Zoey
„Ah, cholera. Wygląda gorzej, niż się
spodziewałam.” powiedziała Afrodyta.
„Tak, dokładnie.” Mój głos zabrzmiał niepewnie,
gdy ja i moi przyjaciele spojrzeliśmy przez
wielkie okno w naszym szpitalu.
Shaunee przyszła po Starka, mnie, Afrodytę i
Dariusa. W drodze do szpitala opowiedziała nam
szybko co Dallas zrobił. Powiedziałam sobie, że
nie będę płakać – będę silną, dojrzałą Kapłanką i
będę dobrym przykładem, ale jedno spojrzenie
na Stevie Rae całkowicie mnie przeraziło i
wypełniło chęcią płaczu. Miała na sobie duży T-
shirt z koncertu Kenny Chesney, ale wszystko
zakrywał – jej twarz, ramiona i nogi – były jasno
czerwone i pokryte źle wyglądającymi
pęcherzami, z których sączyła się krew.
Margareta, wampirzyca pracująca w szpitalu,
powiedziała, że nie odzyskała całkowicie
świadomości, i to nie są dobre wieści, ponieważ
Stevie Rae musi być przytomna by pić krew, czy
cokolwiek, gdyż jeszcze nie zaczęła się
regenerować.
„Nie można zrobić jej transfuzji, czy coś?”
powiedziała Afrodyta.
„Już o to pytałam,” powiedziała Shaunee
podczas ocierania oczu i pociągnęła nosem.
Stark podał mi chusteczki. „Wampiry nie są jak
ludzie. Transfuzja nie pomoże. Absorbujemy
krew przez nasze usta, i gardła, i wiesz –
wszystko – aby się uleczyć.”
„Mam nadzieję, że wiesz, jak paskudnie to
brzmi,” Powiedziała Afrodyta.
„Afrodyto, będę żuła kupę i spluwała w dół jej
gardła, jeśli to sprawi, że poczuje się lepiej,”
powiedziałam.
„To nie będzie konieczne.” Głos Thanatos
dobiegł nas z wejścia do ambulatorium.
Otworzyła drzwi. Kalona wszedł do środka.
Rephaim tupał piętami. Był boso i zakładał swoją
właśnie swoją koszulkę, pobiegł śladami ojca.
Poszedł prosto do Stevie Rae. Tłoczyliśmy się
przy drzwiach, obserwując i czekając.
„Stevie Rae, już czas by się obudziła.” Rephaim
usiadł obok na jej łóżku szpitalnym. Łzy spływał
po jego policzkach, ale głos nie drżał. Wydawał
się spokojny i pewny siebie. „Przyszedłem tu tak
szybko jak mogłem. Przepraszam, że trwało to
tak długo, ale wiesz, że mam problem ze
słońcem. Nie ja jeden.” Próbował się zaśmiać,
ale zamiast tego wydał z siebie szloch.
Odchrząknął i otarł oczy, mówiąc, „Nie tak
wielki problem jaki ty masz ze słońcem.”
Wyciągnął się jakby zamierzał dotknąć jej
policzka, ale wzdrygnął się na pęcherze.
Zamiast tego położył rękę na jej klatce
piersiowej, na sercu. *
„Hej, musisz się obudzić,”
powtórzył, jego łzy spadały coraz szybciej i
szybciej.
Kalona przepchnął się koło nas, aby stanąć obok
syna. „Rephaim, musisz sprawić by się z ciebie
napiła. Jesteś z nią związany, oraz w twoich
żyłach pulsuje siła nieśmiertelności. Tylko ty
możesz ją uleczyć.”
Rephaim spojrzał na ojca. „Jest nie przytomna.
Nie obudzi się.”
„Zatem zmuś ją do picia.”*
Rephaim skinął głową. Podniósł rękę z serca
Stevie Rae i ugryzł się sam.
Nie musiałam widzieć jak krew sączyła się przez
ugryzienie. Mogłam ją wyczuć. To było super
dziwne. W jakiś sposób śmierdziała, jak pleśń
lub nowo wykopany dół, ale był też coś innego,
przypomniała mi się ciemna czekolada i
przyprawy, i wiatr smagany księżycowym
światłem w środku upalnej letniej nocy.
„Wow, co za dziwny zapach,” Mruknął Stark. *
Nie powiedziałam nic, bo nie mogłam się
powstrzymać od ślino toku. Wszystko co
mogłam zrobić to stać i oglądać w zazdrości jak
Rephaim pochylił się i delikatnie tulił głowę
*Po czym krzyknął „Cyyyyckiiii!”... Tak było.... Naprawdę...
*Jakbym słyszała znajomych. „Ona nie chce z nami pić!” „Więc zmuś ją!” „Pij kur*a!”
*To tylko ty brudasie. Ja nie zapomniałam, że umyłeś tylko twarz przed pójściem spać...
Stevie Rae przyciskając ją krwawiącą ręką by
zalać jej usta.
„Pij, Stevie Rae. Musisz,” powiedział Rephaim.
Stevie Rae nie reagowała. Krew Rephaima
spływała z kącików jej ust i plamiąc szpitalne
prześcieradło wyglądając smacznie...
nieodparcie...
„Zoey! Pomóż jej.”
Zdałam sobię sprawę, że patrzyłam jak
zahipnotyzowana w krew Rephaima, gdy głos
Kalony szarpnął mnie z powrotem do
rzeczywistości. „J-Jak?” Zająknęłam się.*
Thanatos odpowiedziała za niego. „Wezwij
Ducha. Niech wzmocni i wypełni nią. Jej ciało
się uzdrowi, jeśli jej duch obudzi się, i zacznie
pić z jej partnera.”
„Oczywiście – rozumiem, przepraszam.”
Oczyściłam swoje gardło i odetchnęłam głęboko,
ignorując nową dawkę zapachu krwi, który
wypełnił moje płuca. „Duchu, przybądź do mnie!”
Poczułam się lepiej, gdy mój ulubiony element
odpowiedział – więcej siebie – więcej kontroli.
Uziemiając go ponownie, rozkazałam, „Idź do
Stevie Rae. Wypełnij ją i wzmocnij by wróciła do
nas!”
Moje włosy uniosły się, gdy duch opuścił mnie i
wlał się do Stevie Rae. Natychmiast, wzięła
*Przekaż jeden procent podatku na jej rzecz...
głęboki oddech, zakasłała, gdy krew wlała się jej
do gardła. Wtedy otworzyła oczy i zacisnęła ręce
wokół ręki Rephaima, ssąc jego nadgarstek –
pijąc głęboko.
„Nie tak dużo, by cię osłabiła.
Kalona położył ręce na ramionach syna.
„Będzie musiała napić się z ciebie ponownie, i
znowu, dopóki całkowicie się nie wyleczy, a ty
musisz być na tyle silny by ona mogła to zrobić.”
Rephaim kiwnął głową i delikatnie wyjął rękę z
uścisku Stevie Rae. „Stevie Rae, musisz
przestać. Dostaniesz więcej później.”
Widziałam jej oczy, gdy spojrzała na niego. Były
w czerwonym odcieniu. Jej wyrazem była
dzikość.
„Oho,” powiedział Stark. On i Kalona napięli się
w tym samym momencie, ale głos Thanatos był
jak balsam, kojący napięcie w pokoju.
„Niech tak będzie. Stevie Rae jest wampirem –
Wysoką Kapłanką. Zaufajcie jej. Odnajdzie samą
siebie.”
I, rzeczywiście, Stevie Rae zamrugała kilka razy,
a jej oczy wyblakły do normalnego koloru.
Odsunęła rękę Rephaima od swoich ust,
ociekających krwią i wyglądała jakby miała się
rozpłakać. „Zraniłam cię? Tak mi przykro,
Rephaim!”
„Ćsii,” uspokoił ją, obejmując. „Nigdy mnie nie
skrzywdzisz.”
Nagle usiadła, wpatrując się w Rephaima. Byłam
zdumiona widząc, że jej skóra była już mniej
popalona. „Uratowałeś mnie! Kiedy byleś
krukiem!”
„Potrzebowałaś mnie. Czułem twój ból.
Przyszedłem do ciebie.”
Shaunee powiedziała nam jej wersję tego co się
wydarzyło, ale słysząc to od Rephaima
wydawało mi się to surrealistyczne. Nie był
wtedy sobą, był ptakiem. Uratował życie Stevie
Rae.
„Jesteś najcudowniejszym facetem we
wszechświecie!”
Stevie Rae uśmiechnęła się z miłością i radością
do niego. „Pamiętasz to?”
Rephaim otarł łzy i uśmiechnął się do niej. Tym
razem dotknął jej czerwonego policzka.
„Pamiętam tylko to, że potrzebowałaś mnie i
wściekłość kruka.”
„Więc, to dla mnie wystarczające,” powiedziała.
Potem zwróciła swoją uwagę na Thanatos.
„Dallas próbował zabić mnie i Shaunee.”
„Oh, Bogini!” powiedziała Shaunee. „Wiedziałam,
że był zły, gdy wrócił do stosu Erin, ale nie
wiedziałam, że był szalony.”
„Nie był szalony,” Stevie Rae powiedziała. „On
jest szalony.”
„Jest silny,” dodała Thanatos. „Zajmij się nim,”
zwróciła się do Kalony. „Przyprowadź go do
mnie. Wysoka Rada może i się od nas odwróciła,
ale Śmierć wciąż jeszcze może ocenić i
wymierzyć sprawiedliwość.”
Kalona zacisnął rękę na sercu, w uznaniu jej
polecenia. Jak tylko wyszedł Stark powiedział.
„Idę z nim.”
„Zrób tak, i upewnij się, że nieśmiertelny nie
zabije Dallasa. Chcę by do mnie trafił jak
najbardziej żywy,” powiedziała Thanatos.
„Tak, Wysoka Kapłanko.” Stark szybko jej się
skłonił, a potem śpiesznym krokiem ruszył za
Kaloną.
„Moi czerwoni adepci,” powiedziała Stevie Rae.
„Wszystko z nimi w porządku?”
Thanatos skinąła głową. „Kalona i Aurox strzegli
ich, gdy spali podczas dnia.”
„I Darius udał się bezpośrednio do piwnicy by
dołączyć do Auroxa jak najszybciej po tym co
powiedziała nam Shaunee,” powiedziała
Afrodyta.
Byłam zaskoczona, gdy usłyszałam imię Auroxa.
Teraz definitywnie nie był czas by o nim myśleć,
ale czy on czasem nie był pijany jak świnia i
leczył kaca cały dzień?
„Więc Shaunee i Stevie Rae były jego celem?”
spytałam.
„Nie wiem,” powiedziała Shaunee. „Wydawał się
wkurzony na wszystkich. Cóż, mówiąc
wszystkich mam na myśli krąg Zoey. Myslę, że
obwinia nas za odrzucenie Przemiany Erin.”
„Tak, powiedział mi, że to tylko początek jego
odpłaty zabicie mnie i Shaunee,” powiedziała
Stevie Rae, opierając się na Rephaimie jakby
pobierała z niego życiodajną energię.
„To śmieszne,” powiedziała Afrodyta. „Jeśli
trzeba kogoś obwiniać to Neferet.”
„Jesteśmy bardziej dogodnym celem,”
powiedziała Shaunee.
„Nikt nie będzie celem ponownie – nie dopóki
Śmierć króluje tu jako Wysoka Kapłanka,”
powiedziała Thanatos. „Ale dopóki Kalona i
Stark nie znajdą Dallasa wszyscy musimy mieć
się na baczności.” zwróciła się do mnie. „Zoey,
wiem, że wszyscy mieliśmy obawy odnośnie
adeptów w jednym miejscu, ale mam zamiar
dowodzić tobą i twojemu kręgu – wraz z
Prorokinią – i resztą Czerwonych Adeptów. To
daje nam dwie linię obrony. Pierwszą będzie
Darius i Synowie Erebusa. Drugim będziesz ty i
twój krąg.”
„Masz na myśli czerwonych adeptów Stevie Rae,
tak?” powiedziałam. „Dallas ma swoją grupę,
która podąża za nim.”
„I są równie nienawistni,” dodała Stevie Rae.
„Tylko ostatniej nocy, czerwona adeptka, Nicole,
wiesz ta, która pomagała Lenobii uratować
konie podczas pożaru?” Thanatos kiwnęła i
Stevie Rae kontynuowała. „Więc, ona oficjalnie
opuściła grupę Dallasa i dołączyła do mojej – w
zasadzie, ponieważ, wiedziała jak nienawistna
jest grupa Dallasa.”
Otworzyłam usta by zgodzić się z Stevie Rae –
nie ma mowy bym utknęła w piwnicy z
kutasiarzami, których Dallas nazywa
przyjaciółmi – ale Thanatos przemówiła
pierwsza.
„Kiedy mój wyrok nad Dallasem będzie gotowy,
nie będzie adeptów, którzy będą za nim.”
Jej głos był niczym lód.
Zastanawiałam się, jak Thanatos sprawi, że
kijowi czerwoni adepci będą mili, ale ona ma,
jak nic, z zylion lat doświadczenia i jest potężna.
Kto wie co wampiry mają w swoim rękawie?
Mam nadzieję, że to będzie coś skutecznego.
Prawda była taka, że po tym co zdarzyło się tej
nocy, przestałam być cierpliwa dla kogokolwiek
kto ranił mnie lub moich przyjaciół – i nawet jeśli
Thanatos ma zamiar skorzystać ze starej szkoły
kar cielesnych, tak będzie.
„Zoey, możesz sprawdzić moje dzieciaki?
Powiesz mi, że wszystko będzie ze mną dobrze?
Wiesz jakie są Karmisha i Shaylin, zaczną
wariować, gdy usłyszą co się stało.” Głos Stevie
Rae był coraz słabszy mimo iż uśmiechała się do
mnie i trzymając rękę Rephaima, leżała na
poduszkach, wyglądając na zmęczoną i
przypieczoną.
„Nie ma problemu,” zapewniłam ją. „Nie chcę
byś się o cokolwiek martwiła. Afrodyta i
Shaunee i ja sprawdzimy co z dzieciakami i
upewnimy się, że dowiedzą się, iż wszystko z
tobą w porządku.”
„Dobrze. Gdy będziesz rozmawiała z czerwonymi
adeptami powiedź im, że jest Sobota i
odrabiamy dzień wolny za wczoraj.
Zawiadomiłam już profesorów, ogłoszę to za
chwilę. Spodziewam się, że każdy zacznie swoją
pierwszą lekcję o godzinie dwudziestej.
Opóźnienia będę zaakceptowane. Przemoc i
nienawiść nie będą wnosić do mojego Domu
Nocy chaosu,” powiedziała Thanatos.
„Oh, kurde – szkoła – ehh,” Afrodyta mruknęła
pod nosem.
„Myślę, że to dobry pomysł,” powiedziała Stevie
Rae. „Zrób dla mnie notatki, Z.”
„Okie dokie,” powiedziałam, myśląc, że Damien
zrobi dla niej notatki. „Zobaczymy się po
zajęciach.”
„Wszyscy,” powiedziała Shaunee.
Afrodyta przytaknęła.
Tak, ze Stevie Rae było całkowicie dobrze. Jej
czerwoni adepci byli przerażeni. Kramisha
zastąpiła nam drogę, gdy wchodziłyśmy do
piwnicy.
„Jeśli z nią nie będzie dobrze, skopię dupę
Dallasowi sama.”
„Ze Stevie Rae będzie dobrze,” Zapewniłam ją i
inne dzieciaki, które zebrały się wokół.
„On naprawdę próbował ją zabić, prawda?”
Wszyscy zwrócili się do Nicole, która stała poza
grupą, tylko Shaylin była obok niej.
„Dallas próbował zabić Stevie Rae i Shaunee,”
powiedziałam, spotykając jej wzrok i patrząc jak
wszyscy na nią, ponieważ może znała jego plan.
Twarz Nicole nie wyrażała nic poza niesmakiem.
Pokręciła głową. „Jest coraz gorszy i gorszy, ale
nie sądziłam, że będzie czegoś próbował tutaj w
Domu Nocy,” powiedziałam.
„Kiedyś, byłaś jak on,” powiedziałam.
„Masz rację. Byłam. Już nie jestem. Nie na tą
chwilę.”
„Skąd mamy wiedzieć, że mówisz prawdę?”
Shaunee zapytała.*
„Wierzę jej.” Shaylin powiedziała bez wahania.
„Widziałam jak zmienia swoje kolory.”
Spojrzałam na Afrodytę. „Wciąż jej ufasz?”
*Po kiego to dalej wałkować? Nie ty skretyniała idiotko. Nie będziesz wiedzieć, że ktoś kłamie chyba, że jesteś
pierdzielonym wykrywaczem kłamstw...
„Której? Shaylin czy Nicole?”
„Obu,” powiedziałam.
Spojrzenie Afrodyty powędrowało do Shaylin i z
powrotem do mnie. „Wierzę osądom Shaylin.
Jeśli mówi, że dziewczyna się zmieniła, wierzę
w jej słowa.”
„Kiedyś była dziewczyną Dallasa, a Dallas
próbował zabić Stevie Rae i mnie!” wypaliła
Shaunee. „Nie jestem dziwką – tak tylko mówię.”
Słyszałam pomruki kilku adeptów zgadzających
się z nią. Twarz Nicole zbladła, ale uniosła
podbródek i spojrzała na Shayline.
„Erin była dziewczyną Dallasa a ty wciąż dbałaś
o nią i stałaś przy jej stosie, aż do świtu.”
„Znałam Erin bardzo długo,” powiedziała
Shaunee. „Ciebie znam może z dwie sekundy.”
„Erin była idealna przez cały czas jak ją znałaś?”
Spytała Nicole.
Shaunee spotkała wzrok czerwonej adeptki.
„Nie. Nie, nie była.”
„Ja też nie byłam idealna, ale, jestem i proszę o
drugą szansę.”
Usłyszałam wystarczająco. Moje Prorokinie i
moje przeczucie przekonało mnie. „To
wystarczające dla mnie,” powiedziałam głośno.
„I to musi wystarczyć dla was wszystkich,
również. Jeśli każdemu wytykalibyśmy jego
przeszłość, Kalona nie mógłby być Wojownikiem
naszej Wysokiej Kapłanki. Do diabła, Stevie Rae
nie byłaby moją BFF.”
„Zostałbym odrzucony i wyrzucony z Domu Nocy
wraz z Neferet,” powiedział Aurox. *
Nie
zauważyłam go wcześniej.*
Stał za nami, tylko w
środku wejścia do piwnicy.
Nie spojrzałam na niego, ale zgodziłam się.
„A jeśli Aurox nie dostałby drugiej szansy, moja
babcia byłaby martwa. Shaunee, musisz patrzeć
na wszystko, nie na jeden przypadek. Zbyt dużo
się stało byśmy mieli przestać sobie ufać.”
Shaunee spojrzała krótko na Nicole, a następnie
jej wzrok napotkał mój. „Dobrze, jesteś moją
Wysoką Kapłanką. Ufam ci.”
„Dziękuję,” powiedziałam. Rozejrzałam się po
grupie. „Ktoś ma jeszcze coś do powiedzenia?”
„Czy ze Stevie Rae będzie dobrze?” Spytała
Kramisha.
„Całkowicie,” powiedziałam.
„Naprawdę Rephaim uratował ją, gdy był
ptakiem?” Shaylin spytała.
Uśmiechnęłam się do Shaunee. „Powiedź im
historię, ale szybko. Pamiętaj, że Thanatos
powiedziała, że chce byśmy dziś w klasach i
każdy chce się przygotować na pierwszą
godzinę lekcyjną a to już o dwudziestej.”
Było kilka jęków na tę wiadomość, ale zostały
*A ten tu skąd?
*Nie-Ma-Takiej-Możliwości żeby nasza ZOEY go nie wyczuła! Przecież ona reaguję na każdego mężczyznę w
promieniu pięćdziesięciu metrów kisielem w majtach :P
skrócone przez opowieść Shaunee o tym, co
zdarzyło się wcześniej. Skorzystałam z okazji,
aby wyjść do Dariusa, który stał przy wejściu do
piwnicy. Afrodyta oczywiście poszła ze mną.
Przechodząc obok Auroxa szybko na niego
spojrzałam. Dzieciak wyglądał na wymęczonego.
Jego oczy były przekrwione i opuchnięte, a jego
doskonała skóra wyglądała nieco kredowo.*
„Kac jest do dupy, co?” nie mogłam się
powstrzymać by go o to zapytać, choć nie
czekałam, by usłyszeć odpowiedź. Afrodyta olała
wszystko i pobiegła w górę schodów.
„Kalona i Stark szukają Dallasa?” Darius zapytał,
gdy dołączyliśmy do niego.
„Taaa,” powiedziałam. „Thanatos chce go
dostać w swoje ręce. Powiedziała, że zrobi też
coś z jego czerwonymi adeptami.”
„To będzie ciekawe zobaczyć co rzeczywiście
zrobi z nimi wszystkimi,” powiedziała Afrodyta.
„Więc, dobrze jeśli uda im się znaleźć Dallasa.
Musi poważnie nie chcieć być znaleziony.”
„Nieśmiertelny go znajdzie, nie ma co do tego
wątpliwości,” powiedział Darius.*
„Czy ktoś zauważył by jego przyjaciele też się
ukrywają? Powiedziałam.
„Zrobiłem szybki rekonesans, gdy upewniłem
się, że nasi adepci są bezpieczni. Dallasa
*Jego DOSKONAŁA skóra if you know what i mean :D
*A jak już go znajdzie zrobi mu sex niespodziankę...
zdecydowanie nie ma, ale nie wierzę by ktoś
uciekł z nim,” powiedział Darius.
„Mam nadzieję, że cokolwiek zrobi Thanatos
sprawi, że zostawią nas w spokoju na dobre,”
powiedziała Afrodyta.
Westchnęłam. „Nie wiem, jak chcesz zamknąć
dzieciaka, który kontroluje energię elektryczną.*
To przygnębiające, jeśli pomyślę na ile
sposobów mógłby uciec.”
„Thanatos jest mądra. Wykona sprawiedliwy
wyrok,” powiedział Darius.
„Martwię się, że wyrok a jego wykonanie to
dwie zupełnie inne rzeczy,” powiedziałam.
„Jako twój Wojownik nie jestem pewien, czy
jestem w stanie powiedzieć ci byś nie stała w
miejscu i nie martwiła się,” powiedział Darius.
„Jest tępogłowa. Nie będzie słuchać,”
powiedziała Afrodyta i pocałowała go w szyję.
„Ale dziękuje za próbę.
Uśmiechnął się do niej. „Jestem przyzwyczajony
do czynienia z tępogłowymi kobietami.”
„Zdradzasz mnie z upartym kaszalotem?”
powiedziała Afrodyta, udając wkurzoną. „Nie każ
mi wydrapywać jakieś biednej, mniej atrakcyjnej
dziewczynie oczu.”
Darius zaśmiał się i przyciągnął ją do siebie.
Przewróciłam oczami. „Idę zobaczyć, czy mogę
*Trzeba zamknąć go w gumowym kondonie :D
liczyć na dwa szczęśliwe dni z rzędu i dostanę
spaghethii na śniadanie. Pa, Darius. Aforodyto,
widzimy się na pierwszej lekcji.”
Zdecydowałam, że podejdę do mojego pokoju w
akademiku, uczeszę włosy i poprawię makijaż
przed pójściem do kafeterii, gdy jego głos
wypowiedział moje imię. Prawdę mówią, nie
chciałam się zatrzymać. Chciałam udawać, że
niczego nie słyszałam i popędzić do mojego
pokoju i zostać w nim tak długo jak to możliwe.
Ale widziałam jak ten dzieciak biega. To nie tak,
że nie potrafiłby mnie złapać. Wzięłam głęboki
oddech i zatrzymałam się, czekając na niego.
„Zoey, mógłbym z tobą porozmawiać przez
moment?”
Aurox zapytał mnie, gdy tylko mnie dogonił.
Brzmiał tak nie-ja-Heath i formalnie, że
rozluźniłam się na chwilę.”Tak, oczywiście.”
„Wierzę, że jestem winien ci przeprosiny.”
„Za co?”
Zmarszczył brwi. „Wierzę, że powiedziałem coś
niegrzecznego do ciebie w nocy.”
„Wierzysz?”
„Moja pamięć wydaje się osłabiona. Mogę
pamiętać tylko fragmenty tego co
powiedziałem.”
„Aurox, upijanie robi więcej niż pogarszanie
pamięci. Może to sprawić, że będziesz cholry, i
będziesz gadać głupie rzeczy. Nie musisz mnie
przepraszać, po prostu nie upij się następnym
razem.”
Westchnął i potarł czoło, jakby miał ból głowy,
który zaczął mijać. „Ale, Zo, piwo jest dobre.”*
Poczułam się jakby uderzył mnie w brzuch.
„Jak ty to robisz?”
Jego ręka spadła z czoła i dał mi widok
rozbrojonego chłopaka. „Że lubię smak piwa?”
„Nie!” Wyrzuciłam ręcęe do góry w ataku
frustracji. „Brzmisz zupełnie jak Heath.”
„Brzmię?”
„Nie zawsze, ale wtedy, gdy nazywasz mnie Zo.”
Aurox zamrugał kilka razy, a potem powiedział,
„Przepraszam. Nie chciałem cię obrazić.”
„Nie obraziłeś mnie. Zwodzisz mnie,”
powiedziałam.
„Ty mnie też zwodzisz,” powiedział.
„Dlaczego?”
„Bo czuję do ciebie rzeczy, które wiem, że są
złe.”
„Złe uczucia? Jakie?” Wstrzymałam oddech,
podczas gdy on odpowiedział.
„Przyciągają mnie do ciebie. Zależy mi na tobie.
Myślę o tobie. Często,” powiedział powoli. „A
wiem, że te uczucia są złe, bo brzydzisz się
mną.”
*O-Mój-Boże jaki on jest uroczy :3
Otworzyłam usta, aby powiedzieć, że nie brzydzę
się nim, do diabła, nawet go nie nie lubię, ale
podniósł rękę zatrzymując moje słowa.
„Nie, rozumiem, dlaczego się mną brzydzisz. To
nie dlatego, że jesteś złą osobą. Jesteś
naprawdę dobrą osobą – specjalną osobą. To nie
twoja wina, że tak czujesz w stosunku do mnie.”
Aurox zaczął się cofać. „Po prostu chciałem
przeprosić za cokolwiek nieuprzejmego
powiedziałem ostatniej nocy. Zostawię cię teraz
samą.”
„Aurox, poczekaj. Nie idź nigdzie. Muszę ci coś
powiedzieć.” Skinęłam na niego i do jednej z
wielu kamiennych ławek, które zostały
umieszczone pod ogromnym dębem na terenie
szkoły. „Dobrze, usiądź ze mną na chwilę i
pozwól mi pozwól mi ułożyć to co chcę
powiedzieć właściwie.”
Usiadł obok mnie. Cóż, naprawdę nie obok mnie.
Głównie siedział na tej samej ławce, ale jak
najdalej ode mnie. *
Westchnęłam.
„Dobra, jedziemy.” Wzięłam głęboki oddech i
wyrzuciłam z siebie, „Czuję, że mnie
przyciągasz, jak ja ciebie. Myślę o tobie. Czekaj,
nie, to nie właściwie to. Staram się nie myśleć o
tobie, ponieważ myślę o tobie.” westchnęłam
ponownie. „Jakie to mylące. Tak, czy owak, tu
*On jest po prostu uroczy. Wiem! Powtarzam się, ale na jego widok robię „Iiiiikkk!” jak nastolatka na widok Bibera x3
jest problem – mam siedemnaście lat, a w
środku ciebie jest dusza dzieciaka, którego
kochałam przez prawie połowę mojego życia.
Ale nie jesteś tym dzieciakiem, i to mówię sobie
cały czas, a przede wszystkim staram się w to
uwierzyć. Potem robisz coś jak śpiewanie
piosenki spaghetii, czy nazywasz mnie Zo,
używając tonu głosu jaki miał tylko Heath, czy
upijasz się jak idiota i mówisz mi rzeczy totalnie
jak to robił Heath, boję się, że nie mogę w to
wierzyć już dłużej,” skończyłam w pośpiechu.
„Ja?”
Zmarszczyłam brwi. „Widzisz, właśnie to
powiedziałby Heath. Kiedyś nie zdążyłam i
straciłam cię.”
„Przykro mi, Zo.”
„Robisz to znowu! I boję się, że nie mogę
uwierzyć, że ty i Heath jesteście tą samą
osobą.”
„Oh,” urwał i mogłam praktycznie zobaczyć jak
jego tryby pracują. „Ty wciąż kochasz Heatha.”
Spotkałam jego spojrzenie i powiedziałam mu
absolutną prawdę. „Zawszę będę kochać
Heatha.”
Nie patrzył na mnie, gdy jego oczy zaczęły
błyszczeć jak to robił Heath, „To dobrze.”
powiedział.
„Nie, to jest mylące, zwłaszcza, ponieważ Stark
jest moim Wojownikiem jak i moim chłopakiem.”
powiedziałam.
„Ale kochałaś wcześniej Heatha i Starka
razem?”
„Więc, tak, ale to było dość skomplikowane. I
stresujące. Dla naszej trójki.”
„Jednak wciąż ich kochałaś.”
On nie wyraził tego jak pytanie, ale
odpowiedziałam. „Tak, i to, co usiłuję zrozumieć
to to jak można kochać więcej, niż jednego
faceta w tym samym czasie.*
Stark zastanawia
się nad tym samym.”
„Stark był dla mnie miły ostatniej nocy.”
„Więc, Stark i Heath skończyli jako przyjaciele.
Coś w tym rodzaju.”
„To może wszyscy znów będziemy przyjaciółmi”
powiedział
Przyjaciele zabrzmiało bezpiecznie. Kto nie
potrzebuje więcej przyjaciół? „Możemy
spróbować.”
„Możesz pić moją krew, jeśli chcesz.”*
„Aurox! Nie. Nie, nie chcę pić twojej krwi,”
skłamałam, pamiętając jak zupełnie
przytłaczająco niesamowite to było picie krwi
Heatha i jak Heathowi się to podobało.
Zmrużyłam oczy na dzieciaka.
„Aurox, czy masz wspomnienia Heatha?”
*Oj, Zoey... Ty to potrafisz nawet czterech naraz :P Loren, Heath, Erik, Stark :P jedyną selekcję naturalną u ciebie jest
śmierć ofiary, którą pokochałaś :P czekam, aż Loren zmartwychwstanie:D wtedy będzie ciekawiej
*Hahahaha jaki bezpośredni xD
Potrząsnął głową. „Nie sądzę. Czasem mówię lub
robię rzeczy dla mnie zaskakujące, bo nie mogę
sobie przypomnieć skąd je znam. Jest tylko
jedna rzecz, którą odziedziczyłem od Heatha.”
Wiedziałam, że nie powinnam pytać, ale
usłyszałam jak z moich ust wychodzą słowa, „Co
jest tą jedyną rzeczą?”
„Jego miłość do ciebie, Zo.”
Tłumaczenie nieoficjalne KAZchomik
Zoey „Ah, cholera. Wygląda gorzej, niż się spodziewałam.” powiedziała Afrodyta. „Tak, dokładnie.” Mój głos zabrzmiał niepewnie, gdy ja i moi przyjaciele spojrzeliśmy przez wielkie okno w naszym szpitalu. Shaunee przyszła po Starka, mnie, Afrodytę i Dariusa. W drodze do szpitala opowiedziała nam szybko co Dallas zrobił. Powiedziałam sobie, że nie będę płakać – będę silną, dojrzałą Kapłanką i będę dobrym przykładem, ale jedno spojrzenie na Stevie Rae całkowicie mnie przeraziło i wypełniło chęcią płaczu. Miała na sobie duży T- shirt z koncertu Kenny Chesney, ale wszystko zakrywał – jej twarz, ramiona i nogi – były jasno czerwone i pokryte źle wyglądającymi pęcherzami, z których sączyła się krew. Margareta, wampirzyca pracująca w szpitalu, powiedziała, że nie odzyskała całkowicie świadomości, i to nie są dobre wieści, ponieważ Stevie Rae musi być przytomna by pić krew, czy cokolwiek, gdyż jeszcze nie zaczęła się regenerować. „Nie można zrobić jej transfuzji, czy coś?” powiedziała Afrodyta. „Już o to pytałam,” powiedziała Shaunee
podczas ocierania oczu i pociągnęła nosem. Stark podał mi chusteczki. „Wampiry nie są jak ludzie. Transfuzja nie pomoże. Absorbujemy krew przez nasze usta, i gardła, i wiesz – wszystko – aby się uleczyć.” „Mam nadzieję, że wiesz, jak paskudnie to brzmi,” Powiedziała Afrodyta. „Afrodyto, będę żuła kupę i spluwała w dół jej gardła, jeśli to sprawi, że poczuje się lepiej,” powiedziałam. „To nie będzie konieczne.” Głos Thanatos dobiegł nas z wejścia do ambulatorium. Otworzyła drzwi. Kalona wszedł do środka. Rephaim tupał piętami. Był boso i zakładał swoją właśnie swoją koszulkę, pobiegł śladami ojca. Poszedł prosto do Stevie Rae. Tłoczyliśmy się przy drzwiach, obserwując i czekając. „Stevie Rae, już czas by się obudziła.” Rephaim usiadł obok na jej łóżku szpitalnym. Łzy spływał po jego policzkach, ale głos nie drżał. Wydawał się spokojny i pewny siebie. „Przyszedłem tu tak szybko jak mogłem. Przepraszam, że trwało to tak długo, ale wiesz, że mam problem ze słońcem. Nie ja jeden.” Próbował się zaśmiać, ale zamiast tego wydał z siebie szloch. Odchrząknął i otarł oczy, mówiąc, „Nie tak wielki problem jaki ty masz ze słońcem.” Wyciągnął się jakby zamierzał dotknąć jej
policzka, ale wzdrygnął się na pęcherze. Zamiast tego położył rękę na jej klatce piersiowej, na sercu. * „Hej, musisz się obudzić,” powtórzył, jego łzy spadały coraz szybciej i szybciej. Kalona przepchnął się koło nas, aby stanąć obok syna. „Rephaim, musisz sprawić by się z ciebie napiła. Jesteś z nią związany, oraz w twoich żyłach pulsuje siła nieśmiertelności. Tylko ty możesz ją uleczyć.” Rephaim spojrzał na ojca. „Jest nie przytomna. Nie obudzi się.” „Zatem zmuś ją do picia.”* Rephaim skinął głową. Podniósł rękę z serca Stevie Rae i ugryzł się sam. Nie musiałam widzieć jak krew sączyła się przez ugryzienie. Mogłam ją wyczuć. To było super dziwne. W jakiś sposób śmierdziała, jak pleśń lub nowo wykopany dół, ale był też coś innego, przypomniała mi się ciemna czekolada i przyprawy, i wiatr smagany księżycowym światłem w środku upalnej letniej nocy. „Wow, co za dziwny zapach,” Mruknął Stark. * Nie powiedziałam nic, bo nie mogłam się powstrzymać od ślino toku. Wszystko co mogłam zrobić to stać i oglądać w zazdrości jak Rephaim pochylił się i delikatnie tulił głowę *Po czym krzyknął „Cyyyyckiiii!”... Tak było.... Naprawdę... *Jakbym słyszała znajomych. „Ona nie chce z nami pić!” „Więc zmuś ją!” „Pij kur*a!” *To tylko ty brudasie. Ja nie zapomniałam, że umyłeś tylko twarz przed pójściem spać...
Stevie Rae przyciskając ją krwawiącą ręką by zalać jej usta. „Pij, Stevie Rae. Musisz,” powiedział Rephaim. Stevie Rae nie reagowała. Krew Rephaima spływała z kącików jej ust i plamiąc szpitalne prześcieradło wyglądając smacznie... nieodparcie... „Zoey! Pomóż jej.” Zdałam sobię sprawę, że patrzyłam jak zahipnotyzowana w krew Rephaima, gdy głos Kalony szarpnął mnie z powrotem do rzeczywistości. „J-Jak?” Zająknęłam się.* Thanatos odpowiedziała za niego. „Wezwij Ducha. Niech wzmocni i wypełni nią. Jej ciało się uzdrowi, jeśli jej duch obudzi się, i zacznie pić z jej partnera.” „Oczywiście – rozumiem, przepraszam.” Oczyściłam swoje gardło i odetchnęłam głęboko, ignorując nową dawkę zapachu krwi, który wypełnił moje płuca. „Duchu, przybądź do mnie!” Poczułam się lepiej, gdy mój ulubiony element odpowiedział – więcej siebie – więcej kontroli. Uziemiając go ponownie, rozkazałam, „Idź do Stevie Rae. Wypełnij ją i wzmocnij by wróciła do nas!” Moje włosy uniosły się, gdy duch opuścił mnie i wlał się do Stevie Rae. Natychmiast, wzięła *Przekaż jeden procent podatku na jej rzecz...
głęboki oddech, zakasłała, gdy krew wlała się jej do gardła. Wtedy otworzyła oczy i zacisnęła ręce wokół ręki Rephaima, ssąc jego nadgarstek – pijąc głęboko. „Nie tak dużo, by cię osłabiła. Kalona położył ręce na ramionach syna. „Będzie musiała napić się z ciebie ponownie, i znowu, dopóki całkowicie się nie wyleczy, a ty musisz być na tyle silny by ona mogła to zrobić.” Rephaim kiwnął głową i delikatnie wyjął rękę z uścisku Stevie Rae. „Stevie Rae, musisz przestać. Dostaniesz więcej później.” Widziałam jej oczy, gdy spojrzała na niego. Były w czerwonym odcieniu. Jej wyrazem była dzikość. „Oho,” powiedział Stark. On i Kalona napięli się w tym samym momencie, ale głos Thanatos był jak balsam, kojący napięcie w pokoju. „Niech tak będzie. Stevie Rae jest wampirem – Wysoką Kapłanką. Zaufajcie jej. Odnajdzie samą siebie.” I, rzeczywiście, Stevie Rae zamrugała kilka razy, a jej oczy wyblakły do normalnego koloru. Odsunęła rękę Rephaima od swoich ust, ociekających krwią i wyglądała jakby miała się rozpłakać. „Zraniłam cię? Tak mi przykro, Rephaim!” „Ćsii,” uspokoił ją, obejmując. „Nigdy mnie nie
skrzywdzisz.” Nagle usiadła, wpatrując się w Rephaima. Byłam zdumiona widząc, że jej skóra była już mniej popalona. „Uratowałeś mnie! Kiedy byleś krukiem!” „Potrzebowałaś mnie. Czułem twój ból. Przyszedłem do ciebie.” Shaunee powiedziała nam jej wersję tego co się wydarzyło, ale słysząc to od Rephaima wydawało mi się to surrealistyczne. Nie był wtedy sobą, był ptakiem. Uratował życie Stevie Rae. „Jesteś najcudowniejszym facetem we wszechświecie!” Stevie Rae uśmiechnęła się z miłością i radością do niego. „Pamiętasz to?” Rephaim otarł łzy i uśmiechnął się do niej. Tym razem dotknął jej czerwonego policzka. „Pamiętam tylko to, że potrzebowałaś mnie i wściekłość kruka.” „Więc, to dla mnie wystarczające,” powiedziała. Potem zwróciła swoją uwagę na Thanatos. „Dallas próbował zabić mnie i Shaunee.” „Oh, Bogini!” powiedziała Shaunee. „Wiedziałam, że był zły, gdy wrócił do stosu Erin, ale nie wiedziałam, że był szalony.” „Nie był szalony,” Stevie Rae powiedziała. „On jest szalony.”
„Jest silny,” dodała Thanatos. „Zajmij się nim,” zwróciła się do Kalony. „Przyprowadź go do mnie. Wysoka Rada może i się od nas odwróciła, ale Śmierć wciąż jeszcze może ocenić i wymierzyć sprawiedliwość.” Kalona zacisnął rękę na sercu, w uznaniu jej polecenia. Jak tylko wyszedł Stark powiedział. „Idę z nim.” „Zrób tak, i upewnij się, że nieśmiertelny nie zabije Dallasa. Chcę by do mnie trafił jak najbardziej żywy,” powiedziała Thanatos. „Tak, Wysoka Kapłanko.” Stark szybko jej się skłonił, a potem śpiesznym krokiem ruszył za Kaloną. „Moi czerwoni adepci,” powiedziała Stevie Rae. „Wszystko z nimi w porządku?” Thanatos skinąła głową. „Kalona i Aurox strzegli ich, gdy spali podczas dnia.” „I Darius udał się bezpośrednio do piwnicy by dołączyć do Auroxa jak najszybciej po tym co powiedziała nam Shaunee,” powiedziała Afrodyta. Byłam zaskoczona, gdy usłyszałam imię Auroxa. Teraz definitywnie nie był czas by o nim myśleć, ale czy on czasem nie był pijany jak świnia i leczył kaca cały dzień? „Więc Shaunee i Stevie Rae były jego celem?” spytałam.
„Nie wiem,” powiedziała Shaunee. „Wydawał się wkurzony na wszystkich. Cóż, mówiąc wszystkich mam na myśli krąg Zoey. Myslę, że obwinia nas za odrzucenie Przemiany Erin.” „Tak, powiedział mi, że to tylko początek jego odpłaty zabicie mnie i Shaunee,” powiedziała Stevie Rae, opierając się na Rephaimie jakby pobierała z niego życiodajną energię. „To śmieszne,” powiedziała Afrodyta. „Jeśli trzeba kogoś obwiniać to Neferet.” „Jesteśmy bardziej dogodnym celem,” powiedziała Shaunee. „Nikt nie będzie celem ponownie – nie dopóki Śmierć króluje tu jako Wysoka Kapłanka,” powiedziała Thanatos. „Ale dopóki Kalona i Stark nie znajdą Dallasa wszyscy musimy mieć się na baczności.” zwróciła się do mnie. „Zoey, wiem, że wszyscy mieliśmy obawy odnośnie adeptów w jednym miejscu, ale mam zamiar dowodzić tobą i twojemu kręgu – wraz z Prorokinią – i resztą Czerwonych Adeptów. To daje nam dwie linię obrony. Pierwszą będzie Darius i Synowie Erebusa. Drugim będziesz ty i twój krąg.” „Masz na myśli czerwonych adeptów Stevie Rae, tak?” powiedziałam. „Dallas ma swoją grupę, która podąża za nim.” „I są równie nienawistni,” dodała Stevie Rae.
„Tylko ostatniej nocy, czerwona adeptka, Nicole, wiesz ta, która pomagała Lenobii uratować konie podczas pożaru?” Thanatos kiwnęła i Stevie Rae kontynuowała. „Więc, ona oficjalnie opuściła grupę Dallasa i dołączyła do mojej – w zasadzie, ponieważ, wiedziała jak nienawistna jest grupa Dallasa.” Otworzyłam usta by zgodzić się z Stevie Rae – nie ma mowy bym utknęła w piwnicy z kutasiarzami, których Dallas nazywa przyjaciółmi – ale Thanatos przemówiła pierwsza. „Kiedy mój wyrok nad Dallasem będzie gotowy, nie będzie adeptów, którzy będą za nim.” Jej głos był niczym lód. Zastanawiałam się, jak Thanatos sprawi, że kijowi czerwoni adepci będą mili, ale ona ma, jak nic, z zylion lat doświadczenia i jest potężna. Kto wie co wampiry mają w swoim rękawie? Mam nadzieję, że to będzie coś skutecznego. Prawda była taka, że po tym co zdarzyło się tej nocy, przestałam być cierpliwa dla kogokolwiek kto ranił mnie lub moich przyjaciół – i nawet jeśli Thanatos ma zamiar skorzystać ze starej szkoły kar cielesnych, tak będzie. „Zoey, możesz sprawdzić moje dzieciaki? Powiesz mi, że wszystko będzie ze mną dobrze? Wiesz jakie są Karmisha i Shaylin, zaczną
wariować, gdy usłyszą co się stało.” Głos Stevie Rae był coraz słabszy mimo iż uśmiechała się do mnie i trzymając rękę Rephaima, leżała na poduszkach, wyglądając na zmęczoną i przypieczoną. „Nie ma problemu,” zapewniłam ją. „Nie chcę byś się o cokolwiek martwiła. Afrodyta i Shaunee i ja sprawdzimy co z dzieciakami i upewnimy się, że dowiedzą się, iż wszystko z tobą w porządku.” „Dobrze. Gdy będziesz rozmawiała z czerwonymi adeptami powiedź im, że jest Sobota i odrabiamy dzień wolny za wczoraj. Zawiadomiłam już profesorów, ogłoszę to za chwilę. Spodziewam się, że każdy zacznie swoją pierwszą lekcję o godzinie dwudziestej. Opóźnienia będę zaakceptowane. Przemoc i nienawiść nie będą wnosić do mojego Domu Nocy chaosu,” powiedziała Thanatos. „Oh, kurde – szkoła – ehh,” Afrodyta mruknęła pod nosem. „Myślę, że to dobry pomysł,” powiedziała Stevie Rae. „Zrób dla mnie notatki, Z.” „Okie dokie,” powiedziałam, myśląc, że Damien zrobi dla niej notatki. „Zobaczymy się po zajęciach.” „Wszyscy,” powiedziała Shaunee. Afrodyta przytaknęła.
Tak, ze Stevie Rae było całkowicie dobrze. Jej czerwoni adepci byli przerażeni. Kramisha zastąpiła nam drogę, gdy wchodziłyśmy do piwnicy. „Jeśli z nią nie będzie dobrze, skopię dupę Dallasowi sama.” „Ze Stevie Rae będzie dobrze,” Zapewniłam ją i inne dzieciaki, które zebrały się wokół. „On naprawdę próbował ją zabić, prawda?” Wszyscy zwrócili się do Nicole, która stała poza grupą, tylko Shaylin była obok niej. „Dallas próbował zabić Stevie Rae i Shaunee,” powiedziałam, spotykając jej wzrok i patrząc jak wszyscy na nią, ponieważ może znała jego plan. Twarz Nicole nie wyrażała nic poza niesmakiem. Pokręciła głową. „Jest coraz gorszy i gorszy, ale nie sądziłam, że będzie czegoś próbował tutaj w Domu Nocy,” powiedziałam. „Kiedyś, byłaś jak on,” powiedziałam. „Masz rację. Byłam. Już nie jestem. Nie na tą chwilę.” „Skąd mamy wiedzieć, że mówisz prawdę?” Shaunee zapytała.* „Wierzę jej.” Shaylin powiedziała bez wahania. „Widziałam jak zmienia swoje kolory.” Spojrzałam na Afrodytę. „Wciąż jej ufasz?” *Po kiego to dalej wałkować? Nie ty skretyniała idiotko. Nie będziesz wiedzieć, że ktoś kłamie chyba, że jesteś pierdzielonym wykrywaczem kłamstw...
„Której? Shaylin czy Nicole?” „Obu,” powiedziałam. Spojrzenie Afrodyty powędrowało do Shaylin i z powrotem do mnie. „Wierzę osądom Shaylin. Jeśli mówi, że dziewczyna się zmieniła, wierzę w jej słowa.” „Kiedyś była dziewczyną Dallasa, a Dallas próbował zabić Stevie Rae i mnie!” wypaliła Shaunee. „Nie jestem dziwką – tak tylko mówię.” Słyszałam pomruki kilku adeptów zgadzających się z nią. Twarz Nicole zbladła, ale uniosła podbródek i spojrzała na Shayline. „Erin była dziewczyną Dallasa a ty wciąż dbałaś o nią i stałaś przy jej stosie, aż do świtu.” „Znałam Erin bardzo długo,” powiedziała Shaunee. „Ciebie znam może z dwie sekundy.” „Erin była idealna przez cały czas jak ją znałaś?” Spytała Nicole. Shaunee spotkała wzrok czerwonej adeptki. „Nie. Nie, nie była.” „Ja też nie byłam idealna, ale, jestem i proszę o drugą szansę.” Usłyszałam wystarczająco. Moje Prorokinie i moje przeczucie przekonało mnie. „To wystarczające dla mnie,” powiedziałam głośno. „I to musi wystarczyć dla was wszystkich, również. Jeśli każdemu wytykalibyśmy jego przeszłość, Kalona nie mógłby być Wojownikiem
naszej Wysokiej Kapłanki. Do diabła, Stevie Rae nie byłaby moją BFF.” „Zostałbym odrzucony i wyrzucony z Domu Nocy wraz z Neferet,” powiedział Aurox. * Nie zauważyłam go wcześniej.* Stał za nami, tylko w środku wejścia do piwnicy. Nie spojrzałam na niego, ale zgodziłam się. „A jeśli Aurox nie dostałby drugiej szansy, moja babcia byłaby martwa. Shaunee, musisz patrzeć na wszystko, nie na jeden przypadek. Zbyt dużo się stało byśmy mieli przestać sobie ufać.” Shaunee spojrzała krótko na Nicole, a następnie jej wzrok napotkał mój. „Dobrze, jesteś moją Wysoką Kapłanką. Ufam ci.” „Dziękuję,” powiedziałam. Rozejrzałam się po grupie. „Ktoś ma jeszcze coś do powiedzenia?” „Czy ze Stevie Rae będzie dobrze?” Spytała Kramisha. „Całkowicie,” powiedziałam. „Naprawdę Rephaim uratował ją, gdy był ptakiem?” Shaylin spytała. Uśmiechnęłam się do Shaunee. „Powiedź im historię, ale szybko. Pamiętaj, że Thanatos powiedziała, że chce byśmy dziś w klasach i każdy chce się przygotować na pierwszą godzinę lekcyjną a to już o dwudziestej.” Było kilka jęków na tę wiadomość, ale zostały *A ten tu skąd? *Nie-Ma-Takiej-Możliwości żeby nasza ZOEY go nie wyczuła! Przecież ona reaguję na każdego mężczyznę w promieniu pięćdziesięciu metrów kisielem w majtach :P
skrócone przez opowieść Shaunee o tym, co zdarzyło się wcześniej. Skorzystałam z okazji, aby wyjść do Dariusa, który stał przy wejściu do piwnicy. Afrodyta oczywiście poszła ze mną. Przechodząc obok Auroxa szybko na niego spojrzałam. Dzieciak wyglądał na wymęczonego. Jego oczy były przekrwione i opuchnięte, a jego doskonała skóra wyglądała nieco kredowo.* „Kac jest do dupy, co?” nie mogłam się powstrzymać by go o to zapytać, choć nie czekałam, by usłyszeć odpowiedź. Afrodyta olała wszystko i pobiegła w górę schodów. „Kalona i Stark szukają Dallasa?” Darius zapytał, gdy dołączyliśmy do niego. „Taaa,” powiedziałam. „Thanatos chce go dostać w swoje ręce. Powiedziała, że zrobi też coś z jego czerwonymi adeptami.” „To będzie ciekawe zobaczyć co rzeczywiście zrobi z nimi wszystkimi,” powiedziała Afrodyta. „Więc, dobrze jeśli uda im się znaleźć Dallasa. Musi poważnie nie chcieć być znaleziony.” „Nieśmiertelny go znajdzie, nie ma co do tego wątpliwości,” powiedział Darius.* „Czy ktoś zauważył by jego przyjaciele też się ukrywają? Powiedziałam. „Zrobiłem szybki rekonesans, gdy upewniłem się, że nasi adepci są bezpieczni. Dallasa *Jego DOSKONAŁA skóra if you know what i mean :D *A jak już go znajdzie zrobi mu sex niespodziankę...
zdecydowanie nie ma, ale nie wierzę by ktoś uciekł z nim,” powiedział Darius. „Mam nadzieję, że cokolwiek zrobi Thanatos sprawi, że zostawią nas w spokoju na dobre,” powiedziała Afrodyta. Westchnęłam. „Nie wiem, jak chcesz zamknąć dzieciaka, który kontroluje energię elektryczną.* To przygnębiające, jeśli pomyślę na ile sposobów mógłby uciec.” „Thanatos jest mądra. Wykona sprawiedliwy wyrok,” powiedział Darius. „Martwię się, że wyrok a jego wykonanie to dwie zupełnie inne rzeczy,” powiedziałam. „Jako twój Wojownik nie jestem pewien, czy jestem w stanie powiedzieć ci byś nie stała w miejscu i nie martwiła się,” powiedział Darius. „Jest tępogłowa. Nie będzie słuchać,” powiedziała Afrodyta i pocałowała go w szyję. „Ale dziękuje za próbę. Uśmiechnął się do niej. „Jestem przyzwyczajony do czynienia z tępogłowymi kobietami.” „Zdradzasz mnie z upartym kaszalotem?” powiedziała Afrodyta, udając wkurzoną. „Nie każ mi wydrapywać jakieś biednej, mniej atrakcyjnej dziewczynie oczu.” Darius zaśmiał się i przyciągnął ją do siebie. Przewróciłam oczami. „Idę zobaczyć, czy mogę *Trzeba zamknąć go w gumowym kondonie :D
liczyć na dwa szczęśliwe dni z rzędu i dostanę spaghethii na śniadanie. Pa, Darius. Aforodyto, widzimy się na pierwszej lekcji.” Zdecydowałam, że podejdę do mojego pokoju w akademiku, uczeszę włosy i poprawię makijaż przed pójściem do kafeterii, gdy jego głos wypowiedział moje imię. Prawdę mówią, nie chciałam się zatrzymać. Chciałam udawać, że niczego nie słyszałam i popędzić do mojego pokoju i zostać w nim tak długo jak to możliwe. Ale widziałam jak ten dzieciak biega. To nie tak, że nie potrafiłby mnie złapać. Wzięłam głęboki oddech i zatrzymałam się, czekając na niego. „Zoey, mógłbym z tobą porozmawiać przez moment?” Aurox zapytał mnie, gdy tylko mnie dogonił. Brzmiał tak nie-ja-Heath i formalnie, że rozluźniłam się na chwilę.”Tak, oczywiście.” „Wierzę, że jestem winien ci przeprosiny.” „Za co?” Zmarszczył brwi. „Wierzę, że powiedziałem coś niegrzecznego do ciebie w nocy.” „Wierzysz?” „Moja pamięć wydaje się osłabiona. Mogę pamiętać tylko fragmenty tego co powiedziałem.” „Aurox, upijanie robi więcej niż pogarszanie pamięci. Może to sprawić, że będziesz cholry, i
będziesz gadać głupie rzeczy. Nie musisz mnie przepraszać, po prostu nie upij się następnym razem.” Westchnął i potarł czoło, jakby miał ból głowy, który zaczął mijać. „Ale, Zo, piwo jest dobre.”* Poczułam się jakby uderzył mnie w brzuch. „Jak ty to robisz?” Jego ręka spadła z czoła i dał mi widok rozbrojonego chłopaka. „Że lubię smak piwa?” „Nie!” Wyrzuciłam ręcęe do góry w ataku frustracji. „Brzmisz zupełnie jak Heath.” „Brzmię?” „Nie zawsze, ale wtedy, gdy nazywasz mnie Zo.” Aurox zamrugał kilka razy, a potem powiedział, „Przepraszam. Nie chciałem cię obrazić.” „Nie obraziłeś mnie. Zwodzisz mnie,” powiedziałam. „Ty mnie też zwodzisz,” powiedział. „Dlaczego?” „Bo czuję do ciebie rzeczy, które wiem, że są złe.” „Złe uczucia? Jakie?” Wstrzymałam oddech, podczas gdy on odpowiedział. „Przyciągają mnie do ciebie. Zależy mi na tobie. Myślę o tobie. Często,” powiedział powoli. „A wiem, że te uczucia są złe, bo brzydzisz się mną.” *O-Mój-Boże jaki on jest uroczy :3
Otworzyłam usta, aby powiedzieć, że nie brzydzę się nim, do diabła, nawet go nie nie lubię, ale podniósł rękę zatrzymując moje słowa. „Nie, rozumiem, dlaczego się mną brzydzisz. To nie dlatego, że jesteś złą osobą. Jesteś naprawdę dobrą osobą – specjalną osobą. To nie twoja wina, że tak czujesz w stosunku do mnie.” Aurox zaczął się cofać. „Po prostu chciałem przeprosić za cokolwiek nieuprzejmego powiedziałem ostatniej nocy. Zostawię cię teraz samą.” „Aurox, poczekaj. Nie idź nigdzie. Muszę ci coś powiedzieć.” Skinęłam na niego i do jednej z wielu kamiennych ławek, które zostały umieszczone pod ogromnym dębem na terenie szkoły. „Dobrze, usiądź ze mną na chwilę i pozwól mi pozwól mi ułożyć to co chcę powiedzieć właściwie.” Usiadł obok mnie. Cóż, naprawdę nie obok mnie. Głównie siedział na tej samej ławce, ale jak najdalej ode mnie. * Westchnęłam. „Dobra, jedziemy.” Wzięłam głęboki oddech i wyrzuciłam z siebie, „Czuję, że mnie przyciągasz, jak ja ciebie. Myślę o tobie. Czekaj, nie, to nie właściwie to. Staram się nie myśleć o tobie, ponieważ myślę o tobie.” westchnęłam ponownie. „Jakie to mylące. Tak, czy owak, tu *On jest po prostu uroczy. Wiem! Powtarzam się, ale na jego widok robię „Iiiiikkk!” jak nastolatka na widok Bibera x3
jest problem – mam siedemnaście lat, a w środku ciebie jest dusza dzieciaka, którego kochałam przez prawie połowę mojego życia. Ale nie jesteś tym dzieciakiem, i to mówię sobie cały czas, a przede wszystkim staram się w to uwierzyć. Potem robisz coś jak śpiewanie piosenki spaghetii, czy nazywasz mnie Zo, używając tonu głosu jaki miał tylko Heath, czy upijasz się jak idiota i mówisz mi rzeczy totalnie jak to robił Heath, boję się, że nie mogę w to wierzyć już dłużej,” skończyłam w pośpiechu. „Ja?” Zmarszczyłam brwi. „Widzisz, właśnie to powiedziałby Heath. Kiedyś nie zdążyłam i straciłam cię.” „Przykro mi, Zo.” „Robisz to znowu! I boję się, że nie mogę uwierzyć, że ty i Heath jesteście tą samą osobą.” „Oh,” urwał i mogłam praktycznie zobaczyć jak jego tryby pracują. „Ty wciąż kochasz Heatha.” Spotkałam jego spojrzenie i powiedziałam mu absolutną prawdę. „Zawszę będę kochać Heatha.” Nie patrzył na mnie, gdy jego oczy zaczęły błyszczeć jak to robił Heath, „To dobrze.” powiedział. „Nie, to jest mylące, zwłaszcza, ponieważ Stark
jest moim Wojownikiem jak i moim chłopakiem.” powiedziałam. „Ale kochałaś wcześniej Heatha i Starka razem?” „Więc, tak, ale to było dość skomplikowane. I stresujące. Dla naszej trójki.” „Jednak wciąż ich kochałaś.” On nie wyraził tego jak pytanie, ale odpowiedziałam. „Tak, i to, co usiłuję zrozumieć to to jak można kochać więcej, niż jednego faceta w tym samym czasie.* Stark zastanawia się nad tym samym.” „Stark był dla mnie miły ostatniej nocy.” „Więc, Stark i Heath skończyli jako przyjaciele. Coś w tym rodzaju.” „To może wszyscy znów będziemy przyjaciółmi” powiedział Przyjaciele zabrzmiało bezpiecznie. Kto nie potrzebuje więcej przyjaciół? „Możemy spróbować.” „Możesz pić moją krew, jeśli chcesz.”* „Aurox! Nie. Nie, nie chcę pić twojej krwi,” skłamałam, pamiętając jak zupełnie przytłaczająco niesamowite to było picie krwi Heatha i jak Heathowi się to podobało. Zmrużyłam oczy na dzieciaka. „Aurox, czy masz wspomnienia Heatha?” *Oj, Zoey... Ty to potrafisz nawet czterech naraz :P Loren, Heath, Erik, Stark :P jedyną selekcję naturalną u ciebie jest śmierć ofiary, którą pokochałaś :P czekam, aż Loren zmartwychwstanie:D wtedy będzie ciekawiej *Hahahaha jaki bezpośredni xD
Potrząsnął głową. „Nie sądzę. Czasem mówię lub robię rzeczy dla mnie zaskakujące, bo nie mogę sobie przypomnieć skąd je znam. Jest tylko jedna rzecz, którą odziedziczyłem od Heatha.” Wiedziałam, że nie powinnam pytać, ale usłyszałam jak z moich ust wychodzą słowa, „Co jest tą jedyną rzeczą?” „Jego miłość do ciebie, Zo.”