Macomber Debbie
Dobrana para
Wychowana przez bogatego dziadka Janine wyrosła na sympatyczną, lecz ekscentryczną osobę.
Może dlatego Zachary, młody wspólnik dziadka, nie przypadł jej do gustu. Nie umie rozmawiać z
chłodnym i pełnym dystansu finansistą. Z kolei Zachary ma ją za rozpieszczoną snobkę. A jednak
starszy pan uważa, że tych dwoje jest sobie przeznaczonych. Namawia ich do ślubu - według niego
małżeństwo to początek drogi, a uczucie pojawi się później. Nie słucha sprzeciwów młodych, pod
zmyślonym pretekstem wysyła ich do Szkocji. Liczy, że kiedy Janine i Zachary lepiej się poznają,
szczerze się polubią...
ROZDZIAŁ PIERWSZY
- Ty musisz być Zachary Thomas - wysapała Janinę, wpadając do biura. - Przepraszam za spóźnienie,
ale utknęłam w korku na Czwartej Alei. - Pospiesznie zdjęła płaszcz i rzuciła go na oparcie krzesła, po
czym sama opadła ciężko na siedzenie.
Mężczyzna po drugiej stronie dyrektorskiego biurka zamrugał nerwowo. Zakłopotany najwyraźniej
nie wiedział, co myśleć.
- Jestem Janinę Hartman - przedstawiła się, oddychając ciężko. - Dziadzio powiedział, że jeśli nie
wróci ze spotkania, to powinnam sama się przedstawić.
- Tak - powiedział Zachary po chwili milczenia. - Ale nie uprzedził mnie, że
6
będziesz ubrana w... - zawahał się, nie znajdując dobrego określenia.
- Letnią sukienkę - podpowiedziała Janinę i pogładziła dłonią materiał na biodrze.
Sukienka uszyta z niebieskich i czerwonych bandan ściśle opinała biodra. Nierówny dół sięgał kolan.
- Dostałam ją w prezencie. A ponieważ później mam się spotkać z dziewczyną, która ją szyła,
pomyślałam, że powinnam włożyć jej dzieło.
- A naszyjnik?
Kobieta ujęła w dłoń kolorowe światełka choinkowe błyskające pomiędzy dużymi koralami.
Wszystko nawleczone było na sznurowadło.
- Jest trochę ekstrawagancki, czyż nie? - zauważyła. - To też prezent. Całkiem słodki, prawda? Pamela
jest taka zdolna.
- Pamela?
- Dziewczyna z Klubu Przyjaciół.
- Rozumiem. - Zachary pokiwał głową bez przekonania.
- Pracuję tam społecznie. Z Pamelą odnalazłam wspólny język od pierwszego spotkania. Jej matka nie
mieszka tutaj, a dziewczyna przechodzi trudny okres i potrzebuje przyjaciółki.
7
Z jakiegoś powodu mnie lubi, z czego bardzo się cieszę, bo uważam, że jest fantastyczną nastolatką.
- Rozumiem - powtórzył mężczyzna. Janinę pomyślała, że szczerze wątpi w zapewnienia Zacharego.
- I rzeczywiście naszyjnik jest nietypowy - dodał.
Wyraz jego twarzy potwierdzał, że tak właśnie myśli. Zmrużył ciemne oczy i przyjrzał się oryginalnej
ozdobie.
Janinę pierwszy raz w życiu widziała Zacharego Thomasa i od razu zrozumiała, dlaczego zrobił
wrażenie na jej dziadku. Sama, co prawda, mogła go ocenić na razie jedynie po wyglądzie, ale już
tylko to dawało do myślenia. W swoim idealnie skrojonym garniturze sprawiał wrażenie właściwego
człowieka na właściwym miejscu. Biła od niego siła i opanowanie. Janinę spodziewała się kogoś
starszego, a Zachary wyglądał na nie więcej niż trzydzieści kilka lat. Jej zdaniem był
nieprawdopodobnie przystojny. Twarz o nieregularnych rysach zdradzała silny charakter. Miał
wyraźnie zarysowaną szczękę i pełne usta. Ciemne, krótko przystrzyżone włosy wyglądały bardzo
schludnie.
8
Z łatwością można było ulec jego urokowi, ale domyślała się, że wiele skrywa również wnętrze
mężczyzny. O tym przekonany był jej dziadek.
Kilka miesięcy wcześniej doszło do fuzji pomiędzy dobrze prosperującą firmą Antona Hartmana, a
szybko rozwijającym się przedsiębiorstwem Zacharego Thomasa. W krótkim czasie to wspólne
przedsięwzięcie pozwoliło obu biznesmenom zdominować rynek.
Już od kilku tygodni, dziadzio nalegał, żeby Janinę spotkała się z Zacharym. Jego nazwisko pojawiało
się niemal w każdej rozmowie.
- Dziadek dużo o tobie opowiadał - odezwała się po chwili milczenia.
Kąciki jego ust ledwie uniosły się. Janinę pomyślała, że raczej nie uśmiecha się zbyt często.
- Twój dziadek to jeden z najbystrzejszych umysłów na rynku - odparł grzecznie.
- Jest cudowny - zgodziła się. Skinął głową.
Ktoś zapukał do drzwi i chwilę później ukazała się w nich wysoka kobieta w średnim wieku.
9
- Dzwonił pan Hartman - oświadczyła sucho. - Kazał przekazać, że się spóźni i prosił, by spotkał się
pan z nim w restauracji.
- Czy powiedział, o której tam będzie?
- Przykro mi panie Thomas, ale nie. Janinę zerknęła na zegarek. Pamiętała, że
o trzeciej ma spotkać się z Pam. Nie chciała się spóźnić, a wszystko na to wskazywało. Uniosła wzrok
i zmarszczyła brwi na widok twarzy Zacharego. Mężczyzna najwyraźniej nie był szczęśliwy na myśl o
wspólnym oczekiwaniu na przyjazd jej dziadka.
- Może najmądrzej byłoby przełożyć nasze spotkanie? - zasugerowała. - Dziadzio gdzieś utknął, ja
mam spotkać się z Pam, a i ty wyglądasz na zapracowanego.
Przyglądał się jej chwilę, nim odpowiedział suchym i ostrym tonem.
- Często masz w zwyczaju nie pojawiać się, gdy dziadek tego oczekuje?
- Oczywiście, że nie - obruszyła się. Zabolało ją, że Zachary zasugerował, że
jest nietaktowna i niegrzeczna.
- To dobrze. Bo ja uważam, że powinniśmy się z nim spotkać, skoro tak sobie zażyczył - zakończył
chłodno.
10
Dobrana para
- I tak się stanie - odparła z wymuszonym uśmiechem.
Wstała i sięgnęła po płaszcz. Kątem oka zerkała na Zacharego. Ze smutkiem pomyślała, że nie
wzbudziła w nim sympatii. Nie mieli okazji porozmawiać, ale od pierwszej chwili wyczuwała w nim
dystans. Podejrzewała, że traktował ją jak rozpieszczoną trzpiotkę, bo najprawdopodobniej wiedział,
że nigdzie nie pracowała na poważnie i uwielbiała podróżować. Jakaś jej część chciała mu wyjaśnić,
dlaczego zdecydowała się na taki tryb życia, ale zdrowy rozsądek kazał jej milczeć. Po pierwsze, jak
przypuszczała, byłoby to stratą czasu, po drugie nie chciała martwić dziadka ewentualnym konfliktem
z jego partnerem w interesach.
Dziadzio był podekscytowany jak dziecko, kiedy wspominał o ich wspólnym lunchu. Na śniadanie
zszedł w doskonałym humorze i cały ranek tryskał energią. Kiedy odmówiła skorzystania z pomocy
szofera, poświęcił ponad kwadrans na wyjaśnianie jej, jak ma dojechać na miejsce. Później
przypomniał sobie, że wcześniej ma spotkanie z ważnym klientem. I w związku z tym uprzedził
Janinę, że jeśli się spóźni, to powinna udać się samo-
Debbie MACOMBER
11
dzielnie do biura Zacha, przedstawić się i poczekać na niego. - Gotowa?
Pytanie Zacharego przerwało jej rozmyślania. Skinęła głową, wcisnęła dłonie w kieszenie i ruszyła za
nim.
Restauracja wybrana przez dziadka na spotkanie, leżała blisko biura. Szli w milczeniu, a Janinę
zastanawiała się, co jest nie tak z Zacharym. Spojrzała na niego na tyle uważnie, na ile pozwalał jej
szybki krok, i uświadomiła sobie, że mężczyzna jest ledwie kilka cali wyższy. Dlaczego zatem
sprawiał, że czuła się przy nim taka mała? .
Zachary musiał poczuć jej badawczy wzrok na plecach, bo zwolnił i odwrócił się. Jego lekceważące
spojrzenie, nie podniosło jej wcale na duchu. Uśmiechnęła się niewyraźnie i poczuła jak rumieniec
oblewa jej policzki. Nie była próżna ani zadufana w sobie, ale miała świadomość, że jest atrakcyjną
kobietą. Przez lata słyszała to od wielu mężczyzn, w tym od Briana, który ostatnio złamał jej serce.
Jednak kiedy Zachary Thomas tak na nią patrzył, czuła się, jakby na nosie wykwitły jej pryszcze.
12
Dobrana para
Miała świadomość, że jej strój, delikatnie mówiąc, zaniepokoił go. Bez wątpienia zwrócił też uwagę
na jej fryzurę. Nosiła bardzo krótko przystrzyżone włosy z długą, wpadającą w oczy, idealnie
przyciętą grzywką. Lata całe miała typowe, nierzucające się w oczy uczesanie, ale kilka tygodni
wcześniej poczuła gwałtowną potrzebę zmiany i postanowiła się obciąć. Była w bardzo
buntowniczym nastroju, co zaowocowało taką fryzurą, bardziej pasującą na okładkę magazynu o
modzie. Pam była zachwycona efektem, a Janinę pozostawało wierzyć, że prędzej czy później włosy
odrosną.
Czuła podskórnie, że Zach miał ją za ekstrawagancką szpanerkę. Nie cieszyło jej to, ale w rewanżu
pomyślała, że lepsza odrobina oryginalności niż życie ascetycznego samotnika, jakim zapewne był
Zachary.
- Pan Hartman oczekuje państwa - usłyszeli, kiedy dotarli na miejsce.
Właściciel restauracji osobiście poprowadził ich do boksu, gdzie zastali dziadka Janinę.
- Janinę, Zach - przywitał się promiennie Anton Hartman.
Debbie MACOMBER
13
Pomyślała, że los był łaskawy dla jej dziadka. Mimo upływu lat, trzymał się doskonale. Biła od niego
pewność i zdecydowanie. Tylko idealnie siwe włosy zdradzały, że wiele już w życiu widział. W jego
niebieskich oczach można było dostrzec mądrość i ciepło.
- Przepraszam za kłopot - dodał.
- To nie był żaden problem - odparł pospiesznie Zach, jakby podejrzewając, że Janinę może mieć inne
zdanie.
Janinę zignorowała go, zrzuciła płaszcz i ucałowała dziadka w policzek.
- Janinę!-Anton wydał z siebie zduszony okrzyk. - Skąd żeś u licha wytrzasnęła tę sukienkę?
- Podoba ci się? - spytała, wyrzuciła ręce do góry i zakręciła się w miejscu, dla spotęgowania efektu.
— Wiem, że jest trochę niekonwencjonalna, ale pomyślałam, że nie zrobi ci to różnicy.
Dziadzio zerknął na Zacha, po czym ponownie spojrzał na wnuczkę.
- Na każdej innej kobiecie uznałbym ją za skandaliczną, ale na tobie, moja droga, wygląda niczym
dzieło sztuki.
- Wiesz, dziadku... - zaczęła słodkim głosem. - Nigdy nie kłamałeś zbyt dobrze.
14
Dobrana para
Usiadła obok dziadka, niejako wymuszając, by Anton znalazł się między nią, a Zacha-rym.
Najwyraźniej dziadkowi nie przypadło to do gustu, ale Janinę postanowiła nie zwracać na to uwagi.
Zresztą podejrzewała, że Zach też nie ma ochoty siedzieć obok niej.
Spojrzała na niego i spostrzegła, że studiuje menu. Domyślała się, że uważał takie towarzyskie
pogaduchy za stratę czasu. Sięgnęła po swoją kartę. Po kawie i małym toście na śniadanie umierała z
głodu. Zamierzała teraz nadrobić zaległości.
Kiedy przyszedł kelner zamówiła owoce morza na przystawkę, zupę i sałatkę. O deserze miała
postanowić później.
Anton nachylił się w stronę Zacha.
- Janinę nigdy nie musiała martwić się o wagę - oznajmił. - Jej babcia była taka sama.
- Dziadku - wtrąciła zażenowana Janinę. - Nie sądzę, żeby Zacha interesowała moja waga.
- Nonsens - obruszył się Anton i czule poklepał ją po dłoni. - Mam nadzieję, że mieliście okazję trochę
się poznać?
- Oczywiście - odparła.
- Twoja wnuczka jest dokładnie taka, jak opowiadałeś - odezwał się Zachary.
Debbie MACOMBER
15
Janinę drgnęła, słysząc te słowa. Miała pełną świadomość, że oboje z dziadkiem zupełnie inaczej je
odczytają. Dziadek, w przeciwieństwie do niej, zapewne potraktuje je jak komplement. Zach nie
manifestował otwarcie, że jej nie lubi, ale dawał do zrozumienia, że wywarła na nim negatywne
wrażenie. Zgadywała, że powodem takiego stanu rzeczy nie były tylko sukienka i żarówkowy
naszyjnik.
Spojrzała na twarz dziadka, sprawdzając, jak zareaguje na słowa Zacharego. Nie myliła się. Anton
uśmiechnął się ciepło i pokiwał głową z zadowoleniem. Był szczerze poruszony oceną partnera.
Janinę pozostawało jedynie przyznać w duchu, że Zachary Thomas był sprytnym i przebiegłym gra-
czem.
- Jak poszło spotkanie z Andersonem? - Zach zmienił temat.
Przez ułamek sekundy Anton wpatrywał się w mężczyznę bez zrozumienia.
- Anderson... - zawiesił głos. - W porządku, w całkowitym porządku. Wszystko poszło dokładnie tak,
jak przewidywałem. - Odchrząknął, rozłożył serwetkę na kolanach i spojrzał na nich oboje. - Jak
dobrze wiecie, już od jakiegoś czasu nalegałem, żebyście się
16
Dobrana para
spotkali. Janinę jest całą radością mojego życia. Sprawia, że wciąż czuję się młody i pełen energii.
Podejrzewam, że bez niej postarzałbym się i zgorzkniał w zawrotnym tempie.
Wyglądał na szczerze poruszonego i Janinę musiała spuścić wzrok i szybko zamrugać rzęsami, by
powstrzymać łzy wzruszenia. Musiała przyznać, że dziadzio też był dla niej wszystkim. Zaopiekował
się nią po nagłej śmierci obojga rodziców. Dbał o nią i akceptował jej szaleństwa. Miała świadomość,
że nie było to dla niego łatwe, gdy jako już dojrzały mężczyzna musiał nagle zatroszczyć się o
sześcioletnią dziewczynkę.
- Mój jedyny syn zmarł wiele lat temu
- wyjaśnił zbolałym głosem.
- Przykro mi - wymamrotał zakłopotany Zach.
Szczere współczucie, jakie usłyszała w jego głosie, zaskoczyło ją. I zadowoliło jednocześnie. Zach
mógł nie przepadać za nią, ale doceniała jego oddanie i szacunek wobec dziadka.
- Przez wiele lat opłakiwałem śmierć syna i jego żony. - Głos Antona odzyskał siłę.
- Całe życie ciężko pracowałem, rozwinąłem
Debbie MACOMBER
17
biznes na całe Stany Zjednoczone i niemało osiągnąłem.
Janinę przyglądała się uważnie dziadkowi. Nie w jego stylu były takie wynurzenia.
- Kiedy poznałem Zacha... - kontynuował dziadek. - Dostrzegłem w nim cenny i rzadki dar.
Powiadają, że są ludzie, którzy sprawiają, że pewne rzeczy się dzieją, i tacy, którzy obserwują z boku,
marząc o cudzie. Zachary należy do tej pierwszej grupy. Jesteśmy podobni i to skłoniło mnie do
złożenia mu propozycji współpracy.
- Czuję się zaszczycony, że tak pan uważa.
- Pan? - Anton powtórzył i zmarszczył brwi. - Nie mówiłeś tak do mnie od ponad pół roku. Nie widzę
powodu, żeby do tego wracać.
Do stolika podszedł kelner z butelką ekskluzywnego szampana.
- No dobrze - kontynuował Anton. - Tak jak mówiłem, po raz pierwszy mam przy swoim boku dwójkę
ludzi, których kocham najbardziej na świecie. I powiem wam, że to bardzo miłe uczucie. - Uniósł
kieliszek do góry. - Za szczęście.
- Za szczęście - powtórzyli.
18
Dobrana para
Janinę upiła łyk szampana, a kiedy napotkała spojrzenie Zacharego, dostrzegła w jego oczach błysk
podziwu. Miała wrażenie, że jego stosunek do niej uległ zmianie.
Anton odkaszlnął i zamruczał pod nosem kilka słów w swoim ojczystym, mało znanym, niemieckim
dialekcie. Przez lata liznęła trochę niemieckiego, ale kiedy dziadek mamrotał po swojemu nigdy nic
nie rozumiała.
Starszy pan uniósł głowę i spojrzał na Janinę, następnie przeniósł wzrok na Zacha. Uśmiechnął się
łagodnie, wyraźnie z czegoś bardzo zadowolony.
- Chciałbym teraz powiedzieć wam coś bardzo ważnego - oświadczył uroczystym głosem i z miłością
spojrzał na wnuczkę. - Obawiam się, że stałem się dla ciebie strasznym ciężarem, moje dziecko. -
Pokręcił głową. - W najśmielszych marzeniach nie przypuszczałbym, że uda mi się tyle zdziałać.
Siedzę w tym biznesie o wiele dłużej niż powinienem. Najwyższa pora odpocząć i zobaczyć kawałek
świata.
Pokiwała głową ze zrozumieniem. Przez lata namawiała dziadka, żeby trochę zwolnił. Wiele razy
obiecywał, że tak zrobi, ale za-
Debbie MACOMBER
19
wsze było coś pilniejszego. Kiedy jednak był w dobrym humorze, planował, że przejdzie na emeryturę
i pojedzie odwiedzić miejsce swojego dzieciństwa, małą niemiecką osadę.
- I tu właśnie na scenie pojawia się Zach - wyjaśnił. - Znam siebie zbyt dobrze. Wiem, że nie mogę
przerwać pracy całkowicie. Zwariowałbym bez tej adrenaliny. Taki już jestem.
Janinę ani Zach nie śmieli z tym polemizować.
- Prawdopodobnie do końca swoich dni będę w jakiś sposób musiał kontrolować, co dzieje się w
firmie, ale jednocześnie chciałbym cieszyć się podróżami. A osiągnę to tylko wtedy, kiedy będę miał
pewność, że zostawiłem tu właściwych ludzi. - Zrobił pauzę i spojrzał na nich wyczekująco. - Wierzę,
że znalazłem odpowiednie rozwiązanie. Od dziś przekazuję ci stery Zach. Zajmiesz moje stanowisko
prezesa zarządu. Zdaję sobie sprawę, że to wcześniej niż ustaliliśmy, ale mam nadzieję, że nie
będziesz miał nic przeciwko temu.
- Ale Anton...
- Dziadku...
Anton uniósł dłoń, żeby ich uciszyć.
20
Dobrana para
- Myślałem o tym wiele razy - wyjaśnił. - Uważam, że kandydatura Zacha nie podlega najmniejszej
dyskusji. Jego lojalność, nieprzeciętna inteligencja i zaangażowanie są niekwestionowane. Jest
idealnym człowiekiem do tej pracy, a i czas jest idealny, żeby dokonać zmian.
Janinę spostrzegła, że Zach czuł się zakłopotany słowami Antona.
- Dziękuję - wymamrotał jedynie.
- Z czasem część udziałów przypadnie i tobie, Janinę - kontynuował Anton. - Czy masz coś przeciwko
moim postanowieniom?
- Zgadzam się ze wszystkim, co postanowisz, dziadku - odparła.
Anton spojrzał na mężczyznę obok siebie.
- A ty Zachary?
Zachary w skupieniu patrzył na Antona. Sprawiał wrażenie jakby wciąż nie docierało do niego to, co
przed chwilą usłyszał. Kiedy jednak odezwał się, jego głos był spokojny, opanowany i niemal
całkowicie pozbawiony emocji.
- To prawdziwy zaszczyt.
- Przez najbliższe miesiące będziemy pracować intensywniej niż zwykle. Blisko siebie,
Debbie MACOMBER
21
ale inaczej niż do tej pory. Teraz ty rządzisz, a ja cię jedynie wspieram.
Nim Zach zdążył cokolwiek powiedzieć, zjawił się kelner z talerzami. Zabrali się do jedzenia i
rozmowa zeszła na inne tory. Anton Hartman był w doskonałym humorze i w czarujący sposób
zarażał Zacha i Janinę swoim optymizmem.
Kiedy skończyli jeść, Zachary zerknął na zegarek i spojrzał przepraszająco na Antona.
- Wybaczcie, ale muszę iść. Mam umówione spotkanie.
Janinę wzięła łyk kawy i również spojrzała na dziadka.
- Ja też powinnam już lecieć-powiedziała, po czym sięgnęła po torebkę i wstała.
- Jeśli nie macie nic przeciwko temu, po-delektuję się jeszcze chwilę moją kawą. - Anton ruchem
głowy wskazał parującą filiżankę z aromatycznym napojem.
- Oczywiście. - Janinę nachyliła się, by cmoknąć dziadka w policzek.
Wyszła razem z Zacharym na ulicę. Nim się rozstali, mężczyzna wyciągnął rękę w jej stronę.
- To była prawdziwa przyjemność, panno Hartman - pożegnał się.
22
Dobrana para
- Czy aby na pewno? - Spojrzała na niego zaczepnie.
- Tak - odparł stanowczo, ale z uśmiechem.
Rozstali się i każde poszło w swoją stronę. Janinę nie potrafiła zrozumieć, czemu na myśl o ich
spotkaniu czuje ogarniającą ją radość.
Dobry humor dziadka nie ustąpił, kiedy wrócił po południu do domu. Janinę siedziała w bibliotece i
popijając herbatę, oglądała wiadomości. Dziadek usiadł w fotelu obok niej i sięgnął po jedno ze
swoich ulubionych cygar. Spojrzała na niego czule i pokręciła głową, kiedy je zapalił. Kochała
dziadka z całego serca i marzyła, żeby rzucił palenie. Nie miała jednak nigdy odwagi, żeby mu o tym
powiedzieć. Anton Hartman był typem mężczyzny, który robił to, na co miał ochotę, i dostawał to,
czego zapragnął. Wyglądał na zadowolonego z mijającego dnia. Zastanawiała się przez chwilę, czy
Zachary coś wspominał na jej temat.
- Co sądzisz o Zacharym Thomasie?
Debbie MACOMBER
23
- spytał po chwili, wypuszczając kłęby gęstego dymu pod sufit.
Janinę całe popołudnie szykowała się na to pytanie. Przygotowanych miała kilka odpowiedzi, w tym
kilka sprytnych, maskujących jej prawdziwe przemyślenia. Nie skorzystała z nich jednak teraz.
Dziadzio oczekiwał szczerości, a jej obowiązkiem było odpowiedzieć zgodnie z tym, co
podpowiadało jej serce.
- Nie wiem dziadku. Jest chyba bardzo skrytym człowiekiem, prawda?
- To fakt. - Anton zachichotał. - Ale przecież lubisz wyzwania. Zach wydaje się dość szorstki w
obejściu, ale w rzeczywistości to złoty chłopak. Ja zdobyłem jego zaufanie, ale zajęło mi to trochę
czasu.
- Cieszę się, że postanowiłeś odpocząć od pracy - odezwała się.
- Zachary się zmieni - rzucił Anton, nie zważając na słowa wnuczki.
Momentalnie oderwała wzrok od telewizora i skupiła go na twarzy dziadka.
- Dziadziu. Ale dlaczego miałby to robić? Osiągnął sukces, ma stabilną pozycję i świetne
perspektywy. Z jakiego powodu miałby cokolwiek zmieniać?
24
Dobrana para
Anton wstał i podszedł do barku. Sięgnął po butelkę brandy i napełnił nią szklankę stojącą na stoliku.
- Ty go zmienisz - powiedział z namysłem.
- Ja? - Wyraźnie rozbawiona, patrzyła na dziadka szeroko otwartymi oczami.
- Zanim zaczniesz się ze mną sprzeczać, pozwól, że opowiem ci pewną historię - powiedział
spokojnie. - Raczej smutną, jak to często bywa - dodał.
- Opowiadaj.
- To opowieść o chłopcu, który urodził się w złej rodzinie. Matkę miał słabą, a ojca alkoholika. Na
starcie był przegrany. Gdy miał osiem lat, został przypisany do rodziny zastępczej. Było z tym trochę
problemów, ponieważ z całą stanowczością oświadczył, że nie zostawi młodszej siostry. Przyrzekł jej,
że zawsze będzie się nią opiekował.
Kiedy jednak nie było innej możliwości, oboje zostali wysłani do oddzielnych domów. Nie minęło
kilka dni, a chłopiec uciekł. Urzędnicy i rodzina wpadli w panikę, ale dosłownie trzy dni później zguba
się odnalazła. Dwieście mil od domu, w miejscu gdzie została przydzielona Beth Ann.
Debbie MACOMBER
25
Pewnie czuł się za nią odpowiedzialny.
- Tak. Sprawy się skomplikowały, kiedy dziewczynka utonęła kilka lat później. Chłopiec miał ledwie
dwanaście lat.
- Och nie... - jęknęła Janinę i uniosła dłoń do ust.
- Całą winę przypisał sobie.
- Biedny chłopiec - wyszeptała zszokowana.
- Od tego wydarzenia, nic już nie było takie samo. Chłopiec zawsze był jakby nieobecny. - Dziadzio
zawiesił głos i wpatrywał się w złocistą brandy. - Nigdzie nie pasował, nie potrafił się odnaleźć wśród
ludzi. - Kolejna pauza na zaciągnięcie się cygarem. - Jego matka zmarła miesiąc po wypadku siostry.
Te dwie kobiety były jedynymi osobami, które szczerze go kochały. Z ojcem nie miał kontaktu, co
akurat może wyszło mu na zdrowie. Ale efekt był taki, że pozostał całkowicie sam, niekochany i przez
nikogo niechciany. Osiągnął dojrzałość wcześniej niż inni. Bez możliwości skorzystania z uroków
tego okresu. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do wojska. Inteligentny i surowy dla samego siebie, ra-
dził tam sobie doskonale. Nie mając nikogo bliskiego, chętniej robił rzeczy, na które
26
Dobrana para
inni się nie ważyli. Dzięki swojej odwadze, szybko awansował do jednostek najwyższego ryzyka.
Podczas wielu konfliktów i misji wojskowych był w najdalszych zakątkach świata. W hierarchii
wojskowej mógł zajść na sam szczyt, ale z jakiegoś powodu zrezygnował. Nikt nie potrafił wyjaśnić
powodów jego decyzji. Ja podejrzewam, że chciał zacząć żyć na nowo. Otworzył firmę dostarczającą
artykuły biurowe i po roku działalności, przyciągnął moją uwagę. Jego agresywne, a jednocześnie
bardzo kreatywne metody zarządzania urzekły mnie. Minęło pięć lat i jego firma stała się silną
konkurencją dla mojego przedsiębiorstwa. Widziałem w nim siłę, jakiej ja już nie miałem.
Zainicjowałem spotkanie, porozmawialiśmy. W końcu połączyliśmy siły.
- Nie jest już tajemnicą, że opowiadasz mi o życiu Zacharego Thomasa.
Anton uśmiechnął się, po czym uniósł szklankę z brandy.
- Szybko dostrzegłaś jego dystans i nieobecność. Pomyślałem, że dobrze by było, żebyś wiedziała.
Zach nigdy nie miał oparcia w kochającej rodzinie. Nie poznał miłości, nie znalazł zrozumienia.
Całego jego życie to był
Debbie MACOMBER
27
szereg bolesnych doświadczeń. Dzięki niezłomnej woli pokonał wszystkie przeszkody na swojej
drodze. Mam pełną świadomość, że Zach nie zdobędzie raczej nagrody za osobowość roku, ale
przysięgam na życie, ma mój pełen szacunek.
Janinę nie mogła sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek słyszała tyle emocji w głosie dziadka.
- Zach ci to wszystko opowiedział? - spytała.
Śmiech Antona rozbrzmiał echem po pokoju.
- Żartujesz, prawda? Zach nigdy nie mówi
o swojej przeszłości. Wątpię, czy kiedykolwiek komukolwiek opowiadał o tym wszystkim, co go
spotkało.
- Sprawdzałeś go?
Nim odpowiedział, zaciągnął się cygarem
i wypuścił kolejny kłąb gęstego, siwego dymu. Przyglądał się mu chwilę, zanim chmura się rozwiała.
- To było konieczne - odparł. - Chociaż i bez tego widziałem wyraźnie, że jego życie nie było usłane
różami.
- To wszystko jest bardzo smutne - powiedziała cicho.
28
Dobrana para
- Ty będziesz dla niego dobra, moja droga.
- Ja? - Zamrugała nerwowo.
- Tak, ty. Nauczysz go śmiać się i korzystać z życia. A co najważniejsze, nauczysz go miłości.
Wzdrygnęła się, nie mając pewności, co dziadek chce jej powiedzieć.
- Nie jestem pewna, czy rozumiem. Podejrzewam, że jeszcze z raz czy dwa spotkam Zacha w związku
z jego bliską współpracą z tobą, ale nie bardzo widzę, jak bym w tym czasie mogła wywrzeć
szczególny wpływ na jego życie.
Dziadek uśmiechnął się. I Janinę spostrzegła, że nie był to taki zwykły uśmiech.
- I tu się mylisz moja droga. Nawet nie masz pojęcia, jak znaczącą rolę odegrasz w jego życiu, a on w
twoim.
Wciąż zdezorientowana patrzyła na Antona, próbując odgadnąć tajemnicę.
- Musiałam coś przegapić podczas obiadu - powiedziała niepewnie. - Wydawało mi się, że
wyznaczyłeś Zacharego na prezesa zarządu.
- Zgadza się.
Kolejna chmura dymu zatańczyła nad jego głową.
Debbie MACOMBER
29
- To nadal nie rozumiem, kiedy ja pojawiam się na scenie.
- Bo widzisz Janinę... Wyznaczyłem mu również rolę twojego męża.
Macomber Debbie Dobrana para Wychowana przez bogatego dziadka Janine wyrosła na sympatyczną, lecz ekscentryczną osobę. Może dlatego Zachary, młody wspólnik dziadka, nie przypadł jej do gustu. Nie umie rozmawiać z chłodnym i pełnym dystansu finansistą. Z kolei Zachary ma ją za rozpieszczoną snobkę. A jednak starszy pan uważa, że tych dwoje jest sobie przeznaczonych. Namawia ich do ślubu - według niego małżeństwo to początek drogi, a uczucie pojawi się później. Nie słucha sprzeciwów młodych, pod zmyślonym pretekstem wysyła ich do Szkocji. Liczy, że kiedy Janine i Zachary lepiej się poznają, szczerze się polubią... ROZDZIAŁ PIERWSZY - Ty musisz być Zachary Thomas - wysapała Janinę, wpadając do biura. - Przepraszam za spóźnienie, ale utknęłam w korku na Czwartej Alei. - Pospiesznie zdjęła płaszcz i rzuciła go na oparcie krzesła, po czym sama opadła ciężko na siedzenie. Mężczyzna po drugiej stronie dyrektorskiego biurka zamrugał nerwowo. Zakłopotany najwyraźniej nie wiedział, co myśleć. - Jestem Janinę Hartman - przedstawiła się, oddychając ciężko. - Dziadzio powiedział, że jeśli nie wróci ze spotkania, to powinnam sama się przedstawić. - Tak - powiedział Zachary po chwili milczenia. - Ale nie uprzedził mnie, że
6 będziesz ubrana w... - zawahał się, nie znajdując dobrego określenia. - Letnią sukienkę - podpowiedziała Janinę i pogładziła dłonią materiał na biodrze. Sukienka uszyta z niebieskich i czerwonych bandan ściśle opinała biodra. Nierówny dół sięgał kolan. - Dostałam ją w prezencie. A ponieważ później mam się spotkać z dziewczyną, która ją szyła, pomyślałam, że powinnam włożyć jej dzieło. - A naszyjnik? Kobieta ujęła w dłoń kolorowe światełka choinkowe błyskające pomiędzy dużymi koralami. Wszystko nawleczone było na sznurowadło. - Jest trochę ekstrawagancki, czyż nie? - zauważyła. - To też prezent. Całkiem słodki, prawda? Pamela jest taka zdolna. - Pamela? - Dziewczyna z Klubu Przyjaciół. - Rozumiem. - Zachary pokiwał głową bez przekonania. - Pracuję tam społecznie. Z Pamelą odnalazłam wspólny język od pierwszego spotkania. Jej matka nie mieszka tutaj, a dziewczyna przechodzi trudny okres i potrzebuje przyjaciółki.
7 Z jakiegoś powodu mnie lubi, z czego bardzo się cieszę, bo uważam, że jest fantastyczną nastolatką. - Rozumiem - powtórzył mężczyzna. Janinę pomyślała, że szczerze wątpi w zapewnienia Zacharego. - I rzeczywiście naszyjnik jest nietypowy - dodał. Wyraz jego twarzy potwierdzał, że tak właśnie myśli. Zmrużył ciemne oczy i przyjrzał się oryginalnej ozdobie. Janinę pierwszy raz w życiu widziała Zacharego Thomasa i od razu zrozumiała, dlaczego zrobił wrażenie na jej dziadku. Sama, co prawda, mogła go ocenić na razie jedynie po wyglądzie, ale już tylko to dawało do myślenia. W swoim idealnie skrojonym garniturze sprawiał wrażenie właściwego człowieka na właściwym miejscu. Biła od niego siła i opanowanie. Janinę spodziewała się kogoś starszego, a Zachary wyglądał na nie więcej niż trzydzieści kilka lat. Jej zdaniem był nieprawdopodobnie przystojny. Twarz o nieregularnych rysach zdradzała silny charakter. Miał wyraźnie zarysowaną szczękę i pełne usta. Ciemne, krótko przystrzyżone włosy wyglądały bardzo schludnie.
8 Z łatwością można było ulec jego urokowi, ale domyślała się, że wiele skrywa również wnętrze mężczyzny. O tym przekonany był jej dziadek. Kilka miesięcy wcześniej doszło do fuzji pomiędzy dobrze prosperującą firmą Antona Hartmana, a szybko rozwijającym się przedsiębiorstwem Zacharego Thomasa. W krótkim czasie to wspólne przedsięwzięcie pozwoliło obu biznesmenom zdominować rynek. Już od kilku tygodni, dziadzio nalegał, żeby Janinę spotkała się z Zacharym. Jego nazwisko pojawiało się niemal w każdej rozmowie. - Dziadek dużo o tobie opowiadał - odezwała się po chwili milczenia. Kąciki jego ust ledwie uniosły się. Janinę pomyślała, że raczej nie uśmiecha się zbyt często. - Twój dziadek to jeden z najbystrzejszych umysłów na rynku - odparł grzecznie. - Jest cudowny - zgodziła się. Skinął głową. Ktoś zapukał do drzwi i chwilę później ukazała się w nich wysoka kobieta w średnim wieku.
9 - Dzwonił pan Hartman - oświadczyła sucho. - Kazał przekazać, że się spóźni i prosił, by spotkał się pan z nim w restauracji. - Czy powiedział, o której tam będzie? - Przykro mi panie Thomas, ale nie. Janinę zerknęła na zegarek. Pamiętała, że o trzeciej ma spotkać się z Pam. Nie chciała się spóźnić, a wszystko na to wskazywało. Uniosła wzrok i zmarszczyła brwi na widok twarzy Zacharego. Mężczyzna najwyraźniej nie był szczęśliwy na myśl o wspólnym oczekiwaniu na przyjazd jej dziadka. - Może najmądrzej byłoby przełożyć nasze spotkanie? - zasugerowała. - Dziadzio gdzieś utknął, ja mam spotkać się z Pam, a i ty wyglądasz na zapracowanego. Przyglądał się jej chwilę, nim odpowiedział suchym i ostrym tonem. - Często masz w zwyczaju nie pojawiać się, gdy dziadek tego oczekuje? - Oczywiście, że nie - obruszyła się. Zabolało ją, że Zachary zasugerował, że jest nietaktowna i niegrzeczna. - To dobrze. Bo ja uważam, że powinniśmy się z nim spotkać, skoro tak sobie zażyczył - zakończył chłodno.
10 Dobrana para - I tak się stanie - odparła z wymuszonym uśmiechem. Wstała i sięgnęła po płaszcz. Kątem oka zerkała na Zacharego. Ze smutkiem pomyślała, że nie wzbudziła w nim sympatii. Nie mieli okazji porozmawiać, ale od pierwszej chwili wyczuwała w nim dystans. Podejrzewała, że traktował ją jak rozpieszczoną trzpiotkę, bo najprawdopodobniej wiedział, że nigdzie nie pracowała na poważnie i uwielbiała podróżować. Jakaś jej część chciała mu wyjaśnić, dlaczego zdecydowała się na taki tryb życia, ale zdrowy rozsądek kazał jej milczeć. Po pierwsze, jak przypuszczała, byłoby to stratą czasu, po drugie nie chciała martwić dziadka ewentualnym konfliktem z jego partnerem w interesach. Dziadzio był podekscytowany jak dziecko, kiedy wspominał o ich wspólnym lunchu. Na śniadanie zszedł w doskonałym humorze i cały ranek tryskał energią. Kiedy odmówiła skorzystania z pomocy szofera, poświęcił ponad kwadrans na wyjaśnianie jej, jak ma dojechać na miejsce. Później przypomniał sobie, że wcześniej ma spotkanie z ważnym klientem. I w związku z tym uprzedził Janinę, że jeśli się spóźni, to powinna udać się samo-
Debbie MACOMBER 11 dzielnie do biura Zacha, przedstawić się i poczekać na niego. - Gotowa? Pytanie Zacharego przerwało jej rozmyślania. Skinęła głową, wcisnęła dłonie w kieszenie i ruszyła za nim. Restauracja wybrana przez dziadka na spotkanie, leżała blisko biura. Szli w milczeniu, a Janinę zastanawiała się, co jest nie tak z Zacharym. Spojrzała na niego na tyle uważnie, na ile pozwalał jej szybki krok, i uświadomiła sobie, że mężczyzna jest ledwie kilka cali wyższy. Dlaczego zatem sprawiał, że czuła się przy nim taka mała? . Zachary musiał poczuć jej badawczy wzrok na plecach, bo zwolnił i odwrócił się. Jego lekceważące spojrzenie, nie podniosło jej wcale na duchu. Uśmiechnęła się niewyraźnie i poczuła jak rumieniec oblewa jej policzki. Nie była próżna ani zadufana w sobie, ale miała świadomość, że jest atrakcyjną kobietą. Przez lata słyszała to od wielu mężczyzn, w tym od Briana, który ostatnio złamał jej serce. Jednak kiedy Zachary Thomas tak na nią patrzył, czuła się, jakby na nosie wykwitły jej pryszcze.
12 Dobrana para Miała świadomość, że jej strój, delikatnie mówiąc, zaniepokoił go. Bez wątpienia zwrócił też uwagę na jej fryzurę. Nosiła bardzo krótko przystrzyżone włosy z długą, wpadającą w oczy, idealnie przyciętą grzywką. Lata całe miała typowe, nierzucające się w oczy uczesanie, ale kilka tygodni wcześniej poczuła gwałtowną potrzebę zmiany i postanowiła się obciąć. Była w bardzo buntowniczym nastroju, co zaowocowało taką fryzurą, bardziej pasującą na okładkę magazynu o modzie. Pam była zachwycona efektem, a Janinę pozostawało wierzyć, że prędzej czy później włosy odrosną. Czuła podskórnie, że Zach miał ją za ekstrawagancką szpanerkę. Nie cieszyło jej to, ale w rewanżu pomyślała, że lepsza odrobina oryginalności niż życie ascetycznego samotnika, jakim zapewne był Zachary. - Pan Hartman oczekuje państwa - usłyszeli, kiedy dotarli na miejsce. Właściciel restauracji osobiście poprowadził ich do boksu, gdzie zastali dziadka Janinę. - Janinę, Zach - przywitał się promiennie Anton Hartman.
Debbie MACOMBER 13 Pomyślała, że los był łaskawy dla jej dziadka. Mimo upływu lat, trzymał się doskonale. Biła od niego pewność i zdecydowanie. Tylko idealnie siwe włosy zdradzały, że wiele już w życiu widział. W jego niebieskich oczach można było dostrzec mądrość i ciepło. - Przepraszam za kłopot - dodał. - To nie był żaden problem - odparł pospiesznie Zach, jakby podejrzewając, że Janinę może mieć inne zdanie. Janinę zignorowała go, zrzuciła płaszcz i ucałowała dziadka w policzek. - Janinę!-Anton wydał z siebie zduszony okrzyk. - Skąd żeś u licha wytrzasnęła tę sukienkę? - Podoba ci się? - spytała, wyrzuciła ręce do góry i zakręciła się w miejscu, dla spotęgowania efektu. — Wiem, że jest trochę niekonwencjonalna, ale pomyślałam, że nie zrobi ci to różnicy. Dziadzio zerknął na Zacha, po czym ponownie spojrzał na wnuczkę. - Na każdej innej kobiecie uznałbym ją za skandaliczną, ale na tobie, moja droga, wygląda niczym dzieło sztuki. - Wiesz, dziadku... - zaczęła słodkim głosem. - Nigdy nie kłamałeś zbyt dobrze.
14 Dobrana para Usiadła obok dziadka, niejako wymuszając, by Anton znalazł się między nią, a Zacha-rym. Najwyraźniej dziadkowi nie przypadło to do gustu, ale Janinę postanowiła nie zwracać na to uwagi. Zresztą podejrzewała, że Zach też nie ma ochoty siedzieć obok niej. Spojrzała na niego i spostrzegła, że studiuje menu. Domyślała się, że uważał takie towarzyskie pogaduchy za stratę czasu. Sięgnęła po swoją kartę. Po kawie i małym toście na śniadanie umierała z głodu. Zamierzała teraz nadrobić zaległości. Kiedy przyszedł kelner zamówiła owoce morza na przystawkę, zupę i sałatkę. O deserze miała postanowić później. Anton nachylił się w stronę Zacha. - Janinę nigdy nie musiała martwić się o wagę - oznajmił. - Jej babcia była taka sama. - Dziadku - wtrąciła zażenowana Janinę. - Nie sądzę, żeby Zacha interesowała moja waga. - Nonsens - obruszył się Anton i czule poklepał ją po dłoni. - Mam nadzieję, że mieliście okazję trochę się poznać? - Oczywiście - odparła. - Twoja wnuczka jest dokładnie taka, jak opowiadałeś - odezwał się Zachary.
Debbie MACOMBER 15 Janinę drgnęła, słysząc te słowa. Miała pełną świadomość, że oboje z dziadkiem zupełnie inaczej je odczytają. Dziadek, w przeciwieństwie do niej, zapewne potraktuje je jak komplement. Zach nie manifestował otwarcie, że jej nie lubi, ale dawał do zrozumienia, że wywarła na nim negatywne wrażenie. Zgadywała, że powodem takiego stanu rzeczy nie były tylko sukienka i żarówkowy naszyjnik. Spojrzała na twarz dziadka, sprawdzając, jak zareaguje na słowa Zacharego. Nie myliła się. Anton uśmiechnął się ciepło i pokiwał głową z zadowoleniem. Był szczerze poruszony oceną partnera. Janinę pozostawało jedynie przyznać w duchu, że Zachary Thomas był sprytnym i przebiegłym gra- czem. - Jak poszło spotkanie z Andersonem? - Zach zmienił temat. Przez ułamek sekundy Anton wpatrywał się w mężczyznę bez zrozumienia. - Anderson... - zawiesił głos. - W porządku, w całkowitym porządku. Wszystko poszło dokładnie tak, jak przewidywałem. - Odchrząknął, rozłożył serwetkę na kolanach i spojrzał na nich oboje. - Jak dobrze wiecie, już od jakiegoś czasu nalegałem, żebyście się
16 Dobrana para spotkali. Janinę jest całą radością mojego życia. Sprawia, że wciąż czuję się młody i pełen energii. Podejrzewam, że bez niej postarzałbym się i zgorzkniał w zawrotnym tempie. Wyglądał na szczerze poruszonego i Janinę musiała spuścić wzrok i szybko zamrugać rzęsami, by powstrzymać łzy wzruszenia. Musiała przyznać, że dziadzio też był dla niej wszystkim. Zaopiekował się nią po nagłej śmierci obojga rodziców. Dbał o nią i akceptował jej szaleństwa. Miała świadomość, że nie było to dla niego łatwe, gdy jako już dojrzały mężczyzna musiał nagle zatroszczyć się o sześcioletnią dziewczynkę. - Mój jedyny syn zmarł wiele lat temu - wyjaśnił zbolałym głosem. - Przykro mi - wymamrotał zakłopotany Zach. Szczere współczucie, jakie usłyszała w jego głosie, zaskoczyło ją. I zadowoliło jednocześnie. Zach mógł nie przepadać za nią, ale doceniała jego oddanie i szacunek wobec dziadka. - Przez wiele lat opłakiwałem śmierć syna i jego żony. - Głos Antona odzyskał siłę. - Całe życie ciężko pracowałem, rozwinąłem
Debbie MACOMBER 17 biznes na całe Stany Zjednoczone i niemało osiągnąłem. Janinę przyglądała się uważnie dziadkowi. Nie w jego stylu były takie wynurzenia. - Kiedy poznałem Zacha... - kontynuował dziadek. - Dostrzegłem w nim cenny i rzadki dar. Powiadają, że są ludzie, którzy sprawiają, że pewne rzeczy się dzieją, i tacy, którzy obserwują z boku, marząc o cudzie. Zachary należy do tej pierwszej grupy. Jesteśmy podobni i to skłoniło mnie do złożenia mu propozycji współpracy. - Czuję się zaszczycony, że tak pan uważa. - Pan? - Anton powtórzył i zmarszczył brwi. - Nie mówiłeś tak do mnie od ponad pół roku. Nie widzę powodu, żeby do tego wracać. Do stolika podszedł kelner z butelką ekskluzywnego szampana. - No dobrze - kontynuował Anton. - Tak jak mówiłem, po raz pierwszy mam przy swoim boku dwójkę ludzi, których kocham najbardziej na świecie. I powiem wam, że to bardzo miłe uczucie. - Uniósł kieliszek do góry. - Za szczęście. - Za szczęście - powtórzyli.
18 Dobrana para Janinę upiła łyk szampana, a kiedy napotkała spojrzenie Zacharego, dostrzegła w jego oczach błysk podziwu. Miała wrażenie, że jego stosunek do niej uległ zmianie. Anton odkaszlnął i zamruczał pod nosem kilka słów w swoim ojczystym, mało znanym, niemieckim dialekcie. Przez lata liznęła trochę niemieckiego, ale kiedy dziadek mamrotał po swojemu nigdy nic nie rozumiała. Starszy pan uniósł głowę i spojrzał na Janinę, następnie przeniósł wzrok na Zacha. Uśmiechnął się łagodnie, wyraźnie z czegoś bardzo zadowolony. - Chciałbym teraz powiedzieć wam coś bardzo ważnego - oświadczył uroczystym głosem i z miłością spojrzał na wnuczkę. - Obawiam się, że stałem się dla ciebie strasznym ciężarem, moje dziecko. - Pokręcił głową. - W najśmielszych marzeniach nie przypuszczałbym, że uda mi się tyle zdziałać. Siedzę w tym biznesie o wiele dłużej niż powinienem. Najwyższa pora odpocząć i zobaczyć kawałek świata. Pokiwała głową ze zrozumieniem. Przez lata namawiała dziadka, żeby trochę zwolnił. Wiele razy obiecywał, że tak zrobi, ale za-
Debbie MACOMBER 19 wsze było coś pilniejszego. Kiedy jednak był w dobrym humorze, planował, że przejdzie na emeryturę i pojedzie odwiedzić miejsce swojego dzieciństwa, małą niemiecką osadę. - I tu właśnie na scenie pojawia się Zach - wyjaśnił. - Znam siebie zbyt dobrze. Wiem, że nie mogę przerwać pracy całkowicie. Zwariowałbym bez tej adrenaliny. Taki już jestem. Janinę ani Zach nie śmieli z tym polemizować. - Prawdopodobnie do końca swoich dni będę w jakiś sposób musiał kontrolować, co dzieje się w firmie, ale jednocześnie chciałbym cieszyć się podróżami. A osiągnę to tylko wtedy, kiedy będę miał pewność, że zostawiłem tu właściwych ludzi. - Zrobił pauzę i spojrzał na nich wyczekująco. - Wierzę, że znalazłem odpowiednie rozwiązanie. Od dziś przekazuję ci stery Zach. Zajmiesz moje stanowisko prezesa zarządu. Zdaję sobie sprawę, że to wcześniej niż ustaliliśmy, ale mam nadzieję, że nie będziesz miał nic przeciwko temu. - Ale Anton... - Dziadku... Anton uniósł dłoń, żeby ich uciszyć.
20 Dobrana para - Myślałem o tym wiele razy - wyjaśnił. - Uważam, że kandydatura Zacha nie podlega najmniejszej dyskusji. Jego lojalność, nieprzeciętna inteligencja i zaangażowanie są niekwestionowane. Jest idealnym człowiekiem do tej pracy, a i czas jest idealny, żeby dokonać zmian. Janinę spostrzegła, że Zach czuł się zakłopotany słowami Antona. - Dziękuję - wymamrotał jedynie. - Z czasem część udziałów przypadnie i tobie, Janinę - kontynuował Anton. - Czy masz coś przeciwko moim postanowieniom? - Zgadzam się ze wszystkim, co postanowisz, dziadku - odparła. Anton spojrzał na mężczyznę obok siebie. - A ty Zachary? Zachary w skupieniu patrzył na Antona. Sprawiał wrażenie jakby wciąż nie docierało do niego to, co przed chwilą usłyszał. Kiedy jednak odezwał się, jego głos był spokojny, opanowany i niemal całkowicie pozbawiony emocji. - To prawdziwy zaszczyt. - Przez najbliższe miesiące będziemy pracować intensywniej niż zwykle. Blisko siebie,
Debbie MACOMBER 21 ale inaczej niż do tej pory. Teraz ty rządzisz, a ja cię jedynie wspieram. Nim Zach zdążył cokolwiek powiedzieć, zjawił się kelner z talerzami. Zabrali się do jedzenia i rozmowa zeszła na inne tory. Anton Hartman był w doskonałym humorze i w czarujący sposób zarażał Zacha i Janinę swoim optymizmem. Kiedy skończyli jeść, Zachary zerknął na zegarek i spojrzał przepraszająco na Antona. - Wybaczcie, ale muszę iść. Mam umówione spotkanie. Janinę wzięła łyk kawy i również spojrzała na dziadka. - Ja też powinnam już lecieć-powiedziała, po czym sięgnęła po torebkę i wstała. - Jeśli nie macie nic przeciwko temu, po-delektuję się jeszcze chwilę moją kawą. - Anton ruchem głowy wskazał parującą filiżankę z aromatycznym napojem. - Oczywiście. - Janinę nachyliła się, by cmoknąć dziadka w policzek. Wyszła razem z Zacharym na ulicę. Nim się rozstali, mężczyzna wyciągnął rękę w jej stronę. - To była prawdziwa przyjemność, panno Hartman - pożegnał się.
22 Dobrana para - Czy aby na pewno? - Spojrzała na niego zaczepnie. - Tak - odparł stanowczo, ale z uśmiechem. Rozstali się i każde poszło w swoją stronę. Janinę nie potrafiła zrozumieć, czemu na myśl o ich spotkaniu czuje ogarniającą ją radość. Dobry humor dziadka nie ustąpił, kiedy wrócił po południu do domu. Janinę siedziała w bibliotece i popijając herbatę, oglądała wiadomości. Dziadek usiadł w fotelu obok niej i sięgnął po jedno ze swoich ulubionych cygar. Spojrzała na niego czule i pokręciła głową, kiedy je zapalił. Kochała dziadka z całego serca i marzyła, żeby rzucił palenie. Nie miała jednak nigdy odwagi, żeby mu o tym powiedzieć. Anton Hartman był typem mężczyzny, który robił to, na co miał ochotę, i dostawał to, czego zapragnął. Wyglądał na zadowolonego z mijającego dnia. Zastanawiała się przez chwilę, czy Zachary coś wspominał na jej temat. - Co sądzisz o Zacharym Thomasie?
Debbie MACOMBER 23 - spytał po chwili, wypuszczając kłęby gęstego dymu pod sufit. Janinę całe popołudnie szykowała się na to pytanie. Przygotowanych miała kilka odpowiedzi, w tym kilka sprytnych, maskujących jej prawdziwe przemyślenia. Nie skorzystała z nich jednak teraz. Dziadzio oczekiwał szczerości, a jej obowiązkiem było odpowiedzieć zgodnie z tym, co podpowiadało jej serce. - Nie wiem dziadku. Jest chyba bardzo skrytym człowiekiem, prawda? - To fakt. - Anton zachichotał. - Ale przecież lubisz wyzwania. Zach wydaje się dość szorstki w obejściu, ale w rzeczywistości to złoty chłopak. Ja zdobyłem jego zaufanie, ale zajęło mi to trochę czasu. - Cieszę się, że postanowiłeś odpocząć od pracy - odezwała się. - Zachary się zmieni - rzucił Anton, nie zważając na słowa wnuczki. Momentalnie oderwała wzrok od telewizora i skupiła go na twarzy dziadka. - Dziadziu. Ale dlaczego miałby to robić? Osiągnął sukces, ma stabilną pozycję i świetne perspektywy. Z jakiego powodu miałby cokolwiek zmieniać?
24 Dobrana para Anton wstał i podszedł do barku. Sięgnął po butelkę brandy i napełnił nią szklankę stojącą na stoliku. - Ty go zmienisz - powiedział z namysłem. - Ja? - Wyraźnie rozbawiona, patrzyła na dziadka szeroko otwartymi oczami. - Zanim zaczniesz się ze mną sprzeczać, pozwól, że opowiem ci pewną historię - powiedział spokojnie. - Raczej smutną, jak to często bywa - dodał. - Opowiadaj. - To opowieść o chłopcu, który urodził się w złej rodzinie. Matkę miał słabą, a ojca alkoholika. Na starcie był przegrany. Gdy miał osiem lat, został przypisany do rodziny zastępczej. Było z tym trochę problemów, ponieważ z całą stanowczością oświadczył, że nie zostawi młodszej siostry. Przyrzekł jej, że zawsze będzie się nią opiekował. Kiedy jednak nie było innej możliwości, oboje zostali wysłani do oddzielnych domów. Nie minęło kilka dni, a chłopiec uciekł. Urzędnicy i rodzina wpadli w panikę, ale dosłownie trzy dni później zguba się odnalazła. Dwieście mil od domu, w miejscu gdzie została przydzielona Beth Ann.
Debbie MACOMBER 25 Pewnie czuł się za nią odpowiedzialny. - Tak. Sprawy się skomplikowały, kiedy dziewczynka utonęła kilka lat później. Chłopiec miał ledwie dwanaście lat. - Och nie... - jęknęła Janinę i uniosła dłoń do ust. - Całą winę przypisał sobie. - Biedny chłopiec - wyszeptała zszokowana. - Od tego wydarzenia, nic już nie było takie samo. Chłopiec zawsze był jakby nieobecny. - Dziadzio zawiesił głos i wpatrywał się w złocistą brandy. - Nigdzie nie pasował, nie potrafił się odnaleźć wśród ludzi. - Kolejna pauza na zaciągnięcie się cygarem. - Jego matka zmarła miesiąc po wypadku siostry. Te dwie kobiety były jedynymi osobami, które szczerze go kochały. Z ojcem nie miał kontaktu, co akurat może wyszło mu na zdrowie. Ale efekt był taki, że pozostał całkowicie sam, niekochany i przez nikogo niechciany. Osiągnął dojrzałość wcześniej niż inni. Bez możliwości skorzystania z uroków tego okresu. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do wojska. Inteligentny i surowy dla samego siebie, ra- dził tam sobie doskonale. Nie mając nikogo bliskiego, chętniej robił rzeczy, na które
26 Dobrana para inni się nie ważyli. Dzięki swojej odwadze, szybko awansował do jednostek najwyższego ryzyka. Podczas wielu konfliktów i misji wojskowych był w najdalszych zakątkach świata. W hierarchii wojskowej mógł zajść na sam szczyt, ale z jakiegoś powodu zrezygnował. Nikt nie potrafił wyjaśnić powodów jego decyzji. Ja podejrzewam, że chciał zacząć żyć na nowo. Otworzył firmę dostarczającą artykuły biurowe i po roku działalności, przyciągnął moją uwagę. Jego agresywne, a jednocześnie bardzo kreatywne metody zarządzania urzekły mnie. Minęło pięć lat i jego firma stała się silną konkurencją dla mojego przedsiębiorstwa. Widziałem w nim siłę, jakiej ja już nie miałem. Zainicjowałem spotkanie, porozmawialiśmy. W końcu połączyliśmy siły. - Nie jest już tajemnicą, że opowiadasz mi o życiu Zacharego Thomasa. Anton uśmiechnął się, po czym uniósł szklankę z brandy. - Szybko dostrzegłaś jego dystans i nieobecność. Pomyślałem, że dobrze by było, żebyś wiedziała. Zach nigdy nie miał oparcia w kochającej rodzinie. Nie poznał miłości, nie znalazł zrozumienia. Całego jego życie to był
Debbie MACOMBER 27 szereg bolesnych doświadczeń. Dzięki niezłomnej woli pokonał wszystkie przeszkody na swojej drodze. Mam pełną świadomość, że Zach nie zdobędzie raczej nagrody za osobowość roku, ale przysięgam na życie, ma mój pełen szacunek. Janinę nie mogła sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek słyszała tyle emocji w głosie dziadka. - Zach ci to wszystko opowiedział? - spytała. Śmiech Antona rozbrzmiał echem po pokoju. - Żartujesz, prawda? Zach nigdy nie mówi o swojej przeszłości. Wątpię, czy kiedykolwiek komukolwiek opowiadał o tym wszystkim, co go spotkało. - Sprawdzałeś go? Nim odpowiedział, zaciągnął się cygarem i wypuścił kolejny kłąb gęstego, siwego dymu. Przyglądał się mu chwilę, zanim chmura się rozwiała. - To było konieczne - odparł. - Chociaż i bez tego widziałem wyraźnie, że jego życie nie było usłane różami. - To wszystko jest bardzo smutne - powiedziała cicho.
28 Dobrana para - Ty będziesz dla niego dobra, moja droga. - Ja? - Zamrugała nerwowo. - Tak, ty. Nauczysz go śmiać się i korzystać z życia. A co najważniejsze, nauczysz go miłości. Wzdrygnęła się, nie mając pewności, co dziadek chce jej powiedzieć. - Nie jestem pewna, czy rozumiem. Podejrzewam, że jeszcze z raz czy dwa spotkam Zacha w związku z jego bliską współpracą z tobą, ale nie bardzo widzę, jak bym w tym czasie mogła wywrzeć szczególny wpływ na jego życie. Dziadek uśmiechnął się. I Janinę spostrzegła, że nie był to taki zwykły uśmiech. - I tu się mylisz moja droga. Nawet nie masz pojęcia, jak znaczącą rolę odegrasz w jego życiu, a on w twoim. Wciąż zdezorientowana patrzyła na Antona, próbując odgadnąć tajemnicę. - Musiałam coś przegapić podczas obiadu - powiedziała niepewnie. - Wydawało mi się, że wyznaczyłeś Zacharego na prezesa zarządu. - Zgadza się. Kolejna chmura dymu zatańczyła nad jego głową.
Debbie MACOMBER 29 - To nadal nie rozumiem, kiedy ja pojawiam się na scenie. - Bo widzisz Janinę... Wyznaczyłem mu również rolę twojego męża.