Neferet
Nyx zabrała ode mnie jedyną rzecz, którą
kocham.
W jej norze, wyszeptane słowa otoczyły ją,
powodując, że macki Ciemności zadrżały na jej
skórze. Owinięta w ich zimno, ostry dotyk,
świadomość Neferet ruszyła przez czas i
wymiary, jakby omijała kamienie na dnie jeziora,
jakby dotykała przeszłości.
Już jako adeptka była szanowana i ceniona. Po
jej przemianie w wampira, Neferet stała się
Wysoką Kapłanką. Nie musiała szukać tego
tytułu. Sam przyszedł do niej, bez trudu, jakby
zasłużyła na niego.
Zatem, również, Wojownik przyszedł do niej.
Miał na imię Alexander. Pamiętała jak pierwszy
raz zobaczyła go na Letnich Igrzyskach. Stał się
Mistrzem Miecza tego dnia i pokonał wszystkich
przeciwników w wyścigu po koronę – wieniec
oliwny tkany z szkarłatnych wstążek. Jako
najmłodsza Wysoka Kapłanka Domu, Neferet
umieściła wianek na głowie i dała uroczysty
pocałunek w usta.
Pamiętała zmieszany zapach jego potu i krwi
pokonanych przeciwników. Jego oczy podążały
za nią przez całą uroczystość. Później
powiedział jej, że nigdy nie próbował uwieść ją
tej nocy – nie kiedy był brudny, wciąż jeszcze
rozpalony po zwycięstwie w kolarstwie. Ale
Neferet uwiodła go – nie pozwoliła mu się umyć i
przygotowała go sama dla siebie.
Uśmiechając się opowiadał historię znowu i
znowu – jako jego Wysoka Kapłanka pragnęła go
i nie mogła czekać na jego kąpiel. Na to czego
Alexander nie zrozumiał było za późno, ponieważ
Neferet pragnęła go, ponieważ został pokryty
potem i krwią.*
W ciągu reszty Letnich Igrzysk, Alexander
stawał się coraz bardziej w niej zauroczony.
Będąc zakochanym przeniósł się do
Nowojorskiego Domu Nocy przy St. Loui's Tower
Grove School, gdzie Neferet nauczała czarów i
rytuałów. Jako nowo koronowany zwycięsca
Igrzysk Letnich, jego wniosek o przeniesienie
został zaakceptowany.
Neferet wyrzuciłaby go wkrótce po przyjeździe,
jak to robiła z innymi kochankami, gdyby nie kot.
Alexander, oczywiście, słyszał opowieści o
śmierci Chloe i o wspaniałym „darze” Neferet,
którym obdarzyła ją Nyx tamtej nocy. Więc po
tym jak przybył do Tower Grove, klęknął na
kolana, ukłonił się z szacunkiem przed nią i
ściągnął plecak zarzucony na plecy, aby
*Że co do jasnej ciasnej?! Po polsku – nie kapnął się, że jej chodziło o jego zapaszek spod paszek i umorusanie krwią...
wyciągnąć miauczącego, czarnego kociaka,
który wbił w jego rękę ostre pazury, co lśniły na
jego dwunastu palcach.
Neferet sięgnęła po kociaka. „Polydactyl! Skąd
go wziąłeś?”
„Z nabrzeża Manhattanu na brzegu East River.
Marynarze doceniają sześciopalczaste koty.
Mówią, że wyłapują dwa razy więcej szczurów,
niż zwykłe. Gdy ją znalazłem, wiedziałem, że
powinna należeć do mnie – tak ja wiedziałem, że
ty powinnaś należeć do mnie.*
Zachwycona złośliwym spojrzeniem kociaka,
Neferet nie odrzuciła Alexandra. Był potężnym
Wojownikiem. Alexander miał talent do miecza
prawie taki sam jak Neferet do leczenia. Neferet
lubiła ironię jego miłości do niej. Mógł
sprowadzić ludzi do parteru. Neferet mogła go
leczyć – nawet, jeśli leczenie nie było niczym
innym niż uspakajającym dotykiem
odprowadzającym do Otherworldu.
Oczywiście Alexander nigdy nie sprowadzał
ludzi do parteru – nie, chyba, że on lub Dom
Nocy był zagrożony, i w roku 1899 było kilku,
którzy ośmielili grozić silnemu i zamożnemu
Tower Hill Domu Nocy.
Miała małą Claire – inną miłość, złośliwego kota
jak ona sama. I, co najważniejsze, jej moc rosła
*A to cwaniak. Najlepszy podryw od czasów Lorena i jego „Dałem ci kolczyki a teraz daj dupy”
z dnia na dzień. Każda z tych rzeczy była
bardziej interesująca niż honorowy, niezawodny i
nudny Alexander. Często korzystała ze swoich
umiejętności dyplomatycznych by nie zawadzał
na jej drodze.
Na początku roku 1900 Neferet otrzymała
niezwykłe zaproszenie. Była najmłodszą Wysoką
Kapłanką, którą zaproszono na San Clemente
Island, gdzie Wysoka Rada miała prowadzić
dyskusję na temat, jaki kierunek społeczeństwo
wampirów powinno obrać w tym nowym wieku,
w którym ich zdaniem wynalazki, nauka i
technologie ruszą w niesłychanym tempie.
Alexander poprosił Neferet, aby mógł jej
towarzyszyć. Stanowczo odmówiła. Nie miała
zamiaru wysłuchiwać i tolerować jego stałego,
nadmiernego cukrowania, gdzie nie będzie
mogło zwrócić uwagi na nowych Wojowników, z
którymi miała zamiar się wybrać. Po tym
wszystkim, najbardziej silni i doświadczeni
Wojownicy zostali wybrani by ochraniać Wysoką
Radę Wampirów i Dom Nocy na San Clemente
Island.
Pozwoliła mu, żeby przewiózł ją karetą do rzeki
Mississippi i Domu Nocy – zrobił jak kazała,
przewożąc ją w stylu królowej – nie, jeszcze
lepiej, jak boginię – do portu w Nowym Orleanie.
Tam dołączyła do grona innych Wysokich
Kapłanek by przekroczyć Atlantyk.
Właśnie przybyli nad rzeczną estakadę, gdy
złodzieje zaatakowali. Pomylili powóz Domu
Nocy z mahoniowym bogatego hazardzisty,
sześciu ludzi, zwabieni tylko jednym powożącym
i brakiem dodatkowej eskorty dla takiego
powozu, rzucili się na Alexandra. W ciemności
nie widzieli skomplikowanych tatuaży, które
Naznaczyły go na wieczność jako wampira. Zbyt
późno zauważyli jego miecz.
Neferet obserwowała przez okno powozu,
urzeczona tym jak Alexander zabił wszystkich
sześciu napastników, szybko i brutalnie.
Neferet pomyślała, że dźwięk jaki miecz
wykonuje tnie powietrze na plastry, niczym
śpiew mitycznej Walkirii, jakby unosił się nad
nordycką walką, czekając by wybrać martwych
wojowników, których zabrałaby do Valahalli.
Ociekając krwią, podszedł do drzwi powozu,
wyrywając je, gdy otworzył. Ciężko oddychając
powiedział, „Moja Kapłanko! Dziękuję Bogini, że
wyszłaś bez szwanku.”
„Ja dziękuję w zamian tobie.” Wzięła go tam,
pokrytego krwią, wciąż niosący słodki odór
walki, jego krew i ona płonęli przez zabijanie.
Po tym upadł na kolana przed nią i skłonił się,
mówiąc:
„Wysoka Kapłanko Neferet, miłości mojego
życia, zobowiązuję się by być twoim
Wojownikiem, ciałem, sercem, zmysłem i duszą.
Proszę zaakceptuj mnie!”
„Akceptuję twoją Przysięgę,” Neferet usłyszała
swoje słowa, podczas gdy jej ciało wciąż
pulsowało od jego dotyku. „Od teraz jesteś moim
Wojownikiem.”*
Minął dokładnie jeden pełen dzień i noc, gdy
zaczęła żałować przyjęcia Przysięgi Alexandra.
Na szczęście, dar Neferet tamował jej pokłady
emocjonalnej fali, która zazwyczaj płynęła
między Wojownikiem a jego Kapłanką.
Alexander ubolewał nad faktem, że nie może
wyczuć jej potrzeb, czy usłyszeć jej emocji.
Zamartwiał się na głos, że gdyby była w
niebezpieczeństwie, mógłby tego nie wiedzieć,
jak inni Wojownicy związani Przysięgą.
Neferet tylko wzruszyła ramionami i powiedziała
ironicznie, że jej zdolności empatyczne musiały
jakoś negatywnie wpłynąć na psychiczną więź
Wojownik-Kapłanka. Był tak głupi, że jej
uwierzył. Jak mógł nie zauważyć, że
kontrolowała ich więź? Bardzo o to dbała,
Neferet chciała wyjaśnić mu, że powinien być
wdzięczny, że nie zna jej prawdziwych myśli i
emocji.
W tym czasie dotarli do Wenecji, Neferet
*Oto sposób jak za darmo jechać do Włoch.
myślała o wyrzuceniu go za burtę oceanicznego
liniowca trzysta sześćdziesiąt jeden razy, on
żeglował zaś w błogiej nieświadomości prawdy.
Neferet miała rację, jeśli chodziło o Wojowników
San Clemente. Byli spektakularni. A
najjaśniejszym z nich był Artus, Mistrz Miecza
Wysokiej Rady.
Artus prowadził się jak bóg. Był na uboczu i
nietykalny. Jego słowo było prawem Synów
Erebusa. Odpowiadał tylko Duantii, Liderce
Wysokiej Rady. A co najważniejsze, kochał
walkę. Był bezlitosny, tylko kończąc sesję
treningową, po tym jak upuścił krwi co najmniej
trzy razy każdemu przeciwnikowi sprawiał, że
każdy z nich byli mu posłuszni.
Artus nie był przystojny – był wspaniały.
Był wysoki. Jego mięśnie były długie i smukłe.
Jego skóra była czarna jak krucze skrzydła.
Inaczej niż Alexander, którego młody organizm
był smukły, muskularny i wolny od blizn, Artus
był pokryty dowodami, zilustrowany życiem w
przemocy.
Ale to nie tak, że po prostu jego wygląd
przyciągał Neferet. To był to, co dusiło się pod.
Użyła swojego daru i zbadała jego umysł,
odczytała jego pragnienia, wiedziała, czego
chce. Artus kwitł w bólu*
. Przez to, że pchnął
*Dupy...
swojego Wojownika za mocno. Właśnie dlatego
stał się prowadzącym Mistrzem Miecza
poprzedniego wieku, jak i pozostał nowego. Nie
był również związany z żadną Wysoką Kapłanką.
Nie chciał, aby żadna z nich dowiedziała się
prawy o nim – odkryła jego prawdziwą potrzebę.
Zamiast pomyśleć o wampiryjskiej kochance,
Artur wybierał ludzkie prostytutki, aby
zaspokoić swoje pragnienia.
Zaskakująco, Neferet usłyszała trochę plotek o
wyborze partnerów łóżkowych Artusa. Inne
Wysokie Kapłanki zastawały go odpychającego.
Był zbyt zdystansowany, zbyt poważny.
Wykonywał swoja pracę i robił to lepiej, niż
jakikolwiek innych Wojownik na świecie – to
było tą rzeczą, która zainteresowała wampiry z
San Clemente. To było wszystko co rozumieli o
nim. Ale Artus nie mógł ukryć siebie przed
Neferet. Dla niej był zwojem, napisanym krwią,
łatwym do odczytania, łatwym do zadowolenia.
Neferet pożądała go mocniej, niż kogokolwiek
przed tym. Postanowiła, że go zdobędzie.
Uwodzenie Artusa było trudniejsze, niż
spodziewała się Neferet. Nawet wśród
nieziemsko pięknych z najsilniejszych i
najważniejszych Wysokich Kapłanek czasów,
Neferet była lepsza od nich wszystkich. Ale
Artus zdawał się nie dopuszczać do siebie jak
piękna była Neferet.
Jego rezerwa podsyciła tylko jej płomień
pożądania.
Studiowała go.*
Nauczyła się jego nawyków.
Neferet zaczęła nosić tradycyjny strój Włoskiej
Starożytnej Wysokiej Kapłanki, który sprawiał,
że jej piersi były obnażone, wplatała ozdobne
kwiaty i bluszcz w włosy, a po jej bujnych
biodrach spływała przejrzysta tkanina koloru
rumieńca dziewczyny. Po tym tworzyła krąg, aby
codziennie modlić się do Nyx o
błogosławieństwo w sprawie Synów Erebusa.
Mogła poczuć wzrok Artusa na jej ciele, ale, gdy
próbowała napotkać jego wzrok i przyciągnąć
jego uwagę, zawsze szybko odwracał wzrok.
Niestety, Alexander był blisko niej. Zawsze. Jej
Wojownik nigdy nie szczędził czasu i uwagi na
Wojowników i pole ćwiczebne. Z dumą cieszył
się zazdrosnym spojrzeniom nowych przyjaciół
Wojowników. Chwalił się, że siła Neferet jest tak
samo wielka jak jej piękno. Wypełniał każdy jej
kaprys jak pies. Alexander był zaskoczony tym,
jak bardzo ją to irytowało.
Jak mógł nie zauważyć, że było to jedynie jej
refleksja? Badanie Wojownika nie przyniosło
żadnego postępu, i nic nie znalazła. Jego
uczucia były prawdziwe. Był kompletnie
*Na kierunku „Zarządzania” Uniwersytetu San Clemente
zakochany w niej i całkowicie zwiedzony,
wierząc, że czuła to samo do niego.
Alexander nie mógł bardziej się mylić.
Neferet pragnęła czegoś ciemniejszego, bardziej
zmysłowego, bardziej satysfakcjonującego. *
Pragnęła Artusa. Następnym razem, kiedy
prowadziła modlitwę dla Wojowników i Artus
spoglądał na jej ciało, Neferet skupiła całą siłę
swojego daru i sięgnęła głęboko w jego umysł.
Została hojnie nagrodzona. Odkryła jak uwieść
Wojownika.
Neferet odegrała scenę ostrożnie. Poczekała, aż
było po świcie. Wiedziała, że Artus będzie
kończył ćwiczenia Wojownika.
Był w swojej kwaterze na tylnej części domu
treningowego, przygotowując się do
sześciogodzinnego wypoczynku. Po czym
weźmie najbardziej niewygodną zmianę straży,
kiedy słońce będzie w najjaśniejszym momencie
na niebie.
Wysoka Kapłanka zakładała, że Artus weźmie tą
zmianę z powodu jego przywiązania do nich.
Neferet znała prawdę. Artus kwitł w bólu
fizycznym podczas niewygodnej zmiany, gdy
słońce padało na niego. Neferet trzymała ten
pyszny sekret blisko siebie tak jak planowała i
określała uwodzenie.
*Chciała seksu analnego... Na Boginię niech to się wreszcie skończy!
Po pierwsze, pozbyła się adepta Wojownika,
którzy służył Artusowi jako sekundant. To było
najprostszym krokiem. Pozwoliła by adept
pieścił ją – udawała, że pragnie jego młodości i
idealnego ciała – sprawiła, że uwierzył, iż odsyła
adepta z jego miejsca, gdzie miał służyć o
świcie Artusowi, by chłopak mół spotkać się z
nią w dyskretnej karczmie na wyspie Torcella.
Oczywiście zaprzeczała próbie uwiedzenia go.
Właściwie rozbawiło ją to, że Artus wymierzy mu
karę, gdy odkryje, że chłopiec uchyla się od
obowiązków.
Następnie, wyślizgnęła się Alexandrowi.
Pomyślała o wysłaniem go do Wenecji by znalazł
dla niej doskonały kawałek jedwabiu w
niemożliwym kolorze, ale nie straciła energii by
sfabrykować misję głupca. Zamiast poczekać,
aż jego uwaga skupi się na czymś innym,
wezwała mgłę, cienie i ciemność do siebie tak,
aby ukryć się zanim on pomyśli, że musi jej
poszukać. Spojrzał na nią, a ona nie była pewna.
Zawsze na nią patrzył.
Wykrzywiła usta z niesmakiem. Nie chciała o
nim myśleć – nie chciała splamić przyjemności
tego co miało nadejść.
Zaczerwieniona z podniecenia, Neferet dotarła
do domu ćwiczebnego niewidzialna. Weszła
przez tylne drzwi – te, które były obok kwatery
Artusa. Potem czekała.
Neferet nie musiała czekać długo. Z tego czego
się nauczyła, Artus był wampirem z nawykami.
Kiedy jego adept nie pojawił się dokładnie
trzydzieści minut po świcie, otworzył drzwi do
kwatery i szorstko zawołał,
„Salvatore! Chłopaku! Gdzie jesteś?”
„Salvatore tu nie ma. Nikogo tu nie ma za
wyjątkiem ciebie i mnie,” powiedziała.
Zmarszczył brwi, gdy wyszedł z kwatery, z
mokrymi włosami, obnażonym torsem, z
ręcznikiem owiniętym luźno i nisko wokół jego
wąskich bioder. „Kapłanko, nie masz swojego
Wojownika?”
Neferet podniosła podbródek i zaostrzyła swój
ton. „Wojowniku, czy nie winien mi jesteś
szacunku? Jestem Wysoką Kapłanką.
Spodziewałam się jako takiego powitania.”
Artus podniósł jedną ciemną brew, ale uczynił co
powinien, położył rękę na sercu i pokłonił się
przed nią. „Co mogę dla ciebie zrobić, Neferet?”
„Ah, ty znasz moje imię.”
„Każdy na San Clemente zna twoje imię. Co
mogę dla ciebie zrobić, Neferet?” powtórzył.
„Jestem tu na lekcję,” powiedziała.
„Twój Wojownik jest utalentowanym Mistrzem
Miecza. Dlaczego nie weźmiesz u niego lekcji?”
Jej pełne usta wykrzywiły się w grymasie a jej
głos przeszedł w pomruk. „Oh, ale źle mnie
zrozumiałeś. Jestem tu by dać ci jedną.”
Jego ciemne oczy rozszerzyły się, gdy wyjęła
skórzany pasek z fałd sukni i podniosła sztylet,
który ukryła za sobą.*
Po tym pociągnęła za
ramiączko, a jej suknia prześlizgnęła się po jej
ciele. Naga, podeszła do niego, nie mówiąc
dopóki nie zajęła odpowiedniego dystansu.
„Podnieś ręce przed siebie i trzymaj je złączone
nadgarstkami.”
„Neferet, co ty –”
„Nie powiedziałam, że możesz mówić! Mów to co
rozkazuję!”
Gdy stał tak jak stał, jak malowane ciele na
niedziele, uniosła sztylet i dotknęła jego piersi.
Jego oddech był ostry, ale nie ruszył się, patrząc
gdzieś za nią.
Neferet uśmiechnęła się, i zmieniła swój głos w
ostry, okrutny. „Słuchaj się mnie!”
„Tak, Wysoka Kapłanko.” Jego głos był głęboki.
Podniósł ręce, łącząc nadgarstki.
Neferet owinęła skórzany pasek wokół nich,
spinając, dopóki nie zobaczyła, że jest mu
niewygodnie. Oddech Artusa przyśpieszył. Pot
obsypał jego hebanowe ciało błyszczącymi
koralikami.
„Dobrze, ale nie słuchasz mnie wystarczająco
*Hahahaha! Ktoś tu był niegrzecznym chłopcem xDD
szybko. Muszę cię ukarać, ale dopiero, gdy
będziesz mnie błagał.”
Ich oczy spotkały się. W jego ujrzała szok i
potem zrozumienie i pragnienie. „Proszę,
Neferet, ukaż mnie,” zabłagał. *
Czuła się szczęśliwa robiąc to.
W jego kwaterze, ciało Neferet rozgrzało się na
pamiątkę w jaki sposób go ukarała.*
Dominowała nad Artusem, wyobrażając siebie
jako starożytną boginię dominacji ofiarnego
byka, kiedy Alexander znalazł ją. Wypłakał jej
imię, brzmiąc jak pobity uczeń. Całkowicie w
fetorze ekstazy i bóli, odwróciła się od Artusa by
stanąć twarzą w twarz z Alexanderm i opadła
bariera, którą między nimi ukształtowała.
„Zobacz kim naprawdę jestem! Zobacz, jak
naprawdę o tobie myślę!”
Jej emocję uderzyły Alexandra. Pamiętała jak
bezbarwna była jego twarz, gdy dalej szlochał i
uciekł.
Prawie równie bezbarwny jak, gdy znaleziono go
następnego dnia po tym, jak upadł na swój
miecz, kończąc marne, nudne życie.
Musiała udawać publiczne załamanie,
oczywiście, nie po raz pierwszy, i nie ostatni w
jej życiu. Sfabrykowała historię, która
przedstawiała Alexandra jako zniszczonego
*Nie wiem, czy mam się śmiać, czy płakać...
*Przyczepiała do niego plastry do depilacji xD
młodego Wojownika. Szlochała i powiedziała, że
przyjęła jego przysięgę, ponieważ wierzyła, że
będzie w stanie go uleczyć. Jej troska o jego
niestabilne emocje sprawiły, że spędzała tyle
czasu na terenie domu ćwiczebnego – dlatego,
że prowadziła Modlitwy dla Wojowników.
Wysoka Rada zareagowała z współczuciem,
chwaląc jej próbę uzdrowienia, tego co był
oczywiście uszkodzony.
Nie było to zaskoczeniem. Neferet już jako
adeptka manipulowała Wysokimi Kapłankami.
Odpowiedź Artusa na samobójstwo Alexandra
było niespodzianką.
Przyszła do niego następnego świtu,
zamaskowana w ciemności i skradała się do
jego kwatery. Odrzucił ją. Jego słowa były
wypowiadane z szacunkiem, ale widziała to w
nim. Był nią zdegustowany.
Neferet nie podzielała jego postawy.
„Powiedź komukolwiek dlaczego naprawdę
Alexander się zabił, a ja wyjaśnię szczegółowo
Wysokiej Radzie twoją potrzebę bycia ukaranym.
Wiesz co zrobią. To dlatego ukrywasz swoje
pragnienia w ludzkich prostytutkach, płacąc za
ich milczenie. Powinny cię zdemaskować,
Wysoka Rada się dowie, jakie są twoje potrzeby
i odseparuje cię od siebie jako Wojownika i
zdyskryminuje cię przed rywalami.”
„Jesteś całkowicie pozbawiona współczucia.”
Neferet nigdy nie zapomniała wstrętu w jego
głosie.
„Każde z nas nosi swoje maski, prawda?
Zachowaj moją a ja zachowam twoją.”
Następnego dnia, zaraz po zapaleniu stosu
Alexandra, Neferet opuściła San Clemente.
Wysoka Rada zrozumiała i współczuła.
Oczywiście powinna była wrócić do swojego
Domu Nocy natychmiast.
Strata Więzi i Przysięgi Wojownika było
prawdziwą zmianą w życiu Wysokiej Kapłanki.
Artus milczał.
Rok później Neferet usłyszała, jak wstrząśnięta
była Wysoka Rada, gdy jego ciało zostało
znalezione pływające w Canal Grande. Nie było
żadnych śladów przemocy na jego ciele, tylko
jego liczne blizny. Najwyraźniej się utopił.
Neferet uśmiechnęła się słysząc tą wiadomość.
Sama ruszyła w drogę powrotną i Neferet
wpadła w rozpacz. Zaczęła wierzyć, że nie ma
mężczyzny, człowieka, czy wampira, co mógłby
być jej równy.
Jej rozpacz urosła większa, gdy zbliżała się
końca swej podróży. Z oceanu, fale emocji
Neferet wzrastały przed nią, myjąc linię
brzegową, przenikając teren i mocząc całe
grunty.
To wtedy zaczęły się sny. Śniła, że została
obdarowana wielką mocą, wyniesiona na
piedestał, ceniona poza bólem i przyjemnością.
„Nie ma śmiertelnego mężczyzny, który mógłby
być ci równy, ponieważ zasługujesz na boga!”
jego piękny głos szepnął i Neferet zaczęła
słuchać.
Tłumaczenie nieoficjalne KAZchomik
Neferet Nyx zabrała ode mnie jedyną rzecz, którą kocham. W jej norze, wyszeptane słowa otoczyły ją, powodując, że macki Ciemności zadrżały na jej skórze. Owinięta w ich zimno, ostry dotyk, świadomość Neferet ruszyła przez czas i wymiary, jakby omijała kamienie na dnie jeziora, jakby dotykała przeszłości. Już jako adeptka była szanowana i ceniona. Po jej przemianie w wampira, Neferet stała się Wysoką Kapłanką. Nie musiała szukać tego tytułu. Sam przyszedł do niej, bez trudu, jakby zasłużyła na niego. Zatem, również, Wojownik przyszedł do niej. Miał na imię Alexander. Pamiętała jak pierwszy raz zobaczyła go na Letnich Igrzyskach. Stał się Mistrzem Miecza tego dnia i pokonał wszystkich przeciwników w wyścigu po koronę – wieniec oliwny tkany z szkarłatnych wstążek. Jako najmłodsza Wysoka Kapłanka Domu, Neferet umieściła wianek na głowie i dała uroczysty pocałunek w usta. Pamiętała zmieszany zapach jego potu i krwi pokonanych przeciwników. Jego oczy podążały za nią przez całą uroczystość. Później
powiedział jej, że nigdy nie próbował uwieść ją tej nocy – nie kiedy był brudny, wciąż jeszcze rozpalony po zwycięstwie w kolarstwie. Ale Neferet uwiodła go – nie pozwoliła mu się umyć i przygotowała go sama dla siebie. Uśmiechając się opowiadał historię znowu i znowu – jako jego Wysoka Kapłanka pragnęła go i nie mogła czekać na jego kąpiel. Na to czego Alexander nie zrozumiał było za późno, ponieważ Neferet pragnęła go, ponieważ został pokryty potem i krwią.* W ciągu reszty Letnich Igrzysk, Alexander stawał się coraz bardziej w niej zauroczony. Będąc zakochanym przeniósł się do Nowojorskiego Domu Nocy przy St. Loui's Tower Grove School, gdzie Neferet nauczała czarów i rytuałów. Jako nowo koronowany zwycięsca Igrzysk Letnich, jego wniosek o przeniesienie został zaakceptowany. Neferet wyrzuciłaby go wkrótce po przyjeździe, jak to robiła z innymi kochankami, gdyby nie kot. Alexander, oczywiście, słyszał opowieści o śmierci Chloe i o wspaniałym „darze” Neferet, którym obdarzyła ją Nyx tamtej nocy. Więc po tym jak przybył do Tower Grove, klęknął na kolana, ukłonił się z szacunkiem przed nią i ściągnął plecak zarzucony na plecy, aby *Że co do jasnej ciasnej?! Po polsku – nie kapnął się, że jej chodziło o jego zapaszek spod paszek i umorusanie krwią...
wyciągnąć miauczącego, czarnego kociaka, który wbił w jego rękę ostre pazury, co lśniły na jego dwunastu palcach. Neferet sięgnęła po kociaka. „Polydactyl! Skąd go wziąłeś?” „Z nabrzeża Manhattanu na brzegu East River. Marynarze doceniają sześciopalczaste koty. Mówią, że wyłapują dwa razy więcej szczurów, niż zwykłe. Gdy ją znalazłem, wiedziałem, że powinna należeć do mnie – tak ja wiedziałem, że ty powinnaś należeć do mnie.* Zachwycona złośliwym spojrzeniem kociaka, Neferet nie odrzuciła Alexandra. Był potężnym Wojownikiem. Alexander miał talent do miecza prawie taki sam jak Neferet do leczenia. Neferet lubiła ironię jego miłości do niej. Mógł sprowadzić ludzi do parteru. Neferet mogła go leczyć – nawet, jeśli leczenie nie było niczym innym niż uspakajającym dotykiem odprowadzającym do Otherworldu. Oczywiście Alexander nigdy nie sprowadzał ludzi do parteru – nie, chyba, że on lub Dom Nocy był zagrożony, i w roku 1899 było kilku, którzy ośmielili grozić silnemu i zamożnemu Tower Hill Domu Nocy. Miała małą Claire – inną miłość, złośliwego kota jak ona sama. I, co najważniejsze, jej moc rosła *A to cwaniak. Najlepszy podryw od czasów Lorena i jego „Dałem ci kolczyki a teraz daj dupy”
z dnia na dzień. Każda z tych rzeczy była bardziej interesująca niż honorowy, niezawodny i nudny Alexander. Często korzystała ze swoich umiejętności dyplomatycznych by nie zawadzał na jej drodze. Na początku roku 1900 Neferet otrzymała niezwykłe zaproszenie. Była najmłodszą Wysoką Kapłanką, którą zaproszono na San Clemente Island, gdzie Wysoka Rada miała prowadzić dyskusję na temat, jaki kierunek społeczeństwo wampirów powinno obrać w tym nowym wieku, w którym ich zdaniem wynalazki, nauka i technologie ruszą w niesłychanym tempie. Alexander poprosił Neferet, aby mógł jej towarzyszyć. Stanowczo odmówiła. Nie miała zamiaru wysłuchiwać i tolerować jego stałego, nadmiernego cukrowania, gdzie nie będzie mogło zwrócić uwagi na nowych Wojowników, z którymi miała zamiar się wybrać. Po tym wszystkim, najbardziej silni i doświadczeni Wojownicy zostali wybrani by ochraniać Wysoką Radę Wampirów i Dom Nocy na San Clemente Island. Pozwoliła mu, żeby przewiózł ją karetą do rzeki Mississippi i Domu Nocy – zrobił jak kazała, przewożąc ją w stylu królowej – nie, jeszcze lepiej, jak boginię – do portu w Nowym Orleanie. Tam dołączyła do grona innych Wysokich
Kapłanek by przekroczyć Atlantyk. Właśnie przybyli nad rzeczną estakadę, gdy złodzieje zaatakowali. Pomylili powóz Domu Nocy z mahoniowym bogatego hazardzisty, sześciu ludzi, zwabieni tylko jednym powożącym i brakiem dodatkowej eskorty dla takiego powozu, rzucili się na Alexandra. W ciemności nie widzieli skomplikowanych tatuaży, które Naznaczyły go na wieczność jako wampira. Zbyt późno zauważyli jego miecz. Neferet obserwowała przez okno powozu, urzeczona tym jak Alexander zabił wszystkich sześciu napastników, szybko i brutalnie. Neferet pomyślała, że dźwięk jaki miecz wykonuje tnie powietrze na plastry, niczym śpiew mitycznej Walkirii, jakby unosił się nad nordycką walką, czekając by wybrać martwych wojowników, których zabrałaby do Valahalli. Ociekając krwią, podszedł do drzwi powozu, wyrywając je, gdy otworzył. Ciężko oddychając powiedział, „Moja Kapłanko! Dziękuję Bogini, że wyszłaś bez szwanku.” „Ja dziękuję w zamian tobie.” Wzięła go tam, pokrytego krwią, wciąż niosący słodki odór walki, jego krew i ona płonęli przez zabijanie. Po tym upadł na kolana przed nią i skłonił się, mówiąc: „Wysoka Kapłanko Neferet, miłości mojego
życia, zobowiązuję się by być twoim Wojownikiem, ciałem, sercem, zmysłem i duszą. Proszę zaakceptuj mnie!” „Akceptuję twoją Przysięgę,” Neferet usłyszała swoje słowa, podczas gdy jej ciało wciąż pulsowało od jego dotyku. „Od teraz jesteś moim Wojownikiem.”* Minął dokładnie jeden pełen dzień i noc, gdy zaczęła żałować przyjęcia Przysięgi Alexandra. Na szczęście, dar Neferet tamował jej pokłady emocjonalnej fali, która zazwyczaj płynęła między Wojownikiem a jego Kapłanką. Alexander ubolewał nad faktem, że nie może wyczuć jej potrzeb, czy usłyszeć jej emocji. Zamartwiał się na głos, że gdyby była w niebezpieczeństwie, mógłby tego nie wiedzieć, jak inni Wojownicy związani Przysięgą. Neferet tylko wzruszyła ramionami i powiedziała ironicznie, że jej zdolności empatyczne musiały jakoś negatywnie wpłynąć na psychiczną więź Wojownik-Kapłanka. Był tak głupi, że jej uwierzył. Jak mógł nie zauważyć, że kontrolowała ich więź? Bardzo o to dbała, Neferet chciała wyjaśnić mu, że powinien być wdzięczny, że nie zna jej prawdziwych myśli i emocji. W tym czasie dotarli do Wenecji, Neferet *Oto sposób jak za darmo jechać do Włoch.
myślała o wyrzuceniu go za burtę oceanicznego liniowca trzysta sześćdziesiąt jeden razy, on żeglował zaś w błogiej nieświadomości prawdy. Neferet miała rację, jeśli chodziło o Wojowników San Clemente. Byli spektakularni. A najjaśniejszym z nich był Artus, Mistrz Miecza Wysokiej Rady. Artus prowadził się jak bóg. Był na uboczu i nietykalny. Jego słowo było prawem Synów Erebusa. Odpowiadał tylko Duantii, Liderce Wysokiej Rady. A co najważniejsze, kochał walkę. Był bezlitosny, tylko kończąc sesję treningową, po tym jak upuścił krwi co najmniej trzy razy każdemu przeciwnikowi sprawiał, że każdy z nich byli mu posłuszni. Artus nie był przystojny – był wspaniały. Był wysoki. Jego mięśnie były długie i smukłe. Jego skóra była czarna jak krucze skrzydła. Inaczej niż Alexander, którego młody organizm był smukły, muskularny i wolny od blizn, Artus był pokryty dowodami, zilustrowany życiem w przemocy. Ale to nie tak, że po prostu jego wygląd przyciągał Neferet. To był to, co dusiło się pod. Użyła swojego daru i zbadała jego umysł, odczytała jego pragnienia, wiedziała, czego chce. Artus kwitł w bólu* . Przez to, że pchnął *Dupy...
swojego Wojownika za mocno. Właśnie dlatego stał się prowadzącym Mistrzem Miecza poprzedniego wieku, jak i pozostał nowego. Nie był również związany z żadną Wysoką Kapłanką. Nie chciał, aby żadna z nich dowiedziała się prawy o nim – odkryła jego prawdziwą potrzebę. Zamiast pomyśleć o wampiryjskiej kochance, Artur wybierał ludzkie prostytutki, aby zaspokoić swoje pragnienia. Zaskakująco, Neferet usłyszała trochę plotek o wyborze partnerów łóżkowych Artusa. Inne Wysokie Kapłanki zastawały go odpychającego. Był zbyt zdystansowany, zbyt poważny. Wykonywał swoja pracę i robił to lepiej, niż jakikolwiek innych Wojownik na świecie – to było tą rzeczą, która zainteresowała wampiry z San Clemente. To było wszystko co rozumieli o nim. Ale Artus nie mógł ukryć siebie przed Neferet. Dla niej był zwojem, napisanym krwią, łatwym do odczytania, łatwym do zadowolenia. Neferet pożądała go mocniej, niż kogokolwiek przed tym. Postanowiła, że go zdobędzie. Uwodzenie Artusa było trudniejsze, niż spodziewała się Neferet. Nawet wśród nieziemsko pięknych z najsilniejszych i najważniejszych Wysokich Kapłanek czasów, Neferet była lepsza od nich wszystkich. Ale Artus zdawał się nie dopuszczać do siebie jak
piękna była Neferet. Jego rezerwa podsyciła tylko jej płomień pożądania. Studiowała go.* Nauczyła się jego nawyków. Neferet zaczęła nosić tradycyjny strój Włoskiej Starożytnej Wysokiej Kapłanki, który sprawiał, że jej piersi były obnażone, wplatała ozdobne kwiaty i bluszcz w włosy, a po jej bujnych biodrach spływała przejrzysta tkanina koloru rumieńca dziewczyny. Po tym tworzyła krąg, aby codziennie modlić się do Nyx o błogosławieństwo w sprawie Synów Erebusa. Mogła poczuć wzrok Artusa na jej ciele, ale, gdy próbowała napotkać jego wzrok i przyciągnąć jego uwagę, zawsze szybko odwracał wzrok. Niestety, Alexander był blisko niej. Zawsze. Jej Wojownik nigdy nie szczędził czasu i uwagi na Wojowników i pole ćwiczebne. Z dumą cieszył się zazdrosnym spojrzeniom nowych przyjaciół Wojowników. Chwalił się, że siła Neferet jest tak samo wielka jak jej piękno. Wypełniał każdy jej kaprys jak pies. Alexander był zaskoczony tym, jak bardzo ją to irytowało. Jak mógł nie zauważyć, że było to jedynie jej refleksja? Badanie Wojownika nie przyniosło żadnego postępu, i nic nie znalazła. Jego uczucia były prawdziwe. Był kompletnie *Na kierunku „Zarządzania” Uniwersytetu San Clemente
zakochany w niej i całkowicie zwiedzony, wierząc, że czuła to samo do niego. Alexander nie mógł bardziej się mylić. Neferet pragnęła czegoś ciemniejszego, bardziej zmysłowego, bardziej satysfakcjonującego. * Pragnęła Artusa. Następnym razem, kiedy prowadziła modlitwę dla Wojowników i Artus spoglądał na jej ciało, Neferet skupiła całą siłę swojego daru i sięgnęła głęboko w jego umysł. Została hojnie nagrodzona. Odkryła jak uwieść Wojownika. Neferet odegrała scenę ostrożnie. Poczekała, aż było po świcie. Wiedziała, że Artus będzie kończył ćwiczenia Wojownika. Był w swojej kwaterze na tylnej części domu treningowego, przygotowując się do sześciogodzinnego wypoczynku. Po czym weźmie najbardziej niewygodną zmianę straży, kiedy słońce będzie w najjaśniejszym momencie na niebie. Wysoka Kapłanka zakładała, że Artus weźmie tą zmianę z powodu jego przywiązania do nich. Neferet znała prawdę. Artus kwitł w bólu fizycznym podczas niewygodnej zmiany, gdy słońce padało na niego. Neferet trzymała ten pyszny sekret blisko siebie tak jak planowała i określała uwodzenie. *Chciała seksu analnego... Na Boginię niech to się wreszcie skończy!
Po pierwsze, pozbyła się adepta Wojownika, którzy służył Artusowi jako sekundant. To było najprostszym krokiem. Pozwoliła by adept pieścił ją – udawała, że pragnie jego młodości i idealnego ciała – sprawiła, że uwierzył, iż odsyła adepta z jego miejsca, gdzie miał służyć o świcie Artusowi, by chłopak mół spotkać się z nią w dyskretnej karczmie na wyspie Torcella. Oczywiście zaprzeczała próbie uwiedzenia go. Właściwie rozbawiło ją to, że Artus wymierzy mu karę, gdy odkryje, że chłopiec uchyla się od obowiązków. Następnie, wyślizgnęła się Alexandrowi. Pomyślała o wysłaniem go do Wenecji by znalazł dla niej doskonały kawałek jedwabiu w niemożliwym kolorze, ale nie straciła energii by sfabrykować misję głupca. Zamiast poczekać, aż jego uwaga skupi się na czymś innym, wezwała mgłę, cienie i ciemność do siebie tak, aby ukryć się zanim on pomyśli, że musi jej poszukać. Spojrzał na nią, a ona nie była pewna. Zawsze na nią patrzył. Wykrzywiła usta z niesmakiem. Nie chciała o nim myśleć – nie chciała splamić przyjemności tego co miało nadejść. Zaczerwieniona z podniecenia, Neferet dotarła do domu ćwiczebnego niewidzialna. Weszła przez tylne drzwi – te, które były obok kwatery
Artusa. Potem czekała. Neferet nie musiała czekać długo. Z tego czego się nauczyła, Artus był wampirem z nawykami. Kiedy jego adept nie pojawił się dokładnie trzydzieści minut po świcie, otworzył drzwi do kwatery i szorstko zawołał, „Salvatore! Chłopaku! Gdzie jesteś?” „Salvatore tu nie ma. Nikogo tu nie ma za wyjątkiem ciebie i mnie,” powiedziała. Zmarszczył brwi, gdy wyszedł z kwatery, z mokrymi włosami, obnażonym torsem, z ręcznikiem owiniętym luźno i nisko wokół jego wąskich bioder. „Kapłanko, nie masz swojego Wojownika?” Neferet podniosła podbródek i zaostrzyła swój ton. „Wojowniku, czy nie winien mi jesteś szacunku? Jestem Wysoką Kapłanką. Spodziewałam się jako takiego powitania.” Artus podniósł jedną ciemną brew, ale uczynił co powinien, położył rękę na sercu i pokłonił się przed nią. „Co mogę dla ciebie zrobić, Neferet?” „Ah, ty znasz moje imię.” „Każdy na San Clemente zna twoje imię. Co mogę dla ciebie zrobić, Neferet?” powtórzył. „Jestem tu na lekcję,” powiedziała. „Twój Wojownik jest utalentowanym Mistrzem Miecza. Dlaczego nie weźmiesz u niego lekcji?” Jej pełne usta wykrzywiły się w grymasie a jej
głos przeszedł w pomruk. „Oh, ale źle mnie zrozumiałeś. Jestem tu by dać ci jedną.” Jego ciemne oczy rozszerzyły się, gdy wyjęła skórzany pasek z fałd sukni i podniosła sztylet, który ukryła za sobą.* Po tym pociągnęła za ramiączko, a jej suknia prześlizgnęła się po jej ciele. Naga, podeszła do niego, nie mówiąc dopóki nie zajęła odpowiedniego dystansu. „Podnieś ręce przed siebie i trzymaj je złączone nadgarstkami.” „Neferet, co ty –” „Nie powiedziałam, że możesz mówić! Mów to co rozkazuję!” Gdy stał tak jak stał, jak malowane ciele na niedziele, uniosła sztylet i dotknęła jego piersi. Jego oddech był ostry, ale nie ruszył się, patrząc gdzieś za nią. Neferet uśmiechnęła się, i zmieniła swój głos w ostry, okrutny. „Słuchaj się mnie!” „Tak, Wysoka Kapłanko.” Jego głos był głęboki. Podniósł ręce, łącząc nadgarstki. Neferet owinęła skórzany pasek wokół nich, spinając, dopóki nie zobaczyła, że jest mu niewygodnie. Oddech Artusa przyśpieszył. Pot obsypał jego hebanowe ciało błyszczącymi koralikami. „Dobrze, ale nie słuchasz mnie wystarczająco *Hahahaha! Ktoś tu był niegrzecznym chłopcem xDD
szybko. Muszę cię ukarać, ale dopiero, gdy będziesz mnie błagał.” Ich oczy spotkały się. W jego ujrzała szok i potem zrozumienie i pragnienie. „Proszę, Neferet, ukaż mnie,” zabłagał. * Czuła się szczęśliwa robiąc to. W jego kwaterze, ciało Neferet rozgrzało się na pamiątkę w jaki sposób go ukarała.* Dominowała nad Artusem, wyobrażając siebie jako starożytną boginię dominacji ofiarnego byka, kiedy Alexander znalazł ją. Wypłakał jej imię, brzmiąc jak pobity uczeń. Całkowicie w fetorze ekstazy i bóli, odwróciła się od Artusa by stanąć twarzą w twarz z Alexanderm i opadła bariera, którą między nimi ukształtowała. „Zobacz kim naprawdę jestem! Zobacz, jak naprawdę o tobie myślę!” Jej emocję uderzyły Alexandra. Pamiętała jak bezbarwna była jego twarz, gdy dalej szlochał i uciekł. Prawie równie bezbarwny jak, gdy znaleziono go następnego dnia po tym, jak upadł na swój miecz, kończąc marne, nudne życie. Musiała udawać publiczne załamanie, oczywiście, nie po raz pierwszy, i nie ostatni w jej życiu. Sfabrykowała historię, która przedstawiała Alexandra jako zniszczonego *Nie wiem, czy mam się śmiać, czy płakać... *Przyczepiała do niego plastry do depilacji xD
młodego Wojownika. Szlochała i powiedziała, że przyjęła jego przysięgę, ponieważ wierzyła, że będzie w stanie go uleczyć. Jej troska o jego niestabilne emocje sprawiły, że spędzała tyle czasu na terenie domu ćwiczebnego – dlatego, że prowadziła Modlitwy dla Wojowników. Wysoka Rada zareagowała z współczuciem, chwaląc jej próbę uzdrowienia, tego co był oczywiście uszkodzony. Nie było to zaskoczeniem. Neferet już jako adeptka manipulowała Wysokimi Kapłankami. Odpowiedź Artusa na samobójstwo Alexandra było niespodzianką. Przyszła do niego następnego świtu, zamaskowana w ciemności i skradała się do jego kwatery. Odrzucił ją. Jego słowa były wypowiadane z szacunkiem, ale widziała to w nim. Był nią zdegustowany. Neferet nie podzielała jego postawy. „Powiedź komukolwiek dlaczego naprawdę Alexander się zabił, a ja wyjaśnię szczegółowo Wysokiej Radzie twoją potrzebę bycia ukaranym. Wiesz co zrobią. To dlatego ukrywasz swoje pragnienia w ludzkich prostytutkach, płacąc za ich milczenie. Powinny cię zdemaskować, Wysoka Rada się dowie, jakie są twoje potrzeby i odseparuje cię od siebie jako Wojownika i zdyskryminuje cię przed rywalami.”
„Jesteś całkowicie pozbawiona współczucia.” Neferet nigdy nie zapomniała wstrętu w jego głosie. „Każde z nas nosi swoje maski, prawda? Zachowaj moją a ja zachowam twoją.” Następnego dnia, zaraz po zapaleniu stosu Alexandra, Neferet opuściła San Clemente. Wysoka Rada zrozumiała i współczuła. Oczywiście powinna była wrócić do swojego Domu Nocy natychmiast. Strata Więzi i Przysięgi Wojownika było prawdziwą zmianą w życiu Wysokiej Kapłanki. Artus milczał. Rok później Neferet usłyszała, jak wstrząśnięta była Wysoka Rada, gdy jego ciało zostało znalezione pływające w Canal Grande. Nie było żadnych śladów przemocy na jego ciele, tylko jego liczne blizny. Najwyraźniej się utopił. Neferet uśmiechnęła się słysząc tą wiadomość. Sama ruszyła w drogę powrotną i Neferet wpadła w rozpacz. Zaczęła wierzyć, że nie ma mężczyzny, człowieka, czy wampira, co mógłby być jej równy. Jej rozpacz urosła większa, gdy zbliżała się końca swej podróży. Z oceanu, fale emocji Neferet wzrastały przed nią, myjąc linię brzegową, przenikając teren i mocząc całe grunty.
To wtedy zaczęły się sny. Śniła, że została obdarowana wielką mocą, wyniesiona na piedestał, ceniona poza bólem i przyjemnością. „Nie ma śmiertelnego mężczyzny, który mógłby być ci równy, ponieważ zasługujesz na boga!” jego piękny głos szepnął i Neferet zaczęła słuchać.