mek4

  • Dokumenty6 660
  • Odsłony367 821
  • Obserwuję282
  • Rozmiar dokumentów11.2 GB
  • Ilość pobrań288 234

Probst Jennifer - Uklad doskonaly

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :1.3 MB
Rozszerzenie:pdf

Probst Jennifer - Uklad doskonaly.pdf

mek4 EBooki
Użytkownik mek4 wgrał ten materiał 6 lata temu. Od tego czasu zobaczyło go już 194 osób, 167 z nich pobrało dokument.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 87 stron)

Spis treści Okładka Karta tytułowa Karta redakcyjna Prolog Rozdział 1 Rozdział 2 Rozdział 3 Rozdział 4 Rozdział 5 Rozdział 6

Rozdział 7 Rozdział 8 Rozdział 9 Rozdział 10 Rozdział 11 Epilog MAŁŻEŃSKA PUŁAPKA Okładka

DLA MOJEJ MAMY Tytuł oryginału: THE MARRIAGE BARGAIN Copyright © 2012 by Jennifer Probst This translation published by arrangement with Entangled Publishing, LLC. All rights reserved. Copyright © for the Polish translation by Akapit Press Sp. z o.o., Łódź 2013 Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana ani w jakikolwiek sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana elektronicznie lub magnetycznie, ani odczytywana w środkach publicznego przekazu bez pisemnej zgody wydawcy. Tłumaczenie: Iwona Żółtowska Korekta: Magdalena Granosik, Joanna Pietrasik Wydanie I, Łódź 2013 ISBN 978-83-62199-31-0

Wydawnictwo Akapit Press 93-410 Łódź, ul. Łukowa 18 B tel./fax42 680 93 70 Księgarnia internetowa: www.akapit-press.com.pl e-mail: zamawiam@akapit-press.com.pl Konwersja do formatu epub: pan@drewnianyrower.com

TRZYNAŚCIE LAT WCZEŚNIEJ Pałka, zapałka, dwa ki-je, Kto się nie schowa, ten kry-je. Szukam!

Aleksa opuściła dłonie zakrywające twarz i odwróciła się błyskawicznie. Wokół było cicho jak makiem zasiał, ale czuła, że dziewczyny są w pobliżu. Bez wahania ruszyła w głąb lasu, przemykając wśród dorodnych sosen. Pod jej stopami obutymi w trampki szeleściło poszycie, trzaskały gałązki. Nadstawiła uszu. Nagle dobiegł ją tłumiony chichot. Pomknęła za tym dźwiękiem, ale zwiodło ją echo i niespodziewanie stanęła oko w oko z wiewiórką trzymającą spory orzech. Wabił ją cienisty gąszcz, ale po drodze sprawdziła jeszcze ulubioną kryjówkę Maggie. Znalazła tam jedynie kupkę

suchych liści. Zwolniła kroku i już miała zawrócić, gdy usłyszała znajomy głos. – Jesteś chyba trochę za duża na zabawę w chowanego, co? Obróciła się na pięcie i obrzuciła nieprzyjaznym spojrzeniem starszego brata najlepszej przyjaciółki. – Fajna rozrywka – odparła z pogardliwym prychnięciem. Dawniej się przyjaźnili, lecz pewnego dnia śliczny chłoptaś zbudził się o poranku i uznał, że nie będzie marnował czasu z małolatą. Przestał się do niej odzywać, nie wpadał ukradkiem na ciasteczka czekoladowe, nie opowiadał sprośnych kawałów. Interesowały go teraz głupie cycate laski ze starszych klas. Trudno. Jego strata. Aleksa ani myślała łasić się

do tego zarozumialca jak natrętny psiak. – Ty, biedaczku, nie jesteś w stanie tego rozkminić, bo konsekwentnie nas unikasz. Co tu robisz samiuteńki? – dodała po chwili. Podniósł się z ziemi i podszedł do niej. Nick Ryan, lat szesnaście, potrafił zatruć człowiekowi życie. Wyśmiewał Aleksę przy każdej okazji, dając do zrozumienia, że ma do tego święte prawo, bo jest o dwa lata starszy. Stał na lekko rozstawionych, długich, pięknie umięśnionych nogach. Włosy miał jasne, w ciekawych odcieniach brązu i złota. Przypominały Aleksie rozmaicie wybarwione płatki zbożowe:

jasne ryżowe, żółtawe pszeniczne i pomarańczowe z kukurydzy; pojedyncze kosmyki wiły się nad uszami i czołem. Twarz miał pociągłą, ze sterczącymi kośćmi i wiecznie odętą dolną wargą, która zawsze ją fascynowała. Z piwnych oczu wyzierały inteligencja oraz cień smutku. Aleksa znała to uczucie. Jedynie ono ich teraz łączyło. Nick Ryan, chłopak z bogatego domu i samotnik, obywał się bez przyjaciół. Aleksę zawsze dziwiło, skąd u jego siostry Maggie wzięła się taka zdolność do jednania sobie ludzi. – W lesie trzeba się bardzo pilnować, mała. Łatwo zabłądzić. – Orientuję się tutaj lepiej od ciebie.

– Możliwe. – Wzruszył ramionami. – Powinnaś być chłopakiem. Wściekła się natychmiast. Zacisnęła dłonie w pięści, przycisnęła je do boków i odrzuciła włosy związane w koński ogon. – A z ciebie byłaby idealna panna. Wszystkim wiadomo, że dbasz o siebie i unikasz brudnej roboty, śliczny chłoptasiu. Trafiony, zatopiony. Nick zmienił się na twarzy. – A ty zacznij wreszcie zachowywać się jak prawdziwa dziewczyna. – To znaczy? – Maluj się, dbaj o wygląd, całuj się z chłopakami.

Aleksa nie splamiła się dotąd wydaniem skromnych zasobów finansowych na błyszczyk, nie mówiąc już o cieniach do powiek czy perfumach. – Ohyda. – Znowu prychnęła. – Z nikim się dotąd nie całowałaś, prawda? Usłyszała ton drwiny w jego głosie. Większość jej czternastoletnich rówieśniczek, łącznie z Maggie, miała już za sobą pierwszego całusa, lecz Aleksę mdliło na samą myśl o tym. Nickowi nie przyznałaby się do tego nawet pod groźbą śmierci. – Właśnie że tak. – Z kim? – Nie twój interes. A teraz spadam.

– Udowodnij. Zatrzymała się w pół kroku. Głośny ptasi świergot przeszył leśną ciszę. Aleksa miała wrażenie, że to dla niej przełomowa chwila. Dumnie uniosła głowę. – Co mam udowodnić? – Że umiesz całować. Żołądek jej się ścisnął, serce kołatało, dłonie zwilgotniały. Skrzywiła się paskudnie. – Niby… z tobą? – A nie mówiłem? – Dlaczego miałabym się z tobą całować? Przecież cię nienawidzę. – Dobra. Zapomnij. Chciałem tylko sprawdzić, czy masz zadatki na

prawdziwą laskę. Teraz wiem, że nie. Dotkniętą do żywego niesprawiedliwymi słowami Aleksę opadły znowu starannie ukrywane przed światem wątpliwości; czuła się inna, odrzucona. Dlaczego nie może być taka jak Maggie? Czemu obrazy, książki i zwierzaki obchodzą ją bardziej niż chłopcy? Może Nick ma rację, a ona rzeczywiście jest wybrakowana. A gdyby tak… Nick oddalał się powoli. – Poczekaj! Przystanął odwrócony do niej plecami, jakby zastanawiał się, czy zareagować na wołanie. Odwrócił się powoli. – Co jest?

Przemogła się i podeszła do niego, choć nogi się pod nią uginały. Dziwnie się czuła. Jakby lada chwila miała rzygnąć. – Umiem całować. I… udowodnię ci. – Dobra. Śmiało. – Stanął w nonszalanckiej pozie, którą przybierał, ilekroć chciał dać innym do zrozumienia, że jest cmentarnie znudzony. Pochyliła się lekko, bazując na wiedzy czerpanej z książek i filmów. Nie spapram tego. Wargi rozluźnione. Głęboki oddech. Głowa na bok, żebyśmy nie zderzyli się nosami. Uwaga, nie walnąć go w podbródek, bo poleje się krew i będzie wpadka! Stop!

Nie myśl o tym. Całus to łatwizna. Dam radę. Dam radę. Dam radę. Poczuła na ustach jego oddech; lekki powiew ciepłego powietrza. Uniosła głowę i czekała. Wargi Nicka dotknęły wreszcie jej ust. To było zaledwie muśnięcie, a ile doznań. Delikatne dotknięcie palców na jej ramionach. Łagodna pieszczota ust. Ziemna woń lasu pomieszana z zapachem wody kolońskiej. W jednej krótkiej chwili Nick ofiarował jej wyjątkowy dar. Przyjęła go z otwartym sercem, przepełniona osobliwą radością. Pierwszy pocałunek. Od dawna panicznie bała się tego doświadczenia, sparaliżowana własnym strachem przed chłopakami, całusami

i nienormalnością swego nastawienia. Teraz wiedziała, że jest prawdziwą dziewczyną i nie będzie dłużej temu zaprzeczać. Nick odsunął się wolno i Aleksa uniosła powieki. Spojrzeli sobie w oczy. Targana gwałtownymi uczuciami, które napływały falami, czuła się jak kajakarka na wodach górskiego strumienia, pełna obaw, a zarazem uszczęśliwiona. Wstrzymała oddech i czekała. Nick miał dziwną minę. Przyglądał się Aleksie, jakby ujrzał ją po raz pierwszy. Na jedną cudowną chwilę przepastne, złotopiwne oczy rozświetlił blask łagodności, której nigdy jej nie

okazywał. Kąciki ust lekko uniosły się w uśmiechu. Aleksa także się rozpromieniła. Była bezpieczna. Nick przestanie z niej kpić i traktować ją jak powietrze. Marzenie długo skrywane przed światem zostało nagle ubrane w słowa. – Kiedyś wyjdę za ciebie. Ufna w ich przyjaźń i pocałunek wiedziała, jaka będzie odpowiedź. Wierzyła Nickowi bez zastrzeżeń. Czekała na jego promienny uśmiech, na zgodę, święcie przekonana, że pierwszy idealny pocałunek definitywnie zmienił charakter ich znajomości. Maska zakryła twarz Nicka. Chłopak, którego pocałowała Aleksa, zniknął bez śladu.

Usłyszała głośny śmiech. Zamrugała powiekami, nie pojmując jego zachowania. Gdy znów spojrzała mu w oczy, zmroził ją wyzierający z nich chłód. – Ślub! Ale numer! Ty masz pomysły. Gdy pomyślę o żonie, znajdę sobie jakąś superlaskę. Co mi po takiej małolacie? – Drwiąco pokręcił głową, jakby chciał dać do zrozumienia, że wpadka młodej jeszcze długo będzie go śmieszyć. Świetny temat do żartów z kumplami. Albo z fajnymi pannami. Aleksa stała wśród drzew niezdolna do żadnej reakcji. Mogła tylko patrzeć z przerażeniem. Po raz pierwszy w życiu nie potrafiła zdobyć się na ciętą ripostę.

– Pociesz się, że nie wypadłaś najgorzej. Trochę praktyki i będzie z ciebie całuśna panna. Cześć, mała. Odszedł. Rozległ się tłumiony chichot. Przerażona Aleksa odwróciła się powoli i spostrzegła koleżanki ukryte w zaroślach. Teraz wszyscy dowiedzą się, co tu zaszło. W tym momencie, na progu kobiecego życia, Aleksa podjęła pierwsze ważne postanowienie: nigdy więcej nie pozwoli się poniżyć Nickowi ani żadnemu innemu facetowi. Szczere uczucia warto żywić jedynie dla rodziny i przyjaciół. Chłopakom nie można ufać. Miała swój rozum i nie potrzebowała

kolejnej nauczki. Odwróciła się i uciekła, zapominając o zabawie w chowanego. Zastanawiała się tylko, czemu jej tak ciężko na sercu. Rzecz jasna, była jeszcze zbyt młoda, żeby wskazać właściwy powód. Dopiero po wielu latach pojęła, w czym rzecz. Miała złamane serce.