Marion Lennox - Ślub nad oceanem
Lennox Marion
Ślub Nad Oceanem
ROZDZIAŁ PIERWSZY
– Owszem, śliczna, ale załoŜę się,Ŝe głupia jak but. Doktor Rachel Harper tak
energicznie
wgryzła się w hamburgera, Ŝe czerwony keczup aŜ trysnął na podkoszulek. Ten
sos jest tego
samego koloru co moje spodnie! I odcień ten sam! Bardzo ładnie, pomyślała
cierpko. – Jaka
uczesana – mówił nieznajomy z nutą ironii wgłosie. – Wydaje majątek na
fryzjera. Na dodatek
blondynka. Toby, nie daj się zwieść pozorom. – Ale ma ładne nogi –
argumentował dziecięcy
głosik. – I piękne oczy. – Nie daj się zwieść pozorom – ostrzegał bas. – Pod
tym futrem
kryje się stuprocentowa idiotka. Tego juŜ za wiele! MoŜe jestem marną
opiekunką, pomyślała
Rachel, ale nie daruję takich zniewag. Odciągnęła zasłonkę, by stanąć oko w oko
z całym
światem. PoniewaŜ pawilon wystawowy był po brzegi wypełniony zwiedzającymi, na
czas
skromnego posiłku ukryła się w boksie. Pomieszczenia przydzielane wystawcom
były nie
większe od psiej budy, ale przynajmniej dawały odrobinę prywatności. Kto
odwaŜył się
krytykować Penelope? – Cześć! – Na to powitanie męŜczyzna i dziecko odwrócili
się w jej
stronę i spojrzeli na niąz zaciekawieniem. Pospiesznie wytarła z brody resztki
sosu.
Oszacowała wiek nieznajomego na trzydzieści kilka lat. Wyglądał na farmera.
Ubrany był w
spodnie z moleskinu i roboczą koszulę koloru khaki, czarne kręcone włosy
sięgałymudo
kołnierzyka. Miał teŜ ciemne oczy otoczone siateczką mimicznych zmarszczek i
opaloną
twarz... Atrakcyjny, pomyślała. Jeśli ma być szczera, a w takim właśnie była
nastroju, to
nawet bardzo atrakcyjny. Wręcz boski! Towarzyszący mu chłopiec, mniej więcej
sześcioletni,
był jego miniaturową kopią. To na pewno ojciec i syn. Ojciec i syn. Rodzina.
Stąd wniosek,
Ŝe facet jest Ŝonaty. Ŝonaty? Skąd taka myśl przyszła jej do głowy?! Nie wolno
jej
podejmować tego wątku. Ani słuchać Dottie. Z jakiego powodu miałoby ją, Rachel,
Strona 1
Marion Lennox - Ślub nad oceanem
obchodzić,
czy jakiś obcy męŜczyzna ma partnerkę?! Jestem tu z Michaelem. Nie oszukuj
się!
Interesują cię wszyscy męŜczyźni oprócz Michaela, Ŝonaci i nieŜonaci. To, Ŝe
sama jesteś
zamęŜna, się nie liczy, nie moŜe się liczyć... – Muszę jechać z Penelope na
wystawę,Ŝeby
zebrała odpowiednią liczbę punktów – oznajmił Michael pewnego dnia, gdy
spotkali się na
dyŜurze w stołecznym szpitalu. Dottie namawiałają, by skorzystała z tej
okazji. – Pora,
Ŝebyś pomyślała o sobie – tłumaczyła. – Przed tobą jeszcze całŜycie. Rachel
dała się
przekonać, wyobraŜając sobie godzinę psich popisów, wygodny motel w uroczym
nadmorskim
miasteczku i prawie cały weekend wylegiwania się na plaŜy. MoŜe Dottie ma
rację? To prawda,
Ŝeod ośmiu lat nie miała urlopu. Jest wykończona. MoŜe warto zastanowic ´ się
nad
przyszłością? Lecz wymarzony weekend pozostał w sferze... marzen ´. Nie
wypalił. Poza
tym panował potworny upał, a w zarezerwowanym motelu nie chcieli przyjąć ich z
psem. Na
domiar złego przez cały czas musieli ukrywać Penelope przed rzekomo zawistnymi
właścicielami innych psów. Gdzie jest Michael? Ktogo wie? Westchnąwszy,
zwróciła siędo
osobnika, który skrytykował sukę Michaela. – Penelope jest córką dwóch
czempionów
–poinformowała męŜczyznę i chłopczyka, piorunując ich wzrokiem. – Ona jest
bardzo ładna
–powiedział malec, nieśmiało się uśmiechając. –Mogę ją pogłaskać? – Jasne
–odparła
łagodniejszym tonem. – UwaŜaj, bo moŜe cię ugryźć–ostrzegł męŜczyzna, od nowa
wprawiając
Rachel w wojowniczy nastrój. – Gryzą tylko głupie psy.Penelope jest
damą–oznajmiła
cierpko. – To jest chart afgański. – No to co? Wargi męŜczyzny drgnęły, a w
oczach
zamigotały wesołe iskierki. – To wyjątkowo głupia rasa. Rachel oŜywiła się.
Wyzwanie?
Proszębardzo! Tkwi tu od kilkunastu godzin i juŜma ochotę wyć z nudów, więc
jest gotowa na
wszystko, byle nie wracaćdo zimnego hamburgera i wczorajszej gazety.
Prawdęmówiąc,
największąochotęmiała na awanturęz Michaelem, ale on przepadł. A ten tu osobnik
Strona 2
Marion Lennox - Ślub nad oceanem
naleŜy do
tego samego gatunku... – Jest pan nieuprzejmy. –Omiotła go od stópdo głów
krytycznym
wzrokiem. –Co więcej, jest pan rasistą. Uniósł brwi i roześmiał się z
niedowierzaniem. –
Pani uwaŜa, Ŝe ona jest inteligentna? – Penelope jest słodka. – Przytuliła
wielkie białe
psisko, po czym skrzywiła się na widok plamy z keczupu na jasnej sierści.
Michael mnie
zabije. Gdzie on jest? – Wierzę pani na słowo – rzekł nieznajomy. Pierwsza
część pokazu
dobiegła końca, więc wokół nich zaczęli zbierać się gapie, którzy w oczekiwaniu
na finał
nie mieli co ze sobą zrobić. Nie tylko Rachel cierpiała z powodu nudy. –
Inteligencję psa
moŜna zmierzyć za pomocą róŜnych testów. – Zamierza pan zastosować test Mensy?
– Znam
znacznie mniej skomplikowane sposoby. Odz ˙ałuje pani kawałek hamburgera? –
Mojego? Niech
jej pan da swojego! – Dla dobra nauki... – Mójtatajestdoktorem
–oznajmiłchłopiec,jakbyto
wszystko wyjaśniało. – Ach tak? Doktorem czego? – Uśmiechnęła się do malca.
Poczuła, Ŝe
wreszcie zaczyna dobrze się bawić. –To bardzo podstępny sposóbwyłudzania
hamburgerów. – To
jest proste doświadczenie. – MęŜczyzna nie dał zbić się z tropu. – Tam jest mój
pies, widzi
go pani? – Wskazał na jeden z boksów na podwyŜszeniu. Gdy podniosła wzrok,
natknęła się na
badawcze spojrzenie chudego brunatnego zwierzaka nieokreślonego rodowodu. Był
wielkości
owczarka collie, ale składał się wyłącznie z nóg, oczu oraz ogona. W tej samej
chwili
przysiadł i energicznie zaczął się drapać. – Czarujący –orzekła z przekąsem. –
To jego
popisowy numer? – Digger się nie popisuje. Przytaknęła ze współczuciem. –
No tak, ten
pański pupil ma braki w wychowaniu. MęŜczyzna odwzajemnił uśmiech. Wojna
jeszcze się nie
rozpoczęła, a wytoczono juŜ armaty. – Sugeruje pani, Ŝe Digger jest źle
wychowany? –
Wystarczy na niego popatrzeć. –Jest dobrze, pomys ´lała. Nareszcie coś się
dzieje. Penelope
kontra Digger. – Pochodzenie zawsze wyjdzie na wierzch. – Drzewo genealogiczne
Diggera
Strona 3
Marion Lennox - Ślub nad oceanem
jest znacznie bardziej skomplikowane niŜ rodowód tego pani burka. – Mój pies
wabi się
Penelope – odrzekła z godnością. – I to nie jest burek. Przodkowie Penelope to
cała
australijska gałąź czempionów. Za to pański burek... – Digger jest takŜe
potomkiem
czempionów. – Nieznajomy uśmiechnął się szeroko. Po prostu zniewalająco. –
MoŜna wśród
nich doszukać się czempiona owczarka szkockiego oraz czempiona australijskiego
kelpie... –
Ŝ e nie wspomnę o czempionie jamniku – dodała, gdy Digger podniósł do góry
cienki ogon. –
Nieprawda – wtrącił się chłopiec. – Jamniki są długie i płaskie, a nasz Digger
jest wysoki
i potrafi skakać. – Masz rację – odparła powaŜnie, tłumiącśmiech. Obaj,
męŜczyzna oraz
chłopczyk, są fantastyczni. Obaj mają czarujący uśmiech, a ich ciemne oczy
lśnią radością.
Myślała, Ŝe zanudzi się na śmierć, a oto łaskawa opatrzność zesłała jej taką
atrakcję! –
Co wobec tego zrobimy z tym hamburgerem? – zapytała, myśląc, Ŝeza uśmiech
nieznajomego
moŜna dać się zabić. – WłoŜymy go pod miskę. Wzruszyła ramionami i podała mu
hamburgera,
z którego znowu polał się keczup. MęŜczyzna popatrzył na swoją dłoń oblaną
sosem. Ohyda.
Hamburger był tak rozmiękły, Ŝe Rachel wcale nie byłoŜal się z nim rozstawac ´.
Dla dobra
nauki. – Lubi pani hamburgery obficie polane sosem? – Tak. – Spoglądała na
niego spode
łba. – Tata mówi, Ŝe w sosie pomidorowym jest za duŜo soli, a sólźle robi na
ciśnienie
krwi – wyjaśnił chłopiec. – Na ciśnienie krwi źle wpływają ludzie, którzy
niepochlebnie
wypowiadają się o psach – odparowałaku radości zebranych. – Co chce pan zrobić
z tym
hamburgerem? – Proszępatrzeć.–Nakryłkęsodwróconąpsiąmiską, a następnie
przywołał swojego
psa. – Kolacja! Digger popatrzył na niego z uwielbieniem, po czym powiódł
wzrokiem po
audytorium, jakby chciał się upewnic ´,Ŝe wszyscy na niego patrzą.Węsząc,
połoŜył jedną
łapę na misce, a drugą ją podwaŜył,aŜ się odwróciła, odkrywając smakołyk. Pies
ponownie się
rozejrzał, oczekując braw. Otrzymawszy je, spokojnie zjadł nagrodę. Wielkie
rzeczy! –
Strona 4
Marion Lennox - Ślub nad oceanem
Teraz kolej Penelope. – Ubrudzi się. – Rachel po raz pierwszy się zaniepokoiła.
Penelope
jest piękna, ale jej przeciwnik inteligentny. – Zrobimy to na podeście –
zaproponował. –
Nawet zetrę dla niej keczup. Pani mogłaby to zrobić swoim T-shirtem. – Niech
pan się
liczy ze słowami! Nie tracąc dobrego humoru, nieznajomy ustawił miskę pod nosem
psa
Michaela. Oderwał kawałek hamburgera, pokazał go Penelope i wsunął pod miskę.
Cofnął się o
krok. Penelope raz i drugi zaciągnęła się nęcącym zapachem. Zaskomlała.
PołoŜyła się
przed miską. Wstała, poszczekując. Popchnęła miskę nosem i znowu szczeknęła.
Miska ani
drgnęła. Wobec tego Penelope znowu się połoŜyła, tym razem piszczącŜałośnie. –
To jest
dowód jedynie na to, Ŝe pański pies jest bardziej wygłodzony – broniłają Rachel
wśródśmiecho ´wcałkiem juŜ licznej publiczności. – Pan go głodzi. – Czy
wyglądam na kogoś,
kto potrafiłby głodzić własnego psa? Nie. Sprawia bardzo sympatyczne wraŜenie,
pomyślała
i nagle zawstydziła się,Ŝe jest w brudnych dŜinsach, poplamionej koszulce, a na
dodatek ma
we włosach źdźbła siana, którym organizatorzy wystawy wyścielili boksy dla
psów. Nawet
strach na wróble lepiej od niej się prezentuje. – Rachel, karmisz Penelope?!
Gdy
bezwiednie podniosła miskę, pies rzucił się na hamburgera, jakby nic nie jadł
przez cały
tydzień. – Hm... Michael, szpakowaty, wytworny i władczy przeciskał się przez
tłum gapiów
z twarzą wykrzywioną oburzeniem. Nikt nie śmiał ignorować jego
poleceń.Wyłącznie sucha
karma. – Co ty wyprawiasz?! – Demonstruję inteligencję Penelope – odrzekła z
wysoko
uniesioną głową. Co za duŜo, to niezdrowo, a doktor Michael Levering juŜ dawno
jej się
przejadł. Wcześniej, jeszcze w szpitalu w Sydney, wywarł na niej spore
wraŜenie, a jako
jeden z czołowych kardiologo ´w cieszył się ogromnym wzięciem wśród kobiet. Na
wieść,Ŝe
zaprosił jąna wspólny weekend, wszystkie jej koleŜanki z traumatologii
pozieleniały wprost
z zazdros ´ci, a przyjaciółki oraz rodzina gorąco namawiali ją,byto zaproszenie
Strona 5
Marion Lennox - Ślub nad oceanem
przyjęła.
– Skorzystaj z tej szansy, przygotuj się – mówiła teściowa. – Chyba czujesz, Ŝe
i tobie
naleŜy się coś od Ŝycia. Romantyczny weekend z takim uroczym kawalerem... Hm.
Mają
przecieŜ na zmianę zajmować się psem. Michael oznajmił,Ŝe przenocuje w
samochodzie,
poniewaz ˙ jest za długi i nie zmieści się w boksie, lecz Rachel
zaczynaławątpić w ten
samochód. Gdy zjawił się dziesięć minut przed pierwszym pokazem, wcale nie
wyglądał jak
ktoś, kto spał w aucie. Natychmiast poinformował ją,Ŝe niezwłocznie musi gdzieś
zadzwonić,i
od tej pory go nie widziała. Co robił przez tyle czasu? Przyjrzała mu się
podejrzliwie,
sprawdzając, czy ma mokre włosy, bo gdyby mogła mu udowodnić,Ŝepływał w morzu,
podczas gdy
ona warowała przy Penelope, niechybnie by go udusiła. – Nasz pies jest
mądrzejszy od
waszego –zaszczebiotał chłopiec. Michael popatrzył na niego z obrzydzeniem. –
O czym ty
mówisz? – Nazywam się Toby McInnes, a to jest mój tata –odparł chłopiec
niespeszony. – Mój
tata to doktor Hugo McInnes. A pan jak się nazywa? Michael juŜ otwierałusta,
ale Rachel go
ubiegła, doskonale zdając sobie sprawę z tego, Ŝesłowa, które juŜ miały z nich
paść, nie
naleŜałyby do najuprzejmiejszych. – To jest Michael, a ja mam na imię Rachel
–poinformowała
Toby’ego. Nie uszło jej uwagi, Ŝe doktor McIn nes mocniej chwycił rączkę
syna. Trudno mu
się dziwić. – Michael jest właścicielem Penelope. – Słyszałaś o poŜarze buszu?
– Michael
kompletnie zignorował chłopca i jego ojca. – PoŜar buszu? – Nie miała o tym
pojęcia,
poniewaŜ przez cały dzień nie opuszczała pawilonu. – Pali się daleko stąd. –
Hugo wodził
wzrokiem od Rachel do Michaela i z powrotem. Z jego twarzy zniknęła złość,
ustępując
miejsca głębokiemu zainteresowaniu. – PoŜar moŜe odciąć szosę – warknął
Michael, odpychając
Penelope tak mocno, Ŝemało się nie przewróciła. Szybki refleks nie był jej
główną zaletą.
Zapiszczała i przytuliła się do Rachel. MoŜe nie jest zbyt bystra, ale na
pewno jest
Strona 6
Marion Lennox - Ślub nad oceanem
bardzo sympatyczna, pomyślała Rachel. Gdyby przyszło jej wybierać między
towarzystwem
Michaela i Penelope, bez wahania wybrałaby charcicę. – Rachel, całe miasto
zostało
postawione na nogi – mówił Michael. – Muszę stąd wyjechać. JuŜ wysłano po mnie
śmigłowiec.
ś migłowiec. Leci po Michaela. Rachel wytęŜyła umysł. Michael jest świeŜo
ogolony. Ma na
sobie nieskazitelne spodnie i śnieŜnobiałą koszulę. Oraz krawat! Włosy? Nie
dowierzaławłasnym oczom: takie mokre, jakby dopiero co wyszedł spod prysznica.
W pawilonie
nie ma łazienek. Rachel nie widziała bieŜącej wody od dwudziestu czterech
godzin! ś mierdzi
psem. Głowę by dała, Ŝe Michael właśnie wraca z plaŜy, a po drodze wziął
prysznic. A do
tego ta gadka o śmigłowcu! – Spałeś w motelu? – zapytała prosto z mostu. –
Nie, ale... –
Czy jest pan właścicielem czerwonego astona martina? – zaciekawił się Hugo. –
Tak. –
Michael nagle poczerwieniał. Oczekiwał, jak zwykle, szacunku oraz uniŜoności, a
tutaj tego
nie było. – Pasuje do pana – mówił spokojnie Hugo. – O drugiej nad ranem byłem
w motelu. U
chorego. Arnold Roberts miał atak podagry. Nocował przez ścianę z panem.
Czekając, aŜ
zadziałaśrodek przeciwbólowy, dokładnie obejrzeliśmy pańskie auto. – Uśmiechał
się do
obojga bardzo z siebie zadowolony. – Zachodziliśmy wgłowę z Arnoldem, kto
przyjeŜdŜa takim
autem do takiej dziury. Teraz juŜ wiem. PrzekaŜę Arnoldowi, Ŝe ten aston
martin naleŜydo
właściciela charta afgańskiego, i sprawa będzie załatwiona. Rachel nawet nie
zauwaŜyła, Ŝe
Hugo się roześmiał. Czuła, Ŝe zalewa ją fala wściekłości. – Spałeś w motelu?!
Wszyscy, nie
tylko Michael, wyczuli jej złość. – Myślałam, Ŝe odwołałeś rezerwację – dodała
ostroz ˙nie.
– Kiedy dowiedzieliśmy się,Ŝe nie przyjmą nas z psem. – Zadzwonili później i
powiedzieli,
Ŝezapóźno na odwoływanie. Zatrzymali zaliczkę – tłumaczył się Michael. Przez
ułamek
sekundy wyglądał na zawstydzonego, mimo Ŝe potrafił bardzo szybko dostosować
się do
sytuacji. Dla faceta tak zakochanego w sobie to nic trudnego. – Ale juŜ
wcześniej
Strona 7
Marion Lennox - Ślub nad oceanem
zgodziłaś się spędzić noc w pawilonie. Daj spokój, Rachel, przecieŜ wiesz, jaki
ciasny jest
ten samochód. Ŝ yczysz mi pęknięcia kręgosłupa? – Zcałego serca! – Teraz to
nieistotne –
ciągnął. – Dobrze się złoŜyło, Ŝe mogłem się wyspać. HubertWitherspoon dostał
udaru.
Hubert Witherspoon? To nazwisko przyniosło zamierzony efekt, bo złość Rachel
opadła. Na
chwilę. Hubert Witherspoon to jeden z najbogatszych ludzi w Australii. Posiada
połowę złóŜ
rudy Ŝelaza w kraju. Wszyscy są na jego usługach. – Wezwał mnie. – Co
takiego?! – Jego
rodzina obawia się blokady dróg z powodu poŜaru buszu. JuŜ wysłano po mnie
śmigłowiec,
którym mam wrócić do Sydney. – Spojrzał na zegarek. – Zaraz powinien tu
wylądować. Mam od
razu wsiadać. Zaprezentujesz Penelope jurorom, a potem odwieziesz ją do domu?
Hubert
Witherspoon. Jego śmierć byłaby katastrofą na skalę całej Australii, no,
przynajmniej na
rynku finansowym. To powinno zrobić wraŜenie na Rachel. Powinno, ale...
Michael dziś
popływał. I spał na prawdziwym łóŜku. Ona zaś przez ten czas siedziała z
Penelope, plując
sobie w brodę,Ŝedała się namówić na wyjazd z Sydney. – Mam paradować z Penelope
po wybiegu?
– wykrztusiła, a on uśmiechnął się tak, jak uśmiecha się wzięty konsultant do
staŜysty.
Dlaczego bezwiednie pomys ´lała o arszeniku? – Widziałaś, jak się prezentuje
psa, prawda? –
Omiótł ją spojrzeniem. – Penelope będzie grzeczna, ale ty mogłabys ´ nieco
doprowadzić się
do porządku. Nie dałamuw zęby tylko dlatego, Ŝe otaczali ich ludzie.
Pohamowała się z
trudem, zachowując mizerne resztki godności. – Rozumiem. – Wzięłagłęboki
wdech. – Mam sama
wieźć ją do Sydney? – upewniła się. – Oczywiście. Chyba Ŝe poŜar zablokuje
szosę. Nie
będę miał ci za złe, jeśli się spóźnisz. – Rzucił jej kluczyki, a ona była tak
zdumiona, Ŝe
je pochwyciła. – Nie. – Wszak miarka się przebrała. – Rachel... – przemówił do
niej tonem
medycznej sławy, która poucza tępego staŜystę. – Chyba zdajesz sobie sprawę,Ŝe
nikt nie
moŜe mnie zastąpić. Hubert potrzebuje kardiologa. Najlepszego. – Mam siano we
włosach –
Strona 8
Marion Lennox - Ślub nad oceanem
syknęła. – Nie mogę z taką fryzurą prezentować jurorom potencjalnego czempiona
Australii.
– MoŜesz. Wystarczy, Ŝe... – Urwał, bo w tej samej chwili kluczyki wylądowały
tuŜ obok jego
lśniących butów. – Twój pies, twój problem – wycedziła. – Wrócę okazją, jeśli
to będzie
konieczne, ale nie tknę twojego auta. – Rachel... – Wypchaj się! – Ale
Hubert... –
Jeśli o mnie chodzi, Hubert moŜe umrzeć. Ma ponad osiemdziesiąt lat i jest
otyły, a w
Sydney jest co najmniejpięciu kardiologów, którzydorównującikwalifikacjami i
mogą się nim
zająć. – Chyba zdajesz sobie sprawę,Ŝe to nie ma sensu. – Nic mi o tym nie
wiadomo. – Czy
mogę państwu coś zasugerować? – wtrącił Hugo, ale Rachel nie była w nastroju,
by wsłuchiwać
czyichs ´ rad. Odwróciła się na pięcie i omal nie zabiłago wzrokiem. – Niech
pan sobie
daruje. To moja sprawa! Hugo uniósł dłonie w pojednawczym geście. – W porządku.
– Nic tu
po mnie. Sięgnęła do boksu po torbę.Był to piękny teatralny gest, który nie do
końca
wypadł zgodnie z planem. Nie zasunęła zamka i wszystko się wysypało: druga para
dŜinsów,
kosmetyczka, biustonosz oraz kilka par koronkowych, bardzo skąpych majtek.
Dostała je od
Dottie. Od teściowej. – Kochana, nigdy nie wiadomo, co się wydarzy – rzekła
Dottie. – A
mnie bardzo zaleŜy, Ŝebyś była przygotowana. Dottie ma rację.Nigdy
niewiadomo,comoŜesię
wydarzyc ´. Jednego Rachel była pewna. Postąpiła jak skończona kretynka, godząc
się na ten
wyjazd. Zamknęła oczy, widząc, jak jej dobytek sypie się na ziemię. Biustonosz
wylądował
przed nosem Diggera, który natychmiast, wyraźnie rozbawiony, chwycił go w zęby.
Wszyscy
się uśmiechali, a ona omal nie zapadła się pod ziemię. – Niech sobie go
zatrzyma. –
Wskazała na psa, wpychając rzeczy do torby. – Jest taki sprytny, Ŝe na pewno
wykombinuje,
jak to się nosi. Wyprostowała się i z dumnie podniesioną głową ruszyła do
wyjścia. Hugo
patrzył na nią roześmianym wzrokiem, Michael z otwartymi ustami. Ma ich w
nosie. Będzie
szczęśliwa, jeśli juŜ nigdy ich nie zobaczy. Wynosi się stąd. Niestety, nie
Strona 9
Marion Lennox - Ślub nad oceanem
zrealizowała
tego zamiaru. Wybiegła z pawilonu, a po kilkunastu metrach przystanęła,
poniewaz ˙ za
plecami usłyszała jazgot walczących psów.
ROZDZIAŁDRUGI
Stanęła jak wryta. Przeraźliwe odgłosy psiej bójki przebijały się przez
wystawowy gwar.
Potem rozległ się ludzki krzyk. Tylko człowiek zupełnie bez serca
mógłpozostaćnań
obojętny. Rachel odwróciła sięi nasłuchiwała. Do starcia doszło tuŜ przed
wejściem do
pawilonu, z którego wyszła kilkadziesiąt sekund wcześniej. To nie była
zwyczajna walka,
lecz potworna masakra. Młoda dziewczyna trzymała na smyczy starego, posiwiałego
cocker-spaniela, którego tarmosiłpitbulterier. Było jasne, Ŝe napastnik
zamierza zagryźć
staruszka. Zwierzęta walczyłyna śmierćiŜycie, mimo Ŝe spaniel miałmarne
pojęcie, jak
siębronić. Właścicielka spaniela, dziewczyna wyglądająca na piętnaście lat, ta
sama, która
wcześniej krzyczała, teraz rozpaczliwie starała sięje rozdzielić. W chwili, gdy
Rachel
rzuciła sięw ich stronę, nastolatka chwyciła pitbula za obroŜę i zaczęła go
odciągać. Pies
zacharczał, od wróciłłeb od spaniela i ugryzłjego właścicielkę. Rachel dzieliło
od wejścia
do pawilonu jakieś sto metrów, więc biegnąc, krzyczała do dziewczyny, by
puściła psa.
Tymczasem wyprzedziłjąjakiśmęŜczyzna, ten Hugo. Psy znowu zwarły się w jedno
kłębowisko,
lecz tym razem dziewczyna znalazła siępod nimi. Zaraz jąroz szarpią! –
pomyślała Rachel.
Skoczyła, by złapać obroŜę pitbula, lecz ktoś chwycił ją za ramię. – Odsuń
się! –
usłyszała. Hugo rozwijał wąŜ hydrantu zawieszony na ścianie wewnątrz budynku.
Urządzenie to
słuŜyło do mycia pawilonu po pokazach. – Odkręć wodę! Rachel w okamgnieniu
zorientowała
się, o co chodzi, i bez namysłu rzuciła się do kranu. Sekundę później woda
chlusnęła
silnym strumieniem, który Hugo skierował na walczące psy. Strumień był tak
mocny, Ŝe
uderzony nim w łeb pitbul aŜ się przewrócił. Spaniel skorzystał z okazji i
skowycząc,
rzucił się do ucieczki. Rachel natychmiast przyklękła przy leŜącej nieruchomo
Strona 10
Marion Lennox - Ślub nad oceanem
dziewczynie.
– Udo... – szepnęła przeraŜona. Z nogi właścicielki spaniela tryskała jasna
tętnicza krew.
O BoŜe, czyŜby pies rozerwał jej tętnicę udową? Jeśli tak, to zgon moŜe
nastąpić w ciągu
kilku minut. – Niech ktoś przyniesie moją torbę! Biegiem! – krzyknął Hugo. –
Samochód stoi
pod kioskiem. Cisnął kluczyki w tłum, oburącz starając się zatamowac ´
krwawienie. Rachel
ściągnęła koszulkę, poniewaŜ potrzebny był tampon, więc w obliczu walki o Ŝycie
przyzwoitość zeszła na odległy plan. Wcisnęła Hugonowi koszulkę do ręki, a on
przyjął ją
bez zbędnych pytań i zaczął uciskać ranę. – Kim, nie ruszaj się – mówił.
Rachel ze
zdumieniem zorientowała się,Ŝe Hugo przemawia do dziewczynki. Ten facet jest
świetny, pomys
´lała. Nawet w tak dramatycznej sytuacji pamięta, Ŝe z pacjentem naleŜy
rozmawiać. –
Zostałaś powaŜnie pogryziona, więc musimy zatamowac ´ krwotok. Wiem, Ŝe to
bardzo boli, ale
ktoś juŜ pobiegłpo środek przeciwbólowy. Za kilka minut ci go podamy. Czy ona
go słyszy?
Muszęsięskupić, bo on zaraz będzie potrzebowałnowego tamponu, lepszego niŜmój
T-shirt.
–Michael! –krzyknęłanacałygłos. Hugo ma zajęte ręce i nie moŜe zdjąćkoszuli, a
Michael
miałnie tylko koszulę, ale i lata doświadczenia. Lecz Michaela nie było.
Trudno. –Weźcie
moją–zaofiarowałsiępotęŜnie zbudowany farmer, rozumiejąc sytuację. Rachel z
wdzięcznościąprzyjęła jego dar, a potem dostrzegła swojątorbę. Otwarta leŜała
tam, gdzie
jąrzuciła, biegnąc do kranu. W niej sąubrania. Dobra nasza. Gdy Hugo
podniósłwzrok, podała
mu ciasno zwiniętą koszulęfarmera, po czym zrobiła kolejny tampon z tego, co
znalazła w
torbie. Po chwili przyłoŜyła go do tamponu Hugona i razem z nim zaczęła
uciskaćkrwawiące
miejsce. Niestety, nawet wspólnymi siłami nie byli w stanie powstrzymaćupływu
krwi.
–Szczypce –mruknąłponuro Hugo. –Moja torba... –Clive juŜpo
niąpoleciał–oznajmiłfarmer,
pochylając sięnad nimi. –Zaraz wróci. Clive jest najszybszy. Pracowali razem
jak zgrany
tandem. Hugo oddychał cięŜko, a ona przyłapała sięna tym, Ŝe sama teŜledwo
Strona 11
Marion Lennox - Ślub nad oceanem
oddycha. Ŝ yj,
błagam. Tej modlitwy nauczyła sięjuŜna początku studiów medycznych i często do
niej
sięuciekała. Medycyna, owszem, poczyniła wielkie postępy, ale czasami
przydawało
sięcoświęcej. Łut szczęścia? –Mocniej –sapnąłHugo. –Nie zsuwaj sięz rany. –Nie
zsuwam
się–powiedziała przez zęby. Rana wyglądała jak zadana zębami rekina: wielka
i otwarta.
Przez taką ranę cała krew moŜe wypłynąć w ciągu paru minut. – Gdzie te
szczypce? – Wgłosie
Hugona narastał niepokój, w miarę jak sytuacja stawała się coraz bardziej
dramatyczna. –
Cholera, gdzie ta torba? – JuŜ jestem! – Kilkunastoletni chłopak przeciskał się
przez
tłum, taszcząc torbę trzy razy większą od jakiejkolwiek lekarskiej torby, jaką
Rachel do
tej pory widziała. Jasne, tak wygląda torba wiejskiego lekarza! – Otwieraj!
Gdy Clive
wykonał polecenie, Rachel szeroko otworzyła oczy. Szczypce. Było ich mnóstwo i
wszystkie
leŜały na wierzchu, jakby w stanie największej gotowości. Jedną ręką chwyciła
pierwszą
parę. – Nie zatrzymamy tego bez klamer – mruknęła. – Takie krwawienie daje
tylko rozdarta
tętnica. Hugo bez mrugnięcia okiem akceptował jej diagnozę. – Zgadzam się.
Clive, zdejmij
koszulę i gdy będziemy pracować, usuwaj krew, ile się da. – Sięgnął po drugą
parę
szczypiec, po czym zerknął na Rachel. – Gotowa? Zrobiłagłęboki wdech. To bardzo
ryzykowne
zadanie. Tampon jest konieczny, by zatamować krwawienie, ale Ŝeby całkiem je
zatrzymać,
naleŜy go usunąć i znaleźć konkretne miejsce. Jeśli nie uda się im zlokalizować
go w kilka
sekund, Kim moŜe umrzeć. – Tak. – Odetchnęłagłęboko. – Teraz. Gdy usunęli
tampon, krew
siknęła znowu, więc pracowali po omacku pośród strzępów ciała. Gdzie w tym
wszystkim jest
ta tętnica? Panie BoŜe, musimy ją jak najprędzej znaleźć. – Clive, zabierz
tampon. Na
moment. I bądź gotowy... Przez ten ułamek sekundy, kiedy rana wypełniała się
krwią... –
Jest! – Rachel pospiesznie zamknęłatętnicę. Niestety, to nie wystarczyło.
Oprócz tętnicy
Strona 12
Marion Lennox - Ślub nad oceanem
rozerwane były jeszcze dwa lub trzy inne naczynia krwionośne. Ich pęknięcie
równieŜ moŜe
mieć fatalne skutki. Hugo nałoŜył drugą klamrę. Pracowali błyskawicznie,
poniewaŜ w
momencie gdy ucisk ustawał, krew znowu płynęła swobodnie. – Mam cię! – mruknął
Hugo. Gdy
załoŜyli jeszcze dwie klamry, pulsujący strumień ustał. Krew, która teraz
płynęła leniwie,
wydostawała się z przerwanych Ŝył, lecz oni zrobili wszystko, co naleŜało w
takiej
sytuacji. Na razie. – Ucisk jest nadal konieczny – odezwała się Rachel,
przysiadając. Hugo
zwijał następny tampon. Udało się. Kto to widział, szukać tętnicy w takich
warunkach... To
prawda, sprzyja im szczęście. Ale z drugiej strony, ten facet jest niesamowity!
Umocował
tampon, podniósł wzrok i dziwnie na nią popatrzył. Sprawa nadal jest bardzo
powaŜna, lecz
teraz jest to kwestia minut, nie sekund. Zablokowali juŜ odpływ krwi. Teraz
naleŜy zapobiec
wstrząsowi, uzupełnić płyny oraz ratować nogę. – Pete, wezwij karetkę – rzucił
Hugo do
otaczającej ich grupki ludzi. – PrzekaŜ im, Ŝe potrzebuję osocze i kroplówkę.
Oraz Ŝe
jeśli nie będą tu za trzydzieści sekund, to przy najbliŜszej okazji obedrę ich
ze skóry.
Dave, zbierz chłopakówi złapcie te psy, zanim znowu dojdzie do tragedii.
Toby... Gdzie jest
Toby? – Rozejrzał się. – Myra, zajmiesz się nim? – Dwa pierwsze polecenia juŜ
zostały
wykonane – odezwał się któryś zmęŜczyzn. –Spaniel jest uweteryna rza, a
chłopaki szukają
pitbula. Karetka w drodze. Ktoś musi jeszcze zająć się Tobym. Z gromady
poruszonych gapiów
wysunęła się kobieta wśrednim wieku i wzięłachłopczyka za rękę. Malec, blady i
wstrząśnięty, przez cały czas obserwował, jak ojciec i Rachel ratują pogryzioną
dziewczynę.
– Chodź,słonko – rzekła kobieta. – Tatuś musi zająć się Kim. Kim... Rachel
spojrzała na
nią.Była blada jak ściana i miała otwarte oczy, ale nie wyglądała na przytomną.
– Kim,
wyzdrowiejesz – szepnęła Rachel, biorącjąza rękę. Ona teraz potrzebuje spokoju,
a nie
chaosu. – Musielis ´my sprawić ci ból, Ŝeby zatamować krew, ale jesteśmy
lekarzami i wiemy,
Strona 13
Marion Lennox - Ślub nad oceanem
co naleŜy robić. Kim szerzej otworzyła oczy. Jest przytomna! – Mama...
Knickers... –
Niech ktoś poszuka Sandersonów! – polecił Hugo. – Kim, zaraz znajdziemy
rodziców, a
Knickers jest u weterynarza. Rob zajmie się nim tak samo jak ja tobą.
PrzeraŜenie zniknęło
z jej oczu. Udałosię. W pewnym sensie. Na razie. Bo... czy krwa wienie zmalało
między
innymi, dlatego Ŝe spadło ciśnienie krwi? – Nie straciłaaŜ tak duŜo – zauwaŜył
Hugo,
zniŜając głos, a Rachel zorientowała się,Ŝe pomyśleli o tym samym. Rachel
była umazana
krwiąod stópdogłów. Na górze miała tylko biustonosz i wyglądała jak ofiara
filmowego
wampira. Lekarz powinien mieć ubranie ochronne, pomys ´lała. JeśliKimcierpi
najakąś chorobę
przenoszonąprzez krew,onai Hugo juŜ się niązakazili.NiewaŜne.Nieteraz. Hugo
dezynfekował
ramię dziewczyny, a Rachel przygotowywała strzykawkę. – Pięć miligramów
morfiny? – Tak, a
potem sól fizjologiczna. I osocze. Gdzie jest ta cholerna karetka? JuŜ była na
miejscu.
Przez zbiegowisko przeciskało się dwóch ratowników. Rachelomało
sięniepopłakała.
Przywieźliosocze,sól fizjologiczną, wszystko, czego Hugo potrzebuje. I ją
zastąpią.Będzie
mogładołączyć do przeraŜonych gapiów. Ale... – TwójmąŜ jest kardiologiem? –
zapytał Hugo.
MójmąŜ? Popatrzyła na niego nieprzytomnym wzrokiem, ale po chwili pojęła, o
kogo mu chodzi.
Michael. Co za pomysł?! Lecz to nie jest pora na wyjaśnianie nieporozumień. –
Tak. –
Dzięki Bogu. – Słucham? – Jestem jedynym lekarzem w tym miasteczku –
powiedział. – Poproś
kogoś,Ŝeby go odszukał. Przyda się nam. – Miał lecieć do Sydney. – O, właśnie
startuje
jakiś helikopter – zauwaŜył ktoś z zebranych. – Słychać go. Odleciał? Michael
odleciał?
MoŜe nie zauwaŜył, co się stało. Ona go porzuciła, a on, jak to on, takŜe
poszedł swoją
drogą. Na pewno słyszał o psach, które się pogryzły, ale nie próbował
dowiedzieć się
czegoś więcej. Tego weekendu poznała go na tyle dobrze, Ŝebyła przekonana, Ŝe
na pewno nie
odstąpi od swoich planów. – Poleciał? – Hugo szukał wzrokiem farmera, który
Strona 14
Marion Lennox - Ślub nad oceanem
dał im
swąkoszulę. – Więc musi zawrócić. Matt, zajmij się radiem. KaŜ im zawrócić.
Powiedz
pilotowi, Ŝe mamy priorytet, nagły przypadek. Kim moŜe stracić nogę. Musi
operować
jąchirurg naczyniowy. Musimy jąewakuować. Natychmiast! – Rozumiem. Zbiegło
się tu
przeszło dwadzieścia osób, pomyślała Rachel, ale zachowują się zupełnie inaczej
niŜ gapie
w podobnych sytuacjach w mieście. Wszyscy wyglądają na przeraŜonych. Wszyscy
znają tę Kim.
I wszyscy są gotowi do pomocy. Zdała sobie sprawę,Ŝe jest jedyną kobietą bez
bluzki, ale
bez pytania wiedziała, Ŝe mieszkanki Cowral postąpiłyby tak samo, gdyby zaszła
taka
potrzeba. Gdy rodzice Kim dotarli na miejsce zdarzenia, dziewczyna straciła
przytomność.ZłoŜyły się na to wstrząs, utrata krwi oraz środek przeciwbólowy.
To dobrze,
pomys ´lała Rachel, gdy pani Sanderson zalała się łzami, poniewaŜ strach
malujący się na
twarzach rodzicówna pewno by jej nie pomógł. Koniec. Jej rola dobiegła końca.
Zmienił ją
jeden z ratowników. Gdy podniosła się z klęczek, objęłają jakaś kobieta w
kwiecistym
kostiumie z krempliny. Rachel nie protestowała. Była wdzięczna nieznajomej. –
Jak się
nazywasz? – zapytał Hugo, z pomocą ratownika zakładając pojemnik z plazmą. –
Rachel.
Rachel Harper. – Jesteś lekarzem? – Tak. – Chirurgiem naczyniowym? –
Niestety nie. –
Wiedziała, co Hugo ma na myśli. Chirurg naczyniowy jest mu rozpaczliwie
potrzebny, poniewaz
˙ szansa na uratowanie nogi dziewczyny jest niewielka. – Michael to potrafi. I
nadal jest w
zasięgu. Będzie zły, Ŝe go odwołują, ale raczej nie będzie miał wyboru. Hugo
przyglądał
się jej badawczo. Oboje zdawali sobie sprawę,Ŝe jeśli rozerwana tętnica nie
zostanie zszyta
jak najszybciej, Kim straci nogę. Jeśli nie Ŝycie. Potrzebny jest śmigłowiec
oraz Michael.
Od tych dwóch czynników zaleŜy przyszłość Kim. Rachel ogarnęło uczucie
bezradności. JuŜ
jest niepotrzebna. Pani Keen, kobieta w kremplinie, zaprowadziłają do domu
dozorcy terenów
wystawowych, a gdy karetka mknęła na sygnale do szpitala, Rachel juŜ brała
Strona 15
Marion Lennox - Ślub nad oceanem
prysznic. Pani
Keen tymczasem dokonała inspekcji jej torby. – Te pani ubrania są do niczego –
oznajmiła
przez drzwi łazienki. – Ktoś pozbierał pani rzeczy i przyniósł tu torbę, ale
wszystko jest
zalane krwią. Nie to jest najwaŜniejsze, pomyślała Rachel, delektując się
strumieniami
ciepłej wody. Najbardziej martwi mnie Kim. Oraz jej noga. Michael będzie
wściekły, Ŝe udar
Witherspoona przejdzie mu koło nosa. To nieistotne. Na pewno nic nie wie o
ataku pitbulla.
Michael Levering widzi tylko to, co dotyczy jego samego. Wezwano go do pacjenta
milionera w
Sydney, a ona nie wypełniła jego polecenia, wobec czego obrócił się na pięcie
i zajął
swoimi sprawami. Niech inni się troszczą o Rachel i Penelope. Jeśli Rachel nie
odwiezie
jego bezcennej suki do Sydney, to cóŜ, stać go na opłacenie kogoś, kto ją
przetransportuje
tam w późniejszym terminie. Organizatorzy wystawy na pewno nie zagłodzą psa na
śmierć, a
nawet jeśli... Penelope to tylko jeszcze jedna dekoracja. Potwór, nie
człowiek!
Zatrzęsła się ze złości, a takŜe pod wpływem wraŜeń minionych godzin. Bogu
dziękowac ´,Ŝe
udało się utrzymać Kim przy Ŝyciu. ś migłowiec z Michaelem na pokładzie juŜ
powinien
wrócić. Mimo Ŝe przestała lubić Michaela, musiała przyznac ´,Ŝe posiada on dar,
którego jej
brakuje. Jest wys ´mienitym chirurgiem naczyniowym. Nawet jeśli nie dotarła do
niego
informacja o wypadku, to jeśli zgodnie z planem dojdzie do ewakuacji Kim, na
pewno nią się
zajmie. Razem z Hugonem... Wycierała się, gdy do łazienki zapukała pani Keen.
Wyglądała na
zmartwioną i zaŜenowaną. – Przepraszam, Ŝe przeszkadzam, ale jest pani
potrzebna w
szpitalu. Dzwonił doktor McInnes. Pilot śmigłowca odmówił powrotu. Doktor Hugo
musi ją
natychmiast operować,Ŝeby ratować nogę. Nie poradzi sobie bez pani. – To jest
prywatny
helikopter – wyjaśniał w drodze do szpitala Harold Keen, wystawowy dozorca, nie
kryjąc
złości. – Zdaje się,Ŝe naleŜy do tego faceta z udarem, do Witherspoona. Pilot
jest jego
Strona 16
Marion Lennox - Ślub nad oceanem
pracownikiem. Oznajmił, Ŝe otrzymał polecenie dostarczenia tego młodego
człowieka do
Sydney i nie zamierza zawracać. – Ale Michael jest na pokładzie. Chyba ma coś
do
powiedzenia? – Obawiam się,Ŝe nie. Patrzyła przed siebie. Oto znalazła się w
sukience z
krempliny poŜyczonej od Doris Keen oraz jej sandałkach w aucie, które wiezie ją
do
wiejskiego szpitala, gdzie ma asystować przy koszmarnie trudnej operacji.
Ratunku! – Mam
nadzieję,Ŝe ktoś się zaopiekował Penelope – powiedziała cicho. Harold spojrzał
na nią z
aprobatą. – Wasz pies jest w dobrych rękach – oświadczył. – Wszyscy tańczą
dokoła niego.
Pani zaopiekuje się Kim, a my zaopiekujemy się wami. – Dziękuję. – Miała
ochotę się
rozpłakać. Przeklęty Michael! Umie to, czego ona nie potrafi. I na dodatek ma
śmigłowiec,
który tak bardzo by jej się przydał. Ale się ulotnił. – Nie pora na złość.
Bierzmy się do
roboty. Gdy pielęgniarka zaprowadziłają do sali operacyjnej, Hugo juŜ był
ubrany w zielone
spodnie, bluzę i czepek. Rozejrzała się i serce w niej zamarło. Stała pośrodku
skromnego
gabinetu zabiegowego, zdecydowanie nieprzygotowanego do tak powaŜnej operacji.
Odchrząknęła
i podniosła wzrok, w którym Hugo bezbłędnie odczytał strach. – Jakie ma pani
doświadczenie? – zapytał. – Pracuję w miejskim szpitalu w Sydney. Na
traumatologii. Nie
mam... kwalifikacji odpowiednich do przeprowadzenia tak skomplikowanej
operacji. – Mimo to
dzięki pani udało się nam tak szybko zamknąć rozszarpane arterie – zauwaŜył. –
To dzięki
pani Kim Ŝyje. Teraz musimy po prostu dokończyć to, co zaczęliśmy. Jasne. –
Zamierza pan
połączyć tętnicę udową? – Tak. – Pokręcił głową. – Nie wiem, czy to się nam
uda, ale
musimy spróbować. Rozmawiałem ze specjalistą w Sydney, który orzekł,Ŝe nie
mamy wyjścia.
Zanim dotarłaby do Sydney, noga będzie do amputacji. Zatem, jeśli nie
podejmiemy tej
próby, Kim straci nogę. Potrafi pani podać znieczulenie? Ulga, jakiej doznała,
gdy dotarło
do niej, Ŝe to nie ona będzie operować, sprawiła, Ŝe kolana prawie się pod nią
ugięły. –
Strona 17
Marion Lennox - Ślub nad oceanem
Tak. – Jeśli on jest gotowy na tak heroiczny czyn, ona teŜ na to się zdobędzie.
Tak, to
będzie heroiczna walka, walka szaleńców, tym bardziej Ŝe wynik wydawał się
przesądzony,
lecz ten człowiek ma rację: trzeba spróbowac ´. – Nie będzie źle – zapewnił ją.
– Mamy
połączenie z Sydney. Zgodził się nas pilotować Joe Cartier, jeden z
najlepszych chirurgów
w Australii. ś ciągnąłem teŜ Jane Cross, która lubi się bawić w filmowca. JuŜ
podłączyła
się do komputera i będzie nagrywała operację na wideo. Jest mistrzyniązbliŜeń,
więc kaŜdy
mój ruch natychmiast będzie widziany w Sydney i od razu dostanę informację
zwrotną.
Zorganizował to wszystko przez ten krótki czas, kiedy byłam w łazience pani
Keen? – Nie
chciałabym... Nie jest pan chirurgiem? – Jestem lekarzem rodzinnym w dziurze
oddalonej o
dwie godziny od reszty świata. Mam wszystkie specjalizacje. Gdyby nie pani,
gdybym nie miał
anestezjologa, uznałbym ten zabieg za niewykonalny, ale w tej sytuacji moŜe
nam się
poszczęścić. Bierzmy się do roboty. Później, gdy pytano jąo przebieg operacji,
tylko
kręciłagłową. Jak im się to udało? To przecieŜ niemoŜliwe. Potrafiła opisać
jedynie
niektóre szczegóły, a i te robiły ogromne wraŜenie. TuŜ obok stołu
operacyjnego ustawiono
mikrofon bezpośrednio połączony z gabinetem doktora Cartiera w Sydney. Jane
Cross była po
czterdziestce. Wyglądała niesamowicie w zielonej bluzie nałoŜonej na turkmeński
amarantowy
kaftan i w zielonym czepku, spod którego zwisało kilkanaście kolczyków.
Wycelowała
kamerątuŜ nad raną. – Obiecaj, Ŝe nie zemdlejesz – rzekł do niej Hugo.
Popatrzyła na nich
z niedowierzaniem, a nawet moŜe ze śmiechem w oczach. – Miałabym zemdleć? Ja?
Na oczach
publiczności? Na pewno zemdleję, i to ze trzy razy, a na dodatek zwymiotuję,
ale później.
Na pewno nie podczas pracy. Superbaba, pomyślała Rachel. Trzymała kamerę tuŜ
nad dłońmi
Hugona, ale z takim wyczuciem, Ŝe mu nie przeszkadzała. Joe Cartier w Sydney
miał pełny
obraz tego, co się dzieje, a Hugo pytał go o kaŜdy kolejny krok. Rachel nie
mogła mu
Strona 18
Marion Lennox - Ślub nad oceanem
pomagać, poniewaŜ sama była potwornie zajęta. Kim znajdowała się w tak powaŜnym
wstrząsie,
Ŝe utrzymanie jej przy Ŝyciu stanowiło nadzwyczaj trudne wyzwanie. Rachel teŜ
byłapodłączona do telefonu. W specyficzny sposób. PoniewaŜ zabrakło im kabla
telefonicznego, wspólniczka Jane, pulchna kobieta w dŜinsach i bluzie,
siedziała w rogu
pokoju tak, by niczego nie widzieć, poniewaŜ miałabardziejwraŜliwy Ŝołądek niŜ
Jane, i
przekazywała pytania Rachel anestezjologowi w Sydney. Ta telefoniczna
współpraca
uprzytomniła jej, do czego jest zdolna obsada skromnej prowincjonalnej
placówki. Okazało
się,Ŝe szpital Hugona jest całkiem przyzwoicie wyposaŜony. Dostarczono jej
krew, osocze i
sól fizjologiczną, ogrzane poza salą operacyjną. Zadbano nie tylko o płyny.
– Nie
dopuśćcie do wychłodzenia pacjentki – przypomniał im anestezjolog na drugim
końcu linii,
więc natychmiast pojawiły się ciepłe pledy. Co kilka minut drzwi się otwierały
i
przychodziła nowa dostawa podgrzanych koców. Poza salą uwijał się cały sztab
ludzi. Przy
stole operacyjnym asystowały dwie osoby. Pielęgniarka Elly byławśrednim wieku.
Miała
zbolały wyraz twarzy, poniewaŜ była zaprzyjaźniona z matką Kim, lecz fakt ten
w niczym nie
umniejszał jej profesjonalizmu. Oprócz niej pomagał im rudowłosy pielęgniarz
David, który
pomimo młodego wieku sprawiał się wzorcowo. Wszyscy, całe miasteczko, są
wspaniali,
pomyślała Rachel. I, oczywiście, Hugo. Podjął się niewyobraŜalnego. Ani na
chwilę nie
odrywał wzroku od rany. Chyba jeszcze nigdy nie był aŜ tak skoncentrowany.
Gdzie się
podział ten roześmiany męŜczyzna, którego poznałana wystawie? Zniknął. Zastąpił
go
zawodowiec, któremu przyszło wykonać zadanie zdecydowanie wykraczające poza
zakres jego
wykształcenia. Rachel, i tak juŜ przejęta rolą anestezjologa, zastanawiała
się, czy byłaby
w stanie podjąć się takiej operacji, gdyby zabrakło Hugona. Nie, na pewno nie.
Widać,Ŝe
Hugo jest o wiele bardziej niŜ ona oczytany w tej dziedzinie, a pytania, które
zadaje
Strona 19
Marion Lennox - Ślub nad oceanem
chirurgowi, świadczą o jego rozległej wiedzy na temat zadania, którego się
podjął. Ten
człowiek jest rewelacyjny. Co więcej, odnosi sukcesy. Nie spoczął na laurach,
gdy udało mu
się połączyć tętnicę, co graniczyło z cudem, i noga Kim zaczęła nabierać
normalnego koloru.
Z nowym wręcz zapałem zasypał pytaniami nieznanego im specjalistę w Sydney.
Pracował bez
przerwy, łącząc ponownie naczynia krwionośne, które wydawały się nie do
uratowania. Gdy
ten etap dobiegł końca, do operacji włączył się chirurgplastyczny, który krok
po kroku
pomógłmuzszyć ranę tak, aby pozostał po niej jak najmniejszy ślad. Nawet
pomyśleli o
bliźnie, zdumiała się Rachel, z ulgą spoglądającnaróŜowiejące palce stóp
pacjentki.
Zerknęłajeszcze na monitor pracy serca i upewniła się,Ŝe ciśnienie krwi się
stabilizuje.
Zwycięstwo! Po kilku godzinach nadludzkiego wysiłku, gdy mogli się nareszcie
wyprostować,
zespół w Sydney wydał okrzyk triumfu. – Nasze gratulacje! Jeśli nie macie juŜ
więcej ofiar
psiej zajadłości, to pozwólcie, Ŝe się z wami poŜegnamy – rzekł jeden ze
specjalistów.
Hugo, Rachel i ich pomocnicy podziękowali zgodnym chórem, po czym wyłączono
telefony. W
sali zaległa cisza. Rachel nadal była skoncentrowana na doprowadzeniu do tego,
by Kim
zaczęła oddychać samodzielnie, a Hugo nakładał opatrunek. Podniosła wzrok – w
oczach
obecnych wyczytała takie samo niezmierne zadowolenie, jakie i ona odczuwała.
Hugo jednak
nie promieniał. Sprawiał wraŜenie śmiertelnie wyczerpanego. Jeśli ona pracowała
w
nieludzkim napięciu, to jak ogromna musiała być presja, pod którąon się
znalazł? JuŜ
nieraz byłaczłonkiem zespołu operacyjnego, więc się zorientowała, Ŝe
nadszedłczas, by kto
inny przejął inicjatywę. – Davidzie, zajmij się, proszę,załoŜeniem opatrunku
–zwróciła
się do pielęgniarza. – Hugo, zostaw to. JuŜ nie jesteś tu potrzebny. – Zaraz
zacznie
odreagowywać ten koszmarny stres. – Nic mi nie jest – oznajmił, lecz nagle
zaczęłymu
drŜeć dłonie, którymi przytrzymywał tampon. – Idź i powiedz Sandersonom, Ŝe ich
córka nie
Strona 20
Marion Lennox - Ślub nad oceanem
straci nogi – poleciła mu. W sytuacjach kryzysowych w sali operacyjnej taka
bezpośredniość
jest nieodzowna. – Na pewno odchodzą od zmysłów. No, idź. Wiedziała, Ŝe jedna
z
pielęgniarek juŜ przekazałaim tę wiadomość, lecz na pewno woleliby usłyszeć
potwierdzenie
z ust lekarza. To on powinien ich o tym poinformowac ´, poniewaŜ to on dokonał
tego cudu.
Jemu to zawdzięczają. Nikt nie oponował. David przejął plaster ze zdrętwiałych
palców
Hugona i dokończył opatrunek. – Doktorze McInnes, właśnie został pan wyrzucony
z sali
operacyjnej – odezwał się rudy pielęgniarz, uśmiechając się promiennie do
swojego
przełoŜonego. On takz ˙ebył pod wraŜeniem ich wspólnego sukcesu. – Dama
pokazała panu
drzwi, a Ŝyczenie damy to dla nas rzecz święta. MoŜe nie? Hugo odsunął się od
stołu, na
którym wciąŜ leŜała ich pacjentka, spojrzał przeciągle na Rachel, po czym
zmarszczył twarz
w kąśliwym uśmiechu. – Chyba tak. Dobrze się dzięki niej bawiliśmy. – No
właśnie –
odezwała się znacznie bardziej łagodnym tonem, niŜ zamierzała. – ZrewanŜuj się
nam,
wychodząc stąd. – Mogę? – Na pewno. – Bezwiednie połoŜyłamu dłoń na ramieniu.
Nie
wiedziała sama, czy jest to gest podziękowania czy pociechy, ale nie mogła się
oprzeć.
Hugo z dziwną miną spojrzał na jej palce na jego zielonej bluzie. Na moment
przykrył je
ręką, a Rachel poczuła niezwykłe ciepło, które między nimi przepłynęło. Ciepło
oraz
jeszcze coś, czego nie potrafiła nazwać. – Ma pani rację, doktor Harper –
szepnął ledwie
słyszalnym głosem. – Muszę stąd wyjść. Potem pielęgniarki wywiozły Kim do sali
pooperacyjnej, a Rachel została z Jane, która filmowałacały zabieg, oraz Pat,
która
siedziała przytelefonie.Trzygodzinywcześniej nie miały pojęcia o swoim
istnieniu, a teraz
uśmiechały się do siebie jak wariatki. – Jane, byłaś fantastyczna – zaczęła
Rachel. – Nie
rozumiem, jak ci się udało nie zemdleć. – Co tam omdlenie! Chciało mi się coś
znacznie
gorszego – wyznała Jane. – Ale postanowiłam sobie, Ŝe zrobię to później, jak
Strona 21
Marion Lennox - Ślub nad oceanem
juŜ nie będę
wam potrzebna. I wiecie co? Teraz juŜ mi się nie chce. – Czy wiecie, Ŝe
uratowałyście Kim
nogę? – Wszyscy razem się do tego przyczyniliśmy – zawyrokowała Pat, po czym
wstała, by
uścisnąć przyjaciółkę, a po chwili obydwie gratulowały Rachel. – Tworzymy
zgrany zespół –
rzekła Pat. – Cieszę się,Ŝe pani tu jest. Coś mi mówi, Ŝe doktor McInnes
wkrótce będzie
potrzebował takiej ekipy. To oświadczenie wydałosię Rachel pozbawione sensu.
Oczym ona
mówi? Ŝ eHugobędzie potrzebowałzespołu? – Dlaczego? – spytała. – Za chwilę nie
poradzimy
sobie tutaj bez fachowców – odparła Pat – poniewaŜ zmienia się kierunek wiatru.
Dowiedziałyśmy się o tym, jadąc do was. PoŜar zablokował szosę. Jesteśmy
odcięci od świata,
a ogień się rozprzestrzenia. Rachel podeszła do zlewu i machinalnie zdjęła
zielony
uniform. Była tak skonana, Ŝe ledwie trzymała się na nogach. Podstawiła
nadgarstki pod
strumień zimnej wody, a potem obmyła twarz, starając siępobudzićzmęczony mózg.
Nie moŜna
wyjechać z Cowral? – Moje gratulacje –usłyszała nagle za plecami, więc czym
prędzej
sięodwróciła. W progu stałHugo. – Ty teŜna nie zasłuŜyłeś–wyjąkała,
poniewaŜjązaskoczył. A
nawet wyprowadziłzrównowagi. Jak on cudownie sięuśmiecha. A gdy jej dotknął...
Nie, moja
droga, zapomnij o tym. Co taki lekarz jak Hugo, taki utalentowany, robi w tej
mieścinie?
Przed chwiląprzeprowadził popisowąoperację. Powinien zostac ´ chirurgiem.
NaleŜałby do
czołówki. – LubięCowral. –To wyznanie sprawiło, Ŝe ze zdumienia szeroko
otworzyła oczy. –
Słucham? – Zastanawiałaś się przed chwilą, co taki miły facet jak ja robi w
tej zapadłej
dziurze, prawda? –zapytał, a jej aŜzabrakło tchu. – Wcale... Ja nie... – To
pytanie
przychodzi do głowy wszystkim lekarzom z wielkich miast. Dlaczego ktośdecyduje
siępracowac
´na prowincji? Ale mnie bardzo w Cowral siępodoba. Ja jestem tutaj z wyboru, a
pani, pani
doktor, zostałatu uwięziona. Po tym, jak wyprosiła go z sali operacyjnej,
zdąŜyłjuŜ zdjąć
Strona 22
Marion Lennox - Ślub nad oceanem
operacyjny strój i znowu był w moleskinowych spodniach i koszuli podobnej do
tej, w której
zobaczyła go na wystawie. To znaczy, Ŝe znalazłczas sięprzebrać. Teraz znowu
sięprzeistoczył. Z lekarza w farmera. Lekarz farmerem? O czym ty myślisz? Skup
się na
sprawach istotnych! Na poŜarze buszu oraz na tym, Ŝe nie masz drogi odwrotu.
Craig...
BoŜe, nie powinna była tu przyjeŜdŜać. Ale tu jest. Znalazła się wpułapce. Bez
Craiga. –
Czy to jest powaŜny poŜar? – To spory problem – odrzekł, przemywając twarz
zimnąwodą,
jakby chciał się porządnie obudzić. – W tej chwili płonie park narodowy. Na
razie nie ma
zagroŜenia dla Cowral, ale ogień idzie w naszą stronę. Gdy wiatr zmienił
kierunek, wszyscy
przybysze opuścili miasteczko, zanim szosa została zablokowana. Kiedy ogłoszono
ewakuację,byłaś w sali operacyjnej. Zadecydowaliśmy zaciebie.
–Spojrzałnaniąznadręcznika,którymwycierał twarz. – Przykro mi, Rachel, ale
przez jakiś czas
będziesz naszym więźniem. Opuściła powieki, by zastanowić się nad
konsekwencjami tej
sytuacji. – MoŜna by wezwać śmigłowiec... Ŝeby mnie zabrał – powiedziała
powoli, a on
przytaknął. – Owszem. MoŜna go wezwać do nagłego wypadku, ale Kim juŜ nie
wymaga pomocy.
Jesteś pilnie potrzebna w Sydney? Czy jest pilnie potrzebna w Sydney? Nie. Na
pewno nie w
szpitalu. Od piątku jest na urlopie. Najpierw zamierzała spędzić weekend w
Cowral, a potem
dwa tygodnie leŜeć na plaŜy. W Sydney. LeŜałaby na plaŜy Bondi, Ŝeby być blisko
Craiga.
Craig jej potrzebuje. Wcale nie. Craig cię nie potrzebuje. Zapamiętaj to
sobie raz na
zawsze. Nie potrafiła. Prawdę mówiąc, nikt nie zauwaŜy jej nieobecności w
Sydney, a na
pewno nie Craig. – No nie... – ś wietnie. Bo moŜesz być potrzebna mnie.
Hugo jej
potrzebuje. Wspaniale. Nikt nie moŜe obejść się bez niej. To nic nowego. BoŜe,
pozwól mi
wrócić do domu. Craig... Nie masz wyboru. Jesteś w Cowral. Z Hugonem. Podczas
gdy
Craig... Craig po prostu jest.
ROZDZIAŁ TRZECI
Powoli szła w stronę terenów wystawy, szurającza duŜymi butami. Poinformowała
Hugona, Ŝe
Strona 23
Marion Lennox - Ślub nad oceanem
idzie do Penelope. Był zajęty rozmową z rodzicami Kim, więc nie miał czasu
odwodzić jej od
tego zamiaru. Nie chciała zawracać mu głowy swoimi kłopotami, mimo Ŝe miała
ich sporo.
Zmierzchało.Pod wieczórucichłwiatr i zrobiłosiębardzo ciepło. Wszędzie rozlegał
się chlupot
morskich fal. Cowral ulokowało się na nadmorskiej skarpie. Wędrując, Rachel
widziała nad
sobągwiazdy wschodzące na niebie przysłoniętym dymem, a od północy
pomarańczowąłunę poŜaru.
Za daleko, by się nim przejmować, moŜe zatrzyma się w parku narodowym,
pomyślała. MoŜna by
trochę popływać. Tak, ale najpierw sprawy waŜniejsze: Penelope oraz nocleg.
Spać! Przed
bramą na teren wystawy stał aston martin Michaela. Przypomniała sobie,
Ŝewściekła rzuciła
mu kluczyki. Czy sąteraz w jego kieszeni, podczas gdy on dokonuje heroicznych
wysiłków, by
ratować Ŝycie pewnego milionera, czy zostawił je w boksie Penelope? Owszem,
zachowała się
z godnością, ale jeśli Michael ma je przy sobie, ona jest skazana na
przemieszczanie się
piechotą. Wcześniej jednak naleŜy zajrzeć do Penelope. Otworzyła drzwi do
pawilonu i
ruszyła na poszukiwa nie swojego drugiego zmartwienia. Michael pewnie zabrał
kluczyki do
auta, ale psa zostawił. Znalazła Penelope w tym samym miejscu, w którym ją
zostawiła.
Charcica siedziała w swoim boksie, w pustym teraz pawilonie, ipatrzyła na
niąwzrokiem
psa,o którym wszyscyzapomnieli. – Biedny piesek – rozczuliła się Rachel,
przysiadając obok
Penelope, by zastanowić się, co dalej. – Ja ciebie nie opuściłam, nawet jeśli
twój pan cię
porzucił. Pies polizał ją po twarzy, po czym zdezorientowany obwąchał jej
kremplinową
sukienkę. – Nie podoba ci się moja nowa kreacja? – Uśmiechnęła się z przekąsem.
– Nie mam
wyboru. Na razie... Na razie jest głodna. Nie. Kona z głodu! Tylko raz ugryzła
tego
wstrętnego hamburgera, i to dawno temu. I teraz nigdzie go nie było. Penelope
nie sprawiała
wraŜenia wygłodzonej. – PoŜarłaś mojego hamburgera? Pies znowu ją polizał. –
Dobrze
zrobiłaś,bo był ohydny. Ale co ja mam zjeść? Rozejrzała się, pawilon był
Strona 24
Marion Lennox - Ślub nad oceanem
jednak pusty.
Jej torba została w domu dozorcy, tam, gdzie brała prysznic. Mogłaby pójść po
nią, ale po
co? Sątam same brudne rzeczy. Ma za to swoją torebkę. Nic więcej jej nie
trzeba. Błąd.
Potrzebuje wielu rzeczy, ale ich przy sobie nie ma. – Zanosi się na to, Ŝe do
miasteczka
pójdziemy na piechotę – poinformowała psa. Kłopot polegał na tym, Ŝe szpital i
tereny
wystawowe znajdowały się na przeciwnym brzegu rzeki. – Nie mamy innego wyjścia
– tłumaczyła
psu. – Spacery są zdrowe, więc zaczniemy się do nich przyzwyczajać. Kluczyki
do naszego
pojazdu wróciły do Sydney, co bardzo nas ucieszyło. Przykro mi to mówić,
Penelope, ale
przechadzka wydaje mi się znacznie bardziej atrakcyjna od przejaŜdŜki z twoim
panem. W
Cowral wszystko było pozamykane. Po pierwsze, był to niedzielny wieczór. Po
drugie, na
wieść o moŜliwos ´ci blokady dróg wszyscy turyści wyjechali. Gdy Rachel z
Penelope przeszły
przez most, w miasteczku nie byłoŜywej duszy. Jak o północy w środku zimy. Gdy
dotarłydo
głównej ulicy, słup dymu całkowicie przesłonił księŜyc, a nieliczne latarnie
rozsiewały
upiorne przymglone światło. – Sceneria jak z Sherlocka Holmesa – mruknęła
Rachel. – Z
lewej strony skrada się morderca... Przystanęłana środku jezdni i, niezbyt
pochlebnie
myśląc o paru osobach oraz okolicznościach, wsłuchiwała się w gniewne burczenie
swojego
Ŝołądka. Morderstwo nie byłoby takim złym rozwiązaniem... W kieszeni miała
telefon.
Sięgnęła po niego i zaczęła mu się przyglądać. Do kogo by zadzwonić? Do
nikogo. Nie mam
znajomych, pomyślała. Jakby pod naporem jej wzroku telefon sam zadzwonił. –
Rachel? –To
teściowa. Ta, która tak gorąco Ŝyczyła jej udanego weekendu. – Mam nadzieję,Ŝe
ci nie
przeszkadzam, ale jestem szalenie ciekawa, co u ciebie. Kochana, gdzie jesteś?
Rachel się
zadumała. – Na głównej ulicy Cowral – odparła po chwili. – Zastanawiam się nad
kolacją. –
Och! –Wyczuła, Ŝe Dottie się rozpromieniła. –Wybieracie się w jakieś
romantyczne miejsce?
Strona 25
Marion Lennox - Ślub nad oceanem Lennox Marion Ślub Nad Oceanem ROZDZIAŁ PIERWSZY – Owszem, śliczna, ale załoŜę się,Ŝe głupia jak but. Doktor Rachel Harper tak energicznie wgryzła się w hamburgera, Ŝe czerwony keczup aŜ trysnął na podkoszulek. Ten sos jest tego samego koloru co moje spodnie! I odcień ten sam! Bardzo ładnie, pomyślała cierpko. – Jaka uczesana – mówił nieznajomy z nutą ironii wgłosie. – Wydaje majątek na fryzjera. Na dodatek blondynka. Toby, nie daj się zwieść pozorom. – Ale ma ładne nogi – argumentował dziecięcy głosik. – I piękne oczy. – Nie daj się zwieść pozorom – ostrzegał bas. – Pod tym futrem kryje się stuprocentowa idiotka. Tego juŜ za wiele! MoŜe jestem marną opiekunką, pomyślała Rachel, ale nie daruję takich zniewag. Odciągnęła zasłonkę, by stanąć oko w oko z całym światem. PoniewaŜ pawilon wystawowy był po brzegi wypełniony zwiedzającymi, na czas skromnego posiłku ukryła się w boksie. Pomieszczenia przydzielane wystawcom były nie większe od psiej budy, ale przynajmniej dawały odrobinę prywatności. Kto odwaŜył się krytykować Penelope? – Cześć! – Na to powitanie męŜczyzna i dziecko odwrócili się w jej stronę i spojrzeli na niąz zaciekawieniem. Pospiesznie wytarła z brody resztki sosu. Oszacowała wiek nieznajomego na trzydzieści kilka lat. Wyglądał na farmera. Ubrany był w spodnie z moleskinu i roboczą koszulę koloru khaki, czarne kręcone włosy sięgałymudo kołnierzyka. Miał teŜ ciemne oczy otoczone siateczką mimicznych zmarszczek i opaloną twarz... Atrakcyjny, pomyślała. Jeśli ma być szczera, a w takim właśnie była nastroju, to nawet bardzo atrakcyjny. Wręcz boski! Towarzyszący mu chłopiec, mniej więcej sześcioletni, był jego miniaturową kopią. To na pewno ojciec i syn. Ojciec i syn. Rodzina. Stąd wniosek, Ŝe facet jest Ŝonaty. Ŝonaty? Skąd taka myśl przyszła jej do głowy?! Nie wolno jej podejmować tego wątku. Ani słuchać Dottie. Z jakiego powodu miałoby ją, Rachel, Strona 1
Marion Lennox - Ślub nad oceanem obchodzić, czy jakiś obcy męŜczyzna ma partnerkę?! Jestem tu z Michaelem. Nie oszukuj się! Interesują cię wszyscy męŜczyźni oprócz Michaela, Ŝonaci i nieŜonaci. To, Ŝe sama jesteś zamęŜna, się nie liczy, nie moŜe się liczyć... – Muszę jechać z Penelope na wystawę,Ŝeby zebrała odpowiednią liczbę punktów – oznajmił Michael pewnego dnia, gdy spotkali się na dyŜurze w stołecznym szpitalu. Dottie namawiałają, by skorzystała z tej okazji. – Pora, Ŝebyś pomyślała o sobie – tłumaczyła. – Przed tobą jeszcze całŜycie. Rachel dała się przekonać, wyobraŜając sobie godzinę psich popisów, wygodny motel w uroczym nadmorskim miasteczku i prawie cały weekend wylegiwania się na plaŜy. MoŜe Dottie ma rację? To prawda, Ŝeod ośmiu lat nie miała urlopu. Jest wykończona. MoŜe warto zastanowic ´ się nad przyszłością? Lecz wymarzony weekend pozostał w sferze... marzen ´. Nie wypalił. Poza tym panował potworny upał, a w zarezerwowanym motelu nie chcieli przyjąć ich z psem. Na domiar złego przez cały czas musieli ukrywać Penelope przed rzekomo zawistnymi właścicielami innych psów. Gdzie jest Michael? Ktogo wie? Westchnąwszy, zwróciła siędo osobnika, który skrytykował sukę Michaela. – Penelope jest córką dwóch czempionów –poinformowała męŜczyznę i chłopczyka, piorunując ich wzrokiem. – Ona jest bardzo ładna –powiedział malec, nieśmiało się uśmiechając. –Mogę ją pogłaskać? – Jasne –odparła łagodniejszym tonem. – UwaŜaj, bo moŜe cię ugryźć–ostrzegł męŜczyzna, od nowa wprawiając Rachel w wojowniczy nastrój. – Gryzą tylko głupie psy.Penelope jest damą–oznajmiła cierpko. – To jest chart afgański. – No to co? Wargi męŜczyzny drgnęły, a w oczach zamigotały wesołe iskierki. – To wyjątkowo głupia rasa. Rachel oŜywiła się. Wyzwanie? Proszębardzo! Tkwi tu od kilkunastu godzin i juŜma ochotę wyć z nudów, więc jest gotowa na wszystko, byle nie wracaćdo zimnego hamburgera i wczorajszej gazety. Prawdęmówiąc, największąochotęmiała na awanturęz Michaelem, ale on przepadł. A ten tu osobnik Strona 2
Marion Lennox - Ślub nad oceanem naleŜy do tego samego gatunku... – Jest pan nieuprzejmy. –Omiotła go od stópdo głów krytycznym wzrokiem. –Co więcej, jest pan rasistą. Uniósł brwi i roześmiał się z niedowierzaniem. – Pani uwaŜa, Ŝe ona jest inteligentna? – Penelope jest słodka. – Przytuliła wielkie białe psisko, po czym skrzywiła się na widok plamy z keczupu na jasnej sierści. Michael mnie zabije. Gdzie on jest? – Wierzę pani na słowo – rzekł nieznajomy. Pierwsza część pokazu dobiegła końca, więc wokół nich zaczęli zbierać się gapie, którzy w oczekiwaniu na finał nie mieli co ze sobą zrobić. Nie tylko Rachel cierpiała z powodu nudy. – Inteligencję psa moŜna zmierzyć za pomocą róŜnych testów. – Zamierza pan zastosować test Mensy? – Znam znacznie mniej skomplikowane sposoby. Odz ˙ałuje pani kawałek hamburgera? – Mojego? Niech jej pan da swojego! – Dla dobra nauki... – Mójtatajestdoktorem –oznajmiłchłopiec,jakbyto wszystko wyjaśniało. – Ach tak? Doktorem czego? – Uśmiechnęła się do malca. Poczuła, Ŝe wreszcie zaczyna dobrze się bawić. –To bardzo podstępny sposóbwyłudzania hamburgerów. – To jest proste doświadczenie. – MęŜczyzna nie dał zbić się z tropu. – Tam jest mój pies, widzi go pani? – Wskazał na jeden z boksów na podwyŜszeniu. Gdy podniosła wzrok, natknęła się na badawcze spojrzenie chudego brunatnego zwierzaka nieokreślonego rodowodu. Był wielkości owczarka collie, ale składał się wyłącznie z nóg, oczu oraz ogona. W tej samej chwili przysiadł i energicznie zaczął się drapać. – Czarujący –orzekła z przekąsem. – To jego popisowy numer? – Digger się nie popisuje. Przytaknęła ze współczuciem. – No tak, ten pański pupil ma braki w wychowaniu. MęŜczyzna odwzajemnił uśmiech. Wojna jeszcze się nie rozpoczęła, a wytoczono juŜ armaty. – Sugeruje pani, Ŝe Digger jest źle wychowany? – Wystarczy na niego popatrzeć. –Jest dobrze, pomys ´lała. Nareszcie coś się dzieje. Penelope kontra Digger. – Pochodzenie zawsze wyjdzie na wierzch. – Drzewo genealogiczne Diggera Strona 3
Marion Lennox - Ślub nad oceanem jest znacznie bardziej skomplikowane niŜ rodowód tego pani burka. – Mój pies wabi się Penelope – odrzekła z godnością. – I to nie jest burek. Przodkowie Penelope to cała australijska gałąź czempionów. Za to pański burek... – Digger jest takŜe potomkiem czempionów. – Nieznajomy uśmiechnął się szeroko. Po prostu zniewalająco. – MoŜna wśród nich doszukać się czempiona owczarka szkockiego oraz czempiona australijskiego kelpie... – Ŝ e nie wspomnę o czempionie jamniku – dodała, gdy Digger podniósł do góry cienki ogon. – Nieprawda – wtrącił się chłopiec. – Jamniki są długie i płaskie, a nasz Digger jest wysoki i potrafi skakać. – Masz rację – odparła powaŜnie, tłumiącśmiech. Obaj, męŜczyzna oraz chłopczyk, są fantastyczni. Obaj mają czarujący uśmiech, a ich ciemne oczy lśnią radością. Myślała, Ŝe zanudzi się na śmierć, a oto łaskawa opatrzność zesłała jej taką atrakcję! – Co wobec tego zrobimy z tym hamburgerem? – zapytała, myśląc, Ŝeza uśmiech nieznajomego moŜna dać się zabić. – WłoŜymy go pod miskę. Wzruszyła ramionami i podała mu hamburgera, z którego znowu polał się keczup. MęŜczyzna popatrzył na swoją dłoń oblaną sosem. Ohyda. Hamburger był tak rozmiękły, Ŝe Rachel wcale nie byłoŜal się z nim rozstawac ´. Dla dobra nauki. – Lubi pani hamburgery obficie polane sosem? – Tak. – Spoglądała na niego spode łba. – Tata mówi, Ŝe w sosie pomidorowym jest za duŜo soli, a sólźle robi na ciśnienie krwi – wyjaśnił chłopiec. – Na ciśnienie krwi źle wpływają ludzie, którzy niepochlebnie wypowiadają się o psach – odparowałaku radości zebranych. – Co chce pan zrobić z tym hamburgerem? – Proszępatrzeć.–Nakryłkęsodwróconąpsiąmiską, a następnie przywołał swojego psa. – Kolacja! Digger popatrzył na niego z uwielbieniem, po czym powiódł wzrokiem po audytorium, jakby chciał się upewnic ´,Ŝe wszyscy na niego patrzą.Węsząc, połoŜył jedną łapę na misce, a drugą ją podwaŜył,aŜ się odwróciła, odkrywając smakołyk. Pies ponownie się rozejrzał, oczekując braw. Otrzymawszy je, spokojnie zjadł nagrodę. Wielkie rzeczy! – Strona 4
Marion Lennox - Ślub nad oceanem Teraz kolej Penelope. – Ubrudzi się. – Rachel po raz pierwszy się zaniepokoiła. Penelope jest piękna, ale jej przeciwnik inteligentny. – Zrobimy to na podeście – zaproponował. – Nawet zetrę dla niej keczup. Pani mogłaby to zrobić swoim T-shirtem. – Niech pan się liczy ze słowami! Nie tracąc dobrego humoru, nieznajomy ustawił miskę pod nosem psa Michaela. Oderwał kawałek hamburgera, pokazał go Penelope i wsunął pod miskę. Cofnął się o krok. Penelope raz i drugi zaciągnęła się nęcącym zapachem. Zaskomlała. PołoŜyła się przed miską. Wstała, poszczekując. Popchnęła miskę nosem i znowu szczeknęła. Miska ani drgnęła. Wobec tego Penelope znowu się połoŜyła, tym razem piszczącŜałośnie. – To jest dowód jedynie na to, Ŝe pański pies jest bardziej wygłodzony – broniłają Rachel wśródśmiecho ´wcałkiem juŜ licznej publiczności. – Pan go głodzi. – Czy wyglądam na kogoś, kto potrafiłby głodzić własnego psa? Nie. Sprawia bardzo sympatyczne wraŜenie, pomyślała i nagle zawstydziła się,Ŝe jest w brudnych dŜinsach, poplamionej koszulce, a na dodatek ma we włosach źdźbła siana, którym organizatorzy wystawy wyścielili boksy dla psów. Nawet strach na wróble lepiej od niej się prezentuje. – Rachel, karmisz Penelope?! Gdy bezwiednie podniosła miskę, pies rzucił się na hamburgera, jakby nic nie jadł przez cały tydzień. – Hm... Michael, szpakowaty, wytworny i władczy przeciskał się przez tłum gapiów z twarzą wykrzywioną oburzeniem. Nikt nie śmiał ignorować jego poleceń.Wyłącznie sucha karma. – Co ty wyprawiasz?! – Demonstruję inteligencję Penelope – odrzekła z wysoko uniesioną głową. Co za duŜo, to niezdrowo, a doktor Michael Levering juŜ dawno jej się przejadł. Wcześniej, jeszcze w szpitalu w Sydney, wywarł na niej spore wraŜenie, a jako jeden z czołowych kardiologo ´w cieszył się ogromnym wzięciem wśród kobiet. Na wieść,Ŝe zaprosił jąna wspólny weekend, wszystkie jej koleŜanki z traumatologii pozieleniały wprost z zazdros ´ci, a przyjaciółki oraz rodzina gorąco namawiali ją,byto zaproszenie Strona 5
Marion Lennox - Ślub nad oceanem przyjęła. – Skorzystaj z tej szansy, przygotuj się – mówiła teściowa. – Chyba czujesz, Ŝe i tobie naleŜy się coś od Ŝycia. Romantyczny weekend z takim uroczym kawalerem... Hm. Mają przecieŜ na zmianę zajmować się psem. Michael oznajmił,Ŝe przenocuje w samochodzie, poniewaz ˙ jest za długi i nie zmieści się w boksie, lecz Rachel zaczynaławątpić w ten samochód. Gdy zjawił się dziesięć minut przed pierwszym pokazem, wcale nie wyglądał jak ktoś, kto spał w aucie. Natychmiast poinformował ją,Ŝe niezwłocznie musi gdzieś zadzwonić,i od tej pory go nie widziała. Co robił przez tyle czasu? Przyjrzała mu się podejrzliwie, sprawdzając, czy ma mokre włosy, bo gdyby mogła mu udowodnić,Ŝepływał w morzu, podczas gdy ona warowała przy Penelope, niechybnie by go udusiła. – Nasz pies jest mądrzejszy od waszego –zaszczebiotał chłopiec. Michael popatrzył na niego z obrzydzeniem. – O czym ty mówisz? – Nazywam się Toby McInnes, a to jest mój tata –odparł chłopiec niespeszony. – Mój tata to doktor Hugo McInnes. A pan jak się nazywa? Michael juŜ otwierałusta, ale Rachel go ubiegła, doskonale zdając sobie sprawę z tego, Ŝesłowa, które juŜ miały z nich paść, nie naleŜałyby do najuprzejmiejszych. – To jest Michael, a ja mam na imię Rachel –poinformowała Toby’ego. Nie uszło jej uwagi, Ŝe doktor McIn nes mocniej chwycił rączkę syna. Trudno mu się dziwić. – Michael jest właścicielem Penelope. – Słyszałaś o poŜarze buszu? – Michael kompletnie zignorował chłopca i jego ojca. – PoŜar buszu? – Nie miała o tym pojęcia, poniewaŜ przez cały dzień nie opuszczała pawilonu. – Pali się daleko stąd. – Hugo wodził wzrokiem od Rachel do Michaela i z powrotem. Z jego twarzy zniknęła złość, ustępując miejsca głębokiemu zainteresowaniu. – PoŜar moŜe odciąć szosę – warknął Michael, odpychając Penelope tak mocno, Ŝemało się nie przewróciła. Szybki refleks nie był jej główną zaletą. Zapiszczała i przytuliła się do Rachel. MoŜe nie jest zbyt bystra, ale na pewno jest Strona 6
Marion Lennox - Ślub nad oceanem bardzo sympatyczna, pomyślała Rachel. Gdyby przyszło jej wybierać między towarzystwem Michaela i Penelope, bez wahania wybrałaby charcicę. – Rachel, całe miasto zostało postawione na nogi – mówił Michael. – Muszę stąd wyjechać. JuŜ wysłano po mnie śmigłowiec. ś migłowiec. Leci po Michaela. Rachel wytęŜyła umysł. Michael jest świeŜo ogolony. Ma na sobie nieskazitelne spodnie i śnieŜnobiałą koszulę. Oraz krawat! Włosy? Nie dowierzaławłasnym oczom: takie mokre, jakby dopiero co wyszedł spod prysznica. W pawilonie nie ma łazienek. Rachel nie widziała bieŜącej wody od dwudziestu czterech godzin! ś mierdzi psem. Głowę by dała, Ŝe Michael właśnie wraca z plaŜy, a po drodze wziął prysznic. A do tego ta gadka o śmigłowcu! – Spałeś w motelu? – zapytała prosto z mostu. – Nie, ale... – Czy jest pan właścicielem czerwonego astona martina? – zaciekawił się Hugo. – Tak. – Michael nagle poczerwieniał. Oczekiwał, jak zwykle, szacunku oraz uniŜoności, a tutaj tego nie było. – Pasuje do pana – mówił spokojnie Hugo. – O drugiej nad ranem byłem w motelu. U chorego. Arnold Roberts miał atak podagry. Nocował przez ścianę z panem. Czekając, aŜ zadziałaśrodek przeciwbólowy, dokładnie obejrzeliśmy pańskie auto. – Uśmiechał się do obojga bardzo z siebie zadowolony. – Zachodziliśmy wgłowę z Arnoldem, kto przyjeŜdŜa takim autem do takiej dziury. Teraz juŜ wiem. PrzekaŜę Arnoldowi, Ŝe ten aston martin naleŜydo właściciela charta afgańskiego, i sprawa będzie załatwiona. Rachel nawet nie zauwaŜyła, Ŝe Hugo się roześmiał. Czuła, Ŝe zalewa ją fala wściekłości. – Spałeś w motelu?! Wszyscy, nie tylko Michael, wyczuli jej złość. – Myślałam, Ŝe odwołałeś rezerwację – dodała ostroz ˙nie. – Kiedy dowiedzieliśmy się,Ŝe nie przyjmą nas z psem. – Zadzwonili później i powiedzieli, Ŝezapóźno na odwoływanie. Zatrzymali zaliczkę – tłumaczył się Michael. Przez ułamek sekundy wyglądał na zawstydzonego, mimo Ŝe potrafił bardzo szybko dostosować się do sytuacji. Dla faceta tak zakochanego w sobie to nic trudnego. – Ale juŜ wcześniej Strona 7
Marion Lennox - Ślub nad oceanem zgodziłaś się spędzić noc w pawilonie. Daj spokój, Rachel, przecieŜ wiesz, jaki ciasny jest ten samochód. Ŝ yczysz mi pęknięcia kręgosłupa? – Zcałego serca! – Teraz to nieistotne – ciągnął. – Dobrze się złoŜyło, Ŝe mogłem się wyspać. HubertWitherspoon dostał udaru. Hubert Witherspoon? To nazwisko przyniosło zamierzony efekt, bo złość Rachel opadła. Na chwilę. Hubert Witherspoon to jeden z najbogatszych ludzi w Australii. Posiada połowę złóŜ rudy Ŝelaza w kraju. Wszyscy są na jego usługach. – Wezwał mnie. – Co takiego?! – Jego rodzina obawia się blokady dróg z powodu poŜaru buszu. JuŜ wysłano po mnie śmigłowiec, którym mam wrócić do Sydney. – Spojrzał na zegarek. – Zaraz powinien tu wylądować. Mam od razu wsiadać. Zaprezentujesz Penelope jurorom, a potem odwieziesz ją do domu? Hubert Witherspoon. Jego śmierć byłaby katastrofą na skalę całej Australii, no, przynajmniej na rynku finansowym. To powinno zrobić wraŜenie na Rachel. Powinno, ale... Michael dziś popływał. I spał na prawdziwym łóŜku. Ona zaś przez ten czas siedziała z Penelope, plując sobie w brodę,Ŝedała się namówić na wyjazd z Sydney. – Mam paradować z Penelope po wybiegu? – wykrztusiła, a on uśmiechnął się tak, jak uśmiecha się wzięty konsultant do staŜysty. Dlaczego bezwiednie pomys ´lała o arszeniku? – Widziałaś, jak się prezentuje psa, prawda? – Omiótł ją spojrzeniem. – Penelope będzie grzeczna, ale ty mogłabys ´ nieco doprowadzić się do porządku. Nie dałamuw zęby tylko dlatego, Ŝe otaczali ich ludzie. Pohamowała się z trudem, zachowując mizerne resztki godności. – Rozumiem. – Wzięłagłęboki wdech. – Mam sama wieźć ją do Sydney? – upewniła się. – Oczywiście. Chyba Ŝe poŜar zablokuje szosę. Nie będę miał ci za złe, jeśli się spóźnisz. – Rzucił jej kluczyki, a ona była tak zdumiona, Ŝe je pochwyciła. – Nie. – Wszak miarka się przebrała. – Rachel... – przemówił do niej tonem medycznej sławy, która poucza tępego staŜystę. – Chyba zdajesz sobie sprawę,Ŝe nikt nie moŜe mnie zastąpić. Hubert potrzebuje kardiologa. Najlepszego. – Mam siano we włosach – Strona 8
Marion Lennox - Ślub nad oceanem syknęła. – Nie mogę z taką fryzurą prezentować jurorom potencjalnego czempiona Australii. – MoŜesz. Wystarczy, Ŝe... – Urwał, bo w tej samej chwili kluczyki wylądowały tuŜ obok jego lśniących butów. – Twój pies, twój problem – wycedziła. – Wrócę okazją, jeśli to będzie konieczne, ale nie tknę twojego auta. – Rachel... – Wypchaj się! – Ale Hubert... – Jeśli o mnie chodzi, Hubert moŜe umrzeć. Ma ponad osiemdziesiąt lat i jest otyły, a w Sydney jest co najmniejpięciu kardiologów, którzydorównującikwalifikacjami i mogą się nim zająć. – Chyba zdajesz sobie sprawę,Ŝe to nie ma sensu. – Nic mi o tym nie wiadomo. – Czy mogę państwu coś zasugerować? – wtrącił Hugo, ale Rachel nie była w nastroju, by wsłuchiwać czyichs ´ rad. Odwróciła się na pięcie i omal nie zabiłago wzrokiem. – Niech pan sobie daruje. To moja sprawa! Hugo uniósł dłonie w pojednawczym geście. – W porządku. – Nic tu po mnie. Sięgnęła do boksu po torbę.Był to piękny teatralny gest, który nie do końca wypadł zgodnie z planem. Nie zasunęła zamka i wszystko się wysypało: druga para dŜinsów, kosmetyczka, biustonosz oraz kilka par koronkowych, bardzo skąpych majtek. Dostała je od Dottie. Od teściowej. – Kochana, nigdy nie wiadomo, co się wydarzy – rzekła Dottie. – A mnie bardzo zaleŜy, Ŝebyś była przygotowana. Dottie ma rację.Nigdy niewiadomo,comoŜesię wydarzyc ´. Jednego Rachel była pewna. Postąpiła jak skończona kretynka, godząc się na ten wyjazd. Zamknęła oczy, widząc, jak jej dobytek sypie się na ziemię. Biustonosz wylądował przed nosem Diggera, który natychmiast, wyraźnie rozbawiony, chwycił go w zęby. Wszyscy się uśmiechali, a ona omal nie zapadła się pod ziemię. – Niech sobie go zatrzyma. – Wskazała na psa, wpychając rzeczy do torby. – Jest taki sprytny, Ŝe na pewno wykombinuje, jak to się nosi. Wyprostowała się i z dumnie podniesioną głową ruszyła do wyjścia. Hugo patrzył na nią roześmianym wzrokiem, Michael z otwartymi ustami. Ma ich w nosie. Będzie szczęśliwa, jeśli juŜ nigdy ich nie zobaczy. Wynosi się stąd. Niestety, nie Strona 9
Marion Lennox - Ślub nad oceanem zrealizowała tego zamiaru. Wybiegła z pawilonu, a po kilkunastu metrach przystanęła, poniewaz ˙ za plecami usłyszała jazgot walczących psów. ROZDZIAŁDRUGI Stanęła jak wryta. Przeraźliwe odgłosy psiej bójki przebijały się przez wystawowy gwar. Potem rozległ się ludzki krzyk. Tylko człowiek zupełnie bez serca mógłpozostaćnań obojętny. Rachel odwróciła sięi nasłuchiwała. Do starcia doszło tuŜ przed wejściem do pawilonu, z którego wyszła kilkadziesiąt sekund wcześniej. To nie była zwyczajna walka, lecz potworna masakra. Młoda dziewczyna trzymała na smyczy starego, posiwiałego cocker-spaniela, którego tarmosiłpitbulterier. Było jasne, Ŝe napastnik zamierza zagryźć staruszka. Zwierzęta walczyłyna śmierćiŜycie, mimo Ŝe spaniel miałmarne pojęcie, jak siębronić. Właścicielka spaniela, dziewczyna wyglądająca na piętnaście lat, ta sama, która wcześniej krzyczała, teraz rozpaczliwie starała sięje rozdzielić. W chwili, gdy Rachel rzuciła sięw ich stronę, nastolatka chwyciła pitbula za obroŜę i zaczęła go odciągać. Pies zacharczał, od wróciłłeb od spaniela i ugryzłjego właścicielkę. Rachel dzieliło od wejścia do pawilonu jakieś sto metrów, więc biegnąc, krzyczała do dziewczyny, by puściła psa. Tymczasem wyprzedziłjąjakiśmęŜczyzna, ten Hugo. Psy znowu zwarły się w jedno kłębowisko, lecz tym razem dziewczyna znalazła siępod nimi. Zaraz jąroz szarpią! – pomyślała Rachel. Skoczyła, by złapać obroŜę pitbula, lecz ktoś chwycił ją za ramię. – Odsuń się! – usłyszała. Hugo rozwijał wąŜ hydrantu zawieszony na ścianie wewnątrz budynku. Urządzenie to słuŜyło do mycia pawilonu po pokazach. – Odkręć wodę! Rachel w okamgnieniu zorientowała się, o co chodzi, i bez namysłu rzuciła się do kranu. Sekundę później woda chlusnęła silnym strumieniem, który Hugo skierował na walczące psy. Strumień był tak mocny, Ŝe uderzony nim w łeb pitbul aŜ się przewrócił. Spaniel skorzystał z okazji i skowycząc, rzucił się do ucieczki. Rachel natychmiast przyklękła przy leŜącej nieruchomo Strona 10
Marion Lennox - Ślub nad oceanem dziewczynie. – Udo... – szepnęła przeraŜona. Z nogi właścicielki spaniela tryskała jasna tętnicza krew. O BoŜe, czyŜby pies rozerwał jej tętnicę udową? Jeśli tak, to zgon moŜe nastąpić w ciągu kilku minut. – Niech ktoś przyniesie moją torbę! Biegiem! – krzyknął Hugo. – Samochód stoi pod kioskiem. Cisnął kluczyki w tłum, oburącz starając się zatamowac ´ krwawienie. Rachel ściągnęła koszulkę, poniewaŜ potrzebny był tampon, więc w obliczu walki o Ŝycie przyzwoitość zeszła na odległy plan. Wcisnęła Hugonowi koszulkę do ręki, a on przyjął ją bez zbędnych pytań i zaczął uciskać ranę. – Kim, nie ruszaj się – mówił. Rachel ze zdumieniem zorientowała się,Ŝe Hugo przemawia do dziewczynki. Ten facet jest świetny, pomys ´lała. Nawet w tak dramatycznej sytuacji pamięta, Ŝe z pacjentem naleŜy rozmawiać. – Zostałaś powaŜnie pogryziona, więc musimy zatamowac ´ krwotok. Wiem, Ŝe to bardzo boli, ale ktoś juŜ pobiegłpo środek przeciwbólowy. Za kilka minut ci go podamy. Czy ona go słyszy? Muszęsięskupić, bo on zaraz będzie potrzebowałnowego tamponu, lepszego niŜmój T-shirt. –Michael! –krzyknęłanacałygłos. Hugo ma zajęte ręce i nie moŜe zdjąćkoszuli, a Michael miałnie tylko koszulę, ale i lata doświadczenia. Lecz Michaela nie było. Trudno. –Weźcie moją–zaofiarowałsiępotęŜnie zbudowany farmer, rozumiejąc sytuację. Rachel z wdzięcznościąprzyjęła jego dar, a potem dostrzegła swojątorbę. Otwarta leŜała tam, gdzie jąrzuciła, biegnąc do kranu. W niej sąubrania. Dobra nasza. Gdy Hugo podniósłwzrok, podała mu ciasno zwiniętą koszulęfarmera, po czym zrobiła kolejny tampon z tego, co znalazła w torbie. Po chwili przyłoŜyła go do tamponu Hugona i razem z nim zaczęła uciskaćkrwawiące miejsce. Niestety, nawet wspólnymi siłami nie byli w stanie powstrzymaćupływu krwi. –Szczypce –mruknąłponuro Hugo. –Moja torba... –Clive juŜpo niąpoleciał–oznajmiłfarmer, pochylając sięnad nimi. –Zaraz wróci. Clive jest najszybszy. Pracowali razem jak zgrany tandem. Hugo oddychał cięŜko, a ona przyłapała sięna tym, Ŝe sama teŜledwo Strona 11
Marion Lennox - Ślub nad oceanem oddycha. Ŝ yj, błagam. Tej modlitwy nauczyła sięjuŜna początku studiów medycznych i często do niej sięuciekała. Medycyna, owszem, poczyniła wielkie postępy, ale czasami przydawało sięcoświęcej. Łut szczęścia? –Mocniej –sapnąłHugo. –Nie zsuwaj sięz rany. –Nie zsuwam się–powiedziała przez zęby. Rana wyglądała jak zadana zębami rekina: wielka i otwarta. Przez taką ranę cała krew moŜe wypłynąć w ciągu paru minut. – Gdzie te szczypce? – Wgłosie Hugona narastał niepokój, w miarę jak sytuacja stawała się coraz bardziej dramatyczna. – Cholera, gdzie ta torba? – JuŜ jestem! – Kilkunastoletni chłopak przeciskał się przez tłum, taszcząc torbę trzy razy większą od jakiejkolwiek lekarskiej torby, jaką Rachel do tej pory widziała. Jasne, tak wygląda torba wiejskiego lekarza! – Otwieraj! Gdy Clive wykonał polecenie, Rachel szeroko otworzyła oczy. Szczypce. Było ich mnóstwo i wszystkie leŜały na wierzchu, jakby w stanie największej gotowości. Jedną ręką chwyciła pierwszą parę. – Nie zatrzymamy tego bez klamer – mruknęła. – Takie krwawienie daje tylko rozdarta tętnica. Hugo bez mrugnięcia okiem akceptował jej diagnozę. – Zgadzam się. Clive, zdejmij koszulę i gdy będziemy pracować, usuwaj krew, ile się da. – Sięgnął po drugą parę szczypiec, po czym zerknął na Rachel. – Gotowa? Zrobiłagłęboki wdech. To bardzo ryzykowne zadanie. Tampon jest konieczny, by zatamować krwawienie, ale Ŝeby całkiem je zatrzymać, naleŜy go usunąć i znaleźć konkretne miejsce. Jeśli nie uda się im zlokalizować go w kilka sekund, Kim moŜe umrzeć. – Tak. – Odetchnęłagłęboko. – Teraz. Gdy usunęli tampon, krew siknęła znowu, więc pracowali po omacku pośród strzępów ciała. Gdzie w tym wszystkim jest ta tętnica? Panie BoŜe, musimy ją jak najprędzej znaleźć. – Clive, zabierz tampon. Na moment. I bądź gotowy... Przez ten ułamek sekundy, kiedy rana wypełniała się krwią... – Jest! – Rachel pospiesznie zamknęłatętnicę. Niestety, to nie wystarczyło. Oprócz tętnicy Strona 12
Marion Lennox - Ślub nad oceanem rozerwane były jeszcze dwa lub trzy inne naczynia krwionośne. Ich pęknięcie równieŜ moŜe mieć fatalne skutki. Hugo nałoŜył drugą klamrę. Pracowali błyskawicznie, poniewaŜ w momencie gdy ucisk ustawał, krew znowu płynęła swobodnie. – Mam cię! – mruknął Hugo. Gdy załoŜyli jeszcze dwie klamry, pulsujący strumień ustał. Krew, która teraz płynęła leniwie, wydostawała się z przerwanych Ŝył, lecz oni zrobili wszystko, co naleŜało w takiej sytuacji. Na razie. – Ucisk jest nadal konieczny – odezwała się Rachel, przysiadając. Hugo zwijał następny tampon. Udało się. Kto to widział, szukać tętnicy w takich warunkach... To prawda, sprzyja im szczęście. Ale z drugiej strony, ten facet jest niesamowity! Umocował tampon, podniósł wzrok i dziwnie na nią popatrzył. Sprawa nadal jest bardzo powaŜna, lecz teraz jest to kwestia minut, nie sekund. Zablokowali juŜ odpływ krwi. Teraz naleŜy zapobiec wstrząsowi, uzupełnić płyny oraz ratować nogę. – Pete, wezwij karetkę – rzucił Hugo do otaczającej ich grupki ludzi. – PrzekaŜ im, Ŝe potrzebuję osocze i kroplówkę. Oraz Ŝe jeśli nie będą tu za trzydzieści sekund, to przy najbliŜszej okazji obedrę ich ze skóry. Dave, zbierz chłopakówi złapcie te psy, zanim znowu dojdzie do tragedii. Toby... Gdzie jest Toby? – Rozejrzał się. – Myra, zajmiesz się nim? – Dwa pierwsze polecenia juŜ zostały wykonane – odezwał się któryś zmęŜczyzn. –Spaniel jest uweteryna rza, a chłopaki szukają pitbula. Karetka w drodze. Ktoś musi jeszcze zająć się Tobym. Z gromady poruszonych gapiów wysunęła się kobieta wśrednim wieku i wzięłachłopczyka za rękę. Malec, blady i wstrząśnięty, przez cały czas obserwował, jak ojciec i Rachel ratują pogryzioną dziewczynę. – Chodź,słonko – rzekła kobieta. – Tatuś musi zająć się Kim. Kim... Rachel spojrzała na nią.Była blada jak ściana i miała otwarte oczy, ale nie wyglądała na przytomną. – Kim, wyzdrowiejesz – szepnęła Rachel, biorącjąza rękę. Ona teraz potrzebuje spokoju, a nie chaosu. – Musielis ´my sprawić ci ból, Ŝeby zatamować krew, ale jesteśmy lekarzami i wiemy, Strona 13
Marion Lennox - Ślub nad oceanem co naleŜy robić. Kim szerzej otworzyła oczy. Jest przytomna! – Mama... Knickers... – Niech ktoś poszuka Sandersonów! – polecił Hugo. – Kim, zaraz znajdziemy rodziców, a Knickers jest u weterynarza. Rob zajmie się nim tak samo jak ja tobą. PrzeraŜenie zniknęło z jej oczu. Udałosię. W pewnym sensie. Na razie. Bo... czy krwa wienie zmalało między innymi, dlatego Ŝe spadło ciśnienie krwi? – Nie straciłaaŜ tak duŜo – zauwaŜył Hugo, zniŜając głos, a Rachel zorientowała się,Ŝe pomyśleli o tym samym. Rachel była umazana krwiąod stópdogłów. Na górze miała tylko biustonosz i wyglądała jak ofiara filmowego wampira. Lekarz powinien mieć ubranie ochronne, pomys ´lała. JeśliKimcierpi najakąś chorobę przenoszonąprzez krew,onai Hugo juŜ się niązakazili.NiewaŜne.Nieteraz. Hugo dezynfekował ramię dziewczyny, a Rachel przygotowywała strzykawkę. – Pięć miligramów morfiny? – Tak, a potem sól fizjologiczna. I osocze. Gdzie jest ta cholerna karetka? JuŜ była na miejscu. Przez zbiegowisko przeciskało się dwóch ratowników. Rachelomało sięniepopłakała. Przywieźliosocze,sól fizjologiczną, wszystko, czego Hugo potrzebuje. I ją zastąpią.Będzie mogładołączyć do przeraŜonych gapiów. Ale... – TwójmąŜ jest kardiologiem? – zapytał Hugo. MójmąŜ? Popatrzyła na niego nieprzytomnym wzrokiem, ale po chwili pojęła, o kogo mu chodzi. Michael. Co za pomysł?! Lecz to nie jest pora na wyjaśnianie nieporozumień. – Tak. – Dzięki Bogu. – Słucham? – Jestem jedynym lekarzem w tym miasteczku – powiedział. – Poproś kogoś,Ŝeby go odszukał. Przyda się nam. – Miał lecieć do Sydney. – O, właśnie startuje jakiś helikopter – zauwaŜył ktoś z zebranych. – Słychać go. Odleciał? Michael odleciał? MoŜe nie zauwaŜył, co się stało. Ona go porzuciła, a on, jak to on, takŜe poszedł swoją drogą. Na pewno słyszał o psach, które się pogryzły, ale nie próbował dowiedzieć się czegoś więcej. Tego weekendu poznała go na tyle dobrze, Ŝebyła przekonana, Ŝe na pewno nie odstąpi od swoich planów. – Poleciał? – Hugo szukał wzrokiem farmera, który Strona 14
Marion Lennox - Ślub nad oceanem dał im swąkoszulę. – Więc musi zawrócić. Matt, zajmij się radiem. KaŜ im zawrócić. Powiedz pilotowi, Ŝe mamy priorytet, nagły przypadek. Kim moŜe stracić nogę. Musi operować jąchirurg naczyniowy. Musimy jąewakuować. Natychmiast! – Rozumiem. Zbiegło się tu przeszło dwadzieścia osób, pomyślała Rachel, ale zachowują się zupełnie inaczej niŜ gapie w podobnych sytuacjach w mieście. Wszyscy wyglądają na przeraŜonych. Wszyscy znają tę Kim. I wszyscy są gotowi do pomocy. Zdała sobie sprawę,Ŝe jest jedyną kobietą bez bluzki, ale bez pytania wiedziała, Ŝe mieszkanki Cowral postąpiłyby tak samo, gdyby zaszła taka potrzeba. Gdy rodzice Kim dotarli na miejsce zdarzenia, dziewczyna straciła przytomność.ZłoŜyły się na to wstrząs, utrata krwi oraz środek przeciwbólowy. To dobrze, pomys ´lała Rachel, gdy pani Sanderson zalała się łzami, poniewaŜ strach malujący się na twarzach rodzicówna pewno by jej nie pomógł. Koniec. Jej rola dobiegła końca. Zmienił ją jeden z ratowników. Gdy podniosła się z klęczek, objęłają jakaś kobieta w kwiecistym kostiumie z krempliny. Rachel nie protestowała. Była wdzięczna nieznajomej. – Jak się nazywasz? – zapytał Hugo, z pomocą ratownika zakładając pojemnik z plazmą. – Rachel. Rachel Harper. – Jesteś lekarzem? – Tak. – Chirurgiem naczyniowym? – Niestety nie. – Wiedziała, co Hugo ma na myśli. Chirurg naczyniowy jest mu rozpaczliwie potrzebny, poniewaz ˙ szansa na uratowanie nogi dziewczyny jest niewielka. – Michael to potrafi. I nadal jest w zasięgu. Będzie zły, Ŝe go odwołują, ale raczej nie będzie miał wyboru. Hugo przyglądał się jej badawczo. Oboje zdawali sobie sprawę,Ŝe jeśli rozerwana tętnica nie zostanie zszyta jak najszybciej, Kim straci nogę. Jeśli nie Ŝycie. Potrzebny jest śmigłowiec oraz Michael. Od tych dwóch czynników zaleŜy przyszłość Kim. Rachel ogarnęło uczucie bezradności. JuŜ jest niepotrzebna. Pani Keen, kobieta w kremplinie, zaprowadziłają do domu dozorcy terenów wystawowych, a gdy karetka mknęła na sygnale do szpitala, Rachel juŜ brała Strona 15
Marion Lennox - Ślub nad oceanem prysznic. Pani Keen tymczasem dokonała inspekcji jej torby. – Te pani ubrania są do niczego – oznajmiła przez drzwi łazienki. – Ktoś pozbierał pani rzeczy i przyniósł tu torbę, ale wszystko jest zalane krwią. Nie to jest najwaŜniejsze, pomyślała Rachel, delektując się strumieniami ciepłej wody. Najbardziej martwi mnie Kim. Oraz jej noga. Michael będzie wściekły, Ŝe udar Witherspoona przejdzie mu koło nosa. To nieistotne. Na pewno nic nie wie o ataku pitbulla. Michael Levering widzi tylko to, co dotyczy jego samego. Wezwano go do pacjenta milionera w Sydney, a ona nie wypełniła jego polecenia, wobec czego obrócił się na pięcie i zajął swoimi sprawami. Niech inni się troszczą o Rachel i Penelope. Jeśli Rachel nie odwiezie jego bezcennej suki do Sydney, to cóŜ, stać go na opłacenie kogoś, kto ją przetransportuje tam w późniejszym terminie. Organizatorzy wystawy na pewno nie zagłodzą psa na śmierć, a nawet jeśli... Penelope to tylko jeszcze jedna dekoracja. Potwór, nie człowiek! Zatrzęsła się ze złości, a takŜe pod wpływem wraŜeń minionych godzin. Bogu dziękowac ´,Ŝe udało się utrzymać Kim przy Ŝyciu. ś migłowiec z Michaelem na pokładzie juŜ powinien wrócić. Mimo Ŝe przestała lubić Michaela, musiała przyznac ´,Ŝe posiada on dar, którego jej brakuje. Jest wys ´mienitym chirurgiem naczyniowym. Nawet jeśli nie dotarła do niego informacja o wypadku, to jeśli zgodnie z planem dojdzie do ewakuacji Kim, na pewno nią się zajmie. Razem z Hugonem... Wycierała się, gdy do łazienki zapukała pani Keen. Wyglądała na zmartwioną i zaŜenowaną. – Przepraszam, Ŝe przeszkadzam, ale jest pani potrzebna w szpitalu. Dzwonił doktor McInnes. Pilot śmigłowca odmówił powrotu. Doktor Hugo musi ją natychmiast operować,Ŝeby ratować nogę. Nie poradzi sobie bez pani. – To jest prywatny helikopter – wyjaśniał w drodze do szpitala Harold Keen, wystawowy dozorca, nie kryjąc złości. – Zdaje się,Ŝe naleŜy do tego faceta z udarem, do Witherspoona. Pilot jest jego Strona 16
Marion Lennox - Ślub nad oceanem pracownikiem. Oznajmił, Ŝe otrzymał polecenie dostarczenia tego młodego człowieka do Sydney i nie zamierza zawracać. – Ale Michael jest na pokładzie. Chyba ma coś do powiedzenia? – Obawiam się,Ŝe nie. Patrzyła przed siebie. Oto znalazła się w sukience z krempliny poŜyczonej od Doris Keen oraz jej sandałkach w aucie, które wiezie ją do wiejskiego szpitala, gdzie ma asystować przy koszmarnie trudnej operacji. Ratunku! – Mam nadzieję,Ŝe ktoś się zaopiekował Penelope – powiedziała cicho. Harold spojrzał na nią z aprobatą. – Wasz pies jest w dobrych rękach – oświadczył. – Wszyscy tańczą dokoła niego. Pani zaopiekuje się Kim, a my zaopiekujemy się wami. – Dziękuję. – Miała ochotę się rozpłakać. Przeklęty Michael! Umie to, czego ona nie potrafi. I na dodatek ma śmigłowiec, który tak bardzo by jej się przydał. Ale się ulotnił. – Nie pora na złość. Bierzmy się do roboty. Gdy pielęgniarka zaprowadziłają do sali operacyjnej, Hugo juŜ był ubrany w zielone spodnie, bluzę i czepek. Rozejrzała się i serce w niej zamarło. Stała pośrodku skromnego gabinetu zabiegowego, zdecydowanie nieprzygotowanego do tak powaŜnej operacji. Odchrząknęła i podniosła wzrok, w którym Hugo bezbłędnie odczytał strach. – Jakie ma pani doświadczenie? – zapytał. – Pracuję w miejskim szpitalu w Sydney. Na traumatologii. Nie mam... kwalifikacji odpowiednich do przeprowadzenia tak skomplikowanej operacji. – Mimo to dzięki pani udało się nam tak szybko zamknąć rozszarpane arterie – zauwaŜył. – To dzięki pani Kim Ŝyje. Teraz musimy po prostu dokończyć to, co zaczęliśmy. Jasne. – Zamierza pan połączyć tętnicę udową? – Tak. – Pokręcił głową. – Nie wiem, czy to się nam uda, ale musimy spróbować. Rozmawiałem ze specjalistą w Sydney, który orzekł,Ŝe nie mamy wyjścia. Zanim dotarłaby do Sydney, noga będzie do amputacji. Zatem, jeśli nie podejmiemy tej próby, Kim straci nogę. Potrafi pani podać znieczulenie? Ulga, jakiej doznała, gdy dotarło do niej, Ŝe to nie ona będzie operować, sprawiła, Ŝe kolana prawie się pod nią ugięły. – Strona 17
Marion Lennox - Ślub nad oceanem Tak. – Jeśli on jest gotowy na tak heroiczny czyn, ona teŜ na to się zdobędzie. Tak, to będzie heroiczna walka, walka szaleńców, tym bardziej Ŝe wynik wydawał się przesądzony, lecz ten człowiek ma rację: trzeba spróbowac ´. – Nie będzie źle – zapewnił ją. – Mamy połączenie z Sydney. Zgodził się nas pilotować Joe Cartier, jeden z najlepszych chirurgów w Australii. ś ciągnąłem teŜ Jane Cross, która lubi się bawić w filmowca. JuŜ podłączyła się do komputera i będzie nagrywała operację na wideo. Jest mistrzyniązbliŜeń, więc kaŜdy mój ruch natychmiast będzie widziany w Sydney i od razu dostanę informację zwrotną. Zorganizował to wszystko przez ten krótki czas, kiedy byłam w łazience pani Keen? – Nie chciałabym... Nie jest pan chirurgiem? – Jestem lekarzem rodzinnym w dziurze oddalonej o dwie godziny od reszty świata. Mam wszystkie specjalizacje. Gdyby nie pani, gdybym nie miał anestezjologa, uznałbym ten zabieg za niewykonalny, ale w tej sytuacji moŜe nam się poszczęścić. Bierzmy się do roboty. Później, gdy pytano jąo przebieg operacji, tylko kręciłagłową. Jak im się to udało? To przecieŜ niemoŜliwe. Potrafiła opisać jedynie niektóre szczegóły, a i te robiły ogromne wraŜenie. TuŜ obok stołu operacyjnego ustawiono mikrofon bezpośrednio połączony z gabinetem doktora Cartiera w Sydney. Jane Cross była po czterdziestce. Wyglądała niesamowicie w zielonej bluzie nałoŜonej na turkmeński amarantowy kaftan i w zielonym czepku, spod którego zwisało kilkanaście kolczyków. Wycelowała kamerątuŜ nad raną. – Obiecaj, Ŝe nie zemdlejesz – rzekł do niej Hugo. Popatrzyła na nich z niedowierzaniem, a nawet moŜe ze śmiechem w oczach. – Miałabym zemdleć? Ja? Na oczach publiczności? Na pewno zemdleję, i to ze trzy razy, a na dodatek zwymiotuję, ale później. Na pewno nie podczas pracy. Superbaba, pomyślała Rachel. Trzymała kamerę tuŜ nad dłońmi Hugona, ale z takim wyczuciem, Ŝe mu nie przeszkadzała. Joe Cartier w Sydney miał pełny obraz tego, co się dzieje, a Hugo pytał go o kaŜdy kolejny krok. Rachel nie mogła mu Strona 18
Marion Lennox - Ślub nad oceanem pomagać, poniewaŜ sama była potwornie zajęta. Kim znajdowała się w tak powaŜnym wstrząsie, Ŝe utrzymanie jej przy Ŝyciu stanowiło nadzwyczaj trudne wyzwanie. Rachel teŜ byłapodłączona do telefonu. W specyficzny sposób. PoniewaŜ zabrakło im kabla telefonicznego, wspólniczka Jane, pulchna kobieta w dŜinsach i bluzie, siedziała w rogu pokoju tak, by niczego nie widzieć, poniewaŜ miałabardziejwraŜliwy Ŝołądek niŜ Jane, i przekazywała pytania Rachel anestezjologowi w Sydney. Ta telefoniczna współpraca uprzytomniła jej, do czego jest zdolna obsada skromnej prowincjonalnej placówki. Okazało się,Ŝe szpital Hugona jest całkiem przyzwoicie wyposaŜony. Dostarczono jej krew, osocze i sól fizjologiczną, ogrzane poza salą operacyjną. Zadbano nie tylko o płyny. – Nie dopuśćcie do wychłodzenia pacjentki – przypomniał im anestezjolog na drugim końcu linii, więc natychmiast pojawiły się ciepłe pledy. Co kilka minut drzwi się otwierały i przychodziła nowa dostawa podgrzanych koców. Poza salą uwijał się cały sztab ludzi. Przy stole operacyjnym asystowały dwie osoby. Pielęgniarka Elly byławśrednim wieku. Miała zbolały wyraz twarzy, poniewaŜ była zaprzyjaźniona z matką Kim, lecz fakt ten w niczym nie umniejszał jej profesjonalizmu. Oprócz niej pomagał im rudowłosy pielęgniarz David, który pomimo młodego wieku sprawiał się wzorcowo. Wszyscy, całe miasteczko, są wspaniali, pomyślała Rachel. I, oczywiście, Hugo. Podjął się niewyobraŜalnego. Ani na chwilę nie odrywał wzroku od rany. Chyba jeszcze nigdy nie był aŜ tak skoncentrowany. Gdzie się podział ten roześmiany męŜczyzna, którego poznałana wystawie? Zniknął. Zastąpił go zawodowiec, któremu przyszło wykonać zadanie zdecydowanie wykraczające poza zakres jego wykształcenia. Rachel, i tak juŜ przejęta rolą anestezjologa, zastanawiała się, czy byłaby w stanie podjąć się takiej operacji, gdyby zabrakło Hugona. Nie, na pewno nie. Widać,Ŝe Hugo jest o wiele bardziej niŜ ona oczytany w tej dziedzinie, a pytania, które zadaje Strona 19
Marion Lennox - Ślub nad oceanem chirurgowi, świadczą o jego rozległej wiedzy na temat zadania, którego się podjął. Ten człowiek jest rewelacyjny. Co więcej, odnosi sukcesy. Nie spoczął na laurach, gdy udało mu się połączyć tętnicę, co graniczyło z cudem, i noga Kim zaczęła nabierać normalnego koloru. Z nowym wręcz zapałem zasypał pytaniami nieznanego im specjalistę w Sydney. Pracował bez przerwy, łącząc ponownie naczynia krwionośne, które wydawały się nie do uratowania. Gdy ten etap dobiegł końca, do operacji włączył się chirurgplastyczny, który krok po kroku pomógłmuzszyć ranę tak, aby pozostał po niej jak najmniejszy ślad. Nawet pomyśleli o bliźnie, zdumiała się Rachel, z ulgą spoglądającnaróŜowiejące palce stóp pacjentki. Zerknęłajeszcze na monitor pracy serca i upewniła się,Ŝe ciśnienie krwi się stabilizuje. Zwycięstwo! Po kilku godzinach nadludzkiego wysiłku, gdy mogli się nareszcie wyprostować, zespół w Sydney wydał okrzyk triumfu. – Nasze gratulacje! Jeśli nie macie juŜ więcej ofiar psiej zajadłości, to pozwólcie, Ŝe się z wami poŜegnamy – rzekł jeden ze specjalistów. Hugo, Rachel i ich pomocnicy podziękowali zgodnym chórem, po czym wyłączono telefony. W sali zaległa cisza. Rachel nadal była skoncentrowana na doprowadzeniu do tego, by Kim zaczęła oddychać samodzielnie, a Hugo nakładał opatrunek. Podniosła wzrok – w oczach obecnych wyczytała takie samo niezmierne zadowolenie, jakie i ona odczuwała. Hugo jednak nie promieniał. Sprawiał wraŜenie śmiertelnie wyczerpanego. Jeśli ona pracowała w nieludzkim napięciu, to jak ogromna musiała być presja, pod którąon się znalazł? JuŜ nieraz byłaczłonkiem zespołu operacyjnego, więc się zorientowała, Ŝe nadszedłczas, by kto inny przejął inicjatywę. – Davidzie, zajmij się, proszę,załoŜeniem opatrunku –zwróciła się do pielęgniarza. – Hugo, zostaw to. JuŜ nie jesteś tu potrzebny. – Zaraz zacznie odreagowywać ten koszmarny stres. – Nic mi nie jest – oznajmił, lecz nagle zaczęłymu drŜeć dłonie, którymi przytrzymywał tampon. – Idź i powiedz Sandersonom, Ŝe ich córka nie Strona 20
Marion Lennox - Ślub nad oceanem straci nogi – poleciła mu. W sytuacjach kryzysowych w sali operacyjnej taka bezpośredniość jest nieodzowna. – Na pewno odchodzą od zmysłów. No, idź. Wiedziała, Ŝe jedna z pielęgniarek juŜ przekazałaim tę wiadomość, lecz na pewno woleliby usłyszeć potwierdzenie z ust lekarza. To on powinien ich o tym poinformowac ´, poniewaŜ to on dokonał tego cudu. Jemu to zawdzięczają. Nikt nie oponował. David przejął plaster ze zdrętwiałych palców Hugona i dokończył opatrunek. – Doktorze McInnes, właśnie został pan wyrzucony z sali operacyjnej – odezwał się rudy pielęgniarz, uśmiechając się promiennie do swojego przełoŜonego. On takz ˙ebył pod wraŜeniem ich wspólnego sukcesu. – Dama pokazała panu drzwi, a Ŝyczenie damy to dla nas rzecz święta. MoŜe nie? Hugo odsunął się od stołu, na którym wciąŜ leŜała ich pacjentka, spojrzał przeciągle na Rachel, po czym zmarszczył twarz w kąśliwym uśmiechu. – Chyba tak. Dobrze się dzięki niej bawiliśmy. – No właśnie – odezwała się znacznie bardziej łagodnym tonem, niŜ zamierzała. – ZrewanŜuj się nam, wychodząc stąd. – Mogę? – Na pewno. – Bezwiednie połoŜyłamu dłoń na ramieniu. Nie wiedziała sama, czy jest to gest podziękowania czy pociechy, ale nie mogła się oprzeć. Hugo z dziwną miną spojrzał na jej palce na jego zielonej bluzie. Na moment przykrył je ręką, a Rachel poczuła niezwykłe ciepło, które między nimi przepłynęło. Ciepło oraz jeszcze coś, czego nie potrafiła nazwać. – Ma pani rację, doktor Harper – szepnął ledwie słyszalnym głosem. – Muszę stąd wyjść. Potem pielęgniarki wywiozły Kim do sali pooperacyjnej, a Rachel została z Jane, która filmowałacały zabieg, oraz Pat, która siedziała przytelefonie.Trzygodzinywcześniej nie miały pojęcia o swoim istnieniu, a teraz uśmiechały się do siebie jak wariatki. – Jane, byłaś fantastyczna – zaczęła Rachel. – Nie rozumiem, jak ci się udało nie zemdleć. – Co tam omdlenie! Chciało mi się coś znacznie gorszego – wyznała Jane. – Ale postanowiłam sobie, Ŝe zrobię to później, jak Strona 21
Marion Lennox - Ślub nad oceanem juŜ nie będę wam potrzebna. I wiecie co? Teraz juŜ mi się nie chce. – Czy wiecie, Ŝe uratowałyście Kim nogę? – Wszyscy razem się do tego przyczyniliśmy – zawyrokowała Pat, po czym wstała, by uścisnąć przyjaciółkę, a po chwili obydwie gratulowały Rachel. – Tworzymy zgrany zespół – rzekła Pat. – Cieszę się,Ŝe pani tu jest. Coś mi mówi, Ŝe doktor McInnes wkrótce będzie potrzebował takiej ekipy. To oświadczenie wydałosię Rachel pozbawione sensu. Oczym ona mówi? Ŝ eHugobędzie potrzebowałzespołu? – Dlaczego? – spytała. – Za chwilę nie poradzimy sobie tutaj bez fachowców – odparła Pat – poniewaŜ zmienia się kierunek wiatru. Dowiedziałyśmy się o tym, jadąc do was. PoŜar zablokował szosę. Jesteśmy odcięci od świata, a ogień się rozprzestrzenia. Rachel podeszła do zlewu i machinalnie zdjęła zielony uniform. Była tak skonana, Ŝe ledwie trzymała się na nogach. Podstawiła nadgarstki pod strumień zimnej wody, a potem obmyła twarz, starając siępobudzićzmęczony mózg. Nie moŜna wyjechać z Cowral? – Moje gratulacje –usłyszała nagle za plecami, więc czym prędzej sięodwróciła. W progu stałHugo. – Ty teŜna nie zasłuŜyłeś–wyjąkała, poniewaŜjązaskoczył. A nawet wyprowadziłzrównowagi. Jak on cudownie sięuśmiecha. A gdy jej dotknął... Nie, moja droga, zapomnij o tym. Co taki lekarz jak Hugo, taki utalentowany, robi w tej mieścinie? Przed chwiląprzeprowadził popisowąoperację. Powinien zostac ´ chirurgiem. NaleŜałby do czołówki. – LubięCowral. –To wyznanie sprawiło, Ŝe ze zdumienia szeroko otworzyła oczy. – Słucham? – Zastanawiałaś się przed chwilą, co taki miły facet jak ja robi w tej zapadłej dziurze, prawda? –zapytał, a jej aŜzabrakło tchu. – Wcale... Ja nie... – To pytanie przychodzi do głowy wszystkim lekarzom z wielkich miast. Dlaczego ktośdecyduje siępracowac ´na prowincji? Ale mnie bardzo w Cowral siępodoba. Ja jestem tutaj z wyboru, a pani, pani doktor, zostałatu uwięziona. Po tym, jak wyprosiła go z sali operacyjnej, zdąŜyłjuŜ zdjąć Strona 22
Marion Lennox - Ślub nad oceanem operacyjny strój i znowu był w moleskinowych spodniach i koszuli podobnej do tej, w której zobaczyła go na wystawie. To znaczy, Ŝe znalazłczas sięprzebrać. Teraz znowu sięprzeistoczył. Z lekarza w farmera. Lekarz farmerem? O czym ty myślisz? Skup się na sprawach istotnych! Na poŜarze buszu oraz na tym, Ŝe nie masz drogi odwrotu. Craig... BoŜe, nie powinna była tu przyjeŜdŜać. Ale tu jest. Znalazła się wpułapce. Bez Craiga. – Czy to jest powaŜny poŜar? – To spory problem – odrzekł, przemywając twarz zimnąwodą, jakby chciał się porządnie obudzić. – W tej chwili płonie park narodowy. Na razie nie ma zagroŜenia dla Cowral, ale ogień idzie w naszą stronę. Gdy wiatr zmienił kierunek, wszyscy przybysze opuścili miasteczko, zanim szosa została zablokowana. Kiedy ogłoszono ewakuację,byłaś w sali operacyjnej. Zadecydowaliśmy zaciebie. –Spojrzałnaniąznadręcznika,którymwycierał twarz. – Przykro mi, Rachel, ale przez jakiś czas będziesz naszym więźniem. Opuściła powieki, by zastanowić się nad konsekwencjami tej sytuacji. – MoŜna by wezwać śmigłowiec... Ŝeby mnie zabrał – powiedziała powoli, a on przytaknął. – Owszem. MoŜna go wezwać do nagłego wypadku, ale Kim juŜ nie wymaga pomocy. Jesteś pilnie potrzebna w Sydney? Czy jest pilnie potrzebna w Sydney? Nie. Na pewno nie w szpitalu. Od piątku jest na urlopie. Najpierw zamierzała spędzić weekend w Cowral, a potem dwa tygodnie leŜeć na plaŜy. W Sydney. LeŜałaby na plaŜy Bondi, Ŝeby być blisko Craiga. Craig jej potrzebuje. Wcale nie. Craig cię nie potrzebuje. Zapamiętaj to sobie raz na zawsze. Nie potrafiła. Prawdę mówiąc, nikt nie zauwaŜy jej nieobecności w Sydney, a na pewno nie Craig. – No nie... – ś wietnie. Bo moŜesz być potrzebna mnie. Hugo jej potrzebuje. Wspaniale. Nikt nie moŜe obejść się bez niej. To nic nowego. BoŜe, pozwól mi wrócić do domu. Craig... Nie masz wyboru. Jesteś w Cowral. Z Hugonem. Podczas gdy Craig... Craig po prostu jest. ROZDZIAŁ TRZECI Powoli szła w stronę terenów wystawy, szurającza duŜymi butami. Poinformowała Hugona, Ŝe Strona 23
Marion Lennox - Ślub nad oceanem idzie do Penelope. Był zajęty rozmową z rodzicami Kim, więc nie miał czasu odwodzić jej od tego zamiaru. Nie chciała zawracać mu głowy swoimi kłopotami, mimo Ŝe miała ich sporo. Zmierzchało.Pod wieczórucichłwiatr i zrobiłosiębardzo ciepło. Wszędzie rozlegał się chlupot morskich fal. Cowral ulokowało się na nadmorskiej skarpie. Wędrując, Rachel widziała nad sobągwiazdy wschodzące na niebie przysłoniętym dymem, a od północy pomarańczowąłunę poŜaru. Za daleko, by się nim przejmować, moŜe zatrzyma się w parku narodowym, pomyślała. MoŜna by trochę popływać. Tak, ale najpierw sprawy waŜniejsze: Penelope oraz nocleg. Spać! Przed bramą na teren wystawy stał aston martin Michaela. Przypomniała sobie, Ŝewściekła rzuciła mu kluczyki. Czy sąteraz w jego kieszeni, podczas gdy on dokonuje heroicznych wysiłków, by ratować Ŝycie pewnego milionera, czy zostawił je w boksie Penelope? Owszem, zachowała się z godnością, ale jeśli Michael ma je przy sobie, ona jest skazana na przemieszczanie się piechotą. Wcześniej jednak naleŜy zajrzeć do Penelope. Otworzyła drzwi do pawilonu i ruszyła na poszukiwa nie swojego drugiego zmartwienia. Michael pewnie zabrał kluczyki do auta, ale psa zostawił. Znalazła Penelope w tym samym miejscu, w którym ją zostawiła. Charcica siedziała w swoim boksie, w pustym teraz pawilonie, ipatrzyła na niąwzrokiem psa,o którym wszyscyzapomnieli. – Biedny piesek – rozczuliła się Rachel, przysiadając obok Penelope, by zastanowić się, co dalej. – Ja ciebie nie opuściłam, nawet jeśli twój pan cię porzucił. Pies polizał ją po twarzy, po czym zdezorientowany obwąchał jej kremplinową sukienkę. – Nie podoba ci się moja nowa kreacja? – Uśmiechnęła się z przekąsem. – Nie mam wyboru. Na razie... Na razie jest głodna. Nie. Kona z głodu! Tylko raz ugryzła tego wstrętnego hamburgera, i to dawno temu. I teraz nigdzie go nie było. Penelope nie sprawiała wraŜenia wygłodzonej. – PoŜarłaś mojego hamburgera? Pies znowu ją polizał. – Dobrze zrobiłaś,bo był ohydny. Ale co ja mam zjeść? Rozejrzała się, pawilon był Strona 24
Marion Lennox - Ślub nad oceanem jednak pusty. Jej torba została w domu dozorcy, tam, gdzie brała prysznic. Mogłaby pójść po nią, ale po co? Sątam same brudne rzeczy. Ma za to swoją torebkę. Nic więcej jej nie trzeba. Błąd. Potrzebuje wielu rzeczy, ale ich przy sobie nie ma. – Zanosi się na to, Ŝe do miasteczka pójdziemy na piechotę – poinformowała psa. Kłopot polegał na tym, Ŝe szpital i tereny wystawowe znajdowały się na przeciwnym brzegu rzeki. – Nie mamy innego wyjścia – tłumaczyła psu. – Spacery są zdrowe, więc zaczniemy się do nich przyzwyczajać. Kluczyki do naszego pojazdu wróciły do Sydney, co bardzo nas ucieszyło. Przykro mi to mówić, Penelope, ale przechadzka wydaje mi się znacznie bardziej atrakcyjna od przejaŜdŜki z twoim panem. W Cowral wszystko było pozamykane. Po pierwsze, był to niedzielny wieczór. Po drugie, na wieść o moŜliwos ´ci blokady dróg wszyscy turyści wyjechali. Gdy Rachel z Penelope przeszły przez most, w miasteczku nie byłoŜywej duszy. Jak o północy w środku zimy. Gdy dotarłydo głównej ulicy, słup dymu całkowicie przesłonił księŜyc, a nieliczne latarnie rozsiewały upiorne przymglone światło. – Sceneria jak z Sherlocka Holmesa – mruknęła Rachel. – Z lewej strony skrada się morderca... Przystanęłana środku jezdni i, niezbyt pochlebnie myśląc o paru osobach oraz okolicznościach, wsłuchiwała się w gniewne burczenie swojego Ŝołądka. Morderstwo nie byłoby takim złym rozwiązaniem... W kieszeni miała telefon. Sięgnęła po niego i zaczęła mu się przyglądać. Do kogo by zadzwonić? Do nikogo. Nie mam znajomych, pomyślała. Jakby pod naporem jej wzroku telefon sam zadzwonił. – Rachel? –To teściowa. Ta, która tak gorąco Ŝyczyła jej udanego weekendu. – Mam nadzieję,Ŝe ci nie przeszkadzam, ale jestem szalenie ciekawa, co u ciebie. Kochana, gdzie jesteś? Rachel się zadumała. – Na głównej ulicy Cowral – odparła po chwili. – Zastanawiam się nad kolacją. – Och! –Wyczuła, Ŝe Dottie się rozpromieniła. –Wybieracie się w jakieś romantyczne miejsce? Strona 25