mek4

  • Dokumenty6 660
  • Odsłony367 821
  • Obserwuję282
  • Rozmiar dokumentów11.2 GB
  • Ilość pobrań288 234

Showalter Gena - Łowcy Obcych 6 - Kuś mnie wiecznie

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :1.5 MB
Rozszerzenie:pdf

Showalter Gena - Łowcy Obcych 6 - Kuś mnie wiecznie.pdf

mek4 EBooki
Użytkownik mek4 wgrał ten materiał 6 lata temu. Od tego czasu zobaczyło go już 164 osób, 96 z nich pobrało dokument.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 152 stron)

TEMPT Gena Showalter EMPT ME ETERNALLY Alien Huntress 4 Anthology: Deep kiss of winter Tłumaczenie: bivi_bavi howalter ETERNALLY

Gena Showalter - Alien Huntress 4 -Tempt me Eternally Strona 2 Tłumaczenie: bivi_bavi Anthology: Deep Kiss of winter Rozdział 1 NADESZLI. Wojownicy niepodobni do innych. Potwory o niewyobrażalnej mocy. Przybysze z innego świata. Okrutne kreatury zdolne wejrzeć w twoją duszę, dojrzeć twój najgorszy lęk i pokazać ci go ze skruszonym uśmiechem. Powinniśmy zostać w domu, Pomyślała Aleaha Love, Bo dostaniemy lanie, ciężkie i w niezbyt przyjemny sposób. Zamiast tego odebrała telefon od kapitana i została wezwana na akcję i teraz czaiła się w środku sękatego lasu, gapiąc się na zawaloną śniegiem polanę, blask księżyca strzelał świetlistymi bursztynowymi promieniami we wszystkie strony, jak płatki niesione przez wiatr, jak czarodziejski pył. Mimo tego, że była ubrana na biało od stup do głów, miała broń ogniową wyciągniętą przed sobą i była przykryta przez zaspę, czuła się odsłonięta, wrażliwa. I było cholernie zimno. Jak do cholery się w to wpakowałam? –Wszyscy na pozycjach?– Głos szepnął z jej słuchawki. Szept, tak, ale zaskoczył ją. Udało jej się zdusić krzyk, ale nie mogła powstrzymać przetaczającego się przez nią drżenia. Spokojnie. Nigdy nie usłyszałaby końca tego, jeśli przez przypadek zaczęłaby strzelać przed rozpoczęciem walki. –Przedwczesny okrzyk bojowy.– Mówili chichocząc, a ona nie była w stanie zaprzeczyć. Jeden po drugim. Dwudziestoosobowa drużyna wyrażała gotowość. Mieli nikczemne chłodne przezwiska, jak Jastrzębie Oko i Duch. Jej kolej, powiedziała, –Lizak na miejscu.– Jak, taka smakowita, że mógłbyś ją polizać. Przewróciła oczami. –Przebierz ją i obserwuj jak gra złego obcego, pysznego glinę.– Chłopaki śmiali się przed nadaniem jej tego głupiego pseudonimu pierwszego dnia pracy. –Niegrzeczni przestępcy będą chcieli jej spróbować, nie wyprzedzić. To było, co? Pięć tygodni temu ze wstrząsem uświadomiła sobie. Oh, jak zmieniło się życie od tamtej pory. Od chowania w cieniu, strachu przed tym, czym była, do pracy nad sprawami z Nowo Chicagoską elitarną drużyną mądral, zadowalające z jej nieco rozpieszczonym życiem. Rozpieszczonym życiem, na które nie zasłużyła i nie zarobiła, ale co z tego. Nie wini się. Naprawdę.

Gena Showalter - Alien Huntress 4 -Tempt me Eternally Strona 3 Tłumaczenie: bivi_bavi Anthology: Deep Kiss of winter –Potrzebujesz kogoś żeby cię przytulił Lizaczku?– Zapytał cichy, rozbawiony męski głos. Devyn, ponoć swego rodzaju król i samozwańczy kolekcjoner kobiet. Nie był on naprawdę członkiem Alien Invastigation and Removal ale specjalnym wykonawcą, oraz człowiekiem, który raz na strzelnicy przeprogramował jej broń aby zamiast ognia puszczała bańki mydlane. Słowo na ulicy, był potężniejszy niż Bóg i groźniejszy od diabła, choć nikt nie chciał jej powiedzieć wprost, do czego był zdolny. Był przybyszem z innego świata, tyle tylko wiedziała. To i większość pachołków AIR trzymała się od niego z daleka. Bali się go, co tylko zwiększyło potrzeby Aleahy, aby utrzymać swój własny sekret. Ona też była inna. Nie wiedziała czy jest człowiekiem, czy obcym. Albo oboma. Nie wiedziała czy są inni tacy jak ona. Nie wiedziała, kim byli jej rodzice albo, dlaczego porzucili ją na brudnej ulicy Regionu Południowego – znanego również, jako Whore’s Corner – w Nowym Chicago i nie dbała o to. Już nie. Wszystko, co wiedziała to, że mogła przejąć czyjąś tożsamość tylko dotykiem. Twarz tej osoby stawała się jej. Ich wzrost, ciało stawały się jej. Przez lata, żyła w strachu, że zostanie odkryta, że będzie ścigana i torturowana za nienaturalne zdolności, bojąc się, że każdy, kto na nią spojrzy, zobaczy prawdę i dowie się, że nie jest tym, za kogo się podaje. Ale nie mogła porzucić maski. Jako ona, była poszukiwana za kradzież, napaść na policjanta i jeszcze więcej kradzieży. A potem może w pewnym sensie za morderstwo. Nie żeby zawiniła. On na to zasłużył. Prędzej straciłaby ramię, niż spędziła trochę czasu za kratkami. Mimo to jej lęk przed odkryciem zanikał i teraz osiedliła się wygodnie w swoim najnowszym życiu, jako Macy Briggs. Może pewnego dnia na to zasłużę. Znowu, nie to żeby czuła się winna. Naprawdę. Ale do Św. Bożego narodzenia zostało kilka tygodni… ugh. Najgorzej. Wakacje. Zawsze. Jej – przyjaciele– mogli piec ulubione potrawy Macy, nie Aleahy. Mogli dawać jaj prezenty przeznaczone dla Macy i czule wspominać stare dobre czasy, których ona nie znała, ale będzie się musiała przez cały czas uśmiechać. I tak, w porządku. Dobrze. Wtedy czuje się winna. –Ignorujesz mnie, co?– Powiedział Davyn śmiejąc się kąśliwie –to nie tak, że chciałem zapytać żeby cię obmacać ani nic. To znaczy, mam zamiar cię zaskoczyć moim grzesznym ciałem. Boże, była w pracy, do tego miała pustkę w głowie. Upokarzające. –Czy ty nic nie bierzesz na serio? –Hej, spotkałaś mnie? Biorę obejmowanie się bardzo poważnie.

Gena Showalter - Alien Huntress 4 -Tempt me Eternally Strona 4 Tłumaczenie: bivi_bavi Anthology: Deep Kiss of winter Wszyscy mężczyźni na linii prychali, próbując stłumić śmiech. Mogli być nieufni wobec niego, ale nie mogli nic na to poradzić tylko cieszyć się jego spaczonym poczuciem humoru. –Pieprz się, Chuckles,1 – Powiedziała próbując ukryć swoje rozbawienie. Zuchwały drań. –Wspaniale. Jesteśmy po tej samej stronie, ponieważ to jest dokładnie to, co chcę zrobić tobie. Oddać się Devynowi? Nie w tym życiu i nie, dlatego że nie był przystojny. Ze wszystkiego, był za przystojny. Piekło, był totalnie pokręcenie zwierzęco idealny. Wysoki, ciemno włosy, o dzikich bursztynowych oczach i skórze błyszczącej jak klejnot. Nie było nikogo takiego jak on. Jednak, był przepis na jego uśmiech: grzeszne pragnienie zanurzone w kwasie, zawinięte w stal i posypane cukierkami. Recepta na jego śmiech? Więc, było to grzeszne pragnienie niepokojąco nieprzyzwoite, wyciskane w domach publicznych, i obfite w wonne olejki. Kobiety bez przerwy się na niego rzucały, a on chłonął to, jakby były jego osobistym szwedzkim stołem. I prawdopodobnie były. Dzięki bogu, że nie szukała chłopka. Albo raczej kochanka, ponieważ to wszystko mógł stanowić ktoś tak niestały jak Devyn. Macy – prawdziwa Macy – umawiała się z szumowinami, których Aleaha wciąż próbowała się pozbyć, nie miała czasu ani cierpliwości żeby dorzucać do tej mieszanki jeszcze kogoś. –Hamuj, temperament.– Zbeształ Jaxon Tremain. Był jednym z dwóch agentów, którzy spędzali czas z seksownymi obcymi, i po prostu mieszkali. Było coś nienaturalnie uspakajającego w jego obecności, jakby mógł wślizgnąć się w psychikę osoby i wytrzeć jej lęki. –Czy pocałujesz mnie tą buźką? Nie „Czy pocałujesz swoją mamę tą buźką,” ale „czy pocałujesz mnie.” –Śmieszne,– powiedziała sucho. Mogła usłyszeć innych chichoczących i parskających w zaskakującym rozbawieniu. Ktoś powiedział – Prosisz kobietę o całusa, Jaxon? Mishka cię za to zabije. Mishka była żoną Jaxona i zabójcą do wynajęcia posiadającym mechaniczne ramię. Aleaha widziała ją tylko raz, ale to wystarczyło żeby przerazić ją na dziesięć lat swojego życia. Nigdy nie widziała tak zimnych oczu, ani nie słyszała głosu tak bezdusznego. Oczywiście od momentu, kiedy Mishka dostrzegła Jaxona cała jej postawa się zmieniła. Więc jeśli o to chodzi, ma Jaxona. Zwykle był skromny jak ksiądz, ale wystarczyło jedno spojrzenie na Mishke i zmieniał się w nieprzyzwoitego człowieka. 1 Nie wiedziałam jak to przetłumaczyć. Chichotek? Śmieszek?

Gena Showalter - Alien Huntress 4 -Tempt me Eternally Strona 5 Tłumaczenie: bivi_bavi Anthology: Deep Kiss of winter Aleaha nie mogła zrozumieć zmiany w nim, zmiany, której znowu była świadkiem. Był wrażliwy, być może jego nagła zmiana na perwersyjne tory miała odciągnąć jej umysł od krwawej masakry, która się zacznie. Najwyraźniej jednak nie potrzebowała dzisiaj pomocy. Nie potrafiła skoncentrować się na niczym. Co było z nią nie tak? –Więc,– powiedział Davyn, przyciągając z powrotem na siebie światło reflektora. Jak zawsze. – Bądź dobrym lizaczkiem i odpowiedz człowiekowi. Pocałujesz czy nie? – Mogę dać ci listę z rzeczami których nie będę tobie robić moimi ustami,– mruknęła. – Co ty na to? Devyn się zaśmiał i tak. Było to grzeszne pragnienie. – Przypomina mi Mię, kiedy tak mówi. Powiedz nam Lizaczku, ta lista jest dla wszystkich czy tylko dla Jaxona? –W porządku drużyno, – Wtrąciła się Mia Snow zanim Aleaha mogła odpowiedzieć. – Zapamiętajcie. Wiecie, że chcę tylko żebyście ogłuszyli tych ludzi. Nie palili. Powtarzam, nie palili. Otwarte rany mogą krwawić i to może przenieść infekcje. I uwierzcie mi, zabije każdego z was osobiście, jeśli tak się stanie. To był moment przerażającej ciszy. Zaraza. Co za delikatne przypomnienie. Nie tylko przybędą bezwzględni wojownicy, było też prawdopodobieństwo, że przyniosą ze sobą plagę. –Dobrze, – kontynuowała Mia – Zwróciłam waszą uwagę. Rozbłysk nadejdzie za dziesięć.– Była w ciężarówce oddalonej o milę, obserwując zdarzenia przez ekran noktowizyjny, z kilkoma agentami do pomocy. –Dziewięć Aleaha spięła się. Kilka miesięcy temu, wyciekła wielka sprawa i AIR dowiedział się, że obcy podróżują na Ziemię jakimiś międzyświatowymi tunelami zapoczątkowanymi przez rozbłyski słoneczne. Wtedy, kilka tygodni po tym kolejna sprawa wyszła na jaw. Zostali zesłani członkowie rasy kosmitów znanych, jako Schön, ich ciała nosiły wirusa, który przeszedł na ludzi poprzez ich krew i nasienie. Wirus ten zamieniał mężczyzn i kobiety w kanibali. Ich królowa – albo żywy właściciel tej choroby – była w drodze tutaj, mając przybyć w niedalekiej przyszłości. Dziś wieczorem dziesięciu członków jej hordy powinno wykorzystać jeden z tych tuneli. Ich zamiary: wyrównać dla niej drogę. Co oznaczało, likwidację AIR. –Sześć. Cholera. Odliczanie. Mimo niskiej temperatury, pot kroplił się na czole Aleahy, skapując z brzegu jej białej czapki. Uspokój się. Musisz być spokojna.

Gena Showalter - Alien Huntress 4 -Tempt me Eternally Strona 6 Tłumaczenie: bivi_bavi Anthology: Deep Kiss of winter –Pięć. Mimo tego, że w jej życiorysie widniało, że pracowała w policji od ponad dwóch lat, tak naprawdę było to pierwsze zadanie Aleahy. To, co wydawało się dawno temu, miało tylko kilka miesięcy, w bocznej alei natknęła się na ciało zgwałconej i zamordowanej kobiety – kobiety, którą rozpoznała, jako dziewczynę z kalendarza Miss Nowo Chicagoskiej Umundurowanej Piękności. Macy Briggs. Prawie odeszła. Im wyższy jest profil publiczny tym bardziej będzie musiała uważać. Ale… Była już zmęczona tożsamością ekspedienta sex shopu którą wcześniej ukradła, Aleaha chciała szansy na leprze jutro, ukryła ciało i zmieniła się tak aby dokładnie odwzorować wygląd Macy, w ten sposób życie kobiety stało się jej własnym. Tylko później dowiedziała się, że Macy chciała wstąpić do AIR i została przyjęta. Wycofanie się wyglądałoby podejrzanie, a ponowna zmiana tożsamości nie wchodziła w grę. Więc zrobiła to. Była obecna pierwszego dnia, a potem następnego. I następnego. Patrzyli na nią podejrzliwie, jakby znali prawdę, ale nigdy jej nie oskarżyli wtedy zdała sobie sprawę, że jest prawdopodobnie przewrażliwiona. Wkrótce nawet się rozluźnili, akceptując ją, jako jedną ze swoich. Teraz była tutaj, kończąc z próbami i na pierwszej misji. –– Musiało być wyłączone, więc zacznę jeszcze raz– powiedziała Mia przerywając jej rozmyślenia. –Dziesięć. Dziewięć. Kurde. Przegapiła koniec pierwszego odliczania? Praktycznie się prosi żeby zostać dzisiaj zabitym. –Siedem. Sześć. O, Boże. Co, jeśli naprawdę tutaj umrze? Co jeśli straci wszystko, co zyskała ciężko pracując? Musisz się uspokoić, do cholery. Z atakami tak skrajnych emocji, będzie przechodzić z jednej tożsamości w następną bez żadnej kontroli. – Cztery. Pamiętajcie, broń ustawiona na ogłuszanie i tylko na ogłuszanie. Jej broń ogniowa została już ustawiona na odpowiednią częstotliwość, więc trzymała palec na spuście połykając grudę w gardle. Wdech, wydech. Przecież wiesz jak się strzela z broni. Umiejętność, której nauczyła się od swojej jedynej prawdziwej przyjaciółki, Bridy McKells. Wampira i jej mistrza.

Gena Showalter - Alien Huntress 4 -Tempt me Eternally Strona 7 Tłumaczenie: bivi_bavi Anthology: Deep Kiss of winter Rozdzielili się więcej niż dziesięć lat temu, ścigani przez policję, która złapała je włamujące się do domów po jedzenie, od tond Aleaha nie była w stanie jej znaleźć. Chociaż nigdy nie przestała szukać. –Jeden. Nagle całe powietrze uciekło z płuc Aleahy, gorące i parzące, piekło jej gardło i usta. Napięła się w oczekiwaniu. Czekali. I wtedy to się stało. Ogólny, ponury mrok ustąpił błyszczącemu pomarańczowo– różowemu migotaniu. Wiatr podniósł wirujące liście i zniszczone gałęzie przeciw sobie. Śnieg tańczył we wszystkich kierunkach. Wtedy… nic. To było prawie rozczarowujące. Prawie. Migotanie znikło, zostawiając tylko mgiełkę gwiazd. Wiatr przycichł, zostawiając tylko zgrzyt ludzkich oddechów. Powoli, odprężyła się. Może Schön zdecydowali zostać w domu. Może chcieli mieć imprezę dziś wieczorem niż wojnę i nie musiała się przejmować… –Dowódco?– Ktoś zapytał –Czekać– odpowiedziała Mia – Czekać w gotowości. Zostaniemy tu całą noc, jeśli będzie trzeba. Łatwo jej powiedzieć. Znajdowała się w środku ciepłej ciężarówki. Kilkanaście minut przeminęło w ciszy. Zimne dreszcz zaczęły trząść Aleahą powodując szczękanie zębami. Do dupy. Trochę dłużej, a jej palce w rękawiczkach przymarzną do broni. Jeśli tak się stanie, wyrośnięcie fiuta było by łatwiejsze niż strzelanie. Bo, tak, mogła nawet stać się mężczyzną. I była kilkukrotnie. Nie było to tak zabawne jak zakładała. Penisy były dziwne. Były też … W jednej sekundzie okrągła polana była pusta, a w następnej pojawiła się wyrwa z ciężkimi, ubranymi na czarno wojownikami. I było ich dużo więcej niż przewidywana dziesiątka. –Co do diabła?– Ktoś warknął. Aleaha trzęsła się ze zdziwieniem, oceniając gości jednym przestraszonym rzutem oka: żywa broń. Byli wysocy, dobrze umięśnieni i promieniowali całkowitą mocą i władzą. W zdradzieckim świetle księżyca i śniegu mogła stwierdzić, że ich rysy były ludzkie, – jeśli nie liczyć ich lśniących, złotych oczu, jak dwa słońca zawieszone o świcie. –Kurwa!– Krzyknął kolejny z je drużyny –To nie są Schöni, to Rakanie! Co mamy robić?

Gena Showalter - Alien Huntress 4 -Tempt me Eternally Strona 8 Tłumaczenie: bivi_bavi Anthology: Deep Kiss of winter Rakanie? Miłośnicy pokoju? Niemożliwe. Nie było cholernej mowy, aby ci przygotowani do walki wojownicy pomachali białymi flagami. –Nie zabijać– rozkazała Mia. –Powtarzam nie zabijać ich. Przejdźcie do ogłuszania. Chcę wiedzieć, dlaczego tutaj ą. Teraz ruchy, ruchy, ruchy. Właśnie, kiedy miała nacisnąć na spust, miodowy powiew rozniósł się w powietrzu, szydząc, przywołując zmęczenie i… Dziwne. Jej sutki stwardniały, ale nie z zimna. Miała mokro w majtkach, skóra napięła się na jej kościach, a narkotyzujący żar wlewał w jej żyły. Na pewno nie. Na pewno zapach jej nie pobudzał. Ale… Po co do nich strzelać, jeśli mogła ich całować? Całować ich… tak.. Nieprzyzwoite obrazy nawiedziły jej umysł. Obrazy o nagich, wijących się ciałach – jedno z nich złote. Żądających, głodnych ustach – jedne z nich złote. Wędrujących, niesfornych rękach – znów jedne z nich złote. Zaspokojenie było na wyciągnięcie ręki, trawiące pragnienie oczekujące na przyjemność. Wszystko, co musiała zrobić to rzucić broń, wstać i się rozebrać. Rozebrać? Poważnie? Co do diabła jest z nią nie tak? Czy tylko ona się tak czuła? Jak ona, nikt inny się nie ruszył. –Piękni,– powiedział agent. –Chcę,– jęknął inny. Najwyraźniej nie. Wojownicy pozostali nieruchomo, milczeli, jakby byli zdezorientowani i potrzebowali otrzeźwieć. – Dlaczego po prostu tam leżycie, pożądając ich? Nie słyszeliście mnie? Powiedziałam ogłuszcie ich, cholera,– warknął przywódca. Wyciszenie swojego umysłu było najtrudniejszą rzeczą, jaką Aleaha kiedykolwiek zrobiła, uderzyła w spust. Inni agenci poszli w jej ślady, wiele niebieskich ogłuszających wiązek wystrzeliło w noc, łącząc się z jej bezpośrednio w przybyszy. Traf. Traf. Traf. Ponieważ promienie dosięgły celu, Rakanie zostali unieruchomieni, świadomi otoczenia, ale niezdolni do ruchu. Ale większość została nietknięta, ich towarzysze spełnili rolę tarczy.

Gena Showalter - Alien Huntress 4 -Tempt me Eternally Strona 9 Tłumaczenie: bivi_bavi Anthology: Deep Kiss of winter Jak tylko zorientowali się, co się stało, ci mężczyźni szybko zdobyli ich położenie i zaszarżowali na przód, skutecznie unikając kolejnych promieni. Aleaha mrugnęła zaszokowana. Nigdy w swoim dwudziesto sześciu letnim życiu nie widziała nikogo poruszającego się tak szybko. Ruszali się bardzo szybko, prawdę mówiąc, zostawiali za sobą swego rodzaju eteryczny, duchowy zarys samych siebie. Ich dusze? Te zarysy następnie goniły swoje materialne ciała, tworząc oszałamiające rozmycie ruchu, światła i cienia. –Dostałem! Dostałem!– Ktoś krzyknął. – Niech to szlag, znokautował mnie. –Nie mogę ich kurwa zamrozić,– Powiedział Devyn. Dziwne. Odmówił wzięcia broni do tej walki, zarozumiały bękart, więc i tak nie był w stanie ich zamrozić. Po ty wybuchł kompletny chaos. Krzyki bólu, gorączkowe odgłosy kroków i upadek ludzi. Aleaha urwała jeszcze kilka serii. I cholera za każdym razem pudłowała. Nigdy nie pudłowała. Ludzie mieszkający na ulicy często polegali na swoim celu żeby przetrwać. Nauczyła się walczyć o obrany cel – nie zależnie, co robiła, albo, co się działo dookoła niej. To nie do przyjęcia. Spokojnie. Skup się. Skoncentrowała się na niewyraźnej plamie najlepiej jak mogła, mrużąc oczy dopóki nie zobaczyła … Nacisnęła. Tym razem trafiła cel w sam środek. Nie, zdumiona uświadomiła sobie chwilę później. Trafiła jego ducha, tą widmową animację czy cokolwiek to było. Cholera! Bez zmian, jego ciał nadal się poruszało, przemykając z jednego miejsca do następnego, powalając jednego agenta po drugim. A następnie, zanim z przerażeniem spostrzegła, Rakanie rozproszyli się w sprecyzowanych, miarowych odstępach. Nie uciekli, ale okrążyli zespół AIRa śmiertelnie go zamykając. Zamknięci, pomyślała. Zostaliśmy zamknięci. Pomimo okropnej sytuacji agenci nadal walczyli, a Aleaha była z nich całkowicie dumna. Niebieskie promienie ogłuszające zajaśniały w całej barierze, rozświetlając śnieżną noc w majestatycznej furii. –Gówno– ktoś powiedział –Co do diabła powinniśmy zrobić? Nie mogę już ich zobaczyć. Nie mogę ich kurwa zobaczyć! Agent wbiegł na nią, ścinając ją z nóg. Już nie całkiem tak dumna, wpadła na swoje stopy, zrzucając przebranie żeby chronić kończyny. Jej kolana trzeszczały, ale udało jej się utrzymać w pionie.

Gena Showalter - Alien Huntress 4 -Tempt me Eternally Strona 10 Tłumaczenie: bivi_bavi Anthology: Deep Kiss of winter –Utrzymywać ostrzał– Devyn nakazał wszystkim –Zostańcie razem, i na miłość Boską, uspokójcie się. Słyszała go tak, blisko że się obejrzała – i znalazła go stojącego tuż obok siebie. –Wszystko w porządku, Lizaczku? Pozostajesz spokojna jak powiedziałem? Jeśli emocje by jej nie słuchały, pewnie posłuchałyby jego i się uspokoiły. –Tak.– W tym momencie nie była w stanie powiedzieć więcej. W porządku, więc nie. Jej emocje też nie będą słuchać jego. Strach wciąż mocno ją trzymał, zaczął rosnąć, kiedy inny agent upadł tuż przed nią. Trochę więcej i może stracić kontrolę nad obrazem Macy. Jaxon przysunął się do niej z drugiej strony, strzelając w różnych kierunkach z dwóch broni jednocześnie. Jego zielone oczy były upiorne w ciemnościach. Upiorne, ale uspokajające. Bycie blisko niego było jak znalezienie schronienia pośrodku szalejącej burzy. Na reszcie, cudownie. –Celuj tuż przed ciałami,– poinstruował. –Albo raczej, przed światłem. To najlepszy sposób, aby ich uchwycić. Stękania, jęki i krzyki wypełniały jej uszy, głośniejsze, co sekundę, rozpraszając ją. Obróciła się i strzeliła, obróciła i strzeliła, starając się poprowadzić promienie przed plamy, tak jak powiedział Jaxon. Ku jej przerażeniu, udało jej się przygwoździć tylko jednego z wojowników. Ilu ich tam było, do cholery? Zdawali się mnożyć jak muchy. –Pomóżcie mi– szlochał agent. – Proszę, pomóżcie mi. Automatycznie jej wzrok przeszukiwał noc, oszalały tłum. Zanim znalazła proszącego mężczyznę, jeden z Rakan ominął ochronną ścianę testosteronu Aleachy i uderzył w nią, popychając na ziemie. Wylądowała płasko na plecach, nagle bez tchu, przeżywając chwilę strachu i złości, bezsilności i odwagi. Kiedy podniosła broń żeby się obronić, mogła poczuć jak jej twarz i ciało zaczynają się zmieniać, kości dostosowują się do nowej formy. Nie. Nie, nie, nie. Kiedy zmieniała się mimo woli nie wiedziała, kogo wygląd przybierze. Obcy ze świecącymi złotymi oczami pochylił się nad nią, nie żeby ją uderzyć, ale… żeby pocałować? Walczyła z nim, i tak, otworzył swoje usta żeby dopasować je do jej. –Kobieta– powiedział, głosem lekko niewyraźnym. –Moja.– Tuż przed kontaktem, dookoła niego wystrzelił błękitny deszcz iskier, obrysowując jego wielkie ciało i zamrażając. Ciężko dysząc, z

Gena Showalter - Alien Huntress 4 -Tempt me Eternally Strona 11 Tłumaczenie: bivi_bavi Anthology: Deep Kiss of winter natychmiastową ulgą, Aleaha odczołgała się do tyłu, starając się jeszcze raz dostosować swój wizerunek do Macy. Jaxon podał jej rękę, aby pomóc jej wstać, a Aleaha modliła się żeby nie widział jej mini transformacji. –Dzięki– zachrypiała, odzyskując jakoś równowagę. Zerwała swoje słuchawki i rzuciła na ziemię. Nigdy więcej zakłóceń. –Ci faceci to Rakanie,– powiedział. – Nie przejmuj się, jeśli się pobrudzisz. Do tego momentu, zapomniała o możliwości zarażenia. Cholera. Rakanie czy Schöni, zamierzała być bardziej ostrożna. Kilka razy była chora, nieświadomie przekształcając się w koślawe tożsamości. Z każdego doświadczenia nauczyła się, że zabawniejsze jest zostanie dźgniętym niż choroba. –Na mój sygnał,– Powiedział Jaxon, strzelając wokół niej, – chcę żebyś uciekła i zamknęła się w jednej z ciężarówek. Ciężarówki były ukryte, ofiarując wytchnienie od niebezpieczeństwa, urazu i śmierci. –Nie.– Powiedziała sama się zaskakując. Zostanie i będzie walczyć, nawet, jeśli ta perspektywa ją przerażała. Jak mogłaby żyć ze sobą, jeśli ci mężczyźni zginęliby, a ona nie zrobiłaby nic żeby pomóc? – Zostaje. –Nie dyskutuj,– warknął Devin. – Kobiety są zawsze ładniejsze, kiedy się zgadzają. Świnia. –Muszę zostać.– Nie zhańbi wszystkiego, co zbudowała Macy swoim własnym tchórzostwem. – Muszę zost… O mój Bożę!– Jeden z obcych właśnie wszedł w agenta. Wszedł. Jak demon z zamiarem opętania, ciało przybysza weszło w ludzkie, łącząc je dopóki nie został widoczny tylko człowiek. Udręczony kszyk. Agent dostał skurczy, wstrząsów i drgawek, aż podniósł swoją własną broń do skroni i wystrzelił. Tkanki mózgowe rozbryzgały się obscenicznie na śniegu, a Aleaha gapiła się z przerażeniem. –Kurwa,– warknął Dallas Gutierrez, Mia przed chwilą zarządziła, aby do nich dołączył. – Są pierdolonymi skoczkami dusz. Skoczki dusz. Nie wiedziała, co to dokładnie znaczy, i nie chciała się dowiedzieć. Jej ręce się trzęsły wraz z zwiększeniem prędkości oddawania strzałów.

Gena Showalter - Alien Huntress 4 -Tempt me Eternally Strona 12 Tłumaczenie: bivi_bavi Anthology: Deep Kiss of winter – Kontrolowałem energię Rakan już wcześniej,– powiedział Devyn, napiętym głosem – Ale nie mogę uchwycić nawet pojedynczej cząstki energii do kontroli tych facetów. – W przeciwieństwie do Edenu, nie wychowali się na Ziemi . Może to jest problem. Ale nie ma znaczenia. Na pewno niedługo się zmęczą.– Odpowiedział Jaxon – Tego rodzaju prędkość wykańcza ich. Aleaha straciła wątek rozmowy. Cząstki energii? Eden? Wszystko, co wiedziała to, że minęło kilka minut a obcy nie zwalniali. Ich niezrównana prędkość wydawała się tylko wzrastać, tak bardzo, że miała trudności z wyznaczeniem kolejnego celu swojego wzroku. –Gówno.– Devin wysunął nóż z buta. –Mylisz się, mój przyjacielu, a my tracimy czas. Będziemy następni.– Wcisnął rękojeść noża w wolną rękę Aleahy, srebrne ostrze lśniło w świetle księżyca. –Bądź gotowa, Lizaczku. Atakuj w szyję. Przełknęła. Nóż był lżejszy od jej broni, ale jakoś czuła się bardziej zagrożona. –W… w porządku. Jaxon zwrócił swoje upiorne zielone oczy na nią. – Jest jeszcze czas na ucieczkę. Szesnastu Rakan utrzymywało pozycje, kontynuując zamykanie kręgu, przeskakując poległych agentów. Równie dobrze mogło być ich tysiąc. Niedługo ona, Deyn, Dallas i Jaxon, – który był w centrum kręgu– zostaną dopadnięci. Ale Jaxon miał rację. Był jeszcze czas na ucieczkę. Nie dużo, ale wystarczająco. –Nie.– Zdecydowanie pokręciła głową. –Zostaje. Możemy wygrać.– Jeśli nie, jeśli AIR upadnie, ona również upadnie. Dla Macy. Aleaha była winna tej kobiecie tak dużo. Utrzymywała ogień jedną ręką, a drugą trzymała rękojeść ząbkowanego noża, próbując przygotować się na to, co mogłaby zrobić. Nigdy nie używała noża na nikim oprócz siebie, a myśl krojenia czyjegoś ciała… Dasz radę. Osaczone zwierzę zrobi wszystko, co konieczne, żeby zapewnić sobie przetrwanie. Następny agent przystawił sobie pistolet do skroni i wystrzelił. Tak, mogła to zrobić. – Na wszystko co święte, Lizaczku,– warknął Devin. Jego twardy ton sprawił, że zamrugała. Zwłaszcza, że użył go dwa razy w ciągu nocy i to dwa razy więcej niż zawsze. Gdzie jego suche poczucie humoru? Gdzie się podziały jego sprośne dowcipy? – Nóż miał cię wystraszyć, nie zachęcić. Dotrzyj do ciężarówki żebyśmy nie musieli się o ciebie martwić!

Gena Showalter - Alien Huntress 4 -Tempt me Eternally Strona 13 Tłumaczenie: bivi_bavi Anthology: Deep Kiss of winter – Przestań się martwić i wykonuj swoją robotę! –Idź– Dallas. – Uciekaj. –Nie!– Nawet, gdy mówiła, silne palce przymusu i zgody torowały sobie drogę w jej umyśle. Rób, co ci mówi. Nie dyskutuj z nim. Uciekaj. Aleaha była już prawie w lesie, omijając Rakan, których rozproszył Dallas, zanim uświadomiła sobie, co robi. Zatrzymała się nagle marszcząc brwi. Co… dlaczego? Odpowiedź uderzyła ją z siłą ogniowej broni. Kontrola umysłu. Który agent był za to odpowiedzialny? Devyn, Jaxon czy Dallas? Nie ma znaczenia, przypuściła, ponieważ wszyscy to dranie. W jakiś sposób, jakoś, któryś z nich kontrolował ją myślą. Rozzłoszczona, obróciła się. Drzewa rozciągały się po obu stronach tak, blisko że wystarczyło się ruszyć żeby objąć ich pnie. Ich powykręcane ciężkie od śniegu gałęzie przysłaniały jej pole widzenia, więc osuwała je na bok. Widok, który następnie wchłonęła będzie prześladował ją przez kolejne lata. Większość agentów leżała na ziemi, niektórzy skręcali się i jęczeli odgłosy zbliżającej się śmierci. Inni byli nieruchomo w obryzganym krwią śniegu. Dallas, Devyn i Jaxon byli plamą bieli w tym brutalnym nocnym płótnie, najwyższy z Rakan czaił się po zewnętrznej krawędzi koła. Inni Rakanie na zmianę zaczepiali ich ciosami i kopnięciami, każdy umiejętnie unikając wystrzelonej w nich ogniowej broni. Co mogę zrobić? Co do cholery mogę zrobić? –Stać,– powiedziała mając nadzieję że rozproszenie da jej przyjaciołom jakąś drogę do… czego? Wycofania się? Ataku? –Stać! Przyczajony obcy posłuchał, zatrzymał się w promieniach księżyca, szybko odnalazł ją wzrokiem. Szokując ją. Aleaha drżała z szoku, kolejny miodowy powiew niespodziewanie ją otoczył. Pobudzając ją. Całować, znowu pomyślała. Mężczyzna był całkowicie i absolutnie oszałamiający. Przeznaczony do przyjemności bóg spadł prosto na Ziemię. Zmysłowy, egzotyczny, z proszkiem antymonowym otaczającym złote oczy, silnym nosem, kwadratowym podbródkiem i wyrzeźbionym… wszystkim. Zawstydziłby Devyna.

Gena Showalter - Alien Huntress 4 -Tempt me Eternally Strona 14 Tłumaczenie: bivi_bavi Anthology: Deep Kiss of winter Co nieco jego skóry widocznie świeciło, jak płynne promienie słoneczne wylewane na gorącą stal. Jego włosy dosięgające szczęki miały ten sam odcień złota, co skóra. Był fascynujący, niewyobrażalna moc i mroczna brutalność przykrywały jego wyraz. I Boże, był drapieżnikiem, umiejętności zgromadzone w każdym punkcie jego wielkiego ciała. Do tego był również taki piękny, kusił tylko wyglądem. Prawdopodobnie łapał w sidła kobiety zanim zdołałyby przełamać jego zaklęcie. –Kobieta,– powiedział, jego głos był fascynujący jak jego twarz. Skąd znał Angielski? Faktycznie, jak było z innym, tym, który próbował ją molestować? –Och, nie, nie będziesz,– powiedział Dallas, przedzierając się przez koło i waląc go w szczękę. Głowa Rakana przekręciła się w bok. Szybko znowu odnajdując Aleahę wzrokiem, wyciągnął rękę złapał Dallasa za kark i rzucił nim o pobliskie drzewo. –Moja. Siła, której użył – niesamowite. Szybkość i zwinność – zadziwiająca. Dallas osunął się na ziemię, nieprzytomny. Jaxon wrzasnął dziko i zaatakował. Bestia wyciągnęła rękę jeszcze raz. Tym razem cisną widmową dłoń w środek klatki piersiowej agenta i przekręcił. Jaxon nagle stracił siły i tak jak Dallas już się nie podniósł. Devyn obserwował wszystko, z surowym uśmiechem na twarzy. Uśmiechem, który obiecywał śmierć. Ale nie zabił. Nie, on podniósł swoje ręce w kapitulacji. Aleaha nie mogła uwierzyć swoim oczom. To nie w jego stylu. Prędzej wolałby zostać dźgniętym niż przegrać walkę. Drogi Boże. Sytuacja musiała być bardziej ponura niż przypuszczała. Instynktownie, cofnęła się, zatrzymując się tylko wtedy, gdy rozważyła nowe możliwości. Może, miejmy nadzieje, miał plan. Może udawał kapitulację żeby dać czas Mii i załodze na dotarcie tutaj. Tak, oczywiście. Ale dlaczego pomoc jeszcze nie przybyła? Powinni zrobić nalot, jeśli coś takiego się zdarzyło, a tak blisko jak byli, powinni już tu być. Wysoki złoty obcy kroczył ku niej, odpychając swoich własnych ludzi na bok. Z każdym krokiem wydawał się bardziej nieposkromiony. Zabójczo. Jej serce waliło chaotycznie, kiedy podchodził bliżej… bliżej. Zrób coś! Był prawie przy niej. –Stój,– krzyknęła ponownie. Dobra robota. Jestem pewna, że posłucha.– Zostań tam gdzie jesteś.– Jeśli Mia potrzebuje więcej czasu, to do Aleahy należało zatrzymanie tego człowieka.

Gena Showalter - Alien Huntress 4 -Tempt me Eternally Strona 15 Tłumaczenie: bivi_bavi Anthology: Deep Kiss of winter Zadziwiające, znieruchomiał od dźwięku jej głosu. Oprócz jego oczu. Przesuwały się po niej, gorące i wyzywające, jakby była jego własnością, już naga i błagająca o jego dotyk. Gęsia skórka pokryła całą jej skórę; zaschło jej w ustach. –Jeszcze jeden krok i będę strzelać.– Drżąc podniosła swoją broń dopóki nie wycelowała bezpośrednio w jego genitalia. Mężczyźni mieli skłonności zgadzać się na wszystko, kiedy ich fiuty były zagrożone. –Porozmawiajmy o tym. Może coś wymyślimy. Dlaczego tu jesteś? Czego chcesz?– Dalej. Mia. Powoli uśmiechnął się, milcząca obietnica, że zrobi cokolwiek będzie chciał, kiedykolwiek będzie chciał. Oczywiście nie będzie rozmowy. Łajdak. Pociągnęła za spust. Tak jak zrobili to pozostali, odbiegł od błękitnego światła jakby był to tylko nieznośny owad. Sekundę później, był przed nią, pojawił się w mgnieniu oka górując nad nią. Sapnęła zaskoczona, ponieważ ciepło promieniujące od niego otoczyło ją. Ciepło i ten miodowy zapach. Jej sutki znowu stwardniały, sięgając po niego, a w jej brzuchu zatrzepotało. Potrzeba rozebrania jej przez niego, wejścia w nią, była silna, odurzająca, część jej chciała rzucić się na kolana i błagać go o to. Kim jesteś? Zastanawiała się, oszołomiona. W rzeczywistości pragnienie było niepodobne do niej, zdrowy rozsądek szybko znalazł drogę na powierzchnię. Zabij go. Teraz. Zakończ to! Mia mówiła żeby nie zabijać, tak, ale Mii tu nie było. W tym tempie Aleaha umrze zanim przybędzie wsparcie. –Mówiłam, że cie zastrzelę, a ja nigdy nie kłamie.– Oczywiście to było kłamstwo. Jej całe życie to kłamstwo. To, cokolwiek robiła. – Mówię poważnie! Odsuń się albo zacznę strzelać. Pozostał w miejscu. –Strzelanie nie było dla ciebie korzystne do tej pory, prawda? –Zawsze jest na wszystko ten pierwszy raz. –Zgadza się. Jak pierwszy raz, kiedy cię rozbroję. Zanim mogła zadziałać, wybił pistolet z jej rąk. Stuknął o ziemię, poza zasięgiem, a on mruknął jedwabiście, wszelkiego rodzaju erotycznymi podtekstami. – Jak planujesz mnie zastrzelić, moja kobieto?

Gena Showalter - Alien Huntress 4 -Tempt me Eternally Strona 16 Tłumaczenie: bivi_bavi Anthology: Deep Kiss of winter Rozdział 2 NATCHMIASTOWE, PALĄCE PODNIECENIE. Tego doświadczył Breean Nu, teraz przywódca armii Rakan, kiedy pierwszy raz usłyszał chrapliwy kobiecy głos przenikający jego szał– bitewny. Kiedy jego wzrok wylądował na niej, skąpanej w świetle księżyca, jego podniecenie tylko wzrosło i nierozumnie skupił na niej całą swoją uwagę. Zrozumiałe, zważając na jego przeszłość. Widział i chciał. Rozpaczliwie. Chciał pomknąć do niej, z wszelkim zamiarem domagania się jej, jako swojej, każdy przywódca wojskowy zasługiwał na nagrodę po zwycięstwie. On był przywódcą, wygrał, więc ona będzie jego nagrodą. Nawet teraz, szczególnie teraz, krew huczała w nim, gorąca, głodna. Nie po więcej walki. Po każdy centymetr jej. –Moja,– Znów powiedział. Rakańskie kobiety zostały zdziesiątkowane przez plagę po tym jak obcy przekradli się na ich planetę kilka lat temu. Te kobiety zaczęły jeść mężczyzn. Jeść, jak posiłek. Nigdy wcześniej nie natknąwszy się na chorobę, Rakanie byli w rozsypce, nie wiedzieli, co mają robić, albo jak pomóc. A potem było już za późno. Tak wielu umarło, niemal nikt nie pozostał. Drżąc, jego nagroda wyrwała nadgarstek z uścisku i cofnęła się od niego. Jeden krok, dwa. Och, nic z tego. Za bardzo lubił być przy niej. –Stój,– powiedział, tak jak ona mówiła przed chwilą. Podniosła swój podbródek, w uporze i dalej się poruszała –Ani mi się śni. Sprzeciw? Ze strony wojennej zdobyczy? Nigdy żadnej nie posiadał, wszystko, co wiedział to, że inni żołnierze, z innych planet często trzymali ich, jako niewolników. A niewolnicy robili wszystko, co im powiedziano. Musiał po prostu jej to uświadomić. Chociaż, szczerze mówiąc, Breean nigdy nie sądził, że znajdzie się w tego typu sytuacji. Był zwykłym rybakiem i Raka, jako pokojowa planeta, którą była, nigdy nie musiała wykorzystywać królewskich wojsk. Większość mieszkańców była posłuszna królowi bez pytania, a przybysze nie mieli wstępu na ich ziemię. Aż do sekretnego przybycia Schönów. Do czasu, gdy Schöni ich zniszczyli, zarażając kobiety, które później zabiły żołnierzy i wszystkich innych. W tym czasie Breean mieszkał na morzu, które pokrywało większość Raki, jedyny żywiciel swojej matki i sióstr. Wrócił pewnego dnia żeby znaleźć je umierające, i tysiące innych już martwych, w

Gena Showalter - Alien Huntress 4 -Tempt me Eternally Strona 17 Tłumaczenie: bivi_bavi Anthology: Deep Kiss of winter końcu kobiety straciły swoje zasoby żywności, i zwróciły się przeciw sobie. Więc zgromadził niezakażonych ocalałych, których tylko mógł i rozpoczęli walkę, wypędzając Schönów. Doświadczenie zmieniło ich. Nie byli niewinnymi, głupimi mężczyznami jak kiedyś. Byli twardsi, podlejsi, całkowicie bezlitośni. I tacy musieli zostać. –Powiedziałem ci żebyś się zatrzymała, kobieto.– Nie było miejsca na kompromis w jego tonie. – Będziesz posłuszna. Jestem twoim panem. – Jak słodko. Wielki chłopiec myśli, że ma kontrolę.– Błyskawicznie wyciągnęła kolejną broń ogniową z kabury u boku. Tak naprawdę nigdy nie widział żadnej aż do dzisiejszej nocy, ale oglądał obrazki i wiedział, czego ma się po nich spodziewać. W drugiej ręce trzymała nóż. Z nożem już się dobrze zapoznał. – Teraz wycofaj się. Łup wojenny czy nie, powinna już zareagować na jego zapach. – Chodź do mnie,– powiedział, tylko żeby zobaczyć co zrobi. –Dotknij mnie.– Od czasu zbudowania swojej własnej armii, był przyzwyczajony do przestrzegania jego rozkazów. Potrząsnęła głową, kontynuując swoją powolną podróż wstecz. Jej oczy były duże, lśniące i krystaliczne, mieszana plamek srebra i błękitu. Włosy pod jej czapką były jasne. Jej nos zgrabny, a policzki zaokrąglone. Ale coś w niej było… nie tak. Im dłużej ją studiował, tym bardziej wydawało mu się jakby druga twarz czaiła się pod pierwszą. Twarz z szerzej rozstawionymi zielonymi oczami. Bardziej arystokratycznym nosem. Szczuplejszymi policzkami. Ciemnymi włosami. Spakowane razem nie było tak ładne. A jednak było bardziej erotyczne, bardziej zmysłowe. Usta były bardziej soczyste, czerwieńsze, stworzone do ssania. Włosy bardziej aksamitne, mógł sobie łatwo wyobrazić ciemne pasma trzymane w swojej dłoni, kiedy będzie wchodził w to smakowite ciało. Jednak nie była powodem tak silnych, natychmiastowych fantazji. Każda kobieta spowodowałaby taką samą reakcję. Było po prostu za długo, od kiedy zaznał przyjemności, tak cholernie długo. Tęsknił za seksem bardziej niż tęskniłby za utratom ręki. –Dlaczego tak na mnie patrzysz?– warknęła. Spojrzała za siebie jakby kogoś szukała. Jej ramiona zgarbiły się, gdy nie spostrzegła nikogo. Kiedy stanęła do niego twarzą musiała uświadomić sobie, że przysunął się bliżej, ponieważ krzyknęła. –Cofnij się! Breean nie wiedział, co ma zrobić z tą kobietą. Nie z podwójną twarzą i na pewno nie z faktem, że wydawała się być w każdy sposób na niego odporna. To prawda, nie był w pobliżu kobiet od dwóch

Gena Showalter - Alien Huntress 4 -Tempt me Eternally Strona 18 Tłumaczenie: bivi_bavi Anthology: Deep Kiss of winter lat, ale na pewno był jeszcze zdolny do uwiedzenia jednej. I co się stało z jego determinacją do narzucenia niewolnikowi swojej woli? Porzuć broń i dotknij mnie, mały człowieku. Albo była kosmitom? Skrzywił się, nie podobało mu się, że nie wie. W rzeczywistości, było dużo rzeczy, których nie wiedział i odpowiedzi były ważniejsze niż jego głód. – Skąd AIR wiedział, że przybędziemy?– Odwiedził ją kilka razy w tajemnicy, z nikim nie rozmawiał i pozostawał w cieniu. Jednak. Przypuszczał, że mogli go zobaczyć. Ale dlaczego nie zaatakowali wcześniej? –Byli dobrymi ludźmi.– Powiedziała ze złością, ignorując go, znowu zaczynając się cofać. –Nie musiałeś ich krzywdzić. –My jesteśmy dobrymi ludźmi.– Podchodził do niej powoli – Ci agenci nie powinni próbować nas krzywdzić. Przełknęła. – Nasza broń ustawiona była na ogłuszanie, nie zabijanie. Ty i twoi, jednakże, zabiliście, więc przepraszam, jeśli się z tobą nie zgodzę, że jesteście dobrzy. I ile razy mam to powtarzać? Nie waż się bliżej podchodzić! –Wojownicy, którzy zabili tych agentów będą ukarani, uwierz mi.– Ruchem tak szybkim, że niedostrzegalnym dla oka, Breean dał nura i wybił drugą broń z jej ręki. – Teraz nie będzie dla ciebie więcej strzelania. Szok zagościł na jej pięknych podwójnych rysach. Nie dał jej czasu na grożenie nożem. Po prostu wyrwał ostrze z jej ręki, badając jego ząbkowaną końcówkę w świetle księżyca i schował go na plecach. Może być przydatny. Jej usta pozostały otwarte w wściekłym niedowierzaniu, odsłaniając idealne białe zęby, były nieco ostrzejsze niż te, które widział u innych napotkanych ludzi. Jej pocałunki mogły gryźć. Jego kutas drgnął w odpowiedzi na tę myśl, a on znów się skrzywił. Gryzienie nie było już dłużej dozwolone pośród jego ludu. Reguła, którą wprowadził i której będzie przestrzegał. Zawsze. Wszystko, co upuszczało krew, ciekłą truciznę, która mogła bardzo dobrze przenosić tysiące z tysięcy chorób, było teraz zakazane. Nieposłuszeństwo oznaczało śmierć. Patrzył jak rzuca kolejne spojrzenie przez ramię. –Czy jest tam więcej agentów?– zapytał.

Gena Showalter - Alien Huntress 4 -Tempt me Eternally Strona 19 Tłumaczenie: bivi_bavi Anthology: Deep Kiss of winter –Jasne, że nie. Co oznaczało, tak, byli. Przechylając swoją brodę, skinął na kilku swoich żołnierzy, aby przeszukali teren. Natychmiast skierowali się na drzewa. Mimo że byli ubrani na czarno i ścierali się z śnieżnym tłem, poruszali się jak nocne widma, ledwie zauważalni. – Jak masz na imię, kobieto? Cisza, zsunęła swój wzrok na broń, która leżała na ziemi kilka metrów dalej. Zauważył, że jego pozostali ludzie stali w półkolu wokół tego, ramiona skrzyżowali na piersiach, czekając na kolejny rozkaz. Żyjący agenci leżeli za nimi, już zakłuci i zebrani w nieprzytomne sterty. –Nie pozwolę ci wygrać,– powiedziała, ignorując go. Ponownie. –Ale ja już wygrałem. Twoi bracia zostali pokonani. Jesteś ostatnią, która stoi. – To tylko oznacza, że do mnie należy skopanie ci tyłka. – Pozwolę ci robić wiele rzeczy z moim tyłkiem, kobieto, ale kopanie do nich nie należy.– Pochylił się do niej, pochłaniając resztę odległości do jej twarzy zanim mogła zamrugać. Zapach świeżego śniegu i mroku, mistycznej nocy płynął od niej, wziął głęboki wdech, delektując się. –Pozwolę ci go masować. Pieścić. Trzymać go, kiedy ja będę tłukł w tobie. Jej policzki nabrały pięknie koloru, i warknęła: – Co z rozerwaniem na kawałki? Jeśli byłby w połowie tak namiętna w łóżku, jak teraz w obliczu zagrożenia, mogłaby go spalić żywcem. I, och, chciał być spalony. – Jeśli zapytasz ładnie, tak, – powiedział szczerze. –Tak długo jak nie upuścisz krwi. –Pieprz się. –Mam taką nadzieje, – odpowiedział, kiedy wrócili jego ludzie, kręcąc głowami. Nikogo tam nie było, i nie było znaków, że ktokolwiek miałby być . Rozluźnił się. Jego kobieta nadal dławiła się oddechem. –Nigdy,– w końcu jej się udało. – Nigdy to dużo czasu. Może powinniśmy po negocjować. Brak odpowiedzi. Zamiast tego, wygląd intensywnej koncentracji pochłonął jej rysy. Jej oczy zwęziły się, niebieski jakoś ściemniał stając się…. Złotym? Niemożliwe. Jednak, kiedy patrzył, jej ciało

Gena Showalter - Alien Huntress 4 -Tempt me Eternally Strona 20 Tłumaczenie: bivi_bavi Anthology: Deep Kiss of winter wydawało się rosnąć i nabierać mięśni, jej ubranie rwało się dając miejsce nowej masie. Po chwili była dokładnie jego wzrostu, jej rysy dopasowały się do jego. Patrzył na swoją własną twarz, uświadomił sobie, otwierając usta w szoku. Zielonooka kusicielka wciąż była pod spodem, wciąż ledwo widoczna, ale to nie tłumiło szoku zobaczenia siebie na miejscu blond słodkiej buźki. –Jak to zrobiłaś? Co ty zrobiłaś? Spojrzała na swoje ręce. Nie – jego ręce. Przekręcając je, ucząc się ich. Dużym, złotym, zrogowaciałym. Chwiejąc się, rozważył resztę jej. Nie miała już piersi, ale była solidna od stóp do głów. Miała nawet wybrzuszenie pomiędzy jej – jego – nogami. Niezłej wielkości, jakby miał powiedzieć o sobie. – Myślisz, że będę mogła poruszać się tak jak ty?– zapytała, bardziej siebie niż jego. Jego głos. Nie tylko wyglądała jak on, teraz mówiła jego głosem. Jak coś takiego jest w ogóle możliwe? Breean wyciągnął rękę żeby dotknąć to znajome oblicze. Co by poczuł? Ciepło? Zimno? To z pewnością iluzja. Ale gdy tylko jego dłoń miała nawiązać kontakt, to… czymkolwiek była zniknęła i jego ręka przecięła jedynie powietrze. Zamrugał. Zmieszany, rozgniewany, jeszcze bardziej zaszokowany. Spojrzał w lewo, później w prawo, ale widział tylko kołyszące się drzewa i wirujące płatki śniegu. Zmarszczył czoło, odwrócił się gwałtownie i skonfrontował ze swoimi ludźmi. –Gdzie ona – ja – poszedłem? Ważniejsze, jak zniknęła? Jeśli zawsze była zdolna poruszać się tak szybko jak on, dlaczego nie zrobiła tak wcześniej? Jeśli nie potrafiła, a to był nowy postęp w jej wyglądzie… cholera. Mogła posiadać teraz całą jego siłę. –Widzicie ją? Wyrazy twarzy tak zaskoczone, jak musiała być jego. Przeszukali polanę za jakimś jej śladem. Kątem oka, Breean złapał rozmycie ruchu, przebłysk bieli i złota. To rozmycie zatrzymało się bezpośrednio przed pierwszą bronią ogniową, którą wyzwolił od kobiety. Sekundę później jej – cholera, jego – obraz się utrwalił. Chwiała się na nogach jakby dostała zawrotów głowy. Zmęczenie błyszczało na jej wiąż męskich rysach. Zmarszczyła czoło, kiedy ocierała skroń jedną ręką, i chwytała broń dugą.

Gena Showalter - Alien Huntress 4 -Tempt me Eternally Strona 21 Tłumaczenie: bivi_bavi Anthology: Deep Kiss of winter Podbiegł bliżej niej, poważny. Wyczuwając go, podniosła wzrok. Ich spojrzenia się spotkały, złoto przy złocie – i na szczęście, nutka eterycznej zieleni. Pot zraszał jej czoło, i dyszała. Ze strachu? Zmęczenia? Albo z emocji pościgu? Chwilę później, uśmiechnęła się. Emocje pościgu, z pewnością, z tym uśmiechem nienależącym do przestraszonej kobiety, ale do szydzącego agenta. Zaskakujące, że pobudziło go jeszcze bardziej, to jej nowe wyzwanie. Nie pomknął do niej, ale się zatrzymał, nadal ją obserwując, ciekaw, co ten człowiek – obcy – dalej zrobi. Jaka rasa mogła przejmować czyjś wygląd, tak dobrze jak czyjeś zdolności? Rzuciła Ja–jestem–szefem spojrzenie na jego ludzi i warknęła, – Zostańcie na miejscu. To jest pomiędzy kobietą a mną. Przesuwali się w jej kierunku z zdeterminowanym minami, ale teraz zatrzymali się w miejscu. –Który to, który?– Zapytał jeden z mężczyzn, patrząc pomiędzy ich dwójką. – Patrz na ubrania,– ktoś powiedział, – Jej jest z innego materiału i podarte. –Ale jeśli nawet to jest sztuczką? –Zostańcie gdzie jesteście,– powiedział Breean, papugując kobietę. –Zajmę się nią. –Zajmę się nią i więźniami,– powiedziała, jakby naprawdę nim była. Ta intensywna polewa koncentracji spadła na nią, i jeszcze raz zniknęła. Jego oczy się zwęziły, kiedy przeszukiwał pole, próbując dojrzeć rozmycie… nie widząc nic… nic… tam! Zmaterializowała się przed śpiącymi agentami i przykucała. Była plecami do niego, i wydawała się kurczyć na jego oczach. Jej krótkie złote włosy wydłużyły się i rozjaśniały, wyglądając dokładnie jak poprzednio. Jedna z jej rąk wystrzeliła, uderzając człowieka w twarz. Pauza. Kolejny policzek. Pauza. Oparła się na bok, mrucząc coś i uderzyła kolejne agenta. Kogo ona bije? Jej małe ciało, jakim było teraz, nadal blokowało wzrok Breeana. Jednak bał się poruszyć. Bał się, że zmieni osobę albo skoczy w ruch jeszcze raz. Bał się, że może ją stracić. Minutę później, przesunęła się na równe nogi i stanęła naprzeciw niego. Wyrównując dwie bronię, przesunęła się do centrum polany, jej lewe ramię skierowane na niego, prawe na jego ludzi. Kiedy podniosła drugą broń?

Gena Showalter - Alien Huntress 4 -Tempt me Eternally Strona 22 Tłumaczenie: bivi_bavi Anthology: Deep Kiss of winter –Dlaczego się nie budzą?– Zażądała gniewnie. Kiedy zanurzył się w jej niebieskich oczach i kobiecej formie, ulga w nim była jak żywa istota. Tak bardzo jak lubił siebie, nie chciał się uwodzić. Cóż, już nie. Miał dość tego w ciągu ostatnich dwóch lat na całe życie. –Oni tylko śpią. – To lepiej ich obudź. Albo odpowiadając na twoje wcześniejsze pytanie, zastrzelę cie tym. Ostra, namiętna, a teraz opiekuńcza. Jego podziw kuł, tak, jak jego pragnienie, cholerna gorącokrwista natura. I jego cholerna abstynencja. Jednak nie mógł zaprzeczyć, iż cieszył się, że pierwszą kobietą, na którą się natknął była ona. Nawet, jeśli nie mógł jej kontrolować, była rozkoszna. Żeby mieć ją tak jak chciał, musiał ją uspokoić, następna rzecz, w której nie miał doświadczenia. –Bądź spokojna,– powiedział. Z pewnością to może zadziałać. –Nie stój tak,– warknęła. – Obudź ich. Albo nie. – Twoje rozkazy, będą nadal lekceważone.– Nie sądzę, żeby to był sposób na uspokojenie kobiety. Były tylko, Rakańskie kobiety usiłując robić wszystko, co w ich mocy, aby dogodzić tym dookoła siebie. – To jest, przed zarazą. Rzadko się sprzeczały i nigdy się nie sprzeciwiały. Akceptowały i zgadzały się, jakby potrzeba sprawiania przyjemności, zakorzeniona była w nich od urodzenia. Ta kobieta oczywiście nie kłaniała się nikomu. To powinno go złościć, albo przynajmniej zniechęcać. Tymczasem nieoczekiwanie mógł sobie wyobrazić bycie związanym, zdominowanym, bezradnym dla jej kobiecej przyjemności, kiedy ona będzie osiadać na jego kutasie. Interesujące, ale nie coś, na co może pozwolić. Było po prostu za dużo ryzyka. Oddanie kontroli było zaproszeniem do rozlewu krwi. Stał tam nie wiedząc jak postąpić. W jaki sposób uspokoić kobietę, której nie mogłeś podporządkować swojej woli, jeśli delikatne polecenia zawiodły? Jego ludzie przesunęli się niespokojnie, jakby, jak on, próbowali zdecydować, co mają zrobić. Chcieli dobrze, ale nie chciał żeby któryś z nich powalił ją albo dotykał w jakikolwiek sposób. –Czekać,– powiedział im.

Gena Showalter - Alien Huntress 4 -Tempt me Eternally Strona 23 Tłumaczenie: bivi_bavi Anthology: Deep Kiss of winter Dłoń kobiety zadrżała – jak miała na imię? Stwierdził, że chce poznać je tak mocno jak chciał wiedzieć, z jakiego była gatunku. Co też stało się tak pilne jak chęć lizania jej dopóki nie dojdzie, zaczynając od piersi i torując sobie drogę w dół. – Nie powiedziałam ci już wcześniej, żebyś wziął to spojrzenie z swojej twarzy?– powiedziała bez tchu, następnie strzeliła z obu broni jednocześnie. Z łatwością uskoczył z drogi, niebieskie wiązki ogłuszające ominęły go. Z szybkością, jaką mógł się poruszać, promienie były dla niego jak w zwolnionym tempie. Ale jeden z jego ludzi, Eton, nie zauważył zbliżającej się wiązki i został przybity, natychmiast zamarł w miejscu. Inni wojownicy patrzyli na Breeana wyraźnie źli, że kolejny z ich braci został unieruchomiony i będzie musiał być niesiony. Chcieli działać. –Nie. – Powiedział. –Moja. – Do niej, dodał, – Jakie spojrzenie? –Jakbyś chciał mnie zjeść. Nie podoba mi się. – Spojrzenie zniknie, jestem tego pewien, po tym jak cię zjem.– Doprawdy, dobry rodzaj jedzenia. Nie ten rodzaj, który lubili jego ludzie, tam na końcu. Zadrżał. –Nie martw się. Nie będę używał swoich zębów. Skrzywiła się, strzeliła jeszcze raz, ale po raz kolejny z łatwością uniknął . – Możesz już po prostu być nieruchomo?– Jej wzrok krążył po polanie i wypuściła sfrustrowany oddech. –No dalej.– mruknęła, choć nie sądził, żeby zdawała sobie sprawę z powiedzenia tego na głos. Nie było tam żadnego śladu kogokolwiek, ale ona wyraźnie oczekiwała, że ktoś się pojawi i nie podobało jej się, że jeszcze tego nie zrobili. Lepiej żeby przybyli walczyć tutaj pośród natury, niż wśród niewinnych ludzi mieszkających w mieście. On też będzie na nich czekał. Pocieszająca perspektywa: kolejna walka może pomóc stłumić jego pobudzenie. –Jak masz na imię kobieto?– powtórzył, pozostając na baczności. –Dlaczego tu przybyliście?– zażądała, udając po raz kolejny, że nic nie mówił –Czego od nas chcecie? Musiała być jakaś droga wokół niechęci do dzielenia. – Dlaczego miałbym odpowiadać na twoje pytania, kiedy ty nie odpowiadasz na moje?– Zwrócił się do jej poczucia czystej gry.

Gena Showalter - Alien Huntress 4 -Tempt me Eternally Strona 24 Tłumaczenie: bivi_bavi Anthology: Deep Kiss of winter Ciężka pauza. Zgrzytanie jej zębów. –Mam na imię… Macy. Macy. Było to bardzo ładne imię, tak wspaniałe jak sama kobieta – którąkolwiek twarz akurat włoży ( nawet jego), – ale nie pasowało do niej. Wciąż, było warte krzyku podczas pompowania wewnątrz niej. Wielokrotnie. –Jestem Breean, i jestem tu żeby stworzyć nowy dom dla mnie i moich ludzi.– Wydawało się, że szukał wiecznie, ale w końcu znalazł idealne miejsce do przeniesienia. Spędzili ostatnie kilka miesięcy przychodząc i odchodząc, przygotowując się. Ziemia miała wszystko, czego potrzebowali: wodę, technologię poza ich pojęcia, wyposażenie medyczne i ciepło kobiecych ciał. Nawet więcej, ludzie tutaj wiedzieli jak przetrwać. Jeśli zaraza uderzy, najprawdopodobniej mieli lekarstwo. Jeśli nie mogli je stworzyć. Nigdy więcej nie chciał czuć się bezradny wobec czyjejś śmierci i pozostanie silny. –Ziemia może gościć wszystkie rodzaje obcych ras, ale ich ludzie nie są w żadnym razie mile widziani.– powiedziała, i brzmiała gorzko na ten temat. Czy wiedziała z pierwszej ręki o tym braku powitania? –Ludzie nie będą mieli innego wyboru, jak zaakceptowanie nas. –Och, naprawdę? Tak po prostu? –Tak po prostu.– Miał nadzieję. –A teraz, ten impas staje się męczący, Macy.– Oczekiwanie, zadecydował, można wykorzystać w bardziej przyjemny sposób. Podszedł do niej, jego pragnienie się nasiliło – niedługo, będzie jej dotykał – zapach miodu unosił się od niego z rosnącą mocą. Zmarszczyła nos, jakby wąchała coś nieprzyjemnego, ale jej sutki już stwardniały dla niego, ładne i doskonałe pod jej ubraniem. –Co to za zapach? –Pobudzenie.– Powiedział, nie widząc powodu by temu zaprzeczyć. Nie czuł szału–żądzy, która była bardziej ostra niż szał–walki, tak długo, że był zdesperowany powąchać go ponownie. W tej chwili, upajając się tym. – Nie próbuj udawać, że ci się nie podoba.– Nie, kiedy mógł zobaczyć różane wypieki na jej policzkach. Soczyste usta Macy miotały się otwierając i zamykając, a jej ręce się trzęsły.

Gena Showalter - Alien Huntress 4 -Tempt me Eternally Strona 25 Tłumaczenie: bivi_bavi Anthology: Deep Kiss of winter – Pobudzenie sprawia, że człowiek się spala prawda? Więc, pokarze ci coś innego, co pali.– Używając kciuka, przestawiła swoją broń ogniową i strzeliła w niego. Tak jak wcześniej, uśmiechnął się i ominął wiązkę – żółtą wiązkę tym razem, co oznaczało, że skończyła z próbami ogłuszenia go i teraz chciała go usmażyć. Szybko zamknął odległość, zatrzymując się zaledwie kilka cali od lufy. –Wierzę, iż wspomniałem, że to zaczyna mnie męczyć. Prawie upadła do tyłu z siłą jej gwałtownego wdechu. –A ja męczę się powtarzaniem ci, żebyś się cofną!– Następny strzał. Tym razem, będąc tak blisko nie był wystarczająco szybki żeby go uniknąć. Żółto–złoty płomień przypalił jego ramię. –To boli. –Na prawdę? Myślałam, że lubisz się palić. Zapach miodu powinien zniknąć jak ten mały skrawek skóry pokryty pęcherzami i skwierczący. Nie zniknął. Tak naprawdę, wydawał się tylko nasilać. To, że pragnął jej na tyle żeby emitować ostrzegawcze perfumy pomimo uszkodzenia ciała było zaskakujące. Nawet z jego dwuletnią abstynencją, co zdmuchnęło jego ‘jestem po prostu zdesperowany.’ teorię. W jaki sposób wyciąg z niego więcej pożądania, niż jakakolwiek inna kobieta kiedykolwiek miała? Nie była (naturalnie) złota, jakby wolał. Nie była posłuszna, jak był przyzwyczajony. Będąc zakłopotanym przez nią, nawet oczarowanym, zrozumiał. Była nowością. Ale tak duże pożądanie? Właśnie wtedy Breean domyślił się, że pragnąłby jej nawet, gdyby był nasycony. Całkiem proste, kusiła go na wszystkich poziomach. W teorii – był ich dzisiaj pełen – mógł ją rozbroić, i wziąć na ziemi, penetrując, zanim uświadomiłaby sobie, co się dzieje, zapach żądzy sprawiłby, że chciałaby tego wbrew wszystkiemu wokół niej. Podczas gdy jakaś część jego lubiłaby to, ponieważ Bóg wiedział, był mężczyzną, reszta wiedziała, że jej chętny, szczery udział byłby tysiąc razy słodszy. Największe walki, czego przyszedł się dowiedzieć, wywołują najbardziej satysfakcjonujące zwycięstwo. –Jesteś otoczona, Macy. Rzuć broń i przyznaj się do porażki. Nikt nie zamierza cie skrzywdzić. –Przyznam się do porażki, kiedy umrę. Co ty na to?