieńca
Murtagha, syna Morzana.
W czasie ich podróży Cień Durzą schwytał Eragona w mieście
Gil'ead. Eragon zdołał się uwolnić, wyzwolił też Aryę z jej celi.
El£ka była zatruta i ciężko ranna, toteż Eragon, Murtagh i
Saphira zabrali ją do Vardenow, żyjących pośród krasnoludów w
Górach Beorskich.
Tam magowie uleczyli Aryę, tam też Eragon pobłogosławił
zapłakane dziecko, Elvę, życząc jej, by była chroniona przed
nieszczęściem. Niestety, dobrał niewłaściwe słowa i
nieświadomie przeklął ją, klątwa ta zaś zmusiła dziewczynkę, by
stała się ochroną przed nieszczęściami innych.
Wkrótc e pote m Galbatorix posłał wielką urgalską armię, by
zaatakowała krasnoludy i Vardenow. W bitwie, która nastąpiła,
Eragon zabił Cienia Durzę. Durzą jednak zadał mu bolesną ranę
w plecy i mim o zaklęć uzdro- wicieli Vardenow Eragon cierpiał
straszliwe męki.
Trawiony bólem usłyszał głos: „Przyjdź do mnie, Eragonie.
Przybądź do mnie, bo ma m odpowiedzi na wszystkie twe
pytania".
Trzy dni później przywódca Vardenow, Ajihad, wpadł w
pułapkę i zo- stał zabity przez urgale, dowodzone przez parę
bliźniaczych magów, którzy zdradzili Vardenow. Bliźniacy
porwali także Murtagh a i powiedli do Gal- batorixa, lecz
Eragonowi i wszystkim Vardenom zdawało się, że Murtag h
zginął, i Eragon opłakiwał jego śmierć.
A córka Ajihada, Nasuada, została przywódczynią Vardenow.
ZTronjheimu , największej twierdzy krasnoludów, Eragon,
Saphira i Arya
wyruszyli do północnej puszczy Du Weldenvarden, gdzie żyją
elfy. Towa- rzyszył im krasnolud Orik, siostrzeniec
krasnoludzkiego króla, Hrothgara.
W Du Weldenvarden Eragon i Saphira poznali Oromisa i
Glaedra: ostat- niego wolnego Jeźdźca i smoka, którzy żyli w
ukryciu przez minione stulecia, czekając, by mó c nauczać
następne pokolenie Smoczych Jeźdźców. Eragon i Saphira
spotkali się także z królową Islanzadi, władczynią elfów i matką
Aryi.
Podczas gdy Oromi s i Glaedr szkolili Eragona i Saphirę,
Galbatorix posłał Razaców wraz z oddziałem żołnierzy do
ojczystej wioski Eragona, Carvahall, tym razem po to, by porwać
jego kuzyna Rorana. Roran jednak ukrył się i nie znaleźliby go,
gdyby nie nienawiść rzeźnika Sloana. Sloan bowiem
zamordował wartownika, wpuszczając Razaców do wioski, tak
by mogli schwytać zaskoczonego Rorana. Roran wywalczył
sobie wolność, lecz Ra zacowie uprowadzili Katrinę: ukochaną
Rorana i córkę Sloana. Wówczas Roran przekonał wieśniaków,
by odeszli wraz z nim . Razem podróżowali
9
10
przez góry Kośćca, wzdłuż wybrzeża Alagaesii, do
południowej krainy Sur- da, jak dotąd niezależnej od
Gaibatorixa.
Rana na plecach Eragona wciąż mu doskwierała, lecz w
czasie elfickiej ceremonii Przysięgi Krwi, podczas której elfy
świętują traktat pomiędzy Jeźdźcami i smokami, widmowy
smok przywołany na koniec uroczystości uleczył go. Co
więcej, zjawa obdarzyła Eragona siłą i szybkością dorównu-
jącą najpotężniejszym elfom.
Wówczas Eragon i Saphira polecieli do Surdy, gdzie
Nasuada powiodła Yardenów, by rozpocząć atak na Imperium
Gaibatorixa. Tam też urgale sprzymierzyły się z Vardenami,
twierdziły bowiem, że Galbatorix zaćmił im umysły i że pragną
się na nim zemścić. U Vardenow Eragon spotkał ponownie
dziewczynkę Elve, która rosła niewiarygodnie szybko z
powodu jego zaldęcia. Z zapłakanego niemowlęcia stała się na
oko trzy-, czterolatką, a spojrzenie jej oczu wstrząsało
wszystkimi, znała bowiem cierpienia tych, którzy ją otaczali.
Niedaleko granicy Surdy, na czarnych Płonących
10
Równinach, Eragon, Saphira i Vardeni stoczyli wielką i
krwawą bitwę z armią Gaibatorixa.
W trakcie bitwy do Vardenow dołączyli Roran i reszta
wieśniaków, po- dobnie krasnoludy, które przymaszerowały z
Gór Beorskich.
Wtedy ze wschodu nadleciała postać zakuta w błyszczącą
zbroję. Postać dosiadała lśniącego czerwonego smoka.
Przybysz ów jednym zaklęciem za- bił króla Hrothgara.
Wówczas Eragon i Saphira starli się z Jeźdźcem i jego
czerwonym smo- kiem. I odkryli, że owym Jeźdźcem był
Murtagh, obecnie związany z Gal- batorixem przysięgą, której
nie da się złamać. Smok zaś to Cierń, wykluty z drugiego z
trzech jaj.
Murtagh pokonał Eragona i Saphirę dzięki sile Eldunari,
które powierzył mu Galbatorix. Pozwolił jednak odejść im
wolno, bo nadal darzył Eragona przyjaźnią. i dlatego że, jak go
poinformował, byli braćmi, urodzonymi przez ulubioną
nałożnicę Morzana, Selenę.
Wówczas Murtagh odebrał Eragonowi Zar'roca, miecz ich
ojca, i wraz z Cierniem wycofali się z Płonących Równin, to
samo uczyniła armia Gai- batorixa.
Po zakończonej bitwie Eragon, Saphira i Roran udali się do
mrocznej ka- miennej wieży, Helgrindu, służącej za kryjówkę
Razacom. Zabili jednego
z nich - i jego odrażających rodziców, Lethrblaki - i z jaskiń
Helgrindu uwolnili Katrinę. A w jednej z cel Eragon odkrył
ojca Katriny, ślepego i półżywego.
Eragon rozważał zabicie Sloana za jego zdradę, ale odrzucił
ten pomysł. Zamiast tego uśpił go głęboko i powiadomił
Rorana i Katrinę, że jej ojciec nie żyje. Następnie poprosił
Saphirę, by zabrała oboje do Yardenów, on tymczasem
zapoluje na ostatniego z Razaców.
Już sam, Eragon zabił ostatniego Razaca. Potem zabrał
Sloana z Hel- grindu i po długim namyśle odkrył prawdziwe
imię rzeźnika w pradawnej mowie, języku mocy i magii.
Zniewolił go też jego imieniem, nakazując rzeźnikowi przysiąc,
że nigdy już nie zobaczy córki. Wówczas Eragon posłał go, by
zamieszkał pośród elfów. Nie powiedział jednak rzeźnikowi, że
jeśli odpokutuje za swą zdradę i morderstwo, elfy uzdrowią mu
oczy.
Arya spotkała się z Eragonem w połowie drogi do Yardenów,
razem po- wrócili pieszo przez ziemie wroga.
U Yardenów Eragon dowiedział się, że królowa Islanzadi
wysłała dwuna- stu elficlcich magów dowodzonych przez elfa
Blodhgarma, by strzegli jego i Saphiry. Następnie Eragon zdjął
z dziewczynki tak wielką część klątwy, jaką zdołał, Elva jednak
zachowała zdolność wyczuwania bólu innych, choć nie czuła
już przymusu ratowania ich przed nieszczęściem.
Roran poślubił Katrinę, która nosiła w łonie dziecko. Po raz
pierwszy od bardzo dawna Eragon czuł się szczęśliwy.
Wówczas Murtagh, Cierń i oddział ludzi Galbatorixa
zaatakowali Yar- denów. Z pomocą elfów Eragon i Saphira
zdołali ich powstrzymać, lecz ani Eragon, ani Murtagh nie byli
w stanie pokonać drugiego. Bitwa okazała się trudna, bo
Galbatorix zaczarował swych żołnierzy, tak by nie czuli bólu, i
Yardeni ponieśli ciężkie straty.
Po wszystkim Nasuada wysłała Eragona jako przedstawiciela
Vardenów do krasnoludów na czas wyboru nowego króla.
Eragon bardzo nie chciał wyjeżdżać, Saphira musiała bowiem
zostać i chronić obóz Yardenów. Po- słuchał jednak.
Roran zaś służył u Yardenów i awansował w ich szeregach,
okazał się bowiem zręcznym wojownikiem i dowódcą.
Podczas pobytu Eragona u krasnoludów siedmiu z nich
próbowało go zabić. Śledztwo wykazało, że za atakami stał
klan Az Sveldn rak Anhuin.
11
12
Rada klanów trwała jednak dalej i krasnoludy wybrały
następcą tronu Ori- ka. Podczas koronacji do Eragona
dołączyła Saphira i wypełniła przyrzecze- nie, naprawiając
ukochany gwieździsty szafir krasnoludów, który strzaskała
podczas walki Eragona z Cieniem Durzą.
Wówczas Eragon i Saphira wrócili do Du Weldenvarden.
Tam Oromis ujawnił im prawdę o pochodzeniu Eragona: że nie
był on wcale synem Morzana, lecz Broma, choć istotnie mieli z
Murtaghiem tę samą matkę Selenę. Oromis i Glaedr wyjaśnili
im także, czym są Eldunari, które smok może zechcieć wydalić
za życia, choć musi to uczynić z wielką ostrożnością, bo
ktokolwiek posiada Eldunari, może posłużyć się nim do
zapanowania nad smokiem.
Podczas pobytu w puszczy Eragon zdecydował, że jest mu
potrzebny miecz, który zastąpi Zar roca. Pamiętny rady
kotołaka Solembuma, spot- kanego podczas podróży z
Bromem, udał się do myślącego drzewa Menoa w Du
Weldenvarden. Przemówił do niego i drzewo zgodziło się
oddać mu ukrytą pod korzeniami jasnostal, w zamian za dar,
którego jednak nie nazwało.
12
Wtedy elfia kowalka Rhunó n - która wykuła wszystkie
miecze Jeźdź- ców - pracując z Eragonem, stworzyła dla niego
nową klingę. Miecz był niebieski, Eragon nazwał go Brisingr -
„Ogień". Za każdym razem, gdy wymawiał jego imię, ostrze
stawało w płomieniach.
Glaedr powierzył swe serce serc Eragonowi i Saphirze,
którzy razem po- wrócili do Vardenów. Tymczasem Glaedr i
Oromis dołączyli do reszty swe- go ludu, przypuszczając od
północy atak na Imperium.
Podczas oblężenia Feinster Eragon i Arya natknęli się na
trzech wrogich magów, jeden z nich przerodził się w Cienia,
Varaugha. Z pomocą Eragona Arya zabiła nowego Cienia.
W tym samym czasie Oromis i Glaedr walczyli z
Murtaghiem i Cier- niem. Ale Galbatorix sięgnął ku nim i
opanował umysł Murtagha. Posłu- gując się jego rękami,
powalił Oromisa, a Cierń zabił ciało Glaedra.
Choć zatem Vardeni odnieśli zwycięstwo pod Feinster,
Eragon i Saphira opłakiwali utratę nauczyciela, Oromisa.
Vardeni jednak nie ustawali w wal- ce, maszerowali dalej,
zbliżając się do stolicy, Uru baenu, w której na tronie zasiada
Galbatorix, dumny, pewny siebie i gardzący innymi, do niego
bo- wiem należy siła smoków.
PRZEZ WYŁOM
Smoczyca Saphira ryknęła i żołnierze przeciwnika zadrżeli.
- Za mną! - Eragon uniósł wysoko nad głowę Brisingra.
Błękitny miecz zalśnił jaskrawym, oślepiającym blaskiem na tle
zwału czarnych chmu r nadciągających z zachodu. - Za
Yardenów!
Obo k niego śmignęła strzała; w ogóle jej nie dostrzegł.
Wojownicy zebrani u podstawy gruzowiska, na szczycie którego
stali
Eragon z Saphirą, odpowiedzieli chóralnym okrzykiem:
- Za Yardenów!
Unieśli broń i ruszyli naprzód, gramoląc się po zwalonych
kamiennych blokach.
Eragon odwrócił się do nich plecami. Po drugiej stronie sterty
znaj- dował się szeroki dziedziniec. Pośrodku niego skupiło się
około dwustu żołnierzy Imperium. Za ich plecami ciemniała
wysoka mroczna twierdza o wąskich szczelinach okien i kilku
kanciastych wieżach; w pokojach na szczycie najwyższej z nich
płonęła latarnia. Eragon wiedział, że gdzieś za murami twierdzy
kryje się lord Bradburn, gubernator Belatony - miasta, które od
kilkunastu godzin próbowali zdobyć Yardeni.
Z donośnym krzykiem zeskoczył z gruzów ku żołnierzom.
Tamci cof- nęli się szybko, nadal jednak nie opuścili włóczni i
pik, celujących wprost
13
14
w poszarpaną szczelinę, którą Saphira wyłamała w
zewnętrznym murze zamku.
Podczas lądowania skręcił kostkę. Osuną ł się na kolano i
szybko podparł dzierżącą miecz ręką.
Jeden z żołnierzy wykorzystał sposobność: śmignął naprzód,
wymierza- jąc cios włócznią w odsłonięte gardło przeciwnika.
Eragon sparował cios drobnym ruchem przegubu, władając
Brisingrem szybciej, niż potrafiłby tego dokonać jakikolwiek
człowiek bądź elf. Twarz żołnierza stężała ze zgrozy, gdy pojął
swój błąd. Próbował uciec, zanim jednak zdołał pokonać
choćby kilka cali, Eragon rzucił się naprzód i trafił go prosto w
brzuch.
Saphira, ciągnąc za sobą proporzec tryskającego z pyska
złocisto-błę- kitnego ognia, skoczyła na dziedziniec w ślad za
Eragonem. Gdy uderzy- ła o kamienne płyty, przykucnęła,
napinając mięśnie nóg. Siła zderzenia wstrząsnęła całym
dziedzińcem. Wiele odłamków szkła, tworzących wielką
barwną mozaikę na fasadzie twierdzy, odprysnęło i wystrzeliło
w powietrze, wirując niczym monety odbite od bębna. W górze
15
trzasnęły otwierane i za- mykana okiennice.
Tuż po Saphirze pojawiła się elfka Arya. Długie czarne
włosy tańczyły szaleńczo wokół kanciastej twarzy, gdy
zeskoczyła ze sterty gruzów. Jej ręce i szyję pokrywały smugi i
rozbryzgi krwi, klinga miecza także ociekała po- soką. Elfka
wylądowała z miękkim szelestem skóry o kamień.
Jej obecność uradowała Eragona. U boku swego i Saphiry nie
wolałby widzieć nikogo innego. Pomyślał, że jest idealną
towarzyszką broni.
Posłał jej szybki uśmiech. Arya odpowiedziała tym samym,
promienio- wała radością i groźną energią. W bitwie jej
rezerwa znikała bez śladu; poza walką rzadko się zdarzało, by
elfka tak bardzo się otworzyła.
Eragon uskoczył za tarczę, gdy między nimi pojawiła się
falująca zasłona błękitnego ognia. Spod rąbka hełmu patrzył,
jak Saphira zalewa skulo- nych żołnierzy rzeką płomieni, która
otoczyła ich, nie czyniąc najmniejszej szkody.
Ustawieni w szeregu na blankach zamku łucznicy wypuścili
grad strzał, celując w smoczycę. Okalające ją gorąco było tak
potężne, że garść pocis- ków już w powietrzu stanęła w ogniu i
rozpadła się w proch, rzucone przez Eragona czary ochronne
odbiły resztę. Jeden ze zbłąkanych grotów trafił
16
w tarcze Eragona i odbił się od niej z głuchym łoskotem,
pozostawiając zagłębienie.
Pióropusz ognia spowił nagle trzech żołnierzy, zabijając ich
tak szybko, że nie zdążyli nawet krzyknąć. Pozostali stłoczyli
się w samym sercu pie- kielnej pożogi; w jaskrawobłękitnym
blasku groty ich włóczni i pik lśniły jasno.
Mim o usilnych starań, Saphira nie zdołała nawet zranić
reszty wrogów. W końcu zrezygnowała i z donośnym
kłapnięciem zamknęła pysk. Pod nieobecność ognia na
dziedzińcu zapadła przejmująca cisza.
Eragon, jak już kilka razy wcześniej, pojął, że ktokolwiek
przygotował zaklęcia ochronne żołnierzy, musiał być zręcznym
i potężnym magiem. Czy to robota Murtagha? - zastanawiał się
w myślach. Jeśli tak, czemu wraz z Cierniem nie bronią
Belatony? Czyżby Galbatorixowi nie zależało na utrzymaniu
miasta?
Popędził naprzód i jednym uderzeniem Brisingra odrąbał
czubki tuzina włóczni równie łatwo, jak za młodu odcinał
nasienne końcówki chmielu. Chlasnął najbliższego żołnierza
17
przez pierś, przebijając kolczugę niczym zwiewny jedwab.
Trysnęła fontann a krwi. Potem Eragon pchnął następne- go
żołnierza i uderzył tarczą kolejnego po lewej, odrzucając go na
trzech towarzyszy i wywracając całą czwórkę.
Reakcje przeciwników wydały mu się powolne i niezgrabne -
tańczył pośród szeregów wroga, powalając bezkarnie
nieprzyjaciół. Saphira ruszyła do walki po lewej - wyrzucała
żołnierzy w powietrze olbrzymimi łapami, tłukła kolczastym
ogonem, gryzła i zabijała, szybko poruszając głową - a po
prawicy Arya poruszała się błyskawicznie, każdy ruch jej
miecza zwiastował śmierć kolejnemu słudze Imperium. Kiedy
Eragon zawirował w piruecie, unikając kontaktu z dwiema
włóczniami, ujrzał tuż za ich plecami futrza- stego elfa
Blódhgarma, a także jedenaście innych elfów, których
zadaniem było strzeżenie jego i smoczycy.
Nieco dalej, przez szczelinę w murze zewnętrznym, na
dziedziniec wle- wali się Vardeni, nie atakowali jednak - zbyt
niebezpiecznie było zbliżać się do Saphiry. Zresztą, smoczyca,
Eragon ani elfy nie potrzebowali pomocy w starciu z
żołnierzami.
W wirze bitwy szybko się rozdzielili, lądując na
przeciwległych koń- cach dziedzińca. Eragon nie martwił się o
towarzyszkę. Nawet pozbawiona
CHRISTOPHER PAOLINI DZIEDZICT WO
DZIEDZICTWA KSIĘGA CZWARTA TOM 1 PRZEŁOŻYŁA PAULINA BRAITER Wydawnictwo MA G Warszawa 2011
Tytu ł oryginału: Inheritance. Inheritance, Book Four Copyright © 2011 by Christopher Paolini Thi s Translation published by arrangement with Rando m Hous e Children's Books, a division of Rando m House, Inc. Copyright for the Polish translation © 201 1 by Wydawnictwo MA G Redakcja: Joanna Figlewska Korekta: Urszula Okrzeja Ilustracja na okładce: Joh n Jude Palancar Opracowanie graficzne okładki: Jarosław Musiał Projekt typograficzny, skład i łamanie: Tomek Laisar Fruń ISBN 978-83-7480-232- 1 Wydanie I Wydawca: Wydawnictwo MA G ul. Krypska 21 m. 63, 04-08 2 Warszawa tel/fa x 22 8 13474 3 e-mail: kurz@mag.com.pl http://www. mag. co m. p 1 Wyłączny dystrybutor: Firma Księgarska Olesiejuk Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością S.K.A. ul. Poznańska 91, 05-85 0 Ożarów Maz. tel. 22721300 0 www.olesiej uk. pl
Dru k i oprawa: drukarnia@dd-w.pl
Jak zawsze, książkę tę dedykuję mojej rodzinie A także wszystkim śniącym i marzycielom wielu artystom, muzykom i bajarzom bez których nigdy nie doszłoby do tej podróży.
NA POCZĄTKU HISTORIA ERAGGNA, NAJSTARSZEGO I BRISINGRA
Na początku były smoki: dumne, groźne i niezależne. Ich łuski lśniły jak klejnoty i każdy, kto na nie spojrzał, czuł rozpacz, bo wspaniała i straszliwa była ich uroda. I przez niezliczone wieki żyły samotnie w krainie Alagaesii. A potem bóg Helzvog stworzył z kamieni Pustyni Haradackiej krępe, mocarne krasnoludy. I dwie rasy zaczęły toczyć wojny. Potem zaś zza srebrnego morza do Alagaesii przypłynęły elfy. On e także ruszyły na wojnę ze smokami. Elfy jednak były silniejsze od krasnoludów i zniszczyłyby smoki, tak jak smoki zniszczyłyby elfy. Zawarto rozejm i podpisano traktat między smokami i elfami. Z połą- czenia obu ras powstali Smoczy Jeźdźcy, którzy przez tysiące lat utrzymy- wali pokój w całej Alagaesii. Potem do Alagaesii przypłynęli ludzie. I rogate urgale. I Ra zacowie, łow- cy w mroku, pożeracze ludzkiego mięsa. I ludzie także dołączyli do traktatu ze smokami. Aż wreszcie w ich szeregach pojawił się młody Smoczy Jeździec, Gal- batorix. Zniewolił czarnego smoka Shruikana i przekonał trzynastu innych Jeźdźców, by poszli w jego ślady. Tych trzynastu nazwano Zaprzysiężonymi. 7
8 Galbatorix i Zaprzysiężeni obalili Jeźdźców i spalili ich miasto na wyspie Vroengard, a także zabili wszystkie smoki, prócz własnych, oszczędzając jedynie trzy jaja - jedno czerwone, jedno niebieskie, jedno zielone. A każ- dem u smokowi, którego dosięgli, odbierali serce serc - Eldunari - kryjące w sobie potęgę i umysł smoków, odłączone od ciała. I przez osiemdziesiąt dwa lata Galbatorix władał niepodzielnie ludźmi. Zaprzysiężeni umarli kolejno, ale nie on, dysponował bowiem siłą wszyst- kich smoków i nikt nie zdołałby go pokonać. W osiemdziesiątym trzecim roku rządów Galbatorixa pewien człowiek wykradł z jego zamku niebieskie smocze jajo. Jajo to powierzono pieczy tych, którzy wciąż walczyli z królem - Yardenom. Elfka Arya przewoziła jajo pomiędzy Vardenami i elfami, szukając czło- wieka bądź elfa, dla którego smok zechciałby się wykluć. I tak upłynęło dwadzieścia pięć wiosen. Wted y to, gdy Arya podróżowała do elflckiego miasta Osilon, grupa urgali zaatakowała ją i jej przybocznych. Urgalami dowodził Cień Durzą: czarnoksiężnik opętany przez duchy, które wezwał, by słuchały jego rozka- zów. Po śmierci
8 Zaprzysiężonych spośród wszystkich sług Galbatorixa to on budził największy lęk. Urgale zabiły strażników Aryi, nim jednak ją ujęty, Arya odesłała magicznie jajo do kogoś, kto, jak liczyła, mógłby je ochronić. Niestety, jej zaklęcie zawiodło. I stało się tak, że piętnastoletni Eragon, sierota, znalazł jajo w górach Kośćca. Zabrał je na farmę, gdzie mieszkał z wuje m Garrowem i swym je- dynym kuzynem, Roranem, i z jaja wykluł się dla Eragona smok, a chłopak sam wychował smocze pisklę. Smoczyca miała na imię Saphira. Wówczas Galbatorix posłał dwóch Razaców, by odszukali i odzyskali jajo. Ra'zacowie zabili Garrowa i spalili do m Eragona. Eragon i Saphira wy- ruszyli szukać zemsty na Razacach. Dołączył do nich bajarz Brom, niegdyś sam będący Smoczym Jeźdźcem, jeszcze przed ich upadkiem. To właśnie do Broma eflka Arya zamierzała posłać niebieskie jajo. Brom wiele nauczył Eragona o władaniu mieczem, o magii i o honorze. Podarował mu też Zarroca , niegdyś miecz Morzana, pierwszego i najpo - tężniejszego z Zaprzysiężonych. Razacowie jednak zabili Broma przy ich następnym spotkaniu. Eragonowi i Saphirze udało się uciec jedynie dzięki pomoc y młodzieńca Murtagha, syna Morzana.
W czasie ich podróży Cień Durzą schwytał Eragona w mieście Gil'ead. Eragon zdołał się uwolnić, wyzwolił też Aryę z jej celi. El£ka była zatruta i ciężko ranna, toteż Eragon, Murtagh i Saphira zabrali ją do Vardenow, żyjących pośród krasnoludów w Górach Beorskich. Tam magowie uleczyli Aryę, tam też Eragon pobłogosławił zapłakane dziecko, Elvę, życząc jej, by była chroniona przed nieszczęściem. Niestety, dobrał niewłaściwe słowa i nieświadomie przeklął ją, klątwa ta zaś zmusiła dziewczynkę, by stała się ochroną przed nieszczęściami innych. Wkrótc e pote m Galbatorix posłał wielką urgalską armię, by zaatakowała krasnoludy i Vardenow. W bitwie, która nastąpiła, Eragon zabił Cienia Durzę. Durzą jednak zadał mu bolesną ranę w plecy i mim o zaklęć uzdro- wicieli Vardenow Eragon cierpiał straszliwe męki. Trawiony bólem usłyszał głos: „Przyjdź do mnie, Eragonie. Przybądź do mnie, bo ma m odpowiedzi na wszystkie twe pytania". Trzy dni później przywódca Vardenow, Ajihad, wpadł w pułapkę i zo- stał zabity przez urgale, dowodzone przez parę bliźniaczych magów, którzy zdradzili Vardenow. Bliźniacy porwali także Murtagh a i powiedli do Gal- batorixa, lecz Eragonowi i wszystkim Vardenom zdawało się, że Murtag h zginął, i Eragon opłakiwał jego śmierć. A córka Ajihada, Nasuada, została przywódczynią Vardenow. ZTronjheimu , największej twierdzy krasnoludów, Eragon, Saphira i Arya
wyruszyli do północnej puszczy Du Weldenvarden, gdzie żyją elfy. Towa- rzyszył im krasnolud Orik, siostrzeniec krasnoludzkiego króla, Hrothgara. W Du Weldenvarden Eragon i Saphira poznali Oromisa i Glaedra: ostat- niego wolnego Jeźdźca i smoka, którzy żyli w ukryciu przez minione stulecia, czekając, by mó c nauczać następne pokolenie Smoczych Jeźdźców. Eragon i Saphira spotkali się także z królową Islanzadi, władczynią elfów i matką Aryi. Podczas gdy Oromi s i Glaedr szkolili Eragona i Saphirę, Galbatorix posłał Razaców wraz z oddziałem żołnierzy do ojczystej wioski Eragona, Carvahall, tym razem po to, by porwać jego kuzyna Rorana. Roran jednak ukrył się i nie znaleźliby go, gdyby nie nienawiść rzeźnika Sloana. Sloan bowiem zamordował wartownika, wpuszczając Razaców do wioski, tak by mogli schwytać zaskoczonego Rorana. Roran wywalczył sobie wolność, lecz Ra zacowie uprowadzili Katrinę: ukochaną Rorana i córkę Sloana. Wówczas Roran przekonał wieśniaków, by odeszli wraz z nim . Razem podróżowali 9
10 przez góry Kośćca, wzdłuż wybrzeża Alagaesii, do południowej krainy Sur- da, jak dotąd niezależnej od Gaibatorixa. Rana na plecach Eragona wciąż mu doskwierała, lecz w czasie elfickiej ceremonii Przysięgi Krwi, podczas której elfy świętują traktat pomiędzy Jeźdźcami i smokami, widmowy smok przywołany na koniec uroczystości uleczył go. Co więcej, zjawa obdarzyła Eragona siłą i szybkością dorównu- jącą najpotężniejszym elfom. Wówczas Eragon i Saphira polecieli do Surdy, gdzie Nasuada powiodła Yardenów, by rozpocząć atak na Imperium Gaibatorixa. Tam też urgale sprzymierzyły się z Vardenami, twierdziły bowiem, że Galbatorix zaćmił im umysły i że pragną się na nim zemścić. U Vardenow Eragon spotkał ponownie dziewczynkę Elve, która rosła niewiarygodnie szybko z powodu jego zaldęcia. Z zapłakanego niemowlęcia stała się na oko trzy-, czterolatką, a spojrzenie jej oczu wstrząsało wszystkimi, znała bowiem cierpienia tych, którzy ją otaczali. Niedaleko granicy Surdy, na czarnych Płonących
10 Równinach, Eragon, Saphira i Vardeni stoczyli wielką i krwawą bitwę z armią Gaibatorixa. W trakcie bitwy do Vardenow dołączyli Roran i reszta wieśniaków, po- dobnie krasnoludy, które przymaszerowały z Gór Beorskich. Wtedy ze wschodu nadleciała postać zakuta w błyszczącą zbroję. Postać dosiadała lśniącego czerwonego smoka. Przybysz ów jednym zaklęciem za- bił króla Hrothgara. Wówczas Eragon i Saphira starli się z Jeźdźcem i jego czerwonym smo- kiem. I odkryli, że owym Jeźdźcem był Murtagh, obecnie związany z Gal- batorixem przysięgą, której nie da się złamać. Smok zaś to Cierń, wykluty z drugiego z trzech jaj. Murtagh pokonał Eragona i Saphirę dzięki sile Eldunari, które powierzył mu Galbatorix. Pozwolił jednak odejść im wolno, bo nadal darzył Eragona przyjaźnią. i dlatego że, jak go poinformował, byli braćmi, urodzonymi przez ulubioną nałożnicę Morzana, Selenę. Wówczas Murtagh odebrał Eragonowi Zar'roca, miecz ich ojca, i wraz z Cierniem wycofali się z Płonących Równin, to samo uczyniła armia Gai- batorixa. Po zakończonej bitwie Eragon, Saphira i Roran udali się do mrocznej ka- miennej wieży, Helgrindu, służącej za kryjówkę Razacom. Zabili jednego
z nich - i jego odrażających rodziców, Lethrblaki - i z jaskiń Helgrindu uwolnili Katrinę. A w jednej z cel Eragon odkrył ojca Katriny, ślepego i półżywego. Eragon rozważał zabicie Sloana za jego zdradę, ale odrzucił ten pomysł. Zamiast tego uśpił go głęboko i powiadomił Rorana i Katrinę, że jej ojciec nie żyje. Następnie poprosił Saphirę, by zabrała oboje do Yardenów, on tymczasem zapoluje na ostatniego z Razaców. Już sam, Eragon zabił ostatniego Razaca. Potem zabrał Sloana z Hel- grindu i po długim namyśle odkrył prawdziwe imię rzeźnika w pradawnej mowie, języku mocy i magii. Zniewolił go też jego imieniem, nakazując rzeźnikowi przysiąc, że nigdy już nie zobaczy córki. Wówczas Eragon posłał go, by zamieszkał pośród elfów. Nie powiedział jednak rzeźnikowi, że jeśli odpokutuje za swą zdradę i morderstwo, elfy uzdrowią mu oczy. Arya spotkała się z Eragonem w połowie drogi do Yardenów, razem po- wrócili pieszo przez ziemie wroga. U Yardenów Eragon dowiedział się, że królowa Islanzadi wysłała dwuna- stu elficlcich magów dowodzonych przez elfa Blodhgarma, by strzegli jego i Saphiry. Następnie Eragon zdjął z dziewczynki tak wielką część klątwy, jaką zdołał, Elva jednak zachowała zdolność wyczuwania bólu innych, choć nie czuła już przymusu ratowania ich przed nieszczęściem. Roran poślubił Katrinę, która nosiła w łonie dziecko. Po raz pierwszy od bardzo dawna Eragon czuł się szczęśliwy. Wówczas Murtagh, Cierń i oddział ludzi Galbatorixa
zaatakowali Yar- denów. Z pomocą elfów Eragon i Saphira zdołali ich powstrzymać, lecz ani Eragon, ani Murtagh nie byli w stanie pokonać drugiego. Bitwa okazała się trudna, bo Galbatorix zaczarował swych żołnierzy, tak by nie czuli bólu, i Yardeni ponieśli ciężkie straty. Po wszystkim Nasuada wysłała Eragona jako przedstawiciela Vardenów do krasnoludów na czas wyboru nowego króla. Eragon bardzo nie chciał wyjeżdżać, Saphira musiała bowiem zostać i chronić obóz Yardenów. Po- słuchał jednak. Roran zaś służył u Yardenów i awansował w ich szeregach, okazał się bowiem zręcznym wojownikiem i dowódcą. Podczas pobytu Eragona u krasnoludów siedmiu z nich próbowało go zabić. Śledztwo wykazało, że za atakami stał klan Az Sveldn rak Anhuin. 11
12 Rada klanów trwała jednak dalej i krasnoludy wybrały następcą tronu Ori- ka. Podczas koronacji do Eragona dołączyła Saphira i wypełniła przyrzecze- nie, naprawiając ukochany gwieździsty szafir krasnoludów, który strzaskała podczas walki Eragona z Cieniem Durzą. Wówczas Eragon i Saphira wrócili do Du Weldenvarden. Tam Oromis ujawnił im prawdę o pochodzeniu Eragona: że nie był on wcale synem Morzana, lecz Broma, choć istotnie mieli z Murtaghiem tę samą matkę Selenę. Oromis i Glaedr wyjaśnili im także, czym są Eldunari, które smok może zechcieć wydalić za życia, choć musi to uczynić z wielką ostrożnością, bo ktokolwiek posiada Eldunari, może posłużyć się nim do zapanowania nad smokiem. Podczas pobytu w puszczy Eragon zdecydował, że jest mu potrzebny miecz, który zastąpi Zar roca. Pamiętny rady kotołaka Solembuma, spot- kanego podczas podróży z Bromem, udał się do myślącego drzewa Menoa w Du Weldenvarden. Przemówił do niego i drzewo zgodziło się oddać mu ukrytą pod korzeniami jasnostal, w zamian za dar, którego jednak nie nazwało.
12 Wtedy elfia kowalka Rhunó n - która wykuła wszystkie miecze Jeźdź- ców - pracując z Eragonem, stworzyła dla niego nową klingę. Miecz był niebieski, Eragon nazwał go Brisingr - „Ogień". Za każdym razem, gdy wymawiał jego imię, ostrze stawało w płomieniach. Glaedr powierzył swe serce serc Eragonowi i Saphirze, którzy razem po- wrócili do Vardenów. Tymczasem Glaedr i Oromis dołączyli do reszty swe- go ludu, przypuszczając od północy atak na Imperium. Podczas oblężenia Feinster Eragon i Arya natknęli się na trzech wrogich magów, jeden z nich przerodził się w Cienia, Varaugha. Z pomocą Eragona Arya zabiła nowego Cienia. W tym samym czasie Oromis i Glaedr walczyli z Murtaghiem i Cier- niem. Ale Galbatorix sięgnął ku nim i opanował umysł Murtagha. Posłu- gując się jego rękami, powalił Oromisa, a Cierń zabił ciało Glaedra. Choć zatem Vardeni odnieśli zwycięstwo pod Feinster, Eragon i Saphira opłakiwali utratę nauczyciela, Oromisa. Vardeni jednak nie ustawali w wal- ce, maszerowali dalej, zbliżając się do stolicy, Uru baenu, w której na tronie zasiada Galbatorix, dumny, pewny siebie i gardzący innymi, do niego bo- wiem należy siła smoków.
PRZEZ WYŁOM Smoczyca Saphira ryknęła i żołnierze przeciwnika zadrżeli.
- Za mną! - Eragon uniósł wysoko nad głowę Brisingra. Błękitny miecz zalśnił jaskrawym, oślepiającym blaskiem na tle zwału czarnych chmu r nadciągających z zachodu. - Za Yardenów! Obo k niego śmignęła strzała; w ogóle jej nie dostrzegł. Wojownicy zebrani u podstawy gruzowiska, na szczycie którego stali Eragon z Saphirą, odpowiedzieli chóralnym okrzykiem: - Za Yardenów! Unieśli broń i ruszyli naprzód, gramoląc się po zwalonych kamiennych blokach. Eragon odwrócił się do nich plecami. Po drugiej stronie sterty znaj- dował się szeroki dziedziniec. Pośrodku niego skupiło się około dwustu żołnierzy Imperium. Za ich plecami ciemniała wysoka mroczna twierdza o wąskich szczelinach okien i kilku kanciastych wieżach; w pokojach na szczycie najwyższej z nich płonęła latarnia. Eragon wiedział, że gdzieś za murami twierdzy kryje się lord Bradburn, gubernator Belatony - miasta, które od kilkunastu godzin próbowali zdobyć Yardeni. Z donośnym krzykiem zeskoczył z gruzów ku żołnierzom. Tamci cof- nęli się szybko, nadal jednak nie opuścili włóczni i pik, celujących wprost 13
14 w poszarpaną szczelinę, którą Saphira wyłamała w zewnętrznym murze zamku. Podczas lądowania skręcił kostkę. Osuną ł się na kolano i szybko podparł dzierżącą miecz ręką. Jeden z żołnierzy wykorzystał sposobność: śmignął naprzód, wymierza- jąc cios włócznią w odsłonięte gardło przeciwnika. Eragon sparował cios drobnym ruchem przegubu, władając Brisingrem szybciej, niż potrafiłby tego dokonać jakikolwiek człowiek bądź elf. Twarz żołnierza stężała ze zgrozy, gdy pojął swój błąd. Próbował uciec, zanim jednak zdołał pokonać choćby kilka cali, Eragon rzucił się naprzód i trafił go prosto w brzuch. Saphira, ciągnąc za sobą proporzec tryskającego z pyska złocisto-błę- kitnego ognia, skoczyła na dziedziniec w ślad za Eragonem. Gdy uderzy- ła o kamienne płyty, przykucnęła, napinając mięśnie nóg. Siła zderzenia wstrząsnęła całym dziedzińcem. Wiele odłamków szkła, tworzących wielką barwną mozaikę na fasadzie twierdzy, odprysnęło i wystrzeliło w powietrze, wirując niczym monety odbite od bębna. W górze
15 trzasnęły otwierane i za- mykana okiennice. Tuż po Saphirze pojawiła się elfka Arya. Długie czarne włosy tańczyły szaleńczo wokół kanciastej twarzy, gdy zeskoczyła ze sterty gruzów. Jej ręce i szyję pokrywały smugi i rozbryzgi krwi, klinga miecza także ociekała po- soką. Elfka wylądowała z miękkim szelestem skóry o kamień. Jej obecność uradowała Eragona. U boku swego i Saphiry nie wolałby widzieć nikogo innego. Pomyślał, że jest idealną towarzyszką broni. Posłał jej szybki uśmiech. Arya odpowiedziała tym samym, promienio- wała radością i groźną energią. W bitwie jej rezerwa znikała bez śladu; poza walką rzadko się zdarzało, by elfka tak bardzo się otworzyła. Eragon uskoczył za tarczę, gdy między nimi pojawiła się falująca zasłona błękitnego ognia. Spod rąbka hełmu patrzył, jak Saphira zalewa skulo- nych żołnierzy rzeką płomieni, która otoczyła ich, nie czyniąc najmniejszej szkody. Ustawieni w szeregu na blankach zamku łucznicy wypuścili grad strzał, celując w smoczycę. Okalające ją gorąco było tak potężne, że garść pocis- ków już w powietrzu stanęła w ogniu i rozpadła się w proch, rzucone przez Eragona czary ochronne odbiły resztę. Jeden ze zbłąkanych grotów trafił
16 w tarcze Eragona i odbił się od niej z głuchym łoskotem, pozostawiając zagłębienie. Pióropusz ognia spowił nagle trzech żołnierzy, zabijając ich tak szybko, że nie zdążyli nawet krzyknąć. Pozostali stłoczyli się w samym sercu pie- kielnej pożogi; w jaskrawobłękitnym blasku groty ich włóczni i pik lśniły jasno. Mim o usilnych starań, Saphira nie zdołała nawet zranić reszty wrogów. W końcu zrezygnowała i z donośnym kłapnięciem zamknęła pysk. Pod nieobecność ognia na dziedzińcu zapadła przejmująca cisza. Eragon, jak już kilka razy wcześniej, pojął, że ktokolwiek przygotował zaklęcia ochronne żołnierzy, musiał być zręcznym i potężnym magiem. Czy to robota Murtagha? - zastanawiał się w myślach. Jeśli tak, czemu wraz z Cierniem nie bronią Belatony? Czyżby Galbatorixowi nie zależało na utrzymaniu miasta? Popędził naprzód i jednym uderzeniem Brisingra odrąbał czubki tuzina włóczni równie łatwo, jak za młodu odcinał nasienne końcówki chmielu. Chlasnął najbliższego żołnierza
17 przez pierś, przebijając kolczugę niczym zwiewny jedwab. Trysnęła fontann a krwi. Potem Eragon pchnął następne- go żołnierza i uderzył tarczą kolejnego po lewej, odrzucając go na trzech towarzyszy i wywracając całą czwórkę. Reakcje przeciwników wydały mu się powolne i niezgrabne - tańczył pośród szeregów wroga, powalając bezkarnie nieprzyjaciół. Saphira ruszyła do walki po lewej - wyrzucała żołnierzy w powietrze olbrzymimi łapami, tłukła kolczastym ogonem, gryzła i zabijała, szybko poruszając głową - a po prawicy Arya poruszała się błyskawicznie, każdy ruch jej miecza zwiastował śmierć kolejnemu słudze Imperium. Kiedy Eragon zawirował w piruecie, unikając kontaktu z dwiema włóczniami, ujrzał tuż za ich plecami futrza- stego elfa Blódhgarma, a także jedenaście innych elfów, których zadaniem było strzeżenie jego i smoczycy. Nieco dalej, przez szczelinę w murze zewnętrznym, na dziedziniec wle- wali się Vardeni, nie atakowali jednak - zbyt niebezpiecznie było zbliżać się do Saphiry. Zresztą, smoczyca, Eragon ani elfy nie potrzebowali pomocy w starciu z żołnierzami. W wirze bitwy szybko się rozdzielili, lądując na przeciwległych koń- cach dziedzińca. Eragon nie martwił się o towarzyszkę. Nawet pozbawiona