NORA ROBERTS
pisząca jako J.D.Robb
Śmierć
w Dallas
Tytuł oryginału NEW YORK TO
DALLAS
Teraźniejszość jest sumą całej
przeszłości.
THOMAS CARLYLE
TL R
Przebóg, cóżeśmy czynili oboje,
Nim przyszła miłość?
JOHN DONNE
(przeł. Stanisław Barańczak)
Rozdział 1
Za malutkim oknem gabinetu szalała
letnia burza, a porucznik Eve
Dallas marzyła o jakimś morderstwie.
Sądząc po tym, co widziała przed sobą,
uznała, że tylko porządne,
krwawe zabójstwo mogło ją wybawić
od żmudnej roboty papierkowej, bo
dokumenty piętrzyły się niczym Alpy na
jej biurku w komendzie głównej.
Niewątpliwe mogła mieć pretensje
wyłącznie do siebie, ale była zbyt
zaabsorbowana prowadzeniem
kolejnych śledztw i zamykaniem spraw,
żeby
zajmować się preliminarzami
wydatków, zestawieniami poniesionych
kosztów i przeklętymi kartami ocen
pracowników.
Tłumaczenie sobie, że to należy do jej
obowiązków, niewiele
pomagało, kiedy trzeba się było z tym
uporać hurtem. Dlatego zamknęła się
w gabinecie, zadbawszy żeby nie
zabrakło jej kawy, i myślała, dlaczego
ktoś
kogoś nie zabije, by ją uwolnić od tego
koszmaru.
Wcale za tym nie tęskni, zbeształa samą
siebie. A przynajmniej nie w
TL R
dosłownym tego słowa znaczeniu. Lecz
skoro ludzie i tak stale się nawzajem
zabijają, czemu nie mieliby tego zrobić
właśnie teraz?
Wpatrywała się w liczby na monitorze
komputera, aż rozbolały ją
oczy. Klęła, dąsała się, wściekała, a
potem się zmobilizowała i tak długo
ograniczała i wykreślała poszczególne
pozycje w budżecie, tak długo
żonglowała liczbami, aż dopasowała
skąpe fundusze wydziału do potrzeb
swojej jednostki.
Prowadzimy śledztwa w sprawie
morderstw, pomyślała z goryczą.
Wydział zabójstw nie żywi się jedynie
krwią.
1
Kiedy się z tym uporała, przeszła do
zestawień poniesionych
wydatków, przedstawionych przez jej
podwładnych.
Czy Baxter naprawdę wierzył, że Eve
się podpisze pod rachunkiem na
trzysta siedemdziesiąt pięć dolarów za
buty, ponieważ zniszczył obuwie,
biegnąc po rynsztoku za podejrzanym? I
dlaczego, do jasnej cholery,
Reineke zapłacił dwa razy więcej niż
zwykle ulicznej licencjonowanej
prostytutce za informacje?
Zrobiła sobie przerwę, zaparzyła świeżą
kawę i przez kilka minut
patrzyła na burzę szalejącą za oknem.
Przynajmniej nie podróżuje jednym z
miotanych wiatrem tramwajów
powietrznych ani nie toruje sobie drogi
między pojazdami, sunącymi mokrymi
ulicami. Bo mogła moknąć na
deszczu albo gotować się podczas
upałów tego lata dwa tysiące sześć-
dziesiątego roku w Nowym Jorku.
Bumeluję, pomyślała zniesmaczona i
zmusiła się do zajęcia miejsca za
biurkiem. Obiecała sobie, że upora się z
tym przed popołudniową
uroczystością. Razem ze swoją
partnerką miały otrzymać medale.
Peabody
bardziej na niego zasłużyła, pomyślała
Eve, bo głównie dzięki niej
TL R
aresztowano grupę skorumpowanych
gliniarzy.
Jeśli praca papierkowa stanowiła minus
obowiązków szefa, ich plusem
była możliwość przedstawienia Peabody
do medalu „Za wyjątkową postawę
w wypełnianiu obowiązków policjanta".
Musi się jedynie uporać z tą robotą
głupiego, a potem z czystym umysłem i
bez wyrzutów sumienia będzie się
mogła rozkoszować przyjemną stroną
swojej pracy.
Żałowała, że nie ma nic słodkiego, ale
jeszcze nie wymyśliła nowej
kryjówki, by udaremnić niecne działania
nikczemnego złodzieja słodyczy.
2
Żałowała, że nie może zwalić części
tych obowiązków na barki Peabody, jak
to robiła, kiedy Delia była jeszcze jej
asystentką, a nie partnerką.
Ale tamte czasy minęły.
Znów się migam, pomyślała i przesunęła
palcami po krótkich, lekko
wzburzonych, brązowych włosach.
Przebrnęła przez zestawienia wydatków
i przekazała je wyżej. To teraz
nie jej zmartwienie, doszła do wniosku,
niemal przekonana o słuszności
swojego postępowania. I właściwie
gdzie jest napisane, że właśnie teraz
musi przystąpić do sporządzania ocen
pracowników?
– Zadanie ukończone. Zamknąć pliki.
Nie mogę wykonać polecenia –
odpowiedział komputer.
– Skończyłam pracę.
Nieprecyzyjne oświadczenie. Zgodnie
z wcześniejszym poleceniem
przed zamknięciem systemu należy
zakończyć wszystkie wymienione
raporty i oceny. To polecenie
porucznik Eve Dallas może zmienić
tylko
ona sama w przypadku pożaru, ataku
terrorystycznego, najazdu
kosmitów albo śledztwa,
wymagającego jej uwagi...
TL R
Jezu, naprawdę zaprogramowała coś
takiego?
– Zmieniłam zdanie.
Zgodnie z wcześniejszym poleceniem,
zmiana zdania, zmęczenie,
znudzenie i inne kiepskie wymówki
nie mogą stanowić podstawy do...
– Ugryź mnie – mruknęła Eve.
Nie mogę wykonać...
– Dobrze już, dobrze. Komputer,
wyświetlić w porządku
alfabetycznym poprzednie oceny pracy
wszystkich podlegających mi
funkcjonariuszy.
3
Znów wzięła się do roboty.
Wprowadziła to przeklęte polecenie,
żeby
się zdyscyplinować... I ponieważ każdy
z jej podwładnych zasługiwał, by
poświęcić mu czas i uwagę, jakich
wymaga rzetelna i sprawiedliwa ocena
pracy.
Uporała się z Baxterem, dwójką
Carmichaelów i właśnie się brała do
Jenkinsona, kiedy rozległo się pukanie
do drzwi.
– Czego? – Spojrzała gniewnie na
Peabody, gdy jej partnerka je
otworzyła. – Czy chodzi o najazd
kosmitów?
– Nic mi o tym nie wiadomo. Przyszedł
do nas jakiś facet. Jest bardzo
roztrzęsiony. Twierdzi, że może
rozmawiać tylko z tobą. Mówi, że to
sprawa życia i śmierci.
– Naprawdę? – Eve się ożywiła. –
Komputer, odwołuję polecenie w
związku ze sprawą życia i śmierci.
Zapisać zmiany w plikach.
Konieczne potwierdzenie...
– Peabody, powiedz tej przeklętej
maszynie, że ktoś wymaga mojej
uwagi i to kwestia życia i śmierci.
– Ach. Komputer, detektyw Delia
Peabody musi się skonsultować z
TL R
panią porucznik w pilnej sprawie.
Potwierdzenie zaakceptowane.
Zapisuję dane. Nie wytaczam się...
Poirytowana Eve uderzyła komputer
dłonią.
– To oburzające, kiedy własny komputer
nie wierzy ci na słowo.
– Wydałaś takie polecenie, żeby się nie
móc wymigać od pracy
papierkowej.
– Mimo wszystko. Przyślij tu tego
nieszczęśnika ze sprawą życia i
śmierci.
4
Wszedł pospiesznie, potykając się.
Oceniła, że niewiele mu brakuje do
trzydziestki. Był chudy, na głowie miał
brudne, splątane dredy, w wardze
srebrny kolczyk. Ubrany był w
workowate, czerwone szorty, żelowe
klapki i
wyświechtaną, białą obcisłą
podkoszulkę, odsłaniającą wytatuowane
ramiona. Po chudej, bladej twarzy
ściekał mu pot.
– Pani porucznik Eve Dallas z wydziału
zabójstw nowojorskiej policji?
– We własnej osobie. Co, u...
Przybyły zalał się łzami. Płakał głośno i
łkał.
– Powiedział... Powiedział... Że mogę
rozmawiać tylko z panią. Że
muszę zgłosić się do pani. Ma ją... Ma
Julie. Zabije ją, jeśli nie wrócę tam z
panią. Powiedział, że daje mi godzinę.
Pół godziny zajęło mi dotarcie tutaj.
Słowa zlewały się ze sobą, przerywane
łkaniem. Eve wstała z fotela i
lekko pchnęła mężczyznę, aby usiadł.
– Proszę przestać się mazać i wziąć się
w garść. Jak się pan nazywa?
– Tray. Tray Schuster.
– A kim jest tamten?
– Nie wiem. Pojawił się u mnie... U nas.
Julie wprowadziła się w
TL R
zeszłym tygodniu. Zobaczyliśmy go, jak
się obudziliśmy. Związał nas. Zjadł
śniadanie i... Nieważne. Musi pani ze
mną pojechać, inaczej ją zabije. Och,
zapomniałbym. Miałem powiedzieć:
„Gong przed drugą rundą". Jest
uzbrojony w nóż. Poderżnie jej gardło.
Powiedział, że ją zabije, jeśli pani się
nie zjawi, albo jak zwrócę się do kogoś
innego.
– Gdzie?
– U mnie. Znaczy się, u nas.
– Gdzie pan mieszka, Tray?
– Ulica Murray dwieście pięćdziesiąt
osiem.
5
Przypomniała sobie ten adres i poczuła,
jak ściska jej się żołądek.
– Mieszkania trzysta trzy?
– Tak. – Otarł twarz. – Skąd pani...
– Proszę tu zaczekać, Tray.
–Ale...
– Proszę zaczekać.
Weszła zamaszystym krokiem do sali
ogólnej.
– Peabody. – Spojrzała na swoich ludzi,
siedzących za biurkami. –
Baxter, Trueheart, Carmichael, Sanchez,
przerwijcie to, co robicie, i
wskakujcie w garniaki. Podejrzany Isaac
McQueen, ma zakładniczkę. Ulica
Murray dwieście pięćdziesiąt osiem
mieszkania trzysta trzy. Ten człowiek
jest uzbrojony i bardzo niebezpieczny.
Więcej szczegółów otrzymacie po
drodze, bo podejrzany wyznaczył czas
na naszą reakcję. Carmichael,
Sanchez, idźcie do mojego gabinetu po
świadka. Niech siedzi zamknięty w
waszym wozie. Peabody, ze mną. Nie
ma chwili do stracenia!
– Isaac McQueen? – Peabody starała się
dotrzymać kroku długonogiej
Eve. – Kolekcjoner? Siedzi w więzieniu
Rikers. Dostał dożywocie.
TL R
NORA ROBERTS pisząca jako J.D.Robb Śmierć w Dallas Tytuł oryginału NEW YORK TO
DALLAS Teraźniejszość jest sumą całej przeszłości. THOMAS CARLYLE TL R Przebóg, cóżeśmy czynili oboje, Nim przyszła miłość? JOHN DONNE (przeł. Stanisław Barańczak) Rozdział 1
Za malutkim oknem gabinetu szalała letnia burza, a porucznik Eve Dallas marzyła o jakimś morderstwie. Sądząc po tym, co widziała przed sobą, uznała, że tylko porządne, krwawe zabójstwo mogło ją wybawić od żmudnej roboty papierkowej, bo dokumenty piętrzyły się niczym Alpy na jej biurku w komendzie głównej. Niewątpliwe mogła mieć pretensje wyłącznie do siebie, ale była zbyt zaabsorbowana prowadzeniem kolejnych śledztw i zamykaniem spraw,
żeby zajmować się preliminarzami wydatków, zestawieniami poniesionych kosztów i przeklętymi kartami ocen pracowników. Tłumaczenie sobie, że to należy do jej obowiązków, niewiele pomagało, kiedy trzeba się było z tym uporać hurtem. Dlatego zamknęła się w gabinecie, zadbawszy żeby nie zabrakło jej kawy, i myślała, dlaczego ktoś kogoś nie zabije, by ją uwolnić od tego
koszmaru. Wcale za tym nie tęskni, zbeształa samą siebie. A przynajmniej nie w TL R dosłownym tego słowa znaczeniu. Lecz skoro ludzie i tak stale się nawzajem zabijają, czemu nie mieliby tego zrobić właśnie teraz? Wpatrywała się w liczby na monitorze komputera, aż rozbolały ją oczy. Klęła, dąsała się, wściekała, a potem się zmobilizowała i tak długo
ograniczała i wykreślała poszczególne pozycje w budżecie, tak długo żonglowała liczbami, aż dopasowała skąpe fundusze wydziału do potrzeb swojej jednostki. Prowadzimy śledztwa w sprawie morderstw, pomyślała z goryczą. Wydział zabójstw nie żywi się jedynie krwią. 1 Kiedy się z tym uporała, przeszła do zestawień poniesionych
wydatków, przedstawionych przez jej podwładnych. Czy Baxter naprawdę wierzył, że Eve się podpisze pod rachunkiem na trzysta siedemdziesiąt pięć dolarów za buty, ponieważ zniszczył obuwie, biegnąc po rynsztoku za podejrzanym? I dlaczego, do jasnej cholery, Reineke zapłacił dwa razy więcej niż zwykle ulicznej licencjonowanej prostytutce za informacje? Zrobiła sobie przerwę, zaparzyła świeżą kawę i przez kilka minut
patrzyła na burzę szalejącą za oknem. Przynajmniej nie podróżuje jednym z miotanych wiatrem tramwajów powietrznych ani nie toruje sobie drogi między pojazdami, sunącymi mokrymi ulicami. Bo mogła moknąć na deszczu albo gotować się podczas upałów tego lata dwa tysiące sześć- dziesiątego roku w Nowym Jorku. Bumeluję, pomyślała zniesmaczona i zmusiła się do zajęcia miejsca za biurkiem. Obiecała sobie, że upora się z tym przed popołudniową
uroczystością. Razem ze swoją partnerką miały otrzymać medale. Peabody bardziej na niego zasłużyła, pomyślała Eve, bo głównie dzięki niej TL R aresztowano grupę skorumpowanych gliniarzy. Jeśli praca papierkowa stanowiła minus obowiązków szefa, ich plusem była możliwość przedstawienia Peabody do medalu „Za wyjątkową postawę w wypełnianiu obowiązków policjanta".
Musi się jedynie uporać z tą robotą głupiego, a potem z czystym umysłem i bez wyrzutów sumienia będzie się mogła rozkoszować przyjemną stroną swojej pracy. Żałowała, że nie ma nic słodkiego, ale jeszcze nie wymyśliła nowej kryjówki, by udaremnić niecne działania nikczemnego złodzieja słodyczy. 2 Żałowała, że nie może zwalić części tych obowiązków na barki Peabody, jak
to robiła, kiedy Delia była jeszcze jej asystentką, a nie partnerką. Ale tamte czasy minęły. Znów się migam, pomyślała i przesunęła palcami po krótkich, lekko wzburzonych, brązowych włosach. Przebrnęła przez zestawienia wydatków i przekazała je wyżej. To teraz nie jej zmartwienie, doszła do wniosku, niemal przekonana o słuszności swojego postępowania. I właściwie gdzie jest napisane, że właśnie teraz
musi przystąpić do sporządzania ocen pracowników? – Zadanie ukończone. Zamknąć pliki. Nie mogę wykonać polecenia – odpowiedział komputer. – Skończyłam pracę. Nieprecyzyjne oświadczenie. Zgodnie z wcześniejszym poleceniem przed zamknięciem systemu należy zakończyć wszystkie wymienione raporty i oceny. To polecenie porucznik Eve Dallas może zmienić tylko
ona sama w przypadku pożaru, ataku terrorystycznego, najazdu kosmitów albo śledztwa, wymagającego jej uwagi... TL R Jezu, naprawdę zaprogramowała coś takiego? – Zmieniłam zdanie. Zgodnie z wcześniejszym poleceniem, zmiana zdania, zmęczenie, znudzenie i inne kiepskie wymówki nie mogą stanowić podstawy do...
– Ugryź mnie – mruknęła Eve. Nie mogę wykonać... – Dobrze już, dobrze. Komputer, wyświetlić w porządku alfabetycznym poprzednie oceny pracy wszystkich podlegających mi funkcjonariuszy. 3 Znów wzięła się do roboty. Wprowadziła to przeklęte polecenie, żeby się zdyscyplinować... I ponieważ każdy
z jej podwładnych zasługiwał, by poświęcić mu czas i uwagę, jakich wymaga rzetelna i sprawiedliwa ocena pracy. Uporała się z Baxterem, dwójką Carmichaelów i właśnie się brała do Jenkinsona, kiedy rozległo się pukanie do drzwi. – Czego? – Spojrzała gniewnie na Peabody, gdy jej partnerka je otworzyła. – Czy chodzi o najazd kosmitów?
– Nic mi o tym nie wiadomo. Przyszedł do nas jakiś facet. Jest bardzo roztrzęsiony. Twierdzi, że może rozmawiać tylko z tobą. Mówi, że to sprawa życia i śmierci. – Naprawdę? – Eve się ożywiła. – Komputer, odwołuję polecenie w związku ze sprawą życia i śmierci. Zapisać zmiany w plikach. Konieczne potwierdzenie... – Peabody, powiedz tej przeklętej maszynie, że ktoś wymaga mojej
uwagi i to kwestia życia i śmierci. – Ach. Komputer, detektyw Delia Peabody musi się skonsultować z TL R panią porucznik w pilnej sprawie. Potwierdzenie zaakceptowane. Zapisuję dane. Nie wytaczam się... Poirytowana Eve uderzyła komputer dłonią. – To oburzające, kiedy własny komputer nie wierzy ci na słowo. – Wydałaś takie polecenie, żeby się nie
móc wymigać od pracy papierkowej. – Mimo wszystko. Przyślij tu tego nieszczęśnika ze sprawą życia i śmierci. 4 Wszedł pospiesznie, potykając się. Oceniła, że niewiele mu brakuje do trzydziestki. Był chudy, na głowie miał brudne, splątane dredy, w wardze srebrny kolczyk. Ubrany był w workowate, czerwone szorty, żelowe
klapki i wyświechtaną, białą obcisłą podkoszulkę, odsłaniającą wytatuowane ramiona. Po chudej, bladej twarzy ściekał mu pot. – Pani porucznik Eve Dallas z wydziału zabójstw nowojorskiej policji? – We własnej osobie. Co, u... Przybyły zalał się łzami. Płakał głośno i łkał. – Powiedział... Powiedział... Że mogę rozmawiać tylko z panią. Że
muszę zgłosić się do pani. Ma ją... Ma Julie. Zabije ją, jeśli nie wrócę tam z panią. Powiedział, że daje mi godzinę. Pół godziny zajęło mi dotarcie tutaj. Słowa zlewały się ze sobą, przerywane łkaniem. Eve wstała z fotela i lekko pchnęła mężczyznę, aby usiadł. – Proszę przestać się mazać i wziąć się w garść. Jak się pan nazywa? – Tray. Tray Schuster. – A kim jest tamten? – Nie wiem. Pojawił się u mnie... U nas.
Julie wprowadziła się w TL R zeszłym tygodniu. Zobaczyliśmy go, jak się obudziliśmy. Związał nas. Zjadł śniadanie i... Nieważne. Musi pani ze mną pojechać, inaczej ją zabije. Och, zapomniałbym. Miałem powiedzieć: „Gong przed drugą rundą". Jest uzbrojony w nóż. Poderżnie jej gardło. Powiedział, że ją zabije, jeśli pani się nie zjawi, albo jak zwrócę się do kogoś innego.
– Gdzie? – U mnie. Znaczy się, u nas. – Gdzie pan mieszka, Tray? – Ulica Murray dwieście pięćdziesiąt osiem. 5 Przypomniała sobie ten adres i poczuła, jak ściska jej się żołądek. – Mieszkania trzysta trzy? – Tak. – Otarł twarz. – Skąd pani... – Proszę tu zaczekać, Tray.
–Ale... – Proszę zaczekać. Weszła zamaszystym krokiem do sali ogólnej. – Peabody. – Spojrzała na swoich ludzi, siedzących za biurkami. – Baxter, Trueheart, Carmichael, Sanchez, przerwijcie to, co robicie, i wskakujcie w garniaki. Podejrzany Isaac McQueen, ma zakładniczkę. Ulica Murray dwieście pięćdziesiąt osiem mieszkania trzysta trzy. Ten człowiek
jest uzbrojony i bardzo niebezpieczny. Więcej szczegółów otrzymacie po drodze, bo podejrzany wyznaczył czas na naszą reakcję. Carmichael, Sanchez, idźcie do mojego gabinetu po świadka. Niech siedzi zamknięty w waszym wozie. Peabody, ze mną. Nie ma chwili do stracenia! – Isaac McQueen? – Peabody starała się dotrzymać kroku długonogiej Eve. – Kolekcjoner? Siedzi w więzieniu Rikers. Dostał dożywocie. TL R