uzavrano

  • Dokumenty11 087
  • Odsłony1 807 149
  • Obserwuję791
  • Rozmiar dokumentów11.3 GB
  • Ilość pobrań1 068 623

Norman Mailer - Pieśń kata 02

Dodano: 7 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 7 lata temu
Rozmiar :2.9 MB
Rozszerzenie:pdf

Norman Mailer - Pieśń kata 02.pdf

uzavrano EBooki N Norman Mailer
Użytkownik uzavrano wgrał ten materiał 7 lata temu. Od tego czasu zobaczyło go już 79 osób, 64 z nich pobrało dokument.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 1699 stron)

NOrman Mailer Pieśń kata Tom 2 Tytuł oryginału «THE EXECUTIONER'S SONG» Księga druga GŁOSY ZE WSCHODU CZĘŚĆ PIERWSZA WĘDRÓWKI DUSZ ROZDZIAŁ 1 Lęk wysokości Pierwszego października, w dniu kiedy Gary Gilmore po raz pierwszy oświadczył

w sądzie, że nie życzy sobie odwołania od wyroku, Zastępca Prokuratora Generalnego, Earl Dorius, siedział przy swoim biurku w Prokuraturze Generalnej Stanu Utah, w stanowym Kapitelu, w Salt Lakę City. Był to monumentalny budynek ze złoconą kopułą — istny pałac o marmurowych posadzkach — w którego wnętrzu można stanąć pośrodku prostokątnego hallu i popatrzeć w górę, na rzędy lśniącej białej balustrady wyższych pięter. Earl lubił pracować wśród marmurów. Nie miał nic przeciwko temu, by przepracować tam resztę swego odpowiedzialnego życia. Owego popołudnia Earl odebrał telefon od Naczelnika Więzienia Stanu Utah.

Ponieważ Dorius był prawnym doradcą więzienia stanowego, naczelnik często ucinał sobie z nim pogawędki — jednak tym razem Sam Smith był wyraźnie zdenerwowany. Jego konwojent zabrał właśnie więźnia, Gary'ego Gilmore'a, do Provo, do sądu, gdzie Gilmore powiedział sędziemu, że nie chce składać apelacji od wyroku śmierci. Wobec tego sędzia potwierdził datę egzekucji. Zostały raptem dwa tygodnie. Naczelnik się niepokoi. Nie ma zbyt wiele czasu na Przygotowania. Czy Dorius mógłby sprawdzić, jak to wygląda? Earl zadzwonił do Noalla Wootona i odbył z nim długą rozmowę. Nie dość, że tak istotnie było, to jeszcze Wooton nie bardzo wie, o co Gilmore'owi chodzi.

Prawo przewiduje wykonanie egzekucji nie wcześniej niż trzydzieści dni od daty wyroku i nie później niż sześćdziesiąt. W takim razie, skoro Gilmore nie złożył apelacji, co będzie, jeśli nie stracą go do siódmego grudnia — w sześćdziesiąt dni od siódmego października, ostatniego dnia procesu? Gilmore może poprosić o natychmiastowe zwolnienie. W końcu jedyny wyrok, jaki otrzymał, to kara śmierci. Nie skazano go na uwięzienie. Logicznie rzecz biorąc, nie ma podstaw, by go dalej więzić. Mógłby zostać zwolniony na podstawie Habeas Corpus. Oczywiście wiadomo, że tak łatwo Gilmore'owi nie pójdzie, zgodzili się dwaj prawnicy, ale cała sprawa może

okazać się nader kłopotliwa. Władze stanowe narażą się na śmieszność i zarzut niekompetencji, jeśli będą przetrzymywały go w więzieniu pod byle pretekstem, dopóki, legislatywa i sądy nie dopracują się odpowiednich rozwiązań prawnych Earl Dorius oddzwonił do Sama Smitha ze słowami: . — Lepiej zajmij się przygotowaniami do egzekucji. Naczelnika ogarnęła zgroza. Niemniej jednak Sam Smith zaczął rzeczowo wypytywać. — Jaka ma być liczebność plutonu egzekucyjnego? — pytał. — Jak skompletować jego skład: spośród funkcjonariuszy policji czy z szerokich rzesz społeczeństwa? |

Naczelnik sprawdził nawet odpowiednie przepisy i okazało się, że pozostawiają one wiele do życzenia. Na przykład, nie informują, czy egzekucję wolno przeprowadzić poza obrębem murów więziennych.; Nie precyzują mnóstwa spraw. Trzeba przecież rozstrzygnąć liczne kwestie. Gilmore chce na przykład ofiarować niektóre swoje organy wewnętrzne Uniwersyteckiemu Ośrodkowi Medycznemu. Czy Earlj mógłby sprawdzić, co prawo mówi na ten temat? Dorius był podekscytowany. Zorientował się, że wpadła mu niezwykle ciekawa sprawa, i zaczął chodzić po biurze mówiąc ludziom:

— Nie do wiary, ale szykuje nam się tu egzekucja. Wszedł do gabinetu Prokuratora Generalnego, lecz go nie zastał^ był więc zmuszony zostawić wiadomość sekretarkom. Earl był nieco' zawiedziony brakiem reakcji na jego nowinę. Ludzie chyba nie łapali znaczenia tego, co on mówi. Pierwsza egzekucja w Stanach od dziesięciu lat! Trochę niezręcznie trąbić o tym dookoła. 1 listopada Hej, Mała! Napisałem właśnie list do naczelnika Smitha z prośbą o trochę więcej czasu na widzenia. Piszę, że dla nas obojga to ogromnie dużo znaczy. prawdopodobnie pomoże, jeśli ty też z nim pogadasz. Nie

wiem, jaki on jest, i nie wiedziałem, jak mam do niego pisać. Napisałem po prostu, że spodziewam się egzekucji w terminie, piętnastego listopada, i jedynym moim życzeniem jest, żeby mi pozwolono widywać cię częściej. ...Piszę mu, że ty i ja naprawdę się rozumiemy, nie działamy na siebie przygnębiająco mimo okoliczności, w jakich się znalazłem. Wyczuwam, że dobrze coś takiego powiedzieć, bo wiesz, jak ci ludzie czasem wydziwiają... Mała, parę dni temu napisałaś, że żadna kobieta nie kochała dotąd żadnego mężczyzny bardziej, niż ty mnie kochasz. Wierzę w to. Czuję się błogosławiony twoją miłością. I, Aniele, żaden mężczyzna nigdy nie kochał kobiety

bardziej niż ja ciebie. Kocham cię całym swoim jestestwem. A ty sprawiasz, że przerastam siebie samego. Drugiego wcześnie rano, w dzień wyborów, Earl odebrał telefon Erica Mishary z pisma „National Enąuirer". Mishara dzwonił już do naczelnika i ten skierował go do prawnego doradcy więzienia. Eric Mishara oświadczył, że chce natychmiast przeprowadzić wywiad z Gilmore'em. Za bardzo się stawiał, jak na gust Doriusa. Kiedy Earl próbował nieco ostudzić jego zapały, Mishara zaczął mówić o tym, jak załatwi to całe więzienie, jeśli spróbują go powstrzymać.

Earl natychmiast przypomniał sobie orzeczenie w sprawie „Pełł przeciw Procunierowi". Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych wydał wówczas decyzję, że przedstawiciele środków masowego przekazu nie mają żadnych specjalnych praw dostępu do więźniów. Dorius poinformował Misharę, iż władze więzienia stoją na stanowisku, że z Garym Gilmore'em żadnych wywiadów nie będzie. Mishara natychmiast odparł: — Ja was zaskarżę. Zaczął mówić o wszechpotężnych adwokatach z Nowego Jorku. Dorius odpowiedział: — Mnie nie obchodzi, skąd pochodzą pańscy adwokaci. Każe im pan zajrzeć do

sprawy „Pełł przeciw Procunierowi". Myślę, że się ze mną zgodzą. Minęło trochę czasu, zanim pan Mishara ponownie się odezwał. «DESERET NEWS» Carter wygrywa wybory Sędzia nakazał przebadanie skazanego mordercy Więzienie Stanu Utah, 2 listopada. ... Jeżeli Gilmore postawi na swoim, będzie pierwszą osobą straconą w Utah od szesnastu lat. Drugiego listopada, w dniu swojej podróży do Utah, Dennis Boaz przeczytał w gazecie o Garym Gilmore i wkrótce miał pewne przeżycie związane ze śmiercią. Było w tym coś synchronicznego.

Jechał lewym pasem, rozmyślając o cyklu wykładów, który miał' przeprowadzić w College'u Westminster w Salt Lakę City. Dennis ostatnio lubił aliteracje, dlatego cały cykl miał zamiar zatytułować: Społeczeństwo/Symbolizm/Synchronicz ność. W momencie gdy wymawiał w myślach ostatnie słowo, ciężarówka z przyczepą gwałtownie zahamowała tuż przed nim i musiał wymijać prawym pasem. Przejeżdżał obok i wtedy ujrzał we wstecznym lusterku ten niesamowity widok: tułów mężczyzny zwisał przez przednią szybę, ramiona sięgały ziemi. I zaraz kolejny widok: We wstecznym lusterku obraz kierowcy drugiej ciężarówki, biegnącego w stronę

pierwszej. Dennis się nie zatrzymywał. Za dużo wozów jechało za nim. Lecz na moment przed zdarzeniem myślał o dacie drugiego listopada. W myślach pisał ją jako 2.11. Co oczywiście daje w sumie trzynaście. W Major Arkanach tarota trzynastą kartą jest Śmierć. Dlatego dźwięczało mu w głowie to słowo, gdy ujrzał trupa. Pomyślał: O rany! Jezu! Założę się, że najbliższy drogowskaz będzie jeszcze jedną wskazówką. Kiedy mijał zjazd z autostrady, zobaczył tablicę: Gwiaździsta Dolina i Deeth *. Synchroniczność, jaką mogą znieść tylko ludzkie synapsy. Drugiego wieczorem dotarł do Salt Lakę na tyle wcześnie, by jeszcze zagłosować na Cartera po linii bezpartyjnej.

Następnie, trzeciego rano, obudził się z myślą o sprawie Gilmore'a. Boże, znalazłem się na granicy czegoś naprawdę ważnego, pomyślał Dennis. Dostrzegał roztaczające się możliwości. To niebywała gratka dla pisarza, myślał. Powinienem wysłać do Gilmore'a list. Tak też uczynił. Kilka lat wcześniej, jako młody prokurator, Dennis był właściwie przeciwnikiem najwyższego wymiaru kary, lecz teraz doszedł do przekonania, że nawet w społeczeństwie idealnym kara śmierci może wciąż być potrzebna. Najwyższa kara, sprawiedliwie wymierzana, mogłaby wyrażać odpowiedzialność za własne czyny, a rzecz polega przecież na powrocie do odpowiedzialności. Boaz nie zawarł

wszystkiego w liście, ale wyraźnie napisał, że popiera prawo Gilmore'a do śmierci. W dni, kiedy szpital psychiatryczny Timber Oaks dawał April przepustkę, Kathryne zabierała ją wieczorem do Nicole, gdzie spędzały parę godzin. Czasami April mówiła: — Niunia, czy oni naprawdę zastrzelą Gary'ego? Dlaczego Gary nie chce żyć, Niunia? Nicole przyjmowała to bardzo spokojnie. — Oj, nie wiem — mówiła. Bardzo spokojnie. Jakby jej to było obojętne. Kathryne tak się przejmowała, że aż krzyczała po nocach. Nie mogła ścierpieć

widoku spikera mówiącego o tym w telewizji. Ni z tego, ni z owego, w samym środku reklam. Przez co wszyscy w telewizji zdawali się stuknięci. Czasem Nicole wpadała do Kathryne z dzieciakami i zostawała na noc. Nigdy nie porozmawiała. Nawet ze swoją ciotką Kathy. Kładła dzieci spać, potem pisała wiersze. I tyle. Pisała i pisała te wiersze Z dziećmi nigdy nie obchodziła się źle, tyle że mało o nie dbała. i Akurat w pierwszym tygodniu listopada zginął Kip. Spadł w górach. Na wspinaczce. Czwartego listopada Kathryne szykowała się właśnie do pracy, kiedy wymienili w radiu nazwisko

Alfred Eberhardt, i natychmiast pomyślała: Boże, to na pewno Kip. Cały dzień w pracy martwiła się, jak Niunia to przyjmie. Zresztą z pracy pojechała prosto do Springville, a Nicole siedziała tam przy zgaszonej lampce, pisząc i pisząc. Kathryne weszła i spytała: — Co ty robisz po ciemku? Nicole powiedziała: — Och, nie zauważyłam. Włączyła światło, nastawiła kawę, śmiała się i żartowała. Kathryn nie miała pojęcia, jak spytać, czy Alfred Eberhardt to Kip. Musiała wreszcie jakoś to wykrztusić. Nicole powiedziała tylko: — No. Aha.

— Tego się właśnie obawiałam — przyznała Kathryne. — Mhm — mruknęła Nicole. Zdaniem Kathryne, nie okazywała tego, co powinna. Trochę później Nicole podniosła jednak wzrok mówiąc, że chce zadzwonić do rodziny Kipa. Ale kiedy Kathryne poparła tę myśl, Nicole rzekła: , — Sama nie wiem. I co ja mam im powiedzieć? Jednak ją ruszyło, pomyślała Kathryne. Coś tam czuje. Nicole pamięta, jak parę lat temu opuściła Barretta i wyszła z całym swoim dobytkiem na plecach i z Sunny-niemowlakiem na ręku. Kip, zabrał ją okazją i ich romans zaczął się tej samej nocy. Na początku, był z niego

prawdziwy ogier. Pierwsza noc jak trzeba. | i Następnego dnia znaleźli się w Górach Skalistych Colorado, gdzie Kip zaparkował samochód i zabrał Nicole z Sunny w góry. Widzieli tam faceta, który próbował się wspiąć na urwisko. Z metr nad ziemią znajdował się mały występ, na który ten facet co chwila wchodził, ale zaraz tracił odwagę do włażenia wyżej i cofał się. Parę godzin później, gdy już schodzili w dół ścieżką, ten facet ciągle tam tkwił. — On jest nawalony — próbował żartować Kip, ale widać było, że go to rusza. Inni faceci powłazili na skalną

ścianę z linami, wysoko jak na ósme albo dziesiąte piętro, przybici hakami do ściany. Kip nie mógł od nich oczu oderwać. Nicole widziała, jak się przejął. W końcu był tu z nową dziewczyną, superdupą, a tamci faceci mimo to patrzyli nań z góry. W zasadzie Nicole nie miałaby nic przeciwko temu, by poznać któregoś z nich. Sprawiali wrażenie super-odważnych. W radiu podali, że Kip był początkującym alpinistą. Nicole zaczęła się zastanawiać, czy on się wspinał z linami, czy tak jak ten nawalony biedak na samym dole nie mógł nigdzie dojść. 3 listopada Tylko posłuchaj — nie buntuj się ani nie bądź uparta i niezależna jak zwykle,

kiedy ci się mówi, żebyś czegoś tam nie robiła. Dobra. Chcę ci w każdym razie powiedzieć, że masz czekać na mnie. W liście wspominasz coś o pójściu przede mną, a ja zawsze biorę twoje słowa poważnie. Nie lubię mówić komukolwiek — a zwłaszcza tobie — co należy robić, a czego nie należy. Bez podania powodu. Powody są następujące: Ja życzę sobie iść pierwszy. Kropka. Ja tego sobie życzę. Po drugie wierzę, że wiem trochę więcej o PRZECHODZENIU OD ŻYCIA DO ŚMIERCI niż ty. Po prostu myślę, że wiem. Mam zamiar zjawić się i stawić natychmiast przed tobą fizycznie — gdziekolwiek będziesz. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby uśmierzyć twój ból, żal i smutek. Obejmę cię całą, otoczę ogromem miłości, jaką mam dla ciebie.

Nie wolno ci iść przede mną, moja Nicole Kathryne Gilmore. Nie Przeciwstawiaj mi się. Przyszedł także list do Verna. Gary pisał w nim, że ani Vern, ani Ida nie przyszli go zobaczyć po wyroku śmierci, „jest więc oczywiste, że się mnie wstydzicie". Następnie Gary dodał: „Nawet nie oprawiliście Portretu, który wam dałem, dlatego życzę sobie, żebyście oddali ten obraz Nicole. Nie chcę mieć z wami nic wspólnego." Gdy tylko Ida wzięła się w garść, napisała: „Pieczołowicie przechowuję rysunki, które mi dałeś. To jedyna rzecz, jaką mam od Ciebie. Jeśli chodzi o ich zwrot, oddanie Nicole — gadaj zdrów, ja tego nie zrobię. One są moje."

Vern dopisał się do listu Idy: „Nie wiem, co Cię napadło. Próbowaliśmy zobaczyć się z Tobą w więzieniu, ale jedyna osoba, którą chciałeś widzieć, to Nicole, więc daliśmy sobie spokój. To jest autentyczny fakt, ja popieram Idę we wszystkim. Nie oddamy obrazków." Nicole, mam nadzieję, że to nie przerodziło się w pyskówkę albo jakąś scenę. Dzisiaj dostałem list od Idy i Verna — Ida doprowadzi do twego zatrzymania, jeśli ,,będziesz stawiać jakiś opór" (to jej słowa, nie moje). Boże, Mała, przepraszam. Przykro mi, że mam taką rodzinę. Mam nadzieję, że nie spotkało cię nic nieprzyjemnego od Verna albo Idy. Chuj z nimi. Niech se wsadzą te obrazki. Oni wiedzą, że to im

się nie należy, ale nie mam zamiaru wplątywać cię w jakieś awantury. Głupio mi z tego powodu. Gary napisał także do Brendy, żeby oddała Nicole jego obraz olejny, i Brenda radziła się Verna, co robić. Vern powiedział, żeby postąpiła zgodnie z własnym sumieniem. Wysłała więc do Gary'ego list: „Ja nie chcę, ale zrobię tak, skoro nalegasz. Jeżeli to nic nie znaczy dla ciebie, nie znaczy też wiele dla mnie. Jak chcesz. Cholera z tym. Jeśli masz zamiar pogrywać tak wrednie, egoistycznie i dziecinnie — to proszę bardzo, wsadzę to Nicole na głowę. Niech nosi i się cieszy." Trzeciego listopada Esplin dostał od Gary'ego następujący list „Mikę,

odchrzań się. Przestań się wpierdalać w moje życie. Jesteś zwolniony." «PROVO HERALD» 4 listopada. Mimo zwolnienia z obowiązków, dwaj adwokaci obrony we własnym imieniu wnieśli w środę po południu zapowiedź apelacji — na ręce sędziego 1 Czwartego Sądu Okręgowego, J. Roberta Bullocka. Stwierdzili, że czynią to „w najlepiej pojętym interesie" oskarżonego. Notatka prasowa spowodowała liczne telefony do Earla Doriusa. Prasa dopytywała się, jakie stanowisko zajmie Prokuratura Generalna w sprawie Gilmore'a. Dorius odpowiadał, że Snyder z Esplinem spróbują pewnie wnieść pozew o apelację bez zgody klienta, lecz