2
''His Proposed Deal''
Sandi Lynn
Tłumaczenie: ArimaAter
Korekta: Ewelina1991n
Tłumaczenie w całości należy do autora książki, jako prawa autorskie i służą
jedynie jako promocja autora. Tłumaczenia nie są źródłem korzyści
majątkowych. Prosimy o nierozpowszechnianie tego tłumaczenia na innych
chomikach, forach czy stronach internetowych.
Tłumaczenie nieoficjalne dla DD_TranslateTeam
3
Rozdział 4
Kiedy dotarliśmy do Tiffaniego, zostaliśmy zabrani na tyły sklepu,
gdzie znajdowały się najpiękniejsze, diamentowe pierścionki na
jedwabnych poduszeczkach.
-Miło pana widzieć, panie Hamilton.
-Dziękuje, Doug. Chciałbym, byś poznał moją narzeczoną, Emmę
Knight.
-Cudownie panią poznać, panno Knight. - Uśmiechnął się. -Proszę
usiąść. Pokażę państwu nasze najpiękniejsze diamenty. Czy mogę
zaproponować państwu po kieliszku wina?
Spojrzałam na niego.
-Z przyjemnością, dziękuje.
Max i ja zajęliśmy miejsce naprzeciwko biurka.
-Wybierz, który chcesz.
-Wszystkie są piękne, Max.
-Piękne diamenty dla pięknej kobiety - mrugnął.
Mój żołądek zacisnął się, ponieważ bałam się ich dotknąć. Nigdy
wcześniej nie widziałam tak pięknych rzeczy z bliska. Przyjrzałam się
dokładnie każdemu pierścionkowi i w końcu podniosłam jeden delikatnie.
Taki błysk i elegancja nigdy nie przyozdabiała mojej dłoni, przez co
poczułam się przytłoczona.
-Proszę, przymierz ten - Max uśmiechnął się, zakładając mi
oszlifowany, dwukaratowy diamentowy pierścionek.
-Świetny wybór, panie Hamilton. Ten pierścionek pochodzi z naszej
nowej kolekcji.
-Cudowny - uśmiechnęłam się, zerkając na Maxa.
4
-Jesteś pewna?
-Tak, pasuje idealnie.
-W takim razie weźmiemy go, Doug. - Max wyjął swoją kartę
kredytową.
-Ah, cudownie. Wspaniale widzieć dwójkę tak zakochanych w
sobie ludzi, którzy rozpoczynają ekscytującą podróż i nowe, wspólne
życie.
Prawie wybuchłam śmiechem. Gdyby tylko Doug wiedział.
Kiedy wyszłam z Maxem od Tiffaniego, zatrzymałam go i
położyłam dłoń na jego klatce piersiowej.
-Czy nie masz zamiaru oświadczyć mi się odpowiednio? -
Uśmiechnęłam się, zdejmując pierścionek i wręczając mu go.
-Oświadczyny na ulicy?
-Tak. Jeśli mamy być zaręczeni, oczekuje odpowiednich
oświadczyn.
-Ale jest tu mnóstwo ludzi. - Odpowiedział nerwowo.
-Czy to nie o to chodzi, Max?
Przekręcił oczami i rozejrzał się. Uklęknął na jedno kolano, po
czym chwycił moją dłoń. Nagle ludzie zaczęli się zatrzymywać,
przyglądając się przedstawieniu.
-Emmo Knight czy wyjdziesz za mnie?
Przycisnęłam usta dłonią, by wyglądać na podekscytowaną.
Musiałam odegrać swoją rolę, szczęśliwej dziewczyny, której mężczyzna
oświadcza się na ulicy Nowego Yorku.
-Tak. O mój boże, Max! Tak! Wyjdę za ciebie!
5
Założył pierścionek na mój palec, po czym wstał, objął mnie, a
przeze mnie przeszedł dreszcz. Jego muskularne ramiona sprawiły, że
zrobiło mi się gorąco.
-Zapłacisz za to - poczułam jego oddech na moim uchu.
Wszyscy wokoło zaczęli klaskać, gwizdać i gratulować. Martin
otworzył drzwi do limuzyny.
-Maxie i panno Knight gratulacje.
-Dziękuje, Martinie, ale proszę mów mi Emma - uśmiechnęłam się.
Wsiedliśmy do limuzyny, a Max spojrzał na mnie, mrużąc oczy.
-Chciałaś, bym się oświadczył przy Martinie, prawda?
-To sprawiło, że nasze oświadczyny wydają się realne, prawda?
Teraz możesz powiedzieć swoim rodzicom, że oświadczyłeś się miłości
swojego życia na ulicach Nowego Yorku, ponieważ jesteś tak szczęśliwy i
chciałeś, by wszyscy byli świadkami tej radosnej chwili.
-Cholera, dobra jesteś.
-Wiem - mrugnęłam.
-Martin, zabierz nas do Saks by moja urocza narzeczona mogła
kupić nową sukienkę na dzisiejszą kolacje.
-Mam sukienki, nie musimy jechać do Saks.
-Jak powinienem to powiedzieć? Kolacja z moimi rodzicami to
oficjalne wydarzenie. Nie martw się, pomogę ci wybrać coś ładnego.
Skoro mam grać narzeczoną milionera to powinnam tę rolę również
dobrze odegrać. Martin zatrzymał się przy krawężniku obok Saks i
otworzył przede mną drzwi. Wysiadłam, a Max dotknął moich pleców,
przez co po moim kręgosłupie przebiegł dreszcz. Cholera. Co jest w jego
dotyku? Pojechaliśmy ruchomymi schodami do działu z sukienkami, po
czym Max natychmiast wybrał sukienkę. To była sukienka bez rękawków,
z okrągłym dekoltem, w kolorze skóry.
6
-Jaki masz rozmiar? Dwójka?
-Rozmiar cztery - uśmiechnęłam się. -Ale dzięki, że pomyślałeś, że
noszę dwójkę.
-W tym będziesz wyglądać niesamowicie, przymierz.
Wzięłam od niego sukienkę, a ekspedientka zaprowadziła mnie do
przymierzalni. Kiedy zdjęłam ubrania i stanęłam przed ogromnym lustrem,
zauważyłam części mojego ciała, które potrzebowały natychmiastowej
naprawy. Do diabła z tymi światłami w przymierzalniach. Macy
powiedziała, że w budynku, w którym obecnie mieszkam jest centrum
fitness, z którego mogę korzystać do woli. Od jutra zaczynam ćwiczyć.
Wkładam sukienkę, mam problem, by zapiąć suwak, dlatego proszę Maxa,
który siedział na krześle, o pomoc. Podnosi się, podchodzi do mnie z tym
swoim uśmiechem. Jego dłoń delikatnie i bardzo powoli zasuwa suwak.
-Ładny, różowy stanik. Czy masz na sobie pasujący dół? - Jego
gorący oddech owiewa moją szyję.
Przełykam z trudem ślinę.
-Nie zastanawiaj się nad tym, co noszę pod spodem - odpowiadam
w uwodzicielski sposób.
Znowu jego usta były milimetr od mojego ucha.
-Nic na to nie poradzę.
Wzięłam głęboki wdech i odwróciłam się.
-I?
-Ta sukienka wygląda na tobie świetnie.... i niewiarygodnie
seksownie.
-Dzięki. Podoba mi się, ale jest trochę za droga.
-Nonsens. Nic nie jest za drogie dla mojej narzeczonej - po jego
twarzy przemknął uśmiech.
7
Do diabła, jeżeli chce kupić dla mnie sukienkę za czterysta dolarów,
to nie będę protestować. Zaczynam kierować się z powrotem do
przymierzalni, kiedy Max woła mnie po imieniu.
-Ahem, Emma?
-Tak? -Odwracam się.
-Nie potrzebujesz pomocy z suwakiem?
Cholera. Znowu to samo. Moja bielizna już była mokra od chwili,
kiedy zasuwał mi suwak. Odwróciłam się i odgarnęłam włosy. Rozsuwał
ten suwak tak samo wolno, jak zasuwał.
-Przysięgam, jeśli znów myślisz o mojej bieliźnie, to cię zdzielę.
-Nigdy bym o niej nie pomyślał. Chyba że chcesz, bym zobaczył
twój tyłeczek, wtedy o nim pomyślę.
Prycham rozbawiona, idąc do przymierzalni. Przebieram się w moje
ubrania, a Max płaci za sukienkę.
-Potrzebujesz butów? -Pyta.
-Nie wiem. Zapomniałam o butach.
-Chodźmy do działu z butami i zobaczmy, co tam mają.
Szedł krok przede mną a ja nie mogłam się powstrzymać, by nie
spojrzeć na jego tyłek w tych obcisłych ciemnych jeansach. Miał świetne
ciało. Muskularne, silne i z tego, co widzę idealne w każdym punkcie.
Kiedy dotarliśmy do butów, nasze spojrzenia się spotkały. Podeszłam do
podestu i wybrałam sandałki na obcasie w kolorze nude.
-Myślę, że będą pasować do sukienki. -Odwróciłam but, by
zobaczyć jego rozmiar, ale wtedy zobaczyłam cenę. -Nie ważne -
odłożyłam go z powrotem.
-Co się stało?
-Cena. - odpowiedziałam, idąc do innych butów.
8
-W porządku, Emmo. Kosztują tylko tysiąc sto dolarów. Więcej
płacę za moje buty. Jaki nosisz rozmiar?
-Rozmiar osiem. Ale serio one są zbyt drogie.
Podszedł do sprzedawczyni i poprosił ją o mój rozmiar. Kilka chwil
później wróciła z pudełkiem butów, a ja je przymierzyłam.
-Wyglądają dobrze - uśmiechnął się. -Co myślisz?
-Są świetne.
-Weźmiemy je - powiedział Max sprzedawczyni.
Martin czekał na nas, kiedy wyszliśmy ze sklepu. Otworzył nam
drzwi, a my wsiedliśmy. Kiedy Max usiadł koło mnie, delikatnie
chwyciłam jego dłoń. Spojrzał na mnie zaskoczony, uśmiechając się.
-Dziękuje. - Powiedziałam, uśmiechając się przelotnie.
Jego szare oczy były we mnie wpatrzone przez krótki moment.
Przechylił głowę, a kąciki jego ust uniosły się delikatnie do góry.
-Nie ma za co.
Puściłam jego dłoń i wyjrzałam przez okno. Wróciliśmy do mojego
apartamentu, Max powiedział, że przyjedzie po mnie wpół do siódmej.
-Mogę przyjechać taksówką. Zostań w domu rodziców, zobaczymy
się na miejscu.
Prychnął rozbawiony.
-Emmo, nie mieszkam z rodzicami, mam swoje mieszkanie.
-Oh. Założyłam, że mieszkasz z nimi.
-Dobry Boże, nie. Wyprowadziłem się zaraz po skończeniu collegu.
Moje mieszkanie znajduje się na dwadzieścia minut stąd na 77 ulicy, a moi
rodzice mieszkają w Park Avenue.
9
-Oh, przepraszam. W takim razie spotkamy się wpół do siódmej. -
Chwyciłam torbę z moją sukienką i butami, po czym poszłam do mojego
apartamentu.
****
Weszłam pod marmurowy prysznic i pozwoliłam, by gorąca woda
po mnie spływała, podczas gdy ja próbowałam ogarnąć, co się właściwie
dziś wydarzyło. Straciłam pożyczkę od Parsons. Przeprowadziłam się do
Nowego Yorku. Zaręczyłam się z mężczyzną, którego poznałam zeszłej
nocy i teraz będę ubrana za tysiąc pięćset dolarów, by pójść na kolacje z
jego rodzicami; z rodzicami, którzy myślą, że ich syn jest zakochany. To
będzie trwało tylko trzy miesiące. Muszę o tym pamiętać. Wzięłam
pierścionek, prawda? Moją drugą myślą było to, że i tak byłam sama i
miałam czas. Byłam tylko zwyczajną dziewczyną, która przez całe życie
mieszkała w przyczepie. Wszystko, co mam wynika z mojej ciężkiej pracy.
Nic nie dostałam za darmo, myślę nawet o czesnym za Parsons. Pracuję na
to. Jak aktorka. Odgrywam rolę; rolę, która powinna zagwarantować mi
Oscara.
Wychodzę spod prysznica, nakładam makijaż i układam kilka
loków, ale decyduje, że upnę włosy po bokach ładnymi spinkami od
Aubrey. Wkładam sukienkę i walczę z suwakiem. W jakiś sposób udaje mi
się po czym zakładam pierścionek. Podczas gdy podnoszę dłoń, by
przyjrzeć się diamentowi, słyszę pukanie do drzwi.
-Cześć - przełykam z trudem ślinę, widząc Maxa ubranego w
czarne, dopasowane spodnie, białą koszulę i czarną marynarkę.
-Wyglądasz spektakularnie - uśmiechnął się, wchodząc do środka.
-Dziękuje. Pan również wygląda niczego sobie, panie Hamilton.
-Jesteś gotowa na kolacje z moimi rodzicami? Nastąpiła zmiana
planów i spotykamy się z nimi w restauracji.
-Bardziej gotowa już nie będę, tylko wezmę buty.
10
Wyszliśmy z budynku i wsiedliśmy do Rolls Royce.
-Emmo chciałbym, byś poznała Darrena. To nasz drugi kierowca.
-Cześć Darren. Miło cię poznać.
-Ciebie również miło poznać, Emmo. - Uśmiechnął się, patrząc na
mnie.
-Tylko Darren wie o naszej umowie. Ufam mu. Jeżeli będziesz
czegoś potrzebowała, dzwoń do niego. Zabierze cię, gdzie tylko będziesz
potrzebowała. Daj mi swój telefon, to zapisze ci jego numer.
-Myślałam, że nikt nie powinien o tym wiedzieć.
Zapisał numer Darrena w moim telefonie po czym oddał mi telefon.
-Jak mówiłem, ufam mu.
11
Rozdział 5
Weszliśmy do Shay Gardens, a wystrój mnie poraził. Okrągłe
stoliki porozstawiane po dwupoziomowej restauracji, przykryte złotymi
obrusami, a na nich stały zapalone, piękne świece. Na ścianach wisiały
przepiękne obrazy. Kelnerka poprowadziła nas do stolika, gdzie rodzice
Maxa czekali na nas.
-Jesteście - jego mama uśmiechnęła się delikatnie, objęła Maxa i
mnie. -Emmo chciałabym byś poznała Fionę.
-Witam.
-Cześć - powiedziała, uśmiechając się sztucznie. Już teraz mogłam
stwierdzić, że mnie nie polubiła.
-O mój Boże - powiedziała mama Maxa, chwytając moją lewą rękę.
-Masz pierścionek. Jest taki piękny.
-Tak, to prawda. Dobra robota, Max - uśmiechnął się jego tata.
-Ustaliliście już datę? - Fiona spojrzała na Maxa.
-Nie, jeszcze nie. Pewnie weźmiemy ślub za kilka lat. Emma
chciałaby najpierw skończyć szkołę.
Jego rodzice zaczęli wypytywać mnie o moją przeszłość. Musiałam
trochę ubarwić moją historię, bym wyglądała na odpowiednią partie dla ich
syna. Do diabła nie byłam odpowiednią partią dla ich syna. Powiedziałam
im, że wychowałam się w Miami, a moi rodzice odnoszą sukcesy. Nie
chciałam podawać zbyt wiele szczegółów, ponieważ później mogliby
chcieć to sprawdzić. Kiedy zjedliśmy kolacje i deser, pożegnaliśmy się i
wróciliśmy do Rolls Royce'a.
-Co za sukces! Moi rodzice oszaleli na twoim punkcie.
12
-Nie jestem pewna, czy twoja siostra oszalała na moim punkcie.
-Nie przejmuj się nią. Ma siedemnaście lat a zachowuje się tak
jakby miała trzydzieści. Ma opinie na temat wszystkiego i wszystkich.
Max sięga do kieszeni i wręcza mi czek.
-To za twój pierwszy rok w Parsons. Zapłać jutro za swoje czesne.
Nie chcę, by cię ominęły pierwsze lekcje.
Nagle poczułam poczucie winy i z trudem było mi to zaakceptować.
-Co się stało?
-Nic. Dzięki, Max. Naprawdę to doceniam.
Położył rękę na mojej dłoni i delikatnie ją ścisnął. Moje serce
szybciej zabiło przez jego dotyk.
-Nie, Emmo to ja dziękuje. Nie byłbym w stanie tego zrobić bez
ciebie.
Uśmiechnęłam się do niego delikatnie, kiedy samochód zatrzymał
się przed moim budynkiem.
-Porozmawiamy jutro, dobranoc, Max - powiedziałam, wysiadając z
samochodu.
-Dobranoc, Emmo.
*****
13
Spałam dłużej niż powinnam, ale byłam wykończona po
wczorajszym dniu. Kiedy się obudziłam, spojrzałam na pierścionek
znajdujący się na moim palcu, zapomniałam go zdjąć przed pójściem do
łóżka. Dziś zaczął się nowy dzień, a ja wciąż byłam zaręczona. Kiedy
spałam, miałam nadzieje, że to wszystko okażę się złym snem; snem, który
mi się przyśnił, kiedy wciąż byłam w Miami. Ale to nie był sen.
Przeciągnęłam się i wyszłam z łóżka. Powlokłam do kuchni po kubek
kawy i zauważyłam z przykrością, że nie ma ekspresu do kawy.
Potrzebowałam kawy. Na już. Założyłam spodnie do jogi i podkoszulkę
oversize, na której znajdował się napis "jestem twoja" oraz czapkę z
daszkiem. Po złapaniu torebki oraz telefonu pojechałam windą na dół i
skierowałam się ku drzwiom. Więc powinnam iść w prawo czy lewo?
Cholera. Nie znałam jeszcze Nowego Yorku. Wróciłam do środka, by
zapytać Tommego, odźwiernego, gdzie znajduje się najbliższy starbucks.
-Jak wyjdziesz, idź w prawo, znajduje się na samym rogu.
-Dziękuje, Tommy. -Uśmiechnęłam się do niego.
-Nie ma za co, Emmo.
Znalazłam Sturbucksa i stanęłam w kolejce, w której już było
piętnaście osób, które miały taki sam pomysł jak ja. Zamówiłam moją
kawę i bananową muffinkę i zajęłam stolik przy oknie. Mój telefon zaczął
pikać, dostałam wiadomość od Kary.
"Jak Nowy York? Myślałam, że do tego czasu się odezwiesz"
"Przepraszam. Wczoraj miałam zwariowany dzień, a dziś próbuje
wszystko ogarnąć."
"Spotkałaś jakiegoś gorącego kolesia?"
"Jeszcze nie"
Nie mogłam jej powiedzieć o Maxie. Chociaż chciałam, nie
mogłam. Zaczęłyby się pytania, a ja musiałabym okłamać moją najlepszą
przyjaciółkę. Lepiej by o niczym nie widziała.
14
"Informuj mnie na bieżąco i wysyłaj mi mnóstwo snapchatów.
Zwłaszcza kiedy spotkasz jakichś przystojniaków"
"Pozdrów ode mnie dziewczyny i będę się odzywać"
Kiedy upijałam kawę, zastanawiałam się co robi Max. Złapałam się
na tym, że dużo o nim myślałam. W jakiś pokręcony sposób brakowało mi
jego towarzystwa. W sumie był jedyną osobą, którą znałam w Nowym
Yorku, więc tłumaczyło to tęsknotę nie wspominając faktu, że
zastanawiałam się jak wyglądał nago. Skończyłam pić moją kawę, jeść
muffinkę i złapałam taksówkę, by pojechać do banku, aby otworzyć nowe
konto, a później podjechać do Parsons. Kiedy weszłam do dużego
budynku, spytałam mężczyznę siedzącego za biurkiem, gdzie znajduje się
biuro zajmujące się finansami. Powiedział mi, że trzeba iść prosto, po
czym skręcić w prawo i jeszcze raz skręcić w prawo.
-W czym mogę pomóc? -Spytała kobieta, która miała jedną brew.
-Jestem tu by opłacić semestr jesienny.
Nie miało już znaczenia, dlaczego zabrali mi pożyczkę w ostatniej
chwili, dlatego podałam jej dowód oraz pieniądze o nic nie pytając.
-Załatwione. Miłej nauki w Parsons - uśmiechnęła się.
Chciałam jej podziękować za nic, ale tylko się delikatnie
uśmiechnęłam i wyszłam. Zajęcia miały się zacząć za kilka dni, a ja nie
mogłam się doczekać. Zanim wróciłam do mieszkania, zatrzymałam się w
sklepie, by kupić kilka rzeczy (najważniejszy był ekspres do kawy i kawa).
Kupiłam kilka przekąsek i jedzenie, bo lodówka Macy była kompletnie
pusta. Nie zaskoczyło mnie to specjalnie, zwłaszcza że Macy jest modelką.
Zawsze odżywiała się jak królik. Szłam obładowana torbami, a ekspres był
najcięższy. Położyłam torby na ziemi i wyciągnęłam telefon, wybierając
numer Darrena.
-Dzień dobry, panno Knight. Czy potrzebuje mnie panienka?
-Cześć, Darren. Tak, proszę. Jestem przed sklepem Whole Foods
obok Parsons. Nie jestem pewna, na jakiej ulicy jestem.
15
-Proszę się nie martwić, znajdę panienkę. Jestem właściwie w
okolicy. Proszę na mnie poczekać, będę za chwilę.
-Dziękuje. -Rozłączyłam się.
Stałam tam z tymi ciężkimi torbami, patrząc na przechodzących
ludzi, to był zupełnie inny świat. Kilka chwil później zatrzymał się przede
mną samochód. Darren wysiadł i otworzył mi drzwi, po czym zapakował
moje torby.
-Dziękuje, Darren. Nie chciałam dzwonić, ale nie mogłam złapać
taksówki, a te torby są okropnie ciężkie.
-Nie ma problemu, Emmo. Jestem do dyspozycji, kiedy mnie
potrzebujesz.
Usadowiłam się wygodnie i spytałam go czy widział dzisiaj Maxa.
-Tak, właśnie zabrałam go i jego przyjaciółkę do restauracji na
wczesny obiad.
Coś mi się stało. Nagle zrobiło mi się niedobrze.
-Oh to dobrze. Mam zamiar wrócić do domu i też przygotować
pyszny posiłek.
Spojrzał na mnie w lusterku i uśmiechnął się. Darren był miły. Miał
pewnie gdzieś tak z czterdzieści lat, jego włosy były brązowe, a oczy miały
orzechowy kolor. W jego osobie było coś, dzięki czemu czułam się
komfortowo. Przypominał prawie archetyp ojca. Dotarliśmy do mojego
budynku, a Darren pomógł mi wnieść torby do mieszkania.
-Dziękuje, doceniam twoją pomoc - uśmiechnęłam się.
-Nie ma za co, Emmo. Miłego wieczoru. -Wyszedł przez drzwi,
zatrzymał się i odwrócił się w moją stronę. -Jesteś pewna tego, co robisz z
Maxem?
Jego pytanie zaskoczyło mnie.
-Tak, wiem co robię.
16
Zacisnął usta.
-Jesteś świetną dziewczyną i nie chcę, byś została zraniona.
Czasami ludzie muszą upaść, zanim się czegoś nauczą. -Wyszedł,
zamykając za sobą drzwi.
Stałam tam przez chwilę, zastanawiając się co miał na myśli. Wiem,
że mówił o Maxie. Po ustawieniu ekspresu i wyjęciu jedzenia,
postanowiłam zrobić panierowanego kurczaka z pieczonymi ziemniakami.
Szykowałam posiłek, słuchając muzyki. Musiałam zapomnieć o Maxie.
Zaczęłam tańczyć w małej kuchni i używałam drewnianej łyżki jako
mikrofonu, poruszając ustami i kręcąc biodrami, kiedy panierowałam
kurczaka, a ziemniaki piekły w piekarniku. Odwróciłam się i krzyknęłam,
kiedy zobaczyłam stojącego tam Maxa, uśmiechającego się do nie.
-Co do cholery? Przestraszyłeś mnie, Max! - Wyłączyłam muzykę.
-Przepraszam, pukałem. Nie słyszałaś mnie i nie zamknęłaś drzwi,
więc wszedłem by zobaczyć jak seksownie tańczysz. Cholera, Emma.
Zasada numer jeden w Nowym Yorku: zawsze zamykaj drzwi.
-Zapomniałam. Myślałam, że jesteś na spotkaniu.
-Skąd wiedziałaś? -Spytał podnosząc brwi.
-Darren mi powiedział. Odebrał mnie ze sklepu ponieważ miałam
duże zakupy, a nie mogłam złapać taksówki. Zaskoczyło mnie, że dziś się
nie odzywałeś.
-Byłem zajęty, cały dzień miałem spotkania.
Już miałam nazwać go cwaniaczkiem, ale się powstrzymałam.
-Widzę, że gotujesz.
-Tak. Nie jadłam nic od rana. Więc co tu robisz? Dlaczego twoja
randka już się skończyła?
-Zabrałem ją na obiad. Kiedy wszyliśmy z restauracji, zabrałem ją
do domu i przyjechałem tutaj.
17
-Dlaczego? -Spytałam, nalewając wino do kieliszka. -Chcesz się
napić?
-Pewnie, dzięki. I dlaczego co? -Usiadł na krześle obok blatu.
-Dlaczego wasza randka była taka krótka? Nie chciałeś uprawiać z
nią seksu?
-Oczywiście, że chciałem, ale ma okres, a mnie nie kręcą tego typu
rzeczy. Chociaż chyba nie powinnaś zadawać takich pytań.
Wręczyłam mu kieliszek wina.
-Dlaczego nie? W końcu jesteśmy zaręczeni.
Poczułam ukłucie bólu, kiedy usłyszałam, że chcę z nią uprawiać
seks. Co się ze mną działo? Za długo już nie uprawiałam seksu. Ostatni raz
byłam z Justinem sześć miesięcy temu, zanim zerwaliśmy. O wilku mowa.
Mój telefon zadzwonił, a jego imię się wyświetliło.
-Cholera. -Zerknęłam na Maxa, poczym odebrałam.
-Halo?
-Emmo, to ja Justin.
-Wiem, że to ty Justin. Dlaczego dzwonisz?
Spojrzałam na Maxa a on uniósł brwi.
-Słyszałem, że przeprowadziłaś się do Nowego Yorku, by uczyć się
w jakieś szkole czy coś. Dlaczego to zrobiłaś?
-Cóż Justin, może dlatego, że to było marzenie mojego życia.
Wiedziałbyś, gdybyś chociaż trochę słuchał. -Włączyłam go na tryb
głośnomówiący, bo musiałam sprawdzić co z kurczakiem.
-Słuchałem cię a ty nigdy nie oddałaś mi za grę na x-boxa, którą
celowo uszkodziłaś.
Max prychnął rozbawiony, ale prawie natychmiast zakrył sobie
usta.
18
-Wyślę ci czek.
-Tęsknie za tobą, Emmo. Naprawdę - powiedział smutno.
-Przykro mi, Justin. Słuchaj, muszę kończyć. Właśnie zrobiłam
obiad. Zrób coś dla mnie i nigdy już do mnie nie dzwoń.
-Czy właśnie tego chcesz? -Spytał.
-Tak. Mieszkam teraz w Nowym Yorku. Zaczynam od nowa i ty też
powinieneś.
-Żegnaj Emmo. -Rozłączył się.
Pojedyncza łza uciekła z mojego oka.
-Hej, wszystko w porządku? -Spytał miękko.
-Tak. Jest idiotą i musi dojrzeć.
-Usiądź, nałożę jedzenie i ci je przyniosę.
-W porządku, mogę...
Położył rękę na moim ramieniu.
-Emmo, proszę usiądź.
Wzięłam kieliszek i butelkę wina po czym usiadłam przy stole. Max
położył kurczaka na talerzu i wymieszał ziemniaki z masłem, solą i
pieprzem. Położył jedzenie przede mną i usiadł naprzeciwko mnie.
-Chcesz gryza? - Spytałam, krojąc kurczaka.
-Nie, jestem pełny. Kiedy zerwaliście?
-Sześć miesięcy temu.
-Jak długo byliście razem?
-Około roku.
-Wow. Więc zniszczyłaś jego grę na x-boxa? -Uśmiechnął się
kpiąco.
19
Ugryzłam ziemniaka i pokiwałam głową.
-Nie słuchał mnie i to był największy problem. Mówiłam a on
odpływał. Oglądał sport, albo grał na x-boxie. Nie pracował i nigdzie nie
wychodziliśmy. Nawet gdy proponowałam, że zapłacę to nie chciał za nic
wyjść.
-Brzmi jakby był frajerem.
-Jest nim. Miałam dość, nie mogłam już tego znosić. Poszłam do
niego, a on grał. Zapytałam go czy może przerwać grę, bo muszę z nim
porozmawiać. Powiedział, że ma podzielną uwagę. Więc zaczęłam mówić,
a on mnie ignorował. Zerwałam z nim, a on powiedział, że się wygłupiam.
Nie spojrzał na mnie nawet raz podczas tej rozmowy. Zesłościłam się, nie
panowałam nad sobą więc wzięłam tę płytę i deptałam ją tak długo aż się
rozpadła na kawałki.
Max zachichotał.
-A on co zrobił?
-Rozpłakał się.
Odchylił się do tyłu, śmiejąc się głośno.
-Jezu Chryste, Emmo.
Nie mogłam się powstrzymać i też się roześmiałam. Podniósł
kieliszek wina.
-Za zepsute gry na x-boxa i rozpoczęcie nowego życia.
Również uniosłam kieliszek i delikatnie stuknęliśmy kieliszkami w
toaście. Po tym, jak zjadłam, Max wstał.
-Lepiej już pójdę, jutro rano muszę jechać do biura. -Też wstałam,
by odprowadzić go do drzwi.
-Dzięki za odwiedziny.
-Nie ma za co, dzięki za wino - wpatrywał się we mnie. Wahał się
przez chwilę i wyszedł. -Dobranoc, Emmo.
20
-Dobranoc Max.
Zamknęłam za nim drzwi i oparłam się o nie. Część mnie chciała,
żeby on został ze mną.
21
Rozdział 6
Kilka następnych dni spędziłam w mieszkaniu. Wstawałam rano,
szłam poćwiczyć, później oglądałam telewizje. Jedyną osobą, którą znałam
w Nowym Yorku, był Max, a on nie odzywał się od ostatniej wizyty.
Pewnie jest zbyt zajęty, sypianiem z kim popadnie. Zajęcia mają się
rozpocząć jutro, a ja nie mogę się doczekać. Muszę się czymś zająć
zamiast cały czas o nim myśleć. Miałam nadzieję, że to będzie prostsze.
Działał na mnie w dziwny sposób, a ja nie potrafiłam tego wyjaśnić,
chciałam z nim spędzać każdą wolną chwilę. Może powodem było to, że
zamieszkałam w obcym mieście i byłam kompletnie sama. Muszę wyjść i
poznać nowych ludzi. Rozmawiałam z mamą, która dobrze sobie radzi w
Miami. Nigdy wcześniej nic przed nią nie ukrywałam, przez co trudno
było mi nie mówić o Maxie. Tęskniłam za moimi przyjaciółkami -Karą,
Aubrey i Molly - tęskniłam za wyjściami z nimi. Po założeniu pidżamy i
wejściu do łóżka, na mój telefon przyszła wiadomość od Maxa.
''Powodzenia jutro.''
Serio? Nie odzywał się dwa dni, a teraz wysyła mi wiadomość?
Odkładam telefon, nie odpisując. Wyłączam światło, przykrywam się
kołdrą i zamykam oczy.
****
Dojechałam na zajęcia i zajęłam miejsce na swoich pierwszych
zajęciach. Byłam zdenerwowana jak cholera, w sumie jak każdy człowiek,
który rozpoczyna coś kompletnie nowego.
22
-Cześć, jestem Hannah - obok mnie usiadła dziewczyna i
uśmiechnęła się.
-Cześć, jestem Emma. - Pojawiła się potencjalna przyjaciółka,
byłam podekscytowana.
Siedziałyśmy i gadałyśmy przez kilka minut, zanim, o mój Boże,
wszedł seksowny jak cholera profesor. Spojrzał na klasę, poczym
uśmiechnął się, witając nas. Przysięgam, że odpłynęłam, kiedy spojrzał na
mnie. Wysoki, brązowe włosy miał w artystycznym nieładzie, a jego
delikatna broda idealnie zaznaczała jego mocną szczękę. Zmarszczyłam
brwi, kiedy mój gejradar zaczął działać. Po zakończonej lekcji, razem z
Hannah odkryłyśmy, że mamy razem jeszcze dwie godziny. Przed
ostatnimi zajęciami, zjadłyśmy lunch w Breads Bakery. Ona była uroczą
dziewczyną z kręconymi, brązowymi włosami i dużymi, brązowymi
oczami. Jej drobniutkie ciało pasowało do niskiego wzrostu. Pochodziła z
Iowa, dlatego przyjazd do Nowego Yorku był dla niej szokiem
kulturowym. Mieszkała w akademiku, była zaskoczona, gdy powiedziałam
jej, gdzie ja mieszkam. Wytłumaczyłam jej, że zatrzymałam się w
mieszkaniu Macy. Kiedy rozmawiałyśmy, poznawałyśmy się lepiej, mój
telefon zawibrował, nowa wiadomość od Maxa.
"Nie odpisałaś mi wczoraj. Oczekuje odpowiedzi, gdy do ciebie
piszę."
"Jestem na lunchu, nie mogę rozmawiać. Porozmawiamy później."
Uśmiechnęłam się, ale zanim zdążyłam odłożyć telefon przyszła
kolejna wiadomość.
"Przyjadę dziś do ciebie."
-Cześć, miałybyście coś przeciwko, gdybym się do was przysiadł? -
Spytał przystojny chłopak. -Jestem Austin. Siedziałem za wami podczas
ostatnich dwóch zajęć.
-Cześć, Austin - uśmiechnęłam się. -Jestem Emma, a to Hannah.
23
Kolejny potencjalny przyjaciel. Ten dzień okazał się lepszy, niż
oczekiwałam. Austin był w tym samym wieku co Hannah i ja. Mieszkał ze
swoim chłopakiem, który był od nas sześć lat starszy, w studio w SoHo.
Przeprowadzili się do Nowego Yorku z Californi, jego chłopak pracował
na Wall Street. Po zjedzeniu lunchu wróciliśmy do Parsons na nasze
ostatnie zajęcia. Kiedy wyszłam z budynku, zobaczyłam Darrena przy
Rolls Royce.
-Dzień dobry, Emmo. Jestem tu, by zabrać cię do domu.
-Cześć, Darren. Nie ma go tam, prawda?
Zachichotał.
-Nie, jesteś bezpieczna.
Uśmiechnęłam się, a Darren otworzył mi drzwi
-Jak minął pierwszy dzień w szkole?
-Było świetnie, poznałam nowych ludzi.
Spojrzał na mnie w lusterku.
-To dobrze, Emmo. Cieszę się, że miałaś przyjemny pierwszy
dzień.
Otworzyłam drzwi do apartamentu i weszłam do środka, położyłam
torebkę na podłodze. Ostatnia wiadomość od Maxa brzmiała, że przyjedzie
dziś, ale nie wiedziałam, czy idziemy coś zjeść, czy co, dlatego
postanowiłam spytać:
"O której przyjedziesz? Zjemy coś?"
"Będę po dziewiątej i jestem już umówiony na kolacje"
Palant. Znowu mnie wkurzył.
"Dlaczego chcesz przyjechać? Miałam długi dzień i jestem
zmęczona."
24
"Muszę z tobą porozmawiać o przyjęciu zaręczynowym, które
wyprawiają moi rodzice i nie zostanę długo."
Serio? Przyjęcie zaręczynowe? Cholera. Wyciągnęłam menu jakieś
chińskiej restauracji w pobliżu i postanowiłam coś zamówić. Przebrałam
się w spodnie dresowe i podkoszulkę a włosy związałam w kucyk. Chwilę
później dostarczono moją kolacje, a ja usiadłam na kanapie z kieliszkiem
wina, włączając odcinek Revenge, to był mój drugi dzień maratonu z tym
serialem. To był czterdziesty piąty odcinek, kiedy usłyszałam pukanie do
drzwi. Odłożyłam pudełko ze słodko-ostrym kurczakiem i poszłam
otworzyć. Otworzyłam drzwi i Max natychmiast przelustrował mnie od
stóp do głów. Prawie przestałam oddychać, kiedy zobaczyłam go w
dopasowanym ciemnym garniturze.
-Jak było w szkole? -Spytał wchodząc.
-Dobrze.
-Jesz chińszyznę jak widzę.
Westchnęłam i usiadłam na kanapie, podnosząc pudełko. Usiadł
obok mnie.
-Moi rodzice urządzają nam przyjęcie zaręczynowe w przyszły
weekend w ich domu.
-I? Nie mogłeś mi tego powiedzieć przez telefon?
-Nie widziałem cię od kilku dni - bawił się moim kucykiem. -
Chciałem ci to powiedzieć osobiście.
Odwróciłam głowę w jego kierunku, by nie dotykał moich włosów.
-Jak kolacja?
-Nudna. Spotkałem się z potencjalnymi klientami. Może opowiesz
mi o swoim dniu? -Uśmiechnął się delikatnie.
-Zastanówmy się. Poszłam na zajęcia, poznałam kilka nowych
osób, zjadłam lunch i wróciłam do domu. To chyba wszystko.
25
-Co się stało? Wyczuwam negatywne nastawienie. -Jego palce
delikatnie musnęły moje ramię.
Wzruszyłam ramionami.
-Nic się nie stało. - Może jestem negatywnie nastawiona, ale nie
chcę tego. Sam fakt, że pojawił się w moim życiu i wszystko odwrócił do
góry nogami, irytował mnie. Im więcej czasu z nim spędzam, tym więcej
muszę patrzeć w jego niesamowite, szare oczy i tym trudniej się nie
zakochać.
-Opowiedz mi o nowych znajomych.
Wstałam z kanapy, zabierając pudełko po chińszczyźnie, by zabrać
je do kuchni.
-Hannah i Austin są naprawdę mili.
-Austin?
Przysięgam, że brzmiał, jakby był zazdrosny i nie ma mowy, bym
powiedziała, że Austin jest gejem.
-Ta. Mieszka w studio w SoHo, a Hannah mieszka w akademiku.
-Ciesze się, że poznałaś nowych ludzi. Więc pewnie czasem
będziesz z nimi wychodziła. Zmarszczyłam czoło.
-Tak, pewnie będę.
Wstał i skierował się ku drzwiom.
-Lepiej już pójdę.
Stałam przed nim ,a on się we mnie wpatrywał, po chwili dotknął
kciukiem mojego policzka.
-Wyglądasz naprawdę seksownie w tym stroju.
Moje serce zaczęło bić jak szalone.
-Znowu próbujesz mnie zaciągnąć do łóżka?
2 ''His Proposed Deal'' Sandi Lynn Tłumaczenie: ArimaAter Korekta: Ewelina1991n Tłumaczenie w całości należy do autora książki, jako prawa autorskie i służą jedynie jako promocja autora. Tłumaczenia nie są źródłem korzyści majątkowych. Prosimy o nierozpowszechnianie tego tłumaczenia na innych chomikach, forach czy stronach internetowych. Tłumaczenie nieoficjalne dla DD_TranslateTeam
3 Rozdział 4 Kiedy dotarliśmy do Tiffaniego, zostaliśmy zabrani na tyły sklepu, gdzie znajdowały się najpiękniejsze, diamentowe pierścionki na jedwabnych poduszeczkach. -Miło pana widzieć, panie Hamilton. -Dziękuje, Doug. Chciałbym, byś poznał moją narzeczoną, Emmę Knight. -Cudownie panią poznać, panno Knight. - Uśmiechnął się. -Proszę usiąść. Pokażę państwu nasze najpiękniejsze diamenty. Czy mogę zaproponować państwu po kieliszku wina? Spojrzałam na niego. -Z przyjemnością, dziękuje. Max i ja zajęliśmy miejsce naprzeciwko biurka. -Wybierz, który chcesz. -Wszystkie są piękne, Max. -Piękne diamenty dla pięknej kobiety - mrugnął. Mój żołądek zacisnął się, ponieważ bałam się ich dotknąć. Nigdy wcześniej nie widziałam tak pięknych rzeczy z bliska. Przyjrzałam się dokładnie każdemu pierścionkowi i w końcu podniosłam jeden delikatnie. Taki błysk i elegancja nigdy nie przyozdabiała mojej dłoni, przez co poczułam się przytłoczona. -Proszę, przymierz ten - Max uśmiechnął się, zakładając mi oszlifowany, dwukaratowy diamentowy pierścionek. -Świetny wybór, panie Hamilton. Ten pierścionek pochodzi z naszej nowej kolekcji. -Cudowny - uśmiechnęłam się, zerkając na Maxa.
4 -Jesteś pewna? -Tak, pasuje idealnie. -W takim razie weźmiemy go, Doug. - Max wyjął swoją kartę kredytową. -Ah, cudownie. Wspaniale widzieć dwójkę tak zakochanych w sobie ludzi, którzy rozpoczynają ekscytującą podróż i nowe, wspólne życie. Prawie wybuchłam śmiechem. Gdyby tylko Doug wiedział. Kiedy wyszłam z Maxem od Tiffaniego, zatrzymałam go i położyłam dłoń na jego klatce piersiowej. -Czy nie masz zamiaru oświadczyć mi się odpowiednio? - Uśmiechnęłam się, zdejmując pierścionek i wręczając mu go. -Oświadczyny na ulicy? -Tak. Jeśli mamy być zaręczeni, oczekuje odpowiednich oświadczyn. -Ale jest tu mnóstwo ludzi. - Odpowiedział nerwowo. -Czy to nie o to chodzi, Max? Przekręcił oczami i rozejrzał się. Uklęknął na jedno kolano, po czym chwycił moją dłoń. Nagle ludzie zaczęli się zatrzymywać, przyglądając się przedstawieniu. -Emmo Knight czy wyjdziesz za mnie? Przycisnęłam usta dłonią, by wyglądać na podekscytowaną. Musiałam odegrać swoją rolę, szczęśliwej dziewczyny, której mężczyzna oświadcza się na ulicy Nowego Yorku. -Tak. O mój boże, Max! Tak! Wyjdę za ciebie!
5 Założył pierścionek na mój palec, po czym wstał, objął mnie, a przeze mnie przeszedł dreszcz. Jego muskularne ramiona sprawiły, że zrobiło mi się gorąco. -Zapłacisz za to - poczułam jego oddech na moim uchu. Wszyscy wokoło zaczęli klaskać, gwizdać i gratulować. Martin otworzył drzwi do limuzyny. -Maxie i panno Knight gratulacje. -Dziękuje, Martinie, ale proszę mów mi Emma - uśmiechnęłam się. Wsiedliśmy do limuzyny, a Max spojrzał na mnie, mrużąc oczy. -Chciałaś, bym się oświadczył przy Martinie, prawda? -To sprawiło, że nasze oświadczyny wydają się realne, prawda? Teraz możesz powiedzieć swoim rodzicom, że oświadczyłeś się miłości swojego życia na ulicach Nowego Yorku, ponieważ jesteś tak szczęśliwy i chciałeś, by wszyscy byli świadkami tej radosnej chwili. -Cholera, dobra jesteś. -Wiem - mrugnęłam. -Martin, zabierz nas do Saks by moja urocza narzeczona mogła kupić nową sukienkę na dzisiejszą kolacje. -Mam sukienki, nie musimy jechać do Saks. -Jak powinienem to powiedzieć? Kolacja z moimi rodzicami to oficjalne wydarzenie. Nie martw się, pomogę ci wybrać coś ładnego. Skoro mam grać narzeczoną milionera to powinnam tę rolę również dobrze odegrać. Martin zatrzymał się przy krawężniku obok Saks i otworzył przede mną drzwi. Wysiadłam, a Max dotknął moich pleców, przez co po moim kręgosłupie przebiegł dreszcz. Cholera. Co jest w jego dotyku? Pojechaliśmy ruchomymi schodami do działu z sukienkami, po czym Max natychmiast wybrał sukienkę. To była sukienka bez rękawków, z okrągłym dekoltem, w kolorze skóry.
6 -Jaki masz rozmiar? Dwójka? -Rozmiar cztery - uśmiechnęłam się. -Ale dzięki, że pomyślałeś, że noszę dwójkę. -W tym będziesz wyglądać niesamowicie, przymierz. Wzięłam od niego sukienkę, a ekspedientka zaprowadziła mnie do przymierzalni. Kiedy zdjęłam ubrania i stanęłam przed ogromnym lustrem, zauważyłam części mojego ciała, które potrzebowały natychmiastowej naprawy. Do diabła z tymi światłami w przymierzalniach. Macy powiedziała, że w budynku, w którym obecnie mieszkam jest centrum fitness, z którego mogę korzystać do woli. Od jutra zaczynam ćwiczyć. Wkładam sukienkę, mam problem, by zapiąć suwak, dlatego proszę Maxa, który siedział na krześle, o pomoc. Podnosi się, podchodzi do mnie z tym swoim uśmiechem. Jego dłoń delikatnie i bardzo powoli zasuwa suwak. -Ładny, różowy stanik. Czy masz na sobie pasujący dół? - Jego gorący oddech owiewa moją szyję. Przełykam z trudem ślinę. -Nie zastanawiaj się nad tym, co noszę pod spodem - odpowiadam w uwodzicielski sposób. Znowu jego usta były milimetr od mojego ucha. -Nic na to nie poradzę. Wzięłam głęboki wdech i odwróciłam się. -I? -Ta sukienka wygląda na tobie świetnie.... i niewiarygodnie seksownie. -Dzięki. Podoba mi się, ale jest trochę za droga. -Nonsens. Nic nie jest za drogie dla mojej narzeczonej - po jego twarzy przemknął uśmiech.
7 Do diabła, jeżeli chce kupić dla mnie sukienkę za czterysta dolarów, to nie będę protestować. Zaczynam kierować się z powrotem do przymierzalni, kiedy Max woła mnie po imieniu. -Ahem, Emma? -Tak? -Odwracam się. -Nie potrzebujesz pomocy z suwakiem? Cholera. Znowu to samo. Moja bielizna już była mokra od chwili, kiedy zasuwał mi suwak. Odwróciłam się i odgarnęłam włosy. Rozsuwał ten suwak tak samo wolno, jak zasuwał. -Przysięgam, jeśli znów myślisz o mojej bieliźnie, to cię zdzielę. -Nigdy bym o niej nie pomyślał. Chyba że chcesz, bym zobaczył twój tyłeczek, wtedy o nim pomyślę. Prycham rozbawiona, idąc do przymierzalni. Przebieram się w moje ubrania, a Max płaci za sukienkę. -Potrzebujesz butów? -Pyta. -Nie wiem. Zapomniałam o butach. -Chodźmy do działu z butami i zobaczmy, co tam mają. Szedł krok przede mną a ja nie mogłam się powstrzymać, by nie spojrzeć na jego tyłek w tych obcisłych ciemnych jeansach. Miał świetne ciało. Muskularne, silne i z tego, co widzę idealne w każdym punkcie. Kiedy dotarliśmy do butów, nasze spojrzenia się spotkały. Podeszłam do podestu i wybrałam sandałki na obcasie w kolorze nude. -Myślę, że będą pasować do sukienki. -Odwróciłam but, by zobaczyć jego rozmiar, ale wtedy zobaczyłam cenę. -Nie ważne - odłożyłam go z powrotem. -Co się stało? -Cena. - odpowiedziałam, idąc do innych butów.
8 -W porządku, Emmo. Kosztują tylko tysiąc sto dolarów. Więcej płacę za moje buty. Jaki nosisz rozmiar? -Rozmiar osiem. Ale serio one są zbyt drogie. Podszedł do sprzedawczyni i poprosił ją o mój rozmiar. Kilka chwil później wróciła z pudełkiem butów, a ja je przymierzyłam. -Wyglądają dobrze - uśmiechnął się. -Co myślisz? -Są świetne. -Weźmiemy je - powiedział Max sprzedawczyni. Martin czekał na nas, kiedy wyszliśmy ze sklepu. Otworzył nam drzwi, a my wsiedliśmy. Kiedy Max usiadł koło mnie, delikatnie chwyciłam jego dłoń. Spojrzał na mnie zaskoczony, uśmiechając się. -Dziękuje. - Powiedziałam, uśmiechając się przelotnie. Jego szare oczy były we mnie wpatrzone przez krótki moment. Przechylił głowę, a kąciki jego ust uniosły się delikatnie do góry. -Nie ma za co. Puściłam jego dłoń i wyjrzałam przez okno. Wróciliśmy do mojego apartamentu, Max powiedział, że przyjedzie po mnie wpół do siódmej. -Mogę przyjechać taksówką. Zostań w domu rodziców, zobaczymy się na miejscu. Prychnął rozbawiony. -Emmo, nie mieszkam z rodzicami, mam swoje mieszkanie. -Oh. Założyłam, że mieszkasz z nimi. -Dobry Boże, nie. Wyprowadziłem się zaraz po skończeniu collegu. Moje mieszkanie znajduje się na dwadzieścia minut stąd na 77 ulicy, a moi rodzice mieszkają w Park Avenue.
9 -Oh, przepraszam. W takim razie spotkamy się wpół do siódmej. - Chwyciłam torbę z moją sukienką i butami, po czym poszłam do mojego apartamentu. **** Weszłam pod marmurowy prysznic i pozwoliłam, by gorąca woda po mnie spływała, podczas gdy ja próbowałam ogarnąć, co się właściwie dziś wydarzyło. Straciłam pożyczkę od Parsons. Przeprowadziłam się do Nowego Yorku. Zaręczyłam się z mężczyzną, którego poznałam zeszłej nocy i teraz będę ubrana za tysiąc pięćset dolarów, by pójść na kolacje z jego rodzicami; z rodzicami, którzy myślą, że ich syn jest zakochany. To będzie trwało tylko trzy miesiące. Muszę o tym pamiętać. Wzięłam pierścionek, prawda? Moją drugą myślą było to, że i tak byłam sama i miałam czas. Byłam tylko zwyczajną dziewczyną, która przez całe życie mieszkała w przyczepie. Wszystko, co mam wynika z mojej ciężkiej pracy. Nic nie dostałam za darmo, myślę nawet o czesnym za Parsons. Pracuję na to. Jak aktorka. Odgrywam rolę; rolę, która powinna zagwarantować mi Oscara. Wychodzę spod prysznica, nakładam makijaż i układam kilka loków, ale decyduje, że upnę włosy po bokach ładnymi spinkami od Aubrey. Wkładam sukienkę i walczę z suwakiem. W jakiś sposób udaje mi się po czym zakładam pierścionek. Podczas gdy podnoszę dłoń, by przyjrzeć się diamentowi, słyszę pukanie do drzwi. -Cześć - przełykam z trudem ślinę, widząc Maxa ubranego w czarne, dopasowane spodnie, białą koszulę i czarną marynarkę. -Wyglądasz spektakularnie - uśmiechnął się, wchodząc do środka. -Dziękuje. Pan również wygląda niczego sobie, panie Hamilton. -Jesteś gotowa na kolacje z moimi rodzicami? Nastąpiła zmiana planów i spotykamy się z nimi w restauracji. -Bardziej gotowa już nie będę, tylko wezmę buty.
10 Wyszliśmy z budynku i wsiedliśmy do Rolls Royce. -Emmo chciałbym, byś poznała Darrena. To nasz drugi kierowca. -Cześć Darren. Miło cię poznać. -Ciebie również miło poznać, Emmo. - Uśmiechnął się, patrząc na mnie. -Tylko Darren wie o naszej umowie. Ufam mu. Jeżeli będziesz czegoś potrzebowała, dzwoń do niego. Zabierze cię, gdzie tylko będziesz potrzebowała. Daj mi swój telefon, to zapisze ci jego numer. -Myślałam, że nikt nie powinien o tym wiedzieć. Zapisał numer Darrena w moim telefonie po czym oddał mi telefon. -Jak mówiłem, ufam mu.
11 Rozdział 5 Weszliśmy do Shay Gardens, a wystrój mnie poraził. Okrągłe stoliki porozstawiane po dwupoziomowej restauracji, przykryte złotymi obrusami, a na nich stały zapalone, piękne świece. Na ścianach wisiały przepiękne obrazy. Kelnerka poprowadziła nas do stolika, gdzie rodzice Maxa czekali na nas. -Jesteście - jego mama uśmiechnęła się delikatnie, objęła Maxa i mnie. -Emmo chciałabym byś poznała Fionę. -Witam. -Cześć - powiedziała, uśmiechając się sztucznie. Już teraz mogłam stwierdzić, że mnie nie polubiła. -O mój Boże - powiedziała mama Maxa, chwytając moją lewą rękę. -Masz pierścionek. Jest taki piękny. -Tak, to prawda. Dobra robota, Max - uśmiechnął się jego tata. -Ustaliliście już datę? - Fiona spojrzała na Maxa. -Nie, jeszcze nie. Pewnie weźmiemy ślub za kilka lat. Emma chciałaby najpierw skończyć szkołę. Jego rodzice zaczęli wypytywać mnie o moją przeszłość. Musiałam trochę ubarwić moją historię, bym wyglądała na odpowiednią partie dla ich syna. Do diabła nie byłam odpowiednią partią dla ich syna. Powiedziałam im, że wychowałam się w Miami, a moi rodzice odnoszą sukcesy. Nie chciałam podawać zbyt wiele szczegółów, ponieważ później mogliby chcieć to sprawdzić. Kiedy zjedliśmy kolacje i deser, pożegnaliśmy się i wróciliśmy do Rolls Royce'a. -Co za sukces! Moi rodzice oszaleli na twoim punkcie.
12 -Nie jestem pewna, czy twoja siostra oszalała na moim punkcie. -Nie przejmuj się nią. Ma siedemnaście lat a zachowuje się tak jakby miała trzydzieści. Ma opinie na temat wszystkiego i wszystkich. Max sięga do kieszeni i wręcza mi czek. -To za twój pierwszy rok w Parsons. Zapłać jutro za swoje czesne. Nie chcę, by cię ominęły pierwsze lekcje. Nagle poczułam poczucie winy i z trudem było mi to zaakceptować. -Co się stało? -Nic. Dzięki, Max. Naprawdę to doceniam. Położył rękę na mojej dłoni i delikatnie ją ścisnął. Moje serce szybciej zabiło przez jego dotyk. -Nie, Emmo to ja dziękuje. Nie byłbym w stanie tego zrobić bez ciebie. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie, kiedy samochód zatrzymał się przed moim budynkiem. -Porozmawiamy jutro, dobranoc, Max - powiedziałam, wysiadając z samochodu. -Dobranoc, Emmo. *****
13 Spałam dłużej niż powinnam, ale byłam wykończona po wczorajszym dniu. Kiedy się obudziłam, spojrzałam na pierścionek znajdujący się na moim palcu, zapomniałam go zdjąć przed pójściem do łóżka. Dziś zaczął się nowy dzień, a ja wciąż byłam zaręczona. Kiedy spałam, miałam nadzieje, że to wszystko okażę się złym snem; snem, który mi się przyśnił, kiedy wciąż byłam w Miami. Ale to nie był sen. Przeciągnęłam się i wyszłam z łóżka. Powlokłam do kuchni po kubek kawy i zauważyłam z przykrością, że nie ma ekspresu do kawy. Potrzebowałam kawy. Na już. Założyłam spodnie do jogi i podkoszulkę oversize, na której znajdował się napis "jestem twoja" oraz czapkę z daszkiem. Po złapaniu torebki oraz telefonu pojechałam windą na dół i skierowałam się ku drzwiom. Więc powinnam iść w prawo czy lewo? Cholera. Nie znałam jeszcze Nowego Yorku. Wróciłam do środka, by zapytać Tommego, odźwiernego, gdzie znajduje się najbliższy starbucks. -Jak wyjdziesz, idź w prawo, znajduje się na samym rogu. -Dziękuje, Tommy. -Uśmiechnęłam się do niego. -Nie ma za co, Emmo. Znalazłam Sturbucksa i stanęłam w kolejce, w której już było piętnaście osób, które miały taki sam pomysł jak ja. Zamówiłam moją kawę i bananową muffinkę i zajęłam stolik przy oknie. Mój telefon zaczął pikać, dostałam wiadomość od Kary. "Jak Nowy York? Myślałam, że do tego czasu się odezwiesz" "Przepraszam. Wczoraj miałam zwariowany dzień, a dziś próbuje wszystko ogarnąć." "Spotkałaś jakiegoś gorącego kolesia?" "Jeszcze nie" Nie mogłam jej powiedzieć o Maxie. Chociaż chciałam, nie mogłam. Zaczęłyby się pytania, a ja musiałabym okłamać moją najlepszą przyjaciółkę. Lepiej by o niczym nie widziała.
14 "Informuj mnie na bieżąco i wysyłaj mi mnóstwo snapchatów. Zwłaszcza kiedy spotkasz jakichś przystojniaków" "Pozdrów ode mnie dziewczyny i będę się odzywać" Kiedy upijałam kawę, zastanawiałam się co robi Max. Złapałam się na tym, że dużo o nim myślałam. W jakiś pokręcony sposób brakowało mi jego towarzystwa. W sumie był jedyną osobą, którą znałam w Nowym Yorku, więc tłumaczyło to tęsknotę nie wspominając faktu, że zastanawiałam się jak wyglądał nago. Skończyłam pić moją kawę, jeść muffinkę i złapałam taksówkę, by pojechać do banku, aby otworzyć nowe konto, a później podjechać do Parsons. Kiedy weszłam do dużego budynku, spytałam mężczyznę siedzącego za biurkiem, gdzie znajduje się biuro zajmujące się finansami. Powiedział mi, że trzeba iść prosto, po czym skręcić w prawo i jeszcze raz skręcić w prawo. -W czym mogę pomóc? -Spytała kobieta, która miała jedną brew. -Jestem tu by opłacić semestr jesienny. Nie miało już znaczenia, dlaczego zabrali mi pożyczkę w ostatniej chwili, dlatego podałam jej dowód oraz pieniądze o nic nie pytając. -Załatwione. Miłej nauki w Parsons - uśmiechnęła się. Chciałam jej podziękować za nic, ale tylko się delikatnie uśmiechnęłam i wyszłam. Zajęcia miały się zacząć za kilka dni, a ja nie mogłam się doczekać. Zanim wróciłam do mieszkania, zatrzymałam się w sklepie, by kupić kilka rzeczy (najważniejszy był ekspres do kawy i kawa). Kupiłam kilka przekąsek i jedzenie, bo lodówka Macy była kompletnie pusta. Nie zaskoczyło mnie to specjalnie, zwłaszcza że Macy jest modelką. Zawsze odżywiała się jak królik. Szłam obładowana torbami, a ekspres był najcięższy. Położyłam torby na ziemi i wyciągnęłam telefon, wybierając numer Darrena. -Dzień dobry, panno Knight. Czy potrzebuje mnie panienka? -Cześć, Darren. Tak, proszę. Jestem przed sklepem Whole Foods obok Parsons. Nie jestem pewna, na jakiej ulicy jestem.
15 -Proszę się nie martwić, znajdę panienkę. Jestem właściwie w okolicy. Proszę na mnie poczekać, będę za chwilę. -Dziękuje. -Rozłączyłam się. Stałam tam z tymi ciężkimi torbami, patrząc na przechodzących ludzi, to był zupełnie inny świat. Kilka chwil później zatrzymał się przede mną samochód. Darren wysiadł i otworzył mi drzwi, po czym zapakował moje torby. -Dziękuje, Darren. Nie chciałam dzwonić, ale nie mogłam złapać taksówki, a te torby są okropnie ciężkie. -Nie ma problemu, Emmo. Jestem do dyspozycji, kiedy mnie potrzebujesz. Usadowiłam się wygodnie i spytałam go czy widział dzisiaj Maxa. -Tak, właśnie zabrałam go i jego przyjaciółkę do restauracji na wczesny obiad. Coś mi się stało. Nagle zrobiło mi się niedobrze. -Oh to dobrze. Mam zamiar wrócić do domu i też przygotować pyszny posiłek. Spojrzał na mnie w lusterku i uśmiechnął się. Darren był miły. Miał pewnie gdzieś tak z czterdzieści lat, jego włosy były brązowe, a oczy miały orzechowy kolor. W jego osobie było coś, dzięki czemu czułam się komfortowo. Przypominał prawie archetyp ojca. Dotarliśmy do mojego budynku, a Darren pomógł mi wnieść torby do mieszkania. -Dziękuje, doceniam twoją pomoc - uśmiechnęłam się. -Nie ma za co, Emmo. Miłego wieczoru. -Wyszedł przez drzwi, zatrzymał się i odwrócił się w moją stronę. -Jesteś pewna tego, co robisz z Maxem? Jego pytanie zaskoczyło mnie. -Tak, wiem co robię.
16 Zacisnął usta. -Jesteś świetną dziewczyną i nie chcę, byś została zraniona. Czasami ludzie muszą upaść, zanim się czegoś nauczą. -Wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Stałam tam przez chwilę, zastanawiając się co miał na myśli. Wiem, że mówił o Maxie. Po ustawieniu ekspresu i wyjęciu jedzenia, postanowiłam zrobić panierowanego kurczaka z pieczonymi ziemniakami. Szykowałam posiłek, słuchając muzyki. Musiałam zapomnieć o Maxie. Zaczęłam tańczyć w małej kuchni i używałam drewnianej łyżki jako mikrofonu, poruszając ustami i kręcąc biodrami, kiedy panierowałam kurczaka, a ziemniaki piekły w piekarniku. Odwróciłam się i krzyknęłam, kiedy zobaczyłam stojącego tam Maxa, uśmiechającego się do nie. -Co do cholery? Przestraszyłeś mnie, Max! - Wyłączyłam muzykę. -Przepraszam, pukałem. Nie słyszałaś mnie i nie zamknęłaś drzwi, więc wszedłem by zobaczyć jak seksownie tańczysz. Cholera, Emma. Zasada numer jeden w Nowym Yorku: zawsze zamykaj drzwi. -Zapomniałam. Myślałam, że jesteś na spotkaniu. -Skąd wiedziałaś? -Spytał podnosząc brwi. -Darren mi powiedział. Odebrał mnie ze sklepu ponieważ miałam duże zakupy, a nie mogłam złapać taksówki. Zaskoczyło mnie, że dziś się nie odzywałeś. -Byłem zajęty, cały dzień miałem spotkania. Już miałam nazwać go cwaniaczkiem, ale się powstrzymałam. -Widzę, że gotujesz. -Tak. Nie jadłam nic od rana. Więc co tu robisz? Dlaczego twoja randka już się skończyła? -Zabrałem ją na obiad. Kiedy wszyliśmy z restauracji, zabrałem ją do domu i przyjechałem tutaj.
17 -Dlaczego? -Spytałam, nalewając wino do kieliszka. -Chcesz się napić? -Pewnie, dzięki. I dlaczego co? -Usiadł na krześle obok blatu. -Dlaczego wasza randka była taka krótka? Nie chciałeś uprawiać z nią seksu? -Oczywiście, że chciałem, ale ma okres, a mnie nie kręcą tego typu rzeczy. Chociaż chyba nie powinnaś zadawać takich pytań. Wręczyłam mu kieliszek wina. -Dlaczego nie? W końcu jesteśmy zaręczeni. Poczułam ukłucie bólu, kiedy usłyszałam, że chcę z nią uprawiać seks. Co się ze mną działo? Za długo już nie uprawiałam seksu. Ostatni raz byłam z Justinem sześć miesięcy temu, zanim zerwaliśmy. O wilku mowa. Mój telefon zadzwonił, a jego imię się wyświetliło. -Cholera. -Zerknęłam na Maxa, poczym odebrałam. -Halo? -Emmo, to ja Justin. -Wiem, że to ty Justin. Dlaczego dzwonisz? Spojrzałam na Maxa a on uniósł brwi. -Słyszałem, że przeprowadziłaś się do Nowego Yorku, by uczyć się w jakieś szkole czy coś. Dlaczego to zrobiłaś? -Cóż Justin, może dlatego, że to było marzenie mojego życia. Wiedziałbyś, gdybyś chociaż trochę słuchał. -Włączyłam go na tryb głośnomówiący, bo musiałam sprawdzić co z kurczakiem. -Słuchałem cię a ty nigdy nie oddałaś mi za grę na x-boxa, którą celowo uszkodziłaś. Max prychnął rozbawiony, ale prawie natychmiast zakrył sobie usta.
18 -Wyślę ci czek. -Tęsknie za tobą, Emmo. Naprawdę - powiedział smutno. -Przykro mi, Justin. Słuchaj, muszę kończyć. Właśnie zrobiłam obiad. Zrób coś dla mnie i nigdy już do mnie nie dzwoń. -Czy właśnie tego chcesz? -Spytał. -Tak. Mieszkam teraz w Nowym Yorku. Zaczynam od nowa i ty też powinieneś. -Żegnaj Emmo. -Rozłączył się. Pojedyncza łza uciekła z mojego oka. -Hej, wszystko w porządku? -Spytał miękko. -Tak. Jest idiotą i musi dojrzeć. -Usiądź, nałożę jedzenie i ci je przyniosę. -W porządku, mogę... Położył rękę na moim ramieniu. -Emmo, proszę usiądź. Wzięłam kieliszek i butelkę wina po czym usiadłam przy stole. Max położył kurczaka na talerzu i wymieszał ziemniaki z masłem, solą i pieprzem. Położył jedzenie przede mną i usiadł naprzeciwko mnie. -Chcesz gryza? - Spytałam, krojąc kurczaka. -Nie, jestem pełny. Kiedy zerwaliście? -Sześć miesięcy temu. -Jak długo byliście razem? -Około roku. -Wow. Więc zniszczyłaś jego grę na x-boxa? -Uśmiechnął się kpiąco.
19 Ugryzłam ziemniaka i pokiwałam głową. -Nie słuchał mnie i to był największy problem. Mówiłam a on odpływał. Oglądał sport, albo grał na x-boxie. Nie pracował i nigdzie nie wychodziliśmy. Nawet gdy proponowałam, że zapłacę to nie chciał za nic wyjść. -Brzmi jakby był frajerem. -Jest nim. Miałam dość, nie mogłam już tego znosić. Poszłam do niego, a on grał. Zapytałam go czy może przerwać grę, bo muszę z nim porozmawiać. Powiedział, że ma podzielną uwagę. Więc zaczęłam mówić, a on mnie ignorował. Zerwałam z nim, a on powiedział, że się wygłupiam. Nie spojrzał na mnie nawet raz podczas tej rozmowy. Zesłościłam się, nie panowałam nad sobą więc wzięłam tę płytę i deptałam ją tak długo aż się rozpadła na kawałki. Max zachichotał. -A on co zrobił? -Rozpłakał się. Odchylił się do tyłu, śmiejąc się głośno. -Jezu Chryste, Emmo. Nie mogłam się powstrzymać i też się roześmiałam. Podniósł kieliszek wina. -Za zepsute gry na x-boxa i rozpoczęcie nowego życia. Również uniosłam kieliszek i delikatnie stuknęliśmy kieliszkami w toaście. Po tym, jak zjadłam, Max wstał. -Lepiej już pójdę, jutro rano muszę jechać do biura. -Też wstałam, by odprowadzić go do drzwi. -Dzięki za odwiedziny. -Nie ma za co, dzięki za wino - wpatrywał się we mnie. Wahał się przez chwilę i wyszedł. -Dobranoc, Emmo.
20 -Dobranoc Max. Zamknęłam za nim drzwi i oparłam się o nie. Część mnie chciała, żeby on został ze mną.
21 Rozdział 6 Kilka następnych dni spędziłam w mieszkaniu. Wstawałam rano, szłam poćwiczyć, później oglądałam telewizje. Jedyną osobą, którą znałam w Nowym Yorku, był Max, a on nie odzywał się od ostatniej wizyty. Pewnie jest zbyt zajęty, sypianiem z kim popadnie. Zajęcia mają się rozpocząć jutro, a ja nie mogę się doczekać. Muszę się czymś zająć zamiast cały czas o nim myśleć. Miałam nadzieję, że to będzie prostsze. Działał na mnie w dziwny sposób, a ja nie potrafiłam tego wyjaśnić, chciałam z nim spędzać każdą wolną chwilę. Może powodem było to, że zamieszkałam w obcym mieście i byłam kompletnie sama. Muszę wyjść i poznać nowych ludzi. Rozmawiałam z mamą, która dobrze sobie radzi w Miami. Nigdy wcześniej nic przed nią nie ukrywałam, przez co trudno było mi nie mówić o Maxie. Tęskniłam za moimi przyjaciółkami -Karą, Aubrey i Molly - tęskniłam za wyjściami z nimi. Po założeniu pidżamy i wejściu do łóżka, na mój telefon przyszła wiadomość od Maxa. ''Powodzenia jutro.'' Serio? Nie odzywał się dwa dni, a teraz wysyła mi wiadomość? Odkładam telefon, nie odpisując. Wyłączam światło, przykrywam się kołdrą i zamykam oczy. **** Dojechałam na zajęcia i zajęłam miejsce na swoich pierwszych zajęciach. Byłam zdenerwowana jak cholera, w sumie jak każdy człowiek, który rozpoczyna coś kompletnie nowego.
22 -Cześć, jestem Hannah - obok mnie usiadła dziewczyna i uśmiechnęła się. -Cześć, jestem Emma. - Pojawiła się potencjalna przyjaciółka, byłam podekscytowana. Siedziałyśmy i gadałyśmy przez kilka minut, zanim, o mój Boże, wszedł seksowny jak cholera profesor. Spojrzał na klasę, poczym uśmiechnął się, witając nas. Przysięgam, że odpłynęłam, kiedy spojrzał na mnie. Wysoki, brązowe włosy miał w artystycznym nieładzie, a jego delikatna broda idealnie zaznaczała jego mocną szczękę. Zmarszczyłam brwi, kiedy mój gejradar zaczął działać. Po zakończonej lekcji, razem z Hannah odkryłyśmy, że mamy razem jeszcze dwie godziny. Przed ostatnimi zajęciami, zjadłyśmy lunch w Breads Bakery. Ona była uroczą dziewczyną z kręconymi, brązowymi włosami i dużymi, brązowymi oczami. Jej drobniutkie ciało pasowało do niskiego wzrostu. Pochodziła z Iowa, dlatego przyjazd do Nowego Yorku był dla niej szokiem kulturowym. Mieszkała w akademiku, była zaskoczona, gdy powiedziałam jej, gdzie ja mieszkam. Wytłumaczyłam jej, że zatrzymałam się w mieszkaniu Macy. Kiedy rozmawiałyśmy, poznawałyśmy się lepiej, mój telefon zawibrował, nowa wiadomość od Maxa. "Nie odpisałaś mi wczoraj. Oczekuje odpowiedzi, gdy do ciebie piszę." "Jestem na lunchu, nie mogę rozmawiać. Porozmawiamy później." Uśmiechnęłam się, ale zanim zdążyłam odłożyć telefon przyszła kolejna wiadomość. "Przyjadę dziś do ciebie." -Cześć, miałybyście coś przeciwko, gdybym się do was przysiadł? - Spytał przystojny chłopak. -Jestem Austin. Siedziałem za wami podczas ostatnich dwóch zajęć. -Cześć, Austin - uśmiechnęłam się. -Jestem Emma, a to Hannah.
23 Kolejny potencjalny przyjaciel. Ten dzień okazał się lepszy, niż oczekiwałam. Austin był w tym samym wieku co Hannah i ja. Mieszkał ze swoim chłopakiem, który był od nas sześć lat starszy, w studio w SoHo. Przeprowadzili się do Nowego Yorku z Californi, jego chłopak pracował na Wall Street. Po zjedzeniu lunchu wróciliśmy do Parsons na nasze ostatnie zajęcia. Kiedy wyszłam z budynku, zobaczyłam Darrena przy Rolls Royce. -Dzień dobry, Emmo. Jestem tu, by zabrać cię do domu. -Cześć, Darren. Nie ma go tam, prawda? Zachichotał. -Nie, jesteś bezpieczna. Uśmiechnęłam się, a Darren otworzył mi drzwi -Jak minął pierwszy dzień w szkole? -Było świetnie, poznałam nowych ludzi. Spojrzał na mnie w lusterku. -To dobrze, Emmo. Cieszę się, że miałaś przyjemny pierwszy dzień. Otworzyłam drzwi do apartamentu i weszłam do środka, położyłam torebkę na podłodze. Ostatnia wiadomość od Maxa brzmiała, że przyjedzie dziś, ale nie wiedziałam, czy idziemy coś zjeść, czy co, dlatego postanowiłam spytać: "O której przyjedziesz? Zjemy coś?" "Będę po dziewiątej i jestem już umówiony na kolacje" Palant. Znowu mnie wkurzył. "Dlaczego chcesz przyjechać? Miałam długi dzień i jestem zmęczona."
24 "Muszę z tobą porozmawiać o przyjęciu zaręczynowym, które wyprawiają moi rodzice i nie zostanę długo." Serio? Przyjęcie zaręczynowe? Cholera. Wyciągnęłam menu jakieś chińskiej restauracji w pobliżu i postanowiłam coś zamówić. Przebrałam się w spodnie dresowe i podkoszulkę a włosy związałam w kucyk. Chwilę później dostarczono moją kolacje, a ja usiadłam na kanapie z kieliszkiem wina, włączając odcinek Revenge, to był mój drugi dzień maratonu z tym serialem. To był czterdziesty piąty odcinek, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Odłożyłam pudełko ze słodko-ostrym kurczakiem i poszłam otworzyć. Otworzyłam drzwi i Max natychmiast przelustrował mnie od stóp do głów. Prawie przestałam oddychać, kiedy zobaczyłam go w dopasowanym ciemnym garniturze. -Jak było w szkole? -Spytał wchodząc. -Dobrze. -Jesz chińszyznę jak widzę. Westchnęłam i usiadłam na kanapie, podnosząc pudełko. Usiadł obok mnie. -Moi rodzice urządzają nam przyjęcie zaręczynowe w przyszły weekend w ich domu. -I? Nie mogłeś mi tego powiedzieć przez telefon? -Nie widziałem cię od kilku dni - bawił się moim kucykiem. - Chciałem ci to powiedzieć osobiście. Odwróciłam głowę w jego kierunku, by nie dotykał moich włosów. -Jak kolacja? -Nudna. Spotkałem się z potencjalnymi klientami. Może opowiesz mi o swoim dniu? -Uśmiechnął się delikatnie. -Zastanówmy się. Poszłam na zajęcia, poznałam kilka nowych osób, zjadłam lunch i wróciłam do domu. To chyba wszystko.
25 -Co się stało? Wyczuwam negatywne nastawienie. -Jego palce delikatnie musnęły moje ramię. Wzruszyłam ramionami. -Nic się nie stało. - Może jestem negatywnie nastawiona, ale nie chcę tego. Sam fakt, że pojawił się w moim życiu i wszystko odwrócił do góry nogami, irytował mnie. Im więcej czasu z nim spędzam, tym więcej muszę patrzeć w jego niesamowite, szare oczy i tym trudniej się nie zakochać. -Opowiedz mi o nowych znajomych. Wstałam z kanapy, zabierając pudełko po chińszczyźnie, by zabrać je do kuchni. -Hannah i Austin są naprawdę mili. -Austin? Przysięgam, że brzmiał, jakby był zazdrosny i nie ma mowy, bym powiedziała, że Austin jest gejem. -Ta. Mieszka w studio w SoHo, a Hannah mieszka w akademiku. -Ciesze się, że poznałaś nowych ludzi. Więc pewnie czasem będziesz z nimi wychodziła. Zmarszczyłam czoło. -Tak, pewnie będę. Wstał i skierował się ku drzwiom. -Lepiej już pójdę. Stałam przed nim ,a on się we mnie wpatrywał, po chwili dotknął kciukiem mojego policzka. -Wyglądasz naprawdę seksownie w tym stroju. Moje serce zaczęło bić jak szalone. -Znowu próbujesz mnie zaciągnąć do łóżka?