Kenyon Sherrilyn- „The beginning”
Tłumaczenie Sintel
2
Grecja, 7382 p.n.e.
Acheron poczuł czyjąś obecność za sobą. Odwrócił się, gotowy do uderzenia, spodziewając
się, że jest to kolejny Daimon próbujący go zaatakować.
Jednak to nie był żaden z nich.
Zamiast tego zobaczył Simi1
wiszącą do góry nogami na drzewie- jej w tej chwili złożone
długie, burgundowe, przypominające nietoperze skrzydła swobodnie zwisały kontrastując z
dziecięcym ciałem. Miała na sobie luźny, czarny chiton2
i himation3
, który delikatnie łopotał
na nocnym wietrze. Jej krwawo- czerwone oczy świeciły upiornie w ciemnościach, podczas
gdy jej długi czarny warkocz spływał swobodnie od głowy, aż do ziemi.
Acheron rozluźnił się i odłożył swoją broń na wilgotną trawę, jednocześnie przyglądając się
przybyszowi.
"Gdzie byłaś, Simi?" -zapytał ostro, po tym jak wzywał swojego demoniego Charonte4
w
ciągu ostatniej pół godziny.
1
W greckiej mitologii Simi miało być miejscem narodzin Gracji (Mojr), a nazwa wyspy miała pochodzić od
jednej z nimf o imieniu Syme.
2
Chiton- koszula lniana lub wełniana z krótkimi rękawami noszona w starożytnej Grecji, pochodzenia
fenickiego. Składał się z dwóch prostokątnych kawałków materiału zszytych dłuższymi bokami do wysokości
ramion, na ramionach spinany fibulami lub guzikami. Zakładany bezpośrednio na ciało; luźny bądź z paskiem w
talii, długi (do kostek), zwany chitonem jońskim lub krótki (do połowy ud), zwany doryckim. Chitony jońskie,
krojone kloszowo, bogato fałdowane, od połowy VI w. p.n.e. zaczęły nosić też kobiety, które, od końca IV w.
p.n.e. zaczęły przewiązywać je pod piersiami.
3
Himation- wierzchnie okrycie noszone w starożytnej Grecji. Himation był prostokątnym kawałkiem tkaniny
pełniącym rolę peleryny. Noszony zarówno przez mężczyzn, jak i kobiety, nakładany był na chiton i drapowany
w fałdy
4
Charonte- to demony, które mają pazury, nietoperze skrzydła i ogony. .Ich wygląd w postaci demonów
przypomina trochę smoka. Te demony mogą być kontrolowane przez Atlantydów i rzadko zdarza się by należały
do istoty niebędącej Atlantydem- jeżeli już się to zdarzy to jest to spowodowane własnym wyborem Charonte.
Nawet wtedy, nigdy nie wiążą się ze śmiertelnikami, gdyż Charonte żyją przez wieki i są praktycznie
nieśmiertelne.
Charonte były kiedyś obrońcami atlantydzkich bogów i rodziny królewskiej. Jednak po tym jak Atlantyda
została zniszczona pozostało ich niewiele. Jedynymi ocalałymi byłe te należące Apollymi (bogini Atlantydy-
bogini życia, śmierci i mądrości) oraz Simi- demon, który należy do Acherona.
Charonte mają wiele umiejętności, w tym; zianie ogniem, możliwość latania oraz znikania. Mogą również
zmieniać swój wygląd od postaci demonów, do ludzi, a także potrafią zminiaturyzować się do postaci tatuażu
umieszczonego na ciele swojego pana.
Kiedy Charonte zwiążą się z jakąś osobą ich zadaniem jest ochrona swojego właściciela. Charonte umieszczając
siebie jako tatuaż na ciele swego pana mogą czuć, słyszeć i widzieć wszystko co ich pan robi, chyba że ten im
tego zabroni.
Tylko polecenia wypowiedziane przez Atlantyda mogą wpływać na większość demonów, gdy nie jest on ich
mistrzem. Żaden Charonte nie może być nieposłuszny słowom swego pana, nawet jeśli tego chcą. Innych nie
muszą słuchać, ale słowo ich pana jest dla nich prawem. Charonte nazywają swojego właściciela AKRI
ponieważ jest to Atlantydzki odpowiednik pojęć: Pan i Mistrz. Istnieje tylko jeden sposób na zabicie Charonte i
Kenyon Sherrilyn- „The beginning”
Tłumaczenie Sintel
3
"O właśnie wiszę, akri", powiedziała, uśmiechając się jak to ona, kołysząc się tam i z
powrotem przy użyciu zwinnych kończyn. "Czy akri tęsknił za mną?"
Acheron westchnął. Lubił Simi, ale marzył aby mieć dojrzałego towarzysza . Niemniej, ona
przez te trzy tysiące lat zachowywała się jak pięcioletnie, aczkolwiek stare dziecko. Miną
wieki nim Simi w pełni dojrzeje.
"Czy dostarczyłaś moją wiadomość?"-zapytał.
"Tak, akri", powiedziała, używając terminu Atlantów dla "mój Pan i Mistrz". „Przekazałam
tak jak powiedziałeś, akri ".
Włos zjeżył sie na karku Acheron . Było coś w jej głosie, co go zastanawiało..
"Co przeskrobałaś, Simi?"
"Simi nie zrobiła nic, akri. Ale ... "
Czekał obserwując jak rozgląda się nerwowo.
"Ale? " ponaglał.
"Simi była głodna w drodze powrotnej".
Zimny dreszcz przebiegł mu po plecach. "Kogo zjadłaś tym razem?"- westchnął
zrezygnowany.
"To nie był ktoś, akri. To było coś, co miało rogi na głowie, tak jak ja. W zasadzie było ich
całe stado. Wszystkie miały rogi i wydawały dziwne dźwięki: muu muuu ".
"Czyli masz na myśli krowy? Pożarłaś bydło, prawda? "
"Tak zgadza sie, akri. Zjadłam „bydło” ".
"To w zasadzie nie jest tak źle".
"Nie, to były raczej dobre, akri. Ale dlaczego nie powiedzieć Simi o krowach. Są bardzo
smaczne, a zwłaszcza pieczone. Simi smakowały…. bardzo ".
"To czemu wyglądasz na zmartwioną?"
"Bo potem z jaskini nieopodal wyszedł taki wysoki mężczyzna z tylko jednym okiem i
krzyczał na Simi. Powiedział Simi, że jest złem wcielonym bo zjadła krowy i że będę musiała
za nie zapłacić. Co to znaczy, akri? Zapłacić? Simi nie wie nic o płaceniu ".
Acheron chciałby być tak nieświadomy jak ona. "Ten wielki mężczyzna nie był przypadkiem
cyklopem?"-zapytał.
jest nim „sztyletem Atlantydzki”, którym większość z nich zostały zniszczona po tym jak zaatakowały Simi i w
odwecie Acheron wytracił prawie je wszystkie..
Kenyon Sherrilyn- „The beginning”
Tłumaczenie Sintel
4
"Co to jest cyklop?"- konsternacja przebijała się przez jej słowa.
"Syn Posejdona".
"W zasadzie, to on coś takiego powiedział. Tylko nie miał rogów. Ale zamiast tego miał dużą,
łysą głowę "- ciągnęła dalej.
Acheron nie chciał teraz dyskutować na temat wielkiej, łysej głowy cyklopa ze swoim
demonciątkiem. Jedyne co potrzebował wiedzieć, to co trzeba było zrobić, aby zadośćuczynić
za jej żarłoczny apetyt.
"Więc czego od ciebie zażądał cyklop ? "
"Powiedział, że to On będzie wściekły na Simi za zjedzenie krów. Powiedział, że rogate
krowy należały do Posejdona. Kto to jest Posejdon, akri? "
"Grecki bóg".
"Och w takim razie Simi nie jest w tarapatach. Po prostu zabijemy greckiego boga i wszystko
będzie w porządku. "- odrzekła z widoczną ulgą.
"Nie można zabić greckiego boga, Simi. To jest zakazane. "
"Jeśli kiedykolwiek pójdziesz tam jeszcze raz, to nie mów że jesteś Simi. Nie pożeraj, ani nie
zabijaj... Albo lepiej zostań tutaj, Simi.. Pójdziesz do Katoteros5
i będziesz tam czekać na
mnie aż Cie wezwę. " Demonica skrzyżowała ramiona na piersi i spojrzała na niego z
dezaprobatą. "Nie lubię czekać w bezczynności, akri".
Nagle Acheron skrzywił się w efekcie tępego bólu, który zaczął pulsował w tylnej części jego
czaszki. Chciałby, aby na 21 urodziny otrzymał domowego zwierzaka takiego jak np. papuga.
Tymczasem demon Charonte miała być z nim aż do śmierć ...ponownej.
"Więc dlaczego wezwaliście Simi, akri?"
"Potrzebuje twojej pomocy z Daimonami".
Dziewczyna natychmiast się rozluźniła i wróciła do huśtania się na swoim konarze. "Nie
wydaje mi się, żebyś potrzebował mojej pomocy, akri. Simi myśli, że poradziłeś sobie bardzo
dobrze z nimi na własną rękę. Szczególnie podobały mi się sposób, w jaki wyrzuciłeś do góry
w powietrze jednego Daimona, zanim go zabiłeś. Bardzo ładnie. Nie wiedziałam, że one są
takie kolorowe, kiedy wybuchają "- gruchała rozradowana.
Następnie używając swoich zwinnych nóg, robiąc salto zeskoczyła z gałęzi i wylądowała u
jego boku. "Gdzie jedziemy teraz, akri? Weźmiesz Simi w jakieś zimne miejsce? Podobało mi
się te ostatnie, w którym byliśmy. Góry były bardzo dobrym wyborem. "
5
Główna siedziba monarchów Archona i Apollymi (prawowitych króla I królowej miasta Katoteros).
Odpowiednik Nieba??? Gdzie odprowadzane są cienie- a więc istoty bez duszy i ciała
Kenyon Sherrilyn- „The beginning”
Tłumaczenie Sintel
5
„Acheron?”
Acheron zatrzymał się nagle czując wezwanie Artemidy. Pozwolił sobie na kolejne pełne
zniecierpliwienia westchnienie. Od dwóch tysięcy lat uparcie ją ignorował. A ona wciąż
nalegała na spotkanie. Był czas, kiedy szukała go w "sferze umysłowej", ale on zablokował
jej zdolności. Jednak jej psychiczna telepatia była więzią, której nie mógł zerwać całkowicie.
"Chodź, Simi," powiedział, rozpoczynając swoją podróż, której celem było Therakos.
Daimony założyły tam kolonię, żerujący na biednych Grekach, żyjących w małej wiosce.
„Acheron. Potrzebuję twojej pomocy, a tak naprawdę moi nowi Mroczni Łowcy potrzebują
trenera”.
Zamarł słysząc słowa Artemidy.
„Nowi Mroczni Łowcy? Co to do jasnej cholery miało znaczyć?
"Co Ty kombinujesz, Artemido?" jego szept popłynął z wiatrem, aż do Olimpu, gdzie
Artemida oczekiwała w swej świątyni na wieści.
„Więc jednak rozmawiasz ze mną?”- usłyszał ulgę w jej tonie głosu. „Już zaczęłam się
zastanawiać, czy kiedykolwiek usłyszę jeszcze dźwięk Twojego seksownego głosu”.
Acheron wydął usta ze zniecierpliwienia. Nie miał czasu na tego typu pogaduszki.
„Acheron?”
Zignorował ją.
„Daimony rozprzestrzeniają się szybciej niż można je powstrzymać. Potrzebujesz pomocy,
więc Ci ją oferuję”- kontynuowała dalej niezrażona.
Acheron powątpiewał w bezinteresowność jej pomocy. Grecka bogini od zarania dziejów
nigdy nie zrobiłaby niczego dobrowolnie, jeżeli nie miałaby w tym własnego interesu.
"Zostaw mnie w spokoju, Artemido. Oboje, Ty i ja mam pracę do wykonania i nie mam
czasu, aby polemizować teraz z Tobą ".
„Dobrze więc. Wyślę tych nowicjuszy do walki z Daimonami całkowicie
nieprzygotowanych. Jeśli umrą, trudno, kogo przecież obchodzą losy marnych
śmiertelników? Mogę przecież stworzyć sobie kolejnych i wysłać ich na pole bitwy jak mięso
armatnie i tak powtarzać ten proceder”.
To był podstęp.
A jednak coś w środku mówiło mu że nie. Artemida prawdopodobnie mogła stworzyć
większą ilość Mrocznych Łowców, więc jeśli miała taką sposobność, to na pewno to zrobi
ponownie. Zwłaszcza, jeśli miałoby to wzbudzić w nim poczucie winy. Cholera z nią. Musiał
udać się do jej świątyni, choć osobiście wolałby być wypatroszony. Spojrzał na swego
Kenyon Sherrilyn- „The beginning”
Tłumaczenie Sintel
6
demona. "Simi, muszę zobaczyć się teraz z Artemidą. Ty wracasz do Katoteros i trzymaj się
tam z dala od kłopotów, dopóki Cię nie wezwę ".
Demon skrzywił się. "Simi nie lubi Artemidy, akri. Chciałabym, żebyś pozwolił Simi zabić tą
bogini. Simi chce wyrwać jej te długie, rude włosy. "
Acheron dobrze znał to uczucie. Simi spotkała Artemidę tylko raz, wtedy kiedy Acheron stał
się śmiertelny. Spotkanie to było katastrofalne w skutkach.
"Wiem, Simi, dlatego chcę, żebyś poczekała na mnie w Katoteros." – odsunął się od niej, po
czym odwrócił się gwałtownie i spojrzał jej prosto w oczy. "I na miłość Archonu6
, proszę nie
jedź niczego, dopóki nie wrócę. Szczególnie żadnych ludzi. "
"Ale-"
"Nie, Simi. Bez jedzenia ".
"Nie, Simi. Bez jedzenia, "zaczęła go przedrzeźniać. "Simi się to nie podoba, akri. Katoteros
jest nudne. Nie ma tam nic ciekawego do robienia. Tylko martwe cienie ludzi, które chcą
wrócić z powrotem na dół, na ziemię. Bleh! "
"Simi ..." powiedział głosem pobrzmiewającym ostrzeżeniem.
"Słyszę, słyszę, będę posłuszna, akri. Simi po prostu nigdy nie powiedziała, że może zrobić to
po cichu "- wydawała się być zadowolona ze swojego pomysłu.
Potrząsnął głową widząc niepoprawność demona, potem siłą woli przeniósł się z ziemi do
świątyni Artemidy na Olimpie.
~*~
Acheron stanął na szczycie złotego mostu przerzuconego ponad wijącą się rzeką.
Dźwięk szumiącej wody, odbijał się echem od wysokiej powierzchni gór, które wznosiły się
monumentalnie wokół niego. W ciągu ostatnich dwóch tysięcy lat, nic się tutaj nie zmieniło.
Cały teren tu na szczycie składał się z mieniących się różnymi kolorami mostów i chodników,
pokrytych tęczową mgłą, prowadzących do świątyń poszczególnych bogów. Sale na Olimpie
były bogate zdobione i przestronne. Idealne mieszkanie dla bogów, zamieszkujących ich
wnętrza i ich wielkiego ego. Świątynia Artemidy została wykonana ze szczerego złota,
wypełniona smukłymi, białymi, marmurowymi kolumnami. Widok roztaczający się z jej sali
tronowej na niebo i świat poniżej zapierał dech w piersiach.
6
W oryginale „for Archon’s sake”
Kenyon Sherrilyn- „The beginning”
Tłumaczenie Sintel
7
Przynajmniej tak myślał w młodości. Ale to było zanim czas i doświadczenie napełniły żółcią
jego zdolność postrzegania. Dla niego nie było to już nic spektakularnego czy pięknego.
Widział jedynie samolubną próżność i chłód mieszkańców Olimpu. Ci nowi bogowie byli tak
bardzo różni i ulepieni z innej gliny niż bogowie Acheronu. Każdy jeden bóg Atlantydy był
pełen współczucia. Miłości. Życzliwości. Przebaczenia.
Był tylko jeden moment, w którym mieszkańcy Atlantydy pozwolili, by ich strach w nich
zwyciężył- ten błąd kosztował ich wszystkich nieśmiertelne życie i pozwolił olimpijskim
bogom zagrabić ich miejsce na szczycie. To był smutny na wiele sposobów dzień dla
ludzkiego świata.
Acheron zmusił się do przekroczenia mostu, który doprowadził go do świątyni Artemidy.
Dwa tysiące lat temu opuścił to miejsce i przysiągł, iż już nigdy tutaj nie wróci. Powinien
wiedzieć, że prędzej czy później Artemida wymyśli jakiś sposób, by go sprowadzić z
powrotem.
Jego wnętrzności ściskały się ze złości. Acheron użył telekinezy, aby otworzyć
ponadgabarytowych, pozłacane drzwi. Od razu został zaatakowany zawodzącym dźwiękiem
krzyków robotnic Artemidy, posiadających niezliczoną ilość kolczyków w małżowinach
usznych. Nie były przyzwyczajone do przybyszów odwiedzających prywatną kwaterę ich
bogini. Artemida syknęła ze złości słysząc ten przeraźliwy hałas, a następnie zaczęła
agresywnie okładać każdą z kobiet znajdujących się jej pobliżu.
"Czy chcesz zabić całą ósemkę?" Zapytał z ironią Acheron.
Artemida nawet na nie nie patrząc odpowiedziała-. "Powinnam, ale tego nie zrobię, po prostu
każę wrzucić je wszystkie do rzeki na zewnątrz".
Zaskoczony, gapił się na nią. Była tak niezwykła jak ją zapamiętał. Być może nawet w ciągu
ostatnich dwóch tysięcy lat nauczyła się choć trochę współczucia i miłosierdzia. Choć znając
ją było to bardzo mało prawdopodobne.
Teraz, kiedy zostali sami, rozsiadła się wygodnie na tronie z kości słoniowej. Acheron
podszedł do niego powoli. Była ubrana w prosty, biały peplos7
kusząco obejmujący
krzywizny jej zmysłowego ciała, a jej ciemnorude loki błyszczały w jasnym świetle. Jej
zielone oczy świeciły pełne serdeczności. Na jej widok poczuł, że przeszyła do włócznia
wspomnień. Gorących... ale zarazem bolesnych…
Powinien wiedzieć, iż ponowne spotkanie będzie dla niego ciężkim przeżyciem -to był jeden
z powodów, dla których zawsze ignorował jej wezwania. Ale wiedzieć coś, a przeżywać to
7
strój kobiecy bez rękawów, uszyty z jednego prostokątnego kawałka tkaniny wełnianej spiętego na ramionach
fibulami. Szerokość tkaniny po złożeniu jej wzdłuż, równa była odległości między łokciami przy wyciągniętych
poziomo rękach. Długość peplosu dobierana była zależnie od wzrostu właścicielki i bez przepasania miał on
zakrywać jej stopy. Nadmiar długości tkaniny tworzył tzw. odrzutkę czyli drugą warstwę w jego górnej części.
Długość odrzutki mogła być różna – od zakrywającej piersi, do osłaniającej biodra i wtedy peplos bywał
przepasany na odrzutce. Tkanina okrywała lewy bok kobiety natomiast na prawym boku bywała zeszyta lecz np.
dziewczęta w Sparcie nosiły peplosy niezszyte
Kenyon Sherrilyn- „The beginning”
Tłumaczenie Sintel
8
coś w rzeczywistości to były dwie zupełnie odrębne sprawy. Nie był przygotowany na
emocje, które groziły mu teraz niemal załamaniem nerwowym. Nienawiść. Poczucie zdrady.
Ale jednak najgorsza była potrzeba.
Głód.
Pragnienie.
Jakaś cząstka w nim wciąż ją kochała. Ta część była niemal gotowa wybaczyć jej wszystko.
Nawet jego śmierć ...
"Dobrze wyglądasz, Acheronie. Jesteś tak samo przystojny jak podczas naszego ostatniego
spotkania"- zbliżała się jednocześnie wyciągając rękę, by go dotknąć.
Cofnął się poza zasięg jej dłoni. "Nie przyszedłem tutaj na pogaduchy, Artemido. Pojawiłem
się-"
"Kiedyś nazywałeś mnie Artie."- przerwała mu bezceremonialnie.
"Robiłem kiedyś wiele rzeczy, o których wolę teraz zapomnieć." Spojrzał na nią z gniewem,
przypominając sobie wszystko co mu odebrała.
"Nadal jesteś na mnie zły."
"Dziwisz się?"
W jej oczach zapłonął szmaragdowy ogień, przypominając mu o demonie, który
zamieszkiwał w jej boskim ciele. "Mogłam zmusić cię do przyjścia do mnie, wiesz o tym.
Byłam bardzo tolerancyjna wobec Twojego oporu. Bardziej niż powinnam być. "
Odwrócił wzrok, wiedząc, że miała rację. Ona jedna była w posiadaniu źródła pokarmu tak
niezbędnego do jego prawidłowego funkcjonowania.
Kiedy obywał się zbyt długo bez tego „jedzenia”, stawał się niekontrolowanym zabójcą.
Niebezpieczeństwem dla każdego kto znalazłby się w jego pobliżu.
Tylko Artemida znała sposób, aby utrzymać go w takim stanie jakim był teraz. Zdrowym.
Kompletnym.
Współczującym.
"Dlaczego nie zmusiłaś mnie do przejścia na tu na Twoją stronę?"- Zapytał.
"Bo Cię za dobrze znam. Gdybym zdecydowała się tak postąpić, zrobiłbyś wszystko, by mi
się za to odpłacić. "
Znowu miała rację. Jego dni ujarzmienia zostały już dawno za nimi. Miał już tego dość w
jego dzieciństwie i wczesnej młodości. Kiedy jednak skosztował wolności i poczuł drzemiącą
Kenyon Sherrilyn- „The beginning”
Tłumaczenie Sintel
9
w nim moc, polubił ten stan zbyt bardzo, by stać się z powrotem potulnym kociakiem czasów
przeszłości.
"Opowiedz mi o tych nowych Mrocznych Łowcach," zmienił temat. "Po co chcesz tworzyć
więcej istot do mnie podobnych?"
"Powiedziałam Ci, potrzebujesz pomocy."
"Nie potrzebuję takiej pomocy."
"Ja i inni greccy bogowie myślimy jednak inaczej."
"Artemido ..." warknął jej pełne imię, wiedząc, iż tego nie lubi. Był więcej niż w stanie
kontrolować i zabić Daimony, żerujące na ludziach. "Przysięgałem ..."
Zacisnął zęby, myśląc o pierwszych dniach jego nawrócenia. Nie miał nikogo, kto pokazałby
mu kierunek. Żadnego przewodnika, który wyjaśniłby mu jak postępować.
Jak żyć.
Wytłumaczyć zasady, które wiążą go z nocą.
Nowi Mroczni Łowcy, będą zagubieni. Zdezorientowani.
Najgorszy był fakt, iż ich życie było ciągle narażone aż do momentu, w którym nauczą się
prawidłowo wykorzystywać swoje moce.
Cholera z nią.
"Gdzie oni są?"-warknął.
"Czekają w Falossos. Ukrywają się w jaskini, która chroni ich przed światłem słonecznym
podczas dnia. Ale to ludzie całkowicie nieświadomi jak powinni postępować w momencie
zagrożenia, kiedy znajdą ich Daimony. To mężczyźni, którzy natychmiast potrzebują
przywódcy. "
Acheron nie chciał tego zrobić. Nie chciał nikim dowodzić, jak również słuchać niczyich
rozkazów. Nie chciał w ogóle zajmować się żadnymi ludźmi.
On nie chciał już nikogo w swoim życiu, pragnął pozostać po prostu sam.
Myśl o stosunkach z innymi ...
Ten pomysł natychmiast zmroził jego krew.
Jedna jego połowa miała ochotę iść własną drogą, ale Acheron wiedział, że nie mógł tak
postąpić. Gdyby odmówił przeszkolenia tych ludzi odnośnie sposobu walki i zabijania
Daimony, skazałby ich na pewną śmierć.
Kenyon Sherrilyn- „The beginning”
Tłumaczenie Sintel
10
A martwa egzystencja bez duszy była czymś czego nikomu nie życzył. On, jako jeden z
nielicznych wiedział z czym to się wiąże.
"Dobrze," powiedział. "Będę ich szkolić."
Uśmiechnęła się promiennie.
~*~
Acheron przeniósł się z jej świątyni z powrotem na Ziemię, ale nakazał Simi pozostać dłużej
tam gdzie przebywała. Demonica skomplikowałaby tylko i tak zagmatwaną sprawę.
Gdy był pewien, że pozostanie na miejscu, przeniósł się do Falossos.
Znalazł tam trzech mężczyzn siedzących w całkowitych ciemnościach, tak jak powiedziała
Artemida. Rozmawiali cicho między sobą, zgrupowani wokół małego ogniska próbując się
ogrzać, a w ich oczach odbijały się jasne płomienie.
Ich oczy nie były już dłużej ludzkie i miał świadomość, że niezwykłe światło ich wzroku nie
pochodziło wcale od ognia.
Musiał ich wiele nauczyć.
Acheron wysunął się do przodu, wychodząc jednocześnie z cienia.
"Kim jesteś?" Najwyższy z nich zadał mu to pytanie, kiedy tylko go zobaczył.
Człowiek ten był bez wątpienia Dorianinem8
, ze swoimi długimi czarnymi włosami. Był on
wysoki, potężnie zbudowany i wciąż ubrany w zbroję bitewną, która była w tak złym stanie,
iż potrzebowała natychmiastowej naprawy.
Mężczyźni siedzący z nim byli blondwłosymi Grekami. Ich pancerze nie były wcale w
lepszym stanie. Najmłodszy z nich miał podłużną dziurę pośrodku jego zbroi na wysokości
serca, prawdopodobnie na skutek trafienia ostrzem rzuconego oszczepu.
Będąc ubrani w taki sposób nie mogli wyjść i po prostu wmieszać się w tłum ludzi. Każdy z
nich potrzebował opieki. Odpoczynku.
Instrukcji.
Acheron zrzucił kaptur swojego czarnego himationu i po kolei spojrzał w oczy każdego z
nich.
Kiedy zauważyli srebrny kolor jego oczu i jakby wirujące tęczówki pobledli jednocześnie.
8
Nie potrafię znaleźć nic na temat pochodzenia tego mężczyzny, w oryginale określony został jako „Dorian”
Kenyon Sherrilyn- „The beginning”
Tłumaczenie Sintel
11
"Czy jesteś bogiem?" znowu ten sam mężczyzna zabrał głos. "Powiedziano nam, że bogowie
mogliby nas zabić, jeśli znaleźlibyśmy się w ich obecności i taki byłby ich kaprys."
"Jestem Acheron Parthenopaeus," powiedział cicho. "Artemida wysłał mnie abym Was
przeszkolił".
"Jestem Callabrax z Likonos" powiedział Dorianin.
Następnie wskazał na mężczyznę po swojej prawej stronie. "Kyros z Seklos", a potem na
najmłodszego w swojej grupie "i Ias z Groesi".
Ias powstał, przyglądając się mu swoimi ciemnymi, pustymi oczami. Acheron słyszał myśli
tego mężczyzny tak wyraźnie, jak gdyby były one jego własnymi.
Ból tego wojownika dosięgnął i jego, a jego niedola wywołała przypływ sympatii.
"Jak dużo czasu minęło odkąd zostaliście stworzeni?" zapytał Acheron.
"Kilka tygodni temu" szybko odpowiedział Kyros.
"Zostałem stworzony w tym samym czasie."- potwierdził skinieniem głowy Callabrax .
Acheron spojrzał na Iasa.
"Dwa dni temu", odpowiedział swoim pustym głosem.
"On jest nadal jest chory po przemianie"- wyjaśnił Kyros. "Mnie…. ehm… „dostosowanie
się” zajęło prawie tydzień ...".
Acheron stłumił gorzki uśmiech. To było dobre określenie- „dostosowanie”.
"Czy zabiliście już jakiś Daimonów?" kontynuował zbieranie informacji.
"Próbowaliśmy" westchnął Callabrax, "ale jest to dużo trudniejsze od zabijania ludzkich
żołnierzy. Są silniejsze. Szybsze. I wytrzymalsze- nie umierają tak łatwo. Ostatnim razem
niemal straciliśmy dwóch naszych. "
Acheron skrzywił się na samą myśl o dwóch nieprzygotowanych wojownikach udających się
na polowanie na Daimony i o przerażającej egzystencji, która ich czeka, kiedy zginą.
Podążył myślami do swojej pierwszej walki ...
Nie, musiał zablokować wspomnienia snujące się po jego umyśle.
"Posililiście się już dzisiejszego wieczora?"
Potwierdzili równoczesnym skinieniem głowy.
"A więc chodźcie ze mną na zewnątrz to nauczę Was paru niezbędnych sztuczek przydatnych
podczas polowania na Daimony".
Kenyon Sherrilyn- „The beginning”
Tłumaczenie Sintel
12
Acheron pracował z nimi wytrwale, dopóki nie zaczęło prawie świtać. Dzielił się z nimi całą
posiadaną wiedzą i umiejętnościami, w takim stopniu w jakim zdążył w ciągu tej jednej,
krótkiej nocy. Nauczał ich nowej taktyki. Wskazał gdzie znajdują się najbardziej odsłonięte i
wrażliwe miejsca na ciele Daimonów i jak je atakować.
Pod koniec nocy, zezwolił im w końcu wrócić do jaskini.
"Znajdę wam lepsze miejsce do ukrycia się przed światłem słonecznym", obiecał im.
"Jestem Dorianinem" powiedział z dumą Callabrax. "I nie potrzebuję niczego więcej ponad
to, co mam".
"Ale my nie jesteśmy Dorianinami" wtrącił się Kyros. "Z miłą chęcią zarówno ja jak i Ias
zgodzimy się na możliwość spania na wygodnym łóżku. Kąpiel też będzie mile widziana. "
Acheron skinął głową, po czym gestem wskazał Iasowi, by do niego dołączył na zewnątrz
pieczary.
Poczekał aż Ias wyjdzie pierwszy, a następnie skierował go na odległość, na której nie mogli
już być słyszani przez rezydentów jaskini.
"Chcesz znowu zobaczyć swoją żonę… " wyszeptał Acheron.
Zapytany spojrzał na niego zaskoczony. "Skąd o tym wiesz?"
Acheron nie odpowiedział. Nawet jako człowiek, nienawidził osobistych pytań, gdyż
najczęściej doprowadziły go do rozmów, których nie chciał prowadzić. Zwykle wydobywały
wspomnienia, które powinny być głęboko zagrzebane w pamięci.
Zamykając oczy, Acheron pozwolił swojemu umysłowi popłynąć poprzez kosmos, aż znalazł
kobietę, która prześladowała myśli Iasa.
Liora.
Była piękną kobietą, z włosami czarnymi jak krucze skrzydła. Oczami tak jasnymi i
niebieskimi jak otwarte morze.
Nic dziwnego, że Ias tak bardzo za nią tęsknił.
Kobieta aktualnie klęczała, płacząc. "Proszę" - błagała bogów. "Proszę zwrócicie mi moją
miłość. Błagam niech moje dzieci mają swojego ojca w domu ".
Acheron czuł sympatię widząc i słysząc jej błagania. Nikt nie powiedział jej jeszcze co się
stało. Ona wciąż modliła się powrót człowieka, który nie mógł już z nią dłużej być.
To prześladowało Acherona.
Kenyon Sherrilyn- „The beginning”
Tłumaczenie Sintel
13
"Rozumiem Twój smutek," powiedział do Iasa. "Ale nie możesz pokazać się swojej rodzinie
w takiej formie. Oni przestraszą się tego co wróciło do ich domu. Będą starali się zabić
Ciebie, myśląc ze jesteś potworem ".
Oczy Iasa napłynęły łzami, a kiedy mówił, jego kły przecinały wargi. "Liora nie ma nikogo
kto mógłby się nią zaopiekować. Była sierotą, a mój brat zginął dzień wcześniej niż ja. Nie
ma już nikogo, kto mógłby zapewnić ochronę moim dzieciom ".
"Nie możesz wrócić."
"Dlaczego nie?" Ias zapytał gniewnie. "Artemida powiedziała, że będę miał swoją zemstę na
człowieku, który mnie zabił, a dopiero potem wrócę by jej służyć. Nie wspominała nic o tym
że nie będę mógł wrócić do domu. "
Acheron zacisnął palce na jego ramieniu. "Ias, pomyśl przez chwilę. Nie jesteś już
człowiekiem. Jak myślisz, jak mieszkańcy twojej wioski zareagują, jeśli wrócisz do domu z
kłami i czarnymi jak węgiel oczami? Nie możesz wychodzić na światło dzienne. Twoim
wyborem był powrót w celu ochrony wszystkich ludzi, a nie tylko Twojej rodziny. Nie
możesz jednocześnie być tu i tam. Nie możesz wrócić… "
Usta mężczyzny drgały, ale tylko kiwnął głową. "Mam uratować rodzaj ludzki, podczas gdy
moja niewinny rodzina, porzucona na pastwę losu, będzie głodować pozbawiona
jakiejkolwiek ochrony. Tak, to była wyjątkowa okazja. Mój wybór… "
Acheron uciekł wzrokiem, ale jego serce ścisnęło się z żalu nad losem tego człowieka i jego
rodziny.
"Dołącz do pozostałych," powiedział.
Obserwował powrót Iasa jednocześnie rozmyślając nad jego słowami.
Nie mógł tego tak zostawić.
Może i Acheron mógł funkcjonować samodzielnie, ale inni...
Zamykając oczy, udał sie z powrotem do Artemidy.
~*~
Tym razem, kiedy jej kobiety otworzył usta do krzyku, Artemida zamroziła natychmiast ich
struny głosowe.
"Zostawcie nas", kazała im.
Kenyon Sherrilyn- „The beginning”
Tłumaczenie Sintel
14
Kobiety rzuciły się do drzwi tak szybko, jak tylko mogły, a kolejnym dźwiękiem był głośny
huk zamykanych za nimi drzwi..
Gdy tylko zostali sami, Artemida uśmiechnął się do niego figlarnie. "Wróciłeś. Nie
spodziewałem się zobaczyć Cię tutaj tak szybko. "
"Przestań, Artemido", powiedział, starając zakończyć jej gierki zanim się rozkręci na dobre.
"Jestem tutaj w zasadzie aby przywołać Cię do porządku".
"Za co?"
"Jak możesz wykorzystywać tych ludzi używając kłamstwa, aby przekonać ich do służby."
"Ja nigdy nie kłamię".
Acheron podniósł znacząco brew.
Czując się niekomfortowo pod jego badawczym wzrokiem, odchrząknęła oczyszczając gardło
i rozparła się wygodniej na tronie. "Wiele rzeczy się zmieniło ale nie fakt, że ja nigdy nie
posuwam się do użycia kłamstwa. Może zapomniałam tylko wspomnieć o kilku rzeczach. "
"To jest tylko czysta semantyka, Artemido, a ja nie o tym mówię. Chodzi o to, czym ich
uczyniłaś. Nie możesz tak po prostu porzucić tych bękartów. "
"A dlaczego nie? Ty przecież przetrwałeś, całkiem dobrze sobie radząc w podobnej sytuacji. "
"Nie jestem taki sam jak oni i dobrze o tym wiesz. Nie miałem nic w moim życiu do czego
chciałbym wracać. Żadnej rodziny, znajomych ".
"Powinieneś uwzględnić mały wyjątek. A co ze mną? "- powiedziała lekko obrażona.
"Byłaś błędem, który sobie wyrzucałem w ciągu ostatnich dwóch tysięcy lat."
Jej twarz poczerwieniała. Powstała z tronu, i zeszła dwa stopnie w dół, by stanąć z nim twarzą
w twarz. "Jak śmiesz mówić do mnie w taki sposób!"- wykrzyknęła z furią.
Acheron odrzucił swój płaszcz oraz broń i cisnął je w kąt ze złością. "Zabij mnie za to,
Artemido. Śmiało. Uczyń nam obu przysługę i pozbaw mnie mojego nędznego żywota! ".
~*~
Chciała go spoliczkować, ale on pochwycił jej rękę w locie i ujął ją w swoją patrząc jej
głęboko w oczy. Jedyne co zobaczyła w jego wzroku to nienawiść i zajadłe potępienie.
Ich wściekłe oddechy mieszały się ze sobą, a całe powietrze wokół nich wibrowało, drgając
od starcia mocy.
Kenyon Sherrilyn- „The beginning”
Tłumaczenie Sintel
15
Ale to nie wściekłość chciała w nim wywołać .
Nigdy nie chodziło jej o nienawiść ...
Spojrzała wprost na niego. Podziwiała doskonałą płaszczyznę jego jakby wyrzeźbionej
twarzy, wysokie kości policzkowe, długi, orli nos .Czerń włosów. Niesamowity kolor rtęci
bijący z jego oczu.
Jeszcze nie narodził się śmiertelnik, który mógłby dorównać mu fizyczną doskonałością. I to
nie tylko jego piękno, przyciągało ludzi do niego. To nie tylko jego urok kusił i przyciągał ją
do niego. Acheron posiadał surowy, rzadki rodzaj męskiej charyzmy.
Moc. Siłę. Urok. Inteligencję.
Determinację.
Patrząc na niego jednocześnie zaczynałaś go pragnąć.
Widząc cierpiałaś okrutnie pragnąc dotknąć tego doskonałego ciała.
Został zbudowany, by sprawiać przyjemność i wytrenowany, by dawać rozkosz kobiecie.
Wszystko w nim od smukłych mięśni, po głęboki, erotyczny tembr głosu sprawiało, iż mógł
uwieść każdą, która znalazłaby się w jego pobliżu.
Jak śmiertelnie dzikie zwierzę, emanował niebezpieczeństwem i pierwotną, męską siłą.
A także obietnicą najwyższego seksualnego spełnienia.
To były przyrzeczenia, które spełniał.
W całej wieczności, był jedynym człowiekiem, który sprawił, że była słaba.
Jedynym człowiekiem, którego kiedykolwiek kochała….
Miał w sobie moc, którą mógłby ją złamać, niemal zabić. Oboje o tym wiedzieli. I przyznała
się sama przed sobą, że stał się dla niej z tego powodu niezwykle intrygujący i prowokujący.
Uwodzicielski i erotyczny.
Przełknęła ślinę, przypominając sobie go takim, jakim był, kiedy pierwszy raz się spotkali.
Jego siła. Pasja.
Stał wtedy w wyzywającej pozie pośrodku jej świątyni i śmiał się, kiedy groziła, że go zabije.
Nawet stojąc przed jej posągiem, nigdy wcześniej żaden śmiertelnik nie odważył się tego
uczynić...
Wciąż jeszcze czuła smak jego pocałunku.
Kenyon Sherrilyn- „The beginning”
Tłumaczenie Sintel
16
W przeciwieństwie do innych mężczyzn, nigdy nie czuł przed nią strachu.
Teraz, ciepło jego dłoni odbijało się piętnem na jej ciele, ale to była standardowa reakcja na
jego dotyk. Oddałaby teraz wszystko by znów poczuć smak jego warg. Ogień jego
namiętności...
Ale z powodu jednej pomyłki, straciła go na zawsze.
To wszystko było tak beznadziejne, że Artemidzie chciało się płakać. Kiedyś, dawno temu
próbowała zawrócić bieg czasu i powtórzyć zdarzenia tamtego ranka.
By odzyskać miłość i zaufanie Acheron.
Mojry jednak po dwakroć ukarały ją za tą zuchwałość.
Przez ostatnie dwa tysiące lat, próbowała wszystkiego, by sprowadzić go do niej z powrotem.
Nic jednak nie skutkowało. Nic nigdy nie pozwoliło zbliżyć się jej na tyle do niego, by prosić
o przebaczenie lub zmotywować go do podróż z powrotem do jej świątyni.
Nic, aż do momentu kiedy znalazła jedyny powód, któremu nie powiedziałby nie -śmiertelnej
duszy w niebezpieczeństwie.
Acheron zrobiłby wszystko, by uratować ludzi.
Jej plan, aby uczynić go odpowiedzialnym za kolejnych Mrocznych Łowców zdawał egzamin
i teraz on wrócił.
Gdyby mogła go po prostu zatrzymać.
"Chcesz, żebym „zwolniła” ich ze służby?" zapytała.
Dla niego, była zdolna zrobić wszystko.
"Tak".
Dla niej jednak on nie zdecydowałby się nawet kiwnąć palcem.
Chyba, że zmusiłaby go do tego siłą.
"A co Ty proponujesz w zamian, Acheronie? Znasz zasady. Przysługa za przysługę ".
Wypuścił ją z uścisku z gniewnym przekleństwem na ustach i wycofał się. " Teraz nauczyłem
się lepiej jak grać w Twoją grę. ".
Artemida wzruszyła ramionami z nonszalancją, której w ogóle nie czuła. W tej chwili
postawiła wszystko na jednej szali.
Jeśli teraz odmówi, fakt ten ją zniszczy.
Kenyon Sherrilyn- „The beginning”
Tłumaczenie Sintel
17
"Dobrze wiec, pozostaną Mrocznymi Łowcami. Sami, z nikim kto nauczyłby ich tego, co
powinni wiedzieć. Nie obchodzi nas przecież co się z nich stanie ".
Westchnął przeciągle ze znużeniem.
Chciała go pocieszyć, ale wiedziała, że odrzuci każdy jej dotyk, ofertę bliskości. Miał w
zwyczaju odrzucane wszelkich wygód i możliwości ukojenia bólu.
Był silniejszy, niż ktokolwiek miał prawo być.
Kiedy ich wzrok znowu się spotkał, po jej ciele przebiegł surowy, i jednocześnie zmysłowy
dreszcz.
"Jeśli mają służyć Tobie i bogom, Artemido, to muszą mieć rzeczy, których potrzebują."
"Czyli na przykład jakich?"
"Zbroi dla każdego z nich. Nie możesz wysłać ich do walki bez broni. Oni potrzebują także
pieniędzy, aby zaopatrzyć się w żywność, odzież, konie oraz niewolników, którzy będą
czuwać nad nimi w ciągu dnia, podczas gdy oni odpoczywają. "
"Żądasz tak wiele dla nich."
"Proszę tylko o to, co pozwoli im przetrwać."
"Nigdy nie prosiłeś o którąkolwiek z tych rzeczy dla siebie." Zranił ją ten fakt.
Nigdy nie prosił ją o nic.
"Nie potrzebuję jedzenia, a moje moce pozwalają mi na zdobycie wszystkiego innego, czego
potrzebuję. Co do ochrony kiedy śpię, mam Simi. A oni nie mają kogoś takiego. Poza tym oni
nie chcą zostać sami… "
Nikt nie chce, Acheron.
Nikt.
Nawet ty.
A zwłaszcza nie ja.
Artemida podniosła podbródek, postanowiła mieć go u swego boku bez względu na
konsekwencje. "I znowu pytam Cię, co mi dasz za spełnienie Twojej prośby?"
Acheron spojrzał przed siebie, jego wnętrzności skręcały się coraz mocniej. Wiedział, czego
chciała i była to ostatnia rzecz jaką chciał jej ofiarować. "To wszystko ma być dla nich, a nie
dla mnie."
Wzruszyła ramionami. "Dobrze więc, mogą się obywać bez tych rzeczy do czasu aż będą
mieć jakąś kartę przetargową".
Kenyon Sherrilyn- „The beginning”
Tłumaczenie Sintel
18
Jej swobodne podejście do ich życia i dobrego samopoczucia wznieciło jego głęboką furię.
Wcale się nie zmieniła.
"Cholera z Tobą, Artemido".
Podszedł do niej powoli.
"Chcę ciebie, Acheronie. Chcę, żebyś był z powrotem taki, jaki byłeś wcześniej."
W duchu skulił się, widząc jak ukryła twarz w swoich dłoniach. Nigdy nie mogli wrócić, do
tego co było. Dowiedział się o niej zbyt wiele od tamtej pory.
Został zdradzony o jeden raz za dużo.
Można powiedzieć, że bardzo powoli to do niego dotarło, ale to nie była prawda. Tak
rozpaczliwie potrzebował, by ktoś się o niego troszczył, dbał o niego, że zignorował ciemną
stronę jej natury.
Ignorował tak długo, aż ona odwróciła się do niego plecami i zostawiła na pewną śmierć.
Niektóre przewinienia były poza zasięgiem jego zdolność do przebaczenia.
Odwrócił myśli od siebie powracając do niewinnych ludzi, którzy żyli tam w jaskini.
Mężczyzn, którzy nic nie wiedzą o swoim nowym istnieniu lub o czyhających na nich
wrogach. Nie mógł ich zostawić w ten sposób.
Poświęcił dość ludzkich istnień….
Nie mógł pozwolić, by i oni stracili swoje życie i dusze.
"Dobrze, Artemido. Dam ci to, czego chcesz, jeśli ofiarujesz im wszystko, czego potrzebują,
aby przeżyć. "
Kobieta promieniała.
"Ale", ciągnął, "mam warunki: będziesz płacić im co miesiąc pensję, która pozwoli im kupić,
wszystko czego zapragną lub będą potrzebować. Jak wcześniej wspominałem będą musieli
mieć ochroniarzy- niewolników, którzy zapewnią im osobistą opiekę, aby nie musieli martwić
się zdobywaniem żywności, odzieży czy broni. Nie chcę, by byli odrywani od swojej pracy”
"Dobrze, znajdę ludzi, którzy tym się zajmą."
"Żywych ludzi, Artemido. Chcę, by służyli im z własnej woli. Wystarczy już Mrocznych
Łowców ".
"Cztery z was nie wystarczy. Potrzebujemy ich więcej, aby utrzymać Daimony w ryzach ".
Acheron przymknął oczy, czując bezkres tych wytrwale tkanych z pajęczą dokładnością
stosunków. Zbyt łatwo mógł odgadywać przyszłość i zobaczyć siebie w ich centrum.
Kenyon Sherrilyn- „The beginning”
Tłumaczenie Sintel
19
Im więcej Mrocznych Łowców stworzy Artemida, tym bardziej będzie do niej uzależniony.
Nie było sposobu, aby powstrzymać ją przed przywiązywaniem go do siebie na wieczność.
Chyba że?
"Dobrze", powiedział. "Zgodzę się na to, jeśli zapewnisz im możliwości zwolnienia się z
obowiązku służby."
"Co masz na myśli?"
"Chcę, żebyś stworzyła sposób dla Mrocznych Łowców, by mogli odzyskać swoje dusze, a co
za tym idzie nie byli już z Tobą związani, chyba że z własnej woli".
Artemida cofnęła się. To nie było coś co mogła przewidzieć.
Gdyby dała mu to, o co prosi, mógłby się od niej uwolnić.
Mógłby ją opuścić.
Zapomniała, jak przebiegły potrafił być Acheron. Jak dobrze znał zasady gry i jak umiał
manipulować zarówno nimi jak i nią samą.
Był naprawdę do niej podobny.
A przecież, gdyby nie udało mu się na niej wymóc tego „dodatkowego wyjścia”, wtedy
zostawiłby ją i tak bez skrupułów. Nie miała wyboru i dobrze o tym wiedział.
Były jednak rzeczy, które mogłyby zatrzymać go u jej boku.
Jeden ze sposobów zapewniłby Artemidzie jego obecność w jej życiu przez całą wieczność.
"Dobrze więc. Przejdźmy teraz do ustalenia kwestii zarządzania Mrocznymi Łowcami".
Poczuła, że jego myśli zaczęły dryfować z powrotem w kierunku Iasa.
Współczuł kiepskiemu, greckiemu żołnierzowi, który kochał swoją żonę beznadziejną
miłością.
Litość, miłosierdzie i współczucie zawsze były powodem jego upadku.
"Po pierwsze muszą umrzeć, by odzyskać swoje dusze."
"Dlaczego?" Zapytał zdziwiony.
"Dusza może zostać wypuszczona z ciała jedynie w chwili śmierci. Podobnie, może wrócić
jedynie do ciała, który już nie funkcjonuje. Tak długo, jak oni będą „istnieć” jako Mroczni
Łowcy, nigdy nie będą w stanie odzyskać swoich dusz. To nie jest moja zasada, Acheronie,
taka jest po prostu natura duszy. "
Zmarszczył brwi słysząc te wyjaśnienie. "Jak w takim razie zabijesz nieśmiertelnego
Mrocznego Łowcę?"
Kenyon Sherrilyn- „The beginning”
Tłumaczenie Sintel
20
"Cóż, możemy odciąć im głowę lub wystawić na światło dzienne, ale z powodu uszkodzeń
ich ciała nie dałoby się już naprawić, a to raczej mija się naszym z celem".
"Nie jesteś zabawna."
I on również nie był. Nie chciała zwolnić ich z obowiązku świadczenia jej usług.
Przede wszystkim jednak, nie chciała uwolnić jego.
"Trzeba oddzielić ich ciała od mocy Mrocznych Łowców", powiedziała. "Trzeba sprawić, by
ich nieśmiertelne ciała były podatne na ataki, a następnie zatrzymać ich bicie serca. Dopiero
wtedy umrą w sposób, który umożliwi im powrót do życia ".
"Dobrze, mogę to zrobić".
"Właściwie w tej chwili nie możesz."
"Co masz na myśli?"
Walczyła z chęcią parsknięcia śmiechem. Oto go miała.
"Jest kilka praw, które trzeba wiedzieć o duszach, Acheronie. Jednym z nich jest to, że jej
właściciel musi dobrowolnie z niej zrezygnować. Od momentu kiedy posiadam ich dusze ... "
Acheron przeklął w kilku językach jednocześnie. "Będę musiał targować sie z Tobą o każdą z
nich…".
Skinęła głową.
Wyglądał na niezadowolonego z posiadania tej wiedzy. Ale będzie musiał być wciąż w
pobliżu...
"Co jeszcze?" zapytał.
Teraz reguła, która zwiąże go z nią na zawsze. "Tylko prawdziwie czyste serce może uwolnić
duszę i przenieść ją z powrotem do ciała. Osobą, która zwraca duszę musi być ktoś kto kocha
ich ponad wszystko. Kogo również oni kochają i mu ufają.”
"Dlaczego?"
"Ponieważ dusza potrzebuje czegoś, aby motywować ją do ruchu, w innym wypadku zostaje
tam gdzie do tej pory przebywała. Używałam chęci zemsty, aby zmotywować duszę do
przejścia w moje posiadanie. Tylko równie potężne emocje mogą „namówić” duszę do
powrotu do jej starego ciała. Gdybym mogła wskazać to uczucie, to zapewne wybrałbym
miłość. Najpiękniejszą i najszlachetniejszą ze wszystkich emocji. Jedyną wartą powrotu…. ".
Acheron przyglądał się z uporem marmurowej posadzce, wiedząc że jej słowa szeptane były
do niego.
Kenyon Sherrilyn- „The beginning”
Tłumaczenie Sintel
21
Miłość.
Zaufanie.
Tak łatwo powiedzieć te słowa. Czuć ich przejmującą moc. Zazdrościł tym, którzy znali ich
prawdziwe znaczenie.
Nigdy nie miał możliwości naprawdę poczuć tych emocji. Zdrada, ból, upokorzenie,
podejrzenie, nienawiść. To było całe jego istnienie. To było wszystko, co kiedykolwiek
zostało mu pokazane.
Część z niego chciał zrezygnować z tego szalonego pomysłu i porzucić Artemidę zawsze.
"Wróć do mnie mój ukochany. Proszę, zrobię wszystko, aby mieć Cię teraz w domu ..."
Słowa Liory zadzwoniły w jego głowie. Mógł słyszeć jej płacz nawet teraz. Poczuć jej ból.
Odczuwał również cierpienie Iasa kiedy ten myślał o swoich dzieciach i żonie. Jego niepokój
o ich dobro. Acheron nigdy nie widział tak bezinteresownej miłości.
Ani przed, ani po swojej śmierci.
"Daj mi duszę Iasa".
Artemida spojrzała na niego wyginając brwi w symetryczne łuki. „Czy jesteś gotów zapłacić
cenę, którą zażądam za nią i zgodzisz się na pozostałe warunki?"
Jego serce skurczyło się na dźwięk jej słów. Przypomniał sobie dzieciństwo, które zostawił
już dawno za sobą.
Wszystko ma swoja cenę, chłopcze. Pamiętaj, nic i nigdy nie otrzymuje się do nikogo za
darmo. Jego wuj nauczył go dobrze cenić wartość przetrwania.
Acheron drogo zapłacił za wszystko co kiedykolwiek miał lub chciał posiadać. Żywności.
Schronienie. Ubrania.
Opłacone krwią i potem.
Niektóre rzeczy na tym świecie nigdy się nie zmieniają.
"Tak", powiedział. "Zgadzam się i poniosę konsekwencje tego wyboru".
Artemida uśmiechnęła się do niego zadowolona z siebie. "Nie bądź taki nieszczęśliwy,
Acheronie. Obiecuję, że spodoba Ci się to co dla Ciebie przygotowałam…".
Jego żołądek zacisnął się jeszcze ciaśniej. Już wcześniej słyszał te słowa….
~*~
Kenyon Sherrilyn- „The beginning”
Tłumaczenie Sintel
22
Zapadał zmierzch, kiedy Acheron wrócił do jaskini. Nie był sam, jak wtedy kiedy opuszczał
pieczarę o brzasku. Poprowadził teraz dwóch mężczyzn i cztery konie.
"Co to wszystko ma znaczyć?" zapytał Callabrax.
"To są pomocnicy dla Ciebie i Kyrosa. Przyszli pokazać wam obydwóm willę, gdzie
będziecie od tej pory mieszkać. Zapewnią Wam wszystko czego potrzebujecie, a ja wpadnę
później, by dokończyć nasz trening. "
"A co ze mną?" zainteresował się Ias.
"Pójdziesz ze mną".
Acheron poczekał aż dwóch łowców wsiądzie na swoje konie i odjedzie, a nastepnie odwrócił
do Iasa. "Czy jesteś gotowa na powrót do domu?"
Ias spojrzał zaskoczony. "Ale przecież powiedziałeś-"
"Byłem w błedzie. Możesz jednak wrócić. "
"A co z moją przysięgą wierności złożoną Artemidzie?"
"Wszystko jest już załatwione".
Ias objął go jak brata. Acheron skulił się od tego nagłego kontaktu, zwłaszcza, że odczuwał
go jak smaganie biczem tworzącym sine pręgi na plecach. A jeszcze głębsze, na jego duszy.
Odkąd pamiętał nienawidził jakiegokolwiek kontaktu cielesnego.
Odepchnął więc delikatnie Iasa, odchrząknął i starając się nabrać pogodnego wyrazu twarzy
odrzekł "Chodź, odprowadzimy cię do domu."
Acheron przeniósł ich w przestrzeni do małego gospodarstwa Iasa, gdzie jego żona właśnie
próbowała wysłać ich dwójkę dzieci do łóżek.
Jej piękna twarz zbladła kiedy zobaczyła ich ponad swoim paleniskiem.
"Ias?" Zamrugała. "Powiedzieli mi dziś rano, że nie żyjesz".
Ias potrząsnął tylko w zaprzeczeniu swoją głową, jego oczy błyszczały. „Najdroższa, moja
miłości. Jestem tu. Wróciłem do domu, do ciebie. "
Acheron wziął głęboki oddech, patrząc jak Ias rzucił się w jej kierunku i przytulił ją blisko do
swojego serca. To wszystko za daleko zaszło, za dużo uczuć- wyimaginowane pręgi na
plecach jeszcze bardziej się zaogniły.
Acheron oczyścił gardło i powiedział cicho. „Jest jeszcze kilka rzeczy do zrobienia, Iasie."
Ias spojrzał na niego pytająco, marszcząc jednocześnie brwi.
„Twoja żona będzie musiała przenieść Twoją duszę z powrotem do Twojego ciała. "
Kenyon Sherrilyn- „The beginning”
Tłumaczenie Sintel
23
"Co?" Kobieta skrzywiła się nie rozumiejąc znaczenia tych słów.
"Przysięgłem służyć Artemidzie," wyjaśnił jej natychmiast Ias "ale ona postanowiła zwolnić
mnie z danej obietnicy, abym mógł wrócić do Ciebie".
Jego słowa wywołały w niej konsternacje, ale nic nie powiedziała.
"Cóż mamy więc uczynić?" Ias zwrócił się tym razem do Acherona.
"Będziesz musiał umrzeć jeszcze raz."
Łowca zbladł trochę. "Jesteś pewny?"
Acheron skinął głową, po czym wręczył mu sztylet dla Liory. "Będziesz musiała pchnąć go
nożem w samo serce." Skierował te wyjaśnienia do kobiety.
Spojrzała przerażona i jednocześnie zbulwersowana jego sugestią. "Co?"
"To jedyny sposób."
"To zwyczajne morderstwo! Będę za to powieszona… ".
"Nie, przysięgam Ci, że nie".
"Zrób to, Lioro," zalecił Ias łagodnie. "Chcę znowu móc być z Tobą ".
Spojrzała na niego sceptycznie, ale wzięła jednak sztylet w swe dłonie i spróbowała wbić
ostrze w jego klatkę piersiową.
Jednak to nie poskutkowało.
Wszystko co udało się jej osiągnąć to małe nakłucie skóry.
Acheron skrzywił się przypominając sobie, co Artemida mówiła o mocy Mrocznych Łowców.
Przeciętny człowiek nie byłby w stanie skrzywdzić Mrocznego Łowce lichym sztyletem.
Ale on mógł.
Wyjmując ostrze z dłoni Liory, wbił go prosto w serce Iasa.
Ten zgiął się w pół, ciężko dysząc.
"Nie panikuj" uspokajał go Acheron, kładąc go na podłodze obok paleniska. "Trzymam cię".
Acheron powstał i wskazał Liorze, by uklękła przy boku męża. Wyciągnął ze swojej teczki
kamienny medalion, zawierający duszę Iasa. "Musisz wziąć to do ręki, kiedy umiera i uwolnić
jego duszę z powrotem do jego ciała".
"Jak?" Zapytała.
"Naciśniesz mocniej miejsce na medalionie ponad znakiem łuku i strzały".
Kenyon Sherrilyn- „The beginning”
Tłumaczenie Sintel
24
Acheron poczekał aż do czasu, gdy nastał moment tuż przed śmiercią Iasa. Podał Liorze
medalion..
Ta krzyknęła jednak przeciągle, kiedy tylko ciężki wisior dotknął jej dłoni, a potem upuściła
go na podłogę.
"To płonie!" wciąż wrzeszczała.
Ias ostatkiem sił walczył o życie.
"Podnieś to natychmiast" rozkazał Acheron.
Kobieta przecząco potrząsnęła głową jednoczesnie nie przerywając dmuchania chłodnym
powietrzem swojego oddechu na miejsce oparzenia.
"Co jest z Tobą, kobieto?" zapytał wzburzony Acheron. "On umrze, jeśli go nie uratujesz.
Podnieś jego duszę ".
"Nie"
"Nie? Jak możesz mówić nie? Słyszałem Cię przecież modlącą się, aby wrócił do Ciebie.
Powiedziałeś, że zrobiłabyś wszystko dla swojego ukochanego. "
Opuściła swoją rękę i spojrzała na niego chłodno. „Ias nie jest moim ukochanym. Jest nim
Lycantes. To za niego modliłam się, ale on już nie żyje. Dowiedziałam się, że chodzą plotki,
iż to duch Iasa go zamordował, ponieważ ten zabił go w bitwie, abyśmy mogli we dwójkę
wychować wspólnie moje dzieci. "
Acheron oniemiał słysząc jej słowa.
Spojrzał na Iasa i zobaczyłem ból w jego oczach, zanim napełniły się pustką i mężczyzna
zmarł.
~*~
Jego serce waliło jak młotem, czas uciekał… Acheron podniósł medalion i starał się
samodzielnie uwolnić duszę.
Nic się jednak nie stało.
Wściekły, unieruchomił Liorę tam gdzie stała, bowiem gdyby powiedziała cos jeszcze byłby
skłonny zabić ją za to co zrobiła.
„Artemido! "krzyknął w stronę sufitu.
Bogini natychmiast pojawiła się w chłopskiej chacie.
"Uratuj go".
Kenyon Sherrilyn- „The beginning”
Tłumaczenie Sintel
25
"Nie mogę zmienić zasad, Acheronie. Mówiłam ci, jakie są warunki i zgodził się na nie ".
Skinieniem wskazał na kobietę, która była teraz ludzkim posągiem. „Dlaczego nie
powiedziałeś mi, że ona go nie kocha? "
"Nie miałam żadnego innego sposobu na poznanie prawdy, niż ten, którym i Ty się
posłużyłeś. Widziałam to samo co Ty." Zdawała się być znudzona. "Nawet bogowie
popełniają czasem błędy".
”Więc dlaczego nie powiedziałeś mi chociaż, że medalion ją poparzy? "
"Skąd mogłam wiedzieć? Dotknięcie medalionu nie poparzyło zarówno mnie jak i Ciebie.
Nigdy nie byłam też śmiertelniczką, bym mogła ocenić jaki wpływ na skórę ma kontakt z
uwięzioną w tej formie duszą. "- odrzekła lekko obrażona.
W głowa Acherona kotłowały się mysli przepełnione poczuciem winy i żalu. Pełne nienawiści
zarówno do siebie jak i do niej. "Co się z nim teraz dzieje?"
"Stał się Cieniem. Bez ciała i ducha, jego istota jest uwięziona w Katoteros ".
Acheron ryknął przepełniony bólem, słysząc jej wyjaśnienia. Właśnie zabił człowieka i skazał
go na egzystencję daleko gorszą od samej śmierci.
I dla czego?
Dla miłości?
Z litości?
Bogowie, jakim był głupcem.
Lepiej niż ktokolwiek inny, powinien wiedzieć, że trzeba zadać właściwe pytania. Powinien
wszystko sprawdzić, a nie ufać miłości innej osoby.
Cholera, kiedy się tego nauczy?
Artemida pochyliła się ku niemu i uniosła dłonią jego brodę tak, by spojrzał na nią. "Powiedz
mi, Acheronie, czy jest ktoś komu kiedykolwiek zaufasz na tyle, by był on w stanie uwolnić
Twoją duszę?"
~*~
KONIEC
~*~
qwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwerty uiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasd fghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzx cvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmq wertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyui opasdfghjklzxcvbnseneiffrtyuiopasdf ghjklzxcvbnmqwertyuiosdfghjklopa sdfghjklzxcvbnmqwertyuiopasdfghjkl zxcvbnmqwertyuiopasdfghjklzxcvbn mqwertyuiopasdfghjklzxcvbnmqwert yuiopasdfghjklzxcvbnmqwertyuiopas “THE BEGINNING” Sherrilyn Kenyon
Kenyon Sherrilyn- „The beginning” Tłumaczenie Sintel 2 Grecja, 7382 p.n.e. Acheron poczuł czyjąś obecność za sobą. Odwrócił się, gotowy do uderzenia, spodziewając się, że jest to kolejny Daimon próbujący go zaatakować. Jednak to nie był żaden z nich. Zamiast tego zobaczył Simi1 wiszącą do góry nogami na drzewie- jej w tej chwili złożone długie, burgundowe, przypominające nietoperze skrzydła swobodnie zwisały kontrastując z dziecięcym ciałem. Miała na sobie luźny, czarny chiton2 i himation3 , który delikatnie łopotał na nocnym wietrze. Jej krwawo- czerwone oczy świeciły upiornie w ciemnościach, podczas gdy jej długi czarny warkocz spływał swobodnie od głowy, aż do ziemi. Acheron rozluźnił się i odłożył swoją broń na wilgotną trawę, jednocześnie przyglądając się przybyszowi. "Gdzie byłaś, Simi?" -zapytał ostro, po tym jak wzywał swojego demoniego Charonte4 w ciągu ostatniej pół godziny. 1 W greckiej mitologii Simi miało być miejscem narodzin Gracji (Mojr), a nazwa wyspy miała pochodzić od jednej z nimf o imieniu Syme. 2 Chiton- koszula lniana lub wełniana z krótkimi rękawami noszona w starożytnej Grecji, pochodzenia fenickiego. Składał się z dwóch prostokątnych kawałków materiału zszytych dłuższymi bokami do wysokości ramion, na ramionach spinany fibulami lub guzikami. Zakładany bezpośrednio na ciało; luźny bądź z paskiem w talii, długi (do kostek), zwany chitonem jońskim lub krótki (do połowy ud), zwany doryckim. Chitony jońskie, krojone kloszowo, bogato fałdowane, od połowy VI w. p.n.e. zaczęły nosić też kobiety, które, od końca IV w. p.n.e. zaczęły przewiązywać je pod piersiami. 3 Himation- wierzchnie okrycie noszone w starożytnej Grecji. Himation był prostokątnym kawałkiem tkaniny pełniącym rolę peleryny. Noszony zarówno przez mężczyzn, jak i kobiety, nakładany był na chiton i drapowany w fałdy 4 Charonte- to demony, które mają pazury, nietoperze skrzydła i ogony. .Ich wygląd w postaci demonów przypomina trochę smoka. Te demony mogą być kontrolowane przez Atlantydów i rzadko zdarza się by należały do istoty niebędącej Atlantydem- jeżeli już się to zdarzy to jest to spowodowane własnym wyborem Charonte. Nawet wtedy, nigdy nie wiążą się ze śmiertelnikami, gdyż Charonte żyją przez wieki i są praktycznie nieśmiertelne. Charonte były kiedyś obrońcami atlantydzkich bogów i rodziny królewskiej. Jednak po tym jak Atlantyda została zniszczona pozostało ich niewiele. Jedynymi ocalałymi byłe te należące Apollymi (bogini Atlantydy- bogini życia, śmierci i mądrości) oraz Simi- demon, który należy do Acherona. Charonte mają wiele umiejętności, w tym; zianie ogniem, możliwość latania oraz znikania. Mogą również zmieniać swój wygląd od postaci demonów, do ludzi, a także potrafią zminiaturyzować się do postaci tatuażu umieszczonego na ciele swojego pana. Kiedy Charonte zwiążą się z jakąś osobą ich zadaniem jest ochrona swojego właściciela. Charonte umieszczając siebie jako tatuaż na ciele swego pana mogą czuć, słyszeć i widzieć wszystko co ich pan robi, chyba że ten im tego zabroni. Tylko polecenia wypowiedziane przez Atlantyda mogą wpływać na większość demonów, gdy nie jest on ich mistrzem. Żaden Charonte nie może być nieposłuszny słowom swego pana, nawet jeśli tego chcą. Innych nie muszą słuchać, ale słowo ich pana jest dla nich prawem. Charonte nazywają swojego właściciela AKRI ponieważ jest to Atlantydzki odpowiednik pojęć: Pan i Mistrz. Istnieje tylko jeden sposób na zabicie Charonte i
Kenyon Sherrilyn- „The beginning” Tłumaczenie Sintel 3 "O właśnie wiszę, akri", powiedziała, uśmiechając się jak to ona, kołysząc się tam i z powrotem przy użyciu zwinnych kończyn. "Czy akri tęsknił za mną?" Acheron westchnął. Lubił Simi, ale marzył aby mieć dojrzałego towarzysza . Niemniej, ona przez te trzy tysiące lat zachowywała się jak pięcioletnie, aczkolwiek stare dziecko. Miną wieki nim Simi w pełni dojrzeje. "Czy dostarczyłaś moją wiadomość?"-zapytał. "Tak, akri", powiedziała, używając terminu Atlantów dla "mój Pan i Mistrz". „Przekazałam tak jak powiedziałeś, akri ". Włos zjeżył sie na karku Acheron . Było coś w jej głosie, co go zastanawiało.. "Co przeskrobałaś, Simi?" "Simi nie zrobiła nic, akri. Ale ... " Czekał obserwując jak rozgląda się nerwowo. "Ale? " ponaglał. "Simi była głodna w drodze powrotnej". Zimny dreszcz przebiegł mu po plecach. "Kogo zjadłaś tym razem?"- westchnął zrezygnowany. "To nie był ktoś, akri. To było coś, co miało rogi na głowie, tak jak ja. W zasadzie było ich całe stado. Wszystkie miały rogi i wydawały dziwne dźwięki: muu muuu ". "Czyli masz na myśli krowy? Pożarłaś bydło, prawda? " "Tak zgadza sie, akri. Zjadłam „bydło” ". "To w zasadzie nie jest tak źle". "Nie, to były raczej dobre, akri. Ale dlaczego nie powiedzieć Simi o krowach. Są bardzo smaczne, a zwłaszcza pieczone. Simi smakowały…. bardzo ". "To czemu wyglądasz na zmartwioną?" "Bo potem z jaskini nieopodal wyszedł taki wysoki mężczyzna z tylko jednym okiem i krzyczał na Simi. Powiedział Simi, że jest złem wcielonym bo zjadła krowy i że będę musiała za nie zapłacić. Co to znaczy, akri? Zapłacić? Simi nie wie nic o płaceniu ". Acheron chciałby być tak nieświadomy jak ona. "Ten wielki mężczyzna nie był przypadkiem cyklopem?"-zapytał. jest nim „sztyletem Atlantydzki”, którym większość z nich zostały zniszczona po tym jak zaatakowały Simi i w odwecie Acheron wytracił prawie je wszystkie..
Kenyon Sherrilyn- „The beginning” Tłumaczenie Sintel 4 "Co to jest cyklop?"- konsternacja przebijała się przez jej słowa. "Syn Posejdona". "W zasadzie, to on coś takiego powiedział. Tylko nie miał rogów. Ale zamiast tego miał dużą, łysą głowę "- ciągnęła dalej. Acheron nie chciał teraz dyskutować na temat wielkiej, łysej głowy cyklopa ze swoim demonciątkiem. Jedyne co potrzebował wiedzieć, to co trzeba było zrobić, aby zadośćuczynić za jej żarłoczny apetyt. "Więc czego od ciebie zażądał cyklop ? " "Powiedział, że to On będzie wściekły na Simi za zjedzenie krów. Powiedział, że rogate krowy należały do Posejdona. Kto to jest Posejdon, akri? " "Grecki bóg". "Och w takim razie Simi nie jest w tarapatach. Po prostu zabijemy greckiego boga i wszystko będzie w porządku. "- odrzekła z widoczną ulgą. "Nie można zabić greckiego boga, Simi. To jest zakazane. " "Jeśli kiedykolwiek pójdziesz tam jeszcze raz, to nie mów że jesteś Simi. Nie pożeraj, ani nie zabijaj... Albo lepiej zostań tutaj, Simi.. Pójdziesz do Katoteros5 i będziesz tam czekać na mnie aż Cie wezwę. " Demonica skrzyżowała ramiona na piersi i spojrzała na niego z dezaprobatą. "Nie lubię czekać w bezczynności, akri". Nagle Acheron skrzywił się w efekcie tępego bólu, który zaczął pulsował w tylnej części jego czaszki. Chciałby, aby na 21 urodziny otrzymał domowego zwierzaka takiego jak np. papuga. Tymczasem demon Charonte miała być z nim aż do śmierć ...ponownej. "Więc dlaczego wezwaliście Simi, akri?" "Potrzebuje twojej pomocy z Daimonami". Dziewczyna natychmiast się rozluźniła i wróciła do huśtania się na swoim konarze. "Nie wydaje mi się, żebyś potrzebował mojej pomocy, akri. Simi myśli, że poradziłeś sobie bardzo dobrze z nimi na własną rękę. Szczególnie podobały mi się sposób, w jaki wyrzuciłeś do góry w powietrze jednego Daimona, zanim go zabiłeś. Bardzo ładnie. Nie wiedziałam, że one są takie kolorowe, kiedy wybuchają "- gruchała rozradowana. Następnie używając swoich zwinnych nóg, robiąc salto zeskoczyła z gałęzi i wylądowała u jego boku. "Gdzie jedziemy teraz, akri? Weźmiesz Simi w jakieś zimne miejsce? Podobało mi się te ostatnie, w którym byliśmy. Góry były bardzo dobrym wyborem. " 5 Główna siedziba monarchów Archona i Apollymi (prawowitych króla I królowej miasta Katoteros). Odpowiednik Nieba??? Gdzie odprowadzane są cienie- a więc istoty bez duszy i ciała
Kenyon Sherrilyn- „The beginning” Tłumaczenie Sintel 5 „Acheron?” Acheron zatrzymał się nagle czując wezwanie Artemidy. Pozwolił sobie na kolejne pełne zniecierpliwienia westchnienie. Od dwóch tysięcy lat uparcie ją ignorował. A ona wciąż nalegała na spotkanie. Był czas, kiedy szukała go w "sferze umysłowej", ale on zablokował jej zdolności. Jednak jej psychiczna telepatia była więzią, której nie mógł zerwać całkowicie. "Chodź, Simi," powiedział, rozpoczynając swoją podróż, której celem było Therakos. Daimony założyły tam kolonię, żerujący na biednych Grekach, żyjących w małej wiosce. „Acheron. Potrzebuję twojej pomocy, a tak naprawdę moi nowi Mroczni Łowcy potrzebują trenera”. Zamarł słysząc słowa Artemidy. „Nowi Mroczni Łowcy? Co to do jasnej cholery miało znaczyć? "Co Ty kombinujesz, Artemido?" jego szept popłynął z wiatrem, aż do Olimpu, gdzie Artemida oczekiwała w swej świątyni na wieści. „Więc jednak rozmawiasz ze mną?”- usłyszał ulgę w jej tonie głosu. „Już zaczęłam się zastanawiać, czy kiedykolwiek usłyszę jeszcze dźwięk Twojego seksownego głosu”. Acheron wydął usta ze zniecierpliwienia. Nie miał czasu na tego typu pogaduszki. „Acheron?” Zignorował ją. „Daimony rozprzestrzeniają się szybciej niż można je powstrzymać. Potrzebujesz pomocy, więc Ci ją oferuję”- kontynuowała dalej niezrażona. Acheron powątpiewał w bezinteresowność jej pomocy. Grecka bogini od zarania dziejów nigdy nie zrobiłaby niczego dobrowolnie, jeżeli nie miałaby w tym własnego interesu. "Zostaw mnie w spokoju, Artemido. Oboje, Ty i ja mam pracę do wykonania i nie mam czasu, aby polemizować teraz z Tobą ". „Dobrze więc. Wyślę tych nowicjuszy do walki z Daimonami całkowicie nieprzygotowanych. Jeśli umrą, trudno, kogo przecież obchodzą losy marnych śmiertelników? Mogę przecież stworzyć sobie kolejnych i wysłać ich na pole bitwy jak mięso armatnie i tak powtarzać ten proceder”. To był podstęp. A jednak coś w środku mówiło mu że nie. Artemida prawdopodobnie mogła stworzyć większą ilość Mrocznych Łowców, więc jeśli miała taką sposobność, to na pewno to zrobi ponownie. Zwłaszcza, jeśli miałoby to wzbudzić w nim poczucie winy. Cholera z nią. Musiał udać się do jej świątyni, choć osobiście wolałby być wypatroszony. Spojrzał na swego
Kenyon Sherrilyn- „The beginning” Tłumaczenie Sintel 6 demona. "Simi, muszę zobaczyć się teraz z Artemidą. Ty wracasz do Katoteros i trzymaj się tam z dala od kłopotów, dopóki Cię nie wezwę ". Demon skrzywił się. "Simi nie lubi Artemidy, akri. Chciałabym, żebyś pozwolił Simi zabić tą bogini. Simi chce wyrwać jej te długie, rude włosy. " Acheron dobrze znał to uczucie. Simi spotkała Artemidę tylko raz, wtedy kiedy Acheron stał się śmiertelny. Spotkanie to było katastrofalne w skutkach. "Wiem, Simi, dlatego chcę, żebyś poczekała na mnie w Katoteros." – odsunął się od niej, po czym odwrócił się gwałtownie i spojrzał jej prosto w oczy. "I na miłość Archonu6 , proszę nie jedź niczego, dopóki nie wrócę. Szczególnie żadnych ludzi. " "Ale-" "Nie, Simi. Bez jedzenia ". "Nie, Simi. Bez jedzenia, "zaczęła go przedrzeźniać. "Simi się to nie podoba, akri. Katoteros jest nudne. Nie ma tam nic ciekawego do robienia. Tylko martwe cienie ludzi, które chcą wrócić z powrotem na dół, na ziemię. Bleh! " "Simi ..." powiedział głosem pobrzmiewającym ostrzeżeniem. "Słyszę, słyszę, będę posłuszna, akri. Simi po prostu nigdy nie powiedziała, że może zrobić to po cichu "- wydawała się być zadowolona ze swojego pomysłu. Potrząsnął głową widząc niepoprawność demona, potem siłą woli przeniósł się z ziemi do świątyni Artemidy na Olimpie. ~*~ Acheron stanął na szczycie złotego mostu przerzuconego ponad wijącą się rzeką. Dźwięk szumiącej wody, odbijał się echem od wysokiej powierzchni gór, które wznosiły się monumentalnie wokół niego. W ciągu ostatnich dwóch tysięcy lat, nic się tutaj nie zmieniło. Cały teren tu na szczycie składał się z mieniących się różnymi kolorami mostów i chodników, pokrytych tęczową mgłą, prowadzących do świątyń poszczególnych bogów. Sale na Olimpie były bogate zdobione i przestronne. Idealne mieszkanie dla bogów, zamieszkujących ich wnętrza i ich wielkiego ego. Świątynia Artemidy została wykonana ze szczerego złota, wypełniona smukłymi, białymi, marmurowymi kolumnami. Widok roztaczający się z jej sali tronowej na niebo i świat poniżej zapierał dech w piersiach. 6 W oryginale „for Archon’s sake”
Kenyon Sherrilyn- „The beginning” Tłumaczenie Sintel 7 Przynajmniej tak myślał w młodości. Ale to było zanim czas i doświadczenie napełniły żółcią jego zdolność postrzegania. Dla niego nie było to już nic spektakularnego czy pięknego. Widział jedynie samolubną próżność i chłód mieszkańców Olimpu. Ci nowi bogowie byli tak bardzo różni i ulepieni z innej gliny niż bogowie Acheronu. Każdy jeden bóg Atlantydy był pełen współczucia. Miłości. Życzliwości. Przebaczenia. Był tylko jeden moment, w którym mieszkańcy Atlantydy pozwolili, by ich strach w nich zwyciężył- ten błąd kosztował ich wszystkich nieśmiertelne życie i pozwolił olimpijskim bogom zagrabić ich miejsce na szczycie. To był smutny na wiele sposobów dzień dla ludzkiego świata. Acheron zmusił się do przekroczenia mostu, który doprowadził go do świątyni Artemidy. Dwa tysiące lat temu opuścił to miejsce i przysiągł, iż już nigdy tutaj nie wróci. Powinien wiedzieć, że prędzej czy później Artemida wymyśli jakiś sposób, by go sprowadzić z powrotem. Jego wnętrzności ściskały się ze złości. Acheron użył telekinezy, aby otworzyć ponadgabarytowych, pozłacane drzwi. Od razu został zaatakowany zawodzącym dźwiękiem krzyków robotnic Artemidy, posiadających niezliczoną ilość kolczyków w małżowinach usznych. Nie były przyzwyczajone do przybyszów odwiedzających prywatną kwaterę ich bogini. Artemida syknęła ze złości słysząc ten przeraźliwy hałas, a następnie zaczęła agresywnie okładać każdą z kobiet znajdujących się jej pobliżu. "Czy chcesz zabić całą ósemkę?" Zapytał z ironią Acheron. Artemida nawet na nie nie patrząc odpowiedziała-. "Powinnam, ale tego nie zrobię, po prostu każę wrzucić je wszystkie do rzeki na zewnątrz". Zaskoczony, gapił się na nią. Była tak niezwykła jak ją zapamiętał. Być może nawet w ciągu ostatnich dwóch tysięcy lat nauczyła się choć trochę współczucia i miłosierdzia. Choć znając ją było to bardzo mało prawdopodobne. Teraz, kiedy zostali sami, rozsiadła się wygodnie na tronie z kości słoniowej. Acheron podszedł do niego powoli. Była ubrana w prosty, biały peplos7 kusząco obejmujący krzywizny jej zmysłowego ciała, a jej ciemnorude loki błyszczały w jasnym świetle. Jej zielone oczy świeciły pełne serdeczności. Na jej widok poczuł, że przeszyła do włócznia wspomnień. Gorących... ale zarazem bolesnych… Powinien wiedzieć, iż ponowne spotkanie będzie dla niego ciężkim przeżyciem -to był jeden z powodów, dla których zawsze ignorował jej wezwania. Ale wiedzieć coś, a przeżywać to 7 strój kobiecy bez rękawów, uszyty z jednego prostokątnego kawałka tkaniny wełnianej spiętego na ramionach fibulami. Szerokość tkaniny po złożeniu jej wzdłuż, równa była odległości między łokciami przy wyciągniętych poziomo rękach. Długość peplosu dobierana była zależnie od wzrostu właścicielki i bez przepasania miał on zakrywać jej stopy. Nadmiar długości tkaniny tworzył tzw. odrzutkę czyli drugą warstwę w jego górnej części. Długość odrzutki mogła być różna – od zakrywającej piersi, do osłaniającej biodra i wtedy peplos bywał przepasany na odrzutce. Tkanina okrywała lewy bok kobiety natomiast na prawym boku bywała zeszyta lecz np. dziewczęta w Sparcie nosiły peplosy niezszyte
Kenyon Sherrilyn- „The beginning” Tłumaczenie Sintel 8 coś w rzeczywistości to były dwie zupełnie odrębne sprawy. Nie był przygotowany na emocje, które groziły mu teraz niemal załamaniem nerwowym. Nienawiść. Poczucie zdrady. Ale jednak najgorsza była potrzeba. Głód. Pragnienie. Jakaś cząstka w nim wciąż ją kochała. Ta część była niemal gotowa wybaczyć jej wszystko. Nawet jego śmierć ... "Dobrze wyglądasz, Acheronie. Jesteś tak samo przystojny jak podczas naszego ostatniego spotkania"- zbliżała się jednocześnie wyciągając rękę, by go dotknąć. Cofnął się poza zasięg jej dłoni. "Nie przyszedłem tutaj na pogaduchy, Artemido. Pojawiłem się-" "Kiedyś nazywałeś mnie Artie."- przerwała mu bezceremonialnie. "Robiłem kiedyś wiele rzeczy, o których wolę teraz zapomnieć." Spojrzał na nią z gniewem, przypominając sobie wszystko co mu odebrała. "Nadal jesteś na mnie zły." "Dziwisz się?" W jej oczach zapłonął szmaragdowy ogień, przypominając mu o demonie, który zamieszkiwał w jej boskim ciele. "Mogłam zmusić cię do przyjścia do mnie, wiesz o tym. Byłam bardzo tolerancyjna wobec Twojego oporu. Bardziej niż powinnam być. " Odwrócił wzrok, wiedząc, że miała rację. Ona jedna była w posiadaniu źródła pokarmu tak niezbędnego do jego prawidłowego funkcjonowania. Kiedy obywał się zbyt długo bez tego „jedzenia”, stawał się niekontrolowanym zabójcą. Niebezpieczeństwem dla każdego kto znalazłby się w jego pobliżu. Tylko Artemida znała sposób, aby utrzymać go w takim stanie jakim był teraz. Zdrowym. Kompletnym. Współczującym. "Dlaczego nie zmusiłaś mnie do przejścia na tu na Twoją stronę?"- Zapytał. "Bo Cię za dobrze znam. Gdybym zdecydowała się tak postąpić, zrobiłbyś wszystko, by mi się za to odpłacić. " Znowu miała rację. Jego dni ujarzmienia zostały już dawno za nimi. Miał już tego dość w jego dzieciństwie i wczesnej młodości. Kiedy jednak skosztował wolności i poczuł drzemiącą
Kenyon Sherrilyn- „The beginning” Tłumaczenie Sintel 9 w nim moc, polubił ten stan zbyt bardzo, by stać się z powrotem potulnym kociakiem czasów przeszłości. "Opowiedz mi o tych nowych Mrocznych Łowcach," zmienił temat. "Po co chcesz tworzyć więcej istot do mnie podobnych?" "Powiedziałam Ci, potrzebujesz pomocy." "Nie potrzebuję takiej pomocy." "Ja i inni greccy bogowie myślimy jednak inaczej." "Artemido ..." warknął jej pełne imię, wiedząc, iż tego nie lubi. Był więcej niż w stanie kontrolować i zabić Daimony, żerujące na ludziach. "Przysięgałem ..." Zacisnął zęby, myśląc o pierwszych dniach jego nawrócenia. Nie miał nikogo, kto pokazałby mu kierunek. Żadnego przewodnika, który wyjaśniłby mu jak postępować. Jak żyć. Wytłumaczyć zasady, które wiążą go z nocą. Nowi Mroczni Łowcy, będą zagubieni. Zdezorientowani. Najgorszy był fakt, iż ich życie było ciągle narażone aż do momentu, w którym nauczą się prawidłowo wykorzystywać swoje moce. Cholera z nią. "Gdzie oni są?"-warknął. "Czekają w Falossos. Ukrywają się w jaskini, która chroni ich przed światłem słonecznym podczas dnia. Ale to ludzie całkowicie nieświadomi jak powinni postępować w momencie zagrożenia, kiedy znajdą ich Daimony. To mężczyźni, którzy natychmiast potrzebują przywódcy. " Acheron nie chciał tego zrobić. Nie chciał nikim dowodzić, jak również słuchać niczyich rozkazów. Nie chciał w ogóle zajmować się żadnymi ludźmi. On nie chciał już nikogo w swoim życiu, pragnął pozostać po prostu sam. Myśl o stosunkach z innymi ... Ten pomysł natychmiast zmroził jego krew. Jedna jego połowa miała ochotę iść własną drogą, ale Acheron wiedział, że nie mógł tak postąpić. Gdyby odmówił przeszkolenia tych ludzi odnośnie sposobu walki i zabijania Daimony, skazałby ich na pewną śmierć.
Kenyon Sherrilyn- „The beginning” Tłumaczenie Sintel 10 A martwa egzystencja bez duszy była czymś czego nikomu nie życzył. On, jako jeden z nielicznych wiedział z czym to się wiąże. "Dobrze," powiedział. "Będę ich szkolić." Uśmiechnęła się promiennie. ~*~ Acheron przeniósł się z jej świątyni z powrotem na Ziemię, ale nakazał Simi pozostać dłużej tam gdzie przebywała. Demonica skomplikowałaby tylko i tak zagmatwaną sprawę. Gdy był pewien, że pozostanie na miejscu, przeniósł się do Falossos. Znalazł tam trzech mężczyzn siedzących w całkowitych ciemnościach, tak jak powiedziała Artemida. Rozmawiali cicho między sobą, zgrupowani wokół małego ogniska próbując się ogrzać, a w ich oczach odbijały się jasne płomienie. Ich oczy nie były już dłużej ludzkie i miał świadomość, że niezwykłe światło ich wzroku nie pochodziło wcale od ognia. Musiał ich wiele nauczyć. Acheron wysunął się do przodu, wychodząc jednocześnie z cienia. "Kim jesteś?" Najwyższy z nich zadał mu to pytanie, kiedy tylko go zobaczył. Człowiek ten był bez wątpienia Dorianinem8 , ze swoimi długimi czarnymi włosami. Był on wysoki, potężnie zbudowany i wciąż ubrany w zbroję bitewną, która była w tak złym stanie, iż potrzebowała natychmiastowej naprawy. Mężczyźni siedzący z nim byli blondwłosymi Grekami. Ich pancerze nie były wcale w lepszym stanie. Najmłodszy z nich miał podłużną dziurę pośrodku jego zbroi na wysokości serca, prawdopodobnie na skutek trafienia ostrzem rzuconego oszczepu. Będąc ubrani w taki sposób nie mogli wyjść i po prostu wmieszać się w tłum ludzi. Każdy z nich potrzebował opieki. Odpoczynku. Instrukcji. Acheron zrzucił kaptur swojego czarnego himationu i po kolei spojrzał w oczy każdego z nich. Kiedy zauważyli srebrny kolor jego oczu i jakby wirujące tęczówki pobledli jednocześnie. 8 Nie potrafię znaleźć nic na temat pochodzenia tego mężczyzny, w oryginale określony został jako „Dorian”
Kenyon Sherrilyn- „The beginning” Tłumaczenie Sintel 11 "Czy jesteś bogiem?" znowu ten sam mężczyzna zabrał głos. "Powiedziano nam, że bogowie mogliby nas zabić, jeśli znaleźlibyśmy się w ich obecności i taki byłby ich kaprys." "Jestem Acheron Parthenopaeus," powiedział cicho. "Artemida wysłał mnie abym Was przeszkolił". "Jestem Callabrax z Likonos" powiedział Dorianin. Następnie wskazał na mężczyznę po swojej prawej stronie. "Kyros z Seklos", a potem na najmłodszego w swojej grupie "i Ias z Groesi". Ias powstał, przyglądając się mu swoimi ciemnymi, pustymi oczami. Acheron słyszał myśli tego mężczyzny tak wyraźnie, jak gdyby były one jego własnymi. Ból tego wojownika dosięgnął i jego, a jego niedola wywołała przypływ sympatii. "Jak dużo czasu minęło odkąd zostaliście stworzeni?" zapytał Acheron. "Kilka tygodni temu" szybko odpowiedział Kyros. "Zostałem stworzony w tym samym czasie."- potwierdził skinieniem głowy Callabrax . Acheron spojrzał na Iasa. "Dwa dni temu", odpowiedział swoim pustym głosem. "On jest nadal jest chory po przemianie"- wyjaśnił Kyros. "Mnie…. ehm… „dostosowanie się” zajęło prawie tydzień ...". Acheron stłumił gorzki uśmiech. To było dobre określenie- „dostosowanie”. "Czy zabiliście już jakiś Daimonów?" kontynuował zbieranie informacji. "Próbowaliśmy" westchnął Callabrax, "ale jest to dużo trudniejsze od zabijania ludzkich żołnierzy. Są silniejsze. Szybsze. I wytrzymalsze- nie umierają tak łatwo. Ostatnim razem niemal straciliśmy dwóch naszych. " Acheron skrzywił się na samą myśl o dwóch nieprzygotowanych wojownikach udających się na polowanie na Daimony i o przerażającej egzystencji, która ich czeka, kiedy zginą. Podążył myślami do swojej pierwszej walki ... Nie, musiał zablokować wspomnienia snujące się po jego umyśle. "Posililiście się już dzisiejszego wieczora?" Potwierdzili równoczesnym skinieniem głowy. "A więc chodźcie ze mną na zewnątrz to nauczę Was paru niezbędnych sztuczek przydatnych podczas polowania na Daimony".
Kenyon Sherrilyn- „The beginning” Tłumaczenie Sintel 12 Acheron pracował z nimi wytrwale, dopóki nie zaczęło prawie świtać. Dzielił się z nimi całą posiadaną wiedzą i umiejętnościami, w takim stopniu w jakim zdążył w ciągu tej jednej, krótkiej nocy. Nauczał ich nowej taktyki. Wskazał gdzie znajdują się najbardziej odsłonięte i wrażliwe miejsca na ciele Daimonów i jak je atakować. Pod koniec nocy, zezwolił im w końcu wrócić do jaskini. "Znajdę wam lepsze miejsce do ukrycia się przed światłem słonecznym", obiecał im. "Jestem Dorianinem" powiedział z dumą Callabrax. "I nie potrzebuję niczego więcej ponad to, co mam". "Ale my nie jesteśmy Dorianinami" wtrącił się Kyros. "Z miłą chęcią zarówno ja jak i Ias zgodzimy się na możliwość spania na wygodnym łóżku. Kąpiel też będzie mile widziana. " Acheron skinął głową, po czym gestem wskazał Iasowi, by do niego dołączył na zewnątrz pieczary. Poczekał aż Ias wyjdzie pierwszy, a następnie skierował go na odległość, na której nie mogli już być słyszani przez rezydentów jaskini. "Chcesz znowu zobaczyć swoją żonę… " wyszeptał Acheron. Zapytany spojrzał na niego zaskoczony. "Skąd o tym wiesz?" Acheron nie odpowiedział. Nawet jako człowiek, nienawidził osobistych pytań, gdyż najczęściej doprowadziły go do rozmów, których nie chciał prowadzić. Zwykle wydobywały wspomnienia, które powinny być głęboko zagrzebane w pamięci. Zamykając oczy, Acheron pozwolił swojemu umysłowi popłynąć poprzez kosmos, aż znalazł kobietę, która prześladowała myśli Iasa. Liora. Była piękną kobietą, z włosami czarnymi jak krucze skrzydła. Oczami tak jasnymi i niebieskimi jak otwarte morze. Nic dziwnego, że Ias tak bardzo za nią tęsknił. Kobieta aktualnie klęczała, płacząc. "Proszę" - błagała bogów. "Proszę zwrócicie mi moją miłość. Błagam niech moje dzieci mają swojego ojca w domu ". Acheron czuł sympatię widząc i słysząc jej błagania. Nikt nie powiedział jej jeszcze co się stało. Ona wciąż modliła się powrót człowieka, który nie mógł już z nią dłużej być. To prześladowało Acherona.
Kenyon Sherrilyn- „The beginning” Tłumaczenie Sintel 13 "Rozumiem Twój smutek," powiedział do Iasa. "Ale nie możesz pokazać się swojej rodzinie w takiej formie. Oni przestraszą się tego co wróciło do ich domu. Będą starali się zabić Ciebie, myśląc ze jesteś potworem ". Oczy Iasa napłynęły łzami, a kiedy mówił, jego kły przecinały wargi. "Liora nie ma nikogo kto mógłby się nią zaopiekować. Była sierotą, a mój brat zginął dzień wcześniej niż ja. Nie ma już nikogo, kto mógłby zapewnić ochronę moim dzieciom ". "Nie możesz wrócić." "Dlaczego nie?" Ias zapytał gniewnie. "Artemida powiedziała, że będę miał swoją zemstę na człowieku, który mnie zabił, a dopiero potem wrócę by jej służyć. Nie wspominała nic o tym że nie będę mógł wrócić do domu. " Acheron zacisnął palce na jego ramieniu. "Ias, pomyśl przez chwilę. Nie jesteś już człowiekiem. Jak myślisz, jak mieszkańcy twojej wioski zareagują, jeśli wrócisz do domu z kłami i czarnymi jak węgiel oczami? Nie możesz wychodzić na światło dzienne. Twoim wyborem był powrót w celu ochrony wszystkich ludzi, a nie tylko Twojej rodziny. Nie możesz jednocześnie być tu i tam. Nie możesz wrócić… " Usta mężczyzny drgały, ale tylko kiwnął głową. "Mam uratować rodzaj ludzki, podczas gdy moja niewinny rodzina, porzucona na pastwę losu, będzie głodować pozbawiona jakiejkolwiek ochrony. Tak, to była wyjątkowa okazja. Mój wybór… " Acheron uciekł wzrokiem, ale jego serce ścisnęło się z żalu nad losem tego człowieka i jego rodziny. "Dołącz do pozostałych," powiedział. Obserwował powrót Iasa jednocześnie rozmyślając nad jego słowami. Nie mógł tego tak zostawić. Może i Acheron mógł funkcjonować samodzielnie, ale inni... Zamykając oczy, udał sie z powrotem do Artemidy. ~*~ Tym razem, kiedy jej kobiety otworzył usta do krzyku, Artemida zamroziła natychmiast ich struny głosowe. "Zostawcie nas", kazała im.
Kenyon Sherrilyn- „The beginning” Tłumaczenie Sintel 14 Kobiety rzuciły się do drzwi tak szybko, jak tylko mogły, a kolejnym dźwiękiem był głośny huk zamykanych za nimi drzwi.. Gdy tylko zostali sami, Artemida uśmiechnął się do niego figlarnie. "Wróciłeś. Nie spodziewałem się zobaczyć Cię tutaj tak szybko. " "Przestań, Artemido", powiedział, starając zakończyć jej gierki zanim się rozkręci na dobre. "Jestem tutaj w zasadzie aby przywołać Cię do porządku". "Za co?" "Jak możesz wykorzystywać tych ludzi używając kłamstwa, aby przekonać ich do służby." "Ja nigdy nie kłamię". Acheron podniósł znacząco brew. Czując się niekomfortowo pod jego badawczym wzrokiem, odchrząknęła oczyszczając gardło i rozparła się wygodniej na tronie. "Wiele rzeczy się zmieniło ale nie fakt, że ja nigdy nie posuwam się do użycia kłamstwa. Może zapomniałam tylko wspomnieć o kilku rzeczach. " "To jest tylko czysta semantyka, Artemido, a ja nie o tym mówię. Chodzi o to, czym ich uczyniłaś. Nie możesz tak po prostu porzucić tych bękartów. " "A dlaczego nie? Ty przecież przetrwałeś, całkiem dobrze sobie radząc w podobnej sytuacji. " "Nie jestem taki sam jak oni i dobrze o tym wiesz. Nie miałem nic w moim życiu do czego chciałbym wracać. Żadnej rodziny, znajomych ". "Powinieneś uwzględnić mały wyjątek. A co ze mną? "- powiedziała lekko obrażona. "Byłaś błędem, który sobie wyrzucałem w ciągu ostatnich dwóch tysięcy lat." Jej twarz poczerwieniała. Powstała z tronu, i zeszła dwa stopnie w dół, by stanąć z nim twarzą w twarz. "Jak śmiesz mówić do mnie w taki sposób!"- wykrzyknęła z furią. Acheron odrzucił swój płaszcz oraz broń i cisnął je w kąt ze złością. "Zabij mnie za to, Artemido. Śmiało. Uczyń nam obu przysługę i pozbaw mnie mojego nędznego żywota! ". ~*~ Chciała go spoliczkować, ale on pochwycił jej rękę w locie i ujął ją w swoją patrząc jej głęboko w oczy. Jedyne co zobaczyła w jego wzroku to nienawiść i zajadłe potępienie. Ich wściekłe oddechy mieszały się ze sobą, a całe powietrze wokół nich wibrowało, drgając od starcia mocy.
Kenyon Sherrilyn- „The beginning” Tłumaczenie Sintel 15 Ale to nie wściekłość chciała w nim wywołać . Nigdy nie chodziło jej o nienawiść ... Spojrzała wprost na niego. Podziwiała doskonałą płaszczyznę jego jakby wyrzeźbionej twarzy, wysokie kości policzkowe, długi, orli nos .Czerń włosów. Niesamowity kolor rtęci bijący z jego oczu. Jeszcze nie narodził się śmiertelnik, który mógłby dorównać mu fizyczną doskonałością. I to nie tylko jego piękno, przyciągało ludzi do niego. To nie tylko jego urok kusił i przyciągał ją do niego. Acheron posiadał surowy, rzadki rodzaj męskiej charyzmy. Moc. Siłę. Urok. Inteligencję. Determinację. Patrząc na niego jednocześnie zaczynałaś go pragnąć. Widząc cierpiałaś okrutnie pragnąc dotknąć tego doskonałego ciała. Został zbudowany, by sprawiać przyjemność i wytrenowany, by dawać rozkosz kobiecie. Wszystko w nim od smukłych mięśni, po głęboki, erotyczny tembr głosu sprawiało, iż mógł uwieść każdą, która znalazłaby się w jego pobliżu. Jak śmiertelnie dzikie zwierzę, emanował niebezpieczeństwem i pierwotną, męską siłą. A także obietnicą najwyższego seksualnego spełnienia. To były przyrzeczenia, które spełniał. W całej wieczności, był jedynym człowiekiem, który sprawił, że była słaba. Jedynym człowiekiem, którego kiedykolwiek kochała…. Miał w sobie moc, którą mógłby ją złamać, niemal zabić. Oboje o tym wiedzieli. I przyznała się sama przed sobą, że stał się dla niej z tego powodu niezwykle intrygujący i prowokujący. Uwodzicielski i erotyczny. Przełknęła ślinę, przypominając sobie go takim, jakim był, kiedy pierwszy raz się spotkali. Jego siła. Pasja. Stał wtedy w wyzywającej pozie pośrodku jej świątyni i śmiał się, kiedy groziła, że go zabije. Nawet stojąc przed jej posągiem, nigdy wcześniej żaden śmiertelnik nie odważył się tego uczynić... Wciąż jeszcze czuła smak jego pocałunku.
Kenyon Sherrilyn- „The beginning” Tłumaczenie Sintel 16 W przeciwieństwie do innych mężczyzn, nigdy nie czuł przed nią strachu. Teraz, ciepło jego dłoni odbijało się piętnem na jej ciele, ale to była standardowa reakcja na jego dotyk. Oddałaby teraz wszystko by znów poczuć smak jego warg. Ogień jego namiętności... Ale z powodu jednej pomyłki, straciła go na zawsze. To wszystko było tak beznadziejne, że Artemidzie chciało się płakać. Kiedyś, dawno temu próbowała zawrócić bieg czasu i powtórzyć zdarzenia tamtego ranka. By odzyskać miłość i zaufanie Acheron. Mojry jednak po dwakroć ukarały ją za tą zuchwałość. Przez ostatnie dwa tysiące lat, próbowała wszystkiego, by sprowadzić go do niej z powrotem. Nic jednak nie skutkowało. Nic nigdy nie pozwoliło zbliżyć się jej na tyle do niego, by prosić o przebaczenie lub zmotywować go do podróż z powrotem do jej świątyni. Nic, aż do momentu kiedy znalazła jedyny powód, któremu nie powiedziałby nie -śmiertelnej duszy w niebezpieczeństwie. Acheron zrobiłby wszystko, by uratować ludzi. Jej plan, aby uczynić go odpowiedzialnym za kolejnych Mrocznych Łowców zdawał egzamin i teraz on wrócił. Gdyby mogła go po prostu zatrzymać. "Chcesz, żebym „zwolniła” ich ze służby?" zapytała. Dla niego, była zdolna zrobić wszystko. "Tak". Dla niej jednak on nie zdecydowałby się nawet kiwnąć palcem. Chyba, że zmusiłaby go do tego siłą. "A co Ty proponujesz w zamian, Acheronie? Znasz zasady. Przysługa za przysługę ". Wypuścił ją z uścisku z gniewnym przekleństwem na ustach i wycofał się. " Teraz nauczyłem się lepiej jak grać w Twoją grę. ". Artemida wzruszyła ramionami z nonszalancją, której w ogóle nie czuła. W tej chwili postawiła wszystko na jednej szali. Jeśli teraz odmówi, fakt ten ją zniszczy.
Kenyon Sherrilyn- „The beginning” Tłumaczenie Sintel 17 "Dobrze wiec, pozostaną Mrocznymi Łowcami. Sami, z nikim kto nauczyłby ich tego, co powinni wiedzieć. Nie obchodzi nas przecież co się z nich stanie ". Westchnął przeciągle ze znużeniem. Chciała go pocieszyć, ale wiedziała, że odrzuci każdy jej dotyk, ofertę bliskości. Miał w zwyczaju odrzucane wszelkich wygód i możliwości ukojenia bólu. Był silniejszy, niż ktokolwiek miał prawo być. Kiedy ich wzrok znowu się spotkał, po jej ciele przebiegł surowy, i jednocześnie zmysłowy dreszcz. "Jeśli mają służyć Tobie i bogom, Artemido, to muszą mieć rzeczy, których potrzebują." "Czyli na przykład jakich?" "Zbroi dla każdego z nich. Nie możesz wysłać ich do walki bez broni. Oni potrzebują także pieniędzy, aby zaopatrzyć się w żywność, odzież, konie oraz niewolników, którzy będą czuwać nad nimi w ciągu dnia, podczas gdy oni odpoczywają. " "Żądasz tak wiele dla nich." "Proszę tylko o to, co pozwoli im przetrwać." "Nigdy nie prosiłeś o którąkolwiek z tych rzeczy dla siebie." Zranił ją ten fakt. Nigdy nie prosił ją o nic. "Nie potrzebuję jedzenia, a moje moce pozwalają mi na zdobycie wszystkiego innego, czego potrzebuję. Co do ochrony kiedy śpię, mam Simi. A oni nie mają kogoś takiego. Poza tym oni nie chcą zostać sami… " Nikt nie chce, Acheron. Nikt. Nawet ty. A zwłaszcza nie ja. Artemida podniosła podbródek, postanowiła mieć go u swego boku bez względu na konsekwencje. "I znowu pytam Cię, co mi dasz za spełnienie Twojej prośby?" Acheron spojrzał przed siebie, jego wnętrzności skręcały się coraz mocniej. Wiedział, czego chciała i była to ostatnia rzecz jaką chciał jej ofiarować. "To wszystko ma być dla nich, a nie dla mnie." Wzruszyła ramionami. "Dobrze więc, mogą się obywać bez tych rzeczy do czasu aż będą mieć jakąś kartę przetargową".
Kenyon Sherrilyn- „The beginning” Tłumaczenie Sintel 18 Jej swobodne podejście do ich życia i dobrego samopoczucia wznieciło jego głęboką furię. Wcale się nie zmieniła. "Cholera z Tobą, Artemido". Podszedł do niej powoli. "Chcę ciebie, Acheronie. Chcę, żebyś był z powrotem taki, jaki byłeś wcześniej." W duchu skulił się, widząc jak ukryła twarz w swoich dłoniach. Nigdy nie mogli wrócić, do tego co było. Dowiedział się o niej zbyt wiele od tamtej pory. Został zdradzony o jeden raz za dużo. Można powiedzieć, że bardzo powoli to do niego dotarło, ale to nie była prawda. Tak rozpaczliwie potrzebował, by ktoś się o niego troszczył, dbał o niego, że zignorował ciemną stronę jej natury. Ignorował tak długo, aż ona odwróciła się do niego plecami i zostawiła na pewną śmierć. Niektóre przewinienia były poza zasięgiem jego zdolność do przebaczenia. Odwrócił myśli od siebie powracając do niewinnych ludzi, którzy żyli tam w jaskini. Mężczyzn, którzy nic nie wiedzą o swoim nowym istnieniu lub o czyhających na nich wrogach. Nie mógł ich zostawić w ten sposób. Poświęcił dość ludzkich istnień…. Nie mógł pozwolić, by i oni stracili swoje życie i dusze. "Dobrze, Artemido. Dam ci to, czego chcesz, jeśli ofiarujesz im wszystko, czego potrzebują, aby przeżyć. " Kobieta promieniała. "Ale", ciągnął, "mam warunki: będziesz płacić im co miesiąc pensję, która pozwoli im kupić, wszystko czego zapragną lub będą potrzebować. Jak wcześniej wspominałem będą musieli mieć ochroniarzy- niewolników, którzy zapewnią im osobistą opiekę, aby nie musieli martwić się zdobywaniem żywności, odzieży czy broni. Nie chcę, by byli odrywani od swojej pracy” "Dobrze, znajdę ludzi, którzy tym się zajmą." "Żywych ludzi, Artemido. Chcę, by służyli im z własnej woli. Wystarczy już Mrocznych Łowców ". "Cztery z was nie wystarczy. Potrzebujemy ich więcej, aby utrzymać Daimony w ryzach ". Acheron przymknął oczy, czując bezkres tych wytrwale tkanych z pajęczą dokładnością stosunków. Zbyt łatwo mógł odgadywać przyszłość i zobaczyć siebie w ich centrum.
Kenyon Sherrilyn- „The beginning” Tłumaczenie Sintel 19 Im więcej Mrocznych Łowców stworzy Artemida, tym bardziej będzie do niej uzależniony. Nie było sposobu, aby powstrzymać ją przed przywiązywaniem go do siebie na wieczność. Chyba że? "Dobrze", powiedział. "Zgodzę się na to, jeśli zapewnisz im możliwości zwolnienia się z obowiązku służby." "Co masz na myśli?" "Chcę, żebyś stworzyła sposób dla Mrocznych Łowców, by mogli odzyskać swoje dusze, a co za tym idzie nie byli już z Tobą związani, chyba że z własnej woli". Artemida cofnęła się. To nie było coś co mogła przewidzieć. Gdyby dała mu to, o co prosi, mógłby się od niej uwolnić. Mógłby ją opuścić. Zapomniała, jak przebiegły potrafił być Acheron. Jak dobrze znał zasady gry i jak umiał manipulować zarówno nimi jak i nią samą. Był naprawdę do niej podobny. A przecież, gdyby nie udało mu się na niej wymóc tego „dodatkowego wyjścia”, wtedy zostawiłby ją i tak bez skrupułów. Nie miała wyboru i dobrze o tym wiedział. Były jednak rzeczy, które mogłyby zatrzymać go u jej boku. Jeden ze sposobów zapewniłby Artemidzie jego obecność w jej życiu przez całą wieczność. "Dobrze więc. Przejdźmy teraz do ustalenia kwestii zarządzania Mrocznymi Łowcami". Poczuła, że jego myśli zaczęły dryfować z powrotem w kierunku Iasa. Współczuł kiepskiemu, greckiemu żołnierzowi, który kochał swoją żonę beznadziejną miłością. Litość, miłosierdzie i współczucie zawsze były powodem jego upadku. "Po pierwsze muszą umrzeć, by odzyskać swoje dusze." "Dlaczego?" Zapytał zdziwiony. "Dusza może zostać wypuszczona z ciała jedynie w chwili śmierci. Podobnie, może wrócić jedynie do ciała, który już nie funkcjonuje. Tak długo, jak oni będą „istnieć” jako Mroczni Łowcy, nigdy nie będą w stanie odzyskać swoich dusz. To nie jest moja zasada, Acheronie, taka jest po prostu natura duszy. " Zmarszczył brwi słysząc te wyjaśnienie. "Jak w takim razie zabijesz nieśmiertelnego Mrocznego Łowcę?"
Kenyon Sherrilyn- „The beginning” Tłumaczenie Sintel 20 "Cóż, możemy odciąć im głowę lub wystawić na światło dzienne, ale z powodu uszkodzeń ich ciała nie dałoby się już naprawić, a to raczej mija się naszym z celem". "Nie jesteś zabawna." I on również nie był. Nie chciała zwolnić ich z obowiązku świadczenia jej usług. Przede wszystkim jednak, nie chciała uwolnić jego. "Trzeba oddzielić ich ciała od mocy Mrocznych Łowców", powiedziała. "Trzeba sprawić, by ich nieśmiertelne ciała były podatne na ataki, a następnie zatrzymać ich bicie serca. Dopiero wtedy umrą w sposób, który umożliwi im powrót do życia ". "Dobrze, mogę to zrobić". "Właściwie w tej chwili nie możesz." "Co masz na myśli?" Walczyła z chęcią parsknięcia śmiechem. Oto go miała. "Jest kilka praw, które trzeba wiedzieć o duszach, Acheronie. Jednym z nich jest to, że jej właściciel musi dobrowolnie z niej zrezygnować. Od momentu kiedy posiadam ich dusze ... " Acheron przeklął w kilku językach jednocześnie. "Będę musiał targować sie z Tobą o każdą z nich…". Skinęła głową. Wyglądał na niezadowolonego z posiadania tej wiedzy. Ale będzie musiał być wciąż w pobliżu... "Co jeszcze?" zapytał. Teraz reguła, która zwiąże go z nią na zawsze. "Tylko prawdziwie czyste serce może uwolnić duszę i przenieść ją z powrotem do ciała. Osobą, która zwraca duszę musi być ktoś kto kocha ich ponad wszystko. Kogo również oni kochają i mu ufają.” "Dlaczego?" "Ponieważ dusza potrzebuje czegoś, aby motywować ją do ruchu, w innym wypadku zostaje tam gdzie do tej pory przebywała. Używałam chęci zemsty, aby zmotywować duszę do przejścia w moje posiadanie. Tylko równie potężne emocje mogą „namówić” duszę do powrotu do jej starego ciała. Gdybym mogła wskazać to uczucie, to zapewne wybrałbym miłość. Najpiękniejszą i najszlachetniejszą ze wszystkich emocji. Jedyną wartą powrotu…. ". Acheron przyglądał się z uporem marmurowej posadzce, wiedząc że jej słowa szeptane były do niego.
Kenyon Sherrilyn- „The beginning” Tłumaczenie Sintel 21 Miłość. Zaufanie. Tak łatwo powiedzieć te słowa. Czuć ich przejmującą moc. Zazdrościł tym, którzy znali ich prawdziwe znaczenie. Nigdy nie miał możliwości naprawdę poczuć tych emocji. Zdrada, ból, upokorzenie, podejrzenie, nienawiść. To było całe jego istnienie. To było wszystko, co kiedykolwiek zostało mu pokazane. Część z niego chciał zrezygnować z tego szalonego pomysłu i porzucić Artemidę zawsze. "Wróć do mnie mój ukochany. Proszę, zrobię wszystko, aby mieć Cię teraz w domu ..." Słowa Liory zadzwoniły w jego głowie. Mógł słyszeć jej płacz nawet teraz. Poczuć jej ból. Odczuwał również cierpienie Iasa kiedy ten myślał o swoich dzieciach i żonie. Jego niepokój o ich dobro. Acheron nigdy nie widział tak bezinteresownej miłości. Ani przed, ani po swojej śmierci. "Daj mi duszę Iasa". Artemida spojrzała na niego wyginając brwi w symetryczne łuki. „Czy jesteś gotów zapłacić cenę, którą zażądam za nią i zgodzisz się na pozostałe warunki?" Jego serce skurczyło się na dźwięk jej słów. Przypomniał sobie dzieciństwo, które zostawił już dawno za sobą. Wszystko ma swoja cenę, chłopcze. Pamiętaj, nic i nigdy nie otrzymuje się do nikogo za darmo. Jego wuj nauczył go dobrze cenić wartość przetrwania. Acheron drogo zapłacił za wszystko co kiedykolwiek miał lub chciał posiadać. Żywności. Schronienie. Ubrania. Opłacone krwią i potem. Niektóre rzeczy na tym świecie nigdy się nie zmieniają. "Tak", powiedział. "Zgadzam się i poniosę konsekwencje tego wyboru". Artemida uśmiechnęła się do niego zadowolona z siebie. "Nie bądź taki nieszczęśliwy, Acheronie. Obiecuję, że spodoba Ci się to co dla Ciebie przygotowałam…". Jego żołądek zacisnął się jeszcze ciaśniej. Już wcześniej słyszał te słowa…. ~*~
Kenyon Sherrilyn- „The beginning” Tłumaczenie Sintel 22 Zapadał zmierzch, kiedy Acheron wrócił do jaskini. Nie był sam, jak wtedy kiedy opuszczał pieczarę o brzasku. Poprowadził teraz dwóch mężczyzn i cztery konie. "Co to wszystko ma znaczyć?" zapytał Callabrax. "To są pomocnicy dla Ciebie i Kyrosa. Przyszli pokazać wam obydwóm willę, gdzie będziecie od tej pory mieszkać. Zapewnią Wam wszystko czego potrzebujecie, a ja wpadnę później, by dokończyć nasz trening. " "A co ze mną?" zainteresował się Ias. "Pójdziesz ze mną". Acheron poczekał aż dwóch łowców wsiądzie na swoje konie i odjedzie, a nastepnie odwrócił do Iasa. "Czy jesteś gotowa na powrót do domu?" Ias spojrzał zaskoczony. "Ale przecież powiedziałeś-" "Byłem w błedzie. Możesz jednak wrócić. " "A co z moją przysięgą wierności złożoną Artemidzie?" "Wszystko jest już załatwione". Ias objął go jak brata. Acheron skulił się od tego nagłego kontaktu, zwłaszcza, że odczuwał go jak smaganie biczem tworzącym sine pręgi na plecach. A jeszcze głębsze, na jego duszy. Odkąd pamiętał nienawidził jakiegokolwiek kontaktu cielesnego. Odepchnął więc delikatnie Iasa, odchrząknął i starając się nabrać pogodnego wyrazu twarzy odrzekł "Chodź, odprowadzimy cię do domu." Acheron przeniósł ich w przestrzeni do małego gospodarstwa Iasa, gdzie jego żona właśnie próbowała wysłać ich dwójkę dzieci do łóżek. Jej piękna twarz zbladła kiedy zobaczyła ich ponad swoim paleniskiem. "Ias?" Zamrugała. "Powiedzieli mi dziś rano, że nie żyjesz". Ias potrząsnął tylko w zaprzeczeniu swoją głową, jego oczy błyszczały. „Najdroższa, moja miłości. Jestem tu. Wróciłem do domu, do ciebie. " Acheron wziął głęboki oddech, patrząc jak Ias rzucił się w jej kierunku i przytulił ją blisko do swojego serca. To wszystko za daleko zaszło, za dużo uczuć- wyimaginowane pręgi na plecach jeszcze bardziej się zaogniły. Acheron oczyścił gardło i powiedział cicho. „Jest jeszcze kilka rzeczy do zrobienia, Iasie." Ias spojrzał na niego pytająco, marszcząc jednocześnie brwi. „Twoja żona będzie musiała przenieść Twoją duszę z powrotem do Twojego ciała. "
Kenyon Sherrilyn- „The beginning” Tłumaczenie Sintel 23 "Co?" Kobieta skrzywiła się nie rozumiejąc znaczenia tych słów. "Przysięgłem służyć Artemidzie," wyjaśnił jej natychmiast Ias "ale ona postanowiła zwolnić mnie z danej obietnicy, abym mógł wrócić do Ciebie". Jego słowa wywołały w niej konsternacje, ale nic nie powiedziała. "Cóż mamy więc uczynić?" Ias zwrócił się tym razem do Acherona. "Będziesz musiał umrzeć jeszcze raz." Łowca zbladł trochę. "Jesteś pewny?" Acheron skinął głową, po czym wręczył mu sztylet dla Liory. "Będziesz musiała pchnąć go nożem w samo serce." Skierował te wyjaśnienia do kobiety. Spojrzała przerażona i jednocześnie zbulwersowana jego sugestią. "Co?" "To jedyny sposób." "To zwyczajne morderstwo! Będę za to powieszona… ". "Nie, przysięgam Ci, że nie". "Zrób to, Lioro," zalecił Ias łagodnie. "Chcę znowu móc być z Tobą ". Spojrzała na niego sceptycznie, ale wzięła jednak sztylet w swe dłonie i spróbowała wbić ostrze w jego klatkę piersiową. Jednak to nie poskutkowało. Wszystko co udało się jej osiągnąć to małe nakłucie skóry. Acheron skrzywił się przypominając sobie, co Artemida mówiła o mocy Mrocznych Łowców. Przeciętny człowiek nie byłby w stanie skrzywdzić Mrocznego Łowce lichym sztyletem. Ale on mógł. Wyjmując ostrze z dłoni Liory, wbił go prosto w serce Iasa. Ten zgiął się w pół, ciężko dysząc. "Nie panikuj" uspokajał go Acheron, kładąc go na podłodze obok paleniska. "Trzymam cię". Acheron powstał i wskazał Liorze, by uklękła przy boku męża. Wyciągnął ze swojej teczki kamienny medalion, zawierający duszę Iasa. "Musisz wziąć to do ręki, kiedy umiera i uwolnić jego duszę z powrotem do jego ciała". "Jak?" Zapytała. "Naciśniesz mocniej miejsce na medalionie ponad znakiem łuku i strzały".
Kenyon Sherrilyn- „The beginning” Tłumaczenie Sintel 24 Acheron poczekał aż do czasu, gdy nastał moment tuż przed śmiercią Iasa. Podał Liorze medalion.. Ta krzyknęła jednak przeciągle, kiedy tylko ciężki wisior dotknął jej dłoni, a potem upuściła go na podłogę. "To płonie!" wciąż wrzeszczała. Ias ostatkiem sił walczył o życie. "Podnieś to natychmiast" rozkazał Acheron. Kobieta przecząco potrząsnęła głową jednoczesnie nie przerywając dmuchania chłodnym powietrzem swojego oddechu na miejsce oparzenia. "Co jest z Tobą, kobieto?" zapytał wzburzony Acheron. "On umrze, jeśli go nie uratujesz. Podnieś jego duszę ". "Nie" "Nie? Jak możesz mówić nie? Słyszałem Cię przecież modlącą się, aby wrócił do Ciebie. Powiedziałeś, że zrobiłabyś wszystko dla swojego ukochanego. " Opuściła swoją rękę i spojrzała na niego chłodno. „Ias nie jest moim ukochanym. Jest nim Lycantes. To za niego modliłam się, ale on już nie żyje. Dowiedziałam się, że chodzą plotki, iż to duch Iasa go zamordował, ponieważ ten zabił go w bitwie, abyśmy mogli we dwójkę wychować wspólnie moje dzieci. " Acheron oniemiał słysząc jej słowa. Spojrzał na Iasa i zobaczyłem ból w jego oczach, zanim napełniły się pustką i mężczyzna zmarł. ~*~ Jego serce waliło jak młotem, czas uciekał… Acheron podniósł medalion i starał się samodzielnie uwolnić duszę. Nic się jednak nie stało. Wściekły, unieruchomił Liorę tam gdzie stała, bowiem gdyby powiedziała cos jeszcze byłby skłonny zabić ją za to co zrobiła. „Artemido! "krzyknął w stronę sufitu. Bogini natychmiast pojawiła się w chłopskiej chacie. "Uratuj go".
Kenyon Sherrilyn- „The beginning” Tłumaczenie Sintel 25 "Nie mogę zmienić zasad, Acheronie. Mówiłam ci, jakie są warunki i zgodził się na nie ". Skinieniem wskazał na kobietę, która była teraz ludzkim posągiem. „Dlaczego nie powiedziałeś mi, że ona go nie kocha? " "Nie miałam żadnego innego sposobu na poznanie prawdy, niż ten, którym i Ty się posłużyłeś. Widziałam to samo co Ty." Zdawała się być znudzona. "Nawet bogowie popełniają czasem błędy". ”Więc dlaczego nie powiedziałeś mi chociaż, że medalion ją poparzy? " "Skąd mogłam wiedzieć? Dotknięcie medalionu nie poparzyło zarówno mnie jak i Ciebie. Nigdy nie byłam też śmiertelniczką, bym mogła ocenić jaki wpływ na skórę ma kontakt z uwięzioną w tej formie duszą. "- odrzekła lekko obrażona. W głowa Acherona kotłowały się mysli przepełnione poczuciem winy i żalu. Pełne nienawiści zarówno do siebie jak i do niej. "Co się z nim teraz dzieje?" "Stał się Cieniem. Bez ciała i ducha, jego istota jest uwięziona w Katoteros ". Acheron ryknął przepełniony bólem, słysząc jej wyjaśnienia. Właśnie zabił człowieka i skazał go na egzystencję daleko gorszą od samej śmierci. I dla czego? Dla miłości? Z litości? Bogowie, jakim był głupcem. Lepiej niż ktokolwiek inny, powinien wiedzieć, że trzeba zadać właściwe pytania. Powinien wszystko sprawdzić, a nie ufać miłości innej osoby. Cholera, kiedy się tego nauczy? Artemida pochyliła się ku niemu i uniosła dłonią jego brodę tak, by spojrzał na nią. "Powiedz mi, Acheronie, czy jest ktoś komu kiedykolwiek zaufasz na tyle, by był on w stanie uwolnić Twoją duszę?" ~*~ KONIEC ~*~