Warszawa 2011
Weltbild Polska Sp. z o.o.
02-103 Warszawa, ul.
Hankiewicza 2
Księgarnia internetowa:
www.Weltbild.pl
Niniejszy produkt objęty jest
ochroną prawa autorskiego.
Uzyskany dostęp upoważnia
wyłącznie do prywatnego
użytku osobę, która wykupiła
prawo dostępu. Wydawca
informuje, że wszelkie
udostępnianie osobom trzecim,
nieokreślonym adresatom lub
w jakikolwiek inny sposób
upowszechnianie,
upublicznianie, kopiowanie oraz
przetwarzanie w technikach
cyfrowych lub podobnych – jest
nielegalne i podlega właściwym
sankcjom.
ISBN 978-83-7799-171-8
90451493
Konwersja do formatu EPUB:
Virtualo Sp. z o.o.
virtualo.eu
Spis treści
Dedykacja
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
Podziękowania
Przypisy
Dedykacja
Markowi,
mojemu własnemu szefowi
kuchni we francuskiej
restauracji
Dokument chroniony
elektronicznym znakiem
wodnym
1
– Sprzedana? Jak to
sprzedana?
Josette poprawiła okulary na
nosie, odsunęła wiszące przed
nią pęta saucisson, żeby nie
zasłaniały jej widoku, i spojrzała
z przejęciem na źródło
najbardziej sensacyjnej wieści,
jaka dotarła do mieszkańców
gminy Fogas od czasu… hmm,
od czasu gdy madame Sentenac
przyłapano w kompromitującej
sytuacji z księdzem, czego
dokonał nie kto inny jak
monsieur Sentenac, który
z szaleństwem w oczach
dzierżył w dłoniach strzelbę.
Ksiądz, porzucając w jednej
chwili swoją kochankę i misję
duszpasterską, uciekł przez
okno i kościół pozostał bez
kapłana na następnych
dwadzieścia lat.
Ale coś takiego! To była
znacznie poważniejsza sprawa.
– Sprzedana i już – odparła
zza lady wyższa z dwóch kobiet.
Véronique, poczmistrzyni
w Fogas, zrobiła dramatyczną
pauzę, przełożyła trzymaną
bagietkę do lewej ręki,
ponieważ wolała nie odkładać
jej na szklaną gablotę z nożami
myśliwskimi, i powoli, dokładnie
strzepnęła mąkę ze swetra. Już
w chwili, gdy weszła
z błyszczącym wzrokiem
i tajemniczym uśmieszkiem,
Josette zorientowała się, że
zaraz usłyszy jakąś plotkę.
I wiedziała, że Véronique
wyjawi ją z wielką satysfakcją.
Poprawiwszy krzyżyk na szyi,
poczmistrzyni podjęła opowieść:
– Została sprzedana
i podpisano już pierwsze
dokumenty.
Gwałtowne wciągnięcie
powietrza, jakie dało się słyszeć
ze strony drugiego uczestnika
tej sceny – nie licząc Jacques’a –
świadczyło, że Véronique ma
naprawdę niesamowitą
umiejętność zdobywania
najświeższych nowin z życia
wioski; inne kobiety, jak stojąca
obok niej Fatima Souquet, żona
zastępcy mera Fogas, musiały
się zadowalać ich powielaniem.
– Ale skąd to wiesz? –
zapytała ostro Fatima, a jej
nieukrywana irytacja rozbawiła
Josette.
Véronique uśmiechnęła się
przebiegle i pochyliła się nad
ladą, aby zdradzić sekret
swojego fachu.
– Bo akurat byłam
w merostwie i usłyszałam, jak
mer rozmawia przez telefon
z notariuszem! W zeszłym
tygodniu podpisano compromis
de vente i za niecały miesiąc
Auberge des Deux Vallées
będzie miała nowych właścicieli.
Wszystkie trzy kobiety
odwróciły się jak jeden mąż
i spojrzały przez witrynę na
okazały budynek z kamienia,
który stał nad rzeką na końcu
wsi. Był porośnięty glicynią aż
po rynny, miał obluzowane,
wypaczone okiennice
i generalnie sprawiał wrażenie
zaniedbanego.
– Ale to jeszcze nie wszystko –
ciągnęła Véronique, a jej głos
przybrał ponury ton. – Nowym
właścicielem wcale nie jest
szwagier mera.
Tego było już za wiele dla
Fatimy, która ze zdumieniem
okręciła się na pięcie.
– Niemożliwe! – oświadczyła.
– Przecież zawarto umowę.
Jego szwagier już sprawił sobie
wizytówki.
– Phi! – Véronique prychnęła
lekceważąco, gasząc Fatimę. –
To się pospieszył. Pokonano go
w ostatniej chwili.
I wtedy Josette po raz
pierwszy poczuła niepokój. Jeśli
Véronique się nie myliła,
a zazwyczaj tak było, ta
sprzedaż mogła wywołać
kłopoty w gminie, bo mer słynął
z krewkiego temperamentu.
Pod wpływem tej myśli zerknęła
na Jacques’a, który jak zwykle
kręcił się w najciemniejszym
kącie sklepu. Szopa jego siwych
włosów odcinała się na tle półek
z puszkowanym cassoulet,
zapalniczkami i sznurówkami.
Na ten widok ścisnęło jej się
serce. Wydawał się taki
bezradny. A jednocześnie
rozdrażniony. Nie była tylko
pewna, czy grymas na jego
twarzy wywołała najnowsza
wieść, czy obecność Fatimy
Souquet w jego ukochanej
épicerie.
– Cóż – westchnęła i wytarła
rękawem szkło nad nożami, na
wypadek gdyby tu kryła się
przyczyna niezadowolenia
Jacques’a. – Przynajmniej
oberża znowu zacznie działać,
a restauracja nie może być
gorsza niż poprzednio.
– Ha! Tak ci się tylko wydaje –
oznajmiła Véronique
i wyciągnęła asa z rękawa: –
Nowymi właścicielami są
Anglicy!
Fatima zatoczyła się w tył
i żeby nie upaść, przytrzymała
się gabloty. Ale tym razem uszło
jej to na sucho. Josette, która
rozdziawiła usta ze zdumienia,
skupiła się na tym, by je
zamknąć.
Oberżę sprzedano Anglikom.
I co teraz będzie z gminą?
Merde, merde i jeszcze raz
merde! Serge Papon kolejny raz
uderzył artretyczną dłonią
w kierownicę, co spowodowało,
że samochód niebezpiecznie
zniosło na drugą stronę
wąskiejdrogi, prowadzącej
z Fogas do La Riviere.
Ponieważ jednak często wpadał
w gniew, a jeszcze częściej
kierował po pijanemu, miał dość
wprawy, żeby odzyskać
panowanie nad kierownicą
i zjechać z powrotem w stronę
górskiego stoku, zanim
samochód wypadł z szosy
i stoczył się do wąwozu.
Ktoś za to zapłaci, nie ma
wątpliwości. Nie po to przez
sześć miesięcy zabiegał
o względy Gerarda Loubeta,
żeby teraz ten łajdak odrzucił
ofertę jego szwagra przy
sprzedaży oberży. Serge
poszedł nawet dla tego starego
Tytuł oryginału L’AUBERGE Redaktor prowadzący Elżbieta Kobusińska Redakcja Ewa Borowiecka Redakcja techniczna Lidia Lamparska Korekta Marianna Filipkowska
Grażyna Henel Copyright © Julia Stagg 2011 All rights reserved Copyright © for the Polish translation by Magdalena Słysz, 2011 Copyright © for the e-book edition by Weltbild Polska Sp. z o.o., Warszawa 2011 Świat Książki Grupa Wydawnicza Weltbild
Warszawa 2011 Weltbild Polska Sp. z o.o. 02-103 Warszawa, ul. Hankiewicza 2 Księgarnia internetowa: www.Weltbild.pl Niniejszy produkt objęty jest ochroną prawa autorskiego. Uzyskany dostęp upoważnia wyłącznie do prywatnego użytku osobę, która wykupiła prawo dostępu. Wydawca
informuje, że wszelkie udostępnianie osobom trzecim, nieokreślonym adresatom lub w jakikolwiek inny sposób upowszechnianie, upublicznianie, kopiowanie oraz przetwarzanie w technikach cyfrowych lub podobnych – jest nielegalne i podlega właściwym sankcjom. ISBN 978-83-7799-171-8 90451493 Konwersja do formatu EPUB:
Virtualo Sp. z o.o. virtualo.eu
Spis treści Dedykacja 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17
18 19 Podziękowania Przypisy
Dedykacja Markowi, mojemu własnemu szefowi kuchni we francuskiej restauracji
Dokument chroniony elektronicznym znakiem wodnym 1 – Sprzedana? Jak to sprzedana? Josette poprawiła okulary na
nosie, odsunęła wiszące przed nią pęta saucisson, żeby nie zasłaniały jej widoku, i spojrzała z przejęciem na źródło najbardziej sensacyjnej wieści, jaka dotarła do mieszkańców gminy Fogas od czasu… hmm, od czasu gdy madame Sentenac przyłapano w kompromitującej sytuacji z księdzem, czego dokonał nie kto inny jak monsieur Sentenac, który z szaleństwem w oczach dzierżył w dłoniach strzelbę.
Ksiądz, porzucając w jednej chwili swoją kochankę i misję duszpasterską, uciekł przez okno i kościół pozostał bez kapłana na następnych dwadzieścia lat. Ale coś takiego! To była znacznie poważniejsza sprawa. – Sprzedana i już – odparła zza lady wyższa z dwóch kobiet. Véronique, poczmistrzyni w Fogas, zrobiła dramatyczną pauzę, przełożyła trzymaną bagietkę do lewej ręki,
ponieważ wolała nie odkładać jej na szklaną gablotę z nożami myśliwskimi, i powoli, dokładnie strzepnęła mąkę ze swetra. Już w chwili, gdy weszła z błyszczącym wzrokiem i tajemniczym uśmieszkiem, Josette zorientowała się, że zaraz usłyszy jakąś plotkę. I wiedziała, że Véronique wyjawi ją z wielką satysfakcją. Poprawiwszy krzyżyk na szyi, poczmistrzyni podjęła opowieść: – Została sprzedana
i podpisano już pierwsze dokumenty. Gwałtowne wciągnięcie powietrza, jakie dało się słyszeć ze strony drugiego uczestnika tej sceny – nie licząc Jacques’a – świadczyło, że Véronique ma naprawdę niesamowitą umiejętność zdobywania najświeższych nowin z życia wioski; inne kobiety, jak stojąca obok niej Fatima Souquet, żona zastępcy mera Fogas, musiały się zadowalać ich powielaniem.
– Ale skąd to wiesz? – zapytała ostro Fatima, a jej nieukrywana irytacja rozbawiła Josette. Véronique uśmiechnęła się przebiegle i pochyliła się nad ladą, aby zdradzić sekret swojego fachu. – Bo akurat byłam w merostwie i usłyszałam, jak mer rozmawia przez telefon z notariuszem! W zeszłym tygodniu podpisano compromis de vente i za niecały miesiąc
Auberge des Deux Vallées będzie miała nowych właścicieli. Wszystkie trzy kobiety odwróciły się jak jeden mąż i spojrzały przez witrynę na okazały budynek z kamienia, który stał nad rzeką na końcu wsi. Był porośnięty glicynią aż po rynny, miał obluzowane, wypaczone okiennice i generalnie sprawiał wrażenie zaniedbanego. – Ale to jeszcze nie wszystko – ciągnęła Véronique, a jej głos
przybrał ponury ton. – Nowym właścicielem wcale nie jest szwagier mera. Tego było już za wiele dla Fatimy, która ze zdumieniem okręciła się na pięcie. – Niemożliwe! – oświadczyła. – Przecież zawarto umowę. Jego szwagier już sprawił sobie wizytówki. – Phi! – Véronique prychnęła lekceważąco, gasząc Fatimę. – To się pospieszył. Pokonano go w ostatniej chwili.
I wtedy Josette po raz pierwszy poczuła niepokój. Jeśli Véronique się nie myliła, a zazwyczaj tak było, ta sprzedaż mogła wywołać kłopoty w gminie, bo mer słynął z krewkiego temperamentu. Pod wpływem tej myśli zerknęła na Jacques’a, który jak zwykle kręcił się w najciemniejszym kącie sklepu. Szopa jego siwych włosów odcinała się na tle półek z puszkowanym cassoulet, zapalniczkami i sznurówkami.
Na ten widok ścisnęło jej się serce. Wydawał się taki bezradny. A jednocześnie rozdrażniony. Nie była tylko pewna, czy grymas na jego twarzy wywołała najnowsza wieść, czy obecność Fatimy Souquet w jego ukochanej épicerie. – Cóż – westchnęła i wytarła rękawem szkło nad nożami, na wypadek gdyby tu kryła się przyczyna niezadowolenia Jacques’a. – Przynajmniej
oberża znowu zacznie działać, a restauracja nie może być gorsza niż poprzednio. – Ha! Tak ci się tylko wydaje – oznajmiła Véronique i wyciągnęła asa z rękawa: – Nowymi właścicielami są Anglicy! Fatima zatoczyła się w tył i żeby nie upaść, przytrzymała się gabloty. Ale tym razem uszło jej to na sucho. Josette, która rozdziawiła usta ze zdumienia, skupiła się na tym, by je
zamknąć. Oberżę sprzedano Anglikom. I co teraz będzie z gminą? Merde, merde i jeszcze raz merde! Serge Papon kolejny raz uderzył artretyczną dłonią w kierownicę, co spowodowało, że samochód niebezpiecznie zniosło na drugą stronę wąskiejdrogi, prowadzącej z Fogas do La Riviere. Ponieważ jednak często wpadał w gniew, a jeszcze częściej kierował po pijanemu, miał dość
wprawy, żeby odzyskać panowanie nad kierownicą i zjechać z powrotem w stronę górskiego stoku, zanim samochód wypadł z szosy i stoczył się do wąwozu. Ktoś za to zapłaci, nie ma wątpliwości. Nie po to przez sześć miesięcy zabiegał o względy Gerarda Loubeta, żeby teraz ten łajdak odrzucił ofertę jego szwagra przy sprzedaży oberży. Serge poszedł nawet dla tego starego