ania351

  • Dokumenty1 822
  • Odsłony100 898
  • Obserwuję83
  • Rozmiar dokumentów59.8 GB
  • Ilość pobrań65 998

Marek Orski - Filie obozu koncentracyjnego Stutthof na terenie miasta Elbląga w latach 19

Dodano: 5 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 5 lata temu
Rozmiar :1.8 MB
Rozszerzenie:pdf

Marek Orski - Filie obozu koncentracyjnego Stutthof na terenie miasta Elbląga w latach 19.pdf

ania351 Dokumenty
Użytkownik ania351 wgrał ten materiał 5 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 23 z dostępnych 23 stron)

4 i Marek Orski | FILIE OBOZU KONCENTRACYJNEGO STUTTHOF NATERENIE MIASTA ELBLĄGA WLATACH 1940-1945 MUZEUM STUTTHOF W SZTUTOWIE

Marek Orski FILIE OBOZU KONCENTRACYJNEGO STUTTHOF NA TERENIE MIASTA ELBLĄGA W LATACH 1940-1945 MUZEUM STUTTHOF w SZTUTOWIE Pracownia Historii Obozu Stutthof 1939-1945 GDAŃSK 1992

1. WSTĘP Już na samym początku działalności obozu Stutthof, w styczniu 1940 r. doszło do zorganizowania w Elblągu pierwszych komand ze­ wnętrznych tego obozu. Zasadniczym czynnikiem, który zdecydował o utworzeniu sieci różnego rodzaju filii podporządkowanych placów­ ce macierzystej był brak możliwości zatrudnienia wszystkich więź­ niów na miejscu, co w sytuacji istniejącego od niedawna obozu w Stutthofie i braku w nim zakładów produkcyjnych czy dużych warsztatów miało szczególne znaczenie. Równie ważny był czynnik ekonomiczny inspirujący organizację zewnętrznych oddziałów pracy więźniów zwłaszcza w okresie póź­ niejszym, po 1941 r.; niemniej także wcześniej, zanim jeszcze Stutt­ hof uzyskał status państwowego obozu koncentracyjnego odgrywał on poważną rolę, m.in. stanowił jeden z elementów zdobywania środków na jego utrzymanie. Rozbudowywujący się obóz nie był w stanie sprostać rosnącym potrzebom związanym z koniecznością przyjmowania licznych trans­ portów więźniów politycznych z okręgu Rzeszy Gdańsk-Prusy Za­ chodnie, w którym Stutthof pełnił rolę obozu zbiorczego. Sytuację tę próbowano rozładować poprzez organizację transportów do najbliżej położonego obozu koncentracyjnego w Oranienburgu, a także po­ przez wynajmowanie więźniów do pracy w państwowych i prywat­ nych przedsiębiorstwach, jak również do prac rolnych. Za każdy dzień pracy najemca wpłacał określoną kwotę na konto obozu w banku Rzeszy w Gdańsku, a ponadto był on zobowiązany, z pewny­ mi wyjątkami, do zapewnienia utrzymania więźniom i załodze war­ towniczej (przede wszystkim zakwaterowanie, a także w ograniczo­ nym stopniu w zależności od miejsca i charakteru pracy też wyży­ wienie). Do obowiązków władz obozowych należały zaopatrzenie w odzież i obuwie, zabezpieczenie nadzoru oraz najczęściej również za­ pewnienie opieki lekarskiej. 3

Z zadań tych zarówno jedna, jak i druga strona wywiązywały się niezbyt chętnie, co odbijało się niekorzystnie na warunkach życia i pracy więźniów w tych zakładach. Właściciele przedsiębiorstw wy­ najmujących więźniów byli zainteresowani wyłącznie efektami eko­ nomicznymi nie dbając wiele o bezpieczeństwo pracy. Nierzadko śmiertelność w podobozach była wyższa niż w centralnym obozie, gorsze też warunki bytowe, a zadania stawiane w pracy wymagały od więźniów wysokiej sprawności fizycznej i nieustannej koncentra­ cji. Z drugiej zaś strony nowo powstające filie stanowiły odbicie wewnętrznych stosunków, bardzo zróżnicowanych, istniejących w obozie centralnym pomiędzy różnymi grupami więźniów i kadrą SS. Wynikające stąd uwarunkowania tworzyły w podobozach specyficz­ ne układy personalne wywierające duży wpływ na sytuację więźniów. Zachowana dokumentacja archiwalna filii elbląskich z lal 1940—1945 jest obecnie przechowywana w Archiwum Muzeum Stutthof w Sztutowie i prawie w całości należy do zespołu Konzen- trationslager Stutthof, wytworzona głównie przez administrację obo­ zu i powiązane z nią wydziały. Niewielka część materiałów, nie zwią­ zana merytorycznie z tym zespołem, obejmuje zeznania sądowe oraz relacje byłych więźniów, członków załogi SS i robotników przymuso­ wych z Elbląga wypełniające w znacznym stopniu istniejące luki ar­ chiwalne. Występują one szczególnie w odniesieniu do pierwszej filii elbląskiej funkcjonującej w latach 1940—1942. Większość akt obozowych dotyczy organizacji i działalności dru­ giego z kolei obozu zorganizowanego na terenie Elbląga we wrześniu 1944 r., który jest najbardziej reprezentatywny dla całego okresu dziejów KL Stutthof pod względem zawartości źródłowej. Należą do nich przede wszystkim rozkazy Komendantury Obozu i materiały Wydziału Administracyjnego (Verwaltung). Część akt dotyczy zacho­ rowalności więźniów i śmiertelności. Zachowało się trochę teczek akt personalnych osób przeniesionych do Elbląga i członków załogi SS; w tym zespół kilkunastu akt administracyjnych dotyczących ucieczek z obozu uwzględniających okoliczności osadzenia w Stutthofie, pro­ tokoły przesłuchań więźniów w przypadku niepowodzenia ucieczek, raporty składane Komendanturze przez komendantów filii w związ­ 4 ku ze zbiegłymi więźniami oraz rozkazy o ukaraniu odpowiedzial­ nych za nie esesmanów.1 Zeznania i relacje bezpośrednich świadków, różnorodne pod względem zawartości merytorycznej i stopnia wiarygodności, stano­ wią główne źródło informacji o warunkach panujących w obozie i formach zatrudnienia więźniów w zakładach na terenie Elbląga. Uzupełniają je schematy i szkice obozu ilustrujące zabudowę filii Stutthofu sporządzone przez byłych więźniów Antoniego Rzyszkie- wicza i Jana Koczewicza oraz przebieg trasy przemarszu więźniów do obozu z miejsca pracy sporządzony przez Wydział Administracyj­ ny KL Stutthof w związku z ucieczką więźnia w 1944 r. Do relacji o szczególnie dużych walorach poznawczych zaliczyć należy ponadto obozowe opracowania Antoniego Dulskiego, Mie­ czysława Filipowicza, Jana Hładasza, Mieczysława Krywenki, Boles­ ława Muńskiego, Zbigniewa Nielepca i Stanisława Stachery oraz ze­ znania Jana Chabiora, Antoniego Janiewicza, Eugenii Kacówny, Ja­ na Pięty, Bernarda Ukrzewskiego i Tomasza Zawadzkiego.2 Oddzielnego omówienia wymaga jedyna publikacja o charakterze wspomnieniowym, której fragment został poświęcony elbląskiej filii Stutthofu. Jej autor, Wacław Zdrodowski3 przybył do obozu cen­ tralnego w transporcie powstańczym z Warszawy via Pruszków w dniu 31 sierpnia 1944 r. Książka posiada formę opowiadania i zosta­ ła spisana w trzeciej osobie. Główne wydarzenia z życia obozu kon­ centrują się w niej wokół losów Autora, którego literackim odpo­ wiednikiem jest Tomasz Gurowski. W Elblągu Zdrodowski przeby­ wał od października do końca 1944 r. Krótki, niespełna trzymie­ sięczny fragment elbląski jego uwięzienia w Stutthofie zakończył się wyjazdem w transporcie grupy więźniów przeniesionych ze względu na ciężki stan zdrowia do centralnego szpitala. 1 Archiwum Muzeum Stutthof w Sztutowie (dalej AMS), sygn. I-V-. 2 Wszystkie relacje z wyjątkiem wspomnień J. Hładasza, J. Koczewicza i S. Sta­ chery są zawarte w zespole Relacji i Wspomnień AMS; protokoły zeznań złożonych w Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce z siedzibą w Warszawie i jej okręgowych komisjach (przemianowanej w 1991 r. na Główną Komisję Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu — Instytut Pamięci Narodowej) są obecnie przechowywane w Okręgowej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskie­ mu. 3 W . Z d r o d o w s k i , Żywi niechaj mówią, wyd. III, Warszawa 1980; por. recenzję K . D u n i n - W ą s o w i c z a [w;] Stutthof. Zeszyty Muzeum, 1976, nr 1. 5

Fikcja literacka niezbędna przy kreowaniu różnych sytuacji i wy­ darzeń, nie zawsze odpowiadających ówczesnym realiom, w pewnym stopniu osłabiła wiarygodność tych wspomnień.4 Nie udało się na przykład zweryfikować korzystając z zachowanej dokumentacji obo­ zu nazwisk więźniów funkcyjnych z Elbląga przytoczonych przez Zdrodowskiego, których prawdziwości jednak on sam nie neguje. W książce wymienione są także inne osoby, znane z wielu relacji i publikacji, których autentyzm można ocenić na podstawie zacho­ wanej dokumentacji archiwalnej obozu. Na ile zatem Autor tego opowiadania lub „zbeletryzowanej relacji” —jak to niezbyt fortun­ nie sformułował Zdrodowski — pozostał wierny własnej pamięci, na ile stworzył własny obraz przeżyć utrwalony w swojej świadomości pozostawić należy jego samoocenie faktów znanych mu z autopsji. Pomimo krytycznych uwag odnoszących się w pierwszym rzędzie do wybranej formy wypowiedzi nie można odmówić Autorowi pew­ nych walorów poznawczych poszerzających wiedzę o życiu codzien­ nym więźniów w Elblągu, warunkach niesienia pomocy lekarskiej w obozowej izbie chorych czy zatrudnieniu. Temat filii elbląskich stanowił dotychczas przedmiot kilku opra­ cowań. Pierwsze, opublikowane w 1976 r., uwzględniało dwie pierw­ sze filie elbląskie oraz Baukommando Ostland (OT Elbing, ale zo­ rganizowane nie w samym mieście, ale w okolicy Elbląga) i obozy pracy przymusowej.5 Autor wykorzystał relacje byłych więźniów ze zbiorów Muzeum Stutthof oraz w niewielkim zakresie dokumentację archiwalną drugiej filii. Kolejne opracowanie ujmowało w sposób całościowy dzieje wszystkich trzech obozów w Elblągu w oparciu o źródła archiwalne i dokumentację byłych więźniów.6 Jednak ze względu na rocznicowy charakter wydawnictwa przygotowanego z okazji 750-lecia powsta­ nia miasta Elbląga nie wszystkie aspekty działalności filii mogły w wyczerpującym stopniu stanowić przedmiotu tego opracowania. 4 Por. wyjaśnienie redakcji Wydawnictwa Zeszytów Muzeum Stutthof dotyczą­ ce recenzji K . D u n i n - W ą s o w i c z a i repliki W . Z d r o d o w s k i e g o ; Stutt­ hof. Zeszyty Muzeum, 1981, nr 4. 5 J . G u g a 1a, Podobozy Stutthofu i obozy pracy przymusowej na terenie Elb­ ląga w latach 1939—1945, Rocznik Elbląski, 1976, R. VII. 6 M . O r s k i , Filie obozu koncentracyjnego Stutthof na terenie Elbląga w la­ tach 1940—1945, Jantarowe Szlaki, 1986, R. XXIX, nr 4. 6 Ukazały się ponadto jeszcze dwa artykuły prasowe omawiające w dużym zarysie dzieje pierwszej filii elbląskiej oraz problematykę ucie­ czek podejmowanych przez więźniów z obozów w Elblągu.7 Prezentowana w obecnym kształcie praca przedstawia pierwszą, w pełni udokumentowaną wersję zagadnienia filialnych obozów Sutt- hofu w Elblągu. Z uwagi jednak na niekompletność bazy źródłowej nie można uznać jej za wyczerpującą i ostateczną. Stanowi jedynie pierwszą próbę całościowego ujęcia dziejów obozów filialnych Stutt­ hofu na terenie samego miasta. W stosunku do poprzednich opraco­ wań zweryfikowano i uściślono niektóre problemy dotyczące głównie lokalizacji obozów, specyfikacji zatrudnienia i samoobrony więź­ niów. 7 T e n ż e , Ucieczki, Wiadomości Elbląskie, 1988, nr 42; t e n ż e , Pierwsza elb­ ląska filia KL Stutthof Wiadomości elbląskie, 1989, nr 16. 7

II. PIERWSZA FILIA OBOZU STUTTHOF W ELBLĄGU STYCZEŃ 1940 - MARZEC 1942 Za początek działalności pierwszej, zorganizowanej filii w Elblą­ gu uważa się styczeń 1940 r. Dokładnej daty nie pozwala ustalić fragmentarycznie zachowana dokumentacja obozu, jak również czę­ sto mylące w ocenach relacje byłych więźniów przebywających w Elblągu. Pierwsza wzmianka dotycząca zatrudnienia w mieście więź­ niów pochodzi od Alberta Schwartza, ówczesnego szefa gospodar­ czego obozu w Stutthofie, który w zeznaniach złożonych po wojnie we Freising oświadczył, że we wrześniu 1939 r. i później „więźniów zatrudniały prywatne przedsiębiorstwa w E l b l ą g u [podkreśle- nie-aut.] i Gdańsku.” 8 Świadczą o tym także adnotacje na kartach personalnych więźniów uwzględniające nazwy firm zatrudniających więźniów i czasokres pracy. Mieszkali w Elblągu w obozach zbior­ czych (Wohnlager) lub na terenie zakładów.9 Na początku stycznia 1940 r. komando elbląskie zasiliło 75 pol­ skich jeńców wojennych zatrudnionych od października 1939 r. w zakładach Schichaua przy pracach budowlano-instalacyjnych. Do Elbląga przybyli w grupie 300 osób wziętych do niewoli w Modlinie 29 września 1939 r. z więzienia w Królewcu.10 Na terenie zakładów Schichaua pracowali przy wznoszeniu budynków administracyjnych i zakładaniu instalacji elektrycznej. Zamieszkiwali w budynku nieczyn- 8 Archiwum Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskie­ mu, Akta dochodzeniowe w sprawie warunków panujących w obozie koncentracyjnym Stutthoj kolo Gdańska 1945 —1946, zeznania SS-Hauptsturmfuhrera A. Schwartza, sygn. PMW-BZW 327. 9 Wspomina o tym także w swoim sprawozdaniu z przejęcia obozu Stutthof przez urząd gestapo w Gdańsku ówczesny szef gospodarczy Erich Niemann (paździer­ nik 1941). Potwierdza on założenie filii w Elblągu przed 1 kwietnia 1940 r.; M. G l i ń s k i , Stutthof obozem pracy wychowawczej od 1X 1941 do 711942. Wybór do­ kumentów, Stutthof. Zeszyty Muzeum, 1977, nr 2. 10 AMS, relacja J. Hładasza z 27 lutego 1989 r. 8 nej wówczas, pożydowskiej fabryki szczotek i pędzli przy ulicy Tan- nenberg Allee 75 (obecnie Grunwaldzka 75; teren Zakładów Napra­ wczych Mechanizacji Rolnictwa), będącej własnością zakładów Schi­ chaua. Był on murowany, dwupiętrowy i otoczony murem cegla­ nym.11 Cała wspomniana grupa przebywała w Elblągu na statusie jeń­ ców wojennych. Na początku stycznia 1940 r. w wyniku ujawnienia sabotażu przy przecinaniu kabli elektrycznych w jednym z komand zatrudniających jeńców wojennych aresztowano 75 osób, które na­ stępnie poddano przesłuchaniom. Wszystkich pozbawiono statusu je­ nieckiego zamieniając go na kategorię jeńców cywilnych obozu w Stutthofie (jako więźniów politycznych).12 Z relacji jednego z członków tej grupy, Jana Hładasza, kaprala zawodowego 2 Pułku Artylerii Lekkiej stacjonującej w Kielcach do­ wiadujemy się, że osadzono ich w Stutthofie, skąd po pewnym czasie kierowano ponownie do różnych komand elbląskich, nie tylko w sa­ mym mieście, ale również do miejscowości podelbląskich. J. Hładasz razem z Teodorem Kiszajem, kapralem WP z Hrubieszowa oraz je­ szcze jednym jeńcem o nieznanym nazwisku zbiegł z obozu w dniu 11 stycznia 1940 r. Ich ucieczka z Elbląga zakończyła się niepomyśl­ nie. Zbiegów ujęto niedaleko Małdyt, w stodole na skraju wsi, gdzie zatrzymali się na nocleg. Zdemaskowali ich niemieccy bauerzy, któ­ rzy w ciągu dnia przyjechali po plewy z psem.13 Po doprowadzeniu do Elbląga przez trzy dni leżeli pobici w hali maszyn bez jedzenia i wody, a następnie skierowano ich do karnego oddziału pracy w Malborku. W Elblągu nie skojarzono faktu tej ucieczki z grupą 75 jeńców ujętych za przeprowadzenie sabotażu. W chwili ich zatrzymania podali się za robotników przymusowych zbiegłych z pracy, przybrali fałszywe nazwiska (J. Hładasz używał w 11 Tamże; M . F i l i p o w i c z , Jak przejmowałem stocznie, Wybrzeże, 1987, nr 6 (223) oraz relacja w AMS, T. IX, s. 43. 12 Por. M . O r s k i , Ucieczki; według relacji J. Hładasza po przybyciu grupy jeńców wojennych z Królewca do Elbląga w październiku 1939 r. nastąpiła zmiana statusu jenieckiego na kategorię robotników cywilnych (przymusowych). Potwierdzają to również późniejsze losy jeńców w Elblągu i Stutthofie oraz fakt, że do Elbląga skierowani zostali głównie żołnierze od stopnia szeregowca do kaprala włącznie. Prak­ tyka zatrudniania jeńców wojennych stosowana była przez władze hitlerowskie już od września 1939 r. 13 AMS, relacja J. Hładasza z 27 lutego 1989 r. 9

Stutthofie nazwiska Józef Białek). Po ponownej ucieczce zorganizo­ wanej przez nich z Malborka w dniu 3 maja 1940 r. i zatrzymaniu w Kwidzynie trafili po raz drugi do obozu Stutthof, a stamtąd do ze­ wnętrznych oddziałów pracy, m.in. do Stegny, Elbląga, Nadbrzeża i innych. Należy przypuszczać, że obydwie grupy, tj. kilkuosobowe ko­ manda kierowane ze Stutthofu, jak i wcześniej zatrudnieni w zakła­ dach Polacy zamieszkiwali w Elblągu w pobliżu miejsca swojej pra­ cy. Dopiero wysłanie transportu około 200 więźniów w drugiej poło­ wie marca 1940 r. stworzyło grunt do założenia jednej, dużej filii, bę­ dącej kontynuacją wcześniej działających oddziałów pracy. Wszyst­ kich więźniów wynajęła firma F. Schichau GmbH Elbing. Decyzja o zorganizowaniu w Elblągu stałego podobozu wynikała także w dużej mierze z faktu likwidacji Komendantury Obozów Jeńców Cywilnych w Gdańsku-Nowym Porcie i przejęcia przez obóz w Stutthofie roli obozu centralnego. W lutym 1940 r. więźniowie z Nowego Portu powrócili w większości do Stutthofu. Nie posiadał on jeszcze tech­ nicznych możliwości zakwaterowania tak dużej grupy i nie był w sta­ nie zapewnić wszystkim zatrudnienia. W tym celu zorganizowano nowe miejsca pracy w komandach zewnętrznych; Maćkach (Matz- kau) i Granicznej Wsi (Grenzdorf) koło Gdańska oraz w Elblągu. W połowie marca 1940 r. podczas apelu w Stutthofie odbyła się selekcja więźniów przewidzianych do wyjazdu do zewnętrznych od­ działów pracy. Przeprowadził ją osobiście komendant obozu SS-Obersturmbannfuhrer Max Pauly. Według relacji Stanisława Sta- chery jej procedura polegała na tym, że na podstawie zewnętrznego wyglądu więźniów Pauly przechodząc obok nich wskazywał dłonią niektóre osoby wymawiając równocześnie pierwsze litery nazw mie­ jscowości lub komand, do których formowano grupy robocze, na przykład; M,G,E,W i inne (tj. Ma t z k a u , G r e n z d o r f , E l ­ bing, Wa l d k o l o n n e ) . 14 Komando w Elblągu miało już wcześniej dobrą opinię wśród więźniów. Oznaczałoby to, że grupa, do której został wybrany Sta- chera nie stanowiła pierwszego transportu do tego obozu, jak przy­ puszczał autor tej relacji. Inny więzień, Mieczysław Filipowicz, który 14 Tamże; Relacje i wspomnienia - relacje A. Dulskiego, T. IX, s. 15; M. Filipo­ wicza, T. IX, s. 43; Z. Nielepca, T. VI, s. 85. 10 w tym samym miesiącu również przepłynął barką przez Zalew Wiśla­ ny i dalej kanałami do Elbląga (według Stachery był to mały statek, podobny do promu) utrzymywał, że i on także wziął udział w pierw­ szym transporcie do tego obozu. Rozbieżności dotyczą również li­ czebności grupy więźniów, według Filipowicza — 170, Stachery — 300 osób. Z grupą, w której znajdował się Stachera, popłynęli do Elbląga także esesmani pełniący później służbę wartowniczą w obozie oraz eskortujący więźniów do i z miejsca pracy. Moment opuszczenia Stutthofu S. Stachera wspomina, jako początek pozytywnych zmian w okresie jego pobytu w obozie: „Płynąc tym statkiem poczuliśmy powiew lepszych czasów. Znikła ostrość SS-manów. Mogliśmy luź­ niej się poruszać. Można było zapalić i czuć się swobodniej. Było inaczej niż w Stutthofie...” Początkowo więźniów zakwaterowano w nieczynnej fabryce szczotek i pędzli, w której poprzednio przebywała grupa 300 pol­ skich jeńców wojennych. W chwili przybycia więźniów ze Stutthofu obiekt był opuszczony. Budynek składał się z trzech kondygnacji (dwóch pięter), w którym w długiej hali znajdującej się na pierwszym piętrze stały drewniane prycze „z masą brudu, pcheł i wszy”.15 Mię­ dzy pryczami znajdowały się także maszyny pozostałe po żydowskiej fabryce. Obóz, wcześniej otoczony murem ceglanym, został dodatkowo zwieńczony czterema rzędami drutu kolczastego. Więźniów ulokowa­ no na piętrze w hali wypełnionej dwupiętrowymi pryczami. W środ­ ku stały dwa długie stoły z dosuniętymi do nich ławkami. Innych sprzętów hala nie posiadała. Więźniom służyła zarówno, jako sypial­ nia jak i pomieszczenie mieszkalne. Każda prycza została zaopatrzo­ na w siennik i koc.16 W końcu hali wydzielono oddzielne miejsce dla więźniów funkcyjnych, m.in. Oberkapo, lekarza, kucharza i in­ nych. 15 M . F i 1i p o w i c z, op. cit. 16 Tamże; według relacji A. Muńskiego (T. IX, s. 144) i S. Stachery budynek był piętrowy, natomiast zdaniem M . F i l i p o w i c z a , op. cit. i A. Rzyszkiewicza (T. III, s. 177) — dwupiętrowy. Za drugą wersją przemawia zdecydowanie precyzyjny opis zabudowy całego obiektu zawarty w tych relacjach; byli więźniowie tej filii nie są również zgodni w kwestii liczby prycz ustawionych w pionie. Według niektórych były one piętrowe, innych trzypiętrowe. W każdej sypiało od 2 do 3 osób. 11

Jadalnia oraz kuchnia znajdowały się na parterze. Halę na dru­ gim piętrze adaptowano na magazyny zakładów Schichaua, a także na kwatery dla więźniów do których nie wolno było wchodzić grupie ze Stutthofu.17 Pomieszczenia dla załogi obozu wydzielono na parte­ rze (stołówki i mieszkania). Przed budynkiem na ogrodzonym tere­ nie w obrębie placu fabrycznego zorganizowano miejsce, w którym odbywały się apele. Liczebność obozu nie przekraczała 500 osób. W opracowanej przez szefa gospodarczego obozu Stutthof E. Niemanna notatce z realizacji zadań gospodarczych i finansowych wymienia się 424 więź­ niów zatrudnionych w zakładach Schichaua. Dane te dotyczą koń­ ca października 1941 r.18 Jak natomiast wynika z pisma inspektora Sipo i SD w Gdańsku H. Willicha do H. Himmlera z 8 sierpnia 1941 r. w sprawie przydzielenia etatów dla załogi obozu umowa z fir­ mą Schichaua uwzględniała zatrudnienie 500 więźniów ze Stutthofu.19 Liczba ta prawdopodobnie nigdy nie została przekroczona, cho­ ciaż nie ma na ten temat precyzyjnych danych źródłowych. Ostatnie dotyczą listopada i grudnia 1941 r., a zatem już schyłkowego okresu działalności filii. W piśmie Stapo Danzig do urzędu RSHA w Berli­ nie z 6 listopada 1941 r. w sprawie przejęcia obiektów obozu Stutt­ hof zawarta jest informacja o grupie 424 osób przebywających w Elblągu; według stanu na dzień 11 grudnia 1941 r. było w obozie 374 więźniów, co stanowiło 36% stanu osobowego całego stutthof- skiego obozu.20 Rozbieżne szacunki przytaczają byli więźniowie. Niektórzy, jak np. Antoni Dulski i Zbigniew Nielepiec oceniają liczebność obozu w momencie ich przyjazdu do Elbląga na około 400—500 osób (od je­ sieni 1940 r. do wiosny 1941 r.); inni między 800 a 1200.21**Faktyczna 17 AMS, Relacje i wspomnienia — relacja A. Rzyszkiewicza, T. III, s. 186. 18 M . G 1i ń s k i, op. cii., s. 224. 19 Tamże, s. 217. 20 Tamże, s. 229 oraz na podstawie sprawozdania G. Maurera z Inspektoratu Obo­ zów Koncentracyjnych z wizytacji obozu złożonego R. Glucksowi z 11 grudnia 1941 r. [w;] S. K a m i ń s k i , Nadanie obozowi koncentracyjnemu Stutthof statusu obozu państwo­ wego (Wybór dokumentów), Stutthof. Zeszyty Muzeum, 1976, nr 1, s. 162. 21 AMS, Relacje i wspomnienia — relacje A. Dulskicgo i Z. Niclcpca, T. VI, s. 86, T. IX, s. 15; według A. Rzyszkiewicza firma Schichaua podpisała z Komendanturą Obozu Stutthof umowę na zatrudnienie 1200 więźniów, czego jednak nie potwierdziła zachowana dokumentacja; tamże, T. III, s. 184; por. relacja A. Pillatha, T. IX, s. 179. 12 —• «•.•» SzkicsytuacyjnyobozuwElbląguwykonanyprzezbyłegow.ęźniaAntoniegoRzyszk.ewicza

liczba więźniów, którzy przeszli przez obóz w Elblągu, była znacznie wyższa od przeciętnego stanu. Na miejsce bowiem zwolnionych, cho­ rych lub zmarłych przysłano ze Stutthofu nowych więźniów. Z bra­ ku stosownej dokumentacji ustalenie tej wielkości nie jest obecnie możliwe. Skład narodowościowy filii był w zasadzie jednolity. W przewa­ żającej większości byli to Polacy, a ponadto trochę Niemców gdań­ skich, Czechów i Rosjan — przeważnie poprzednio zatrudnionych w Elblągu na statusie robotników cywilnych, którym zmieniono kate­ gorię na jeńców cywilnych (więźniów wychowawczych) z powodu wykroczeń popełnionych przez nich w miejscu pracy lub w obozie mieszkalnym.22 Warunki bytowe więźniów w pierwszym obozie przy Tannenberg Allee różniły się zdecydowanie w porównaniu z obozem w Stuttho- fie. Pomimo dużego zagęszczenia panującego w hali, gdzie w drew­ nianych pryczach sypiało po 2 -3 więźniów, nie występowało prak­ tycznie zjawisko głodu czy choroby głodowej. Początkowo jedzenie dowożono z obozów pracy znajdujących się nieopodal fabryki. Nie było ono jednak dobre pod względem jakościowym, chociaż każdy z nich mógł się najeść bez żadnych ograniczeń. Przypuszczano, że były to zlewki z obiadów wydawanych robotnikom przymusowym. Po kilku dniach działalność rozpoczęła kuchnia na terenie obozu. Wy­ żywienie składało się na ogół z porcji kaszy wydawanej w porze obiadowej oraz chleba, margaryny lub marmolady rano i wieczorem. Chleb nie był jakościowo najlepszy, czarny i ostry, ale co najważniej­ sze, jak to skomentował jeden z więźniów, „był jadalny”.23 Przez pierwszych kilka tygodni po przybyciu do Elbląga więź­ niom nie wydano żadnej zastępczej odzieży. Nosili stare, zniszczone i śmierdzące ubrania, w których przybyli do Stutthofu. Raziło to mie­ szkańców Elbląga, którzy na co dzień stykali się z kolumnami więź­ niów mijającymi ich w drodze do pracy lub obozu. W miejscowej gazecie ukazała się w tej sprawie notatka w imieniu oburzonych tym Tamże, relacje S. Stachery, A Rzyszkiewicza (T. III, s. 183) i T. XXIV, s. 3- Okręgowa Komisja Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu - Instytut Pa­ mięci Narodowej (dalej OK Gd.), zeznania A. Janiewicza, sygn. II DS 76/64; AMS, Akta personalne T. Garncarczyka, sygn. 1-111-220, I-III-43872. ' AMS, Relacje i wspomnienia - relacje M. Filipowicza, T. IX, s. 44, A. Pillat- ha, T. IX, s. 180; relacja S. Stachery. 14 widokiem czytelników. Po pewnym czasie więźniowie otrzymali szare kurtki z czterema kieszeniami z cienkiego materiału oraz spodnie w kolorze zielono-niebieskim i okrągłe czapki bez daszka. Były to mundury armii austriackiej z I wojny światowej.24 Co miesiąc ubra­ nia zabierano do Nowego Portu w Gdańsku do dezynfekcji, co jed­ nak nie zapobiegało rozprzestrzenianiu się insektów w obozie. Raz w lygodniu na polecenie komendanta obozu, w niedzielę, która była dniem wolnym od pracy, zarządzano ogólne odwszawiame.25 Około kwietnia 1941 r. obóz w fabryce szczotek i pędzli został /likwidowany, a więźniów przeniesiono na ulicę Boelkestrasse (obec­ nie A. Fredry) na zapleczu zakładów Schichaua (obecnie Zamech, Elzam — sp. z o.o.) po drugiej stronie torów kolejowych pomiędzy lotniskiem i osiedlem mieszkaniowym.2627Na tym terenie skoncentro­ wano liczne obozy pracy przymusowej (Wohnlager) należące do za­ kładów Schichaua. Obóz obejmował łącznie sześć baraków, z któ­ rych trzy przeznaczono na pomieszczenia mieszkalne dla więźniów (w tym sztuba izby chorych), jeden dla obsługi obozu, a w pozosta­ łych dwóch znajdowały się kuchnia oraz umywalnie i ubikacje dla więźniów (por. rozkład obozu według rysunku A. Rzyszkiewicza).- Ogrodzenie z drutu kolczastego i narożnikowe wieżyczki strażni­ cze oddzielały go od obozu dla robotników cywilnych (Czechów). Poprawiły się warunki bytowe. Funkcję kucharza pełnił pochodzący z Kościerzyny Polak o nazwisku Gardzielewski. Miał on do pomocy kilku więźniów.28 Aprowizacją obozu zajmowała się wyjątkowo pla­ cówka macierzysta w Stutthofie. Do Elbląga dowożono mąkę, kaszę i inne produkty z wyjątkiem chleba, w który zaopatrywała obóz miejscowa piekarnia. Dostawy żywności odbywały się co piątek, przy okazji wymiany więźniów. ..................... Po przeprowadzeniu się do nowego obozu poprawiła się jakość wydawanych posiłków. Na śniadanie oprócz chleba, margaryny lub 24 Tamże, Relacje i wspomnienia - relacja A. Rzyszkiewicza, T. III, s. 191 oraz A. Dulskiego, T. IX, s. 16 i M. Filipowicza, T. IX, s. 44. 25 Tamże, relacja M. Filipowicza, T. IX, s. 44. 26 Zachowane dokumenty dotyczące filii elbląskiej wymieniają obóz przy ulicy Boelkestrasse na początku maja 1941 r. Brak jednak danych z okresu wcześniejszego; tamże, Krankenbau, sygn. I-VB-4. 27 Tamże, sygn. VI-l-7. 28 Tamże, Relacje i wspomnienia — relacje A. Pillatha, T. IX, s. 179; F. Adam­ czyka, T. XXIV, s. 3. 15

marmolady, w miejsce kawy więźniowie otrzymywali płatki owsiane gotowane na wodzie. Obiady były bardziej urozmaicone; do zupy często dawano makaron lub ziemniaki obok występujących zazwy­ czaj brukwi, kapusty i kaszy.29 Przy ciężkiej, wyczerpującej siły pra­ cy fizycznej nie była to ilość pożywienia wystarczająca. Byli więźnio­ wie podkreślali pozytywny stosunek do nich niektórych Niemców zatrudnionych w zakładach. Dzielili się z nimi obiadem, kanapkami i mlekiem, chociaż kontakty z więźniami ze Stutthofu były surowo za­ bronione. Tę samą pomoc okazywali im również robotnicy cywilni zaopatrujący więźniów w produkty żywnościowe zakupywane w mie­ ście. Zbigniew Nielepiec był świadkiem zdarzenia, kiedy to do ma­ szerujących Polaków z obozu grupa robotników z fabryki podrzuciła paczkę z żywnością. Zauważyli to wachmani, zabrali ich do obozu, gdzie wymierzono im karę chłosty.30 Podczas przerwy obiadowej w stołówce dla Niemców lub robot­ ników przymusowych można było dostać zlewki z obiadów, niedo­ pałki cygar, skorupki po jajkach. Antoni Dulski wspominając pobyt w tym obozie podkreślał życzliwy stosunek niektórych Niemców do więźniów podczas wykonywania przez nich pracy na terenie miasta. „Niemcy pracujący w fabryce dykty byli do nas przychylnie ustosun­ kowani. Dzielili się obiadem, częstowali kanapkami i mlekiem, które otrzymywali od firmy. Pracowałem także w Zakładach Oczyszczania Miasta. Czyściliśmy pojemniki, śmietniki. Tu także napotykaliśmy przychylne osoby. Wkładały one do pojemników dla nas paczki z je­ dzeniem. Często, jak sam widziałem, robiły to dzieci, zapewne z po­ lecenia swoich rodziców. Raz poprosiłem starszą kobietę, aby za 50 pfenigów, które miałem, kupiła chleba. Ona jednak ich nie wzięła i przyniosła cały bochen chleba...”31 Posiadanie przez więźniów gotówki w obozie było zabronione. Tylko nieliczni posiadali obozowe konta, z których mogli pobrać w ciągu miesiąca po kilka marek. Ci, którym udało się wywieźć pienią­ dze ze Stutthofu lub otrzymać skrzętnie ukryte w paczkach od ro­ dzin, dokonywali zakupów nielegalnie za pośrednictwem osób spoza obozu, m.in. dzięki kontaktom z robotnikami przymusowo przeby­ wającymi w obozach pracy Schichaua. W archiwum obozowym za- 29 Tamże, relacja A. Dulskiego, T. IX, s. 16; M. Krywenki, T. XXI, s. 92 30 Tamże, T. VI, s. 16. 31 Tamże, T. IX, s. 88. 16 chowały się akta jednej takiej sprawy, która zakończyła się niepo­ myślnie dla obydwóch stron. W dniu 19 sierpnia 1941 r. komenda obozu w Elblągu przesłała do komendanta w Stutthofie meldunek wraz z pismem do placówki Gestapo w Elblągu w sprawie przekaza­ nia więźnia Władysława Markowskiego do karnej kompanii. Szcze­ gółowy opis jego wykroczenia zawiera wspomniane pismo do Gesta­ po w Elblągu; fr.fr (*<>AZ. l l a / 1 9 . 8 . 4 1 B e t r . C a r a n g a n e n b e g t i n s t l g u n g . Bez, o . V, An d l« _, _ Dahelme 3 t a a t s p o l i z e i , = ł t e a t s p o l l z s l 1 t s t a l l e D a n z lf l, Auaa a n d 1 e n a t a t a l l e ' 1 b i n g, 1 a r. * E lo m * , den 19. August 1941 Der A u s B .n sx .e lle 1tLblng des Z m l - U e f a n g e n e n l a p e r BtuTthof eurde sm lff.8 .4 1 durob den io n io h a u - L a p e r le ite r errn * u r t B u r O l a (Leger IV, B o e lk e s tr . ) gem eldet, dnss u n te r J e r D eokaaćresse es TscheohMi i rsn z H e r o u d e k ( p e b .7 .11.08 .wolinhnft L iger IV z .Z t. su r U rlaub) Oeld ln Hdtae v. RM 5 - — durcb d l e Rost fUr den Z i v l l - Cerengenen Markowski, W lad lsla u s Gef.Nr 477b eingegen««n l s t . Der H b f t l m g Uarkowskl.zu d l e s e r Seohe rernommen, g i b t zu, «eln«m Bru- d e r Tedaeus Markowski wohnhaft: Welssenbaoh K rs .S o b lr s (BUaostpr. J g esab rleb e n zu haben, lbm Uber den Tsch.cben Ueroudek Geld zu eoh*v. ken. Er gab w e lte r h ln an, se in en e n g eb d rlien noch d l e A n s c h rirt ,1DSS anderen Tsoheohen F renz H o r n i k ang.geben und dureh den- ■ n ^ ma iZ 1 « w . U p n r a a k V Q T C 8 . 3 ł*1 0 C h f l f i * ’ ld to S b , 3 — e r b . l t e n M . 1 _ - ____ IV< d l e T t t f f r * * ! * Tseh*ebs«t ( s i l e woimhert. I i .ISO b . - u . . t der CeTangenenbegUnstlgung so b u ld ig ge- „ . O t bet)en, » t t « « d i . e . l b . n war Yerantwortun K r t l * D e r L e - e r T O k r e r , ______ w-otiaratn rmfClhrar, f Pismo komendanta podobozu Stutthofu w Elblągu do urzędu gestapo w Hblągu zJ9 sierpnia 1941 r. w sprawie niedozwolonych kontaktów więźniów z robotn,k^ CyW" nymi; ź r ó d ł o : AMS, Akta personalne W. Markowskiego, sygn. I-III-50038 „Podobóz Elbląg obozu jeńców cywilnych w Stutthofie donosi, że na adres Czecha Franza Heroudek, ur. 7 listopada 1908 r., za- 2 STUTTHOF 17

mieszkałego w obozie IV Boelkestrasse, obecnie przebywającego na urlopie, nadeszły pieniądze w wysokości sumy 5 marek dla więźnia Markowskiego (...) Przesłuchany więzień zeznał, że jego brat Ta­ deusz został przez niego powiadomiony, aby na nazwisko Heroudka przysłał mu pieniądze, a także na nazwiska innych Czechów — Franciszka Hornika i Floriana Dworzaka. Ponieważ pomaganie więźniom to czynność zakazana, uprasza się ww. Czechów pociągnąć do odpowiedzialności.”32 Markowskiego ukarano jeszcze w Elblągu poprzez wymierzenie mu kary chłosty (25 uderzeń kijem), a 2 września 1941 r. przeniesio­ no do karnej kompanii w Stutthofie. Do Elbląga powrócił ponownie w dniu 6 grudnia 1941 r. W sprawie oskarżonych Czechów akta stutthofskie dotyczą tylko jednego z nich — F. Dworzaka z obozu IV Schichaua. W okresie od 4 września do 12 października 1941 r. przebywał w Stutthofie, jako więzień wychowawczy z tego powodu, że jednemu z polskich więźniów „dostarczał listy i paczki z pominię­ ciem obozowej cenzury”. Ci, których rodziny znały miejsce pobytu w Elblągu, otrzymywali paczki z żywnością, początkowo dostarczane im drogą nielegalną, a od listopada 1940 r. oficjalnie (podobnie, jak korespondencję) na podstawie zezwolenia wydanego przez komendanta Wilhelma, zda­ niem więźniów najbardziej liberalnego spośród wszystkich pełniących tę funkcję esesmanów w Elblągu.33 Więźniów zatrudniano we wszystkich zakładach firmy Schichaua na terenie Elbląga, tj. głównie w stoczni (Schichau-Werft), fabryce maszyn i lokomotyw (Maschinen-Lokomotivfabrik), odlewni żelaza i stali (Stahl u. Eisengiesserei). Na terenie stoczni wykonywali prze­ ważnie prace pomocnicze zaliczane do najbardziej ciężkich i najbrud­ niejszych. Segregowali materiały do budowy kadłubów zajmując się także transportem do hal stoczniowych. Montowano w nich okręty wojenne - torpedowce oraz tzw. „kieszonkowe” okręty podwodne. Ich technologia polegała na tym, że niewielkich rozmiarów okręty montowano z trzech członów, które wykańczano we właściwych wy­ działach stoczni. Próby zdawczo-odbiorcze odbywały się nie na mo- 32 Tamże, Akta personalne W. Markowskiego, sygn. I-III-50038. 33 Tamże, Relacje i wspomnienia - relacje B. Muńskiego, T. IX, s. 144; A. Pil- latha, T. IX, s. 179 i S. Stachery; OK Gd., zeznania J. Chabiora, sygn OK By 9/37/69. Y 18 rzu, ale w specjalnych zbiornikach zbudowanych na terenie hal pro dukcyjnych.34 W fabryce maszyn i lokomotyw więźniowie pracowali przy roz­ biórce starych budynków, a ponadto zatrudniano ich przy kopaniu fundamentów pod konstrukcje nowych obiektów, w żwirowni, przy kanalizowaniu miasta, budowie osiedla mieszkaniowego przy obec­ nej ulicy Browarnej (na miejscu trzech osuszonych jezior). Odnajmo- wano ich również miejskim zakładom administrowanym przez Schi­ chaua (Stadtwerke Schichau) — fabryce dykty, zakładom oczyszcza­ nia miasta (przy wywozie śmieci, odśnieżaniu ulic), szczególnie w ok­ resach braku zatrudnienia w stoczni lub fabryce maszyn i lokomo­ tyw. Wynajmowały ich także firmy prywatne wykonujące prace bu­ dowlano-montażowe na terenie portu i stoczni na zlecenie Schi­ chaua, m.in. przedsiębiorstwa budowlane Gaidies Fritz u. Co.-Hoch u. Tiefbaugesellschaft (Towarzystwo Robót Podziemnych i Nazie­ mnych) i Philipp Holzmann A.G., Baustelle Schichau Elbing; Carl Stephun, Mech.-u.Drahtseilfabrik Elbing (fabryka lin konopnych i stalowych) specjalizujące się w produkcji wyposażenia okrętowego na zlecenie Kriegsmarine. Sporadycznie kierowano więźniów do prac rolnych na Żuławach. Z ramienia firmy Schichau-Werft funkcję kierownika administra­ cyjnego obozu (Lagerverwalter) pełnił Niemiec o nazwisku Martens. Do jego zadań należało prowadzenie kart pracy wszystkich więźniów wynajętych przez firmę, przydzielanie do pracy oraz sporządzanie li­ sty płac osób zatrudnionych w kompleksie zakładów Schichaua (Lohnlisten). Rejestracją więźniów opuszczających obóz do miejsca pracy zajmował się Oberkapo Stefan Plombom. Codziennie po prze­ kroczeniu głównej bramy obozu przez grupy robocze wręczał wyka­ zy więźniów Martensowi. Zawierały one numery osób zatrudnionych u Schichaua, które w przypadku więźniów ze Stutthofu rozpoczyna­ ły się od liczby 500. Każdy z nich nosił ponadto przy sobie przypięty do marynarki okrągły, aluminiowy znaczek z wytłoczoną nazwą „Schichau-Werft” i wybitym numerem.35 Przy czynnościach tych Martensowi pomagał jeden z więźniów, wspomniany już Stanisław Stachera. Początkowo pracował w jego 34 M . F i 1i p o w i c z, op. cit. 35 AMS, relacja S. Stachery. 19

biurze, jako sprzątacz. Otrzymanie tej pracy pozwoliło mu pozostać w Elblągu, ponieważ ze względu na zły stan zdrowia (owrzodzenie kończyn dolnych) miał powrócić do Stutthofu. Później zajmował się sporządzaniem na maszynie do pisania listy płac według wzoru opra­ cowanego przez Martensa. Listy te po parafowaniu przez komen­ danta obozu przekazywano dalej do dyrekcji Schichau-Werft. Za każdego wynajętego do pracy więźnia firma wpłacała na konto obo­ zu kwotę 8 RM dziennie. Czas pracy wynosił przeciętnie 10 godzin, od 6 lub 7 rano w zależności od pory roku, do 4 lub 5 po południu. Niedziela była dniem wolnym od pracy; w obozie zarządzano wó­ wczas ogólne odwszawianie i porządki w barakach.36 Przez ponad dwuletni okres istnienia podobozu aż sześciokrotnej zmianie ulegała obsada komendanta obozu. Jako pierwszy funkcję tę pełnił SS-Obersturmfiihrer Waldemar Wilhelm. Figuruje on w doku­ mentacji obozu z maja i czerwca 1940 r. Nie był on jednak w Elblą­ gu od samego początku, albowiem jak to wynika z relacji S. Stache- ry przybyłego w transporcie ze Stutthofu w marcu 1940 r. obowiązki komendanta pełnił Fritz (Max) Meier, który przejął powtórnie tę funkcję pod koniec roku po zwolnieniu ze służby w Stutthofie Wil­ helma. Nie wiadomo jednak, czy wcześniej zajmował on jedynie sta­ nowisko komendanta w zastępstwie, jako kierownik transportu i szef administracyjny obozu. Następcą Meiera został SS-Obersturmfiihrer Erich Muller, pełnił on funkcję komendanta w marcu i kwietniu 1941 r., po nim objął ją SS-Oberscharfuhrer Alfred Dittmann, a następnie kolejno Willy Redder i Fritz Weber. Kilkakrotnie wizytował obóz w Elblągu SS-Haupsturmfuhrer Franz Christoffel, zastępca Pauly’ego i jedno­ cześnie kierownik oddziału podobozów (Abteilung Aussenstellen). Zastępował on nieobecnych komendantów w filiach w Elblągu i na Westerplatte. W Elblągu pełnił tę funkcję zimą 1940 r. po zwolnieniu Wilhelma.37 Formację pomocniczą stanowiła grupa więźniów funkcyjnych, której przewodził Stefan Plombom (nr 2861), ur. 11 września 1896 r. 36 Tamże. 37 Tamże, Akta personalne członków załogi SS KL Stutthof, sygn. I-IE- oraz wykazy załogi SS [w;] Stutthof. Zeszyty Muzeum, nr 5-7; tamże, Relacje i wspomnienia — relacje A. Dulskiego, T. IX, s. 16; B. Muńskiego, T. IX, s. 144 i S. Stachery; OK Gd., zeznania J. Chabiora, sygn. OK By 9/37/69. 20 w Kościerzynie, przed aresztowaniem w dniu 1 września 1939 r. za­ mieszkały w Gdańsku. W Elblągu przebywał od 29 kwietnia 1940 r. do 1 grudnia 1941 r. (po zwolnieniu z obozu przeniesiony do KL Auschwitz). Przez więźniów zwany Oberkapo lub blokowym, z po­ wodu podwójnej funkcji spełnianej w obozie i podczas pracy, repre­ zentował cały obóz wobec komendanta i załogi SS. W odczuciu więźniów był on ślepym wykonawcą rozkazów esesmanów w stosun­ ku do współwięźniów, m.in. okradał ich z paczek żywnościowych, a znaczną część zawartości przekazywał do kuchni dla SS, zmuszał do ciężkiej pracy zimą przy odśnieżaniu, także w niedzielę; jako jedyny z więźniów wykonywał karę chłosty w obozie.38 Nadzór w obozie i eskortę więźniów do pracy pełniło około 40-50 esesmanów z załogi Stutthofu; spośród nich znanych jest około 40 nazwisk. Przeciętnie na 10 więźniów przypadał 1 esesman. Sposób sprawowania tego nadzoru różnił się zdecydowanie od nie­ ludzkiego traktowania więźniów w Stutthofie, chociaż nie był on zu­ pełnie pozbawiony elementów represji i przemocy. Karę chłosty wy­ mierzano za brak dyscypliny podczas pracy, jak np. opieszałość, zwalnianie tempa pracy, brak należytej uwagi, a także za prowadze­ nie nielegalnej korespondencji, podejrzenie zorganizowania ucieczki z obozu itp. Do największych oprawców obozowych należeli ze strony SS — zastępca komendanta Unterscharfuhrer SS Max Michelsen, spośród więźniów — Stefan Plombom. Byli oni głównymi wykonaw­ cami kary chłosty na więźniach. Z powodu swojego wyglądu Michelsen zwany był przez więźniów „buldogiem”. Stanisław Stachera charakteryzuje jego w sposób na­ stępujący: „(...) Miał naprawdę buldoczy wygląd. Sadysta, zbir, ban­ dyta. Chory albo zły, gdy nie było kar. Sam więc wymyślał na pierwszym, lepszym niewolniku jakieś przewinienie i wymierzał karę. Wysokość kary wynosiła do 25 uderzeń „bykowcem" na tyłek (...) 38 AMS, Akta personalne S. Plomboma, sygn. I-III-49913; z informacji przeka­ zanych przez G. Knoffa Plombom był przed wojną „kierownikiem pociągu na PKP. Mieszkał w Oruni, podmiejskiej dzielnicy Gdańska, gdzie i ja (i obecnie) mieszkałem. Częstokroć stykałem się z nim w świetlicy Związku Polaków. Był członkiem polonij­ nych organizacji. Powojenne losy (...) Plomboma są mi nieznane.” (z korespondencji G. Knoffa do W. Mitury z 9 kwietnia 1986 r„ kopia w AMS, bez sygnatury); na te­ mat działalności Plomboma w obozie w Elblągu por. relacje M. Filipowicza, T. IX, s. 45; B. Muńskiego, T.IX, s. 144; Z. Nielepca, T. VI, s. 87; A. Pillatha, T. IX, s. 180. 3 STUTTHOF 21

Nadszedł czas, że dokonana została wymiana części esesmańskiej za­ łogi, w tym również odszedł komendant Meier [w maju 1940 r. — aut.]. Następcą został Hauptsturmfuhrer Christoffel. Nie był on jed­ nak długo. Po nim przyszedł Obersturmfuhrer Wilhelm. Za jego pa­ nowania był prawdziwy luz. On mało interesował się obozem. Jedy­ nie SS-Scharfuhrer Michelsen nie pasował nam. To była kanalia choć (...) musiał się trochę hamować. Pewnego razu w niedzielę wy­ myślił szczególną zabawę. Zachciało mu się, aby odprawić coś w ro­ dzaju mszy św. Głównym „księdzem” miał być Gdaniec. Reszta nie­ wolników musiała w różny sposób się kiwać, kłaniać i powtarzać to, co Gdaniec zaintonował. Śpiewanie odbywało się w taki sposób, jak­ by to była prawdziwa msza. Oczywiście była to parodia...” W obozie istniała niewielka Revierstube dla kilku osób, którą prowadził lekarz-więzień dr Franciszek Gabriel, przed wojną zatrud­ niony w polskim gimnazjum w Kwidzynie. W Elblągu przebywał do marca 1941 r., kiedy to w nie wyjaśnionych do końca okolicznoś­ ciach został zamordowany przez esesmanów. Z kilku relacji więź­ niów elbląskiej filii wynika, że przyczyną śmierci był konflikt Ga­ briela z komendantem związany z jego pracą na stanowisku lekarza obozowego. Zwracał on uwagę na złe warunki higieniczne, a także na fakt kierowania do Elbląga więźniów zarażonych wszawicą.39 W przeddzień zabójstwa zwierzył się ze swoich obaw M. Filipowiczowi, któremu oddał w depozyt rzeczy osobiste. Któregoś kwietniowego dnia 1941 r. esesmani zabrali Gabriela do ogrodu znajdującego się przy fabryce i tam go zastrzelili zakopu­ jąc zwłoki w tym samym miejscu.40**Prawdopodobnie, jako niewy­ godny dla grupy esesmanów i komendanta Mullera (również nega­ tywnie ocenianego przez b. więźniów) spreparowano przeciwko nie- 39 AMS, Relacje i wspomnienia — relacja A. Dulskiego, T. IX, s. 17. 40 Tamże, relacja M. Filipowicza, T. IX, s. 45; zupełnie odmienną wersję jego śmierci, opozycyjną w stosunku do dwóch poprzednich relacji przedstawił Z. Niele- piec (T. VI, s. 88) pisząc mianowicie; „Zdaje się, że ten lekarz nic przeżył. Naraził się tym, że w czasie jakiejś inspekcji powiedział, że w Elblągu panują złe warunki higie­ niczne. Przyłączono go do naszej grupy i jak przyjechaliśmy do Stutthofu SS-mani od razu go wyciągnęli, zabrali go i nie wiadomo, co się z nim stało.” Nie wydaje się moż­ liwe, aby dr Gabriela ściągnięto specjalnie do Stutthofu po to, żeby go tam zgładzić, skoro można było popełnić ten mord w Elblągu unikając w ten sposób zbędnego śledztwa. Informacje innych świadków zaprzeczają prawdziwości tej relacji, być może zasłyszanej lub źle zapamiętanej z chwilą przybycia do Stutthofu. 22 'lv llg efan g en o n lag er s t u t t h o f A usoenrtelle T*;lblng. ,1 dla Lago rkommandantur ;; tu t tho f . "lbing, don 4. Jan u ar 1941. Tannenbergfallo® Nr. 75. I f i I)lo 7,iv llg e f ungenen des Uef angononlagera s t u t t h o f , Auaaonatolle *lbIng 1 . u k l e j a F o 1 ^: ? . Srayle ł l a ć i s l . 3. Micznikowskl VŁncent a . Zuchowski Kaaimir 3161 « ind an \ Verdecht auf j Typhus abdominalis Lungentuberkulose 469^ 'Lungentuber. P l e u r i t . o rk ra a k t. Zur Vernie idung eines weiterefl Umaichgreifana der 2r - kranktiAgofalle• auf Cirund der Tnfe k t lonagefahr l a t die um gahonne^Oberfuhrung ins Gefaugenenlaz.brat t s t u t t h o f la u t mundl. \nordnung des TTntersturmflihrers Dr. v. schenck, umgehend e r- f orda r l Ich. S-ilaup^turraf ihrer. ? X- r pnl spfi s t u t t h o f Albinę noelkp^tr. rtr: ?«tri R®Z'ir: o.V. A*t dl«>tut th o f. ^.lbinr, dm d. i?'11 rfto Kommanbanfur : 2'; Hm W cj- ( . , ... ,, ..... 61 1'.mili Bt» w."cnot.11. 7 : 1 1 ' L+/rr r.t. ' - 1,1 0 ‘’ i ( i 1” < Barund »r- . , r., . .... "lit u .t.u łt- ‘5SS U ««<■ m * . ,. aftMl,' • I •! f.tAtt. Vttar hri *«r r"• .cn;c C n t - U r e r r*t D-r .*uhrer d-r v •* * i 11 Pismo komendanta filii w Elblągu do Komendantury KL Stutthof dotyczące przen«- chorych i kontuzjowanych więźniów do szpitala w Stutthofie, z r o . . . •sienią < KrunWenhan. sven. I-YB-4

mii oskarżenie o zaniedbaniach w zakresie badań stanu zdrowotnego więźniów pod kątem zachorowalności na tyfus. Podobnego rodzaju porachunki załatwiano poza wiedzą komendantury w Stutthofie tak­ że w stosunku do innych więźniów, chociaż nie zawsze decydowano się na krok tak drastyczny. Dr Franciszek Gabriel był bardzo łubia­ ny przez współwięźniów, niejednemu z nich uratował życie pomimo braku leków i środków opatrunkowych. Odesłanie do szpitala w Stutthofie w tym czasie przeważnie równało się śmierci. Po dr Gabrielu stanowisko obozowego lekarza objął dr Aleksan­ der Witkowski, w Stutthofie przebywający od września 1939 r. Miał on do pomocy sanitariusza: w 1941 r. przez trzy miesiące funkcję tę pełnił Franciszek Adamczyk.41 Obydwaj dysponowali jedynie kilko­ ma prostymi lekami i środkami opatrunkowymi. Brak zachowania wymogów bezpieczeństwa pracy w stoczni i fabryce maszyn i loko­ motyw powodował liczne, ciężkie obrażenia ciała. W następstwie od­ niesionych urazów, a także niewłaściwie prowadzonego leczenia po­ wypadkowego (ropna gangrena) śmiertelność wśród więźniów była wysoka. W obozowej izbie chorych leczono jedynie lżejsze obrażenia, które me wymagały skomplikowanych zabiegów i długiej absencji w pracy. Osoby ulegające ciężkim wypadkom przewożono najpierw do Stadtische Krankenhaus w Elblągu, a stamtąd do Stutthofu, w któ­ rym jako niezdolni do pracy mieli niewielkie szanse zachowania ży­ cia.42 • Ucieczki z obozu, jako najbardziej skrajna forma oporu więź­ niów wobec warunków obozowych miały w Elblągu chrakter na ogół indywidualny. Nie były one w zasadzie zdeterminowane trud­ nym, codziennym życiem w obozie, który w opinii więźniów uważa­ ny był za jeden z lżejszych. Decydowały raczej obawy przeniesienia do Stutthofu i związane z tym pogorszenie warunków bytowych. Ucieczki podejmowali także więźniowie, których los w obozie był niepewny, zesłani do Stutthofu z przyczyn politycznych, na przykład za przynależność do polskich organizacji. W Elblągu sprzyjał im ma­ ło czujny nadzór ze strony SS, dość duża swoboda poruszania się poza obozem, kontakty z robotnikami cywilnymi z sąsiadujących z filią Stutthofu obozów. 41 Tamże, relacja F. Adamczyka, T. XXIV, s. 3. 42 Tamże, Krankenbau, sygn. I-YB-4. 24 Nie udała się ucieczka podjęta w 1941 r. (dokładna data me jest znana) przez więźnia o nazwisku Mironowicz. Wcześniej przebywał on w jednym z obozów koncentracyjnych w Niemczech, zesłany za przynależność do partii komunistycznej. Ujęty przez esesmanów wkrótce po opuszczeniu obozu, ciężko przez nich pobity zmarł nie­ długo potem. Do obozu dostarczono już jedynie zwłoki. Inne, znane także tylko z relacji ucieczki, zakończyły się sukce­ sem. W dniu 1 lipca 1941 r. uciekł w niecodziennych okolicznościach Stanisław Stachera, w Elblągu przebywający od marca 1940 r., za­ trudniony w biurze zarządu obozu z ramienia Schichau-Werft. Po­ wodem ucieczki była decyzja o jego przeniesieniu do Stutthofu będą­ ca wynikiem intrygi grupy esesmanów z obozu i S. Plomboma z Martensem. Stachera, który z racji wykonywanej funkcji znał wiele obozowych tajemnic, chętnie dzielił się nimi z kierownikiem zarządu, Niemcem Martensem darzącym go dużym zaufaniem. To wywoła o zatarg z Michelsenem i innymi esesmanami, którzy okradali więź­ niów z obozowych przydziałów żywności działając pośrednio na szkodę interesów Schichaua. Korzystając z dużej swobody porusza­ nia się poza obozem opuścił go w dniu 1 lipca 1941 r. pod pretek­ stem dostarczenia komendantowi i Martensowi codziennej prasy, co czynił już poprzednio. W dniu 17 grudnia 1941 r. zbiegł z obozu Stanisław Pędzisz, od 11 czerwca zatrudniony w fabryce lin konopnych i stalowych Carl Stephun.4344 , , , . . , W połowie 1941 r. kolejnym sukcesem zakończyła się ucieczka młodego, około 16-letniego więźnia o nieznanym nazwisku, zwanym w obozie z powodu ładnego śpiewu Janem Kiepurą.4* Pierwsza filia obozu koncentracyjnego w Stutthofie działała w sumie około 26 miesięcy. Dokładna data jej rozwiązania nie jest zna­ na. Po raz ostatni figurowała w dokumencie szpitala z dnia 28 lute­ go 1942 r.46 Na decyzję o rozwiązaniu oddziału w Elblągu, poza wygaśnięciem umowy z firmą Schichaua, wpłynęła także sytuacja w 43 Tamże, Relacje i wspomnienia — relacja A. Dulskiego, T. IX, s. 17. 44 Tamże, relacja S. Pędzisza, T. XXI, s. 224. 45 Tamże, relacja A. Dulskiego, T. IX, s. 17. 46 Tamże, Pismo wysłane z Elbląga do szpitala w Stutthofie w spraw.e zaopa­ trzenia w lekarstwa i środki opatrunkowe, sygn. I-YA-l.

obozie centralnym — jego rozbudowa i związane z tym zwiększone zapotrzebowanie na siłę roboczą. Według relacji więźniów tego obozu jego likwidacja nastąpiła w przeciągu marca 1942 r.47 Jan Hładasz ustalił ją na 22—23 marca 1942 r.: według niego w obozie przebywało jeszcze około 280 więź­ niów, spośród których 50 osób, w tym i jego, przeniesiono do wsi Jazowa (Einlage) pod Elblągiem, nad Nogatem. Pozostałych odesła­ no do Stutthofu. Z zeznań złożonych przez innego więźnia Antoniego Janiewicza wynika natomiast, że w lipcu 1942 r. 20-osobową grupę więźniów przebywającą w dalszym ciągu w Elblągu skierowano do prac rol­ nych w Miiggenhahl (Danzig Landkreis — pow. gdański, obecnie Rokitnica koło Gdańska). W miejscowości tej zdaniem Janiewicza pracowali aż do wyzwolenia.48 Obydwa komanda prawdopodobnie nie stanowiły już oddziałów zewnętrznych Stutthofu, chociaż brak jest na ten temat stosownej dokumentacji. Ci więźniowie, którzy pozostali w Elblągu po wyjeź- dzie zasadniczej grupy do Stutthofu, zapewne otrzymali zaświadcze­ nia zwolnienia z obozu z nakazem podjęcia pracy w obrębie okręgu Gdańsk —Prusy Zachodnie. Pozostawali w dalszym ciągu pod ścis­ łym nadzorem policyjnym, jako zwolnieni z obozu więźniowie.49 Dotyczyło to również niektórych osób, które pod koniec marca nie opuściły miasta i jako robotnicy cywilni pracowali dalej w zakładach Schichaua. Nie dysponujemy na ten temat materiałami archiwal­ nymi. Nadzór w obozie i eskorta do miejsca pracy składały się z 1—2 esesmanów; w Jazowej 50 osób strzegło dwóch młodych wartowni­ ków z psem. Miejscem ich pracy była pobliska stacja kolejowa w Nowym Dworze Gdańskim (Tiegenhof); zatrudniano ich także w okolicznych gospodarstwach rolnych. Śmiałej ucieczki z tego obozu dokonało trzech Polaków, w tym wspomniany już J. Hładasz. Cała 47 Tamże, relacja J. Hładasza (1986); zeznania B. Ukrzewskiego z 21 lutego 1966 r. (ZBoWiD Rudno, pow. tczewski), T. XII, s. 85. 48 OK Gd., sygn. II DS 76/64; autor tych zeznań popełnił błąd przy określeniu lokalizacji wsi do której zesłano grupę więźniów. Znajduje się ona nie koło Elbląga, ale w pobliżu Gdańska. 49 Tamże, zeznania J. Faryja, sygn. I ko. 33/68 i J. Urbanika, sygn. Ka/ko 235/70/B/l 1. 26 trójka pracowała zimą 1943 r. w kolumnie transportowej na stacji towarowej w Nowym Dworze Gd. Któregoś dnia znaleźli w wagonie gryps informujący, jak zorganizować ucieczkę. Jego nadawcą był, są­ dząc z informacji zebranych przez J. Hładasza, niejaki Wilkoński, który w tym czasie pracował w biurze firmy Schichauwerke, oficer wojskowy w stopniu porucznika, działacz TOW „Gryf Pomorski . Trasa ich ucieczki wiodła z Nowego Dworu Gd. w kierunku Prze­ myśla. Okolicznością dla nich sprzyjającą była wcześniejsza wymiana młodych esesmanów na starszych rezerwistów; nie było z nimi także psa, co opóźniło pościg za zbiegami. W umówionym miejscu ucieki­ nierzy zostali zaopatrzeni w odzież cywilną, żywność oraz dokumen­ ty, które pozwoliły im udać się transportem wojskowym do Prze­ myśla.50 Pierwsza filia Stutthofu w Elblągu liczyła łącznie co najmniej 700 osób. Dokładnej liczby więźniów przebywających w obozie nie moż­ na ustalić z powodu braku odpowiedniej dokumentacji (zgony, prze­ niesienia, transporty). W skali całego obozu śmiertelność nie była zbyt duża, ale na przykład w odlewni żelaza i stali, fabryce maszyn i lokomotyw była znaczna (z uwzględnieniem ciężkich wypadków przy pracy kończących się na ogół przeniesieniem do Stutthofu) i sięgała około 10-20% wszystkich tam zatrudnionych. 50 AMS, relacje J. Hładasza z 27 lutego i 22 maja 1989 r. 27

III. AUSSENARBEITSLAGER SCHICHAU-WERFT ELBING (20 WRZEŚNIA 1944 - 20 STYCZNIA 1945) Z chwilą likwidacji pierwszej filii obozu koncentracyjnego Stutt- hof na terenie Elbląga w marcu 1942 r. koncepcja zorganizowania kolejnego oddziału pracy w mieście odżyła na nowo dopiero jesienią 1944 r. W międzyczasie uruchomiono kilka zewnętrznych, stałych grup roboczych do prac rolnych w miejscowościach podelbląskich, gdzie poza wykonywaniem zajęć typowo rolniczych więźniów zatrud­ niano także w transporcie kolejowym, jak również odnajmowano różnym firmom elbląskim. Do połowy 1944 r. stan osobowy obozu w zupełności pokrywał zapotrzebowanie na siłę roboczą w placówce macierzystej, a także w niewielkim zakresie pozwalał na założenie kilku filii w latach 1942—1943. Główna jednak uwaga władz skierowana została na Stutthof, jego rozbudowę i zwiększenie bazy surowcowo-produkcyj- nej dla funkcjonujących w jego obrębie oddziałów przedsiębiorstw państwowych i prywatnych zatrudniających więźniów z obozu. Sy­ tuacja uległa zmianie po przełamaniu przez wojska radzieckie stabil­ nego dotąd frontu wschodniego, co zmusiło władze Komisariatu Rzeszy Wschód do rozpoczęcia przygotowań do ewakuacji ludzi i mienia z okupowanych republik radzieckich do Niemiec. Znajdujące się na tym terytorium obozy koncentracyjne, obozy pracy, więzienia i getta rozwiązano, a więźniów przeniesiono do Stutthofu. Do obozu zaczęły napływać również transporty żydowskie z Oświęcimia, który nie był w stanie podołać rosnącej fali ich deportacji z całej okupowa­ nej Europy. - Pod koniec lata 1944 r. w Stutthofie przebywało około 50—60 tys. więźniów, z tego około 50 tys. Żydów przybyłych w okresie od czerwca do końca października z Estonii, Litwy, Łotwy i Oświęci­ mia. Obóz nie był w stanie zakwaterować tak dużej grupy, zapewnić jej wyżywienie, a także zorganizować zatrudnienie. Poza nieplanowy- 28 Kommandantur d e 9 K o n z e n tr a tio n a la g e r o s t u t f - S c n d e r iitmz Np /t?■. :0. Septomber 1944 r « - iłniypu om | -< rh- j_ ' C'UĄ-.! des._Auuonarbeitsl a g e r s SchiJhan-W_erf_t _Ę1'bincj. „t W irkung vom 2 0 .9 .1 3 4 4 wird das A u B e n a rb e its la g e r S ch ich au - fe rf t E lb in g e i n g e r i c h t e t . Dazu w ird f o lg e n d e s b e f o h le n : 1; Wechkomraando: Fur daa Wachkommando s t e l l t zu nachst d i e , lo ten k o p barrn KL S t u t t h o f 9 Wachman c h a fte n ab , e.Lici bewachung in E lb in g v e r b l e i t e lei t s r e - u i - ą ■ • •' ' e r f o l g t m it den nach und nach zu u b eru tellein-er:: ....filin fre n . S o fe rn von S e i t e n dea H eeres oder d e r K rie g sm a rin e k e in e ■■•o^ton- s e s t o l l u n g e r f o l g t , s t e l l t d ie Schichau-Werfm d e r l i c h e Anzahl Werkschutzmanner zu r Bewachung d e r H a r tlin g ę a c . D ie W achm annschaften und d ie Werkschutzmanner sin d d u rc h den Kommandofiihrer Uber den geaamten I L .- D ie n e t eing eh en d zu b e le h - r e n . H i e r b e i a in d d ie Manncr b eso n d ers a u f d i e G eheindialtungs- p f l i c h t . d i e d e r E in s a t z in einem P .u a tu n g s b e tn e b m it o LCh b r m g t und a u f dae V erbot des Sprechens m it H ń f t l in g e n , hin zu w eiaen . Ais Kommandofiihrer f iir das Knmmando Schichau-.'. er: t E lb in g und g l e i c h z e i t i g alB v e r a n tw o r tlic h c n I.n g e rfu n re r d e s AuDenarbe..ts- l a g e r s bestimme i c h łt-0b e r s c h a r f 'th r e r E e d d e r , 1. / H - i o t e n - k o p fsturm bann KL. S t u t t h o f , , , '1- O b e rs c h a r fU h re r R e d d o r u n t e r s t e h t m ir u n m i t t e l b a r , er t r i t t s e in e n P o ste n jed o o h e r s t an, wenn H -H a u p tstu rm fu n re r K i n n o s e in e T a t i g k e l t beendet h a t . B is zu diesem Z eitp u n k t u n t e r s t e h t e r dem A -H auptsturm fuhrer K i n n e ■ 2. FUr d as A u B e n a rb e its la g e r werden z u n ach st 1400 m annliche H s ft- l i n g e b e r e i t g e s t e l l t . Auswahl i s t gemaB m iin d lio h er Besprechung d u rch den 1 . S c h u t z h n f t la g e r f u h r e r , H-3t a n d o r t a r z t und .- r b e i t s - e i n s a t z f t i h r e r e r f o l g t . Piir d ie s e H a f t l i n g e i s t e in H a f t l i n g s a r / t und 2 H a f t l i n g s p f l e g e r m i t e i n z u t e i l e n , auBerdem e i n i g e ri.iftlin g o , d i e K o ch k en n tn isse b e s i t z e n fiir d ie R a f t l i n e s k u c h e . Am 2 0 , 9.1944 w ird v o r e r s t c in Yorkomraando n i t 1C0 Haf t l in.. .n ab p e s t e l l t , wdlirend das Hcuptkomr. eido m it den r o s t l i c h e n ijo i H a f t l i n g e n nach und nach zur tjb e r s te llu n g kommt, n i e r u b e r ur it noch b e s o n d o re r B e fe h l, ___ , E in k le id u n g d e r H a f t l i n g e h n t in g o o t r e i f t e r >gen. Iier L e i t e r d e r Y erw altung h a t d a f u r zu so r g o n , u - - H a f t l i n g e t a d e l l o s e warme B ekleidung und g u t e s nehunaKU*. u u >- Er J o t * i r fU r ein e ordmingsgemiifle E in k le id u n g und Ausriistung d e r H a f t l i n g e p c r s b n l i c h y e r a n t w o r tl i c h . - 2 - Rozkaz specjalny komendanta KL Stutthof o powołaniu podobozu w Elblągu; ź r ó d ł o : AMS, sygn. I-IB-3

mi transportami Żydów Stutthof przyjmował również inne transpor­ ty więźniów aryjskich, m.in. ponad 7 tys. powstańców warszawskich skich iludności cywilnej Warszawy zobozu przejściowegow Pruszkowie. Za zgodą władz w Berlinie ponad 50% stanu więźniów przeniesiono do innych obozów koncentracyjnych i nowo założonych filii. W dniu 20 września 1944 r. na terenie zakładów Schichaua zo­ rganizowano już po raz drugi oddział pracy obozu w Stutthofie.51 Jego oficjalna nazwa brzmiała: Podobóz Stocznia Schichau w Elblą­ gu (Aussenarbeitslager Schichau-Werft Elbing). Pierwszy transport więźniów liczył 100 osób. Zgodnie z rozkazem specjalnym komen­ danta obozu z 19 września 1944 r. przewidywano wysłanie do Elblą­ ga 1400 mężczyzn — trzy transporty po 500 osób każdy odeszły w dniach 25 i 29 września oraz 3 października. Łącznie wysłano więc do obozu w Elblągu 1600 więźniów. Połowę ich stanu osobowego stanowili Polacy, pozostali reprezentowali głównie narodowość ro­ syjską, łotewską, litewską, estońską, żydowską. Było także kilku Ho­ lendrów przeniesionych pod koniec sierpnia z Tallina, a także grupa 15—20 byłych łotewskich policjantów osadzonych w Stutthofie za dezercję z SS i przestępstwa kryminalne.52 Więźniów zakwaterowano w barakach znajdujących się na zaple­ czu stoczni Schichaua przy ulicy Krafoldsdorfweg (obecna ulica Ra­ domska) oraz na terenie fabryki maszyn i lokomotyw w obozie przy ulicy Boelkestrasse (Fredry), wcześniej zajmowanym przez więźniów pierwszej filii. Do wyjazdu zakwalifikowano głównie fachowców, jak tokarzy, mechaników, ślusarzy. Zatrudniono ich w fabryce maszyn i lokomotyw oraz w stoczni przy budowie i wyposażaniu okrętów podwodnych. W porównaniu z okresem wcześniejszym nie wykony­ wali oni głównie prac pomocniczych, ale pracowali bezpośrednio przy taśmach produkcyjnych, gdzie obowiązywały z góry narzucone normy (np. w hali maszyn — złożenie jednej karoserii pancernej dziennie). W razie nie wykonania, traktowanego jako sabotaż, grozi­ ły surowe sankcje, do kary śmierci włącznie, co potwierdzają naoczni świadkowie. Więźniowie zatrudnieni w halach maszyn zajmowali się 51 Tamże, Rozkaz specjalny komendanta KL Stutthof o powołaniu zewnętrzne­ go obozu pracy „Aussenarbeitslager Schichau-Werft Elbing, sygn. I-IB-3, s. 273. 52 Tamże oraz rozkazy dzienne Komendantury z 24 i 28 września oraz 2 paź­ dziernika 1944 r., sygn. I-IB-3; wykazy więźniów zmarłych w podobozach, sygn. I-I1ID-3; relacja J. Koczewicza. 30 produkcją parowozów pancernych, wozów bojowych, czołgów, dział okrętowych; w stoczni poza montażem gotowych bloków również produkcją wyposażenia okrętowego.53 Dzienny czas pracy wynosił przeciętnie 12 godzin, z jedną godzi­ ną przerwy na obiad. Obowiązywał system dwuzmianowy, natomiast w niedzielę więźniowie pracowali do południa. Nie otrzymywali za swoją pracę żadnego wynagrodzenia. Przynosiła ona dochód komen­ danturze obozu, ponieważ za każdą dniówkę więźnia firma wpłacała na konto obozu w banku kwoty po 6 i 4 RM zależnie od ich kwali­ fikacji.54 Pierwszym kierownikiem obozu (Lagerfiihrer) został wyznaczony SS-Oberscharftihrer Willy Redder; odpowiedzialny za jego założenie i przyjęcie więźniów był SS-Hauptsturmfuhrer Rudolf Kinne ze szta­ bu komendantury. W październiku 1944 r. objął on na krótko funk­ cję Lagerfiihrera. Od 27 października 1944 r. zastąpił go SS-Unter- sturmfiihrer Friedrich Walter, który zajmował to stanowisko już do końca działalności filii. Załogę wartowniczą tworzyło początkowo 9 esesmanów z 1. kompanii wartowniczej; w miarę przybywania kolej­ nych transportów więźniów zwiększał się również stan osobowy za­ łogi. Następnych dwudziestu esesmanów skierowano do Elbląga w dniach 25 i 29 września razem z nowymi grupami więźniów. Poza załogą wartowniczą ze Stutthofu nadzór pełniła także straż fabrycz­ na (Werkschutz) z zakładów Schichaua.55 Warunki życiowe i pracy w podobozie były bardzo ciężkie. Jan Koczewicz, były więzień tej filii, określa je jako znacznie gorsze w porównaniu z obozem macierzystym. Bardzo często miały miejsce śmiertelne wypadki przy pracy. Wśród więźniów zatrudnionych w Lokomotivbau przy malowaniu karoserii lokomotyw występowały zatrucia etylem drzewnym.56 Więźniowie zatrudnieni w fabryce maszyn i lokomotyw zamiesz­ 53 Tamże, relacja J. Koczewicza; Relacje i wspomnienia — relacja W. Wallita, T. XV, s. 155; OK Gd., zeznania E. Gaiły i J. Pięty, sygn. Kpp 51/72 i Ko 99/70; T. Za­ wadzkiego, bez sygn. (litery K-Z). 54 OK Gd., zeznania J. Pięty, sygn. Ko 99/70; AMS, zestawienia miesięczne ra­ chunków dla przedsiębiorstw wynajmujących do pracy więźniów, sygn. I-IVB-3; rela­ cja J. Koczewicza. 55 AMS, Rozkazy Komendantury KL Stutthof za 1944 r., sygn. I-IB-3. 56 Potwierdza to także częściowo zachowana dokumentacja wydziału trzeciego — Schutzhaftlagerfiihrer (Obóz) — AMS, sygn. I-IIID-3. 31

) kiwali w obozie przy ulicy Boelkestrasse otoczonym ogrodzeniem z drutu kolczastego z wieżyczkami strażniczymi umieszczonymi w na­ rożnikach obozu (por. lokalizację obozu według rysunku J. Kocze- wicza). Wyżywienie było skromniejsze niż to wydawane więźniom w Stutthofie, ale przygotowywano je w warunkach bardziej higienicz­ nych. Nie obejmowało jednak więcej niż 1000 kalorii dziennie na jednego więźnia. Z uwagi na taśmowy system produkcji i związane z tym stałe stanowisko pracy oraz czujny, ostry nadzór ze strony nie­ mieckich majstrów fabrycznych, esesmanów, kapo i straży fabrycznej nie było możliwości zdobywania dodatkowej żywności. Niewielkie znaczenie w całodziennym wyżywieniu odgrywały paczki otrzymywa­ ne przez więźniów polskich. Za aprowizację obozu odpowiedzialna była administracja zakła­ dów Schichaua. Ona także we własnym zakresie pokrywała koszty zakupu żywności dla więźniów. Nie była natomiast zobowiązana do zorganizowania kuchni więźniarskiej, która pozostawała pod bezpoś­ rednim zarządem obozu. Bardzo często zdarzały się wypadki kra­ dzieży żywności i odzieży z magazynów za co, w razie wykrycia, ko­ menda wymierzała karę chłosty. Głównymi wykonawcami byli spoś­ ród więźniów Potaschinski (nr 23804) i Preiss (19918). Między inny­ mi Polak Tadeusz Rudz za próbę kradzieży kartofli został ukarany w dniu 29 listopada 1944 r. chłostą w wymiarze 15 kijów.57 Niedostateczne było również zaopatrzenie w odzież i obuwie, szczególnie w okresie zimy ze strony kierownictwa obozu. Przed wy­ jazdem do Elbląga więźniowie zdali dotychczas używane ubranie otrzymując na razie zastępcze, z wymalowanymi czerwoną olejną farbą krzyżami na plecach i numerami obozowymi naszytymi na rę­ kawach i spodniach. Zgodnie z treścią rozkazu specjalnego z 19 września 1944 r. mieli później otrzymać odzież w pasy. Administra­ cja obozu obiecała również dostarczyć ciepłą odzież i zimowe obu­ wie na okres chłodów. Sprowadzono, co prawda, typową w obozie koncentracyjnym odzież (pasiaki), nie dla wszystkich jednak starczy­ ło ciepłych kurtek jesienno-zimowych, o których wspominał rozkaz specjalny. Zachowało się pismo komendanta podobozu F. Waltera z 29 grudnia 1944 r. w sprawie zaopatrzenia więźniów w ciepłą odzież zi- 57 Tamże, Akta personalne, sygn. I-111-13437. 32

mową. Brakowało rękawiczek, kurtek zimowych, ciepłych koszul, kalesonów, spodni, a także czapek, drewniaków, opasek nabrzusz- nych. Buty więźniów znajdowały się w takim stanie, że nie nadawa­ ły się do naprawy. Na około 10 tys. sztuk lub par obuwia i odzieży, o które prosił komendant, obóz otrzymał niespełna połowę. Nie wia­ domo jednak, w jakiej części otrzymane zaopatrzenie trafiło do rąk więźniów.58 Warunki pracy, stan zaopatrzenia w odzież i obuwie, niskokalo- ryczne wyżywienie wzmagały śmiertelność w obozie, szczególnie w miesiącach późnojesiennych i zimowych. Zwłoki zmarłych więźniów wynoszono do obozowej trupiarni znajdującej się przy baraku rewi­ rowym (obóz przy ulicy Boelkestrasse). Grzebano je w lasach pod Elblągiem.59 Dysponujemy na ten temat fragmentarycznymi dany­ mi. W dniu 14 listopada 1944 r. zmarło trzech więźniów — Niemiec, Litwin i Łotysz. W okresie od 8 do 15 grudnia zarejestrowano w obozie śmierć 8 osób, w tym Polacy, Łotysze, Litwini, Żydzi; między 6 a 10 stycznia 1945 r. — 15 więźniów nieżydowskiego pochodzenia, w tym dwóch Holendrów.60 Chorzy zgłaszający się do obozowej izby chorych nie mogli otrzymać właściwej opieki medycznej z powodu znikomej ilości le­ karstw, bandaży i środków opatrunkowych będących w dyspozycji osób z elbląskiego rewiru. Funkcję lekarza pełnił przez cały czas pol­ ski więzień dr Bolesław Drobner-Kwiatkowski; miał on do pomocy zaledwie dwóch sanitariuszy. Ciężej chorych przewożono do szpitala w Stutthofie, m.in. w dniu 4 stycznia 1945 r. do rewiru w obozie macierzystym przeniesiono 33 osoby z Elbląga.61 Bezpośrednią reakcją więźniów na bardzo ciężkie warunki obozowe były podejmowane ucieczki. Nie wszystkie kończyły się pomyślnie. Organizowali je przeważnie Polacy i Rosjanie, indywidualnie lub w małych 2—4-osobowych grupach, zawiązujących się specjalnie w tym celu. W aktach personalnych tych więźniów zachowały się adnotacje o ucieczkach, a także niekiedy pełna ich dokumentacja. Już w dniu 58 Tamże, sygn. I-IVH-7. 59 Tamże, relacja J. Koczewicza. 60 Tamże, sygn. 1-1IID-3. 61 M . G l i ń s k i , Organizacja i obsada personalna szpitala w obozie koncentra­ cyjnym Stuttho/ Stutthof. Zeszyty Muzeum, 1976, nr 1, s. 32, 35; AMS, sygn. I-IIID-3; por. W. Z d r o d o w s k i, op. cit., s. 50-53. 34 29 września 1944 r., a więc niedługo po przewiezieniu do Elbląga pierwszego transportu więźniów, udanej ucieczki dokonał Polak, Czesław Sowiński. Urodzony 16 marca 1918 r. koło Świecia, z zawo­ du kowal, w Stutthofie przebywał od 9 czerwca 1943 r. z kategorią więźnia politycznego.62 X . L . - 3t u t t h o f / E l b i n g E lb ir.g , d en 1 9 . l e .44 B e tr .i F lu c h t des H a f tlin g s Nr. 37 28o Bezug: FemmUndliche Meldung an h .L .S tu tth o f Anlagen: An dle Kommanduntur des K.L. S t u t t h o f Beim E in b rin g en des Arbeitskommandoo H u l l e / l I I { l i i H h f tlln g e ) i s t dem PoBtenfU hrer, dem SS-3turmmann D o li, e i / H a f tlin g a u f dem Wege zwischan R lc h th o fe n - ur.d B o e lk e s tra s s e entw ichen. Der H a f tlin g Kr. 37 28o, Schramke Alexander, geb. 1 5 .6 .1 9 2 1 , KUoSe, i s t aus der Marschkolonne naoh r e c h t s ausgebroohen. m e n o w e le Bewachung des Kommandos b e tr a g t 1 /4 . Z u a a tz lic h waren dem Zoramar.- dofUhrer 3 P o sten z u r Abholung z u g e t e i l t . Der H a f tlin g i s t ir. d er etwas dunklen Q u e rs tra s s e zwischer. liic h th o .e r - und Boelke­ s t r a s s e vor dem B e g le itp o s te n , dem jd -o o h u tzen „ u g ie r , iu., e- broclien. N agler h a t, obwohl Mer d ard b er ajngeher.d b e Je -u t ..j.-ae:: i s t und das Gewehr im H uftansohlag tru g , n l c h t » o ,o r t vor. der Sohusswaffe leb ra u ch gemaoht, a> ndern h a t e r a t Walt? ą«>dien. In der kurzeń Z eitspanne war der H a ftlir.g b e r e i t s duroh die I. o- s e r r e ih e n Ln d ie angrenzenden Ghrten entw ichen. Die auchak...en wurde s o f o r t aufgenommen und um 22 Uhr 3o e r f o l g l o s abgebroo..er,. Der Kommandeur der Sicherheitspolizei - Fahndurgadienet - Mwurde benachrichtigt. Bo-HauptoturmfUhrer Meldunek komendanta obozu w Elblągu o ucieczce więźnia Alexandra Schramke w dniu 19 października 1944 r.; ź r ó d ł o : AMS, Akta personalne A. Schramke, sygn. I-III-63483 Nie udała się natomiast próba opuszczenia obozu innemu Polako­ wi, Józefowi Sieroszewskiemu, przybyłemu do Stutthofu w dniu 29 września 1944 r. w transporcie obejmującym powstańców warszaw­ skich, o numerze 92931. W trakcie ucieczki, którą zorganizował 23 października 1944 r. został zastrzelony przez esesmana.63 62 AMS, Akta personalne C. Sowińskiego, sygn. I-III-14616. 63 Tamże, Księgi ewidencyjne, sygn. I-IIE-15; akta własne M.E. Jezierskiej i akta personalne K. Żukowskiego (bez sygnatury); por. M . E . J e z i e r s k a , Ucieczki z 35

Pozostali uciekinierzy rekrutowali się wyłącznie z Rosjan. Przy­ gotowanie ucieczek było związane w ich przypadku z pokonaniem wielu trudności, przede wszystkim zdobyciem cywilnej odzieży i za- prowiantowania, nawiązania kontaktów pozaobozowych, co było ważne ze względu na słabą orientację w terenie i możliwości zała­ twienia odpowiednio „mocnych” dokumentów tożsamości. Połowa z nich zakończyła się pomyślnie. W dniu 9 października 1944 r. 17-letni Mikołaj Iwanow został przyłapany w momencie kradzieży ubrania z magazynu hali II nale­ żącej do Schichau-Werft przy ulicy Tannenberg Allee. Jako karę za tę próbę kradzieży wymierzono mu chłostę w wysokości 25 kijów. Z protokołu jego przesłuchania wynikało, że planował wspólną uciecz­ kę z innym Rosjaninem, ale sam zamierzał dotrzeć do okolic Kró­ lewca, gdzie wcześniej przebywał w obozie pracy, jako Ostarbeiter.64 Śmiałą ucieczkę przeprowadził w dniu 18 października 1944 r. in­ ny Rosjanin, Aleksander Schramke, o której dowiadujemy się z pis­ ma R. Kinne do Komendantury KL Stutthof z dnia 19 października 1944 r. i raportu złożonego SS-WVHA w Berlinie.65 Miejsce uciecz­ ki Schramke wybrał w terenie zabudowanym między ulicami Richt- hoferstrasse (obecnie Kilińskiego) i Boelkestrasse (Fredry), przy któ­ rej znajdował się obóz. Do meldunku komendanta filii elbląskiej do­ łączony został szkic sytuacyjny trasy przemarszu więźniów z miejsca pracy do obozu i miejsca ucieczki więźnia (obok kopia tego rysun­ ku). Na powodzenie ucieczki wywarły wpływ trzy zasadnicze elemen­ ty; teren zabudowany (domy mieszkalne), zmiana trasy powrotu ko­ manda do obozu wywołana przebudową mostu między ulicami Ma- rienburgerdamm (Malborska) i Boelkestrasse oraz warunki, w jakich odbywał się powrót do obozu (niewystarczająca liczba esesmanów z eskorty).66 Tego samego dnia czterech innych Rosjan uciekło z hali II. Mel­ dunek o tej treści przekazał F. Walter komendantowi obozu w Stutt- KL Stutthof w świetle dokumentów (maszynopis przygotowany do druku w wydawnic­ twie Muzeum Stutthof) — tamże szczegóły dotyczące samej ucieczki i odpisy doku­ mentów. 64 Tamże, Akta personalne N. Iwanowa, sygn. I-I11-6001, I-III-9586, I-III-l8264. 65 AMS, Akta personalne A. Schramke, sygn. I-III-63483. 66 Tamże, sygn. I-II1D-10. 36 SZKICSrEC&CYJNZTRAJiPRZ>•t.TZU.iTTŹNIĆ.DCOBOZUITiCIECZi,IW.i£Z.Nl4 ZałącznikdomeldunkukomendantapodobozuwElblągudotyczącegoucieczkiwięźniawdniu19października1944r. AMS,sygn.I-IIID-10:

hofie. Nie zachowały się ich dokumenty poza jedną kartą Ei- gentumsverwaltung.67 Wspomniane pismo dotyczyło więźnia, które­ go ujęto nazajutrz po ucieczce w miejscu, gdzie się ona rozpoczęła. Oskarża się jego, że „w dniu 16 października 1944 r. w hali II, jako obsługujący dźwig próbował ugotować kartofle w misce i w tym celu podłączył ją do sieci elektrycznej dźwigu. Przez ten czyn wywołał za­ grożenie krótkiego spięcia oraz ewentualnego pożaru. Kartofle zaś ukradł. Jest to ten sam więzień, który należał do grupy Rosjan, zbiegłych z hali II. Następnego dnia rano został przyłapany przez jednego kapo w pobliżu wyłomu w murze, który wykorzystali ucieki­ nierzy w dniu 18 października 1944 r., kiedy zamierzał i on z niego skorzystać”. Z pisma nie wynika jednoznacznie, czy ów Rosjanin był wspólni­ kiem pozostałych trzech więźniów oraz czy opisane w meldunku wy­ darzenie było przypadkowe, czy też zamierzone. Za kradzież zie­ mniaków ukarano go chłostą 15 kijów, po uzyskaniu na to formal­ nej zgody władz zwierzchnich.68 W dniu 23 października 1944 r. trzech kolejnych Rosjan o nie znanych nazwiskach zbiegło w drodze powrotnej z pracy do obozu. Informację o tej udanej ucieczce zawiera rozkaz dzienny komendan­ ta obozu Stutthof z 30 października dotyczący ukarania Rottenfiih- rera SS Georga Kremsera trzema dniami aresztu za to, że wieczorem w dniu 23 października 1944 r. „wyruszył z miejsca pracy z powro­ tem do obozu w zapadającym zmroku nie dysponując dodatkowymi wartownikami do eskorty...”69 Połowicznym sukcesem zakończyła się ucieczka dwóch Rosjan w dniu 6 listopada 1944 r., byłego jeńca wojennego i studenta, którzy sforsowali murowane ogrodzenie obozu i wydostali się na zewnątrz. W tym ceu zabrali ze sobą sznur, który okazał się za krótki. Jeden z nich, Aleksiej Strelec złamał przy skoku nogę i został ujęty przez " Tamże, sygn. I-III-11436 (karta wystawiona na nazwisko Nikolai Ognew). Tamże, Meldunek komendanta z filii w Elblągu dla Komendantury KL Stutt­ hof z dnia 19 października 1944 r.; akta personalne G. Pronina, sygn. I-III-12438; według M . E . J e z i e r s k i e j , Ucieczki G. Pronin nie należał do owej czwórki uciekinierów. 69 AMS, sygn. l-IB-3, s. 329. 38 wartowników; przeżył jednak pobyt w obozie. Drugi z Rosjan, Fio­ dor K. Jurczenko zdołał zbiec z obozu.70 W styezniu 1945 r. zarejestrowano jeszcze dwie nieudane uciecz­ ki. W pierwszej udział wziął Wasilij Ryschych, jeniec wojenny ze Stalagu IID, za „ucieczkę z pracy” ujęty przez gestapo w Gdańsku i 23 października 1944 r. przeniesiony do Stutthofu.71 Z obozu w Elblągu próbował również zbiec Aleksander Hutornyj-Smirnow, po­ dejrzany już wcześniej o wspólną ucieczkę z M. Iwanowem. W poło­ wie stycznia ponownie przebywał w Elblągu, a w tydzień później wziął udział w ewakuacji obozu do Stutthofu.72 Nie wszystkie jednak niepowodzenia ucieczek kończyły się tak pomyślnie dla zbiegów. W wielu przypadkach brak jest pełnej doku­ mentacji. Na podstawie meldunków składanych komendanturze w Stutthofie, w przypadku ujęcia uciekinierów kierowano wnioski do centrali w Berlinie ferującej wyroki. Z relacji byłych więźniów wyni­ ka, że wydawano również wyroki śmierci. Jan Pięta był naocznym świadkiem powieszenia w obozie trzech więźniów podczas specjalne­ go apelu zorganizowanego przed południem. Przed egzekucją ko­ mendant odczytał wyrok, z którego wynikało, że cała trójka zbiegła z obozu w trakcie pracy (Schichau-Wertf).73 Nieznana jest liczba więźniów, którzy opuścili Elbląg w dniu roz­ wiązania obozu. Między obozem macierzystym a elbląską filią odby­ wała się stała rotacja więźniów. Na miejsce chorych (przenoszonych do szpitala w Stutthofie) lub zmarłych, ewentualnie zwolnionych, kierowano nowe transporty do obozu. Należy szacować, że przeszło przezeń ponad 2 tys. osób, przy śmiertelności sięgającej około 25% stanu osobowego filii. Podobóz zlikwidowano 20 stycznia 1945 r. Wszyscy więźniowie powrócili do obozu w Stutthofie. W kilka dni później wzięli udział w pieszej ewakuacji większości więźniów obozu centralnego do Lębor­ ka. 70 K D u n i n - W ą s o w i c z , Ruch oporu w hitlerowskich obozach koncentra­ cyjnych 1933- 1945, Warszawa 1979, s. 209; AMS, Akta personalne A. Strelca, sygn. I-III-14939; M . E . J e z i e r s k a , Ucieczki. 71 AMS, Akta personalne, sygn. I-III-13161, I-III-14683, I-I 11-28679. 72 Tamże, Księgi ewidencyjne, sygn. l-IIE-15, s. 180; akta personalne, sygn. I-1I1-5857. 73 OK Gd., sygn. Ko 99/70. 39

IV ELBING BRUCKENKOPF (PODOBÓZ ELBLĄG, PRZYCZÓŁEK MOSTOWY LISTOPAD 1944 - STYCZEŃ 1945) Trzeci i ostatni obóz w Elblągu zorganizowano między 18 i 20 li­ stopada 1944 r. Z powodu braku dokumentacji obozu nie można ustalić dokładnie początkowej cezury działalności tej filii. Jedynym więc źródłem pozwalającym określić tę datę są relacje osób przeby­ wających w tym obozie. Dotyczy to także liczebności komanda wys­ łanego ze Stutthofu. W tym samym czasie równocześnie funkcjono­ wały w okresie od mniej więcej połowy listopada 1944 r. do końca stycznia 1945 r. dwa obozy podległe komendanturze w Stutthofie. Oficjalna nazwa podobozu figurująca w dokumentach niemieckich brzmiała; Elbing Briickenkopf (Podobóz Elbląg, Przyczółek Mosto­ wy).74 Mianem tym określano w hitlerowskiej propagandzie umoc­ nienia wojskowe na przedmieściach Elbląga. W okresie od 18 do 20 listopada 1944 r. wysłano tam około ty­ siąca kobiet żydowskich przybyłych w lipcu 1944 r. do Stutthofu z obozów koncentracyjnch na Łotwie (m.in. z KL Kaiserwald). Za­ trudniono je przy budowie zapór pancernych nadzorowanej przez Organisation Todt. Brak jest bliższych danych na temat organizacji filii, warunków bytowych więźniów poza tym, że były bardzo cięż­ kie, nieporównywalne z drugim elbląskim obozem filialnym Stuttho­ fu i placówką macierzystą. Śmiertelność wśród kobiet żydowskich była bardzo wysoka; sięgała dwóch trzecich stanu osobowego całego podobozu.75 W dniu 24 stycznia 1945 r. według raportu o stanie osobowym 74 AMS, Zestawienia miesięczne rachunków dla przedsiębiorstw wynajmujących do pracy więźniów, sygn. I-IVB-3; raport biura raportowego o stanie obozu z dnia 24 stycznia 1945 r., sygn. I-IIIB-6. 75 Archiwum Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskie­ mu, Zeznania E. Kacówny, Sąd Okręgowy w Gdańsku, t. 81a. 40 obozu przebywało w Elblągu jeszcze 341 więźniarek.76 Dzień póź­ niej ewakuowano je do Stutthofu. W latach 1940-1942 i 1944-1945 na terenie miasta Elbląga funkcjonowały trzy filie obozu koncentracyjnego Stutthof. Przeszło przez nie łącznie ponad 4 tys. więźniów kilku narodowości, sposrod których zginęło około 25% wszystkich więźniów tych filii. Najwięcej ofiar pochłonęły dwie ostatnie charakteryzujące się bardzo trudnymi warunkami życia i pracy w porównaniu z obozem macierzystym. 76 AMS, sygn. I-IIIB-6. 41