andgrus

  • Dokumenty12 163
  • Odsłony696 816
  • Obserwuję375
  • Rozmiar dokumentów19.8 GB
  • Ilość pobrań549 612

Smith Wilbur - Saga Ballantyneów 01 - Lot sokoła

Dodano: 8 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 8 lata temu
Rozmiar :1.9 MB
Rozszerzenie:pdf

Smith Wilbur - Saga Ballantyneów 01 - Lot sokoła.pdf

andgrus EBooki Autorzy alfabetycznie Litera S Smith Wilbur Format pdf
Użytkownik andgrus wgrał ten materiał 8 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 288 stron)

WILBUR SMITH LOT SOKO AŁ Przek ad MARCIN WAWRZY CZAKł Ń Ksi k t , jak wiele innych, po wi cam mojej onie Danielle Antoinetteąż ę ę ś ę ż Rok 1860 Afryka czai a si na horyzoncie, jak lwica czyhaj ca na ofiar , br zowoz ota w promieniachł ę ą ę ą ł rannego s o ca, owiewana ch odem Pr du Benguela.ł ń ł ą Robyn Ballantyne sta a przy relingu i patrzy a w tamt stron . Czeka a tak ju godzin przedł ł ą ę ł ż ę witem, d ugo wygl daj c pojawienia si l du. Wiedzia a, e jest tam; czu a jego zagadkowś ł ą ą ę ą ł ż ł ą obecno skrywan przez ciemno ci i ciep e, przenikliwe tchnienie ziemi, którym przesycone by yść ą ś ł ł wilgotne opary pr du unosz cego wielki statek.ą ą To jej krzyk, a nie majtka z bocianiego gniazda sprawi , e kapitan Mungo St. John wypad zeł ż ł swojej kabiny na rufie i wspi si po schodkach na pok ad, a reszta za ogi st oczy a si przyął ę ł ł ł ł ę burcie okr tu, by gapi si i gor czkowo dyskutowa . Mungo St. John chwyci na sekundę ć ę ą ć ł ę drewniany reling, po czym odwróci si b yskawicznie i wyda komend niskim, lecz przenikliwymł ę ł ł ę g osem, który zdawa si dociera do najodleglejszych zak tków okr tu:ł ł ę ć ą ę — Przygotowa si do zwrotu!ć ę Bosman Tippoo zacz goni ludzi do roboty za pomoc kawa ka liny oraz zaci ni tych pi ci. Odął ć ą ł ś ę ęś dwóch tygodni, z powodu w ciek ych wiatrów i ciemnych, nisko wisz cych chmur, nie byli wś ł ą stanie dojrze s o ca, ksi yca ani jakiegokolwiek innego cia a niebieskiego, które pozwoli oby imć ł ń ęż ł ł ustali pozycj smuk ego klipera. Wed ug niedok adnych oblicze powinni znajdowa si o sto milć ę ł ł ł ń ć ę dalej bardziej na zachód i omin zdradliwe wybrze e pe ne nie oznaczonych na mapie ska iąć ż ł ł dzikich, pustynnych brzegów. Kapitan obudzi si zaledwie przed chwil , jego d ugie, ciemne, spl tane w osy falowa y tettfc ał ę ą ł ą ł ł ł wietrze, policzki mia jeszcze zaró owione od snu, a na g adkiej opalonej twarzy malowa y sił ż ł ł ę gniew i zaskoczenie. Jego oczy by y jasne, z bia kami odcinaj cymi si wyra nie od c tkowanejł ł ą ę ź ę z otem ó ci renic. Po raz kolejny, nawet w tym momencie oszo omienia i konsternacji, Robynł ż ł ź ł zafascynowa wygl d tego m czyzny — niepokoj cy, gro ny, odpychaj cy i tak bardzoł ą ęż ą ź ą poci gaj cy zarazem.ą ą Jego bia a p ócienna koszula, wepchni ta niedbale w bryczesy, by a rozpi ta. Skór na piersił ł ę ł ę ę mia ciemn i g adk , jakby j naoliwiono, a widok g sto porastaj cych tors czarnych, spr ystychł ą ł ą ą ę ą ęż w osów sprawi , e Robyn sp on a rumie cem, przypominaj c sobie ten poranek na samymł ł ż ł ęł ń ą pocz tku podró y, kiedy to po raz pierwszy wp yn li na ciep e, b kitne wody Oceanuą ż ł ę ł łę Atlantyckiego poni ej trzydziestego pi tego równole nika, poranek, który by dla niej ród emż ą ż ł ź ł wielu cierpie i przyczyn niezliczonych, pe nych niepokoju modlitw.ń ą ł Tego dnia o wicie us ysza a plusk wody, a potem jej dudnienie o deski pok adu nad g ow iś ł ł ł ł ą szcz k okr towej pompy. Wsta a zza stolika, który w male kiej kabinie s u y jej za tymczasoweę ę ł ń ł ż ł biurko, narzuci a szal na ramiona i wspi a si na g ówny pok ad, by niczego nie podejrzewaj cł ęł ę ł ł ą stan w bia ym wietle s o ca i po chwili znieruchomie z wra enia.ąć ł ś ł ń ć ż Dwaj marynarze z zapa em obs ugiwali pomp , tryskaj c silnym strumieniem czystej morskiejł ł ę ą ą wody. Nagi Mungo St. John sta pod t fontann , wyci gaj c ramiona, a woda cieka a mu poł ą ą ą ą ś ł g owie na twarz i szyj , przyklejaj c do cia a czarne w osy porastaj ce piersi i umi niony brzuch.ł ę ą ł ł ą ęś Robyn sta a i gapi a si z zapartym tchem, nie mog c oderwa od niego wzroku. Dwaj marynarzeł ł ę ą ć

odwrócili g owy i spogl dali na ni z po daniem, nie przestaj c pompowa wody.ł ą ą żą ą ć Naturalnie Robyn widzia a ju wcze niej nagie cia o m czyzny: roz o one na stole sekcyjnym, zł ż ś ł ęż ł ż mi kkim bia ym mi sem odchodz cym od ko ci, rozci tym brzuchem i wn trzno ciamię ł ę ą ś ę ę ś wyp ywaj cymi na zewn trz niczym w rze ni, albo pomi dzy brudnymi kocami w szpitaluł ą ą ź ę zaka nym, wydzielaj ce pot i fetor, wstrz sane konwulsjami nadchodz cej mierci — ale nigdyź ą ą ą ś nie widzia a cia a takiego jak to, zdrowego, pe nego ycia i tak zachwycaj cego.ł ł ł ż ą Imponuj cy tors, mocne nogi oraz szerokie ramiona i w ska talia wspaniale ze sobą ą ą harmonizowa y. Skóra b yszcza a nawet tam, gdzie nie dotyka o jej s o ce. Robyn dostrzeg ał ł ł ł ł ń ł zarys m skich organów, na po y ukrytych pod g stw . sztywnych w osów. Ten wstydliwy i lekkoę ł ę ą ł odpychaj cy widok, przywodz cy na my l histori o grzechu pierworodnym, w u i jab kach,ą ą ś ę ęż ł sprawi , e Robyn nabra a g o no powietrza w p uca. Mungo St. John us ysza j i odgarniaj cł ż ł ł ś ł ł ł ą ą w osy z oczu, wyszed spod grzmi cego strumienia wody. Ujrza Robyn stoj c obok,ł ł ą ł ą ą nieruchom , nie mog c oderwa od niego wzroku. U miechn si leniwie i szyderczo, nieą ą ą ć ś ął ę czyni c nic, by si zas oni , mokry od sp ywaj cych po nim jeszcze kropel wody b yszcz cych jaką ę ł ć ł ą ł ą diamentowe okruchy. — Dzie dobry, doktor Ballantyne — mrukn . — Czy bym mia by obiektem jednego z paniń ął ż ł ć naukowych do wiadcze ?ś ń Dopiero w tym momencie uda o jej si ockn z zauroczenia, wiec odwróci a si na pi cie ił ę ąć ł ę ę pobieg a do swojej ciasnej, zat ch ej kabir*« ^dawa o si jej, e to, co zobaczy a, wstrz nie ni ,ł ę ł ł ę ż ł ąś ą wiec rzuci a si na deski swojej koi, czekaj c, a ogarnie j wstyd wywo any tym grzesznymł ę ą ż ą ł widokiem, ale nic takiego nie nast pi o. Zamiast tego poczu a dziwny ucisk w piersiach i p ucach,ą ł ł ł który 8 f sprawi , e zabrak o jej tchu. Policzki dziewczyny p on y. Lekkie uk ucie poruszy o delikatneł ż ł ł ęł ł ł w oski u nasady karku. Ciep o, które ogarn o ca e cia o, tak j zaalarmowa o, e zerwa a sił ł ęł ł ł ą ł ż ł ę po piesznie z koi i pad a na kolana, by b aga o mo liwo odpokutowania grzechu w asnejś ł ł ć ż ść ł s abo ci oraz przyzna si do pope nienia niewybaczalnej niegodziwo ci. By a to metoda, którł ś ć ę ł ś ł ą stosowa a tysi ce razy w ci gu dwudziestu trzech* lat ycia, jednak jeszcze nigdy nie zawiod a jejł ą ą ż ł tak dotkliwie. Przez nast pne trzydzie ci osiem dni podró y robi a wszystko, by nie widzie tych ó tych,ę ś ż ł ć ż ł cetkowanych oczu i leniwego szyderczego u miechu. Mimo zastraszaj cego upa u zacz a jeś ą ł ęł ść posi ki w swojej kabinie, chocia obecno wiaderka schowanego za p óciennym ekranem w roguł ż ść ł kabiny ani troch nie zaostrza a apetytu. Dopiero gdy nabra a pewno ci, e z a pogoda zatrzymaę ł ł ś ż ł kapitana na pok adzie, do czy a do swojego brata i innych pasa erów w niewielkim salonie.ł łą ł ż Patrz c na niego teraz, jak manewruje swym statkiem, by omin wrogi brzeg, raz jeszczeą ąć poczu a to niepokoj ce uk ucie i odwróci a si szybko, spogl daj c na l d ko ysz cy si przedł ą ł ł ę ą ą ą ł ą ę dziobem. Liny zachrz ci y w blokach, reje zatrzeszcza y z wysi kiem, agle szarpn y si ięś ł ł ł ż ęł ę wyd y ponownie z oskotem przywodz cym na my l wystrza armatni.ęł ł ą ś ł Na widok l du Robyn niemal zapomnia a o swoich wcze niejszych rozwa aniach i dozna aą ł ś ż ł takiego uczucia grozy po czonej z uniesieniem, e spyta a si w duchu, czy to mo liwe, ebyłą ż ł ę ż ż kraj urodzenia wo a swoje dzieci tak wyra nie i z podobn moc .ł ł ź ą ą Wydawa o si niemo liwe, e dziewi tna cie lat min o od dnia, kiedy uczepiona matczynejł ę ż ż ę ś ęł spódnicy, pozbawiona domu czteroletnia dziewczynka, któr wtedy by a, po raz ostatni patrzy a,ą ł ł jak ta wielka, p asko zwie czona góra, strzeg ca po udniowego kra ca kontynentu, znika powolił ń ą ł ń za horyzontem. By o to jedno z niewielu wyra nych wspomnie tej krainy, które zachowa a wł ź ń ł pami ci. Czu a jeszcze niemal dotyk szorstkiego materia u, z jakiego musia y by uszyte suknieę ł ł ł ć ony misjonarza, s ysza a t umione kanie i pami ta a, jak dr a y nogi matki, gdy tuli a si do nichż ł ł ł ł ę ł ż ł ł ę z ca ej mocy. Przypomnia a sobie wyra nie strach i przera enie ma ej dziewczynki widz cejł ł ź ż ł ą wzburzenie matki i przeczuwaj cej z dziecinn intuicj , e w ich yciu nast pi wstrz s.ą ą ą ż ż ą ł ą Czteroletnia Robyn wiedzia a tylko, e wysoka m ska posta , która do tej pory by a tak wa nł ż ę ć ł ż ą osob w jej egzystencji, nagle znikn a.ą ęł — Nie p acz, kochanie — szepta a matka. — Nied ugo znowu spotkamy tat . Nie p acz, mojał ł ł ę ł ma a.ł Ale te s owa sprawi y tylko, e zacz a w tpi , czy jeszcze kiedykolwiek zobaczy ojca, i wcisn ał ł ż ęł ą ć ęł twarz w szorstki materia spódnicy, nawet w tym wieku zbyt-dumna, by pozwoli hmym us ysze jejł ł ć

szloch. Jak zawsze ukoi dziewczynk brat Morris, trzy lata od niej starszy, siedmioletni m czyzna,ł ę ęż urodzony tak jak ona w Afryce, na brzegach odleg ej dzikiej rzeki o egzotycznej nazwie, Zouga,ł od której otrzyma swoje drugie imi .ł ę Morris Zouga Ballantyne — Zouga podoba o jej si bardziej i zawsze tak si do niego zwraca a,ł ę ę ł bo przypomina o jej to Afryk .ł ę Odwróci a g ow w stron pok adu rufowego i ujrza a brata. By wysoki niemal jak Mungo St.ł ł ę ę ł ł ł John, z którym w a nie rozmawia w podnieceniu, wskazuj c z o ywieniem na p owo zabarwionył ś ł ą ż ł l d. Rysy twarzy, które odziedziczy po ojcu, by y grube, lecz wyra ne, nos ko cisty ią ł ł ź ś haczykowaty, a linia ust zdecydowana, zdradzaj ca upór.ą Raz jeszcze przy o y lunet do oka i j obserwowa nisk lini brzegow , omiataj c j wzrokiemł ż ł ę ął ć ą ę ą ą ą w takim samym skupieniu, z jakim po wi ca si ka demu zadaniu bez wzgl du na jego wag .ś ę ł ę ż ę ę Gdy opu ci lunet , zwróci si ponownie ku Mungo St. Johnowi i zacz z nim cicho rozmawia .ś ł ę ł ę ął ć Nieoczekiwana wi powsta a mi dzy tymi dwoma m czyznami, wzajemny, acz ostro nyęź ł ę ęż ż szacunek dla zalet i osi gni drugiego. Jednak prawda by a taka, e to Zouga d y niezwykleą ęć ł ż ąż ł wytrwale do umocnienia tego zwi zku. Zawsze gotowy wykorzysta nadarzaj c si okazj ,ą ć ą ą ę ę czerpa z wiedzy i do wiadczenia Mungo St. Johna. Robi to z wielkim wdzi kiem, wi c od czasuł ś ł ę ę opuszczenia przystani w Bristolu wyci gn od kapitana wszystko, czego tamten nauczy sią ął ł ę podczas wielu lat handlowania i eglugi wzd u brzegów tego rozleg ego, dzikiego kontynentu, iż ł ż ł co zapisa w jednej ze swoich oprawnych w ciel c skór ksi g, by przechowa wiedz nał ę ą ę ą ć ę przysz o . Dodatkowo kapitan postanowi wprowadzi Zoug w arkana nawigacji. Ka dego dnia,ł ść ł ć ę ż oko o po udnia, stawali we dwóch na podwy szeniu rufowym z wycelowanymi w gór mosi nymił ł ż ę ęż sekstansami, czekaj c na b ysk ognistego dysku zza grubej warstwy chmur, a je li niebo by oą ł ś ł czyste, wpatrywali si we arliwie, ko ysz c si w takt ruchów okr tu, by przytrzyma s o ce wę ń ż ł ą ę ę ć ł ń okularze, gdy obni ali go ku horyzontowi.ż Kiedy urz dzili z nudów zawody, strzelaj c na zmian do zakorkowanej butelki po brandyś ą ą ę rzuconej przez marynarza nad sterem, u ywaj c pary wspania ych pistoletów do pojedynków,ż ą ł które Mungo St. John przyniós ze swojej kabiny w wy o onej aksamitem skrzyneczce i nabi nał ł ż ł stole z mapami. Rykn li miechem i pogratulowali sobie nawzajem, kiedy butelka eksplodowa a w powietrzuę ś ł tysi cem od amków, b yszcz cych w wietle s o ca jak diamentowe okruchy.ą ł ł ą ś ł ń Kiedy indziej Zouga przyniós swój karabin marki „Sharps", prezent od jednego ze sponsorówł wyprawy, .Afryka skiej Ekspedycji Ballantyne'ów", jak nazwa j „Standard", ta cudowna gazetań ł ą codzienna. Karabin by wspania y, celny na nieprawdopodobn odleg o o miuset metrów, zdolny powalił ł ą ł ść ś ć bizona z tysi ca. M czy ni, którzy w rym czasie dziesi tkowali wielkie stada tych zwierz t naą ęż ź ą ą ameryka skiej prerii, uzyskiwali tytu y „sharpshooterów", strzelców wyborowych, wjfljPHirielriń ł zaletom tego karabinu. •""¦-¦ Mungo St. John rzuci w morze beczk na o miusetmetrowej linie i celowali do niej na przemianł ę ś po szylingu wygranej za kolejk . Zouga by do wiadczonymę ł ś 10 strzelcem, najlepszym w swoim pu ku, ale zd y ju straci pi gwinei do Mungo St. Johna.ł ąż ł ż ć ęć Nie do , e Amerykanie produkowali najwy szej jako ci bro na wiecie (John Browningść ż ż ś ń ś opatentowa w a nie model karabinu powtarzalnego, który fabryka Winchestera zacz ał ł ś ęł przekszta ca w najbardziej zabójcz bro w historii), to byli tak e najlepszymi strzelcami. Toł ć ą ń ż w a nie ró ni o ameryka skich traperów z ich d ugimi strzelbami od brytyjskiej piechoty oddaj cejł ś ż ł ń ł ą w elaznym porz dku kolejne salwy ze swoich g adko szlifowanych muszkietów. Mungo St. John,ż ą ł Amerykanin, pos ugiwa si d ugolufym pistoletem do pojedynków, jak i karabinem Sharpsa z takł ł ę ł ą atwo ci , jakby porusza ko czynami w asnego cia a.ł ś ą ł ń ł ł Robyn odwróci a si , spojrza a ponownie w kierunku brzegu i z lekkim l kiem stwierdzi a, eł ę ł ę ł ż Afryka niknie ju w zimnych, zielonych wodach oceanu.ż T skni a za ni , cicho, z desperacj , od dnia kiedy opu ci a ten l d tak dawno temu. Wszystkieę ł ą ą ś ł ą nast pne lata stanowi y jakby d ugie przygotowanie do owej chwili, tyle przeszkód i barier, któreę ł ł musia a pokona tylko dlatego, e by a kobiet ; tyle walki z pokus , by skapitulowa i podda sił ć ż ł ą ą ć ć ę rozpaczy, konieczno stawienia czo a tym, którzy zarzucali jej upór, brak skromno ci i che pliwść ł ś ł ą dum — wszystko dla tej w a nie chwili.ę ł ś

Wiedz zdobywa a, krok po kroku, z olbrzymim wysi kiem, w bibliotece wuja Williama, pomimo eę ł ł ż by temu przeciwny.ł — Zbyt wiele tych ksi kowych m dro ci tylko ci zaszkodzi, moja droga — mówi . —ąż ą ś ł Analizowanie pewnych spraw nie nale y do powinno ci kobiety. Lepiej by zrobi a, gdybyż ś ś ł ś pomog a swojej matce w kuchni i nauczy a si szy albo robi na drutach.ł ł ę ć ć — Ju to umiem, wujku Williamie.ż Dopiero pó niej, kiedy doceni g bi jej inteligencji i determinacji, jego pe na waha postawa iź ł łę ę ł ń niech tna pomoc zmieni a si w aktywne wsparcie.ę ł ę Wuj William by najstarszym bratem jej matki i przyj ca ich trójk , kiedy niemal bez groszał ął łą ę przy duszy wrócili z odleg ego, dzikiego kraju. Mieli jedynie pensj ojca z Londy skiegoł ę ń Towarzystwa Misyjnego, n dzne pi dziesi t funtów rocznie, a William Moffat nie by maj tnymę ęć ą ł ę cz owiekiem, lecz zwyk ym lekarzem, w a cicielem niewielkiego gabinetu w King's Lynn, z trudemł ł ł ś utrzymuj cym t nieoczekiwan rodzin , z jak przysz o mu y .ą ę ą ę ą ł ż ć Oczywi cie pó niej — wiele lat pó niej — pojawi y si pieni dze, du o pieni dzy, niektórzyś ź ź ł ę ą ż ę mówili, e a trzy tysi ce funtów, jako honorarium za ksi ki ojca Robyn, ale to wuj Williamż ż ą ąż chroni ich i wspiera przez te chude lata.ł ł Znalaz pieni dze na zakupienie patentu oficerskiego dla Zougi, chocia musia w tym celuł ą ż ł sprzeda dwa nagradzane na wystawach konie wierzchowe i odby upokarzaj c wypraw doć ć ą ą ę lichwiarzy w Cheapside. Tego, co uda o mu i zebra , starczy o na umieszczenie Zougi nie w modnym pu ku, czy cho był ą ę ć ł ł ć w regularnej armii, lecz w trzynastym pu ku piechoty i Madras, liniowym oddziale Kompaniił Wschodnioindyjskiej. To wuj William przekazywa Robyn ca sw wiedz , a nast pnie dopomógł łą ą ę ę ł 11 L jej w przeprowadzeniu wspania ego fortelu, z którego odt d zawsze by a dumna. W roku 1854ł ą ł adna szko a lekarska w Anglii nie przyj aby w poczet swoich studentów kobiety.ż ł ęł W zmowie z wujem i przy jego aktywnej pomocy, korzystaj c z por czenia oraz zapewnienia, eą ę ż jest siostrze cem Williama Maffata, rozpocz a nauk w szpitalu wi tego Mateusza nań ęł ę Ś ę wschodnim kra cu Londynu.ń Pomog o równie to, e imi dziewczyny wystarczy o zmieni z Robyn na Robin, e by a wysoka ił ż ż ę ł ć ż ł obdarzona ma ymi piersiami, a jej g os mia w sobie g bi i chrypk , któr umia a przesadnieł ł ł łę ę ę ą ł eksponowa . Swoje g ste ciemne w osy obci a krótko, a do noszenia spodni przyzwyczai a sić ę ł ęł ł ę w takim stopniu, e odt d niewymownie irytowa y j halki i k by krynolin utrudniaj ce chodzenie.ż ą ł ą łę ą W adze szpitala wykry y fakt, e jest kobiet , dopiero wtedy, gdy w wieku dwudziestu jeden latł ł ż ą uzyska a dyplom lekarski od Królewskiej Szko y Chirurgów. Szpital wyst pi natychmiast zł ł ą ł daniem o odebranie Robyn tego zaszczytu, a skandal, który odbi si szerokim echem po ca ejżą ł ę ł Anglii, uznano za jeszcze bardziej godny uwagi, poniewa chodzi o o córk doktora Fulleraż ł ę Ballantyne'a, s ynnego badacza Afryki, podró nika, misjonarza i autora wielu ksi ek. W ko cuł ż ąż ń w adze szpitala wi tego Mateusza zosta y zmuszone do odwrotu, gdy Robyn Ballantine i jejł Ś ę ł ż wuj William znale h' sojusznika w osobie niewielkiego, pulchnego Olivera Wicksa, wydawcyź „Standardu". Wicks, rasowy dziennikarz, wyczu szans dla gazety i we w ciek ym artykule redakcyjnymł ę ś ł wezwa do przestrzegania tradycyjnej brytyjskiej zasady fair play, o mieszy wypowiadaneł ś ł pó g bkiem aluzje na temat orgii w salach operacyjnych i podkre li zawodowe sukcesy tejł ę ś ł zdolnej, wra liwej m odej dziewczyny, osi gni te wbrew wszelkim przeciwno ciom losu. Ależ ł ą ę ś nawet fakt potwierdzenia jej kwalifikacji stanowi dla Robyn tylko niewielki krok na drodzeł prowadz cej do Afryki, drodze, któr sz a ju od tak dawna.ą ą ł ż Czcigodnych doktorów Londy skiego Towarzystwa Misyjnego do powa nie zaalarmowa oń ść ż ł podanie z o one przez kobiet . ony misjonarzy to jedno, wiadomo, e chroni swoich m ówł ż ę Ż ż ą ęż przed zalotami i po daniem nagich dzikusek, lecz kobieta misjonarz to zupe nie inna sprawa.żą ł Przeciw kandydaturze doktor Robyn Ballantyne przemawia o jeszcze co . Jej ojciec, Fullerł ś Ballantyne, sze lat wcze niej wyst pi z szeregów Towarzystwa, by znikn raz jeszcze w g biść ś ą ł ąć łę Czarnego L du; w oczach czcigodnych doktorów kompletnie go to zdyskredytowa o. By o dla nichą ł ł jasne, e bardziej interesowa a Ballantyne'a eksploracja i osobiste zaszczyty ni prowadzenież ł ż nieo wieconych tubylców w obj cia Jezusa Chrystusa. W gruncie rzeczy, wed ug posiadanychś ę ł

przez nich informacji, Fuller Ballantyne nawróci tylko jednego czarnego podczas swoichł licz cych wiele tysi cy mil podró y po Afryce — by nim jego osobisty s u cy.ą ę ż ł ł żą Wydawa o si , e zamiast torowa drog Chrystusowi, rozpocz krucjat przeciwko handlowił ę ż ć ę ął ę ywym towarem. Swoj pierwsz stacj misyjn zamieni wnet w przysta dla zbieg ychż ą ą ę ą ł ń ł niewolników. Stacj w Koloberg, niewielkiej oazie, ogromnym nak adem rodków Towarzystwoę ł ś wybudowa o na po udniowymł ł 12 skraju wielkiej pustyni Kalahari, tam gdzie w ród dzikich ost pów bi o z ziemi czyste, mocneś ę ł ród o.ź ł Gdy Fuller zamieni j w kryjówk dla zbiegów, sta o si to, co musia o si sta . Pierwotnymił ą ę ł ę ł ę ć w a cicielami niewolników, którym da schronienie Fuller Ballantyne, byli Burowie z ma ejł ś ł ł niezale nej republiki otaczaj cej misj od po udnia. Zwo ali „Commando", grup , któraż ą ę ł ł ę wymierza a sprawiedliwo na terenach granicznych. Godzin przed witem najecha a Kolobergł ść ę ś ł ca a setka ledwie widocznych, szybko poruszaj cych si je d ców, brodatych i spalonychł ą ę ź ź s o cem na kolor ciemnej afryka skiej ziemi. B yski wystrza ów rozja ni y wit, a p on ce dachył ń ń ł ł ś ł ś ł ą budynków misji uczyni y z niego widny dzie .ł ń Burowie zwi zali pojmanych niewolników razem ze s u cymi z misji oraz wyzwole cami ią ł żą ń pognali ich na po udnie, zostawiaj c Fullera Ballantyne'a z rodzin zbit wokó niego wł ą ą ą ł przestraszon gromadk . Kilka drobnych rzeczy osobistych, jakie uda o im si wynie z po aru,ą ę ł ę ść ż poniewiera o si po ziemi, a dym z tl cych si jeszcze, bezdachych budynków k bi leniwieł ę ą ę łę ł dooko a.ł To wydarzenie pozwoli o Fullerowi Ballantyne'owi utwierdzi si w swojej nienawi ci do instytucjił ć ę ś niewolnictwa i da o mu usprawiedliwienie, jakiego nie wiadomie szuka , a dzi ki któremu mógł ś ł ę ł wreszcie odpowiedzie na zew olbrzymiej, pustej krainy rozci gaj cej si na pó nocy.ć ą ą ę ł Jego ona i dzieci, dla ich w asnego dobra, zosta y odes ane z powrotem do Anglii, a wraz z nimiż ł ł ł pop yn list do dyrektorów Londy skiego Towarzystwa Misyjnego. Bóg ukaza swoj wolł ął ń ł ą ę Fullerowi Ballantyne'owi. Mia wyruszy na pó noc i nie s owo bo e po Czarnym Kontynencie,ł ć ł ść ł ż swobodny misjonarz, nie przypisany ju do jednej ma ej stacji, lecz z ca Afryk jako swojż ł łą ą ą parafi .ą Dyrektorów powa nie zaniepokoi a utrata ich stacji, ale do autentycznej rozpaczy doprowadzi aż ł ł perspektywa finansowania czego , co zapowiada o si jako kosztowna wyprawa podró nicza naś ł ę ż teren, który, o czym wiedzia ca y wiat, by tylko olbrzymi pustyni , nie zamieszkan i zł ł ś ł ą ą ą wyj tkiem okolic przybrze nych pozbawion wody. By spieczonym s o cem, piaszczystymą ż ą ł ł ń pustkowiem rozci gaj cym si na przestrzeni czterech tysi cy mil a do Morza ródziemnego naą ą ę ę ż Ś pó nocy.'ł Napisali wi c po piesznie do Fullera Ballantyne'a, niezbyt pewni, dok d w a ciwie powinnię ś ą ł ś zaadresowa list, lecz czuj cy potrzeb zrzucenia z siebie wszelkiej odpowiedzialno ci ić ą ę ś wyra enia swojej g bokiej troski; zako czyli stwierdzaj c kategorycznie, e adne rodki, pozaż łę ń ą ż ż ś jego pi dziesi ciofuntow roczn pensj , nie zostan przeznaczone na te wysoce nierozwa neęć ę ą ą ą ą ż dzia ania. Nie musieli po wi ca mu swojego czasu i energii, gdy Fuller Ballantyne ju wyruszy .ł ś ę ć ż ż ł Z grup tragarzy, swoim chrze cija skim s u cym, rewolwerem Colta, strzelb i dwiemaą ś ń ł żą ą skrzynkami lekarstw, dzienników oraz instrumentów nawigacyjnych znikn gdzie w Afryce.ął ś Pojawi si osiem lat pó niej, w portugalskiej osadzie niedaleko uj cia rzeki Zambezi, kuł ę ź ś wielkiemu zdziwieniu osadników, którzy po dwustu latach okupacji zdo ali przesun si zaledwieł ąć ę sto mil w g b l du.łą ą 13 L Wróci do Anglii, a jego ksi ka, „Misjonarz w najczarniejszej Afryce", wywo a a olbrzymił ąż ł ł ą sensacj . Oto by cz owiek, który dokona transversa, przeszed Afryk w poprzek, od jeję ł ł ł ł ę zachodniego do wschodniego wybrze a, który widzia wielkie rzeki i jeziora tam, gdzie mia a byż ł ł ć tylko pustynia, przyjemnie ch odne, trawiaste pagórki, wielkie stada zwierzyny i dziwnych ludzi —ł ale przede wszystkim widzia potworn grabie , jakiej dopuszczali si na tym wielkim kontynencieł ą ż ę owcy niewolników, i jego relacje przyczyni y si do ponownego wzrostu fali krytyki w ródł ł ę ś Brytyjczyków. Londy skie Towarzystwo Misyjne poczu o si zawstydzone s aw , jak natychmiast zdoby jegoń ł ę ł ą ą ł spisany na straty cz onek, i po pieszy o z przeprosinami. Fuller Ballantyne ustali lokalizacjł ś ł ł ę

przysz ych stacji misyjnych w g bi kontynentu, a Towarzystwo, nak adem wielu tysi cy funtów,ł łę ł ę zorganizowa o grupy oddanych sprawie m czyzn oraz kobiet i wys a o ich na wyznaczoneł ęż ł ł miejsca. Rz d brytyjski, pokonany wizj rzeki Zambezi jako wygodnej drogi ku bogactwom kontynentu,ą ą mianowa Fullera Ballantyne'a konsulem Jej Królewskiej Mo ci i sfinansowa pot n ekspedycj ,ł ś ł ęż ą ę maj c uczyni t arteri dost pn dla handlu i cywilizacji.ą ą ć ę ę ę ą Fuller wróci do Anglii, by napisa swoj ksi k , ale w czasie tego ponownego z czenia rodzinał ć ą ąż ę łą widywa a go tak rzadko, jakby nadal przebywa w ost pach Afryki. Je li nie siedzia zamkni ty wł ł ę ś ł ę gabinecie wuja Williama, skupiony na pisaniu swojej podró niczej epopei, by w Londynie,ż ł n kaj c Ministerstwo Spraw Zagranicznych albo dyrektorów LTM. A gdy uzyska ju z tych ródeę ą ł ż ź ł wszystko, czego potrzebowa , by doprowadzi do skutku powtórn wypraw na Czarny L d,ł ć ą ę ą je dzi z odczytami po Anglii albo wyg asza kazania ze swojej ambony w katedrze Canterbury.ź ł ł ł jo. Potem nagle wyjecha znowu, zabieraj c ze sob w asn iftatkf. Robyn na zawsze zapami ta ał ą ą ł ą ę ł dotyk jego k uj cych w sów, kiedy nachyli si , eby po raz drugi poca owa córk nał ą ą ł ę ż ł ć ę po egnanie. Dla dziewczyny ojciec i Bóg byli w jaki sposób t sam osob , wszechmocn iż ś ą ą ą ą sprawiedliw , a jej stosunek do nich wyznacza o lepe, akceptuj ce wszystko uwielbienie.ą ł ś ą Lata pó niej, kiedy miejsca wyznaczone przez Fullera Ballantyne'a na stacje misyjne okaza y siź ł ę miertelnymi pu apkami, gdy misjonarze, którzy ocaleli, powrócili do kraju, a ich towarzyszy iś ł krewnych zdziesi tkowa y gor czki i choroby, b d zostali zabici przez dzikie zwierz ta i jeszczeą ł ą ą ź ę dzikszych ludzi, których pojechali ocali — gwiazda Fullera Ballantyne'a zacz a gasn .ć ęł ąć Cz onkowie ekspedycji Ministerstwa Spraw Zagranicznych w gór rzeki Zambezi, dowodzonejł ę przez Ballantyne'a, zacz li traci wiar w sens przedsi wzi cia w zetkni ciu ze straszliwymię ć ę ę ę ę kataraktami i trzystumetrowymi wodospadami prze omu Kaborra-Bassa, przez który Zambezi zł potwornym oskotem przetacza swe wody, rozlewaj c si na przestrzeni dwudziestu mil. Ludzieł ą ę byli zdziwieni, w jaki sposób Ballantyne, który twierdzi , e przew drowa Zambezi od jej róde doł ż ę ł ź ł morza, móg nie wiedzie o tak powa nej przeszkodzie stoj cejł ć ż ą 14 na drodze do urzeczywistnienia jego planów. Zacz to podawa w w tpliwo tak e inne jegoę ć ą ść ż relacje, a Ministerstwo Spraw Zagranicznych, sk pe jak zwykle, poczu o, e niepotrzebnie tracią ł ż pieni dze, i cofn o Fullerowi tytu konsula.ą ęł ł Londy skie Towarzystwo Misyjne napisa o do niego jeszcze jeden ze swoich przyd ugich listów,ń ł ł prosz c, by w przysz o ci ograniczy si do nawracania pogan i g oszenia s owa bo ego.ą ł ś ł ę ł ł ż Fuller Ballantyne odpowiedzia z o eniem rezygnacji, oszcz dzaj c. w ten sposób Towarzystwuł ł ż ę ą wydatek pi dziesi ciu funtów rocznie. Jednocze nie zredagowa list do dwojga swoich dzieci,ęć ę ś ł wzywaj c je, by okaza y wiar i hart ducha, i wys a swojemu wydawcy r kopis, w którymą ł ę ł ł ę zrelacjonowa przebieg wyprawy. Nast pnie wzi kilka gwinei, jakie pozosta y mu z olbrzymichł ę ął ł honorariów za inne ksi ki, i raz jeszcze znikn w ost pach Afryki. By o to przed o miu laty. Odąż ął ę ł ś tego czasu Fuller Ballantyne nie da znaku ycia.ł ż A teraz córka tego cz owieka, posta niemal tak g o na jak on sam, domaga a si przyj cia doł ć ł ś ł ę ę Towarzystwa jako misjonarka. Raz jeszcze przyszed jej z pomoc wuj William, kochany, roztargniony wuj William z jegoł ą grubymi szk ami w okr g ej oprawie i rozwichrzon siw brod . Stan z Robyn przed dyrektoramił ą ł ą ą ą ął Towarzystwa, by przypomnie im, e jej dziadek, Robert Moffat, by jednym z najwi kszychć ż ł ę misjonarzy w Afryce, maj cym na swoim koncie dziesi tki tysi cy nawróce . Starzec pracowaą ą ę ń ł zreszt nadal w Kuruman i w a nie opublikowa s ownik j zyka seczuana. Sama Robyn za by aą ł ś ł ł ę ś ł oddana sprawie, a zarazem g boko wierz ca, mia a wykszta cenie lekarskie i posiad a dobrłę ą ł ł ł ą znajomo j zyków afryka skich dzi ki swojej nie yj cej ju matce, córce tego samego Robertaść ę ń ę ż ą ż ż Moffata. Ze wzgl du na szacunek, jakim darzy jej dziadka, wspomnianego Roberta Moffata,ę ł nawet najbardziej wojowniczy król Afryki, Mzilikazi z plemienia Ndebele, czy wed ug innych,ł Matabele, Robyn zosta aby natychmiast zaakceptowana przez wszystkie plemiona.ł Dyrektorzy s uchali z kamiennymi twarzami.ł Nast pnie wuj William zasugerowa , e Oliver Wicks, wydawca „Standarda", który pomógę ł ż ł dziewczynie w walce z zarz dem szpitala wi tego Mateusza, by by zainteresowanyą Ś ę ł przyczynami odrzucenia jej podania przez Towarzystwo. Dyrektorzy siedzieli sztywno i s uchali zł wielk uwag , po czym odbyli krótk narad i przyj li podanie Robyn. Oddelegowali j nast pnieą ą ą ę ę ą ę

do innej organizacji misyjnej, która z kolei wys a a dziewczyn do slumsów w pó nocnej Anglii.ł ł ę ł To brat Robyn, Zouga, znalaz dla nich obojga drog powrotn do Afryki.ł ę ą Przyjecha z Indii na urlop, jako cz owiek ju doceniony, w randze majora, który to stopie zdobył ł ż ń ł na polu walki. Cieszy si opini o nierza i administratora o wielkiej przysz o ci.ł ę ą ż ł ł ś Pomimo to by równie niezadowolony ze swojego losu jak Robyn. Oboje odziedziczyli po ojcuł zami owanie do wolno ci, le znosili rygory i bezpo rednieł ś ź ś 15 i i podporz dkowanie w adzy. Mimo pomy lnego pocz tku jego wojskowej kariery, Zouga zdawaą ł ś ą ł sobie spraw , e ma w Indiach pot nych wrogów, i zacz ju w tpi , czy powinien wi zaę ż ęż ął ż ą ć ą ć swoj przysz o z tym kontynentem. Tak jak Robyn, Zouga nadal poszukiwa . Po latach roz kią ł ść ł łą brat i siostra przywitali si z serdeczno ci , jak rzadko okazywali, kiedy byli dzie mi.ę ś ą ą ć Zouga zaprosi j na obiad do „Z otego Ody ca". Dla Robyn stanowi o to tak odmian , e da ał ą ł ń ł ą ę ż ł si namówi na drugi kieliszek wina, co wprowadzi o j w radosny nastrój.ę ć ł ą — Na Boga, Sissy, jeste naprawd pi kna, wiesz? — powiedzia jej w ko cu. Nabra zwyczajuś ę ę ł ń ł nadu ywania boskiego imienia i chocia z pocz tku j to szokowa o, przyzwyczai a si doż ż ą ą ł ł ę ść szybko. S ysza a du o gorsze rzeczy, kiedy pracowa a w slumsach. — Sta ci na wi cej nił ł ż ł ć ę ę ż sp dzanie ycia z tymi wied mami.ę ż ź Te s owa natychmiast zmieni y atmosfer miedzy nimi i Robyn mog a wreszcie otwarcie wyrzucił ł ę ł ć z siebie wszystko, co j dr czy o. Zouga s ucha z uwag , wyci gaj c r k ponad sto em, byą ę ł ł ł ą ą ą ę ę ł cisn jej d o , a Robyn mówi a spokojnie, ale z wewn trzn determinacj .ś ąć ł ń ł ę ą ą — Zouga, musz wróci do Afryki. Umr , je li nie wróc . Na pewno. Jest mi to niezb dne, byę ć ę ś ę ę y .ż ć — Dobry Bo e, Sissy, dlaczego Afryka?ż — Poniewa tam si urodzi am i tam jest moje przeznaczenie — a tak e dlatego, e gdzie wż ę ł ż ż ś Afryce jest ojciec. — Te si tam urodzi em. — Zouga u miechn si i surowa linia jego ust z agodnia a nieco. —ż ę ł ś ął ę ł ł Ale ja nie znam mojego przeznaczenia. Z przyjemno ci wróci bym tam dla polowa , ale co doś ą ł ń ojca — czy nie uwa asz, e my la g ównie o sobie? To troch dziwne, e nadal darzysz goż ż ś ł ł ę ż dzieci c mi o ci .ę ą ł ś ą — On nie jest taki jak inni, Zouga. Nie mo esz przyk ada do niego zwyk ej miary.ż ł ć ł — Wielu ludzi zgodzi oby si z tob — mrukn sucho. — W Towarzystwie i Ministerstwie Sprawł ę ą ął Zagranicznych — ale jakim jest ojcem? — Kocham go! — rzek a z uporem. — Po Bogu jego kocham najbardziej.ł — Zabi matk , wiesz o tym. — Usta Zougi stwardnia y ponownie. — Zabra j nad Zambezi wł ę ł ł ą porze febry. Równie dobrze móg by przystawi jej pistolet do g owy.ł ć ł Robyn ust pi a po krótkiej, pe nej alu ciszy.ą ł ł ż — Nigdy nie by ojcem ani m em — lecz wizjonerem, tym, który przeciera szlaki i niesieł ęż kaganek... Zouga roze mia si ciskaj c jej palce.ś ł ę ś ą — Ale doprawdy, Sissy!ż — Przeczyta am jego ksi ki, wszystkie listy, które napisa do mamy lub do nas, i wiem, e tamł ąż ł ż jest moje miejsce. W Afryce, z pap .ą Zouga pu ci jej d o i zacz z namys em skuba w sy.ś ł ł ń ął ł ć ą — Zawsze umia a mnie podekscytowa —rzek , a potem, pozornie zmieniaj c temat, doda : —ł ś ć ł ą ł S ysza a , e nad rzek Oranje znaleziono diamenty? —ł ł ś ż ą 16 Podniós kieliszek i z uwag przyjrza si osadowi na dnie.—Jeste my tacy ró ni, ty i ja, ał ą ł ę ś ż jednocze nie w pewien sposób bardzo do siebie podobni. — Nala sobie wina i ci gn dalejś ł ą ął swobodnym tonem: — Mam d ug, Sissy.ł Robyn przeszy dreszcz. Od dzieci stwa uczono j , jak straszne jest to s owo.ł ń ą ł — De? — spyta a wreszcie cicho.ł — Dwie cie funtów. — Wzruszy ramionami.ś ł — A tyle! — wyrwa o jej si . — Mam nadziej , e nie uprawia e hazardu, Zouga?ż ł ę ę ż ł ś To by o kolejne straszne s owo, jakie zna a.ł ł ł — Nie gra e ? — ponowi a pytanie.ł ś ł

— Je li chodzi o cis o , gra em — za mia si Zouga. — I Bogu za to dzi ki. Inaczej by bymś ś ł ść ł ś ł ę ę ł tysi c gwinei pod kresk .ą ą — To znaczy, e grasz... i do tego wygrywasz? — Przera enie na jej twarzy ust powa o powoliż ż ę ł fascynacji. — Nie zawsze — odpar — ale zazwyczaj.ł Przyjrza a mu si uwa nie, by mo e po raz pierwszy od chwili spotkania. Mia dopieroł ę ż ć ż ł dwadzie cia sze lat, ale wygl da na m czyzn o dziesi lat starszego. Mo e sprawia a toś ść ą ł ęż ę ęć ż ł równie jaka emanuj ca z niego wewn trzna równowaga. Sta si twardym, zawodowymż ś ą ę ł ę o nierzem, zaprawionym w potyczkach na granicy Afganistanu, gdzie jego pu k sp dzi czteryż ł ł ę ł lata. Robyn wiedzia a, e dochodzi o tam do krwawych star z dzikimi górskimi plemionami, ał ż ł ć Zouga wyró ni si w walce. Jego b yskawiczny awans by tego dowodem.ż ł ę ł ł — Jak to si sta o, e masz d ug? — spyta a.ę ł ż ł ł — Prawie wszyscy oficerowie w moim pu ku, nawet m odsi ode mnie, posiadaj prywatneł ł ą fortuny. Jestem teraz majorem i musz zachowywa pewien styl. Je dzimy na polowania,ę ć ź strzelamy, gramy w kr gle i polo... — Ponownie wzruszy ramionami.ę ł — Czy kiedykolwiek b dziesz w stanie go zwróci ?ę ć — Móg bym o eni si bogato — u miechn si — albo znale diamenty. Upi yk wina, nieł ż ć ę ś ął ę źć ł ł patrz c na Robyn opar si wygodniej i ci gn spokojnieą ł ę ą ął dalej. — Czyta em par dni temu ksi k Cornwallis Harrisa. Czy pami tasz wielkie ilo ci zwierzyny,ł ę ąż ę ę ś jakie widzieli my, kiedy mieszkali my w Koloberg?ś ś Potrz sn a g ow .ą ęł ł ą — Nie, ty by a jeszcze dzieckiem. Ale z naszej podró y na Przyl dek ja pami tam stada gazeli ił ś ż ą ę gnu. Pewnej nocy pojawi si te lew, widzia em go wyra nie w blasku ognia. Harris opisuje w tejł ę ż ł ź ksi ce swoje wyprawy owieckie na tereny tak odleg e jak Limpopo — nikt nie dotar dalej, ząż ł ł ł wyj tkiem ojca, oczywi cie. Do diab a, to lepsze ni uganianie si za ba antami czy jeleniami.ą ś ł ż ę ż Czy wiedzia a , e Harris zarobi na swojej ksi ce prawie pi tysi cy funtów?ł ś ż ł ąż ęć ę „odsun od siebie kieliszek, wyprostowa si w fotelu i wyj cygaro le ka.ął ł ę ął ł iz jecha do Afryki, bo kieruj tob sentymenty. Ja zapewne tam z zupe nie innych powodów, dlać ą ą ł krwi i pieni dzy.ę 17 i i i i

— Odda em najpierw przegrywaj ce lewe — u miechn si . — Nast pne by o Whitehall, uda oł ą ś ął ę ę ł ł mi si spotka z samym pierwszym sekretarzem. To cholerny cywil, zabra mnie na lunch doę ć ł „Travellers" i naprawd by niepocieszony, e nie mog udzieli mi adnej pomocy finansowej.ę ł ż ą ć ż Zbyt dobrze pami taj tam jeszcze fiasko ojca nad Zambezi, ale mimo to da mi listy. Tuzinę ą ł listów, praktycznie do ka dego — do gubernatora prowincji Cape, do admira a Kempa wż ł Capetown, i wszystkich innych. — Listy nie zawioz nas do Afryki.ą — Potem poszed em na spotkanie z twoim przyjacielem z gazety. Niezwyk y cz owieczek.ł ł ł Wyj tkowo bystry. Powiedzia em mu, e jedziemy do Afryki odnale ojca, a on podskoczy ią ł ż źć ł klasn w d onie, ciesz c si jak dziecko. — Zouga przytuli Robyn mocniej do siebie. — Prawdął ł ą ę ł ę mówi c, bez umiaru u ywa em twojego imienia — i to zadzia a o. Wicks b dzie mia prawa doą ż ł ł ł ę ł naszych dzienników i pami tników, a tak e do obu ksi ek.ę ż ąż — Obu ksi ek? — Robyn odsun a si od brata i spojrza a na niego.ąż ęł ę ł 18 — Obu — wyszczerzy z by w u miechu. — Twojej i mojej.ł ę ś — Mam napisa ksi k ?ć ąż ę — Jak najbardziej. Relacj z ekspedycji widzianej oczami kobiety. Podpisa em ju kontrakt wę ł ż twoim imieniu. Za mia a si , ale brakowa o jej tchu.ś ł ę ł — Idziesz za daleko i o wiele za szybko. — Ma y Wicks zgodzi si na pi set funtów, a nast pne na li cie widnia o Towarzystwo nał ł ę ęć ę ś ł Rzecz Zaprzestania Handlu Niewolnikami — tam posz o g adko. Patronuje im Jej Królewskał ł Wysoko , która czyta a ksi ki ojca. Mamy z o y raport o handlu ywym towarem w g biść ł ąż ł ż ć ż łę kontynentu na pó noc od zwrotnika Kozioro ca. Dostali my kolejne pi set gwinei.ł ż ś ęć — Och, Zouga, jeste czarodziejem.ś — Potem by o jeszcze Londy skie Stowarzyszenie Kupców Handluj cych z Afryk . Przezł ń ą ą ostatnie sto lat koncentrowali swoje dzia ania wy cznie na zachodnim wybrze u. Przekona emł łą ż ł ich, e przyda oby im si równie spenetrowa wybrze e wschodnie. Zosta em mianowanyż ł ę ż ć ż ł agentem Stowarzyszenia, z poleceniem zbadania rynku oleju palmowego, ywicy kauczukowej,ż miedzi i ko ci s oniowej. Otrzyma em trzecie i ostatnie pi set gwinei — oraz reprezentacyjnyś ł ł ęć karabin marki „Sharps". — Tysi c pi set gwinei — wyszepta a Robyn w zdumieniu, a Zouga skin g ow .ą ęć ł ął ł ą — Wracamy do domu z klas .ą — Kiedy? — Zarezerwowa em miejsca na ameryka skim kliperze handlowym. Za sze tygodnił ń ść wyp ywamy z Bristolu, do Przyl dka Dobrej Nadziei i Quelimane w Mozambiku. Napisa em doł ą ł pu ku z pro b o dwuletni urlop — ty b dziesz musia a zrobi to samo z LTM.ł ś ą ę ł ć Potem wszystko potoczy o si w nierealnie szybkim tempie. Dyrektorzy LTM, zadowoleni był ę ć mo e, e nie musz finansowa podró y Robyn ani jej pobytu na Czarnym L dzie, w przeb yskuż ż ą ć ż ą ł hojno ci postanowili dalej wyp aca dziewczynie roczn pensj i uczynili ostro n obietnic , eś ł ć ą ę ż ą ę ż po powrocie Robyn do Anglii zrewidowuj swoj wcze niejsz decyzj . Je li dowiedzie w asneją ą ś ą ę ś ł przydatno ci — czeka j b dzie sta a praca w Afryce. By o to wi cej ni oczekiwa a, wi c zś ć ą ę ł ł ę ż ł ę entuzjazmem rzuci a si w wir przygotowa do wyprawy.ł ę ń Nale a o zrobi tak wiele, e sze tygodni ledwie starczy o i wydawa o si , i tylko kilka dniż ł ć ż ść ł ł ę ż min o, zanim góra ekwipunku zosta a zapakowana do adowni wielkiego, zgrabnego klipera zęł ł ł Baltimore. • „Huron" — kolejny rozs dny wybór poczyniony przez Zoug Ballantyne'a, i umiej tnieą ę ę prowadzony przez kapitana Mungo St. Johna — okaza si tak szybki, jak sugerowa a to jegoł ę ł sylwetka, i zanim spróbowali przekroczy równikowy pas ciszy w jego najw szym miejscu,ć ęż rozwija doskona e tempo. Nieł ł 19 i mieli ani jednego bezwietrznego dnia, przeci li równik na dwudziestymę lj dziewi tym stopniu zachodnim i natychmiast Mungo St. John po o y „Hurona"ą ł ż ł ; ' na lew burt , by z apa zmienne, po udniowo-wschodnie wiatry. Statek szedą ę ł ć ł ł i '¦¦¦ na po udnie, z lataj cymi rybami p yn cymi przed dziobem, mocno pchanył ą ł ą j ; wiatrem, a wreszcie, kiedy na horyzoncie pojawi a si Ilha de Trinidade,ż ł ę

i wyrwa si z jego u cisku. Wtedy z rykiem nadlecia wicher pó nocno-zachodnił ę ś ł ł j ; i i „Huron" szybowa przed nim dzie po dniu, pod ciemnymi, nisko wisz cymi,ł ń ą , p dz cymi b yskawicznie chmurami, które uniemo liwia y im zobaczenieę ą ł ż ł j s o ca, ksi yca czy gwiazd. W ko cu niemal wpadli na mielizn dwie cie milł ń ęż ń ę ś ! i w kierunku pó nocnym od ich punktu docelowego na Przyl dku Dobrejł ą ;.' Nadziei. i — Panie bosmanie! — zawo a Mungo St. John swoim czystym, dono nymł ł ś ! i g osem, gdy „Huron" nabiera p du po zwrocie, oddalaj c si coraz szybciej odł ł ę ą ę * brzegu. — Panie kapitanie! — odkrzykn Tippo spod g ównego masztu, g osem >ął ł ł przypominaj cym ryk byka.ą ; I — Zapiszcie imi marynarza z bocianiego gniazda.ę ; , Bosman, niczym bokser przyjmuj cy cios, zadar swoj osadzon na grubymą ł ą ą karku, wielk jak kula armatnia g ow i spojrza w gór , mru c otoczoneą ł ę ł ę żą zwa ami t uszczu oczy.ł ł — Jeszcze dwadzie cia minut i wpakowa by nas na mielizn — g os St Johna by lodowatoś ł ę ł ł spokojny. — Zanim sko czy si dzie , obejrzymy sobie jego rozpi ty na kracie kr gos up.ń ę ń ę ę ł Tippoo obliza nie wiadomie wargi, a Robyn, stoj ca obok niego, poczu a, jak kurczy si jejł ś ą ł ę o dek. Ju trzykrotnie podczas tego rejsu odbywa a si ch osta i dziewczyna wiedzia a, czegoż łą ż ł ę ł ł ma si spodziewa . Bosman by pó -Arabem, pó -Murzynem, gigantem o skórze koloru miodu, z/ę ć ł ł ł ogolon na yso g ow pokryt siatk male kich bia awych blizn, pami tek po tysi cznych ! ¦ą ł ł ą ą ą ń ł ą ę bójkach. Lu na, haftowana tunika z wysokim ko nierzem okrywa a jegoź ł ł olbrzymi sylwetk , a ramiona wystaj ce z szerokich r kawów by y grube jak kobiece uda.ą ę ą ę ł Robyn odwróci a si szybko, gdy Zouga szed w jej stron .ł ę ż ł ę — Przyjrzeli my si dobrze l dowi, Sissy — rzek . — Nasz pierwszy dok adny namiar od czasuś ę ą ł ł Hha de Trinidade. Je li ten wiatr si utrzyma, b dziemy w Table Bay najdalej za pi dni.ś ę ę ęć — Zouga, czy nie mo esz wstawi si u kapitana? — zapyta a tak gwa townie, e brat wygl daż ć ę ł ł ż ą ł na zaskoczonego. — Ma zamiar wych osta teeo biedaka.ł ć — I ca kiem s usznie, do licha! — burkn w "odpowiedzi Zouga. — Przez tego g upca niemalł ł ął ł wpadli my na ska y.ś ł — Nie mo esz powstrzyma kapitana?ż ć — Nawet mi si nie ni przeszkadza mu w dowodzeniu tym okr tem i tobie te zabraniam.ę ś ć ę ż — Czy ty w ogóle nie masz w sobie cz owiecze stwa? — zapyta a ch odno,ł ń ł ł 20 ale na jej policzkach pojawi y si gniewne rumie ce, a zielone oczy by y szeroko otwarte. —ł ę ń ł Nazywasz siebie chrze cijaninem.ś — Kiedy to robi , moja droga, mówi o wiele ciszej. — Zouga udzieli odpowiedzi, która powinnaę ę ł dokuczy jej najbardziej. —-1 nie wspominam o tym przy ka dej nadarzaj cej si okazji.ć ż ą ę Ich sprzeczki by y zawsze tak nag e jak letnie burze na afryka skim veldzie, i równieł ł ń spektakularne. Mungo St. John podszed wolnym krokiem do relingu nadbudówki oficerskiej i opar si o niegoł ł ę okciem. W bia ych z bach trzyma d ugie kuba skie cygaro wype nione grubo ci tym, czarnymł ł ę ł ł ń ł ę tytoniem. Milcz co szydzi z Robyn, wpatruj c si w ni swoimi nakrapianymi ó tymi oczami,ą ł ą ę ą ż ł doprowadzaj c dziewczyn do furii.ą ę — Cz owiek, którego kaza pan wych osta w zesz ym tygodniu, mo e zosta inwalid do ko cał ł ł ć ł ż ć ą ń ycia! — krzykn a.ż ęł — Doktor Ballantyne, czy chcia aby pani, eby Tippoo zaniós pani na dó i zamkn w panił ż ł ą ł ął kabinie? — spyta Mungo St. John. — Do czasu a opanuje pani swój temperament i maniery.ł ż ¦— Nie mo e pan tego zrobi ! — wybuchn a.ż ć ęł — Mog , zapewniam pani — to i du o wi cej.ę ą ż ę — On ma racj — potwierdzi Zouga cicho. — Na statku posiada praktycznie nieograniczonę ł ą w adz . — Po o y d o na jej ramieniu. — Spokojnie, Sissy. Majtek b dzie szcz liwy, je lił ę ł ż ł ł ń ę ęś ś wszystko zako czy si tylko ch ost .ń ę ł ą Robyn stwierdzi a, e dyszy z gniewu i poczucia bezsilno ci.ł ż ś — Je li jest pani tak delikatna, pani doktor, zwolni pani z ogl dania wymierzania kary. —ś ę ą ą Mungo St. John nadal szydzi . — Musimy wzi pod uwag fakt, e jest pani kobiet .ł ąć ę ż ą

— Nigdy nie prosi am o nic przez wzgl d na moj p e , nigdy w yciu. — Staraj c si opanował ą ą ł ć ż ą ę ć gniew, strz sne a d o brata z ramienia i odwróci a si od obu m czyzn.ą ł ł ń ł ę ęż Sztywno wyprostowana ruszy a w kierunku dziobu, próbuj c zachowa postaw pe n godno ci,ł ą ć ę ł ą ś ale statek ko ysa si mocno i przekl te suknie pl ta y si jej wokó nóg. Zda a sobie spraw , eł ł ę ę ą ł ę ł ł ę ż musi wypowiedzie na g os s owa, które zrodzi y si w jej my lach, a o wybaczenie poprosić ł ł ł ę ś pó niej.ź — Id pan do diab a, kapitanie Mungo St. John, id pan do diab a!ź ł ź ł Sta a na dziobie, a wiatr rozwia i cisn jej w twarz w osy zebrane w kok karku. Mia a w osy takieł ł ął ł ł ł jak matka, g ste, jedwabiste, ciemne,ę przetykane rudymi i kasztanowymi pasemkami, i gdy blady promie zielonkawego wiat a przebiń ś ł ł si wreszcie przez warstw chmur, utworzy ja niej c aureol nad jej ma , zgrabn g ow .ę ę ł ś ą ą ę łą ą ł ą Patrzy a przed siebie w ciek ym wzrokiem, nie zauwa aj c wyj tkowego pi kna rozgrywaj cej sił ś ł ż ą ą ę ą ę doko a sceny. Lodowate zielone wody, w oparach bia ej mg y, otwiera y si i zamyka y wokół ł ł ł ę ł ł okr tu niczym per owe odrzwia. Wst gi wodnego py u ci gn y si za aglami i rejami, sprawiaj cę ł ę ł ą ęł ę ż ą wra enie, e „Huron" stoi w ogniu.ż ż 21 Miejscami powierzchnia morza kipia a, ciemniej c, gdy wody te by y bogate w mikroskopijneł ą ż ł organizmy morskie, które ywi y rozleg e awice sardynek podp ywaj cych pod samż ł ł ł ł ą ą powierzchnie, by erowa i z kolei stad si erem dla stad skrzecz cych ptaków, które atakowa yż ć ę ż ą ł je z wysoka, uderzaj c w wod i tworz c ma e bawe niane k bki piany.ą ę ą ł ł łę G sta mg a obj a smuk y statek swoim zimnym, wilgotnym u ciskiem, tak e kiedy Robynę ł ęł ł ś ż zerkn a do ty u, dostrzeg a tylko niewyra ne, przypominaj ce zjawy sylwetki kapitana oraz Zougięł ł ł ź ą stoj cych na górnym pok adzie.ą ł A potem w jednej chwili morze uspokoi o si i za wieci o s o ce. Chmury, które d ugie tygodnieł ę ś ł ł ń ł zas ania y niebo, odp yn y na po udnie, a wiatr nabra mocy i obróci si ku wschodowi,ł ł ł ęł ł ł ł ę ch oszcz c czubki fal, by zamieni je w pe ne wdzi ku pióropusze zwijaj cej si piany.ł ą ć ł ę ą ę W tym samym momencie Robyn zauwa y a okr t. By zaskakuj co blisko, wi c otworzy a usta,ż ł ę ł ą ę ł eby krzykn , ale ubieg o j tuzin innych g osów.ż ąć ł ą ł — agle!Ż — Statek na lewej burcie! By tak niedaleko, e widzia a smuk y, wysoki komin pomi dzy masztami. Czerwona linia bieg ał ż ł ł ę ł wzd u pomalowanych na czarno burt poni ej otworów strzelniczych, kryj cych z ka dej strony poł ż ż ą ż pi armat.ęć Czarny kad ub wygl da z owrogo, a agle, poplamione brudnoszarymi wyziewami z komina, wł ą ł ł ż niczym nie przypomina y b yszcz cych biel agli „Hurona".ł ł ą ą ż Mungo St. John obserwowa obcy statek przez lunet . Kody by y wygaszone, z komina nieł ę ł wydostawa si nawet podmuch gor ca. P yn tylko na aglach.ł ę ą ł ął ż — Tippoo! — zawo a pó g osem kapitan, a ogromny bosman pojawi si u jego boku cicho jakł ł ł ł ł ę duch. — Widzia e go ju kiedy ?ł ś ż ś Tippoo chrz kn i odwróci g ow , eby splun za burt .ą ął ł ł ę ż ąć ę — D emojad. Widzia em go w Table Bay osiem lat temu. Nazywa si Black Joke*'.ż ł ę — Eskadra z Przyl dka?ą Tippoo chrz kn ponownie i w tym samym momencie okr t ruszy ostro do przodu, a naą ął ę ł g ównym maszcie pojawi a si bandera. nie na biel i jasny szkar at flagi rzuca y krzykliweł ł ę Ś ż ł ł wyzwanie, wyzwanie, którego ca y wiat nauczy si ba . Tylko statki jednego kraju na ziemił ś ł ę ć spotykaj c go nie musia y si zatrzymywa . „Huron" jednak by nietykalny, p yn pod banderą ł ę ć ł ł ął ą Stanów Zjednoczonych i wszyscy, nawet ten natarczywy reprezentant Królewskiej Marynarki, musieli to uszanowa .ć Ale Mungo St. John my la gor czkowo. Na sze dni przed wyj ciem „Hurona" z portu wś ł ą ść ś Baltimore, w maju 1860 roku, kandydatur Abrahama Lincolna wysuni to na stanowiskoę ę prezydenta Stanów Zjednoczonych. Gdyby zosta wybrany, co wydawa o si bardzoł ł ę prawdopodobne, obj by urz d zaraz po Nowym Roku, a jedn z jego pierwszych decyzji by obyął ą ą ł zapewne nadanie 22 Wielkiej Brytanii przywilejów uzgodnionych w Traktacie Brukselskim, w tym mi dzy innymi prawaę przeszukiwania ameryka skich okr tów na otwartym morzu, czemu poprzedni prezydenci takń ę

mocno si sprzeciwiali.ę Wkrótce, by mo e szybciej ni si spodziewa , Mungo St. Johna mog a czeka miertelnieć ż ż ę ł ł ć ś powa na próba si z jednym z okr tów wojennych Królewskiej Marynarki. Mia teraz idealnż ł ę ł ą okazj , by sprawdzi swój statek i oceni mo liwo ci przeciwnika.ę ć ć ż ś Potoczy wzrokiem doko a, spojrza na morze i pchane wiatrem wst gi piany, zlustrowa bia eł ł ł ę ł ł piramidy agli nad g ow oraz wrogi czarny kad ub po zawietrznej — i to u atwi o mu podj cież ł ą ł ł ł ę decyzji. Wiatr przyniós odg os wystrza u. D ugi klin dymu wytrysn z otworu strzelniczego nał ł ł ł ął dziobie, domagaj c si natychmiastowego pos usze stwa.ą ę ł ń Mungo St. John u miechn si .ś ął ę — Bezczelny sukinsyn! Zobaczymy, czy zna si na eglowaniu — rzek do Tippoo, a sternikowię ż ł nakaza cicho: — Ster na praw burt . — A gdy „Huron" ruszy z wiatrem, zaczynaj c odwracał ą ę ł ą ć si od gro cego mu czarnego okr tu, zawo a : — Zrzuci wszystkie refy, panie bosmanie!ę żą ę ł ł ć Postawi agiel dziobowy i szczytowy, podnie agle boczne i górne, naci gn g ówny —ć ż ść ż ą ąć ł tak, bukszprytowy te . Poka emy temu brudnemu, r cemu w giel arogantowi, jak robimy to wż ż ż ą ę Baltimore! Chocia Robyn by a w ciek a, sposób, w jaki Amerykanin dowodzi swoim statkiem, zrobi na niejż ł ś ł ł ł wra enie. Za oga wspina a si po rejach do kolejnych punktów refowych, g ówne agle nadyma yż ł ł ę ł ż ł si , l ni c biel w wietle s o ca, a potem wysoko w górze nowe, o innych kszta tach agleę ś ą ą ś ł ń ł ż otworzy y si niczym przejrza e kule bawe ny i d ugi, zgrabny kad ub „Hurona", pop dzany w tenł ę ł ł ł ł ę sposób, zareagowa natychmiast.ł — Na Boga, idzie jak op tany! — krzykn Zouga, miej c si z podniecenia, widz c, jak statekę ął ś ą ę ą tnie grzbiety fal Atlantyku, po czym odci gn siostr od burty, zanim pierwsze tafle zielonej wodyą ął ę zala y pok ad.ł ł Kolejne agle rozwija y si i grube pnie masztów pod ogromnym ci nieniem tysi cy stópż ł ę ś ę kwadratowych p ótna zacz y wygina si niczym naci gane uki. Wydawa o si teraz, e „Huron"ł ęł ć ę ą ł ł ę ż szybuje, wzbijaj c si w powietrze z grzbietu ka dej fali i uderzaj c w nast pn z trzaskiem, któryą ę ż ą ę ą wprawia w dr enie belki kad uba i wbija z by do mózgów cz onkomł ż ł ł ę ł za ogi.ł — Wskazanie logu, panie bosmanie! — zawo a Mungo St. John, a gdy Tippoo odkrzykn : —ł ł ął Odrobin wi cej ni szesna cie w z ów, sir! — kapitan za mia si g o no i podszed do relinguę ę ż ś ę ł ś ł ę ł ś ł na rufie. Kanonierka oddala a si tak szybko, jakby sta a w miejscu, chocia wszystkie jej agle by ył ę ł ż ż ł rozpi te. Ju dzieli j od „Hurona" maksymalny dystans strza uę ż ł ą ł armatniego. Ob ok dymu wykwit ponownie na czarnej burcie i tym razem wydawa o si , e jest to co wi cejł ł ł ę ż ś ę ni tylko ostrze enie, gdy Mungo St. John widzia , gdzie uderzy pocisk. Trafi wierzcho ek faliż ż ż ł ł ł ł czterysta metrów za ruf , skoczyą ł 23 w poprzek rozdartych cian zielonej wody i znikn pod powierzchni niemal przy burcieś ął ą „Hurona". — Kapitanie, nara a pan na niebezpiecze stwo ycie swojej za ogi i pasa erów. — Obok St.ż ń ż ł ż Johna sta a wysoka kobieta z uniesion pytaj co brwi . — To jest brytyjski okr t wojenny, sir, ał ą ą ą ę my zachowujemy si jak przest pcy. Wystrzelili ostry pocisk. Musi pan tylko zatrzyma si , aę ę ć ę przynajmniej wywiesi swoj flag .ć ą ę — My l , e moja siostra ma racj , kapitanie St. John. — Zouga stan obok Robyn. — Ja tak eś ę ż ę ął ż nie rozumiem pa skiego zachowania.ń „Huron" zatrz s si gwa townie w zetkni ciu z wysok fal , pchany olbrzymim naporem agli.ą ł ę ł ę ą ą ż Robyn straci a równowag i opar a si o pier kapitana, ale zaraz odsun a si , p on cł ę ł ę ś ęł ę ł ą rumie cem.ń — Znajdujemy si na wybrze u Afryki, majorze Ballantyne. Nic nie jest tu rym, czym si wydaje, ię ż ę dlatego tylko g upiec zaufa by obcemu, uzbrojonemu okr towi. A teraz, je li pan i dobra panił ł ę ś doktor mi wybacz , musz wróci do swoich obowi zków.ą ę ć ą Ruszy w stron dziobu, stan przy relingu i spojrza na g ówny pok ad, oceniaj c nastroje za ogił ę ął ł ł ł ą ł oraz stan aglowca. Odpi z pasa p k kluczy i rzuci go Tippoo.ż ął ę ł — Szafka z broni , panie bosmanie, para pistoletów dla pana i dla drugiego mata. Zastrzelcieą ka dego, kto b dzie próbowa przeszkadza w stawianiu agli. — St. John spostrzeg , e za ogż ę ł ć ż ł ż ł ę

ogarn strach. aden z jej cz onków nie widzia nigdy statku p yn cego tak brawurowo i by oął Ż ł ł ł ą ł ca kiem mo liwe, e który z marynarzy spróbuje zluzowa szoty, nie chc c, by „Huron" sko czył ż ż ś ć ą ń ł na dnie. W tym samym momencie statek przyj na siebie olbrzymi cian rycz cej, zielonej wody. Jedenął ą ś ę ą z ludzi na maszcie nie zd y chwyci si sznurowej drabinki. Woda cisn a go w powietrze iąż ł ć ę ęł poci gn a po pok adzie, a nieszcz nik trzasn o burt i znieruchomia skulony, przypominaj cą ęł ł ż ęś ął ę ł ą kup wyrzuconych na pla przez sztorm wodorostów.ę żę Dwóch innych marynarzy próbowa o dotrze do towarzysza, ale kolejna fala odepchn a ich,ł ć ęł zalewaj c pok ad do wysoko ci pasa i przesadzaj c burt w rycz cych potokach bia ej piany, aą ł ś ą ę ą ł kiedy znikn a na dobre, okaza o si , e cz owiek, który spad z masztu, znikn razem z ni ięł ł ę ż ł ł ął ą pok ad znowu by pusty.ł ł — Bosmanie Tippoo, prosz spojrze na górne agle, nie pracuj jak nale y. Mungo St. Johnę ć ż ą ż odwróci si ku rufie, ignoruj c przera one, oskar ycielskieł ę ą ż ż spojrzenie Robyn Ballantyne. Brytyjska kanonierka sz a daleko z ty u, jej agle ledwie mo na by o rozró ni pomi dzy szarymił ł ż ż ł ż ć ę brodami rozbijaj cych si fal Atlantyku, ale nagle Mungo St. John zauwa y jak zmian ią ę ż ł ąś ę si gn szybko do przegródki pod sto em nawigacyjnym po lunet . Delikatna czarna Unia, jakbyę ął ł ę namalowana atramentem, wystawa a ponad male ki sto ek agli Anglika w poprzek ruchliwegoł ń ż ż horyzontu. 24 — Dym! Rozpalili w ko cu pod kot ami! — zawo a , kiedy Tippoo zjawi si przy nim z pistoletamiń ł ł ł ł ę zatkni tymi za pas.ę — Jedna ruba. Nie dogoni nas — bosman skin swoj okr g , wygolon g ow .ś ą ął ą ą łą ą ł ą — Nie, nie przy pe nym wietrze — zgodzi si Mungo St. John. — Ale chcia bym spróbowa si zł ł ę ł ć ę nimi pod wiatr. Zwrot w lewo, panie bosmanie. Chc zobaczy , czy uda mi si doj ich odę ć ę ść nawietrznej i min poza zasi giem strza u.ąć ę ł Dowódca kanonierki, kompletnie zaskoczony tym niespodziewanym manewrem, o kilka minut za pó no zmieni kurs, by przeci krótszy bok trójk ta i przeszkodzi ameryka skiemu statkowi wź ł ąć ą ć ń ocenieniu swoich zdolno ci.ś „Huron" min go w maksymalnym zasi gu strza u armatniego, id c twardo pod wiatr, z rejamiął ę ł ą ci gni tymi tok mocno jak tylko mo liwe. Brytyjczyk wystrzeli , a gdy kula znikn a gdzie wś ą ę ż ł ęł ś morzu, obróci si , by ruszy za „Huronem" i natychmiast wady jego konstrukcji ujawni y si takł ę ć ł ę wyra nie jak wtedy, gdy oba okr ty p yn y z wiatrem.ź ę ł ęł Aby móc zmie ci ci ki kocio i maszyneri nap dzaj c pot n br zow rub , konstruktorzyś ć ęż ł ę ę ą ą ęż ą ą ą ś ą musieli pój na powa ne kompromisy przy projektowaniu masztów i ustalaniu liczby agli, jakieść ż ż mog a unie kanonierka.ł ść Po przep yni ciu pi ciu mil sta o si jasne, e nawet z postawionymi wszystkimi aglami i kot amił ę ę ł ę ż ż ł wypluwaj cymi ponad ruf ci k , t ust law dymu, „Black Joke" nie by w stanie i tak ostroą ę ęż ą ł ą ę ł ść pod wiatr jak pi kny, smuk y statek przed nim. Odpada powoli na zawietrzn i chocia ró nica wę ł ł ą ż ż szybko ci okr tów nie by a tak wielka, jak wtedy gdy p yn li z wiatrem, to „Huron" stopniowoś ę ł ł ę powi ksza swoj przewag .ę ł ą ę Dowódca kanonierki kierowa j coraz ostrzej i ostrzej pod wiatr, rozpaczliwie próbuj c utrzymał ą ą ć w a ciwy kurs, ale wszystkie jego agle szarpa y si i trz s y, uniemo liwiaj c mu wykonanieł ś ż ł ę ę ł ż ą zadania. We w ciek ej desperacji ci gn wszystkie agle, ogo acaj c maszty i polegaj c tylko na sileś ł ś ą ął ż ł ą ą kodów. Ruszy prosto pod wiatr, znacznie ostrzej ni móg zrobi to „Huron". Jednak szybkoł ż ł ć ść „Black Jake'a" ucierpia a mocno, kiedy rubie zabrak o pomocy agli. Mimo e maszt orazł ś ł ż ż olinowanie by y nagie, wiatr gwizda i wy przez nie od dziobu, hamuj c p d kanonierki jak wielkał ł ł ą ę kotwica. „Huron" wysforowa si mocniej do przodu.ł ę — Poroniony wynalazek. — Mungo St. John w skupieniu obserwowa wysi ki rywala, oceniaj cł ł ą zachowanie statku na wietrze. — Bawimy si z nimi w kotka i myszk . Je li tylko starczy wiatru,ę ę ś umkniemy im. Z ty u za ruf dowódca Black Joke'a" porzuci zamiar dogonienia klipera tylko za pomoc pary ił ą ł ą ponownie postawi wszystkie swoje agle, pr c uparcie za kilwaterem „Hurona" — a nagle, bezł ż ą ż najmniejszego ostrze enia, ameryka ski statek wpad w dziur powietrzn .ż ń ł ę ą Granica wiatru zaznaczy a si wyra nie na powierzchni morza. Po jednej stronie woda by ał ę ź ł

ciemna i poorana pazurami wichru, po drugiej za zgarbione plecy fal w spokojnym powietrzuś b yszcza y aksamitn g adzi .ł ł ą ł ą 25 i i ! ; . Gdy „Huron" przekroczy te graniczn lini , ryk wiatru, który od tygodni rani ich uszy, przeszed wł ą ę ł ł z owrog , nienaturaln cisz i ruch statku z pe nego ycia p du morskiego stworzenia zamienił ą ą ę ł ż ę ł si w bezcelowe ko ysanie martwej ryby.ę ł agle w górze szarpa y si trzepocz c na wszystkie strony, poruszane nerwowymi ko ysaniemŻ ł ę ą ł okr tu, a liny tak trzaska y i klekota y, e wydawa o si , i maszty odpadn od kad uba.ę ł ł ż ł ę ż ą ł Daleko z ty u, pomalowana na czarno kanonierka pru a wawo, szybko zmniejszaj c dziel cy obał ł ż ą ą statki dystans, a ciemna kolumna dymu unosi a si pionowo w martwym powietrzu, nadaj cł ę ą „Black Joke'owi" tryumfalny, gro ny wygl d.ź ą Mungo St. John podbieg do przedniego relingu górnego pok adu i spojrza przed siebie. Widział ł ł ł wiatr, bru d cy morze dwie czy trzy mile dalej, k ad cy si na nim ponurym, granatowymż żą ł ą ę cieniem, ale bli ej oleista powierzchnia wody by a zupe nie spokojna.ż ł ł Spojrza do ty u i dostrzeg zbli aj c si kanonierk , wypluwaj c dym wysoko w jasny,ł ł ł ż ą ą ę ę ą ą smagany wiatrem b kit nieba, tak teraz pewn siebie, e p yn c z ods oni tymi otworamiłę ą ż ł ą ą ł ę strzelniczymi i grubymi lufami trzydziesto-dwufuntowych dzia wystaj cymi z czarnych bokówł ą kad uba, ze rub bij c wod na rufie i tworz c bia , b yszcz c w s o cu pian .ł ś ą ą ą ę ą ą łą ł ą ą ł ń ę Pozbawiony w adzy nad „Huronem" sternik nie móg utrzyma adnego kursu i dryfuj cy kliperł ł ć ż ą obróci si bokiem do nadci gaj cej kanonierki, wystawiaj c dziób na uderzenia fal.ł ę ą ą ą Mogli ju rozró ni sylwetki trzech oficerów na mostku. „Black Joke" wystrzeli ponownie i pociskż ż ć ł uniós pot n kaskad wody pod samym dziobem „Hurona", tak wysok , e run a na pok ad ił ęż ą ę ą ż ęł ł rozpryskuj c si sp yn a do z z.ą ę ł ęł ę Mungo St. John raz jeszcze potoczy zdesperowanym wzrokiem po horyzoncie, nawet terazł maj c jeszcze nadziej na pojawienie si wiatru, a potem skapitulowa .ą ę ę ł — Bandera na maszt, panie Tippoo! — zawo a , a gdy barwny kawa ek materia u zawis ju nał ł ł ł ł ż g ównej rei w martwym powietrzu, obserwowa przez lunet konsternacj , jak wywo a ten widokł ł ę ę ą ł ł na mostku kanonierki. By a to ostatnia flaga, jak chcieliby ujrze .ł ą ć „Black Joke" sta ju tak blisko, e Mungo St. John widzia wyraz zmartwienia, zdumienia ił ż ż ł rozczarowania maluj cy si na twarzach brytyjskich oficerów.ą ę — Nie b dzie adnej nagrody, panowie, nie tym razem — mrukn z ponur satysfakcj i z o yę ż ął ą ą ł ż ł lunet .ę Kanonierka podp yn a bli ej, na odleg o cumy i obróci a si bokiem do „Hurona", prezentuj cł ęł ż ł ść ł ę ą gapi ce si gro nie trzydziestodwufuntowe dzia o.ą ę ź ł Najwy szy oficer na mostku wygl da równie na najstarszego, gdy jego w osy by y bia e wż ą ł ż ż ł ł ł s o cu. Stan przy relingu i podniós megafon do ust.ł ń ął ł — Jaki to statek?! — zawo a .ł ł — „Huron", z Baltimore i Bristolu! — odkrzykn Mungo St. John. — Z adunkiem towarówął ł handlowych dla Przyl dka Dobrej Nadziei i Quelimane.ą 26 — Dlaczego nie odpowiedzia pan na moje wezwanie, sir?ł — Poniewa nie uznaj pa skiego prawa do zatrzymywania statków Stanów Zjednoczonychż ę ń Ameryki na otwartym morzu, sir. Obaj kapitanowie wiedzieli, jak dra liwy i kontrowersyjny to problem, jednak brytyjski oficer wahaż ł si tylko przez sekund .ę ę — Czy uznaje pan moje prawo do upewnienia si co do waszej narodowo ci i portuę ś macierzystego, sir? — Gdy tylko schowa pan swoje armaty, mo e pan w tym celu wej na mój pok ad, kapitanie. Iż ść ł niech pan nie przysy a którego z m odszych oficerów.ł ś ł Mungo St. John z rozmys em poni a dowódc „Black Joke'a". Jednak w duchu nadal kipia w nimł ż ł ę ł gniew na brak wiatru, który pozwoli kanonierce dogoni „Hurona".ł ć ; Brytyjski statek w nieskazitelnym popisie sztuki marynarskiej spu ci na wod szalup , któraś ł ę ę

podp yn a do burty „Hurona". Gdy kapitan wspina si po drabince sznurowej, za oga szalupył ęł ł ę ł spocz a przy wios ach.ęł ł Oficer wszed na pok ad tak lekko i wawo, e Mungo St. John zrozumia , i pope ni b d uznaj cł ł ż ż ł ż ł ł łą ą go za cz owieka w podesz ym wieku. Zmyli y go jasnoblond w osy — m czyzna ten mia oko oł ł ł ł ęż ł ł trzydziestu lat. Nie nosi p aszcza od munduru, gdy jego okr t wyszed w morze na akcj ; miał ł ż ę ł ę ł na sobie tylko bia p ócienn koszul , bryczesy i mi kkie buty. Za pas zatkn dwa pistolety, a nałą ł ą ę ę ął biodrze wisia mu marynarski nó w pochwie.ł ż — Kapitan Codrington z lekkiego kr ownika Jej Królewskiej Mo ci „Black Joke" — przedstawiąż ś ł si sztywno. Jego w osy, pobielone przez sól i s o ce jasnosrebrnymi pasmami, niecoę ł ł ń ciemniejsze pod spodem, zwi zane by y skórzanym rzemieniem w krótki warkocz u nasadyą ł karku. Twarz, spalona s o cem na z otobr zowy kolor, kontrastowa a z wyblak ymi niebieskimił ń ł ą ł ł oczami. — Kapitan St. John, w a ciciel i dowódca tego statku.ł ś M czy ni nie u cisn li sobie d oni, wygl dali raczej jak dwa wilki je ce si przy pierwszymęż ź ś ę ł ą żą ę spotkaniu. — Mam nadziej , e nie zamierza pan przet%mywa mnie d u ej ni to konieczne — rzekę ż ć ł ż ż ł Mungo St. John. — Zapewniam pana, e mój rz d zostanie szczegó owo poinformowany o tymż ą ł incydencie. — Czy mog przejrze pana dokumenty, kapitanie? — M ody oficer zignorowa gro b i ruszyę ć ł ł ź ę ł za St. Johnem na górny pok ad. Tam zawaha si po raz pierwszy na widok Robyn i jej bratał ł ę stoj cych razem przy tylnym relingu, ale natychmiast doszed do siebie, uk oni si lekko, po czymą ł ł ł ę skierowa ca uwag na pakiet dokumentów, które Mungo St. John przygotowa do inspekcji nał łą ę ł stole nawigacyjnym. Pochyli si , przerzucaj c szybko stos papierów, a potem nagle wyprostowa si , zdumionył ę ą ł ę swoim odkryciem. — Niech mnie diabli, Mungo St. John, pa ska reputacja wyprzedza pana, sir! — Na twarzyń Anglika malowa o si pe ne emocji napi cie. — I có to za szlachetna reputacja na dodatek! — Wł ę ł ę ż jego g osie brzmia a k uj ca gorycz. —ł ł ł ą 27 1 Pierwszy handlarz w historii, który przewióz ponad trzy tysi ce dusz rodkowym szlakiem wł ą ś czasie jednego, dwunastomiesi cznego rejsu — nic dziwnego, e sta pana na tak pi kny okr t.ę ż ć ę ę — St pa pan po niebezpiecznym gruncie, sir — ostrzeg go Mungo St. John ze swoim leniwym,ą ł szyderczym u miechem na twarzy. — Jestem w pe ni wiadom, do czego zdolni s oficerowieś ł ś ą pa skiej armii dla kilku gwinei nagrody.ń — Sk d zamierza pan zabra nast pny adunek ludzkiego cierpienia, kapitanie St. John? —ą ć ę ł przerwa mu obcesowo Anglik. — Na tak wspania ym statku zmieszcz si dwa tysi ce ludzi. —ł ł ą ę ą Niek amany gniew sprawi , e Codrington poblad i zaczaj nawet lekko drze .ł ł ż ł ć — Je li zako czy pan swoj inspekcj ... Brytyjski oficer mówi dalej.ś ń ł ą ę ł — Uda o nam si sprawi , e zachodni brzeg jest troch za gor cy dla pana, nieprawda ?ł ę ć ż ę ą ż Nawet kiedy chowa si pan za tym pi knym kawa kiem jedwabiu. — Codrington obrzucię ę ł ł wzrokiem flag na g ównej rei. — Zatem zamierza pan teraz dzia a na wschodnim wybrze u,ę ł ł ć ż sir? S ysza em, e potrafi pan zdoby doskona ego niewolnika za dwa dolary, dwóch za muszkietł ł ż ć ł wart dziesi szylingów.ęć — Jestem zmuszony poprosi , eby opu ci pan ju mój okr t. — St. John wzi dokumenty zć ż ś ł ż ę ął r ki Anglika, a ten, gdy ich palce zetkn y si , otar d o o biodro, jakby chcia j oczy ci .ę ęł ę ł ł ń ł ą ś ć — Odda bym pi cioletni o d za mo liwo otwarcia pa skich adowni — rzek z gorycz ,ł ę ż ł ż ść ń ł ł ą pochylaj c si , by spojrze na Mungo St. Johna swoimi przenikliwymi, wyblak ymi oczami.ą ę ć ł >— Kapitanie Codrington! — Zouga podszed do dwóch dowódców. — Jestem obywatelemł brytyjskim i oficerem armii Jej Królewskiej Mo ci. Zapewniam pana, e na tym statku nie maś ż niewolników. — Mówi ostrym tonem.ł — Je li jest pan Anglikiem, to powinien si pan wstydzi podró owa w takim towarzystwie. —ś ę ć ż ć Codrington spojrza na Robyn. — I odnosi si to równie do pani, madame!ł ę ż — Posuwa si pan za daleko, sir — rzek ponuro Zouga. — Da em ju panu moje zapewnienie.ę ł ł ż Wzrok Codringtona spocz ponownie na Robyn Ballantyne. Jej zdenerwowanie by o widoczne iął ł

nie udawane. Oskar enie wstrz sn o ni — oto ona, córka Fullera Ballantyne'a, wielkiegoż ą ęł ą obro cy wolno ci i zaprzysi g ego przeciwnika niewolnictwa; ona, akredytowany agentń ś ę ł Towarzystwa na Rzecz Zaprzestania Handlu Niewolnikami, p ynie na pok adzie s awnego statkuł ł ł niewolniczego. Robyn by a blada, a w jej olbrzymich zielonych oczach szkli y si zy przera enia.ł ł ę ł ż — Kapitanie Codrington — powiedzia a ochryp ym, niskim g osem — mój brat ma racj .ł ł ł ę Zapewniam pana, e na pok adzie tego okr tu nie ma niewolników.ż ł ę Twarz Codringtona z agodnia a. Robyn nie by a pi kna, lecz roztacza a wokó siebie aurł ł ł ę ł ł ę wie o ci i naturalno ci, której trudno by o si oprze .ś ż ś ś ł ę ć 28 — Przyjm pani s owo, madame. — Sk oni g ow . — Zaiste, jedynie szaleniec wióz by czarnę ł ł ł ł ę ł ą ko s oniow z powrotem do Afryki — tu jego g os stwardnia ponownie — gdybym tylko mógść ł ą ł ł ł przeszuka adownie tego statku, znalaz bym tam wystarczaj co wiele dowodów, by przej okr tć ł ł ą ąć ę i odprowadzi do Zatoki Table, gdzie kapitan zosta by od r ki skazany na nast pnym posiedzeniuć ł ę ę Trybuna u Komisji Mieszanej.ł Codrington odwróci si na pi cie, by stan twarz w twarz z Mungo St. Johnem.ł ę ę ąć ą , — O tak, wiem, e wasz dolny pok ad przeznaczony dla niewolników b dzie rozebrany, by mócż ł ę umie ci tam adunek handlowy, ale belki s na statku i nie zajmie wam nawet jednego dniaś ć ł ą u o enie ich z powrotem. — Codrington warkn niemal. — Za o si , e pod pokrywami lukówł ż ął ł żę ę ż macie kratownice — wskaza g ówny pok ad nie spuszczaj c wzroku z Mungo St. Johna — ał ł ł ą ni ej jarzma na a cuchy i kajdany...ż ł ń — Kapitanie Codrington, pa skie towarzystwo zaczyna mnie m czy — wycedzi cicho Mungoń ę ć ł St. John. — Ma pan sze dziesi t sekund na opuszczenie tego statku, w przeciwnym razie b dść ą ę ę musia panu przydzieli do pomocy mojego bosmana.ł ć Tippoo post pi krok do przodu, bezw osy, przypominaj cy olbrzymi ropuch , i stan za lewymą ł ł ą ą ę ął ramieniem Codringtona. Angielski kapitan z widocznym trudem pow ci gn gniew i skin g ow .ś ą ął ął ł ą — Niech Bóg sprawi, by my si jeszcze spotkali, sir. — Odwróci si ku Robyn i zasalutowaś ę ł ę ł krótko. — ycz przyjemnej podró y, madame.Ż ę ż — Kapitanie Codrington, s dz , e jest pan w b dzie — rzek a niemal b agalnym tonem. Nieą ę ż łę ł ł odpowiedzia , lecz patrzy na ni o sekund za d ugo. Spojrzenie jego wyblak ych oczu by oł ł ą ę ł ł ł widruj ce, niepokoj ce, takie oczy maj prorocy lub fanatycy. Potem odwróci si i ch opi cym,ś ą ą ą ł ę ł ę niezgrabnym krokiem ruszy w stron burty „Hurona".ł ę Tippoo zdj tunik i naoliwi masywny tors, tak e l ni teraz metalicznie jak skóra jakiegoął ę ł ż ś ł ś egzotycznego gada. Sta boso, balansuj c cia em bez wysi ku w takt ko ysania statku, z grubymi r kami opuszczonymił ą ł ł ł ę wzd u boków. Na pok adzie u jego stóp le a zwini ty bicz.ł ż ł ż ł ę Do burty statku przywi zano kratownic , a marynarz, który siedzia na bocianim gnie dzie, kiedyą ę ł ź „Huron" zbli y si niebezpiecznie do afryka skiego brzegu, rozkrzy owany by na niej niczymż ł ę ń ż ł rozgwiazda zostawiona nt skale przez wody odp ywu. Wykr ci g ow , by spojrze na bosmana, ał ę ł ł ę ć na jego poblad ej twarzy malowa o si przera enie.ł ł ę ż — Zwolni em pani z obowi zku ogl dania aktu wymierzania kary, doktor Ballantyne — rzekł ą ą ą ł Mungo St. John cicho. — Uwa am, e moj powinno ci jest przecierpie t barbarzy sk ...ż ż ą ś ą ć ę ń ą — Jak pani sobie yczy — uci , skin g ow i odwróci si . — Dwadzie cia batów, panież ął ął ł ą ł ę ś Tippoo. 29 •m — Dwadzie cia, kapitanie.ś Bosman, z twarz kompletnie pozbawion wyrazu, stan z ty u za marynarzem i jednymą ą ął ł szarpni ciem zdar mu koszul a do pasa. Plecy majtka by y blade jak barani ój i pokryteę ł ę ż ł ł nabrzmia ymi, purpurowymi czyrakami, któr to przypad o wywo ywa y u marynarzył ą ł ść ł ł przesi kni te sol , wilgotne ubrania i niezdrowa dieta.ą ę ą Tippoo cofn si o krok i potrz sn biczem, rozwijaj c go na zniszczonych d bowych deskachął ę ą ął ą ę pok adu.ł

— Do za ogi statku! — zawo a Mungo St. John. — Wina tego cz owieka to nieuwaga na s u bie ił ł ł ł ł ż spowodowanie zagro enia dla bezpiecze stwa statku. — Zaszurali nogami, ale aden z nich nież ń ż spojrza na kapitana. — Kar jest dwadzie cia batów.ł ą ś M czyzna na kracie odwróci g ow i zacisn mocno powieki, unosz c ramiona.ęż ł ł ę ął ą — Prosz wymierzy kar , panie Tippoo — rzek St. John, a bosman przyjrza si uwa nieę ć ę ł ł ę ż nagiej, bia ej skórze, z wystaj cymi wyra nie ko mi kr gos upa. Odchyli si , wyrzucił ą ź ść ę ł ł ę ł umi nione rami wysoko nad g ow i bicz skoczy do góry, sycz c jak rozw cieczona kobra.ęś ę ł ę ł ą ś Tippoo zrobi krok w przód, tn c ostro, wk adaj c w uderzenie ca y swój ci ar i si r k.ł ą ł ą ł ęż łę ą Marynarz na kratownicy krzykn } przera liwie, a jego cia o wygi o si w konwulsyjnym spazmie,ą ź ł ęł ę sprawiaj c, e szorstkie konopne wi zy zdar y skór z nadgarstków nieszcz nika.ą ż ę ł ę ęś Na bia ym ciele, od jednego ko ca eber do drugiego, utworzy a si cienka szkar atna linia, ał ń ż ł ę ł czyrak pomi dzy opatkami wytrysn ó t ciecz , która sp yn a po bladej skórze i wsi k a wę ł ął ż ł ą ą ł ęł ą ł materia bryczesów.ł — Jeden — powiedzia Mungo St. John i m czyzna na kratownicy zacz ka cicho.ł ęż ął ł ć Tippoo odsun si , potrz sn biczem, zerkn na krwaw pr g przecinaj c bia e, dr ce cia o,ął ę ą ął ął ą ę ę ą ą ł żą ł odchyli si do ty u i sapn , post puj c do przodu, by wymierzy nast pny raz.ł ę ł ął ę ą ć ę — Dwa — rzek Mungo St. John. Robyn poczu a, jak o dek podchodzi jej do gard a wł ł ż łą ł wymiotnym skurczu. Opanowa a t reakcj i zmusi a si do dalszego patrzenia. Nie mog ał ę ę ł ę ł dopu ci , by St. John spostrzeg jej s abo .ś ć ł ł ść Przy dziesi tym uderzeniu cia o na kracie rozlu ni o si nagle, g owa opad a, a zaci ni te pi cią ł ź ł ę ł ł ś ę ęś rozwar y si powoli. Robyn zobaczy a niewielkie krwawe pó ksi yce, tam gdzie paznokcie wbi ył ę ł ł ęż ł si w skór . Do ko ca niespiesznego rytua u ch osty marynarz nie da ju adnego znaku ycia.ę ę ń ł ł ł ż ż ż Po dwudziestym bacie Robyn rzuci a si po schodkach na g ówny pok ad i zacz a szuka pulsuł ę ł ł ęł ć marynarza, zanim zd ono odci go od kratownicy.ąż ąć — Bogu niech b d dzi ki — wyszepta a, gdy poczu a t tno. — Ostro nie! — zawo a a doę ą ę ł ł ę ż ł ł marynarzy opuszczaj cych wych ostanego biedaka na pok ad. Widzia a, e spe ni o si yczenieą ł ł ł ż ł ł ę ż Mungo St. Johna, gdy bia e porcelanowe ko ci kr gos upa stercza y z posiekanych mi niż ł ś ę ł ł ęś pleców. 30 Mia a przygotowany p at p ótna i okry a nim zmasakrowane cia o, po czym marynarze po o ylił ł ł ł ł ł ż towarzysza na d bowej desce i zanie li do mesy.ę ś Na w skim, zat oczonym dziobie, w powietrzu ci kim od dymu taniego fajkowego tytoniu ią ł ęż niemal dotykalnego smrodu ci gn cego od z z, mokrych ubra , nie umytych m czyzn ią ą ę ń ęż ple niej cego jedzenia, po o yli go na stole w mesie. Tam Robyn zaj a si nim w chwiejnymś ą ł ż ęł ę wietle wisz cej u sufitu olejnej lampy. Pozszywa a mi kkie, rozci te cia o ni mi ko skiegoś ą ł ę ę ł ć ż ń w osia, a potem obmy a s abym roztworem fenolu, który to sposób Joseph Lister wprowadzi był ł ł ł ł niedawno, z bardzo dobrymi efektami, jako lek przeciwko gangrenie. Marynarz odzyska przytomno i skowycza z bólu. Da a mu pi kropli laudanum i obieca ał ść ł ł ęć ł odwiedzi nast pnego dnia, by zmieni opatrunki.ć ę ć Gdy spakowa a narz dzia i zamkn a swoj czarn walizk , jeden z marynarzy, niski, dziobatył ę ęł ą ą ę bosman o imieniu Nathaniel, podniós jej kuferek. Robyn skin a g ow w podzi kowaniu^ a onł ęł ł ą ę wymamrota z zawstydzeniem:ł — Jeste my zobowi zani, panienko.ś ą D ugo trwa o, zanim wszyscy cz onkowie za ogi zaakceptowali -opiek Robyn. Z pocz tkuł ł ł ł ę ą zajmowa a si tylko przecinaniem czyraków i wrzodów lub podawaniem dwutlenku rt ci nał ę ę zazi bienia czy gryp , ale pó niej, po tuzinie udanych interwencji, które dotyczy y mi dzy innymię ę ź ł ę z amanej ko ci ramienia, owrzodzonego i p kni tego b benka usznego, a tak e po wyleczeniuł ś ę ę ę ż rt ci syfilitycznej wysypki, zosta a prawdziw ulubienic za ogi.ę ą ł ą ą ł Bosman wspina si za Robyn po schodkach, nios c walizk , lecz zanim weszli na pok ad,ł ę ą ę ł dziewczynie wpad do g owy pewien pomys , wi c nachyli a si nad bosmanem, k ad c mu d oł ł ł ę ł ę ł ą ł ń na ramieniu. — Nathaniel — powiedzia a cicho, lecz z naciskiem — czy istnieje sposób dostania si doł ę adowni bez otwierania pokryw na g ównym pok adzie?ł ł ł Bosman wygl da na zaskoczonego i Robyn potrz sn a go mocno za rami .ą ł ą ęł ę — Istnieje czy nie? — spyta a g osem nie znosz cym sprzeciwu.ł ł ą — Tak, madam, istnieje.

— Gdzie? Jak? -j- Przez magazyn, poni ej salonu oficerskiego — jest tam luk prowadz cy w stron dziobu.ż ą ę — Czy jest zamkni ty?ę — Tak, madame, a klucze kapitan St. John nosi u pasa. — Nie mów nikomu, e ci o to pyta am — nakaza a mu i ruszy a po piesznie na gór .ż ę ł ł ł ś ę Przy podstawie g ównego masztu Tippoo my bicz w cebrzyku morskiej wody, która przybra ał ł ł bladoró owy kolor; podniós wzrok na Robyn, nie przestaj c czy ci skóry bata grubymi,ż ł ą ś ć bezw osymi palcami. Wyszczerzy z by w u miechu, przysiadaj c na t ustych br zowychł ł ę ś ą ł ą po ladkach, z kroczem owini tym materia em tuniki, po czym obróci g ow osadzon na byczymś ę ł ł ł ę ą karku, by odprowadzi dziewczyn wzrokiem.ć ę 31 i : Robyn poczu a, e dyszy lekko ze strachu i obrzydzenia. Mijaj c Tippoo zebra a w d o spódnic ,ł ż ą ł ł ń ę by go ni nie dotkn . Przed drzwiami swojej kabiny wzi a walizk z r k Nathaniela,ą ąć ęł ę ą podzi kowa a mu, po czym rzuci a si na koj .ę ł ł ę ę My li i uczucia kot owa y si w jej g owie, gdy nie och on a jeszcze po nag ej lawinie wydarze ,ś ł ł ę ł ż ł ęł ł ń która przerwa a leniwy tok podró y.ł ż Wej cie na pok ad kapitana Codringtona z Królewskiej Marynarki przes oni o nawet jej gniewś ł ł ł wywo any ch ost i rado z ujrzenia Afryki po raz pierwszy od prawie dwudziestu lat — terazł ł ą ść oskar enia Codringtona zacz y j dr czy i niepokoi .ż ęł ą ę ć ć Po kilku minutach odpoczynku uchyli a wieko swojej podró nej skrzyni, zajmuj cej wi ksz czł ż ą ę ą ęść wolnej przestrzeni w male kiej kabinie, i musia a wypakowa sporo rzeczy, zanim znalaz ań ł ć ł broszury Towarzystwa Przeciwników Niewolnictwa, w które zaopatrzono j w Londynie.ą Usiad a, by przeczyta raz jeszcze histori walki z handlem niewolnikami od pocz tku a doł ć ę ą ż czasów jej wspó czesnych. W trakcie lektury ponownie opanowa o j rozgoryczenie i gniew nał ł ą niemo liwe do wcielenia w ycie mi dzynarodowe porozumienia, wszystkie wyposa one w pe neż ż ę ż ł furtek klauzule, na prawa uznaj ce handel niewolnikami na pó noc od równika za piractwo, leczą ł pozwalaj ce kwitn mu w nie kontrolowany sposób na pó kuli po udniowej, na umowy i traktatyą ąć ł ł podpisane przez wszystkie pa stwa, oprócz tych najbardziej zaanga owanych w handel —ń ż Portugalii, Brazylii, Hiszpanii. Na inne wielkie kraje —jak Francja — wykorzystuj ce handel doą os abienia swego odwiecznego wroga, Wielkiej Brytanii, bezwstydnie bazuj ce nał ą zaanga owaniu Anglii w jego wyt pienie, kupcz ce niejasnymi obietnicami poparcia w zamian zaż ę ą polityczne korzy ci.ś By a tak e Ameryka, sygnatariuszka Traktatu Brukselskiego, wyre yserowanego przez Wielkł ż ż ą Brytani , zgadzaj ca si na zdelegalizowanie handlu, ale nie na zakwestionowanie istnieniaę ą ę samej instytucji niewolnictwa. Ameryka potwierdzi a w traktacie, e transport niewolników równał ż si czynnemu piractwu, a przy apane na tym procederze okr ty traktowane b d jak zdobyczę ł ę ę ą wojenna i os dzane przez Admiralicj lub Komisj Mieszan , zgodzi a si tak e na klauzulą ę ę ą ł ę ż ę dotycz c wyposa enia, mówi c , i statki przystosowane do przewozu niewolników, lecz nieą ą ż ą ą ż posiadaj ce w chwili przeszukania ywego towaru na pok adzie, równie mog by traktowaneą ż ł ż ą ć jak upy wojenne.ł Ameryka zgadza a si na to wszystko — a nast pnie odmawia a okr tom Królewskiej Marynarkił ę ę ł ę prawa dokonywania rewizji. Mog a pozwoli tylko na to, by brytyjscy oficerowie upewnili si co doł ć ę tego, e okr t jest w asno ci ameryka sk , a kiedy to zosta o dowiedzione, Anglicy nie mogliż ę ł ś ą ń ą ł dokona przeszukania, nawet je li smród st oczonych w adowniach cia stawa si nie doć ś ł ł ł ł ę zniesienia, a brz k a cuchów i nieludzkie krzyki dochodz ce spod pok adu zag usza y wszystkoę ł ń ą ł ł ł inne — nawet wtedy nie mogli sprawdzi okr tu.ć ę 32 Robyn wrzuci a jedn broszur z powrotem do skrzyni i si gn a po nast pn .ł ą ę ę ęł ę ą Jak oceniano, rok wcze niej, w 1859, sto sze dziesi t dziewi tysi cy niewolnikówś ść ą ęć ę przewieziono z wybrze y Afryki do kopalni Brazylii, na plantacje Kuby i Po udniowych Stanówż ł Ameryki. Na jak skal prowadzony by handel przez oma skich Arabów z Zan-zibaru nie mo na by oą ę ł ń ż ł oceni inaczej ni przez oszacowanie liczby niewolników przewijaj cych si przez targowiska tejć ż ą ę wyspy. Pomimo porozumienia zawartego mi dzy Wielk Brytani a su tanem jeszcze w rokuę ą ą ł

1822, konsul brytyjski w Zanzibarze naliczy niemal dwie cie tysi cy niewolników dostarczonychł ś ę na wysp podczas zaledwie dwunastu miesi cy. Trupów nie dowo ono, podobnie jak chorych ię ę ż konaj cych, gdy su tan i tak pobiera op at celn od ka dego niewolnika, niewa ne ywego czyą ż ł ł ł ę ą ż ż ż umar ego.ł Martwi, a tak e os abieni b d chorzy, którzy mieliby ma e szans na prze ycie, wyrzucani byli zaż ł ą ź ł ę ż burt , na kraw dzi g bizny rozci gaj cej si za raf koralow . Po ca ym tym obszarze dzie ię ę łę ą ą ę ą ą ł ń noc kr y a kolonia olbrzymich rekinów ludojadów. W ci gu kilku minut po wrzuceniu do morzaąż ł ą pierwszego cia a, martwego lub jeszcze ywego, wielkie ryby zamienia y powierzchni wodył ż ł ę wokó odzi w spienion kipiel. Brytyjski konsul ocenia miertelno w ród niewolnikówł ł ą ł ś ść ś pokonuj cych krótki dystans pomi dzy l dem a wysp na czterdzie ci procent.ą ę ą ą ś Robyn od o y a t broszur i przed si gni ciem po nast pn zamy li a si na chwil nadł ż ł ę ę ę ę ę ą ś ł ę ę ogromnymi liczbami, z którymi mia a do czynienia.ł — Pi milionów od pocz tku stulecia — wyszepta a — pi milionów istnie . Nic dziwnego, eęć ą ł ęć ń ż nazywaj to najwi ksz zbrodni przeciwko ludzko ci od pocz tku wiata.ą ę ą ą ś ą ś Otworzy a kolejn broszur i szybko przebieg a wzrokiem ust p wyliczaj cy dochody uzyskiwaneł ą ę ł ę ą przez zdolnego handlarza. W g bi afryka skiego l du, niedaleko krainy jezior, gdzie dotar o niewielu bia ych ludzi, Fullerłę ń ą ł ł Ballantyne odkry — napotykaj c nazwisko ojca poczu a uk ucie dumy, a zaraz potem melancholiił ą ł ł — Fuller Ballantyne odkry , e pierwszej klasy niewolnik zmienia tam w a ciciela za garł ż ł ś ść porcelanowych koralików, dwóch za przestarza y muszkiet Towera kosztuj cy trzyna cieł ą ś szylingów w Londynie lub za muszkiet Brown Bess wart dwa dolary w Nowym Jorku. Na wybrze u ten sam niewolnik kosztowa ju dziesi dolarów, podczas gdy na targu w Brazyliiż ł ż ęć móg by zosta sprzedany za pi set. Jednak po przewiezieniu na pó noc od równika, gdzieł ć ęć ł zwi ksza o si ryzyko handlarza, cena niewolnika wzrasta a w sposób dramatyczny, osi gaj cę ł ę ł ą ą tysi c dolarów na Kubie, pó tora tysi ca w Luizjanie.ą ł ą Robyn od o y a broszur i zacz a liczy szybko. Angielski kapitan twierdzi , e „Huron" móg był ż ł ę ęł ć ł ż ł przewie dwa tysi ce niewolników w czasie jednego rejsu. Po dostarczeniu do Ameryki bylibyźć ą warci niewiarygodne trzy miliony dolarów, 3 — Lot tokota 33 \y\ sum , za któr mo na by kupi pi tna cie statków takich jak „Huron". Je li jedna wyprawa czyni aę ą ż ć ę ś ś ł cz owieka bogatszym ponad wszelkie ziemskie marzeniał 0 maj tno ci, handlarze musieli by gotowi podj ka de ryzyko, by zdoby tak fortun .ę ś ć ąć ż ć ą ę Lecz czy oskar enia kapitana Codringtona by y usprawiedliwione? Robyn zna a zarzuty, jakie zż ł ł kolei stawiano oficerom Królewskiej Marynarki, twierdzenia, i ich zapa wynika bardziej z ch ciż ł ę uczestniczenia w podziale upów ni z nienawi ci do handlu niewolnikami i umi owania wolno ci,ł ż ś ł ś e ka dy napotkany statek traktuj jak potencjalny okr t niewolniczy, powo uj si na klauzulż ż ą ę ł ą ę ę dotycz c wyposa enia, stosuj c j automatycznie i interpretuj c na zbyt wiele sposobów.ą ą ż ą ą ą Robyn szuka a broszury zajmuj cej si ow klauzul w sposób szczegó owył ą ę ą ą ł 1 znalaz a j na wierzchu le cego przed ni stosiku.ł ą żą ą By przej statek s u cy do przewozu niewolników, musia on spe nia przynajmniej jeden ząć ł żą ł ł ć podanych warunków: pokrywy luków wyposa one by yby w kratownice do wentylowania adowni,ż ł ł w adowniach znajdowa yby si poprzeczne ciany umo liwiaj ce zamontowanie dodatkowegoł ł ę ś ż ą pok adu dla niewolników, je li na statku by yby wolne belki u ywane do budowy takiego pok adu,ł ś ł ż ł a tak e gdyby statek przewozi klamry, bolce, obejmy do nóg lub kajdany, je liby wióz za wieleż ł ś ł bary ek wody jak na stan za ogi i pasa erów, gdyby w mesie trzymano nieproporcjonalnie du oł ł ż ż misek, lub gdyby kot y do gotowania ry u by y zbyt wielkie, albo je li na okr cie znajdowa aby sił ż ł ś ę ł ę nieuzasadniona ilo ry u lub m ki skrobiowej.ść ż ą Nawet je li statek przewozi tubylcze maty, mog ce s u y za pos ania dla niewolników, móg byś ł ą ł ż ć ł ł ć zatrzymany i odprowadzony do portu jako zdobycz wojenna. Ludzie, którzy zyskiwali finansowo na zaj ciu statku, mieli bardzo szerokie uprawnienia.ę Czy kapitan Codrington by jednym z nich, czy te wyblak e oczy fanatyka mog y tylko maskował ł ł ć sk pstwo i ch wzbogacenia si ?ą ęć ę Robyn mia a nadziej , e tak nie jest, a przynajmniej, e Codrington myli si co do „Hurona". Aleł ę ż ż ł ę

je li nie mia racji, to dlaczego kapitan St. John zacz ucieka , kiedy tylko spostrzeg brytyjskś ł ął ć ł ą kanonierk ?ę Robyn by a skonfundowana i przygn biona, trapi o j poczucie winy. Potrzebowa a spokoju.ł ę ł ą ł Przed ponownym wyj ciem na pok ad narzuci a na ramiona peleryn , gdy wiatr przeszed wś ł ł ę ż ł lodowaty wicher, a ,.Huron" zawsze by delikatnym statkiem i teraz pr c na po udnie ko ysa sił ą ł ł ł ę mocno, wyrzucaj c fontanny piany wysoko w zapadaj cy zmrok.ą ą Zoug znalaz a w jego kabinie, rozebranego do koszuli, pal cego cygaro i zaj tegoę ł ą ę sprawdzaniem listy niezb dnych do wyprawy zakupów, które musieli zrobi po przybiciu doę ć Przyl dka Dobrej Nadziei.ą Kiedy zapuka a i wesz a do rodka, wsta , eby przywita siostr z u miechem.ł ł ś ł ż ć ę ś — Sissy, jak si czujesz? To by o naprawd nieprzyjemne, cho niestety nie do unikni cia. Mamę ł ę ć ę nadziej , e nie wzburzy ci zbyt mocno ten widok.ę ż ł ę — Marynarz wyzdrowieje — odpar a, a Zouga zmieni temat sadzaj c j na swojej koi, jedynymł ł ą ą wolnym sprz cie do siedzenia w ca ej kabinie.ę ł 34 — Czasem my l — powiedzia — e by oby lepiej, gdyby my mieli mniej pieni dzy do wydaniaś ę ł ż ł ś ę na t ekspedycj . Zawsze kusi mnie, eby dokupi jeszcze wi cej wyposa enia. Ojciec dokonaę ę ż ć ę ż ł transversa z pomoc pi ciu tragarzy, podczas gdy my b dziemy potrzebowali przynajmniej stu,ą ę ę ka dego z osiem-dziesi cioma funtami adunku.ż ę ł — Zouga, musz z tob pomówi . To pierwsza okazja, jaka si nadarza. Cie niesmakuę ą ć ę ń przemkn po jego twardej, surowej twarzy, jakby Zougaął wiedzia /co chce powiedzie siostra. Ale zanim zd y j powstrzyma , wypali a:ł ć ąż ł ą ć ł — Czy „Huron" jest okr tem niewolniczym?ę Zouga wyj cygaro z ust i spojrza na jego koniuszek, zanim odpowiedzia .ął ł ł — Sissy, statek niewolniczy cuchnie tak, e czujesz go na pi dziesi t mil z wiatrem, a nawetż ęć ą gdy niewolnicy zejd ju z pok adu, nie ma takiego ugu, który pokona by ów fetor. Tutaj nieą ż ł ł ł cuchnie w ten sposób. — „Huron" p ynie po raz pierwszy pod obecnym dowódc — przypomnia a mu spokojnie Robyn.ł ą ł —' Codrington oskar y St. Johna o wykorzystanie wp ywów z poprzednich wypraw do kupieniaż ł ł go. Ten statek jest jeszcze czysty. — Mungo St. John to d entelmen. — W g osie Zougi zaczyna y pobrzmiewa niecierpliwe nuty.ż ł ł ć — Jestem o tym przekonany. — W a ciciele plantacji na Kubie i w Luizjanie to jedni z najbardziej eleganckich d entelmenów,ł ś ż jakich mo na znale poza dworem St. James — przypomnia a mu.ż źć ł — Jestem gotów zaakceptowa jego s owo jako cz owieka honoru —ć ł ł odparowa jej brat.ł — Czy nie jeste zbyt gorliwy, Zouga? — spyta a z pozorn s odycz , ale ton jego g osu sprawi ,ś ł ą ł ą ł ł e w oczach dziewczyny zapali y si iskry niczym zielone ogniki w szmaragdzie. — Czy nież ł ę ż utrudni oby to powa nie realizacji twoich planów, gdyby okaza o si , e p yniemy na pok adzieł ż ł ę ż ł ł statku s u cego do transportu niewolników?ł żą — Niech mnie diabli, kobieto, mam jego s owo! — Zoug oganiaj teraz gniew. — St. Johnł ę zajmuje si legalnym handlem. Interesuje go ko s oniowa i olej palmowy.ę ść ł — Czy pozwoli ci dokona inspekcji adowni?ł ć ł — Da mi swoje s owo.ł ł — Czy za dasz otwarcia luków?żą Zouga zawaha si , jego spojrzenie uciek o na moment, a potem podjł ę ł ął decyzj .ę — Nie, nie zrobi tego — odpar kategorycznie. — Uzna by to za potwarz",ę ł ł ca kiem s usznie zreszt .ł ł ą — A gdyby my znale li to, co obawiasz si znale , skompromitowa oby toś ź ę źć ł cele naszej wyprawy. — Jako dowódca tej wyprawy, powzi em ju decyzj ...ął ż ę — Ojciec równie nigdy nie pozwoli by, eby co stan o na jego drodze, nie wy czaj c mamyż ł ż ś ęł łą ą czy rodziny... 35

— Sissy, je li b dziesz uwa a a tak samo, kiedy zawiniemy do Przyl dka, to podró doś ę ż ł ą ż Quelimane odb dziemy innym statkiem. Czy to ci usatysfakcjonuje?ę ę Nie odpowiedzia a, patrzy a tylko na niego nieruchomym, oskar ycielskim wzrokiem.ł ł ż — A gdyby my znale li dowody — poruszony wymachiwa r kami — to co mogliby my zrobi ?ś ź ł ę ś ć — Z o y zeznania pod przysi g przed s dem Admiralicji w Cape Town.ł ż ć ę ą ą — Sissy — westchn , znu ony jej uporem — czy nie rozumiesz? Nie zyskaliby my nic naął ż ś wyst pieniu przeciw St. Johnowi. Gdyby nasze oskar enia okaza y si nieuzasadnione,ą ż ł ę postawiliby my si w diabelnie niewygodnej sytuacji, a je li jednak, w co w tpi , ten statek jestś ę ś ą ę przystosowany do przewozu niewolników, mog oby nam grozi niebezpiecze stwo. To nie arty,ł ć ń ż Robyn. St. John jest cz owiekiem zdeterminowanym. — Przerwa i przecz co pokr ci g ow , ał ł ą ę ł ł ą modne loki zako ysa y mu si nad uszami. — Nie mam zamiaru wystawia na niebezpiecze stwoł ł ę ć ń ciebie, siebie ani ca ej ekspedycji. Taka jest moja decyzja i nalegam, eby si jejł ż ś ę podporz dkowa a.ą ł Po d ugim milczeniu Robyn powoli opu ci a wzrok i splot a d onie.ł ś ł ł ł — Doskonale, Zouga. Na jego twarzy odmalowa a si wyra na ulga.ł ę ź — Ciesz si , e si zgadzasz, moja droga. — Poca owa j w czo o. — Pozwól, e odprowadzę ę ż ę ł ł ą ł ż ę ci na obiad.ę Mia a ochot odmówi , powiedzie , e jest zm czona i e raz jeszcze zje samotnie w swojejł ę ć ć ż ę ż kabinie, ale wpad a na pewien pomys i skin a g ow .ł ł ęł ł ą — Dzi kuj , Zouga — powiedzia a i eby go kompletnie rozbroi , spojrza a mu w oczy z ciep ym,ę ę ł ż ć ł ł promiennym u miechem. — Jestem szcz liwa, e mog mie tak przystojnego towarzysza przyś ęś ż ę ć obiedzie. Siedzia a pomi dzy Mungo St. Johnem i swoim bratem. Gdyby Zouga nie zna jej lepiej, móg był ę ł ł podejrzewa , e flirtuje z kapitanem. U miecha a si , nachyla a nad sto em, by uwa nie s ucha ;ć ż ś ł ę ł ł ż ł ć co mówi, nalewa a mu wina, kiedy tylko ujrza a, e kieliszek dowódcy jest niepe ny, i mia a sił ł ż ł ś ł ę rado nie z jego dowcipnych uwag.ś Zouga by zdumiony i nieco zaalarmowany t nag przemian , a St. John nigdy jeszcze jej takiejł ą łą ą nie widzia . Swoje pocz tkowe zaskoczenie ukry za rozbawionym pó u miechem. W takimł ą ł ł ś nastroju Robyn Ballantyne by a atrakcyjn towarzyszk . Jej uparte, do ostre rysy twarzył ą ą ść z agodnia y, a w osy, nieskazitelna cera, wietliste oczy oraz pi kne bia e z by l ni y i b yszcza ył ł ł ś ę ł ę ś ł ł ł w wietle lampy. Mungo St. John mia si ochoczo i wida by o, e jego zainteresowanie ro nie.ś ś ł ę ć ł ż ś Robyn nape nia a regularnie jego kieliszek, a on pi wi cej ni zwykle i gdy steward przyniósł ł ł ę ż ł doskona y budy liwkowy, zawo a , by do popicia podano butelk brandy.ł ń ś ł ł ę Zoudze równie udzieli si ten dziwnie wi teczny nastrój i kiedy Robynż ł ę ś ą 36 oznajmi a niespodziewanie, e jest zm czona i wsta a od sto u, protestowa równie mocno jak St.ł ż ę ł ł ł John, jednak pozosta a nieugi ta.ł ę Przygotowuj c si w kabinie, nadal s ysza a wybuchy miechu dochodz ce od czasu do czasu zą ę ł ł ś ą salonu. Zamkn a drzwi na zasuwk , by nikt nie móg wej , po czym kl kn a przy swojej skrzynięł ę ł ść ę ęł i przekopa a si na samo dno, sk d wyci gn a par m skich bryczesów, flanelow koszul ił ę ą ą ęł ę ę ą ę krawat oraz obcis , zapinan pod szyj marynarsk kurtk i znoszone buty z cholewkami.łą ą ę ą ę To by iej mundur i przebranie z czasów, kiedy studiowa a medycyn w szpitalu wi tegoł ł ę Ś ę Mateusza. Teraz rozebra a si do naga i przez chwil cieszy a uczuciem figlarnej swobody,ł ę ę ł posuwaj c si nawet do tego, e zerkn a w dó na swoj nago . Nie by a pewna, czyą ę ż ęł ł ą ść ł zadowolenie p yn ce z widoku w asnego cia a jest grzeszne, ale podejrzewa a, e tak. Mimo toł ą ł ł ł ż nie przestawa a si sobie przygl da .ł ę ą ć Mia a proste, mocne nogi, biodra zaokr glaj ce si wdzi cznym ukiem, by zw zi si nagle wł ą ą ę ę ł ę ć ę pasie, brzuch niemal p aski, z malutkim tylko, interesuj cym wzgórkiem poni ej p pka. Oto był ą ż ę ł grzeszny obszar — bez adnych w tpliwo ci. Ale mimo to nie potrafi a oprze si pokusie, byż ą ś ł ć ę przygl da si sobie dalej. Rozumia a w pe ni techniczny cel i fizyczne dzia anie bardzoą ć ę ł ł ł skomplikowanej maszynerii wszystkich organów swojego cia a, zarówno widocznych, jak ił ukrytych. Tylko uczucia i emocje p yn ce z tego wzgórka wprawia y j w zmieszanie ił ą ł ą zaniepokojenie, gdy nie uczono jej o tym w szpitalu wi tego Mateusza. Po piesznie przesz aż Ś ę ś ł na bezpieczniejszy grunt, podnosz c ramiona, by spi trzy warkocze na czubku g owy ią ę ć ł przytrzyma je tam za pomoc mi kkiej sukiennej czapeczki.ć ą ę

Piersi Robyn by y kr g e i proporcjonalne jak dojrzewaj ce jab ka. Ich podobie stwo do owocówł ą ł ą ł ń sprawi o jej rado i spogl daj c na nie przez kilka chwil d u ej ni nale a o, poprawia a sukiennł ść ą ą ł ż ż ż ł ł ą czapeczk na g owie. Istnia a jednak granica folgowania samemu sobie, i Robyn w o y aę ł ł ł ż ł flanelow koszul , owin a ko ce wokó pasa, wci gn a bryczesy — jak dobrze si w nich czu aą ę ęł ń ł ą ęł ę ł po tylu miesi cach w tych niezgrabnych spódnicach — a potem, siad szy na koi, wzu a skórzaneą ł ł buty, zawi zuj c troczki bryczesów pod wygi ciem stóp, i wsta a,ą ą ę ł by zapi pas.ąć Uchyli a wieko czarnej walizki, wyci gn a futera z narz dziami chirurgicznymi. Wybra a poka nył ą ęł ł ę ł ź skalpel, otworzy a go i sprawdzi a na kciuku. By niezwykle ostry. Z o y a skalpel z powrotem ił ł ł ł ż ł wsun a do kieszeni na biodrze. Stanowi jedyn dost pn jej bro .ęł ł ą ę ą ń By a teraz gotowa, wi c opu ci a zas on lampy przy bulaju, pogr aj c kabin w ca kowitychł ę ś ł ł ę ąż ą ę ł ciemno ciach, a potem wspi a si na koj , podci gn a szorstki we niany koc pod sam brod iś ęł ę ę ą ęł ł ą ę u o y a si wygodnie. Czeka a. miech dochodz cy z salonu stawa si coraz bardziej chrapliwy.ł ż ł ę ł Ś ą ł ę Wyobrazi a sobie m czyzn ko cz cych butelk brandy. Nieco pó niej us ysza a ci kie,ł ęż ń ą ę ź ł ł ęż nierówne kroki brata na schodach za jej kabin , a potem dochodzi o j tylko regularne stukanieą ł ą jakiej cz ci wyposa enia i trzeszczenie wr g okr tu, gdy „Huron" nachyla si do wiatru.ś ęś ż ę ę ł ę 37 By a tak pobudzona, zarówno strachem, jak i oczekiwaniem, e nie obawia a si zapadni cia wł ż ł ę ę sen. Pomimo to czas wlók si z m cz c powolno ci . Za ka dym razem, kiedy podnosi ał ę ę ą ą ś ą ż ł os on lampy, eby spojrze na zegarek, wydawa o si , e wskazówki ledwie drgn y. A potem,ł ę ż ć ł ę ż ęł nagle, zrobi a si druga w nocy, czas, kiedy aktywno ludzkiego cia a i ducha s abnieł ę ść ł ł najbardziej. Podnios a si cicho z koi, wzi a przyciemnion lamp i podesz a do drzwi kabiny. Zasuwkał ę ęł ą ę ł trzasn a jak salwa z muszkietów, lecz potem odskoczy a i Robyn mog a wymkn si naęł ł ł ąć ę zewn trz.ą W salonie dymi a jeszcze lampa olejna, rzucaj c rozedrgane cienie na drewniane ciany, ał ą ś butelka po brandy, która spad a ze sto u, toczy a si teraz po pod odze w t i z powrotem w taktł ł ł ę ł ę przechy ów statku. Robyn przykucn a, eby ci gn buty i zostawiwszy je przy wej ciu, ruszy ał ęł ż Ś ą ąć ś ł dalej boso. Min a salon i znalaz a si w przej ciu prowadz cym do pomieszcze na rufie.ęł ł ę ś ą ń Oddychaj c szybko, jak po pokonaniu d ugiego dystansu, zatrzyma a si , by podnie os oną ł ł ę ść ł ę lampki i skierowa w ski strumie wiat a w ciemno przed sob . Drzwi do kabiny Mungo St.ć ą ń ś ł ść ą Johna by y zamkni te. Podkrad a si do nich po omacku i wreszcie zacisn a palce na mosi nejł ę ł ę ęł ęż klamce. — Prosz ci , Bo e — wyszepta a i bole nie wolno nacisn a klamk , która atwo uleg aę ę ż ł ś ęł ę ł ł naporowi. Potem drzwi uchyli y si na cal, pozwalaj c Robyn zajrze przez szpar do wn trzał ę ą ć ę ę kabiny. wiat a by o wystarczaj co du o, gdy pok ad na górze przedziurawiono, by umie ci kompasŚ ł ł ą ż ż ł ś ć tak, eby nawet le c w koi dowódca móg w jednej chwili sprawdzi kurs statku. Kompas byż żą ł ć ł o wietlony przy mionym, ó tawym blaskiem lampy sternika, pozwalaj cym Robyn dojrześ ć ż ł ą ć g ówne zarysy kabiny.ł Koj odgradza a ciemna zas ona, a wyposa enie kajuty by o bardzo proste. Dostrzeg a zamkni teę ł ł ż ł ł ę drzwi szafki na bro po lewej stronie, a dalej rz d haków ze zwisaj cym z nich marynarskimń ą ą p aszczem i ubraniem, które St. John mia na sobie podczas obiadu. Naprzeciw drzwi sta oł ł ł solidne biurko z tekowego drewna zaopatrzone w uchwyty na mosi ne przyrz dy nawigacyjne,ęż ą sekstans, ekierk , cyrkle, a nad nim na cianie zamocowano barometr i chronometr pok adowy.ę ś ł Kapitan najwyra niej opró ni kieszenie przed rozebraniem si , k ad c ich zawarto na blacieź ż ł ę ł ą ść biurka. Porozrzucane pomi dzy mapami i dokumentami okr towymi le a y sk adany nó , srebrneę ę ż ł ł ż pude ko na cygara, malutki, inkrustowany z otem pistolecik z rodzaju tych, jakie ulubili sobieł ł zawodowi szulerzy, para ko ci do gry wykonanych z k ów s onia — Zouga i St. John musieliś ł ł oddawa si hazardowi po jej odej ciu — oraz, na samym rodku biurka, rzecz najwa niejsza, to,ć ę ś ś ż co mia a nadziej znale : p k kluczy, który St. John zwykle nosi przypi ty na a cuchu u pasa.ł ę źć ę ł ę ł ń Cal po calu Robyn otwiera a drzwi, obserwuj c ciemn alkow z prawej strony kajuty. Zas onył ą ą ę ł falowa y lekko przy ka dym poruszeniu statku i Robyn musia a poskromi nerwy, kiedył ż ł ć wyobrazi a sobie, e to St. John wstaje, by na ni si rzuci .ł ż ą ę ć Zrobienie pierwszego kroku wymaga o wielkiego wysi ku, nawet kiedy drzwi by y ju na tyleł ł ł ż uchylone, e mog a si przez nie przecisn .ż ł ę ąć

38 W po owie drogi zamar a, od koi dzieli o j teraz tylko kilka cali. Zerkn a przez w szparł ł ł ą ęł ę pomi dzy zas onami i ujrza a b ysk nagiej skóry, us ysza a te g boki, regularny oddechę ł ł ł ł ł ż łę pi cego cz owieka. To doda o jej odwagi, wi c ruszy a mia o w stron biurka.ś ą ł ł ę ł ś ł ę Nie mia a okazji, by sprawdzi , które klucze pasuj do magazynu i do pokrywy g ównego luku.ł ć ą ł Musia a zabra ca y p k, co oznacza o konieczno pó niejszego powrotu do kabiny. Nieł ć ł ę ł ść ź wiedzia a, czy b dzie mia a tyle odwagi. Kiedy podnosi a klucze, r ka jej zadr a a i rozleg sił ę ł ł ę ż ł ł ę dono ny brz k. Zaskoczona, przycisn a zdobycz do piersi i spojrza a z przestrachem na alkow .ś ę ęł ł ę Za zas onami nic si nie poruszy o, wi c boso, bezg o nie przemkn a szybko doł ę ł ę ł ś ęł wyj cia.ś Dopiero gdy drzwi zamkn y si za ni , Mungo St. John rozchyli gwa townie kotar , opieraj c sięł ę ą ł ł ę ą ę na okciu. Zawaha si tylko chwil , a potem b yskawicznie zsun nogi z koi i wsta . Spojrza nał ł ę ę ł ął ł ł blat biurka. — Klucze! — wysycza , po czym si gn po wisz ce na haku bryczesy, wci gn je po piesznie ił ę ął ą ą ął ś otworzy jedn z szuflad biurka.ł ą Podniós wieko skrzynki z ró anego drewna, wyci gn par d ugolufych pistoletów, wetkn je zał ż ą ął ę ł ął pas i ruszy w kierunku drzwi.ł Robyn znalaz a w a ciwy klucz dopiero przy trzeciej próbie. Drzwi pu ci y, zgrzytaj c na zawiasieł ł ś ś ł ą tak g o no, e d wi k ten zabrzmia w jej uszach jak wojskowa tr bka wzywaj ca do ataku pu kł ś ż ź ę ł ą ą ł ci kiej kawalerii.ęż Ponownie zamkn a drzwi na klucz, czuj c przyp yw ulgi, gdy teraz nikt nie móg ju za ni i .ęł ą ł ż ł ż ą ść Podnios a os on lampy, rozgl daj c si dooko a.ł ł ę ą ą ę ł Magazyn by tak naprawd tylko obszern szaf , u ywan do przechowywania oficerskichł ę ą ą ż ą zapasów. Na hakach u sufitu wisia a w dzona szynka i suche kie basy, grube gomó ki sera le a ył ę ł ł ż ł na pó kach, oprócz tego by y tam skrzynki konserw, rz dy czarnych butelek z woskowanymił ł ę korkami, worki ry u i m ki oraz, na wprost Robyn, kolejne drzwi z zasuw , zamkni te na k ódkż ą ą ę ł ę dwa razy wi ksz od jej pi ci.ę ą ęś Klucz, gdy go znalaz a, okaza si równie masywny, gruby jak jej rodkowy palec, a drzwi takł ł ę ś ci kie, e dopiero kiedy u y a ca ej swojej si y, zdo a a je otworzy . Potem zgi ta wpó , musia aęż ż ż ł ł ł ł ł ć ę ł ł przecisn si przez niskieąć ę wej cie.ś Z ty u, Mungo St. John us ysza skrzypni cie deski i bezszelestnie zbieg po schodachł ł ł ę ł prowadz cych do drzwi spi arki. Z pistoletem w d oni, przy o y ucho do d bowych drzwi, aą ż ł ł ż ł ę potem nacisn klamk .ął ę — Dobry Bo e — wymamrota gniewnie, gdy okaza o si , e s zamkni te, po czym odwróci siż ł ł ę ż ą ę ł ę i pobieg schodami do kabiny pierwszego bosmana.ł Gdy tylko St. John dotkn umi nionego ramienia Tippoo, marynarz obudzi si , a jego reniceął ęś ł ę ź zab ys y w mroku jak oczy dzikiego zwierza.ł ł — Kto w ama si do adowni — wysycza St. John i ogromny bosman podniós si z koi.ś ł ł ę ł ł ł ę 39 ,1 ii. — Znajdziemy go — chrz kn , owijaj c spód tuniki wokó pasa. — A potem nakarmimy nim ryby.ą ął ą ł G ówna adownia wydawa a si ogromna jak katedra. Strumie wiat a lampki nie dociera do jejł ł ł ę ń ś ł ł najg bszych zakamarków, a wielka masa towarów pi trzy a si , miejscami tak wysoko, ełę ę ł ę ż dosi ga a g ównego pok adu pi metrów nad g ow Robyn.ę ł ł ł ęć ł ą Od razu spostrzeg a, ze towary zapakowano w ten sposób, by ka da sztuka mog a był ż ł ć zidentyfikowana i wy adowana bez konieczno ci ruszania pozosta ych, co, naturalnie, jestł ś ł niezb dne na statku handluj cym w wielu portach. Ujrza a równie , e towary starannieę ą ł ż ż opakowano i oznaczono. wiec c lampk dooko a zobaczy a skrzynie z wyposa eniem swojejŚ ą ą ł ł ż w asnej wyprawy, „Afryka ska Ekspedycja Ballantyne'ów" wymalowane by o za pomoc szablonuł ń ł ą na surowym, bia ym drewnie.ł Wdrapa a si na wie beli oraz skrzy i balansuj c na szczycie skierowa a wiat o lampy w gór ,ł ę żę ń ą ł ś ł ę ku kwadratowej pokrywie luku, próbuj c zobaczy , czy jest tam kratownica. Spotka o ją ć ł ą rozczarowanie, gdy na pokrywie równie od do u rozci gni to bia e p ótno. Wyprostowa a siż ż ł ą ę ł ł ł ę maksymalnie, eby jej dosi gn , wyczu zarys krat pod materia em, ale zabrak o jej kilkuż ę ąć ć ł ł centymetrów, a potem nag y przechy statku sprawi , e zachwia a si i polecia a ty em w g bokł ł ł ż ł ę ł ł łę ą

szczelin pomi dzy stosami pak. Zdo a a nie upu ci lampki, ale gor ca oliwa ze zbiorniczkaę ę ł ł ś ć ą prysn a jej na d o .ęł ł ń Raz jeszcze Robyn wspi a si na skrzynie, szukaj c dowodów, których wcale nie chcia aęł ę ą ł znale . W adowni nie by o grodz cych cian, ale g ówny maszt przebija pok ad nad g ow , byźć ł ł ą ś ł ł ł ł ą w a nie tutaj oprze swoj podstaw o kil. Przytwierdzone do niego elazne kliny mog y s u y doł ś ć ą ę ż ł ł ż ć podtrzymywania pok adów niewolniczych. Robyn ukl kn a przy maszcie i spojrza a kuł ę ęł ł zewn trznej, zakrzywionej burcie okr tu. Na jednej linii z klinami znajdowa y si ci kieę ę ł ę ęż drewniane wyst py, co w rodzaju pustych pólek, i Robyn pomy la a, e to w a nie mog byę ś ś ł ż ł ś ą ć podpory dla zewn trznych kraw dzi pok adów niewolniczych. Oceni a na oko, i kolejne pionoweę ę ł ł ż rz dy dzieli od siebie jakie siedemdziesi t pi centymetrów do jednego metra, co, jak wiedzia aę ś ą ęć ł z broszurek, odpowiada o przeci tnej odleg o ci mi dzy dolnymi pok adami na statkuł ę ł ś ę ł niewolniczym. Spróbowa a wyobrazi sobie, jak wygl da aby adownia z tymi pok adami na swoich miejscach,ł ć ą ł ł ł d ugimi rz dami galerii tak niskich, e zgi ty wpó cz owiek ledwie móg si mi dzy nie wczo ga .ł ę ż ę ł ł ł ę ę ł ć Pouczy a polki. By o ich pi — pi kondygnacji prycz, ka da ze swoj parti czarnego ywegoł ł ęć ęć ż ą ą ż towaru upchni tego jak sardynki w puszce, ka dy w fizycznym kontakcie z s siadem z jednej ię ż ą drugiej strony, le cy we w asnych odchodach i sp ywaj cych przez szczeliny pomi dzy deskamiżą ł ł ą ę nieczysto ciach niewolników z góry. Próbowa a wyobrazi sobie skwar podczas przej cia przezś ł ć ś równik, kiedy 40 itatek dryfowa powoli w piek cym upale pasa ciszy, próbowa a wyobrazi sobie, jak dwa tysi ceł ą ł ć ą ludzi powalonych chorob morsk wymiotuje i wydala, ciedy kliper staje d ba na burzliwychą ą ę wodach oceanu, tam gdzie pr d ylozambiku oblewa brzeg Agulhas. Próbowa a stworzy sobieą ł ć wizj epidemii ;holery albo ospy atakuj cej t mas ludzkiego nieszcz cia, ale wkrótce przesta aę ą ę ę ęś ł my le o tych okropnych obrazach i dalej pe z a po chwiej cych ii skrzyniach, wiec c lampk wś ć ł ł ą ę ś ą ą ka dy k t, szukaj c dowodów wiary-jodniejszych ni w skie drewniane wyst py.ż ą ą ż ą ę Je li odeskowanie znajdowa o si na statku, by oby u o one na pok adzie, pod adunkiem, i wś ł ę ł ł ż ł ł aden sposób nie mog aby do niego dotrze .ż ł ć Zobaczy a teraz tuzin olbrzymich beczek przytwierdzonych do przedniej grodzi. Mog y zawierał ł ć wod lub by nape nione rumem na sprzeda , istnia a tak e mo liwo wymieniania rumu naę ć ł ż ł ż ż ść wod , kiedy na pok ad zabierano niewolników. Nie mog a sprawdzi ich zawarto ci, ale popuka aę ł ł ć ś ł trzonkiem skalpela w d bowe drewno i g uchy d wi k upewni j , e co znajduje si w rodku.ę ł ź ę ł ą ż ś ę ś Pochyli a si nad jedn z bel i rozci a szew skalpelem, po czym wetkn wszy d o w powstał ę ą ęł ą ł ń łą szczelin , chwyci a gar materia u i wyci gn a go na zewn trz, by dokona ogl dzin w wietleę ł ść ł ą ęł ą ć ę ś lampy. Paciorki, ca e ich sznury wisz ce na bawe nianych niciach. Jeden bitil koralików by tak gruby, eł ą ł ł ż zmie ci by si mi dzy czubkiem palca a nadgarstkiem, cztery bitil tworzy y khete. Paciorkiś ł ę ę ł wykonano z czerwonej porcelany, stanowi y najbardziej poszukiwan odmian zwan sam-sam.ł ą ę ą Afrykanin z jednego z bardziej prymitywnych szczepów sprzeda by swoj siostr za khete tychł ą ę ozdób, swojego brata za dwa khete. Robyn pe z a dalej, ogl daj c skrzynie i bele — zwoje bawe ny z fabryk w Salem, zwanej wł ł ą ą ł Afryce merkani, od s owa „American", materia w krat z Manchesteru znany jako koniki. Potemł ł ę sta y d ugie, drewniane skrzynie oznaczone po prostu jako „Pi Cz ci", zawieraj ce, jak Robynł ł ęć ęś ą domy li a si bez trudu, muszkiety. Jednak bro parna by a powszechnym towarem handlowym iś ł ę ń ł nie stanowi a jeszcze dowodu, e kto chce kupowa niewolników — móg j atwo wymieni nał ż ś ć ł ą ł ć ko s oniow czy kauczukow ywic .ść ł ą ą ż ę Czu a si ju zm czona tym wspinaniem si i pe zaniem w ród chwiejnego adunku, a nerwoweł ę ż ę ę ł ś ł napi cie towrzysz ce poszukiwaniom równie zrobi o swoje.ę ą ż ł Zatrzyma a si , by odpocz przez chwil , i gdy opad na jedn z bel merkani, poczu a, e coł ę ąć ę łą ą ł ż ś wbija si jej bole nie w plecy. Uzmys owi a sobie, e materia nie mo e mie twardych,ę ś ł ł ż ł ż ć wystaj cych kantów. Ponownie u y a skalpela, by rozci zewn trzny pokrowiec beli.ą ż ł ąć ę .Spomi dzy warstw z o onego materia u wystawa o co czarnego i zimnego w dotyku. Robynę ł ż ł ł ś wyci gn a elazny, okr g y, z czony a cuchem przedmiot i rozpozna a natychmiast. W Afryceą ęł ż ą ł łą ł ń ł nazywano go „bransoletkami mierci". Teraz w ko cu mia a dowód, pewny i niezbity, gdy teś ń ł ż stalowe niewolnicze 41

i I uprawiania haniebnego procederu. Rozdar a bel jeszcze szerzej, przekonuj c si , e pomi dzy warstwani materia u ukryto ca eł ę ą ę ż ę ł ł setki kajdanek. Wydawa o si bardzo ma o prawdopodobnił ę ł kajdanki z lekkimi marszowymi a cuchami by y niew tpliwym stygmater w ciemno ciachł ń ł ą ś polowa na ni Tippoo, okrutna bestia. Robyn zamar ał ą ł by pobie ne przeszukanie w porcie, nawet gdyby do niego dosz o, móg j siatki — ale w pewnymż ł ł momencie us ysza a ruch ywego stworzenia blisko zał ł ż doprowadzi do odkrycia tego z owrogiego adunku.ć ł ł Wzi a jedn par kajdanek jako dowód dla brata w kierunku magazynu, przepe niona nag ymęł ą ę ł ł pragnieniem opuszczenia tej ciemni jaskini z jej gro nymi cieniami i znalezienia si z powrotem w bezpiecznyi wn trzu w asnejź ę ę ł kabiny. Dosz a ju prawie do drzwi spi arki, kiedy z pok adu na górze dobieg: g o ne skrzypni cie.ł ż ż ł ł ś ę Zamar a w przera eniu. Gdy d wi k si powtórzy , mi; na tyle rozs dku, e zdmuchn a p omieł ż ź ę ę ł ą ż ęł ł ń lampy, ale prawie natychmi; po a owa a tego, gdy ciemno zdawa a si przygniata j swymż ł ł ż ść ł ę ć ą dusz cy: u ciskiem. Robyn wpad a w panik .ą ś ł ę i przera enia.ż adowni wype nia y d wi ki, na które wcze niej nie zwróci a uwagi, skrzypienie i trzeszczenieŁ ę ł ł ź ę ś ł wr g statku, tarcie adunków o przytrzymuj ce je linyę ł ą sob i powstrzyma a krzyk, podnosz c rami nad g ow w obronnym ge cie, ruszy a z powroteią ł ą ę ł ą ś ł Zamar a w ten sposób, czekaj c na uderzenie, które nigdy nie nast pi o.ł ą ą ł Zamiast tego z ty u za jej uniesion r k us ysza a kolejne tchnienie d wi ku,ł ą ę ą ł ł ź ę G ówna pokrywa otworzy a si z trzaskiem przypominaj cym wystrzf d oni.ł ł ę ą ł armatni i gdy dziewczyna odwróci a si w tamt stron , ujrza a bia e punkt gwiazd wł ę ą ę ł ł obramowaniu kwadratowego otworu w azu. A potem ogromni ciemna posta przecisn a sił ć ęł ę tamt dy, l duj c mi kko na stosie bel poni * i niemal w tej samej chwili pokrywa zatrzasn a si zę ą ą ę ż ęł ę powrotem, przes aniajł ą gwiazdy. Przera enież Robyn si gn o zenitu. Kto by razem z ni w adowię ęł ś ł ą ł i ta wiadomo sprawi a, e przez d ugie, cenne sekundy sta a jak ska mienia a, zanim wreszcie,ś ść ł ż ł ł ł t umi c d awi cy j w gardle krzyk, rzuci si do ucieczki.ł ą ł ą ą ł ę Sylwetk , któr przez moment widzia a w otworze w azu, trudno by pomyli z jak kolwiek inn .ę ą ł ł ł ć ą ą Wiedzia a, e Tippoo jest z ni w adowni, i t pot gowa o jej przera enie. Wyobrazi a sobie wielk ,ł ż ą ł ę ł ż ł ą bezw os , podobn c ropuchy posta , zbli aj c si ku niej w ciemno ciach z odra aj c gadzł ą ą ć ż ą ą ę ś ż ą ą zwinno ci , nieomal widzia a ró owy j zyk zwisaj cy spomi dzy ohydnycl t ustych warg...ś ą ł ż ę ą ę ł Potkn a si i upad a ci ko w szczelin pomi dzy cianair adunku, uderzaj c ty em g owy węł ę ł ęż ę ę ś ł ą ł ł drewnian skrzyni . Og uszona, wypu ci z d oni lamp . Kiedy uda o jej si podnie na kolana,ą ę ł ś ł ł ę ł ę ść straci a wszelkie poczuci kierunku w ca kowitej czerni adowni.ł ł ł Wiedzia a, e najlepszym sposobem obrony jest zastygni cie w cisz] i bezruchu, dopóki nieł ż ę nabierze pewno ci, gdzie znajduje si cigaj cy j m czyzna, wi c przykucn a nisko wś ę ś ą ęż ę ęł szczelinie pomi dzy dwiema skrzyniami T tno wali o jej w uszach niczym b ben, a serceę ę ł ę wydawa o si tkwi gd: w gardle, tak e musia a walczy o ka dy oddech.ł ę ć ż ł ć ż Potrzebowa a wielu minut oraz olbrzymiego wysi ku woli, eby si opanow; i móc znowu my le .ł ł ż ę ś ć Próbowa a zorientowa si , gdzie le y wej cie do magazynu, jej jed; droga ucieczki, i zda a sobieł ć ę ż ś ł spraw , e tylko poruszaj c si po oma kl wzd u burty okr tu b dzie mog a je odnale . Jakę ż ą ę ć ł ż ę ę ł źć tego dokona? Przeci 42 lecz tak mro ce, e poczu a, jak traci w adz w nogach. By tam, bardzo blisko |w ciemno ciach.żą ż ł ł ę ł ś Wiedziony jakim zwierz cym instynktem wyw szy j zb dnie w czarnej adowni i teraz pr yś ę ę ł ą łę ł ęż ł si gotowy do skoku, a Robyn mog a |tylko czeka .ę ł ć Co dotkn o jej ramienia i zanim zd y a to str ci , wdrapa o si szyi, muskaj c jej twarz.ś ęł ąż ł ą ć ł ę ą Szarpn a si do ty u i wrzasn a, wal c na o lep stalowym a cuchem i kajdankami, któreęł ę ł ęł ą ś ł ń wci trzyma a w prawejąż ł Stworzenie mia o futerko i by o szybkie, piszcza o ostro, gdy Robyn uderza a raz po raz. Potemł ł ł ł uciek o drapi c pazurkami po surowym drewnie skrzyni. Dziewczyna zda a sobie spraw , e był ą ł ę ż ł