ala197251

  • Dokumenty305
  • Odsłony42 632
  • Obserwuję43
  • Rozmiar dokumentów560.3 MB
  • Ilość pobrań30 319

Jay McLean - Confessions - (Spowiedź)

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :696.7 KB
Rozszerzenie:pdf

Jay McLean - Confessions - (Spowiedź).pdf

ala197251 EBooki Jay McLean
Użytkownik ala197251 wgrał ten materiał 6 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 26 stron)

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 1

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 2 Notka od autora Napisałam Confessions, krótkie opowiadanie, jako część antologii „Spring Break” zatytułowanej BREAKAWAY. Mam w planach rozszerzenie go w pewnym momencie, czy to do noweli, czy pełnej powieści. Pewnego dnia. Być może. W każdym razie, mam nadzieję, że się cieszysz i czujesz swobodnie, aby wystawić opinię! – Jay.

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 3 Spis treści Scott………………………………………………………….…....…4 Tricia…………………………………………………………………6 Scott………………………………………………………………….9 Tricia…………………………………………………….…....……11 Scott………………………………………………………………...15 Tricia……………………………………………………………….20 Scott………………………………………………………….….….24 Tricia……………………………………………………………….25

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 4 Scott Co roku było to samo; dwór Crystal w środku pustkowia. To było to, co oznaczała wiosenna przerwa, gdy mieliśmy po szesnaście lat. Zbyt głośna muzyka. Zbyt dużo alkoholu. Zbyt wiele dziewcząt. To było idealne. Było. Teraz jesteśmy dwudziestolatkami i gówno jak to, stało się stare naprawdę szybko. Mój wzrok przeniósł się do przedniego siedzenia pasażera w samochodzie Barda. Trent był odwrócony twarzą do mnie z wywalonym językiem, udając, że dobrze sobie radzi z siedzeniem. Może dla niego to gówno nigdy się nie zestarzeje. - Wiesz, że to zabawne, dupku – powiedział Trent. Starałem się nie uśmiechnąć. – Widzę, że starasz się powstrzymać. Twoja twarz jest czerwona jak tyłek twojej matki, gdy z nią skończę. To wywołało śmiech – nawet u mnie. Rozsiadłem się w moim fotelu i spojrzałem przez okno, obserwując nic, prócz trawy przez kilometry. Jedyną rzeczą, która przerwała scenerię, był popsuty minivan na poboczu drogi – i dziewczyna pochylająca się nad nim z opuszczoną głową i telefonem w ręku. Musiałem spojrzeć dwukrotnie – dziewczyna wyglądała znajomo. Wyglądała jak… - STÓJ! - Co? – Brad spojrzał na mnie w lusterku wstecznym. - Zawróć. Powinniśmy pomóc tej dziewczynie na zewnątrz. - Dziewczynie? – Trent próbował usiąść, ale to było fizycznie niemożliwe przez jego pozycję. – Jakiej dziewczynie? - Po prostu cofnij się, Brad. I tak zrobił. Na wstecznym biegu. Przez ponad kilometr. Trent się nie podniósł.

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 5 - Zapytasz ją co się stało, a potem się zmywamy. Nie pałętamy się, aby jej pomóc, jeśli zajmie to więcej niż pięć minut. - Cokolwiek. – Szczerze mówiąc, chciałem się tylko upewnić, że to ona, a nie tylko moje oczy pieprzą się z moją głową. Brad uderzył mocno w hamulec, kiedy dotarliśmy do minivanu. Ona spojrzała znad jej telefonu z szeroko otwartymi oczami. Opuszczając szybę, starałem się postępować chłodno, kiedy zaproponowałem: - Potrzebujesz jakiejś pomocy? Chłopaki jęknęli na swoich miejscach. Nasze oczy się zablokowały, zanim przygryzła wargę i zakręciła swój kosmyk włosów. To był ten jeden nawyk – ten jeden ruch – i każda uncja wątpliwości odeszła, to na pewno była ona. Jeśli mnie rozpoznała, nie okazała tego. Ale nie byłem zaskoczony; ona nie zwracała wtedy na mnie zbytniej uwagi. - Um, złapałam gumę – powiedziała cicho. – Właśnie czekam na holowanie. - Holowanie? Skinęła głową, ale nie zrobiła tego pewnie. - Nie potrzebujesz holowania przez złapanie gumy. – Otworzyłem drzwi i wyskoczyłem z samochodu. Moje stopy były na ziemi nie dłużej niż sekundę, zanim opony Brada ruszyły, a on zniknął. - Dobrzy przyjaciele – dumała. - Tak – podrapałem się w głowę. – Najlepsi. –Potem wyprostowałem się i zrobiłem krok do przodu z już wyciągniętą ręką. – Jestem Scott. Powolny uśmiech pojawił się na jej twarzy, kiedy złapała moją rękę. – Wiem, kim jesteś.

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 6 Tricia Wiem, kim jesteś. Jakim cholernym rodzajem odpowiedzi to było? Przewróciłam oczami i mentalnie kopnęłam się w tyłek. W chwili, kiedy okno zostało opuszczone i zobaczyłam, że to Scott, moje serce zaczęło łomotać. Było tak, jakby liceum zaczęło się od nowa. Nie zmienił się znacznie. Wciąż miał te duże brązowe oczy i perfekcyjnie zmierzwione brudno blond włosy. Dopiero, kiedy wyszedł z samochodu dostrzegałam zmiany fizyczne. Teraz był zbudowany lepiej, niż w liceum. Dużo lepiej. - Naprawdę? – zapytał. Odetchnęłam głęboko i starałam się uporządkować swoje myśli. - Ta, my uh… chodziliśmy do tej samej szkoły. - Wiem – odpowiedział, jakbym była głupia, przez wyciąganie tego. Moje ekspresja musiała wyrażać zakłopotanie, ponieważ dodał: - To znaczy wiem, że to robiliśmy. Jestem zaskoczony, że ty to wiesz. - Huh? - To, że chodziliśmy razem do szkoły… - Dlaczego miałabym nie wiedzieć? - Nie sądziłem, że mnie zauważyłaś. Zmieszanie było niedomówieniem. - Zauważyłeś mnie niezauważającą ciebie? - Co? - Huh? Jego oczy się zwęziły. Przełknęłam moje nerwy. - Jestem Tricia – powiedziałam, tak, aby uniknąć supła w rozmowie. Uśmiechnął się.

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 7 - Wiem, kim jesteś, Tricia. Chodziliśmy do tego samego liceum – zażartował, ale spojrzał na nasze wciąż złączone dłonie. I nagle wszystko, co czułam, to kula ognia ogrzewająca moją dłoń. Szybko zwolniłam mój chwyt i cofnęłam się o krok. Jego oczy rozszerzyły się, ale nie wspomniał o tym. Zamiast tego ostrożnie przybliżył się o krok i zapytał: - Złapałaś gumę? - Tak – potwierdziłam. – Podobno nie ma tu zapasowego koła. Wysunął rękę między nas, dłonią do góry. - Kluczyki? *** - Więc wezwałaś firmę holowniczą? – jego głowa była zgięta, kiedy patrzył na koło zapasowe. - Zadzwoniłam do wypożyczalni, oni powiedzieli, że się tym zajmą. Sądziłam, że to oznaczało, że kogoś przyślą. - Więc ten samochód jest wypożyczony? – podniósł wzrok i złapał mnie na obserwowaniu go. Szybko odwróciłam wzrok, gdy odpowiedziałam: - Tak. - Hmm – to wszystko, co powiedział. Nadciągnęła panika. - Co to znaczy: hmm? Skrzywił się. - Chodzi mi o to, że ta opona nie jest od tego samochodu. Ma nakrętki motylkowe, a powinny być śrubki łopatki. - Co? – prawie krzyknęłam. – Nie wiem co to znaczy. Wzruszył ramionami i zaczął niedbale pakować koło zapasowe.

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 8 - Myślę, że to po prostu oznacza, że musimy czekać na ten holownik. - Kurwa! - Whoa – wypuścił śmiech. – Jestem aż tak złym towarzystwem? - Nie – nie mogłam nic poradzić, że zaśmiałam się z niego. – Ale teraz oboje utknęliśmy na poboczu drogi w środku Hicksville. Znowu wzruszył ramionami i zajął miejsce w bagażniku minivana z nogami zwisającymi z krawędzi. - Mogło być gorzej – oświadczył. Przewróciłam oczami i zajęłam miejsce obok niego. - Tak? Jak? Odwrócił się do mnie, oblizując usta, kiedy to zrobił. Wtedy jego wzrok opuścił moją twarz i zaczął wędrować w dół mojego ciała. - Nie wiem. – Jego głos był szorstki. – Zgaduję, że oboje moglibyśmy być nadzy.

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 9 Scott Moglibyśmy być nadzy? Co to, do cholery, było? Pokręciłem lekko głową i oczyściłem mój zamglony umysł. Jej policzki zapłonęły na czerwono, ale milczała i patrzyła w ziemię przed nią. Starałem się zmienić temat: - Co robisz w wynajętym samochodzie, takim jak tym, skoro jesteś sama? - Nie byłam sama. Ten samochód był pełen dziewcząt, ale potem złapałyśmy gumę i przejeżdżała banda facetów w drodze do Crystal… Wzięli tak wiele dziewczyn, jak mogli… Więc, tak to było. - I twoi przyjaciele cię tak po prostu zostawili? - Mhm. – Skinęła głową. - Dobrzy przyjaciele – dumałem. Roześmiała się i powtórzyła moje słowa z wcześniej. - Najlepsi. Nadeszły minuty ciszy – niezręczność sytuacji była coraz cięższa do zniesienia. Była pierwszą, która ją złamała. - Nadal spotykasz się z umm… - urwała. Byłem pełny zdumienia, że chce o tym rozmawiać i cieszyłem się, że w pewnym sensie to ona zaczęła temat. - Lisą? Nie. Nie od tamtej nocy. Co z tobą? To znaczy… nie z Lisą, ale… - Chrisem? Przytaknąłem. - Nie. Nie od tamtej nocy. - To była noc. Nie odpowiedziała tylko nadal kołysała nogami w tył i przód. - Wiesz, widziałem cię później w szkole. Chciałem z tobą o tym porozmawiać. Ale nie wiem… - Wzruszyłem ramionami. Wydawało się, że często to robiłem – może dlatego, że wprawiała mnie w takie zdenerwowanie. –

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 10 To po prostu nie wydawało się właściwe… Biorąc pod uwagę okoliczności i wszystko. - Czułam się tak samo – powiedziała cicho. – Ale zgaduję, że przyłapanie naszych drugich połówek i wkręcenie się na ich formalne zimowe after-party nie było dobrym gruntem do rozpoczęcie rozmowy. Musiałem się zaśmiać na szczerość jej słów. Moja dziewczyna i jej chłopak poszli w tym czasie do szkoły o miasteczko oddalonej od nas. Widziałem ją w szkole podczas wypełniania obowiązków szkolnych i na imprezach, ale mimo tego, że chodziliśmy do tej samej szkoły, nie znaliśmy się zbyt dobrze. Pojedyncze słowo powitania lub małe machnięcie tu i tam było wszystkim, co mieliśmy. To nie znaczy, że jej nie zauważałem. Robiłem to. Jeszcze przed tym, wiedziałem, że facet z którym się spotyka potajemnie wali moją dziewczynę za naszymi plecami. - Wiesz, jak długo to trwało? – Nie wiem, dlaczego o to zapytałem. To było głupie pytanie. Tak naprawdę w ogóle mnie to nie obchodziło, ale słowa już wyleciały na zewnątrz i nie mogłem ich cofnąć. - Sześć miesięcy – odpowiedziała z kamienną miną. - Jasna cholera. Chris ci to powiedział? Wypuściła gorzki śmiech. - Właściwie to bardziej się tym pochwalił. Moja głowa gwałtownie się do niej odwróciła. - Żartujesz sobie, kurwa, ze mnie? Jej usta mocno się zacisnęły i pokręciła głową. - Nie powiedział, że jeśli byłabym tak chętna i gorąca, jak ona, to nie szukałby… - Faceci to cholerne kutasy – wciąłem się. – Jesteś lepsza niż ona. Zawsze byłaś. – Nie żałuję powiedzenia tego. To wszystko prawda. Rumieniec wkrada się na jej policzki i patrzy na mnie z ukosa. - Wiesz, Scott, zawsze mi się podobałeś w liceum.

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 11 Tricia Podobałeś mi się w liceum? Kto, do diabła, to powiedział? Najwyraźniej ja. Powiedziałam to. Starałam się ukryć zakłopotanie przez skrzyżowanie ramion i użyłam całej mojej energii, aby utrzymać równomierny oddech, nawet gdy czekałam, aż przerwie tą niezręczną ciszę, mając nadzieję na zmianę tematu. Odetchnął głośno. - Dlaczego nic nie powiedziałaś? - …albo mógł to powiedzieć. Zakręcając włosy na palce, spojrzałam na moją rękę, wstydząc się patrzeć na niego. Wtedy poczułam jak się do mnie zbliża, póki nie znalazł się obok mnie. - Tricia – wyszeptał. Następnie położył palec na moim policzku, obracając moja głowę, aż znaleźliśmy się naprzeciw siebie. Oko w oko. Tak blisko, że nasze oddechy się połączyły. – Trzeba było coś powiedzieć. Moje wnętrze obróciło się w pył. Odepchnęła od siebie nerwy i odpowiedziałam z udawanym spokojem. - Co by to zmieniło? Byłam tylko jednym z dziewięćdziesięciu dziewięciu procent dziewczyn zakochanych w tobie. Odsunął się, pozwalając mi złapać oddech. - To naprawdę przesada, nawet jeśli kiedykolwiek coś takiego miało miejsce. Poza ty, ty jesteś inna. - Dzięki – zadrwiłam. - Wcale nie w zły sposób – zapewnił, ale potem potrząsnął głową i zaśmiał się lekko. – Nie mogę uwierzyć, że to się właśnie teraz dzieje. Pozwalam mojemu ciału się zrelaksować, wdzięczna za zmianę tematu. - Wiem. Zadzwoniłam do wypożyczalni dwie godziny temu. Samochód holowniczy powinien być tutaj wkrótce. Przykro mi, że utknąłeś… - Nie. – Zaśmiał się. – Miałem na myśli twoje oświadczenie, że byłaś wtedy we mnie zakochana.

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 12 Moja głowa opada w dłonie, próbując ukryć rumieniec, który wypełniał moją cała twarz. - O mój Boże – wymamrotałam. Jego śmiech byłby cierniem na moje nerwy, gdyby nie był tak cholernie seksowny. - Hej, pamiętasz jak doszedłem do szkoły w połowie pierwszej klasy? Skinęłam głową, nieznacznie unosząc głowę. - Oczywiście, że pamiętam, byłam twoją koleżanką przez tydzień, w który cię oprowadzałam. - Ooch! – Powiedział dramatycznie. – Więc pamiętasz to? Do tej pory myślałem, że zapomniałaś, biorąc pod uwagę, że nigdy ponownie się do mnie nie odezwałaś po tamtym tygodniu. Moje usta się otworzyły. Kiedy się do niego odwróciłam, on na mnie patrzył uniesionymi brwiami. Jego palce wylądowały pod moją brodą, aby złączyć mi wargi. - Ale… - Ale co? – Uśmiechnął się, czekając, aż coś powiem. - Ale zdobywałeś przyjaciół tak łatwo i wszyscy oni byli popularni… Jego przewrócenie oczami mi przerywa. - Byłem bólem w tyłku, Tricia. – Brzmiał na szczerego. – Mam na myśli, że spędziłem z tobą tydzień, myślałem że byliśmy przyjaciółmi, a przynajmniej mogliśmy się nimi stać. Lubiłem cię. Bardzo. A potem, kiedy ten tydzień dobiegł końca, ty po prostu zniknęłaś. Moje serce opadło i odwróciłam wzrok. - Mogłeś coś powiedzieć. – Wymamrotałam. - Jak co? – Odparł. – Hej, Tricia. Dzięki za ten tydzień sfałszowanej, wymuszonej przyjaźni. Miło było cię poznać? Odwracam się ponownie do niego i wydymam wargi.

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 13 - Przepraszam, Scott. Ja po prostu widziałam, że zaprzyjaźniłeś się z innymi ludźmi i myślałam, że nie chcesz spędzać już więcej ze mną czasu. Nie myślałam… - Odetchnęłam głęboko. – Przykro mi, po prostu nie pomyślałam. - Tak – powiedział. – Twoje przeprosiny nie nadrobią moich czterech lat płakania do snu. Odchyliłam głowę do tyłu i zaniosłam się śmiechem. - Co? – Zapytał mnie z cieniem uśmiechu na twarzy. – Myślisz, że żartuję? Zaśmiałam się głośniej. - Jestem całkiem pewny, że moje zapiski w pamiętniku przez pierwszy rok wyglądały tak; Drogi Pamiętniku – przedrzeźnia się dziewczęcym głosem. – Dlaczego Tricia mnie nie lubi? Zadbałem nawet o to, by codziennie brać prysznic i używać mojej drogiej wody kolońskiej, którĄ ciocia May dała mi na Boże Narodzenie… Straciłam kontrolę nad moim śmiechem i odchyliłam się ciałem do tyłu, opierając się jedną ręką o fotele, a drugą trzymając się za żołądek. - Przestań! - Drogi Pamiętniku – kontynuował, ignorując mnie. – Tricia przeszła dziś obok mnie. Próbowałem powąchać jej włosy, ale była zbyt szybka. - O mój Boże – ledwo mogłam oddychać. – Przestań! Zrobił to, o co prosiłam, ale jego wzrok mnie nie opuścił. Nigdy. Mój śmiech ucichł, a jego oczy pociemniały. A potem stały się jeszcze ciemniejsze. - Tricia. – Potem pochylił się bliżej, a moje oczy się zamknęły. Jego ciało przykryło mój bok. Wydostał się ze mnie jęk, oczekiwanie poczucia jego ust to zbyt wiele. Wstrzymałam oddech. I czekałam. I czekałam.

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 14 I czekałam. Wtedy moja głowa opadła do tyłu. Kiedy otworzyłam oczy, on unosił się nade mną, jego ramię było wyciągnięte i oparte o dźwignię regulacji siedzenia za mną. Jego oczy pozostały na moich, nie mrugając, niezachwiane. Moc jego wzroku była tak silna, że zapomniałam jak się oddycha. Potem zamrugał, zrywając połączenie, które mieliśmy. Jego oczy zwęziły się, przeszukując moją twarz. - Co? – Zapytałam. Potrząsnął głową. - Jesteś jeszcze piękniejsza, niż cię zapamiętałem.

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 15 Scott Jesteś jeszcze piękniejsza, niż cię zapamiętałem. Cholernie słabe. Usiadłem i wysiadłem z minivana. Jej bliskość przyprawiła mnie o zawroty głowy. Minęły lata, lata, odkąd czułem się tak w pobliżu dziewczyny. - Scott? – Powiedziała za mną. Usłyszałem chrzęst żwiru pod stopami. – Wszystko w porządku? - Tak – skłamałem. Nie było w porządku, nie było do tego nawet blisko. Spędziłem licealne lata tęskniąc za dziewczyną, która ledwo spojrzała w moim kierunku dwa razy. Teraz byliśmy tutaj. Sami. I nie mogłem się zebrać do kupy. – Potrzebuję tylko trochę powietrza. - Okej. Potem nastąpiła cisza. Żadnych słów. Żadnych kroków. Odwróciłem się do niej, ale ona patrzyła w telefon, usta miała wygięte w grymasie. - Wóz holowniczy nie przyjedzie? - Nie – to znaczy, nie wiem. To nie tak, że… - Urwała. Zrobiłem krok, aby zmniejszyć odległość między nami, mając nadzieję, że nie będę panikować, tak jak miało to miejsce, kiedy byłem zbyt blisko niej. - Co się dzieje? Jej oczy uniosły się znad telefonu, ale odmówiła spojrzenia na mnie. - Wcześniej skłamałam. Zmieszanie osiadło w moim wnętrzu. - Skłamałaś w jakim temacie? - Chrisa. Jedno słowo, a mój żołądek spadł na podłogę. Zignorowałem szybkie bicie mojego serca i zapytałem: - Co z nim? – Samo wypowiedzenie imienia tego dupka, sprawiło, że zrobiło mi się niedobrze. Jej oczy opadły ponownie do jej telefonu. – Czy on sprawia ci kłopoty? – Przybliżyłem się o kolejny krok.

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 16 - Nie. – Szybko zamknęła klapkę telefonu i wsunęła go do tylnej kieszeni spodni. – Kłamałam, kiedy powiedziałam, że z nim nie rozmawiałam. Rozmawiałam. Mam na myśli, że… jestem z nim. Moje pięści zacisnęły się po bokach, ale starałem się opanować. Moje reakcja nie będzie miała dla niej sensu – szczególnie, skoro nie pojęcia, jak się czułem w stosunku do niej. - Och – udało mi się powiedzieć, tuż zanim moje gardło się zacisnęło. Odchrząknąłem i spróbowałem przełknąć trochę tak potrzebnego powietrza. - Tak, jest w dworze czekając na mnie. I wtedy dokładnie opadło moje serce – na podłogę wraz z żołądkiem. Równie dobrze mogłaby teraz zaśpiewać piosenkę i je zdeptać. - Więc jedziesz tam, by się z nim zobaczyć? - Nie – powiedziała zbyt szybko, a zaraz potem wzięła głęboki oddech i ochłonęła. – To znaczy tak, nie, naprawdę nie wiem. Usiadłem na krawędzi bagażnika, moje ciało nie było już w stanie dłużej utrzymać pozycji stojącej – myślę, że to jest to, co się dzieje, gdy nie masz żołądka – albo serca. - Powiedział, że po prostu chce mnie zobaczyć. I omówić kilka rzeczy… – jej słowa zamarły w powietrzu, co oznaczało, że było w tym coś więcej, czego nie chciała mi powiedzieć. - I? – Wyszło to ostrzej niż zamierzałem, ale nie mogłem tego cofnąć. Usiadła obok mnie. - I powiedział, że się za mną stęsknił. - Hm – przewróciłem oczami. – Więc masz zamiar z powrotem wbiec w jego ramiona? - Nie. Ale docenię, jeśli się zamkniesz i przestaniesz mnie osądzać – wyrzuciła z siebie. Otaczało mnie zawsze wystarczająco dziewczyn, aby wiedzieć, że jest na granicy płaczu. - Przepraszam – powiedziałem szczerze. – Ja po prostu nie rozumiem czemu chcesz go zobaczyć po tym gównie, które wyciągnął, a co dopiero z nim

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 17 rozmawiać. Jest oczywiście część ciebie, która się obwinia, biorąc pod uwagę, że mnie okłamałaś i w ogóle. – Usłyszałem jej pociągnięcie nosem i wiedziałem, że popchnąłem ją za daleko. Czułem się jak dupek. Trąciłem ją z boku moim ramieniem, dodając: - Naprawdę mi przykro. Nie chciałem cię zdenerwować. - Jest w porządku. Sama się zdenerwowałam. Zapadły minuty ciszy, kiedy żadne z nas się nie odzywało. Następnie usłyszeliśmy wycie, dochodzące gdzieś z pól dookoła nas. - Jasna cholera! – Pisnęła, ściskając mocno moją rękę. – Co to, kurwa, jest? Zaśmiałem się z jej przesadzonej reakcji, szczęśliwy, że już dłużej nie rozmawiamy o tym zjebie. Wzruszając leniwie ramionami, odpowiedziałem: - Nie wiem. Kojot prawdopodobnie. - Co! – Złapała moje ramię obiema dłońmi i przysunęła się do mnie. Zaśmiałem się głośniej. - To nie tak, że one zamierzają wyskoczyć z trawy i cię zjeść. Jej oczy rozszerzyły się w panice. - Mogą to zrobić? – Puściła moją rękę i wczołgała się w róg bagażnika, podciągnęła kolana do piersi, a głowę schowała w ramionach. – Scott, zamknij drzwi. - Tricia, one nie… - ZAMKNIJ TE PIEPRZONE DRZWI! - Jasna cholera – roześmiałem się, ale zrobiłem to, o co prosiła. Kiedy drzwi się zamknęły, uniosła ostrożnie głowę. - Przepraszam. – Przyłożyła dłoń do swojego serca. – Mam to coś ze zwierzętami, kreaturami i kosmitami atakującymi mnie i żującymi moją twarz. Przeraża mnie to gówno. Chichocząc, zapytałem:

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 18 - Tylko twoją twarz? Mając całkowity dostęp do twoich nóg? Twojego tyłka? Jej głowa odchyliła się ze śmiechu. - Jesteś dupkiem. Złożyłem siedzenie, więc miałem więcej miejsca na nogi w maleńkiej przestrzeni. - Musimy zamknąć okno, jeśli oboje mamy zamiar tu być. Odwróciłem się do niej z uśmiechem na twarzy. - Dlaczego? Ponieważ nietoperze potrafią latać i mogą zaatakować twoją twarz? Jej oczy się rozszerzyły. Nie miałem czasu się zaśmiać, albo podrażnić jej trochę dłużej, ponieważ się na mnie rzuciła. - Dlaczego to powiedziałeś! – Jakimś cudem przycisnęła mnie do podłogi, siadając na moim brzuchu, z nogami po moich bokach. – Teraz wszystko o czym mogę myśleć, to nietoperze jedzące moją twarz. – Mój śmiech powoli narastał. Chichot zamienił się w rżenie. – To nie jest zabawne! – Krzyknęła, uderzając w moją głowę – przez co po prostu zaśmiałem się głośniej. Ale im bardziej się śmiałem, tym mocniej mnie biła, aż rzeczywiście zaczęło mnie to boleć. - Au. Kurwa. – Chwyciłem ją za nadgarstki, aby ją powstrzymać. - Przykro mi, ale nie przeproszę. Powinieneś był trzymać język za zębami. – Jej twarz była zaczerwieniona z wysiłku. Ale to nie było to, co zauważyłem. Podczas swojego ataku, przeniosła się niżej mojego ciała. Moje oczy opadły do miejsca, gdzie siedziała… na mojego penisa. Musiała podążyć za moim wzrokiem, ponieważ coś wymamrotała i próbowała ze mnie wstać, ale ja nadal trzymałem jej nadgarstki i nie puszczałem. Zamiast tego, zrobiłem jedną rzecz, której pragnąłem od pierwszego dnia, kiedy ją zobaczyłem. Zaryzykowałem. Pociągnąłem ją w dół, aż leżała na mnie. I to wszystko, co zrobiłem. Nie miałem zaplanowanego następnego ruchu. Chciałem ją pocałować, ale nie

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 19 wiedziałem jak. Jej głowa opadła do zgięcia mojej szyi. Opuściłem głowę i musnąłem ustami jej nagą skórę ramienia. Westchnęła, ale nie zrobiła nic poza tym. Nie usiadła, nie próbowała ze mnie zejść, po prostu leżała - a to było całą reakcją, jakiej potrzebowałem. Docisnąłem moje usta mocniej do jej skóry. Napięła się, ale poza tym, jedyną rzeczą jaka się zmieniła, to jej oddech. Zrobił się głośniejszy. Cięższy. Otworzyłem usta i wysunąłem język, przejeżdżając nim przez jej ramię, aż do szyi, wywołując jej gardłowy jęk. A potem zacząłem ssać. Delikatnie. Pokonując drogę do jej szczęki. Tym razem się poruszyła. Ale nie w zły sposób. Przycisnęła biodra do moich, pocierając swoim centrum moją twardość. - Co robisz, Scott? – Szepnęła. - Ratuję cię przed zajadającymi twarze nietoperzami. Roześmiała się cicho i odchyliła do tyłu. Skorzystałem z okazji, aby przenieść usta do jej szczęki. Nawet nie drgnęła. Po prostu pozwoliła mi wykorzystać czas, powoli poruszając się wzdłuż jej szczęki. Moje usta musnęły jej i oboje jęknęliśmy. Dźwięk ten był tak cichy, ale tak afektywny w niemej komunikacji. Znów wypchnęła biodra, mocniej się do mnie przyciskając. Jej oczy się zamknęły, jej oddech wydostawał się urywany przez lekko uchylone usta. Wziąłem jej dolną wargę między swoje i przeniosłem rękę na jej plecy, aż do tyłka. Ścisnąłem go raz, delikatnie, powodując ponowny nacisk na moje biodra. Przygryzłem jej wargę i lekko polizałem. Następnie jej telefon zaczął dzwonić w tylnej kieszeni, wibrując w miejscu, gdzie była moja ręka. To sprawiło, że się napięła. Ale nie wykonała ruchu, aby go odebrać. Sięgnąłem do kieszeni i wyciągnąłem go, myśląc, że może to być wypożyczalnia. Przybliżyłem go do swojej twarzy, więc mogłem sprawdzić numer. Nie była to wypożyczalnia. To był Chris. - Hej, kotku… - przeczytałem i odmówiłem zobaczenia dalszej części. Odchrząknąłem i zacząłem siadać, wręczając jej w tym samym momencie telefon. Usiadła obok mnie i ostrożnie zaczęła czytać wiadomość, po czym spojrzała na mnie szybko z wyrazem żalu na twarzy. I wiedziałem, co to znaczy. Żałowała tego, co się stało. I żałowała z kim to się stało.

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 20 Tricia Powoli przeniósł się spode mnie i nienawidziłam, że to zrobił. Podobało mi się, dokąd zmierzaliśmy i co robiliśmy. Zeszłam z niego, kiedy moje palce gorączkowo wystukiwały odpowiedź na wiadomość od Chrisa. Wyraz twarzy Scotta, kiedy ją czytał, był bolesny do oglądania. Wiedziałam po jego minie, że to był Chris i żałowałam, że musiał ją jako pierwszy zobaczyć. Wkładając telefon z powrotem do kieszeni, położyłam się ponownie na podłodze bagażnika. - Muszę ci coś wyznać – powiedziałam mu. - Tak? – powiedział przez westchnienie, odmawiając spojrzenia na mnie. Pociągnęłam go za ramię, sugerując, aby położył się razem ze mną. Zrobił to, ale niechętnie. Wiedziałam, że jakakolwiek ulotna chwila, jaką dzieliliśmy, dobiegła końca. Położył się na plecach, utrzymując wzrok na dachu samochodu z poważną miną. - Spojrzysz na mnie? – Zapytałam, mając nadzieję, że posłucha. Przewrócił się na bok i podparł na ramieniu. - Co jest? – Zapytał, patrząc na coś za mną. Odetchnęłam głęboko i wypuściłam słowa, które chciałam żeby wiedział, od momentu, gdy pomachaliśmy sobie na pożegnanie w dniu ukończenia szkoły. - Po tych rzeczach z Chrisem i Lisą… widziałam cię w szkole… obserwującego mnie. – Jego oczy się zwęziły i ostatecznie zablokowały na moich. Ich intensywność spowodowała, że wstrzymałam oddech. Przełknęłam nerwy i kontynuowałam: - Widziałam sposób, w jaki na mnie patrzyłeś, zawsze byłeś smutny i miałeś zmarszczone brwi. – Zbliżyłam się do niego, ale nie sądzę, że zauważył. – Widziałam twój żal w stosunku do mnie… ale to nie było tylko to… - Jego rysy się wygładziły, ale pozostał cicho. – Wiedziałam, że jesteś smutny, ponieważ straciłeś swoją dziewczynę – a to coś dla mnie znaczyło. To znaczy, że troszczyłeś się o nią wystarczająco, aby to na ciebie wpłynęło. Nie sądzę, że Chris chodził po swojej szkole z takim wyrazem twarzy, czując smutek i żal, że mnie stracił, wiesz? Nie sądzę, że w ogóle go to obchodziło. – Zbliżyłam się ponownie, więc nasze ciała niemal się dotykały. – Muszę

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 21 przyznać, że była trochę zazdrosna. Chciałam kogoś takiego, jak ty – kogoś, komu zależałyby na mnie na tyle, aby przejął się stratą mnie… - Zamilkłam. Zabrakło mi słow. Wszystko, co chciałam powiedzieć, zostało teraz wypowiedziane. Więc leżałam tam, w milczeniu, i czekałam, aż on coś powie. Ale kiedy w końcu to zrobił, to co powiedział, było nieoczekiwane. - Mylisz się – wyrzucił z siebie. Cofnęłam się lekko, zaskoczone jego tonem. - Mylę się? Skinął głową, kładąc rękę na moim biodrze i przyciągnął mnie bliżej siebie. To było wszystko, czego w tamtym momencie chciałam. - Mylisz się. Nie smuciłem się ze swojego powodu. Nie obchodziło mnie, że ją straciłem. Po tym, co zrobiła, nie było szans, żeby w ogóle mi mogło na niej zależeć. Byłem zdenerwowany, ponieważ wiedziałem, że ty jesteś zdenerwowana. – Poruszył się, więc leżeliśmy pierś przy piersi, a on wyciągnął swoją rękę w zaproszeniu. Oparłam głowę na jego bicepsie, kiedy on przyciągnął moją talię bliżej siebie. – Teraz moja kolej na wyznanie. – Powiedział cicho. – Kiedy opuściłaś after-party i wsiadłaś do taksówki, poszedłem do swojego samochodu i pojechałem za tobą. Chciałem się upewnić, że wszystko w porządku. Jechałem za tobą całą drogę do domu i patrzyłem, jak wychodzisz z taksówki, wycierając twarz. A potem oglądałem jak siedzisz na ganku i płaczesz. Było tak ciemno, oświetlało cię tylko światło księżyca, ale mogłem cię dostrzec. Siedziałaś tam dobrą godzinę, płacząc. Musiałaś to robić mocno, ponieważ widziałem jak twoje ramiona się trzęsły. Zassałam drżący oddech, wstrząśnięta jego przyznaniem się. - Dlaczego do mnie nie przyszedłeś i nie porozmawiałeś ze mną? - Chciałem. – Przeniósł swoja twarz bliżej mojej, tak blisko, że nasze oddechy się mieszały. – Ale się bałem. Potarłam swoim nosem o jego, pytając: - Czego się bałeś?

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 22 - Bałem się, że nie będziesz chciała ze mną rozmawiać. Bałem się, że nie będziesz chciała mnie znać. Powietrze wokół nas stało się tak gęste, że ciężko było w nim znaleźć własne oddechy. Położył rękę za moją głową i powiedział cicho: - Byłem tak przerażony, jak jestem teraz. Moja klatka piersiowa unosiła się i opadała z każdym gwałtownym oddechem. - Czego boisz się teraz? - Całowa… Nie czekałam, aż skończy, tylko przykryłam jego usta swoimi w pocałunku tak namiętnym, że przyprawił mnie o zawrót głowy. Popchnął mnie do tyłu, więc leżałam na plecach, dzięki czemu mógł się na mnie położyć, pogłębiając pocałunek z każdą sekundą. Odsunęłam się, z trudem łapiąc powietrze, ale jego pocałunki nigdy nie ustały. Przeniósł się z moich ust, do mojej szczęki, w dół szyi… Rozsunęłam nogi, chcąc lepiej go poczuć. Przyciskał się do mnie, jego twardość naciskała ciągle na moje centrum. Potem jego ręka powędrowała pod moją koszulkę, na mój biustonosz, ciągnąc go w dół i pocierając kciukiem moje brodawki. Jęknęłam w odpowiedzi, wyginając plecy w łuk. On za mnie sięgnął, bez wysiłku odpinając stanik i uwalniając moje piersi. Przestał pocałunkami pokrywać mój obojczyk i uniósł do góry moją koszulkę. Potem po prostu usiadł na piętach, patrząc na moje piersi. Zaczęłam unosić ręce, aby się zasłonić - czując się skrępowana. Zatrzymał moje ręce przed ruchem. - Nie, nie – powiedział, ale nie spuszczał wzroku z moich piersi. Jego oczy się zwęziły. - Co ty, do cholery, robisz? – Szepnęłam, unosząc głos. Moje oczy przeszukały furgonetkę, w celu znalezienia broni, gdyby rzeczywiści okazał się szaleńcem. - Po prostu porównuję je do mojej piętnastoletniej wyimaginowanej wersji ciebie. Wiesz ile razy onanizowałem się myśląc o tobie w ten sposób? - Zamknij się! – Zaśmiałam się, ciągnąc koszulkę w dół. Westchnął i położył się obok mnie, między nami trzymając mnie za rękę.

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 23 - Chcę to zrobić – z tobą – powiedział cicho. – Ale nie chcę zrobić tego w ten sposób. - W jaki? – Zażartowałam. – W bagażniku wynajętego minivana? - Nie – odpowiedział. – Nie dbam o samochód. Chodzi mi raczej o zagrożenie zjedzenia twojej twarzy przez kojoty – wyśmiewał się. Ułożyłam się w zgięciu jego ramienia. - Jesteś kimś w rodzaju mojego bohatera, wiesz o tym?

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 24 Scott Po dobrym kwadransie, podczas którego pozwoliła mi się trzymać w swoich ramionach, uniosła głowę i oparła przedramię na mojej klatce piersiowej. Grymasząc, poinformowała: - Nie sądzę, że ta laweta jest w drodze, a nawet jeśli tak, to skąd będą wiedzieć, aby przywieźć nową oponę? Teraz była moja kolej, aby się skrzywić. - A właśnie, to… Ona się lekko cofnęła i uniosła brew. - Tak naprawdę to nic złego nie jest z tą oponą… skłamałem. - Skłamałeś? – Uderzyła mnie w klatkę piersiową. – Po co skłamałeś? Chwyciłem ją za nadgarstki, aby nie mogła ponownie mnie uderzyć. - Bo oczywiście chciałem dobrać się do twoich majtek. Wyszarpnęła swoje nadgarstki z mojego chwytu i zaczęła uderzać mnie ponownie, tym razem mocniej. - Jesteś dupkiem – powiedziała, ale się uśmiechała. - Przestań! – Zrobiła to. – Kłamałem, bo szukałem powodu do zostania tutaj z tobą. Kiedy powiedziałaś mi, że złapałaś gumę i czekasz na holownik, wiedziałem, że musze wykorzystać tą szansę… ale potem powiedziałaś, że ten samochód jest wynajęty i skorzystałem z twojej nieporadności. – Zaśmiałem się pod nosem. - Te nakrętki nawet nie istnieją. Wymyśliłem to. – Posłała mi piorunujące spojrzenie. – Ciężarówka holownicza się nie pokaże – to po prostu szczęście – a może w naszym przypadku, zrządzenie losu.

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 25 Tricia Zmienienie opony zajęło mu piętnaście minut. Powinnam być wściekła, że skłamał, ale może miał rację. Może to było zrządzenie losu. - Gotowe! – Powiedział z dumą, pakując wszystkie narzędzia. - Dziękuję, przystojniaku. Zaśmiał się lekko, po czym oparł się o bok furgonetki, rozszerzył nogi, czekając na mnie. Stanęłam pomiędzy nimi, oplatając jego szyję ramionami i zbliżyłam twarz do pocałunku. - Jesteś moją dziewczyną – powiedział. – Muszę na ciebie uważać. Oparłam głowę na jego piersi i się uśmiechnęłam. - Podoba mi się to. Ja będąca twoją dziewczyną. - Mi też. – Zaśmiał się. – Może możemy się ustatkować, i możesz nosić moją college’ową kurtkę. I może nawet zaproszę cię na bal. Mój uśmiech stał się szerszy. - Rujnujesz moment. - Przepraszam. – Powiedział poważnie. – To jest do bani. Tak jakby nie chcę, aby ta chwila dobiegła końca. - Ja też nie. Odchyliłam się, więc mogłam zobaczyć jego twarz. Uśmiechnął się smutno, a potem spojrzał na drogę, prowadzącą do dworu Crystal. - Powinniśmy? – Zapytał, biorąc moje ręce w swoje. - Chyba. – Ten moment był słodko-gorzki. Był to początek, ale jednocześnie i koniec. Przyciągnął mnie do siebie i objął w talii, delikatnie całując w szyję. I wtedy mnie olśniło – sprawy jeszcze nie mają się ku końcowi. - Moje współlokatorki są w Crystal.