Aurox
Aurox zastanawiał się, czy kolejne pogrzeby
będą łatwiejsze.
Byłyby mniej smutne, gdyby przeżył już dekady?
Gdyby miał przyjaciół z którymi mógłby
porozmawiać później?
Odszedł od głównej grupy, zmierzając w żadne
konkretne miejsce. Nikt do niego nie przemówił.
Nikt nie zauważał go. Ale Aurox zauważał
wszystko i wszystkich.
Shaunee pozostała przy płonącym stosie,
płacząc cicho, mimo że ciepło płomieni ocierało
jej łzy niemal natychmiast.
Thanatos stała blisko niej, na tyle by pomoc jej
to znieść. Skrzydlaty nieśmiertelny tkwił w tej
samej pozycji, niczym posąg stał w cieniu, jego
oczy skanowały obszar wokół stosu, jakby
spodziewał się stawić czoło prochom adepta.
Aurox przeniósł się szybko i cicho, przebywając
poza linią wzroku Kalony. Czy był ich
przyjacielem, wrogiem, czy też bogiem, którego
celem było obserwowanie ich i śmianie się z
nich?
Aurox poruszał się jak cień. Rephaim pocieszał
Stevie Rae. Aurox zazdrościł ich bliskości,
zwłaszcza sposobu w jakim Stevie Rae była
wstanie całkowicie zaakceptować Rephaima,
bez wyroków lub wahania.
Zauważył również Dallasa. Młody czerwony
wampir wydawał się nieszczęśliwy, pełen
gniewu i zazdrości. Auroxowi nie podobało się
jak patrzył na Stevie Rae i mruczał do siebie.
Być może powinien pomówić z Thanatos o nim,
choć Wysoka Kapłanka, zresztą jak reszta Domu
Nocy, wydawała zdawać sobie sprawę z
potencjału Dallasa do przemocy.
Afrodyta przemknęła się. Aurox widział jak
rozmawiała z Shaylin. Czuł, że to właściwe, że
dwie Prorokinie szukały się nawzajem,
zwłaszcza podczas tego trudnego czasu.
Powinien kontynuować spacer – nadal znikać w
nocy i czekać, aż czerwoni adepci Stevie Rae
będą musieli rozliczyć się z godzin dziennych
ukryci w nowej piwnicy. Wtedy będzie ponownie
stać na straży. Aby chronić. Milczeć i być
czujnym, aby nie chcieć niczego więcej, poza
służeniem temu Domu Nocy, i być chronionym
przez ten Dom Bogini Nyx.
Ale, jak zawsze, zwrócił wzrok na Zoey. Aurox
zatrzymał się, i pozwolił otoczyć się przez
cienie, by obserwować ją. Stark trzymał jej rękę,
kiedy rozmawiała z Damienem i Dariusem.
Mówiąc nie patrzyła na nich, tylko na Shaunee.
Zoey pokiwała głową, angażując się w rozmowę,
ale Aurox mógł bez problemu stwierdzić, że jej
uwagę przykuwała przyjaciółka, która stała tak
blisko stosu, płacząc.
Zoey pewnie zostanie tu, aż Shaunee nie powie
ostatecznie Żegnej, pomyślał Aurox. Przez jedną
krótką chwilę zastanawiał się jakby było dobrze
– czekać z Zoey. Być może mógłby powiedzieć
lub zrobić coś co by pomogło.
Nie. Stark zostałby z Zoey, a Stark pozwoliłby
mu tu zostać, jeśli Zoey nie byłoby w pobliżu.
Na dodatek Aurox wyczuł aluzję Starka, iż ona
jest jego młodą Kapłanką. Aurox lubił go jako
Wojownika. Nie było dzisiaj momentu, kiedy nie
pomagał Starkowi i Dariusowi przygotowywać
piwnicę dla czerwonych adeptów, pracowanie
razem przychodziło im łatwo. Aurox miał prawie
wrażenie, że należał do ich grupy. Następnie
Stark i Darius odesłali go i spotkał Thanatos –
poprosiła by znalazł Zoey – spóźniała się na
spotkanie.
Aurox łatwo znalazł Zoey. Pomyślał, że zawsze
może znaleźć Zo.
Ale Stark był z nią, i nagle Wojownik zaczął
zachowywać się dziwnie, zimno, zamroził go i
doprowadził do tego, że Zoey skrytykowała go
przy wszystkich.
On jest o mnie zazdrosny, pomyślał Aurox, choć
wiedział, że nie było powodu, by Stark czuł
najmniejszy stopień zazdrości.
Zoey nie zwracała uwagi na Auroxa. Ona rzadko
nawet patrzyła w jego kierunku. Wcześniej,
wydawało mu się, że ledwo mogła znieść jego
obecność przy stole w kawiarni.
Aurox wiedział, że była w nim dusza ludzkiego
chłopca imieniem Heath. Ten chłopak był
miłością Zoey – jej przeznaczonym małżonkiem –
chociaż była związana Przysięgą Wojownika
Miecza.
Aurox zapytał o to Damiena, a Damien wyjaśnił
mu sytuację z cierpliwością i dobrocią, choć
jego wyjaśnienia nie za bardzo mu pomogły.
To nie tak, że Aurox nie zrozumiał, że to było
akceptowane przez adeptów, czy wampirów
mieć ludzkich Małżonków, tak jak Wojowników a
nawet obu w przypadku starych wampirów. To
miało sens dla Auroxa. Miłość jest zbyt
skomplikowana, by ją ograniczać i wyznaczać
limity.
To czego Aurox nie rozumiał była możliwość, że
posiadał duszę ludzkiego chłopca.
Gdzie był ten Heath?
Aurox próbował go dosięgnąć. Próbował
rozmawiać z nim. Nigdy nie otrzymał żadnej
odpowiedzi. Tak, raz na jakiś czas miał dziwne
sny, gdzie łowił ryby lub uprawiał sport. Albo
całował Zoey.
Nie, te sny nie były czyjeś. Śnił o całowaniu
Zoey, ponieważ chciał całować Zoey. Była
piękna. Była silna. Wierzyła, że nie był
wypełniony złem, zanim sam w to uwierzył.
Aurox otrząsnął się mentalnie. To wszystko mało
co się liczyło, jaka była Zoey, bo nie była. Nie
interesowała się nim, ponieważ straszna prawda
była taka, że dzielenie duszy z jej ludzką
miłością nie wystarczy, aby Zoey zapomniała jak
Aurox został stworzony. Przyszedł na świat
poprzez śmierć jej matki.
Nie mógł sobie tego wybaczyć. Więc, jak mogła
to zrobić Zoey?
Ale ja nie zamordowałem jej matki! Umysł
Auroxa zawołał.
Gdyby jej matka nie umarła, nie istniałbyś!
Przypomniało mu sumienie.
To nie był mój wybór! To nie moja wina!
Tak, ale wciąż jesteś odpowiedzialny za śmierć!
Ponieważ jestem produktem tej śmierci!
Wyczerpany psychicznie wewnętrzną debatą,
która nigdy nic nie zmieni – nigdy nie może być
wygrana – Aurox jedyne co wiedział, że musi
uciszyć wewnętrzne walki. Niezauważony przez
nikogo, Aurox ruszył do muru, który odgradzał
resztę świata od Domu Nocy. Miał dwanaście
metrów wysokości i dwa szerokości. Z
nadnaturalną siłą Aurox wskoczył na górną
część ściany i opadł cicho na jego szczyt. Ścina
miała dokładnie 6823 metry długości. Aurox
wiedział to nie dlatego, że spojrzał do rejestru
szkoły. Wiedział, ponieważ tak wiele razy stawiał
na nim swoje stopy, w cieniu wielkiego muru,
biegał, biegał, biegał, wokół i wokół terenu
szkoły skryty w ciemności, aż wszystko co
wiedział, było walką o oddech, walenie jego
serca, palenie w ciele oraz wojna, która
dobiegła końca w jego umyśle.
Więc Aurox biegł.
Nie było tam świateł, wysoko, zawieszonych na
żelaznych ramionach, które w regularnych
odstępach wystawały ze ściany.
Światła te były jedynymi elektrycznymi
reflektorami w Domu Nocy i były skierowane na
zewnątrz, aby skutecznie oślepić ludzi, którzy
chcieliby zajrzeć na zacieniony teren szkoły.
Reflektory te również tworzyły cienie na ścianie
Auroxa po której biegł, skryty przed oczami
jakiegokolwiek człowieka, jakiegokolwiek
wampira, mógłby tak biec bez końca.
Poprzedniej nocy, po tym jak adeptka i człowiek
zmarli, wziął dziesięć okrążeń wokół szkoły by
uspokoić swoje zmysły. Myślał, że dziś weźmie
więcej, inaczej się nie wyciszy.
Odetchnął głęboko, stopniowo, pompując tlen w
jego ramiona i prowadząc po całym ciele.
Aurox położył na lewym ramieniu kamień, gdy
minął pierwszy łuk północno-zachodniej części
szkoły.
Nie zauważył metalowej beczki. Nie zauważył
ludzi. Wpadł na obu ludzi i metal i upadł, koniec
końców, przetoczył się kilka metrów zanim mógł
sam się zatrzymać.
„O kurwa! Wampir!” krzyknął męski głos.
„Nic nie widzę!” inny mężczyzna zawołał.
Oszołomiony, Aurox wstał, odwrócił się i stanął
twarzą w twarz z niebezpieczeństwem. Nim ich
dojrzał wyczuł lęk, który unosił się od dwóch
mężczyzn, przygotował się by nie poniosły go
emocje, by nie przemienił się w stworzenie
kochające bitwę – tylko tak był wstanie chronić
Dom Nocy.
Dwóch nastolatków trzymało jajecznicę z dala
od Auroxa. Trzymali w dłoniach czerwone kubki
wypełnione cieczą zanim Aurox w nich uderzył.
Razem złapali małą metalową beczkę i
próbowali przyciągnąć ją do siebie, wycofując
się z dala od niego.
„Hej, to nie jest cholerny wampir,” jeden z
chłopców powiedział.
Ten drugi zerknął na Auroxa, wpatrując się w
jego nieoznakowane czoło. „Cholera, masz rację
Zack.”
Przestali przeciągać beczkę. „Ja pierdziele,
człowieku, przez ciebie wylaliśmy nasze piwo.
Prawie sprawiłeś, że uciekliśmy zostawiając
beczkę.”
„Taa, to nie fajnie,” powiedział drugi,
potrząsając głową i ocierając się z cieczy, która
zdobiła przód jego koszulki. Po tym zamarł.
„Moment – on biegł. Wampir cię gonił?”
„Gonił mnie? Nie,” powiedział Aurox.
„To po jakiego tak biegłeś?”
„Bo chciałem,” odpowiedział Aurox zgodnie z
prawdą.
„Stary, następnym razem znajdź inne miejsce do
biegania.”
Całkowicie zdezorientowany Aurox powiedział,
„Co ty tu robisz?”
„Ja pierdziele, stary, to samo co ty. Próbuję
przyjrzeć się jakimś wampiryjskim cipkom.”
„Wampiryjskie cipki?”
Pierwszy chłopak westchnął. „Słuchaj, nie
pokażemy ci jak trzymać swoje usta zamknięte.”
„Wampiryjskie cipki,” Aurox powtórzył, nie
będąc pewien, czy rozwalić im łby, czy się
śmiać.
„Po prostu pokaż mu, Jason. To nie tak, że jest
jednym z nich. A jeśli powie komuś będzie miał
przejebane tak samo jak my.”
Jason wzruszył ramionami. „Spoko, ale nie mów
więcej takiego gówna.”
„Nie mówię gówna,” powiedział Aurox.
„Racja. Obczaj to.” Gestykulując, Jason
zaprowadził Auroxa do ściany. Zatrzymał się i
wskazał na metalową beczkę. „Weź ją. Jest za
wysoko by bez niej cokolwiek zobaczyć.”
Aurox podniósł metalową beczkę i wziął ją do
ściany, stawiając obok Jasona.
„Ło kurde, stary, jesteś silny. Ta jebana beczka
waży tonę,” powiedział Jason z uznaniem,
przesuwając ją tak, aby została umieszczona
przy murze. Następnie ostrożnie, stanął na niej,
łapiąc równowagę włożył trzy palce między
cegły. „Tutaj. Możesz zajrzeć.” Chłopiec
przycisnął twarz do ściany, a jego oczy zniknęły,
gdy zajrzał. „Jest w chuj ciemn, ale czasem,
zazwyczaj teraz, możesz zobaczyć wampiry. I nie
ma znaczenia jak jest zimno – one nie mają na
sobie dużo. Widziałem raz gołe nogi i cycki.”
zeskoczył. „Oblukaj.”
Czując się nierealnie, Aurox podążył śladami
Jasona. Bez problemu złapał równowagę i
zauważył, że na wysokości oczu miał dziurę
wielkości pięści w ścianie szkoły. Aurox był w
stanie zobaczyć chodnik rozciągający się
między akademikami. Zauważył dwie adeptki.
Słyszał ich głosy, lecz słowa gubiły się w nocy.
Mógł je zobaczyć, ale nie rozpoznał ich. Z małym
wstrząsem zauważył nagie nogi zwieńczone
spódnicami i topy rozciągające się ciasno na
piersiach.
Aurox zeskoczył z beczki i spojrzał na dwóch
chłopaków.
„Widziałeś jakieś?” Zapytał Zack, oczy miał
jasne z podniecenia.
„Nie,” powiedział Aurox.
„Chujowo. Nic się tam dziś nie dzieje, nic nie
widać,” powiedział Jason.
„Więc, chcesz piwa? Mamy jeszcze kubek.”
Nie wiedząc co robić, Aurox skinął głową.
„Jestem Jason, a to mój kuzyn Zack.”
Powiedział Jason, otwierając wieko beczki, a
następnie podając mu pełny kubek.
„Za gorące laseczki!” Powiedział Zack,
podnosząc wraz z Jasonem swoje kubki. Obaj
spojrzeli na niego wyczekująco.
„Tak!” Aurox próbował brzmieć normalnie i
entuzjastycznie. Kiedy chłopcy stuknęli swoje
kubki, pociągnął długi łyk z plastikowego kubka.
Piwo było zimne i miało trochę gorzki smak, ale
lubił je. Nawet bardzo.
„Pij kurwa,” powiedział Jason. „Mamy od chuja
piwa. Inni mieli się z nami tu spotkać, ale to
cioty jedne.”
„Hej, więcej dla nas!” powiedział Zack.
Aurox pił, myśląc, że to w porządku stać z
dwoma chłopcami i, że nikt nie patrzy na niego
jak na dziwadło.
Aurox pociągnął kolejny łyk, kończąc kubek.
Otarł pianę z ust wierzchem dłoni, a następnie
usłyszał swój głos, „Jestem Heath. Często tu
przychodzicie?”
Jason napełnił wszystkie kubki, a następnie
chłopcy usiedli.
„Nie, po prostu znaleźliśmy to miejsce kilka dni
temu.”
„Jak?” Aurox zapytał i napił się.
„Więc, nikomu nie zawadzaliśmy i załatwialiśmy
swoje sprawy, gdy Zack powiedział „Stop widzę
jasny tunel!”. Myślałem, że jest szalony.”
„Myślałeś, że jestem pijany,” poprawił go Zack.
„Staary, boje byliśmy” powiedział Jason i
zaśmiał się.
„Tak, ale miałem rację. Kiedy podeszliśmy
podsadziłem go, Jason znalazł dziurę.”
„Teraz było łatwiej bo porozwieszali lampki
choinkowe na całym kampusie. Mamy dobre
miejsce na patrzenie na wampiryjskie cipki.
Kurwa, te dziewczyny są gorące.”
„Adeptki.” poprawił go automatycznie Aurox.
„A co to?”
„Najprawdopodobniej nie widziałeś wampirzyc.
Tylko adeptki.”
„A kogo to obchodzi? Widziałem nogi i cycki i to
było gorące,” powiedział Jason. „Więc też
znalazłeś dziurę?”
„Nie,” powiedział Aurox.
„Kurwa! Miałem nadzieje, że znalazłeś coś
więcej by popatrzeć,” powiedział Jason.
„Hej, cioto, ciesz się z tego co masz. To
najlepsze miejsce by pooglądać prawdziwe
wampiry,” Zack powiedział do kuzyna.
„Adeptki,” Aurox poprawił ponownie, opróżniając
kubek z piwa.
Jason ponownie otworzył wieko, wypełniając
jego kubek, ale Zack przyjrzał się ostrożnie
Auroxowi.
„Skąd tyle o nich wiesz?” Zapytał Zack.
Jason wyprostował się. „Hej, jesteś jednym z ich
ofiar? Pozwalasz im pić twoją krew?”
„I pierdolić cię?” Dodał Zack.
„Nie. Nie,” powiedział Aurox, potrząsając głową
czując się dziwnie – zamroczony – a ziemia
zdawała się kołysać nieco pod nim.
„Słuchaj, nie powiemy nikomu ale powiedz jak
się dostać na ten koncert.” Powiedział Zack.
„Poważnie nikomu. Nawet jedna osoba się nie
dowie,” powiedział Jason.
„Nie jestem niczyyjm koleżką,” Aurox powiedział
i beknął. Potem się roześmiał. Mówienie stawało
się problemem, ale czuł się dobrze. Naprawdę
dobrze.
„Stary, z czego się śmiejesz?”
„To nie jest kurwa śmieszne, że trzymasz to
gówno dla siebie.”
Aurox wypił trzeci kubek piwa jednym łykiem.
„Śmiałem się z bąbelków w mojej głowie.”
Zack zmarszczył brwi. „Waga ciężka. Lepiej dla
ciebie byś nie miał daleko do domu.”
„Nigdzie nie jadę,” Aurox powiedział radośnie.
„Ale wtedy tu zostaniesz!” powiedział Zack.
Aurox zamrugał parę razy, starając skupić się na
chłopcach. „Czaaaasem tak robie,” powiedział
niewyraźnie.
„Spoko, słuchaj, nie żartujemy. Wampiry mogłyby
z nas pić. Nie musiałyby nawet nam płacić,”
powiedział Jason (powiedz to Neferet ona
wysłucha twoich próśb – dopisek tłumacza).
„Ale nie faceci. Na to się nie piszę,” powiedział
Zack.
„A no tak. Nie z facetami,” Zgodził się Jason.
„Ale z laseczkami, tak. OOOOŁ JEAH!”
„Więc co mamy robić?” Zapytał Zack.
Głowa Auroxa została wypełniona
Niesamowitymi Małymi Bąbelkami i poczuł, że
jego nogi są zabawnie ciężkie. Ale jego umysł
wydawał się działać sprawnie. Wiedział, że
chłopcy nie powinni tu być, i wiedział, że on – z
pewnością – nie powinien wpaść na nich. Ale
wszystko co wydostało się z jego ust było,
„Czeeeekaj. Myyyyślę.”
Jason westchnął i pociągnął kolejny łyk piwa.
„Może po wysysaniu krwi spierdolił się limit
spożycia alkoholu.”
„Nie pierdol, mam to w dupie dopóki mogę
oddać tak krew.” powiedział Zack.
„Taa słyszę cię,” powiedział Jason.
Patrzyli na Auroxa.
Aurox rozważał i odrzucał możliwości. A gdy
rozważał wyciągnął rękę po kolejny kubek.
„Jesteś pewny? Jesteś już porządnie
napierdolony,” powiedział Jason.
„Myślę,” powiedział niewyraźnie.
Zack wzruszył ramionami. „Daj mu więcej.
Gorzej być nie może.”
Aurox myślał o opcjach, gdy pił. Mógł zamienić
się w byka i wystraszyć chłopców. Albo po
prostu ich stąd wykopać, i wskazać drogę
powrotną i ryknąć. Tak czy siak się wystraszą.
Chociaż mógłby zatrzymać piwo.
Ale, gdy o tym myślał Aurox stwierdził, że to zły
pomysł. Dom Nocy i tak miał już na pieńku z
prawem, brakuje tylko wystraszonych chłopców
idących na policję.
To czego potrzebował Aurox była podróż w
czasie. Mógłby cofnąć czas i nie wpaść na nich.
Wciąż mógłby zatrzymać piwo.
Wszystko czego potrzebował stopiło się z nocą.
Odeszło. Zapomniał. Jakby nigdy się nie
wydarzyło. Poza piwem.
Zack pochylił się nad Auroxem. „Hej, wszystko w
porządku?”
„Chcesz byśmy po kogoś zadzwonili, czy co? Jak
już mówiłem, nie powiemy o niczym.”
To wtedy Aurox wpadł na pomysł. To był nawet
dobry pomysł. Mógłby naprawić problem z
chłopakami, którzy znaleźli dziurę w murze,
pokaże to Starkowi, który nie jest jego wrogiem
– w rzeczywistości chciał by zostali przyjaciółmi.
Plus, mógłby zachować piwo. Uśmiechnął się do
chłopców. „Brak numeru. Poczekajcie tu.
Przyniose je dla was.”
„Poważnie?!” Zack powiedział.
„Wampiry?!” Jason wydawał się mniej
sceptyczny.
„Nie kobiety. Przyniosę wam
ochroniarzanajbardziejhotwampirekwdomunocy”
Aurox połączył słowa.
„Uh, ale nie chcemy facetów,” powiedział Jason.
„Nie, stary, zamknij ryja! On przyprowadzi faceta
co skołuje dla nas laski,” powiedział Zack. „Nie
możesz po prostu wejść po murze jak gdyby
nigdy nic. Są prawa fizyki, które trzeba
przestrzegać. Dobra, Heath?”
„Tak,” powiedział Aurox. „Są zasady, które
trzeba łamać.” wstał, napełnił kubek i opróżnił
go. Potem wskazał na Zacka i na Jasona. „Ty. I
ty. Zostać. Wracę z wampirem i zasadami.”
Nalał sobie ponownie w kubek, przykucnął i
odbił się od ziemi. Wskoczył na ścianę
dwanaście stóp wyżej.
„To było niesamowite!” powiedział Jason.
„Nic dziwnego, że wszyscy mają mordy
zamknięte. Jakby wszyscy wiedzieli, że od
ssania krwi dostaje się super moce rozjebaliby
ten mur by dostać się do tej popierdolonej
szkoły!” powiedział Zack.
„Zostać,” powiedział Aurox. Skoczył z muru na
teren szkoły. Chodziło mu o to, aby działać
szybko. To tam było wejście do piwnicy i to tam
najprawdopodobniej będzie Stark, pomagający
czerwonym adeptom ulokować się. Ale Aurox nie
biegł – przypominało to raczej taniec rumby. I
zamiast szybko, ukradkiem wejść na teren
ćwiczebny, stawiał źle kroki i gdy w końcu udało
mu się otworzyć drzwi, wpadł do środka,
zatoczył się po piasku, dalej korytarzem, który
prowadził do piwnicy i wpadł na Karmishe.
„Cholera, Aurox! Paczaj jak łazisz.” rzuciła do
niego.
„Nie chciałem – nie mogłem drzwi – więc, sorry.”
w końcu wydukał. Zauważył, ze patrzy na niego,
i że cała grupa patrzy zza niej, patrzyli na jego
piwo. Podążył za ich wzrokiem, spojrzał w dół na
niemal pełny kubek. Gdy spojrzał w górę z
niewinnym uśmiechem odrzucił
niewypowiedzialne oszczerstwo, „Jaaa nic nie
piłeem!”
„Kłamiesz prosto w oczy,” powiedziała mu
Kramisha.
Potem odwróciła się w stronę otwartych drzwi
do piwnicy i krzyknęła. „Z! Twój chłopak leci
sobie w kulki z nami!”
„Nieeeee! Nie Zo, potrzebuję – ” Aurox próbował
szepnąć do niej, ale Kramisha machnęła ręką
przed twarzą, złapała się za nos i odsunęła się
od niego.
„Fuuuu!”
„Kramisha?” Zoey zbliżała się od strony piwnicy.
Aurox z ulgą zobaczył Starka tuż za nią.
„To strasznie cuchnie.” Kramisha wskazała na
Auroxa. „Pił. I to dużo. Nie jestem pewna ile, ale
jest zalany i kłamie prosto w twarz.” Inni
wpatrywali się w Auroxa, aż w końcu
powiedziała. „Chodźmy się rozpakować. I
zostawmy Z z jej sprawami.”
Patrzył jak odchodzi, Aurox powiedział. „To nie
tak.”
Zoey i Stark podeszli do niego. Zoey pociągnęła
nosem i spojrzała na jego prawie pełen kubek i
na jego twarz. Jej duże, ładne oczy zrobiły się
większe, ale nie ładniejsze. „Jasny gwint! Jesteś
pijany!”
Tłumaczenie nieoficjalne KAZchomik
Aurox Aurox zastanawiał się, czy kolejne pogrzeby będą łatwiejsze. Byłyby mniej smutne, gdyby przeżył już dekady? Gdyby miał przyjaciół z którymi mógłby porozmawiać później? Odszedł od głównej grupy, zmierzając w żadne konkretne miejsce. Nikt do niego nie przemówił. Nikt nie zauważał go. Ale Aurox zauważał wszystko i wszystkich. Shaunee pozostała przy płonącym stosie, płacząc cicho, mimo że ciepło płomieni ocierało jej łzy niemal natychmiast. Thanatos stała blisko niej, na tyle by pomoc jej to znieść. Skrzydlaty nieśmiertelny tkwił w tej samej pozycji, niczym posąg stał w cieniu, jego oczy skanowały obszar wokół stosu, jakby spodziewał się stawić czoło prochom adepta. Aurox przeniósł się szybko i cicho, przebywając poza linią wzroku Kalony. Czy był ich przyjacielem, wrogiem, czy też bogiem, którego celem było obserwowanie ich i śmianie się z nich? Aurox poruszał się jak cień. Rephaim pocieszał Stevie Rae. Aurox zazdrościł ich bliskości, zwłaszcza sposobu w jakim Stevie Rae była
wstanie całkowicie zaakceptować Rephaima, bez wyroków lub wahania. Zauważył również Dallasa. Młody czerwony wampir wydawał się nieszczęśliwy, pełen gniewu i zazdrości. Auroxowi nie podobało się jak patrzył na Stevie Rae i mruczał do siebie. Być może powinien pomówić z Thanatos o nim, choć Wysoka Kapłanka, zresztą jak reszta Domu Nocy, wydawała zdawać sobie sprawę z potencjału Dallasa do przemocy. Afrodyta przemknęła się. Aurox widział jak rozmawiała z Shaylin. Czuł, że to właściwe, że dwie Prorokinie szukały się nawzajem, zwłaszcza podczas tego trudnego czasu. Powinien kontynuować spacer – nadal znikać w nocy i czekać, aż czerwoni adepci Stevie Rae będą musieli rozliczyć się z godzin dziennych ukryci w nowej piwnicy. Wtedy będzie ponownie stać na straży. Aby chronić. Milczeć i być czujnym, aby nie chcieć niczego więcej, poza służeniem temu Domu Nocy, i być chronionym przez ten Dom Bogini Nyx. Ale, jak zawsze, zwrócił wzrok na Zoey. Aurox zatrzymał się, i pozwolił otoczyć się przez cienie, by obserwować ją. Stark trzymał jej rękę, kiedy rozmawiała z Damienem i Dariusem. Mówiąc nie patrzyła na nich, tylko na Shaunee. Zoey pokiwała głową, angażując się w rozmowę,
ale Aurox mógł bez problemu stwierdzić, że jej uwagę przykuwała przyjaciółka, która stała tak blisko stosu, płacząc. Zoey pewnie zostanie tu, aż Shaunee nie powie ostatecznie Żegnej, pomyślał Aurox. Przez jedną krótką chwilę zastanawiał się jakby było dobrze – czekać z Zoey. Być może mógłby powiedzieć lub zrobić coś co by pomogło. Nie. Stark zostałby z Zoey, a Stark pozwoliłby mu tu zostać, jeśli Zoey nie byłoby w pobliżu. Na dodatek Aurox wyczuł aluzję Starka, iż ona jest jego młodą Kapłanką. Aurox lubił go jako Wojownika. Nie było dzisiaj momentu, kiedy nie pomagał Starkowi i Dariusowi przygotowywać piwnicę dla czerwonych adeptów, pracowanie razem przychodziło im łatwo. Aurox miał prawie wrażenie, że należał do ich grupy. Następnie Stark i Darius odesłali go i spotkał Thanatos – poprosiła by znalazł Zoey – spóźniała się na spotkanie. Aurox łatwo znalazł Zoey. Pomyślał, że zawsze może znaleźć Zo. Ale Stark był z nią, i nagle Wojownik zaczął zachowywać się dziwnie, zimno, zamroził go i doprowadził do tego, że Zoey skrytykowała go przy wszystkich. On jest o mnie zazdrosny, pomyślał Aurox, choć wiedział, że nie było powodu, by Stark czuł
najmniejszy stopień zazdrości. Zoey nie zwracała uwagi na Auroxa. Ona rzadko nawet patrzyła w jego kierunku. Wcześniej, wydawało mu się, że ledwo mogła znieść jego obecność przy stole w kawiarni. Aurox wiedział, że była w nim dusza ludzkiego chłopca imieniem Heath. Ten chłopak był miłością Zoey – jej przeznaczonym małżonkiem – chociaż była związana Przysięgą Wojownika Miecza. Aurox zapytał o to Damiena, a Damien wyjaśnił mu sytuację z cierpliwością i dobrocią, choć jego wyjaśnienia nie za bardzo mu pomogły. To nie tak, że Aurox nie zrozumiał, że to było akceptowane przez adeptów, czy wampirów mieć ludzkich Małżonków, tak jak Wojowników a nawet obu w przypadku starych wampirów. To miało sens dla Auroxa. Miłość jest zbyt skomplikowana, by ją ograniczać i wyznaczać limity. To czego Aurox nie rozumiał była możliwość, że posiadał duszę ludzkiego chłopca. Gdzie był ten Heath? Aurox próbował go dosięgnąć. Próbował rozmawiać z nim. Nigdy nie otrzymał żadnej odpowiedzi. Tak, raz na jakiś czas miał dziwne sny, gdzie łowił ryby lub uprawiał sport. Albo całował Zoey.
Nie, te sny nie były czyjeś. Śnił o całowaniu Zoey, ponieważ chciał całować Zoey. Była piękna. Była silna. Wierzyła, że nie był wypełniony złem, zanim sam w to uwierzył. Aurox otrząsnął się mentalnie. To wszystko mało co się liczyło, jaka była Zoey, bo nie była. Nie interesowała się nim, ponieważ straszna prawda była taka, że dzielenie duszy z jej ludzką miłością nie wystarczy, aby Zoey zapomniała jak Aurox został stworzony. Przyszedł na świat poprzez śmierć jej matki. Nie mógł sobie tego wybaczyć. Więc, jak mogła to zrobić Zoey? Ale ja nie zamordowałem jej matki! Umysł Auroxa zawołał. Gdyby jej matka nie umarła, nie istniałbyś! Przypomniało mu sumienie. To nie był mój wybór! To nie moja wina! Tak, ale wciąż jesteś odpowiedzialny za śmierć! Ponieważ jestem produktem tej śmierci! Wyczerpany psychicznie wewnętrzną debatą, która nigdy nic nie zmieni – nigdy nie może być wygrana – Aurox jedyne co wiedział, że musi uciszyć wewnętrzne walki. Niezauważony przez nikogo, Aurox ruszył do muru, który odgradzał resztę świata od Domu Nocy. Miał dwanaście metrów wysokości i dwa szerokości. Z nadnaturalną siłą Aurox wskoczył na górną
część ściany i opadł cicho na jego szczyt. Ścina miała dokładnie 6823 metry długości. Aurox wiedział to nie dlatego, że spojrzał do rejestru szkoły. Wiedział, ponieważ tak wiele razy stawiał na nim swoje stopy, w cieniu wielkiego muru, biegał, biegał, biegał, wokół i wokół terenu szkoły skryty w ciemności, aż wszystko co wiedział, było walką o oddech, walenie jego serca, palenie w ciele oraz wojna, która dobiegła końca w jego umyśle. Więc Aurox biegł. Nie było tam świateł, wysoko, zawieszonych na żelaznych ramionach, które w regularnych odstępach wystawały ze ściany. Światła te były jedynymi elektrycznymi reflektorami w Domu Nocy i były skierowane na zewnątrz, aby skutecznie oślepić ludzi, którzy chcieliby zajrzeć na zacieniony teren szkoły. Reflektory te również tworzyły cienie na ścianie Auroxa po której biegł, skryty przed oczami jakiegokolwiek człowieka, jakiegokolwiek wampira, mógłby tak biec bez końca. Poprzedniej nocy, po tym jak adeptka i człowiek zmarli, wziął dziesięć okrążeń wokół szkoły by uspokoić swoje zmysły. Myślał, że dziś weźmie więcej, inaczej się nie wyciszy. Odetchnął głęboko, stopniowo, pompując tlen w jego ramiona i prowadząc po całym ciele.
Aurox położył na lewym ramieniu kamień, gdy minął pierwszy łuk północno-zachodniej części szkoły. Nie zauważył metalowej beczki. Nie zauważył ludzi. Wpadł na obu ludzi i metal i upadł, koniec końców, przetoczył się kilka metrów zanim mógł sam się zatrzymać. „O kurwa! Wampir!” krzyknął męski głos. „Nic nie widzę!” inny mężczyzna zawołał. Oszołomiony, Aurox wstał, odwrócił się i stanął twarzą w twarz z niebezpieczeństwem. Nim ich dojrzał wyczuł lęk, który unosił się od dwóch mężczyzn, przygotował się by nie poniosły go emocje, by nie przemienił się w stworzenie kochające bitwę – tylko tak był wstanie chronić Dom Nocy. Dwóch nastolatków trzymało jajecznicę z dala od Auroxa. Trzymali w dłoniach czerwone kubki wypełnione cieczą zanim Aurox w nich uderzył. Razem złapali małą metalową beczkę i próbowali przyciągnąć ją do siebie, wycofując się z dala od niego. „Hej, to nie jest cholerny wampir,” jeden z chłopców powiedział. Ten drugi zerknął na Auroxa, wpatrując się w jego nieoznakowane czoło. „Cholera, masz rację Zack.” Przestali przeciągać beczkę. „Ja pierdziele,
człowieku, przez ciebie wylaliśmy nasze piwo. Prawie sprawiłeś, że uciekliśmy zostawiając beczkę.” „Taa, to nie fajnie,” powiedział drugi, potrząsając głową i ocierając się z cieczy, która zdobiła przód jego koszulki. Po tym zamarł. „Moment – on biegł. Wampir cię gonił?” „Gonił mnie? Nie,” powiedział Aurox. „To po jakiego tak biegłeś?” „Bo chciałem,” odpowiedział Aurox zgodnie z prawdą. „Stary, następnym razem znajdź inne miejsce do biegania.” Całkowicie zdezorientowany Aurox powiedział, „Co ty tu robisz?” „Ja pierdziele, stary, to samo co ty. Próbuję przyjrzeć się jakimś wampiryjskim cipkom.” „Wampiryjskie cipki?” Pierwszy chłopak westchnął. „Słuchaj, nie pokażemy ci jak trzymać swoje usta zamknięte.” „Wampiryjskie cipki,” Aurox powtórzył, nie będąc pewien, czy rozwalić im łby, czy się śmiać. „Po prostu pokaż mu, Jason. To nie tak, że jest jednym z nich. A jeśli powie komuś będzie miał przejebane tak samo jak my.” Jason wzruszył ramionami. „Spoko, ale nie mów więcej takiego gówna.”
„Nie mówię gówna,” powiedział Aurox. „Racja. Obczaj to.” Gestykulując, Jason zaprowadził Auroxa do ściany. Zatrzymał się i wskazał na metalową beczkę. „Weź ją. Jest za wysoko by bez niej cokolwiek zobaczyć.” Aurox podniósł metalową beczkę i wziął ją do ściany, stawiając obok Jasona. „Ło kurde, stary, jesteś silny. Ta jebana beczka waży tonę,” powiedział Jason z uznaniem, przesuwając ją tak, aby została umieszczona przy murze. Następnie ostrożnie, stanął na niej, łapiąc równowagę włożył trzy palce między cegły. „Tutaj. Możesz zajrzeć.” Chłopiec przycisnął twarz do ściany, a jego oczy zniknęły, gdy zajrzał. „Jest w chuj ciemn, ale czasem, zazwyczaj teraz, możesz zobaczyć wampiry. I nie ma znaczenia jak jest zimno – one nie mają na sobie dużo. Widziałem raz gołe nogi i cycki.” zeskoczył. „Oblukaj.” Czując się nierealnie, Aurox podążył śladami Jasona. Bez problemu złapał równowagę i zauważył, że na wysokości oczu miał dziurę wielkości pięści w ścianie szkoły. Aurox był w stanie zobaczyć chodnik rozciągający się między akademikami. Zauważył dwie adeptki. Słyszał ich głosy, lecz słowa gubiły się w nocy. Mógł je zobaczyć, ale nie rozpoznał ich. Z małym wstrząsem zauważył nagie nogi zwieńczone
spódnicami i topy rozciągające się ciasno na piersiach. Aurox zeskoczył z beczki i spojrzał na dwóch chłopaków. „Widziałeś jakieś?” Zapytał Zack, oczy miał jasne z podniecenia. „Nie,” powiedział Aurox. „Chujowo. Nic się tam dziś nie dzieje, nic nie widać,” powiedział Jason. „Więc, chcesz piwa? Mamy jeszcze kubek.” Nie wiedząc co robić, Aurox skinął głową. „Jestem Jason, a to mój kuzyn Zack.” Powiedział Jason, otwierając wieko beczki, a następnie podając mu pełny kubek. „Za gorące laseczki!” Powiedział Zack, podnosząc wraz z Jasonem swoje kubki. Obaj spojrzeli na niego wyczekująco. „Tak!” Aurox próbował brzmieć normalnie i entuzjastycznie. Kiedy chłopcy stuknęli swoje kubki, pociągnął długi łyk z plastikowego kubka. Piwo było zimne i miało trochę gorzki smak, ale lubił je. Nawet bardzo. „Pij kurwa,” powiedział Jason. „Mamy od chuja piwa. Inni mieli się z nami tu spotkać, ale to cioty jedne.” „Hej, więcej dla nas!” powiedział Zack. Aurox pił, myśląc, że to w porządku stać z dwoma chłopcami i, że nikt nie patrzy na niego
jak na dziwadło. Aurox pociągnął kolejny łyk, kończąc kubek. Otarł pianę z ust wierzchem dłoni, a następnie usłyszał swój głos, „Jestem Heath. Często tu przychodzicie?” Jason napełnił wszystkie kubki, a następnie chłopcy usiedli. „Nie, po prostu znaleźliśmy to miejsce kilka dni temu.” „Jak?” Aurox zapytał i napił się. „Więc, nikomu nie zawadzaliśmy i załatwialiśmy swoje sprawy, gdy Zack powiedział „Stop widzę jasny tunel!”. Myślałem, że jest szalony.” „Myślałeś, że jestem pijany,” poprawił go Zack. „Staary, boje byliśmy” powiedział Jason i zaśmiał się. „Tak, ale miałem rację. Kiedy podeszliśmy podsadziłem go, Jason znalazł dziurę.” „Teraz było łatwiej bo porozwieszali lampki choinkowe na całym kampusie. Mamy dobre miejsce na patrzenie na wampiryjskie cipki. Kurwa, te dziewczyny są gorące.” „Adeptki.” poprawił go automatycznie Aurox. „A co to?” „Najprawdopodobniej nie widziałeś wampirzyc. Tylko adeptki.” „A kogo to obchodzi? Widziałem nogi i cycki i to było gorące,” powiedział Jason. „Więc też
znalazłeś dziurę?” „Nie,” powiedział Aurox. „Kurwa! Miałem nadzieje, że znalazłeś coś więcej by popatrzeć,” powiedział Jason. „Hej, cioto, ciesz się z tego co masz. To najlepsze miejsce by pooglądać prawdziwe wampiry,” Zack powiedział do kuzyna. „Adeptki,” Aurox poprawił ponownie, opróżniając kubek z piwa. Jason ponownie otworzył wieko, wypełniając jego kubek, ale Zack przyjrzał się ostrożnie Auroxowi. „Skąd tyle o nich wiesz?” Zapytał Zack. Jason wyprostował się. „Hej, jesteś jednym z ich ofiar? Pozwalasz im pić twoją krew?” „I pierdolić cię?” Dodał Zack. „Nie. Nie,” powiedział Aurox, potrząsając głową czując się dziwnie – zamroczony – a ziemia zdawała się kołysać nieco pod nim. „Słuchaj, nie powiemy nikomu ale powiedz jak się dostać na ten koncert.” Powiedział Zack. „Poważnie nikomu. Nawet jedna osoba się nie dowie,” powiedział Jason. „Nie jestem niczyyjm koleżką,” Aurox powiedział i beknął. Potem się roześmiał. Mówienie stawało się problemem, ale czuł się dobrze. Naprawdę dobrze. „Stary, z czego się śmiejesz?”
„To nie jest kurwa śmieszne, że trzymasz to gówno dla siebie.” Aurox wypił trzeci kubek piwa jednym łykiem. „Śmiałem się z bąbelków w mojej głowie.” Zack zmarszczył brwi. „Waga ciężka. Lepiej dla ciebie byś nie miał daleko do domu.” „Nigdzie nie jadę,” Aurox powiedział radośnie. „Ale wtedy tu zostaniesz!” powiedział Zack. Aurox zamrugał parę razy, starając skupić się na chłopcach. „Czaaaasem tak robie,” powiedział niewyraźnie. „Spoko, słuchaj, nie żartujemy. Wampiry mogłyby z nas pić. Nie musiałyby nawet nam płacić,” powiedział Jason (powiedz to Neferet ona wysłucha twoich próśb – dopisek tłumacza). „Ale nie faceci. Na to się nie piszę,” powiedział Zack. „A no tak. Nie z facetami,” Zgodził się Jason. „Ale z laseczkami, tak. OOOOŁ JEAH!” „Więc co mamy robić?” Zapytał Zack. Głowa Auroxa została wypełniona Niesamowitymi Małymi Bąbelkami i poczuł, że jego nogi są zabawnie ciężkie. Ale jego umysł wydawał się działać sprawnie. Wiedział, że chłopcy nie powinni tu być, i wiedział, że on – z pewnością – nie powinien wpaść na nich. Ale wszystko co wydostało się z jego ust było, „Czeeeekaj. Myyyyślę.”
Jason westchnął i pociągnął kolejny łyk piwa. „Może po wysysaniu krwi spierdolił się limit spożycia alkoholu.” „Nie pierdol, mam to w dupie dopóki mogę oddać tak krew.” powiedział Zack. „Taa słyszę cię,” powiedział Jason. Patrzyli na Auroxa. Aurox rozważał i odrzucał możliwości. A gdy rozważał wyciągnął rękę po kolejny kubek. „Jesteś pewny? Jesteś już porządnie napierdolony,” powiedział Jason. „Myślę,” powiedział niewyraźnie. Zack wzruszył ramionami. „Daj mu więcej. Gorzej być nie może.” Aurox myślał o opcjach, gdy pił. Mógł zamienić się w byka i wystraszyć chłopców. Albo po prostu ich stąd wykopać, i wskazać drogę powrotną i ryknąć. Tak czy siak się wystraszą. Chociaż mógłby zatrzymać piwo. Ale, gdy o tym myślał Aurox stwierdził, że to zły pomysł. Dom Nocy i tak miał już na pieńku z prawem, brakuje tylko wystraszonych chłopców idących na policję. To czego potrzebował Aurox była podróż w czasie. Mógłby cofnąć czas i nie wpaść na nich. Wciąż mógłby zatrzymać piwo. Wszystko czego potrzebował stopiło się z nocą. Odeszło. Zapomniał. Jakby nigdy się nie
wydarzyło. Poza piwem. Zack pochylił się nad Auroxem. „Hej, wszystko w porządku?” „Chcesz byśmy po kogoś zadzwonili, czy co? Jak już mówiłem, nie powiemy o niczym.” To wtedy Aurox wpadł na pomysł. To był nawet dobry pomysł. Mógłby naprawić problem z chłopakami, którzy znaleźli dziurę w murze, pokaże to Starkowi, który nie jest jego wrogiem – w rzeczywistości chciał by zostali przyjaciółmi. Plus, mógłby zachować piwo. Uśmiechnął się do chłopców. „Brak numeru. Poczekajcie tu. Przyniose je dla was.” „Poważnie?!” Zack powiedział. „Wampiry?!” Jason wydawał się mniej sceptyczny. „Nie kobiety. Przyniosę wam ochroniarzanajbardziejhotwampirekwdomunocy” Aurox połączył słowa. „Uh, ale nie chcemy facetów,” powiedział Jason. „Nie, stary, zamknij ryja! On przyprowadzi faceta co skołuje dla nas laski,” powiedział Zack. „Nie możesz po prostu wejść po murze jak gdyby nigdy nic. Są prawa fizyki, które trzeba przestrzegać. Dobra, Heath?” „Tak,” powiedział Aurox. „Są zasady, które trzeba łamać.” wstał, napełnił kubek i opróżnił go. Potem wskazał na Zacka i na Jasona. „Ty. I
ty. Zostać. Wracę z wampirem i zasadami.” Nalał sobie ponownie w kubek, przykucnął i odbił się od ziemi. Wskoczył na ścianę dwanaście stóp wyżej. „To było niesamowite!” powiedział Jason. „Nic dziwnego, że wszyscy mają mordy zamknięte. Jakby wszyscy wiedzieli, że od ssania krwi dostaje się super moce rozjebaliby ten mur by dostać się do tej popierdolonej szkoły!” powiedział Zack. „Zostać,” powiedział Aurox. Skoczył z muru na teren szkoły. Chodziło mu o to, aby działać szybko. To tam było wejście do piwnicy i to tam najprawdopodobniej będzie Stark, pomagający czerwonym adeptom ulokować się. Ale Aurox nie biegł – przypominało to raczej taniec rumby. I zamiast szybko, ukradkiem wejść na teren ćwiczebny, stawiał źle kroki i gdy w końcu udało mu się otworzyć drzwi, wpadł do środka, zatoczył się po piasku, dalej korytarzem, który prowadził do piwnicy i wpadł na Karmishe. „Cholera, Aurox! Paczaj jak łazisz.” rzuciła do niego. „Nie chciałem – nie mogłem drzwi – więc, sorry.” w końcu wydukał. Zauważył, ze patrzy na niego, i że cała grupa patrzy zza niej, patrzyli na jego piwo. Podążył za ich wzrokiem, spojrzał w dół na niemal pełny kubek. Gdy spojrzał w górę z
niewinnym uśmiechem odrzucił niewypowiedzialne oszczerstwo, „Jaaa nic nie piłeem!” „Kłamiesz prosto w oczy,” powiedziała mu Kramisha. Potem odwróciła się w stronę otwartych drzwi do piwnicy i krzyknęła. „Z! Twój chłopak leci sobie w kulki z nami!” „Nieeeee! Nie Zo, potrzebuję – ” Aurox próbował szepnąć do niej, ale Kramisha machnęła ręką przed twarzą, złapała się za nos i odsunęła się od niego. „Fuuuu!” „Kramisha?” Zoey zbliżała się od strony piwnicy. Aurox z ulgą zobaczył Starka tuż za nią. „To strasznie cuchnie.” Kramisha wskazała na Auroxa. „Pił. I to dużo. Nie jestem pewna ile, ale jest zalany i kłamie prosto w twarz.” Inni wpatrywali się w Auroxa, aż w końcu powiedziała. „Chodźmy się rozpakować. I zostawmy Z z jej sprawami.” Patrzył jak odchodzi, Aurox powiedział. „To nie tak.” Zoey i Stark podeszli do niego. Zoey pociągnęła nosem i spojrzała na jego prawie pełen kubek i na jego twarz. Jej duże, ładne oczy zrobiły się większe, ale nie ładniejsze. „Jasny gwint! Jesteś pijany!”