kakarota

  • Dokumenty646
  • Odsłony165 624
  • Obserwuję118
  • Rozmiar dokumentów1.7 GB
  • Ilość pobrań76 523

4,5 Rozmowa

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :87.7 KB
Rozszerzenie:pdf

4,5 Rozmowa.pdf

kakarota EBooki Serie / Autorzy PSI i Zmiennokształtni
Użytkownik kakarota wgrał ten materiał 6 lata temu. Od tego czasu zobaczyło go już 91 osób, 51 z nich pobrało dokument.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 2 z dostępnych 2 stron)

Nalini Singh Rozmowa źródło: darmowe opowiadanie umieszczone na stronie www autorki Tłumaczenie nieoficjalne: zapiski_mola_ksiazkowego Teijan pociągnął łyka piwa i spojrzał na Zane'a, piasek był ciepły pod jego nagimi stopami. „Aneca szybko rośnie.” Drugi mężczyzna oparł się o skały i ze zdumienia potrząsnął głową. „Tylko mrugnę, a ona już jest większa. Niemal boję się spojrzeć w inną stronę.” „Nigdy nie sądziłem, że zmienisz się w pełnego zachwytu tatusia.” Jego kolega szczur był równie niebezpieczny i dziki jak oni wszyscy, jego zwierzę ledwo było powstrzymywane przez ludzką skórę. Aż do momentu, gdy odnalazł swoją bratnią duszę. „Dzięki Bogu za Riss'ę.” Zane stuknął swoją butelką o flaszkę Teijan’a. „Sprawia, że chcę być mężczyzną, którego we mnie widzi.” „Udaje ci się to.” Zane przeszedł drogę z bycia problemem do stania się prawą ręką Teijan’a. „Więc, ten układ z kotami ...” „Tak” Oczy Zane’a zajarzyły w świetle nocy. „Nie jest to, to czego się spodziewałem.” „Nie.” Prawda była taka, że Szczury niewiele spodziewały się po tym sojuszu z Ciemną Rzeką. Teijan złożył tą obietnicę w dobrej wierze, wiedząc, że jeżeli jej nie złoży, Ciemna Rzeka wyeliminuje Szczury z miasta. Było to ostre prawo, ale utrzymywało pokój między drapieżnymi zmiennokształtnymi. „Dotrzymali swojego słowa w odniesieniu do tuneli.” „Tak.” Zamilkł na chwilę. „Po raz pierwszy mamy miejsce, które naprawdę należy do nas.” Teijan rozumiał. Mimo faktu, że byli w San Francisco dłużej niż koty, nigdy nie mieli wystarczającej władzy by posiadać całe miasto. I z tego powodu ich miejsce pobytu było longer than the cats, they’d never had the power to hold the entire city. As such, their residence had been niebezpieczne, wszyscy z nich mieli świadomość, że większy drapieżnik może wejść i wygonić ich bez żadnego ostrzeżenia. „Stały dom – miło to brzmi.” Jego Szczury, z których tylko czworo tak naprawdę było zmiennokształtnymi, zawsze znały tylko chaos i pogardę. Ludzkie Szczury przyszły do Podziemia, ponieważ świat na Powierzchni traktował ich jak śmieci. Trzymał ich razem, przekształcił ich w jednostkę, utrzymał ich przy życiu. Ale nigdy nie spodziewał się, że sojusz, który zawiązał by utrzymać ich bezpieczeństwo zmieni tak wiele rzeczy. „Widziałeś wczorajszy faks?” „Od kiedy mamy w Podziemiu faks?” „Cwaniak.” Prychnięcie. „Widziałem. Oni tak na poważnie?” „Pieniądze są na koncie.”

„Cha.” Przez pewien czas obaj wpatrywali się w gwiazdy. „Cóż,” powiedział w końcu Zane, „jeżeli są poważni, będzie tego wystarczająco dużo byśmy mogli wysłać niektóre dzieci na Powierzchnię by mogły przejść szkolenie, na które normalnie nie byłoby nas stać.” „Więcej niż wystarczająco.” Teijan już to rozpracował. „Za jakiś czas zostanie nam wystarczająco dużo, byśmy mogli jeszcze rozbudować kwatery mieszkalne w Podziemiu.” „Za jakiś czas?” Zane niemal się udławił. „Co?” „Nie przeczytałeś całego faksu, co?” „Aneca chciała pobawić się w berka.” Uśmiechając się na wizję twardego, dzikiego Zane'a cierpliwie pozwalającego złapać się przez jego małą córeczkę, Teijan wprowadził go w szczegóły. „Faks mówił, że przekazują pewien procent dochodów z zysków umów, które doszły do skutku z powodu naszego wywiadu. Tak długo jak te umowy będą generować zysk, my będziemy dostawać ten procent. A jeżeli będą jakieś nowe umowy …” Zane powoli wypuścił oddech. „Ciemna Rzeka inwestuje poważną ilość pieniędzy.” „A my pomogliśmy zarobić część z nich” Duma Teijan’a z jego ludzi płynęła w jego żyłach. „Jesteśmy ich oczami i uszami na ziemi. Słyszymy o różnych okazjach przed innymi. To sprawiedliwe, że dzielą się z nami pewną ilością zysków.” „Ale założę się, że nigdy nie pomyślałeś, że to zrobią.” Teijan potrząsnął głową. „Szczerze? Nigdy nawet się nad tym nie zastanawiałem, założyłem, że jeżeli zostawią nas w spokoju, to jest to dobry układ.” Jego ludzie byli zranieni i zbrutalizowani już wystarczającą ilość razy. „Wydaje mi się, że koty zaskoczyły nas wszystkich.” Zane ponownie oparł się o skałę wpatrując się w gwiazdy. „Wszyscy teraz chodzą bardziej wyprostowani, nawet ci, którzy najbardziej boją się pójść na Powierzchnię.” „Teraz widzimy się jako część czegoś większego.” Uratował tak wielu, ale by to zrobić, musiał ich ukryć, zamienić Szczury w zamknięte społeczeństwo. Teraz, otwierało się ono, a powietrze było słodkie, piękne, pełne nadziei. „Jest w tym pewne niebezpieczeństwo.” „Jeżeli oni ruszą na wojnę, my również.” Ton Zane’a był poważny. „Chcę walczyć o prawo do życia mojego dziecka, prawo mojej wybranki do przetrwania.” „To zawsze było prawdziwe,” powiedział Teijan. „Ale teraz inni, ci bez wybranek lub dzieci, nawet oni są gotowi by walczyć.” „Tu nie chodzi tylko o obronę naszego domu,” powiedział Zane po cichu. „Chodzi o obronę miejsca, które sami sobie tworzymy.” Teijan przytaknął. Jego Szczury teraz były czymś więcej niż tylko mętami społecznymi. Zmieniały się w jedną z najlepiej poinformowanych i najlepiej zorganizowanych siatek szpiegowskich w kraju. Każdy alfa byłby dumny móc ich nazwać swoimi. „Kto by pomyślał, że stado kotów dotrzyma słowa danego bandzie Szczurów?” wymruczał Zane. Teijan uśmiechnął się. „Wydaje mi się, że nie będziemy jednak potrzebowali tych pułapek na koty.”