ala197251

  • Dokumenty305
  • Odsłony42 632
  • Obserwuję43
  • Rozmiar dokumentów560.3 MB
  • Ilość pobrań30 319

Jay McLean - T 1 - Kick Push

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :2.1 MB
Rozszerzenie:pdf

Jay McLean - T 1 - Kick Push.pdf

ala197251 EBooki Jay McLean
Użytkownik ala197251 wgrał ten materiał 6 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 322 stron)

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 1

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 2 Tłumaczenie to, w całości należy do autora książki, jako jego prawa autorskie. Jest ono tylko i wyłącznie materiałem marketingowym służącym do promocji danego autora. Nie służy do otrzymywania korzyści materialnych. Nie wyrażam zgody na rozpowszechnianie go.

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 3 Dla ojców w moim życiu, którzy raz za razem udowadniają, że krew nie zawsze jest gęstsza niż woda, i że twoja rodzina jest tym, czym chcesz żeby była. Mojemu wciąż-mężowi Warwickowi McLean – który kocha mnie, moje wady i wszystko. Mojemu teściowi Richardowi „Pa” McLean – który zawsze zachęcał mnie do chwytania szans. I ostatnie, ale nie mniej ważne, dla człowieka, którego kocham od kiedy skończyłam pięć lat, mojemu (przybranemu) tacie Steve’owi „Gam Gam” – którego jedyną radą jest i zawsze będzie: rób to, co sprawia, że jesteś szczęśliwy. Tacie, ponieważ dzięki tobie jestem szczęśliwa. Ale przede wszystkim, jestem.

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 4 Prolog……………………………………………………………….…6 Rozdział pierwszy………………………………………..................26 Rozdział drugi…………………………………………...……..........31 Rozdział trzeci…………………………………………………...…..35 Rozdział czwarty…………………………………………….……....39 Rozdział piąty……………………………………...………...….......44 Rozdział szósty……………………………...……...……...…..…....53 Rozdział siódmy…………………………………………...……......60 Rozdział ósmy…………………………………………...…….........68 Rozdział dziewiąty…………………………………………...….....85 Rozdział dziesiąty…………………………………………...…......89 Rozdział jedenasty………………………………………...….....…94 Rozdział dwunasty…………………………………………..........103 Rozdział trzynasty…………………………………………...........114 Rozdział czternasty………………………………………….........125 Rozdział piętnasty…………………………………………..........136 Rozdział szesnasty…………………………………………..........142 Rozdział siedemnasty………………………………………….....150 Rozdział osiemnasty………………………………………….......157 Rozdział dziewiętnasty…………………………………………...170 Rozdział dwudziesty………………………………...……........…175

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 5 Rozdział dwudziesty pierwszy…………………………………....184 Rozdział dwudziesty drugi…………………...……………..........189 Rozdział dwudziesty trzeci…………………………………..........200 Rozdział dwudziesty czwarty…………………………………......207 Rozdział dwudziesty piąty………………………………………...214 Rozdział dwudziesty szósty……………………………………….224 Rozdział dwudziesty siódmy……………………………...………226 Rozdział dwudziesty ósmy………………………………………...233 Rozdział dwudziesty dziewiąty…………………………………...240 Rozdział trzydziesty…………………………………………..……245 Rozdział trzydziesty pierwszy……………………….……………258 Rozdział trzydziesty drugi………………………………...………260 Rozdział trzydziesty trzeci…………………………………...……267 Rozdział trzydziesty czwarty…………………...…………………276 Rozdział trzydziesty piąty…………………………………………278 Rozdział trzydziesty szósty………………………..………………285 Rozdział trzydziesty siódmy………………………………………292 Rozdział trzydziesty ósmy…………………………………………302 Rozdział trzydziesty dziewiąty………………....…………………307 Rozdział czterdziesty………………………………………….……315 Epilog………………………………………………..………………318

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 6 Z zamkniętymi oczami mogłem poczuć każdy kamień, każdy wstrząs, każde pęknięcie nawierzchni. Koła się obracały – ciasno dokręcone, aby idealnie dostosowywały się do podłoża. Deska, ziemia i ja – byliśmy jednym – nic do ukrycia, nic do stracenia. Słyszałem kozłowanie i chwilową ciszę, po czym obijającą się piłkę o metalową poręcz. Stopy Huntera ocierały się o asfalt, kopiąc żwir naokoło boiska, na które przyjeżdżaliśmy odkąd byliśmy dziećmi. Otworzyłem oczy i ustawiłem nogę na tyle deski, spowalniając, aż w końcu się zatrzymałem. Nie dołączyłem do niego w naszej zwyczajowej grze w Skateball. Zamiast tego usiadłem na ławce; ramiona opadły pod przysłowiowym ciężarem, który na nich dźwigałem. – Co się stało? – zapytał, siadając obok mnie. Był moim najlepszym przyjacielem odkąd pamiętam, więc oczywiście mógł to zauważyć. A może ja byłem gówniany w ukrywaniu tego. Spojrzałem w dół na deskę po moimi stopami, kiedy poruszałem nią z boku na bok, mając po prostu wielką ochotę ponownie na nią wskoczyć, odjechać i wspiąć się tak wysoko, by być samemu. Sam na sam z deską i rozpędzonymi kółkami. – Natalie powiedziała, że jest w ciąży. Stopa Huntera wylądowała na czubku mojej deskorolki, zatrzymując ją. – Josh? Słyszałem znudzenie w jego głosie, ale nie podniosłem wzroku. Nie chciałem widzieć, co jego oczy przedstawiały. Prawdopodobnie litość. – Co zamierzasz zrobić? – zapytał. Wzruszyłem ramionami. – Po prostu spuściła na mnie tą wiadomość i kazała mi odejść – nie chciała mojego wkładu w jej decyzję. – To jakaś bzdura.

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 7 Znowu wzruszyłem ramionami. – Nie wiedziałem co robić, więc dałem jej to, czego chciała. – Co chcesz z tym zrobić? – Nie myślałem o tym. – Nie możesz tego ignorować. Podniosłem wzrok, ale nadal unikałem jego. – Nie chcę o tym myśleć, bo nie chcę nastawić mojego umysłu i serca na coś, a ona potem wybierze odwrotnie. – Przepraszam – powiedział, a ja się zaśmiałem. Bo tak naprawdę? Co, do cholery, mogłem jeszcze zrobić? Dodał: – Nawet nie wiedziałem, że uprawialiście seks. – Dwukrotnie – powiedziałem mu. – Prezerwatywa pękła podczas drugiego razu. – Kurwa. Siadam ponownie i krzyżuję ramiona. – Tak. To dość dużo do ogarnięcia. Westchnął głośno, a ja wciąż nie mogłem na niego spojrzeć. – Więc czekamy, póki ona nie zdecyduje i spadamy stamtąd/ – My? – Zawsze my, Josh. Czegokolwiek potrzebujesz. Wstałem. – Do zobaczenia, Hunter. – A potem odepchnąłem się od ziemi jedną nogą, z drugą na desce i udałem się do domu, zastanawiając przez cały czas, jak wyglądała twarz Huntera, kiedy moje usta opuściło słowo „ciąża”. Zaśmiałem się. To było głupie, żeby się śmiać, ale jak powiedziałem, co, do cholery, mogłem innego zrobić? Przez dwa tygodnie Natalie mówiła, a ja słuchałem. Chodziła tam i z powrotem z tysiąc razy, powtarzając te same pytania. Pewnego dnia usiadła obok mnie w szkolnej stołówce i położyła moją dłoń na swoim brzuchu. Moje

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 8 oczy rzuciły się do niej. Jej jasnoniebieskie oczy zdawały się błyszczeć, kiedy zarzuciła przez ramię swoje blond włosy i wypchnęła brzuch. A potem uśmiechnęła się. – Obiecujesz mi, że zrobimy to razem? – zapytała. Zauważyłem, że uśmiechałem się razem z nią. – Oczywiście – powiedziałem. I miałem to na myśli. Mieliśmy po szesnaście lat i mieliśmy mieć dziecko. I wówczas – byliśmy szczęśliwi. Najpierw powiedzieliśmy jej rodzicom. Powiedziała, że byłoby łatwiej, gdyby zrobiła to sama, ale się nie zgodziłem. Natalie i dziecko mieli być wkrótce moją rodziną i to pewne jak cholera, że będę ponosił za nich odpowiedzialność. Jej rodzice byli rozczarowani. Jej tata wyglądał jakby miał zamiar mnie zaraz uderzyć. Prawdę mówiąc, byłem na to przygotowany. Natalie była jedynaczką, jak ja, i była ich dzieckiem. Ale nie było ich zbytnio w pobliżu. Jej ojciec był ważną osobą w nieruchomościach przemysłowych, który dużo podróżował. Jej mama była jego trofeum i podążała za nim wszędzie. Mimo to mieliśmy szczęście – zrozumieli, że decyzja o zatrzymaniu dziecka była nasza i powiedzieli, że wspierają nas w pewnym stopniu. Ale oni mieli dosyć bycia rodzicami, nie gotowymi do stania się dziadkami, więc nie oczekiwałem zbyt wiele wsparcia. Moi rodzice? To była zupełnie inna historia. Mój tata rzeczywiście zrobił to, co myślałem, że zrobi ojciec Natalie. Tak. Uderzył mnie. Moja mama płakała. Natalie płakała. Moi rodzice bardziej krzyczeli. Moja mama mamrotała o tym, jak to powinna zmusić mnie do chodzenia co niedzielę do kościoła wraz z nią. Mój tata nazwał mnie nieudacznikiem i kazał spakować walizki i się wynosić. Mama płakała jeszcze bardziej. Złapałem jej wzrok raz, błagając, aby postarała się przemówić do rozsądku ojcu. Wiedziała o co bezgłośnie proszę, bo powiedziała: – Nie, Joshua. To jest twój błąd. Musisz poradzić sobie z konsekwencjami. – Zrobiłem to, co chcieli. Spakowałem moje gówno i wyszedłem. Nikt nie będzie nazywał mojego dziecka błędem. Nikt. Natalie pojechała do domu.

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 9 Ja pojechałem na desce do Huntera. Popatrzył na torbę w moim ręku i świeży siniak pod moim okiem i otworzył drzwi. Spałem przez jakiś czas w jego pokoju gościnnym, obchodząc się z jego dupkowatym ojcem jak z jajkiem. Pewnego dnia Hunter powiedział: – Chcesz poszukać mieszkania czy czegoś? Moglibyśmy poszukać pracy i podzielić czynsz. – Wiedziałem co to naprawdę znaczy bez niego wychodzącego i mówiącego mi to. Jego ojciec nie chciał mnie tu. Dodał: – Zaproponowałbym ci pensjonat, ale moja mama się tam przeniosła. – Co? – Tak. Myślę, że w ten sposób łatwiej jest ukryć jej picie. Zadzwoniłem do Natalie. Przyjechała po mnie i zabrała mnie ponownie do swojego domu. Jej rodzice powiedzieli, że mogę zostać w sypialni w ich piwnicy, póki nie znajdę czegoś odpowiedniejszego tak długo, jak nikt się o tym nie dowie. Nie chcieli wyglądać na typ rodziców, którzy dawali przyzwolenie na seks i nastoletnie ciąże. Z nimi wciąż będącymi w podróżach służbowych, Natalie i ja stworzyliśmy dla nas kąt w mojej tymczasowej sypialni i bawiliśmy się w dom wciągu dnia. Nigdy się nie sprzeczaliśmy, nigdy nie mieliśmy nic złego do powiedzenia na drugiego. Było miło. Właściwie był to pewien rodzaj doskonałości. Moi rodzice nigdy nie zadzwonili. Połączyliśmy wszystkie nasze oszczędności i pieniądze, jakie dała nam jej mama w tajemnicy, aby kupić ubrania, pieluchy i wszystko inne, co internet powiedział nam, że musimy mieć. Na wszystkie wizyty do lekarza poszliśmy razem, a kiedy brzuch zaczął rzeczywiście się pokazywać, przestała go ukrywać przed dzieciakami ze szkoły i wszystkimi innymi. Byłem z niej dumny. Byłem dumny z nas. I w dzień, kiedy Thomas Joshua Christian się urodził, byłem najbardziej dumnym cholernym człowiekiem na świecie. Powiedziała, że nie chce mu dawać mojego nazwiska. Chciała poczekać, aż będziemy małżeństwem i wówczas je zmieni… coś o nie patrzeniu na nią dziwnie, kiedy będzie wymieniać ich różne nazwiska. Myślałem, że zgłupiała, ale pod koniec ciąży była śmiesznie kapryśna, więc wybrałem swoje bitwy i pozwoliłem jej wygrywać każdego jednego dnia.

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 10 Naprawdę chciałbym wiedzieć, co się stało pomiędzy miesiącami poprzedzającymi poród, a kilkoma tygodniami po nim. Wszystko o czym wtedy mogłem myśleć było to, że mieliśmy dziecko. Natalie – skarżyła się na wszystko: karmienie piersią, wyczerpanie, konieczność robienia wszystkiego na własną rękę, mnie nie pomagającego. Nie wiedziałem, co więcej jeszcze mogłem zrobić. Zmieniałem każdą pieluchę, każde ubranko. Nawet kiedy budziła się na karmienie, ja wstawiałem razem z nią, by nie czuła się samotna. Była wyczerpana, a ja to rozumiałem, dlatego właśnie robiłem co w mojej mocy. Więc zniknęły dni, kiedy bawiliśmy się w dom, nie kłóciliśmy się i wszystko było idealnie. To wszystko odeszło. A potem dnia, kiedy Tommy kończył miesiąc, ona także. Obudziłem się przez jego płacz w środku nocy. Szukałem jej po całym domu, ale nie mogłem jej nigdzie znaleźć. Nawet zapukałem do drzwi sypialni jej rodziców, i zapytałem, gdzie ona jest. Powiedzieli, że nie mają pojęcia i wrócili do snu. Przez cały czas moje dziecko płakało, głodne, w moich ramionach. Próbowałem się do niej dodzwonić. Nie odbierała. Szukałem jej samochodu. Nie było go. Potem to zobaczyłem: notatkę na stoliku nocnym obok oprawionego zdjęcia mojej rodziny. Przepraszam, Joshua. Nie mogę tego zrobić. ★★★ Dopiero po dwóch tygodniach po wyjeździe Natalie jej rodzice postanowili ze mną porozmawiać. Nadal mieszkałem w ich piwnicy, jadłem ich jedzenie, używałem ich wody i energii elektrycznej. Nigdy nie prosiłem o więcej niż to. W rzeczywistości oni ledwo spojrzeli na swojego wnuka.

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 11 – Wiem, że to trudne, Josh – zaczęła Gloria, mama Natalie. – Ale nie zgadzamy się na ten istniejący układ. Spojrzałem w dół na mojego syna, który nie miał nawet dwóch miesięcy, śpiącego spokojnie w moich ramionach. Było mu trudno prze kilka dni po odejściu Natalie. Musiałem wykupić specjalny preparat do żywienia niemowląt, by odzwyczaić go od mleka matki. Nie przyjął tego zbyt dobrze. Przeszedłem przez trzy różne gatunki, zanim znalazłem jeden, które się nadał. Przestałem chodzić do szkoły. Hunter – wpadał z wizytą, aby przynieść moje prace domowe, choć wiedział, że ich nie zrobię. Szczerze mówiąc to myślę, że przychodził, żeby po prostu zobaczyć Tommy’ego. Miał pewnego rodzaju obsesję na punkcie tego dzieciaka. – Josh? – powiedziała Gloria, wyciągając mnie z moich myśli. – Mam nadzieję, że rozumiesz. Nie rozumiałem. Nie mogłem. Nie mogłem zrozumieć, jak ktoś może odwrócić się plecami do swojej rodziny… a jednak byłem tutaj – stojąc twarzą do niczego, prócz pleców. Skinąłem głową i odepchnąłem łzy grożącego wylaniem. Nigdy nie patrząc na swojego syna, zapytałem: – Macie jakieś wieści od niej? William, ojciec Natalie, odchrząknął. – Tak – powiedział. – Prosiła o pieniądze. Przy stole zapanowała cisza, mój umysł wirował, a wściekłość się budowała. Potem w końcu przemówiłem: – Pytała o nas? Gloria odpowiedziała: – Nie, Joshua. Nie pytała. William wstał, zwracając na siebie uwagę. Wyciągnął portfel i rzucił przede mnie dwieście dolarów. – Dziękuję – powiedziałem wstając i chwytając gotówkę.

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 12 Zadzwoniłem do Huntera, kiedy pakowałem w swoim pokoju wszystko, co sądziłem, że potrzebujemy. – Dokąd? – zapytał, kiedy zainstalowałem fotelik Tommy’ego w jego samochodzie i usiadłem z nim z tyłu. – Do domu, jak sądzę. Mój tata zatrzasnął mi drzwi przed nosem. Moja mama płakała. Kiedy wróciłem do samochodu, Hunter wyglądał na wkurzonego. – Zaraz wrócę – powiedział i podszedł do frontowych drzwi domu moich rodziców. Pchnął je i przeszedł obok mojego taty, zatrzaskując je za sobą. Nie wiem, co mówili, ale byli głośno. Mama bardziej płakała. Tata głośniej krzyczał, ale Hunter – wrzeszczał najgłośniej. Udaliśmy się do hotelu. Hunter zapłacił za tydzień z góry kartą kredytową swojej mamy. – Jest zbyt pijana, żeby nawet zauważyła, że czegoś brakuje. Nie kłóciłem się. Po tym jak rozpakowaliśmy jego samochód i jak pomógł nam zaaklimatyzować się w pokoju, usiadł na brzegu łózka, jego ramiona opadły i pochylił głowę. Zadałem pytanie: – Co się stało? Spojrzał na mnie i wdziałem sympatię w jego zaszklonych oczach. – Nienawidzę, że dzieje ci się coś takiego. Westchnąłem. – Wiesz co… – wyjąłem Tommy’ego z fotelika samochodowego i podałem Hunterowi. Hunter spojrzał na niego, uśmiechając się tak szybko, jak mój syn był w jego ramionach. – Spójrz na niego, Hunter. Spójrz w jego oczy i powiedz mi, że nic z tego nie jest tego warte.

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 13 Hunter pożyczył mi samochód, decydując się jeździć na desce wszędzie, gdzie potrzebował. Dzięki ci Boże za Huntera. Spędziłem tydzień poszukując pracy. Okazało się, że nikt nie chciał zatrudnić siedemnastolatka, który porzucił szkołę i brał swoje dziecko na rozmowy kwalifikacyjne. Mimo, że dwieście dolarów wydaje się dużą kwotą, nie jest nią zwłaszcza, gdy masz dziecko. – Karta została odrzucona – powiedziała ekspedientka za kasą. Moje serce się zatrzymało. – Co? Wzruszyła ramionami. – Niestety. Wyjąłem portfel i wyciągnąłem gotówkę. Miałem dwudziestkę, ale to nie pokryje tego, czego potrzebuję. Spojrzałem na preparat do żywienia niemowląt, chusteczki i pieluchy, które widniały w liście moich rzeczy, próbując zdecydować czego potrzebuję najmniej. – Odlicz chusteczki. Pokręciła głową. – Wciąż nie wystarczy. Zignorowałem buczenie ludzi w kolejce za mną. Moje serce waliło, w końcu pękając pod presją. – Potrzebuję preparatu i pieluch. – Błagałem ją, wiedząc, że to na nic. Znowu wzruszyła ramionami. – Przykro mi. Nie było jej przykro. Miała mnie w dupie.

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 14 – W porządku. Tylko preparat do żywienia niemowląt. Wróciłem do mojego samochodu w kompletnym oszołomieniu, zastanawiając się co, do cholery, mógłbym jeszcze zrobić. Przeszukałem torbę na akcesoria w bagażniku samochodu Huntera, mając nadzieję, że Natalie ukryła jakiś zapas awaryjny. Nic. Przeszukałem moją plastikową torbę z ubraniami i znalazłem starą bluzkę. Spojrzałem na koszulkę, na Tommy’ego i z powrotem. I wówczas nie miałem wyboru, jak tylko użyć jej jako pieluchy. Nie miałem pojęcia jak ją owinąć lub co zrobić, a nie minie zbyt dużo czasu, aż będę musiał ją zmienić. Potrzebowałem pieniędzy. I potrzebowałem ich szybko. Potem zauważyłem go – ukrytego pod przewijakiem Tommy’ego. Moją deskorolkę IXO. Oszczędzałem na nią niemal rok, aby wydać na nią 1500$. Używałem jej do konkurowania w ulicznych zawodach. To była moja duma i radość przed Tommy’m. Wyciągnąłem ją bez namysłu i dokończyłem ubieranie go, a następnie poszedłem do „Deck and Check”, sklepu deskorolkowego dwa budynki dalej od sklepu spożywczego. – Dam ci pięćdziesiątkę za to – powiedział Aiden zza szklanej lady. – Bzdura, Aiden, wiesz ile to jest warte. Aiden pochylił się do przodu, aby ponownie zbadać deskę. – Rozumiem, Josh. Ale tych punków dookoła – ich nie obchodzi tego rodzaju gówno. Tylko ty to robisz. Tommy zaczął płakać. Próbowałem go uspokoić. Aiden dodał: – Jesteś jedynym w tej okolicy, który wie ile to jest warte. Nie chcę jej dla siebie i nie mogę jej sprzedać. Dam ci stówę.

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 15 Czułem, że moje serce się dociska. Kolejny trzask. Tommy płakał mocniej. – Aiden, proszę! – błagałem. – Stówa nie pokryje pieluch. Potrzebuję pieluch. Potrzebuję benzyny. Potrzebuję miejsca do pieprzonego snu nocą. Musisz mi pomóc, bracie. Proszę. Aiden się wyprostował. – Współczuję ci, Josh, ale to nie jest moja sprawa. Jedynie pięćdziesiątka. To tyle. Tommy teraz zawodził. Opuściłem wzrok. – Jedna pięćdziesiątka ledwie załatwi mi pokój w hotelu. – Przykro mi. – Nie było mu. – W porządku. Wziąłem gotówkę i się odwróciłem, powiedziałem do widzenia swojemu staremu życiu. Wpadłem na kogoś czekającego za mną, przeprosiłem i wyszedłem przez drzwi ku mojej niepewnej przyszłości. Po trzech krokach znalazłem się za rogiem i wszedłem do alejki. I wtedy w końcu pozwoliłem presji mnie złamać. Umieściłem Tommy’ego w jego foteliku samochodowym na ziemi i zacząłem przeklinać. Kopnąłem w ceglaną ścianę. I złamałem się trochę bardziej. Tommy zapłakał głośniej. Zsunąłem się po ścianie, aż byłem obok niego i wyciągnąłem go z fotelika, biorąc w ramiona. Kołysząc go. Kojąc. I płakałem – smakując słone łzy zmieszane z potem na jego czole, kiedy go pocałowałem.

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 16 – Przepraszam, maluchu. Przepraszam. Tatuś sprawi, że będzie dobrze. Tatuś nigdzie się nie wybiera, okej? Nigdy cię nie opuszczę. Nigdy. Przyrzekam. Przetarłem oczy i nos rękawem mojej bluzy i starałem się uspokoić. Ale oboje płakaliśmy, a jego krzyki sprawiały, że płakałem bardziej, ponieważ tak bardzo jak obiecałem uczynić to lepszym – nie miałem pojęcia jak to zrobić. Następnie zdarzyła się najdziwniejsza rzecz. Najmniejszy promień słońca zaświecił między dwoma budynkami. Siła tego spowodowała, że Tommy drgnął, a następnie otworzył oczy, wystarczająco długo, by ewentualnie zobaczyć zarys twarzy. Przestał płakać. Ja przestałem płakać. Potem coś upadło obok moich stóp. Moja deska. – Co do…? Spojrzałem w górę. Staruszka uśmiechała się do mnie. Miała ciemną skórę, jakby pochodziła z jakiejś egzotycznej wyspy. – Potrzebujesz pieniędzy na benzynę? Potrzebuję młodego człowieka, który pomógłby mi z zakupami w sklepach spożywczych i podwózce do domu. – Miała akcent. Pociągnąłem nosem i wstałem z Tommy’m w nadal w moich ramionach. Potem spojrzałem na moją deskę. – Co? Jak… – Chodźmy. – Czekaj… – Jakie są wasze imiona? – Zapytała. – Joshua. – Podniosłem nieznacznie Tommy’ego. – To jest mój syn Tommy.

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 17 Uniosła ręce, oczy miała miękkie i błagalne. Nie było cienia przytyku w jej ekspresji – sposobu w jaki moja mama zwykła na mnie patrzyć, zanim wszystko się spieprzyło. Z tego powodu czułem się na tyle bezpiecznie, aby powierzyć jej jedyną rzecz, jaka się dla mnie liczyła. Uśmiechnęła się ciepło i spojrzała na mojego syna. – Jest piękny. – Skinęła głową w stronę fotelika samochodowego i mojej deski. – Nie zapomnij swoich rzeczy. Chodźmy. – Czekaj – powiedziałem ponownie, zbierając przedmioty z ziemi. – J– Jak ty masz na imię? – Chazarae. Podążałem za nią w sklepie, kiedy robiła zakupy spożywcze. Ściskała Tommy’ego i poprosiła mnie o ładowania rzeczy do jej koszyka. Powiedziała: – Moja siostrzenica zatrzyma się u mnie w następnym tygodniu. Ma noworodka, jak Tommy. Więc weź to, co myślisz, że będzie potrzebne dla dziecka. Chwyciłem paczkę pieluch i chusteczek. Powiedziała, żebym wziął na wszelki wypadek puszkę preparatu do żywienia niemowląt. Cały czas byłem w transie, nadal obawiając się, gdzie będę spał dzisiejszej nocy. Zapłaciła za artykuły spożywcze i udaliśmy się z powrotem do samochodu Huntera. Zadzwonił sekundę po tym, jak wszyscy wsiedliśmy. – Zastanawiałem się, czy jutro może mógłbym pożyczyć samochód. Tata jest umówiony na spotkanie z rekrutem. Zaśmiałem się raz. – To jest twój samochód, chłopie, będę uh… – Spojrzałem na Chazarae siedzącą obok mnie. – Zadzwonię do ciebie później. Możemy to rozpracować. Nie chciałem, żeby Chazarae słuchała, jak będę planował spanie dzisiejszej nocy. Miałem do czynienia już z wystarczającą ilością wstydu. Pokierowała mnie do swojego domu około dziesięciu minut drogi dalej. – Zaparkuj tam – powiedziała, wskazując na garaż. Główny dom był na prawo od podjazdu. Był dwupiętrowy – wystarczająco ładny – z doskonale utrzymanym ogrodem. Wzięła Tommy’ego, wciąż w foteliku samochodowym, wchodząc z nim po schodach do mieszkania, gdy ja niosłem jej zakupy.

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 18 Zostawiłem pierwszą partię toreb przed frontowymi drzwiami, po czym wróciłem dwa razy, zanim wniosłem je wszystkie do środka. Postawiła Tommy’ego na blacie maleńkiej kuchni i zaczęła włączać niektóre światła w małym pomieszczeniu. Pomogłem jej przy rozładunku, zauważając, kiedy podłączyła lodówkę do gniazdka. Dziwne. Kiedy artykuły spożywcze zostały odłożone na miejsce, odwróciła się do mnie. – Co ty na to, abyśmy teraz wrócili po mój samochód? Moje oczy się rozszerzyły. – Ale powiedziałaś… Zrobiła krok do przodu, przerywając mi i łapiąc moje dłonie. – Joshua. Widziałam cię w sklepie spożywczym. Widziałam twoje złamane serce, gdy nie mogłeś zadbać o swojego synka tak, jak chciałeś. Widziałam to samo rozpadające się serce, kiedy zostawiłeś coś, na czym ci zależało w sklepie deskorolkowym. – Nie masz siostrzenicy, prawda? – wykrztusiłem. Zignorowała mnie i się rozejrzała. – Wiem, że to nie jest duży budynek, ale ty i Tommy – możecie z niego zrobić swój dom. ★★★ Dużo zastanawiałem się jak to zrobić: wychować dziecko na własną rękę i nie być zgorzkniałym przez życie, które zostało mi wręczone. Oto odpowiedź: budzę się każdego ranka. To jest to. Nie ma żadnych ukrytych tajników, żadnych słów mądrości czy zachęty. Wstaję. Oddycham nowym powietrzem. I zakochuję się jeszcze głębiej w dziecku, które stworzyłem.

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 19 Tommy przykucnął przed alejką z produktami zbożowymi, jego twarz wykrzywiła się w taki sposób, który zaczął być rozpoznawalny w ciągu ostatniego roku jego istnienia. Potem zaczął chrząkać. Skrzywiłem się. – Założę się, że to wielka kupa, co? Jego twarz przybrała ciemniejszy odcień. Jęknął głośniej i nie mogłem powstrzymać się od śmiechu. Patrzył na mnie, obserwując mnie swoimi jasnoniebieskimi oczami. Czytałem gdzieś, że wiele dzieci rodzi się z niebieskimi oczami, ale z czasem może się to zmienić. Część mnie miała nadzieję, że jego się zmienią, staną się brązowe jak moje. Bo za każdym razem, gdy spojrzałem mu w oczy, widziałem Natalie. Nie byłem przez to zły czy wkurzony jak zazwyczaj. To raczej zjadało mnie od środka. Jakbym pragnął, by miał w sobie więcej ze mnie niż niej. Wiesz… biorąc po uwagę, że nie było jej nawet w okolicy, by zobaczyć jego ten epicki kupowaty wyraz twarzy, którego ja obecnie jestem świadkiem. Zmiana pieluchy i dwie alejki później usłyszałem: – Josh, to ty? – odwróciłem się i zobaczyłem wujka Robby’ego i jego żonę podchodzących do mnie, mieli ogromne uśmiechy na twarzach. Robby był przyrodnim bratem mojego taty. Był tylko dziesięć lat starszy ode mnie, więc był bardziej jak kuzyn. Nie widywaliśmy się często, raz w roku, może dwa, jak mieliśmy szczęście, ale ani razu odkąd urodził się Tommy. Przestałem popychać wózek i czekałem, aż do mnie dołączą. Żona Robby’ego, Kim, uśmiechnęła się jeszcze szerzej, gdy zobaczyła Tommy’ego. – Kim jest ten mały facet? – zapytał Robby, a moje serce spadło, kiedy to sobie uświadomiłem: mój tata był tak zawstydzony, że nawet nie powiedział o nas swojej rodzinie. Odchrząknąłem i uniosłem swój podbródek, moja duma obezwładniała potrzebę dąsania się. – To jest mój syn Tommy. Oczy Robby’ego się rozszerzyły. – Twój syn? Skinąłem głową.

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 20 Spojrzał ode mnie do Tommy’ego i z powrotem. – Twój tata nigdy o tym nie wspomniał. – Tak, mój tata jest kimś w rodzaju dupka – mruknąłem. – Ile on ma lat? – Prawie rok – powiedziałem mu. – Huh –powiedział, po czym dodał: – Chcecie chłopaki iść na jakiś obiad? – Nie możemy. Muszę zawieźć te rzeczy do domu i je rozpakować, a Tommy musi uciąć sobie drzemkę. – Odwróciłem wózek w stronę wyjścia. – Co wy tu tak w ogóle robicie? Myślałem, że przenieśliście się do Charlotte? Kim odpowiedziała: – Wróciliśmy miesiąc temu. To może wybierzecie się z nami na kolację jutro wieczorem? Coś poczułem. Gdy ludzie dowiadują się, że mam dziecko normalne są dwie reakcje. (1) Uciekali w drugim kierunku. (2) Patrzyli na mnie z takim politowaniem w oczach, że chciałem ich uderzyć. Ostatnią osobą, która mnie przywitała była Chazarae i, szczerze mówiąc, wierzyłem, że było to to, co robią starsze osoby. Nie byłem religijny, wierzący w Boga, nie, póki nie przyszedł w postaci cichej, ale czasem ekscentrycznej hawajskiej staruszki, która rozmawiała ze swoimi roślinami. Kim uśmiechnęła się ciepło i w końcu to do mnie uderzyło – którą z tych dwóch reakcji ona miała. Litość. Ludzie nie potrafią ukrywać żalu, który mieszka w ich oczach, a nie w ich fałszywych uśmiechach. – Z nami jest dobrze – powiedziałem, zaczynając się odwracać. – Nie potrzebujemy waszego miłosierdzia. – Whoa! – Robby chwycił mnie za ramię. – Josh, nie wiem, jaki jest twój problem, ale moja żona tylko zaprosiła cię na kolację. Nic więcej. Jeśli nie chcesz przyjść możesz po prostu odmówić. Nie musisz rzucać jej dobroci w twarz. Wycofałem się; moje ramiona opadły w porażce.

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 21 – Przepraszam – powiedziałem, i miałem to na myśli. Może jestem trochę nadwrażliwy. Chyba usłyszenie, że twój własny ojciec uciął z tobą całkowicie wszystkie więzi, może to zrobić człowiekowi. Potarłem oczy. – Wszystko w porządku, Josh? – spytał Robby. – Taa. Posłuchajcie, przepraszam. Co wy na to, abyście wzięli coś na wynos i przyjechali do mojego domu? Umieram z głodu, ale muszę dostarczyć Tommy’ego do domu. Kim znowu się uśmiechnęła – litość w jej oczach całkowicie zniknęła. Dałem im mój adres i powiedziałem, by dali mi około godziny na uśpienie Tommy’ego. Do czasu, kiedy wróciłem do domu, Tommy zasnął na tylnym siedzeniu. Umieściłem go w jego łóżeczku, rozładowałem artykuły spożywcze, a chwile później pokazali się oni. Jedliśmy i prowadziliśmy błahą rozmowę pomiędzy długimi, niewygodnymi momentami ciszy. Pytali czy spotykam się z kimś, a ja powiedziałem, że naprawdę nie byłem zainteresowany dziewczynami w tej chwili. – Co, jesteś gejem? – krzyknął Robby. Rzuciłem plastikowym widelcem w jego głowę. – Zamknij się. Obudzisz Tommy’ego. I nie, nie jestem gejem! – potrząsnąłem na niego głową. – Mam na myśli, że Tommy jest moim priorytetem, a ja nie byłem z nikim tak naprawdę od Natalie. – Mamy Tommy’ego? – zapytała Kim. Skinąłem głową. Szczerze mówiąc to dobrze było mieć kogoś, z kim naprawdę można było porozmawiać. Hunter był na zaimprowizowanej podróży, więc nie zostało mi wielu dorosłych, z którymi mogłem prowadzić konwersacje. – Jak idzie ci jazda na desce? – Zapytał Robby. – Nie idzie. – Co masz na myśli? Kochałeś skating. – Tak – wzruszyłem ramionami. – Ale Tommy’ego kocham bardziej, a nie mogłem mieć obu.

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 22 – Tak po prostu zrezygnowałeś? – powiedział Robby, spoglądając na Kim z boku. – To wielka sprawa, Josh. To wielka ofiara – powiedziała Kim. Zaśmiałem się niezręcznie. To była moja iść–do reakcja, gdy ludzie zaczęli przyciskać niewłaściwe guziki. – Nic, co robię dla Tommy’ego, nie jest ofiarą. Robby odchrząknął, po czym zapytał: – Nadal przesiadujesz z tym koszykówkowym dzieciakiem? – Hunterem? Taa. Cóż, w pewnym sensie. To znaczy, mam nadzieję, że tak. Wiele rzeczy się zmieniło. – Zmieniło? – Zaangażował się – powiedziałem, wzruszając ramionami. – Ach tak? – Zapytała Kim. – Jest jeszcze taki młody. Pozostałem cicho – decydując się opuścić część o ich podróży i zdiagnozowaniu u Chloe raka. – Josh? – powiedziała Kim, i tym razem – nie musiałem patrzeć jej w oczy, aby poczuć jej żal. – Wszystko w porządku? – Czuję się dobrze – powiedziałem. A tak naprawdę? Byłem sam, dokąd opuścił mnie Hunter. I nie tylko sam jak wyizolowany czy ignorowany, ale byłem samotny. Choć nigdy się do tego nikomu nie przyznałem. ★★★ Byłem do dupy przez porządki następnego dnia i szybki powrót do domu. Robby zadzwonił wcześniej i powiedział, że on i Kim chcieli dzisiaj wpaść i porozmawiać o czymś. Szczerze mówiąc, kiedy wspomnieli, że chcą pozostać w kontakcie, nie uwierzyłem. Przyszli i usiedli na jedynej kanapie, jaką miałem, a ja przysunąłem sobie krzesło od stołu kuchennego. Obserwowałem ich. Oni obserwowali mnie.

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 23 Okazjonalnie zdarzało się, że patrzyli nawzajem na siebie. – Więc, dobra rozmowa. Dzięki za wizytę – powiedziałem. Robby lekko się roześmiał. Kim odchrząknęła i wyprostowała się, gdy Robby wziął ją za rękę. Moje oczy się zwęziły, mój wzrok przesunął się od niej do Robby’ego. Uśmiechnął się, ale było to wymuszone. Potem pocałował swoją żonę w policzek i skierował swoją uwagę na mnie. – Wiem, że powiedziałeś, że nie chcesz miłosierdzia i nie po to tutaj jesteśmy. Skrzyżowałem swoje ramiona. – Więc czego chcecie? Spojrzał ponownie na żonę. – Kim – ona kocha dzieci. Oboje je kochamy… i to w pewnym sensie dlatego tutaj jesteśmy – powiedział Robby. Zmieszałem się tylko na moment, zanim zrozumiałem, co on, do cholery, mówi. – Co do wozu strażackiego? Nie dostaniecie mojego dziecka! Jego oczy się rozszerzyły. – Nie, kutasie. Nie prosimy o twoje dziecko. Rozsiadłem się na krześle i rozłączyłem ramiona. – Więc dlaczego tu jesteście? – Chciałem ci zaproponować pracę – taką, która jestem pewien, że jest dużo bardziej opłacalna niż ta na kręgielni. – Jaki to rodzaj pracy? – Założyłem tutaj własną firmę budowlaną. Ma potencjał, aby zarobić całkiem sporo pieniędzy. To dlatego ponownie się tu przeprowadziliśmy. Potrzebuję robotników, Josh. Jest pokój do wprowadzenia się nad siedzibą firmy, jeśli to jest coś, czym będziesz zainteresowany. Będą terminy, w których będziesz musiał oddać kompletną pracę, ale będziesz mógł stworzyć własny

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 24 rozkład godzin… zorganizować czas, byś mógł zajmować się Tommy’m. – Wciągnął oddech, a następnie dodał: – Wiem, że jeździsz samochodem swojego przyjaciela, co jest w porządku, ale jeśli będziesz zainteresowany tą robotą, to będziesz mógł korzystać z firmowej ciężarówki. Jest tam kabina dla załogi, więc będziesz miał pokój na tyle dla Tommy’ego. To będzie ciężka praca, nie będę kłamać, ale upewnię się, że płaca będzie tego warta. – Szturchnął Kim. – Och, ja? – zapytała zaskoczona. Skinął głową. Wyglądała na zdenerwowaną. Przez to ja zacząłem stawać się nerwowy. W końcu się odezwała: – Zastanawiałam się, to znaczy, jeśli zdecydujesz się podjąć tej pracy… czy może mogłabym zajmować się Tommy’m, kiedy ty byś pracował? Obecnie nie pracuję i to byłaby dla mnie przyjemność. – Wyjęła telefon z kieszeni. – Mogę dać ci numery do prywatnych referentów, jeśli czujesz, że nie możesz mi od razu zaufać. Możemy zacząć od kilku godzin w tygodniu. Cokolwiek chcesz, Josh. Zaoszczędziłbyś w ten sposób pieniądze na żłobku… – Dlaczego? – przerywam, unosząc brodę i napinając ramiona. – Dlaczego oferujecie mi pracę, godziwą zapłatę i pozwalacie pracować we własnych godzinach? Dlaczego chcecie dać mi samochód i proponujecie doglądanie mojego dziecka? Dlaczego? Robby odpowiedział: – Bo jesteśmy rodziną, Josh, i niezależnie w jaki sposób świat ci to inaczej przedstawił, porządnymi ludźmi – oni nie odwracają się od swojej rodziny. ★★★ Przyjąłem zaoferowaną pracę. Nie byłem aż tak głupi. Może to pomoże dać Tommy’emu i mi nowy start, zamiast życia od wypłaty do wypłaty i liczenia dziesięciocentówek. Kiedy poszedłem oddać moje wypowiedzenie z dwutygodniowym wyprzedzeniem, menadżer w kręgielni kazał zostawić mi je na miejscu i nie

T ł u m a c z e n i e : R e b e l l i o u s G i r l Strona 25 niepokoić go moim powrotem. To był rodzaj błogosławieństwa, bo to oznaczało, że mogłem rozpocząć pracę z Robby’m od zaraz. Praca była ciężka, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że byłem przyzwyczajony tylko do rozdawania butów i odbierania pieniędzy od ludzi. Wynagrodzenie jednak było dobre – zbyt dobre. Próbowałem o tym rozmawiać z Robby’m. Swoiście powiedziałem mu, że płaci mi za dużo. Nazwał mnie kutasem i kazał wrócić do pracy. Pierwszego dnia, gdy wypisałem Tommy’ego ze żłobka, zostawiłem go u Kim. Przyszła z nim w miejsce mojej pracy dwa razy. Nie wiem, czy to przez jej miłosierdzie czy mnie, ale byłem wdzięczny, że to zrobiła, bo szczerze, martwiłem się, czy się dogadają. Fakt, że Tommy nie chciał opuścić jej domu, kiedy ja chciałem już go odebrać, przypieczętował ofertę. I tak było przez najbliższe dwa lata, nie czułem się tak samotny, przynajmniej nie wśród projektów wielkich budynków. Miałem pomoc, emocjonalną i finansową, i nie czułem się jakbym pękał pod ciężarem mojego życia. Póki nie pojawiła się ona.