NOrman Mailer
Pieśń kata
Tom 2
Tytuł oryginału «THE EXECUTIONER'S
SONG»
Księga druga
GŁOSY ZE WSCHODU
CZĘŚĆ PIERWSZA
WĘDRÓWKI DUSZ
ROZDZIAŁ 1
Lęk wysokości
Pierwszego października, w dniu kiedy
Gary Gilmore po raz pierwszy oświadczył
w sądzie, że nie życzy sobie odwołania od
wyroku, Zastępca Prokuratora
Generalnego, Earl Dorius, siedział przy
swoim biurku w Prokuraturze
Generalnej Stanu Utah, w stanowym
Kapitelu, w Salt Lakę City. Był to
monumentalny budynek ze złoconą
kopułą — istny pałac o marmurowych
posadzkach — w którego wnętrzu można
stanąć pośrodku prostokątnego hallu i
popatrzeć w górę, na rzędy lśniącej białej
balustrady wyższych pięter. Earl lubił
pracować wśród marmurów. Nie miał
nic przeciwko temu, by przepracować
tam resztę swego odpowiedzialnego
życia.
Owego popołudnia Earl odebrał telefon
od Naczelnika Więzienia Stanu Utah.
Ponieważ Dorius był prawnym doradcą
więzienia stanowego, naczelnik często
ucinał sobie z nim pogawędki — jednak
tym razem Sam Smith był wyraźnie
zdenerwowany. Jego konwojent zabrał
właśnie więźnia, Gary'ego Gilmore'a, do
Provo, do sądu, gdzie Gilmore
powiedział sędziemu, że nie chce składać
apelacji od wyroku śmierci. Wobec tego
sędzia potwierdził datę egzekucji.
Zostały raptem dwa tygodnie. Naczelnik
się niepokoi. Nie ma zbyt wiele czasu na
Przygotowania. Czy Dorius mógłby
sprawdzić, jak to wygląda?
Earl zadzwonił do Noalla Wootona i
odbył z nim długą rozmowę. Nie dość, że
tak istotnie było, to jeszcze Wooton nie
bardzo wie, o co Gilmore'owi chodzi.
Prawo przewiduje wykonanie egzekucji
nie
wcześniej niż trzydzieści dni od daty
wyroku i nie później niż sześćdziesiąt. W
takim razie, skoro Gilmore nie złożył
apelacji, co będzie, jeśli nie stracą go do
siódmego grudnia — w sześćdziesiąt dni
od siódmego października, ostatniego
dnia procesu? Gilmore może poprosić o
natychmiastowe zwolnienie. W końcu
jedyny wyrok, jaki otrzymał, to kara
śmierci. Nie skazano go na uwięzienie.
Logicznie rzecz biorąc, nie ma podstaw,
by go dalej więzić. Mógłby zostać
zwolniony na podstawie Habeas Corpus.
Oczywiście wiadomo, że tak łatwo
Gilmore'owi nie pójdzie, zgodzili się
dwaj prawnicy, ale cała sprawa może
okazać się nader kłopotliwa. Władze
stanowe narażą się na śmieszność i
zarzut niekompetencji, jeśli będą
przetrzymywały go w więzieniu pod byle
pretekstem, dopóki, legislatywa i sądy
nie dopracują się odpowiednich
rozwiązań prawnych
Earl Dorius oddzwonił do Sama Smitha
ze słowami: . — Lepiej zajmij się
przygotowaniami do egzekucji.
Naczelnika ogarnęła zgroza.
Niemniej jednak Sam Smith zaczął
rzeczowo wypytywać.
— Jaka ma być liczebność plutonu
egzekucyjnego? — pytał. — Jak
skompletować jego skład: spośród
funkcjonariuszy policji czy z szerokich
rzesz społeczeństwa? |
Naczelnik sprawdził nawet odpowiednie
przepisy i okazało się, że pozostawiają
one wiele do życzenia. Na przykład, nie
informują, czy egzekucję wolno
przeprowadzić poza obrębem murów
więziennych.; Nie precyzują mnóstwa
spraw. Trzeba przecież rozstrzygnąć
liczne kwestie. Gilmore chce na przykład
ofiarować niektóre swoje organy
wewnętrzne Uniwersyteckiemu
Ośrodkowi Medycznemu. Czy Earlj
mógłby sprawdzić, co prawo mówi na
ten temat?
Dorius był podekscytowany. Zorientował
się, że wpadła mu niezwykle ciekawa
sprawa, i zaczął chodzić po biurze
mówiąc ludziom:
— Nie do wiary, ale szykuje nam się tu
egzekucja.
Wszedł do gabinetu Prokuratora
Generalnego, lecz go nie zastał^ był więc
zmuszony zostawić wiadomość
sekretarkom. Earl był nieco' zawiedziony
brakiem reakcji na jego nowinę. Ludzie
chyba nie łapali znaczenia tego, co on
mówi. Pierwsza egzekucja w Stanach od
dziesięciu lat! Trochę niezręcznie trąbić
o tym dookoła.
1 listopada
Hej, Mała!
Napisałem właśnie list do naczelnika
Smitha z prośbą o trochę więcej czasu na
widzenia. Piszę, że dla nas obojga to
ogromnie dużo znaczy. prawdopodobnie
pomoże, jeśli ty też z nim pogadasz. Nie
wiem, jaki on jest, i nie wiedziałem, jak
mam do niego pisać. Napisałem po
prostu, że spodziewam się egzekucji w
terminie, piętnastego listopada, i
jedynym moim życzeniem jest, żeby mi
pozwolono widywać cię częściej.
...Piszę mu, że ty i ja naprawdę się
rozumiemy, nie działamy na siebie
przygnębiająco mimo okoliczności, w
jakich się znalazłem. Wyczuwam, że
dobrze coś takiego powiedzieć, bo wiesz,
jak ci ludzie czasem wydziwiają...
Mała, parę dni temu napisałaś, że żadna
kobieta nie kochała dotąd żadnego
mężczyzny bardziej, niż ty mnie kochasz.
Wierzę w to. Czuję się błogosławiony
twoją miłością. I, Aniele, żaden
mężczyzna nigdy nie kochał kobiety
bardziej niż ja ciebie. Kocham cię całym
swoim jestestwem. A ty sprawiasz, że
przerastam siebie samego.
Drugiego wcześnie rano, w dzień
wyborów, Earl odebrał telefon Erica
Mishary z pisma „National Enąuirer".
Mishara dzwonił już do naczelnika i ten
skierował go do prawnego doradcy
więzienia. Eric Mishara oświadczył, że
chce natychmiast przeprowadzić wywiad
z Gilmore'em.
Za bardzo się stawiał, jak na gust
Doriusa. Kiedy Earl próbował nieco
ostudzić jego zapały, Mishara zaczął
mówić o tym, jak załatwi to całe
więzienie, jeśli spróbują go
powstrzymać.
Earl natychmiast przypomniał sobie
orzeczenie w sprawie „Pełł przeciw
Procunierowi". Sąd Najwyższy Stanów
Zjednoczonych wydał wówczas decyzję,
że przedstawiciele środków masowego
przekazu nie mają żadnych specjalnych
praw dostępu do więźniów. Dorius
poinformował Misharę, iż władze
więzienia stoją na stanowisku, że z
Garym Gilmore'em żadnych wywiadów
nie będzie.
Mishara natychmiast odparł: — Ja was
zaskarżę.
Zaczął mówić o wszechpotężnych
adwokatach z Nowego Jorku. Dorius
odpowiedział:
— Mnie nie obchodzi, skąd pochodzą
pańscy adwokaci. Każe im pan zajrzeć do
sprawy „Pełł przeciw Procunierowi".
Myślę, że się ze mną zgodzą.
Minęło trochę czasu, zanim pan Mishara
ponownie się odezwał.
«DESERET NEWS»
Carter wygrywa wybory Sędzia nakazał
przebadanie skazanego mordercy
Więzienie Stanu Utah, 2 listopada. ...
Jeżeli Gilmore postawi na swoim, będzie
pierwszą osobą straconą w Utah od
szesnastu lat.
Drugiego listopada, w dniu swojej
podróży do Utah, Dennis Boaz przeczytał
w gazecie o Garym Gilmore i wkrótce
miał pewne przeżycie związane ze
śmiercią. Było w tym coś
synchronicznego.
Jechał lewym pasem, rozmyślając o
cyklu wykładów, który miał'
przeprowadzić w College'u Westminster
w Salt Lakę City. Dennis ostatnio lubił
aliteracje, dlatego cały cykl miał zamiar
zatytułować:
Społeczeństwo/Symbolizm/Synchronicz
ność. W momencie gdy wymawiał w
myślach ostatnie słowo, ciężarówka z
przyczepą gwałtownie zahamowała tuż
przed nim i musiał wymijać prawym
pasem. Przejeżdżał obok i wtedy ujrzał
we wstecznym lusterku ten niesamowity
widok: tułów mężczyzny zwisał przez
przednią szybę, ramiona sięgały ziemi.
I zaraz kolejny widok:
We wstecznym lusterku obraz kierowcy
drugiej ciężarówki, biegnącego w stronę
pierwszej. Dennis się nie zatrzymywał.
Za dużo wozów jechało za nim. Lecz na
moment przed zdarzeniem myślał o
dacie drugiego listopada. W myślach
pisał ją jako 2.11. Co oczywiście daje w
sumie trzynaście. W Major Arkanach
tarota trzynastą kartą jest Śmierć.
Dlatego dźwięczało mu w głowie to
słowo, gdy ujrzał trupa. Pomyślał: O
rany! Jezu! Założę się, że najbliższy
drogowskaz będzie jeszcze jedną
wskazówką. Kiedy mijał zjazd z
autostrady, zobaczył tablicę: Gwiaździsta
Dolina i Deeth *. Synchroniczność, jaką
mogą znieść tylko ludzkie synapsy.
Drugiego wieczorem dotarł do Salt Lakę
na tyle wcześnie, by jeszcze zagłosować
na Cartera po linii bezpartyjnej.
Następnie, trzeciego rano, obudził się z
myślą o sprawie Gilmore'a. Boże,
znalazłem się na granicy czegoś
naprawdę ważnego, pomyślał Dennis.
Dostrzegał roztaczające się możliwości.
To niebywała gratka dla pisarza, myślał.
Powinienem wysłać do Gilmore'a list.
Tak też uczynił. Kilka lat wcześniej, jako
młody prokurator, Dennis był właściwie
przeciwnikiem najwyższego wymiaru
kary, lecz teraz doszedł do przekonania,
że nawet w społeczeństwie idealnym
kara śmierci może wciąż być potrzebna.
Najwyższa kara, sprawiedliwie
wymierzana, mogłaby wyrażać
odpowiedzialność za własne czyny, a
rzecz polega przecież na powrocie do
odpowiedzialności. Boaz nie zawarł
wszystkiego w liście, ale wyraźnie
napisał, że popiera prawo Gilmore'a do
śmierci.
W dni, kiedy szpital psychiatryczny
Timber Oaks dawał April przepustkę,
Kathryne zabierała ją wieczorem do
Nicole, gdzie spędzały parę godzin.
Czasami April mówiła:
— Niunia, czy oni naprawdę zastrzelą
Gary'ego? Dlaczego Gary nie chce żyć,
Niunia?
Nicole przyjmowała to bardzo spokojnie.
— Oj, nie wiem — mówiła. Bardzo
spokojnie. Jakby jej to było obojętne.
Kathryne tak się przejmowała, że aż
krzyczała po nocach. Nie mogła ścierpieć
widoku spikera mówiącego o tym w
telewizji. Ni
z tego, ni z owego, w samym środku
reklam. Przez co wszyscy w telewizji
zdawali się stuknięci.
Czasem Nicole wpadała do Kathryne z
dzieciakami i zostawała na noc. Nigdy
nie porozmawiała. Nawet ze swoją ciotką
Kathy. Kładła dzieci spać, potem pisała
wiersze. I tyle. Pisała i pisała te wiersze Z
dziećmi nigdy nie obchodziła się źle, tyle
że mało o nie dbała.
i
Akurat w pierwszym tygodniu listopada
zginął Kip. Spadł w górach. Na
wspinaczce. Czwartego listopada
Kathryne szykowała się właśnie do
pracy, kiedy wymienili w radiu nazwisko
Alfred Eberhardt, i natychmiast
pomyślała: Boże, to na pewno Kip. Cały
dzień w pracy martwiła się, jak Niunia to
przyjmie. Zresztą z pracy pojechała
prosto do Springville, a Nicole siedziała
tam przy zgaszonej lampce, pisząc i
pisząc. Kathryne weszła i spytała:
— Co ty robisz po ciemku? Nicole
powiedziała:
— Och, nie zauważyłam.
Włączyła światło, nastawiła kawę, śmiała
się i żartowała. Kathryn nie miała
pojęcia, jak spytać, czy Alfred Eberhardt
to Kip. Musiała wreszcie jakoś to
wykrztusić. Nicole powiedziała tylko:
— No. Aha.
— Tego się właśnie obawiałam —
przyznała Kathryne.
— Mhm — mruknęła Nicole. Zdaniem
Kathryne, nie okazywała tego, co
powinna.
Trochę później Nicole podniosła jednak
wzrok mówiąc, że chce zadzwonić do
rodziny Kipa. Ale kiedy Kathryne
poparła tę myśl, Nicole rzekła: ,
— Sama nie wiem. I co ja mam im
powiedzieć? Jednak ją ruszyło,
pomyślała Kathryne. Coś tam czuje.
Nicole pamięta, jak parę lat temu
opuściła Barretta i wyszła z całym swoim
dobytkiem na plecach i z
Sunny-niemowlakiem na ręku. Kip,
zabrał ją okazją i ich romans zaczął się
tej samej nocy. Na początku, był z niego
prawdziwy ogier. Pierwsza noc jak
trzeba. |
i
Następnego dnia znaleźli się w Górach
Skalistych Colorado, gdzie Kip
zaparkował samochód i zabrał Nicole z
Sunny w góry. Widzieli tam faceta, który
próbował się wspiąć na urwisko. Z metr
nad ziemią
znajdował się mały występ, na który ten
facet co chwila wchodził, ale zaraz tracił
odwagę do włażenia wyżej i cofał się.
Parę godzin później, gdy już schodzili w
dół ścieżką, ten facet ciągle tam tkwił.
— On jest nawalony — próbował
żartować Kip, ale widać było, że go to
rusza. Inni faceci powłazili na skalną
ścianę z linami, wysoko jak na ósme albo
dziesiąte piętro, przybici hakami do
ściany. Kip nie mógł od nich oczu
oderwać. Nicole widziała, jak się przejął.
W końcu był tu z nową dziewczyną,
superdupą, a tamci faceci mimo to
patrzyli nań z góry. W zasadzie Nicole
nie miałaby nic przeciwko temu, by
poznać któregoś z nich. Sprawiali
wrażenie super-odważnych.
W radiu podali, że Kip był
początkującym alpinistą. Nicole zaczęła
się zastanawiać, czy on się wspinał z
linami, czy tak jak ten nawalony biedak
na samym dole nie mógł nigdzie dojść.
3 listopada
Tylko posłuchaj — nie buntuj się ani nie
bądź uparta i niezależna jak zwykle,
kiedy ci się mówi, żebyś czegoś tam nie
robiła. Dobra. Chcę ci w każdym razie
powiedzieć, że masz czekać na mnie. W
liście wspominasz coś o pójściu przede
mną, a ja zawsze biorę twoje słowa
poważnie. Nie lubię mówić komukolwiek
— a zwłaszcza tobie — co należy robić, a
czego nie należy. Bez podania powodu.
Powody są następujące: Ja życzę sobie
iść pierwszy. Kropka. Ja tego sobie życzę.
Po drugie wierzę, że wiem trochę więcej
o PRZECHODZENIU OD ŻYCIA DO
ŚMIERCI niż ty. Po prostu myślę, że
wiem. Mam zamiar zjawić się i stawić
natychmiast przed tobą fizycznie —
gdziekolwiek będziesz. Zrobię wszystko,
co w mojej mocy, aby uśmierzyć twój
ból, żal i smutek. Obejmę cię całą, otoczę
ogromem miłości, jaką mam dla ciebie.
Nie wolno ci iść przede mną, moja
Nicole Kathryne Gilmore. Nie
Przeciwstawiaj mi się.
Przyszedł także list do Verna. Gary pisał
w nim, że ani Vern, ani Ida nie przyszli
go zobaczyć po wyroku śmierci, „jest
więc oczywiste, że się mnie wstydzicie".
Następnie Gary dodał: „Nawet nie
oprawiliście Portretu, który wam dałem,
dlatego życzę sobie, żebyście oddali ten
obraz Nicole. Nie chcę mieć z wami nic
wspólnego."
Gdy tylko Ida wzięła się w garść,
napisała: „Pieczołowicie przechowuję
rysunki, które mi dałeś. To jedyna rzecz,
jaką mam od Ciebie. Jeśli chodzi o ich
zwrot, oddanie Nicole — gadaj zdrów, ja
tego nie zrobię. One są moje."
Vern dopisał się do listu Idy: „Nie wiem,
co Cię napadło. Próbowaliśmy zobaczyć
się z Tobą w więzieniu, ale jedyna osoba,
którą chciałeś widzieć, to Nicole, więc
daliśmy sobie spokój. To jest
autentyczny fakt, ja popieram Idę we
wszystkim. Nie oddamy obrazków."
Nicole, mam nadzieję, że to nie
przerodziło się w pyskówkę albo jakąś
scenę. Dzisiaj dostałem list od Idy i
Verna — Ida doprowadzi do twego
zatrzymania, jeśli ,,będziesz stawiać jakiś
opór" (to jej słowa, nie moje).
Boże, Mała, przepraszam. Przykro mi, że
mam taką rodzinę. Mam nadzieję, że nie
spotkało cię nic nieprzyjemnego od
Verna albo Idy. Chuj z nimi. Niech se
wsadzą te obrazki. Oni wiedzą, że to im
się nie należy, ale nie mam zamiaru
wplątywać cię w jakieś awantury. Głupio
mi z tego powodu.
Gary napisał także do Brendy, żeby
oddała Nicole jego obraz olejny, i Brenda
radziła się Verna, co robić. Vern
powiedział, żeby postąpiła zgodnie z
własnym sumieniem. Wysłała więc do
Gary'ego list: „Ja nie chcę, ale zrobię tak,
skoro nalegasz. Jeżeli to nic nie znaczy
dla ciebie, nie znaczy też wiele dla mnie.
Jak chcesz. Cholera z tym. Jeśli masz
zamiar pogrywać tak wrednie,
egoistycznie i dziecinnie — to proszę
bardzo, wsadzę to Nicole na głowę.
Niech nosi i się cieszy."
Trzeciego listopada Esplin dostał od
Gary'ego następujący list „Mikę,
odchrzań się. Przestań się wpierdalać w
moje życie. Jesteś zwolniony."
«PROVO HERALD»
4 listopada. Mimo zwolnienia z
obowiązków, dwaj adwokaci obrony we
własnym imieniu wnieśli w środę po
południu zapowiedź apelacji — na ręce
sędziego 1 Czwartego Sądu Okręgowego,
J. Roberta Bullocka.
Stwierdzili, że czynią to „w najlepiej
pojętym interesie" oskarżonego.
Notatka prasowa spowodowała liczne
telefony do Earla Doriusa. Prasa
dopytywała się, jakie stanowisko zajmie
Prokuratura Generalna w sprawie
Gilmore'a. Dorius odpowiadał, że Snyder
z Esplinem spróbują pewnie wnieść
pozew o apelację bez zgody klienta, lecz
NOrman Mailer Pieśń kata Tom 2 Tytuł oryginału «THE EXECUTIONER'S SONG» Księga druga GŁOSY ZE WSCHODU CZĘŚĆ PIERWSZA WĘDRÓWKI DUSZ ROZDZIAŁ 1 Lęk wysokości Pierwszego października, w dniu kiedy Gary Gilmore po raz pierwszy oświadczył
w sądzie, że nie życzy sobie odwołania od wyroku, Zastępca Prokuratora Generalnego, Earl Dorius, siedział przy swoim biurku w Prokuraturze Generalnej Stanu Utah, w stanowym Kapitelu, w Salt Lakę City. Był to monumentalny budynek ze złoconą kopułą — istny pałac o marmurowych posadzkach — w którego wnętrzu można stanąć pośrodku prostokątnego hallu i popatrzeć w górę, na rzędy lśniącej białej balustrady wyższych pięter. Earl lubił pracować wśród marmurów. Nie miał nic przeciwko temu, by przepracować tam resztę swego odpowiedzialnego życia. Owego popołudnia Earl odebrał telefon od Naczelnika Więzienia Stanu Utah.
Ponieważ Dorius był prawnym doradcą więzienia stanowego, naczelnik często ucinał sobie z nim pogawędki — jednak tym razem Sam Smith był wyraźnie zdenerwowany. Jego konwojent zabrał właśnie więźnia, Gary'ego Gilmore'a, do Provo, do sądu, gdzie Gilmore powiedział sędziemu, że nie chce składać apelacji od wyroku śmierci. Wobec tego sędzia potwierdził datę egzekucji. Zostały raptem dwa tygodnie. Naczelnik się niepokoi. Nie ma zbyt wiele czasu na Przygotowania. Czy Dorius mógłby sprawdzić, jak to wygląda? Earl zadzwonił do Noalla Wootona i odbył z nim długą rozmowę. Nie dość, że tak istotnie było, to jeszcze Wooton nie bardzo wie, o co Gilmore'owi chodzi.
Prawo przewiduje wykonanie egzekucji nie wcześniej niż trzydzieści dni od daty wyroku i nie później niż sześćdziesiąt. W takim razie, skoro Gilmore nie złożył apelacji, co będzie, jeśli nie stracą go do siódmego grudnia — w sześćdziesiąt dni od siódmego października, ostatniego dnia procesu? Gilmore może poprosić o natychmiastowe zwolnienie. W końcu jedyny wyrok, jaki otrzymał, to kara śmierci. Nie skazano go na uwięzienie. Logicznie rzecz biorąc, nie ma podstaw, by go dalej więzić. Mógłby zostać zwolniony na podstawie Habeas Corpus. Oczywiście wiadomo, że tak łatwo Gilmore'owi nie pójdzie, zgodzili się dwaj prawnicy, ale cała sprawa może
okazać się nader kłopotliwa. Władze stanowe narażą się na śmieszność i zarzut niekompetencji, jeśli będą przetrzymywały go w więzieniu pod byle pretekstem, dopóki, legislatywa i sądy nie dopracują się odpowiednich rozwiązań prawnych Earl Dorius oddzwonił do Sama Smitha ze słowami: . — Lepiej zajmij się przygotowaniami do egzekucji. Naczelnika ogarnęła zgroza. Niemniej jednak Sam Smith zaczął rzeczowo wypytywać. — Jaka ma być liczebność plutonu egzekucyjnego? — pytał. — Jak skompletować jego skład: spośród funkcjonariuszy policji czy z szerokich rzesz społeczeństwa? |
Naczelnik sprawdził nawet odpowiednie przepisy i okazało się, że pozostawiają one wiele do życzenia. Na przykład, nie informują, czy egzekucję wolno przeprowadzić poza obrębem murów więziennych.; Nie precyzują mnóstwa spraw. Trzeba przecież rozstrzygnąć liczne kwestie. Gilmore chce na przykład ofiarować niektóre swoje organy wewnętrzne Uniwersyteckiemu Ośrodkowi Medycznemu. Czy Earlj mógłby sprawdzić, co prawo mówi na ten temat? Dorius był podekscytowany. Zorientował się, że wpadła mu niezwykle ciekawa sprawa, i zaczął chodzić po biurze mówiąc ludziom:
— Nie do wiary, ale szykuje nam się tu egzekucja. Wszedł do gabinetu Prokuratora Generalnego, lecz go nie zastał^ był więc zmuszony zostawić wiadomość sekretarkom. Earl był nieco' zawiedziony brakiem reakcji na jego nowinę. Ludzie chyba nie łapali znaczenia tego, co on mówi. Pierwsza egzekucja w Stanach od dziesięciu lat! Trochę niezręcznie trąbić o tym dookoła. 1 listopada Hej, Mała! Napisałem właśnie list do naczelnika Smitha z prośbą o trochę więcej czasu na widzenia. Piszę, że dla nas obojga to ogromnie dużo znaczy. prawdopodobnie pomoże, jeśli ty też z nim pogadasz. Nie
wiem, jaki on jest, i nie wiedziałem, jak mam do niego pisać. Napisałem po prostu, że spodziewam się egzekucji w terminie, piętnastego listopada, i jedynym moim życzeniem jest, żeby mi pozwolono widywać cię częściej. ...Piszę mu, że ty i ja naprawdę się rozumiemy, nie działamy na siebie przygnębiająco mimo okoliczności, w jakich się znalazłem. Wyczuwam, że dobrze coś takiego powiedzieć, bo wiesz, jak ci ludzie czasem wydziwiają... Mała, parę dni temu napisałaś, że żadna kobieta nie kochała dotąd żadnego mężczyzny bardziej, niż ty mnie kochasz. Wierzę w to. Czuję się błogosławiony twoją miłością. I, Aniele, żaden mężczyzna nigdy nie kochał kobiety
bardziej niż ja ciebie. Kocham cię całym swoim jestestwem. A ty sprawiasz, że przerastam siebie samego. Drugiego wcześnie rano, w dzień wyborów, Earl odebrał telefon Erica Mishary z pisma „National Enąuirer". Mishara dzwonił już do naczelnika i ten skierował go do prawnego doradcy więzienia. Eric Mishara oświadczył, że chce natychmiast przeprowadzić wywiad z Gilmore'em. Za bardzo się stawiał, jak na gust Doriusa. Kiedy Earl próbował nieco ostudzić jego zapały, Mishara zaczął mówić o tym, jak załatwi to całe więzienie, jeśli spróbują go powstrzymać.
Earl natychmiast przypomniał sobie orzeczenie w sprawie „Pełł przeciw Procunierowi". Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych wydał wówczas decyzję, że przedstawiciele środków masowego przekazu nie mają żadnych specjalnych praw dostępu do więźniów. Dorius poinformował Misharę, iż władze więzienia stoją na stanowisku, że z Garym Gilmore'em żadnych wywiadów nie będzie. Mishara natychmiast odparł: — Ja was zaskarżę. Zaczął mówić o wszechpotężnych adwokatach z Nowego Jorku. Dorius odpowiedział: — Mnie nie obchodzi, skąd pochodzą pańscy adwokaci. Każe im pan zajrzeć do
sprawy „Pełł przeciw Procunierowi". Myślę, że się ze mną zgodzą. Minęło trochę czasu, zanim pan Mishara ponownie się odezwał. «DESERET NEWS» Carter wygrywa wybory Sędzia nakazał przebadanie skazanego mordercy Więzienie Stanu Utah, 2 listopada. ... Jeżeli Gilmore postawi na swoim, będzie pierwszą osobą straconą w Utah od szesnastu lat. Drugiego listopada, w dniu swojej podróży do Utah, Dennis Boaz przeczytał w gazecie o Garym Gilmore i wkrótce miał pewne przeżycie związane ze śmiercią. Było w tym coś synchronicznego.
Jechał lewym pasem, rozmyślając o cyklu wykładów, który miał' przeprowadzić w College'u Westminster w Salt Lakę City. Dennis ostatnio lubił aliteracje, dlatego cały cykl miał zamiar zatytułować: Społeczeństwo/Symbolizm/Synchronicz ność. W momencie gdy wymawiał w myślach ostatnie słowo, ciężarówka z przyczepą gwałtownie zahamowała tuż przed nim i musiał wymijać prawym pasem. Przejeżdżał obok i wtedy ujrzał we wstecznym lusterku ten niesamowity widok: tułów mężczyzny zwisał przez przednią szybę, ramiona sięgały ziemi. I zaraz kolejny widok: We wstecznym lusterku obraz kierowcy drugiej ciężarówki, biegnącego w stronę
pierwszej. Dennis się nie zatrzymywał. Za dużo wozów jechało za nim. Lecz na moment przed zdarzeniem myślał o dacie drugiego listopada. W myślach pisał ją jako 2.11. Co oczywiście daje w sumie trzynaście. W Major Arkanach tarota trzynastą kartą jest Śmierć. Dlatego dźwięczało mu w głowie to słowo, gdy ujrzał trupa. Pomyślał: O rany! Jezu! Założę się, że najbliższy drogowskaz będzie jeszcze jedną wskazówką. Kiedy mijał zjazd z autostrady, zobaczył tablicę: Gwiaździsta Dolina i Deeth *. Synchroniczność, jaką mogą znieść tylko ludzkie synapsy. Drugiego wieczorem dotarł do Salt Lakę na tyle wcześnie, by jeszcze zagłosować na Cartera po linii bezpartyjnej.
Następnie, trzeciego rano, obudził się z myślą o sprawie Gilmore'a. Boże, znalazłem się na granicy czegoś naprawdę ważnego, pomyślał Dennis. Dostrzegał roztaczające się możliwości. To niebywała gratka dla pisarza, myślał. Powinienem wysłać do Gilmore'a list. Tak też uczynił. Kilka lat wcześniej, jako młody prokurator, Dennis był właściwie przeciwnikiem najwyższego wymiaru kary, lecz teraz doszedł do przekonania, że nawet w społeczeństwie idealnym kara śmierci może wciąż być potrzebna. Najwyższa kara, sprawiedliwie wymierzana, mogłaby wyrażać odpowiedzialność za własne czyny, a rzecz polega przecież na powrocie do odpowiedzialności. Boaz nie zawarł
wszystkiego w liście, ale wyraźnie napisał, że popiera prawo Gilmore'a do śmierci. W dni, kiedy szpital psychiatryczny Timber Oaks dawał April przepustkę, Kathryne zabierała ją wieczorem do Nicole, gdzie spędzały parę godzin. Czasami April mówiła: — Niunia, czy oni naprawdę zastrzelą Gary'ego? Dlaczego Gary nie chce żyć, Niunia? Nicole przyjmowała to bardzo spokojnie. — Oj, nie wiem — mówiła. Bardzo spokojnie. Jakby jej to było obojętne. Kathryne tak się przejmowała, że aż krzyczała po nocach. Nie mogła ścierpieć
widoku spikera mówiącego o tym w telewizji. Ni z tego, ni z owego, w samym środku reklam. Przez co wszyscy w telewizji zdawali się stuknięci. Czasem Nicole wpadała do Kathryne z dzieciakami i zostawała na noc. Nigdy nie porozmawiała. Nawet ze swoją ciotką Kathy. Kładła dzieci spać, potem pisała wiersze. I tyle. Pisała i pisała te wiersze Z dziećmi nigdy nie obchodziła się źle, tyle że mało o nie dbała. i Akurat w pierwszym tygodniu listopada zginął Kip. Spadł w górach. Na wspinaczce. Czwartego listopada Kathryne szykowała się właśnie do pracy, kiedy wymienili w radiu nazwisko
Alfred Eberhardt, i natychmiast pomyślała: Boże, to na pewno Kip. Cały dzień w pracy martwiła się, jak Niunia to przyjmie. Zresztą z pracy pojechała prosto do Springville, a Nicole siedziała tam przy zgaszonej lampce, pisząc i pisząc. Kathryne weszła i spytała: — Co ty robisz po ciemku? Nicole powiedziała: — Och, nie zauważyłam. Włączyła światło, nastawiła kawę, śmiała się i żartowała. Kathryn nie miała pojęcia, jak spytać, czy Alfred Eberhardt to Kip. Musiała wreszcie jakoś to wykrztusić. Nicole powiedziała tylko: — No. Aha.
— Tego się właśnie obawiałam — przyznała Kathryne. — Mhm — mruknęła Nicole. Zdaniem Kathryne, nie okazywała tego, co powinna. Trochę później Nicole podniosła jednak wzrok mówiąc, że chce zadzwonić do rodziny Kipa. Ale kiedy Kathryne poparła tę myśl, Nicole rzekła: , — Sama nie wiem. I co ja mam im powiedzieć? Jednak ją ruszyło, pomyślała Kathryne. Coś tam czuje. Nicole pamięta, jak parę lat temu opuściła Barretta i wyszła z całym swoim dobytkiem na plecach i z Sunny-niemowlakiem na ręku. Kip, zabrał ją okazją i ich romans zaczął się tej samej nocy. Na początku, był z niego
prawdziwy ogier. Pierwsza noc jak trzeba. | i Następnego dnia znaleźli się w Górach Skalistych Colorado, gdzie Kip zaparkował samochód i zabrał Nicole z Sunny w góry. Widzieli tam faceta, który próbował się wspiąć na urwisko. Z metr nad ziemią znajdował się mały występ, na który ten facet co chwila wchodził, ale zaraz tracił odwagę do włażenia wyżej i cofał się. Parę godzin później, gdy już schodzili w dół ścieżką, ten facet ciągle tam tkwił. — On jest nawalony — próbował żartować Kip, ale widać było, że go to rusza. Inni faceci powłazili na skalną
ścianę z linami, wysoko jak na ósme albo dziesiąte piętro, przybici hakami do ściany. Kip nie mógł od nich oczu oderwać. Nicole widziała, jak się przejął. W końcu był tu z nową dziewczyną, superdupą, a tamci faceci mimo to patrzyli nań z góry. W zasadzie Nicole nie miałaby nic przeciwko temu, by poznać któregoś z nich. Sprawiali wrażenie super-odważnych. W radiu podali, że Kip był początkującym alpinistą. Nicole zaczęła się zastanawiać, czy on się wspinał z linami, czy tak jak ten nawalony biedak na samym dole nie mógł nigdzie dojść. 3 listopada Tylko posłuchaj — nie buntuj się ani nie bądź uparta i niezależna jak zwykle,
kiedy ci się mówi, żebyś czegoś tam nie robiła. Dobra. Chcę ci w każdym razie powiedzieć, że masz czekać na mnie. W liście wspominasz coś o pójściu przede mną, a ja zawsze biorę twoje słowa poważnie. Nie lubię mówić komukolwiek — a zwłaszcza tobie — co należy robić, a czego nie należy. Bez podania powodu. Powody są następujące: Ja życzę sobie iść pierwszy. Kropka. Ja tego sobie życzę. Po drugie wierzę, że wiem trochę więcej o PRZECHODZENIU OD ŻYCIA DO ŚMIERCI niż ty. Po prostu myślę, że wiem. Mam zamiar zjawić się i stawić natychmiast przed tobą fizycznie — gdziekolwiek będziesz. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby uśmierzyć twój ból, żal i smutek. Obejmę cię całą, otoczę ogromem miłości, jaką mam dla ciebie.
Nie wolno ci iść przede mną, moja Nicole Kathryne Gilmore. Nie Przeciwstawiaj mi się. Przyszedł także list do Verna. Gary pisał w nim, że ani Vern, ani Ida nie przyszli go zobaczyć po wyroku śmierci, „jest więc oczywiste, że się mnie wstydzicie". Następnie Gary dodał: „Nawet nie oprawiliście Portretu, który wam dałem, dlatego życzę sobie, żebyście oddali ten obraz Nicole. Nie chcę mieć z wami nic wspólnego." Gdy tylko Ida wzięła się w garść, napisała: „Pieczołowicie przechowuję rysunki, które mi dałeś. To jedyna rzecz, jaką mam od Ciebie. Jeśli chodzi o ich zwrot, oddanie Nicole — gadaj zdrów, ja tego nie zrobię. One są moje."
Vern dopisał się do listu Idy: „Nie wiem, co Cię napadło. Próbowaliśmy zobaczyć się z Tobą w więzieniu, ale jedyna osoba, którą chciałeś widzieć, to Nicole, więc daliśmy sobie spokój. To jest autentyczny fakt, ja popieram Idę we wszystkim. Nie oddamy obrazków." Nicole, mam nadzieję, że to nie przerodziło się w pyskówkę albo jakąś scenę. Dzisiaj dostałem list od Idy i Verna — Ida doprowadzi do twego zatrzymania, jeśli ,,będziesz stawiać jakiś opór" (to jej słowa, nie moje). Boże, Mała, przepraszam. Przykro mi, że mam taką rodzinę. Mam nadzieję, że nie spotkało cię nic nieprzyjemnego od Verna albo Idy. Chuj z nimi. Niech se wsadzą te obrazki. Oni wiedzą, że to im
się nie należy, ale nie mam zamiaru wplątywać cię w jakieś awantury. Głupio mi z tego powodu. Gary napisał także do Brendy, żeby oddała Nicole jego obraz olejny, i Brenda radziła się Verna, co robić. Vern powiedział, żeby postąpiła zgodnie z własnym sumieniem. Wysłała więc do Gary'ego list: „Ja nie chcę, ale zrobię tak, skoro nalegasz. Jeżeli to nic nie znaczy dla ciebie, nie znaczy też wiele dla mnie. Jak chcesz. Cholera z tym. Jeśli masz zamiar pogrywać tak wrednie, egoistycznie i dziecinnie — to proszę bardzo, wsadzę to Nicole na głowę. Niech nosi i się cieszy." Trzeciego listopada Esplin dostał od Gary'ego następujący list „Mikę,
odchrzań się. Przestań się wpierdalać w moje życie. Jesteś zwolniony." «PROVO HERALD» 4 listopada. Mimo zwolnienia z obowiązków, dwaj adwokaci obrony we własnym imieniu wnieśli w środę po południu zapowiedź apelacji — na ręce sędziego 1 Czwartego Sądu Okręgowego, J. Roberta Bullocka. Stwierdzili, że czynią to „w najlepiej pojętym interesie" oskarżonego. Notatka prasowa spowodowała liczne telefony do Earla Doriusa. Prasa dopytywała się, jakie stanowisko zajmie Prokuratura Generalna w sprawie Gilmore'a. Dorius odpowiadał, że Snyder z Esplinem spróbują pewnie wnieść pozew o apelację bez zgody klienta, lecz