Fundacja im. Karlheinza Deschnera przedstawia...
Karlheinz Deschner
I znowu zapia kur
tom 2
11
KSI GA CZWARTA
KO CIÓ TRIUMFUJ CY
Narz dzia w adzy pa stwowej zacz y z czasem s u!y"
Ko#cio owi, ten za# uzale!ni si od pa stwa. Ale tragiczniejszy
jest fakt, !e ujawni a si wówczas ludzka niedoskona o#":
prze#ladowani zamieniaj* si w prze#kladowców.
Teolog Carl Schneider1
13
CZ PIERWSZA
EPOKA KONSTANTYNA I SPÓR O TRÓJC WI T
15
Rozdzia 47
Konstantyn — pierwszy rycerz Chrystusa
Ilekro" jaki# w adca uznawa ten czy inny Ko#ció za korporacj ,
za wspólnot obdarzon* pewnymi przywilejami, za osob licz*c*
si w #wiecie mieszcza skim, tylekro" równa o si to decyzji o
nieodwracalnym zniszczeniu danego Ko#cio a i oznacza o
inauguracj tego procesu.
Teolog Schleiermacher2
Najwa!niejsz* innowacj* strukturaln* w#ród ró!nych reform Dioklecjana
okaza o si zapocz*tkowanie tetrarchii — rz*dów czterech cesarzy, co mia o
zapewni" spójno#" ogromnego imperium.
Pierwszym krokiem by o mianowanie w roku 286 Maksymiana, jednego z
dowódców armii, regentem Cesarstwa Zachodniego, podczas gdy sam
Dioklecjan, senior augustus, mia pod sw* w adz* Wschód. Kiedy na terenach
pogranicznych zacz y si wi ksze niepokoje, obaj augusti wyznaczyli po
jednym pod-cesarzu z tytu em cezara: dla Wschodu Galeriusza, dla Zachodu
Konstancjusza, i w roku 305, gdy Dioklecjan i Maksymian dobrowolnie zrzekli
si w adzy, dotychczasowi podcesarze zostali ich nast pcami.
Konstantyn, syn Konstancjusza, urodzi si oko o roku 285 w Naissusie
(Niszu) w pobli!u dzisiejszej Sofii. Rodowód jego ojca — któremu Konstantyn
przypisywa pó>niej pochodzenie od cesarza Klaudiusza II, wys awianego jako
zwyci zca Gotów — by nieznany. Równie! matka Konstantyna, #wi ta Helena,
w 324 roku uhonorowana tytu em cesarzowej, nie rozpocz a swojej kariery,
wbrew temu, co niebawem zacz to twierdzi", w roli córki jednego z w adców
brytyjskich, lecz jako stabularia (karczmarka) na Ba kanach3
oraz konkubina
cesarza Konstancjusza. Ten, w trosce o swoj* przysz o#", odtr*ci j* z czasem,
by po#lubi" pasierbic cesarza Maksymiana.
M ody Konstantyn, który wiele podró!owa i by #wiadomy rosn*cej
pot gi chrze#cija stwa, od czasu mianowania jego ojca
16
cezarem przebywa na Wschodzie u Dioklecjana i Galeriusza, niewykluczone,
!e jako zak adnik. Ale w kilka miesi cy po abdykacji Dioklecjana pospiesznie,
jak gdyby ucieka , ruszy do swego ojca, a gdy ten 25 lipca 306 roku zmar w
Eboracum, dzisiejszym Yorku (Anglia), ju! w dniu jego #mierci zosta przez
armi wybrany nowy augustus — w a#nie m ody Konstantyn. Galeriusz uzna
go jednak, i s usznie, tylko za cezara, natomiast nowy augustus Zachodu to
odt*d, uznany przez Galeriusza zgodnie z dioklecja sk* sukcesj* tronu, Sewer,
dotychczasowy podcesarz Konstancjusza.
Niemal!e równocze#nie zosta w Italii przez pretorian obwo any cezarem
Maksencjusz, syn cesarza Maksymiana, który abdykowa razem z
Dioklecjanem. Kiedy ten niebawem pokona Sewera, Zachód znalaz si pod
rz*dami dwóch uzurpatorów: Konstantyn sprawowa w adz nad Gali* i
Brytani*, Maksencjusz — nad Itali*, Hiszpani* i Afryk*.
Prawdopodobnie ju! wkrótce Konstantyn zapragn* rozci*gn*" sw*
w adz na Rzym i w ogóle po o!y" kres systemowi tetrarchicznemu. Wiosn*
312 roku wtargn* do Italii, a 28 pa>dziernika tego! roku pokona Maksencjusza
u bram Rzymu, w pobli!u Pons Milvius, obecnego Ponte Molle. Podczas
ucieczki przez za amuj*cy si most dla statków Maksencjusz uton* razem z
wieloma swoimi !o nierzami w Tybrze. Pó>niej Konstantyn pozby si jeszcze
syna Maksencjusza oraz niektórych zwolenników swego adwersarza, po czym
dzi ki Senatowi on w a#nie zostaje cesarzem najwy!szym rang* i otrzymuje
tytu : maximus augustus4
.
Ko#ció przedstawi zwyci stwo Konstantyna nad Maksencjuszem jako
triumf Boga chrze#cijan nad poga stwem, a przyda y si do takiej prezentacji
nabo!ne zmy#lenia, które bywaj* i dzisiaj upowszechniane5
. W istocie jednak
Konstantyn nie by wówczas bojownikiem o chrze#cija stwo. Wcze#niej
bowiem w a#nie dzi ki wspania omy#lno#ci Maksencjusza usta y
prze#ladowania, Ko#ció odzyska swoje mienie, zosta y umo!liwione wybory
kap anów, powsta y nowe cmentarze i bazylika. Niektóre z zas ug Maksencjusza
dla Ko#cio a przypisano pó>niej Konstantynowi6
.
Po kl sce Maksencjusza Konstantyn mia jeszcze do czynienia z dwoma
w adcami Wschodu: Maksyminem Daj* i Licyniuszem. Z tym ostatnim zawar
przed atakiem na Maksencjusza sojusz, odnowiony po zwyci stwie i ewidentnie
wymierzony przeciw Maksyminowi.
W lutym 313 roku Konstantyn i Licyniusz og osili wspólnie w Mediolanie
poszerzon* wersj dekretu z roku 311, który
17
zapewnia wszystkim poddanym pe n* swobod religijn* oraz nakazywa zwrot
wszelkich ko#cielnych budynków i maj*tków ziemskich7
. Poza tym Konstantyn
zwi*za Licyniusza jeszcze #ci#lej ze sob*, wydaj*c za niego sw* siostr
Konstancj ; by o to typowe ma !e stwo polityczne, które zmusi o Konstancj
nawet do adoptowania ch opca sp odzonego przez Licyniusza z pewn*
niewolnic*.
Zaledwie w dwa miesi*ce po mediola skim spotkaniu Konstantyna z
Licyniuszem, ten ostatni stoczy bitw z drugim w adc* Wschodu, Maksyminem
Daj*. Maksymin poniós sromotn* kl sk , z trudem wydosta si z pola bitwy w
przebraniu niewolnika i na jesieni tego! roku 313 zmar , rzekomo pope niwszy
samobójstwo. Ale oczywi#cie równie! Licyniusz wyszed z tej walki os abiony,
dlatego w a#nie ju! za rok dosz o na Ba kanach do wojennej konfrontacji
mi dzy nim a Konstantynem. W owym roku 314 pot ga Konstantyna nie
wystarcza a jednak do ostatecznego rozprawienia si z Licyniuszem. Tote!
Konstantyn pozbawi go co prawda wszystkich prowincji europejskich z
wyj*tkiem Tracji i ostatecznie wypar go na Wschód, ale rych o znowu si z nim
porozumia i blisko dziesi " lat nie podejmowa agresji, przeznaczaj*c ten czas
na zbrojenie si oraz na propagowanie chrystianizmu, do czego sk ania go
chyba mi dzy innymi fakt, !e Licyniusz wznowi prze#ladowania chrze#cijan.
Sam Konstantyn przestrzega tymczasem zasad obiecanej w Mediolanie
tolerancji religijnej. Z jednej strony, Ko#ció uzyska od niego znaczn*
rekompensat za wynik e z prze#ladowa straty materialne i chrze#cijanie byli
przeze obdarzani wysokimi stanowiskami w pa stwie; z drugiej strony, na
monetach nadal pojawia y si wizerunki bogów poga skich, a urz dnicy
zasiadali, jak dawniej, w rzymskich kolegiach kap anów i sam Konstantyn
zachowywa swój tytu arcykap ana pogan: pontifex maximus. Jednocze#nie
wszak!e bito monety, na których widnia cesarski he m z chrze#cija skim
symbolem — tak by o w mennicach ba ka skich, a wi c na obszarze
granicz*cym z Cesarstwem Wschodnim, na którym tak!e odbywa a si
koncentracja wojsk; natomiast mennice Galii oraz miasta Rzymu, co znamienne,
pomija y chrismon na swoich wyrobach. Nie ma w*tpliwo#ci co do tego, !e
Konstantyn chcia osi*gn*" pewien efekt propagandowy w#ród liczniejszych
chrze#cijan wschodnich8
. Oko o roku 320 zakaza on bicia monet z wizerunkami
boga S o ca i Jowisza (zwanego Iuppiter Conservator). W 323 roku Konstantyn
amie uk ad z Licyniuszem
18
wkroczeniem na jego terytorium podczas wyprawy przeciw Gotom. W 324 roku
dochodzi do wojny, któr* Konstantyn przygotowa poprzez demonstracje
polityczno-religijne i od pocz*tku prowadzi jako krucjat 9
, gdy tymczasem
zale!a o mu wy *cznie na jedynow adztwie. „Doprawdy by o o jednego za
wiele" — pisze o obu w adcach, tym z Zachodu i tym ze Wschodu, pewien
wspó czesny nam katolik10
.
Po dwóch wielkich bitwach, stoczonych 3 lipca i 18 wrze#nia 324 roku,
wojna sko czy a si straszliw* pora!k* Licyniusza. Konstantyn oszcz dzi
szwagra — na pro#b swej siostry, Konstancji. Pod przysi g* zapewni , !e
pozostawi go przy !yciu, po czym wyprawi go, jako osob prywatn*, do
Salonik. W nast pnym roku, 325, kaza go tam zamordowa". Kl ska i #mier"
Licyniusza oznacza y jedynow adztwo Konstantyna oraz triumf chrystianizmu w
Imperium Rzymskim.
Pocz tki aliansu tronu i o"tarza
Gdy on (Konstantyn) nada Ewangelii — której ca a tre#"
potwierdza oddzielanie warto#ci politycznych od religijnych —
charakter prawny, to zapocz*tkowa kultur ca kowicie sprzeczn*
z duchowo#ci* najdawniejszego chrze#cija stwa.
Teolog Buonaiuti11
Pokonanie wspó w adców i likwidacja oficjalnego,
sankcjonowanego przez cesarzy politeizmu, by y — w jego
rozumieniu — poczynaniami skorelowanymi.
Eduard Schwartz12
Po zwyci stwie Konstantyna nad Licyniuszem prawie !e natychmiast
znikn y z monet ostatnie emblematy poga skie, a równocze#nie mno!y y si
oznaki askawo#ci wobec chrze#cijan. U schy ku rz*dów Konstantyna, który od
330 roku rezydowa w nowej stolicy, Bizancjum, poga stwo by o coraz bardziej
ograniczane i podlega o systematycznym represjom. Ponadto Konstantyn
zwalcza sekty chrze#cija skie, sprzyjaj*c Ko#cio owi oficjalnemu, z którym to
sympatyzowa chyba tak!e jego ojciec13
. Ju! wtedy Ko#ció by pa stwem w
pa stwie, a w *czenie jego struktury organizacyjnej do rzymsko-bizantyjskiego
systemu zarz*dzania mia o umocni" jedno#" i presti! imperium.
19
Wkrótce Konstantyn przys u!y si Ko#cio owi obfito#ci* uprawnie ,
maj*tków, darów14
. Ju! w roku 312 albo 313 przekaza on biskupowi Rzymu
istniej*cy od czasów Cezara Pa ac Latera ski, który niegdy# nale!a do rodu
Lateranów, pó>niej za# do cesarzowej Fausty. Papie!e rezydowali tam przez
ponad tysi*c lat. W 313 roku Konstantyn uwolni kler katolicki — i tylko to
duchowie stwo — od wszelkich obci*!e osobistych, co stanowi o przywilej
bardzo po!*dany, którego kap ani poga scy dost powali rzadko; syn
Konstantyna, Konstancjusz, rozci*gn* go na !ony i dzieci duchownych. W roku
316 cesarz upowa!ni biskupów do wyzwolenia ko#cielnych niewolników. W
318 roku jurysdykcja duchowna zosta a w pe ni zrównana z pa stwow*, ale
doprowadzi o to do takich nadu!y", !e trzeba by o odebra" biskupom w adz
s*downicz*, co na Wschodzie dokona o si w roku 398, na Zachodzie natomiast
dziesi " lat pó>niej. W 321 roku cesarz zezwoli wszystkim na darowizny na
rzecz Ko#cio a, które niebawem wielokrotnie powi kszy y mienie tej instytucji.
Owe nadzwyczajne i coraz liczniejsze dowody askawo#ci, dla wielu
b d*ce zach t* do obrania kariery duchownej, a ponadto przysparzaj*ce klerowi
presti!u, nie spotyka y Ko#cio a oczywi#cie za nic. Ju! od roku 312 cesarz
rz*dzi nim nie mniej apodyktycznie ni! pa stwem. Konstantyn bywa na
synodach i wywiera decyduj*cy wp yw na ich przebieg, gdy tymczasem biskupi
byli jego s ugami politycznymi. Ko#ció , który g osi Ewangeli w duchu
Kazania na Górze, sta si Ko#cio em pa stwowym pod najwy!szym
przewodnictwem cesarza, sta si sojusznikiem pa stwa eksploatuj*cego ludy
tam zamieszka e a! do krwi, a prócz tego tocz*cego wojny z innymi pa stwami.
Krótko mówi*c: Ko#ció okupi uprzywilejowanie utrat* wolno#ci, a by godny
przywilejów i przydatny jako partner sojuszu tylko dlatego, !e stanowi
instytucj ju! w niema ym stopniu ze#wiecczon*.
Abstrahuj*c od oceny wiary samego Konstantyna, trzeba powiedzie", !e
uregulowanie stosunku wzajemnego pa stwa i Ko#cio a wynika o z motywów
politycznych. Dosz o przy tym do ca kowitego przekszta cenia katolicyzmu,
który w swych cechach istotnych sta si czym# zupe nie innym ni! dawniejsze
chrze#cija stwo, a #wiadczy y o tym zw aszcza: stosunek do wojny i kary
#mierci, który zobrazujemy w szerszym kontek#cie, oraz stosunek do
problemów spo ecznych, czym powinni#my si zaj*" teraz, przedstawiaj*c go
przynajmniej w zarysie.
20
Pierwsze cesarstwo chrze&cija(skie a kwestie spo"eczne
Jego podstawy to, z jednej strony, przemoc i ucisk, a z drogiej za#
strony, religia.
Michael Rostovtzeff15
Arystokracja, któr* stanowili wysocy rang* urz dnicy i
senatorowie, obdarzona przywilejami i zabezpieczona
ekonomicznie maj*tkami ziemskimi, pi a si coraz wy!ej,
podczas gdy mieszcza stwo podupada o, a ca y ci !ar owej
piramidy musia a wytrzymywa" warstwa ludzi przypisanych do
ziemi i niewolników.
J. Vogt16
Konstantyn nie zamierza oczywi#cie z nikim wspó rz*dzi". Sprawuj*c
w adz , korzysta z pomocy synów, których mianowa cezarami, co w jego
poczynaniach by o powi*zane z maksymalnie mo!liw* likwidacj* systemu
stworzonego przez jego poprzednika, poganina Dioklecjana, który opar
obdarzanie w adz* cesarsk* nie na sukcesji genetycznej i pokrewie stwie, lecz
na doborze najodpowiedniejszych jednostek.
W swym trybie !ycia Konstantyn nie wykazywa bezpretensjonalno#ci
charakterystycznej dla jego ojca, który na wi ksze uczty musia nawet po!ycza"
srebra sto owe. Tron pierwszego cesarza chrze#cija skiego powinien by — w
intencji Konstantyna — swoj* wspania o#ci* przypomina" tron, jaki niegdy#
przys ugiwa bogom. Ch tnie otacza si Konstantyn #wiadcz*cym o wielkiej
rozrzutno#ci orientalnym przepychem, lubi uszcz #liwia" swych dostojników
pompatycznymi tytu ami, wydawa" dekrety pisane stylem wymy#lnym i
napuszonym, ceni skrupulatno#" w przestrzeganiu sztywnego ceremonia u
dworskiego. W pa acu, na posiedzeniach Senatu, a tak!e podczas kampanii
wojennych, jego szaty zdobi o mnóstwo z ota i szlachetnych kamieni. Dla niego
tylko — osobi#cie i na wizerunkach — zastrze!ony by pewien konkretny
materia : egipski porfir. W pod ogach sal audiencyjnych znajdowa y si
porfirowe kr gi, na których jedynie on móg stawa"17
, a ponadto ksi*! ta
przychodzili na #wiat w komnacie o porfirowych #cianach i w porfirowych
sarkofagach opuszczali ten #wiat.
To cesarskie upodobanie do re!yserii, reprezentacji i luksusu kosztowa o
wiele. Wokó Konstantyna t oczyli si faworyci
21
oraz ludzie !eruj*cy na jego przychylno#ci. Jeszcze wi ksze sumy poch ania a
ogromna armia. Ko#ció otrzymywa coraz cenniejsze dary. Nie dziwi wi c fakt,
!e do znacznych obci*!e podatkowych z czasów poga skich dosz y za spraw*
Konstantyna nowe podatki. Jak dawniej, kwit a korupcja, trwa te! ucisk —
bezwzgl dno#" aparatu urz dniczego oraz akty przemocy ze strony potentatów,
w a#cicieli latyfundiów, którzy obrastali w bogactwo, oszukuj*c pa stwo i
zniewalaj*c ogromne masy ludzkie, bardzo ci*!y y ludowi. Chrze#cija ski
dziejopis Zosym stwierdzi : „Konstantyn by ci !arem dla podatników. Z jego
woli bogaczami stawali si ludzie bezu!yteczni. Rozrzutno#" myli a mu si z
hojno#ci*. Nak ada podatki w z ocie i srebrze na wszystkich, którzy zajmowali
si handlem, na w a#cicieli ma ych straganów w miastach, nawet na nieszcz sne
hetery. Tote! co kwarta , gdy trzeba by o p aci" podatek, w ka!dym mie#cie
rozlega si p acz i lament, a tych, którzy w swym niedostatku nie chcieli si
pozby" reszty dobytku, spotyka y biczowanie i tortury. Dochodzi o do tego, !e
matki sprzedawa y dzieci, a ojcowie prostytuowali córki, bo musieli zdoby"
pieni*dze, !eby je odda" poborcy podatków". Ten surowy os*d antycznego
historyka, pe en tradycyjnych zwrotów retorycznych, zosta potwierdzony przez
nowsze badania18
.
Za rz*dów Konstantyna i jego nast pców !ycie spo eczne zmieni o si o
tyle jedynie, !e masy chrze#cija skie, którym wpajano szacunek dla
zwierzchno#ci, atwiej godzi y si na ucisk ze strony w adz i coraz wi ksz*
bied . Tymczasem pojawi a si nowa warstwa panów, kler, w ogromnej
wi kszo#ci nak aniaj*cy lud do ograniczania swoich potrzeb, powstrzymywania
si od protestów politycznych oraz terminowego p acenia nale!nych cesarzowi
podatków; warstwa tym ch tniej sprzyjaj*ca w adcy, !e jej przedstawicielom,
zw aszcza biskupom, powodzi o si coraz lepiej. Rewolucyjne idea y Ewangelii,
dokonane w niej wszechogarniaj*ce przewarto#ciowanie, ju! pod rz*dami tego
pierwszego chrze#cija skiego w adcy znaczy y tak niewiele, jak dzi# na
chrze#cija skim Zachodzie.
Dalsze dzieje dynastii konstanty skiej omówimy w powi*zaniu z
problemem wa!nym w historii dogmatów — sporem o Trójc Nwi t*.
22
Rozdzia 48
Geneza problemu Trójcy wi5tej
Wierzy em w Boga i przyrod , i w zwyci stwo dobra nad z em;
ale nabo!nym duszyczkom tego by o za ma o; chciano, bym
uwierzy , !e trzy to jeden, a jeden to trzy; takie stwierdzenie
przeczy o jednak wszystkiemu, co w g bi mej duszy uwa!a em
za prawd ; ponadto nie s*dzi em, i!by mia o mi ono w
czymkolwiek pomóc.
Goethe1
(...) w a#nie prawdy wiary szczególnie paradoksalne, szydz*ce z
wszelkiego do#wiadczenia i rozs*dnej refleksji, s* najbardziej
po!*dane; zdaj* si one bowiem gwarantowa", !e oto proponuje
si nie tylko co#, co jest ludzkie, a wi c zawodne, ale równie!
m*dro#" bosk*.
Teolog Harnack2
Spór o Trójc Nwi t* toczono, jak wiadomo, przez ca e wieki o tego
„Boga", którego g ówne przykazanie dotyczy mi o#ci. Niemniej nawet w
polemice teologicznej uciekano si cz sto do wszelkich #rodków, co
wystarczaj*co potwierdzaj* dzieje walk mi dzy stronnictwami chrze#cija skimi
oraz debat synodalnych — jest to a cuch, na który sk adaj* si akty przemocy,
wybuchy nienawi#ci, denuncjacje, korupcja, fa szowanie dokumentów,
ekskomuniki i banicje. Zdarza o si — cho"by na synodzie w Efezie — !e
biskupi atakowali siebie nawzajem laskami, a! wreszcie jedna z frakcji
ust powa a z pola bitwy, po czym przemawia Duch Nwi ty i mi y Bogu rezultat
stawa si faktem. Natomiast pomniejsi chrze#cijanie bili si niejednokrotnie z
przyczyny trzech osób Bo!ych ca kowicie jawnie i a! do krwi — ale to jest
oczywi#cie tylko jedna i, chcia oby si rzec, zewn trzna strona zagadnienia.
23
Dogmat o Trójcy 2wi3tej ma rodowód poga(ski
Formu uj*c nauk o Trójcy Nwi tej, Ko#ció uleg po prostu wp ywowi
religii poga skich, w których okazywano cze#" setkom boskich trójc.
Albowiem, jak pisa ju! Arystoteles, „trójca to liczba ca o#ci, gdy! obejmuje
pocz*tek, #rodek i koniec. W #wi tym obrz*dku nabo!e stw pos ugujemy si
w a#nie t* liczb*, tak jakby#my z r*k natury otrzymali jej prawa"3
.
Ju! Ksenokrates (IV wiek p.n.e.) twierdzi , !e ponad wszech#wiatem
istnieje posta" trójjedyna, i wszystkie wielkie religie hellenistyczne posiada y
trójce4
. G oszono nauk o trójpostaciowo#ci Apisa i trójpostaciowo#ci Serapisa,
któr* tworzyli Izyda, Serapis (= Ozyrys), Horus. Trójca wyst powa a te! w
religii dionizyjskiej, gdzie stanowili j* Zagreus, Fanes i Dionizos. W Italii wci*!
powracano do idei triady kapitoli skiej: Jowisza, Junony i Minerwy. Istnia a
teologia Hermesa Trismegistosa, Hermesa trzykro" wielkiego, trójjedynego
Boga #wiata, o którym twierdzono, !e jest „jako jedyny ca o#ci* i trzykro"
jeden"5
, by wspomnie" cho"by o kilku trójcach z ich antycznej obfito#ci.
Trójg owe bóstwa, symbole trójcy, znane by y wcze#niej w hinduizmie i
buddyzmie i, równie! na d ugo przed pojawieniem si chrze#cija stwa, bogowie
o trzech twarzach funkcjonowali w regionie #ródziemnomorskim, *cznie z
Gali*. Nredniowiecze przywraca trzy g owy i trzy oblicza jako obrazowe,
plastyczne symbole odniesione do chrze#cija skiej Trójcy Nwi tej, ale Ko#ció
— ze zrozumia ych wzgl dów — walczy z takim jej przedstawianiem6
. Cz sto
bowiem jedynie aureola odró!nia a Trójc Nwi t* od jej poga skich
pierwowzorów. Ale chrystianizm nie przej* jednej konkretnej nauki o trójcy,
lecz wykorzysta wybrane elementy wszystkich nauk wcze#niejszych7
.
„Nieudanym wytworem wielu opacznych wyobra!e " nazywa Boga
chrze#cija skiego Friedrich Schiller8
.
Jeszcze w po"owie III wieku Jezus nie by" na ogó"
uto4samiany z Bogiem
Sam Jezus nie uwa!a siebie za Boga, jak to ju! wykazali#my (t. I, s. 54 i
nast.).
Ale i w rozumieniu Paw a, który w decyduj*cej mierze przyczyni si do
deifikacji Jezusa, „Syn" nie by wcale to!samy
24
z „Ojcem": Chrystus nosi u Paw a tytu „Syna Bo!ego", przyznany przez tego
aposto a wszelkim istotom anielskim9
. Pawe opowiada si jednoznacznie za
podporz*dkowuj*c* Jezusa Bogu chrystologi* subordynacyjn*, któr* Ko#ció
odrzuci w IV wieku, na soborze w Nicei10
. Prawie wsz dzie u Paw a predykat
bosko#ci okazuje si zastrze!ony dla Ojca. Ewidentnie unika on u!ywania tego
predykatu, gdy mówi o Jezusie. Bóg to dla niego zawsze theos, Jezus to zawsze
kyrios. Pawe mówi bez wahania o Bogu i Ojcu „Pana naszego Jezusa
Chrystusa", a ponadto nazywa Boga g ow* Chrystusa, tego ostatniego za# g ow*
m !czyzny, rozumiej*c te relacje jednakowo11
. Tak wi c wywody
chrystologiczne Paw a sprowadzaj* si do tego, by — jak pisze teolog Bousset
— „Chrystus jako istota boska by uwa!any za stoj*cego o jeden stopie ni!ej
ani!eli Bóg, a je#liby#my chcieli to mniemanie strywializowa", za pó boga"12
.
Nawet Chrystus johannejski, bohater tej ewangelii, w której deifikacja jego
postaci osi*gn a szczyt, wyznaje, !e „Ojciec wi kszy jest ode mnie"13
.
Pozbawienie owych s ów ich wymowy uda o si Ojcom Ko#cio a tylko dzi ki
ewidentnemu pos u!eniu si sofizmatami14
.
Jednak!e i w II, i w III wieku te! powszechnie nie uto!samiano jeszcze
Jezusa i Boga. Tego pierwszego postrzegano jako istot znacznie mniej wa!n*, i
to nie tylko w #rodowiskach „kacerskich". Wr cz przeciwnie! Chrystologia
subordynacyjna, która „Syna" stawia na drugim miejscu i podporz*dkowuje,
subordynuje, go „Ojcu" (oraz jemu, „Synowi" — „Ducha"), chrystologia
sprowadzaj*ca si zatem do pluralistycznego monoteizmu — finezyjnej
odmiany religii politeistycznej — uchodzi a jeszcze w II wieku za ca kiem
oczywist*. Stanowi a ona powszechnie obowi*zuj*c* doktryn Ko#cio a.
W po owie II stulecia chrze#cijanie nie uwa!ali Jezusa za wspó istotnego
z Bogiem, lecz przyznawali mu — co za#wiadcza #wi ty Justyn — „drugie
miejsce po niezmiennym i wiecznym Bogu, Stwórcy #wiata"15
.
Nieco pó>niej najbardziej ortodoksyjny w#ród ortodoksyjnych teologów,
Ojciec Ko#cio a Ireneusz, powo a si na wypowied> samego Jezusa (Mk 13,
32), zanegowan* potem bez wahania przez neoortodoksyjnych uczestników
soboru nicejskiego16
, i stwierdzi , !e Ojciec stoi ponad wszystkim i jest tak!e
wi kszy ani!eli Syn17
.
W podobnym duchu wypowiada si na pocz*tku III wieku Tertulian, nie
wywo uj*c tym !adnego sporu dogmatycznego: „By
25
taki czas, w którym Bóg nie mia Syna". Albo: „Bóg by sam, jeden wobec
wszelkiego stworzenia"18
.
Nawet Orygenes, najwi kszy teolog ko#cielny w pierwszych trzech
stuleciach, uwa!a Jezusa za drugiego, pomniejszego Boga, który „nie jest
pot !niejszy ni! Ojciec, lecz posiada mniej w adzy. Tego nauczamy, bo dajemy
wiar jego w asnym s owom, gdy mówi, !e Ojciec, który go pos a , «wi kszy
jest ode Mnie»"19
. Dlatego tez Orygenes nie cofn* si przed odrzuceniem
modlitwy do Chrystusa. Jego zdaniem, trzeba si modli" do Ojca, Chrystusa za#
uwa!a" za tego, który modlitw przeka!e20
. Jak wiadomo, jeszcze w pierwszej
po owie II wieku regu * by o kierowanie oficjalnej modlitwy gminnej do Boga,
podczas gdy naiwne masy modli y si ju! do Chrystusa21
.
Kiedy dosz o do sporu mi dzy Orygenesem a jego biskupem, ten
pierwszy nie spotka si z zarzutem pope nienia pomy ki dogmatycznej, mimo
!e jego pogl*dy by y wówczas znane powszechnie. Ale gdy w IV wieku Ariusz
wyst*pi z tymi samymi ideami, po cz #ci powtarzaj*c nawet s owa
wcze#niejszych Ojców Ko#cio a22
, ze strony tej instytucji, w której
obowi*zywa a ju! chrystologia pe nej deifikacji, zosta y one zdyskredytowane
jako politeizm, jako ba wochwalcza cze#" dla tego, co stworzone, jako herezja23
.
Niepr dko jednak nast*pi o pot pienie przez Ko#ció Orygenesa, który w
po owie III wieku reprezentowa go na ca ym Wschodzie, slworzy fundamenty
jego dogmatyki i nie wyrzek si swej wiary tak!e wtedy, gdy — w podesz ym
wieku — zosta poddany torturom. Jako pierwszy spo#ród autorytatywnych
ludzi Ko#cio a pot pi Orygenesa patriarcha Aleksandrii, Teofil, niegdy# mu
!yczliwy: w roku 399 Teofil uleg presji wywartej przez hordy uzbrojonych w
dr*gi, rozwydrzonych mnichów, i wykl* Orygenesa. Definitywnie pot piono go
na pi*tym soborze powszechnym w roku 553. Zanim do tego dosz o, Ko#ció
nierzadko czerpa z jego dorobku ideowego i darzy go czci*. Nwietnym znawc*
pism Orygenesa by Grzegorz z Nyssy; najznakomitsze fragmenty jego dzie
zosta y wybrane i og oszone przez Grzegorza z Nazjanzu i Bazylego.
Wspó cze#ni nam teologowie katoliccy nazywaj* uznanego za heretyka
Orygenesa „inicjatorem egzegezy naukowej w Ko#ciele katolickim". Ale
wszystko to, co im nie odpowiada w jego nauce o s owie i nauce o Trójcy
Nwi tej, w jego chrysto- i soteriologii, przedstawiaj* oni jako „trybut z o!ony
epoce" albo „przejaw szczególnego charakteru i jednostronno#ci teologii
aleksandryjskiej" i wspania omy#lnie wybaczaj* mu, „!e mimo woli
26
kilkakrotnie pob *dzi "24
. W rzeczywisto#ci Orygenes by or downikiem
dawniejszej wiary, Ko#ció natomiast propaguje now* wiar . Ale prawie
wszyscy czo owi teologowie chrze#cija skiego Wschodu oraz — w wi kszo#ci
— biskupi orientalni stali si orygenistami, co oznacza, i! równie! opowiedzieli
si za nauk* o Chrystusie podporz*dkowanym.
Pojawienie si3 Ducha 2wi3tego
(...) dla najdawniejszego chrze#cija stwa charakterystyczne jest
niesamowite przemieszanie rozmaitych wyobra!e o tych
niebia skich postaciach.
Teolog Weinel25
(...) o osobie Ducha Nwi tego nie my#la (na prze omie II i III
wieku) prawie nikt.
Teolog Harnack26
Mimo !e wed ug ewangelii Jana Bóg ju! jest duchem jako taki, Ko#ció
odró!ni ode Ducha Nwi tego, posta" znan* wcze#niej pod tym!e imieniem
(spenta manju) w Iranie27
. Ta trzecia osoba Boga zosta a przez chrze#cijan
odkryta najpó>niej.
Jezus nie zna poj cia Trójcy Nwi tej. W o!ony „Zmartwychwsta emu" w
usta w ewangelii Mateusza nakaz, by chrzci" „w imi Ojca, i Syna, i Ducha
Nwi tego" jest przez teologów krytycznych jednog o#nie uwa!any za
nieautentyczny (t. I, s. 337). Je!eli Jezus my#la o duchu Bo!ym, to by" mo!e
zgodnie ze starotestamentowym wyobra!eniem o „duchu Jahwe" (piach Jahwe),
wspomnianym 378 razy w Starym Testamencie28
.
Równie! Pawe nie zna !adnej doktryny o Trójcy Nwi tej i nie znajdziemy
u niego aluzji trynitarskich. „Duch", o którym on pisze, jest nieod *czny od
Chrystusa i Pawe wyra!a t wi > formu * uto!samiaj*c*: „Pan za# jest Duchem
(.. .)"29
. Gdzie indziej mówi o Duchu Jezusa Chrystusa, Duchu Syna i tak dalej,
w tym samym kontek#cie pojawiaj* si u niego „Duch Pana" i „Pan Ducha"30
.
„Duch" (pneuma) jest zreszt* w Nowym Testamencie wyrazem
okre#laj*cym najró!niejsze rzeczy, pocz*wszy od wiatru, a sko czywszy na
z ych duchach, od których Jezus uwalnia , oraz na duchu, którego wyzion* w
chwili #mierci31
; „duchami" okazuj* si zmarli, „Duchem" jest Bóg, pojawia si
te! „Duch Chrystusa"32
. Natykamy si ponadto w Nowym Testamencie na
27
formu czy wyliczenie trynitarskie: Bóg, Chrystus, anio , i to bardzo cz sto, a
pierwowzór tej formu y istnia , jak wiemy, w judaizmie33
. W Apokalipsie
natomiast spotykamy si z triad*: Bóg-Ojciec, siedem duchów i Jezus
Chrystus34
. Pó>niej zdarza y si te! propozycje formu y poczwórnej. Oko o roku
150 Justyn przedstawia taki oto sk ad: Bóg-Ojciec, Syn, zast py anio ów, Duch
Nwi ty35
.
Antyczni chrze#cijanie znajdowali w Biblii tak niewiele potwierdze
s uszno#ci dogmatu o Trójcy Nwi tej, !e dosz o, chyba w IV wieku, do jednej z
najs ynniejszych interpolacji nowotestamentowych — fa szerstwa, które pod
nazw* comma Johanneum przedosta o si do wielu kodeksów biblijnych. Otó!
s owa pierwszego listu Jana: „Trzej bowiem daj* #wiadectwo: Duch, woda i
krew, a ci trzej w jedno si *cz*" zast*piono takimi oto: „trzej bowiem daj*
#wiadectwo w niebie: Ojciec i S owo i Duch Nwi ty, a ci trzej w jedno si
*cz*"36
.
Do wiary w Ducha Nwi tego dochodzono stopniowo w ci*gu II wieku, po
czym znalaz a ona swój wyraz w „apostolskim" wyznaniu wiary (t. I, s. 223 i
nast.). Ale i wtedy wyobra!ano sobie Ducha Nwi tego niejednakowo i na sposób
barbarzy ski. Cz sto uto!samiano go z Chrystusem, dopatrywano si w nim
anio a czy nawet matki Jezusa, która uchwyci a syna „za jeden w os" i zanios a
go na gór Tabor, albo te! identyfikowano Ducha Nwi tego po prostu z !yciem
wewn trznym cz owieka37
.
Jednak!e na prze omie II i III wieku tacy teologowie, jak Ireneusz i
Tertulian, uwa!ali Ducha Nwi tego za jedn* z postaci Boga. Ale Tertulian
podporz*dkowa j* Synowi, tego za# — Ojcu. Za istot podporz*dkowan*
Synowi uzna Ducha Nwi tego tak!e Orygenes i zabroni — podobnie jak ju!
wcze#niej Ojciec Ko#cio a Klemens — okazywania czci trzeciej osobie Boga38
.
Ówcze#ni Ojcowie Ko#cio a nierzadko zreszt* zapominali o Duchu Nwi tym w
swoich spekulacjach na temat boskiej trojpostaciowosci i mówili o dwóch tylko
osobach39
. Pe ni jestestwa boskiego dost*pi Duch Nwi ty dopiero w roku 381,
na drugim synodzie ekumenicznym w Konstantynopolu.
Trafn* charakterystyk sytuacji, jaka wytworzy a si w IV stuleciu przez
bezustanne spory o Trójc Nwi t*, stanowi* s owa biskupa Poitiers, Hilarego,
który uskar!a si na ci*g e zmiany w tre#ci wyznania wiary i stwierdza, !e nikt
nie potrafi przepowiedzie", co b dzie ono zawiera o w nast pnym roku40
.
Natomiast pneumatomachowie, „nieprzyjaciele Ducha Nwi tego", którzy nie
chcieli
28
wspó istotno#ci* Boga-Ojca i Syna obj*" trzeciej osoby, wyszydzili ko#cielny
dogmat o Trójcy Nwi tej, stwierdzaj*c, !e Bóg-Ojciec okazuje si w nim
w a#ciwie dziadkiem Ducha Nwi tego41
.
Zanim zajmiemy si omówieniem sporu o arianizm, trzeba by jeszcze
zinterpretowa" pewne — zaprezentowane w IV stuleciu —
Staroko&cielne dowody jedno-, dwu- i trójpostaciowo&ci Boga
Nauczyciel Ko#cio a Atanazy — pos u!my si tym przyk adem —
udowadnia jedno#" Ojca i Syna z pomoc* nast puj*cej kombinacji. Cytuje on
Izajasza (45, 14): „Tylko u ciebie jest Bóg* i nie ma innego (...)" i pyta: „Któ!
jest tym Bogiem, w którym jest Bóg?" Odpowiedzi udziela Atanazy — na
podstawie ewangelii Jana: „Wierzcie Mi, !e Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we
Mnie"42
.
Dwuosobowo#" zostaje przez Atanazego wydedukowana z ojcowskiej
godno#ci Boga. Atanazy dochodzi do wniosku, !e ka!dy, kto nazywa Boga
Ojcem, wymienia zarazem Syna, bo przecie! ów Ojciec jest Ojcem swego Syna.
Ten g boki argument znajduje swój wyraz w trynitarskim wierszu Hilarego z
Poitiers:
„Jak!e inaczej mia by nazywa" si Ojciec, Skoro bez Syna wcale nie jest
Ojcem?"43
Nauczyciel Ko#cio a Bazyli, uhonorowany tym samym tytu em, co
Atanazy, a prócz tego przydomkiem „Wielki", dowodzi dwuosobowo#ci Boga i
— szczególnie — preegzystencji Chrystusa powo aniem si na biblijn*
opowie#" o stworzeniu #wiata: „A potem Bóg rzek : «Niechaj powstan* cia a
niebieskie, #wiec*ce na sklepieniu nieba (...)» I sta o si tak. Bóg uczyni dwa
du!e cia a ja#niej*ce (...)"
W mniemaniu biskupa Bazylego te wersety oznaczaj*, !e poprzez drug*
osob Boga s o ce i ksi !yc sta y si no#nikami wcze#niej stworzonego #wiat a.
Bazyli pisze mianowicie: „Skoro pozna e# mówi*cego, to natychmiast skojarz
go w my#lach ze s ysz*cym!" Bo który kowal, cie#la czy szewc — komentuje
Bazyli dalej werset 1, 26 Ksi gi Rodzaju („A wreszcie rzek Bóg: «Uczy my
cz owieka...»"), który rzemie#lnik pracuj*cy w samotno#ci, bez
* W niemieckim przek adzie Biblii zamiast „u Ciebie" czytamy: „in dir", a wi c „w tobie" (przyp. t um.).
29
czeladników, mówi do siebie samego? „Kto mówi ? I kto stworzy ?" — pyta
Bazyli Wielki. „Czy! nie rozpoznajesz tu dwóch osób?"44
Równie pomys owy okazuje si Grzegorz z Nyssy, gdy udowadnia
trójpostaciowosc na podstawie jednego z psalmów, gdzie jest mowa o tym, !e
s owo Pana umocni o niebiosa, a tchnienie jego ust — ca * ich w adz . Zdaniem
biskupa bowiem, s owem jest Syn, owym tchnieniem za# Duch Nwi ty45
.
Szczególne zainteresowanie Trójc* Nwi t* kapadockich Ojców Ko#cio a,
Grzegorza z Nazjanzu, Bazylego i Grzegorza z Nyssy, wynika pewno z faktu, !e
w a#nie tam, w Kapadocji, lud d ugo i !arliwie czci trójce poga skie46
.
Niemiecki wyraz Trinitat — co znamienne — nie oznacza bynajmniej
„trójjedyno#ci", lecz, jako !e pochodzi od aci skiego wyrazu trinitas, po prostu:
„trójc ". Trinitas* okre#la wi c, adekwatnie do rangi Ojca, Syna i Ducha
Nwi tego, sytuacj ledwo ukrytego politeizmu. Mahomet, który w
przeciwie stwie do wyznawców chrystianizmu kontynuowa #cis y monoteizm
Wydów, nie zaakceptowa chrze#cija skiej nauki o Trójcy Nwi tej. I
mahometanie po dzi# dzie nazywaj* chrze#cijan politeistami, je#li chc* ich
urazi".
Zatem niemal!e wy *cznym przedmiotem zainteresowania teologów w IV
stuleciu by a kwestia relacji: mi dzy Bogiem dawnym a nowym, mi dzy
„Ojcem" a „Synem", mi dzy dwoma „duchami" oraz mi dzy tymi ostatnimi a
Duchem Nwi tym. Najwa!niejszy dla owych teologów pozostawa problem
bosko#ci Chrystusa, a #ci#lej: pytanie o to, czy przed zst*pieniem na t ziemi
Chrystus by istot* równ* Bogu, czy pó bogiem. W najdawniejszym
chrze#cija stwie nie dyskutowano w ogóle o Trójcy Nwi tej i nie stawiano
takich pyta . Dla tamtych chrze#cijan nie istnia nawet jako ewentualno#" ów
kompleks problemów, o które przez wiele wieków toczy y spory pó>niejsze
generacje wyznawców chrystianizmu.
* Jak równie! odpowiedniki w j zykach roma skich: trinite (franc), trinita (w .), trinidad (hiszp.), czy trinity w
j zyku angielskim (przyp. t um).
30
Rozdzia 49
Pocz7tki sporu o arianizm
Dzieje teologii chrze#cija skiej to historia cierpie Chrystusa;
teologowie ukrzy!owali go niejeden raz.
Teolog Buri1
Pot piwszy arianizm, Ko#ció oficjalny podepta — i uzna za
heretyck* — prachrze#cija sk* doktryn , jak* stanowi a
chrystologia anielska. Zast*piono j* nowym dogmatem o
bosko#ci Chrystusa.
Teolog Martin Wemer2
Starcia wcze&niejsze
Spór kojarzony z imieniem Ariusza, który pierwotnie wynika raczej z
odmiennego rozumienia polityki ko#cielnej ni! z rozbie!no#ci teologicznych,
wybuch na pocz*tku IV wieku, ale mia on swoje preludium. Otó! w po owie
III wieku w Ptolemais tamtejszy kap an Sabeliusz proklamowa jako
fundamentalny dogmat chrze#cija ski niezmienn* jednoosobowo#" Boga.
Zdaniem Sabeliusza, Ojciec, Syn i Duch Nwi ty to nie trzy osoby, lecz jedynie
trzy nast puj*ce po sobie formy objawiania si , jedynie trzy ró!ne imiona tej
samej niepodzielnej istoty boskiej, hipostazy. Chc*c obrazowo wyja#ni" sw*
wiar , Sabeliusz porówna Ojca z widzialn* postaci* S o ca, Syna — z jego
dzia aniem o#wietlaj*cym, a Ducha Nwi tego — z jego dzia aniem jako >ród a
ciep a. Tak wi c Chrystus to Bóg-Ojciec, który sta si cz owiekiem i pojawi si
na tym #wiecie. Dla okre#lenia jednoosobowego Boga Sabeliusz znalaz nawet
nowe po *czenie s ów: „Syn-Ojciec" (Hyiopator)3
, chocia! nie od!egna si
ca kowicie od okre#le tradycyjnych.
Sabelianizm opiera si na starszym, bo pochodz*cym z ko ca II stulecia,
uj ciu istoty Boga w monarchianizmie, którego wyznawcy — przywi*zani do
my#li o jednoosobowo#ci — uwa!ali Chrystusa b*d> za samego Boga, b*d> te!
za cz owieka, w tym ostatnim przypadku podzielaj*c pogl*dy najdawniejszych
chrze#cijan.
Za ow* pot pion* pó>niej nauk* w jej wersji modalistycznej — która
uznawa a trzy osoby Boga po prostu za modi, sposoby)
31
objawiania si jednego Boga, dopatrywa a si zatem w Bogu jednej
niepodzielnej osoby (nie za#, pod ug dogmatu ko#cielnego, trzech odr bnych
osób) — opowiadali si co najmniej trzej kolejni papie!e.
Wiktor I mocno popiera to „kacerstwo"4
i niew*tpliwie powodowany nim
w a#nie ekskomunikowa Teodota. O przywi*zaniu biskupa Zefiryna do owej
doktryny #wiadczy taka oto jego wypowied>, któr* przekaza Hipolit: „Znam
jednego Boga Jezusa Chrystusa i !adnego innego, który by by pocz ty i który by
cierpia ". Ta kacerska formu a jest najstarsz* deklaracj* dogmatyczn* biskupa
Rzymu zachowan* w dos ownym brzmieniu5
. Antypapie! Hipolit za#wiadcza
ponadto modalizm Kaliksta. Jaki! to spektakl, gdy papie! Kalikst, który
pocz*tkowo sam propagowa uznany wkrótce przez Ko#ció za herezj
modalizm, zarzuca #wi temu Hipolitowi, którego pogl*dy chrystologiczne
uchodz* potem za prawowierne, g oszenie „nauki o dwóch Bogach"6
! Jak
widzimy, modalizm, charakteryzuj*cy si niezaprzeczaln* wewn trzn* logik*
swych podstaw ideowych, nadzwyczaj przekonuj*cych w mniemaniu wielu
ówczesnych kap anów i #wieckich chrze#cijan, stanowi — zanim zosta
pot piony — oficjaln* doktryn Ko#cio a rzymskiego.
Wadne pisma monarchian nie zachowa y si .
Teologia Sabeliusza, który tak jak monarchianie, by or downikiem
bezwzgl dnego monoteizmu, sta a si przedmiotem ataków ze strony
rzeczników odr bnej osobowo#ci (hipostazy) Chrystusa. Uwik ani w ów spór
antagoni#ci zwrócili si z pro#b* o rozstrzygni cie do biskupa Aleksandrii,
Dionizego, który co prawda pot pia sabelianizm, ale — cho" przyznawa
Chrystusowi odr bn* indywidualno#" — jednoznacznie broni tezy o ni!szo#ci
Syna. Twierdzi on, !e Bóg-Ojciec ró!ni si sw* istot* od Syna tak dalece, jak
w a#ciciel winnicy od winoro#li, jak budowniczy okr tu od tego, co buduje. W
obliczu ostrej krytyki pod swoim adresem Dionizy z agodzi wprawdzie swoje
uj cie, jednak!e jego ust pstwa nie dotyczy y niczego, co istotne; w Egipcie nie
zapomniano o tej kontrowersji i niezad ugo bardzo podobny spór rozgorza w
Antiochii.
Otó! tamtejszy biskup, Pawe z Samosaty, okaza si równie!
konsekwentny w swym przywi*zaniu do monoteizmu i, nie inaczej ni!
Sabeliusz, negowa odmienno#" trzech osób Boga. Biskup Pawe nie potrafi
sobie wyobrazi" po *czenia trzech osób w jednej, co by o zreszt* trudne do
ogarni cia dla wielu, i wcze#niej,
32
i pó>niej. Bosko#" Syna obok bosko#ci Ojca negowa on — nie bez logiki —
jako nauk o dwóch Bogach i dlatego zabroni wykonywania wszystkich tych
pie#ni ko#cielnych, które opiewa y boskie jestestwo Chrystusa. W jego
rozumieniu, Jezus by , podobnie jak Moj!esz i prorocy, cz owiekiem
przemienionym dzi ki Bo!ej inspiracji, cz owiekiem, który dost*pi bosko#ci.
Jak wida", biskup Pawe po *czy monarchianizm z adopcjanizmem, w
Jezusie dopatrzy si adoptowanego syna Boga, co w III wieku jeszcze
bynajmniej nie dziwi o — dwa wielkie sobory powszechne w Antiochii,
zwo ane dla pot pienia Paw a, nie doprowadzi y do tego. Dopiero na trzecim
soborze w roku 286 (niektórzy badacze utrzymuj*, !e odby y si tylko dwa)
zosta on uchwa * synodaln* pozbawiony w adzy biskupiej, zapewne tak!e ze
wzgl dów politycznych, a jego doktryn pot piono. Pawe pragn* jedynie
uwypukli" etyczn* wielko#" Jezusa, bo tylko ona, nie za# jego domniemana
bosko#", mo!e stanowi" wzorzec dla obyczajowych zachowa ludzkich.
Harnack uwa!a tego antiochijskiego metropolit — którego odsuni to od
rz*dzenia diecezj*, a potem zdyskredytowano, przedstawiwszy go jako
arcykacerza — za kompetentnego teologa, przeciwnika dominacji poga skiej
filozofii w Ko#ciele, za kogo#, „kto chcia przywróci" dawn* doktryn "7
.
Pogl*dy biskupa Paw a nie zagin y, lecz zosta y — w wersji odmienionej
— przej te przez Lucjana z Antiochii; ten kap an, przeciwnie ni! Pawe ,
przyzna co prawda Chrystusowi bosko#", preegzystencj oraz jestestwo ducha,
ale zarazem dopatrzy si w nim istoty tylko podobnej do Boga-Ojca i
podporz*dkowanej temu ostatniemu. Lucjan, kaznodzieja darzony wielk* czci*,
wywieraj*cy niema y wp yw na innych ludzi, zosta przez trzech kolejnych
biskupów ukarany ekskomunik*, ale pó>niej przyj to go na powrót do Ko#cio a;
zmar w 312 roku #mierci* m cze sk*. Jego uczniowie, którzy niezad ugo obj li
rz*dy w najwa!niejszych biskupstwach na Wschodzie, stanowili, chcia oby si
rzec, ko#cieln* inteligencj , a równocze#nie wszyscy oni byli g ównymi
przedstawicielami stronnictwa aria skiego.
33
Ariusz
Po okresie dzia alno#ci Ariusza nast*pi a sytuacja, w której
przesadne eksponowanie bosko#ci Chrystusa zagrozi o
przekre#leniem istotnej dla chrze#cija stwa idei na#ladowania.
Ariusz chcia przede wszystkim zaakcentowa" potrzeb
wzorowania si na Chrystusie, który to postulat Ko#ció ch tnie
odsuwa na dalszy plan, jednostronnie uwypuklaj*c zbawcz* rol
Chrystusa. Ów nader s uszny postulat Ariusza, rzadko kiedy
brany pod uwag , lepiej ni! cokolwiek innego #wiadczy o tym,
jak wiele dla tego cz owieka znaczy Jezus!
Teolog Nigg8
Do grona ludzi, którzy na znak *czno#ci i na pami*tk swego nauczyciela
nazywali siebie „wspó lucjanistami", nale!a tak!e Ariusz. Po studiach w
antiochijskiej szkole teologicznej przyby on w roku 311 do Aleksandrii, gdzie
dwa lata pó>niej Zosta ksi dzem przypisanym do najwa!niejszego ko#cio a w
tym mie#cie — Baukalis9
.
Ariusz by osob* znan* w #wiatku teologów; ascetyczna posta" tego
uczonego fascynowa a zarówno innych duchownych, jak i kobiety. By podobno
cz owiekiem bardzo wykszta conym, !yczliwym ludziom, nieskorym do
popadania w skrajno#ci, wolnym od dogmatyzmu, niefanatycznym, lecz
nadzwyczaj pobo!nym, a przy tym umiej*cym obcowa" z otoczeniem; by
uczonym, który sw* teologi ujmowa w form wierszowan* i na po!ytek
prostych ludzi tworzy krótkie pie#ni religijne10
.
Ko#ció natomiast pi tnowa Ariusza, przedstawiaj*c go jako pysza ka,
rozpustnika, sk*pca, wroga prawdy i szarlatana, i nie szcz dz*c najró!niejszych
inwektyw pod jego adresem — z woli Ko#cio a sta si on symbolem kacerza.
Dzisiaj, gdy owo nieprzyzwoite zafa szowanie jego wizerunku zosta o ju!
ujawnione, po stronie katolickiej skwapliwie przyznaje si Ariuszowi jego
zalety i pisze si o tym, !e pozory #wiadczy y przeciw niemu11
.
Ariusz by darzony wielkim szacunkiem przez swego zwierzchnika —
biskupa Achillasa, a tak!e przez kolejnego ordynariusza, Aleksandra, który
!ywi dla wdzi czno#" za to, !e Ariusz na jego korzy#" zrezygnowa z
godno#ci biskupiej12
. Ale oko o roku 318 — Ariusz by ju! zreszt* w podesz ym
wieku — dosz o do konfliktu w zwi*zku z pewn* dysput* o problemie Trójcy
Nwi tej. Owa dysputa zapocz*tkowa a spór o arianizm. Trzeba
34
tu jednak podkre#li" jeszcze raz, i! toczono ten spór zaciekle i d ugo nie tyle ze
wzgl du na kwestie dogmatyczne, ile ze wzgl du na charakterystyczn* dla
ko#cielnych hierarchów !*dz w adzy13
. Walka o biskupstwa zapewne
podsyca a emocje. Katolicy — zw aszcza przeciwnik Ariusza, Atanazy —
cz sto stosowali taktyk polegaj*c* na rozstrzyganiu antagonizmów
ko#cielnopolitycznych poprzez spory doktrynalne, bo zawsze by o atwo znale>"
pretekst do oskar!enia o nieprawowierno#" i takie oskar!enie uzasadni".
Biskup Aleksander, jak si zdaje, w trakcie owej dysputy g osi
jednoosobowo#" Trójcy Nwi tej — w rozumieniu sabelia skim. Natomiast
Ariusz akcentowa odmienno#" Syna od Ojca, która stanowi a najistotniejszy
element jego doktryny. Dla niego tylko Ojciec jest Bogiem w pe nym tego s owa
znaczeniu, tylko on jest istot* niewykreowan*, nieograniczon*, wieczn*; Syn
za# zosta pocz ty z nico#ci, co prawda jako stworzenie Bo!e: przedwieczne,
najwy!sze i najdoskonalsze. Bóg stworzy go, by za jego po#rednictwem
ukszta towa" #wiat, którego sam nie móg by wykreowa" ze wzgl du na swoj*
dominacj . Prezentuj*c tak* doktryn , Ariusz powo ywa si zw aszcza na
Nowy Testament, gdzie doszuka si wielu uzasadnie dla niej14
.
Ariusz nie negowa istnienia Trójcy, lecz wspó istotno#" — homouzj —
Syna i Ducha z Ojcem. Równie! jego zdaniem, Duch Nwi ty ma ni!szy status
ani!eli Syn, arianizm nie jest wi c niczym innym, jak ekstremalnym
subordynacjonizmem, przez co jego intencje okazuj* si zbie!ne z
ewangelicznymi, a ponadto wida" w nim zgodno#" z tradycj* najdawniejszego
chrze#cija stwa, wi ksz* ni! w przypadku Ko#cio a, który wiar w bosko#"
Chrystusa zdogmatyzowa 15
. Jednak!e Ariusz te! ca kowicie zignorowa Jezusa
historycznego, bo, wzoruj*c si na swym nauczycielu, Lucjanie, zaprezentowa
Jezusa jako istot dwojak*, pó boga. Ale niepodwa!aln* zas ug* Ariusza jest
uwypuklenie doskona o#ci Jezusowego etosu.
Mo!emy domy#la" si , !e biskup Aleksander najch tniej wyciszy by
debat ; nie tylko dlatego, !e poczuwa si do d ugu wdzi czno#ci za ust pliwo#"
Ariusza przy okazji wyboru biskupa, ale i z tego wzgl du, i! sam wcze#niej by
rzecznikiem my#li subordynacjonistycznej, tak wi c egipscy duchowni aria scy
mogliby mu zarzuci", !e oto wyklina ide , któr* przecie! im niegdy# wpaja 16
.
Teraz bowiem Aleksander, podjudzony prawdopodobnie przez kap ana
imieniem Kolluthus, na o!y na Ariusza ekskomunik .
Fundacja im. Karlheinza Deschnera przedstawia... Karlheinz Deschner I znowu zapia kur tom 2
11 KSI GA CZWARTA KO CIÓ TRIUMFUJ CY Narz dzia w adzy pa stwowej zacz y z czasem s u!y" Ko#cio owi, ten za# uzale!ni si od pa stwa. Ale tragiczniejszy jest fakt, !e ujawni a si wówczas ludzka niedoskona o#": prze#ladowani zamieniaj* si w prze#kladowców. Teolog Carl Schneider1
13 CZ PIERWSZA EPOKA KONSTANTYNA I SPÓR O TRÓJC WI T
15 Rozdzia 47 Konstantyn — pierwszy rycerz Chrystusa Ilekro" jaki# w adca uznawa ten czy inny Ko#ció za korporacj , za wspólnot obdarzon* pewnymi przywilejami, za osob licz*c* si w #wiecie mieszcza skim, tylekro" równa o si to decyzji o nieodwracalnym zniszczeniu danego Ko#cio a i oznacza o inauguracj tego procesu. Teolog Schleiermacher2 Najwa!niejsz* innowacj* strukturaln* w#ród ró!nych reform Dioklecjana okaza o si zapocz*tkowanie tetrarchii — rz*dów czterech cesarzy, co mia o zapewni" spójno#" ogromnego imperium. Pierwszym krokiem by o mianowanie w roku 286 Maksymiana, jednego z dowódców armii, regentem Cesarstwa Zachodniego, podczas gdy sam Dioklecjan, senior augustus, mia pod sw* w adz* Wschód. Kiedy na terenach pogranicznych zacz y si wi ksze niepokoje, obaj augusti wyznaczyli po jednym pod-cesarzu z tytu em cezara: dla Wschodu Galeriusza, dla Zachodu Konstancjusza, i w roku 305, gdy Dioklecjan i Maksymian dobrowolnie zrzekli si w adzy, dotychczasowi podcesarze zostali ich nast pcami. Konstantyn, syn Konstancjusza, urodzi si oko o roku 285 w Naissusie (Niszu) w pobli!u dzisiejszej Sofii. Rodowód jego ojca — któremu Konstantyn przypisywa pó>niej pochodzenie od cesarza Klaudiusza II, wys awianego jako zwyci zca Gotów — by nieznany. Równie! matka Konstantyna, #wi ta Helena, w 324 roku uhonorowana tytu em cesarzowej, nie rozpocz a swojej kariery, wbrew temu, co niebawem zacz to twierdzi", w roli córki jednego z w adców brytyjskich, lecz jako stabularia (karczmarka) na Ba kanach3 oraz konkubina cesarza Konstancjusza. Ten, w trosce o swoj* przysz o#", odtr*ci j* z czasem, by po#lubi" pasierbic cesarza Maksymiana. M ody Konstantyn, który wiele podró!owa i by #wiadomy rosn*cej pot gi chrze#cija stwa, od czasu mianowania jego ojca
16 cezarem przebywa na Wschodzie u Dioklecjana i Galeriusza, niewykluczone, !e jako zak adnik. Ale w kilka miesi cy po abdykacji Dioklecjana pospiesznie, jak gdyby ucieka , ruszy do swego ojca, a gdy ten 25 lipca 306 roku zmar w Eboracum, dzisiejszym Yorku (Anglia), ju! w dniu jego #mierci zosta przez armi wybrany nowy augustus — w a#nie m ody Konstantyn. Galeriusz uzna go jednak, i s usznie, tylko za cezara, natomiast nowy augustus Zachodu to odt*d, uznany przez Galeriusza zgodnie z dioklecja sk* sukcesj* tronu, Sewer, dotychczasowy podcesarz Konstancjusza. Niemal!e równocze#nie zosta w Italii przez pretorian obwo any cezarem Maksencjusz, syn cesarza Maksymiana, który abdykowa razem z Dioklecjanem. Kiedy ten niebawem pokona Sewera, Zachód znalaz si pod rz*dami dwóch uzurpatorów: Konstantyn sprawowa w adz nad Gali* i Brytani*, Maksencjusz — nad Itali*, Hiszpani* i Afryk*. Prawdopodobnie ju! wkrótce Konstantyn zapragn* rozci*gn*" sw* w adz na Rzym i w ogóle po o!y" kres systemowi tetrarchicznemu. Wiosn* 312 roku wtargn* do Italii, a 28 pa>dziernika tego! roku pokona Maksencjusza u bram Rzymu, w pobli!u Pons Milvius, obecnego Ponte Molle. Podczas ucieczki przez za amuj*cy si most dla statków Maksencjusz uton* razem z wieloma swoimi !o nierzami w Tybrze. Pó>niej Konstantyn pozby si jeszcze syna Maksencjusza oraz niektórych zwolenników swego adwersarza, po czym dzi ki Senatowi on w a#nie zostaje cesarzem najwy!szym rang* i otrzymuje tytu : maximus augustus4 . Ko#ció przedstawi zwyci stwo Konstantyna nad Maksencjuszem jako triumf Boga chrze#cijan nad poga stwem, a przyda y si do takiej prezentacji nabo!ne zmy#lenia, które bywaj* i dzisiaj upowszechniane5 . W istocie jednak Konstantyn nie by wówczas bojownikiem o chrze#cija stwo. Wcze#niej bowiem w a#nie dzi ki wspania omy#lno#ci Maksencjusza usta y prze#ladowania, Ko#ció odzyska swoje mienie, zosta y umo!liwione wybory kap anów, powsta y nowe cmentarze i bazylika. Niektóre z zas ug Maksencjusza dla Ko#cio a przypisano pó>niej Konstantynowi6 . Po kl sce Maksencjusza Konstantyn mia jeszcze do czynienia z dwoma w adcami Wschodu: Maksyminem Daj* i Licyniuszem. Z tym ostatnim zawar przed atakiem na Maksencjusza sojusz, odnowiony po zwyci stwie i ewidentnie wymierzony przeciw Maksyminowi. W lutym 313 roku Konstantyn i Licyniusz og osili wspólnie w Mediolanie poszerzon* wersj dekretu z roku 311, który
17 zapewnia wszystkim poddanym pe n* swobod religijn* oraz nakazywa zwrot wszelkich ko#cielnych budynków i maj*tków ziemskich7 . Poza tym Konstantyn zwi*za Licyniusza jeszcze #ci#lej ze sob*, wydaj*c za niego sw* siostr Konstancj ; by o to typowe ma !e stwo polityczne, które zmusi o Konstancj nawet do adoptowania ch opca sp odzonego przez Licyniusza z pewn* niewolnic*. Zaledwie w dwa miesi*ce po mediola skim spotkaniu Konstantyna z Licyniuszem, ten ostatni stoczy bitw z drugim w adc* Wschodu, Maksyminem Daj*. Maksymin poniós sromotn* kl sk , z trudem wydosta si z pola bitwy w przebraniu niewolnika i na jesieni tego! roku 313 zmar , rzekomo pope niwszy samobójstwo. Ale oczywi#cie równie! Licyniusz wyszed z tej walki os abiony, dlatego w a#nie ju! za rok dosz o na Ba kanach do wojennej konfrontacji mi dzy nim a Konstantynem. W owym roku 314 pot ga Konstantyna nie wystarcza a jednak do ostatecznego rozprawienia si z Licyniuszem. Tote! Konstantyn pozbawi go co prawda wszystkich prowincji europejskich z wyj*tkiem Tracji i ostatecznie wypar go na Wschód, ale rych o znowu si z nim porozumia i blisko dziesi " lat nie podejmowa agresji, przeznaczaj*c ten czas na zbrojenie si oraz na propagowanie chrystianizmu, do czego sk ania go chyba mi dzy innymi fakt, !e Licyniusz wznowi prze#ladowania chrze#cijan. Sam Konstantyn przestrzega tymczasem zasad obiecanej w Mediolanie tolerancji religijnej. Z jednej strony, Ko#ció uzyska od niego znaczn* rekompensat za wynik e z prze#ladowa straty materialne i chrze#cijanie byli przeze obdarzani wysokimi stanowiskami w pa stwie; z drugiej strony, na monetach nadal pojawia y si wizerunki bogów poga skich, a urz dnicy zasiadali, jak dawniej, w rzymskich kolegiach kap anów i sam Konstantyn zachowywa swój tytu arcykap ana pogan: pontifex maximus. Jednocze#nie wszak!e bito monety, na których widnia cesarski he m z chrze#cija skim symbolem — tak by o w mennicach ba ka skich, a wi c na obszarze granicz*cym z Cesarstwem Wschodnim, na którym tak!e odbywa a si koncentracja wojsk; natomiast mennice Galii oraz miasta Rzymu, co znamienne, pomija y chrismon na swoich wyrobach. Nie ma w*tpliwo#ci co do tego, !e Konstantyn chcia osi*gn*" pewien efekt propagandowy w#ród liczniejszych chrze#cijan wschodnich8 . Oko o roku 320 zakaza on bicia monet z wizerunkami boga S o ca i Jowisza (zwanego Iuppiter Conservator). W 323 roku Konstantyn amie uk ad z Licyniuszem
18 wkroczeniem na jego terytorium podczas wyprawy przeciw Gotom. W 324 roku dochodzi do wojny, któr* Konstantyn przygotowa poprzez demonstracje polityczno-religijne i od pocz*tku prowadzi jako krucjat 9 , gdy tymczasem zale!a o mu wy *cznie na jedynow adztwie. „Doprawdy by o o jednego za wiele" — pisze o obu w adcach, tym z Zachodu i tym ze Wschodu, pewien wspó czesny nam katolik10 . Po dwóch wielkich bitwach, stoczonych 3 lipca i 18 wrze#nia 324 roku, wojna sko czy a si straszliw* pora!k* Licyniusza. Konstantyn oszcz dzi szwagra — na pro#b swej siostry, Konstancji. Pod przysi g* zapewni , !e pozostawi go przy !yciu, po czym wyprawi go, jako osob prywatn*, do Salonik. W nast pnym roku, 325, kaza go tam zamordowa". Kl ska i #mier" Licyniusza oznacza y jedynow adztwo Konstantyna oraz triumf chrystianizmu w Imperium Rzymskim. Pocz tki aliansu tronu i o"tarza Gdy on (Konstantyn) nada Ewangelii — której ca a tre#" potwierdza oddzielanie warto#ci politycznych od religijnych — charakter prawny, to zapocz*tkowa kultur ca kowicie sprzeczn* z duchowo#ci* najdawniejszego chrze#cija stwa. Teolog Buonaiuti11 Pokonanie wspó w adców i likwidacja oficjalnego, sankcjonowanego przez cesarzy politeizmu, by y — w jego rozumieniu — poczynaniami skorelowanymi. Eduard Schwartz12 Po zwyci stwie Konstantyna nad Licyniuszem prawie !e natychmiast znikn y z monet ostatnie emblematy poga skie, a równocze#nie mno!y y si oznaki askawo#ci wobec chrze#cijan. U schy ku rz*dów Konstantyna, który od 330 roku rezydowa w nowej stolicy, Bizancjum, poga stwo by o coraz bardziej ograniczane i podlega o systematycznym represjom. Ponadto Konstantyn zwalcza sekty chrze#cija skie, sprzyjaj*c Ko#cio owi oficjalnemu, z którym to sympatyzowa chyba tak!e jego ojciec13 . Ju! wtedy Ko#ció by pa stwem w pa stwie, a w *czenie jego struktury organizacyjnej do rzymsko-bizantyjskiego systemu zarz*dzania mia o umocni" jedno#" i presti! imperium.
19 Wkrótce Konstantyn przys u!y si Ko#cio owi obfito#ci* uprawnie , maj*tków, darów14 . Ju! w roku 312 albo 313 przekaza on biskupowi Rzymu istniej*cy od czasów Cezara Pa ac Latera ski, który niegdy# nale!a do rodu Lateranów, pó>niej za# do cesarzowej Fausty. Papie!e rezydowali tam przez ponad tysi*c lat. W 313 roku Konstantyn uwolni kler katolicki — i tylko to duchowie stwo — od wszelkich obci*!e osobistych, co stanowi o przywilej bardzo po!*dany, którego kap ani poga scy dost powali rzadko; syn Konstantyna, Konstancjusz, rozci*gn* go na !ony i dzieci duchownych. W roku 316 cesarz upowa!ni biskupów do wyzwolenia ko#cielnych niewolników. W 318 roku jurysdykcja duchowna zosta a w pe ni zrównana z pa stwow*, ale doprowadzi o to do takich nadu!y", !e trzeba by o odebra" biskupom w adz s*downicz*, co na Wschodzie dokona o si w roku 398, na Zachodzie natomiast dziesi " lat pó>niej. W 321 roku cesarz zezwoli wszystkim na darowizny na rzecz Ko#cio a, które niebawem wielokrotnie powi kszy y mienie tej instytucji. Owe nadzwyczajne i coraz liczniejsze dowody askawo#ci, dla wielu b d*ce zach t* do obrania kariery duchownej, a ponadto przysparzaj*ce klerowi presti!u, nie spotyka y Ko#cio a oczywi#cie za nic. Ju! od roku 312 cesarz rz*dzi nim nie mniej apodyktycznie ni! pa stwem. Konstantyn bywa na synodach i wywiera decyduj*cy wp yw na ich przebieg, gdy tymczasem biskupi byli jego s ugami politycznymi. Ko#ció , który g osi Ewangeli w duchu Kazania na Górze, sta si Ko#cio em pa stwowym pod najwy!szym przewodnictwem cesarza, sta si sojusznikiem pa stwa eksploatuj*cego ludy tam zamieszka e a! do krwi, a prócz tego tocz*cego wojny z innymi pa stwami. Krótko mówi*c: Ko#ció okupi uprzywilejowanie utrat* wolno#ci, a by godny przywilejów i przydatny jako partner sojuszu tylko dlatego, !e stanowi instytucj ju! w niema ym stopniu ze#wiecczon*. Abstrahuj*c od oceny wiary samego Konstantyna, trzeba powiedzie", !e uregulowanie stosunku wzajemnego pa stwa i Ko#cio a wynika o z motywów politycznych. Dosz o przy tym do ca kowitego przekszta cenia katolicyzmu, który w swych cechach istotnych sta si czym# zupe nie innym ni! dawniejsze chrze#cija stwo, a #wiadczy y o tym zw aszcza: stosunek do wojny i kary #mierci, który zobrazujemy w szerszym kontek#cie, oraz stosunek do problemów spo ecznych, czym powinni#my si zaj*" teraz, przedstawiaj*c go przynajmniej w zarysie.
20 Pierwsze cesarstwo chrze&cija(skie a kwestie spo"eczne Jego podstawy to, z jednej strony, przemoc i ucisk, a z drogiej za# strony, religia. Michael Rostovtzeff15 Arystokracja, któr* stanowili wysocy rang* urz dnicy i senatorowie, obdarzona przywilejami i zabezpieczona ekonomicznie maj*tkami ziemskimi, pi a si coraz wy!ej, podczas gdy mieszcza stwo podupada o, a ca y ci !ar owej piramidy musia a wytrzymywa" warstwa ludzi przypisanych do ziemi i niewolników. J. Vogt16 Konstantyn nie zamierza oczywi#cie z nikim wspó rz*dzi". Sprawuj*c w adz , korzysta z pomocy synów, których mianowa cezarami, co w jego poczynaniach by o powi*zane z maksymalnie mo!liw* likwidacj* systemu stworzonego przez jego poprzednika, poganina Dioklecjana, który opar obdarzanie w adz* cesarsk* nie na sukcesji genetycznej i pokrewie stwie, lecz na doborze najodpowiedniejszych jednostek. W swym trybie !ycia Konstantyn nie wykazywa bezpretensjonalno#ci charakterystycznej dla jego ojca, który na wi ksze uczty musia nawet po!ycza" srebra sto owe. Tron pierwszego cesarza chrze#cija skiego powinien by — w intencji Konstantyna — swoj* wspania o#ci* przypomina" tron, jaki niegdy# przys ugiwa bogom. Ch tnie otacza si Konstantyn #wiadcz*cym o wielkiej rozrzutno#ci orientalnym przepychem, lubi uszcz #liwia" swych dostojników pompatycznymi tytu ami, wydawa" dekrety pisane stylem wymy#lnym i napuszonym, ceni skrupulatno#" w przestrzeganiu sztywnego ceremonia u dworskiego. W pa acu, na posiedzeniach Senatu, a tak!e podczas kampanii wojennych, jego szaty zdobi o mnóstwo z ota i szlachetnych kamieni. Dla niego tylko — osobi#cie i na wizerunkach — zastrze!ony by pewien konkretny materia : egipski porfir. W pod ogach sal audiencyjnych znajdowa y si porfirowe kr gi, na których jedynie on móg stawa"17 , a ponadto ksi*! ta przychodzili na #wiat w komnacie o porfirowych #cianach i w porfirowych sarkofagach opuszczali ten #wiat. To cesarskie upodobanie do re!yserii, reprezentacji i luksusu kosztowa o wiele. Wokó Konstantyna t oczyli si faworyci
21 oraz ludzie !eruj*cy na jego przychylno#ci. Jeszcze wi ksze sumy poch ania a ogromna armia. Ko#ció otrzymywa coraz cenniejsze dary. Nie dziwi wi c fakt, !e do znacznych obci*!e podatkowych z czasów poga skich dosz y za spraw* Konstantyna nowe podatki. Jak dawniej, kwit a korupcja, trwa te! ucisk — bezwzgl dno#" aparatu urz dniczego oraz akty przemocy ze strony potentatów, w a#cicieli latyfundiów, którzy obrastali w bogactwo, oszukuj*c pa stwo i zniewalaj*c ogromne masy ludzkie, bardzo ci*!y y ludowi. Chrze#cija ski dziejopis Zosym stwierdzi : „Konstantyn by ci !arem dla podatników. Z jego woli bogaczami stawali si ludzie bezu!yteczni. Rozrzutno#" myli a mu si z hojno#ci*. Nak ada podatki w z ocie i srebrze na wszystkich, którzy zajmowali si handlem, na w a#cicieli ma ych straganów w miastach, nawet na nieszcz sne hetery. Tote! co kwarta , gdy trzeba by o p aci" podatek, w ka!dym mie#cie rozlega si p acz i lament, a tych, którzy w swym niedostatku nie chcieli si pozby" reszty dobytku, spotyka y biczowanie i tortury. Dochodzi o do tego, !e matki sprzedawa y dzieci, a ojcowie prostytuowali córki, bo musieli zdoby" pieni*dze, !eby je odda" poborcy podatków". Ten surowy os*d antycznego historyka, pe en tradycyjnych zwrotów retorycznych, zosta potwierdzony przez nowsze badania18 . Za rz*dów Konstantyna i jego nast pców !ycie spo eczne zmieni o si o tyle jedynie, !e masy chrze#cija skie, którym wpajano szacunek dla zwierzchno#ci, atwiej godzi y si na ucisk ze strony w adz i coraz wi ksz* bied . Tymczasem pojawi a si nowa warstwa panów, kler, w ogromnej wi kszo#ci nak aniaj*cy lud do ograniczania swoich potrzeb, powstrzymywania si od protestów politycznych oraz terminowego p acenia nale!nych cesarzowi podatków; warstwa tym ch tniej sprzyjaj*ca w adcy, !e jej przedstawicielom, zw aszcza biskupom, powodzi o si coraz lepiej. Rewolucyjne idea y Ewangelii, dokonane w niej wszechogarniaj*ce przewarto#ciowanie, ju! pod rz*dami tego pierwszego chrze#cija skiego w adcy znaczy y tak niewiele, jak dzi# na chrze#cija skim Zachodzie. Dalsze dzieje dynastii konstanty skiej omówimy w powi*zaniu z problemem wa!nym w historii dogmatów — sporem o Trójc Nwi t*.
22 Rozdzia 48 Geneza problemu Trójcy wi5tej Wierzy em w Boga i przyrod , i w zwyci stwo dobra nad z em; ale nabo!nym duszyczkom tego by o za ma o; chciano, bym uwierzy , !e trzy to jeden, a jeden to trzy; takie stwierdzenie przeczy o jednak wszystkiemu, co w g bi mej duszy uwa!a em za prawd ; ponadto nie s*dzi em, i!by mia o mi ono w czymkolwiek pomóc. Goethe1 (...) w a#nie prawdy wiary szczególnie paradoksalne, szydz*ce z wszelkiego do#wiadczenia i rozs*dnej refleksji, s* najbardziej po!*dane; zdaj* si one bowiem gwarantowa", !e oto proponuje si nie tylko co#, co jest ludzkie, a wi c zawodne, ale równie! m*dro#" bosk*. Teolog Harnack2 Spór o Trójc Nwi t* toczono, jak wiadomo, przez ca e wieki o tego „Boga", którego g ówne przykazanie dotyczy mi o#ci. Niemniej nawet w polemice teologicznej uciekano si cz sto do wszelkich #rodków, co wystarczaj*co potwierdzaj* dzieje walk mi dzy stronnictwami chrze#cija skimi oraz debat synodalnych — jest to a cuch, na który sk adaj* si akty przemocy, wybuchy nienawi#ci, denuncjacje, korupcja, fa szowanie dokumentów, ekskomuniki i banicje. Zdarza o si — cho"by na synodzie w Efezie — !e biskupi atakowali siebie nawzajem laskami, a! wreszcie jedna z frakcji ust powa a z pola bitwy, po czym przemawia Duch Nwi ty i mi y Bogu rezultat stawa si faktem. Natomiast pomniejsi chrze#cijanie bili si niejednokrotnie z przyczyny trzech osób Bo!ych ca kowicie jawnie i a! do krwi — ale to jest oczywi#cie tylko jedna i, chcia oby si rzec, zewn trzna strona zagadnienia.
23 Dogmat o Trójcy 2wi3tej ma rodowód poga(ski Formu uj*c nauk o Trójcy Nwi tej, Ko#ció uleg po prostu wp ywowi religii poga skich, w których okazywano cze#" setkom boskich trójc. Albowiem, jak pisa ju! Arystoteles, „trójca to liczba ca o#ci, gdy! obejmuje pocz*tek, #rodek i koniec. W #wi tym obrz*dku nabo!e stw pos ugujemy si w a#nie t* liczb*, tak jakby#my z r*k natury otrzymali jej prawa"3 . Ju! Ksenokrates (IV wiek p.n.e.) twierdzi , !e ponad wszech#wiatem istnieje posta" trójjedyna, i wszystkie wielkie religie hellenistyczne posiada y trójce4 . G oszono nauk o trójpostaciowo#ci Apisa i trójpostaciowo#ci Serapisa, któr* tworzyli Izyda, Serapis (= Ozyrys), Horus. Trójca wyst powa a te! w religii dionizyjskiej, gdzie stanowili j* Zagreus, Fanes i Dionizos. W Italii wci*! powracano do idei triady kapitoli skiej: Jowisza, Junony i Minerwy. Istnia a teologia Hermesa Trismegistosa, Hermesa trzykro" wielkiego, trójjedynego Boga #wiata, o którym twierdzono, !e jest „jako jedyny ca o#ci* i trzykro" jeden"5 , by wspomnie" cho"by o kilku trójcach z ich antycznej obfito#ci. Trójg owe bóstwa, symbole trójcy, znane by y wcze#niej w hinduizmie i buddyzmie i, równie! na d ugo przed pojawieniem si chrze#cija stwa, bogowie o trzech twarzach funkcjonowali w regionie #ródziemnomorskim, *cznie z Gali*. Nredniowiecze przywraca trzy g owy i trzy oblicza jako obrazowe, plastyczne symbole odniesione do chrze#cija skiej Trójcy Nwi tej, ale Ko#ció — ze zrozumia ych wzgl dów — walczy z takim jej przedstawianiem6 . Cz sto bowiem jedynie aureola odró!nia a Trójc Nwi t* od jej poga skich pierwowzorów. Ale chrystianizm nie przej* jednej konkretnej nauki o trójcy, lecz wykorzysta wybrane elementy wszystkich nauk wcze#niejszych7 . „Nieudanym wytworem wielu opacznych wyobra!e " nazywa Boga chrze#cija skiego Friedrich Schiller8 . Jeszcze w po"owie III wieku Jezus nie by" na ogó" uto4samiany z Bogiem Sam Jezus nie uwa!a siebie za Boga, jak to ju! wykazali#my (t. I, s. 54 i nast.). Ale i w rozumieniu Paw a, który w decyduj*cej mierze przyczyni si do deifikacji Jezusa, „Syn" nie by wcale to!samy
24 z „Ojcem": Chrystus nosi u Paw a tytu „Syna Bo!ego", przyznany przez tego aposto a wszelkim istotom anielskim9 . Pawe opowiada si jednoznacznie za podporz*dkowuj*c* Jezusa Bogu chrystologi* subordynacyjn*, któr* Ko#ció odrzuci w IV wieku, na soborze w Nicei10 . Prawie wsz dzie u Paw a predykat bosko#ci okazuje si zastrze!ony dla Ojca. Ewidentnie unika on u!ywania tego predykatu, gdy mówi o Jezusie. Bóg to dla niego zawsze theos, Jezus to zawsze kyrios. Pawe mówi bez wahania o Bogu i Ojcu „Pana naszego Jezusa Chrystusa", a ponadto nazywa Boga g ow* Chrystusa, tego ostatniego za# g ow* m !czyzny, rozumiej*c te relacje jednakowo11 . Tak wi c wywody chrystologiczne Paw a sprowadzaj* si do tego, by — jak pisze teolog Bousset — „Chrystus jako istota boska by uwa!any za stoj*cego o jeden stopie ni!ej ani!eli Bóg, a je#liby#my chcieli to mniemanie strywializowa", za pó boga"12 . Nawet Chrystus johannejski, bohater tej ewangelii, w której deifikacja jego postaci osi*gn a szczyt, wyznaje, !e „Ojciec wi kszy jest ode mnie"13 . Pozbawienie owych s ów ich wymowy uda o si Ojcom Ko#cio a tylko dzi ki ewidentnemu pos u!eniu si sofizmatami14 . Jednak!e i w II, i w III wieku te! powszechnie nie uto!samiano jeszcze Jezusa i Boga. Tego pierwszego postrzegano jako istot znacznie mniej wa!n*, i to nie tylko w #rodowiskach „kacerskich". Wr cz przeciwnie! Chrystologia subordynacyjna, która „Syna" stawia na drugim miejscu i podporz*dkowuje, subordynuje, go „Ojcu" (oraz jemu, „Synowi" — „Ducha"), chrystologia sprowadzaj*ca si zatem do pluralistycznego monoteizmu — finezyjnej odmiany religii politeistycznej — uchodzi a jeszcze w II wieku za ca kiem oczywist*. Stanowi a ona powszechnie obowi*zuj*c* doktryn Ko#cio a. W po owie II stulecia chrze#cijanie nie uwa!ali Jezusa za wspó istotnego z Bogiem, lecz przyznawali mu — co za#wiadcza #wi ty Justyn — „drugie miejsce po niezmiennym i wiecznym Bogu, Stwórcy #wiata"15 . Nieco pó>niej najbardziej ortodoksyjny w#ród ortodoksyjnych teologów, Ojciec Ko#cio a Ireneusz, powo a si na wypowied> samego Jezusa (Mk 13, 32), zanegowan* potem bez wahania przez neoortodoksyjnych uczestników soboru nicejskiego16 , i stwierdzi , !e Ojciec stoi ponad wszystkim i jest tak!e wi kszy ani!eli Syn17 . W podobnym duchu wypowiada si na pocz*tku III wieku Tertulian, nie wywo uj*c tym !adnego sporu dogmatycznego: „By
25 taki czas, w którym Bóg nie mia Syna". Albo: „Bóg by sam, jeden wobec wszelkiego stworzenia"18 . Nawet Orygenes, najwi kszy teolog ko#cielny w pierwszych trzech stuleciach, uwa!a Jezusa za drugiego, pomniejszego Boga, który „nie jest pot !niejszy ni! Ojciec, lecz posiada mniej w adzy. Tego nauczamy, bo dajemy wiar jego w asnym s owom, gdy mówi, !e Ojciec, który go pos a , «wi kszy jest ode Mnie»"19 . Dlatego tez Orygenes nie cofn* si przed odrzuceniem modlitwy do Chrystusa. Jego zdaniem, trzeba si modli" do Ojca, Chrystusa za# uwa!a" za tego, który modlitw przeka!e20 . Jak wiadomo, jeszcze w pierwszej po owie II wieku regu * by o kierowanie oficjalnej modlitwy gminnej do Boga, podczas gdy naiwne masy modli y si ju! do Chrystusa21 . Kiedy dosz o do sporu mi dzy Orygenesem a jego biskupem, ten pierwszy nie spotka si z zarzutem pope nienia pomy ki dogmatycznej, mimo !e jego pogl*dy by y wówczas znane powszechnie. Ale gdy w IV wieku Ariusz wyst*pi z tymi samymi ideami, po cz #ci powtarzaj*c nawet s owa wcze#niejszych Ojców Ko#cio a22 , ze strony tej instytucji, w której obowi*zywa a ju! chrystologia pe nej deifikacji, zosta y one zdyskredytowane jako politeizm, jako ba wochwalcza cze#" dla tego, co stworzone, jako herezja23 . Niepr dko jednak nast*pi o pot pienie przez Ko#ció Orygenesa, który w po owie III wieku reprezentowa go na ca ym Wschodzie, slworzy fundamenty jego dogmatyki i nie wyrzek si swej wiary tak!e wtedy, gdy — w podesz ym wieku — zosta poddany torturom. Jako pierwszy spo#ród autorytatywnych ludzi Ko#cio a pot pi Orygenesa patriarcha Aleksandrii, Teofil, niegdy# mu !yczliwy: w roku 399 Teofil uleg presji wywartej przez hordy uzbrojonych w dr*gi, rozwydrzonych mnichów, i wykl* Orygenesa. Definitywnie pot piono go na pi*tym soborze powszechnym w roku 553. Zanim do tego dosz o, Ko#ció nierzadko czerpa z jego dorobku ideowego i darzy go czci*. Nwietnym znawc* pism Orygenesa by Grzegorz z Nyssy; najznakomitsze fragmenty jego dzie zosta y wybrane i og oszone przez Grzegorza z Nazjanzu i Bazylego. Wspó cze#ni nam teologowie katoliccy nazywaj* uznanego za heretyka Orygenesa „inicjatorem egzegezy naukowej w Ko#ciele katolickim". Ale wszystko to, co im nie odpowiada w jego nauce o s owie i nauce o Trójcy Nwi tej, w jego chrysto- i soteriologii, przedstawiaj* oni jako „trybut z o!ony epoce" albo „przejaw szczególnego charakteru i jednostronno#ci teologii aleksandryjskiej" i wspania omy#lnie wybaczaj* mu, „!e mimo woli
26 kilkakrotnie pob *dzi "24 . W rzeczywisto#ci Orygenes by or downikiem dawniejszej wiary, Ko#ció natomiast propaguje now* wiar . Ale prawie wszyscy czo owi teologowie chrze#cija skiego Wschodu oraz — w wi kszo#ci — biskupi orientalni stali si orygenistami, co oznacza, i! równie! opowiedzieli si za nauk* o Chrystusie podporz*dkowanym. Pojawienie si3 Ducha 2wi3tego (...) dla najdawniejszego chrze#cija stwa charakterystyczne jest niesamowite przemieszanie rozmaitych wyobra!e o tych niebia skich postaciach. Teolog Weinel25 (...) o osobie Ducha Nwi tego nie my#la (na prze omie II i III wieku) prawie nikt. Teolog Harnack26 Mimo !e wed ug ewangelii Jana Bóg ju! jest duchem jako taki, Ko#ció odró!ni ode Ducha Nwi tego, posta" znan* wcze#niej pod tym!e imieniem (spenta manju) w Iranie27 . Ta trzecia osoba Boga zosta a przez chrze#cijan odkryta najpó>niej. Jezus nie zna poj cia Trójcy Nwi tej. W o!ony „Zmartwychwsta emu" w usta w ewangelii Mateusza nakaz, by chrzci" „w imi Ojca, i Syna, i Ducha Nwi tego" jest przez teologów krytycznych jednog o#nie uwa!any za nieautentyczny (t. I, s. 337). Je!eli Jezus my#la o duchu Bo!ym, to by" mo!e zgodnie ze starotestamentowym wyobra!eniem o „duchu Jahwe" (piach Jahwe), wspomnianym 378 razy w Starym Testamencie28 . Równie! Pawe nie zna !adnej doktryny o Trójcy Nwi tej i nie znajdziemy u niego aluzji trynitarskich. „Duch", o którym on pisze, jest nieod *czny od Chrystusa i Pawe wyra!a t wi > formu * uto!samiaj*c*: „Pan za# jest Duchem (.. .)"29 . Gdzie indziej mówi o Duchu Jezusa Chrystusa, Duchu Syna i tak dalej, w tym samym kontek#cie pojawiaj* si u niego „Duch Pana" i „Pan Ducha"30 . „Duch" (pneuma) jest zreszt* w Nowym Testamencie wyrazem okre#laj*cym najró!niejsze rzeczy, pocz*wszy od wiatru, a sko czywszy na z ych duchach, od których Jezus uwalnia , oraz na duchu, którego wyzion* w chwili #mierci31 ; „duchami" okazuj* si zmarli, „Duchem" jest Bóg, pojawia si te! „Duch Chrystusa"32 . Natykamy si ponadto w Nowym Testamencie na
27 formu czy wyliczenie trynitarskie: Bóg, Chrystus, anio , i to bardzo cz sto, a pierwowzór tej formu y istnia , jak wiemy, w judaizmie33 . W Apokalipsie natomiast spotykamy si z triad*: Bóg-Ojciec, siedem duchów i Jezus Chrystus34 . Pó>niej zdarza y si te! propozycje formu y poczwórnej. Oko o roku 150 Justyn przedstawia taki oto sk ad: Bóg-Ojciec, Syn, zast py anio ów, Duch Nwi ty35 . Antyczni chrze#cijanie znajdowali w Biblii tak niewiele potwierdze s uszno#ci dogmatu o Trójcy Nwi tej, !e dosz o, chyba w IV wieku, do jednej z najs ynniejszych interpolacji nowotestamentowych — fa szerstwa, które pod nazw* comma Johanneum przedosta o si do wielu kodeksów biblijnych. Otó! s owa pierwszego listu Jana: „Trzej bowiem daj* #wiadectwo: Duch, woda i krew, a ci trzej w jedno si *cz*" zast*piono takimi oto: „trzej bowiem daj* #wiadectwo w niebie: Ojciec i S owo i Duch Nwi ty, a ci trzej w jedno si *cz*"36 . Do wiary w Ducha Nwi tego dochodzono stopniowo w ci*gu II wieku, po czym znalaz a ona swój wyraz w „apostolskim" wyznaniu wiary (t. I, s. 223 i nast.). Ale i wtedy wyobra!ano sobie Ducha Nwi tego niejednakowo i na sposób barbarzy ski. Cz sto uto!samiano go z Chrystusem, dopatrywano si w nim anio a czy nawet matki Jezusa, która uchwyci a syna „za jeden w os" i zanios a go na gór Tabor, albo te! identyfikowano Ducha Nwi tego po prostu z !yciem wewn trznym cz owieka37 . Jednak!e na prze omie II i III wieku tacy teologowie, jak Ireneusz i Tertulian, uwa!ali Ducha Nwi tego za jedn* z postaci Boga. Ale Tertulian podporz*dkowa j* Synowi, tego za# — Ojcu. Za istot podporz*dkowan* Synowi uzna Ducha Nwi tego tak!e Orygenes i zabroni — podobnie jak ju! wcze#niej Ojciec Ko#cio a Klemens — okazywania czci trzeciej osobie Boga38 . Ówcze#ni Ojcowie Ko#cio a nierzadko zreszt* zapominali o Duchu Nwi tym w swoich spekulacjach na temat boskiej trojpostaciowosci i mówili o dwóch tylko osobach39 . Pe ni jestestwa boskiego dost*pi Duch Nwi ty dopiero w roku 381, na drugim synodzie ekumenicznym w Konstantynopolu. Trafn* charakterystyk sytuacji, jaka wytworzy a si w IV stuleciu przez bezustanne spory o Trójc Nwi t*, stanowi* s owa biskupa Poitiers, Hilarego, który uskar!a si na ci*g e zmiany w tre#ci wyznania wiary i stwierdza, !e nikt nie potrafi przepowiedzie", co b dzie ono zawiera o w nast pnym roku40 . Natomiast pneumatomachowie, „nieprzyjaciele Ducha Nwi tego", którzy nie chcieli
28 wspó istotno#ci* Boga-Ojca i Syna obj*" trzeciej osoby, wyszydzili ko#cielny dogmat o Trójcy Nwi tej, stwierdzaj*c, !e Bóg-Ojciec okazuje si w nim w a#ciwie dziadkiem Ducha Nwi tego41 . Zanim zajmiemy si omówieniem sporu o arianizm, trzeba by jeszcze zinterpretowa" pewne — zaprezentowane w IV stuleciu — Staroko&cielne dowody jedno-, dwu- i trójpostaciowo&ci Boga Nauczyciel Ko#cio a Atanazy — pos u!my si tym przyk adem — udowadnia jedno#" Ojca i Syna z pomoc* nast puj*cej kombinacji. Cytuje on Izajasza (45, 14): „Tylko u ciebie jest Bóg* i nie ma innego (...)" i pyta: „Któ! jest tym Bogiem, w którym jest Bóg?" Odpowiedzi udziela Atanazy — na podstawie ewangelii Jana: „Wierzcie Mi, !e Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie"42 . Dwuosobowo#" zostaje przez Atanazego wydedukowana z ojcowskiej godno#ci Boga. Atanazy dochodzi do wniosku, !e ka!dy, kto nazywa Boga Ojcem, wymienia zarazem Syna, bo przecie! ów Ojciec jest Ojcem swego Syna. Ten g boki argument znajduje swój wyraz w trynitarskim wierszu Hilarego z Poitiers: „Jak!e inaczej mia by nazywa" si Ojciec, Skoro bez Syna wcale nie jest Ojcem?"43 Nauczyciel Ko#cio a Bazyli, uhonorowany tym samym tytu em, co Atanazy, a prócz tego przydomkiem „Wielki", dowodzi dwuosobowo#ci Boga i — szczególnie — preegzystencji Chrystusa powo aniem si na biblijn* opowie#" o stworzeniu #wiata: „A potem Bóg rzek : «Niechaj powstan* cia a niebieskie, #wiec*ce na sklepieniu nieba (...)» I sta o si tak. Bóg uczyni dwa du!e cia a ja#niej*ce (...)" W mniemaniu biskupa Bazylego te wersety oznaczaj*, !e poprzez drug* osob Boga s o ce i ksi !yc sta y si no#nikami wcze#niej stworzonego #wiat a. Bazyli pisze mianowicie: „Skoro pozna e# mówi*cego, to natychmiast skojarz go w my#lach ze s ysz*cym!" Bo który kowal, cie#la czy szewc — komentuje Bazyli dalej werset 1, 26 Ksi gi Rodzaju („A wreszcie rzek Bóg: «Uczy my cz owieka...»"), który rzemie#lnik pracuj*cy w samotno#ci, bez * W niemieckim przek adzie Biblii zamiast „u Ciebie" czytamy: „in dir", a wi c „w tobie" (przyp. t um.).
29 czeladników, mówi do siebie samego? „Kto mówi ? I kto stworzy ?" — pyta Bazyli Wielki. „Czy! nie rozpoznajesz tu dwóch osób?"44 Równie pomys owy okazuje si Grzegorz z Nyssy, gdy udowadnia trójpostaciowosc na podstawie jednego z psalmów, gdzie jest mowa o tym, !e s owo Pana umocni o niebiosa, a tchnienie jego ust — ca * ich w adz . Zdaniem biskupa bowiem, s owem jest Syn, owym tchnieniem za# Duch Nwi ty45 . Szczególne zainteresowanie Trójc* Nwi t* kapadockich Ojców Ko#cio a, Grzegorza z Nazjanzu, Bazylego i Grzegorza z Nyssy, wynika pewno z faktu, !e w a#nie tam, w Kapadocji, lud d ugo i !arliwie czci trójce poga skie46 . Niemiecki wyraz Trinitat — co znamienne — nie oznacza bynajmniej „trójjedyno#ci", lecz, jako !e pochodzi od aci skiego wyrazu trinitas, po prostu: „trójc ". Trinitas* okre#la wi c, adekwatnie do rangi Ojca, Syna i Ducha Nwi tego, sytuacj ledwo ukrytego politeizmu. Mahomet, który w przeciwie stwie do wyznawców chrystianizmu kontynuowa #cis y monoteizm Wydów, nie zaakceptowa chrze#cija skiej nauki o Trójcy Nwi tej. I mahometanie po dzi# dzie nazywaj* chrze#cijan politeistami, je#li chc* ich urazi". Zatem niemal!e wy *cznym przedmiotem zainteresowania teologów w IV stuleciu by a kwestia relacji: mi dzy Bogiem dawnym a nowym, mi dzy „Ojcem" a „Synem", mi dzy dwoma „duchami" oraz mi dzy tymi ostatnimi a Duchem Nwi tym. Najwa!niejszy dla owych teologów pozostawa problem bosko#ci Chrystusa, a #ci#lej: pytanie o to, czy przed zst*pieniem na t ziemi Chrystus by istot* równ* Bogu, czy pó bogiem. W najdawniejszym chrze#cija stwie nie dyskutowano w ogóle o Trójcy Nwi tej i nie stawiano takich pyta . Dla tamtych chrze#cijan nie istnia nawet jako ewentualno#" ów kompleks problemów, o które przez wiele wieków toczy y spory pó>niejsze generacje wyznawców chrystianizmu. * Jak równie! odpowiedniki w j zykach roma skich: trinite (franc), trinita (w .), trinidad (hiszp.), czy trinity w j zyku angielskim (przyp. t um).
30 Rozdzia 49 Pocz7tki sporu o arianizm Dzieje teologii chrze#cija skiej to historia cierpie Chrystusa; teologowie ukrzy!owali go niejeden raz. Teolog Buri1 Pot piwszy arianizm, Ko#ció oficjalny podepta — i uzna za heretyck* — prachrze#cija sk* doktryn , jak* stanowi a chrystologia anielska. Zast*piono j* nowym dogmatem o bosko#ci Chrystusa. Teolog Martin Wemer2 Starcia wcze&niejsze Spór kojarzony z imieniem Ariusza, który pierwotnie wynika raczej z odmiennego rozumienia polityki ko#cielnej ni! z rozbie!no#ci teologicznych, wybuch na pocz*tku IV wieku, ale mia on swoje preludium. Otó! w po owie III wieku w Ptolemais tamtejszy kap an Sabeliusz proklamowa jako fundamentalny dogmat chrze#cija ski niezmienn* jednoosobowo#" Boga. Zdaniem Sabeliusza, Ojciec, Syn i Duch Nwi ty to nie trzy osoby, lecz jedynie trzy nast puj*ce po sobie formy objawiania si , jedynie trzy ró!ne imiona tej samej niepodzielnej istoty boskiej, hipostazy. Chc*c obrazowo wyja#ni" sw* wiar , Sabeliusz porówna Ojca z widzialn* postaci* S o ca, Syna — z jego dzia aniem o#wietlaj*cym, a Ducha Nwi tego — z jego dzia aniem jako >ród a ciep a. Tak wi c Chrystus to Bóg-Ojciec, który sta si cz owiekiem i pojawi si na tym #wiecie. Dla okre#lenia jednoosobowego Boga Sabeliusz znalaz nawet nowe po *czenie s ów: „Syn-Ojciec" (Hyiopator)3 , chocia! nie od!egna si ca kowicie od okre#le tradycyjnych. Sabelianizm opiera si na starszym, bo pochodz*cym z ko ca II stulecia, uj ciu istoty Boga w monarchianizmie, którego wyznawcy — przywi*zani do my#li o jednoosobowo#ci — uwa!ali Chrystusa b*d> za samego Boga, b*d> te! za cz owieka, w tym ostatnim przypadku podzielaj*c pogl*dy najdawniejszych chrze#cijan. Za ow* pot pion* pó>niej nauk* w jej wersji modalistycznej — która uznawa a trzy osoby Boga po prostu za modi, sposoby)
31 objawiania si jednego Boga, dopatrywa a si zatem w Bogu jednej niepodzielnej osoby (nie za#, pod ug dogmatu ko#cielnego, trzech odr bnych osób) — opowiadali si co najmniej trzej kolejni papie!e. Wiktor I mocno popiera to „kacerstwo"4 i niew*tpliwie powodowany nim w a#nie ekskomunikowa Teodota. O przywi*zaniu biskupa Zefiryna do owej doktryny #wiadczy taka oto jego wypowied>, któr* przekaza Hipolit: „Znam jednego Boga Jezusa Chrystusa i !adnego innego, który by by pocz ty i który by cierpia ". Ta kacerska formu a jest najstarsz* deklaracj* dogmatyczn* biskupa Rzymu zachowan* w dos ownym brzmieniu5 . Antypapie! Hipolit za#wiadcza ponadto modalizm Kaliksta. Jaki! to spektakl, gdy papie! Kalikst, który pocz*tkowo sam propagowa uznany wkrótce przez Ko#ció za herezj modalizm, zarzuca #wi temu Hipolitowi, którego pogl*dy chrystologiczne uchodz* potem za prawowierne, g oszenie „nauki o dwóch Bogach"6 ! Jak widzimy, modalizm, charakteryzuj*cy si niezaprzeczaln* wewn trzn* logik* swych podstaw ideowych, nadzwyczaj przekonuj*cych w mniemaniu wielu ówczesnych kap anów i #wieckich chrze#cijan, stanowi — zanim zosta pot piony — oficjaln* doktryn Ko#cio a rzymskiego. Wadne pisma monarchian nie zachowa y si . Teologia Sabeliusza, który tak jak monarchianie, by or downikiem bezwzgl dnego monoteizmu, sta a si przedmiotem ataków ze strony rzeczników odr bnej osobowo#ci (hipostazy) Chrystusa. Uwik ani w ów spór antagoni#ci zwrócili si z pro#b* o rozstrzygni cie do biskupa Aleksandrii, Dionizego, który co prawda pot pia sabelianizm, ale — cho" przyznawa Chrystusowi odr bn* indywidualno#" — jednoznacznie broni tezy o ni!szo#ci Syna. Twierdzi on, !e Bóg-Ojciec ró!ni si sw* istot* od Syna tak dalece, jak w a#ciciel winnicy od winoro#li, jak budowniczy okr tu od tego, co buduje. W obliczu ostrej krytyki pod swoim adresem Dionizy z agodzi wprawdzie swoje uj cie, jednak!e jego ust pstwa nie dotyczy y niczego, co istotne; w Egipcie nie zapomniano o tej kontrowersji i niezad ugo bardzo podobny spór rozgorza w Antiochii. Otó! tamtejszy biskup, Pawe z Samosaty, okaza si równie! konsekwentny w swym przywi*zaniu do monoteizmu i, nie inaczej ni! Sabeliusz, negowa odmienno#" trzech osób Boga. Biskup Pawe nie potrafi sobie wyobrazi" po *czenia trzech osób w jednej, co by o zreszt* trudne do ogarni cia dla wielu, i wcze#niej,
32 i pó>niej. Bosko#" Syna obok bosko#ci Ojca negowa on — nie bez logiki — jako nauk o dwóch Bogach i dlatego zabroni wykonywania wszystkich tych pie#ni ko#cielnych, które opiewa y boskie jestestwo Chrystusa. W jego rozumieniu, Jezus by , podobnie jak Moj!esz i prorocy, cz owiekiem przemienionym dzi ki Bo!ej inspiracji, cz owiekiem, który dost*pi bosko#ci. Jak wida", biskup Pawe po *czy monarchianizm z adopcjanizmem, w Jezusie dopatrzy si adoptowanego syna Boga, co w III wieku jeszcze bynajmniej nie dziwi o — dwa wielkie sobory powszechne w Antiochii, zwo ane dla pot pienia Paw a, nie doprowadzi y do tego. Dopiero na trzecim soborze w roku 286 (niektórzy badacze utrzymuj*, !e odby y si tylko dwa) zosta on uchwa * synodaln* pozbawiony w adzy biskupiej, zapewne tak!e ze wzgl dów politycznych, a jego doktryn pot piono. Pawe pragn* jedynie uwypukli" etyczn* wielko#" Jezusa, bo tylko ona, nie za# jego domniemana bosko#", mo!e stanowi" wzorzec dla obyczajowych zachowa ludzkich. Harnack uwa!a tego antiochijskiego metropolit — którego odsuni to od rz*dzenia diecezj*, a potem zdyskredytowano, przedstawiwszy go jako arcykacerza — za kompetentnego teologa, przeciwnika dominacji poga skiej filozofii w Ko#ciele, za kogo#, „kto chcia przywróci" dawn* doktryn "7 . Pogl*dy biskupa Paw a nie zagin y, lecz zosta y — w wersji odmienionej — przej te przez Lucjana z Antiochii; ten kap an, przeciwnie ni! Pawe , przyzna co prawda Chrystusowi bosko#", preegzystencj oraz jestestwo ducha, ale zarazem dopatrzy si w nim istoty tylko podobnej do Boga-Ojca i podporz*dkowanej temu ostatniemu. Lucjan, kaznodzieja darzony wielk* czci*, wywieraj*cy niema y wp yw na innych ludzi, zosta przez trzech kolejnych biskupów ukarany ekskomunik*, ale pó>niej przyj to go na powrót do Ko#cio a; zmar w 312 roku #mierci* m cze sk*. Jego uczniowie, którzy niezad ugo obj li rz*dy w najwa!niejszych biskupstwach na Wschodzie, stanowili, chcia oby si rzec, ko#cieln* inteligencj , a równocze#nie wszyscy oni byli g ównymi przedstawicielami stronnictwa aria skiego.
33 Ariusz Po okresie dzia alno#ci Ariusza nast*pi a sytuacja, w której przesadne eksponowanie bosko#ci Chrystusa zagrozi o przekre#leniem istotnej dla chrze#cija stwa idei na#ladowania. Ariusz chcia przede wszystkim zaakcentowa" potrzeb wzorowania si na Chrystusie, który to postulat Ko#ció ch tnie odsuwa na dalszy plan, jednostronnie uwypuklaj*c zbawcz* rol Chrystusa. Ów nader s uszny postulat Ariusza, rzadko kiedy brany pod uwag , lepiej ni! cokolwiek innego #wiadczy o tym, jak wiele dla tego cz owieka znaczy Jezus! Teolog Nigg8 Do grona ludzi, którzy na znak *czno#ci i na pami*tk swego nauczyciela nazywali siebie „wspó lucjanistami", nale!a tak!e Ariusz. Po studiach w antiochijskiej szkole teologicznej przyby on w roku 311 do Aleksandrii, gdzie dwa lata pó>niej Zosta ksi dzem przypisanym do najwa!niejszego ko#cio a w tym mie#cie — Baukalis9 . Ariusz by osob* znan* w #wiatku teologów; ascetyczna posta" tego uczonego fascynowa a zarówno innych duchownych, jak i kobiety. By podobno cz owiekiem bardzo wykszta conym, !yczliwym ludziom, nieskorym do popadania w skrajno#ci, wolnym od dogmatyzmu, niefanatycznym, lecz nadzwyczaj pobo!nym, a przy tym umiej*cym obcowa" z otoczeniem; by uczonym, który sw* teologi ujmowa w form wierszowan* i na po!ytek prostych ludzi tworzy krótkie pie#ni religijne10 . Ko#ció natomiast pi tnowa Ariusza, przedstawiaj*c go jako pysza ka, rozpustnika, sk*pca, wroga prawdy i szarlatana, i nie szcz dz*c najró!niejszych inwektyw pod jego adresem — z woli Ko#cio a sta si on symbolem kacerza. Dzisiaj, gdy owo nieprzyzwoite zafa szowanie jego wizerunku zosta o ju! ujawnione, po stronie katolickiej skwapliwie przyznaje si Ariuszowi jego zalety i pisze si o tym, !e pozory #wiadczy y przeciw niemu11 . Ariusz by darzony wielkim szacunkiem przez swego zwierzchnika — biskupa Achillasa, a tak!e przez kolejnego ordynariusza, Aleksandra, który !ywi dla wdzi czno#" za to, !e Ariusz na jego korzy#" zrezygnowa z godno#ci biskupiej12 . Ale oko o roku 318 — Ariusz by ju! zreszt* w podesz ym wieku — dosz o do konfliktu w zwi*zku z pewn* dysput* o problemie Trójcy Nwi tej. Owa dysputa zapocz*tkowa a spór o arianizm. Trzeba
34 tu jednak podkre#li" jeszcze raz, i! toczono ten spór zaciekle i d ugo nie tyle ze wzgl du na kwestie dogmatyczne, ile ze wzgl du na charakterystyczn* dla ko#cielnych hierarchów !*dz w adzy13 . Walka o biskupstwa zapewne podsyca a emocje. Katolicy — zw aszcza przeciwnik Ariusza, Atanazy — cz sto stosowali taktyk polegaj*c* na rozstrzyganiu antagonizmów ko#cielnopolitycznych poprzez spory doktrynalne, bo zawsze by o atwo znale>" pretekst do oskar!enia o nieprawowierno#" i takie oskar!enie uzasadni". Biskup Aleksander, jak si zdaje, w trakcie owej dysputy g osi jednoosobowo#" Trójcy Nwi tej — w rozumieniu sabelia skim. Natomiast Ariusz akcentowa odmienno#" Syna od Ojca, która stanowi a najistotniejszy element jego doktryny. Dla niego tylko Ojciec jest Bogiem w pe nym tego s owa znaczeniu, tylko on jest istot* niewykreowan*, nieograniczon*, wieczn*; Syn za# zosta pocz ty z nico#ci, co prawda jako stworzenie Bo!e: przedwieczne, najwy!sze i najdoskonalsze. Bóg stworzy go, by za jego po#rednictwem ukszta towa" #wiat, którego sam nie móg by wykreowa" ze wzgl du na swoj* dominacj . Prezentuj*c tak* doktryn , Ariusz powo ywa si zw aszcza na Nowy Testament, gdzie doszuka si wielu uzasadnie dla niej14 . Ariusz nie negowa istnienia Trójcy, lecz wspó istotno#" — homouzj — Syna i Ducha z Ojcem. Równie! jego zdaniem, Duch Nwi ty ma ni!szy status ani!eli Syn, arianizm nie jest wi c niczym innym, jak ekstremalnym subordynacjonizmem, przez co jego intencje okazuj* si zbie!ne z ewangelicznymi, a ponadto wida" w nim zgodno#" z tradycj* najdawniejszego chrze#cija stwa, wi ksz* ni! w przypadku Ko#cio a, który wiar w bosko#" Chrystusa zdogmatyzowa 15 . Jednak!e Ariusz te! ca kowicie zignorowa Jezusa historycznego, bo, wzoruj*c si na swym nauczycielu, Lucjanie, zaprezentowa Jezusa jako istot dwojak*, pó boga. Ale niepodwa!aln* zas ug* Ariusza jest uwypuklenie doskona o#ci Jezusowego etosu. Mo!emy domy#la" si , !e biskup Aleksander najch tniej wyciszy by debat ; nie tylko dlatego, !e poczuwa si do d ugu wdzi czno#ci za ust pliwo#" Ariusza przy okazji wyboru biskupa, ale i z tego wzgl du, i! sam wcze#niej by rzecznikiem my#li subordynacjonistycznej, tak wi c egipscy duchowni aria scy mogliby mu zarzuci", !e oto wyklina ide , któr* przecie! im niegdy# wpaja 16 . Teraz bowiem Aleksander, podjudzony prawdopodobnie przez kap ana imieniem Kolluthus, na o!y na Ariusza ekskomunik .