agh_sko

  • Dokumenty97
  • Odsłony15 812
  • Obserwuję9
  • Rozmiar dokumentów156.1 MB
  • Ilość pobrań6 045

Zena Wynn - True Mates 01 - True Mates - Rozdział 6

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :61.4 KB
Rozszerzenie:pdf

Zena Wynn - True Mates 01 - True Mates - Rozdział 6.pdf

agh_sko EBooki Zena Wynn
Użytkownik agh_sko wgrał ten materiał 6 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 8 z dostępnych 8 stron)

Tłumaczenie dla: Translations_Club Tłumacz: Oliwia2341 Korekta: AnubisX

Rozdział 6 Dźwięk dzwonka od drzwi, obudził go. Jeden rzut oka na zegarek powiedział, mu kto stał przy drzwiach. Potrzasnął Kieshą. - Towarzystwo wpadło. Czas wstawać. Z długim przeciągniętym jękiem, założyła kołdrę na głowę i powiedziała. - Powiedz temu komuś, żeby sobie poszedł. Śmiejąc się, ściągnął okrycie z łóżka i uderzył ją w tyłek. - Wstawaj. To Carol z ubraniami dla Ciebie. Możesz wstać na własną rękę, albo owinę cię w prześcieradła i tak się poznamy. - Jesteś po prostu złem wcielonym. Zapłacisz mi za to później. - powiedziała kiedy wstała z łóżka i poszła do łazienki. - Już nie mogę się doczekać, kochanie. - Włożył jeansy i zaszedł na dół, aby otworzyć drzwi. *** Lekkie pukanie do drzwi, zabrzmiało w sypialni. Kiesha otworzyła je i zobaczyła bardzo atrakcyjną Afro-Amerykankę w ciąży, jej ramiona obładowane były workami. Kiesha szybko sięgnęła by zabrać trochę. - Tutaj, pozwól, że ci z tym pomogę. - Dzięki, - powiedziała, wchodząc do pokoju i zamykając za sobą drzwi, - Jestem Carol Johnson. Nie chciałam ci przeszkadzać, ale przyniosłam kilka rzeczy, których jak myślę, potrzebujesz. Mam nadzieję, że rozmiar będzie pasował. To powinno wystarczyć, dopóki nie kupisz własnych. Nie mogę wyobrazić sobie, nie posiadania niczego do ubrania. Bielizna jest w tej torbie. - wskazała na torbę, którą trzymała.

Carol była taka miła, że Kiesha nie mogła, nie czuć się zrelaksowana w jej towarzystwie. - Dziękuje, miło jest mieć coś normalnego na sobie. Coś co pasuje. - Kładąc worki na łóżku, zaczęła je przeglądać, wykładając rzeczy i patrząc co w nich było. Pamiętając lekcje Conora, który ją uczył, zapytała, - Jesteś betą Alexa? To znaczy, że on jest alfą? Siadając na łóżku, spojrzała na Kieshe, wyginając brwi. - On nie mówił nic o sobie, co? Myśląc o tym, co robili zamiast mówić, zarumieniła się. – Byliśmy zajęci. - Miała nadzieje, że Carol nie będzie pytać dalej. Carol zaśmiała się, jakby dokładnie wiedziała czym byli zajęci. - Mogę sobie wyobrazić. Pamiętam jak było, kiedy po raz pierwszy się sparowałam Alexowi to się nie spodoba, ale możesz pytać mnie o wszystko, a ja zobaczę czy mam jakieś odpowiedzi. Robiąc więcej miejsca na łóżku dla Carol, nakłaniała ją do odpoczęcia z poduszkami podłożonymi pod plecy. Kiesha rozejrzała się po wszystkich rzeczach, które Carol przyniosła, . Nie miała pojęcia. Było tyle rzeczy których nie wiedziała. - Czy wasze kobiety, naprawdę muszą po prostu zrezygnować z całości swojego poprzedniego życia, tylko dlatego, że mężczyźni mówią, że są ich partnerkami? Carol spojrzała na nią ze współczuciem. - Tak i nie. To trochę bardziej skomplikowane. Przed wszystkim, partnerstwo to sprawa instynktu. Obie strony uznają siebie, wiec kobieta nie musi brać tylko ozdobą mężczyzny. Zawsze jest okres przejściowy dla każdej pary, okres narzeczeństwa, jeśli wolisz. Wszystko utrudnia, goryczka godowa. Kiesha spojrzała na nią, odwracając się od worka w którym szperała, - Co to jest gorączka godowa? Brzmi ciekawie.

Podpierając się dodatkowymi poduszkami za plecami, Carol ułożyła się bardziej wygodnie. - Nazywamy to gorączką, ale jest to bardziej jak szał. Aby upewnić się, że więź jest całkowita, każda ze stron jest hormonalnie wprowadzona w szał, który powoduje, że kopulują jak najczęściej się da. - To dlatego Alex i ja... To znaczy, dlatego wszystko było takie... - Intensywne? Kiesha skinęła głową. Intensywne było dobrym określeniem. To, wyjaśnia wiele. - Tak, intensywne. Czy zawsze tak jest? - Cóż, rzeczy uspokoją się trochę, kiedy więź jest pełna, ponieważ nigdy byśmy niczego nie zrobili. Byśmy spędzali cały czas w łóżku. Mogła sobie wyobrazić, biorąc pod uwagę, jak ona i Alex, się ze sobą obchodzili. - Więc mówisz, jeśli wieź zostanie osiągnięta, to nie będzie tak intensywnie. - Nie była pewna, czy lubi dźwięk tego słowa. O czym ona myślała? Nie jest partnerką Alexa. Nie miało znaczenia, czy seks dalej będzie tak interesujący po związaniu. - Och, ciągle jest silne pragnienie. Zmiennokształtni są bardzo namiętni. Wiązanie jest bardzo intensywne pomiędzy tobą a Alexem, ponieważ jesteś człowiekiem. Nawet teraz, kiedy jestem taka duża, mój partner i ja mamy problemy z utrzymaniem rąk z dala od siebie. -, Co moje człowieczeństwo, ma do tego? - Boże jak dziwnie to brzmiało porównuje siebie do człowieka, jakby była nienormalna. - Alex, pewnie zabije mnie za to, że ci to mówię, ale masz prawo wiedzieć. Alex wyjaśnił ci, sprawę o prawdziwych partnerach, prawda?

Kiesha usiadła na łóżku i skupiła całą uwagę na Carol. - Wyjaśnił mi w jaki sposób moje DNA jest zgodne z jego, to że umożliwia nam posiadanie dzieci. Mam wrażenie, że mógłby być jakiś zmienny w moim drzewie genealogicznym. - To jest całkiem możliwe, ale nie powiedział ci, że twoje DNA jest tylko budulcem. Przy każdej wymianie płynów ustrojowych, twoje DNA staje się coraz bardziej jak jego, pozwalając na prokreacje. Znak związania, jest tym, co zaczyna proces, a ceremonia związania go kończy. Ten sukinsyn, -Mówisz mi, że za każdym razem, kiedy się całujemy, kochamy się, albo wiesz, co... – Ciągnąc się w zakłopotaniu, czekała, aż Carol jej odpowie. - Robicie horyzontalne mambo? - Spytała z uśmiechem - Tak, za każdym razem, kiedy to robimy, staje się wilkołakiem - Wolimy określenie, zmienno-kształtni. - Nie obchodzi mnie, jak siebie nazywacie. Nie miał nic w tym temacie do powiedzenia? - Kiesha zeskoczyła z łóżka i zaczęła chodzić, za bardzo wkurzona przez to, co usłyszała, żeby usiedzieć w miejscu. Wiedziała, że Alex jest zmienno-kształtny, to była jedna sprawa. Ale to, że się stawała jednym z nich, nie miało miejsca w jej planach na przyszłość. - Możesz powiedzieć nie, i trzymać ręce z dala od Alexa. Podczas, gdy będziesz musiała znaleźć sposób, aby zachować jego ręce z dala od ciebie. Taa, to się nie stanie, Kiesha pomyślała. -Poza tym, obawiam się, że nie możesz, - Carol kontynuowała. - Stwórca ma swój sposób, na robienie rzeczy, a to właśnie jest metoda, jaką wybrał, aby ustrzec nasz gatunek od wymarcia.

Pięknie, po prostu pięknie. Co ma teraz zrobić? Ciągle nie wierzyła, że była jego partnerką. Na pewno nie chciała mieć kłów i futra. - Wiem, że to dużo do przetrawienia, ale czy to naprawdę takie złe? Ten facet na dole zabije dla ciebie. Jest wszystkim, czego kobiety szukają w facetach - twoją drugą połówką. Dlaczego nie odpoczniesz przez kilka dni i po prostu dasz szanse temu związkowi? - Zasugerowała. Odpocząć? Czy ona była poważna, myślała Kiesha? Patrząc na Carol, Kiesha zdała sobie sprawę, że mówiła poważnie. - Pozwolę ci się teraz ubrać. Chłopaki na dole gotują obiad. Przyjdź na dół, jak będziesz gotowa. - Carol, zeszła z łóżka i opuściła pokój. Wybierając parę jeansów i top, zmieniła parę szortów, które miała na sobie. Kiedy Kiesha odłożyła resztę rzeczy, pomyślała o rozmowie z Carol? Co miała do stracenia, jeśli zaufa Alexowi? Nic, oprócz utraty odrobiny człowieczeństwa. Nadal będę mną. Ale co będzie z jej biznesem? Kto będzie zajmował się rzeczami, kiedy ona będzie "bawić się" w miłość ze swoim skarbem Jej przyjaciele Będą się zastanawiać, co się z nią dzieje. Czy naprawdę mogła pozwolić sobie na pobyt tutaj, w przypadku, gdyby była partnerką Alexa? Co by zyskała, gdyby nią była? Prawdopodobnie dużo. Zależałaby, czy dałaby temu szansę? Po rozmyślaniu przez minutę, zdecydowała, że tak, pewnie by była zadowala. Jak często naprawdę dobry facet się pojawia? Byłaby głupia, gdyby zrezygnowała z takiej możliwości, mimo ryzyka Nie musiała zobowiązywać się do niczego trwałego. Poza tym, nie miała wakacji odkąd zaczęła swoja działalność dwa i pół roku temu. Mogła pozwolić sobie na tydzień wolnego, usiąść i zobaczyć jak wszystko się potoczy. Spokojna, wyszła z pokoju i przyłączyła się do innych.

*** W kuchni, Alex zwrócił się do Marka. - Ciekawe o czym gadają? - Sięgając do lodówki, wyciągnął steki, które zostawił tam, aby się zamarynowały. - Znając moją partnerkę, powiedziałbym, że o tobie. - powiedział Mark, myjąc swoje ręce, aby pomoc mu w gotowaniu. - Tego się boje, - Celowo unikał myślenia o wszystkich rzeczach, o których Carol może mówić, jego partnerce, właśnie teraz. Podał steki Markowi i zaczął myć ziemniaki. Susząc je, owinął każdy w folie z masłem i przyprawami i umieścił je w nagrzanym piekarniku. - Nie martw się. Carol wie jak sobie z nią poradzić. Chce tylko widzieć ciebie szczęśliwego. Tak jak my wszyscy. - Włączając grilla, Mark dostosował go do odpowiedniej temperatury. - Dzięki, doceniam to. To dużo dla Kieshy do zrozumienia, jeszcze nawet nie powiedziałem jej wszystkiego. - Sięgając do szafki, Alex wyciągnął miskę na tył dużą, by pomieściła sałatkę. - Bedzie dobrze, dostosuje się, jak ja. Nie mówię, że było łatwo, ale porównując do życia bez partnerki, to była najlepsza decyzja, którą podjąłem. - Wtedy Carol weszła do kuchni. Mark podszedł do niej i odprowadził ją do baru, pomagając usiąść na stołku. Potarł jej brzuch w pozdrowieniu dla syna, wrócił do grillowania.

- Alex, nie powiedziałeś jej wszystkiego, - narzekała Carol - Starałem się, - zaczął, - Trochę to opóźniałem, - Właściwie to tylko o tym myślał, Wciąż nie był pewien, jak sobie radzi, z nim jako zmienno- kształtnym. Nie chciał jeszcze zobaczyć jej reakcji, kiedy dowie się , że staje się jednym z nich. - Założę się, - powiedział Mark z głębokim śmiechem. - Nie była zadowolona z informacji, które jej dałam. Mogłeś jej powiedzieć, że się zmienia. To główna sprawa. - Alex mógł przysiąc, że Carol martwiła się o sposób, w jaki załatwiał tą sprawę. - Carol, nie siedź na nim. Nie pamiętam, żebyś ty paliła się do powiedzenia mi o co chodziło w tym wszystkim. - Dlatego jestem tak zaniepokojona. Nie chcę, aby popełniał te same błędy, które ja popełniłam. Prawie cię straciłam. Nie zniosę tego, jeśli będzie przechodził przez to samo co my, nie kiedy mogę pomoc. Ignorując ich wątek. Alex skupił się na tym, co było dla niego najważniejsze. - Jak to przyjęła. - był bardziej zaniepokojony , o swój związek, niż o ich stare dzieje. - O, jak można się spodziewać. Porozmawiałam z nią i mam nadzieję, że dałam jej kilka rzeczy do przemyślenia. - Alex miał nadzieje, że się nie myli. Nie mógł znieść myśli o stracie partnerki, nie po tym jak ją odnalazł. Wszystko co mógł zrobić, to mieć nadzieję na lepsze.