WILBUR SMITH
TRIUMF S O CAŁ Ń
Z angielskiego prze o yli MARIA I CEZARY FR Cł ż Ą
WARSZAWA 2006
Tytu orygina u: THE TRIUMPH OF THE SUNł ł
Redakcja: Barbara Nowak
Ilustracje na obwolucie: Jacek Kopalski
Projekt graficzny obwoluty: Andrzej Kurylowicz
Wydanie 1
Sk ad: Lagunał
Druk: ódzkie Zak ady Graficzne, ódŁ ł Ł ź
Ksi k t po wi camąż ę ę ś ę
mojej pomocnicy, towarzyszce zabaw, bratniej duszy, onież
i najlepszemu przyjacielowi Mokhiniso Rakhimova Smith
Rebecca wspiera a okcie na parapecie szerokiego okna bez szyb, a gor co pustyni bi o w twarz niczymł ł ą ł
ar z pieca hutniczego. Wydawa o si , e nawet rzeka w dole paruje jak kocio . Tutaj mia a prawie milż ł ę ż ł ł ę
szeroko ci, nasta a bowiem pora Wysokiego Nilu. Silny nurt tworzy l ni ce wiry na powierzchni. Nil Bia y byś ł ł ś ą ł ł
zielony i cuchn bagnami, przez które niedawno przep yn i które zajmowa y obszar wielko ci Belgii.ął ł ął ł ś
Arabowie nazywali to rozleg e trz sawisko Bahr el Ghazal, a Brytyjczycy Sudem.ł ę
W ch odnych miesi cach ubieg ego roku Rebecca wyprawi a si z ojcem w gór rzeki do miejsca, gdzieł ą ł ł ę ę
Nil Bia y wyp ywa z bagien. Dalej na po udnie rozci ga y si nienaniesione na map bezdro a. Tam kana y ił ł ł ą ł ę ę ż ł
laguny Sudu pokrywa g sty ko uch p ywaj cych wodorostów, które wci si przesuwa y, skrywaj c drogił ę ż ł ą ąż ę ł ą
wodne przed wszystkimi prócz najsprawniejszych, najbardziej do wiadczonych nawigatorów. Ten wodny,ś
malaryczny wiat by królestwem krokodyli i hipopotamów, niezliczonych gatunków ptaków, pi knych iś ł ę
groteskowych, a tak e dziwnych, ziemnowodnych antylop sitatunga o spiralnych rogach, kud atej sier ci iż ł ś
wyd u onych racicach, przystosowanych do ycia na rozlewiskach. Rebecca odwróci a g ow i pukielł ż ż ł ł ę
jasnych, g stych w osów przys oni jej oko. Odgarn a go na bok i popatrzy a w dó nurtu, gdzie spotyka y się ł ł ł ęł ł ł ł ę
dwie wielkie rzeki. Widok nie przestawa jej intrygowa , cho ogl da a go codziennie od dwóch d ugich lat.ł ć ć ą ł ł
rodkiem koryta eglowa a wielka tratwa wodorostów. Pr d porwa j z bagien i niós na pó noc, gdzie mia aŚ ż ł ą ł ą ł ł ł
rozpa si na kataraktach, które przerywaj g adki nurt rzeki. Rebecca ledzi a j wzrokiem a do zbieguść ę ą ł ś ł ą ż
dwóch Nilów.
Drugi Nil p yn ze wschodu, wie y i s odki jak górski strumie , który by jego ród em. W porzeł ął ś ż ł ń ł ź ł
Wysokiego Nilu woda mia a szaroniebieski kolor, od py u wymytego z gór Abisynii. Od tej barwy rzekał ł
wzi a swoj nazw . Nil B kitny, cho nieco w szy od swojego bli niaka, i tak stanowi ogromn drogęł ą ę łę ć ęż ź ł ą ę
wodn . Rzeki schodzi y si u szczytu trójk ta, na którym le a o Miasto Tr by S oniowej, Chartum. Dwa Nileą ł ę ą ż ł ą ł
nie miesza y si od razu. Jak okiem si gn , p yn y obok siebie w jednym korycie. Zachowywa y odr bneł ę ę ąć ł ęł ł ę
kolory i w asny charakter a do le cych dwadzie cia mil dalej ska prze omu Szabluka, gdzie w ko cuł ż żą ś ł ł ń
czy y si w burzliwym zwi zku.łą ł ę ą
- Nie s uchasz, kochanie — powiedzia ostro jej ojciec.ł ł
Rebecca odwróci a si z u miechem.ł ę ś
— Wybacz, tato, zamy li am si .ś ł ę
— Wiem, wiem. Nasta y trudne czasy — przyzna . — Ale musisz stawi im czo o. Ju nie jesteł ł ć ł ż ś
dzieckiem, Becky.
— Nie jestem — zgodzi a si z arem w g osie. Nie mia a zamiaru si skar y , nigdy si nie skar y a. —ł ę ż ł ł ę ż ć ę ż ł
W zesz ym tygodniu sko czy am siedemna cie lat. Mama wysz a za m w tym samym wieku.ł ń ł ś ł ąż
— A teraz ty zajmujesz jej miejsce jako pani tego domu. — Na jego twarzy odmalowa a si rozpacz, gdył ę
wspomnia ukochan on i jej straszn mier .ł ą ż ę ą ś ć
— Drogi tato, w a nie u y e obosiecznego argumentu — za mia a si . -- Skoro jest tak, jak mówisz,ł ś ż ł ś ś ł ę
czy mo esz da , ebym ci zostawi a?ż żą ć ż ę ł
David Benbrook przez chwil by zak opotany, ale zaraz potem odp dzi smutki i roze mia si razem zę ł ł ę ł ś ł ę
ni . By a taka bystra i liczna, e niecz sto potrafi si jej oprze .ą ł ś ż ę ł ę ć
— Jeste tak podobna do matki. — Stwierdzenie to zwykle pe ni o funkcj bia ej flagi, ale w tymś ł ł ę ł
wypadku zapocz tkowa o wyliczanie argumentów. Rebecca odwróci a si w stron okna; nie ignorowa aą ł ł ę ę ł
ojca, ale s ucha a pó uchem. Teraz, gdy przypomnia o gro cym im powa nym niebezpiecze stwie, zimneł ł ł ł żą ż ń
szpony strachu cisn y jej serce na widok drugiego brzegu Nilu.ś ęł
Dochodz ce do samej rzeki zabudowania tubylczego miasta Omdurmanu, maj ce barw otaczaj cej jeą ą ę ą
pustyni, wydawa y si male kie niczym domki dla lalek i falowa y w gor cym powietrzu.ł ę ń ł ą
Pomimo odleg o ci gro ba bi a z nich równie mocno jak ar ze s o ca. B bny dudni y bez chwili przerwy,ł ś ź ł ż ł ń ę ł
we dnie i w nocy, bezustannie przypominaj c o miertelnym niebezpiecze stwie, które zawis o nadą ś ń ł
mieszka cami Chartumu. oskot niós si ponad wod niczym bicie serca samego potwora. Rebeccań Ł ł ę ą
potrafi a sobie wyobrazi , jak potwór siedzi po rodku swojej sieci, patrz c na nich po dliwym wzrokiem,ł ć ś ą żą
fanatyk z nieugaszonym pragnieniem ludzkiej krwi. Niebawem on i jego wyznawcy przyjd po nich. Zadr a aą ż ł
i skupi a uwag na g osie ojca.ł ę ł
— Oczywi cie przyznaj , e odziedziczy a po matce odwag i upór, Becky, ale pomy l o bli niaczkach.ś ę ż ł ś ę ś ź
Pomy l o dziewczynkach. To teraz twoje dzieci.ś
— Dobrze wiem, e jestem za nie odpowiedzialna — wybuch a, po czym równie szybko zdusi a z o .ż ł ł ł ść
Znowu si u miechn a, a jej u miech zawsze zmi kcza serce ojca. — Ale my l równie o tobie. —ę ś ęł ś ę ł ś ę ż
Stan a przy jego krze le i po o y a mu r k na ramieniu. — Jed z nami, tato.ęł ś ł ż ł ę ę ź
— Nie mog , Becky. Jestem konsulem generalnym Jej Królewskiej Mo ci. Musz zosta . To mój wi tyę ś ę ć ś ę
obowi zek. Moje miejsce jest tutaj, w Chartumie.ą
— W takim razie moje te — odpar a krótko i pog aska a go po g owie. Czupryn wci mia g st iż ł ł ł ł ę ąż ł ę ą
spr yst , niegdy czarn , dzi przetykan siwizn . By przystojnym m czyzn , a ona cz sto szczotkowa aęż ą ś ą ś ą ą ł ęż ą ę ł
mu w osy, a tak e przycina a i podwija a w sy z tak dum , z jak kiedy robi a to jej matka.ł ż ł ł ą ą ą ą ś ł
David westchn i ju mia zaprotestowa , gdy przez otwarte okno wpad y przera liwe dzieci ce piski.ął ż ł ć ł ź ę
Oboje zamarli. Znajome g osy przeszy y im serca. Rebecca pospieszy a do drzwi, a David zerwa si zł ł ł ł ę
krzes a za biurkiem. Po chwili odpr yli si , bo krzyki rozbrzmia y na nowo i us yszeli w nich podniecenie,ł ęż ę ł ł
nie strach.
— S na wie y obserwacyjnej.ą ż
— Nie wolno im tam wchodzi ! — zawo a David.ć ł ł
— Jest wiele miejsc, do których nie wolno im zagl da — zgodzi a si Rebecca — i w a nie tamą ć ł ę ł ś
najcz ciej mo na je znale . — Wysz a z pokoju na wy o ony kamiennymi p ytami korytarz. Kr coneęś ż źć ł ł ż ł ę
schody na drugim ko cu prowadzi y na wie yczk . Rebecca podkasa a spódnic , zwinnie i szybkoń ł ż ę ł ę
pokonuj c kolejne stopnie. Ojciec pod y za ni bardziej statecznym krokiem. Wysz a w pal ce s o ce naą ąż ł ą ł ą ł ń
górny balkon wie yczki.ż
Bli niaczki ta czy y niebezpiecznie blisko niskiej balustrady. Rebecca chwyci a je za r ce i poci gn aź ń ł ł ę ą ęł
do ty u. Rozejrza a si z wy yn pa acu konsularnego. W dole le a y minarety i dachy Chartumu. Wst gi Niluł ł ę ż ł ż ł ę
Bia ego i B kitnego ci gn y si po horyzont.ł łę ą ęł ę
Saffron spróbowa a wyszarpn r k .ł ąć ę ę
— Ibis! — krzykn a. — Patrz, p ynie Ibis. — By a wy sza, ciemniejsza od siostry bli niaczki,ęł ł ł ż ź
nieokie znana i krn brna jak ch opak.ł ą ł
— Nieustraszony Ibis — pisn a filigranowa, jasnow osa Amber. Jej g os mia melodyjne brzmienie,ęł ł ł ł
nawet gdy by a podekscytowana. — To Ryder na Nieustraszonym Ibisie.ł
— Dla ciebie pan Ryder Courtney — poprawi a Rebecca. — Nie wolno ci nazywa doros ych po imieniu.ł ć ł
I ebym nie musia a wam tego powtarza . — Ale siostry nie wzi y reprymendy do serca. Spogl da y zż ł ć ęł ą ł
niecierpliwo ci w gór Nilu Bia ego, sk d p yn adny bia y parowiec.ś ą ę ł ą ł ął ł ł
— Wygl da jak zrobiony z lukru — powiedzia a Amber, rodzinna licznotka o anielskich rysach,ą ł ś
zadartym nosku i du ych niebieskich oczach.ż
— Mówisz to za ka dym razem — zauwa y a Saffron bez cienia urazy. By a przeciwie stwem Amber:ż ż ł ł ń
mia a oczy koloru ciemnego miodu, drobne piegi na policzkach i szerokie, skore do miechu usta.ł ś
Popatrzy a na Rebecc z szelmowskim b yskiem w tych miodowych oczach. — Ryder jest twoim amantem,ł ę ł
prawda? — „Amant" by najnowszym dodatkiem do jej s ownika, stosowanym wy cznie w odniesieniu doł ł łą
Rydera Courtneya.
Rebecca uwa a a to okre lenie za pretensjonalne i dziwnie irytuj ce.ż ł ś ą
— Wcale nie! — zaprzeczy a wynio le, eby ukry rozdra nienie. — I nie b d zuchwa a, smarkulo.ł ś ż ć ż ą ź ł
— Wiezie tony jedzenia! — Saffron wskaza a na sznur czterech p askodennych barek holowanych przezł ł
Ibisa.
Rebecca pu ci a r ce bli niaczek i ocieni a oczy przed blaskiem. Saffron mia a racj . Przynajmniej naś ł ę ź ł ł ę
dwóch barkach pi trzy y si worki sorgo zwanego durr , b d cego podstawow ro lin zbo ow w Sudanie.ę ł ę ą ę ą ą ś ą ż ą
Dwie pozosta e wioz y ró norodny adunek. Ryder zalicza si do najzamo niejszych przedsi biorcówł ł ż ł ł ę ż ę
prowadz cych handel na obu rzekach. Mia wiele faktorii, rozproszonych na przestrzeni stu mil wzd u Nilu,ą ł ł ż
od dop ywu Atbara na pó nocy po Gondokoro i dalek Equatori na po udniu, a tak e na wschodzie nadł ł ą ę ł ż
Nilem B kitnym, od Chartumu po wy yny Abisynii. David wszed na balkon.łę ż ł
— Dzi ki Bogu, e przyby — rzek cicho. — To wasza ostatnia szansa ucieczki. Courtney zabierze wasę ż ł ł
wraz z setkami uchod ców w dó rzeki, poza zasi g szponów Mahdiego.ź ł ę
W tej chwili zza rzeki nap yn huk armatniego wystrza u. Odwrócili si szybko i zobaczyli ob ok dymuł ął ł ę ł
nad jednym z dzia derwiszów po drugiej stronie Nilu Bia ego. Chwil pó niej fontanna wody wystrzeli a stoł ł ę ź ł
jardów przed dziobem parowca. Piana by a zabarwiona na ó to przez kwas pikrynowy z wybuchaj cegoł ż ł ą
pocisku.
Rebecca poderwa a r k do ust, eby zdusi krzyk trwogi, a David powiedzia szyderczo: — Módlmył ę ę ż ć ł
si , eby celowali nie lepiej ni zwykle.ę ż ż
Dzia a baterii derwiszów kolejno podj y ostrza i woda wokó niewielkiego statku zagotowa a si odł ęł ł ł ł ę
eksploduj cych pocisków. Od amki smaga y rzek jak tropikalny deszcz.ą ł ł ę
Potem zagrzmia y wyzywaj co wszystkie wielkie b bny armii Mahdiego i rykn y tr by ombeja.ł ą ę ęł ą
Spomi dzy zabudowa wypadli je d cy na koniach i wielb dach. Galopowali brzegiem rzeki, równolegle doę ń ź ź łą
Ibisa.
Rebecca pobieg a na drugi koniec balkonu do trójnogu z d ug mosi n lunet wycelowan w cytadelł ł ą ęż ą ą ą ę
wroga. Stan a na palcach, eby dosi gn do okularu, i szybko nastawi a ostro . Zobaczy a liczn jazdęł ż ę ąć ł ść ł ą ę
derwiszów, na wpó przes oni t przez chmury czerwonego py u, który wzbija y kopyta galopuj cychł ł ę ą ł ł ą
wierzchowców. Widzia a zaciek e, smag e twarze je d ców, widzia a usta miotaj ce przekle stwa i pogró ki,ł ł ł ź ź ł ą ń ż
i s ysza a ich straszny okrzyk wojenny: — Allah akbarl Nie ma bóstwa innego ni Bóg, a Mahomet jest jegoł ł ż
Prorokiem!
Je d cy byli ansarami, czyli pomocnikami, elitarn stra przyboczn Mahdiego. Wszyscy mieli naź ź ą żą ą
sobie d ibby, aciate szaty, które mia y przypomina achmany noszone na pocz tku tego d ihadu przeciwkoż ł ł ć ł ą ż
niewiernym, bezbo nym, niewierz cym. Uzbrojeni tylko we w ócznie i kamienie, w ci gu minionego pó roczaż ą ł ą ł
rozgromili i wyci li w pie trzy armie niewiernych. Teraz oblegali Chartum i chlubili si swoimi aciatymię ń ę ł
strojami, stanowi cymi symbol ich bezprzyk adnej odwagi oraz wiary w Allaha i jego Mahdiego,ą ł
Oczekiwanego. Wymachiwali dwur cznymi mieczami i strzelali z karabinów Martini-Henry, które zdobyli naę
pokonanych wrogach.
W czasie wielu miesi cy obl enia Rebecca niejeden raz widzia a podobne bu czuczne pokazy, dlategoę ęż ł ń
skierowa a lunet w gór rzeki, szukaj c w ród gejzerów wody i pary otwartego mostka parowca. Ryderł ę ę ą ś
Courtney, wsparty o reling, z lekkim rozbawieniem ledzi wysi ki ludzi, którzy chcieli go zabi . W pewnejś ł ł ć
chwili wyprostowa si i wyj z ust d ugie czarne cygaro. Powiedzia co do sternika, który pos usznieł ę ął ł ł ś ł
zakr ci ko em, i d ugi kilwater Ibisa zacz zakrzywia si w stron Chartumu.ę ł ł ł ął ć ę ę
Na przekór docinkom Saffron widok Rydera Courtneya nie wzbudzi w jej sercu mi osnego dr enia.ł ł ż
Rebecca u miechn a si w duchu. W tpi , czy potrafi abym je rozpozna , pomy la a. Uwa a a, e jestś ęł ę ą ę ł ć ś ł ż ł ż
odporna na takie przyziemne emocje. A jednak zimna krew Rydera w obliczu zagro enia wprawi a j wż ł ą
podziw, a zaraz potem ogrza o j ciep e uczucie przyja ni. Przecie mo emy by przyjació mi, to nicł ą ł ź ż ż ć ł
zdro nego, pomy la a uspokajaj co i nagle zatroska a si o jego bezpiecze stwo.ż ś ł ą ł ę ń
— Bo e, b agam, miej go w opiece w tym oku cyklonu — szepn a, a Bóg wys ucha jej pro by.ż ł ęł ł ł ś
Na jej oczach stalowy od amek szrapnela przebi komin tu nad g ow Rydera i z poszarpanej dziurył ł ż ł ą
rzygn czarny dym. Ryder nawet si nie obejrza , tylko wsun cygaro do ust i wypu ci d ug smu kął ę ł ął ś ł ł ą ż ę
siwego dymu, porwan przez wiatr. Mia na sobie przybrudzon bia koszul , rozpi t pod szyj , zą ł ą łą ę ę ą ą
podwini tymi r kawami. Kciukiem zsun na ty g owy kapelusz o szerokim rondzie, upleciony z palmowychę ę ął ł ł
li ci. Na pierwszy rzut oka wygl da na kr pego, ale by o to z udzenie wywo ane szeroko ci barków iś ą ł ę ł ł ł ś ą
obwodem muskularnych ramion. W skie biodra i wzrost, jakim górowa nad arabskim sternikiem, zadawa yą ł ł
k am temu wra eniu.ł ż
David z apa za r ce m odsze córki i przechyli si nad balustrad , wdaj c w g o n rozmow z osobł ł ę ł ł ę ą ą ł ś ą ę ą
stoj c na dziedzi cu pa acu.ą ą ń ł
— Drogi generale, czy pa scy kanonierzy mogliby odpowiedzie ogniem, eby odci gn uwag odń ć ż ą ąć ę
statku pana Courteneya? — Jego ton wyra a g boki szacunek.ż ł łę
Rebecca spojrza a w dó i zobaczy a, e ojciec zwraca si do dowódcy egipskiego garnizonu,ł ł ł ż ę
broni cego miasta. Genera „Chi czyk" Gordon by bohaterem imperium, zwyci zc wielu wojen w ró nychą ł ń ł ę ą ż
cz ciach wiata. Przydomku dorobi si w Chinach, gdzie dowodzi legendarn Niezwyci on Armi .ęś ś ł ę ł ą ęż ą ą
Genera , w czerwonym fezie z kit , wyszed ze sztabu w po udniowym skrzydle pa acu.ł ą ł ł ł
— Rozkazy ju zosta y wydane. — Odpowied , krótka i rzeczowa, zdradza a irytacj . Gordonowi nikt nież ł ź ł ę
musia przypomina o obowi zkach.ł ć ą
Rebecca wyra nie us ysza a ka de s owo. Podobno genera wcale nie musia wyt a g osu, ebyź ł ł ż ł ł ł ęż ć ł ż
s yszano go w zgie ku na polu bitwy.ł ł
Par minut pó niej stanowiska egipskiej artylerii na nabrze u rozpocz y sporadyczny ogie .ę ź ż ęł ń
Dysponowa y przestarza ymi dzia ami ma ego kalibru, sze ciofuntowymi górskimi armatami Kruppa;ł ł ł ł ś
amunicja by a stara, a jej zapas skromny, przy czym trafia o si wiele niewybuchów. Mimo wszystko wł ł ę
oczach kogo , kto przywyk do nieudolno ci egipskiego garnizonu, artylerzy ci strzelali zaskakuj co celnie.ś ł ś ś ą
Kilka chmur czarnego dymu zasnu o czyste niebo wprost nad bateriami derwiszów — kanonierzy po obuł
stronach mieli wiele miesi cy na wstrzelanie si w pozycje przeciwnika. Ogie nieprzyjacielski znacznieę ę ń
os ab . Bia y parowiec bez szwanku dotar do zbiegu dwóch rzek. Sznur barek pod y za nim, gdy skr cił ł ł ł ąż ł ę ł
ostro na sterburt , wchodz c w uj cie Nilu B kitnego. Zabudowania miasta szybko zas oni y go przedę ą ś łę ł ł
armatami na zachodnim brzegu. Baterie derwiszów umilk y, pozbawione celu.ł
— Mo emy zej na dó , eby si przywita ? — Saffron ju ci gn a ojca ku schodom. — Chod ,ż ść ł ż ę ć ż ą ęł ź
Becky, przywitajmy si z twoim amantem.ę
Spiesz c przez zaniedbane, spalone s o cem ogrody pa acu, ojciec i córki zobaczyli, e genera Gordoną ł ń ł ż ł
na czele grupy egipskich oficerów równie kieruje si do portu. Tu za bram uliczk tarasowa martwy ko .ż ę ż ą ę ł ń
Le a tam od dziesi ciu dni, zabity przez zb kany pocisk. Brzuch mia wzd ty, w otwartych ranach l g y siż ł ę łą ł ę ę ł ę
bia e larwy. W powietrzu brz cza a g sta chmara niebieskich much. Smród padliny miesza si z zapachamił ę ł ę ł ę
obl onego miasta. Rebecca z trudem wci ga a powietrze, o dek podchodzi jej do gard a. Zapanowa aęż ą ł ż łą ł ł ł
nad md o ciami, eby nie przynie wstydu sobie i urz dowi ojca.ł ś ż ść ę
Bli niaczki prze ciga y si w pantomimie ilustruj cej obrzydzenie. Krzycza y: „Fuj!" i „Ale mierdzi!", aź ś ł ę ą ł ś
potem zgi te wpó wydawa y realistyczne odg osy towarzysz ce wymiotom. Piszcza y z rado ci,ę ł ł ł ą ł ś
zachwycone swoj b azenad .ą ł ą
— Zmykajcie, ma e dzikuski! — David spojrza na nie gro nie i potrz sn lask ze srebrn g ówk .ł ł ź ą ął ą ą ł ą
Wrzasn y w udawanym przestrachu, potem pobieg y w kierunku portu, przeskakuj c nad stosami gruzu zęł ł ą
ostrzelanych, spalonych domów. Rebecca i David szli za nimi wolniejszym krokiem. Nim min li komorę ę
celn , napotkali t umy zmierzaj ce w t sam stron .ą ł ą ę ą ę
By a to zbita ludzka rzeka z o ona z ebraków i kalek, niewolników i o nierzy, bogatych kobiet wł ł ż ż ż ł
towarzystwie s ug, sk po odzianych prostytutek z plemienia Galla, matek z niemowl tami na plecach,ł ą ę
ci gn cych za sob zawodz ce dzieci, urz dników rz dowych i grubych handlarzy niewolników w z otychą ą ą ą ę ą ł
pier cieniach z diamentami. Wszystkim przy wieca jeden cel: zobaczy adunek przywieziony przezś ś ł ć ł
parowiec i sprawdzi , czy nie nadarzy si okazja ucieczki z ma ego piek a, jakim sta si Chartum.ć ę ł ł ł ę
Bli niaczki szybko zgin yby w t umie, dlatego David posadzi Saffron na ramionach, a Rebecca z apa aź ęł ł ł ł ł
Amber za r k i dalej ruszyli razem. Ludzie rozpoznawali wysok , imponuj c sylwetk konsula i ust powalię ę ą ą ą ę ę
mu z drogi. Dzi ki temu Benbrookowie zjawili si na nabrze u tylko kilka minut po generale Gordonie, któryę ę ż
przywo a ich do siebie.ł ł
Nieustraszony Ibis dotar do spokojniejszej, os oni tej wody pó kabla od brzegu i odda hol. Cztery barkił ł ę ł ł
zakotwiczy y w szeregu za ruf , zwrócone dziobami pod silny pr d Nilu B kitnego. Ryder Courtneył ą ą łę
rozstawi uzbrojonych stra ników na wszystkich barkach, eby chronili adunek przed rozszabrowaniem, ał ż ż ł
nast pnie uj ko o sterowe i podprowadzi parowiec do brzegu.ę ął ł ł
Gdy tylko znalaz si w zasi gu g osu, bli niaczki wrzasn y na powitanie: — Ryder! To my! Przywioz eł ę ę ł ź ęł ł ś
prezenty?
Us ysza je pomimo gwaru i zaraz potem wypatrzy Saffron na ramionach ojca. Wyj cygaro z ust, rzucił ł ł ął ł
je za burt , po czym poci gn sznur syreny, wypuszczaj c wiszcz cy strumie pary, i pos a dziewczynceę ą ął ą ś ą ń ł ł
ca usa.ł
Saffron chichota a i wierci a si jak szczeni .ł ł ę ę
— Czy nie jest najszykowniejszym amantem na wiecie? — Popatrzy a na starsz siostr .ż ś ł ą ę
Rebecca pu ci a uwag mimo uszu. Ryder spojrza na ni i zerwa kapelusz z g stych i ciemnych,ś ł ę ł ą ł ę
l ni cych od potu k dziorów. Os oni ty przez kapelusz pasek jasnej skóry na czole odcina si wyra nie odś ą ę ł ę ł ę ź
reszty twarzy i r k, opalonych przez pustynne s o ce na kolor polerowanego teku. Rebecca odwzajemni aą ł ń ł
u miech i dygn a. Saffron ma racj : Ryder naprawd jest przystojny, zw aszcza kiedy si u miecha,ś ęł ę ę ł ę ś
pomy la a, ale robi mu si zmarszczki w k cikach oczu. Jest taki stary. Musi mie ze trzydzie ci lat.ś ł ą ę ą ć ś
— Chyba ma do ciebie feblika — Amber z powag wyg osi a swoj opini .ą ł ł ą ę
— Tylko nie zaczynaj znowu z tymi horrendalnymi bzdurami, mademoiselle — przestrzeg a j Rebecca.ł ą
— Horrendalne bzdury, mademoiselle — powtórzy a cicho Amber i przy pierwszej okazji wykorzysta a teł ł
s owa przeciwko Saffron.ł
Ryder Courtney koncentrowa uwag na cumowaniu. Ustawi statek pod pr d, odpowiednio przesuwaj cł ę ł ą ą
d wigni przepustnicy, a potem przekr ci ko o i pozwoli , eby dryfowa bokiem, dopóki stalowa burta nieź ę ę ł ł ł ż ł
zetkn a si z obijaczami wisz cymi wzd u kei. Za oga rzuci a cumy ludziom na brzegu. Ryder przesunęł ę ą ł ż ł ł ął
r czk telegrafu, przesy aj c wiadomo do maszynowni, i Jock McCrump wytkn g ow z luku. Twarz miaą ę ł ą ść ął ł ę ł
czarn od smaru.ą
— Tak, kapitanie?
— Utrzymuj ci nienie pary, Jock. Nie wiadomo kiedy b dziemy musieli st d zwiewa .ś ę ą ć
— Tak jest, kapitanie. Nie mam ochoty ogl da na pok adzie bodaj jednego z tych mierdz cychą ć ł ś ą
dzikusów. — Jock k bkiem bawe nianych odpadów wytar smar z wielkich, stwardnia ych d oni.łę ł ł ł ł
— Teraz ty dowodzisz — powiedzia Ryder i przeskoczy nad relingiem. Ruszy w kierunku genera ał ł ł ł
Gordona, który czeka w otoczeniu sztabu. Nie zrobi tuzina kroków, gdy t um zamkn si wokó niego ił ł ł ął ę ł
uwi zi go niczym ryb w saku.ę ł ę
Egipcjanie i inni Arabowie szarpali go za ubranie.
— Efendi, prosz , efendi, mam dziesi cioro dzieci i cztery ony. Zabierz nas na swoim pi knym statkuę ę ż ę
— b agali po arabsku i w amanym angielskim. Podsuwali mu pod nos pliki banknotów. — Sto egipskichł ł
funtów. To wszystko, co mam. We , efendi, a moje mod y o twoje d ugie ycie pop yn do Allaha.ź ł ł ż ł ą
— Z ote suwereny twojej królowej! — proponowa inny, potrz saj c p óciennym workiem jakł ł ą ą ł
tamburynem.
Kobiety zdejmowa y bi uteri — ci kie z ote bransolety, pier cienie i naszyjniki skrz ce si odł ż ę ęż ł ś ą ę
szlachetnych kamieni.
— Tylko ja i moje male stwo. Zabierz nas, wielki panie. — Podsuwa y mu niemowl ta, kwil ceń ł ę ą
biedactwa z policzkami zapadni tymi z niedo ywienia, z wybroczynami i otwartymi wrzodami na skórze, wę ż
pieluchach ó tych jak tyto od rzadkiego ka u zdradzaj cego choler . Jedna z kobiet przewróci a si iż ł ń ł ą ę ł ę
upu ci a dziecko prosto pod nogi napieraj cych ludzi. Krzyki male stwa stawa y si coraz s absze, gdy t umś ł ą ń ł ę ł ł
je tratowa . Wreszcie podkuty gwo dziami sanda zmia d y kruch czaszk i dziecko umilk o, le c w pyleł ź ł ż ż ł ą ę ł żą
jak porzucona lalka.
Ryder Courtney rykn z w ciek o ci i zacz wymachiwa zaci ni tymi pi ciami. Jednym ciosem wął ś ł ś ął ć ś ę ęś
szcz k powali tureckiego kupca, potem opu ci rami i wbi si w t um. Niektórzy uskakiwali mu z drogi, aę ę ł ś ł ę ł ę ł
inni zawracali w kierunku Nieustraszonego Ibisa, chc c wedrze si na pok ad.ą ć ę ł
Jock McCrump czeka na nich przy relingu z kluczem lusarskim w gar ci i pi cioma cz onkami za ogi zał ś ś ę ł ł
plecami, uzbrojonymi w bosaki i toporki stra ackie. Trzasn w g ow pierwszego mia ka, który próboważ ął ł ę ś ł ł
wskoczy na pok ad. Pechowiec spad w w sk luk pomi dzy burt i kamiennym nabrze em. Znikn podć ł ł ą ą ę ę ą ż ął
powierzchni wody i ju si nie wy oni .ą ż ę ł ł
Ryder zda sobie spraw z niebezpiecze stwa i chcia wróci na statek, nie móg jednak przebi sił ę ń ł ć ł ć ę
przez zbity g szcz cia .ą ł
— Jock, odbij od brzegu i zakotwicz przy barkach!
Jock us ysza go mimo panuj cej wrzawy i pomacha kluczem na znak, e rozumie. Pobieg na mostek ił ł ą ł ż ł
wyda zwi z e rozkazy cz onkom za ogi. Nie tracili czasu na odcumowanie, tylko precyzyjnymi uderzeniamił ę ł ł ł
toporków przeci li liny cz ce statek z brzegiem. Pr d obróci dziób, ale zanim Nieustraszony Ibis zaczę łą ą ą ł ął
s ucha steru, jeszcze kilku mia ków spróbowa o przeskoczy nad poszerzaj c si luk . Czterech wpad oł ć ś ł ł ć ą ą ę ą ł
do wody i bystry nurt poniós ich w dó rzeki. Jeden z apa si relingu i wisia za burt , próbuj c wci gn sił ł ł ł ę ł ą ą ą ąć ę
na pok ad, b agaj c za og o zmi owanie.ł ł ą ł ę ł
Baczit, arabski bosman, stan nad nim i ci toporkiem po prawej d oni. Schludnie odr bane czteryął ął ł ą
palce spad y na pok ad jak br zowe kie baski. M czyzna z wrzaskiem run do rzeki. Baczit wykopn palceł ł ą ł ęż ął ął
za burt , wytar toporek o dó d ugiej szaty, a potem podszed do kabestanu dziobowej kotwicy. Jock ustawię ł ł ł ł ł
parowiec w poprzek nurtu i podp yn do barek, eby zakotwiczy przy pierwszej.ł ął ż ć
Ludzie wyli z rozpaczy, ale Ryder piorunowa ich wzrokiem i zaciska pi ci. Ju wiedzieli, co zapowiadał ł ęś ż
ten gest, dlatego odsuwali si na bezpieczn odleg o . Genera Gordon tymczasem rozkaza zaprowadzię ą ł ść ł ł ć
porz dek. o nierze szli w szeregu, z bagnetami na lufach karabinów, kolbami t uk c ka dego, kto stan imą Ż ł ł ą ż ął
na drodze. T um rozpierzchn si i znikn w w skich uliczkach miasta. Zosta o martwe niemowl zł ął ę ął ą ł ę
zawodz c , zakrwawion matk i pó tuzina j cz cych rannych, którzy siedzieli w ka u ach w asnej krwi.ą ą ą ą ł ę ą ł ż ł
Turek powalony przez Rydera le a spokojnie na wznak, charcz c g o no.ż ł ą ł ś
Ryder rozejrza si w poszukiwaniu Davida i jego córek, ale konsul mia do zdrowego rozs dku, ebył ę ł ść ą ż
zabra rodzin w bezpieczne mury pa acu, gdy tylko zacz y si zamieszki. Ryder odetchn z ulg . Zarazć ę ł ęł ę ął ą
potem zobaczy genera a Gordona, prze-st puj cego nad zwa ami mieci i cia ami poszkodowanych.ł ł ę ą ł ś ł
— Dzie dobry, generale.ń
— Jak si pan miewa, Courtney? Ciesz si , e pana widz . Mam nadziej , e podró by a przyjemna.ę ę ę ż ę ę ż ż ł
— Bardzo przyjemna. Bez problemów przeszli my przez Sud. O tej porze roku koryto jest porz dnieś ą
przemyte. Nie musieli my przeci ga statku na kotwicy zawo nej. — aden z nich nawet nie wspomnia oś ą ć ź Ż ł
ostrzale baterii derwiszów ani o zamieszkach, które przywita y parowiec w mie cie.ł ś
— Ma pan du y adunek? — Gordon, o sze cali ni szy od Rydera, spogl da na niego swoimiż ł ść ż ą ł
niezwyk ymi oczami. By y stalowoniebieskie jak pustynne niebo w po udnie. Niewielu ludzi potrafi o wymazał ł ł ł ć
je z pami ci. Ich hipnotyzuj ce, przenikliwe spojrzenie stanowi o zewn trzn oznak niez omnej wiaryę ą ł ę ą ę ł
Gordona w siebie i w Boga.
Ryder natychmiast zrozumia wag pytania.ł ę
— Mam na barkach tysi c pi set worków durry, ka dy worek o wadze dziesi ciu kantarów. — Arabskią ęć ż ę
kantar równa si w przybli eniu cetnarowi.ł ę ż
Oczy Gordona zaiskrzy y si niczym szlifowane szafiry, gdy uderzy trze ink o udo.ł ę ł ą
— Doskonale. W garnizonie i w mie cie ko czy si ywno . Pa ski adunek pomo e nam dotrwa doś ń ę ż ść ń ł ż ć
czasu przybycia odsieczy z Kairu.
Ryder Courtney zamruga zaskoczony t optymistyczn ocen sytuacji. W mie cie przebywa o bliskoł ą ą ą ś ł
trzydzie ci tysi cy ludzi. Nawet na g odowych racjach zjadali sto worków w jeden dzie . Ostatnie komunikatyś ę ł ń
odebrane przed przeci ciem linii telegraficznej przez derwiszów mówi y, e kolumna odsieczy gromadzi się ł ż ę
w delcie i jeszcze przez kilka tygodni nie b dzie gotowa do wymarszu na po udnie. Chartum le a wę ł ż ł
odleg o ci ponad tysi ca mil od Kairu. Wojsko musia o pokona katarakty i przeby Matk Kamieni, toł ś ą ł ć ć ę
straszliwe pustkowie, a nast pnie przebi si przez hordy derwiszów strzeg cych brzegów Nilu. Dopieroę ć ę ą
wtedy b d mogli pomy le o zako czeniu obl enia. Tysi c pi set worków durry w aden sposób nieę ą ś ć ń ęż ą ęć ż
wy ywi mieszka ców Chartumu przez czas nieokre lony. Nagle Ryder zrozumia , e optymizm jestż ń ś ł ż
najlepsz broni Gordona. Cz owiek jego pokroju nie móg sobie pozwoli na poddanie si rozpaczy w tymą ą ł ł ć ę
beznadziejnym po o eniu.ł ż
Pokiwa g ow na znak zgody.ł ł ą
— Czy zezwala mi pan na sprzeda ziarna, generale? — W mie cie wprowadzono stan wojenny iż ś
dystrybucja ywno ci bez pozwolenia Gordona nie wchodzi a w rachub .ż ś ł ę
— Nie mog wyrazi zgody. Mieszka cy mojego miasta g oduj . — Ryder zwróci uwag na u ycieę ć ń ł ą ł ę ż
zaimka dzier awczego. — Je li zacznie pan sprzeda , ziarno zostanie wykupione przez zamo nych kupcówż ś ż ż
ze szkod dla biedoty. Racje musz by równe dla wszystkich. B d nadzorowa dystrybucj . Nie mamą ą ć ę ę ć ę
innego wyboru, jak zarekwirowa ca y pa ski adunek zbo a. Oczywi cie zap ac uczciw cen .ć ł ń ł ż ś ł ę ą ę
Ryder przez d ug chwil patrzy na niego bez s owa. Wreszcie odzyska mow .ł ą ę ł ł ł ę
— Uczciw cen , generale?ą ę
— Pod koniec ostatnich zbiorów worek durry na sukach w tym mie cie kosztowa sze szylingów. Toś ł ść
by a i jest uczciwa cena.ł
— Pod koniec ostatnich zbiorów nie by o wojny ani obl enia — zripostowa Ryder. — Generale, szeł ęż ł ść
szylingów nijak si ma do wygórowanej ceny, jak zmuszony by em zap aci za sorgo. Nie rekompensujeę ą ł ł ć
równie trudów zwi zanych z transportem i nie zapewnia mi uczciwego zarobku, do jakiego mam prawo.ż ą
— Jestem pewien, Courtney, e sze szylingów za worek da panu wcale przyzwoity zysk. — Gordonż ść
spojrza na niego twardo — w mie cie wprowadzono stan wojenny, a spekulacja i robienie zapasów karaneł ś
s mierci .ą ś ą
Ryder zdawa sobie spraw , e nie jest to czcza pogró ka. Widzia wielu ludzi ch ostanych alboł ę ż ż ł ł
traconych w trybie dora nym za zaniedbanie obowi zków b d amanie zarz dze wydanych przez tegoź ą ą ź ł ą ń
niewysokiego m czyzn . Gordon rozpi kiesze na piersi mundurowej bluzy i wyj notes. Napisa coęż ę ął ń ął ł ś
szybko, wydar kartk i poda j Ryderowi.ł ę ł ą
— To skrypt d u ny na sum czterystu pi dziesi ciu funtów egipskich. Nale no wyp acona zostanieł ż ę ęć ę ż ść ł
przez skarbiec chedywa w Kairze — oznajmi z o ywieniem. Chedyw by w adc Egiptu. — Co z resztł ż ł ł ą ą
adunku, panie Courtney?ł
— Ko s oniowa, dzikie ptaki i zwierz ta — odpar Ryder z gorycz .ść ł ę ł ą
— Mo e je pan roz adowa do swoich magazynów. W obecnej chwili nie jestem zainteresowany, choż ł ć ć
pó niej by mo e trzeba b dzie zabi zwierz ta, eby da mi so mieszka com. Kiedy parowiec i barki b dź ć ż ę ć ę ż ć ę ń ę ą
gotowe do drogi?
— Do drogi, generale? — Ryder zblad pod opalenizn ; domy la si , co zaraz nast pi.ł ą ś ł ę ą
— Rekwiruj pa skie statki do przewiezienia uchod ców w dó rzeki — wyja ni Gordon. — Pan z koleię ń ź ł ś ł
mo e zarekwirowa odpowiedni ilo s gów drewna do palenia pod kot ami. Zap ac po dwa funty zaż ć ą ść ą ł ł ę
pasa era. Szacuj , e mo e pan zabra pi set kobiet, dzieci i g ów rodzin. Osobi cie rozpatrz potrzebyż ę ż ż ć ęć ł ś ę
mieszka ców i zadecyduj , kto ma pierwsze stwo.ń ę ń
— Zap aci mi pan kolejnym skryptem, generale? — zapyta Ryder ze s abo zawoalowan ironi .ł ł ł ą ą
— W rzeczy samej, Courtney. B dzie pan czeka w Metemmie na kolumn odsieczy. Moje parowce juę ł ę ż
tam cumuj . Cieszy si pan s aw doskona ego pilota rzecznego. Pa skie umiej tno ci przydadz sią ę ł ą ł ń ę ś ą ę
podczas pokonywania prze omu Szabluka.ł
„Chi czyk" Gordon gardzi tym, co uwa a za chciwo i kult mamony. Kiedy chedyw Egiptuń ł ż ł ść
zaproponowa mu pensj w wysoko ci dziesi ciu tysi cy za ewakuowanie Sudanu, Gordon nalega , ebył ę ś ę ę ł ż
zmniejszy sum do dwóch tysi cy. Mia w asne poj cie obowi zku wobec swoich ludzi i swojego Boga.ć ę ę ł ł ę ą
— Prosz ustawi barki przy nabrze u. o nierze b d ich pilnowa do czasu roz adowania ię ć ż Ż ł ę ą ć ł
przewiezienia ziarna do magazynu celnego. Major al-Faroque z mojego sztabu b dzie dowodzi operacj .ę ć ą
— Gordon skin g ow do egipskiego oficera, który niedbale zasalutowa Ryderowi. Al-Faroque mia smutneął ł ą ł ł
ciemne oczy i rozsiewa doko a mocny zapach pomady. — A teraz prosz mi wybaczy . Czeka mnie wieleł ł ę ć
pracy.
Jako oficjalna pani domu konsula generalnego Jej Królewskiej Mo ci w Sudanie Rebecca kierowa aś ł
pa acowym gospodarstwem. Tego wieczoru kaza a nakry do sto u na tarasie wychodz cym na Nil B kitny,ł ł ć ł ą łę
eby go cie Davida mogli cieszy si wiatrem znad rzeki. O zachodzie s o ca s u cy zapal eukaliptusoweż ś ć ę ł ń ł żą ą
ga zie i li cie w koszach, eby dym odp dza moskity. O program rozrywkowy zadba genera Gordon. Cołę ś ż ę ł ł
wieczór gra a wojskowa orkiestra i odbywa si pokaz fajerwerków: genera chcia w ten sposób oderwał ł ę ł ł ć
my li mieszka ców Chartumu od rygorów i trudów obl enia.ś ń ęż
Rebecca zaplanowa a wykwintn zastaw : konsularne kryszta y i srebra wypolerowane do o lepiaj cejł ą ę ł ś ą
jasno ci sta y na obrusach bia ych niczym skrzyd o anio a. Niestety posi ek nie dorównywa temuś ł ł ł ł ł ł
splendorowi. Na pocz tek zamierza a poda zup z szar atu i owoców dzikiej ró y ze spustoszonegoą ł ć ę ł ż
ogrodu, a nast pnie past z mi kiszu palmowego i mielonej na arnach durry. Kulminacj kolacji mia a byę ę ę ż ą ł ć
potrawka z pelikana.
Wi kszo wieczorów David sp dza na tarasie od strony rzeki ze strzelb firmy Purdey w pogotowiu,ę ść ę ł ą
czekaj c na ptactwo wodne wracaj ce do gniazd. Za nim sta y bli niaczki z nast pnymi rutówkami. Takieą ą ł ź ę ś
dobrane trio znane by o pod nazw garnirunku broni palnej. David ho dowa zasadzie, e ka da bia ał ą ł ł ż ż ł
kobieta mieszkaj ca w Afryce, na kontynencie dzikich zwierz t i jeszcze dzikszych m czyzn, powinnaą ą ęż
umie pos ugiwa si broni . Pod jego kierunkiem Rebecca nauczy a si strzela z ci kiego rewolweruć ł ć ę ą ł ę ć ęż
Webleya. Na sze strza ów z dziesi ciu kroków trafia a zwykle w co najmniej pi puszek po konserwowejść ł ę ł ęć
wo owinie, str caj c je z kamiennego murka tarasu w wody Nilu.ł ą ą
Bli niaczki by y za ma e, eby znie si odrzutu rewolweru czy strzelby, dlatego David uczy jeź ł ł ż ść łę ł
obs ugiwa zapasowe dubeltówki. Z biegiem czasu nauczy y si adowa bro z wpraw i szybko cił ć ł ę ł ć ń ą ś ą
zawodowego adowniczego z terenów polowa na kuraki w Yorkshire. W chwili gdy ojciec wypali z obu luf,ł ń ł
Amber zabiera a opró nion fuzj , a Saffron niemal w tej samej chwili podawa a mu za adowan . Dzi kił ż ą ę ł ł ą ę
takiej organizacji David móg strzela w naprawd imponuj cym tempie.ł ć ę ą
David s yn z celnego oka i rzadko kiedy marnowa naboje. Podczas gdy dziewczynki piszcza y nał ął ł ł
zach t , zestrzeliwa pi czy sze ptaków z lec cego wysoko stada. W pierwszych tygodniach obl eniaę ę ł ęć ść ą ęż
dzikie kaczki, cyraneczki, p askonosy i bardziej egzotyczne gatunki, takie jak g egipska i cyranka,ł ęś
regularnie wlatywa y w zasi g strza u, staj c si wa nym uzupe nieniem zapasów w pa acowej spi arni. Aleł ę ł ą ę ż ł ł ż
ocala e ptaki szybko si uczy y i stada zacz y omija taras szerokim ukiem. Tylko bardziej g upie — i mniejł ę ł ęł ć ł ł
smaczne — ptaki trafia y na stó za spraw umiej tno ci strzeleckich Davida. Najnowsz zdobycz by a parał ł ą ę ś ą ą ł
wielko-dziobych pelikanów.
Na przystawk Rebecca planowa a poda gotowane li cie i odygi wi tej egipskiej lilii wodnej.ę ł ć ś ł ś ę
Polecaj c t ro lin , Ryder Courtney powiedzia , e jej botaniczna nazwa brzmi Nymphaema alba. Miaą ę ś ę ł ż ł
rozleg wiedz o wiecie przyrody. Rebecca przyrz dzi a sa atk ze licznych niebieskich p atków — ichłą ę ś ą ł ł ę ś ł
pieprzowy smak pomaga zamaskowa intensywn rybi wo mi sa pelikana. Ro liny te pieni y si wł ć ą ą ń ę ś ł ę
w skim kanale, który oddziela miasto od l du. O tej porze woda si ga a do pasa, a w okresie Niskiego Niluą ł ą ę ł
zupe nie wysycha a. Genera Gordon kaza o nierzom poszerzy i pog bi kana , przemieniaj c go w fosł ł ł ł ż ł ć łę ć ł ą ę
wzmacniaj c fortyfikacje miasta. Ku irytacji Rebecki, w konsekwencji zniszczone zosta o ród o po ywnegoą ą ł ź ł ż
przysmaku.
Piwnice konsulatu wieci y pustkami. Zosta a tylko jedna skrzynka szampana Krug, któr Davidś ł ł ą
oszcz dza na dzie przybycia odsieczy. Kiedy Ryder Courtney za po rednictwem Baczita potwierdzię ł ń ś ł
przyj cie zaproszenia na kolacj , przy okazji podes a trzy tykwy ted u, mocnego miejscowego miodowegoę ę ł ł ż
piwa o smaku marnego jab ecznika. Rebecca zamierza a poda trunek w kryszta owych karafkach do bordo,ł ł ć ł
aby nada mu rang , jakiej zwykle nie mia .ć ę ł
Teraz poprawia a nakrycia i ozdabia a stó kwiatami oleandra z zaniedbanych ogrodów. Go cie mielił ł ł ś
zjawi si za godzin , a ojciec jeszcze nie wróci z codziennego spotkania z genera em Gordonem. Trochć ę ę ł ł ę
si martwi a, e mo e si spó ni i zepsu jej wieczór. W g bi duszy czu a ulg , e genera Gordon nieę ł ż ż ę ź ć ć łę ł ę ż ł
przyj zaproszenia: by wielkim i wi tym cz owiekiem, bohaterem imperium, ale mia w pogardzie wszelkieął ł ś ę ł ł
formy towarzyskie. Umia prowadzi tylko nabo n , pe n mistycyzmu konwersacj , a jego poczucie humoruł ć ż ą ł ą ę
pozostawia o wiele do yczenia — o ile w jego wypadku w ogóle mo na by o mówi o poczuciu humoru.ł ż ż ł ć
W tej chwili us ysza a znajome kroki ojca, rozbrzmiewaj ce echem w arkadach, i podniesiony g os, gdył ł ą ł
wzywa s u cego. Wybieg a mu na spotkanie. Odwzajemni jej u cisk z roztargnieniem, bez zwyczajnejł ł żą ł ł ś
serdeczno ci. Rebecca cofn a si i spojrza a na niego badawczo.ś ęł ę ł
— Tato, co si sta o?ę ł
— Jutro wieczorem opuszczamy miasto. Genera Gordon nakaza ewakuacj wszystkich Brytyjczyków,ł ł ę
Francuzów i Austriaków.
— Czy to znaczy, e pojedziesz z nami, tatusiu? — Ostatnimi czasy rzadko u ywa a tej dzieci cej,ż ż ł ę
pe nej czu o ci formy.ł ł ś
— Na to wygl da.ą
— Jak odb dziemy podró ?ę ż
— Gordon zarekwirowa parowiec i barki Rydera Courtneya. Ma nas zabra w dó rzeki. Sprzeciwia emł ć ł ł
si , ale bez skutku. Ten cz owiek jest nieust pliwy i gdy ju raz wkroczy na obran cie k , nie mo na goę ł ę ż ą ś ż ę ż
zawróci . — David u miechn si szeroko, obj j w talii i odta czy par kroków walca. — W gruncieć ś ął ę ął ą ń ł ę
rzeczy rad jestem, e nie ja musia em podj decyzj i e ty wraz z bli niaczkami znajdziecie si wż ł ąć ę ż ź ę
bezpiecznym miejscu.
Godzin pó niej David i Rebecca stali w holu pod yrandolem, witaj c go ci, niemal wy cznieę ź ż ą ś łą
m czyzn. Kilka miesi cy wcze niej bia e kobiety zosta y ewakuowane na pó noc, do delty, na pok adzieęż ę ś ł ł ł ł
ma ych parowców genera a Gordona. Obecnie statki kotwiczy y na p yci nie w Metemmie, czekaj c nał ł ł ł ź ą
przybycie odsieczy. Rebecca i bli niaczki zalicza y si do nielicznych Europejek, które pozosta y w mie cie.ź ł ę ł ś
Bli niaczki sta y skromnie za plecami ojca. Wymog y na starszej siostrze, eby pozwoli a im zaczekaź ł ł ż ł ć
na przybycie Rydera, bo chcia y razem z nim obejrze fajerwerki, zanim piastunka Nazira zabierze je doł ć
pokoju dziecinnego. Nazira by a tak e niani Rebecki i ukochanym domownikiem rodziny Benbrooków.ł ż ą
Teraz sta a tu za podopiecznymi, gotowa wkroczy do akcji, gdy tylko zegar zacznie wybija dziewi t . Kuł ż ć ć ą ą
rozczarowaniu dziewczynek Ryder Courtney zjawi si ostatni, ale zaraz potem ca a trójka za miewa a si ił ę ł ś ł ę
przekomarza a.ł
— Jest nieziemsko przystojny — powiedzia a Saffron i uda a, e mdleje.ł ł ż
Nazira uszczypa a j i szepn a po arabsku: — Nawet je li nigdy nie b dziesz dam , Saffy, musiszł ą ęł ś ę ą
zachowywa si jak dama.ć ę
— Pierwszy raz tak si wysztafirowa . — Amber zgodzi a si z bli niaczk : Ryder mia na sobieę ł ł ę ź ą ł
dopasowany w talii smoking z aksamitnymi klapami, ostatnio wprowadzony w mod przez ksi cia Walii. Wę ę
Kairze zleci szycie arme skiemu krawcowi, który skopiowa fason z ryciny w „London Illustrated News".ł ń ł
Ryder nosi strój z niewymuszon elegancj , daleko odbiegaj c od nonszalancji, jak narzuca y codzienne,ł ą ą ą ą ą ł
wymi te ubrania z mo-leskinu. By g adko ogolony, a jego w osy l ni y w blasku wiec.ę ł ł ł ś ł ś
— Patrz, przyniós nam prezenty! — Amber dostrzeg a sugestywne wybrzuszenie w kieszeni na piersi.ł ł
Mia a kobiece oko do takich drobiazgów.ł
Ryder wymieni u cisk d oni z Davidem i uk oni si Rebecce. Powstrzyma si od uca owania jej r ki nał ś ł ł ł ę ł ę ł ę
francusk mod , co zrobi o wielu z poprzedzaj cych go cz onków korpusu dyplomatycznego. Mrugn doą łę ł ą ł ął
bli niaczek, które st umi y miech, zakrywaj c usta r kami, i dygn y w odpowiedzi.ź ł ł ś ą ę ęł
— Czy dwie pi kne panie zechc askawie dotrzyma mi towarzystwa na tarasie? — zapyta z uk onem.ę ą ł ć ł ł
— i, i, maser — odpar a Saffron z godno ci , a Amber z trudem powstrzyma a si od miechu.Ł ł ł ś ą ł ę ś
Ryder przygarbi si lekko, eby mog y uj go pod r ce, i wyprowadzi je na taras. S u cy wł ę ż ł ąć ę ł ł żą
niebieskim turbanie i d ugiej bia ej szacie przyniós szklanki z lemoniad zrobion z nielicznych pozosta ychł ł ł ą ą ł
w sadzie owoców. Ryder da bli niaczkom prezenty, naszyjniki z wisiorkami z ko ci s oniowej w kszta cieł ź ś ł ł
male kich zwierz t: lwów, ma p i yraf. Sam zapi im zapinki na szyjach. Obie by y zachwycone.ń ą ł ż ął ł
Jakby na dany znak orkiestra wojskowa zagra a na majdanie obok dawnego targowiska niewolników.ł
Odleg o t umi a d wi k do przyjemnego poziomu, a muzykom uda o si ozdobi kadencjami orientalnymił ść ł ł ź ę ł ę ć
znajomy repertuar polek, walców i melodii marszowych armii brytyjskiej.
— Za piewaj, Ryder, prosimy! — nalega a Amber, a kiedy roze mia si i pokr ci g ow , odwo a a siś ł ś ł ę ę ł ł ą ł ł ę
do ojca: — Tatusiu, ka mu za piewa , prosimy.ż ś ć
— Moja córka ma racj , panie Courtney. piew uczyni wieczór jeszcze bardziej przyjemnym.ę Ś
Ryder da si namówi i niebawem wszyscy przytupywali albo klaskali w takt melodii. Ci, którzy mielił ę ć
wysokie mniemanie o w asnym wokalnym talencie, do czyli do niego i od piewali chóralnie Przez morze doł łą ś
nieba.
Potem rozpocz si pokaz fajerwerków, wieczorny wk ad genera a Gordona. Gdy kaskady b kitnych,ął ę ł ł łę
zielonych i czerwonych iskier z okr towych rac sygnalizacyjnych zala y niebo, widzowie nie moglię ł
powstrzyma okrzyków zachwytu. Na drugim brzegu Nilu kanonier derwiszów, którego David przezwać ł
Ob kanym Beduinem, wystrzeli kilka szrapneli w miejsce, w którym wedle jego mniemania odpalano race.łą ł
Jak zwykle spud owa i nikt nawet nie szuka os ony. Wszyscy z entuzjazmem wygwizdali jego wysi ki.ł ł ł ł ł
Po zako czeniu pokazu Nazira zabra a protestuj ce bli niaczki do pokoju dziecinnego, a arabscy lokajeń ł ą ź
postukali palcami w b benki, zapraszaj c go ci do sto u. Apetyty dopisywa y; wprawdzie go cie jeszcze nieę ą ś ł ł ś
g odowali, ale byli ku temu na jak najlepszej drodze. Porcje by y male kie, w sam raz na w o enie do ust, aleł ł ń ł ż
Herr Schiffler, konsul austriacki, o wiadczy , e zupa z szar atu jest wy mienita, pasta z palmy po ywna, aś ł ż ł ś ż
pieczony pelikan „nadzwyczaj osobliwy". Rebecca próbowa a przekona sam siebie, e mia to był ć ą ż ł ć
komplement.
Pod koniec posi ku Ryder Courtney zrobi co , co potwierdzi o jego status bohatera wieczoru. Klasn wł ł ś ł ął
r ce, a wówczas bosman Baczit, wyszczerzony jak gargulec, wniós na taras srebrn tac z koniakiemę ł ą ę
VSOP Hine w butelce z r ni tego szk a, z cedrowym pude kiem kuba skich cygar. Z pe nymi kieliszkami,ż ę ł ł ń ł
spowici aromatycznym dymem, m czy ni wpadli w b ogi nastrój. Prowadzili lekk konwersacj , dopókięż ź ł ą ę
g osu nie zabra monsieur Le Blanc.ł ł
— Ciekaw jestem, dlaczego „Chi czyk" Gordon wymówi si od tej uczty. — Za mia si w dziewcz cy,ń ł ę ś ł ę ę
dra ni cy sposób. — Nie mo na przecie ratowa pot nego imperium brytyjskiego przez dwadzie ciaż ą ż ż ć ęż ś
cztery godziny na dob . Nawet Herkules musia odpocz po swoich pracach. — Le Blanc by szefemę ł ąć ł
delegacji belgijskiej, wys anej przez króla Leopolda w celu nawi zania kontaktów dyplomatycznych zł ą
Mahdim. Dot d jego wysi ki nie zosta y uwie czone sukcesem i utkwi w obl onym mie cie jak wszyscyą ł ł ń ł ęż ś
inni. Anglicy obecni przy stole popatrzyli na niego z politowaniem. A jednak, poniewa by niezorientowanymż ł
cudzoziemcem, wybaczyli mu t gaf .ę ę
— Genera zrezygnowa z udzia u w bankiecie, poniewa ludzie g oduj . — Rebecca wyst pi a wł ł ł ż ł ą ą ł
obronie Gordona. — To bardzo szlachetnie z jego strony. Co nie znaczy, e uwa am ten skromnyż ż
pocz stunek za wystawn uczt — zastrzeg a delikatnie.ę ą ę ł
Za jej przyk adem David zainicjowa pean ku czci niez omnego genera a i jego bezprzyk adnychł ł ł ł ł
dokona .ń
Ryder Courtney, który wci odczuwa bole nie skutki ostatniej demonstracji niez omno ci Gordona, nieąż ł ś ł ś
przy czy si do pochwalnego chóru.łą ł ę
— Ma niemal mesja sk w adz nad swoimi lud mi — oznajmi David z zapa em. — Pójd za nimń ą ł ę ź ł ł ą
wsz dzie, a je li nie, zawlecze ich za warkoczyki, jak zrobi z Niezwyci on Armi w Chinach, albo nakopieę ś ł ęż ą ą
im do ty ków, jak post puje z egipskim mot ochem, z którym w obecnej chwili zmuszony jest broni miasta.ł ę ł ć
— Tatusiu, licz si ze s owami — skarci a go Rebecca.ę ł ł
— Wybacz mi, kochanie, ale to prawda. Genera jest nieustraszony. Sam jeden, ubrany w galowył
mundur, wjecha na wielb dzie w rodek obozu tego zbrodniczego ajdaka Sulejmana i wyg osi oracj doł łą ś ł ł ł ę
buntowników. Zamiast go zamordowa , Sulejman zako czy rebeli i wróci do domu.ć ń ł ę ł
— Podobnie post pi z Zulusami w Afryce Po udniowej. Kiedy wszed samotnie pomi dzy bojowe impi ią ł ł ł ę
zwróci na wojowników swe niezwyk e oczy, oddali mu cze jak jakiemu bogu. Wtedy Gordon st uk ichł ł ść ś ł ł
wodza za wi tokradztwo.ś ę
— Królowie i potentaci z wielu krajów zabiegali o jego us ugi — wtr ci kto inny — cesarz Chin, królł ą ł ś
Leopold z Belgii, egipski chedyw i premier Kolonii Przyl dkowej.ą
— Jest przede wszystkim s ug bo ym, dopiero potem wojownikiem. Gardzi wszelkimi swarami i zanimł ą ż
podejmie wa k decyzj , zapytuje w modlitwie swojego Boga, czego od niego da.ż ą ę żą
Ciekawe, czy Bóg chcia , eby ukrad moj durr , pomy la rozgoryczony Ryder. Ale zamiast wyraził ż ł ą ę ś ł ć
swoje odczucia, dramatycznie zmieni kierunek rozmowy.ł
— Czy nie jest godnym uwagi fakt, e cz owiek, który z drugiej strony Nilu rzuca wyzwanie naszemuż ż ł
dzielnemu genera owi, jest do niego podobny pod wieloma wzgl dami? — Po tych s owach, zupe nieł ę ł ł
nieprzystaj cych do Rydera Courtneya i niemal równie niefortunnych jak wcze niejsza uwaga Le Blanca,ą ś
zapad a cisza.ł
Nawet Rebecca by a wstrz ni ta porównaniem wi tego z potworem. Zauwa y a jednak, e kiedył ąś ę ś ę ż ł ż
Ryder mówi , wszyscy go s uchali. Cho by w ród nich najm odszy, liczyli si z jego zdaniem, gdy zbił ł ć ł ś ł ę ż ł
ogromn fortun i otacza a go równie wielka s awa. Zapuszcza si nieustraszenie tam, dok d niewielu ludzią ę ł ł ł ę ą
zaryzykowa o si wyprawi . Dotar do Gór Ksi ycowych i eglowa po wszystkich wielkich jeziorachł ę ć ł ęż ż ł
afryka skiego interioru. By przyjacielem i powiernikiem Jana, cesarza Abisynii. Mia dobre uk ady z Mutesń ł ł ł ą
z Bugandy i Kamrasim z Bunjoro, którzy dali mu wy czne prawo do handlu w swoich królestwach.łą
Arabskim mówi tak p ynnie, e móg dyskutowa z mu ami o Koranie. W ada tuzinem innych bardziejł ł ż ł ć łł ł ł
prymitywnych j zyków i potrafi targowa si z nagimi Dinkami i Szyllukami. Polowa na wszystkie znaneę ł ć ę ł
gatunki dzikich zwierz t i ptaków Equatorii, sprzedaj c pochwycone okazy do zwierzy ców królów i cesarzyą ą ń
oraz ogrodów zoologicznych w Europie.
— Ciekawa uwaga, Ryder — powiedzia David ostro nie. — Ja odnosz wra enie, e Szalony Mahdi ił ż ę ż ż
genera Charles Gordon stanowi biegunowe przeciwie stwo. Mo e pan poda jakie ich wspólne cechy?ł ą ń ż ć ś
— Po pierwsze, Davidzie, obaj s ascetami wicz cymi ponoszenie wyrzecze i powstrzymuj cymi sią ć ą ń ą ę
od korzystania z wygód tego wiata — odpar Ryder bez namys u. — I obaj s s ugami Boga.ś ł ł ą ł
— Ró nych Bogów — poprawi David.ż ł
— Ale nie, sir! Jednego i tego samego Boga: Bóg ydów, muzu manów, chrze cijan i wszystkich innychż ż ł ś
monoteistów jest tym samym Bogiem. Po prostu wszyscy oni oddaj mu cze na ró ne sposoby.ą ść ż
David u miechn si .ś ął ę
— Mo e powinni my podyskutowa o tym pó niej. Teraz prosz nam powiedzie , co jeszcze ich czy.ż ś ć ź ę ć łą
— Obaj wierz , e Bóg przemawia do nich i e tym samym s nieomylni. Kiedy raz podejm decyzj , są ż ż ą ą ę ą
niezachwiani w swoim postanowieniu i g usi na wszelkie argumenty. Z drugiej za strony, jak w przypadkuł ś
wielu pot nych m czyzn i pi knych kobiet, obu zwodzi wiara w kult osobowo ci. Obaj wierz , e s węż ęż ę ś ą ż ą
stanie znie wszelkie przeszkody b kitem oczu, przerw mi dzy z bami lub elokwencj .ść łę ą ę ę ą
— Wiemy, kto ma niebieskie, poruszaj ce oczy — za mia si David — ale do kogo nale y szczerbatyą ś ł ę ż
u miech?ś
— Do Muhammada Ahmada, Mahdiego, Prowadzonego przez Boga — odpar Ryder. — Luka wł
kszta cie klina, fald a, uwa ana jest przez ansarów za oznak jego bosko ci.ł ż ż ę ś
— Mówi pan tak, jakby go zna — zauwa y Le Blanc. — Pozna pan tego cz owieka?ł ż ł ł ł
— Tak — potwierdzi Ryder, a wówczas wszyscy popatrzyli na niego, jakby przyzna si do jadaniał ł ę
kolacyjek z szatanem.
Rebecca pierwsza si otrz sn a.ę ą ęł
— Powie nam pan, gdzie i kiedy go pozna ? Jaki on jest naprawd ?ł ę
— Pozna em go, gdy mieszka w jamie wygrzebanej na brzegu wyspy Abbas, czterdzie ci mil w górł ł ś ę
Nilu B kitnego od miejsca, w którym siedzimy. Kiedy mija em wysp , cz sto wychodzi em na brzeg, ebyłę ł ę ę ł ż
porozmawia z nim o sprawach boskich i ludzkich. Nie twierdz , e byli my przyjació mi ani e pragn emć ę ż ś ł ż ął
jego przyja ni. Ale by o w nim co , co mnie fascynowa o. Czu em, e jest inny, i zawsze by em podź ł ś ł ł ż ł
wra eniem jego pobo no ci, spokojnej si y i pogodnego u miechu. Jest prawdziwym patriot jak generaż ż ś ł ś ą ł
Gordon... i to kolejna wspólna cecha.
— Nie trzeba nam opowiada o generale Gordonie. Wszyscy znamy jego przymioty — wtr ci ać ą ł
Rebecca. — Prosz nam raczej powiedzie o tym strasznym Mahdim. Jak mo na mówi , e jest w nim choę ć ż ć ż ć
odrobina szlachetno ci?ś
— Wszyscy wiemy, e rz dy Egipcjan w Sudanie by y ra co niesprawiedliwe i brutalne. Za wspaniaż ą ł żą łą
fasad imperialnego dominium kwit a niewys owiona korupcja i okrucie stwo. Tubylczy mieszka cy padalią ł ł ń ń
ofiar chciwych i bezdusznych baszów, którzy nak adali niebotycznie wysokie podatki, egzekwowane przezą ł
wojska okupacyjne w sile czterdziestu tysi cy ludzi. Tylko po owa zysków p yn a do chedywa w Kairze,ę ł ł ęł
reszta trafia a do prywatnych szkatu . Krajem rz dzono za pomoc bagnetu i korbacza, bicza ze skórył ł ą ą
hipopotama. Zniewie ciali baszowie, siedz cy tutaj w Chartumie, zabawiali si wymy laniem najgorszychś ą ę ś
tortur i egzekucji. Zrównywali z ziemi ca e wioski, mordowali mieszka ców. Arab i czarny cz owiek kulili sią ł ń ł ę
w cieniu znienawidzonego Turka, aden jednak e nie o mieli si zaprotestowa . Egipcjanie, chociaż ż ś ł ę ć ż
aspiruj do miana ludzi cywilizowanych, popierali handel niewolnikami, bo z zysków uiszczane by y podatki.ą ł
Widzia em ten koszmar na w asne oczy i zdumiewa a mnie wyrozumia o ludno ci. Rozmawia em o tychł ł ł ł ść ś ł
sprawach z pustelnikiem z jamy na brzegu rzeki. Próbowali my rozstrzygn , dlaczego ten stan rzeczy siś ąć ę
utrzymuje, bo Arab jest dumnym cz owiekiem, a przecie prowokacje spotyka o si na ka dym kroku.ł ż ł ę ż
Zadecydowali my, e brakuje dwóch zasadniczych czynników prowadz cych do wybuchu rewolucji.ś ż ą
Pierwszym z nich by a wiadomo , e ycie mo e by lepsze. O to zadba genera Charles Gordon jakoł ś ść ż ż ż ć ł ł
gubernator Sudanu. Drugim brakuj cym elementem by katalizator jednocz cy ciemi onych. Sta si nimą ł ą ęż ł ę
Muhammad Ahmad. I tak oto powsta nowy naród mahdystów. Rebecca przerwa a cisz , jaka zapad a poł ł ę ł
ostatnich s owach Rydera. Jej pytanie by o typowo kobiece, bo polityczne, religijne i militarne aspekty historiił ł
Mahdiego niewiele j interesowa y.ą ł
— Ale jaki on jest naprawd , panie Courtney? Jak wygl da i jak si zachowuje? Jakie brzmienie maę ą ę
jego g os? I prosz powiedzie nam wi cej o tej dziwnej szczerbie w uz bieniu.ł ę ć ę ę
— Obdarzony jest wielk charyzm , podobnie jak Charles Gordon, a to kolejna wspólna cecha. Jestą ą
redniego wzrostu i szczup ej budowy cia a. Zawsze nosi nieskazitelnie bia e szaty, nawet kiedy mieszka wś ł ł ł ł
ziemnej jamie. Na prawym policzku ma znami w kszta cie ptaka lub anio a. Jego uczniowie i zwolennicyę ł ł
uwa aj to za znak boski. Szczelina mi dzy z bami przykuwa uwag , kiedy przemawia. Mahdi jestż ą ę ę ę
porywaj cym mówc . G os ma agodny, lekko sepleni, chyba e wpada w gniew. Wówczas przemawiaą ą ł ł ż
grzmi cym g osem biblijnego proroka, ale nawet wtedy si u miecha. — Ryder wyj z oty kieszonkowyą ł ę ś ął ł
zegarek. — Za godzin pó noc. Zatrzyma em was do pó na. Wszyscy powinni my porz dnie wypocz , boę ł ł ź ś ą ąć
jak wiecie, genera Gordon kaza mi dopilnowa , eby nikomu z was nie by o dane s uchanie g osuł ł ć ż ł ł ł
Muhammada Ahmada. Pami tajcie, prosz , e jutro przed pó noc macie by na pok adzie mojego parowcaę ę ż ł ą ć ł
przy nabrze u Starego Miasta. Mam zamiar wyp yn , póki b dzie na tyle ciemno, eby kanonierzyż ł ąć ę ż
derwiszów nie mogli wzi nas na cel. Prosz ograniczy baga e do niezb dnego minimum. Je li dopiszeąć ę ć ż ę ś
nam szcz cie, zdo amy oddali si na bezpieczn odleg o , nim padnie pierwszy strza .ęś ł ć ę ą ł ść ł
David u miechn si .ś ął ę
— W istocie potrzebujemy szcz cia, panie Courtney, bo w mie cie roi si od szpiegów. Mahdi niemalęś ś ę
przed nami zna nasze zamierzenia.
— Mo e tym razem zdo amy go przechytrzy . — Ryder wsta i uk oni si Rebecce. — Przepraszam,ż ł ć ł ł ł ę
je li nadu y em go cinno ci, panno Benbrook. Opuszcza nas pan zbyt wcze nie. Jeszcze nie k adziemy siś ż ł ś ś ś ł ę
spa . Prosz spocz , panie Courtney. Nie mo e pan zostawi nas w po owie opowie ci. Prosz jć ę ąć ż ć ł ś ę ą
doko czy , wszyscy jeste my ciekawi.ń ć ś
Ryder z gestem rezygnacji opad na krzes o.ł ł
— Jak mog si oprze pani rozkazowi? Ale obawiam si , e wszyscy znacie ci g dalszy tej historii,ę ę ć ę ż ą
albowiem by a cz sto opowiadana i nie chcia bym was nudzi .ł ę ł ć
Przy stole rozleg y si pomruki protestu.ł ę
— mia o, panie Courtney. Panna Benbrook ma racj . Musimy us ysze pa sk wersj . Wydaje si , eŚ ł ę ł ć ń ą ę ę ż
ró ni si bardzo od tej, któr znamy.ż ę ą
Ryder Courtney pokiwa g ow na znak zgody i podj opowie .ł ł ą ął ść
— W zachodnich spo ecze stwach szczycimy si chwalebnymi tradycjami i wysokimi standardamił ń ę
moralnymi. Jednak e w ród dzikich, niewykszta conych ludzi ród em wielkiej si y jest ignorancja. Z niejż ś ł ź ł ł
rodzi si fanatyzm. Tutaj, w Sudanie, mo na wymieni trzy wa ne przyczyny prowadz ce do powstania.ę ż ć ż ą
Pierwsz by a niedola wszystkich tubylczych mieszka ców. Druga rozwin a si wtedy, gdy ludzie rozejrzelią ł ń ęł ę
si doko a i stwierdzili, e ród em ich bol czek jest znienawidzony Turek, s ugus chedywa z Kairu.ę ł ż ź ł ą ł
Wystarczy jeszcze jeden krok, eby pot na fala fanatyzmu przewali a si przez kraj. Sta o si to w chwili,ł ż ęż ł ę ł ę
kiedy pojawi si cz owiek, który og osi si Mahdim.ł ę ł ł ł ę
— Oczywi cie! — wtr ci David. — Nasienie posiane zosta o dawno temu. Szukrowie wierz , eś ą ł ł ą ż
pewnego dnia, w czasie poha bienia i konfliktów, Allah ze le drugiego wielkiego proroka, który poprowadziń ś
wiernych do Boga i umocni islam.
Rebecca popatrzy a surowo na ojca.ł
— To opowie pana Courtneya, ojcze. Prosz , pozwól mu mówi .ść ę ć
M czy ni u miechn li si z jej werwy, a David zrobi skruszon min .ęż ź ś ę ę ł ą ę
— Nie uzurpuj sobie prawa do pa skiej opowie ci. Prosz kontynuowa , sir.ę ń ś ę ć
— Ale ma pan racj , Davidzie. Od stu lat mieszka cy Sudanu z nadziej przygl dali si ka demuż ę ń ą ą ę ż
ascecie, który si wybija . Kiedy sta o si g o no o naszym pustelniku, pielgrzymi zacz li ci ga t umnie naę ł ł ę ł ś ę ś ą ć ł
wysp Abbas. Przynosili cenne dary, które Muhammad Ahmad rozdawa biednym. S uchali jego nauk, a gdyę ł ł
wracali do domów, zabierali z sob pisma tego wi tego cz owieka. Jego s awa zatacza a coraz szerszeą ś ę ł ł ł
kr gi, a us ysza o nim ten, który przez ca e ycie z niecierpliwo ci czeka na nadej cie drugiego proroka.ę ż ł ł ł ż ś ą ł ś
Abdallahi, syn ma o znanego duchownego i najm odszy z czterech braci, z wielkimi nadziejami wyprawi sił ł ł ę
na wysp Abbas. Przyby do celu na poobcieranym od siod a o le i w pobo nym m odym eremicie rozpoznaę ł ł ś ż ł ł
od razu prawdziwego wys annika Boga.ł
David nie móg d u ej si powstrzyma .ł ł ż ę ć
— A mo e raczej rozpozna narz dzie, które mia o umo liwi mu zyskanie w adzy i niewyobra alnegoż ł ę ł ż ć ł ż
bogactwa?
— By mo e to jest bli sze prawdy — przyzna ze miechem Ryder. — Tak czy owak, ci dwaj utworzylić ż ż ł ś
pot ne przymierze. Nied ugo pó niej do uszu Raoufa Baszy, egipskiego gubernatora Chartumu, dotar yęż ł ź ł
wie ci, e ten szalony duchowny nawo uje do przeciwstawienia si chedywowi. Gubernator wys a pos a caś ż ł ę ł ł ł ń
na wysp Abbas, eby wezwa Muhammada Ahmada do miasta, aby si wyt umaczy . Eremita wys uchaę ż ć ę ł ł ł ł
pos a ca, wsta i przemówi g osem prawdziwego proroka: „Na mi osierdzie Boga i jego Proroka, jestemł ń ł ł ł ł
panem tej ziemi. W imi Boga og aszam d ihad, wi t wojn przeciwko Turkom". Pos aniec uciek doę ł ż ś ę ą ę ł ł
swojego pana. Abdallahi skupi wokó siebie gromadk obdartych n dzarzy, a nast pnie uzbroi ich w kije ił ł ę ę ę ł
kamienie. Raouf Basza wys a parowcem dwie doborowe kompanie, eby pojmali sprawiaj cego k opotył ł ż ą ł
kap ana. B d c zwolennikiem motywacyjnej metody prowadzenia dzia a wojennych, obieca awans ił ę ą ł ń ł
wysok nagrod temu dowódcy, który aresztuje Muhammada. O zmierzchu kapitan parowca wysadzią ę ł
o nierzy na wyspie i dwie rywalizuj ce kompanie pomaszerowa y odr bnymi trasami, eby otoczy wiosk ,ż ł ą ł ę ż ć ę
w której podobno schroni si pustelnik. Noc by a bezksi ycowa, powsta o zamieszanie i o nierzeł ę ł ęż ł ż ł
zaatakowali si wzajemnie, a potem uciekli, chc c dosta si na pok ad parowca. Przera ony kapitan nieę ą ć ę ł ż
chcia dobi do brzegu i powiedzia , e maj p yn wp aw. Niewielu skorzysta o z tej oferty, bo wi kszoł ć ł ż ą ł ąć ł ł ę ść
nie umia a p ywa , a ci, którzy umieli, bali si krokodyli. W ko cu kapitan zostawi ich i wróci do Chartumu.ł ł ć ę ń ł ł
Muhammad Ahmad i Abdallahi na czele swojej armii achmaniarzy run li na zdemoralizowanych Egipcjan ił ę
wyci li ich w pie . By o to nadzwyczajne zwyci stwo i wie , e ludzie kijami rozgromili znienawidzonychę ń ł ę ść ż
Turków, odbi a si szerokim echem po kraju. Z pewno ci ten, który im przewodzi , musia by Mahdim.ł ę ś ą ł ł ć
Samozwa czy Mahdi wiedzia , e przyb dzie wi cej egipskich o nierzy, aby go zabi , rozpocz wi cń ł ż ę ę ż ł ć ął ę
hid r bardzo podobn do ucieczki Jedynego Prawdziwego Proroka z Mekki, która zdarzy a si tysi c latż ę ą ł ę ą
temu. Wcze niej mianowa wiernego Abdallahiego kalifem, swoim nast pc , co sta o w zgodzie zś ł ę ą ł
precedensem i proroctwem. Niebawem ucieczka przemieni a si w triumfalny pochód. Mahdiegoł ę
poprzedza y opowie ci o cudach i wieszczych znakach. Pewnej nocy mroczny cie przys oni pó ksi yc,ł ś ń ł ł ł ęż
symbol Egiptu i Turków. Znaczenie tego boskiego przes ania na nocnym niebie by o jasne dla wszystkichł ł
ludzi w Sudanie. Mahdi tymczasem dotar do górskiej fortecy, le cej daleko na po udnie od Chartumu, którł żą ł ą
zgodnie z proroctwem przemianowa na D ebel Masa, i uzna , e ju nie musi obawia si wojsk Raoufał ż ł ż ż ć ę
Baszy. Wci jednak znajdowa si niedaleko Faszody, a Raszid Bej, gubernator miasta, by dzielniejszy iąż ł ę ł
bardziej przedsi biorczy ni wi kszo egipskich gubernatorów. Pomaszerowa na D ebel Masa na czeleę ż ę ść ł ż
tysi ca czterystu ci ko uzbrojonych o nierzy. Ale poniewa gardzi mot ochem, przeciwko któremuą ęż ż ł ż ł ł
wyst powa , podj niewiele rodków ostro no ci. Nieustraszony kalif Abdallahi urz dzi zasadzk . Raszidę ł ął ś ż ś ą ł ę
Bej wszed prosto w sid a i ani on, ani aden z jego ludzi nie prze y . Zostali wyci ci do nogi przezł ł ż ż ł ę
obszarpanych, le uzbrojonych ansarów.ź
Ryderowi zgas o cygaro. Podszed do kosza pe nego eukaliptusowych li ci, wyj arz c si ga zk ił ł ł ś ął ż ą ą ę łą ę
zapali cygaro na nowo. Kiedy koniuszek znowu si rozjarzy , Ryder wróci na swoje miejsce.ł ę ł ł
— Abdallahi zdoby karabiny i wielkie zapasy amunicji, nie wspominaj c o zaj ciu skarbca w Faszodzie,ł ą ę
w którym zdeponowane by o prawie pó miliona funtów. Sta si pot nym przeciwnikiem. Chedyw wys ał ł ł ę ęż ł ł
wojsko do Chartumu, powierzaj c komend brytyjskiemu oficerowi, genera owi Hicksowi. By a to jedna zą ę ł ł
najbardziej nieporadnych armii, jakie kiedykolwiek wysz y w pole, a nieudolny Raouf Basza, sprawca dwóchł
kl sk militarnych, os abi autorytet Hicksa.ę ł ł
Ryder umilk i nala do kieliszka ostatni porcj koniaku. Ze smutkiem pokr ci g ow .ł ł ą ę ę ł ł ą
— Prawie dwa lata min y od dnia, kiedy genera Hicks wyszed z miasta z siedmioma tysi camięł ł ł ą
o nierzy piechoty i pi ciuset kawalerzystami. Mia wsparcie konnej artylerii z armatami Kruppa i karabinamiż ł ę ł
maszynowymi Nordenfelta. Jego ludzie, w wi kszo ci b d cy muzu manami, znali legend Mahdiego zę ś ę ą ł ę
Sudanu. Zacz li dezerterowa , zanim przebyli pi mil. Hicks zaku pi dziesi ciu kanonierów w a cuchy,ę ć ęć ł ęć ę ł ń
eby pobudzi ich do wi kszego m stwa, ale i tak uciekali, zabieraj c z sob kajdany. — Ryder zadarż ć ę ę ą ą ł
g ow i wybuchn zara liwym miechem, i cho opowie by a straszna, nawet Rebecca mu zawtórowa a.ł ę ął ź ś ć ść ł ł
— Hicks najpierw nie wiedzia , a potem nie uwierzy porucznikowi Penrodowi Ballantyne'owi, swojemuł ł
oficerowi wywiadu, kiedy ten poinformowa go, e pod zielonym sztandarem Mahdiego skupi o sił ż ł ę
czterdzie ci tysi cy ludzi. Jednym z emirów, którzy wraz ze swoimi plemionami do czyli do ordynku, byś ę łą ł
Osman Atalan z ludu Bed a.ż
M czy ni drgn li, s ysz c te s owa. Z tego plemienia wywodzili si najlepsi, najbardziej zagorzalięż ź ę ł ą ł ę
wojownicy po ród wszystkich walcz cych Arabów, a Osman Atalan by wodzem budz cym najwi kszy l k.ś ą ł ą ę ę
— Trzeciego listopada tysi c osiemset osiemdziesi tego trzeciego zbieranina Hicksa wpad a na armią ą ł ę
Mahdiego i zosta a rozgromiona przez szar ansarów. Hicks odniós mierteln ran , dowodz c ostatnimł żę ł ś ą ę ą
sformowanym czworobokiem. Kiedy poleg , czworobok poszed w rozsypk i ansarowie roznie li o nierzył ł ę ś ż ł
na mieczach. Penrod Ballantyne, który ostrzega Hicksa przed niebezpiecze stwem, widzia , jak generał ń ł ł
opró ni b benek rewolweru, strzelaj c do nacieraj cych Arabów, a potem miecz ci mu g ow .ż ł ę ą ą ś ął ł ę
Zwierzchnik Ballantyne'a, major Adams, le a postrzelony w obie nogi, gdy Arabowie masakrowali iż ł
okaleczali rannych. Ballantyne skoczy na konia i uda o mu si posadzi majora Adamsa za siod em. Potemł ł ę ć ł
utorowa sobie drog , r bi c napastników, i wyrwa si z okr enia. Dop dzi egipsk stra tyln , która co sił ę ą ą ł ę ąż ę ł ą ż ą ł
w nogach ucieka a do Chartumu. By jedynym europejskim oficerem, który prze y i wyszed bez szwanku,ł ł ż ł ł
wi c przej komend . Zebra o nierzy i pokierowa odwrotem. Przyprowadzi dwustu ludzi, cznie zę ął ę ł ż ł ł ł łą
rannym majorem Adamsem. Dwustu ludzi... z siedmiu i pó tysi ca o nierzy, którzy wymaszerowali zł ą ż ł
genera em Hicksem. Ten wyczyn by jedynym jasnym promykiem w sk din d mrocznym dniu. Tak otoł ł ą ą
Mahdi i jego kalif stali si panami ca ego Sudanu. Podeszli do miasta na czele czterdziestotysi cznegoę ł ę
zwyci skiego wojska, prowadz c zdobyte dzia a, które dokuczaj nam do dzi . Tak oto dosz o do tego, eę ą ł ą ś ł ż
mieszka cy miasta cierpi g ód i umieraj na choler , czekaj c na los, jaki gotuje im Mahdi.ń ą ł ą ę ą
Rebecca mia a zy w oczach, gdy Ryder sko czy opowiada .ł ł ń ł ć
— Ten Penrod Ballantyne sprawia wra enie dzielnego m odego cz owieka. Pozna go pan, panież ł ł ł
Courtney?
— Ballantyne? — Popatrzy na ni , zdziwiony nag ym przesuni ciem punktu ci ko ci w opowiedzianejł ą ł ę ęż ś
historii. — Tak, by em tutaj, kiedy wróci z pola bitwy.ł ł
— Prosz powiedzie nam o nim co wi cej.ę ć ś ę
Ryder wzruszy ramionami.ł
— Wi kszo pa , z którymi rozmawia em, zapewnia mnie, e jest szykownym galantem. Szczególnyę ść ń ł ż
zachwyt wywo uj jego w sy, rzeczywi cie imponuj ce. By mo e kapitan Ballantyne a nazbyt ch tnieł ą ą ś ą ć ż ż ę
zgadza si z t powszechn opini na temat jego osoby.ę ą ą ą
— Czy wcze niej nie nazwa go pan porucznikiem?ś ł
— Chc c wycisn par ziarenek chwa y z tego strasznego dnia, dowódca oddzia ów brytyjskich wą ąć ę ł ł
Kairze nag o ni rol Ballantyne'a w bitwie, m odszego oficera w Dziesi tym Pu ku Huzarów, dawnymł ś ł ę ł ą ł
regimencie lorda Wolseleya. Wolseley zawsze ch tnie pomaga kolegom huzarom, dlatego Ballantyneę
awansowa na kapitana i, jakby tego by o ma o, zosta odznaczony Krzy em Wiktorii.ł ł ł ł ż
— Nie lubi pan kapitana Ballantyne'a? — docieka a Rebecca.ł
Po raz pierwszy David dostrzeg w postawie córki wyra ny ch ód wobec Rydera Courtneya. Zastanawiał ź ł ł
si nad do g bokim zainteresowaniem, jakie budzi w niej Ballantyne, którego przecie nie zna a. Nagle zę ść łę ł ż ł
drgnieniem przypomnia sobie, e przecie m ody Ballantyne odwiedzi konsulat kilka tygodni przedł ż ż ł ł
wymarszem armii Hicksa na rze pod El Obejd. M odzieniec przekaza wiadomo od brytyjskiego konsulaź ł ł ść
Evelyna Baringa, który by zbyt przeczulony, eby wysy a depesze, nawet zaszyfrowane. Cho w owymł ż ł ć ć
czasie nie by o o tym mowy, David domy la si , e Ballantyne jest oficerem wywiadu w sztabie Baringa.ł ś ł ę ż
Przydzielenie go do ha astry Hicksa s u y o istotniejszym celom.ł ł ż ł
Do licha, tak! Wszystko mi si przypomina, pomy la David. Rebecca wesz a do gabinetu, gdyę ś ł ł
przyjmowa Ballantyne'a. Dokona prezentacji, dwoje m odych ludzi wymieni o par grzecznych s ów ił ł ł ł ę ł
Rebecca zostawi a ich samych. Ale potem, kiedy odprowadza go cia do drzwi, poprawia a kwiaty w holu.ł ł ś ł
Nied ugo pó niej Przez okno gabinetu zobaczy , e idzie z nim do bramy pa acu.ł ź ł ż ł
Mo e nie przez przypadek Rebecca kr ci a si po holu, gdy Ballantyne wyszed z jego gabinetu. Davidż ę ł ę ł
u miechn si w duchu z zachowania córki, która udaj c, e nie zna m odego oficera, wypytywa a Ryderaś ął ę ą ż ł ł
Courtneya o zdanie na jego temat.
Taka m oda, a ju tak bardzo podobna do matki, pomy la z zadum . Chytra jak dwa tuziny baszów.ł ż ś ł ą
Ryder Courtney wci odpowiada na wyzwanie Rebecki.ąż ł
— Jestem pewien, e Ballantyne jest autentycznym bohaterem i ma naprawd imponuj cy zarost. Nigdyż ę ą
jednak nie doszuka em si w nim nadmiaru ludzkich uczu . Z drugiej strony, mam ambiwalentny stosunekł ę ć
do wszystkich wojskowych. Kiedy ju sko cz spuszcza lanie poganom, szturmowa miasta i zdobyważ ń ą ć ć ć
królestwa, po prostu odje d aj , pobrz kuj c szablami i medalami. Zostawiaj po sobie chaos i bied .ż ż ą ę ą ą ę
Dopiero administratorzy w rodzaju pani ojca próbuj zaprowadzi porz dek, a przedsi biorczy ludzieą ć ą ę
interesu, jak ja, przywróci dobrobyt. Nie, panno Benbrook, nie mam na pie ku z kapitanem Ballantyne'em,ć ń
ale nie darz zbytni sympati tej cz ci aparatu pa stwowego, dla której pracuje.ę ą ą ęś ń
Oczy Rebecki by y ch odne, a mina surowa, gdy Ryder Courtney ponownie zebra si do wyj cia, tymł ł ł ę ś
razem z wi ksz determinacj . I nie próbowa a go zatrzyma .ę ą ą ł ć
Min a pó noc, kiedy Ryder dotar do kompleksu magazynów. Po paru godzinach snu zbudzi go Baczit.ęł ł ł ł
Zjad na niadanie zimne, twarde placki z durry z peklowan wo owin , a potem usiad za biurkiem, ebył ś ą ł ą ł ż
przy lampie naftowej uzupe ni wpisy w dzienniku i ksi dze rachunkowej. Opad go mdl cy strach, gdył ć ę ł ą
zrozumia , w jak op akanym stanie s jego interesy.ł ł ą
Poza sze ciuset funtami zdeponowanymi w kairskim oddziale banku Barings, prawie ca y jego maj tekś ł ą
znajdowa si w obl onym mie cie. Mia w magazynie ponad osiemdziesi t ton ko ci s oniowej, wartej poł ę ęż ś ł ą ś ł
pi szylingów za funt, ale dopiero po dostarczeniu do Kairu. W Chartumie za ko nie dosta by worka durry.ęć ść ł
To samo mo na by o powiedzie o pó torej tony gumy arabskiej, wysuszonego i uformowanego w lepkież ł ć ł
ceg y soku z drzewa akacjowego. By to cenny surowiec u ywany przez artystów, a tak e do produkcjił ł ż ż
kosmetyków i w przemy le drukarskim. W Kairze móg by sprzeda zapas za kilka tysi cy funtów. Miaś ł ć ę ł
jeszcze cztery magazyny zape nione po sufit stertami suszonych skór bydl cych, kupionych od pasterskichł ę
Dinków i Szylluków na po udniu. Kolejne wielkie pomieszczenie zawiera o towary na handel wymienny:ł ł
zwoje miedzianego drutu, szklane paciorki, stalowe siekiery i motyki lusterka, stare muszkiety Tower i
beczu ki taniego czarnego prochu, bele perkalu i bawe nianych wyrobów z Birmingham oraz mnóstwoł ł
innych wiecide ek i drobiazgów, które cieszy y w adców po udniowych królestw oraz ich poddanych.ś ł ł ł ł
W klatkach i zagrodach na ko cu kompleksu Ryder trzyma dzikie zwierz ta i ptaki, które stanowi yń ł ę ł
wa n cz jego maj tku. Zosta y pochwycone na sawannach i w lasach Equatorii, a nast pnież ą ęść ą ł ę
przewiezione w dó rzeki na barkach i parowcu. W zagrodach wypoczywa y, oswaja y si i zaznajamia y zł ł ł ę ł
opiekunami. W tym samym czasie dozorcy uczyli si , jak nale y je karmi i traktowa , eby prze y yę ż ć ć ż ż ł
transport na pó noc, gdzie wystawiano je na aukcj . Nabywali je handlarze i agenci z Kairu i Damaszku, ał ę
nawet z Neapolu i Rzymu, gdzie ceny by y znacznie wy sze. Na tych targach niektóre z rzadszychł ż
afryka skich gatunków mog y osi gn cen nawet kilkuset funtów za sztuk .ń ł ą ąć ę ę
Najcenniejsze rzeczy kry y si za stalowymi drzwiami skarbca, zas oni tymi wielkim perskim gobelinem:ł ę ł ę
ponad sto worków srebrnych denarów Marii Teresy, uniwersalnej monety na Bliskim Wschodzie, z portretem
piersiastej królowej W gier i Czech. By to jedyny pieni dz przyjmowany przez Abisy czyków w ich górskimę ł ą ń
królestwie oraz przez innych bardziej wyrobionych partnerów handlowych, takich jak Mutesa z Bugandy czy
plemiona Hadendoa i Saar ze wschodnich pusty . W tej chwili handel z emirami pustynnych plemionń
arabskich zamar . Prawie wszyscy ruszyli en masse, eby do czy do d ihadu Mahdiego.ł ż łą ć ż
W skarbcu poza p óciennymi workami denarów kry y si jeszcze wi ksze skarby. Pi dziesi t workówł ł ę ę ęć ą
ziarna durry, kilka tuzinów pude ek kuba skich cygar, pó tuzina skrzynek koniaku Hine i pi dziesi t funtówł ń ł ęć ą
abisy skiej kawy.ń
„Chi czyk" Gordon rozstrzeliwuje tych, którzy gromadz zapasy. Mam nadziej , e zaproponuje miń ą ę ż
ostatnie cygaro i opask na oczy, pomy la Ryder. Potem znowu sta si miertelnie powa ny. Przedę ś ł ł ę ś ż
zarekwirowaniem Nieustraszonego Ibisa poczyni przygotowania do przewiezienia jak najwi kszej liczbył ę
zwierz t i towarów w dó rzeki do Kairu.ą ł
Zaplanowa równie , e Baczit zabierze niepor czne i mniej cenne towary na wielb dach do Abisynii, ał ż ż ę łą
mo e nawet do jednego z portów handlowych na wybrze u Morza Czerwonego. Chocia Mahdi rozmie ciż ż ż ś ł
swoje wojska wzd u zachodniego brzegu Nilu Bia ego i na pó nocnym brzegu Nilu B kitnego, tworz cł ż ł ł łę ą
blokad na rzece, w kordonie nie brakowa o luk. Najwi ksz z nich by szeroki klin otwartej pustynię ł ę ą ł
pomi dzy rzekami, w wid ach których le a o miasto. Jedynie w ski kana , pog biany i poszerzany przezę ł ż ł ą ł łę
ludzi Gordona, chroni t cz miasta. Za nim nie by o nic: ani ladu derwiszów, tylko piasek, krzaki ił ę ęść ł ś
nieliczne k py akacji na przestrzeni setek mil.ę
Sajd Mahtum, jeden z niewielu emirów, którzy jeszcze nie przeszli na stron derwiszów, zgodzi si zaę ł ę
okre lon cen podprowadzi wielb dy za niski, skalisty grzbiet, os aniaj cy ich od strony miasta. Tam podś ą ę ć łą ł ą
kierunkiem Baczita mia za adowa towary i przeszmuglowa je przez granic do jednej z faktorii Rydera uł ł ć ć ę
podnó a gór Abisynii. Genera Gordon skutecznie pokrzy owa te plany. Z jego rozkazu Ryder mia zostawiż ł ż ł ł ć
swój dobytek w obl onym mie cie, a zamiast tego zabra uchod ców.ęż ś ć ź
— Cholerny genera , cholerny „Chi czyk", cholerny Gordon! — kl , kr c po pokoju. Poza kabin nał ń ął ążą ą
Nieustraszonym Ibisie tutaj mia jedyny sta y dom. Ojciec i dziadek byli w drowcami. Od nich nauczy sił ł ę ł ę
stylu ycia typowego dla afryka skich my liwych i handlarzy. Ale ten magazyn by jego domem. Brakowa oż ń ś ł ł
w nim tylko odpowiedniej kobiety.
Nagle ujrza w wyobra ni Rebecc Benbrook. U miechn si nieweso o. Mia wra enie, e zł ź ę ś ął ę ł ł ż ż
nieznanego sobie powodu spali wszystkie mosty. Podszed do kamiennej ciany, na której wisia y dwał ł ś ł
wielkie brudno ó te ciosy, przymocowane pier cieniami z br zu, i z roztargnieniem pog adzi jeden z nich.ż ł ś ą ł ł
Ch ód g adkiej ko ci s oniowej pod palcami przynosi ukojenie, jak przebieranie koralików ró a ca. Ryderł ł ś ł ł ż ń
jednym strza em w g ow zabi pot nego samca, który nosi te ciosy, a by o to w Karamod o, tysi c mil nał ł ę ł ęż ł ł ż ą
po udnie od Chartumu, nad Nilem Wiktorii.ł
G adz c ko s oniow , przygl da si sp owia ej fotografii w hebanowej ramce, wisz cej na s siedniejł ą ść ł ą ą ł ę ł ł ą ą
cianie. Przedstawia a rodzin stoj c przed zaprz onym w szesna cie wo ów wozem na tleś ł ę ą ą ęż ś ł
przygn biaj cego, niew tpliwie afryka skiego krajobrazu. Obok zaprz gu sta czarnoskóry poganiacz,ę ą ą ń ę ł
gotów strzeli z d ugiego bicza i podj podró w kierunku jakiego bezimiennego miejsca przeznaczenia.ć ł ąć ż ś
Ojciec Rydera dosiada ulubionego wierzchowca, siwego wa acha, którego nazywa Lisem. By wielkim,ł ł ł ł
pot nie zbudowanym m czyzn z d ug ciemn brod . Zmar tak dawno temu e Ryder nie pami ta , czyęż ęż ą ł ą ą ą ł ż ę ł
rzeczywi cie tak wygl da . On sam wówczas sze cioletni, siedzia na ku siod a, zwieszaj c d ugie, chudeś ą ł ś ł łę ł ą ł
nogi. Matka sta a przy ko skiej g owie, patrz c pogodnie w obiektyw. Ryder pami ta ka dy szczegó jejł ń ł ą ę ł ż ł
pi knej twarzy i jak zawsze, kiedy na ni patrzy , wspomnienia cisn y mu serce. Trzyma a za r k jegoę ą ł ś ęł ł ę ę
siostr Alice, starsz od niego o kilka lat. Z drugiej strony sta starszy brat, opieku czym gestem obejmuj cyę ą ł ń ą
matk w talii. Tego dnia wypada y szesnaste urodziny Waite'a Courtneya. Dziesi lat starszy od Rydera,ę ł ęć
by dla niego bardziej ojcem ni bratem, gdy ojciec zosta zabity przez rannego bawo u w trakcie podró ył ż ł ł ż
uwiecznionej na zdj ciu rodziny.ę
Ryder Courtney zap aka , kiedy otrzyma z Londynu straszny telegram, w którym Alice donosi a, eł ł ł ł ż
Waite zgin z r k Zulusów w Afryce Po udniowej na polu bitwy pod wzgórzem zwanym Isandluana, Miejsceął ą ł
Ma ej R ki. Osieroci on Ad i dwóch synów, Seana i Garricka; na szcz cie ch opcy byli ju niemalł ę ł ż ę ę ęś ł ż
doro li i mogli zaopiekowa si matk .ś ć ę ą
Ryder westchn i przep dzi z g owy smutne my li. Zawo a Baczita. By o jeszcze ciemno, ale mieliął ę ł ł ś ł ł ł
wiele do zrobienia, eby parowiec móg wyp yn przed pó noc .ż ł ł ąć ł ą
Dwaj m czy ni min li magazyn z ko ci s oniow i zbli yli si do zagrody dla zwierz t. Stary Ali powitaęż ź ę ś ą ł ą ż ę ą ł
ich kaszlem i zrz dzeniem.ę
— O, umi owane dzieci Allaha! — zawo a Ryder. — Oby ona twoich pi knych m odych on zawszeł ę ł ł ł ę ł ż
by y p odne, a ich ar niech rozpala twoje serce i l d wie.ł ł ż ę ź
Ali daremnie próbowa powstrzyma si od miechu, bo wszystkie trzy jego ony by y s dziwymił ć ę ś ż ł ę
wied mami. Zamaskowa chichot kaszlni ciem, potem splun ó t flegm w py . By dozorc zwierzy ca iź ł ę ął ż ł ą ą ł ł ą ń
cho wydawa o si , e nienawidzi ca ego rodzaju ludzkiego, cudownie radzi sobie z dzikimi stworzeniami.ć ł ę ż ł ł
Poprowadzi Rydera do klatek z ma pami. Ryder podszed do gerezy, swojego ulubie ca, który wskoczy muł ł ł ń ł
na rami i wyszczerzy z by. Pocz stowa ma pk wyj tymi z kieszeni resztkami placka ze niadania.ę ł ę ę ł ł ę ę ś
G adzi bujn czarno-bia sier , gdy szli wzd u rz du czystych klatek z pojemnikami pe nymi karmy ił ł ą łą ść ł ż ę ł
wie ej wody. Mia tutaj pi gatunków ma p, w tym pawiany o psich pyskach i dwa m ode szympansy, naś ż ł ęć ł ł
które by o wielkie zapotrzebowanie w Europie i Azji; wiedzia , e bez trudu znajdzie nabywców w Kairze.ł ł ż
Szympansy apa y Alego za szyj , a najm odszy ssa jego ucho jak brodawk sutkow matki. Ali burcza nał ł ę ł ł ę ą ł
nie cicho, z czu o ci .ł ś ą
Za ma piarni sta y klatki pe ne ptaków, od szpaków w ywych metalicznych kolorach po or y, wielkieł ą ł ł ż ł
sowy, d ugonogie bociany i dzioboro ce z dziobami jak wielkie ó te tr bki.ł ż ż ł ą
— Wci potrafisz znale dla nich pokarm? — Ryder wskaza ptaki padlino erne przywi zane za jednąż źć ł ż ą ą
nog do palików. Ali chrz kn niezobowi zuj co, ale Baczit odpowiedzia za niego: — Tylko szczury maję ą ął ą ą ł ą
si dobrze w tym mie cie. Ulicznicy sprzedaj je po dwa miedziaki za sztuk . — Ali spojrza na niego zę ś ą ę ł
jadem w oczach, karc c za zdradzanie informacji, która nie powinna go interesowa .ą ć
Na ko cu zwierzy ca znajdowa a si wspólna zagroda dla ró nych gatunków antylop, a obok kojecń ń ł ę ż
bawo ów afryka skich, zbyt agresywnych, eby trzyma je z innymi zwierz tami. Ryder schwyta cielaki,ł ń ż ć ę ł
ledwo umiej ce samodzielnie si naje , bo m ode zwierz ta by y odporniejsze i znosi y podró lepiej nią ę ść ł ę ł ł ż ż
dojrza e. Podszed do dwóch licznych, rzadkich antylop, które z owi podczas ostatniej wyprawy. Mia ył ł ś ł ł ł
l ni c rud sier z wyra nymi bia ymi pr gami, du e wyraziste oczy i uszy w kszta cie tr bek. Te by yś ą ą ą ść ź ł ę ż ł ą ż ł
m ode; doros e osi ga y wzrost kuca. Pomi dzy uszami stercza y niewielkie wyrostki, które niebawem mia ył ł ą ł ę ł ł
rozwin si w ci kie, lirowato wygi te rogi. Ryder wiedzia , e cho znano z opisów wyprawione skóryąć ę ęż ę ł ż ć
bongo, w Europie jeszcze nie wystawiono na sprzeda ani jednego ywego osobnika. Para rozp odowa,ż ż ł
taka jak ta, mog a osi gn zawrotn cen . Podsuwa im placki z durry, a one jad y apczywie, lini c muł ą ąć ą ę ł ł ł ś ą
d o .ł ń
W trakcie inspekcji Ryder i Ali zastanawiali si , w jaki sposób zapewni zwierz tom sta y dop yw karmy,ę ć ę ł ł
eby by y dobrze od ywione i zdrowe. Ali stwierdzi , e bongo lubi li cie akacji. Ludzie al-Mahtumaż ł ż ł ż ą ś
regularnie przywozili na wielb dach wie o ci te ga zie w zamian za gar cie srebrnych denarów Mariiłą ś ż ś ę łę ś
Teresy. - Wkrótce b dziemy musieli z owi kolejn p ywaj c wysp trzciny, bo inaczej zwierz ta zacznę ł ć ą ł ą ą ę ę ą
g odowa — powiedzia Ali grobowym g osem. Uwielbia przekazywa z e wie ci.ł ć ł ł ł ć ł ś
Nil niós na po udnie tratwy wodorostów i papirusu, oderwane od zwartego, grubego ko ucha ro linno cił ł ż ś ś
w lagunach i kana ach Sudu. Niektóre by y takie wielkie, e cz sto unosi y z bagien du e zwierz ta. Mimoł ł ż ę ł ż ę
najlepszych stara derwiszów Ryderowi i jego za odze udawa o si mocowa d ugimi linami te yj ce tratwyń ł ł ę ć ł ż ą
i przyci ga do brzegu. Brygady robotników siekierami ci y zbit zielon mas na mniejsze bloki ią ć ęł ą ą ę
cumowa y je w fosie. Dzi ki temu trawa i trzcina nie usycha y i mog y by wykorzystane jako pasza.ł ę ł ł ć
Ryderowi ledwo starczy o dnia, eby uko czy przygotowania do opuszczenia Chartumu. S o ceł ż ń ć ł ń
zachodzi o, gdy wraz z Baczitem wyruszy z kompleksu ze sznurem objuczonych wielb dów do staregoł ł łą
portu. Jock McCrump trzyma ci nienie w kot ach, kiedy weszli na pok ad Nieustraszonego Ibisa.ł ś ł ł
Ryder czu na sobie setki szpieguj cych oczu, gdy adowali na bark ostatnie p ki drewna do paleniał ą ł ę ę
pod kot ami. Sko czyli dopiero dwie godziny po zachodzie s o ca. ar dnia wci zalega w mie cie, gdył ń ł ń Ż ąż ł ś
górny róg ksi yca ukaza si nad wschodnim horyzontem i odmieni brzydkie zabudowania, zalewaj c jeęż ł ę ł ą
romantyczn po wiat .ą ś ą
Ma a feluka wykorzysta a ostatnie podmuchy wieczornej bryzy, eby niepostrze enie odbi odł ł ż ż ć
omdurma skiego brzegu i po eglowa w dó rzeki. Pod os on ciemno ci podkrad a si do wej cia doń ż ć ł ł ą ś ł ę ś
starego portu w Chartumie. Szyper stan na awce i spojrza w g b basenu. Zobaczy p on ce pochodnie iął ł ł łą ł ł ą
niezwyk y ruch wokó parowca cumuj cego przy nabrze u. Us ysza ha as i krzyki wielu ludzi. By o dok adnieł ł ą ż ł ł ł ł ł
tak, jak go poinformowano. Statekferenghi szykowa si do opuszczenia miasta. Szyper wróci na swojeł ę ł
miejsce przy sterze i zagwizda cicho do trzyosobowej za ogi, ka c ustawi wielki aci ski agiel ostrzej doł ł żą ć ł ń ż
wiatru, a potem mocno przekr ci rumpel. Niewielka ód ruszy a skosem pod pr d, kieruj c si z powrotemę ł ł ź ł ą ą ę
do Omdurmanu. W pobli u zachodniego brzegu szyper znów zagwizda , tym razem bardziej przenikliwie, i zż ł
ciemno ci nap yn g os: — W imi Proroka i Boskiego Mahdiego, mów!ś ł ął ł ę
Kapitan wsta i zawo a do obserwatorów na brzegu: — Nie ma bóstwa innego ni Bóg, a Mahomet jestł ł ł ż
jego Prorokiem. Mam wie ci dla kalifa Abdallahiego.ś
Nieustraszony Ibis wci sta przy nabrze u Starego Miasta. Jock McCrump i Ryder Courtneyąż ł ż
sprawdzali karabiny Mar-hni-Henry na wieszaku z ty u otwartego mostka. Upewniali si , czy wszystkie sł ę ą
za adowane i czy paczki z nabojami Boxer-Henry kaliber 45 le pod r k na wypadek, gdyby po wyj ciu zł żą ę ą ś
portu napotkali blokad derwiszów.ę
Jeszcze nie sko czyli ostatnich przygotowa , gdy na trapie stan li pierwsi wa ni pasa erowie. Baczitń ń ę ż ż
zaprowadzi ich do jednej z czterech kajut. Ryder Courtney, nie zwa aj c na jego protesty, swoj postanowił ż ą ą ł
udost pni rodzinie Benbrooków. Kabina by a male ka, wyposa ona tylko w dwie koje, ale mia a zapewnię ć ł ń ż ł ć
dziewcz tom cho odrobin prywatno ci na zat oczonym parowcu. Ryder domy la si , e jedna bli niaczkaę ć ę ś ł ś ł ę ż ź
b dzie dzieli ó ko z ojcem, a druga z Rebecc . Inni konsulowie zostali ulokowani w pozosta ych kabinach,ę ć ł ż ą ł
a prawie czterystu pasa erów musia o zaryzykowa podró na otwartych pok adach lub na trzechż ł ć ż ł
opró nionych z adunku barkach. Czwarta barka zosta a za adowana sagami drewna, eby nie musieliż ł ł ł ż
wychodzi na brzeg w celu uzupe nienia cennego zapasu paliwa.ć ł
Ryder popatrzy ku wschodowi. Ksi yc, tylko kilka dni od pe ni, zalewa blaskiem koryto wiod ce wł ęż ł ł ą
kierunku prze omu Szabluka. Na nieszcz cie mia równie o wietla parowiec, cel wrogich kanonierów. Ichł ęś ł ż ś ć
celno poprawia a si z dnia na dzie , gdy nabierali do wiadczenia w obs udze dzia Kruppa zdobytych wść ł ę ń ś ł ł
El Obejd. Wygl da o na to, e dysponuj nieograniczonym zapasem amunicji.ą ł ż ą
Spojrza na nabrze e i poczu uk ucie irytacji. Major al-Faroque ze sztabu genera a Gordona ustawił ż ł ł ł ł
kompani o nierzy, eby strzec dost pu do portu. Z bagnetami na lufach karabinów szykowali si doę ż ł ż ę ę
odparcia t umu ludzi bez przepustek, którzy mogli przypu ci szturm na ma y parowiec i spróbowa sił ś ć ł ć łą
wedrze si na pok ad. Zdesperowani mieszka cy gotowi byli podj najwi ksze ryzyko, byle tylko wydostać ę ł ń ąć ę ć
si z miasta. Rydera zirytowa o to, e al--Faroque kaza o nierzom zapali pochodnie, aby mogli sprawdzię ł ż ł ż ł ć ć
twarze i dokumenty pasa erów stoj cych w kolejce przed wej ciem do portu. Pochodnie o wietla y ca eż ą ś ś ł ł
nabrze e, doskonale widoczne dla wart derwiszów po drugiej stronie rzeki.ż
— Na Boga, majorze, ka pan ludziom zgasi wiat a! — rykn Ryder.ż ć ś ł ął
— Mam rozkaz nie przepuszcza nikogo bez sprawdzenia papierów.ć
— Przyci ga pan uwag derwiszów. Mahdi b dzie wiedzia , e przygotowujemy si do wyj cia z portu!ą ę ę ł ż ę ś
— Mam rozkazy, kapitanie.
Podczas gdy si sprzeczali, t um pasa erów i tych, którzy mieli nadziej dosta si na statek, szybko się ł ż ę ć ę ę
powi ksza . Wi kszo nios a niemowl ta albo tobo ki z dobytkiem. Wszyscy okazywali rozdra nienie zę ł ę ść ł ę ł ż
powodu niemo no ci swobodnego wej cia do portu. Wiele osób krzycza o i wymachiwa o przepustkami nadż ś ś ł ł
g ow . Ci, którzy ich nie mieli, stali z zaci tymi, ponurymi minami, czekaj c na sposobno .ł ą ę ą ść
— Prosz przepu ci pasa erów! — zawo a Ryder.ę ś ć ż ł ł
— Nie przepuszcz nikogo, dopóki nie sprawdz przepustek — odpar major i odwróci si plecami, aę ę ł ł ę
Ryder bezsilnie piekli si na mostku. Al-Faroque by uparty i spieranie si z nim mog o tylko opó ni wyj cieł ę ł ę ł ź ć ś
na otwart rzek . W pewnej chwili Ryder wypatrzy wysokiego Davida, przeciskaj cego si przez t um ią ę ł ą ę ł
toruj cego drog córkom. Z ulg zobaczy , e al-Faroque pozna ich i ruchem r ki da znak, e mog przeją ę ą ł ż ł ę ł ż ą ść
za kordon o nierzy. Wbiegli po trapie, d wigaj c swoje najcenniejsze rzeczy. Saffron nios a pud o zż ł ź ą ł ł
przyborami do malowania, a Amber p ócienny worek pe en ulubionych ksi ek. Nazira popycha ał ł ąż ł
dziewczynki po trapie; David u y wszystkich swoich wp ywów, cznie z powo ywaniem si na godnoż ł ł łą ł ę ść
urz du, eby uzyska dla niej przepustk .ę ż ć ę
— Dobry wieczór, Davidzie. Zajmiecie moj kabin — powita go Ryder, gdy weszli na pok ad.ą ę ł ł
— Ale nie! Drogi kolego, nie mo emy pana eksmitowa .ż ż ć
— W czasie ca ej podró y b d mia pe ne r ce roboty na mostku — zapewni go Ryder. — Dobrył ż ę ę ł ł ę ł
wieczór, panno Benbrook. W kabinie s tylko dwie w skie koje. B dzie ciasno, obawiam si , ale na parowcuą ą ę ę
nie ma lepszego miejsca. Pani s u ca musi przesi si na bark .ł żą ąść ę ę
— Dobry wieczór, panie Courtney. Nazira nale y do rodziny. B dzie spa z Amber, a ojciec podzieli kojż ę ć ę
z Saffron. Ja urz dz sobie pos anie na pod odze. Jestem pewna, e wszystkim nam b dzie wygodnie —ą ę ł ł ż ę
o wiadczy a stanowczo Rebecca.ś ł
Od strony t umu powstrzymywanego przez o nierzy jak powód przez kruch tam dobieg ył ż ł ź ą ę ł
z owieszcze pomruki. Ryder uzna to za dobry pretekst do unikni cia kolejnego starcia z Rebecc . Jej oczył ł ę ą
l ni y z owrogo, gdy buntowniczo podnosi a podbródek.ś ł ł ł
— Prosz mi wybaczy , Davidzie. Musz i , rozgo cie si sami. Jestem potrzebny. — Ryder zostawię ć ę ść ść ę ł
ich i zbieg po trapie.ł
Podchodz c do majora, widzia , e wzburzony t um za kordonem o nierzy z minuty na minut g stniejeą ł ż ł ż ł ę ę
i prze prosto na szpice bagnetów.
Zjawi si monsieur Le Blanc, ostatni z korpusu dyplomatycznego. Wygl da niedorzecznie, ubrany wł ę ą ł
obszerny operowy p aszcz i tyrolski kapelusz z p kiem piór za otokiem. Za nim pod a a procesjał ę ąż ł
s u cych, uginaj cych si pod ci arem baga y. Tragarze d wigali na ramionach dwa okute mosi dzemł żą ą ę ęż ż ź ą
kufry podró ne wielko ci sarkofagu faraona.ż ś
— Nie mo e pan wnie tych klamotów na pok ad, monsieur — powiedzia Ryder, gdy stra nicy ichż ść ł ł ż
przepu cili.ś
Le Blanc podszed do niego, wachluj c si par ó tych r kawiczek. Krople potu sp ywa y mu poł ą ę ą ż ł ę ł ł
brodzie.
— Na te ..klamoty". monsieur. jak raczy pan si wyrazi , sk ada si moja garderoba. Nie mog si bezł ę ć ł ę ę ę
niej oby .ć
Ryder od razu zrozumia , e dyskusja nie ma sensu. Wymin Le Blanca i stan przed tragarzamił ż ął ął
chwiej cych si pod ci arem kufrów.ą ę ęż
— Postawi je na ziemi! — rozkaza po arabsku. Zatrzymali si i wlepili w niego oczy.ć ł ę
— Nie s uchajcie go — pisn Le Blanc. Podbieg do s u cych i spoliczkowa ich r kawiczk . —ł ął ł ł żą ł ę ą
Wnie cie je na pok ad, mes braves.ś ł
Tragarze ruszyli w stron trapu. Ryder wypatrzy wielkiego Araba, który musia by ich szefem, podszedę ł ł ć ł
do niego i trzasn go w szcz k . Tragarz pad jak cz owiek postrzelony w g ow . Kufer zsun si z ramionął ę ę ł ł ł ę ął ę
jego towarzyszy i run na kamienne p yty. Wieko odskoczy o i na nabrze e wysypa a si lawina odzie y iął ł ł ż ł ę ż
przyborów toaletowych. Pozostali tragarze nie czekali na rozwój wypadków, tylko porzucili adunek i ucieklił
przed gniewem szalonego ferenghi kapitana.
— I co pan narobi ? — krzykn Le Blanc, osuwaj c si na kolana. Zgarn nar cze ubra i próbował ął ą ę ął ę ń ł
wepchn je do kufra.ąć
T um za nim wyczu okazj . Energicznie przesun si do przodu i o nierze zmuszeni byli cofn si oł ł ę ął ę ż ł ąć ę
kilka kroków.
Ryder chwyci Le Blanca za rami i poderwa go na nogi.ł ę ł
— Ruszaj, ty francuski imbecylu. — Poci gn go w stron trapu.ą ął ę
— Je li ja jestem imbecylem, to pan angielskim barbarzy c ! — zawy dyplomata. Przytrzyma siś ń ą ł ł ę
mosi nego uchwytu ci kiego kufra. Ryder nie móg go oderwa , cho szarpa ze wszystkich si .ęż ęż ł ć ć ł ł
Kto na obrze ach t umu rzuci du y kamie , celuj c w g ow majora al-Faroque'a. Chybi , kamieś ż ł ł ż ń ą ł ę ł ń
uderzy w policzek Le Blanca. Dyplomata wrzasn z bólu, pu ci kufer i obur cz z apa si za twarz.ł ął ś ł ą ł ł ę
— Jestem ranny! Jestem powa nie ranny!ż
Posypa si grad kamieni, podskakuj cych na bruku pomi dzy o nierzami. Jeden uderzy egipskiegoł ę ą ę ż ł ł
sier anta, który rzuci karabin i ukl k , trzymaj c si za g ow . Jego podw adni odsun li si , ju wypatruj cż ł ą ł ą ę ł ę ł ę ę ż ą
drogi ucieczki. T um naciera jak stado psów, coraz mocniej, coraz bardziej zajadle. Kto podniósł ł ś ł
upuszczony karabin sier anta, wycelowa w majora al-Faroque'a i strzeli . Kula musn a skro . Al-Faroqueż ł ł ęł ń
upad , og uszony. o nierze z amali szyk i rzucili si do ucieczki, tratuj c rozpostartego na ziemi dowódc . Wł ł Ż ł ł ę ą ę
jednej chwili ze stra ników przemienili si w uciekinierów. Ryder poderwa Le Blanca, który kopa ,ż ę ł ł
wrzeszcza i szamota si w jego ramionach niczym dziecko w napadzie z o ci, i podbieg do trapu.ł ł ę ł ś ł
Rzuci Francuza na pok ad, potem pop dzi na mostek.ł ł ę ł
— Odbija ! — rykn do za ogi, gdy pierwsza fala t umu wraz z po ow egipskich askarysów wdziera ać ął ł ł ł ą ł
si na statek. Cz onkowie za ogi zostali zepchni ci ze swoich stanowisk i nie mogli przebi si do cum.ę ł ł ę ć ę
Nabrze em nadbiega o coraz wi cej ludzi, skacz cych nast pnie na pok ad parowca albo gramol cych siż ł ę ą ę ł ą ę
na barki. Ci, którzy wcze niej zaj li miejsca, próbowali ich spycha , ale statki osiada y coraz g biej podś ę ć ł łę
ci arem walcz cych ludzi.ęż ą
Saffron wystawi a g ow z kabiny i przygl da a si z zaciekawieniem. Ryder podniós j i dos ownieł ł ę ą ł ę ł ą ł
rzuci w ramiona starszej siostry, potem wepchn obydwie do kabiny.ł ął
— Nie wychodzi ! — krzykn i zatrzasn drzwi. Z uchwytu w zej ciówce zerwa toporek stra acki. Zć ął ął ś ł ż
ciemno ci wy ania y si kolejne fale ludzi.ś ł ł ę
Ryder czu , jak pok ad Ibisa przechyla si pod nierówno rozmieszczonym ci arem.ł ł ę ęż
— Jock! — wrzasn z rozpacz . — Ci dranie nas wywróc . Musimy odbi od kei. — Obaj wywalczyliął ą ą ć
sobie drog przez t um. Uda o im si przeci cumy, ale w tym czasie Ibis ju przechyla si niebezpiecznie.ę ł ł ę ąć ż ł ę
Kiedy Ryder wróci na mostek i otworzy przepustnic , poczu ogromny opór stawiany przez przeci oneł ł ę ł ąż
barki. Obejrza si i zobaczy , e burta najbli szej wystaje nad wod najwy ej na dwie stopy. Zakr ci ko em,ł ę ł ż ż ę ż ę ł ł
kieruj c si do wyj cia z portu.ą ę ś
Ibis mia pot ny trzycylindrowy silnik Cowpera, wyposa ony w po redni zbiornik pary, co pozwala o nał ęż ż ś ł
uzyskanie znacznie wy szego ci nienia w kot ach ni w przypadku starszych modeli. Parowiec potrzeboważ ś ł ż ł
ca ej mocy, eby bezpiecznie przeci gn sznur ob adowanych barek przez katarakty. Gdy nabrał ż ą ąć ł ł
pr dko ci, odkosy zabiela y pod dziobami odzi i woda przela a si nad burtami. Chór rozpaczliwych krzykówę ś ł ł ł ę
poniós si nad rzek , bo nabiera y wody i osiada y jeszcze g biej. Ryder zmniejszy moc i zdo ał ę ą ł ł łę ł ł ł
wyprowadzi Ibisa wraz z barkami na otwart rzek , gdzie mia wi cej miejsca na manewry, ale wzburzonać ą ę ł ę
woda jeszcze wy ej pi trzy a si przed dziobami.ż ę ł ę
Ryder musia przymkn przepustnic i zwolni niemal do utraty sterowno ci. Parowiec zosta porwanył ąć ę ć ś ł
przez pr d i obróci si w poprzek koryta, hol zacz si pl ta . Ci kie barki p dzi y prosto na Ibisa.ą ł ę ął ę ą ć ęż ę ł
Pierwsza tr ci a ruf i statek zadr a pod wp ywem si y zderzenia.ą ł ę ż ł ł ł
— Odci je! — wrzasn przestraszony Le Blanc tak przera liwie, e jego g os wybi si ponadąć ął ź ż ł ł ę
harmider. — Odci barki!ąć
Zostawi wszystkich! To ich wina!ć
Krypy, wci po czone holami, dryfowa y bez adnie po rzece, mijaj c ostatnie zabudowania miasta, aąż łą ł ł ą
potem wyp yn y na szerokie wody po czonych Nilów. Ryder zrozumia , e musi rzuci kotwic , aby mieł ęł łą ł ż ć ę ć
czas na strymowanie barek, bo inaczej uton . Zastanawia si , czy nie zawróci i nie wysadzi gapowiczówą ł ę ć ć
na brzeg. Z takim obci eniem mogli utkn w prze omie Szabluka. Nawet je li zdo aj przep yn , st oczeniąż ąć ł ś ł ą ł ąć ł
pasa erowie nie wytrzymaj gor ca w czasie przej cia przez Matk Kamieni. Ryder chcia rzuci najwi kszż ą ą ś ę ł ć ę ą
kotwic , zanim pr d wyniesie ich spoza zasi gu ochraniaj cej artylerii genera a Gordona. Nagle Baczitę ą ę ą ł
krzykn ostrzegawczo: — Nadp ywaj odzie! odzie derwiszów z drugiego brzegu! — Ryder podbieg doął ł ą ł Ł ł
niego i ujrza flotyll z o on z dziesi tków niewielkich odzi, feluk, nuggarów i ma ych dau, zbli aj c sił ę ł ż ą ą ł ł ż ą ą ę
szybko i cicho od strony Omdurmanu. Zawróci pr dko na mostek, gdzie na zr bnicy zamontowana by ał ę ę ł
lampa bij ca wiat em równym dziesi ciu tysi com wiec. Skierowa o lepiaj co bia y snop na zbli aj ce sią ś ł ę ą ś ł ś ą ł ż ą ę
odzie. Zobaczy , e s pe ne uzbrojonych ansarów.ł ł ż ą ł
Derwisze musieli wiedzie o ucieczce i zastawili pu apk na Nieustraszonego Ibisa. Gdy zbli yli si doć ł ę ż ę
parowca i skot owanych barek, wywrzeszczeli swoj straszn pochwa Boga i potrz sn li mieczami.ł ą ą łę ą ę
B ysn y d ugie g ownie, pasa erowie na barkach zawyli ze strachu.ł ęł ł ł ż
— Ustawi si wzd u relingu! — krzykn Ryder do za ogi. — Przygotowa si do obrony przedć ę ł ż ął ł ć ę
aborda em!ż
Za oga dobrze wiedzia a, co robi . wiczyli regularnie, bo brzegi Górnego Nilu, zamieszkane przezł ł ć Ć
waleczne, dzikie plemiona, nie zalicza y si do bezpiecznych. Przepychali si , aby dotrze na stanowiskał ę ę ć
przy burtach statku i stawi czo o wrogowi, ale pasa erowie stali rami w rami i przebicie si przez tenć ł ż ę ę ę
cisk graniczy o z niemo liwo ci . Pchni te od ty u morze ludzkich cia przesun o si i ci stoj cy najbli ejś ł ż ś ą ę ł ł ęł ę ą ż
burty wpadli do rzeki. Wrzeszczeli i kot owali si na powierzchni, dopóki nie uniós ich pr d albo nie uton li.ł ę ł ą ę
M oda kobieta z niemowl ciem przywi zanym do pleców rozpaczliwie bi a wod r kami, eby utrzymał ę ą ł ę ę ż ć
g ow male stwa nad powierzchni , ale oboje zostali zassani przez rub Nieustraszonego Ibisa.ł ę ń ą ś ę
Wszelkie próby ratowania tych, którzy wpadli do wody, mija y si z celem. Nie by o te czasu, ebył ę ł ż ż
zakotwiczy , bo odzie nieprzyjaciela zbli a y si szybko; gdy dotar y do barek, derwisze zahaczyli bosakamić ł ż ł ę ł
o burty i próbowali wedrze si na pok ady, ale nie mogli si zmie ci . Ci li i d gali mieczamić ę ł ę ś ć ę ź
wrzeszcz cych pasa erów, próbuj c zrobi sobie miejsce. Barki ko ysa y si gwa townie, ludzie wypadali zaą ż ą ć ł ł ę ł
burt .ę
Nast pna fala odzi derwiszów podp yn a do Ibisa od sterburty. Ryder nie mia otworzy przepustnicyę ł ł ęł ś ł ć
ze strachu, e zatopi pierwsz bark . Gdyby zwi kszy pr dko , ogromny balast barki móg by poci gnż ą ę ę ł ę ść ł ą ąć
parowiec pod wod . Ryder nie by w stanie uciec przed ansarami, musia z nimi walczy .ę ł ł ć
Jock McCrump i Baczit zdejmowali karabiny Martini-Henry z wieszaka i rozdawali za odze. Kilkuł
egipskich askarysów zabra o na pok ad karabiny Remingtona i teraz stali rami w rami z za og przył ł ę ę ł ą
relingu. Ryder o wietla reflektorem zbli aj ce si odzie. W jaskrawym snopie wiat a wida by o twarześ ł ż ą ę ł ś ł ć ł
ansarów, wykrzywione dz krwi i religijnym uniesieniem. Wydawa y si nieludzkie, jak oblicza legionu zżą ą ł ę
bram piekielnych.
— Cel! — rozkaza Ryder i wszyscy podnie li bro . — Pojedyncza salwa. Pal!ł ś ń
Grad ci kich o owianych kul uderzy w Arabów ci ni tych w felukach. Ryder dostrzeg , e jedenęż ł ł ś ś ę ł ż
derwisz dosta prosto w g ow . Po owa czaszki wybuch a w szkar atnej chmurze mózgu i krwi, skrz cej si wł ł ę ł ł ł ą ę
wietle reflektora. Wielu innych poleg o albo wypad o za burt pod si kul o wadze czterystu pi dziesi ciuś ł ł ę łą ęć ę
gramów, wystrzeliwanych z niewielkiej odleg o ci.ł ś
— aduj! — rykn Ryder. Zamki szczekn y metalicznie i uski z brz kiem spad y na pok ad. StrzelcyŁ ął ęł ł ę ł ł
wsun li naboje do otwartych zamków i poci gn li r czki zamkowe. — Pojedyncza salwa. Ognia!ę ą ę ą
Zanim napastnicy otrz sn li si po pierwszej salwie, uderzy a w nich druga, i nagle odzie skr ci y.ą ę ę ł ł ę ł
W tej chwili Ryder us ysza g os Davida, przebijaj cy si przez zawodzenie i krzyki pasa erów.ł ł ł ą ę ż
— Za panem, Courtney! — David balansowa na dachu kabiny, trzymaj c strzelb w poprzek piersi. Uł ą ę
jego boku sta a Rebecca, uzbrojona w rewolwery Webleya. Z ty u kuca y bli niaczki, gotowe poda ojcuł ł ł ź ć
za adowane fuzje. By y blade jak p ótno, ale mia y zdeterminowane miny. Rodzina Benbrooków tworzy ał ł ł ł ł
heroiczn grup góruj c nad zam tem na pok adzie. Rydera ogarn podziw.ą ę ą ą ę ł ął
David luf strzelby wskaza przeciwleg burt i Ryder zobaczy , e od tej strony nadci ga kolejna falaą ł łą ę ł ż ą
odzi. Wiedzia , e derwisze wedr si na pok ad, zanim jego ludzie zdo aj przebi si przez t um. Gdybył ł ż ą ę ł ł ą ć ę ł
nawet kaza im to zrobi , sterburta zosta aby bez ochrony. Nie zd y podj decyzji, gdy David wził ć ł ąż ł ąć ął
sprawy w swoje r ce. Podniós dubeltówk i wypali z obu rur w za og najbli szej odzi. Z tego zasi gu rutę ł ę ł ł ę ż ł ę ś
by bardziej skuteczny ni jedna kula Boxer-Henry. B yskawiczna jatka w feluce oszo omi a derwiszów.ł ż ł ł ł
Czterech czy pi ciu upad o na pok ad i wi o si w ka u ach w asnej krwi. Kilku innych wylecia o za burt ię ł ł ł ę ł ż ł ł ę
niczym szcz tki rozbitego okr tu uniós ich pr d.ą ę ł ą
Saffron wsun a w r ce ojca drug strzelb , podczas gdy Amber adowa a opró nion . Rebeccaęł ę ą ę ł ł ż ą
wypali a z rewolwerów w stron najbli szej feluki. Odrzut poderwa ci k bro wysoko nad jej g ow , aleł ę ż ł ęż ą ń ł ę
strza y wywar y morderczy efekt. David szybko poci gn za spusty i huk dwóch wystrza ów przemieni si wł ł ą ął ł ł ę
jeden og uszaj cy grzmot. Grad o owianego rutu i kul rewolwerowych ponownie zasypa odzie. Gdy dwajł ą ł ś ł ł
szyprowie feluk zobaczyli, e wysoki bia y m czyzna na dachu kabiny podnosi trzeci strzelb , prze o yliż ł ęż ą ę ł ż
stery i zawrócili, nie chc c si nara a na kolejne ci gi.ą ę ż ć ę
— Brawo, Davidzie! — za mia si Ryder. — Dobra robota, liczne panie!ś ł ę ś
Feluki derwiszów odst pi y od niebezpiecznej, bezwzgl dnej zwierzyny, zwracaj c si ku przeci onym,ą ł ę ą ę ąż
bezbronnym barkom.
Ich los wydawa si przes dzony. Ansarowie wdarli si na pok ad i pasa erowie zbili si przy drugiejł ę ą ę ł ż ę
burcie niczym sardynki na widok barakudy. Barka przechyli a si pod ich ci arem, nabra a wody ił ę ęż ł
wywróci a. Przez jaki czas unosi a si , zwracaj c ku ksi ycowi poro ni te wodorostami dno. Nagle rufał ś ł ę ą ęż ś ę
poderwa a si , celuj c w ksi yc, i barka zaton a.ł ę ą ęż ęł
Poci gn a hol niczym wielka dryfkotwa i Nieustraszony Ibis zatrzyma si jak galopuj cy ko , któryą ęł ł ę ą ń
gwa townie ci gni ty wodzami przysiada na zadzie. Hol spleciony z trzech cum by bardzo wytrzyma y.ł ś ą ę ł ł
Ryder wiedzia , e nie p knie i nie uwolni parowca. Rufa Ibisa osiada a coraz g biej i woda szybkoł ż ę ł łę
wdziera a si na pok ad.ł ę ł
Ryder rzuci karabin palaczowi i zabra mu ci k siekier . Zeskoczy na zalewany pok ad i przedostał ł ęż ą ę ł ł ł
si na ruf . Brn po kolana w wodzie, która kaskadami przelewa a si nad paw em. Wiedzia , eę ę ął ł ę ęż ł ż
niebawem zaleje maszynowni i zadusi ogie pod kot em. Zebra si w sobie i stan nad prowadnic , wę ń ł ł ę ął ą
której bieg hol. Mia grubo ydki oty ego m czyzny, a przemoczone, napr one w ókna by y twarde jakł ł ść ł ł ęż ęż ł ł
elazo.ż
Ryder zrobi pot ny zamach, uderzy siekier i kilka pasm p k o z trzaskiem. Drugi raz podniósł ęż ł ą ę ł ł
siekier nad g ow i spu ci j , wk adaj c w cios ca si . R ba , st kaj c z wysi ku. Wreszcie ostatnieę ł ę ś ł ą ł ą łą łę ą ł ę ą ł
pasma rozwin y si i hol p k , zerwany przez pracuj c rub Ibisa. Ryder w ostatniej chwili uskoczy przedęł ę ę ł ą ą ś ę ł
lin , która sun a niczym potworny w . Ko cówka mog aby po ama mu nogi, ale na szcz cie min a je oą ęł ąż ń ł ł ć ęś ęł
par cali.ę
Ibis poderwa si , uwolniony od ci aru hamuj cej go barki, i opad ju na równym kilu. Wydawa o si ,ł ę ęż ą ł ż ł ę
e otrz sn si z wody jak spaniel, który wyskoczy na brzeg z kaczk w z bach. ruba popchn a go wż ą ął ę ł ą ę Ś ęł
stron brzegu tak gwa townie, e Saffron straci a równowag , rozpaczliwie wymachuj c r kami. Rebeccaę ł ż ł ę ą ę
chcia a j przytrzyma , ale dziewczynka wysun a si jej z d oni i z wrzaskiem polecia a do ty u. Uderzenie oł ą ć ęł ę ł ł ł
stalowy pok ad mog oby spowodowa p kni cie czaszki. Ryder odrzuci siekier , przyskoczy i z apa j wł ł ć ę ę ł ę ł ł ł ą
locie. Przez chwil przytula dziewczynk do piersi.ę ł ę
— Ptakiem to ty nie jeste , Saffy. — U miechn si do niej i pobieg na mostek. Cho nie chcia a goś ś ął ę ł ć ł
pu ci , bezceremonialnie rzuci j w ramiona Naziry. Nie ogl daj c si za siebie, skoczy za ko o sterowe iś ć ł ą ą ą ę ł ł
szeroko otworzy obie przepustnice. Z szumem pary Ibis szybko osi gn maksymaln pr dko dwunastuł ą ął ą ę ść
w z ów, jakby rad z uwolnienia od holu. Ryder zrobi zwrot o sto osiemdziesi t stopni, eby podp yn doę ł ł ą ż ł ąć
barek i feluk.
— Co chce pan zrobi ? — zapyta David, staj c przy nim ze strzelb na ramieniu. — Podj rozbitków?ć ł ą ą ąć
— Nie — odpar Ryder ponuro. — Zamierzam powi kszy ich liczb . — Dziób parowca wzmocniony był ę ć ę ł
grub na pó cala stalow p yt , eby przetrwa bez szwanku kontakt ze ska ami na kataraktach. —ą ł ą ł ą ż ć ł
Staranuj ich — uprzedzi . — Prosz powiedzie dziewcz tom, e musz si trzyma , bo czeka nas wielkieę ł ę ć ę ż ą ę ć
upni cie.ł ę
odzie derwiszów otoczy y barki jak cierwojady pad ego s onia. Ryder zobaczy , e kilku ansarówŁ ł ś ł ł ł ż
przecina hole i rzuca je na dau. Najwyra niej zamierzali przeci gn barki po kolei na p ycizny zachodniegoź ą ąć ł
brzegu, gdzie bez po piechu mogliby doko czy rze i pl drowanie. Pozostali wci r bali zbity t um naś ń ć ź ą ąż ą ł
pok adach albo wychylali si za burty, eby d ga sztychami tych, którzy miotali si w wodzie i b agali oł ę ż ź ć ę ł
ask . W snopie wiat a z Ibisa woda Nilu mia a kolor soku morwy, zabarwiona krwi martwych i konaj cych.ł ę ś ł ł ą ą
Po burtach barek sp ywa y szkar atne strumienie.ł ł ł
— Mordercze winie — szepn a Rebecca i zwróci a si do Naziry: — Zabierz dziewczynki do kabiny.ś ęł ł ę
Nie powinny na to patrze . — Wiedzia a, e to wo anie na puszczy. Trzeba by znacznie wi kszej si y ni ta,ć ł ż ł ę ł ż
któr mia a Nazira, eby wyci gn bli niaczki z mostka. W odbitym blasku reflektora ich oczy by y wielkie zą ł ż ą ąć ź ł
chorobliwej fascynacji.
Ryder skr ci w stron trzech du ych feluk, które cumowa y przy burcie najbli szej barki. Ansarowie bylię ł ę ż ł ż
tak zaj ci krwaw robot , e nie zauwa yli zbli aj cego si Ibisa. W ostatniej chwili jeden z szyprów spojrzaę ą ą ż ż ż ą ę ł
w gór i spostrzeg niebezpiecze stwo. Krzykn ostrzegawczo i kilku derwiszów zeskoczy o do feluk, gdyę ł ń ął ł
parowiec uderzy .ł
Ryder naprowadzi go tak umiej tnie, e stalowy dziób kolejno przebija drewniane kad uby, deskił ę ż ł ł
skrzypia y i p ka y z hukiem armatnich wystrza ów, a odzie wywraca y si lub ton y w krwawej wodzie. Wł ę ł ł ł ł ę ęł
ko cu Ibis uderzy w bark , ale pod bardzo ma ym k tem, wi c tylko j obróci .ń ł ę ł ą ę ą ł
Ryder spojrza z góry na przera one twarze ocala ych uciekinierów i us ysza ich b agalne wo anie oł ż ł ł ł ł ł
ratunek. Bola o go serce, bo mia niewielki wybór: albo po wi ci wszystkich, albo kilku ocali.ł ł ś ę
Zawróci , nie przymykaj c przepustnicy, i ruszy ku nast pnej grupie odzi, które ko ysa y si przy drugiejł ą ł ę ł ł ł ę
dryfuj cej barce.ą
Ansarowie ju byli wiadomi niebezpiecze stwa. Ibis run na nich, o lepiaj c cyklopim okiem reflektora.ż ś ń ął ś ą
Niektórzy wyskoczyli za burt . Niewielu umia o p ywa , a tarcze i miecze szybko wci ga y ich pod wod .ę ł ł ć ą ł ę
Parowiec uderzy w pierwsz feluk , roztrzaska j i pop yn dalej, prawie nie trac c szybko ci. Przed nimł ą ę ł ą ł ął ą ś
unosi si najwi kszy dau, niemal dorównuj cy mu d ugo ci . Stalowy dziób Ibisa wbi si g boko, ale nieł ę ę ą ł ś ą ł ę łę
zdo a przepo owi kad uba. Pod wp ywem si y uderzenia kilku pasa erów spad o z pok adu parowca nał ł ł ć ł ł ł ż ł ł
za og arabskiego statku.ł ę
Ryder zmieni kierunek obrotów ruby i odsun si od miertelnie ranionej ofiary, o wietlaj c wodł ś ął ę ś ś ą ę
wokó niej. odzie podj y z barek grupy aborda owe, rezygnuj c z rzezi w obliczu brutalnego ataku Ibisa.ł Ł ęł ż ą
Podnios y agle i odp yn y w stron zachodniego brzegu. Trzy ocala e barki ju nie by y powi zane, boł ż ł ęł ę ł ż ł ą
ansarowie przeci li hole. Dryfowa y w stron zachodniego brzegu, znoszone przez pr d na szerokimę ł ę ą
zakr cie rzeki. W pot nym snopie wiat a Ryder widzia hordy derwiszów czekaj cych na przyj cie ich ię ęż ś ł ł ą ę
doko czenie masakry. Zawróci Ibisa w nadziei, e dop dzi przynajmniej jedn i we mie j na hol, zanimń ł ż ę ą ź ą
osi dzie na wrogim brzegu.ą
W drodze ku barkom spostrzeg , e krypa za adowana drewnem, najci sza, p ynie wolniej. Pozosta eł ż ł ęż ł ł
dwie znosi pr d. Na ich pok adach pi trzy y si cia a martwych i rannych, a burty sp ywaj ce krwi l ni ył ą ł ę ł ę ł ł ą ą ś ł
czerwieni w wietle reflektora. Nied ugo mia y osi na mieli nie, dok d Ibis nie b dzie móg pop yn .ą ś ł ł ąść ź ą ę ł ł ąć
Ryder zna wszystkie p ycizny i zakr ty rzeki tak dobrze, jak kochanek zna cia o umi owanej. Zmru ył ł ę ł ł ż ł
oczy, obliczaj c k ty i odpowiedni pr dko . Z mdl cym ssaniem w do ku zrozumia , e nie zd y ichą ą ą ę ść ą ł ł ż ąż
uratowa . P yn w dó rzeki pe n par , ale wiedzia , e to beznadziejne. Pierwsza, potem druga barkać ł ął ł ł ą ą ł ż
utkn y na mieli nie. Wojownicy wskoczyli do rzeki i brn li w g bokiej do pasa wodzie, eby doko czyęł ź ę łę ż ń ć
rzezi. Ryder przymkn przepustnic i z groz patrzy , jak ansarowie wdzieraj si na pok ady i przyst pujął ę ą ł ą ę ł ę ą
do krwawego dzie a. Na pró no kaza strzela za odze w hordy derwiszów, wci nadci gaj ce ku barkom.ł ż ł ć ł ąż ą ą
Odleg o by a zbyt du a i kule nie wyrz dza y szkody.ł ść ł ż ą ł
Potem zobaczy , e barka z drewnem ci gle dryfuje. Uzna , e je li szybko przyst pi do dzia ania,ł ż ą ł ż ś ą ł
uchroni j przed dobiciem do brzegu. Otworzy przepustnic i ruszy w po cig. Odzyskanie paliwa pod kot yą ł ę ł ś ł
by o nadzwyczaj wa ne. Maj c drewno, mogli dotrze do pierwszej katarakty bez wychodzenia na brzeg wł ż ą ć
celu uzupe nienia zapasu. Zawo a Jocka McCrumpa, ka c mu przygotowa nowy hol, potem ustawi Ibisał ł ł żą ć ł
równolegle do barki. Jock na czele grupy aborda owej przeskoczy nad burt , eby zamocowa now lin .ż ł ą ż ć ą ę
— Pospiesz si , Jock — ponagli go Ryder. — Lada chwila zaczniemy szorowa po dnie.ę ł ć
Patrzy z niepokojem na wrogi brzeg. Oceni , e p yn na odleg o strza u z pistoletu. Zd y toł ł ż ł ą ł ść ł ąż ł
pomy le , gdy zobaczy b yski z luf. Strzelcy rozpocz li ogie . Kula uderzy a w reling i rykoszet za wiszczaś ć ł ł ę ń ł ś ł
tak blisko, e David skuli si odruchowo. Wyprostowa si z zak opotanym wyrazem twarzy. Surowoż ł ę ł ę ł
przemówi do Rebecki: — Natychmiast zabierz dziewczynki na dó i dopilnuj, eby nie wychodzi y, dopóki imł ł ż ł
nie pozwol .ę
Rebecca wiedzia a, e nie nale y z nim dyskutowa , kiedy mówi takim tonem. Przywo a a siostry i robi cł ż ż ć ł ł ą
gro n min , zabra a je pod pok ad. Nazira nie potrzebowa a przynaglania — pierwsza pop dzi a do kabiny.ź ą ę ł ł ł ę ł
Ryder wodzi wiat em reflektora po brzegu, maj c nadziej , e zniech ci strzelców albo przynajmniejł ś ł ą ę ż ę
o wietli ich, eby jego za oga mog a odpowiada celniejszym ogniem. Parowiec i barka dryfowa y, zbli aj cś ż ł ł ć ł ż ą
si szybko do mielizn i czekaj cego nieprzyjaciela. Jock zwija si jak w ukropie, mocuj c now lin , aleę ą ł ę ą ą ę
wydawa o si , e min a ca a wieczno , nim rykn : — Gotowe, kapitanie!ł ę ż ęł ł ść ął
Ryder powoli odwraca Ibisa, a luka mi dzy nim a bark zmniejszy a si na tyle, eby Jock i jego ludzieł ż ę ą ł ę ż
mogli przeskoczy na parowiec. Gdy tylko ich stopy zetkn y si z pok adem, wrzasn : — Holujemy!ć ęł ę ł ął
Z uczuciem ulgi powoli otworzy przepustnic i ostro nie poci gn bark , a ruszy a za nimi niczymł ę ż ą ął ę ż ł
pos uszny pies na smyczy. Kierowa si na rodek nurtu, kiedy co zaszumia o w powietrzu i przemkn o takł ł ę ś ś ł ęł
nisko, e schowa g ow w ramiona. Zaraz potem us ysza charakterystyczny huk sze ciofuntowego dzia aż ł ł ę ł ł ś ł
— huk goni cy pocisk z zachodniego brzegu.ą
— Aha! ci gn li artyleri — zauwa y David konfidencjonalnym tonem. — Dziw, e zabra o im to tyleŚ ą ę ę ż ł ż ł
czasu.
Ryder szybko zgasi reflektor.ł
— Nie strzelali ze strachu, e trafi we w asne odzie — powiedzia . Wycie nast pnego pociskuż ą ł ł ł ę
zag uszy o ostatnie s owa — Ten przelecia troch dalej. — Praw r k nacisn d wigni przepustnicy,ł ł ł ł ę ą ę ą ął ź ę
eby wydoby z silnika ostatni uncj mocy. Opór stawiany przez ci k bark zmniejsza pr dko coż ć ą ę ęż ą ę ł ę ść
najmniej o trzy w z y.ę ł
— S do blisko, eby u ywa celowników szczerbinowych. Powinni sprawia si lepiej.ą ść ż ż ć ć ę
— B d ... jestem tego pewien. — Ryder popatrzy na ksi yc z nadziej , e przys oni go chmura.ę ą ł ęż ą ż ł
Niestety niebo ja nia o od gwiazd, a ksi yc o wietla Nil niczym scen . Dla kanonierów z brzegu Ibisś ł ęż ś ł ę
odcina si od srebrnej wody jak granitowy pagórek.ł ę
Kolejny pocisk spad znacznie bli ej. Deszcz wzbitej wody zala mostek i zmoczy ich tak, e koszuleł ż ł ł ż
przylepi y im si do pleców. Brzeg roz wietla y raz po raz b yski, gdy derwisze przyci gali dzia a, ebył ę ś ł ł ą ł ż
ostrzela Ibisa.ć
— Jock, trzeba odci bark — zawo a Ryder do mechanika.ąć ę ł ł
— Tak jest, kapitanie. Przeczuwa em, e to powiesz. — Jock zabra siekier i ruszy na ruf .ł ż ł ę ł ę
Nast pna konna bateria galopowa a brzegiem, dopóki nie wyprzedzi a p yn cego pe n par Ibisa.ę ł ł ł ą ł ą ą
M czy ni stoj cy na mostku nie mogli wiedzie , e dzia onowym jest ansar, którego David przezwaęż ź ą ć ż ł ł
Ob kanym Beduinem. Jecha na pierwszym koniu w zaprz gu, rzucaj c rozkazy. Jego ludzie odwróciliłą ł ę ą
lawet , ustawiaj c dzia o luf w stron rzeki, i odczepili przodek. Dwaj adowniczy wdeptali w mi kk ziemię ą ł ą ę ł ę ą ę
ci k stalow p yt oporow i wsun li ko ek w szczelin . Dzia onowy wykrzykiwa rozkazy, oszala y zęż ą ą ł ę ą ę ł ę ł ł ł
podniecenia: w trakcie swojej krótkiej kariery artylerzysty nie mia jeszcze tak pi knego celu jak statekł ę
ferenghi. Parowiec by zwrócony burt , jego sylwetka wyra nie rysowa a si na tle rozmigotanej wody.ł ą ź ł ę
P yn blisko, ansar s ysza modlitwy i b agania przera onych pasa erów oraz stanowcze rozkazy kapitana,ł ął ł ł ł ż ż
wydawane w nieznanym mu j zyku niewiernych.ę
Poci gn d wigni i obróci dzia o o kilka stopni, eby d uga lufa wycelowa a prosto w statek. Potemą ął ź ę ł ł ż ł ł
zakr ci korb reguluj c k t nachylenia, a zobaczy cel w celowniku.ę ł ą ą ą ą ż ł
— Na Allaha, przynie bombomy! — wrzasn do adowniczych, którzy natychmiast przytargaliść ął ł
pierwsz skrzynk z amunicj i otworzyli zatrzaski wieka. Wewn trz na drewnianych wide kach spoczywa yą ę ą ą ł ł
cztery pociski, smuk e i l ni ce z owieszczo. Kanonier, samouk w sztuce artylerii, jeszcze nie zg bił ś ą ł łę ł
tajemnic zapalnika ze zw ok . Kluczem do wkr tów, który nosi na szyi, maksymalnie przekr ci zapalniki wł ą ę ł ę ł
przekonaniu, e to zapewni pociskowi najwi ksz si ra enia. Ibis p yn zaledwie trzysta jardów od brzegu.ż ę ą łę ż ł ął
Zapalnik zosta nastawiony na dwa tysi ce jardów.ł ą
— W imi Boga, zaczynamy! — rozkaza .ę ł
— W imi Boga. — Drugi kanonier teatralnym ruchem otworzy zamek armaty.ę ł
— W imi Boga — zaintonowa trzeci, wsun d ugi pocisk do komory i jego kompan zatrzasn zamek.ę ł ął ł ął
— Bóg jest wielki! — zawo a Ob kany Beduin, zmru onymi oczami patrz c przez celownik. Przesunł ł łą ż ą ął
luf o cztery stopnie w lewo, celuj c w podstaw komina Ibisa. Gwa townym ruchem chwyci sznurę ą ę ł ł
spustowy. — Allah jest wielki.
— Nie ma bóstwa innego ni Bóg — odpar chórem jego zespó .ż ł ł
— A Mahomet i Mahdi s jego prorokami. — Dzia onowy szarpn i armata trzasn a w p yt oporow .ą ł ął ęł ł ę ą
Huk og uszy obs ug , a b ysk z lufy i wzbity py ich o lepi .ł ł ł ę ł ł ś ł
Pocisk po prawie p askim torze przemkn z wyciem nad rzek i uderzy w Nieustraszonego Ibisa dwieł ął ą ł
stopy powy ej linii wodnej, tu za ródokr ciem. Przebi kad ub tak g adko, jak sztylet tnie ludzkie cia o, ależ ż ś ę ł ł ł ł
dzi ki nastawieniu zapalnika na maksymalne opó nienie nie eksplodowa .ę ź ł
Gdyby trafi trzy cale wy ej lub ni ej, wyrz dzi by znikome szkody, które Jock McCrump uzbrojony wł ż ż ą ł
spawark usun by w par godzin. Ale sta o si inaczej. Pocisk przeci g ówny przewód parowyę ął ę ł ę ął ł
wychodz cy z kot a. Para o temperaturze dwustu stopni i ci nieniu trzystu funtów na cal kwadratowyą ł ś
wystrzeli a z wyciem z uszkodzonej rury. Strumie omy palacza, który w a nie wrzuca wi zk drewna doł ń ł ł ś ł ą ę
otwartego paleniska. W kot owni by o gor co, dlatego mia na sobie tylko turban i przepask biodrow .ł ł ą ł ę ą
Wystarczy a chwila, by w ukropie ugotowa a si skóra i cia o, które odpada o w wielkich p atach, ods aniaj cł ł ę ł ł ł ł ą
ko ci. Cierpienie by o tak straszne, e m czyzna nie móg wyda d wi ku. Z ustami otwartymi wś ł ż ęż ł ć ź ę
bezg o nym krzyku upad na pok ad i po chwili zastyg jak rze ba personifikuj ca najwi ksz udr k .ł ś ł ł ł ź ą ę ą ę ę
Para wype ni a maszynowni , g ste chmury bucha y z otworów wentylacyjnych, rozlewaj c si poł ł ę ę ł ą ę
pok adach, spowijaj c Ibisa bia ym ca unem. Statek szybko utraci moc i obróci si w poprzek pr du.ł ą ł ł ł ł ę ą
Ob kany Beduin i jego za oga wyli z podniecenia i triumfu, ponownie aduj c dzia o. Ale ich ofiarłą ł ł ą ł ę
przys ania y teraz chmury pary. Pociski z wielu baterii wpada y do wody albo przelatywa y w powietrzu zł ł ł ł
odg osem przypominaj cym trzask dartego agla, lecz aden nie trafi Ibisa.ł ą ż ż ł
Jock McCrump sta na mostku z Ryderem w czasie uderzenia pierwszego pocisku. Z szafki przy windzieł
parowej na dziobie jock wyci gn grube robocze r kawice i nak adaj c je w biegu, pop dzi doą ął ę ł ą ę ł
maszynowni. Para wyp ywaj ca z luku parzy a mu twarz i go e ramiona. Ci nienie w kotle spada o, gdy parał ą ł ł ś ł
ucieka a przez uszkodzon rur . Jock zerwa z wej cia ci k p ócienn zas on i warkn do Rydera: —ł ą ę ł ś ęż ą ł ą ł ę ął
Okr mnie, kapitanie!ęć
Ryder natychmiast zrozumia , co chce zrobi mechanik. Owin go p ótnem, zas aniaj c g ow i ca ył ć ął ł ł ą ł ę ł
tu ów prócz r k.ł ą
— Garnek ze smarem! — G os Jocka by st umiony przez warstwy materia u. Ryder zdj garnek z hakał ł ł ł ął
przy d wigu, nabra w gar cie g ste czarne mazid o i wysmarowa muskularne ramiona Jocka.ź ł ś ę ł ł
— Wystarczy — st kn Jock i na chwil rozsun p ótno na g owie, eby zaczerpn powietrza. Potemę ął ę ął ł ł ż ąć
znów zakry twarz i zsun si po omacku po stalowej drabince. Wstrzymywa oddech i mocno zaciskał ął ę ł ł
powieki, ale para parzy a ods oni t skór , a czarny smar roztapia si i sp ywa z nagich ramion.ł ł ę ą ę ł ę ł ł
Jock zna maszynowni jak w asn kiesze i nie musia patrze . Kieruj c si dotykiem, szed szybko wł ę ł ą ń ł ć ą ę ł
kierunku g ównego przewodu. Para pod wysokim ci nieniem ucieka a z rury z tak przera liwym wyciem, eł ś ł ź ż
p ka y mu b benki w uszach. Mia wra enie, e jego r ce gotuj si niczym homary w garnku. Zdusię ł ę ł ż ż ę ą ę ł
odruchowy krzyk, eby nie zu y resztek powietrza w obola ych p ucach. Potkn si o zw oki palacza, ależ ż ć ł ł ął ę ł
zdo a utrzyma równowag i znalaz g ówn rur . By a owini ta azbestowym sznurem, chroni cym przedł ł ć ę ł ł ą ę ł ę ą
utrat ciep a, i móg sun po niej r kami, a znalaz zawór, który kontrolowa przep yw pary. Szybkoą ł ł ąć ę ż ł ł ł
zakr ci ko em i wycie uciekaj cej pary najpierw wzros o, a potem ucich o, kiedy dop yw zosta zamkni ty.ę ł ł ą ł ł ł ł ę
Trzeba niewys owionego bólu, eby cz owiek jego pokroju zaszlocha , ale Jock McCrump p aka jakł ż ł ł ł ł
dziecko, gdy chwiejnym krokiem wróci do zej ciówki i z trudem wspi si na pok ad.ł ś ął ę ł
Wyszed w nocne powietrze, ch odne po piekle panuj cym w maszynowni. Ryder podtrzyma go, ebył ł ą ł ż
nie upad na pok ad, i z groz popatrzy na wielkie b ble na jego przedramionach. Po chwili otrz sn si zł ł ą ł ą ą ął ę
szoku i nabra smaru z garnka, eby posmarowa oparzeliny, gdy nagle zjawi a si Rebecca.ł ż ć ł ę
Bezceremonialnie odepchn a go na bok.ęł
— To zadanie dla kobiety, panie Courtney. Prosz zaj si statkiem, a to zostawi mnie. — W nik ymę ąć ę ć ł
wietle lampy sztormowej obejrza a r ce Jocka, ponuro ci gaj c usta. Postawi a lamp na pok adzie,ś ł ę ś ą ą ł ę ł
przykucn a i zacz a opatrywa obra enia. Jej r ce pracowa y zwinnie i delikatnie.ęł ęł ć ż ę ł
— Bóg ci kocha, Jocku McCrumpie, za uratowanie mojego statku. — Ryder pochyli si nadę ł ę
mechanikiem. — Ale derwisze wci strzelaj . — Jakby dla podkre lenia tych s ów nast pny pocisk wpadąż ą ś ł ę ł
do rzeki tak blisko burty, e woda zmoczy a ich niczym tropikalna ulewa. — Jak powa ne s uszkodzenia?ż ł ż ą
Wystarczy mocy przynajmniej dla jednego silnika, eby wyp yn poza zasi g dzia ?ż ł ąć ę ł
— Za du o nie widzia em, ale pierdni cie dziewicy ma wi ksze ci nienie ni g ówny kocio . — Jockż ł ę ę ś ż ł ł
zerkn na Rebecc . — Wybacz, panienko. — Zdusi j k, gdy pod jej dotykiem p k jeden z nabrzmia ychął ę ł ę ę ł ł
p cherzy.ę
— Przepraszam, panie McCrump.
— Drobiazg, nie przejmuj si , kobieto. — Jock popatrzy na Rydera. — Mo e, tylko mo e, zdo amę ł ż ż ł
skleci prowizoryczne obej cie i doprowadz par do cylindrów. To zale y od uszkodze . Ale w tpi , czy wć ś ę ę ż ń ą ę
najlepszym wypadku dostaniemy wi cej ni kilka funtów ci nienia.ę ż ś
Ryder wyprostowa si i rozejrza . Zobaczy ciemn sylwetk wyspy Tutti nie dalej ni kabel w dole rzeki,ł ę ł ł ą ę ż
która znosi a ich pod dzia a. Braki w celno ci derwisze nadrabiali szybko ci strza ów. Przy takim mnóstwieł ł ś ś ą ł
pocisków Ibis pr dzej czy pó niej musi zosta trafiony.ę ź ć
Jeszcze przez chwil obserwowa ruch statku wzgl dem wyspy.ę ł ę
— Pr d przeniesie nas obok wyspy. Je li zakotwiczymy pod jej os on , dzia a nie wyrz dz namą ś ł ą ł ą ą
szkody. — Zostawi ich i przepchn si przez t um pasa erów, nawo uj c Baczita i mata Abu Sinna. —ł ął ę ł ż ł ą
Usun mot och z drogi i przygotowa si do rzucenia kotwicy.ąć ł ć ę
M czy ni skoczyli na stanowiska, popychaj c i kopi c oszo omionych askarysów i pasa erów na gap ,ęż ź ą ą ł ż ę
eby zrobi sobie miejsce do pracy. Baczit zwolni zapadk blokuj c kabestan ci kiej dziobowej kotwicy.ż ć ł ę ą ą ęż
Abu Sinn z czterofuntowym m otem stan nad prowadnic a cucha, który wy ania si z komorył ął ą ł ń ł ł ę
a cuchowej.ł ń
Ryder spogl da na wysp , obserwuj c b yski z luf armatnich i czekaj c na odpowiedni moment. D ugoą ł ę ą ł ą ł
wstrzymywa oddech, bo wydawa o si , e zawirowanie pr du rzuci ich na brzeg. Dryfuj c blisko wschodniejł ł ę ż ą ą
strony, w ko cu znale li si pod os on wyspy.ń ź ę ł ą
— Rzuca ! — krzykn Ryder do Abu Sinna, który uderzy m otem, wybijaj c sworze z szekli. Kotwica zć ął ł ł ą ń
pluskiem wpad a do rzeki i znalaz a dno. a cuch przesta grzechota i Baczit go zabezpieczy . Ibisł ł Ł ń ł ć ł
zatrzyma si gwa townie i odwróci dziobem pod pr d, z bark z drewnem na holu. Ostrza os ab , gdy celł ę ł ł ą ą ł ł ł
znikn kanonierom z oczu. Jeszcze kilka pocisków zawy o wysoko nad statkiem albo wybuch o naął ł ł
piaszczystym brzegu wyspy, a potem kanonierzy dali spokój i zapad a cisza.ł
Ryder znalaz Jocka w kabinie, gdzie opatrywa y go córki Benbrooka.ł ł
— Jak si czujesz? — zapyta ze wspó czuciem w g osie.ę ł ł ł
— Nie le, kapitanie. Te licznotki pi knie si spisa y. — Rebecca obanda owa a mu r ce pasami zź ś ę ę ł ż ł ę
bawe nianych prze cierade , które podar y bli niaczki, i z tego samego materia u zrobi a temblaki. Terazł ś ł ł ź ł ł
parzy a herbat na piecu w male kim kambuzie obok kabiny. Jock wyszczerzy z by. — W domu nigdy nieł ę ń ł ę
mia em tak dobrze. Dlatego uciek em.ł ł
— Przepraszam, e przerywam ci zas u on emerytur , ale czy móg by rzuci okiem na silnik?ż ł ż ą ę ł ś ć
— Akurat wtedy, gdy naprawd dobrze si bawi — burkn Jock, lecz wsta z koi.ę ę ę ął ł
— Przynios kubek do maszynowni, panie McCrump — obieca a Amber.ę ł
— Ja wezm drugi dla ciebie, Ryder — zawo a a Saffron.ę ł ł
Jock McCrump poszed za Ryderem do maszynowni, sk d Baczit i Abu Sinn wynie li zw oki palacza.ł ą ś ł
Przy wietle dwóch lamp sztormowych ocenili rozmiar zniszcze . Jock dok adnie obejrza swój ukochanyś ń ł ł
silnik i burcza z rozgoryczeniem, eby ukry ulg .ł ż ć ę
— Przekl ci barbarzy cy! Nie maj za grosz poczucia przyzwoito ci. Jak mo na zrobi tak krzywdę ń ą ś ż ć ą ę
mojemu licznemu cowperowi. — Jednak e tylko g ówny przewód parowy zosta uszkodzony, sam silnik nieś ż ł ł
odniós szwanku. — Bez narz dzi z warsztatu w Chartumie tutaj nie naprawi rury. Mo e zdo am skleci coł ę ę ż ł ć ś
napr dce, eby doprowadzi odrobin pary do silnika, ale rekordu pr dko ci to my nie pobijemy. — Podniósę ż ć ę ę ś ł
obanda owane r ce. — B dziesz musia odwali czarn robot , kapitanie.ż ę ę ł ć ą ę
Ryder pokiwa g ow .ł ł ą
— Tymczasem ka Baczitowi przesadzi wszystkich nieproszonych pasa erów na bark . To poprawiżę ć ż ę
trym, da mi wi ksz sterowno i zapewni za odze miejsce do pracy.ę ą ść ł
Podczas przesiadki pasa erów Ryder i mechanik przyst pili do pracy w maszynowni. Szybko, ależ ą
ostro nie spu cili reszt pary z kot ów, wygarn li w gle z rusztu i zakr cili zawory, odcinaj c zniszczonż ś ę ł ę ę ę ą ą
cz rury. Dopiero teraz mogli zacz montowa prowizoryczne obej cie, eby dostarczy par do silnika.ęść ąć ć ś ż ć ę
Zmierzyli d ugo i pi przyci li odpowiednie kawa ki rury, potem umie cili je w ci kim imadle i r cznieł ść łą ę ł ś ęż ę
nagwintowali. Owin li gwinty nici azbestow i skr cili rury kluczem o d ugim uchwycie.ę ą ą ę ł
Pracowali kilka godzin i wit zagl da przez bulaje, gdy wreszcie byli gotowi wypróbowa szczelnoś ą ł ć ść
obej cia. Kolejn godzin zabra o rozpalenie ognia pod kot em i uzyskanie minimalnego ci nienia. Kiedyś ą ę ł ł ś
wskazówka ci nieniomierza dosz a do zielonej linii, Jock ostro nie otworzy zawór, puszczaj c par doś ł ż ł ą ę
silnika. Ryder sta obok i patrzy z niepokojem. R ce mia czarne od smaru, posiniaczone, pokaleczoneł ł ę ł
przez szorstkie stalowe rury. Ze wstrzymanym oddechem wypatrywali przecieku, gdy wskazówka
ci nieniomierza przesuwa a si powoli.ś ł ę
— Trzyma — st kn Jock i si gn do przepustnicy lewego silnika. Z sykiem pary trzy wielkie t okię ął ę ął ł
zacz y przesuwa si w cylindrach, rytmicznie jak nogi maszeruj cych o nierzy, a wa nap dowy rubyęł ć ę ą ż ł ł ę ś
obraca si g adko w o ysku.ł ę ł ł ż
— Daje par i trzyma. — Jock z dum wyszczerzy z by. — Ale nie mog ryzykowa , nie puszczę ą ł ę ę ć ę
maksymalnego ci nienia. Musisz zadowoli si tym, co masz, kapitanie, dzi kuj c za to Bogu i Jockowiś ć ę ę ą
McCrumpowi.
— Jeste chodz cym, oddychaj cym cudem, Jock. Mam nadziej , e matka by a z ciebie dumna —ś ą ą ę ż ł
za mia si Ryder. Grzbietem r ki wytar pot z czo a, zostawiaj c czarn smug . — Daj mi tyle, ile mo esz,ś ł ę ę ł ł ą ą ę ż
a ja ka podnie kotwic . — Wspi si po drabince na mostek. Abu Sinn poszed za nim i pobieg dożę ść ę ął ę ł ł
windy parowej.
Gdy Ibis powoli ruszy pod pr d, a cuch kotwiczny z grzechotem znika w otworze kluzy. apy kotwicył ą ł ń ł Ł
oderwa y si od dna i Ryder szerzej otworzy przepustnic . Parowiec reagowa oci ale, z trudem radz cł ę ł ę ł ęż ą
sobie z pr dem o pr dko ci czterech w z ów. Rydera przebieg zimny dreszcz rozczarowania. Popatrzy nadą ę ś ę ł ł ł
ruf na bark . Zanurzona g boko pod ci arem drewna i ludzi, posuwa a si z krn brno ci mu a. Zą ę łę ęż ł ę ą ś ą ł
pok adu spogl da y na niego tuziny a osnych twarzy.ł ą ł ż ł
Na Boga, mam ochot odci was i zostawi na asce Mahdiego, pomy la jadowicie i z wysi kiem oparę ąć ć ł ś ł ł ł
si pokusie. Odwróci si do Davida, który stan przy nim w milczeniu.ę ł ę ął
— Nie damy rady przep yn prze omu Szabluka. Nurt po czonych Nilów wpada w przew enie zł ąć ł łą ęż
pr dko ci prawie dziesi ciu w z ów. Maj c tylko po ow mocy, Ibis b dzie bezradny. Ryzyko rozbicia się ś ą ę ę ł ą ł ę ę ę
na skalnych urwiskach jest zbyt du e.ż
— Jaki ma pan wybór?
— adnego poza powrotem do Chartumu.Ż
Na twarzy Davida odmalowa o si zmartwienie.ł ę
— Moje córki! Nie chcia bym, eby wróci y do tej miertelnej pu apki. Jak d ugo Gordon utrzyma miasto?ł ż ł ś ł ł
— Miejmy nadziej , e na tyle d ugo, by Jock zd y doko czy napraw , eby my mogli znowuę ż ł ąż ł ń ć ę ż ś
wyruszy . Ale teraz nasz jedyn nadziej jest powrót do portu. — Ryder ustawi Ibisa w poprzek pr du ić ą ą ą ł ą
skierowa go w stron wschodniego brzegu. Stara si , eby wyspa Tutti jak najd u ej os ania a ich przedł ę ł ę ż ł ż ł ł
bateriami derwiszów, ale zanim przebyli po ow drogi, pierwsze pociski zawy y nad rzek . Ryder zdo ał ę ł ą ł ł
zwi kszy pr dko . Ob kany Beduin i jego kamraci nie mieli szans, eby trafi w cel tak ma y jak oddalonyę ć ę ść łą ż ć ł
o ponad mil Nieustraszony Ibis, chyba e za spraw bezpo redniej interwencji Allaha. Tego dnia ichę ż ą ś
modlitwy pozosta y bez odpowiedzi i cho kilka razy pociski spad y w obiecuj cej odleg o ci, parowiec ił ć ł ą ł ś
barka bezpiecznie przeby y g ówny nurt, a potem skr ci y na po udnie do miasta, trzymaj c si jak najbli ejł ł ę ł ł ą ę ż
wschodniego brzegu, na granicy zasi gu armat.ę
Feluki derwiszów odbi y od zachodniego brzegu i podj y kolejn prób osaczenia parowca, ale teraz,ł ęł ą ę
gdy s o ce sta o wysoko, mia y o wiele mniejsze szanse. Artyleria genera a Gordona skierowa a zajad y ił ń ł ł ł ł ł
zaskakuj co celny ogie we wrog flotyll , kiedy tylko znalaz a si w zasi gu. Ryder zobaczy , e czteryą ń ą ę ł ę ę ł ż
ma e odzie rozpad y si na kawa ki, trafione bezpo rednio pociskami od amkowymi o dobrze nastawionychł ł ł ę ł ś ł
zapalnikach. Pourywane ko czyny i g owy wzlecia y wysoko w ó tych chmurach prochu. To zniech ci oń ł ł ż ł ę ł
szyprów wi kszo ci ma ych odzi i tylko kilku najdzielniejszych nie zrezygnowa o z próby.ę ś ł ł ł
Trzy odzie par y w poprzek rzeki, lecz silny wiatr d z po udnia, a pr d mia pr dko pi ciu w z ów.ł ł ął ł ą ł ę ść ę ę ł
Dwie feluki zosta y zniesione w dó rzeki i nie mog y wej na kurs, eby przeci drog Ibisowi. Tylko jednał ł ł ść ż ąć ę
WILBUR SMITH TRIUMF S O CAŁ Ń Z angielskiego prze o yli MARIA I CEZARY FR Cł ż Ą WARSZAWA 2006
Tytu orygina u: THE TRIUMPH OF THE SUNł ł Redakcja: Barbara Nowak Ilustracje na obwolucie: Jacek Kopalski Projekt graficzny obwoluty: Andrzej Kurylowicz Wydanie 1 Sk ad: Lagunał Druk: ódzkie Zak ady Graficzne, ódŁ ł Ł ź
Ksi k t po wi camąż ę ę ś ę mojej pomocnicy, towarzyszce zabaw, bratniej duszy, onież i najlepszemu przyjacielowi Mokhiniso Rakhimova Smith
Rebecca wspiera a okcie na parapecie szerokiego okna bez szyb, a gor co pustyni bi o w twarz niczymł ł ą ł ar z pieca hutniczego. Wydawa o si , e nawet rzeka w dole paruje jak kocio . Tutaj mia a prawie milż ł ę ż ł ł ę szeroko ci, nasta a bowiem pora Wysokiego Nilu. Silny nurt tworzy l ni ce wiry na powierzchni. Nil Bia y byś ł ł ś ą ł ł zielony i cuchn bagnami, przez które niedawno przep yn i które zajmowa y obszar wielko ci Belgii.ął ł ął ł ś Arabowie nazywali to rozleg e trz sawisko Bahr el Ghazal, a Brytyjczycy Sudem.ł ę W ch odnych miesi cach ubieg ego roku Rebecca wyprawi a si z ojcem w gór rzeki do miejsca, gdzieł ą ł ł ę ę Nil Bia y wyp ywa z bagien. Dalej na po udnie rozci ga y si nienaniesione na map bezdro a. Tam kana y ił ł ł ą ł ę ę ż ł laguny Sudu pokrywa g sty ko uch p ywaj cych wodorostów, które wci si przesuwa y, skrywaj c drogił ę ż ł ą ąż ę ł ą wodne przed wszystkimi prócz najsprawniejszych, najbardziej do wiadczonych nawigatorów. Ten wodny,ś malaryczny wiat by królestwem krokodyli i hipopotamów, niezliczonych gatunków ptaków, pi knych iś ł ę groteskowych, a tak e dziwnych, ziemnowodnych antylop sitatunga o spiralnych rogach, kud atej sier ci iż ł ś wyd u onych racicach, przystosowanych do ycia na rozlewiskach. Rebecca odwróci a g ow i pukielł ż ż ł ł ę jasnych, g stych w osów przys oni jej oko. Odgarn a go na bok i popatrzy a w dó nurtu, gdzie spotyka y się ł ł ł ęł ł ł ł ę dwie wielkie rzeki. Widok nie przestawa jej intrygowa , cho ogl da a go codziennie od dwóch d ugich lat.ł ć ć ą ł ł rodkiem koryta eglowa a wielka tratwa wodorostów. Pr d porwa j z bagien i niós na pó noc, gdzie mia aŚ ż ł ą ł ą ł ł ł rozpa si na kataraktach, które przerywaj g adki nurt rzeki. Rebecca ledzi a j wzrokiem a do zbieguść ę ą ł ś ł ą ż dwóch Nilów. Drugi Nil p yn ze wschodu, wie y i s odki jak górski strumie , który by jego ród em. W porzeł ął ś ż ł ń ł ź ł Wysokiego Nilu woda mia a szaroniebieski kolor, od py u wymytego z gór Abisynii. Od tej barwy rzekał ł wzi a swoj nazw . Nil B kitny, cho nieco w szy od swojego bli niaka, i tak stanowi ogromn drogęł ą ę łę ć ęż ź ł ą ę wodn . Rzeki schodzi y si u szczytu trójk ta, na którym le a o Miasto Tr by S oniowej, Chartum. Dwa Nileą ł ę ą ż ł ą ł nie miesza y si od razu. Jak okiem si gn , p yn y obok siebie w jednym korycie. Zachowywa y odr bneł ę ę ąć ł ęł ł ę kolory i w asny charakter a do le cych dwadzie cia mil dalej ska prze omu Szabluka, gdzie w ko cuł ż żą ś ł ł ń czy y si w burzliwym zwi zku.łą ł ę ą - Nie s uchasz, kochanie — powiedzia ostro jej ojciec.ł ł Rebecca odwróci a si z u miechem.ł ę ś — Wybacz, tato, zamy li am si .ś ł ę — Wiem, wiem. Nasta y trudne czasy — przyzna . — Ale musisz stawi im czo o. Ju nie jesteł ł ć ł ż ś dzieckiem, Becky. — Nie jestem — zgodzi a si z arem w g osie. Nie mia a zamiaru si skar y , nigdy si nie skar y a. —ł ę ż ł ł ę ż ć ę ż ł W zesz ym tygodniu sko czy am siedemna cie lat. Mama wysz a za m w tym samym wieku.ł ń ł ś ł ąż — A teraz ty zajmujesz jej miejsce jako pani tego domu. — Na jego twarzy odmalowa a si rozpacz, gdył ę wspomnia ukochan on i jej straszn mier .ł ą ż ę ą ś ć — Drogi tato, w a nie u y e obosiecznego argumentu — za mia a si . -- Skoro jest tak, jak mówisz,ł ś ż ł ś ś ł ę czy mo esz da , ebym ci zostawi a?ż żą ć ż ę ł David Benbrook przez chwil by zak opotany, ale zaraz potem odp dzi smutki i roze mia si razem zę ł ł ę ł ś ł ę ni . By a taka bystra i liczna, e niecz sto potrafi si jej oprze .ą ł ś ż ę ł ę ć — Jeste tak podobna do matki. — Stwierdzenie to zwykle pe ni o funkcj bia ej flagi, ale w tymś ł ł ę ł wypadku zapocz tkowa o wyliczanie argumentów. Rebecca odwróci a si w stron okna; nie ignorowa aą ł ł ę ę ł ojca, ale s ucha a pó uchem. Teraz, gdy przypomnia o gro cym im powa nym niebezpiecze stwie, zimneł ł ł ł żą ż ń szpony strachu cisn y jej serce na widok drugiego brzegu Nilu.ś ęł Dochodz ce do samej rzeki zabudowania tubylczego miasta Omdurmanu, maj ce barw otaczaj cej jeą ą ę ą pustyni, wydawa y si male kie niczym domki dla lalek i falowa y w gor cym powietrzu.ł ę ń ł ą Pomimo odleg o ci gro ba bi a z nich równie mocno jak ar ze s o ca. B bny dudni y bez chwili przerwy,ł ś ź ł ż ł ń ę ł we dnie i w nocy, bezustannie przypominaj c o miertelnym niebezpiecze stwie, które zawis o nadą ś ń ł mieszka cami Chartumu. oskot niós si ponad wod niczym bicie serca samego potwora. Rebeccań Ł ł ę ą potrafi a sobie wyobrazi , jak potwór siedzi po rodku swojej sieci, patrz c na nich po dliwym wzrokiem,ł ć ś ą żą fanatyk z nieugaszonym pragnieniem ludzkiej krwi. Niebawem on i jego wyznawcy przyjd po nich. Zadr a aą ż ł i skupi a uwag na g osie ojca.ł ę ł — Oczywi cie przyznaj , e odziedziczy a po matce odwag i upór, Becky, ale pomy l o bli niaczkach.ś ę ż ł ś ę ś ź Pomy l o dziewczynkach. To teraz twoje dzieci.ś — Dobrze wiem, e jestem za nie odpowiedzialna — wybuch a, po czym równie szybko zdusi a z o .ż ł ł ł ść Znowu si u miechn a, a jej u miech zawsze zmi kcza serce ojca. — Ale my l równie o tobie. —ę ś ęł ś ę ł ś ę ż Stan a przy jego krze le i po o y a mu r k na ramieniu. — Jed z nami, tato.ęł ś ł ż ł ę ę ź — Nie mog , Becky. Jestem konsulem generalnym Jej Królewskiej Mo ci. Musz zosta . To mój wi tyę ś ę ć ś ę obowi zek. Moje miejsce jest tutaj, w Chartumie.ą — W takim razie moje te — odpar a krótko i pog aska a go po g owie. Czupryn wci mia g st iż ł ł ł ł ę ąż ł ę ą spr yst , niegdy czarn , dzi przetykan siwizn . By przystojnym m czyzn , a ona cz sto szczotkowa aęż ą ś ą ś ą ą ł ęż ą ę ł mu w osy, a tak e przycina a i podwija a w sy z tak dum , z jak kiedy robi a to jej matka.ł ż ł ł ą ą ą ą ś ł David westchn i ju mia zaprotestowa , gdy przez otwarte okno wpad y przera liwe dzieci ce piski.ął ż ł ć ł ź ę
Oboje zamarli. Znajome g osy przeszy y im serca. Rebecca pospieszy a do drzwi, a David zerwa si zł ł ł ł ę krzes a za biurkiem. Po chwili odpr yli si , bo krzyki rozbrzmia y na nowo i us yszeli w nich podniecenie,ł ęż ę ł ł nie strach. — S na wie y obserwacyjnej.ą ż — Nie wolno im tam wchodzi ! — zawo a David.ć ł ł — Jest wiele miejsc, do których nie wolno im zagl da — zgodzi a si Rebecca — i w a nie tamą ć ł ę ł ś najcz ciej mo na je znale . — Wysz a z pokoju na wy o ony kamiennymi p ytami korytarz. Kr coneęś ż źć ł ł ż ł ę schody na drugim ko cu prowadzi y na wie yczk . Rebecca podkasa a spódnic , zwinnie i szybkoń ł ż ę ł ę pokonuj c kolejne stopnie. Ojciec pod y za ni bardziej statecznym krokiem. Wysz a w pal ce s o ce naą ąż ł ą ł ą ł ń górny balkon wie yczki.ż Bli niaczki ta czy y niebezpiecznie blisko niskiej balustrady. Rebecca chwyci a je za r ce i poci gn aź ń ł ł ę ą ęł do ty u. Rozejrza a si z wy yn pa acu konsularnego. W dole le a y minarety i dachy Chartumu. Wst gi Niluł ł ę ż ł ż ł ę Bia ego i B kitnego ci gn y si po horyzont.ł łę ą ęł ę Saffron spróbowa a wyszarpn r k .ł ąć ę ę — Ibis! — krzykn a. — Patrz, p ynie Ibis. — By a wy sza, ciemniejsza od siostry bli niaczki,ęł ł ł ż ź nieokie znana i krn brna jak ch opak.ł ą ł — Nieustraszony Ibis — pisn a filigranowa, jasnow osa Amber. Jej g os mia melodyjne brzmienie,ęł ł ł ł nawet gdy by a podekscytowana. — To Ryder na Nieustraszonym Ibisie.ł — Dla ciebie pan Ryder Courtney — poprawi a Rebecca. — Nie wolno ci nazywa doros ych po imieniu.ł ć ł I ebym nie musia a wam tego powtarza . — Ale siostry nie wzi y reprymendy do serca. Spogl da y zż ł ć ęł ą ł niecierpliwo ci w gór Nilu Bia ego, sk d p yn adny bia y parowiec.ś ą ę ł ą ł ął ł ł — Wygl da jak zrobiony z lukru — powiedzia a Amber, rodzinna licznotka o anielskich rysach,ą ł ś zadartym nosku i du ych niebieskich oczach.ż — Mówisz to za ka dym razem — zauwa y a Saffron bez cienia urazy. By a przeciwie stwem Amber:ż ż ł ł ń mia a oczy koloru ciemnego miodu, drobne piegi na policzkach i szerokie, skore do miechu usta.ł ś Popatrzy a na Rebecc z szelmowskim b yskiem w tych miodowych oczach. — Ryder jest twoim amantem,ł ę ł prawda? — „Amant" by najnowszym dodatkiem do jej s ownika, stosowanym wy cznie w odniesieniu doł ł łą Rydera Courtneya. Rebecca uwa a a to okre lenie za pretensjonalne i dziwnie irytuj ce.ż ł ś ą — Wcale nie! — zaprzeczy a wynio le, eby ukry rozdra nienie. — I nie b d zuchwa a, smarkulo.ł ś ż ć ż ą ź ł — Wiezie tony jedzenia! — Saffron wskaza a na sznur czterech p askodennych barek holowanych przezł ł Ibisa. Rebecca pu ci a r ce bli niaczek i ocieni a oczy przed blaskiem. Saffron mia a racj . Przynajmniej naś ł ę ź ł ł ę dwóch barkach pi trzy y si worki sorgo zwanego durr , b d cego podstawow ro lin zbo ow w Sudanie.ę ł ę ą ę ą ą ś ą ż ą Dwie pozosta e wioz y ró norodny adunek. Ryder zalicza si do najzamo niejszych przedsi biorcówł ł ż ł ł ę ż ę prowadz cych handel na obu rzekach. Mia wiele faktorii, rozproszonych na przestrzeni stu mil wzd u Nilu,ą ł ł ż od dop ywu Atbara na pó nocy po Gondokoro i dalek Equatori na po udniu, a tak e na wschodzie nadł ł ą ę ł ż Nilem B kitnym, od Chartumu po wy yny Abisynii. David wszed na balkon.łę ż ł — Dzi ki Bogu, e przyby — rzek cicho. — To wasza ostatnia szansa ucieczki. Courtney zabierze wasę ż ł ł wraz z setkami uchod ców w dó rzeki, poza zasi g szponów Mahdiego.ź ł ę W tej chwili zza rzeki nap yn huk armatniego wystrza u. Odwrócili si szybko i zobaczyli ob ok dymuł ął ł ę ł nad jednym z dzia derwiszów po drugiej stronie Nilu Bia ego. Chwil pó niej fontanna wody wystrzeli a stoł ł ę ź ł jardów przed dziobem parowca. Piana by a zabarwiona na ó to przez kwas pikrynowy z wybuchaj cegoł ż ł ą pocisku. Rebecca poderwa a r k do ust, eby zdusi krzyk trwogi, a David powiedzia szyderczo: — Módlmył ę ę ż ć ł si , eby celowali nie lepiej ni zwykle.ę ż ż Dzia a baterii derwiszów kolejno podj y ostrza i woda wokó niewielkiego statku zagotowa a si odł ęł ł ł ł ę eksploduj cych pocisków. Od amki smaga y rzek jak tropikalny deszcz.ą ł ł ę Potem zagrzmia y wyzywaj co wszystkie wielkie b bny armii Mahdiego i rykn y tr by ombeja.ł ą ę ęł ą Spomi dzy zabudowa wypadli je d cy na koniach i wielb dach. Galopowali brzegiem rzeki, równolegle doę ń ź ź łą Ibisa. Rebecca pobieg a na drugi koniec balkonu do trójnogu z d ug mosi n lunet wycelowan w cytadelł ł ą ęż ą ą ą ę wroga. Stan a na palcach, eby dosi gn do okularu, i szybko nastawi a ostro . Zobaczy a liczn jazdęł ż ę ąć ł ść ł ą ę derwiszów, na wpó przes oni t przez chmury czerwonego py u, który wzbija y kopyta galopuj cychł ł ę ą ł ł ą wierzchowców. Widzia a zaciek e, smag e twarze je d ców, widzia a usta miotaj ce przekle stwa i pogró ki,ł ł ł ź ź ł ą ń ż i s ysza a ich straszny okrzyk wojenny: — Allah akbarl Nie ma bóstwa innego ni Bóg, a Mahomet jest jegoł ł ż Prorokiem! Je d cy byli ansarami, czyli pomocnikami, elitarn stra przyboczn Mahdiego. Wszyscy mieli naź ź ą żą ą sobie d ibby, aciate szaty, które mia y przypomina achmany noszone na pocz tku tego d ihadu przeciwkoż ł ł ć ł ą ż niewiernym, bezbo nym, niewierz cym. Uzbrojeni tylko we w ócznie i kamienie, w ci gu minionego pó roczaż ą ł ą ł
rozgromili i wyci li w pie trzy armie niewiernych. Teraz oblegali Chartum i chlubili si swoimi aciatymię ń ę ł strojami, stanowi cymi symbol ich bezprzyk adnej odwagi oraz wiary w Allaha i jego Mahdiego,ą ł Oczekiwanego. Wymachiwali dwur cznymi mieczami i strzelali z karabinów Martini-Henry, które zdobyli naę pokonanych wrogach. W czasie wielu miesi cy obl enia Rebecca niejeden raz widzia a podobne bu czuczne pokazy, dlategoę ęż ł ń skierowa a lunet w gór rzeki, szukaj c w ród gejzerów wody i pary otwartego mostka parowca. Ryderł ę ę ą ś Courtney, wsparty o reling, z lekkim rozbawieniem ledzi wysi ki ludzi, którzy chcieli go zabi . W pewnejś ł ł ć chwili wyprostowa si i wyj z ust d ugie czarne cygaro. Powiedzia co do sternika, który pos usznieł ę ął ł ł ś ł zakr ci ko em, i d ugi kilwater Ibisa zacz zakrzywia si w stron Chartumu.ę ł ł ł ął ć ę ę Na przekór docinkom Saffron widok Rydera Courtneya nie wzbudzi w jej sercu mi osnego dr enia.ł ł ż Rebecca u miechn a si w duchu. W tpi , czy potrafi abym je rozpozna , pomy la a. Uwa a a, e jestś ęł ę ą ę ł ć ś ł ż ł ż odporna na takie przyziemne emocje. A jednak zimna krew Rydera w obliczu zagro enia wprawi a j wż ł ą podziw, a zaraz potem ogrza o j ciep e uczucie przyja ni. Przecie mo emy by przyjació mi, to nicł ą ł ź ż ż ć ł zdro nego, pomy la a uspokajaj co i nagle zatroska a si o jego bezpiecze stwo.ż ś ł ą ł ę ń — Bo e, b agam, miej go w opiece w tym oku cyklonu — szepn a, a Bóg wys ucha jej pro by.ż ł ęł ł ł ś Na jej oczach stalowy od amek szrapnela przebi komin tu nad g ow Rydera i z poszarpanej dziurył ł ż ł ą rzygn czarny dym. Ryder nawet si nie obejrza , tylko wsun cygaro do ust i wypu ci d ug smu kął ę ł ął ś ł ł ą ż ę siwego dymu, porwan przez wiatr. Mia na sobie przybrudzon bia koszul , rozpi t pod szyj , zą ł ą łą ę ę ą ą podwini tymi r kawami. Kciukiem zsun na ty g owy kapelusz o szerokim rondzie, upleciony z palmowychę ę ął ł ł li ci. Na pierwszy rzut oka wygl da na kr pego, ale by o to z udzenie wywo ane szeroko ci barków iś ą ł ę ł ł ł ś ą obwodem muskularnych ramion. W skie biodra i wzrost, jakim górowa nad arabskim sternikiem, zadawa yą ł ł k am temu wra eniu.ł ż David z apa za r ce m odsze córki i przechyli si nad balustrad , wdaj c w g o n rozmow z osobł ł ę ł ł ę ą ą ł ś ą ę ą stoj c na dziedzi cu pa acu.ą ą ń ł — Drogi generale, czy pa scy kanonierzy mogliby odpowiedzie ogniem, eby odci gn uwag odń ć ż ą ąć ę statku pana Courteneya? — Jego ton wyra a g boki szacunek.ż ł łę Rebecca spojrza a w dó i zobaczy a, e ojciec zwraca si do dowódcy egipskiego garnizonu,ł ł ł ż ę broni cego miasta. Genera „Chi czyk" Gordon by bohaterem imperium, zwyci zc wielu wojen w ró nychą ł ń ł ę ą ż cz ciach wiata. Przydomku dorobi si w Chinach, gdzie dowodzi legendarn Niezwyci on Armi .ęś ś ł ę ł ą ęż ą ą Genera , w czerwonym fezie z kit , wyszed ze sztabu w po udniowym skrzydle pa acu.ł ą ł ł ł — Rozkazy ju zosta y wydane. — Odpowied , krótka i rzeczowa, zdradza a irytacj . Gordonowi nikt nież ł ź ł ę musia przypomina o obowi zkach.ł ć ą Rebecca wyra nie us ysza a ka de s owo. Podobno genera wcale nie musia wyt a g osu, ebyź ł ł ż ł ł ł ęż ć ł ż s yszano go w zgie ku na polu bitwy.ł ł Par minut pó niej stanowiska egipskiej artylerii na nabrze u rozpocz y sporadyczny ogie .ę ź ż ęł ń Dysponowa y przestarza ymi dzia ami ma ego kalibru, sze ciofuntowymi górskimi armatami Kruppa;ł ł ł ł ś amunicja by a stara, a jej zapas skromny, przy czym trafia o si wiele niewybuchów. Mimo wszystko wł ł ę oczach kogo , kto przywyk do nieudolno ci egipskiego garnizonu, artylerzy ci strzelali zaskakuj co celnie.ś ł ś ś ą Kilka chmur czarnego dymu zasnu o czyste niebo wprost nad bateriami derwiszów — kanonierzy po obuł stronach mieli wiele miesi cy na wstrzelanie si w pozycje przeciwnika. Ogie nieprzyjacielski znacznieę ę ń os ab . Bia y parowiec bez szwanku dotar do zbiegu dwóch rzek. Sznur barek pod y za nim, gdy skr cił ł ł ł ąż ł ę ł ostro na sterburt , wchodz c w uj cie Nilu B kitnego. Zabudowania miasta szybko zas oni y go przedę ą ś łę ł ł armatami na zachodnim brzegu. Baterie derwiszów umilk y, pozbawione celu.ł — Mo emy zej na dó , eby si przywita ? — Saffron ju ci gn a ojca ku schodom. — Chod ,ż ść ł ż ę ć ż ą ęł ź Becky, przywitajmy si z twoim amantem.ę Spiesz c przez zaniedbane, spalone s o cem ogrody pa acu, ojciec i córki zobaczyli, e genera Gordoną ł ń ł ż ł na czele grupy egipskich oficerów równie kieruje si do portu. Tu za bram uliczk tarasowa martwy ko .ż ę ż ą ę ł ń Le a tam od dziesi ciu dni, zabity przez zb kany pocisk. Brzuch mia wzd ty, w otwartych ranach l g y siż ł ę łą ł ę ę ł ę bia e larwy. W powietrzu brz cza a g sta chmara niebieskich much. Smród padliny miesza si z zapachamił ę ł ę ł ę obl onego miasta. Rebecca z trudem wci ga a powietrze, o dek podchodzi jej do gard a. Zapanowa aęż ą ł ż łą ł ł ł nad md o ciami, eby nie przynie wstydu sobie i urz dowi ojca.ł ś ż ść ę Bli niaczki prze ciga y si w pantomimie ilustruj cej obrzydzenie. Krzycza y: „Fuj!" i „Ale mierdzi!", aź ś ł ę ą ł ś potem zgi te wpó wydawa y realistyczne odg osy towarzysz ce wymiotom. Piszcza y z rado ci,ę ł ł ł ą ł ś zachwycone swoj b azenad .ą ł ą — Zmykajcie, ma e dzikuski! — David spojrza na nie gro nie i potrz sn lask ze srebrn g ówk .ł ł ź ą ął ą ą ł ą Wrzasn y w udawanym przestrachu, potem pobieg y w kierunku portu, przeskakuj c nad stosami gruzu zęł ł ą ostrzelanych, spalonych domów. Rebecca i David szli za nimi wolniejszym krokiem. Nim min li komorę ę celn , napotkali t umy zmierzaj ce w t sam stron .ą ł ą ę ą ę By a to zbita ludzka rzeka z o ona z ebraków i kalek, niewolników i o nierzy, bogatych kobiet wł ł ż ż ż ł towarzystwie s ug, sk po odzianych prostytutek z plemienia Galla, matek z niemowl tami na plecach,ł ą ę
ci gn cych za sob zawodz ce dzieci, urz dników rz dowych i grubych handlarzy niewolników w z otychą ą ą ą ę ą ł pier cieniach z diamentami. Wszystkim przy wieca jeden cel: zobaczy adunek przywieziony przezś ś ł ć ł parowiec i sprawdzi , czy nie nadarzy si okazja ucieczki z ma ego piek a, jakim sta si Chartum.ć ę ł ł ł ę Bli niaczki szybko zgin yby w t umie, dlatego David posadzi Saffron na ramionach, a Rebecca z apa aź ęł ł ł ł ł Amber za r k i dalej ruszyli razem. Ludzie rozpoznawali wysok , imponuj c sylwetk konsula i ust powalię ę ą ą ą ę ę mu z drogi. Dzi ki temu Benbrookowie zjawili si na nabrze u tylko kilka minut po generale Gordonie, któryę ę ż przywo a ich do siebie.ł ł Nieustraszony Ibis dotar do spokojniejszej, os oni tej wody pó kabla od brzegu i odda hol. Cztery barkił ł ę ł ł zakotwiczy y w szeregu za ruf , zwrócone dziobami pod silny pr d Nilu B kitnego. Ryder Courtneył ą ą łę rozstawi uzbrojonych stra ników na wszystkich barkach, eby chronili adunek przed rozszabrowaniem, ał ż ż ł nast pnie uj ko o sterowe i podprowadzi parowiec do brzegu.ę ął ł ł Gdy tylko znalaz si w zasi gu g osu, bli niaczki wrzasn y na powitanie: — Ryder! To my! Przywioz eł ę ę ł ź ęł ł ś prezenty? Us ysza je pomimo gwaru i zaraz potem wypatrzy Saffron na ramionach ojca. Wyj cygaro z ust, rzucił ł ł ął ł je za burt , po czym poci gn sznur syreny, wypuszczaj c wiszcz cy strumie pary, i pos a dziewczynceę ą ął ą ś ą ń ł ł ca usa.ł Saffron chichota a i wierci a si jak szczeni .ł ł ę ę — Czy nie jest najszykowniejszym amantem na wiecie? — Popatrzy a na starsz siostr .ż ś ł ą ę Rebecca pu ci a uwag mimo uszu. Ryder spojrza na ni i zerwa kapelusz z g stych i ciemnych,ś ł ę ł ą ł ę l ni cych od potu k dziorów. Os oni ty przez kapelusz pasek jasnej skóry na czole odcina si wyra nie odś ą ę ł ę ł ę ź reszty twarzy i r k, opalonych przez pustynne s o ce na kolor polerowanego teku. Rebecca odwzajemni aą ł ń ł u miech i dygn a. Saffron ma racj : Ryder naprawd jest przystojny, zw aszcza kiedy si u miecha,ś ęł ę ę ł ę ś pomy la a, ale robi mu si zmarszczki w k cikach oczu. Jest taki stary. Musi mie ze trzydzie ci lat.ś ł ą ę ą ć ś — Chyba ma do ciebie feblika — Amber z powag wyg osi a swoj opini .ą ł ł ą ę — Tylko nie zaczynaj znowu z tymi horrendalnymi bzdurami, mademoiselle — przestrzeg a j Rebecca.ł ą — Horrendalne bzdury, mademoiselle — powtórzy a cicho Amber i przy pierwszej okazji wykorzysta a teł ł s owa przeciwko Saffron.ł Ryder Courtney koncentrowa uwag na cumowaniu. Ustawi statek pod pr d, odpowiednio przesuwaj cł ę ł ą ą d wigni przepustnicy, a potem przekr ci ko o i pozwoli , eby dryfowa bokiem, dopóki stalowa burta nieź ę ę ł ł ł ż ł zetkn a si z obijaczami wisz cymi wzd u kei. Za oga rzuci a cumy ludziom na brzegu. Ryder przesunęł ę ą ł ż ł ł ął r czk telegrafu, przesy aj c wiadomo do maszynowni, i Jock McCrump wytkn g ow z luku. Twarz miaą ę ł ą ść ął ł ę ł czarn od smaru.ą — Tak, kapitanie? — Utrzymuj ci nienie pary, Jock. Nie wiadomo kiedy b dziemy musieli st d zwiewa .ś ę ą ć — Tak jest, kapitanie. Nie mam ochoty ogl da na pok adzie bodaj jednego z tych mierdz cychą ć ł ś ą dzikusów. — Jock k bkiem bawe nianych odpadów wytar smar z wielkich, stwardnia ych d oni.łę ł ł ł ł — Teraz ty dowodzisz — powiedzia Ryder i przeskoczy nad relingiem. Ruszy w kierunku genera ał ł ł ł Gordona, który czeka w otoczeniu sztabu. Nie zrobi tuzina kroków, gdy t um zamkn si wokó niego ił ł ł ął ę ł uwi zi go niczym ryb w saku.ę ł ę Egipcjanie i inni Arabowie szarpali go za ubranie. — Efendi, prosz , efendi, mam dziesi cioro dzieci i cztery ony. Zabierz nas na swoim pi knym statkuę ę ż ę — b agali po arabsku i w amanym angielskim. Podsuwali mu pod nos pliki banknotów. — Sto egipskichł ł funtów. To wszystko, co mam. We , efendi, a moje mod y o twoje d ugie ycie pop yn do Allaha.ź ł ł ż ł ą — Z ote suwereny twojej królowej! — proponowa inny, potrz saj c p óciennym workiem jakł ł ą ą ł tamburynem. Kobiety zdejmowa y bi uteri — ci kie z ote bransolety, pier cienie i naszyjniki skrz ce si odł ż ę ęż ł ś ą ę szlachetnych kamieni. — Tylko ja i moje male stwo. Zabierz nas, wielki panie. — Podsuwa y mu niemowl ta, kwil ceń ł ę ą biedactwa z policzkami zapadni tymi z niedo ywienia, z wybroczynami i otwartymi wrzodami na skórze, wę ż pieluchach ó tych jak tyto od rzadkiego ka u zdradzaj cego choler . Jedna z kobiet przewróci a si iż ł ń ł ą ę ł ę upu ci a dziecko prosto pod nogi napieraj cych ludzi. Krzyki male stwa stawa y si coraz s absze, gdy t umś ł ą ń ł ę ł ł je tratowa . Wreszcie podkuty gwo dziami sanda zmia d y kruch czaszk i dziecko umilk o, le c w pyleł ź ł ż ż ł ą ę ł żą jak porzucona lalka. Ryder Courtney rykn z w ciek o ci i zacz wymachiwa zaci ni tymi pi ciami. Jednym ciosem wął ś ł ś ął ć ś ę ęś szcz k powali tureckiego kupca, potem opu ci rami i wbi si w t um. Niektórzy uskakiwali mu z drogi, aę ę ł ś ł ę ł ę ł inni zawracali w kierunku Nieustraszonego Ibisa, chc c wedrze si na pok ad.ą ć ę ł Jock McCrump czeka na nich przy relingu z kluczem lusarskim w gar ci i pi cioma cz onkami za ogi zał ś ś ę ł ł plecami, uzbrojonymi w bosaki i toporki stra ackie. Trzasn w g ow pierwszego mia ka, który próboważ ął ł ę ś ł ł wskoczy na pok ad. Pechowiec spad w w sk luk pomi dzy burt i kamiennym nabrze em. Znikn podć ł ł ą ą ę ę ą ż ął
powierzchni wody i ju si nie wy oni .ą ż ę ł ł Ryder zda sobie spraw z niebezpiecze stwa i chcia wróci na statek, nie móg jednak przebi sił ę ń ł ć ł ć ę przez zbity g szcz cia .ą ł — Jock, odbij od brzegu i zakotwicz przy barkach! Jock us ysza go mimo panuj cej wrzawy i pomacha kluczem na znak, e rozumie. Pobieg na mostek ił ł ą ł ż ł wyda zwi z e rozkazy cz onkom za ogi. Nie tracili czasu na odcumowanie, tylko precyzyjnymi uderzeniamił ę ł ł ł toporków przeci li liny cz ce statek z brzegiem. Pr d obróci dziób, ale zanim Nieustraszony Ibis zaczę łą ą ą ł ął s ucha steru, jeszcze kilku mia ków spróbowa o przeskoczy nad poszerzaj c si luk . Czterech wpad oł ć ś ł ł ć ą ą ę ą ł do wody i bystry nurt poniós ich w dó rzeki. Jeden z apa si relingu i wisia za burt , próbuj c wci gn sił ł ł ł ę ł ą ą ą ąć ę na pok ad, b agaj c za og o zmi owanie.ł ł ą ł ę ł Baczit, arabski bosman, stan nad nim i ci toporkiem po prawej d oni. Schludnie odr bane czteryął ął ł ą palce spad y na pok ad jak br zowe kie baski. M czyzna z wrzaskiem run do rzeki. Baczit wykopn palceł ł ą ł ęż ął ął za burt , wytar toporek o dó d ugiej szaty, a potem podszed do kabestanu dziobowej kotwicy. Jock ustawię ł ł ł ł ł parowiec w poprzek nurtu i podp yn do barek, eby zakotwiczy przy pierwszej.ł ął ż ć Ludzie wyli z rozpaczy, ale Ryder piorunowa ich wzrokiem i zaciska pi ci. Ju wiedzieli, co zapowiadał ł ęś ż ten gest, dlatego odsuwali si na bezpieczn odleg o . Genera Gordon tymczasem rozkaza zaprowadzię ą ł ść ł ł ć porz dek. o nierze szli w szeregu, z bagnetami na lufach karabinów, kolbami t uk c ka dego, kto stan imą Ż ł ł ą ż ął na drodze. T um rozpierzchn si i znikn w w skich uliczkach miasta. Zosta o martwe niemowl zł ął ę ął ą ł ę zawodz c , zakrwawion matk i pó tuzina j cz cych rannych, którzy siedzieli w ka u ach w asnej krwi.ą ą ą ą ł ę ą ł ż ł Turek powalony przez Rydera le a spokojnie na wznak, charcz c g o no.ż ł ą ł ś Ryder rozejrza si w poszukiwaniu Davida i jego córek, ale konsul mia do zdrowego rozs dku, ebył ę ł ść ą ż zabra rodzin w bezpieczne mury pa acu, gdy tylko zacz y si zamieszki. Ryder odetchn z ulg . Zarazć ę ł ęł ę ął ą potem zobaczy genera a Gordona, prze-st puj cego nad zwa ami mieci i cia ami poszkodowanych.ł ł ę ą ł ś ł — Dzie dobry, generale.ń — Jak si pan miewa, Courtney? Ciesz si , e pana widz . Mam nadziej , e podró by a przyjemna.ę ę ę ż ę ę ż ż ł — Bardzo przyjemna. Bez problemów przeszli my przez Sud. O tej porze roku koryto jest porz dnieś ą przemyte. Nie musieli my przeci ga statku na kotwicy zawo nej. — aden z nich nawet nie wspomnia oś ą ć ź Ż ł ostrzale baterii derwiszów ani o zamieszkach, które przywita y parowiec w mie cie.ł ś — Ma pan du y adunek? — Gordon, o sze cali ni szy od Rydera, spogl da na niego swoimiż ł ść ż ą ł niezwyk ymi oczami. By y stalowoniebieskie jak pustynne niebo w po udnie. Niewielu ludzi potrafi o wymazał ł ł ł ć je z pami ci. Ich hipnotyzuj ce, przenikliwe spojrzenie stanowi o zewn trzn oznak niez omnej wiaryę ą ł ę ą ę ł Gordona w siebie i w Boga. Ryder natychmiast zrozumia wag pytania.ł ę — Mam na barkach tysi c pi set worków durry, ka dy worek o wadze dziesi ciu kantarów. — Arabskią ęć ż ę kantar równa si w przybli eniu cetnarowi.ł ę ż Oczy Gordona zaiskrzy y si niczym szlifowane szafiry, gdy uderzy trze ink o udo.ł ę ł ą — Doskonale. W garnizonie i w mie cie ko czy si ywno . Pa ski adunek pomo e nam dotrwa doś ń ę ż ść ń ł ż ć czasu przybycia odsieczy z Kairu. Ryder Courtney zamruga zaskoczony t optymistyczn ocen sytuacji. W mie cie przebywa o bliskoł ą ą ą ś ł trzydzie ci tysi cy ludzi. Nawet na g odowych racjach zjadali sto worków w jeden dzie . Ostatnie komunikatyś ę ł ń odebrane przed przeci ciem linii telegraficznej przez derwiszów mówi y, e kolumna odsieczy gromadzi się ł ż ę w delcie i jeszcze przez kilka tygodni nie b dzie gotowa do wymarszu na po udnie. Chartum le a wę ł ż ł odleg o ci ponad tysi ca mil od Kairu. Wojsko musia o pokona katarakty i przeby Matk Kamieni, toł ś ą ł ć ć ę straszliwe pustkowie, a nast pnie przebi si przez hordy derwiszów strzeg cych brzegów Nilu. Dopieroę ć ę ą wtedy b d mogli pomy le o zako czeniu obl enia. Tysi c pi set worków durry w aden sposób nieę ą ś ć ń ęż ą ęć ż wy ywi mieszka ców Chartumu przez czas nieokre lony. Nagle Ryder zrozumia , e optymizm jestż ń ś ł ż najlepsz broni Gordona. Cz owiek jego pokroju nie móg sobie pozwoli na poddanie si rozpaczy w tymą ą ł ł ć ę beznadziejnym po o eniu.ł ż Pokiwa g ow na znak zgody.ł ł ą — Czy zezwala mi pan na sprzeda ziarna, generale? — W mie cie wprowadzono stan wojenny iż ś dystrybucja ywno ci bez pozwolenia Gordona nie wchodzi a w rachub .ż ś ł ę — Nie mog wyrazi zgody. Mieszka cy mojego miasta g oduj . — Ryder zwróci uwag na u ycieę ć ń ł ą ł ę ż zaimka dzier awczego. — Je li zacznie pan sprzeda , ziarno zostanie wykupione przez zamo nych kupcówż ś ż ż ze szkod dla biedoty. Racje musz by równe dla wszystkich. B d nadzorowa dystrybucj . Nie mamą ą ć ę ę ć ę innego wyboru, jak zarekwirowa ca y pa ski adunek zbo a. Oczywi cie zap ac uczciw cen .ć ł ń ł ż ś ł ę ą ę Ryder przez d ug chwil patrzy na niego bez s owa. Wreszcie odzyska mow .ł ą ę ł ł ł ę — Uczciw cen , generale?ą ę — Pod koniec ostatnich zbiorów worek durry na sukach w tym mie cie kosztowa sze szylingów. Toś ł ść by a i jest uczciwa cena.ł — Pod koniec ostatnich zbiorów nie by o wojny ani obl enia — zripostowa Ryder. — Generale, szeł ęż ł ść
szylingów nijak si ma do wygórowanej ceny, jak zmuszony by em zap aci za sorgo. Nie rekompensujeę ą ł ł ć równie trudów zwi zanych z transportem i nie zapewnia mi uczciwego zarobku, do jakiego mam prawo.ż ą — Jestem pewien, Courtney, e sze szylingów za worek da panu wcale przyzwoity zysk. — Gordonż ść spojrza na niego twardo — w mie cie wprowadzono stan wojenny, a spekulacja i robienie zapasów karaneł ś s mierci .ą ś ą Ryder zdawa sobie spraw , e nie jest to czcza pogró ka. Widzia wielu ludzi ch ostanych alboł ę ż ż ł ł traconych w trybie dora nym za zaniedbanie obowi zków b d amanie zarz dze wydanych przez tegoź ą ą ź ł ą ń niewysokiego m czyzn . Gordon rozpi kiesze na piersi mundurowej bluzy i wyj notes. Napisa coęż ę ął ń ął ł ś szybko, wydar kartk i poda j Ryderowi.ł ę ł ą — To skrypt d u ny na sum czterystu pi dziesi ciu funtów egipskich. Nale no wyp acona zostanieł ż ę ęć ę ż ść ł przez skarbiec chedywa w Kairze — oznajmi z o ywieniem. Chedyw by w adc Egiptu. — Co z resztł ż ł ł ą ą adunku, panie Courtney?ł — Ko s oniowa, dzikie ptaki i zwierz ta — odpar Ryder z gorycz .ść ł ę ł ą — Mo e je pan roz adowa do swoich magazynów. W obecnej chwili nie jestem zainteresowany, choż ł ć ć pó niej by mo e trzeba b dzie zabi zwierz ta, eby da mi so mieszka com. Kiedy parowiec i barki b dź ć ż ę ć ę ż ć ę ń ę ą gotowe do drogi? — Do drogi, generale? — Ryder zblad pod opalenizn ; domy la si , co zaraz nast pi.ł ą ś ł ę ą — Rekwiruj pa skie statki do przewiezienia uchod ców w dó rzeki — wyja ni Gordon. — Pan z koleię ń ź ł ś ł mo e zarekwirowa odpowiedni ilo s gów drewna do palenia pod kot ami. Zap ac po dwa funty zaż ć ą ść ą ł ł ę pasa era. Szacuj , e mo e pan zabra pi set kobiet, dzieci i g ów rodzin. Osobi cie rozpatrz potrzebyż ę ż ż ć ęć ł ś ę mieszka ców i zadecyduj , kto ma pierwsze stwo.ń ę ń — Zap aci mi pan kolejnym skryptem, generale? — zapyta Ryder ze s abo zawoalowan ironi .ł ł ł ą ą — W rzeczy samej, Courtney. B dzie pan czeka w Metemmie na kolumn odsieczy. Moje parowce juę ł ę ż tam cumuj . Cieszy si pan s aw doskona ego pilota rzecznego. Pa skie umiej tno ci przydadz sią ę ł ą ł ń ę ś ą ę podczas pokonywania prze omu Szabluka.ł „Chi czyk" Gordon gardzi tym, co uwa a za chciwo i kult mamony. Kiedy chedyw Egiptuń ł ż ł ść zaproponowa mu pensj w wysoko ci dziesi ciu tysi cy za ewakuowanie Sudanu, Gordon nalega , ebył ę ś ę ę ł ż zmniejszy sum do dwóch tysi cy. Mia w asne poj cie obowi zku wobec swoich ludzi i swojego Boga.ć ę ę ł ł ę ą — Prosz ustawi barki przy nabrze u. o nierze b d ich pilnowa do czasu roz adowania ię ć ż Ż ł ę ą ć ł przewiezienia ziarna do magazynu celnego. Major al-Faroque z mojego sztabu b dzie dowodzi operacj .ę ć ą — Gordon skin g ow do egipskiego oficera, który niedbale zasalutowa Ryderowi. Al-Faroque mia smutneął ł ą ł ł ciemne oczy i rozsiewa doko a mocny zapach pomady. — A teraz prosz mi wybaczy . Czeka mnie wieleł ł ę ć pracy. Jako oficjalna pani domu konsula generalnego Jej Królewskiej Mo ci w Sudanie Rebecca kierowa aś ł pa acowym gospodarstwem. Tego wieczoru kaza a nakry do sto u na tarasie wychodz cym na Nil B kitny,ł ł ć ł ą łę eby go cie Davida mogli cieszy si wiatrem znad rzeki. O zachodzie s o ca s u cy zapal eukaliptusoweż ś ć ę ł ń ł żą ą ga zie i li cie w koszach, eby dym odp dza moskity. O program rozrywkowy zadba genera Gordon. Cołę ś ż ę ł ł wieczór gra a wojskowa orkiestra i odbywa si pokaz fajerwerków: genera chcia w ten sposób oderwał ł ę ł ł ć my li mieszka ców Chartumu od rygorów i trudów obl enia.ś ń ęż Rebecca zaplanowa a wykwintn zastaw : konsularne kryszta y i srebra wypolerowane do o lepiaj cejł ą ę ł ś ą jasno ci sta y na obrusach bia ych niczym skrzyd o anio a. Niestety posi ek nie dorównywa temuś ł ł ł ł ł ł splendorowi. Na pocz tek zamierza a poda zup z szar atu i owoców dzikiej ró y ze spustoszonegoą ł ć ę ł ż ogrodu, a nast pnie past z mi kiszu palmowego i mielonej na arnach durry. Kulminacj kolacji mia a byę ę ę ż ą ł ć potrawka z pelikana. Wi kszo wieczorów David sp dza na tarasie od strony rzeki ze strzelb firmy Purdey w pogotowiu,ę ść ę ł ą czekaj c na ptactwo wodne wracaj ce do gniazd. Za nim sta y bli niaczki z nast pnymi rutówkami. Takieą ą ł ź ę ś dobrane trio znane by o pod nazw garnirunku broni palnej. David ho dowa zasadzie, e ka da bia ał ą ł ł ż ż ł kobieta mieszkaj ca w Afryce, na kontynencie dzikich zwierz t i jeszcze dzikszych m czyzn, powinnaą ą ęż umie pos ugiwa si broni . Pod jego kierunkiem Rebecca nauczy a si strzela z ci kiego rewolweruć ł ć ę ą ł ę ć ęż Webleya. Na sze strza ów z dziesi ciu kroków trafia a zwykle w co najmniej pi puszek po konserwowejść ł ę ł ęć wo owinie, str caj c je z kamiennego murka tarasu w wody Nilu.ł ą ą Bli niaczki by y za ma e, eby znie si odrzutu rewolweru czy strzelby, dlatego David uczy jeź ł ł ż ść łę ł obs ugiwa zapasowe dubeltówki. Z biegiem czasu nauczy y si adowa bro z wpraw i szybko cił ć ł ę ł ć ń ą ś ą zawodowego adowniczego z terenów polowa na kuraki w Yorkshire. W chwili gdy ojciec wypali z obu luf,ł ń ł Amber zabiera a opró nion fuzj , a Saffron niemal w tej samej chwili podawa a mu za adowan . Dzi kił ż ą ę ł ł ą ę takiej organizacji David móg strzela w naprawd imponuj cym tempie.ł ć ę ą David s yn z celnego oka i rzadko kiedy marnowa naboje. Podczas gdy dziewczynki piszcza y nał ął ł ł zach t , zestrzeliwa pi czy sze ptaków z lec cego wysoko stada. W pierwszych tygodniach obl eniaę ę ł ęć ść ą ęż dzikie kaczki, cyraneczki, p askonosy i bardziej egzotyczne gatunki, takie jak g egipska i cyranka,ł ęś
regularnie wlatywa y w zasi g strza u, staj c si wa nym uzupe nieniem zapasów w pa acowej spi arni. Aleł ę ł ą ę ż ł ł ż ocala e ptaki szybko si uczy y i stada zacz y omija taras szerokim ukiem. Tylko bardziej g upie — i mniejł ę ł ęł ć ł ł smaczne — ptaki trafia y na stó za spraw umiej tno ci strzeleckich Davida. Najnowsz zdobycz by a parał ł ą ę ś ą ą ł wielko-dziobych pelikanów. Na przystawk Rebecca planowa a poda gotowane li cie i odygi wi tej egipskiej lilii wodnej.ę ł ć ś ł ś ę Polecaj c t ro lin , Ryder Courtney powiedzia , e jej botaniczna nazwa brzmi Nymphaema alba. Miaą ę ś ę ł ż ł rozleg wiedz o wiecie przyrody. Rebecca przyrz dzi a sa atk ze licznych niebieskich p atków — ichłą ę ś ą ł ł ę ś ł pieprzowy smak pomaga zamaskowa intensywn rybi wo mi sa pelikana. Ro liny te pieni y si wł ć ą ą ń ę ś ł ę w skim kanale, który oddziela miasto od l du. O tej porze woda si ga a do pasa, a w okresie Niskiego Niluą ł ą ę ł zupe nie wysycha a. Genera Gordon kaza o nierzom poszerzy i pog bi kana , przemieniaj c go w fosł ł ł ł ż ł ć łę ć ł ą ę wzmacniaj c fortyfikacje miasta. Ku irytacji Rebecki, w konsekwencji zniszczone zosta o ród o po ywnegoą ą ł ź ł ż przysmaku. Piwnice konsulatu wieci y pustkami. Zosta a tylko jedna skrzynka szampana Krug, któr Davidś ł ł ą oszcz dza na dzie przybycia odsieczy. Kiedy Ryder Courtney za po rednictwem Baczita potwierdzię ł ń ś ł przyj cie zaproszenia na kolacj , przy okazji podes a trzy tykwy ted u, mocnego miejscowego miodowegoę ę ł ł ż piwa o smaku marnego jab ecznika. Rebecca zamierza a poda trunek w kryszta owych karafkach do bordo,ł ł ć ł aby nada mu rang , jakiej zwykle nie mia .ć ę ł Teraz poprawia a nakrycia i ozdabia a stó kwiatami oleandra z zaniedbanych ogrodów. Go cie mielił ł ł ś zjawi si za godzin , a ojciec jeszcze nie wróci z codziennego spotkania z genera em Gordonem. Trochć ę ę ł ł ę si martwi a, e mo e si spó ni i zepsu jej wieczór. W g bi duszy czu a ulg , e genera Gordon nieę ł ż ż ę ź ć ć łę ł ę ż ł przyj zaproszenia: by wielkim i wi tym cz owiekiem, bohaterem imperium, ale mia w pogardzie wszelkieął ł ś ę ł ł formy towarzyskie. Umia prowadzi tylko nabo n , pe n mistycyzmu konwersacj , a jego poczucie humoruł ć ż ą ł ą ę pozostawia o wiele do yczenia — o ile w jego wypadku w ogóle mo na by o mówi o poczuciu humoru.ł ż ż ł ć W tej chwili us ysza a znajome kroki ojca, rozbrzmiewaj ce echem w arkadach, i podniesiony g os, gdył ł ą ł wzywa s u cego. Wybieg a mu na spotkanie. Odwzajemni jej u cisk z roztargnieniem, bez zwyczajnejł ł żą ł ł ś serdeczno ci. Rebecca cofn a si i spojrza a na niego badawczo.ś ęł ę ł — Tato, co si sta o?ę ł — Jutro wieczorem opuszczamy miasto. Genera Gordon nakaza ewakuacj wszystkich Brytyjczyków,ł ł ę Francuzów i Austriaków. — Czy to znaczy, e pojedziesz z nami, tatusiu? — Ostatnimi czasy rzadko u ywa a tej dzieci cej,ż ż ł ę pe nej czu o ci formy.ł ł ś — Na to wygl da.ą — Jak odb dziemy podró ?ę ż — Gordon zarekwirowa parowiec i barki Rydera Courtneya. Ma nas zabra w dó rzeki. Sprzeciwia emł ć ł ł si , ale bez skutku. Ten cz owiek jest nieust pliwy i gdy ju raz wkroczy na obran cie k , nie mo na goę ł ę ż ą ś ż ę ż zawróci . — David u miechn si szeroko, obj j w talii i odta czy par kroków walca. — W gruncieć ś ął ę ął ą ń ł ę rzeczy rad jestem, e nie ja musia em podj decyzj i e ty wraz z bli niaczkami znajdziecie si wż ł ąć ę ż ź ę bezpiecznym miejscu. Godzin pó niej David i Rebecca stali w holu pod yrandolem, witaj c go ci, niemal wy cznieę ź ż ą ś łą m czyzn. Kilka miesi cy wcze niej bia e kobiety zosta y ewakuowane na pó noc, do delty, na pok adzieęż ę ś ł ł ł ł ma ych parowców genera a Gordona. Obecnie statki kotwiczy y na p yci nie w Metemmie, czekaj c nał ł ł ł ź ą przybycie odsieczy. Rebecca i bli niaczki zalicza y si do nielicznych Europejek, które pozosta y w mie cie.ź ł ę ł ś Bli niaczki sta y skromnie za plecami ojca. Wymog y na starszej siostrze, eby pozwoli a im zaczekaź ł ł ż ł ć na przybycie Rydera, bo chcia y razem z nim obejrze fajerwerki, zanim piastunka Nazira zabierze je doł ć pokoju dziecinnego. Nazira by a tak e niani Rebecki i ukochanym domownikiem rodziny Benbrooków.ł ż ą Teraz sta a tu za podopiecznymi, gotowa wkroczy do akcji, gdy tylko zegar zacznie wybija dziewi t . Kuł ż ć ć ą ą rozczarowaniu dziewczynek Ryder Courtney zjawi si ostatni, ale zaraz potem ca a trójka za miewa a si ił ę ł ś ł ę przekomarza a.ł — Jest nieziemsko przystojny — powiedzia a Saffron i uda a, e mdleje.ł ł ż Nazira uszczypa a j i szepn a po arabsku: — Nawet je li nigdy nie b dziesz dam , Saffy, musiszł ą ęł ś ę ą zachowywa si jak dama.ć ę — Pierwszy raz tak si wysztafirowa . — Amber zgodzi a si z bli niaczk : Ryder mia na sobieę ł ł ę ź ą ł dopasowany w talii smoking z aksamitnymi klapami, ostatnio wprowadzony w mod przez ksi cia Walii. Wę ę Kairze zleci szycie arme skiemu krawcowi, który skopiowa fason z ryciny w „London Illustrated News".ł ń ł Ryder nosi strój z niewymuszon elegancj , daleko odbiegaj c od nonszalancji, jak narzuca y codzienne,ł ą ą ą ą ą ł wymi te ubrania z mo-leskinu. By g adko ogolony, a jego w osy l ni y w blasku wiec.ę ł ł ł ś ł ś — Patrz, przyniós nam prezenty! — Amber dostrzeg a sugestywne wybrzuszenie w kieszeni na piersi.ł ł Mia a kobiece oko do takich drobiazgów.ł Ryder wymieni u cisk d oni z Davidem i uk oni si Rebecce. Powstrzyma si od uca owania jej r ki nał ś ł ł ł ę ł ę ł ę francusk mod , co zrobi o wielu z poprzedzaj cych go cz onków korpusu dyplomatycznego. Mrugn doą łę ł ą ł ął
bli niaczek, które st umi y miech, zakrywaj c usta r kami, i dygn y w odpowiedzi.ź ł ł ś ą ę ęł — Czy dwie pi kne panie zechc askawie dotrzyma mi towarzystwa na tarasie? — zapyta z uk onem.ę ą ł ć ł ł — i, i, maser — odpar a Saffron z godno ci , a Amber z trudem powstrzyma a si od miechu.Ł ł ł ś ą ł ę ś Ryder przygarbi si lekko, eby mog y uj go pod r ce, i wyprowadzi je na taras. S u cy wł ę ż ł ąć ę ł ł żą niebieskim turbanie i d ugiej bia ej szacie przyniós szklanki z lemoniad zrobion z nielicznych pozosta ychł ł ł ą ą ł w sadzie owoców. Ryder da bli niaczkom prezenty, naszyjniki z wisiorkami z ko ci s oniowej w kszta cieł ź ś ł ł male kich zwierz t: lwów, ma p i yraf. Sam zapi im zapinki na szyjach. Obie by y zachwycone.ń ą ł ż ął ł Jakby na dany znak orkiestra wojskowa zagra a na majdanie obok dawnego targowiska niewolników.ł Odleg o t umi a d wi k do przyjemnego poziomu, a muzykom uda o si ozdobi kadencjami orientalnymił ść ł ł ź ę ł ę ć znajomy repertuar polek, walców i melodii marszowych armii brytyjskiej. — Za piewaj, Ryder, prosimy! — nalega a Amber, a kiedy roze mia si i pokr ci g ow , odwo a a siś ł ś ł ę ę ł ł ą ł ł ę do ojca: — Tatusiu, ka mu za piewa , prosimy.ż ś ć — Moja córka ma racj , panie Courtney. piew uczyni wieczór jeszcze bardziej przyjemnym.ę Ś Ryder da si namówi i niebawem wszyscy przytupywali albo klaskali w takt melodii. Ci, którzy mielił ę ć wysokie mniemanie o w asnym wokalnym talencie, do czyli do niego i od piewali chóralnie Przez morze doł łą ś nieba. Potem rozpocz si pokaz fajerwerków, wieczorny wk ad genera a Gordona. Gdy kaskady b kitnych,ął ę ł ł łę zielonych i czerwonych iskier z okr towych rac sygnalizacyjnych zala y niebo, widzowie nie moglię ł powstrzyma okrzyków zachwytu. Na drugim brzegu Nilu kanonier derwiszów, którego David przezwać ł Ob kanym Beduinem, wystrzeli kilka szrapneli w miejsce, w którym wedle jego mniemania odpalano race.łą ł Jak zwykle spud owa i nikt nawet nie szuka os ony. Wszyscy z entuzjazmem wygwizdali jego wysi ki.ł ł ł ł ł Po zako czeniu pokazu Nazira zabra a protestuj ce bli niaczki do pokoju dziecinnego, a arabscy lokajeń ł ą ź postukali palcami w b benki, zapraszaj c go ci do sto u. Apetyty dopisywa y; wprawdzie go cie jeszcze nieę ą ś ł ł ś g odowali, ale byli ku temu na jak najlepszej drodze. Porcje by y male kie, w sam raz na w o enie do ust, aleł ł ń ł ż Herr Schiffler, konsul austriacki, o wiadczy , e zupa z szar atu jest wy mienita, pasta z palmy po ywna, aś ł ż ł ś ż pieczony pelikan „nadzwyczaj osobliwy". Rebecca próbowa a przekona sam siebie, e mia to był ć ą ż ł ć komplement. Pod koniec posi ku Ryder Courtney zrobi co , co potwierdzi o jego status bohatera wieczoru. Klasn wł ł ś ł ął r ce, a wówczas bosman Baczit, wyszczerzony jak gargulec, wniós na taras srebrn tac z koniakiemę ł ą ę VSOP Hine w butelce z r ni tego szk a, z cedrowym pude kiem kuba skich cygar. Z pe nymi kieliszkami,ż ę ł ł ń ł spowici aromatycznym dymem, m czy ni wpadli w b ogi nastrój. Prowadzili lekk konwersacj , dopókięż ź ł ą ę g osu nie zabra monsieur Le Blanc.ł ł — Ciekaw jestem, dlaczego „Chi czyk" Gordon wymówi si od tej uczty. — Za mia si w dziewcz cy,ń ł ę ś ł ę ę dra ni cy sposób. — Nie mo na przecie ratowa pot nego imperium brytyjskiego przez dwadzie ciaż ą ż ż ć ęż ś cztery godziny na dob . Nawet Herkules musia odpocz po swoich pracach. — Le Blanc by szefemę ł ąć ł delegacji belgijskiej, wys anej przez króla Leopolda w celu nawi zania kontaktów dyplomatycznych zł ą Mahdim. Dot d jego wysi ki nie zosta y uwie czone sukcesem i utkwi w obl onym mie cie jak wszyscyą ł ł ń ł ęż ś inni. Anglicy obecni przy stole popatrzyli na niego z politowaniem. A jednak, poniewa by niezorientowanymż ł cudzoziemcem, wybaczyli mu t gaf .ę ę — Genera zrezygnowa z udzia u w bankiecie, poniewa ludzie g oduj . — Rebecca wyst pi a wł ł ł ż ł ą ą ł obronie Gordona. — To bardzo szlachetnie z jego strony. Co nie znaczy, e uwa am ten skromnyż ż pocz stunek za wystawn uczt — zastrzeg a delikatnie.ę ą ę ł Za jej przyk adem David zainicjowa pean ku czci niez omnego genera a i jego bezprzyk adnychł ł ł ł ł dokona .ń Ryder Courtney, który wci odczuwa bole nie skutki ostatniej demonstracji niez omno ci Gordona, nieąż ł ś ł ś przy czy si do pochwalnego chóru.łą ł ę — Ma niemal mesja sk w adz nad swoimi lud mi — oznajmi David z zapa em. — Pójd za nimń ą ł ę ź ł ł ą wsz dzie, a je li nie, zawlecze ich za warkoczyki, jak zrobi z Niezwyci on Armi w Chinach, albo nakopieę ś ł ęż ą ą im do ty ków, jak post puje z egipskim mot ochem, z którym w obecnej chwili zmuszony jest broni miasta.ł ę ł ć — Tatusiu, licz si ze s owami — skarci a go Rebecca.ę ł ł — Wybacz mi, kochanie, ale to prawda. Genera jest nieustraszony. Sam jeden, ubrany w galowył mundur, wjecha na wielb dzie w rodek obozu tego zbrodniczego ajdaka Sulejmana i wyg osi oracj doł łą ś ł ł ł ę buntowników. Zamiast go zamordowa , Sulejman zako czy rebeli i wróci do domu.ć ń ł ę ł — Podobnie post pi z Zulusami w Afryce Po udniowej. Kiedy wszed samotnie pomi dzy bojowe impi ią ł ł ł ę zwróci na wojowników swe niezwyk e oczy, oddali mu cze jak jakiemu bogu. Wtedy Gordon st uk ichł ł ść ś ł ł wodza za wi tokradztwo.ś ę — Królowie i potentaci z wielu krajów zabiegali o jego us ugi — wtr ci kto inny — cesarz Chin, królł ą ł ś Leopold z Belgii, egipski chedyw i premier Kolonii Przyl dkowej.ą — Jest przede wszystkim s ug bo ym, dopiero potem wojownikiem. Gardzi wszelkimi swarami i zanimł ą ż podejmie wa k decyzj , zapytuje w modlitwie swojego Boga, czego od niego da.ż ą ę żą
Ciekawe, czy Bóg chcia , eby ukrad moj durr , pomy la rozgoryczony Ryder. Ale zamiast wyraził ż ł ą ę ś ł ć swoje odczucia, dramatycznie zmieni kierunek rozmowy.ł — Czy nie jest godnym uwagi fakt, e cz owiek, który z drugiej strony Nilu rzuca wyzwanie naszemuż ż ł dzielnemu genera owi, jest do niego podobny pod wieloma wzgl dami? — Po tych s owach, zupe nieł ę ł ł nieprzystaj cych do Rydera Courtneya i niemal równie niefortunnych jak wcze niejsza uwaga Le Blanca,ą ś zapad a cisza.ł Nawet Rebecca by a wstrz ni ta porównaniem wi tego z potworem. Zauwa y a jednak, e kiedył ąś ę ś ę ż ł ż Ryder mówi , wszyscy go s uchali. Cho by w ród nich najm odszy, liczyli si z jego zdaniem, gdy zbił ł ć ł ś ł ę ż ł ogromn fortun i otacza a go równie wielka s awa. Zapuszcza si nieustraszenie tam, dok d niewielu ludzią ę ł ł ł ę ą zaryzykowa o si wyprawi . Dotar do Gór Ksi ycowych i eglowa po wszystkich wielkich jeziorachł ę ć ł ęż ż ł afryka skiego interioru. By przyjacielem i powiernikiem Jana, cesarza Abisynii. Mia dobre uk ady z Mutesń ł ł ł ą z Bugandy i Kamrasim z Bunjoro, którzy dali mu wy czne prawo do handlu w swoich królestwach.łą Arabskim mówi tak p ynnie, e móg dyskutowa z mu ami o Koranie. W ada tuzinem innych bardziejł ł ż ł ć łł ł ł prymitywnych j zyków i potrafi targowa si z nagimi Dinkami i Szyllukami. Polowa na wszystkie znaneę ł ć ę ł gatunki dzikich zwierz t i ptaków Equatorii, sprzedaj c pochwycone okazy do zwierzy ców królów i cesarzyą ą ń oraz ogrodów zoologicznych w Europie. — Ciekawa uwaga, Ryder — powiedzia David ostro nie. — Ja odnosz wra enie, e Szalony Mahdi ił ż ę ż ż genera Charles Gordon stanowi biegunowe przeciwie stwo. Mo e pan poda jakie ich wspólne cechy?ł ą ń ż ć ś — Po pierwsze, Davidzie, obaj s ascetami wicz cymi ponoszenie wyrzecze i powstrzymuj cymi sią ć ą ń ą ę od korzystania z wygód tego wiata — odpar Ryder bez namys u. — I obaj s s ugami Boga.ś ł ł ą ł — Ró nych Bogów — poprawi David.ż ł — Ale nie, sir! Jednego i tego samego Boga: Bóg ydów, muzu manów, chrze cijan i wszystkich innychż ż ł ś monoteistów jest tym samym Bogiem. Po prostu wszyscy oni oddaj mu cze na ró ne sposoby.ą ść ż David u miechn si .ś ął ę — Mo e powinni my podyskutowa o tym pó niej. Teraz prosz nam powiedzie , co jeszcze ich czy.ż ś ć ź ę ć łą — Obaj wierz , e Bóg przemawia do nich i e tym samym s nieomylni. Kiedy raz podejm decyzj , są ż ż ą ą ę ą niezachwiani w swoim postanowieniu i g usi na wszelkie argumenty. Z drugiej za strony, jak w przypadkuł ś wielu pot nych m czyzn i pi knych kobiet, obu zwodzi wiara w kult osobowo ci. Obaj wierz , e s węż ęż ę ś ą ż ą stanie znie wszelkie przeszkody b kitem oczu, przerw mi dzy z bami lub elokwencj .ść łę ą ę ę ą — Wiemy, kto ma niebieskie, poruszaj ce oczy — za mia si David — ale do kogo nale y szczerbatyą ś ł ę ż u miech?ś — Do Muhammada Ahmada, Mahdiego, Prowadzonego przez Boga — odpar Ryder. — Luka wł kszta cie klina, fald a, uwa ana jest przez ansarów za oznak jego bosko ci.ł ż ż ę ś — Mówi pan tak, jakby go zna — zauwa y Le Blanc. — Pozna pan tego cz owieka?ł ż ł ł ł — Tak — potwierdzi Ryder, a wówczas wszyscy popatrzyli na niego, jakby przyzna si do jadaniał ł ę kolacyjek z szatanem. Rebecca pierwsza si otrz sn a.ę ą ęł — Powie nam pan, gdzie i kiedy go pozna ? Jaki on jest naprawd ?ł ę — Pozna em go, gdy mieszka w jamie wygrzebanej na brzegu wyspy Abbas, czterdzie ci mil w górł ł ś ę Nilu B kitnego od miejsca, w którym siedzimy. Kiedy mija em wysp , cz sto wychodzi em na brzeg, ebyłę ł ę ę ł ż porozmawia z nim o sprawach boskich i ludzkich. Nie twierdz , e byli my przyjació mi ani e pragn emć ę ż ś ł ż ął jego przyja ni. Ale by o w nim co , co mnie fascynowa o. Czu em, e jest inny, i zawsze by em podź ł ś ł ł ż ł wra eniem jego pobo no ci, spokojnej si y i pogodnego u miechu. Jest prawdziwym patriot jak generaż ż ś ł ś ą ł Gordon... i to kolejna wspólna cecha. — Nie trzeba nam opowiada o generale Gordonie. Wszyscy znamy jego przymioty — wtr ci ać ą ł Rebecca. — Prosz nam raczej powiedzie o tym strasznym Mahdim. Jak mo na mówi , e jest w nim choę ć ż ć ż ć odrobina szlachetno ci?ś — Wszyscy wiemy, e rz dy Egipcjan w Sudanie by y ra co niesprawiedliwe i brutalne. Za wspaniaż ą ł żą łą fasad imperialnego dominium kwit a niewys owiona korupcja i okrucie stwo. Tubylczy mieszka cy padalią ł ł ń ń ofiar chciwych i bezdusznych baszów, którzy nak adali niebotycznie wysokie podatki, egzekwowane przezą ł wojska okupacyjne w sile czterdziestu tysi cy ludzi. Tylko po owa zysków p yn a do chedywa w Kairze,ę ł ł ęł reszta trafia a do prywatnych szkatu . Krajem rz dzono za pomoc bagnetu i korbacza, bicza ze skórył ł ą ą hipopotama. Zniewie ciali baszowie, siedz cy tutaj w Chartumie, zabawiali si wymy laniem najgorszychś ą ę ś tortur i egzekucji. Zrównywali z ziemi ca e wioski, mordowali mieszka ców. Arab i czarny cz owiek kulili sią ł ń ł ę w cieniu znienawidzonego Turka, aden jednak e nie o mieli si zaprotestowa . Egipcjanie, chociaż ż ś ł ę ć ż aspiruj do miana ludzi cywilizowanych, popierali handel niewolnikami, bo z zysków uiszczane by y podatki.ą ł Widzia em ten koszmar na w asne oczy i zdumiewa a mnie wyrozumia o ludno ci. Rozmawia em o tychł ł ł ł ść ś ł sprawach z pustelnikiem z jamy na brzegu rzeki. Próbowali my rozstrzygn , dlaczego ten stan rzeczy siś ąć ę utrzymuje, bo Arab jest dumnym cz owiekiem, a przecie prowokacje spotyka o si na ka dym kroku.ł ż ł ę ż Zadecydowali my, e brakuje dwóch zasadniczych czynników prowadz cych do wybuchu rewolucji.ś ż ą
Pierwszym z nich by a wiadomo , e ycie mo e by lepsze. O to zadba genera Charles Gordon jakoł ś ść ż ż ż ć ł ł gubernator Sudanu. Drugim brakuj cym elementem by katalizator jednocz cy ciemi onych. Sta si nimą ł ą ęż ł ę Muhammad Ahmad. I tak oto powsta nowy naród mahdystów. Rebecca przerwa a cisz , jaka zapad a poł ł ę ł ostatnich s owach Rydera. Jej pytanie by o typowo kobiece, bo polityczne, religijne i militarne aspekty historiił ł Mahdiego niewiele j interesowa y.ą ł — Ale jaki on jest naprawd , panie Courtney? Jak wygl da i jak si zachowuje? Jakie brzmienie maę ą ę jego g os? I prosz powiedzie nam wi cej o tej dziwnej szczerbie w uz bieniu.ł ę ć ę ę — Obdarzony jest wielk charyzm , podobnie jak Charles Gordon, a to kolejna wspólna cecha. Jestą ą redniego wzrostu i szczup ej budowy cia a. Zawsze nosi nieskazitelnie bia e szaty, nawet kiedy mieszka wś ł ł ł ł ziemnej jamie. Na prawym policzku ma znami w kszta cie ptaka lub anio a. Jego uczniowie i zwolennicyę ł ł uwa aj to za znak boski. Szczelina mi dzy z bami przykuwa uwag , kiedy przemawia. Mahdi jestż ą ę ę ę porywaj cym mówc . G os ma agodny, lekko sepleni, chyba e wpada w gniew. Wówczas przemawiaą ą ł ł ż grzmi cym g osem biblijnego proroka, ale nawet wtedy si u miecha. — Ryder wyj z oty kieszonkowyą ł ę ś ął ł zegarek. — Za godzin pó noc. Zatrzyma em was do pó na. Wszyscy powinni my porz dnie wypocz , boę ł ł ź ś ą ąć jak wiecie, genera Gordon kaza mi dopilnowa , eby nikomu z was nie by o dane s uchanie g osuł ł ć ż ł ł ł Muhammada Ahmada. Pami tajcie, prosz , e jutro przed pó noc macie by na pok adzie mojego parowcaę ę ż ł ą ć ł przy nabrze u Starego Miasta. Mam zamiar wyp yn , póki b dzie na tyle ciemno, eby kanonierzyż ł ąć ę ż derwiszów nie mogli wzi nas na cel. Prosz ograniczy baga e do niezb dnego minimum. Je li dopiszeąć ę ć ż ę ś nam szcz cie, zdo amy oddali si na bezpieczn odleg o , nim padnie pierwszy strza .ęś ł ć ę ą ł ść ł David u miechn si .ś ął ę — W istocie potrzebujemy szcz cia, panie Courtney, bo w mie cie roi si od szpiegów. Mahdi niemalęś ś ę przed nami zna nasze zamierzenia. — Mo e tym razem zdo amy go przechytrzy . — Ryder wsta i uk oni si Rebecce. — Przepraszam,ż ł ć ł ł ł ę je li nadu y em go cinno ci, panno Benbrook. Opuszcza nas pan zbyt wcze nie. Jeszcze nie k adziemy siś ż ł ś ś ś ł ę spa . Prosz spocz , panie Courtney. Nie mo e pan zostawi nas w po owie opowie ci. Prosz jć ę ąć ż ć ł ś ę ą doko czy , wszyscy jeste my ciekawi.ń ć ś Ryder z gestem rezygnacji opad na krzes o.ł ł — Jak mog si oprze pani rozkazowi? Ale obawiam si , e wszyscy znacie ci g dalszy tej historii,ę ę ć ę ż ą albowiem by a cz sto opowiadana i nie chcia bym was nudzi .ł ę ł ć Przy stole rozleg y si pomruki protestu.ł ę — mia o, panie Courtney. Panna Benbrook ma racj . Musimy us ysze pa sk wersj . Wydaje si , eŚ ł ę ł ć ń ą ę ę ż ró ni si bardzo od tej, któr znamy.ż ę ą Ryder Courtney pokiwa g ow na znak zgody i podj opowie .ł ł ą ął ść — W zachodnich spo ecze stwach szczycimy si chwalebnymi tradycjami i wysokimi standardamił ń ę moralnymi. Jednak e w ród dzikich, niewykszta conych ludzi ród em wielkiej si y jest ignorancja. Z niejż ś ł ź ł ł rodzi si fanatyzm. Tutaj, w Sudanie, mo na wymieni trzy wa ne przyczyny prowadz ce do powstania.ę ż ć ż ą Pierwsz by a niedola wszystkich tubylczych mieszka ców. Druga rozwin a si wtedy, gdy ludzie rozejrzelią ł ń ęł ę si doko a i stwierdzili, e ród em ich bol czek jest znienawidzony Turek, s ugus chedywa z Kairu.ę ł ż ź ł ą ł Wystarczy jeszcze jeden krok, eby pot na fala fanatyzmu przewali a si przez kraj. Sta o si to w chwili,ł ż ęż ł ę ł ę kiedy pojawi si cz owiek, który og osi si Mahdim.ł ę ł ł ł ę — Oczywi cie! — wtr ci David. — Nasienie posiane zosta o dawno temu. Szukrowie wierz , eś ą ł ł ą ż pewnego dnia, w czasie poha bienia i konfliktów, Allah ze le drugiego wielkiego proroka, który poprowadziń ś wiernych do Boga i umocni islam. Rebecca popatrzy a surowo na ojca.ł — To opowie pana Courtneya, ojcze. Prosz , pozwól mu mówi .ść ę ć M czy ni u miechn li si z jej werwy, a David zrobi skruszon min .ęż ź ś ę ę ł ą ę — Nie uzurpuj sobie prawa do pa skiej opowie ci. Prosz kontynuowa , sir.ę ń ś ę ć — Ale ma pan racj , Davidzie. Od stu lat mieszka cy Sudanu z nadziej przygl dali si ka demuż ę ń ą ą ę ż ascecie, który si wybija . Kiedy sta o si g o no o naszym pustelniku, pielgrzymi zacz li ci ga t umnie naę ł ł ę ł ś ę ś ą ć ł wysp Abbas. Przynosili cenne dary, które Muhammad Ahmad rozdawa biednym. S uchali jego nauk, a gdyę ł ł wracali do domów, zabierali z sob pisma tego wi tego cz owieka. Jego s awa zatacza a coraz szerszeą ś ę ł ł ł kr gi, a us ysza o nim ten, który przez ca e ycie z niecierpliwo ci czeka na nadej cie drugiego proroka.ę ż ł ł ł ż ś ą ł ś Abdallahi, syn ma o znanego duchownego i najm odszy z czterech braci, z wielkimi nadziejami wyprawi sił ł ł ę na wysp Abbas. Przyby do celu na poobcieranym od siod a o le i w pobo nym m odym eremicie rozpoznaę ł ł ś ż ł ł od razu prawdziwego wys annika Boga.ł David nie móg d u ej si powstrzyma .ł ł ż ę ć — A mo e raczej rozpozna narz dzie, które mia o umo liwi mu zyskanie w adzy i niewyobra alnegoż ł ę ł ż ć ł ż bogactwa? — By mo e to jest bli sze prawdy — przyzna ze miechem Ryder. — Tak czy owak, ci dwaj utworzylić ż ż ł ś pot ne przymierze. Nied ugo pó niej do uszu Raoufa Baszy, egipskiego gubernatora Chartumu, dotar yęż ł ź ł
wie ci, e ten szalony duchowny nawo uje do przeciwstawienia si chedywowi. Gubernator wys a pos a caś ż ł ę ł ł ł ń na wysp Abbas, eby wezwa Muhammada Ahmada do miasta, aby si wyt umaczy . Eremita wys uchaę ż ć ę ł ł ł ł pos a ca, wsta i przemówi g osem prawdziwego proroka: „Na mi osierdzie Boga i jego Proroka, jestemł ń ł ł ł ł panem tej ziemi. W imi Boga og aszam d ihad, wi t wojn przeciwko Turkom". Pos aniec uciek doę ł ż ś ę ą ę ł ł swojego pana. Abdallahi skupi wokó siebie gromadk obdartych n dzarzy, a nast pnie uzbroi ich w kije ił ł ę ę ę ł kamienie. Raouf Basza wys a parowcem dwie doborowe kompanie, eby pojmali sprawiaj cego k opotył ł ż ą ł kap ana. B d c zwolennikiem motywacyjnej metody prowadzenia dzia a wojennych, obieca awans ił ę ą ł ń ł wysok nagrod temu dowódcy, który aresztuje Muhammada. O zmierzchu kapitan parowca wysadzią ę ł o nierzy na wyspie i dwie rywalizuj ce kompanie pomaszerowa y odr bnymi trasami, eby otoczy wiosk ,ż ł ą ł ę ż ć ę w której podobno schroni si pustelnik. Noc by a bezksi ycowa, powsta o zamieszanie i o nierzeł ę ł ęż ł ż ł zaatakowali si wzajemnie, a potem uciekli, chc c dosta si na pok ad parowca. Przera ony kapitan nieę ą ć ę ł ż chcia dobi do brzegu i powiedzia , e maj p yn wp aw. Niewielu skorzysta o z tej oferty, bo wi kszoł ć ł ż ą ł ąć ł ł ę ść nie umia a p ywa , a ci, którzy umieli, bali si krokodyli. W ko cu kapitan zostawi ich i wróci do Chartumu.ł ł ć ę ń ł ł Muhammad Ahmad i Abdallahi na czele swojej armii achmaniarzy run li na zdemoralizowanych Egipcjan ił ę wyci li ich w pie . By o to nadzwyczajne zwyci stwo i wie , e ludzie kijami rozgromili znienawidzonychę ń ł ę ść ż Turków, odbi a si szerokim echem po kraju. Z pewno ci ten, który im przewodzi , musia by Mahdim.ł ę ś ą ł ł ć Samozwa czy Mahdi wiedzia , e przyb dzie wi cej egipskich o nierzy, aby go zabi , rozpocz wi cń ł ż ę ę ż ł ć ął ę hid r bardzo podobn do ucieczki Jedynego Prawdziwego Proroka z Mekki, która zdarzy a si tysi c latż ę ą ł ę ą temu. Wcze niej mianowa wiernego Abdallahiego kalifem, swoim nast pc , co sta o w zgodzie zś ł ę ą ł precedensem i proroctwem. Niebawem ucieczka przemieni a si w triumfalny pochód. Mahdiegoł ę poprzedza y opowie ci o cudach i wieszczych znakach. Pewnej nocy mroczny cie przys oni pó ksi yc,ł ś ń ł ł ł ęż symbol Egiptu i Turków. Znaczenie tego boskiego przes ania na nocnym niebie by o jasne dla wszystkichł ł ludzi w Sudanie. Mahdi tymczasem dotar do górskiej fortecy, le cej daleko na po udnie od Chartumu, którł żą ł ą zgodnie z proroctwem przemianowa na D ebel Masa, i uzna , e ju nie musi obawia si wojsk Raoufał ż ł ż ż ć ę Baszy. Wci jednak znajdowa si niedaleko Faszody, a Raszid Bej, gubernator miasta, by dzielniejszy iąż ł ę ł bardziej przedsi biorczy ni wi kszo egipskich gubernatorów. Pomaszerowa na D ebel Masa na czeleę ż ę ść ł ż tysi ca czterystu ci ko uzbrojonych o nierzy. Ale poniewa gardzi mot ochem, przeciwko któremuą ęż ż ł ż ł ł wyst powa , podj niewiele rodków ostro no ci. Nieustraszony kalif Abdallahi urz dzi zasadzk . Raszidę ł ął ś ż ś ą ł ę Bej wszed prosto w sid a i ani on, ani aden z jego ludzi nie prze y . Zostali wyci ci do nogi przezł ł ż ż ł ę obszarpanych, le uzbrojonych ansarów.ź Ryderowi zgas o cygaro. Podszed do kosza pe nego eukaliptusowych li ci, wyj arz c si ga zk ił ł ł ś ął ż ą ą ę łą ę zapali cygaro na nowo. Kiedy koniuszek znowu si rozjarzy , Ryder wróci na swoje miejsce.ł ę ł ł — Abdallahi zdoby karabiny i wielkie zapasy amunicji, nie wspominaj c o zaj ciu skarbca w Faszodzie,ł ą ę w którym zdeponowane by o prawie pó miliona funtów. Sta si pot nym przeciwnikiem. Chedyw wys ał ł ł ę ęż ł ł wojsko do Chartumu, powierzaj c komend brytyjskiemu oficerowi, genera owi Hicksowi. By a to jedna zą ę ł ł najbardziej nieporadnych armii, jakie kiedykolwiek wysz y w pole, a nieudolny Raouf Basza, sprawca dwóchł kl sk militarnych, os abi autorytet Hicksa.ę ł ł Ryder umilk i nala do kieliszka ostatni porcj koniaku. Ze smutkiem pokr ci g ow .ł ł ą ę ę ł ł ą — Prawie dwa lata min y od dnia, kiedy genera Hicks wyszed z miasta z siedmioma tysi camięł ł ł ą o nierzy piechoty i pi ciuset kawalerzystami. Mia wsparcie konnej artylerii z armatami Kruppa i karabinamiż ł ę ł maszynowymi Nordenfelta. Jego ludzie, w wi kszo ci b d cy muzu manami, znali legend Mahdiego zę ś ę ą ł ę Sudanu. Zacz li dezerterowa , zanim przebyli pi mil. Hicks zaku pi dziesi ciu kanonierów w a cuchy,ę ć ęć ł ęć ę ł ń eby pobudzi ich do wi kszego m stwa, ale i tak uciekali, zabieraj c z sob kajdany. — Ryder zadarż ć ę ę ą ą ł g ow i wybuchn zara liwym miechem, i cho opowie by a straszna, nawet Rebecca mu zawtórowa a.ł ę ął ź ś ć ść ł ł — Hicks najpierw nie wiedzia , a potem nie uwierzy porucznikowi Penrodowi Ballantyne'owi, swojemuł ł oficerowi wywiadu, kiedy ten poinformowa go, e pod zielonym sztandarem Mahdiego skupi o sił ż ł ę czterdzie ci tysi cy ludzi. Jednym z emirów, którzy wraz ze swoimi plemionami do czyli do ordynku, byś ę łą ł Osman Atalan z ludu Bed a.ż M czy ni drgn li, s ysz c te s owa. Z tego plemienia wywodzili si najlepsi, najbardziej zagorzalięż ź ę ł ą ł ę wojownicy po ród wszystkich walcz cych Arabów, a Osman Atalan by wodzem budz cym najwi kszy l k.ś ą ł ą ę ę — Trzeciego listopada tysi c osiemset osiemdziesi tego trzeciego zbieranina Hicksa wpad a na armią ą ł ę Mahdiego i zosta a rozgromiona przez szar ansarów. Hicks odniós mierteln ran , dowodz c ostatnimł żę ł ś ą ę ą sformowanym czworobokiem. Kiedy poleg , czworobok poszed w rozsypk i ansarowie roznie li o nierzył ł ę ś ż ł na mieczach. Penrod Ballantyne, który ostrzega Hicksa przed niebezpiecze stwem, widzia , jak generał ń ł ł opró ni b benek rewolweru, strzelaj c do nacieraj cych Arabów, a potem miecz ci mu g ow .ż ł ę ą ą ś ął ł ę Zwierzchnik Ballantyne'a, major Adams, le a postrzelony w obie nogi, gdy Arabowie masakrowali iż ł okaleczali rannych. Ballantyne skoczy na konia i uda o mu si posadzi majora Adamsa za siod em. Potemł ł ę ć ł utorowa sobie drog , r bi c napastników, i wyrwa si z okr enia. Dop dzi egipsk stra tyln , która co sił ę ą ą ł ę ąż ę ł ą ż ą ł w nogach ucieka a do Chartumu. By jedynym europejskim oficerem, który prze y i wyszed bez szwanku,ł ł ż ł ł wi c przej komend . Zebra o nierzy i pokierowa odwrotem. Przyprowadzi dwustu ludzi, cznie zę ął ę ł ż ł ł ł łą
rannym majorem Adamsem. Dwustu ludzi... z siedmiu i pó tysi ca o nierzy, którzy wymaszerowali zł ą ż ł genera em Hicksem. Ten wyczyn by jedynym jasnym promykiem w sk din d mrocznym dniu. Tak otoł ł ą ą Mahdi i jego kalif stali si panami ca ego Sudanu. Podeszli do miasta na czele czterdziestotysi cznegoę ł ę zwyci skiego wojska, prowadz c zdobyte dzia a, które dokuczaj nam do dzi . Tak oto dosz o do tego, eę ą ł ą ś ł ż mieszka cy miasta cierpi g ód i umieraj na choler , czekaj c na los, jaki gotuje im Mahdi.ń ą ł ą ę ą Rebecca mia a zy w oczach, gdy Ryder sko czy opowiada .ł ł ń ł ć — Ten Penrod Ballantyne sprawia wra enie dzielnego m odego cz owieka. Pozna go pan, panież ł ł ł Courtney? — Ballantyne? — Popatrzy na ni , zdziwiony nag ym przesuni ciem punktu ci ko ci w opowiedzianejł ą ł ę ęż ś historii. — Tak, by em tutaj, kiedy wróci z pola bitwy.ł ł — Prosz powiedzie nam o nim co wi cej.ę ć ś ę Ryder wzruszy ramionami.ł — Wi kszo pa , z którymi rozmawia em, zapewnia mnie, e jest szykownym galantem. Szczególnyę ść ń ł ż zachwyt wywo uj jego w sy, rzeczywi cie imponuj ce. By mo e kapitan Ballantyne a nazbyt ch tnieł ą ą ś ą ć ż ż ę zgadza si z t powszechn opini na temat jego osoby.ę ą ą ą — Czy wcze niej nie nazwa go pan porucznikiem?ś ł — Chc c wycisn par ziarenek chwa y z tego strasznego dnia, dowódca oddzia ów brytyjskich wą ąć ę ł ł Kairze nag o ni rol Ballantyne'a w bitwie, m odszego oficera w Dziesi tym Pu ku Huzarów, dawnymł ś ł ę ł ą ł regimencie lorda Wolseleya. Wolseley zawsze ch tnie pomaga kolegom huzarom, dlatego Ballantyneę awansowa na kapitana i, jakby tego by o ma o, zosta odznaczony Krzy em Wiktorii.ł ł ł ł ż — Nie lubi pan kapitana Ballantyne'a? — docieka a Rebecca.ł Po raz pierwszy David dostrzeg w postawie córki wyra ny ch ód wobec Rydera Courtneya. Zastanawiał ź ł ł si nad do g bokim zainteresowaniem, jakie budzi w niej Ballantyne, którego przecie nie zna a. Nagle zę ść łę ł ż ł drgnieniem przypomnia sobie, e przecie m ody Ballantyne odwiedzi konsulat kilka tygodni przedł ż ż ł ł wymarszem armii Hicksa na rze pod El Obejd. M odzieniec przekaza wiadomo od brytyjskiego konsulaź ł ł ść Evelyna Baringa, który by zbyt przeczulony, eby wysy a depesze, nawet zaszyfrowane. Cho w owymł ż ł ć ć czasie nie by o o tym mowy, David domy la si , e Ballantyne jest oficerem wywiadu w sztabie Baringa.ł ś ł ę ż Przydzielenie go do ha astry Hicksa s u y o istotniejszym celom.ł ł ż ł Do licha, tak! Wszystko mi si przypomina, pomy la David. Rebecca wesz a do gabinetu, gdyę ś ł ł przyjmowa Ballantyne'a. Dokona prezentacji, dwoje m odych ludzi wymieni o par grzecznych s ów ił ł ł ł ę ł Rebecca zostawi a ich samych. Ale potem, kiedy odprowadza go cia do drzwi, poprawia a kwiaty w holu.ł ł ś ł Nied ugo pó niej Przez okno gabinetu zobaczy , e idzie z nim do bramy pa acu.ł ź ł ż ł Mo e nie przez przypadek Rebecca kr ci a si po holu, gdy Ballantyne wyszed z jego gabinetu. Davidż ę ł ę ł u miechn si w duchu z zachowania córki, która udaj c, e nie zna m odego oficera, wypytywa a Ryderaś ął ę ą ż ł ł Courtneya o zdanie na jego temat. Taka m oda, a ju tak bardzo podobna do matki, pomy la z zadum . Chytra jak dwa tuziny baszów.ł ż ś ł ą Ryder Courtney wci odpowiada na wyzwanie Rebecki.ąż ł — Jestem pewien, e Ballantyne jest autentycznym bohaterem i ma naprawd imponuj cy zarost. Nigdyż ę ą jednak nie doszuka em si w nim nadmiaru ludzkich uczu . Z drugiej strony, mam ambiwalentny stosunekł ę ć do wszystkich wojskowych. Kiedy ju sko cz spuszcza lanie poganom, szturmowa miasta i zdobyważ ń ą ć ć ć królestwa, po prostu odje d aj , pobrz kuj c szablami i medalami. Zostawiaj po sobie chaos i bied .ż ż ą ę ą ą ę Dopiero administratorzy w rodzaju pani ojca próbuj zaprowadzi porz dek, a przedsi biorczy ludzieą ć ą ę interesu, jak ja, przywróci dobrobyt. Nie, panno Benbrook, nie mam na pie ku z kapitanem Ballantyne'em,ć ń ale nie darz zbytni sympati tej cz ci aparatu pa stwowego, dla której pracuje.ę ą ą ęś ń Oczy Rebecki by y ch odne, a mina surowa, gdy Ryder Courtney ponownie zebra si do wyj cia, tymł ł ł ę ś razem z wi ksz determinacj . I nie próbowa a go zatrzyma .ę ą ą ł ć Min a pó noc, kiedy Ryder dotar do kompleksu magazynów. Po paru godzinach snu zbudzi go Baczit.ęł ł ł ł Zjad na niadanie zimne, twarde placki z durry z peklowan wo owin , a potem usiad za biurkiem, ebył ś ą ł ą ł ż przy lampie naftowej uzupe ni wpisy w dzienniku i ksi dze rachunkowej. Opad go mdl cy strach, gdył ć ę ł ą zrozumia , w jak op akanym stanie s jego interesy.ł ł ą Poza sze ciuset funtami zdeponowanymi w kairskim oddziale banku Barings, prawie ca y jego maj tekś ł ą znajdowa si w obl onym mie cie. Mia w magazynie ponad osiemdziesi t ton ko ci s oniowej, wartej poł ę ęż ś ł ą ś ł pi szylingów za funt, ale dopiero po dostarczeniu do Kairu. W Chartumie za ko nie dosta by worka durry.ęć ść ł To samo mo na by o powiedzie o pó torej tony gumy arabskiej, wysuszonego i uformowanego w lepkież ł ć ł ceg y soku z drzewa akacjowego. By to cenny surowiec u ywany przez artystów, a tak e do produkcjił ł ż ż kosmetyków i w przemy le drukarskim. W Kairze móg by sprzeda zapas za kilka tysi cy funtów. Miaś ł ć ę ł jeszcze cztery magazyny zape nione po sufit stertami suszonych skór bydl cych, kupionych od pasterskichł ę Dinków i Szylluków na po udniu. Kolejne wielkie pomieszczenie zawiera o towary na handel wymienny:ł ł zwoje miedzianego drutu, szklane paciorki, stalowe siekiery i motyki lusterka, stare muszkiety Tower i
beczu ki taniego czarnego prochu, bele perkalu i bawe nianych wyrobów z Birmingham oraz mnóstwoł ł innych wiecide ek i drobiazgów, które cieszy y w adców po udniowych królestw oraz ich poddanych.ś ł ł ł ł W klatkach i zagrodach na ko cu kompleksu Ryder trzyma dzikie zwierz ta i ptaki, które stanowi yń ł ę ł wa n cz jego maj tku. Zosta y pochwycone na sawannach i w lasach Equatorii, a nast pnież ą ęść ą ł ę przewiezione w dó rzeki na barkach i parowcu. W zagrodach wypoczywa y, oswaja y si i zaznajamia y zł ł ł ę ł opiekunami. W tym samym czasie dozorcy uczyli si , jak nale y je karmi i traktowa , eby prze y yę ż ć ć ż ż ł transport na pó noc, gdzie wystawiano je na aukcj . Nabywali je handlarze i agenci z Kairu i Damaszku, ał ę nawet z Neapolu i Rzymu, gdzie ceny by y znacznie wy sze. Na tych targach niektóre z rzadszychł ż afryka skich gatunków mog y osi gn cen nawet kilkuset funtów za sztuk .ń ł ą ąć ę ę Najcenniejsze rzeczy kry y si za stalowymi drzwiami skarbca, zas oni tymi wielkim perskim gobelinem:ł ę ł ę ponad sto worków srebrnych denarów Marii Teresy, uniwersalnej monety na Bliskim Wschodzie, z portretem piersiastej królowej W gier i Czech. By to jedyny pieni dz przyjmowany przez Abisy czyków w ich górskimę ł ą ń królestwie oraz przez innych bardziej wyrobionych partnerów handlowych, takich jak Mutesa z Bugandy czy plemiona Hadendoa i Saar ze wschodnich pusty . W tej chwili handel z emirami pustynnych plemionń arabskich zamar . Prawie wszyscy ruszyli en masse, eby do czy do d ihadu Mahdiego.ł ż łą ć ż W skarbcu poza p óciennymi workami denarów kry y si jeszcze wi ksze skarby. Pi dziesi t workówł ł ę ę ęć ą ziarna durry, kilka tuzinów pude ek kuba skich cygar, pó tuzina skrzynek koniaku Hine i pi dziesi t funtówł ń ł ęć ą abisy skiej kawy.ń „Chi czyk" Gordon rozstrzeliwuje tych, którzy gromadz zapasy. Mam nadziej , e zaproponuje miń ą ę ż ostatnie cygaro i opask na oczy, pomy la Ryder. Potem znowu sta si miertelnie powa ny. Przedę ś ł ł ę ś ż zarekwirowaniem Nieustraszonego Ibisa poczyni przygotowania do przewiezienia jak najwi kszej liczbył ę zwierz t i towarów w dó rzeki do Kairu.ą ł Zaplanowa równie , e Baczit zabierze niepor czne i mniej cenne towary na wielb dach do Abisynii, ał ż ż ę łą mo e nawet do jednego z portów handlowych na wybrze u Morza Czerwonego. Chocia Mahdi rozmie ciż ż ż ś ł swoje wojska wzd u zachodniego brzegu Nilu Bia ego i na pó nocnym brzegu Nilu B kitnego, tworz cł ż ł ł łę ą blokad na rzece, w kordonie nie brakowa o luk. Najwi ksz z nich by szeroki klin otwartej pustynię ł ę ą ł pomi dzy rzekami, w wid ach których le a o miasto. Jedynie w ski kana , pog biany i poszerzany przezę ł ż ł ą ł łę ludzi Gordona, chroni t cz miasta. Za nim nie by o nic: ani ladu derwiszów, tylko piasek, krzaki ił ę ęść ł ś nieliczne k py akacji na przestrzeni setek mil.ę Sajd Mahtum, jeden z niewielu emirów, którzy jeszcze nie przeszli na stron derwiszów, zgodzi si zaę ł ę okre lon cen podprowadzi wielb dy za niski, skalisty grzbiet, os aniaj cy ich od strony miasta. Tam podś ą ę ć łą ł ą kierunkiem Baczita mia za adowa towary i przeszmuglowa je przez granic do jednej z faktorii Rydera uł ł ć ć ę podnó a gór Abisynii. Genera Gordon skutecznie pokrzy owa te plany. Z jego rozkazu Ryder mia zostawiż ł ż ł ł ć swój dobytek w obl onym mie cie, a zamiast tego zabra uchod ców.ęż ś ć ź — Cholerny genera , cholerny „Chi czyk", cholerny Gordon! — kl , kr c po pokoju. Poza kabin nał ń ął ążą ą Nieustraszonym Ibisie tutaj mia jedyny sta y dom. Ojciec i dziadek byli w drowcami. Od nich nauczy sił ł ę ł ę stylu ycia typowego dla afryka skich my liwych i handlarzy. Ale ten magazyn by jego domem. Brakowa oż ń ś ł ł w nim tylko odpowiedniej kobiety. Nagle ujrza w wyobra ni Rebecc Benbrook. U miechn si nieweso o. Mia wra enie, e zł ź ę ś ął ę ł ł ż ż nieznanego sobie powodu spali wszystkie mosty. Podszed do kamiennej ciany, na której wisia y dwał ł ś ł wielkie brudno ó te ciosy, przymocowane pier cieniami z br zu, i z roztargnieniem pog adzi jeden z nich.ż ł ś ą ł ł Ch ód g adkiej ko ci s oniowej pod palcami przynosi ukojenie, jak przebieranie koralików ró a ca. Ryderł ł ś ł ł ż ń jednym strza em w g ow zabi pot nego samca, który nosi te ciosy, a by o to w Karamod o, tysi c mil nał ł ę ł ęż ł ł ż ą po udnie od Chartumu, nad Nilem Wiktorii.ł G adz c ko s oniow , przygl da si sp owia ej fotografii w hebanowej ramce, wisz cej na s siedniejł ą ść ł ą ą ł ę ł ł ą ą cianie. Przedstawia a rodzin stoj c przed zaprz onym w szesna cie wo ów wozem na tleś ł ę ą ą ęż ś ł przygn biaj cego, niew tpliwie afryka skiego krajobrazu. Obok zaprz gu sta czarnoskóry poganiacz,ę ą ą ń ę ł gotów strzeli z d ugiego bicza i podj podró w kierunku jakiego bezimiennego miejsca przeznaczenia.ć ł ąć ż ś Ojciec Rydera dosiada ulubionego wierzchowca, siwego wa acha, którego nazywa Lisem. By wielkim,ł ł ł ł pot nie zbudowanym m czyzn z d ug ciemn brod . Zmar tak dawno temu e Ryder nie pami ta , czyęż ęż ą ł ą ą ą ł ż ę ł rzeczywi cie tak wygl da . On sam wówczas sze cioletni, siedzia na ku siod a, zwieszaj c d ugie, chudeś ą ł ś ł łę ł ą ł nogi. Matka sta a przy ko skiej g owie, patrz c pogodnie w obiektyw. Ryder pami ta ka dy szczegó jejł ń ł ą ę ł ż ł pi knej twarzy i jak zawsze, kiedy na ni patrzy , wspomnienia cisn y mu serce. Trzyma a za r k jegoę ą ł ś ęł ł ę ę siostr Alice, starsz od niego o kilka lat. Z drugiej strony sta starszy brat, opieku czym gestem obejmuj cyę ą ł ń ą matk w talii. Tego dnia wypada y szesnaste urodziny Waite'a Courtneya. Dziesi lat starszy od Rydera,ę ł ęć by dla niego bardziej ojcem ni bratem, gdy ojciec zosta zabity przez rannego bawo u w trakcie podró ył ż ł ł ż uwiecznionej na zdj ciu rodziny.ę Ryder Courtney zap aka , kiedy otrzyma z Londynu straszny telegram, w którym Alice donosi a, eł ł ł ł ż Waite zgin z r k Zulusów w Afryce Po udniowej na polu bitwy pod wzgórzem zwanym Isandluana, Miejsceął ą ł Ma ej R ki. Osieroci on Ad i dwóch synów, Seana i Garricka; na szcz cie ch opcy byli ju niemalł ę ł ż ę ę ęś ł ż
doro li i mogli zaopiekowa si matk .ś ć ę ą Ryder westchn i przep dzi z g owy smutne my li. Zawo a Baczita. By o jeszcze ciemno, ale mieliął ę ł ł ś ł ł ł wiele do zrobienia, eby parowiec móg wyp yn przed pó noc .ż ł ł ąć ł ą Dwaj m czy ni min li magazyn z ko ci s oniow i zbli yli si do zagrody dla zwierz t. Stary Ali powitaęż ź ę ś ą ł ą ż ę ą ł ich kaszlem i zrz dzeniem.ę — O, umi owane dzieci Allaha! — zawo a Ryder. — Oby ona twoich pi knych m odych on zawszeł ę ł ł ł ę ł ż by y p odne, a ich ar niech rozpala twoje serce i l d wie.ł ł ż ę ź Ali daremnie próbowa powstrzyma si od miechu, bo wszystkie trzy jego ony by y s dziwymił ć ę ś ż ł ę wied mami. Zamaskowa chichot kaszlni ciem, potem splun ó t flegm w py . By dozorc zwierzy ca iź ł ę ął ż ł ą ą ł ł ą ń cho wydawa o si , e nienawidzi ca ego rodzaju ludzkiego, cudownie radzi sobie z dzikimi stworzeniami.ć ł ę ż ł ł Poprowadzi Rydera do klatek z ma pami. Ryder podszed do gerezy, swojego ulubie ca, który wskoczy muł ł ł ń ł na rami i wyszczerzy z by. Pocz stowa ma pk wyj tymi z kieszeni resztkami placka ze niadania.ę ł ę ę ł ł ę ę ś G adzi bujn czarno-bia sier , gdy szli wzd u rz du czystych klatek z pojemnikami pe nymi karmy ił ł ą łą ść ł ż ę ł wie ej wody. Mia tutaj pi gatunków ma p, w tym pawiany o psich pyskach i dwa m ode szympansy, naś ż ł ęć ł ł które by o wielkie zapotrzebowanie w Europie i Azji; wiedzia , e bez trudu znajdzie nabywców w Kairze.ł ł ż Szympansy apa y Alego za szyj , a najm odszy ssa jego ucho jak brodawk sutkow matki. Ali burcza nał ł ę ł ł ę ą ł nie cicho, z czu o ci .ł ś ą Za ma piarni sta y klatki pe ne ptaków, od szpaków w ywych metalicznych kolorach po or y, wielkieł ą ł ł ż ł sowy, d ugonogie bociany i dzioboro ce z dziobami jak wielkie ó te tr bki.ł ż ż ł ą — Wci potrafisz znale dla nich pokarm? — Ryder wskaza ptaki padlino erne przywi zane za jednąż źć ł ż ą ą nog do palików. Ali chrz kn niezobowi zuj co, ale Baczit odpowiedzia za niego: — Tylko szczury maję ą ął ą ą ł ą si dobrze w tym mie cie. Ulicznicy sprzedaj je po dwa miedziaki za sztuk . — Ali spojrza na niego zę ś ą ę ł jadem w oczach, karc c za zdradzanie informacji, która nie powinna go interesowa .ą ć Na ko cu zwierzy ca znajdowa a si wspólna zagroda dla ró nych gatunków antylop, a obok kojecń ń ł ę ż bawo ów afryka skich, zbyt agresywnych, eby trzyma je z innymi zwierz tami. Ryder schwyta cielaki,ł ń ż ć ę ł ledwo umiej ce samodzielnie si naje , bo m ode zwierz ta by y odporniejsze i znosi y podró lepiej nią ę ść ł ę ł ł ż ż dojrza e. Podszed do dwóch licznych, rzadkich antylop, które z owi podczas ostatniej wyprawy. Mia ył ł ś ł ł ł l ni c rud sier z wyra nymi bia ymi pr gami, du e wyraziste oczy i uszy w kszta cie tr bek. Te by yś ą ą ą ść ź ł ę ż ł ą ż ł m ode; doros e osi ga y wzrost kuca. Pomi dzy uszami stercza y niewielkie wyrostki, które niebawem mia ył ł ą ł ę ł ł rozwin si w ci kie, lirowato wygi te rogi. Ryder wiedzia , e cho znano z opisów wyprawione skóryąć ę ęż ę ł ż ć bongo, w Europie jeszcze nie wystawiono na sprzeda ani jednego ywego osobnika. Para rozp odowa,ż ż ł taka jak ta, mog a osi gn zawrotn cen . Podsuwa im placki z durry, a one jad y apczywie, lini c muł ą ąć ą ę ł ł ł ś ą d o .ł ń W trakcie inspekcji Ryder i Ali zastanawiali si , w jaki sposób zapewni zwierz tom sta y dop yw karmy,ę ć ę ł ł eby by y dobrze od ywione i zdrowe. Ali stwierdzi , e bongo lubi li cie akacji. Ludzie al-Mahtumaż ł ż ł ż ą ś regularnie przywozili na wielb dach wie o ci te ga zie w zamian za gar cie srebrnych denarów Mariiłą ś ż ś ę łę ś Teresy. - Wkrótce b dziemy musieli z owi kolejn p ywaj c wysp trzciny, bo inaczej zwierz ta zacznę ł ć ą ł ą ą ę ę ą g odowa — powiedzia Ali grobowym g osem. Uwielbia przekazywa z e wie ci.ł ć ł ł ł ć ł ś Nil niós na po udnie tratwy wodorostów i papirusu, oderwane od zwartego, grubego ko ucha ro linno cił ł ż ś ś w lagunach i kana ach Sudu. Niektóre by y takie wielkie, e cz sto unosi y z bagien du e zwierz ta. Mimoł ł ż ę ł ż ę najlepszych stara derwiszów Ryderowi i jego za odze udawa o si mocowa d ugimi linami te yj ce tratwyń ł ł ę ć ł ż ą i przyci ga do brzegu. Brygady robotników siekierami ci y zbit zielon mas na mniejsze bloki ią ć ęł ą ą ę cumowa y je w fosie. Dzi ki temu trawa i trzcina nie usycha y i mog y by wykorzystane jako pasza.ł ę ł ł ć Ryderowi ledwo starczy o dnia, eby uko czy przygotowania do opuszczenia Chartumu. S o ceł ż ń ć ł ń zachodzi o, gdy wraz z Baczitem wyruszy z kompleksu ze sznurem objuczonych wielb dów do staregoł ł łą portu. Jock McCrump trzyma ci nienie w kot ach, kiedy weszli na pok ad Nieustraszonego Ibisa.ł ś ł ł Ryder czu na sobie setki szpieguj cych oczu, gdy adowali na bark ostatnie p ki drewna do paleniał ą ł ę ę pod kot ami. Sko czyli dopiero dwie godziny po zachodzie s o ca. ar dnia wci zalega w mie cie, gdył ń ł ń Ż ąż ł ś górny róg ksi yca ukaza si nad wschodnim horyzontem i odmieni brzydkie zabudowania, zalewaj c jeęż ł ę ł ą romantyczn po wiat .ą ś ą Ma a feluka wykorzysta a ostatnie podmuchy wieczornej bryzy, eby niepostrze enie odbi odł ł ż ż ć omdurma skiego brzegu i po eglowa w dó rzeki. Pod os on ciemno ci podkrad a si do wej cia doń ż ć ł ł ą ś ł ę ś starego portu w Chartumie. Szyper stan na awce i spojrza w g b basenu. Zobaczy p on ce pochodnie iął ł ł łą ł ł ą niezwyk y ruch wokó parowca cumuj cego przy nabrze u. Us ysza ha as i krzyki wielu ludzi. By o dok adnieł ł ą ż ł ł ł ł ł tak, jak go poinformowano. Statekferenghi szykowa si do opuszczenia miasta. Szyper wróci na swojeł ę ł miejsce przy sterze i zagwizda cicho do trzyosobowej za ogi, ka c ustawi wielki aci ski agiel ostrzej doł ł żą ć ł ń ż wiatru, a potem mocno przekr ci rumpel. Niewielka ód ruszy a skosem pod pr d, kieruj c si z powrotemę ł ł ź ł ą ą ę do Omdurmanu. W pobli u zachodniego brzegu szyper znów zagwizda , tym razem bardziej przenikliwie, i zż ł ciemno ci nap yn g os: — W imi Proroka i Boskiego Mahdiego, mów!ś ł ął ł ę
Kapitan wsta i zawo a do obserwatorów na brzegu: — Nie ma bóstwa innego ni Bóg, a Mahomet jestł ł ł ż jego Prorokiem. Mam wie ci dla kalifa Abdallahiego.ś Nieustraszony Ibis wci sta przy nabrze u Starego Miasta. Jock McCrump i Ryder Courtneyąż ł ż sprawdzali karabiny Mar-hni-Henry na wieszaku z ty u otwartego mostka. Upewniali si , czy wszystkie sł ę ą za adowane i czy paczki z nabojami Boxer-Henry kaliber 45 le pod r k na wypadek, gdyby po wyj ciu zł żą ę ą ś portu napotkali blokad derwiszów.ę Jeszcze nie sko czyli ostatnich przygotowa , gdy na trapie stan li pierwsi wa ni pasa erowie. Baczitń ń ę ż ż zaprowadzi ich do jednej z czterech kajut. Ryder Courtney, nie zwa aj c na jego protesty, swoj postanowił ż ą ą ł udost pni rodzinie Benbrooków. Kabina by a male ka, wyposa ona tylko w dwie koje, ale mia a zapewnię ć ł ń ż ł ć dziewcz tom cho odrobin prywatno ci na zat oczonym parowcu. Ryder domy la si , e jedna bli niaczkaę ć ę ś ł ś ł ę ż ź b dzie dzieli ó ko z ojcem, a druga z Rebecc . Inni konsulowie zostali ulokowani w pozosta ych kabinach,ę ć ł ż ą ł a prawie czterystu pasa erów musia o zaryzykowa podró na otwartych pok adach lub na trzechż ł ć ż ł opró nionych z adunku barkach. Czwarta barka zosta a za adowana sagami drewna, eby nie musieliż ł ł ł ż wychodzi na brzeg w celu uzupe nienia cennego zapasu paliwa.ć ł Ryder popatrzy ku wschodowi. Ksi yc, tylko kilka dni od pe ni, zalewa blaskiem koryto wiod ce wł ęż ł ł ą kierunku prze omu Szabluka. Na nieszcz cie mia równie o wietla parowiec, cel wrogich kanonierów. Ichł ęś ł ż ś ć celno poprawia a si z dnia na dzie , gdy nabierali do wiadczenia w obs udze dzia Kruppa zdobytych wść ł ę ń ś ł ł El Obejd. Wygl da o na to, e dysponuj nieograniczonym zapasem amunicji.ą ł ż ą Spojrza na nabrze e i poczu uk ucie irytacji. Major al-Faroque ze sztabu genera a Gordona ustawił ż ł ł ł ł kompani o nierzy, eby strzec dost pu do portu. Z bagnetami na lufach karabinów szykowali si doę ż ł ż ę ę odparcia t umu ludzi bez przepustek, którzy mogli przypu ci szturm na ma y parowiec i spróbowa sił ś ć ł ć łą wedrze si na pok ad. Zdesperowani mieszka cy gotowi byli podj najwi ksze ryzyko, byle tylko wydostać ę ł ń ąć ę ć si z miasta. Rydera zirytowa o to, e al--Faroque kaza o nierzom zapali pochodnie, aby mogli sprawdzię ł ż ł ż ł ć ć twarze i dokumenty pasa erów stoj cych w kolejce przed wej ciem do portu. Pochodnie o wietla y ca eż ą ś ś ł ł nabrze e, doskonale widoczne dla wart derwiszów po drugiej stronie rzeki.ż — Na Boga, majorze, ka pan ludziom zgasi wiat a! — rykn Ryder.ż ć ś ł ął — Mam rozkaz nie przepuszcza nikogo bez sprawdzenia papierów.ć — Przyci ga pan uwag derwiszów. Mahdi b dzie wiedzia , e przygotowujemy si do wyj cia z portu!ą ę ę ł ż ę ś — Mam rozkazy, kapitanie. Podczas gdy si sprzeczali, t um pasa erów i tych, którzy mieli nadziej dosta si na statek, szybko się ł ż ę ć ę ę powi ksza . Wi kszo nios a niemowl ta albo tobo ki z dobytkiem. Wszyscy okazywali rozdra nienie zę ł ę ść ł ę ł ż powodu niemo no ci swobodnego wej cia do portu. Wiele osób krzycza o i wymachiwa o przepustkami nadż ś ś ł ł g ow . Ci, którzy ich nie mieli, stali z zaci tymi, ponurymi minami, czekaj c na sposobno .ł ą ę ą ść — Prosz przepu ci pasa erów! — zawo a Ryder.ę ś ć ż ł ł — Nie przepuszcz nikogo, dopóki nie sprawdz przepustek — odpar major i odwróci si plecami, aę ę ł ł ę Ryder bezsilnie piekli si na mostku. Al-Faroque by uparty i spieranie si z nim mog o tylko opó ni wyj cieł ę ł ę ł ź ć ś na otwart rzek . W pewnej chwili Ryder wypatrzy wysokiego Davida, przeciskaj cego si przez t um ią ę ł ą ę ł toruj cego drog córkom. Z ulg zobaczy , e al-Faroque pozna ich i ruchem r ki da znak, e mog przeją ę ą ł ż ł ę ł ż ą ść za kordon o nierzy. Wbiegli po trapie, d wigaj c swoje najcenniejsze rzeczy. Saffron nios a pud o zż ł ź ą ł ł przyborami do malowania, a Amber p ócienny worek pe en ulubionych ksi ek. Nazira popycha ał ł ąż ł dziewczynki po trapie; David u y wszystkich swoich wp ywów, cznie z powo ywaniem si na godnoż ł ł łą ł ę ść urz du, eby uzyska dla niej przepustk .ę ż ć ę — Dobry wieczór, Davidzie. Zajmiecie moj kabin — powita go Ryder, gdy weszli na pok ad.ą ę ł ł — Ale nie! Drogi kolego, nie mo emy pana eksmitowa .ż ż ć — W czasie ca ej podró y b d mia pe ne r ce roboty na mostku — zapewni go Ryder. — Dobrył ż ę ę ł ł ę ł wieczór, panno Benbrook. W kabinie s tylko dwie w skie koje. B dzie ciasno, obawiam si , ale na parowcuą ą ę ę nie ma lepszego miejsca. Pani s u ca musi przesi si na bark .ł żą ąść ę ę — Dobry wieczór, panie Courtney. Nazira nale y do rodziny. B dzie spa z Amber, a ojciec podzieli kojż ę ć ę z Saffron. Ja urz dz sobie pos anie na pod odze. Jestem pewna, e wszystkim nam b dzie wygodnie —ą ę ł ł ż ę o wiadczy a stanowczo Rebecca.ś ł Od strony t umu powstrzymywanego przez o nierzy jak powód przez kruch tam dobieg ył ż ł ź ą ę ł z owieszcze pomruki. Ryder uzna to za dobry pretekst do unikni cia kolejnego starcia z Rebecc . Jej oczył ł ę ą l ni y z owrogo, gdy buntowniczo podnosi a podbródek.ś ł ł ł — Prosz mi wybaczy , Davidzie. Musz i , rozgo cie si sami. Jestem potrzebny. — Ryder zostawię ć ę ść ść ę ł ich i zbieg po trapie.ł Podchodz c do majora, widzia , e wzburzony t um za kordonem o nierzy z minuty na minut g stniejeą ł ż ł ż ł ę ę i prze prosto na szpice bagnetów. Zjawi si monsieur Le Blanc, ostatni z korpusu dyplomatycznego. Wygl da niedorzecznie, ubrany wł ę ą ł obszerny operowy p aszcz i tyrolski kapelusz z p kiem piór za otokiem. Za nim pod a a procesjał ę ąż ł
s u cych, uginaj cych si pod ci arem baga y. Tragarze d wigali na ramionach dwa okute mosi dzemł żą ą ę ęż ż ź ą kufry podró ne wielko ci sarkofagu faraona.ż ś — Nie mo e pan wnie tych klamotów na pok ad, monsieur — powiedzia Ryder, gdy stra nicy ichż ść ł ł ż przepu cili.ś Le Blanc podszed do niego, wachluj c si par ó tych r kawiczek. Krople potu sp ywa y mu poł ą ę ą ż ł ę ł ł brodzie. — Na te ..klamoty". monsieur. jak raczy pan si wyrazi , sk ada si moja garderoba. Nie mog si bezł ę ć ł ę ę ę niej oby .ć Ryder od razu zrozumia , e dyskusja nie ma sensu. Wymin Le Blanca i stan przed tragarzamił ż ął ął chwiej cych si pod ci arem kufrów.ą ę ęż — Postawi je na ziemi! — rozkaza po arabsku. Zatrzymali si i wlepili w niego oczy.ć ł ę — Nie s uchajcie go — pisn Le Blanc. Podbieg do s u cych i spoliczkowa ich r kawiczk . —ł ął ł ł żą ł ę ą Wnie cie je na pok ad, mes braves.ś ł Tragarze ruszyli w stron trapu. Ryder wypatrzy wielkiego Araba, który musia by ich szefem, podszedę ł ł ć ł do niego i trzasn go w szcz k . Tragarz pad jak cz owiek postrzelony w g ow . Kufer zsun si z ramionął ę ę ł ł ł ę ął ę jego towarzyszy i run na kamienne p yty. Wieko odskoczy o i na nabrze e wysypa a si lawina odzie y iął ł ł ż ł ę ż przyborów toaletowych. Pozostali tragarze nie czekali na rozwój wypadków, tylko porzucili adunek i ucieklił przed gniewem szalonego ferenghi kapitana. — I co pan narobi ? — krzykn Le Blanc, osuwaj c si na kolana. Zgarn nar cze ubra i próbował ął ą ę ął ę ń ł wepchn je do kufra.ąć T um za nim wyczu okazj . Energicznie przesun si do przodu i o nierze zmuszeni byli cofn si oł ł ę ął ę ż ł ąć ę kilka kroków. Ryder chwyci Le Blanca za rami i poderwa go na nogi.ł ę ł — Ruszaj, ty francuski imbecylu. — Poci gn go w stron trapu.ą ął ę — Je li ja jestem imbecylem, to pan angielskim barbarzy c ! — zawy dyplomata. Przytrzyma siś ń ą ł ł ę mosi nego uchwytu ci kiego kufra. Ryder nie móg go oderwa , cho szarpa ze wszystkich si .ęż ęż ł ć ć ł ł Kto na obrze ach t umu rzuci du y kamie , celuj c w g ow majora al-Faroque'a. Chybi , kamieś ż ł ł ż ń ą ł ę ł ń uderzy w policzek Le Blanca. Dyplomata wrzasn z bólu, pu ci kufer i obur cz z apa si za twarz.ł ął ś ł ą ł ł ę — Jestem ranny! Jestem powa nie ranny!ż Posypa si grad kamieni, podskakuj cych na bruku pomi dzy o nierzami. Jeden uderzy egipskiegoł ę ą ę ż ł ł sier anta, który rzuci karabin i ukl k , trzymaj c si za g ow . Jego podw adni odsun li si , ju wypatruj cż ł ą ł ą ę ł ę ł ę ę ż ą drogi ucieczki. T um naciera jak stado psów, coraz mocniej, coraz bardziej zajadle. Kto podniósł ł ś ł upuszczony karabin sier anta, wycelowa w majora al-Faroque'a i strzeli . Kula musn a skro . Al-Faroqueż ł ł ęł ń upad , og uszony. o nierze z amali szyk i rzucili si do ucieczki, tratuj c rozpostartego na ziemi dowódc . Wł ł Ż ł ł ę ą ę jednej chwili ze stra ników przemienili si w uciekinierów. Ryder poderwa Le Blanca, który kopa ,ż ę ł ł wrzeszcza i szamota si w jego ramionach niczym dziecko w napadzie z o ci, i podbieg do trapu.ł ł ę ł ś ł Rzuci Francuza na pok ad, potem pop dzi na mostek.ł ł ę ł — Odbija ! — rykn do za ogi, gdy pierwsza fala t umu wraz z po ow egipskich askarysów wdziera ać ął ł ł ł ą ł si na statek. Cz onkowie za ogi zostali zepchni ci ze swoich stanowisk i nie mogli przebi si do cum.ę ł ł ę ć ę Nabrze em nadbiega o coraz wi cej ludzi, skacz cych nast pnie na pok ad parowca albo gramol cych siż ł ę ą ę ł ą ę na barki. Ci, którzy wcze niej zaj li miejsca, próbowali ich spycha , ale statki osiada y coraz g biej podś ę ć ł łę ci arem walcz cych ludzi.ęż ą Saffron wystawi a g ow z kabiny i przygl da a si z zaciekawieniem. Ryder podniós j i dos ownieł ł ę ą ł ę ł ą ł rzuci w ramiona starszej siostry, potem wepchn obydwie do kabiny.ł ął — Nie wychodzi ! — krzykn i zatrzasn drzwi. Z uchwytu w zej ciówce zerwa toporek stra acki. Zć ął ął ś ł ż ciemno ci wy ania y si kolejne fale ludzi.ś ł ł ę Ryder czu , jak pok ad Ibisa przechyla si pod nierówno rozmieszczonym ci arem.ł ł ę ęż — Jock! — wrzasn z rozpacz . — Ci dranie nas wywróc . Musimy odbi od kei. — Obaj wywalczyliął ą ą ć sobie drog przez t um. Uda o im si przeci cumy, ale w tym czasie Ibis ju przechyla si niebezpiecznie.ę ł ł ę ąć ż ł ę Kiedy Ryder wróci na mostek i otworzy przepustnic , poczu ogromny opór stawiany przez przeci oneł ł ę ł ąż barki. Obejrza si i zobaczy , e burta najbli szej wystaje nad wod najwy ej na dwie stopy. Zakr ci ko em,ł ę ł ż ż ę ż ę ł ł kieruj c si do wyj cia z portu.ą ę ś Ibis mia pot ny trzycylindrowy silnik Cowpera, wyposa ony w po redni zbiornik pary, co pozwala o nał ęż ż ś ł uzyskanie znacznie wy szego ci nienia w kot ach ni w przypadku starszych modeli. Parowiec potrzeboważ ś ł ż ł ca ej mocy, eby bezpiecznie przeci gn sznur ob adowanych barek przez katarakty. Gdy nabrał ż ą ąć ł ł pr dko ci, odkosy zabiela y pod dziobami odzi i woda przela a si nad burtami. Chór rozpaczliwych krzykówę ś ł ł ł ę poniós si nad rzek , bo nabiera y wody i osiada y jeszcze g biej. Ryder zmniejszy moc i zdo ał ę ą ł ł łę ł ł ł wyprowadzi Ibisa wraz z barkami na otwart rzek , gdzie mia wi cej miejsca na manewry, ale wzburzonać ą ę ł ę woda jeszcze wy ej pi trzy a si przed dziobami.ż ę ł ę Ryder musia przymkn przepustnic i zwolni niemal do utraty sterowno ci. Parowiec zosta porwanył ąć ę ć ś ł
przez pr d i obróci si w poprzek koryta, hol zacz si pl ta . Ci kie barki p dzi y prosto na Ibisa.ą ł ę ął ę ą ć ęż ę ł Pierwsza tr ci a ruf i statek zadr a pod wp ywem si y zderzenia.ą ł ę ż ł ł ł — Odci je! — wrzasn przestraszony Le Blanc tak przera liwie, e jego g os wybi si ponadąć ął ź ż ł ł ę harmider. — Odci barki!ąć Zostawi wszystkich! To ich wina!ć Krypy, wci po czone holami, dryfowa y bez adnie po rzece, mijaj c ostatnie zabudowania miasta, aąż łą ł ł ą potem wyp yn y na szerokie wody po czonych Nilów. Ryder zrozumia , e musi rzuci kotwic , aby mieł ęł łą ł ż ć ę ć czas na strymowanie barek, bo inaczej uton . Zastanawia si , czy nie zawróci i nie wysadzi gapowiczówą ł ę ć ć na brzeg. Z takim obci eniem mogli utkn w prze omie Szabluka. Nawet je li zdo aj przep yn , st oczeniąż ąć ł ś ł ą ł ąć ł pasa erowie nie wytrzymaj gor ca w czasie przej cia przez Matk Kamieni. Ryder chcia rzuci najwi kszż ą ą ś ę ł ć ę ą kotwic , zanim pr d wyniesie ich spoza zasi gu ochraniaj cej artylerii genera a Gordona. Nagle Baczitę ą ę ą ł krzykn ostrzegawczo: — Nadp ywaj odzie! odzie derwiszów z drugiego brzegu! — Ryder podbieg doął ł ą ł Ł ł niego i ujrza flotyll z o on z dziesi tków niewielkich odzi, feluk, nuggarów i ma ych dau, zbli aj c sił ę ł ż ą ą ł ł ż ą ą ę szybko i cicho od strony Omdurmanu. Zawróci pr dko na mostek, gdzie na zr bnicy zamontowana by ał ę ę ł lampa bij ca wiat em równym dziesi ciu tysi com wiec. Skierowa o lepiaj co bia y snop na zbli aj ce sią ś ł ę ą ś ł ś ą ł ż ą ę odzie. Zobaczy , e s pe ne uzbrojonych ansarów.ł ł ż ą ł Derwisze musieli wiedzie o ucieczce i zastawili pu apk na Nieustraszonego Ibisa. Gdy zbli yli si doć ł ę ż ę parowca i skot owanych barek, wywrzeszczeli swoj straszn pochwa Boga i potrz sn li mieczami.ł ą ą łę ą ę B ysn y d ugie g ownie, pasa erowie na barkach zawyli ze strachu.ł ęł ł ł ż — Ustawi si wzd u relingu! — krzykn Ryder do za ogi. — Przygotowa si do obrony przedć ę ł ż ął ł ć ę aborda em!ż Za oga dobrze wiedzia a, co robi . wiczyli regularnie, bo brzegi Górnego Nilu, zamieszkane przezł ł ć Ć waleczne, dzikie plemiona, nie zalicza y si do bezpiecznych. Przepychali si , aby dotrze na stanowiskał ę ę ć przy burtach statku i stawi czo o wrogowi, ale pasa erowie stali rami w rami i przebicie si przez tenć ł ż ę ę ę cisk graniczy o z niemo liwo ci . Pchni te od ty u morze ludzkich cia przesun o si i ci stoj cy najbli ejś ł ż ś ą ę ł ł ęł ę ą ż burty wpadli do rzeki. Wrzeszczeli i kot owali si na powierzchni, dopóki nie uniós ich pr d albo nie uton li.ł ę ł ą ę M oda kobieta z niemowl ciem przywi zanym do pleców rozpaczliwie bi a wod r kami, eby utrzymał ę ą ł ę ę ż ć g ow male stwa nad powierzchni , ale oboje zostali zassani przez rub Nieustraszonego Ibisa.ł ę ń ą ś ę Wszelkie próby ratowania tych, którzy wpadli do wody, mija y si z celem. Nie by o te czasu, ebył ę ł ż ż zakotwiczy , bo odzie nieprzyjaciela zbli a y si szybko; gdy dotar y do barek, derwisze zahaczyli bosakamić ł ż ł ę ł o burty i próbowali wedrze si na pok ady, ale nie mogli si zmie ci . Ci li i d gali mieczamić ę ł ę ś ć ę ź wrzeszcz cych pasa erów, próbuj c zrobi sobie miejsce. Barki ko ysa y si gwa townie, ludzie wypadali zaą ż ą ć ł ł ę ł burt .ę Nast pna fala odzi derwiszów podp yn a do Ibisa od sterburty. Ryder nie mia otworzy przepustnicyę ł ł ęł ś ł ć ze strachu, e zatopi pierwsz bark . Gdyby zwi kszy pr dko , ogromny balast barki móg by poci gnż ą ę ę ł ę ść ł ą ąć parowiec pod wod . Ryder nie by w stanie uciec przed ansarami, musia z nimi walczy .ę ł ł ć Jock McCrump i Baczit zdejmowali karabiny Martini-Henry z wieszaka i rozdawali za odze. Kilkuł egipskich askarysów zabra o na pok ad karabiny Remingtona i teraz stali rami w rami z za og przył ł ę ę ł ą relingu. Ryder o wietla reflektorem zbli aj ce si odzie. W jaskrawym snopie wiat a wida by o twarześ ł ż ą ę ł ś ł ć ł ansarów, wykrzywione dz krwi i religijnym uniesieniem. Wydawa y si nieludzkie, jak oblicza legionu zżą ą ł ę bram piekielnych. — Cel! — rozkaza Ryder i wszyscy podnie li bro . — Pojedyncza salwa. Pal!ł ś ń Grad ci kich o owianych kul uderzy w Arabów ci ni tych w felukach. Ryder dostrzeg , e jedenęż ł ł ś ś ę ł ż derwisz dosta prosto w g ow . Po owa czaszki wybuch a w szkar atnej chmurze mózgu i krwi, skrz cej si wł ł ę ł ł ł ą ę wietle reflektora. Wielu innych poleg o albo wypad o za burt pod si kul o wadze czterystu pi dziesi ciuś ł ł ę łą ęć ę gramów, wystrzeliwanych z niewielkiej odleg o ci.ł ś — aduj! — rykn Ryder. Zamki szczekn y metalicznie i uski z brz kiem spad y na pok ad. StrzelcyŁ ął ęł ł ę ł ł wsun li naboje do otwartych zamków i poci gn li r czki zamkowe. — Pojedyncza salwa. Ognia!ę ą ę ą Zanim napastnicy otrz sn li si po pierwszej salwie, uderzy a w nich druga, i nagle odzie skr ci y.ą ę ę ł ł ę ł W tej chwili Ryder us ysza g os Davida, przebijaj cy si przez zawodzenie i krzyki pasa erów.ł ł ł ą ę ż — Za panem, Courtney! — David balansowa na dachu kabiny, trzymaj c strzelb w poprzek piersi. Uł ą ę jego boku sta a Rebecca, uzbrojona w rewolwery Webleya. Z ty u kuca y bli niaczki, gotowe poda ojcuł ł ł ź ć za adowane fuzje. By y blade jak p ótno, ale mia y zdeterminowane miny. Rodzina Benbrooków tworzy ał ł ł ł ł heroiczn grup góruj c nad zam tem na pok adzie. Rydera ogarn podziw.ą ę ą ą ę ł ął David luf strzelby wskaza przeciwleg burt i Ryder zobaczy , e od tej strony nadci ga kolejna falaą ł łą ę ł ż ą odzi. Wiedzia , e derwisze wedr si na pok ad, zanim jego ludzie zdo aj przebi si przez t um. Gdybył ł ż ą ę ł ł ą ć ę ł nawet kaza im to zrobi , sterburta zosta aby bez ochrony. Nie zd y podj decyzji, gdy David wził ć ł ąż ł ąć ął sprawy w swoje r ce. Podniós dubeltówk i wypali z obu rur w za og najbli szej odzi. Z tego zasi gu rutę ł ę ł ł ę ż ł ę ś by bardziej skuteczny ni jedna kula Boxer-Henry. B yskawiczna jatka w feluce oszo omi a derwiszów.ł ż ł ł ł Czterech czy pi ciu upad o na pok ad i wi o si w ka u ach w asnej krwi. Kilku innych wylecia o za burt ię ł ł ł ę ł ż ł ł ę
niczym szcz tki rozbitego okr tu uniós ich pr d.ą ę ł ą Saffron wsun a w r ce ojca drug strzelb , podczas gdy Amber adowa a opró nion . Rebeccaęł ę ą ę ł ł ż ą wypali a z rewolwerów w stron najbli szej feluki. Odrzut poderwa ci k bro wysoko nad jej g ow , aleł ę ż ł ęż ą ń ł ę strza y wywar y morderczy efekt. David szybko poci gn za spusty i huk dwóch wystrza ów przemieni si wł ł ą ął ł ł ę jeden og uszaj cy grzmot. Grad o owianego rutu i kul rewolwerowych ponownie zasypa odzie. Gdy dwajł ą ł ś ł ł szyprowie feluk zobaczyli, e wysoki bia y m czyzna na dachu kabiny podnosi trzeci strzelb , prze o yliż ł ęż ą ę ł ż stery i zawrócili, nie chc c si nara a na kolejne ci gi.ą ę ż ć ę — Brawo, Davidzie! — za mia si Ryder. — Dobra robota, liczne panie!ś ł ę ś Feluki derwiszów odst pi y od niebezpiecznej, bezwzgl dnej zwierzyny, zwracaj c si ku przeci onym,ą ł ę ą ę ąż bezbronnym barkom. Ich los wydawa si przes dzony. Ansarowie wdarli si na pok ad i pasa erowie zbili si przy drugiejł ę ą ę ł ż ę burcie niczym sardynki na widok barakudy. Barka przechyli a si pod ich ci arem, nabra a wody ił ę ęż ł wywróci a. Przez jaki czas unosi a si , zwracaj c ku ksi ycowi poro ni te wodorostami dno. Nagle rufał ś ł ę ą ęż ś ę poderwa a si , celuj c w ksi yc, i barka zaton a.ł ę ą ęż ęł Poci gn a hol niczym wielka dryfkotwa i Nieustraszony Ibis zatrzyma si jak galopuj cy ko , któryą ęł ł ę ą ń gwa townie ci gni ty wodzami przysiada na zadzie. Hol spleciony z trzech cum by bardzo wytrzyma y.ł ś ą ę ł ł Ryder wiedzia , e nie p knie i nie uwolni parowca. Rufa Ibisa osiada a coraz g biej i woda szybkoł ż ę ł łę wdziera a si na pok ad.ł ę ł Ryder rzuci karabin palaczowi i zabra mu ci k siekier . Zeskoczy na zalewany pok ad i przedostał ł ęż ą ę ł ł ł si na ruf . Brn po kolana w wodzie, która kaskadami przelewa a si nad paw em. Wiedzia , eę ę ął ł ę ęż ł ż niebawem zaleje maszynowni i zadusi ogie pod kot em. Zebra si w sobie i stan nad prowadnic , wę ń ł ł ę ął ą której bieg hol. Mia grubo ydki oty ego m czyzny, a przemoczone, napr one w ókna by y twarde jakł ł ść ł ł ęż ęż ł ł elazo.ż Ryder zrobi pot ny zamach, uderzy siekier i kilka pasm p k o z trzaskiem. Drugi raz podniósł ęż ł ą ę ł ł siekier nad g ow i spu ci j , wk adaj c w cios ca si . R ba , st kaj c z wysi ku. Wreszcie ostatnieę ł ę ś ł ą ł ą łą łę ą ł ę ą ł pasma rozwin y si i hol p k , zerwany przez pracuj c rub Ibisa. Ryder w ostatniej chwili uskoczy przedęł ę ę ł ą ą ś ę ł lin , która sun a niczym potworny w . Ko cówka mog aby po ama mu nogi, ale na szcz cie min a je oą ęł ąż ń ł ł ć ęś ęł par cali.ę Ibis poderwa si , uwolniony od ci aru hamuj cej go barki, i opad ju na równym kilu. Wydawa o si ,ł ę ęż ą ł ż ł ę e otrz sn si z wody jak spaniel, który wyskoczy na brzeg z kaczk w z bach. ruba popchn a go wż ą ął ę ł ą ę Ś ęł stron brzegu tak gwa townie, e Saffron straci a równowag , rozpaczliwie wymachuj c r kami. Rebeccaę ł ż ł ę ą ę chcia a j przytrzyma , ale dziewczynka wysun a si jej z d oni i z wrzaskiem polecia a do ty u. Uderzenie oł ą ć ęł ę ł ł ł stalowy pok ad mog oby spowodowa p kni cie czaszki. Ryder odrzuci siekier , przyskoczy i z apa j wł ł ć ę ę ł ę ł ł ł ą locie. Przez chwil przytula dziewczynk do piersi.ę ł ę — Ptakiem to ty nie jeste , Saffy. — U miechn si do niej i pobieg na mostek. Cho nie chcia a goś ś ął ę ł ć ł pu ci , bezceremonialnie rzuci j w ramiona Naziry. Nie ogl daj c si za siebie, skoczy za ko o sterowe iś ć ł ą ą ą ę ł ł szeroko otworzy obie przepustnice. Z szumem pary Ibis szybko osi gn maksymaln pr dko dwunastuł ą ął ą ę ść w z ów, jakby rad z uwolnienia od holu. Ryder zrobi zwrot o sto osiemdziesi t stopni, eby podp yn doę ł ł ą ż ł ąć barek i feluk. — Co chce pan zrobi ? — zapyta David, staj c przy nim ze strzelb na ramieniu. — Podj rozbitków?ć ł ą ą ąć — Nie — odpar Ryder ponuro. — Zamierzam powi kszy ich liczb . — Dziób parowca wzmocniony był ę ć ę ł grub na pó cala stalow p yt , eby przetrwa bez szwanku kontakt ze ska ami na kataraktach. —ą ł ą ł ą ż ć ł Staranuj ich — uprzedzi . — Prosz powiedzie dziewcz tom, e musz si trzyma , bo czeka nas wielkieę ł ę ć ę ż ą ę ć upni cie.ł ę odzie derwiszów otoczy y barki jak cierwojady pad ego s onia. Ryder zobaczy , e kilku ansarówŁ ł ś ł ł ł ż przecina hole i rzuca je na dau. Najwyra niej zamierzali przeci gn barki po kolei na p ycizny zachodniegoź ą ąć ł brzegu, gdzie bez po piechu mogliby doko czy rze i pl drowanie. Pozostali wci r bali zbity t um naś ń ć ź ą ąż ą ł pok adach albo wychylali si za burty, eby d ga sztychami tych, którzy miotali si w wodzie i b agali oł ę ż ź ć ę ł ask . W snopie wiat a z Ibisa woda Nilu mia a kolor soku morwy, zabarwiona krwi martwych i konaj cych.ł ę ś ł ł ą ą Po burtach barek sp ywa y szkar atne strumienie.ł ł ł — Mordercze winie — szepn a Rebecca i zwróci a si do Naziry: — Zabierz dziewczynki do kabiny.ś ęł ł ę Nie powinny na to patrze . — Wiedzia a, e to wo anie na puszczy. Trzeba by znacznie wi kszej si y ni ta,ć ł ż ł ę ł ż któr mia a Nazira, eby wyci gn bli niaczki z mostka. W odbitym blasku reflektora ich oczy by y wielkie zą ł ż ą ąć ź ł chorobliwej fascynacji. Ryder skr ci w stron trzech du ych feluk, które cumowa y przy burcie najbli szej barki. Ansarowie bylię ł ę ż ł ż tak zaj ci krwaw robot , e nie zauwa yli zbli aj cego si Ibisa. W ostatniej chwili jeden z szyprów spojrzaę ą ą ż ż ż ą ę ł w gór i spostrzeg niebezpiecze stwo. Krzykn ostrzegawczo i kilku derwiszów zeskoczy o do feluk, gdyę ł ń ął ł parowiec uderzy .ł Ryder naprowadzi go tak umiej tnie, e stalowy dziób kolejno przebija drewniane kad uby, deskił ę ż ł ł skrzypia y i p ka y z hukiem armatnich wystrza ów, a odzie wywraca y si lub ton y w krwawej wodzie. Wł ę ł ł ł ł ę ęł
ko cu Ibis uderzy w bark , ale pod bardzo ma ym k tem, wi c tylko j obróci .ń ł ę ł ą ę ą ł Ryder spojrza z góry na przera one twarze ocala ych uciekinierów i us ysza ich b agalne wo anie oł ż ł ł ł ł ł ratunek. Bola o go serce, bo mia niewielki wybór: albo po wi ci wszystkich, albo kilku ocali.ł ł ś ę Zawróci , nie przymykaj c przepustnicy, i ruszy ku nast pnej grupie odzi, które ko ysa y si przy drugiejł ą ł ę ł ł ł ę dryfuj cej barce.ą Ansarowie ju byli wiadomi niebezpiecze stwa. Ibis run na nich, o lepiaj c cyklopim okiem reflektora.ż ś ń ął ś ą Niektórzy wyskoczyli za burt . Niewielu umia o p ywa , a tarcze i miecze szybko wci ga y ich pod wod .ę ł ł ć ą ł ę Parowiec uderzy w pierwsz feluk , roztrzaska j i pop yn dalej, prawie nie trac c szybko ci. Przed nimł ą ę ł ą ł ął ą ś unosi si najwi kszy dau, niemal dorównuj cy mu d ugo ci . Stalowy dziób Ibisa wbi si g boko, ale nieł ę ę ą ł ś ą ł ę łę zdo a przepo owi kad uba. Pod wp ywem si y uderzenia kilku pasa erów spad o z pok adu parowca nał ł ł ć ł ł ł ż ł ł za og arabskiego statku.ł ę Ryder zmieni kierunek obrotów ruby i odsun si od miertelnie ranionej ofiary, o wietlaj c wodł ś ął ę ś ś ą ę wokó niej. odzie podj y z barek grupy aborda owe, rezygnuj c z rzezi w obliczu brutalnego ataku Ibisa.ł Ł ęł ż ą Podnios y agle i odp yn y w stron zachodniego brzegu. Trzy ocala e barki ju nie by y powi zane, boł ż ł ęł ę ł ż ł ą ansarowie przeci li hole. Dryfowa y w stron zachodniego brzegu, znoszone przez pr d na szerokimę ł ę ą zakr cie rzeki. W pot nym snopie wiat a Ryder widzia hordy derwiszów czekaj cych na przyj cie ich ię ęż ś ł ł ą ę doko czenie masakry. Zawróci Ibisa w nadziei, e dop dzi przynajmniej jedn i we mie j na hol, zanimń ł ż ę ą ź ą osi dzie na wrogim brzegu.ą W drodze ku barkom spostrzeg , e krypa za adowana drewnem, najci sza, p ynie wolniej. Pozosta eł ż ł ęż ł ł dwie znosi pr d. Na ich pok adach pi trzy y si cia a martwych i rannych, a burty sp ywaj ce krwi l ni ył ą ł ę ł ę ł ł ą ą ś ł czerwieni w wietle reflektora. Nied ugo mia y osi na mieli nie, dok d Ibis nie b dzie móg pop yn .ą ś ł ł ąść ź ą ę ł ł ąć Ryder zna wszystkie p ycizny i zakr ty rzeki tak dobrze, jak kochanek zna cia o umi owanej. Zmru ył ł ę ł ł ż ł oczy, obliczaj c k ty i odpowiedni pr dko . Z mdl cym ssaniem w do ku zrozumia , e nie zd y ichą ą ą ę ść ą ł ł ż ąż uratowa . P yn w dó rzeki pe n par , ale wiedzia , e to beznadziejne. Pierwsza, potem druga barkać ł ął ł ł ą ą ł ż utkn y na mieli nie. Wojownicy wskoczyli do rzeki i brn li w g bokiej do pasa wodzie, eby doko czyęł ź ę łę ż ń ć rzezi. Ryder przymkn przepustnic i z groz patrzy , jak ansarowie wdzieraj si na pok ady i przyst pujął ę ą ł ą ę ł ę ą do krwawego dzie a. Na pró no kaza strzela za odze w hordy derwiszów, wci nadci gaj ce ku barkom.ł ż ł ć ł ąż ą ą Odleg o by a zbyt du a i kule nie wyrz dza y szkody.ł ść ł ż ą ł Potem zobaczy , e barka z drewnem ci gle dryfuje. Uzna , e je li szybko przyst pi do dzia ania,ł ż ą ł ż ś ą ł uchroni j przed dobiciem do brzegu. Otworzy przepustnic i ruszy w po cig. Odzyskanie paliwa pod kot yą ł ę ł ś ł by o nadzwyczaj wa ne. Maj c drewno, mogli dotrze do pierwszej katarakty bez wychodzenia na brzeg wł ż ą ć celu uzupe nienia zapasu. Zawo a Jocka McCrumpa, ka c mu przygotowa nowy hol, potem ustawi Ibisał ł ł żą ć ł równolegle do barki. Jock na czele grupy aborda owej przeskoczy nad burt , eby zamocowa now lin .ż ł ą ż ć ą ę — Pospiesz si , Jock — ponagli go Ryder. — Lada chwila zaczniemy szorowa po dnie.ę ł ć Patrzy z niepokojem na wrogi brzeg. Oceni , e p yn na odleg o strza u z pistoletu. Zd y toł ł ż ł ą ł ść ł ąż ł pomy le , gdy zobaczy b yski z luf. Strzelcy rozpocz li ogie . Kula uderzy a w reling i rykoszet za wiszczaś ć ł ł ę ń ł ś ł tak blisko, e David skuli si odruchowo. Wyprostowa si z zak opotanym wyrazem twarzy. Surowoż ł ę ł ę ł przemówi do Rebecki: — Natychmiast zabierz dziewczynki na dó i dopilnuj, eby nie wychodzi y, dopóki imł ł ż ł nie pozwol .ę Rebecca wiedzia a, e nie nale y z nim dyskutowa , kiedy mówi takim tonem. Przywo a a siostry i robi cł ż ż ć ł ł ą gro n min , zabra a je pod pok ad. Nazira nie potrzebowa a przynaglania — pierwsza pop dzi a do kabiny.ź ą ę ł ł ł ę ł Ryder wodzi wiat em reflektora po brzegu, maj c nadziej , e zniech ci strzelców albo przynajmniejł ś ł ą ę ż ę o wietli ich, eby jego za oga mog a odpowiada celniejszym ogniem. Parowiec i barka dryfowa y, zbli aj cś ż ł ł ć ł ż ą si szybko do mielizn i czekaj cego nieprzyjaciela. Jock zwija si jak w ukropie, mocuj c now lin , aleę ą ł ę ą ą ę wydawa o si , e min a ca a wieczno , nim rykn : — Gotowe, kapitanie!ł ę ż ęł ł ść ął Ryder powoli odwraca Ibisa, a luka mi dzy nim a bark zmniejszy a si na tyle, eby Jock i jego ludzieł ż ę ą ł ę ż mogli przeskoczy na parowiec. Gdy tylko ich stopy zetkn y si z pok adem, wrzasn : — Holujemy!ć ęł ę ł ął Z uczuciem ulgi powoli otworzy przepustnic i ostro nie poci gn bark , a ruszy a za nimi niczymł ę ż ą ął ę ż ł pos uszny pies na smyczy. Kierowa si na rodek nurtu, kiedy co zaszumia o w powietrzu i przemkn o takł ł ę ś ś ł ęł nisko, e schowa g ow w ramiona. Zaraz potem us ysza charakterystyczny huk sze ciofuntowego dzia aż ł ł ę ł ł ś ł — huk goni cy pocisk z zachodniego brzegu.ą — Aha! ci gn li artyleri — zauwa y David konfidencjonalnym tonem. — Dziw, e zabra o im to tyleŚ ą ę ę ż ł ż ł czasu. Ryder szybko zgasi reflektor.ł — Nie strzelali ze strachu, e trafi we w asne odzie — powiedzia . Wycie nast pnego pociskuż ą ł ł ł ę zag uszy o ostatnie s owa — Ten przelecia troch dalej. — Praw r k nacisn d wigni przepustnicy,ł ł ł ł ę ą ę ą ął ź ę eby wydoby z silnika ostatni uncj mocy. Opór stawiany przez ci k bark zmniejsza pr dko coż ć ą ę ęż ą ę ł ę ść najmniej o trzy w z y.ę ł — S do blisko, eby u ywa celowników szczerbinowych. Powinni sprawia si lepiej.ą ść ż ż ć ć ę — B d ... jestem tego pewien. — Ryder popatrzy na ksi yc z nadziej , e przys oni go chmura.ę ą ł ęż ą ż ł
Niestety niebo ja nia o od gwiazd, a ksi yc o wietla Nil niczym scen . Dla kanonierów z brzegu Ibisś ł ęż ś ł ę odcina si od srebrnej wody jak granitowy pagórek.ł ę Kolejny pocisk spad znacznie bli ej. Deszcz wzbitej wody zala mostek i zmoczy ich tak, e koszuleł ż ł ł ż przylepi y im si do pleców. Brzeg roz wietla y raz po raz b yski, gdy derwisze przyci gali dzia a, ebył ę ś ł ł ą ł ż ostrzela Ibisa.ć — Jock, trzeba odci bark — zawo a Ryder do mechanika.ąć ę ł ł — Tak jest, kapitanie. Przeczuwa em, e to powiesz. — Jock zabra siekier i ruszy na ruf .ł ż ł ę ł ę Nast pna konna bateria galopowa a brzegiem, dopóki nie wyprzedzi a p yn cego pe n par Ibisa.ę ł ł ł ą ł ą ą M czy ni stoj cy na mostku nie mogli wiedzie , e dzia onowym jest ansar, którego David przezwaęż ź ą ć ż ł ł Ob kanym Beduinem. Jecha na pierwszym koniu w zaprz gu, rzucaj c rozkazy. Jego ludzie odwróciliłą ł ę ą lawet , ustawiaj c dzia o luf w stron rzeki, i odczepili przodek. Dwaj adowniczy wdeptali w mi kk ziemię ą ł ą ę ł ę ą ę ci k stalow p yt oporow i wsun li ko ek w szczelin . Dzia onowy wykrzykiwa rozkazy, oszala y zęż ą ą ł ę ą ę ł ę ł ł ł podniecenia: w trakcie swojej krótkiej kariery artylerzysty nie mia jeszcze tak pi knego celu jak statekł ę ferenghi. Parowiec by zwrócony burt , jego sylwetka wyra nie rysowa a si na tle rozmigotanej wody.ł ą ź ł ę P yn blisko, ansar s ysza modlitwy i b agania przera onych pasa erów oraz stanowcze rozkazy kapitana,ł ął ł ł ł ż ż wydawane w nieznanym mu j zyku niewiernych.ę Poci gn d wigni i obróci dzia o o kilka stopni, eby d uga lufa wycelowa a prosto w statek. Potemą ął ź ę ł ł ż ł ł zakr ci korb reguluj c k t nachylenia, a zobaczy cel w celowniku.ę ł ą ą ą ą ż ł — Na Allaha, przynie bombomy! — wrzasn do adowniczych, którzy natychmiast przytargaliść ął ł pierwsz skrzynk z amunicj i otworzyli zatrzaski wieka. Wewn trz na drewnianych wide kach spoczywa yą ę ą ą ł ł cztery pociski, smuk e i l ni ce z owieszczo. Kanonier, samouk w sztuce artylerii, jeszcze nie zg bił ś ą ł łę ł tajemnic zapalnika ze zw ok . Kluczem do wkr tów, który nosi na szyi, maksymalnie przekr ci zapalniki wł ą ę ł ę ł przekonaniu, e to zapewni pociskowi najwi ksz si ra enia. Ibis p yn zaledwie trzysta jardów od brzegu.ż ę ą łę ż ł ął Zapalnik zosta nastawiony na dwa tysi ce jardów.ł ą — W imi Boga, zaczynamy! — rozkaza .ę ł — W imi Boga. — Drugi kanonier teatralnym ruchem otworzy zamek armaty.ę ł — W imi Boga — zaintonowa trzeci, wsun d ugi pocisk do komory i jego kompan zatrzasn zamek.ę ł ął ł ął — Bóg jest wielki! — zawo a Ob kany Beduin, zmru onymi oczami patrz c przez celownik. Przesunł ł łą ż ą ął luf o cztery stopnie w lewo, celuj c w podstaw komina Ibisa. Gwa townym ruchem chwyci sznurę ą ę ł ł spustowy. — Allah jest wielki. — Nie ma bóstwa innego ni Bóg — odpar chórem jego zespó .ż ł ł — A Mahomet i Mahdi s jego prorokami. — Dzia onowy szarpn i armata trzasn a w p yt oporow .ą ł ął ęł ł ę ą Huk og uszy obs ug , a b ysk z lufy i wzbity py ich o lepi .ł ł ł ę ł ł ś ł Pocisk po prawie p askim torze przemkn z wyciem nad rzek i uderzy w Nieustraszonego Ibisa dwieł ął ą ł stopy powy ej linii wodnej, tu za ródokr ciem. Przebi kad ub tak g adko, jak sztylet tnie ludzkie cia o, ależ ż ś ę ł ł ł ł dzi ki nastawieniu zapalnika na maksymalne opó nienie nie eksplodowa .ę ź ł Gdyby trafi trzy cale wy ej lub ni ej, wyrz dzi by znikome szkody, które Jock McCrump uzbrojony wł ż ż ą ł spawark usun by w par godzin. Ale sta o si inaczej. Pocisk przeci g ówny przewód parowyę ął ę ł ę ął ł wychodz cy z kot a. Para o temperaturze dwustu stopni i ci nieniu trzystu funtów na cal kwadratowyą ł ś wystrzeli a z wyciem z uszkodzonej rury. Strumie omy palacza, który w a nie wrzuca wi zk drewna doł ń ł ł ś ł ą ę otwartego paleniska. W kot owni by o gor co, dlatego mia na sobie tylko turban i przepask biodrow .ł ł ą ł ę ą Wystarczy a chwila, by w ukropie ugotowa a si skóra i cia o, które odpada o w wielkich p atach, ods aniaj cł ł ę ł ł ł ł ą ko ci. Cierpienie by o tak straszne, e m czyzna nie móg wyda d wi ku. Z ustami otwartymi wś ł ż ęż ł ć ź ę bezg o nym krzyku upad na pok ad i po chwili zastyg jak rze ba personifikuj ca najwi ksz udr k .ł ś ł ł ł ź ą ę ą ę ę Para wype ni a maszynowni , g ste chmury bucha y z otworów wentylacyjnych, rozlewaj c si poł ł ę ę ł ą ę pok adach, spowijaj c Ibisa bia ym ca unem. Statek szybko utraci moc i obróci si w poprzek pr du.ł ą ł ł ł ł ę ą Ob kany Beduin i jego za oga wyli z podniecenia i triumfu, ponownie aduj c dzia o. Ale ich ofiarłą ł ł ą ł ę przys ania y teraz chmury pary. Pociski z wielu baterii wpada y do wody albo przelatywa y w powietrzu zł ł ł ł odg osem przypominaj cym trzask dartego agla, lecz aden nie trafi Ibisa.ł ą ż ż ł Jock McCrump sta na mostku z Ryderem w czasie uderzenia pierwszego pocisku. Z szafki przy windzieł parowej na dziobie jock wyci gn grube robocze r kawice i nak adaj c je w biegu, pop dzi doą ął ę ł ą ę ł maszynowni. Para wyp ywaj ca z luku parzy a mu twarz i go e ramiona. Ci nienie w kotle spada o, gdy parał ą ł ł ś ł ucieka a przez uszkodzon rur . Jock zerwa z wej cia ci k p ócienn zas on i warkn do Rydera: —ł ą ę ł ś ęż ą ł ą ł ę ął Okr mnie, kapitanie!ęć Ryder natychmiast zrozumia , co chce zrobi mechanik. Owin go p ótnem, zas aniaj c g ow i ca ył ć ął ł ł ą ł ę ł tu ów prócz r k.ł ą — Garnek ze smarem! — G os Jocka by st umiony przez warstwy materia u. Ryder zdj garnek z hakał ł ł ł ął przy d wigu, nabra w gar cie g ste czarne mazid o i wysmarowa muskularne ramiona Jocka.ź ł ś ę ł ł — Wystarczy — st kn Jock i na chwil rozsun p ótno na g owie, eby zaczerpn powietrza. Potemę ął ę ął ł ł ż ąć znów zakry twarz i zsun si po omacku po stalowej drabince. Wstrzymywa oddech i mocno zaciskał ął ę ł ł
powieki, ale para parzy a ods oni t skór , a czarny smar roztapia si i sp ywa z nagich ramion.ł ł ę ą ę ł ę ł ł Jock zna maszynowni jak w asn kiesze i nie musia patrze . Kieruj c si dotykiem, szed szybko wł ę ł ą ń ł ć ą ę ł kierunku g ównego przewodu. Para pod wysokim ci nieniem ucieka a z rury z tak przera liwym wyciem, eł ś ł ź ż p ka y mu b benki w uszach. Mia wra enie, e jego r ce gotuj si niczym homary w garnku. Zdusię ł ę ł ż ż ę ą ę ł odruchowy krzyk, eby nie zu y resztek powietrza w obola ych p ucach. Potkn si o zw oki palacza, ależ ż ć ł ł ął ę ł zdo a utrzyma równowag i znalaz g ówn rur . By a owini ta azbestowym sznurem, chroni cym przedł ł ć ę ł ł ą ę ł ę ą utrat ciep a, i móg sun po niej r kami, a znalaz zawór, który kontrolowa przep yw pary. Szybkoą ł ł ąć ę ż ł ł ł zakr ci ko em i wycie uciekaj cej pary najpierw wzros o, a potem ucich o, kiedy dop yw zosta zamkni ty.ę ł ł ą ł ł ł ł ę Trzeba niewys owionego bólu, eby cz owiek jego pokroju zaszlocha , ale Jock McCrump p aka jakł ż ł ł ł ł dziecko, gdy chwiejnym krokiem wróci do zej ciówki i z trudem wspi si na pok ad.ł ś ął ę ł Wyszed w nocne powietrze, ch odne po piekle panuj cym w maszynowni. Ryder podtrzyma go, ebył ł ą ł ż nie upad na pok ad, i z groz popatrzy na wielkie b ble na jego przedramionach. Po chwili otrz sn si zł ł ą ł ą ą ął ę szoku i nabra smaru z garnka, eby posmarowa oparzeliny, gdy nagle zjawi a si Rebecca.ł ż ć ł ę Bezceremonialnie odepchn a go na bok.ęł — To zadanie dla kobiety, panie Courtney. Prosz zaj si statkiem, a to zostawi mnie. — W nik ymę ąć ę ć ł wietle lampy sztormowej obejrza a r ce Jocka, ponuro ci gaj c usta. Postawi a lamp na pok adzie,ś ł ę ś ą ą ł ę ł przykucn a i zacz a opatrywa obra enia. Jej r ce pracowa y zwinnie i delikatnie.ęł ęł ć ż ę ł — Bóg ci kocha, Jocku McCrumpie, za uratowanie mojego statku. — Ryder pochyli si nadę ł ę mechanikiem. — Ale derwisze wci strzelaj . — Jakby dla podkre lenia tych s ów nast pny pocisk wpadąż ą ś ł ę ł do rzeki tak blisko burty, e woda zmoczy a ich niczym tropikalna ulewa. — Jak powa ne s uszkodzenia?ż ł ż ą Wystarczy mocy przynajmniej dla jednego silnika, eby wyp yn poza zasi g dzia ?ż ł ąć ę ł — Za du o nie widzia em, ale pierdni cie dziewicy ma wi ksze ci nienie ni g ówny kocio . — Jockż ł ę ę ś ż ł ł zerkn na Rebecc . — Wybacz, panienko. — Zdusi j k, gdy pod jej dotykiem p k jeden z nabrzmia ychął ę ł ę ę ł ł p cherzy.ę — Przepraszam, panie McCrump. — Drobiazg, nie przejmuj si , kobieto. — Jock popatrzy na Rydera. — Mo e, tylko mo e, zdo amę ł ż ż ł skleci prowizoryczne obej cie i doprowadz par do cylindrów. To zale y od uszkodze . Ale w tpi , czy wć ś ę ę ż ń ą ę najlepszym wypadku dostaniemy wi cej ni kilka funtów ci nienia.ę ż ś Ryder wyprostowa si i rozejrza . Zobaczy ciemn sylwetk wyspy Tutti nie dalej ni kabel w dole rzeki,ł ę ł ł ą ę ż która znosi a ich pod dzia a. Braki w celno ci derwisze nadrabiali szybko ci strza ów. Przy takim mnóstwieł ł ś ś ą ł pocisków Ibis pr dzej czy pó niej musi zosta trafiony.ę ź ć Jeszcze przez chwil obserwowa ruch statku wzgl dem wyspy.ę ł ę — Pr d przeniesie nas obok wyspy. Je li zakotwiczymy pod jej os on , dzia a nie wyrz dz namą ś ł ą ł ą ą szkody. — Zostawi ich i przepchn si przez t um pasa erów, nawo uj c Baczita i mata Abu Sinna. —ł ął ę ł ż ł ą Usun mot och z drogi i przygotowa si do rzucenia kotwicy.ąć ł ć ę M czy ni skoczyli na stanowiska, popychaj c i kopi c oszo omionych askarysów i pasa erów na gap ,ęż ź ą ą ł ż ę eby zrobi sobie miejsce do pracy. Baczit zwolni zapadk blokuj c kabestan ci kiej dziobowej kotwicy.ż ć ł ę ą ą ęż Abu Sinn z czterofuntowym m otem stan nad prowadnic a cucha, który wy ania si z komorył ął ą ł ń ł ł ę a cuchowej.ł ń Ryder spogl da na wysp , obserwuj c b yski z luf armatnich i czekaj c na odpowiedni moment. D ugoą ł ę ą ł ą ł wstrzymywa oddech, bo wydawa o si , e zawirowanie pr du rzuci ich na brzeg. Dryfuj c blisko wschodniejł ł ę ż ą ą strony, w ko cu znale li si pod os on wyspy.ń ź ę ł ą — Rzuca ! — krzykn Ryder do Abu Sinna, który uderzy m otem, wybijaj c sworze z szekli. Kotwica zć ął ł ł ą ń pluskiem wpad a do rzeki i znalaz a dno. a cuch przesta grzechota i Baczit go zabezpieczy . Ibisł ł Ł ń ł ć ł zatrzyma si gwa townie i odwróci dziobem pod pr d, z bark z drewnem na holu. Ostrza os ab , gdy celł ę ł ł ą ą ł ł ł znikn kanonierom z oczu. Jeszcze kilka pocisków zawy o wysoko nad statkiem albo wybuch o naął ł ł piaszczystym brzegu wyspy, a potem kanonierzy dali spokój i zapad a cisza.ł Ryder znalaz Jocka w kabinie, gdzie opatrywa y go córki Benbrooka.ł ł — Jak si czujesz? — zapyta ze wspó czuciem w g osie.ę ł ł ł — Nie le, kapitanie. Te licznotki pi knie si spisa y. — Rebecca obanda owa a mu r ce pasami zź ś ę ę ł ż ł ę bawe nianych prze cierade , które podar y bli niaczki, i z tego samego materia u zrobi a temblaki. Terazł ś ł ł ź ł ł parzy a herbat na piecu w male kim kambuzie obok kabiny. Jock wyszczerzy z by. — W domu nigdy nieł ę ń ł ę mia em tak dobrze. Dlatego uciek em.ł ł — Przepraszam, e przerywam ci zas u on emerytur , ale czy móg by rzuci okiem na silnik?ż ł ż ą ę ł ś ć — Akurat wtedy, gdy naprawd dobrze si bawi — burkn Jock, lecz wsta z koi.ę ę ę ął ł — Przynios kubek do maszynowni, panie McCrump — obieca a Amber.ę ł — Ja wezm drugi dla ciebie, Ryder — zawo a a Saffron.ę ł ł Jock McCrump poszed za Ryderem do maszynowni, sk d Baczit i Abu Sinn wynie li zw oki palacza.ł ą ś ł Przy wietle dwóch lamp sztormowych ocenili rozmiar zniszcze . Jock dok adnie obejrza swój ukochanyś ń ł ł silnik i burcza z rozgoryczeniem, eby ukry ulg .ł ż ć ę
— Przekl ci barbarzy cy! Nie maj za grosz poczucia przyzwoito ci. Jak mo na zrobi tak krzywdę ń ą ś ż ć ą ę mojemu licznemu cowperowi. — Jednak e tylko g ówny przewód parowy zosta uszkodzony, sam silnik nieś ż ł ł odniós szwanku. — Bez narz dzi z warsztatu w Chartumie tutaj nie naprawi rury. Mo e zdo am skleci coł ę ę ż ł ć ś napr dce, eby doprowadzi odrobin pary do silnika, ale rekordu pr dko ci to my nie pobijemy. — Podniósę ż ć ę ę ś ł obanda owane r ce. — B dziesz musia odwali czarn robot , kapitanie.ż ę ę ł ć ą ę Ryder pokiwa g ow .ł ł ą — Tymczasem ka Baczitowi przesadzi wszystkich nieproszonych pasa erów na bark . To poprawiżę ć ż ę trym, da mi wi ksz sterowno i zapewni za odze miejsce do pracy.ę ą ść ł Podczas przesiadki pasa erów Ryder i mechanik przyst pili do pracy w maszynowni. Szybko, ależ ą ostro nie spu cili reszt pary z kot ów, wygarn li w gle z rusztu i zakr cili zawory, odcinaj c zniszczonż ś ę ł ę ę ę ą ą cz rury. Dopiero teraz mogli zacz montowa prowizoryczne obej cie, eby dostarczy par do silnika.ęść ąć ć ś ż ć ę Zmierzyli d ugo i pi przyci li odpowiednie kawa ki rury, potem umie cili je w ci kim imadle i r cznieł ść łą ę ł ś ęż ę nagwintowali. Owin li gwinty nici azbestow i skr cili rury kluczem o d ugim uchwycie.ę ą ą ę ł Pracowali kilka godzin i wit zagl da przez bulaje, gdy wreszcie byli gotowi wypróbowa szczelnoś ą ł ć ść obej cia. Kolejn godzin zabra o rozpalenie ognia pod kot em i uzyskanie minimalnego ci nienia. Kiedyś ą ę ł ł ś wskazówka ci nieniomierza dosz a do zielonej linii, Jock ostro nie otworzy zawór, puszczaj c par doś ł ż ł ą ę silnika. Ryder sta obok i patrzy z niepokojem. R ce mia czarne od smaru, posiniaczone, pokaleczoneł ł ę ł przez szorstkie stalowe rury. Ze wstrzymanym oddechem wypatrywali przecieku, gdy wskazówka ci nieniomierza przesuwa a si powoli.ś ł ę — Trzyma — st kn Jock i si gn do przepustnicy lewego silnika. Z sykiem pary trzy wielkie t okię ął ę ął ł zacz y przesuwa si w cylindrach, rytmicznie jak nogi maszeruj cych o nierzy, a wa nap dowy rubyęł ć ę ą ż ł ł ę ś obraca si g adko w o ysku.ł ę ł ł ż — Daje par i trzyma. — Jock z dum wyszczerzy z by. — Ale nie mog ryzykowa , nie puszczę ą ł ę ę ć ę maksymalnego ci nienia. Musisz zadowoli si tym, co masz, kapitanie, dzi kuj c za to Bogu i Jockowiś ć ę ę ą McCrumpowi. — Jeste chodz cym, oddychaj cym cudem, Jock. Mam nadziej , e matka by a z ciebie dumna —ś ą ą ę ż ł za mia si Ryder. Grzbietem r ki wytar pot z czo a, zostawiaj c czarn smug . — Daj mi tyle, ile mo esz,ś ł ę ę ł ł ą ą ę ż a ja ka podnie kotwic . — Wspi si po drabince na mostek. Abu Sinn poszed za nim i pobieg dożę ść ę ął ę ł ł windy parowej. Gdy Ibis powoli ruszy pod pr d, a cuch kotwiczny z grzechotem znika w otworze kluzy. apy kotwicył ą ł ń ł Ł oderwa y si od dna i Ryder szerzej otworzy przepustnic . Parowiec reagowa oci ale, z trudem radz cł ę ł ę ł ęż ą sobie z pr dem o pr dko ci czterech w z ów. Rydera przebieg zimny dreszcz rozczarowania. Popatrzy nadą ę ś ę ł ł ł ruf na bark . Zanurzona g boko pod ci arem drewna i ludzi, posuwa a si z krn brno ci mu a. Zą ę łę ęż ł ę ą ś ą ł pok adu spogl da y na niego tuziny a osnych twarzy.ł ą ł ż ł Na Boga, mam ochot odci was i zostawi na asce Mahdiego, pomy la jadowicie i z wysi kiem oparę ąć ć ł ś ł ł ł si pokusie. Odwróci si do Davida, który stan przy nim w milczeniu.ę ł ę ął — Nie damy rady przep yn prze omu Szabluka. Nurt po czonych Nilów wpada w przew enie zł ąć ł łą ęż pr dko ci prawie dziesi ciu w z ów. Maj c tylko po ow mocy, Ibis b dzie bezradny. Ryzyko rozbicia się ś ą ę ę ł ą ł ę ę ę na skalnych urwiskach jest zbyt du e.ż — Jaki ma pan wybór? — adnego poza powrotem do Chartumu.Ż Na twarzy Davida odmalowa o si zmartwienie.ł ę — Moje córki! Nie chcia bym, eby wróci y do tej miertelnej pu apki. Jak d ugo Gordon utrzyma miasto?ł ż ł ś ł ł — Miejmy nadziej , e na tyle d ugo, by Jock zd y doko czy napraw , eby my mogli znowuę ż ł ąż ł ń ć ę ż ś wyruszy . Ale teraz nasz jedyn nadziej jest powrót do portu. — Ryder ustawi Ibisa w poprzek pr du ić ą ą ą ł ą skierowa go w stron wschodniego brzegu. Stara si , eby wyspa Tutti jak najd u ej os ania a ich przedł ę ł ę ż ł ż ł ł bateriami derwiszów, ale zanim przebyli po ow drogi, pierwsze pociski zawy y nad rzek . Ryder zdo ał ę ł ą ł ł zwi kszy pr dko . Ob kany Beduin i jego kamraci nie mieli szans, eby trafi w cel tak ma y jak oddalonyę ć ę ść łą ż ć ł o ponad mil Nieustraszony Ibis, chyba e za spraw bezpo redniej interwencji Allaha. Tego dnia ichę ż ą ś modlitwy pozosta y bez odpowiedzi i cho kilka razy pociski spad y w obiecuj cej odleg o ci, parowiec ił ć ł ą ł ś barka bezpiecznie przeby y g ówny nurt, a potem skr ci y na po udnie do miasta, trzymaj c si jak najbli ejł ł ę ł ł ą ę ż wschodniego brzegu, na granicy zasi gu armat.ę Feluki derwiszów odbi y od zachodniego brzegu i podj y kolejn prób osaczenia parowca, ale teraz,ł ęł ą ę gdy s o ce sta o wysoko, mia y o wiele mniejsze szanse. Artyleria genera a Gordona skierowa a zajad y ił ń ł ł ł ł ł zaskakuj co celny ogie we wrog flotyll , kiedy tylko znalaz a si w zasi gu. Ryder zobaczy , e czteryą ń ą ę ł ę ę ł ż ma e odzie rozpad y si na kawa ki, trafione bezpo rednio pociskami od amkowymi o dobrze nastawionychł ł ł ę ł ś ł zapalnikach. Pourywane ko czyny i g owy wzlecia y wysoko w ó tych chmurach prochu. To zniech ci oń ł ł ż ł ę ł szyprów wi kszo ci ma ych odzi i tylko kilku najdzielniejszych nie zrezygnowa o z próby.ę ś ł ł ł Trzy odzie par y w poprzek rzeki, lecz silny wiatr d z po udnia, a pr d mia pr dko pi ciu w z ów.ł ł ął ł ą ł ę ść ę ę ł Dwie feluki zosta y zniesione w dó rzeki i nie mog y wej na kurs, eby przeci drog Ibisowi. Tylko jednał ł ł ść ż ąć ę